ďťż
 
[Katowice]Ład estetyczny przestrzeni publicznej



kiwele - Wto Mar 03, 2009 12:38 pm

Miasto płaci 1000 zł za złapanie grafficiarza
Milena Nykiel2009-03-02, ostatnia aktualizacja 2009-03-02 21:23



Władze Rudy Śląskiej mają już dość grafficiarzy i sprośnych rysunków na cmentarnych murach czy zabytkowych kamienicach. Za jednego złapanego wandala miasto płaci 1000 zł, bo usuwanie napisów i tak kosztuje dużo więcej.
Do niedawna ujęcie wandala, który niszczy elewacje zabytkowych kamienic czy odnowionych budynków, graniczyło z cudem. Teraz winnych jak na tacy podają strażnikom miejskim sami mieszkańcy. - Za każdego złapanego grafficiarza dajemy 1000 zł - potwierdza Tomasz Kulpok z magistratu w Rudzie Śląskiej.

Jak mówi Andrzej Nowak, rzecznik prasowy rudzkiej straży miejskiej, pomysł magistratu był strzałem w dziesiątkę. Co więcej, gwarancja odebrania nagrody w jednym przypadku okazała się nawet silniejsza od... miłości. - O jednym z ostatnio złapanych wandali poinformowała nas jego dziewczyna - mówi Nowak. W sumie nagrody za złapanie grafficiarzy odebrało już kilkanaście osób.

Pieniądze za "spostrzegawczość" wypłacane są nawet wtedy, gdy wandal nie zostanie złapany za rękę. - Jedna z mieszkanek zaalarmowała nas o niszczeniu bloku. Podjechaliśmy, ale sprawcy już nie było. Kobieta była jednak tak zdeterminowana, że wsiadła z nami do radiowozu i po 20 minutach 18-latek był już zidentyfikowany i siedział w radiowozie - opowiada Nowak.

Według Joachima Franka, dyrektora ds. technicznych Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Rudzie Śląskiej, problem szpecenia murów często niecenzuralnymi napisami dotyka prawie każdą dzielnicę. - Niedawno oszpecone sprayem zostało zrewitalizowane osiedle w Nowym Bytomiu - żali się Frank. Przed wandalami nie uchronią się też budowle sakralne. Kilkumetrowe napisy niedawno pojawiły się na kościele św. Wawrzyńca i murach cmentarza w Rudzie Goduli.

Czyszczenie murów i elewacji trwa kilka godzin. - Ściany trzeba szorować mocnymi środkami chemicznymi. Łatwiejsze jest zamalowanie wulgarnego napisu, ale ta metoda nie może być przecież stosowana w przypadku starych kamienic albo budynków zabytkowych - mówi Frank. Koszt wyczyszczenia metra kwadratowego wynosi 100 zł.

Z podobnym problemem borykały się władze Chorzowa. Wtedy radny Ryszard Sadłoń wpadł na pomysł "niebieskiej akcji", czyli wskazywania ścian do malowania. W ten sposób powstało 10 legalnych, i jak podkreśla Sadłoń, przepięknych graffiti. - Łapać trzeba chuliganów. Prawdziwy grafficiarz artysta może się miastu naprawdę przydać - uważa radny.


Szkoda, ze nie jestesmy w czasach PRL-u, najlepiej we wczesnych latach 50-tych.
Mariaz neurotycznego sprayowania, ogolnej niecheci do ustroju i histeryczne podrygi wladz probujacych z tym walczyc dawalyby calemu spoleczenstwu spektakl nieustajacej zabawy po przyslowiowe pachy. Tuby sprayowe sie spoznily. Przypuszczam, ze ich sprzedaz bylaby wtedy scisle reglamentowana, co najmniej jak bron palna.

Kontynuujac niby w powazniejszym duchu:
Dziwie sie, ze nie powstaly kliniki leczace z uzaleznien sprayowych i ze nie jestesmy zalewani traktatami naukowymi na ten temat.
I bardziej filozoficznie: Czego wyrazem jest w istocie ta swiatowa, nieustajaca od lat, mania sprayowania? Jaka nature ma ta choroba, przypuszczam neurotyczna?
Albo bardziej praktycznie: Czy sa szacunki jaka czesc sprayu idzie na graffiti i jak to sie wyraza fizycznie, w wielkosciach handlowych? Czy my jestesmy w Polsce w czolowce, czy tez w zapoznieniu cywilizacyjnym?

Graffiti sprayowe jest wszedzie. Przedwczoraj, dojezdzajac pociagiem do Dworca Saint Lazare, odnotowywalem leniwie wzrokiem kilometry sprayu po obu stronach, nawet w najbardziej nieprawdopodobnych ryzykownych miejscach.




piotrekb - Wto Mar 03, 2009 2:50 pm
Obecnie u nas w regionie wartościowego graffiti prawie nie ma. Dominują jego "skarlałe" i "dewastacyjne" formy czyli tagi + prosty "wrzut" wykonany srebrnym sprayem. Dominują te, bo są najtańsze, a ich wykonawcami są zazwyczaj gówniarze w okolicach 17nastu lat. Po prostu najzwyklejsza forma buntu, z której się wyrasta. Ci z talentem nierzadko kończą na ASP. Inna sprawa, że ci z talentem to też ci ze świadomością, cienkiej granicy między watrością a wandalizmem.

A i tak nad wszystkim dominują bohomazy, zazwyczaj o rodowodzie kibolskim. To zwykłe zwierzęce oznaczanie terenu, niczym gangi z LA czy NY.



absinth - Wto Mar 03, 2009 3:36 pm

Inna sprawa, że ci z talentem to też ci ze świadomością, cienkiej granicy między watrością a wandalizmem.

polemizowalbym z tym fragmentem

nietrudno wymienic ludzi czy ekipy z talentem robioca na nielegalu. Te sprawy jakos scisle powiazane nie sa



kiwele - Wto Mar 03, 2009 4:57 pm


polemizowalbym z tym fragmentem

nietrudno wymienic ludzi czy ekipy z talentem robioca na nielegalu. Te sprawy jakos scisle powiazane nie sa


Nie zgadzam sie na te cienka granice ani nie akceptuje gryzmolenia nawet z najwiekszym talentem na nieswoim, zwlaszcza odslonietym publicznie murze.
Widze wyraznie pokoleniowa roznice oceny zjawiska.
Gdyby to mnie Picasso namalowal na scianie golebia (a zrobil to w Warszawie chyba w 1948 r.), a nie mial wczesniej mojego pozwolenia, to dopiero wkurzylbym sie.
Uwazam, ze to swiatowe zjawisko jest do zwalczania jako choroba neurotyczna. Trzeba sie zabrac za tych ludzi jako chorych.




absinth - Wto Mar 03, 2009 5:17 pm

Uwazam, ze to swiatowe zjawisko jest do zwalczania jako choroba neurotyczna. Trzeba sie zabrac za tych ludzi jako chorych.

W Czechach tak kiedys probowali Nie wyszło

Dla mnie miasto, zeby uzywac w stosunku do niego okreslenia wielkomiejskie musi miec graffiti czy inny street art. Jest to dla mnie immanentna cechca wielkich miast.
Lubie takze tagi i throw up'y. Lubie je kiedy sa na transpormatorach slepych snianach etc. Nie lubie tna elewacjach wyremontowanych kamienic.
Lubie street art w ogolnie nietypowych miejsach





Berlin, jesli dzie o niektore dzielnice sprawia juz wrazenie "out of control" choc do Berlina to jakos [pasuje - lewacko-dekadenckie, postomodernistyczne miasto w 100%

















Praha




kiwele - Wto Mar 03, 2009 5:44 pm

Uwazam, ze to swiatowe zjawisko jest do zwalczania jako choroba neurotyczna. Trzeba sie zabrac za tych ludzi jako chorych.
W Czechach tak kiedys probowali Nie wyszło
Dla mnie miasto, zeby uzywac w stosunku do niego okreslenia wielkomiejskie musi miec graffiti czy inny street art. Jest to dla mnie immanentna cechca wielkich miast.
Lubie takze tagi i throw up'y. Lubie je kiedy sa na transpormatorach slepych snianach etc. Nie lubie tna elewacjach wyremontowanych kamienic.
Lubie street art w ogolnie nietypowych miejsach
Berlin, jesli dzie o niektore dzielnice sprawia juz wrazenie "out of control" choc do Berlina to jakos [pasuje - lewacko-dekadenckie, postomodernistyczne miasto w 100%




absinth - Wto Mar 03, 2009 5:50 pm

a moze, jak wiele innych rzeczy po prostu to bazgranie scian wyjdzie z mody powiedzmy za iles, za kilkanascie lat?

W formie graffiti? Być może

W ogóle? Wątpię.



macu - Wto Mar 03, 2009 5:52 pm
Czasem jest to naprawdę fajne. U nas niestety rzadko. W Kato przykładem jest choćby grafitti na transformatorze na Sądowej. Ładnie, estetyczie i na temat.



Michał Gomoła - Wto Mar 03, 2009 7:07 pm




absinth - Wto Mar 03, 2009 8:46 pm
To nie o to chodzi
Kazde wielkomiejskie miasto charakteryzuje sie posiadaniem czegos takiego jako jednego z elementow skladowych
Ja wielkomiejskosc przyjmuje w kazdym jej aspekcie.
Jak to ladnie napisł Horacy "fumum, et opes, strepitumque Romae"
to dla mnie najpelniejsza definicja tego czym jest wielkie miasto, te kilka slow to dla mnie najbardziej lapidarna i najtrafniejsza charakterystyka wielkiegomiasta

Jak to slusznie to ujal prof. Szczepsnski, kazda metropolia, kazde wielkie miasto charakteryzuje sie olbrzymimi kontrastami tak w sferze spolecznej (skrajne bogactwo/skrajna bieda) jak i w sferze dot. innych elementow jak przykladowo takie miejsca i sterylne dzielnice. Kazda metropolia to ma. A, ze ja lubie (choc moze fascynuja mnie to lepsze okreslenie) Wielkie Miasta to lubie je jako calosc ze wszystkimi skladowymi.
Nie znam zadnego wielkieg miasta, w ktorym by taki element nie wystepowal.
Sa dzielnice niemal sterylne jak dzielnice ambasad, sa dzielnice wielkimiejskiej wysokiej zabudowy z butikami etc na parterach i pierwszych pietrach, sa i takie miejsca jak na fotach.

Kazde wielkiemiasto ma swoje fumes, ktore traktowalbym szeroko, troche metaforycznie

Np u Walthera Ruttmana w jego "Berlin - Die Sinfonie der Grossstadt" (film z konca lat 20) , gdzie przedsawia kazdy element z zycia Grossstadt pojawiaja sie takze "ciemne strony" wielkomiejskosci. Nie wiem, czy to znaczy, ze lubi te elementy, ale one sa jednym z odcieni miasta, ktore takze nadaja mu kolorytu

To jest naturalny element wielkomiejskosci.





kiwele - Wto Mar 03, 2009 9:17 pm
Acha, to teraz juz rozumiem, ze prawdziwej, wlasciwie pachnacej i wlasciwie migotajacej wielkomiejskosci to nalezy szukac wsrod metropolii trzeciego swiata.
Pochlebiam sobie, ze znam przynajmniej jedna: Kinszase.

I kto by to pomyslal.



absinth - Wto Mar 03, 2009 9:23 pm

I kto by to pomyslal.

kto by pomyslal, nie pisalby glupot



kiwele - Wto Mar 03, 2009 9:57 pm


kto by pomyslal, nie pisalby glupot

Ostro jedziesz. Jak dla mnie to te szumowiny wielkomiejskosci nie warte sa nawet zauwazania. A na pewno nie sa referencja dla Katowic w tym watku. Chyba, ze chcemy sie nimi pocieszac.



absinth - Śro Mar 04, 2009 7:29 pm

Jak dla mnie to te szumowiny wielkomiejskosci nie warte sa nawet zauwazania. A na pewno nie sa referencja dla Katowic w tym watku. Chyba, ze chcemy sie nimi pocieszac.

Moj post mial charakter deskryptywny, a nie wartosciujacy jak Twoj, wiec pewnie moglibysmy sie spierac do konca swiata poruszajac sie w innych obszarach tak naprawde. Ja pisze o tym co jest, Ty o tym co sadzidsz o tym co jest.

Chodzi o to, ze w kazdej metropolii takie elementy wystepuja. W NYC, Londynie, Tokyo, Berlinie, Madrycie, Buenos Aires, Paryzu czy co tam jeszcze mozna wymienic, stad dla mnie jest to naturalny element kazdej metropolii i tyle.
Z tym, ze wbrew tem u co probowales imputowac nie twirdze ze te elementy decyduja o metropolitalnosci,
w zadnym wypadku.
Twierdze natomiast, ze faktycznie takie elementy zawsze wystepuja w wielkich miastach i tam powstaja etc

Do tego dodaje ze to imo decyduje miedzy innymi o kolorycie miasta, choc w czasach globalizacji i zasieg staje sie bardziej globalny, a przez to nieco ujednolicony:

graffiti w dzisiejszej formie powstalo w latach 60 w NYC, do Europu zawitalo stamtad na dobre po 1982 roku wraz z nakreceniem takich filmow jak Wild Style i Style Wars, a takze teledysku Blondie "The Rapture"
W Brazyli uksztaltowalo sie Pixacao, z ktorego pozniej zaczela czerpac Europa i w zasadzie wszystko sie miesza.

Kiedy graffiti zaczeo zjadac wlasny ogon pojawil sie street art a w nim takie rzeczy jak robil space invader, banksy ktory obecnie z ulicy wkroczyl do mainstreemu sztuki, czy Obey the Giant, ktory potem wspolpracowal choc nieoficjalnie przy kampani Obamy

przykladow takich sa dziesiatki, byc moze to rzeczywiscie Kinszasa...



kiwele - Śro Mar 04, 2009 8:40 pm
Po takim szczegolowym zdeklarowaniu sie wszystko jest jasne i oczywiste. Myslimy podobnie, choc to Ty dales mi okazje do zdryfowania.

PS. Po kolejnym zastanowieniu sie widze, ze chyba jednak jest miedzy nami jakas rysa miedzypokoleniowa.Na pewno jestem bardziej nieufny do rzeczy pochodzacych z ulicy, u mnie one musza dluzej przebywac w czysccu, zanim zostana dopuszczone na salony.



Michał Gomoła - Pią Mar 06, 2009 2:04 pm
[youtube]ytLFGTRE1HU[/youtube]

Poznań. Zwróćcie uwagę na małą architekturę - rewelacja. U nas starą kostkę zalewa się asfaltem..



SPUTNIK - Nie Mar 08, 2009 2:21 pm


Miasto bez reklam?

Do połowy marca z ulic Nałęczowa znikną wszystkie wolnostojące reklamy. Będą mogły pojawiać się tylko na budynkach i komponować się z architekturą. Dzięki temu miasto wyróżni się spośród innych miejscowości wypoczynkowych a brak reklam spowoduje lepszy kontakt turystów z mieszkańcami, którzy sami będę udzielali informacji. A jak wyglądałaby Warszawa bez reklam i światowe metropolie, gdyby opanowali je Polacy?

















http://www.reklamania.pl/reklamania/1,8 ... 48862.html



absinth - Nie Mar 08, 2009 6:25 pm
hehe

samej reklamy szeroko rozumianej bym nie demonizowa, wazne, zeby ustalic jasne reguly gry gdzie i w jakim ksztalcie moze byc.

Na zeszlorocznej konferencji, czy moze raczej panelu, w temacie reklamy outdorowej jeden z uczestnikow przedstawil wyniki ciekawego eksperymentu. Zrobiono cos odwrotnego w stos. do tego co widzimy powyzej. Ze zdjec swiatowych metropolii usunieto wszelkie reklamy, szyldy, billboardy, doslownie wszystkko i wbrew temu co w ferworze walki o estetyke przestrzeni mowia niektorzy miasta wcale nie wygladaly na bardziej przyjazne, wrecz przeciwnie, wydawaly sie strasznie sztuczne/totalitarne, nieludzkie.
Tak wiec miastom bez reklam zdecydowanie NIE! Chodzi o to zeby nie bylo ich za duzo, a te ktore sa byly w tych miejsach w tej wiekosci i kolorystyce ktora koresponduje z otoczeniem. Swoetnie to widac na starych projektach modernistycznych budynkow z miedzywojnia, gdzie juz architekt sam przewidywal, ze na budynku beda reklamy, szyldy, neony etc. Ale co jeszcze wazniejsze przewidywal, gdzie i w jakiej ilosci



























Nie ma to jak zdrowy rozsadek i wywazenie proporcji miedzy tym kiedy jest za duzo, a tym kiedy jest za malo.



artursiwy91 - Nie Mar 08, 2009 6:50 pm




W tej kamienicy Bat'a jest do dziś:






miglanc - Nie Mar 08, 2009 9:03 pm
@abinth przyklady ktore prezentujesz sa moim zdaniem zbyt pedantyczne. Reklama jest znakiem miasta. Im wiecej ludzie chodzi po ulicach tym wiecej reklam.

Przyklad miasta zasmieconego reklamami:



Przyklad miasta z przepiekna przestrzenia publiczna i zero reklam:





absinth - Nie Mar 08, 2009 9:36 pm

@abinth przyklady ktore prezentujesz sa moim zdaniem zbyt pedantyczne.

zgadzam sie, Twoim zdaniem...



kiwele - Nie Mar 08, 2009 9:56 pm
Panowie, zamiast zbawiac caly swiat, mozeby probowac na razie cos zrobic z tymi cholernymi rusztowaniami i plachtami przeslaniajacymi cale fasady?
Mobilizowac sie na skale ogolnopolska?
Potem przyszlaby kolej na plewienie (pielenie?) tych mniejszych chwastow i w ogole na uzgodnienie pojec co do wlasciwego miejsca reklam we wspolczesnym miescie.



miglanc - Nie Mar 08, 2009 11:10 pm
@abinth Czechy to ostatni kraj na swiecie na, ktorym mozna sie wzorowac jesli chodzi o zycie miejskie. Tam tego fenomenu socjologicznego po prostu nie ma.

@Kiwele to kwestia polskiego prawa. Nie jestemy Sejmem wiec tego nie naprawimy.

edit: Podono w polowie roku bedzie obowiazywalo rozporzadzenie Ministerstwa Infrastruktury zabraniajace wieszania wieloformatowych reklam na oknach wielorodzinnych budynkow mieszkalnych. Wiec moze to skonczy te plage. Pozstaja jeszcze jednak inne budynki no i kwestia billboardow. Polska potrzebuje ustawy ktora to ureguluje.



kiwele - Pon Mar 09, 2009 12:24 pm
Tak w ogole to jestesmy wsrod champions, nie tylko jesli chodzi o nierespektowanie prawa istotnego, wlasciwie stanowionego, jak i takze co do respektowania prawa glupiego, ktore nam przeszkadza zyc.

To sa takie nasze paradoksy, pozwalajace niezle zyc naszym kabaretom.



qlomyoth - Pon Mar 09, 2009 12:40 pm



Miasto bez reklam?

Do połowy marca z ulic Nałęczowa znikną wszystkie wolnostojące reklamy. Będą mogły pojawiać się tylko na budynkach i komponować się z architekturą. Dzięki temu miasto wyróżni się spośród innych miejscowości wypoczynkowych a brak reklam spowoduje lepszy kontakt turystów z mieszkańcami, którzy sami będę udzielali informacji. A jak wyglądałaby Warszawa bez reklam i światowe metropolie, gdyby opanowali je Polacy?

http://bi.gazeta.pl/im/8/6348/z6348888X.jpg

http://bi.gazeta.pl/im/6/6348/z6348886X.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/5/6348/z6348885X.jpg

http://bi.gazeta.pl/im/4/6348/z6348884X.jpg

http://bi.gazeta.pl/im/3/6348/z6348883X.jpg

http://bi.gazeta.pl/im/2/6348/z6348882X.jpg

http://bi.gazeta.pl/im/1/6348/z6348881X.jpg

http://bi.gazeta.pl/im/9/6348/z6348879X.jpg

http://www.reklamania.pl/reklamania/1,8 ... 48862.html


Na tych fotomontażach brakuje talerzy anten satelitarnych



absinth - Pon Mar 09, 2009 5:42 pm

@abinth Czechy to ostatni kraj na swiecie na, ktorym mozna sie wzorowac jesli chodzi o zycie miejskie. Tam tego fenomenu socjologicznego po prostu nie ma.

Antarktyda jest ostatnim miejscem na ziemi, gdzie mozna szukac Koczkodanów, ale w obu tych przypadkach nie wiem co one maja wspolnego reklamami i szyldami.




artursiwy91 - Wto Mar 10, 2009 5:48 pm
W kamienicy na rogu Kopernika i Curie , ktoś rozwalił kawałek muru przy drzwiach.


Ogólnie to cały parter tej kamienicy nie wygląda zbyt ciekawie.


Graffiti pojawiło się tez na szczycie tej kamienicy na 3-go maja (zdjęcie z tel.)




Michał Gomoła - Pon Mar 16, 2009 2:34 pm
Tak wg mnie powinny zostać zrewitalizowane uliczki w południowej części centrum ( czyli po 2giej stronie torów ):





bidzis004 - Pon Mar 16, 2009 2:45 pm

Tak wg mnie powinny zostać zrewitalizowane uliczki w południowej części centrum ( czyli po 2giej stronie torów ):



a gdzie to?



macu - Pon Mar 16, 2009 2:55 pm
Paryż



kiwele - Pon Mar 16, 2009 4:52 pm

Tak wg mnie powinny zostać zrewitalizowane uliczki w południowej części centrum ( czyli po 2giej stronie torów ):



To rzeczywiscie wyglada na Paryz wedlug stylu zabudowy i zagospodarowania ulicy, a ciasnota wskazuje na Marais albo Dzielnice Lacinska, zwlaszcza z tym brukiem, malo reprezentatywnym dla Paryza.

Co innego jest istotne.
Te samochody nie zostaly przyniesione w kieszeniach!
Nawet w takiej waskiej ulicy z lokalami na zewnatrz koegzystuje ruch samochodowy i jakos wszyscy to znosza. Wszyscy sie toleruja wzajemnie i staraja sie nie za bardzo wchodzic sobie na odciski.

Z kolei u nas, mowiac najdelikatniej, wszystko co sie dzieje w zyciu publicznym latwo sie staje konfliktogenne, a jako takie jest przezornie, na zapas, reprymowane przez wszelkie wladze. Stad taka chec do formulowania wszelkiego rodzaju zakazow, do obludnego, arbitrarnego troszczenia sie o nasze dobro, niezaleznie od naszych prawdziwych zyczen.

I tu docieram do stwierdzenia dla ktorego pisze ten post:
Przy zamianie Mariackiej z normalnej ulicy w ekskluzywny deptak pieszy popelniono kardynalne bledy stosujac rozwiazania ekstremalne i troszczac sie niby o dobro ogolu w praktyce dokuczono wszystkim.
Taka jest geneza tego totalitarnego, czy tez dziko azjatyckiego rozwiazania.

A na dodatek jest jeszcze ten poetyczny zwrot:
... o jedna przecznice, o jedna ulice... ...za daleko...



absinth - Pon Mar 16, 2009 5:39 pm

Tak wg mnie powinny zostać zrewitalizowane uliczki w południowej części centrum ( czyli po 2giej stronie torów ):



normalnie, ech, ze my usimy sie jarac czyms co jest normalne, wszystko w zasadzie jedno miasto...









































kiwele - Pon Mar 16, 2009 5:44 pm
@absinth: Jestes genialny. Marnujesz sie na tym Forum!
Piekna, szybka i trafna selekcja materialu!



kropek - Pon Mar 16, 2009 6:01 pm



byłem w tym Starbucksie tydzień temu ;-) heh.

To centrum handlowe znajdujące się zaraz obok jest naprawdę nieźle wciśnięte w zabudowę, a na okolicznych uliczkach, pomimo chłodu znajdowały się stoliczki z krzesłami itp. O dziwo wszystko zajęte.. dużo ludzi.. (a temp. około 10*C).



Michał Gomoła - Pon Mar 16, 2009 6:06 pm
normalnie, ech, ze my usimy sie jarac czyms co jest normalne, wszystko w zasadzie jedno miasto...



absinth - Pon Mar 16, 2009 6:13 pm


Tak długo jak uliczki będą rewitalizowane w taki sposób w jaki są ( czerwona kostka + asfalt )


i tak i nie

np w Berlinie sporo ogrodkow jest wlasnie na takich ulicach betonowe plytki pamietajace Honeckera plus afalt, a mimo to ludzi od groma. To chyba jest bardziej kwestia mentalnosci i umiejetnosci spedzania czasu na miescie w kawiarniach restauracjach etc...


No chyba że jest jakieś lepsze - wyższe forum

jest

a ja ogolnie nie narzekam, to co tu pisze jest dostrzegane tu i tam hehe ;P



Michał Gomoła - Pon Mar 16, 2009 6:19 pm
np w Berlinie sporo ogrodkow jest wlasnie na takich ulicach betonowe plytki pamietajace Honeckera plus afalt, a mimo to ludzi od groma. To chyba jest bardziej kwestia mentalnosci i umiejetnosci spedzania czasu na miescie w kawiarniach restauracjach etc...



kiwele - Pon Mar 16, 2009 7:09 pm


Tak długo jak uliczki będą rewitalizowane w taki sposób w jaki są ( czerwona kostka + asfalt )


i tak i nie

np w Berlinie sporo ogrodkow jest wlasnie na takich ulicach betonowe plytki pamietajace Honeckera plus afalt, a mimo to ludzi od groma. To chyba jest bardziej kwestia mentalnosci i umiejetnosci spedzania czasu na miescie w kawiarniach restauracjach etc...



kaspric - Pon Mar 16, 2009 7:27 pm
Takie coś zobaczyliśmy dzisiaj z Wojtkiem przed UM...





Brak słów.



Mr. Frog - Pon Mar 16, 2009 7:31 pm
Może trzeba będzie jakąś petycję do UM napisać i zebrać podpisy przeciw tym reklamom czy coś.



kiwele - Pon Mar 16, 2009 8:02 pm

Może trzeba będzie jakąś petycję do UM napisać i zebrać podpisy przeciw tym reklamom czy coś.

Najprosciej by bylo, gdyby sie objawil jakis rownie dyskretny co skuteczny Superman, Zorro albo Batman.



Siny Knur - Śro Mar 18, 2009 9:26 pm


Najprosciej by bylo, gdyby sie objawil jakis rownie dyskretny co skuteczny Superman, Zorro albo Batman.
Miałeś na myśli Metana.



kiwele - Czw Mar 19, 2009 12:31 pm


Najprosciej by bylo, gdyby sie objawil jakis rownie dyskretny co skuteczny Superman, Zorro albo Batman.
Miałeś na myśli Metana.



d-8 - Czw Mar 19, 2009 12:56 pm
myśle że takie usuwanie jakie sam robiłeś jest o wiele skuteczniejsze od wszelakich działań różnej maści bohaterów którzy co najwyżej mogą dać jeden przykład i nagłośnić to w mediach, ale reszta dziać się musi we współudziale mieszkańców. bez wyjątku - innej opcji nie ma.



Tauzen - Wto Mar 24, 2009 9:13 pm
Zastanawia mnie dlaczego na ul. Ligonia na wysokości tego marketu przy katedrze, pomimo iż od paru ładnych miesięcy stoją tam nowe latarnie (te stylizowane) to na fasadach budynków nadal wiszą te stare odstraszające...



absinth - Sob Mar 28, 2009 6:36 pm
ekhm...

Bulwary Rawy na wysokosci WPiA




maciek - Sob Mar 28, 2009 6:41 pm
Mnie już nic nie zdziwi. W czwartek jechałem obok domu (w zasadzie to pod samą posesją) jakiejś szychy z GDDiA pod Warszungą. Dziura na dziurze a na dziurze dziura. 10km na godzine tam to zdecydowanie za dużo. Naprawdę. Wieśniak mieszka tak od lat. Przyzwyczaił się, to po co ma dbać o to by inni mieli lepiej jak sam ma, jak ma.



johny90 - Sob Mar 28, 2009 10:15 pm
Ostatnio wracalem tamtedy z imprezy w Arkadzie. No szlo sie fajnie dopuki chodnik sie nie urwal i zastalismy takie cos, spodnie i buty brudne z blota, ale polecam spacery Bulwarami Rawy kolo 3 nad ranem, calkiem romantycznie...



piotrekb - Nie Mar 29, 2009 1:53 pm

Mnie już nic nie zdziwi. W czwartek jechałem obok domu (w zasadzie to pod samą posesją) jakiejś szychy z GDDiA pod Warszungą. Dziura na dziurze a na dziurze dziura. 10km na godzine tam to zdecydowanie za dużo. Naprawdę. Wieśniak mieszka tak od lat. Przyzwyczaił się, to po co ma dbać o to by inni mieli lepiej jak sam ma, jak ma.

Ale co ma szycha z GDDKiA do błota nad Rawą w Katowicach?



maciek - Nie Mar 29, 2009 3:12 pm


Ale co ma szycha z GDDKiA do błota nad Rawą w Katowicach?


Wszystko co chciałem napisałem. Przeczytaj pierwsze zdanie, może nie będzie trzeba rozwijać wątku, który był wyraźnym OT.



Wit - Pon Maj 04, 2009 9:17 pm
Miasto jest kolorowe. Ale czy przez to ładne?
Ewa Furtak 2009-05-03, ostatnia aktualizacja 2009-05-03 22:08:41.0



Elewacje bielskich kamienic i domów są coraz bardziej kolorowe. Szarość wypierają zielenie i róże. Nie wszystkim to się jednak podoba. - Czasem pasuje to jak kwiatek do kożucha - mówią mieszkańcy.

Bielskie Komorowice Śląskie, dzielnica jednorodzinnych domów. Wraz z nowymi budynkami w tradycyjną szarość wgryzają się kolory. Coraz bardziej jaskrawe. Jeszcze kilka lat temu wszystkich zadziwiał dom w kolorze majtkowego różu. - Teraz na ten budynek już nikt nie zwraca uwagi. Ludzi dziwi teraz chałupa pomalowana na kolor pośredni - coś między bordo a fioletem. Pewno już niedługo, bo z pewnością szybko pojawi się w mieście dom w jeszcze bardziej rzucających się w oczy barwach - przypuszcza Anna Jakubiec, jedna z mieszkanek Bielska-Białej.

Podobnie jest w innych dzielnicach. Kolory wkraczają na mury bielskich kamienic i bloków. - Jadę właśnie autem przez centrum miasta, ul. 3 Maja, i mijam kamienicę w intensywnie zielonym kolorze. Szczerze mówiąc, pasuje w tej części miasta jak kwiatek do kożucha - przyznaje radny Roman Matyja.

Czy ktoś czuwa nad kolorystyką miasta? Kiedyś sporo do powiedzenia miał plastyk miejski. Jednak przepisy się zmieniły. Teraz może jedynie doradzić, i to wtedy, jeśli ktoś się do niego w tej sprawie zwróci. W dodatku nie trzeba zgadzać się z jego opinią. - W większości przypadków kolorystyka elewacji to sprawa tylko i wyłącznie gustu właściciela budynku. I nie sposób go do czegoś zmusić lub mu czegoś zakazać - mówi Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy bielskiego magistratu.

Niektóre miasta próbują sobie radzić z kolorystycznym chaosem, umieszczając odpowiednie zapisy w planach zagospodarowania przestrzennego. - Tymczasem w Bielsku-Białej brakuje w tej sprawie spójności. I nie chodzi tylko o kolory, ale także o style architektoniczne, reklamy. Miasto wygląda tak, jakby każdy mógł sobie tutaj robić, co chce - uważa Jacek Zachara, prezes Stowarzyszenia "Olszówka".

Stowarzyszenie pomaga mieszkańcom bielskiej Olszówki, dzielnicy ze stylowymi zabytkowymi willami, walczącym o uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego dla tej dzielnicy. - Chcemy, żeby w tym planie znalazły się zapisy chroniące dzielnicę przed zeszpeceniem. Mam nadzieję, że dzięki temu stanie się częścią miasta bez architektonicznych i kolorystycznych koszmarów - mówi Zachara.

Tajemniczy mściciel atakuje reklamy w Ligocie
Przemysław Jedlecki 2009-05-06, ostatnia aktualizacja 2009-05-07 10:08:34.0

W katowickiej dzielnicy Ligota ktoś zakleja billboardy z reklamami. Uważa, że szpecą krajobraz. - To wykroczenie - ostrzegają policjanci.

Na reklamach ktoś nakleja pasy z napisem: "Ten billbord szpeci naszą dzielnicę". Zniszczył już reklamę sieci sklepów kosmetycznych, rozgłośni radiowej i biura podróży. Nie wiadomo, kim jest - na pasku umieszcza jednak adres internetowego forum o dzielnicy (forum.ligota.info), gdzie dyskusja o reklamach trwa od kwietnia.

Dyskusję rozpoczął internauta o pseudonimie "Ligocian". "Może wydawać by się mogło, że reklamy są czymś normalnym w gospodarce kapitalistycznej, może i tak, ale 2, 3, 4 na dzielnicę wkomponowane w krajobraz, a nie po billboardzie na każdym rogu ulicy" - napisał. Nie ukrywa, że billboardy mu się nie podobają, bo przyjemniej jest oglądać zieleń i domy niż "głupie reklamy". "Ligocian" nie wspomniał jednak, że zamierza niszczyć billboardy, więc nie ma podstaw go o to podejrzewać.

Magdalena Kędzia, rzeczniczka Grupy Stroer, której dwa billboardy padły już ofiarą samozwańczych obrońców piękna dzielnicy podkreśla, że ta akcja to zwykły wandalizm. Jeśli sprawca zostanie złapany, jej firma dopilnuje, by poniósł karę. - Każdy ma prawo wyrażać swoją opinię, ale lepiej np. do nas zadzwonić niż niszczyć cudzą własność - mówi.

Nadkomisarz Michał Gruszczyński, rzecznik katowickiej policji, przypomina, że za niszczenie cudzego mienia grozi kara - od grzywny aż do pięciu lat więzienia.



Bartek - Wto Maj 12, 2009 12:20 pm
Nowe śmietniki w Wrocławiu

Nowe śmietniki będą miały styl

Mają być solidne, praktyczne, a do tego eleganckie. We Wrocławiu w ciągu najbliższych kilku tygodni pojawi się ponad 330 nowych koszy na śmieci - stylizowanych na zabytkowe.
Wczoraj otwarto oferty w przetargu na dostawę części nowych pojemników.
Oprócz ciekawego kształtu nowe kosze ma wyróżniać lepsza blacha oraz ozdobna, żeliwna litera W, umieszczona z przodu pojemnika.

Gdzie pojawią się nowe śmietniki?
Oprócz ciekawego kształtu nowe kosze ma wyróżniać lepsza blacha oraz ozdobna, żeliwna litera W.
- Wyznaczyliśmy dwie strefy - wyjaśnia Krzysztof Kubicki, rzecznik Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. - Stylizowane kosze zastąpią wszystkie dotychczasowe śmietniki w ścisłym centrum. - Oprócz tego pojawią się one w sąsiedztwie przystanków autobusowych, przy których stoją już stylizowane, żeliwne słupki - dodaje.

Ścisłe centrum to według urzędników teren między Halą Targową, operą, Nowym Światem i ul. Grodzką. Druga strefa sięga od Dworca Świebodzkiego przez Ostrów Tumski, ogród botaniczny i dalej obok urzędu wojewódzkiego, Dworca Głównego, domyka się przy Świebodzkim.

Jerzy Wójcik
2009-05-12 01:17:48, aktualizacja: 2009-05-12 01:17:48
Tak mają wyglądać nowe, stylizowane wrocławskie kosze (© Fot. Tomasz Hołod)



salutuj - Wto Maj 12, 2009 1:38 pm
nie podobaja mi sie te wroclawskie.



macu - Wto Maj 12, 2009 2:11 pm
Jak to jest stylizowane na zabytkowe to ja się widocznie nie znam na stylizacji ale prawda jest taka, że są dużo lepsze od tych naszych stylizowanych na kamizelkę pracownika MPO.



kiwele - Wto Maj 12, 2009 3:27 pm
Dla porownania nalezaloby jeszcze porownac z paryskim wynalazkiem:
przezroczyste seledynowe worki, takie z supermarketu, tylko wieksze i troche grubsze, dyndajace luzno na obreczy - tyle smieci w worku, co pod nim.



kropek - Wto Maj 12, 2009 3:29 pm
^ ^ ^ praktyczne rozwiązanie

chociaż wolę standartowe koszte na śmieci.
takie świetnie się sprawdzają na róznego rodzaju imprezach masowych, koncertach itp.



absinth - Wto Maj 12, 2009 5:17 pm
damn... ale ten wroclawski jest wroclawski
miasto Jarząbka nie zawodzi i zachowuje spojnosc...




macu - Wto Maj 12, 2009 8:16 pm
Sol-Pol zawsze był moim ulubieńcem



Bartek - Wto Maj 12, 2009 9:01 pm

damn... ale ten wroclawski jest wroclawski

Byłbym w stanie zaakceptować 2 takie budynki w śródmieściu Katowic za te wszystkie inne inwestycje z Wrocławia, a także za otwarte umysły z Wrocławskiego UM...



Wit - Wto Maj 12, 2009 9:15 pm
już nie podniecam się tym wrockiem jaki jeszcze może rok temu...życie okazuje sie ponadprzecietnie drogie, a znajomi zakładający tam interesy, i tak w poszukiwaniu klientów dotarli do nas w końcu mają o co zahaczyć



salutuj - Śro Maj 13, 2009 12:03 am
istota kaj jest biznes a kaj wyhaczją :-)



Piotr - Śro Maj 13, 2009 7:37 pm

już nie podniecam się tym wrockiem jaki jeszcze może rok temu...życie okazuje sie ponadprzecietnie drogie, a znajomi zakładający tam interesy, i tak w poszukiwaniu klientów dotarli do nas w końcu mają o co zahaczyć

Z Wrockiem to moim zdaniem jest tak. Oczywiście jak na polskie warunki jest to miasto niewątpliwie zacne, ale poza wszelkimi jego urokami, niewątpliwy sukces Wrocławia polega także i na tym, że to miasto, jak żadne inne potrafi w niemalże 100% wyeksponować z siłą huraganu swoje atuty i ukrywać w sposób mistrzowski swoje słabe punkty.... cóż w Kato jest niestety dokładnie odwrotnie



Wit - Pią Maj 22, 2009 8:55 pm
Psy bardziej kulturalne niż my. To się zmieni
Jacek Madeja 2009-05-22, ostatnia aktualizacja 2009-05-22 22:12:28.0



Studentki z Bytomia miały dość zalegających na chodnikach psich kup. Postanowiły, że same nauczą mieszkańców sprzątać po swoich pupilach.

W pamiętnej scenie znanej komedii główny bohater ma dość. Ściąga spodnie pod oknami sąsiadów i spokojnie załatwia swoją potrzebę. Protestuje przeciwko psom, które urządziły sobie toaletę pod blokiem. A właściwie przeciwko właścicielom, którzy po nich nie sprzątają.

- Rzeczywiście najlepiej byłoby to załatwić jak Marek Kondrat w "Dniu Świra", ale tak nie można, choć czasem już krew człowieka zalewa - śmieje się Karolina Groszko.

Razem z przyjaciółką Agnieszką Put ze śmierdzącym problemem walczą od kilku lat. Kiedy były na praktykach w lokalnym tygodniku, pisały o tym artykuły. Do działania próbowały też skłonić miejskich urzędników. Bez skutku. Ale studentki się nie poddawały. - Po prostu mamy już dość skakania między kupami, które leżą na chodniku. Najgorsze, że właściciele nic sobie z tego nie robią, a psy są bardziej kulturalne od nich. Przecież nic za to nie mogą. Załatwiają potrzeby tam, gdzie je wyprowadzają ludzie - podkreśla Agnieszka Put.

Okazja nadarzyła się znowu, kiedy bytomianki wzięły udział w Akademii Liderów zorganizowanej przez Fundację Śląskiego Teatru Tańca. Zgłosiły projekt, który w nietypowy sposób łączy się z kulturą. Ma zmienić przyzwyczajanie właścicieli psów. Na jego realizację dostały tysiączłotowy grant. Do współpracy udało im się przekonać bytomski magistrat i straż miejską.

W sobotę od godz. 16 na terenie bytomskiego Torkatu ruszy prawdziwe psie miasteczko. Psy staną w szranki w wyborach piękności, właściciele będą mogli skorzystać z konsultacji weterynarza i psiego fryzjera. Ale to tylko wabik, żeby przyciągnąć ludzi. - Naprawdę chcemy przekonać właścicieli psów, że muszą sprzątać po swoich pupilach. Dlatego pokażemy, jak sprzątać po swoim psie. I najważniejsze, że to nie boli i nie przynosi wstydu. Stworzyłyśmy też księgę czystości, do której będą mogli się wpisać wszyscy, którzy zadeklarują, że będą sprzątać po swoim psie. W zamian dostaną zielone wstążki na smycz, które mają być oznaką świadomego właściciela psa - zapowiada Groszko.

Bartłomiej Nowakowski, kierownik wydziału interwencji bytomskiej straży miejskiej, przyznaje, że po psach prawie nikt nie sprząta. Nie pomaga nawet to, że w mieście pojawiły się specjalne pojemniki i darmowe woreczki na odchody. - Grozi za to mandat 50 zł, ale właściciela i psa trudno złapać na gorącym uczynku. Do tej pory widziałem chyba tylko raz osobę, która sprzątała nieczystości po swoim psie - mówi i po chwili przyznaje, że sam nie dopełniania tego obowiązku. - Co prawda staram się wyprowadzać psa w odludne miejsca, ale rzeczywiście muszę się uderzyć w piersi. Teraz to się zmieni - obiecuje Nowakowski.

Pomysłodawczynie akcji wierzą, że na początek wystarczy kilka osób, które zaczną sprzątać po swoich psach. - To powinno pomału przełamać wstyd pozostałych właścicieli. Nie liczymy, że sytuacja zmieni się od razu, ale kropla drąży skałę - podkreśla Groszko.



Bartek - Pią Maj 22, 2009 8:57 pm

damn... ale ten wroclawski jest wroclawski

Będą go burzyć. To tak OT.



salutuj - Pią Maj 22, 2009 9:02 pm
Bartłomiej Nowakowski, kierownik wydziału interwencji bytomskiej straży miejskiej, przyznaje, że po psach prawie nikt nie sprząta. Nie pomaga nawet to, że w mieście pojawiły się specjalne pojemniki i darmowe woreczki na odchody. - Grozi za to mandat 50 zł, ale właściciela i psa trudno złapać na gorącym uczynku. Do tej pory widziałem chyba tylko raz osobę, która sprzątała nieczystości po swoim psie - mówi i po chwili przyznaje, że sam nie dopełniania tego obowiązku. - Co prawda staram się wyprowadzać psa w odludne miejsca, ale rzeczywiście muszę się uderzyć w piersi. Teraz to się zmieni - obiecuje Nowakowski.



Michał Gomoła - Pią Cze 12, 2009 9:22 pm
Chciałem tylko zwrócić uwagę, ale pewnie większość już zauważyła, że na Stawowej już któryś rok z rzędu nie sadzi się nowych drzewek w miejsce tych, który wyzionęły ducha...



salutuj - Pią Cze 12, 2009 9:55 pm
na Stawowej to wg mnie nie ma miejsca na drzewa :-)



Michał Gomoła - Pią Cze 12, 2009 10:02 pm
Jeżeli ode mnie by to zależało to bym je tam zostawił i wymienił te uschnięte na nowe.



caterina - Sob Cze 13, 2009 12:57 pm

Jeżeli ode mnie by to zależało to bym je tam zostawił i wymienił te uschnięte na nowe.

zgadzam sie w 100 %

btw .jakis czas temu wycieto drzewa przed Slązakiem i teraz juz nic nie skrywa tego dziadostwa wokół ,zielen jest OK



koniaq - Nie Cze 14, 2009 12:24 pm

Jeżeli ode mnie by to zależało to bym je tam zostawił i wymienił te uschnięte na nowe.

dokładnie... czasem tak niewiele daje tak wiele... Szkoda ze w naszym miescie sie o tym zapomina...



Maciek B - Nie Cze 14, 2009 1:25 pm


dokładnie... czasem tak niewiele daje tak wiele... Szkoda ze w naszym miescie sie o tym zapomina...


Akurat jeśli chodzi o drzewa, to są one sadzone przy każdej nowo wyremontowanej ulicy w śródmieściu. Co bardzo mi się podoba i zapewne będzie fantastycznie wyglądać za parę lat.



koniaq - Nie Cze 14, 2009 1:52 pm
tia, jakos nie widze tych rownych szpalerów drzew...



Maciek B - Nie Cze 14, 2009 2:34 pm

tia, jakos nie widze tych rownych szpalerów drzew...

Ja nie piszę o równych szpalerach drzew. Poza tym to są narazie tylko małe drzewka, ledwo liście z nich wyrastają. Dlatego piszę, że efekt będzie widoczny dopiero za parę lat. Z drugiej strony trudno żeby z ulic uczynić dżunglę.
Polecam spacer po ulicach Batorego, Andrzeja, Plebiscytowej, Ligonia, Sienkiewicza, Dąbrowskiego, Podgórnej.



Wit - Pią Cze 19, 2009 7:22 pm
Dlaczego woda w fontannie jest pomarańczowa?
Grzegorz Kozieł, TOK FM 2009-06-19, ostatnia aktualizacja 2009-06-19 11:43:24.0

- Co się stało z fontanną na placu Andrzeja? - zastanawiają się mieszkańcy Katowic. To co dziś z niej leci w niczym nie przypomina czystej wody, a pomarańczowy kolor nasuwa skojarzenia ze ściekiem.

- Niebieski, czerwony tylko nie pomarańczowy. Lepszy byłby inny kolor wody - mówią uczniowie wracający ze szkoły ze świadectwami.

Pomarańczowa woda niektórym kojarzy się z atakiem chemicznym, a w łagodniejszej wersji ze ściekiem.

Okazuje się, że to akcja promocyjna Zieleni Miejskiej w Katowicach i Górnośląskiego Centrum Kultury - organizatora Drugiego Biennale Sztuki. Ma zachęcić ludzi do zainteresowania się sztuką współczesną i street-artem. Happening jest częścią 2. Biennale_Sektora Sztuki, międzynarodowego projektu wystawienniczego, który rozpoczął się 30 maja a zakończy 31 lipca.

Ekologów i mieszkańców Katowic uspokajamy, że do barwienia wody w fontannach wykorzystano barwnik spożywczy, ulegający samoczynnej neutralizacji już po 12 godzinach.



http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... zowa_.html



rasgar - Pią Cze 19, 2009 7:56 pm
pomysł fajny, tylko barwnik chyba nie do końca dobrze rozprowadzony, bo zamiast jednolitej pomarańczowej substancji dawał wodę o kolorze uryny i tłusty ciężki pomarańczowy "kożuch".

Skojarzenie jednoznaczne z rawąÂ lub kłodnicąÂ (na wysokości Gliwic)



Emenefix - Pią Cze 19, 2009 8:11 pm


Biennale Sektor Sztuki:"Pomarańczowe fontanny” na zakończenie roku szkolnego

Pomarańczowe fontanny w centrum Katowic? Tak, to możliwe dzięki „wirusowi Biennale”, który rozprzestrzenił się w ramach II edycji międzynarodowego projektu wystawienniczego Biennale Sektor Sztuki.



Fontanny m.in. słynna "żaba" na Stawowej, przy Superjednostce, na Placu Andrzeja i na Placu Wolności wyglądały dziś niczym pomarańczowa „Fanta”.

- Przez tą akcje promocyjną chcemy zaznaczyć, że Biennale istnieje. Z okazji zakończenia roku szkolnego rozdajemy, przede wszystkim, młodzieży pomarańczową „Fantę Biennale”. Będziemy także puszczać pomarańczowe papierowe łódki - powiedziała MMSilesii Magdalena Orczewska, „robotniczka sztuki”.

Pomarańczowa "Fanta Biennale" cieszyła sie sporym powodzeniem wśród przechodniów

Kolejna akcja Matyldy Sałajewskiej skierowana była głównie do młodzieży, toteż odbywała się w miejscach, gdzie relaksują się i poszukują ducha wakacji młodzi ludzie, czyli w parkach i na skwerach.

Oprócz pomarańczowej wody tryskającej z fontann, łódek, puszek fanty, pomarańczowe stawały się skwery przy „wodnych atrakcjach”, na których rysowano hasła biennale, cienie ludzi i wszystko inne co podpowiadała wyobraźnia „robotniczek sztuki” w pomarańczowych strojach. Do akcji malowania mógł przyłączyć się każdy, kto miał na to ochotę. Rozdawano także program tegorocznego Biennale, który potrwa do 31 lipca.

"Pomarańczowa żaba" na Stawowej

II Biennale Sektor Sztuki to unikalna w skali naszego kraju impreza. Składają się na nią wystawy, prezentacje i pokazy sztuk wizualnych współczesnych artystów z Europy Środkowo-Wschodniej. Wydarzenia związane z Biennale obejmują malarstwo, fotografię, instalacje multimedialne, wideoarty, streetart i odbywają się w 4 galeriach GCK: Engram, Sektor I, Piętro Wyżej, Pusta oraz w przestrzeni miejskiej





Więcej fot: http://www.mmsilesia.pl/6055/2009/6/19/ ... anged=true



Kolo Colo - Pią Cze 19, 2009 8:52 pm
Tak przy okazji fontann i ich koloru/zawartości - od czasu do czasu, ktoś w WPKiW urządza taki "happening":





d-8 - Sob Cze 20, 2009 8:08 am
wczoraj na fontannie na placu wolności reklamowało się 2. bienalle w GCK - woda w fontannie była zafarbowana na pomarańczowo, pływały sobie pomarańczowe stateczki papierowe a na brzegach fontanny leżały poobklejane informacją o imprezie puszki fanty ułożone w napis 'bienale' - którymi można było się częstować. fajne promo!



Wit - Śro Lip 08, 2009 10:18 pm
Billboardy nie powinny zasłaniać... zieleni
Małgorzata Goślińska 2009-07-05, ostatnia aktualizacja 2009-07-06 16:43:20.0



Niemcy demontują billboardy wczesną wiosną, żeby nie zasłaniały zieleni. W Polsce nie ma pojęcia ochrony krajobrazu. Tychy zamierzają się za to zabrać.

Jadąc od dworca, trzeba skręcić w lewo i naszym oczom ukaże się jeden z najpiękniejszych widoków w Tychach. Ale najpierw zobaczymy ogromny billboard, który przysłania najstarszą tyską świątynię. Rynek leży w dole i tonie w bujnych koronach starych drzew. Dlatego o tej porze roku kościół św. Magdaleny najlepiej podziwiać i fotografować właśnie z początku ulicy Bocheńskiego. Tam, gdzie stoi billboard.

Wojciech Łuka, plastyk miejski, który w magistracie wydaje opinie reklamodawcom, niewiele może nakazać czy zabronić. - W polskim prawie słowo reklama pojawia się raz, w dodatku jako obiekt budowlany, i podlega takim samym procedurom. Ktoś chce wywiesić reklamę metr na dwa, bo taki arkusz blachy kupił, i na wysokości piętra, bo wyżej mu drabina nie sięga. W nosie ma szacunek dla budynku, linii elewacji, poziomów, pionów. Muszę się uciekać do naiwnych argumentów i przekonywać do zmiany koncepcji. A na to słyszę: panie, ja splajtuję, jeśli nie będę mógł wywiesić tej reklamy. Inni z kolei żyją z tego, że wynajmują powierzchnie reklamowe na domach czy placach. Gdybym miał jasny kanon, co wolno, a czego nie, to rozmowa byłaby prosta - mówi Łuka.

Tychy nie są tak upstrzone reklamą jak Katowice. Łuka pamięta najwyżej kilka absurdalnych pomysłów, jak ten właściciela sklepu z warzywami w bloku przy ul. Budowlanych, który namalował na elewacji trzymetrowego ogórka w berecie z antenką, a najciekawsze było to, że mieszkańcy bloku go bronili, gdy dostał nakaz usunięcia.

Dużym wzięciem wśród reklamodawców cieszą się ronda. Trudno zarzucić banerom, że zagrażają bezpieczeństwu. Nie zasłaniają kierowcom widoku rozpięte wysoko albo po bokach między latarniami. Co najwyżej szpecą. A miasto na nich sporo zarabia.

Wiceprezydent Michał Gramatyka w portalu www.tychy.pl rozpoczął dyskusję pt. „Reklamy w przestrzeni publicznej”. Celem jest uporządkowanie chaosu związanego z wystawianiem reklam w mieście. Stowarzyszenie „Moje miasto, a w nim” domaga się uregulowania tego problemu w nowelizowanej właśnie ustawie budowlanej. Chce przedefiniować obowiązujące pojęcia. Przestrzeń publiczna ma się stać przestrzenią wizualną, co ukróci dowolność stawiania reklam na terenach prywatnych.

Reklama ma się odnosić nie tylko do nośnika, bo jest umieszczana również na pojazdach, ławkach, bankomatach czy projektowana za pomocą rzutnika. Chce wprowadzić limit liczby nośników w każdej miejscowości, maksymalną wielkość w zależności od miejsca, gdzie się znajduje, oraz minimalną odległość między nimi. Wedle stowarzyszenia powinny istnieć strefy całkowicie wolne od reklam, jak parki, zabytki, cmentarze, pomniki, szkoły, urzędy, oznakowanie dróg.

Gramatyka wie, że nie da się od razu zmienić prawa lokalnego tak radykalnie. Myśli o drobnych krokach, np. oczyszczeniu z reklam drogowskazów czy rond.

Łuka: - Wystarczy, że będzie wymagana odległość między nośnikami, w zależności od wielkości nośnika. Nie może pan wywiesić tej reklamy tam - będę mógł odpowiedzieć - bo zgodnie z przepisami duże reklamy nie mogą być w centrum miasta. Między średnimi musi być odległość trzysta metrów, więc też odpada, bo jedna już tam jest. Ale małą reklamę proszę wywiesić.

Plastykowi miejskiemu brakuje w Polsce pojęcia ochrony krajobrazu, które porządkuje reklamę zewnętrzną, jak np. w Niemczech. - Tam reklama może zasłaniać np. roślinność, ale pod warunkiem, że nie ma akurat liści czy kwiatów. Billboardy w takich miejscach są demontowane wczesną wiosną i znów stawiane późną jesienią - mówi Łuka.

Praca nad projektem tyskiej uchwały dotyczącej reklam potrwa do posiedzenia komisji estetyki miejskiej, która odbędzie się 21 lipca. Można ją współtworzyć, biorąc udział w dyskusji w portalu www.tychy.pl





rasgar - Czw Lip 09, 2009 8:28 am
Tychy stają się powoli najsprawniej działającym miastem w regionie.

Wystarczy trochę młodych i ambitnych kadr, takich jak p.Gramatyka, aby miasto zaczęło "wychodzić naprzeciw" mieszkańcom.

Mógłbym pokusić się o skontrastowanie takich postaw z tymi, reprezentowanymi przez władze sąsiadującego dużego miasta (oczywiście z nazwy nie wymieniając), ale to już chyba jest zbędne.



kaspric - Czw Lip 09, 2009 8:54 pm
I jeszcze tutaj - trochę spamuję, ale wybaczycie

Proszę Was wszytskich o zagłosowanie w sondzie na http://itv.gliwice.pl/ na banery na drzewach (po prawej stronie pod NEWS). Nie zważając na inne propozycje , w tej akurat sprawie nawet sonda na ITV może pomóc, żeby te szmaty z drzew pościągać.

a o co chodzi?...





Wit - Śro Lip 22, 2009 7:49 pm


Koniec wolnej amerykanki, będzie kodeks reklamy
dziś
Tychy wypowiedziały wojnę reklamom. Nie wszystkim, a tylko tym, które mogą być niebezpieczne. Bo np. zasłaniają znaki drogowe lub stoją tam, gdzie nie powinny. To między innymi efekt naszych publikacji, czytelnicy narzekają, że reklam jest w mieście za dużo.

Wczoraj prace zaczęła komisja ds. estetyki, złożona m.in. z radnych i miejskiego plastyka. Chce się zająć opracowaniem kodeksu reklamy zewnętrznej. Dokument ten, jako pierwszy na Śląsku, będzie wskazywał reklamom ich miejsce. Członkowie komisji są zgodni: reklamy wymknęły się spod kontroli.

Prawdziwą plagą stały się auta-reklamy na parkingach. Zajmują miejsce, a do tego nie podlegają cennikowi opłat, bo takiej pozycji w nim nie ma. Mowa jest tam bowiem o billboardach, banerach, pylonach, totemach i innych słupach ogłoszeniowych, ale nie o autach-reklamach.

Miarkę przebrał charakterystyczny maluch, który zajął eksponowane miejsce na parkingu przed krytym lodowiskiem przy ul. Wyszyńskiego. Stoi tam non stop, nie zwalniając miejsca. - Ile pieniędzy z tego tytułu wpływa do kasy miejskiej? - zwrócił uwagę jeden z naszych Czytelników. Okazało się, że nic. Większość mieszkańców Tychów uważa, że wszelkich reklam w tym mieście jest zdecydowanie za dużo, szpecą i tworzą bałagan w przestrzeni publicznej.

- A do tego utrudniają znalezienie potrzebnej informacji - ocenia kierowca Sebastian Szczęśniak. - Jeśli znam daną część miasta, to te reklamy ignoruję, ale gdy nie znam i w gąszczu różnych wywieszek mam znaleźć nazwę ulicy czy drogowskaz, to robi się problem. Bo trzeba uważać, by do kogoś nie dobić, a jednocześnie przebiegać wzrokiem wszystkie plansze, żeby znaleźć potrzebną informację. Reklamy na skrzyżowaniach ulic zwyczajnie obniżają bezpieczeństwo.

Kodeks reklamy zewnętrznej jest w bardzo początkowym stadium. Jego opracowanie postawił sobie za punkt honoru nowy wiceprezydent Tychów, Michał Gramatyka, znany wcześniej z kampanii przeciwko torebkom foliowym. Chce, by był gotowy do przedstawienia radnym na pierwszej powakacyjnej sesji.

Firma, której reklamy kredytów są najbardziej widoczne w mieście, odmówiła komentarza w tej sprawie.

Jolanta Pierończyk - POLSKA Dziennik Zachodni



http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1026839.html



absinth - Pią Paź 09, 2009 5:12 pm

Najwięcej - 214 mln zł - w ciągu trzech lat pochłonie modernizacja sieci niskiego i średniego napięcia wraz z liniami i stacjami transformatorowymi. Na sieci wysokiego napięcia przeznaczono 150 mln zł
http://pb.pl/a/2009/04/27/Vattenfall_za ... na_Slasku2


W kontekście tej informacji, napisalem w zeszlym tygodniu do Vattenfall'a, czy w ramach tych kwot przewidywanene jest takze skablowanie napowietrznych lini wysokiego napiecia w centrum Katowic... rozmawialismy o tym na forum juz kiedys i na pewno warto z perspektywy estetycznej, ale przede wszystkim mozliwosci wykorzystania niektorych dzialek. Na pewno skablowana bedzie linia biegnaca za Spodkiem tam gdzie ma powstac MCK, ale gdzie indziej tez by sie przydalo



SPUTNIK - Nie Paź 18, 2009 5:49 pm
tak btw. za Han Solo z SSC

kiedyś



dziś


i

Koleje Niemieckie



PKP

[/QUOTE]



miglanc - Nie Paź 18, 2009 8:56 pm
Prawie jak w NY





ellilamas - Czw Gru 17, 2009 8:41 am
Ciekawy artykuł o przestrzeni publicznej, urbanistyce i designie
Wprost, grudzień 2009







salutuj - Czw Gru 17, 2009 9:58 am
taka fotka z Birmingham


Zwróćcie uwagę, że praktycznie w ogóle nie ma znaków drogowych na niej, które sa u nas utrapieniem, ajkby zapomniano że istnieją znaki poziome.



SPUTNIK - Czw Gru 17, 2009 11:55 am
wyjdź dzisiaj na miasto z łopatą szukać znaków poziomych



rasgar - Czw Gru 17, 2009 12:14 pm

taka fotka z Birmingham


Zwróćcie uwagę, że praktycznie w ogóle nie ma znaków drogowych na niej, które sa u nas utrapieniem, ajkby zapomniano że istnieją znaki poziome.


Dziś jako advocatus diaboli:
Trochę inny klimat, nie mają śniegu zimą i mogą sobie na to pozwolić (nieco bardziej niż my).



salutuj - Czw Gru 17, 2009 12:55 pm
Jest w tym sporo racji, ale przypuszczam, że w norwegii w której tez pada snieg równiez nie ma tylu znaków ile u nas.



Wit - Czw Gru 17, 2009 10:43 pm
Na drodze oglądamy telewizję. To niebezpieczne!
Jacek Madeja 2009-12-16, ostatnia aktualizacja 2009-12-16 13:07:03.0



Długonoga blondynka, która coś zachwala, skaczące w górę motocykle i agresywnie pulsujące slogany. Za sprawą ulicznych telebimów samochody powoli zamieniają się w domowe kanapy, z których bezwolnie skaczemy po kanałach telewizora. Tylko czy jazda samochodem i oglądanie telewizji to dobry pomysł?

Seans na dobre zaczyna się po zmroku. Uliczne telebimy pokazują wtedy, na co je stać. Początek na katowickim rondzie, które już z daleka pulsuje zmieniającym się światłem. Wszystko za sprawą ogromnego ekranu, który zawisł na Spodku. Telebim co rusz atakuje agresywnymi filmikami. Prawdziwy groch z kapustą. Jest błyskawiczna akcja zawodników pod koszem, skaczące pod samą kopułę motocykle i dynamiczne reklamy miasta. Niektórzy kierowcy zwalniają zaskoczeni oślepiającą łuną. Inni ciekawie zerkają na ekran.

Dalej w stronę Chorzowa można właściwie nie odrywać oczu od kolejno mijanych ekranów. Na drodze do zoo naliczyłem aż pięć telebimów. A będzie pewnie jeszcze więcej. Powód jest prosty. Przedstawiciele agencji reklamowych triumfują: to działa! Ruch na ulicach coraz większy, a błyskające i szybko zmieniające się obrazy jak nic dotychczas przyciągają wzrok. Ale największe wrażenie robi liczba ulicznych ekranów. - Tradycyjnych billboardów jest tak dużo, że trudno je zauważyć, wyłowić w masie, a ekrany się wyróżniają. U nas to jeszcze nowość i - mimo że zamieszczenie reklamy tanie nie jest - reklamodawców nie brakuje. Rynek będzie się rozwijał, bo jesteśmy daleko w tyle za Europą Zachodnią - zachwala pracownik agencji reklamowej.

- A może nie powinno się w ten sposób odwracać uwagi kierowców? - pytam.

- Nie mieliśmy takich sygnałów. Zresztą nasz ekran nie jest tak duży. Ten przy rondzie, należący do miasta, to dopiero bije po oczach - dodaje po dłuższej chwili milczenia specjalista od reklamy.

Eksperci nie mają wątpliwości. Ogromne ekrany po prostu nie dają nam wyboru. Gapimy się na nie, bo tak zaprogramowała nas natura. - Wszystkie ruchome obrazy przyciągają nasz wzrok, bazując na odruchu badawczym. Musimy zwrócić uwagę, co się dzieje, bo każda zmiana może oznaczać niebezpieczeństwo. Kończy się to tak, że w każdym pomieszczeniu, gdzie jest włączony telewizor nawet bez dźwięku, wszyscy zaczynają ukradkiem zerkać na ekran. I nie ma znaczenia fakt, że akurat wyświetlany jest program o hodowli świń - wyjaśnia prof. Katarzyna Popiołek, psycholog z Uniwersytetu Śląskiego. Nie ma wątpliwości, że telebimy są niebezpieczne. - Odrywają uwagę kierowców, którzy powinni skupić się na prowadzeniu. Najwyższy czas, żeby ustawodawca wprowadził ograniczenia dotyczące ich ustawiania przy drogach - dodaje.

Czy telebimy wyrastające jak grzyby po deszczu rzeczywiście mogą powodować wypadki? Policyjne statystyki na razie na ten temat milczą, bo sprawa jest jeszcze zbyt świeża. Pozostaje tylko czekać i obserwować reakcje kierowców, w miarę jak ekranów będzie przybywało. I pojawia się pytanie: do ilu wypadków musi dojść, by telebimy na ulicach przestały odwracać uwagę kierowców?

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... czne_.html



Wit - Wto Gru 29, 2009 10:19 pm
Reklamy nadal będą zasłaniać miasto? Katowice mają plan
Anna Malinowska 2009-12-28, ostatnia aktualizacja 2009-12-28 09:41:06.0



Na budynkach nie będzie już można wieszać reklam, które zasłaniają okna mieszkańców - czytamy w najnowszym rozporządzeniu ministra infrastruktury. Ale w centrum Katowic niewiele się zmieni.

Wiele razy pisaliśmy o tym, że wielkoformatowe reklamy na elewacjach budynków psują wizerunek śródmieścia Katowic. Sytuacja była patowa. Wystarczyło zgłosić w magistracie chęć powieszenia reklamy, przedstawić jej szkic, sposób zamocowania i oświadczenie potwierdzające, że się jest właścicielem budynku. Urzędnicy nie musieli wydawać pozwolenia, ani sprawdzać treści reklamy.

Dzięki takim przepisom ogromne płachty zasłoniły m.in. kamienice na rogu ul. Stawowej i Chopina czy przy placu Szewczyka. Właściciele nieruchomości tłumaczyli, że zarabiają w ten sposób na ich remont.

Ale ten zarobek za półtora roku może się skończyć. Tyle właśnie wynosi okres przejściowy dla wejścia w życie rozporządzenia ministra infrastruktury związanego z warunkami technicznymi użytkowania budynków mieszkalnych. Nowością jest zapis, że wielorodzinny budynek mieszkalny powinien być użytkowany w sposób nieograniczający światła dziennego w mieszkaniach. Reklamy będzie można wieszać na ścianach bez okien, na oknach klatek schodowych lub lokali użytkowych. Będą też mogły wisieć na rusztowaniach podczas trwających prac modernizacyjnych. W praktyce oznacza to, że w Katowicach zdecydowana większość reklam zostanie na swoim miejscu.

Jedna z kamienic przy placu Szewczyka stoi pusta. Pomieszczenia drugiej wynajmowane są na potrzeby biur. - U nas zaczęli ostatnio naprawiać dach. Coś tam robią od czasu do czasu, nie wiemy, kiedy remont się skończy - mówi jedna z lokatorek kamienicy na rogu Chopina i Stawowej.

- Nie dotarły do nas żadne skargi mieszkańców, którym płachty zasłaniają okna. Problem tak naprawdę dotyczy ścisłego centrum, gdzie zdecydowana większość reklam zakrywa okna biurowe. Zgodnie z rozporządzeniem będą mogły wisieć tam dalej. W nowych przepisach nie określono też jakichkolwiek terminów związanych z pracami remontowymi. Rusztowania z reklamami mogą więc stać nawet 10 lat, bo właściciel może tłumaczyć, że prace są rozciągnięte w czasie. To, niestety, nie załatwia sprawy do końca - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.

W podobnym tonie wypowiada się Marcin Gawlik, dyrektor do spraw eksploatacyjnych Komunalnego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej: - To dobry krok, by ukrócić totalną partyzantkę na ulicach. Nowe przepisy najbardziej przydadzą się mieszkańcom Warszawy. W stolicy płachtami reklamowymi przykryto wszystko, co się da. W Katowicach dominują biura, więc chodzi nie tyle o uciążliwość dla mieszkańców, ale o pewien ład estetyczny śródmieścia.

Tomasz Stępień, właściciel jednej z firm reklamowych na Śląsku, uważa, że firmy zajmujące się wieszaniem wielkoformatowych reklam już szukają obejścia nowych przepisów. - Wiadomo, że takie płachty to jedne z najdroższych nośników. Właściciel budynku w centrum Katowic może miesięcznie zarobić na nich 20 tys., a w Warszawie jeszcze więcej. Kiedy tylko zaczęło się mówić o nowych regulacjach prawnych, właściciele kamienic zaczęli zlecać jakieś prace remontowe. W Katowicach praktycznie nie ma ani jednej nieruchomości, która spełniałaby kryteria narzucone przez ministerstwo - mówi Stępień.

Bojarun dodaje, że urzędnicy mają własny sposób na walkę z reklamami zasłaniającymi stare kamienice. - Za każdym razem, gdy opracowywany jest plan zagospodarowania przestrzennego dla poszczególnych części miasta, zaznaczane są miejsca, gdzie reklamy można albo nie można umieszczać. Podobnie będzie przy planie dla centrum - zapewnia rzecznik.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... _maja.html



Bartek - Pią Sty 15, 2010 9:35 pm
Na forum SSC forumowicz 625 wrzucił link do fajnej książki



Jak przetworzyć Miejsce. Podręcznik kreowania udanych przestrzeni publicznych
Prezentowany podręcznik to tłumaczenie książki How to Turn a Place Around wydanej przez Project for Public Spaces, tłum.: T. Jeleński, W. Kosiński.

Publikacja udostępniona dzięki uprzejmości Międzynarodowego Centrum Kształcenia PK i Fundacji Partnerstwo dla Środowiska, w ramach współpracy w sieci "Wspólna Przestrzeń".

http://www.zielenpolska.pl/data/file/jak_przetworzyc_miejsce_429.pdf

Polecam, a szczególnie urzędnikom z magistratu którzy pewnie tutaj zaglądają



kropek - Pią Sty 15, 2010 10:34 pm
^ ^ jest trochę o Katowicach

naprawde warto poczytać



bidzis004 - Nie Lut 14, 2010 12:42 am
Pozwole sobie na wrzucenie tego zdjęcia w tym temacie , niesamowite jak bardzo dobrze zagospodarowana przestrzeń , wyczucie smaku estetyka aż tryska , niestety mogło być tak pięknie prawie jak w Niemczech , z tą plagą trzeba coś zrobić bo ja na władze nie licze bo oni mają taki sam poziom i gust jak ten kto tam wygospodarował sobie sklep z częsciami samochodowymi , mam nadzieje ze klientów mu brak i za niedługo plajtnie , bo i nowocześni ludzie nie kupują częsci w takim badziewiu za rogiem a jadą po takie rzeczy chociażby na giełde , kupują w internecie itd , jest cała masa możliwośći on wybrał tą najmniej dochodową.




Wit - Wto Lut 16, 2010 8:28 pm
Sól ma być w solniczce, a nie na chodniku. Inaczej mandat
Jacek Madeja 2010-02-16, ostatnia aktualizacja 2010-02-16 20:14:39.0



Bez problemu roztapia lód, ale przy okazji niszczy rośliny, buty i płytki chodnikowe. Niektóre miasta zakazują wysypywania soli na chodniki, ale mandatów jest jak na lekarstwo

Zabrzańscy strażnicy miejscy przyznają, że złapanie właścicieli posesji na gorącym uczynku przypomina zabawę w kotka i myszkę. Mają prawo ukarać 100-złotowym mandatem wszystkich, którzy wysypują na chodnik przed domem sól. Przepis wprowadzili urzędnicy, bo sól oprócz tego, że roztapia lód, zżera wszystko, co napotyka na swojej drodze. Jest bezlitosna dla roślin, kruszy płytki chodnikowe i niszczy zimowe kozaki. Solankowa breja jest też groźna dla nieosłoniętych psich i kocich łap.

- W tym sezonie zima jest ciężka, więc na chodniki trafiają ogromne ilości soli - przyznaje Mirosława Uziel-Kisińska, rzeczniczka zabrzańskich strażników - Ludzie niewiele sobie robią z przepisów i idą na łatwiznę. A nam nie wystarczy, że przed domem leży sól. Żeby wlepić grzywnę musimy kogoś złapać za rękę albo mieć świadków. To bardzo trudne, dlatego dajemy mało mandatów - dodaje.

Podobny problem mają w Rudzie Śląskiej, gdzie obowiązuje taki sam przepis. Tutaj strażnicy od początku zimy nie złapali na gorącym uczynku ani jednej osoby, która w walce ze śniegiem pomagała sobie niedozwoloną solą.

Konrad Wronowski, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów w Katowicach, podkreśla, że przy odśnieżaniu chodników należących do miasta spółka stara się sięgać po sól tylko w ostateczności.

- Nie ma przepisu, który zakazywałby jej użycia, ale zdajemy sobie sprawę, jakie sieje spustoszenie. Dlatego używamy jej tylko na kładkach, schodach albo podjazdach, czyli tam, gdzie trudno sobie w inny sposób poradzić - mówi Wronowski. Dodaje, że beztroskie sypanie soli to podcinanie gałęzi, na której się siedzi. - Wystarczy klika lat, a płytki chodnikowe pękają i kruszą się jakby były przegnite. Od soli na klombach usychają rośliny - dodaje.

Podobną politykę stosują w Sosnowcu. W mieście również nie obowiązuje zakaz pozbywania się śniegu przy pomocy soli. - Szkoda zieleni i chodników. Lepiej starannie odśnieżyć i posypać piaskiem - mówi Romuald Śmigielski, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej w magistracie. - Problem w tym, że do nas należy tylko niewielka część chodników. Odśnieżanie reszty to obowiązek prywatnych właścicieli, którzy chcą mieć po prostu spokój, a sól w tym wypadku wydaje się najłatwiejszym rozwiązaniem - mówi Śmigielski.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... aczej.html

Pójście na łatwiznę słono kosztuje
Jacek Madeja 2010-02-16, ostatnia aktualizacja 2010-02-16 20:16:41.0

Zima to kosztowna pora roku. Każdego dnia, żebyśmy mogli dojść na przystanek albo parking, a potem do pracy, potrzeba ogromnych kwot. Wydają je miasta, firmy, spółdzielnie mieszkaniowe i właściciele domów. Większość z nich podczas wojny z zimą nie szczędzi pieniędzy na sól. Bo najtaniej i najskuteczniej.

Ale rachunek przestanie się zgadzać, gdy do bilansu doliczy się koszty tysięcy wyrzuconych na śmietnik przeżartych przez sól par butów, nowych płytek chodnikowych i roślin, którymi trzeba uzupełnić te uschnięte. Pójście na łatwiznę raczej się nie opłaca.



absinth - Pią Lut 19, 2010 8:55 am
sypanie soli to jakas masakra.

raz ze nie powoduje to odsniezenia chodnika, tylko powstanie jeszcze trudniejszej do przejscia brei, dwa ze niszczy buty.



koniaq - Pią Lut 19, 2010 9:11 am
z milych informacji...

zlikwidowano paskudna dobudówkę z kantorem na stawowej przy kamienic "Douglas"



piotrekb - Śro Lut 24, 2010 1:49 pm
z niemiłych informacji

Od strony osiedla na budynku nowego sądu stadionowe kmioty pobazgrały swoje mądrości. Ciekawe czy z betonu tak łatwo się usuwa i kto ma za to płacić grube pieniądze.



ellilamas - Czw Lut 25, 2010 2:45 pm
i jak tu nie być za karą śmierci?



Silesian - Czw Lut 25, 2010 3:17 pm

z niemiłych informacji

Od strony osiedla na budynku nowego sądu stadionowe kmioty pobazgrały swoje mądrości. Ciekawe czy z betonu tak łatwo się usuwa i kto ma za to płacić grube pieniądze.


Co to ma być za określenie stadionowe kmioty?Również mnie to rozdrażniło,zauważyłem to jakiś czas temu poruszyłem ten temat na pewnym forum.Mam nadzieję,że możliwe jest usunięcie.Naprawdę trzeba być ograniczonym umysłowo by tak pobazgrać elewacje nowego budynku.Ale Twoje określenie bardzo nie miejscu.Powiela tylko stereotypy.



macu - Czw Lut 25, 2010 3:50 pm
To nie są stereotypy tylko fakty. Stadionowi mogą być kibice, a mogą być też kmioty, a nawet debile. Co w tym dziwnego?



ellilamas - Pią Lut 26, 2010 9:22 am
Bardziej bym się oburzył, gdyby ktoś napisał, że pobazgrali "kibice". A to ewidentnie jakieś kmioty zrobiły.



kiwele - Pią Lut 26, 2010 2:56 pm
Kiedys istotnym elementem "ladu estetycznego w przestrzeni publicznej" byly spluwaczki, z zasady biale emaliowane naczynia umieszczane w katach wszelkiego rodzaju przestrzeni publicznych takich ja korytarze i poczekalnie wszelkich urzedow, szpitali, szkol, poczty, itd.
W latach 50 byly one wszechobecne, potem wydaje mi sie ze zaczely sie one tracic z horyzontu.
Istnieja one jeszcze gdzies obecnie?
Jesli zniknely, to o jakiej ewolucji naszego zycia to swiadczy?
Ja mam taka teorie, ze dzis po prostu nie ma juz ludzi, ktorzy mogliby je czyscic.



Silesian - Pią Lut 26, 2010 3:57 pm

Bardziej bym się oburzył, gdyby ktoś napisał, że pobazgrali "kibice". A to ewidentnie jakieś kmioty zrobiły.

To nie jest temat na poruszanie tych spraw ,myśle ,że nie warto zaśmiecac tematu. Jednak dodam tylko,iż można było ujać to w taki sposób by wiadomo było ,że chodzi o marginez,który również zasiada na stadionie.Kolega powyżej orientuje się ,że stadion to miejsce ,które skupia różnych ludzi ale społeczeństwo ogólnie niedokońca tak uważa.I chyba nie powiecie mi,że określenie stadionowe kmioty nie może zostać odebrane jako określenie ogółu towarzystwa zasiadającego na stadionie?Poprostu w miediach kreuje się obraz kibica=chuligana.Można było napisać wandal,kmiot bo takie osoby można spotkać wszędzie nie tylko na stadionie.



Maciek B - Czw Kwi 01, 2010 12:15 pm
Dobiega końca naprawa nawierzchni na placu u zbiegu ulic Stawowej i Chopina.



SPUTNIK - Czw Kwi 01, 2010 1:43 pm
a w zasadzie dobiegła. stoją robotnicy i polewają płyty z polewaczki



MephiR - Wto Maj 11, 2010 10:54 pm
Ostatnio codziennie w drodze do pracy przejeżdżam pod rondem w Katowicach. Rano i wieczorem. Długo do Kato jeździłem tramwajem i muszę przyznać, że z DTŚ-ki stolica naszego województwa wygląda znacznie lepiej. Nie widać tak bardzo chaszczy przy SCC i Chorzowskiej 50. Za to rzucają się w oczy biurowce, wyremontowana superjednostka, DOKP i Gwiazdy. Wygląda to bardzo nowocześnie. Często nie mogę się nadziwić, że to te same Katowice, które oglądałem z okien tramwaju. Z DTŚ-ki miasto wygląda szczególnie dobrze na wieczór, gdy widać jeszcze mniej mankamentów. Z tej perspektywy można by kręcić filmy o polskim Chicago .

Wiem, że Katowice mają masę roboty do zrobienia, ale ten widok napawa mnie optymizmem. Czuję że będzie dobrze. Na Kato przyjdzie jeszcze czas .



bidzis004 - Wto Maj 11, 2010 11:22 pm
No to masz identycznie tak jak ja , i pewnie jeszcze wielu innych , choć tam w zasadzie efekt robią 4 elementy , szeroka 3 pasmówka , europejski tunel , Chorzowska 50 , ING , to chyba jedyny kawałek zadbanego miasta w tej zapadłej 3milionowej Aglomeracji.

Aa i bym zapomniał kiedyś już o tym mówiłem że jedyne co mamy najlepsze w Polsce to infrastruktura drogowa i tym powinniśmy jedynie wszystkich w Polsce zadziwiać.



kiwele - Wto Maj 11, 2010 11:40 pm

Ostatnio codziennie w drodze do pracy przejeżdżam pod rondem w Katowicach. Rano i wieczorem. Długo do Kato jeździłem tramwajem i muszę przyznać, że z DTŚ-ki stolica naszego województwa wygląda znacznie lepiej. Nie widać tak bardzo chaszczy przy SCC i Chorzowskiej 50. Za to rzucają się w oczy biurowce, wyremontowana superjednostka, DOKP i Gwiazdy. Wygląda to bardzo nowocześnie. Często nie mogę się nadziwić, że to te same Katowice, które oglądałem z okien tramwaju. Z DTŚ-ki miasto wygląda szczególnie dobrze na wieczór, gdy widać jeszcze mniej mankamentów. Z tej perspektywy można by kręcić filmy o polskim Chicago .

Wiem, że Katowice mają masę roboty do zrobienia, ale ten widok napawa mnie optymizmem. Czuję że będzie dobrze. Na Kato przyjdzie jeszcze czas .


Choc mamy wiele zawodu z obiecanymi inwestycjami, ktorych wizualki juz zamieszczano, to jednak ogladalbym bez konca taki filmik animacje video z przejazdzki po DTS w Katowicach na ktorym istniejaca juz zabudowa byla uzpelniona o te znane nam wizualizacje.Byloby tego przynajmniej 10 znaczacych pozycji, kolo Huty Baildon, kolo Ronda i kwartal "kulturalny"od Spodka do Dudy Gracza.
Dopiero co pisalem, ze z nasza DTS mamy szanse miec drugi po Warszawie pejzaz wielkomiejski w Polsce.

To nie bylaby droga rzecz wykonac starannie taka animacje w ramach staran o ESK 2016.



bidzis004 - Wto Maj 11, 2010 11:53 pm

Ostatnio codziennie w drodze do pracy przejeżdżam pod rondem w Katowicach. Rano i wieczorem. Długo do Kato jeździłem tramwajem i muszę przyznać, że z DTŚ-ki stolica naszego województwa wygląda znacznie lepiej. Nie widać tak bardzo chaszczy przy SCC i Chorzowskiej 50. Za to rzucają się w oczy biurowce, wyremontowana superjednostka, DOKP i Gwiazdy. Wygląda to bardzo nowocześnie. Często nie mogę się nadziwić, że to te same Katowice, które oglądałem z okien tramwaju. Z DTŚ-ki miasto wygląda szczególnie dobrze na wieczór, gdy widać jeszcze mniej mankamentów. Z tej perspektywy można by kręcić filmy o polskim Chicago .

Wiem, że Katowice mają masę roboty do zrobienia, ale ten widok napawa mnie optymizmem. Czuję że będzie dobrze. Na Kato przyjdzie jeszcze czas .


Choc mamy wiele zawodu z obiecanymi inwestycjami, ktorych wizualki juz zamieszczano, to jednak ogladalbym bez konca taki filmik animacje video z przejazdzki po DTS w Katowicach na ktorym istniejaca juz zabudowa byla uzpelniona o te znane nam wizualizacje.
Dopiero co pisalem, ze z nasza DTS mamy szanse miec drugi po Warszawie pejzaz wielkomiejski w Polsce.



SPUTNIK - Śro Maj 12, 2010 6:13 pm


Dyscyplinarka dla architekta za gimnazjum!
Marcin Bielesz
2008-11-13, ostatnia aktualizacja 2008-11-13 00:00

Oryginalna elewacja przedwojennego gmachu gimnazjum przy ul. Kunickiego ocaleje, a architekt, który projektował ocieplenie budynku wiążące się z jej zniszczeniem został ukarany przez Izbę Architektów.

Na rozprawie przed sądem dyscyplinarnym Lubelskiej Okręgowej Izby Architektów oskarżony autor projektu ocieplenia nie stawił się. Władysław Sadurski, lubelski okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej Izby Architektów, zarzucił mu, że jego projekt naruszył najbardziej charakterystyczne elementy elewacji, stanowiące o modernistycznych wartościach budynku. - Został uznany winnym - mówi Władysław Sadurski.

Modernistyczną elewację gimnazjum zaprojektował wybitny lubelski architekt Tadeusz Witkowski, ale autor projektu ocieplenia nie wystąpił o zgodę na ingerencję w dzieło chronione prawem autorskim. Sąd dyscyplinarny potraktował go za to surowo.

- Orzeczono zawieszenie w prawach członka Izby Architektów na rok. To równoznaczne z niemożliwością wykonywania zawodu - mówi Sadurski. Dodatkowa kara to nagana i obciążenie kosztami postępowania w wysokości trzech tysięcy złotych.

Według Sadurskiego do tej pory inwestor, czyli urząd miasta nie interesował się postępowaniem dyscyplinarnym przeciw autorowi projektu ocieplenia modernistycznego budynku. Tadeusz Dziuba, dyrektor wydziału remontu budynków urzędu miasta o orzeczeniu sądu dyscyplinarnego Izby Architektów dowiedział się od "Gazety", ale poinformował, że mimo termomodernizacji wygląd elewacji gimnazjum nie zmieni się.

- Architekt wniósł korektę do projektu. Charakterystyczne płytki zostaną na swoim miejscu - zapewnia Dziuba.

To dzięki mieszkańcom dzielnicy Dziesiąta cenna elewacja gimnazjum ocalała, bo powiadomili urząd miasta, że ocieplanie budynku grozi zniszczeniem ceramicznych płytek na ścianie frontowej.

Urzędnicy ratusza upierali się, że płytki nie były częścią oryginalnego projektu Tadeusza Witkowskiego. Twierdzili, że gdy w 1934 roku szkołę oddawano do użytku płytek nie było. Pojawić się miały dopiero w latach sześćdziesiątych.

Jednak Halina Danczowska, która przygotowuje książkę o Witkowskim znalazła w Archiwum Państwowym w Lublinie dowody, że płytki były jednak zamysłem Witkowskiego.

Gmach Gimnazjum nr 1 przy ul. Kunickiego z modernistyczną elewacją znalazł się na liście cennej architektury XX wieku, która wymaga ochrony. Nad listą pracuje specjalna komisja, której przewodniczy Jadwiga Jamiołkowska, lubelski architekt. Prezydent Adam Wasilewski powołał komisję ponad półtora roku temu z inicjatywy "Gazety" po tym, gdy unikatowy zespół pawilonów na os. Słowackiego zaprojektowany przez Oskara Hansena został oszpecony nadbudówką na jednym z obiektów.

Za Hansena było tylko upomnienie

Sąd dyscyplinarny lubelskiej Izby Architektów był znacznie łagodniejszy dla architekta, który projektował nadbudówkę szpecącą zespół unikatowych pawilonów autorstwa Oskara i Zofii Hansenów. Ukarał go jedynie upomnieniem uzasadniając, że kara celowo jest łagodna, by jego przypadek podziałał ostrzegawczo na innych architektów. Oskarżony architekt tłumaczył się przed sądem, że próbował bezskutecznie skontaktować się ze spadkobiercami praw autorskich Hansenów.

Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin

http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,5923261.html



Safin - Śro Maj 12, 2010 7:05 pm
Czy Śląski oddział SARPu również nakłada kary dyscyplinarne? Za zbrodnię popełnioną na rogu Jana i Dworcowej by się należała.



rasgar - Czw Maj 13, 2010 6:15 am
Tak jak i za śliczny żółtawy kolorek Kolonii ZUS, ocieplenie (wciąż niedokończone od frontu) kamienicy na Reymonta....



Jastrząb - Sob Maj 15, 2010 10:09 am

Ostatnio codziennie w drodze do pracy przejeżdżam pod rondem w Katowicach. Rano i wieczorem. Długo do Kato jeździłem tramwajem i muszę przyznać, że z DTŚ-ki stolica naszego województwa wygląda znacznie lepiej. Nie widać tak bardzo chaszczy przy SCC i Chorzowskiej 50. Za to rzucają się w oczy biurowce, wyremontowana superjednostka, DOKP i Gwiazdy. Wygląda to bardzo nowocześnie. Często nie mogę się nadziwić, że to te same Katowice, które oglądałem z okien tramwaju. Z DTŚ-ki miasto wygląda szczególnie dobrze na wieczór, gdy widać jeszcze mniej mankamentów. Z tej perspektywy można by kręcić filmy o polskim Chicago .

Wiem, że Katowice mają masę roboty do zrobienia, ale ten widok napawa mnie optymizmem. Czuję że będzie dobrze. Na Kato przyjdzie jeszcze czas .


Jest to kwestia percepcji kierowcy, pasażera komunikacji miejskiej i pieszego. Tak to jest, że z samochodu, gdy "pędzimy" a szczególnie gdy kierujemy, nie widać wszsytkich detali. Widzimy tylko ogólny zarys. Detal może być syfem z malarią, ale go nie dostrzeżemy. Natomiast gdy poruszamy się powoli, szczególnie gdy spacerujemy, dostrzegamy wszystkie szczegóły. Dlatego tak ważna dla pieszego jest mała architektura i zagospodarowanie przestrzeni. Dlatego też miasta typowo samochodowe, są tak nieprzyjazne pieszemu (przecież z perspektywy samochodu wygląda ok, to czego Ci piesi chcą?).



qlomyoth - Pią Maj 28, 2010 6:32 am
Uwaga, uwaga - będzie bolało.

http://chorzow.naszemiasto.pl/artykul/4 ... ,id,t.html



Ulica Wolności tonie w reklamach

Przejście ulicą Wolności może stanowić nie lada wyzwanie. Ulica co prawda w swojej głównej części jest deptakiem, jednak pieszy musi się na niej zmieścić z tramwajami i samochodami. Przypomnijmy, że na Wolności prawo wjazdu mają mieszkańcy tej ulicy i kierowca aut dostawczych. W sezonie obrzeża ulicy zajmują ogródki kawiarniane.



Na tramwaje i ogródki nikt nie narzeka. Jednak na samochody krzywo patrzy wielu chorzowian. A czy przeszkadzają nam reklamy, które handlowcy bardzo chętnie wystawiają zwłaszcza u wylotu bram? Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków przyznaje, że nie wie, czy wolno ustawiać reklamy na Wolności.

- Ale one absolutnie nie pasują do tego miejsca, ani graficznie, ani ze względu na użyte materiały - mówi konserwator.

Aby postawić taką reklamę, trzeba wystąpić o pozwolenie do Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów.

- My nie wydajemy zezwoleń ze względu na zagrożenie dla pieszych. Na Wolności jest niewiele miejsca dla pieszych - mówi Piotr Wojtala, dyrektor MZUiM. - Ale trzeba też zrozumieć, że przedsiębiorcy chcą poinformować o tym, że mają firmę w bramie.



onto - Pią Maj 28, 2010 7:27 am

Ale trzeba też zrozumieć, że przedsiębiorcy chcą poinformować o tym, że mają firmę w bramie.

Ile razy muszą informować ?? Wystarczy ze kasetony szpecą elewacje kamienic i wygląd ulicy !!





d-8 - Pią Maj 28, 2010 10:23 am
trzeba zrozumiec, ze przedsiebiorcy nie sa w stanie zrozumiec, ze to wszystko razem do kupy jest kompletnie nieczytelne.

o kwestii zerowej estetyki nawet nie ma co sie rozwodzic.



salutuj - Pią Maj 28, 2010 1:36 pm
na zachodzie loga są przytwierdzone płasko do ściany budynku.
Jak jest dużo firm to w kolumnie jedno nad drugim.

Osoba która chce kupić i tak wie gdzie ma szukać, osoba która nie wie nie wejdzie jak zobaczy reklamę.

Ludzie widzą reklamy jak stoją/siedzą i się nudzą, a nie jak idą i zmierzają.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 4 z 5 • Wyszukiwarka znalazła 792 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •