ďťż
 
Kondycja sportu w regionie



absinth - Pią Maj 05, 2006 9:43 am


Co wolno w Lubinie i Bełchatowie, na Śląsku jest zabronione

Górnik Zabrze, klub z tradycjami, mógłby być symbolem śląskiego górnictwa, ale kto wyłoży na to pieniądze? fot. Arkadiusz Gola

[b]Sport od kilku lat leży w województwie śląskim na łopatkach. Dwie piłkarskie drużyny pierwszoligowe wloką się w ogonie tabeli; legendarnemu Ruchowi Chorzów grozi spadek do III ligi. Tymczasem odpowiedzialny za górnictwo wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz pogroził niedawno palcem zarządowi Jastrzębskiej Spółki Węglowej za sponsorowanie drużyny siatkarzy. Dziwnym zbiegiem okoliczności rządzącej ekipie jakoś nie przeszkadza, że konkurent siatkarzy Jastrzębia - Skra Bełchatów - utrzymywany jest przez zespół elektrowni i kopalnie węgla brunatnego, których większościowym właścicielem jest Skarb Państwa.

Takich przykładów w kraju jest jednak więcej. BOT Bełchatów od lat sponsoruje również miejscowych piłkarzy. Na garnuszku ludzi pracujących pod ziemią są także piłkarze Górnika Łęczna. Ministrowi Poncyljuszowi wcale to nie przeszkadza. Sztandarowym przykładem pompowania milionów złotych w sport, z firmy kontrolowanej przez Skarb Państwa, jest KGHM Lubin. Tamtejszy Kombinat Górniczo-Hutniczy Miedzi suto opłaca piłkarzy oraz trenera miejscowego Zagłębia.

Tymczasem w naszym regionie w ciągu minionych kilkunastu lat wielkie firmy kontrolowane przez państwo niemal zupełnie wycofały się ze sponsorowania sportu. Piękne obiekty, budowane za ogromne pieniądze, w tej chwili porastają chwastami. Szefowie wielkich spółek górniczych jak ognia boją się wydawania pieniędzy na sport wyczynowy, bo mogliby na siebie sprowadzić gniew politycznych mocodawców.

Górnik Zabrze, klub z ogromnymi tradycjami, mógłby być symbolem całej branży wydobywczej w naszym regionie. Gdyby grał na przykład w europejskich pucharach, piłkarze tej drużyny mogliby na całym Starym Kontynencie reklamować na koszulkach śląski węgiel. Z powodu animozji i konfliktu interesów między poszczególnymi podmiotami i osobami kierującymi górnictwem nie jest to jednak możliwe. Zarówno Kompania Węglowa, Katowicki Holding Węglowy, Jastrzębska Spółka Węglowa jak i Węglokoks, są tak sterowane z Warszawy, że bardziej ze sobą konkurują niż współpracują.

Ruch Chorzów z kolei w latach swojej świetności był utrzymywany przez branżę hutniczą. Aż się prosiło, aby któryś z urzędników rządu premiera Leszka Millera, podczas negocjacji na temat sprzedaży Polskich Hut Stali ogromnemu hinduskiemu koncernowi Mittal, choć wspomniał o historii i obecnej kondycji finansowej tego klubu. Tym bardziej że za naszą południową granicą, gdy Mittal kupił jedną z hut, natychmiast, niejako "w pakiecie" zobowiązał się sponsorować Banik Ostrawę. Skutek był natychmiastowy - klub zza naszej południowej granicy szybko zdobył tytuł mistrza Czech.

Problem organizacji sportu wyczynowego, a zwłaszcza piłki nożnej na wysokim poziomie, powinien leżeć na sercu śląskim politykom. Wojewoda Tomasz Pietrzykowski czy marszałek Michał Czarski nie mogą nikogo zmusić do łożenia pieniędzy na sport wyczynowy, ale za pomocą lobbingu mogliby spróbować namówić kilka wielkich podmiotów gospodarczych do wytypowania jednej drużyny ze Śląska, która walczyłaby w rozgrywkach ekstraklasy o tytuł mistrza Polski. Potem taki zespół grałby w europejskich pucharach, a co za tym idzie promował cały region.
Witold Pustułka - Dziennik Zachodni




Kris - Czw Maj 18, 2006 8:59 pm


Odżyje kolebka siemianowickiego sportu


Andrzej Muc uratował halę przy ul. Olimpijskiej w Siemianowicach
Fot. MARCIN TOMALKA / AG

Tomasz Malkowski 18-05-2006 , ostatnia aktualizacja 18-05-2006 21:43

Przy ul. Olimpijskiej, tuż obok stadionu do hokeja na trawie, od kilku lat straszył opuszczony budynek. Mało kto zdawał sobie sprawę, że w tych niepozornych murach trenowali kiedyś olimpijczycy. Teraz powstanie tu nowoczesne centrum fitnessu

Halę uratował przed wyburzeniem Andrzej Muc, biznesmen i siemianowiczanin od urodzenia. - Gdy tylko usłyszałem, że chcą wyburzyć dawny obiekt Górnika Siemianowice, postanowiłem działać. Udało się! Chciałbym podtrzymać sportowe tradycje tego miejsca.

Muc kupił budynek od miasta, Jacek Guzy, wiceprezydent Siemianowic, również fan sportu: - Odziedziczyliśmy te budynki po kopalni. Nie pozostawało nam nic innego, niż zburzyć tę ruiną. Ale było mi żal i zaczęliśmy szukać inwestorów. Pan Muc spadł nam z nieba.

Historia siemianowickiego klubu jest bogata. Trenowali w nim sportowcy różnych dyscyplin, nazwy wielu brzmią dziś egzotycznie np. piłka rowerowa. O potędze Górnika Siemianowice świadczy malowidło naścienne, które udało się odsłonić w czasie generalnego remontu budynku w sali na piętrze. - Nie wiedzieliśmy, że pod odpadającym tynkiem znajdziemy takie cacko - opowiada Muc. - Postanowiłem je uratować, bo to kawał historii sportu Siemianowic. Pomógł mi w tym artysta plastyk Zbigniew Furgaliński.

Malowidło przedstawia sportowców różnych dyscyplin. Prawdopodobnie pochodzi z lat 50. Są tu i hokeiści na trawie, z których Siemianowice słyną od dawna, i piłkarze ręczni, nożni, siatkarze, koszykarze, szermierze, a także gimnastyczki artystyczne i sportowe. - Brakuje tylko boksu - dodaje z uśmiechem Muc.

Wspomina sportowców, którzy tutaj kiedyś trenowali. - Największą gwiazdą był Grzegorz Cziura, zwany Kogutem. Chłopak z rodziny górniczej, chciał grać w piłkę nożną, ale był za niski. Na szczęście wybrał podnoszenie ciężarów. Trenował w Górniku Siemianowice w latach 70. pod okiem trenerów Jana Zawiszy i Norberta Skrzypca. W 1976 r. na igrzyskach w Montrealu wszystkich zaskoczył. Był rezerwowym zawodnikiem, kiedy nagle w ostatniej chwili mógł wystąpić. Zdobył wtedy srebrny medal!

Trenowało tu więcej znakomitych sportowców. Górnik Siemianowice miał szczęście do wybitnych ciężarowców. Jednym z nich był Zbigniew Kaczmarek, trzeci wśród polskich multimedalistów w tej dyscyplinie sportu, dwukrotny mistrz świata (1970, 1971) i Europy (1975, 1976), trzykrotny olimpijczyk (1972, 1976, 1980), zdyskwalifikowany mistrz olimpijski z Montrealu.

Oprócz tego z klubem związani byli przez jakiś czas: Engelbert Szolc, piłkarz ręczny, Marek Seweryn, ciężarowiec, Leszek Molenda, siatkarz, 129-krotny reprezentant Polski, oraz Jan Sitek, hokeista na trawie, olimpijczyk z Moskwy (1980).

Muc marzy, by do hali przy ul. Olimpijskiej znów wrócili sportowcy: - Chciałbym, aby w tym miejscu znów mogły rozwijać się talenty. Na dole powstanie olbrzymia siłownia, a w sali obok ring bokserski. Chociaż panie też tu znajdą coś dla siebie. W sali z malowidłem będzie aerobik. Dodatkowe atrakcje to sauna, solarium oraz barek. Marzy mi się jeszcze boisko do squasha.

Wraz z boiskiem do hokeja na trawie nowe centrum fitnessu będzie tworzyło kompleks sportowy. Już teraz przyciąga kolejnych inwestorów. Obok modernizowany jest kolejny pokopalniany budynek. Ma w nim powstać Hotel Olimpijski z basenem.

Otwarcie centrum przewidziano na koniec czerwca. Gwiazdą otwarcia ma być Mariusz Pudzianowski.
oraz Wit, PIO i inni forumowicze z Siemianowic Śl :lol:



Wit - Czw Maj 18, 2006 9:03 pm
To na siłownię będę miał 5 minut



Tequila - Śro Sie 16, 2006 4:08 pm


Piętka Katowice - nowy klub lekkoatletyczny

piotr płatek
2006-08-16, ostatnia aktualizacja 2006-08-16 17:14:39.0
Na lekkoatletycznej mapie Polski pojawił się nowy klub. Piętka Katowice ma się kojarzyć z bieganiem i... mapami.

Na lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w GĂśteborgu, które zakończyły się w miniony weekend, honor śląskich klubów ratowała nikomu nieznana Piętka z Katowic, w barwach której startowała na długich dystansach Grażyna Syrek.

- Co to jest ta Piętka? - pytało mnie kilku kibiców na trybunach stadionu Ullevi. Sęk w tym, że nawet w samej Polsce niewiele osób wie, co to za klub i skąd się w ogóle wziął.

Tymczasem klucz do zagadki znajduje się na Śląsku, a dokładniej w Katowicach przy ulicy Owocowej. Tu znajduje się siedziba wydawnictwa kartograficznego, którego właścicielami są Beata i Wiesław Piętkowie. Wydawnictwo Kartograficzne "Mapy Ścienne Beata Piętka" zajmuje się m.in. produkcją atlasów, map składanych i ściennych, kalendarzy i pomocy naukowych dla szkół.

To właśnie Wiesław Piętka wspólnie z lekkoatletycznym trenerem Zbigniewem Nadolskim zdecydował się na utworzenie klubu. - Ten klub to pomoc dla osób, które Polski Związek Lekkiej Atletyki uważa za stare, a starość to dla centrali czasami już 23 lata. Ja opłacam zawodnikowi pensję, stypendium, licencje na starty, obozy. Moje korzyści? Na pewno to dobrze wpłynie na wizerunek naszego wydawnictwa - twierdzi Wiesław Piętka.

Wiesław Piętka nieprzypadkowo wziął się za tworzenie klubu lekkoatletycznego. Przed laty sam był zawodnikiem. Biegał na średnich dystansach 800 i 1500 m, ale z powodu braku funduszy musiał zrezygnować ze sportowej kariery. - Wziąłem się za interesy, a kiedy zarobiłem, znowu wróciłem na bieżnię - opowiada. Teraz startuje w zawodach weteranów i jest jednym z najlepszych zawodników w swoich kategoriach wiekowych. Ma na koncie rekordy Polski wśród lekkoatletów powyżej 35 i 40 lat, a w planach wyjazd na mistrzostwa świata.

Klub ma ciekawe plany i duże ambicje. - Za dwa-trzy lata to będzie jeden z najsilniejszych klubów w Polsce - zapowiada trener Nadolski. Syrek, czołowa polska maratonka, związków z Katowicami nie miała dotąd żadnych. Przez kilka lat startowała w barwach Olimpii Poznań, odnosiła dobre wyniki (była m.in. piąta w prestiżowym maratonie w Chicago), startowała na olimpiadzie w Atenach. Gorzej było jednak z finansami. - W Olimpii zostałam na lodzie, nie było żadnej pomocy. Teraz mam bardzo dobre warunki, zapewnione obozy, stypendium i perspektywę występu na igrzyskach w Pekinie - mówi Syrek.

W najbliższym czasie Piętkę wzmocni kolejna reprezentantka Polski, Justyna Lesman. 26-letnia zawodniczka Olimpii Poznań specjalizuje się w biegach na 800, 1500 i 3000 m. Na mistrzostwach Europy w GĂśteborgu zajęła ósme miejsce na dystansie 1500 m. - Skład klubu zamierzamy stopniowo wzmacniać. Będę zbierał utalentowanych juniorów oraz zawodników doświadczonych, którzy będą się pokazywać na europejskich mityngach. Chcemy się specjalizować wyłącznie w biegach średnio- i długodystansowych - zapowiada Wiesław Piętka.





zibi - Śro Paź 18, 2006 6:33 am
Siedziba Polskiego Związku Biatlonowego zostanie przeniesiona z Warszawy do Katowic
lb2006-10-17, ostatnia aktualizacja 2006-10-17 18:56
Wszyscy członkowie zarządu Polskiego Związku Biatlonowego poparli projekt przeniesienia siedziby związku z Warszawy do Katowic. - Ze względu na to, że dotychczasowa siedziba związku jest wpisana do statutu, musimy jednak zmienić statut. Na walnym zebraniu członków, które odbędzie się 17 lutego, wszystko zostanie sformalizowane. Musimy czekać trzy miesiące, bo tyle musi upłynąć pomiędzy posiedzeniem zarządu a walnym - mówi Zbigniew Waśkiewicz, rektor katowickiego AWF-u, który dwa tygodnie temu został wybrany na nowego prezesa Polskiego Związku Biatlonowego.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35024,3689367.html



absinth - Śro Paź 18, 2006 8:05 am
Katowice centrum wszechswiata

suietnie ze przenosza sie z Wawy do nas
mala rzecz a cieszy



Pieczar - Śro Paź 18, 2006 3:13 pm
Swietne info z tymi przenosimami, oby wiecej takich instytucji u nas bylo



Wit - Wto Gru 05, 2006 12:14 am


W Jastrzębiu liczą na siatkarski boom
Wojciech Todur2006-12-04, ostatnia aktualizacja 2006-12-04 19:39

Czy wicemistrzostwo świata polskich siatkarzy pomoże drużynie Jastrzębskiego Węgla? - Na pewno będzie teraz moda na siatkówkę i postaramy się to wykorzystać. Najbardziej liczymy na nową halę... - mówi Sławomir Kozłowski, prezes klubu z Jastrzębia Zdroju.

Obiekt w Szerokiej to najgorsza hala w całej lidze. Ściany, które wyrastają tuż za linią końcową boiska, skromne trybuny, które są w stanie pomieścić tylko znikomą część sympatyków jastrzębskiej drużyny. Do tego dochodzą pstrokate reklamy, które utrudniają obserwację piłki.

Nikt nie lubi grać w Jastrzębiu. - Do tej hali nie można się przyzwyczaić. Ma swoje lata, oświetlenie też nie jest najlepsze. Czasem zdarza się, że na treningach nie potrafimy przyjąć piłki, gdyż wszystko się zlewa. Na meczu jest inaczej... to dochodzi koncentracja, adrenalina, wtedy czuję się, jakbym miał soczewki - mówił w jednym z wywiadów Paweł Rusek, libero naszej drużyny.

Są plany, by obiekt gruntowanie przebudować i stworzyć w tym miejscu typowo siatkarski ośrodek. Na to jednak wciąż nie ma pieniędzy. - Hala jest własnością klubu, więc miasto nie może angażować się w jej remont. Zapewniam jednak, że wkrótce w mieście powstanie obiekt, którego nie będziemy się wstydzić - mówi Marian Janecki.

Prezydent miasta mówi o hali przy ulicy Leśnej. Obiekt jest właśnie w trakcie rozbiórki. - Lada dzień będę znał wyniki ekspertyzy, która określi, czy halę można rozebrać do fundamentów. Obiekt na pewno zostanie gruntowanie przebudowany, będzie spełniał wszelkie wymogi związane z grą w europejskich pucharach. Kiedy zostanie oddany do użytku? Myślę, że rok 2008 jest realny - mówi prezydent. Koszt inwestycji ma wynieść około 18 mln zł.

Nowa hala to także szansa na wychowanie kolejnych reprezentantów Polski. W klubie trenuje dziś około 100 młodych adeptów siatkówki. Klub ma też klasy sportowe w jastrzębskich gimnazjach. - Mamy zespół na najwyższym sportowym poziomie! Nie wyobrażam sobie, żeby nie przełożyło się to na zainteresowanie dzieci, a szczególnie rodziców przyszłych siatkarzy - dodaje Kozłowski, który liczy też na to, że pozyska nowych sponsorów. W klubie przyznają, że podczas mistrzostw nie brakowało telefonów z pytaniami, gdzie i kiedy można zapisać dziecko na trening.

W Jastrzębiu wczoraj nikt jeszcze nie wiedział, kiedy bohaterowie z Japonii (Daniel Pliński, Łukasz Kadziewicz i Grzegorz Szymański) zjawią się w mieście (wczoraj w nocy wrócili do kraju). Możliwe, że stanie się to dopiero w przyszłym tygodniu. W klubie wierzą, że srebrni medaliści zagrają w Memoriale im. Arkadiusza Gołasia, który podczas weekendu odbędzie się w Częstochowie, a być może i w czwartkowym meczu z KPKS-em Halemba w Rudzie Śląskiej - charytatywnym spotkaniu dla rodzin ofiar Halemby.



Wit - Czw Gru 21, 2006 12:11 am


Biatloniści Dynamitu nie postrzelają
Wojciech Todur
2006-12-19, ostatnia aktualizacja 2006-12-20 09:09

Biatloniści Dynamitu Chorzów - klubu Tomasza Sikory, wicemistrza olimpijskiego z Turynu - nie mają gdzie strzelać. Inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie zamknął strzelnicę, z której korzystali, z powodu złego stanu technicznego. Uniwersytet Śląski, który zarządza obiektem, chce ją zlikwidować...

Strzelnica to stary wojskowy obiekt, który przez długie lata znajdował się na terenie dawnych koszarów przy ulicy 75. Pułku Piechoty. Właśnie tam przez wiele lat szlifował formę nieznany jeszcze kibicom Sikora - Tak naprawdę ta strzelnica nie jest przystosowana do trenowania biatlonu. Trudno tam dobiec do stanowiska strzelniczego. W dodatku tory są stumetrowe, a powinny być o połowę krótsze. Ważne jednak, że jest! - podkreśla Adam Kołodziejczyk z AZS-u AWF Katowice, szkoleniowiec Krystyny Pałki - piątej zawodniczki ostatnich igrzysk.

Przez ostatnie lata biatloniści Dynamitu korzystali ze strzelnicy dzięki przychylności Uniwersytetu Śląskiego, który zarządza dziś tymi terenami. Obiekt już od dawna był w fatalnym stanie. Aż miarka się przebrała... Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Chorzowie zamknął strzelnicę. - Jej użytkowanie grozi narażeniem zdrowia i życia. Obiekt wymaga szybkiego remontu - mówi inspektor Maria Król.

Biednego klubu, który utrzymuje się głównie z dotacji miejskich (przeznaczonych na szkolenie młodzieży), nie stać na remont. Marcel Truchan, wiceprezes klubu, podkreśla jednak, że koszt przebudowy strzelnicy nie będzie duży. - Trzeba głównie naprawić kulochwyty [osłony, które mają zatrzymywać kule po niecelnych strzałach - przyp. red.]. Proszę pomyśleć o przyszłości dzieci, które trenują w naszym klubie - apeluje. - Ja bym tam swojego dziecka nie posłała. Więcej: nie chciałabym też mieszkać w okolicy - nie pozostawia złudzeń Król. W Dynamicie trenuje dziś blisko 80 dzieci. Osoba blisko związana z klubem twierdzi, że strzelania właściwie nie trenują. - Który trener weźmie na siebie odpowiedzialność i pozwoli dzieciakowi strzelać po lesie? - pyta.

Kolejna zła wiadomość jest taka, że Dynamitowi wygasa właśnie umowa na korzystanie ze strzelnicy, a szanse na jej przedłużenie są znikome. - Teren będzie zagospodarowany na nowo. Plany przewidują, że powstaną tam ośrodki badawcze, Park Nauki. Uczelnia nie zamiaru ponosić kosztów remontu strzelnicy. Uratować ją może tylko klub - twardo stawia sprawę Jolanta Talarczyk, rzeczniczka prasowa UŚ.

Czy to oznacza koniec Dynamitu, który w ciągu 21 lat działalności (powstał 16 lutego 1985 roku) zdobył blisko 200 medali mistrzostw świata, Europy, Polski i uniwersjad? W pobliżu działają jeszcze UKS Lider i AZS AWF Katowice, jednak te kluby też nie mają własnej strzelnicy, którą mogłyby użyczyć biatlonistom z Chorzowa. - Korzystamy z obiektu Polskiego Związku Łowieckiego w Siemianowicach Śląskich. To dramat, że w centrum tak wielkiej aglomeracji nie ma ani jednego ośrodka dla biatlonistów! Krysia Pałka nie może po sezonie spokojnie się uczyć, bo ciągle goni za miejscem, gdzie może potrenować. Był pomysł, by wybudować tory i strzelnicę w Dolinie Trzech Stawów, ale moim zdaniem to zła lokalizacja. Wokół za dużo ludzi. Jeżeli szybko się coś nie zmieni, to możemy zapomnieć o sukcesach na miarę Tomka Sikory - kończy Kołodziejczyk, który jest też prezesem UKS-u Lider.

Zbigniew Waśkiewicz, prezes Polskiego Związku Biatlonu: To przykre, że znika kolejny sportowy obiekt. To niestety efekt wieloletnich zaniedbań...

Częściowo problemy miłośników biatlonu skończą się w roku 2009, gdy zostanie oddany do użytku obiekt na Kubalonce, co ma bezpośredni związek z przygotowaniami do Olimpiady Dzieci i Młodzieży. Na kibiców będzie wtedy czekał biatlonowy stadion, a na zawodników profesjonalne strzelnice, tory... Zdaję sobie sprawę, że to daleko od centrum aglomeracji, dlatego zapraszam na AWF, gdzie od miesiąca działa strzelnica. Co prawda tylko 25-metrowa, ale zawsze. Wszystkie śląskie kluby, w tym i Dynamit, są mile widziane. Opłaty będą symboliczne.

Dobra wiadomość jest też taka, że rozmawiam z władzami jednego ze śląskich miast w sprawie utworzenia prawdziwego biatlonowego ośrodka w naszym regionie. Więcej szczegółów będę mógł zdradzić już w nowym roku.
.........................................................................................................

Hmm....w okolicy strzelnicy w Siemianowicach jest sporo miejsca, gdzie można zorganizować trasy biegowe. W samej strzelnycy kilka stanowisk strzeleckich i może nawet zawody dało by się robić



martin13 - Czw Gru 21, 2006 10:27 am
Szkoda żeby taki klub jak Dynamit przestał istnieć spowodu braku strzelnicy. I jak tu w przyszłości myśłeć o sukcesach w biatlonie skoro klub tak utytułowanego jak na polskie warunki biatlonisty Tomasza Sikory popada w ruinę . Oby cos wyszło z budową ośrodka biatlonowego o którym pisze w ostatnim zdaniu.



Kris - Czw Sty 04, 2007 9:00 am


Widmo nad Kolejarzem

Wszystko wskazuje na to, że kompleks sportowy przy ul. Asnyka trafi w tym roku pod młotek. PKP nie stać na utrzymywanie popularnego Kolejarza. Przymierza się do znalezienia inwestora, który kupi boisko



Osiedle mieszkaniowe? Supermarket? A może nowy obiekt sportowy? Jaka przyszłość czeka boisko Kolejarz w Katowicach-Piotrowicach? PKP, jego właściciel, robi bilans strat i zysków.
– Musimy racjonalnie oceniać wydatki i szukać pieniędzy nie tylko w ciągle niewystarczająco dotowanych przewozach. Dlatego prowadzimy inwentaryzację naszych obiektów w mieście. Wśród nich kompleksu przy ul. Asnyka. Prawdopodobnie będziemy szukać inwestora, który byłby zainteresowany przejęciem obiektu – mówi Tomasz Liszaj, rzecznik katowickiego Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP.

Pod skrzydła UŚ

Wszystko wskazuje więc na to, że ambicje sportowe przegrają z brutalnymi prawami rynku i Kolejarz zostanie sprzedany. A piotrowicki kompleks, mimo że zaniedbany, jest miejscem z tradycjami (powstał jeszcze w latach 20. XX wieku). W ubiegłym roku treningi rozpoczęły tu dwie nowe drużyny z Katowic (futbolu amerykańskiego – Silesia Miners oraz baseballa – Rawa Katowice).
– Szkoda by było, bo w mieście nie ma innych bezpłatnych, ogólnodostępnych miejsc, gdzie młodzież może spokojnie trenować. Wiem to, bo gdy w ubiegłym roku zakładaliśmy drużynę, w grę wchodził jedynie Kolejarz – mówi Szymon Widera z Silesia Miners.
Minersi mają o tyle łatwiej, że kilka tygodni temu pod swoje skrzydła wziął ich Uniwersytet Śląski.
– Jeśli boisko przy ul. Asnyka zostanie zlikwidowane, zapewnimy im miejsce albo na naszym obiekcie w Chorzowie, albo przy Wydziale Pedagogiki i Psychologii na ul. Tyszki – stwierdza Jolanta Talarczyk, rzecznik UŚ.
Trudniej będzie miała drużyna baseballa. Oficjalnie klubowi patronuje miasto, musi więc poczekać, aż magistrat ponownie zainteresuje się Kolejarzem.
– Jakiś czas temu chcieliśmy przejąć obiekt. Kompleks pojawiał się nawet w miejskich planach inwestycyjnych – mówi Marcin Iwan z katowickiego urzędu miejskiego.
O Kolejarza walczyli także działacze i zawodnicy piłkarskiego klubu Silesia 2000, którzy przez pięć lat tam trenowali. Pojawili się nawet przedsiębiorcy gotowi wyłożyć pieniądze na renowację obiektu. Drużyna już nie istnieje, a inwestorów zniechęciły przedłużające się negocjacje z PKP.

Cena za grunt

– Nie mogliśmy się dogadać, więc pomysł utkwił w martwym punkcie – stwierdza Iwan.
Czy to się zmieni? – Chętnie weźmiemy pod uwagę propozycję magistratu, jeśli taką otrzymamy. Dobrze byłoby, gdyby stadion dalej służył młodym sportowcom – stwierdza Liszaj.
Problemem mogą być jednak finanse.
– Musimy wziąć pod uwagę względy ekonomiczne. Trudno chyba oczekiwać, że sprzedamy cały teren wraz z zabudowaniami jedynie po cenie gruntu, a o takiej propozycji kiedyś słyszałem. Kiedy ocenimy wartość kompleksu, będziemy mogli mówić o pieniądzach – mówi Liszaj.
O wynikach kolejowej inwentaryzacji, które mają być znane jeszcze w styczniu, i dalszym losie Kolejarza poinformujemy na łamach „Echa Miasta”.

Łukasz Buszman

http://katowice.echomiasta.pl/artykuly.php?artykuly_id=205



Wit - Wto Sty 16, 2007 11:49 pm


Władze Bierunia myślą o budowie ośrodka biatlonowego
Wojciech Todur
2007-01-15, ostatnia aktualizacja 2007-01-15 20:35

- Lubię i cenię ten sport. To dla naszego miasta może być doskonała reklama - mówi burmistrz Bierunia Ludwik Jagoda.
Jagoda w przyszłym tygodniu ma się spotkać z profesorem Zbigniewem Waśkiewiczem, prezesem Polskiego Związku Biatlonowego i rektorem katowickiego AWF-u. - Inicjatywa jest bardzo interesująca, a wieści, jakie płyną z Bierunia, obiecujące - mówi profesor.

O sile polskiego biatlonu stanowią zawodnicy z naszego regionu: Tomasz Sikora z Wodzisławia czy Magdalena Gwizdoń z Lalik. Zawodnicy szlifują jednak formę głównie podczas zgrupowań kadry i zawodów Pucharu Świata. O przyzwoitych treningach w naszym regionie mogą tylko pomarzyć.

W grudniu pisaliśmy o problemach biatlonistów Dynamitu Chorzów, którym inspektor nadzoru budowlanego zamknął zdewastowaną strzelnicę i teraz strzelają m.in. w chorzowskim parku! Z kolei zawodnicy AZS-u Katowice, gdy chcą postrzelać, muszą korzystać z gościnności Polskiego Związku Łowieckiego w Siemianowicach Śląskich.

- Tymczasem w Bieruniu powstałaby profesjonalna strzelnica, a przede wszystkim rolkostrada o długości może nawet trzech kilometrów - zapowiada Waśkiewicz.

- Patrząc za okno, trudno myśleć o budowie typowo zimowego ośrodka. Bieruń znajduje się jednak tak blisko Beskidów, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, to zawsze można podjechać do Istebnej czy Wisły - mówi Jagoda.

Burmistrz przypomina, że Bieruń był już znany ze szkolenia biatlonistów. - Sekcja działała przy Liceum im. Powstańców Śląskich. Zajęcia prowadził m.in. Marian Lach, który pochodził z okolic Żywca - wspomina Jagoda.

- Oj, to już stare czasy. Ostatniego biatlonistę widziano w naszej szkole w 1994 roku, a wszystko zaczęło się jeszcze 20 lat wcześniej... Na koniec zabrano nam broń, obcięto fundusze i sekcja przestała istnieć - mówi Irena Iskra, nauczycielka wychowania fizycznego LO w Bieruniu.

Waśkiewicz uważa, że na budowie ośrodka skorzystają nie tylko zawodowi sportowcy. - To inwestycja w zdrowie mieszkańców. Bieruń zyskałby świetny ośrodek rekreacyjny - podkreśla profesor.

Budowa ośrodka nie będzie tania. Na pewno przekroczy milion złotych. Takich wydatków nie przewiduje tegoroczny budżet Bierunia. - Pomysł jest na razie na etapie projektu. Nie chcę składać deklaracji bez pokrycia - ucina Jagoda.

- Dobrze, że rozmawiamy już dziś. Tym większa szansa, że w przyszłym roku obiekt jednak powstanie - kończy Waśkiewicz.



Kris - Pią Kwi 27, 2007 8:15 am


PIŁKA NOŻNA Ruch, Polonia i GKS Katowice opuszczą swe stadiony?
dziś
Takiej sytuacji w śląskiej piłce jeszcze nie było. Trzy drużyny, którym "grozi" awans do wyższych lig, mają przez to... wielki problem. Ruch Chorzów i Polonia Bytom są na najlepszej drodze do ekstraklasy. "GieKsa", mimo zadyszki, nadal jest faworytem rozgrywek trzecioligowych. Niestety, stadiony tych klubów, delikatnie mówiąc, mają już za sobą lata świetności. Generalne remonty i budowa nowego obiektu (jak w Bytomiu) są konieczne. I to szybko!!!


Czy piłkarze Polonii (ciemne stroje) pożegnają się ze swoim stadionem?

"Niebiescy" mają ostatnio problemy z wygrywaniem, ale nadal są liderem II ligi. W Chorzowie nikt nie ukrywa, że cel zespołu Marka Wleciałowskiego to powrót do elity. Kłopot w tym, że w Orange Ekstraklasie jest wymóg posiadania podgrzewanej murawy, a tej na Cichej w najbliższym czasie nie będzie. Prezydent Chorzowa, Marek Kopel proponuje, aby Ruch grał na Stadionie Śląskim, gdzie zostanie zainstalowane ogrzewanie. Mariusz Klimek, główny udziałowiec SSA Ruch Chorzów już kilka razy zapowiadał, że istnieje też opcja wyprowadzki z Chorzowa i występowanie w innym "niebieskim" mieście...

Jaką ruiną stał się stadion w Bytomiu przy ulicy Olimpijskiej, nikomu nie trzeba przypominać. Obiekt ma ciągłe problemy z uzyskaniem licencji nawet na II ligę, co oznacza, że Polonia, w przypadku awansu, z pewnością musi przenieść się gdzie indziej. A na razie jest tak, że ekipa prowadzona przez Dariusza Fornalaka zdobywa wiosną sporo punktów. Miasto chce wybudować nowy obiekt, ale oczywiście nie zdąży na nowy sezon. Kibice w sondzie internetowej optują za tym, by nowy stadion powstał na miejscu starego. Tymczasowym wyjściem mogłaby być wyprowadzka na Stadion Śląski, ale jego wynajem na jeden mecz to prawie 100 tysięcy złotych. W Bytomiu myślą już o grze na stadionie Odry Wodzisław lub GKS Jastrzębie, gdzie są podgrzewane murawy. - O ewentualnych negocjacjach będziemy myśleć po zakończeniu sezonu - zapowiada prezes Polonii, Damian Bartyla.

Problemy ze stadionem to niekończąca się historia GKS Katowice. Już teraz obiekt jest zamykany dla publiczności, albo mecze może oglądać ograniczona liczba kibiców. Dopóki stadionu nie przejmie miasto, nie ma co liczyć na większy remont. Klub we własnym zakresie wykonuje poprawki, które mogą jednak nie wystarczyć na II ligę. Wyprowadzka na Stadion Śląski nie jest realna, bo "GieKSy" na to nie stać. Jak już informowaliśmy, katowicki zespół na swój stadion miejski gotowe jest przyjąć Jaworzno. Tam wynajęcie stadionu kosztuje około 3 tysięcy złotych. - Wyprowadzenie się z Bukowej to ostateczność i wyjście awaryjne - zastrzega prezes GKS Jan Furtok.

W tej sytuacji dobrym pomysłem, podrzuconym przez dyrektora Stadionu Śląskiego Marka Szczerbowskiego, jest to, aby ten stadion podzielić jak tort, czyli wypożyczać "po kawałku". Należałoby wydzielić sektory i w zależności od potrzeb wpuszczać od kilku do kilkunastu tysięcy widzów. Wtedy kluby płaciłyby o wiele mniej. Na dodatek opłata za ochronę byłaby o wiele niższa, bo zabezpieczenia wymagałyby wybrane sektory, a nie cała widownia. Możliwe też, że stadion GKS lub Ruchu zostanie wybrany jako obiekt treningowy na czas Euro 2012, co oznacza remont "z urzędu". Do tego jednak daleka droga...

(tok) - Dziennik Zachodni
http://chorzow.naszemiasto.pl/sport/724698.html



gojik - Pon Kwi 30, 2007 11:32 pm
bez komentarza...
może wogóle niech wszystkie śląskie kluby grają na ślaskim, będzie najtaniej dla naszych władz... nic nie trzeba stawiać, problem z głowy - a zawsze będą pieniądze na jakiś szczytniejszy cel...



salutuj - Wto Maj 01, 2007 12:33 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Wto Maj 01, 2007 7:10 am
Ruch może spokojnie grać dalej na Cichej. Co za problem zamontować podgrzewaną murawę po zakończeniu tego sezonu? W OE są sponsorzy, na murawę starczy.



Kris - Czw Maj 03, 2007 1:55 pm
KOLEJARZ KATOWICE (Piotrowice)- ul. Asnyka

Stan na 03.maja 2007

Boisko Główne







Boisko boczne





Trybuna Główna (zadaszona)







Obiekty klubowe













absinth - Czw Maj 17, 2007 7:43 am


"Blisko boiska"

Zarząd Województwa Śląskiego dofinansuje budowę osiedlowych boisk piłkarskich dla dzieci i młodzieży

Marszałek Janusz Moszyński oraz członek Zarządu Marian Ormaniec spotkali się z wicemarszałkiem Senatu Maciejem Płażyńskim. Głównym tematem rozmowy był udział Województwa Śląskiego w realizacji programu Ministerstwa Sportu oraz samorządów województw „Blisko Boisko”.

W ciągu najbliższych trzech lat w ramach programu ma powstać kilkaset nowoczesnych boisk, z których bezpłatnie będą mogły korzystać dzieci i młodzież. Celem projektu jest propagowanie zdrowego stylu życia oraz wychowania przez sport jako skuteczną metodę zapobiegania patologii.

W 2007 roku inicjatorzy projektu przeznaczą na ten cel ok. 25 mln zł. Dofinansowanie do 70% całości inwestycji mogą pozyskać samorządy oraz ośrodki sportowe. Program będzie realizowany do 2009 roku z możliwością przedłużenia do 2012 roku.

Zarząd Województwa Śląskiego włączy się do realizacji programu „Blisko Boisko” w regionie poprzez przeznaczenie środków z rezerwy finansowej na wsparcie części projektów z Województwa Ślaskiego, w tym budowy boisk o nawierzchni trawiastej.



Wit - Wto Lip 10, 2007 8:13 pm
miła informacja z Bytomia

Szombierki Bytom wracają do gry!

Maciej Blaut2007-07-07, ostatnia aktualizacja 2007-07-06 17:45



Mistrz Polski z 1980 roku przystąpi do rozgrywek B-klasy. Działaczom udało się reaktywować drużynę seniorów
Jeszcze kilka miesięcy temu zasłużony klub znalazł się w poważnych tarapatach. Brak pieniędzy i... lenistwo piłkarzy, którym nie chciało się trenować, sprawiły, że działacze zostali zmuszeni do wycofania zespołu z ligi okręgowej. Szefowie Szombierek zapowiadali, że jeżeli nie znajdą się pieniądze na funkcjonowanie klubu, to Szombierki mogą na zawsze zniknąć z piłkarskiej mapy kraju!

Pomocną dłoń wyciągnęło miasto, które m.in. przejęło stadion i odciążyło w ten sposób budżet Szombierek. - Nareszcie mogę siedzieć w klubie przy zapalonym świetle i nie martwić się, jak zapłacimy rachunki - uśmiecha się Czesław Gambiec, wieloletni działacz Szombierek.

Dzięki poprawie sytuacji finansowej zarząd klubu podjął decyzję o zgłoszeniu w nadchodzącym sezonie drużyny do B-klasy. - Liczyliśmy, że za nasze zasługi zostaniemy dopuszczeni od razu do A-klasy. Tłumaczy nam się jednak, że to niezgodne z przepisami. Dalej będziemy jednak zabiegać o to, żeby tak się stało - mówi Gambiec. Nową drużynę kompletuje trener Krzysztof Górecko. Zespół ma opierać się na graczach wypożyczonych po wycofaniu z okręgówki oraz na wychowankach. Do Szombierek zgłaszają się też piłkarze, którzy reprezentowali "zielonych" jeszcze za czasów występów w I i II lidze m.in. Krystian Kandziora i Adam Smutek. Pierwszy trening nowych Szombierek odbędzie się w najbliższy czwartek. - Cel postawiony drużynie będzie jasny: co roku chcemy wywalczyć awans do wyższej klasy - zapowiada Gambiec.



Kris - Pią Sie 24, 2007 11:22 am
Boisko za wybory
dziś


Patryk Gryszczyk (od lewej), Łukasz Gryczmar, Bartek Bartłomiejczyk, Piotr Szymkowik, Bartek Gaździk i Piotr Adamczyk w środę grali w piłkę na nowym boisku przy ulicy Kosynierów w Szombierkach. fot. M. Bugała

3 tys. 500 zł kosztowało boisko do piłki nożnej w Szombierkach. Kasę wyłożył bytomski radny

Przez dwa lata rosły tu chaszcze. Teraz, tuż przy zabytkowej Elektrociepłowni Szombierki, bytomianie mają boisko do piłki nożnej. Wybudował je radny Platformy Obywatelskiej Mariusz Kurzątkowski. Boisko kosztowało 3 tys. 500 zł. Kurzątkowski zapłacił za nie z własnych diet.
Kurzątkowski „pensji” radnego nie bierze dla siebie. Pieniądze przeznacza na cele charytatywne. Wspomógł już, między innymi, kluby sportowe i szkoły. – To boisko obiecałem podczas kampanii wyborczej, a że jestem słowny, to musiałem je wybudować – mówi Kurzątkowski.

Przy budowie boiska pomagali mieszkańcy Szombierek. – Pomagali głównie studenci – mówi radny. – A kiedy oni nie mogli, pomagali ich rodzice – dodaje. Nad budową boiska pracowało kilkanaście osób. A roboty było co niemiara. – Najpierw wynająłem traktor, który zorał cały teren. Dwa tygodnie później ziemię rozdrobniły brony. Potem cały teren trzeba było dokładnie wyrównać – opowiada Kurzątkowski. Na tym jednak robota się nie skończyła. Żeby teren był dobrze wyrównany, a ziemia ubita Kurzątkowski zamówił walec. I to jeszcze nie koniec. Na porządnym boisku musi być porządna trawa. – Najpierw kupiłem specjalną trawę typu Wembley. Kupiłem tego trzydzieści kilogramów, ale trawa nawet nie wzeszła. Wszystko przez to, że podłoże jest z żużla. A na żużlu nic nie wyrośnie. Na dwadzieścia ziarenek zakiełkowało jedno – śmieje się Kurzątkowski.

– Wszystko trzeba było zacząć od nowa. Wyrównaliśmy teren i tym razem posialiśmy prawdziwą, polską trawę. Cztery razy obsiewaliśmy teren. Za każdym razem szło w ziemię 25 kilogramów trawy – dodaje budowniczy boiska. – Na boisku odbywają się mecze, więc trawa się niszczy. Regularnie, co dwa tygodnie dosiewamy trawę.

Boisko przy Elektrociepłowni Szombierki ma 60 metrów długości 38 szerokości. Stoją na nim dwie bramki, szerokie na cztery wysokie na ponad dwa metry. Są też dwie ławki. – Wkopaliśmy je bardzo głęboko tylko dlatego, by nikt ich nie zniszczył. Żeby na boisku było bezpiecznie, dwa razy dziennie przychodzą tu strażnicy miejscy. Sprawdzają, czy wszystko jest w porządku – mówi Kurzątkowski. Betonowe słupki wkopane od strony ścieżki, z której pod boisko można dojechać samochodem uniemożliwiają wjazd autem na murawę.

Z boiska mogą korzystać wszyscy. To nic nie kosztuje. – Wybudowaliśmy je z myślą o mieszkańcach. No bo co tu można robić? Dzieci i młodzież się nudzą – stwierdza radny. Prace nad szombierskim boiskiem rozpoczęły się w maju, a skończyły 4 sierpnia. – Dzień później został rozegrany pierwszy mecz. Od tamtego czasu widziałem tu już i pięcioletnie dzieci, i starszych ludzi – mówi Kurzątkowski. Oficjalne otwarcie boiska odbędzie się 15 września o godz. 16.00. Tego dnia w meczu piłki nożnej staną przeciwko sobie politycy PO i mieszkańcy Szombierek. W drużynie PO zagra i prezydent.
Na boisku plany Kurzątkowskiego się nie kończą. Chciałby wybudować w Szombierkach dwa place zabaw, najpierw przy ulicy Podhalańskiej, potem przy Wyzwolenia. A to już spory wydatek, od 60 do 140 tys. zł.

Malowałem bramki - mówi Piotr Szymkowik, uczeń szóstej klasy szkoły podstawowej z Szombierek

Mieszkam niedaleko nowego boiska. W bloku. Pewnie, że można spędzać wolny czas, siedząc przed komputerem, ale latem najlepiej jest pograć w piłkę. W Szombierkach można wyjść na podwórko, na plac zabaw, pograć w koszykówkę, ale miejsca, w którym tak naprawdę można pograć w piłkę nożną nie było. Bo tu, gdzie teraz mamy boisko, jeszcze niedawno rosły krzaki. Teraz przychodzimy tu z kolegami kilka razy w tygodniu. Umawiamy się przez gadu–gadu i spotykamy się, żeby pograć. Ja też pomagałem przy budowaniu tego boska. Malowałem bramki.
agnieszka klich - Dziennik Zachodni
http://bytom.naszemiasto.pl/wydarzenia/762327.html



potok77 - Czw Paź 04, 2007 12:09 pm
Najmocniejszy w przeszłości piłkarski region Polski postanowił odzyskać utraconą przed laty pozycję. Siedem klubów województwa śląskiego - Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, GKS Katowice, Piast Gliwice, Polonia Bytom, Zagłębie Sosnowiec, GKS Tychy - zawiązuje stowarzyszenie, które będzie dbało o interesy śląskich klubów i śląskiej piłki. Spotkanie przedstawicieli wymienionych klubów odbyło się na początku tygodnia w Katowicach - nie dojechali tylko przedstawiciele bytomskiej Polonii, ale pozostali mieli ich zgodę na akces do grupy "S 7" - ustalono kolejne etapy działania grupy: od podpisania listu intencyjnego po rejestrację stowarzyszenia w sądzie. Dziennik "Sport" obejmie patronatem medialnym akcję śląskich klubów.

- Osobno nie jesteśmy łakomym kąskiem dla dużych koncernów, ale razem jesteśmy potężną siłą - mówi Damian Saratowicz, dyrektor ds. marketingu i członek zarządu GKS Katowice, jeden z pomysłodawców powstania śląskiej grupy. - In gremio możemy przyciągnąć do nas potężnych sponsorów. Zresztą już mamy sygnały, że są firmy, które nie chcą wspierać pojedynczych klubów, ale są zainteresowane wsparciem piłki na Śląsku.

- W stu procentach zostanie zachowana autonomia każdego klubu - dodaje Krzysztof Maj, dyrektor ds. marketingu Górnika Zabrze. - Ale często było tak, że jeśli jakiś sponsor "wchodził" w Górnika, to automatycznie był bojkotowany w Chorzowie. Teraz stworzymy atrakcyjny pakiet dla sponsorów na kilka miesięcy lub nawet lat. Przecież w na terenie naszego województwa co kilka kilometrów leży duży klub, o wspaniałej historii, a aglomeracja śląska ma ponad trzy miliony mieszkańców; prawie dwukrotnie pod tym względem przebijamy Warszawę. Więc logiczne wydaje się, że lepiej się zjednoczyć, niż konkurować.

Niespełna dekadę temu podobny pomysł zjednoczenia śląskiej grupy pojawił się w głowach prezesów najsilniejszych wówczas klubów w regionie. Gospodarzem spotkania na neutralnym terenie w Rudzie Śląskiej był prezes tamtejszego Grunwaldu, Teodor Wawoczny, a trzech najważniejszych "tenorów": Marian "Magnat" Dziurowicz (GKS Katowice), Krystian Rogala (Ruch Chorzów), Ireneusz Serwotka (Odra Wodzisław) na lidera układu wybrało Pawła Bombę, prezesa Ruchu Radzionków, "nuworysza" w tym gronie. Prezes Bomba tego samego dnia po wyborze zmienił w swoim klubie trenera, ale w działaniu dla układu śląskich klubów już nie był tak dynamiczny i zjednoczeniowa idea jak szybko powstała, tak szybko zakończyła swój żywot. Dzisiaj wydaje się, że przedsięwzięcie ludzi młodych, operatywnych, mający marketing w małym palcu, nieskażonych bagażem złych doświadczeń z lat minionych ma ogromne szanse na powodzenie. - Będziemy mieć większą siłę przebicia w rozmowach z władzami lokalnymi, z władzami województwa, z policją, politykami - wylicza menedżer Piasta Gliwice, Janusz Bodzioch. - Nasi potencjalni sponsorzy będą widoczni nie tylko w Canale+ i TVN, które to stacje pokazują Orange Ekstraklasę, ale i w TVP 3 i TVP Sport, relacjonujące zmagania II ligi.

Członkowie "komitetu założycielskiego" nie ukrywali, że pomysł stowarzyszenia narodził się w trakcie akcji "Wspieraj swój klub", prowadzonej przez Warkę na terenie województwa śląskiego. Wówczas też przekonali się, jak wiele można osiągnąć, działając w razem. Gdy negocjowali warunki drugiej edycji akcji akcji Warki, osiągnęli założone cele dopiero w momencie przemówienia jednym głosem. - Pomyśleliśmy: dlaczego nie razem? Dlaczego nie zawiązać formalnej, stabilnej grupy? - ujawnia Łukasz Jachym, prezes GKS Tychy. - Dlatego tak się cieszę, że i dla nas znalazło się miejsce w tym zacnym gronie.

Zanim sąd zarejestruje stowarzyszenie, zespoły robocze muszą przygotować wspólną ofertę marketingową dla sponsorów, stworzyć model dzielenia pasywów i aktywów, czyli koniecznych kosztów własnych i przyszłych zysków. Efektywny marketing będzie szczególnie ważny w obliczu EURO 2012, które - o czym wszyscy zebrani byli święcie przekonani - odbędą się także na Śląsku. - Śląsk przegrał z Wielkopolską, Pomorzem, Mazowszem batalię o finały ME, a Stadion Śląski - jedyna arena w kraju gotowa do organizacji tej rangi imprezy - został zepchnięty na margines. Dlaczego? Bo nie mieliśmy siły przebicia; lobby, które by broniło naszych interesów. Teraz się to musi zmienić. Podpisaliśmy stosowne porozumienie z Chorzowem, że w przypadku meczów EURO 2012 na Stadionie Śląskim będziemy gościć u siebie uczestników tych mistrzostw - przypomina Krzysztof Maj, zapewniając, że Śląsk jest już dziś i logistycznie i infrastrukturalnie (baza hotelowa) przygotowany na to ogromnie znaczące dla kraju sportowe przedsięwzięcie. - Najważniejsze, że odbieramy na tych samych falach. Możemy i chcemy się rozwijać. Jestem przekonany, że w kolejnym etapie przyjdzie czas na naszych kibiców. W końcu nie wszyscy musimy się kochać, ale szanować - musimy zawsze - kończy dyrektor Maj.

źródło: Sport



Kris - Pią Kwi 11, 2008 8:57 am


Władze miasta zdecydowały o wstrzymaniu remontu toru żużlowego na stadionie „Skałki”
dziś


To nie nam ta decyzja zrobi krzywdę, a chłopakom, którzy cały swój czas poświęcali na treningi. Niektórzy są krok przed licencją. Teraz nie będą mieli jej gdzie zrobić – mówi Michał Widera.

Szkoleniowcy ogłosili, że szkółka żużlowa kończy swoją działalność. Dlaczego? Władze miasta zadecydowały, że remont toru na stadionie Ośrodka Sportu i Rekreacji zostaje wstrzymany. Żużlowcy, którzy przetrwali problemy finansowe i brak sponsorów, nie kryją rozgoryczenia. Podobnie mieszkańcy, którzy marzyli, by Świętochłowice znów stały się potęgą czarnego sportu.

Remont toru na stadionie Ośrodka Sportu i Rekreacji zostaje wstrzymany do czasu, aż powstanie projekt przebudowy całego obiektu. Plany mają być gotowe w czerwcu lub w lipcu. Przygotowanie toru do przeprowadzenia na nim zawodów ligi, kosztowałoby, według wstępnych szacunków, 20 tys. zł.

Nie chcemy marnować tych pieniędzy, skoro stadion miałby być i tak przebudowywany. Nie wiadomo, czy po remoncie spełniałby wymagania Polskiego Związku Motorowego. Brakuje wielu rzeczy: łączności między sędzią głównym a zapleczem, połączenie które biegło pod murawą zostało zniszczone podczas remontu w 2000 roku. Brakuje zegara pięciu minut i jeszcze kilku istotnych elementów. Poprzednio tor został odebrany, ale wówczas nikt nie przewidywał, że będą tu jeździć amatorzy - tłumaczy Janusz Grobelka, dyrektor OSiRu.

A amatorzy jeździć zaczęli i to całkiem nieźle. Na tyle, że w zeszłym roku zawodnicy Śląska zdobyli złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski Ligi Nieprofesjonalnej. Czy start w tegorocznych rozgrywkach byłby równie udany? Tego już się nie dowiemy. Szkoleniowcy Michał Widera i Rafał Chiński z Młodzieżowego Stowarzyszenia Śląsk Świętochłowice ogłosili, że szkółka żużlowa kończy działanie. - Bez toru i zaplecza nie możemy nigdzie startować - mówi Rafał Chiński.

Będziemy jeździć pewnie gdzie indziej. Najbliższa szkółka jest w Rybniku. To nie nas ta decyzja krzywdzi, a chłopców, którzy cały swój czas poświęcali na treningi. Niektórzy są krok przed licencją. Teraz nie będą mieli jej gdzie zrobić - mówi Michał Widera.

Jak informuje rzecznik prasowy magistratu, Roman Penkała, prace przy torze zostają wstrzymane aż pojawi się projekt. Za projektem ruszy remont stadionu, który według Penkały, jest elementem jednego z wieloletnich planów inwestycyjnych, a dokładniej modernizacji obiektów sportowych OSiR-u. Przebudowa obiektu miałaby rozpocząć się w przyszłym roku i zakończyć w 2010.

- Myślę, że i za pięć lat znajdą się ludzie, którzy będą szkolić młodzież i tradycja żużla w mieście nie zginie. To jedyny stadion żużlowy w okolicy. Po przebudowie tor będzie nadal istniał. Jeśli ci chłopcy mają wolę trenowania, to na pewno znajdą jakieś wyjście. Stadion nie odpowiada normom budowlanym, boję się tu wpuszczać ludzi - argumentuje Janusz Grobelka.

Dla żużlowców to jednak marne słowa pocieszenia. - Przecież my jesteśmy żywą promocją Świętochłowic, jeździmy po całym kraju. Po zeszłorocznym zdobyciu Mistrza Polski zostaliśmy uhonorowani przez władze … Chorzowa. Prezydent Kopel zaprosił naszą drużynę na Bal Sportowca, bo jeden chłopak ze szkółki jest chorzowianinem. Dostaliśmy wyróżnienia i puchar. Ze strony świętochłowickich władz nic, nawet gratulacji - mówi Rafał Chiński.
Justyna Przybytek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://swietochlowice.naszemiasto.pl/wy ... 39379.html



Kris - Pią Maj 16, 2008 11:29 am
Brak pieniędzy zaważył na losie B-klasowej drużyny Czarnych Świętochłowice
dziś


Rafał Tomaszewski, prezes Ogniska Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej ma nadzieję, że wrócą lepsze czasy dla amatorskiego sportu. Fot. Łukasz Respondek

Pochowane bramki, porozrzucane szkło i sterta śmieci. Tak wygląda boisko przy ulicy Chrobrego, na którym do niedawna swoje mecze rozgrywała działająca przy Ognisku Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej "Na Wzgórzu" amatorska drużyna Czarnych Świętochłowice. Ubiegły sezon był najprawdopodobniej ostatnim, w którym wystąpiła. Źle wypełniony wniosek spowodował, że stowarzyszenie nie otrzymało pieniędzy z organizowanego przez gminę konkursu na prowadzenie działalności. Brak funduszy na start w tegorocznych rozgrywkach jest jednoznaczny z zawieszeniem funkcjonowania drużyny.

- Wniosek został odrzucony ze względów formalnych - potwierdza rzecznik prasowy Urzędu Miasta, Roman Penkała.

- Śląski Związek Piłki Nożnej nałożył na nas karę w wysokości 1500 złotych. To prawie tyle ile, wydawaliśmy na rundę. Sport amatorski nie ma przyszłości w naszym kraju. Szukaliśmy innych źródeł finansowych, ale w dzisiejszych czasach na rozgrywki B-klasowe trudno je znaleźć - mówi Rafał Tomaszewski, prezes OTKKF i kierownik drużyny.

W treningach i rozgrywkach mógł brać udział każdy. Umiejętności były sprawą drugorzędną. Najważniejsze były dobre chęci. Piłkarze sami malowali linie, sprzątali murawę. Sprzęt sportowy klub załatwiał we własnym zakresie - kupował go często trener lub zawodnicy.

- Gdyby nie problem z pieniędzmi, pewnie wystartowalibyśmy bez problemów. Chętnych nie brakowało, mimo tego że drużyny w naszej klasie rozgrywkowej podchodzą do piłki coraz bardziej profesjonalnie i zaczynają płacić piłkarzom - wyjaśnia Tomaszewski.

Dodatkowym argumentem na korzyść stowarzyszenia powinien być fakt, że w odległości stu metrów znajduje się szkoła i przedszkole, którym dobrze utrzymane boisko z pewnością by się przydało. Inna sprawa, że obecnie murawa obiektu do rozgrywania spotkań się nie nadaje. Najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa boiska ze sztuczną nawierzchnią.

- Świętochłowice są jednym z nielicznych miast, które nie mają takiego obiektu. Mogłyby na nim grać wszystkie kluby działające w naszym mieście - uważa Tomaszewski.

Na razie działacze mogą jedynie podziękować wszystkim, którzy pomagali drużynie. Może kiedyś zmienią się realia i klub się reaktywuje?
Łukasz Respondek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://swietochlowice.naszemiasto.pl/sport/852901.html



Wit - Pią Cze 13, 2008 7:34 am


Katowice wycofały się z programu i nie zrobią boiska dla dzieci
dziś
Katowiccy samorządowcy wycofali się wczoraj z rządowego programu "Orlik 2012". To już druga gmina województwa śląskiego, która nie wytrzymała tempa narzuconego przez ministra sportu, Mirosława Drzewieckiego. Jako pierwsi zrezygnowali urzędnicy z Jastrzębia Zdroju.

Boisko dla każdej gminy obiecał samorządowcom premier Donald Tusk. Orlik zakłada, że do 2012 r. w Polsce powstanie 2 tys. kompleksów sportowych z zapleczem sanitarnym. Koszt każdego szacowany jest na około 1 mln. zł. Rząd zobowiązał się do pokrycia 33 proc. kosztów inwestycji, drugie tyle mieli dołożyć marszałkowie województw. Gminom pozostało wyłożyć jedną trzecią kwoty i zakończyć budowę do 31 grudnia. W pierwszym roku do programu akces zgłosiło 40 śląskich gmin.

Wczoraj minął drugi z trzech wyznaczonych terminów składania wniosków do urzęd wojewódzkiego o udzielenie promesy na pieniądze z ministerstwa. Aby je otrzymać, samorządowcy muszą złożyć na biurko wojewody projekt i kosztorys inwestorski. Tylko z zagwarantowanymi środkami z urzędów marszałkowskiego i wojewódzkiego mogą ogłaszać przetarg na wykonanie obiektu.

Jak na razie na Śląsku tym wymaganiom sprostali tylko samorządowcy z Pietrowic Wielkich. 10 czerwca ruszyli z procedurą przetargową.

Janusz Raczek koordynator Orlika w regionie podsumowuje, że do wczoraj nadesłano w sumie 21 wniosków o udzielenie promesy.

- Kolejny termin mija 24 czerwca. Jeszcze nie wiadomo, która gmina wskoczy na miejsce Katowic, decyzja zapadnie dopiero 2 lipca, kiedy Sejmik Wojewódzki podejmie odpowiednią uchwałę. Zamiast Jastrzębia boisko wybuduje na pewno Mikołów, który jest dobrze przygotowany do inwestycji. Ze znalezieniem zastępcy dla Katowic może być problem, bo gmina, która podejmie się zadania, będzie musiała skompletować dokumentację, ogłosić przetarg i zbudować obiekt w skróconym czasie - twierdzi Raczek.

Stanowisko ministerstwa jest jasne. - Jeśli gmina ogłosi przetarg w terminie, który pozwala przypuszczać, że budowy nie uda się ukończyć, pieniądze zostaną przekazane kandydatowi z listy rezerwowej, który jest zobligowany do prowadzenia równoległych przygotowań - zapowiadała Małgorzata Pełechaty, rzecznik prasowy Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Katowiccy urzędnicy zrezygnowali, bo obliczyli, że budowy boiska do końca października nie ukończą. - Wytyczne co do inwestycji otrzymaliśmy zbyt późno, potem mieliśmy problem ze znalezieniem lokalizacji. Kiedy już ją mamy, doszliśmy do wniosku, że nie zdążymy. Przetarg, to co najmniej dwa miesiące, inwestycja - trzy, a budować można tylko do końca października. Zdecydowaliśmy się, że przystąpimy do edycji Orlika na rok 2009, nabór będzie w lipcu tego roku - wyjaśnia Adam Kochański, naczelnik wydziału inwestycji w katowickim magistracie.

Choć nasi urzędnicy nie potrafili uporać się ze znalezieniem lokalizacji, w całej Polsce kolejne gminy ogłaszają przetargi. Tylko na początku czerwca dokonało tego około 30 samorządów. Janusz Raczek zapewnia, że na Śląsku procedury przetargowe ruszą najpóźniej 15 lipca.

Ten termin może jednak zniechęcić kolejnych samorządowców. - Prace budowlane trzeba zakończyć we wrześniu, najpóźniej w październiku. Później duża wilgoć uniemożliwi położenie nawierzchni - przypomina Piotr Kozłowiecki, wiceprezes firmy specjalizującej się w budowie obiektów sportowych. A zanim w ruch pójdą łopaty musi zakończyć się przetarg, pod warunkiem, że nie zostanie oprotestowany.

Justyna Przybytek - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Pią Sty 09, 2009 12:00 am


Kibice w Katowicach w minionym, 2008 roku nie mieli wielu powodów do zadowolenia
02.01.2009
W 2008 roku sportowcy z Katowic nie rozpieszczali swoich kibiców. Fani GKS-u Katowice nie mieli zbyt wielu powodów do radości, a po wybrykach niektórych z nich prezes Jan Furtok poważnie zastanawiał się nad odejściem z klubu. Na Bukowej pozostał, ale problemy... również. Nie ominęły one również Rozwoju Katowice, który jeszcze wiosną walczył o awans do wyższej klasy rozgrywkowej, a tymczasem rok zakończył na samym dnie tabeli nowej III ligi.

Były również jednak sukcesy. Katarzyna Pawlik reprezentująca barwy Startu Katowice zdobyła na paraolimpiadzie w Pekinie cztery medale w pływaniu. W stylu dowolnym na dystansie 400 metrów z czasem 4:33.15 o 6.29 sekundy poprawiła dotychczasowy rekord świata. Wywalczyła również dwa srebrne medale, także w stylu dowolnym na 50 i 100 metrów oraz brązowy na dystansie 200 metrów stylem zmiennym. Swoimi osiągnięciami pochwalić mogą się również karatecy TKKF-u Czarni Katowice. Podopieczni sensei Dariusza Łyczko z sekcji karate kyokushin wywalczyli na odbywających się w Radzyminie Mistrzostwach Polski Juniorów trzy medale. Jednak oczy katowickich sympatyków sportów przede wszystkim były zwrócone na areny sportów zespołowych. A tam bywało różnie.

Piłka nożna

Występująca w drugiej lidze Gieksa zakończyła wiosenne rozgrywki na 10 miejscu. Do nowego sezonu zawodnicy, działacze i kibice przystępowali z dużymi ambicjami. Co prawda nikt nie zapowiadał awansu do Ekstraklasy, ale apetyty zostały rozbudzone. Niestety, nawet zmiana trenera w trakcie sezonu nie pomogła i nasi piłkarze zakończyli jesienne zmagania na ostatnim miejscu z dorobkiem zaledwie 15 punktów. Również Rozwój minionego roku nie może zaliczyć do udanych. Wiosną w kuriozalny sposób zaprzepaścił szansę na awans do II ligi, ale prawdziwa katastrofa miała dopiero nastąpić. Okazało się, że mieszanka młodości i rutyny nie funkcjonuje zgodnie z oczekiwaniami. Miejsce Piotra Stacha zajął Krzysztof Izydor, ale Rozwój również spędza zimę w strefie spadkowej.

Nie zawiedli tylko piłkarze Górnika MK.

Futsal

Latem 2008 roku w prestiżowej kawiarni w Rondzie Sztuki zostało zaprezentowane nowe Jango. Profesjonalna konferencja prasowa i prezentacja drużyny zapowiadały pewien przełom i nadały Jango nową jakość. Okazało się wtedy, że katowicki klub ma zamiar budować swoją siłę na zagranicznych zawodnikach. Do Polski przyjechali Brazylijczycy. Trenerem został Ukrainiec. Katowicka Chelsea, jak szybko okrzyknięto klub z Szopienic, pociągnęła za sobą tłumy. Jango nie tylko jest blisko zdobycia tytułu mistrzowskiego, ale także w 2008 r. osiągnęło ogromy sukces organizacyjny i społeczny. Szopienicka hala wypełnia się po brzegi. Zawodnicy osobiście zapraszają kibiców na swoje spotkania i w barwach klubowych przechadzają się po ulicach miasta. Jesienią katowiczanie nie przegrali żadnego spotkania i przerwę zimową spędzą w fotelu lidera.

Hokej

Hokeiści Naprzodu znaleźli receptę na wyżej notowaną Cracovię i są poważnym kandydatem w walce o medale. Byłby to powrót do znakomitej tradycji jednego z najbardziej utytułowanych katowickich klubów. Na sukces nadzieje mają również zawodnicy i działacze HC GKS Katowice. Wiosną przegrali z drużyną z Jastrzębia walkę o awans do Ekstraligi, ale nie załamali się i deklarują kolejną próbę także w tym sezonie.

Koszykówka

Katowiczanie po roku przerwy wrócili na I-ligowe parkiety. Podopieczni Mirosława Stwowskiego na początku sezonu stawiani byli na straconej pozycji. Tymczasem w trakcie sezonu wyżej notowane drużyny zaczęły tracić punkty w spotkaniach z naszymi koszykarzami. Katowiczanie zanotowali serię sześciu kolejnych zwycięstw, a ich postawa została przez niektórych okrzyknięta największą niespodzianką obecnego sezonu.

Patryk Trybulec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/941977.html



Wit - Czw Sty 28, 2010 10:19 pm
Kolejny katowicki klub nad finansową przepaścią
ksb2010-01-28, ostatnia aktualizacja 2010-01-28 22:39



IV-ligowemu MK Górnikowi grozi, że nie przystąpi do wiosennych rozgrywek. - Nie można do tego dopuścić. Nie klęknę i nie dam sobie poderżnąć gardła - zapewnia Zbigniew Szczepański, prezes klubu.

Popularna "emka" już jesienią radziła sobie bardzo słabo. Po pierwszej części rozgrywek zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli grupy pierwszej IV ligi. Teraz okazuje się, że drużyna z południa Katowic w ogóle może nie przystąpić do rundy rewanżowej. Ze względu na kryzys finansowy klub opuściło wielu zawodników. Z funkcji trenera zrezygnował też Jerzy Grabara. - W tym tygodniu pojawię się jeszcze w klubie, ale nie wierzę, że usłyszę dobre wieści. Rzeczywistości jest brutalna - teraz o wszystkim decydują finanse. To bardzo przykra sytuacja, bo MK Górnik to przecież od lat uznana firma na poziomie trzeciej-czwartej ligi - mówi szkoleniowiec. Wychowankiem klubu jest m.in. obecny dyrektor reprezentacji Polski Jan Furtok.

Prezes Szczepański wyjaśnia, że problemy klubu to efekt nie wywiązania się przez sponsorów z umów reklamowych. - Z pieniędzmi zalega nam Katowicki Holding Węglowy i duża drukarnia. Nie wiem, co będzie z nami. Jest takie niebezpieczeństwo, że nie przystąpimy do ligi, ale zapewniam, że łatwo się nie poddamy - mówi Szczepański.

Wieści z "emki" niepokoją władze miasta. - Klub nie mógł nawet odebrać przyznanej mu dotacji, bo ma zadłużenie wobec instytucji publicznych. Mamy więc podobną sytuację, choć w mniejszej skali, co z GKS-em Katowice. Byłby wielka szkoda, gdyby klub miał upaść, bo przecież od niedawna ma do dyspozycji nowy obiekt. Działacze sportowi muszą się wreszcie nauczyć, że wydaje się tylko te pieniądze, które ma się na koncie, a nie wirtualne - komentuje Sławomir Witek, naczelnik Wydziału Sportu i Turystyki UM Katowice.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ascia.html



gojik - Pon Lut 01, 2010 7:25 am
w tym mieście nie długo nie będzie wogóle żadnej dyscypliny, nie mówiąć juz o tej na najwyższym poziomie... żal.pl



GoldBoy - Śro Mar 10, 2010 9:24 pm
MK Górnik Katowice zawiesił działalność drużyny seniorów
http://czado.blox.pl/2010/03/Podzwonne.html

Klub grał w 5 klasie rozgrywkowej (IV liga). Był to przez wiele lat solidny III-cio ligowiec. Wychowankiem był min. Furtok.

Obecnie w Katowicach piłkarskie kluby to GKS w drugiej klasie rozgrywkowej (zwanej I ligą), Rozwój w czwartej klasie rozgrywkowej (zwanej III ligą), a kolejna jest dopiero Podlesianka Katowice w czwartej klasie rozgrywkowej (liga okręgowa). Dla uzupełnienia w A i B klasie jest jeszcze kilka zespołów.

Nawet nie chce mi się komentować.



Wit - Czw Kwi 29, 2010 9:03 am
NAGRODA PREZYDENTA MIASTA KATOWICE W DZIEDZINIE SPORTU
katowice.eu, 2010-04-29 07:43

W oparciu o opinię Komisji Nagrody Prezydenta Miasta Katowice w dziedzinie sportu Prezydent Miasta Katowice przyznał nagrody w dziedzinie sportu.

NAGRODA SPECJALNA Prezydenta Miasta Katowice w dziedzinie sportu dla następujących zawodników:

Justyna Kowalczyk - AZS AWF Katowice - biegi narciarskie,

Tomasz Sikora - AZS AWF Katowice
– biathlon

Nagroda Prezydenta Miasta Katowice w dziedzinie sportu dla najlepszych sportowców:

1. Dominika Mosler – AZS AWF Katowice – szermierka

2. Sylwia Jaśkowiec - AZS AWF Katowice – narciarstwo biegowe

3. Monika Soćko – KS „Hetman Szopienice” - szachy

Nagroda Prezydenta Miasta Katowice w dziedzinie sportu
w kategorii: „Sportowa nadzieja Katowic” dla następujących zawodników:

1. Monika Hojnisz – UKS „Lider” - biathlon

2. Michał Świątkowski – KS „06 Kleofas Katowice” - boks

3. Artur Pióro – MKS „Pałac Młodzieży” - pływanie

Nagroda Prezydenta Miasta Katowice w dziedzinie sportu w kategorii najlepszy działacz sportowy/trener w 2010 roku dla Piotra Bortela – trenera sekcji szermierki AZS AWF Katowice

Uroczystość wręczenia Nagród Prezydenta Miasta Katowice odbędzie się w dniu 30 kwietnia 2010 r. o godz. 14.00 w Miejskim Domu Kultury
„Szopienice- Giszowiec” Filia Nr 2 Plac Pod Lipami 1.

http://www.tvs.pl/informacje/23946/



Wit - Pon Maj 10, 2010 9:08 pm
Nagrody prezydenta, czyli katowicki sport na deskach
Maciej Blaut 2010-04-29, ostatnia aktualizacja 2010-04-29 20:08:43.0



Prezydent Katowic przyzna w piątek nagrody w dziedzinie sportu Justynie Kowalczyk i Tomaszowi Sikorze. To wspaniały gest ze strony Piotra Uszoka. Obawiam się tylko, że gdyby genialna biegaczka i wybitny biatlonista rzeczywiście mieli coś wspólnego ze stolicą naszego województwa, to nie odnosiliby tylu sukcesów - pisze Maciej Blaut.

Piotr Uszok ma, oczywiście, pretekst do wręczenia nagród utytułowanym sportowcom. Oboje to zawodnicy AZS-u AWF-u Katowice, tyle że tak naprawdę o formę sportową Kowalczyk i Sikory nie dbają ich klubowi szkoleniowcy, ale trenerzy kadry narodowej. O ile jeszcze złota medalistka z Vancouver z katowicką uczelnią związana jest od lat, to Sikora stał się zawodnikiem AZS-u całkiem niedawno.

Trudno też doszukiwać się większych związków emocjonalnych Katowic i katowiczan akurat z tymi sportowcami. Udowodniły to ostatnie igrzyska olimpijskie. Gdy Kowalczyk biegła w Kanadzie po złoto, to przecież jej rodzinna Kasina Wielka, a nie Katowice, była rozgrzana do czerwoności. Podobnie jest z Sikorą, którego sukcesy najbardziej świętuje się w Radlinie.

Gdyby z listy sportowców uhonorowanych przez prezydenta wykreślić Kowalczyk i Sikorę, w pełni ujrzelibyśmy słabość katowickiego sportu. W mieście nie ma ani wybitnych zawodników ani silnych klubów sportowych.

Władze Katowic zaangażowały się niedawno w pomoc będącemu wizytówką miasta piłkarskiemu GKS-owi. Idea słuszna, tylko wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Urząd zdecydował się pomóc "Gieksie", gdy ta ledwo zipała z powodu zapaści finansowej. Gdyby prezydent Uszok zainterweniował wcześniej, to nie doszłoby do ucieczki najlepszych zawodników oraz uniknięto by konieczności płacenia długów, które urosły do niebotycznych rozmiarów. Kibice na pewno na długo zapamiętają też, że to za rządów Uszoka padł zasłużony MK Górnik, który wycofał się z IV-ligowych rozgrywek.

Katowice były kiedyś potęgą w polskim hokeju. Dobrze, że z tamtych czasów pozostały jakieś wspomnienia, zdjęcia i zapiski, bo teraz nikt by w to nie uwierzył. Naprzód Janów prezentuje poziom najwyżej przeciętny, a HC GKS nie prezentuje żadnego poziomu i istnieje tylko dzięki grupce zapaleńców.

A może koszykówka, piłka ręczna albo siatkówka? To przykra sprawa, ale o istnieniu tych popularnych dyscyplin na poziomie profesjonalnym władze Katowic zdają się w ogóle nie wiedzieć. Z góry informuję urzędników, że sukcesy w curlingu czy futsalu szerszego grona kibiców nie interesują.

O pomstę do nieba woła stan infrastruktury sportowej w mieście. Niedawno minęło sześć lat od chwili, gdy prezydent Uszok obiecał, że ze stadionu przy ul. Bukowej zrobi "perełkę". Do teraz nie wiemy nawet, kiedy modernizacja obiektu się rozpocznie. W mieście brakuje basenów i hal sportowych. Ta, która powstała w Szopienicach, zasłynęła przede wszystkim ze swojej brzydoty. Sytuację ratuje trochę niezawodny Spodek. Czy istnieją jakieś obiektywne przeszkody, aby imprezy sportowe dużej rangi odbywały się w nim co tydzień, a nie co pół roku? Jestem pewien, że kibice woleliby tam oglądać katowickich siatkarzy walczących o mistrzostwo Polski, niż szalejącego w ringu Pudziana.

Zarządzanie miejskim sportem już w "Gazecie" opisywaliśmy. Nie wygląda na to, aby ktoś w magistracie przejął się istnieniem dublujących się stanowisk w wydziale sportu oraz pełnomocnika ds. sportu. Nie można oczywiście zapomnieć o Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Lista wpadek tej instytucji zdaje się nie mieć końca.

Słabość organizacyjna przekłada się na jakość katowickiego sportu. Gdyby było inaczej, prezydent Uszok mógłby dziś wręczyć nagrody specjalne wybitnym sportowcom z Katowic. Niestety, takich nie ma.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... skach.html

Jaki jest sport w Katowicach? Wystarczy wgląd w tabele
Notował Maciej Blaut 2010-05-04, ostatnia aktualizacja 2010-05-04 20:47:21.0

Ludzie związani z katowickim sportem komentują piątkowy tekst "Gazety", w którym napisaliśmy, że w mieście nie ma ani wybitnych zawodników, ani silnych klubów.

Zbigniew Waśkiewicz, rektor AWF-u Katowice: Z zawodowym sportem w Katowicach na pewno nie jest bardzo dobrze. Nie uważam jednak, aby była to wina tylko prezydenta miasta. Katowice wspierają przecież sport, np. inwestując w obiekty. Oczywiście można by oczekiwać, aby pieniędzy z magistratu było trochę więcej. Uważam, że o sport mocniej powinna zabiegać rada miasta. Brakuje mi także kompetentnego działania w klubach. Skoro Zagłębie Sosnowiec czy Polonia Bytom mają jakichś sponsorów, to dlaczego nie mogą ich mieć kluby z Katowic? W tekście "Gazety" zabrakło mi informacji o naszym AZS-ie. To przecież drugi klub w Polsce pod względem wielkości! Ustępujemy tylko Zawiszy Bydgoszcz. Katowice mogą też pochwalić się sukcesami w sporcie dzieci i młodzieży.

Marek Kisiel, prezes Śląskiego Związku Piłki Siatkowej: W katowickiej siatkówce widać wieloletnie zaniedbania. Drużyny męskiej nie ma w mieście od wielu lat. Kiedy upadł Kolejarz Katowice, brakuje też zespołu kobiet. A zainteresowanie siatkówką w Katowicach jest przecież duże - pokazują to mecze Ligi Światowej w Spodku. Ostatnio coś się zaczyna poprawiać w mieście w szkoleniu młodzieży. Nie chcę zapeszyć, ale jest pomysł, aby do drugiej ligi zgłosić drużynę dziewczyn lub chłopców. Taki zespół miałby grać w hali w Szopienicach. A ekstraklasa? To wymagałoby dwu-trzyletnich przygotowań. No i musiałby się znaleźć ktoś, kto by się tym zajął.

Marek Szczerbowski, dyrektor Stadionu Śląskiego, katowicki radny: Ze sportem w Katowicach jest źle. Działania urzędu miasta w tej dziedzinie mają charakter akcyjny. W magistracie brakuje strategii rozwoju sportu. Dobry przykład to pomoc udzielana GKS-owi. Działanie jest słuszne, ale wzięto się za to dopiero, gdy w klubie wybuchł już pożar. Wiadomo, że sukcesami może pochwalić się AZS AWF Katowice. Nie umiem się w tym jednak doszukać polityki miasta. To raczej efekt dobrego szkolenia uczelni w kilku dyscyplinach. Dodam, że niedofinansowany jest też sport młodzieżowy.

Leszek Tokarz, prezes HC GKS-u Katowice: Wystarczy popatrzeć w tabele różnych lig. W Katowicach nie ma znaczących drużyn w popularnych dyscyplinach. Jedynie Naprzód Janów trzyma jakiś poziom. Uważam, że w hokeju można by to stosunkowo łatwo zmienić. Przez wiele lat Katowice stały przecież tą dyscypliną. Nie chodzi mi tylko o wysokość dotacji finansowej z urzędu miasta, ale o stworzenie odpowiedniego klimatu dla tej dyscypliny. Gdyby ktoś z magistratu, niekoniecznie osobiście prezydent miasta, pomógł nam w rozmowach z firmami, to dużo łatwiej byłoby nam znaleźć sponsorów.

Piotr Hyla, katowicki radny: Dobrze, że w "Gazecie" padły takie mocne słowa. W Katowicach znikają przecież nie tylko poszczególne sekcje, lecz także całe kluby sportowe! Przejęcie opieki nad GKS-em to ruch w dobrym kierunku, ale miasto nie powinno na tym poprzestać. Najlepiej, żeby urząd skupił się na trzech-czterech najpopularniejszych dyscyplinach i zaczął je promować. Za spore pieniądze wyremontowano Spodek. Urządzanie w nim bokserskich gal nie zastąpi emocji związanych z ligowymi meczami. Inwestowanie w zawodowy sport będzie miało przełożenie na zainteresowanie nim dzieci i młodzieży. Tylko w ten sposób wychowamy przyszłe gwiazdy.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... abele.html



Wit - Śro Cze 09, 2010 8:50 pm
Miasto wielkich wydarzeń w ogóle nie potrzebuje sportu
Przemysław Jedlecki 2010-06-09, ostatnia aktualizacja 2010-06-09 13:52:47.0



Trudno oprzeć się wrażeniu, że dla niektórych katowickich urzędników wspólne zdjęcie prezydenta z Mariuszem Pudzianowskim jest warte więcej niż pierwszoligowa drużyna koszykarek - pisze Przemysław Jedlecki

Katowice od dłuższego czasu próbują przekonać wszystkich, że są miastem wielkich wydarzeń. Z tego powodu magistrat wydaje publiczne pieniądze na imprezy, które mają przynieść miastu prestiż i sławę.

Niestety, Katowice nie mają żadnej strategii promocji, zatem dofinansowanie każdej imprezy to efekt rozmów i wymiany korespondencji jej organizatorów z prezydentem, a przynajmniej z naczelnikiem wydziału promocji. W ten sposób miasto według własnego widzimisię dofinansowało np. organizację walki w Spodku Mariusza Pudzianowskiego, a odmówiło wsparcia prestiżowych Europejskich Dni Dziedzictwa. Urzędnicy zmienili zdanie zmienili dopiero, kiedy "Gazeta" napisała o sprawie.

Teraz okazało się, że miasto przeznaczy 2,8 mln zł na wsparcie organizacji Eurobasketu 2011, czyli mistrzostw Europy koszykarek. Spodek znowu stanie się areną wielkiego wydarzenia, a urzędnicy będą pękali z dumy. Po raz kolejny utwierdzą się w przekonaniu, że podejmują dobre decyzje. Nic bardziej mylnego!

Tak rozumiana promocja to tylko dmuchana bańka, próba stworzenia wizji przyjaznego i otwartego na ludzi miejsca. Być może da się na nią nabrać ktoś, kto nie ma czasu ani ochoty sprawdzić, jak Katowice starają się o to, by bohaterem "wielkich wydarzeń" byli też katowiccy sportowcy. Bo choć miasto wyda prawie 3 mln zł na organizację meczów, nie chce pomóc znacznie skromniejszymi kwotami pierwszoligowej drużynie koszykarek z AZS-u AWF-u. Roczny koszt utrzymania ich sekcji wynosi około 130 tys. zł. W tym roku AZS AWF otrzymał z miasta 100 tys. zł na gry zespołowe. W klubie działa około dziesięciu sekcji, ale za chwilę będzie ich mniej, bo klub boryka się z problemami finansowymi i najpewniej zlikwiduje drużynę koszykarek. Na niedawnej sesji radni pytali, czy uda się im pomóc, ale prezydent powiedział "nie". W ten sposób w cieniu wielkiego sportowego wydarzenia skazuje się na niebyt dobrych sportowców.

Czyżby miasto wielkich wydarzeń nie potrzebowało wielkiego sportu? Naprawdę wystarczy raz na jakiś czas wynająć halę drużynom z innych części Polski i Europy? Przecież to droga donikąd, bo prędzej czy później okaże się, że katowicki Spodek nie jest ani idealnym, ani jedynym miejscem na takie imprezy, i trzeba będzie coraz bardziej o nie zabiegać. A większa konkurencja to większe koszty. Wszystko to w imię tzw. promocji miasta pozbawionej jasnych i precyzyjnych celów.

Urzędnicy bronią się, że wspierają kluby sportowe i trudno obarczać miasto winą za ich niepowodzenia. Święta racja. Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że dla niektórych urzędników wspólne zdjęcie prezydenta z Pudzianem jest warte więcej niż pierwszoligowa drużyna koszykarek.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... portu.html



Wit - Czw Sie 26, 2010 10:04 pm
Katowice chcą dolewać "Gieksie" najdroższej benzyny

Rozmawiał Maciej Blaut 2010-08-26, ostatnia aktualizacja 2010-08-26 19:06:28.0



Urząd miasta przeznaczył dwa miliony złotych na zakup akcji GKS-u Katowice. Jeszcze wcześniej tonącej w długach "Gieksie" udzielił wsparcia kilkuset tysiącami złotych. Tak wielkie kwoty podziałały na wyobraźnię działaczy innych katowickich klubów. Czy po uzdrowieniu sytuacji w GKS-ie miasto weźmie się za odbudowę innych dyscyplin?
Po wejściu do gabinetu Sławomira Witka, naczelnika wydziału sportu i turystyki katowickiego urzędu miasta, w oczy rzucają się dziesiątki zdjęć, jakie zrobił sobie w towarzystwie przeróżnych VIP-ów, i to nie tylko tych ze świata sportu. Naczelnika można zobaczyć na nich w towarzystwie Marcina Gortata, Justyny Kowalczyk, ale i grupy Kombii czy Bronisława Komorowskiego.

Maciej Blaut: Czy władze Katowic są zadowolone ze stanu sportu w mieście?

Sławomir Witek, naczelnik wydziału sportu i turystyki: Na pewno nie. W sporcie nie ma chyba jednak takiego stanu, że jest się ze wszystkiego do końca zadowolonym. Zawsze można uznać, że może być lepiej. W Katowicach działamy drobnymi krokami, aby docelowo być jednak zadowolonym.

"Gazeta" martwiła się niedawno, że prezydent miasta musi wręczać swoje nagrody specjalne sportowcom, którzy niewiele mają wspólnego z Katowicami, czyli Justynie Kowalczyk i Tomaszowi Sikorze.

- Nie zgadzam się z tą tezą. Kowalczyk i Sikora są przecież zawodnikami katowickiego klubu. Przypominam też, że Kowalczyk jest honorową obywatelką Katowic. Były więc podstawy do ich nagrodzenia.

Sportową wizytówką miasta jest GKS. Nie niepokoją was ostatnie słabe wyniki tego zespołu?

- To dopiero początek sezonu. Trenerowi Dariuszowi Fornalakowi trzeba dać czas. Jestem przekonany, że to szkoleniowiec z najwyższej półki. Największym błędem byłoby teraz wtrącanie się do jego pracy. A już zupełnie sobie nie wyobrażam, żeby miał zostać zwolniony.

Katowice wyłożyły 2 mln zł na zakup akcji klubu. Wiadomo, już jak GKS będzie dotowany w następnych latach?

- To, co się ostatnio stało w tym klubie, pokazuje, w jaką stronę powinien iść sport na najwyższym poziomie. Mam tu na myśli stworzenie takiej formy organizacyjnej, która jest przejrzysta i na dodatek kierowana przez ludzi bez bagażu złych doświadczeń. Kończy się procedura obejmowania akcji przez miasto i wkrótce formalnie staniemy się jego współwłaścicielem. To trochę jak z zakupem samochodu. Żeby jeździł, to trzeba mu dolewać benzyny i to najlepiej tej najdroższej (śmiech ). Liczymy się z tym, że GKS jako marka, która ma promować Katowice, musi być wspierana przez miasto. Jakimi kwotami? Mogę mieć nadzieję, że takimi jak ostatnio. Przypominam jednak, że po jesiennych wyborach będziemy mieli nowych radnych i to oni o tym zadecydują.

To prawda, że gdy wspomogliście wysoką kwotą GKS, w urzędzie pojawiła się kolejka klubów chętnych do otrzymania podobnych pieniędzy?

- Po ostatnich zmianach w GKS-ie działacze klubów hokejowych też zaczęli szukać nowych sposobów na funkcjonowanie. Docelowo te kluby także chcą działać jako spółki. Warunkiem, aby miasto było ich współudziałowcem, jest jednak znalezienie głównego akcjonariusza.

O hokeistach GKS-u było ostatnio głośno po tym, jak nie mogli przystąpić do barażu o ekstraligę, bo nie mieli gdzie grać.

- To nie jest tak, że powodem nieprzystąpienia do barażu był tylko brak zamrożenia lodowiska przy Spodku. Udział wiązał się z kosztami, a HC GKS nie jest krezusem. Inna rzecz, że baraże w ogóle nie powinny się odbywać w takim terminie! Jak zarząd PZHL-u mógł coś takiego wymyślić, skoro o tej porze drużyny są jeszcze nieskompletowane i nieprzygotowane do sezonu?

W ekstraklasie piłkarek nożnych zadebiutowała niedawno drużyna 1.FC AZS AWF. Czy miasto wesprze mocniej finansowo ten klub, by pokusić się o sukcesy w tej dyscyplinie?

- Dziewczyny grają fantastycznie. Wiem, bo sam z nimi grałem (śmiech ). Klub jest dobrze zorganizowany i dobrze rokuje na przyszłość. Do tej pory wspomagaliśmy go niewielkimi pieniędzmi, bo i potrzeby zgłaszane przez klub były niewielkie. Chcemy, aby w przyszłości tam pomoc była większa. To ma być sygnał, że promujemy dobrą pracę. Problemem klubu jest brak siedziby. Proponowaliśmy, aby panie grały na Hetmanie Katowice, ale na razie są przywiązane do Rapidu.

A kiedy Katowice doczekają się silnej drużyny w najpopularniejszych grach zespołowych?

- O sukcesy w grach zespołowych jest oczywiście bardzo trudno, ale ten proces już się rozpoczął. Chcemy wprowadzić w życie system powiązany ze sportem szkolnym. W Katowicach jest np. sporo zdolnych siatkarzy czy siatkarek, ale po ukończeniu wieku juniora nie mieli dotąd gdzie grać. Od teraz w drugiej lidze zagrają dziewczęta pod szyldem Sokół 43. Mam nadzieję, że to będzie dobry impuls do rozwoju tej dyscypliny. Wierzę, że do pierwszej ligi awansują koszykarze AZS-u AWF-u. Myślę, że to właśnie oni - nie licząc piłkarzy - jako pierwszy katowicki zespół włączą się do walki o mistrzostwo Polski. Wokół tej dyscypliny mamy po prostu zespół wybitnych specjalistów. Rozmawialiśmy też ze Śląskim Związkiem Piłki Ręcznej o odbudowie tej dyscypliny. Problemem jest jednak nabór. Pomimo sukcesów reprezentacji nie ma wielu chętnych do uprawiania piłki ręcznej.

Boję się, że jeśli wasze plany wypalą, to nowe drużyny nie będą miały gdzie grać. W Katowicach brakuje hal sportowych.

- To prawda, że hal jest za mało w stosunku do potrzeb. W tej chwili powstaje sala z pełnowymiarowym boiskiem i widownią przy Gimnazjum nr 19. Planów budowy większej hali na razie nie ma. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że obecnie rzadko zdarza się, żeby komplet widzów zasiadł w hali w Szopienicach, która może pomieścić 1300 osób. Na razie opanowujemy rynek boisk piłkarskich, których jest w Katowicach sporo.

Sportowym symbolem Katowic pozostaje Spodek. Nie boicie się odpływu z niego atrakcyjnych imprez do nowoczesnych hal, które powstają w całym kraju?

- To oczywiście jest pewien problem. Szczególnie wobec spierania się koncepcji zrobienia ze Spodka muzeum czy czegoś do zwiedzania, z pomysłem jego modernizacji, która uczyniłaby go konkurencją dla nowych hal. Powstające teraz obiekty są piękne i funkcjonalne, ale Spodkowi wciąż mogą pozazdrościć uniwersalnej formy, tradycji i atmosfery, która w nim panuje. Spodek to prawdziwa arena z widownią dookoła, a nie taki klasyczny prostokącik. A imprez do zorganizowania jest tyle, że wystarczy dla wszystkich. Na pewno będziemy walczyli o najwyżej rangi imprezy siatkarskie, włącznie z mistrzostwami świata. W bliżej perspektywie możliwie są występy w Spodku Jastrzębskiego Węgla w europejskich pucharach. Trzeba też się jednak starać o nowinki, sporty, które będą się rozwijały jak np. walki MMA czy show motocyklowy. Poza tym są jeszcze imprezy, o których nawet nam się dotąd nie śniło. W Paryżu widziałem kiedyś w hali surfing ze sztuczną falą i wiatrem.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... nzyny.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 1 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 67 wypowiedzi • 1, 2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •