ďťż
 
[Europa] Regionalizacja



Bruno_Taut - Pią Sty 06, 2006 8:13 pm
Integracja europejska, która powoduje osłabienie państw narodowych, sprzyja renesansowi lokalnych czy regionalnych kultur, które często padały ofiarą uniformizacji. I temu zjawisku chciałbym poświęcić niniejszy wątek. Zainspirował mnie list znajomego, który działa na rzecz odrodzenia języka okcytańskiego na południu obecnej Francji. Ten stary język, ktry dzieli się na szereg dialektów, był juz niemal w zaniku. Zainteresowanie jego ocaleniem wydawało się znikome. Tymczasem w październiku minionego roku, w manifestacji zorganizowanej pod hasłem odrodzenia okcytańskiego w Carcassonne wzięło udział 10 tysięcy osób.

Próby odrodzenia tradycyjnej kultury, czy zapomnianego języka nie zawsze kończą się sukcesem. Przykładem są krainy tzw. krawędzi celtyckiej. W Irlandii podniesiono rodzimą mowę celtycką do rangi języka urzędowego. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych efektów. Podobnie działania Szkotów na rzecz upowszechnienia gaelic. Pozytywnym przykładem jest natomiast Walia, gdzie instytucjonalne wsparcie dla tych działań było najmniejsze.




maciek - Nie Sty 08, 2006 1:40 pm
W temacie Okcytanii:


artykuł
Wielkość i upadek Okcytanii

02.04.2002

Tysiące młodych Francuzów poznaje w szkołach i na uniwersytetach język okcytański, powstają książki i piosenki w tym języku, ruch okcytański rozwija swoją działalność, ale czy średniowieczna, zaginiona Okcytania nadal istnieje?

Nie możemy sobie dzisiaj wyobrazić Francji bez słonecznej Prowansji, snobistycznego Lazurowego Wybrzeża, Langwedocji czy Gaskonii, skąd pochodził dzielny d’Artagnan. A jednak ponad siedem wieków temu niewiele wskazywało na to, że mieszkańcy dzisiejszej południowej Francji zwiążą się w jeden naród z mieszkańcami Normandii, Szampanii czy Bretanii. Wręcz przeciwnie, istniały silne podstawy do wykształcenia się odrębnego narodu. Do powstania Okcytanii.

Miejscowa ludność posługiwała się odrębnym językiem prowansalskim, zwanym także od słowa oc - tak, langue d’oc (stąd Langwedocja). Nazywano go także po łacinie lingua occitana - językiem zachodnim. Silny wpływ nań miały hiszpański, a raczej kataloński, oraz włoski. Podobno Dante Alighieri chciał napisać Boską Komedię w języku prowansalskim. Język ten był bowiem jednym z najbardziej wyrafinowanych literacko języków ówczesnej Europy. Tworzyli w nim trubadurzy – najwięksi lirycy średniowiecza.
Rozkwitająca kultura prowansalska rozwijała się przede wszystkim na dworach panów feudalnych: hrabiów Tuluzy i książąt Akwitanii, a także w rozwijających się szybko miastach. W porównaniu z cywilizacją Południa frankońska Północ była jeszcze barbarzyńska i pogrążona w mrokach średniowiecza. Wielcy feudałowie na południu byli przy tym niemal zupełnie niezależni od królów francuskich.

Oprócz wspaniałej kultury i odrębnego języka okcytańskie grupy etniczne posiadały wspólną latyńską tradycję, ekstrawertyczny, południowy temperament i skłonność do herezji.
Na początku XIII wieku rozprzestrzeniła się na południu Francji herezja katarów, zwanych też albigensami - od ich głównej siedziby, miasta Albi. Występowała przeciw oficjalnemu Kościołowi katolickiemu. Po zamordowaniu legata papieskiego papież Innocenty III wezwał do krucjaty, aby wytępić herezję i ukarać złą i próżną rasę prowansalską. Na bogate i heretyckie Południe uderzyła silna armia krzyżowców głównie z północnej Francji.. Mordowano i heretyków i katolików. Wysłannik papieski mówił krzyżowcom: „Zabijajcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich”. Okrucieństwa wzbudziły gorącą nienawiść do przybyszów z północy - „Francuzów”. W wyniku długoletniej wojny ogniem i mieczem zniszczona została cywilizacja okcytańska. Jej ziemie przyłączono do królestwa Francji, język francuski coraz bardziej wypierał język prowansalski, który spadał do poziomu narzeczy. Wyrafinowana kultura prowansalska utraciła możliwość dalszego rozwoju.

Naród francuski ukształtował się z elementów gallijskich (celtyckich), romańskich i germańskich (frankońskich). Według fantastycznych spekulacji dziewiętnastowiecznych historyków francuskich, Francja północna, bardziej frankońska niż romańska, przez wieki zmagała się na gallijsko-romańskim Południem i wreszcie w XIII wieku go pokonała. Do tej pory na północy rozwijał się germańsko-feudalny system rządzenia, a na południu, w nabierających coraz większego znaczenia miastach - mieszczańsko-demokratyczny. Katastrofa albigensów byłaby więc klęską powstających miast-republik w starciu z feudałami z północy. Odtąd wyższe warstwy były germańskie, a niższe romańsko-celtyckie. Romański lud zbuntował się w końcu i obalił rządy frankońskiej arystokracji podczas rewolucji. Z kolei pewien niemiecki rasista był diametralnie odmiennego zdania: rewolucja francuska była buntem nordyckich elementów we Francji, które czuły, że stary reżim tłumi ich możliwości.

Faktem jest jednak, że w wyniku katastrofy albigensów i cywilizacji trubadurów zagładzie uległa kształtująca się wspólnota kulturowa, językowa, a nawet religijna. Prowansalczycy, czy też Okcytańczycy, mogli się stać wielkim narodem śródziemnomorskim, jak Hiszpanie czy Włosi. Według innej hipotezy Okcytania zostałaby „prowansalofońską” częścią dwujęzycznej Francji, która byłaby podobna wtedy do Szwajcarii czy Belgii. Historia zdecydowała jednak inaczej.

Nigdy jednak nie zapomniano o przeszłości okcytańskiej, choć przez wiele wieków pamięć o niej była przytłumiona. Dzisiaj w Langwedocji koncentruje się działalność ruchu okcytańskiego, który walczy o większą autonomię i uznanie odrębności kulturowej i językowej regionu. Uczniowie i studenci uczą się języka okcytańskiego w szkołach i na uniwersytetach w Montpellier i Tuluzie, pisarze tworzą powieści w tym języku. Co więcej, niektórzy domagają się wprowadzenia dwujęzyczności w sądach i administracji, na przykład możliwości wypełniania dokumentów po prowansalsku. Ruch okcytański nie jest jednak potencjalnym ruchem narodowym. To raczej dzieło pasjonatów, nauczycieli, działaczy i badaczy regionalnych, którzy raczej nie wiążą z nim motywów politycznych. W tym sensie średniowieczna Okcytania już nie istnieje.

Daniel Kuropaś
[hr]



Wit - Nie Sty 08, 2006 1:51 pm
a ja z całkiem innej beczki...
może ktoś mi odpowie...
około 2003 Federalna Republika Jugosławii przekształciła się w mocno odseparowane od siebie Serbię i Czarnogórę...w ciagu dwóch lat miało nastąpić odłaczenie tych dwóch państw.
Generalnie jestem ostatnio do tyłu, ale bardzo interesuje mnie tzw kocioł bałkański i pytam, czy i kiedy Serbia i Czarnogóra staną się osobnymi państwami?



Hoover - Nie Sty 08, 2006 2:36 pm
z tego co wiem to chyba nie staną się oddzielnymi państwami(podkreślam chyba). Czarnogóra ma autonomie...




Wit - Nie Sty 08, 2006 3:06 pm
Raczej nie
Czarnogóra nie ma autonomii w państwie Serbia i Czarnogóra
Nadal funkcjonuje jako republika w federacji, ale na bardzo luźnych zasadach. Ma własny rząd, parlament, policję (nie wiem jak z wojskiem),oficjalną walutą jest euro (wcześniej marka niemiecka)..osobna polityka zagraniczna....byłem w Czarnogórze, kiedy jeszcze Serbia wymagała od nas wiz....Montenegro już nie
Generalnie UE nie daje zielonego światła do całkowitej niepodległości ze względu na Kosowo. Dlatego trzymają obecną sztuczną federację na siłe imo



sqro - Nie Sty 08, 2006 5:53 pm
z lokalizacji nam bliższych to wmonachium znajomy usłyszał że Bawaria jest tylko pod niemiecką okupacją - oni też miewają separatystyczne sympatie



Bruno_Taut - Nie Sty 08, 2006 6:32 pm
Tu nie chodzi o separatyzm, ale o kulturowe odrodzenie historycznych regionów. Owszem, jedno z drugim często idzie w parze.

W Bawarii tendencje separartystyczne są dziś bardzo słabe. Bayernpartei ma znikome poparcie, choć teoretycznie mogłaby doprowadzić do secesji, ponieważ takie prawo daje landom niemiecka ustawa zasadnicza. Większość mieszkańców Bawarii nie odczuwa jednak takiej potrzeby - ustrój federalny zapewnia im szeroką autonomię, odnieśli w Niemczech gospodarczy sukces, mają własną potężną partię CSU, ich kulturze nie zagraża uniformizacja.
Co pewien czas odzywają się natomiast tendencje odśrodkowe wewnątrz Wolnego Państwa Bawarii (jak oficjalnie nazywa się ten land). Z reguły zapominamy, że w skład landu wchodzą też Frankonia i część Szwabii. We Frankonii, przynajmniej w jej protestanckiej części, za bawarskimi sąsiadami nie przepadają. Nawet mieszkańcy Górnego Palatynatu deklarują pewną odrębność.

Inna sprawa, że Bawarzy często bywają szowinistami. Wyobrażacie sobie, by u nas ekspedientki wymieniając głośno uwagi na temat klientów, którzy właśnie opuścili sklep, używały określenia "gorolskie świnie"? W Bawarii to chyba nikogo nie dziwi - byłem jedyną osobą zdradzającą objawy zaskoczenia, kiedy dwie nobliwe panie mówiły o "pruskich świniach".
W Hiszpanii też pozwalają sobie na więcej ksenofobii. Jeden z katalońskich polityków zasłynął z publicznej wypowiedzi o Kastylijczykach, którzy przyjeżdżają do Katalonii tylko po to, by "nażreć się i strząsnąć wszy".
Przykłady te pokazują, że tożsamość i jej obrona ma swoje negatywne aspekty.



absinth - Pon Sty 09, 2006 2:20 pm
tak odnosnie Hiszpanii i Katalonii



Generał grozi interwencją

Pierwszy raz w historii demokratycznej Hiszpanii rząd podjął kroki dyscyplinarne wobec wysokiej rangi wojskowego

Dowódca wojsk lądowych, generał JosĂŠ Mena Aguado, trafił w sobotę do aresztu domowego za to, że zagroził interwencją sił zbrojnych w razie przyznania Katalonii rozszerzonej autonomii. Za karę w marcu - po ponad 40 latach służby - ma przejść do rezerwy.

Słowa, które zakończyły jego błyskotliwą karierę, 64-letni generał wygłosił 6 stycznia w Sewilli z okazji Dnia Wojska. Zapewniając, że jest wyrazicielem poglądów całej armii, Mena oświadczył, że jeśli parlament zaakceptuje żądania Katalonii, wojsko będzie mogło interweniować w celu obrony porządku konstytucyjnego. Powołał się na artykuł 8 ustawy zasadniczej, który stwierdza, że "zadaniem sił zbrojnych jest zagwarantowanie suwerenności i niepodległości Hiszpanii, obrona jej integralności i tradycyjnego porządku".

Przemówienie Meny wywołało w Hiszpanii burzę. Pierwsze zareagowały nacjonalistyczne partie Katalonii i Kraju Basków, oskarżając generała o nawoływanie do puczu. Katalońska gazeta "El Periodico" zarzuciła mu "bezczelność godną armii wywodzącej się z dyktatury frankistowskiej". Prorządowy, lewicowy "El Pais" pisał o "anachronicznym wystąpieniu", "ignorującym prymat władzy cywilnej nad wojskową" - "jedną z podstawowych zasad wpajanych w akademiach wojskowych". Prawicowy "El Mundo" zwracał uwagę na wyjątkową wrażliwość Hiszpanów na polityczne deklaracje wojskowych. Jednocześnie oskarżał jednak socjalistyczny rząd JosĂŠ Zapatero o bagatelizowanie zagrożenia, jakie stanowią dla integralności Królestwa wygórowane aspiracje Katalończyków.

Podczas gdy politycy prawicy i lewicy wymieniali oskarżenia, wojskowi zażądali podjęcia sankcjidyscyplinarnych wobec wojowniczego generała. Szef połączonych sztabów sił zbrojnych Felix Sanz Roldan zwrócił się do ministra obrony JosĂŠ Bono o usunięcie Meny ze stanowiska.

W sobotę, po rozmowie z generałem, Bono zarządził umieszczenie go na osiem dni w areszcie domowym. O dalszym losie Meny zdecyduje 13 stycznia Rada Ministrów.

Jesienią ubiegłego roku Katalończycy przyjęli nowy statut swego regionu i przesłali go do Madrytu. Określili się w nim w sposób jednoznaczny jako "naród" w ramach "wielonarodowego, federalnego państwa" i oświadczyli, że bogata Katalonia nie będzie dłużej utrzymywać biedniejszych regionów Hiszpanii. Zamiast przekazywania podatków do budżetu centralnego, zaproponowali wpłacanie określonej, wynegocjowanej sumy na rzecz "solidarności międzyregionalnej". Partia Ludowa wyliczyła, że postulaty Katalonii są w co najmniej 50 punktach sprzeczne z hiszpańską ustawą zasadniczą.

Za rządów prawicy, pilnie strzegącej integralności Hiszpanii, poszerzenie kompetencji władz regionów, wymagające zmian w konstytucji, było tematem tabu. Socjaliści Zapatero wpisali reformę modelu państwa do swego programu wyborczego. Pluralizm i różnorodność - taka miała być idea przewodnia nowej polityki wobec regionów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W dodatku okazało się, że pragmatyczni, stroniący od przemocy Katalończycy, mogą bardziej zagrozić integralności Królestwa niż wojowniczy Baskowie.
MAŁGORZATA TRYC-OSTROWSKA, afp, reuters



Bruno_Taut - Pon Sty 09, 2006 2:27 pm
Bskowie mają szerszą autonomię niż Katalonia - korzystają m.in. z autonomii fiskalnej (tak jak my przed wojną). Katalończycy dążą obecnie do podobnego statusu.



jacek_t83 - Nie Lut 12, 2006 11:37 pm
Ciekawy artykul z Przekroju: Unia coraz mniejszych ojczyzn. Nie wklejam calego artykulu bo jest troche dlugi, natomiast archiwum Przekroju jest bezplatne wiec nawet jak artkul zostanie tam przeniesiony to i tak mozna go bedzie przeczytac.



Wit - Śro Mar 15, 2006 7:19 pm
"UE walczy o wspólną Serbię i Czarnogórę

nik, mz 02-03-2006, ostatnia aktualizacja 02-03-2006 17:53

Unia Europejska mnoży trudności przed Czarnogórą, która ma ochotę oderwać się od Serbii. Bruksela wymusiła, że planowane na wiosnę referendum będzie wiążące tylko wtedy, gdy niepodległość malutkiej republiki poprze 55 proc. obywateli

Wczoraj parlament Czarnogóry ustalił, że referendum odbędzie się 21 maja, a w środę - po ośmiu godzinach debaty - przyjął jego zasady narzucone przez Unię. Pomysłodawcą egzotycznego 55-proc. progu jest Javier Solana, koordynator unijnej dyplomacji. Gdyby taki próg przyjąć w referendach o wejściu do Unii, nie przystąpiłaby do niej np. Szwecja. Sondaże wskazują, że za oderwaniem od Serbii opowiada się 43 proc. Czarnogórców (31 proc. jest przeciw, 24 proc. się waha), zatem należy oczekiwać, że głosowanie pod dyktando Solany będzie emocjonujące do ostatniej chwili.

55-proc. próg poparli unijni szefowie MSZ, którzy debatowali w poniedziałek w Brukseli. UE od początku była największą entuzjastką państwa Serbów i Czarnogórców - do tego stopnia, że złośliwi nazywają je Solanlandią. Już w 2002 r., kiedy Solanlandia powstawała na gruzach Jugosławii Slobodana Miloszevicia, Czarnogórcy chcieli referendum niepodległościowego. Pod presją Brukseli zgodzili się odłożyć je o trzy lata, żeby dać szansę nowemu państwu. Europejscy dyplomaci obawiali się, że zakłócenie status quo na Bałkanach zdestabilizuje sytuację. Serbscy radykałowie zapowiadali, że na secesję się nie zgodzą, a zaledwie trzy lata wcześniej bunt albańskiego Kosowa przeciw Belgradowi zakończył się krwawą wojną i nalotami NATO.

Jednak Solanlandia znajduje się w permanentnym kryzysie politycznym. Rok temu przestał istnieć parlament federalny, bo w Czarnogórze nie rozpisano wyborów. Oba kraje są gospodarczo odrębne, a w Czarnogórze walutą państwową jest euro. Wspólny pozostaje w zasadzie tylko pozbawiony kompetencji prezydent federacji oraz ministrowie spraw zagranicznych i obrony.

- Referendum w Czarnogórze to bardzo kontrowersyjna sprawa - mówi "Gazecie" wiceminister spraw zagranicznych Stanisław Komorowski. - Chodzi o to, żeby wynik tego referendum był rzeczywistym odzwierciedleniem woli społeczeństwa. Nie może pozostawić żadnych wątpliwości. I stąd właśnie wzięło się te 55 proc. - wyjaśnia Komorowski.

Premier Czarnogóry Milo Djukanović, główny rzecznik niepodległości, długo namawiał unijnych dyplomatów na odstąpienie od progu. - Absurdem jest odmawianie niepodległości, jeśli popiera ją 54,9 proc. obywateli - argumentował. Ale ostatecznie także on uległ. Solana groził, że Unia nie uzna referendum bez progu, a Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie nie pośle na głosowanie swoich obserwatorów.

Jeśli 21 maja Czarnogóra mimo wszelkich utrudnień wybierze niepodległość, będzie ostatnią republiką byłej Jugosławii, która zerwie z Serbią. W latach 90. z federacji kolejno odchodziły Słowenia, Chorwacja i Bośnia, płacąc za to łączną cenę około 200 tys. zabitych."

GW

Mam nadzieję, ze Czarnogóra będzie w końcu niepodległa



Wit - Nie Maj 21, 2006 1:29 pm
"Nowe państwo w Europie?

21.05.2006 07:03 (aktualizacja 10:12)

Mieszkańcy Czarnogóry prawdopodobnie powiedzą "tak" w referendum.
"Rozwód" Serbii i Czarnogóry może powiększyć Europę o jeszcze jednego członka. Dziś referendum, które może zdecydować o losach małego kraju nad Adriatykiem.

Czarnogóra pozostaje od 2003 roku w luźnej federacji z Serbią. Niepodległość Czarnogóry praktycznie zakończy rozpoczęty na początku lat 90. ubiegłego wieku proces rozpadu federacji jugosłowiańskiej. Pozostałe cztery republiki związkowe - Słowenia, Chorwacja, Macedonia oraz Bośnia i Hercegowina - utworzyły niezależne państwa.

Przyjazne rozdzielenie
Jak ułoży się współpraca między Serbią a Czarnogórą po referendum, w którym najprawdopodobniej mieszkańcy małego kraju, który od 2003 r. jest w luźnej federacji z Serbią ,zdecydują o ostatecznym rozpadzie federacji jugosłowiańskiej?

We wczesnych latach 90. władze w Belgradzie pod pretekstem ochrony Serbów wywołały krwawe wojny z Chorwacją i Bośnią, które kosztowały życie co najmniej 200 tysięcy ludzi, a miliony ludzi zmusiły do zmiany miejsca zamieszkania. Była to największa hekatomba w Europie po II wojnie światowej.

Referendum odbywa się w delikatnym momencie dla Belgradu, zaangażowanego w negocjacje na temat przyszłego statusu Kosowa, prowincji serbskiej administrowanej od połowy 1999 roku przez ONZ, zamieszkanej w zdecydowanej większości przez ludność albańską, również domagającą się niepodległości.

Władze Czarnogóry nie przejmują się jednak problemami Serbii, która, według Podgoricy, hamuje ich europejskie aspiracje. Uważają zwłaszcza, że nie muszą ponosić politycznych i ekonomicznych kosztów nacisków wspólnoty międzynarodowej na Belgrad, by ten wydał oskarżonych o zbrodnie wojenne, w tym przede wszystkim Ratko Mladicia, któremu trybunał w Hadze zarzuca ludobójstwo. Mają za złe serbskim władzom, że sprawa Mladicia spowodowała wstrzymanie w maju przez UE negocjacji stowarzyszeniowych.

Unia Europejska przez całe lata obawiała się, że tendencje niepodległościowe Czarnogórców mogą spowodować zamieszki w regionie, a także secesję Kosowa z Serbii. Dlatego też, przy akceptacji zwolenników i przeciwników wyjścia z federacji z Serbią, ustaliła, że cel, jakim jest niepodległość, zostanie osiągnięty, jeśli 55 procent uczestników referendum zagłosuje "tak", przy frekwencji co najmniej 50 procent z 466 tysięcy uprawnionych do głosowania.

Wiadomo już, że frekwencja w niedzielnym referendum przekroczyła 50 proc. Oznacza to, że wyniki głosowania będą wiążące. Monitorujące przebieg plebiscytu Centrum Przemian Demokratycznych potwierdziło, że po pięciu godzinach od otwarcia lokali wyborczych, czyli do godziny 13.00, głosy oddało 51,8 proc. uprawnionych.

"Serbia powtarza błędy"
Premier Czarnogóry Milo Djukanović, zwolennik oderwania się republiki od Serbii, oskarża Belgrad, że mieszając się w sprawę referendum niepodległościowego popełnia takie same błędy, jak podczas krwawego rozpadu Jugosławii na początku lat 90.

Władze serbskie ostrzegły Czarnogórców, że jeśli ich maleńka republika wyjdzie ze związku, ustanowione zostaną między obu krajami granice, Serbia wprowadzi opłaty celne i pięciokrotnie zwiększy opłaty dla młodzieży z Czarnogóry studiującej w Belgradzie.

Wśród głosujących za niepodległym państwem prawdopodobnie będą mniejszości narodowe - czyli społeczność albańska na południu i bośniacka na wschodzie, które wciąż czują się zagrożone serbskim nacjonalizmem.

Sondaże wskazują, że w niedzielnym referendum 57-62 proc. wyborców może opowiedzieć się za niepodległością - niewykluczone więc, że Czarnogóra będzie nowym krajem na mapie Europy. "

3mam kciuki za niepodległą Crną Gorę




Wit - Pon Maj 22, 2006 9:43 am
" Czarnogóra będzie niepodległa

Państwowa komisja wyborcza potwierdziła w Podgoricy zwycięstwo w niedzielnym referendum zwolenników niepodległości Czarnogóry.
Za wyjściem Czarnogóry ze związku z Serbią opowiedziało się 55,4 procent uczestników referendum - poinformował przewodniczący komisji Frantiszek Lipka.

W niedzielę wieczorem tłumy zwolenników niepodległości wyszły na ulice stolicy kraju, Podgoricy. Ludzie manifestowali swoją radość odpalając fajerwerki i strzelając w powietrze. Powiewały flagi Czarnogóry - czerwone ze złotym dwugłowym orłem.Niezależne ośrodki nadzorujące przebieg głosowania: Centrum Monitoringu (CEMI) i Centrum na rzecz wolnych Wyborów i Demokracji (CESID) podały, że w niedzielnym referendum za wyjściem Czarnogóry ze związku z Serbią opowiedziało się 55,5 proc. głosujących. Przedstawiciele obu organizacji zapewnili, że liczby te nie powinny się już znacznie zmienić.

Na początku informowano, że za niepodległością było 56,3 proc. głosujących. Wymóg Unii Europejskiej wynosi co najmniej 55 proc. głosujących za oderwaniem Czarnogóry od Serbii.

Wyników referendum nie uznali zwolennicy pozostania kraju w związku z Serbią. Ich lider Predrag Bulatović oświadczył, że "wyniki nie są ostateczne, dopóki nie zostaną potwierdzone przez państwową komisję". Wezwał też władze, aby usunęły z ulic świętujących."




arnold7 - Pon Maj 22, 2006 3:58 pm
Teraz kolej na nas:)



drzewko - Pon Maj 22, 2006 4:08 pm
Za duzo u nas naplywowych, wiec raczej nic by nie wypalilo



Wit - Nie Cze 04, 2006 12:38 am
Czarnogóra proklamowała niepodległość

Wciągnięcie flagi Czarnogóry po proklamowaniu niepodległosci tej byłej jugosłowiańskiej republiki

Licząca 650.000 mieszkańców była jugosłowiańska republika Czarnogóra, położona na górzystych południowych obszarach Półwyspu Bałkańskiego, proklamowała w sobotę wieczorem swą niepodległość

Tym samym odłączyła się ona od Serbii, z którą od 2003 r. tworzyła luźny związek dwóch republik pod nazwą Serbia i Czarnogóra.

Wraz z proklamowaniem przez parlament w Podgoricy na uroczystej sesji w sobotę wieczorem niepodległości Czarnogóry nastąpił ostateczny rozpad Jugosławii. Proces ten trwał od początku lat 90. ubiegłego stulecia.

"Ogłaszam, że parlament Czarnogóry głosował za niepodległością Czarnogóry" - oświadczył na sesji po zakończeniu głosowania przewodniczący parlamentu Ranko Krivokapić.

Proklamowanie niepodległości nastąpiło po tym, gdy przedstawiciel Unii Europejskiej, słowacki dyplomata Frantiszek Lipka, który przewodniczył komisji referendalnej, poinformował zgromadzenie, że większość obywateli Czarnogóry opowiedziała się w referendum z 21 maja za niezależnością od Serbii.

Za niepodległością głosowało 55,5 proc. uczestników referendum; minimalna liczba głosów wymagana do podjęcia decyzji o niepodległości została ustalona na poziomie 55 proc.

Uroczysta sesja parlamentu została zbojkotowana przez przedstawicieli partii, które były przeciwko zerwaniu związku z Serbią.

Deputowani parlamentu czarnogórskiego przegłosowali tekst "Deklaracji niepodległości", który wyznacza jako priorytet dla nowego państwa integrację z instytucjami euroatlantyckimi.

Utworzona w 2003 r. pod presją Unii Europejskiej Serbia i Czarnogóra miała pięciu wspólnych ministrów.

Prezydent Serbii Boris Tadić, zaproszony na sesję parlamentu Czarnogóry, nie przyleciał na uroczystość proklamowania jej niepodległości, tłumacząc się "pilnymi zajęciami", jak głosi komunikat kancelarii prezydenckiej.

Tadić wysłał depeszę skierowaną do wszystkich obywateli Czarnogóry, życząc im pokoju i dobrobytu.

"Z okazji uroczystego proklamowania suwerenności państwowej życzę wszystkim obywatelom Czarnogóry pokoju, stabilizacji i dobrobytu" - czytamy w depeszy.

"Na tej drodze, jak zawsze w naszej historii, Czarnogóra będzie miała w Serbii najlepszego przyjaciela" - zapewnia Tadić.

Związek państwowy Serbii i Czarnogóry w dziedzinie wojskowej przestał istnieć już na kilka godzin przed proklamowaniem

niepodległości Czarnogóry. Najwyższa Rada Obrony Serbii i Czarnogóry, kolegialne dowództwo serbsko-czarnogórskich sił zbrojnych, zakomunikowała, że na własną prośbę ustąpił ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego generał Ljubisza Jokić i że dowództwa obu armii obejmą prezydenci Serbii i Czarnogóry.



miglanc - Nie Cze 04, 2006 9:38 am
Opinie na ten temat sa podzielone. Czarnogorcy jak wszystkie ludy w postkomunistycznej Europie maja nierealistyczne podejscie do zycia. Zaglosowali za niepodlegloscia, bo oczekuja manny z nieba, wydaje im sie ze jak juz "Serbia przestanie ich uciskac" to bedzie to momentalnie eldorado. Juz za kilka miesiecy mina im zrzednie. Znamy to z wlasnego podworka po roku '89 czy chociazby z tego co bylo rok temu na Ukrainie.

Poza tm Czarnogora moze pasc ofiara albanskiego islamizmu - tak jak Macedonia.



salutuj - Nie Cze 04, 2006 9:54 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Nie Cze 04, 2006 10:00 am
Nie sądzę, by doszło do jakiś radykalnych zmian w stosunkach serbsko - czarnogórskich po ogłoszeniu przez Montenegro niepodległości. Przecież podział na te swa państwa istniał już od dawna, teraz został on tylko sformalizowany. Czarnogóra to okno Serbi na świat. Będą dalej żyli z tranzytu z Serbi do portu w Barze. Poza tym turystyka...ogromny potencjał Czarnogóry...IMO o niebo ciekawsza niż cała Chorwacja



jacek_t83 - Nie Cze 04, 2006 10:07 am
Miglanc ale kiedy rok temu miala miejsce Помаранчева Революцiя to Ukraina nie oglosila niepodleglosci tylko doprowadzila do obelenia rzadow Kuczmy. To mimo wszystko troche inna sytuacja niz jesli chodzi o Serbie i Czarnogore



miglanc - Nie Cze 04, 2006 10:29 am
No ja jednak uwazam ze to podobna sytuacja. Takie same nierealistyczne nadzieje, i wyjscie spod wplywu silniejszego kraju.



jacek_t83 - Nie Cze 04, 2006 10:38 am
Uwazasz ze uwolnienie sie Ukrainy od wplywow Rosji (przynajmniej czesci zachodniej) to zle? Bo ja uwazam ze to szansa dla tego panstwa. Rosja caly czas powtarza ukraincom ze NATO i UE to samo zlo! Jak rozmawialem na ten temat z tamtejszymi ludzmi to az mnie krew zalewala. Rosja to mocarstwo ktore najchetniej by chcialo powrotu do granic sprzed ZSRR. A Ukraina to dla nich najbardziej lakomy kasek. Podobno Ukraina moglaby wyzywic cala Europe
Zreszta juz teraz mowi sie ze Rosja chce odzyskac (sic!) Krym. http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=355152



miglanc - Nie Cze 04, 2006 10:43 am
Zle czy nie zle, tu chodzi o co innego. Ukraincom sie wydawalo ze po pomaranczowej rewolucji od razu bedzie u nich bogactwo i dostatek. To byl nierealistyczny resentyment i ludzie sie gorzko zawiedli. W efekcie niedawno wybory wygral Janukowycz. W Czarnogorze bedzie tak samo. Nastepne wybory wygraj te partie ktore byly za utrzymaniem zwiakzu z Serbia.



kickut - Nie Cze 04, 2006 4:47 pm
Czarnogóra jest jednym z najmniejszych krajów Europy, dlatego jeżeli zostanie tam zapoczątkowana szybka prozachodnioeuropejska transformacja ustrojowa, kraj ten ma szansę na dynamiczny rozwój. Wielkość i ludność kraju jest bardzo ważnym czynnikiem. Spójrzmy na Estonie i Łotwe.



Wit - Nie Maj 20, 2007 4:36 pm
Szkoci chcą własnej reprezentacji olimpijskiej

mik2007-05-20, ostatnia aktualizacja 2007-05-20 17:09

Alex Salmond, lider dążącej do niepodległości Szkocji, partii SNP, ogłosił w niedzielę, że chciałby, aby jego rodacy wysłali do Pekinu własną reprezentację olimpijską w 2008 r.

Nowy szef szkockiego rządu zapowiedział, że zgłosi do Międzynarodowe Komitetu Olimpijskiego formalną prośbę o przyjęcie w poczet członków. Przyznał jednak, że nie przedyskutował jeszcze tej kwestii podczas obrad rządu.

Szkocja połączona jest unią z Anglią od trzystu lat. Od 1999 r. posiada jednak własny parlament i rząd, w którego gestii jest polityka zdrowotna, edukacja, transport i prawo.

Szkoci mają swoją reprezentację w większości popularnych na Wyspach sportów - np. piłce nożnej, rugby, hokeju na trawie itp. Jako odrębny zespół uczestniczą także w rozgrywanych co cztery lata Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej. W ostatnich (w 2006 r. w Melbourne) Szkoci zajęli szóste miejsce w klasyfikacji medalowej.

Salmond, którego partia zamierza doprowadzić do oderwania Szkocji od Wielkiej Brytanii, już wcześniej krytykował sytuację, która zmusza Szkotów do występowania w międzynarodowych zawodach pod brytyjską flagą. W ubiegłym roku, gdy zaproponowano, by w 2012 r. podczas igrzysk w Londynie zagrała jedna reprezentacja Wielkiej Brytanii w piłce nożnej, Salmond nazwał propozycję godną pożałowania i stanowczo się jej sprzeciwił.

Uznanie Szkocji przez MKOl. może napotkać jednak spore trudności. Według przepisów olimpijskich w igrzyskach mogą brać udział tylko reprezentacje "niepodległych krajów, uznanych przez międzynarodową społeczność". W tym wypadku jest jednak kilka wyjątków - na przykład Portoryko, czy Hongkong, które nie są niepodległe.

Według Craiga Reedie'ego - Szkota, który jest wiceprezesem Brytyjskiego Komitetu Olimpijskiego, akces Szkocji do MKOl. zostanie odrzucony. - Szkoci powinni się raczej skupić na tym, aby jak najwięcej ich zawodników znalazło się w reprezentacji Wielkiej Brytanii podczas igrzysk w Londyie w 2012 r. - stwierdził Reedie.

Podczas igrzysk w Atenach w 2004 r., Szkoci wywalczyli dwa medale w sportach indywidualnych (w zespołowych startowali razem z innymi Brytyjczykami). Złoto na 1 km w kolarstwie torowym zdobył Chris Hoy, a srebro w kajakowych jedynkach - Campbell Walsh.





Mies - Czw Maj 24, 2007 10:22 am

W porównaniu z cywilizacją Południa frankońska Północ była jeszcze barbarzyńska i pogrążona w mrokach średniowiecza. [hr]

A Burgundia (ta obejmująca ziemie leżące na zachód od rzeki Saony ze stolicą w Dijon) w XIII wieku nie była przypadkiem jednym z największych w Europie centrów kulturalnych? (Cluny, Citeaux, VĂŠzelay to chyba też tamten rejon) Mówiło się tam raczej w Langues d'oil.



Bruno_Taut - Czw Maj 24, 2007 11:13 am
Okres świetności Burgundii związany z monastycyzmem to raczej XII wiek. Faktem jest, że w dojrzałym średniowieczu ranga okcytańskiego była znacznie wyższa i to Południe wyznaczało wzorce dworskiej kultury.



Mies - Czw Maj 24, 2007 11:40 am
Nie neguję roli południa, ale to "barbarzyństwo północy" to lekka przesada. Tym bardziej gdy Burgundia odgrywała ważną rolę pośrednika pomiędzy Flandrią, Brabancją, a północnymi Włochami. Ta rola wzrosła właśnie w wieku XIII.



SPUTNIK - Czw Maj 24, 2007 6:39 pm
Brakowało mi Was Panowie



salutuj - Czw Maj 24, 2007 7:18 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Czw Maj 24, 2007 9:19 pm
Ale w XIII w. znaczenie cystersów (którzy swój ośrodek dyspozycyjny mieli w Burgundii) i benedyktynów (kongregacja kluniacka) wyraźnie spada. Burgundia kolejny okres świetności przeżywa w późnym średniowieczu.



absinth - Wto Sie 28, 2007 8:33 am


Katalonia myśli o secesji

Referendum w sprawie samostanowienia Katalonii w roku 2014? Tego chcą separatyści. Ich plany ujawnił w niedzielę w oficjalnym wystąpieniu przywódca Republikańskiej Lewicy Katalonii (ERC) Josep Lluis Carod-Rovira. Słów lidera ERC nie można lekceważyć: jest on katalońskim wiceprezydentem, a jego ugrupowanie wchodzi w skład trójpartyjnej koalicji rządzącej.

"Pierwszy raz przywódca ERC sprecyzował ramy czasowe swoich secesjonistycznych aspiracji, wyrażając pragnienie, by niepodległej Katalonii broniła suwerenna większość" - napisał wczoraj konserwatywny hiszpański dziennik "ABC". Dlaczego akurat rok 2014? Katalonia będzie obchodziła wówczas trzechsetlecie upadku antyhiszpańskiego powstania podczas wojny sukcesyjnej 1701 - 1714, w wyniku której utraciła autonomię. 1 września 1714 roku padła Barcelona. - 2014 rok to dobra data na przeprowadzenie plebiscytu i podjęcie przez Katalończyków decyzji, czy chcą kontynuacji czy też pójścia inną drogą i wnoszenia własnego wkładu w budowę Europy, już w ramach własnego państwa -tłumaczył Carod-Rovira.

Dzięki nowemu statutowi, przyjętemu w referendum w czerwcu 2006 roku, licząca ponad siedem milionów mieszkańców bogata Katalonia zyskała większą autonomię m.in. w zakresie podatków i stanowienia prawa. Wbrew nadziejom, które rozbudził w nich szef socjalistycznego rządu JosĂŠ Zapatero, Katalończycy nie zostali jednak upoważnieni do nazywania się narodem. Dlatego w czerwcu 2006 r. ERC wzywała do bojkotu referendum, a Carod-Rovira nie kryje, że premier, który obiecywał "Hiszpanię wspólnot", rozczarował katalońskich patriotów.

- Zapatero jest miły, ale nie planuje zmian koniecznych do przekształcenia Hiszpanii w twór o charakterze wielonarodowym -mówi kataloński polityk. "ABC" przypomina, że rozpisaniem referendum w sprawie samostanowienia grozi też szef baskijskiego rządu JosĂŠ Juan Ibarretxe.
mt-o



Mies - Wto Sie 28, 2007 8:53 am
Też z Rzeczpospolitej:

Czy Belgia się rozpadnie
17 Sierpnia, 2007 - 11:58 CET

Belgowie od trzech miesięcy nie są wstanie sformować rządu.
Król powierzył tę misję Yves'owi Leterme z partii flamandzkich chadeków, która wygrała wybory. Trzy czwarte Flamandów uważa, że to dobry pomysł, ale tyle samo Walonów jest dokładnie przeciwnego zdania.

Skąd te różnice? Na przedstawionej właśnie liście żądań pod adresem potencjalnych koalicjantów są postulaty, których realizacja -zdaniem niektórych polityków - może być początkiem końca jednego państwa belgijskiego. Leterme chce więcej suwerenności dla regionów. To dobra wiadomość dla bogatej Flandrii, ale znacznie gorsza dla biedniejszej Walonii. Leterme uspokaja. "Reforma państwa nie jest wymierzona we frankofonów" -powiedział w wywiadzie dla dziennika "De Standaard".

Wczoraj upłynął 67. dzień od rozstrzygnięcia wyborów. Do stworzenia nowego rządu potrzebna jest koalicja złożona z partii niderlandzkojęzycznej Flandrii i francuskojęzycznej Walonii. Zanim powstanie, partnerzy - partie chadeckie i liberalne z obu regionów - muszą jednak uzgodnić program. Zwycięska partia flamandzkich chadeków w swych postulatach zapowiada znaczący zwrot po ośmiu latach rządów premiera Guy Verhofstadta, flamandzkiego liberała, wielkiego zwolennika federacji.

W tworzeniu koalicji nie pomaga arogancki styl bycia nowego premiera. Leterme wykazał się kilka tygodni temu nieznajomością genezy belgijskiego święta narodowego. A na prośbę dziennikarza telewizyjnego o odśpiewanie hymnu flamandzki polityk zaintonował... francuską Marsyliankę. Media sugerowały, że nie był to efekt niewiedzy, ale chęć pokazania widzom, co Leterme sądzi o symbolach państwa belgijskiego.

Rzeczpospolita 17.08.2007



absinth - Wto Paź 02, 2007 9:28 am


Belgowie nie chcą rozpadu kraju

Już od czterech miesięcy Belgia nie ma rządu. Rozpadowi państwa będzie próbował zapobiec człowiek, zdaniem którego powstanie Belgii to historyczny przypadek

Yves Leterme to chłodny i nieufny polityk, który nie zna nawet hymnu swojego kraju. Drugi raz ma szansę zostać premierem tego dwujęzycznego państwa. Sam zna perfekcyjnie niderlandzki i francuski, bo wychowywali go matka Flamandka i ojciec Walon. Ale to wcale nie ułatwia mu prowadzenia negocjacji w podzielonym kraju.

- Król powierzył panu Leterme misję tworzenia rządu. Została przyjęta -brzmi lapidarny komunikat dworu Alberta II. Pozornie nic w tym dziwnego, że rozmowy koalicyjne ma prowadzić człowiek, którego partia dostała najwięcej głosów. Ale król podjął duże ryzyko. Flamandzki chadek już raz dostał szansę tworzenia rządu w połowie lipca. Po sześciu tygodniach konsultacji wszyscy się jednak obrazili i wrócili do swoich sztabów.

Sam Leterme zaszył się w swoim biurze sena tora i czekał na kolejną szansę. I dostał ją po tym, jak jego partyjny kolega Herman Van Rompuy zdołał namówić zwaśnione strony do powrotu do stołu rozmów.

Od wyborów w Belgii minęło już 114 dni i na ulicy Królewskiej w Brukseli ciągle urzęduje stary rząd pod wodzą premiera Guya Verhostadta. To jeszcze nie rekord koalicyjnych negocjacji, ale w Belgii zrobiło się nerwowo. Głównie za sprawą żądań wysuwanych przez zwycięską partię flamandzkich chadeków, którzy muszą stworzyć koalicję z Walonami. Chcą więcej praw dla regionów, co francuskojęzyczna Walonia odbiera jako zamach na belgijskie państwo. I zagrożenie dla solidarności między regionami. Bo przeciętny Flamand dziennie oddaje na Walonię 2,5 euro.

Nie zawsze tak było - przypominają Walonowie. Przez pierwsze 100 lat historii Belgii to Walonia była regionem bogatszym. Kopalnie i huty południowej Belgii przynosiły bogactwo, podczas gdy zamieszkana przez Flamandów północna część kraju żyła biednie z rolnictwa. Dopiero druga połowa XX wieku i upadek przemysłu ciężkiego zmieniły sytuację. Rządzona tradycyjnie przez socjalistów i zmonopolizowana przez związki zawodowe Walonia do dziś nie może się podnieść z kryzysu, podczas gdy we Flandrii pastwiska są zastępowane przez centra zaawansowanej technologii.

Przez belgijskie media przetoczyła się dyskusja na temat przyszłości kraju: czy liczące sobie 147 lat państwo ma szansę przetrwać?

Temat podchwyciła światowa prasa zwykle pisząca o Belgii tylko przy okazji zjazdów unijnych polityków organizowanych w Brukseli. Brytyjski "The Economist" na pierwszej stronie obwieścił: "Czas obalić Belgię". Z sondaży wynika jednak, że większość społeczeństwa jest za jednością.
ANNA SŁOJEWSKA z Brukseli



Bruno_Taut - Wto Paź 02, 2007 2:41 pm
A kto to są ci Belgowie? We Flandrii nie spotkałem żadnego.



Wit - Nie Lut 17, 2008 7:55 pm
No to się nam Kosowo do niepodległości wyrwało....



qlomyoth - Nie Lut 17, 2008 8:57 pm
Albańska mafia we Włoszech będzie musiała zintensyfikować działalność aby utrzymac to "panstwo".
Teraz można przyjmować zakłady kiedy poproszą Albanię o przyjęcie w swe granice..



Bruno_Taut - Nie Lut 17, 2008 10:09 pm
To już jest problem Albańczyków, tych z Albanii i tych z Kosowa. Nie widzę najmniejszych powodów, dla których Kosowo miałoby pozostać częścią Serbii, skoro większość jego mieszkańców tego sobie nie życzy.



qlomyoth - Nie Lut 17, 2008 10:35 pm
No to w takim razie ja porzucam moje marzenia o autonomii, jest to bezsensowne,bo napływowa wiekszosc mieszkancow naszego regionu sobie tego nie zyczy.



salutuj - Nie Lut 17, 2008 10:50 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Nie Lut 17, 2008 11:05 pm
Kosowo albo w Serbii, albo w Albanii. Jako samodzielne państwo to dla mnie nieco sztuczny twór. Taka moja opinia na gorąco, choć generalnie jestem zwolennikiem nowych państw



Bruno_Taut - Nie Lut 17, 2008 11:09 pm

No to w takim razie ja porzucam moje marzenia o autonomii, jest to bezsensowne,bo napływowa wiekszosc mieszkancow naszego regionu sobie tego nie zyczy.

Prowadziłeś badania? Zamiast porzucać marzenia przekonuj.



Tequila - Pon Lut 18, 2008 5:32 pm
Obawiam się nieco reakcji łańcuchowej _ teraz Kosowo, potem Baskowie, Katalończycy, Kurdowie, francuskojęzyczny Quebec.



SilesianSkyscraper - Pon Lut 18, 2008 7:48 pm

Obawiam się nieco reakcji łańcuchowej _ teraz Kosowo, potem Baskowie, Katalończycy, Kurdowie, francuskojęzyczny Quebec.

... Górny Śląsk, Krym, Skania itd.



Tequila - Pon Lut 18, 2008 8:02 pm
Lista jaką wymienili na TVNie była dużo bogatsza



Bruno_Taut - Pon Lut 18, 2008 10:25 pm

Obawiam się nieco reakcji łańcuchowej _ teraz Kosowo, potem Baskowie, Katalończycy, Kurdowie, francuskojęzyczny Quebec.

A czego się tu obawiać? Że urzędnicy w Madrycie, Ankarze/Bagdadzie i Ottawie stracą część swojej władzy? A kogo to obchodzi?



babaloo - Pon Lut 18, 2008 10:54 pm
W sprawie Kosowa przykra jest demografia. Symptomatyczny był wczoraj reportaż w TV o "narodzinach obywateli nowego państwa" . Pani w szpitalu powiedziała, że świętuje niepodległość i narodziny ósmego dziecka. Serbowie się tak nie rozmnażają i dlatego nie mogli utrzymać tego tak symbolicznego dla nich terytorium.

Ja osobiście nie lubię za bardzo tworzenia nowych państw. Zwłaszcza niewielkich i kompletnie uzależnionych od pomocy z zewnątrz. Wolę autonomię Ostatnio secesje przynoszą zresztą raczej destabilizację. Nie lubię też gdy nowe państwa powstają wyłącznie dzięki pomocy wojsk innych krajów. Ta secesja budzi raczej niesmak. Zwłaszcza, że Kosowo będzie mekką dla wszelkiego rodzaju zorganizowanej przestępczości ....



Bruno_Taut - Pon Lut 18, 2008 11:18 pm
A Słowenia, Łotwa i Estonia są oczywiście do rzici. Za to Serbia jest cool.



babaloo - Pon Lut 18, 2008 11:22 pm
Słowenia, Łotwa i Estonia są oczywiście COOL



absinth - Wto Lut 19, 2008 12:13 am

Ja osobiście nie lubię za bardzo tworzenia nowych państw. Zwłaszcza niewielkich i kompletnie uzależnionych od pomocy z zewnątrz. Wolę autonomię Ostatnio secesje przynoszą zresztą raczej destabilizację. Nie lubię też gdy nowe państwa powstają wyłącznie dzięki pomocy wojsk innych krajów. Ta secesja budzi raczej niesmak. Zwłaszcza, że Kosowo będzie mekką dla wszelkiego rodzaju zorganizowanej przestępczości ....

mam podobne odczucia.



Bruno_Taut - Wto Lut 19, 2008 8:19 am
Ważne, że większość mieszkańców Kosowa ma inne, a całe szczęście w tym przypadku to oni decydują.



Mies - Wto Lut 19, 2008 8:43 am
Większość mieszkańców Irlandii pewnie by chciała żeby ta wyspa była w całości w Republice Irlandii, a nie częściowo w GB i jakoś w tym wypadku zdanie większości nie ma znaczenia, bo bierze się pod uwagę zdanie mieszkańców północnej części wyspy. W przeciwieństwie do zdania Serbów z okolic Mitrovicy w Kosowie.

Zależy co sobie przyjmiesz za "większość".



absinth - Wto Lut 19, 2008 9:10 am

Ważne, że większość mieszkańców Kosowa ma inne, a całe szczęście w tym przypadku to oni decydują.

a niech sobie decyduja, nie pisalem przeciez nigdzie, ze ja im czegos zabraniam (bo i takiej mocy nie mam) mialem raczej taki osad czy ocene tej sytuacji jak babaloo w tym zakresie w jakim podpisalem sie pod jego opinia.



Bruno_Taut - Wto Lut 19, 2008 12:26 pm

Większość mieszkańców Irlandii pewnie by chciała żeby ta wyspa była w całości w Republice Irlandii, a nie częściowo w GB i jakoś w tym wypadku zdanie większości nie ma znaczenia, bo bierze się pod uwagę zdanie mieszkańców północnej części wyspy. W przeciwieństwie do zdania Serbów z okolic Mitrovicy w Kosowie.

Zależy co sobie przyjmiesz za "większość".


Na razie przesądzona została secesja Kosowa. Nie mam nic przeciwko zorganizowaniu referendum w sprawie przyłączenia do Serbii północnej części tej krainy, zamieszkałej w większości przez Serbów.
Dopełnia się upadek porządku wersalskiego i nie rozumiem wylewanych nad nim łez.



jacek_t83 - Wto Lut 19, 2008 1:02 pm
prawda jest taka, że przez tydzień kosowarzy się będą cieszyć a po tygodniu się obudzą na ciężkim kacu i stwierdzą, że są z palcem w d... bo nie mają przemysłu, handlu, biznesu a ich gospodarką rządzi mafia i dojdą do wniosku, że ich jedynym bogactwem naturalnym jest Rakija



SPUTNIK - Wto Lut 19, 2008 5:40 pm

W sprawie Kosowa przykra jest demografia. Symptomatyczny był wczoraj reportaż w TV o "narodzinach obywateli nowego państwa" . Pani w szpitalu powiedziała, że świętuje niepodległość i narodziny ósmego dziecka. Serbowie się tak nie rozmnażają i dlatego nie mogli utrzymać tego tak symbolicznego dla nich terytorium.

Ja osobiście nie lubię za bardzo tworzenia nowych państw. Zwłaszcza niewielkich i kompletnie uzależnionych od pomocy z zewnątrz. Wolę autonomię Ostatnio secesje przynoszą zresztą raczej destabilizację. Nie lubię też gdy nowe państwa powstają wyłącznie dzięki pomocy wojsk innych krajów. Ta secesja budzi raczej niesmak. Zwłaszcza, że Kosowo będzie mekką dla wszelkiego rodzaju zorganizowanej przestępczości ....


w dużym stopniu sie zgadzam dodając od siebie że mam pewne obawy związane z wpływami islamu w Kosowie, a co za tym idzie czy nie szykujemy sobie europejskiego afganistaniu z niejasnymi powiązaniami władz i organizacji mafijno - fundementalistycznych.



Bruno_Taut - Wto Lut 19, 2008 10:13 pm
Po pierwsze - teza o nieporadności małych państw jest oderwana od rzeczywistości. Małe państwa w większości radzą sobie dobrze i z reguły lepiej od dużych (z wyjątkiem silnie zdecentralizowanych).
Po drugie - ani w Kosowie, ani w Bośni nie ma klimatu dla islamskiego fundamentalizmu. Religijne zaangażowanie mieszkańców tych terenów jest bardzo małe.
Po trzecie - na secesji Kosowarzy niczego nie tracą, bo czego mogli spodziewać się po Serbii? Secesja prawdopdobnie nie poprawi sytuacji Kosowa (bo de facto Kosowo od dawna jest już niezależne od Serbii), ale też jej nie pogorszy. A dla serbopodobnych z sytuacji płynie prosta nauka - zabierzesz autonomię, stracisz region.



salutuj - Wto Lut 19, 2008 11:30 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



SPUTNIK - Sob Lut 23, 2008 5:44 pm

Po pierwsze - teza o nieporadności małych państw jest oderwana od rzeczywistości. Małe państwa w większości radzą sobie dobrze i z reguły lepiej od dużych (z wyjątkiem silnie zdecentralizowanych).
Po drugie - ani w Kosowie, ani w Bośni nie ma klimatu dla islamskiego fundamentalizmu. Religijne zaangażowanie mieszkańców tych terenów jest bardzo małe.
Po trzecie - na secesji Kosowarzy niczego nie tracą, bo czego mogli spodziewać się po Serbii? Secesja prawdopdobnie nie poprawi sytuacji Kosowa (bo de facto Kosowo od dawna jest już niezależne od Serbii), ale też jej nie pogorszy. A dla serbopodobnych z sytuacji płynie prosta nauka - zabierzesz autonomię, stracisz region.


http://www.tvn24.pl/-1,1539878,wiadomosc.html



Emenefix - Sob Lut 23, 2008 8:39 pm
Tak się składa że Kosovo i kolejne państwo, które w tym roku zapewne powstanie - Naddniestrze będą miał "z czego żyć"...

Broń, broń, broń!
już teraz to dwa największe "magazyny" nielegalnych zabawek

Lista państw, które mogą powstać w Europie w ciągu najbliższych 5 lat wynosi 5-8 pozycji
W ciągu kilkunastu: kolejnych 5 pozycji



babaloo - Sob Lut 23, 2008 10:19 pm
Może UE powinna zorganizować jakąś ogólną konferencję w sprawie uznania niepodległości Kosowa - najlepszym do tego miejscem byłoby Monachium

Ciekawi mnie też czy amerykanie rozróżniają w ogóle różne nurty w Islamie, bo jak na razie, jeżeli któryś wspierają, to często jest to wahabityzm. Np. na pograniczu afgańsko - pakistańskim w latach '80.



Bruno_Taut - Sob Lut 23, 2008 10:53 pm
W latach 80. nurt islamu nie miał raczej znaczenia.



salutuj - Sob Lut 23, 2008 10:56 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Sob Lut 23, 2008 10:58 pm
W latach 80. nie chodziło o wojnę z terroryzmem.



Wit - Sob Lut 23, 2008 11:15 pm
Coraz bardziej przekonuję się do teorii, że USA chce sobie zrobić z Kosowa swoje całkowicie oddane terytorium w Europie. Obecni europejscy sojusznicy USA mają swoje kaprysy.
Nie musi być pełnoprawnym i uznawanym państwem. Wystarczy, że powstaną tam amerykańskie bazy, może słynna tarcza... eh



Bruno_Taut - Sob Lut 23, 2008 11:21 pm
Dla mnie kolejny powód, by popierać niepodległość Kosowa. O ile stosunki albańsko-serbskie są mi w sumie obojętne (i jedni i drudzy dali się zdominować przez ekstremistów), o tyle wzmocnienie amerykańskiej obecności uważam za pozytywne. Zwłaszcza, gdy widzę, kto się pali do stworzenia drugiego bieguna we współczesnym świecie.



Wit - Nie Lut 24, 2008 1:16 am
mnie znów zbytnia ingerencja usa w sprawy europejskie zupełnie się nie podoba
niech zajmą się upadającym dolarem, a nie szeryfowaniu śwatem



Bruno_Taut - Nie Lut 24, 2008 10:06 am
"Upadający" dolar chyba bardzo podoba się amerykańskim eksporterom.
A kto ma szeryfować jeśli nie oni? Osama? Putin?



salutuj - Nie Lut 24, 2008 10:07 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Nie Lut 24, 2008 10:18 am
I rozmawiaj tu z dzieckiem o polityce.
Masz jeszcze parę równie błyskotliwych i oderwanycvh od realiów uwag w zanadrzu?



salutuj - Nie Lut 24, 2008 10:35 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Nie Lut 24, 2008 11:09 am
najbardziej ufam ONZ....czyli głos Putina też powinien się liczyć



Bruno_Taut - Nie Lut 24, 2008 12:22 pm
Tyle że ONZ od dawna nie rozwiązuje problemów i nie jest traktowana poważnie. Ostatni zryw to obrona Korei Południowej (choć amerykańskimi rękami).



jacek_t83 - Nie Lut 24, 2008 12:41 pm

najbardziej ufam ONZ....czyli głos Putina też powinien się liczyć
problem w tym ze ONZ sobie nie radzi... w zwiazku z tym ja juz wole zeby sie tam wmieszali amerykanie i zrobili porzadek niz zostawic to wszystko wlasnemu losowi



absinth - Pon Kwi 21, 2008 7:43 am


Żmudzini walczą o swoje prawa
Robert Mickiewicz 21-04-2008, ostatnia aktualizacja 21-04-2008 03:02

Do narodowości żmudzkiej należeć może nawet jedna trzecia mieszkańców 3-milionowej Litwy. Wczoraj w Kłajpedzie założyli swoją partię

Żmudzini chcą uznania przez władze Litwy istnienia narodowości żmudzkiej, możliwości utworzenia nowego okręgu administracyjnego Żmudź oraz wprowadzenia w nim jako oficjalnego języka żmudzkiego.

Litewscy politycy i politolodzy są niechętni nowemu ugrupowaniu. – Czy komuś się to podoba, czy nie, istniejemy. To fakt historyczny – powiedział “Rz” nowo wybrany przywódca Partii Żmudzinów Egidijus Skarbalius. Pomysłodawcy założenia partii, zdecydowali się na ten krok z powodu nieudolnej polityki regionalnej litewskich władz.

Na razie Ministerstwo Sprawiedliwości odmawia Żmudzinom prawa do zmiany narodowości. Według władz Żmudzini nie są odrębną narodowością, a jedną z pięciu subetnicznych grup narodu litewskiego. Przed litewskimi sądami toczą się więc procesy o uznanie narodowości żmudzkiej.

Dotychczas Żmudzini zadowalali się działalnością kulturalną. Władze w Wilnie przymykały też oko na wydawanie w stolicy Żmudzi Telszach żmudzkich paszportów, na których okładce zamiast litewskiej Pogoni wytłoczono Niedźwiedzia – herb Żmudzi.

Jaki będzie potencjał polityczny nowo powstałej partii Żmudzinów, nie wiedzą nawet sami liderzy tego ugrupowania. Popularność partii mają zweryfikować jesienne wybory do Sejmu. – Nikt nie liczył, ile Żmudzinów żyje dziś na Litwie. Szacujemy, że to około jednej trzeciej mieszkańców Litwy – mówi Skarbalius. Ostatni spis ludności, w którym można było przyznawać się do narodowości żmudzkiej, był przeprowadzony jeszcze za carskiej Rosji w XIX wieku.

Robert Mickiewicz z Wilna
Źródło : Rzeczpospolita



absinth - Pią Lut 27, 2009 6:26 pm
Podzieke sie, jak sadze, ciekawymi spostrzezeniami i uwagami jakie mozna bylo uslyszec na konferencji Panstwo w makro- i mikroskali jaka sie odbyla w Qubusie.

Jak zauwazyli prelegenci "siedzacy" w tematyce Unii Europejskiej haslo "Europa Regionow" jest w Unii haslem nieakualnym, ktore szczyt popularnosci ma za soba. Obcnie UE zwraca sie raczej w kierunku miast a nie regionow. Wg UE to miasta maja byc najwaznieszymi podmiotami we wsoolnej Europie, gdyc to one sa biegunami wzrostu i wobec nich koncentruje sie wiekszosc potencjalo rozwojowego,. Nastepnu budzet UE na lata 2014-21 ma byc przede wszystkim "budzetem miast"
Tak wiec z tego co mozna bylo uslyszec to nie region ale miasto ma byc glownym aktorem w UE.



miglanc - Pią Lut 27, 2009 10:16 pm
Dla Polski to nie dobre wiadomosci. U nas trzeba jeszcze wciagnac troche kasy na zmodernizowanie rolnictwa. Miasta sie szybciej rozwiaja tam gdzie wies sie rozwija. Mozna podawac przyklady Bawarii, Francji, Hiszpanii.

Strategia inwestycji w metropolie ma sens w przypadku tych panstw, ktore juz przemiany na wsiach i malych miasteczkach maja za soba. Polska jest w polowie drogi - u nas powinno sie juz inwestowac w metropolie, ale caly czas potrzebujemy funduszy na rozwj prowincji.



absinth - Sob Lut 28, 2009 12:59 pm
Z perspektywy najbardziej zurbanizowaneo wojewodztwa w Polsce to akurat dobrze

Z kolei Polska jest jednym z najslabiej zurbanizowanym panstw w Europie

Dane:
Europa (76%),
Woj. Slaskie (78,6%)
Polska (63%)



GoldBoy - Sob Lut 28, 2009 2:38 pm
Jak pamiętam to przy tworzeniu GZM-u były argumenty o tym, że UE faworyzuje duże miasta i łatwiej będzie starać się o fundusze. Myślę, że dobrze by było gdyby GZM okrzepł do tego czasu i spróbował stworzyć SKM, która działaby na terenie całej aglomeracji. Dla Katowic mogłaby to być szansa na stworzenie kampusu akademickiego z prawdziwego zdarzenia w centrum miasta.

Pogdybać dobra rzecz :]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •