ďťż
 
[Europa] Ciekawa strona o Orianie Fallaci



Janek - Pon Sie 21, 2006 11:10 am
www.orianafallacitrial.org

Co prawda już trochę nieaktualna, ale mimo to uważam, że warto się zapoznać.

Tylko nie chciałbym żeby wątek przerodził się wdyskusje na temat islamu. Wolałbym raczej o granicach wolności słowa.




jacek_t83 - Pon Sie 21, 2006 11:23 am
Ja tam lubie Fallaci
a tutaj ciekawy felieton Kutza z "Przekroju"

Ach, ta Fallaci!
Pozwólcie jej wyheblować swoje sparciałe umysły.

Oriana Fallaci, słynna florentynka, baba z kopytem, od lat mieszka na emigracji w Nowym Jorku. Jest niewierzącą chrześcijanką. Całe życie szła pod prąd. Napisała wiele głośnych książek – głośnych, bo obrazoburczych – i osiadła za oceanem. Zamilkła. „Wybrałam milczenie. Wybrałam wygnanie. Ponieważ czas powiedzieć to głośno i wyraźnie, w Ameryce mieszkam jako uchodźca polityczny. To znaczy na politycznym samowygnaniu, które mój ojciec i ja sami sobie narzuciliśmy, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że życie w kraju, w którym ideały leżą na śmietniku, stało się zbyt bolesne...”.
Chciałoby się powiedzieć: „Dzień dobry, Pani Dobrodziejko!”. Dopiero po 10 latach, kiedy muzułmańscy samostraceńcy 11 września 2001 roku roztrzaskali wieże World Trade Center w Nowym Jorku, zresztą niedaleko od jej domu, przerwała milczenie i napisała apokaliptyczną spowiedź polityczną, czyli „Wściekłość i dumę”, która wywołała na świecie poruszenie nienotowane od dziesięcioleci. W samych Włoszech rozeszła się w milionowym nakładzie. Potem był kolejny atak dżihadu w Madrycie i pojawiła się jej druga książka – „Siła rozumu”.
Teraz jesteśmy po kolejnym szoku na Wyspie i zbiegiem okoliczności leżą na naszych półkach obydwie te książki. Dla polskiego czytelnika to szczęśliwy zbieg okoliczności, kiedy w Londynie jeszcze nie zidentyfikowano zwłok wszystkich ofiar. Trzeba koniecznie przeczytać książki Fallaci, ponieważ jej niewesoły scenariusz realizuje się, trzeba wchłonąć je jak cierpkie lekarstwo, bo choć jej wywody mogą szokować, a nawet oburzać i zdumiewać sądami o sytuacji, w której znalazła się Europa, i jej bardzo pesymistycznymi przewidywaniami, trzeba koniecznie poddać się tej intelektualnej terapii. Pozwólcie Orianie Fallaci wyheblować swoje sparciałe umysły! Niech ta mądra i niezależna kobieta stanie się nam bliska. A w każdym razie tym, którzy mają trochę oleju w głowie. Wszak już w pierwszej książce, a więc pięć lat temu, pisała: „Zaślepieni krótkowzrocznością i głupotą Politycznie Poprawnych, nie zdajecie sobie sprawy lub nie chcecie zdać sobie sprawy, że toczy się wojna religijna. Wojna, którą oni nazywają dżihadem. Wojna, która nie ma być może (być może?) na celu podboju terytorium, ale z całą pewnością ma na celu podbój naszych dusz i zlikwidowanie naszej wolności. Wojna, która prowadzona jest po to, by zniszczyć naszą cywilizację, nasz styl życia i umierania, modlenia się lub niemodlenia, jedzenia, picia i ubierania się, i studiowania, i cieszenia się życiem”.
A „Siłę rozumu” kończy złowieszczym wywodem: „Terroryści, kamikadze nie mordują nas tylko dla przyjemności mordowania. Mordują nas, żeby nas złamać. Żeby nas zastraszyć, wycieńczyć, pozbawić odwagi, przyprzeć do muru. Ich celem nie jest zapełnienie cmentarzy. Nie jest zniszczenie drapaczy chmur, naszych Krzywych Wież z Pizy, naszych wież Eiffla, naszych katedr, naszych »Dawidów« Michała Anioła. Jest nim zniszczenie naszej duszy, naszych idei, naszych uczuć, naszych marzeń. I podbicie na nowo Zachodu. A prawdziwym obliczem Zachodu nie jest Ameryka: jest nim Europa”. Kto wgłębi się w jej książki, będzie bardziej szanował sąsiada.

http://www.przekroj.pl/index.php?option ... &Itemid=54



absinth - Pon Sie 21, 2006 11:34 am
ja tez lubie Fellaci

hehe jest niepoprawna politycznie i dobrze



jacek_t83 - Pon Sie 21, 2006 11:43 am
ja ją lubie, a raczej jej ksiazki, bo jej osobiscie nie znam za styl




Bruno_Taut - Pon Sie 21, 2006 11:49 am
A ja jej nie lubię. Najgorszymi obrońcami wolności są nihiliści. Siła przekonywania wielkich orędowników swobód jednostki zasadzała się na fundamencie tradycyjnych wartości. To wytrącało argumenty z ręki tym, którzy straszyli, że ludzkość pozbawiona silnej władzy pogrąży się w chaosie.

Nie lubię, ale uważam, że takie osoby są potrzebne.



absinth - Pon Sie 21, 2006 12:04 pm

A ja jej nie lubię. Najgorszymi obrońcami wolności są nihiliści. Siła przekonywania wielkich orędowników swobód jednostki zasadzała się na fundamencie tradycyjnych wartości. To wytrącało argumenty z ręki tym, którzy straszyli, że ludzkość pozbawiona silnej władzy pogrąży się w chaosie.

Nie lubię, ale uważam, że takie osoby są potrzebne.


ooo wlasnie o cos takiego mi chodzilo
doskonale to ujales wiec sie podpisuje



miglanc - Pon Sie 21, 2006 12:18 pm
Moim zdaniem sama tradycyjnosc nie decyduje o tym czy cos jest wartosciowe czy nie. Ale faktycznie ktos kto krytuje jedna wartosc, nie proponujac nic lepszego jest nihilista.

Fallaci przesadza. Jej teksty maja wiecej fobi niz racjonalnej analizy problemu. Przec co Fallaci sama jest dobrzym argumentem dla zwolennikow politpoprawnosci.

Zreszta i tak uwazam ze placz nad umierjaca Europa i strzejaca sie Ameryka nei pomoze cywlizacji zachodniej. Stety czy niestety przyszlosc nalezy do Islamu.



jacek_t83 - Pon Sie 21, 2006 12:27 pm
Miglanc i jego czarne, pesymistyczne wizje



Janek - Pon Sie 21, 2006 12:40 pm

Fallaci przesadza. Jej teksty maja wiecej fobi niz racjonalnej analizy problemu. Przec co Fallaci sama jest dobrzym argumentem dla zwolennikow politpoprawnosci.

Zreszta i tak uwazam ze placz nad umierjaca Europa i strzejaca sie Ameryka nei pomoze cywlizacji zachodniej. Stety czy niestety przyszlosc nalezy do Islamu.

Sam sobie przeczysz. Jeżeli przesadza to znaczy że przyszłość Europy nie należy do islamu.

Ona nie krytykuje wszystkiego. Ona krytykuje dzisiejsze społeczeństwa. Które nie mają żadnych wartości. Które wszystko relatywizują. Które nie potrafią powiedzieć: "Nasza kultura jest lepsza od waszej". Które płacą zasiłki ludziom nienawidzącym miejsca w którym się znaleźli. Które winą za zamachy obciążają rządy (vide ostatnie wybory w Hiszpanii).

Sam nie zgadzam się bezkrytycznie ze wszystkim co pisze. Ale jest to pewnego rodzaju odtrutka na to co serwują codziennie media. Które podają że zamachy przeprowadzają jacyś wydumani "fanatycy", "bojownicy"... Ale nie muzułmanie.

Jak tak obserwuje nieudolną "wojnę z terrozymem" to przychodzi mi na myśl "Czas apokalipsy" Coppoli. Z wrogiem można wygrać tylko stosując jego metody.


A ja tak z ciekawosci zapytam, co przeczytaliscie Fallaci??

Wszystkie trzy ostatnie. Ojciec przeczytał Inszallah (nie jestem pewny czy tak to się pisze), ale ja nie miałem tyle wytrwałości.

Jeżeli ktoś chce to mogę wrzucić to na jakiś serwer:


Amazon.com



jacek_t83 - Pon Sie 21, 2006 12:46 pm
A ja tak z ciekawosci zapytam, co przeczytaliscie Fallaci??



Bruno_Taut - Pon Sie 21, 2006 1:42 pm
A ja uważam, że jej antyislamska fobia wynika z jej feminizmu.

Nie przeszkadza mi to podzielać wielu jej poglądów na temat świata islamu. Z tym, że w przeciwieństwie do Miglanca, uważam, że przyszłość należy do kultury atlantyckiej.



jacek_t83 - Pon Sie 21, 2006 5:04 pm

Z tym, że w przeciwieństwie do Miglanca, uważam, że przyszłość należy do kultury atlantyckiej.

a to chyba jakas nowa bo nie slyszalem wczesniej

@Janek: jesli mozesz to wrzuc gdzies w wolnej chwili sobie przejze

EDIT: dla tych co nie czytali znalazlem cos takiego na necie:
http://www.niniwa2.cba.pl/fallaci_wscieklosc_i_duma.htm



miglanc - Pon Sie 21, 2006 5:09 pm

A ja uważam, że jej antyislamska fobia wynika z jej feminizmu.

Nie przeszkadza mi to podzielać wielu jej poglądów na temat świata islamu. Z tym, że w przeciwieństwie do Miglanca, uważam, że przyszłość należy do kultury atlantyckiej.
Mimo iz nie przepadam za ideologia feministyczna, zwlaszcza w jej pozniejszych mutacjach, to w tym przypadku musz sie z nia zgodzic. Tez bym chcial aby Islam nie zdominowal naszej kultury.



Janek - Pon Sie 21, 2006 5:30 pm

A ja uważam, że jej antyislamska fobia wynika z jej feminizmu.

Feminizmu? Ona feministki najchętniej zagoniłaby do garów. Zresztą fobia to nie jest najwłaściwsze określenie. Trudno mi wskazać współcześnie równie odważną osobę. Może zapoznaj się z jej życiorysem.

jacek_t83, leci na rapida, ale trochę to potrwa, gdzieś z półtorej godziny



DivinaCommedia - Pon Sie 21, 2006 5:38 pm

ja tez lubie Fellaci

hehe jest niepoprawna politycznie i dobrze


Fallaci:). Lubię czytać, nie tylko książki ale felietony 9o tym ki8edyś pisałam w wątku o felietonach0. W wielu kwestiach się zgadzam. i nie uważam jej za feministkę!!!! To nie jest starsza siostra Kazi Sz.



Bruno_Taut - Pon Sie 21, 2006 5:58 pm
Na Zachodzie Fallaci powszechnie postrzegana jest jako feministka. Szczerze powiedziawszy nie interesuje mnie los ciemięzonych kobiet islamskich, jeżeli tylko owe kobiety same nie mają nic przeciw owemu ciemiężeniu. A nie wszystkie kraje z większościa islamską przypominają Iran, gdzie o wolnym wyborze stylu życia trudno mówić.

Pozostają jednak ważniejsze aspekty. Jeżeli chcemy zwalczac islamistów (nie muzułmanów, bo co mi zawinili np. wyznawcy sufizmu) ich własną bronią, chcemy zerwać z modelem społeczeństwa otwartego, to czego tak naprawdę zamierzamy bronić?



Janek - Pon Sie 21, 2006 6:48 pm

Na Zachodzie Fallaci powszechnie postrzegana jest jako feministka.
Pewnie przez tych, którzy "nie czytali jej książek i nie zamierzają czytać".


Szczerze powiedziawszy nie interesuje mnie los ciemięzonych kobiet islamskich, jeżeli tylko owe kobiety same nie mają nic przeciw owemu ciemiężeniu.
A mi jakoś trudno pozostać obojętnym jeżeli 12 latka zostaje skazana na śmierć przez ukamieniowanie bo została zgwałcona przez wujka i 12 braci. Jest to tzw. zabójstwo honorowe.


A nie wszystkie kraje z większościa islamską przypominają Iran, gdzie o wolnym wyborze stylu życia trudno mówić.

Ale żaden z tych krajów nie przypomina kraju z kręgu cywilizacji łacińskiej.


Pozostają jednak ważniejsze aspekty. Jeżeli chcemy zwalczac islamistów (nie muzułmanów, bo co mi zawinili np. wyznawcy sufizmu) ich własną bronią, chcemy zerwać z modelem społeczeństwa otwartego, to czego tak naprawdę zamierzamy bronić?
A od kiedy to model społeczeństwa otwartego jest fundamentem naszej cywilizacji? Bo chyba nie o meczetach pisał Wlter w "Traktacie o tolerancji".

Po prostu nie wolno im iść na żadne ustępstwa. Nie można na każdym kroku podkreślać "islamskich korzeni w Europie".

To miał być temat o wolności słowa



miglanc - Pon Sie 21, 2006 6:53 pm
Jesli bedziemy zwlaczac Islam jako religie, to zejdziemy do poziomu muzulmanskich fanatykow. Trzeba po prostu wymagac od wyznawcow tej religii by podporzadkowali sie naszym standartom.



jacek_t83 - Pon Sie 21, 2006 6:54 pm

To miał być temat o wolności słowa

A gdzie tu wolnosc slowa zostala naruszona? Przeciez nikt jej nie ocenzurowal ksiazek a to ze ktos jej wytoczyl proces - i co z tego. Za wypowiadane slowa tez trzeba byc gotowym poniesc odpowiedzialnosc.



Bruno_Taut - Pon Sie 21, 2006 7:10 pm
Fallaci jest określana jako feministka przez tych, którzy jej książki recenzują, więc sądzę, że je czytali.
Przejawy barbarzyństwa, o których piszesz, nie były wcale rzadsze przed 11 września - wtedy nie budziły specjalnych emocji w świecie zachodnim.

A społeczeństwo otwarte, to postulat liberalizmu, który obok tradycji chrześcijańskiej jest drugim z głównych filarów kultury zachodniej. Tolerancja religijna jest nieodłącznym elementem tej wizji społeczeństwa.

Tym, którzy straszą islamem, jego ekspansją i witalną siłą, proponuję płodzić dzieci, chodzić do kościoła i nie ćpać. To da im siłę w konfrontacji z tym czego tak się obawiają. Mnie tam bawi, kiedy ludzie na Zachodzie lamentuja nad powstającymi meczetami, kiedy obok chrześcijańskie świątynie straszą pustką. Jest w tym jakiś brak konsekwencji. mimo to lubię cywilizację zachodnią właśnie za to, że na takie paradoksy pozwala.



Janek - Pon Sie 21, 2006 7:51 pm

A gdzie tu wolnosc slowa zostala naruszona? Przeciez nikt jej nie ocenzurowal ksiazek a to ze ktos jej wytoczyl proces - i co z tego. Za wypowiadane slowa tez trzeba byc gotowym poniesc odpowiedzialnosc.

Art. 256. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Po prostu zastanawia mnie czy taki przepis ma sens. Czy nie ogranicza swobody dyskusji. Szczególnie że utożsamia faszyzm z nazizmem.


Przejawy barbarzyństwa, o których piszesz, nie były wcale rzadsze przed 11 września - wtedy nie budziły specjalnych emocji w świecie zachodnim.
I dalej nie budzą emocji, bo są skutecznie wyciszane, by nie budzić niepotrzebnych napięć.


A społeczeństwo otwarte, to postulat liberalizmu, który obok tradycji chrześcijańskiej jest drugim z głównych filarów kultury zachodniej. Tolerancja religijna jest nieodłącznym elementem tej wizji społeczeństwa.
Tu się zgodzę. Ale co innego jest tolerowanie innego systemu wartości, a co innego postawienie go obok jako równie dobrego.

Polecam ten serwis:
Eurojihad



jacek_t83 - Pon Sie 21, 2006 8:41 pm


Art. 256. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Po prostu zastanawia mnie czy taki przepis ma sens. Czy nie ogranicza swobody dyskusji. Szczególnie że utożsamia faszyzm z nazizmem.

jakos nie rozumie o co ci chodzi... mnie tam nikt nigdy nie ograniczal swobody dyskusji na te tematy

a co do reszty twojej wypowiedzi, tego o "wyciszaniu" to mam nieodparte wrazenie, ze probojesz nam tutaj przedstawic jakas teorie spiskowa a strona, ktora podales jest subiektywna



Janek - Pon Sie 21, 2006 9:30 pm

jakos nie rozumie o co ci chodzi... mnie tam nikt nigdy nie ograniczal swobody dyskusji na te tematy
Kiedyś trudno było sobie wyobrazić że jakiś bezdomny może mieć proces o lżenie Prezydenta. Albo można mieć sprawę karną za wysłanie przez internet satyrycznej kartki znjomemu.


a co do reszty twojej wypowiedzi, tego o "wyciszaniu" to mam nieodparte wrazenie, ze probojesz nam tutaj przedstawic jakas teorie spiskowa a strona, ktora podales jest subiektywna

Czasem ciekawe rzeczy można przeczytać na forum, piszą tam Polacy mieszkający w krajach muzułmańskich.
Z teorii spiskowych już dawno wyrosłem. Sam nie wierzę, że Europa stanie się w 100% muzułmańska, ale wolałbym czytać że takie rzeczy mają miejsce w Pakistanie:

Zabił córkę, by bronić honoru rodziny
PAP
2006-08-15, ostatnia aktualizacja 2006-08-15 14:16
Pakistański imigrant, mieszkający w Brescii na północy Włoch, przyznał się do zamordowania 20-letniej córki za to, że mieszkała z Włochem, nie żyła zgodnie z Koranem i nie chciała poślubić wybranego dla niej muzułmanina.

Razem z ojcem aresztowano także wujka ofiary. Trwają poszukiwania ukrywających się pozostałych krewnych, gdyż wszystko wskazuje na to, że decyzję o popełnieniu brutalnej zbrodni podjęli wspólnie męscy członkowie rodziny.

Dramat Hiny, której zwłoki z poderżniętym gardłem znaleziono zakopane w ogrodzie, wstrząsnął Włochami. Włoska prasa informuje we wtorek, że Muhammad Saleem stawił się sam na posterunku karabinierów i ze spokojem oraz bez żadnego żalu przyznał się do zabicia córki. Jak podkreślił, musiał to zrobić, gdyż go nie słuchała i nie stosowała się do tradycji islamskiej. Dziewczyna pracowała w barze, nosiła krótkie spódnice, miała narzeczonego Włocha i odmówiła wyjścia za mąż za mężczyznę, wskazanego przez rodzinę.

Pakistańczyk, który jak ujawniły media przed dwoma miesiącami złożył wniosek o przyznanie mu włoskiego obywatelstwa, zaprzecza natomiast, jakoby decyzja o zabiciu Hiny zapadła podczas rodzinnej narady. Twierdzi, że uczynił to sam uważając to za swój obowiązek. Nie mógł bowiem zaakceptować jej związku z "niewiernym". To jej włoski narzeczony zawiadomił przed kilkoma dniami policję o jej zniknięciu.

Powyższy arytkuł w Wyborczej był na dalekiej stronie. Na końcu był akapit, że "honorowe zabójstwa" nie mają nic wspólnego z islamem i są lokalną "tradycją". Problem w tym, że podobną "tradycję" kultywują i9migranci z Maghrebu.



jacek_t83 - Pon Sie 21, 2006 10:40 pm
Regulamin korzystania z forum Grupy Katowickie Wieżowce.

4. Niedopuszczalne jest umieszczanie na łamach forum GKW treści politycznych i religijnych nie związanych z tematyką forum.

a ja osobiscie wyznaje zasade, ze w towarzystwie nie powinno sie rozmawiac o religii i polityce. ten temat zaczyna schodzic na bardzo grzaski grunt wiec proponuje go zostawic



Janek - Pon Sie 21, 2006 11:19 pm
Obiecana książka:

Klik

Temat chyba się wyczerpał. Można zamykać.



salutuj - Sob Sie 26, 2006 12:10 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



miglanc - Sob Sie 26, 2006 12:26 am
Jednak dyskusja juz odbiegla za bardzo od tematyki forum dlatego trzeba by ja zakonczyc.



salutuj - Sob Sie 26, 2006 12:38 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Sob Sie 26, 2006 9:02 am

Póki dyskusja jest kulturalna uważam że powinno się rozmawiać.
Apolityczność GKW polega na tym że nie stajemy murem jako grupa za jakąś ideologią, ale jako poszczególne osoby możemy mieć własne zdanie, a dyskusja dywersyfikuje poglądy.

W kontekście tematu - nie czytałem jej książek, więc na jej temat się nie wypowiem.

Moja prognoza:

Islam zagraża europie w sposób demograficzny - tzn za kilka pokoleń islamiści demokratycznie przejmą władzę (przy czym do władzy dostaną się ostatecznie radykałowie islamscy)

Ostoją demokracji policyjnej pozostaną Stany, a ostoją laicyzmu będzie daleki wschód.

Suma sumarum jednak islam jako religia posiadająca liczne wojujące grupy zgodnie z prawem natury dokona ekspansji.


Kultura zachodnia jest wciąż najbardziej żywotna i ekspansywna. My nie musimy się mnożyć (choć byoby to wskazane) - inni i tak przejmują nasze wartości.



salutuj - Sob Sie 26, 2006 10:39 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



hermit - Sob Sie 26, 2006 10:51 am
Nie czytałem Fallaci. Nie wiem jak jest, nie wiem jaka będzie przyszlosć, czy islamsko zielona, czy czarno katolicka czy może komunistycznie czerwona albo żółta. Nie polegam na mediach - wyrabianie sobie zdania na temat całej kultury na podstawie jednego zabójstwa, jest, hmm, lekko na wyrost. Podobnie "oni' mogliby sobie poczytać o uśmiercanych pacjentach w karetkach pogotowia albo dzieciach rąbanych na kawalki i przechowywaych w beczkach i dowodziłoby to tezy o demoralizacji i zgniliźnie na Zachodzie.
Może na temat, a może nie:
http://serwisy.gazeta.pl/df/1,34471,3544375.html
(wiem, wiem, to też głos z prasy )



Bruno_Taut - Sob Sie 26, 2006 12:02 pm

Póki dyskusja jest kulturalna uważam że powinno się rozmawiać.
Apolityczność GKW polega na tym że nie stajemy murem jako grupa za jakąś ideologią, ale jako poszczególne osoby możemy mieć własne zdanie, a dyskusja dywersyfikuje poglądy.

W kontekście tematu - nie czytałem jej książek, więc na jej temat się nie wypowiem.

Moja prognoza:

Islam zagraża europie w sposób demograficzny - tzn za kilka pokoleń islamiści demokratycznie przejmą władzę (przy czym do władzy dostaną się ostatecznie radykałowie islamscy)

Ostoją demokracji policyjnej pozostaną Stany, a ostoją laicyzmu będzie daleki wschód.

Suma sumarum jednak islam jako religia posiadająca liczne wojujące grupy zgodnie z prawem natury dokona ekspansji.


Kultura zachodnia jest wciąż najbardziej żywotna i ekspansywna. My nie musimy się mnożyć (choć byoby to wskazane) - inni i tak przejmują nasze wartości.



salutuj - Sob Sie 26, 2006 1:38 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



DivinaCommedia - Pią Wrz 15, 2006 6:18 pm

Na Zachodzie Fallaci powszechnie postrzegana jest jako feministka. Szczerze powiedziawszy nie interesuje mnie los ciemięzonych kobiet islamskich, jeżeli tylko owe kobiety same nie mają nic przeciw owemu ciemiężeniu. A nie wszystkie kraje z większościa islamską przypominają Iran, gdzie o wolnym wyborze stylu życia trudno mówić.

Pozostają jednak ważniejsze aspekty. Jeżeli chcemy zwalczac islamistów (nie muzułmanów, bo co mi zawinili np. wyznawcy sufizmu) ich własną bronią, chcemy zerwać z modelem społeczeństwa otwartego, to czego tak naprawdę zamierzamy bronić?


Co TY opowiadasz!!! Fallaci nigdy nie zgadzała się z feministkami. Radzę poczytać jej felietony. nie znosiła ludzi stawiających się w roli ofiary.



DivinaCommedia - Pią Wrz 15, 2006 6:20 pm
Paweł Bravo/12:36
Śmierć Kobiety z jajami
Po długiej i ciężkiej chorobie w wieku 77 lat w klinice we Florencji zmarła Oriana Fallaci
Najodważniejsza dziennikarka Zachodu, kobieta z jajami, jak lubiła o sobie mówić. Zawsze na linii frontu. Od partyzantki przeciw Niemcom, przez brudne wojny w najdalszych zakątkach świata lat 60., sławne wywiady, a raczej bitwy na słowa z wielkimi politykami aż po ostatnie starcie, które strawiło ostatki jej energii – z wojującym islamem.
Świat przypomniał sobie o jej istnieniu krótko po 11 września 2001 r. Opublikowany wówczas artykuł, a potem książka „Wściekłość i duma” budził ludzi Zachodu z drzemki, w jaką popadli po zakończeniu zimnej wojny. Fallaci wołała: wróg jeszcze gorszy od komunizmu i faszyzmu stoi u bram – a właściwie już wszedł do miasta. To żywioł islamski, wyznawcy religii, której nie da się pogodzić ani ze swobodami obywatelskimi, ani z demokracją, ani z tolerancją religijną, na której opiera się dobrobyt Europy i USA.

Oriana Fallaci do czytelnika

- To zdarzy się również tym razem, nie łudźmy się... Przeczytaj najbardziej osobistą wypowiedź Oriany Fallaci skierowaną do jej czytelników!

W charakterystyczny dla siebie sposób nie przebierała w słowach. Ten artykuł, jak i następne teksty, roiły się od inwektyw, soczystych sformułowań i opisów imigranckiej tłuszczy „szczającej na nasze place i kościoły”. Opisy zjawisk na skalę globalną, takich jak zachwianie proporcji ludnościowych na Zachodzie czy bezwład polityków („kawiorowa lewica i prawica z paluszkami w gęsim pasztecie”) wobec panoszenia się agresywnych imamów, mieszały się z obrazami aż do bólu konkretnymi; rozwodziła się szczegółowo nad tym, co dzieje się z jej ukochaną Toskanią, z tym, co widziała w ojczystej Florencji. Jej wściekłe obelgi były krzykiem kogoś, kto przeżywa wszystko bezpośrednio, odnosi do swojego własnego życia. „W każdym moim doświadczeniu pozostawiam strzępy duszy, uczestniczę we wszystkim, jakby mnie to dotyczyło osobiście” – opowiadała kiedyś o swojej technice prowadzenia wywiadów.

fot. AP

To dlatego tak trudno było zlekceważyć jej krucjatę przeciw islamowi, choć wielu drażniła ostrością słów, choć wiele z jej zarzutów można uznać za przesadzone i niesprawiedliwe. Dlatego jej wrogowie nie lekceważyli tej starej schorowanej kobiety bez żadnego zaplecza politycznego. Stąd liczne procesy. Nie zdążyła już dożyć rozstrzygnięcia ostatniego z nich – o tyle szokującego, że oskarżenie o obrazę uczuć religijnych wytoczył jej we Włoszech działacz islamski znany z licznych awantur antychrześcijańskich. Dla Fallaci to kolejny dowód, że Europa straciła męskość. Boi się muzułmanów, bo ci potrafią być bezwzględni w obronie swojej dumy i nie patyczkują się, jeśli chodzi o religię.

Gdyby sąd zdążył ją skazać, to przy kolejnej wizycie we Włoszech na lotnisku czekałyby na nią dwie grupy policjantów. Pierwsza po to, by ją aresztować i odstawić za kratki, a druga, przydzielona przez ministra spraw wewnętrznych jako ochrona po kilku poważnie wyglądających pogróżkach ze strony fanatyków islamskich.

Taka była swoista specjalność Oriany – wtykać kij w szprychy absurdalnych mechanizmów władzy, odsłaniać obłudę, na której trzyma się nasz poczciwy społeczny święty spokój. Przez 40 lat zdążyła doprowadzić do szału zwolenników Palestyny i Żydów, feministki do spółki z działaczami gejowskimi i paru amerykańskich polityków.

Skąd ten szał, szczery, choć zarazem znakomicie kontrolowany tak, by jak najmocniej uderzyć w przeciwnika? Wszystko przez biografię. Oriana nie była buntowniczką rodem z modnej kontrkultury lat 60. Jej mocne nerwy zahartowały się w wojnie. Tej prawdziwej, drugiej światowej.

Miała 10-11 lat, kiedy ojciec, wysoko postawiony działacz antyfaszystowski wciągnął ją w swoją działalność. „Używali mnie jak chłopca na posyłki, wiecie, takiego szczeniaka, którego się woła i mówi – weź przynieś colę. Z tą różnicą, że mnie posyłali po granaty”. To doświadczenie w całkiem chłopackiej przygodzie ukształtowało ją na całe życie. Dało jej jaja, z których była dumna i których brak wytknęła w życiu niejednemu facetowi. Jak sama powtarzała, do końca życia musi działać w jakimś ruchu oporu.

Po wojnie, dla byłego bojowca i partyzanta, stały otworem dwa zawody: polityka albo dziennikarza. Fallaci zaczęła przemawiać do ludzi z gazet. Skoro zgodnie z życzeniem matki, żeby nie stała się nigdy niczyją żoną ani matką, miała znaleźć szybko pracę, poszła do pierwszej w życiu redakcji mając 16 lat.

Były to złote lata europejskiej prasy. Słowo miało swój ciężar, w polityce szła ostra walka idei a gazety potrafiły wyciągnąć ludzi na ulice i zmieniać świat. Oriana wkrótce odnalazła swoją specjalność, którą doprowadziła do perfekcji: reportaże wojenne i wywiady z wielkimi tego świata. Fascynowała ją wojna, szukała jej wszędzie, od Wietnamu po Bliski Wschód. I jak prawdziwy dziennikarski pies gończy uwielbiała wchodzić w starcie z ludźmi władzy. Z ludźmi o rękach unurzanych we krwi albo w atramencie traktatów. Dla włoskiego tygodnika „L’Europeo” i dziennika „Corriere della Sera” przeprowadziła serię legendarnych wywiadów m.in. z Willym Brandtem, Henry Kissingerem, Jasserem Arafatem, Goldą Meir, Muamarem Kadafim, perskim szachem i Ajatollahem Chomeinim. Pod koniec jej reporterskiej kariery na jej widelec trafił nawet Lech Wałęsa.

Każdy z tych wywiadów obrósł własną legendą. Na ogół niekorzystną dla osoby, z którą rozmawiała. Kissinger bez ogródek powtarza, ze była to dla niego najgorsza godzina spędzona z dziennikarzem w całej jego karierze. Fallaci wyciągnęła go na zwierzenia i niechcący opowiedział jej, że widzi siebie jako samotnego kowboja wkraczającego do pustego miasteczka. Długie lata żałował tej szczerości, bo ten obrazek posłużył do kpin z jego wybujałej miłości własnej.

Zachowały się taśmy sławnej awantury z Chomeinim: Fallaci musiała stawić się ubrana tak, jak kazała tradycja, z powrotem narzucona przez islamską rewolucję: w zawój okrywający całe ciało i czador na głowie. Nie minęło wiele czasu, jak zaczęła prowokować ajatollaha: czy wasze kobiety pływają w tym? Dlaczego każecie im to nosić? Przywódca islamskiej rewolucji odrzekł, że jeśli się jej nie podoba, to może zdjąć czador, bowiem zasłona chroni „przyzwoite” kobiety, zaś Fallaci nią nie jest, skoro na wojnie spędzała noce w namiotach z żołnierzami. Wtedy ona w geście, który stał się symbolem nie tylko jej własnej kobiecej dumy, zerwała „tę średniowieczną szmatę”.

Typowa jej technika rozmowy polegała na szybkim zadawniu pytań i nie dopuszczaniu do żadnych dygresji, żadnych powtórek. Dla Wałęsy zrobiła wyjątek i zadała ponownie to samo pytanie, kiedy ten stwierdził, że Solidarność może objąć władzę, a on zostanie prezydentem. Za każdym razem Wałęsa potwierdzał: tak, zostanę prezydentem. Potem uzgodniła z nim, że nie opublikuje tych słów, z obawy, że Rosjanie „zabiją go za coś takiego w ciągu tygodnia”.

Dla Arafata nie miała żadnej litości. Był to – wedle jej słów - parskający śliną karzeł o obwisłym brzuchu, skorumpowany człowiek czerpiący zyski z walki, jaką prowadził rękoma Palestyńczyków, wymachujący pistoletem, którego od wielu lat już nie używał. Do tego jeszcze śmiała zauważyć, że jej zdaniem szef OWP był homoseksualistą. Stale obecny przy Arafacie „śliczny niemiecki blond chłoptaś” ślinił się na widok towarzyszącego jej fotoreportera.

Za te słowa spotkały ją gromy w Ameryce. Ale trudno byłoby się spodziewać, że wrodzony opór Fallaci pozwoli jej się ugiąć. Przyzwyczajona do bezczelnego rzucania rękawicy tyranom politycznym, z upływem lat coraz częściej następowała na odciski bezkrwawej tyranii politycznej poprawności. O homoseksualistach, zwłaszcza gejach, mówiła, że mierzi ją ich ekshibicjonizm. Nie mogła przeboleć tego, co wyczyniają oni „z pięknem męskiego ciała, które nie jest stworzone do kręcenia tyłkiem”. Zarzucała im jeszcze coś gorszego - fanatyzm. „Jest w nich forma fanatyzmu, dogmatyzmu w sensie mafijnym, którym pogardzam. Dlaczego miałabym to odrzucać w partiach politycznych, a akceptować w partii homoseksualnej?”
Darła koty także z działaczkami feministycznymi. Choć sama mogła posłużyć za ikonę wyzwolonej kobiety lat 60, nie znosiła kultu kobiety jako ofiary. Tak jak w przypadku narodów uciskanych przez tyranię, twierdziła, że jeśli ktoś nie podnosi głowy, to zasługuje na swój bat. Feministki oczekiwały, że będzie opowiadać o swoim sukcesie życiowym osiągniętym wbrew mężczyznom. Ale ona upierała się, że wszystko co zdziałała, zawdzięcza swojemu byciu kobietą.

Jeśli jest jakaś walka, którą u schyłku życia sobie odpuściła, to z Kościołem. Kiedy była u szczytu kariery, religia kojarzyła jej się z kolejną formą fanatyzmu. Jedną z niewielu spraw, które mierziły ją w przybranej amerykańskiej ojczyźnie, było tak częste odwoływanie się do Biblii u polityków, mieszanie purytanskiej moralności do polityki. W Europie – opowiadała jeszcze w 1981 r. - to niemożliwe: „Kościoły są puste, a ludzie na placu św. Piotra to tylko turyści. Włochy to kraj pogański. Nawet papieże nie wierzą w Boga. Wiecie jak doszło do wyboru Wojtyły? Zebrali się włoscy kardynałowie i zaczęli głośno myśleć: ”czy ktoś z nas wierzy w Boga? Może ty, Guido? Nie? A może Lugi? Ale mamy wciąż dwa kraje, gdzie się wierzy – Irlandię i Polskę. Spróbujmy z Irlandią. Wszystkie linie zajęte? Ok., niech będzie Polska. Halo, Wojtyła, wierzysz w Boga? Tak? Benissimo, przyjeżdżaj do Rzymu, będziesz naszym papieżem”.

Pod koniec życia lubiła jednak powtarzać, że jest „chrześcijańską ateistką”. W Kościele odnalazła sojusznika w walce z nadejściem „Eurabii”. Jeśli chciała bronić europejskiej tożsamości, musiała prędzej czy później dostrzec, że nie da się jej pomyśleć bez odwołania do chrześcijańskich korzeni. Jeśli nie chciała dopuścić, by wśród toskańskich pagórków wyrosły minarety, to musiała się pogodzić z tym, że muszą tam pozostać kościelne dzwonnice. W ostatnim roku życia nieraz wyrażała żal, że Jan Paweł II nie doceniał zagrożenia islamem, którego Bóg, jak twierdziła, nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim. Przypominała papieżowi, że religia wymaga nieraz ataku z bronią w ręku, jak to czynił Karol Młot czy Jan Sobieski. Być może o tym właśnie rozmawiała z Benedyktem XVI, który przyjął ją na prywatnej audiencji zeszłego lata. Ucieszyłyby ją zapewne ostatnie wypowiedzi papieża z pielgrzymki do Niemiec.

Z przekazu ewangelicznego, jak świadczą jej ostatnie teksty, czerpała przekonanie, że świat chrześcijański opiera się na miłości – ale nie wobec zadeklarowanych wrogów. Wobec żywiołu „marokańskiego” nie ma mowy o nadstawianiu drugiego policzka. Jak przyjdzie co do czego – odgrażała się w wywiadzie dla „New Yorkera” w maju b.r. - i muzułmanie postawią meczet nieopodal jej letniego domu w Toskanii, to pożyczy dynamitu od dawnych kumpli-anarchistów.

Za tę „groźbę karalną” żaden nadgorliwy prokurator w trosce o walkę z rasizmem nie zdąży już postawić jej przed ziemskim sądem. Odeszła Oriana Fallaci: wieczna bojowniczka, nawet w chorobie i starości właścicielka najtwardszych jaj ginącego Zachodu.

Paweł Bravo, Onet.pl



DivinaCommedia - Pią Wrz 15, 2006 6:22 pm
Z każdym dniem wydłuża się lista porwanych, którym obcięto głowy lub poderżnięto gardła, i tych, co mieli to szczęście, że zabito ich strzałem z broni w potylicę. Zadedykowanie im książki staje się coraz trudniejsze. Dlatego, że gdy ta książka idzie do druku, kolejnym porwanym ścina się głowy, podrzyna gardła i tak dalej. Kiedy więc trafia do rąk czytelnika, lista okazuje się niepełna. Siła Rozumu ukazała się z dedykacją dla ofiar Madrytu, a dwa miesiące później musiałam uzupełnić ją o nazwiska Nicka Berga, Paula Johnsona i Kima Suna, czyli dwóch Amerykanów i obywatela Korei Południowej, ściętych nożem-piłą przez rzeźników Allacha w rytuale, któremu początek dało zabicie dziennikarza Daniela Pearla. Musiałam uzupełnić ją także o nazwiska Fabrizia Quattrocchiego i kucharza Antonia Amato, i żołnierza marynarki Mattea Vanzana, czyli Włochów zamordowanych w imię Gniewnego-i-Miłosiernego-Boga. I wierzyłam, że na jakiś czas to wystarczy. Tymczasem dwa miesiące później znów rozpętała się ta piekielna jatka. Zrozumiałam, że aby skompletować listę, musiałabym uzupełniać dedykację w każdym wydaniu, co jest rzeczą niemożliwą, toteż wreszcie musiałam się zatrzymać.

To zdarzy się również tym razem, nie łudźmy się. I z taką świadomością poświęcam teraz ostatnią część mojej małej trylogii istotom, które od czerwca zeszłego roku do dziś, do listopada 2004, rzeźnicy Allacha zgładzili tak, jakby składali ofiary z ludzi – ofiary, którymi starożytni barbarzyńcy oddawali cześć swoim złaknionym krwi bogom. Jedyna różnica między nimi polega na tym, że z uroczystości składania ofiar w starożytności nie powstały filmy. Chcąc je sobie wyobrazić, musimy zawierzyć archeologii. Dziś natomiast takie filmy powstają. Prawie zawsze. Pokazują je regularnie, przynajmniej we fragmentach, ci, których nazywam Ministerstwem Informacji Al-Kaidy, czyli kanał telewizyjny Al -Dżazira. Zaś w całości – strony internetowe nawołujące do Świętej Wojny. A kto tylko zechce, może je zawsze kupić na bazarze w Bagdadzie, gdzie kasety wideo z potwornościami i okrucieństwami pomysłu islamskich terrorystów to prawdziwe bestsellery. Na zaledwie jednym straganie w dwanaście godzin sprzedaje się sześćset pięćdziesiąt kopii. Możesz stąd wnosić, że ulubioną rozrywką porządnych rodzin w stolicy Iraku jest rozkoszowanie się widokiem człowieka z zasłoniętymi oczami, któremu, w imię Gniewnego i Miłosiernego Boga, zamaskowani, ukryci pod kafiami kaci odczytują wyrok śmierci, a potem podrzynają mu gardło albo obcinają głowę nożem-piłą. A jeszcze lepiej, jeśli ofiara, nim nóż-piła przetnie jej struny głosowe, prosi o litość, rozpacza, krzyczy jak Kim Sun: „Nie chcę umierać. Proszę was, nie róbcie tego, nie chcę umierać”. Natomiast film wideo ze śmierci Quattrocchiego, który umiera z godnością bohatera Risorgimento, nigdy nie znalazł się w sprzedaży.

Strony internetowe nawołujące do Świętej Wojny nigdy go nie rozpowszechniły. Al-Dżazira nigdy go nie pokazała, a nawet odmawia przekazania go naszym władzom. (Czy robi to tylko po to, by nie ukazywać w niekorzystnym świetle „członków ruchu oporu” i by nie przyprawiać ich zwolenników o rumieniec wstydu zamiast o dziką radość, czy też dlatego, że na taśmie jest ktoś, kto nie powinien być przez nas widziany? Na przykład jakiś kolaborant antyglobalista. Albo pozostający poza wszelkim podejrzeniem członek Al-Kaidy, który po wślizgnięciu się do naszego społeczeństwa, z legalnie zdobytym Pozwoleniem na Pobyt i ze zgodną z prawem Umową o Pracę twierdzi, że należy do umiarkowanego skrzydła Islamu, a jednak nieustannie krąży tam i z powrotem między Rzymem a Bagdadem.)

Na liście jest także sto pięćdziesięcioro dzieci i stu dziewięćdziesięciu dziewięciu dorosłych (w większości nauczycieli i rodziców), których pomiędzy rankiem 1 i świtem 3 września „partyzanci” czeczeńscy wysłani przez Abdullaha Szamila Abu Idrisa, dawniej Szamila Basajewa, zgładzili z pomocą trzech Arabów i dwóch kobiet w szkole w Biesłanie. Tych dzieci, które przez dwa dni i dwie noce musiały wpatrywać się z rozpaczą w materiały wybuchowe i wymierzone w nie kałasznikowy. Które przeżyły, w straszliwym upale, głodne i spragnione, bo piły własny mocz. Które, uciekając boso i nago z na pół zawalonej sali gimnastycznej, przypominały ptaki zrywające się z drzewa zaatakowanego przez stado sępów. A kiedy uciekały, brodate sępy strzelały im w plecy, jakby to było polowanie na zięby. (Starsze dziewczęta zabito natomiast w którymś z ustępów, po tym jak zostały, jedna po drugiej, zgwałcone. Przez te bestie, których imamowie z takim zapałem bredzą o etyce, dziewiczej skromności i męstwie.) Na liście jest także egipski kierowca Naser Juma, ścięty 5 września jako rzekomy szpieg. Są również trzej Kurdowie ścięci 19 września jako odszczepieńcy i zdrajcy. (Trzej nieznani żołnierze, o których wiadomo jedynie, że należeli do Demokratycznej Partii Kurdystanu. Ale strony internetowe pokazują film z katem, który krępuje im ręce, kładzie ich na ziemi twarzami w dół, obcina bardzo powoli głowy, a następnie opiera je na plecach ofiar. A potem przytwierdza za pomocą taśmy podgumowanej.)

Im także poświęcam tę książkę, tak. A poza tym dedykuję ją holenderskiemu reżyserowi Theo van Goghowi, 2 listopada minionego roku zamordowanemu w Amsterdamie przez superzasymilowanego Marokańczyka, posiadającego ponadto podwójne obywatelstwo. (Ale o nim powiem więcej w dalszej części.) Poświęcam ją pięćdziesięciodziewięcioletniej Margaret Hassan, która kierowała w Iraku organizacją humanitarną „Care International”, która oddała Irakijczykom trzydzieści lat życia, a którą rzeźnicy Allacha porwali 19 października w Bagdadzie, gdzie mieszkała wraz ze swoim irackim mężem, i w połowie listopada zabili, jak się wydaje, strzałem w potylicę. Mówię „jak się wydaje”, ponieważ Al-Dżazira nie chciała wyemitować filmu z jej egzekucji i ponieważ niektórzy obawiają się, że to jej ciało – jasnowłosej kobiety – Marines znaleźli w Faludży. Ciało bez rąk i nóg (pieczołowicie odciętych), z twarzą nie do rozpoznania, zniekształconą wskutek dotkliwego pobicia, i z taką jak zawsze kulą utkwioną w potylicy. Ale nawet jeśli to nieszczęsne ciało nie należy do niej, i tak poświęcam moją książkę owej jasnowłosej kobiecie, której imienia nigdy nie poznamy. Poświęcam ją także tysiącowi dwustu dwudziestu sześciu żołnierzom amerykańskim, którzy zginęli od czasu rzekomego „zakończenia wojny” do dzisiaj, do końca listopada 2004 roku, i którzy codziennie giną w Iraku, ale nikt ich nie opłakuje, ponieważ nikogo nie obchodzą martwi Amerykanie. A niemało nawet jest takich, co cieszą się z ich śmierci, tak jak cieszą się sadyści, którzy w Bagdadzie zabawiają się oglądaniem filmów wideo rozprowadzanych przez obcinaczy głów. Poświęcam ją także wielu dziesiątkom zakładników od miesięcy zaginionym, czekającym na śmierć albo już zabitym, choć ani Al-Dżazira, ani strony internetowe nie zawracały sobie głowy zdaniem nam z tego relacji. A wśród nich są dwaj francuscy dziennikarze, którzy po długich rokowaniachprowadzonych przez ich rząd wydawali się już na prostej drodze do domu. Tymczasem wcale tak nie było i teraz nie wiadomo, gdzie się znajdują. Ale tu muszę przerwać, ponieważ książka idzie już do druku.



jacek_t83 - Wto Wrz 19, 2006 4:19 pm
Eli Barbur
Europa z jajami
Dodano: Pn, 18.09.2006

Zmarłą w tych dniach Orianę Fallaci nazywano „babą z jajami”, bo nie bała się przywalać z grubej rury ścierwiastym mułłom itp.- którzy metaforycznie i empirycznie obszczywali europejskie katedry, a zwłaszcza jej ukochaną florencką Santa Maria del Fiore.

Oriana swoją krucjatę przeciw islamistom zaczęła jeszcze w latach 80. po pobycie w Bejrucie, gdzie zetknęła się z objawiającym właśnie swoje dobrotliwe oblicze Hezbollahem. Szczegóły tej fascynacji można znaleźć w zbyt rozlazłej zresztą powieści pt. „Inszallah”, którą Oriana Fallaci napisała jednak z niesamowitą pasją (a raczej furią...).

Z biegiem lat fascynacja Oriany nie tylko nie uległa osłabieniu, lecz nasiliła się jeszcze bardziej po 11 września, jak wiadomo. Tego samego rodzaju fascynacja jest też - nie od dziś - udziałem papieża Benedykta XVI, o czym wiedziało konklawe, wypuszczając dym z komina.

Tak się złożyło, że śmierć Oriany Fallaci nałożyła się na słynną już wypowiedź papieża Benedykta XVI potępiającą „miecz islamu”. Od dawna zastanawiałem się, czy odosobniony, acz donośny głos Oriany był wyłącznie oskarżeniem pasywności Europy wobec islamu, czy też wręcz przeciwnie: pomrukiem kolosa budzącego się z letargu.

Wydaje mi się teraz, że był jednym i drugim, czego potwierdzeniem może być ostatnia wypowiedź papieża. Nie sa to już jednak czasy, gdy Cortes kazał spalić za sobą okręty.

źródło
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •