ďťż
 
[Górny Śląsk] Cmentarze i nekropolie w regionie



MarcoPolo - Pią Paź 21, 2005 6:00 pm
Nie tylko u nas. Mam nadzieje ze Or Chaim pozyskalo tez prezydenta i wojewode czy marszalka wojewodztwa... Jak odrestauruja ten cmantarz , bardziej realna stanie sie mozliwosc odbudowy synagogi.



Prace w Żywcu

W Żywcu rozpoczęły się prace remontowe na cmentarzu żydowskim. Żywiecki kirkut był, do 1939 roku, miejscem pochówku zmarłych wyznania mojżeszowego. Remont zniszczonego ogrodzenia cmentarza finansuje budżet wojewody i samorzĹĄd Żywca.

Zniszczone ogrodzenie, nieczynnego od lat cmentarza żydowskiego w Żywcu, nie stanowiło żadnego zabezpieczenia tej zabytkowej nekropolii. Zdewastowany kirkut niszczał przez długie lata. Przygotowania do remontu cmentarza żydowskiego w Żywcu trwały kilka lat. Trudno było znaleÂźć pieniĹĄdze, w nieuregulowanej sytuacji prawnej, pożydowskich nieruchomoÂści. Ostatecznie prace sfinansujĹĄ wspólnie : żywiecki samorzĹĄd i wojewoda ÂślĹĄski. Żywiecki kirkut zostanie całkowicie ogrodzony. Pozwoli to uchronić macewy przed dewastacjĹĄ. Przed wojnĹĄ na terenie Żywca mieszkało ponad 2,5 tysiĹĄca Żydów, czyli około 10 % mieszkańców miasta. Prawie wszyscy żywieccy Żydzi zostali zamordowani przez hitlerowców.
Ireneusz Kaznocha

http://tvp.pl/2858,20051021259492.strona




Kris - Nie Lip 23, 2006 8:12 pm


Gliwiczanie.pl ratują kawałek historii Śląska

Tomasz Malkowski23-07-2006, ostatnia aktualizacja 23-07-2006 20:41

Prawie 200-letni cmentarz hutniczy w Gliwicach jeszcze niedawno był ruiną. Uratowała go grupa zapaleńców z forum gazeta.pl


Fot. Grzegorz Celejewski / AG
Leszek Szynter i Marek Klimurczyk pracują przy restauracji dawnego cmentarza hutniczego w Gliwicach

Dawny cmentarz hutniczy to kawałek historii nie tylko gliwickiej dzielnicy hutniczej, ale i całego przemysłu górnośląskiego. Spoczywa tu John Baildon, którego zasługi dla rozwoju hutnictwa są niepodważalne. Jest też tu grób Theodora Kalidego, największego artysty, który pracował dla Królewskiej Odlewni Żeliwa (dzisiejszy GZUT). Przez ostatnie dziesięciolecia cmentarz popadał w ruinę.

- Pierwszy raz pojawiłam się tu w 2002 roku i byłam przerażona jego stanem. Nie godzi się przecież, by tak wyglądało jedno z ważniejszych miejsc w mieście - opowiada Małgorzata Malanowicz, pomysłodawczyni ratowania zabytkowej nekropolii. Zebrała wspaniałą ekipę, która wcześniej poznała się na internetowym forum "Gazety". Wszyscy byli zakręceni na punkcie historii Gliwic i chcieli zrobić coś pożytecznego. Założyli stronę www.gliwiczanie.pl, a w sierpniu 2002 roku po raz pierwszy pojawili się na cmentarzu. To był jednak dopiero początek. W kwietniu 2004 roku zarejestrowali się jako Stowarzyszenie "Gliwickie Metamorfozy". W każdą sobotę spotykają się na cmentarzu, gdzie pracują przy jego odrestaurowaniu.

- Nie był to cmentarz wyznaniowy, ale zakładowy, hutniczy. Dlatego figury na większości płyt nagrobnych, a także płotki czy łańcuchy były wykonane z żeliwa. Te urokliwe elementy stały się przyczyną zguby cmentarza. W większości padły ofiarą złomiarzy - opowiada Malanowicz.

Dewastacji dopuściły się w latach 50. zeszłego wieku władze komunistyczne. Z ich nakazu skuto większość napisów niemieckich z kamiennych płyt. Dlatego tak trudno dziś odszyfrować, kto spoczywa w danym miejscu. Członkowie stowarzyszenia prowadzą iście detektywistyczne dochodzenia. W archiwalnych gazetach wertują nekrologi, porównują stare fotografie ze stanem obecnym.

Przyroda uchroniła część zabytkowych grobów, które obrosły grubą warstwą dzikiego bluszczu. - Metr po metrze przekopujemy ziemię, odnajdujemy fragmenty tablic, odtwarzamy ścieżki. Musimy wyrywać bluszcz, ale zaraz potem sadzimy go na nowo. Nie chcemy, by cmentarz stracił swoją tajemniczą aurę - mówi Malanowicz.

Na cmentarzu spotykam Leszka Szyntera, elektryka z kopalni Sośnica. - Zbieram stare fragmenty płyt nagrobnych, potem w domu je sklejam. Sam musiałem nauczyć się kamieniarstwa. Ciągle znajduję coś pięknego, np. kawał pięknej figury anioła, wykonanej z alabastru - mówi Szynter.

Gliwiccy urzędnicy latami tłumaczyli, że nie mają pieniędzy na remont. Niedawno jednak postanowili pomóc stowarzyszeniu i zdecydowali o postawieniu nowego, kamiennego ogrodzenia. Jego projekt wykonała społecznie Malanowicz, z zawodu architekt. Dodatkowo na cmentarzu pojawiły się dwie latarnie, a wkrótce zamontowane zostaną kamery. - Być może wtedy oryginalne elementy żeliwne będą mogły wrócić na swe miejsce. Na razie trzymamy je w domach. Marzy nam się jeszcze, żeby tylna brama przypominała dawną kaplicę pogrzebową z kolumnadą. Mamy ją na archiwalnych zdjęciach - mówi Malanowicz.

Stowarzyszenie tworzy bardzo różnorodną wiekowo i zawodowo grupę. W sobotnim upale pracowało młode małżeństwo, Anna i Marek Kołodziejowie. - Jesteśmy z Gliwic, więc możliwość zrobienia czegoś pożytecznego dla rodzinnego miasta jest dla nas wielką frajdą. W stowarzyszeniu działamy od początku tego sezonu - mówi Marek, tegoroczny absolwent Politechniki Śląskiej.

Członkom stowarzyszenia udało się odnowić z własnych pieniędzy kilka nagrobków, m.in. Kalidego i Gerarda Peschkego, głównego inspektora huty. Pieniądze pochodziły ze sprzedaży przewodnika po Gliwicach, który stworzyli w czasie swoich licznych wędrówek po mieście. Wydali go na płycie CD, bo żadna książka nie pomieściłaby 500 zdjęć. Właśnie pracują nad kolejnym przewodnikiem, tym razem po okolicach Gliwic. Za zarobione pieniądze chcą odnowić kolejne nagrobki. - Marzę, żeby powstało tu miejsce pamięci, bo jak na cmentarz jest za mało nagrobków. Tutaj można poznać historię miasta poprzez historię ludzi mieszkających i tworzących na tej ziemi. Mógłby to być rodzaj lapidarium, bo często znajdujemy nagrobki na polach czy u kamieniarzy - mówi Malanowicz.

__________________________________
Aktywni mieszkańcy, bierni urzędnicy

Tomasz Malkowski23-07-2006, ostatnia aktualizacja 23-07-2006 20:42

Śląsk to prawdziwa kopalnia zabytków, zarówno tych przemysłowych, jak i kultu religijnego. Praktycznie w każdym mieście znajduje się nekropolia pamiętająca czasy, kiedy dopiero ruszał proces industrializacji. Niestety, groby ojców założycieli miast i zakładów przemysłowych są całkowicie zaniedbane.

Sytuację od kilku lat ratują pasjonaci. W Zabrzu o cmentarz żydowski dba Dariusz Walerjański. Ostatnio przybywa osób, które podobnie jak on znoszą nagrobki do domu, gdzie myją je w wannie. Młodzi ludzie w Katowicach utworzyli Stowarzyszenie "Moje Miasto", rozpoczęli swoją działalność od posprzątania żydowskiego kirkutu. Gliwicki cmentarz hutniczy, na którym spoczywają m.in. Baildon i Kalide, ratują ludzie ze Stowarzyszenia "Gliwickie Metamorfozy".
Dopiero działania mieszkańców budzą urzędników z letargu. Tymczasem bez wielkich Górnoślązaków cywilizacja w regionie nie osiągnęłaby tak wysokiego poziomu. Nie zapominajmy o tym, by nie zrobić skoku cywilizacyjnego w tył.



jacek_t83 - Sob Wrz 16, 2006 1:46 pm


W Jaworzu odrestaurowali hrabiowski cmentarzyk

Marcin Czyżewski
2006-09-13, ostatnia aktualizacja 2006-09-13 20:34

Malownicza miejscowość zawdzięcza swój rozkwit rodzinie Saint-Genois d'Anneaucourt. Dlatego gmina pięknie odrestaurowała cmentarzyk dawnych właścicieli Jaworza. Liczy, że będzie on też ciekawostką dla turystów.

Saint-Genois d'Anneaucourt to jeden z najstarszych i najbardziej znanych europejskich rodów arystokratycznych. Przez ponad sto lat, od 1792 roku, hrabiowie byli właścicielami leżącego pod Bielskiem Jaworza. To oni doprowadzili do rozkwitu tej pięknej miejscowości. Wystarali się dla niej o status uzdrowiska, wybudowali wille, dom zdrojowy, kręgielnię, otworzyli przypałacowy park dla kuracjuszy.

Dawni właściciele spoczywają na niewielkim, hrabiowskim cmentarzyku (jedna z kwater cmentarza parafialnego), tuż obok kościoła katolickiego, który zresztą sami ufundowali. Znajduje się tu 20 mogił, z których najstarsze sięgają XVII wieku. Oprócz kamiennych płyt nagrobnych stoi tu także nietypowa kolumna pamiątkowa.

Jeszcze niedawno cmentarzyk był w opłakanym stanie. Dlatego gmina postanowiła przeprowadzić jego gruntowną renowację. - Jesteśmy im to winni za to, co zrobili dla naszej miejscowości - mówi Roman Greń, wicewójt Jaworza.

Prace właśnie się zakończyły. Zabytkowe płyty zostały odnowione łącznie z oryginalnymi napisami. Te, które były już całkowicie zniszczone, zastąpiono nowymi płytami kamiennymi. Ocalały fragment jednej z najstarszych płyt został jednak wkomponowany w mogiłę, jako świadek tamtych czasów. Wszystko zostało ozdobnie ogrodzone, a na skraju cmentarzyka stanęła specjalna tablica z informacjami o hrabiowskiej rodzinie, portretami i drzewem genealogicznym. - Liczymy, że będzie to także ciekawostka dla turystów - mówi Greń.

Prace kosztowały 150 tys. zł. Część pieniędzy pochodziła z kwest prowadzonych przez grupę mieszkańców Jaworza, która bardzo zaangażowała się w odnowienie cmentarzyka.

Potomkowie rodu Saint-Genois d'Anneaucourt nie zapomnieli o Jaworzu. W zeszłym roku przekazali tutaj niezwykle cenne archiwum rodzinne, dotyczące również historii miejscowości.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35056,3616769.html

szkoda ze nie dali zdjec :|



Wit - Pon Wrz 25, 2006 6:23 pm
Dom przedpogrzebowy, w porównaniu z katowickim, jest w fenomenalnej formie




jacek_t83 - Wto Wrz 26, 2006 4:30 pm

Dom przedpogrzebowy, w porównaniu z katowickim, jest w fenomenalnej formie
dlatego ze tam nie mieszkaja menele
dodam jeszcze, ze na cmentarzu jest Ksiaga Pamiatkowa, mozna sie wpisac, widzialem duzo wpisow z Izraela i Stanow Zjednoczonych.



Gliwiczanin - Pon Paź 30, 2006 8:46 pm


Alicja Knyps, Marek Klimurczyk i Małgorzata Malanowicz porządkują teren przy grobowcu dyrektora Królewskiej Huty, Brandta. Nie wiadomo, w jakich latach żył, ani jak miał na imię.

Społecznicy ratują zabytkową nekropolię
27.10.2006
Metamorfoza pierwsza - na Cmentarzu Hutniczym przy ul. Robotniczej wyłania się spod chaczczy i śmieci coraz więcej nagrobków osób tu pochowanych. Metamorfoza druga - notorycznie rozkradana nekropolia doczekała się solidnego ogrodzenia z piaskowca ufundowanego z miejskiego budżetu i jako pierwsza gliwicka nekropolia została włączona w miejski system monitoringu. Cztery kamery przekazują obraz dyspozytorom w Centrum Ratownictwa Gliwice.

- Montaż kamer był dla nas sporą niespodzianką. Być może w ten sposób doceniono naszą ciężką pracę, którą własnymi rękoma wykonujemy ratując cmentarz przed zniszczeniem - mówi Małgorzata Malanowicz, z wykształcenia architekt, która rzuciwszy cztery lata temu w internecie hasło "ratujmy zabytkową nekropolię" była jedną z inicjatorek powstania stowarzyszenia "Gliwickie metamorfozy".

Małgorzata Malanowicz porusza się po sporym terenie cmentarza tak pewnie, jakby chodziła po własnym mieszkaniu. Choć można powiedzieć, że zna tu niemal każdy kąt, nekropolia, na której chowano pracowników dawnej Królewskiej Huty (dziś to Gliwickie Zakłady Urządzeń Technicznych) odkrywa coraz to nowe tajemnice. Grupa entuzjastów z "Metamorfoz" uporządkowała na razie fragment cmentarza. Zapaleńcy chcą zinwentaryzować miejsca pochówków i dowiedzieć się, którzy ze znamienitych gliwiczan zostali tu pochowani. Nie ostał się plan cmentarza, więc część nagrobków można uznać za symboliczne.

- Tablicę z grobu Gustawa Scharfa, inspektora Królewskiej Huty, znaleźliśmy w czterech różnych miejscach. Skleiliśmy ją, nawet nie widać gdzie biegło pęknięcie - Małgorzata Malanowicz wodzi palcem po płycie. - Przy okazji stawiania muru trafiliśmy na rozrzucone elementy tablicy z mogiły trzymiesięcznej dziewczynki. Przenieśliśmy ją do alejki, gdzie jak sądzimy, byli pochowani najmłodsi mieszkańcy dzielnicy. Obok wyróżnia się jeden z ładniej utrzymanych nagrobków dziewczynki, która w dniu śmierci miała miesiąc. W zeszłym roku miejsce jej pochówku odnalazła siostra zmarłej i teraz dba o nie sama.

Ostatni pochówek na założonym w 1808 roku cmentarzu miał miejsce w 1949 roku. Spoczął tu John Baildon, hutnik i przemysłowiec, który w gliwickiej hucie jako pierwszy uruchomił piec zasilany koksem. Tu także jest pochowany hutniczy inspektor Wilhelm Kiss. Brat, August, słynny rzeźbiarz był autorem nagrobnego monumentu, który niestety zaginął. Grupa z "Metamorfoz", sprzedając przewodnik po Gliwicach i znajdując sponsorów doprowadziła z kolei do rekonstrukcji nagrobka wielkiego śląskiego rzeźbiarza, Teodora Kalide. Nawet w dniu Wszystkich Świętych społecznicy pełnią na cmentarzu dyżury - tak będzie i w tym roku. Liczą, że symboliczny znicz przyjdzie zapalić ktoś z rodziny pochowanych tu osób. A oni złożą kolejny element mozaiki.

Joanna Heler - Dziennik Zachodni



Mies - Wto Lis 07, 2006 8:37 pm
Coś czuję że będę się musiał wybrac do Sosnowca na wycieczkę krajoznawczą. Ostatnio tam byłem 10 lat temu i miałem wrażenia raczej średnie, a tu proszę... ohel.

@ Adasmos
Mógłbyś zastanowić się kiedyś nad jakąś trasą po zabytkach Sosnowca?



Adasmos - Wto Lis 07, 2006 9:10 pm

Coś czuję że będę się musiał wybrac do Sosnowca na wycieczkę krajoznawczą. Ostatnio tam byłem 10 lat temu i miałem wrażenia raczej średnie, a tu proszę... ohel.

@ Adasmos
Mógłbyś zastanowić się kiedyś nad jakąś trasą po zabytkach Sosnowca?


10 lat? Mój Boże to przecież tak niedaleko

Co do drugiej kwestii to jasne, musiałbym się jeszcze tylko doedukować dokładniej (szczegóły, takie tam)

Tu masz link do jednego z moich pierwszych wątków o Sosnowcu na Skyscrapercity
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=333231

a tu , jeśli Cię to ciekawi - do wątku o miejscu gdzie mieszkam - Strzemieszycach Wielkich, dzielnicy Dąbrowy
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=340829



Mies - Wto Lis 07, 2006 10:00 pm
No tak, z 10 lat. Trochę uległem stereotypom na temat Zagłebia jakie panują na Śląsku. W dodatku nie przypominam sobie by wydawane w Katowicach gazety w ogóle wspominały o tym, że w Sosnowcu jest coś interesującego. Ciekawe czy będzie Niezbędnik po miastach Zagłębia.

Te zdjęcia super! Na jednym z nich jest kamienica o jakiej wspominałem w poście o secesji w Sosnowcu.



Adasmos - Śro Lis 08, 2006 10:19 am
Chodzi ci o Niezbędnik Gazety Wyborczej?
Już jest o Sosnowcu:

http://miasta.gazeta.pl/katowice/8,35053,3698791.html



jacek_t83 - Pią Lut 02, 2007 8:54 am
Cmentarz garnizonowy w Katowicach, "Kronika Katowicka", grudzień 2006, nr 5, s. 2.





Safin - Pią Lut 02, 2007 8:59 am
Jaaaaaaaaacek....................

napraw link do zdjęcia, a potem skasuj mojego posta



jacek_t83 - Pią Lut 02, 2007 9:01 am
ale mi dziala nie wiem o co ci chodzi



salutuj - Pią Lut 02, 2007 9:01 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



jacek_t83 - Sob Lut 03, 2007 7:58 am
^^ jakby jeszcze dzialal jak trzeba to moze

tymaczasem wrzucam jeszcze raz:


Cmentarz garnizonowy w Katowicach, "Kronika Katowicka", grudzień 2006, nr 5, s. 2.



Kris - Śro Lip 11, 2007 3:40 pm
Renowacja Mater Dolorosa

XIX - wieczne mauzoleum Szastoków na cmentarzu Mater Dolorosa w Bytomiu doczeka się wreszcie remontu. Ta unikalna w skali regionu kaplica nagrobna na renowację czekała od lat.


XIX - wieczne mauzoleum Szastoków na cmentarzu Mater Dolorosa w Bytomiu doczeka się wreszcie remontu

Prace restauracyjne rozpoczynają się już W środę i potrwają do końca października. Koszt remontu wyniesie 120 tysięcy złotych - pieniądze pochodzą z kwesty jaką co roku na cmentarzu przeprowadza Towarzystwo Miłośników Miasta Bytomia, swoja cegiełkę dołożyła też gmina oraz wojewódzki konserwator zabytków.

Monika Herman
http://ww6.tvp.pl/2862,20070710522824.strona



Wit - Pon Lip 16, 2007 9:48 pm


Potrzebne stare zdjęcia gliwickich fontann
Jacek Madeja2007-07-16, ostatnia aktualizacja 2007-07-16 22:04

Gliwicki Cmentarz Centralny czeka renowacja fontann i alejek. Jednak żeby wszystko było dokładnie jak przed laty, potrzebne są stare zdjęcia

Cmentarz Centralny to największa nekropolia w Gliwicach. Został założony w latach 1924-1927. Oprócz miejsca pochówku, cmentarz wygląda jak park. Jego twórcy starannie zadbali o dobór drzew i krzewów, które otaczają szerokie alejki. Skrzyżowania ozdabia sześć fontann, a główne chodniki prowadzą do centralnie usytuowanego Domu Przedpogrzebowego. - To unikatowa koncepcja miejskiej nekropolii. Cmentarz nie był na bieżąco rozbudowany, tylko powstał według gotowej koncepcji - mówi Ewa Przybył z biura architektoniczno-budowlanego Venit, któremu miasto zleciło opracowanie projektu modernizacji cmentarza.

Zgodnie z jej założeniami, główne alejki, dotychczas pokryte asfaltem, zostaną wybrukowane kostkami granitowymi i betonowymi. Nową nawierzchnię będą miały także niektóre z bocznych ścieżek. Dawny blask odzyskają również fontanny. Najpierw czeka je czyszczenie, a potem uzupełnienie brakujących elementów. - Fontanny pochodzą z lat 20. ubiegłego stulecia. Niestety, brakuje niektórych elementów rzeźb, a część ornamentów jest zatarta. Możemy jedynie przypuszczać jak wyglądały, ale prawdziwym dowodem będą dopiero zdjęcia - zaznacza Przybył.

Projektanci w poszukiwaniu starych fotografii cmentarza przekopali już zbiory Archiwum Państwowego i Muzeum w Gliwicach. Niestety, żadne z nich nie pokazują fontann w zbliżeniu.

- Liczymy na pomoc gliwiczan, którzy w rodzinnych albumach mogą przechowywać zdjęcia z pogrzebów. Interesują nas fotografie wykonane w międzywojniu lub po 1945 roku - mówi projektantka.

Koncepcja modernizacji cmentarza ma być gotowa do końca sierpnia. Osoby, które posiadają zdjęcia fontann, mogą się kontaktować z firmą Venit pod nr tel. 032 332 40 51



Kris - Wto Lut 26, 2008 9:48 pm
Miłośnicy Gliwic odnowili zabytkowy cmentarz
Jacek Madeja
2008-02-26, ostatnia aktualizacja 2008-02-26 22:21

Fragmenty żeliwnych krzyży, aniołków i bogato zdobionych płotków - przedmioty wykopane na cmentarzu hutniczym przez amatorów z Gliwickich Metamorfoz - trafiły do muzealnych gablot. Niezwykła wystawa została zorganizowana z okazji 200-lecia nekropolii.
- To dobra konserwatorska robota - chwali pracę hobbystów ratujących cmentarz Elżbieta Dębowska, kierowniczka Oddziału Odlewnictwa Artystycznego Muzeum w Gliwicach. - Żeliwo odzyskało nawet szlachetną powłokę, taką, jakie mają XIX-wieczne eksponaty.

W gablotach znalazły się żeliwne fragmenty nagrobków, które w ostatnich pięciu latach wykopali na cmentarzu hutniczym zapaleńcy ze stowarzyszenia Gliwickie Metamorfozy. Cierpliwie, metr po metrze, przetrząsali zapuszczoną nekropolię. - Na początku to był prawdziwy śmietnik. Grzebaliśmy w ziemi, różnych odpadkach i plątaninie bluszczu - wspomina Marian Jabłoński, szef Metamorfoz.

Oprócz żeliwnych elementów znajdowali też porozbijane fragmenty płyt, nagrobków, a nawet porcelanowe fotografie. Wszystko gromadzili w piwnicy i pieczołowicie czyścili. Najgorzej było z żeliwem. - Nic nie dało piaskowanie. Dopiero fachowa firma pomogła nam pozbyć się rdzy. Po odczyszczeniu wszystko pokryliśmy pastą konserwatorską. Przez cały czas nasze prace nadzorował zaprzyjaźniony konserwator zabytków - opowiada Małgorzata Malanowicz, członkini grupy.

Misternie zdobione płotki, krzyże, figurki aniołów - prawie żaden z żeliwnych elementów nie zachował się w całości. Mimo to gliwiccy muzealnicy dostrzegli kunszt amatorów z Metamorfoz. Wypożyczyli od nich część zbiorów i na terenie dawnej Królewskiej Odlewni Żeliwa w Oddziale Odlewnictwa Artystycznego gliwickiego muzeum zorganizowali wystawę. Ekspozycja uświetnia dwusetną rocznicę założenia nekropolii.

Na cmentarzu chowano pracowników odlewni, a także m.in. słynnego przemysłowca Johna Baildona i rzeźbiarza Teodora Kalidego. Po II wojnie światowej lokalne władze gorliwie dbały, żeby niemieckie napisy zniknęły. Rozbijano całe płyty i niszczono żeliwne nagrobki. Dzieła zagłady dokończyli złomiarze. W końcu cmentarz zamienił się w śmietnik. Uratowali go dopiero miłośnicy historii z Metamorfoz, którzy od kilku lat na nowo wytyczają alejki i restaurują nagrobki. Obchody jubileuszu cmentarza przygotowują na październik. - Próbujemy skontaktować się z potomkami Baildona, którzy do dziś mieszkają w Anglii. Mamy nadzieję, że nie odmówią zaproszenia - mówi Malanowicz.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4967026.html



Wit - Pią Lut 29, 2008 9:51 pm


Na Cmentarzu Żołnierzy Niemieckich staną tablice z nazwiskami poległych
dziś
Jesienią do Siemianowic Śląskich przyjadą goście z Niemiec. Powód jest jeden - dziesiąta rocznica powstania Cmentarza Żołnierzy Niemieckich. - Dokładna data uroczystości zależna jest od naszych gości. To w większości starsi ludzie, korzystający z biur podróży, którzy zresztą potem wybierają się jeszcze do Czech - mówi Danuta Prandi, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta.

Cmentarz, który leży niedaleko ulic Krupanka i Zgody oraz drogi A4 został otwarty i poświęcony 10 października 1998 r. Na terenach należących do Skarbu Państwa wybudował go Volksbund Deutsche Kriegsgrāberf%FBrsorge e. V., czyli Ludowy Niemiecki Związek Opieki nad Grobami Wojennymi. Siemianowicki cmentarz jest miejscem pochówku żołnierzy niemieckich, którzy polegli na terenach Polski południowej.

- Chodzi przede wszystkim o całe województwo śląskie, świętokrzyskie, południową część łódzkiego, a także małopolskie i podkarpackie - wyjaśnia Izabela Gruszka, kierownik biura warszawskiej Fundacji Pamięć, której jednym z podstawowych zadań jest ochrona miejsc pamięci, cmentarzy i grobów ofiar wojen.

Źródła, na których opiera się Volksbund, podają, że w czasie II wojny światowej na terenie naszego kraju zginęło około 500 tys. niemieckich żołnierzy. Tylko w latach 1990-2000 ekshumowano ponad 70 tys. ciał, a w zasadzie ich szczątków. Część z nich trafiła na cmentarz w Siemianowicach, gdzie obecnie pochowanych jest ok. 28 tys. żołnierzy. Inne cmentarze zbiorowe powstały m.in. w Przemyślu, Modlinie, Gdańsku i Puławach. Jest ich w sumie dziesięć.

Instytut Medyczny z Kassel, z którym współpracuje Volksbund Deutsche Kriegsgrāberf%FBrsorge e. V. zakończył prace nad identyfikacją części ciał spoczywających w Siemianowicach. Dzięki temu na cmentarzu będą mogły stanąć specjalne tablice z nazwiskami poległych żołnierzy. Nic zatem dziwnego, że uroczystość będzie miała szczególny wymiar.

- Mają być władze województwa, ambasador i przedstawiciele kościołów: augsbursko-ewangelickiego i katolickiego - wyjaśnia Danuta Prandi. - Nasza miejska orkiestra odegra oba hymny. Chcemy zaprosić chór, który był obecny podczas uroczystości otwarcia cmentarza. Czeka nas jeszcze trochę pracy. Mieliśmy już zresztą jedno spotkanie organizacyjne z wicewojewodą Stanisławem Dąbrową, a będą kolejne - dodaje.

Mamy dopiero luty, a strona niemiecka już potwierdziła przyjazd do Siemianowic kilku autobusów. Można więc spodziewać się dużej frekwencji, zwłaszcza, że podczas niedawnej uroczystości otwarcia podobnego cmentarza w Szczecinie przyjechało z Niemiec około 500 osób - podkreśla Izabela Gruszka.

Co to za organizacja?

Ludowy Niemiecki Związek Opieki nad Grobami Wojennymi (Volksbund Deutsche Kriegsgraberfursorge e. V.) jest organizacją humanitarną, która zajmuje się utrzymaniem i pielęgnacją niemieckich grobów wojennych za granicą. Zrzesza ponad milion członków i ofiarodawców, którzy finansują jego działalność przez składki i dary. Związek jest też wspierany przez Rząd Federalny.
Volksbund Deutsche Kriegsgraberfursorge e. V. działa od 1919 r. Został założony jako Prywatny Związek Wyższej Użyteczności. Organizacji tej udało się zbudować jeszcze w latach 30. XXI w. wiele cmentarzy wojennych.
Pod opieką VDK - zatrudniającego 10,5 tys. pracowników honorowych i ponad 500 pracowników etatowych - znajduje się ok. 720 cmentarzy w 43 krajach. Pochowano w nich niemal 2 mln żołnierzy.

Grzegorz Lisiecki - POLSKA Dziennik Zachodni





Wit - Śro Mar 12, 2008 5:47 pm
Baildon może wrócić na cmentarz, ale sztuczny
Jacek Madeja2008-03-12, ostatnia aktualizacja 2008-03-12 17:55



Pasjonaci opiekujący się gliwickim cmentarzem Hutniczym, chcą powrotu na stare miejsce zabytkowego nagrobka Johna Baildona. - To zbyt ryzykowne. Jeśli powróci, to kopia - odpowiadają urzędnicy.

Okazja, żeby nagrobek powrócił na cmentarz hutniczy jest nie byle jaka. W tym roku nekropolia obchodzi dwustulecie. Właściwie nie byłoby czego świętować, gdyby nie grupa zapaleńców, którzy przed kilku laty rozpoczęli renowację cmentarza. Co sobotę mozolnie odrestaurowują płyty i na nowo wytyczają zarośnięte alejki. Wcześniej przez kilkadziesiąt powojennych lat władze gorliwie dbały, żeby niemieckie nagrobki zniknęły z powierzchni ziemi. Rozbijano całe płyty, skuwano niemieckie litery i odkręcano żeliwne napisy. Łupem padły miejsca spoczynku tak zasłużonych górnoślązaków jak rzeźbiarz Teodor Kalide czy konstruktor maszyn August Holtzhausen.

Dzieła zniszczenia dokończyli złomiarze. W całości zachował się jedynie nagrobek Johna Baildona, szkockiego inżyniera, który dziś jest uznawany za ojca górnośląskiego przemysłu. Żeby uchronić go przed złodziejami, został przeniesiony na teren Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych. Imponujący, żeliwny nagrobek w kształcie neogotyckiej kapliczki zdobi dziedziniec przed wejściem do Oddziału Odlewnictwa Artystycznego Muzeum w Gliwicach.

- Dzięki naszym staraniom cmentarz jest otoczony murem, ma oświetlenie, a porządku pilnują kamery monitoringu. Chyba nie ma lepszej okazji niż dwusetna rocznica założenia nekropolii, żeby nagrobek Baildona mógł powrócić na swoje miejsce. Jesienią chcemy zorganizować uroczystości rocznicowe. Mieszkańcy, którzy kibicują nam przy odnawianiu cmentarza, wciąż pytają, kiedy Baildon wróci - mówi Marian Jabłoński, szef stowarzyszenia Gliwickie Metamorfozy, które opiekuje się cmentarzem.

Elżbieta Dębska z Oddziału Odlewnictwa Artystycznego Muzeum w Gliwicach w tej sprawie odsyła do magistratu. - To do nich należy pomnik. Choć nie wiem, czy to dobry pomysł. To zbyt łakomy kąsek dla złomiarzy - mówi Dębska.

Nie mniej sceptyczna jest Ewa Pokorska-Ożóg, miejska konserwatorka zabytków. - Oczywiście chcielibyśmy, żeby nagrobek wrócił na swoje miejsce, ale chyba jeszcze zbyt wcześniej, żeby kusić los. Mimo wszystkich zabezpieczeń to odludne miejsce i takich rozmiarów żeliwna kapliczka łatwo może skusić złomiarzy. Dla nich nie ma żadnej świętości. Kilka miesięcy temu ukradli tablice z kilku gliwickich kościołów. Raczej powinniśmy się zastanowić nad wykonaniem wiernej kopii nagrobka, która mogłaby stanąć na cmentarzu. Oczywiście z jakiegoś tworzywa, tak żeby nie padł łupem złodziei - przekonuje Pokorska-Ożóg.





Wit - Czw Kwi 17, 2008 6:51 pm


Szczątki niemieckich żołnierzy zostaną w Chorzowie
dziś
Wczoraj na cmentarzu parafialnym przy kościele pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny w Chorzowie Starym firma Varmex z Katowic, działająca z upoważnienia Fundacji "Pamięć" z Warszawy (ta natomiast działa na zlecenie VDK Kassel w Niemczech) chciała ekshumować 48 grobów żołnierzy niemieckich, aby przenieść ich na Cmentarz Żołnierzy Niemieckich w Siemianowicach Śląskich. Dzień wcześniej przedstawiciele firmy faksem wysłali proboszczowi parafii pismo informujące go o tym, że mają upoważnienie wojewody do przeprowadzenia takich działań. Do ekshumacji jednak nie doszło, nie zgodził się na nią właśnie proboszcz.

- Na szczęście na probostwo przyjechał wicewojewoda Stanisław Dąbrowa, który uświadomił pracowników firmy, że decyzja wojewody o ekshumacji została wydana warunkowo - mówi Maria Nowak, posłanka Prawa i Sprawiedliwości z Chorzowa.

Proboszcz parafii pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny nie chciał komentować sprawy. Podobnie przedstawiciele fundacji oraz firmy Varmex.

- Wojewoda wydał decyzję o ekshumacji pod warunkiem, że zgodzi się na nią właściciel terenu, czyli w tym wypadku proboszcz, a także sanepid - przyznaje Marta Malik, rzecznik prasowy Urzędu Wojewódzkiego. - Dopóki proboszcz na tę o ekshumacje się nie zgodzi, nasza decyzja jest martwa, o czym pracownicy firmy zostali powiadomieni.

Skąd w ogóle pomysł na przeniesienie ciał niemieckich żołnierzy do Siemianowic?

- Po pierwsze chodzi o to, że ten cmentarz niebawem będzie obchodzić 10-lecie istnienia. Przyjadą zapewne przedstawiciele władz niemieckich, a grobów jest tam niewiele. Przeniesienie dodatkowych 48 byłoby sukcesem. Ale czy ktoś pomyślał o tym, że zmarłym należy się spokój i szacunek? Zresztą od lat o te groby dbają mieszkańcy Chorzowa Starego. Część z nich straciła bliskich w czasie II Wojny Światowej, nie wie, gdzie są ich mogiły. Przychodzą właśnie na ten cmentarz, by na grobach niemieckich żołnierzy oddać hołd swoim bliskim. Zresztą ludzie pogranicza, jakimi są Ślązacy, zawsze szanowali inne nacje: na tym cmentarzu z taką sama troską dba się o groby bliskich, jak i żołnierzy niemieckich i radzieckich, a także powstańców śląskich.

- Te groby są naprawdę bardzo zadbane - mówi Eugeniusz Mager, wiceprzewodniczący mniejszości niemieckiej na Śląsku. - Ich przeniesieniu sprzeciwiała się także nasza organizacja. Uchwaliliśmy nawet niedawno, że jeśli groby niemieckie znajdujące się na cmentarzach parafialnych i komunalnych są zadbane, my przyjmujemy negatywne stanowisko w sprawie ekshumacji.

Mieszkańcy dzielnicy także są zbulwersowani pomysłem przeniesienia grobów do innego miasta. - Koszmar wojny trwa nadal - denerwowała się wczoraj pani Eugenia, która od lat mieszka w Chorzowie Starym. - Po co przenosić te groby? Dajcie tym biednym ludziom spoczywać w spokoju!

Magdalena Sekuła - POLSKA Dziennik Zachodni



SPUTNIK - Czw Kwi 17, 2008 8:09 pm

cmentarz niebawem będzie obchodzić 10-lecie istnienia. Przyjadą zapewne przedstawiciele władz niemieckich, a grobów jest tam niewiele. Przeniesienie dodatkowych 48 byłoby sukcesem.

nie no normalnie jak w czasach rozkwitu PRL , ma przyjechać delegacja na 10 lecie to trzeba skądś skombinować dodatkowe groby

brakuje tylko plakatów :





Kris - Pią Kwi 18, 2008 7:56 am


Kiedy ekshumacja?
dziś


Cmantarz wojenny w Siemianowicach Śląskich. Fot. Arkadiusz Gola

Na cmentarzu przy parafii św. Marii Magdaleny w Chorzowie obok siebie spoczywają śląscy powstańcy, żołnierze radzieccy oraz 48 jeńców niemieckich z czasów II wojny światowej, którzy pracowali w chorzowskich zakładach pracy i zmarli po zakończeniu działań wojennych. Mieli katolickie pogrzeby. Do dziś na ich groby przyjeżdżają rodziny z Niemiec.

Fundacja Pamięć chce przenieść ich szczątki na wspólny cmentarz wojenny w Siemianowicach Śląskich, gdzie spoczywa już ok. 30 tysięcy niemieckich żołnierzy ekshumowanych z różnych mogił w regionie. W Chorzowie nie chcą się na to zgodzić.

- U nas groby są zadbane i nigdy nie były dewastowane. Przeniesienia szczątków ofiar nie chce ani społeczność parafialna, ani mniejszość niemiecka - mówi posłanka PiS Maria Nowak, parafianka św. Marii Magdaleny, która na prośbę proboszcza jest negocjatorką w tym sporze. - Ksiądz prosił mnie o przekazanie, że zgodzi się na ekshumację, jeśli taką zgodę otrzyma od rodzin ofiar - wyjaśnia poseł Nowak i dodaje: - Kilkanaście lat temu kwatery żołnierzy zostały wyremontowane. Prawie wszystkie ofiary są znane z imienia i nazwiska. Dane są w księgach parafialnych. Będę apelowała do Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa, by stała się rozjemcą w tej sprawie.

W Polsce prace związane z ekshumacją i pochówkiem koordynuje Fundacja Pamięć, a ze strony niemieckiej Narodowy Związek Opieki nad Grobami Wojennymi. Każdorazowo zgodę na wydobycie szczątków wydaje wojewoda. Tak było i w przypadku chorzowskich grobów. Sytuacja zaogniła się, gdy na cmentarz przyjechała firma Varmex, która w imieniu Fundacji Pamięć ekshumuje ciała (za wszelkie prace płaci strona niemiecka).

- W decyzji wojewody był j warunek, że ekshumacja jest uzależniona od akceptacji proboszcza, a żadnej nawet rozmowy z proboszczem nie było - ocenia posłanka Nowak.

W tym roku wojewoda śląski wydał zgodę na dokonanie ośmiu ekshumacji.

- Na terenie naszego województwa jest ok. 70 kwater niemieckich żołnierzy - wyjaśnia Joanna Janecka z Urzędu Wojewódzkiego. - Nie możemy powiedzieć, ile to ofiar, bo w części kwater mogło dojść do zbiorowego pochówku. Ekshumacja jest szansą na identyfikację ofiar, na czym bardzo zależy rodzinom i bliskim.

Jak podkreśla Janecka, wciąż odkrywane są kolejne miejsca pochówku niemieckich żołnierzy, najczęściej podczas prowadzenia prac budowlanych, np. w Popowie i w Jastrzębiu.

W Siemianowicach Śląskich nekropolia powstała dziesięć lat temu na mocy porozumienia rządu Polski i Niemiec. Przedstawiciele władz zdecydowali wówczas o utworzeniu na terenie Polski cmentarzy, które stałyby się miejscem spoczynku niemieckich ofiar II wojny światowej. Niemcom zależało na scaleniu szczątków w wyznaczonych miejscach, by uniknąć dewastacji cmentarzy i zbezczeszczenia zwłok. W kraju jest takich cmentarzysk trzynaście, a pochowano w nich ponad 150 tysięcy żołnierzy.
Agata Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni
http://siemianowiceslaskie.naszemiasto. ... 43192.html



Mies - Pią Kwi 18, 2008 8:32 am

ten cmentarz niebawem będzie obchodzić 10-lecie istnienia. Przyjadą zapewne przedstawiciele władz niemieckich, a grobów jest tam niewiele. Przeniesienie dodatkowych 48 byłoby sukcesem.
Sukces niejedno ma imię



macu - Pią Kwi 18, 2008 9:23 am
Przedstawiciele władz niemieckich z pewnością będą zniesmaczeni małą ilością grobów żołnierzy niemieckich. Do tego dopuścić nie można!!



absinth - Pią Kwi 18, 2008 9:24 am



jak to co?





Kris - Wto Maj 13, 2008 6:02 am
spoza G Śląska

Odkryte po latach

Historyczne grobowce w Kromołowie odkryli mieszkańcy Zawiercia. Okazało się, że głęboko pod ziemią jest kilka mogił ukraińskich żołnierzy poległych w bitwie pod Kromołowem w czasie I Wojny Światowej. przez kilka dni mieszkańcy odkopywali grobowce, dziś ustawiali tam żeliwne krzyże.



Jeszcze niedawno nikt nie wierzył, że znajdują się tu historyczne grobowce.
"Było to cmentarne wysypisko, grabarze rzucali tu odpadki, ludzie wieńce" - mówi Andrzej Giewon, mieszkaniec Zawiercia. "Ciekawe skąd oni wpadli na to, co się tutaj znajduje" - zastanawia się Zdzisław Wnuk, mieszkaniec Gliwic.
Wpadł na to Piotr Orman - miłośnik Jury, który badał historię bitwy pod Kromowem. Jej śladów zaczął szukać na miejscowym cmentarzu.
"Bardzo zdziwiłem się, kiedy natrafiłem na grobowiec żołnierza, bo wokół niego była pusta przestrzeń".
Dwa tygodnie temu Piotr Orman i kilku innych zapaleńców pojawiło się na cmentarzu. Jako pierwszy odkryto Bolesława Kopaczka- Polaka poległego w 1914 roku . Później udało się odsłonić jeszcze osiem mogił - prawdopodobnie ukraińskich żołnierzy.
Obecnie w tym miejscu stanęły żeliwne krzyże.

Gabriela Kaczyńska
Aktualności TVP Katowice
http://ww6.tvp.pl/6605,20080510712587.strona



Wit - Śro Sie 13, 2008 1:19 pm
Gliwice: Figura Jezusa ma już nogi
Jacek Madeja2008-08-12, ostatnia aktualizacja 2008-08-13 11:16



- Z krzyżem to znów jest prawdziwa nekropolia - mówią ludzie ze stowarzyszenia Gliwickie Metamorfozy, którzy odnowili XIX-wieczny krucyfiks na cmentarzu przy ul. Hutniczej.

W zeszłym stuleciu cmentarz był najbardziej reprezentacyjną nekropolią w mieście. Chowano tutaj dyrektorów, pracowników i artystów zatrudnionych w gliwickiej odlewni, a bogato zdobione nagrobki były często odlewane z żeliwa. Na cmentarzu pochowany jest m.in. przemysłowiec John Baildon i rzeźbiarz Theodor Kalide.

Czasy świetności cmentarza skończyły się wraz z końcem II wojny światowej. Nowym władzom nie spodobały się niemieckie napisy na nagrobkach i rozpoczęły systematyczną dewastację nekropolii. Jeszcze kilka lat temu miejsce przypominało ogromne wysypisko śmieci. O cmentarz postanowiło wtedy zadbać stowarzyszenie Gliwickie Metamorfozy.

- Kiedyś był świadectwem potęgi miasta. Nie można o tym zapomnieć - uważa Marian Jabłoński, szef stowarzyszenia, którego członkowie od kilku lat porządkują cmentarne alejki, odbudowują nagrobki i odtwarzają ich żeliwne ozdoby.

Tak też było i z krzyżem. - Przez lata złomiarze go omijali, aż kiedyś ktoś urwał nogi Jezusowi. Chyba się jednak przestraszył, bo później podrzucił je z powrotem - mówi Jabłoński.

Przez ostatnie miesiące ludzie ze stowarzyszenia czyścili i spawali figurę. Część pieniędzy na prace, ok. 12 tys. zł, dostali z magistratu. Pozostałe 4 tys. "wychodzili" u sponsorów. Wszystko nadzorował konserwator zabytków. - Krzyż to miejsce symboliczne. Tu będą się odbywały tegoroczne uroczystości dwustulecia cmentarza. Powinien przetrwać kolejne 100 lat, a przy następnych pracach konserwatorskich robotnicy znajdą kapsułę czasu, którą zamurowaliśmy pod krucyfiksem. Z wycinków gazet i zdjęć dowiedzą się, jak wyglądały dzisiejsze Gliwice - mówi Jabłoński.



Wit - Śro Sie 13, 2008 9:50 pm
Chcą udokumentować przeszłość i zabytki czterech cmentarzy
08.08.2008
Komitet Rozwoju Zagłębia planuje w tym roku spisanie przeszłości największej sosnowieckiej nekropolii, przy ul. Smutnej. Część pieniędzy na te prace, 10 tys. zł, przekazała gmina.

Jest to unikalne miejsce, ponieważ usytuowane są tam cztery cmentarze, katolicki, protestancki, prawosławny oraz żydowski - mówi Karol Winiarski z Komitetu Rozwoju Zagłębia. - Chcemy przypomnieć osoby zasłużone dla miasta, które tam spoczywają, jak choćby rodzina Dietlów. Zamierzamy również wykonać plany sytuacyjne cmentarzy oraz spisać zabytki sztuki.

Pracy jest więc sporo, a ich efekt mamy poznać w czasie konferencji, przewidzianej na grudzień tego roku. Obecnie członkowie komitetu kompletują i organizują zespół ludzi, którzy zajmą się pracą badawczą.

- Nad cmentarzem żydowskim i jego pamiątkami przeszłości pracował będzie Sławomir Witkowski, a opracowaniem nekropolii prawosławnej zajmie się Ireneusz Cieślik - mówi Karol Winiarski.

Historię cmentarza protestanckiego będą odtwarzać uczniowie i nauczyciele z IV Liceum Ogólnokształcącego im. Staszica, a opracowaniem cmentarza katolickiego zajmą się pedagodzy i licealiści z Zespołu Szkół Prywatnych "Twoja przyszłość".

Miejsce to jest bardzo ważne dla Sosnowca. Przypomina o tym, że jeszcze sto lat temu w mieście żyli przedstawiciele czterech kultur. Podobnie jest w Łodzi, gdzie miasto dba o tego rodzaju miejsca, a swoją wielokulturowość promuje festiwalem czterech kultur - dodaje Karol Winiarski.

Efekt pracy badawczej zostanie na początek udostępniony w wersji elektronicznej. Przedstawiciele komitetu mają nadzieję, że uda im się pozyskać jeszcze dodatkowe fundusze. Wtedy wyniki badań zostaną wydane w publikacji książkowej.

Cmentarz chrześcijański jest największy, zarówno pod względem zajmowanego terytorium, jak i liczby znajdujących się na nim nagrobków. W jego centralnej części znajduje się kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych. Na cmentarz żydowski można wejść od ulicy Gospodarczej. Na kirkucie zachowało się około 200 grobów. Było ich o wiele więcej, ale w latach 50. i 60. macewami wykładano okoliczne ulice, między innymi Smutną. Jeszcze w latach 60. ich fragmenty było widać w jezdni. Potem wszystko zalano asfaltem. Opiekunem i właścicielem kirkutu jest Żydowska Gmina Wyznaniowa w Katowicach.

Sebastian Reńca - POLSKA Dziennik Zachodni

http://sosnowiec.naszemiasto.pl/wydarzenia/883790.html



Wit - Wto Sie 19, 2008 10:52 pm
Najstarsza i najpiękniejsza nekropolia Żor przestanie być anonimowa
14.08.2008
Jest szansa, że najstarszy żorski cmentarz zostanie odrestaurowany. Pierwszym krokiem do tego ma być stworzenie jak najbogatszej dokumentacji historycznej dotyczącej tego miejsca. Badania prowadzone przez Jana Delowicza, wytrawnego badacza żorskiej historii, mają odsłonić wiele tajemnic.

Z dokumentów z 1935 roku wynika, że cmentarz miał jedną alejkę, teraz są dwie. Czyli jedna z nich prawdopodobnie została poprowadzona po dawnych grobach - zastanawia się Delowicz. - Być może pod tą alejką znajdują się groby najsłynniejszych żorzan - dodaje historyk.

Na cmentarzu przy kościele pod wezwaniem św. Jakuba i Filipa zmarłych chowano od początku 1824 roku do około 1925.

Nekropolia powstała zaraz za murami obronnymi miasta, w miejscu, gdzie kiedyś była fosa. Natomiast tam, gdzie jest obecnie dworzec autobusowy, był ogromny wał ziemny. W 1824 roku ziemią z wału zakopano fosę i w tym właśnie miejscu urządzono cmentarz. Wcześniej wiernych chowano na dzisiejszym placu kościelnym.

Zdaniem Delowicza cmentarz jest pełen zagadek, które w końcu trzeba rozwiązać.

- Pierwsze, co będę chciał zbadać, to mogiła Powstańców Śląskich. Według dokumentów pochowano tam trzech powstańców. Na nagrobku jest wymienionych czterech. Skąd się wziął ten czwarty? - zamyśla się Delowicz. Podobnie rzecz ma się w przypadku żołnierzy polskich i węgierskich poległych podczas I wojny światowej. Według historycznych dokumentów ich groby były w zupełnie innych miejscach niż są obecnie.

Od kilku dni Delowicz chodzi od grobu do grobu i odczytuje polskie i niemieckie napisy na nagrobkach. - Wiadomo, że pochowano tutaj wielu zacnych żorzan, niestety, ich groby trzeba dopiero odszukać. W wielu przypadkach zniszczone kamienne tablice trzeba składać kawałek do kawałka, żeby odczytać choć część nazwiska i datę urodzin bądź śmierci - opowiada historyk-pasjonat.

Wiele tablic nagrobnych i żydowskich macew, które się tu ostały, zostało zaraz po zakończeniu II wojny światowej zamalowanych smołą. Teraz trzeba będzie ją zeskrobać. - Zasmołowano wszystkie napisy w języku niemieckim. Tak to było po wojnie, język niemiecki źle się kojarzył i smołowano jak leci. Nikt nie pomyślał wtedy, że Żory od roku 1744 do 1922 były pod zaborem pruskim - opowiada Delowicz.

Za punkt honoru historyk postawił sobie odnalezienie grobu Jana Gajdy, znanego artysty, który jest autorem kościelnych fresków w Rybniku, Jastrzębiu-Szerokiej i w Żorach. Jest autorem obrazu z 1864 roku, który na co dzień upiększa wnętrze kapliczki w Rowniu (aktualnie obraz jest w renowacji). Gajda organizował dla dzieci wycieczki do Krakowa i prowadził darmową bibliotekę. Książki kupował w Mikołowie od samego Karola Miarki.

Delowiczowi pomaga kilku mieszkańców. Dzięki ich zaangażowaniu udało się już między innymi odnaleźć na cmentarzu grób rodziny Ignaca Gregratzkiego, radnego miejskiego, człowieka, o którym mówi się, że postawił połowę budynków w Żorach.

- To olbrzymi grobowiec rodzinny, ale od lat bez napisów. Zgłosiła się do mnie rodzina, która podarowała mi przedwojenne zdjęcie grobu. Jedna tajemnica rozwiązała się od ręki - cieszy się badacz.

Urzędnicy i pracownicy Muzeum Miejskiego apelują do mieszkańców miasta, aby pomogli w odsłonięciu tajemnic cmentarza. - Przyda się nam każda informacja dotycząca osób pochowanych na naszym cmentarzu. Oczywiście nieocenione będą dokumenty w postaci starych zdjęć nagrobków - mówi Katarzyna Opoka-Rynkiewcz, naczelnik wydziału urbanistyki i architektury żorskiego magistratu, na którego zlecenie przeprowadzana jest cała akcja.

- Oprócz dokumentacji historycznej, zostanie sporządzony spis zabytków architektury sakralnej i zabytków przyrody. Uzbrojeni w tę wiedzę zastanowimy się, w jaki sposób odnowić i nadać nową formę staremu cmentarzowi - mówi naczelnik.

Badania historyczne zakończą się na początku października.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/885744.html



Wit - Nie Wrz 14, 2008 6:50 pm


Chrystus odnowiony. Teraz to prawdziwy cmentarz
Jacek Madeja2008-09-12, ostatnia aktualizacja 2008-09-12 20:38

- Wreszcie postawiliśmy przysłowiową kropkę nad i - cieszyli się członkowie Gliwickich Metamorfoz. W piątek na cmentarzu hutniczym poświęcono odrestaurowany przez nich 150-letni krucyfiks.

Parę lat temu grupa miłośników Gliwic stwierdziła, że tak dalej być nie może. Skrzyknęli się przez internet, założyli stowarzyszenie Metamorfozy i zapowiedzieli, że uratują cmentarz hutniczy. Ten niewielki skrawek ziemi bardziej przypominał wtedy śmietnisko niż nekropolię. Mieszkańcy zwozili tam odpady i wyprowadzali psy. Mało kto pamiętał, że wśród zdemolowanych i zarośniętych nagrobków spoczywa przemysłowiec John Baildon i rzeźbiarz Teodor Kalide.

- Musieliśmy jakoś zareagować, bo tak nakazywała zwykła ludzka przyzwoitość - mówi Ewa Hordyniak, która zajmuje się budżetem stowarzyszenia. W piątek dzięki trudowi jego członków dwustuletnia nekropolia znów ożyła. Z pobliskiego kościoła wyruszyła procesja, a proboszcz uroczyście poświęcił odrestaurowany żeliwny krucyfiks.- Teraz to dopiero prawdziwy cmentarz. Bo jak tak, bez poświęconego krzyża? - pyta Marian Jabłoński, szef Metamorfoz, budowlaniec z wykształcenia. Przez ostatni rok razem z Leszkiem Szynterem, elektrykiem w kopalni Sośnica, po godzinach pracy zamieniali się w konserwatorów. - Człowiek musiał się wszystkiego uczyć od nowa, ale najważniejsze, że niczego nie zepsuliśmy - żartuje Szynter.

Ponad 150-letnią figurę Chrystusa trzeba było najpierw starannie wyczyścić, potem zespawać. Nie miała bowiem nóg. To pamiątka po złodziejach, którzy najpierw je ukradli, a potem z powrotem podrzucili. Później figurę trzeba było pomalować i pokryć substancjami antykorozyjnymi. - Na szczęście udało nam się znaleźć sponsorów, pomogło też miasto. Dzięki temu część prac została wykonana w specjalistycznych zakładach, a nad wszystkim czuwał konserwator zabytków - podkreśla Jabłoński.

Piątkowe uroczystości to część przygotowań do jubileuszu dwusetnej rocznicy założenia cmentarza, która przypada w tym roku. - Udało nam się odnowić część płyt i odrestaurować krzyż. Teraz chcemy, żeby na cmentarz powrócił żeliwny nagrobek Johna Baildona, który stoi na dziedzińcu dawnej gliwickiej odlewni. Myśli też o odbudowaniu dawnej cmentarnej kaplicy - zapowiada Małgorzata Malanowicz.





Wit - Pon Paź 13, 2008 7:36 pm


Sklejanie cmentarnej mozaiki
dziś
Do Gliwic przyjechali społecznicy z całej Polski, ratujący nekropolie. Spotkali się podczas sobotnich obchodów dwustulecia Cmentarza Hutniczego, który stał się miejscem pochówku osób, którzy zapoczątkowali w Gliwicach rozwój przemysłu.

Przez lata zapomniany - niszczał, dopóki o jego istnieniu nie przypomnieli przedstawiciele stowarzyszenia "Gliwickie Metamorfozy". Do Gliwic zjechali samozwańczy opiekunowie cmentarzy różnych wyznań. Jednym z nich był Jerzy Osypiuk ze Społecznego Komitetu Renowacji Cmentarzy Olęderskich z Nekli. Są na nich pochowani osadnicy z Holandii, którzy zamieszkiwali tereny dzisiejszej Wielkopolski. Stowarzyszenie opiekuje się tam ośmioma cmentarzami, na których jest pochowanych 900 osób.

- Robimy to z szacunku dla pamięci o tych ludziach. Kiedy w 1993 roku zawiązaliśmy stowarzyszenie, Neklę odwiedziło wielu potomków osób tu pochowanych i szukających swoich korzeni - mówił w sobotę Jerzy Osypiuk. Zwiedzanie Cmentarza Hutniczego poprzedziła ekumeniczna msza św. odprawiona przez ks. Jerzego Samca, proboszcza parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Gliwicach oraz o. Seweryna Masarczyka, proboszcza parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa.

- Dwa wieki istnienia Cmentarza Hutniczego to czas wystarczająco długi, by zatrzeć ślady pierwszych pochówków i niestety czas za krótki, by ukryć jego dewastację - kwituje Małgorzata Malanowicz, koordynatorka spotkania,

Najbardziej znane z pochowanych przy ul. Robotniczej osób to rzeźbiarz Teodor Kalide (słynny dzięki pomnikom lwów) i John Baildon, który w Gliwicach jako pierwszy uruchomił piec zasilany nie węglem drzewnym, a koksem. Marzeniem Małgorzaty Malanowicz jest odtworzenie nazwisk wszystkich pochowanych tu osób. Nie ostał się bowiem żaden plan cmentarza.

Gliwiccy społecznicy nie tylko odnawiają nagrobki i ratują żeliwne elementy przed złomiarzami. Ich działania na rzecz propagowania historii są szerokie i obejmują m.in. publikacje wydawnictw związanych z historią.

Joanna Heller - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/908759.html



Wit - Pią Paź 31, 2008 6:55 pm


Katowice. Nasze nekropolie
dziś
W dniu Wszystkich Świętych w Katowicach najwięcej odwiedzających zjawi się na cmentarzach komunalnych przy ul. Panewnickiej i Murckowskiej oraz parafialnych przy ul. Francuskiej i Sienkiewicza. Te dwie katolickie nekropolie uznawane są za najstarsze w mieście i najwartościowsze pod względem historycznym. - Tymczasem najstarszy cmentarz powstał w 1860 roku przy ulicy Gliwickiej. Należał do parafii Mariackiej, która miała wówczas drewniany kościółek na placu Wolności - opowiada Joanna Tofilska z Muzeum Historii Katowic.

W 1884 roku powstała zrównana po II wojnie światowej z ziemią część cmentarza ewangelickiego przy ul. Damrota. W 1868 roku założno kirkut przy ul. Kozielskiej.

Najstarsze pochówki na terenie dzisiejszych Katowic miały miejsce w XVI w. wokół nieistniejącego już drewnianego kościółka w Bogucicach. Do dzisiaj przetrwały tam nagrobki z XIX wieku.

Cmentarz przy ul. Francuskiej powstał w 1870 r. Obecnie dzieli się na dwie połowy, katolicką administrowaną przez kościół Mariacki i protestancką będącą własnością parafii ewangelicko-augsburskiej. Cmentarz przy ul. Sienkiewicza poświęcono w 1911 roku. Administruje nim parafia św. Apostołów Piotra i Pawła.

- Wydaje się, że rolę katowickich, śląskich Powązek pełni nekropolia przy ul. Francuskiej - ocenia Jacek Mastalerz z Muzeum Historii Katowic. Spoczywają tu m.in. Wojciech Korfanty, Józef Rymer, Jerzy Ziętek, Kazimierz Skiba, a także wielu słynnych artystów. Na cmentarzu ewangelickim znajdziemy grób prof. Kazimierza Popiołka, pierwszego rekora Uniwersytetu Śląskiego. Cmentarz przy ul. Sienkiewicza to nie tylko grób Zbyszka Cybulskiego i Arki Bożka. Spoczywa tu także wielkie grono śląskiej profesury.

Największa (30,5 hektarów, ponad 10 tys. grobów) i najmłodsza (oddana w 1984 r.) katowicka nekropolia to Centralny Cmentarz Komunalny przy ul. Murckowskiej.

Jednym z największych katolickich, zabytkowych cmentarzy w mieście jest ten przy bazylice panewnickiej. Znajduje się tu zbiorowa mogiła Powstańców i Harcerzy zamordowanych we wrześniu 1939 roku i Pomnik Ofiar Stalinizmu.

Katarzyna Wolnik - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/916504.html

Chorzów. Dzień zadumy
wczoraj
W sobotę obchodzimy Wszystkich Świętych. Dla każdego to dzień zadumy i odwiedzin grobów bliskich.

W naszym mieście jest dziesięć cmentarzy. Najstarszy z nich pochodzi z 1820 roku i znajduje się przy skrzyżowaniu ulic Katowickiej z 3 Maja. - Na początku był dwuwyznaniowy, dziś jest ewangelicki - wyjaśnia Roman Liczba, członek Stowarzyszenia Miłośników Chorzowa. - Pierwszy katolicki cmentarz powstał przy ulicy 3 Maja. Z kolei największy z chorzowskich cmentarzy znajduje się przy kościele Św. Jadwigi i ma około pięciu hektarów. Spoczywają tam wierni z czterech parafii - dodaje.

Co ciekawe, w XIX wieku na terenie miasta najpierw budowano cmentarze, a dopiero potem kościoły. Tak właśnie było w przypadku kościoła ewangelickiego i katolickiego kościoła Św. Barbary przy ulicy 3 Maja, który wybudowano dopiero w 1852 roku. - Początkowo cmentarze budowano wyłącznie w centrach miast, jednak kiedy w XIX wieku zmieniło się prawo zaczęły powstawać także na ich obrzeżach - wyjaśnia Roman Liczba.

W Chorzowie Starym bardzo blisko siebie są dwa cmentarze. Jeden został wybudowany pod koniec XIX, a drugi na początku XX wieku. Na jednym mieściła się kwatera żołnierzy radzieckich, a na drugim pochowano kilkudziesięciu jeńców niemieckich. Również dwa cmentarze są w Chorzowie Batorym. Jeden przy ulicy Granicznej, a drugi przy końcu ul. Stefana Batorego. Spoczywa na nich wielu ważnych dla miasta ludzi, na przykład doktor Wilhelm Wagner, ceniony lekarz i działacz społeczny, Paweł Dombek, pierwszy polski burmistrz Królewskiej Huty. Jest też symboliczny grób księdza Jana Machy, ściętego przez hitlerowców w katowickim więzieniu. Symboliczny, ponieważ okupant nie chciał rodzinie księdza wydać jego zwłok.

Na uwagę zasługuje również tablica upamiętniająca tragicznie zmarłych w 1946 roku pracowników huty Kościuszko, na której widnieje napis "Polegli za Polskę Stalową" i mogiły harcerzy poległych na początku drugiej wojny światowej.

Łukasz Respondek - POLSKA Dziennik Zachodni

http://chorzow.naszemiasto.pl/wydarzenia/916541.html

Pamięć o bliskich
31.10.2008
Na Cmentarzu Hutniczym w Gliwicach są pochowani najznamienitsi ludzie związani z tą branżą przed laty - przemysłowcy, dyrektorzy i wreszcie pracownicy wyższego szczebla pracujący m.in. w niegdysiejszej Królewskiej Odlewni Żelaza (dziś to Gliwickie Zakłady Urządzeń Technicznych). Niszczejąca od dziesięcioleci nekropolia ma od kilku lat opiekunów, którzy chcą ocalić pamięć o przemysłowcach. Odwiedzając w Dzień Wszystkich Świętych groby najbliższych, zajrzyjmy i na ulicę Robotniczą. Zarówno pochowanym tu ludziom, jak i tym którzy dbają o nagrobki to się po prostu należy.

Cmentarz Hutniczy został założony dwieście lat temu, a ostatni pochówek miał miejsce w 1949 roku. Zapaleńcy ze stowarzyszenia "Gliwickie Metamorfozy" od sześciu lat odchwaszczają i rekonstruują nagrobki. To o tyle niełatwa praca, że eleemnty więszości z nich zostały skradzione lub są porozrzucane w rożnych częściach nekropolii. Tymczasem nie zachował się żaden jej plan, więc część nagrobów można uznać za symboliczne.

- W dzień Wszystkich Świętych będziemy tu pełnić całodzienny dyżur, gotowi do oprowadzenia po tej wyjątkowej nekropolii. Przygotowaliśmy kolekcję pocztówek o tematyce związanej z cmentarzem oraz folder o cmentarzu przygotowany z okazji jego 200-lecia. Miłośnicy historii będą mogli kupić książkę "Cmentarz Hutniczy w Gliwicach 1808-2008" autorstwa Małgorzaty Malanowicz - mówi Marian Jabłoński z "Metamorfoz".

Najbardziej znane z pochowanych tu osób to rzeźbiarz Teodor Kalide i John Baildon, hutnik i przemysłowiec, który w gliwickiej hucie jako pierwszy uruchomił piec zasilany nie węglem drzewnym, a koksem. Tu jest pochowany hutniczy inspektor Wilhelm Kiss.

Minione miesiące przysłużyły się Cmentarzowi Hutniczemu. Obiekt został ogrodzony, co pozwala zapobiegać dalszej dewastacji.

Nową oprawę zyskał ponadto żeliwny krzyż stojący w centrum. Zawartość betonowego postumentu, na którym stoi niesie za sobą przesłanie dla przyszłych pokoleń.

To swoista kapsuła czasu. W jej wnętrzu zamieszczono dokumenty informujące, kto w 2008 roku rządził miastem, jak wyglądały urzędowe druki, bilety autobusowe, a nawet kupon toto-lotka. Nasi potomkowie, jeśli będą równie dociekliwi jak członkowie "Gliwickich Metamorfoz" przeczytają ponadto historię klubu Piast, a nawet będą mogły prześledzić program telewizyjny. W hermetycznych pojemnikach znalazły się także drobne monety.

Jak podkreśla Ewa Hordyniak, skarbnik stowarzyszenia, dla potencjalnych odkrywców przygotowano takie dokumenty, których członkowie "Gliwickich Metamorfoz", zapaleni miłośnicy historii, sami poszukują.

- Przez kilka miesięcy zbieraliśmy wycinki prasowe z ważnymi danymi o życiu Polaków - zestawienia zarobków w poszczególnych zawodach, spisy aktualnych leków z cenami, koszty energii i innych mediów, wysokości emerytur i rent oraz ceny podstawowych artykułów.

Najciekawsze dla znalazców "kapsuł czasu" będą prawdopodobnie zdjęcia Gliwic, ulic i placów, różnych ciekawostek - dziś dla nas zwyczajnych. Jest ich 350. Pomysłodawcy pozostawili też dla potomkom życzenia od Metamorfoz na specjalnie w tym celu zaprojektowanej karcie z wizerunkiem Lwa Czuwającego - jednego z symboli Gliwic.

Członkowie "Metamorfoz" mają nadzieję, że przy okazji Wszystkich Świętych na cmentarz zajrzą osoby, które będą dopowiedzą jak miejsce to wyglądało w przeszłości i uzupełnią kolejny brakujący element.

Joanna Heler - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/wydarzenia/915918.html



Wit - Sob Lis 15, 2008 12:34 pm


Zaniedbana nekropolia
Adam Sierak, 2008-11-14 20:12

Miejsce wiecznego spoczynku w Bielsku Białej zamieniło się miejsce odpoczynku... dla amatorów trunków. Coraz częstsze wizyty i coraz więcej zniszczeń. Strach mieszkańców, niemoc administracji i urzędników.

Zamiast znicza, wątpliwa ozdoba. Jedna z najstarszych nekropolii Bielska Białej jest notorycznie niszczona i zaśmiecana przez niechcianych gości. A problem zaczął się kiedy solidny mur okalający cmentarz zamienił się w szerokie przejście. Ze swobodnym przepływem osób pojawiła się też swobodna atmosfera. Zaczęły się też dewastacje i groźby pod adresem mieszkańców bloku. Imprezy z czasem przeniosły się pod okna. A całemu zamieszaniu winna jest natura. - To przeszkadza to drzewo, żeby ten mur zrobić - mówi Władysława Isula.

A ciągnie się już latami. Lokatorzy pisali do administracji z prośbą o pomoc. Ta jednak rozkłada ręce.
- Cały teren należy do parafii ewangelickiej. Oni są właścicielem tak ogrodzenia i terenu - tłumaczy Andrzej Urbańczyk, Administracja Domów Mieszkalnych nr 6 w Bielsku Białej. Problem by zniknął z chwilą zniknięcia prawie stuletniego jesionu. Wycinka w ostatniej chwili została jednak wstrzymana. - Wydział Ochrony Środowiska, który się tym zajmował dokonał inwentaryzacji na miejscu. Dokonał dokładnego sprawdzenia. Stwierdzono, że to jest zdrowe drzewo, które nie nadaje sie do wycięcia - oznajmił Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy UM Bielsko-Biała.

I w ten o to sposób urzędnicza inwentaryzacja i dbałość o przyrodę zwyciężyła z troską o bezpieczeństwo mieszkańców. Pojawiła się za to nowa koncepcja, której zaakceptować nie potrafi jednak administrator nekropolii. - Nie można budować muru na grobowcach przecież! Pomimo, że te grobowce są nieczynne - oznajmił bp Paweł Anweiler, biskup diec. cieszyńskiej kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Muru jak brakowało,t ak brakuje. Chętnych na niczym nieskrępowaną zabawę jednak przybywa. - W miejsce interwencji zostały skierowane zostały dodatkowe patrole. Te patrole kierowane są tam na bieżąco. Policjanci sprawdzają czy osoby, o których mowa w skargach mieszkańców spożywają alkohol - mówi podkom. Elwira Jurasz, KMP w Bielsku-Białej.

A za to co najwyżej można dostać mandat. Ciężko jednak będzie kogokolwiek ukarać za dewastację i profanację grobów.



http://www.tvs.pl/informacje/6361/



Kris - Pon Lis 24, 2008 12:31 pm


Krzanowice: Ostatnia droga niemieckich żołnierzy
dziś


Urszula Kędzior z Krzanowic przy ufundowanym przez mieszkańców pomniku. Fot. Aleksander Król

Szczątki 83 żołnierzy niemieckich poległych w 1945 roku w Krzanowicach ekshumowano z parafialnego cmentarza przy kościele świętego Wacława. Zostaną złożone w mogiłach na wojennym cmentarzu w Siemianowicach Śląskich, gdzie wcześniej przenoszono już groby z Raciborza. Ekshumację zorganizowała warszawska Fundacja Pamięć we współpracy z Ludowym Niemieckim Związkiem Opieki nad Grobami Wojennymi z Kassel.

W tym roku na cmentarze zbiorowe przeniesiono już pięć tysięcy poległych, a od 1990 roku - 160 tysięcy.

Przypuszczano jednak, że w ostatnich dniach wojny przy krzanowickim kościele pochowano tylko 77 żołnierzy, bo tyle nazwisk figurowało na liście poległych, którą zdobyła fundacja. Podczas prac ekshumacyjnych okazało się, że jest ich znacznie więcej.

- W czasie wojny był tu wojskowy szpital i chowano też zmarłych pacjentów - mówi ks. Wilhelm Schiwon, proboszcz parafii św. Wacława. - Jeden z mieszkańców, który był wówczas ministrantem i pomagał przy chowaniu zmarłych wskazał miejsce, gdzie składano ciała. Pamiętał, że żołnierze byli chowani w trumnach. Okazało się, że nie wszyscy. Widać gdy front się zbliżał nie było już czasu na taki pochówek. Odkryto szczątki ponad 30 zmarłych, którzy pochowani byli jeden na drugim, nawet w poprzek - relacjonuje proboszcz. Dopiero głębiej odkryto fragmenty trumien. Znaleziono też resztki butów wojskowych i pasków od spodni. Prawdopodobnie na cmentarzu spoczywa jeszcze wielu żołnierzy niemieckich. Postanowiono jednak nie ruszać pomnika, który kilka lat temu ufundowali mieszkańcy, pod którym może znajdować się więcej pochowanych. Początkowo zresztą miejscowi w ogóle nie chcieli, by zmarli byli przenoszeni.

- Mieliśmy pewne komplikacje. Nie chciało tego stowarzyszenie mniejszości niemieckiej, które opiekowało się grobami. Potem odbyło się kilka spotkań i przedstawiciele fundacji przekonali wszystkich, że warto przeprowadzić ekshumację - wspomina ksiądz.

Pracownicy Fundacji Pamięć często spotykają się z niechęcią miejscowych, którzy nie chcą dopuścić do przenoszenia zmarłych i naruszania grobów.

- To jest szczególnie specyficzne dla Śląska, gdzie prężnie działają mniejszości. Ludzie dbają o groby, ale zwykle są to już starsze osoby, które za parę lat nie będą mieć już na to sił. Na cmentarzach zbiorowych polegli mają zagwarantowaną wieloletnią opiekę. Tu przyjeżdżają rodziny zmarłych i odbywają się uroczystości - mówi Iza Gruszka z Fundacji Pamięć.
Aleksander Król - POLSKA Dziennik Zachodni
http://raciborz.naszemiasto.pl/wydarzenia/926185.html



Kris - Pią Gru 12, 2008 10:04 am
Sarkofag pana na Pszczynie
dziś


Ta metalowa skrzynia kryła trumnę Erdmana Promnica. Fot. Sylwia Plucińska

Agnieszka i Tomasz Trzosowie zakończyli konserwację sarkofagu Erdmana I Leopolda Promnica. W tym tygodniu został on wystawiony w salce muzeum przy kościele Wszystkich Świętych, gdzie można go oglądać do niedzieli.

Ród Promniców władał ziemią pszczyńską w latach 1548-1765. Trzynastu jego członków znalazło miejsce wiecznego spoczynku w krypcie grobowej kościoła farnego. W ubiegłym roku po raz pierwszy po II wojnie weszli do niej archeolodzy, antropolog i konserwatorzy. Sarkofag Erdmana Promnica, wykonany z blachy cynowej ze złoceniami, został odrestaurowany jako drugi. Z ekspozycji trafi jako depozyt do Muzeum Zamkowego.
Sylwia Plucińska - POLSKA Dziennik Zachodni
http://pszczyna.naszemiasto.pl/wydarzenia/934708.html



Maverick - Pon Mar 23, 2009 7:26 pm
Pozwolę sobie dodać jeden z piękniejszych pomników powstańców śląskich w Marklowicach koło Wodzisławia Śl.

Trochę historii:

1 listopada 1924 r.odsłonięto pomnik upamiętniający powstańców poległych w obronie Śląska. W centralnym miejscu pomnika umieszczona została tablica z wyrytymi na niej siedmioma nazwiskami. Obok sześciu poległych w III powstaniu Marklowiczan znajduje się również nazwisko Piotra Płaczka, który zginął w walkach granicznych w 1919 r. w okolicach Podzamcza i spoczywa na cmentarzu w Wieruszowie. Po najeździe Niemców na Polskę we wrześniu 1939 r. Wilhelm Szewczyk, restaurator z Marklowic Górnych, poradził proboszczowi Antoniemu Basztoniowi, by usunął z pomnika wszystkie figury oraz napisy, gdyż w przeciwnym razie Niemcy zniszczą cały pomnik. Usunięto więc figury, które zakopano w tajemnicy na cmentarzu, a na napisy narzucono warstwę tynku. Po zakończeniu wojny wydobyto z ukrycia figury i ustawiono je na dawnym miejscu, z wyjątkiem figury leżącego powstańca, która uległa uszkodzeniu. Nie udało się także odtworzyć orła wieńczącego tablicę z nazwiskami.

Sam pomnik:





Wit - Pią Mar 27, 2009 9:21 pm


Część grobów na największej katowickiej nekropolii się zapada
dziś
To skandal, że katowiczanie chowani są w takich warunkach - denerwuje się Jerzy Mazur, mieszkaniec Giszowca i pokazuje nam zapadające się groby na cmentarzu komunalnym przy ul. Murckowskiej.

- Gdzie tu jest praca grabarza!? - pyta. - To są podmokłe tereny, nie powinno się tu chować ludzi - uważa pan Jerzy. Na cmentarzu komunalnym jest częstym gościem, bo leżą tu jego syn i żona.

Część grobów na cmentarzu faktycznie zrównana jest z ziemią i nie ma śladu po kopcach. - My mamy dbać o cmentarz, a nie o każdy pojedynczy grób. Rolą rodziny jest zamówienia obramowania albo pomnika. My możemy na prośbę rodziny dosypać ziemi, ale w przypadku tych grobów nie mieliśmy żadnych interwencji ze strony bliskich zmarłych - tłumaczy Adam Terlecki, dyrektor Komunalnego Zakładu Usług Pogrzebowych w Katowicach. Przyznaje jednak, że po zimie wiele grobów się zapada. - Normalną rzeczą jest, że grób zaraz po wykopaniu osiada i zapada się. Takie sytuacje zdarzają się też w okresie przejściowym między zimą i wiosną. Ostatnio padały obfite deszcze, stopniał śnieg i ziemia na cmentarzu nie była w stanie przyjąć takiej ilości wody - tłumaczy. Kwatera z zapadającymi się grobami jest zagospodarowywana od niedawna. Dyrektor zapewnia, że niedługo będzie wyglądała o wiele lepiej niż dzisiaj, gdy groby zostaną przysypane żwirem i zarosną trawą. Zupełnie inaczej prezentują się murowane groby przy alei centralnej cmentarza. - Tutaj też są jeszcze wolne miejsca - informuje dyrektor.

Centralny Cmentarz Komunalny jest największą (30,5 hektarów) i najmłodszą (oddana do użytku w 1984 r.) katowicką nekropolią. Obecnie znajduje się tu ponad 10 tys. grobów.

- Nowych kwater wystarczy tutaj na dobre 60 lat - przewiduje Terlecki.

Katarzyna Wolnik - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/979480.html



Wit - Śro Kwi 29, 2009 9:06 pm
Katowickie lapidarium powstało przy św. Michale
Anna Malinowska 2009-04-29, ostatnia aktualizacja 2009-04-29 20:27:58.0



Odrestaurowane nagrobki mieszkańców Katowic trafiły z muzeum do parku Kościuszki. Lapidarium otwarto w środę przy kościele św. Michała

Jeden z nagrobków odkryto po interwencji mieszkanki Wełnowca. Na ul. Rysia przed swoim domem zauważyła ona płytę z niemiecką inskrypcją. Wypłukały ją obfite deszcze. Można było odczytać, że "tu spoczywa oberrevisor Carl Pelchel, który zmarł w 1893 r.". Okazało się, że pod płytą nie ma grobu. - Dziś wiemy, że nagrobek pochodził z likwidowanego w latach 50. cmentarza ewangelickiego przy ul. Damrota. Zmarły był głównym księgowym, mieszkał przy ul. Słowackiego i na pewno nie urodził się w Katowicach. Nie udało nam się jeszcze ustalić gdzie pracował - mówi Jadwiga Lipońska-Sajdak, dyrektorka Muzeum Historii Katowic.

Kamienna płyta księgowego sąsiaduje w lapidarium z nagrobkiem zmarłego w 1908 r. Szczepana Gaidy. Był on rolnikiem, a swoje gospodarstwo prowadził w Dębie. Nagrobek pochodzi z cmentarza w tej dzielnicy, gdzie zlikwidowano groby pozbawione opiekunów. Co ciekawe na płycie jest też podpis "siodłak". - To miejscowe określenie mazowieckiego kmiecia. Na Śląsku mówiono siodłak lub siodłok - dodaje Jacek Siebel z Muzeum.

Przy kościele św. Michała postawiono też potężną płytę z nazwiskami kilkunastu osób. Wszyscy polegli w pierwszym lub drugim powstaniu śląskim. Płytę ofiarował mieszkaniec Mysłowic, który znalazł ją podczas budowy domu.

Lapidarium przy kościele św. Michała można zwiedzać w ciągu dnia. Muzealnicy zachęcają wszystkich właścicieli podobnych nagrobków do ich przekazania na potrzeby ekspozycji.





Wit - Wto Lis 03, 2009 9:52 pm
Katowickie cmentarze czekają na swojego Waldorffa
Henryk Szczepański 2009-11-01, ostatnia aktualizacja 2009-11-01 21:37:41.0



Katowickie cmentarze są brzydkie i zaniedbane. Przynoszą wstyd jego władzom i mieszkańcom. Może wśród tutejszego establishmentu albo luminarzy kultury pojawi się jakiś śląski Jerzy Waldorff, który okaże się genialnym kwestarzem zdolnym poruszyć serca, sumienia i portfele katowiczan

Na górskich szlakach Beskidu Śląskiego trafiam na małe przykościelne cmentarzyki. Są zadbane, schludne i wypieszczone. Już na pierwszy rzut oka widać, że każdego dnia spogląda na nie troskliwe oko gospodarza, że dla żyjących w tej okolicy są bliskie i ważne. Takich przykładów nie brakuje też w prawdziwie wielkomiejskich ośrodkach. Należy do nich np. cmentarz Rakowicki w Krakowie - jeden z piękniejszych zakątków podwawelskiego grodu, skansen pamiątek architektury i ogród z dobrze utrzymaną zielenią. Takich "wzorcowych" parków zmarłych w Polsce znalazłoby się jeszcze co najmniej kilkanaście. W Katowicach nie znam ani jednego, który byłby do nich podobny.

Mury i wejścia katowickich nekropolii nie mają w sobie nic odświętnego. Są nieodnawiane i brzydkie. Wybudowane często przed ponad stu laty są równie rachityczne jak wtedy, gdy okalały smutne zakątki wówczas jeszcze leżące na skraju rozbudowującego się i na poły rustykalnego miasta. Przynoszą wstyd jego władzom i mieszkańcom. Są dowodem zaniedbywania obowiązków religijnych, patriotycznych i zwyczajnie ludzkich, wypływających z potrzeby serca.

Cmentarze żyją dopóty, dopóki żyją potomkowie zmarłych i wnoszą stosowne opłaty dzierżawne. Ta gorzka prawda potwierdza się w przypadku cmentarza na Załężu, a także katolickiego i ewangelickiego przy Francuskiej. Tymczasem należą one do najstarszych miejsc grzebalnych w śródmieściu Katowic.

Ratunkiem dla tych enklaw pamięci byłoby zaklasyfikowanie ich obszaru oraz infrastruktury jako terenu zieleni miejskiej lub specyficznego skansenu z obiektami o charakterze funeralnym. Są ważnym elementem pejzażu i estetyki miasta, jego wizytówką i świadectwem szacunku dla tych, którzy to miasto budowali. Powinny być przedmiotem szczególnej troski konserwatora zabytków ale może i muzealników, na razie gromadzących tylko eksponaty należące kiedyś do obecnych rezydentów katowickich nekropolii.

Cmentarz na Załężu kryje prochy osobistości związanych z powstaniami śląskimi i plebiscytem. Na cmentarzu ewangelickim spoczywa pionier polskiego lotnictwa Michał Scipio del Campo a na sąsiednim rzymskokatolickim - wódz śląskich powstańców Wojciech Korfanty, a także na poły legendarny katowicki sołtys Kazimierz Skiba, którego grób został tu usypany jako jeden z pierwszych. Są to więc miejsca powszechnie zaliczane do reprezentacyjnych, godnych pokazywania nie tylko szkolnym wycieczkom, ale także przybyszom z kraju i zagranicy odwiedzającym miasto nad Rawą. Kilka pomników ustawionych przy jego ulicach i skwerach oraz galeria najwybitniejszych katowiczan na pl. Grunwaldzkim nie zwalnia jeszcze z obowiązku oddawania hołdu poprzednim pokoleniom.

Bieżące porządkowanie grobów należy pozostawić rodzinom zmarłych, natomiast opiekę nad architekturą, głównymi alejkami, bramami i ogrodzeniami trzeba powierzyć służbom miejskim, zapewniając im stosowne dotacje. Budowle grobowe wyróżniające się walorami artystycznymi i starą metryką jako dobro publiczne do rejestru konserwatora zabytków powinny być wpisywane bez zbędnych biurokratycznych formalności. Wspólnoty parafialne będące właścicielami terenów grzebalnych samodzielnie nie są w stanie ich utrzymać!

Cmentarzom potrzebne są intendentury i dozorcy, którzy dawniej zwyczajowo mieszkali na ich terenie lub w bliskim sąsiedztwie, dzięki czemu nie zdarzały się tak nagminne kradzieże i dewastacje. Szczególnie boleśnie brak całodobowej opieki dał się we znaki nekropolii na Załężu. Niszczone i rozgrabiane są tu nagrobki, metalowe okucia na płytach i pomnikach, bramy i ogrodzenia. Coraz bardziej zagrożona jest unikalna neogotycka kaplica przedpogrzebowa.

Czy miejsca wiecznego spoczynku w Katowicach mogą liczyć na ratunek? Czy zechcą je ocalić władze miejskie? A może wśród tutejszego establishmentu albo luminarzy kultury pojawi się jakiś śląski Jerzy Waldorff, który okaże się genialnym kwestarzem zdolnym poruszyć serca, sumienia i portfele katowiczan?!

W kilku miejscowościach na terenie kraju powstały cmentarze wirtualne prezentowane w internecie. Mają formę typowych galerii fotograficznych z nagrobkami i epitafiami albo rozbudowanych miniportali z hasłami encyklopedyczno-wspomnieniowymi. Są oryginalnym sposobem popularyzowania i dokumentowania przeszłości. Zazwyczaj dają początek opracowaniu przewodnika biograficznego prezentującego sylwetki zmarłych i charakteryzującego dzieje nekropolii. To interesująca propozycja nie tylko dla użytkowników internetu, ale także dla miłośników regionu, szkół, bibliotek i domów kultury. Każdy ze wspominanych tu cmentarzy jest obiektem o znaczeniu historycznym i z tej racji powinien się doczekać monograficznego opracowania swoich dziejów. Czy w budżecie wydziału kultury urzędu miejskiego znajdą się środki na takie publikacje?

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... orffa.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 1 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 83 wypowiedzi • 1, 2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •