[Województwo Śląskie] Wizje rozwoju
GoldBoy - Śro Paź 12, 2005 6:54 pm
Artykuły z serwisu Pulsu Biznesu
Technologia, talent i tolerancja
12 paÂździernika 2005
Agnieszka Chromik
Dobre położenie, rozwinięta sieć komunikacyjna, oraz wykwalifikowana kadra  to niewĹĄtpliwe atuty regionu. Trzeba je wykorzystać.
Nowoczesne technologie, talent rozumiany jako wykształcenie oraz tolerancja, czyli otwartoÂść na innych, umożliwiajĹĄca przenikanie kultur. Te elementy charakteryzujĹĄ wszystkie rozwinięte aglomeracje zachodnioeuropejskie  uważa profesor Marek Szczepański, rektor Wyższej Szkoły ZarzĹĄdzania i Nauk Społecznych w Tychach.
Chciałby, aby za 20 lat taki był również ÂŚlĹĄsk. Czy tak się stanie? Co pomaga w rozwoju regionu, a co przeszkadza? Czy województwo jest atrakcyjne dla inwestorów? Na te pytania odpowiedzĹĄ uczestnicy Regionalnego Forum Biznesu.
ÂŚlĹĄskie skrzydła
Naukowcy, szefowie firm, bankowcy i samorzĹĄdowcy, z którymi rozmawiałam, sĹĄ niemal zgodni, gdy wskazujĹĄ atuty województwa. RóżniĹĄ się jedynie kolejnoÂściĹĄ, w jakiej je wymieniajĹĄ.
Wszyscy mówiĹĄ o mieszkańcach. 4,8 mln konsumentów na 12 tys. km kw. Niezła gratka. Nikt nie zrezygnuje z takiego rynku zbytu.
WskazujĹĄ również na położenie na skrzyżowaniu międzynarodowych szlaków z północy na południe oraz z zachodu na wschód. EkonomiÂści o takiej lokalizacji mówiĹĄ, że korzysta się wtedy z rent: transportowej i tranzytowej. Marian BĹĄk, szef Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa, dodaje jeszcze jedynĹĄ w Polsce szerokotorowĹĄ linię hutniczĹĄ. Może się ona okazać wielkĹĄ szansĹĄ dla transportu towarów z Ukrainy, Wspólnoty Niepodległych Państw, Chin, Korei i Japonii. W Sławkowie, gdzie istnieje połĹĄczenie szerokiego i zwykłego toru, działa już Międzynarodowe Centrum Logistyczne.
Region  w porównaniu z resztĹĄ kraju  ma też dobrze rozwiniętĹĄ sieć dróg i połĹĄczeń komunikacyjnych. Węgiel i stal karmiĹĄ nadal ponad pół miliona osób na ÂŚlĹĄsku. Leszek Lerch, dyrektor Biura Ernst & Young w Katowicach, uważa, że za 20 lat górnicy wciĹĄż będĹĄ fedrować, bo opłacalnych kopalni nie należy pochopnie zamykać.
 Może się okazać, że polski węgiel stanie się rezerwĹĄ tego surowca dla Europy  mówi Lerch.
Atrakcyjne warunki inwestowania w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej sprawiły, że ulokowało się tutaj kilkadziesiĹĄt firm, m.in.: General Motors, Isuzu Motors, Ekonom, Guardian Industries, Saia Burges i Kotani.
 Oprócz wielkich koncernów o znaczeniu globalnym coraz większe znaczenie zyskujĹĄ małe i Âśrednie firmy  zauważa Lerch.
Dotychczas w strefie powstało ponad 20 tys. nowych miejsc pracy.
Ostatnio pozwolenie na działalnoÂść w strefie otrzymała spółka KS Design, specjalizujĹĄca się w pracach projektowych, badawczych i analitycznych dla motoryzacji i przemysłu maszynowego. JeÂśli chodzi o wielkoÂść nakładów (3 mln zł), to niewielka inwestycja, ale wartoÂściowa ze względu na charakter firmy.
Inwestycje przyciĹĄgajĹĄ kolejne firmy i to nie tylko kooperantów, ale również inne branże, które często lokujĹĄ się już poza strefĹĄ.
Ważnym atutem jest też edukacja. Województwo ÂślĹĄskie to jeden z największych w kraju oÂśrodków naukowych i akademickich.
 Na poczĹĄtku lat 90. licea ogólnokształcĹĄce wybierało niecałe 19 proc. uczniów, teraz  blisko 80 proc. Ponad 10 proc. studiujĹĄcych w Polsce przypada na ÂślĹĄskie uczelnie  cieszy się prof. Szczepański.
ÂŚlĹĄskie kule
Mimo znacznego wzrostu liczby studentów ÂŚlĹĄsk wciĹĄż nie odbiega od Âśredniej krajowej. Na 10 tys. mieszkańców studiujĹĄ 424 osoby.
 To wielka aglomeracja, więc ten wskaÂźnik powinien być wyższy  podkreÂśla prof. Szczepański.
Nie można zapominać o milionach ton szkodliwych odpadów, które trzeba utylizować, o zanieczyszczeniu wód powierzchniowych oraz o emisji pyłów i gazów. Problemy z ekologiĹĄ zniechęcajĹĄ inwestorów. Tym bardziej że samo przygotowanie hałdy, by móc zasiać na niej trawę, kosztuje około 100 tys. euro. A co dopiero bardziej zaawansowane prace.
Brakuje miejsc odpoczynku i relaksu. Co ma zatrzymać menedżerów obcokrajowców na ÂŚlĹĄsku? Gdzie majĹĄ popływać, zagrać w krykieta, squasha czy golfa? Nie wystarczĹĄ dwa 9-dołkowe pola golfowe w Siemianowicach i w Pszczynie. Do jakiej szkoły majĹĄ posłać dzieci? Dlatego wielu z nich woli mieszkać w Woli Justowskiej w Krakowie. Codziennie przyjeżdżajĹĄ autostradĹĄ A4 do Tych i Gliwic.
O co należy zabiegać? Prof. Szczepański podkreÂśla, że wszystkie zachodnieuropejskie aglomeracje starajĹĄ się, aby miały u nich siedziby lub przynajmniej ważne oddziały banki, media, duże korporacje oraz placówki dyplomatyczne.
Region powinien mieć także produkt, który będzie się z nim kojarzył. Musi inwestować w nowoczesne rozwiĹĄzania, jak np. Âświatłowody, ale również w tradycyjnie rozumianĹĄ infrastrukturę.
Moi rozmówcy podkreÂślali także znaczenie przejrzystoÂści zasad prawa, działania firm i urzędów. Nawet nie warto wspominać, na którym miejscu Âświatowego rankingu umieÂściła nas Transparency International. Ale to dotyczy całej Polski, a nie tylko ÂŚlĹĄska.
ÂŹródło: Archiwum Puls Biznesu
wyd. 1949 str. 25
MarcoPolo - Śro Paź 12, 2005 9:17 pm
Oni nas czytaja, nie ma innej mozliwosci.
SPUTNIK - Sob Gru 03, 2005 3:16 pm
Perspektywy rozwoju centrów logistycznych w Polsce
Centra logistyczne po wejściu Polski do UE
Inwestorzy i deweloperzy są coraz bardziej zainteresowani rynkiem nieruchomości krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Polska będąca największym krajem tego regionu Europy, ma jednocześnie pozycję lidera wśród nowych państw członkowskich UE pod wzgledem rozwoju gospodarczego.
Od momentu akcesji Polski do UE w maju 2004 r., obserwowany jest zdecydowany wzrost zainteresowania wśród inwestorów rynkiem powierzchni logistycznych. Czynnikami sprzyjającymi temu zjawisku w Polsce są zdecydowanie brak granic w międzynarodowych procesach dystrybucyjnych, jak również niskie koszty produkcji oraz obserwowany wzrost gospodarczy kraju. Niestety rozwój sektora logistycznego jest ciągle hamowany brakiem odpowiedniego poziomu infrastruktury transportowej. Akcesja do UE spowodowała także wzrost wiarygodności Polski na tle innych państw Europy.
Inwestorzy oczekują na rozbudowę infrastruktury
Polska może się stać centrum dystrybucyjnym Europy. Coraz więcej firm zachodnich przenosi do Polski rozdzielnictwo oraz produkcję towarów, przez co w ogromnym tempie rozwija się sieć magazynów i sortowni przesyłek. Wiele zależy tutaj jednak od rozbudowy infrastruktury. W bieżącym roku planowane jest wybudowanie 300 km nowoczesnej infrastruktury drogowej w Polsce. Według analiz Ministerstwa Infrastruktury, istniejąca sieś transportowa jest w części zadowalająca, jednak ciągle nie wystarczająca do dynamicznego rozwoju przemysłu i usług dystrybucyjnych. W Polsce obserwowany jest brak dróg ekspresowych i autostrad (obecnie długość tego rodzaju dróg wynosi 500 km) oraz szybkiego transportu kolejowego. Jest to największa bariera rozwoju oraz ograniczenie możliwości wykorzystania takich atutów kraju, jak lokalizacja oraz rozmiar rynku zbytu. Ministerstwo infrastruktury zapowiada, że do 2013 roku długość dróg ekspresowych I autostrad powinna osiągnąć 2056 km.
Polska atrakcyjnym rynkiem dla zachodnich firm logistycznych
W Polsce jest ok. 60 proc. nowoczesnych powierzchni magazynowych regionu Europy Środkowej. A record Mount of industrial space is currently under construction. CB Richard Ellis’s Q1 2005 Industrial Market Report puts the figure at 330 000 sq m with a further record of 66 000 sq m being taken up in Q1 2005 alone. Such demand has encouraged developers to build speculatively and on a bigger scale than ever before.
Zmienia się stopniowo obraz polskiej branży logistyczno-magazynowej. Największym centrum magazynowym jest Warszawa i okolice, gdzie zlokalizowane jest 73% powierzchni magazynowo – logistycznych w kraju(ponad 1,3 mln mkw). Pozostałe kompleksy magazynowe powstały w Poznaniu (ponad 70 tys. mkw.), Centralnej Polsce (w tym Łódź i Piotrków Trybunalski – 170 tys. mkw.) i Górnym Śląsku (125 tys. mkw). Proporcja ta będzie zmieniać się na korzyść innych regionów m.in. dzięki pomocy finansowej Unii na budowę i modernizację infrastruktury drogowej i kolejowej. Popyt na nowoczesne magazyny poza stolicą będzie rósł również dzięki zagranicznym firmom, dla których Polska stanowi bazę do ekspansji na Wschód. Szacuje się, że z każdym rokiem wartość zleceń na magazynowanie od zachodnich koncernów będzie rosła o 30-50%. Teraz ich wartość można szacować na 200-300 mln zł rocznie. Firma DHL już współpracuje z koncernami Gilette, Ford oraz Panasonic.
Wobec zrównoważonej podaży nie rozpoczyna się nowych inwestycji, ponieważ inwestorzy nie chcą narazić się na to, że obiekt będzie stał niewykorzystany. Poza tym powstanie nowych obiektów magazynowych spowodowałoby obniżenie cen najmu, do czego z kolei nie chcą dopuścić właściciele obiektów. Jest jeszcze jedna przyczyna, dla której nie rozpoczyna się nowych inwestycji - obecnie hale magazynowe można wybudować bardzo szybko i bez problemu wyposażyć je w potrzebne klientowi urządzenia. Jeżeli można szybko budować "na zamówienie" - w ten sposób powstaje 78 proc. realizowanych projektów - to budowanie spekulacyjne mija się z celem.
Rynek nowoczesnych powierzchni magazynowych w Polsce wyraźnie wyodrębnia trzy obszary:
Warszawa i przyległe okolice,
Polska Centralna: w tym Błonie, Teresin, Mszczonów i Nadarzyn,
Inne miasta np. Łódź, Poznań, Katowice, Piotrków Trybunalski, Wrocław, Trójmiasto.
Boom oczekiwany jest na Górnym Śląsku. Jest to nie tylko centrum gospodarcze Polski, ale przy tym dobrze jak na polskie warunki rozwinięta sieć dróg. W grę wchodzi nie tylko magazynowanie towarów, ale także przepakowywanie, uzupełnianie i transport na rynki Europy Wschodniej oraz do Chin. Nowym centrum magazynowym Polski mogą stać się Stryków i Piotrków Trybunalski. W Piotrkowie w chwili obecnej istnieje jeden park magazynowy a trzy są planowane lub już w budowie. Jeżeli zrealizowałoby inwestycje na wszystkich działkach które kupili deweloperzy, łącznie podaż powierzchni magazynowej osiągnęłaby 2 mln mkw., wówczas podaż zdecydowanie przekroczy popyt. W tym regionie duże sieci handlowe – Nomi, Ahold, Auchan, IKEA, Carrefour i Cassino – wybudowały magazyny dystrybucji krajowej. W tej dziedzinie Piotrków jest nie do pokonania, ale leży zbyt daleko od granicy, żeby mógł pełnić rolę centrum dystrybucyjnego na Europę Środkowo – Wschodnią.
Planowana powierzchnia magazynowa w poszczególnych regionach (w tys. mkw.):
Łódź: 1407,2
Wrocław: 977,2
Poznań: 700,9
Katowice: 514,0
Warszawa: 320,7
Gdańsk: 24,0
Autor: Anna Zając
za Polska Giełda Nieruchomości
miglanc - Sob Gru 03, 2005 11:46 pm
Prof Szczepanski trafnie zdiagnozowal wiele zalet i wad naszego regionu. Mam nadzieje ze te krytyczne artykuly beda traktowane jako doping do dzialania. Ja mysle ze regionowi najabrdziej potrzeba swiezego spojzenia, perspektywicznego myslenia i odwagi rzadzacych i inwestorow.
SPUTNIK - Czw Gru 22, 2005 1:45 pm
Produkcja budowlana - prognoza na najbliższe lata
Produkcja budowlano-montażowa w latach 2005-2008 będzie rosła o ok. 13 proc. rocznie - wynika z raportu firmy PMR - "Sektor budowlany w Polsce - analiza regionów i prognozy na lata 2005-2008".
Ta tendencja będzie najbardziej widoczna w regionach, które mają największy udział w krajowej produkcji budowlano-montażowej. Mazowieckie, śląskie, wielkopolskie i dolnośląskie to województwa, gdzie najszybciej będzie się rozwijało budownictwo mieszkaniowe, niemieszkaniowe i inżynieryjne.
Według raportu PMR widoczne już ożywienie w branży budowlanej poprawi sytuację wśród firm budowlanych działających we wszystkich regionach Polski.
Prognozy PMR pokazują, że produkcja budowlano-montażowa w latach 2005-2008 będzie rosła średnio o 13 proc. rocznie. Dla porównania w latach 2001-2004 produkcja budowlano-montażowa zmniejszała się średnio o 3 proc. rocznie.
- Wzrosty wystąpią we wszystkich segmentach rynku budowlanego: najbardziej zwiększy się produkcja budowlano-montażowa realizowana w budownictwie niemieszkaniowym. Tylko nieznacznie wolniej rosnąć będzie sprzedaż usług budownictwa inżynieryjnego i mieszkaniowego - twierdzi Szymon Jungiewicz, starszy analityk branży budowlanej w PMR.
Największe wzrosty produkcji budowlano-montażowej wystąpią w województwie lubelskim - relatywnie małym regionie pod względem sprzedaży produkcji budowlano-montażowej, gdzie w okresie 2005-2008 średnioroczny wzrost przekroczy 19 proc. Będzie to wynikiem szybszego niż w ostatnich latach wzrostu nakładów inwestycyjnych, z czego skorzystają przede wszystkim firmy specjalizujące się w budownictwie niemieszkaniowym i inżynieryjnym.
W województwach: małopolskim, śląskim, dolnośląskim, pomorskim i łódzkim średnioroczne wzrosty produkcji budowlano-montażowej w okresie 2005-2008 będą się kształtowały na poziomie 16-19 proc. rocznie.
W województwie mazowieckim - zdecydowanie najlepiej rozwiniętym gospodarczo regionie Polski, także przewidywany jest dynamiczny wzrost produkcji budowlano-montażowej na średniorocznym poziomie niemal 16 proc.
Najsłabsze wzrosty wystąpią w województwach z najmniejszym udziałem w krajowej produkcji budowlano-montażowej: w opolskim, świętokrzyskim, a także kujawsko-pomorskim.
Województwa z największym udziałem w krajowej produkcji budowlano-montażowej będą go nadal zwiększały w latach 2004-2008, podczas gdy udział regionów słabiej rozwiniętych pod tym względem będzie spadał.
Udział najlepiej rozwiniętego gospodarczo województwa mazowieckiego w krajowej produkcji budowlano-montażowej wzrośnie z 32 proc. odnotowanych w 2004 roku do 34 proc. w 2008 r.
Analitycy PMR przewidują, że wyjątkowa sytuacja będzie miała miejsce w regionie wielkopolskim i śląskim, gdzie w 2005 r. nastąpi spadek, natomiast w następnych latach - bardzo dynamiczne wzrosty produkcji budowlano-montażowej.
Produkcja będzie szybko rosła także w województwach małopolskim i dolnośląskim. Dzięki tym zwyżkom udział wspomnianych czterech województw z największą, poza mazowieckim, produkcją montażową wzrośnie z poziomu 35 do 37 proc. krajowej produkcji budowlano-montażowej w 2008 roku.
Analizując trendy w najważniejszych segmentach rynku budowlanego w latach 2005-2008 - w budownictwie mieszkaniowym, niemieszkaniowym i inżynieryjnym - można stwierdzić, że każdy z tych segmentów będzie się najszybciej rozwijał w jednym z pięciu najlepiej pod względem budownictwa rozwiniętych regionów w Polsce: mazowieckim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim.
W latach 2004-2008:
budownictwo mieszkaniowe najszybciej będzie rozwijało się w województwach mazowieckim i małopolskim, gdzie deweloperzy działają szczególnie prężnie;
liderami pod względem tempa wzrostu produkcji budowlano-montażowej związanej z budownictwem niemieszkaniowym będą: mazowieckie, które jest obecnie centrum nieruchomości komercyjnych oraz śląskie, wielkopolskie, dolnośląskie i łódzkie;
najwięcej prac inżynieryjnych wykonają firmy z trzech województw: mazowieckiego, śląskiego i wielkopolskiego; obecnie firmy budowlane z tych trzech regionów łącznie realizują 53 proc. prac inżynieryjnych w kraju, co jest wynikiem dużych inwestycji w infrastrukturę transportową i przemysł w tych najprężniejszych gospodarczo regionach Polski.
"Szymon Jungiewicz, Construction Analyst PMR Publications"
Tekst bw
Zdjęcia PMR
miglanc - Czw Gru 22, 2005 4:25 pm
Te ostatnie wykresy sa miazdzace. Jedno miasto pochlania 30% wszystkich inwestycji w 38 mln kraju
maciek - Czw Gru 22, 2005 6:30 pm
Nawiązując. Przed chwilą dostałem SMSa od dobrego kolegi. Pisze, że przeszedł rekrutację i od stycznia zaczyna pracę w Motoroli. Człowiek niedawno kupił sobie mieszkanie w TBŚ.
Zadzwoniłem do niego. Powiedział prosto z mostu. Rynek pracy w Krakowie w IT jest szeroki. Nie ma zamiaru tu siedzieć i udawać, że jest OK. Jedzie tam. Do sierpnia będzie dojeżdżać. Potem coś wynajmie z żoną. Żona ma co prawda pracę, ale tam też znajdzie, jak mówi. A u nas, pytam? Odpowiedź była taka: U nas zmęczyło go już szukanie ciekawej pracy.
miglanc - Czw Gru 22, 2005 6:36 pm
Katowice maja atrakcyjnosc, a inne miasta maja inwestycje.
bobtrebor - Czw Gru 22, 2005 6:41 pm
ludzie do Krakowa i Wawy wyjeżdżają, to w naszych warunkach oczywiste, jednak coraz więcej ludzi wraca, tam nie ma samego miodu i przestrzegam przed pochopnymi decyzjami, typu sprzedanie mieszkania, zabierania całej rodziny,
przerobiłem i Kraków i Wawę, nie ma to jak u nas
maciek - Czw Gru 22, 2005 7:03 pm
Bobtretor, zwróć uwagę co napisałem Ciekawej Pracy. Facet miał pracę, szukał czegoś co odpowiadało jego profilowi a co jednocześnie byłoby dobrze płatne.
driver - Czw Gru 22, 2005 7:17 pm
Te ostatnie wykresy sa miazdzace. Jedno miasto pochlania 30% wszystkich inwestycji w 38 mln kraju
Na szczęście nie jest aż tak źle (co nie znaczy, że jest rewelacyjnie). Wysoka pozycja województwa stołecznego (czytaj Wawy) wynika z faktu, że w stolicy (niestety) porejstrowanych jest wiele central spółek. Natomiast realna produkcja (hale i praca dla ludzi) są zazwyczaj poza Wawą i woj. stołecznym.
Jak to mówił bodajże Churchill - są kłamstwa, cholerne kłamstwa i jest statystyka
miglanc - Czw Gru 22, 2005 7:22 pm
Te ostatnie wykresy sa miazdzace. Jedno miasto pochlania 30% wszystkich inwestycji w 38 mln kraju
Na szczęście nie jest aż tak źle (co nie znaczy, że jest rewelacyjnie). Wysoka pozycja województwa stołecznego (czytaj Wawy) wynika z faktu, że w stolicy (niestety) porejstrowanych jest wiele central spółek. Natomiast realna produkcja (hale i praca dla ludzi) są zazwyczaj poza Wawą i woj. stołecznym.
Jak to mówił bodajże Churchill - są kłamstwa, cholerne kłamstwa i jest statystyka
bobtrebor - Czw Gru 22, 2005 8:54 pm
Bobtretor, zwróć uwagę co napisałem Ciekawej Pracy. Facet miał pracę, szukał czegoś co odpowiadało jego profilowi a co jednocześnie byłoby dobrze płatne.
uwagę zwróciłem, to czy praca będzie taka jak wygląda dopiero się okaże
SPUTNIK - Czw Gru 22, 2005 9:15 pm
Te ostatnie wykresy sa miazdzace. Jedno miasto pochlania 30% wszystkich inwestycji w 38 mln kraju
Na szczęście nie jest aż tak źle (co nie znaczy, że jest rewelacyjnie). Wysoka pozycja województwa stołecznego (czytaj Wawy) wynika z faktu, że w stolicy (niestety) porejstrowanych jest wiele central spółek. Natomiast realna produkcja (hale i praca dla ludzi) są zazwyczaj poza Wawą i woj. stołecznym.
Jak to mówił bodajże Churchill - są kłamstwa, cholerne kłamstwa i jest statystyka
maciek - Czw Gru 22, 2005 9:44 pm
Bobtretor, zwróć uwagę co napisałem Ciekawej Pracy. Facet miał pracę, szukał czegoś co odpowiadało jego profilowi a co jednocześnie byłoby dobrze płatne.
uwagę zwróciłnem, to czy praca będzie taka jak wygląda dopiero się okaże
miglanc - Czw Gru 22, 2005 9:47 pm
Nie rozumiecie. Ta liczba przedstawia ile sie w Polsce buduje ( budownictwo mieszkaniowe, niemieszkaniowe i inwestycyjne). To jest najlepszy wskaznik ilosci inwestycji. To nie jest liczba zarejestrowanych spolek(ten wskaznik rzeczywiscie niewiele mowi).
W Warszawie aktualnie skupia sie 30% budow w Polsce. To jedyne miasto w Polsce ktore tak naprawde sie szybko rozwija.
Co do spolek budowlnych to pare z tych wiekszych ma siedzibe w Kielcach, a buduje w Warszawie(i reszcie Polski).
driver - Pią Gru 23, 2005 10:07 am
No właśnie jak w samym artykule zaznaczono produkcja budowlano-montażowa to budownictwo mieszkaniowe, niemieszkaniowe i inżynieryjne. Innymi słowy jak Mostostal Warszawa buduje most na Odrze albo wiadukt na drodze gdzieś w małopolsce to taka produkcja zalicza się województwu mazowieckiemu! Innymi słowy 30% wartości produkcji spływa do spółek stołecznych ale nie oznacza to, że te 30% warości inwestycji jest ulokowane w Warszawie.
miglanc - Pią Gru 23, 2005 10:56 am
No właśnie jak w samym artykule zaznaczono produkcja budowlano-montażowa to budownictwo mieszkaniowe, niemieszkaniowe i inżynieryjne. Innymi słowy jak Mostostal Warszawa buduje most na Odrze albo wiadukt na drodze gdzieś w małopolsce to taka produkcja zalicza się województwu mazowieckiemu! Innymi słowy 30% wartości produkcji spływa do spółek stołecznych ale nie oznacza to, że te 30% warości inwestycji jest ulokowane w Warszawie.Mylisz sie. To o czym piszesz to zarejestrowane spolki. A tu jest mowa o tym gdzie sie buuduje 30% w Warszawie, mimo ze spolek budowlanych jest tam zarejestrowanych malo.
Ten artykul nie pisze o dochodach przedsiebiorstw budowlanych tylko o produkcji! Wartosc produkcji nie splywa nigdzie, ona pozostaje tam gdzie jest. Splywa zysk z dzialnosci gospdoarczaej. Ale jesli ktos zleca budowe w Opolu, to to ta budowa jest rejestrowana w urzedzie w Opolu a nie we Wladywostoku!
Tak samo z handlem detalicznym. Niewazne ze Biedronka ma swoja centrale w Warszawie. Utarg z sklepu w Katowicch jest traktowany jako sprzedaz w Katowicach!
SPUTNIK - Pią Sty 13, 2006 5:59 pm
ROZWÓJ SIECI DYSTRYBUCYJNO-MAGAZYNOWEJ
Nowe magazyny pilnie poszukiwane
W Polsce mamy ok. 2 mln mkw. nowoczesnej powierzchni magazynowej, z czego 1 mln mkw. w okolicach Warszawy. Coraz bardziej liczą się też Łódź, Górny i Dolny Śląsk oraz Poznań. Kolejni zagraniczni i krajowi klienci potrzebują zaawansowanej obsługi.
W 2005 roku wybudowano w Polsce ok. 500 tys. mkw. magazynów, rok wcześniej tylko ok. 300 tys. mkw., ale szybko rosnące potrzeby wciąż przewyższają podaż. Analitycy firmy Colliers International przewidują, że zapotrzebowanie rynku w najbliższych latach przekroczy grubo 3 mln mkw.
– Na szczęście deweloperzy mają już zabezpieczone grunty, na których w najbliższych latach będą mogli wybudować nowe magazyny – mówi Ewa Bingu z firmy Colliers International.
Zdaniem ekspertów z firmy Jones Lang LaSalle zarówno w Warszawie jak w i innych miastach Polski będzie też rosło zapotrzebowanie na małe powierzchnie magazynowo-warsztatowe, podobne do tradycyjnych tworzonych w przedsiębiorstwach.
Do tej pory ten segment rynku był całkowicie zaniedbany – podkreślają. Dzięki członkostwu w Unii polskim rynkiem interesują się nie tylko duże, ale średnie i małe przedsiębiorstwa zagraniczne. Niektóre myślą o przeniesieniu produkcji. Napędza to sektor dystrybucji, a trend utrzyma się w przyszłości.
W najbliższych latach zapotrzebowanie na nowoczesne powierzchnie przekroczy 3 mln mkw.
Współpraca z producentami
Firma DHL Logistics współpracuje z amerykańskim koncernem Gillette, dla którego przepakowuje różne wyroby, a potem rozwozi odbiorcom w całej Europie.
– Wiosną 2005 roku uruchomiliśmy za 3 mln euro wielkie centrum logistyczno-dystrybucyjne w Dąbrowie Górniczej na potrzeby Amerykanów, którzy szukali partnera w tej części Europy. Szybko rośnie grono firm z wyspecjalizowanymi usługami logistycznymi, co jest skutkiem wejścia Polski do Unii. Proces ten w najbliższych latach będzie się nasilał – mówi Piotr Iwaniuk, prezes DHL Logistics.
Nowe lokalizacje
Siostrzana spółka DHL Express w 2005 roku uruchomiła sieć pięciu nowoczesnych terminali, m.in. w październiku we Wrocławiu, a w listopadzie w Gdańsku – każdy kosztował 3,3 mln euro i może obsłużyć po 15 tys. paczek na dobę.
– Naszym celem jest kompleksowa i szybka obsługa klientów na jak najwyższym poziomie. Staramy się, by inwestycje, które realizujemy w Polsce, były odpowiedzią zarówno na zmieniające się warunki gospodarcze, jak i potrzeby naszych klientów – podkreśla prezes DHL Express Aleksander Morozowski.
Frans Maas Polska w październiku ubiegłego roku przeniosła siedzibę z Mysłowic do Sosnowca, gdzie dysponuje nowoczesnym centrum logistycznym o powierzchni 5 tys. mkw. – Aglomeracja śląska jest w strategii Frans Maas Polska wyjątkowym obszarem. Niespotykana w innych częściach kraju koncentracja przemysłu, wielkość populacji oraz dynamiczny rozwój regionu powodują, że nadal chcemy umacniać pozycję na tym rynku – mówi Krzysztof Trześniewski, pre-zes Frans Maas Polska.
Walory Górnego Śląska docenił potężny Schenker, który we wrześniu w Pyskowicach koło Katowic uruchomił nowoczesny terminal o powierzchni 7 tys. mkw.
– Rozszerzenie UE sprzyja lokowaniu w Polsce regionalnych centrów dystrybucyjnych, które swoim zasięgiem obejmują całą Europę Środkowo-Wschodnią. Dla Schenkera, który posiada sprawną i silną sieć na tym obszarze, naturalną ścieżką rozwoju jest oferowanie kompleksowych usług logistycznych – podkreśla Grzegorz Lichocik, dyrektor logistyki magazynowej w spółce.
Kolejne inwestycje
Po wybudowaniu w 2005 roku nowego centrum magazynowo-dystrybycyjnego w Lućmierzu pod Łodzią o kolejnych inwestycjach myśli Masterlink Express, jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się firm kurierskich.
–W 2006 roku chcemy położyć nacisk na rozbudowę baz magazynowo-sortujących. Zbudujemy je głównie w wielkich miastach: w Poznaniu, Katowicach, Krakowie, Wrocławiu – mówi Rafał Nawłoka, dyrektor generalny Masterlink Express.
Do Łodzi w listopadzie 2005 roku przeniosła centrum logistyczne firma JAS-FBG. Przeprowadzki do platform logistycznych w Sosnowcu i Wrocławiu zwiększyły potencjał operacyjny firmy, która w 2006 roku chce stworzyć kompleksową sieć.
Jarosław Kaczmarek, prezes spółki spedycyjno-transportowej M&M, obiecuje otwarcie już 15 stycznia nowego magazynu-bazy w Poznaniu.
Firma H&M szuka np. dewelopera, który wybuduje 45 tys.
m.kw. powierzchni magazynowej i 5 tys. mkw. biurowej z opcją rozbudowy do 180 tys. mkw. Jest zainteresowana lokalizacją centrum w okolicach Poznania albo w centralnej Polsce. Firma Eurinpro wznosi wielki magazyn (30 tys. mkw.) dla przewoźnika Gefco – członka grupy PSA Peugeot CitroĂŤn – w Podwarszawskim Parku Przemysłowym Grodzisk Mazowiecki. Ma być gotowy w kwietniu 2006 roku. Lokalizacja w pobliżu autostrady A2 jest wielkim atutem.
Robert Mianowski, dyrektor generalny TNT Express Poland, podkreśla, że jednym z najistotniejszych zamierzeń na 2006 rok jest uruchomienie centrum sortowniczo-przeładunkowego dla przesyłek drogowych, zlokalizowanego w lewobrzeżnej Warszawie. Wraz z uruchomieniem nowego hubu w październiku ciężar operacji TNT Express w zakresie obsługi przesyłek drogowych w Europie Środkowo-Wschodniej i krajach bałtyckich przesunie się z Niemiec do Polski.
Zbigniew Żukowsk
http://www.gazetaprawna.pl/dzialy/28.ht ... .2.0.1.htm
zibi - Czw Cze 22, 2006 6:43 am
Uczyć na miarę - nowoczesne technologie dla firm
W jaki sposób nowoczesne technologie powinny trafiać do przemysłu, a nie tylko pozostawać w głowach młodych naukowców i na kartach ich prac dyplomowych? Trzeba zrobić wiele, bo - jak podkreśla Luk Palmen, menedżer Jednostki Zarządzającej Regionalnym Systemem Innowacji w województwie śląskim - brakuje komunikacji pomiędzy uczelniami a przedsiębiorstwami.
A bez tego trudno się porozumieć, jakie są z jednej strony oczekiwania, z drugiej zaś możliwości.
Wczoraj dyskutowali o tym członkowie grupy zadaniowej Regionalnej Konferencji Rektorów Uczelni Akademickich ds. nowoczesnych form kształcenia na rzecz gospodarki opartej na wiedzy oraz Międzyuczelnianego Zespołu Roboczego.
- Potencjał śląskich uczelni jest ogromny, jest także duże zapotrzebowanie ze strony przemysłu, trzeba zastosować odpowiednie narzędzia, aby te interesy pogodzić - podkreśla Palmen. On także podczas wczorajszego spotkania na Politechnice Śląskiej przedstawił możliwości rozwijania nowoczesnych form kształcenia na rzecz gospodarki naszego województwa. Jednym z ekspertów był Joachim Wilke ze Stuttgartu, który opowiadał o niemieckich doświadczeniach.
- Korzyści ze ścisłej współpracy przedsiębiorców z uczelniami w przygotowaniu programów naucznia odnoszą wszyscy - zapewnia Joachim Wilke. - Młodzi ludzie mają szansę na ciekawą, rozwijającą pracę, pracodawcy zaś na takiego pracownika, który jest wysokowykwalifikowany i silnie zmotywowany.
Przypomnijmy, jesienią zeszłego roku odbyło się posiedzenie Regionalnej Konferencji Rektorów Uczelni Akademickich, podczas którego dyskutowali o Śląsku jako kreatywnym regionie innowacyjnym. Uczestnicy spotkania jednogłośnie przyjęli wówczas deklarację, wspólnych działań na rzecz przedsiębiorczości i innowacyjności w uczelniach wyższych naszego regionu. Konsekwencją tego była decyzja o zawiązaniu Grupy Zadaniowej RKRUA do spraw nowoczesnych form kształcenia na rzecz gospodarki opartej na wiedzy.
Gliwicka uczelnia na tym tle może poszczycić się wieloma osiągnięciami. Wspomnieć trzeba choćby program współpracy Politechniki Śląskiej z firmą Fiat w zakresie programów kształcenia i aktywość Biura Karier. Warto także przypomnieć o rozpoczętej niedawno inwestycji pod hasłem Technopark Gliwice.
salutuj - Czw Cze 22, 2006 7:12 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
zibi - Pon Cze 26, 2006 12:45 pm
Arcelor i Mittal Steel zgadzajĹĄ się na fuzję
Financial Times, 26.06.2006
Indyjski miliarder, Lakshmi Mittal dowiedział się w niedzielę, że zostanie prezesem największego na Âświecie producenta stali. Zuchwała walka o przejęcie Arcelora trwała ponad pięć miesięcy.
Rady nadzorcze Mittal Steel i luksemburskiego Arcelora wyraziły w końcu zgodę na fuzję. Jej wartoÂść szacowana jest na 26,9 miliarda euro. W wyniku połĹĄczenia Mittala i Arcelora powstanie grupa stalowa, która będzie trzykrotnie większa od największego rywala.
Porozumienie zawarto w niedzielę w nocy po długim posiedzeniu rady nadzorczej Arcelora, która zgodziła się w końcu na poprawionĹĄ przez Mittala ofertę 40,4 euro za akcję. Nowa cena jest o 43 procent wyższa, niż poczĹĄtkowa oferta złożona w styczniu tego roku.
Nowa spółka będzie się nazywać Arcelor Mittal. Analitycy szacujĹĄ, że będzie w stanie wyprodukować ponad 100 milionów ton stali rocznie.
Rada nadzorcza Arcelora poleciła w końcu fuzję z Mittal Steel inwestorom, ale wczeÂśniej mogliÂśmy obserwować walkę pomiędzy dwoma koncernami. Arcelor nazwał pierwszĹĄ ofertę Mittala Âw 150 procentach próbĹĄ wrogiego przejęciaÂ, a następnie ogłosił szereg defensywnych posunięć, w tym odkupienie akcji o wartoÂści 6,5 miliarda euro i konkurencyjnĹĄ fuzję z rosyjskim Severstalem.
Przedstawiciel Severstala poinformował wczoraj w nocy, że spółka rozważa obecnie swoje możliwoÂści i że jest zaskoczona, że nie została zaproszona przez Arcelora do dyskusji nad zrewidowanĹĄ ofertĹĄ, którĹĄ przedstawiła w ubiegłym tygodniu luksemburskiemu producentowi stali.
Efekt synergii jest w przypadku fuzji Mittala z Arcelorem doÂść duży. Nowy koncern będzie korzystał z położonych na czterech kontynentach stalowni Mittala - w tym charakteryzujĹĄcych się niskim kosztem produkcji hut stali w takim miejscach jak Czechy, Meksyk czy Kazachstan  oraz położonych w głównej mierze w zachodniej Europie nowoczesnych stalowni Arcelora, które produkujĹĄ przede wszystkim wysokiej jakoÂści stal dla przemysłu, np. samochodowego.
Lakshmi Mittal jest obecnie prezesem zarzĹĄdu i rady nadzorczej Mittal Steel. Po fuzji będzie do niego należeć 43,4 procent nowopowstałej spółki. Zgodnie z treÂściĹĄ umowy, Lakshmi Mittal obejmie rolę prezesa koncernu, choć nie będzie on członkiem zarzĹĄdu. ZasiĹĄdzie natomiast w silnej, liczĹĄcej 18 członków radzie nadzorczej. Tymczasem prezesem rady nadzorczej zostanie Joseph Kinsch, obecnie prezes rady nadzorczej Arcelora. On również nie będzie członkiem zarzĹĄdu.
Niemniej jednak, po odejÂściu w przyszłym roku na emeryturę Josepha Kinscha, Lakshmi Mittal zostanie również prezesem rady nadzorczej. JednoczeÂśnie jego syn Aditya, który pełni obecnie rolę wiceprezesa ds. finansów w Mittalu, obejmie prawdopodobnie jedno z miejsc w siedmioosobowym zarzĹĄdzie nowopowstałej spółki.
ÂLakshmi Mittal zachowa olbrzymi wpływ  powiedział jeden z doradców Arcelora. ÂBędzie właÂścicielem dziesięciokrotnie większej liczby akcji niż ktokolwiek inny, więc ciężko sobie wyobrazić, że zadowoli się jedynie obserwowaniem z tylnego siedzenia działalnoÂści zarzĹĄduÂ.
W porozumieniu nie brakuje również gestów pojednania wobec Arcelora. GuyÂowi Dolle - walecznemu, francuskiemu prezesowi luksemburskiego producenta stali, który walczył przeciwko idei fuzji Mittal/Arcelor - zaproponowano fotel prezesa nowego Arcelora Mittala.
On również zamierza przejÂść w przyszłym roku na emeryturę. Wówczas stanowisko prezesa spółki przypadnie najsilniejszemu w danej chwili kandydatowi.
Niedzielne porozumienie wycenia wartoÂść akcji Arcelora na 26,9 miliarda euro. Oznacza to, że wartoÂść przedsiębiorstwa wynosi z uwzględnieniem długu 33,9 miliarda euro.
Zgodnie z umowĹĄ, którĹĄ wciĹĄż muszĹĄ zaakceptować akcjonariusze, za każdĹĄ akcję Arcelora otrzymajĹĄ oni 12,55 euro gotówkĹĄ i 1,084 akcji Mittala. Z łĹĄcznej sumy 26,9 miliarda euro, 31 procent zostanie wypłacone gotówkĹĄ, reszta w akcjach Mittala.
WÂśród 18 członków rady nadzorczej, z których żaden nie będzie jednoczeÂśnie członkiem zarzĹĄdu, szeÂść osób pochodzić będzie z Arcelora, szeÂść z Mittala, trzech będzie reprezentować dużych akcjonariuszy, a trzech pracowników.
Autor: Peter Marsh - Londyn
Ĺ The Financial Times Limited 2006
Tequila - Nie Lip 30, 2006 10:24 am
Rusza partnerstwo publiczno-prywatne
Weszło w życie prawo, które umożliwia sektorowi publicznemu i i przedsiębiorcom prywatnym podjęcie partnerskiej współpracy, na przykład przy budowie dróg czy szpitali.Weszło w życie prawo, które umożliwia sektorowi publicznemu i i przedsiębiorcom prywatnym podjęcie partnerskiej współpracy, na przykład przy budowie dróg czy szpitali.
Choć ustawę o partnerstwie publiczno-prawnym mamy już od ośmiu miesięcy, to dopiero dziś weszły w życie rozporządzenia do tej ustawy, umożliwiające realizację wspólnych przedsięwzięć.
Partnerska współpraca sektora publicznego, szczebla centralnego czy lokalnego z firmami prywatnymi jest znana i sprawdziła się nie tylko w Europie ale i na świecie. W Polsce natomiast jest to nowe rozwiązanie. Ma być ono korzystne dla obu stron. Partnerstwo publiczno-prywatne ma umożliwić realizację wielu potrzebnych inwestycji, dużych i małych. Współpraca może dotyczyć na przykład budowy dróg, czy inwestycji komunalnych.
Taka współpraca może polegać na tym, że firma prywatna wyłoży na przykład pieniądze na budowę drogi a partner publiczny da mu prawo do użytkowania poboczy, wybudowania tam restauracji czy postawienia reklam - tłumaczy Małgorzata Krzysztoszek, szefowa ekspertów Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". Zwraca ona uwagę, że warunkiem współpracy partnera publicznego z firmami prywatnymi jest pewność, że właśnie taka forma współpracy jest najlepszym rozwiązaniem przy realizacji danego projektu.
Utrudnieniem przy współpracy mogą się okazać przepisy prawne - mówi Małgorzata Krzysztoszek. Nakazują one poprzedzenie wspólnych przedsięwzięć przeprowadzeniem szeregu kosztownych analiz co może być szczególnie dotkliwe w przypadku małych projektów.
Małgorzata Krzysztoszek uważa, że mogą się okazać potrzebne zmiany w przepisach prawnych dotyczących idące w kierunku zmniejszenia wymagań, które mogą stać barierami dla tej współpracy.
KK, IAR
jacek_t83 - Nie Lip 30, 2006 10:49 am
a moze by tak linka do tego artykulu zapodac??
Tequila - Nie Lip 30, 2006 10:52 am
2006-07-29 09:53
http://www.pb.pl/content.aspx?sid=7355& ... 182E8BE299
jacek_t83 - Wto Lis 14, 2006 5:28 pm
2006-10-26
Wstępny Projekt Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Ślaskiego - wersja piąta
W dniu 26 października 2006 roku Zarząd Województwa Śląskiego przyjął piątą wersję Wstępnego Projektu Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2007-2013. Kolejna wersja RPO uwzględnia większość uwag zgłoszonych w wyniku uzgodnień międzyresortowych. Teraz dokument zostanie przekazany pod obrady Komitetu Rady Ministrów.
Przedstawiony dokument jest spójny ze Strategią Rozwoju Województwa Śląskiego na lata 2000-2020, projektem Narodowej Strategii Spójności (Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia) przyjętym przez Radę Ministrów dnia 1 sierpnia 2006 r., rozporządzeniami Rady UE w sprawie nowej polityki spójności (dot. funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności na lata 2007-2013 przyjętymi przez Radę i Parlament Europejski w lipcu 2006r.) oraz Strategicznymi Wytycznymi Wspólnoty dot. polityki spójności na lata 2007-2013, zatwierdzonymi przez Radę 6 października br. Uwzględnia również wymogi zawarte w materiale Procedury przygotowania programów operacyjnych na lata 2007-2013 w ramach NSS (Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, projekt z dnia 14 września 2006r.) oraz Wytyczne do opracowania systemu realizacji Narodowej Strategii Spójności (Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia na lata 2007-2013 i wynikających z nich Programów Operacyjnych (Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, projekt z dnia 10 kwietnia 2006r).
Zobacz także
Wstępny projekt Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2007-2013 - wersja piąta
babaloo - Wto Lis 14, 2006 7:16 pm
Odnoszę wrażenie, że opanowuje nas plano - programo - polityko - strategio obsesja. Rozumiem, że planowanie jest ważne ale mamy juz powoli do czynienia z przerostem formy nad treścią.
Choć to raczej wymysł UE niż UM więc im wybaczam
absinth - Śro Sty 17, 2007 9:36 am
Rozmowa z Grażyną Gęsicką, ministrem rozwoju regionalnego
dziś
Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego / fot. Seweryn Sołtys / Fotorzepa
Dziennik Zachodni: Czy pani minister też uważa, że Górny Śląsk i Zagłębie już swoje dostały i teraz kolej na inne regiony?
GRAŻYNA GĘSICKA: Gdziekolwiek przyjadę, każdy uważa swój region za najważniejszy, za zaniedbany i wymagający wsparcia. Jestem ministrem rozwoju regionalnego dla całego kraju.
REKLAMA
fot. arc Port lotniczy Katowice w Pyrzowicach.
DZ: I jak z tej pozycji postrzega pani nasz region? Jako wyspę szczęśliwości?
GG: Uważam Śląsk za bardzo ważny region, ale mamy też inne, równie potrzebujące miejsca. Należałoby raczej myśleć o regionach jako lokomotywach rozwoju całego kraju.
DZ: Co Śląsk mógłby wnieść do wspólnego życia gospodarczego?
GG: Pozycja Śląska jest szczególna ze względu na potencjał, jakim dysponuje. Myślę o istniejących tu zakładach przemysłowych, usługowych, uczelniach, o ludziach, którzy są dobrze wykształceni, przyzwyczajeni do pracy. Mając na uwadze te obiecujące zasoby, uważam, że warto inwestować w ten region po to, aby pobudzić go do rozwoju. Gdyby sam produkował wystarczająco dużo dochodu, nie musiałby ciągle dopominać się o wyrównanie szans, o rekompensatę, nie musiałby oglądać się na Warszawę.
DZ: Nie można jednak pomijać problemów związanych z restrukturyzacją i przebudową tego województwa, udawać, że nie jest to miejsce zdegradowane i porzucone.
GG: Bardzo bym nie chciała, żeby Śląsk był ciągle tym pokiereszowanym dzieckiem socjalizmu, które ma zatrute środowisko, zdegradowany przemysł, bezrobocie itd. Program rządowy, wskazówki dla programu regionalnego nie idą w kierunku wyrównywania, rekompensowania itd. To jest program, który mówi, jak Śląsk, dysponując własnym potencjałem, będzie się rozwijał i doganiał podobne regiony. Sądzę, że w ciągu 10-15 lat powinno to być miejsce kwitnące.
DZ: Kto jest w Polsce głównym beneficjentem unijnych pieniędzy?
GG: Jeżeli spojrzymy na Narodowy Plan Rozwoju 2004-2006 i jak te środki były wykorzystywane, to wyczytamy, że miasta. To jest dość oczywiste, bo miasta są bogatsze, mają więcej pieniędzy na współfinansowanie inwestycji, lepszy personel, który przygotuje wnioski i te pieniądze zdobędzie. Od 2002 roku na czele miast wojewódzkich w Polsce, jeśli chodzi o wykorzystanie środków unijnych, są właśnie Katowice i to jest na pewno przyjemne.
DZ: Co jakiś czas pojawiają się informacje, że możemy nie zdążyć wydać pieniędzy, które otrzymaliśmy z Unii w latach 2004-2006. Inne kraje w pierwszych latach członkostwa w UE miały z tym kłopoty. Straciliśmy jakieś fundusze?
GG: Na razie nie straciliśmy ani jednego euro i to jest dobry rezultat.
DZ: Już wiadomo, że w latach 2007-2013 Polska otrzyma z funduszy unijnych około 67 mld euro. Czy nie obawia się pani minister, jak zdołamy zagospodarować te pieniądze?
GG: Obawiam się i to bardzo, bo teraz średnio w ciągu roku wydajemy około 2-3 mld euro, a będziemy wydawać 6-7 mld euro rocznie. Jest niebezpieczeństwo, że możemy sobie nie dać rady z prawidłowym wykorzystaniem tych pieniędzy - z szybkim przygotowaniem inwestycji, z właściwym ich rozliczeniem. Pracuję po 14 godzin na dobę, żeby nam się to udało. I obok mnie pracuje bardzo dużo osób.
DZ: Co przeszkadza? Skomplikowane procedury, na przykład dotyczące zamówień publicznych, czy może brak odpowiednio przygotowanych ludzi?
GG: To trudne pytanie, bo ci ludzie są na różnych szczeblach począwszy od ministerstwa, w którym pracuje około 600 osób, w urzędach wojewódzkich i marszałkowskich, gdzie pracuje obecnie ponad 1000 osób. Wiele zależy też od wykonawców wystawiających faktury do zapłacenia, na podstawie których rozliczamy się z Unią. Wykonawców są tysiące, w tej chwili w kraju realizujemy 70 tysięcy różnych projektów, a każdy projekt jest robiony przez wielu ludzi. Można powiedzieć, że połowa Polski jest w to zaangażowana.
DZ: Jak będzie wyglądał kraj, nasze życie, za te siedem lat?
GG: Na pewno dużo lepiej. Ważne, aby wykorzystać fundusze unijne, ale ważne też, żeby robić to w sposób przemyślany. Samorządy wiedzą najlepiej, co jest potrzebne, aby pobudzić rozwój w regionie.
DZ: Samorządy na Górnym Śląsku chcą powołać - w sensie prawnym - aglomerację. Czy to zwiększy ich szanse na korzystanie ze środków unijnych?
GG: Moim zdaniem sens stworzenia takiej aglomeracji nie polega głównie na dostępie do instrumentów finansowych, tylko takiej koordynacji inwestowania, żeby nie marnować pieniędzy, nie powielać inwestycji. Każde miasto buduje sobie własną oczyszczalnię, różne instytucje usługowe dla mieszkańców, podczas gdy w aglomeracji można by te przedsięwzięcia realizować w sposób bardziej racjonalny.
DZ: W planach Unii Europejskiej coraz większe znaczenie odgrywać mają miasta. Uczestnicy konferencji, którą niedawno zorganizowano w Katowicach i poświęcona była tym planom UE z ubolewaniem stwierdzili, że w Polsce nie wypracowano dotychczas polityki miejskiej, choć 61,5 proc. ludności naszego kraju zamieszkuje w miastach. No właśnie, powinniśmy mieć wyodrębnioną, jedną politykę miejską?
GG: Ja nie myślę dzisiaj w kategoriach polityki wobec wsi, czy wobec miast, raczej staramy się programować inwestycje w sposób bardziej zrównoważony. Dla mnie ważniejszym problemem jest to, w jaki sposób prowincja skorzysta z rozwoju metropolii. Co zrobić, żeby prowincja przyjeżdżała do miasta, do kina, lekarza specjalisty, do pracy, a przedsiębiorcy z miasta, żeby mieli podwykonawców na prowincji.
Grażyna Gęsicka ma 56 lat. Jest absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, w 1985 uzyskała stopień doktora nauk humanistycznych w dziedzinie socjologii. Uczestniczyła w obradach Okrągłego Stołu w komisji ds. górnictwa. W latach 90. wykonywała ekspertyzy z zakresu problematyki rozwoju lokalnego i regionalnego dla Komisji Europejskiej, Banku Światowego, rządu, Sejmu RP, władz lokalnych i regionalnych. W latach 1998 - 2001 była podsekretarzem stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej (resortem kierował wówczas Longin Komołowski), następnie wiceprezesem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. W ostatniej kampanii parlamentarnej doradzała PO. Była kandydatką Jana Rokity na szefa nowego resortu. 31 października 2005 została ministrem rozwoju regionalnego w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza.
Dostaniemy miliardy euro
Strategia Rozwoju Kraju 2007-2015 - przygotowana przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego - to rządowa wizja zmian gospodarczych i społecznych, zakładająca gruntowną modernizację Polski. Warunkiem osiągnięcia tego celu jest sprawna administracja publiczna, racjonalizacja wydatków publicznych, zmiana zasad w gospodarce - ich uproszczenie i obniżenie kosztów, dzięki czemu poprawi się sytuacja na rynku pracy. Strategia zakłada też wzrost dochodów, łatwiejszy dostęp do edukacji, poprawę stanu zdrowia i bezpieczeństwa.
Większość środków na realizację Strategii, bo aż 72 miliardy euro, będzie pochodzić z Unii Europejskiej. 16 miliardów euro wydanych zostanie ze środków publicznych, w tym ok. 11 miliardów z budżetu państwa i ok. 4 miliardy z budżetów samorządowych, reszta pieniędzy to wkład prywatny.
Najwięcej pieniędzy ma pójść na infrastrukturę techniczną, czyli autostrady, koleje, lotniska i inwestycje związane z ochroną środowiska (ograniczenie ilości ścieków, odpadów).
Województwo śląskie otrzyma w latach 2007-2013 z funduszy unijnych 1,6 mld euro. Pieniądze przeznaczone mają być na takie zadania, jak: nowoczesna hala widowiskowo-sportowa Podium w Gliwicach f, nowy gmach Muzeum Śląskiego w Katowicach, Drogową Trasę Średnicową "Zachód" - odcinek Zabrze-Gliwice, uruchomienie Zagłębiowskiej Strefy Gospodarczej w Jaworznie, rozwój infrastruktury turystycznej subregionu południowego, infrastrukturę okołolotniskową portu lotniczego Katowice w Pyrzowicach.
Teresa Semik - Dziennik Zachodni
martin13 - Wto Mar 13, 2007 6:34 pm
2,4 tys. nowych miejsc pracy dzięki Funduszowi dla Śląska
13:53, 13-03-2007
Stworzenie 2,4 tys. nowych i utrzymanie ok. 10 tys. istniejących miejsc pracy oraz preferencyjne pożyczki wartości 50 mln zł, dzięki którym małe i średnie firmy z woj. śląskiego zrealizowały 400 inwestycji za ok. 200 mln zł - to efekty działania Funduszu dla Śląska, który przez ponad dwa lata wspierał przedsiębiorczość w regionie.
Działalność funduszu, finansowanego dzięki środkom z rządowej pożyczki w Banku Rozwoju Rady Europy, przedstawili we wtorek przedstawiciele Funduszu Górnośląskiego (FG) Äź instytucji finansowej, należącej do samorządu woj. śląskiego oraz gmin regionu.
Pieniądze dla małych i średnich firm były częścią realizowanego od 2004 roku programu łagodzenia skutków restrukturyzacji śląskiego przemysłu. Przedsiębiorcy mogli otrzymać preferencyjnie oprocentowane pożyczki, które po spełnieniu określonych warunków dotyczących inwestycji i zatrudnienia mogą być umorzone.
Jak powiedziała podczas konferencji prasowej wiceprezes FG, Joanna Schmid, jeżeli znajdą się środki, działalność funduszu mogłaby być kontynuowana na dotychczasowych zasadach. Zależy to jednak od budżetu państwa i samorządu. Na razie na pożyczki może zostać przeznaczone jeszcze ok. 1-2 mln zł, pochodzące z oszczędności uzyskanych w toku dotychczasowej działalności.
Oprócz Funduszu dla Śląska, FG obsługuje także Regionalny Fundusz Pożyczkowy (pożyczył firmom 19 mln zł) oraz Regionalny Fundusz Poręczeniowy, który udzielił dotąd małym i średnim przedsiębiorstwom ok. 500 poręczeń na łączną kwotę 50 mln zł.
Kapitał FG wynosi obecnie 131 mln zł, jednak w swojej działalności fundusz korzysta głównie z zewnętrznych środków. W kolejnych latach zamierza m.in. wykorzystywać unijne środki na wdrażanie innowacji w gospodarce. Chce także m.in. stworzyć w regionie profesjonalne centrum obsługi inwestora, które ma integrować działania obecnie zajmujących się tym instytucji.
Ubiegły rok, istniejący od 12 lat, Fundusz Górnośląski zamknął zyskiem rzędu 5,7 mln zł, jednak po włączeniu do bilansu wyników spółek z grupy kapitałowej zysk zmniejszy się. Porównywalny wynik za 2005 rok wyniósł 1,1 mln zł, jednak w związku ze stratami spółek łączna strata sięgnęła 8 mln zł. W 2006 r. cała grupa wypracowała zysk.
W skupiającej niegdyś 23 spółki grupie funduszu pozostało obecnie osiem firm Äź trzy w likwidacji i pięć prowadzących działalność. W ubiegłym roku FG sprzedał 75 proc. akcji Górnośląskiego Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (obecnie Idea TFI), z opcją sprzedaży dalszych 25 proc. Być może sprzedane będą też mniejszościowe udziały w Górnośląskim Funduszu Restrukturyzacyjnym.
Górnośląska Agencja Rozwoju Regionalnego, której fundusz również jest współwłaścicielem, pełni rolę instytucji finansującej przy wdrażaniu unijnych projektów. Rozważane są plany połączenia jej z FG, jednak minusem takiego rozwiązania byłaby niemożność korzystania przez fundusz z unijnych środków. Centrum Projektów Regionalnych Inwestor ma być wykorzystane m.in. do obsługi napływających do regionu inwestorów. (PAP)
brysiu - Czw Lip 19, 2007 8:42 am
artykul dla ciekawych swiata i - niejako - ku przestrodze:
Megamiasta przyszłości
Mark Lewis, Forbes
2007-07-14, ostatnia aktualizacja 2007-07-14 11:06
Brytyjski ekonomista Malthus przewidział w 1798 r., że liczba ludności przewyższy w pewnym momencie tempo produkcji żywności, prowadząc do epidemii głodu. Od tamtego czasu zwrot "koszmar maltuzjański" stosowano w odniesieniu do dystopii opartych na scenariuszach demograficznego kryzysu. Te prognozy - w tym Malthusa - okazały się w większości przesadnie pesymistyczne. Dziś jednak spektakularny rozwój megamiast Trzeciego Świata pokazuje, że ponure przepowiednie Malthusa mogą się jednak spełnić.
Nie oznacza to, że ludzie zaczną masowo umierać z głodu; dzięki rozwojowi zaawansowanych technologii rolniczych koszmaru można będzie uniknąć. Megamiasta dają jednak sporo pożywki dla ponurych maltuzjańskich myśli. Wraz z postępem urbanizacji - do 2030 r. 60 proc. ludzi na świecie będzie mieszkało w miastach - miliardy ludzi zamieszkiwać będzie rozległe slumsy w krajach rozwijających się, gdzie rozwijają się liczne miejskie problemy, a głód jest tylko jednym z nich.
Zobacz galerie na stronach Forbes.com:
Megamiasta przyszłości
Miasta o największej gęstości zaludnienia
Miasta-duchy 2100 roku
Najlepsze miasta do pomieszkania od czasu do czasu
Najczystsze miasta świata
Najbrudniejsze miasta świata
W roku 1900 największym miastem na świecie był Londyn, ale nie kwalifikował on się nawet do miana megamiasta. (Uznaje się, że megamiasto powinno mieć ponad 10 mln mieszkańców, w Londynie żyło wówczas 6,5 mln ludzi). Tamtego roku większość miast z pierwszej dziesiątki położonych była w Europie lub Ameryce, z jednym wyjątkiem - Tokio, które było 7. pod względem wielkości miastem, z 1,5 mln mieszkańców. Dziś tokijska aglomeracja jest największym miastem na świecie, z 35,2 mln mieszkańców. Według prognoz ONZ w 2015 r. miasto będzie nadal na czele rankingu, z 35,5 mln. Tokio rozwija się jednak coraz wolniej. Demograficzna przyszłość należy do takich miast jak Bombaj, Szanghaj i Dhaka.
Nawet, gdy ogólna liczba ludności na świecie ustabilizuje się na poziomie ok. 9-10 mld, mega miasta będą nadal rozwijać się w sposób niepohamowany, bo ubodzy mieszkańcy wsi przenosić będą się do miast, aby tam dalej żyć w ubóstwie. Będą osiedlać się w miastach, mimo, że czekają tam na nich ogromne problemy: przestępczość, zanieczyszczenie, pogarszająca się infrastruktura i brak dachu nad głową. Niezrażeni, będą pakować się do zatłoczonych dzielnic nędzy bez bieżącej wody i kanalizacji i, co zadziwiające, będą uważali, że jest im lepiej niż na prowincji.
Gdy Ameryka podejmie próbę utrzymania porządku w tym nowym wspaniałym świecie, może popaść w kłopoty. Wyobraźcie sobie slumsy miasta Sadr na obrzeżach Bagdadu, tylko kilkakrotnie większe i rozprzestrzenione na całym świecie.
To są właśnie te złe wiadomości. Dobre wieści, przynajmniej dla optymistów to te, że kraje rozwinięte przeszły już przez proces urbanizacji i przetrwały. W 1900 r. 3 spośród największych miast świata położone były w Stanach Zjednoczonych - Nowy Jork, Chicago i Filadelfia. Do 1920 r. USA były w 50 proc. zurbanizowane; dziś większość Amerykanów mieszka na terenach miejskich i żyje im się dość wygodnie. Podobnie jest w innych krajach, których miasta były w pierwszej dziesiątce największych na początku XX wieku. Dzisiejsze dwa amerykańskie mega miasta, Nowy Jork i Los Angeles zmagają się z trudnościami, ale nie można ich sytuacji nazwać apokaliptyczną.
10 największych miast w 1900 r.:
1. Londyn - 6,5 mln
2. Nowy Jork - 4.2 mln
3. Paryż - 3,3 mln
4. Berlin - 2,7 mln
5. Chicago - 1,7 mln
6. Wiedeń - 1,7 mln
7. Tokio - 1,5 mln
8. Sankt Petersburg - 1,4 mln
9. Manchester - 1,4 mln
10. Filadelfia - 1,4 mln
(Źródło: Four Thousand Years of Urban Growth: An Historical Census, autor: Tertius Chandler).
10 Największych miast 2015 r.:
1. Tokio. Populacja w 2015 - 35,5 mln ludzi. Populacja obecnie - 35,2 mln
2. Mumbaj (d. Bombaj) - 21,0 mln w 2015. Obecnie 18,2 mln
3. Meksyk - 21,6 mln w 2015 r. Obecnie 19,4 mln
4. Sao Paulo - 20,5 mln w 2015 r. Obecnie 18,3 mln
5. Nowy Jork - 19,9 mln w 2015 r. Obecnie 18,7 mln
6. Delhi - 18,6 mln w 2015 r. Obecnie 15 mln
7. Szanghaj - 17,2 mln w 2015 r. Obecnie 14,5 mln
8. Kalkuta - 17 mln w 2015 r. Obecnie 14,3 mln
9. Dhaka (stolica Bangladeszu) - 15 mln w 2015 r. Obecnie 12,4 mln
10. Dżakarta - 16,8 mln w 2015 r. Obecnie 13,2 mln
Gdy liczba mieszkańców Londynu rosła w tempie geometrycznym w czasie Rewolucji Przemysłowej, Malthus przeprowadził wyliczenia i zapowiadał katastrofę. Podobnie Karol Marks przewidywał, że przeludnione londyńskie slumsy i mroczne, diabelne fabryki Manchesteru staną się kolebką rewolucji. Zamiast tego zmiany przyspieszyły ewolucję i brytyjskie społeczeństwo przystosowało się do przemian i poradziło sobie z problemami. Wnioski dla Trzeciego Świata są proste: urbanizacja na wielką skalę będzie doświadczeniem traumatycznym, ale nie musi skończyć się kompletną katastrofą.
Nie ma jednak gwarancji, że pesymistyczne wizje dystopii nie staną się rzeczywistością. Przyszłość tworzyć się będzie w takich miastach jak Lagos, które przyprawiłoby Malthusa o dreszcze. W 1950 r. w Lagos mieszkało mniej niż 300 tys. ludzi. Dziś populacja wynosi 10,9 mln. To już jest niepokojące, a ONZ przewiduje, że do 2015 r. w Lagos mieszkać będzie 16,1 mln osób, co daje wzrost o 5 mln w mniej niż 10 lat. Miasto już pogrąża się w chaosie przy obecnej liczbie mieszkańców. Czy takie miasto ma szansę przetrwać i dobrze się rozwijać? Wkrótce się tego dowiemy.
Źródło: Forbes.com
---------------------------------------
bez komentarza - do poczytania...
Sabino Arana - Czw Lip 26, 2007 8:02 pm
Drodzy forumowicze chcialem poruszyc pewien temat , choc nie wiem czy on tu juz gdzies nie byl omawiany , w kazdym razie wydaje mi sie wazny. Dzis jadac samochodem uslyszalem w tok fm , ze Niemcy sa skłonne otworzyc swoj rynek pracy juz w 2009 roku . No mnie to optymizmem nie napawa , dopiero to sie nam region wyludni jak ludzie tam czmychną , zwlaszcza ślazacy no bo nie powiecie mi ze bedzie inaczej. I co wtedy? nie wiem czy nawet zaciąg ukrainski nam pomoze. Mowimy tu o rozwoju i potencjale regionu ale ludzie wciaz i wciaz wyjezdzaja i teraz jeszcze te Niemcy...
salutuj - Czw Lip 26, 2007 8:17 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
brysiu - Czw Lip 26, 2007 8:34 pm
dzisiaj w TokFM byla o tym dyskusja, zarowno w EKG (Ekonomia, Kapital, Gospodarka), jak i w Komentarzach i w Poranku i wszedzie dochodzili do podobnego wniosku:
Niemcy, jako panstwo socjalne, mnostwo kasy wydaje na ludzi, ktorzy pracuja od dluzszego czasu i na stale - ci, co dopiero przyjechali (a tym bardziej obcokrajowcy) nie maja co liczyc na zarobki na poziomie chociazby brytyjskim; chodzi o to, ze porownujac prace w PL i w Niemczech - wychodzi sie na to samo, ale in plus w PL, bo mimo, iz opieka socjalna jest w Niemczech na pierwszym miejscu (jak juz nadmienilem - tylko dla stalych pracownikow, i to po paru dobrych latach), to jednak zycie tam jest znacznie drozsze...
...co do wzrostu wynagrodzen w Niemczech w najblizszym czasie - nie ma co na to liczyc, bo rzad niemiecki zajmuje sie ostatnimi prognozami (krach finansowy maksymalnie w 2020r. zwiazany ze wzrastajacym bezrobociem i wzrostem liczby ludnosci na zasilkach - tam zasilek dla bezrobotnych dostajesz do momentu znalezienia pracy, a nie jak w PL - max 1 rok i/lub do momentu znalezienia pracy - dlatego sytuacja przypomina ta u nas: sa rece do pracy, jest bezrobocie - nikomu nie chce sie po prostu robic) i wlasnie w zwiazku z nimi otwiera rynek pracy - prawdopodobnie dla ludzi z dalszego wschodu, anizeli PL, bo wciaz w niemieckiej spolecznosci jest strach o "polskiego hydraulika" czy "polska pielegniarke"...
jesli natomiast mowimy juz o odplywie ludnosci za praca - martwilbym sie szczegolnie o trzy regiony: Wielkopolska, Pomorze (czesc przygdanska i przyszczecinska) i Slask (w szczegolnosci Dolny i opolska czesc Gornego); ale jak mowie - nie bylby to duzy odplyw, bo ludzie zdaja sobie sprawe z ceny zycia w Niemczech (na zderzenie z cena zycia w Anglii trzeba poczekac az sie tam dojedzie); poza tym - niemieccy pracodawcy nie lubia "zagraniczniakow" jako pracownikow i mozna miec pewnosc, ze nie beda oni dobrze traktowac "kebabiarzy" czy innych "Polakow-zlodziei/pijakow" - jest to, niestety, nadal aktualny stereotyp...
caterina - Czw Lip 26, 2007 8:38 pm
wiedziałam,ze ten temat sie w koncu pojawi.
ja słyszałam,ze głownie własnie do zbiorow owocow,ogrodnictwa.Specjalisci(?!) nie przewiduja juz masowego wypływu ludnosci.Kto miał wyjechac juz to zrobił,a jesli miał to w planach to tego otwarcie nowego kraju i tak nie zacheci bardziej.Ja zostaje i nadal bede mowic o wzroscie potencjału i rozwoju!Niech mi ktos zabroni!
@ brysiu
ciekawy artukuł,thx
Sabino Arana - Czw Lip 26, 2007 8:41 pm
Nie obawiałbym się aż tak. Zbiory szparagów nie są już tak atrakcyjne a inne zawody np informatyczne chyba są i były dostępne.
No nie wiem skad w Tobie tyle optymizmu w tym wzgledzie . Nie dosc ze jestesmy spoleczenstwem starzejacym sie to jeszcze te wyjazdy . Niemcy nie tylko szparagami i informatyką beda kusic . Poza tym mysle ze wiekszosc z tych co wyjechali juz nie wroci.
salutuj - Czw Lip 26, 2007 8:45 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
brysiu - Czw Lip 26, 2007 9:04 pm
fakt, moze i starzejemy sie, ale nie jest u nas tak zle jak w Niemczech - tam ubytek naturalny jest od paru dobrych lat i jest najwyzszy w Europie, plus ostatnia, V faza rozwoju demograficznego spoleczenstwa (czyli regres demograficzny - zwiekszajacy sie ubytek naturalny, wzrost liczby osob starszych - my balansujemy miedzy IV a V faza)...
pod wzgledem demograficzno-ekonomicznym sytuacja Niemiec jest tragiczna - juz ponad 25% (wzrost) ogolu ludnosci to rencisci i emeryci, a ludzie w wieku przedprodukcyjnym (do 17-18. roku zycia (zalezy jak liczyc) to ok. 14% (spadek) ogolu ludnosci Niemiec - zatem polityka socjalna Niemiec - tak chwalona na poczatku i do tej pory przez nieswiadomych tego ludzi - doprowadza ten kraj do bankructwa - juz od kilku (z tego co pamietam to pieciu) lat deficyt budzetowy Niemiec jest ogromny - zadluzenie Panstwa Niemieckiego wynosi 1,5 BILIONA EURO, a juz ponad 5 lat temu Niemcy utracily prawo do uzywania europejskiej waluty - zupelnie jak Grecy, ktorym sie tez upieklo (skandal z zamazywaniem zadluzenia w dokumentach dla UE i jego dalszy, ale nagly wzrost po olimpiadzie w Atenach)...
a dzisiaj w dodatku przyszly prognozy o krachu gospodarki (czyli w sumie calego panstwa) niemieckiej, wiec dotad pesymistyczni i sceptyczni politycy CDU zaczeli przebakiwac o otwarciu rynku pracy dla "obcych" - juz teraz jest ok. 10% osob innej narodowosci niz niemiecka w RFN...
...no to jaka decyzje na miejscu rzadzacej partii wy byscie podjeli?;-)
EDIT: biliona a nie biliarda - skad mi to przyszlo?;-P
salutuj - Czw Lip 26, 2007 9:07 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Sabino Arana - Czw Lip 26, 2007 9:22 pm
poza tym - niemieccy pracodawcy nie lubia "zagraniczniakow" jako pracownikow i mozna miec pewnosc, ze nie beda oni dobrze traktowac "kebabiarzy" czy innych "Polakow-zlodziei/pijakow" .
Haa , tak sie narzekalo na niemieckie stereotypy o polakach a tu one nam przychodza z pomoca , no i bardzo dobrze ze nas nie chca , po co sie nasi beda szwedac po obcych landach
A tak juz na serio , to skoro twierdzicie ze bedzie ok to ja to przyjmuje. Nie znam Niemiec , bywalem tylko w Berlinie ale znajomych berlinczykow prawie nie mam. Swego czasu uczestniczylem w pewnej konferencji na temat Francji i Niemiec . W zasadzie panowalo zgodne przekonanie ze sa to kraje przegrane i nie wygrzebia sie z dołka w najblizszym czasie. Mowilo sie duzo o Hiszpanii jako przyszlej potedze Europy i wciaz swietnej pozycji Anglii i Irlandii . Sytuacja jednak sie zmienia , rzady Merkel to moze byc czas przelomu ,
Sarkozy tez wydaje sie byc zdolny do reform nawet wbrew czesci spoleczenstwa.
Ja myslalem ze niemcy beda chcieli pobudzic wyludniale wschodnie landy , sciagajac tam polakow, ale widac nam to nie grozi
brysiu - Czw Lip 26, 2007 9:42 pm
co do wschodnich landow - one byly, sa i beda zaniedbane - a przynajmniej nic nie wskazuje na to, by bylo odwrotnie; z czesci NRD-owskich jedynie wschodni Berlin wychodzi na swoje i tam rozlokowuja sie teraz centrale firm, na ktore w Berlinie Zachodnim nie ma juz miejsca; jednoczesnie boom w Berlinie Wschodnim nie przedklada sie na takowy w reszcie calego kraju - rokrocznie odnotowuje sie odplyw produkcji na wschod (gdzie nadal jest tansza sila robocza i podatki), a liczby siegaja juz lekko ponad 1500 miejsc pracy mniej (oczywiscie - z roku na rok); Niemcy to nadal synonim nowoczesnosci i najlepszych technologii - ale ich sztandarowe firmy rowniez przenosza sie na wschod i docelowo sa przejmowane przez tamtejsze firmy (patrz - komorki Siemensa, teraz juz chinskie BenQ)...
co do Merkelowej i Sarko - jesli chodzi o Niemcy to juz tylko dyplomacja polityczna i usmieszki we wlasciwa strone moga uratowac kraj od zapasci; Francja pomalu sie dzwiga na nogi (jej system opieki spolecznej i socjalny model zaczynaja przynosic konkretne efekty - patrz tegoroczny, nadspodziewany "boom narodzen"), ale firmy tak czy siak nie znajduja sobie miejsca na stale w obydwu krajach (dlatego wlasnie Niemcy i Francja oprotestowuja ustawy otwierajace europejskie rynki i umozliwiajace "swobodna lokalizacje" firm wewnatrz krajow unijnych)...
jak to sie ma do Slaska?
wytlumaczylem juz wyzej...;-)
PS. "a skad ten brysiu ma taka wiedze?"
Odp.: wyklady pani dr Anny Runge oraz regularne sluchanie audycji (nie tylko) gspodarczych TokFM...;-)
Wit - Pon Lis 26, 2007 7:34 pm
Uciekamy na prowincję, a za nami podąża biznes
24.11.2007
Drożyzna w wielkomiejskich sklepach, zakorkowane drogi, brak miejsc parkingowych na osiedlu, wysokie koszty utrzymania rodziny dowożonej do pracy czy szkoły w różne dzielnice miasta, a do tego gwar, spaliny , przestępczość - to kilka przyczyn, dla których coraz większa liczba Polaków szuka dla siebie miejsca poza dużymi miastami. W ślad za nimi na prowincję ruszają firmy obecne dotychczas w wielkomiejskim pejzażu.
Dotychczasowe bloki Polacy zamieniają w oazy dobrobytu i wyższej niż wielkomiejska jakości życia. Budują nowe domki za miastem, ale też osiedlają się w domach po rodzicach czy dziadkach. Tak robią już nie tylko zamożni Polacy, ale też średniacy. Wahający się mają obawę: że nie będą mieli tego, co w dużym mieście: szerokiej i wysokiej jakości oferty usług i rozrywek oraz zapóźnienia cywilizacyjnego. Być może się mylą.
- Do 2013 roku na województwo śląskie przypadnie 1,7 mld euro unijnego wsparcia. Będą dotacje na rozwój elektronicznych usług publicznych oraz gospodarkę wodno- ściekową - mówi Krzysztof Krzemiński, rzecznik marszałka śląskiego.
W ślad za przenoszącymi się na prowincję wędruje też biznes. Tam niższe są koszty - bo mniejsza płaca, niższe podatki lokalne, więcej przestrzeni do inwestycji, łatwiejsza procedura biurokratyczna ze względu na skalę miasta. Daje pracę i liczy na zyski. W tych dniach w Tychach osiedliła się firma KAN aż z Białegostoku. Wysyła swe instalacje wodne i grzewcze do 15 krajów europejskich. gdzie trafia blisko 50 proc. jej produkcji. Teraz przy pomocy licznych przedstawicieli handlowych w Tychach rusza na podbój Czech, Słowacji, Słowenii, Chorwacji, Bułgarii, Węgier i Rumunii.
- To strategiczna dla nas placówka, stanowiąca bazę wypadową dla naszych przedstawicieli handlowych w tamtych krajach- mówi Bolesław Filas, dyrektor zarządzający firmy.
Z kolei PAF Operator Pocztowy planuje intensywny rozwój w mniejszych miastach, właśnie do 20 tys. mieszkańców, z innego powodu.
- Zapotrzebowanie na usługi pocztowe jest bardzo duże zwłaszcza na wsiach i miasteczkach. Zazwyczaj klienci nie mają wyboru pomiędzy narodowym operatorem a firmą prywatną świadczącą podobne usługi - mówi Marek Sadowski, członek zarządu PAF Operator Pocztowy.
Firma potrzebuje trzy lata na opanowanie rynku.Koszty inwestycji w rozwój sieci w mniejszych miastach to około 4 mln euro.Na prowincji pojawiają się także instytucje finansowe - banki i pośrednicy. Eurobank ruszył tam jesienią 2006 roku. Ma już punkt franczyzowy w Kłobucku, teraz szuka miejsca na kolejne w miejscowościach śląkich, liczących od 15 do 25 tys. mieszkańców: w Bieruniu, Blachowni, Kaletach, Lędzinach, Łaziskach Górnych, Orzeszu, Porębie, Pszowie, Pyskowicach, Radlinie, Radzionkowie, Ustroniu, Wiśle i Wojkowicach.
- Nasi partnerzy nie mają problemów z zaistnieniem na lokalnym rynku - mówi Wojciech Humiński, wiceprezes zarządu Euro Bank SA. - Ponad połowa placówek osiąga sprzedaż o 30 proc. wyższą od zakładanej.
Także Telepizza prowadzi intensywny rozwój franczyzowej sieci w miastach liczących 40-100 tys. mieszkańców. Zakłada opanowanie do 2010 roku większości średnich miast w całej Polsce.
- Rynki średnich i małych miast mają obecnie duży potencjał i stwarzają korzystne warunki inwestycji. Znane marki są tam nowością, dlatego cieszą się dużym zainteresowanie wśród klientów i powodzeniem - mówi Sławomir Rogoziński, dyrektor ds. rozwoju marki Telepizza.
Inwestują w mniejszych miastach
Telepizza - otwiera poza metropoliami 10 punktów rocznie, ale w 2007 r. przybędzie 15 nowych.
PAF Operator Pocztowy - w rozwój sieci w mniejszych miastach zainwestuje 4 mln. euro.
Eurobank - uruchomił tam w 2007 r. 30 placówek.
Beata Sypuła - POLSKA Dziennik Zachodni
Kris - Wto Lis 27, 2007 10:15 pm
2007-11-26 Krzysztof Maciejczyk
Śląsk atomowy
Cały świat zamawia nowe reaktory jądrowe. Nie dlatego że lubi, ale dlatego że musi.
- Reaktor atomowy nie jest konkurencją dla węgla – mówił dr hab. Ludwik Pieńkowski w czasie spotkania Śląskiej Kawiarni Naukowej w Katowicach. Dr Pieńkowski jest zastępcą dyrektora Środowiskowego Laboratorium Ciężkich Jonów Uniwersytetu Warszawskiego i pomysłodawcą budowy na Śląsku tzw. wysokotemperaturowych reaktorów jądrowych.
Paliwa kopalne są coraz droższe i jest ich coraz mniej z kolei na źródłach odnawialnych nie wszędzie i nie zawsze można polegać.
W wielu krajach dochodzi jeszcze problem czysto polityczny. Kraje bogate w surowce kopalne takie jak ropa czy gaz są niestabilne politycznie. Całkowite uzależnianie się od nich jest obarczone dużym ryzykiem. Na tym tle sytuacja Polski wydaje się być bardzo komfortowa. – Jako jeden z nielicznych krajów europejskich praktycznie cały prąd wytwarzamy z surowca, którego mamy pod dostatkiem, którego nie trzeba kupować za granicą – mówił dr hab. Ludwik Pieńkowski. Tym surowcem jest wydobywany na Śląsku węgiel. Niestety spalanie go to zbrodnia na środowisku naturalnym.
Każdy medal ma dwie strony. Mamy węgiel i dzięki temu jesteśmy w dużym stopniu niezależni, ale z drugiej strony spalając go rujnujemy nasze środowisko naturalne. Z emisją milionów ton związków siarki i azotu ale przede wszystkim dwutlenku węgla, którego coraz większa koncentracja ma powodować ocieplanie się atmosfery walczy Unia Europejska. Narzuca limity emisji tego gazu jakie każdy z krajów Wspólnoty może emitować. Kłopot w tym, że Polska z energetyką opartą tylko i wyłącznie na węglu nie jest w stanie tych zobowiązań wypełnić. A to niestety kosztuje.
Wyjściem jest budowanie w Polsce reaktorów atomowych. To droga, którą idzie w Europie wiele krajów. Żaden z nich nie wydobywa jednak na swoje potrzeby tak dużej ilości węgla. Czy ten surowiec przestanie być potrzebny w Polsce zasilanej z elektrowni jądrowych ?
- Śląsk nie ma dzisiaj przyszłości bez węgla, ale budowa kolejnych elektrowni jądrowych wcale nie musi oznaczać zmniejszania wydobycia – mówił dr hab. Ludwik Pieńkowski. Po pierwsze dlatego, że cały czas rośnie nasze zapotrzebowanie na energię elektryczną. Nowe elektrownie będą więc przede wszystkim uzupełniały braki w sieci energetycznej a dopiero w drugiej kolejności będą zastępowały stare elektrowni węglowe.
W sytuacji w której jest Polska wart rozważenia jest pomysł tzw. synergii węglowo–jądrowej. Promotorem takiego scenariusza jest dr hab. Ludwik Pieńkowski z Uniwersytetu Warszawskiego. - Węgiel i reaktor jądrowy to bardzo dobre połączenie – mówił na spotkaniu Śląskiej Kawiarni Naukowej w Katowicach.
Węglowo – jądrowy kompleks mógłby się składać z elektrowni węglowej, kopalni węgla, fabryki petrochemicznej i reaktora jądrowego. Konstrukcja tego ostatniego byłaby jednak dostosowana nie do produkcji prądu elektrycznego, ale do osiągania bardzo wysokich temperatur. - Substancja chłodząca rdzeń reaktora wysokotemperaturowego może mieć temperaturę powyżej 1000 st. C – tłumaczył dr Pieńkowski. W takiej temperaturze można cząsteczkę wody rozbijać na tlen i wodór. Tlen mógłby być oddawany elektrowni węglowej. Dzisiaj węgiel spala się w takich siłowniach w obecności powietrza. Gdyby spalał się w obecności czystego tlenu, wydajność elektrowni mogłaby być nawet dwukrotnie lepsza. W skrócie mówiąc z tej samej ilości węgla byłoby nawet dwa razy więcej prądu. Poza tym zniknąłby problem emisji do atmosfery bardzo szkodliwych związków azotu. Prąd wyprodukowany w takiej czystej elektrowni węglowej byłby sprzedawany firmie dystrybucyjnej. Z wodoru „wyprodukowanego” w reaktorze wysokotemperaturowym i dwutlenku węgla z elektrowni węglowej można wytworzyć paliwo płynne czy gaz ziemny. Dzisiaj to także jest możliwe, ale wiąże się z emisją dużej ilości CO2 do atmosfery. Gdyby kompleks węglowo–jądrowy powstał na Śląsku, Polska dzięki złożom węgla miałaby „swoją” syntetyczną benzynę i gaz. Dzisiaj jesteśmy uzależnieni od importu paliw płynnych i gazowych głównie z Rosji.
- W skrócie rzecz biorąc reaktor wysokotemperaturowy jest fabryką czystego wodoru i tlenu – mówił dr hab. Ludwik Pieńkowski. – Zarówno tlen jak i wodór są gwarancją tego, że śląski węgiel będzie dalej bardzo istotnym surowcem energetycznym. Moim zdaniem przyszłość Śląska leży w czystych technologiach węglowych. Trudno mi sobie je dzisiaj wyobrazić bez reaktora wysokotemperaturowego. Gdyby moja propozycja została zaakceptowana, Śląsk miałby przed sobą wiele lat rozwoju. – mówił Pieńkowski.
Spotkanie z dr hab. Ludwikiem Pieńkowskim zorganizowała Śląska Kawiarnia Naukowa w Katowicach. Partnerem inicjatywy jest Uniwersytet Śląski i National Geographic Polska. Więcej na www.kawiarnianaukowa.pl
http://portalwiedzy.onet.pl/,25297,1453 ... pisma.html
Kris - Wto Lis 27, 2007 10:15 pm
2007-11-26 Krzysztof Maciejczyk
Śląsk atomowy
Cały świat zamawia nowe reaktory jądrowe. Nie dlatego że lubi, ale dlatego że musi.
- Reaktor atomowy nie jest konkurencją dla węgla – mówił dr hab. Ludwik Pieńkowski w czasie spotkania Śląskiej Kawiarni Naukowej w Katowicach. Dr Pieńkowski jest zastępcą dyrektora Środowiskowego Laboratorium Ciężkich Jonów Uniwersytetu Warszawskiego i pomysłodawcą budowy na Śląsku tzw. wysokotemperaturowych reaktorów jądrowych.
Paliwa kopalne są coraz droższe i jest ich coraz mniej z kolei na źródłach odnawialnych nie wszędzie i nie zawsze można polegać.
W wielu krajach dochodzi jeszcze problem czysto polityczny. Kraje bogate w surowce kopalne takie jak ropa czy gaz są niestabilne politycznie. Całkowite uzależnianie się od nich jest obarczone dużym ryzykiem. Na tym tle sytuacja Polski wydaje się być bardzo komfortowa. – Jako jeden z nielicznych krajów europejskich praktycznie cały prąd wytwarzamy z surowca, którego mamy pod dostatkiem, którego nie trzeba kupować za granicą – mówił dr hab. Ludwik Pieńkowski. Tym surowcem jest wydobywany na Śląsku węgiel. Niestety spalanie go to zbrodnia na środowisku naturalnym.
Każdy medal ma dwie strony. Mamy węgiel i dzięki temu jesteśmy w dużym stopniu niezależni, ale z drugiej strony spalając go rujnujemy nasze środowisko naturalne. Z emisją milionów ton związków siarki i azotu ale przede wszystkim dwutlenku węgla, którego coraz większa koncentracja ma powodować ocieplanie się atmosfery walczy Unia Europejska. Narzuca limity emisji tego gazu jakie każdy z krajów Wspólnoty może emitować. Kłopot w tym, że Polska z energetyką opartą tylko i wyłącznie na węglu nie jest w stanie tych zobowiązań wypełnić. A to niestety kosztuje.
Wyjściem jest budowanie w Polsce reaktorów atomowych. To droga, którą idzie w Europie wiele krajów. Żaden z nich nie wydobywa jednak na swoje potrzeby tak dużej ilości węgla. Czy ten surowiec przestanie być potrzebny w Polsce zasilanej z elektrowni jądrowych ?
- Śląsk nie ma dzisiaj przyszłości bez węgla, ale budowa kolejnych elektrowni jądrowych wcale nie musi oznaczać zmniejszania wydobycia – mówił dr hab. Ludwik Pieńkowski. Po pierwsze dlatego, że cały czas rośnie nasze zapotrzebowanie na energię elektryczną. Nowe elektrownie będą więc przede wszystkim uzupełniały braki w sieci energetycznej a dopiero w drugiej kolejności będą zastępowały stare elektrowni węglowe.
W sytuacji w której jest Polska wart rozważenia jest pomysł tzw. synergii węglowo–jądrowej. Promotorem takiego scenariusza jest dr hab. Ludwik Pieńkowski z Uniwersytetu Warszawskiego. - Węgiel i reaktor jądrowy to bardzo dobre połączenie – mówił na spotkaniu Śląskiej Kawiarni Naukowej w Katowicach.
Węglowo – jądrowy kompleks mógłby się składać z elektrowni węglowej, kopalni węgla, fabryki petrochemicznej i reaktora jądrowego. Konstrukcja tego ostatniego byłaby jednak dostosowana nie do produkcji prądu elektrycznego, ale do osiągania bardzo wysokich temperatur. - Substancja chłodząca rdzeń reaktora wysokotemperaturowego może mieć temperaturę powyżej 1000 st. C – tłumaczył dr Pieńkowski. W takiej temperaturze można cząsteczkę wody rozbijać na tlen i wodór. Tlen mógłby być oddawany elektrowni węglowej. Dzisiaj węgiel spala się w takich siłowniach w obecności powietrza. Gdyby spalał się w obecności czystego tlenu, wydajność elektrowni mogłaby być nawet dwukrotnie lepsza. W skrócie mówiąc z tej samej ilości węgla byłoby nawet dwa razy więcej prądu. Poza tym zniknąłby problem emisji do atmosfery bardzo szkodliwych związków azotu. Prąd wyprodukowany w takiej czystej elektrowni węglowej byłby sprzedawany firmie dystrybucyjnej. Z wodoru „wyprodukowanego” w reaktorze wysokotemperaturowym i dwutlenku węgla z elektrowni węglowej można wytworzyć paliwo płynne czy gaz ziemny. Dzisiaj to także jest możliwe, ale wiąże się z emisją dużej ilości CO2 do atmosfery. Gdyby kompleks węglowo–jądrowy powstał na Śląsku, Polska dzięki złożom węgla miałaby „swoją” syntetyczną benzynę i gaz. Dzisiaj jesteśmy uzależnieni od importu paliw płynnych i gazowych głównie z Rosji.
- W skrócie rzecz biorąc reaktor wysokotemperaturowy jest fabryką czystego wodoru i tlenu – mówił dr hab. Ludwik Pieńkowski. – Zarówno tlen jak i wodór są gwarancją tego, że śląski węgiel będzie dalej bardzo istotnym surowcem energetycznym. Moim zdaniem przyszłość Śląska leży w czystych technologiach węglowych. Trudno mi sobie je dzisiaj wyobrazić bez reaktora wysokotemperaturowego. Gdyby moja propozycja została zaakceptowana, Śląsk miałby przed sobą wiele lat rozwoju. – mówił Pieńkowski.
Spotkanie z dr hab. Ludwikiem Pieńkowskim zorganizowała Śląska Kawiarnia Naukowa w Katowicach. Partnerem inicjatywy jest Uniwersytet Śląski i National Geographic Polska. Więcej na www.kawiarnianaukowa.pl
http://portalwiedzy.onet.pl/,25297,1453 ... pisma.html
Bruno_Taut - Śro Lis 28, 2007 6:31 am
Eeee, a ja myślałem, widząc tytuł, że ogłaszamy secesję i zbroimy się w atomówki, by żadna obca siła...
Bartek - Pon Gru 17, 2007 4:05 pm
Śląskie ponownie najatrakcyjniejsze inwestycyjniew
ISB 17.12.2007 15:26
Najlepszym województwem pod względem atrakcyjności inwestycyjnej jest w 2007 roku - podobnie jak rok i dwa lata temu - województwo śląskie, wynika z raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR) i Państwowej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ).
Na drugim miejscu uplasowało się województwo dolnośląskie, natomiast na trzecim - mazowieckie. Te dwa regiony zamieniły się miejscami, w porównaniu z poprzednimi rankingami. Listę zamykają: świętokrzyskie, lubelskie i podlaskie.
Województwa oceniano w trzech kategoriach: działalności przemysłowej, usługowej i zaawansowanej technologicznie.
Oceny dokonano na podstawie wyników ankiet z Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji Ambasad RP w najważniejszych państwach - inwestujących u nas, dostępności i jakości potencjalnych lokalizacji dla inwestycji oraz kilkudziesięciu wskaźników.
Wyniki podzielono na następujące grupy czynników atrakcyjności: dostępność transportowa, zasoby pracy, chłonność rynku, infrastruktura gospodarcza, społeczna, poziom rozwoju gospodarczego, stan środowiska, poziom bezpieczeństwa powszechnego oraz aktywność województw wobec inwestorów.
Dla działalności przemysłowej najatrakcyjniejsze są podregiony: centralny śląski, rybnicko - jastrzębski, jeleniogórsko-wałbrzyski, rzeszowsko- tarnobrzeski, bielsko-bialski, wrocławski, częstochowski, łódzki, legnicki oraz krakowsko-tarnowski.
W przypadku działalności usługowej, najatrakcyjniejsze okazały się podregiony: warszawski, centralny śląski, wrocławski, krakowsko-tarnowski, poznański, bielsko-bialski, rzeszowsko-tarnobrzeski, łódzki, gdański oraz częstochowski.
Czołówkę podregionów, atrakcyjnych dla działalności zaawansowanej technologicznie stanowią podregiony: warszawski, wrocławski, centralny śląski, krakowsko-tarnowski, poznański, gdański, łódzki, bielsko-bialski, jeleniogórsko-wałbrzyski oraz opolski.
- W kolejnych latach trudno oczekiwać istotnych zmian w rankingu, ponieważ przepaść między pierwszą trójką, kolejną dwójką (małopolskie i wielkopolskie) i pozostałymi grupami jest wielka i praktycznie niemożliwa do szybkiego nadrobienia - powiedział szef projektu z IBnGR Tomasz Kalinowski.
wnp.pl
absinth - Pon Gru 17, 2007 9:41 pm
ech, zeby jeszcze z tego cos konkretnego zaczelo wynikac. Pamietam, ze w takich rankingach to brylujemy od paru lat, ale to Wro i Krak sciaga realne inwestycje lepiej niz my, bo naszym wladzom chyba wystarczy miec ten listek figowy w postaci rankingu...
Strona 1 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 106 wypowiedzi • 1, 2