ďťż
 
[Śląskie] Zabytki techniki



Kris - Pon Mar 15, 2010 9:14 am

Los dworca w Chebziu przypięcztowuje klęskę idei Szlaku Zabytków Techniki. Jak zwykle wszystko postawiono na głowie. Nie zabezpieczono środków finansowych na rewitalizację obiektów i ich utrzymanie, decydując się na tworzenie produktu z tego co jest. No i najpierw zdechły wycieczki po zabytkach, a teraz zdychają same zabytki.

Muzeum może zniknąć ze Szlaku Zabytków Techniki

W Częstochowie będą bronić kolejowego muzeum przed koleją


Henryk Dąbrowski nie wyobraża sobie likwidacji muzeum na Stradomiu (© Fot. Waldemar Deska)

Janusz Strzelczyk

2010-03-15 08:15:03, aktualizacja: 2010-03-15 08:15:03

Choćbyśmy mieli bronić muzeum swoimi ciałami, to nie pozwolimy ruszyć stąd eksponatów - z determinacją zapewnia Henryk Dąbrowski, jeden z założycieli Muzeum Kolejnictwa na dworcu Częstochowa Stradom.
- Jak przyjadą w poniedziałek nas wyrzucać, to będziemy się bronić - zapewniał jeszcze wczoraj.
Dzisiaj mija termin, jaki muzeum, prowadzone przez pasjonatów-społeczników z Towarzystwa Przyjaciół Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, dostało od Zakładu Nieruchomości PKP w Katowicach na wyniesienie eksponatów. Muzeum funkcjonowało od 2001 roku, jest jedną z atrakcji Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego. Ale od finansowania placówki wszyscy umywają ręce. Przede wszystkim - sama kolej.

Dyrektor Jolanta Michalska, zastępca dyrektora Zakładu Nieruchomości PKP SA w Katowicach, przyznaje, że aby muzeum mogło działać, PKP musi spisać z Towarzystwem umowę najmu. - Jako spółce prawa handlowego nie wolno nam wynajmować pomieszczeń na dworcach za darmo - dodaje Michalska.

Oficjalnym powodem decyzji o opuszczeniu kolejowych pomieszczeń, wydanej przez kolejarzy przeciwko kolejarzom, są zastrzeżenia nadzoru budowlanego do sposobu użytkowania pomieszczeń. - Wcześniej był tam bar dworcowy - mówi Jolanta Michalska. - Muzeum musi się stamtąd wyprowadzić na jakiś czas, żeby można było przygotować nową dokumentację. Później mogłoby wrócić. Na czas zmian proponujemy zmagazynowanie eksponatów w innych pomieszczeniach dworca Stradom, ale bez możliwości ekspozycji.

Michalska nie potrafi powiedzieć, jak długo trwałoby przygotowanie dokumentacj i kto miałby za to zapłacić co najmniej 20 tysięcy złotych.

- Jak wyjdziemy, to już tam nie wrócimy - przekonany jest Ferdynand Kątny z TPKWW. - Przecież oni chcą, żebyśmy im płacili czynsz, a my nie mamy żadnych pieniędzy. Pracujemy społecznie, nie sprzedajemy biletów. Kiedy w marcu 2001 roku otwierano muzeum, nikt nie wymagał od Towarzystwa żadnych umów, ani nie miał zastrzeżeń, że był tam wcześniej bar. Wtedy oficjele z najwyższego szczebla PKP poklepywali kolegów kolejarzy, gratulując, że ratują dziewiętnastowieczne pamiątki. Kolejowi społecznicy otwierali muzeum i pełnili w nim dyżury w weekendy, wtorki, czwartki. - Zawsze byli chętni do obejrzenia eksponatów - podkreśla Kątny. - Przyjeżdżały szkolne wycieczki.

Muzeum pod koniec ub.r. zostało wpisane przez urząd marszałkowski do Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego. Taki splendor nie przekłada się jednak na twarde złotówki. - Nie możemy płacić czynszu za pomieszczenia muzeum na dworcu, ani nigdzie indziej, bo to byłoby niezgodne z prawem - twierdzi Tomasz Stemplewski z Urzędu Marszałkowskiego.

Ale urząd ma jednak problem z tym muzeum. Na czerwiec przygotowuje wielką akcję promocyjną Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego, za 2,2 miliona złotych. W akcję wpisano trzy częstochowskie muzea techniki - poza muzeum kolejnictwa, także muzea zapałek i kopalni rud. Dwa ostatnie utrzymanie mają zapewnione. Zapałczane jest na garnuszku czynnej fabryki zapałek, a muzeum kopalni rud należy do miasta.

Skoro PKP nie chce dbać o swoje pamiątki, dyrektor Śląskiej Organizacji Turystycznej Agnieszka Sikorska widziałaby ratunek dla kolejowych eksponatów w samorządzie.

Częstochowski samorząd nie jest jednak zainteresowany finansowaniem Muzeum Kolejnictwa na Stradomiu. - Na ten rok budżet jest już zamknięty - twierdzi Ireneusz Kozera, naczelnik Wydziału Kultury w częstochowskim Urzędzie Miasta.

- My też nie mamy możliwości finansowych wspierania tej placówki - mówi Sikorska. - Przygotowujemy nowy folder Szlaku Zabytków Techniki i teraz nie wiemy, czy umieszczać w nim Muzeum Kolejnictwa na Stradomiu, czy nie.

W Herbach działa bliźniacza placówka muzealna w stosunku do tej na Stradomiu. Ale za muzeum w Herbach płaci Zakład Linii Kolejowych PLK w Tarnowskich Górach. Do kasy Zakładu Nieruchomości w Katowicach wpływa miesięcznie 108 zł.

http://www.dziennikzachodni.pl/czestoch ... ,id,t.html




Kris - Pią Kwi 09, 2010 7:19 am
Szykuje się święto Szlaku Zabytków Techniki woj. śląskiego


Znajduje się na nim także szyb Maciej w Zabrzu z dwubębnową maszyną wyciągową (© Fot. ARC)


Na szlaku jest Muzeum Energetyki w Łaziskach Górnych (Fot. Marzena Bugała)

Dziennik Zachodni Michał Wroński

2010-04-09 09:00:14, aktualizacja: 2010-04-09 09:00:14

Zabrze, Łaziska Górne i Częstochowa - w tych miejscowościach najbardziej okazale będą przebiegać inauguracyjne obchody święta Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego.
Na przygotowanie odpowiednio hucznej oprawy tych imprez zarządcy wytypowanych obiektów dostaną ponad 103 tysiące złotych z budżetu marszałka województwa.

- Mogą też liczyć na bezpośrednią pomoc w promocji tych wydarzeń w mediach i w komunikacji miejskiej - mówi Tomasz Stemplewski, dyrektor Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.
103 000 złotych wyda Urząd Marszałkowski na święto Szlaku Zabytków Techniki
Do udziału w konkursie mogli zgłosić się zarządcy wszystkich 32 obiektów, znajdujących się trasie szlaku. Formuła święta zakłada zresztą, iż 12 czerwca okolicznościowe imprezy odbędą się w każdym z tym miejsc. Wczoraj urzędnicy przedstawili listę szczęśliwców. Najwięcej, bo przeszło 43 tysięcy złotych trafi do Częstochowy. Niewiele mniej - 42 tysiące złotych - zdobyło zabrzańskie stowarzyszenia Kopalnia Sztuki.

- Co za to zrobimy? Na placu Pstrowskiego odbędzie się festiwal orkiestr dętych i festiwal folklorystyczny, zaś w szybie Maciej, skansenie Królowa Luiza i kopalni Guido przeprowadzony zostanie międzynarodowy festiwal rysowania - wylicza Anna Bereś, wiceprezes stowarzyszenia.

Urzędnicy marszałka chcą jednak zachęcać do zwiedzania przemysłowych zabytków regionu nie tylko mieszkańców naszego województwa. Jeszcze w tym miesiącu rozpocznie się ogólnopolska kampania reklamowa, zaś w ostatni weekend czerwca atrakcje naszego regionu mają być promowane w niemieckim Dusseldorfie. Brzmi nieźle, ale plany były znacznie ambitniejsze. Śląskie miało się chwalić w Essen, któremu w tym roku przysługuje miano Europejskiej Stolicy Kultury. Fakt, iż północna Westfalia ze względu na swą przemysłową przeszłość ma wiele wspólnego z Górnym Śląskiem, miał pomóc w skutecznym dotarciu z promocją śląskich familoków do mieszkańców tego niemieckiego landu. Czy założenie było słuszne, nie dane będzie sprawdzić, a przynajmniej nie w tym roku. Powód? Oszczędności.

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/24 ... ,id,t.html



Kris - Pią Maj 07, 2010 7:40 am
Rewolucja na Szlaku Zabytków Techniki

W ostatnim kwartale tego roku Szlak Zabytków Techniki czeka prawdziwa rewolucja. Znajdujące się na nim obiekty zostaną podzielone na - gwiazdy techniki i niecodzienne wrażenia.
Ponadto, do ponad 30 budowli przemysłowych już włączonych do szlaku dołączą kolejne. W kolejce czeka 25 kandydatów.


Porcelany Śląskiej nie można zwiedzać, więc z listy spadnie (Fot. Marzena Bugała )

Na razie szlak zwiedzają przede wszystkim grupy dzieci i młodzieży

- 12 czerwca tego roku odbędzie się pierwsze w historii święto szlaku - Industriada, które będzie najważniejszym elementem kampanii promującej Szlak Zabytków Techniki w województwie śląskim. Do udziału w niej zastały zaproszone obiekty, które dzisiaj nie znajdują się na szlaku - informuje Adam Hajduga, zastępca dyrektora Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego i dodaje, że jedna z najciekawszych imprez w ramach Industriady odbędzie się w bytomskiej Elektrociepłowni Szombierki, która nie znalazła się dotąd na szlaku. Na organizację imprezy Elektrociepłownia dostała z budżetu województwa niemal 40 tys. zł dofinansowania.

- Stale aspirujemy do wpisania na Szlak i aktywnie do tego dążymy, organizując różnego rodzaju imprezy, jak na przykład planowaną na przyszły weekend Elektronoc, podczas której będzie można zwiedzić Elektrociepłownię z przewodnikiem - mówi Ewa Petrymusz z Elektrociepłowni Szombierki.

Zdaniem Hajdugi, bytomska Elektrociepłownia jest jednym z najbardziej liczących się kandydatów do włączenia do Szlaku Zabytków Techniki. - Obok niej postawiłbym takie obiekty jak Muzeum Miejskie Sztygarka w Dąbrowie Górniczej i Huta Szkła w Zawierciu - wylicza Adam Hajduga, zastrzegając, że wszelkie decyzje zapadną najwcześniej we wrześniu. Nie jest przesądzone, że obiekty, które pojawią się w tym roku na Szlaku Zabytków Techniki, zostaną sklasyfikowane jako niecodzienne wrażenia, podczas gdy miejsca, które już na nim funkcjonują, zostaną nazwane mianem gwiazd techniki.

-
Celem kategoryzacji nie jest oddzielenie obiektów już działających w ramach szlaku od tych, które do niego dołączą w ostatnim kwartale tego roku, a wyróżnienie obiektów, które generują ruch turystyczny na szlaku od tych, które cieszą się znacznie mniejszym powodzeniem wśród zwiedzających. Tym samym, turyści odwiedzający najbardziej atrakcyjne miejsca, będą kierowani do innych, ale mniej popularnych - wyjaśnia Hajduga.

To nie koniec zmian, które w tym roku czekają Szlak Zabytków Techniki w tym roku. Najprawdopodobniej zostanie z niego wykluczona fabryka porcelany Porcelana Śląska, ponieważ po tym, jak fabryka zmieniła właściciela, zwiedzanie obiektu stało się niemożliwe.

Szlak Zabytków Techniki to tematyczny, samochodowy szlak turystyczny o zasięgu regionalnym, obejmujący obiekty związane z dziedzictwem przemysłowym województwa śląskiego. Obecnie tworzy go ponad 30 obiektów związanych z tradycją górniczą i hutniczą, energetyką, kolejnictwem, łącznością, produkcją wody oraz przemysłem spożywczym. Docelowo ma on się stać najbardziej interesującą trasą turystyki industrialnej w kraju.

Czy turyści chcą zwiedzać obiekty przemysłowe?
- Wśród grup zorganizowanych zwiedzających obiekty na Szlaku Zabytków Techniki przeważają te złożone z dzieci i młodzieży- przyznaje Piotr Harwig, właściciel jednego ze śląskich biur podróży. - Indywidualni turyści także chętnie odwiedzają miejsca związane z naszym dziedzictwem przemysłowym, ale raczej w towarzystwie zaproszonych gości. W górach pewnie wzięliby ich na wycieczkę, nad morzem na plażę, a na Śląsku zjeżdżają z nimi pod ziemię - dodaje.

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/25 ... ,id,t.html



Kris - Pon Maj 10, 2010 9:10 pm
FILM, KTÓRY ZACHĘCI DO ODWIEDZIN ŚLĄSKA
Anna Ujma, 2010-05-09 19:33

Zabytkowa Stacja Uzdatniania Wody "Zawada" w Karchowicach, jeden z przystanków na Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego jako pierwszy doczeka się swojej fabularnej odsłony. Reżyser Ewa Stępniewicz na Śląsku znana jako autorka reportaży i filmów dokumentalnych o naszym regionie, wybrała scenerię stacji do realizacji swojego krótkometrażowego filmu. U boku Zbigniewa Stryja znanego aktora filmowego i teatralnego zagra m.in. Aleksander Marek.

Na planie zdjęciowym debiutantów jest znacznie więcej. I tak na przykład swoje pierwsze kroki jako aktor stawia Aleksander Marek. Poważne kroki głównego bohatera. - Jest to młody chłopak, trochę zbuntowany, ale mający szacunek do swojego wuja. Dzięki rożnym przygodom, przechodzi metamorfozę i staje się innym człowiekiem. A sam film ma zmienić przede wszystkim stosunek młodych ludzi do historii regionu. Ma też zachęcić do odkrywania miejsc, które kiedyś tętniły życiem. - Uznałam, że narracja fabularna będzie czymś ciekawszym, aby tę historię przekazać szczególnie młodemu pokoleniu, trzeba do niego mówić jego językiem - tłumaczy Ewa Stępniewicz, reżyser, autorka scenariusza.

Reżyser Ewa Stępniewicz liczy na to, że jeszcze w tym roku także inne obiekty ze Szlaku Zabytków Techniki doczekają się swoich fabularnych odsłon. Jesienią planowane są zdjęcia do filmu o zabytkowej kopalni "Guido" w Zabrzu. Specjaliści ds. Public Relations wierzą, ze to przedsięwzięcie może ożywić turystykę przemysłową na Śląsku. - Jeżeli w skali międzynarodowej , choćby europejskiej będzie wyświetlany ten obraz - myślę, że wielu osobom pokaże to kierunek turystyczny do naszego regionu i przyjadą do nas chętnie - uważa Marcin Tutaj, specjalista ds. Public Relations. Tak chętnie jak przyjeżdżają tu ludzie kina i teatru, bo szlak Zabytków Techniki, który jest flagowym produktem śląskiej turystyki uwiódł już niejednego z nich. - Jest to gdzieś moja pasja, te poprzemysłowe skarby naszej kultury Śląska. W moich realizacjach teatralnych do takich wnętrz, klimatów się odwołuje. Realizuję teatralne pomysły - opowiada Zbigniew Stryj, aktor filmowy i teatralny.

Nie mniej radości z fabularnych odsłon poprzemysłowych pereł architektury mają ich zarządcy. Spełniły się m.in nieśmiałe marzenia Aleksandra Trzęsickiego, który od lat przekonywał, że to odpowiednia sceneria do kręcenia filmu. Nie spodziewał się jednak,że zagra w nim osobiście. - Gram brygadzistę i muszę powiedzieć jest to dla mnie ciekawe zjawisko, bo patrzę na szefa z drugiej strony. Dla wielu osób poznawanie produkcji filmowej jest prawdziwym odkryciem. - Rzeczywiście czuję to na planie, że są bardzo zaangażowane, że dla nich Śląsk to też sposób na wyrażanie siebie - stwierdza Ewa Stępniewicz. Wyrażenie siebie w debiucie reżyserskim, aktorskim i przede wszystkim nowego miejsca.
http://www.tvs.pl/informacje/24384/




Marek Stańczyk - Wto Maj 11, 2010 7:20 am
Filmy przyciągają - a tym bardziej jak będa pokazywane w TV. Wiem to choćby z doświadczeń własnego kanału YT, na którym ukazuję od lat nie tylko Zabytki Szlaku Techniki - ale i inne, mało dostępne miejsca..



Kris - Sob Maj 15, 2010 11:04 am
Maszyna parowa z Huty Baildon uratowana


Uda się ocalić liczącą 106 lat maszynę parową (© Fot. Mikołaj Suchan)

Dziennik Zachodni Justyna Przybytek

2010-05-15 08:00:15, aktualizacja: 2010-05-15 08:32:05

Bardzo cenna maszyna parowa trafi do Muzeum Śląskiego i będzie eksponowana w jego nowej siedzibie na terenie po kopalni Katowice.
Na jej demontaż, przewiezienie i poskładanie pieniądze wykłada wojewódzki konserwator zabytków - to koszt 159 tys. zł.

- Rozbiórka ruszy w czerwcu. W lipcu maszyna powinna być na terenie po kopalni - wyjaśnia Marek Spyra, prezes zarządu BGH Polska. Firma jest właścicielem gruntu, na którym maszyna się znajduje. Stoi pod gołym niebem i… zawadza. Dopiero, kiedy stąd zniknie, teren będzie można wykorzystać.
Z perspektywy przejęcia maszyny zadowolony jest Leszek Jodliński, dyrektor Muzeum Śląskiego. - Gdy już do nas dotrze, przejmujemy za nią odpowiedzialność. Nie możemy jeszcze powiedzieć, czy zostanie złożona, czy będziemy ja przechowywać w częściach do 2012 r., kiedy powstanie nowa siedziba muzeum - mówi.

Cieszą się też związkowcy z Solidarności Baildonu, którzy zabiegali o jej zachowanie, choć ich radość jest połowiczna.

- W 2003 r., dwa lata po upadku huty, kiedy radni Katowic uchwalali zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, na obszarze dawnego zakładu było 13 obiektów, w których zamontowano cenne zabytki techniczne objęte
lokalną ochroną konserwatorską - opowiada Andrzej Karol, przewodniczący związku i pokazuje uchwałę, w której owe cenne pamiątki wyliczono. W 2006 r. przy okazji kolejnej zmiany planu, okazało się, że zabytkowe urządzenia zostały dwa! Mimo to nie podjęto żadnych działań.

Co się stało z piłą kabłąkową wyprodukowaną w Maklenburgu w 1910 r., szlifierką do wałków z 1915 r., dwoma młotami parowymi z 1914 i 1917 r. czy prasą parową do kucia swobodnego z 1917 r. i innymi? Wiadomo, że po ogłoszeniu upadłości Baildonu działki rozparcelowano, kupowały je firmy i życzyły sobie, aby nabywany teren był "czysty".

Dewastacje i kradzieże zabytkowych maszyn i ich elementów związkowcy zgłosili w lipcu 2006 r. do katowickiej prokuratury, która w styczniu 2007 r. sprawę umorzyła. A upływ czasu i zainteresowanie złodziei coraz bardziej szkodziło skarbom z Baildonu, maszynie parowej też. Na chodzie była jeszcze w 2001 r. (tego roku ogłoszono upadłość Baildonu). Dziś ponowne jej uruchomienie może być niemożliwe. - W takim wypadku wyeksponujemy ją, a obok ustawimy ekran, na którym będzie wyświetlane jak pracowała dawniej - zapowiada Jodliński.

Związkowcy bezskutecznie próbowali zainteresować sprawą kolejnych konserwatorów zabytków. - W końcu we współpracy z obecną wojewódzką konserwator udało nam się ocalić choć tę maszynę - twierdzi Karol.

Nie obyło się jednak bez wpadek. Do ubiegłego roku na gruncie BGH były dwie zabytkowe maszyny, parowa i z silnikiem elektrycznym z lat 30. ub. wieku. BGH zdecydowało się je sprzedać Ryszardowi Kandziorze reprezentującemu spółkę Centrum Badawczo
Innowacyjno-Wdrożeniowe z Warszawy. Maszyna elektryczna miała być eksponowana w Sosnowcu. Słuch jednak po nim zaginął i po maszynie też. Maszyna parowa z Baildonu to jedna z nielicznych, które ocalały na Śląsku. Dobrze zachowana jest podobna w kopalni Guido w Zabrzu, kilka znajduje się w dawnej hucie cynku w Szopienicach.

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/25 ... ,id,t.html



absinth - Sob Maj 15, 2010 11:45 am
Bardzo pozytywne info

a co do tego


Do ubiegłego roku na gruncie BGH były dwie zabytkowe maszyny, parowa i z silnikiem elektrycznym z lat 30. ub. wieku. BGH zdecydowało się je sprzedać Ryszardowi Kandziorze reprezentującemu spółkę Centrum Badawczo
Innowacyjno-Wdrożeniowe z Warszawy. Maszyna elektryczna miała być eksponowana w Sosnowcu. Słuch jednak po nim zaginął i po maszynie też.


no comment



Wit - Śro Maj 26, 2010 9:26 pm
Film przygodowy wypromuje śląskie zabytki techniki
Magdalena Warchala 2010-05-26, ostatnia aktualizacja 2010-05-26 18:47:30.0



W zabytkowej stacji uzdatniania wody Zawada w Karchowicach właśnie zakończyły się zdjęcia do pierwszego z serii filmów fabularnych rozgrywających się w obiektach śląskiego Szlaku Zabytków Techniki. Premiera odbędzie się podczas czerwcowej Industriady

Na pomysł, by Szlak Zabytków Techniki uczynić tłem przygodowych opowieści, wpadli Ewa i Hubert Stępniewiczowie. Ona, studentka łódzkiej szkoły filmowej i dziennikarka TVP Katowice, napisała scenariusze kilku historii rozgrywających się w obiektach przemysłowych. On, prezes firmy producenckiej VIS Media, postanowił pomóc żonie w realizacji projektu. Małżeństwo zapałem zaraziło urząd marszałkowski, który objął przedsięwzięcie patronatem.

Akcję pierwszego, 25-minutowego odcinka cyklu o roboczym tytule "W poszukiwaniu wody" katowiccy filmowcy umiejscowili w XIX-wiecznym budynku stacji Zawada. Główny bohater odwiedza jej kierownika, a swojego wuja, który próbuje zainteresować bratanka historią zakładu. Nastolatka nudzą jednak opowiadane przez niego anegdoty. Zmienia zdanie, gdy przez przypadek cofa się do XIX wieku, kiedy w śląskich studniach brakowało pitnej wody, zaś ta z rzek i stawów nie zawsze była czysta, więc w regionie zaczęła szerzyć się cholera. Dopiero inżynier Bernhard Salbach, pomysłodawca budowy sieci wodociągów, zażegnał widmo pragnienia i zarazy. - Przemysłowa historia Śląska jest niesamowita, ale opowiadając ją w formie dokumentalnej byłoby trudno zafascynować młodzież, wychowaną na internecie, teledyskach i filmach fantastycznych. Postanowiłam więc ożywić postacie historyczne i legendarne - wyjaśnia Ewa, scenarzystka i reżyserka.

We wszystkich filmach zagra Zbigniew Stryj, zastępca dyrektora artystycznego Teatru Nowego w Zabrzu, znany też z roli w serialu „Na Wspólnej”. - To śląskofil, a mnie zależało, by w obsadzie byli właśnie tacy ludzie - mówi Ewa.

W pierwszym odcinku Stryj wcielił się w dwie role: kierownika stacji i inżyniera Salbacha. Jego bratanka zagrał Aleksander Meryk, licealista z Pyskowic i aktor miejscowego teatru amatorskiego. Reżyserka specjalnie szukała chłopaka z okolic Karchowic, dla którego zabytek byłby obiektem znanym i swojskim. Drugoplanową rolę brygadzisty dostał prawdziwy kierownik stacji, Aleksander Trzęsicki. - Gdy przekonałam się, że to pasjonat, który historię Zawady ma w małym palcu, wiedziałam, że muszę przekonać go do gry - mówi Ewa.

Trzęsicki nie kazał się długo namawiać, bo - jak wyjaśnia - od dawna uważał, że stacja zasługuje, by nakręcić o niej film. - A że przy okazji sam w nim wystąpiłem? Miałem tremę, ale cieszę się, że mogę pomóc w promocji naszego zabytku - mówi Trzęsicki.

Premierę "W poszukiwaniu wody", którego produkcję wspomogły: Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów, pyskowicki magistrat i starostwo tarnogórskie, zaplanowano w Zawadzie na 12 czerwca, podczas Industriady, czyli święta Szlaku Zabytków Techniki. Później film będzie można zobaczyć na antenie TVP Katowice.

Stępniewiczowie przymierzają się już do kolejnych odcinków cyklu. Najbliższy, poświęcony początkom górnictwa węglowego i legendzie o Skarbniku, nagrywany będzie w zabrzańskiej kopalni Guido, a bohaterem trzeciego stanie się szalony średniowieczny alchemik, buszujący w tarnogórskiej kopalni srebra.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... hniki.html



Kris - Pią Maj 28, 2010 4:51 pm
Unikat z Huty Baildon nie na żyletki, tylko do muzeum
Iwona Sobczyk
2010-05-27, ostatnia aktualizacja 2010-05-27 00:18


Zabytkowa maszyna parowa z 1904 roku z byłej Huty Baildon trafi do Muzeum Śląskiego
Fot. Marta Błażejowska / Agencja

W chwili ogłoszenia upadłości na terenie Huty Baildon było wiele cennych zabytkowych budynków i maszyn. Do dzisiaj zachowało się zaledwie kilka. Ponadstuletnia maszyna parowa, unikat na skalę kraju, zostanie niebawem przekazana Muzeum Śląskiemu. W końcu będzie bezpieczna.


Zabytkowa maszyna parowa z 1904 roku z byłej Huty Baildon trafi do Muzeum Śląskiego
Fot. Marta Błażejowska / Agencja

Zabytkowa maszyna parowa z 1904 roku z byłej Huty Baildon trafi do Muzeum Śląskiego
Fot. Marta Błażejowska / Agencja

Zabytkowa maszyna parowa z 1904 roku z byłej Huty Baildon trafi do Muzeum Śląskiego
Fot. Marta Błażejowska / Agencja


Maszyna parowa to prawdziwa perełka. Wyprodukowana w 1904 roku w SaarbrĂźcken działała jako napęd walcarki przez sto lat bez poważnej usterki. W dobrej kondycji doczekała końca prawie 180-letniej Huty Baildon. - To jedyna zachowana maszyna parowa związana z hutnictwem żelaza na Śląsku, a może i w Polsce - mówi Adam Szewczyk z Biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

Andrzej Karol, przewodniczący "Solidarności" Huty Baildon, choć sam nigdy przy niej nie pracował, pamięta jeszcze, jak działała. Pracownicy innych wydziałów przychodzili czasem do walcowni popatrzeć na zabytkowe cudo. - Cała się świeciła, mieniła się odcieniami. Pracownicy o nią dbali, pucowali dokładnie każdą jej część po dniówce. Chodziła jak złoto - wzdycha Karol.

Maszyna parowa nie lśni dziś jak dawniej. Nie ma już ani hali, w której stała, ani walcarki, którą napędzała. Wielkie koło pokrywa rdza, z pasa transmisyjnego zwisają strzępy, drobniejsze elementy rozkradli złomiarze.

Dziewięć lat temu, w chwili ogłoszenia upadłości Huty Baildon, takich zabytków było tu wiele. Pochyliła się nad nimi nawet katowicka rada miejska. W 2003 roku rajcy wyznaczyli kilka hutniczych budynków, których nie wolno przebudowywać bez zgody miejskich służb konserwatorskich i kilkanaście urządzeń, które "należy zabezpieczyć przed dewastacją i złomowaniem oraz zapewnić warunki do ich ekspozycji". Nic to nie dało. Maszyny, pamiętające złotą erę śląskiego przemysłu, rozkradziono. Jednym z niewielu obiektów, które ocalały, jest właśnie maszyna parowa.

Już cztery lata temu członkowie baildonowskiej "Solidarności" próbowali zainteresować urzędników znikającymi zabytkami. Pisali do wojewódzkiego konserwatora zabytków, zgłosili nawet sprawę prokuraturze. Bez rezultatu.

Dlaczego właściwie "Solidarność" zajęła się zabytkami? - Bo nikt inny nie chciał. Poza tym, kiedy tylko na terenie huty rozpoczęły się rozbiórki, zaczęli do nas dzwonić dawni pracownicy. Mówili, że serce im się kraje. Apelowali, żebyśmy coś robili, żeby to wszystko nie znikło - mówi Karol.

Związkowcy wydeptali ścieżki do gabinetów zarządu polskiego oddziału niemieckiej firmy BGH, na której terenie stoi maszyna parowa. Firma już wcześniej udowodniła, że tradycja zakładu nie jest jej obojętna. Z dość dużą uwagą wyremontowała dawną halę obróbki ciężkiej. Rok temu maszynę parową udało się wpisać do rejestru zabytków. BGH zgodziła się przekazać ją bezpłatnie Muzeum Śląskiemu. - Ta maszyna to dla nas problem. Stoi na terenie, który moglibyśmy wykorzystać inaczej. Z drugiej strony w grę wchodzi sentyment. Rozumiem go, podobnie jak szefowie BGH w Niemczech. Ja też pamiętam, jak maszyna działała. Byłem tu na praktykach studenckich. Zapewniam, że nie pójdzie na żyletki - mówi Marek Spyra, członek zarządu BGH Polska.

Maszyna została dokładnie opisana, za kilka tygodni ma się rozpocząć jej przenoszenie. Nie będzie łatwo. Można ją co prawda rozmontować, ale elementy i tak będą ogromne. Za dokumentację i przewiezienie zgodził się zapłacić wojewódzki konserwator zabytków. Koszt to aż 135 tys. zł!

Maszyna zostanie przewieziona na teren po kopalni Katowice, gdzie powstanie nowa siedziba Muzeum Śląskiego. - Jesteśmy na etapie gromadzenia takich obiektów. Podobne maszyny giną w zastraszającym tempie. Toczymy wyścig z czasem - mówi Leszek Jodliński, dyrektor Muzeum Śląskiego. Na razie maszyna przejdzie tylko konserwację zachowawczą, dzięki której jej stan nie będzie się pogarszał. Pełnią blasku zaświeci dopiero w nowej siedzibie.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... uzeum.html



Wit - Śro Cze 02, 2010 10:37 pm
Górny Śląsk traci swoje dziedzictwo
Iwona Sobczyk 2010-06-02, ostatnia aktualizacja 2010-06-02 21:38:22.0



Jeśli matka zaniedbuje swoje dziecko, może je stracić. Właściciel posiadającego wielką wartość historyczną obiektu, który pozwala na jego powolną agonię, nie odpowiada przed nikim. Właśnie w ten sposób Górny Śląsk traci swoją tożsamość - alarmuje Iwona Sobczyk

Z powierzchni ziemi zniknęła właśnie rudzka cegielnia. To był jeden z najstarszych tego typu obiektów przemysłowych w regionie. Wybudowali ją w latach 20. Ballestremowie. Z produkowanej tutaj cegły zbudowano pół miasta.

Po zamknięciu zakładu atrakcyjnie zlokalizowana działka (tuż przy dzisiejszej DTŚ) przechodziła z rąk do rąk. Każdy kolejny właściciel zabiegał o pozwolenie na wyburzenie zabudowań. Obecnemu, firmie GC Investement, w końcu udało się. Argumentem był stan zabudowań - zdaniem obecnego właściciela doprowadzonych do ruiny przez jego poprzedników. Sama GC Investement, jak zapewniają jej przedstawiciele, nic już nie mogła zrobić. Za późno.

Tymczasem jeszcze dwa lata temu dwie hale zakładu były w stosunkowo niezłej kondycji. Mimo to ówczesny właściciel - firma Metropolis SA mająca na koncie kilka udanych adaptacji podobnych obiektów - też dążył do ich wyburzenia. Firma wskazywała, że zbudowane wokół wielkich pieców do wypalania cegieł hale są mocno niefunkcjonalne. Z planów nic nie wyszło i zabudowania pozostawiono na pastwę złomiarzy.

Na pocieszenie GC Investement zapewnia, że jedną z hal zrekonstruuje według wskazań Łukasza Urbańczyka, miejskiego konserwatora zabytków. Projekt jest już gotowy. Na fragmencie elewacji zamiast cegły będzie szkło. Wewnątrz rzecz jasna nie będzie zawadzających wszystkim pieców. No i oczywiście trzeba wziąć pod uwagę zmiany wymuszone przez dzisiejsze przepisy budowlane. Obok stanie nowa hala handlowa, do wysokości 2,5 metra obłożona klinkierem. Brawo, panowie i panie! Piękny erzac.

Dwie firmy, które zrobiły wiele dla ratowania postindustrialnych zabytków, nie wspięły się w przypadku rudzkiej cegielni na szczyty swoich możliwości. Ogromna szkoda, ale to tylko jeden z wielu podobnych przypadków.

Ile jest jeszcze na Śląsku cennych obiektów, które czeka podobny los? Zbyt zniszczone, by je ratować, są katowicki dworzec kolejowy i cementownia w Jaworznie. Niszczeją katowicki stary dworzec, chorzowska rzeźnia, hajducki ratusz, resztki Huty Szopienice, dziesiątki hal fabrycznych, wież szybowych, starych dworców i zabytkowych maszyn. Ciekawe, ile jeszcze będziemy czekać, zanim ich właściciele wzruszą ramionami i stwierdzą, że jest za późno na ich ratowanie. Zapytani, czy faktycznie tego nie da się zrobić, odpowiedzą, że, owszem, może i by się dało, ale w grę wchodzą koszty i kłopoty nie do udźwignięcia. Zburzyć taniej i łatwiej. Oburzonym wyjaśnią, że przecież nie można zachować wszystkich zabytków postindustrialnych.

To hipokryzja, próba wyłgania się od odpowiedzialności za niszczenie zabytków, które są w pewnym sensie dobrem wspólnym. Czy ktoś potrafi określić, ile takich zabytków powinniśmy zachować? Co drugi, co piąty, co dziesiąty? Czy ktoś wie, ile już zniknęło? Nie. A przecież każdy z tych obiektów był elementem układanki, która składa się na tożsamość naszego regionu, tak niepodobnego do wszystkich innych, mogącego się szczycić swoją unikalnością. Jeszcze!

Johann Bros, dzięki zaangażowaniu którego ocalały zabudowania Szybu Wilson i Browaru Mokrskich, powiedział mi niedawno, że walka o zachowanie postindustrialnego dziedzictwa regionu to sprawa patriotyzmu. Wielkie słowa, ale prawdziwe. Szkoda, że nie wszyscy tak myślą. I nic się z tym nie da zrobić.



http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ictwo.html



Kris - Sob Cze 12, 2010 2:05 pm
W Katowicach można płacić Balkanami aż do końca wakacji

Kolejną z cyklu monet lokalnych promujących działający od kilku lat w woj. śląskim Szlak Zabytków Techniki wprowadzono w sobotę do obiegu w Katowicach. Tego dnia w 23 miastach całego regionu odbywa się święto Szlaku - Industriada.
Nazwa katowickiej monety - Balkan - nawiązuje do kolejki wąskotorowej łączącej do lat 70. ub. wieku osiedla i zakłady przemysłowe w obrębie katowickich dzielnic Giszowiec, Nikiszowiec, Janów i Szopienice.


Dukat lokalny 8 Balkan (© Mennica Polska)

Zabytkowe osiedle w katowickim Nikiszowcu to z kolei jeden z najważniejszych punktów Szlaku Zabytków Techniki.

Aby reklamować atrakcje Szlaku, kilka samorządów regionu zdecydowało się w tym roku wyemitować własne monety prezentujące niektóre najciekawsze obiekty. Wiadomo już, że prócz Katowic, w najbliższym czasie swoje dukaty wypuszczą Częstochowa, Gliwice, Zabrze i Żywiec.

Jak poinformował rzecznik Mennicy Polskiej, która bije takie monety, Mariusz Przybylski, wszystkie dukaty poświęcone obiektom Szlaku zostaną wydane z zachowaniem tej samej, dla wszystkich emisji, techniki. Każda z monet będzie miała dwie wersje: bimetaliczną - obiegową oraz srebrną - kolekcjonerską.

Dla wersji obiegowej przewidziano nakład 15 tys. sztuk, dla wersji kolekcjonerskiej - 500 sztuk. Nominał tej pierwszej wynosi 8 (np. Balkanów), co stanowi odpowiednik 8 zł, nominał monet srebrnych to natomiast 80. Wersję obiegową dukatów Szlaku mają okresowo honorować niektóre sklepy, restauracje czy punkty usługowe w regionie. Ciekawostką monety obiegowej jest zestawienie metali, z których jest ona wybijana: ma rdzeń z miedzioniklu, a pierścień z mosiądzu. Wcześniej takie zestawienie nie było używane w dukatach lokalnych. W srebrnych monetach zastosowano metodę tampodruku. Oznacza to, że na część wizerunku nanoszone są kolory

Dla wszystkich monet lokalnych mających promować postindustrialne atrakcje turystyczne regionu przewidziano jednolity awers z napisem "Szlak Zabytków Techniki Województwa Śląskiego" oraz logiem szlaku i herbem miasta emitującego dukat. Rewersy będą poświęcone już konkretnym atrakcjom: w przypadku Balkanów jest to wizerunek Nikiszowca.

Wypuszczenie katowickich Balkanów do obiegu to jedna z sobotnich atrakcji Industriady w tym mieście. Inne to m.in. gra miejska w Nikiszowcu, przewidująca m.in. przygotowanie wystawy i uzupełnienie
informacji o wszystkich obiektach ze Szlaku Zabytków Techniki, a także popołudniowe koncerty w Giszowcu i happeningi artystyczne w Szybie Wilson.

Przed jednym z największych centrów handlowych regionu Silesia przygotowano też rozgrywki w grę odwołującą się do śląskiej tradycji. Przygotowano tam najpierw turniej dziennikarzy, a potem otwartą szkółkę klipy. Klipa to kilkunastocentymetrowy zaostrzony z dwóch stron patyk, który m.in. należy podbić, a potem w powietrzu uderzyć innym kijem, by poleciał jak najdalej.

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/26 ... ,id,t.html



Kris - Wto Cze 15, 2010 9:51 am
Zawiercie: Huta Szkła na szlaku zabytków techniki


(© fot. Monika Ziółkowska - Wnuk.)

Dziennik Zachodni Monika Ziółkowska - Wnuk

2010-06-12 19:25:30, aktualizacja: 2010-06-12 19:25:30

Zawiercie jest jednym z 23 miast, gdzie trwa Industriada, czyli święto zabytkowej techniki.
Podobnie jak w całym województwie, także w Zawierciu trwa pierwsza Industriada. Impreza odbywa się na terenie 23 miast w 40 zabytkach techniki i miejscach związanych z historią naszego regionu.

Jednym z kandydatów do wpisania na szlak zabytków jest Huta Szkła "Zawiercie", która charakteryzuje się bogatą, wielowiekową tradycją i unikalną ręczna produkcją kryształów.

- Mamy obiekt godny Szlaków Zabytków Techniki i dla województwa jest to kolejna perełka, którą warto pokazać. Stąd też dzisiejsza impreza - wyjaśnia Wojciech Dziąbek, naczelnik Wydziału Rozwoju i Promocji Urzędu Miejskiego w Zawierciu. Zawierciańska Industriada, a inaczej "Kryształowe Jarmarki" rozpoczęły się o godz. 16 koncertami lokalnych artystów i loterią fantową.

Atrakcją były warsztaty produkcji szkła, gdzie mieszkańcy mogli wziąć udział w produkcji witraży, piaskowania oraz spróbować swoich sił w grawerowaniu diamentem. Zaciekawienie wzbudził też konkurs hutników na dmuchanie największego kielicha. Ponadto uczestnicy jarmarków mieli możliwość zwiedzania huty z przewodnikiem. Odwiedzający zawierciański zakład mogli także podpatrywać produkcję szkła opartą na manufakturach oraz małych warsztatach
rzemieślniczych, jak również poznać nowoczesną produkcję kryształów.

- Możemy zobaczyć jak szkło hutnicze jest wytapiane. Jak pracownicy je dmuchają, przycinają i ozdabiają. Huta jest zatem jednym z nielicznych zakładów, gdzie można obejrzeć cały cykl produkcyjny - dodaje naczelnik.
http://www.dziennikzachodni.pl/zaglebie ... ,id,t.html



Kris - Nie Cze 27, 2010 8:21 pm
szkoda, szkoda, jeszcze raz szkoda obiektu. Po raz kolejny PKP sobie nie radzi, brak ochrony itp

ciekawe, czy dałoby się zamienić funkcję tego obiektu dzięki czemu dworzec byłby lepiej chroniony.
Przecież bilety (o ile ktoś tam kupuje) można sprzedawać np. u konduktora w pociągu.

_____________________________

Niech dworzec w Chebziu przestanie straszyć turystów
Anna Malinowska
2010-06-27, ostatnia aktualizacja 2010-06-27 17:16

Dworzec kolejowy w Chebziu znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki, ale nic się tam nie dzieje. O obiekt nikt nie dba. Może więc czas, żeby przestał męczyć turystów?


Dworzec PKP w Rudzie Śląskiej Chebziu
Fot. Przemek Jendroska / AG

Dworzec PKP w Rudzie Śląskiej Chebziu
Fot. Grzegorz Celejewski / AG

Dworzec PKP w Rudzie Śląskiej Chebziu
Fot. Grzegorz Celejewski / Agenc

Industriadę wymyślili urzędnicy marszałka, by promować zabytki techniki znajdujące się w naszym regionie. Po pierwszej odsłonie imprezy, która odbyła się 12 czerwca, przygotowano różne statystyki, które pokazują, jakim zainteresowaniem cieszyła się Industriada. W trakcie loterii w Hucie Szkła w Zawierciu rozdano np. 700 losów loterii, 500 osób przybyło na wideooperę w elektrociepłowni Szombierki, 250 gości w ciągu trzech godzin odwiedziło Muzeum Techniki Sanitarnej w Gliwicach. W tym czasie wypili 30 litrów aromatycznych herbat parzonych w strefie relaksu oraz zjedli parę kilogramów własnoręcznie zrobionych klusek i ponad 150 talerzy wodzionki. Na dworcu w Chebziu nie działo się nic.

Na dofinansowanie imprez, które odbywały się podczas Industriady, urząd marszałkowski przeznaczył 180 tys. zł. Każdy obiekt ze Szlaku Zabytków Techniki mógł przystąpić do konkursu o pieniądze. Wielu zarządców tak zrobiło. Chebzie - nie.

Dwa lata temu Polska Organizacja Turystyczna uznała, że Szlak Zabytków Techniki jest najciekawszą propozycją turystyczną w Polsce. Interesująca jest jego różnorodność. Obiekt, który znajdzie się na szlaku, może też liczyć na konkretne pieniądze. - W tym roku na promocję szlaku wydaliśmy 2,5 mln zł. Wszystkie miejsca są oznakowane, opisane w naszych wydawnictwach i serwisach internetowych. Zarządcy obiektów są zapraszani do udziału w szkoleniach, które organizujemy - wylicza Adam Hajduga, zastępca dyrektora wydziału promocji w urzędzie marszałkowskim. Pytam Hajdugę, czy jest sens wydawać pieniądze na reklamę obiektu, o który nikt nie dba. Przyznał mi rację.

Dworzec w Chebziu należy do PKP Nieruchomości. Kilka lat temu miasto wydało grube miliony na jego remont. Wandale szybko wrócili. Odnowione ściany pokryli napisami, poczekalnię zmienili w ruinę.

- Dworzec nie jest położony w centrum miasta, ale na uboczu. Zmienił się rozkład jazdy, już nie zatrzymują się tutaj pociągi InterCity, zniknęli SOK-iści, maksymalnie ograniczono liczbę przejeżdżających przez Chebzie pociągów. Wpłynęło to na wyludnienie się tego miejsca - mówi Łukasz Urbańczyk, miejski konserwator zabytków. Nie słyszał, by w trosce o dalszy los obiektu zawiązało się jakieś stowarzyszenie.

U właściciela - PKP Nieruchomości - usłyszałam zapewnienia, że trwają rozmowy z miastem na temat przekazania obiektu. Niewykluczony jest kolejny remont dworca, ale podobne zapewnienia słyszałam już w zeszłym roku, gdy po raz pierwszy pojawiły się wątpliwości, czy Chebzie powinno znajdować się na Szlaku Zabytków Techniki. Ja już w takie zapewnienia nie wierzę.

Województwo powinno reklamować dobry, estetyczny produkt, który ma swojego gospodarza lub skupionych wokół pasjonatów. Nadszedł czas, by Chebzie wymazać ze Szlaku Zabytków Techniki. Inaczej skażemy się na śmieszność, gdy nieuświadomiony turysta po zwiedzeniu skansenu Królowa Luiza czy galerii Szyb Wilson, zachęcony reklamą, pojedzie do Chebzia.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ystow.html



Kris - Wto Cze 29, 2010 8:19 pm
Huta szkła czeka na turystów
Milena Nykiel
2010-06-29, ostatnia aktualizacja 2010-06-29 21:35

Huta Szkła Gospodarczego Zawiercie będzie mekką dla turystów. Zobaczą, jak powstają zdobione kryształy, a najodważniejsi wejdą do hutniczego pieca

Fot. Dawid Chalimoniuk Agencja G
Huta szkła w Zawierciu zaprasza turystów do zwiedzania zakładu
więcej zdjęć

Ściany pomalowane na malinowo (na jaśniejszych nie byłoby dobrze widać przezroczystego szkła), a po bokach już częściowo zamontowane rzędy gablot pod sufit. Za kilka miesięcy staną w nich najpiękniejsze kryształowe dzieła: ręcznie szlifowane puchary, wazony, kielichy i karafki. Te sprzed wojny i takie, które hale fabryczne opuściły dosłownie przed chwilą. Zaaranżowanie ponad 120-letniego budynku z kompleksu zawierciańskiej huty szkła na część muzealną ruszyło pełną parą.

Oprócz kryształów będzie można zobaczyć tu czarno-białe zdjęcia pracownic w chustach, ręcznie wyrzynających wzory na kielichach, fotografie z modelkami ubranymi jak popularna w latach 60. Twiggy i ręcznie pisane od lat 80. XIX wieku fabryczne kroniki.

W kolejnych pomieszczeniach znajdzie się miejsce na drumle, piszczele i nożyce do cięcia szkła, a nawet na sporej wielkości wysłużoną wannę szklarską, czyli piec do wytopu masy szklanej. - Kto nie będzie się bał, będzie mógł wejść do środka - mówi pani Jadwiga, obsługująca ruch turystyczny w hucie.

W programie zwiedzania znajdą się też hale produkcyjne. - To świetna lekcja dla młodzieży. Nauczą się historii - bo nasz zakład działa od końca XIX wieku - i chemii - zobaczą proces powstawania szkła - wylicza pani Jadwiga.

Pomysł "Kryształowego Szlaku", czyli programu zwiedzania pochodzącej z 1884 roku Huty Szkła Gospodarczego Zawiercie, nie jest nowy. Przez kilka ostatnich lat zarząd borykał się jednak z problemami finansowymi, a w 2007 roku ogłosił upadłość, dlatego nikomu nie przyszło do głowy, aby zacząć go realizować. Zakład od syndyka masy upadłościowej w kwietniu ubiegłego roku wykupił inwestor z Będzina. Uratował około 350 miejsc pracy i szybko wdrożył program modernizacji.

Niemal równocześnie zawierciański magistrat złożył unijny wniosek o dofinansowanie huty jako produktu turystycznego. - Dostaliśmy prawie 177 tys. zł na opracowanie koncepcji zwiedzania i zebranie potrzebnej do tego dokumentacji. Zgłosiliśmy też zakład do Szlaku Zabytków Techniki - mówi Wojciech Dziąbek z wydziału promocji magistratu w Zawierciu. Dodaje, że huta to prawdziwa industrialna perełka, która z pewnością przyciągnie do miasta turystów, dlatego magistrat będzie próbował pozyskać kolejne unijne pieniądze m.in. na stworzenie sal multimedialnych, punktu informacji turystycznej, sklepu z pamiątkami i małej gastronomii przy zakładowym muzeum.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ystow.html



Viktor MĂĄcha - Pon Lip 05, 2010 7:33 pm
Hello everybody!
New here so please excuse possible reposts.

Huta Starachowice (1899)



And full story&pics here - http://www.viktormacha.com/cz/foto/huta-starachowice/393 (in czech or english).

As I don´t know whether you guys understand czech, I will be using english by then.



Marek Stańczyk - Pon Lip 05, 2010 9:22 pm
Hi Viktor! Welcome



Viktor MĂĄcha - Wto Lip 06, 2010 6:24 am
Cześć Marek, dzięki!
Btw, we are still waiting for your IKF application.



Kris - Pon Lip 12, 2010 7:03 pm
Katowice: W czwartek gigant opuszcza hutę Baildon


(© Mikołaj Suchan)

Dziennik Zachodni Justyna Przybytek

2010-07-12 16:29:55, aktualizacja: 2010-07-12 16:29:55

W czwartek zabytkowa maszyna parowa z dawnej huty Baildon zostanie wywieziona na teren po kopalni Katowice.
- Planujemy zdążyć maksymalnie w dwa dni. Będziemy pracować od rana. Widok będzie niesamowity, bo specjalnie ściągnęliśmy dwa wielkie dźwigi - zapowiada Andrzej Biernacki, inspektor nadzoru budowlanego w firmie BGH.

Przypomnijmy, że maszyna parowa w układzie "tandem" została zainstalowana jako napęd walcowni bruzdowej huty Baildon w pierwszej dekadzie XX wieku, a dokładniej w 1904 r. Od tamtej pory pracowała nieprzerwanie aż do zamknięcia huty, tj. do 2001 r.

- Muzeum Śląskie od dawna czyniło starania nad pozyskaniem tego cennego zabytku techniki minionych wieków. Po uzgodnieniach z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków i spółką BGH Polska zdecydowano, że maszyna wzbogaci kolekcję Muzeum poświęconą postindustrialnemu dziedzictwu regionu - wyjaśniają w MŚ.

Decyzję o tym, że ponad stuletni gigant na zawsze opuści teren dawnej huty podjęto kilka miesięcy temu. To wówczas firma BGH (na terenie której maszyna obecnie się znajduje) otrzymała dofinansowanie z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków na przewiezienie maszyny na teren nowego Muzeum Śląskiego, około 159 tys. zł. Tu maszyna już zostanie na zawsze.

Przygotowania do przeprowadzki trwały kilka tygodni, bo maszyny w całości nie sposób przewieźć, trzeba ją rozebrać na kawałki. Te zresztą też są potężne, bo tylko małe koło maszyny waży 24 tony. Trzeba też było wykonać dokumentację w wersji 3D, która znacznie ułatwi ponowne złożenie giganta już na terenie po kopalni.

Maszyna parowa, to jedyne, co pozostało ze starych urządzeń po założonej w 1823 r. Hucie Baildon. Nie wiadomo gdzie zniknęły piła kabłąkowa wyprodukowana w Maklenburgu w 1910 r., szlifierka do wałków z 1915 r., dwa młoty parowe z 1914 i 1917 r., czy prasa parowa do kucia swobodnego z 1917 r. Pracownicy dawnej huty podejrzewają, że trafiły na
złomnice.

Maszyna parowa z Baildonu, to jedna z nielicznych, które ocalały na Śląsku. Najlepiej zachowana jest podobna znajdująca się w kopalni Guido w Zabrzu, kilka znajduje się w dawnej hucie cynku w Szopienicach. Baildonowska, kiedyś w hali, dziś stoi na sporej działce pod gołym niebem. Kiedy stąd zniknie teren będzie można wykorzystać po inwestycje. Nie bez kozery w branży przemysłowej mówi się, że zabytek na swoim terenie, to nieszczęście

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/28 ... ,id,t.html



Kris - Pon Lip 12, 2010 7:09 pm
Wakacyjna laba na śląskim Szlaku Zabytków Techniki


Muzeum Chleba (© ARC)

Dziennik Zachodni Michał Wroński

2010-07-10 06:00:45, aktualizacja: 2010-07-10 06:00:45

Drugiego takiego szlaku nie ma w całej Polsce. W promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Katowic znajdują się 32 obiekty, będące materialną pamiątką czasów, kiedy określano nas mianem regionu węgla i stali. Szlaku Zabytków Techniki zazdroszczą nam nawet mieszkańcy Małopolski!

Jego unikatowe walory doceniła dwa lata temu Polska Organizacja Turystyczna, przyznając szlakowi Złoty Certyfikat (pokonaliśmy m.in. gdański Jarmark św. Dominika i oblężenie Malborka) oraz finansowy grant na promocję. I co? I nic. Od początku istnienia szlaku jego słabą stroną było nieadekwatne do liczby mieszkańców regionu zainteresowanie rodzimymi atrakcjami.

Czyja to wina? Urzędu Marszałkowskiego, który choć szlak promuje, to jednak zrywami i niespójnie. Bo np. kiedy na progu ubiegłorocznych wakacji urząd przeprowadził adresowaną do swojaków kampanię promocyjną Śląskie. Na wyciągnięcie ręki, w lipcu i sierpniu dziesięć prowadzących miesięczne statystyki obiektów odwiedziło aż prawie 64 tysiące turystów. Jak będzie w tym roku? Na pewno gorzej, bo specjalnej oferty wakacyjnej brak. Wiadomo też, że nie będzie specjalnej, wakacyjnej kampanii promocyjnej.

- W naszej skarbonce coraz wyraźniej widać więc dno - przyznaje Adam Hajduga, zastępca dyrektora Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.
Ostatnie tygodnie przyniosły istną lawinę imprez, odbywających się w scenerii przemysłowych zabytków regionu. Pierwsza Industriada, czyli święto SZT przyciągnęła ponad 28 tysięcy ludzi! Mogli m.in. wysłuchać koncertu Kapeli ze Wsi Warszawa w zabrzańskiej kopalni Guido bądź wspólnie wybijać rytm na bębnach przy gliwickiej radiostacji. Po takim czerwcu można by oczekiwać, że latem na zwiedzanie przemysłowych zabytków ruszą tłumy. Fakty wskazują tymczasem na coś zgoła innego.

-
Na całe wakacje nie mam ani jednej grupy zorganizowanej. Chętni byli w marcu i kwietniu, mam już zamówienia na wrzesień i październik, ale teraz nikogo. Wszyscy jadą nad morze. W poprzednich latach było zresztą podobnie - przyznaje Tomasz Turek, szef katowickiego biura Abraksas, które kilka lat temu rozpoczęło organizację komercyjnych wycieczek po Szlaku Zabytków Techniki.

- Latem zawsze jest martwy sezon. Sporadycznie przychodzi jedna, dwie osoby dziennie. Czasem jakaś półkolonia. Najwięcej zwiedzających jest na wiosnę i jesienią - potwierdza tę pesymistyczną diagnozę Anna Idczak z Muzeum Chleba w Radzionkowie.

Letniemu kuszeniu turystów nie sprzyja też los. Tarnogórska Sztolnia Czarnego Pstrąga od połowy maja pozostaje zamknięta dla gości. Powód? Zbyt wysoki poziom wody w sztolni, pokłosie majowych i czerwcowych opadów.

- Łodzie nie mieszczą się pod pomostami, więc nie możemy ich bezpiecznie załadować. Szkoda, że doszło do takiej sytuacji w najważniejszym dla nas okresie. Przyjdzie nam pewno przez jakiś czas lizać rany po czymś takim - martwi się Marek Kandzia ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej. Optymizmu nie traci natomiast Leszek Żurek, dyrektor zabytkowej kopalni Guido w Zabrzu. Jak szacuje, latem kopalnię odwiedza o 50 procent więcej gości niż w innych miesiącach roku.

- Ubiegłoroczny rekord padł w sierpniu, kiedy to mieliśmy ponad 7700 odwiedzających. W dużej mierze wynikało to z tego, że w czwartki dzieciaki z miejskich placówek opiekuńczych miały wstęp wolny. W tym roku będzie podobnie - zapowiada Żurek.

Sposobem na przyciągnięcie większej ilości turystów na SZT mogłyby stać się koncerty, happeningi czy inne tego typu wydarzenia. Skoro udało się w czerwcu, to dlaczego nie miałoby się udać teraz? W Małopolsce pod patronatem tamtejszej organizacji turystycznej rozpoczął się cykl wakacyjnych koncertów pod hasłem Muzyka Zaklęta w Drewnie. Co niedzielę, aż do połowy września, w kolejnych kościołach znajdujących się Szlaku Architektury Drewnianej odbywać się będą koncerty muzyki poważnej. U nas takiej wspólnej oferty nie ma, każdy z obiektów pracuje
latem na własny rachunek. Czyżbyśmy zatem wystrzelali się z pomysłów przed sezonem?

- Nie zgadzam się z taką tezą. Mieliśmy wybór: albo postawić na organizację Industriady, albo rozdrobnić się na mniejsze projekty. Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem była ta pierwsza opcja. Poza tym obiekty naszego szlaku dostępne są dla normalnego zwiedzania przez cały rok, a obiekty SAD tylko w wybranych terminach - ripostuje Hajduga.

Być może obiekty dostępne są przez cały rok, ale dowiedzieć się, gdzie i kiedy warto się wybrać, nie jest łatwo. Bo jest wprawdzie strona internetowa szlaku (o wcale nieoczywistej nazwie silesia-region.pl/szt/), ale próżno tam szukać aktualnych informacji: zarówno w dziale aktualności, jak i zapowiedzi wydarzeń najświeższe informacje dotyczą 8 lipca. To wiadomość o grze Złam szyfr. Co w weekend? Nie wiadomo. Zresztą w lipcu pojawiły się tu tylko dwie nowinki: o grze i o plebiscycie Perły w koronie. Nie lepszy jest dział Propozycje wycieczek - nie ma w nim... żadnej propozycji. Przypomnijmy: czerwcowa promocja zabytków przemysłu pochłonęła prawie 2,5 miliona złotych.

Do końca lipca

trwać będzie w Katowicach III Międzynarodowy Festiwal Art Naif Festiwal. Imprezy odbywać się będą w szybie Wilson, kinoteatrze Rialto oraz na osiedlu Nikiszowiec (w programie m.in. przegląd klasyki kina afrykańskiego w ramach projektu Afrykamera 2010, jarmark sztuki z możliwością zakupu prac współczesnych polskich artystów nieprofesjonalnych). Szczegóły znajdziesz tutaj

Od 8 lipca do ostatniego tygodnia sierpnia prowadzona będzie gra pod hasłem Złam szyfr Szlaku Zabytków Techniki. Aby w nią wejść, wystarczy ściągnąć ze strony internetowej Polskiego Radia Katowice elektroniczną wersję karty gry lub uzyskać ją w jednym z 8 obiektów Szlaku zaangażowanych w akcję. Na karcie znajdą się pytania na temat wybranych do akcji obiektów. W jaki sposób poprawne odpowiedzi mogą doprowadzić do głównej nagrody? - tego można się dowiedzieć zaglądając na Szczegóły znajdziesz tutaj

W każdy piątkowy i sobotni wieczór

Na terenie tyskiego browarium odbywa się impreza pod hasłem Tyskie nocą, czyli na tropie oryginalnej receptury. Zadaniem jej uczestników jest odnalezienie receptury, bez której książę nie może produkować swojego słynnego piwa. Goście spotkają duchy Browaru, zwiedzą największą w Polsce piwną ekspozycję i skosztują piwa w podziemiach browarium. Szczegóły znajdziesz tutaj

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/ry ... ,id,t.html



Wit - Czw Lip 15, 2010 7:51 pm
Zobacz jak rozbierali zabytkową maszynę parową z Huty Baildon
Justyna Przybytek

Dzisiaj 19:18:39 , Aktualizacja dzisiaj 19:57:13



Gigant z huty już na kopalni Katowice. Poczeka tu aż do 2012 r, wtedy nowa siedziba Muzeum Śląskiego będzie już gotowa. A zabytkowa maszyna parowa będzie muzealnym eksponatem.

Maszyna parowa z 1904 r., jedyne co zostało z zabytkowych maszyn dawnej huty Baildon (dziś tereny dzielnic: Dębu i Załęża), została w czwartek wywieziona na teren po kopalni Katowice. Tu zostanie na zawsze i będzie jednym z eksponatów w mającej tu powstać do 2012 r. nowej siedzibie Muzeum Śląskiego.

Pracownicy dawnej Huty nie ukrywają zadowolenia. Związkowcy z Solidarności w BGH (firmy na terenie której maszyna stoi) od lat zabiegali o to, aby ratować hutnicze zabytki. Opowiadają, że kiedy pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku inżynierowie - muzealnicy z Wielkiej Brytanii, z Międzynarodowego Stowarzyszenia Maszyn Parowych przyjechali do Huty Baildon zobaczyć stare hutnicze urządzenia, pokazano im właśnie przewożony wczoraj zespół walcowniczy IV z maszyną parową z 1904 r. Byli pod takim wrażeniem - jak wspominają pracownicy dawnej huty - że chcieli maszynę natychmiast kupić i wywieść na wyspy. Na Śląsku znacznie trudniej było przekonać kogokolwiek, że stare hutnicze urządzenia są piękne i cenne.

- W 2003 r., dwa lata po upadku Huty, kiedy radni Katowic uchwalali zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, na obszarze dawnego zakładu było 13 obiektów, w których zamontowano cenne zabytki techniczne objęte lokalną ochroną konserwatorską - tłumaczy Andrzej Karol przewodniczący związku. W końcu się udało. Na operację przewiezienia jej te kilkaset metrów, pieniądze wykłada Wojewódzki Konserwator Zabytków - to 159 tys. zł.

Zanim przeprowadzka ruszyła trzeba było jednak maszynę rozebrać, a wcześniej obfotografować i sporządzić jej dokumentację 3D, która pozwoli na dokładne złożenie urządzenia, te prace były prowadzone przez ostatnie tygodnie. Rozbiórka trwała kilka dni, wczoraj poszczególne elementy ładowano na ciężarówki i wywożono. Duże koło o średnicy 6.2 metra trzeba było rozpiłować, mniejsze (3.1 metra) udało się zapakować na samochód w całości. Do wyrwania maszyny z fundamentów, w których spoczywała od ponad 100 lat trzeba było 80 - tonowego dźwigu. Nic dziwnego zresztą, bo tylko połowa dużego koła waży ok. 12 ton. Cała zaś maszyna aż 180 ton. - Pracownicy firmy, która prowadziła rozbiórkę byli pod wrażeniem, że maszyny była tak idealnie dopasowana do fundamentów - opowiada Andrzej Biernacki, inspektor nadzoru budowlanego w firmie BGH.

Przypomnijmy, że maszyna parowa w układzie "tandem" została zainstalowana jako napęd walcowni bruzdowej huty Baildon w pierwszej dekadzie XX wieku, a dokładniej w 1904 r. Od tamtej pory pracowała nieprzerwanie aż do zamknięcia huty. Przez ostatnie lata stała jednak pod gołym niebem, bo halę w której się znajdowała wyburzono, więc raczej trudno będzie ja ponownie uruchomić.

Gigant na terenie po kopalni jest już bezpieczny, tu zajmą się nim muzealnicy. Po drodze nie obyło się bez wpadek. Do ubiegłego roku na gruncie BGH były dwie zabytkowe maszyny, parowa i z silnikiem elektrycznym z lat 30-tych ubiegłego wieku. BGH zdecydowało się sprzedać obie reprezentującemu Centrum Badawczo Innowacyjno Wdrożeniowe z Warszawy Ryszardowi Kandziorze, podającemu się za miłośnika takich obiektów. Deklarował, że maszynę elektryczną wyeksponuje w Sosnowcu, dostał zgodę na wywózkę od WKZ. Miał w ciągu miesiąca zgłosić, gdzie ją ponownie złożył. Ale słuch po nim zaginął i po maszynie też.







http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... ,id,t.html



Kris - Czw Lip 15, 2010 7:53 pm
Uwaga katowiczanie, potężne koło zamachowe jedzie
Iwona Sobczyk
2010-07-15, ostatnia aktualizacja 2010-07-15 21:08

Katowiczanie aż przystawali, kiedy mijała ich ciężarówka wioząca gigantyczne, ważące 30 ton koło zamachowe. W czwartek zaczęto przewozić maszynę parową z Huty Baildon na teren byłej kopalni Katowice.

Fot. Dawid Chalimoniuk/Agencja Gazeta

Katowice. Przewóz zabytkowej maszyny parowej z huty Baildon na teren kopalni Katowice
Fot. Dawid Chalimoniuk/Agencja Gazeta

ZOBACZ TAKŻE

Maszyna parowa Huty Baildon powstała w 1904 roku w Niemczech. Przez sto lat pracowała bez żadnej poważnej usterki. Przetrwała upadłość zakładu, wyburzenie hali, w której stała, i walkę ze złomiarzami - choć to akurat nie bez szwanku. Kilka lat temu zainteresowała się nią hutnicza "Solidarność". Związkowcy przekonali obecnego właściciela, firmę BGH Polska, żeby przekazał maszynę Muzeum Śląskiemu. Za jej transport na teren po kopalni Katowice, gdzie powstanie nowa siedziba muzeum, zgodził się zapłacić wojewódzki konserwator zabytków.

Miesiąc zajęło rozbieranie maszyny na części. - Zaskoczyła nas precyzja wykonania. Wszystkie elementy idealnie dopasowane. I to wszystko bez dzisiejszej technologii! Jacy fachowcy musieli to robić?! Ta maszyna jest jak egipskie piramidy - zachwyca się Andrzej Biernacki, inspektor nadzoru budowlanego w BGH Polska.

Jest siódma rano. Razem patrzymy, jak 80-tonowy dźwig przenosi pół koła maszyny na naczepę ciężarówki. Każda połówka waży 15 ton i żeby ruszyć łączące je śruby, trzeba było dorobić specjalne klucze.

- A potem ręcznie rozkręcać, uważając, żeby niczego nie zniszczyć. W całości nie dałoby się przetransportować koła. Po drogach mogą się przemieszczać pojazdy wysokie maksymalnie na 4,5 metra, a taka połówka ustawiona na specjalnej niskopodwoziowej naczepie ma niewiele mniej. Jeszcze trochę centymetrów i byłby kłopot - mówi Waldemar Dąbrowski z firmy Pemug odpowiedzialnej za rozbiórkę i przewiezienie maszyny.

Na naczepie mieszczą się obie części koła i czterotonowe łożysko. Ciężarówka powoli jedzie w stronę przyszłego muzeum. Przechodnie aż przystają na jej widok.

Na miejscu jeszcze raz wszystko jest mierzone i przeliczane. Ciężarówka musi wjechać do jednej z kopalnianych hal. To tutaj muzeum gromadzi wszystkie zabytkowe maszyny. Zbiera je od kilku lat i zamierza wyeksponować w nowej siedzibie. Połowę hali zajmuje dźwig, który ma zdjąć maszynę. Trzeba jeszcze tylko upchnąć naczepę w hali. Z obliczeń wynika, że się zmieści. Na styk. - Spokojnie. Takie manewry wykonujemy od paru lat. No bo niby skąd się tu wzięły te wszystkie maszyny? - uspokaja Jan Zając z Muzeum Śląskiego, kierując wielką ciężarówką. Faktycznie, pod ścianami stoją różne stalowe potwory.

- Były pomysły, żeby postawić maszynę przed halą. Oszczędzilibyśmy sobie kłopotu, ale ona dalej byłaby narażona na zniszczenie. Musimy ją chronić, bo takich maszyn już dzisiaj nie ma. To jedyna w naszym kraju maszyna parowa napędzająca silnik walcowni hutniczej - wyjaśnia Piotr Sworzeń z pracowni konserwacji metalu Muzeum Śląskiego. Ociera pot z czoła i zerka z niepokojem na trzeszczące pasy, na których połówka koła szybuje powoli w stronę posadzki. To on w latach 90. współtworzył listę zabytkowych maszyn znajdujących się na terenie Huty Baildon. Była obszerna. Większość urządzeń już nie istnieje. Kto i kiedy je zniszczył - nie wiadomo.

Po dwóch godzinach obie części koła stoją już pod ścianą hali. Przewiezienie reszty zajmie dwa dni. Cała maszyna waży około 120 ton. Na terenie dawnej Huty Baildon zostanie po niej tylko dziura w ziemi i pusty plac.

Andrzej Karol, przewodniczący "Solidarności" Huty Baildon: - Najlepiej byłoby, gdyby została tutaj i odpowiednio wyeksponowana przypominała, że to nie sektor IT budował to miasto, tylko przemysł ciężki. Żal, że będzie gdzie indziej i że tylko tyle z zabytków huty udało się uratować.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... edzie.html

=================

Maszyna parowa z Huty Baildon trafiła do Muzeum Śląskiego


(© Mikołaj Suchan)

Dziennik Zachodni Justyna Przybytek

2010-07-15 20:11:13, aktualizacja: 2010-07-15 20:11:13

Gigantyczna maszyna parowa z Huty Baildon została w czwartek przetransportowana została na teren dawnej kopalni Katowice, gdzie w przyszłości stanie się jedną z atrakcji Muzeum Śląskiego.
Maszyna parowa z 1904 r. to jedyne co zostało z zabytkowych maszyn dawnej huty Baildon. W 2012 r., kiedy na terenie byłej kopalni Katowice zostanie wybudowane Muzeum Śląskiego, stanie się jednym a ciekawszych eksponatów.

Pracownicy dawnej Huty nie ukrywają zadowolenia. Związkowcy z Solidarności w BGH (firmy na terenie której maszyna stoi) od lat zabiegali o to, aby ratować hutnicze zabytki.
Opowiadają, że kiedy pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku inżynierowie - muzealnicy z Wielkiej Brytanii, z Międzynarodowego Stowarzyszenia Maszyn Parowych przyjechali do Huty Baildon zobaczyć stare hutnicze urządzenia, pokazano im właśnie przewożony wczoraj zespół walcowniczy IV z maszyną parową z 1904 r. Byli pod takim wrażeniem - jak wspominają pracownicy dawnej huty - że chcieli maszynę natychmiast kupić i wywieść na wyspy. Na Śląsku znacznie trudniej było przekonać kogokolwiek, że stare hutnicze urządzenia są piękne i cenne.

- W 2003 r., dwa lata po upadku Huty, kiedy radni Katowic uchwalali zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, na obszarze dawnego zakładu było 13 obiektów, w których zamontowano cenne zabytki techniczne objęte lokalną ochroną konserwatorską - tłumaczy Andrzej Karol przewodniczący związku.

W końcu się udało. Na operację przewiezienia jej te kilkaset metrów, pieniądze wykłada Wojewódzki Konserwator Zabytków - to 159 tys. zł.

http://www.dziennikzachodni.pl/stronagl ... ,id,t.html

ZOBACZ ZDJĘCIA, JAK W CZWARTEK ROZEBRANO MASZYNĘ PAROWĄ I PRZETRANSPORTOWANO JĄ NA NOWE MIEJSCE



Kris - Sob Wrz 11, 2010 12:25 pm
Nasze niezwykłe zabytki zobaczysz na targach i w internecie

Polska Dziennik Zachodni Maria Olecha

2010-09-08 02:01:13 , Aktualizacja wczoraj 06:27:45
W Zabrzu rozpoczynają się czwartek (9 września) niezwykłe targi dla wciąż rosnącej liczby miłośników zabytków techniki. Już uruchomiono dla nich specjalny portal. Niestety niektóre skarby, jak wieża ciśnień na terenie dawnej huty cynku w Szopienicach, niszczeją...


Wieża ciśnień na terenie dawnej huty cynku w Szopienicach (Š Fot. Arkadiusz Gola)


Czeski Browar Ostravar w Ostrawie najlepiej zwiedzać z przewodnikiem, który opowie, w jaki sposób produkowane jest piwo. Wycieczka rozpoczyna się w warzelni (Š Fot. ostrava.airport.cz)


Muzeum Wody w Kijowie mieści się w budynku dawnej wieży ciśnień (Š Fot. kievtown.net)


W stolicy Austrii możemy odwiedzić Muzeum Techniki, w którym zobaczymy m.in. pokazową kopalnię, zbudowaną z oryginalnych elementów (Š Fot. mondial-reisen.com)

Uwielbiamy wycieczki do pobliskiego Krakowa, gdzie oddychamy atmosferą minionych wieków. Ale czy mamy świadomość, że w naszym regionie nie brakuje zabytków, które są wyjątkowe na skalę Polski, a nawet Europy?

Teraz podróż do fascynującego i coraz modniejszego świata zabytków techniki możemy odbyć dzięki jednemu kliknięciu myszką komputerową. A to za sprawą pasjonata perełek techniki, kierownika Międzynarodowego Centrum Dokumentacji i Badań nad Dziedzictwem Przemysłowym w Zabrzu - Dariusza Walerjańskiego. Razem ze swoimi współpracownikami stworzył nową stronę http://www.cudatechniki.com. Jest to portal zawierający ogromną bazę danych na temat industrialnych obiektów nie tylko na Śląsku i w Polsce, ale na całym świecie (m.in. w Niemczech, Czechach, Austrii, Sri Lance, Namibii czy na Kostaryce). Strona zawiera katalog zabytków, które odnajdziemy za pomocą specjalnej wyszukiwarki. Każdy obiekt jest szczegółowo opisany. Są też propozycje szlaków turystycznych.

Wyszukiwarka na razie jest w języku polskim. Jednak jej twórcy niebawem uruchomią wersję angielską.

Zabytków techniki nie policzono

Rozmowa z Dariuszem Walerjańskim, historykiem z Zabrza

W internetowej bazie znalazło się ponad 520 zabytków. To dopiero początek?

Zdecydowanie tak. Będziemy sukcesywnie poszerzać bazę i dodawać informacje o kolejnych atrakcyjnych zabytkach poprzemysłowych. Już teraz możemy zaprosić na Filipiny, do Czech, Malezji, Korei Południowej czy na Słowację.

Ile takich obiektów jest na świecie?

Trudno powiedzieć, bo nikt nigdy nie podjął się zliczenia poprzemysłowych zabytków. Zresztą byłoby to nie lada wyzwanie, bo hasło "zabytki techniki" jest bardzo szerokie - dotyczy np. kopalń, hut, muzeów różnego typu, browarów, a także wież czy szybów pokopalnianych.

http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/56 ... ,id,t.html
Portal ożyje, kiedy zaczną z niego korzystać turyści?

Tak. Bardzo liczymy, że podzielą się swoimi wspomnieniami, zdjęciami, komentarzami, doradzą innym internautom, gdzie, na jak długo i dlaczego warto pojechać. Wystarczy, że zalogują się na http://www.cudatechniki.com

http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/56 ... ,id,t.html



Wit - Czw Lis 04, 2010 10:23 pm
ZOBACZ KTO DOŁĄCZYŁ DO SZLAKU ZABYTKÓW TECHNIKI
Alicja Van der Coghen, 2010-11-04 17:55

Wydłużył się Szlak Zabytków Techniki. 6 nowych miejsc dołączyło do listy, teraz będą promowane i dobrze oznaczone. Turyści nie powinni mieć problemu, by w nie trafić. Pojawiły się na mapie zabytków techniki, bo zadbano w nich o bezpieczeństwo, wartość historyczną i finanse. Teraz czekać tylko na najazd turystów i liczyć zyski.
Dorzucanie do zabytkowego pieca trwa. Tym razem trafiło do niego sześć nowych perełek. Mają one jasno świecić na tym szlaku. - Projekt Szlaku Zabytków Techniki to taki projekt, który zakłada, że pomaga się temu, kto sam sobie pomaga, kto chce i komu się chce - podkreśla Adam Hajduga, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. A chciało się aż właścicielom 26 różnych obiektów, ale tylko sześciu otrzymało certyfikat. - Mógłbym z radością powiedzieć, że nareszcie na szlaku, bo do tego szlaku aspirowaliśmy już od dwóch lat. Myślę, że w takiej drużynie jest siła - stwierdza Arkadiusz Rybak, Muzeum Miejskie Sztygarka w Dąbrowie Górniczej.

A do drużyny oprócz kopalni ćwiczebnej Muzeum Miejskiego w Dąbrowie Górniczej dołączyli:

- Muzeum Drukarstwa w Cieszynie

- Elektrociepłownia Szombierki

- Galeria Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Czeladzi

- Huta szkła w Zawierciu

- Szyb Prezydent

Ten ostatni jeszcze dwa lata temu wyglądał strasznie. - Ten teren był bardzo zaniedbany - stał się takim dzikim wysypiskiem śmieci. Stał się takim miejscem, gdzie ludzie spożywali alkohol - wspomina Henryk Mercik, Miejski Konserwator Zabytków w Chorzowie. Teraz to turyści będą się upajać innym widokiem. Barbara Dudek pamięta czasy kiedy działała tu kopalnia. Teraz z Polski mają się zjeżdżać turyści. - Po godzinie 24, jak będzie impreza na pewno nie będę zadowolona z tego, bo ja mieszkam w pobliskim bloku.

Doświadczenie w imprezowaniu ma Elektrociepłownia Szombierki. W tej hali grano już bluesa czy Operę Wagnera. I między innymi dlatego elektrownia dołączyła do tego grona. Doładowanie w postaci promocji dostała również Galeria Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Czeladzi. - Świadomość tego, że to jest jednak dość cenny element naszego krajobrazu, że jest wpisany na Szlak Zabytków Techniki pomoże nam te finanse pozyskać - zaznacza Jan Powałka, Galeria sztuki współczesnej "Elektrownia" w Czeladzi. Z finansami krucho było także w hucie szkła w Zawierciu. Ale interes się rozkręcił. - Przedsiębiorstwo ma swoją szansę na istnienie. Dzisiaj huta szkła doświadcza inwestycji i to znacznych inwestycji - informuje Mirosław Mazur, prezydent Zawiercia.

Inwestycji zabrakło w Rudzie Śląskiej-Chebziu i Katowicach. Budynek dworca wraz ze śląską porcelaną był antyreklamą szlaku, dlatego musiał wypaść z tej zabytkowej trasy. - Jako zabytek miasta Rudy Śląskiej to jest wstyd. To jest wstyd, żeby takiego zabytku nie pilnować i nie zadbać - denerwuje się Stanisław Wójcik.

Teraz promocja całego szlaku ma zadbać o to, by w trzydziestu sześciu zabytkach pojawiali się często turyści.

http://www.tvs.pl/informacje/30479/



Marek Stańczyk - Pią Lis 05, 2010 5:33 am
Bardzo mnie cieszy dodanie na tę listę tych obiektów...
Co do imprez pod Szybem Prezydent.. Szyb znajduje się w niecce i echo jakie się tam rozchodzi koncentruje się w kierunku koksowni i elektrowni.



Kris - Pią Lis 05, 2010 8:41 am
Jest sześć nowych miejsc na Szlaku Zabytków Techniki


(Š arc)

Dorota Niećko

2010-11-04 19:00:00, aktualizacja: 2010-11-04 19:00:00

Nasz eksportowy produkt turystyczny, Szlak Zabytków Techniki, od wczoraj jest jeszcze dłuższy. Są na nim nowe obiekty, ale też dwa trzeba było wykreślić.
Nowości to m.in. Elektrociepłownia Szombierki w Bytomiu, czyli miejsce, które i tak cieszyło się ogromną popularnością wśród mieszkańców regionu i turystów, a także wieża szybu Prezydent w Chorzowie, pozostałość po kopalni, która w latach 20. XX wieku była jedną z najnowocześniejszych w Europie. Na liście są także Muzeum Drukarstwa w Cieszynie, kopalnia i muzeum Sztygarka w Dąbrowie Górniczej, Huta Szkła w Zawierciu i Galeria Elektrownia w Czeladzi. Które z tych miejsc może okazać się turystycznym hitem? Najpewniej bytomska elektrociepłownia - od stycznia do września zwiedziło ją ponad 10 tysięcy ludzi! Dla porównania - muzeum w Cieszynie 4 tysiące. - Gdy podczas Indu-striady widziałem, ile jest tu ludzi, skakałem z radości - przyznaje Adam Hajduga z wydziału promocji urzędu marszałkowskiego.

Co oznacza dla tych obiektów obecność na szlaku? 10 tysięcy złotych na promocję na początek. I masę nowych turystów. W 2009 roku wszystkie obiekty odwiedziło pół miliona osób. Teraz wszystkie te miejsca będą konkurować o miano Gwiazdy Techniki - zostanie nimi 10-12 obiektów najbardziej lubianych przez turystów.

Dwa miejsca - Porcelana Śląska i stacja PKP w Rudzie Śląskiej Chebziu - ze szlakiem się pożegnały, żeby nie obniżały jego poziomu. Bo Porcelana jest dla turystów niedostępna i na dodatek - w likwidacji. A stacja w Chebziu jest w fatalnym stanie i nie warto jej już promować.

W przyszłym roku będzie Industriada

Już wiadomo, na kiedy w przyszłym roku zaplanowano Święto Szlaku Zabytków Techniki - Industriadę. Odbędzie się 11 czerwca. W 2010 roku imprezę zorganizowano po raz pierwszy.

12 czerwca wszyscy chętni mogli zwiedzać nasze poprzemysłowe perełki, były też gry, wystawy, gadżety. Industriada okazała się sukcesem, wzięło w niej udział 28 tys. 693 turystów.
http://www.dziennikzachodni.pl/slask/32 ... ,id,t.html



Kukens - Pią Lis 05, 2010 9:22 am

Inwestycji zabrakło w Rudzie Śląskiej-Chebziu i Katowicach. Budynek dworca wraz ze śląską porcelaną był antyreklamą szlaku, dlatego musiał wypaść z tej zabytkowej trasy. - Jako zabytek miasta Rudy Śląskiej to jest wstyd. To jest wstyd, żeby takiego zabytku nie pilnować i nie zadbać - denerwuje się Stanisław Wójcik.


BRAWO!!
A wybory się zbliżają...
Niektórzy będą pamiętać

Dworzec perełka, bez opieki się rozpadnie. Podobnie jak cegielnia na Karmańskim. Tak samo miasto nie dba o "Franciszka" i o wieżę ciśnień na Kochłowicach. Domy z kolonii robotniczej na Staszica pękają. Jeszcze wymieniać?



Marek Stańczyk - Pią Lis 05, 2010 9:37 am
Sądzę że możesz wymieniać..! Ja znam kilka osób które kandydują do UM w R.Śl. - poślę im link do forum.. Co na to Ci którzy odchodza..?



beschu - Pią Lis 05, 2010 6:18 pm
Miałem ostatnio okazję pierwszy raz wysiąść na dworcu w Rudzie Śląskiej Chebziu i chwilkę pobyć w hali dworca - wygląda strasznie, jest zdewastowana, same bazgroły kibiców okolicznych klubów z ekstraklasy piłkarskiej na wszystkich ścianach, powybijane okna, brak kas, zimno, w głębi jakieś pomieszczenia wykorzystywane pewnie przez bezdomnych (widać było śmieci), ogólnie ani żywej duszy w środku. Słowem - masakra, aż wstyd, że coś tak zaniedbanego pokazywano turystom. Kobiety, które przechodziły przez halę wyglądały jakby się tam bały przechodzić. Tak jakby nie można tego było wynająć jakiejś firmie na magazyn albo cokolwiek.



Kris - Pią Lis 05, 2010 7:01 pm


brak gospodarza i tyle...
PKP zachowuje się jak przysłowiowy "pies ogrodnika" no ale to norma...

mam pytanie: czy z tego dworca odbywają się jeszcze jakieś połączenia?



Void - Pią Lis 05, 2010 7:08 pm
pociągi tutaj się normalnie zatrzymują - w ostatnią sobotę tu wsiadalem do pociągu na Sosnowiec
jedyną oznaką życia jest głos zapowiadający nadciągający tabor



Kukens - Sob Lis 06, 2010 8:49 am
Kolega gadał, że na dworcu jest sala, na którą chodził swego czasu na dancingi czy tam inne potańcówki. Skoro tak, można by tam zrobić coś na styl byłego Mega Clubu, który był w katowickim "starym dworcu".
No, ale trzeba chcieć!



le_szek - Sob Lis 06, 2010 2:09 pm
Chcieć? Raczej trzeba mieć końskie zdrowie, żelazne nerwy i ośli upór, żeby dogadać się z pekapem...



Marek Stańczyk - Sob Lis 06, 2010 5:25 pm

Chcieć? Raczej trzeba mieć końskie zdrowie, żelazne nerwy i ośli upór, żeby dogadać się z pekapem...

100 % racja... Grochem o ścianę.



Kris - Sob Lis 06, 2010 9:33 pm
ZOBACZ KTO DOŁĄCZYŁ DO SZLAKU ZABYTKÓW TECHNIKI
Alicja Van der Coghen, 2010-11-04 17:55
Wydłużył się Szlak Zabytków Techniki. 6 nowych miejsc dołączyło do listy, teraz będą promowane i dobrze oznaczone. Turyści nie powinni mieć problemu, by w nie trafić. Pojawiły się na mapie zabytków techniki, bo zadbano w nich o bezpieczeństwo, wartość historyczną i finanse. Teraz czekać tylko na najazd turystów i liczyć zyski.
Dorzucanie do zabytkowego pieca trwa. Tym razem trafiło do niego sześć nowych perełek. Mają one jasno świecić na tym szlaku. - Projekt Szlaku Zabytków Techniki to taki projekt, który zakłada, że pomaga się temu, kto sam sobie pomaga, kto chce i komu się chce - podkreśla Adam Hajduga, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. A chciało się aż właścicielom 26 różnych obiektów, ale tylko sześciu otrzymało certyfikat. - Mógłbym z radością powiedzieć, że nareszcie na szlaku, bo do tego szlaku aspirowaliśmy już od dwóch lat. Myślę, że w takiej drużynie jest siła - stwierdza Arkadiusz Rybak, Muzeum Miejskie Sztygarka w Dąbrowie Górniczej.

A do drużyny oprócz kopalni ćwiczebnej Muzeum Miejskiego w Dąbrowie Górniczej dołączyli:

- Muzeum Drukarstwa w Cieszynie

- Elektrociepłownia Szombierki

- Galeria Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Czeladzi

- Huta szkła w Zawierciu

- Szyb Prezydent

Ten ostatni jeszcze dwa lata temu wyglądał strasznie. - Ten teren był bardzo zaniedbany - stał się takim dzikim wysypiskiem śmieci. Stał się takim miejscem, gdzie ludzie spożywali alkohol - wspomina Henryk Mercik, Miejski Konserwator Zabytków w Chorzowie. Teraz to turyści będą się upajać innym widokiem. Barbara Dudek pamięta czasy kiedy działała tu kopalnia. Teraz z Polski mają się zjeżdżać turyści. - Po godzinie 24, jak będzie impreza na pewno nie będę zadowolona z tego, bo ja mieszkam w pobliskim bloku.

Doświadczenie w imprezowaniu ma Elektrociepłownia Szombierki. W tej hali grano już bluesa czy Operę Wagnera. I między innymi dlatego elektrownia dołączyła do tego grona. Doładowanie w postaci promocji dostała również Galeria Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Czeladzi. - Świadomość tego, że to jest jednak dość cenny element naszego krajobrazu, że jest wpisany na Szlak Zabytków Techniki pomoże nam te finanse pozyskać - zaznacza Jan Powałka, Galeria sztuki współczesnej "Elektrownia" w Czeladzi. Z finansami krucho było także w hucie szkła w Zawierciu. Ale interes się rozkręcił. - Przedsiębiorstwo ma swoją szansę na istnienie. Dzisiaj huta szkła doświadcza inwestycji i to znacznych inwestycji - informuje Mirosław Mazur, prezydent Zawiercia.

Inwestycji zabrakło w Rudzie Śląskiej-Chebziu i Katowicach. Budynek dworca wraz ze śląską porcelaną był antyreklamą szlaku, dlatego musiał wypaść z tej zabytkowej trasy. - Jako zabytek miasta Rudy Śląskiej to jest wstyd. To jest wstyd, żeby takiego zabytku nie pilnować i nie zadbać - denerwuje się Stanisław Wójcik.

Teraz promocja całego szlaku ma zadbać o to, by w trzydziestu sześciu zabytkach pojawiali się często turyści.
http://www.tvs.pl/informacje/30479/
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 5 z 5 • Wyszukiwarka znalazła 546 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •