ďťż
 
[Górny Śląsk] Temat wodny (rzeki, potoki i stawy)



Tequila - Czw Lip 21, 2005 8:27 pm
Darmowe spływy Czarną Przemszą

Beata Wardas 21-07-2005 , ostatnia aktualizacja 21-07-2005 21:14

Chcesz zamienić siedzenie pod trzepakiem na spływy kajakowe? Nic prostszego. Wystarczy wybrać się do Dąbrowy Górniczej

Na amatorów wycieczek kajakowych czekają codziennie Paulina Smoczyńska, studentka geologii, i Magda Popławska, absolwentka dąbrowskiego liceum. Obie są ratowniczkami w centrum sportu. Wcześniej nie pływały na kajakach. - Wystarczyło tygodniowe szkolenie, żebyśmy się nauczyły. To całkiem proste - mówią dziewczyny.

Ochotnicy mogą wybrać się z nimi na czterdziestominutowy spływ po Czarnej Przemszy. Sami muszą sobie radzić z wiosłowaniem i kierowaniem kajakiem, bo dziewczyny płyną obok. Wczoraj z tej atrakcji skorzystali podopieczni będzińskiej świetlicy środowiskowej.

Najpierw ratownik Darek Pegza przeprowadził krótki kurs pływania kajakiem. Wytłumaczył, jak się nim zakręca, a jak hamuje. Pomógł zapiąć wszystkim kapoki.

13-letni Bartek Kurpiewski pływał już kiedyś kanadyjką. - Trochę ręce bolały - wspomina.

Inne dzieci debiutowały w kajakach. Ośmioletnia Kaja Błaszczyk nie umiała ukryć strachu. Nie chciała nawet złapać wiosła, dlatego popłynęła z nią Paulina.

Z niecodziennej atrakcji korzystają nie tylko dzieci, ale i dorośli. Dla Mariana Kiczka, 54-letniego rencisty, to jedyna atrakcja, na jaką może sobie pozwolić w wakacje. - Pierwszy raz popłynąłem Przemszą. Nie przypuszczałem, że może być tak piękna - zachwycał się.

Ze spływów można korzystać do końca sierpnia, siedem dni w tygodniu od godz. 10 do 17. Są bezpłatne. Przewodniczki czekają przy dąbrowskim Centrum Sportu i Rekreacji (ul. Leśna 9)




Tequila - Nie Wrz 04, 2005 8:43 pm
Gazeta.pl > Katowice > Aktualności

Niedziela, 4 września 2005

Nowa akcja ekologów: "adopcja" rzek
Polskie rzeki są coraz bardziej zaniedbane i brudne. Jak to zmienić? Poprzez "adopcję" rzek
- Do kogo należy rzeka? Możemy powiedzieć, że do wszystkich, którzy z niej korzystają. Można także powiedzieć, że do zarządzających nimi instytucji. Jednak w praktyce często tak naprawdę nikt nie czuje się za rzekę odpowiedzialny - tłumaczy Jacek Bożek, prezes bielskiego Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego "Klub Gaja". Ekolodzy chcą to zmienić przy pomocy dzieci i młodzieży. Namawiają klasy i całe szkoły do "adopcji" rzek. Uczniowie i nauczyciele, którzy chcą wziąć udział w akcji, powinni wybrać sobie jakąś rzekę, strumyk czy jezioro w pobliżu szkoły i wziąć je pod stałą opiekę. Lokalni stróże mogą zabrać się np. za oczyszczenie brzegów, zbadanie i opisanie występujących w wodzie roślin i zwierząt czy organizowanie wystaw fotograficznych poświęconych swojej rzece. Jeśli ich woda nie ma jeszcze nazwy, uczniowie mogą zorganizować konkurs na imię. Ekolodzy proponują też przygotowanie wystawy rzeźb wykonanych ze śmieci znalezionych na brzegach.

- Ważne jest, aby jasno określić swoje cele. Na przykład jeśli rzeka jest lekko zaśmiecona, to kilka akcji oczyszczających wiele pomoże. Jednak jeżeli ktoś regularnie wysypuje śmieci do rzeki, to sprzątanie nie będzie miało końca. Wtedy trzeba wybrać trochę inne działanie, na przykład zachęcanie władz do podjęcia zapobiegawczych działań - tłumaczą ekolodzy.

Formularz zgłoszeniowy można ściągnąć ze strony internetowej www.klubgaja.pl. Do 15 listopada ekolodzy czekają na sprawozdania z akcji. Na najlepszych opiekunów rzek czekają dyplomy i inne nagrody.

Projekt "Jak uratować rzekę" dofinansowany jest przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Podobne akcje prowadzone są na całym świecie, m.in. we Francji, Kanadzie i Wielkiej Brytanii.

No to która rzeczke adoptuje GKW?



bobtrebor - Nie Kwi 16, 2006 6:10 pm
Ślepiotka już czysta aż do ujścia do Kłodnicy, już zimą patrzyłem zdziwiony na jej dno, dzisiaj jestem już pewny







Tequila - Nie Kwi 16, 2006 6:18 pm
Potok Ślepiotka

Rezerwat przyrody wśród kopalń

Rezerwat przyrody pośród kopalń i hut górnośląskiej aglomeracji to nie tylko ozdoba zatłoczonych miast, miejsce wytchnienia ich mieszkańców, ale niezmiernie ważny element odbudowy ekosystemu.

Niestety takich miejsc na Śląsku jest niewiele, toteż tym ważniejszy dla podnoszenia świadomości ochrony środowiska naturalnego jest fakt, iż jesienią 1999 roku podjęto realizację „Studium projektowego renaturalizacji potoku Ślepiotka w Katowicach”. Istotnym argumentem przemawiającym za realizacją tego przedsięwzięcia jest fakt, iż kiedyś w Katowicach były małe akweny służące do rekreacji. Starsi mieszkańcy miasta pamiętają, że w Ślepiotce czy Kłodnicy kiedyś pływały ryby, że można było w tych rzeczkach się wykąpać, a nawet na spiętrzonych odcinkach popływać kajakiem. Jednak przez lata ekspansji przemysłu i gospodarki ściekowej, czysta ongiś Ślepiotka zamieniła się w otwarty ściek. Jednak dzięki programowi renaturalizacji Ślepiotki zaistniała szansa, że w ciągu kilku lat, stanie się ona „żywym’ potokiem, wokół którego roztaczać się będzie rezerwat przyrody zachęcający do wypoczynku i rekreacji. Zadanie to, odpowiadające standardowym wymogom ekologicznym Unii Europejskiej, jest dotowane przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach oraz miasto Katowice, a wykonane przez interdyscyplinarny zespół badawczy pracowników Głównego Instytutu Górnictwa oraz Uniwersytetu Śląskiego. Jest ono zgodne z obowiązującymi ustaleniami uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Katowic oraz zbieżne z konkretyzacją przestrzenną i sposobem realizacji ESOCh czyli Ekologicznym Systemem Obszarów Chronionych.
Dr inż. Leszek Trząski, z Zakładu Ochrony Wód, Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach podkreśla, iż w ostatnich latach coraz większą popularnością w USA oraz państwach Unii Europejskiej cieszy się ekologiczna odbudowa niewielkich cieków wodnych. Naturalne cechy przywracane są potokom śródleśnym, jak również płynącym przez miasta, wsie, tereny przemysłowe. Nawet w sąsiedztwie wielkomiejskiej zabudowy i zakładów przemysłowych jest możliwe, przynajmniej częściowe, przywracanie nadbrzeżnej szaty roślinnej oraz zróżnicowanego koryta tych potoków, bez stwarzania zagrożenia powodziowego. Wspólna cechą wdrażanych na świecie programów ekologicznej odbudowy tego rodzaju cieków jest kompleksowy charakter, tj. uwzględnianie całokształtu zjawisk zachodzących w jego korycie, jego dolinie oraz na całym obszarze zlewni.
Ślepiotka jest niewielkim ciekiem o długości 8 km., płynącym z Lasów Murckowskich przez Ochojec, Zadole, Ligotę, Lasy Panewnickie i Panewniki. Na granicy Starych Panewnik wpada do Kłodnicy. Zlewnia Ślepiotki , o powierzchni koło 14 km. kw. leży w granicach administracyjnych miasta, jednak jej lesistość sięga 60 proc. Udział powierzchni nieprzepuszczalnych, takich jak budynki parkingi, drogi, place, torowiska wynosi około 20 proc. Tak duża lesistość, zdaniem dr Trząski wskazuje na znaczne możliwości retencji i detencji wody. Jednakże przy znaczącym udziale powierzchni nieprzepuszczalnych wody burzowe spływające do doliny stanowią poważne zagrożenie dla potoku. Tereny zurbanizowane występują głównie w środkowej części zlewni.
Ekspansja zabudowy na tereny zlewni jest w zasadzie zakończona. Ślepiotka płynie zielnym korytarzem, a jego ciągłość zadecyduje o powodzeniu renaturalizacji. Dolina potoku jest wąska, głęboko wcięta, o stromych zboczach i płaskim dnie. Zajęta jest przez lasy, łąki, ogrody, pastwiska i nieużytki. Natomiast zbocza doliny częściowo są zajęte przez zabudowę typu willowego. Na jej obrzeżach zachowało się wiele użytków zielonych. Koryto potoku jest uregulowane - wyprostowane, poszerzone, pogłębione. Brzegi a miejscami także dno, wyłożone są płytami betonowymi. Szerokość dna koryta nie przekracza 4 metrów. Regulacja przeprowadzona w latach 60- i 70-tych miała na celu uprzedzenie negatywnych skutków urbanizacji głównego fragmentu zlewni, gdzie planowano utworzenie zabudowy wielkomiejskiej. Na szczęście od planów tych odstąpiono. To koryto rzeki, nawet po nawalnych deszczach lub gwałtownych roztopach, nigdy nie bywa całkowicie wypełnione wodą. Techniczny stan betonowych umocnień jest na wielu odcinkach zły, dochodzi nawet do obsuwania się płyt betonowych i procesów erozji bocznej koryta. Natomiast w środkowym, zurbanizowanym odcinku zachodzą intensywne procesy akumulacji osadów dennych. Jakość wody jest zła, ponieważ z kilkudziesięciu nielegalnych bądź niesprawnych wyprowadzeń kanalizacji dopływają tzw. ścieki bytowe. Natomiast nie ma ścieków przemysłowych. Sąsiedztwo kolektora ściekowego biegnącego niemal przez cała długość doliny i prowadzącego do miejskiej oczyszczalni stwarza szansę na szybkie odcięcie dopływu ścieków bytowych.
Józef Ochel, kierownik Referatu Kształtowania Środowiska Urzędu Miejskiego w Katowicach poinformował, iż od dwóch lat systematycznie likwidowane są wloty ścieków sanitarnych zanieczyszczających Ślepiotkę. Wyeliminować należy nielegalne źródła ścieków, uporządkować kanalizację. Problem ten nie został całkowicie rozwiązany, ale już w tej chwili można zauważyć pozytywne zmiany co do jakości płynącej wody. Bywają okresy, kiedy jest na tyle przezroczysta, że widać na dnie koryta piasek. Nie oznacza to jeszcze rozwiązania problemu jakości wód, ponieważ większość wyprowadzeń burzowych nie posiada żadnych urządzeń zmniejszających negatywne oddziaływanie na środowisko potoku.
Wody deszczowe spływające do doliny z powierzchni nieprzepuszczalnych stanowią zagrożenie dla potoku. W ciągu ostatnich 200 lat niewiele zmieniło się rozmieszczenie lasów w zlewni, gdyż urbanizacja objęła dawne grunty orne. W wyniku regulacji potoku w rejonie Lasów Panewnickich siedliska zostały przesuszone. Płaskie dno doliny pozostaje niezadrzewione, choć powinno być zajęte przez las łęgowy. Mimo obecności betonu, koryto stopniowo "dziczeje". Prace renaturyzacyjne nie mogą tu niczego zepsuć, a jedynie wspomagają środowisko naturalne. Właśnie odtworzenie niektórych dawnych stawów, spiętrzeń, starorzeczy, łęgów i mokradeł pozwoli zagospodarować nadmiar wody po opadach i roztopach. Na przykład w miejscu mostku przy ulicy Harcerskiej w Zadolu przez ponad dwa stulecia istniał staw młyński, który jeszcze 50 lat temu służył rekreacji. To, i kilka podobnych, zdewastowanych spiętrzeń potoku nadal można odtworzyć.
Mimo wielu niesprzyjających warunków, w wodach potoku żyje kilkadziesiąt gatunków zwierząt bezkręgowych i glonów. Aby do wód Ślepiotki na dobre wróciły rośliny i zwierzęta, niezbędne jest nie tylko wyeliminowanie ścieków bytowych, lecz także przywrócenie bystrzy i spowolnień nurtu, kryjówek, wgłębień dna, korzeni, progów. Bez nich bowiem organizmy wodne są bezbronne wobec rwącego nurtu pojawiającego się po ulewnych deszczach. W dolinie i na obrzeżach zachowały się interesujące fragmenty lasów łęgowych. Istnieje tu rezerwat florystyczny (od 1982 r.), projektowane jest utworzenie użytku ekologicznego „Źródła Ślepiotki”, a ponadto cała dolina wchodzi w skład projektowanego krajobrazu chronionego.
Nadbrzeżna szata roślinna jest najważniejszą częścią ekosystemu potoku, ponieważ stabilizuje brzegi, zapewnia dostarczanie drewna i innych szczątków roślinnych oraz zaciemnia lustro wody. Prace renaturyzacyjne zmierzają do odtworzenia lasu z użyciem rodzimych gatunków, lub zamiany gatunków obcych na rodzime czy zapoczątkowania i wspomagania sukcesji roślinnej. W czasie badań specjalistycznych i przeprowadzenia "inwentaryzacji' gatunków drzew i krzewów okazało się, że w dolinie Ślepiotki rośnie wiele unikatowych okazów. Są stare buki i olsze, głóg, czeremcha, czy takie rzadkie gatunki roślin jak skrzyp, ciemiężyca zielona, kosaciec, omieg górski, wawrzynek wilcze łyko.

Głównymi zagrożeniami dla doliny są:
- próby wkraczania z zabudową na grunty prywatne;
- działalność górnicza w źródliskowej części zlewni, powodująca zmniejszony odpływ wody do potoku;
- groźba rozpoczęcia eksploatacji węgla pod ujściem do Kłodnicy ( pole wydobywcze „Panewniki”);
- ścieki burzowe, w większości nie podczyszczane;
- dzikie wysypiska śmieci;
- zasypywanie doliny masami ziemnymi i skalnymi;
- niewłaściwa regulacja i budowa niewłaściwych urządzeń- hydrotechnicznych

Jednakże dr Leszek Trząski roztacza piękny, nawet sielankowy, obraz przyszłości doliny Ślepiotki. Po zakończeniu procesu renaturyzacji tych terenów woda potoku będzie całkowicie czysta, wolna od ścieków. K
oryto będzie urozmaicone a przepływ wody niejednakowy w poszczególnych miejscach, zaś w wodzie rośliny i ryby. Zakłada się małe wahania przepływu, tak że w okresach suchych poziom wody będzie wyższy niż obecnie, zaś po deszczach wezbrania nie będą gwałtowne. Usunięte zostaną wszystkie wysypiska śmieci Dolina nie będzie przegrodzona i niezabudowana. Stworzony zostanie nie tylko rezerwat przyrody, ale miejsce wypoczynku i rekreacji. Powstaną ścieżki piesze i rowerowe, a nawet dydaktyczne, trawiaste place zabaw. Po Ślepiotce będzie można pływać łodzią czy kajakiem i będzie to raj dla wędkarzy.
W połowie ubiegłego roku w ramach planu zagospodarowania przestrzennego Katowic powstała koncepcja poprowadzenia nowej szosy, której trasa miała przebiegać od ul 73 Pułku Piechoty do ul. Szarych Szeregów. Wchodziła by wówczas w las i zachodnią część rezerwatu florystycznego "Ochojec". Przecinała by też Ślepiotkę, biegła obok domków jednorodzinnych. Odezwały się wówczas głosy protestu mieszkańców, którzy uciekli w ten rejon od wielkomiejskiego zgiełku. Również dr Trząski wypowiadał się na łamach prasy o negatywnych skutkach takiej inwestycji. Twierdzi, że z planu budowy drogi wynika, że przejdzie ona dokładnie po najcenniejszych zespołach roślinnych i zburzy istniejące stosunki wodne. Mieszkańcy także bronili rezerwatu, bowiem liczyły się dla nich także walory przyrodnicze.
Waldemar Bojarun, rzecznik prasowy Urzędu Miasta, stwierdził, że wszystkie głosy "za i przeciw" zostały uwzględnione. W rezultacie zdecydowano się na kolejne analizy planu przestrzennego zagospodarowania miasta oraz jego korektę. Póki co wyłączono z niego całą cześć południowo-wschodnią, obejmującą teren rezerwatu przyrody.
Opracowała: Mira Borkiewicz.

żródło
http://www.giph.com.pl/bg/2002_01-02/rezerwat.html




bobtrebor - Nie Kwi 16, 2006 7:01 pm
przy Piotrowickiej na Zadolu już praktycznie gotowy jest zbiornik retencyjny, likwidowane są położone niżej ogródki działkowe,gdyby jeszcze dało się pogonić zaśmiecających to miejsce byłoby świetnie...

park w Zadolu powiększy się więc niemal dwukrotnie, już jest nowa alejka wokół zbiornika, zapraszam na spacer



jacek_t83 - Nie Kwi 16, 2006 7:12 pm

przy Piotrowickiej na Zadolu już praktycznie gotowy jest zbiornik retencyjny, likwidowane są położone niżej ogródki działkowe,gdyby jeszcze dało się pogonić zaśmiecających to miejsce byłoby świetnie...

park w Zadolu powiększy się więc niemal dwukrotnie, już jest nowa alejka wokół zbiornika, zapraszam na spacer


jak jutro bedzie pogoda ok to sie wybiore w tej rejony z aparatem
Sputnik moze bys wpadl na kole??



salutuj - Nie Kwi 16, 2006 7:32 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



SPUTNIK - Nie Kwi 16, 2006 7:34 pm
wpadłbym , tyle że jutro będzie kiepska pogoda , cały dzien :/

ale niech pada . niech się wypada przed następnym łikendem



Tequila - Nie Kwi 16, 2006 7:36 pm

W połowie ubiegłego roku w ramach planu zagospodarowania przestrzennego Katowic powstała koncepcja poprowadzenia nowej szosy, której trasa miała przebiegać od ul 73 Pułku Piechoty do ul. Szarych Szeregów. Wchodziła by wówczas w las i zachodnią część rezerwatu florystycznego "Ochojec". Przecinała by też Ślepiotkę, biegła obok domków jednorodzinnych. Odezwały się wówczas głosy protestu mieszkańców, którzy uciekli w ten rejon od wielkomiejskiego zgiełku. Również dr Trząski wypowiadał się na łamach prasy o negatywnych skutkach takiej inwestycji. Twierdzi, że z planu budowy drogi wynika, że przejdzie ona dokładnie po najcenniejszych zespołach roślinnych i zburzy istniejące stosunki wodne. Mieszkańcy także bronili rezerwatu, bowiem liczyły się dla nich także walory przyrodnicze.

Od tej drogi ważniejsze jest przerobienie jest następujących odcinków na bezkolizyjne:
Kościuszki (od pętli Brynowskiej na południe do końca niemal)
mikołowskiej (od pętli Brynowskiej do skrzyżowania z A4)
Nowej Grundmanna (od pętli z A4 do Gliwickiej)
Grundmanna i Stęślickiego ( od Gliwickiej w kierunku Siemianowic)



Wit - Czw Maj 11, 2006 10:29 pm
"Woda z Kłodnicy wysłana dla ministra


Jerzy Gorzelik i Leon Swaczyna wysłali w czwartek wodę z Kłodnicy ministrowi środowiska
Fot. Bartłomiej Barczyk / AG

Przemysław Jedlecki 11-05-2006 , ostatnia aktualizacja 11-05-2006 21:00

Minister środowiska Jan Szyszko dostanie paczkę ze Śląska. W środku znajdzie butelkę wody z Kłodnicy i zestaw do jej otwarcia: maskę przeciwgazową, rękawiczki i środek przeciw skażeniom chemicznym

Przesyłkę nadał w czwartek Jerzy Gorzelik z Ruchu Autonomii Śląska. - To nasza odpowiedź na niefrasobliwości ministerstwa. Komisja Europejska oddaliła projekt rewitalizacji Kłodnicy, ponieważ rząd nie dołączył odpowiedniej dokumentacji finansowej. Traktujemy wysłanie paczki jako ostrzeżenie, bo ciągle jest szansa na uratowanie rzeki w latach 2007-2013. Tym bardziej że Kłodnica przepływa przez serce Śląska i jest jednym z jego symboli. Pisał o niej m.in. Horst Bienek, którego książkę minister też dostanie - mówi Gorzelik.

W kartonie minister znajdzie też mapę, żeby wiedział, gdzie rzeka płynie. - Mamy nadzieję, że po otwarciu butelki minister poczuje problem - mówił tuż przed wysłaniem paczki Gorzelik."

Bruno...widziałem Cię też w Aktualnościach w związku z tym tematem.



Darkat - Pią Maj 12, 2006 4:58 am
A pytanie z którego miejsca ta woda została pobrana. Bo jeśli z Katowic to może bym się odważył jeszcze napić



Bruno_Taut - Pią Maj 12, 2006 7:17 am
Pobrana była na Halembie. Widok i zapach nie zachęcały do konsumpcji.



maciek - Pią Maj 12, 2006 8:17 am
W Kłodnicy ponoć żyją ryby, Ryby Diesle



larissa - Pią Maj 12, 2006 12:41 pm
Ryb nigdy nie widziałam, ale za to kaczki czują się świetnie (bez podtekstów). Kłodnica jest jednym z cięższych przypadków (jeśli chodzi o oczyszczenie) ze względu na miał węglowy zalegający na dnie (stąd jej czarna barwa). Dodatkowo zakłady przemysłowe nielegalnie spuszczają do niej ścieki, co objawia się charakterystyczną skłębioną pianą na powierzchni.



Kris - Nie Cze 25, 2006 8:51 am
Teraz
Kłodnica

Jest brudna jak wszystkie rzeki na Śląsku. I choć to Rawie przypadła rola najbardziej niechlubnego symbolu śląskiej rzeki-ścieku, to w tej kategorii Kłodnica niczym jej nie ustępuje. Tak samo długo, bo od ponad 100 lat jest zanieczyszczana. Płynie przez gęsto zaludnione tereny Górnośląskiego Okregu Przemysłowego i centrum dużego miasta. Równie długo mówi się o potrzebie jej oczyszczania, jak długo zadaje się oklepane do zniechęcenia pytanie - kiedy do Rawy powrócą ryby?

Podobieństwa obu rzek można by wymieniać długo, choćby pod względem zawartości w jej wodach i osadach dennych tysięcy najgroźniejszych trucizn. Bo tak naprawdę wszystkie rzeki na Śląsku i te większe i małe, niezależnie czy dopływają do zlewni Wisły czy Odry, są do siebie podobne i stwarzają podobne zagrożenia. Nie chodzi o porównania, lecz ich odczuwalne dla przyrody i ludzi oczyszczenie i przywrócenie w nich biologicznego życia. Jest to możliwe, co pokazują przykłady wszystkich starych państw unijnych, gdzie miejsca nad rzekami płynącymi przez europejskie miasta są piękne, zdrowe, służą ich mieszkańcom do spacerów, wypoczynku i przyciągają turystów. O takich miejscach nad swoją
rzeką od lat marzą na Śląsku nie
tylko mieszkańcy nadkłodnickich
Gliwic.
I chyba nigdy nie sądzili, że oczyszczaniu Kłodnicy przyjdzie z pomocą

Energetyczny impuls

Kłodnica, prawobrzeżny dopływ Odry ma od swoich źródeł w południowej części Katowic do ujścia w Kędzierzynie Koźlu - 75 kilometrów długości. Ważniejsze jej dopływy to: Jamna, Promna, Ostropa, Potok Bielszowicki i Toszecki oraz niewielkie rzeki jak Czarniawka, Bytomka i Drawa. To także trzy zbiorniki zaporowe: Dzierżno Duże na Kłodnicy, Dzierżno Małe - na Dramie oraz Pławniowicki - na Potoku Toszeckim.

W zlewni Kłodnicy do Dzierżna Dużego leży aż 9 gmin: Katowice, Chorzów, Ruda Śląska, Bytom, Zabrze, Gliwice, Mikołów, Ornontowice i Gierałtowice.
Wszystkie te gminy brudna rzeka w różnym stopniu uwiera. Zlewnia Kłodnicy jest odbiornikiem zanieczyszczeń z większości miast Górnośląskiego Okręgu Przemysło- wego.

Jej dopływy za wyjątkiem Dramy i Potoku Toszeckiego na całej swojej długości przepływają przez mocno zaludnione tereny przemysłowo-górnicze, zbierając po drodze oprócz ścieków komunalnych także spore ilości zasolonych wód dołowych z kopalń.

Gminy te są też z racji swego położenia, zaangażowane w różnym stopniu w porządkowanie jej dorzecza. Sama Kłodnica w przeszłości "przewijała się" przez wiele ekologicznych programów. Efekty są niewielkie, bo działania te nie były skoordynowane, często nawet przypadkowe.
Brakowało nie tylko optymalnego, kompleksowego podejścia do rewitalizacji Kłodnicy, ale i takiego działania.
To był wystarczający powód dla Górnośląskiego Zakładu Energetycznego w Gliwicach (jej właścicielem jest szwedzka firma Vattenfall, dbająca o swój ekologiczny wizerunek), by zaproponować sfinansowanie koordynacji nowego programu pod nazwą "Przyjazna Kłodnica". Po to, by w ciągu kilku lat przygotować grunt do jej oczyszczenia i rewitalizacji.

Roli nie tylko naukowego koordynatora tego programu podjął się jeszcze w ubiegłym roku po wstępnych przygotowaniach katowicki Instytut Ekologii Terenów Uprzemysłowionych.
Profesor Jacek Łączny, ówczesny jego dyrektor bardzo "zapalił" się do tego pomysłu. Zwłaszcza, że - jak twierdzi - zbyt wiele czasu naukowego i samorządowego poświęcono tej rzece. Ten dorobek trzeba skonsumować dla osiagnięcia celu, bo warunki sprzyjają bardziej niż kiedykolwiek. Projekt "Przyjazna Kłodnica" jest w naturalny sposób zbieżny z zadaniami programu "Odra 2006", związanego z modernizacją śluz Kanału Gliwickiego oraz Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych, które są na Śląsku w wielu gminach realizowane. Dobry program, jakim być może "Przyjazna Kłodnica" z zaangażowaniem wielu samorządów i podmiotów gospodarczych ma ogromne szanse na unijną dotację.
Ponadto porządkowanie zlewni rzek jest elementem oczyszczania terenów poprzemysłowych. Te na Śląsku zniechęcają i rodzimy i obcy kapitał do inwestowania. To ogromna strata dla regionu.
Czy zatem hasło "Teraz Kłodnica" ma szanse praktycznej realizacji? Czy nie rozpierzchnie się w rzece różnych, innych lokalnych projektów?
Podpisany 18 stycznia bieżącego roku w katowickim IETU List intencyjny dotyczący współpracy pomiędzy nadkłodnickimi gminami, Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Gliwicach, Górnośląskim Zakładem Energetycznym w Gliwicach oraz Instytutem Ekologii Terenów Uprzemysłowionych jest zaledwie preludium całego, wieloletniego i kosztownego przedsięwzięcia. Będzie też testem dla gminnych samorządów, które winny się wznieść, dla osiągnięcia celu, ponad partykularne interesy.
Dr hab.inż. Jan Skowronek, obecny dyrektor Instytutu, który podjął się zarządzania programem "Przyjazna Kłodnica" zdaje sobie sprawę z ogromu zadań, ale jest dobrej myśli. Wierzy, że za dziesięć, może trochę więcej lat uda się przywrócić czystą rzekę śląskiemu społeczeństwu. Pierwszy krok został zrobiony. Kolejny, czyli merytoryczne zinwentaryzowanie problemu Kłodnicy zarówno w sferze istniejących opracowań, programów, prowadzonych prac jak i potrzeb, w szczególności finansowych, na pewno się powiedzie. Bardzo ważne będzie przygotowanie dobrego planu biznesowego.
Dlatego program "Przyjazna Kłodnica" jest otwarty. Trudno sobie wyobrazić jego powodzenie bez wielkiej aktywności zainteresowanych gmin, organizacji i instytucji, odpowiedzialnych w naszym regionie za stan środowiska, bez pomocy samorządu województwa oraz udziału górnictwa, dysponującego sporymi doświadczeniami i osiągnięciami w unieszkodliwianiu wód słonych.
Ważną częścią programu będzie również trudny proces monitorowania osadów dennych i namułów na nadrzeczach, w szczególności zaś nagromadzonych zanieczyszczeń w zbiorniku zaporowym Dzierżno Duże. Spływające tam ze zlewni Kłodnicy zanieczyszczenia są bez wątpienia drzemiąca bombą ekologiczną, z którą się trzeba będzie uporać.
Nie jest też przesądzona, a chyba warto się nad nią zastanowić, obecność w programie "Przyjaznej Kłodnicy" instytucji z województwa opolskiego. Kłodnicę, tak jak każdą rzekę, trzeba oczyścić w całości!
Jest to możliwe, konieczne, pilne nie tylko w przypadku Kłodnicy, na którą kolejny raz skierowano światła reflektorów. W województwie śląskim prawie nie mamy rzek czystych. Skoro więc rzucamy na szalę optymistyczne hasło "Teraz Kłodnica", aż prosi się, by zapytać: kiedy Brynica, Przemsza, Pszczynka, Gostynia, Olza czy Ruda?

JOLANTA MATIAKOWSKA
Mięsięcznik Społeczno-Kulturalny Śląsk 02/2005



Wit - Wto Lis 07, 2006 9:27 pm
Bruno i Hoover

"Czy po Kłodnicy można pływać kajakiem? Okazuje sie, że tak. Przekonywali o tym członkowie Ruchu Autonomii Śląska, którzy znani są z niekonwencjonalnych pomysłów.
Dno doliny Kłodnicy jest płaskie i podmokłe. Z powodu dużych zanieczyszczeń w górnym biegu Kłodnicy woda jest ciemna, zamulona i zanieczyszczona. To jednak żadna przeszkoda dla tych, którzy postanowili zorganizować spływ kajakowy właśnie po Kłodnicy. Pomimo deszczowej pogody ośmiu śmiałków zdecydowało się wsiąść do kajaków. Ci, którzy pływają po różnych rzekach jednogłośnie stwierdzili, że po Kłodnicy też pływać można. Chcą by takie spływy kajakowe stały się codziennością."
http://www.sferatv.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=434&Itemid=40
filmik



Hoover - Śro Lis 08, 2006 8:20 am
no i Jacek oczywiście też



jacek_t83 - Śro Lis 08, 2006 10:17 pm
bylo przekozacko no nie Hoover
napisalem do papu zeby udostepnili swoje foty na potrzeby forum i strony, zobaczymy co odpisza



Wit - Śro Lis 08, 2006 10:58 pm
Jacek, a Ty taka medialna gaduła, a nie ma Cię w relacji.....dziwne



jacek_t83 - Śro Lis 08, 2006 11:01 pm

Jacek, a Ty taka medialna gaduła, a nie ma Cię w relacji.....dziwne
nie mam parcia na szklo a ze Hoover jeszcze nigdzie nie byl to go wcisnalem przed kamere



Hoover - Czw Lis 09, 2006 4:55 am

Jacek, a Ty taka medialna gaduła, a nie ma Cię w relacji.....dziwne
nie mam parcia na szklo a ze Hoover jeszcze nigdzie nie byl to go wcisnalem przed kamere



martin13 - Pią Lis 10, 2006 2:25 pm


Katowiccy urzędnicy chcą zniszczyć przyrodniczy unikat na skalę Europy

dziś

Katowicki potok Rów Malownik zniknie pod ziemią. Tym samym zniszczone zostaną tereny uznane przez ekologów za unikatowe na skalę Europy.

- To skandal! - twierdzi Julia Góra z Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Przyrody "Pro Natura", która z ramienia Muzeum Śląskiego zajmuje się ochroną miejsc rozrodu płazów. - Takie miejsce to wyjątkowa rzadkość, na całym świecie obejmowane są one ochroną. Tylko u nas jak zwykle jest odwrotnie. Puszczenie potoku podziemnym kanałem osuszy torfowisko i podmokłe łąki, co wpłynie na wyginięcie wszystkich żyjących tutaj bardzo rzadkich gatunków płazów. Warto przypomnieć, że płazy są w naszym kraju objęte ochroną prawną.

Zdenerwowania nie ukrywają też mieszkańcy katowickiego Podlesia.

- Nikt nas nie pytał o zdanie. Tylko ktoś mówił o przesuwaniu linii energetycznej. Jeden ze słupów ma stanąć na mojej działce, z czym też się absolutnie nie zgadzam. Kupiliśmy tutaj ziemię z myślą właśnie o przyrodzie i możliwości rozbudowania się. Teraz nam to chcą zabrać - uważa Ludwika Anioł, która na Podlesiu mieszka od 16 lat.

Rów Malownik przegrywa tak naprawdę nie z nową trasą linii energetycznej tylko z... boiskiem do piłki nożnej. Na jutrzejszym zarządzie katowickiego Klubu Sportowego "Podlesianka" będzie omawiana kwestia przesunięcia boiska. Podobno wszystko jest już przesądzone.

- Przebudowa ruszy jeszcze w tym roku - nie ma wątpliwości Grzegorz Kubista, członek zarządu "Podlesianki". - Nowe miejsce, ale też sztuczna nawierzchnia.

Pomysł bez wahania poparli urzędnicy. I dlatego Rów Malownik znajdzie się po ziemią. - Nie będzie to uciążliwe dla tamtejszych mieszkańców. Przynajmniej nie bardziej niż teraz, kiedy wątpliwą "ozdobą" potoku są dzikie chaszcze - przekonuje Marian Zych, naczelnik wydziału rozwoju miasta UM Katowice.

Zych przyznaje, że nie przeprowadzono żadnych konsultacji społecznych. Nie było też oceny oddziaływania na środowisko tego przedsięwzięcia. - Ta inwestycja tego nie wymaga - uważa naczelnik.

Zgoła innego zdania są ekolodzy, którzy powołują się na stosowne rozporządzenia ministra środowiska, jak i na ustawę o ochronie przyrody z 2004 r.: "Przeznaczenie i sposób zagospodarowania terenu powinny w jak największym stopniu zapewnić zachowanie jego walorów przyrodniczych".

Dla mieszkańców straty ekologiczne to jedna strona medalu. Nie bez znaczenia jest też druga.

- Podziemny potok oznacza smród i plagę szczurów. Dlatego właśnie urzędnicy nie zdecydowali się na przykrycie w centrum Katowic Rawy. Dlaczego na Podlesiu te same argumenty tracą swoją ważność? - pytają lokatorzy z ul. Sołtysiej.

Podlesianie dziwią się, że zgodę na ten ekologiczny zamach dał Piotr Uszok, prezydent Katowic, który mieszka przecież w sąsiedniej Kostuchnie i zna doskonale walory przyrodnicze tamtejszych terenów. Na biurko prezydenta trafił już pisemny protest mieszkańców. Ekolodzy zapowiadają walkę o Rów Malownik do upadłego.
Michał Tabaka - Dziennik Zachodni



jacek_t83 - Pią Lis 10, 2006 2:33 pm
podobno Uszok tam mieszka, az dziw ze nie zapytal sasiadow o zdanie



salutuj - Pią Lis 10, 2006 4:53 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



SPUTNIK - Pią Lis 10, 2006 9:07 pm


głupia baba - za postawienie słupa energetycznego mozna sobie zażyczyć niebanalnych kwot i przez długie lata nie martwić się o pieniądze


i przebywać za to przez cały czas w silnym polu elektromagnetycznym - głupia baba :|



salutuj - Sob Lis 11, 2006 12:12 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



SPUTNIK - Sob Lis 11, 2006 12:48 pm

To powinieneś uciekać z Ziemi czym prędzej bo jej pole magnetyczne jest wielokrotnie silniejsze.

PS To wyjaśnia Twoją ksywkę



jest róznica pomiędzy statycznym polem magnetycznym ziemi a zmiennym polem elektromagnetycznym.

róznice pozwoli Ci dostrzec proste doświadczenie ; włóż głowę pomiedzy dwa magnesy a następnie włóz głowę do pracującej mikrofalówki



jacek_t83 - Sob Lis 11, 2006 12:56 pm

róznice pozwoli Ci dostrzec proste doświadczenie ; włóż głowę pomiedzy dwa magnesy a następnie włóz głowę do pracującej mikrofalówki
hahahahaha
Pawel zrob to hahaha
a tak w ogole to glupia baba, ja bym wzial kase i sie wyprowadzil gdzies indziej a ten dom bym jeszcze sprzedal i bym duzo na tym zarobil i tyle heh



winn - Sob Lis 11, 2006 1:38 pm

róznice pozwoli Ci dostrzec proste doświadczenie ; włóż głowę pomiedzy dwa magnesy a następnie włóz głowę do pracującej mikrofalówki
hahahahaha
Pawel zrob to hahaha
a tak w ogole to glupia baba, ja bym wzial kase i sie wyprowadzil gdzies indziej a ten dom bym jeszcze sprzedal i bym duzo na tym zarobil i tyle heh



salutuj - Sob Lis 11, 2006 2:16 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



jacek_t83 - Nie Lis 12, 2006 8:23 am
a wracajac do splywu Klodnica (zapamietajcie ta date 5.11.2006 bo przejdzie do historii, wasze dzieci i wnuki sie beda o tym uczyc na lekcji: Historia Śląska ) Bruno ty robiles jakies zdjecia tez. wyslij mi je na mejla. to je zmniejsze i wrzuce tez.



martin13 - Wto Gru 05, 2006 1:53 pm


Malownik uratowany!
wczoraj

Mieszkańcy Podlesia mogą odetchnąć z ulgą: potok Rów Malownik nie zniknie pod ziemią. Władze Katowic, mimo namów działaczy Klubu Sportowego Podlesianka (którym zależało na poszerzeniu klubowego boiska właśnie kosztem potoku), wycofały się z tego pomysłu. Ucieszyło to także ekologów, dla których Malownik jest unikatem na skalę Europy, ze względu m.in. na żyjące tutaj bardzo rzadkie gatunki płazów.

- Takie miejsca muszą być chronione. Tak jest na całym świecie. Dobrze, że i u nas zwyciężył rozsądek - mówi Julia Góra z Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Przyrody "Pro Natura".

Walka o Malownik rozgorzała na dobre po naszej publikacji, w której opisaliśmy całą sprawę. Zaraz potem mieszkańcy Podlesia zawiązali komitet protestacyjny. Zbulwersowani ludzie szybko złożyli na ręce Piotra Uszoka, prezydenta Katowic, protest. Zwrócili w nim uwagę, że wymuszenie zasypania Malownika przez poszerzenie boiska jest w sprzeczności z przepisami ochrony środowiska. Skanalizowanie potoku wpłynęłoby także na zasiedlenie przykrytego koryta przez szczury i inne gryzonie.

W końcu doszło do spotkania komitetu protestacyjnego z władzami Katowic, reprezentowanymi przez wiceprezydent miasta Krystynę Siejnę. Wtedy okazało się, że inwestor w przekazanych dokumentach używał nazwy "rów melioracyjny", by w ten sposób móc ominąć prawo wodne (takie rowy nie mają ochrony prawnej).

- Poszerzenie boiska nie było tak istotne, jak sieć energetyczna i konieczność budowy dróg dojazdowych do słupów. Teraz mamy koncepcję okablowania tej sieci, co problem rozwiązuje. Malownik nie zostanie zasypany. Możliwa jest jego niewielka korekta. Zamierzamy też przy potoku wybudować pobocze, które mogłoby spełniać rolę ścieżki rekreacyjnej - mówi Krystyna Siejna.

Pani wiceprezydent uznała też wszystkie argumenty ekologów za zasadne. Można więc zakładać, że przynajmniej w tej mierze na Podlesiu nic się nie zmieni. A nuż będzie jeszcze ładniej.
Michał Tabaka - Dziennik Zachodni



Wit - Śro Paź 24, 2007 10:26 pm


Czarna Przemsza nabiera życia
22.10.2007
Najbardziej znana zagłębiowska rzeka, Czarna Przemsza, zaczyna odżywać. Kilka lat temu była ściekiem, a dziś można w niej złowić pstrągi i sandacze. To początek ożywiania rzeki.

Będzińskie Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego "Moje Miasto" przystępuje do realizacji projektu "Wspólna Rzeka". Do współudziału zaproszono przedstawicieli Zawiercia, Poręby, Siewierza, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca, Mysłowic i Jaworzna. Dołączą do nich reprezentanci Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego oraz urzędów marszałkowskiego i wojewódzkiego. Patronat nad projektem objął prof. Jacek Jania, dziekan Wydziału Nauk o Ziemi UŚ (razem z dyrekcją ZPK).

- Pomysł na ożywienie Czarnej Przemszy nie jest nowy, ale teraz ma w końcu szansę realizacji - mówi Janusz Piątek, prezes Stowarzyszenia. - W latach 90. pojawiła się idea rewitalizacji Czarnej Przemszy i Brynicy, ale na pomyśle się skończyło, bo zabrakło pieniędzy. Teraz wystąpimy o dofinansowanie z Unii Europejskiej i na pewno zrealizujemy nasz plan. Zaprosiliśmy do udziału w nim wszystkie instytucje związane w jakiś sposób z rzeką, ekologią i rekreacją. Mamy też solidne podstawy merytoryczne.

Chodzi o to, by rzeka była łącznikiem między miastami. Konkretne decyzje zapadną już pojutrze. - W środę organizujemy konferencję, podczas której wszystkie gminy zaprezentują swoje plany wobec rzeki. W Będzinie myślimy o czymś, co nazwaliśmy "parkiem rzecznym". Chcemy, żeby okolice rzeki zachęcały do spacerów i odpoczynku - dodaje Piątek.

Interesujący jest m.in. plan utworzenia ścieżek rowerowych wzdłuż całej rzeki. Teraz można ruszyć trasą od wałów przeciwpowodziowych w kierunku Małobądza i stacji kolejowej Będzin, a następnie wzdłuż torów dotrzeć do sosnowieckiego pałacu Schoena. Kolejny pomysł to utworzenie przystani kajakowych. Mają powstać w kilku miastach. Co prawda odbywają się spływy Przemszą, ale tylko raz w roku. Jednym z inicjatorów odnowienia tradycji spływów po Czarnej Przemszy jest Sławomir Witek. - Zorganizowaliśmy już pięć spływów. Przyłączają się do nas kolejne miasta. Oprócz Będzina takie imprezy robią Sosnowiec i Dąbrowa Górnicza, a zainteresowane są również Mysłowice. W latach przed- i powojennych takie spływy były codziennością, a rzeka miejscem rekreacji - mówi Sławomir Witek.

- Kiedy byłam młodsza, Czarna Przemsza kojarzyła się ze ściekiem. Jeszcze sześć lat temu, kiedy na rzece pojawiły się łabędzie, to była sensacja! Teraz często się tu widuje łabędzie, a także kaczki. To świadczy o poprawie czystości rzeki. Pomysł tworzenia przystani i ścieżek rowerowych nad rzeką uważam za rewelacyjny - mówi Dobrosława Gizler, mieszkanka powiatu będzińskiego.

Magdalena Nowacka - Dziennik Zachodni



Safin - Śro Paź 24, 2007 11:11 pm

Będzińskie Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego "Moje Miasto"




d-8 - Czw Paź 25, 2007 7:26 am




juz bylo o tym kiedys.

stowarzyszen o nazwie 'moje miasto' jest w PL kilka. nie my pierwsi i nie ostatni



bobtrebor - Sob Paź 27, 2007 5:46 pm
artykuł o Przemszy jest mało precyzyjny, odcinek od zapory w Przeczycach do Będzina był 'zawsze' czysty, jest to łowisko specjalne, woda górska, ładne pstrągi tam bywają http://www.flyfishing.pl/web/article.php?a_id=63

natomiast dolny bieg jest już rybny, tutaj opis z wędkowania http://www.wcwi.pl/index.php?option=com ... Itemid=146
ostatnio rozmawiałem z wędkarzami i twierdzą, że poprzednie powodzie pomogły tym rzekom bo większość trujących osadów dennych spłynęła do Wisły



Tequila - Pią Lis 02, 2007 7:46 pm


Katowiccy leśnicy biją się w piersi

Tomasz Malkowski
2007-11-02, ostatnia aktualizacja 2007-11-02 20:01

Buldożery zniszczyły dolinkę w panewnickim lesie. Ale po naszym artykule także leśnicy przyznali się do drastycznej modernizacji strumyka. Opracowują program naprawy jego brzegów

Przed kilkoma dniami pisaliśmy o dewastacji unikalnej dolinki strumyka w panewnickim lesie. Wśród drzew i wilgotnego podłoża powstały idealne warunki dla rzadkich mchów - torfowców. Niestety, większość z nich padła ofiarą samych leśników. Ci w ramach programu Odra 2006 pogłębili i wyprostowali kilkaset metrów strumyka. Wycięto wiele drzew i zaburzono równowagę wodną całej okolicy. Pogłębiony strumyk przyspieszył odpływ wody, co zagroziło wysuszeniu podłoża torfowego i w efekcie dalszemu ginięciu chronionych mchów.

Prace wstrzymano dopiero po interwencji Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska. Wizja terenowa przyrodników ustaliła, że melioracja częściowo naruszyła siedliska chronionych torfowców na lewym brzegu strumyka na odcinku około 200 metrów. Szczęśliwie siedliska na prawym brzegu nie uległy zniszczeniu.

Po naszym artykule Nadleśnictwo Katowice zorganizowało spotkanie, na którym wraz z przyrodnikami rozważało sposoby rekultywacji dolinki. - Sami nie wiedzieliśmy, co tam mamy, bo inwentaryzacja terenu zawierała lukę. Jednak odstępujemy od realizacji zadań na najcenniejszym, prawie kilometrowym odcinku cieku - zapewnia Mirosław Niebrzydowski, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Katowice.

Na odcinku już zmeliorowanym leśnicy obiecują stworzyć takie warunki, by sprzyjały odtworzeniu siedlisk. Pojawią się stopnie wodne z materiałów naturalnych oraz przepusty, które spiętrzą wodę. Leśnicy będą pilnować, by na wykarczowanych fragmentach lasu nie pojawiły się gatunki inwazyjne, czyli pokrzywy, krzaki. Dla torfowców wykonają specjalne zagłębienia. Obiecali też, że na teren nie wjedzie żaden sprzęt mechaniczny, aby nie uszkodzić cennej flory.

- Muszę pochwalić leśników. Mimo tego, że dopuścili się takiej dewastacji, to jednak szybko zareagowali. Mam nadzieję, że ten medialny rozgłos spowoduje, że na przyszłość będą roztropniejsi, zanim zabiorą się do podobnych prac - mówi dr Jerzy Parusel, dyrektor Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska.

Niebrzydowski uważa, że ustalony zakres prac przyczyni się do ochrony wartości przyrodniczych cieku. - Wierzę, że dzięki nim w miejscu przeprowadzonych prac melioracyjnych przywrócimy to, co straciliśmy. Chciałbym podziękować mieszkańcom dzielnicy Ligota za wrażliwość i obywatelską troskę o środowisko. To oni pierwsi zwrócili uwagę na wartość tej dolinki - mówi Niebrzydowski.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4637195.html



Safin - Sob Lis 03, 2007 12:52 pm

głupia baba - za postawienie słupa energetycznego mozna sobie zażyczyć niebanalnych kwot i przez długie lata nie martwić się o pieniądze

Taaa, praktyka wskazuje, że te niebotyczne kwoty przekraczają czasem nawet 100zł rocznie-po prostu żyć...i umierać. rolicy co mają po kilkadziesiąt słupów na swoich polach [gdzie produkują !] czasami dostaja 3 000pln na odczepne.

praktyka.



Wit - Pią Lut 08, 2008 4:48 pm


Miasta zagłębiowskie przystąpiły do projektu „Wspólna Rzeka”
dziś
Przebudowanie bulwarów nad Czarną Przemszą w Będzinie, ścieżki rowerowe łączące brzegi rzeki z Dąbrową Górniczą, Sosnowce, Siewierze, Sławkowem i miastami śląskimi (m.in. Mysłowice), a także oczyszczalnia ścieków w okolicach gminy Łazy - to tylko niektóre z projektów w ramach budzenia do życia Czarnej Przemszy i jej okolic.

Na Wydziale Nauk o Ziemi w Sosnowcu odbyło się przed tygodniem spotkanie przedstawicieli zagłębiowskich i śląskich gmin, zakładów przemysłowych, naukowców, działaczy, ekologów i urzędników województwa śląskiego. Organizatorem było Będzińskie Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Moje Miasto, które pod koniec ubiegłego roku zainicjowało projekt pod hasłem "Wspólna Rzeka", który dotyczy odnowy doliny rzeki Czarnej Przemszy.

Dąbrowa zgłosi propozycję rozbudowy Ośrodka Sportów Letnich w Parku Zielona, w bezpośrednim sąsiedztwie Czarnej Przemszy. Rozbudowa dotyczyć będzie m.in. budowy kolejnych boisk plażowej piłki siatkowej, budowy boisk o nawierzchni syntetycznej, wykonanie zadaszonego grillowiska, kilku domków campingowych, zaplecza magazynowego- technicznego dla potrzeb ośrodka.

- Gmina ma też propozycję budowy przy ośrodku stanicy kajakowej z przystanią na rzece oraz wypożyczalnią sprzętu wodnego. Ponadto na wale Czarnej Przemszy wykonamy ścieżkę rowerową od granicy z Będzinem w kierunku Marianek. Szlak połączy się ze ścieżką rowerową wokół zbiornika Kuźnica Warężyńska (Pogoria IV). Powyższy odcinek umożliwi rowerzystom z Będzina, Sosnowca i Czeladzi włączenie się w sieć istniejących już w Dąbrowie wytyczonych i oznakowanych tras i ścieżek rowerowych (około 60 kilometrów), którymi można dotrzeć do Trzebiesławic, Tucznawy, Okradzionowa i Błędowa (Eurocamping) - mówi Zbigniew Kałuża z dąbrowskiego UM.

Pomysłodawcy postanowili do projektu zaprosić tych, którzy mogą wesprzeć go finansowo, m.in. będzińskie wodociągi, Elektrownia Łagisza i Elektrociepłownia Będzin.

- Budżety gmin mamy już ustalone, trudno byłoby teraz wprowadzać rewolucyjne zmiany, dlatego liczymy, że zakłady i firmy przemysłowe, związane z środowiskiem, wesprą projekt finansowo - przyznaje Janusz Piątek, prezes będzińskiego Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Moje Miasto.

Wstępnie jest zgoda, że zakłady, które zadeklarowały przyłączenie do projektu przygotują analizę tego, co w dorzeczu należałoby naprawić i zmienić. Te firmy prawdopodobnie wezmą na siebie przygotowanie wniosku o dofinansowanie z Unii Europejskiej czy innych źródeł.

Swoje propozycje ma też Regionalny Zarządu Gospodarki Wodnej. Przedstawi je na spotkaniu w marcu. Mieszkańcy chwalą zwłaszcza połączenie przystani kajakowej i ścieżek rowerowych w Dąbrowie, Będzinie i Sosnowcu.

- Jeszcze kilka lat temu Czarna Przemsza przypominała ściek. Teraz, kiedy polikwidowano tyle zakładów, rzeka ma szansę, żeby odżyć. Taka, jaka miała przed wojna, o czym słyszałem od dziadków - mówi Roman Bączek z Dąbrowy Górniczej.

Naukowcy chętnie pomogą

Andrzej Kowalczyk, prodziekan Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego, pomysł rewitalizacji terenów Czarnej Przemszy gorąco popiera. - Naszą deklarację pomocy, przede wszystkim na gruncie naukowym, damy na piśmie. Dodaje także, że razem z dziekanem Jackiem Janią są przekonani, że świetni specjaliści i naukowcy WNoZ UŚ chętnie będą służyć swoją wiedza i umiejętnościami. - I to zarówno hydrolodzy jak i hydrogeolodzy. Pomożemy zarówno w samych koncepcjach, jak również potem w sposób jak najbardziej konkretny i czynny - podkreśla prodziekan Andrzej Kowalczyk.

Magdalena Nowacka - POLSKA Dziennik Zachodni



Emenefix - Pią Lut 08, 2008 5:17 pm
To świetna rzecz. Myślę, że 5,6 lat i jest w stanie być zrealizowana.
Druga sprawa, że CZ.P. to rzeka wypływająca ze struktur juralskich więc ma największe szanse na odrodzenie ze wszystkich rzek regionu.
A to dlatego, że gleby - rędziny i obszary wapienne najtrudniej zanieczyścić. Czy ktoś z Was wie, że najczystszą rzeką w Polsce ( w proporcjach stopień czystości/długość w km ) jest położona w woj. śląskim rzeka Centuria między Łazami a Kluczami. Piasek+wapień to najlepsze filtranty. Mam nadzieję że też Trzebyczka w Dąbrowie niebawem wróci do dawnej biocenozy. Uważam, że ten fragment naszego regionu jest o wiele bardziej atrakcyjnieszy dla ekoturystyki niż np Beskidy.
Niebawem czekają nas wieści dotyczące Jurajskiego Parku Narodowego. Być może będziemy mieć pierwszy PN w województwie.

W sprawie Cz. Przemszy miło mi tym bardziej, że z ramienia UŚ w projekcie współuczestniczyć będzie mój zakład i moja promotorka I być może Ja. Pod warunkiem, że się ostanę na dłużej



Bruno_Taut - Pią Lut 08, 2008 5:36 pm
A tą Centurią dałoby się spłynąć kajakiem? Może wybrałbym się do sąsiedniego regionu na spływ.



Emenefix - Pią Lut 08, 2008 6:55 pm
Moim zdaniem dałoby się, ale trzeba często przenosić.
Ale jestem przeciwny wprowadzaniu tam ludzi. Niech zostanie tak jak jest



Bruno_Taut - Pią Lut 08, 2008 7:32 pm
Obiecuję, że umyję się przed wejsciem do rzeczki.
Zastanawiam się czy nie byłem tam w harcerskich czasach. Przypominam sobie małą rzekę na Jurze o krystalicznie czystej wodzie.



Emenefix - Pią Lut 08, 2008 7:53 pm
Możliwe. W najgłębszym miejscu ma może metr. Jest idealnie czysta. Dlatego tyle w niej bujnej roślinności i dno widać jak na talerzu.

Tutaj moja fotogaleria z wypadu w te rejony:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/44113.html
Może ci się przypomni



Wit - Pią Kwi 04, 2008 7:35 pm
Bruno...coś dla Ciebie



Ogólnopolski Spływ Kajakowy już za nami
dziś
Już po raz trzeci miłośnicy sportów wodnych z całej Polski przyjechali nad Białą Przemszę, żeby wziąć udział w spływie kajakowym. Chętnych do uczestnictwa w tym sportowym przedsięwzięciu było ponad pięćdziesięciu kajakarzy. W piątkowe popołudnie spotkali się w Sławkowie.

Najpierw trzeba było sprawdzić czy wszyscy chętni spełniają regulaminowe wymogi i rzeczywiście mogą wystartować. Przez weryfikację przebrnęli wszyscy i w sobotę rano wypłynęli z Okradzionowa. Przygotowania do spływu oglądało wielu mieszkańców Dąbrowy Górniczej.

- Od dawna interesuję się kajakarstwem. To taka rodzinna pasja, bo pływam ja, mój ojciec, a teraz zaczyna również moja córka. Wszyscy też przyszliśmy popatrzeć, jak poradzą sobie kajakarze. Wbrew pozorom Biała Przemsza nie jest wcale taką małą rzeczką, a jeśli chodzi o siły natury, to zawsze warto mieć przed nimi respekt - mówi Gerard Kuleń.

Tę opinie podzielają też organizatorzy Ogólnopolskiego Spływu Kajakowego im. Andrzeja Arendta.

- Zależało nam między innymi na tym, żeby promować szlak kajakowy Białej Przemszy. Ta rzeka jest wymarzonym miejscem do uprawiania kajakarstwa. Tereny są dzikie, woda czysta. Na dodatek do wielu pięknych miejsc nie można dotrzeć na nogach, a spływ kajakiem pozwala przyjrzeć im się z bliska. To naprawdę piękna okolica - przekonuje Łukasz Głośny, wiceprezes Klubu Miłośników Kajakarstwa "Przemsza" z Sosnowca.

Aby wziąć udział w spływie Przemszą trzeba jednak mieć dobrą kondycję. Dwa dni wiosłowania to dla niedoświadczonego kajakarza ogromny wysiłek.

Przemsza jest dość wymagająca. Często trzeba walczyć z prądem, a na drodze napotyka się powalone drzewa, aby się z tym uporać potrzeba trochę siły i doświadczenia - przyznaje Maciej Moskwa, pilot początkowy trzeciego Ogólnopolskiego Spływu Kajakowego.

Mimo tego, wszyscy uczestnicy weekendowego spływu twierdzą, że kajakarstwa warto spróbować, bo przyjemność jest ogromna.

- To przede wszystkim ogromna frajda, ale korzyści jest więcej. Aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu to przecież samo zdrowie - podkreśla Marek Lityński, prezes KMK "Przemsza".

Grażyna Krawczyk - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Sob Wrz 20, 2008 10:22 am


Maroko już czyste, teraz pora na zbiornik w Dolinie Trzech Stawów

wczoraj

Zakończył się drugi etap oczyszczania stawu Maroko na Osiedlu Tysiąclecia. Od czerwca w akwenie zainstalowany był rezonator wodny, specjalne urządzenie, które oczyszcza zbiorniki wykorzystując nowatorską, wymyśloną w Kanadzie technologię. - Jest to na tyle nowa metoda, że nie jest jeszcze opisana językiem naukowym - mówi Łukasz Wieloch, prezes zarządu Środowiskowego Klubu Wodniacko-Wędkarskiego Maroko, który z ramienia Urzędu Miasta sprawuje nadzór nad przedsięwzięciem.

Zainstalowane na pomoście stawu urządzenie, zwane generatorem fal elektromagnetycznych, wygląda niepozornie. Połączone jest z pływającą w wodzie anteną, poprzez którą fale roznoszone są na cały akwen. Rezonator powoduje, że w wodzie zwiększa się ilość tlenu, który jest pożywką dla specjalnych bakterii wpuszczonych do zbiornika. Bakterie to pomagają w oczyszczaniu wody, ponieważ ich pokarmem są m.in. osady denne, czyli muł i węgiel organiczny, powodujące mętność wody i fetor. - To małe cudo pozwala pozbyć się grubej warstwy mułu z dna, poprawia przejrzystość wody i zwiększa apetyt rybek na wędkę - uśmiecha się Łukasz.

Staw Maroko był często wyłączany z rekreacji przez Sanepid ze względu na niezadowalającą jakość wody, występowanie bakterii typu coli i sinic. Uniemożliwiało to prowadzenie jakichkolwiek zajęć wędkarskich i żeglarskich. W lipcu zeszłego roku w wydziale kształtowania środowiska podjęto decyzję o rozpoczęciu rewitalizacji stawu. Wtedy po raz pierwszy sprowadzono na Tysiąclecie rezonator wodny i rozpoczęło się też pierwsze oczyszczanie Maroka w jego historii. - Maroko to zbiornik trudny do czyszczenia. Wymiana wody następuje w nim bardzo powoli, ponieważ nie ma żadnych dopływów. Stan wody zależy w dużej mierze od opadów deszczu - zaznacza Łukasz.

Rezonator miał przywrócić staw do takiego stanu, w którym możliwe jest jego samooczyszczanie, bez udziału urządzeń zewnętrznych. - Wyniki badań, które przedstawiło laboratorium, są zadowalające - ocenia Jan Błaż, zastępca naczelnika Wydziału Kształtowania Środowiska katowickiego magistratu. Program oczyszczania Maroka to w mieście pilotażowa akcja. Projekt był więc w całości finansowany przez gminę. Czy nowatorskie oczyszczanie czeka teraz zbiorniki w Dolinie Trzech Stawów?

- Zastrzeżenia co do jakości wody musieliby zgłosić użytkownicy stawów. Na razie żadne niepokojące sygnały do nas nie wpłynęły - mówi Jan Błaż. O tym, czy miasto sfinansowałoby kolejną akcję oczyszczania stawu, zadecydowałby Miejski Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Staw Maroko ma powierzchnię ok.8,4 ha. Jego maksymalna głębokość to 3 m, a średnia 1,3 m. Mocą uchwały Rady Miejskiej z 1997 r. staw objęto ochroną prawną. Jednak późniejsze zmiany w prawie wprowadzone przez Ministerstwo Ochrony Środowiska spowodowały, że ustanowione w tym czasie użytki ekologiczne i zespoły przyrodniczo-krajobrazowe utraciły moc. Rada Miasta nie podjęła nowej uchwały w kwestii dotyczącej statusu ochronnego dla Maroka.

Katarzyna Wolnik - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/898964.html



kiwele - Sob Wrz 20, 2008 10:42 am
To moze to urzadzenie przeplyneloby takze Rawa przez cale Katowice?



Michał Gomoła - Sob Wrz 20, 2008 10:51 am
Jest różnica pomiędzy wodą stojącą, a rzeką . W przypadku Rawy tylko oczyszczalnia ścieków z prawdziwego zdarzenia może pomóc. Z tego co wiem to jest wpisana w plany w związku z przebudową kanalizacji, ale głowy za to nie dam.



kiwele - Sob Wrz 20, 2008 11:05 am
Uczciwie mowiac, to nie znam sie na tym od strony scisle fachowej.
To byl tylko taki "pobozny" wpis.
Nie wytykajac nikogo palcem zauwaze, ze takimi wpisami jak moj, zachwaszczone jest niestety cale Forum i skadinad to dodaje mu dodatkowego uroku.



Wit - Nie Wrz 28, 2008 4:35 pm


Tajemniczy bród w Bobrku
wczoraj
Rzeka Bobrek pełna jest zanieczyszczeń i brunatnych zawiesin. Minęły dwa miesiące i nadal nie wiadomo, skąd pochodzą ścieki. To nie jedyny problem.

Do Białej Przemszy legalnie wpływają ścieki z jaworznickiego osiedla w Szczakowej. Legalnie, bo wystarczyło, że Jaworzno zadeklarowało budowę kolektora i skierowanie nieczystości do oczyszczalni ścieków. To pozwala uniknąć płacenia podwyższonych opłat za zanieczyszczanie środowiska.

- Wielokrotnie przeprowadzaliśmy kontrole Bobrka, ale nie udało się ustalić źródła zanieczyszczenia - mówi Wanda Orlińska z sosnowieckiego Urzędu Miejskiego. O zanieczyszczenie Bobrka podejrzane były trzy firmy. Prawdopodobne źródło zanieczyszczeń znajduje się pomiędzy ulicami Wileńską a Kujawską. Na tym odcinku wodę odprowadza do rzeki kopalnia Kazimierz Juliusz. Ma na to pozwolenie. Przekazane Wydziałowi Ochrony Środowiska UM wyniki badań tych wód (z 11 lipca i 1 sierpnia) nie wykazały w nich niepokojących związków chemicznych.

Do rzeki odprowadzane są też wody opadowe z odwodnienia osiedla Julius. Kontrole nie wykazały zanieczyszczeń. Podejrzana była również firma, która zajmuje się sprzedażą węgla.

- Stamtąd ścieki sanitarne odprowadzane są do kolektora, a zakład nie posiada odwodnienia terenu - dodaje Wanda Orlińska. - Może są tam jakieś dzikie wyloty rur do rzeki, o których nie wiemy? Dlatego zwróciliśmy się do Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych o wykoszenie skarp.

Od 22 sierpnia o zanieczyszczeniu rzeki wie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach. Instytucja ta zleciła kontrolę na terenie firmy CTL Maczki Bór, jednak ta odprowadza wody pochodzące z odwodnienia zakładu do Białej Przemszy.

- Zorganizowano kolejną kontrolę i poszukiwanie źródła ścieku, nie znaleziono go, ale pobrano próbki wody. Wyniki badań okazały się w normie - mówi Wanda Orlińska.

Wędkarze nie mogą uwierzyć, że tak trudne jest zlokalizowanie miejsca, w którym do rzeki ktoś wpuszcza ścieki do wody.

- Bobrek jest zanieczyszczony od dzielnicy Juliusz. Najbardziej brudna jest rzeka w Niwce, a dalej już się nieco czyści w stronę Juliusza. Prawdopodobnie, ktoś wypuszcza ścieki w nocy. Jeszcze kilka miesięcy temu rzeka była pełna ryb - mówi Zygmunt Witkowski, z koła wędkarskiego w Sosnowcu-Niwce.

Dodatkowo gminy choć płacą kary lub podwyższone opłaty za ścieki wpuszczane do rzek, robią to chętnie.

- Do Białej Przemszy spadają przez całą dobę ścieki z pobliskiego osiedla w Jaworznie. W sprawie tej rury zwróciliśmy się z prośbą o pomoc do policji, ale okazało się, że wszystko jest legalne - mówi Waldemar Jasiniok, komendant straży rybackiej w katowickim Okręgu Związku Wędkarskiego.

Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Jaworznie nie płaci żadnych kar, a podwyższone opłaty za ścieki są zawieszone. W ciągu pół roku jest to 60 tys. zł. Kwotę tę mnoży się przez 200 procent.

- Do marca 2010 roku opłaty są zawieszone. Za to jesteśmy zobowiązani do wykonania kolektora i skierowania ścieków do oczyszczalni. Prace rozpoczęliśmy w czerwcu - tłumaczy Sławomir Grucel, rzecznik MPWiK.

W naszym województwie nie jest to jedyny przypadek, kiedy marszałek zawiesza podwyższone opłaty. Tak jest również m.in.w przypadku rejonowych przedsiębiorstw wodociągów i kanalizacji w Katowicach, Mysłowicach, Piekarach Śląskich, Rudzie Śląskiej, Mysłowicach.

- Zawieszenie spłaty podwyższonych opłat jest możliwe, kiedy firma inwestuje w poprawę ochrony środowiska. Jeżeli ktoś nie wywiązuje się z takiego zobowiązania, wtedy musi uiścić te opłaty - mówi Aleksandra Marzyńska, rzecznik prasowy marszałka województwa śląskiego. - Wszystko to jest zgodne z "Krajowym programem oczyszczania ścieków komunalnych".

Kary będą zaostrzone dopiero w 2015 r., kiedy Polska musi mieć uregulowaną gospodarkę wodno-ściekową zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej.

- Obecnie te kary nie są wysokie, najczęściej wynoszą kilkaset złotych i zależą od jakości ścieków wpuszczanych do wód - mówi Katarzyna Biedrzycka, z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Płyną ścieki

Zanieczyszczone koryta rzek w Sosnowcu, to nie odosobniony przypadek. Podobnie jest także w Dąbrowie Górniczej.

Przed tygodniem jeden z mieszkańców zauważył, że na wysokości ul. Powstańców ścieki wpływają do wód potoku Pogoria, zasilającego jezioro o tej samej nazwie. Okazało się, że zanieczyszczenia znajdują się w kanalizacji odprowadzającej wody opadowe m.in. z osiedla Mydlice. Rejonowe Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Dąbrowie Górniczej przebadało próbki wody i na razie nie ma zagrożenia epidemilogicznego. Trwa poszukanie sprawcy, który najprawdopodobniej nielegalnie skierował ścieki do kanalizacji.

180 000 za pół roku wynoszą podwyższone opłaty za zanieczyszczanie rzek

Sebastian Reńca - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/902790.html



Tequila - Śro Lis 05, 2008 4:53 pm
Katowice i Bydgoszcz w europejskim projekcie "Reuris"

Źródło: PAP, www.pap.pl 4.11.2008 Opublikowano: 2008-11-05 13:15:28

Płynąca przez południowe dzielnice Katowic rzeka Ślepiotka oraz teren nad Kanałem Bydgoskim mają stać się przyjazne mieszkańcom dzięki europejskiemu programowi 'Reuris', w którym uczestniczą te dwa polskie miasta.
4 listopada br., w koordynującym projekt Głównym Instytucie Górnictwa (GIG) w Katowicach zainaugurowano działania, zmierzające do rewitalizacji tych miejskich przestrzeni nadrzecznych. Dużą konferencję, poświęconą szczegółom projektu, zaplanowano na styczeń. W projekcie uczestniczy ośmiu partnerów, reprezentujących sześć regionów w trzech państwach. Polskę reprezentują Katowice i Bydgoszcz, Czechy - Pilzno i Brno, Niemcy - Stuttgart i Lipsk. Na polskie miasta przypada 1,25 mln euro z wynoszącego 3,4 mln euro budżetu programu;2,8 mln euro z tej kwoty to środki unijne. 'W ramach projektu +Reuris+ po raz pierwszy w środkowej Europie będzie podjęta próba stworzenia, we współpracy transnarodowej, pełnego zestawu zasad rewitalizacji przestrzeni nadrzecznych i ich praktycznego wdrożenia' - wyjaśniła rzeczniczka GIG, Sylwia Jarosławska-Sobór. W projekcie chodzi o stworzenie kompletnego zestawu metod i procedur, obejmujących cały proces przygotowania i realizacji działań - od ogólnego rozpoznania warunków lokalnej zlewni, przez szczegółowe analizy dla poszczególnych fragmentów rzeki i jej doliny, prace koncepcyjne i projektowe, wdrożenie inwestycji, po monitoring i ocenę jej rezultatów. W toku trwającego trzy lata projektu mają być wypracowane takie zasady i sposoby kształtowania terenów nadrzecznych, z których później będą mogły skorzystać inne kraje. Katowice i Bydgoszcz odniosą szczególne korzyści, bo w dolinach rzecznych tych miast rozpoczną się konkretne prace. Uczestnictwo w 'Reuris' otwiera drogę do dalszych unijnych środków na te cele. W Bydgoszczy planowane jest zagospodarowanie obszaru nad Kanałem Bydgoskim na odcinku między rondem Grunwaldzkim a pierwszą śluzą. Teren ten ma stać się miejscem rekreacji bydgoszczan. Aby tak się stało, trzeba zlikwidować głęboki wąwóz i ułatwić dostęp do wody mieszkańcom. Koncepcja zakłada przywrócenie tam zabytkowego założenia hydrotechnicznego, poprawę siedlisk ptaków i wzbogacenie nadwodnej szaty roślinnej. W Katowicach projekt ma przywrócić urok Ślepiotce, nazywanej przez miejscowych ekologów 'katowicką Rospudą'. Ta licząca 8 km długości rzeka bierze początek w lesie na granicy dwóch dzielnic Katowic: Ochojca i Murcek. Tuż przy granicy z Rudą Śląską wpada do Kłodnicy. W projekcie chodzi m.in. o wykorzystanie porzuconego terenu nadrzecznego dla zwiększenia retencji oraz odtworzenie lokalnego korytarza ekologicznego. W okresie PRL rzeczkę uregulowano, dewastując jej naturalne koryto. Ślepiotka została też silnie zanieczyszczona ściekami. Projekt zakłada, że rzeka będzie zrewitalizowana. Odtwarzane mają być jej meandry i starorzecza, mogą też powstać kaskady, co pozwoliłoby w przyszłości na nowo zarybić Ślepiotkę. Projekt 'Reuris' powstał m.in. po to, by zmienić wizerunek rzek w miastach, dotąd postrzeganych raczej jako źródło problemów niż potencjalnych korzyści. Szczególnie w Europie środkowej powszechna jest degradacja miejskich rzek, mimo iż tereny nadrzeczne mogą być kluczową dla miast otwartą strefą przestrzeni, o walorach przyrodniczo-krajobrazowych.
\W czeskim Brnie projekt dotyczy Starej Ponavki - sztucznej odnogi rzeki, wokół której poprzemysłowy teren ma zmienić się w służący mieszkańcom 'zielony korytarz'. W Pilźnie tamtejsze rzeki Mze, Radbuza, Uhlava i Uslava mają stać się swoistym 'biocentrum' śródmieścia. W niemieckim Stuttgarcie planowana jest renaturyzacja koryta rzecznego oraz poprzemysłowych terenów przyległych do rzeki Feuerbach, w Lipsku urok mają odzyskać rzeki i kanały na terenach, gdzie w przeszłości wydobywano węgiel brunatny.

http://transinfo.pl/text.php?id=20656&from=tag



Kris - Śro Lis 05, 2008 6:08 pm
^ Bardzo dobra informacja. Nareszcie



Katowice i Bydgoszcz w europejskim projekcie "Reuris"

Kanałem Bydgoskim mają stać się przyjazne mieszkańcom dzięki europejskiemu programowi Reuris, w którym uczestniczą te dwa polskie miasta.
We wtorek w koordynującym projekt Głównym Instytucie Górnictwa (GIG) w Katowicach zainaugurowano działania, zmierzające do rewitalizacji tych miejskich przestrzeni nadrzecznych. Konferencję, poświęconą szczegółom projektu, zaplanowano na styczeń.

W projekcie uczestniczy ośmiu partnerów, reprezentujących sześć regionów w trzech państwach. Polskę reprezentują Katowice i Bydgoszcz, Czechy - Pilzno i Brno, Niemcy - Stuttgart i Lipsk. Na polskie miasta przypada 1,25 mln euro z wynoszącego 3,4 mln euro budżetu programu; 2,8 mln euro z tej kwoty to środki unijne.

W ramach projektu "Reuris" po raz pierwszy w środkowej Europie będzie podjęta próba stworzenia, we współpracy transnarodowej, pełnego zestawu zasad rewitalizacji przestrzeni nadrzecznych i ich praktycznego wdrożenia wyjaśniła rzeczniczka GIG, Sylwia Jarosławska-Sobór.

W projekcie chodzi o stworzenie kompletnego zestawu metod i procedur, obejmujących cały proces przygotowania i realizacji działań Ĺą od ogólnego rozpoznania warunków lokalnej zlewni, przez szczegółowe analizy dla poszczególnych fragmentów rzeki i jej doliny, prace koncepcyjne i projektowe, wdrożenie inwestycji, po monitoring i ocenę jej rezultatów.

W toku trwającego trzy lata projektu mają być wypracowane takie zasady i sposoby kształtowania terenów nadrzecznych, z których później będą mogły skorzystać inne kraje. Katowice i Bydgoszcz odniosą szczególne korzyści, bo w dolinach rzecznych tych miast rozpoczną się konkretne prace. Uczestnictwo w "Reuris" otwiera drogę do dalszych unijnych środków na te cele.

W Katowicach projekt ma przywrócić urok Ślepiotce, nazywanej przez miejscowych ekologów katowicką Rospudą. Ta licząca 8 km długości rzeka bierze początek w lesie na granicy dwóch dzielnic Katowic: Ochojca i Murcek. Tuż przy granicy z Rudą Śląską wpada do Kłodnicy. W projekcie chodzi m.in. o wykorzystanie porzuconego terenu nadrzecznego dla zwiększenia retencji oraz odtworzenie lokalnego korytarza ekologicznego.

W okresie PRL rzeczkę uregulowano, dewastując jej naturalne koryto. Ślepiotka została też silnie zanieczyszczona ściekami. Projekt zakłada, że rzeka będzie zrewitalizowana. Odtwarzane mają być jej meandry i starorzecza, mogą też powstać kaskady, co pozwoliłoby w przyszłości na nowo zarybić Ślepiotkę. (PAP)

http://ww6.tvp.pl/6605,20081104821972.strona



potok77 - Pią Lis 14, 2008 8:34 am
Nie wiedziałem gdzie to wrzucić i najbardziej mi pasowało tu. Jak ma byc gdzie indziej niech mod to przeniesie.

W Katowicach rusza nowatorski projekt rewitalizacji miejskich przestrzeni nadrzecznych

We wrześniu pracownicy Głównego Instytutu Górnictwa, który koordynuje prace, przystąpili do przygotowywania koncepcji uporządkowania i upiększenia doliny Ślepiotki.

Stworzone tam będzie miejsce wypoczynku i rekreacji. Powstaną ścieżki piesze i rowerowe, dydaktyczne i trawiaste place zabaw. Zwiększy się ilość zieleni. Niewykluczone, że powstanie też oczko wodne, w którym będzie można popływać kajakiem albo łódką. Pojawią się też nowe rozwiązania w zakresie wód deszczowych spływających do rzeki. Będą one podczyszczane.

Projekt realizowany jest w ramach współpracy międzyregionalnej państw środkowej Europy. Po rozstrzygnięciu konkursu pieniądze na prace badawczo-rozwojowe otrzymały grupy z Polski, Republiki Czeskiej i Niemiec. W naszym kraju udział w projekcie biorą tylko Katowice i Bydgoszcz. Uczestnicy z Polski dostali z unijnych funduszy strukturalnych 1,25 mln euro. Na rewitalizację przestrzeni nadrzecznej Ślepiotki przeznaczono ponad 300 tys. euro. To 75 proc. kosztów. Resztę dofinansuje Urząd Miasta. Prace mają potrwać trzy lata.

Dlaczego wybrano Ślepiotkę? - Dolina rzeki jest porzucona i zapomniana. Istniały tam ogródki działkowe, pastwiska, laski, zagajniki, trochę parku. Na przyległych terenach mieszka ok. 60 tys. ludzi, więc jest dla kogo urządzać tę przestrzeń. Poza tym dolina rzeki leży na gruntach gminnych. Nie musimy więc dogadywać się z prywatnymi właścicielami terenów - mówi Leszek Trząski z Zakładu Ochrony Wód katowickiego Głównego Instytutu Górnictwa, kierownik projektu. Zapowiada, że odbędą się spotkania z mieszkańcami, którzy wypowiedzą się na temat zagospodarowania przestrzeni nadrzecznej.

Ślepiotka płynie z Lasów Murckowskich przez Ochojec, Zadole, Ligotę i Lasy Panewnickie. Przez miasto płynie też rzeka Mleczna, Kłodnica, Bolina, Potok Leśny i Rawa. Katowice, podobnie jak cały GOP, położone są w dwóch dorzeczach największych polskich rzek Wisły i Odry, ale przez miasto nie przepływa żadna większa rzeka. - Można powiedzieć, że mamy dużo małych rzeczek w dużym mieście! - śmieje się biolog.

Stan tych katowickich rzeczek nie jest najlepszy. Ich jakość determinuje gospodarka ściekami sanitarnymi i deszczowymi.

- Nawet stosując najlepsze technologie oczyszczania ścieków nie spowodujemy, że rzeki będą całkowicie czyste. Ścieki bytowe wypływają z gospodarstw domowych i płyną do oczyszczalni, a stamtąd trafiają do rzeki. Przy dużej ilości ścieków kierowanych do rzeczki o małym przeływie, to właśnie jakość tych ścieków decyduje o jakości wody - tłumaczy biolog.

Ślepiotka jako jedyna rzeka w Katowicach wolna jest od jakichkolwiek ścieków. Zasilana jest naturalnie i wodami deszczowymi, które jednak też nie są idealnie czyste. Zbierają chociażby brud z dróg. Rzeczkę zanieczyszcza też kilka okolicznych gospodarstw domowych. Zanieczyszczony ściekami nie jest też Potok Leśny oraz górny odcinek Kłodnicy i rzeki Mlecznej. W wodach tych rzek możemy przynajmniej zamoczyć nogi. Nigdy natomist nie popływamy w żadnej katowickiej rzece także z tego powodu, że mają one po prostu za mało wody. Najbardziej zanieczyszczoną rzeką w mieście jest Rawa na jej odcinku śródmiejskim.

Ślepiotka jest pierwszą rzeką w mieście objętą projektem. Niewykluczone, że w przyszłości estetycznej przestrzeni nadrzecznej doczekają się też inne rzeczki. - Wielu mieszkańcow miasta nawet nie wie, że w Katowicach płyną też inne rzeki poza Rawą. Mało się mówi na przykład o źródłach Kłodnicy, które są uznane za użytek ekologiczny - zauważa Elżbieta Praus, prezes Klubu Rowerowego Wagant przy oddziale PTTK Baildon.

Katarzyna Wolnik - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/921971.html



Kris - Pią Gru 05, 2008 9:26 am


Rzeka znów wyleje
dziś



Spory wokół Lublinicy trwają już od dwunastu miesięcy. Przygotowano gotowy projekt regulacji rzeki, ale wtedy zaprotestowali ekolodzy, których zdaniem Lublinica jest jedną z niewielu wolno płynących rzek w województwie śląskim i całkowita regulacja rzeki doprowadziłaby do zniszczenia cennego ekosystemu. Efektem zabiegów ekologów była wizja lokalna, w której wzięli udział przedstawiciele gminy Pawonków, Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska, Wojewódzka Rada Ochrony Przyrody.
Projektanci podczas prac pomiarowych na Lublinicy



Uczestnicy wizji najpierw obejrzeli koryto rzeki, a później dyskutowali na temat zakresu prac w pobliskich Lisowicach. Ustalono, że rzeka zostanie całkowicie uregulowana na odcinkach, które biegną w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowań. Z prac wyłączone zostaną kompleksy leśne w miejscach, gdzie szerokość koryta rzeki będzie mniejsza niż 3 metry. Wojewódzka Rada Ochrony Przyrody wyraziła również zgodę na umocnienie kilku zakoli, które podczas opadów deszczu nie wytrzymują naporu wody. - Konieczne były zmiany w projekcie, które już wykonaliśmy - mówi Michał Miłkowski, kierownik ds. melioracji w częstochowskim oddziale Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. - Niestety regulacja rzeki ciągle się opóźnia z różnych powodów. Najpierw były protesty ekologów, które spowodowały przedłużenie całej procedury. Później projektanci musieli nanieść pewne poprawki, a teraz czekamy jeszcze na decyzję o warunkach zabudowy, którą musi wydać gmina Pawonków, a czekamy na to już stosunkowo długo.

Wszystkie formalności zostaną załatwione jeszcze w tym roku, ale prace rozpoczną się najwcześniej w 2009 roku, a to oznacza, że tej zimy mieszkańcy mogą spodziewać się kolejnych powodzi, zwłaszcza w przypadku intensywnych opadów deszczu lub śniegu. Wtedy rzeka podtapia pobliskie za-%07budowania, a nawet zalewa niektóre mosty w gminie.

- Takie były ustalenia, że w tym roku przygotowujemy kompletna dokumentacja, a w przyszłym rozpoczynamy prace - mówi Leszek Matyja z Urzędu Gminy w Pawonkowie.
Bartłomiej Romanek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://lubliniec.naszemiasto.pl/wydarzenia/931478.html



Wit - Nie Mar 01, 2009 3:30 pm


Lifting Szarlejki
06.02.2009
Potrzebujemy i ścieżek rowerowych, i podestów dla wędkarzy - mówi Anna Szydło, mieszkanka Piekar Śląskich. Fot. Lucyna Nenow

Półtora roku temu zrobiło się głośno o pieniądzach na rewitalizację Szarlejki. Tymczasem póki co nie widać, by nad brzegami rzeki coś się zmieniło.

Liderem przedsięwzięcia jest Radzionków. Biorą w nim udział także Bytom i Piekary Śląskie. Wszystko zaczęło się w Radzionkowie. Na projekt "Czysta rzeka Szarlejka" gmina dostała 1 mln zł. Kasa pochodzi z Programu Rozwoju Subregionu Regionalnego Programu Operacyjnego. Do urzędników dotarła informacja, że dla województwa śląskiego, w ramach RPO, na lata 2007-2013 zostało ponad 5 mln euro. - Ta informacja była przesyłana do wszystkich gmin województwa. Każda miała prawo sporządzić wniosek - mówiła wtedy Justyna Tyrasek, kierownik referatu funduszy zewnętrznych i zamówień publicznych UM w Radzionkowie. Urzędnicy z Radzionkowa wniosek napisali i dostali pieniądze.

Teraz trwa przygotowywanie studium wykonalności projektu i dokumentacji technicznej. - Jeszcze w tym roku będzie podpisana umowa partnerstwa między gminami, które biorą udział w projekcie - zapewnia Jarosław Wroński, rzecznik UM w Radzionkowie. W Piekarach projekt też aktualny. - Jesteśmy cały czas otwarci na współpracę i bardzo zainteresowani przedsięwzięciem, bo to do Piekar Szarlejką spływają nieczystości z innych miast - mówi Stanisław Jarząbek, naczelnik wydziału ochrony środowiska UM w Piekarach.

Pieniądze zostaną przede wszystkim przeznaczone na rekultywację całego terenu, oczyszczenie z odpadów. Prawdopodobnie będzie także czyszczone koryto Szarlejki. Projekt zakłada, że rzeczka ma przyciągać amatorów wypoczynku na łonie natury. Szykują się tereny do spacerowania, deptaki, ścieżki rowerowe, może pomosty dla wędkarzy. Tyle, że w Radzionkowie i Piekarach. W Bytomiu półtora roku temu konkretnych planów nie było, bo urzędnicy mówili, że... nie ma jeszcze o czym mówić. Dzisiaj UM chce się skupić głównie na oczyszczeniu potoku. - Zarządcą terenu przy Szarlejce - 5 metrów od każdego brzegu - jest Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. To z nim musimy konsultować plany - mówi Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzeczniczka UM. No i czekamy. - Radzionków w tym roku stworzy studium wykonalności. My się do planów ustosunkujemy - mówi Krzemińska-Kruczek. Ścieżki rowerowe i tereny rekreacyjne w Bytomiu też pewne nie są. - Większość terenu leży na hałdach i terenach pogórniczych - mówi rzeczniczka. Dla piekarskich urzędników te tereny problemem nie są. - Najgorsze wpływy, z kopalni Powstańców Śląskich już się zakończyły. Teraz tylko w nieznacznym stopniu oddziałuje kopalnia Bobrek-Centrum. Brzegi rzeki można przecież zrewitalizować - mówi Jarząbek. Mieszkańcy co do tego, że Szarlejce przydałby się lifting, nie mają wątpliwości. - Potrzebne są ścieżki rowerowe, pomosty dla wędkarzy i ścieżki do spacerowania - mówi Kornelia Miłek z Centrum. Anna Szydło mieszka w Piekarach Śląskich. - Trzeba też pomyśleć o tym, by potem korzystanie z tych atrakcji było bezpieczne i by nad Szarlejkę był łatwy dojazd, bo nie zawsze tak jest - mówi.

Szarlejka ma 13 km. W Radzionkowie ma 1700 m. W Piekarach inwestycja będzie prowadzona na odkrytym odcinku około 3 km. 1200 metrów rzeki zostało w latach 90. przykryte. W Bytomiu Szarlejka to niecałe 4 km. Inwestycja ma ruszyć w przyszłym roku.

Agnieszka Klich - POLSKA Dziennik Zachodni



http://bytom.naszemiasto.pl/wydarzenia/957019.html



Wit - Pon Sie 10, 2009 10:00 pm
Marzą, żeby życie wróciło nad brzeg Bytomki
Jacek Madeja 2009-07-30, ostatnia aktualizacja 2009-07-31 12:25:57.0



- Teraz to ściek, ale wcale nie musi tak być - przekonują bytomianie, których połączył wspólny cel. Chcą zanieczyszczoną Bytomkę przywrócić miastu.

O tym, że mieszkańcy sami mogą zadbać o rzekę, która przepływa przez ich miasto, Marcin Kuchno przekonał się w Szkocji. W Edynburgu był wolontariuszem w stowarzyszeniu, które dba o rzekę Water of Leith. - Jeszcze kilkadziesiąt lat temu ta rzeka też była ściekiem. Teraz jest popularnym miejscem rekreacji ze szlakami spacerowymi i ścieżkami rowerowymi. O to, żeby sytuacja sprzed lat się nie powtórzyła, dbają sami mieszkańcy - opowiada Kuchno, który szkocką inicjatywę przeszczepił do Bytomia.

Skrzyknął przyjaciół i ludzi poznanych w internecie. Od kilku miesięcy dokładnie przeczesują brzegi Bytomki. Fotografują i za pomocą satelitarnego lokalizatora dokładnie określają miejsca, gdzie spuszczane są ścieki. Tworzą w ten sposób szczegółową mapę rzeki, a efekty ich pracy można śledzić w portalu www.rzeka.org.

- Większość z nas pochodzi z Bytomia i mieszka tu od dziecka. Od lat rzeka jest skrywana, jakby nie była częścią miasta. Nic dziwnego, bo przez ten smród i zanieczyszczenia rzeczywiście nie mamy się czym chwalić - mówi Kuchno. - Dopiero gdy zaczęliśmy badać koryto rzeki, okazało się, że to osobny świat, o istnieniu którego nikt nie wie. Wystarczy odejść kilkaset metrów od centrum, żeby znaleźć się w malowniczej dżungli zieleni - dodaje.

Współpracujący z nim Wojciech Brylski przypomina sobie spacery nad brzegiem z lat dzieciństwa. W wodzie leżały śmieci, a nawet trupy zwierząt. - Teraz jest trochę lepiej, ale wielu ludzi wciąż traktuje rzekę jako wygodny i bezpłatny śmietnik. Pocieszające jest to, że widać zainteresowanie mieszkańców. Duże poparcie mamy też na forum internetowym. Jeśli pokażemy, że jest nas dużo, wtedy będziemy mieli większe szanse, żeby skłonić urzędników do zajęcia się rewitalizacją rzeki - mówi Brylski.

Marzeniem opiekunów Bytomki jest doprowadzenie do tego, żeby ożywić jej brzegi. - To wymarzone miejsce, żeby urządzić tu ścieżki spacerowe i rowerowe. Żeby o tym pomyśleć, woda musi być czystsza - argumentują.

Bytomscy urzędnicy przyznają, że miasto nie ma żadnego programu rewitalizacji rzeki. - Przez cały czas prowadzone są prace nad modernizacją sieci kanalizacyjnej. To powinno przynieść widoczne efekty - przekonuje Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzeczniczka urzędu miejskiego.

- Cieszymy się, że znalazła się grupa ludzi, która chce pomóc w oczyszczeniu rzeki. Jeśli tylko dostaniemy od nich sygnał, że ktoś zrzuca do Bytomki ścieki, na pewno sprawę zbadamy - obiecuje.





Kilasz - Śro Wrz 09, 2009 12:10 pm
Zgodnie z tym co poniżej można to traktować również jako inwestycję chorzowską..

tekst pochodzi z portalu BliżejChorzowa.pl

Na ratunek Kalinie

Staw Kalina, który na razie kojarzy się głównie z fetorem i zanieczyszczeniami, zyska nowe oblicze. W czwartek w Urzędzie Miejskim w Świętochłowicach Chorzowsko-Świętochłowickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji podpisało umowę na sporządzenie studium, które wskaże kierunki rewitalizacji akwenu i koncepcje ochrony przed skażeniem. Do 15 października przyszłego roku trwać będą badania, analizy i opracowanie szczegółów modernizacji stawu. Cele są jasno określone – Kalina ma przestać być bombą ekologiczną, a po doprowadzeniu do świetności zachować ten stan na długie lata.

Staw Kalina mieści się w Świętochłowicach, ale zanieczyszcza je chorzowskie przedsiębiorstwo „Hajduki”. To spowodowało, że za prace nad oczyszczeniem zbiornika czują się odpowiedzialne obydwa miasta. Studium dla stawu sporządzi Przedsiębiorstwo Geologiczne Sp. z o.o. we współpracy z Hydrogeotechniką Sp. z o.o. Obydwie firmy są z Kielc. – Ta oferta spełniała wszystkie wymogi zaznaczone w przetargu i była najtańsza – tłumaczył Bartłomiej Jarocha z Chorzowsko-Świętochłowickiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. – Wartość umowy to 563 400 zł, z czego 70% pokrytych zostanie z funduszy unijnych, a za pozostałą część zapłaci gmina Świętochłowice. – Myślę, że współpraca będzie przebiegała dobrze – stwierdził Piotr Calicki z PG. – Na jutro zaplanowano pierwsze spotkanie robocze, będziemy omawiać technologię oczyszczania.

Całe zadanie podzielone jest na trzy etapy.
W pierwszym zostanie przeprowadzona inwentaryzacja stanu istniejącego, czyli wykonanie map sytuacyjno-wysokościowych do celów projektowych oraz przegląd istniejących sieci i urządzeń, służących odwodnieniu terenu i odprowadzaniu odcieków z hałdy wraz z oceną ich stanu technicznego.
Etap drugi to badania i analizy, w zakres których wchodzi wykonanie projektu prac geologicznych i niezbędnych badań i analiz fizykochemicznych oraz sporządzenie dokumentacji geologicznej i opracowanie raportu z ich przeprowadzenia.
Na etap trzeci składa się stworzenie wariantowych koncepcji dotyczących dwóch sfer. Powstanie więc opracowanie dotyczące przywrócenia stanu równowagi przyrodniczej w stawie Kalina. Obejmie również kwestię regulacji brzegów stawu oraz zagospodarowania terenu w jego sąsiedztwie. Koncepcja zawierać będzie też zalecenia dotyczące skutecznej ochrony zrewitalizowanego stawu przed zanieczyszczeniami zewnętrznymi pochodzącymi z wód podziemnych i gruntu, wynikającymi z wpływu odcieków z hałdy Zakładów Chemicznych „Hajduki” w Chorzowie.
Następnie firma sporządzi dokumentację projektową, wystąpi o pozwolenie na budowę i opracuje kosztorys inwestorski wskazanych w studium prac.

Uroczystość podpisania umowy była bardzo krótka, dużo dłużej potrwa sporządzenie studium i późniejsza rewitalizacja zdegradowanego stawu. Jeśli jednak ceną ma być nowe, czyste oblicze Kaliny – warto poczekać.



SPUTNIK - Śro Wrz 16, 2009 10:08 pm
z SSC by konik93

"Przez Gliwice płynie rzeka - Kłodnica. Choć kolor ma wciąż ciemny, to zasiedliły ją ponownie mewy i kaczki. dzisiaj kolejne zwierze dołączyło do tego grona - żółw wodny! tak sobie łaził, a był niemałych rozmiarów :d"
^^





Cuma - Czw Wrz 17, 2009 2:36 pm
Czyli stan wody się poprawia W końcu m.in. w Rudzie zwiekszyła się ilość ścieków oczyszczanych dzieki ISPA.



ellilamas - Pią Wrz 18, 2009 6:49 am
^^ i ostatnio nie brakuje też chętnych do spływów kłodnicą (vide http://www.24gliwice.pl/wiadomosci/?p=7658)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 1 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 158 wypowiedzi • 1, 2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •