ďťż
 
[Województwo Śląskie] Złodzieje złomu



Kris - Pią Sty 12, 2007 11:21 am


W Szopienicach kradną co się da
dziś
To prawdziwa plaga Szopienic. Kradną wszystko i co się da. Wie o tym doskonale Piotr Moj, który padł kilkakrotnie ofiarą złomiarzy. - Straciłem już miedziane kable i blaszane osłony - opowiada Moj.


Piotr Moj nie chce montować nowej bramy, bo boi się, że znów mu ją ukradną.

W październiku złodzieje zainteresowali się jego stalową bramą. - Obudziłem się rano i jej już nie było - opowiada mieszkaniec Szopienic. Znajdowała się w pobliskim skupie złomu. - Była pocięta i zniszczona, więc nie mogłem jej zabrać z powrotem. Wskazano mi za to, kto ją przywiózł. Zgłosiłem to na policję - opowiada Piotr Moj.

Policja wezwała podejrzanego na przesłuchanie. A ten wyjaśnił na nim, że bramę... jedynie podwoził trzem znajomym z wiedzenia mężczyznom. Ponieważ nie mieli dokumentu tożsamości, pokazał w złomnicy swój. - Dla mnie to bardzo naiwna historia - uważa Moj.

Była jednak wiarygodna dla policjantów z V Komisariatu Policji i nadzorującej sprawę prokurator rejonowej. - Otrzymałem pismo, że sprawę umorzono z powodu niewykrycia sprawców - oburza się Piotr Moj. Mariusz Łubowski, komendant V Komisariatu, przyznaje, że sprawy złomiarzy są często umarzane z powodu braku dowodów. W sprawie kradzieży bramy nie chciał się wypowiadać. - Musiałbym zapoznać się z aktami sprawy - tłumaczył.

To samo będzie musiała zrobić prokuratura rejonowa, bowiem poszkodowany mieszkaniec Szopienic złożył zażalenie na jej decyzję i niewykluczone, że ponownie rozpatrzy ona sprawę.

Michał Wojak - Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/687072.html




Kris - Śro Lut 28, 2007 9:12 pm


Trzy awarie na kolei spowodowane przez złodziei metali i węgla

W trzech miejscach woj. śląskiego zaatakowali w ciągu ostatniej doby (28.02.2007) złodzieje kolejowej infrastruktury i węgla. W okolicach Herbów Nowych skradli odcinek sieci trakcyjnej, w pobliżu Krupskiego Młyna - elementy nośne sieci, a nieopodal Gierałtowic, otwierając podczas kradzieży węgla drzwi wagonu, uszkodzili słup sieciowy.


(fot. arch.)

"Na osobowo-towarowym szlaku z Tarnowskich Gór do Herbów Nowych złodzieje skradli nocą 150 metrów sieci, niszcząc przy tym słupy trakcyjne. Ruch na linii może w tym miejscu odbywać się tylko jednym torem - powstają w ten sposób pewne opóźnienia" - powiedział PAP w środę Włodzimierz Leski ze śląskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych.

Złodzieje najprawdopodobniej zarzucili na przewody sieci linę z hakiem, ciągnąc je potem samochodem lub traktorem, aż zostały zerwane. Zniszczenia, które powstają w ten sposób, są znacznie poważniejsze niż np. podczas "normalnego" odcinania fragmentów sieci.

Kolejarze zapowiadają, że sieć zostanie odbudowana do późnego wieczora. Do tego czasu kursujące tamtędy pociągi osobowe i towarowe mogą mieć - podczas oczekiwania na wolny drugi tor - kilkunastominutowe opóźnienia.

Pozostałe kradzieże, dokonane podczas minionej doby, powodują trudności na liniach, po których jeżdżą wyłącznie pociągi towarowe.

W pobliżu Krupskiego Młyna, na przebiegającym przez las odcinku towarowej linii z Lublińca do Toszka, również w nocy złodzieje odcięli ponad 70 m liny nośnej, która utrzymuje sieć trakcyjną. Ruch pociągów odbywa się w tym miejscu drugim torem. Uszkodzenia powinny zostać usunięte w ciągu kilku godzin.

Do poważniejszego zdarzenia doszło we wtorek po południu niedaleko Gierałtowic na szlaku towarowym z kopalni "Budryk" w Ornontowicach do Zabrza-Makoszów. Złodzieje - aby wysypać na tory miał węglowy, otworzyli drzwi sześciu węglarek jadącego wolno pociągu do elektrowni w Ostrołęce.

Na tory wysypało się około trzech ton miału. Otwarte drzwi zahaczyły jednak o słup z siecią trakcyjną, co spowodowało obniżenie sieci w pobliżu jednego z przejazdów drogowych. Maszynista zatrzymał pociąg, a przejazd został zamknięty. Policja przygotowała objazdy dla kierowców. Uszkodzenia udało się usunąć późnym wieczorem.

W poniedziałek na szlaku kolejowym między Lędzinami a Mysłowicami na Śląsku, prowadzącym do kopalni "Ziemowit", złodzieje ukradli 400 metrów sieci trakcyjnej. Z tego powodu kopalnia miała kłopoty z wysyłką surowca do klientów. Na zwały, zamiast do podstawionych wagonów, musiało trafić ci najmniej 2 tys. wydobywanego na bieżąco węgla.

Złodzieje infrastruktury kolejowej i węgla w woj. śląskim dają o sobie znać prawie każdej nocy. Kradną praktycznie wszystkie metalowe elementy, łącznie z szynami. Choć powstałe w ten sposób utrudnienia dotyczą przeważnie linii towarowych, zdarzają się również na najważniejszych szlakach. Roczne straty kolei z tego tytułu liczone są w milionach złotych.

(PAP)

http://ww6.tvp.pl/2861,20070228465539.strona



Kris - Pią Kwi 13, 2007 10:25 pm


Kolej – utrudnienia z powodu kradzieży

Prawie 500 metrów sieci trakcyjnej ukradli nieznani sprawcy na Śląsku. Do jednej z dwóch kradzieży doszło na szlaku kolejowym w powiecie tarnogórskim. Tam złodzieje ukradli 200 metrów sieci.


(fot. arch.)

Pociągi osobowe i towarowe poruszają się tam po jednym torze. Do drugiej kradzieży doszło niedaleko Zawiercia. Tam ruch pociągów towarowych został całkowicie zawieszony.

PR Katowice

http://ww6.tvp.pl/2857,20070413484860.strona



Kris - Pią Kwi 27, 2007 8:09 am


Złodziej to ma pomysły
dziś
Bytomscy złomiarze wpadli na nowy pomysł. Przy użyciu drewnianej maczugi, w którą powbijane są gwoździe, kradną blachę z dachów domów w Bobrku. Złodzieje przywiązują maczugę do sznura i zarzucają na dach tak, by zaczepiła o blachę. Potem wystarczy tylko mocno szarpnąć i blacha odrywa się od dachu. Do kradzieży dochodzi najczęściej nocą.


Mieszkańcy Bobrka twierdzą, że w dzielnicy nie ma problemu ze złomiarzami, ale nazwisk DZ nie chcą podać.

Na pomysłowości złodziei cierpi Zakład Budynków Miejskich, zarządzający domami. - Od czerwca zeszłego roku złomiarze zdewastowali w ten sposób dwanaście budynków. Na naprawy tych szkód wydaliśmy sześćdziesiąt tysięcy złotych. Jeżeli dodamy do tego szkody, spowodowane kradzieżą rynien i innych metalowych elementów budynków, to dochodzi dodatkowe trzydzieści tysięcy - mówi Adam Wajda, rzecznik Zakładu Budynków Miejskich w Bytomiu. Zabezpieczeniem przed złomiarzami mają być papa termozgrzewalna i plastikowe rynny, zakładane przez ZBM. - Remontując dachy, zrywamy blachę i kładziemy papę. To bardzo trwały materiał, z kilkuletnią gwarancją, a złomiarzy nie zainteresuje. Jednak mimo wszystko są takie elementy dachu, które muszą być metalowe. Montujemy je na wyremontowanym dachu, a one po kilku dniach znikają - dodaje Wajda. ZBM uruchomił też dodatkową administrację w Bobrku, w której mieszkańcy będą mogli szybko zgłaszać kradzieże.

ZBM kradzieże dachów zgłasza policji. Policja robi oględziny, sporządza notatki, ale trudno wskazać konkretnego złodzieja, bo przecież musielibyśmy przyłapać takiego złomiarza na gorącym uczynku - mówi Wajda. Złomiarza trudno więc ukarać. - Osoby, które oddają złom do skupu, muszą okazać dowód osobisty. My kontrolujemy skupy i sprawdzamy od kogo przyjmują złom. W ten sposób docieramy do osób, które go sprzedają. Jednak złomiarze tak przygotowują żelastwo do sprzedaży, że trudno ustalić skąd ono pochodzi. Jest pogięte i pocięte, a ten, który je sprzedał mówi, że je znalazł albo wykopał - informuje asp. szt. Adam Jakubiak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu. Za kradzież złomu grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Mieszkańcy Bobrka nie chcą rozmawiać o złomiarzach, a ci, którzy mówią, nie podają nazwisk. - Złomiarze kradną blachę z dachów, rynny, balustrady, kradną złom z huty i z pustostanów. Tu nikt im nic nie powie, bo ludzie się boją. Każdy zamyka okna i woli nie widzieć, że ktoś coś kradnie. Ja bym też nie przegonił takiego złodzieja. Po co mi problemy? Pani, tu jest dzielnica cudów - mówi jeden z mieszkańców Bobrka. I dodaje. - Ludzie kradną złom, bo nie mają za co żyć. Nie mają pracy albo proponuje się im robotę za osiemset złotych miesięcznie. To taki człowiek woli kraść złom. Są i tacy mieszkańcy, którzy twierdzą, że ze złomiarzami nie ma problemu. - Nigdy nie widziałam, żeby ktoś kradł blachę z dachów. Czasami widuję ludzi z wózkami załadowanymi złomem, ale nie wiem skąd go mają. Czasami nawet mówią: dzień dobry, to zawsze im odpowiadam. Ja się ich nie boję. Czego tu się bać? Oni nie są agresywni - przekonuje mieszkanka Bobrka.

Agnieszka Klich - Dziennik Zachodni
http://bytom.naszemiasto.pl/wydarzenia/724381.html




Marshall7 - Pią Kwi 27, 2007 9:08 am
Nie ma to jak bobrek:)



salutuj - Pią Kwi 27, 2007 9:11 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



MephiR - Pią Kwi 27, 2007 9:59 am
Edit by absinth
artykul juz zostal wrzucony swtrone wczesniej



Wit - Pią Kwi 27, 2007 10:23 am
...albo tymi ich maczugami przez łeb



SPUTNIK - Pią Kwi 27, 2007 5:00 pm




d-8 - Pią Kwi 27, 2007 8:23 pm
och droga kumo



Wit - Sob Kwi 28, 2007 7:03 am
hehe...nawet zgrabne łydki Ślązaczek nie przekonaja mnie, że złom to skarb



Kris - Śro Maj 09, 2007 8:12 pm
Bytom-Miechowice - zawalił się budynek

Zawaliła się część pustostanu w Bytomiu-Miechowicach. Budynek był nieużywany od 2 lat. Na miejscu akcję ratunkową prowadzą strażacy. pod gruzami pustostanu zawalonego w Bytomiu prawdopodobnie nie ma ludzi.


Bytom-Miechowice - zawalił się budynek

Obawy pojawiły się w związku z relacją kobiety, która przechodziła obok budynku na moment przed runięciem. Zeznała, że słyszała odgłosy używanych łomów lub młotków dochodzące z wewnątrz budynku, dlatego policja podejrzewała, że pod gruzami mogą być zbieracze złomu. Prowadzone przez strażaków poszukiwania przy użyciu dwóch kamer termowizyjnych i pomocy psów nie wykazały jednak śladu człowieka.Teraz strażacy rozbierają gruzowisko.

PR Katowice
http://ww6.tvp.pl/2857,20070509495674.strona



salutuj - Śro Maj 09, 2007 8:14 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



SPUTNIK - Śro Maj 09, 2007 8:25 pm

Szkoda, że nie zginęli.

Może jestem złym człowiekiem, ale niektórym życzę śmierci z własnej winy.





rasgar - Śro Maj 09, 2007 9:16 pm

Szkoda, że nie zginęli.

Może jestem złym człowiekiem, ale niektórym życzę śmierci z własnej winy.


Ja bym tak daleko nie sięgał, ale jeśli by rzeczywiście zginęli tam złomiarze, może jakaś 'uwaga' albo inny publicystyk poruszyłby wreszcei problem złomiarstwa...



babaloo - Śro Maj 09, 2007 9:35 pm

Szkoda, że nie zginęli.

Może jestem złym człowiekiem, ale niektórym życzę śmierci z własnej winy.


Przesadzasz.



salutuj - Śro Maj 09, 2007 10:21 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Kris - Pią Cze 15, 2007 7:49 pm
Złodzieje ukradli pół kilometra kolejowej sieci trakcyjnej

Pół kilometra sieci trakcyjnej skradli łącznie w dwóch nieodległych od siebie miejscach woj. śląskiego złodzieje kolejowej infrastruktury. Do kradzieży doszło w krótkim odstępie czasu w okolicach Tarnowskich Gór i Toszka - możliwe, że dokonała ich jedna wyspecjalizowana grupa.


(fot. arch.)

‘Świadczące o kradzieży zaniki napięcia na obu liniach zauważono przed północą - najpierw na szlaku między Tworogiem a Borowianami, później między Toszkiem Północnym a Czarkowem. Możliwe więc, że ci sami złodzieje zaatakowali w dwóch miejscach’ - powiedział PAP w czwartek Włodzimierz Leski ze śląskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych.

Strażnicy Ochrony Kolei ustalili, że doszło do kradzieży 140 m kompletnej sieci trakcyjnej w pierwszym z tych miejsc i aż 360 m w drugim. Obie linie są dwutorowe, kursują po nich wyłącznie pociągi towarowe. Mimo że w tym wypadku kradzieże nie spowodowały poważnych utrudnień - pociągi kursują nieuszkodzonym torem - koszt ich naprawy sięgnie co najmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Złodzieje zastosowali w obu miejscach najbardziej powszechną metodę kradzieży - tzw. na zrywkę. Zarzucając na przewody sieci linę z hakiem, ciągnęli je potem ciężkim samochodem, aż zostały zerwane. Zniszczenia infrastruktury, które powstają w ten sposób, są znacznie poważniejsze niż np. podczas odcinania kolejnych fragmentów sieci.

‘Między Toszkiem Północnym a Czarkowem pracują dwa pociągi sieciowe, mimo to naprawa uszkodzeń potrwa co najmniej kilkanaście godzin. To jedno z częstych miejsc kradzieży - takich gdzie linie przebiegają przez kompleksy leśne. Podobnie było m.in. przed tygodniem, na jednotorowej linii kolejowej między Herbami Nowymi a Wieluniem’ - zaznaczył Leski.

Kolejarz podkreślił, że - prócz elementów trakcji kolejowej - łupem złodziei padają też inne metalowe elementy infrastruktury. Plagą stają się kradzieże kabli łącznościowych i sterujących sygnalizacją świetlną, które dodatkowo dezorganizują pracę kolejarzy i obniżają bezpieczeństwo ruchu.

Choć złodzieje atakują przeważnie na rzadziej uczęszczanych liniach towarowych, kradzieże zdarzają się również na ważniejszych szlakach, również osobowych. Ubiegłoroczne straty śląskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych z tytułu kradzieży infrastruktury wyniosły ok. 4 mln zł.

(PAP)
http://ww6.tvp.pl/2861,20070614511816.strona



Kris - Pon Cze 18, 2007 8:03 pm
Złodzieje na szlaku kolejowym
aim
2007-06-18, ostatnia aktualizacja 2007-06-18 13:07

Kilkaset metrów liny nośnej, utrzymującej kolejową sieć trakcyjną, ukradli w poniedziałek złodzieje w Orzeszu Jaśkowicach
Do kradzieży doszło około godz. 1 w nocy. Z tego powodu zablokowana została linia kolejowa z Rybnika do Katowic. - Trzeba była zorganizować objazdy przez Żory, Chybie, Pszczynę i Tychy. Opóźnienia spowodowane objazdami sięgały kilkudziesięciu minut - mówi Włodzimierz Leski z PKP. Ruch na szlaku przywrócono dopiero rano.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4233005.html



SPUTNIK - Pon Cze 18, 2007 8:12 pm

Złodzieje na szlaku kolejowym
aim
2007-06-18, ostatnia aktualizacja 2007-06-18 13:07

Kilkaset metrów liny nośnej, utrzymującej kolejową sieć trakcyjną, ukradli w poniedziałek złodzieje w Orzeszu Jaśkowicach
Do kradzieży doszło około godz. 1 w nocy. Z tego powodu zablokowana została linia kolejowa z Rybnika do Katowic. - Trzeba była zorganizować objazdy przez Żory, Chybie, Pszczynę i Tychy. Opóźnienia spowodowane objazdami sięgały kilkudziesięciu minut - mówi Włodzimierz Leski z PKP. Ruch na szlaku przywrócono dopiero rano.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4233005.html


Miglanc gdzie byłeś wczoraj między 1 a 2 am ?



absinth - Śro Lip 04, 2007 7:58 pm

Anna Malinowska
2007-07-04, ostatnia aktualizacja 2007-07-04 18:53

Bytom - tu kradnie się wszystko

Bytomscy złomiarze szukają wciąż nowych źródeł zarobku. Teraz wyrywają całe połacie dachów.

Z budynków wyrywają także rynny, piorunochrony, elementy obudowy kominów - wszystko, co można sprzedać w złomnicy. Do zrywania dachów stosują rodzaj maczugi nabijanej gwoździami. Zarzucają ją na dach i zdzierają blachę. W zeszłym tygodniu policjanci zatrzymali m.in. rodzinę, która kradła dach... z domu, w którym mieszkali. - Zajmowali lokal na parterze i myśleli, że jak ukradną dach, to w razie deszczu i tak nie będzie im się lało na głowę - mówią policjanci.

Zakład Budynków Miejskich ponosi ogromne straty. - Trudno wszystko podliczyć, bo liczba kradzieży rośnie lawinowo. Ostatnio złomiarze dobrali się do budynku opuszczonej przychodni zdrowia. Zabrali rury kanalizacyjne i kaloryfery - mówi Adam Wajda, rzecznik ZBM-u. Dla złodziei zabite deskami okna czy zamurowane wejścia nie są żadną przeszkodą. Ostatnio wynieśli także stalowe barierki z rynku i ukradli konstrukcje z wystawy IPN-u "Twarze bezpieki". Urzędnicy bytomskiego magistratu mówią, że jak tak dalej pójdzie, to w mieście zostaną gruz i stosy cegieł. Dla paru groszy złomiarze są także w stanie zbezcześcić groby. Mirosław Podyma, bytomski radny, interweniował kilka dni temu na cmentarzu. - Przed północą zadzwonili do mnie sąsiedzi. W drodze do domu zobaczyli kilku typków, którzy mocowali się z nagrobkiem. Ubrałem się, pobiegłem na cmentarz i udało mi się złapać jednego. Był kompletnie pijany, ale udało mu się zebrać żniwo. Miał przy sobie sześć nagrobnych kielichów - opowiada radny.

Miasto próbowało walczyć z rozkradaniem budynków i ulic. Kilka lat temu Bytom wystąpił do kilku ministerstw o zezwolenie na wprowadzenie koncesji na skup złomu. Placówki czynne byłyby tylko w określonych godzinach, regularnie sprawdzane przez strażników i policjantów. Odpowiedź była negatywna. Ministerialni urzędnicy powoływali się na wolność rynku i zasadę równego traktowania wszystkich podmiotów. - Mamy związane ręce. Za mało policjantów oraz strażników patrolujących ulice i kilkadziesiąt złomnic, które są czynne przez całą dobę i kupują wszystko, co się da - mówi Podyma.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

=======================================

strzelać do tej hołoty!!!



salutuj - Śro Lip 04, 2007 9:00 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Kris - Śro Lip 11, 2007 4:00 pm
Kolejowy paraliż
dziś

Zuchwała kradzież 220 metrów trakcji kolejowej sparaliżowała komunikację kolejową na odcinku Katowice-Rybnik. Pasażerowie klęli na czym świat stoi, a na tablicach świetlnych co rusz ukazywały się kolejne komunikaty o opóźnieniach.

– Około godziny 2 w nocy skradziono ponad 220 metrów sieci trakcyjnej na trasie pomiędzy Mikołowem a Orzeszem. Ta kradzież spowodowała przerwę w ruchu kolejowym na wiele godzin. Usuwanie awarii zakończyło się dopiero wieczorem – mówi Jacek Karniewski z oddziału regionalnego PKP w Katowicach. – Ponieważ na tym odcinku jest tylko jeden tor, pociągi nie mogły tamtędy jeździć – dodaje.
Pierwsze poranne pociągi w dniu wczorajszym wyruszyły na trasę zgodnie z rozkładem, ale pasażerowie już po przejechaniu kilku kilometrów musieli zmieniać środek transportu.

Zastępcza komunikacja autobusowa kursowała pomiędzy stacją Katowice–Ligota, a stacją Orzesze–Jaśkowice. – 12 późniejszych pociągów, które z Katowic jechały w kierunku Raciborza, Chałupek, Rybnika i Wodzisławia Śląskiego puszczaliśmy objazdem przez Łaziska i Tychy – wyjaśnia Karniewski – To oczywiście znacznie wydłużyło czas podróży, nawet o pół godziny – dodaje. PKP nie jest w stanie na razie oszacować strat, które firma poniosła z powodu tej kradzieży.

– O pieniądzach będziemy mogli mówić, gdy służba energetyczna poda ile materiałów zużyto na naprawę trakcji. Do tego trzeba będzie doliczyć koszty wynajmu autobusów, którymi woziliśmy pasażerów i kwestie korzystania z objazdów – wylicza Karniewski. W lipcu już trzy razy odnotowano kradzież trakcji kolejowej.
Barbara Kubica - Dziennik Zachodni
http://rybnik.naszemiasto.pl/wydarzenia/748277.html



brysiu - Czw Lip 19, 2007 9:07 am

Skradziono linię produkcyjną Bristola
WAR
2007-07-17, ostatnia aktualizacja 2007-07-17 12:57

Wydawało się, że nikt nie przebije naszych zbieraczy złomu. A jednak w przedostatni weekend brytyjscy złodzieje popisali się wyczynem, przy którym blednie nawet kradzież mostu pod Tychowem czy trakcji elektrycznej pod napięciem. Ich łupem padły elementy wyposażenia fabryki należącej do legendarnej firmy Bristol.

Bristol Cars produkuje około 150 samochodów rocznie, które pomimo bardzo wysokiej ceny i braku sieci dilerskiej rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.
O randze wyczynu świadczy waga łupów. By wywieźć olbrzymie prasy do aluminiowych blach, złodzieje musieli użyć specjalistycznych naczep, ciągników balastowych oraz dźwigów typu All Terrain Crane.

Rzecznik brytyjskiej policji stwierdził, że odnalezienie skradzionych urządzeń może okazać się niemożliwe. - Najpewniej już zostały przerobione na złom. Rozkręcone, pocięte i przetopione trafią w końcu na któryś ze statków płynących do Indii lub Chin, gdzie zapotrzebowanie na tego rodzaju surowiec jest największe.

Zuchwała kradzież może boleśnie odbić się na kondycji firmy Bristol nazywanej ostatnią brytyjską manufakturą samochodową. Choć ręcznie robionych Bleinheimów powstaje tylko kilka tygodniowo, to każdy kosztuje około 150 tys. funtów, a ich części powstają nie na zapas, lecz w miarę potrzeb. Gdyby nie towarzystwo ubezpieczeniowe, w którym Bristol ma polisę, zakup nowych pras mógłby uszczuplić budżet niszowego producenta nawet o milion funtów.

Źródło: Wysokie Obroty
---------------------------------------
mimo wszystko u nas jest gorzej - u nich zlomiarze sa zorganizowani i planuja z wyprzedzeniem - u nas biora "po drodze" co popadnie...



miglanc - Czw Lip 19, 2007 11:17 am
Cos Ty. U nas sa doskonale zorganizowani zlomiarze, jest to sicisle kontrolowane przez mafie. Rozbiorka niektorych obiektow byla skomplikowanym przedsiewzieciem, ktore by sie powiodlo musialo byc zaplanowane przez inzynieorow i przez kogos koordynowane. Chlopcy, ktorzy biora "co popadnie" nie sa wstanie rozebrac zabytkowej huty.



salutuj - Czw Lip 19, 2007 1:35 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Marshall7 - Czw Lip 19, 2007 1:54 pm
Na Giszu jakieś 2 miesiące temu radykalnie znikały kratki ze studzienek. Przez jakis czas nawet każdej następnej nocy, po założeniu. W końcu te zalewane betonem ich odstraszyły...



martin13 - Czw Lip 19, 2007 8:30 pm
Telekomunikacja oznacza kable na Śląsku
Tomasz Głogowski 2007-07-19, ostatnia aktualizacja 2007-07-19 19:33
Aż 9 mln zł rocznie traci Telekomunikacja Polska przez złodziei miedzianych kabli na Śląsku. Ma to zmienić specjalny system oznaczeń, który jest właśnie testowany w naszym regionie.
Wygląda na to, że w starciu TP SA kontra złodzieje na razie wygrywają ci drudzy. W tym roku na Śląsku już 1400 razy kradziono miedziane kable, a na gorącym uczynku udało się złapać zaledwie 42 złodziei. Tylko w naszym regionie Telekomunikacja traci z tego powodu ok. 9 mln zł rocznie. Za sto metrów kabla złodziej może dostać w punkcie skupu 650 zł.

TP SA postanowiła więc wypowiedzieć złodziejom prawdziwą wojnę, a poligonem doświadczalnym będzie Śląsk. W Katowicach, Zabrzu i Bytomiu kable, studzienki i szafy telekomunikacyjne zostały oznakowane specjalną, niewidoczną dla oka substancją. W przypadku kradzieży - dzięki promieniom ultrafioletowym - będzie można udowodnić, że złodziej dotykał infrastruktury należącej do Telekomunikacji. - To pilotażowy program, który jeżeli sprawdzi się na Śląsku, zostanie wprowadzony w całym kraju - zapowiada Maria Piskier z biura prasowego TP SA.

Wczoraj w Katowicach spółka rozpoczęła też specjalną kampanię skierowaną do klientów. TP SA prosi, by wszyscy, którzy zauważą podejrzane osoby obok studzienek telekomunikacyjnych, zawiadomili o tym policję. - Zgłaszając kradzież kabla, można pozostać anonimowym. To ważna informacja dla tych, którzy boją się, że później będą wzywani na przesłuchania - mówi Piskier.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4327030.html



salutuj - Czw Lip 19, 2007 10:47 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Pią Lip 20, 2007 3:21 pm
złodziejska swołocz wzieła sie chyba za kopułe na kamienicy naroznej Jagiellonska/Wita Stwosza tak przynajmniej to wyglada, ze zerwano na chama blache ocynkowana...




Kris - Czw Lip 26, 2007 8:59 am
Bramki w kopalni jak na lotnisku

Kosztują około 20 tysięcy złotych. Korzyści z ich posiadania to podobno zwiększona dyscyplina wśród pracującej załogi i mniejsza liczba kradzieży. Mowa o bramkach wykrywających metal, które coraz częściej pojawiają się na śląskich kopalniach.


Do niedawna kojarzone przede wszystkim z lotniskami pojawiły się w śląskich kopalniach - bramki wykrywające metal

Górnicy uważają, ze to kontrowersyjny pomysł. Do niedawna kojarzone przede wszystkim z lotniskami pojawiły się w śląskich kopalniach. Bramki wykrywające metal mają pomóc strażnikom udaremnić próby kradzieży m.in. miedzi. Nie będzie więc już wyrywkowych kontroli, lecz kontrole osobiste... ale w tylko uzasadnionych przypadkach. Od tygodnia jedno z takich urządzeń testowane jest na kopalni Borynia. Jak to z nowościami bywa... wielu do bramki podchodzi nieufnie, są i tacy, którzy próbują ją ominąć. Przejść obojętnie... obok tematu bramki na bramie kopalni się jednak nie da.

Na początku alarm włączał się nawet gdy ktoś miał przy sobie klucze od mieszkania. Teraz bramka reaguje tylko na odpowiednią ilość metalu. Jaką, tego rzecz jasna strażnicy nie zdradzają. Podobne rozwiązanie już od 7 miesięcy funkcjonuje także na kopalni Staszic. Tam tuż po pojawieniu się bramki, szybko pojawili się też chętni... by ją sprawdzić. 3 próby kradzieży i 3 złapanych.

Wacłąw Czerkawski ze Związku Zawodowego Górników w Polsce, do nowego pomysłu na złodzieja z wykorzystaniem nowych technologii podchodzi sceptycznie, bo jego zdaniem z góry na załogę pada podejrzenie.

Robert Jałocha
http://ww6.tvp.pl/2862,20070724528367.strona



Kris - Wto Sie 07, 2007 7:29 pm
Kradli rury z użyciem ciężkiego sprzętu, uciekali koparką

Dwóch mężczyzn, którzy kradli w lesie rury nieczynnego wodociągu, zatrzymali policjanci w Mysłowicach (Śląskie) - poinformował we wtorek zespół prasowy śląskiej policji. Jeden ze sprawców na widok policji usiłował uciekać koparką.

Mężczyźni prawdopodobnie kradli metalowe rury, by je sprzedać na złom. Wykorzystywali do tego nielegalnie ciężki sprzęt firmy, w której pracowali.

W poniedziałek wieczorem na komendę zadzwonił ktoś, kto zauważył, że grupa osób, korzystających z ciężkiego sprzętu, wykonuje podejrzane prace w lesie. Na widok policji 28-latek próbował uciec koparką, a jego 57-letni kolega - ciężarowym mercedesem. Obaj zostali zatrzymani.

Na miejscu policjanci zabezpieczyli dwie rury o średnicy 1,6 metra, które miały zostać załadowane na ciężarówkę. Około 100 metrów dalej znaleźli kolejny kilkudziesięciometrowy wykop, z którego prawdopodobnie w tym samym czasie usiłowano ukraść elementy sieci wodociągowej. Okazało się, że rury stanowią element nieczynnego wodociągu, wchodzącego w skład stacji uzdatniania wody na odcinku Imielin - Mikołów. Obaj mężczyźni - mieszkańcy Sosnowca i Dąbrowy Górniczej - trafili do policyjnego aresztu.

(PAP)
http://ww6.tvp.pl/2857,20070807536386.strona



SPUTNIK - Wto Sie 07, 2007 7:38 pm
zastanawia mnie skąd mieszkańcy sosnowca i dąbrowy wiedzieli o nieczynnym rurociągu pomiedzy imielinem a mikołowem... mafia złodziei złomu strikes again ? :|



Kris - Nie Lis 04, 2007 5:31 pm
Złodzieje ukradli 300 m sieci trakcyjnej - przywrócono normalny ruch pociągów

Przywrócono normalny ruch pociągów na szlaku kolejowym pomiędzy Pszczyną a Kobiórem . Utrudnienia były spowodowane kradzieżą sieci trakcyjnej - poinformował w środę po południu zastępca dyrektora ds. eksploatacji Zakładu Linii Kolejowych w Katowicach Karol Trzoński.

Ruch w tym rejonie odbywał się wahadłowo po jednym torze, po tym, jak złodzieje ukradli we wtorek wieczorem 300 m sieci trakcyjnej.

Trzoński zaznaczył, że do kradzieży doszło na głównej linii kolejowej, każdego dnia przejeżdża nią 150 pociągów, w tym ok. 120 pasażerskich. 15 z nich to pociągi międzynarodowe.

(PAP)

tvp3katowice
http://ww6.tvp.pl/3122,20071031591733.strona



salutuj - Nie Lis 04, 2007 7:24 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Kris - Pon Lis 05, 2007 6:45 am

w sumie to może z Oslo nie widać tego ale ostatnio jakby mniej się słyszy o kradzieżach

może za mało "wklejamy" w ten wątek.
zresztą nie o wszystkim pisze prasa lub nie o wszystkim informują media.
jednym zdaniem - jest to poważny problem nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce



jacek_t83 - Nie Gru 23, 2007 7:46 pm


Sojusz przeciwko złomiarzom

Daniel Lekszycki
dodane 1 godzin 19 minut temu

Komendanci Straży Miejskich z Bytomia, Piekar Śląskich, Siemianowic Śląskich i Zabrza zwarli szyki przeciwko złomiarzom. Złodzieje złomu - strzeżcie się!

Inicjatywa sojuszu wyszła od komendanta Straży Miejskiej w Piekarach Śląskich Wojciecha Żmudzińskiego. Pierwszą osobą, którą zapytał o współpracę był Artur Paczyna kierujący bytomską SM. Do akcji włączono jeszcze Zabrze oraz Siemianowice Śląskie i 30 listopada zorganizowano spotkanie, podczas którego wszyscy komendanci ustalili szczegóły działania.

Głównym problemem śląskich miast nie są drobni złodzieje, którzy kradną by mieć na chleb lub alkohol, ale zorganizowane grupy przestępcze, łupiące złom w jednej gminie, a sprzedające go w innej - czasami oddalonej nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Właśnie w celu skuteczniejszej identyfikacji skradzionego złomu zdecydowano się na tą współpracę. Tylko koordynacja i wspólne działanie wielu służb są w stanie zaradzić problemowi. Musimy rozpoznać, jak daleko ten proceder sięga i jaki ma charakter - powiedział Artur Paczyna.

więcej:
Sojusz przeciwko złomiarzom (MMSilesia.pl)



Oachim - Nie Sty 27, 2008 12:21 pm
Złomarze kradną, bo mają gdzie sprzedawać łupy. Zajęcie się skupami wiele by załatwiło. Gdyby kilku z nich poniosło konkretne kary, wtedy reszta zaczęłaby mieć się na baczności i zastanowiła się dwa razy czy warto ryzykować.

Co więcej na to są konkretne przepisy, wystarczy je egzekwować!

"Art. 291. § 1. Kto rzecz uzyskaną za pomocą czynu zabronionego nabywa lub pomaga do jej zbycia albo tę rzecz przyjmuje lub pomaga do jej ukrycia,

podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca

podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Art. 292. § 1. Kto rzecz, o której na podstawie towarzyszących okoliczności powinien i może przypuszczać, że została uzyskana za pomocą czynu zabronionego, nabywa lub pomaga do jej zbycia albo tę rzecz przyjmuje lub pomaga do jej ukrycia,

podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 2. W wypadku znacznej wartości rzeczy, o której mowa w § 1, sprawca

podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."



Kris - Sob Mar 01, 2008 8:03 am
Mafia na torach
dziś

Wczoraj nad ranem skradziono ponad 80 metrów trakcji kolejowej na odcinku Sumina - Nędza Wieś w powiecie raciborskim. To ważny węzeł transportowy w tej części województwa.

- Tutejsza linia ma charakter państwowy, o dużym natężeniu ruchu. Straty będą olbrzymie, bo w piątek zawsze jest wzmożony ruch towarowy - mówi Edward Wachtarczyk, naczelnik ds. energetyki i rzecznik prasowy Zakładu Linii Kolejowych w Gliwicach.

Wczoraj od godziny 3.20 nad ranem do późnego wieczora pracownicy kolei naprawiali uszkodzoną sieć.

Ruch na tym odcinku poprowadzono drugim torem. Pociągi i tak jednak miały duże opóźnienia.

Złodzieje wtargnęli na tory w okolicach Suminy dobrze po północy. Dokładnie o godz. 1.30 dyspozytor zasilania zauważył, że zniknęło napięcie w tym miejscu.

- W naszym slangu to była klasyczna "zarzutka". Złodzieje zarzucili na sieć trakcyjną stalową linę z hakiem i przywiązali ją do stalowego słupa powodując zwarcie. W tej sytuacji nie można włączyć zasilania. Złodzieje mogli robić swoje bez obaw, że porazi ich prąd - relacjonuje Wachtarczyk.

Nieznani sprawcy wycięli 82 metry trakcji i pocięli przewody na kawałki. Nie zdążyli jednak wszystkiego zabrać.

- Coś musiało ich spłoszyć, bo skradli tylko 30 metrów drutu. Resztę odzyskaliśmy, ale teraz to jest tylko złom. Na przewody te druty już się nie nadają - zauważa Wachtarczyk.

Straty, jakie poniosła kolej, w samym tylko materiale oszacowano wstępnie na ponad 15 tysięcy złotych.

- W tej chwili trudno wyliczyć, ile stracimy na opóźnieniach pociągów. I tak dobrze, że w ogóle jechały. Na szczęście na tym odcinku jest jeszcze drugi tor, to on uratował sytuację - mówi Jerzy Rutkowski, zastępca dyrektora Zakładu Linii Kolejowych w Gliwicach.

- Opóźnienia były jednak duże, bo kradzież nałożyła się jeszcze na roboty związane z remontem linii na odcinku Rybnik-Jejkowice - dodaje.

Na Śląsku do podobnych kradzieży dochodzi regularnie co kilka dni.

- Ledwo co uporaliśmy się z naprawą w Toszku, gdzie dzień wcześniej skradziono trakcję i znów to samo. Na naszym terenie działa zorganizowana mafia. Wszystko wskazuje na to, że kradzieży w Toszku i w Suminie dokonali ci sami ludzie. To prawdziwi fachowcy, którzy potrafią pracować pod napięciem trzech tysięcy woltów - mówi Jerzy Rutkowski. - Są precyzyjni, już nie kradną jak kiedyś. Bardzo często wycinają tylko jeden przewód, zostawiając drugi, przez co nie ma sygnału o braku napięcia - opisuje Rutkowski. - I wygląda na to, że szkolą kolegów w całej Polsce. Dawniej takie kradzieże zdarzały się wyłącznie na Śląsku, ale tu jest już za ciasno. Teraz dzielą się wpływami poza naszym województwem. Ostatnio sygnały o kradzieżach dochodzą ze Szczecina - dodaje.

Tylko w zeszłym roku w całej Polsce złomiarze kradli tory i trakcję kolejową ponad tysiąc razy, najczęściej na Śląsku. Straty, jakie poniosła z tego tytułu kolej, oszacowano na ponad 9 mln zł. Według Rutkowskiego, jedynym lekarstwem na kradzieże jest monitoring. - Nie ma szans upilnować kilkunastu tysięcy kilometrów linii. Trzeba jak najwcześniej wprowadzić kamery. To potężna inwestycja, ale gdy policzy się roczne straty, okaże się, że szybko się zwróci - mówi Rutkowski.
Aleksander Król - POLSKA Dziennik Zachodni
http://raciborz.naszemiasto.pl/wydarzenia/824294.html



caterina - Sob Mar 01, 2008 11:03 am
Chciał ukraść blachę, a połamał nogi

29-latek z Katowic, który wczoraj około godz. 8 próbował ukraść dwa arkusze blachy z terenu jednego z katowickich zakładów miał wyjątkowego pecha. Ważąca ponad 250 kilogramów blacha przygniotła go i złamała mu nogi.
Policję i pogotowie ratunkowe wezwali pracownicy ochrony. Mężczyzna przyznał się, że w kradzieży pomagali mu dwaj koledzy, którzy po zdarzeniu uciekli nie udzielając mu pomocy. Ranny mężczyzna trafił do szpitala. Oprócz długiej rekonwalescencji grozi mu kara do 5 lat więzienia

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4974496.html
================

i dobrze mu tak
a propos kolegow...coz prawdziwych przyjacioł...



Kris - Pon Cze 16, 2008 8:20 pm
Policjanci rozbili szajkę złodziei, kradnących złom

Dziewięciu mężczyzn, którzy przy pomocy palników domontowali metalowe konstrukcje na terenie upadłej przed kilkoma laty Huty Baildon zatrzymali katowiccy policjanci. Przyłapani na gorącym uczynku złodzieje przyznali się do winy i złożyli chęć dobrowolnego poddania się karze - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik katowickiej policji Jacek Pytel.


(fot. arch.)

W piątek wieczorem złodzieje wjechali na teren huty polonezem truckiem. Wyciągnęli butle gazowe i palniki. Niespełna godzinę później dyżurny komisariatu VII otrzymał telefoniczną informację o kradzieży. Do przybycia policji załadowali do auta złom o wartości ok. 2 tys. zł.

Zatrzymani to czterej mieszkańcy Katowic i pięciu mieszkańców Siemianowic Śląskich w wieku od 18 do 49 lat.

Policjanci zajmujący się sprawą przypuszczają, że rozbity gang złomiarzy może mieć związek z innymi przestępstwami popełnionymi w Katowicach. Będzie to przedmiotem dochodzenia.

Kradzieże złomu są prawdziwą plagą, zwłaszcza na Śląsku, gdzie jest najwięcej opuszczonych obiektów przemysłowych. Z ich konstrukcji złodzieje wyjmują wszystko, co można sprzedać w punktach skupu złomu.

Nieraz w czasie kradzieży złomu dochodzi do tragicznych w skutkach wypadków. Np. w marcu 2006 r. dwaj mężczyźni, wyjmujący z konstrukcji budynku metalowe elementy, zginęli pod zawalonym dachem starej nastawni kolejowej w Bytomiu. Kilka miesięcy wcześniej, także w Bytomiu, dwóch zbieraczy złomu zginęło pod gruzami budynku na terenie nieczynnej kopalni Miechowice, a dwóch kolejnych zostało rannych. Do wypadku doszło, kiedy złodzieje przecięli konstrukcję dachu. Pod koniec maja tego roku w Gliwicach na dachu elektrowozu znaleziono ciała dwóch 16-latków. Kradnąc miedziane elementy kolejowe, chłopcy zostali śmiertelnie porażeni prądem.

(PAP)
http://ww6.tvp.pl/6605,20080616735873.strona



absinth - Pon Cze 16, 2008 9:46 pm

Dziewięciu mężczyzn, którzy przy pomocy palników domontowali metalowe konstrukcje na terenie upadłej przed kilkoma laty Huty Baildon zatrzymali katowiccy policjanci. Przyłapani na gorącym uczynku złodzieje przyznali się do winy i złożyli chęć dobrowolnego poddania się karze[/b]

Jesli chodzi o odciecie prawej reki to mysle, ze sad powinien sie przychylic do tego wnosku



d-8 - Wto Cze 17, 2008 7:23 am

Nieraz w czasie kradzieży złomu dochodzi do tragicznych w skutkach wypadków. Np. w marcu 2006 r. dwaj mężczyźni, wyjmujący z konstrukcji budynku metalowe elementy, zginęli pod zawalonym dachem starej nastawni kolejowej w Bytomiu. Kilka miesięcy wcześniej, także w Bytomiu, dwóch zbieraczy złomu zginęło pod gruzami budynku na terenie nieczynnej kopalni Miechowice, a dwóch kolejnych zostało rannych. Do wypadku doszło, kiedy złodzieje przecięli konstrukcję dachu. Pod koniec maja tego roku w Gliwicach na dachu elektrowozu znaleziono ciała dwóch 16-latków. Kradnąc miedziane elementy kolejowe, chłopcy zostali śmiertelnie porażeni prądem.

alez jakie tragedie ?

zadne tragedie !

po prostu mniej robactwa i na przyszlosc mniejsze zagrozenie dla nas wszystkich, mieszkancow, ze przy jakiejs sposobnosci nie wejdziemy / wjedziemy na przykład na kanał który nie będzie miał klapy...



rasgar - Wto Cze 17, 2008 2:54 pm
@absinth: obcinanie ręki wyszło z mody już pewien czas temu... Poza tym nie będę potem bęcwałowi do końca życia renty płacić...
Jestem za to gorącym zwolennikiem robót publicznych w ramach odsiadywania kary

@d-8: Oczywiście że tragedie - to jest ludzkie życie. Czemu kradli? Bieda? - na pewno, leniswo? - być może.
Z pewnością nie zmienia to faktu że za zachłanność i głupotę powinno się naprawdę srogo płacić - ale nie życiem (tu wrócę do robót przymusowych)

Mamy tu dwie sprawy:
- za wandalizm (w tym kradzież metalowych przedmiotów bez spowodowania niebezpieczeństwa) - osądzić spłatę/odpracowanie (z nadwyżką) kosztu przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy + koszty administracyjne + koszty sądowe + koszty przetargu. Zanim debil rozwali latarnie zastanowi się drugi raz ile osób faktycznie będzie pracowało nad naprawieniem tego.
- za spowodowanie zagrożenia (w tym kradzież metalowych przedmiotów ze sprowokowaniem niebezpieczeństwa) - kryminał + prace przymusowe



d-8 - Śro Cze 18, 2008 7:15 am

@d-8: Oczywiście że tragedie - to jest ludzkie życie. Czemu kradli? Bieda? - na pewno, leniswo? - być może.
Z pewnością nie zmienia to faktu że za zachłanność i głupotę powinno się naprawdę srogo płacić - ale nie życiem (tu wrócę do robót przymusowych)


to jest właściwa kara za to co robią ! i mimo, że czesc z nich to totalni debile, to jednak wiekszosc zdaje sobie sprawe z konsekwencji.

oni notorycznie narażają życie innych ludzi !! wiec sory, ale ani troche nie jest mi ich zal.
bieda ? jaka bieda ? dorosłe chłopy - na budowe chociażby poszliby pracować ale sie nie chce. lepiej kraść. zero wytłumaczenia !!!!!!



caterina - Czw Cze 19, 2008 10:24 am


Jesli chodzi o odciecie prawej reki to mysle, ze sad powinien sie przychylic do tego wnosku


a tak z ciekawosci jaka jest przewidywana kara? poł roku w zawieszeniu?



absinth - Czw Cze 19, 2008 10:33 am
zalezy od kwalifikacji prawnej czynu

Art. 278. § 1. Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą,

podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
[..]

§ 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Art. 165. § 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach:

3) powodując uszkodzenie lub unieruchomienie urządzenia użyteczności publicznej, w szczególności urządzenia dostarczającego wodę, światło, ciepło, gaz, energię albo urządzenia zabezpieczającego przed nastąpieniem niebezpieczeństwa powszechnego lub służącego do jego uchylenia,
[...]
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie,

podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca

podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

§ 4. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca

podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.



Kris - Pią Lip 04, 2008 7:25 am
Władze miasta chcą zakazać otwierania nowych punktów skupu złomu
dziś


Po kilku akcjach amatorów złomu, na słupie witającym kierowców wjeżdżających do Rudy Śląskiej z nazwy miasta nie została ani jedna litera.

Jeszcze w czasie wakacji, jak zapowiada wiceprezydent Bartosz Stała, pod obrady Rady Miejskiej trafić ma uchwała o zakazie tworzenia nowych punktów skupu złomu. To odpowiedź na zuchwałe i kosztowne kradzieże metalowych części miejskiej infrastruktury.

Jednak wszystkie dotychczasowe sposoby ukrócenia złodziejskiego procederu, jak częstsze kontrole w skupach czy obowiązek ewidencji sprzedających metale, niewiele zmieniły.

Ciągle znikają włazy studzienek kanalizacyjnych, metalowe części ogrodzeń, kable, elementy nośne konstrukcji opuszczonych budynków. Uwadze zbieraczy złomu nie uszedł też nowy, wykonany ze stali nierdzewnej postument ustawiony przy Drogowej Trasie Średnicowej, witający kierowców wjeżdżających do Rudy Śląskiej. W połowie czerwca zaczęło w nazwie miasta umieszczonej na ozdobnym słupie ubywać literek. W końcu zniknęły wszystkie, a "witacz" kosztował 45 tysięcy złotych.

- Wprawdzie zapłaciła za niego firma Skanska, ale gmina pokryje koszty jego odnowienia. Nowe litery będą raczej z tworzywa sztucznego - mówi Bartosz Satała. - Nie ma przyzwolenia na niszczenie jakiegokolwiek mienia. Osoby, które takich czynów się dopuszczają muszą być świadome tego, że bez skrupułów będziemy powiadamiać prokuraturę o każdym podejrzeniu. Zostaną wzmożone kontrole w punktach skupu złomu. Przygotujemy też uchwałę wprowadzającą do studium uwarunkowań zapis o zakazie prowadzenia tego typu działalności na terenie całego miasta.

Jeszcze żadna inna gmina na podobny krok się nie zdecydowała. - Będziemy prekursorami - dodaje Satała. - Można było przyznać rację bytu skupom złomu, gdy panowało wysokie bezrobocie. Teraz stopa bezrobocia w Rudzie Śląskiej jest najniższa w regionie. Pracy nie brakuje.

W mieście funkcjonuje 26 firm zajmujących się zbieraniem metalowych odpadów. Zezwolenie na ich prowadzenie wydał Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowska Urzędu Miejskiego po stwierdzeniu zgodności lokalizacji przedsięwzięcia z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i zasięgnięciu opinii sanepidu. Ostatnio, po takim zezwoleniu otwarto złomowisko w centrum Bielszowic, ale mieszkańcy sąsiadujących z tą firmą domów skarżą się na hałas i zagrożenia w ruchu drogowym.

- Skup jest czynny do godziny 19, ale zdarza się, że nawet o północy podjeżdżają tu ze złomem duże auta i blokują ruch na jednokierunkowej ulicy. Nie są rzadkie przypadki, że jadą pod prąd - mówi jedna z lokatorek pobliskiej kamienicy.

Po wejściu w życie uchwały, na gminnym terenie nie powstanie już żaden nowy punkt skupu złomu, a stare będą działać tylko do czasu wygaśnięcia zezwolenia (10 lat). Te plany krytykują właściciele złomowisk.

- To ingerencja w wolny rynek - mówi jeden z nich. - Nie nasza wina, że ludzie kradną. Prowadzimy legalny interes, mamy ewidencję klientów, jesteśmy kontrolowani przez strażników miejskich. To wszystko nam utrudnia życie, a nie złodziejom.

W mieście od 2002 r. obowiązuje prowadzenie ewidencji osób sprzedających złom metali nieżelaznych, stopów i żeliwa oraz źródeł jego pochodzenia, przez przedsiębiorców prowadzących skupy złomu. Ich pracownicy spisują dane każdego sprzedającego, ilość i rodzaj oferowanego surowca. Straż miejska kontroluje te firmy. Do akcji włączają się też funkcjonariusze policji i straży kolejowej. Mimo to kradzieży nie ubywa.

- Amatorzy metalowych części nie znają żadnych świętości. Zrywają rynny, poszycie dachów z kościołów, ogrodzeń przy parafiach. Często okazuje się, że są to sprawki dobrze zorganizowanych grup. Potrafią tak pociąć rury czy włazy, że nie sposób ustalić pochodzenia złomu. Jeżdżą też z towarem do różnych punktów skupu, także w miastach ościennych, posługują się przy tym cudzymi dowodami osobistymi - wyjaśnia Andrzej Nowak, rzecznik rudzkiej straży miejskiej.

W sprawie kradzieży liter z WITACZA przy DTŚ wytypowano czterech podejrzanych. Nie przyznają się do winy.

- Trudno powiedzieć, czy zebrane dowody okażą się wystarczające - przyznaje Krzysztof Piechaczek z KMP.

- Metody walki ze złomiarzami są niewystarczające. Tym bardziej, że nie wszyscy kradną dla zysku. Nie brakuje "kolekcjonerów" np. znaczków samochodowych. W takich przypadkach kontrole i zakazy w skupach złomu na niewiele się zdają. Lepszym rozwiązaniem byłby kompleksowy monitoring miasta - twierdzi Michał Pierończyk, przewodniczący komisji prawa, samorządności i bezpieczeństwa RM.

Będzie jeszcze jeden punkt skupu złomu - w Chebziu

KRYSTYNA KUROWSKA,
wiceprezydent Rudy Śląskiej

Jest prowadzone postępowanie na terenach należących do Polskich Kolei Państwowych w rejonie Chebzia. Tam powstać ma kolejny w naszym mieście punkt skupu złomu. Jednak decyzję środowiskową w tym zakresie wydaje wojewoda, ponieważ są to tereny zamknięte. Można zadać sobie pytanie, jakie niesamowite zyski muszą mieć punkty skupu złomu, skoro przedsiębiorcom opłaca się otwieranie kolejnych firm tego rodzaju.
Agnieszka Widera - POLSKA Dziennik Zachodni
http://rudaslaska.naszemiasto.pl/wydarzenia/871179.html



rasgar - Sob Lip 05, 2008 2:51 pm
Tak lubią złom? To proponuję łapać i na przymusowe roboty do huty.



kiwele - Sob Lip 05, 2008 3:28 pm
Gdy kupowalem przed Cieszynem winiete na czeskie autostrady na parkingu w pare minut zniknely literki marki i modelu mojego wozu.
Profesjonalnie, lakier nieuszkodzony.



Wit - Wto Sie 26, 2008 9:00 pm


Stop złomiarzom
Marta Buchla, 2008-08-26 21:11

Słupy energetyczne, studzienki kanalizacyjne, czy znaki drogowe. Wszystko to znika z miast w zastraszającym tempie. Władze Rudy Śląskiej mówią dość. Chcąc blokować powstawanie nowych punktów skupu złomu, wierzą, że to ukróci kradzieże. Jak to można było przewidzieć pomysł, choć zgodny z prawem, nie podoba się ani złomiarzom, ani handlującym złomem.

Żyje się niełatwo. Krzysztof Krawczyk od dwóch lat bezskutecznie szuka pracy. Zarabia na życie zbierając złom. Zna wielu, dla których kradzież studzienki kanalizacyjnej to nic nadzwyczajnego. - Kiedyś to one leżały, to kradli, ale ja się tym nie zajmuję, bo nie chcę mieć problemów z prawem - mówi Krzysztof Krawczyk, złomiarz.

Problemy z prawem nie odstraszają jednak wszystkich złomiarzy. Na przykład z tego słupa przy wjeździe do Rudy Śląskiej, ukradziono tablicę z nazwą miasta. Podobnych kradzieży jest więcej, stąd zainteresowanie miejskich władz i pomysł na blokowanie złomiarskiego biznesu przez ograniczenie powstawania nowych punktów skupu złomu. - Te dane, które przedstawialiśmy na poprzedniej sesji rady miasta, dotyczące szkód, jakie są wyrządzane na majątku miejskim przez osoby, które ten złom zbierają, są gigantyczne, dlatego myślę, że ta decyzja racjonalnie uzasadniona znajdzie poparcie wśród radnych - uważa Bartosz Satała, wiceprezydent Rudy Śląskiej.

A sumy jakie urząd miasta wydaje na naprawę zdewastowanej przez złomiarzy infrastruktury rosną. W 2003 roku wyniosły 160 tysięcy złotych, w 2007 już 220 tysięcy.

Wyraźny związek między skupem złomu a kradzieżami miejskiego mienia widzą strażnicy miejscy, którzy na co dzień kontrolują złomowiska. - Dopóki będą prowadzone te punkty skupu złomu, to będą i osoby, które nielegalnie pozyskują elementy infrastruktury drogowej, elementy, które można potem odsprzedać w punkcie skupu złomu - mówi Andrzej Nowak, straż miejska w Rudzie Śląskiej.

Co ciekawe właściciele działających już złomowisk nie przyjmują pomysłu administracyjnego ograniczenia konkurencji z euforią. - To rynek i sami właściciele powinni decydować o tym, ile firm istnieje i jakie te firmy powinny być, a nie rząd. Żadni urzędnicy nie powinni mieć na to wpływu - uważa Paweł Kunicki, właściciel skupu złomu.

Urzędnicze pomysły nie podobają się także tym, co na co dzień wyruszają w poszukiwaniu cennych metali.

Pomysł wprowadzenia administracyjnych ograniczeń w handlu złomem nie jest nowy. - W Tarnowskich Górach burmistrz myślał, że jeżeli ograniczy czas pracy punktów skupu złomu, to ograniczy kradzieże i wyeliminuje włamania na ogródki działkowe oraz kradzieże elementów miejskich - mówi Przemysław Oleś, radny PO z Tarnowskich Gór.

Choć pomysł w Tarnowskich Górach spalił na panewce, to władze Rudy Śląskiej wierzą, że ich śladem pójdą inne miasta. Wtedy złodzieje będą mieli mniejsze szanse na sprzedaż swojego łupu.

http://www.tvs.pl/informacje/4276/



Kris - Czw Lis 13, 2008 7:10 am


Kradli kabel ze studzienek

Policjanci z Katowic zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy na szlaku kolejowym Katowice Ligota - Mikołów próbowali ukraść kabel telekomunikacyjny o długości 10 metrów i wartości prawie 5000 złotych. W tunelu łączącym studzienki znajdowały się przewody w otulinie plastikowej o średnicy kilkunastu centymetrów. Wewnątrz kabli znajdował się splot kilkudziesięciu drobnych przewodów miedzianych. To właśnie na nich zależało złodziejom.


fot. arch.

Katowiccy policjanci i pracownicy ochrony kolei od dłuższego czasu prowadzili obserwację miejsca, w których znajdowały się studzienki. Czynności operacyjne prowadzone przez kryminalnych pozwoliły na ustalenie i zatrzymanie sprawców kradzieży. Okazali się nimi dwaj mężczyźni w wieku 54 i 55 lat. Obaj zostali zatrzymani podczas wspólnej akcji policjantów z Komisariatu III i pracowników ochrony kolei, gdy próbowali ukraść ze studzienki kabel o wartości prawie 5000 złotych. Starszy z nich poszukiwany był przez Sąd Rejonowy w Mikołowie do odbycia kary pozbawienia wolności. Przedstawiono im zarzuty kradzieży. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności. (Policja Katowice)
http://ww6.tvp.pl/6605,20081112826789.strona



rasgar - Czw Lis 13, 2008 6:24 pm
Co mi z z ich niewoli? Skoro jest na tyle krzepki żeby kable miedziane kraść to z pewnością znalazłoby się dla takiego sporo zajęcia w jakimśÂ zamkniętym zakładzie pracy



Cuma - Czw Lis 13, 2008 8:46 pm
a ile torów jest zarośnietych krzaczorami? Prace społeczne im dać, np właśnie na usuwaniu tych zarośli



Kris - Pon Lis 17, 2008 9:16 am


Po kradzieży śrub
dziś

Złodzieje metalu ukradli w nocy z piątku na sobotę prawie dwieście śrub mocujących szyny do podkładów kolejowych. Pod wpływem ciężaru pociągu towarowego tory rozsunęły się i doszło do wykolejenia. Cudem obyło się bez tragedii.

- Gdyby to było torowisko pociągów pasażerskich, mogło dojść do wypadku, w którym ucierpieliby ludzie - mówi Zenona Grodowska, która widziała skutki zdarzenia.

Na szczęście tym razem nikomu nic się nie stało. Dziewięć wagonów, które wykoleiły się w okolicach ulicy Kluczborskiej w Chorzowie, nie przewróciło się.

- Zjechały z torów w różne strony, nikt nie ucierpiał - mówi Dariusz Paniczek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie. - W wagonach przewożony był piasek.

W sobotę w to miejsce przyjechał specjalny awaryjny pociąg, a robotnicy pracowali kilkanaście godzin, by usunąć skutki wypadku i naprawić uszkodzony tor.

Torowisko należy do byłej kopani piasku "Szczakowa" w Jaworznie.

Na razie nie udało się ustalić, kto był sprawcą kradzieży. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.

- Teraz to od prokuratora zależy, czy to zostanie potraktowane jak zwykła kradzież, czy jako próba spowodowania katastrofy w ruchu lądowym - wyjaśnia Paniczek.

Gdyby tak się stało, sprawcom groziłoby nawet dziesięć lat więzienia.

Kradzieże na kolei zdarzają się nagminnie. - Mieszkam w okolicy torowiska i wiem, że nawet dzieci potrafią pokusić się o trochę żelastwa, żeby zarobić - opowiada Grodowska. - Kilogram złomu kosztuje ponad pięćdziesiąt groszy, więc jest to szybki i tani biznes. Zagraża jednak bezpieczeństwu innych ludzi - dodaje.

PKP rocznie traci nawet trzydzieści milionów złotych z powodu kradzieży.

- To jest nasz duży problem - mówi Michał Wrzosek, rzecznik prasowy PKP. - W Chorzowie ukradziono śruby, a zdarza się tak, że znikają całe fragmenty trakcji kolejowych.

Firma ma kilka sposobów, żeby walczyć ze złodziejami. Jednym z nich są kontrole w skupach złomu.

- Bardzo często je przeprowadzamy i tłumaczymy właścicielom, że przedmioty skradzione nam można bardzo łatwo zidentyfikować - opowiada Wrzosek. - Poza tym wszystko, co znajduje się w majątku firmy jest oznaczone kodem. Spryskujemy specjalnym preparatem na przykład tory. W świetle ultrafioletowym jego cząsteczki są widoczne. Nie ma więc mowy o jakiejkolwiek pomyłce.

Niestety, nie wszystkie punkty skupu złomu chcą współpracować.

- Te, które są w stowarzyszeniach, walczą z nami - mówi Michał Wrzosek. - Jednak są i tacy, którzy odkupiliby nawet granat, gdyby był cokolwiek wart. Przyczyniają się do tego, że komuś opłaca kraść elementy sprawnych urządzeń.
Magdalena Sekuła - POLSKA Dziennik Zachodni
http://chorzow.naszemiasto.pl/wydarzenia/923120.html



rasgar - Pon Lis 17, 2008 4:41 pm
Przydałaby się jakaś akcja z cyklu: "zero tolerancji" - na poziomie województwa minimum.

Punktom skupu bezczelnie skupującym ewidentnie kradziony towar (a najwyraźniej ten PKP można łatwo zidentyfikować) - nakładać kary - najlepiej w milionach, żeby nie było wątpliwości co do tego czy opłaca się kraść (bo tak - współudział w kradzieży od kradzieży za bardzo się nie róźni).



Kris - Czw Lut 04, 2010 11:14 am
ZDJĘCIA rozkradanej kolejki Elki przesłane przez naszego Czytelnika
dziennikzachodni.



wiecej zdjęć na :

http://www.dziennikzachodni.pl/fakty24/ ... ,id,t.html



salutuj - Pon Mar 01, 2010 8:33 am
Po przełużeniu ulicy od SCC w strone hal poprzemysłowych huty baildon widziałem w sobotę że złomiarze teraz podjeżdżają furgonetkami - część kompleksu jest chroniona, a część nie.

co prawda nic nie robili z uwagi na ochroniarza przy tej jednej części, ale było ich tam chyba trzydziestu.



kiwele - Pon Mar 01, 2010 3:29 pm
Jak po osiedlu ktos ciagnie maly wozek i rozglada sie za porzuconym zelastwem, to ja to rozumiem. Jestesmy dosc biednym, ale oszczednym i zorganizowanym spoleczenstwem.

Jesli jednak watahy ludzkie poluja na wyrwanie z pejzazu miejskiego, z pejzazu przemyslowego wszelkiego metalu, czesto z niebezpieczenstwem dla samych siebie i z wyrzadzaniem wtornych szkod to mysle, ze organizacja calego spoleczenstwa i naturalnie calego panstwa jest wadliwa.
Pisze to bezzebnym jezykiem, ale co zyskam wiecej, gdy bede sie daremnie pienil?

Bylem klopotliwie zwiazany z tymi sprawami, bo przez ostatnie lata pracy w Afryce, w bankrutujacej gospodarce Konga duza czesc uwagi musialem poswiecac walce z wszelkimi kradziezami z instalacji przemyslowych GĂŠcamines czy mowiac krotko, kopalni ktora kierowalem.
Bieda spoleczenstwa byla w tym wypadku tylko czynnikiem sprzyjajacym kradziezom, prawdziwi organizatorzy od tworzenia zlomu byli duzo wyzej.

Populistyczny gubernator Katangi (w tamtym czasie nazywanej jeszcze Shaba) Gabriel Kyungu Kumwanza szukal nie tylko oczyszczenia etnicznego prowincji przez eliminacje naplywowych Kasajczykow, ale tez sposobu, by opanowac koncern Gecamines (odpowiednik naszego KGHM, ale jeszcze wiekszy), ktory mimo ze panstwowy, ale byl jakby panstwem w panstwie.
Wsrod roznych zarzadzen, niby sanacyjnych, byla zbiorka zlomu, ktora wkrotce przerodzila sie w grabiez instalacji GĂŠcamines.
Wladze cywilne niby walczyly ze zlodziejami, ale to byla jedna wielka zmowa.
Przedsiebiorstwu bylo tym ciezej walczyc ze zjawiskiem, bo po drugiej strony byly nie tylko rzesze mrowek, ale cale wyekwipowane organizacje. Dam przyklad: w jedna deszczowa Sylwestrowa noc 1995 zostala ogolocona z kabli na kilku kilometrach czynna linia 110 kv przez przedsiebiorczego pulkownika ze swoimi oddzialami.

Nie bede rozwiazywal sprawy w Polsce, chocby tylko dlatego, ze nikt mnie o to nie prosi, ale mysle ze nasze kradzieze zlomu, podobnie jak w Katandze, maja zrodlo systemowe i u nas sa faworyzowane przede wszystkim przez niewlasciwa organizacje zbiorki zlomu, lekcewazaca prawdziwa kontrole jego pochodzenia.



Kris - Wto Cze 15, 2010 9:47 am
Złom jest dla mafii cenniejszy od złota

Aldona Minorczyk-Cichy, Michał Wroński

2010-06-15 06:00:15, aktualizacja: 2010-06-15 06:00:15

Mafia złomowa to nowe zagrożenie. Funkcjonariusze ABW na zlecenie prokuratury w Rzeszowie zatrzymali na Śląsku siedem osób.

Stworzyły one międzynarodową sieć firm handlujących złomem na terenie Unii Europejskiej, m.in. w Polsce, Czechach i na Słowacji, które wyspecjalizowały się w fikcyjnych transakcjach, by wyłudzić VAT. Według wstępnych wyliczeń uzyskały od naszego skarbu państwa około 120 mln zł. Złom to złoty interes dla przestępców piorących brudne pieniądze i wyłudzających VAT. Ten lewy biznes przynosi zyski podobne do nielegalnego obrotu paliwem. Mechanizm jest niemal identyczny, ale trudniejszy do wykrycia, więc bezpieczniejszy. Każdego roku skarb państwa traci w ten sposób nawet kilkaset milionów złotych.

Jak to się robi? Legalnie działająca firma kupuje złom. Potem na fakturach jest on przekazywany przez dziesiątki firm rejestrowanych na tzw. "słupy". Właściciele tych firm istnieją, ale firmy działalności nie prowadzą. Występują natomiast o zwrot podatku VAT za fikcyjny obrót. Pieniądze oddają firmie, która interes rozkręciła. Ostatecznie złom trafia do huty. Ten łańcuszek ma na celu nie tylko wyłudzenie VAT, ale i wypranie pieniędzy z przestępstw. Dzieje się tak poprzez operacje bankowe.

W katowickiej Prokuraturze Okręgowej toczy się sześć śledztw w takich sprawach, w całym kraju - kilkadziesiąt.

- Chodzi o bardzo duże kwoty. Większość spraw zaczęła się od sygnałów od generalnego inspektora informacji finansowej o podejrzanych transakcjach - podkreśla prok. Marta Zawada-Dybek. Dodaje, że pierwsze sprawy śledczy zamknęli już aktami oskarżenia. Ciągle jednak napływają nowe.
Śląsk, gdzie sporo jest zlikwidowanych kopalń i hut, to eldorado dla tego typu działalności. Dlaczego mimo znajomości
mechanizmów tego typu przestępstw i ogromnych strat skarbu państwa coraz częściej do nich dochodzi?

- Rynek złomu w Polsce jest patologiczny. Mamy tu do czynienia z wolnoamerykanką. Bo niby dlaczego punkty skupu złomu przyjmują szyny czy miedziane kable? Do tego mamy niejednoznaczne prawo dotyczące zwrotu podatku VAT - podkreśla prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

Spółki rejestrowano na mieszkańców Ameryki Południowej. Nie miały majątku ani technicznego zaplecza. Zatrudniały jedną lub dwie osoby, ale generowały roczne obroty rzędu pół miliarda złotych! Część z nich odgrywała rolę słupów, które wprowadzały do obrotu fikcyjne faktury na złom kolorowy i odzyskiwały już całkiem realny podatek VAT. Założyciele tego intratnego, ale lewego biznesu wpadli w ręce funkcjonariuszy ABW. Przyczynili się do tego m.in. pracownicy Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach i I Urzędu Skarbowego w Sosnowcu.

Na kontach podejrzanych zabezpieczono 30 mln zł, ale skarb państwa stracił co najmniej 120 mln zł. To tylko jedna z wielu grup przestępczych, która w naszym regionie zbijała krocie na nielegalnym obrocie złomem!

Trudno jest śledczym dotrzeć do organizatorów interesu. Postępowania często zatrzymują się na etapie tzw. słupów, czyli osób, które nie do końca są świadomego tego, co robiły. To zwykle bezdomni lub bezrobotni. Rejestrują na siebie spółki, od czasu do czasu podpisują dokumenty i biorą za to wynagrodzenie. Nie interesuje ich, o co tak naprawdę chodzi. Katowicka Prokuratura Okręgowa niedawno wystosowała akt oskarżenia w sprawie wyłudzenia w związku z fikcyjnym obrotem złomem ogromnych kwot ze skarbu państwa. Oskarżeni to wspólnicy prowadzący firmę handlującą złomem w Dąbrowie Górniczej. Jeden z nich wyłudził 1,4 mln zł, drugi - ponad 800 tys. Wcześniej w tej sprawie przed sądem stanęło 13 osób prowadzących działalność w Katowicach, Bytomiu, Czeladzi, Bielsku-Białej i Jastrzębiu Zdroju. Następni już czekają.

- To bardzo skomplikowane sprawy, wymagające czasu, specjalistycznej wiedzy biegłych - podkreśla prok. Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka katowickiej "okręgówki".

Kolejna prowadzona tam sprawa dotyczy przestępstw złomowych w latach 2005-2006. Podejrzanych w niej jest 9 osób, jedna jest w areszcie, bo się ukrywała. Następne śledztwo dotyczy działalności prowadzonej w Siemianowicach Śląskich od 2006 do 2007 roku. Na trop przestępców prokuratorów naprowadził GIIF, którego system wykrył dziwne transakcje.

- W tym przypadku złom trafiał do jednej z hut rzekomo za pośrednictwem centrali handlowej, z którą współpracowała. Tyle, że do centrali złom trafiał dzięki łańcuszkowi firm, a jego pochodzenie nie zawsze było
legalne - mówi prok. Zawada-Dybek.

Kiedy na ulicach widzimy złomiarzy ciągnących wózki wypełnione złomem, trudno wyobrazić sobie, że mogą mieć coś wspólnego z mafią osiągającą milionowe zyski. Jednak wbrew pozorom także działalność tych "płotek" zawożących do składnic złom wykradziony z likwidowanych zakładów czy studzienek telekomunikacyjnych, przekłada się na pełne pieniędzy kieszenie rekinów tego biznesu. "Słupy" zdaniem prokuratury, mogły legalizować także złom pochodzący z kradzieży i ten, który trafia do nas ze Wschodu.

Do największej kradzieży złomu w regionie doszło w byłej Hucie Katowice. Grupa ochroniarzy do spółki z kontrolerami jakości i kierowcami w ciągu dwóch lat wywiozła z zakładu tysiące ton złomu. Początkowo złom był wynoszony z huty... w teczkach. Potem do zakładu bez przepustki wpuszczano ciężarówkę. Ładowano na nią do 30 ton wytopionego złomu stalowego wartości do 3000 zł. Towar po jakimś czasie ponownie był sprzedawany do hut. Kradzież nie wyszłaby na jaw, gdyby sami złodzieje nie zgłosili się na policję. Przestraszyli się gangu Jarosława Z., który także postanowił zarobić na tym interesie. Początkowo po prostu ściągał haracze (1000 zł za ciężarówkę). W końcu przejął dochodowy handel. Niepokornych karał. Zawożono ich na stadion w Ząbkowicach, bito, kopano, grożono bronią.

Kolejna afera była w Chorzowie. Właściciele punktu skupu złomu zostali zatrzymani za fałszowanie dokumentacji. Policjanci skontrolowali kilkaset formularzy przyjęcia odpadów metali kolorowych. Wśród osób, które taki złom rzekomo sprzedawały, były dane kilkudziesięciu zmarłych, a także znanych gwiazd filmowych, w tym Daniela Olbrychskiego i Beaty Tyszkiewicz.

Wpadli też czterej podejrzani o działalność na szkodę jednej ze śląskich hut. Mężczyźni reprezentowali spółki powiązane z hutą. Jedna z nich podpisała umowę i przerabiała żużel konwertorowy na złom wsadowy w trzech różnych klasach. Surowiec huta przekazywała jej po symbolicznych cenach. W zamian po obróbce miał wracać do huty na preferencyjnych warunkach. Jednak sprzedawany był za pośrednictwem innych spółek z dwu- lub trzykrotnym przebiciem. Huta straciła ok. 5 mln zł.
W walce o cenny surowiec nie liczą się żadne przepisy. Nawet dotyczące zbiórki odpadów niebezpiecznych. Zgodnie z unijnymi wytycznymi stare telewizory czy lodówki powinny trafiać do zakładów wyspecjalizowanych
w przetwarzaniu "elektrozłomu". System jednak kuleje, bo "szara strefa" złomowców skutecznie czyści elektrośmieci z metalowych części.

- Tam trafiają miedziane cewki z telewizyjnych kineskopów czy aluminiowe agregaty z chłodziarek. Nam zostaje obudowa, której firmy przetwarzające nie chcą brać - mówi Jerzy Starypan, prezes zajmujące się gospodarką komunalną spółki Beskid z Żywca.

http://www.dziennikzachodni.pl/stronagl ... ,id,t.html



absinth - Wto Cze 15, 2010 6:05 pm
wzieliby sie za to i najlepiej jakies ABW i CBŚ bo Policja sama w sobie jest za cienka



masaccio - Śro Cze 16, 2010 8:49 pm
Selektywna Zbiórka Odpadów - jak zwalić na innych i wyjąc z mojej i Twojej kieszeni więcej kasy:

za wywóz śmieci komunalnych rodzina (2+2) płaci ok. 400zł rocznie

ja od ponad 3 lat selekcjonuje i wywożę we własnym zakresie (z domu):

a. makulaturę tj gazety, reklamy ze skrzynki pocztowej, papierowe opakowania po produktach spoż. (rocznie ok 60zł odzysku poprzez skup)

b. szkło (do Eko-domku IKEA bo nikt inny nie przyjmuje bezzwrotnych; ok 50kg rocznie) - o przekrętach teraz się zrobiło "głośno"

c. opakowania metalowe - osobno puszki Alu i inny metal (rocznie ok 60zł odzysk poprzez skup)

d. plastik - osobno PET i inne /folie, opakowania po art spoż., inne/ (do Eko-domku IKEA bo na osiedlu /Katowice-Centrum SM Gornik/ nie ma kontenerów rocznie prawie 50kg = 20 worów 20l )
we Wrocławiu skupy płacą ok 0,20 zł za 1kg PET!!!

korzyść z Eko-domku IKEA = punkty zamieniane na sadzonki krzewów, drzewek o wartości ok 50zł rocznie

czyli rocznie "odzyskuję" ok 150zł (po odjęciu kosztów paliwa)

Jest to dla mnie chore że tylko tak mogę ulżyć swojemu portfelowi, ale wolę tak niż czekać na "szczodrość" Uszoka, itp.
Tego mój budżet może nie wytrzymać.

Kontenerowa sortownia dla osiedla (ponad 1,5tys mieszkańców) o dochodzie ok 3tys na m-c władz SM Górnik nie interesuje (niech ludzie płacą będzie więcej do kasy molocha)

a dzięki oszustwom i "na papierze" mafia zarabia na zwrocie VAT miliony PLN na obrocie złomem i odpadami szklanymi

- skutek będzie taki że wkrótce będę płacił za błędy polityków rocznie więcej i więcej bo dojdą obciążenia z tytułu kar:
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/4 ... piska.html
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/4 ... accie.html

złomiarze/złodzieje rozbierajacy tory, budynki i instalacje publiczne, wycinający kable, powinni spotkać od czasu do czasu się z ołowiem w postaci latającej
(SOK, ochrona, PP boją sie chronić mienia z użyciem broni, bo to pod tym względem chory kraj),
ale przy okazji właścicielem śmieci/odpadów komunalnych zostaną samorządy czyli my będziemy płacić więcej a oni będą robić to co do tej pory, czyli udawać realizację projektów (spalarnie)
nota bene KGO (koszt gospodarki odpadami) ponosi każdy kupujący sprzet elektroniczny., żarówki, itp



Kris - Pon Cze 21, 2010 9:28 pm
Złodzieje ukradli aluminiowe podpory mostów na DTŚ-ce
piet
2010-06-21, ostatnia aktualizacja 2010-06-21 18:21

Z budowy Drogowej Trasy Średnicowej skradziono aluminiowe elementy podpór budowanych mostów o wartości 240 tys. zł. W poniedziałek policja odzyskała część z nich

Aluminiowe elementy podpór zniknęły z placu budowy zabrzańskiego odcinka DTŚ. Nikt nie wie kiedy i jak złodzieje je stamtąd wywieźli. W poniedziałek śledczy zatrzymali pasera, który przechowywał część kradzionych materiałów. To 30-letni właściciel warsztatu samochodowego z Bytomia.

- Podczas rewizji odnaleźliśmy skradzione elementy o wartości ok. 80 tys. zł - mówi aspirant Marek Wypych, rzecznik prasowy komendy miejskiej w Zabrzu. 30-latek wyjaśniał, że aluminiowe części dostał w rozliczeniu za naprawę dwóch samochodów. Nie potrafił jednak podać nazwisk ich kierowców. Za paserstwo grozi mu 5 lat więzienia.

Odzyskane części trafiły już na budowę DTŚ-ki. Teraz policja szuka pozostałych elementów. Śledczy sprawdzają złomowiska oraz firmy budowlane.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... TS_ce.html



salutuj - Pon Cze 21, 2010 9:50 pm
dobrze że złomiarze zabrali się za coś co jest "lepiej monitorowane" może wpadną, choć wyglada na to że sa niewyczerpani
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 280 wypowiedzi • 1, 2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •