ďťż
 
[Śląskie] Marszałek/Sejmik



Kris - Pią Cze 22, 2007 8:22 pm
Marszałek zostaje, PiS na bocznym torze
Przemysław Jedlecki
2007-06-22, ostatnia aktualizacja 2007-06-22 20:33

Sejmik nie odwołał marszałka Janusza Moszyńskiego. Ale radni PO razem z przedstawicielami lewicy pozbawili PiS wszystkich ważnych funkcji w sejmiku

Radni Platformy Obywatelskiej, którzy kilka tygodni temu złożyli wniosek o odwołanie marszałka Janusza Moszyńskiego, wycofali go. Nie doszła bowiem do skutku umowa z PiS-em, która miała zagwarantować zmianę zarządu województwa. Radni tej partii obawiali się, że PO najpierw odwoła dzięki ich głosom Moszyńskiego, a później zawiąże koalicję z Lewicą i Demokratami. - Byliśmy gotowi zawrzeć sojusz z PiS-em w świetle jupiterów. To PiS nie chciał tej koalicji - mówi Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO.

Moszyńskiemu nie spodobało się jednak, że wniosek w sprawie jego odwołania nie będzie głosowany. Gdyby tak było, to kolejny radni mogliby złożyć dopiero za pół roku. Teraz może się pojawić w każdej chwili. - Źle się państwo bawicie, destabilizujecie województwo. Chcę tego głosowania jako rodzaj wotum zaufania - mówił marszałek. Nic jednak nie wskórał.

Tymczasem radni PO postanowili zrealizować swój plan odsunięcia PiS-u od najważniejszych funkcji w sejmiku. Wcześniej porozumieli się z LiD-em w tej sprawie. W efekcie PiS tracił stanowisko wiceprzewodniczącego sejmiku i fotele przewodniczących oraz wiceprzewodniczących wszystkich komisji. Ich miejsca zajęli przedstawiciele PO i lewicy. - Czy gdyby w sejmiku byli faszyści, to też byście robili z nimi koalicję? - pytał Andrzej Hutnik, radny PiS-u.

Potem w kuluarach zapewniał, że żadnych faszystów w sejmiku nie widzi.

Jędrzej Jędrych, poseł PiS-u, zmiany we władzach sejmiku uznał za zemstę PO. - To za to, że nie chcieliśmy odwołać Moszyńskiego. To, co się dzisiaj dzieje, to spełnienie marzeń posła Tomczykiewicza o współpracy z lewicą - mówił.

- Nie mieliśmy wyjścia. Musimy mieć wpływ na to, co się dzieje w sejmiku - odpowiada Tomczykiewicz.

Nowy układ sił w sejmiku oznacza, że Moszyński nie ma już w nim większości. Może liczyć na głosy najwyżej 23 radnych: PiS-u, PSL-u, Prawicy RP i 3 radnych, którzy razem z Moszyńskim wystąpili w piątek z klubu PO. Marszałek z tego powodu nie zamierza się jednak podawać do dymisji. - Takie sytuacje już zdarzały się w Polsce. Będę jednak próbował odbudować większość - zapewnia.

Również Jędrychowi nie podoba się, że Moszyński nie ma zapewnionego wsparcia sejmiku. - Nie wróży to dobrze województwu. Trzeba będzie dalej rozmawiać z PO - przyznał.

Nieoficjalnie wiadomo, że PO nie zrezygnuje z kolejnych prób odwołania Moszyńskiego. By to zrobić, musi sobie jednak zagwarantować głosy 29 radnych. Dziś może liczyć najwyżej na 25. - Mamy czas na negocjacje, by zdobyć konieczną większość - mówi Tomczykiewicz.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4246074.html

_________________________
Partia ponad wszystko! Co tam Śląsk




Kris - Pią Cze 22, 2007 8:26 pm
Jest wynik - Moszyński zostaje

Marszałek województwa śląskiego, Janusz Moszyński pozostanie na swoim stanowisku. Podczas dzisiejszej sesji sejmiku województwa 15 radnych Platformy Obywatelskiej wycofało wniosek o jego odwołanie. Zdaniem Moszyńskiego jest to decyzja mająca destabilizować działanie samorządu na dalsze 6 miesięcy.


Janusz Moszyński pozostanie na swoim stanowisku (fot. arch.)

Według przewodniczącego PiS na Śląsku, Jacka Świetlickiego, to sytuacja co najmniej konfliktowa.
Gabriela Lenartowicz z PO, podkreśla że wszystkie działania prowadzone są po to by szukać współpracy. Kolejny wniosek o odwołanie marszałka może zostać złożony dopiero za 6 miesięcy.

PR KATOWICE


PO związała się z Lewicą. To dało jej większość w sejmiku, która choć za mała do odwołania marszałka - pozwoliła ukarać nielojalnych koalicjantów

Szef śląskiej Platformy Tomasz Tomczykiewicz składać broni nie chce. PO związała się z Lewicą i wspólnie przygotowują kontrofensywę.

Wierni Tomaszowi Tomczykiewiczowi radni Platformy tym razem okazali się bezradni. Wniosek o odwołanie marszałka wycofano jeszcze przed sesją. Moszyńskiego poparli koalicjanci PO - PIS i PSL. Janusz Moszyński stanowisko utrzymał ale o sukcesie trudno mówić. Platforma związała się z Lewicą. To dało jej większość w sejmiku, która choć za mała do odwołania marszałka - pozwoliła ukarać nielojalnych koalicjantów. Funkcje stracili wiceprzewodniczący sejmiku i wszyscy szefowie i wiceszefowie komisji sejmikowych z PiSu.

W. Janocha
"Aktualnosci"
http://ww6.tvp.pl/2858,20070622515404.strona



Kris - Pon Cze 25, 2007 8:37 pm
Marszałek zmienia partię

Pozostał marszałkiem, ale odchodzi z partii. Janusz Moszyński postanowił w poniedziałek, że nie chce już być członkiem Platformy Obywatelskiej. Oficjalnie potwierdził, że będzie się starał zbudować nowe ugrupowanie samorządowe, a także silny klub w sejmiku województwa. Klub, który pozwoli mu razem z Prawem i Sprawiedliwością dalej utrzymywać się na stanowisku marszałka województwa.


Janusz Moszyński nie chce już być członkiem Platformy Obywatelskiej.

Janusz Moszyński pracuje dalej. W piątek uratował swoje stanowisko, ale stracił większość w sejmiku. W poniedziałek uznał, że Platforma Obywatelska go skrzywdziła i sam z niej odchodzi. Satysfakcji nie kryje szef śląskiej PO Tomasz Tomczykiewicz. Od kilku miesięcy walczył, by Moszyński przestał być marszałkiem. To na razie mu się nie udało, ale odejście z Platformy to dla niego kolejny krok do zmarginalizowania Moszyńskiego.

Z takiego obrotu sprawy płakać nie będą też przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości. Piątkowe wydarzenia potwierdziły tylko, że współpraca z Moszyńskim to najlepsze wyjście. Marszałek województwa szuka natomiast oparcia w terenie. Wprost powiedział, że chce stworzyć nowe ugrupowanie.

P. Piętka
http://ww6.tvp.pl/2857,20070625516578.strona



kaspric - Pon Cze 25, 2007 11:32 pm
"Satysfakcji nie kryje szef śląskiej PO Tomasz Tomczykiewicz"

Co za idiota. PO po prostu chce stracić na własne życzenie chyba największy bastion w regionie, czyli Gliwice.




salutuj - Wto Cze 26, 2007 7:47 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Czw Lip 05, 2007 10:04 am
mysle ze to poklosie wojny Tomczykiewiocza z Moszynskim:



Afera w śląskiej PO

Tomasz Tomczykiewicz, poseł i szef PO na Śląsku podpisał projekt „umowy o współpracy na rzecz regionu” z klubem Lewicy i Demokratów w Sejmiku województwa śląskiego oraz SLD. – To pakt z diabłem. Zrobił to bez naszej zgody i wiedzy – ocenia Ewa Więckowska, posłanka PO z Gliwic. – Z inicjatywą wyszła Platforma – przyznał „Rz” Zbyszef Zaborowski, lider SLD.

Umowa jest tajemnicą poliszynela. Choć Tomczykiewicz podpisał ją w poniedziałek, Zarząd PO dotychczas nie wydał w tej sprawie komunikatu. Ewa Więckowska jest oburzona: – Rada regionu PO nie wiedziała o tym porozumieniu, a zarząd PO na Śląsku musiał ją zaakceptować post factum.

Oficjalnie, umowa ma dotyczyć współpracy w Sejmiku. Podpisał ją jednak Tomasz Tomczykiewicz i Zbyszek Zaborowski, którzy z sejmikiem nie mają nic wspólnego. Są liderami partii. – I tak ją właśnie podpisaliśmy, jako szefowie partii na Śląsku – przyznał Zaborowski. Trzecim, który podpisał dokument był Michał Czarski, były marszałek województwa z SLD. Obecnie tworzy w sejmiku klub radnych LiD.

Jak dowiedziała się „Rz” umowa o współpracy jest oparta na uchwale przygotowanej przez SLD w poprzedniej kadencji, kiedy rządził Czarski. Mówi o pomysłach na rozwój Śląska do 2020 r. – Nasza umowa obowiązywać będzie na pewno do końca kadencji sejmiku – twierdzi Zaborowski.

Martyna Starc, rzeczniczka śląskiego PO i radna w sejmiku mówi o umowie: – Chodzi o forsowanie najważniejszych dla regionu priorytetów.

PO ma w sejmiku 17 radnych, wraz z LiD - 25, a więc większość (sejmik liczy 48 radnych). Dzięki umowie będzie mogła forsować wszystko. Od dawna mówi się, że Tomczykiewicz chciał zostać marszałkiem, ale tydzień temu nie udało się odwołać jego nieskrywanego przeciwnika Janusza Moszyńskiego, również związanego z Platformą. Już wtedy radni PO dzięki wsparciu kolegów z lewicy na tej samej sesji pozbawili PiS najważniejszych funkcji w sejmiku, w tym wiceprzewodniczącego sejmiku i przewodniczących oraz wiceprzewodniczących wszystkich komisji. Od tego czasu mówiło się o coraz większej sympatii między radnymi PO i LiD.

Donald Tusk ma spotkać się w Warszawie ze śląskimi parlamentarzystami. – Jeśli jeszcze nie wie o tym porozumieniu, to go o tym poinformujemy – zapewnia Więckowska. Przez sekretariat partii poprosiliśmy o komentarz. Tusk nie odpowiedział.

Również Tomczykiewicz nie odbierał naszych telefonów.



Safin - Czw Lip 05, 2007 10:41 am
Jak po czasie oceniacie Czarskiego?

===a politycy nic tylko sobie graja w gierki strategiczne. Euro nam umiera, wszedzie syf a ci grrrr



salutuj - Czw Lip 05, 2007 11:54 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



salutuj - Sob Lip 07, 2007 7:42 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Sob Lip 07, 2007 7:51 am
Sio muchy od mojego stołka



absinth - Sob Lip 07, 2007 11:03 am
tez mam nadzieje, ze im sie uda

a swoja droga wie ktos cos wiecej o tym Sekule? z tych info rasowych tez nie wyglada zle, ale to tylko info prasowe



Kris - Śro Lip 11, 2007 9:08 pm
Samorządowa Inicjatywa Obywatelska...

.. tak nazywa się klub radnych wojewódzkich stworzony przez marszałka Janusza Moszyńskiego. Oficjalną nazwę i plan działania nowopowstałego klubu marszałek przedstawił podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej.


(fot. arch.)

Moszyński chce by w jego klubie znalazło się jeszcze co najmniej dwoje radnych. To pozwoliło by mu na uzyskanie stabilnej większości w sejmiku. Marszałek poinformował że dwie osoby podjęły już decyzję o przejściu do nowoutworzonego klubu, ale nie chciał zdradzić ich nazwisk, ani nawet przynależności partyjnej.

Maciej Lesnik
http://ww6.tvp.pl/2857,20070711523245.strona



miglanc - Śro Lip 11, 2007 10:03 pm
Slaska PO to porazka. Po kandydaturze Szpyrki nic dobrego nie mozna sie spodziewac po lokalnych dzialaczach tej partii. Rozlam w PO to katastrofa dla regionu. Bedzie marszalek bez zaplecza politycznego, bez poparcia duzych ogolnokrajowych partii, bez wiekszosci w sejmiku. To jest bardzo, ale to bardzo niedobre.



Wit - Wto Sie 21, 2007 6:43 pm
Katowicki PiS chce ulicy dla twórcy "Misia"

Przemysław Jedlecki2007-08-20, ostatnia aktualizacja 2007-08-20 20:39



Działacze PiS-u z Katowic chcą, żeby w mieście pojawiła się ulica Stanisława Barei. - Działając w skrajnie trudnych warunkach cenzury i biedy materialnej komunizmu, potrafił stworzyć własny niepowtarzalny styl - wyjaśnia Piotr Pietrasz, radny PiS-u.

Stanisław Bareja, twórca takich filmowych hitów jak: "Miś", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?", "Nie ma róży bez ognia" czy seriali "Zmiennicy" oraz "Alternatywy 4", patronuje ulicy w warszawskiej Białołęce, ma też swoje rondo w Krakowie. Ulicy dla Barei chcą teraz także działacze PiS-u z Katowic. Jednym z orędowników tego pomysłu jest Piotr Pietrasz, radny tej partii. To znawca twórczości reżysera, bo zanim został radnym, publikował m.in. w "Jaworznickim Sokole" i spory tekst poświęcił komedii "Miś". - To wyjątkowo złośliwa parodia socjalizmu, zaliczana przez krytyków do nurtu kina moralnego niepokoju. Mamy tu liczne i chytrze zakamuflowane ataki na ikony PRL-u - napisał Pietrasz.

Oprócz reżysera radni PiS-u chcą też w ten sam sposób uhonorować publicystę Józefa Mackiewicza oraz Janusza Zajdla, pisarza science fiction. Pietrasz przyznaje, że to pierwsza oficjalna i pisemna inicjatywa klubu radnych PiS-u od zeszłorocznych wyborów samorządowych.

Na razie nie wiadomo, które ulice miałyby nosić imiona tych osób. - Czekamy na spis miejsc, które jeszcze nie mają nazwy - dodaje radny. Jego zdaniem nie musi być tak, że w Katowicach swoje ulice mają mieć tylko osoby związane ze Śląskiem. - Bareja to przecież twórca, który zasługuje na uhonorowanie w skali krajowej - dodaje. Zaprzecza, że klub PiS chce w ten sposób zyskać popularność. - Sądzę, że zwolennicy Barei są sympatykami różnych partii. Trudno powiedzieć, czy ktoś z nich będzie głosować na PiS. Może ktoś doceni nasz gest, ale nie będzie to radykalnie znacząca grupa wyborcza - mówi Pietrasz.

Pomysł na miarę możliwości

"Prawo i Sprawiedliwość posiada program realnych zmian w mieście służących nie tylko usprawnieniu samorządu, ale przede wszystkim poprawie warunków życia mieszkańców" - ogłosił przed wyborami do rady miejskiej katowicki PiS. Po kilku miesiącach radni z tej partii dają nam pierwszy pomysł, który wypełnia tę deklarację. A kto nie wie, po co PiS-owi Bareja w Katowicach, wyjaśniam, co następuje: "Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten pomysł? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest pomysł na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym pomysłem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo. I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest pomysł społeczny, który sobie zgnije do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi? Protokół zniszczenia...".

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice



Wit - Wto Sie 21, 2007 6:43 pm
Katowicki PiS chce ulicy dla twórcy "Misia"

Przemysław Jedlecki2007-08-20, ostatnia aktualizacja 2007-08-20 20:39



Działacze PiS-u z Katowic chcą, żeby w mieście pojawiła się ulica Stanisława Barei. - Działając w skrajnie trudnych warunkach cenzury i biedy materialnej komunizmu, potrafił stworzyć własny niepowtarzalny styl - wyjaśnia Piotr Pietrasz, radny PiS-u.

Stanisław Bareja, twórca takich filmowych hitów jak: "Miś", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?", "Nie ma róży bez ognia" czy seriali "Zmiennicy" oraz "Alternatywy 4", patronuje ulicy w warszawskiej Białołęce, ma też swoje rondo w Krakowie. Ulicy dla Barei chcą teraz także działacze PiS-u z Katowic. Jednym z orędowników tego pomysłu jest Piotr Pietrasz, radny tej partii. To znawca twórczości reżysera, bo zanim został radnym, publikował m.in. w "Jaworznickim Sokole" i spory tekst poświęcił komedii "Miś". - To wyjątkowo złośliwa parodia socjalizmu, zaliczana przez krytyków do nurtu kina moralnego niepokoju. Mamy tu liczne i chytrze zakamuflowane ataki na ikony PRL-u - napisał Pietrasz.

Oprócz reżysera radni PiS-u chcą też w ten sam sposób uhonorować publicystę Józefa Mackiewicza oraz Janusza Zajdla, pisarza science fiction. Pietrasz przyznaje, że to pierwsza oficjalna i pisemna inicjatywa klubu radnych PiS-u od zeszłorocznych wyborów samorządowych.

Na razie nie wiadomo, które ulice miałyby nosić imiona tych osób. - Czekamy na spis miejsc, które jeszcze nie mają nazwy - dodaje radny. Jego zdaniem nie musi być tak, że w Katowicach swoje ulice mają mieć tylko osoby związane ze Śląskiem. - Bareja to przecież twórca, który zasługuje na uhonorowanie w skali krajowej - dodaje. Zaprzecza, że klub PiS chce w ten sposób zyskać popularność. - Sądzę, że zwolennicy Barei są sympatykami różnych partii. Trudno powiedzieć, czy ktoś z nich będzie głosować na PiS. Może ktoś doceni nasz gest, ale nie będzie to radykalnie znacząca grupa wyborcza - mówi Pietrasz.

Pomysł na miarę możliwości

"Prawo i Sprawiedliwość posiada program realnych zmian w mieście służących nie tylko usprawnieniu samorządu, ale przede wszystkim poprawie warunków życia mieszkańców" - ogłosił przed wyborami do rady miejskiej katowicki PiS. Po kilku miesiącach radni z tej partii dają nam pierwszy pomysł, który wypełnia tę deklarację. A kto nie wie, po co PiS-owi Bareja w Katowicach, wyjaśniam, co następuje: "Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten pomysł? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest pomysł na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym pomysłem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo. I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest pomysł społeczny, który sobie zgnije do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi? Protokół zniszczenia...".

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice



babaloo - Wto Sie 21, 2007 7:40 pm
Mistrz Bareja jak ulał pasuje do współczesnych Katowic

Czy tylko mnie się wydaje, że radni z wielką pompą zajmują się sprawami trzeciorzędnymi



Wit - Wto Sie 21, 2007 8:35 pm
Słomianego "misia" postawić na spornym parkingu przy Urzędzie Miasta, a samą Młyńską zmienić na Alternatywy



Kris - Wto Sie 21, 2007 8:44 pm
widać radni PIS z Katowic dobrze sie bawią nadając nowe nazwy ulicom.
Zresztą u nas dużo jest takich przykładów jak w filmach Barei.
Dworzec PKP zamiast umyć, chce się burzyć.
Dworzec miedzynarodowy na Sądowej.
Sprzedaz warzywek etc...

co nam pozostaje - tylko się śmiać



absinth - Wto Sie 21, 2007 9:20 pm

Mistrz Bareja jak ulał pasuje do współczesnych Katowic

Czy tylko mnie się wydaje, że radni z wielką pompą zajmują się sprawami trzeciorzędnymi


mamy przeciez sezon ogorkowy...



salutuj - Wto Sie 21, 2007 9:26 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Śro Sie 22, 2007 6:10 pm
Władze Katowic: szoruj, babciu, do kolejki
Anna Malinowska2007-08-21, ostatnia aktualizacja 2007-08-21 21:23



Ludzie starsi i niepełnosprawni nie muszą fatygować się do urzędu, żeby wymienić stary dowód osobisty. Przyjadą do nich nasi urzędnicy po pracy - reklamowały się w telewizji władze Katowic. Sprawdziliśmy - może przyjadą, ale dopiero w przyszłym roku i to nie do każdego.

Grzegorz Skorupa, zastępca naczelnika wydziału spraw obywatelskich, chwali usprawnienia, jakie dla chorych i starszych mieszkańców przygotował urząd. - Pracownik jedzie do takiej osoby z wydrukowanym formularzem. Chory musi go tylko podpisać. No i wcześniej zrobić sobie zdjęcia - opowiada.

Tymczasem zadzwonił do nas 76-letni pan Zygmunt, mieszkaniec Ligoty. Autobusem do centrum jedzie się stąd nawet pół godziny. - Zadzwoniłem z prośbą, że chcę jak wszyscy wymienić dowód osobisty. Zostałem potraktowany jak intruz - żali się pan Zygmunt, który od ponad 20 lat cierpi na chorobę Parkinsona. Rzadko opuszcza swoje mieszkanie. Siedzieć może góra pół godziny, chodzić kilka minut. - Urzędnicy powiedzieli, żeby mnie ktoś przywiózł. Mówię, że nie bardzo ma kto. W zamian usłyszałem: "A kto panu jeść podaje?". Tłumaczę, że nawet jak znajomi taksówkę wezmą, to ja nie będę w stanie wejść do urzędu. No to powiedzieli, że mogą mnie wnieść - opowiada pan Zygmunt.

Wykręciliśmy jeden z numerów, pod którymi można uzyskać informacje o dowodach: - Jestem opiekunką starszej pani. Ma problemy z chodzeniem, większość czasu spędza w łóżku. Jak mogę pomóc jej wymienić dowód?

- Proszę panią przywieźć.

- Nie mam jak.

- No to trudno. Może pani próbować ubiegać się o wizytę domową. A na to są raczej marne szanse. Wniosków jest tak dużo, że w tym roku na pewno nie zdążymy.

Co na to naczelnik Skorupa? - Mamy wiele przypadków, kiedy starszym osobom po prostu nie chce się jechać. Nasi pracownicy często informują, że osoba, która zamawia wizytę domową, świetnie się czuje, jest energiczna i wcale nie jest przykuta do łóżka - podkreśla Skorupa.

Urząd dla osób starszych i inwalidów uruchomił osobną kolejkę. Zapotrzebowanie jest tak duże, że powstał drugi ogonek. - Mamy zbyt mało pracowników - tłumaczy Skorupa.

Stare dowody tracą ważność od nowego roku, chociaż coraz częściej mówi się o przedłużeniu tego terminu.


Kolejka do wymiany dowodów osobistych w katowickim magistracie
Fot. Marcin Tomalka / AG



d-8 - Czw Sie 23, 2007 7:00 am
sami sobie wszyscy winni tego stania!
nie ma co sie umartwiac nad soba!
ja tez mialem stara zielona ksiazeczke i wymienilem 3 lata temu. juz wtedy byly terminy podane do kiedy nalezy wszystko wymienic wiec zostawianie na ostatnia chwile sie odbija teraz. moze co niektorzy sie naucza czegos na przyszlosc, albo i nie...



macu - Czw Sie 23, 2007 7:09 am
Winni albo i niewinni. Ja będę musiał tam stać, bo nowy dowód zaczyna się łamać na łączeniu. Bankowcy mówią, że takich przypadków jest więcej. No ale oczywiście to nikły procent ogółu. Jednak winny się nie czuję.
A w artykule jest mowa o starych i niepełnosprawnych i można założyć ,że 2-3 lata temu ci ludzie byli tak samo starzy i zniedołężniali i jednak należy im zapewnić możliwość wymiany. Umówmy się, że nie jest ona ich "widzimisię". W Gdańsku skuterkami jeżdżą dwójki urzędników i wymieniają dowody u takich osób. A u nas się nie da.



absinth - Czw Sie 23, 2007 7:40 am

Winni albo i niewinni. Ja będę musiał tam stać, bo nowy dowód zaczyna się łamać na łączeniu. Bankowcy mówią, że takich przypadków jest więcej. No ale oczywiście to nikły procent ogółu. Jednak winny się nie czuję.

mysle jednak, ze zarowno w artykule jak i d-8 nie chodzilo o Ciebie i takie przypadki ale o tych ludzi, ktorzy dwa lata temu wiedzac o tym, ze wymiana bedzie konieczna postanowili zrobic to w ostatniej chwili. W koncu jak sie czlowek spiszy to sie diabel cieszy...


A w artykule jest mowa o starych i niepełnosprawnych i można założyć ,że 2-3 lata temu ci ludzie byli tak samo starzy i zniedołężniali i jednak należy im zapewnić możliwość wymiany. Umówmy się, że nie jest ona ich "widzimisię". W Gdańsku skuterkami jeżdżą dwójki urzędników i wymieniają dowody u takich osób. A u nas się nie da.

to o czym piszesz to jedno bo istotnie, moznaby wykazac wieksza troske o ludzi, ktorzy rzeczywiscie nie sa w stanie sami zlozyc wniosku w urzedzie

inna sprawa to to, ze gdyby z takim wnioskiem wystapili wczesniej a nie na ostatnia chwile to i kolejki by byly mniejsze i latwiej by bylo obsluzyc w domach tych ktorzy rzeczywiscie nie moga, bo nie bylo by to takim hurtem jak teraz.

pisze o tym bo tak to akurat wygladalo np u mnie w rodzinie.



Kris - Wto Sie 28, 2007 8:20 pm
Marszałek Janusz Moszyński mówi: SIO
Przemysław Jedlecki
2007-08-28, ostatnia aktualizacja 2007-08-28 20:38

Janusz Moszyński, marszałek województwa, założył Samorządową Inicjatywę Obywatelską. Ma dość partyjnych gierek. Marzy, by po następnych wyborach partie miały jak najmniej do powiedzenia w sejmiku województwa.

Fot. Dawid Chalimoniuk / AG
Marszałek Janusz Moszyński
Już kilka tygodni temu Moszyński zapowiedział, że utworzy Samorządową Inicjatywę Obywatelską. W poniedziałek w pałacu w Pławniowicach odbyło się spotkanie założycielskie organizacji. - Marszałek ma sentyment do tego miejsca - mówi z uśmiechem jeden z jego współpracowników. To tu parę miesięcy temu miała się odbyć konferencja programowa działaczy Platformy Obywatelskiej, którzy dystansowali się od Donalda Tuska, lidera PO, i jego najbliższych współpracowników. Tusk uznał konferencję za próbę rozłamu, a marszałek Moszyński zaczął mieć problemy w partii. Najpierw został zawieszony, a wkrótce potem sam zrezygnował z członkostwa w Platformie.

Do Pławniowic przyjechało ponad dwudziestu prezydentów, starostów, burmistrzów i wójtów. Większość z nich nie była do tej pory związana z żadną partią i reprezentowała własne komitety wyborcze.

Piotr Lewandowski, radny sejmiku, zapowiada, że SIO wystawi kandydatów w następnych wyborach do sejmiku. - Nie widzimy powodu, by region miał być zarządzany za pomocą poleceń partyjnych - mówi.

Wtóruje mu Adam Rams, prezydent Knurowa. Skarży się, że dziś politycy niepotrzebnie ingerują w samorządy.

- Widzę, jak ludzie głosują. Samorządowcy są dla nich bardziej wiarygodni. Tę ich wiarę trzeba teraz przenieść do sejmiku - dodaje Adam Fudali, prezydent Rybnika.

Są jednak samorządowcy, którzy nie ukrywają, że chodzi nie tylko o wybory czy niechęć do partii politycznych. Antoni Szlagor, burmistrz Żywca, przyznaje, że bardzo liczy również na pomoc zarządu województwa przy gminnych inwestycjach.

- Nie taki jest cel tworzenia SIO. Wszystkie decyzje zarządu będą zrozumiałe i czytelne. Deklarowałem to, gdy zostałem marszałkiem, i dziś podtrzymuję - obiecuje Moszyński.

Politycy sceptycznie oceniają wyborcze szanse ugrupowania marszałka. - Partie rzeczywiście mogą zapomnieć o osobach związanych z SIO, ale to żadna strata. Dla działaczy SIO ich własne interesy będą dla nich zawsze ważniejsze niż interes partii - uważa Piotr Zienc (PO), przewodniczący sejmiku. W dodatku samorządowcy wygrywający wybory w swoich gminach wcale nie muszą kandydować do sejmiku. Na pewno nie zrobi tego Szlagor czy Fudali. - Dlatego lista SIO nie ma szans na sukces - uważa Zienc.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4441230.html



Wit - Śro Sie 29, 2007 9:39 pm
Marszałek znów zagrożony odwołaniem
pj2007-08-29, ostatnia aktualizacja 2007-08-29 21:05

Radni sejmiku storpedowali w środę plan marszałka Janusza Moszyńskiego, który chciał pozbyć się z zarządu województwa Sławomira Kowalskiego z PO. W odwecie radni Platformy zgłosili wniosek o odwołanie marszałka.
Moszyński - skłócony z Platformą Obywatelską - chce pozbyć się z zarządu województwa swojego zastępcy, bo stracił do niego zaufanie po tym, jak ten podpisał się pod wnioskiem o odwołanie Moszyńskiego. - Skoro pan Kowalski nie chce pracować z marszałkiem, to ten chciał mu to umożliwić - tłumaczy wniosek Krzysztof Krzemiński, rzecznik marszałka.

Radni PO postanowili bronić Kowalskiego i przegłosowali razem z radnymi LiD-u zdjęcie tego punktu z porządku obrad. Złożyli też wniosek o odwołanie Moszyńskiego. - Utracił zdolność do realizowania jakiegokolwiek programu, ponieważ nie ma poparcia większości sejmiku - mówi poseł Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO.

Rzecz w tym, że do odwołania marszałka trzeba co najmniej 29 głosów. PO i LiD nie mają tylu radnych. - Liczę na to, że w tajnym głosowaniu wiele osób podzieli nasze zdanie - dodaje Tomczykiewicz.

Głosowanie w sprawie marszałka odbędzie się najwcześniej za miesiąc. - To element kampanii wyborczej do Sejmu - ocenia Moszyński.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice



Kris - Czw Wrz 06, 2007 4:58 pm
Chcą do sejmu ...

Śląscy samorządowcy chcą do sejmu.
Decyzję o starcie w wyborach oficjalnie ogłosił prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz. Na karierę parlamentarną chrapkę ma także blisko jedna czwarta radnych wojewódzkich. A to z pewnością nie koniec bo spora część samorządowców z decyzją o starcie wstrzymuje się do ostatniej chwili.

Zygmunt Frankiewicz to jeden z najbardziej znanych śląskich samorządowców. Od 14 lat niepodzielnie rządzi Gliwicami.
Jest doświadczony, popularny i wygląda na to, że... znudzony, przynajmniej polityką lokalną. Prezydencki fotel chce zamienić na poselską ławę.

W wyścigu na Wiejską spotka z pewnością wielu kolegów samorządowców. Do Sejmu wybiera się blisko jedna czwarta obecnych radnych sejmiku śląskiego. Najwięcej, bo sześcioro z Platformy Obywatelskiej, dwóch z PiS. Startować chcą też wszyscy obecni radni PSL. Na razie nie wiadomo, ile miejsc na listach wyborczych zajmą radni LiD-u.

Kilka dni temu pojawiły się także informacje o możliwym starcie w wyborach prezydenta Rybnika Adama Fudalego. Uznany dwa lata temu najlepszym samorządowcem w Polsce, miałby zasilić grono senatorów PiS-u.

Samorządowców najwyższego szczebla Sejm z pewnością nie kusi pieniędzmi. Polski poseł zarabia średnio od 11 do 13 tys. złotych. Prezydent miasta, starosta czy burmistrz - od 8 do 12 tys. zł. Czynnik finansowy może być jednak ważny dla radnych, którzy na samorządowej posadzie zarabiają średnio od 1,5 do 2,5 tys. zł.

W przypadku radnych miejsca w radach zajmą kolejne osoby z list wyborczych, ale w miastach, które stracą burmistrzów czy prezydentów, konieczne będą kolejne, kosztowne wybory.

M. Leśnik, M. Piotrowska
http://ww6.tvp.pl/2858,20070906555658.strona



maciek - Czw Wrz 06, 2007 8:56 pm
A może Pan Uszok by wystartował? Na pewno by się dostał.
Zapraszamy Sołtysa na Wiejską!



miglanc - Czw Wrz 06, 2007 9:33 pm
E niech zostanie. Juz wole p. Uszoka na tym stanowisko niz .... hmm wlasnie kogo?



Bartek - Czw Wrz 06, 2007 9:38 pm
Niech Moszyński startuje na prezia Katowic



kaspric - Nie Wrz 16, 2007 7:42 am
^^ i przeniesie kilka inwestycji do Gl



absinth - Nie Wrz 16, 2007 9:00 am

Niech Moszyński startuje na prezia Katowic

to tak jakby salutuj startował na Prezydenta Krakowa



Wit - Nie Paź 21, 2007 8:46 am


Po co nam taki Sejmik?
19.10.2007
Radni wojewódzcy zerwali wczoraj sesję Sejmiku i przesunęli ją na 7 listopada. Oficjalny powód to brak kworum i trwająca kampania wyborcza; prawdziwy to nieobecność dwóch radnych PiS oraz obawa koalicji rządzącej naszym regionem, że na wczorajszej sesji mogłaby utracić część władzy.

To, co dzieje się w samorządzie naszego regionu zakrawa na skandal. Blisko połowa radnych, wybranych w dobrej wierze rok temu do Sejmiku, chce w tej chwili zostać posłami. Jeśli na przykład z powiatu zawierciańskiego do parlamentu wybrani zostaną Marian Gajda i Piotr van der Coghen, subregion ten nie będzie miał żadnego przedstawiciela we władzach województwa.

- Ja też miałem propozycję startu w wyborach parlamentarnych, ale uważam, że to byłoby nieuczciwe - mówi radny wojewódzki i były prezydent Częstochowy Wiesław Maras.

Wczorajsza sesja, która została zerwana, miała obfitować w polityczne fajerwerki. W programie obrad było m.in. odwołanie dwóch wiceprzewodniczących Sejmiku - Michała Czarskiego z LiD oraz Marcina Kędrackiego z PO. Koalicja wspierająca marszałka Janusza Moszyńskiego chciała też pozbawiać władzy szefów komisji Sejmiku wywodzących się z Platformy Obywatelskiej oraz Lewicy i Demokratów.

Witold Pustułka - Dziennik Zachodni



Wit - Śro Paź 24, 2007 9:17 pm
PiS jest za marszałkiem a nawet przeciw niemu
Przemysław Jedlecki2007-10-24, ostatnia aktualizacja 2007-10-24 22:57



Janusz Moszyński, marszałek województwa, chce, by sejmik głosował w sprawie jego odwołania. Podpisy pod wnioskiem złożyli popierający go radni PiS-u. Wniosek przepadnie, a następny będzie można złożyć dopiero za pół roku. I o to właśnie chodzi Moszyńskiemu
Odwołania Moszyńskiego chce od kilku miesięcy Platforma Obywatelska. Ale nie może tego zrobić na najbliższej sesji 7 listopada, bo sześciu jej radnych właśnie zostało posłami, a jeszcze przed wyborami odszedł do PSL-u przewodniczący sejmiku Piotr Zienc. Radni PO wycofali więc wniosek w tej sprawie. Wiedzą, że jeśli przegrają, to będą musieli czekać pół roku, żeby sejmik ponownie zajął się tym problemem. Wolą więc poczekać, aż powstanie koalicja rządowa PO i PSL-u. - Liczę, że władze PSL-u zobligują działaczy w regionie do porozumienia się z nami - ma nadzieję Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO.

Takiego scenariusza obawia się właśnie Moszyński. Dlatego zależy mu, żeby wniosek o jego odwołanie był głosowany jak najszybciej. Z naszych informacji wynika, że jeśli nie wejdzie pod obrady wniosek PO, to złożą go radni popierający marszałka, w tym radni z PiS-u. - Marszałek poprosił mnie o podpis, więc nie odmówiłem - przyznaje jeden z radnych PiS-u.

Taki scenariusz potwierdza Piotr Lewandowski z klubu radnych Samorządowej Inicjatywy Obywatelskiej stworzonej przez Moszyńskiego. - Odrzucenie wniosku będzie swoistym wotum zaufania dla marszałka - mówi Lewandowski.

Na najbliższej sesji może się też pojawić wniosek Moszyńskiego o powołanie nowego wicemarszałka, ponieważ Sławomir Kowalski (PO) został wybrany senatorem. Z naszych informacji wynika, że będzie nim Marian Ormaniec z PSL-u, dotychczasowy członek zarządu województwa, któremu nie udało się zostać posłem. Jego miejsce w zarządzie zajmie z kolei Jacek Świetlicki, szef klubu radnych PiS-u.
...............................................................................................

Czytając te informacje zastanawiam się, czy oprócz przepychanek Sejmik zajmuje się jeszcze czymś innym



salutuj - Śro Paź 24, 2007 10:36 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Śro Paź 31, 2007 10:29 pm


Czy PiS straci władzę także w śląskim Sejmiku?
dziś
Piotr Zienc, przewodniczący Sejmiku województwa śląskiego, po pięciotygodniowym pobycie w Polskim Stronnictwie Ludowym posypał głowę popiołem i wrócił wczoraj do Platformy Obywatelskiej. W ten sposób ponownie wzrosły szanse PO na odzyskanie władzy w parlamencie naszego regionu. Sam Zienc zachowa też w ten sposób stołek przewodniczącego Sejmiku i ponad 2,5 tysiąca diety miesięcznie. Za chwilę jednak z układu koalicyjnego w naszym regionie może zostać wykluczone Prawo i Sprawiedliwość.

Przypomnijmy, że Zienc, do września znany jako działacz PO, dokonał nieoczekiwanej wolty i wstąpił do PSL. Dwa razy pokazał się nawet w towarzystwie Waldemara Pawlaka. Otrzymał w nagrodę pierwsze miejsce na liście ludowców w rybnickim okręgu wyborczym. Jednak dostał tylko 2284 głosy i mógł tylko pomarzyć o fotelu posła. - Każdy w życiu popełnia błędy - tłumaczy dzisiaj Zienc. - Przechodząc do PSL miałem dobre intencje, ale nic z tego nie wyszło. Teraz, dzięki wyrozumiałości kolegów znowu jestem w Platformie i bardzo się z tego cieszę.

Działacze PO, po sukcesie w wyborach parlamentarnych wahali się, czy przyjmować znowu Zienca. Zadecydowała arytmetyka. - Wielu w życiu błądzi i popełnia pomyłki; tak samo było w przypadku Piotra Zienca. Postanowiliśmy dać mu więc jeszcze jedną szansą - mówi poseł Tomasz Tomczykiewicz, lider PO w wojeództwie śląskim.

Platforma pozostaje w konflikcie z marszałkiem województwa Januszem Moszyńskim. Tymczasem powrót Zienca do PO może oznaczać, że za chwilę zmieni się układ sił w Sejmiku województwa śląskiego. Teraz marszałek nie ma większości i rządzi tylko dzięki temu, że do jego odwołania potrzeba głosów dwóch trzecich Sejmiku, czyli 29 spośród 48 radnych wojewódzkich. Opozycja nie ma tylu głosów, aby odwołać go stanowiska. Po ubiegłotygodniowym spotkaniu liderów śląskich struktur PO - Tomczykiewicza oraz PSL - Mariana Ormańca pojawiła się jednak inna wizja koalicji w naszym regionie. Władzę, wspólnie, mogłyby objąć PO, PSL oraz Samorządowa Inicjatywa Obywatelska, kadłubowe porozumienie czterech radnych wojewódzkich, banitów PO (m.in. Ludgrady Buzek, żony byłego premiera), wspierających marszałka Moszyńskiego. Gdyby takie porozumienie zostało zawarte, do opozycji przeszłoby 16 radnych wojewódzkich PiS, a fotel wicemarszałka straciłby Grzegorz Szpyrka, desygnowany na ten fotel przez PiS. W nowym rozdaniu, zgodnie z nieoficjalnymi ustaleniami, fotel marszałka zachowałby Moszyński, ale jego zastępcy wyłonieni byliby już z nowego klucza. Wyrzucenie z koalicji rządzącej naszym regionem Prawa i Sprawiedliwości będzie oznaczać, że stanowiska mogą stracić protegowani przez tą partię prezes Funduszu Górnośląskiego - Józef Wyciślok, szef Górnośląskiej Agencji Rozwoju Regionalnego - Jarosław Wieszołek oraz prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska - Jerzy Kopyczok.

Witold Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Pon Gru 10, 2007 11:58 pm


Czy zarząd województwa śląskiego powinien jeszcze rządzić?
.
Po aresztowaniu wicemarszałka województwa śląskiego - Grzegorza Sz. i wcześniejszym wyborze na senatora drugiego z wicemarszałków - Sławomira Kowalskiego, zarząd województwa śląskiego, jako jedyny w Polsce, pracuje w okrojonym, 3-osobowym składzie.

Tymczasem zgodnie z ustawą samorządową powinien on liczyć pięć osób. Według prawników taka sytuacja może być podstawą do wprowadzenia w naszym regionie zarządu komisarycznego. Decyzję w tej sprawie może podjąć wojewoda śląski.

- Ustawodawca w tej sprawie wypowiada się jasno - mówi prof. Czesław Martysz z Uniwersytetu Śląskiego, specjalista od prawa samorządowego. - Jeśli zarząd działa w okrojonym składzie, musi być wniosek o jego rozszerzenie.

Sprawdziliśmy; marszałek Janusz Moszyński w ubiegłym tygodniu złożył na ręce przewodniczącego Sejmiku wniosek o uzupełnienie zarządu. Będzie on głosowany na najbliższej sesji, zaplanowanej na jutro.

- Wniosek Moszyńskiego wpłynął na moje ręce w miniony piątek o godzinie 15.53 - mówi z zegarmistrzowską precyzją Piotr Zienc, przewodniczący Sejmiku. - Moim zdaniem jest on jednak nieprawomocny, bo zgodnie z ustawą powinien zawierać nazwisko kandydata na nowego wicemarszałka, a ja we wniosku nie odnalazłem żadnej propozycji personalnej.

Tymczasem Urząd Marszałkowski twierdzi, że w tej sprawie wszystko jest w porządku.

- Złożyliśmy wniosek o uzupełnienie składu zarządu w odpowiednim czasie - wyjaśnia Krzysztof Krzemiński, rzecznik marszałka województwa śląskiego. - Wcale nie mamy obowiązku wskazania nazwisk konkretnych osób na wakujące stanowiska.

Jak zapewnia Krzemiński zarząd pracuje w najlepsze, choć jego członkom przybyło pracy. Wicemarszałek Grzegorz Sz. nadzorował bowiem pracę służby zdrowia, edukacji oraz kultury. Teraz jego zadania muszą przejąć koledzy z zarządu - Jarosław Kołodziejczyk zajmuje się więc opieką zdrowotną, Marian Ormaniec edukacją, a sam marszałek Moszyński - kulturą.

- Wszystko działa jak najlepiej i nie ma żadnych symptomów wskazujących na paraliż pracy zarządu - mówi Krzysztof Krzemiński.

Przypomnijmy, że po podpisaniu umowy między PO, PSL, Prawicą Rzeczypospolitej wspieranej przez Lewicę i Demokratów samorządowy zarząd województwa, bez żadnych kruczków prawnych, może zostać odwołany na sesji w pierwszych dniach stycznia przyszłego roku.

Witold Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni
.................................
takiego "zabawnego" Sejmiku nie pamiętam



Wit - Śro Sty 09, 2008 1:00 pm
Janusz Moszyński odwołany z funkcji marszałka
pap2008-01-09, ostatnia aktualizacja 2008-01-09 12:05



Sejmik Województwa Śląskiego odwołał w środę Janusza Moszyńskiego ze stanowiska marszałka. Oznacza to jednocześnie odwołanie całego zarządu województwa.

Za uchwałą w sprawie odwołania marszałka głosowało 32 radnych, a 15 było przeciw. Za odwołaniem opowiedzieli się radni PO, PSL, LiD i Prawicy Rzeczypospolitej oraz - na co wskazuje sejmikowa arytmetyka - dwóch radnych PiS, choć klub ten deklarował sprzeciw wobec odwołania marszałka.

Moszyński odszedł z PO kilka miesięcy temu po wewnątrzpartyjnym konflikcie i stanął na czele własnego klubu w sejmiku. Radni PO już wcześniej próbowali go odwołać, ale brakowało im niezbędnej do tego większości.

Nowy zarząd województwa ma być powołany w sobotę. Na jego czele ma stanąć kandydat PO.



absinth - Śro Sty 09, 2008 2:44 pm
no to jestem ciekaw kogo PO desygnuje...



Safin - Śro Sty 09, 2008 8:40 pm
osobiście podsumowywuję działania Pana Marszałka Moszyńskiego na duży +

Silnie pomagał przy mniejszych ale istotnych eventach jak choćby OFF Festiwal w Mysłowicach, starał się powalczyć o najistotniejsze sprawy [inwestycja Brazylijskiej firmy lotniczej] oraz angażował się w inne kwestie, jak choćby sprawa ustawy aglomeracyjnej.

Poza tym wypowiadał się całkiem sensownie



salutuj - Śro Sty 09, 2008 8:46 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Safin - Śro Sty 09, 2008 9:22 pm
na plus - wybór Leszka Jodlińskiego na szefa MŚ [wg GW]



Wit - Śro Sty 09, 2008 9:29 pm
ciekawe, jak PO i nowy zarząd będzie zapatrywał się dalej na sprawę Stadionu Śląskiego...



Bartek - Śro Sty 09, 2008 9:58 pm
No i na KSSE, lotnisko i przyciąganie inwestorów...



Wit - Czw Sty 10, 2008 4:14 pm


Kto zostanie nowym marszałkiem województwa śląskiego?
dziś
Janusz Moszyński nie jest już marszałkiem województwa śląskiego. W trybie natychmiastowym został od dzisiaj pozbawiony także prawa wstępu do swojego gabinetu. To przypadek bez precedensu. Jego następcę poznamy w najbliższą sobotę.

Polowanie na Moszyńskiego trwało od ponad roku. W końcu głosami radnych Platformy Obywatelskiej, LiD-u, PSL-u, Prawicy Rzeczypospolitej oraz Prawa i Sprawiedliwości wczoraj go odwołano. Spośród 47 radnych obecnych na głosowaniu za odwołaniem marszałka głosowały 32 osoby, czyli o trzy więcej niż wymaga ustawa samorządowa. PiS-owcy - Jan Borzymski i Witold Naturski, którzy zagłosowali za odwołaniem Moszyńskiego, zostali karnie usunięci z klubu radnych tego ugrupowania.

- Moi adwersarze wreszcie dopięli swego - mówił wczoraj Moszyński. - Odchodzę jednak z podniesionym czołem, bo uważam, że mojemu następcy oddaję województwo w znakomitej kondycji.

Innego zdania są przeciwnicy byłego marszałka. Twierdzą, że nie radził sobie na stanowisku i doprowadził do skłócenia wewnątrz sejmiku.

- Trzeba było wreszcie kiedyś przerwać tę patologiczną sytuację - mówi Tomasz Tomczykiewicz, lider śląskiej Platformy Obywatelskiej. - Jesteśmy zbyt wielkim i zbyt poważnym województwem, aby pozwolić sobie na funkcjonowanie słabego marszałka i dziwacznej koalicji, która go wspierała.

Razem z Moszyńskim odwołany został cały zarząd województwa, w tym jego najbliższy współpracownik - Jarosław Kołodziejczyk. Do czasu wyboru nowego zarządu, sejmik będzie reprezentował jeden z członków zarządu - Marian Ormaniec z PSL. Odwołani samorządowcy przestrzegają, że gdyby wybór nowego marszałka się przedłużał, regionowi grozi paraliż decyzyjny i poważne konsekwencje. Jeden członek zarządu nie może bowiem podejmować decyzji.

3 radnych kandyduje do objęcia fotela marszałka. Są to: Gabriela Lenartowicz, Bogusław Śmigielski i Adam Zdziebło

Wczorajsza sesja Sejmiku Województwa Śląskiego, po odwołaniu marszałka Janusza Moszyńskiego została przerwana, a drugą jej część przeniesiono na najbliższą sobotę, kiedy to ma zostać wybrany nowy lider samorządu naszego regionu.

Zwłoka z wyborem nowego marszałka województwa wynika z faktu, że Platforma Obywatelska jeszcze nie wie, kto nim zostanie, nie podjęła też decyzji o kształcie nowej koalicji, która rządzić będzie naszym regionem.

Jedno jest pewne; lider śląskiej Platformy Obywatelskiej obiecał grupie radnych swojego ugrupowania, że nowy marszałek zostanie wyłoniony z grona radnych. W tej chwili w grę wchodzą trzy kandydatury. Najpoważniejsza z nich to propozycja powołania na fotel marszałka szefowej Klubu Radnych wojewódzkich Platformy Obywatelskiej - Gabrieli Lenartowicz, 47-letniej prawniczki, która jest obecnie sekretarzem powiatu raciborskiego. Gdyby została wybrana, byłaby pierwszą w historii Śląska kobietą na tym stanowisku. Dwie inne kandydatury to 34-letni Adam Zdziebło z Żor, także prawnik i samorządowiec oraz - co jest niespodzianką - 50-letni Bogusław Śmigielski, lekarz laryngolog z Jaworzna.

- Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam, że ktoś z tej trójki zostanie nowym marszałkiem - mówi dyplomatycznie poseł Tomczykiewicz. - Wszystko w tej sprawie będzie jasne już w najbliższy piątek. Najpierw bowiem spotka się zarząd partii, a potem odbędzie się posiedzenie Rady Regionalnej PO, na której zapadnie ostateczna decyzja co do nowego marszałka.

Platforma Obywatelska, która ma w Sejmiku Województwa Śląskiego jedynie 17 mandatów będzie jednak musiała podzielić się władzą z koalicjantami. Pewnikiem jednym z nich, podobnie jak na szczeblu krajowym, zostanie Polskie Stronnictwo Ludowe, a na stanowisku wicemarszałka pozostanie w ten sposób Marian Ormaniec. Największy problem będzie z Lewicą i Demokratami. W zamian za poparcie wniosku o odwołanie marszałka Janusza Moszyńskiego formacja ta domaga się bowiem dla siebie miejsca w przyszłym zarządzie województwa. Platforma nie za bardzo chce się na to zgodzić. Presja ze strony lewicy jest jednak ogromna i przewodniczący Tomasz Tomczykiewicz pewnie będzie musiał dotrzymać wcześniej danego słowa.

Na miejsce w zarządzie liczy też Piotr Spyra z Prawicy Rzeczypospolitej. Nie jest jednak wykluczone, że zostanie on np. przewodniczącym Sejmku, co wiąże się z pewnym prestiżem i... służbowym samochodem.

Liderzy śląskiej Platformy Obywatelskiej nie ukrywają, że będą tak chcieli ułożyć skład nowego pięcioosobowego zarządu, aby mieć w nim większość, czyli trzech przedstawicieli. Czy będzie to możliwe? Przekonamy się w najbliższą sobotę.

Głosowali wbrew partyjnej dyscyplinie

Za odwołaniem marszałka Janusza Moszyńskiego, wbrew uchwalonej dyscyplinie partyjnej, głosowało wczoraj dwóch radnych wojewódzkich Prawa i Sprawiedliwości - Jan Borzymowski i Witold Naturski.

Za karę zostaną oni relegowani z Klubu Radnych PiS. Naturski ubiegł nawet te zamiary, bo sam złożył rezygnację.

- Wiem, że była dyscyplina partyjna, ale ja głosowałem zgodnie ze swoim sumieniem. Uważam, że Janusz Moszyński był słabym marszałkiem i dlatego opowiedziałem się za jego odwołaniem.

Witold Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Nie Sty 13, 2008 9:55 pm
Lekarz z Jaworzna został nowym marszałkiem
Przemysław Jedlecki2008-01-12, ostatnia aktualizacja 2008-01-13 21:52



Bogusław Śmigielski został nowym marszałkiem województwa. Platformie Obywatelskiej udało się stworzyć koalicję z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i Polskim Stronnictwem Ludowym

Podczas sobotniej sesji sejmiku na Śmigielskiego głosowało 30 radnych, jeden był przeciw, 11 wstrzymało się. Nowy marszałek, wyraźnie zestresowany, wygłosił krótkie przemówienie. Zapewnił, że najważniejszymi sprawami będą dla niego m.in. tworzenie aglomeracji śląskiej, dobre wykorzystanie unijnych dotacji, przyspieszenie remontów dróg, dokończenie modernizacji Stadionu Śląskiego, tak by można tu rozgrywać mecze Euro 2012, promocja regionu oraz inwestycje w Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku.

Niechętnie rozmawiał z dziennikarzami. - Dajcie mi parę dni czasu, porozmawiamy spokojnie na konferencji prasowej - prosił.

Kiedy spytaliśmy go, czy nie ma zbyt małego doświadczenia, żeby kierować regionem, odpowiedział: - Byłem wiceprezesem Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Jaworznie, który służy kilkudziesięciu tysiącom osób. Udało mi się ten zakład wyprowadzić znad skraju bankructwa. Dziś przynosi zyski. Mam więc doświadczenie w zarządzaniu.

- To najlepszy kandydat spośród wszystkich naszych radnych, którzy zasiadają w sejmiku. Jestem pewien, że Śmigielski sprawdzi się na stanowisku i że zarząd województwa będzie sprawnie działał - zachwala wybór Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO.

Jednym z powodów odwołania poprzedniego marszałka - Janusza Moszyńskiego - był jego konflikt z władzami PO. - Nie obawia się Pan, że będzie marszałkiem sterowanym przez PO "z tylnego siedzenia"? - spytaliśmy Śmigielskiego.

- Nie odczuwam żadnych nacisków. Startowałem jednak z listy PO i jestem zobowiązany realizować program tej partii - odpowiedział.

Tomczykiewicz również zapewnia, że żadnych nacisków nie będzie: - Będę szczęśliwy, jeśli już nie będę musiał w ogóle zajmować się tym, co się dzieje w sejmiku. To poprzedni marszałek wymuszał, by się nim zajmować. Teraz jestem już pewien, że nasz program będzie realizowany, że wreszcie uda się wybrać kompetentnych prezesów firm podległych marszałkowi i członków rad nadzorczych tych zakładów.

Sejmik wybrał także zarząd województwa. Zgodnie z przewidywaniami miejsce w nim zachował wicemarszałek Marian Ormaniec z PSL-u. Drugim wicemarszałkiem został Zbyszek Zaborowski, szef SLD na Śląsku. Jego kandydatura była zaskoczeniem dla części radnych PO, którzy woleli widzieć na tym stanowisku radnego LiD-u Mariana Jarosza, członka zarządu w minionej kadencji. Ale PO, która bez głosów radnych LiD-u nie miała szans na odwołanie Moszyńskiego, ostatecznie go poparła.

Nowymi członkami zarządu zostali Mariusz Kleszczewski z PO i Piotr Spyra (w trakcie głosowania jeszcze w Prawicy Rzeczypospolitej), który jeszcze niedawno należał do PiS-u. - To nie jest koalicja naszych marzeń. Problemem tej kadencji jest jednak to, że PO i PiS-owi nie udało się stworzyć stabilnej większości - przyznaje Spyra. - Ale już niedługo zobaczymy, czy tak wiele nas różni.

Tymczasem jeszcze w sobotę władze PR-u usunęły Spyrę z partii. Jej szef Marek Jurek na swoim blogu napisał, że upoważnił Spyrę do rozmów o nowej większości w sejmiku, ale "bez komunistów - koledzy po cichu zrobili dokładnie odwrotnie".

- Dla mnie jest to wyjątkowo przykre, bo Piotra znałem od zawsze jako człowieka dobrych intencji. Może i teraz intencje miał dobre, może winę w znacznym stopniu ponoszą ci, którzy go do tej koalicji zachęcili. Ale przekroczyli najoczywistszą zasadę naszej polityki - dodał Jurek.



Wit - Wto Sty 15, 2008 6:36 pm


Nowy marszałek wybrany
wczoraj
W sejmiku woj. śląskiego powstała nowa koalicja. Kolorowa, egzotyczna, dziwna czy techniczna. W kuluarach przy okazji sobotniej sesji takimi przymiotnikami określano koalicję, która powstała po to, żeby wybrać nowego marszałka i zarząd. Są w niej bowiem zarówno przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, ale również Lewicy i Demokratów oraz Prawicy Rzeczpospolitej.

Z grona swoich radnych kandydata na marszałka wskazała PO. W zamian za jego poparcie musiała się jednak podzielić władzą w zarządzie. Największy kłopot PO miała z LiD. Lewica negocjowała skutecznie, bo funkcja wicemarszałka przypadła Zbyszkowi Zaborowskiemu. Drugim wicemarszałkiem został Marian Ormaniec z PSL.

Zanim to jednak nastąpiło, poznaliśmy nowego marszałka. Jedynym kandydatem był Bogusław Śmigielski, lekarz z Jaworzna. Poparło go 30 radnych, 11 wstrzymało się od głosu, a jeden był przeciw. Zarząd województwa uzupełnili Mariusz Kleszczewski (PO) oraz Piotr Spyra (Prawica Rzeczpospolitej), którego prezes Prawicy Rzeczpospolitej Marek Jurek wykluczył z partii w związku z jego "niedopuszczalnymi działaniami".

--------------------------------------------------------------------------------

Nie odczuwam żadnych nacisków

Z marszałkiem woj. śląskiego Bogusławem Śmigielskim rozmawia Grzegorz Żądło

Po wyborze na marszałka powiedział pan, że najważniejsze dla pana są drogi, modernizacja Stadionu Śląskiego i walka o Euro 2012 w Chorzowie...

Nie ma chyba teraz nic ważniejszego dla Śląska jak Euro 2012, infrastruktura, inwestycje, kultura i zdrowie. Wszystkie te zadania są ogromnie ważne, ale musimy wybrać jakieś priorytety. Trzeba powiedzieć, co jest na danym etapie rozwoju najistotniejsze. Jako kibic oczekuję, że w Chorzowie odbędą się mecze w ramach Mistrzostw Europy 2012. Uważam, że jeśli nie uda nam się do tego doprowadzić, będzie to naprawdę duża strata.

Ma pan małe doświadczenie w samorządzie wojewódzkim. Nie obawia się pan ciężaru odpowiedzialności?

Samorządowcem jestem od 1998 roku. To prawda, że w sejmiku jestem dopiero od 2006 roku. Uważam jednak, że doświadczenie z czasów samorządu powiatowego oraz funkcja, którą wypełniam - prowadzę z dobrym skutkiem zakład opieki zdrowotnej, który obsługuje kilkadziesiąt tysięcy ludzi - pozwolą mi dobrze kierować województwem. Liczę na pomoc kolegów z zarządu.

Pana poprzednik, Janusz Moszyński, nie chciał być marszałkiem sterowanym z tylnego siedzenia...

Nie odczuwam żadnych nacisków. Natomiast zostałem wybrany z konkretnego ugrupowania. Nie jest możliwe, żeby marszałek pochodzący z głównej partii w sejmiku realizował program polityczny i gospodarczy czy wizję rozwoju jakiegoś innego ugrupowania. Jestem skazany na współpracę z Platformą. Chciałbym korzystać z pomocy wszystkich radnych sejmiku. Mam nadzieję, że działając konsekwentnie, uda nam się pogodzić interesy różnych części województwa, które przecież nie jest jednorodne.

Grzegorz Żądło - POLSKA Dziennik Zachodni





mark40 - Czw Sty 17, 2008 9:03 pm
W dzisiejszej wypowiedzi w aktualnościach nowy marszałek podał sprawy priorytetowe dla województwa a mianiowice na poczatku podał
-stadion ślaski
-WPKiW
Nie ukrywam, że mi się to spodobało



Bartek - Pią Sty 18, 2008 8:52 am
Ciekawe które w tej wyliczance jest lotnisko w Pyrzowicach...



Wit - Pon Kwi 21, 2008 9:26 pm
Sto dni marszałka to sto dni Platformy
Przemysław Jedlecki2008-04-21, ostatnia aktualizacja 2008-04-21 22:46



Bogusław Śmigielski, marszałek województwa, chwalił się wczoraj tym, co zrobił podczas pierwszych stu dni swojego urzędowania. Tak naprawdę studniówkę swoich rządów regionem obchodzi Platforma Obywatelska

Bilans nie wypada najlepiej, ale cóż można zmienić w paromilionowym województwie w tak krótkim czasie? Na plus trzeba marszałkowi zaliczyć, że wybrał projektanta dachu nad trybunami Stadionu Śląskiego, przez co podtrzymał w nas nadzieję na goszczenie Euro 2012. Przejął zoo na własne utrzymanie, stara się zwiększyć udziały w Górnośląskim Towarzystwie Lotniczym i broni się przed niekorzystnym przejęciem akcji PKP Przewozy Regionalne.

Na sto dni może wystarczyć. Ale obserwując to, co dzieje się na szczytach naszej regionalnej władzy, nie sposób uwolnić się od myśli o poczynaniach stojącej za marszałkiem Platformy Obywatelskiej. Po tym, jak tej partii udało się odwołać ze stanowiska marszałka swojego poprzedniego protegowanego Janusza Moszyńskiego, szybko zaczęła powtarzać wszystko, za co go krytykowała.

Nawet w bezpośrednim otoczeniu Śmigielskiego nie brakuje osób, które ze wstydem przyznają, że urząd marszałkowski traktowany jest przez niektórych jak urząd pracy. Gabriela Lenartowicz, niedoszła posłanka i była liderka klubu radnych PO w sejmiku, została szefową Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, Jacek Matusiewicz, brat wicewojewody, został wiceprezesem Funduszu Górnośląskiego, a za chwilę ktoś związany z PO zostanie wicedyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy i szefem Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów. Nazwiska kandydatów już krążą po korytarzach.

PO stawia swojego marszałka w niezręcznej sytuacji, bo lada moment ktoś zapyta, czy to naprawdę on tutaj rządzi, czy jest tylko figurantem. A na polityce kadrowej sprawa się nie kończy. Konia z rzędem temu, kto wyjaśni, po co PO zagłosowała przeciwko absolutorium dla poprzedniego zarządu województwa. Jeśli chodziło li tylko o dokuczenie Moszyńskiemu, to przy okazji dostało się też wicemarszałkowi Marianowi Ormańcowi, który zasiadał również w poprzednim zarządzie. Skoro PO uważa, że źle pracował, to dlaczego zgadza się na jego obecność w obecnym kierownictwie?

Odpowiedź kryje się, oczywiście, w politycznych układach. Ormaniec, szef koalicyjnego PSL-u, nie musi martwić się o swoją pozycję, bo bez niego PO sama nie mogłaby rządzić. Dlatego, choć Śmigielskiemu to się nie podoba, nikogo z zarządu nie usunie. Gdy publicznie mówi, że kierowany przez niego zarząd został powołany w drodze porozumienia technicznego, brzmi to jak przyznanie się do bezsilności. Liderzy Platformy, biorąc odpowiedzialność za koalicjanta, na razie niewiele ryzykują, bo do wyborów jest jeszcze daleko. Minęło dopiero sto dni ich rządów. Bardziej ich niż marszałka.



Sto dni marszałka
dziś
Marszałek województwa śląskiego Bogusław Śmigielski świętował wczoraj 100 dni swojej pracy. Chwalił się osiągnięciami, ale trzy miesiące to zdecydowanie za mało, by ocenić jego sukcesy i porażki.

Bogusław Śmigielski przez dwa minione lata był radnym wojewódzkim; ani dobrym, ani złym. Plotkowano o nim jedynie - nieprawdziwie - że jest krewnym ordynariusza sosnowieckiego biskupa Adama Śmigielskiego. W śląskim sejmiku natomiast mało kto zwracał na niego uwagę. Gdy okazało się, że ze wskazania Platformy Obywatelskiej Bogusław Śmigielski ma zostać marszałkiem województwa, zaskoczeni byli nawet jego partyjni koledzy.

- Ta kandydatura początkowo wydawała się nam nieprawdopodobna - mówi jeden z radnych jego macierzystej partii. - Decydujący okazał się jednak w tej sprawie głos szefa Platformy Obywatelskiej w naszym regionie, czyli posła Tomasza Tomczykiewicza.

Śmigielski jak dotychczas popisuje się przede wszystkim pewnością siebie. Jako lekarz laryngolog, wcześniej zastępca kierownika zespolonego zespołu przychodni w Jaworznie, imponuje dotychczas wiedzą i dobrą pamięcią, bo potrafi "z głowy" rzucać cyframi dotyczącymi sytuacji ekonomicznej naszego regionu. Ponoć to zasługa jego długoletniej pracy w samorządzie Jaworzna, gdzie również słynął z perfekcyjnego przygotowania nawet do obrad każdej komisji.

Oponenci mówią o nim, że potrafi być bezdusznie stanowczy i bezwzględny. Na przykład błyskawicznie pozbył się z Urzędu Marszałkowskiego ludzi, którzy wcześniej kojarzeni byli z jego poprzednikiem, marszałkiem Januszem Moszyńskim. Do minusów Śmigielskiego zalicza się też dworski styl rządzenia %07- zamiłowanie do atrybutów władzy. Na przykład na każde spotkanie poza urzędem zabiera ze sobą sztab współpracowników; niektórzy śmieją się nawet, że pod tym względem dorównuje znanemu z lat 70. "Cysorzowi", czyli I sekretarzowi KW PZPR, Zdzisławowi Grudniowi.

Są to jednak opinie zdecydowanie przesadzone.

Faktem jest to, że marszałek Śmigielski w ciągu stu dni rządów zajmował się głównie tym, czego zaniechały poprzednie władze województwa. Sam mówi, że dzięki niemu "Stadion Śląski pozostał w grze o EURO 2012".

- Wyłoniliśmy wreszcie inżyniera kontraktu i wybraliśmy projekt studyjny zadaszenia stadionu - mówi Bogusław Śmigielski. - Dzięki temu wciąż realną perspektywą jest zakończenie budowy Stadionu Śląskiego w 2010 roku.

Obecny marszałek w ciągu stu dni sprawowania władzy zajął się też rozwiązaniem sprawy Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Postanowił wydzielić z jego struktury zoo, które od lat źle wpływało na wynik finansowy spółki.

- Bez tej decyzji problem wciąż by wracał - mówi Śmigielski.

Najważniejszym testem dla marszałka będą jednak decyzje w sprawach gospodarczych. Już teraz na przykład czyni starania, by samorząd województwa śląskiego stał się większościowym udziałowcem Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego, które jest właścicielem lotniska w Pyrzowicach.

Jeśli marszałkowi uda się podwyższyć kapitał zakładowy i wnieść aportem sąsiadujące grunty, stanie się większościowym akcjonariuszem Portu Lotniczego. W praktyce oznaczać to będzie, że rozwój tutejszego lotniska wreszcie może zależeć od władz regionu, a nie od warszawskich notabli.

Witold Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Śro Lip 02, 2008 6:31 pm
Radni pokłócili się o Korfantego
pj2008-07-02, ostatnia aktualizacja 2008-07-02 19:57

Sejmik ogłosił przyszły rok Rokiem Wojciecha Korfantego w województwie śląskim. Ciągle jednak nie wiadomo, jak będą wyglądały obchody.
W przyszłym roku mija 70. rocznica śmierci wybitnego Ślązaka i dlatego radni PiS-u chcieli, by sejmik podjął uchwałę w tej sprawie. Okazało się jednak, że nie mają pojęcia, jak mają wyglądać te obchody i ile to będzie kosztowało. W dodatku radni PiS-u chcieli, by sejmik uchwalił Rok Wojciecha Korfantego na Śląsku, ale jednocześnie zwrócił się do parlamentu, aby uczczono go w całym kraju.

- To dobry pomysł, by podkreślić zasługi Korfantego, ale nie róbmy tego w ten sposób. Nie wiadomo, kto będzie organizował rok, co się ma wydarzyć. Na przygotowanie takich rzeczy trzeba czasu. Przecież co najmniej raz w miesiącu powinna odbywać się jakaś impreza związana z Korfantym - argumentował na środowej sesji sejmiku Witold Naturski (niezrzeszony).

Wtórował mu Krzysztof Stachowicz z PO. - Jeśli ta uchwała ma być poważna, to zróbmy to porządnie. Przecież można zaplanować np. uroczystą sesję historyczną w sejmiku. Wiadomo też, że uchwalenie tego przez parlament może być trudne. Ogłośmy Rok Wojciecha Korfantego tylko w województwie śląskim - apelował Stachowicz.

Swojego pomysłu bronił jednak Czesław Sobierajski z PiS-u. Argumentował, że nie ma większego polityka niż Korfanty. - Niech nas połączy - mówił. W końcu jednak ugiął się i zgłosił poprawkę, by Rok Korfantego był tylko w naszym województwie.

Sejmik zgodził się na to rozwiązanie. Nadal nie wiadomo jednak, jak mają wyglądać obchody. Przygotowanie imprez musi wziąć na swoje barki marszałek województwa.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice



Wit - Śro Lip 09, 2008 10:22 pm
Marszałek chce latać z oszczędności
Tomasz Głogowski2008-07-09, ostatnia aktualizacja 2008-07-09 21:54



Marszałek województwa i jego zastępcy chcą zaoszczędzić na podróżach służbowych. Liczą właśnie, czy nie będzie taniej, kiedy przesiądą się z samochodów i pociągów do samolotów.

Urząd nie chwali się na razie pomysłem na oszczędności, ale marszałek Bogusław Śmigielski zlecił już podległym urzędnikom przygotowanie analizy, czy podróże służbowe samolotami nie byłyby tańsze niż wyjazdy samochodami lub pociągami. Skąd taka dyskrecja? - Marszałek boi się oskarżeń, że poprzewracało mu się w głowie - wyjaśnia jeden z urzędników znających sprawę.

Wiadomo, że kwestia samolotowych wojaży samorządowców pojawiła się przy okazji ostatniej dyskusji o inwestowaniu w małe lotniska, takie jak Muchowiec. Właśnie wtedy marszałek Śmigielski miał rozpytywać o ceny biletów samolotowych na liniach krajowych, głównie do Warszawy, bo stolica to najczęstszy cel wyjazdów służbowych.

Dziś za bilet LOT-u na tej trasie trzeba zapłacić 350 - 450 zł. - Koszt podróży to jedno, drugie to czas. Jeżeli w perspektywie mamy niemal pięciogodzinną podróż samochodem lub pociągiem, albo jedną godzinę lotu do stolicy, kalkulacja jest oczywista - mówi Aleksandra Marzyńska, rzeczniczka marszałka. Zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię: podróż samochodem na spotkania trwające od rana do wieczora, oznacza nieraz konieczność zostania na noc. - Trzeba więc doliczyć koszty noclegu i wziąć pod uwagę kolejny dzień poza urzędem. Przy podróżach samolotem nie byłoby tego problemu - przekonuje Marzyńska. Jednocześnie ucina plotki, że marszałek myśli o wydzierżawieniu lub nawet...kupieniu małego samolotu.

Mało kto wie, że przed wojną śląscy urzędnicy dość często korzystali z samolotów. Województwo było wtedy jednym z udziałowców LOT-u i samorządowcom przysługiwały duże zniżki, nawet do 75 procent.

Dziś urzędnicy mogą o podobnych tylko pomarzyć . Do tego lista kierunków krajowych obsługiwanych przez nasze lotnisko w Pyrzowicach ogranicza się do jednej trasy Katowice - Warszawa.
..................................
heh...w sumie ciekawy pomysł, ale może rzeczywiście postawić na marszałkowski samolocik i Muchowiec ?
Niech kombinuje...byle było wygodnie i jemu i przede wszystkim nam



salutuj - Śro Lip 09, 2008 10:43 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Czw Paź 23, 2008 3:14 pm


M. Ormaniec odwołany przez radnych sejmiku
dziś
Marian Ormaniec nie jest już wicemarszałkiem województwa śląskiego. Po naszym wczorajszym artykule zatytułowanym "Rodzinne szkolenie wicemarszałka" lider ludowców w regionie został odwołany ze stanowiska.

Wczoraj napisaliśmy o tym, jak w należącym do syna Ormańca ośrodku Beskidek w Gilowicach szkolili się pracownicy urzędów pracy. Smaczku dodaje fakt, że Wojewódzki Urząd Pracy nadzorowany był właśnie przez Ormańca. Wcześniej podawaliśmy przykłady nepotyzmu, forowania znajomych i rodziny. Chodzi m.in. o remont mieszkania siostrzeńca z publicznych pieniędzy i dotację dla zespołu prowadzonego przez córkę. - Wiele razy prosiłem go o wyjaśnienie zarzutów, jakie pod jego adresem pojawiały się w prasie. Jego odpowiedzi były albo niepełne albo nieprawdziwe - oświadczył marszałek woj. śląskiego Bogusław Śmigielski.

A co na to były wicemarszałek? Wczoraj szalał. Wtargnął na posiedzenie PO, wydzwaniał po pomoc do wicepremiera Waldemara Pawlaka i straszył dziennikarzy sądem.

Liderowi PSL w naszym regionie nie pomógł nawet telefon z... Moskwy. W Rosji przebywał bowiem akurat wicepremier i szef PSL, Waldemar Pawlak. Przedstawione przez marszałka Bogusława Śmigielskiego argumenty za odwołaniem Ormańca przyjął ze zrozumieniem i spokojem.

Lider ludowców został odwołany przez radnych wojewódzkich przygniatającą większością głosów. Jest spora szansa, że jego miejsce w zarządzie województwa zajmie obecny wicewojewoda - Stanisław Dąbrowa z Pilicy. Ruch należy jednak do ludowców.

Punktu o odwołaniu Ormańca początkowo nie było w programie wczorajszych obrad sejmiku. Gdy jednak w kuluarach pojawił się lider śląskiej Platformy Obywatelskiej, poseł Tomasz Tomczykiewicz, wśród radnych gruchnęła wiadomość o planowanym odwołaniu Mariana Ormańca. Wszystko to za sprawą publikacji we wczorajszym wydaniu naszej gazety. Z jej egzemplarzem niemal nie rozstawał się wczoraj sam najbardziej zainteresowany - były wicemarszałek Ormaniec.

Koalicjanci szybko doszli w jego sprawie do porozumienia. Radni PO i lewicy zadeklarowali, że są gotowi solidarnie poprzeć wniosek o odwołanie wicemarszałka. Informacja ta doszła w końcu do samego Ormańca. Na wieść o planach pozbawienia go stanowiska niemal siłą wtargnął na posiedzenie klubu Platformy Obywatelskiej. - Niczego nam jednak nie tłumaczył, tylko po prostu na nas krzyczał - powiedziała nam jedna z radnych Platformy.

Po chwili wicemarszałek Ormaniec zaczął wykonywać nerwowe telefony. Szybko okazało się do kogo. Na telefon komórkowy marszałka województwa śląskiego, Bogusława Śmigielskiego, zadzwonił z Moskwy... wicepremier Waldemar Pawlak, wypytując o całą sprawę. Rozmowa przebiegła spokojnie. Ponoć wiceszef rządu i lider PSL w naszym kraju ze spokojem przyjął argumenty marszałka.

- Wicemarszałek Ormaniec po prostu utracił moje zaufanie - oświadczył Bogusław Śmigielski.

Następnie na mównicę wkroczył sam Marian Ormaniec. - Co takiego wydarzyło się od rana, że nagle pojawił się wniosek o moje odwołanie? - pytał publicznie marszałka Śmigielskiego. - Przecież tekst, jaki ukazał się o mnie w dzisiejszym wydaniu "Polski Dziennika Zachodniego" jest nieprawdziwy, kłamliwy i inspirowany z zewnątrz przez koalicjantów. Jeśli głosami Platformy zostanę dzisiaj odwołany, konsekwencje tej decyzji mogą przenieść się na relacje koalicji PO-PSL w rządzie - straszył Ormaniec.

W tajnym głosowaniu okazało się jednak, że radni wojewódzcy PO nie przestraszyli się gróźb wicemarszałka. Na 43 głosujących, 27 było za jego odwołaniem, ośmiu było przeciw, a kolejnych ośmiu wstrzymało się od głosu.

Po ogłoszeniu wyników, Ormaniec nie chciał już rozmawiać z mediami.

Na przewrót zapowiada się teraz w śląskim PSL-u. Co prawda jeszcze w niedzielę, na zjeździe w Wiśle, Ormaniec miał ogromne poparcie, ale teraz to się może zmienić.

Wszystko zaczęło się miesiąc temu, gdy zbuntowani ludowcy napisali list do Pawlaka. Opisali w nim przykłady nepotyzmu Ormańca. Jak twierdzi Zygmunt Wilk, jeden ze zbuntowanych, w akcie zemsty za mówienie prawdy, były wicemarszałek odwołał bezprawnie z zarządu w ostatnią niedzielę pięć osób. Oprócz Wilka: Jana Szmydke, Alojzego Gąsiorczyka, Jana Kierasa i Rudolfa Kołodziejczyka. - Ta decyzja jest nieważna, bo niezgodna ze statutem. Nas powołały zarządy powiatowe. Przed głosowaniem nad naszym usunięciem konieczne było zasięgnięcie opinii w powiatach. Tego nie zrobiono - argumentował Zygmunt Wilk.

Konieczne są porządki

Z Tomaszem Tomczykiewiczem, posłem PO i szefem jej śląskich struktur, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Jest pan zadowolony z odwołania wicemarszałka Mariana Ormańca?

Decydujące słowo miał tutaj marszałek Śmigielski. Czara goryczy się w tym przypadku jednak przelała. Odwołanie było jedynym rozsądnym wyjściem z impasu.

Podobno Ormaniec miał szansę odejść z twarzą?

Marszałek Śmigielski proponował mu rano, by sam zrezygnował, ale Ormaniec nie skorzystał z tej propozycji. Jego wybór. Błędy, które popełnił stały się recydywą.

Dlaczego więc tak długo je tolerowaliście?

Ze względu na dobro koalicji z PSL-em. Teraz - podkreślam - także jej nie zerwaliśmy. Ona nadal będzie trwać. Będzie następny wicemarszałek z PSL-u.

Ma pan kogoś konkretnego na myśli?

Świetnie nam się współpracuje z wicewojewodą Stanisławem Dąbrową. To byłby wymarzony kandydat. Ale podkreślam - ruch należy do PSL-u.

A jeśli Ormaniec zaproponuje na wicemarszałka swojego siostrzeńca Mateusza Pindela?

No nie, wolne żarty. Czekamy na poważne propozycje.

Wicemarszałek obsadził wiele poważnych stanowisk rodziną i znajomymi. Co się z nimi stanie?

Jeśli obronią się fachowością, to nie będzie zmian. Tylko to się będzie liczyło.

Aldona Minorczyk-Cichy, Witold Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/913257.html
...............................


I po marszałku
Adam Sierak, 2008-10-22 15:54

Trzęsienie ziemi w Śląskim Urzędzie Marszałkowskim. Marian Ormaniec z PSL nie jest już wicemarszałkiem. Odwołali go radni po ujawnieniu przez Polska Dzienik Zachodni afery dotyczącej szkolenia pracowników wojewódzkiego urzędu pracy w ośrodku Beskidek w Gilowicach koło Żywca. Właścicielem tego ośrodka według gazety jest Wojciech Ormaniec, syn marszałka i podobno zorganizowanie szkolenia właśnie w jego rodzinnym ośrodku było z góry narzucone. Marian Ormaniec zaprzecza i zapowiada, że pozwie autorów artykułu do sądu.

Marian Ormaniec miał powody do niepokoju - utracił zaufanie marszałka Śmigielskiego po prasowych doniesieniach: Piszemy o szkoleniu, jakie Wojewódzki Urząd Pracy zorganizował w ośrodku "Beskidek" w Gilowicach i jak przyznał wicemarszałek ten ośrodek nalezy do jego syna - mówi Aldona Minorczyk-Cichy - Dziennik Zachodni. Wszystko miało się wydarzyć w ośrodku Beskidek. Wicemarszałek Marian Ormaniec swoją decyzją miał pomóc zarobić synowi. Pieniądze, które spłynęły do jego kieszeni pochodziły wprost od podatników.

Zapytałem dzisiaj rano go czy robil takie szkolenie,czy wykonywał, czy też wystawiał fakture ... odpowiedział mi "absolutnie nie" - deklaruje Marian Ormaniec. Atmosfera wzajemnego zaufania jakim dzieli się rodzina Ormańców nie udzieliła się jednak dzisiaj radnym sejmiku wojewódzkiego: Za odwołaniem pana Ormańca z funkcji wicemarszałka głosowało 27 radnych przeciw 8, wstrzymało się 8 - mówi Krzysztof Stachowicz. Tempo w jakim odwołano wicemarszałka Ormańca dziwi sejmikową opozycję: Ten zarząd się sypie. Ten zarząd tak naprawdę nie rządzi województwem. To jest nasza ocena.. .no i zajmuje się własnie bratobójczymi wojnami, a to niestety województwu z całą pewnościa służyć nie może - komentuje sytuację Jacek Świetlicki, z Prawa i Sprawiedliwości.

Jak mowi marszałek, Bogusław Śmigielski, innego rozwiązania niż podziękowanie swojemu zastępcy nie było: Pojawił się zarzut, że wykorzystuje swoje możliwości wpływania na decyzję i na wydawanie pieniędzy. To już nie jest kwestia nepotyzmu.

Wątpliwości nie było też w szeregach innych koalicjantów: Jeśli się ma rządzić sprawnie, jesli ma się mieć wzajemne prawidłowo ułożone relacje no to trzeba tez mieć zaufanie do siebie. Wzajemne - mówi Michał Czarski, SLD.

Były już wicemarszałek Ormaniec to przewodniczący śląskiego PSLu. Na ostatnim zjeździe partii w Katowicach mówił, że partia łapie drugi oddech i wewnętrznie się zmienia.

Osadzona na sztorc chłopska kosa stała się pierwszym godłem ruchu ludowego. Ale zbierając żniwa współrządzenia co raz częściej tą kosą Stronnictwo samo się rani - takiego zdania są politolodzy, m.in. dr Krszysztof Gajdka: Dziwne, że dzisiaj partia dość biernie przygląda się temu jak szczególnie media punktuja ją właśnie za nepotyzm. To jest ciężkie oskarżenie.Opinii publicznej z pewnością się to nie podoba.To szybko przełoży się na sondaże tej partii.

Odwołanie Ormańca nie oznacza końca koalicji sejmikowej. Jak mówia przedstawiciele Platformy fotel wicemarszałka zarezerwowany jest dla kogoś z PSLu. Nieoficjalnie dodają jednak, że raczej spoza radnych sejmiku.

Szczegóły sytuacji, tuż po głosowaniu, w którym odwołano marszałka, w studiu TVS ujawnił Krzysztof Stachowicz z Platformy Obywatelskiej.

http://www.tvs.pl/informacje/5777/



Wit - Wto Lis 04, 2008 9:55 pm
Koalicja się chwieje:



Ormaniec albo nikt
Maciej Leśnik, 2008-11-04 21:40

Ludowcy ponownie zgłoszą na stanowisko wicemarszałka województwa śląskiego Mariana Ormańca. Jeśli Platforma Obywatelska się nie zgodzi PSL wyjdzie z regionalnej koalicji. Ormaniec, szef regionalnych struktur PSL, został odwołany na wniosek marszałka Bogusława Śmigielskiego, który tłumaczył to utratą zaufania do niego. Przywoływał przy tym publikacje prasowe, zarzucające Ormańcowi nepotyzm i wykorzystywanie stanowiska do osobistych celów. Przed dzisiejszymi rozmowami z PO ludowcy zorganizowali konferencję.

Marszałek kontratakuje. Niecałe dwa tygodnie temu oskarżony o nepotyzm Marian Ormaniec, wicemarszałek województwa śląskiego z ramienia PSL drżał o swoją posadę. Nie pomogło. Ormaniec głosami radnych PO stanowisko stracił, a teraz w posadach zadrżała cała rządząca województwem koalicja. PSL zarzuca Platformie zdradę, grozi palcem i zapowiada, że jedynym godnym następcą Ormańca, może być tylko... Ormaniec. PO odpowiada: z byłym wicemarszałkiem nam już nie po drodze.

Dziś pod ostrzałem mediów, ale jeszcze kilkanaście dni temu pod ostrzałem swoich koalicyjnych kolegów z PO, bo to właśnie oni pozbawili Mariana Ormańca posady. Teraz przyszedł czas na rewanż. - Nie my jesteśmy stroną, która skonfliktowała się, która jednostronnie zerwała koalicję, tylko Platforma Obywatelska - stwierdza Marian Ormaniec.

Ormaniec choć o rozpadzie koalicji PO-PSL na Śląsku mówi już w trybie dokonanym, na razie tylko grozi. Ma też już swoją teorię spisku, w której to właśnie lokalni politycy PO graja pierwszoplanowe role... - Podejrzewam, że jednemu z nich obiecano moje stanowisko - mówi Ormaniec.

I przyznać trzeba, że podejrzenia eksmarszałka nie są bezpodstawne. - Jeśli do 14 PSL nie wystawi kandydata akceptowalnego, to będziemy musieli wystawić swojego - stwierdza Tomasz Tomczykiewicz.

Ale ostrze zemsty śląskiego PSL-u dotyka nie tylko koalicjanta. Ludowcy uderzyli też w autorkę artykułów na temat dyskusyjnej działalności byłego marszałka. - Większość z tych doniesień są fałszywe, albo całkowicie nieprawdziwe - uważa Marian Ormaniec.

- Otrzymaliśmy wczoraj pozew od byłego wicemarszałka i odniosę się do tego przed sądem - stwierdza Aldona Minorczyk-Cichy, "Polska Dziennik Zachodni".

Jeszcze zanim sprawa trafi na wokandę, trzeba będzie wybrać nowego wicemarszałka. PSL zapewnia, że swojego kandydata na następcę Ormańca już ma. - Kandydatem naszego ugrupowania na stanowisko wicemarszałka jest w dalszym ciągu Marian Ormaniec - mówi Andzej Pilot, wiceprezes sląskich struktur PSL.

- Po tych wpadkach, które miał podczas swojej działalności nie wyobrażamy sobie dalszej współpracy z Marszałkiem Ormańcem - uważa Tomczykiewicz.

Spór więc trwa. Nie rozwiązały go nawet wieczorne konsultacje w urzędzie marszałkowskim.

Ale specjaliści wątpią, by śląskie przepychanki, zaburzyły koalicyjną sielankę w całym kraju. A paradoksalnie na tym zamieszaniu najbardziej mogą skorzystać właśnie ludowcy. - Ten konflikt oczywiście może się rozlać na całą Polskę, ale on się nie rozleje. Jest to sygnał dla PO, że z PSL-em trzeba się liczyć, bo skoro jest konflikt na dole, za chwile może być na górze - wyjaśnia Krzysztof Gajdka.

Urażony wicemarszałek już poskarżył się Waldemarowi Pawlakowi i to właśnie wicepremier ma być jego ostatnią szansą na pozostanie w lokalnej polityce.

http://www.tvs.pl/informacje/6121/



Wit - Wto Lis 18, 2008 10:25 pm


Wizyta Marszałka Województwa Śląskiego w Nadreni Pln Westfalii
2008-11-18 18:06:48

Zakończyła się wizyta Marszałka Województwa Śląskiego Bogusława Śmigielskiego w Północnej Nadrenii -Westfalii w Niemczech. Jej głównym punktem było uroczyste podpisanie oświadczenia o współpracy, które zakłada kontynuację i rozwój dotychczasowego współdziałania na poszczególnych szczeblach samorządu lokalnego pomiędzy instytucjami gospodarczymi, naukowymi, ekologicznymi, społecznymi i innymi organizacjami działającymi w obydwu regionach. W ramach odwiedzin w regionie partnerskim odbyło się szereg spotkań polskiej delegacji z ministrami i sekretarzami stanu tego landu.

„Rozmowy, jakie przeprowadziliśmy podczas tej wizyty pokazały, jak bardzo podobne są nasze regiony i że problemy, z jakimi się zmagamy, dotyczą zarówno mieszkańców województwa śląskiego, jak i Północnej Nadrenii - Westfalii. Jestem przekonany, że efekty tych spotkań przybiorą formę konkretnej współpracy. Wspólne oświadczenie było ku temu najlepszym impulsem” – mówił marszałek Bogusław Śmigielski podczas spotkania z JĂźrgenem RĂźttgersem premierem Nadrenii Północnej Westfalii.

W trakcie spotkania z Christą Thoben, Minister Gospodarki, Małych i Średnich Przedsiębiorstw Północnej Nadrenii–Westfalii omówione zostały m.in. zagadnienia dotyczące odnawialnych źródeł energii oraz problemy rynku węglowego. Dyskutowano na temat wsparcia dla technologii związanych z odnawialnymi źródłami energii, działań sprzyjających procesom wytwarzania energii przyjaznej środowisku, a także użytkowaniu energii i jej oszczędności. Strona niemiecka zainteresowana była sytuacją górnictwa w województwie śląskim i sposobem finansowania kopalń.

Wzajemne wizyty studyjne w instytucjach kultury, które zaowocują wymianą uwarunkowań organizacyjnych i prawno-administracyjnych dla potrzeb współpracy, a także tworzenie wspólnych projektów na Essen 2010 (w 2010 roku Essen stanie się Europejską Stolica Kultury) były głównymi tematami rozmów polskiej delegacji z Henrichem Grosse-Brockhoff’em, Sekretarzem Stanu ds. Kultury. Województwo Śląskie łączy z niemieckim partnerem wieloletnia współpraca w dziedzinie kultury. Z kolei rozmowy z GĂźnterem Kozlowskim, Sekretarzem w Ministerstwie Budownictwa Transportu i Komunikacji, zdominowały tematy związane z usprawnieniem komunikacji w obszarach metropolitalnych.

Autor:lk
Źródło:Silesia - Region

http://www.gkw24.pl/wiadomosc/123/wizyt ... -westfalii



Wit - Śro Lis 19, 2008 9:13 pm
Stach nowym wicemarszałkiem województwa
dp, pap2008-11-19, ostatnia aktualizacja 2008-11-19 20:41

Adam Stach z PSL-u został nowym wicemarszałkiem województwa śląskiego. Jego kandydaturę zaakceptowali wczoraj radni sejmiku.

Stach ma 55 lat, jest ekonomistą, wykłada w prywatnych wyższych uczelniach, był szefem rady nadzorczej Funduszu Górnośląskiego. Od 1994 roku kierował przedsiębiorstwem badającym sprawozdania finansowe przedsiębiorstw, jest biegłym sądowym w zakresie finansów i rachunkowości oraz doradcą podatkowym.

W PSL-u działa od wielu lat, był m.in. przewodniczącym śląskiej organizacji partii, tracąc tę funkcję po wyborach samorządowych w 2002 roku. Obecnie jest członkiem zarządu wojewódzkiego PSL-u, w regionie pełni też funkcję rzecznika dyscyplinarnego partii. Za wyborem Stacha na stanowisko wicemarszałka głosowało 14 radnych, 12 było przeciw, a 18 wstrzymało się od głosu.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
............
Materiał TVS

http://www.tvs.pl/informacje/6463/



Kris - Wto Sty 13, 2009 6:56 pm
Rok z marszałkiem

Maciej Wąsowicz, 2009-01-13 19:43

365 dni sukcesów na stołku to czas, po którym warto się podsumować. Co uczynił dziś marszałek województwa śląskiego Bogusław Śmigielski. Do swoich sukcesów zaliczył modernizację Stadionu Śląskiego, znakomite wykorzystanie funduszy unijnych, modernizację dróg wojewódzkich oraz budowę boisk dla młodzieży. Do całej beczki miodu więcej niż jedną łyżkę dziegciu wrzucają jego przeciwnicy polityczni i publicyści.

Z minami dalekimi od radosnych i oczyma skierowanymi w jedynie słusznym kierunku trzeba się było podsumować. - Informacja to czas, czas to pieniądz, pieniądz to informacja - stwierdza Bogusław Śmigielski, marszałek województwa śląskiego.

Dlatego, by nie tracić pieniędzy i czasu po roku od objęcia stanowiska marszałek poinformował dziennikarzy o swoich sukcesach. A że więcej znaczy lepiej, to dziennikarze otrzymali długą listę osiągnięć marszałka, na której punkt 6 i 9 pewnie tylko przez przypadek brzmiały identycznie i mówiły o udanej rozbudowie lotniska w Pyrzowicach.

Marszałek pochwalił się też modernizacją stadionu śląskiego, przejęciem od Skarbu Państwa Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, modernizacją dróg i budową boisk z rządowego programu orlik. Jednak to, co miało przekonać dziennikarzy, nie przekonuje jego przeciwników z sejmiku województwa śląskiego. - Stawiam ocenę taką trzy z krechą - mówi Jacek Świetlicki, radny opozycji.

Nie z krechą, a pod krechą osiągnięcia i... kompetencje zarządu - pod przewodnictwem Śmigielskiego - sytuują publicyści. - Na czele stoi laryngolog, któremu znudziło się zaglądanie ludziom do nosa i do gardła. Kulturę oddano w zarząd człowiekowi, którego największym osiągnięciem twórczym jest start w "Milionerach" - wymienia Smolorz.

A nosy, gardła i nawet te najfajniejsze teleturnieje nudzą się znacznie szybciej niż przywileje władzy w postaci takich wozów, których kilka za setki tysięcy złotych podczas swego urzędowania zdążył zakupić marszałek. - Możemy oczywiście jeździć cinquecento, możemy jeździć pandami, ale proszę powiedzieć, jaki jest obraz województwa - oponuje Śmigielski.

O to, żeby ten był dostatni marszałek dbał przed miesiącem w hotelu "Gołębiewski" w Wiśle fundując dwudniowy poczęstunek swoim gościom za 60 tys. zł. Na szczęście to tylko od święta, bo na co dzień szef województwa ma mniej wyrafinowany gust.

Ma też przymioty powszechnie uznawane za zalety. - Jest człowiekiem bardzo punktualnym. Bardzo wcześnie przyjeżdża do pracy. Rozpoczyna od małej czarnej - mówi Jolanta Kizling, sekretarka.

Równie niewielkie, jak poranna kawa i dotychczasowe osiągnięcia są oczekiwania wobec Śmigielskiego. - Żeby chociaż jeden strategiczny, kluczowy projekt, pomysł dla tego regionu zrealizował - uważa dr Tomasz Słupik, politolog.

Bo na razie siedzi - raz na stołku, raz w samochodzie. A powinien wstać i przyspieszyć, tyle, że w dobrym kierunku...
http://www.tvs.pl/informacje/7749/
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 291 wypowiedzi • 1, 2, 3
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •