ďťż
 
[Katowice] Kukurydze i Osiedle Tysiąclecia



d-8 - Śro Wrz 19, 2007 6:20 pm
co do wygody mieszkania w blokach na tauzenie - bylem moze w 12-15 mieszkaniach roznych na tym osiedlu - i powiem tak - ciekawie i ze smakiem urzadzane mieszkanie w tych blokach NICZYM , po prostu niczym nie odstepuje od mieszkan w nowym budownictwie!
a w nowej mieszkaniowce tez bylem w wielu mieszkaniach - i wiecie co - dzis nowa mieszkaniowka jest nowa z zewnatrz i jakosc materialow jest nieco lepsza ( a i to nie zawsze !!! ) natomiast co mnie wielokrotnie zdziwilo to to, ze KOPIUJE sie dokladnie rozklad mieszkan z mieszkaniowki z lat 70-tych i 80-tych !! oczywiscie nie demonizujac na pewno w wielu nowych budynkach mieszkalnych ( nie blokach juz ale chyba przede wszystkich w szeregowcach i tego typu ) rozklad mieszkania moze byc i jest ciekawszy i rozny ( in plus )

sam natomiast teraz mieszkam w bloku z roku 2002 ( we wro ) i rozklad mieszkania jest taki sam jak u mojej kumpeli na Brynowskiej w tych wysokich blokach niedaleko OBI ( tych obitych azbestem )

tak wiec z tą 'wygodą-niewygodą' to tez bym nie przesadzał

a w ogole to temat 'piekna i brzydoty' blokow na tysiacleciu wraca cyklicznie i pewnie jeszcze nie raz powroci.
dziwi mnie natomiast, ze nie rusza nikogo ( nie slysze jakos protestow ) szpetota blokow na Jozefowcu, Osiedlu Witosa, na Zadolu czy na Zagórzu w Sosnowcu, Bończyku w Mysłowicach, bloków kolo makro w Zabrzu, Kopernik w Gliwicach, czy wiele wiele innych azbestowych pustyn na prawde srednio zagospodarowanych i szarych, nijakich... brzydkich po prostu




heniek - Śro Wrz 19, 2007 6:38 pm
Co do nowego budownictwa, to dodam że często zdarza się że jasne przestronne mieszkanie na planie staje norką w rzeczywistości, dzisiaj oglądałem plany 4-pokojowego mieszkania na Dębowych tarasach, w tych wyższych, w kształcie litery U i okazało się że mieszkanie za ponad 500k będzie miało tylko balkon i okno kuchenne na południe (pozostałe okna na północ) i to jeszcze tak śmiesznie ułożone że balkon (wewnątrz litery U tak jakby na _ tej części litery U -stawiam piwo osobie która zrozumie o co mi chodzi ;]) będzie oddalony od zachodniej strony budynku o jakiej 2m co sprawia że słońce w tym mieszkaniu, będzie tam co najwyżej 2-3 godziny w lecie! Kiedyś też widziałem mieszkanie w nowym budownictwie, które było na czwartym piętrze w nowym budynku w którym sufity były na wysokości 3m i... nie było tam wind!! Mówię wam wejście na 4 piętro takiego budynku wcale nie jest takie proste ;]. Tak więc nowe nie zawsze oznacza lepsze.

a co do tego ciągłego narzekania na Tysiąclecie, narzekają z reguły ci którym nie udało się tam znaleźć mieszkania - znam nie omal z autopsij...



caterina - Śro Wrz 19, 2007 8:20 pm
porownałam wiekszosc mieszkan w jakich miałam przyjemnosc byc na Tauzenie do Superjednostki jesli chodzi o układ mieszkan,korytarze,windy sorry ale tu dopiero mozna mowic o niewygodzie.



Kamyk85 - Śro Wrz 19, 2007 8:29 pm
dziwi mnie natomiast, ze nie rusza nikogo ( nie slysze jakos protestow ) szpetota blokow na Jozefowcu, Osiedlu Witosa, na Zadolu czy na Zagórzu w Sosnowcu, Bończyku w Mysłowicach, bloków kolo makro w Zabrzu, Kopernik w Gliwicach, czy wiele wiele innych azbestowych pustyn na prawde srednio zagospodarowanych i szarych, nijakich... brzydkich po prostu




Safin - Śro Wrz 19, 2007 10:28 pm

Witosa ledwo z A4 można dojrzeć,

z tym niestety bardzo przesadziłeś. Witosa z a4 widac niestety. I to bardzo dobrze widać. Spółdzielnie jednak nie widza potrzeby by sie gimnastykować i zrobic cos z duzymi blokami. Mniejsze sa w zasadzie wszystkie juz jako tako poprawione [dominuja joguty oczywiscie].

+ prymitywne bazgroły na ekranach przeciwdzwiekowych-pozdrawiam huliganow i wandali.



heniek - Czw Wrz 20, 2007 5:41 am
brawo kamyk, w piątek możesz wpaść



Kamyk85 - Czw Wrz 20, 2007 6:49 am
Może i się pomyliłem, ale wydawało mi się że Witosa aż tak bardzo nie rzuca się w oczy z A4
A tak btw wracając do kukurydz to z utęsknieniem czekam na chwilę, kiedy zostaną one odnowione



heniek - Czw Wrz 20, 2007 8:26 am
racja, kukurydze są strasznie zaniedbane, podobno była już tam ekipa remontowa, i ostukała cały budynek, ale tych od tynkowania i malowania chyba nikt nie umiał znaleźć. W końcu nie łatwo tak tynkować z wiszącej liny ;]



kickut - Śro Paź 03, 2007 3:58 pm


Chcą zburzyć najpiękniejsze osiedle w Katowicach
(Gazeta Wyborcza, pr/03.10.2007, godz. 14:56)

- Trzeba wyburzyć ten PRL-owski staroć - apelują krytycy najwyższego osiedla w Katowicach, potocznie zwanego Tausenem. - Ściągnąłbym portki temu, co chce zrobić mu krzywdę, tłukł po rzici i patrzył, czy równo puchnie - odpowiadają jego zwolennicy. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" opisują dziś walkę o jedno z katowickich osiedli.

Tysiąclecie w Katowicach wygląda jak park z ogromnymi rzeźbami. "Kukurydze" pną się w niebo na 25 pięter. Przypominają chicagowskie drapacze chmur Marina City, które mają po 60 pięter. Te śląskie są równie futurystyczne. Długie rzędy białych balkonów, ciemne ściany i czarne ramy okien. Mnóstwo zieleni, wszędzie place zabaw. Z każdego bloku dzieci dochodzą do szkół, nie przecinając żadnej ulicy.

Spór zaczął się od tego, że Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piast", zarządca osiedla, sprzedała kilka działek. - To były nieużytki. Pozbyliśmy się ich. Tylko koszty nam robiły - mówi Andrzej Mikołajczyk, zastępca prezesa Piasta. Udało się zaoszczędzić na podatku od gruntu, utrzymywaniu czystości, koszeniu trawy. Za to na dawnych skwerach pojawił się Lider Price i Lidl.

Chwilę później znienacka pojawił się pierwszy nowy blok. Miał 14 kondygnacji, w tym dwie z garażami. Elewacje są lekko powyginane, jeden narożnik to półokrągłe balkony. Budynek wieńczy reminiscencja gzymsu. Całość przypomina postmodernistyczne skrzyżowanie bloku z kamienicą. Wieżowiec kontrastuje z klarowną, racjonalną architekturą pozostałych budynków na Tausenie. Ostatnio pod budowę kolejnych apartamentowców wycięto skwer. Czy apartamentowce nie popsują "kukurydz"?

- Wyburzyć Tausena. To PRL-owski staroć! Nieustawne mieszkania, wielkie bloki - wpisują internauci na forach internetowych.

- Jak tu się mieszka? Jak to w arcydziele - jest pięknie, ale wolałbym domek z ogródkiem. Ale o nowych blokach nie ma mowy, Tausen to całość, nie wolno go rozbijać byle czym - mówi 30-latek.

Dużo lokatorów uważa jednak, że zmiany nie są złe. Osiedla bronią starsi, to oni zamieszkali tutaj kilkadziesiąt lat temu. Spacerują z psami, wygrzewają się na słońcu. - Nam jest tu dobrze - zachwycają się, patrząc nieufnie na wieże.

Więcej w artykule "Zostawcie naszego Tausena", w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej".




Bartek - Śro Paź 03, 2007 4:05 pm
Buhehehe nie znam osoby która chciałaby wyburzenia Tauzena, nawet poza Śląskiem uważa się że to najładniejsze osiedle w Polsce!

GW to dno



salutuj - Śro Paź 03, 2007 4:37 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bartek - Śro Paź 03, 2007 4:53 pm

przesadzasz Bart.

jak dla mnie ten artykuł to udana prowokacja, która ma zmusić do dyskusji w obliczu budowy nowych obiektów które mogą zeszpecić osiedle.


Powiedz mi z czym przesadzam? Z tym że nazwałem GW jako totalne dno?



salutuj - Śro Paź 03, 2007 5:07 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bartek - Śro Paź 03, 2007 5:10 pm
No racja, zresztą czasem trzeba walnąć dobity tytuł żeby ludzie kliknęli, przeczytali i się zastanowili. Szkoda tylko że 99% z tych "klikaczy" i tak tego nie zrozumie



rasgar - Śro Paź 03, 2007 8:05 pm
troche to smutne że trzeba tępych prowokacji żeby zmusić ludzi do myślenia/udziału w dyskusji.



heniek - Czw Paź 04, 2007 1:04 pm
no ale wiecie, nie wszyscy są studentami, nie wszyscy są bystrzy itd itp, wyluzujcie troszkę z tą agresją słowną... ;]



Bruno_Taut - Czw Paź 04, 2007 1:16 pm

Buhehehe nie znam osoby która chciałaby wyburzenia Tauzena, nawet poza Śląskiem uważa się że to najładniejsze osiedle w Polsce!

GW to dno


Ja chciałbym jako zdeklarowany wróg blokowisk i były mieszkaniec Tauzena, ale uważam, że to nierealne w najbliższych kilkudziesięciu latach. Kiedy przypomnę sobie zmagania towarzyszące montowaniu listew podłogowych, uroki ślepej kuchni, konieczność rezygnacji z wanny na rzecz kabiny prysznicowej, przenoszenie wózka związane z lokalizacją wejść do windy na półpiętrze, to ciepło myślę sobie o pieszczoszkach PRL-u, towarzyszach architektach przekonanych o swoim geniuszu, którzy sami mieszkają w willach, a nie w płodach swojego talentu. Ktoś tym panom powinien wreszcie wytłumaczyć, że czasy się zmieniły i dziś nie ma już przyjaciół z KW PZPR, którzy dawali im swobodę działania, jakiej architekt rzadko doświadcza w społeczeństwie liberalnym.



martin13 - Czw Paź 04, 2007 6:47 pm
Apartamentowce, precz z naszego osiedla
Tomasz Malkowski 2007-10-04, ostatnia aktualizacja 2007-10-04 19:12
Tauzen to najpiękniejsze osiedle na Śląsku. Ściągnąłbym portki temu, co chce zrobić mu krzywdę, tłukł po rzici i patrzył, czy równo puchnie
Tysiąclecie w Katowicach, jedno z najwyższych polskich osiedli, wygląda jak park z ogromnymi rzeźbami. Kukurydze pną się w niebo na 25 pięter. Przypominają chicagowskie drapacze chmur, Marina City, które mają 60-pięter, te śląskie są równie futurystyczne. Długie rzędy białych balkonów, ciemne ściany i czarne ramy okien - czysta elegancja. Budynki toną w zieleni, wszędzie place zabaw. Z każdego bloku dzieci dochodzą do szkół, nie przecinając żadnej ulicy.

Z okien wspaniałe widoki na cały Śląsk - ubywa hałd, przybywa apartamentowców i biurowców. Są coraz bliżej Kukurydz, prawie pod oknami.

- Trzymajcie się z daleka od naszego osiedla - powiedzieli nowym blokom na swoim osiedlu jego twórcy. I poszli na wojnę ze spółdzielnią, deweloperami i miastem.

Futuryzm po Śląsku

Budowa Tysiąclecia w 1959 roku to było naprawdę coś! Równocześnie wyrastał Spodek. Jedno i drugie wymyślił śląski wojewoda Jerzy Ziętek. - To był człowiek świadomy, że osiedle może dać nową jakość życia na Śląsku. Obok był już 600-hektarowy Wojewódzki Park Kultury.

- Często powtarzał: "Robić, robić, bo to co powstanie, tu zostanie i będzie służyć przez lata" - wspomina Henryk Buszko, 83-letni architekt. W garniturze, maniery arystokraty i wyraźny wschodni akcent. Pochodzi ze Lwowa.

Razem ze swoim partnerem zawodowym Aleksandrem Frantą (bardziej artysta, zamaszystym ruchem poprawia półdługie, rzadkie już siwe włosy) wygrali konkurs na projekt osiedla w 1958. Potem wybudowali m.in. słynne na cały kraj trójkątne hotele w beskidzkim Ustroniu.

Osiedle miało pomieścić 45 tysięcy ludzi na 200 hektarach. Buszko z Frantą chcieli tu zrealizować utopijne hasło modernistycznej urbanistyki, zgodnie z którym do miasta miały trafić "słońce, przestrzeń i zieleń". - Kukurydze to nasz własny patent, budynki zbudowane są na planie gwiazdy, ale ich kanciastość zaokrągliły miękkie balkony. Bloki mają po 8 płatków na każdym piętrze - mówi Franta. W jego głosie słychać wzruszenie.

Dodaje: - To dzieło naszego życia. Gdy skończyliśmy budować osiedle, pilnowaliśmy, żeby niczego nie zmieniano bez naszej wiedzy, żeby nie zepsuto osiedla. Od 1960 roku pełniliśmy nadzór autorski na osiedlu w tym także honorowo.

Buszko i Franta walczyli: żeby spółdzielnia nie zamurowywała przeszklonych klatek schodowych i by na osiedlu nie stawiano budek z piwem i straganów chaotycznie . Próbowali nawet wymóc, by okien nie wymieniano na białe, bo ciemnobrązowa stolarka tworzyła kontrast do białych, pełnych balustrad balkonów.

- W PRL-u nam się to udawało, teraz w wolnym kraju, już nie. Nikt nas o nic ni pyta - mówi Buszko.

Działka to pieniądze

Zaczęło się od tego, że Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piast", zarządzająca osiedlem sprzedała kilka działek. - Pozbyliśmy się nieużytków, bo generowały koszty - mówi Andrzej Mikołajczyk, zastępca prezesa zarządu "Piasta". Udało się zaoszczędzić na podatku od gruntu, utrzymywaniu czystości, koszeniu trawy. Na dawnych zielonych terenach wykwitły budy Lider Price'a i Lidla.

Potem pojawił się nowy blok - całkiem inny od tych, które zaprojektowali Buszko i Franta. Ma 14 kondygnacji, z czego dwie stanowią platformę mieszczącą garaże. Jego elewacje są lekko powyginane, jeden narożnik to półokrągłe balkony. Budynek wieńczy reminiscencja gzymsu. Całość sprawia wrażenie postmodernistycznego skrzyżowania bloku z kamienicą. Wieżowiec kontrastuje z klarowną, racjonalną architekturą pozostałych budynków na Tysiącleciu.

Niedawno pod budowę kolejnych apartamentowców wycięto skwer.

- My, starsi, często wypoczywaliśmy w tym zagajniku. Nie mamy tyle sił, by chodzić do odległego Parku Kultury - denerwuje się pan Kazimierz. Hanna Cicha pamięta nawet jak jej synowie sadzili tutaj drzewa. - W latach 70. to był plac budowy, nie było ani źdźbła trawy. Wyrósł prawie mały lasek, jedyna taka oaza spokoju w najbliższym sąsiedztwie bloku. Teraz będzie betonowa pustynia - mówi pani Hanna, która mieszka na Tysiącleciu od 37 lat.

Zamiast skweru ze swoich okien zobaczy dwie 14-kondygnacyjne wieże mieszkalne, które stawia krakowski deweloper. Ta firma zbuduje też kolejne wieżowce z podziemnymi parkingami - w miejscu gdzie dziś jest spory parking obsadzony starymi topolami.

Czy nowe apartamentowce będą pasowały do Kukurydz? - To już nie nasz teren i nie nasz problem - wzrusza ramionami wiceprezes Mikołajczyk. I dodaje, że chodzi o pieniądze: - Gdybyśmy dalej utrzymywali te tereny, bylibyśmy zmuszeni do podwyżek czynszu. A tak nie podnosiliśmy go od 2003 roku.

Ostatni Mohikanie

Buszko i Franta to dinozaury architektury. Na starych zdjęciach w białych hełmah chodzą między blokami, doglądają budowy. Perfekcjoniści w każdym calu, niesłychanie sprawni umysłowo. Gdy opowiadają o strukturze betonu i współczynnikach pęknięć, myślę, że powinienem może wrócić na studia.

- To nie jest tak, że my tak sobie porozrzucaliśmy tam bloki. One wszystkie wynikają z racjonalnych przesłanek. Analizowaliśmy przepływ powietrza, naświetlenie. Udało się nam wytworzyć poczucie przestrzeni osobistej, bo ludzie nie patrzą siebie do okien. Pomiędzy blokami było zawsze co najmniej 50 metrów odległości. A teraz wciskają pomiędzy budynki kolejne - denerwuje się Buszko.

Do sądu poszli, bo nie widzieli innego wyjścia. Miastu zarzucili, że łamią prawo budowlane oraz autorskie zgadzając się na zabudowę na Tysiącleciu.

Nie korzystają z prawnika, do każdej rozprawy przygotowują się sami:

Franta: - Przeczytałem 120 razy prawo autorskie oraz budowlane. Cały zespół architektoniczno-urbanistyczny jest naszym dziełem. Dowód stoi w przestrzeni. Bez naszej zgody nie wolno nic robić.

Magistrat broni się, że Buszko i Franta mają tylko prawo do projektu. - Żadne przepisy prawa, nie każą nam sprawdzać, czy inwestor uzgodnił swój projekt z autorami osiedla. Gdyby tam chciał wybudować zakład przemysłowy, wtedy byśmy nie wydali pozwolenia na budowę. Ale bloki powstaną przy budynkach mieszkalnych. Nie ma tutaj żadnego konfliktu - wyjaśnia Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.

Życie w arcydziele

Niewielkie mieszkania w starych blokach bardzo dobrze się sprzedają. W samym centrum miasta kosztują 4 tys. złotych za metr kwadratowy, co jak na Katowice wcale nie jest tanio.

Dużo droższe są mieszkania w nowych blokach, które stawia krakowska firma Activ Investment kosztują netto 5,7 tys. złotych.

Nowe i stare mają taką samą wielkość - ok. 50 metrów kw. Różnica jest za to w rozkładzie mieszkań. W budowanych apartamentowcach mieszkania mają pokój dzienny połączony z kuchnią i duże tarasy. W starych blokach każde mieszkanie ma długi i bardzo wąski balkon. Architekci tłumaczył, że chcieli by chronił elewację przed nagrzaniem i ułatwiał mycie okien, a nie służył rekreacji.

Ogromne okna - od ściany do ściany utrudniają ... ustawienie mebli. Na to najbardziej skarżą się mieszkańcy:

- Wyburzyć Tausena. To PRL-owski staroć! Nieustawne mieszkania, zbyt wielkie bloki - wpisują na forach internetowych jedni.

- Jak tu się mieszka? Jak to w arcydziele - jest pięknie, ale wolałbym mieć swój domek z ogródkiem. Ale o nowych blokach nie ma mowy, Tausen to całość, nie wolno go rozbijać byle jaką zabudową - mówi 30-letni lokator.

Duża część osób uważa, że zmiany na osiedlu nie są złe. - Czy architekci będą protestowali, bo ktoś będzie chciał postawić na osiedlu kiosk ruchu? To gdzie mam kupić gazetę? Chyba w innym mieście, bo pół Katowic to dzieła Buszki i Franty. Nie dajmy się zwariować, bo zamienią nam osiedle w skansen! - pisze Starszny.

Buszko: - Wielkość mieszkań wynikała z ówczesnych normatywów. Jednak zastosowaliśmy taką konstrukcję, która umożliwiłaby w przyszłości łączenie mieszkań. Wiem, że dziś ma to miejsce. Ludzie wykupują sąsiednie mieszkania i przebijają ściany.

Reklama miasta

Osiedla bronią starsi, to oni zamieszkali tutaj kilkadziesiąt lat temu. Spacerują z psami, wygrzewają się na słońcu: - Tak nam tu dobrze - zachwycają się, spoglądając w górę wieżowców.

- To najpiękniejsze osiedle na Śląsku. Ściągnąłbym portki temu, co chce zrobić mu krzywdę, tłukł po rzici i patrzył, czy równo puchnie. Tausen jest nasz i nie damy go zniszczyć. To bandyckie grupy pseudobiznesmenów i innych cwaniaków-przybłędów chcą go przehandlować. Chcą zniszczyć to czego oni, ani ich ojcowie nie budowali - pisze wielu internautów.

- Nowe bloki naruszą kompozycję osiedla - uważa Irma Kozina, historyk sztuki z Uniwersytetu Śląskiego, badaczka architektury powojennej.

I tłumaczy: Tysiąclecie jest unikalnym zespołem na skalę europejską. Nie ma drugiego o takiej wielkości i tak konsekwentnie zaprojektowanego i zrealizowanego. Formy budynków są bardzo atrakcyjne. - To prawdziwa reklama miasta. A nowe bloki nie dorównują poziomem dziełu Franty i Buszki - przekonuje.

Już w latach 60. znany, niemiecki historyk sztuki Nikolaus Pevsner w swoim dziele o europejskiej architekturze jako czołowy przykład z Polski podawał osiedle Tysiąclecia. Także młode pokolenie patrzy z podziwem na ten zespół. - Te bloki to taki nasz śląski landmark, są bardzo charakterystyczne - mówi Mateusz Mastalski, student IV roku wydziału architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach. - Cenię osiedle za czystość formalną. Cokolwiek tam się doda, to zaburzy rytm w krajobrazie. Będzie jak jakiś rak, który będzie się rozrastać i zabije osiedle - dodaje.

Kozina: - Tylko w Polsce nie respektuje się prawa autorskiego. W Hawrze miasto podjęło decyzję o przebudowie centrum kulturalnego z 1982 roku zaprojektowanego przez Oscara Niemeyera. Władze wpierw jednak spytały tego światowej sławy architekta o zgodę. Wyraził ją pod warunkiem, że sam zajmie się projektem modernizacji. Tam wzięto pod uwagą jego prawa autorskie, mimo, że Niemeyer ma już 100 lat!

Architektura z PRL-u na indeksie

Osiedle traktowane jest jak niewygodne dziedzictwo PRL-u. - W Katowicach mamy istną dekomunizację architektury. Ostatnie lata to drastyczna przebudowa świetnego kina Kosmos z lat 60., teraz planuje się wyburzenie dworca kolejowego z tamtego okresu. Wizytówka miasta, czyli wielka przestrzeń od Rynku i Ronda, dzieło powojennych urbanistów, ma być wkrótce zabudowana. Nikt ich nie broni, bo jak Tysiąclecie, noszą metkę PRL-u - mówi Henryk Mercik, konserwator zabytków z Rudy Śląskiej.

Buszko i Franta od 6 lat są na spóźnionej emeryturze. Walczą z coraz większą determinacją: - Nie robimy tego dla siebie. Bronimy przestrzeni, największego wspólnego dobra. Będziemy walczyć o Tysiąclecie do ostatku sił - zapowiada Franta.

Sąd oddalił pozew

Pozew, jaki Aleksander Franta złożył przeciwko miastu Katowice, Sąd Okręgowy w Katowicach rozpatrywał w czwartek. Projektant oskarżył gminę, że wydając pozwolenia na budowę nowych bloków na osiedlu dopuszcza do łamania jego praw autorskich. Sąd część zarzutów oddalił, a część odrzucił jako bezzasadne. - Dla sądu osiedle nie jest utworem chronionym prawem autorskim. Złożę apelację. Nie walczę wyłącznie o swoje prawa, ale o przestrzeń Tysiąclecia. Nowe inwestycje zadają cios w ekologiczny korytarz osiedla - mówił po rozprawie architekt.

tm

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4548097.html



heniek - Czw Paź 04, 2007 6:48 pm
Przesadzasz, dzięki zatrzymywaniu się wind co dwa piętra, znacznie krócej się na nie czeka. A co do blokowisk, to wydaje mi się że są znacznie wygodniejsze od domków na przedmieściach, po pierwsze komunikacja i w ogóle koncentracja infrastruktury, po drugie administrator budynku, człowiek który interesuję się czy z dachu nie kapie, czy na klatce jest czysto, czy podjazd jest odśnieżony, trawnik skoszony.



Bruno_Taut - Czw Paź 04, 2007 7:17 pm
No to z tymi windami pojechałeś po bandzie. Zgodnie z tą logiką nalezy zlikwidowac większośc przystanków - tramwaje będą szybciej jeździć. A niepełnosprawnych najlepiej eksterminować, skoro na wózku nie potrafią nawet do windy podjechać.

Skoro mieszkanie w blokowisku jest tak komfortowe, to dlaczego więszość tych, których stać na wybór, woli inne lokum?



salutuj - Czw Paź 04, 2007 7:51 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Pią Paź 05, 2007 6:21 am
Wyjątek potwierdza regułę.



salutuj - Pią Paź 05, 2007 8:05 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Pią Paź 05, 2007 8:06 am
To powiedzenie ma taki sens, jaki mu nadamy. A regułą jest zjawisko, o którym pisałem.



salutuj - Pią Paź 05, 2007 8:20 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Pią Paź 05, 2007 9:01 am
A sensem powiedzenia "wyjątek potwierdza regułę" nie jest, że wyjątek reguły nie potwierdza.

Czy w miarę bogacenia się społeczeństwa szybciej przybywa blokowisk czy osiedli domków szeregowych lub jednorodzinnych?



heniek - Pią Paź 05, 2007 9:54 am
Ja mieszkam trochę w domu jednorodzinnym i trochę w bloku i muszę wam powiedzieć (a właściwie napisać) że w bloku mieszka się znacznie wygodniej. Sklepy mam w moim bloku, nie martwię się o utrzymanie tego budynku, mam blisko do centrum, parku i wielu innych ciekawych miejsc (chyba już trzeci raz to pisze, sorry za spam, ale brakuje tu kontr argumentów...)



d-8 - Pią Paź 05, 2007 10:23 am
ja tez w bloku ogolnie cale zycie mieszkalem, a domach czasami pomieszkiwalem, jakos nie narzekam na wielką płytę. sąsiadów zawsze miałem ok, wszędzie blisko. kwestia wyboru chyba.
je nie mówie, że mieszkanie w bloku jest lepsze czy gorsze i podobnie rzecz ma sie do domów - ale każdy wybierze to co mu najbardziej odpowiada i pasuje i tak niech zostanie.

dodatkowo należy wspomniec, ze cena metra kwadratowego mieszkania na Tauzenie na rynku wtórnym należy do najwyższych w regionie a czasami jest tylko nieco niższa niż w nowym budownictwie. to chyba jednak o czymś świadczy



salutuj - Pią Paź 05, 2007 10:47 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Sob Paź 06, 2007 6:15 am
Nie dostrzegam Twoich kompetencji w nadawaniu nowego sensu starym powiedzeniom, ale może mnie jeszcze kiedyś przekonasz.

To samo dotyczy Twych prób historiograficznych. W skali makrohistorycznej przybywa po prostu budynków wzniesionych z trwałych materiałów. A w skali kilkunastu, kilkudziesięciu lat udział blokowisk maleje.

Swoja drogą kto z naszych miłośników wielkiej płyty mieszka w tych poronionych płodach inwencji architektów?



salutuj - Sob Paź 06, 2007 8:19 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



skimaniac - Sob Paź 06, 2007 9:12 am
no rzeczywiście mamy do czego równać...



salutuj - Sob Paź 06, 2007 9:21 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



heniek - Sob Paź 06, 2007 10:11 am
We wszystkich rozwijających się miastach wieżowców będzie przybywać i to zarówno mieszkalnych jak i tych z przeznaczeniem na biura (to jest raczej oczywiste). Gdyby tak wszyscy ludzie mieszkający w gopie mieszkali w domkach jednorodzinnych, to nasza aglomeracją zaczynałaby się na granicy Polsko-Czeskiej a kończyła gdzieś pod łodzią...



kropek - Sob Paź 06, 2007 11:25 am
Troszke fotek z www.gazeta.pl
















marianus - Sob Paź 06, 2007 12:15 pm
Na drugim zdjęciu jest mój były blok nr. 11..... ach stare czasy ,
chociaż, mimo że metraż był do niczego to mieszkając na tauzenie odczuwałem o wiele wyższy poziom bezpieczeństwa niż mieszkając teraz na Mariackiej, gdzie poziom bezpieczeństwa odczuwany przeze mnie jest równy zero.



salutuj - Sob Paź 06, 2007 6:08 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



heniek - Sob Paź 06, 2007 7:56 pm
osiedle naprawdę jest prawie doskonałe, takiej ilości zieleni jeszcze nigdzie nie widziałem + wpkiw... genialne rozwiązania komunikacyjne, a kiedy postawią jeszcze wschodnią obwodnice Chorzowa to już będzie tzw full wypas.

@marianus: na którym piętrze mieszkałeś ??



marianus - Sob Paź 06, 2007 8:10 pm
Mieszkałem na 18 piętrze i miałem piękny widok na Chorzów ,Chorzów Batory, Swiętochłowice w oddali i na wiele więcej, no i codziennie jak była ładna pogoda można było podziwać zachód słońca
Nie mówiąc już o tych wszystkich zakładach przemysłowych z wielkimi kominami, które to z biegiem czasu zaczęły znikać z horyzontu.



heniek - Nie Paź 07, 2007 6:04 am
Pewnie stadion RUCH-u też dobrze widziałeś ;] ja miałem widok na boisko i Ułańską 9, ach ta jedenastka, gdyby jeszcze dozorczyni się zmieniła...



marianus - Nie Paź 07, 2007 8:51 am
Płyty stadionu nie widziałem, ale lampy i krzyki podczas meczu to owszem
Te dwa bloki 9 i 11 są właśnie dziwnie ustawione, gdyż znajdują się w stosunkowo bliskiej odległości od siebie i nawzajem sobie zasłaniają widok.

A co do dozorczyni to hmmm za moich czasów, moim zdaniem dobrze sobie radziła chociaż jest dość specyficzną osobowością



heniek - Nie Paź 07, 2007 10:31 am
specyficzna to dobre określenie ;]



SilesianSkyscraper - Pon Paź 08, 2007 4:24 pm
A podobno 18 października będziemy mieli na skyscrapercity.com banner z Kukurydzami



Bruno_Taut - Pon Paź 08, 2007 5:11 pm
A drugi musi koniecznie pokazywać magazyny na Książęcej, dopóki jeszcze stoją. Oczywiście pod hasłem - "piękno niedocenione".



BEZETWU - Pon Paź 08, 2007 7:44 pm
Piękne są te zdjęcia! Moje kochane osiedle i widać że wreszcie jakieś fokti na czasie bo jest nowy blok na Tysiącleciu Dolnym



d-8 - Wto Paź 09, 2007 8:05 pm
fotki dobre a dwa dni temu był ten artykuł z tymi fotkami na internetowej wyborczej na pierwszej stronie.
musiało robić wrażenie hehe



Mies - Pon Lis 05, 2007 1:56 pm
Tak mi się skojarzyło.. Projekt z 1959.





d-8 - Pon Lis 05, 2007 2:19 pm
^^^ no fajne są
i stoją w sumie w centrum miasta
fajnie wyglądają samochody na parkingach na pierwszych kilkunastu poziomach. ogolnie bardzo in plus :-)



salutuj - Pon Lis 05, 2007 5:50 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Jastrząb - Śro Lis 07, 2007 9:55 pm



No właśnie i coś w takiej skali jak to widziałbym za kukurydzami. I ten motyw z kondygnacjami parkingowymi też byłby u nas niezły



Mies - Śro Lis 14, 2007 3:14 pm

to skojarzenie już na forum było



Ciekawe więc, czy było też to skojarzenie:)





Mińsk białoruski. Zbudowano je około 1980 roku.



BEZETWU - Sob Gru 08, 2007 2:56 pm
Watch this:







ładnie, ładnie, pozdrawiam:)



skimaniac - Sob Gru 08, 2007 3:20 pm
o tym właśnie pisałem w dziale użytkowa



BEZETWU - Sob Gru 08, 2007 4:15 pm
No to się ładnie uzupełniliśmy



d-8 - Sob Gru 08, 2007 6:49 pm
hmmm na tej wizualce nie wyglada ten projekt zle, natomiast zastanawiam sie czy budowanie 'w poprzek' jest aby calkiem przemyslane, bo to burzy juz doszczetnie uklad osiedla i obawiam sie ze moze to troche kiepsko wygladac...



heniek - Nie Gru 09, 2007 10:15 am
No mnie też martwi pomysł budowy w poprzek, jednak jeszcze bardziej intryguje mnie gdzie miałby powstać ten drugi wieżowiec na Ułańskiej? Na miejscu tego żwirowego parkingu? Tam w zasadzie jest bardzo mało miejsca na tym pasie... a przecież od Chorzowskiej też należy zachować jakiś odstęp.



salutuj - Nie Gru 09, 2007 11:30 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



d-8 - Śro Lut 06, 2008 11:08 am
w srodkowej wyzszej kukurydzy ktos sobie pomalowal balkon na kolor mocno zielony.
widac to jadąc od strony kosciola na dolnym.

powiem tak: kibel se mozna w taki kolor pomalowac ( nawet korzystnie wg feng shui wyjdzie ), a nie balkon i to jeszcze w takich blokach.

powinni mu kare wlepic i w trybie natychmiastowym ten szit zamalowac.



heniek - Śro Lut 06, 2008 3:55 pm
no ale przecież te kukułki to można by w końcu wyremontować no nie?? przecież one się już tak sypią :/



Wit - Śro Lut 06, 2008 5:43 pm
heh...to dopiero niezły numer:

Spółdzielnia: płacić! Lokatorzy: a z czego?
Przemysław Jedlecki2008-02-05, ostatnia aktualizacja 2008-02-05 18:35



Panika na katowickim osiedlu Tysiąclecia. Mieszkańcy dostają listy ze spółdzielni z żądaniem pokrycia kosztów modernizacji bloków. Rachunki wynoszą nawet po 10 tys. zł. Ludzie wystraszeni: skąd mamy aż tyle wziąć?!

Mieszkańcy osiedla nie mówią teraz o niczym innym. Każda kartka zostawiona przez dozorczynię wywołuje panikę. Listy dotarły już do wielu rodzin. W nich żądanie, by pokryć koszty modernizacji wieżowców. Rachunki - po kilka tysięcy złotych - w zależności od wielkości mieszkania i od tego, jakie prace wykonano w budynku. Sugestia: pieniądze powinny trafić na konto spółdzielni w ciągu 30 dni. W lokatorach narasta bunt. - Nie zapłacimy, bo nie mamy z czego - mówią. Nazwisk "Gazecie" nie podadzą - boją się, że władze spółdzielni będą się na nich mściły.

- Właśnie dostałam rachunek na 5900 zł. Spółdzielnia wyliczyła, że w moim bloku wyremontowano m.in. dojście do budynku, wymieniono windy i instalację wodną. Mam teraz zapłacić za prace, które zostały wykonane już parę lat temu. To skandal, bo przecież od lat płacę na fundusz remontowy - mówi pani Ewa z bloku przy ulicy Piastów. Płacić nie zamierza. Najpierw zażąda od spółdzielni wszystkich faktur za wykonane roboty, listy wykonawców i szczegółowej kalkulacji. - Potem pójdę z tym wszystkim do prawnika - mówi.

Pani Teresa z ul. Tysiąclecia ma zwrócić spółdzielni 8 tys. zł. - To chore! Ludzi nie stać dziś na czynsze. Skąd mamy wziąć takie sumy? Ja nie mam. Będziemy radzić z sąsiadami, co robić - martwi się.

Zbulwersowany jest też Dariusz Kałużny. - Chcą ode mnie prawie 3,6 tys. zł. Są to pieniądze za remont, który został tu przeprowadzony, zanim jeszcze kupiłem mieszkanie! To woła o pomstę do nieba. Może jeszcze każą mi płacić za to, że w ogóle ten blok postawili - komentuje.

Znacznie więcej, bo aż 5,7 tys. zł, spółdzielnia oczekuje od Jarosława Juszkiewicza. Gdy otworzył list i przeczytał pismo, włosy stanęły mu dęba. - Poczułem się jak dłużnik, a przecież po to płacę na fundusz remontowy, żeby uniknąć takich sytuacji. To jakaś granda - uważa. - Jestem przerażony, bo nie mam takiej sumy, ale gdybym stanął na głowie, mógłbym ją jakimś cudem zdobyć. Tymczasem na osiedlu mieszka masa starszych osób, które na pewno nie mają takich pieniędzy. Co będzie z nimi? - zastanawia się Juszkiewicz.

Kazimierza Dorf, prezes spółdzielni, próbuje uspokoić nastroje. Zapewnia, że jeśli ktoś nie chce, to płacić nie musi. - Pisma, które otrzymują lokatorzy, to nie są żadne wezwania do zapłaty, tylko informacja, co wykonano w budynkach. Mamy przecież obowiązek informować mieszkańców. Powinni wiedzieć, na co wydajemy pieniądze - mówi Dorf. Jeśli ktoś chce, może wpłacić jednorazowo lub na raty wyliczone sumy. Obowiązku jednak nie ma.

- Osoby, które mają spółdzielcze mieszkania własnościowe, a wpłacą naliczone sumy, przez dziesięć lat nie będą musiały opłacać funduszu remontowego. Teraz płacą od 85 groszy do 1,15 zł za metr miesięcznie. Każdy może sobie wybrać, jak mu wygodnie - dodaje Dorf. - Lokatorzy, którzy nie wpłacą pieniędzy, mogą zapewne liczyć na podwyżkę opłat na fundusz remontowy.





kiwele - Śro Lut 06, 2008 7:58 pm
Cisna mi sie na usta rozne zlorzeczenia, cos o Azji, ale to moze byc nieadekwatne, bo tam wiele zmienia sie na lepsze.
Gdyby jakis Francuz, mieszkaniec podobnego domu zwanego copropriĂŠtĂŠ - wspolwlasnosc przeczytal ten artykul to na pewno, by sie nie zgodzil z ta sytuacja.
Dla niego wszelkie roboty remontowe w czesciach wspolnych copropriĂŠtĂŠ, wykraczajace poza, uchwalony w budzecie, roczny fundusz remontowy, musza uprzednio uzyskac akceptacje wlascicieli mieszkan. W tym celu organizowane sa doroczne zebrania, gdzie syndic - zarzad spoldzielni przedstawia kosztorys robot z ich umotywowaniem i poddaje je pod glosowanie. Procedury sa bardzo szczegolowe: obecni-nieobecni, usprawiedliwieni-nieusprawiedliwieni, wielkosc mieszkania, wiekszosc zwykla-absolutna. Syndic wywiera czesto swoje naciski, ale przynajmniej formalnie to mieszkancy, we wlasnym interesie, swoim glosowaniem decyduja o przyszlych robotach.
Przedstawione w artykule odwrocenie procedur jest oburzajace i zle swiadczy o naszych zdolnosciach do zachowan demokratycznych.



kiwele - Śro Lut 06, 2008 8:20 pm
Ciekawostka z Francji: W przypadku sprzedazy swojego mieszkania, wlasciciel jest zobowiazany do pokrycia kosztow robot nawet jeszcze nie rozpoczetych jesli zostaly juz uchwalone przez glosowanie i to nawet jesli w glosowaniu byl im przeciwny.



heniek - Śro Lut 06, 2008 8:37 pm
tak w ogóle to jakiś żart jest, nie po to ponad 20lat płacimy na fundusz remontowy, żeby teraz nam kazali płacić jeszcze raz. A tak w ogóle to za nasze pieniądze budowano osiedle szarych szeregów i nowe bloki na tauzenie! To jest ładna ściema, nie mówiąc już o synu Pana Dorfa który jest prezesem Euroinstalbud, który wykonuje większość drobnych prac na osiedlu. Dorf chyba właśnie wykopał swój własny grób.



BEZETWU - Śro Lut 06, 2008 11:09 pm
Będzie awantura, już jest, jak ja to pismo zobaczym to naprawdę mi dech zaparło. Kazdy ma rachunek po parę tysięcy złotych....I tak tego ludzie nie będą płacić. Jeśli będzie przymus to szykują się setki spraw w sądzie...To tyle na razie...Zobaczymy jaki obrót przybierze ta chora sytuacja...



salutuj - Czw Lut 07, 2008 7:29 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



jacek_t83 - Czw Lut 07, 2008 1:13 pm
wlasnie bylo o tej aferze na tvn24
http://www.tvn24.pl/-1,1538000,wiadomosc.html



Wit - Czw Lut 07, 2008 3:58 pm


Spółdzielcy szykują wojnę
dziś
W katowickim Osiedlu Tysiąclecia huczy. Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej Piast chcą wywieźć prezesa Kazimierza Dorfa na taczkach. Krzyczą, że mają dość robienia z nich idiotów i łamania prawa spółdzielczego. Od wtorku na zmianę kolejne grupy mieszkańców okupują budynek. Nie obyło się bez interwencji policji. Tak dramatyczne sceny spowodowały pisma, jakie ludzie otrzymali na początku tygodnia od zarządu spółdzielni. Można z nich wnioskować, że każdy w ciągu 30 dni ma zapłacić od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych z tytułu modernizacji budynków przeprowadzonej w poprzednich latach. Jako podstawę żądania członkowie zarządu podali - podjętą w listopadzie 2007 roku - uchwałę Zebrania Przedstawicieli Członków spółdzielni. Ustnie jednak uspokajają: to nie jest decyzja ani wezwanie do zapłaty. To tylko informacja.

Blok przy ul. Tysiąclecia 23 remontowano w latach 2002-2003. Wymieniono piony wodno-kanalizacyjne i instalację centralnego ogrzewania. 5 lutego br. mieszkańcy dostali pisma, w których czytamy, że spółdzielnia dokonała rozliczenia kosztów modernizacji obciążających poszczególne lokale. Wynika z niego, że koszty modernizacyjne w budynku wyniosą 102 tys. zł, z czego 48 tys. zł za wymianę instalacji wodociągowej i 54 tys. zł za wymianą instalacji c.o. Przeliczając wydatki na poszczególne mieszkania - w zależności od ich powierzchni - daje to od 1.600 do ponad 3.000 zł. Spółdzielców zatrwożył następujący zapis: Należność z tytułu poniesionych nakładów modernizacyjnych w kwocie (...) prosimy uregulować w terminie 30 dni od daty otrzymania niniejszego pisma na konto nr (...) lub w kasie Spółdzielni. Informujemy również, że istnieje możliwość uregulowania ww. należności w ratach".

- Jakim prawem spółdzielnia żąda od nas takich kwot? Skąd mamy je wziąć - pyta Anita Sieprowska. - Remonty wykonano pięć lat temu i nikt wówczas nie mówił nam o dodatkowych kosztach. Rozumiem, że spółdzielnia musi zrobić rozliczenie, ale dlaczego nie zrobiła tego tuż po remontach?

- Byłam na zebraniu członkowskim wiosną 2002 roku, kiedy podano plan remontów, ale wówczas nikt nie wspominał o tym, że dodatkowo będziemy za nie płacili - mówi Anna Langer. - Wielu z nas mieszka tu od 40 lat i cały czas płacimy składki na fundusz remontowy. To gdzie poszły te wszystkie pieniądze?!

Podobne zastrzeżenia mają mieszkańcy innych bloków należących do Piasta. Od wtorku w siedzibie spółdzielni domagali się wyjaśnień, jak mają rozumieć to pismo. W odpowiedzi na wątpliwości zarząd kazał wywiesić na tablicach informacyjnych ogłoszenie, w którym czytamy: "Dział czynszów i wkładów doręczył informację o rozliczeniu kosztów modernizacji z przeliczeniem na każde mieszkanie. Doręczone pismo (wydruk komputerowy) jest informacją i nie jest decyzją lub wezwaniem do zapłaty".

- To sprzeczność - oburza się Edward Wilczyński, mieszkaniec osiedla. - Jeśli nie jest to wezwanie do zapłaty, to po co wyznaczają 30-dniowy termin zapłaty i podają numer konta?

- Poza zaufanymi prezesa, którzy tworzą Zebranie Przedstawicieli Członków, nikt nas nie informował o takiej uchwale. W grupie członkowskiej dyskutowaliśmy tylko o możliwości zwolnienia z opłat na fundusz remontowy - dodaje Danuta Kadela z ul. Tysiąclecia 1.

Taka propozycja faktycznie znalazła się w dyskusyjnych pismach skierowanych do spółdzielców. W przypadku uregulowania kosztów modernizacji przypadających na dany lokal jednorazowo lub w ratach przysługuje im obniżenie opłaty z tytułu funduszu remontowego do 10 groszy za metr kwadratowy co miesiąc do końca 2017 roku.

- Z jakiego tytułu, na jakiej podstawie, kogo to dotyczy? - pyta Jan Mikos. - Członkowie spółdzielni nie mieli okazji zapoznać się z projektem uchwały czy przyjętym dokumentem. Jak wiele razy wcześniej, wystąpiłem do Spółdzielni o udostępnienie mi jej tekstu, by ją przeczytać i ewentualnie zaskarżyć do sądu, gdyby okazała się niezgodna z prawem. Chciałem zapłacić za ksero. Jak zwykle nie dostałem odpowiedzi.

Spółdzielcy byli też oburzeni, że żadne z pism nie zostało podpisane przez członków zarządu. Domagali się tego w siedzibie spółdzielni, ale zarówno prezes, jak jego zastępca i główny księgowy odmówili. Na godzinę 18 w piątek mieszkańcy umówili się na kolejne spotkanie w siedzibie spółdzielni, tym razem z prawnikiem.

- Podyskutujemy o odwołaniu prezesa - odgrażali się.

Anna Kontek - POLSKA Dziennik Zachodni
.............................................................

Heh...strach pomyśleć, co mogą powymyślać spółdzielnie czy inni developerzy. Przecież mieszkanie to jedna z najważniejszych potrzeb ludzkich i wałki w tych kwestiach były, jak widać są i pewnie będą.
Zobaczymy, jak skończy się ten konflikt na Tauzenie



Wit - Czw Lut 07, 2008 6:41 pm
Prawnik o Tysiącleciu: płacić nie trzeba
Przemysław Jedlecki2008-02-07, ostatnia aktualizacja 2008-02-07 18:40



Spółdzielnia Piast chciała, by mieszkańcy w ciągu miesiąca zapłacili jej za modernizację budynków. - Lokatorzy nie mają obowiązku płacić. Spółdzielnia powinna się z tego wycofać - mówi prof. Krzysztof Pietrzykowski, sędzia Sądu Najwyższego i ekspert w sprawach spółdzielni mieszkaniowych.

O zamieszaniu na osiedlu Tysiąclecia napisaliśmy w środę. Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piast" rozesłała lokatorom pisma, w których informowała, że ich mieszkania są obciążone sporymi sumami za modernizacje budynków. Lokatorzy w pismach od zarządu Piasta mogli też przeczytać, że należności powinni wpłacić w ciągu 30 dni do kasy spółdzielni albo na jej konto. W zamian do 2017 r. mieli mieć obniżone opłaty za fundusz remontowy.

Na osiedlu zawrzało. Niektórzy mieszkańcy dostali rachunki nawet na ok. 10 tys. zł. Lokatorzy zgodnie mówili, że płacić nie zamierzają. Zapowiadali powiadomienie prokuratury i Najwyższej Izby Kontroli. Kazimierz Dorf, prezes spółdzielni, szybko zaczął się wycofywać z ostrych sformułowań w piśmie. Mówił nam, że to nie żadne wezwanie, tylko informacja o kosztach i jeśli ktoś nie chce, to płacić nie musi.

Wczoraj lokatorzy dostali kolejne pismo z zarządu. Wynika z niego, że wcześniejsze listy nie są wezwaniem do zapłaty, a termin płatności to tylko czas, w którym spółdzielnia czeka na decyzję, czy ktoś zamierza spłacić należności.

Tymczasem prof. Krzysztof Pietrzykowski, ekspert prawa spółdzielczego i sędzia Sądu Najwyższego, twierdzi, że w nowej ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych nie ma już takiej kategorii jak modernizacja. - To pojęcie płynne, nie było jasne czym się różni od remontu - wyjaśnia prof. Pietrzykowski. To jego zdaniem oznacza, że spółdzielnie mieszkaniowe nie mają prawa żądać od mieszkańców dopłat z tytułu modernizacji. - Teraz tzw. modernizacje są remontem i obciążają fundusz remontowy. Skoro w Katowicach zebranie przedstawicieli uchwaliło rozliczenie modernizacji, to znaczy, że pomylili się i powinni się z tego wycofać. Wszystko musi być rozliczone w ramach funduszu remontowego, być może zwiększonego w następnych latach w ramach opłat eksploatacyjnych - dodaje sędzia.

Pytany co w tej sytuacji powinni zrobić mieszkańcy osiedla Tysiąclecia, nie pozostawia wątpliwości: nie mają żadnego obowiązku płacić. - Widać, że prezes spółdzielni sam się zreflektował. Tylko po co była ta uchwała? Nie chcę posądzać spółdzielni o złe intencje. Coś tam jednak przekombinowano - ocenia prof. Pietrzykowski.



skimaniac - Czw Lut 07, 2008 8:08 pm
czy jestem jedynym mieszkańcem tysiąclecia, który się nie przejął tym świstkiem...?



Kamyk85 - Czw Lut 07, 2008 8:10 pm
Nie, jeszcze jestem ja Ja w ogóle tego nie dostałem



BEZETWU - Pią Lut 15, 2008 4:26 pm
Foto z telefonu nowego budynku na Dolnym (bardzo szybko im to idzie)





Wit - Pią Lut 15, 2008 6:45 pm


Prawo do Tysiąclecia
16.02.2008
W sądzie ważą się losy zagospodarowania katowickiego osiedla Tysiąclecia.

Na wczorajszej rozprawie apelacyjnej nie zapadła decyzja w tej precedensowej sprawie, która ma rozstrzygnąć, czy miasto powinno uznać prawa autorskie projektantów osiedla.

Sędziowie postanowili wnikliwie przyjrzeć się apelacji i ogłosić wyrok za dwa tygodnie.

Aleksander Franta zaprojektował ogromne katowickie osiedle razem z Henrykiem Buszką na przełomie lat 50. i 60. Dziś w kolejnej instancji walczy o to, by miasto uznało prawo autorskie jego twórców. Sprawa ma bardzo konkretny wymiar: trwa budowa trzeciego z dwunastu pięter nowych wieżowców na osiedlu, dokładnie na skwerze przy rondzie Sławika. W ciągu ostatnich lat wybudowano tu też m.in. dwa supermarkety, ostatnio miasto wydało decyzję budowy kolejnego pawilonu, w planach są następne inwestycje, m.in. budowa czterech 17-piętrowych wieżowców.

Grunt pod te budowy inwestorzy nabyli od Spółdzielni "Piast".

- Przez ponad czterdzieści lat respektowali prawa autorskie, a potem przestali - mówi Franta, które walkę rozpoczął kilka lat temu. - Osiedle jest w zasadzie skończonym utworem architektoniczno-urbanistycznym. Jeśli miałyby być tam wprowadzane zmiany, to autorstwa naszej pracowni albo po konsultacjach z nią - dodaje.

- Osiedle zaprojektowane jest jako zgrupowanie wolno stojących budynków z przerwami na zieleń, skomponowanymi ściśle z przeciwległym parkiem chorzowskim. Teraz następuje zrujnowanie tego systemu ekologicznego o znaczeniu ponadlokalnym przez wstawienie dwóch budynków. Chcę zatrzymać ich budowę, przynajmniej na takiej wysokości, jak dziś - mówi Aleksander Franta.

Sąd Okręgowy, oddalając powództwo Franty, uznał m.in., że Urząd Miasta nie ma kompetencji, by ingerować w merytoryczną zawartość nowego projektu przy wydawaniu pozwolenia na budowę. Stwierdził też, że, w przypadku gdy dziełem chronionym jest projekt architektoniczny, utwór taki powinien być chroniony "mniej intensywnie" niż inne dzieła.

- Prawo budowlane nie uchyla mocy innych przepisów, w tym i prawa autorskiego, które chroni utwór architektoniczno-urbanistyczny jak każdy inny, zaś dla zmian wymaga zezwolenia twórcy - argumentuje Franta.

Od wczoraj czeka na wyrok Sądu Apelacyjnego. Jeśli będzie dla niego niekorzystny...

- Gdy tylko będę miał możliwość, idę dalej, muszę się doczekać przełamania tego lekceważącego traktowania twórców - zapowiada.

Miasto twierdzi, że z żadnych przepisów prawa nie wynika konieczność konsultowania z autorem projektów architektonicznych przy wydawa- niu pozwolenia na budowę.

- Jesteśmy spokojni o rozstrzygnięcie - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu. - Decyzje o tym, że powstanie kolejny blok na osiedlu Tysiąclecia ,podejmuje w praktyce ten, kto zbywa teren, czyli Spółdzielnia Mieszkaniowa ,,Piast". Natomiast miasto stoi na stanowisku, że potrzeba inwestycji mieszkaniowych. Co nie zmienia faktu, że prowadzone są prace planistyczne, które mają ograniczyć ewentualną dodatkową zabudowę. Na pewno nie jest naszym celem dopuszczenie do kolejnych dużych inwestycji mieszkaniowych na osiedlu - dodaje.

Niebawem ma być opracowany plan miejscowy dla prawie całego Tysiąclecia. - Zamiar jest taki, by przyhamować trochę sprzedaż gruntów przez spółdzielnię - potwierdza Roman Olszewski z wydziału budownictwa UM w Katowicach.

Marta Żabińska - POLSKA Dziennik Zachodni

Mieszkańcy Tysiąclecia wygrali z prezesem
Przemysław Jedlecki2008-02-15, ostatnia aktualizacja 2008-02-15 21:33



Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piast", która działa na os. Tysiąclecia w Katowicach, już nie chce od lokatorów pieniędzy za modernizację budynków. Niektórzy mieli zapłacić nawet 10 tys. zł. Teraz Piast ogłosił, że pisma w tej sprawie są nieaktualne, a główny księgowy stracił pracę.

Lokatorzy dostali listy, w których powiadomiono ich, że mieszkania są obciążone kosztami modernizacji budynków. Należności powinni wpłacić w ciągu 30 dni albo rozłożyć na raty. W zamian Piast oferował im obniżone opłaty za fundusz remontowy do 2017 roku. Spółdzielnia powoływała się na uchwałę zebrania przedstawicieli członków z listopada zeszłego roku.

Mieszkańcy zbuntowali się. - Nie stać nas - rozkładali ręce.

Kazimierz Dorf, prezes spółdzielni, próbował złagodzić sformułowania w pierwszym piśmie. Tłumaczył nam, że jeśli ktoś nie chce, to płacić nie musi, i że spółdzielnia tylko informowała, co modernizowano.

Jednak prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, nie mieli wątpliwości, że Piast nie powinien żądać pieniędzy za modernizację. Takiego zdania był sędzia Sądu Najwyższego prof. Krzysztof Pietrzykowski i Borys Budka, radca prawny z Zabrza. - Nie ma podstaw prawnych, by żądać od ludzi tych pieniędzy - mówił Budka.

Tymczasem na internetowej stronie Piasta pojawiło się kolejne oświadczenie. 12 lutego rada nadzorcza Piasta odwołała ze stanowiska głównego księgowego Aleksego Równiaka, nie jest on już też członkiem zarządu spółdzielni. Co więcej, władze Piasta zdecydowały, że wstrzymują wykonanie uchwały ZPCz, a na najbliższym jego posiedzeniu zaproponują jej uchylenie. "W związku z powyższym doręczone członkom Spółdzielni pisma w przedmiocie modernizacji uznajemy za nieaktualne" - czytamy w oświadczeniu.

Lokatorzy nie ukrywają radości. - To naprawdę superwiadomość. Na nasze kieszenie te kwoty, które mieliśmy płacić, to był koszmar - mówi pani Teresa, która miała wpłacić ok. 8 tys. zł.

Podobnego zdania jest lokatorka z ulicy Piastów (jej należność wyliczono na prawie 6 tys. zł). - Dużo pomogli prawnicy, którzy w "Gazecie" mówili o tej sprawie. Z drugiej jednak strony pozbyto się tylko księgowego. Ale przecież prezes musiał o wszystkim wiedzieć. Tworzymy teraz komitet, który będzie starał się o odwołanie zarządu. Całe to zamieszanie miało jednak dobry skutek. Ludzie zaczęli ze sobą rozmawiać o tym, co się dzieje na osiedlu. Wcześniej wiele osób mówiło tylko "dzień dobry" - mówi pani Ewa.

Dorf, który jest na zwolnieniu lekarskim, niezbyt chętnie rozmawia o sprawie. Pytany, co z osobami, które już zapłaciły żądane kwoty, odpowiada tylko, że prawo nie działa wstecz. - Napisałem już, że każdy decyzję, czy płacić, czy nie, podejmie sam. To największa demokracja, jaka może być - mówi Dorf.

Budka uważa jednak, że oświadczenie zarządu to kolejny przykład kuriozalnego zachowania władz spółdzielni. - Wszystkie ważniejsze uchwały podejmowane przez zebrania członków są przygotowywane przez zarząd. Ktoś przecież musiał dokonać stosownych wyliczeń i przedstawić je delegatom, którzy w listopadzie podjęli uchwałę. Tak więc obecne tłumaczenia zarządu są co najmniej niepoważne - mówi.

Dodaje, że jego zdaniem odwołanie księgowego to jedynie próba uspokojenia nastrojów wśród lokatorów, którzy chcą zmiany prezesa. - Osobom, które wystraszyły się poprzednich pism i wpłaciły jakiekolwiek kwoty z tego tytułu, radziłbym wystąpić do spółdzielni o ich zwrot jako świadczeń nienależnych. Z pism publikowanych przez obecne władze jasno wynika, że nie było podstawy do ich naliczenia - podkreśla Budka.



Wit - Wto Lut 19, 2008 8:43 pm
Za rachunki chcą wysadzić prezesa ze stołka
Przemysław Jedlecki 2008-02-19, ostatnia aktualizacja 2008-02-19 20:24



Mieszkańcy osiedla Tysiąclecia chcą odwołać prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast" Kazimierza Dorfa. Tymczasem związkowcy z Piasta przekonują, że spółdzielnia jest dobrze zarządzana. - Chce się nas zniechęcić i wyciszyć, tak by wszystko rozeszło się po kościach. Nic z tego - mówią lokatorzy

Na osiedlu Tysiąclecia od paru tygodni panuje gorąca atmosfera. Na początku lutego lokatorzy dostali ze spółdzielni pisma, z których wynikało, że mają zapłacić spore kwoty za modernizację budynków, w których mieszkają. Na osiedlu zawrzało. Mieszkańcy zapowiedzieli, że płacić nie zamierzają, bo nie mają z czego. Należności niektórych wynosiły nawet 10 tys. zł.

Prawnicy na łamach "Gazety" zapewniali, że żądania spółdzielni nie mają podstaw prawnych. W końcu Piast ogłosił, że wycofuje się z całej sprawy, i pisma w sprawie modernizacji uznał za nieaktualne.

Mimo to na osiedlu nadal wrze. Lokatorzy postanowili założyć komitet, który stara się o zwołanie walnego zgromadzenia członków SM "Piast", na którym mieszkańcy zamierzają odwołać władze spółdzielni z prezesem Dorfem na czele. Członkowie komitetu zbierają podpisy w tej sprawie.

- Sprawa modernizacji przelała czarę goryczy. Chcemy zmian - mówi Jan Mikos z komitetu.

Mieszkańcom chce pomóc Krajowy Związek Lokatorów i Spółdzielców, którego pełnomocnikiem w województwie śląskim jest Janusz Tarasiewicz. Uczestniczył w jednym ze spotkań mieszkańców Tysiąclecia. W odpowiedzi na to na stronie internetowej Piasta pojawił się list jednego z lokatorów. - Byłem na nielegalnym zgromadzeniu w dniu 13.02.08 w naszej spółdzielni. Zaskoczony byłem przebiegiem spotkania. W naszej, jeszcze, spółdzielni panoszyli się jacyś postronni ludzie z różnych stron świata. Inicjatywę zniszczenia naszej spółdzielni przejęli jacyś ludzie z Jastrzębia - czytamy na stronie Piasta.

Tymczasem Związek Zawodowy "Budowlani" Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast" opublikował w prasie ogłoszenie, które zachwala spółdzielnię. Według związkowców jej zalety to m.in. niskie opłaty za ogrzewanie i zadbane budynki. - Czy jedno pismo może popsuć wizerunek stabilnej i dobrze zarządzanej spółdzielni? My, związkowcy, nie chcemy się na to zgodzić - czytamy w ogłoszeniu.

Związkowcy jednak nie przekonali przeciwników prezesa. Mikos traktuje ogłoszenia jak próbę wyciszenia lokatorów. - Chcą, by wszystko rozeszło się po kościach i nie doszło do zmiany prezesa. Nie wycofamy się - zapowiada.



heniek - Śro Lut 20, 2008 6:40 am
ciekawe kto przyjdzie po dorfie...



Wit - Pią Lut 22, 2008 12:02 am


Szykują się konsultacje społeczne w sprawie wyglądu osiedla Tysiąclecia
dziś
Za tydzień zapadnie decyzja w sprawie apelacji wniesionej przez architekta Aleksandra Frantę, współautora os. Tysiąclecia. Chodzi o to, czy Katowice powinny uzgadniać z autorami projektu zmiany w wyglądzie osiedla. Franta twierdzi, że tak. Przez ponad 40 lat urzędnicy respektowali autorskie prawa, wreszcie przestali.

Ogromne Osiedle Tysiąclecia zaprojektowali w latach 60. architekci Henryk Buszko i Aleksander Franta, pracownicy powołanego specjalnie w tym celu Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Miejskiego nr 1 (obecnie P. D. Dombud). Zaprojektowano je tak, by zieleń pomiędzy blokami korespondowała z przeciwległym parkiem chorzowskim. Zmiany zaczęły się razem z decyzjami Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast" o sprzedaży gruntów, które ma ona w wieczystym użytkowaniu. Zaczęło się od budowy supermarketów. Teraz powoli pną się w górę dwa wieżowce przy rondzie Sławika, które mają mieć dwanaście pięter. W planach są kolejne inwestycje.

- Następuje zrujnowanie tego systemu ekologicznego o znaczeniu ponadlokalnym przez wstawienie dwóch budynków. Chcę zatrzymać ich budowę, przynajmniej na takiej wysokości, jak dziś - mówi Franta.

Zdania mieszkańców są podzielone. - Wiadomo, chcą zabudować każdy skrawek. Mnie to ogólnie nie przeszkadza, byle pomyśleli o pozostawieniu miejsc parkingowych i odrobiny zieleni - mówi mieszkaniec Józef Wojewódzki.

- Nawet lepiej, że na tym terenie budują. Tu były same krzaki i chaszcze - dodaje Michał Szczęsny, który na osiedlu mieszka od 20 lat.

- Ja mam akurat fajny widok na staw. Gdyby go chcieli zasypać, na pewno bym protestowała. Ta inwestycja mi nie przeszkadza, gorzej z mieszkańcami przeciwległego bloku. Ale uważam, że projektanta tego osiedla powinno się przed zmianami zapytać o opinię - twierdzi Joanna Andraszek.

- Przecież za blisko budują te wieżowce, na wprost naszych okien i to od wschodu. Będzie ciemno w mieszkaniach- narzeka mieszkaniec bloku graniczącego z inwestycją.

- Zniknął nam w ten sposób fajny zielony skwer przed blokiem - narzeka Katarzyna Sobczak.

Ta inwestycja nie jest ostatnią na tym terenie. Ten sam deweloper, firma Activ Investment, planuje postawić cztery 17-piętrowe bloki pomiędzy ulicami Henryka Brodatego i Chorzowską. Stowarzyszenie Wspierania Harmonijnego Rozwoju Miasta Katowic "Zdrowe Osiedla" się temu sprzeciwia. Jest za tym, by Tysiąclecie pozostało takim jak dotychczas osiedlem białych budynków przeplecionych strefami zieleni. - Absolutnie nie godzimy się na zabudowywanie każdego skrawka zieleni - mówi Barbara Bartkiewicz z tej organizacji. - Jeśli będziemy się godzili na łamanie praw autorskich, po co w ogóle ogłaszać konkursy na projekty?

Na skutek protestów stowarzyszenia przeciwko wydanej przez urzędników decyzji o warunkach zabudowy na tym terenie, sprawą zajęło się Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które przychyliło się do niektórych wniosków stowarzyszenia. Urzędnicy muszą je uwzględnić i wydać ponowną decyzję.

- Działanie stowarzyszenia jest zaporowe: żeby nic na osiedlu nie powstawało - mówi Roman Olszewski, naczelnik wydziału budownictwa UM.

Wkrótce w przetargu zostanie wyłoniony wykonawca nowego miejscowego planu zagospodarowania dla całego osiedla (dotychczas urzędnicy sami tworzyli plany dotyczące kilku jego fragmentów). Jego powstawanie będzie się wiązało z konsultacjami społecznymi.

- Zamiar jest taki, by przyhamować trochę sprzedaż gruntów przez spółdzielnię - mówi Roman Olszewski z wydziału budownictwa UM w Katowicach.

Przedtem jednak zapadnie decyzja w tym precedensowym procesie, jaki wytoczył miastu Aleksander Franta. Jeśli wyrok okaże się dla niego niekorzystny, architekt zapowiada, że będzie walczył dalej. Miasto twierdzi, że z żadnych przepisów prawa nie wynika konieczność konsultowania z autorem projektów architektonicznych przy wydawaniu pozwolenia na budowę.

- Jesteśmy spokojni o rozstrzygnięcie w tej sprawie - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu. - Decyzje o tym, czy powstanie kolejny blok na os. Tysiąclecia podejmuje w praktyce ten, kto zbywa teren, czyli w tym przypadku Spółdzielnia Mieszkaniowa Piast. Natomiast miasto stoi na stanowisku, że jest potrzeba inwestycji mieszkaniowych. Co nie zmienia faktu, że prowadzone są prace planistyczne, które mają ograniczyć ewentualną dodatkową zabudowę. Na pewno nie jest naszym celem dopuszczenie do kolejnych dużych inwestycji mieszkaniowych na osiedlu - dodaje.

Niestety, od początku tygodnia nie udało nam się doprosić w spółdzielni o komentarz w tej sprawie.

Tysiąclecie - strefa niepokojów

Gdy w sądzie toczy się jedna sprawa dotycząca osiedla, w tutejszej spółdzielni wrze najbardziej od czasu jej powstania. Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast" przygotowują się do odwołania jej prezesa Kazimierza Dorfa. Od początku tygodnia przedstawiciele społecznego komitetu mieszkańców zbierają podpisy pod taką propozycją. Chcą ją przedstawić na pierwszym walnym zgromadzeniu członków spółdzielni. Dojdzie do niego prawdopodobnie po wykonaniu audytu finansowego w spółdzielni, wymaganego po zakończeniu roku rozliczeniowego. Kiedy dokładnie, na razie nie wiadomo. - Na razie chcemy się prawnie ukonstytuować - mówi Leszek Jezierski z grupy inicjatywnej mieszkańców. - Ponadto przygotowujemy doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa poprzez działanie na szkodę spółdzielni przez obecny zarząd. Będziemy również wnioskować o zbadanie dokumentacji przez Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielczości Mieszkaniowej w Katowicach. Spółdzielcom nie podobają się przede wszystkim inwestycje zarządu. Według nich znaczna część zleceń spółdzielni była wykonywana przez firmy, w których prezes "Piasta" pełnił funkcję członka rady nadzorczej. Boją się, że w ten sposób powstają niepotrzebne zobowiązania, które będą później musieli spłacić członkowie spółdzielni.

Marta Żabińska - POLSKA Dziennik Zachodni



salutuj - Pią Lut 22, 2008 7:03 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Pią Lut 22, 2008 9:09 am
nie mozna powiedziec calkowicie nie inwestycjom, to jest oczywiste, ale tez nie mozna powiedzic bezwarunkowo tak inwestorom. Chca budowac ok, ale zgodnie z zasadami urbanistyki tym baerdziej, ze akurat to osiedle jest zespolem urbanistycznym kompleksowo przemyslanym. Chca budowac ok, ale zgodnie z pewnymi zasadami.



Kubuś - Pon Lut 25, 2008 2:29 pm
Ja jestem byłą lokatorką z 1000-lecia i w tamtym roku nie mogłam sprzedać mieszkania zanim nie zapłaciłam za tą cholerną modernizację, która była robiona zanim nabyłam tam mieszkanie. Czy nie ma ktoś informacji czy te pieniądze można odzyskać, albo chociaz ich część



absinth - Pon Lut 25, 2008 3:08 pm
zalezy czy wykupilas mieszkanie za rzadow ustawy po ostatniej nowelizacji czy przed.

Jesli przed, to w tamtej wersji ustawa zezwalala na obciazenie lokatora kosztami remontow, obecnie juz nie.



Kubuś - Pon Lut 25, 2008 5:47 pm
To było w marcu 2007, czy to oznacza, że nie ma szans na jaki kolwiek zwrot pieniędzy?



absinth - Pon Lut 25, 2008 6:21 pm
niestety, ale raczej nie



Kris - Pią Lut 29, 2008 9:31 pm
Koniec sporu?

Spór o prawa autorskie projektu Osiedla Tysiąclecia zakończony. Sąd Apelacyjny w Katowicach orzekł, że miasto nie musi konsultować się z autorem projektu - Aleksandrem Frantą - wydając zezwolenia na kolejne inwestycje powstające na Osiedlu. Tym samym dzisiejsza decyzja sądu kończy prawie roczną batalię inżyniera Franty z katowickim magistratem.


Architekt Aleksander Franta twierdzi, że katowicki magistrat - wydając zezwolenie na wybudowanie nowych budynków na Osiedlu Tysiąclecia - naruszył jego prawa autorskie. (fot. arch.)

Architekt Aleksander Franta twierdzi, że katowicki magistrat - wydając zezwolenie na wybudowanie nowych budynków na Osiedlu Tysiąclecia - naruszył jego prawa autorskie. Dzisiaj Sąd Apelacyjny odrzucił te roszczenia. Tym samym stwierdza, że do naruszenia koncepcji projektanta nie doszło.

Innego zdania są jednak mieszkańcy osiedla - to bowiem za ich oknami powstają nowe budynki.

Tomasz Malkowski, dziennikarz Gazety Wyborczej, który zajmuje się sporem inżyniera z gminą, uważa, że ciągły rozwój miasta wymusza zagęszczenie zabudowy na Tysiącleciu.

Aleksander Franta wyrokiem jest rozczarowany, bo uważa że sąd w swojej decyzji nie odniósł się do kwestii najważniejszej - naruszenia prawa autorskiego.

Wygląd osiedla - którego budowę rozpoczęto na poczatku lat 60.tych - na pewno się zmieni.

Wiele jednak wskazuje, że to nie koniec sporu inżyniera z Katowicami. Aleksander Franta zapowiada bowiem złożenie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego.

Marta Piotrowska

http://ww6.tvp.pl/2858,20080229668002.strona



Kris - Pon Mar 03, 2008 6:49 am
Os. Tysiąclecia - Czy pytać o zdanie architekta?
dziś

Nie ma precedensu w sprawie dotyczącej ochrony praw autorskich do os. Tysiąclecia w Katowicach. Sąd Apelacyjny nie podzielił w piątek apelacji wniesionej przez współtwórcę osiedla, architekta Aleksandra Frantę. - Ja tę sprawę wygram, dlatego że w państwie prawa prawo obowiązuje - mówił po ogłoszeniu wyroku Franta. Zapowiada, że złoży kasację, może zwróci się do Strasburga.

Franta zaprojektował osiedle o pow. ok. 2 km kw. razem z Henrykiem Buszko w latach 50. Od kilku lat tereny na osiedlu sprzedaje SM "Piast": powstają tu pawilony handlowe, budynki mieszkalne. - To narusza integralność treści i formy utworu archi-tektoniczno-urbanistycznego ustalonego w postaci zrealizowanej i w tej postaci chronionego prawem - tłumaczy Franta. Swoim powództwem chciał doprowadzić głównie do tego, by urzędnicy konsultowali z nim wydawane pozwolenia na budowę. Sprawa toczyła się najpierw w sądzie administracyjnym, który zdecydował, że powinna zostać rozpatrzona przez sąd cywilny. Ten oddalił powództwo. Jak tłumaczył w piątek sędzia Rafał Dzyr, sąd cywilny nie może uchylać decyzji administracyjnych. - Roszczenie jest wadliwie skierowane - argumentował. - Nadal nie usłyszałem, czy prawo autorskie, które jest przez prawo budowlane przywołane i obowiązuje, zostało naruszone, czy nie - mówił Franta.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyroku i mamy nadzieję, że to zakończy ten bezzasadny spór. Z żadnych przepisów prawa nie wynika, że miasto miałoby konsultować swoje decyzje z architektem - komentuje Waldemar Bojarun, rzecznik UM w Katowicach.
Marta Żabińska - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/824681.html



absinth - Pon Mar 03, 2008 9:04 am
nie wiem czy pytac architekta ale na pewno powinien byc dobry mpzp dla takich obszarow, ktory jasno by okreslal co, gdzie i w jakim ksztalcie wysokosci i kolorze elewacji mozna budowac.



Wit - Pon Mar 03, 2008 9:29 pm
Katowice: KOT broni spółdzielni Piast
Przemysław Jedlecki2008-03-03, ostatnia aktualizacja 2008-03-03 21:59



Na katowickim osiedlu Tysiąclecia działają już dwa stowarzyszenia mieszkańców. Jedni chcą odwołać prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast", drudzy deklarują, że będą jej bronić przed zniszczeniem

Mieszkańcy Tysiąclecia wciąż żyją sprawą modernizacji swoich bloków. Kilka tygodni temu wielu z nich dostało ze spółdzielni polecenie zapłaty nawet ok. 10 tys. zł za ocieplenie budynków. Zbuntowali się i zapowiedzieli, że płacić nie będą. Spółdzielnia ustąpiła i ogłosiła, że pisma dotyczące opłat są już nieaktualne.

Lokatorzy postanowili jednak wziąć sprawy w swoje ręce i założyli na osiedlu oddział Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców. Kieruje nim Krystyna Mikuta-Hryniuk. - Chcemy zgodnie z prawem zmienić władze spółdzielni. Nie mamy pretensji do jej pracowników, ale jeśli zarząd się nam nie podoba, to możemy coś z tym zrobić. Boimy się, że za jakiś czas znowu zażąda się od nas jakiś pieniędzy - mówi Mikuta-Hryniuk.

Tymczasem okazuje się, że na Tysiącleciu powstała jeszcze jedna organizacja. To Komitet Obrony Tysiąclecia. Jego przewodniczącym jest Krzysztof Brzozowski. Twierdzi, że KOT liczy już kilkaset osób, a jego celem jest zapobieganie rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji na temat spółdzielni i niszczeniu jej dobrego imienia. - Nie interesują nas żadne kwestie dotyczące polityki. Spółdzielnia od zawsze stanowiła dla nas ostoję pewności oraz symbol bezpieczeństwa i trwałości - napisał w liście do "Gazety" Brzozowski. Dodał, że KOT sprzeciwia się próbom zniszczenia tego, co dla wielu z jego członków "stanowi coś więcej niż tylko miejsce zamieszkania".

Mikuta-Hryniuk odpowiada jednak, że nikt nie chce niszczyć spółdzielni. - Przecież to nasza własność i chcemy, by działała jak najlepiej. Ktoś jednak usiłuje zablokować nasze działania - komentuje.

Tysiąclecie - unikat w skali europejskiej?
Tomasz Malkowski2008-03-03, ostatnia aktualizacja 2008-03-03 22:16



Sąd apelacyjny oddalił skargę architekta Aleksandra Franty, który walczy o uznanie jego praw autorskich do katowickiego osiedla Tysiąclecia. Uważa, że wszelkie nowe inwestycje miasto powinno z nim konsultować. Gdyby wygrał proces, bez jego zgody nie można by postawić nawet budki z hot dogami.

Sąd pierwszej instancji oddalił sprawę Franty, uważając ją za bezzasadną. Architekt odwołał się. Kilka dni temu sąd apelacyjny znów oddalił jego skargę. - Sąd cywilny nie może uchylać decyzji administracyjnych - usłyszał architekt w uzasadnieniu. - To kto się w takim razie ma zająć naszą sprawą? - pytał zdenerwowany po rozprawie Franta i zapowiadał złożenie wniosku o kasację wyroku do Sądu Najwyższego.

Z decyzji sądu ucieszyli się przedstawiciele miasta. - Mam nadzieję, że to już zakończy tę bezsensowną batalię. Nikt w mieście nie neguje, że pan Franta i Buszko są autorami Tysiąclecia. Ale nie ma żadnego prawa, które kazałoby miastu odmawiać wydawania pozwoleń na budowę, bo to się nie podoba parze architektów - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik prasowy magistratu.

Henryk Buszko i Aleksander Franta wygrali w 1958 roku konkurs na opracowanie olbrzymiego osiedla na 200 hektarach na południe od tworzonego właśnie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Te inwestycje były inicjatywą charyzmatycznego wojewody śląskiego, generała Jerzego Ziętka. Budowa Tysiąclecia zbiegła się z rocznicą chrztu Polski i miała charakter prestiżowy.

Dziś Tysiąclecie to wielki park, nad morzem zieleni połyskują białe bryły wieżowców, niczym gigantyczne rzeźby. Mieszka tam 30 tys. osób. - To prawdziwa reklama miasta. Formy budynków są bardzo atrakcyjne, a drugiego tak konsekwentnie zaprojektowanego osiedla o takiej skali trudno szukać w całej Europie - przekonuje Irma Kozina, historyk sztuki z Uniwersytetu Śląskiego.

Jednak pod koniec 2006 roku na dolnym osiedlu powstał pierwszy blok, którego nie zaprojektował duet Buszko-Franta. Ma zupełnie inną estetykę niż pozostałe. Wybudowała go Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piast", która zarządza całym osiedlem. - Przez całe dziesięciolecia prowadziliśmy nadzór autorski nad osiedlem, w ostatnich latach całkiem honorowo. Dzięki temu udało nam się uchronić Tysiąclecie przed zalewem tandetnych budek oraz przypadkowych pawilonów i zachować jego jednorodność. Dlaczego po 40 latach nagle przestaje się respektować nasze prawa? - pytał wówczas Franta.

Kilka miesięcy temu ruszyła kolejna inwestycja. W miejscu zielonego skweru przy rondzie Sławika prywatny deweloper stawia dwa 14-kondygnacyjne wieżowce. W planach ma kolejne, tuż przy ulicy Chorzowskiej. - Budynki wstawiane są w środek ważnego dla osiedla korytarza ekologicznego. Bloki będą teraz stały za blisko siebie, a my zawsze dążyliśmy do tego, by ludzie nie patrzyli sobie do okien - mówi zdenerwowany Buszko.

Dlatego architekci postanowili chronić swoje dzieło. Franta wniósł do sądu w Katowicach sprawę przeciwko miastu. Argumentował, że władze wydając pozwolenia na budowę nowych bloków, muszą uwzględniać wszelkie prawa, nie tylko budowlane, ale i autorskie. - Zgadzając się na budowę bloków, miasto postępuje wbrew naszej koncepcji urbanistycznej, łamie więc nasze prawo autorskie - uważa Franta.

Tomasz Studniarek, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich w Katowicach, uważa, że sprawa Franty nie dotyczy obrony własny interesów, a przestrzeni, której jest twórcą. - Osiedle Tysiąclecia jest ewenementem, bo w odróżnieniu od blokowisk, które tracą na wartości, ono ciągle na niej zyskuje, zdobywa uznanie nie tylko wśród architektów, ale przede wszystkim mieszkańców. W trudnych czasach udało się wybudować szczególne dzieło. Pan Franta walczy o jego ochronę przez prawo autorskie, bo ani spółdzielnia, ani miasto nie dostrzegają wartości, jaką mają. Nie ma ochrony osiedla w planie miejscowym - mówi Studniarek.

Ale Janusz Grychowski, okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Śląskiej Izbie Architektów, uważa, że sprawa Franty nie ma szans w sądzie. - Nie ma żadnego zapisu prawnego, który by mówił, że to osiedle chronione jest prawem autorskim, nie ma tego w planie miejscowym. Panowie Franta i Buszko nie są też właścicielami terenu, więc nie ma podstaw prawnych, by uważać, że przysługuje im prawo decydowania o nowych inwestycjach na Tysiącleciu - uważa Grychowski.

Dodaje, że nie ma także zapisu świadczącego o tym, że osiedle jest dziełem skończonym, a tylko takim przysługuje ochrona praw autorskich. - Z drugiej strony, gdyby Tysiąclecie uznano za skończone, to pan Franta podciąłby gałąź, na której siedzi, bo nic by na nim nie mógł już zaprojektować. Także żaden inny projektant. A on chce być uważany za gospodarza osiedla, by nawet zmiana koloru na elewacji była z nim konsultowana - dodaje Grychowski.

To nie pierwszy proces tych architektów wytoczony przeciwko gminie. Podobna sprawa miała miejsce w 2000 roku. Wtedy poszło o kompleks uzdrowiskowo-rehabilitacyjny w dzielnicy Zawodzie w Ustroniu, zaprojektowany przez Buszkę i Frantę. Na fundamentach jednej z nieukończonych piramid, jak nazywa się charakterystyczne domy wczasowe, prywatny inwestor wybudował hotel Belweder sprzeczny z koncepcją śląskich architektów. Wtedy sprawę uchylono. Jedynie sąd koleżeński Stowarzyszenia Architektów Polskich upomniał projektantkę hotelu za nieskonsultowanie przebudowy z pierwotnymi autorami budynku.



Wit - Nie Mar 09, 2008 8:14 pm
Piast: mogliśmy żądać opłat od lokatorów
Przemysław Jedlecki2008-03-09, ostatnia aktualizacja 2008-03-09 17:35



Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piast" stara się przekonać lokatorów, że żądając pieniędzy za modernizację, działała zgodnie z prawem. Powołuje się jednak na przepisy, które już nie obowiązują.

Mieszkańcy osiedla Tysiąclecie od paru dni z niepokojem czytają informacje na internetowej stronie Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast". Tej samej, która kilka tygodni temu chciała, by lokatorzy zapłacili jej spore kwoty za modernizację budynków. Niektórzy mieli zapłacić nawet po około 10 tys. zł. Mieszkańcy się jednak zbuntowali i zapowiedzieli, że płacić nie zamierzają. W efekcie spółdzielnia ogłosiła, że pisma w tej sprawie są nieaktualne. Teraz nieoczekiwanie do tej sprawy wróciła. Na jej stronie internetowej został umieszczony wyrok Trybunału Konstytucyjnego, z którego wynika, że przepisy prawa spółdzielczego, zgodnie z którymi spółdzielnie mogą żądać uzupełnienia wkładu budowlanego z powodu modernizacji budynków, są zgodne z prawem.

Zapytaliśmy Genowefę Topolewską z działu prawnego SM "Piast", po co opublikowano wyrok? Wyjaśniła, że w ten sposób spółdzielnia chce dać lokatorom poczucie bezpieczeństwa. - Pokazujemy, że zarząd nie działał samowolnie, bez podstawy prawnej i że jednocześnie kierował się dobrem spółdzielców - mówi Topolewska.

Okazuje się jednak, że przytaczany wyrok pochodzi z 2005 roku i odnosi się do ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych sprzed jej zeszłorocznej nowelizacji. Zwrócił na to uwagę Borys Budka, radca prawny z Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

- Fragment wyroku o modernizacji odnosi się do przepisów, które zostały wykreślone z ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w lipcu zeszłego roku. To właśnie wtedy usunięto kontrowersyjne pojęcie modernizacji - mówi nam Budka. Jego zdaniem takie wybiórcze posługiwanie się przepisami może spowodować mylne wrażenie, że działania władz spółdzielni mają podstawę w obowiązujących przepisach. - Niestety, wydaje się, iż w przypadku niektórych spółdzielni czas zatrzymał się w miejscu i zdają się one nie dostrzegać niewygodnych dla nich nowelizacji prawa - dodaje.

W podobny sposób inicjatywę Piasta odbiera również Janusz Tarasiewicz z Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców, którego oddział działa na Tysiącleciu. - Dzwonią do mnie mieszkańcy i pytają, o co chodzi. Wydaje mi się, że Piast nadal szuka pieniędzy w kieszeniach lokatorów, mimo że wcześniej ogłoszono, że pisma w sprawie modernizacji są nieaktualne - stwierdza Tarasiewicz.





BEZETWU - Sob Mar 22, 2008 12:27 am
Spór sporem, a można odnotować że w inwestycji na Dolnym Activ stawia już 6 kondygnację ( choć na zdjeciach tego nie widać) w pierwszym bloku.









BEZETWU - Czw Mar 27, 2008 8:34 pm
Jak będzie słonecznie to sfoce to od 2 pozostałych stron...



Wit - Czw Mar 27, 2008 11:46 pm


Osiedle Tysiąclecia dalej powstaje bez przeszkód
dziś
Miasto w tym tygodniu wydało kolejną decyzję o warunkach zabudowy na terenie os. Tysiąclecia - 22-piętrowy wieżowiec chce przy ul. Ułańskiej, w pobliżu kościoła na Górnym Tysiącleciu wybudować Opal. Główny Urząd Nadzoru Budowlanego podtrzymał z kolei decyzję katowickiego magistratu dotyczącą budowy wysokościowców przy rondzie Sławika, którą zaskarżył współprojektant osiedla Aleksander Franta. Mogą się dalej piąć aż do dwunastego piętra.

- Jak zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast" mógł dopuścić do tego, żeby deweloper niszczył nasze osiedle? To było najpiękniejsze osiedle w Katowicach, niestety, w ostatnich latach zmieniło się nie do poznania. Spółdzielnia sprzedaje na prawo i lewo działki, i to te, na których jest najwięcej zieleni - zadzwoniła do nas zdenerwowana jedna z mieszkanek osiedla. - Dlaczego Urząd Miasta pozwala niszczyć zielone tereny, wycinać tyle pięknych drzew, jak w pięknym zagajniku przy rondzie Sławika, gdzie była ich setka? Pod piły poszły stare, ogromne buki, jarzębiny, kasztanowce, głogi, akacje... To była zapora dla spalin z pobliskich ulic, osłona dla osiedla ze szkołami, przedszkolem, placami zabaw.

Miasto argumentuje, że to spółdzielnia jest dysponentem gruntów, więc podejmuje kluczowe decyzje. Piast zaś... nie chce informować o szczegółach dotyczących sprzedaży działek, powołując się na tajemnicę handlową. - Wszelkie działania władz spółdzielni, w tym sprzedaż gruntów, na których spółdzielnia nie mogłaby nic wybudować, a które generują wysokie koszty utrzymania, podatki i opłaty za użytkowanie wieczyste nastawione są na przynoszenie korzyści członkom - tłumaczy Genowefa Topolewska z SM Piast. - Przedmiotem obrotu są grunty położone na peryferiach zabudowy mieszkaniowej, z których tak naprawdę nikt nie korzysta w celach rekreacyjnych. Ustalanie polityki przestrzennej miasta nie leży w kompetencjach władz spółdzielni. Każda inwestycja powstająca na Tysiącleciu wiązała się z protestami mieszkańców, wystarczy wspomnieć Zespół Szkół Artystycznych na os. Górnym, a przecież obiekt w pełni wpisał się w charakter osiedla i służy również mieszkańcom - dodaje.

(bib) - POLSKA Dziennik Zachodni



Kolo Colo - Pią Mar 28, 2008 3:45 pm
Czyli ingerencji w Tauzen ciąg dalszy...:/
Jeśli działka na Ułańskiej, to zapewne chodzi o poniższą. Bodajże projekt budynku, który ma stanąć na tej działce pojawił się w jednej z osiedlowych gazetek. Wklejany zresztą na poprzedniej stronie tego wątku.
(na lewo pawilon handlowy nr 12, w prawym górnym rogu widać część pętli "Stadion Śląski"):





źródło: nieruchomoscislask.pl



Iluminator - Sob Mar 29, 2008 10:18 am
W projektach realizowanych na oś. Tysiąclecia najważniejsze są trzy rzeczy:
1. Wysokość budynków: minimum 10 pięter.
2. Kolorystyka: biała, bez jogurtów itp.
3. Motyw pasów.

Musimy się pogodzić z tym, że kapitalistyczni inwestorzy będą inaczej budować niż komunistyczna spółdzielnia mieszkaniowa. Wolny rynek kieruje się innymi zasadami, a dogęszczenie osiedla jest nieuniknione.



heniek - Pon Mar 31, 2008 1:25 pm
Ciekawe tylko czy Opal tego nie odsprzeda komuś i ile czasu będzie trwała ta inwestycja...



mark40 - Pon Mar 31, 2008 1:43 pm

Musimy się pogodzić z tym, że kapitalistyczni inwestorzy będą inaczej budować niż komunistyczna spółdzielnia mieszkaniowa. Wolny rynek kieruje się innymi zasadami, a dogęszczenie osiedla jest nieuniknione.

A całe połacie terenu koło kukurydz i tego pokręconego kościoła stoją puste. Tam by mogli najpierw budować.



salutuj - Pon Mar 31, 2008 2:15 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



skimaniac - Pon Mar 31, 2008 2:34 pm
z prawie każdego miejsca na Tauzenie jest blisko do WPKiW



salutuj - Pon Mar 31, 2008 4:21 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Kolo Colo - Śro Kwi 30, 2008 8:08 pm
Z dzisiejszego ogólnopolskiego wydania GW:

Witamy w Polsce
KATOWICE. Osiedle Tysiąclecia będzie Hongkongiem
Słynne modernistyczne osiedle Tysiąclecia to ostatnio ofiara niekontrolowanych inwestycji. Białe bloki o formach przypominających kukurydzę i poprzesuwane prostopadłościany toną w zieleni. Ale trwa budowa dwóch 14-kondygnacyjnych wieżowców. Stają one w miejscu, które projektanci osiedla - Henryk Buszko i Aleksander Franta - nazwali korytarzem ekologicznym. Władze spółdzielni wyprzedają kolejne zielone skwery, a miasto pozwala na budowę. Wkrótce kolejne bloki wyrosną w zielonym pasie oddzielającym osiedle od ruchliwej ul. Chorzowskiej. Wszystko wskazuje na to, że kolejne zieleńce będą na Tysiącleciu znikać. Mieszkańcy to w większości ludzie starsi, którzy nie mają sił, by protestować. Tylko architekci walczą w sądzie o zachowanie dzieła swojego życia.

-----------
Pod rozkminę i sumienie wszystkich czytelników Forum. I żeby nie było - mojego również..



salutuj - Śro Kwi 30, 2008 9:54 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Kolo Colo - Czw Maj 01, 2008 12:56 pm
Zapomniałem dodać, że artykuł o Tauzenie pojawił się w związku z akcją Polskiego Forum Obywatelskiego "Kto ukradł nam boisko?", która ma pokazać przykłady zawłaszczania przestrzeni publicznej albo jej odzyskiwania. W artykule poruszono jeszcze przykłady AKS-u i powstałego na jego miejsce hipermarketu oraz Doliny Trzech Stawów i planów zabudowy tych terenów mieszkaniówką. Przykre, że Tauzen pojawił się w ogólnopolskiej prasie akurat w takim kontekście. Natomiast zgodzę się, że samo osiedle zostało przedstawione w sposób intrygujący.
Ja natomiast wkleiłem fragment o osiedlu z innego powodu. Myślę, że cytat z GW dokładnie podsumowuje moje intencje:

"Dlaczego Polska się bogaci i wcale nie pięknieje, tylko brzydnie? Dlaczego ubywa przestrzeni publicznej? Bo miasto przestało nas obchodzić i oddaliśmy je na pożarcie wielkiemu kapitałowi. Czas, abyśmy w swoich miastach poczuli się jak u siebie. Dlatego zapraszamy do dyskusji o miejscach wspólnych i o tym, jak je odzyskać lub stworzyć."



salutuj - Czw Maj 01, 2008 1:12 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Czw Maj 01, 2008 1:34 pm

Doliny Trzech Stawów i planów zabudowy tych terenów mieszkaniówką.

w tym przypadku akurat nie ma zadnej zabudowy Doliny Trzech Stawow, inwestycje jaka maja tam powstac powstana badz to w miejscu szkieletu niedkonczonego osrodka sportowego gdzie rosna chaszcze, jest pelno smieci etc (grupa Brysksy) badz w miejscu sprzedanego przez przedsiebiorstwo Slask teenu gdzie poki co sa ogrodzone nieuzytki, czy wreszcie w przypadku biurowego Green Parku, terenu dawnego zakladu przemyslowego.

mowienie przynajmniej w przypaku tych 3 inwestycji o zabudowywaniu Doliny Trzech Stawow nie za bardzo pokrywa sie z tym co mi w tej sprawie wiadomo



Kolo Colo - Czw Maj 01, 2008 4:06 pm

spoleczenstwu widac blizej jakos do Ameryki (dzikosc, ultraliberalizm, zamkniete osiedla, inwestycje na rzecz samochodow zamiast w rozwoj komunikacji masowej i sciezek rowerowych) niz Europy Zachodniej.

Albo do Azji i Hongkongu . Z przeludnionymi przedmieściami, gdzie - jak teraz doczytałem - gęstość zaludnienia sięga ponad 6tys. os./km2, a w niektórych miejscach nawet 43tys. os/km2


w tym przypadku akurat nie ma zadnej zabudowy Doliny Trzech Stawow, inwestycje jaka maja tam powstac powstana badz to w miejscu szkieletu niedkonczonego osrodka sportowego gdzie rosna chaszcze, jest pelno smieci etc (grupa Brysksy) badz w miejscu sprzedanego przez przedsiebiorstwo Slask teenu gdzie poki co sa ogrodzone nieuzytki, czy wreszcie w przypadku biurowego Green Parku, terenu dawnego zakladu przemyslowego.

mowienie przynajmniej w przypaku tych 3 inwestycji o zabudowywaniu Doliny Trzech Stawow nie za bardzo pokrywa sie z tym co mi w tej sprawie wiadomo


Hmm, to może dziennikarze ogólnopolskiego wydania GW mają "małe pojęcie o wyobrażeniu", albo inaczej definiują zawłaszczenie przestrzeni publicznej..

Co nie zmiania faktu, że z Tauzenem, w moim mniemaniu nie dzieje się dobrze. Rozumiem kapitalizm, postęp, rozwój, ale nie wszędzie i nie za wszelką cenę. To osiedle zawsze dla mnie było jakby obrazem, nienaruszalną makietą wyrastającą z zieleni i mieniącą się na tle nieba. Nowe bloki tam po prostu nie pasują. I nic nie pomoże stosowanie bieli czy złudzenia "pasów" poprzez odpowiedni projekt czy nałożenie farby. To jednolita całość i tak powinno zostać. Nie mam nic przeciwko nowym blokom obok, w pobliżu kościoła, terenów garażowych, czy nawet placu przed Kukurydzami, gdzie kiedyś kumkały żaby a teraz powoli zaczyna to przypominać wysypisko śmieci. Natomiast, jeśli zabiorą się za tereny wzdłuż ul. Brodatego czy Ułańskiej, albo co gorsza, przypadkowe lokalizacje, jak chociażby ta przy gimnazjum na Górnym, to o wyglądzie Tauzena możemy zapomnieć.. A wszystko to na naszych oczach. Nadzieja jeszcze tkwi w "staruszkach", którym może uda się odsunąć Dorfa. Ale czy to coś zmieni?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 2 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 829 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •