ďťż
 
[Województwo Śląskie] Prezydenci i burmistrzowie miast



Wit - Sob Sie 22, 2009 2:56 pm
Chcą w referendum odwołać prezydenta Gliwic
Joanna Heler



2009-08-14 05:00:18, aktualizacja: 2009-08-14 05:00:18

Pełnomocnik grupy inicjatywnej, zbierającej podpisy za odwołaniem prezydenta Zygmunta Frankiewicza i Rady Miejskiej, złożył je w czwartek w biurze komisarza wyborczego.
Jest ich niecałe 19 tysięcy, teraz będą weryfikowane. To liczba z górką, bo aby zwołać referendum potrzeba 15 tys. 506 podpisów. Aby referendum było ważne, do urn głosy będzie musiało wrzucić dwa razy tyle mieszkańców. Koszt odwołania prezydenta i radnych może wynieść około 300 tys. złotych

Najbardziej nośnym argumentem za tym, by odwołać urzędującą władzę jest wprowadzenie od 1 września autobusów w miejsce tramwajów. Jednak na liście zarzutów jest też m.in. "faworyzowanie wielkich sieci handlowych i zewnętrznych inwestorów", czy "arogancki styl sprawowania urzędu" przez prezydenta i jego współpracowników". Sam Frankiewicz zarzuty nazywa kłamstwem i oszczerstwami.

- Referendum to lepsza metoda, niż wybory zwane bezpośrednimi. Do nich są bowiem wystawiani ludzie wytypowani przez elity polityczne, a nie mieszkańców. Jeśli próba odwołania prezydenta i jego ludzi nie powiedzie się? Trudno, sznura sobie nie kupimy - mówi Jacek Daszewski z grupy inicjatywnej.

Rok temu grupie inicjatywnej nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów pod zwołaniem referendum. Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta, fakt ich skompletowania obecnie skwitował: - To prawo demokracji. Wszyscy widzieliśmy, jaki efekt przyniosła poprzednia akcja. Jak będzie teraz, zobaczymy. Od dziś wszystko w rękach Państwowej Komisji Wyborczej. Trzeba spokojnie poczekać.
Komisarz ma 30 dni na weryfikację list. Data referendum musi być wyznaczona najpóźniej 50 dni od opublikowania postanowienia komisarza.

- To mocno skrajne terminy, mogą ulec skróceniu. Prawdopodobny termin referendum to pierwsza połowa listopada - mówi Wojciech Litewka, dyrektor katowickiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Aby referendum było ważne, swoje głosy musi oddać 3/5 liczby osób biorących udział w poprzednich wyborach danego organu. W 2006 r. do prezydenckiego stołka w Gliwicach kandydowało pięciu chętnych. W sumie gliwiczanie oddali na nich 54 tys. 699 ważnych głosów, z czego na Frankiewicza (przeszedł w pierwszej turze) - 30 tys. 147. Do urn musi iść więc nieco mniej niż 33 tys. osób, tj. 21,7 proc. wszystkich wyborców. O odwołaniu decyduje zwykła większość głosów. Szacunkowy koszt referendum to około 300 tys. zł.

W woj. śląskim, w obecnej kadencji, nie rozstrzygnięto żadnego z dwóch referendów. Dotyczyły one odwołania wójta i rady Dąbrowy Zielonej (powiat częstochowski) oraz burmistrza Szczekocin (powiat zawierciański). W tej kadencji w całej Polsce odbyły się 54 referenda. Dziewięć zakończyło się ważnym rozstrzygnięciem.

http://polskatimes.pl/dziennikzachodni/ ... ,id,t.html




Wit - Śro Sie 26, 2009 10:22 am
Gorąco przed referendum w Będzinie
pj2009-08-25, ostatnia aktualizacja 2009-08-26 09:01



Policja sprawdza, czy sfałszowano podpisy osób, które domagają się referendum w sprawie odwołania prezydenta Będzina. - To bzdura, chodzi o zastraszenie ludzi - mówi Błażej Kabat, pełnomocnik inicjatorów referendum

W lipcu pisaliśmy o tym, że tramwajarzom nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Radosława Barana, prezydenta Będzina. Mają mu za złe, że zlikwidował część połączeń tramwajowych. Do listy zarzutów dołączyli też m.in. zbyt opieszałe remonty kanalizacji i niedbałość o zabytki. Wśród inicjatorów akcji byli związkowcy z Tramwajów Śląskich. Żeby referendum doszło do skutku, potrzebowali poparcia 5 tys. mieszkańców. - Zebraliśmy nawet więcej, ale część mieszkańców przyniosła nam listy z podpisami bez wymaganych numerów PESEL - mówił wtedy Andrzej Szimke, szef Sierpnia '80 w Tramwajach Śląskich. Teraz tramwajarze po raz drugi zbierają podpisy pod wnioskiem o referendum, ale władze miasta nie siedzą bezczynnie. - Zauważyliśmy, że podpisy niektórych członków grupy z maja i z lipca różnią się - mówi Marzena Karolczyk-Forma, rzeczniczka magistratu. W pisowni nazwisk niektórych osób są też drobne różnice. Będziński magistrat powiadomił policję o swoich wątpliwościach. Prokuratura zapowiada, że podpisy zostaną sprawdzone.

Błażej Kabat ze Związku Zawodowego Tramwajarzy zapewnia, że był u każdego, kto jest na liście.- Myślę, że tu chodzi o zniechęcenie nas do starań o referendum - wyjaśnia.



Wit - Pon Sie 31, 2009 5:09 pm
Wojewoda do Osyry: Zachowuj się, bo cię odwołamy
Przemysław Jedlecki2009-08-30, ostatnia aktualizacja 2009-08-31 08:54



Wojewoda zarzucił prezydentowi Mysłowic nieprzestrzeganie prawa i lekceważenie państwowych urzędów. Jeśli Grzegorz Osyra nie poprawi się, to wojewoda poprosi premiera, by ten odwołał go ze stanowiska. - To szykana polityczna - odpowiada Osyra.

W Mysłowicach kłótnie między prezydentem i radnymi to już tradycja. Obie strony co jakiś czas zarzucają sobie złą wolę, działanie na szkodę miasta, a nawet łamanie prawa. Już niedługo zwaśnionych samorządowców może pogodzić premier Donald Tusk. Wszystko za sprawą wojewody śląskiego, który właśnie wysłał do Osyry ostrzeżenie.

Wojewoda zarzuca prezydentowi nieprzestrzeganie prawa, lekceważenie urzędów. Według wojewody Osyra miał nie powiadomić Regionalnej Izby Obrachunkowej o zmianach wprowadzonych w magistracie, zaleconych podczas kontroli RIO. Drugi zarzut jest poważniejszy. - Unieważniliśmy uchwały o zasadach wypłat diet, ale nadal je wypłacano, łamiąc w ten sposób prawo - mówi Krzysztof Nowak, dyrektor wydziału nadzoru prawnego w urzędzie wojewódzkim. Wojewoda ostrzegł też Osyrę, że jeżeli nadal będzie łamał przepisy, to do premiera trafi wniosek o jego odwołanie.

Osyra zareagował od razu. W oficjalnym piśmie nie tylko zaprzecza zarzutom, ale również poucza wojewodę: "Proszę nie zapominać, że ja swój urząd sprawuję z woli wyborców już prawie siedem lat, podczas gdy o Pańskiej nominacji zdecydowali partyjni koledzy".

- To polityczna zemsta. Wiem to. Wojewoda mimo zaproszenia nie przyjechał do nas na obchody 90. rocznicy wybuchu I powstania śląskiego i spotkała go za to krytyka - mówi Osyra. Z tego też powodu w swoim liście, zwracając się do wojewody, Osyra przymiotnik śląski napisał w cudzysłowie.

Ekipa wojewody epitetów nie zamierza komentować. - Przygotowując to pismo, wiedzieliśmy, że nie możemy strzelać ze ślepaków i jesteśmy pewni swoich racji. Prezydent może się z nami nie zgadzać, ale prawa musi przestrzegać - mówi Nowak.



Kris - Czw Wrz 03, 2009 4:08 pm
FRONTEM DO SPOŁECZEŃSTWA
Wojciech Janocha, 2009-09-03 17:44

Każdy kto chciałby prezydentowi Bytomia coś powiedzieć, albo o coś zapytać będzie to mógł zrobić w pokoju... wirtualnym. Samorządowy czat to coraz częstsza forma rozmowy władzy z mieszkańcami. Ale w ogóle zasada "frontem do ludzi" nieco zmienia oblicze - na przykład w Siemianowicach Ślaskich prezydent Jacek Guzy osobiście zaprasza na koncert zespołu metalowego.

- Może nie pierwsze co robię, ale po kolacji i krótkiej rozmowie z dziećmi siadam do komputera, to oczywiście budzi sprzeciw, zwłaszcza żony - mówi Piotr Koj, prezydent Bytomia. Niezłomny jednak, wieloletni już bloger dziś postanowił z murów przenieść się w wirtualną rzeczywistość i internetowym czatem nieco odświeżyć swój wizerunek. Tak samo próbował mieszkańców rozruszać prezydent Sosnowca - z mizernym skutkiem. - Odwiedziło i rozmawiało z prezydentem około dwudziestu-dwudziestu paru osób - informuje Grzegorz Dąbrowski, rzecznik UM w Sosnowcu.

Mimo to jeśli polityk chce być nowoczesny - klikać musi. Czy to jest tak, że teraz prezydent taki, który się tylko od czasu do czasu pojawia na jakiś wiecach to już przeżytek? - Myślę, że tak, Myślę, że to jest już polityka passe, dziś polityka wymaga tego by politycy byli bliżej ludzi - odpowiada dr Marek Mazur, specjalista ds. marketingu politycznego. I nie mamili bajkami, a pokazywali ludzką twarz. Tak jak burmistrz Czeladzi, który już nie raz udowodnił, że potrafi zaskoczyć. Kiedy w kwietniu, jak sama nazwa wskazuje Masa Krytyczna - krytykowała władzę, że ścieżek rowerowych jest za mało, on - burmistrz krytykował razem z nimi. - Myślę, że przede wszystkim dlatego, że chcę promować jednoślady w naszym mieście - mówił w kwietniu Marek Mrozowski, burmistrz Czeladzi.

Zdecydowanie więcej śladów - historii promować chce prezydent Siemianowic Śląskich, który osobiście zaprasza na jutrzejszy koncert grupy Sabaton. Tam oprócz szwedzkiej gwiazdy - militarne show. - Będą zespoły młodzieżowe, które będą śpiewały tematykę militarną, będą oczywiście - nie wyobrażam sobie takiej imprezy bez wspaniałych rosomaków - stwierdza Jacek Guzy, prezydent Siemianowic Śląskich. I właśnie rosomakiem - z pagórka prezydent zjedzie jutro by rozpocząć historyczną lekcję power metalowego patriotyzmu.

Muzyka to najwidoczniej najkrótsza droga do serc wyborców.
http://www.tvs.pl/informacje/15676/




Wit - Czw Wrz 10, 2009 10:27 pm


REFERENDUM W BĘDZINIE ODWOŁANE
Witold Domanik, 2009-09-04 ostatnia aktualizacja 2009-09-04 20:17

Nie będzie referendum o odwołanie prezydenta Będzina. Przeciwnikom Radosława Barana nie udało się zebrać wystarczającej liczby głosów niezadowolonych z likwidacji niektórych linii tramwajowych. Inicjatorzy referendum twierdzą, że policja tak skutecznie ich zastraszyła, że ludzie bali się składać podpisy. Ich zdaniem wszyscy przeciwnicy prezydenta byli ciągani na przesłuchania i zastraszani telefonami

. Magistrat odpowiada, że to stek bzdur i tłumaczy, że przesłuchania były, bo było podejrzenie fałszowania podpisów.
Zmniejszenie liczby połączeń
tramwajowych w Będzinie frustruje mieszkańców od wielu miesięcy. A mniej połączeń tramwajowych to efekt decyzji prezydenta miasta sprzed pół roku. Skrócono wtedy między innymi trasę linii nr 27.

Ratunkiem dla tramwajów mieli być związkowcy, a ich celem miałoby usunięcie prezydenta. Środkiem do realizacji tego celu - referendum. Na początek potrzebne było kilka tysięcy podpisów. - Gro
mieszkańców nas popiera, ale boją się być ciągani po policji, po sądach, po prokuratorach. Z tego to wynika właśnie - przyznaje Błażej Kabat ze Związku Zawodowego Tramwajarzy.

Zdaniem związkowców nie udało się zebrać wymaganych prawie pięciu tysięcy podpisów, bo miasto zastraszyło mieszkańców. Organizatorzy referendum byli przesłuchiwani na policji. Według związkowców - na prośbę prezydenta. - Takiej możliwości nie ma i Państwo sobie zdają sprawę. To jest kwestia interpretowania faktów i dostosowywania ich przez organizatorów zbierania podpisów - stwierdza Marzena Karolczyk z UM w Będzinie.

Magistrat przyznaje, że powiadomił policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
, bo podpisy tych samych osób, na dwóch listach nie były takie same. Sprawę bada policja. Jednak związkowcy nie wierzą w jej uczciwość i przekonują, że wciąż są zastraszani.

Zdaniem politologa Bogdana Pliszki zastraszanie jest mało prawdopodobne. Mieszkańców po prostu trudno namówić. - To, że nie zebrano odpowiedniej liczby podpisów jakoś szczególnie mnie nie dziwi. Powiem więcej, że gdyby nawet udało się zebrać podpisy i tak ono by pewnie było nie ważne, bo przyszłoby za mało chętnych - uważa.

Niewykluczone, że podobną wiedzę mają też związkowcy, bo zrezygnowali ze zbierania podpisów choć formalnie zostało im jeszcze kilka dni na dostarczenie list do Państwowej Komisji Wyborczej

http://www.tvs.pl/informacje/15718/



absinth - Sob Wrz 12, 2009 9:45 am
W Będzinie odwołane, ale w Gliwicach będzie:



Referendum w Gliwicach już pewne

Polska Dziennik Zachodni Joanna Heler

2009-09-12 00:35:24, Aktualizacja 2009-09-12 00:35:24
Gliwiczanie pójdą do urn w niedzielę 8 listopada - rok przed ustawowym terminem wyborów samorządowych (przewidzianych na jesień 2010) będą mogli wypowiedzieć się za lub przeciw odwołaniu prezydenta miasta Zygmunta Frankiewicza oraz Rady Miejskiej.

Wczoraj komisarz wyborczy ogłosił termin referendum. Do ogłoszenia referendum inicjatorzy potrzebowali 15 tys. 506 głosów. Zebrali ich ok. 19 tys., ale wiele z nich zakwestionowano. Nie tyle, by referendum nie mogło dojść do skutku.

- Część błędów należała do tzw. usuwalnych. Chodziło np. o brak PESEL-u czy podpisywanie list przez niepełnoletnich. Ponad 1700 uznanych za wadliwe podpisów złożyły osoby spoza Gliwic, a więc nie mające w tym przypadku prawa wyborczego. Znaleźliśmy także ponad 500 podpisów zdublowanych. Rekordziści podpisywali się sześciokrotnie - mówi Wojciech Litewka, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach.

Na jednej karcie do głosowania znajdą się pytania o chęć odwołania przed końcem kadencji prezydenta, jak i radnych. Aby referendum było ważne, głosy musi oddać 3/5 liczby osób biorących udział w poprzednich wyborach danego organu.

W 2006 r. do prezydenckiego stołka kandydowało 5 chętnych. Oddano na nich 54 tys. 699 ważnych głosów, z czego na Frankiewicza (przeszedł w pierwszej turze) - 30 tys. 147. Aby odwołać urzędującego prezydenta trzeba nieco mniej niż 33 tys. głosów.

Frekwencja musi więc wynieść 21,7 proc. Koszty organizacji referendum będą zbliżone do kosztów wyborów, czyli wyniosą ok. 300 tys. zł.

Jednym z argumentów za tym, by odwołać urzędującą władzę samorządową, jest wprowadzenie w mieście od 1 września autobusów w miejsce tramwajów. Jednak lista zarzutów sformułowana przez grupę inicjatywną jest długa.



macu - Wto Wrz 15, 2009 8:58 am
Gliwice, Łódź , przydałoby się żeby któreś z tych referendów skutkowało odwołaniem, może orzeźwiłoby to resztę "mój mąż jest z zawodu prezydentem ?



brysiu - Czw Wrz 24, 2009 10:56 am
Poniższy post mógłbym umieścić w niemal każdym wątku inwestycyjnym tego Forum. Nie chciałem się jednak powtarzać, postów sobie nabijać, wreszcie - wskazywać które inwestycje mnie najbardziej bolą (a bolą, i owszem).

Ukazał się niedawno wywiad z prezydentem Krakowa, prof. Jackiem Majchrowskim w Gazecie Krakowskiej (dostępny w oryginale TUTAJ, ma stronach NaszegoMiasta). Naprawdę zachęcam do poczytania i zastanowienia się, wyciągnięcia wniosków. Moje znajdują się poniżej, proszę jednak o zapoznanie się najpierw z wypowiedziami prof. Majchrowskiego, żeby wiedzieć o czym mówię:


Jacek Majchrowski: metro nie wcześniej niż za pięć lat

Piotr Rapalski
2009-09-20 19:51:33

- Patrzę na realia i według nich podejmuję decyzję. Jeśli teraz powiem "budujemy metro" to i tak nic z tego nie wyjdzie, bo nie ma na to środków. A ja nie zachowuję się populistycznie - mówi prezydent Krakowa, prof. Jacek Majchrowski.

Dlaczego nie chce Pan budować metra?
To idea szczytna i potrzebna, ale w odróżnieniu od wizjonerów ja muszę kierować się realiami. A z analiz wynika, że teraz nie stać nas na metro.

To zawalczmy o finansowe wsparcie z Unii.
Środki unijne, jeśli chodzi o budowę metra, z wyłączeniem stolic, wymagają uzasadnienia celowości i opłacalności takiej inwestycji. Do tego, aby metro było opłacalne potrzebne są "potoki pasażerów" w granicach 18-20 tys. osób na godzinę, a w Krakowie, na razie, nie przekraczają one 8 tys. Ponadto koszty budowy metra są olbrzymie. Tylko jedna stacja to wydatek rzędu 40-50 mln. A trzeba ich sporo, bo w metrze powinny być rozmieszczone w odległości ok. 800 metrów od siebie. Już nie mówię o kosztach drążenia tuneli. Na to wszystko oczywiście można pozyskać środki unijne, ale nic za darmo. Miasto musi wyłożyć olbrzymie środki, jako wkład własny.

Czyli metra nie będzie nigdy?
Tego nie twierdzę, ale z obowiązującego planu inwestycyjnego w Krakowie wynika, że pierwsze wolne środki, które mogłyby zostać przeznaczone na metro, znalazłyby się w latach 2014-2015. Pamiętajmy jednak, że w latach 70-tych, kiedy były robione pomiary przepustowości dla metra okazało się, że jedyną sensowną linią mogłaby być ta łącząca Kombinat i Bronowice przez centrum miasta. Teraz te wyliczenia są już nieaktualne.

Zostaje nam tylko szybki tramwaj?
W tej chwili będziemy dostosowywać do niego drugą linię miedzy rondem Mogilskim, a placem Centralnym. I powstaje pytanie: Jeśli budujemy III obwodnicę i znacząco dokładamy się do IV (wykupujemy grunty i płacimy za projekt), to czy stać nas jeszcze na metro? Może najpierw skończyć rozbudowę obecnego układu komunikacyjnego? Uważam, że do projektowania metra powinno się przystąpić w latach 2014-2015, a i tę datę podaję z dużą ostrożnością.

Ale korzyści z metra są przecież ogromne.
Rocznie, w Krakowie przybywa 12 procent pojazdów, można więc przyjąć, że odkąd jestem prezydentem, przybyło ich 100 proc. Wydawać by się mogło, że metro całkowicie rozładuje ruch w mieście. Ale jeśli popatrzymy na Warszawę to okazuje się, że tam metro zmniejszyło ruch samochodowy o niecałe 20 proc.

Radni jednak zmusili Pana do zrobienia studium wykonalności dla premetra.
Uważam, że tej chwili nie ma sensu wydawać pieniędzy na badania, bo za parę lat, kiedy możemy mieć pieniądze, a więc realną szansę na metro, te badania będą już nieaktualne.

Projektanci, przygotowujący studium wykonalności wskazali dwie nitki, które mogłyby powstać. Ich koszt nie wydaje się powalający - 2,5 miliarda.
Proszę mi wierzyć, że każda inwestycja, która jest wyceniona według pobożnych życzeń, później okazuje się trzy razy droższa.

Nigdy nie było inaczej?
Nigdy, choć faktycznie dziś, w specyficznej sytuacji, koszty inwestycji z przetargów są o 20 procent tańsze niż kosztorysy tych inwestycji. W tym kontekście, chwała kryzysowi.

Czyli, co najmniej na pięć lat mamy zapomnieć o metrze?
Są dwa spojrzenia. Jedno polityków, którzy chcą zaistnieć i udowodnić, że ich pomysły cudownie i natychmiast usprawnią nasze miasto, a Majchrowski to blokuje. Ja natomiast patrzę na realia i według nich podejmuję decyzję. Jeśli teraz powiem "budujemy metro" to i tak nic z tego nie wyjdzie, bo nie ma na to środków. A ja nie zachowuję się populistycznie.

Ale może robiąc na przykład tramwaj na Ruczaj, zejdźmy na części trasy już pod ziemię, tak jak mówią projektanci studium?
Nie wiem, czy pan zna metro w Londynie lub Wiedniu. Poza centrum jeździ na zewnątrz, torami jak tramwaj lub pociąg.

Właśnie, jak pociąg - czyli gna, a szybki tramwaj nie.
Nie mam nic przeciwko temu i będę robił wszystko, aby tramwaje tam gdzie można, szły tunelami i kiedy zajdzie taka potrzeba zostaną zmienione w metro. Robimy krok w tym kierunku.

To może na razie sprawdźmy, czy i gdzie można wiercić tunele.
Do tego trzeba mieć już pewność, gdzie ostatecznie pociągniemy nitki metra. W rozmowie, prof. Antoni Tajduś, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej, specjalista w dziedzinie geologii inżynierskiej, powiedział mi, że Kraków stoi na skale zagłębionej na wiele metrów w ziemi. W takim podłożu ponoć znakomicie drąży się tunele.

Ale bez metra Kraków nie ma szans szybko zostać miastem metropolitalnym.
To nie metro jest wyznacznikiem, czy Kraków jest miastem metropolitalnym. Świadczy o tym dostępność komunikacji zewnętrznej - komunikacja lotnicza, system dróg szybkiego ruchu, połączenia kolejowe oraz funkcje, które Kraków już spełnia dla obszaru metropolitalnego.

Warszawa chce budować już dwie, a nawet trzy linie metra. Jak przekonać, żeby fundusze centralne poszły na Kraków, drugie największe miasto w Polsce?
To nie tylko moja kwestia, ale przede wszystkim lokalnych polityków, którzy w żadnej sprawie nie kiwnęli palcem. Odwrotnym przykładem są parlamentarzyści śląscy, którzy niezależnie od opcji politycznych, wspólnie występują w interesach regionu. Z naszymi parlamentarzystami przestałem się już spotykać, bo nie ma żadnych rezultatów. Nie potrafią zmobilizować rządu, aby uruchomić IV obwodnicę, a co dopiero metro…

Jesteśmy bez szans jak przy Euro 2012. Stolica nie da, bo Pana nie lubi?
Lubić lub nie, to mnie mogą moi znajomi. Władza powinna podejmować zasadnicze decyzje, niezależnie od sytuacji politycznej. Poza metrem strategiczną inwestycją jest budowa zapory Świnna Poręba, która ma ochronić Kraków na wypadek przyjścia tysiącletniej wody. Nie chcę nawet liczyć, ile lat to się już ciągnie.

Decyzja o budowie metra mogłaby uczynić z Pana drugiego Dietla. Nie korci?
Nie działam na zasadzie PR-owskiej. Mogę podjąć decyzję budujemy metro i chcę drugi pomnik obok prezydenta Dietla przy placu Wszystkich Świętych. Mnie nie o to chodzi, żeby zrobić mały kawałek metra i mówić, że to moja zasługa. To śmieszne.

W mieście można znaleźć wielkie pieniądze. Nie udało się pozyskać prywatnego inwestora do budowy hali w Czyżynach, więc będziemy ją robić z własnych środków?
Jeszcze nie wiadomo, czy nie mamy inwestora. Rozmowy trwają. Zróbmy tak - wybudujemy halę, a później doprowadzimy do niej metro.

A nie lepiej zrobić halę Wisły Kraków za ok. 80 mln, a pozostałe 320 zostawić na metro?
320 mln inwestycji w metro to jest bez sensu, nie wystarczy nawet na jeden kilometr. Tam są potrzebne od razu duże nakłady. A co do Hali Wisły, to Towarzystwo Sportowe, po uzyskaniu środków unijnych miało znaleźć sponsora. Byli ważni inwestorzy, którzy niestety się wycofali, ale z tego co wiem, towarzystwo jest w trakcie rozmów z kolejnym sponsorem. Hala Wisły, jako własność TS od początku miała być budowana bez udziału środków miejskich. Nie spełnia zresztą ona wymogów miasta i federacji sportowych w kontekście parametrów, które są potrzebne do organizowania masowych imprez, tak sportowych (nie tylko siatkówka i koszykówka), ale i kulturalnych.

Ale to miasto, kiedy Wisła szuka jeszcze inwestora, wystąpiło, by dotacje unijną z Wisły przekierować na Czyżyny.
To Zarząd Województwa Małopolskiego określił termin kwalifikowania projektów umieszczonych na liście indykatywnej Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. W grudniu 2009 dokona oceny projektu i podejmie decyzje w tej sprawie.

Dlaczego w ogóle zapomniano o metrze w powstającym nowym studium zagospodarowania przestrzennego? Przecież ten dokument ma wyznaczyć kierunki rozwoju Krakowa na dziesiątki lat?
Powtarzam to po raz kolejny, nie ma jeszcze nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Wszystko to, co jest upubliczniane, to fragmenty wstępnych projektów. Kiedy cały projekt będzie gotowy, poddamy go konsultacjom społecznym. Dodać należy również, że niezależni eksperci ocenili system transportu publicznego w Krakowie i uznali, że powstanie metra w najbliższym czasie nie jest uzasadnione, stąd brak takiego zapisu w studium.

A liczy Pan na to, że metro się w nim znajdzie.
Z pewnością będzie przebadana zasadność jego powstania. Do pieniędzy przeznaczonych na budowę metra trzeba jeszcze doliczyć ogromne środki na jego utrzymanie i eksploatację.

Rozsierdził Pana list wzywający do budowy metra autorstwa senatora Sepioła, który zamieściliśmy w gazecie?
Nie. Mnie już niewiele rzeczy może zdenerwować, a z innych przestałem się już śmiać. Cała sprawa z metrem ma chyba pokazać, że Majchrowski nie chce usprawnić miasta i zbudować metra i trzeba zrobić prezydentem kogoś, kto jest za takim rozwiązaniem.


...

Szczerze powiedziawszy dawno nie czytałem rozsądniejszych wypowiedzi polityka-prezydenta miasta. Pomijam "kunszt" dziennikarzyny, który z uporem maniaka stara się udowodnić odpytywanemu, że jest wielbłądem i popycha go wręcz w strefę przyznania się do winy i bezmyślnego działania w sprawie.

A poszło o metro w Krakowie.

Fakt faktem, podczas mojego pobytu w tym mieście często słyszę, że przydałby się transport stąd tu czy tam, najlepiej jak w "stolycy" (tak tak, kompleks dawnego miasta stołecznego jest tu nadal żywy i pielęgnowany) podziemny. No bo z jakiej racji "stolyca" ma dostawać więcej od nas, hę?

Świetna próba przyrównania prof. Majchrowskiego do prof. Józefa Dietla - stoi pomnik na placu, bo Dietl jako prezydent miasta zasłużył się temu czy tamtemu (nie umniejszając - zasługi są ogromne; w skrócie był kimś na kształt gen. Ziętka), więc czemu prof. Majchrowski nie miałby stanąć obok, z wagonem metra w jednej, stadionem Cracovii w drugiej ręce i stąpając po Rynku z odsłoniętymi podziemiami (tak by moim zdaniem wyglądał ten pomnik dziękczynny na modłę polską - przyp. Brysiu)?

Może i fałszywie, ale prof. Majchrowski skromnie wskazuje wyliczenia, gdzie metro na dzisiaj jest a) nieopłacalne i b) niepotrzebne. Fakt faktem budują się w Krakowie dwa duże stadiony, przebudowują się okolice Wawelu, drąży się pod Rynkiem, buduje muzeum Kantora i Centrum Konferencyjne (to tylko część inwestycji), więc rzeczywiście kasy może braknąć, ale, jak niedawno wspominałem, "jest dobrze, ba, świetnie jest, ale mogłoby być lepiej". W związku z czym wg redaktorzyny metro musi być i basta. I w ogóle zawalił z halą sportową. Bo tak. I już.

A rzeczywiście - spacerując p Krakowie, rozmawiając z jego mieszkańcami itd. można usłyszeć, że prof. Majchrowski, mimo, iż "jakiś taki nie-krakowski" (bo lewicowiec, a nie prawicowiec jak "statystyczny" Krakus) jest chwalony. Fakt, wypominane są Grzechy Główne (najczęściej gmach Opery a'la Biedronka i wydarzenia kulturalne typu Sylwester), ale w gruncie rzeczy dobry z niego gospodarz.

Dlaczego więc w tym wątku, a nie w wątku krakowskim?

Bogowie, jakbym chciał, żeby z ust któregoś z naszym polityków padły takie słowa, przemyślane, szczere i sprowadzające na ziemię, jak w przynajmniej połowie tego wywiadu...

--------------------------
edit: dodano notki z Wikipedii
Brysiu



Maciek B - Czw Wrz 24, 2009 4:32 pm
Z ust naszych polityków padają takie słowa. Tylko, że wielu komentujących te wypowiedzi nadal buja w obłokach, zaklinając rzeczywistość.



Siny Knur - Czw Wrz 24, 2009 5:52 pm
Zgadza się. Wypowiedzi prezydentów w regionie często są trzeźwe i sensowne. Tylko megalomania i brak wyobraźni sporej części dziennikarzy, komentatorów i mieszkańców regionu przeszkadzają w spokojnej dyskusji. Papier za to wszystko zniesie.

To co z perspektywy Śląska tchnie krakowskim rozsądkiem, tam jest pewnie odbierane jak u nas wypowiedzi Uszoka. Tyle.



salutuj - Czw Wrz 24, 2009 10:50 pm
Rzeczywistość jest taka, że Warszawa i inne miasta rozbudowują linie metra lub budują nowe.

Mi się najbardziej "podoba" ten fragment:Środki unijne, jeśli chodzi o budowę metra, z wyłączeniem stolic, wymagają uzasadnienia celowości i opłacalności takiej inwestycji.

Jakby nie było jest to argument za conajmniej autonomizacją.



Maciek B - Pią Wrz 25, 2009 8:27 am

Rzeczywistość jest taka, że Warszawa i inne miasta rozbudowują linie metra lub budują nowe.

Tzn jakie inne miasta?



Kolo Colo - Sob Wrz 26, 2009 8:27 pm
^^ W Krakowie właśnie przygotowano studium wykonalności dla dwóch krótkich odcinków, w sumie o długości 8,5 km.



salutuj - Sob Wrz 26, 2009 9:20 pm


Tzn jakie inne miasta?


zagraniczne oczywiście



Maciek B - Nie Wrz 27, 2009 8:13 am
No więc piszesz o rzeczywistości zagranicznej, a nie polskiej (no bo jedna nitka metra warszawskiego, budowana przez ponad 20 (albo i więcej) lat chwały miastu nie przynosi).

@ Kolo Colo: Prezydent Majchrowski o tym w powyższym wywiadzie nie wspomina, ale nawet jeśli owo studium wykonalności powstało, to droga do metra jest jeszcze bardzo daleka. Zresztą taki dokument mógłby powstać i u nas. Tak serio - to by coś znaczyło?



mark40 - Nie Wrz 27, 2009 8:50 am
W Krakowie to nie miałoby być metro, tylko tramwaj w paru tunelach pod centrum. W naszych miastach nawet takie rowiązanie nie jest konieczne. Niemniej koszt 2,5 mld byłby i tak po za zasiegiem każdego z naszych miast



Wit - Czw Lis 05, 2009 8:23 pm
Referendum, czyli Hunowie u wrót nieomylnych Gliwic
Jacek Madeja 2009-11-05, ostatnia aktualizacja 2009-11-05 20:33:56.0



Z jednej strony barbarzyńcy, którzy za wszelką cenę chcą wedrzeć się do miasta i rozsiąść się na salonach władzy, po drugiej zasiedzieli włodarze, którzy trwają w przekonaniu, że są nieomylni. W niedzielę, przy urnach referendalnych, ich spór rozsądzą gliwiczanie - pisze Jacek Madeja.

Zaczęło się od tramwajów. W maju prezydent Zygmunt Frankiewicz zdecydował, że dwie linie, które kursowały w mieście, chce zastąpić autobusami. Argumentował, że będzie szybciej, wygodniej i o wiele taniej, ignorując przy tym opinie specjalistów od transportu. O zdanie nie zapytał też mieszkańców, a otwarta debata zorganizowana w tej sprawie była raczej fasadą poważnej dyskusji. Decyzja i sam styl jej podjęcia wywołały w mieście burzę.

Trafiła na podatny grunt, bo już w zeszłym roku znalazła się grupa gliwiczan, która zbierała podpisy pod referendum w sprawie odwołania Frankiewicza. Likwidacja tramwajów spadła im jak gwiazdka z nieba. Dołączyli tylko całą litanię zarzutów, w której prezydenta nie obwiniali jedynie za koklusz i gradobicie. Akcja referendalna ruszyła znowu. Tym razem listy z podpisami wydłużały się w szybkim tempie.

- To grupa oszołomów, awanturnictwo i hucpa. Podpisy są zdobywane nieuczciwie - grzmieli magistraccy urzędnicy. I roztoczyli wizję, która jako żywo przypomina przygotowania do obrony przed barbarzyńcami stojącymi już u wrót Gliwic. Oskarżyli referendystów o to, że sami nie mają żadnego pomysłu na rządzenie miastem. Potrafią jedynie krytykować i rzucać oskarżenia, często fałszywe.

Nie sposób nie przyznać samorządowcom racji. Zdarzało się bowiem, że niektórzy źle poinformowani podpisywali listę w przekonaniu, że protestują przeciwko likwidacji tramwajów. Dopiero później dowiadywali się, że tak naprawdę opowiedzieli się za rozpisaniem referendum.

Bo poza sprawą tramwajów naprawdę trudno uwierzyć w wizję zwolenników referendum, według których Gliwice to bodaj najgorzej zarządzane miasto w Polsce. Strefa ekonomiczna - klęska, pozyskiwanie inwestorów - porażka, reorganizacja służby zdrowia - gorzej się nie da, polityka podatkowa - gdzie tu rozum itd. Dla inteligentnego człowieka takie argumenty to obraza. Bo czy ktoś darzy sympatią prezydenta Frankiewicza, czy nie, Gliwice to wciąż jedno z najlepiej zarządzanych miast nie tylko w regionie, ale i w Polsce. Jedyne zarzuty, z którymi można się zgodzić, to wciąż nierozwiązany problem tirów w mieście i arogancki styl sprawowania władzy.

No właśnie, skoro są Hunowie, to jest i Rzym. Oświecony, najlepiej znający rozwiązania wszystkich problemów i otoczony przez morze barbarzyńców, którym nie warto tłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi. I tak nic z tego nie zrozumieją. Tak właśnie zaczyna zachowywać się ekipa Frankiewicza. Jego urzędnicy zdają się być zmęczeni tłumaczeniem mieszkańcom, dlaczego podejmują taką, a nie inną decyzję. - Nie rozumiecie tego? Chcemy dla was najlepiej. I to wam powinno wystarczyć - zdają się mówić.

Tak było w przypadku tramwajów, mimo że wszyscy, którzy znają się na transporcie, przekonywali, że to błędna decyzja. Ale ekipa prezydencka nie tylko zżyma się na niemądrych mieszkańców. Coraz wyraźniej widać, że traci też cierpliwość do innych miast aglomeracji. Jak po grudzie idzie współpraca ze stolicą regionu. Podkreślanie konkurencji między katowickim Spodkiem a mającą dopiero powstać w Gliwicach halą Podium to już znak rozpoznawczy zaciekłej rywalizacji z sąsiadem. A przekonanie "przecież my wiemy najlepiej, dlaczego się nas czepiacie" nie służy współdziałaniu górnośląskich miast.

Powodzenie niedzielnego referendum będzie głównie zależało od frekwencji. Bo żeby było ważne, do urn musi pójść około 33 tys. mieszkańców. Wiadomo, że swój głos oddadzą na pewno ci, którym nie podoba się polityka Frankiewicza. Co z resztą? Okaże się w niedzielę.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... liwic.html



Wit - Nie Lis 08, 2009 11:48 pm
Franek "Likwidator Banek" zostaje

Referendum w Gliwicach nieważne. Zbyt niska frekwencja
Jacek Madeja 2009-11-09, ostatnia aktualizacja 2009-11-09 00:18:19.0



Prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz może odetchnąć z ulgą. W niedzielnym referendum wzięło udział zbyt mało mieszkańców, żeby głosowanie było ważne. Zarówno prezydent, jak i radni dalej będą piastować swoje funkcje.

Głosowanie od samego rana przebiegało bez zakłóceń. - Nie dotarły do nas żadne sygnały o incydentach związanych z głosowaniem ani o zakłócaniu ciszy wyborczej - powiedział po zamknięciu lokali Dariusz Nowak, przewodniczący miejskiej komisji ds. referendum.

W lokalach przez cały dzień nie było widać specjalnych tłumów. Na pewno trudno było spotkać przy urnach zwolenników prezydenta, bo głosować przychodzili ci, którzy chcieli odwołania Frankiewicza. - 16 lat przy władzy to zdecydowanie za długo. Czas na kogoś nowego - argumentowało małżeństwo emerytów, które spotkaliśmy pod lokalem wyborczym przy ul. Strzody.

- To są ciągle ci sami ludzi, którzy tylko zamieniają się stanowiskami. Poza tym, jak prezydent może nawoływać, żeby ludzie nie szli na referendum. Przecież to demokratyczne głosowanie - przekonywał młody mężczyzna.

Inicjatorem referendum w sprawie odwołania rady miejskiej i prezydenta była grupa mieszkańców niezadowolona z polityki Frankiewicza. Jednym z najważniejszych argumentów inicjatorów głosowania była decyzja gliwickich władz o zlikwidowaniu tramwajów w mieście i zastąpieniu ich autobusami.

Według nieoficjalnych informacji, frekwencja w 65 spośród 104 komisji wyniosła 11,3 proc. Aby głosowanie było ważne, do urn musiałoby pójść 32.820 osób, czyli prawie 22 proc. uprawnionych do głosowania (trzy piąte tych, którzy brali udział w ostatnich wyborach prezydenckich).

- To dobry sygnał nie tylko dla Gliwic. Nie może być tak, że polityk zostaje odwołany po podjęciu jednej trudnej i niepopularnej decyzji. Gdyby tak się stało, to nie można by wprowadzać potrzebnych zmian i reform, a rządziliby tylko populiści - skomentował dla "Gazety" frekwencję prezydent Frankiewicz. Jak dodał, sam nie wziął udział w głosowaniu, bo uważa że referendyści nieuczciwie zbierali podpisy pod zorganizowaniem głosowania, informując ludzi, że podpisują się pod petycją w sprawie powrotu tramwaju, a nie odwołania prezydenta.

Inicjatorzy referendum przyznają, że liczyli na większą frekwencję. - Wszystko przez negatywną kampanię magistratu, który zniechęcał ludzi do głosowania. Ale i tak prezydent dostał żółtą kartkę i wyraźny sygnał, że musi się liczyć z mieszkańcami - mówi Bartłomiej Cisowski, rzecznik grupy referendalnej. Zapowiada, że teraz inicjatorzy referendum będą punktować politykę Frankiewicza aż do przyszłorocznych wyborów, w których wystawią własnego kandydata.

W tej kadencji samorządu w województwie śląskim referenda odbywały się do tej pory dwukrotnie. Dotyczyły one odwołania wójta i rady Dąbrowy Zielonej pod Częstochową oraz burmistrza Szczekocin. Obydwa nie zostały rozstrzygnięte z powodu zbyt niskiej frekwencji.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... encja.html



maciek - Pon Lis 09, 2009 12:19 am
^ Można jedynie napisać, że mieszkańcy naszej konurbacji mają wyjątkową świadomość społeczną. Ale głosować w mało ważnych dla nich wyborach prezydenckich na urzędzie w Warsiawie polecą. A ile rozmów i kłótni przeprowadzą w swoich domach na temat czy Tusk, czy Cimoszka, czy Kaczyński, czy inny lew salonowy.



salutuj - Pon Lis 09, 2009 12:23 am
Dlatego jedynym ratunkiem jest próbowanie we własnym gronie zachęcania do interesowania się regionem i stanowcze podkreślanie swojego (czasem pozornego) braku zainteresowania polityką wyżej.

Innymi słowy jak ktoś się pyta o to czy Tusk czy Kaczor to powiedzieć np: "Mam ich w dupsku i nie będę głosował. Interesują mnie tylko regionalne sprawy" i najlepiej tak uczynić też.



Darkat - Pon Lis 23, 2009 12:54 pm
WSTRZĄSAJĄCE

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... wnika.html

Były prezydent Zabrza podejrzany o zabójstwo prawnika
Marcin Pietraszewski
2009-11-23, ostatnia aktualizacja 2009-11-23 13:31

Śląska policja zatrzymała Jerzego G., prezydenta Zabrza w latach 2002-2006. Jest on podejrzany o zamordowanie prawnika, z którym się procesował o pieniądze.
Jerzy G.
Fot. Tomasz Wantuła
Jerzy G.

- Pan G. został aresztowany na trzy miesiące, razem z nim zarzuty zabójstwa przedstawiono dwóm innym osobom - potwierdza "Gazecie"prokurator Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Według śledczych były prezydent i dwaj jego wspólnicy torturowali, a następnie zabili Lecha Frydrychowskiego, prawnika z Zabrza. Jego zwłoki znaleziono w sierpniu zeszłego roku w lesie koło Będzina. Ciało było skrępowane, miało ślady przypalania, sprawcy obcięli mu również ucho.

- Nie udzielamy informacji na temat motywów tego zabójstwa - mówi prokurator Zawada-Dybek. Według naszych informacji śledczy zakładają, że do zbrodni doszło z powodu rozliczeń finansowych pomiędzy Frydrychowskim i byłym SLD-owskim prezydentem Zabrza. Lech Frydrychowski twierdził bowiem, że jeszcze przed objęciem urzędu przez Jerzego G. pożyczył mu 20 tys. i 246 tys. zł, ale tej drugiej kwoty nie odzyskał. Jerzy G. oskarżył wtedy Frydrychowskiego o próbę wyłudzenia.

Frydrychowski został oczyszczony z zarzutów. Wtedy okazało się, że Jerzy G. złożył w tej sprawie fałszywe zeznania i prokuratura przedstawiła mu zarzuty. W 2007 roku przestał przychodzić na rozprawy i sąd wydał za nim list gończy. Z kolei w procesie cywilnym sąd nakazał byłemu prezydentowi zwrot 246 tys. zł.



MarcoPolo - Pon Lis 23, 2009 3:03 pm
Zdegenerowana rasa.



mark40 - Sob Lis 28, 2009 11:34 am


Prezydent, który nam się opłaca

Gdyby prezydenturę potraktować jak inwestycję finansową, a prezydenta jak lokatę kapitału wyborców, można by uznać, że w woj. śląskim najlepiej ulokowali swe pieniądze i głosy mieszkańcy Bielska-Białej.

Spośród prezydentów 12 największych (powyżej 100 tys. mieszkańców) miast regionu to właśnie Jacek Krywult jest prezydentem, którego utrzymywanie najbardziej się opłaca. Każde 100 złotych jego pensji przynosi bowiem co miesiąc każdemu ze 177 tys. mieszkańców miasta 44 grosze dotacji z Unii Europejskiej. Innymi słowy, 12 tys. 844 zł brutto prezydenckiej pensji owocuje w Bielsku co miesiąc eurodotacjami o wartości ponad 9 mln 166 tys. zł. W czasie tej kadencji Krywult i jego ludzie pozyskali z Brukseli dofinansowanie o wartości 330 mln zł.

Krywultowi niewiele ustępuje Adam Fudali z Rybnika, drugi w rankingu. Budżet tego miasta przez trzy minione lata został zasilony unijnym zastrzykiem 242 mln zł. Oznacza to, że zarabiając 100 złotych, Fudali gwarantuje 42 grosze dywidendy z Brukseli każdemu ze 139 tysięcy rybniczan. Opłacają się również pieniądze wydane na utrzymanie prezydenta Tychów Andrzeja Dziuby (39 groszy zysku na mieszkańca). Nie najgorzej prezentują się także pod tym względem gospodarze Chorzowa, Katowic i Sosnowca.

A kto jest najbardziej przepłaconym prezydentem w regionie? Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic. Chociaż zarabia więcej od Krywulta (12 tys. 847 zł brutto) i najwięcej ze wszystkich prezydentów śląskich miast, od prezydenta Bielska pod względem zdolności do pozyskiwania pieniędzy z UE jest sześciokrotnie mniej wydajny. Każde zarobione przez Frankiewicza 100 zł przynosiło statystycznemu gliwiczaninowi ledwie 7,8 grosza unijnej dotacji.

Ranking najbardziej opłacających się nam prezydentów wielkich miast regionu prezentujemy po raz pierwszy. Chociaż nie obejmuje on wielu dziedzin, które składają się na obraz pracy samorządów - jest sprawiedliwy. Decydujące znaczenie ma w nim bowiem nie polityka czy subiektywne upodobania, ale twarde fakty i liczby. Miara dla wszystkich jest ta sama: ile pieniędzy umieli zdobyć na to, by nasze miasta stały się nowoczesne, a życie w nich - łatwiejsze.

Nie każdy prezydent to dobra lokata

Jacek Krywult z Bielska-Białej to lider, a Zygmunt Frankiewicz z Gliwic - maruder w naszym rankingu, w którym pensje prezydentów 12 największych miast w regionie odnieśliśmy do sum pozyskanych z Unii w trakcie obecnej kadencji. W Bielsku każde 100 zł prezydenckiej pensji co miesiąc owocuje prawie 44 groszami dotacji z Brukseli na każdego mieszkańca.

Bielsko od dawna skutecznie sięga po unijne wsparcie dla inwestycji. W ostatnich 3 latach budżet został tu "doładowany" 330 mln zł ze środków pomocowych. Efekty? Wiosną stolica Podbeskidzia doczeka się porządnej hali widowiskowo-sportowej. 29 mln z 78 mln zł, które będzie kosztował obiekt, pochodzi z UE. 68 mln zł Bruksela dała na budowę wiaduktu wzdłuż drogi krajowej nr 52, który być może już na przełomie lata i jesieni 2010 r. rozładuje korki w kluczowym miejscu miasta (wartość inwestycji to 127 mln zł).

- Bielsko świetnie korzystało już ze środków przedakcesyjnych. Po wejściu Polski do Unii, bielski samorząd miał już więc doświadczenie - podkreśla Jerzy Solecki z Wydziału Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.

Także do Rybnika unijne dotacje płyną szeroką strugą. W tej kadencji ekipa prezydenta Adama Fudalego zdobyła dla miasta 242 mln zł dofinansowania z Brukseli. Za te pieniądze powstaje nowa kanalizacja, usprawniany jest ruch tranzytowy i wprowadzana elektroniczna karta miejska. Każde 100 zł pensji pobieranej co miesiąc przez Fudalego z kasy miasta "daje" statystycznemu mieszkańcowi miasta bonus w postaci 42 groszy z unijnej kasy. O 3 grosze słabiej wypada w takim wyliczeniu prezydent Tychów Andrzej Dziuba, który może pochwalić się blisko 211-milionowym zastrzykiem eurogotówki dla swojego miasta.

W środku stawki są prezydenci Chorzowa (Marek Kopel), Katowic (Piotr Uszok) i Sosnowca (Kazimierz Górski). Kopel i Uszok mają podobny wynik: każda pobrana przez nich stówa daje mieszkańcowi 22-23 gr premii z Brukseli. Katowice zdobyły w ostatnich trzech latach 302 mln zł dofinansowania, tyle że na tle podobnej dotacji dla niemal dwukrotnie słabiej zaludnionego Bielska nie robi tak wielkiego wrażenia. W Katowicach Unia sfinansuje m.in. siedzibę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (122,2 mln dotacji) i Międzynarodowe Centrum Kongresowe (153 mln zł).

Na usprawiedliwienie prezydentów zajmujących kolejne miejsca rankingu, takich jak Bytom, Zabrze czy Dąbrowa Górnicza (ta ostatnia ma na koncie zaledwie 57 mln eurodotacji), należy wspomnieć, że gospodarze tych miast zasiadają dopiero pierwszy raz na urzędzie. Ponadto - w obliczu takiego, a nie innego podziału okresów rozliczeniowych (nowy obejmuje lata 2007-2013) - ich działania na rzecz pozyskiwania eurowsparcia mogły nie być tak efektywne, jak prezydentów wielokadencyjnych

Nic na swoje usprawiedliwienie nie ma natomiast Zygmunt Frankiewicz. Prezydent Gliwic jest zdecydowanie najbardziej przepłaconym śląskim samorządowcem - z kiepskim wynikiem na poziomie niespełna 8 gr na mieszkańca za każde zarobione 100 złotych. Blisko 62,5 mln zł pozyskane z Brukseli to dwukrotnie mniej niż w sąsiednim Bytomiu i Zabrzu. - Frankiewicz przez tyle lat nie wyrobił sobie strategii działania w zdobywaniu pieniędzy z Unii. Zbyt jednostronnie podchodzi do inwestycji i jest zamknięty na pomysły innych ludzi. Zupełnie zaniedbał możliwość unijnego wsparcia dla takich dziedzin jak kultura czy promocja - komentuje gliwicki poseł Andrzej Gałażewski.

Kiepską lokatą kapitału okazał się też Andrzej Stania w Rudzie Śląskiej oraz Tadeusz Wrona, od niedawna były już prezydent Częstochowy.



strazn1k - Czw Gru 03, 2009 8:34 pm
Odnośnie artykułu, albo został napisany nierzetelnie bądź celowo pominięto, niektóre pozycje korzystne dla prezydenta Frankiewicza (prezydent już kiedyś procesował się z dziennikiem zachodnim, przy czym wygrał sprawę o rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji przed wyborami)

Dwa z trzech dużych kluczowych projektów zapisanych w regionalnym programie operacyjnym śląska dotyczą miasta Gliwice.

Hala Podium- dotacja z UE rzędu 90 mln bądź 140 mln zł (przepychanki z marszałkiem o tą kwotę)
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,72 ... odium.html

Drogowa Trasa Średnicowa- 75 mln euro (to wspólna inwestycja Gliwic i Zabrza więc ta kwota powinna należeć do obu miast ), nie wiem po jakim kursie przeliczają na zł, ale licząc obecnie 1 do 4 to wynosi <b>300 mln zł</b>
http://www.dts-sa.pl/srodki-unijne/

Modernizacja gospodarki ściekowej w Gliwicach- w tym dotacja z Funduszu Spójności wyniesie maksymalnie 35 189 350 Euro. Czyli ponad 100 mln zł.
Możliwe, że ta kwota nie była brana pod uwagę, ponieważ nie przechodzi ona przez budżet tak jak w innych miastach. Została ona pozyskana przez miasto, ale przekazane na rzecz Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, firmy która jest własnością miasta Gliwice.
http://www.um.gliwice.pl/index.php?id=7649/1

Biorąc już kwotę podliczoną przez dziennik zachodni=> 62 mln dodając 90 mln +300mln +100mln wynosi około 552mln . Licząc z korzystnym dla Gliwic dofinansowaniem Podium to będzie kwota <b>602 mln zł</b>

Można te informacje sprawdzić przy linkach, które podałem. Mogły mi się wkraść błędy w obliczenia bądź rozumowaniu . Mimo tego kwotę 62 mln, a 600 mln dzieli przepaść. Przy tym Bielsko-Biała pozyskała prawie dwa razy mniejsze środki. (wymienione przeze mnie projekty mają wyższy etap przygotowaczy jak np. podium niż niejeden inny projekt podliczony przez dziennik (Inwestycja w kanalizację właściwie już prawie jest zakończona) )
[/b]



absinth - Czw Gru 03, 2009 8:46 pm

Odnośnie artykułu, albo został napisany nierzetelnie bądź celowo pominięto, niektóre pozycje korzystne dla prezydenta Frankiewicza (prezydent już kiedyś procesował się z dziennikiem zachodnim, przy czym wygrał sprawę o rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji przed wyborami)

Dwa z trzech dużych kluczowych projektów zapisanych w regionalnym programie operacyjnym śląska dotyczą miasta Gliwice.

Hala Podium- dotacja z UE rzędu 90 mln bądź 140 mln zł (przepychanki z marszałkiem o tą kwotę)
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,72 ... odium.html

Drogowa Trasa Średnicowa- 75 mln euro (to wspólna inwestycja Gliwic i Zabrza więc ta kwota powinna należeć do obu miast ), nie wiem po jakim kursie przeliczają na zł, ale licząc obecnie 1 do 4 to wynosi <b>300 mln zł</b>
http://www.dts-sa.pl/srodki-unijne/

Modernizacja gospodarki ściekowej w Gliwicach- w tym dotacja z Funduszu Spójności wyniesie maksymalnie 35 189 350 Euro. Czyli ponad 100 mln zł.
Możliwe, że ta kwota nie była brana pod uwagę, ponieważ nie przechodzi ona przez budżet tak jak w innych miastach. Została ona pozyskana przez miasto, ale przekazane na rzecz Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, firmy która jest własnością miasta Gliwice.
http://www.um.gliwice.pl/index.php?id=7649/1

Biorąc już kwotę podliczoną przez dziennik zachodni=> 62 mln dodając 90 mln +300mln +100mln wynosi około 552mln . Licząc z korzystnym dla Gliwic dofinansowaniem Podium to będzie kwota <b>602 mln zł</b>

Można te informacje sprawdzić przy linkach, które podałem. Mogły mi się wkraść błędy w obliczenia bądź rozumowaniu . Mimo tego kwotę 62 mln, a 600 mln dzieli przepaść. Przy tym Bielsko-Biała pozyskała prawie dwa razy mniejsze środki. (wymienione przeze mnie projekty mają wyższy etap przygotowaczy jak np. podium niż niejeden inny projekt podliczony przez dziennik (Inwestycja w kanalizację właściwie już prawie jest zakończona) )
[/b]


zwrocilbym uwage ze czym innym sa projety odnoszace sie do miasta Gliwice a czym innym srodki pozyskane przez to miasto, a zatem pytanie kto jest beneficjentem bezposrednim projektu.

W przypadku DTŚ zachód beneficjentem projektu (ten podmiot pozyskuje srodki) jest Wojewodztwo Slaskie nie zas miasto Gliwice czy miasto Zabrze stad tez te srodki nie sa traktowane jako pozyskane przez te miasta - to nie one sie o te srodki staraja i to nie one je pozyskaja

co do Hali Podium - choc tu nie ma watpliwosci, ze beneficjentem aplikujacym o srodki jest miasto Gliwice to jednak srodki te nie sa jeszcze pozyskane , wiec tez nie mozna ich traktować jako pozyskanych, poki co projekt jest jedynie na Indykatywnym Wykazie Indywidualnych Projektów Kluczowych. Dopoki projekt nie przejdzie pozytywnej oceny tak frmalnej jak i merytorycznej i nie zostanie podpisana umowa o dofinansowanie nie mozna zaklasyfikowac srodkow jakie miasto Gliwice chcialoby pozyskac jako juz pozyskanych



strazn1k - Czw Gru 03, 2009 9:20 pm
Czyli odnośnie -Modernizacja gospodarki ściekowej w Gliwicach nie ma wątpliwości to już jest kwota 100 mln, nie wiem co jest podliczone w 62 mln przez dziennik zachodni, ale to już daje 162 mln.

Co do podium temat z pewnością byłby zamknięty, gdyby jedna osoba nie miała wątpliwości i działała przynajmniej zgodnie z zaleceniami ministerstwa. (ale niestety w Gliwicach mamy pewny problem z lokalną PO kontra Frankiewicz między innymi wymieniony w artykule A. Gałażewski)

Przy czym zdanie Nic na swoje usprawiedliwienie nie ma natomiast Zygmunt Frankiewicz. Prezydent Gliwic jest zdecydowanie najbardziej przepłaconym śląskim samorządowcem



absinth - Czw Gru 03, 2009 10:05 pm

Czyli odnośnie -Modernizacja gospodarki ściekowej w Gliwicach nie ma wątpliwości to już jest kwota 100 mln, nie wiem co jest podliczone w 62 mln przez dziennik zachodni, ale to już daje 162 mln.


z tym, ze ta modernizacja gospodarki sciekowej to jest projekt odnoszacy sie jeszcze do poprzedniej zamknietej juz perspektywy finansowej.



strazn1k - Sob Gru 05, 2009 8:17 pm
z mojej nowej wiedzy ten projekt nie został jeszcze rozliczony, podobno do 2013 ma trwać.



absinth - Sob Gru 05, 2009 9:39 pm
to, ze nie zostal rozliczony nie zmienia tego, ze to projekt finansowany jeszcze ze srodkow z poprzedniej perspektywy finansowej

z tego co wyczytalem w tym artykule mowa jest o srodkach z aktualnej perspektywy finansowej tj. od 2007 roku



Cuma - Nie Gru 06, 2009 2:44 pm
W Rudzie właśnie się konczy modernizacja kanalizacji, lecz też jest z poprzedniej perspektywy. A gdyby to doliczyć to by dopiero "kokosy" były
Ale niestety z tej perspektywy jak narazie Ruda za dużo nie wyciągneła :/



kaspric - Nie Gru 06, 2009 5:59 pm
Absinth, mimo wszystko rozliczanie w momencie, gdy niektóre dotacje są w trakcie procedur jest co najmniej nierzetelne. Można założyć, że Gliwice świadomie nie startowały w niektórych konkursach, bo na dotację też trzeba mieć wkład własny (a przy wkładzie na Podium może tak dużych pieniędzy może już nie być).



absinth - Nie Gru 06, 2009 6:14 pm

Absinth, mimo wszystko rozliczanie w momencie, gdy niektóre dotacje są w trakcie procedur jest co najmniej nierzetelne.

W tym artylule, z tego co widze, wobec wszystkich miast przyjeto ta sama metodologie - tj rozliczanie wylacznie w stosunku do srodkow z aktualnej perspektywy finansowej, wiec dla mnie nierzetelnosci tu nie ma.

Co innego gdyby wobec jednych liczyc srodki ze starej i nowej perspektywy, a wobec innych tylko z nowej wtedy wykazywane roznice nie bylyby adekwatne.

edit:

z tego co widze katowicki oslawiony juz remont kanalizacji w centrum tez nie zostal uwzgledniony w tym artykule, mimo, ze ostatnie platnosci nastapily tez dopiero w 2009 roku - w sumie to tez ponad 40 mln euro

jesli wszyscy sa liczeni tak samo to dla mnie jest wszystko w porzadku



kaspric - Nie Gru 06, 2009 6:17 pm
^^ tak, ale skoro ta nowa perspektywa jest w trakcie przyznawania środków i jedni już je mają zaklepane a inni jeszcze nie, to chyba coś jest nie tak?



absinth - Nie Gru 06, 2009 6:31 pm
hmm.. tak sobie patrze i w sumie nie wiem, czemu w przypadku Katowic uwzgledniono juz kase na katowickie MCK -153 mln. Poki co ten projekt przeciez tez jest "tylko" na wykazie projektow kluczowych, ale srodkow przeciez jeszcze nikomu nie przyznano. Podobnie jak z gliwickim Podium.

rzeczywiscie pod tym wzgledem Katowicom dodano



megaziom - Nie Gru 06, 2009 6:55 pm
Przede wszystkim zauwazcie ilu jest komentatorow w tym artykule ,kim ta osoba jest i ilu prezydentow komentuje ?

Nie wiem czy przypadkiem ,ale jest tylko jeden komentarz podsumowujacy ranking i dotyczy tylko Frankiewicza ,a osoba , ktora zosta poproszona o opinie jest nie kto inny jak gliwicki posel Galazewski . Znany glownie z tego ,ze nie po drodze mu z Frankieiwczem i jak wiadomo szukajacy kogos ,kto w przyszlych wyborach z poparciem PO ma pokonac Frankiewicza .

Nie wnikam juz czy liczby w tym artykule zgadzaja sie czy nie , ale mysle ,ze nazwac jakiegos prezydenta przeplaconym mozna po zapoznaniu sie z wieksza iloscia danych ,a nie tylko po tym ile pieniedzy pozyskal z UE .

Biorac pod uwage ,ze juz w przeszlosci (akurat przed wyborami ) Frankiewicz mial sprawe w sadzie z ta gazeta i wygral , podejrzewam , ze w tym rankingu po prostu mial sie znalezc na ostatnim miejscu i sie znalazl .



strazn1k - Nie Gru 06, 2009 11:05 pm
Gdyby odjąć te 153 mln Katowicom znalazłyby się na przedostatnim miejscu (11,1 gr). Natomiast jeśli Gliwicom uznali tę kwotę tak jak stolicy śląska. Przy 140 mln za Podium znalazłyby się na 4 miejscu (25,2gr) przy 90 mln (19,3gr) na 7 miejscu. (Chyba błędu w obliczeniach nigdzie nie zrobiłem ;p)



Cuma - Pon Gru 07, 2009 7:51 am
Gdyby takie środki doliczyć też innym miastom to niekoniecznie znalazły by sę na 4 miejscu...



Wit - Wto Sty 26, 2010 5:20 pm
Prezydent Świętochłowic trafił za kraty
Marcin Pietraszewski 2010-01-22, ostatnia aktualizacja 2010-01-26 11:05:23.0



Świętochłowice w szoku! Podejrzani o korupcję prezydent i sekretarz miasta zostali wczoraj aresztowani na trzy miesiące. Według prokuratury brali łapówki od szefów kontrolowanych przez miasto spółek komunalnych. - To tylko wierzchołek wykrytych w magistracie nieprawidłowości - twierdzą śledczy

Według naszych informacji posiedzenie sądu w tej sprawie było bardzo burzliwe. Adwokaci Eugeniusza M., zatrzymanego w czwartek przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego prezydenta Świętochłowic, oraz Jolanty S.-K., sekretarz miasta, przekonywali sędziów, że nie ma powodów do aresztowania ich klientów. Śledczy uparli się jednak, że trzeba ich odizolować, bo mogliby mataczyć.

- Świadkowie, którzy ich obciążają, pracują w spółkach należących do miasta, więc podejrzani mogliby na nich wpływać, np. grożąc zwolnieniem - mówił wczoraj prokurator Artur Ott, szef Prokuratury Rejonowej w Bytomiu, która prowadzi śledztwo przeciwko świętochłowickim samorządowcom.

Po trwającym pięć godzin posiedzeniu sąd uznał, że prezydent i sekretarz Świętochłowic na trzy miesiące trafią za kratki. - Prawdę mówiąc, spodziewaliśmy się innego rozstrzygnięcia, dlatego w najbliższym czasie złożę zażalenie na decyzję sądu - zapowiedział wczoraj mecenas Roman Kusz, obrońca Eugeniusza M. Dodał, że jego zdaniem zgromadzony przez prokuraturę materiał dowodowy nie dawał podstaw do stosowania przeciwko samorządowcom aresztu.

Czym dysponuje prokuratura? Zeznaniami szefów spółek, w których gmina posiadała częściowy lub większościowy udział. Sami zgłosili się do ABW i zeznali, iż prezydent Świętochłowic w zamian za zlecenie robót na rzecz miasta domagał się od nich łapówek. Pośrednikiem w przekazywaniu pieniędzy miała być sekretarz miasta, która część z nich brała dla siebie. ABW udokumentowała już dwa przypadki korupcji. W pierwszym samorządowcy za zlecenie prac mieli domagać się 100 tys. zł, ale ostatecznie wzięli 25 tys. zł do podziału. W drugim kwotę łapówki wyliczyli na 15-krotność 40 proc. miesięcznego wynagrodzenia szefa spółki, która miała pracować na rzecz miasta. - Po raz pierwszy w karierze spotkałem się z tak dziwaczną propozycją korupcyjną - przyznał wczoraj prokurator Ott. Ostatecznie w tym przypadku samorządowcy mieli zadowolić się 70 tys. zł łapówki. Szefowie spółek, którzy ich obciążają, prawdopodobnie nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za korumpowanie urzędników, bo sami ujawnili to przestępstwo.

Według informacji "Gazety" to dopiero początek śledztwa, które może objąć innych współpracowników prezydenta Eugeniusza M. Jolanta S.-K. podczas przesłuchania opowiedziała bowiem śledczym o sprawach, o których wcześniej nie mieli pojęcia. - To było zaskakujące i wymaga porządnej weryfikacji - przyznaje osoba znająca kulisy śledztwa.

Dodatkowo podczas trwającego kilka godzin przeszukania świętochłowickiego magistratu oficerowie ABW zabezpieczyli setki dokumentów dotyczących umów zawieranych z miastem przez spółki komunalne. - Przestępstwa zarzucane prezydentowi dotyczą okresu od maja do lipca 2009. Teraz cofamy się o kilka lat - mówi nasz informator.

Po aresztowaniu prezydenta miastem będzie kierować jego pierwszy zastępca Urszula Gniełka, która tak samo jak Eugeniusz M. związana jest z Porozumieniem Świętochłowickim. - W tej sytuacji nie ma potrzeby powoływania komisarza - mówi Marta Malik, rzeczniczka prasowa Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Wojewoda śląski będzie jednak przyglądał się rozwojowi sytuacji.

W środę odbędzie sesja świętochłowickiej rady miasta. - Spodziewam się, że pod adresem współpracowników prezydenta padnie wiele trudnych pytań. Bo to, co się stało, to wstyd dla miasta i mieszkańców - stwierdził Andrzej Szaton, przewodniczący rady miasta.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... kraty.html

ABW zatrzymało prezydenta Świętochłowic. Korupcja?
Marcin Pietraszewski 2010-01-21, ostatnia aktualizacja 2010-01-21 17:17:23.0

Oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali w czwartek prezydenta Świętochłowic oraz sekretarz miasta. - Są podejrzani o korupcję - twierdzi prokuratura. Kwoty łapówek, jakie mieli brać, sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Eugeniusz M., prezydent Świętochłowic, nie zdążył w czwartek pojechać do pracy. Nad ranem do jego domu wkroczyli oficerowie katowickiej delegatury ABW. Po rewizji i pobraniu odcisków palców prezydenta przewieziono na przesłuchanie do prokuratury w Bytomiu. Tam na korytarzy spotkał Jolantę S-K., swoją byłą sekretarkę, a obecnie sekretarz miasta. Ona także została zatrzymana przez ABW.

- Obojgu przedstawiliśmy zarzuty brania oraz żądania łapówek, bo działali wspólnie i w porozumieniu. W piątek zdecydujemy, czy składać wniosek o ich tymczasowe aresztowanie - mówi prokurator Artur Ott, szef Prokuratury Rejonowej w Bytomiu. Zasłaniając się tajemnicą odmawia jednak ujawnienia szczegółów sprawy.

Informacja o zatrzymaniu prezydenta wstrząsnęła magistratem. Urzędnicy byli wystraszeni, bo od rana agenci ABW zabezpieczali dokumenty w wydziałach promocji i finansów. Rewizja trwała kilka godzin, agenci pracowali jeszcze po zamknięciu magistratu. - Sprawa jest rozwojowa - wyjaśniała pułkownik Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzeczniczka prasowa ABW.

Najbliżsi współpracownicy prezydenta nie chcieli rozmawiać z "Gazetą". - Dzwoń pan do rzecznika prasowego, bo ja nie będę w tej sprawie rozmawiał - stwierdził Czesław Chrószcz, wiceprezydent Świętochłowic odkładając słuchawkę. Rzecznik urzędu przez cały dzień miał jednak wyłączoną komórkę.

O wiele bardziej rozmowny był Andrzej Szaton (PO), przewodniczący Rady Miasta w Świętochłowicach i polityczny przeciwnik zatrzymanego prezydenta. - Zatrzymania prezydenta należało się spodziewać, bo styl, w jakim sprawował urząd był skandaliczny. Magistrat traktował jak prywatny folwark i wielokrotnie informowałem wojewodę o przypadkach naruszenia przez niego prawa - stwierdził Szaton. Dodał, że jeżeli Eugeniusz M. nie zostanie aresztowany, to na środowej sesji będzie domagał się od niego wyjaśnień na temat prokuratorskich zarzutów.

- Jego zatrzymanie to wstyd dla wszystkich mieszkańców, powinien się z tego wytłumaczyć - mówi Szaton. I jak twierdzi, nie wyobraża sobie sytuacji, kiedy prezydent będzie rządził miastem zza krat aresztu.

Nad Eugeniuszem M. od dłuższego czasu zbierały się ciemne chmury. Kilka miesięcy temu Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski poinformował premiera Donalda Tuska o przypadkach naruszenia prawa przez prezydenta Świętochłowic. Wojewoda zarzucił mu m.in. powoływanie na stanowiska kierownicze osób, które prowadzą własną działalność gospodarczą. Prezydent przez 70 dni zwlekał też z wydrukowaniem uchwały budżetowej, bo miał wątpliwości czy została ona uchwalona zgodnie z prawem.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... pcja_.html



Wit - Czw Sty 28, 2010 5:59 pm
Nie chcesz prezydenta? Nie wystarczy zabrać babci dowód
Józef Krzyk 2010-01-28, ostatnia aktualizacja 2010-01-28 16:00:51.0



Uszok nie potrafi nawet dworca posprzątać, Frankiewicz to arogant, który zabrał nam tramwaje, a przez Kopla nie będziemy gospodarzem Euro 2012 - niesie się po miastach Śląska i Zagłębia. I co? Nic! Jeśli nie wydarzy się cud, nawet powszechnie krytykowani prezydenci nie oddadzą władzy - pisze Józef Krzyk.

Nie będę się z krytykami sprzeczać - wielu włodarzy naszych miast, jak tylko obrosło w piórka przestało się starać. Tylko administrują, a nie rządzą, no, ale dlaczego właściwie mieliby to robić? Od rana do wieczora wokół siebie słyszą chór pochlebców: "tak jest, panie prezydencie!", "świetny pomysł, panie prezydencie!", "ma pan rację, panie prezydencie!". Trzeba umieć stąpać po ziemi, żeby od tego nie dostać zawrotu głowy.

Poza tym, odkąd są wybierani w powszechnym głosowaniu mieszkańców, a nie przez radnych, nie muszą przez cztery lata przed nikim się tłumaczyć. Co z tego, że żurnaliści sobie na nich używają, któż o tym, co wygadują i piszą będzie pamiętać przy następnych wyborach? A nawet jeśli nie zapomni (a w argumenty krytyków uwierzy), to niewiele z tego wyniknie.

Wybory to nie referendum, w którym wystarczy być przeciwko komuś. Żeby je wygrać trzeba pociągnąć za sobą ludzi myślących "na tak", bo ci pozostali najczęściej nie chodzą głosować. Zresztą, gdyby i poszli, kogo by mieli poprzeć, jeśli nie życzą sobie dalszych rządów np. Piotra Uszoka, Marka Kopla czy Zygmunta Frankiewicza? Skoro żaden z nich nie doczekał się silnego rywala przez długie poprzednie lata, dlaczego (i skąd) nagle miałby się taki znaleźć teraz, gdy do wyborów zostało już tylko kilka miesięcy?

W polityce cuda rzadko się zdarzają, ale zakładając, że w tej chwili objawiłaby się nam jakaś nowa gwiazda, wolałbym mieć trochę czasu na przekonanie się, co ona potrafi. Pomyłka przy urnie sporo kosztuje, a po wyborach reklamacji nie ma gdzie złożyć.

Tymczasem, choć starymi prezydentami jesteśmy już mocno zmęczeni (ileż razy można jeszcze czytać o brudnym dworcu w Katowicach i pędzących przez Gliwice turach?), w niedawnym sondażu przeprowadzonym przez PBS DGA, poparcie dla włodarzy Katowic, Sosnowca i Gliwic zadeklarowało od 49 do 31 procent ankietowanych. Może nie wygrają wyborów tak łatwo, jak przed czterema laty, ale będą w nich faworytami. Przede wszystkim dlatego, że o kontrkandydatach nic na razie nie słychać. Nie lansują swoich lokalne organizacje (nawet ta, która w referendum próbowała odwołać Frankiewicza) ani partie polityczne.

Przez pewien czas jako kandydat na prezydenta Zabrza reklamował się poseł PO Mirosław Sekuła, ale po tym, jak został gwiazdą sejmowej komisji śledczej chyba zmienił plany. W Katowicach Platforma Obywatelska do startu w wyborach namawia kilka osób, ale żadna z nich nie jest szerzej znana. Politycy, nie tylko z PO, którzy wyrobili już sobie nazwisko w parlamencie nie garną się do kandydowania, bo rządzenie miastem to większy obowiązek za mniejsze pieniądze, niż dostaje się przy Wiejskiej.

Czy to wszystko oznacza, obecni prezydenci, nawet ci najgorsi, mogą spać spokojnie? Nie, ale czas najwyższy, żeby ich przeciwnicy przestali brać swoje pobożne życzenia za rzeczywistość. Nie będzie tak łatwo, jak w ostatnich wyborach parlamentarnych, kiedy hasło "zabierz babci dowód" zmobilizowało do działania obóz Donalda Tuska. Ludzi, którzy już uwierzyli, że stara władza jest zła, trzeba szybko przekonać, żeby zaufali komuś innemu.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... babci.html



Wit - Sob Lut 06, 2010 1:34 pm


Chcą referendum i odwołania prezydenta Piekar Śląskich
Katarzyna Młynarczyk, TOK FM
2010-01-29, ostatnia aktualizacja 2010-01-29 18:27

Sierpień '80 ze szpitala miejskiego w Piekarach Śląskich już zbiera podpisy. Związkowcom nie podobają się plany przekształcenia placówki w spółkę miejską.
- Samorząd podejmuje te działania, żeby poprawić sytuację finansowo-organizacyjną szpitala miejskiego - mówi TOK FM Artur Madaliński, rzecznik Urzędu Miasta w Piekarach Śląskich. Zdaniem pracowników przekształcenie oznacza niepewną przyszłość nie tylko dla nich. - Wiadomo, że kontrakt w którymś momencie się skończy i pacjentom może zagrażać kwestia dopłat do leczenia - mówi Ewa Szymik, pracownik szpitala. Stąd decyzja związkowców o przeprowadzeniu referendum, dzięki któremu mieszkańcy mogliby zdecydować, czy chcą przekształceń. Pojawi się też pytanie o odwołanie prezydenta.

- Złożyliśmy doniesienia do prokuratury na temat niegospodarności i nierzetelności prezydenta, jeśli chodzi o procedury prywatyzacyjne - mówi Zbigniew Zdónek z Sierpnia '80 i - Już wkrótce do wojewody wpłynie wniosek o unieważnienie decyzji, dotyczącej przekształcenia szpitala miejskiego - zapewnia.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... skich.html

Prezydent promuje się Rojkiem i Walusiem. Bez ich zgody
pj 2010-01-25, ostatnia aktualizacja 2010-01-26 01:19:48.0

W Mysłowicach pojawiły się plakaty, na których prezydent Grzegorz Osyra sąsiaduje m.in. z popularnymi muzykami. Nikt ich nie pytał o zdanie

Plakaty przygotowano z okazji 650-lecia miasta. Obok prezydenta Mysłowic widnieje na nich m.in. Artur Rojek, wokalista Myslovitz i twórca OFF Festivalu. O plakatach dowiedział się, gdy już wisiały. - Jestem zaskoczony. Nikt nie prosił mnie o zgodę na wykorzystanie moich zdjęć, a powinien. Poprosiłem swojego menedżera o wyjaśnienie tej sprawy - mówi Rojek.

Na zdjęciach jest też inny znany muzyk Mietall Waluś. - Dużo ludzi dzwoni do mnie i pyta o te plakaty. Nie dałem zgody na użyczenie wizerunku i nikt mnie o to nie pytał - mówi Waluś. Żałuje, że nikomu z magistratu nie przyszło to do głowy.

Katarzyna Szymańska, rzeczniczka mysłowickiego magistratu, wyjaśnia, że obydwaj muzycy są związani z miastem i występowali na wielu miejskich imprezach, a przy tej okazji robiono im zdjęcia. - Są to osoby publiczne, które fotografuje mnóstwo osób - mówi. Nie potrafiła nam jednak odpowiedzieć na pytanie, czy nie wypadało po prostu zapytać o zgodę muzyków.

Potrafi wyjaśnić za to obecność na zdjęciach prezydenta Osyry. Pojawia się na nich jako gospodarz miasta, pomysłodawca i inicjator wielu imprez w Mysłowicach. - Chcąc nie chcąc, jest na zdjęciach - dodaje.

Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego, mówi, że po raz kolejny Osyra postanowił zapromować samego siebie. - Osyra wygląda na zarażonego władzą i chce ją utrzymać. Jednak jego kolejne posunięcia reklamowe wywołują kolejne problemy. To powoduje, że prezydent Mysłowic utrzymuje się w czołówce "sław" samorządu - komentuje Słupik.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... z_ich.html



Wit - Pon Lut 15, 2010 9:33 pm
Prezydent Mysłowic wyłącza światło. Sprawdź komu...
Anna Malinowska 2010-02-15, ostatnia aktualizacja 2010-02-15 21:40:16.0



Mieszkasz w Mysłowicach? Sprawdź, czy twoim sąsiadem nie jest opozycyjny radny. Jeśli tak, kup latarkę, bo prezydent miasta na twojej ulicy wyłączy światło. I nie żartuje!

Dostawca prądu dla Mysłowic otrzymał już z magistratu listę ulic, na których z powodu oszczędności mają być wyłączone lampy. Wybór był prosty - wykaz pokrywa się z adresami opozycyjnych radnych. Ich nazwiska można znaleźć na stronie internetowej magistratu: Zbigniew Augustyn, Grzegorz Brzoska, Jolanta Charchuła, Daniel Jacent, Wojciech Kuderski, Grzegorz Łukaszek, Anna Myśliwiec, Piotr Oślizło, Bernard Pastuszka, Bożena Podbielska, Bogdan Sablik, Damian Sojka, Jerzy Stolorz, Dariusz Wójtowicz, Józef Zajkowski i Antoni Zazakowny.

- Chodzi o te osoby, które głosowały za cięciami w Miejskim Zarządzie Dróg - nie ukrywa Katarzyna Szymańska, rzeczniczka mysłowickiego magistratu. - Zdajemy sobie sprawę, że radni nie mieszkają na ulicy sami. Niech jednak ludzie zobaczą, kogo wybrali - dodaje rzeczniczka.

Decyzję o wygaszeniu lamp podjął osobiście Grzegorz Osyra, prezydent miasta. To już kolejna odsłona sporu między radą miejską (gdzie większość mają PO, Mysłowickie Porozumienie Samorządowe oraz PiS) a prezydentem, który nie jest członkiem SLD, ale w wyborach zyskał poparcie tej partii. Kilka tygodni temu pisaliśmy, że decyzją radnych z budżetu wykreślono m.in. dotację na Off Festival czy na Mediawave - cykl koncertów, wystaw i spektakli teatralnych. - W Mysłowicach brakuje 34 mln zł na bieżące wydatki. Coś kosztem czegoś. Jeśli mamy wybierać między imprezami kulturalnymi a wypłatami dla nauczycieli czy remontami osiedli, to żaden radny nie ma wątpliwości! - uzasadnia powody drastycznych cięć w budżecie Edward Lasok, wiceprzewodniczący rady miejskiej.

Teraz okazało się, że miasto oszczędzać będzie nie tylko na wydarzeniach kulturalnych, ale też na Miejskim Zarządzie Dróg, który odpowiada m.in. za odśnieżanie, remonty dróg czy uliczne oświetlenie.

- Pieniędzy jest tyle, że gdyby utrzymać bieżące oświetlenie miasta, już w lipcu trzeba by wyłączyć lampy na wszystkich ulicach - mówi Szymańska.

- Budżet został obcięty o połowę. Pieniędzy nie będzie ani na malowanie pasów, ani na konserwację urządzeń, przystankowe wiaty czy wycinkę drzew. Już w tej chwili nie powinniśmy odśnieżać. Przydzielone na ten rok pieniądze to jakaś abstrakcja. Paraliżują nie tylko działanie firmy, którą kieruję, ale już niedługo zakłócą funkcjonowanie całego miasta - precyzuje Anna Czagan-Niedbał, szefowa MZD.

- Przy konstruowaniu budżetu coś im zabraliśmy. Podobnie jak innym jednostkom, bo z pieniędzmi są problemy - mówi Bernard Pastuszka, przewodniczący rady miejskiej.

Wojciech Kuderski, muzyk z zespołu Myslovitz, od nas dowiedział się, że będzie miał ciemno na ulicy, bo głosował za cięciami dla MZD. - To jakiś żart? No cóż, będę chodził ze świeczką. Mieszkam w pobliżu mostu między Sosnowcem a Mysłowicami, który jest oświetlony. Nie wiem, czy prezydent zdecyduje się go zgasić... - śmieje się Kuderski.

Pastuszka na szczęście nie ma wielu sąsiadów, bo mieszka na ulicy domków jednorodzinnych. - Damy radę! Gorzej z prezydentem. Jak długo ludzie wytrzymają jego chore pomysły? - pyta przewodniczący rady. O sprawie chce rozmawiać z wojewodą. Może się jednak okazać, że na próżno. - Nie mamy prawa interweniować w tym przypadku - zastrzega Marta Malik, rzeczniczka wojewody.

Czy Bogu ducha winni sąsiedzi radnych w związku z brakiem oświetlenia będą mogli dochodzić swych racji przed sądem? - Na gruncie prawa cywilnego tylko wtedy, gdy powstanie szkoda, np. jeśli ktoś po ciemku wpadnie do dziury w drodze i złamie nogę. Gdy wykaże, że brak oświetlenia przyczynił się do takiego wydarzenia, może dochodzić odszkodowania - mówi Krzysztof Zawała, rzecznik katowickiego sądu okręgowego.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... mu___.html



macu - Wto Lut 16, 2010 9:30 am
Bantustan.



bidzis004 - Wto Lut 16, 2010 10:29 pm




Wit - Sob Mar 27, 2010 5:07 pm
NIE BĘDZIE REFERENDUM WS. ODWOŁANIA PREZYDENTA PIEKAR ŚLĄSKICH
Adam Sierak, 2010-03-26 18:36

Stanisław Korfanty pozostanie prezydentem Piekar Śląskich. Referendum o odwołanie go ze stanowiska nie będzie, bo na listach podpisów złożonych zgodnie z prawem było za mało. Tak więc mieszkańcy Piekar do urn pójdą, ale dopiero jesienią podczas wyborów samorządowych.

Referendum w sprawie odwołania prezydenta Piekar Śląskich nie będzie, bo komisarz wyborczy spośród ponad pięciu tysięcy podpisów zakwestionował ponad tysiąc. Głównie dlatego, że podpisywały się też osoby spoza miasta. - Część osób także podpisała te listy wielokrotnie, przytrafiło się to również jednemu z członków grupy inicjatywnej - przyznaje Wojciech Litewka, dyrektor Delegatury KBW w Katowicach.

Według urzędników inicjatorzy wprowadzali mieszkańców Piekar w błąd dając im do podpisania listy w trzech różnych sprawach, które ostatecznie zostały zestawione jako jedna - odwołanie Korfantego. - Jeden z członków piętnastoosobowej grupy inicjatywnej pojawił się u nas w urzędzie z wyjaśnieniami, że w momencie składanie podpisu został oszukany i podpisał się pod czymś innym niż mu powiedziano - stwierdza Artur Madaliński, rzecznik prasowy UM w Piekarach Śląskich.

Referendum w sprawie odwołania prezydenta to efekt sporu między przedstawicielami załogi piekarskiego szpitala, a władzami miasta. Na pierwszej linii frontu - Zbigniew Zdónek, lekarz pogotowia zwolniony przez dyrektora szpitala. Niestety, dziś nie udało się nam z nim skontaktować. Telefonu
nie odbiera od dwóch dni.

- Ja osobiście jako radna nie byłam zwolenniczką pomysłu referendum z tego prostego powodu, że wybory samorządowe odbędą się za pół roku. Uważam że byłyby to wyrzucone pieniądze
. Niech mieszkańcy podejmą wiążące decyzje za pół roku przy urnie wyborczej - uważa Sława Umińska, radna opozycji w Piekarach Śląskich.

Prób odwołania śląskich samorządowców w ostatnim czasie było więcej. Prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz jednak nie przejechał się na likwidacji tramwajów. Jedyny odwołany w referendum to prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona.

- Mam wrażenie, że większość takich lokalnych referendów jest nieudana. Nie wiem, z czego to wynika. Myślę, że może to wynikać z tego, że po prostu obywatele danego miasta, niestety, nie czują, że coś zależy od nich w tym mieście - wyjaśnia dr Bogdan Pliszka, politolog.

A być może czują, że po prostu ktoś nimi chce załatwiać swoje polityczne interesy.

http://www.tvs.pl/informacje/22849/



Hebel - Czw Maj 27, 2010 4:59 pm
W ramach ciekawostki

Ranking prezydentów polskich miast: Niezależni, samorządni, najlepsi

Dariusz Wilczak

Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, zwyciężył w drugiej edycji naszego rankingu najlepszych prezydentów polskich miast.

Prezydent miasta jest jak prezes banku. Mieszkańcy to jego klienci i rada nadzorcza zarazem. Gdy uznają, że jest im potrzebny sprawniejszy menedżer, nie zawahają się odwołać starego i mianować nowego. Ostatnio stało się tak w trzecim co do wielkości polskim mieście – Łodzi. Tam w referendum odwołano Jerzego Kropiwnickiego. Różnica jest tylko jedna – firma nastawia się na zysk, zaś misją miasta jest robić wszystko, by klienci, czyli mieszkańcy, byli zadowoleni. Zwycięzcom naszego rankingu odwołanie nie grozi. Większość z nich ostatnie wybory samorządowe wygrała w pierwszej turze. I prawdopodobnie wygra kolejne, tegoroczne.

Nasz ranking – to już jego druga edycja, wyniki pierwszej publikowaliśmy dwa lata temu – promuje ludzi, którzy dobrze pracują dla lokalnych społeczności. Skupiliśmy się na szefach 106 największych miast. Wszystkich polskich miast rządzonych przez prezydentów (prawo noszenia tego tytułu mają rządzący w miastach, które miały lub mają ponad 50 tys. mieszkańców, a także szefowie miast na prawach powiatu i kilku mniejszych, które do 1998 roku były miastami wojewódzkimi). Pani prezydent Warszawy nie ocenialiśmy. To miasto powinno konkurować z innymi europejskimi stolicami.

Przygotowanie rankingu zajęło nam kilka miesięcy. Skorzystaliśmy z wiedzy socjologów i specjalistów public relations, od dawna współpracujących z samorządami. Najpierw wspólnie stworzyliśmy ankietę, którą wysłaliśmy do każdego ze 106 prezydentów. Chcieliśmy wiedzieć, jak w czasie prezydentury rósł budżet miasta i skala miejskich inwestycji, jak radzili sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa mieszkańcom i czy umieli pozyskiwać środki z funduszy europejskich. Pytaliśmy o sposób komunikowania się z wyborcami, o inicjatywy zmierzające do poprawy warunków życia mieszkańców, o to, jak sobie radzą w czasach kryzysu.

Z kolei w bezpośrednich rozmowach ze współpracownikami szefów miast, z przedstawicielami organizacji pozarządowych i z mieszkańcami próbowaliśmy nakreślić portrety kompetencyjne prezydentów. W ostatniej fazie tworzenia rankingu zaprosiliśmy do współpracy prof. Krystynę Skarżyńską z PAN i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, autorkę opublikowanej kilka lat temu książki „Psychologia polityczna”, i Marcina Trzcińskiego, rzecznika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w rządzie Jerzego Buzka, gdy dokonywała się reforma administracyjna państwa, dziś właściciela firmy PR.

Wspólnie w trakcie wielogodzinnej dyskusji w redakcji „Newsweeka” dokonaliśmy wyboru czołowej piętnastki, oceniając naszych bohaterów pod kątem trzech rozbudowanych kryteriów: gospodarka miasta (kryterium najłatwiejsze do zmierzenia, bo stoją za nim twarde dane, takie jak budżet, środki pozyskane z Unii Europejskiej, miejskie inwestycje), warunki życia mieszkańców (braliśmy pod uwagę dostęp do miejskiej infrastruktury służącej mieszkańcom: kin, teatrów, pływalni, boisk, ścieżek rowerowych itp.) i indywidualne cechy każdego z prezydentów (innowacyjność, zdolność do współpracy, umiejętność doboru kompetentnej kadry, atmosfera, jaką stwarzają w urzędzie, czy wreszcie coś, co niektórzy nazywają charyzmą – zdolność pozyskiwania i przekonywania ludzi do swoich pomysłów).

Prezydent Wrocławia zajął pierwsze miejsce w każdej z trzech kategorii.

Oto sylwetki zwycięskiej piętnastki:

1. Wrocław: Rafał Dutkiewicz
2. Rzeszów: Tadeusz Ferenc
3. Krosno: Piotr Przytocki
4. Sopot: Jacek Karnowski
5. Elbląg: Henryk Słonina
6. Świnoujście: Janusz Żmurkiewicz
7. Jelenia Góra: Marek Obrębalski
8. Białystok: Tadeusz Truskolaski
9. Bydgoszcz: Konstanty Dombrowicz
10. Kraków: Jacek Majchrowski
11. Poznań: Ryszard Grobelny
12. Świdnica: Wojciech Murdzek
13. Gliwice: Zygmunt Frankiewicz
14. Rybnik: Adam Fudali
15. Gdynia: Wojciech Szczurek

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/ ... si,58581,1

Plus info z onetu:

(...)
W rankingu są prezydenci 106 największych polskich miast. Oprócz Warszawy. Powód? - Pani prezydent Warszawy nie ocenialiśmy. To miasto powinno konkurować z innymi europejskimi stolicami - tłumaczą dziennikarze.
(...)
http://wiadomosci.onet.pl/2682,2171892, ... kalne.html



maciek - Czw Maj 27, 2010 8:03 pm
Brakuje mi tylko Sołtysa. Czyżby nie był najlepszym z najlepszych ?



salutuj - Czw Maj 27, 2010 8:08 pm
on tez jest poza konkurencją;)



macu - Czw Maj 27, 2010 8:38 pm
Z tym, że on może konkurować właściwie już tylko z burmistrzem Nowego Yorku.



SPUTNIK - Czw Maj 27, 2010 8:44 pm
Nowego Targu



d-8 - Czw Maj 27, 2010 9:03 pm
"Prezydent miasta jest jak prezes banku. Mieszkańcy to jego klienci i rada nadzorcza zarazem. Gdy uznają, że jest im potrzebny sprawniejszy menedżer, nie zawahają się odwołać starego i mianować nowego."




maciek - Pią Maj 28, 2010 8:38 pm
Frankiewicz zyskuje w kategorii "Destroyer". To specjalna kategoria ustanowiona również dla "Kropy" z Łodzi. Kropiwnicki został odwołany a ranking pozostał. Farankiewicz dzięki temu wyszedł na prowadzenie.



maciek - Pią Maj 28, 2010 8:43 pm

"Prezydent miasta jest jak prezes banku. Mieszkańcy to jego klienci i rada nadzorcza zarazem. Gdy uznają, że jest im potrzebny sprawniejszy menedżer, nie zawahają się odwołać starego i mianować nowego."



Zwłaszcza klienci banku mają tyle do powiedzenia na temat prezesa banku ile ja na temat wiodącej roli i przewodnistwa pana Schetyny w partii PO, której oczywiście członkiem nie jestem i być nie będę.



mark40 - Nie Lip 25, 2010 8:52 pm
Sukcesy prezydenta Frankiewicza przez 16 lat rządów

[youtube]ubUuW714-hA[/youtube]

Najlepsza pani w 2:33



kaspric - Nie Lip 25, 2010 10:10 pm
Mark, kiedy zaczniesz wrzucać materiały z tv Trwam?;)



ellilamas - Pon Lip 26, 2010 9:21 am
buehehe



mark40 - Pon Lip 26, 2010 4:57 pm
Spokój, śmieszą mnie te filmy (nie tyko mnie). Ludzie na nich są bardzo otwarci i nie można ich traktować jak Rydzyka. Ale dobrze, już nie będę wrzucał.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 330 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •