[Śląskie] Drewniane kościoły
Bruno_Taut - Czw Sie 25, 2005 1:10 pm
Publikacja Piotra Siemko "Nie zachowane kościoły drewniane Górnego Śląska" z 2001 r. obejmuje około 80 pozycji. Tymczasem znikają kolejne przykłady drewnianego budownictwa sakralnego. Ostatnio podpalono kościół w Czarnowąsach pod Opolem.
http://www.gornoslaskie-dziedzictwo.com ... alne&id=15
Wit - Sob Lis 10, 2007 11:32 am
Lifting Św. Mikołaja
wczoraj
100 tysięcy złotych dotacji przyznało parafii św. Mikołaja w Łące Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa na renowację obejścia kościoła. Zabytkowa świątynia należy do najcenniejszych drewnianych obiektów sakralnych ziemi pszczyńskiej i nie tylko. Zbudowany w 1660 r. a poświęcony 32 lata później przez biskupa krakowskiego kościółek do dziś świadczy o wysokim kunszcie swoich twórców: projektanta, cieśli, malarzy.
Zabytek tej klasy, wymaga nieustannej pielęgnacji, a od czasu do czasu także wymiany tego, co już się zużyło. Takich właśnie zabiegów potrzebowało ogrodzenie z desek oraz dróżki wokół kościoła wyłożone betonowymi płytkami. Wiele własnego wkładu dają parafianie. Kto może, przychodzi do pracy, miejscowe firmy służą sprzętem. Finansowa pomoc państwa jednak bardzo się przydała. Samego bruku (ze Strzegomia) potrzeba było na wyłożenie ok. tysiąca metrów kwadratowych chodników wokół kościoła i wolno stojącej dzwonnicy. Całością prac kieruje proboszcz Joachim Oleś.
(plus) - POLSKA Dziennik Zachodni
Wit - Pią Mar 21, 2008 7:39 pm
Perełka pod kopalnią
dziś
Zabytkowy XVIII-wieczny kościółek z Bełku będzie początkiem nowej parafii w Wodzisławiu Śląskim! Ruszyły starania, by drewnianą świątynię przenieść do centrum pogórniczego osiedla 1 Maja.
Pomysł utworzenia nowej parafii narodził się podczas ostatniej wizytacji biskupiej.
Osiedle 1 Maja to specyficzny teren. W niektórych ludziach, którzy kiedyś żyli dzięki kopalni, po jej zamknięciu umarła nadzieja. Chcemy ją odbudować - wyjaśnia ks. Bogusław Płonka, dziekan dekanatu wodzisławskiego. Ale to nie jedyny powód.
Na Wilchwy co weekend przyjeżdża kilka tysięcy studentów WSHE. Odprawiane dla nich niedzielne nabożeństwa odbywają się obecnie w budynku szkoły. - Studenci z pewnością licznie zapełniliby kościółek, szczególnie, że zabytek jest niezwykle urokliwy - podkreśla ks. Płonka.
Odkąd w Bełku wybudowano nowy kościół, drewniana świątynia stoi pusta. Mieszkańcy są do niej jednak mocno przywiązani. Szczególnie starszym trudno będzie się z nią rozstać.
- Pamiętam, że przez lata byłem tu ministrantem. Chciałbym, żeby kościół został - mówi 72-letni Maksymilian Bober. Brygida i Piotr Grzegorzkowie w drewnianym kościółku brali ślub, a teraz są jego najbliższymi sąsiadami. - Żal będzie się z nim rozstawać, ale jeśli ma stać pusty, a gdzie indziej może służyć ludziom, to niech go przeniosą - mówią.
Chcemy wystąpić do parafian w Bełku z oficjalną prośbą przekazania kościółka. Uznaliśmy, że jeśli ten stoi pusty, nie ma sensu u nas budować nowego. Chociaż z przenosinami też nie będzie łatwo - mówi ks. Bogusław Płonka.
Każdy krok związany z zabytkową świątynią musi być uzgadniany z konserwatorem zabytków. Kościółek zostanie rozebrany i deska po desce przeniesiony do Wodzisławia, poskładany na nowo, a w razie konieczności zniszczone elementy zostaną wymienione. Przeniesione zostanie też całe, bogate wyposażenie wnętrza.
Na razie nie wiadomo, gdzie kościółek stanie. Propozycji jest kilka, parafia rozmawia też z urzędem miasta, który mógłby przekazać działkę na byłym placu kopalnianym lub przy ulicy Armii Ludowej.
To bardzo wstępne propozycje. Formy przekazania terenu jeszcze nie uzgodniliśmy - mówi Barbara Chrobok, rzeczniczka wodzisławskiego magistratu.
Procedura przeniesienia kościoła i utworzenia nowej parafii będzie bardzo długa. Samo ustalenie gruntu, na którym stanie zabytek, może potrwać kilka miesięcy. Uzyskanie wymaganych pozwoleń i decyzje Kurii Metropolitalnej w Katowicach też wymagają czasu. Nowa parafia może liczyć ponad 2 tys. wiernych. Tylu ludzi mieszka na osiedlu 1 Maja.
- Nie widziałam kościółka w Bełku, ale drewniane świątynie stoją też w Łaziskach i Gołkowicach. Są piękne. Tylko czy taka perełka będzie pasować do naszego krajobrazu upadłej kopalni i szarych bloków - zastanawia się Justyna Kreczmar, studentka z Wilchw.
Bogate wnętrze
Kościół pw. św. Marii Magdaleny w Bełku pochodzi z połowy XVIII wieku. Wewnątrz znajduje się bogato zdobiony późnorenesansowy ołtarz główny (1610) z obrazem patronki kościoła (dzieło Jana Fahnortha z 1849 r.) i dwiema późnogotyckimi rzeźbami: św. Katarzyny i św. Barbary datowane na początek XVI w. Do najstarszego wyposażenia należy także barokowa ambona z figurami Ewangelistów z II poł. XVII w. oraz miski na wodę święconą ufundowane w 1657 r. przez właściciela miejscowości Wojciecha (Adalberta) Holly. Bardzo cenne są też pochodzące z początku XIX w. organy - dzieło Havla z Pyskowic.
Mirosława Książek - POLSKA Dziennik Zachodni
czapelek - Śro Mar 26, 2008 10:09 pm
Jestem mieszkańcem Bełku i ideę przeniesienia tejże świątyni uważam za swoiste kuriozum - mam nadzieję, że przeniesienie do skutku nie dojdzie.
Istotnym walorem tej świątyni jest fakt, że stoi ona na swoim pierwotnym miejscu, stanowi część unikalnego zespołu architektonicznego wraz z sąsiadującą z nią neogotycką kaplicą, XVIII-wieczną plebania i pełnym XIX-wiecznych nagrobków (m.in. rodzin Baildonów i Holtze) cmentarzem porośniętym starodrzewiem (m.in.dębem o statusie pomnika przyrody). Jest ponadto dominantą krajobrazu miejscowości, okolice kościoła sa częścia parku krajobrazowego Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe.
Trzeba tez zauważyć, że poskładanie przeniesionej świątyni jst po wielekroć bardziej kosztowne niż budowa nowej!
Poniżej publikuję pismo skierowane do konserwatora zabytków, w którym
przedstawiam swoje racje, będące też racjami dużej części mieszkańców mojej miejscowości.
Dzisiaj odbyło się pierwsze zebranie przeciwników przenoszenia kościółka, przybyło na nie ok. 50 osób, co jak na absolutny początek, biorąc pod uwagę zupełnie nieelektroniczny obieg informacji, jest wynikiem bardzo dobrym.
"Bełk, 24.03.2008
W dniu wczorajszym, tj. 23 marca, podczas mszy świętej zostałem, wraz z innymi wiernymi parafii p.w. św. Jana Sarkandra w Bełku, poinformowany o planach przeniesienia zabytkowego kościoła drewnianego p.w. św. Marii Magdaleny z Bełku do Wodzisławia Śląskiego, gdzie kościół ten miałby służyć nowo utworzonej na jednym z tamtejszych osiedli parafii. Informując o planach przeniesienia świątyni w jakimś stopniu postawiono nas przed faktem dokonanym, jako że wyraźnie dano do zrozumienia, iż pożądana byłaby akceptacja tego pomysłu. Jednakże, zarówno jako wierny parafii bełkowskiej, jak też człowiek amatorsko ochroną zabytków się zajmujący i zainteresowany stanem dziedzictwa kulturowo - historycznego naszego regionu (o czym świadczą m.in. moje artykuły w Wikipedii dotyczące zabytków Rybnika i okolic pisane pod pseudonimem 'wikipedysta GPC), takiego stanu faktycznego zaakceptować nie mogę. Powyższe, jak już zaznaczyłem, nie wynika li tylko z pobudek egoistycznych, czyli lokalnego patriotyzmu, lecz także z ogólnego zainteresowania szeroko pojętym stanem dziedzictwa kulturowego, troską o jego los.
Dużym walorem kościoła parafialnego w Bełku jest fakt, że jest to jedna z bardzo nielicznych w okolicy świątyń drewnianych zachowanych in situ - czyli tam, gdzie została zbudowana przed wiekami (najbliższa podobna jest chyba w Wilczy), w oryginalnym otoczeniu dawnego cmentarza i starodrzewia. Istnieje w okolicy jeszcze kilka innych drewnianych świątyń, jednakże wszystkie one są przeniesione z miejsc pierwotnych, przez co straciły wiele z walorów artystycznych i historycznych.
Proceder przenoszenia kościołów drewnianych był bardzo popularny w epoce późnego PRL-u, wówczas taki stan rzeczy usprawiedliwiały zarówno fakt trudności z uzyskaniem pozwoleń na budowę nowych kościołów, jak też znacznie mniejszy stan świadomości w dziedzinie ochrony zabytków. Obecnie przenoszenie kościołów stosowane jest jedynie w przypadkach ostatecznych, np. przy tworzeniu parków kultury, czy też innych kompleksów o charakterze muzealnym. Poniechano natomiast co do zasady przenoszenia świątyń do innych parafii, gdzie miałyby pełnić funkcje sakralne, mając świadomość jakie to przenoszenie wywołało w latach minionych negatywne skutki dla lokalnego dziedzictwa kulturowego.
Dzisiaj kościoły drewniane zachowane na miejscu oryginalnym stanowią znaczną mniejszość wśród drewnianych świątyń naszego województwa, toteż tym większe są ich wartość historyczna oraz rola w kształtowaniu świadomości przyszłych pokoleń.
Oczywiście, można zrozumieć pobudki kierujące inicjatorami przeniesienia, w szczególności brak celowości utrzymywania obok siebie dwóch świątyń tego samego wyznania, jak też trudności ekonomiczne, które stałyby się udziałem parafii mającej do utrzymania dwa kościoły. Jednakże motywy te nie wyczerpują ostatecznego charakteru przenoszenia świątyń, czyli nie czynią zadość stratom, jakie poniesie nasza kultura w przypadku przeniesienia rzeczonego kościoła.
Można zastosować wiele innych, mniej drastycznych, środków mających na celu zachowanie świątyni w dobrym stanie, szukać nowych kanałów finansowania obiektu, zarówno z funduszy państwowych, jak i unijnych. Jestem przekonany, że droga taka jest realna (zresztą, część parafian wyraziła chęć poszukiwania takich środków) i może ona uratować znaczną część wartości historycznej w/w kościoła.
Sumując, przeniesienie świątyni uwolniłoby parafię od problemów związanych z jej utrzymaniem, zapewniłoby także dalszą bezproblemową egzystencję kościółka, lecz zarazem doprowadziłoby do pozbawienia go szczególnych walorów, które wynikają z faktu istnienia tegoż na pierwotnym miejscu, w dawnym otoczeniu.
Poza tym świątynia ta stanowi dla miejscowości Bełk niezwykle istotny kapitał i atrakcję turystyczną rozsławiająca miejscowość nie tylko w skali regionu, lecz też w całym kraju. Odebranie Bełkowi tejże świątyni stanowiłoby dla mieszkańców, zarówno obecnych jak i przyszłych, niepowetowaną stratę, a dla samej miejscowości znaczne obniżenie jej rangi.
Ponadto śmiem twierdzić, że ewentualne nowe otoczenie świątyni jest zupełnie niedostosowane do jej zabytkowego charakteru. Ma ona bowiem stanąć na terenie sąsiadujących z osiedlem bloków mieszkalnych nieużytków pokopalnianych. Taka lokalizacja jeszcze bardziej wpłynęłaby na obniżenie wartości tego bezcennego dziś obiektu.
Wnoszę przeto, wykorzystując m.in. obywatelskie prawo do otrzymywania informacji o działalności organów administracyjnych, o uwzględnienie powyższych argumentów w procedurze wydawania decyzji o przenoszeniu świątyni, jak też poinformowanie mnie o obecnym stanie tej sprawy (np. czy do Konserwatora wpłynął już wniosek o zgodę na przeniesienie świątyni, jakie jest wstępne stanowisko Konserwatora, jakie stanowisko zajęły inne strony postępowania). Wniosek ten jest nie tylko udziałem moim, lecz także i innych mieszkańców miejscowości Bełk, którzy również chcieliby się aktywnie włączyć w w/w postępowanie, celem - mówiąc wprost - udaremnienia wydania zezwolenia na przeniesienie wspomnianego obiektu zabytkowego. Jestem przekonany, że w przyszłości na adres konserwatora wpłyną kolejne tego typu wnioski, tym razem wystosowane już przez szerszy krąg mieszkańców.
Łączę wyrazy szacunku
Grzegorz P. Czapla."
Wraz z częścią mieszkańców Bełku organizuję ruch kontestujący ideę przeniesienia tej świątyni, bardzo bym prosił osoby zainteresowane stanem górnośląskiego dziedzictwa kulturowego o przyłączenie się do tego ruchu.
Bądź co bądź, niektórzy mieszkańcy Bełku tak łatwo nie pozwolą, ażeby świątynia ta utraciła znaczną część swoich zabytkowych walorów.
Więcej informacji pod moim numerem gg - 2784088
mój mail: g.p.czapla@gmail.com
Serdecznie pozdrawiam,
Grzegorz P. Czapla
Bruno_Taut - Śro Mar 26, 2008 10:22 pm
A macie pomysł co zrobić z tym kościołem w Bełku? Bo jeżeli ma stać pusty, to z czasem podzieli los kościoła św. Jerzego w Ostropie. Będzie mnóstwo pilniejszych wydatków niż remonty nieużywanej świątyni. To też trzeba wziąć pod uwagę.
PS. Jankowice Rybnickie - tam też jest kościół zachowany in situ.
czapelek - Śro Mar 26, 2008 11:03 pm
Istnieje Stowarzyszenie na rzecz rozwoju wsi Bełk, ma od grudnia 2007 osobowość prawną, a od grudnia br będzie mogło przekształcić się w OPP, więc tutaj jest możliwy jeden kanał finansowania (1% podatku). Może także ono zabiegać o dotacje, tudzież promować ten zabytek, kwestia ślubów (jak np. w Rybniku - Ligockiej Kuźni, 3/4 ślubów spoza parafii), konferencji itp, przy współpracy z parafią rzecz jasna.
Tutaj jest nie tylko sprawa kościoła, ale całego zespołu zabytkowego zresztą, z nagrobkami Baildonów, pomnikiem Holtzego itp.
Co do Jankowic - mój błąd, Bożego Ciała rzeczywiście jest in situ, ale nie zmienia to faktu, że jest ich już jak na lekarstwo...
Można także myśleć nad kwestią sanktuarium Matki Boskiej Bełkowskiej (gotycka figura z dawnego ołtarza głównego, jest w Muzeum Diecezjalnym, ale można zrobić kopię), ale to już dość luźne dywagacje.
Bądź co bądź, wydaje mi się, że istnieje wiele mniej drastycznych sposobów ocalenia tego zabytku niż jego eksportacja w miejsce zupełnie pozbawione historycznego charakteru.
W Żernicy np. istnieją obok siebie dwa kościoły, drewniany i murowany, i jakoś problemów z ich utrzymaniem nie ma, drewniany wcale nie stał się ruiną, zresztą właśnie trwa jego renowacja.
Przy przeniesieniu może podzielić los innego gliwickiego kościółka, tego z Kozielskiej bodaj, co to leżał, aż niewiele zeń zostało...
Pozdrawiam
Bruno_Taut - Czw Mar 27, 2008 6:19 am
Oj kościół w Żernicy był już ruiną i tylko heroiczny wysiłek parafian umożliwił jego ocalenie. Tak więc moim zdaniem musicie na chłodno rozważyć czy Wasza lokalna wspólnota jest gotowa do podobnego zaangażowania.
Kościół w Ligockiej Kuźni to przykład translokacji, która zakończyła się sukcesem. Wygrywa regularnie konkursy na najlepej zagospodarowany obiekt sakralny województwa.
Nie zamierzam Was zniechęcać, bo pozbawianie lokalnej społeczności ważnego elementu dziedzictwa zawsze budzi zastrzeżenia, ale utrzymanie drewnianego kościoła nie pełniącego funkcji świątyni parafialnej to olbrzymi wysiłek.
Renata - Czw Mar 27, 2008 10:59 pm
Od urodzenia jestem mieszkanką tej parafii i nie wyobrażam sobie,aby można było pozbyć się takiej klasy zabytku!!!Czy już nikt nie czuje się nagle związany ze swoimi "korzeniami?"Ja uważam,że to najpierw należało powiadomić o propozycji samych zainteresowanych-czyli nas -jako parafię,która od niepamiętnych lat łożyła i mam nadzieję- dalej będzie łożyć na swój zabytkowy kościół,a nie stawiać nas w pozycji tego,który dowiaduje się jako ostatni i to na dodatek z prasy!!!Nie mam najmniejszego zamiaru przestać finansowo pomagać w wykończeniu nowej świątyni,ale...czuję się osobiście tak,jakbym nie miała absolutnie nic do gadania - tylko z pokorą przyjmować to, co ktoś inny mi narzuci!A kto powiedział,że ten kościół nie może służyć np.do organizowania pięknych - wręcz - kameralnych ślubów czy np.koncertów organowych?Już się takowe u nas przecież odbywały?!
Bruno_Taut - Pią Mar 28, 2008 8:32 am
Na czym polega problem - posłużę się przykładem Ostropy. Tam także w starym kościele organizowano m.in. śluby. Kiedy jednak pojawiły się problemy z nową, murowaną świątynią (szkody górnicze), cały finansowy wysiłek parafii skupił się na niej. Stary kościół niszczał i teraz trzeba ogromnych środków, by go uratować przed cakowitym zniszczeniem. Parafia nie ma szans wyłożyć takiej kwoty.
Bełcki kościół jest w zdecydowanie lepszym stanie, a nowemu pewnie szkody górnicze nie grożą. Trzeba się jednak liczyć z koniecznością zainstalowania nowoczesnego systemu przeciwpożarowego, który jest bardzo drogi. W tej chwili chyba żaden drewniany kościół na Górnym Śląsku takim nie dysponuje, ale z czasem powinno się to stać normą.
czapelek - Pią Mar 28, 2008 1:28 pm
Cieszę się niezmiernie, że nieznajoma Pani Bełczanka wsparła mnie na tym froncie.
Panie Doktorze, jesteśmy realistami, mamy świadomość tego, że koszty utrzymania drewnianego kościółka są niemałe. Ale mamy tez świadomość , jaką stratę poniesie dziedzictwo kulturowe w momencie jego przeniesienia. Kościoły przeniesione to w pewnym sensie atrapy, pół-zabytki. Oczywiście, często są estetyczne i przyciągają turystów, ale patrząc obiektywnie to zdecydowanie nie są zabytki tej wagi, jakiej jest obecnie świątynia bełcka.
Bierzemy kwestie ekonomiczne pod uwagę, można nawet powiedzieć, że najbardziej. Powyżej zresztą naszkicowałem plany utrzymania zabytku, wydaje mi się, że całkiem realne, choć oczywiście, wymagające od nas pewnego trudu.
Kościół bełcki nie jest monadą, jest raczej dominującym elementem zespołu zabytkowego (cmentarz, pomniki przyrody, plebania, kaplica), który na przeniesieniu świątyni wiele straci, zarówno ze swej atrakcyjności, jak i z szans na dalszą egzystencję. To również należy brać pod uwagę.
Poza tym niesmaczy to, że postawiono nas przed faktem dokonanym. Jestem praktykującym katolikiem, więc boli mnie to tym bardziej. Już w podstawówce, na pierwszych lekcjach religii, uczono nas, że Kościół to wspólnota wiernych, nie tylko hierarchia. Oczywiście, hierarchia jest ważna i decyzje w sprawach wiary (ale już nie w sprawach administrowania zabytkami!) nalezą do niej, boli jednak fakt, że zostaliśmy pozbawieni już nie tyle nawet prawa do wydania swej opinii na temat przeniesienia zabytku, o ile w ogóle prawa do bycia o tej inicjatywie poinformowanymi w fazie, gdy była ona rozpatrywana. Poinformowanie nas po fakcie jest pewnym policzkiem.
Kiedy byliśmy potrzebni przy finansowaniu budowy nowego kościoła, ciągle proszono nas o datki, których nie skąpiliśmy. Teraz zasię, kiedy już potrzebni jesteśmy mniej, stawia się nas przed faktem dokonanym, nie pozwalając nawet wyrazić uprzedniej opinii o w/w inicjatywie.
Może się to zresztą źle odbić na życiu parafii, szczególnie w kwestii wykańczania nowej świątyni, wszak parafianie tak potraktowani w dużej mierze stracą ochotę na dalszą współpracę, co zrozumiałe.
Nie jest nasza intencją walka z osobami decydentów, jesteśmy pełni szacunku dla osób biskupa i proboszcza. Intencją jest walka z decyzją, która uważamy za niesłuszną i którą podjęto za naszymi plecami.
Co do Ostropy jeszcze - kościół ten był nieużywany od międzywojnia, to tez trzeba zauważyć. Obecnie czasy się zmieniają, coraz większą wagę przywiązuje się do zabytków, i coraz łatwiej (nie mówię bynajmniej że łatwo!) znaleźć środki na ich finansowanie.
Istnienie tego kościółka może mieć nawet wpływ na rzeczy tak prozaiczne, jak ceny gruntów w naszej miejscowości, co dziś - w dobie przenoszenia się ludności miejskiej na wieś - staje się sprawą niebagatelnej wagi.
Bełk, poza kościółkiem, do zaoferowania ma bardzo niewiele, świątynia ta jest jego najważniejszym dobrem, i nic dziwnego, że nam, jako mieszkańcom, zależy na jego pozostawieniu.
Wielu osobom, w tym mi, zależy także na tym ze względów bardziej obiektywnych, z czystego szacunku dla dóbr kultury i niechęci do ich dziesiątkowania. Posiadamy zresztą - i jesteśmy w trakcie pozyskiwania kolejnych - opinie osób biegłych w konserwacji zabytków, wszystkie niezwykle krytyczne wobec idei przeniesienia obiektu.
Wiem, że z faktu posiadania drewnianej świątyni wynika wiele kłopotów, które jednak jesteśmy w stanie IMHO rozwiązać. Przedsienie to pewna ostateczność, bardzo przykra, stosowana w momencie, gdy na utrzymanie danej świątyni nie ma już żadnych widoków. Twierdzenie, że u nas takich widoków nie ma jest dla nas zarówno przykre, jak i zwyczajnie nieprawdziwe, czego starałem się dowieść.
Dziękuję Panu Doktorowi za wypowiedź w tej sprawie, czasem potrzebny jest pewien głos z zewnątrz, kierowany realizmem, a nie emocjami. Jednak my również tego realizmu nie jesteśmy wyzbyci i mamy świadomość problemów przez Pana podniesionych. Mimo tego, a może właśnie dlatego, dołożymy wszelkich starań, ażeby kościół u nas pozostał.
Serdecznie pozdrawiam!
Bruno_Taut - Pią Mar 28, 2008 1:51 pm
Jeżeli rozważyli to Państwo gruntownie, warto pozyskać poparcie władz gminy i powiatu. Proponuję zwrócić się do nich jak najszybciej i rzeczowo przedstawić swoje argumenty. Problemem może być doświadczenie mieszkańców Leszczyn, którzy pamiętają, że przenosiny ich kościoła do Palowic były jedynym wyjściem wobec jego postępującej degradacji.
Pozostaje mi życzyć Państwu powodzenia.
Renata - Pią Mar 28, 2008 4:48 pm
Za Pańskie życzenia powodzenia- jesteśmy Panu -niezmiernie wdzięczni!!!Co zaś do kościółka z Leszczyn -to jego zniszczenia były ewidentne i jest racją,że dalsze pozostawienie go w tym miejscu - miałoby dla niego tragiczne konsekwencje.
czapelek - Pią Mar 28, 2008 5:00 pm
Również Panu dziękuję!
Co do Kościoła leszczyńskiego, on akurat stał nieużywany przez 40 lat, to też trzeba mieć na względzie.
Pozdrawiam
Wit - Pią Maj 02, 2008 4:33 pm
Kościółek zostaje w Bełku
dziś
XVIII-wieczny, drewniany kościół z Bełku nie zostanie najprawdopodobniej przeniesiony do wodzisławskiej dzielnicy Wilchwy, gdzie miał dać początek nowej parafii.
- Otrzymaliśmy pismo od arcybiskupa Damiana Zimonia, w którym pyta on o możliwość przeniesienia tego obiektu. Stoimy na stanowisku, że kościół wymaga przede wszystkim gruntownego remontu, a przenosiny mogą mu tylko zaszkodzić - tłumaczy Magdalena Lachowska z biura wojewódzkiego konserwatora zabytków w Katowicach.
Zdaniem specjalistów większość zabytkowych, drewnianych desek mogłaby przeprowadzki nie wytrzymać.
- Mieliśmy już wcześniej podobne przypadki, kiedy po przeniesieniu budynku sakralnego okazywało się, że 80 albo nawet 90 procent desek uległo zniszczeniu. Nie ma więc mowy o rekonstrukcji obiektu, bo większość elementów jest nowych - mówi Magdalena Lachowska.
- Poza tym ochroną, oprócz kościoła, objęty jest też cały teren wokół niego, czyli park, drzewa i zabytkowe ogrodzenie. Nie można wyrwać samego kościoła z otoczenia, bo straci on swój dotychczasowy urok - dodaje.
Radości z takiego stanowiska konserwatora zabytków nie ukrywają mieszkańcy Bełku, maleńkiej wsi w gminie Czerwionka-Leszczyny.
- Wielu mieszkańców walczyło o zachowanie tej perełki. Teraz stoi jednak przed nami inne, poważne zadanie. Musimy zadbać o ten kościół i zrobić wszystko, by znalazły się pieniądze na jego utrzymanie i remont. Liczymy na zaangażowanie gminy - mówi Jolanta Szejka, sołtys Bełku.
Barbara Kubica - POLSKA Dziennik Zachodni
Na przenosiny świątyni nie ma zgody konserwatora
Renata - Wto Maj 06, 2008 7:29 am
Bardzo się cieszymy!!!Aby tylko tak się stało!!!Pozdrawiam - Renia
Kris - Pią Maj 30, 2008 10:19 am
Pawłowice: Fedrowanie pod kościołem?
dziś
Podziemne chodniki miałyby się znaleźć także pod zabytkowym kościołem św. Katarzyny.
Na Pielgrzymowice padł blady strach. Pod całą wsią ma powstać sieć kopalnianych korytarzy. "Zofiówka" chce fedrować nawet pod zabytkowym kościołem i cmentarzem oraz szkołą i dawnym pałacem Reitzensteinów. Pielgrzymowiczanie są gotowi na wszystko, by do tego nie dopuścić.
Do walki z kopalnią stanęły m.in. Zyta Kapel, była sołtys, Iwona Baron, obecna sołtys oraz Małgorzata Kiełkowska, emerytowana dyrektor widocznej na zdjęciu szkoły.
Szok dla mieszkańców tej wsi jest tym większy, że jako jedyne sołectwo pawłowickie do tej pory nie znali, co to szkody górnicze.
- O tym, że mieszkamy na węglowych złożach, dowiedzieliśmy się kilkanaście lat temu - mówi Małgorzata Kiełkowska, emerytowana dyrektorka pielgrzymowickiej szkoły. - Prowadzono wtedy odwierty, które wykazały, że węgiel pod nami jest, ale zbyt głęboko i nie opłaci się go wydobywać. Usłyszeliśmy wtedy, że eksploatacji na naszym terenie nie będzie. Spaliśmy więc spokojnie. Ludzie zaczęli sprzedawać działki, bo rąk do pracy w polu ubywało, natomiast nie brakowało chętnych do osiedlenia w naszym pięknym sołectwie. Ponieważ mówiono, że kopalnia pod nas nie podejdzie, budowano bez zabezpieczeń przed ewentualnymi szkodami górniczymi. A tu taka bomba! Zamierzamy się bronić, bo przecież nikt z nas nie jest przygotowany na konsekwencje eksploatacji złóż. My wiemy, co może zrobić kopalnia ze środowiskiem. Wystarczy spojrzeć na zdegradowane Warszowice i wyludnione Krzyżowice!
W Pielgrzymowicach prawie panika, a w Urzędzie Gminy Pawłowice - spokój. Wójt Damian Galusek przyznaje, że Jastrzębska Spółka Węglowa wystąpiła z wnioskiem o przyzwolenie na eksploatację złóż węgla na terenie gminy.
Sprawa dotyczy czterech sołectw - tłumaczy wójt. - Chodzi o Pawłowice, gdzie szkody górnicze już są i może dojść tylko do niewielkiego pogorszenia. Podobnie w Warszowicach. Wniosek Jastrzębskiej Spółki Węglowej najtrudniej zaakceptować Golasowicom i Pielgrzymowicom, które dotąd pozostawały poza strefą wpływów kopalni. Golasowice byłyby dotknięte tylko w niewielkiej części, natomiast Pielgrzymowice w całości objęte byłyby eksploatacją. Jeszcze nie wiemy, co postanowimy. Może uda się ominąć takie obiekty, jak kościół, szkoła, zabytki. Na razie jesteśmy na etapie spotkań z mieszkańcami. Jeszcze nie wiemy, czy Jastrzębskiej Spółce odpowiemy już teraz, czy dopiero zimą.
Pielgrzymowiczanie boją się, że radni przystaną na fedrowanie pod ich wsią. W radzie Pielgrzymowice mają bowiem tylko dwóch przedstawicieli. Dla większości pozostałych radnych mieszkanie nad górniczymi chodnikami to normalka. Czy zechcą ocalić Pielgrzymowice od takich doświadczeń?
Rada sołecka Pielgrzymowic oraz Stowarzyszenie Kulturalne im. Karola Miarki (wielkiego pielgrzymowiczanina!) konsultują się z prawnikami, wysłali pismo do Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego Gaja w Wilkowicach oraz list protestacyjny do Urzędu Gminy.
- Jak dotąd Jastrzębska Spółka Węglowa nie użyła żadnego przekonywującego nas argumentu - twierdzi Małgorzata Kiełkowska. - Bo jakim argumentem jest to, że wejście kopalni na nasz teren nastąpi dopiero w latach 2012, 2014 i później? Te lata przecież nadejdą! A poza tym dlaczego mamy pozwolić, by naszym dzieciom i wnukom żyło się tu gorzej? Nie przekonuje nas też Spółka obietnicą pracy dla naszych potomków. Przecież nie wszyscy chcą się związać z górnictwem!
Czy Jastrzębska Spółka Węglowa ma wariant B na wypadek, gdyby społeczność pielgrzymowicka dopięła swego? Jak nam powiedziała Agnieszka Barzycka-Noga z Biura Prasowego JSW, Spółka wierzy, że pielgrzymowiczan uda się przekonać.
- W kopalniach należących do JSW pracuje ponad trzy tysiące mieszkańców powiatu pszczyńskiego - przypomina Barzycka. - A w latach 2004-2008 JSW przekazała bądź przekaże gminie Pawłowice łącznie ok. 40 mln 653 tys. zł w ramach podatku od nieruchomości i opłat eksploatacyjnych.
Plan prac jest już gotów dla złoża Pawłowice 1. W latach 2009-2016 powstałby poziom wydobywczy 1000 m. Na lata 2009-2017 planowana jest też budowa poziomu wentylacyjnego na głębokości 830 m. Na lata 2012-2016 przypada zgłębienie szybu peryferyjnego, na lata 2018-2025 - rozbudowa poziomu 1000 oraz udostępnienie zasobów na głębokości 1.140 m.
Temat rozbudowy chodników górniczych na swoim terenie przerabiała przed rokiem Rada Gminy Suszec. Usłyszała wtedy od przedstawicieli JSW, że eksploatacja złóż na głębokości około 1000 m powoduje mniejsze szkody niż te, które występują obecnie. Suszeckich radnych zapewniono, że przy takiej głębokości szkody mogą być tylko drugiej kategorii, a odkształcenia na powierzchni około 5 mm na metr.
Czy pielgrzymowiczanie dadzą się przekonać? Czy pozwolą Zofiówce wejść na swój teren? Będziemy śledzić ich walkę o ocalenie swojej wsi od jakichkolwiek szkód górniczych.
Jolanta Pierończyk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://pszczyna.naszemiasto.pl/wydarzenia/858048.html
Kris - Sob Lip 19, 2008 12:13 pm
Bobrowniki: Zebrali 100 tys. zł na ratowanie zabytku
dziś
Wirginia Jeleśniańska jest dumna z akcji stowarzyszenia. Fot. Olgierd Górny
Ruszył remont zabytkowego, drewnianego kościółka. Zanim jednak pojawili się tam pracownicy budowlani, ponad 100 tysięcy złotych na ten cel zebrali członkowie Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Zabytkowego Kościoła Świętego Wawrzyńca w Bobrownikach.
Zajęło im to dwa lata. Jego członkowie są jednak bardzo zadowoleni z wyników zbiórki.
- Dwa lata, to może się wydawać niektórym długo, ale biorąc pod uwagę gąszcz procedur i wymaganych dokumentów, które musieliśmy przygotować, trzeba się cieszyć, że nam się udało. Zresztą, ja w to nigdy nie wątpiłam - mówi zadowolona Wiktoria Jeleśniańska z Stowarzyszenia.
Pieniądze na remont świątyni pochodziły z różnych źródeł.
- Na ratowanie kościoła zdobyliśmy 60 tysięcy złotych z Funduszu Kościelnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Starostwo Powiatowe w Będzinie dołożyło 15 tysięcy, a z budżetu gminy Bobrowniki udało się przeznaczyć na ten cel 20 tysięcy. Pozostałe 10 tysięcy zebrali członkowie stowarzyszenia. Bardzo pomógł w tym ksiądz proboszcz Stanisław Faber , który całym sercem zaangażował się w odnowienie kościoła. No i sami parafianie, którzy są przywiązani do tej świątyni- dodaje Jeleśniańska.
Na początek naprawiane są wieże.
- To pierwszy etap prac. Wieże będą wzmocnione, wymienione zostaną niektóre elementy oraz zostaną na nie założone miedziane hełmy - opowiada pani Wirginia.
Stowarzyszenie zwróciło się do konserwatora zabytków o pozwolenie na dalsze prace. W kolejnym etapie remontowana będzie fasada, oraz więźba dachowa. Zaplanowane roboty powinny się zakończyć najpóźniej w połowie października.
Grupa fascynatów, członków stowarzyszenia otoczyła opieką zabytkowy kościółek. Na początku członkowie wydali pamiątkową widokówkę i folder przedstawiający zabytkową świątynie i jej wnętrze. Zadbali także o to, aby kościół znalazł się w rejestrze zabytków.
Kościół jest rzeczywiście unikatowy. Pochodzi z II połowy XVII wieku. Jest jedynym drewnianym zabytkiem sakralnym w Zagłębiu, a także jednym z nielicznych w Polsce drewnianych kościołów, który ma dwie jednakowe wieże wzniesione symetrycznie względem osi.
O bezcennej wartości świątyni jest przekonany Radosław Nawara, będzinianin, zajmujący się konserwacją zabytków.
- To najcenniejszy i najstarszy drewniany zabytek powiatu będzińskiego. Dobrze, że jest remontowany. Jak najszybciej trzeba go zabezpieczyć przed wilgocią, ze względu na cenne polichromie, które znajdują się w środku - mówi Radosław Nawara.
Historia drewnianego kościoła
Ze źródeł historycznych wynika, że pierwsza świątynia powstała w tym miejscu w XVI wieku. Budowa kościoła wiązała się najprawdopodobniej z przejęciem parafii w Kamieniu (do której należały Bobrowniki) przez luteran, którzy pozostawili katolikom tylko jeden ołtarz.
W 1669 roku zagrożony upadkiem kościół został od podstaw odbudowany, a w 1857 roku, po kilku doraźnych remontach odrestaurowany.
W latach 80. XIX wieku. kościół dobudowano drugą nawę z dwuspadowym dachem i dwie wieże nakryte hełmami, w narożach tej nawy. W 1960 roku kościół został wpisany do rejestru zabytków. Najstarszą częścią kościoła jest nawa z prezbiterium, kryta pięciospadowym dachem zwieńczonym sygnaturką.
Na uwagę zasługują: rzeźba Chrystusa Frasobliwego z XVII wieku i obrazy z XVII i XVIII wieku. Są tu też organy ze znanej wytwórni mistrza Paula Berschdorfa w Nysie, wota złożone po powrocie żołnierzy z wojny rosyjsko-chińskiej w 1906 r. oraz kopia obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej.
Magdalena Nowacka - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bedzin.naszemiasto.pl/wydarzenia/877020.html
Wit - Pon Lip 21, 2008 9:44 pm
Drewniane cudo
18.07.2008
W Wielopolu, jednej z dzielnic Rybnika, znajduje się niezwykły budynek. Kościół parafialny p.w. Św. Katarzyny to najstarszy drewniany zabytek na ziemi rybnickiej i jeden z najstarszych w całym kraju.
Kościół został wybudowany w Gierałtowicach w 1534 roku, a budowę ufundował Stanisław Dąbrówka. Kościół wybudował miejscowy cieśla, którego nazwisko nie jest niestety znane.
Po raz pierwszy świątynię odnowiono w 1676 roku, a w 1844 dobudowano do niej wieżę o konstrukcji słupowej - zwężającą się ku górze, na wzór starych dzwonnic. W czasie kolejnego remontu w latach 1960-61 na pokrytym deskami stropie świątyni odkryto i odnowiono polichromię przedstawiającą m.in. herby piastowskie oraz patronkę kościoła - Św. Katarzynę.
Do Rybnika gierałtowicki kościół trafił dopiero w 1976 roku. Cała budowla jest pokryta drewnianym gontem. Wokół kościoła są tzw "soboty" czyli daszki chroniące wiernych przed deszczem. Do wnętrza prowadzi dwoje drzwi: główne, ozdobione gotyckimi okuciami oraz boczne, od strony nawy. Wnętrze kościoła mocno zmieniło się po przeprowadzce. Pozostawiono jedynie zabytkowy, pochodzący z 1828 r obraz Św. Katarzyny namalowany przez Franciszka Froemla oraz wspomnianą bardzo cenną polichromię na suficie.
Została ona odrestaurowana i dziś możemy podziwiać ją w całej okazałości. Polichromia jest największą chlubą kościoła - jest to najstarsze tego typu dzieło sztuki na Śląsku. Niestety, wiele pięknych, zabytkowych elementów kościoła nie zostało przeniesionych do Wielopola. - Mimo to świątynia pięknie się prezentuje. Uroku dodaje jej to, że znajduje się tuż obok lasu - mówi Anna Pogoda, mieszkanka Wielopola. Odwiedzający mogą zaparkować samochód tuż obok kościoła. Świątynia jest często zamknięta, lecz można poprosić o otwarcie na probostwie lub zadzwonić do kościelnych, których numery znajdują się w gablotce.
(alub) - POLSKA Dziennik Zachodni
Wit - Czw Wrz 25, 2008 6:32 am
Płyta rewizora trafi do parku Kościuszki
am2008-09-24, ostatnia aktualizacja 2008-09-24 19:59
Płyta cmentarna, którą koło swojego domu znaleźli lokatorzy domu przy ul. Rysia w Katowicach Wełnowcu, ma być przeniesiona do lapidarium koło kościółka św. Michała
O odkryciu, którego przypadkowo dokonali katowiczanie, pisaliśmy we wczorajszej "Gazecie". Na kamiennej płycie widnieje inskrypcja po niemiecku z informacją, że tu spoczywa oberrevisor Carl Pelcher. Zawiadomiony przez nas Bolesław Błachuta, miejski konserwator zabytków, zapewnia, że w miejscu znaleziska nie ma grobu. Ustalił, że płyta została przeniesiona wiele lat temu przez właściciela pewnego zakładu kamieniarskiego.
Znaleziskiem zainteresowało się już Muzeum Historii Katowic. - Szukaliśmy Muzealnicy nie chcą, by nagrobek trafił do jakiegoś magazynu lub piwnicy. Dlatego zostanie przewieziony do parku Kościuszki. Tam obok kościółka św. Michała ma powstać lapidarium. - Mamy już nagrobek XIX-wieczny z cmentarza z Dębu oraz tablicę poświęconą powstańcom śląskim, którą wykopał jeden z mieszkańców podczas budowy domu. Wszystko ustawimy właśnie przy kościółku nazwiska zmarłego w naszych księgach adresowych. Niestety, z tego obszaru Katowic były on prowadzone dopiero od 1907 r. [Pelcher zmarł w 1893 roku - przyp. autora]. Płyta pochodzi prawdopodobnie z jakiegoś małego zlikwidowanego cmentarza, a zmarły pewnie pracował w pobliskiej Hucie Cynku - mówi Jadwiga Lipońska-Sajdak, dyrektorka muzeum.
- zapewnia Lipońska-Sajdak.
Kris - Śro Lut 03, 2010 7:34 am
Są pieniądze na odnowę kościółka w Szałszy
Ze sklepienia znikną płyty - mówi Stefan Michalik (© Fot. Marzena Bugała)
Dziennik Zachodni Krzysztof Szendzielorz
2010-02-03 08:00:05, aktualizacja: 2010-02-03 08:00:05
Tarnogórskie starostwo już po raz czwarty przekaże pieniądze na prace konserwatorskie prowadzone w zabytkach. Tym razem na dotację może liczyć parafia św. Jana Chrzciciela z... Gliwic.
Na ostatniej sesji radni powiatowi z Tarnowskich Gór przegłosowali uchwałę, dzięki której parafia św. Jana Chrzciciela z Gliwic- Żernik ma szansę otrzymać nawet połowę kosztów prac konserwatorskich zaplanowanych na ten rok w swoim najcenniejszym zabytku. Mowa o drewnianym kościółku p.w. Narodzenia NMP z początku XVII wieku. Na tegoroczny remont kościółka z XVII wieku w Szałszy trzeba około 200 tys. zł
Świątynia znajduje się w Szałszy, czyli na terenie powiatu tarnogórskiego. W uchwale radni zagwarantowali, że parafia otrzyma dotację w kwocie nie większej niż 96 tys. 89 zł. - Ostateczna kwota dotacji może się zmienić, jeśli nastąpią zmiany w zakresie prac. Dotacja nie może być bowiem wyższa niż 50 procent całościowych kosztów remontu kościoła - wyjaśnia Katarzyna Majsterek, rzecznik tarnogórskiego starostwa.
A w parafii szacują, że dotacja wystarczy na około 40 procent planowanych prac konserwatorskich. Roboty mają w tym roku objąć elementy konstrukcyjne budynku, w tym ściany dzwonnicy, więźbę dachową. - Wewnątrz zmienimy całe sklepienie w prezbiterium i w głównej nawie kościoła, które teraz są obite płytą pilśniową. Ona się tam pojawiła, kiedy w 1968 roku doszło do pożaru kościoła. Wtedy trzeba było szybko zabezpieczyć dach. A jak to w życiu bywa, prowizorki są najtrwalsze. Dlatego czas już najwyższy, żeby przywrócić pierwotny wygląd kościoła - mówi Stefan Michalik, organista w parafii św. Jana Chrzciciela.
Prace konserwatorskie w zabytku, który jest wpisany do wojewódzkiego szlaku architektury drewnianej, rozpoczęły się już we wrześniu 2009 roku. Wtedy, zgodnie z zaleceniami konserwatora zabytków i projektanta inż. Jana Wygasia, w świątyni wymieniono i uzupełniono odeskowanie ścian kościoła na szerokości od prezbiterium do końca nawy głównej. Drewniane elementy zaimpregnowano. Podmórówkę ścian robotnicy zamienili na belki. Te prace wsparł kwotą ponad 104 tys. zł Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
W tym roku parafia także chce starać się o dotację z tego źródła. Odpowiedni wniosek na prace konserwatorskie trzeba złożyć do końca lutego. W Szałszy liczą, że dotacja konserwatora, tarnogórskiego starostwa i składki wiernych pozwolą zakończyć prace w Szałszy jeszcze w tym roku.
http://www.dziennikzachodni.pl/fakty24/ ... ,id,t.html
Kris - Pią Lip 02, 2010 7:29 am
Alarm dla kościoła
Polska Dziennik Zachodni Sylwia Plucińska
Dzisiaj 00:11:51
W Ćwiklicach nabożeństwa zamiast w kościele odprawiane są w kaplicy domu katechetycznego. Taką decyzję podjął proboszcz Sylwester Suchoń po konsultacji z konserwatorami zabytków. Jego obawy wzbudziła posadzka w kościele, która raptem zaczęła się uginać i pojawiły się na niej spękania.
Część posadzki została już rozebrana i na razie wnętrze kościoła się suszy. (© fot. Lucyna Nenow.)
- Być może coś niedobrego zaczyna się dziać z kryptą, która znajduje się pod kościołem. Ale żeby się o tym przekonać, potrzebna jest odkrywka. W przyszłym tygodniu, jak ustaliliśmy ze służbą konserwatorską, zaczniemy kopać - mówi ks. Suchoń.
Ćwiklicki kościółek to perełka wśród zespołu drewnianych świątyń ziemi pszczyńskiej. W obecnym kształcie powstał prawdopodobnie w XVI lub na początku XVII w. Przypuszczalnie postawiono go w miejscu pierwszego kościoła. Jak pisze Jan Gałaszek w książce "Madonny drewnianych kościołów ziemi pszczyńskiej", o istnieniu parafii w Ćwiklicach wspomina dokument z 1326 roku.
W ciągu ostatnich 200 lat św. Marcin przechodził różne przebudowy, z których ostatnią na przełomie XIX i XX wieku.
W swoim wnętrzu kościół ten kryje wiele niezwykłych zabytków sztuki i rzemiosła. Najstarszy jest gotycki tryptyk "Santa Conversazione", dzieło szkoły krakowskiej z XV w. Pozostałe obrazy, rzeźby i detale wystroju pochodzą z kolejnych stuleci. W 1979 r. pod deskami założonymi na ściany na początku XX w. odkryto polichromię autorstwa Christiana Wilhelma Tischbeina, ze znanej XVIII-wiecznej rodziny niemieckich artystów... Niestety, czas drewnianym kościołom nie służy. W ćwiklickim w sierpniu miał się zacząć remont, bo deski toczą grzyby i szkodniki drewna. Wyprostowania wymaga lekko pochylona dzwonnica. Ostatnie wydarzenia powinny roboty przyspieszyć. Jak słyszę od sołtysa Ludwika Kolnego, bardzo prawdopodobne, że pagórek z kościołem i cmentarzem nasiąknął mocno wodą w czasie niedawnej
powodzi, gdy ulicą Zawadzkiego płynęła rzeka. Woda podeszła aż pod schody prowadzące na kościelny plac. Aleksander Spyra, twórca pszczyńskiego skansenu pociesza: - Drewniany kościół nie ma prawa się zawalić, choćby stał tylko na czterech kamieniach, bo wieńce i belki ma związane na zamki.
Co nie zmienia faktu, że alarm dla kościoła jest potrzebny.
http://pszczyna.naszemiasto.pl/artykul/ ... ,id,t.html
kaspric - Pią Lip 02, 2010 7:52 am
^^ fajnie, Szałsza to prawie Gliwice
Poza tym pasuje tutaj:
Światła na drewniany kościół
2010-06-15 23:13:39
Po zapadnięciu zmroku drewniany kościółek pw. Wniebowzięcia NMP przy ul. Kozielskiej można już oglądać w pełnej krasie. Obiekt został oświetlony 33 punktami o różnej barwie. Z inicjatywą podświetlenia drewnianej "perełki" wyszedł Vattenfall i Urząd Miasta.
Punkty świetlne zamontowano na pięciu słupach w sąsiedztwie kościoła oraz w dwóch wieżyczkach. Nie tak łatwo było zaprojektować iluminację, bo drewno pochłania część światła. Koncepcję zaakceptował konserwator zabytków.
http://gliwice.naszemiasto.pl/artykul/4 ... egoria=858
A poza tym polecam wirtualne panoramy z średnioweicznego kościółka św. Jerzego w Ostropie - IMO to jest jeden z najciekawszych kościołów na Śląsku, niesamowite malowidła!
http://www.wirtualne.gliwice.pl/panoram ... 787&pid=26
Kris - Wto Lip 06, 2010 1:52 pm
Św. Achacy i inni męczęnnicy odnalezieni w Paniowach
am
2010-07-05, ostatnia aktualizacja 2010-07-05 22:58
Kościółek św. Piotr i Pawła w Mikołowie-Paniowach odzyskał starą ornamentykę. Podczas prac konserwatorskich okazało się, że pod farbą na ścianach i suficie znajdują się ozdobienia. Na ołtarzach odkryto obrazy, o których istnieniu nikt nie miał pojęcia.
Fot. Marta Błażejowska / Agencja
Mikołów Paniowy. Odrestaurowane wnętrze zabytkowego kościoła św. Piotra i Pawła
Fot. Marta Błażejowska / Agencja
Mikołów Paniowy. Zabytkowy kościół św. Piotra i Pawła
więcej zdjęć http://katowice.gazeta.pl/katowice/51,3 ... 3.html?i=0
Pierwsze wzmianki o kościele w Paniowach pochodzą z 1325 roku, ale ten obecny został zbudowany w XVIII w. Ostatnio był w fatalnym stanie technicznym. - Część wyposażenia starej świątyni została przeniesiona do nowej. Dzięki temu mamy do tej pory np. pochodzącą z XIV w. kamienną chrzcielnicę, XVII-wieczne części ołtarza głównego i ołtarzy bocznych - mówi ks. proboszcz Franciszek Pyrek.
Kościół znajduje się na szlaku architektury drewnianej. Kilka miesięcy temu rozpoczęto w nim rutynowe prace konserwatorskie. - Byliśmy zupełnie zaskoczeni, bo okazało się, że pod farbą, którą zostało pokryte wnętrze kościoła jest jeszcze coś innego. Tymczasem w drewnianych świątyniach rzadko stosowano jakąkolwiek ornamentykę - mówi Marek Kawczyński, konserwator dzieł sztuki.
Konserwatorzy odkryli unoszące się anioły, bukiety kwiatów, niebo i oko opatrzności. - To bardzo przemyślana koncepcja. Oko opatrzności góruje nad ołtarzem głównym w centralnym punkcie, dalej rozciągają się gwiazdy na ciemnym niebie, sylwetki aniołów umieszczono na zasadzie łączników między niebem a ziemią. Dzięki temu odkryciu kościół zyskuje niebywałą symbolikę - cieszy się ks. Pyrek.
Konserwatorzy nie poprzestali tylko na murach. Zbadali również ołtarze. Przy głównym odkryli namalowany obraz przedstawiający scenę ze zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. Przy bocznym z kolei malowidło, które przedstawia ukrzyżowaną postać i setki sylwetek dookoła.
- Na pierwszy rzut oka myśleliśmy, że to czyściec. Okazuje się jednak, że każda z postaci jest przebita włócznią. Moim zdaniem to męczeństwo św. Achacego. Był żołnierzem z Kapadocji i wraz z 10 tysiącami męczenników - żołnierzy rzymskich miał zginąć na górze Ararat. To niezwykle ciekawe odkrycie, bo do tej pory nie spotkałem się z kultem tego świętego w tych stronach - zapewnia ks. Pyrek.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... owach.html
Kris - Pią Lip 30, 2010 7:08 am
Mgiełka wodna ochroni rybnicki kościół przed pożarem
Kilka dni temu zaprezentowano możliwości instalacji przeciwpożarowej na kościele w Rybniku-Wielopolu (© Fot. ARC)
Dziennik Zachodni Barbara Kubica
2010-07-30 08:00:18, aktualizacja: 2010-07-30 08:00:18
Na siedmiu pochodzących z XVI i XVII wieku drewnianych kościółkach montowany jest supernowoczesny system przeciwpożarowy. Gdy iskra ognia pojawi się na elewacji, od razu od dachu aż po piwnice, zostanie zlana litrami wody i specjalnym środkiem gaszącym.
- System został już zainstalowany na kościele w rybnickiej dzielnicy Wielopole. Prace trwają między innymi w kościołach w Ligocie-Ligockiej Kuźni oraz w Jankowicach i Palowicach w gminie Czerwionka-Leszczyny. To najnowszy dostępny system przeciwpożarowy nazywany "mgłą wodną". Zabytki są bezcenne, więc taka ochrona się przyda - mówi ksiądz Leszek Makówka, koordynator projektu z ramienia
Archidiecezji Katowickiej.
Jak działa taki system? Na zewnętrznej elewacji kościołów, w odległości około 2 metrów od siebie montowane są niewielkie krany, na pierwszy rzut oka niewidoczne. Wszystkie od środka świątyni połączone są siecią cieniutkich rur z wodą. - Specjalne dysze w razie zagrożenia ją rozprowadzają. System uruchamia się automatycznie na przykład w chwili, kiedy jedna z rurek zostanie nagrzana lub przepalona - wyjaśnia Wojciech Rduch, z rybnickiej Państwowej Straży Pożarnej. - "Mgła" ma bardzo dobre właściwości gaśnicze. Budowle z drewna są łatwą pożywką dla ognia i niestety często nim strażacy dotrą na miejsce, wystarczy pięć minut, by pożar zdążył już wyrządzić duże szkody. Teraz jest na to recepta - dodaje.
W ubiegłym tygodniu zakończono inwestycję na terenie parafii pod wezwaniem Matki Boskiej Różańcowej i św. Katarzyny w rybnickiej dzielnicy Wielopole. Tam też odbył się pokaz działania "mgły wodnej". To wydarzenie z zapartym tchem obserwowali strażacy i mieszkańcy dzielnicy.
- W życiu czegoś takiego nie widziałem. Kościół przypominał gigantyczną fontannę. Teraz nie musimy się martwić, że z kościołem stanie się coś złego. Nasz ksiądz proboszcz, też pewnie będzie miał spokojniejszy sen - mówi Stanisław Ratajski, mieszkaniec. Na ścianach tamtejszego kościoła zainstalowano łącznie 320 dysz. Nieco więcej, bo około 400 będzie ich na kościele pod wezwaniem św. Wawrzyńca w dzielnicy Ligota-Ligocka Kuźnia, który pochodzi z 1717 roku. Tam inwestycja jest już na ukończeniu.
- Opieka nad taką perełką, jaką jest nasz kościółek to wielki obowiązek - mówi ksiądz Bronisław Matysek, proboszcz miejscowej parafii. - System przeciwpożarowy to dobra rzecz, choć mam też pewne obawy, czy aby nie przesadzamy z tą elektroniką. Wcześniej miałem wokół kościoła i w środku hydranty i też było dobrze. Tak naprawdę mam tylko nadzieję, że ten system nigdy nie będzie musiał być użyty- podkreśla z uśmiechem proboszcz.
Realizacja tej gigantycznej inwestycji będzie kosztowała katowicką archidiecezję około 4 milionów złotych. Większość, bo 85 procent tej kwoty to dotacja z Unii Europejskiej.
- Reszta to wkład własny kurii i poszczególnych parafii. Łącznie w ramach tej inwestycji remonty prowadzone są w 17 z 22 drewnianych obiektów sakralnych, jakie znajdują się na naszym terenie. We wszystkich montowane są systemy monitoringu, antywłamaniowe i przeciwpożarowe. Mgła wodna instalowana jest tylko na 7 z nich. Są to kościoły głównie w rejonie Rybnika, oraz w Jastrzębiu Zdroju, Łaziskach Rybnickich i Pielgrzymowicach - wylicza ksiądz Makówka.
Śląskie perełki
Śląskie zabytkowe drewniane kościoły to perły sztuki sakralnej na skalę europejską.
Najstarsze, które przetrwały, powstały w XV i XVI wieku. Obecnie na terenie archidiecezji katowickiej znajdują się 24 drewniane obiekty sakralne, w tym 22 w administracji kościelnej. Na bazie tych przepięknych obiektów na Śląsku wytyczono turystyczny szlak architektury drewnianej. Ma on długość 1060 kilometrów i obejmuje 93 zabytkowe obiekty i zespoły architektury drewnianej: kościoły, kaplice, dzwonnice, karczmy, leśniczówki, skanseny oraz młyny wodne i spichlerze.
http://www.dziennikzachodni.pl/slask/ry ... ,id,t.html
Kris - Sob Paź 09, 2010 4:39 pm
500 lat drewnianego kościółka św. Michała w Katowicach
Kościół św. Michała (Š ARC DZ)
Dziennik Zachodni PS, PAP
2010-10-09 15:06:47, aktualizacja: 2010-10-09 15:06:47
Metropolita katowicki arcybiskup Damian Zimoń odprawił specjalną mszę dziękczynną w drewnianym kościółku pod wezwaniem św. Michała w Katowicach. Okazja jest także specjalna - jubileusz 500-lecia świątyni.
Położony w katowickim Parku Kościuszki drewniany kościółek pod wezwaniem św. Michała - ulubione miejsce ślubów młodych par - ma 500 lat.
- Kościół potrafi przenieść współczesność w historię i historię we współczesność - powiedział w sobotę arcybiskup, nawiązując do wieku i znaczenia dla lokalnej społeczności kościoła, który jest tylko o cztery lata młodszy od Bazyliki św. Piotra w Watykanie.
Metropolita przypomniał, że właśnie w tej świątyni w latach 80. wielokrotnie zbierali się wierni, by uczcić ofiary tragicznych
wydarzeń w pobliskiej kopalni Wujek, gdzie w grudniu 1981 r. od milicyjnych kul zginęło 9 górników.
Zabytkowy kościół został przeniesiony do Katowic z Syryni na ziemi rybnickiej w 1938 r., z inicjatywy ówczesnego prezydenta miasta Adama Kocura, który później został księdzem. Do dziś świątynia jest własnością miasta.
W sobotnim kazaniu o. Konrad Keler, wicegenerał zakonu werbistów, zastanawiał się, co sprawiło, że drewniany kościół przetrwał tyle wieków. Wskazał, że od początku pełnił on dla ludzi funkcje obronną - to w nim kryli się przed zagrożeniami i wrogami.
- To poczucie bezpieczeństwa, które im dawał, rodziło w ludziach odpowiedzialność za kościół jako budynek i za wspólnotę Kościoła - powiedział o. Keler, podkreślając, że kolejne pokolenia nie burzyły dokonań poprzedników. - Świątynia drewniana, ale wiara zbudowana na skale - podsumował ksiądz.
W niedzielę jubileusz kościoła będzie świętowany w Syryni, gdzie w 1510 r. powstała budowla. Kościół jest drewniany, z wolno stojącą drewnianą wieżą z XVII wieku, okolony drewnianym parkanem. Był m.in. ośrodkiem duszpasterskim dla części nowopowstającego katowickiego osiedla Brynów. Młode pary często decydują się wziąć ślub w tym urokliwym kościółku. W latach 90. kilkakrotnie podpalano świątynię, na szczęście nieskutecznie.
http://www.dziennikzachodni.pl/slask/ry ... ,id,t.html