ďťż
 
[Województwo Śląskie] Złodzieje złomu



absinth - Wto Cze 07, 2005 8:21 am
Zawaliły się trzy budynki, jedna osoba nie żyje

Poniedziałek, 6 czerwca 2005r.

Tragicznie zakończył się piĹĄtkowy wypad złomiarzy do byłej karbidowni w Bytomiu Karbiu. KilkanaÂście osób wyciĹĄgało złom z budynków otaczajĹĄcych 25-metrowy komin, gdy nagle runęła jedna ze Âścian. – Ranny w głowę został 38-letni Jerzy B., mieszkaniec Bytomia. Mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala. Reszta złomiarzy uciekła. Zostawili cały sprzęt – mówi sier. szt. Andrzej Jergła, dyżurny Komisariatu I Policji.

W 2003 roku zawaliła się kamienica przy ul. Wesołej.

Nakaz rozbiórki budynków po karbidowni Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Bytomiu wydał jeszcze w kwietniu. To własnoÂść gminy... – W tym tygodniu wrócimy do sprawy – zapowiada Elżbieta Kwiecińska, szefowa PINB.

W Bytomiu w ciĹĄgu zeszłego tygodnia doszło do trzech katastrof budowlanych. W Âśrodę runęła Âściana pustostanu przy ul. Staromiejskiej, w piĹĄtek zabudowania po byłej karbidowni, a w sobotę rozsypały się resztki kamienicy przy Krakowskiej 24.

– Wydam też decyzję o natychmiastowej rozbiórce resztek kamienicy przy Krakowskiej. Jest prywatnĹĄ własnoÂściĹĄ. WłaÂściciel miał rozebrać kamienicę, a potem jĹĄ zrekonstruować. Zabiera się do tego od trzech lat. ZdĹĄżył rozebrać dwa piętra, miał zabezpieczyć parter, ale tego nie zrobił – podkreÂśla Kwiecińska.

Przy Krakowskiej 24 przed wojnĹĄ mieÂściła się bursa żydowska.






MarcoPolo - Wto Cze 07, 2005 9:30 am
Kto rządzi w Bytomiu?!



Tequila - Wto Cze 07, 2005 5:00 pm
Złomiarze



maciek - Wto Cze 07, 2005 7:26 pm
W Bytomiu rządzi banda nieudaczników o wiadomym pochodzeniu, którzy zamiast ratować piękne śródmieście a i tym samym mieszkania dla ludzi chcą wydać miliony na budowę hali sportowej...

Tam wszystko się albo rozpada w wyniku szkód, albo w wyniku działania tych śmierdzących złomiarzy...Zawsze jednak te hieny są i dobijają wszystko co się da!

Bytom umiera i tracimy jedno z najładniejszych i najciekawszych miast GOP!!!!




Wit - Wto Cze 07, 2005 8:22 pm
Dokładnie
Tak żal mi tego masta...w końcu tam się urodziłem



absinth - Pon Cze 13, 2005 11:58 am
Strach przed złomiarzami

Poniedziałek, 13 czerwca 2005r.

Czternaście tysięcy złotych miesięcznie płaci gmina firmie ochroniarskiej, która pilnuje budynków po byłej karbidowni w Bytomiu Karbiu. To dwa i pół raza więcej, niż za dozorowanie normalnych obiektów. Ochroniarze pracują od 6 czerwca. Wynajęto ich po tym, gdy w piątek 3 czerwca pod gruzami jednego z budynków zginął złomiarz. O wiele tańsze byłoby wyburzenie tego, co zostało po karbidowni. Na razie jednak nie ma firmy, która by się tego podjęła.

Karbidownia – kilkadziesiąt metrów od głównej ulicy – straszy swym wyglądem.

Złomiarze to w Bytomiu prawdziwa plaga. Najwięcej jest ich w Bobrku, Karbiu i Szombierkach, tam gdzie likwidowane są duże zakłady przemysłowe, np. Huta Bobrek, kop. „Szombierki” czy właśnie karbidownia. – Jeszcze niedawno okradali wagony, ale nie było to bezpieczne, więc przerzucili się na karbidownię. Tam jest wszystko – mówi Stanisław Surowiec, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.

Karbidownia w Karbiu (jej tereny są własnością gminy) to nieprawdopodobne miejsce. Kilkadziesiąt metrów od głównej ulicy, księżycowy krajobraz. Prowadzi tam droga oznakowana przez złomiarzy: co kilka metrów studzienki przykryte betonowymi pokrywami; te żeliwne już dawno skradziono. Ogromny plac, na którym góruje potężny, 60-metrowej wysokości komin. Jeszcze nie ruszony przez złomiarzy. Dookoła resztki budynków, jeden rozwalony; to tutaj zginął człowiek. Jego koledzy uciekli, gdy budynek, który obrabiali z metalowych elementów, rozsypał się. Czy w Karbiu działają zorganizowane grupy przestępcze? Policja twierdzi, że tak. Złomiarze zaprzeczają...

23 lutego policja zatrzymała w karbidowni 13 osób. W samo południe kradli elementy metalowe. Mieli przy sobie ślusarskie młotki, majzle i butle acetylonowo-tlenowe z reduktorami i palnikami. – Aktualnie trwa dochodzenie w tej sprawie. Mężczyźni mają postawiony zarzut usiłowania kradzieży i spowodowania zagrożenia dla życia i zdrowia. My twierdzimy, że działali wspólnie i w porozumieniu. Oni do kradzieży się przyznają, ale twierdzą, że pracowali w mniejszych grupach – mówi asp. Krzysztof Polak, kierownik referatu kryminalnego Komisariatu I Policji w Bytomiu Miechowicach.

To największa grupa złomiarzy zatrzymana przez bytomską policję. Mają od 19 do 40 lat. Wszyscy są bezrobotni i bez prawa do zasiłku. Są pod dozorem policji. Kolejną, kilkuosobową grupę zatrzymano w kwietniu. – Tym razem byli to prawdziwi fachowcy. Też mieli butle, ale atestowane, a jeden z mężczyzn miał uprawnienia spawalnicze – podkreśla Polak. Postawiono im podobne zarzuty.

Karbidowania miała być wyburzona w kwietniu, taka była decyzja Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Ale nadal stoi. Dlaczego? Na początku maja gmina wysłała do kilku sprawdzonych firm „zapytanie o cenę”, za jaką zgodziłyby się rozebrać karbidownię. Zlecenie otrzymać miała firma, która zaproponuje najniższą cenę. – Nie wpłynęła żadna oferta – twierdzi Jerzy Sikorski, naczelnik Wydziału Gospodarki i Inwestycji Urzędu Miejskiego w Bytomiu. – Przychodzili różni ludzie, pytali, ale nikt nie chciał się podjąć rozbiórki. Tłumaczyli, że jej koszty przewyższyłyby ewentualne zyski z odzyskanych surowców – mówi Sikorski. – W tej chwili przygotowujemy dokumentację rozbiórki. Powinna być gotowa do dwóch tygodni, potem ogłosimy przetarg. To będzie trudne zadanie. Chodzi o komin, który przed rozbiórką trzeba będzie przewrócić na ziemię.

Na razie niebezpiecznego terenu pilnuje firma ochroniarska. Musi, bo wejście na teren karbidowni może grozić nawet śmiercią. Niebezpieczeństwo czyha nie tylko na ziemi, ale i pod nią. Co jakiś czas teren zapada się i odsłaniają się podziemne magazyny i łaźnie, głębokie na dwa piętra. Ile tego jest, nie wiadomo. Znalezienie firmy, która by pilnowała karbidowni przed złomiarzami nie było łatwe. – Ludzie boją się gróźb złomiarzy, nie chcą ryzykować – twierdzi Sikorski.



absinth - Pon Lip 04, 2005 8:17 am
Tu jest niebezpiecznie

Poniedziałek, 4 lipca 2005r.

Kiedy zapada zmrok, znikają pokrywy studzienek kanalizacyjnych i milknie telefon. Takie „cuda” dzieją się przy ul. Zabrzańskiej 110 w Bytomiu. Ewa Sitarz jest szefową hoteliku „Bytom”. Na samo wspomnienie kradzieży załamuje ręce. – W tej okolicy to norma – mówi Czytelniczka.

Ewa Sitarz z Bytomia i jej syn Wojtuś pokazują miejsce w rejonie hotelu, w którym złomiarze kradną pokrywy studzienek kanalizacyjnych. To ogromne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi, zwłaszcza małych dzieci, które się tam bawią. Czy musi się zdarzyć kolejna tragedia, aby takie miejsca były chronione i zabezpieczone przed kradzieżami?

Na terenie należącym do pani Ewy włazy znikały jeden po drugim. Uchowały się tylko te najbliżej budynku, które w nocy znajdują się w promieniu padającego światła. Chociaż studzienki nie są własnością pani Ewy, Czytelniczka stale je zabezpiecza. – Czuję się w obowiązku – tłumaczy. – Na podwórku często bawią się dzieci. Wystarczy chwila nieuwagi i dojdzie do tragedii.

Niczyje studzienki
Dwa lata temu szefowa hotelu wystąpiła z pismem do Urzędu Miasta w Bytomiu. Załączyła mapkę z oznaczonymi odkrytymi studzienkami.

– Jedyną reakcją była nadesłana do mojej wiadomości kopia dokumentu skierowanego do syndyka masy upadłościowej Huty „Bobrek”, który miał zająć się tą sprawą. Problem jednak nie zniknął. Mój pracownik systematycznie sprawdza studzienki i jak może, przykrywa je. Kładziemy okrągłe betonowe bloki albo deski, a na nich kamienie. Jest to jednak prowizorka. Deski też z czasem znikają, a bloki kruszą się, bo bawią się tu dzieci. Nikt nie chce się zainteresować problemem. Czy wszyscy obudzą się dopiero wtedy, gdy dojdzie do katastrofy i ktoś wpadnie do odkrytej studzienki? – pyta Czytelniczka. I przypomina, że media donosiły już o takich straszliwych zdarzeniach, podczas których ginęły dzieci.

Znikające kable
Łupem złodziei padają także kable telekomunikacyjne. – Dzieje się tak nagminnie. Średnio 3-4 razy w tygodniu nasz telefon nie działa. Interweniujemy w Telekomunikacji Polskiej, a ona przysyła fachowców do naprawy. I tak na okrągło, bo za dzień lub dwa kable znów znikają. Już nieraz się zdarzyło, że kradzież odkrywaliśmy w piątek. Wtedy musimy czekać na pracowników TP aż do poniedziałku. Przez kilka dni jesteśmy więc odcięci od świata i hotel ponosi straty – dodaje Ewa Sitarz. Zdaniem Czytelniczki, za zaistniałą sytuację winę w dużej mierze ponoszą składnice złomu, które skupują pokrywy i kable telekomunikacyjne. – Trudno nie domyślić się, skąd one pochodzą. Mimo to nabywców nie brakuje. Uważam, że miasto powinno bardziej przyjrzeć się działalności zbiornic.

Złomiarze są sprytni
Grupy złomiarzy są coraz lepiej zorganizowane i walka z nimi jest bardzo trudna. Punkty skupu złomu, których w Bytomiu jest kilkadziesiąt, są sprawdzane przez policję i funkcjonariuszy Straży Miejskiej – mówi Jacek Wicherski, rzecznik prasowy bytomskiego Urzędu. – Aby ograniczyć liczbę dokonywanych przestępstw, w centrum miasta został uruchomiony system monitoringu, który pozwala policji szybciej i skuteczniej reagować, jeśli pojawiają się grupy złodziei.

Przeszkody techniczne
W Telekomunikacji Polskiej przyznają, że w naszym województwie dochodzi do największej liczby kradzieży kabli telekomunikacyjnych. – W ramach naszych możliwości staramy się temu przeciwdziałać – tłumaczy Zbigniew Drohobycki, szef biura prasowego TP SA w Katowicach. – O ile pozwalają na to warunki techniczne, szukamy innych możliwości podłączenia linii.

Kontrolujemy zbiornice
Policja, między innymi wspólnie z przedstawicielami Urzędu Miasta w Bytomiu, kontroluje punkty skupu złomu. Efektem działań było odzyskanie na przykład metalowych znaków drogowych. – Problem w tym, że te skradzione elementy od razu są cięte lub kruszone. Są zniszczone w stopniu uniemożliwiającym praktycznie ich rozpoznanie i identyfikację miejsca, z których je zabrano – wyjaśnia jeden z bytomskich funkcjonariuszy policji.

(anok) - Dziennik Zachodni



MarcoPolo - Pon Lip 04, 2005 12:47 pm
Fortyfikacje śląskie są drugimi co do wielkości polskimi budowlami obronnymi, powstałymi w okresie II Rzeczpospolitej. Schrony, których jest obecnie około 200, są nie tylko zabytkami historycznymi, ale również cennym łupem śląskich złomiarzy.

Jeszcze do niedawna, to właśnie na Śląsku znajdował się największy i najlepiej zachowany kompleks fortyfikacyjny okresu międzywojennego. Dziś też zobaczyć można-choć jego stan pozostawia wiele do życzenia. Większość schronów niszczeje i rzadko, który zostaje odrestaurowany. Na dodatek fortyfikacje upatrzyli sobie złodzieje. Kradną dosłownie wszystko: okna, drzwi i inne metalowe przedmioty. Na tym schronie brakuje 8 tonowej kopuły. Aby odciąć taki kawał metalu, potrzebny był specjalistyczny sprzęt. Im większa konstrukcja, tym lepsza- bo cena w skupie złomu, wyższa. Ale z dochodzeniem - bywa różnie. Gdyby sprawa była tak oczywista jak mówią właściciele punktów skupu - nie było by przecież kradzieży kratek ściekowych, studzienek kanalizacyjnych, czy fragmentów trakcji energetycznej

http://www.katowice.tvp.pl/region.asp?id=5469



Norman - Sob Lip 09, 2005 4:23 pm
Wasi złomiarze atakują już w Opolski. Parę razy policja zatrzymała ich w okolicach Strzelce Opolskich i na liniach do Fosowskiego. Towar się u was konczy wiec jeżdża na gościnne występy tutaj.
pozdrawiam górnoślazaków



solo - Pon Sie 15, 2005 4:41 pm

Wasi złomiarze atakują już w Opolski. Parę razy policja zatrzymała ich w okolicach Strzelce Opolskich i na liniach do Fosowskiego. Towar się u was konczy wiec jeżdża na gościnne występy tutaj.
pozdrawiam górnoślazaków

To raczej Wasi złomiarze... Chyba, że bezrobocie u Was zostało wyeliminowane...



absinth - Pon Sie 15, 2005 7:19 pm
z tym ze to niestety prawda ze to nasi zlomiarze w znacznej czesci przenosza sie powoli w inne rejony
byl o tym art w jakies gazecie na podstawie miejsca zamieszkania Policja stwierdzila ze spora czesc zatrzymanych to jednak nasi



absinth - Wto Sie 16, 2005 10:00 am
Drucik na wagę złota

Wtorek, 16 sierpnia 2005r.

Ponad 230 kilogramów złomu miedziowego odzyskano w Bytomiu w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Złom pochodził ze skradzionych kabli telekomunikacyjnych. Były to zaplanowane akcje policji, Straży Miejskiej, firmy ochroniarskiej „Tezet” oraz pracowników Telekomunikacji Polskiej. Kontrolowano skupy złomów, bo tam trafia miedź ze skradzionych przewodów TP SA. A jest tych kradzieży coraz więcej, tylko w lipcu odnotowano ich w Bytomiu 29.
REKLAMA

Skutek? Milczące telefony w wielu bytomskich domach, najczęściej w Karbiu, Bobrku, Szombierkach, Łagiewnikach i coraz częściej w centrum miasta, w rejonie ulicy Wrocławskiej. To tam najczęściej grasują złodzieje. – W nocy urywają kable, potem je opalają i sprzedają w skupach. Punkty do opalania osłon kablowych namierza się stosunkowo łatwo, bo to zwykłe ogniska z charakterystycznym czarnym dymem. Najczęściej złodzieje palą je na hałdach. Strażnicy idą za tym dymem. Potem wystarczy mieć tylko adresy najbliższych punktów skupu. Złom telekomunikacyjny można bez trudu rozpoznać, miedziane druciki mają charakterystyczny splot – mówi Jerzy Kryszak, komendant Straży Mieskiej w Bytomiu.
28 lipca Straż Miejska przyszła do Metalzłomu, przy ul. Elżbiety 6, w Bobrku. – Znależliśmy tam 5,5 kilograma miedzi. Po dwóch godzinach zrobilismy nawrót. Tym razem znależli aż 79 kilogramów drutu. Oni byli pewni, że kontrolę mają z głowy. Grażyna W., która ten złom przyjęła, będzie oskarżona o paserstwo – dodaje Kryszak. – Co może w tym wszystkim dziwić? Ano to, że kabel ze studzienki na ulicy Elżbiety, złodzieje wyciągali na oczach kierowców TIR-ów, czekających tam na węgiel. Powiedzieli, że ich to nie obchodzi, bo to nie ich sprawa – mówi Kryszak.
W lipcu Straż Miejska pojechała też do Łagiewnik. W dwóch punktach skupu, na Osiedlu Hutniczym 18 i przy ul. Adamka 24 znaleziono w sumie prawie 18 kg miedzianego złomu telekomunikacyjnego.
W tym samym czasie swoją akcję przeprowadzała policja. – Skontrolowaliśmy czternaście punktów skupu. Między innymi złomowisko na Osiedlu Hutniczym; znaleźliśmy 60 kilogramów kabla telekomunikacyjnego. Zatrzymano do wyjaśnień jedną osobę. Straty, jakie w pierwszym półroczu poniosły firmy okradane z kabli, nie tylko TP SA, oszacowaliśmy na 321 tysięcy złotych – podkreśla st. asp. Anna Gadzińska z bytomskiej komendy.
Trzydzieści procent kradzieży kabli telekomunikacyjnych w Polsce przypada na województwo śląskie. Niechlubnymi rekordzistami są cztery miasta: Ruda Śląska, Świętochłowice, Sosnowiec oraz Bytom. Właśnie w Bytomiu znajduje się najwięcej punktów złomu w województwie. Coraz więcej z nich czynnych jest całą dobę. – Problem w tym, że handlem złomem miedziowym zajmują się zorganizowane grupy przestępcze – mówi Zbigniew Drohobycki, szef Biura Prasowego Telekomunikacji Polskiej w Katowicach. – Złodzieje mają bardzo dobry sprzęt i szybkie samochody do ucieczki. Nic ich nie powstrzyma. Ani ogromne betonowe płyty, mocowane na studzienkach, ani specjalne mechaniczne rygle. Prawo też jest wobec nich dziwnie bezbronne. Za kradzieże kabli telekomunikacyjnych sądy orzekają niskie wyroki, bo mała jest społeczna szkodliwość tych kradzieży. Ocenia się ją według ceny złomu, na kilkadziesiąt złotych. Gdyby jednak sądy brały pod uwagę koszty usunięcia awarii, spowodowanych kradzieżami, to okazałoby się, że każda kradzież to straty około kilkudziesięciu tysięcy złotych – podkreśla Drohobycki.
Od lipca do 10 sierpnia na terenie byłego województwa katowickiego policja, straż miejska, firmy ochroniarskie i pracownicy TP SA skontrolowali 140 punktów złomu, w tym 75 w Bytomiu. Od stycznia na terenie byłego województwa katowickiego udalo sie zatrzymać 43 zlodziei telekomunikacyjnych kabli: 12 w Sosnowcu, 10 w Rudzie Śląskiej i Świętochłowicach i trzech w Bytomiu.

Strażnicy miejscy dwa razy odwiedzali ten punkt skupu. Za każdym razem znajdowali tu skradziony złom.

Maria Klimczyk - Dziennik Zachodni



solo - Wto Sie 16, 2005 10:32 am
Ja mam trochę inne od większości osób podejście do złomiarzy i kradzieży jakich się dopuszczają.

Jeśli kradną coś co można w łatwy sposób potem odzyskać, naprawić czy uzupełnić to nie działa na mnie aż tak jak to, że kradną również takie rzeczy których strata jest nieodwracalna. Mam na myśli rozkradane i niszczone obiekty zabytkowe - tego już nie da się potem przywrócić do pierwotnego stanu, owszem można rekonstruować itp. ale to już nigdy nie będzie oryginał...

A u nas jak to u nas... kiepskie prawo, fatalne podejście do sprawy sądów ( słynna "niska szkodliwość społeczna czynu"... wrrrr...!!!! )
Pamiętam jak kilkanaście lat temu w Paryżu jakiś pajac zdewastował spory fragment zabytkowej fontanny... aż miło się zrobiło na informację o wyroku: 2 lata + gigantyczne odszkodowanie!



Wit - Wto Sie 16, 2005 7:59 pm
Mafia złomiarska i tyle....zresztą koledzy z wąskotorowej GKW chyba najlepiej o tym wiedzą



absinth - Wto Paź 04, 2005 10:33 pm
Śląska kolej za pomocą mikrocząsteczek będzie walczyć ze złomiarzami

Tomasz Głogowski 04-10-2005 , ostatnia aktualizacja 04-10-2005 19:58

Śląscy kolejarze za pomocą specjalnych, pneumatycznych pistoletów będą znakować niewidzialną substancją szyny, semafory, śruby i wszystkie metalowe elementy infrastruktury. Złodziej, który wpadnie z kawałkiem świecącego w ultrafiolecie semafora, nie wywinie się od kary. Pilotażowy program, który ma przynieść śląskiej kolei jeszcze w tym roku 3 mln zł oszczędności, nazwano "programem DNA"

Pistolet przypomina spryskiwacz, a specjalna substancja jest biała. Wystarczy tylko raz wystrzelić nią w kierunku szyny czy semafora, by na metalowej powierzchni osadziło się 50 tys. niewidzialnych mikrocząsteczek. Oznakowany w ten sposób element świeci tylko w promieniach ultrafioletowych. Substancja - jak zapewnia producent - jest praktycznie nieusuwalna za pomocą tradycyjnych nawet najsilniejszych środków chemicznych. Wytrzymuje temperaturę wahającą się od minus 270 do plus 270 stopni Celsjusza. Nie można jej zetrzeć pilnikiem, ani wypalić ogniem.

"Program DNA", bo tak nazwano nowoczesne znakowanie, ma być tajną bronią śląskiej kolei przeciwko złomiarzom i nieuczciwym właścicielom punktów skupu. PKP chcą w ciągu najbliższych miesięcy oznakować za pomocą mikrocząsteczek szyny, semafory, śruby i urządzenia hamujące w najważniejszych miastach Śląska (w pierwszej kolejności w Katowicach, Sosnowcu, Bytomiu i Gliwicach). Na próbę kupiono już siedem strzelających zestawów po 500 zł każdy. Jeżeli system się sprawdzi, PKP wyłożą kolejne pieniądze. - Spodziewamy się, że liczba kradzieży spadnie o jedną trzecią. Ponieważ w tym roku złomiarze ukradli nam już metalu za 9 mln zł, więc zaoszczędzimy ok. 3 mln zł - przekonuje Włodzimierz Leski, rzecznik prasowy PKP Polskich Linii Kolejowych w Katowicach.

Gdy skończy się znakowanie, policjanci i ochrona kolei wyposażeni w ultrafioletowe czytniki zaczną odwiedzać śląskie skupy złomu. Gdy znajdą "świecący" kawałek metalu, właściciel może być pewny, że postawiony zostanie mu zarzut paserstwa. - Do tej pory trudno było udowodnić, że metalowy element to własność PKP, bo złomiarze tną semafory czy obciążniki na drobne kawałki - dodaje Leski.

Żeby nie było żadnych wątpliwości, w każdej z setek tysięcy mikrocząsteczek, które wystrzelone zostaną w stronę semafora czy szyny, umieszczono mikroskopijny znak. Składa się z 21 elementów, które mogą się od siebie różnić. - Każdy z naszych oddziałów będzie miał inny wzór znaku, więc bez problemu ustalimy, że skradziony element pochodzi na przykład z Bielska czy Katowic - informuje Karol Trzoński, dyrektor oddziału PKP PLK w Katowicach.

Metodę identyfikację DNA stworzyła australijska firma Technology Datadot Limited. Śląsk będzie drugim po Szczecinie regionem, gdzie kolej będzie walczyć ze złomiarzami w ten sposób.

z GW



absinth - Czw Lis 10, 2005 11:25 am
Jakie DNA ma szyna?

Czwartek, 10 listopada 2005r.

Bytomskie torowiska są częścią majątku Zakładu Linii Kolejowych PKP PLK S. A. w Tarnowskich Górach. I to tą najbardziej narażoną na rozkradanie. Dlatego właśnie w naszym mieście kolejarze postanowili rozpocząć walkę ze złomiarzami.
REKLAMA

– Bytom jest jednym z naszych najbardziej zagrożonych kradzieżami rejonów – mówi Zbigniew Czyż, zastępca dyrektora ds. eksploatacyjnych w Zakładzie Linii Kolejowych PKP PLK S. A. w Tarnowskich Górach.

Lucjan Gryc znakuje sygnalizator.

Zakład jest ogromny. W jego skład wchodzi 38 stacji z trzech województw, w sumie 760,5 km torów. Bytom wraz z Siemianowicami generują największe straty. Tylko przez pierwsze trzy kwartały tego roku złomiarze skradli metalowe przedmioty warte ponad 1,7 mln zł! Na peryferiach terenu zarządzanego przez ZLK złodzieje wciąż wycinają nieużywane tory. Złomiarze nie boją się kraść szyn czy elementów je spinających na trasach, po których kursują pociągi nie tylko towarowe, ale i pasażerskie.
W rejonie Bytomia Bobrka systematycznie znikają łubki łączące sztywno szyny. Na tak rozchybotanych torach pociąg może się nawet wykoleić. – To bardzo niebezpieczne. I niewygodne dla pasażerów, bo za każdym razem taka kradzież powoduje duże spóźnienia – tłumaczy Czyż.

Dotychczasowe metody walki przynosiły nikłe rezultaty. Teraz śląska kolej jako druga w Polsce wprowadza „Program DNA”. Tarnogórski rejon śląskiej kolei, jest drugim po katowickim, który rozpoczął specjalne znakowanie. Trwa od czwartku.

Kolejarze spryskują specjalną mazią metalowe elementy infrastruktury, m.in. kable, semafory, szyny. W mazi zatopione są milimetrowe poliestrowe kuleczki (tzw. mikrocząsteczki DNA). Są one widoczne tylko w świetle utrafiolotowym. Pod lupą można odczytać zapisany na nich niepowtarzalny kod czy nazwę właściciela. Dzięki temu policja bez trudu w każdym skupie złomu znajdzie trefne przedmioty.
Łatwo też będzie właściciela skupu oskarżyć o paserstwo. Policja i kolejarze liczą na to, że właściciele skupów nie będą chcieli przyjmować żadnych podejrzanie wyglądających przedmiotów. A złodzieje, którzy nie będą mogli u nich sprzedać swych łupów przestaną okradać kolej.

W Szczecinie dzięki „Programowi DNA” tylko od czerwca jest mniej kradzieży o 30 procent. W Poznaniu zaś od kiedy złodzieje wiedzą, że znakowane są włazy do studzienek kanalizacyjnych, przestali je kraść.

Monika Pacukiewicz - Dziennik Zachodni



absinth - Wto Mar 07, 2006 8:43 am


Kolejna śmierć złomiarza

Wtorek, 7 marca 2006r.

Kolejny zbieracz złomu zginął wczoraj w w nocy w Bytomiu. Tym razem do wypadku doszło na terenie byłej kop. Rozbark, patrolowanym przez ochroniarzy. O godzinie 0.45 przechodzili oni koło hali, w której kiedyś znajdowała się maszyna wyciągowa. - Usłyszeli głośny huk, dochodzący z głębi hali. Otworzyli drzwi, poświecili latarką i zauważyli mężczyznę leżącego na posadzce. Nie dawał oznak życia. Spadł z wysokości około 25 metrów - mówi podinsp.

Stanisław Surowiec, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu. Hala, w której doszło do wypadku, była wyłączona z użytkowania. Policja przypuszcza, że najpierw wszedł na budynek po metalowej drabinie, przymocowanej na stałe do ściany. Do środka dostał się przez okno, którym kiedyś doprowadzano liny do maszyny wyciągowej. Pod sklepieniem hali znajdują się metalowe wzmocnienia. Mężczyzna prawdopodobnie chciał je wyciąć. Do wczoraj policja nie wiedziała, kim jest mężczyzna, który zginął w hali.

(mk) - Dziennik Zachodni



Oskar - Wto Mar 07, 2006 10:32 pm
Odnaleziono dzwoń skradziony w 2004 r.

piet 07-03-2006

Na jednym z gliwickich złomowisk odnaleziono w poniedziałek dzwon z kaplicy cmentarnej parafii pod wezwaniem św. Jakuba w Sośnicowicach. Skradziono go półtora roku temu.

Kradzież odlanego za pieniądze parafian dzwonu wstrząsnęła całymi Sośnicowicami. Nikt nie wiedział, jak i kiedy dzwon skradziono. Wczoraj nieoczekiwanie dzwon odnalazł się na jednym ze złomowisk w Gliwicach. Przytwierdzona do niego tabliczka z napisem "Dar parafian z Sośnicowic" nie pozostawiała żadnych wątpliwości, skąd pochodzi. Namierzył go jeden z mieszkańców i od razu zawiadomił proboszcza.

- Straciliśmy już nadzieję, że uda się go odzyskać - przyznał wczoraj ksiądz Marcin Gajda, proboszcz parafii pod wezwaniem świętego Jakuba w Sośnicowicach. Dzwon nie jest uszkodzony, brakuje mu tylko serca. Proboszcz chce go wystawić na widok publiczny, prawdopodobnie na placu przed kościołem. - A kiedyś, jak zbudujemy nową kaplicę, to w niej zawiśnie - zapowiada.

Policja szuka nie tylko złodziei, ale także pasera, który oddał dzwon na złomowisko. Właściciel składu twierdzi, że nie pamięta, kto go tam przyniósł. W trakcie przesłuchania zeznał jednak, że zauważył leżący na ziemi dzwon, odłożył go na bok i chciał zawiadomić policję lub proboszcza. W natłoku pracy kompletnie jednak o tym zapomniał. - Sprawdzamy jego wersję oraz rejestr dokonywanych przez niego transakcji - mówi nadkomisarz Magdalena Zielińska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3198419.html



d-8 - Śro Mar 08, 2006 10:37 am


Właściciel składu twierdzi, że nie pamięta, kto go tam przyniósł. W trakcie przesłuchania zeznał jednak, że zauważył leżący na ziemi dzwon, odłożył go na bok i chciał zawiadomić policję lub proboszcza. W natłoku pracy kompletnie jednak o tym zapomniał.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3198419.html


taaaaaa
jasne, nic nie wiedzial biedaczek a w ogole to nie jego punkt zlomu a on to w ogole jest z Bieszczad czyli w ogole z Portugalii ale tak na prawde to tak w ogole jest Szwedem ale mieszka na stale w Singapurze



absinth - Czw Maj 18, 2006 7:49 am


Złodziej zatrzymał kopalnię
dziś

Mężczyzna został porażony prądem, prawdopodobnie podczas włamania do stacji transformatorowej przy ul. Szopienickiej. Z poparzeniami drugiego i trzeciego stopnia trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach. Śląskich. Podczas próby kradzieży uszkodził kabel zasilający kopalnię "Wieczorek".

Do włamania doszło wczoraj około godziny 10 rano. Leżącego przy stacji mężczyznę znalazł patrol firmy ochroniarskiej. Prawdopodobnie chciał ukraść metalowy przewód. Okazało się, że był to jeden z kabli, który zasilał KWK "Wieczorek". Przez około pół godziny kopalnia nie miała prądu. Jak informuje Ryszard Fedorowski, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, trzeba było wstrzymać wydobycie. - Nie ponieśliśmy z tego powodu jakichś większych strat. Szybko to odrobimy - zapewnia Fedorowski.
(greg) - Dziennik Zachodni



Jak walczyć z kradzieżami złomu?
dziś
W konferencji wzięli udział przedstawiciele wszystkich instytucji, które tracą na działalności złomiarzy.

Przedstawiciele kilkunastu instytucji wzięli udział w spotkaniu, którego celem było znalezienie recepty na nasilające się kradzieże złomu. Dyskusja dotyczyła wielu problemów, a jakie będą jej efekty pokażą najbliższe miesiące.

- W mieście ginie coraz więcej koszy na śmieci, pokryw studzienek kanalizacyjnych czy metalowych barierek - mówiła Grażyna Szołtysik, wiceprezydent Katowic. - Straty różnych instytucji są z tego powodu coraz większe. Jednak najważniejsze jest to, że kradzieże stwarzają niebezpieczeństwo dla mieszkańców.

Prezydent ujawniła, że miasto coraz częściej musi wypłacać odszkodowania osobom, które odniosły obrażenia, bo np. wpadły do niezabezpieczonej studzienki.

Największe straty na działalności złomiarzy ponosi Telekomunikacja Polska. - Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale w całym kraju najwięcej kradzieży jest na Śląsku - mówił Sławomir Rasztabiga, dyrektor obszaru pionu sieci TP S. A. w Katowicach. - Tylko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy w miastach aglomeracji śląskiej i Zagłębia 29 tysięcy naszych klientów pozbawionych było łączności. Często byli to klienci instytucjonalni, tacy jak szpitale, wielkie sieci handlowe, ale też urzędy miast, przedszkole czy komisariat policji.

W dwóch ostatnich latach straty TP z powodu kradzieży i dewastacji sieci i innych urządzeń w samych Katowicach wyniosły 922,985 zł. Podobne problemy mają m.in. Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny (217 tys.), Zakład Zieleni Miejskiej (264 tys.), RPWiK Katowice (121 tys.) czy Miejski Zarząd Ulic i Mostów w Katowicach (259 tys. tys).

Obecni na spotkaniu przedstawiciele firm zajmujących się skupem złomu przekonywali, że trudno im odróżnić, który towar pochodzi z kradzieży. Deklarowali przy tym chęć współpracy z policją, strażą miejską i prokuraturą.
(greg) - Dziennik Zachodni



Darkat - Czw Maj 18, 2006 7:59 am
złomiarze to straszny problem. Właściwie trudno ich nazwać nawet złomiarzami gdyż biorą rzeczy które nie są złomem tzn. najzwyklej w świecie kradną.
W tym względzie najbardziej to widać po studzienkach od telekomunikacji. Nie ma chyba studzienki żeby nie brakowało tych wieczek metalowych. Później w takiej dziurze gromadzą się śmieci i wygląda to bardzo nieestetycznie



maciek - Czw Maj 18, 2006 9:32 am
Obecni na spotkaniu przedstawiciele firm zajmujących się skupem złomu przekonywali, że trudno im odróżnić, który towar pochodzi z kradzieży. Deklarowali przy tym chęć współpracy z policją, strażą miejską i prokuraturą.
(greg) - Dziennik Zachodni



d-8 - Czw Maj 18, 2006 9:53 am
noooo ...
takie szyny kolejowe albo studzienki kanalizacyjne - nie do rozroznienia ! trzeba byc jakims inzynierem zeby takie rzeczy rozrozniac !



drzewko - Pią Maj 19, 2006 2:22 pm
Za Onet.pl:

Niemcy: Złodzieje ukradli kolejkę górską

Niemiecka policja poszukuje złodziei, którzy ukradli 20-tonową kolejkę górską (rollercoaster) - podał serwis Ananova.
Urządzenie, warte ponad 13 tys. funtów, skradziono z ciężarówki w Bischofsheim, która wiozła je do pobliskiego wesołego miasteczka.

Lokalna policja ma nadzieję, że to robota amatorów i że szybko uda się odnaleźć sprawców, ponieważ trudno sobie wyobrazić, do czego złodziejom mógłby służyć wielki rollercoaster

Nasuwa sie pytanie: Nasi tam byli?



Kris - Pią Maj 19, 2006 10:18 pm

W mieście nasilają się kradzieże złomu



19.05.2006
Najlepszym rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie punktów skupu złomu - niewiele osób podczas spotkania miało odwagę wygłosić taką opinię. A dane są coraz bardziej niepokojące. Straty różnych firm spowodowane kradzieżami elementów metalowych idą już w miliony złotych. Ważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców. Zdarzały się bowiem przypadki, że ktoś wpadł do niezabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej. - Coraz częściej musimy wypłacać odszkodowania z tego powodu - mówiła Grażyna Szołtysik, wiceprezydent Katowic i inicjatorka spotkania.

Najwięcej do powiedzenia mieli przedstawiciele Telekomunikacji Polskiej, która co roku ponosi największe straty z powodu działalności złomiarzy. Tylko w ciągu ostatnich 6 miesięcy aż 29 tysięcy klientów firmy na terenie aglomeracji śląskiej i w Zagłębiu zostało pozbawionych łączności. - Studnia telekomunikacyjna ma głębokość 2,5 m. Łatwo sobie można wyobrazić, co się stanie, jeśli ktoś do niej wpadnie - mówił Sławomir Rasztabiga, dyrektor obszaru pionu sieci TP SA w Katowicach.

Firma nie czeka na pomoc organów ścigania i sama wzięła się za walkę ze złodziejami. - Stworzyliśmy specjalny zespół, który zajmuje się tymi sprawami - tłumaczył Rasztabiga. - Poza tym zatrudniliśmy firmę ochroniarską. Organizujemy szkolenia dla policjantów i strażników miejskich.

Nowością jest montaż na kablach specjalnych czujników, które wysyłając sygnał informują o miejscu ich składowania.

Przedstawiciel Centrozłomu Katowice, czyli spółki, która zajmuje się skupem złomu od mniejszych punktów, mówił o trudnościach z rozpoznaniem kradzionego metalu. - Do nas złom przyjeżdża ciężarówkami lub na wagonach. Po rozładunku bardzo trudno rozpoznać jego pochodzenie.

Pracownicy i właściciele innych punktów skupu zapewniali, że nie przyjmują kradzionego złomu. - Musimy prowadzić ewidencję wszystkich, którzy sprzedają u nas złom - mówili. - Notujemy imię, nazwisko i adres takiej osoby.

Wiele słów krytyki padło pod adresem policji. - Przy szacowaniu strat policja prosi nas tylko o podanie wartości elementów. My jednak ponosimy znacznie większe koszty, bo uszkodzoną sieć czy jakieś urządzenie trzeba naprawić - przekonywał dyrektor Rasztabiga.

Według danych TP SA, w latach 2005 i 2006 na 2192 zgłoszonych przypadków kradzieży i dewastacji, tylko w 65 sprawach (w większości, kiedy sprawca został złapany na gorĹĄcym uczynku) prowadzone były lub są dochodzenia. 97 proc. spraw jest umarzanych.

- Przez osiem lat musiałem chodzić po sądach, bo złapałem złodzieja, który przyniósł do mojego skupu dwie kradzione studzienki. Jeśli tak działają sądy, to nie mamy co liczyć na poprawę sytuacji - ubolewał przedsiębiorca z Szopienic.

- Prawo się zmienia i dostosowuje do aktualnej sytuacji - odpowiadał Bogdan Łabuzek, szef Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód. Dodał, że każdy, kto przyjmie kradziony złom, ale poinformuje o tym organy ścigania, nie poniesie żadnej odpowiedzialności karnej.

- Jesteśmy instytucją, która ma jedne z największych kompetencji w kraju - tłumaczył policję Robert Swędzioł, zastępca naczelnika sekcji prewencji KMP w Katowicach. - Często mamy problem z udowodnieniem, kto, gdzie i kiedy coś ukradł. Proszę o jedno: nie zrażać się i systematycznie informować nas o wszystkich tego typu zdarzeniach. Życzę nam wszystkim powodzenia.

Ja zapewniam ciebie, a ty mnie
Walenie kotka przy pomocy młotka. W ten sposób moja była redakcyjna koleżanka określała m.in. dyskusje, które do niczego nie prowadziły. Nie wiem, czy tak będzie ze środowym spotkaniem w Urzędzie Miasta. Właściciele skupów złomu zapewniali, że oni nie kupują kradzionego złomu. Policja zapewniała, że choć ma dużo pracy, reaguje na każde wezwanie dotyczące złomiarzy. Prokuratorzy radzili i również deklarowali pomoc. W takich sytuacjach mówi się, że skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle. Wszelakie dyskusje na temat tego, jak zapobiec kradzieżom złomu, są potrzebne. Nie rozwiążą jednak tego problemu. Najprostsze wyjście to likwidacja możliwości skupu złomu od ludności. W wielu krajach Europy Zachodniej nie ma takiej możliwości i jakoś nikt nie podnosi alarmu. Dopóki bowiem złodziej będzie wiedział, że jest miejsce, w które może zanieźć skradziony kabel czy studzienkę, będzie kradł. Nie kradnie przecież np. kabla czy studzienki na własne potrzeby, ale po to by taki łup sprzedać.

Straty idą w Tysiące
Kto i ile traci na kradzieży i dewastacji mienia (dane za lata 2004 i 2005)?
Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny - 217.920 zł
Telekomunikacja Polska SA - 950.729 zł
Rejonowe Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji - 121.008 zł
Miejski Zarząd Ulic i Mostów - 259.489 zł
Zakład Zieleni Miejskiej - 264.421 zł.

Zadzwoń do TP SA

TP SA uruchomiła specjalny numer, pod który za darmo można dzwonić i zgłaszać przypadki kradzieży urządzeń telekomunikacyjnych.

Numer 0-800-135-972 czynny jest całą dobę.

(greg) - Dziennik Zachodni



absinth - Pią Cze 09, 2006 10:06 am


Polak wywołał pożar w Nowym Jorku

Bezdomny Polak, 60-letni Leszek K., nieumyślnie wywołał pożar w Nowym Jorku - wykazało śledztwo. Ogień strawił 2 maja zabytkowy budynek magazynów na brzegu Wschodniej Rzeki w Brooklynie. Do wypadku doszło, gdy Leszek K. próbował stopić izolację przewodów z miedzi, które kradł z magazynu i oddawał na złom. Polak został aresztowany.
pap, oprac. ki.d.

ciekawe czy ten zlodziej wczesniej mial moze "praktyki" na Uthemannie albo moze rozkradal jakas zamknieta kopalnie



jacek_t83 - Pią Cze 09, 2006 10:15 am

ciekawe czy ten zlodziej wczesniej mial moze "praktyki" na Uthemannie albo moze rozkradal jakas zamknieta kopalnie

Absinth ale nie jest powiedziane, ze on pochodzi ze Śląska moze to jakis warszawiak



Kris - Pią Cze 09, 2006 9:51 pm
Dzisiaj podawali w telewizji, że mężczyzna pochodzi z Lublina...
później nie ma się co dziwić, że o Polakach w USA krążą dowcipy



salutuj - Pią Cze 09, 2006 10:24 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Kris - Sob Cze 24, 2006 9:44 am


Złodziejskie zwarcie
24.06.2006

Cztery godziny trwały utrudnienia w ruchu pociągów przy dworcu głównym PKP w Katowicach. Spóźniło się siedem składów. Dlaczego? Bo złomiarze ukradli przewody.

Do kradzieży doszło wczoraj około godz. 4 nad ranem na tzw. piątym peronie za starym dworcem PKP, gdzie pociągi nie jeżdżą. Złodzieje przystąpili do działania tuż po tym, jak zakończyły się w tym miejscu prace remontowe. Ukradli 30 metrów liny nośnej i 15 metrów przewodu jezdnego sieci trakcyjnej. - Nastąpiło zwarcie i dlatego wjazd pociągów na dworzec główny był utrudniony - wyjaśnia Włodzimierz Leski, rzecznik Polskich Linii Kolejowych w Katowicach. Z ruchu wyłączono peron czwarty.

(greg) - Dziennik Zachodni
Zobacz: Poprzedni | Wszystkie | Następny



absinth - Sob Cze 24, 2006 9:49 am
najgorsze jest to ze, (czego z reszta nie trudno sie bylo domyslic) ten caly "biznes" jest ponoc opanowany przez mafie w stylu tej paliwowej wiec zanim ktos to ruszy...



MarcoPolo - Pon Lip 03, 2006 8:07 am


http://ww6.tvp.pl/2857,20060703364010.strona

Kradzież sieci trakcyjnej

Poważne problemy przy wysyłce węgla spodziewane są w poniedziałek w samodzielnej kopalni węgla "Budryk" w Ornontowicach. W sąsiednich Gierałtowicach złodzieje złomu skradli pół kilometra sieci trakcyjnej z prowadzącej do kopalni linii kolejowej.



"Na kopalnianych bocznicach stoi pięć pełnych składów z 11 tys. ton węgla. Nie wiemy, czy uda się je wyekspediować w poniedziałek. Możemy też mieć kłopot z podstawieniem do kopalni pustych składów na następne dni" - powiedział PAP rzecznik "Budryka", Mirosław Kwiatkowski.

Jak dodał, gdyby kopalnia całkowicie przerwała wysyłkę węgla na jedną dobę, mogłoby to oznaczać dla niej stratę w wysokości nawet 2 mln zł. W tym wypadku, tak poważnych strat najprawdopodobniej uda się uniknąć, złodzieje niszcząc trakcję elektryczną nie naruszyli bowiem samych torów.

Według informacji Włodzimierza Leskiego ze śląskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych, kradzieży dokonano wczesnym rankiem. "Złodzieje działali klasyczną metodą, czyli +na zarzutkę+ - na sieć trakcyjną zarzucili hak, po czym jakimś samochodem lub traktorem ciągnęli, aż do zerwania sieci" - wyjaśnił Leski.

Podkreślił, że tego typu kradzieże sieci powodują duże straty. Niszczone bowiem są nie tylko przewody elektryczne, ale też słupy podpierające sieć. Właśnie od ich wymiany rozpocznie się w poniedziałek naprawa zniszczonej linii w Gierałtowicach. Prace potrwają prawdopodobnie do wieczora i będą kosztować przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Według Kwiatkowskiego, kradzieże sieci elektrycznej z prowadzącej do kopalni "Budryk" linii kolejowej zdarzają się stosunkowo często. Przeważnie jednak zrywanych jest kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów trakcji. Poniedziałkowa kradzież jest najpoważniejsza w ostatnich kilku latach.

Złodzieje kolejowej infrastruktury na Górnym Śląsku dają o sobie znać prawie każdej nocy. Kradną praktycznie wszystkie metalowe elementy, łącznie z samymi szynami. Choć utrudnienia w ten sposób powstałe dotyczą przeważnie linii towarowych, zdarzają się również na najważniejszych szlakach pasażerskich. Sprawców nie odstrasza ani monitoring, ani uzbrojone patrole Służby Ochrony Kolei.

Podobnie codziennie dochodzi w regionie do napadów na pociągi. Najczęściej złodzieje wysypują z wagonów węgiel i koks, który później zbierają do worków i sprzedają. Rzadziej okradane są pociągi wiozące złom, a także najcenniejsze ładunki - artykuły gospodarstwa domowego. Roczne straty kolei z tytułu kradzieży towarów i infrastruktury liczone są w milionach złotych.

(PAP)

tvp3katowice



absinth - Pią Lip 07, 2006 8:51 am


Szara strefa złomu

Z roku na rok, w naszym mieście rośnie liczba kradzieży złomu. Złomiarze stają się bezkarni i kradną wszystko, co się da.

Z Parku Hutnika zniknęła niedawno karuzela dla dzieci. Ktoś mógłby pomyśleć, że wzięto ją do odrestaurowania. Nic bardziej mylnego. Faktycznie przez kilka dni pracowano nad nią. Ale robili to... złomiarze. Kiedy nikogo nie było w parku przychodzili i powoli odpiłowywali ją z cokołu, na którym była osadzona.

- Zauważyliśmy, że karuzela jest niestabilna. Zdjęliśmy ją i miała trafić do naprawy. Robotnicy mieli po nią przyjść na drugi dzień rano, bo akurat kończyli dniówkę. Okazało się, że to był błąd. Rano karuzeli już nie było - mówi Hanna Pompa-Obłońska, naczelnik wydziału usług komunalnych.

Karuzela miała być wywieziona na drugi dzień, ale tak naprawdę przeleżała ustawiona z boku dwa dni. Złomiarze nie mogli więc nie skorzystać z takiego "prezentu". Straciły znów dzieci, które kręcą się teraz na obrotowym kółku, jakie pozostało po karuzeli.

Znika coraz więcej

Studzienki, kosze na śmieci, łączniki w barierkach. To tylko niektóre z elementów padających łupem zbieraczy.

- Prawie żadna latarnia w Chorzowie nie ma puszek na kable. Fontanny też są rozbierane ze wszystkich elementów metalowych. Ci, którzy je rozkradają, nierzadko muszą dysponować dobrym sprzętem, bo staramy się to wszystko porządnie mocować. Nie ma na nich mocnych - dodaje Pompa-Obłońska.

Na jednym z placów pojawiła się ostatnio nowa huśtawka. Postała jeden dzień. Rano zostały z niej tylko drewniane nogi i siedzisko.

- Dochodzi do tego, że wynoszone są całe wiaty. Nie wierzyłam w to dopóki sama się nie przekonałam. W jeden dzień jedziemy sprawdzić stan przystanku, bo dostajemy sygnał, że coś jest z nim nie w porządku. Na drugi dzień ekipa przychodzi, a naprawiać nie ma czego, bo... wiata zniknęła - opowiada naczelnik.

Duże gabaryty to dla złomiarzy nie lada gratka. Bramy wjazdowe, szyny, piecyki czy lodówki ginące z ogródków działkowych, a nawet fragmenty ogrodzenia. Złomiarze są z pewnością ogromnym problemem, ale większość z nich pozostaje bezkarna.

Szara strefa

W mieście działa legalnie 35 skupów złomu i cztery autozłomy. Ile jest nielegalnych? - Tej liczby nie da się jednoznacznie określić. W 2004 zrobiliśmy duża kontrolę i znacznie je przesialiśmy. Jednak prawda jest taka, że na miejsce tych zamkniętych pojawiały się nowe - mówi Anna Kotyś, inspektor ds. ochrony środowiska.

Liczba legalnie działających skupów nie powinna się w najbliższym czasie zwiększyć. Wprowadzono nowe przepisy, które znacznie utrudniają otworzenie takiej działalności.

- Szara strefa jednak pozostanie. Trudno się jej pozbyć. Złomiarzy jest coraz więcej, więc i liczba skupów rośnie, bo każdy ma w tym interes - dodaje Kotyś.

Gwiazdy też oddają złom

Każdy ze skupów prowadzi dokumentację. Osoby przynoszące złom muszą być spisane z imienia i nazwiska. Trzeba też podać miejsce pochodzenia towaru.

Na policję, która pod koniec roku kontrolowała jeden ze skupów, czekała niespodzianka. Okazało się, że do chorzowskiego skupu zajrzał ze złomem Daniel Olbrychski, Jerzy Kryszak a nawet nieżyjący Zbigniew Cybulski. Wtedy do fałszowania dokumentów przyznał się kierownik i pracownik skupu.

Legalnie działające skupy, też mają problemy ze swoimi klientami. - Nie jesteśmy w stanie wszystkich sprawdzać. Na pytanie, skąd mają złom, wszyscy odpowiadają, że to ich - mówi jedna z pracownic skupu w Chorzowie.

Skupy nie są w stanie sprawdzać ludzi, ale chyba też żaden z nich nie kwestionuje pochodzenia złomu. - Wszystkie sprzęty skradzione z terenu miasta, a należące do niego są specjalnie oznakowane. Mają numer i pieczątkę. Jeśli ktoś to zauważy, a nie zgłosi kradzieży to uczestniczy w niej. Sytuacja jest jednak znacznie utrudniona, bo i na tym polu złomiarze się wycwanili. Duże elementy tną, a potem spawają tak, aby nie przypominały tego, czym były na początku - tłumaczy Pompa-Obłońska.

Tak przygotowane kawałki złomu dla pewności są oddawane w różnych punktach. Ich pierwotny wygląd i pochodzenie jest praktycznie nie do ustalenia.

Ile za kilogram złomu?
• miedź 16,50 zł
• stal, żeliwo, wsadowe 0,58 gr
• miedź pobiał 15,50 zł
• mosiądz 8 zł
• aluminium 3,80 zł
• aluminium drut 5 zł
Angelika Niaka - Dziennik Zachodni



Kris - Czw Lip 20, 2006 9:00 pm


Ukradli kable z sieci trakcyjnej

aim20-07-2006, ostatnia aktualizacja 20-07-2006 21:38

Prawie pół tony miedzianych kabli z sieci trakcyjnej na trasie Rudziniec - Toszek ukradli w czwartek nad ranem nieznani sprawcy. Uszkodzili w ten sposób 300 metrów trakcji. Sokiści, którzy otrzymali sygnał o spadku napięcia w sieci, zaskoczyli przy torach kilku mężczyzn. Kiedy próbowali ich zatrzymać, ci atakowali ich kablami. Strażnicy strzelili dwa razy w powietrze, wtedy złodzieje wskoczyli na skrzynię odjeżdżającego samochodu i zniknęli w lesie. Wstępnie straty oceniono na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Sprawą zajęła się policja.



MarcoPolo - Pią Lip 21, 2006 7:37 am


Nieudana akcja SOK-istów

Mimo użycia broni podczas interwencji patrolu Służby Ochrony Kolei, blisko pół tony miedzianej sieci trakcyjnej zdołali skraść członkowie zorganizowanej grupy kradnącej elementy kolejowej infrastruktury w zachodniej części woj. śląskiego. Straty wynoszą co najmniej kilkadziesiąt tys. zł; uszkodzono ponad 300 m linii.

Złodzieje trakcji znów dali o sobie znać



"Nasi funkcjonariusze, podczas próby zatrzymania złodziei sieci trakcyjnej na towarowym szlaku kolejowym z Rudzińca Gliwickiego do Toszka, oddali strzały z broni gładkolufowej. Przestępcy jednak zdołali uciec do swego samochodu i uciec" - powiedział w czwartek PAP rzecznik śląskiego oddziału SOK, Krzysztof Król.

Jak wyjaśnił, złodzieje w zorganizowany sposób okradają z drogiej infrastruktury kolejowe trasy w tej części województwa od trzech lat. Mają swoich specjalistów - elektryków, a także dobrze zakamuflowane kanały przerzutu i zbytu. Podczas kolejnych akcji zatrzymywani są zwykle złodzieje a osoby organizujące napady pozostają dotąd nieuchwytne.

W czwartek jednak uciec zdołali wszyscy z kradnących sieć trakcyjną na dwutorowym odcinku, przebiegającym przez duży kompleks leśny. Czteroosobowy patrol SOK pojechał na miejsce kradzieży po tym, jak uzyskał zgłoszenie o zaniku napięcia w sieci. "To przeważnie sygnał, że ma miejsce kradzież" - zaznaczył Król.

"Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, ujrzeli kilku mężczyzn, którzy cięli zdjęte fragmenty sieci na mniejsze kawałki i znosili do zaparkowanego po drugiej stronie torów poloneza trucka. Podczas próby zatrzymania, nasz patrol został jednak zaatakowany przez złodziei, którzy wymachiwali jak biczami fragmentami sieci" - powiedział rzecznik.

Funkcjonariusze oddali strzały ostrzegawcze, mimo tego przestępcy rzucili się do ucieczki. Wskoczyli na skrzynię odjeżdżającego po drugiej stronie torów poloneza, z którego zdjęli wcześsiej tablice rejestracyjne, i zniknęli goniącym ich SOK-istom w lesie.

"Mamy nadzieję, że uda się zatrzymać sprawców. Policjanci na miejscu pobrali ślady mechanoskopijne oraz mikrobiologiczne. Jesteśmy też przekonani, że złodzieje wywodzą się z miejscowości, z której już wcześniej - w podobnych okolicznościach - zatrzymywaliśmy w tym rejonie innych sprawców kradzieży kolejowego mienia" - zaznaczył Król.

Na to, że SOK ma w tym rejonie do czynienia z wyspecjalizowaną grupą wskazuje fakt, że kradzieże dokonywane są tam w bardziej skomplikowany sposób, niż powszechna podczas kradzieży trakcji kolejowej metoda "na zarzutkę" - gdy na sieć zarzucana jest lina z hakiem ciągnięta potem przez samochód, aż do zerwania.

W okolicach Rudzińca, od kilku lat, współpracujący prawdopodobnie ze złodziejami elektrycy wywołują zwarcia, powodujące wyłączenie przez bezpieczniki napięcia na linii kolejowej. To umożliwa złodziejom szybkie i bezpieczne odcinanie dużych fragmentów miedzianej sieci, którą potem - pocięte na krótkie kawałki - sprzedają.

Złodzieje kolejowej infrastruktury na Górnym Śląsku dają o sobie znać prawie każdej nocy. Kradną praktycznie wszystkie metalowe elementy, łącznie z samymi szynami. Choć utrudnienia w ten sposób powstałe dotyczą przeważnie linii towarowych, zdarzają się również na najważniejszych szlakach pasażerskich. Sprawców nie odstrasza ani monitoring, ani uzbrojone patrole Służby Ochrony Kolei.

Niemal codziennie dochodzi też w regionie do napadów na pociągi. Najczęściej złodzieje wysypują z wagonów węgiel i koks, który później zbierają do worków i sprzedają. Rzadziej okradane są pociągi wiozące złom, a także cenniejsze ładunki - np. artykuły gospodarstwa domowego. Roczne straty kolei z tytułu kradzieży towarów i infrastruktury liczone są w milionach złotych.

(PAP)

http://ww6.tvp.pl/2857,20060720371856.strona



salutuj - Pią Lip 21, 2006 8:36 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Wto Sie 01, 2006 8:53 am


Złomiarze nie oszczędzają budynków byłej Spółdzielni Inwalidów „Przyjaźń”

Budynki nieistniejącej już Spółdzielni Inwalidów "Przyjaźń" przy ul. Siemianowickiej w Bytomiu rozkradane są przez szabrowników. Brama wejściowa jest otwarta na oścież, więc nic nie broni dostępu do budynków, a podwórze jest usiane niezabezpieczonymi studzienkami ściekowymi. Klapy studzienek ukradli złomiarze. Szabrownicy nie oszczędzili nawet drzwi z garaży. Dawna spółdzielnia teraz straszy powybijanymi oknami i fruwającymi firankami.

Policjanci z III Komisariatu Policji w Bytomiu trzy lata temu zawiadamiali syndyka spółdzielni o tym, że budynki niszczeją, ale jak policjanci mówią, reakcji nie było prawie żadnej i budynkami nadal nikt się nie zainteresował. - Z miesiąca na miesiąc jest gorzej. To były kiedyś budynki o dużej wartości. Były tam pomieszczenia biurowe, które teraz są po prostu ruiną - mówi podinsp. Stanisław Surowiec, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu. Policjanci patrolują ten teren. Na początku maja zatrzymali złomiarzy, którzy z budynków wynosili kominy. - Parę dni temu policjanci z Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji znów zatrzymali złomiarza. Szabrownicy rozkradli już prawie wszystko. Teraz dobierają się do stropów. Przychodzą tam całymi grupami. A my przewidujemy najgorsze, bo w Bytomiu było już dosyć tragedii w starych, niezabezpieczonych budynkach. W takich tragediach zginęło już sześć osób - dodaje Surowiec.

Za zabezpieczenie budynku odpowiada syndyk, ale... syndyk jest jak na razie nieuchwytny, mimo że wiadomo, kto nim jest. Bytomska policja dysponuje telefonem do syndyka, ale telefon nie odpowiada. W poszukiwania włączył się Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Syndyka namierza od połowy maja. - Trzy dni temu wystąpiliśmy do Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Katowicach. Musimy ustalić, czy zarządcą terenu nadal jest syndyk, czy może już ktoś inny. Jeżeli za teren nadal odpowiada syndyk, to właśnie on powinien zabezpieczyć budynki. Obiekt niezabezpieczony jest łatwym łupem dla szabrowników, którzy robią z niego ruinę, a to stwarza niebezpieczeństwo dla ludzi - mówi Elżbieta Kwiecińska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Bytomiu.
Agnieszka Klich - Dziennik Zachodni



absinth - Sob Sie 05, 2006 9:35 am


Kradzież trakcji sparaliżowała ruch pociągów
Około 70 metrów kolejowej sieci trakcyjnej skradziono w nocy w Rudzie Śląskiej, na uczęszczanej trasie kolejowej między Katowicami a Gliwicami. Przez sześć godzin ruch pociągów odbywał się po jednym torze.
Opóźnienia wynosiły od kilkunastu minut do dwóch godzin.

Jak poinformował w sobotę PAP dyspozytor zasilania PKP w Gliwicach, kradzież drutu jezdnego wykryto ok. trzeciej w nocy, gdy na uszkodzony przez złodziei odcinek wjechał jadący ze Świnoujścia do Przemyśla pociąg pospieszny - Przemyślanin". Pociąg złamał pantograf i na dwie godziny utknął w miejscu kradzieży trakcji. Normalny ruch na odcinku między Gliwicami a Katowicami udało się przywrócić w sobotę ok. dziewiątej rano. Jednak jeszcze przez jakiś czas pasażerowie pociągów, także dalekobieżnych, muszą liczyć się z niewielkimi opóźnieniami. To efekt dezorganizacji ruchu w czasie awarii i przymusowych postojów niektórych pociągów.

=======================================

niby "nam strzelac nie kazano..." ale tu bym chyba zrobil wyjatek...



Kris - Pon Sie 07, 2006 9:17 pm
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3535389.html


Złomiarze wykoleili pociąg osobowy?
piet
07-08-2006, ostatnia aktualizacja 07-08-2006 21:33
Pociąg relacji Gliwice - Częstochowa wypadł w poniedziałek z torów, przy wjeździe na stację w Dąbrowie Górniczej Pogorii. Najechał na korpus silnika, który ktoś zostawił na torach.
Pociąg wprasował przeszkodę w ziemię, wypadł z szyn i lekko się przechylił. Na szczęście nikomu spośród 120 podróżnych nic się nie stało. Wystraszonych pasażerów wyprowadzono na peron. Po godzinie kolej podstawiła nowy pociąg, który zabrał ich w dalszą drogę. Na miejsce zdarzenia przyjechała policja, która wszczęła śledztwo w sprawie wypadku. - Przypuszczamy, że silnik mógł spaść złomiarzom, którzy przechodzili biegnącą na torami kładką - mówi Krzysztof Król, naczelnik działu operacyjnego komendy regionalnej SOK w Katowicach.



Kris - Pon Sie 07, 2006 9:25 pm


Fontanna przed chorzowskim Pałacem Ślubów zacznie działać za kilka tygodni

aw
07-08-2006, ostatnia aktualizacja 07-08-2006 21:01

Fontanna mieści się w parku Hutników, przed Pałacem Ślubów. Trzy tygodnie temu zniknęły metalowe dysze, którymi płynie woda. Gdy je kupiono, okazało się, że ukradziono też 12 reflektorów, które ją oświetlały. Nowe trzeba sprowadzić z Niemiec.


Fot. Agnieszka Pietrzak / AG
- Komu ta fontanna przeszkadzała - zastanawiają się mieszkańcy Chorzowa
- Fontanna miała działać już w tym tygodniu, a teraz musimy czekać. Bez reflektorów nie możemy zamontować dysz, bo tworzą jedną całość. Strumienie wody są zsynchronizowane ze światłem - mówi Gabriela Kardas, rzeczniczka prasowa chorzowskiego Urzędu Miasta.

- Komu ta fontanna przeszkadzała? Czy tutaj nic nie może się dłużej uchować? - pyta Janina Skalska, która mieszka w centrum Chorzowa.

Fontanna była ozdobą parku. W zeszłym roku przeszła generalny remont. - Wszystkim się podobała. Czy tak trudno było ją upilnować? Przecież to centrum miasta - mówi pani Halina, która przynajmniej trzy razy na dzień przychodzi do parku ze swoim psem. - Straż miejska potrafi jedynie wyganiać dzieci z fontanny. Dlaczego nie zwróci uwagi na tych wszystkich pijaczków, co siedzą wszędzie na ławkach? - pyta.

Pani Halina obserwuje, co dzieje się w okolicy, i jest niezadowolona. - Wszystko kradną. Kiedyś przy palikach były łańcuchy, a teraz też ich nie ma. Jedni kradną, żeby przeżyć, inni tylko po to, żeby kupić wino - skarży się.

Remont fontanny będzie kosztować w sumie ponad 8 tys. zł. Zakończy się za kilka tygodni.



Tequila - Pią Sie 11, 2006 6:42 pm


Plaga kradzieży włazów ze studzienek kanalizacyjnych

Katarzyna Piotrowiak, Anna Ujma
11-08-2006, ostatnia aktualizacja 11-08-2006 19:22
Każdego dnia znikają z ulic żeliwne pokrywy ze studzienek kanalizacyjnych i spustów deszczowych. W Katowicach złomiarze codziennie kradną nawet 20!

Łupem złodziei padają nawet betonowe płyty, którymi osłaniane są już pozbawione pokryw otwory. - Złomiarze najczęściej pod osłoną nocy, uzbrojeni w ciężki młot rozwalają beton, żeby dostać się do szczątkowych żeliwnych stelaży, na których trzyma się cała konstrukcja włazu - opowiada Robert Fodhalicz, strażnik miejski.

Najgorzej jest w dzielnicy Dąb. - Złomiarze oszczędzają śródmieście, bo tam łatwo wpaść w nasze ręce - mówi Fodhalicz.

Straż miejska kontroluje złomowiska, ale rzadko udaje się złapać złodzieja. - Złomiarze rozbijają płyty na kawałki, czasami znajdujemy coś, co mogło być włazem. Kradzieży jest jednak dużo, dlatego przypuszczamy, że wywożą łup poza miasto - dodaje Fodhalicz.

Otwarta studzienka jest zagrożeniem dla ludzi, zwierząt, niszczy zawieszenia samochodów. - Od ponad trzech tygodni, jadąc do pracy autobusem, patrzę przez okno, czy ktoś wreszcie zabezpieczył odsłoniętą studzienkę przy ulicy Strzelniczej - mówi Anna Wójtowicz, gliwiczanka. Nie ma ani zastępczej pokrywy, ani taśm zabezpieczających. - Strach pomyśleć, jak może się skończyć zabawa dzieci w chowanego lub spacer - mówi Wójtowicz.

Studnia ma kilka metrów głębokości. - Podczas spaceru trzeba wytężać wzrok, żeby nie wpaść w dziurę - mówi mieszkaniec osiedla Obrońców Pokoju.

Urzędy miejskie i wodociągi mają obowiązek uzupełniać brakujące otwory. W Gliwicach nie wyjaśniają jednak, dlaczego studzienka nie została zabezpieczona. - Proszę połączyć się z rzecznikiem prasowym, on udziela informacji w tej sprawie - mówi Jan Armański, kierownik działu techniki w wodociągach. Rzecznik prasowy był jednak niedostępny.

W Katowicach codziennie składają zamówienia na nowe włazy. Koszt - od 120 do 280 zł. - Sporo nas to kosztuje. W ostatnich tygodniach kradzieże nasiliły się. Każdego dnia znika 20-25 włazów. Skala problemu jest tak duża, że z ledwością nadążamy - mówi Jolanta Cebo z wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miasta w Katowicach.

W marcu 2004 r. czteroletnia dziewczynka wpadła do odsłoniętej studzienki kanalizacyjnej w Rybniku Chwałęcicach. Dziecko zmarło.

W listopadzie 2004 r. niewidoma studentka wpadła do głębokiej na dwa metry dziury na podwórku przy ul. Wyczółkowskiego w Bytomiu. Kilka godzin wcześniej złomiarze ukradli kratę zabezpieczającą to miejsce. Dziewczyna zawdzięcza życie otwartemu parasolowi, który zamortyzował upadek.

W maju 2005 roku czteroletni chłopczyk wpadł do studzienki w bielskiej Wapienicy. Porwał go rwący nurt ścieków. Chłopca wydobyto trzy kilometry dalej, w oczyszczalni ścieków przy ul. Wypoczynkowej. Nie udało się go uratować.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3544898.html



DivinaCommedia - Nie Sie 13, 2006 2:56 pm
usłyszalam niedawno anegdotke, ze Polska jest jedynym krajem gdzie nie przeraża widok dwóch mężczyzn z wózkiem dziecięcym...bo to na pewno są złomiarze



salutuj - Nie Sie 13, 2006 4:10 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Wto Sie 22, 2006 7:55 am


Złomiarze pod oknami straży miejskiej

Sześć tablic, grawerowanych z wymalowanymi herbami miastami partnerskimi wisiało przy drzwiach Urzędu Miasta w Chorzowie. Dziś nie zobaczymy tam ani jednej. Dwie z nich zdjęto, a cztery...

- Tablice prawdopodobnie skradli złomiarze. Sprawę zgłosiliśmy policji. Cały czas trwają ich poszukiwania w skupach złomu. Mamy nadzieję, że się odnajdą. Jedna taka tablica kosztowała 370 zł - mówi Aleksandra Siembiga z biura prasowego Urzędu Miasta w Chorzowie.

Tablice były łakomym kąskiem. Jedna ważyła od 8 do 10 kg. Wykonano je z mosiądzu. A ten w skupie kosztuje 8 zł za kilogram. Pozostaje pytanie, w jaki sposób udało się złomiarzom odkręcić te tablice? Nie dość, że ulica przy Rynku jest dość ruchliwa, to dodatkowo, niedaleko drzwi, na których wisiały, znajduje się siedziba Straży Miejskiej.
(an) - Dziennik Zachodni



Sprawka złomiarzy?

Nieznani sprawy w nocy z czwartku na piątek ukradli gołębia z brązu, który był elementem parkowej ławki - pomnika Karlika i Karolinki w Parku Kultury i Wypoczynku. Rzeźba została odpiłowana od ławki.
Przedstawiciele marki Tyskie, która wspólnie mieszkańcami regionu jest fundatorem tej rzeźby, zadeklarowali, iż pomnik zostanie odremontowany i nowy gołąb pojawi się niebawem. Jednak, sprawcy tej dewastacji nie powinni się czuć bezkarni - poszukuje ich śląska policja i straż parkowa.
Ławka - rzeźba stanęła w parku chorzowskim w ubiegłym roku. Wtedy w parku postawiono też m.in. 380 nowych ławek. Od zeszłego tygodnia działa również 5 odremontowanych parkowych fontann (Pelikany, Ryby, Foki, Dziewczyna z dzbanem i Ślimak). Uruchomione mają być dwie kolejne fontanny: "Przy Żyrafie" i "Przy Pawiach".
- Dziennik Zachodni



d-8 - Wto Sie 22, 2006 7:00 pm
kurde! to jest chore !
kiedy to sie skonczy !?
przeciez oni musza te rzeczy gdzies uplynniac i sprzedawac!
ktos to w konsu SKUPUJE OD NICH ! KTO ?




absinth - Wto Sie 22, 2006 7:54 pm
nie wiem

do nich powinno sie strzelac bez ostrzezenia



absinth - Wto Sie 29, 2006 9:17 am


Złomiarze upodobali sobie tę dzielnicę
1 sierpień - przecięty kabel, 8 sierpień - przecięty kabel, 17 sierpień - znowu kabel. I tak pięć razy w miesiącu! - denerwuje się mieszkanka jednego z bloków przy ul. Dzierżonia w Bytomiu Miechowicach.

Od dwóch miesięcy kilkunastu lokatorów tego domu z konieczności "bawi się" w głuchy telefon.

Kradzieże kabli telefonicznych wcześniej zdarzały się tam sporadycznie, teraz są istną plagą. - Zaczęło się, gdy akurat w rodzinie przydarzyła się ciężka choroba. Czekałam na bardzo ważny telefon. To był początek, pewnie łatwo poszło im za pierwszym razem i teraz jakby się uwzięli - podejrzewa mieszkanka Miechowic. Telekomunikacja Polska S. A., która walczy z tym procederem coraz to innymi sposobami, przyznaje, że kradzieże kabli telefonicznych w tej okolicy zdarzają się niezwykle często. W tej dziedzinie przodują też np. bytomskie Szombierki, czy Bobrek. Co więcej, przoduje cały Śląsk.

- Z naszych danych wynika, że połowa wszystkich kradzieży na terenie kraju ma miejsce właśnie w śląskiej aglomeracji - mówi Zbigniew Drohobycki, rzecznik prasowy katowickiej TP S. A. - Taka kradzież kabli, nie tylko telefonicznych, kwalifikowana jest często jako mało szkodliwa społecznie. Ponadto wycena strat oddaje zazwyczaj tylko wartość wyciętego kawałka kabla, gdy tak naprawdę koszty nasze i naszych klientów są dużo większe. Do tego tu na Śląsku dochodzi największe w skali kraju nagromadzenie całodobowych punktów skupu złomu - Drohobycki wylicza przyczyny, w których upatruje niezadowalających wyników walki ze złomiarzami.

- Tamten konkretny rejon jest specyficzny - mówi o bytomskiej ul. Dzierżonia i jej okolicach Drohobycki. - To dzielnica starych domów, z dużą ilością zieleni, krzewów. Łatwo się tam ukryć - uważa.

Jak twierdzi, gdy tylko uda się w jednym miejscu przyhamować proceder, sprawcy szybko się przemieszczają. - To jest niczym wojna - mówi.

TP S. A. współpracuje z agencjami specjalistycznymi, które monitorują i patrolują okolice studzienek, szkoli pracowników straży miejskiej i policji w sposobach wykrywania złomu pochodzącego z kradzieży. - Zakładamy też szereg różnego rodzaju zabezpieczeń mechanicznych tych studni, mamy system alarmowy, który informuje o każdym przecięciu kabla. Ale tak naprawdę pełne zabezpieczenie sieci jest niewykonalne - uważa Drohobycki.

TP S. A. szykuje jednak kolejną broń przeciw złomiarzom. - To dodatkowe bardzo nowoczesne zabezpieczenie, na razie jesteśmy w fazie testów - zapowiada Drohobycki.

Lokatorzy bloku przy ul. Dzierżonia dwukrotnie zgłaszali też sprawę policji. Może zanim TP S. A. wykorzysta w tym rejonie nową, skuteczniejszą metodę, to działania policjantów odstraszą kablowych złodziei?

- Rzeczywiście w tamtej okolicy kradzieże nasiliły się przez ostatnie trzy miesiące. Prowadzimy postępowania przygotowawcze w ich sprawie. Na co dzień współpracujemy też z firmą ochroniarską wynajmowaną przez TP S. A, sprawdzamy punkty złomu - relacjonuje mł. asp. Anna Talarek z Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.

W ostatnim czasie jednak zatrzymań w tej dzielnicy nie było. - Apelujemy do samych mieszkańców o współpracę. Zgłaszający często wycofują się i brakuje świadków w sprawie - tłumaczy mł. asp. Talarek.

Natomiast w sobotę pracownicy firmy ochroniarskiej, pracującej na zlecenie TP S. A., złapali na gorącym uczynku sprawców kolejnej kradzieży na ul. Kochanowskiego w Bytomiu. Za taką kradzież grozić może do pięciu lub do dziesięciu lat więzienia. w najlżejszym przypadku może być ona zakwalifikowana jako wykroczenie.
(bib) - Dziennik Zachodni



salutuj - Śro Sie 30, 2006 10:05 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Śro Sie 30, 2006 10:06 am
ostatnio o tym bydle codziennie mozna przeczytac..

strzelac strzelac strzelac



absinth - Czw Wrz 21, 2006 7:36 pm


Koniec tolerancji dla złomiarzy

Śląskie prokuratury wypowiadają wojnę złomiarzom. Do tej pory ich sprawy umarzano z powodu niskiej społecznej szkodliwości czynu lub traktowano je jako wykroczenie. - Ci ludzie powodują zagrożenia katastrofami w ruchu lądowym i kolejowym i za to będą odpowiadali - zapowiada Leszek Goławski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.

Codziennie śląska policja otrzymuje kilkadziesiąt zgłoszeń o kradzieżach dokonanych przez złomiarzy. Ich łupem pada wszystko: znaki drogowe, studzienki kanalizacyjne, kable telefoniczne, szyny kolejowe, semafory i trakcja elektryczna. W samej tylko Dąbrowie Górniczej i Bytomiu zatrzymano w tym roku aż 345 złomiarzy.

- Co roku mamy tyle kradzieży kabli, ile we wszystkich pozostałych województwach razem wziętych - przyznaje Zbigniew Drohobycki, rzecznik prasowy Telekomunikacji Polskiej w Katowicach. Złomiarze po opaleniu izolacji kabla dostają za niego góra 200 zł. Jego ponowne położenie kosztuje już kilka tysięcy złotych. - Szkody idą w miliony - podkreśla Drohobycki.

Do tej pory prokuratury traktowały złomiarzy jak zwykłych złodziei i przedstawiały im zarzuty kradzieży. Większość z nich odpowiadała przed sądem grodzkim, bo ich czyn traktowano jak wykroczenie. Wymierzano im symboliczne kary grzywny lub umarzano postępowania z powodu "niskiej społecznej szkodliwości czynu". Ukarani złomiarze kradli więc dalej.

Wczoraj łagodne traktowanie się skończyło. Prokuratura Apelacyjna w Katowicach wysłała do wszystkich jednostek w regionie wytyczną na temat odpowiedniego karania złomiarzy. Teraz wszystkie osoby złapane na kradzieży znaków drogowych, kabli, studzienek, szyn, semaforów czy trakcji elektrycznej odpowiedzą za spowodowanie zagrożenia katastrofą. Grozi za to kara do ośmiu lat więzienia, więc zatrzymani mogą trafić do aresztu.

- Działalność tych ludzi zagraża szeroko rozumianemu bezpieczeństwu, więc będą ścigani z całą stanowczością - zapowiedział wczoraj prokurator Leszek Goławski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Przyznał, że do tej pory ten problem był marginalizowany.

- Jego prawdziwą skalę uzmysłowiliśmy sobie po informacjach z centrum zarządzania wojewody śląskiego - dodał rzecznik prokuratury. Teraz śledczy mają sprawdzać, czy osoby zatrzymane na takich kradzieżach nie występują już w sprawach prowadzonych w innych miastach.

Krzysztof Król, naczelnik śląskiego oddziału Straży Ochrony Kolei, jest zachwycony inicjatywą prokuratury. Przyznaje, że czasami jego ludzie czuli się bezsilni w walce ze złomiarzami. Jednego dnia ich łapali, a następnego znowu widzieli na torach. - To, że do tej pory nie wykoleił się jeszcze żaden pociąg pasażerski, zawdzięczamy ogromnemu szczęściu. Teraz trzeba zacząć mu pomagać - podkreśla Król.

Rzecznik Telekomunikacji również jest przekonany, że nowe przepisy zmniejszą wreszcie liczbę kradzieży. - Do tej pory były one napędzane przede wszystkim przez bezradność organów ścigania - stwierdził Drohobycki.

Marcin Pietraszewski
2006-09-21, ostatnia aktualizacja 2006-09-21 20:55

===========================================

no licze ze wreszcie sie wezma za ta cholote...



SPUTNIK - Czw Wrz 21, 2006 8:09 pm
do aresztu nie trafią bo więzienia są przepełnione . powinno byc publiczne batożenie albo prace społeczne :|



d-8 - Pią Wrz 22, 2006 2:00 am
ja bym wolal "odstrzal na goracym uczynku"
szybko, konkretnie i na temat
i bez fanzolenia i zajmowania sie bez konca problemem.



Kris - Pon Wrz 25, 2006 4:48 pm


Złomiarze rozebrali miedzianą kopułę zabytkowego ratuszadziś

Około 4 tys. zł była warta miedziana kopuła w zabytkowym budynku ratusza w Brzezinach. Była do czasu, kiedy w zeszłym tygodniu dobrali się do niej złomiarze i pocięli ją na kawałki. Dostali za nią 88 zł i 20 gr. Na szczęście, 25-letniego Marcina S. i 47-letniego Jana S., którzy połasili się na kopułę, udało się zatrzymać dzielnicowym. Mężczyźni byli już wcześniej znani policji, więc prokurator zastosował wobec nich dozór policyjny.

Dobrze, że w końcu ratusz jest remontowany, ale czy na pewno jest dobrze zabezpieczony – zastanawiają się Bożena Rejzowicz ze szwagrem Danielem Rejzowiczem. Sylwia Turzańska

Kopuła została na trwale zniszczona, a jej brak zauważyli pracownicy firmy budowlanej, którzy remontują obiekt.

- Elementy kopuły, która została pocięta na kawałki, zostały odnalezione w jednym z piekarskich skupów złomu - mówi st. asp. Piotr Budzyń, rzecznik KMP w Piekarach.

Kopuła została tak precyzyjnie pocięta, że właściciel skupu złomu nie miał pojęcia, że pochodzi z kradzieży, a tym bardziej z brzezińskiego ratusza, więc prawdopodobnie nie zostaną mu postawione żadne zarzuty. Ratusz, który jest teraz remontowany i będzie siedzibą "wodociągów", został w końcu ogrodzony siatką. Kiedy na teren obiektu weszli złomiarze, musieli pokonać jedynie biało-czerwone taśmy i kilka zamków.

- Ochrona i dozór nad pracami i obiektem należy do wykonawcy - mówi Janusz Dulik, który kieruje Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji w Piekarach. - Obiekt będzie prawidłowo zabezpieczony i monitorowany - dodaje.

Ratusz ma pecha do złodziei. Kilka lat temu ukradziono jeden z zabytkowych witraży. Na szczęście, drugi zabezpieczyli strażacy OSP.

- Co z tego, że w budynku są zamki. Łatwo można je sforsować i wynieść cokolwiek. Kradzież kopuły nie jest żadnym problemem. Dopiero od kilku dni jest siatka, a do tej pory była tylko taśma. Każdy mógł wejść i zajrzeć, co robią robotnicy. I tak dobrze, że nikomu cegłówka na głowę nie spadła - stwierdził jeden z mieszkańców.

(sb) - Dziennik Zachodni

http://piekaryslaskie.naszemiasto.pl/wydarzenia/650740.html



Kris - Śro Wrz 27, 2006 8:46 pm


Gliwice szukają "Chłopca z żabą"

Jacek Madeja2006-09-27, ostatnia aktualizacja 2006-09-27 21:46

Rzeźbę zdobiącą fontannę na dziedzińcu Gliwickiego Teatru Muzycznego wynieśli złomiarze.


Skradziona rzeźba

Figurka przedstawiająca chłopca bawiącego się z żabą zniknęła w nocy z poniedziałku na wtorek. Rano pracownicy zauważyli, że fontanna jest pusta. - Teren jest co prawda ogrodzony, ale trwa remont budynku i może ktoś wykorzystał naszą nieuwagę - zastanawia się Grzegorz Krawczyk, zastępca dyrektora GTM.

Wykonany z brązu chłopiec ma ok. 60-70 cm wysokości i jest kopią XIX-wiecznej rzeźby nieznanego autora. Na dziedziniec teatru figurka trafiła w 1993 roku, została przekazana w darze przez Gliwickie Zakłady Urządzeń Technicznych. Od tamtego czasu chłopiec był ozdobą fontanny.

Gliwiccy policjanci bardzo poważnie potraktowali sprawę "Chłopca z żabą". Podejrzewają, że rzeźbę wynieśli złomiarze. - Z praktyki wiemy, że sprawcy robią to najczęściej dla flaszki, podczas gdy łup ma o wiele większą wartość niż koszt surowca - mówi Marek Słomski z Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach - Już obserwujemy wszystkie punkty zbiórki metali w Gliwicach. Zaalarmowaliśmy także sąsiednie komendy, żeby monitorowały skupy w swoich miastach.

O pomoc w ustaleniu sprawców kradzieży policjanci i pracownicy teatru proszą również mieszkańców Gliwic.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3648592.html



absinth - Czw Gru 28, 2006 8:11 am


Złodzieje spowodowali opóźnienia pociągów

Prawie dziesięć godzin trwało usuwanie awarii sieci trakcyjnej, do jakiej doszło wczoraj na szlaku kolejowym na wysokości ul. Szadok w katowickiej dzielnicy Brynów. Siedemnaście pociągów miało z tego powodu opóźnienia.

Do awarii przyczynili się najprawdopodobniej złodzieje, którzy chcieli ukraść obciążniki sieci trakcyjnej. Bezpośrednią przyczyną było przecięcie metalowej liny. - Spowodowało to obniżenie trakcji, którą następnie zerwał pociąg nadjeżdżający od strony dworca głównego w Katowicach - mówi Jacek Karniewski, główny specjalista w oddziale regionalnym Polskich Linii Kolejowych w Katowicach.

Sieć, o godzinie 4.15, zerwał skład relacji Wiedeń-Warszawa. Potem ciągnął ją przez kilkadziesiąt sekund, dopóki się nie zatrzymał. W tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości, dlatego pociąg nie jechał zbyt szybko. Na odjazd z Katowic pasażerowie musieli czekać dwie godziny. W sumie szesnaście innych pociągów nie kursowało zgodnie z rozkładem. - Podczas usuwania awarii, ruch odbywał się jednym torem. Zrobiliśmy po prostu mijankę - wyjaśnia Karniewski. Naprawianie trakcji, która została uszkodzona na długości około 100 metrów, trwało do godz. 14. Na razie nie wiadomo, jakie będą koszty działalności złodziei.

Usuwaniem takich awarii zajmuje się spółka PKP Energetyka. Potem kosztami obciąża inne kolejowe spółki. Zwykle taka akcja kosztuje od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych - mówi Włodzimierz Leski, rzecznik PLK w Katowicach.

Kradną w lasach

Najczęściej do kradzieży trakcji dochodzi na odcinkach leśnych. W naszym regionie w niechlubnej statystyce przodują okolice Toszka, Tarnowskich Gór, Częstochowy, południowych Katowic i Bielska-Białej. Sprawcy kradzieży zwykle pozostają nieuchwytni. Są jednak wyjątki. - W okolicy Orzesza zatrzymaliśmy na gorącym uczynku dwóch złodziei - mówi Krzysztof Król, rzecznik katowickiego oddziału Straży Ochrony Kolei. - Skonstruowali nawet wózek szynowy przystosowany kradzieży.
(greg) - Dziennik Zachodni



salutuj - Czw Gru 28, 2006 10:56 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



maciek - Czw Gru 28, 2006 2:20 pm
Ja rozumiem, że to są głównie biedni ludzie, ale do jasnej cholery poza olbrzymimi stratami jakie ponosi PKP, TPSA i wszystkie inne firmy Ci debile narażają życie innych. Czy musi dojść do jakiejś wielkiej katastrofy, żeby wreszcie zrobić z tym porządek?



babaloo - Czw Gru 28, 2006 5:13 pm


Złodzieje spowodowali opóźnienia pociągów

Są jednak wyjątki. - W okolicy Orzesza zatrzymaliśmy na gorącym uczynku dwóch złodziei - mówi Krzysztof Król, rzecznik katowickiego oddziału Straży Ochrony Kolei.


Dzielni



DivinaCommedia - Czw Gru 28, 2006 5:42 pm
Przerazający jest dla mnie fakt, ze ktos to jednak skupuje za grosiki.
Zamykac powinno sie przede wszystkim skupujących złom niewiadomego pochodzenia.
Wczoraj późnym wieczorem byłam na Dworcu naszym najcudowniejszym i zdziwił mnie fakt panującego tam zgiełku i tłumów. Okazało się, że kilka pociągów nie może dojechać z powodu złodziejstwa i debilnego bandytyzmu. Przykre...



maciek - Czw Gru 28, 2006 5:53 pm
Jak można szanować kraj, w którym władze nie potrafią poradzić sobie z tak prostymi sprawami, jak właśnie skup złomu, czy handel uliczny? To kraj bezprawia, bo skoro władza z prostymi rzeczami sobie nie radzi to co dopiero z poważnymi przestępstwami z pogranicza biznesu i polityki.



absinth - Czw Gru 28, 2006 11:17 pm
tez mnie to dziwi

wszyscy wiedza ze spora czesc skupowanego zlomu pochodzi z kradzierzy ale nic sie z tymi punktami skupu nie robi...



salutuj - Czw Gru 28, 2006 11:33 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Safin - Pią Gru 29, 2006 12:20 am
Oooo złomrex ma siedzibe w Chorzowskiej 50 skoro taki "złoty" region to moze by jakis okazały gmach postawili

Jesli przestępczość spadła, to dlatego ze juz nie ma czego kraść. Studzienek brak, wszystkie mniejsze wiadukty ogołocone z barierek, nawet przy niektórych blokach podjazdy dla wózków pokradli.

Co do tego czemu sie nie walczy ze złomiarzami odgórnie, sejmowo, to można smuć różne teorie. Na ogol jednak celowy brak działania władz w ajkiejś dziedzinie okazuje się być protekcją, lobbingiem, łapówkami...wychodzi na to samo.



salutuj - Pią Gru 29, 2006 7:29 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



jacek_t83 - Pią Gru 29, 2006 8:52 am

problem złomiarzy to problem przyzwolenia/braku wyraźnego potępienia, czyli po prostu bierności społeczeństwa.
chyba ci się coś poepiło synek wystarczy spojrzeć na to forum jak bardzo ludzie się cieszą gdy się słyszy o złomiarzach.
co ty byś chciał żeby ci ludzie wyszli na ulice i dokonali samosądu??



DivinaCommedia - Pią Gru 29, 2006 11:19 am
Jacku, a co oprócz gadania robi się w związku ze złomiarzami? NIC i to jest domeną przyzwolenia społecznego (tak jak na łapówkarstwo, które większość potępia' jednak jak musi iść na badania to w łapkę daje). Uważam, że zakłady skupujące kradzione przedmioty, albo takie pochodzące z niejasnych źródeł powinny płacić KARY i być zamykane.



jacek_t83 - Pią Gru 29, 2006 11:29 am

Jacku, a co oprócz gadania robi się w związku ze złomiarzami?
ale kto ma robic?? ja, Ty, społeczeństwo? safin by pewnie chętnie się gdzieś podpalił ale ja nie bardzo
to, że nasze organy ścigania i sprawiedliwości działają tak jak działają to juz chyba nie nasza wina??



salutuj - Pią Gru 29, 2006 5:37 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



jacek_t83 - Pią Gru 29, 2006 5:40 pm

A zresztą co tu dużo mówić... jak byłem z Łukaszem i Dominikiem na Uthemanie to z ruin dobiegały odkłosy kucia. Nikt z nas nie zadzwonił bynajmniej nigdzie.

to nie moja wina ze nie macie jaj Maciek albo ja by na pewno zadzwonil



kropek - Pią Gru 29, 2006 5:46 pm

A zresztą co tu dużo mówić... jak byłem z Łukaszem i Dominikiem na Uthemanie to z ruin dobiegały odkłosy kucia. Nikt z nas nie zadzwonił bynajmniej nigdzie.

to nie moja wina ze nie macie jaj Maciek albo ja by na pewno zadzwonil



jacek_t83 - Pią Gru 29, 2006 5:47 pm
^^ pewnie ci zlomiarze zadzyli im ukrasc zanim zadzwonili



maciek - Pią Gru 29, 2006 5:48 pm
Oj to prawda, na mnie bandytyzm, prostactwo i debilizm ludźki działa jak płachta na byka. Ja takiej okazji bym nie przepuścił.



absinth - Pią Gru 29, 2006 6:03 pm
hehe ja sie kilka razy okazalem czujnym obywatelem

raz dzwonilem na 112 jak jakies podejrzane typki krecily sie w nocy kolo dopiero co zamontowanych aluminiowych barierek na zamknietej wowczas ulicy
a ich samochod nie wygladal na MZUiMowski

to bylo z 2 lata temu chyba

hehe kiedys jeszcze sluzylem pomoca, ze tak to okresle, ochroniarzom na KWK Katowice gdy jakas holota rozkradala te piekne budynki pokopalniane a ja akurat focilem tam wtedy



salutuj - Pią Gru 29, 2006 6:10 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



DivinaCommedia - Pią Gru 29, 2006 6:24 pm
@Absitnh & Salutuj: co zrobiły słuzby porządkowe w związku z waszymi telefonami?

Szczerze mówiąc też lubię sobie grzecznie powiadomić o Panach, którzy pożyczają żelazo myślac, że im to pomoże na anemię :-) i widziałam, ze Policja reaguje u mnie w mieście dość szybko niestety po kilku dniach rozbieracze barierek wracają by dokończyć dzieła destrukcji



salutuj - Pią Gru 29, 2006 6:37 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 1 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 217 wypowiedzi • 1, 2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •