[Wystawa] Ciekawe wystawy, fotografia, archiwa etc
absinth - Nie Cze 22, 2008 8:16 am
Warszawa
Kształtowanie konstrukcji - Wacław Zalewski
"W projektowaniu analizujemy to, co nam podpowiada intuicja, starajmy się więc jej pomóc." - prof. Wacław Zalewski
Oddział SARP w Warszawie zaprasza na otwarcie wystawy. W czasie otwarcie odbędzie się wykład inauguracyjny "Inspiracje inżynierskie kształtowania budynków wysokich" wygłoszony przez prof. Wacława Zalewskiego.
Wystawa czynna w godz. 12.00-19.00
ul. Foksal 2. Pawilon wystawowy SARP
* 2008-06-23 - Otwarcie wystawy godz. 18:00 - Pawilon Wystawowy SARP
* 2008-06-30 - Zamknięcie wystawy
Warszawa
Wystawa twórczości prof. Wacława Zalewskiego – Kształtowanie Konstrukcji/ Shaping Structures
OW SARP zaprasza na wystawę twórczości prof. Wacława Zalewskiego – Kształtowanie Konstrukcji/ Shaping Structures
Wystawa będzie czynna w godzinach 12-19.
Wystawa pokazuje imponujący dorobek twórczy najwybitniejszego polskiego konstruktora okresu powojennego, wszechstronność jego zainteresowań oraz metody współpracy z architektami i studentami.
* Wykład inauguracyjny "nspiracje inżynierskie kształtowania budynków wysokich" - prof. Wacław Zalewski (nagranie video przygotowane specjalnie na wystawę) oraz prof. Wojciech Zabłocki
* Prelekcja Davida Foxe’a na temat edukacyjnej działalności Wacława Zalewskiego w MIT
Wacław Zalewski który kończy w tym roku 91 lat, mieszka w Bostonie, USA, gdzie przez wiele lat był profesorem w prestiżowej uczelni Massachusets Institute of Technology. Jego projekty i realizacje znajdują się w Polsce, Wenezueli i Korei. Teoria Zalewskiego na temat "strumieni sił" w konstrukcjach pozwala na twórcze i innowacyjne podejście do kształtowania konstrukcji i związanej z nią formy architektonicznej. Mimo podeszłego wieku Wacław Zalewski wymyśla coraz to nowe konstrukcje i współpracuje na odległość z polskimi architektami.
Na wystawie znajdują się między innymi jego najnowsze propozycje kształtowania budynków wysokich, projekty kładek pieszych na Wiśle oraz makieta rozebranego niedawno Supersamu.
absinth - Pią Cze 27, 2008 11:15 pm
dzisiejszy wernisaz Festiwalu Art Naif byl wyjatkowi udany. Mnostwo ludzi! I przede wszystkim jest co ogladac! Kto nie byl niech zaluje
ludzie
Erwin Sówka i sw. Barbara z jednego z jego obrazow czyli fragment pewnego performance
bębnią!
i pare obrazow
caterina - Sob Cze 28, 2008 8:50 am
Koniecznie ,koniecznie trzeba sie wybrac!
Wystawa cudowna i przepiekna!
poza w/w dzikiem z rzezb swietne były rowniez przekolorowe ptaki z kamienia,a obrazy.....bajka!
POLECAM rowniez
caterina - Śro Lip 02, 2008 10:07 am
moze nie jest to cos niesamowitego ale takie czasowe ekspozycje,jakis ruch w przestrzeni to swietna sprawa ,a i moze społeczenstwo sie wyedukuje i zwroci uwage
==================================
Do niedzieli w Katowicach można oglądać wystawę pt. "Igrzyska obłudy. Pekin 2008 - Soczi 2014". Organizatorzy chcą zwrócić uwagę na łamanie praw człowieka w Chinach i sytuację w Czeczenii
Na ekspozycję składa się 21 tablic ze zdjęciami poświęconymi łamaniu praw człowieka w miejscach, gdzie do tej pory odbywały się olimpiady. - Pokazujemy upadek idei olimpijskiej, która wyrasta ze starożytności. Zaczynamy od 1936 roku, gdy odbywała się olimpiada w Berlinie, mimo że już wtedy w Niemczech działały obozy koncentracyjne. Najwięcej zdjęć jest jednak z Chin - mówi Przemysław Miśkiewicz, lider Stowarzyszenia Pokolenie, które razem z Niezależnym Zrzeszeniem Studentów zorganizowało wystawę.
Katowiczanie mogą więc zobaczyć m.in. zdjęcia z publicznych egzekucji w Chinach, czy ulicznych walk w Tybecie. - Są też doły śmierci w Czeczenii, co nie przeszkodziło przyznać Rosji zimowej olimpiady w 2014 roku. Pokazujemy, że, niestety, kraje, w których odbywają się igrzyska olimpijskie, nie muszą respektować praw człowieka - mówi Miśkiewicz.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... 7-02-03-06
d-8 - Śro Lip 02, 2008 10:27 am
takie plenerowe wystawy powinny byc jak najczesciej wystawiane w rejonie domu prasy, teatru czy placu przy korfantego 2
są fajne i 'przytrzymują' ludzi w mieście chociaz na chwile dłuzej
absinth - Śro Lip 02, 2008 1:18 pm
caterina - Wto Sie 05, 2008 9:25 pm
Wszystkie kolory są dozwolone pod warunkiem, że nie przeszkadzają w handlu
8.08.2008-12.10.2008
Galeria Sztuki Współczesnej BWA, Katowice
Wystawa stawia pytania o wykorzystanie kolorów w produkcji przedmiotów użytkowych. Jakie są kryteria wyboru kolorów i jak wybór ten wpływa na społeczeństwo? Jakie kolory są „wskazane” i do jakich celów? Jak kształtują one naszą kulturę wizualną i nasze codzienne otoczenie? Jak ewoluują nasze preferencje w kwestii kolorów?
Jak pisze kurator wystawy, Wodek: To, co nas interesuje, to kolorowa materia w masie produkcji rozmaitych przedmiotów. Wystawa ukazuje twórczość tych artystów, którzy przywłaszczają sobie kolorowe wyroby przemysłowe jako materiały-materie, aby przenieść je w inny kontekst, kontekst sztuki. Jaką poetykę i jaką myśl przekazują nam artyści w tej użytkowej sytuacji? Jak mają się ich prace do kolorowych wyrobów masowej produkcji? Jak kraj ich pochodzenia wpływa na postrzeganie koloru?
Zdecydowaliśmy się na zorganizowanie wystawy międzynarodowej, bo wielu artystów z różnych krajów szuka dziś odpowiedzi na te pytania, tworząc dzieła publiczne, instalacje, integracje i obiekty. Tytuł wystawy sugeruje jedną z możliwych odpowiedzi.
W wystawie biorą udział: Jean-Pierre Bredo (Belgia), Claude Briand-Picard (Francja), Jacob Dahlgren (Szwecja), Tina Haase (Niemcy), Carole Louis (Belgia), Antoine Perrot (Francja), Trevor Richards (Australia), Benjamin Sabatie (Francja), Roman Signer (Szwajcaria), Anu Tuominen (Finlandia), Beat Zoderer (Szwajcaria). Pierwowzór wystawy zorganizowało i wystawiło Muzeum Atelier 340 w Brukseli. W katowickim BWA będzie można ją zobaczyć od 8.08 do 12.10.
http://www.ultramaryna.pl/wydarzenie.php?id=11280
d-8 - Nie Sie 17, 2008 6:15 pm
polecam bardzo tą wystawę o której info powyżej !
bardzo polecam
caterina - Pią Wrz 12, 2008 7:01 pm
dzisiaj wreszcie odwiedziłąm ww wystawe.Rowniez mnie urzekła i postanowiłąm odswiezyc watek bo moze ktos nie zauwazył "zaproszen" wymalowanych na chodnikach WARTO! został rowno miesiac
absinth - Pią Wrz 12, 2008 7:16 pm
no nareszcie Kasiu
słomki i wagi są świetne!
absinth - Pią Wrz 19, 2008 9:52 am
Skarby gospodarstwa domowego
Monika Małkowska 19-09-2008, ostatnia aktualizacja 19-09-2008 01:05
Na pokazie w katowickim BWA oglądać można rzeźby, obrazy, reliefy złożone z przedmiotów codziennego użytku. Tanich, banalnych, z plastiku, gumy, gąbek
W ekspozycji o zaskakującym tytule „Wszystkie kolory dozwolone, pod warunkiem że nie przeszkadzają w handlu” udział bierze 11 artystów z kilku zachodnich krajów. Kuratorem jest nasz rodak używający pseudonimu Wodek, pomysłodawca i szef Atelier 340 Muzeum w Brukseli. Zaproszeni twórcy wykorzystują gotowce, wzorem Marcela Duchampa czy Picassa. Ich prace to rodzaj ready-mades.
Ekspozycja na luzie, zarazem pouczająca. Prowokuje do przemyśleń: z czego może powstać sztuka? Chyba nie ma ograniczeń. I dobrze. A artyści jak dzieci dostrzegają nieużytkowe własności otaczających nas rzeczy. I wykorzystują na przekór przeznaczeniu – wyłącznie ze względu na formy i kolory.
Hasło do wymarszu w świat wyobraźni dali dadaiści i surrealiści; na własną rękę odkryć dokonywał Picasso. Z czego zrobił słynną „Głowę byka”? Siodełko rowerowe i kierownica. A „Koza”? Powstała ze zniszczonego koszyka i kilku innych rupieci.
Autorzy skrzyknięci przez Wodka nie szperają po śmietnikach – udają się do magazynów ze sprzętem gospodarstwa domowego. Z nabytych towarów tworzą inteligentne, dowcipne assemblages. Czy gąbki do zmywania mają wartość plastyczną? Albo pinezki? Szpulki z nićmi? Okazuje się, że te przedmioty zebrane w masie, przemyślnie ułożone, objawiają niezwykłą urodę. Szlachetnieją.
Patrząc na kompozycje zebrane w katowickim BWA, nie dostrzegałam „budulca”. Podziwiałam wyłącznie walory estetyczne obiektów.
Znakomita jest praca młodej Belgijki Carole Louis. Zatytułowana „Przez tysiące” składa się z tysięcy plastikowych słomek do picia. Zebrane w zbitą masę, zawieszone w przestrzeni, objawiają zdumiewające możliwości. Na przykład stają się przezroczystym ekranem – jeśli stoi się naprzeciwko otworów rurek. Oglądane pod innym kątem zdają się migotać.
Niemka Tina Haase przywraca godność jaskrawym kolorom, na ogół kojarzącym się ze szmirą i… reklamą. W jej rękach zwykłe przedmioty fascynują. Przykład – „Wirus” z sitek do zlewu, przetykanych kablami. Albo wąż z ażurowych koszy na śmieci, ułożonych w pokręcony ciąg.
Co zaskakujące, nie ma tu znaczenia tradycyjna symbolika (np. czerwień – krew, życie, agresja, władza). Nie liczy się również współczesny kod znaczeniowy, którym posługujemy się na co dzień (czerwony to zakaz, żółty – niebezpieczeństwo, zielony – przyzwolenie). Artyści przełamali stereotypy skojarzeniowe. Jean-Pierre Bredo z Belgii bawi się trójkolorowym zestawem: czarny, żółty, czerwony. Flaga belgijska. Ale z jakich materii! Plastikowe baloniki, gumowe rękawice, ścierki, podstawki. Zamknięte w gablotach tworzą niezwykłe faktury. Znika kontekst narodowy. Szwed Jacob Dahlgren ułożył posadzkę z… wag łazienkowych. Kawałek podłogi z kwadratów białych, czerwonych, niebieskich. Francuski tricolor. I tutaj barwy nie mają „narodowego” znaczenia. W sam raz dla maniaków chudości – mogą ważyć się na każdym kroku.
Kolejny wieloznaczny chwyt: Finka Anu Tuomien ułożyła tęczowy ciąg z termometrów, od zimnego błękitu do rozbielonej żółci. Tytuł – „Do mierzenia temperatury koloru używaj różnokolorowych termometrów”. Wystawa w Katowicach ma jeszcze jeden aspekt, którego artyści z Zachodu nie są świadomi. Kiedyś w Polsce istniały sklepy nazywane krótko „Chemia”. Kolorystyka oferowanego w nich towaru przywodziła na myśl błoto, kurz. Pamiętam, że gdy zauważyłam jakąś żywszą barwę, machinalnie sięgałam po przedmiot, nawet gdy był niepotrzebny. Oczy tęskniły za jaskrawymi tonami.
To była odwrotność katowickiej wystawy. Parafrazując jej tytuł, można powiedzieć: „Wszystkie kolory były niedozwolone, bo przeszkadzały w handlu”.
Wystawa czynna do 12 października
Rzeczpospolita
jeszcze raz gopraco polecam wystawe
Wit - Śro Wrz 24, 2008 1:15 pm
Legendy śląskiej sztuki czekają na wydanie. Od 40 lat!
Łukasz Kałębasiak2008-09-23, ostatnia aktualizacja 2008-09-24 14:52
Teofil Ociepka siedzi przed swoim obrazem na stołeczku, Marian Malina pokazuje dopiero co odbitą grafikę, a Urszula Broll pozuje w swojej pracowni na ul. Piastowskiej. Zdjęcia wybitnej dokumentalistki Anny Chojnackiej, na których jest cała historia śląskiej sztuki, od ponad 40 lat czekają na wydanie
Wszystkie są zamknięte w albumie "Wśród plastyków śląskich", które Anna Chojnacka zaprojektowała w 1961 roku. Do fotografii każdego z artystów doskonale dobrała korespondujące z nią dzieło - obraz albo grafikę. Rok później wysłała projekt na konkurs Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych ZAiKS. Album zdobył tam nagrodę, ale nie pomogło to artystce w wydaniu swojego dzieła. Na 40 lat album trafił do szuflady i wszyscy, poza Chojnacką, o nim zapomnieli.
- Dopiero kiedy w 2005 roku kręciliśmy film z Anią do cyklu dokumentów o najwybitniejszych członkach śląskiego Związku Polskich Artystów Fotografików, wyciągnęła ten album i nam go pokazała - wspomina Andrzej Koniakowski, wiceprezes śląskiego ZPAF-u.
Portrety naszych wybitnych artystów to jeden z najbardziej znanych cykli Chojnackiej. Stworzyła je pod koniec lat 50. ubiegłego wieku. Chodziła wtedy na wykłady z historii sztuki, które na katowickim Wydziale Grafiki ASP w Krakowie prowadził Alfred Ligocki. To właśnie on wprowadził ją w świat ówczesnej artystycznej bohemy. Dzięki tej pomocy mogła wejść do pracowni czy fotografować wykładowców ASP podczas zajęć ze studentami. Powstały zdjęcia, które dziś są najbardziej znanymi portretami wielu legendarnych już śląskich artystów: Stefana Suberlaka, Rafała Pomorskiego, Aleksandra Raka czy wspomnianego już Maliny i Ociepki.
Te fotografie, jak i późniejsze jej pejzaże przemysłowe czy niezwykłe zdjęcia ze złomowiska (cykl "Złomy") przyczyniły się do osiągnięcia przez Chojnacką pozycji jednej z najlepszych polskich dokumentalistek. Potwierdziła to marcowa wystawa "Dokumentalistki - polskie fotografki XX wieku" w warszawskiej Zachęcie. Pośród kilkudziesięciu nazwisk z całej Polski, Śląsk reprezentowały tylko trzy artystki: Halina Holas-Idziakowa, Zofia Rydet i właśnie Chojnacka.
Artystka zmarła w grudniu 2007 r. nie doczekawszy się wydania "Wśród plastyków śląskich", o czym zawsze marzyła. Jego projekt trafił jednak do zbiorów śląskiego ZPAF-u, którymi zajmuje się Koniakowski. Fotografik postanowił sobie, że spełni życzenie nieżyjącej przyjaciółki i doprowadzi do powstania albumu. Samego Związku jednak na to nie stać, dlatego szuka sprzymierzeńców.
Na pewno znajdzie ich w Muzeum Historii Katowic, do którego Chojnacka przekazała cały swój dorobek. - Bardzo cenię jej twórczość, bo to kawał dobrej fotografii. Dlatego taki album warto byłoby wydać, choć byłoby to spore przedsięwzięcie - mówi Zofia Szota, starszy kustosz w dziale archiwalno-fotograficznym muzeum przy ul. Szafranka.
Także na Akademii Sztuk Pięknych, której profesorów portretowała artystka, są zainteresowani projektem. - Zawsze warto wracać do przeszłości. Tym bardziej na Śląsku, gdzie historia sztuk pięknych jest dość skromna, każdy taki dokument jest cenny - mówi prof. Marian Oslislo, rektor uczelni.
- Na pewno rozpocznę teraz "kolędowanie" z albumem - zapewnia Koniakowski.
absinth - Czw Wrz 25, 2008 7:12 pm
jako oficjalny partner zaprasza na organizowaną przez Fundację EKO-ART Silesia oraz Galerię Szyb Wilson wystawę “LITWA - OD NOWA”
Wernisaż wystawy odbędzie się 9 października o godzinie 18:00 w Galerii Szyb Wilson w Katowicach przy ul. Oswobodzenia 1.
Wydarzenie zostało objęte patronatem
Jego Ekscelencji Egidijusa Meilūnasa Ambasadora Republiki Litewskiej
oraz
Prezydenta Miasta Katowice, Pana Piotra Uszoka
caterina - Wto Paź 07, 2008 11:28 am
polecam bardzo tą wystawę o której info powyżej !
bardzo polecam
generujcie ruch! czasu juz mało zostało ,wystawa do niedzieli.
d-8 - Wto Paź 07, 2008 12:50 pm
dokładnie !
ostatnie dni , warto się przejść do BWA .
Wit - Czw Lis 27, 2008 9:13 am
Zobacz te zdjęcia. Nigdy ich nie zapomnisz
Łukasz Kałębasiak2008-11-26, ostatnia aktualizacja 2008-11-26 11:30
Fotografie Rogera Ballena rozebrane na części pierwsze to tylko ludzie, zwierzęta i zniszczone przedmioty. Ale razem robią piorunujące wrażenie. Zdjęcia tego mistrza nastroju pokazuje teraz katowicka galeria BWA w ramach Festiwalu Ars Cameralis
Gdyby szukać najbardziej symbolicznej fotografii dla twórczości Ballena, byłby to chyba portret Dresiego i Casiego z Transwalu Zachodniego w Republice Południowej Afryki. Upośledzeni, ale rośli bliźniacy budzą grozę, ale i fascynują swoim wyglądem. Jakby wyszli na chwilę z gabinetu osobliwości w lunaparku.
To także jedno z przełomowych zdjęć tego amerykańskiego artysty tworzącego w RPA. Zaczynał od reportażu i fotografii dokumentalnej. Naturalny początek dla syna wydawcy w słynnej agencji Magnum. - Dopiero w połowie lat 90. moja praca stała się bardziej interaktywna i zacząłem myśleć o sobie jako o artyście fotografiku - mówi Ballen.
Od tego czasu przestał szukać ujęć, ale sam zaczął je tworzyć. Jego sztuka coraz bardziej zaczęła przypominać gabinet osobliwości z niezwykłymi typami ludzkimi, zwierzętami zamkniętymi w przedziwnych konstrukcjach i we wnętrzach pokrytych niepokojącymi rysunkami. Jak manierystyczny malarz Ballen nagina rzeczywistość, tworzy nierealne sceny i mnoży symboliczne rekwizyty: czaszki, maski, ryby. To niebezpieczna droga - łatwo przegadać zdjęcie i zamiast metafizycznej grozy wywołać śmiech. Ale Ballen, okrzyknięty fotografikiem roku 2002 na festiwalu w Arles, z gracją porusza się po tej cienkiej linie. Cel ma jeden: wywołać w widzach egzystencjalne rozterki. - Jeśli mi się to udaje, traktuję to jako swój sukces. Uważam, że jednym z zadań dobrego artysty jest sprawienie, że ludzie zastanawiają się nad tym, kim są - mówi. I jeśli te rozterki nie dotykają nas od razu na wystawie (co biorąc pod uwagę siłę tych zdjęć jest mało prawdopodobne), zdjęcia Ballena dopadną nas później. Tych obrazów nie sposób zapomnieć.
Galeria BWA zaprasza do 30 stycznia.
Safin - Pią Lis 28, 2008 2:27 pm
^^^ Polecam tę wystawę.
A dla opornych przypominam - w środy studenci i młodzież szkolna nic nie płaci za wstęp.
Kris - Pon Gru 08, 2008 7:48 pm
Secesyjne pocztówki na wystawie w Muzeum Historii Katowic
„Pocztówki okolicznościowe, satyryczne, patriotyczne i krajoznawcze z przełomu XIX i XX wieku można oglądać na wystawie „Secesja na karcie pocztowej”, otwartej w poniedziałek w Muzeum Historii Katowic.
Wystawa jest próbą zaprezentowania secesyjnej sztuki użytkowej.
fot. arch.
„Potraktowałam pocztówkę tak jak była traktowana 100 lat temu: jako samodzielny utwór plastyczny. Nie jest tu materiałem nośnym informacji, tylko małym dziełem sztuki, choć wtedy to też był produkt masowy. Bardziej się jednak do niej przykładano, była traktowana bardziej jak plakat czy grafika książkowa” - powiedziała komisarz wystawy Zofia Szota.
Prawie 1500 zaprezentowanych kart podzielono na trzy części: karty artystyczne, okolicznościowe i krajoznawcze. W secesji estetyka przedmiotu była ważniejsza od jego wartości, stąd na wystawie można znaleźć karty, gdzie ornamentyka secesyjna dominuje nad symboliką danego wydarzenia, jak np. w karcie wielkanocnej przedstawiającej jedynie kobietę z charakterystycznym dla secesji roślinnym ornamentem.
Na wystawie można obejrzeć m.in. karty projektowane przez jednego z czołowych przedstawicieli art nouveau, czeskiego malarza i grafika Alfonsa Muchę, są też nazwiska znanych młodopolskich twórców, jak Stanisław Wyspiański i Włodzimierz Tetmajer, których obrazy reprodukowano na pocztówkach.
Wśród ciekawostek są karty wykonane ręcznie i podświetlane. Oglądane pod światło pokazują inny obrazek niż widoczny wcześniej, albo zyskują na atrakcyjności, bo okna pałacu lub świeczki na choince zaczynają świecić. Jest też kilka kartek satyrycznych złośliwie komentujących ówczesną modę - ogromne fryzury i dziwne kapelusze. Jedna z kart przedstawia kobietę z krzesłem na głowie.
„Kartka stanowiła wtedy coś istotnego. Są pięknie technicznie wykonane, tłoczone, złocone. Dziś nie mamy tak ładnych pocztówek, mimo dużych możliwości technicznych. Ludzie ta kartą żyli, mieli świadomość, jaki kierunek w sztuce jest powszechny. Na jednej z nich jest notka od nadawcy do adresata: „Jak znajdę ładniejszą secesję, to ci poślę” - mówiła Zofia Szota.
Prezentowane w Katowicach karty pochodzą z całej Europy i Stanów Zjednoczonych. Na wystawę wypożyczyli je: prywatny kolekcjoner Marek Sosenko, Biblioteka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Muzeum Mazowieckie w Płocku; część to zbiory własne Muzeum Historii Katowic.
Jak podkreśla Zofia Szota, choć współcześnie kartki pocztowe ustępują miejsca e-mailom i sms-om, to przyczyny ich powstania były takie same. Pocztówka pojawiła się z potrzeby szybkiego i taniego przekazu informacji. Teraz materiał jest inny, środki inne, trudno powiedzieć, co będzie za 100 lat, ale trochę żal. Kartkę możemy zawsze wziąć do ręki, przeczytać, wrócić do tego. Tych emocji nie niesie ze sobą, niestety, sms ani maile" - podsumowała. (PAP)
http://ww6.tvp.pl/6605,20081208842130.strona
MGL - Czw Lut 26, 2009 6:43 am
Muzeum Śląskie:
Śląskie inspiracje krajobrazowe. Michał Cała i Edward Poloczek. Fotografie
http://www.muzeumslaskie.pl/wystawy_cza ... razowe.htm
Wernisaż 26 lutego o godz 16stej
Inspiracje. W świecie fotografii Haliny i Leonarda Idziaków
http://www.muzeumslaskie.pl/wystawy_cza ... ziakow.htm
Wernisaż 27 lutego o godz 17stej
MefistoTT - Pią Mar 13, 2009 12:03 am
Premiera: 28 marca 2009, godzina 18.
Galeria Szyb Wilson ul. Oswobodzenia, Katowice
WSTĘP WOLNY
Natalia Pasierbek, Mariola Sołtysik i Stowarzyszenie Twórców Niezależnych AFA prezentują:
Projekt „Ja-Przestrzeń. Próba oswojenia”- przedsięwzięcie artystyczno-naukowe,
na które składa się:
- spektakl teatralny „4 historie z Nikiszowca”
- wystawa dokumentów i przedmiotów archiwalnych
- wystawa fotografii reportażowej
- prezentacja multimedialna
- instalacja
Projekt jest próbą ukazania historii Nikiszowca przez pryzmat biografii jego mieszkańców.
Jego główną osią jest spektakl „4 historie z Nikiszowca”, w którym aktorzy-autentyczni mieszkańcy dzielnicy ukażą swój indywidualny obraz tego miejsca, wprowadzając widzów
w świat unikalnych dźwięków, smaków i zapachów...
Dopełnieniem spektaklu będzie wystawa, pochodzących ze zbiorów prywatnych, archiwalnych fotografii, pamiątek, listów ukazujących codzienne życie Nikiszowian sprzed lat.
Współczesny obraz życia Nikiszowca ukażemy poprzez wystawę fotografii reportażowej. Bohaterami reportaży są ludzie, którzy swoje pasje, miłości, pracę związali właśnie z tą wyjątkową dzielnicą Katowic.
Dzięki zestawieniu wizualizacji współczesnego, nowoczesnego, industrialnego Śląska ze wspomnieniami mieszkanek dzielnicy, sięgającymi niejednokrotnie aż 60 lat wstecz, będziemy poszukiwać wspólnie z widzami prawdy o miejscu, w którym łączą się ze sobą trud ciężkiej pracy, niezwykłe historie zwykłych ludzi i nabierające coraz większego tempa przemiany technologiczne
i społeczno- kulturowe.
Organizator: Stowarzyszenie Twórców Niezależnych AFA
Patronat honorowy: Dyrektor Instytutu Pedagogiki Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr hab. Katarzyna Krasoń
Partner: Galeria Szyb Wilson
Sponsorzy: Samorząd Studencki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, „Starostka”
Wit - Czw Kwi 09, 2009 7:40 pm
Najlepsi młodzi architekci "wystawieni" w Katowicach
Konieczny otworzył wystawę "44 młodych architektów"
Architekt z sukcesami, Robert Konieczny, otworzył wystawę "44 młodych architektów" w katowickim Archibarze. Jego pracownia - KWK Promes - znalazła się w tym zacnym gronie jako jedyna z Europy Środkowo-Wschodniej.
Wielokrotnie nagradzany (zwłaszcza za projekt Domu Aatrialnego) architekt pochodzący z Rudy Śląskiej - Robert Konieczny - otworzył wystawę "44 młodych architektów świata (44 Young International Architects)" w katowickim Archibarze. Mówił o swoich projektach, istocie ich powstawania i problemach na jakie napotykał przy projektowaniu, zdradził także nad czym aktualnie pracuje.
- Cieszę się, że tak licznie przybyliście. Mam przyjemność już po raz trzeci pokazywać tutaj w Archibarze rzeczy, które zrobiliśmy jako pracownia. Wykład ma tytuł "(nie)materia architektoniczna, gdyż odnosi się do prac, które już powstały, ale także do tych, które pozostają na razie w fazie projektowej i nie zostały niestety zrealizowane - mówił Konieczny.
Wśród prezentowanych prac nie mogło zabraknąć uznanych już projektów (m.in. Dom Ukryty, Aatrialny czy Bezpieczny), pojawiły się również nowe koncepcje. Była mowa o projekcie na Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Wrocławiu, który nie wygrał, nad czym architekt ubolewa. - To jeden z niewielu projektów zgłoszonych do konkursu, za którym stał jakiś pomysł. Niestety nie będzie realizowany. Dostaliśmy twardą szkołę życia - mówił Konieczny. Pojawiła się zapowiedź tajemniczej Multivilli, która to ma wpasować się w modernistyczny kontekst okolicy siedziby Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. - Wciąż pracujemy nad projektem, więc póki co nie zdradzam szczegółów - podsumował Konieczny.
„44 młodych architektów świata" to pierwsza edycja wystawy, którą przygotowało hiszpańskie pismo SCALAE. Jest to swoista prezentacja najciekawszych młodych biur architektonicznych z Europy, Ameryki Północnej i Południowej. KWK Promes Koniecznego znalazło się w tym doborowym towarzystwie jako jedyne biuro z Europy Środkowo-Wschodniej. Wystawę można oglądać do 19 kwietnia.
http://www.mmsilesia.pl/4982/2009/4/8/k ... rchitektow
Wit - Śro Lip 15, 2009 6:31 pm
Takich nazwisk jeszcze w Katowicach nie było
Łukasz Kałębasiak 2009-07-15, ostatnia aktualizacja 2009-07-15 16:54:52.0
Wielka wystawa światowej sztuki wideo w Katowicach z okazji 60. rocznicy wybuchu II wojny światowej Wybitne nazwiska, przejmujące filmy
Wystawa "Labirynt pamięci. Oblicza zła 1939-2009" zostanie otwarta już 31 lipca, ale pretekstem do niej będzie wypadająca miesiąc później rocznica rozpętania przez Niemcy najbardziej niszczycielskiego konfliktu w historii ludzkości. W katowickiej Galerii Sztuki Współczesnej BWA i Rondzie Sztuki niewiele będzie jednak o II wojnie światowej, nazizmie czy Holocauście. Będzie za to o rzezi Ormian, wojnach w Wietnamie i Iraku, współczesnym nacjonalizmie, rewolucji kulturalnej w Chinach czy terroryzmie.
- Inspiracją jest rocznica, ale głównymi bohaterami są artyści, którzy opowiadają o współczesnych "obliczach zła" - mówi Marek Zieliński, szef Instytucji Kultury Ars Cameralis, która wraz z galerią BWA przygotowuje wystawę. A artyści będą wybitni. W Katowicach zobaczymy filmy polskiej czołówki - Mirosława Bałki, Artura Żmijewskiego, Zbigniewa Rybczyńskiego - czy klasyków: Franciszka i Stefana Themersonów.
Ale zupełnie rewelacyjny będzie wybór artystów światowych. To prawdziwa I liga. Wystarczy wymienić kilku: Bill Viola to najbardziej znany artysta wideo ze Stanów Zjednoczonych, które reprezentował na Biennale w Wenecji w 1995 roku, Nam June Paik, z pochodzenia Koreańczyk, był pionierem wideo w USA i mistrzem Violi, Francuzka Sophie Calle to ikona sztuki konceptualnej (w Wenecji wystawiała dwa lata temu). Pracy żadnego z nich nie oglądaliśmy jeszcze na Śląsku, nieczęsto można ich oglądać w Warszawie, a jeśli już, to staje się to wielkim wydarzeniem - jak wystawa Violi w 2007 roku w Zachęcie. Będzie to też jedna z pierwszych wystaw w Katowicach opartych wyłącznie o nowe media. - Sztuka wideo jest w dziś elementem dominującym. Chcemy pokazać wartość nowych mediów i to, że to jeden z najważniejszych języków sztuki - dodaje Zieliński.
Filmy 28 artystów mają utworzyć w obydwu galeriach swego rodzaju labirynt. Przechodząc z sali do sali, a potem do następnej galerii, mamy odbyć podróż przez pamięć o wydarzeniach ostatnich 60 lat przefiltrowanych przez artystów albo bohaterów ich filmów. Wydarzeniach, które od 1 września 1939 roku układają się, niestety, w jeden ciąg. - Ostatnie 60 lat pokazuje, że historia nie jest nauczycielką życia; że ciągle wchodzimy w te same koleiny - mówi Zieliński. Nieprzypadkowo finisaż wystawy odbędzie się 11 września, w rocznicę innej tragedii.
d-8 - Śro Sie 19, 2009 7:46 am
Katowickie neony- wystawa fotografii
od 25 września do 15 października 2009
Galeria+
Wernisaż: 25 września (piątek), godz. 18:00
Katowickie neony- wystawa fotografii
„Pójdziemy sobie spacerkiem do Ronda, wśród neonów i gwiazd, nasze miasto nocą wygląda pięknie jak żadne z miast” - śpiewał przed laty Jerzy Połomski.
Katowice nazywane w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych "miastem tysiąca neonów" nocą rozbłyskiwały feerią kolorów i barw, subtelnie powyginane jarzeniówki zamieniały ulice śródmieścia niemal w bajkowy świat.
Oglądane dziś fotografie z tamtego okresu pokazują jak niesamowity był odbiór przestrzeni miejskiej i jak atrakcyjna wizualnie była taka przestrzeń.
Dodać należy, iż stylistyka, rodzaje czcionki i założenia projektowe tamtejszych reklam były opracowane profesjonalnie, z wyczuciem i dużym smakiem.
Dlatego z wielką przyjemnością Stowarzyszenie Moje Miasto z Katowic oraz Galeria Rondo Sztuki zapraszają na wystawę fotografii katowickich neonów.
Wstęp wolny.
absinth - Wto Wrz 08, 2009 3:05 pm
Współczesna sztuka projektowa w postindustrialnej scenerii
Na prawie cztery tygodnie stolarnię byłej kopalni „Katowice" - miejsce budowy nowej siedziby Muzeum Śląskiego - wypełnią projekty współczesnych designerów, wyłonione w konkursie „Śląska Rzecz 2008"
Celem konkursu i wystawy w murach kopalni jest promocja dobrych śląskich projektantów oraz firm, które dzięki współpracy z nimi tworzą wyjątkowe pod względem wzornictwa produkty.
W postindustrialnej scenerii dawnej stolarni zobaczymy produkty przemysłowe i grafikę użytkową nagrodzone w czwartej już edycji konkursu. Będzie to m.in. sygnalizator drogowy - zwycięzca konkursu (projekt: Michał Latko i Leszek Czerwiński, produkcja: Zakład Inżynierii Ruchu W. Sylwestrzak i spółka z Bytomia). Produkt został nagrodzony za wysokie walory użytkowe i technologiczne. Jury doceniło powściągliwość formy, w myśl zasady „mniej nie można, więcej nie trzeba". Na wystawie znajdziemy także plecak turystyczny, wózek dziecięcy, identyfikacje wizualne różnych firm, ławkę, meble, pościel oraz różnorodne publikacje książkowe i wiele innych produktów.
„Design + produkt = Śląska Rzecz" - to motto charakteryzuje zarówno konkurs jak i pokonkursową ekspozycję wybranych i nagrodzonych projektów oraz produktów. Wskazuje, że na Śląsku istnieje wiele przedsiębiorstw, które kreują jakość i mają świadomość, jak wielką rolę w tych przedsięwzięciach odgrywa właściwy projekt. Uświadamia, że współczesny design lokuje się pomiędzy sztuką a przedsiębiorczością, uczy, jak powinniśmy na nań patrzeć i postrzegać jego wartość w biznesie.
Organizatorem konkursu „Śląska rzecz" jest od 2005 roku Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie. Wystawa pokonkursowa jest pokazywana w trzech miejscach - Cieszynie, Katowicach oraz Łodzi w ramach „Łódź Design".
Wernisaż odbędzie się we wtorek 8 września o godz. 17:00. Muzeum Śląskie zaprasza do byłej kopalni „Katowice" na finisaż wystawy - koncert art-rockowego zespołu THE COMPLAINER & THE COMPLAINERS, w piątek 2 października, o godz. 18:00.
Wystawa będzie czynna od 9 września do 4 października 2009 roku.
a to juz przed samym MŚ:
absinth - Śro Wrz 09, 2009 3:39 pm
Przypominamy i serdecznie zapraszamy na jutrzejszy (10 września 2009) wernisaż wystawy prac Mariana Solisza pt. " Rzut. Mapa. Plama." na godz. 18.00.
Oglądać będzie można ogromne, barwne płótna przedstawiające
surrealistyczne w swym klimacie mapy miast, elementy przemysłowe,
misterną architekturę budynków.
Tematyka obrazów: wielkomiejska i przemysłowa, czyli doskonale
korespondująca z tą przestrzenią.
Wystawa potrwa do 25 października.
W załączniku zamieszczamy dwa teksty recenzjopodobne + wywiad z artystą,
napisała je osoba odbywająca staż w galerii absolwentka filologii
polskiej UJ Izabela Ochman. Materiały te nadają się do wykorzystania w
mediach w celu informowania o wystawie i promowania jej. Koniecznie
trzeba jednak zamieścić imię i nazwisko ich autorki.
Galeria Szyb Wilson
Pro Inwest Sp. z o.o.
Ul. Oswobodzenia 1
40-403 Katowice
absinth - Wto Wrz 15, 2009 3:02 pm
absinth - Pon Wrz 28, 2009 8:03 pm
Hutę Baildon nazywano "perłą polskich hut". W czasach, kiedy powstała, była jednym z najnowocześniejszych zakładów hutniczych w Europie. Kolejni właściciele unowocześniali zakład, dostosowując profil produkcji do potrzeb rynku. Dzięki temu Huta Baildon zasłynęła jako producent poszukiwanych stali i wyrobów gotowych o wysokiej jakości. W okresie międzywojennym "Baildona" wiodła prym również wśród polskich hut. Zakład eksportował wyroby do wielu krajów, m.in. Rosji, Niemiec, Holandii, Szwajcarii, Japonii, Danii i Francji. Huta kupowała za granicą licencje na nowoczesne technologie, które były unikatowe na polskim rynku. Wdrażali je młodzi, zdolni inżynierowie, absolwenci Akademii Górniczej i Politechniki Lwowskiej, których zatrudniono w hucie. Wśród kadry technicznej "Baildony" zrodziła się myśl budowy huty w Stalowej Woli. Tutaj też powstał projekt budowy.
W czasie II wojny światowej huta produkowała dla celów zbrojeniowych. By mogła temu sprostać, okupant kontynuował jej modernizację. Po zakończeniu wojny zakład nadal przodował w polskim przemyśle, był też najbardziej modernizowany. Uruchamiano nowe wydziały, a dla już istniejących stawiano nowe hale produkcyjne. Mimo ciągłego unowocześniania w zakładzie aż do jego likwidacji pracowały urządzenia pamiętające początek XX wieku. Oprócz maszyny parowej z 1905 roku, która znajdowała się w walcowni bruzdowej, były to prasy i młoty parowe, znajdujące się w kuźni i młotowni.
Huta przodowała również wśród zakładów przemysłowych w działalności socjalnej, dysponując potrzebną bazą. Rozbudowywano bazę socjalną, kulturalną i turystyczną. Przy hucie istniał również jeden z największych klubów sportowych w Polsce, obok klubu sportowego �Legii� Warszawa, w którym trenowało wielu mistrzów Polski i olimpijczyków.
Istnienie huty wpłynęło na rozwój miejscowości - Dębu i Załęża - na których granicy powstała. W obu tych obecnych dzielnicach Katowic mieszkało wiele rodzin, nieraz od kilku pokoleń znajdujących zatrudnienie w zakładzie. Kolejni właściciele budowali w pobliżu huty osiedla mieszkaniowe dla pracowników. Tak więc ludzie często pracujący na sąsiednich stanowiskach, mieszkający obok siebie, także i wolny czas mogli spędzać razem. Sprzyjało to integracji nie tylko załogi zakładu, ale mieszkańców obu dzielnic.
Wystawa składa się z 6 sal. Na początku prezentujemy postać i dokonania Johna Baildona. Pokazaliśmy także krótką historię terenów, na których huta powstała. W części poświęconej historii huty przedstawiamy oprócz działalności produkcyjnej także dokonania socjalne, kulturalne, turystyczne i sportowe.
Urszula Rzewiczok - komisarz wystawy
Wit - Śro Paź 28, 2009 6:39 pm
Podoba się wam taki Śląsk? Magnum się bardzo spodobał
Łukasz Kałebasiak 2009-10-26, ostatnia aktualizacja 2009-10-27 00:51:52.0
Wyróżnienie honorowe Magnum Expression Award dla pochodzącego z Katowic fotografika Michała Łuczaka. Legendarna agencja przyznała je za projekt o młodych górnikach i rozpadającym się Górnym Śląsku
Znowu czarny Śląsk! - westchną niektórzy. Takiej samej reakcji obawiał się też Łuczak, gdy szedł pokazać pierwsze zdjęcia ze swojego projektu "Młodzi górnicy" przyjaciołom w Warszawie. - W wyobraźni widziałem ich miny mówiące: "Znów czarno-białe zdjęcia, beznadzieja" - przyznaje katowicki fotografik, który od roku mieszka w stolicy. Pierwsze oceny były jednak całkiem przychylne, bo i pomysł Łuczaka jest inny. - Chcę opowiedzieć o Śląsku, który odchodzi, ale równocześnie o tych chłopakach, którzy są, choć miało ich nie być - zdradza.
Bohaterami jego zdjęć są bowiem młodzi ludzie, którzy uczą się na górników albo dopiero niedawno nimi zostali. Górnicy, których miało nie być, bo przecież jeszcze 10 lat temu zamykano kolejne kopalnie i specjalne klasy w technikach.
Na razie jest ich trzech: Krzysztof, 23-letni ratownik z kopalni Wieczorek, oraz bliźniacy Mirek i Krzysiek, 19-letni uczniowie klasy górniczej w Zespole Szkół Zawodowych im. Adama Kocura w Katowicach. Łuczak był z nimi na pierwszych praktykach w kopalni, jechał kolejką, portretował w łaźni łańcuszkowej. Ale równie ważne były dla niego zdjęcia "w cywilu", poza kopalnią. - Zależy mi na tym, by pokazać, kim są, a nie zagłębiać się w ich sprawy zawodowe. Mam poczucie, że jeśli sam nie jestem górnikiem, to nigdy nie zrobię porządnego zdjęcia na dole. Bardziej chcę pokazać ich życie - wyjaśnia Łuczak. Dlatego równie dużo czasu poświęcił na to, żeby sportretować ich w domu, z dziewczynami. - Kobiety ze Ślaska musiały się tu pojawić. Wiadomo, jaka niebezpieczna jest praca górnika, i co musi czuć kobieta, gdy wie, że jej chłopak czy mąż jest pod ziemią - mówi fotografik.
Ale tylko co drugie zdjęcie poświęcone jest młodym górnikom. Łuczak przeplata opowieść o nich obrazami Śląska powoli odchodzącego w przeszłość. Na przykład szybu kopalni Kleofas uwiecznionego na chwilę przed rozbiórką. - Fotografia jest przecież naszą przenośną pamięcią - przekonuje.
Takie zderzenie przeszłości z przyszłością musiało trafić do przekonania jurorom konkursu Magnum Expression Award, że przyznali śląskiemu projektowi Łuczaka honorowe wyróżnienie. W zasadzie to drugie miejsce, bo wyżej jest już tylko główna nagroda. To dopiero pierwsza edycja konkursu, ale jego prestiż gwarantuje Magnum - jedna z najlepszych agencji fotograficznych na świecie, założona w 1947 r. przez takich gigantów jak Robert Capa czy Henri Cartier-Bresson.
Oprócz katowickiego fotografika wyróżnienie dostał też inny Polak - Adam Panczuk. Co ciekawe, to kolega Łuczaka z Warszawy. - To podobna historia - on też wraca tym projektem do swojego regionu - mówi katowiczanin, który od stycznia zaczyna pracę nad kolejnymi zdjęciami do "Młodych górników". Liczy, że pod koniec 2010 r. będzie miał ich wystarczająco dużo, żeby zrealizować swoją nagrodę - tysiąc dolarów na wydanie książki w serwisie Blurb.com. Niemała dokładka do stypendium marszałka województwa śląskiego.
Wszystkie nagrodzone zdjęcia można znaleźć na stronie http://expression.magnumphotos.com
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... dobal.html
Z samolotu i w obiektywie czarny Śląsk jest zielony
Łukasz Kałębasiak 2009-10-21, ostatnia aktualizacja 2009-10-22 08:05:17.0
W każdym razie w obiektywie fotografika Aleksandra Prugara. Obleciał samolotem cały Śląsk wzdłuż i wszerz, żeby pokazać, że przemysł i zniszczona przyroda to wyspy w morzu zieleni, a nie na odwrót
Prugar jest prawdziwym łowcą nagród. Ma dopiero 25 lat, a jego zdjęcia doceniono już na Grand Press Photo, konkursie fotografii prasowej BZ WBK Press Photo, i konkursie Śląskiej Fotografii Prasowej. Rok temu prestiżowa agencja Vu pokazywała jego fotografie na festiwalu we francuskim Perpignan. Wszystko to za... czarno-białe portrety górników albo fotoreportaż o zbieraczach węgla na hałdach. Czyli dokładnie za taki obraz Śląska, któremu teraz chce zaprzeczyć.
- Na Śląsku zawsze było silne środowisko fotografików pokazujące degradację tego regionu. Musiała być hałda, brud, czarno-biało. Ten szary smutek wniknął też we mnie. Robiłem te zdjęcia przez czyjąś wizję - wyjaśnia dziś Prugar. Zmienił zdanie o Śląsku, kiedy trzy lata temu wyjechał do Warszawy. - Pojawiałem się tutaj rzadko. To ułatwiło mi spojrzenie z dystansu. Odkrywałem ten region na nowo, przyjeżdżając od czasu do czasu. Zinterpretowałem sobie ten Śląsk jeszcze raz - mówi fotografik.
Tak narodził się projekt "Zielony". - Oglądając zdjęcia satelitarne Śląska, zdałem sobie sprawę, że z tej perspektywy nawet kopalnie schowane są ogromnym lesie - wspomina. Jak to pokazać? Najlepiej z góry. Dzięki aeroklubowi w Rybniku Prugar spędził kilka godzin w powietrzu, fotografując z lotu ptaka. Obleciał niemal cały Śląsk - od Rybnika po Katowice. Prawie 800 kilometrów. Te same miejsca, które fotografował z samolotu, dokumentował też z ziemi. - To pozwala na najbardziej obiektywny przekaz - wyjaśnia.
Że Śląsk zielenieje, najlepiej pokazują jego zdjęcia z hałdy przy kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. W 2005 roku Prugar zrobił tam cykl zdjęć "Piosenka o hałdzie" o zbieraczach węgla. Teraz hałdy nie ma. Jest wielka, zielona łąka, przez którą płynie strumyk.
Prugar nie robi tych zdjęć dla siebie. W planach jest wystawa i album z fotografiami zielonego regionu. - Niemal każda osoba spotkana gdzieś w Polsce na pytanie o Śląsk powie, że u nas jest brudno i syf. Nie zmienię ludzkiej świadomości, ale dam głos w dyskusji za nową wizją Śląska - mówi fotografik. Jego projekt powstaje dzięki stypendium marszałka województwa.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... elony.html
Emenefix - Śro Paź 28, 2009 6:54 pm
http://www.mmsilesia.pl/meeting/5187/Wy ... ztuki.html
Wystawa : Wystawa eMobiLArt w Rondzie Sztuki
Termin:
początek 28.10.2009 18:00
koniec 15.11.2009 22:00
European Mobile Lab for Interactive Media Artists (e-MobiLArt) jest międzynarodowym projektem stworzonym specjalnie z myślą o artystach zajmującymi się interaktywnymi instalacjami artystycznymi. W tym unikatowym projekcie biorą udział artyści z całego świata. Wystawa w Rondzie Sztuki prezentuje wyselekcjonowane prace powstałe w ramach projektu.
Projekt eMobiLArt jest doskonałym przykładem złożonej eksperymentalnej współpracy, która przebiegała na kilku poziomach i poprzez swoją złożoność okazała się poważnym wyzwaniem. W jej rezultacie powstało jednak coś nowego i wyjątkowego w skali grupy i samego dzieła. Uczestnikami projektu było 35 utalentowanych i doświadczonych artystów z całego świata (m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Australii, Grecji, Hiszpanii czy Brazylii).
Powstałe instalacje są niezwykle zróżnicowane pod względem estetyki, treści i formy, tak jak różni są artyści i formy działań w obszarze sztuki nowych mediów. Spreparowane na potzreby projektu środowiska prezentują szerokie spektrum interakcji między ludźmi, a komputerami, sieciami telekomunikacyjnymi i komórkowymi oraz cyfrowymi mediami.
Głównym celem projektu e-MobiLArt jest szukanie związków między nauką a sztuką, co daje interesujący i często zaskakujący efekt.
Wystawa w katowickiej Galerii Rondo Sztuki, prezentowana będzie od 28 października do 15 listopada 2009. Wcześniej prezentowana była jedynie w State Museum of Contemporary Art w Salonikach w maju 2009.
d-8 - Śro Paź 28, 2009 9:49 pm
Rondo Sztuki daje rade ! super wyszlo ! super!
mark40 - Sob Paź 31, 2009 10:54 am
absinth - Pią Gru 04, 2009 5:41 pm
Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia Galerii Szyb Wilson.
Pod koniec roku „Galeria Szyb Wilson” zaprasza na niezwykłą prezentację
kolekcji prywatnej. Jest to spotkanie z rzeczywistością, jaką w ciągu
całego roku budujemy i interpretujemy. Ta intrygująca prezentacja prac
różnorakich artystów, zaskakujących formą, barwą oraz poruszaną tematyką
skumulowana w jednej przestrzeni, nasuwa skojarzenie retrospekcji.
Przełom grudnia i stycznia, nowego i starego zawsze zmusza do refleksji
nad tym, co zostało już wykonane, jak również narzuca pragnienia nowych
i nieodkrytych spojrzeń na kolejne etapy życia. Wystawa kolekcji w GSW
jest skonstruowaniem rzeczywistości tej już oswojonej z jeszcze
nieodkrytą. Galeria prezentując część prywatnej kolekcji, tworzonej od
20 lat przedstawia również dwa nowe, ostatnio zakupione obrazy Karola
Wieczorka i Marka Kamieńskiego. Podróż jaką możemy odbyć w średniej
galerii Szybu Wilson to podróż do światów barwnych, zastanych,
abstrakcyjnych, melancholijnych, przerysowanych, niedopowiedzianych oraz
irracjonalnie uszczegółowionych. To kalejdoskop uczuć, przeżyć i marzeń.
Próba odczytania rytmu roku i wydarzeń. W Galerii Szyb Wilson
zaprezentowano bardzo dobrej klasy malarstwo, które zaskakuje, niekiedy
bawi i pyta o naszą kondycję odbioru przestrzeni nam pozostawionej.
Wystawę można oglądać do 4 stycznia 2010 r.
----------------------------------------------------
Natomiast w dużej galerii prezentowane są obrazy Pana Mariana Solisza i
fotografie Pana Niesporka. Wystawy potrwają do 4 stycznia 2010 r.
------------------------------------------------------
11 grudnia (piątek) o godz. 18.00 odbędzie się koncert w ramach
Międzynarodowego Festiwalu "Opened Art"
Wystąpią:
"GIGANCI BLUESA"
BEĹA & PTASZEK (SK/CZ)
GUITAR DUO
JAN BŁĘDOWSKI & LESZEK WINDER
ROMAN "PAZUR" WOJCIECHOWSKI
ACHIM RZYCHOŃ & STANISŁAW WITA
Wstęp wolny. Serdecznie zapraszamy!
Wit - Wto Gru 29, 2009 7:02 pm
20 lat fotografii "Gazety Wyborczej"
Łukasz Kałębasiak 2009-12-23, ostatnia aktualizacja 2009-12-23 12:33:57.0
Od 20 lat fotoreporterzy "Gazety Wyborczej" śledzą zmiany w Polsce. Rzeczy wielkie i drobne. Znanych ludzi i anonimowych bohaterów codzienności. Wybierz się z nami na wycieczkę po historii narodzin polskiej wolności na wystawie w Górnośląskim Centrum Kultury
Wystawa „Ludzie, wydarzenia, przemiany - 20 lat fotografii »Gazety Wyborczej «” miała swoją premierę w maju w warszawskiej Zachęcie. Pokaz nie ma swojej chronologii. Kuratorzy odrzucili tradycyjny sposób ekspozycji. Nie chcieli, by rocznicowa wystawa była tylko popisem sztuki fotografowania. Skupili się na tym, co wspólne dla autorów i czytelników - na doświadczeniu wolności.
Dlatego wystawa ma wielu bohaterów. Wśród nich są wielcy Polacy: Jerzy Giedroyc, Wisława Szymborska, Andrzej Wajda, a obok nich: urzędnicy, nauczycielki, rolnicy, feministki, Romowie, bezrobotni, anonimowi przechodnie. Jednak głównym bohaterem jest zmiana. Podkreślają to sekwencje fotografii sprzed dwóch dekad kontrastujące z obrazami współczesności.
Wystawa pokazuje setki ludzkich twarzy, nie zamazuje różnic, nie ucieka od trudnych spraw (różnice kulturowe, religijne, antysemityzm, homofobia). A przede wszystkim nie ocenia. Jest podróżą w czasie, ale niekoniecznie jej celem jest wspominanie. Raczej refleksja nad tym, co przyniosła nam wolność, jak ją rozumiemy, na ile z niej korzystamy.
- Przez 20 lat istnienia "Gazety Wyborczej" nasi fotoreporterzy zarejestrowali o wiele więcej tematów, niż jesteśmy w stanie pokazać w kilku salach wystawowych - mówi Piotr Wójcik, szef działu foto "Gazety Wyborczej". - Doszliśmy do wniosku, że tę różnorodność zjawisk i stylów fotografowania najlepiej zaprezentować przy użyciu multimediów. Można obejrzeć tę wystawę w całości lub skupić się na wybranym fragmencie, który nas interesuje - polityce, sporcie czy życiu codziennym.
Na wystawie prezentowane będą również wszystkie "jedynki", czyli pierwsze strony "Gazety Wyborczej". Ten kolaż prezentuje nie tylko graficzne zmiany, które zachodziły w wyglądzie "Gazety", pojawienie się koloru, nowe zasady łamania. To podróż przez historię ostatnich 20 lat - znajdziemy tu zapis wydarzeń, które na zawsze zostaną w pamięci Polaków, np. przyznania literackiej nagrody Nobla Wisławie Szymborskiej i tych, które zmieniły świat - jak 11 września 2001 r.
Na obraz ostatnich dwóch dekad pracowały zastępy fotoreporterów. Także tych z katowickiej redakcji "Gazety". Dlatego na wystawie znajdziemy także zdjęcia m.in. Marty Błażejowskiej, Bartka Barczyka, Przemka Jendorski czy Dawida Chalimoniuka. Obejrzymy je w Galerii 5 Górnośląskiego Centrum Kultury w Katowicach od 30 grudnia (od godz. 10 do 18). Wystawa potrwa do 31 stycznia. Wstęp wolny.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... czej_.html
Wit - Śro Sty 13, 2010 6:43 pm
Dobry afisz to dla teatru sprawa honoru
Łukasz Kałębasiak 2010-01-13, ostatnia aktualizacja 2010-01-13 18:08:16.0
W latach 60. czy 70. cały świat zachwycał się polskimi plakatami. Teraz nadal powstają, ale - jak pokazuje trwające w Katowicach Biennale Plakatu Polskiego - trafiają głównie do szuflady. Czy to już koniec wysmakowanych afiszów zapraszających nas do teatru czy na koncert?
Złoty Medal tegorocznego Biennale, czyli nagrodę tylko o oczko poniżej Grand Prix, zdobył gdański artysta Tomasz Bogusławski za fantastyczny plakat do spektaklu "Tytus Andronikus". Kto zna ten wczesny i wyjątkowo brutalny dramat Szekspira, w mig zrozumie, dlaczego krwawe ochłapy mięsa układają się na plakacie w głowę zwieńczoną laurem zwycięzcy. Bogusławski, tak jak zresztą dwa lata temu, gdy dostał Grand Prix, stworzył ten afisz dla teatru Rekwizytornia. Nie warto jednak trudzić się, żeby znaleźć go w Gdańsku czy okolicy. Rekwizytornia nie istnieje. To alibi Bogusławskiego, żeby mógł projektować to, na co tylko przyjdzie mu ochota, bo prawdziwych zamówień od teatrów jest jak na lekarstwo.
Jak przyznaje prof. Roman Kalarus, najlepszy polski plakacista ze Śląska, instytucje kultury rzeczywiście nie rozpieszczają artystów nadmiarem zamówień. - Muszę się pochwalić, że stale współpracuję z katowickim teatrem Ateneum. Robię plakat na każdy festiwal teatrów lalek i właśnie zaniosłem im nowy projekt. Bardzo dobrze mi się też współpracuje z Miejską Biblioteką Publiczną w Sosnowcu. Wydawałoby się, że to małe instytucje, ale czują potrzebę promowania się dobrym plakatem. Chciałoby się, żeby te większe też ją czuły - wzdycha.
W największych śląskich teatrach zapewniają, że też czują taką potrzebę i o plakacie nie zapominają. - Zamierzamy wrócić do tradycji wydawania plakatu do każdego dużego spektaklu. Mam poczucie, że dobry plakat wraca jako znak, który może się wybić w całym tym graficznym, przepraszam za wyrażenie, chłamie, jaki nas otacza - mówi Dariusz Miłkowski, dyrektor Teatru Rozrywki.
Chorzowska scena może się pochwalić, że w lepszych latach plakaty robili dla niej Waldemar Świerzy (choćby "Skrzypek na dachu), Mieczysław Górowski (do "Człowieka z La Manchy") czy właśnie prof. Kalarus. Teraz Miłkowski chce, aby każdy spektakl na Dużej Scenie Rozrywki promowany był artystycznym afiszem.
Bo dobry plakat to nie tylko sprawa promocji, ale i prestiżu. Wie o tym dobrze Tadeusz Bradecki, dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego w Katowicach. - Nie rezygnujemy z plakatów w ogóle - pojawiają się przy większej, ważniejszej premierze. Ale bardziej "dla honoru domu" niż promocji - mówi. Bradecki nie wierzy już bowiem w siłę przyciągania plakatu. - Reklama na słupach jest wyjątkowo nieskuteczna. Plakaty są tam zaklejane w godzinę. Sam widziałem, jak pracownik naklejał jeden plakat, a po chwili zakrywał go następnym - wspomina.
Jednak naprawdę dobry plakat prędzej zniknie ze ściany, niż zostanie zaklejony. Tak było choćby z plakatami reklamującymi w 2008 roku festiwal Ars Cameralis. Zaprojektowany przez duńskich artystów cieszył się taką popularnością, że kolejne kopie bez przerwy znikały ze ścian, a nawet słupów ogłoszeniowych. - Wiele osób dzwoniło też do nas z pytaniem, czy mogą dostać jeden egzemplarz - wspomina Marek Zieliński, szef Ars Cameralis.
Sami artyści nie upierają się zresztą, że muszą tworzyć wyłącznie małe plakaty do rozklejenia na słupach. - Możemy też robić billboardy! Udało mi się parę ich stworzyć - m.in. na festiwal Gaude Mater w Częstochowie, festiwal filmowy w Kazimierzu nad Wisłą czy dla akcji społecznej promującej abstynencję. Taka powierzchnia dopiero pozwala się wyżyć! - mówi prof. Kalarus.
Najlepsze plakaty wybrane do wystawy po konkursie 21. Biennale Plakatu Polskiego można oglądać w katowickiej galerii BWA do 31 stycznia.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... czcie.html
Kris - Sob Sty 23, 2010 7:37 pm
Pokażę Ci Górny Śląsk
Zamki, zespoły parkowo-pałacowe, drewniane kościoły, kapliczki czy wiejskie chaty - taki krajobraz Górnego Śląska chcą promować organizatorzy wystawy „Pokażę Ci Górny Śląsk”, którą od 3 lutego będzie można oglądać w Muzeum Miejskim w Tychach.
Zdaniem twórców wystawy, zgromadzone na niej fotografie, obrazy i rekwizyty pokazują, że Górny Śląsk - poza przemysłowym - ma też mniej znane oblicze, równie ważne dla kulturowego dziedzictwa regionu.
„Liczymy na to, że ekspozycja chociaż trochę otworzy widzom oczy na niezwykle urodziwe i ciekawe ziemie Górnego Śląska, wciąż kojarzonego - także przez mieszkańców regionu - z kominami i szybami kopalń” - tłumaczyła PAP etnolog dr Maria Lipok-Bierwiaczonek, dyrektor Muzeum Miejskiego w Tychach.
Do takich wartych odwiedzenia miejsc należą - według pomysłodawców wystawy - m.in. Kopiec Wyzwolenia w Piekarach Śląskich, wzniesiony w latach 30. ubiegłego wieku przez mieszkańców miasta na pamiątkę połączenia Śląska z Polską czy kościół z kapliczką na Klemensowej Górce w Lędzinach.
Zdaniem dr Lipok-Bierwiaczonek, takie miejsca można nazywać „ikonicznymi”, ponieważ wpłynęły na charakter Górnego Śląska i jego mieszkańców. „Wystawa ma pomóc w zrozumieniu tych znaków górnośląskiej ziemi oraz pokazać ich atrakcyjność turystyczną” - wskazała etnolog.
Jej zdaniem, ważnym elementem kształtującym „ikoniczny” wizerunek Górnego Śląska są też zwyczaje związane z obchodzeniem ważnych świąt - od tradycyjnej górniczej Barbórki po wielkanocne procesje konne, odbywające się m.in. w Pietrowicach Wielkie k. Raciborza. Charakterystyczne dla regionu są również stroje ludowe, m.in. rozbarski z wieńcem dziewczęcym czy pszczyński z białym czepcem dla mężatek.
Na wystawie nie zabraknie eksponatów dotyczących miejsc na co dzień kojarzonych ze Śląskiem, jak np. pomnik upamiętniający górników poległych podczas pacyfikacji katowickiej kopalni „Wujek” czy Nikiszowiec - unikatowe osiedle robotnicze z charakterystyczną dla Śląska ceglaną zabudową.
Wśród około 400 fotografii prezentowanych na wystawie znajdzie się m.in. cykl zdjęć „przemysłowego” Śląska lat 80. autorstwa Michała Cały. Ekspozycję uzupełnią rekwizyty pochodzące z "ikonicznych" miejsc oraz obrazy i grafiki takich śląskich artystów jak Weronika Siupka, Roman Nyga czy Helena Golda-Błahut.
"Chcemy zaprosić widzów do dyskusji o tym, czy prezentowany na wystawie obraz Górnego Śląska jest zgodny z ich wyobrażeniami. Możliwe, że po wizycie w naszym muzeum zobaczą więcej, niż mogliby się spodziewać" - oceniła Lipok-Bierwiaczonek.
Wystawie będą towarzyszyć wykłady dotyczące śląskiego dziedzictwa kulturowego. Wśród prelegentów mają znaleźć się m.in. historyk sztuki Jerzy Gorzelik i architekt Andrzej Grzybowski. Muzeum planuje też zorganizować wycieczki edukacyjne, pokazujące mało znane atrakcje turystyczne Górnego Śląska, m.in. zespół pałacowo-parkowy w Pławniowicach koło Gliwic, pocysterski zespół klasztorno-pałacowy w Rudach k. Raciborza czy drewniane kościoły ziemi pszczyńskiej.
Wystawa potrwa do 10 kwietnia.
http://ww6.tvp.pl/6605,20100123956105.strona
Wit - Śro Lut 03, 2010 7:47 pm
Jaki obraz Górnego Śląska nosisz w swojej głowie?
Maria Lipok-Bierwiaczonek, kurator wystawy 2010-02-02, ostatnia aktualizacja 2010-02-02 12:34:00.0
Jakie miejsca i jakie pejzaże uznałbyś za ważne, a które chciałbyś pokazać przyjacielowi z Gdańska czy z zagranicy, żeby mógł poznać naszą ziemię i ją zrozumieć? Odpowiedzi na te pytania można poszukać na wystawie przygotowanej w Muzeum Miejskim w Tychach.
Wystawa "Pokażę Ci Górny Śląsk" opowiada o miejscach, które mogą być uznane za ważne, symboliczne, które najlepiej charakteryzują Górny Śląsk. Niektóre z nich znane są tylko nielicznym, inne znane są dość dobrze. Przyznaję, że jest to opowieść nieco subiektywna, bo "miejsca do pokazania" wybrałam, kierując się kryteriami, wśród których poza obiektywnym uznaniem rangi czy klasy zabytku jest też moje własne upodobanie. Niektóre z tych zakątków po prostu szczególnie lubię. To właśnie tam zawiozłabym moich gości ciekawych Górnego Śląska. Bo każdy z nas postawiony wobec zadania sformułowanego na wstępie dokonałby trochę innego wyboru.
Pierwsze skojarzenie wielu ludzi z Górnym Śląskiem to wieże wyciągowe kopalń, kominy i przybrudzone fasady miejskich kamienic. W tym najpowszechniejszym stereotypowym obrazie jakoś nie mieszczą się zabytkowe pałace, wiejskie drewniane kościoły i założenia urbanistyczne starych miast i miasteczek.
Stereotypy krzewią się bujnie tam, gdzie jest niedostatek wiedzy. Niepokojąca jest m.in. słaba znajomość ciekawych śląskich zakątków i zabytków wśród młodzieży szkolnej. Część odpowiedzialności ponosimy także my, mieszkańcy górnośląskiej ziemi, bo chyba stale za mało o niej wiemy, za mało po niej podróżujemy. I za mało ciekawi jesteśmy jej różnych pięknych i niezwykłych miejsc.
Przygotowana w tyskim muzeum wystawa jest również takim zaproszeniem. Zachęca do uważnego spojrzenia i zapoznania się z pięknymi miejscami i skarbami kultury znajdującymi się często w bliskiej okolicy. Nikiszowiec, Pławniowice, Koszęcin czy Góra Świętej Anny są tak samo warte zwiedzenia jak Wenecja czy miasteczka w Alpach, do których Polacy chętnie jeżdżą na urlopy.
*Wystawę "Pokażę Ci Górny Śląsk. Miejsca szczególne, znaczące, niezwykłe w fotografiach, obrazach, rekwizytach" będzie można zwiedzać w tyskim Muzeum Miejskim od 2 lutego. Towarzyszyć jej będzie organizowany przez tę placówkę konkurs plastyczny dla dzieci i młodzieży pt. "Zapraszam Cię na Górny Śląsk". Zadaniem uczestników po uprzednim zwiedzeniu wystawy jest zaprojektowanie i wykonanie folderu bądź plakatu zachęcającego turystów spoza regionu do zwiedzania Górnego Śląska. Prace (w dowolnej technice, ale w formacie maksymalnie do A3) należy nadesłać do 12 kwietnia na adres: Joanna Kucz-Pieczka, Muzeum Miejskie w Tychach, ul. Katowicka 9, 43-100 Tychy, z dopiskiem: "Konkurs plastyczny".
Autorów najlepszych prac wyłoni jury powołane przez dyrektora muzeum. Prace nagrodzone, wyróżnione oraz zakwalifikowane do wystawy pokazane zostaną na wystawie pokonkursowej w siedzibie placówki. Informacji o szczegółach konkursu udzielają: Agnieszka Czyżewska i Joanna Kucz-Pieczka, tel. 032 327 18 21, e-mail: a.czyzewska@muzeummiejskie.tychy.pl, j.kucz@muzeummiejskie.tychy.pl.
Wystawa "Pokażę Ci Górny Śląsk". Hałda w Rydułtowach (1980)
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... owie_.html
Wit - Nie Kwi 25, 2010 7:18 pm
Kolorowy świat Janoscha przyjechał w piątek do Katowic
Jacek Madeja 2010-04-23, ostatnia aktualizacja 2010-04-23 22:01:03.0
W katowickim Rondzie Sztuki można od wczoraj oglądać wystawę ilustracji Janoscha. To gratka nie tylko dla najmłodszych wielbicieli Tygryska i Misia, ale i starszych miłośników jednego z najsłynniejszych na świecie Górnoślązaków
Do katowickiej galerii przyjechały bajecznie kolorowe akwaforty, które powstały we współpracy Janoscha z wydawnictwem Merlin oraz reprodukcje ilustracji z książek dla dzieci. Podczas piątkowego wernisażu największa zagadką było to, czy do Katowic przybędzie również sam Janosch. Okazało się, że słynny pisarz i grafik musiał zostać na Teneryfie, gdzie mieszka, ponieważ przeszedł niedawno operację.
- Nie musimy się martwić. Czuje się dobrze i przesyła pozdrowienia - uspokajał Andreas Meyer, jego przyjaciel i właściciel wydawnictwa Merlin. Niemiecki wydawca wspominał, kiedy 15 lat temu pierwszy raz przyjechał z Janoschem na Śląsk. - To typowy człowiek pogranicza. Raz mówi, że jest Niemcem, innym razem Ślązakiem, a potem Polakiem. Wie, że zawsze zostanie w sercach mieszkańców Śląska - mówił Meyer.
- To osoba niezwykła, właściwie już postać kultowa - dodawał prof. Marian Oslislo, rektor katowickiej Akademii Sztuk Pieknych.
Na wernisaż, oprócz rodziców z dziećmi, przyszli też starsi wielbiciele jego twórczości. Janosch, a właściwie Horst Eckert, urodził się w zabrzańskiej dzielnicy Zaborze, skąd musiał uciekać, gdy wkroczyła Armia Czerwona. Maria Manowska-Janus, która wychowywała się kilka domów dalej od rodzinnego familoka Janoscha wspominała: - Przez lata wstydziłam się tego miejsca. Teraz dzięki Janoschowi o swoich rodzinnych stronach mogę mówić z dumą - podkreślała.
Wystawa to także gratka dla kolekcjonerów twórczości artysty. Na jednej ze ścian zawisły grafiki Janoscha, które od wtorku będzie można kupić. Kosztują około 700-800 zł.
Wystawa w Rondzie Sztuki jest częścią imprezy poświęconej książkom dla dzieci, które organizują m. in. katowicka ASP i Biblioteka Śląska. Potrwa do 23 maja.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... towic.html
Wit - Czw Sie 26, 2010 11:12 am
Niemiec buduje kopalnię w 3D i jeszcze więcej
Milena Nykiel 2010-08-19, ostatnia aktualizacja 2010-08-19 23:58:48.0
Kopalnia powstaje na podłodze katowickich Trzech Stawów, przy użyciu pasteli i... lakieru do włosów. Metody może chałupnicze, ale efekt zdumiewający. Uwaga! Przez przypadek można wpaść do szybu!
Od kilku dni zakupy w katowickim centrum handlowym Trzy Stawy mogą być niebezpieczne. Na posadzce pasażu w wielu miejscach pojawiły się głębokie szczeliny z ostrymi krawędziami. Spostrzegawczy omijają je szerokim łukiem. Ochrona centrum co rusz wyciąga jednak z dziury kolejnego klienta-gapę.
- Wpadłam w przepaść z nietoperzami. Dobrze, że akurat spały, inaczej nie wyszłabym z tego cało - dmucha na zimne Aleksandra Kos z Katowic.
Przy wejściu głównym nieostrożni mogą zjechać ze schodów wprost na... parkiet taneczny, a w namiocie ustawionym na górnym parkingu zderzyć się z wyjeżdżającym nagle ze ściany czerwonym mercedesem z lat 20.
Największą traumą kończy się jednak spotkanie z ogromnym rekinem. Zębami jak sztylety przebił grubą warstwę betonu i wyskoczył na klientów. Na szczęście posiadacze stalowych nerwów i instynktu treserskiego zdążyli drapieżnika oswoić. Wczoraj wchodzili rekinowi do paszczy, głaskali go po grzbiecie i uśmiechali się do obiektywów.
Paranormalne zjawiska w centrum handlowym to efekt wizyty w Katowicach Manfreda Stadera, niemieckiego twórcy sztuki flamastrowej. Artysta z 30-letnią praktyką, wykorzystując iluzję optyczną, zmienił już chodniki wielu europejskich miast. Niedawno malował w Hongkongu. Jego wodospad Victoria Great Falls - wysoki na 16 metrów i szeroki na sześć - spowodował, że niektórzy zaczęli chodzić w kaloszach. Nic dziwnego, bo dzieła Stadera, poprzedzone matematycznymi wyliczeniami, dają niezwykle realistyczny efekt.
Artysta przygotował dla katowiczan niespodziankę - w proteście przeciw planom zamykania kopalń stworzył własną. Wejście ulokował w pasażu Trzech Stawów. Żeby zobaczyć efekt trójwymiarowy, wystarczy stanąć na naklejonym około dwóch metrów od dzieła "oku". Najlepiej jednak zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Bezpłatną odbitkę będzie można odebrać sobie po zakupach.
Etapy powstawania kopalni w 3D mieszkańcy mogą śledzić do piątku, a wystawę Stadera do 5 września. Bezpłatnie, przez cały tydzień, w godzinach od 11 do 20.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ECIA_.html
Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 252 wypowiedzi • 1, 2