[Sztuka] Muzea, galerie - wystawy
absinth - Śro Maj 11, 2005 12:16 am
"Pięć dni w Katowicach" Anity Pasikowskiej w galerii Sektor I GCK
Łukasz Kałębasiak 10-05-2005 , ostatnia aktualizacja 10-05-2005 17:25
Dlaczego rysuje familoki? Bo jej się podobają. - Gdybyś tu mieszkała, to by ci się nie podobały - usłyszała warszawska artystka Anita Pasikowska, która przez 5 dni portretowała Śląsk
Galeria Sektor I Górnośląskiego Centrum Kultury gości właśnie niezwykłą wystawę: "Pięć dni w Katowicach" Anity Pasikowskiej. To efekt projektu warszawskiej artystki, która kilka lat temu zapałała szczególnym sentymentem do naszego regionu. Pomysł był prosty, jak stempel w kopalni. Przez tytułowe pięć dni, pod koniec kwietnia Pasikowska urządziła sobie indywidualny malarski plener. Nie tylko w Katowicach, bo była też w Chorzowie i Bytomiu. Na kilkunastometrowym rulonie papieru szkicowała to, co się jej najbardziej podobało. Budynki, ulice, ludzi i... to, co oni do niej mówili.
Po rozwinięciu na ścianie Sektora I szkic Pasikowskiej ułożył się w chyba najdłuższy obraz, jaki widziała ta galeria. Przypomina XI-wieczną tkaninę z Bayeaux - długą wstęgę, na której średniowieczni mistrzowie haftu zapisali historię bitwy pod Hastings. Podobnie, jak oni, Pasikowska utrwaliła znikającą przeszłość. Jej praca to uniwersalny pejzaż odchodzącego Śląska. Bo choć szkic powstał w kilku miastach, jest wyjątkowo spójny. Do tego nakreślony węglem rysunkowym. To nie przypadek, ale jasne odwołanie do Śląska - krainy węgla i stali.
Największa wartość tego szkicu tkwi jednak nie w samym rysunku. Jeszcze bardziej fascynujący jest zapis spotkań Pasikowskiej ze świadkami jej pracy. Warszawska artystka szkicowała na chodniku, na oczach przechodniów. Jej rysunek podzielony jest na pięć dni, z dokładnymi informacjami o miejscu i czasie. Jeśli padał wtedy deszcz, jego ślady znajdziemy na papierze. Tak samo, jak słowa, które usłyszała od zainteresowanych ludzi. Były miłe ("to proszę jeszcze narysować mojego psa"), ale bywały i nieprzyjemne ("zajęłabyś się lepiej jakąś prawdziwą robotą"). "Czy ty w ogóle godosz po polsku?" usłyszała od Ślązaka, który dwa razy odezwał się do niej czystą gwarą, czego Pasikowska zupełnie nie zrozumiała. Częściej jednak ludzie opowiadali artystce o miejscach, które rysuje. Tłumaczyli, dlaczego ulubione przez nią, czerwone okiennice są tego koloru ("farba z kopalni, tam się wszystko maluje na czerwono"). W wielu miejscach towarzyszyły Pasikowskiej dzieci. Kto wie, czy nie wpłynęła swoim projektem na wybór czyjejś drogi życiowej. - To ja też zostanę plastykiem - usłyszała od jednego z dzieci warszawska artystka.
Galeria Sektor I zaprasza do 25 maja
PIO - Pią Maj 13, 2005 8:43 pm
Ciekawa incjatywa. Można skorzystać z niej po wizycie w Camelocie
sobota 14 maja 2005 w godz. 19.30 - 1.00
Wstęp - bezpłatny!!!
Muzeum ÂŚlĹĄskie w Katowicach przyłĹĄczyło się w tym roku do europejskiego projektu ÂNoc w muzeachÂ. W sobotę 14 maja, od godziny 19.30 do 1.00, wybrane muzea w całej Europie będĹĄ bezpłatnie przyjmować zwiedzajĹĄcych. Tematem przewodnim tegorocznej edycji imprezy jest ÂÂŚwiatło nocĹĄÂ.
Muzeum ÂŚlĹĄskie przygotowało na ten wieczór kilka atrakcji. BędĹĄ to:
Nowe wystawy nawiĹĄzujĹĄce tematykĹĄ do myÂśli przewodniej imprezy- ÂŚwiatło nocĹĄ
Zaginione Âświatło - Wystawa prezentuje zbiór około 140 lamp i latarni pochodzĹĄcych z okresu od XVIII do XX wieku. WiększoÂść eksponatów to lampy naftowe i olejowe, wykorzystywane zarówno w przemyÂśle jak i warunkach domowych. Eksponaty pochodzĹĄ z prywatnej kolekcji oraz ze zbiorów Muzeum ÂŚlĹĄskiego.
Godz. 20.30 - spotkanie z właÂścicielem kolekcji - prezentacja lamp i sposobów ich działania
Refleks Âświetlny w słowackim szkle artystycznym - Na wystawie zobaczymy kilkanaÂście nieregularnych szklanych brył, powstałych w latach 80-tych w Bratysławie. Bryły zostały wykonane z szkła o najwyższym stopniu przejrzystoÂści, wykorzystywanego m.in. do produkcji urzĹĄdzeń optycznych na potrzeby armii USA. Największy z zaprezentowanych eksponatów mierzy około 50 cm wysokoÂści. W większoÂści sĹĄ to białe formy dekoracyjne, ale ich nieregularne cięcia ukazujĹĄ fantastyczne efekty działania pryzmatu.
ÂŚwiatło oraz ogień w wierzeniach i obrzędach - Prezentacja współczesnych obrazów na szkle, będĹĄcych własnoÂściĹĄ Muzeum ÂŚlĹĄskiego w Katowicach oraz prywatnych kolekcjonerów. Wszystkie zaprezentowane dzieła łĹĄczy tematyka wierzeń oraz obrzędów, w których ogień lub Âświatło odgrywajĹĄ znaczĹĄcĹĄ rolĹĄ. Obrazy pochodzĹĄ z rejonów ÂŚlĹĄska Cieszyńskiego, Beskidu ÂŚlĹĄskiego oraz Podhala, ich autorami sĹĄ Zofia Fortecka, Jan Fudała, Maria Gatnar - Guzy, Rozalia Szypułowa, Janina Jarosz - Walczak i Zdzisław Walczak.
BaÂśniografie Andersena. ÂŚwiatło jako kreator Âświata scenicznego - w Centrum Scenografii Polskiej (budynek GCK) - lalki, kostiumy, elementy dekoracji ze spektakli teatralnych według bajek H. CH. Andersena
Godz. 19.30 Spotkanie z Janem RzymełkĹĄ - właÂścicielem kolekcji agatów prezentowanej w Muzeum ÂŚlĹĄskim. Ekspozycja zatytułowana Wędrówka do wnętrza ÂślĹĄskich kamieni przedstawia czterdzieÂści wielkoformatowych zdjęć przekrojów agatów oraz przykłady samych kamieni. Jest efektem wieloletniego poszukiwania i kolekcjonowania agatów ÂślĹĄskich przez Jana Rzymełkę
Godz. 21.00 ÂŚwiatło, Âświatłocień w malarstwie - omówienie na przykładzie wybranych obrazów Galerii Malarstwa Polskiego XIX i XX wieku (powadzi Andrzej Holeczko - Kiehl)
Godz. 21.30 Koncert jazzowy Henryka Gembalskiego - przed budynkiem Muzeum ÂŚlĹĄskiego
Godz. 23.00 Poezja przy Âświecach w wykonaniu zaproszonych aktorów temat Âświatła, słońca, księżyca, ognia (sala imprezowa)
Godz. 20.00 - 1.00 - Najciekawsze wystawy Muzeum ÂŚlĹĄskiego - przeglĹĄd filmów wideo z 20 lat działalnoÂści (sala 209)
ChcielibyÂśmy umożliwić w tym dniu zwiedzajĹĄcym swobodne i w miarę szybkie poruszanie się po Katowicach. Dlatego z siedziby Muzeum ÂŚlĹĄskiego przy al. W. Korfantego 3, do Centrum Scenografii Polskiej przy Placu Sejmu ÂŚlĹĄskiego 2 oraz Muzeum Historii Katowic przy ul. Szafranka 9, będzie można dojechać specjalnym autobusem
Rozkład jazdy LINII MUZEALNEJ podczas Nocy w Muzeach 14 maja 2005 r.
PRZYSTANEK Godzina Odjazdu
Katowice Rynek(Teatr ÂŚlĹĄski) 21:00 21:20 21:40 22:00 22:20 22:40 23:00 23:20 23:40 0:00
Katowice Jagiellońska (GCK) 21:04 21:24 21:44 22:04 22:24 22:44 23:04 23:24 23:44 0:04
Katowice ul. Szafranka 21:07 21:27 21:47 22:07 22:27 22:47 23:07 23:27 23:47 0:07
Katowice Rynek(Teatr ÂŚlĹĄski) 21:12 21:32 21:52 22:12 22:32 22:52 23:12 23:32 23:52 0:12
*Autobus będzie oznakowany napisem "LINIA MUZEALNA"
** Opłata za przejazd według taryfy KZK GOP
Mamy nadzieję, że ta niecodzienna godzina otwarcia muzeów w Katowicach przyciĹĄgnie uwagę mieszkańców aglomeracji ÂślĹĄskiej, zwłaszcza tych, którzy nie mieli jeszcze okazji odwiedzić naszych palcówek.
Europejskim Koordynatorem Projektu jest Dyrekcja muzeów francuskich - więcej informacji na stronie www.nuitdesmusees.culture.fr
Do muzeum przyjdÂź nocĹĄ...
Wit - Pią Maj 13, 2005 10:20 pm
Panowie jak najbardziej....ja idę do MHK, mam nadzieje, że nie sam
salutuj - Sob Maj 14, 2005 8:27 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Wit - Pon Maj 16, 2005 6:06 pm
Udało nam się "zaliczyć" tamtej nocy Muzeum Śląskie, a przede wszystkim wystawę chińskiej porcelany i galerię malarstwa polskiego. Oto kilka fotek:
http://www.gkw.katowice.pl/modules/coppermine/albums/userpics/10004/normal_kule.JPG
http://www.gkw.katowice.pl/modules/coppermine/albums/userpics/10004/normal_maski.JPG
http://www.gkw.katowice.pl/modules/coppermine/albums/userpics/10004/normal_porcelan.JPG
http://www.gkw.katowice.pl/modules/coppermine/albums/userpics/10004/normal_wazon.JPG
MHK było już powoli zamykane, jak przyszliśmy tam ok 1:00
absinth - Wto Cze 14, 2005 12:22 am
Wystawa grafik Giambattisty Piranesiego w Gliwicach
Łukasz Kałębasiak 13-06-2005 , ostatnia aktualizacja 13-06-2005 16:08
Ponad pół setki wspaniałych grafik włoskiego architekta, archeologa i miłośnika antyku Giambattisty Piranesiego pokazuje gliwickie muzeum w Willi Caro. Po tej wystawie sprzedaż wycieczek do Rzymu wzrośnie kilkakrotnie
Gliwickie muzeum nie chwaliło się wcześniej zbyt głośno swoim zbiorem sztychów XVIII-wiecznego rewolucjonisty w grafice Giambattisty Piranesiego. Tymczasem w muzealnych magazynach znajdziemy około 140 rycin tego wybitnego artysty. Większość z nich zgromadziło jeszcze przedwojenne muzeum niemieckie. Fragment to tzw. mienie podworskie, przejęte przez państwo z rezydencji na całym Śląsku. Z tej całości na wystawę wybrano to, czym Piranesi zasłynął: widoki ruin antycznego Rzymu, w większości z cyklu "Vedute di Roma".
Skąd na Śląsku takie zainteresowanie włoskim grafikiem? Według Jolanty Wnuk, komisarz ekspozycji, z sentymentu do Włoch. - Do Rzymu jechało się przez Śląsk. Zresztą nawet Willa Caro jest z zewnątrz budynkiem neorenesansowym - mówi. To właśnie dzięki Piranesiemu architektura i sztuka starożytnego Rzymu wróciła do łask. W dużej mierze jest zasługą jego grafik, że w całej Europie powstawały "romantyczne ruiny" w pałacowych ogrodach. Ba, na jego wyobraźnię powoływali się nawet surrealiści! Nieźle, jak na rzymskiego architekta, który ma na koncie tylko jeden zrealizowany projekt - kościół S. Maria del Priorato.
Ale nawet teraz, po niemal 300 latach od ich powstania, grafiki robią ogromne wrażenie. Bo choć jego głównym celem było udokumentowanie rzymskich ruin, Piranesi robił to jak dzisiejszy specjalista od reklamy. Starożytne budowle są większe niż w rzeczywistości. Rozpadające się świątynie czy porośnięte trawą łuki triumfalne kuszą wielką tajemnicą. - Ruiny na jego grafikach żyją własnym życiem, nie są tylko destruktami - mówi Katarzyna Tulicka, współautorka wystawy. Piranesi znał te miejsca jak mało kto w jego czasach. Przez dziesięć lat brał udział w wykopaliskach archeologicznych, mierzył i szkicował starożytny Rzym, żeby poznać lepiej jego sekrety.
"Vedute di Roma" to także Rzym współczesny artyście. Wnętrza i fasady katedr, a nawet sceny z życia jego mieszkańców, choć zawsze na tle architektury. Piranesi robił wszystko, żeby uatrakcyjnić swoje grafiki. - W swoich czasach był artystą awangardowym: bawił się perspektywą, stosował skróty, pokazywał miasto z lotu ptaka - przekonuje Wnuk. Grafiki odniosły sukces zaraz po ich powstaniu. Cykl "Vedute di Roma" przyniósł jego autorowi sławę i pieniądze. Potem posypały się zamówienia na inne prace. Do dziś Piranesi pozostaje niekwestionowanym mistrzem grafiki.
Wystawa w Willi Caro jest pierwszą tak pełną prezentacją gliwickiego zbioru dzieł Piranesiego. Część przeszła niedawno gruntowną konserwację. Okazją było świętowane właśnie stulecie gliwickiego muzeum.
Wystawa potrwa do 4 września
Polecam!!
Piranesi byl mistrzem jesli idzie o precyzje
absinth - Śro Cze 29, 2005 8:26 am
„VEDUTE DI SILESIA – ARCHITEKTURA POSTINDUSTRIALNA GÓRNEGO ŚLĄSKA W FOTOGRAFII”
Ruiny Teatru Miejskiego
Gliwice al. Przyjaźni 18
do 4 września 2005r.
Obok przygotowanej z okazji jubileuszu muzeum ekspozycji „Pejzaż rzeczywisty i fantastyczny – grafiki Giambattisty Piranesiego ze zbiorów Muzeum w Gliwicach”w Ruinach Teatru Miejskiego zobaczymy ekspozycję towarzyszącą - „Vedute di Silesia – architektura postindustrialna Górnego Śląska w fotografii”.
Jej otwarcie przewidziano na piątek, 24 czerwca na godz. 17. Postanowiono udowodnić, że dorobek Piranesiego wciąż stanowi wzór dla artystów, a dzieła stworzone w XVIII wieku we Włoszech i symbolika uwiecznionych na nich wizji mogą inspirować także współczesnych twórców. W Ruinach Teatru Miejskiego zostaną pokazane zdjęcia poprzemysłowych ruin z terenu Śląska. Na wystawie zostaną zgromadzone wielkoformatowe wydruki fotografii m.in. Waldemara Jamy, Piotra Szymona, Słowoja Dubiela, Rafała Milacha, Karela Tumy, Piotra Chojnackiego, Wojciecha Wilczyka. Oryginalne zdjęcia zaprezentowane będą w tym samym czasie w Oddziale Odlewnictwa Artystycznego. Obydwie ekspozycje będą czynne do 4 września.
Tequila - Śro Lip 06, 2005 6:04 pm
Salvador Dali w Muzeum Śląskim
Środa, 6 lipca 2005r.
Zygmunt Freud powiedział o nim z zachwytem: „Nigdy nie widziałem tak doskonałego prototypu Hiszpana. Cóż za fanatyk”. Salvador Dali nie mówił jednak o sobie „Jestem Hiszpanem”, lecz stanowczo: „Jestem Katalończykiem”. To miało wyjaśniać jego wściekły upór, niezależność, umiłowanie luksusu i przyjemności życia, a także umiejętność zabiegania o własne interesy. Takie są – twierdził malarz – wrodzone cechy tego narodu...
Salvador Dali: Autoportret. Muzeum Śląskie
Mistrz reklamy
Dalvador Dali był mistrzem autokreacji i choć przez wiele lat uwaga świata bardziej skupiała się na jego ekscentrycznym stylu życia niż na twórczości, konsekwentny Katalończyk dobrze wiedział, co robi. Gdyby nie eksponował swojej osoby, być może jego sztuka nie byłaby tak powszechnie znana. Po oburzeniu na skandalizujący tryb życia Salvadora, przyszła kolej na wnikliwą analizę jego malarstwa. Dziś, w sześć lat po śmierci, Dali uznawany jest za jednego z największych malarzy XX wieku. Nie wymyślił surrealizmu, ale był jego najpopularniejszym przedstawicielem, wręcz ikoną. A tropem wolnych skojarzeń – ulubioną metodą twórczą Dalego – posługuje się współcześnie wiele dziedzin popkultury; od fotografii po reklamę.
Piekielne dziecię
Urodzony 11 maja 1904 roku Dali już we wczesnym dzieciństwie kreował się na potwora – jako pięciolatek potrafił strącić w przepaść rówieśnika (przeżył!), a rodzinę szantażować udawanymi atakami choroby. Jeśli jednak chciał, zachowywał się wzorowo. I tak zostało mu do... końca życia. Kim był naprawdę, nie mamy pojęcia. Wydaje się jednak, że artysta znakomicie opanował tajniki manipulowania ludźmi. Nawiasem mówiąc, poważnie interesował się psychologią; publikował nawet artykuły na temat mechanizmów podświadomości, głównego kierunkowskazu surrealistów.
Po sławę w świat
Sztuki plastyczne studiował Dali w Madrycie, w szacownej Królewskiej Akademii Sztuki, ale wylatywał z niej dwukrotnie, a potem sam odszedł, uważając pedagogów za skostniałych kustoszy starych form. Za to wziął się za kręcenie eksperymentalnych filmów z Luisem Bunuelem i malowanie własnych sennych wizji. W 1928 roku zamienił Madryt na Paryż i rzucił się w ramiona tamtejszej awangardy, skupionej wokół AndrĂŠ Bretona, Pabla Picassa i Joana MirĹ. A po roku w ramiona Heleny Diakonovej, żony Paula Eluarda, którą najpierw uwiódł, a potem unieśmiertelnił jako Galę.
W wieku 30 lat Dali był już znanym, ale wciąż bardziej modnym, niż uznanym artystą. I jeszcze nie bogatym. Dopiero sukces, jaki osiągnął w USA, gdzie osiadł na czas II wojny światowej, przyniósł mu prawdziwe pieniądze i sławę. Do Europy wrócili z Galą w 1948 roku, dzieląc swój czas między wytworne wille we Francji i Hiszpanii.
Dali mniej znany
Oprócz malarstwa, które przyniosło mu spektakularną sławę, Salvador Dali od młodości zajmował się także rzeźbą, scenografią, projektowaniem biżuterii (m. in.: dla Coco Chanel) i różnymi formami graficznymi. Znawcy mówią o niezwykłej precyzji warsztatowej i dużo większej niż w malarstwie odwadze artystycznego eksperymentu. Dali lubił grafikę, chętnie wykorzystywał ją w ilustracjach książkowych, projektował zaś ryciny do wielu klasycznych dzieł literatury światowej. Jego ulubioną lekturą był – jak inaczej?! – „Don Kichote”. Artysta chciał, by jego ostatnim obrazem (olejnym) był portret ukochanego bohatera. Tak się nie stało; Dali przez ostatnich sześć lat swojego życia nie namalował żadnego płótna. Po ciężkich cierpieniach zmarł w 1989 roku.
Wystawa „Salvador Dali – grafiki” otwarta zostanie jutro w Muzeum Śląskim w Katowicach i będzie czynna do 20 września. Ekspozycja prezentuje ponad 400 rycin artysty, wypożyczonych ze zbiorów prywatnych. Można oglądać m.in. cykle: Fotokolaże, „Don Kichote”, „Boska komedia”, „Faust”, „Dekameron”, Dziesięć recept na nieśmiertelność”
Henryka Wach-Malicka - Dziennik Zachodni
absinth - Śro Lip 06, 2005 10:24 pm
Dali nie jest moim ulubionym ale nie wypada nie isc
absinth - Pon Lip 11, 2005 9:03 am
Gazeta.pl > Katowice > Kultura
Poniedziałek, 11 lipca 2005
Wystawa japońskiej i polskiej architektury w Katowicach
łuk 10-07-2005 , ostatnia aktualizacja 10-07-2005 21:54
W Galerii Architektury SARP w Katowicach oglądać można wystawę młodej architektury z Japonii i Polski. Przygotowało ją krakowskie Centrum Manggha, które zestawiło obok siebie najciekawsze realizacje architektoniczne w Polsce i Japonii z ostatniej dekady. Śląsk może być z tego subiektywnego wybory szczególnie dumny. Spośród 10 biur reprezentujących polską architekturę aż trzy są z naszego regionu. Takie wyróżnienie spotkało biura: Medusa group, Archistudio oraz KWK Architekci. Uznanie znalazł m.in. loft, czyli budynek o przeszłości przemysłowej, przekształcony w apartament mieszkalny, zaprojektowany i stworzony przez architektów z Medusy w Bytomiu. Dla nas najciekawsze są jednak pomysły architektów z Kraju Kwitnącej Wiśni. W Japonii buduje się dużo i na wielką skalę, czego dowodzą projekty ogromnego muzeum sztuki współczesnej czy siedziby jednego z koncernów samochodowych. Jeszcze bardziej interesujące są niewielkie, ale awangardowe projekty, jak na przykład pomysł stworzenia "dachu mieszkalnego". Japońscy architekci wymyślili, że na odpowiednio duży dach parterowego domku można w ciepłe dni przenieść życie jego mieszkańców. Na dachu umieścili stół, wkomponowali małą altanę i zaprojektowali specjalne wejścia. Wystawa potrwa do końca lipca.
absinth - Pią Lip 15, 2005 11:21 pm
Malowidła naskalne w Katowicach
PAP 17:10
Malarstwo naskalne w Katowicach
(fot. PAP / Andrzej Grygiel)
Kopie najsłynniejszych malowideł naskalnych z kilkunastu europejskich jaskiń można oglądać w Muzeum Śląskim w Katowicach. Dzieła powstałe przed 15-30 tys. laty zostały skrupulatnie skopiowane przez plastyków.
By pokazać malowidła odkryte we francuskich i hiszpańskich jaskiniach, autorzy wystawy skopiowali je na ogromnych płytach i zainstalowali w muzealnych salach. Farbę nałożyli na fakturowaną powierzchnię do złudzenia przypominającą skałę. Zwiedzający mają wrażenie, jak gdyby byli w jaskini.
Na wystawie można zobaczyć 16 dzieł w skali 1:1, z których największe ma wymiary 17 na 2,5 m. Ekspozycja będzie prezentowana do września.
Przedstawiciele Muzeum podkreślają, że malowidła naskalne - ze względu na specyficzne umiejscowienie i uwarunkowania konserwatorskie - są z reguły trudno dostępne dla zwykłych odbiorców. Dlatego jedynym sposobem, by móc przybliżyć zwiedzającym te arcydzieła, było ich "przeniesienie" do sal muzealnych. Zrobili to plastycy z Muzeum Śląskiego w Katowicach - Mariusz Paluchiewicz, Mariusz Madej i Andrzej Cioska.
Prezentowane prace powstały na podstawie dzieł anonimowych twórców odnalezionych w 14 europejskich jaskiniach, m.in. Lascaux, uważanej dzisiaj za największą galerię sztuki malarskiej ze starszej epoki kamiennej (paleolitu), a także Chauvet, Les Combarelles, Font-de-Gaume, Niaux, Les Trois Freres - znajdujących się na terenie Francji, oraz w grotach El Castillo i Altamira położonych w Hiszpanii.
W doborze malowideł uwzględniono zmieniające się w ciągu wieków maniery i trendy paleolitycznych artystów. Pozwoli to widzowi zapoznać się z czterema podstawowymi stylami w rozwoju tej sztuki, wyróżnianymi przez współczesnych badaczy, zajmujących się fenomenem sztuki naskalnej - podkreśla kurator wystawy Renata Abłamowicz.
Aby lepiej poznać epokę, w której powstawały malowidła, ekspozycja została wzbogacona przedmiotami codziennego użytku, którymi posługiwał się ówczesny człowiek. Wśród nich znalazły się narzędzia krzemienne, wyroby z kości, plastyka figuralna. Eksponaty pochodzą ze zbiorów polskich placówek naukowych i muzealnych. (ck)
absinth - Pon Lip 18, 2005 7:34 pm
Katowice nie chcą eksponować śląskiej kolekcji sztuki współczesnej
Bartosz T. Wieliński 18-07-2005 , ostatnia aktualizacja 18-07-2005 20:38
Czy obrazy najlepszych śląskich artystów trafią do muzealnej piwnicy? Tak, jeżeli katowicki magistrat nie zacznie wspierać narodowego programu kultury "Znaki Czasu". - Musimy to wszystko dokładnie zbadać. Nie będziemy decydować pod presją - mówi Grażyna Szołtysik, wiceprezydent Katowic odpowiedzialna m.in. za kulturę w mieście
Program "Znaki Czasu" ma na celu stworzenie ogólnopolskiej kolekcji najbardziej wartościowych dzieł sztuki współczesnej. W skład "śląskiej" kolekcji mają wchodzić obrazy Andrzeja Urbanowicza i Urszuli Broll, a także praca pt. "Dziewięciu z Wujka" autorstwa Edwarda Dwurnika oraz rzeźby Jana Śliwki. Negocjacje z twórcami prowadzi właśnie Fundacja dla Śląska, regionalny koordynator "Znaków Czasu". Problem w tym, że gdy uda się korzystnie kupić dzieła, nie będzie ich gdzie eksponować. Katowicki magistrat ciągle waha się, czy finansowo wesprzeć program. - Na razie prezydent zgodził się zasiąść w radzie patronów. Jeszcze nie wiemy, czy damy pieniądze, czy też przekażemy lokal na wystawę. Musimy wszystko dokładnie zbadać - tłumaczy Szołtysik.
Tymczasem w "Znaki Czasu" zaangażowała się większość dużych polskich miast, m.in. Toruń, Kraków czy Wrocław.
- Niepokoimy się, bo prośbę o wsparcie wysłaliśmy do urzędu już w marcu. Z odpowiedzi wynikało, że urzędników bardziej interesuje to, kto będzie nas kontrolował, a nie to, czym będziemy się zajmować. Na razie dzieła sztuki magazynujemy w piwnicy Muzeum Górnośląskiego, a przecież powinniśmy je pokazywać katowiczanom - mówi Irena Fugalewicz z Fundacji dla Śląska.
Szołtysik odpiera zarzuty: - To chyba oczywiste, że musimy patrzeć na to, jak wydawane są pieniądze. Poza tym wolelibyśmy rozmawiać z Ministerstwem Kultury niż z fundacją.
- Rybnik, Bielsko i Sosnowiec zdecydowały się na pełną współpracę z nami. Jeśli Katowice nie będą chciały nam pomóc, po prostu pójdziemy gdzie indziej - mówią w Fundacji dla Śląska.
Pomoc w rozwiązaniu konfliktu obiecuje Łucja Ginko, dyrektorka wydziału kultury w Urzędzie Marszałkowskim: - Zorganizujemy specjalne spotkanie i wyjaśnimy sporne kwestie. Kolekcja powinna zostać w Katowicach, bo to centrum regionu.
z GW
MarcoPolo - Śro Lip 20, 2005 4:15 pm
http://tvp.pl/2859,20050719226837.strona
Nikifor w Częstochowie
Blisko sto prac Nikifora Krynickiego można oglądać w Zagrodzie włościańskiej Muzeum częstochowskiego.
Nikifor był jednym z najwybitniejszych światowych prymitywistów - niedoceniany za życia i żyjący w nędzy- dziś jego prace przeżywają prawdziwy renesans m.in. z powodu sukcesów filmu Krzysztofa Krauzego "Mój Nikifor" - z brawurowa rola Krystyny Feldman. Nikifor Krynicki albo Epifaniusz Drowniak malował niemal przez całe swoje życie. Jego prace - najczęściej akwarele malowane zwykłymi szkolnymi farbkami na tym co miał pod ręka - kawałkach tektury, okładkach zeszytów, kawałkach papieru. Nikifor , samotny i żyjący w nędzy, żebrzący o jedzenie i materiały malarskie stworzył blisko 40 tysięcy prac. Doceniono go dopiero pod koniec życia. Miał nawet wystawę w Paryżu. W Polsce pozostało niewiele - reszta znajduje się bowiem w muzeach i galeriach na całym świecie Wystawę w częstochowskim muzeum można będzie oglądać do końca wakacji.
BARBARA BOROWIK
Bruno_Taut - Wto Sie 23, 2005 9:23 am
Założyłem osobny wątek o wystawie Piranesiego, nie wiedząc, że temat został już poruszony. Autor artykułu przesadził trochę z tym, że dzięki Piranesiemu Rzym wrócił do łask. Rzym cały czas był w łaskach i bez rzymskiej sztuki nie byłoby baroku. Dopiero w czasach Piranesiego, w dziełach Winckelmanna pojawił się pogląd deprecjonujący osiągnięcia Rzymian i dowartościowujący Greków.
Nie umniejsza to w żadnym stopniu geniuszu Piranesiego. Jego grafiki oddziałały w jakims stopniu nawet na architekturę III RZeszy. Widzieliście projekty przebudowy Berlina autorstwa Hitlera? Pewnie nie byłoby ich bez sztychów Piranesiego.
absinth - Wto Sie 23, 2005 9:49 am
tak znam Germanie nawet zalozylem o tym watwek ale na innym forum
moze dlatego ze Piranesi na grafikach zwiekszal gabaryty swych budynkow
MarcoPolo - Czw Paź 20, 2005 4:54 pm
Fajna wystawa czeskiej architektury w BÂŚ.
absinth - Czw Paź 20, 2005 9:31 pm
yyyy? napisz cos wiecej
bo czeska architektura to dla mnie mniam mniam
MarcoPolo - Czw Paź 20, 2005 9:51 pm
UwadiÂś a se przekonasz.
Wnetrza i zewnetrza.
Biblioteka Slaska-hol.
absinth - Czw Lis 10, 2005 12:02 pm
SARP - KATOWICE:
Galeria Architektury SARP O/Katowice, ul. Dyrekcyjna 9
ZAPRASZA
17 listopada, godz. 18.00 /czwartek/
Kopuły i rury – prawdziwa historia projektowania i budowy nowej siedziby RMF FM koło Awerni. Prezentacja autorska arch. arch. Stanisława Burmistrza, Stanisława Podkańskiego, konstr. Marka Skałkowskiego oraz licznych współpracowników z An-Archi Group.
Wykład poprzedzi prezentacja firmy Philips "Savio Dynamic Lighting" - nowy standard oświetlenia wnętrz biurowych
25 listopada, godz. 18.00 /piątek/
wykład Ryszarda Nakoniecznego „Geneza współczesnej architektury Górnego Śląska – między rodzimością a awangardą”
29 listopada, godz. 18.00 /wtorek/
Prezentacja autorska pracowni medusagroup: Przemo Łukasik i Łukasz Zagała – cykl wykładów 3_2_1
29 listopada to ja bym sie wybral Medusagroup sa swietni
szedlby ktos?
kickut - Pią Gru 23, 2005 8:06 pm
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35018,3082449.html
Łukasz Kałębasiak 23-12-2005 , ostatnia aktualizacja 23-12-2005 14:06
Wystawa Anke Illing i Thomasa Vossbecka w galerii Szyb Wilson w Katowicach. Nareszcie fotografia reportażowa ze Śląska, która widzi coś więcej, niż tylko familoki, Nikiszowiec i pejzaże hałd
Illing i Vossbeck to para fotografików z Berlina. Zajmują się wszystkim: reportażem, fotografią mody i pejzażem. W 2004 roku wymyślili projekt, który nazwali "europareportage". Chcieli chwytać "na gorąco" zmiany, jakie zachodzą w Europie Środkowej i Wschodniej.
- Nasz projekt służy zbliżeniu ludzi z krajów tego regionu. Chcemy im stworzyć forum, które pomoże przełamać stereotypy - mówią fotograficy. Byli już w rumuńskiej Transylwanii i kilka razy w Polsce. Także na Górnym Śląsku, z którego zdjęcia pokazują teraz w katowickiej galerii Szyb Wilson.
Efekt pracy Illing i Vossbecka to niemal czysta socjologia. Fotograficy szukali na Śląsku nie tyle pejzaży, co ludzi. Towarzyszyli im w domach i w pracy, w tle fotografowali także ich miasta. - Spotkaliśmy naprawdę wielu ciekawych i otwartych ludzi, którzy pozwolili nam wejrzeć w prywatną sferę ich życia - opowiadają Niemcy. Z Marianem Tiszbierkiem, sztygarem w kopalni Bielszowice, zeszli 850 metrów pod ziemię, żeby przekonać się, jak niebezpieczną ma pracę. Od Heinza Syrka, emerytowanego elektryka z Gliwic, dowiedzieli się, gdzie w 1945 roku zastrzelono jego ojca. Częściej jednak fotograficy pytali o Europę: jakie nadzieję wiążą z nią bohaterowie zdjęć, czy ich miasto i region zmieniło się od 1 maja 2004 roku? Z portretów ludzi, plenerów i osobistych wypowiedzi powstał swego rodzaju "Śląsk w pigułce". Do jednorazowego połknięcia.
Pierwsza prezentacja zdjęć berlińskich fotografików musiała odbyć się w Katowicach. Jednak o wiele ważniejsze będą wystawy w Muzeum Górnośląskim w niemieckim Ratingen i ostatnia, w Berlinie. Dlaczego? Illing i Vossbeck, jak niewielu zagranicznych fotografików, dostrzegli na Śląsku coś więcej, niż pachnący skansenem Nikiszowiec, zadymione pejzaże i familoki w Rudzie Śląskiej. Nam zdjęcia osiedla Tysiąclecie mogą wydać się krańcowo nudne, ale dla niemieckiego odbiorcy będą namacalnym dowodem, że za Odrą żyją normalni ludzie w normalnych, choć może trochę biedniejszych i bardziej zaniedbanych miastach oraz osiedlach.
d-8 - Sob Gru 24, 2005 12:14 pm
ja jestem bardzo ciekaw tej wystawy
planuje sie tam wybrac
absinth - Sob Gru 24, 2005 1:09 pm
ja ide na bank
d-8 - Nie Sty 15, 2006 7:09 pm
dzis wybralismy sie ( Sky, Salutuj i ja ) do Szybu Wilson - polecam tym wszystkim, ktorzy jeszcze tam nie byli, warto sie wybrac dla samego zobaczenia miejsca, w dwoch duzych pomieszczeniach ( cos jak hala ale z zewnatrz na hale to nie wyglada ) sa wystawy ( obrazy, fotografie )
nawet ciekawe do obejrzenia. poza tym fajnie polaczano przestrzen wystawowa z mieszczacymi sie tam biurami.
Niestety strona www Szybu nie jest aktualizowana, ostatnie info o wydarzeniach kulturalnych jest z dosc dawna...
mimo wszystko polecam!
MGL - Nie Sty 15, 2006 8:52 pm
dzis wybralismy sie ( Sky, Salutuj i ja ) do Szybu Wilson - polecam tym wszystkim, ktorzy jeszcze tam nie byli, warto sie wybrac dla samego zobaczenia miejsca, w dwoch duzych pomieszczeniach ( cos jak hala ale z zewnatrz na hale to nie wyglada ) sa wystawy ( obrazy, fotografie )
nawet ciekawe do obejrzenia. poza tym fajnie polaczano przestrzen wystawowa z mieszczacymi sie tam biurami.
Niestety strona www Szybu nie jest aktualizowana, ostatnie info o wydarzeniach kulturalnych jest z dosc dawna...
mimo wszystko polecam!
Ja pamiętam te wszystkie pomieszczenia z czasów kopalni! Miałem tam praktyki :)
Trochę OT odnośnie Wilsona:
Plany rozbudowy tej galerii zapowiadają się dość ciekawie, aktualnie w znajdującym się obok budynku po dawnej kopalnianej płuczce (sortowni) trwają prace demontażu ciężkich konstrukcji nośnych wewnątrz - budynek z zachowaniem formy zewętrznej ma być w przyszłości zaadaptowany na potrzeby galerii i zapewne innych celów kulturalnych / usług?
Projekt koncepcyjny powstał już jakiś czas temu -> http://www.medusagroup.pl/projektywilson.htm
W grudniu dyrektor galerii P. Johann Bros udostępnił mi ten obiekt na ostatnią sesję zdjęciową "starego wystroju"...
Pozdrawiam
SPUTNIK - Czw Lut 02, 2006 2:37 pm
Wieczór na wystawie Kicz – między wstydem a zachwytem
data: 07.02.2006 / Muzeum Śląskie
Co jest sztuką a co kiczem? Jak wyznaczyć pomiędzy nimi granicę? Kiedy kicz jest sztuką, a kiedy sztuka kiczem?
Odpowiedzi na te i szereg innych pytań, znajdą Państwo 7 lutego br. podczas kolejnego warsztatu z cyklu „Wtorki z niespodzianką” w Muzeum Śląskim w Katowicach.
Spotkanie rozpocznie się o godz. 17.00 na wystawie „Kicz – między wstydem a zachwytem”. Kuratorka wystawy Maria Fiderkiewicz, opowie o kiczu zarówno w wymiarze sztuki galeryjnej, jak i życia codziennego. Uczestnicy zostaną poprowadzeni od prac Władysława Hasiora, dalej przez mieszczańskie wnętrza z XIX i początku XX wieku, pomiędzy licznymi pamiątkami odpustowymi, lalkami Barbie, aż do modeli prezentujących kicz w sztuce wysokiej, czyli kostiumy operowe. Jednym z tematów spotkania będzie również amerykański kicz „Junk-Art”.
Wystawa „Kicz - między wstydem a zachwytem”
Ta niecodzienna wystawa prezentuje kicz w każdym typie kultury, tak w sztuce wysokiej jak i banalnej plastyce dnia codziennego. Ekspozycja jest autorskim pomysłem Marii Fiderkiewicz i składa się z 500 eksponatów ujętych w 11 sekwencji: „Inspiracje kiczem”, „Socrealizm”, „Jelenie, konie, łabędzie, pawie, nimfy i anioły”, „Buduar”, „Między wsią a miastem”, „Patriotyczne wzory”, „Radość dzieciństwa”, „Świat opery”, „Symbole dorastania”, „Jarmark, odpust”, „Bohaterowie marzeń”.
W pierwszej z nim można zobaczyć m.in. assamblage Władysława Hasiora z wkomponowanymi przedmiotami jarmarczno-odpustowymi, cykl obrazów z jeleniami Jerzego Przybyła oraz prace Andrzeja Urbanowicza przedstawiających Słodką Gwendolinę – pierwowzór popularnej lalki Barbie. Ponadto projekty ubiorów z kolekcji „Lolly – Pop” zaprojektowane przez Kasję Michorowską oraz reklamę artystyczną Holgera Massa z Niemiec.
By podkreślić wszechobecność kiczu, realizatorzy wystawy zaaranżowali wnętrze buduaru oraz pokoju z pogranicza estetyki wiejsko-miejskiej. Wśród prezentowanych eksponatów znalazły się także dewocjonalia, pamiątki z pielgrzymek, oleodruki, gipsowe i plastikowe zwierzęta, a także plakaty gwiazd disco-polo, chusty rezerwistów, kartki pocztowe a nawet lalki Barbie.
Jak pisze Maria Fiderkiewicz w katalogu wystawy „Ekspozycja ma charakter problemowy. Jej celem jest przedstawienie kiczu jako zjawiska występującego w wielu typach kultury /.../ Przy opracowywaniu koncepcji wystawy korzystałam z otwartego pojęcia sztuki, przyjętego przez antropologię kultury. Zainspirowała mnie idea zakładająca, że celem działań artystycznych jest nie tyle tworzenie dzieł, ile odkrywanie sensów otaczającej rzeczywistości. Celem wystawy jest także sprowokowanie do refleksji nad takim zjawiskami jak: względność ocen w sztuce, relatywizm kanonów piękna i dyktatorstwo „umów autorytetów” przy nieuniknionej ekspansji kultury masowej”.
Wystawę przygotowały wspólnie Muzeum Śląskie w Katowicach oraz Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie. W tym ostatnim wystawa była prezentowana od 1 kwietnia do 31 sierpnia br. gdzie cieszyła się dużym zainteresowaniem. W Katowicach będzie można ją zwiedzać do 2 kwietnia 2006 roku.
Autorka scenariusza oraz kuratorka edycji warszawskiej i katowickiej - Maria Fiderkiewicz
Komisarz w Państwowym Muzeum Etnograficznym – Robert Dul
Projekt i realizacja aranżacji plastycznej – Franciszek Kłak
Wystawa przeznaczona dla zwiedzających którzy ukończyli 16 lat.
http://kultura.webwweb.pl/?a=txt&id=3381
jacek_t83 - Czw Lut 02, 2006 2:58 pm
Cos juz mi sie obilo o uszy odnosnie tej wystawy. Ktos by sie wybral 7.02 na to spotkanie? Ja bym chetnie posluchal i na pewno sie wybiore. Nie wiem czy trzeba miejsce zarezerwowac, czy jakies bilety trzeba bedzie kupic, jutro pojde sie dowiedziec. Wiec jakby ktos byl chetny to niech da znac, jesli trzeba bedzie rezerwowac to zarezerwuje wiecej miejsc.
absinth - Pią Lut 03, 2006 12:52 am
@ jacek
juz dawno chcialem na ta wystawe isc ale nigdy nie umialem sie zebrac...
Katowice - 31.01.2006 wtorek godz. 18.00
Otwarcie wystawy "Be Modern! - Modernizm na Śląsku"
Wystawę będzie można oglądać do 13 lutego 2006.
Galeria Architektury SARP O/Katowice
ul. Dyrekcyjna 9, 40-013 Katowice
tel.:+48 32 25 39 774 fax:+48 32 25 39 230
tel. kom. 605 686 176
Oskar - Pią Lut 03, 2006 4:20 pm
A to dopiero kicz... w Muzeum Śląskim nic o tej wystawie nie wiedzą.
MarcoPolo - Pią Lut 03, 2006 5:22 pm
Miglanc!!! Idziemy razem?
jacek_t83 - Sob Lut 04, 2006 10:00 am
A to dopiero kicz... w Muzeum Śląskim nic o tej wystawie nie wiedzą.
wczoraj chcialem sie dowiedzidec jak wyglada sprawa z biletami na 7.02 czy trzeba cs rezerwowac i takie tam a pan w ogole nie wiedzial o czym mowie, nie mial zielonego pojecia o takowej wystawie i kazal mi zadzwonic w poniedzialek :|
miglanc - Sob Lut 04, 2006 11:00 am
Miglanc!!! Idziemy razem? Bardzo chetnie
SPUTNIK - Pon Lut 06, 2006 9:07 pm
no to jak Jaca ? widzimy się jutro o 17 w muzeum ?
jacek_t83 - Pon Lut 06, 2006 9:17 pm
cholera zapomnialem zadzwonic :/ zupelnie mi wylecialo z glowy, sorki. jutro z samego rana zadzwonie i dam wam znac na telefon.
absinth - Pon Lut 06, 2006 9:20 pm
mysle ze tez jutro bede a i Dominik wspominal ze sie pojawi
jacek_t83 - Pon Lut 06, 2006 9:28 pm
to jakby co to zaklepuje 4 miejsca (Sputnik, Absinth, Domic, ja). czy jeszcze ktos sie wybiera?? o 10.00 jutro bede dzwonil, wiec jakby co to dajcie znac do tej pory
miglanc - Pon Lut 06, 2006 9:52 pm
Mnie tez zarezerwuj.
MarcoPolo - Pon Lut 06, 2006 10:54 pm
Mi oczywiÂście też.
jacek_t83 - Wto Lut 07, 2006 11:27 am
10 minut wisialem na telefonie, przelaczano mnie po roznych numerach i wiecie czego sie dowiedzialem??
ze mam zadzwonic za godzine
I'm lovin' it
EDIT: Miejsca zaklepane widzimy sie wiec przed 17:00 pod MŚ. Niestety nie wiem po ile sa bilety a 4. raz juz nie chce dzwonic. Na stronie MS jest cennik biletow, jesli mu wierzyc to 4,5 i 9 zeta.
jacek_t83 - Pią Kwi 14, 2006 11:12 am
Wystawa plakatów "Solidarności" w Muzeum Archidiecezjalnym
Łukasz Kałębasiak 01-03-2006 , ostatnia aktualizacja 01-03-2006 17:29
Kilkadziesiąt plakatów "Solidarności" z lat 1980-1989 autorstwa znanych plastyków prezentuje Muzeum Archidiecezjalne w Katowicach.
Wszystkie łączy jeden motyw: znak krzyża. Plakaciści zaangażowani w ruch "Solidarności" chętnie sięgali po ten symbol nie tylko po to, żeby podkreślić katolickie korzenie i inspirację "S". Plakaty, jakie artyści tworzyli dla nielegalnego po 1981 roku związku, nie były cenzurowane. Dopiero na nich mogli dać wyraz swoim prawdziwym poglądom i przekonaniom. Plakaty dla "S" robili tak znani twórcy, jak Roman Kalarus, Piotr Młodożeniec (syn Jana Młodożeńca, współtwórcy polskiej szkoły plakatu) czy wybitny miedziorytnik Eugeniusz Get Stankiewicz.
Plakaciści posługiwali się znakiem krzyża najczęściej na tych pracach, które upamiętniały tragiczne wydarzenia z najnowszej historii Polski. Kalarus ułożył w kształt krzyża postać górnika niosącego zabitego kolegę w kopalni Wujek. Krystyna Janiszewska na plakacie upamiętniającym wydarzenia Grudnia '70 zamieniła w krzyż cyfrę 7 z daty 1970.
Wszystkie plakaty są własnością Jerzego Brukwickiego, w latach 80. znanego organizatora podziemnego życia kulturalnego. Muzeum Archidiecezjalne zaprasza do 23 kwietnia.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35018,3189943.html
[hr]
Ktos sie wybiera??
absinth - Pon Maj 08, 2006 12:19 pm
Katowice
Galeria Architektury SARP serdecznie zaprasza
Otwarcie wystawy Young Blood - I'm a Young "Pollish" Architect!
Wystawa jest częścią większego cyklu Young Blood, prezentującego młodych twórców architektury w regionie Europy Środkowej.
Projekt został przygotowany przez Centre for Central European Architecture w Pradze.
Wystawę będzie można oglądać do 18 maja 2006.
http://ronet.pl/wydarzenia/young_blood.jpg
ja sie na bank wybieram
absinth - Pon Maj 08, 2006 12:37 pm
SILESIA PARTNER Film Produktion oraz ISOVER- mecenas modernizmu
Zapraszają na premierę filmu:
Dwugłowy smok. Architektura 20-lecia międzywojennego na Górnym Śląsku
UWAGA: związku z tym, że pokazy mają charakter zamknięty, prosimy o potwierdzenie swojej obecności na adres: m.sztyma@silesiapartner.pl do dnia 15 maja.
WSTĘP TYLKO NA PODSTAWIE IMIENNYCH ZAPROSZEŃ!
wiec jak ktos jest chetny to niech pisze
ja juz napisalem
jacek_t83 - Śro Maj 10, 2006 9:37 am
jako ze ten pokaz ma byc 30 maja o 18:00 w Rialcie, a w tym samym dniu o tej godzinie gra nasza reprezentacja, to moge komus odstapic moje zaproszenie.
Wit - Czw Maj 18, 2006 6:27 pm
W nadchodzący weekend kolejna "Noc w muzeach", czyli możliwość zwiedzania muzeów w późnych godzinach wieczornych, a placówki przygotowywują na tę okazję specjalne programy. W zeszłym roku trafił nam się wtedy zlot, więć GKW miała okazję w tym uczestniczyć.
Polecam
Oto program "Nocy w Muzeum Śląskim"
Noc w Muzeum Śląskim
20 maja br. Muzeum Śląskie, podobnie jak w ubiegłym roku, weźmie udział w międzynarodowym przedsięwzięciu Noc w muzeach.
Zwiedzających zapraszamy w godzinach od 19.30 do 1.00. Tegoroczne atrakcje przygotowano pod hasłem Muzeum od kuchni.
Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Dyrekcja Muzeów Francuskich. 20 maja wybrane muzea w całej Europie będą bezpłatnie przyjmować zwiedzających. Tym razem data imprezy zbiega się z Międzynarodowym Dniem Muzeów (obchodzonym 18 maja) oraz 60. rocznicą powstania ICOM (International Council of Museums). Jest to zatem doskonała okazja by tegoroczną Noc w muzeum zorganizować pod hasłem Muzeum od kuchni. Pragniemy przybliżyć zwiedzającym specyfikę naszej placówki, jego misję i zasady funkcjonowania. Przede wszystkim chcemy zapoznać gości z kulisami pracy muzealników, pokazać w jaki sposób tworzy się wystawy - pozwolić im spojrzeć na muzeum "od kuchni".
Muzeum Śląskie przygotowało na ten wieczór kilka atrakcji. Poza zwiedzaniem bieżących wystaw odbędą się wernisaże dwóch nowych ekspozycji. Pierwsza zatytułowana Odniesienia, to kilkadziesiąt makrofotografii autorstwa Elżbiety Dzikowskiej, prezentujących fragmenty różnorodnych płaszczyzn - w większości kory i przekrojów drzew, a także kamieni, piasku, lustra wody. Spotkanie z autorką rozpocznie się o godz. 20.00. Druga z wystaw to kolekcja malarstwa Barbary Frankiewicz i Agnieszki Opali. Obydwie artystki opowiedzą o swoich pracach o godz. 21.00.
Wszystkich chętnych pragnących poznać codzienną pracę muzealnika Muzeum Śląskie zaprasza na następujące spotkania: O historii i przyszłości Muzeum Śląskiego (godz. 20.00), O tym, jak powstaje wystawa etnograficzna (godz. 21.00), O tajnikach konserwacji dzieł sztuki (godz. 22.00). Wiedzę zdobytą na ostatniej z wymienionych prelekcji będzie można uzupełnić zaglądając do Pracowni Konserwacji Dzieł Sztuki - udostępnionej specjalnie z okazji Nocy w Muzeum Śląskim.
Jedną z atrakcji będzie także spotkanie z malarką na szkle Rozalią Szypułową i rzeźbiarzem Józefem Szypułą (godz. 19.30 - 24.00). Artyści zaprezentują swoje umiejętności warsztatowe oraz opowiedzą o pracy twórczej. Zwiedzający natomiast będą mieli okazję spróbować malowania na szkle.
Na zakończenie wieczoru wysłuchamy koncertu Silesia Pneumachina w wykonaniu Bogdana Mizerskiego (kontrabas, elektronika). Rozpocznie się on w sali imprezowej Muzeum Śląskiego o godz. 23.00.
Aby umożliwić w tym dniu zwiedzającym swobodne przemieszczanie się pomiędzy katowickimi muzeami, KZK GOP uruchomi specjalną Linię Muzealną. Autobus, podobnie jak rok temu, będzie kursował w godz. od 21.00 do 24.00 z siedziby Muzeum Śląskiego przy al. W. Korfantego 3, do Centrum Scenografii Polskiej przy Placu Sejmu Śląskiego 2 oraz Muzeum Historii Katowic przy ul. Szafranka 9.
Mamy nadzieję, że wzorem ubiegłorocznej edycji, również tym razem zwiedzający tłumnie odwiedzą nasze muzeum. Zapraszamy zwłaszcza tych, którzy nie mieli jeszcze takiej okazji. Udział w imprezie jest bezpłatny. Europejskim Koordynatorem Projektu jest Dyrekcja Muzeów Francuskich. Więcej informacji na temat przedsięwzięcia można znaleźć na stronie http://www.nuitdesmusees.culture.fr
d-8 - Czw Maj 18, 2006 6:45 pm
fajnie, ostatnio myslalem wlasnie o 'nocy'
w zeszlym roku bardzo mi sie podobalo - co prawda w muzeum na Korfantego bylo srednio, ale za to w Muzeum Historii Katowic bylo bardzo fajnie i bardzo mi sie podobalo
fajnym akcentem przy Muzeum Slaskim byla gra skrzypka na balkonie muzeum - bylo mocne naglosnienie, muzyka niosla sie po alei Korfantego a na zewnatrz sporo ludzi bylo bo pogoda dopisala. miejsko
Kris - Nie Maj 21, 2006 6:47 pm
Oryginalna galeria w dawnym szalecie
Luiza Loska (z lewej) i Katarzyna Jaworska, właścicielki galerii Retro
Fot. Grzegorz Celejewski / AG
Magdalena Górna 21-05-2006 , ostatnia aktualizacja 21-05-2006 20:08
Absolwentki filozofii stworzyły w Katowicach niezwykły ciucholand
Wąska klatka schodowa z ciemnoczerwonymi ścianami, na których wiszą czarno-białe zdjęcia. Mały przedsionek, a w nim manekin w turbanie siedzi na fotelu. Na ścianie zaśniedziałe lustro. Pomieszczenie z obrazami, stoliczkiem z filiżankami, deską do prasowania nakrytą dużą chustą, półką z książkami, z przywieszonym napisem: "Tutaj możesz wymienić książkę". Słychać łagodną, jazzową muzykę. Potem przejście do pokoju zapełnionego wieszakami z ubraniami. Światło dają tylko lampy z hinduskimi abażurami, bo małe okienka są zasłonięte czarno-białymi fotografiami starych Katowic.
Galeria mody używanej Retro powstała w podziemiach katowickiej Superjednostki w miejscu, gdzie przed laty były szalety miejskie. Założyły ją 26-letnia Luiza Loska i o dwa lata starsza Katarzyna Jaworska. Obie są absolwentkami filozofii na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach Luiza zaczęła pracę w Centrum Handlowym "GĂŠant", Kasia jest fotografem. Wspólnie postanowiły założyć firmę. - Kiedyś okazało się, że mamy bardzo podobne marzenie: założyć sklep, jakiego jeszcze nie było w Katowicach, gdzie ludzie przychodziliby nie tylko coś kupić, ale popatrzeć, napić się kawy, porozmawiać. Chciałyśmy, żeby wszystko było w nim było oryginalne - mówi Luiza.
Dziewczyny sprowadzają używane ubrania z Wielkiej Brytanii, z worków wyciągają tylko najciekawsze egzemplarze, potem prasują i eksponują na wieszakach. Oferują szybkie przeróbki krawieckie. Ceny są takie same, jak w innych ciucholandach. W galerii Retro swoje dzieła wystawiają młodzi śląscy artyści. Przynoszą obrazy, zdjęcia, ręcznie robioną biżuterię, ubrania wydziergane na drutach, torby, wyszywaną pościel.
- Przychodzą do nas studentki, eleganckie panie, często wpada pani kostiumolog z Teatru Śląskiego. Ostatnio kupiła u nas błękitną sukienkę, w której zagrała aktorka w spektaklu "Gąska" w reżyserii Krzysztofa Materny - opowiadają zadowolone. Ich sklep-galeria nie narzeka na brak zainteresowania.
d-8 - Pon Maj 22, 2006 7:22 am
fajny pomysl !
z szaletu w srodku miasta w srednio atrakcyjnym - bylo nie bylo - miejscu, zrobic takie miejsce. cool
ja to w ogole mam taka "koncepcje-marzenie", zeby Katowice na wzor Duesseldorfu w jakims stopniu chociaz podazaly i "chwycily" za mode ( wiadomo , w PL Lodz jest pierwsza , ale pierwszy nie oznacza lepszy ) i zeby kiedys w Kato odbywaly sie targi mody i powstalo wiele galerii i pracowni mody a to sciagnie snobow + kase + prestiz na miasto...
MarcoPolo - Pon Maj 22, 2006 8:33 am
Tez mi sie to marzy Dominik.
Z innej beczki:
Wystawa dinozaurów
dziÂś
Tyrannosaurus Rex to największy model dinozaura na wystawie, którĹĄ otwarto w sobotę w "Kapeluszu", w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Ma 5,30 m wysokoÂści i 13 m długoÂści. - Wszystkie modele sĹĄ wykonane w skali 1:1 - zaznacza Marek Pisarski z Parku Miniatur S. A., organizatora wystawy, która czynna będzie do 4 czerwca.
Modele dinozaurów stworzył Krzysztof Kuchnio, paleorzeÂźbiarz z okolic Gorzowa Wlkp. To kopie gadów z okresu triasu, jury i kredy. Jest ich na wystawie 26. Oprócz tego można m.in. zobaczyć jeszcze jeden z 25 największych na Âświecie amonitów znaleziony przez polskich naukowców.
DodatkowĹĄ atrakcjĹĄ dla najmłodszych jest sporych rozmiarów piaskownica, w której jest zakopany szkielet i łeb tyranozaura. - Dzieci mogĹĄ poczuć się niemal jak paleontolodzy i wykopać fragmenty szkieletu - dodaje Marek Pisarski. Na terenie wystawy jest też salka kinowa, gdzie można obejrzeć filmy o wystawie i historii Polski.
(lis) - Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/604097.html
jacek_t83 - Śro Maj 24, 2006 2:50 pm
Sosnowiec był dla Żydów Ameryką
Magdalena Górna 23-05-2006 , ostatnia aktualizacja 23-05-2006 21:06
80-letni Henry Neugebauer przeżył w Sosnowcu zagładę Żydów. Na podstawie jego wspomnień powstała przejmująca książka "Gęsi puch"
Od 60 lat Neugebauer mieszka w Kanadzie. Wciąż jednak dobrze mówi po polsku. Zapewnia, że o Sosnowcu myśli przez 24 godziny na dobę.
Przed wojną, jako dziecko, żył tutaj w jednej z tysięcy żydowskich rodzin. Jest jednym z nielicznych sosnowieckich Żydów, którzy przeżyli Holocaust. Po wielu latach o swoich doświadczeniach opowiedział polskiej dziennikarce i pisarce Annie Łabieniec. Powstała z tego książka "Gęsi puch". Tworzyli ją przez dziewięć miesięcy. Kilka dni temu ukazała się w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim.
Wczoraj Łabieniec i Neugebauer zaprezentowali swoją książkę w sosnowieckim Muzeum Miejskim. Neugebauer był bardzo poruszony, że znów jest w Sosnowcu. - W poniedziałek zrobiłem sobie wycieczkę po miejscach, w których bywałem jako dziecko. Zlokalizowałem moje podwórko przy ul. 1 Maja, byłem w getcie na Środuli, z którego wiele lat temu wyjechałem w ostatnim transporcie Żydów. Nie mogłem tylko znaleźć miejsca, w którym zamknięto moją matkę z innymi Żydówkami, to chyba było w miejscu, w którym teraz jest kino. Przed wojną żaden Żyd nie myślał o tym, żeby stąd wyjechać, pamiętam, jak mój wuj powtarzał "Tu jest moja Ameryka" - wspominał.
Książka nie jest syntezą historyczną, ale relacją świadka, który przeżył Holocaust. Wraz z małym Herszelem przeżywamy jego dziecięce przygody, edukację w szkole polskiej i chaderze. Poznajemy sąsiadów mieszkających na trzech połączonych podwórkach przy ulicy 1 Maja. Wybuch wojny oznacza koniec ich dotychczasowego świata. Herszel jako nastolatek zostake zamknięty w gettcie na Środuli, traci dwóch braci i matkę. W 1944 roku trafia do Auschwitz.
- Tytuł książki "Gęsi puch" to metafora, pan Henryk opowiedział mi, że jako dziecko zaganiał gęsi do obory, ale jedna zawsze mu uciekała. Tak jak on uciekł Niemcom. W tworzeniu tej książki bardzo pomogły mi także sosnowiecka biblioteka i muzeum, które użyczyło fotografii przedwojennego Sosnowca - mówi Łabieniec.
- Chciałem, żeby moi krewni, przyjaciele, koledzy ożyli choć przez chwilę na kartach tej książki. Mam nadzieję, że przeczyta ją też Genia, polska dziewczyna, którą wtedy kochałem. Nie wiem, co się z nią stało, nie wiem nawet, jak miała na nazwisko. Może ta książka będzie dla niej sygnałem, że żyję - mówi Henry Neugebauer.
Książkę można kupić w Muzeum Miejskim w Sosnowcu, kosztuje 30 zł.
[hr]
dlaczego tylko w Sosnowcu mozna kupic ta ksiazke, cholera! Sputnik chyba cie wykorzystam do zakupu tej ksiazki, jak sie spotkamy kiedys to ci dam kase
absinth - Śro Maj 24, 2006 3:31 pm
Sputnik chyba cie wykorzystam [...] jak sie spotkamy kiedys to ci dam kase
hmmm
jacek_t83 - Śro Maj 24, 2006 4:31 pm
Sputnik chyba cie wykorzystam [...] jak sie spotkamy kiedys to ci dam kase
hmmm
DivinaCommedia - Śro Maj 24, 2006 5:01 pm
Sputnik chyba cie wykorzystam [...] jak sie spotkamy kiedys to ci dam kase
hmmm
salutuj - Śro Maj 24, 2006 7:20 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Kris - Pią Cze 09, 2006 8:25 pm
Zabrze pokazuje swoje skarby
Jacek Madeja 09-06-2006 , ostatnia aktualizacja 09-06-2006 20:23
Muzealne sejfy często skrywają prawdziwe unikaty, które rzadko prezentowane są szerokiej publiczności. Po najcenniejsze eksponaty sięgnęły do swoich skarbców zabrzańskie muzea. Unikatową ekspozycję "Skarby Zabrza" można oglądać do 11 czerwca w Muzeum Górnictwa Węglowego.
XVI-wieczne kielichy i naczynia liturgiczne, cenne starodruki, numizmaty oraz miśnieńska porcelana, to tylko część zabrzańskich skarbów. Największą wartość historyczną ma księga chrztów z parafii św. Jana Chrzciciela w Biskupicach, datowana na 1644 rok. Atrakcją są także judaiki. Zebrane na wystawie eksponaty pochodzą ze zbiorów Muzeum Górnictwa Węglowego, Muzeum Miejskiego, parafii oraz od prywatnych kolekcjonerów. - Początkowo planowaliśmy, by wystawa uświetniła noc muzeów w Zabrzu. Jednak zainteresowanie ekspozycją jest tak duże, że postanowiliśmy ją przedłużyć - mówi Urszula Potyka z Muzeum Górnictwa Węglowego. - Sejfy zabrzańskich muzeów kryją jeszcze wiele niespodzianek, którymi na pewno pochwalimy się podczas kolejnych nocy muzeów - dodaje Potyka.
DivinaCommedia - Sob Cze 10, 2006 5:15 pm
fajny pomysl !
z szaletu w srodku miasta w srednio atrakcyjnym - bylo nie bylo - miejscu, zrobic takie miejsce. cool
ja to w ogole mam taka "koncepcje-marzenie", zeby Katowice na wzor Duesseldorfu w jakims stopniu chociaz podazaly i "chwycily" za mode ( wiadomo , w PL Lodz jest pierwsza , ale pierwszy nie oznacza lepszy ) i zeby kiedys w Kato odbywaly sie targi mody i powstalo wiele galerii i pracowni mody a to sciagnie snobow + kase + prestiz na miasto...
W Katowicach odbywały się targi mody...pamiętam, ze przyjeżdżała tu Gabryjelska, Tomaszewski i kolekcje swe pokazywali dobrzy - tylko polscy - projektanci...
jacek_t83 - Sob Cze 10, 2006 5:19 pm
fajny pomysl !
z szaletu w srodku miasta w srednio atrakcyjnym - bylo nie bylo - miejscu, zrobic takie miejsce. cool
ja to w ogole mam taka "koncepcje-marzenie", zeby Katowice na wzor Duesseldorfu w jakims stopniu chociaz podazaly i "chwycily" za mode ( wiadomo , w PL Lodz jest pierwsza , ale pierwszy nie oznacza lepszy ) i zeby kiedys w Kato odbywaly sie targi mody i powstalo wiele galerii i pracowni mody a to sciagnie snobow + kase + prestiz na miasto...
W Katowicach odbywały się targi mody...pamiętam, ze przyjeżdżała tu Gabryjelska, Tomaszewski i kolekcje swe pokazywali dobrzy - tylko polscy - projektanci...
DivinaCommedia - Sob Cze 10, 2006 5:23 pm
fajny pomysl !
z szaletu w srodku miasta w srednio atrakcyjnym - bylo nie bylo - miejscu, zrobic takie miejsce. cool
ja to w ogole mam taka "koncepcje-marzenie", zeby Katowice na wzor Duesseldorfu w jakims stopniu chociaz podazaly i "chwycily" za mode ( wiadomo , w PL Lodz jest pierwsza , ale pierwszy nie oznacza lepszy ) i zeby kiedys w Kato odbywaly sie targi mody i powstalo wiele galerii i pracowni mody a to sciagnie snobow + kase + prestiz na miasto...
W Katowicach odbywały się targi mody...pamiętam, ze przyjeżdżała tu Gabryjelska, Tomaszewski i kolekcje swe pokazywali dobrzy - tylko polscy - projektanci...
d-8 - Wto Cze 13, 2006 12:00 am
galeria "Szyb Wilson' zaktualizowala swoja strone i ostatnia data nie jest juz z roku 2004...
http://galeria.w3.pl/
poza tym dostalem newsa, ze w ten weekend podobno tam - w Wilsonie - ma byc jakas imprezka techniawkowo-housowa...
ale w sieci nie doszukalem sie wiecej info
jak sie doinformuje to dam znac
kornach - Wto Cze 13, 2006 6:51 am
"poza tym dostalem newsa, ze w ten weekend podobno tam - w Wilsonie - ma byc jakas imprezka techniawkowo-housowa...
ale w sieci nie doszukalem sie wiecej info
jak sie doinformuje to dam znac"
mówisz o festiwalu nowa muzyka
www.festiwal.nowamuzyka.pl
d-8 - Wto Cze 13, 2006 11:51 pm
"poza tym dostalem newsa, ze w ten weekend podobno tam - w Wilsonie - ma byc jakas imprezka techniawkowo-housowa...
ale w sieci nie doszukalem sie wiecej info
jak sie doinformuje to dam znac"
mówisz o festiwalu nowa muzyka
www.festiwal.nowamuzyka.pl
heh, tak , o tym mowilem,
ale bilety dosc drogo...
w sumie i tak mnie nie ma, ale mimo wszystko 40-50 zeta za impre to raczej na katowickie budzety studenckie chyba za duzo troche...
salutuj - Śro Cze 14, 2006 5:52 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Śro Cze 14, 2006 7:33 am
gdy ostatnio mialem isc z Dominikiem(bo Michal wymiekl wczesniej, a ja tez tylko ze pozniej ) na impreze do Stolowki to jak mowil Dominik bylo pustawa a ceny byly wielokrotnie nizsze a i dojazd na Nikisz jest gorszy wiec w sumie nie wiem czy tam nie przesadzili z tymi cenami
d-8 - Śro Cze 14, 2006 11:02 pm
impeza tranceowa (Sunrise) na którą zaprasza Mateq PB i Rafael, kajś nad morzem, kosztuje 60 i 200 zł (vip) za dzień
tam będzie w cholere ludzi na tej plazy.
a tu sie miesci 1000 osob wiec w sumie tak mysle ze chyba optymalna kwota, na pewno bedzie pelne
ja bym tych imprez nie porownywal.
ta 'na plazy' jest raczej skierowana na skale ogolnopolska a ta w Kato jest raczej dla tubylcow, na zamiejscowych bym za bardzo nie liczyl. poza tym jest pierwszy raz - wiec z 'pierwszakami' roznie bywa. I nadal twierdze, ze jak na Kato to cena jest duzo za duza
kornach - Czw Cze 15, 2006 6:04 am
z tego co wiem między wilsonem a hipnozą będzie kursował mały busik, który bedzię dowoził i odwoził ludzi z centrum katowic
salutuj - Czw Cze 15, 2006 9:04 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Kris - Śro Cze 21, 2006 8:10 pm
Śląskie eksponaty w Niemczech
Jacek Madeja 21-06-2006 , ostatnia aktualizacja 21-06-2006 21:03
Muzea z naszego regionu prezentują swoje zbiory w nowo otwartym Muzeum Śląskim w Goerlitz.
Zamysłem jego twórców jest przedstawienie wspólnej polsko-niemieckiej historii regionu, która ma stać się pomostem między narodami. Otwarciu placówki towarzyszy inauguracyjna wystawa "Śląsk - Kraina Muzeów". Przy jej przygotowaniu do współpracy zaproszono 32 wybrane placówki z Niemiec, Czech i Polski. Każda została poproszona o zaprezentowanie jednego eksponatu.
W Goerlitz swoje zbiory prezentują dwa śląskie muzea - katowickie i gliwickie.
Muzeum Śląskie w Katowicach do Niemiec wysłało obraz Józefa Chełmońskiego "Trojka", a Muzeum w Gliwicach unikatową XVII-wieczną rzeźbę Chrystusa Frasobliwego. - To na pewno ogromne wyróżnienie. W Goerlitz nasze miasto jest już bardzo mocno reprezentowane przez bogatą kolekcję żeliwa artystycznego z gliwickiej Królewskiej Odlewni, dlatego tym razem chcieliśmy pokazać coś nietypowego z naszych zbiorów etnograficznych - mówi Leszek Jodliński, dyrektor Muzeum w Gliwicach.
Zaproszeni do udziału w wystawie przygotowali także prezentację o swojej historii i zbiorach. - Wystawę traktujemy jako wstęp do dalszej współpracy. W przyszłym roku planujemy wspólną wystawę fotografii z Górnego Śląska w latach 1922-1945 oraz wystawę ceramiki i porcelany śląskiej ze zbiorów obu muzeów - mówi Jodliński.
Ekspozycja "Śląsk - Kraina Muzeów" potrwa do 13 sierpnia. Następnie będzie prezentowana w różnych miejscowościach w Niemczech, Czechach i Polsce
Kris - Czw Cze 29, 2006 7:50 pm
Gazeta.pl > Katowice > Aktualności
Czwartek, 29 czerwca 2006
Śląska ławka szkolna w Gliwicach
XIX-wieczna ławka Rettiga
fot. materiały prasowe
Jacek Madeja 29-06-2006 , ostatnia aktualizacja 29-06-2006 19:35
Dziś może wygląda na toporną i przestarzałą. Jednak sto lat temu była przykładem najnowocześniejszych rozwiązań, które stanowiły o potędze pruskiego systemu edukacji.
Rettig-Schulbank, czyli "ławkę Rettiga", pracownicy gliwickiego muzeum odnaleźli w jednym z niemieckich antykwariatów. Na decyzję o zakupie długo nie trzeba było czekać. - Właśnie w takich szkolnych ławach zasiadali uczniowie wszystkich śląskich szkół powszechnych, a więc również gliwickich. Dlatego trudno sobie wyobrazić, żeby zabrakło u nas takiego eksponatu - mówi Damian Recław z muzeum.
Drewniana ławka - wyprodukowana przez firmę Johanessa Muellera z Charlottenburga - pochodzi prawdopodobnie z lat 80. XIX wieku. Składa się z łamanego blatu, w którym jest miejsce na rysik i kałamarz, siedziska oraz oparcia.
O tym, że już w tamtych czasach obowiązywały surowe normy, informuje tabliczka: "ławka była przeznaczona dla uczniów o wzroście od 132 do 141 cm".
Gliwicki nabytek nie jest typowym "Rettigiem", który był zazwyczaj dwuosobowy. - Nasza ławka jest przeznaczona tylko dla jednego ucznia. Być może pochodzi z jakieś bogatej gminy, która mogła sobie pozwolić na znaczny wydatek. Albo po prostu jacyś rodzice zamówili taki mebel, który miał służyć do nauki w domu - zastanawia się Recław.
Popularne na przełomie XIX i XX wieku "Rettigi" w latach 20. ubiegłego stulecia uznano za przestarzałe. Zaczęto je masowo wycofywać, zastępując meblami nowego wzoru. - Wtedy to był pospolity przedmiot, więc nikt nie myślał, że kiedyś mogą być cennym eksponatem. Po prostu je niszczono i tylko nieliczne muzea mają je w swoich zbiorach - mówi Recław.
Unikatową ławkę po raz pierwszy będzie można zobaczyć podczas Gliwickich Dni Dziedzictwa Kulturowego (16-17 września). Później wraz ze starymi zeszytami i podręcznikami stanie się częścią stałej ekspozycji w Zamku Piastowskim.
jacek_t83 - Wto Lip 11, 2006 11:36 am
Od Katowic do Stalinogrodu
Muzeum Historii Katowic we wrześniu tego roku przygotowuje wystawę poświęconą powojennym Katowicom oraz zmianie nazwy miasta w 1953 r. na „Stalinogród". W bieżącym 2006 r. mija 50 lat od przywrócenia miastu jego historycznej nazwy. Wystawa nosi zapożyczony z popularnego niegdyś opracowania autorstwa Stanisława Ziemby tytuł Od Katowic do Stalinogrodu. Jej myślą przewodnią jest próba odpowiedzi na pytania: Jakie były przyczyny, co i kto doprowadził do tego, że w 1953 r. na przeszło trzy lata nazwę „Katowice” zastąpiła nazwa „Stalinogród”?
Wystawa ma w swym zamierzeniu przedstawić najważniejsze momenty życia społeczno-politycznego w Polsce po zakończeniu II wojny światowej, a na tym tle Katowice. Prezentować będzie głównie fotografie, karty pocztowe, druki ulotne, archiwalne dokumenty oraz wszelkie inne materiały ilustrujące ten ciekawy, ale słabo poznany okres w dziejach naszego miasta. Wystawa ma przypomnieć i przybliżyć tą budzącą wiele emocji kartę katowickiej historii.
Wystawa przygotowywana jest w oparciu o zbiory własne MHK, ale nie tylko. Poszukiwania materiałów prowadzone są przy pomocy Archiwum Państwowego w Katowicach, Instytutu Pamięci Narodowej w K-cach, Biblioteki Śląskiej, Muzeum Archidiecezjalnego oraz archiwów i muzeów w Warszawie, we Wrocławiu, w Kozłówce i innych.
Muzeum Historii Katowic zwróciło się z prośbą także do samych mieszkańców Katowic i okolic o udostępnienie dla potrzeb wystawy materiałów związanych z tym tematem, które być może znajdują się jeszcze w śląskich domach: zapomniane w szufladach, starych albumach. Chodzi przede wszystkim o fotografie, karty pocztowe, plakaty, dyplomy, gazety, przedmioty wytworzone bądź związane z Katowicami z lat 1945-1956. Materiały takie pomogą wzbogacić ekspozycję, będą jej cennym uzupełnieniem. Akcja muzeum ma także na celu zinwentaryzowanie związanych z tym tematem zabytków i archiwaliów, które - chociaż bardzo rzadkie i cenne - ulegają ciągłemu rozproszeniu i zniszczeniu. Dzięki tej akcji być może część z nich uda się rozpoznać i uratować. Muzeum prosi o ewentualny kontakt w tej sprawie z Działem Fotografii i z komisarzem wystawy Justyną Pawlas.
W przygotowaniu jest również kilkudziesięciostronicowy, ciekawie ilustrowany katalog, który z pewnością ułatwi zwiedzającym poruszanie się w tym trudnym temacie i na samej ekspozycji.
Wystawę będzie można zwiedzać od 11 września do końca października 2006 r.
http://www.mhk.katowice.pl/w-cz-stalinogrod.html
[hr]
do 11 wrzesnia jeszcze troche czasu mysle, ze juz teraz warto zarezerowac ten dzien
Kris - Wto Lip 11, 2006 9:05 pm
W Niewiadomiu można zobaczyć panoramę III powstania śląskiego
Agnieszka Wróbel
10-07-2006, ostatnia aktualizacja 10-07-2006 22:25
Jerzy Kempy, artysta z Rybnika namalował gigantyczny obraz przedstawiający walki, które toczyły się podczas III powstania śląskiego.
Fot. Maciej Jarzębiński / AG
Jerzy Kempy na tle swojej panoramy
więcej zdjęć
- Trochę go skróciliśmy, żeby się zmieścił w naszym domu kultury - opowiada Kempy. Obraz ma 3 m wysokości i 10 m szerokości. Przedstawia walkę oddziału niemieckiego z polskim. Niemieccy żołnierze są pucołowaci. - Specjalnie tak ich namalowałem, bo byli "wypasieni" na dobrym wikcie. Co innego biedni, chudzi Polacy - śmieje się malarz. W oddali znajduje się kopalnia Ignacy z Niewiadomia. To bardzo ważny symbol dla mieszkańców tej rybnickiej dzielnicy, bo wiele walk toczyło się właśnie na tych terenach.
Malarz zadbał o wszystkie szczegóły. Na obrazie widać kościółek. Pośrodku płynie rzeka. Niektórym jednak nie podoba się jej kolor, bo nie jest niebieski. - Jak ta rzeka może być niebieska, skoro płynęły nią nieczystości z kopalni? W tych czasach nie było przecież oczyszczalni - dziwi się Kempy.
Długo się przygotowywał do malowania. Wertował książki, odwiedzał muzea. Pracował nad obrazem całymi dniami. Obliczył, że uzbierało się 1500 godzin. Najbardziej uciążliwe było ciągłe wchodzenie i schodzenie z drabiny. Nie sposób jednak tego uniknąć, skoro obraz ma takie rozmiary.
Kempy jest samoukiem. Nie lubi, gdy mówi się o nim "amator". - To od razu kojarzy się z byle czym - mówi. A on byle czego nie lubi. Teraz, kiedy jest na emeryturze, może oddać się swojej pasji. Całe życie przepracował w kopalni Ignacy.
Uważa, że za mało mówi się o powstaniach śląskich. - Każdy wie o powstaniu warszawskim czy kościuszkowskim, a o powstaniach na Śląsku prawie nic - opowiada. - Tymczasem w tym roku świętowaliśmy 85. rocznicę wybuchu trzeciego z nich.
Panoramę można oglądać codziennie w Domu Kultury w Rybniku przy ul. Mościckiego aż do końca września. Później powędruje do innych śląskich miast.
DivinaCommedia - Śro Lip 12, 2006 7:42 am
[font=Comic Sans MS] [/font] PRAWIE JAK NIKIFOR
m20 - Nie Lip 16, 2006 7:33 pm
Był ktoś na tej wystawie na Slaskim? , warto? i czy jest to jeszcze otwarte ?
Kris - Śro Lip 19, 2006 8:57 pm
Dzieło o Śląsku kupione na aukcji w Warszawie
Alicja Jarosz19-07-2006, ostatnia aktualizacja 19-07-2006 22:14
Muzeum w Gliwicach wzbogaciło swoją kolekcję o wydane pod koniec XIX w. dzieło Franza Schrollera "Śląsk. Opisanie śląskich krain". To jeden z nielicznych egzemplarzy tej książki, które znajdują się w naszych zbiorach
Wydane w latach 1885-1888 i napisane po niemiecku trzytomowe dzieło zostało wystawione na aukcji antykwarycznej w Warszawie. Nie było tanie. Leszek Jodliński, dyrektor muzeum w Gliwicach, pytany o cenę, mówi ogólnikowo: kilka tysięcy. Zdaniem znawców - było warto. W Polsce posiadaniem tej książki w swoich zbiorach mogą pochwalić się tylko nieliczne biblioteki - Śląska w Katowicach oraz uniwersyteckie w Poznaniu i we Wrocławiu.
- Już od dłuższego czasu staraliśmy się o tę księgę. Szukaliśmy jej nawet w niemieckich antykwariatach, jednak tamtejsze ceny były dla nas za wysokie - mówi Jodliński.
Mieszkańców Górnego Śląska najbardziej zainteresuje tom trzeci. Znajdują się w nim informacje dotyczące m.in. Gliwic, Bytomia, Chorzowa, Mikołowa, Tarnowskich Gór - rozwoju hut i kopalń. Uzupełnieniem tekstu są liczne drzeworyty i staloryty stanowiące świetną ilustrację ikonograficzną. Dzięki nim możemy zobaczyć, jak bardzo zmieniło się oblicze naszego regionu. Szczególnie cenne są grafiki pokazujące zburzony po II wojnie światowej pałac w Świerklańcu. Schroller opisywał też życie mieszkańców. Wiele miejsca poświęcił zwyczajom, obrzędom i strojom. Możemy dowiedzieć się także, jakimi językami posługiwali się mieszkańcy Śląska. Stanowi również świetny materiał dla architektów. Bowiem obok tekstów o budownictwie znajdziemy tam grafiki przedstawiające ówczesne zabudowania.
Księgozbiór zostanie umieszczony w zbiorach specjalnych. Będzie udostępniany wyłącznie do celów badawczych. Jednak wszyscy zainteresowani będą mogli zobaczyć go podczas IV Gliwickich Dni Dziedzictwa Kulturowego, które zaplanowano na wrzesień.
Kris - Pią Sie 04, 2006 12:41 pm
Niechciane skarby
dzi�
Gerard Trefoń wśród swoich zbiorów. Z tyłu po lewej "Święta Barbara" Erwina Sówki.
Największa i najcenniejsza w Polsce kolekcja śląskiej sztuki nieprofesjonalnej, składająca się z ponad 2 tysięcy obrazów - w tym dzieł Teofila Ociepki, Erwina Sówki, braci Wróblów, Jerzego Dudy-Gracza - zalega w pokojach, łazience i kuchni Gerarda Trefonia z Rudy Śląskiej. Kolekcjoner szuka dla tych skarbów jakichś pomieszczeń, ale od lat tylko całuje klamki w śląskich urzędach.
Gerard Trefoń i jego bezcenne zbiory.
Trefoń kupuje obrazy śląskich mistrzów od pół wieku. Gdy dobiegał siedemdziesiątki, pomyślał o przekazaniu komuś tej niezwykle cennej kolekcji. To skarby śląskiej sztuki - skarby, co istotne, ostatnio bardzo modne. Na handlu nimi czy ich pokazywaniu można by zarobić nie tylko w naszym kraju.
Kolekcjoner próbował zainteresować sprawą m.in. prezydentów Rudy Śląskiej, Zabrza, Bytomia, a także burmistrza Knurowa. Od sześciu lat słyszy jednak, że ma zadzwonić "za kilka dni". Prezydenci i burmistrzowie mówią, że nie mają na taką galerię pieniędzy. Nie mają też chyba pojęcia o tym, że Ociepka to międzywojenny twórca jednego z najciekawszych nurtów w śląskiej sztuce, a jego dzieła osiągają coraz wyższe ceny na aukcjach. Nie wiedzą też zapewne, że obrazy Sówki wciąż są poszukiwane, nie tylko w Polsce.
Marek Balcer, burmistrz Mikołowa, niby zainteresował się kolekcją, ale poważniejszych efektów tego zainteresowania nie widać. Próbował też pomóc Jerzy Markowski, znany śląski senator, ale zanim cokolwiek zrobił, przestał być senatorem. Natomiast Jerzy Buzek nie dojechał swego czasu na spotkanie, na którym miano dyskutować m.in. o obrazach należących do Gerarda Trefonia.
Od pewnego czasu ze śląskim kolekcjonerem próbuje nawiązać bliższy kontakt miłośnik sztuki z kanadyjskiego Toronto. Chciałby u siebie stworzyć galerię śląskich obrazów. Gerard Trefoń jeszcze nie zdecydował, czy odpowie na jego ofertę.
Gerard Trefoń od sześciu lat chodzi od urzędnika do urzędnika i próbuje znaleźć pomieszczenie dla swej niezwykłej kolekcji. I od sześciu lat przekonuje się, że urzędnicy w Rudzie Śląskiej, Zabrzu, Knurowie, Bytomiu są mecenasami kultury głównie wtedy, gdy trzeba przeciąć jakąś wstęgę. Ale żeby coś naprawdę załatwić? - Może za jakiś czas - słyszy z ust prezydentów.
Słynne i cenne nie tylko dla Śląska dzieła wielkich nazwisk grupy janowskiej - Ociepki, Sówki, Wróbla, Gawlika - kolejny rok spoczywają w jego domu. Obrazy tych największych (także Dudy-Gracza czy Stellera) wiszą, a reszta stoi na półkach, jak książki.
Jakiś czas temu rozpoczął wędrówki po magistratach i wydzwanianie do gabinetów prezydentów, by zainteresować swoją kolekcją jakichś urzędników. Pierwsza, druga, trzecia wizyta i szok. Nikt obrazów nie chce. - W Rudzie Śląskiej nie ma szans - usłyszałem - mówi Trefoń - Kolejne miasta i też nic. Ostatnio prowadziłem rozmowy z Mikołowem. Też niczego specjalnego nie udaje się załatwić. Jerzy Markowski, kiedyś prężny śląski senator (przez jakiś czas wiceminister), teraz zastępca dyrektora w kopalni "Budryk" próbował pomóc: - To są niesamowite zbiory, perełki. Sam Trefoń też jest niezwykły. Trzeba mieszkać na Śląsku i kochać tę ziemię, by to zrozumieć - mówi dziś Markowski.
Załatwił dwie lokalizacje galerii: w cechowni kopalni Rozbark, albo w "Jadwidze". Ale cóż... sprawa umarła, Markowski przestał być senatorem. Miał pomóc Jerzy Buzek, ale coś mu wypadło i nie mógł przyjechać na spotkanie m.in. w tej sprawie.
Marek Balcer, burmistrz Mikołowa wydaje się, że zainteresował się zbiorami najpoważniej. Ale kolejne koncepcje upadają. Może za parę lat w ośrodku na Sośniej Górze .Balcer jest teraz na urlopie, w jego imieniu uspokaja Michał Pienta z mikołowskiego UM: - W ciągu kilku miesięcy otworzymy Mikołowską Izbę Muzealną. Tam mogłaby trafić część kolekcji. Ale to też nie rozwiązanie. Bo co zrobić z resztą?
Wszyscy mówią o trosce o małe Ojczyzny, ale nikt nie chce naprawdę tej troski okazać. To około 2 tysięcy dzieł, które są całą historią śląskiej sztuki nieprofesjonalnej - mówi Trefoń.
Jerzy Markowski dziwi się, że żadne miasto nie chce skorzystać z tak ewidentnej okazji - szansy stworzenia u siebie wielkiej atrakcji turystycznej.
- Samorządowcy boją się dwóch rzeczy - tłumaczy sobie Markowski. - Przekazania własności jakichś pomieszczeń panu Trefoniowi oraz zaangażowania finansowego w to nowatorskie przedsięwzięcie.
Jego zdaniem jest wiele budynków poprzemysłowych, które można by przystosować na potrzeby galerii. - Sam znalazłbym na to jakieś pieniądze, gdybym miasto dało jakieś budynki - dodaje.
Trefoń marzy: - Mogłyby istnieć dwie wystawy stałe: malarstwa nieprofesjonalnego oraz rzeźby w węglu. Poirytowany nieruchawością samorządów, próbuje sam coś stworzyć. Ale ma 73 lata i trudno mu zdobywać pieniadze. Podjął nawet rozpaczliwą próbę i wybrał się do banku. Jest pan za stary, kredytu nie będzie - usłyszał od bankowca, który nawet nie wiedział, kto to Ociepka.
Od kilku miesięcy ze śląskim kolekcjonerem próbuje nawiązać bliższy kontakt ktoś z kanadyjskiego Toronto. Chciałby u siebie stworzyć galerię. To polskiego pochodzenia działacz kultury, który doskonale zdaje sobie sprawę, jak cenne to zbiory. - Ale jestem rozdarty - gdzie ja to przekażę? Za ocean? Dlaczego to nie może zostać na Śląsku? Nasze dzieci, młodzież - kto to zobaczy? - nie kryje rozżalenia Trefoń.
Marek Twaróg - Dziennik Zachodni
MarcoPolo - Pią Sie 04, 2006 1:01 pm
To musi zostac u nas!
Kris - Pią Sie 04, 2006 4:51 pm
A może Katowice zainteresowały by się zbiorami p. Trefonia. Wszak wiele eksponatatów ma silne powiązania z Katowicami (dzieła grupy janowskiej czy Dudy-Gracza).
Nasuwa się też pytanie , czy sam kolekcjoner chciałby aby dzieła były eksponowane w Katowicach, gdyż od wielu lat p. Trefoń zabiega u władz Rudy Śl., Zabrza, Mikołowa czy Knurowa? Najważniejsze jednak, aby dzieła zostały na Śląsku!
Kris - Nie Sie 13, 2006 9:05 pm
Mumia muchy do muzeum
Teresa Rączka13-08-2006, ostatnia aktualizacja 13-08-2006 16:05
Do Muzeum Śląska Cieszyńskiego trafiły niezwykłe eksponaty. W zbiorach rodziny Saint Genois d'Anneaucourt odnaleziono m.in. mosiężną szpilkę z 1796 roku, kłos zboża datowany na 1844 rok, a nawet mumię... muchy z końca XVIII wieku
Te wszystkie cuda znaleziono w archiwach rodziny Saint Genois d'Anneaucourt, jednego z najstarszych i najbardziej znanych europejskich rodów arystokratycznych. Przez ponad sto lat od 1792 roku hrabiowie byli właścicielami leżącego pod Bielskiem Jaworza. To oni doprowadzili do rozkwitu tej pięknej miejscowości. Wystarali się dla niej o status uzdrowiska, otwarli przypałacowy park dla kuracjuszy, wybudowali wille, dom zdrojowy i kręgielnie. W 1906 roku sprzedali Jaworze, a gdy wyjeżdżali do Baden pod Wiedniem, zabrali ze sobą kilka metalowych skrzynek z rodzinnymi pamiątkami. Archiwum dziesiątki lat przeleżało na strychu córki ostatniego właściciela Jaworza. Latem zeszłego roku wróciło do Cieszyna. Zbiory poddano gruntownej konserwacji i podczas badań okazało się, że kryją niecodzienne eksponaty.
- Nigdy nie spodziewałem się, że w dawnych dokumentach odnajdę takie zabawne przedmioty - śmieje się Mariusz Makowski z cieszyńskiego muzeum. W dawnych archiwaliach znalazły się ręcznie wykonane mosiężne szpilki z 1796 roku, którymi niegdyś spinano arkusze, kłos zboża datowany na 1844 rok, a nawet XVIII-wieczna... zasuszona mucha. Na wielu pergaminach zachowały się oryginalne rysunki kopistów, którzy przepisywali księgi. Niektóre z nich, jak na przykład dopięta do dokumentów heraldycznych twarz z 1778 roku, przypominają trochę współczesne emotikony [internetowe symbole, np. uśmiechu - przyp. red.]. - Zabawiali się pewnie z nudów w szkicowanie różnych esów-floresów lub w ten sposób rozpisywali gęsie pióra. Później tę umiejętność wykorzystywali, ozdabiając inicjały - wyjaśnia Makowski. Wśród dokumentów znajdują się również takie, które sprawiają wrażenie, jakby pisane były wczoraj. Na przykład nierozpieczętowany, oryginalnie zaklejony list - aneks do testamentu z 1778 roku. Na podstawie zbiorów łatwo także domyślić się, kiedy i jak powstawały. Oprócz dokładnych dat odnaleźć można na nich ślady wosku i ziarenka piasku.
Dawne zbiory będzie można oglądać na wystawie w Jaworzu od 2 do 5 września
jacek_t83 - Wto Wrz 12, 2006 6:10 am
Od dzis do 5 listopada mozna w Muzeum Historii Katowic ogladac wystawe pt.: Od Katowic do Stalinogrodu.
Ktos sie moze wybiera??
absinth - Wto Wrz 12, 2006 8:12 am
ja sie wybieram na bank
tylko jeszcze dokladnie nie wiem kiedy
d-8 - Śro Wrz 13, 2006 3:49 am
ja sie wybieram!
pierwszy mozliwy termin - po 8 pazdziernika
Wit - Śro Wrz 13, 2006 6:35 am
Małe wprowadzenie do tej wystawy:
Jak Katowice zostały Stalinogrodem
Józef Krzyk2006-09-11, ostatnia aktualizacja 2006-09-11 19:00
50 lat temu katowiczanie zdecydowali, że nie chcą już mieszkać w Stalinogrodzie i uchwalili powrót do historycznej nazwy swojego miasta. Wystawę przypominającą wydarzenia z tamtego czasu otwarto w poniedziałek w Muzeum Historii Katowic.
Pierwsza zmiana nazwy - z Katowic na Stalinogród - nastąpiła 7 marca 1953 roku dla uczczenia pamięci zmarłego dwa dni wcześniej sowieckiego dyktatora. Do złożenia wniosku w tej sprawie zmuszono pisarza Gustawa Morcinka. Rada Państwa wydała stosowny dekret, a już w niedzielę 8 marca z megafonów na katowickiej stacji kolejowej płynęła zapowiedź: "Tu stacja Stalinogród". Niektórzy pasażerowie byli zdezorientowani, ale - inaczej, niż gościom wystawy - mało komu było do śmiechu. Podobno konduktor w jakimś tramwaju wyrzucił kobietę, która poprosiła o bilet do Katowic, bo władza bacznie pilnowała, żeby nigdzie nie używano starej nazwy miasta. Stalinogród pojawił się na emaliowanych tabliczkach urzędów i różnych instytucji (kilka ocalało i trafiło na ekspozycję), a nawet do świadectw z nauki religii, psałterzy i modlitewników. Los sprawił, że katowicka katedra, której budowę rozpoczęto jeszcze przed II wojną światową, została konsekrowana jako katedra w Stalinogrodzie. Zdarzały się też sytuacje groteskowe, gdy do dokumentów osób urodzonych na długo przed 1953 rokiem urzędnicy wpisywali: Stalinogród.
Niewiele osób zdecydowało się głośno zaprotestować przeciwko Stalinogrodowi. Zrobiły to trzy nastolatki z Chorzowa: Natalia Piekarska, Zofia Klimonda i Barbara Galas, które własnoręcznie wykonały i rozrzuciły na ulicach ulotki "Precz ze Stalinogrodem" oraz "Komuna to zaraza". Służba Bezpieczeństwa szybko wpadła na ich trop, a sąd najstarszą skazał na karę więzienia, a dwie młodsze wysłał do poprawczaka. W 2004 roku otrzymały tytuły Honorowego Obywatela Miasta Katowic. Wczoraj na otwarcie wystawy przyjechała pierwsza z nich. - Byłyśmy bardzo zbuntowane, cieszyła nas śmierć Stalina. Z początku nie bałyśmy się, bo nie do końca zdawałyśmy sobie sprawę z konsekwencji. Strach pojawił się potem, kiedy już stukali w nocy do drzwi, żeby mnie zatrzymać - wspominała Natalia Piekarska-Poneta.
Wystawa w Muzeum Historii Katowic opowiada nie tylko o krótkim epizodzie ze Stalinogrodem, ale także o kilku wcześniejszych latach. Komunistyczna władza z jednej strony chętnie pokazywała się wtedy na kościelnych uroczystościach (na wystawie jest np. zdjęcie Bolesława Bieruta wychodzącego z kościoła Świętych Piotra i Pawła w Katowicach), ale z drugiej - coraz mocniej "przykręcała śrubę" społeczeństwu, a opozycję przedstawiała jako amerykańskich lokajów.
W Muzeum Historii Katowic pokazano m.in. fotografie z pierwszomajowych pochodów, fotokopie wydawanych w latach 50. gazet, plakaty, ulotki, pocztówki i dokumenty. Wśród tych ostatnich jest legitymacja partyjna Edwarda Gierka i list Wincentego Pstrowskiego, górnika - przodownika pracy, wzywający do współzawodnictwa.
Katowice wróciły do swojej historycznej nazwy dzięki potępieniu kultu Stalina w Związku Radzieckim i objęciu władzy w Polsce przez Władysława Gomułkę. W politycznym zamieszaniu, do jakiego doszło, mało kto zawracał sobie głowę w Warszawie tym, że Miejska Rada Narodowa w Stalinogrodzie 21 października 1956 roku przyjęła uchwałę o przywróceniu nazwy Katowice. Sejm zatwierdził tę decyzję dopiero pięć miesięcy później.
- Na szczęście, i to również starałam się pokazać na wystawie, życie zwykłych ludzi, czy w Katowicach, czy w Stalinogrodzie, wyglądało podobnie. Po prostu trzeba było żyć dalej - mówiła wczoraj Justyna Pawlas, komisarz wystawy.
"Od Katowic do Stalinogrodu". Wystawę w Muzeum Historii Katowic można zwiedzać do 5 listopada 2006
salutuj - Śro Wrz 13, 2006 6:43 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Strona 1 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 305 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4