ďťż
 
[Żory] Plany, inwestycje, etc...



Wit - Sob Paź 13, 2007 4:06 pm


Rewolucja wokół dworca

W przyszłym roku żorzanie mogą nie poznać okolic dworca PKS. Jest szansa, że zaniedbany rejon miasta w końcu ożyje. Budynki po starej odlewni żeliwa i sąsiadującego z nim młyna zamienią się w centrum handlu i rozrywki.

Pierwsze prace budowlane ruszyły też w byłym Domu Partii. Tam, gdzie kiedyś spotykali się pierwsi sekretarze, wkrótce mieszkańcy Żor będą robić zakupy i jeść wykwintne obiady.

Chcemy tutaj postawić hotel i restaurację - zdradza swoje plany Eugeniusz Lazar, żorski przedsiębiorca, który inwestuje w stare obiekty. - Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to w czerwcu przyszłego roku planujemy otwarcie - dodaje przedsiębiorca.

To nie pierwsza tego typu inwestycja prowadzona prze Eugeniusza Lazara i Agnieszkę Warzechę. Wcześniej firmy obojga przedsiębiorców wybudowały centrum handlowe w Pszczynie.

Roboty w byłym Domu Partii to nie przelewki. Niektóre ściany działowe w budynku trudno jest wyburzyć. - Widać, że to była siedziba partii. Solidne ściany mocno się trzymają, nie żałowano tu cementu - żartuje jeden z robotników.

Mieszkańcy, którzy przechodzą koło rudery cieszą się, że ktoś wreszcie w nią zainwestował. - Nic się tutaj nie działo od dziesięciu lat. Budynek stał i niszczał. Cały ten rejon to jeden wielki bałagan. Trzeba z tym w końcu zrobić porządek - mówi Bolesław Dyrda, mieszkaniec Żor.

- Dobrze, że ktoś się za to zabrał. Hotel i restauracja? To bardzo dobry pomysł i dobre miejsce, zaraz koło dworca autobusowego - dodaje mężczyzna..

Przebudowa Domu Partii to zaledwie początek zmian, na jakie zanosi się w tej części miasta. Stojąca obok dworca odlewnia żeliwa, a także pobliski młyn ogłosiły upadłość, a syndyk masy upadłościowej wszystko co mógł, sprzedał prywatnym inwestorom. Ci zapowiadają stworzenie w tym miejscu centrum handlowo-rozrywkowego. Na pewno nie powstanie tam żaden zakład produkcyjny, czy warsztat samochodowy.

- Cały ten teren w planie zagospodarowania przestrzennego jest przeznaczony pod działalność handlowo-rozrywkową - mówi Waldemar Socha, prezydent miasta.

Podczas porządkowania dokumentów syndyk masy upadłościowej znalazł spadkobierców przedwojennych właścicieli młyna i budynku odlewni. Okazało się, że około dwie trzecie powierzchni zabudowań należy do żydowskich rodzin od lat zamieszkujących w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. W 1946 majątek odlewni i młyna został znacjonalizowany.

Jak mówią fachowcy od budownictwa, większa część obiektów, których właścicielami są zagraniczni spadkobiercy, nadaje się tylko do wyburzenia. Sprawa ewentualnego przejęcia, bądź odkupienia od właścicieli nie jest łatwa i wymaga delikatności. Nie ulega jednak wątpliwości, że trzeba ją załatwić jak najszybciej, aby ten fragment Żor mógł się rozwijać.

Tomasz Siemieniec

Szpital też na rozrywkę

Na cele handlowo-rozrywkowe władze Żor przeznaczają też budynek starego szpitala. Obiekt stoi pusty od czterech lat.- Jeśli chcielibyśmy sprzedać tę nieruchomość, bez względu na to, co tam inwestor wybuduje, to nie byłoby najmniejszego problemu. Zgłasza się do nas wielu chętnych, którzy proponują miastu coraz wyższe ceny - mówi prezydent Waldemar Socha. Problem jednak w tym, że większość chętnych inwestorów chce w tym miejscu wybudować kolejny sklep wielkopowierzchniowy, a na to miasto nie chce się zgodzić. - To jest centrum miasta i nie możemy pozwolić, żeby powstał tutaj mniejszy lub większy sklep - mówi prezydent. Miasto chce mieć wpływ na to, jak będzie wyglądał teren po byłym szpitalu. - Plan jest taki, aby w tym miejscu powstała mini galeria handlowo-rozrywkowa. To sprawdziłoby się najlepiej - wyjaśniają urzędnicy.

- Dziennik Zachodni




ethan - Nie Paź 14, 2007 9:29 pm
co do tej rewolucji wokół dworca to zobaczymy jak to będzie wyglądać nie mniej pomysł z hotelem i jakąś restauracją w sumie trafny. Zobaczymy co z tego wyjdzie



ethan - Śro Paź 17, 2007 1:14 pm
Rusza remont Pszczyńskiej, trwa na DK 81
16 październik 2007

Około 18 października ruszą prace remontowe ulicy Pszczyńskiej. Ponieważ prace będą prowadzone odcinkami po najwyżej 300 metrów jednego pasa ruchu, nie przewiduje się żadnych objazdów, jednak należy liczyć się z kolejnymi utrudnieniami w ruchu, który będzie tam prowadzony wahadłowo.

W zakresie prac przewidziana jest całkowita wymiana nawierzchni, oraz realizacja kanalizacji oświetlenia i chodników. Wykonawca chce zacząć prace za wiaduktem nad stawem Kleszczowiok i posuwać je w kierunku granicy miasta z Suszcem. Odcinek od wiaduktu do skrzyżowania z DK 81 zrealizowany ma być na końcu, po zakończeniu modernizacji tego skrzyżowania w ramach remontu „krajówki”.

Prace na ulicy Pszczyńkiej to część wielkiego remontu dróg wojewódzkich DW 932 i DW 935 realizowanych w mieście przez ostatnie 2 lata dofinansowywane ze środków Unii Europejskiej. Wyremontowane zostały już Aleje Zjednoczonej Europy, Armii Ludowej i Armii Krajowej, kończą się prace przy nowym wiadukcie na ulicy Wodzisławskiej, trwa remont ulicy Wodzisławskiej na odcinku od wiaduktu do granic miasta ze Świerklanami. Wkrótce ma zostać podpisana umowa na wyremontowanie odcinka ulicy Rybnickiej od skrzyżowania z Aleją Armii Krajowej do granicy z Rybnikiem. Zakończenie wszystkich prac na obydwu drogach wojewódzkich przewidziane jest na połowę przyszłego roku.

Trwa remont Drogi Krajowej Nr 81. Do końca października będzie w związku z tym zamknięty wjazd na skrzyżowanie DK 81 z ul. Pszczyńską od strony ul. Huloki, trwają bowiem prace przy przebudowie tego skrzyżowania. Do 15 listopada zamknięty będzie także wjazd z DK 81 na jedną z jezdni Alei Zjednoczonej Europy – także z powodu modernizacji skrzyżowania, które tam się znajduje.

Źródło: Zory.pl

PS. Jeśli jeszcze za niedługo zaczną remontować Rybnicką to nie pozostanie nic innego jak omijać Żory szerokim łukiem, bo wszystkie najważniejsze drogi wyjazdowe z miasta będą remontowane. Jeszcze tylko brakuje remontu AL. JPII i z Żor już się wogóle nie da wyjechać w żadną stronę. No ale przynajmniej się coś ruszyło ludzie się pomęczą z rok i w końcu będzie się dało w normalnych warunkach jeździć



ethan - Śro Lis 14, 2007 9:01 pm
Hotel, mieszkania i sklepy
14 listopad 2007

Niedawno ruszyła budowa centrum usługowo-handlowego w obrębie ulic Rybnickiej i Męczenników Oświęcimskich. Nowe obiekty staną na miejscu dawnego sądu oraz zlikwidowanych odlewni żeliwa i młyna.

Teren robót odgrodzono parkanem od drogi i pobliskiego dworca autobusowego. – W pierwszym etapie chcemy zaadaptować gmach starego sądu na hotel z restauracją i sklepy. Piętro zajmie 12 pokoi oraz dwa apartamenty. Na parterze będzie apteka z tanimi lekami, aktualnie prowadzimy rozmowy z przedstawicielami sieci. Obok otworzy podwoje przestronna drogeria, a w piwnicy pub – opowiada Eugeniusz Lazar, żorski biznesmen, jeden z udziałowców spółki z o.o. Lawa, która realizuje projekt. Drugim wspólnikiem jest Agnieszka Warzecha z Rybnika.

To dobra wiadomość dla żorzan, którzy od dawna domagają się zagospodarowania tego rejonu miasta. Obecnie bowiem należy on do najbrzydszych części Żor. Nie użytkowany od lat budynek popadł w ruinę i szpeci. Brzydką wizytówką są też obiekty upadłych odlewni żeliwa i młyna. A przecież wszystkie trzy znajdują się w newralgicznym centralnym punkcie miasta.

Tymczasem inwestycja spółki Lawa ma zmienić ów kwartał w jedno z ciekawszych miejsc na terenie Żor. Takich nadziei nie kryje również Waldemar Socha, prezydent miasta. Przyszłe centrum usługowo-handlowe oczywiście wpisze się w miejscowy plan przestrzennego zagospodarowania. Robotom przygląda się wojewódzki konserwator zabytków. Stąd elewacja obiektów będzie w odcieniu niebieskim, komponując się z historyczną zabudową Starówki.

W drugim etapie dawna odlewnia żeliwa zostanie przystosowana na biurowiec z pomieszczeniami do wynajęcia. Powstanie tam także sala na różne przyjęcia, np. weselne. Jednorazowo będzie mogło się tu bawić od 150 do 200 osób. Parter zajmie nieduży sklep sieci handlowej, oferujący artykuły z wyższej półki. Roboty mają potrwać do końca przyszłego roku. – Planujemy jeszcze zaadaptowanie części młyna na działalność handlowo-usługową. Na drugim piętrze będą apartamenty mieszkalne o powierzchni co najmniej 50 m kw. Wszystkie budynki zostaną przystosowane dla osób niepełnosprawnych, projekt przewiduje m.in. montaż windy dla gości na wózkach inwalidzkich. Nie zabraknie też parkingu na 40 samochodów – zaznacza Lazar.

Źródło: Nowiny.Rybnik.pl

Autor: IrS / Nowiny




ethan - Śro Gru 19, 2007 9:38 am
Kino na nowo
19 grudzień 2007

Przebudowa istniejącego budynku i dobudowa nowego sprawi, że będą mogły odbywać się tutaj nie tylko seanse kinowe, ale także spektakle, koncerty i konferencje. Zmodernizowane i przebudowane kino zostanie przystosowane do pełnienia roli obiektu wielofunkcyjnego.

W budynku kina rozbudowana zostanie istniejąca już scena tak, że po remoncie będzie mogła pomieścić orkiestrę i zespół teatralny jednocześnie. Scena zostanie podzielona na małą i dużą, które, gdy zajdzie potrzeba, będzie można swobodnie łączyć. Na co dzień mała scena pełnić będzie funkcję rampy rozładunkowej co wespół z dużą bramą na zapleczu budynku umożliwi bez przeszkód rozładunek sprzętu muzycznego i dużych elementów scenografii (jak do tej pory, ze względów technicznych i braku odpowiedniego zaplecza, stanowiło to największą przeszkodę w wystawianiu sztuk przez profesjonalne zespoły teatralne, wymagających odpowiedniej oprawy scenograficznej). Latem, mała scena będzie sceną letnią służącą imprezom na wolnym powietrzu przed publicznością zgromadzoną na zaaranżowanej kameralnej widowni.

Filmy oglądać będziemy na nowym ekranie, który by uzyskać wymaganą przy inscenizacjach teatralnych głębię sceny, będzie można zwinąć, a stylizowana na lata dwudzieste klimatyzowana sala kinowa zostanie wykończona tak, by poprawić akustykę wnętrza. Wraz z widzami na balkonie pomieści się w niej 310 osób - w nowych fotelach, do których będzie można przymocować stoliczki, szczególnie przydatne uczestnikom konferencji. Ponad połowę foteli będzie można demontować, by uzyskać w ten sposób dodatkową przestrzeń do wykorzystania przy prezentacjach i towarzyszących uroczystościom bankietach. W istniejącej części kina, na parterze, w foyer, obok kasy znajdować się będzie również szatnia na 360 osób.

Do remontowanego i modernizowanego budynku, na jego wewnętrznym placu od tyłu, dobudowany zostanie trzykondygnacyjny budynek, który pomieści m.in. bufet, toalety, galerię i garderoby dla artystów wraz z łazienkami.

W tylnej części budynek będzie miał szklaną fasadę i długi na 34 m świetlik, zapewniający odpowiednie doświetlenie galerii i znajdujących się w niej ekspozycji. Bufet z osobnym wejściem będzie mógł funkcjonować samodzielnie poza godzinami otwarcia kina. Obiekt będzie przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Główne wejście pozostanie w istniejącej części budynku od strony ul. Kościuszki.

Wielkie otwarcie zaplanowano w czerwcu 2008 r.

Od Redakcji:
Przypominamy, że na czas remontu wszystkie seanse odbywają się w Miejskim Ośrodku Kultury w Żorach, ul. Dolne Przedmieście 1. Kliknij, aby zobaczyć repertuar kina

Źródło: Kurier Żorski, nr 11 2007



ethan - Czw Sty 24, 2008 2:59 pm
Poślizg na Wodzisławskiej
24 styczeń 2008

Przebudowa ulicy Wodzisławskiej w Żorach może potrwać nawet do maja, choć miała być gotowa na koniec minionego roku. Miasto podpisało jednak aneks do umowy z konsorcjum firm katowickich i mikołowskich, które modernizują drogę. Na jego mocy dano wykonawcy jeszcze pięć miesięcy na sfinalizowanie prac.

– Opóźnienie spowodowały przedłużające się roboty instalatorskie. Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji nie zdążyło na czas zamontować wszystkich przyłączy kanalizacyjnych. Dopóki nie zakończy zadania, nie możemy wyasfaltować drogi, czyli położyć nawierzchni bitumicznej – mówi Maciej Gabryś, szef magistrackiego wydziału infrastruktury komunalnej i inwestycji. Przedłużające się roboty najbardziej denerwują mieszkańców. Od wielu miesięcy przejazd Wodzisławską graniczy z cudem. Piesi raz grzęzną w błocie, to znów nikną w tumanach kurzu. Poruszający się drogą ciężki sprzęt szkodzi pobliskim budynkom. – W domu wszystko się trzęsie, a na ścianach pojawiły się rysy – denerwuje się sędziwy Józef Możdżeń.

Michał Pieczonka, prezes PWiK, tłumaczy, że opóźnienia spowodowały utrudnienia w terenie, a na początku robót zbyt długie organizowanie ruchu kołowego. Obecnie trwają remonty trzech dróg wojewódzkich w mieście: Wodzisławskiej, Pszczyńskiej i Rybnickiej. – Najwięcej problemów mamy w przypadku tej pierwszej. Praktycznie wszystkie roboty dotyczą pasa jezdni, ponieważ poboczem biegnie magistrala wodociągowa z lat 50., która należy do Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów w Katowicach. Duże metalowe rury, łączone ołowiem, są bardzo wrażliwe na drgania. Dlatego musieliśmy poprowadzić sieć kanalizacyjną w odległości co najmniej sześciu metrów od magistrali. Niekiedy nasz rurociąg przechodzi nad nią lub pod nią. Wymagało to ogromnej precyzji, wysiłku i czasu – zaznacza szef PWiK.

Zastosowano tu różne technologie. Część sieci zamontowano w ziemi dzięki tradycyjnym wykopom. Tam, gdzie trzeba było zejść na głębokość pięciu metrów, wykorzystywano tzw. metody bezwykopowe. Rury przeprowadzano między dwiema studniami pod ziemią. Tym właśnie sposobem wykonano 1,3 km sieci na prawie 5,5 km modernizowanego odcinka Wodzisławskiej.

_____

Technologia bezwykopowa wywołuje mniejsze drgania na powierzchni, a tym samym mniej szkodzi budynkom. Prezes Michał Pieczonka wylicza, że na Wodzisławskiej trzeba jeszcze wykonać 20 przyłączy kanalizacji deszczowej. Natomiast w terminie wymieniono sieć wodociągową.

Źródło: Nowiny.Rybnik.pl

no to dziki zachód dalej mamy :/



Wit - Czw Sty 24, 2008 4:48 pm
hehe...no właśnie...co z dzikim zachodem, czyli żorskim miasteczkiem westernowym



ethan - Pon Sty 28, 2008 12:34 pm

hehe...no właśnie...co z dzikim zachodem, czyli żorskim miasteczkiem westernowym

Co do tego to miasto w ogóle milczy na ten temat. Niby plany były zrobione itp itd ale chyba brakło inwestora strategicznego, który by w ten plan uwierzył. Na razie to cieszyć się chyba tylko idzie z tego, że kino remontują w końcu chyba pierwszy remont od lat '70



Wit - Pią Lut 08, 2008 8:54 pm


Jest robota na Wygodzie
dziś
Ponad dwustu ludzi zostanie w najbliższym czasie zatrudnionych w firmach, które otworzyły się na tak zwanym Polu Wygoda w żorskiej części Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Do Żor coraz częściej zagląda poważny biznes.

Doskonałe położenie komunikacyjne miasta i planowana budowa autostrady A-1 okazuje się nie lada atrakcją dla przedsiębiorców. Inwestują w mieście grube miliony i przy okazji tworzą nowe miejsca pracy. - Tylko naPolu Wygoda inwestorzy zapowiedzieli zatrudnienie ponad dwustu ludzi - mówi Piotr Sikora z KSSE.

Tereny przeznaczone dla inwestorów pękają w szwach. Chętnych do zainwestowania jest więcej niż miejsc. Na tzw. Polu Warszowickim od dawna działa już 11 dużych firm. Utworzona przed dwoma laty strefa Pole Wygoda też już jest zagospodarowana.

- Na razie działają tam cztery duże firmy, kolejne trzy rozpoczną działalność w tym roku - zapowiada Sikora.

W sumie pracę w firmach usytuowanych na Polu Wygoda ma znaleźć 240 osób. - W trzech przedsiębiorstwach, które budują swoje hale produkcyjne lub już działają, zatrudnienie znalazło do tej pory około 40 osób. Gdy produkcja ruszy na dobre firmy zatrudnią kolejne osoby - mówi Piotr Sikora.

Bracia Żurkowie z Żor, którzy jako pierwsi wybudowali swój zakład na Polu Wygoda są naocznymi świadkami powstawania kolejnych zakładów produkcyjnych. - W ciągu roku powstały dwie ogromne hale. Widać, że Żory przestały być sypialnią dla ościennych miast. Wreszcie coś się tu dzieje - mówi Adam Żurek, współwłaściciel firmy zajmującej się produkcją elementów hydrauliki budowlanej.

Pozostałe firmy, które już rozpoczęły swoje inwestycje, zajmują się m.in. produkcją detali z tworzyw sztucznych do wykończania okien czy mebli. Kolejny z zakładów produkuje opakowania spożywcze, a jeszcze inny zajmuje się nakładaniem powłok konserwujących na śruby i sprężyny. Łącznie przedsiębiorcy zdeklarowali zainwestować w Żorach prawie 120 milionów złotych i zatrudnić ponad dwieście osób.

Znalezienie chętnych do zainwestowania na Polu Wygoda nie było tak trudne jak jeszcze przed kilkoma laty, gdy zapełniano Pole Warszowickie. - Właściciele firm doceniają położenie miasta i ulgi, jakie zyskują dzięki działalności w Specjalnej Strefie Ekonomicznej - mówi Piotr Sikora.

Bardzo ważne jest również to, że budowa autostrady A-1 nie jest już tylko planowana, ale jej realizacja już się rozpoczęła. - Mając takie argumenty w ręce, łatwiej jest przekonać przedsiębiorców do zainwestowania właśnie w Żorach - dodaje Sikora. Według pracowników KSSE, znalezienie inwestorów na całe 24-hektarowe Pole Wygoda w przeciągu zaledwie dwóch lat to swoisty rekord. Dla porównania, znalezienie inwestorów chętnych do otworzenia swoich zakładów w Jastrzębiu, gdzie strefa działa od dziesięciu lat, graniczy z cudem.

Z nowych inwestycji i miejsc pracy cieszą się również mieszkańcy Żor. - To dobra wiadomość dla wszystkich mieszkańców. Przez długie lata mówiło się, że jedyne miejsca pracy, jakie można znaleźć w Żorach, to robota w supermarkecie - mówi Stanisław Dembkowski z Rownia.

Kuszą ulgami

Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna S.A. w tym roku będzie obchodzić dwanaście lat swojej działalności. Strefa została powołana rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 18 czerwca 1996 roku. Utworzono ją w celu wsparcia i przyspieszenia procesów restrukturyzacyjnych oraz stworzenia nowych miejsc pracy w regionie katowickim. Ustanowiona została na okres 20 lat (do 8 sierpnia 2016 r.). Na Polu Warszowickim i na Polu Wygoda działa, bądź niedługo zacznie działać 18 firm, które zainwestowały tu prawie 400 milionów złotych.

Dzięki temu w samych Żorach powstało prawie trzy tysiące miejsc pracy.

Głównymi korzyściami dla firm inwestujących w strefie są ulgi w podatku dochodowym. Od podatku odliczyć można do 65 proc. poniesionych nakładów inwestycyjnych, które są niezbędne do uruchomienia działalności. Tego typu kosztami są wszystkie koszty, włącznie z zakupem gruntu, maszyn, budową hal produkcyjnych itp.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Pią Lut 22, 2008 10:28 am
Inwestorzy na Wygodzie
22 luty 2008

Na Polu Wygoda w Żorach, należącym do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, jak na drożdżach rosną hale fabryczne kolejnych firm. Spółki Arcen Polska, Bratech Żurek i JP Foam Manufacturing przyjmują już pracowników. Każda prowadzi nabór indywidualnie, więc szczegóły można znaleźć w ogłoszeniach prasowych lub pośredniaku.

Pierwsza będzie produkowała urządzenia do wytwarzania betonu, druga zajmuje się obróbką metali, a specjalnością trzeciej są pianki do foteli samochodowych. – W listopadzie i grudniu ubiegłego roku kolejne cztery spółki otrzymały zezwolenie na rozpoczęcie działalności. Na Polu Wygoda to: Agro Tex produkujący opakowania dla branży spożywczej, Spetech Konsulting, zajmujący się obróbką metali, Awax-Plast, wyrabiający komponenty okienne, i Extral, który będzie wytwarzał blachy. Nie zdążyły jeszcze wybudować swoich fabryk, ale w przypadku Extralu i Spetechu prace ruszą w najbliższych miesiącach – zapewnia Piotr Sikora, specjalista ds. rozwoju Podstrefy Jastrzębsko-Żorskiej KSSE. Wszystkie siedem firm zainwestuje tutaj w sumie ok. 107 mln zł. Pole Wygoda zajmuje 23 ha. Spośród dziesięciu działek KSSE zbyła już siedem o łącznej powierzchni 13 ha.

– Do sprzedania mamy więc jeszcze trzy duże nieruchomości. Aktualnie prowadzimy dość zaawansowane rozmowy z dalszymi przedsiębiorcami, którzy chcieliby je kupić. Nie wykluczamy, że sfinalizujemy umowy do końca czerwca tego roku – zapowiada Piotr Sikora. Na Polu Wygoda pracę ma dostać ok. tysiąca osób, ale praktyka Pola Warszowice KSSE pokazała, że firmy zatrudniają dużo więcej osób, niż deklarują wcześniej. Na Wygodzie zajęcie może znaleźć nawet 2 tys. ludzi. Jest to bardzo dobry teren dla inwestorów, którzy będą tu mieli nie tylko różne ulgi podatkowe. Nieruchomości są dobrze uzbrojone. Prowadzą do nich zbudowane przez gminę drogi wewnętrzne, są kanalizacja deszczowa i sanitarna oraz sieć gazowa i elektryczna. Pole znajduje się ledwie kilometr od przyszłego węzła z autostradą A1, 500 m od planowanej obwodnicy północnej, w sąsiedztwie bocznicy kolejowej i innych terenów przemysłowych, w tym przyszłego centrum logistycznego.

_____

Firmy lokujące się w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej są zwolnione z podatku CIT w wysokości do 60 proc. poniesionych nakładów inwestycyjnych. Ulga może być 40-, 50- lub 60-procentowa, w zależności od tego, czy dane przedsiębiorstwo jest duże, średnie czy małe.

Źródło: Nowiny.Rybnik.pl



ethan - Pią Lut 22, 2008 10:30 am
Mieszkańcy nie chcą ekranów z blachy
21 luty 2008

Mieszkańcy domów przy ulicy Kościuszki czują się odcięci od świata. Powodem są blaszane ekrany akustyczne, które stanęły wzdłuż zmodernizowanej wiślanki.

– Pracownicy remontujący drogę mówili nam, że zasłony będą przezroczyste. Nawet nas to ucieszyło, bo szosa męczy wszystkich dookoła. Tymczasem miasto zafundowało nam brzydkie ekrany z litej blachy. Postawiono je tuż za ogrodzeniem. Musimy na nie patrzeć z okien. Przysłaniają wschodzące słońce, więc przed południem na pewno nikt nie wyjdzie do ogrodu – żali się Izabella Zagawska, właścicielka jednego z domów przy Kościuszki. Żorzanka pyta, czemu miasto nie zakupiło przezroczystych ekranów, skoro takie właśnie zasłony można było ustawić wzdłuż alei Armii Krajowej i ronda na ulicy Wodzisławskiej. Dodaje, że ludzi zadowoliłby nawet kawałek przezroczystej szyby. – Niechby dolna część była z blachy, a druga z bezbarwnego tworzywa. Taka konstrukcja nie zasłaniałaby nam całego świata – stwierdza. Ekrany nie podobają się również Stefanii Smacznej. Mieszka w pobliskim bloku w osiedlu Korfantego i nic nie zobaczy z niższych kondygnacji. Niezadowoleni są także właściciele domów przy równoległej do Kościuszki ulicy Astrów. – Poważnie choruję, nie wychodzę z domu. Codziennie patrzyłam z okna na lasy i wschód słońca. To był mój jedyny kontakt z przyrodą, którego pozbawiły mnie ekrany – mówi 80-letnia żorzanka.

Józef Dziendziel, pełnomocnik prezydenta ds. infrastruktury, odpowiada, że wykonawca stawia zasłony zgodnie z projektem, który powstał dwa lata temu. – Firma zamówiła takie, a nie inne ekrany na podstawie wspomnianego dokumentu. To bowiem autorzy projektu zdecydowali, że przezroczyste zasłony staną tylko tam, gdzie domy znajdują się bardzo blisko drogi, czyli 3-5 m. W pozostałych miejscach wykonawca montuje ekrany z blachy. Chodzi o budynki oddalone od szosy o 20-30 m. Gdybyśmy zlekceważyli projekt, miasto mogłoby stracić unijną dotację – przekonuje pełnomocnik.

Maciej Gabryś, szef magistrackiego wydziału infrastruktury komunalnej i inwestycji, uspokaja: – Na wysokości każdego wjazdu do posesji będą zasłony z bezbarwnego tworzywa. Nie możemy jednak wszędzie postawić przezroczystych ekranów, bo ich skuteczność jest mniejsza. Łączna długość zamontowanych ekranów po obu stronach drogi wyniesie 4072 m. Ich ogólna powierzchnia sięgnie 20 tys. m kw. W tym 3,5 tys. m kw. to zasłony przezroczyste. Całość kosztowała prawie 14 mln zł. Dodajmy, iż 1 m kw. zasłony z bezbarwnego tworzywa jest droższy od takiej samej ilości aluminiowego ekranu o 228 zł. Tomasz Górecki, magistracki rzecznik, zapewnia jednak, że nie niższa cena zdecydowała o zakupie ekranów z blachy, ale większa skuteczność w walce z hałasem.

Źródło: Nowiny.Rybnik.pl



ethan - Pią Lut 29, 2008 6:08 pm
Obraz nędzy i rozpaczy
29 luty 2008

Najprawdopodobniej jeszcze w tym roku miasto przejmie dworzec PKP. Obie strony przyznają, że rozmowy w tej sprawie nabrały tempa. Obecnie budynek żorskiego dworca to obraz nędzy i rozpaczy. Przedostatni raz byłem w tym miejscu jakieś pół roku temu. W okresie sześciu miesięcy gmach popadł w jeszcze większą ruinę. Odpada tynk, ściany popaćkane są sprejem. Obskurna poczekalnia urąga dworcowi kolejowemu w kraju Unii Europejskiej.

– Po przejęciu budynku przez miasto może być tylko lepiej. Teraz odwiedzają mnie ludzie i pytają, co stało się z dworcem, z którego ongiś odjeżdżały pociągi do Katowic, który tętnił życiem – mówi Anna Jurecka, współwłaścicielka sklepu z artykułami dla wędkarzy, który mieści się w dworcowym gmachu.

Miasto zamierza kupić i wyremontować budynek. PKP długo nie chciały zbyć nieruchomości. Natomiast zgadzały się na wydzierżawienie gmachu, co z kolei było niekorzystne dla Żor. Ponadto nie miały tytułu prawnego do całego terenu, na którym stoją budynki dworcowe. Dlatego negocjacje znalazły się w impasie. Aktualnie PKP złagodziły swoje stanowisko i załatwiły sprawy własnościowe. – W cenie zakupu budynku będzie można uwzględnić zadłużenie PKP z tytułu niezapłaconego miastu podatku od nieruchomości. Chodzi o kwotę ok. 100 tys. zł – zaznacza Tomasz Górecki, magistracki rzecznik.

Miasto wyremontuje gmach i uporządkuje jego otoczenie. Część pomieszczeń wynajmie firmom, piętro zaadaptuje na mieszkania komunalne, których w Żorach tak bardzo brakuje. W magistracie zastanawiają się także, czy przejąć byłe szalety. To ciąg małych, potwornie zniszczonych budynków. Swoją szpetotą wyrabiają Żorom niezasłużoną złą opinię. Dodajmy, że na dworcu zatrzymują się pospieszne pociągi linii Szczecin – Zakopane. Wśród podróżnych nie brakuje zagranicznych turystów! Góreckego denerwuje również wygląd budki dróżnika. PKP zamurowały bowiem część okien i nie odnowiły elewacji. Magistrat przejmie także ulice przy byłych blokach kolejowych w osiedlach Księcia Władysława i Pawlikowskiego. Obecnie budynki należą do wspólnot mieszkaniowych. Póki co, miasto nie remontuje rzeczonych dróg, bo samorządy nie mogą inwestować w nie swoje nieruchomości. Sytuacja zmieni się, gdy właścicielem ulic zostanie gmina.

– Rozmowom z przedstawicielami żorskiego urzędu miasta towarzyszy bardzo dobry klimat. Pozostały nam jeszcze tylko kwestie organizacyjne i spisanie umowy o przejęciu budynków przez samorządowców. Cenę określi biegły – kwituje Tomasz Liszaj, rzecznik prasowy PKP Oddział Gospodarki Nieruchomościami w Katowicach.

Źródło: Nowiny.Rybnik.pl

Autor: IrS / Nowiny



Wit - Pią Lut 29, 2008 8:17 pm
o...może będzie jednak to miasteczko



Pewne pieniądze
dziś
Budowa północnej obwodnicy miasta, miasteczko westernowe i realizacja programu "Internet dla wszystkich". To już nie tyko lista pobożnych życzeń, ale projekty, na które miasto na pewno dostanie pieniądze z Unii Europejskiej. Gwarantuje nam to podpisana przed tygodniem w Czerwionce-Leszczynach umowa pomiędzy Związkiem Gmin Subregionu Zachodniego, a marszałkiem województwa śląskiego.

42 projekty przygotowane przez 28 gmin należących do Związku nie będą musiały brać udziału w konkursach, a to oznacza, że ich realizacja jest już pewna. - Uruchomienie pieniędzy to tylko kwestia czasu - mówi Marian Janecki, przewodniczący Związku Gmin Subregionu Zachodniego. W sumie region dostanie ponad 80 milionów euro. Głównie na drogi dojazdowe do autostrady A-1. Żory wspólnie z Rybnikiem otrzymają 24 miliony euro na budowę obwodnic. W Żorach będzie to północna obwodnica miasta. Kolejne trzy miliony trafi na dofinansowanie budowy miasteczka westernowego.To pomysł miejscowych urzędników na przyciągnięcie turystów. Przy trasie Katowice-Wisła, na obszarze kilku hektarów, powstanie drewniane miasteczko rodem z Dzikiego Zachodu.
- Będą dyliżanse, saloon, golibroda i wioska indiańska. A nawet pokazowe pojedynki kowbojów - tłumaczy Tomasz Górecki, rzecznik żorskiego magistratu.
Inwestycja ma być gotowa już w przyszłym roku.

Ponad milion euro na realizację dużego programu pod nazwą "Rozwój Społeczeństwa Informacyjnego w Mieście".
Projekt zakłada między innymi podniesienie dostępności do internetu w wiejskich dzielnicach miasta i utworzenie tzw. infokiosków. Wszystko ma zostać wykonane w ciągu najbliższych siedmiu lat.

(toms) - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Sob Mar 01, 2008 6:45 pm
hehehe Wit na to wszysto mają siedem lat a więc hmmm gdzie tam 2015 no ale zobaczymy a nóż się coś wykluje z tego i to może szybciej



ethan - Nie Mar 09, 2008 1:50 pm
POLSKA Dziennik Zachodni
Barierki będą w maju
07.03.2008
Przy tak stromej skarpie powinny stać bariery – mówi Roman Połcik.

Wzdłuż świeżo wyremontowanego odcinka "wiślanki" ciągnie się głęboki na kilka metrów rów, którego od jezdni nie zabezpieczają żadne barierki. To kolejny przykład na to, że przepisy nie zawsze idą w parze z logiką.

Dostaliśmy kilka telefonów od kierowców, którzy domagają się od urzędników miejskich natychmiastowego zamontowania przy skarpie urządzeń ochronnych. Nawet policjanci z sekcji ruchu drogowego uważają, że powinny tam zostać zabudowane barierki, zwłaszcza, że dotyczy to łuku jezdni. Urzędnicy przez długi czas twierdzili, że barierki są zbędne, bo zgodnie z przepisami nie trzeba ich w tym miejscu montować.

- Barierki zakłada się wtedy, kiedy głębokość rowu przydrożnego jest większa niż trzy i pół metra. Ogólną zasadą jest umieszczanie barier ochronnych w miejscach, gdzie przewidywane skutki kolizji z takim urządzeniem będą mniejsze, niż skutki stoczenia się samochodu po skarpie - przekonywał nas jeszcze kilka dni temu Maciej Gabryś, naczelnik wydziału inwestycji w żorskim magistracie. Kierowcy, słysząc takie argumenty, łapali się za głowę.
::: Reklama :::

- Patrząc w tę przepaść, która otwiera się po prawej stronie drogi, wydaje mi się, że zdecydowanie wolałbym uderzyć samochodem w barierkę, niż wpaść z całym impetem w ten głęboki rów. Tutaj nie ma się nad czym zastanawiać - mówi Arkadiusz Stencel, kierowca z Żor, który codziennie dojeżdża do pracy w Katowicach.

Podobnego zdania jak kierowcy, są policjanci z żorskiej drogówki. - Bez dwóch zdań bariery powinny zostać na tym odcinku zabudowane. Droga przebiega po łuku przez las, więc można sobie wyobrazić co może się stać, kiedy jakiś samochód wpadnie w poślizg - mówi asp. Grzegorz Kocjan, zastępca naczelnika wydziału ruchu drogowego żorskiej komendy policji.

Argumenty kierowców długo nie trafiały do urzędników. Teraz jest jednak szansa, że coś w sprawie ruszy. Problemem zainteresowali się miejscy radni. - Po sygnałach od kierowców specjalnie przejechałem się opisywanym odcinkiem. Wcześniej wiele razy tamtędy jeździłem, ale jakoś nie zwróciłem uwagi na tę skarpę, a rzeczywiście, wygląda groźnie. Złożyłem interpelację w tej sprawie i w odpowiedzi, ku mojemu zdziwieniu otrzymałem wyjaśnienie, że to zgodne z przepisami, więc barierek nie zamontują - mówi Wojciech Maroszek, radny rady miasta.

Urzędnicy zmienili w końcu zdanie po interwencji PDZ. Gdy zadzwoniliśmy w tej sprawie do naczelnika Gabrysia, obiecał, że barierki ochronne zostaną jednak zamontowane. - Odebraliśmy sporo telefonów, więc uznaliśmy, że jeśli kierowcy rzeczywiście poczują się bezpieczniej, barierki staną w tym miejscu "wiślanki". Powinny być gotowe do końca maja - obiecał Gabryś.

Na razie nie wiadomo, ile pieniędzy pochłonie dobudowanie dodatkowych barier, ale w porównaniu z ponad 40 mln zł, wydanymi na modernizację drogi, nie będą to wielkie nakłady. Niespełna siedmiokilometrowy, żorski odcinek drogi krajowej nr 81 został kompletnie przebudowany pod koniec zeszłego roku. Dotychczasową, asfaltową nawierzchnię zastąpiono na całym odcinku trwalszą i bardziej odporną na ciężkie samochody betonową warstwą. Choć nawierzchnia została położona w zeszłym roku, to roboty wykończeniowe ciągle jeszcze trwają. Ich definitywny koniec zapowiedziano na 30 maja. To już drugi termin zakończenia prac na tej drodze. Pierwszy minął 22 grudnia 2007.

Mówi WOJCIECH GIERASIMIUK, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, oddział w Katowicach:

W przypadku budowy barier ochronnych zasada jest tylko jedna. Buduje się je wtedy, kiedy kolizja z barierką ma mniejsze skutki niż wypadnięcie samochodu z jezdni do rowu. Nie ma znaczenia, jak głęboki jest rów przydrożny.

W opisywanym przypadku dziwię się,

że urzędnicy miejscy od razu nie podjęli decyzji o budowie barierek. Przecież efekty wypadnięcia z drogi mogą być tragiczne w skutkach. Barierki w znaczny sposób poprawią bezpieczeństwo kierowców. A odpowiedzialność za bezpieczeństwo na tym odcinku "wiślanki" ponoszą władze miasta.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Nie Mar 23, 2008 8:46 pm
Żory to prawdziwe "zagłębie" przydrożnych krzyży
21.03.2008
Ten krzyż ma już sto jeden lat, choć wcale na tyle nie wygląda - mówi Maria Gruszczyk, na zdjęciu z wnukiem Marcinem. Fot. Tomasz Siemieniec

Dawno temu dziadek Marii Gruszczyk, Walenty Orszulik, który mieszkał w Pawłowicach, nakazał swoim dzieciom, aby budowały krzyże przydrożne w miejscach, gdzie się ożenią lub wyjdą za mąż i na stałe zamieszkają.

Dzięki Walentemu Orszulikowi i jego posłusznym dzieciom w naszym regionie wzniesiono cztery przydrożne krzyże i jedną kapliczkę. Dwa z nich wybudowano w Baranowicach przy ulicy Pukowca.

Jeden stoi przed domem z numerem 63, w której mieszka rodzina Gruszczyków. - Nasz krzyż ma już sto jeden lat i został postawiony przez mojego ojca - mówi Maria Gruszczyk. - Oprócz mojego ojca, w Baranowicach zamieszkała jego siostra, Zosia. Swój krzyż wybudowała w 1889 roku - dodaje żorzanka.
::: Reklama :::

Niestety, nikt z rodziny pani Marii nie pamięta, dlaczego dziadek kazał te krzyże stawiać. - Był osobą bardzo religijną. Przypuszczam, że chciał, by chroniły nas przed złymi rzeczami, ale być może dziadek miał jeszcze inne powody? Jak człowiek był młody, to się tym nie interesował, a jak zaczął się interesować, to nie było już kogo spytać - ubolewa kobieta. - Może było to podziękowanie Bogu za to, że wszystkim jakoś powiodło się w życiu - zastanawia się pani Maria.

Pewne jest, że wszystkie dzieci Orszulików z Pawłowic mają na swoich posesjach co najmniej stuletnie krzyże. Wszystkie są zadbane, przed najważniejszymi świętami przystrajane kwiatami. Nie wyglądają na swoje lata. - Część naszego krzyża jest nieco młodsza. Jakieś pięćdziesiąt lat temu podczas wielkiej wichury krzyż się przewrócił. Wtedy tata postanowił na betonowym cokole zamontować drewniany, który stoi do dziś - opowiada kobieta. Ostatnią renowację krzyż przeszedł rok temu. - To był taki prezent urodzinowy. W końcu w minionym roku skończył sto lat - mówi z uśmiechem kobieta.

Na terenie Żor jest ponad sto przydrożnych krzyży. Większość z nich została postawiona na przełomie XIX i XX wieku. Każdy z nich posiada swoją historię, choć w większości przypadków jest ona nieznana mieszkańcom. - Czas mija, ludzie zapominają, kto i z jakiego powodu postanowił w tym, a nie innym miejscu postawić taki symbol - mówi Jan Delowicz, żorski historyk. - Informacji o naszych krzyżach jest bardzo mało, ale pewne jest, że nie zostały wzniesione przypadkowo - dodaje.

Każdy z nich do czegoś nawołuje, przypomina o jakimś zdarzeniu. Krzyże stawiano w miejscach ważnych, znaczących dla ludzi - przy kościele, w centrum osady lub wsi, wyznaczając w ten sposób ich punkt centralny. Stawiano je również na początku lub na końcu wsi wytyczając jej granice. - Krzyże wznoszono również dla upamiętnienia nagłej śmierci. Kiedy człowiek zginął tragiczną śmiercią w wypadku, w wyniku zabójstwa, od uderzenia pioruna, wierzono, że jego dusza nie zazna spokoju, dopóki nie zostanie postawiony przydrożny krzyż lub kapliczka. One miały zapewnić mu wieczny spokój - mówi Delowicz.

Przez wiele lat przydrożnymi krzyżami nikt się nie interesował, teraz to się zmienia. Młodzi ludzie próbują odkryć ich historię. - Dzieci ze szkoły przychodzą, robią zdjęcia, pytają jak to się stało, że ten krzyż znalazł się przed naszym domem. Cieszy mnie to, że interesują się tym zwłaszcza młodzi ludzie. Może kiedyś uda się zebrać historię wszystkich - mówi Maria Gruszczyk.

Zabytków ci u nas dostatek

Najstarszy żorski krzyż przydrożny został postawiony w 1831 roku i znajduje się w Baranowicach na ulicy Pukowca, tuż obok ostatniego przystanku autobusowego. Nikt nie wie, dlaczego go tam postawiono, ale można się domyślać, że krzyż wyznaczał koniec wsi. Nieco młodsze zabytki można spotkać przy ulicy Zostawa, są tam dwa krzyże z 1840 roku. W 1856 roku ustawiono krzyże przy ulicy wodzisławskiej i w Rowniu. Cztery ostatnie krzyże prawdopodobnie wyszły spod ręki jednego, nieznanego artysty. Świadczyć o tym mają bliźniaczo wykonane niektóre elementy zabytków. Najstarszą przydrożną kapliczką na terenie miasta jest ta w Osinach. Na tabliczce umieszczonej na murach zabytku widnieje data 17 lipca 1791 r. Mimo upływu czasu i wielu rekonstrukcji nie zmieniła swojego pierwotnego wyglądu. Okna i drzwi są w stylu późnego baroku, a dach i ściany w stylu klasycystycznym.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Śro Kwi 09, 2008 8:27 am
Militarny piknik na rynku
04 kwiecień 2008

Podczas sobotniego I Pikniku Militarnego na żorskim rynku nikogo nie dziwił widok pijących wspólnie kawę żołnierzy Wojska Polskiego z kampanii wrześniowej 1939 roku, Wehrmachtu i armii sowieckiej. Na domiar tego środkiem rynku przechadzali się wojskowi z amerykańskiej 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej, która w 1944 roku wylądowała w Normandii.

Mimo deszczowej aury Piknik Militarny zwiedziło mnóstwo osób. Imprezę zorganizowała Żorska Grupa Operacyjna, która zaprezentowała m.in. czeski wóz opancerzony z początku lat 60. ubiegłego wieku do przewożenia armaty oraz radzieckie ciężarówki i motocykle. Wrażenie robiła haubica z lufą wycelowaną w niebo.

Popularnym w wojskach dawnego Układu Warszawskiego SKOT-em przyjechali członkowie Klubu Militarnego z Zabrza. Transportera kupili z demobilu po cenie złomu za jedyne 12 tys. zł. Z kolei pan Piotr z Jastrzębia Zdroju odwiedził piknik na kultowym motocyklu Indiana. Dwukołowiec służył amerykańskiej armii, ale trafił również do wschodnich aliantów, czyli wojsk sowieckich. – Słynął z tego, że jeździł praktycznie na każdym paliwie, np. nafcie. Do prawidłowej pracy silnika wystarczyło mu 68 oktanów – zaznacza jastrzębianin, który własnoręcznie złożył motocykl z części sprowadzonych z całej Europy. Natomiast grupa militarna z Raciborza zaprezentowała Festung Breslau, czyli niemieckie urządzenia obronne z twierdzy Wrocław.

Źródło: Nowiny.Rybnik.pl

i parę fotorelacji:
http://picasaweb.google.pl/Fallschirmja ... rnyOry2008
http://www.bigphoto.pl/galeria,29#
http://www.glogowski.net.pl/report/20080330/



ethan - Nie Kwi 13, 2008 1:17 pm


Kogut na rondzie
11.04.2008
Ćwierćtonowy kogut stanie na wysokim cokole, aby był widoczny z każdej strony - mówi Maciej Szulik z żorskiego magistratu. Fot. Agnieszka Materna

Galijski kogut to dar mieszkańców zaprzyjaźnionego z Żorami francuskiego miasta Montceau les Mines. Rzeźba z brązu ozdobi jedno z rond w centrum miasta. - Kogut przyjechał busem wraz z delegacją, która odwiedziła w tym tygodniu nasze miasto - mówi Tomasz Górecki, rzecznik prasowy.

Oficjalnie kogut zostanie przekazany Żorom na przełomie maja i czerwca, podczas uroczystości nadania rondu koło policji nazwy "Montceau-les-Mines". Wtedy też rzeźbę będą mogli oglądać wszyscy mieszkańcy. Na razie kogut będzie się znajdował w miejskim magazynie.

- Zostanie ustawiony dzień przed planowanymi uroczystościami. Do tego czasu musimy zająć się przygotowaniem odpowiedniego postumentu. Musi być solidny, bo kogut sporo waży, a po drugie musi być widoczny dla wszystkich - mówi Tomasz Górecki.
::: Reklama :::

Rondo koło policji będzie już trzecim okrągłym skrzyżowaniem noszącym nazwę zaprzyjaźnionego z Żorami miasta. Skrzyżowanie Alei Wojska Polskiego z Aleją Niepodległości i ulicą Jubileuszową nosi nazwę węgierskiego MezĂśkĂśvesd, a rondo u zbiegu ulic Kościuszki, Stodolnej i Huloki zyskał miano litewskiego Pasvalys.

Mieszkańcom, którym pokazaliśmy zdjęcia ogromnej rzeźby, bardzo się ona spodobała. - Fajna. Przynajmniej będzie się kojarzyć z Francją, a nie jak rzeźba Światowida na rondzie Kościuszki i Stodolnej, który nijak się ma do Litwy - mówi Mariusz Kapias, mieszkaniec osiedla Korfantego.

- Jestem pewien, że rondo będzie nazywane przez mieszkańców rondem koguta, a nie Montceau les Mines - mówi Dawid, licealista. - Podobnie jest z rondem, na którym stoi ogromny zegar. Nikt nie nazywa go MezĂśkĂśvesd, bo nazwa węgierskiego miasta jest trudna - dodaje chłopak.

W tym roku przyszedł czas na Francuzów z ich kogutem galijskim, a w kolejce już czekają Niemcy z Kamp-Lintfort. Wiadomo, że imię niemieckiego miasta będzie nosiło rondo na ulicy Huloki. Nie wiadomo tylko, co charakterystycznego zostanie na nim ustawione.

- Niepisaną tradycją stało się, że to właśnie przedstawiciele zaprzyjaźnionych miast przywożą do nas coś charakterystycznego dla ich miasta lub kraju - podkreśla Tomasz Górecki.

Niepisana tradycja, o której mówi urzędnik, rozpoczęła się od ustawienia na "Rondzie Pasvalys" trzymetrowego Światowida, który nie ma nic wspólnego z Litwą poza tym, że w Pasvalys odbywają się co roku konkursy rzeźby w drewnie.

Zresztą oryginalna rzeźba z Pasvalys znajduje się w holu urzędu miasta przy alei Wojska Polskiego, a ta, która stoi na rondzie jest autorstwa artysty Leszka Zbożila. Litewska figura była zbyt mała, by ustawić ją na rondzie, bo byłaby mało widoczna.

Z kolei na Rondzie MezĂśkĂśvesd ustawiono zegar. - Przynajmniej człowiek wie, która jest godzina - mówią mieszkańcy. Zegar został zakupiony i zainstalowany za pieniądze żorzan i również nie ma nic wspólnego z węgierskim miastem, a o tym, że rondo nosi nazwę "MezĂśkĂśvesd" świadczy ustawiona obok tablica.

Francuski kogut jest rozpoznawalny prawie na całym świecie. Mieszkańcy miasta nie powinni mieć problemów z określeniem nazwy ronda, na którym zostanie ustawiony A samo miejsce nie zostało wybrane przypadkiem. Kogut galijski został wykonany z brązu i sąsiedztwo komendy policji ma odstraszyć potencjalnych złomiarzy, szukających łatwego łupu. Tomasz Siemieniec

Z kogutem na piersi

Kogut galijski to nieoficjalny symbol Galii i celtyckich Galów, przejęty później przez utożsamiających się z galo-rzymską kulturą germańskich Franków, których potomkami są dzisiejsi Francuzi. Symbol ten powstał najprawdopodobniej w okresie rzymskim na bazie gry słów języka łacińskiego, gdzie wyraz gallus oznacza zarówno koguta, jak i Celta (Gala). Rewolucja francuska odrzuciła heraldykę monarchii, a Republika nie przyjęła żadnego oficjalnego godła, stąd Francja posiada jedynie szereg symboli państwowych, używanych w zależności od okoliczności. Jednym z nich jest właśnie kogut galijski. To jego noszą na piersi reprezentanci Francji podczas zawodów sportowych.

- POLSKA Dziennik Zachodni



PS. Ciekawe kiedy się znajdzie pierwszy chętny na tyle kg brązu



Wit - Wto Kwi 29, 2008 6:22 pm


Żory mogą stracić 35 milionów złotych
dziś
Robotnicy pracujący przy modernizacji ulic Pszczyńskej i Rybnickiej w Żorach uwijają się jak mogą, aby zdążyć z zakończeniem prac przed 31 maja.

Jeśli nie zdążą, to za każdy dzień spóźnienia będą musieli miastu zapłacić około 20 tys. zł kary. To jednak niewielkie pieniądze w porównaniu z 35 milionami złotych unijnej dotacji, jakie miasto będzie musiało z powodu ewentualnych opóźnień zwrócić do unijnej kasy.

Groźba jest realna, bo niedawno jeden z wykonawców wystąpił do prezydenta z prośbą o przedłużenie terminu zakończenia aż o pół roku! - Nie ma mowy o żadnych zmianach dotyczących terminu zakończenia prac - mówi Waldemar Socha, prezydent Żor. - Zima była łagodna, nie było żadnych problemów na budowie, a poza tym wykonawca podpisując umowę doskonale wiedział, jaki jest termin zakończenia robót - dodaje.

Problem dotyczy rozkopanych ulic Pszczyńskiej i Rybnickiej, dwóch najważniejszych dróg wylotowych z miasta. Miasto ma czas do końca czerwca na rozliczenie się z unijnych pieniędzy.

Po decyzji prezydenta robotnicy zaczęli pracować na dwie zmiany, ale zdaniem mieszkańców i tak nie zdążą skończyć do końca maja. - Nie ma szans, by z krajobrazu księżycowego zrobić normalną ulicę z nowymi chodnikami - mówi Gertruda Szymiec z żorskiej dzielnicy Rowień. - Opóźnienia to też spore kłopoty dla nas.

Przedstawiciele wykonawcy nie znaleźli dla nas czasu, aby porozmawiać o naglących terminach. Nieco bardziej rozmowni są za to sami robotnicy. - Przecież trzeba jeszcze zrobić wiele robót ziemnych, a później położyć asfalt, namalować pasy - mówi jeden z robotników pracujących przy Rybnickiej.

Jeśli firma nie wywiąże się z terminów, to za każdy dzień opóźnienia zapłaci kary. - Stawka wynosi jedną dziesiątą wartości inwestycji dziennie i z całą surowością będziemy te pieniądze egzekwować od wykonawcy - mówi Tomasz Górecki, rzecznik prasowy urzędu miejskiego.

Wartość projektu drogach wojewódzkich sięga 20 milionów złotych. Czyli miasto za każdy dzień opóźnienia powinno otrzymać 20 tysięcy złotych. Jeśli roboty zostaną zakończone miesiąc później, to do kasy miasta spłynąć nawet 600 tysięcy złotych.

Nowy termin

Ratunkiem dla Żor, by nie musiały zwracać unijnej dotacji, może być decyzja Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Ze względu na podobne problemy wielu polskich samorządów z dochowaniem terminów, będzie ono indywidualnie rozpatrywać rozliczenia spóźnialskich. - Będą brane pod uwagę wszystkie okoliczności, z powodu których doszło do opóźnienia - mówi Adam Zdziebło, szef gabinetu ministra rozwoju regionalnego. - Ministerstwo może przedłużyć czas na rozliczenie do końca tego roku, ale ani dnia dłużej - dodaje Zdziebło. Komunikat ministerstwa nie daje jednak gwarancji, że miasto nie będzie musiało zwracać pieniędzy.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Śro Kwi 30, 2008 5:23 pm
1 350 000 złotych za pałac

Pałac w Baranowicach został w końcu przejęty przez władze Żor. Tym samym zakończyła się kilkuletnia walka miasta z prywatnym właścicielem o ten zabytkowy obiekt.
XIX- wieczny pałac od lat popadał w ruinę. Po II wojnie światowej była tam szkoła podstawowa, na początku lat 90. miasto sprzedało obiekt firmie, która miała tam zbudować hotel. Na planach jednak się skończyło. I obiekt został sprzedany kolejnemu biznesmenowi. Ten jednak nie miał pomysłu i potraktował pałac jako inwestycje w nieruchomość. Zmuszony przez konserwatora zabytków naprawił tylko dach, na resztę remontu nie miał pieniędzy i obiekt ku rozpaczy mieszkańców niszczał.

Pałacem od lat interesowało się miasto, właściciel chciał go sprzedać ale stawiał warunki: za trzy atrakcyjne działki. Miasto nie chciało się zgodzić, widząc że wartość gruntów z roku na rok sporo rośnie. W końcu władze postanowiły wyłożyć na stół gotówkę i kupiły pałac wraz z 6 hektarami parku. Cena? 1 mln 350 tysięcy złotych.

Tomasz Górecki rzecznik żorskiego magistratu zdradził już plany zagospodarowania baranowickiego pałacu: "Miałby tam powstać ośrodek kultury dla młodzieży, bo z Unii Europejskiej można dostać pieniądze na taki właśnie cel." Koszt remontu pałacu to około 4 mln złotych.

Źródło. http://www.radio90.pl/aktualnosci.php?id=1,1,88606

nie zamieszczę żadnych zdjęć tego pałacyku, bo po pierwsze nie posiadam takowych, a po drugie to jak na razie wstyd dawać zdjęcia tak zniszczonego budynku



ethan - Śro Kwi 30, 2008 5:25 pm



[url=http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/847222.html]

[b]Po decyzji prezydenta robotnicy zaczęli pracować na dwie zmiany, ale zdaniem mieszkańców i tak nie zdążą skończyć do końca maja. - Nie ma szans, by z krajobrazu księżycowego zrobić normalną ulicę z nowymi chodnikami - mówi Gertruda Szymiec z żorskiej dzielnicy Rowień. - Opóźnienia to też spore kłopoty dla nas.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni


hahaha niezła ściema jeśli dla nich 2 zmiana kończy się o 17 to gratuluję dobrego samopoczucia. O 17 baaa niekiedy już o 16 na drogach nie widać żadnego robotnika



ethan - Pon Maj 05, 2008 1:12 pm
mogę powiedzieć tylko tyle W KOŃCU!!!


PKP oddaje dworzec za długi
dziś

Władze Żor porozumiały się z Polskimi Kolejami Państwowymi i po pięciu latach przepychanek dworzec kolejowy wreszcie trafi pod skrzydła miasta.

- Zgodnie z umową przejmiemy teren w zamian za umorzenie kolejom należności z tytułu podatku od nieruchomości - wyjaśnia Tomasz Górecki, rzecznik prasowy żorskiego magistratu. Długi PKP wobec miasta sięgają obecnie 100 tysięcy złotych. Zanim jednak dojdzie do przejęcia budynku przy ul. Dworcowej, geodeci muszą zająć się wydzieleniem obiektu z ogromnej działki, przez którą przebiegają tory. - Później wystarczy tylko decyzja ministra infrastruktury, który zgodnie z prawem musi wyrazić na to zgodę i dworzec będzie nasz - wyjaśnia Tomasz Górecki. Zaraz po podpisaniu aktu notarialnego, miasto zabierze się za gruntowny remont dworca, który już dawno przestał być wizytówką miasta. - Piętro budynku będziemy chcieli zaadaptować na mieszkania, a na parterze zrobić małą poczekalnię i utrzymać punkt kasowy - mówi Górecki.
TOMS - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Sob Maj 10, 2008 4:45 am


Obok sądu powstanie galeria handlowo-rozrywkowa
wczoraj
Już w lipcu okaże się, kto wybuduje w strefie Centrum galerię handlowo-rozrywkową. Władze miasta rozmawiają na ten temat z trzema poważnymi firmami.

- Nie chcemy ujawniać nazw tych firm, żeby nie zapeszyć. Mogę tylko powiedzieć, że jedna z nich budowała galerię w Rybniku, druga w Zielonej Górze i w Rzeszowie. Trzecia firma, choć jest znana, to w tej branży jest początkująca - zdradza Waldemar Socha, prezydent miasta.

Oferty są na tyle poważne, że prezydent postanowił ogłosić przetarg ofertowy. - Wszystkie trzy propozycje są bardzo ciekawe i atrakcyjne dla mieszkańców. Żeby wybrać tę najlepszą, postanowiliśmy ogłosić właśnie taki przetarg - mówi Socha. - Wygra go ta firma, która zaproponuje najciekawsze rozwiązania i zagwarantuje szybką budowę galerii - dodaje prezydent.

Już teraz wiadomo, że na terenie nowej galerii nie będzie miejsca na bibliotekę publiczną. Taki pomysł jeszcze do niedawna był forsowany przez władze miasta.

- Przedstawiciele firm budujących takie galerie przekonali nas, że to nie jest właściwe miejsce na bibliotekę - mówi Waldemar Socha.

Budowa niewielkiej galerii handlowo-rozrywkowej z kilkoma salami kinowymi jest do tej pory najpoważniejszą ofertą, jaką złożono prezydentowi i to ze strony trzech przedsiębiorstw jednocześnie. Wcześniej przez wiele miesięcy prowadzone były rozmowy z niemiecką firmą, która chciał budować w strefie Centrum, ale sama nie wiedziała co.

- Rozmowy przeciągały się miesiącami bez żadnych konkretów ze strony inwestora - mówi Socha. - Teraz to co innego - dodaje.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w lipcu mieszkańcy powinni poznać nazwę firmy i termin, w jakim wybuduje ona galerię.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Czw Maj 15, 2008 11:17 am
Konkurs na ścieżki spacerowe i rowerowe
15 maj 2008

Rozpoczął się Konkurs na Ścieżki Spacerowe i Rowerowe w mieście Żory i jego okolicy. Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych do wzięcia udziału w Konkursie pt. "Pieszo i na rowerze przez Żory i okolice", którego organizatorem jest Prezydent Miasta Żory.

Tematyka prac konkursowych powinna dotyczyć własnej wizji ścieżek spacerowych i rowerowych w mieście Żory i jego okolicy, które w miarę spójny sposób powinny wkomponowywać się w układ przestrzenny miasta i promować jego walory krajobrazowe, przyrodnicze i turystyczne.

Prace należy składać do 29 sierpnia 2008r. Ogłoszenie wyników Konkursu nastąpi w terminie do 30 września 2008r. Na zwycięzców czekają atrakcyjne nagrody!

Szczegółowe informacje w regulaminie konkursu lub pod numerem telefonu 032 43-48-234 Urząd Miasta Żory Al.Wojska Polskiego 25, Wydział Rozwoju i Promocji, pokój 105 i 107. Tutaj do pobrania formularz zgłoszeniowy.

Źródło: Zory.pl



ethan - Pon Cze 30, 2008 3:28 pm
4 miejsce w ogólnopolskim rankingu "Europejska Gmina - Europejskie Miasto"
30 czerwiec 2008

Miasto Żory zajęło 4 miejsce w ogólnopolskim rankingu "Europejska Gmina - Europejskie Miasto" w grupie miast na prawach powiatu. Ranking przygotowała redakcja "Gazety Prawnej" na podstawie danych Ministerstwa Rozwoju.

W rankingu "Europejska Gmina - Europejskie Miasto" Żory otrzymały to wysokie miejsce za inwestycję wymiany nawierzchni i poprawę bezpieczeństwa na drodze DK-81, zrealizowaną przy udziale środków UE.

Jednocześnie otrzymaliśmy tytuł laureata tego rankingu w województwie Śląskim za ilość środków unijnych pozyskanych w naszym mieście.

Autor: UM

Żródło: http://wirtualnezory.pl/?id=news_more&news=10300



ethan - Śro Lip 09, 2008 3:46 pm
taki miły folklor



Targ koński w Kleszczowie przyciąga tłumy

Koniarze z całej Polski przyjeżdżają do Żor raz w miesiącu,

Wczoraj w żorskim Kleszczowie odbył się tradycyjny koński targ. To jedyna taka impreza na Śląsku. Od wielu lat do Żor przyjeżdżają "kowboje" z całej Polski. To tu swoje koniki kupują m.in. zakopiańscy górale, którzy potem w bryczkach wożą turystów po Krupówkach i nad Morskie Oko. Zresztą i samą bryczkę albo podkowę można było też tu dostać.
Najmocniejsze rasy górale kupują do prac w lesie. Przed kupnem trzeba zajrzeć koniowi w zęby



Dziś już nikt nie pamięta, kiedy po raz pierwszy w Żorach sprzedano konia.

- Dziadek też tu jeździł. Zawsze tak było - mówił nam jeden z hodowców, wyprowadzając z niedużej przyczepy klacz o wdzięcznym imieniu Karina.

Chociaż koński targ od wieków organizowany jest kilka kilometrów za centrum miasta w rolniczej dzielnicy Żor, nie trudno tutaj trafić nawet przyjezdnym. Wystarczy od samego rana "trzymać się" któregoś z aut ze specjalną przyczepą do przewożenia zwierząt. Od wczesnych godzin rannych pełno ich na drogach.

- Przyjechałem tu aż z Żywca, u nas nikt nie kupi takiego konia. Nie nadaje się do pola - mówi Mateusz Oleś głaszcząc po szyi swojego siwego, półkrwi ogiera. - Nie chce pan kupić, dam tanio, za cztery tysiące - dodaje z uśmiechem. Przechodzący obok starszy pan z brązowym kapeluszem na głowie, słysząc cenę, przystaje na chwilę.

- Piękny, ale chudy, do zrywki się nie nada - mówi po chwili Bronisław Pluciński, również z Żywca.


Pan Bronek, którego wszyscy tutaj znają, szuka grubego konia do ciężkiej pracy w lesie.

- Koń, który ściąga drzewo z gór, musi być silny jak tur i mądry. Niełatwo o taką sztukę - tłumaczy Pluciński, oglądając jedną z brązowych klaczy. Hodowca organizuje dla niego mały pokaz końskiej gracji i zabiera zwierzę na krótką przebieżkę po niewielkim placu, na którym pełno ludzi. Ale pan Bronisław kręci głową. To jeszcze nie to...

Gospodarz z Żywca ma już jednego 6-letniego "leśnego" konika. Ale czas przyuczyć do fachu drugiego... Za porządną klacz da nawet 8 tysięcy złotych, ale nie kupi kota w worku. Tak jak wszyscy, zajrzy najpierw do końskiego pyska i policzy zęby (z każdym rokiem koń traci jeden). Sprawdzi także kopyta.

- Chodzi o strzałkę, czyli ten miękki trójkącik w środku końskiego kopyta. Musi być schowana i zdrowa - tłumaczy Mariusz Mencnarowski z Iłownicy, podnosząc nogę swojej 6-letniej klaczy. Jego zadbany, brązowy polski koń, robi wrażenie na oglądających. Ktoś pyta o cenę i odchodzi. - Ten rok jest kiepski. Konie tak jak auta... się nie sprzedają. Do interesu trzeba dokładać. Z 300 złotych miesięcznie jak nic - mówi hodowca.

Widać opłaca się jednak Czechom, których wczoraj pełno było w Kleszczowie.

- U nas za konia trzeba dać więcej. Coś na pewno zabierzemy stąd do naszych Bruzovic - zapewnia Petra Vitaskova, ładna dziewczyna w kowbojskim kapeluszu. Czechom nie w głowie praca na roli. W swojej stadninie mają już 22 koniki jeździeckie, skokowe i westernowe. Szukając 23, zajrzeli jeszcze do Adama Nowaka z Kornatki koło Myślenic, który sprzedaje siodła i uprzęże. - Za sportowe siodło trzeba dać od 600 do 2 tysięcy - tłumaczy pan Adam, który wykonuje końskie akcesoria w swoim warsztacie. - Mam też chińskie. Są tańsze - zauważa handlarz, który zaopatruje również kowboi z USA, a także górali z Niemiec. - W Żorach jesteśmy obowiązkowo, ale jeździmy też do Nowego Targu - dodaje. Wczoraj w Kleszczowie można było obejrzeć kilkadziesiąt koni. Dobito kilku targów. Jednak większość hodowców będzie musiała spróbować swojej szansy wkrótce. Targ koński w Żorach organizowany jest w każdy drugi wtorek miesiąca.
Aleksander Król - POLSKA Dziennik Zachodni

PS. prosiłbym admina czy moda żeby usunął ten kolejny wpis. Przypadkowo dwa razy mi się wcisnęło



ethan - Śro Lip 16, 2008 1:40 pm

Zbudują muzeum z gliny i słomy
05.07.2008
Lucjan Buchalik z folderem przedstawiającym Yatengę

W mieście ma powstać muzeum, które będzie tętnić życiem przez 24 godziny na dobę. Prawie cała budowla ma być zrobiona z gliny i słomy.

- To będzie rewolucja muzealna i architektoniczna na skalę europejską - zapowiada pomysłodawca przedsięwzięcia, Lucjan Buchalik, dyrektor żorskiego muzeum.



Oprócz pięciu sal wystawienniczych, z których każda poświęcona będzie innemu kontynentowi, na terenie muzeum działać będą knajpki, restauracje. Ma być też sala konferencyjna, mała biblioteka, a nawet park linowy i ścianka wspinaczkowa. Oczywiście, jak na muzeum przystało, trasa wspinaczki będzie prowadzić od eksponatu do eksponatu. To tylko niewielka część atrakcji jakie będą czekać na odwiedzających żorskie muzeum Yatenga - Miejsce Spotkań Kultur Świata.

Budynek, którego budowa ma się rozpocząć w 2009 roku na 2500 metrach kwadratowych, przy popularnej trasie Katowice-Wisła, ma zostać "ulepiony" głównie z gliny. Budowlanym surowcem będzie też słoma.

Prace architektoniczne muzeum zleciło trójce młodych, zdolnych śląskich architektów - Marcinowi Mateuszowi Kołakowskiemu oraz Barbarze i Oskarowi Grąbczewskim. Projekt żorskiej Yatengi konsultowany jest ze światowej sławy niemieckim profesorem Gernotem Minke.

- To nieskromne co powiem, ale profesor jest zachwycony naszą Yatengą. Twierdzi, że będzie to perełka architektoniczna na skalę światową%07- mówi Oskar Grąbczewski.

Czy budowla z pozornie tak nietrwałych materiałów wytrzyma próbę czasu w naszym klimacie? - Oczywiście. Glina i słoma przy specjalistycznej obróbce są tak samo trwałe jak tradycyjne materiały budowlane - zapewnia mieszkający obecnie w Londynie Marcin Mateusz Kołakowski.

- Stworzymy przestrzeń otwartą na wszystkie strony świata, most łączący różne kultury. Będzie to ekologiczne, zielone, przyszłościowe miejsce na Śląsku - mówi Oskar Grąbczewski.

Nowatorski projekt podoba się władzom, które obiecały dołożyć do inwestycji, której koszt szacuje się na 19 milionów złotych.

- Ciekawa budowla i wielość atrakcji, które będzie proponować sprawi, że ludzie nie tylko z naszego miasta chętnie będą ją odwiedzać. Warto w coś takiego zainwestować - powiedział Waldemar Socha, prezydent miasta, a projekt zyskał także akceptację radnych.

Pomysłodawcy muzeum nie chcą obciążać budżetu gminy, więc część pieniędzy zamierzają zdobyć z Unii Europejskiej.

- Już pod koniec lipca będziemy mieli gotową pełną dokumentację techniczną i oficjalnie rozpoczniemy starania o pieniądze - mówi Lucjan Buchalik.

Bambusowa replika w skali jeden do jednego

27 lipca, w miejscu, gdzie ma powstać muzeum, wybudowana zostanie replika Yatengi w skali jeden do jednego.

- Zaprosiliśmy holenderskiego artystę Antoona Vasteegde, który wspólnie z mieszkańcami, tylko za pomocą bambusa i gumek recepturek wybuduje makietę Yatengi. Będzie to największa makieta architektoniczna na świecie, dzięki której wszyscy będą mogli zobaczyć, jakie cudo chcemy wybudować

- mówi Katarzyna Podyma z żorskiego muzeum. W Polsce do tej pory nie powstało muzeum, do którego można by porównać żorską Yatengę. Podobieństw można się doszukiwać w Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. Na terenie kraju jest realizowanych wiele nowatorskich projektów. Jednym z ciekawszych jest budowane Muzeum Lotnictwa w podkrakowskich Czyżynach, którego budynek ma mieć kształt śmigła. Muzeum będzie można zwiedzać pod koniec tego roku. Wizytówką Katowic ma się stać Muzeum Ziemi Śląskiej, które ma być gotowe do końca 2012 r.

Tomasz Siemeniec - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Pon Lip 28, 2008 8:39 pm
Kopuła z gliny? Tak, największa na świecie
Marcin Mońka2008-07-27, ostatnia aktualizacja 2008-07-27 20:01



- Ludzie, którzy nam pomagali, będą kiedyś dumni, że stworzyli pierwszy element Yatengi, że zapoczątkowali tę ideę - przyznaje holenderski artysta Antoon Versteegde, pod którego opieką powstał w ten weekend bambusowy model Muzeum Yatenga - Spotkań Kultur Świata.

Fot. Dominik Gajda/AG
Antoon Versteegde i wolontariusze postawili w sobotę model YatengiTakie muzeum byłoby unikatem nie tylko w polskiej, ale i europejskiej skali. Żory od lat słyną z bogatej kolekcji sztuki afrykańskiej i chciałyby zaoferować miejsce, w którym na wyciągnięcie ręki byłby cały świat. Wielkie centrum, które gościłoby wystawy prezentujące kulturę i życie Azji, obu Ameryk, Oceanii i, oczywiście, Afryki. Yatenga to przecież jedno z królestw Mossi, grupy etnicznej zamieszkującej Burkina Faso.

Budowę symbolicznej Yatengi rozpoczęli w sobotę wolontariusze pod okiem holenderskiego artysty Antoona Versteegde, specjalisty od konstrukcji z bambusa. Powstał model z pięcioma bramami symbolizującymi pięć kontynentów.

Projekt prawdziwej Yatengi powstał jednak w pracowni architektów Marcina Mateusza Kołakowskiego oraz Oskara Grąbczewskiego. - Chcemy, aby była muzeum połączonym z centrum otwartym dla ludzi przez całą dobę. Budynek składa się z pięciu niezależnych brył, kopuły i wieży, w której będzie się mieściła również wieża wspinaczkowa. W samej kopule znajdą się natomiast sala konferencyjna, blok wystawienniczy i blok edukacyjno-biurowy - tłumaczy Grąbczewski.

Budowniczowie modelu przyszłego muzeum nieprzypadkowo użyli bambusa. Yatenga ma wpisać się w nurt tak zwanej ekoarchitektury. - Naszą ambicja jest, aby użyć do budowy wyłącznie naturalnych materiałów: gliny, drewna, szkła oraz kamienia. Kopuła będzie największą na świecie zbudowaną z gliny, jej promień obliczyliśmy na 11 metrów - mówi Grąbczewski.

To na razie tylko projekt, ale wszyscy, którzy w weekend wzięli udział w akcji budowy modelu, ulegli tej fantastycznej wizji: robili sobie zdjęcia przy bambusowych konstrukcjach i wypytywali żorskich muzealników o szczegóły.

Lucjan Buchalik, dyrektor muzeum w Żorach, zakłada, że jeśli uda się zdobyć pieniądze na budowę, potrwa ona około czterech lat. - A pieniędzy będziemy szukać wszędzie. Jest na nie szansa, bo nasz projekt jest unikatowy - zapewnia.

- Jeśli muzeum powstanie, spełni się moje wielkie marzenie, że ktoś, kto przyjedzie do Żor z najodleglejszego zakątka globu, powie: jestem u siebie - mówi Versteegde.


........................


Postawili bambusową makietę muzeum
28.07.2008
Ponad dwa tysiące bambusowych tyczek i ponad 60 kilogramów gumek recepturek poszło na budowę makiety Yatengi - niezwykłego muzeum, które ma powstać w Żorach. To były jedyne materiały, jakich użyto do budowy.

Przez sobotę i niedzielę tłumy mieszkańców Żor budowały bambusową namiastkę przyszłego Muzeum Kultur Świata, które powstanie w mieście już za cztery lata.

W oryginale budynek ma zostać wykonany ze słomy i gliny, na razie jego makietę wybudowano z bambusa. - Powstało pięć ogromnych konstrukcji, z których największą jest 25-metrowa wieża. Wszystkie są elementami przyszłej Yatengi i symbolizują pięć kontynentów - wyjaśnia Katarzyna Podyma, pracownik muzeum miejskiego w Żorach.

"Kierownikiem" tej niecodziennej budowy był światowej sławy holenderski architekt Antoon Versteegde, który jest autorem podobnych konstrukcji na całym świecie.

- Mój udział przy budowie był minimalny, głównymi budowniczymi byli sami mieszkańcy - powiedział nam wczoraj Antoon . W akcję włączyło się wielu wolontariuszy.

- Praca przy budowie tak niecodziennej konstrukcji to coś niesamowitego. Zawsze będę mogła powiedzieć, że pomagałam przy budowie Yatengi - mówi Katarzyna Lisek, studentka pedagogiki.

Ustawienie bambusowej wieży zakończyło pierwszy etap promocji budowy prawdziwego muzeum.

- Chcieliśmy pokazać mieszkańcom, co chcemy zrobić i przekonać ich do naszego pomysłu. Myślę, że udało się nam zdobyć poparcie żorzan. Teraz jedziemy naszym pomysłem podbijać Warszawę - mówi Lucjan Buchalik, dyrektor żorskiego muzeum .

Jeszcze w tym tygodniu w Ministerstwie Kultury ma zostać złożony wniosek o dofinansowanie budowy muzeum z unijnych pieniędzy.

Koszty powstania Yatengi oszacowano na 20 milionów złotych.

Władze miasta już wczoraj rozpoczęły pierwsze rozmowy w sprawie inwestycji z Elżbietą Bieńkowską, minister rozwoju regionalnego, która była obecna podczas oficjalnego odsłonięcia bambusowych konstrukcji.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/880236.html



ethan - Wto Sie 12, 2008 4:27 pm
Jak powstaje droga Racibórz – Pszczyna
12 sierpień 2008

Żory są najbardziej zaawansowanym miastem w realizację planowanej drogi Racibórz – Pszczyna. Jako jedyne wykonały już część prac na swoim odcinku. Mowa tu o modernizacji ulicy Pszczyńskiej, która ma stanowić fragment przyszłej trasy.

Kluczowy odcinek całej inwestycji będzie przebiegał jednak między Rybnikiem a Żorami i on zostanie wykonany w następnej kolejności. Na realizację przedsięwzięcia oba miasta otrzymały w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego 24 mln euro. – Uzyskana kwota pozwoli ruszyć z pracami, ale jest za mała na zrobienie wszystkiego. Z pewnością nie wystarczy na połączenie trasy z drogami krajowymi: wiślanką w Żorach i ulicą Gliwicką w Rybniku. Dlatego oba samorządy będą zabiegały o dofinansowanie budowy obwodnic, które wyprowadzą ruch samochodowy na wspomniane dwie trasy – mówi Adam Zdziebło, dyrektor gabinetu ministerstwa infrastruktury.

Jaką drogą będzie trasa Racibórz – Pszczyna? Na pewno nie ekspresową ani też tak dobrej klasy jak wiślanka. Jej parametry określi ilość pieniędzy, tych wyasygnowanych z budżetów Rybnika i Żor jako wkład własny, a również pozyskanych ze źródeł zewnętrznych. – W każdym bądź razie powstanie solidna droga, licząca docelowo cztery pasy. Jeśli na razie wybudujemy tylko dwa, to w przyszłości szosę będzie można poszerzyć do czterech jezdni – zapewnia Zdziebło.

Ze wspomnianych 24 mln euro 14,5 dostał Rybnik, a pozostałą kwotę Żory. – Całkowity koszt budowy naszego odcinka wyniesie 198 mln zł. Oznacza to, że na razie mamy w przeliczeniu na złotówki ok. 31 mln zł. O pozostałe środki będziemy musieli dalej zabiegać. Myślę tu o budżecie państwa, pieniądzach unijnych i specjalnym funduszu drogowym Ministerstwa Transportu – stwierdza Józef Dziendziel, pełnomocnik prezydenta Żor ds. infrastruktury. Związek Subregionu Zachodniego dysponuje koncepcją budowy na całej długości drogi. Dokument opracowała międzynarodowa firma Arup. Żory wyasygnowały 1,7 mln zł na projekt techniczny szosy w granicach miasta, który ma być gotowy do końca stycznia przyszłego roku. Pracuje nad nim biuro projektowe z Warszawy.

_____

Oto przebieg drogi Racibórz – Pszczyna w Żorach. Najpierw wyłoniona w przetargu firma wykona drogę dojazdową od ulicy Rybnickiej za stawami w Rowniu do planowanego ronda w rejonie zachodniej granicy Żor, by tam połączyć się z rybnickim fragmentem szosy Racibórz – Pszczyna. Dodajmy, iż rondo to powstanie nad przyszłą autostradą A1. Następnie trasa przetnie Rybnicką między skrzyżowaniami z ulicami Kasztanową i Tęczową, a potem ulicę Kradziejówka. Znów połączy się z Rybnicką, przetnie Szczejkowicką (w formie ronda), przejdzie nad rzeką Rudą, a potem równolegle do ulicy Kolejowej. W następnej kolejności przetnie ulice Dworcową i pod wiaduktem wiślankę. Za ulicą Zostawa połączy się z Pszczyńską. Dalej trasa będzie już biegła zmodernizowaną niedawno ulicą Pszczyńską, która będzie remontowana również od granicy z gminą Suszec do samej Pszczyny. Prace przy budowie żorskiego odcinka ruszą w przyszłym roku. Zadanie podzielono na dwa etapy. W pierwszym powstanie odcinek od granicy z Rybnikiem do ulicy Szczejkowickiej, w drugim fragment do Pszczyńskiej.

Źródło: Nowiny.Rybnik.pl



ethan - Czw Sie 14, 2008 8:14 pm
W parku przemysłowym działają już 32 firmy
14 sierpień 2008

Niedawno w Żorskim Parku Przemysłowym otworzyła podwoje kolejna firma. Polsko-amerykańska spółka Kennametal produkuje narzędzia dla przemysłu górniczego i drogownictwa. Zatrudnia 44 osoby, w tym wielu mieszkańców Żor.

– Jest największą z firm działających na terenie naszego parku przemysłowego. Zajmuje 17 procent powierzchni użytkowej budynków – mówi Wojciech Blaut, dyrektor zarządzający ŻPP. Docelowo znajdzie w niej pracę ok. 70 osób. Aktualnie w parku mają siedzibę 32 firmy i warsztaty rzemieślnicze różnych branż, zatrudniające łącznie 200 osób. Wszystkie reprezentują sektor małej i średniej przedsiębiorczości. Najwięcej z nich obsługuje górnictwo i budownictwo. Pozostałe zajmują się m.in.: telekomunikacją, obróbką metali, handlem, transportem, technologiami spawalniczymi, stolarstwem, dostawą olejów i smarów przemysłowych, a nawet działalnością reklamowo-artystyczną. Dwie kolejne oferują dość oryginalne rzeczy, mowa tu o firmie wytwarzającej automaty do gier zręcznościowych i hurtowni czipsów.

– Ponadto od dłuższego czasu rozmawiamy z niedużą firmą zajmującą się serwisem i montażem klimatyzacji, wentylacji oraz urządzeń chłodniczych. Zatrudnia ona około 10 osób. Prawdopodobnie w sierpniu podpiszemy umowę najmu – informuje Blaut. Jeśli to się stanie, zagospodarowanych będzie już w sumie 93 procent naszych budynków. Oznacza to, że kolejnym inwestorom zostanie jeden budynek magazynowy o powierzchni użytkowej 500 m kw. – To jest idealne miejsce dla hurtowni materiałów lekkich, agencji reklamowej czy pracowni architektoniczno-projektowej – zachwala dyrektor zarządzający.

Dodajmy, iż kierownictwo parku oferuje także tereny inwestycyjne o łącznej powierzchni 3,5 ha. Wydzierżawiono już jedną z działek. Przedsiębiorca stawia tu właśnie magazyn z biurem obsługi klienta. – Rzeczywistość przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Sądziliśmy, że jeśli od początku tego roku znajdziemy najemców na 60-70 procent powierzchni użytkowej budynków, to będzie bardzo dobrze. Tymczasem osiągnęliśmy prawie 90-procentowy wynik. Wciąż zgłaszają się nowi inwestorzy, którzy chcieliby wynająć hale pod swoją działalność gospodarczą. Niestety odchodzą z kwitkiem, gdyż nie dysponujemy już interesującymi ich powierzchniami – stwierdza Blaut. Co tak bardzo przyciąga właścicieli firm do Żorskiego Parku Przemysłowego? Dyrektor odpowiada, że konkurencyjne ceny najmu i dogodne warunki do prowadzenia działalności gospodarczej.

_____

Żorski Park Przemysłowy powstał przy ulicy Bocznej w wyniku umowy, którą zawarły Górnośląska Agencja Przekształceń Przedsiębiorstw SA w Katowicach i magistrat. W ciągu zaledwie roku udało się zagospodarować i rozbudować infrastrukturę po zlikwidowanym Rybnickim Przedsiębiorstwie Budownictwa Węglowego „Peberow”. Prace sfinansowały w 75 procentach Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego, a resztę wyłożyły budżet państwa i gmina Żory (po 12,5 procent). Park rozciąga się na obszarze 8,5 ha. W jego granicach stoi sześć budynków. Oferuje również grunty inwestycyjne, działki liczą od prawie 2000 tys. do 8000 tys. m kw. Ewentualni inwestorzy mogą teren kupić lub wydzierżawić. Dodajmy, iż w naszym regionie GAPP prowadzi także Rybnicki Inkubator Technologiczny przy ulicy Jankowickiej. Zatrudnieni w nim specjaliści służą radą głównie nowo powstającym firmom.

Źródło: Nowiny.Rybnik.pl

Autor: IrS / Nowiny



ethan - Śro Sie 20, 2008 7:40 pm


Najstarsza i najpiękniejsza nekropolia Żor przestanie być anonimowa
14.08.2008

Stary cmentarz jest bardzo zapuszczony. Jan Delowicz chce to zmienić.

Jest szansa, że najstarszy żorski cmentarz zostanie odrestaurowany. Pierwszym krokiem do tego ma być stworzenie jak najbogatszej dokumentacji historycznej dotyczącej tego miejsca. Badania prowadzone przez Jana Delowicza, wytrawnego badacza żorskiej historii, mają odsłonić wiele tajemnic.

Z dokumentów z 1935 roku wynika, że cmentarz miał jedną alejkę, teraz są dwie. Czyli jedna z nich prawdopodobnie została poprowadzona po dawnych grobach - zastanawia się Delowicz. - Być może pod tą alejką znajdują się groby najsłynniejszych żorzan - dodaje historyk.

Na cmentarzu przy kościele pod wezwaniem św. Jakuba i Filipa zmarłych chowano od początku 1824 roku do około 1925.

Nekropolia powstała zaraz za murami obronnymi miasta, w miejscu, gdzie kiedyś była fosa. Natomiast tam, gdzie jest obecnie dworzec autobusowy, był ogromny wał ziemny. W 1824 roku ziemią z wału zakopano fosę i w tym właśnie miejscu urządzono cmentarz. Wcześniej wiernych chowano na dzisiejszym placu kościelnym.

Zdaniem Delowicza cmentarz jest pełen zagadek, które w końcu trzeba rozwiązać.

- Pierwsze, co będę chciał zbadać, to mogiła Powstańców Śląskich. Według dokumentów pochowano tam trzech powstańców. Na nagrobku jest wymienionych czterech. Skąd się wziął ten czwarty? - zamyśla się Delowicz. Podobnie rzecz ma się w przypadku żołnierzy polskich i węgierskich poległych podczas I wojny światowej. Według historycznych dokumentów ich groby były w zupełnie innych miejscach niż są obecnie.



Od kilku dni Delowicz chodzi od grobu do grobu i odczytuje polskie i niemieckie napisy na nagrobkach. - Wiadomo, że pochowano tutaj wielu zacnych żorzan, niestety, ich groby trzeba dopiero odszukać. W wielu przypadkach zniszczone kamienne tablice trzeba składać kawałek do kawałka, żeby odczytać choć część nazwiska i datę urodzin bądź śmierci - opowiada historyk-pasjonat.

Wiele tablic nagrobnych i żydowskich macew, które się tu ostały, zostało zaraz po zakończeniu II wojny światowej zamalowanych smołą. Teraz trzeba będzie ją zeskrobać. - Zasmołowano wszystkie napisy w języku niemieckim. Tak to było po wojnie, język niemiecki źle się kojarzył i smołowano jak leci. Nikt nie pomyślał wtedy, że Żory od roku 1744 do 1922 były pod zaborem pruskim - opowiada Delowicz.

Za punkt honoru historyk postawił sobie odnalezienie grobu Jana Gajdy, znanego artysty, który jest autorem kościelnych fresków w Rybniku, Jastrzębiu-Szerokiej i w Żorach. Jest autorem obrazu z 1864 roku, który na co dzień upiększa wnętrze kapliczki w Rowniu (aktualnie obraz jest w renowacji). Gajda organizował dla dzieci wycieczki do Krakowa i prowadził darmową bibliotekę. Książki kupował w Mikołowie od samego Karola Miarki.

Delowiczowi pomaga kilku mieszkańców. Dzięki ich zaangażowaniu udało się już między innymi odnaleźć na cmentarzu grób rodziny Ignaca Gregratzkiego, radnego miejskiego, człowieka, o którym mówi się, że postawił połowę budynków w Żorach.

- To olbrzymi grobowiec rodzinny, ale od lat bez napisów. Zgłosiła się do mnie rodzina, która podarowała mi przedwojenne zdjęcie grobu. Jedna tajemnica rozwiązała się od ręki - cieszy się badacz.

Urzędnicy i pracownicy Muzeum Miejskiego apelują do mieszkańców miasta, aby pomogli w odsłonięciu tajemnic cmentarza. - Przyda się nam każda informacja dotycząca osób pochowanych na naszym cmentarzu. Oczywiście nieocenione będą dokumenty w postaci starych zdjęć nagrobków - mówi Katarzyna Opoka-Rynkiewcz, naczelnik wydziału urbanistyki i architektury żorskiego magistratu, na którego zlecenie przeprowadzana jest cała akcja.

- Oprócz dokumentacji historycznej, zostanie sporządzony spis zabytków architektury sakralnej i zabytków przyrody. Uzbrojeni w tę wiedzę zastanowimy się, w jaki sposób odnowić i nadać nową formę staremu cmentarzowi - mówi naczelnik.

Badania historyczne zakończą się na początku października.
Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Nie Sie 24, 2008 10:30 am


Kolorowa kostka zamiast dziurawego asfaltu
22.08.2008

Fragment Boryńskiej zmienił się nie do poznania. Czas na dalszy remont ulicy.
Za kilka dni zakończy się pierwszy etap modernizacji najdłuższego i najpopularniejszego deptaka w mieście.

Na razie gotowy jest ponad stumetrowy odcinek, ale już teraz widać, że Boryńska może się stać najładniejszym miejscem spacerowym w mieście.

Dziurawy asfalt został zastąpiony kolorową kostką brukową. Stare betonowe lampy uliczne zastąpiono nowoczesnymi metalowymi.

Wzdłuż deptaka ustawiono ławki i, co na żorskie warunki jest nowością, co dziesięć metrów zamontowano eleganckie kosze na śmieci. Dodatkowo pod drogą wymieniono wszystkie rury wodociągowe i kanalizacyjne, a także kable energetyczne i telefoniczne.

Jednym słowem odcinek ulicy Boryńskiej od ronda do klubu Ambasada zmienił się nie do poznania.

W końcu ktoś pomyślał o wizerunku osiedli, a nie tylko o okolicach Rynku - mówi Krzysztof Paździor z osiedla Księcia Władysława. - Dziwię się, że dopiero teraz zabrali się za tę ulicę, przecież tym deptakiem codziennie chodzi po kilkanaście tysięcy ludzi. Mam nadzieję, że do zimy dojadą z tym remontem do samego osiedla - dodaje żorzanin.

Na to niestety przyjdzie jeszcze poczekać. Planowany dalszy remont ma się rozpocząć najwcześniej w przyszłym roku.

Tomasz Górecki, rzecznik prasowy magistratu wyjaśnia, że modernizację pierwszego odcinka wymusił remont okolic komendy policji.

- Chcieliśmy prace wykonać mniej więcej w tym samym czasie. Zrobiony odcinek kosztował nasz budżet 730 tysięcy złotych. Kolejny etap, od klubu Ambasada, aż do pomnika księcia Władysława planowany jest na przyszły rok. Wszystko zależy jednak od tego, czy wystarczy pieniędzy - dodaje Górecki.


Fot. Tomasz Siemieniec

To nie podoba się mieszkańcom. - Jak coś się zaczyna, to trzeba jak najszybciej skończyć - mówi Donata Jabłonka. Od połowy września rozpoczynają się pierwsze prace nad przyszłorocznym budżetem. Wtedy władze dzielnicy Księcia Władysława będą mogły zabiegać o zapisanie w budżecie miasta stosownej kwoty na dokończenie remontu deptaka.

Ulica Boryńska na odcinku od bloku nr 7 na osiedlu Księcia Władysława, aż do komendy policji jest najdłuższym i najbardziej uczęszczanym deptakiem w Żorach.

Jest to najpopularniejsza droga wiodąca z osiedli Pawlikowskiego i Księcia Władysława na żorski Rynek. Droga nie była remontowana od co najmniej dwudziestu lat.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 2 z 5 • Wyszukiwarka znalazła 272 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •