ďťż
 
[Żory] Plany, inwestycje, etc...



Wit - Śro Sie 27, 2008 12:29 pm
Bambusowa konstrukcja wytrzymała tylko trzy tygodnie
22.08.2008
Bambusowa makieta przyszłego muzeum kultur świata - Yatenga odeszła w zapomnienie. Pięć ogromnych konstrukcji wybudowanych pod koniec lipca przez wolontariuszy przestało istnieć. Zniszczył je deszcz i wiatr.

Gumki recepturki nie wytrzymały naszego klimatu. Raz pada deszcz, następnego dnia mocno grzeje słońce, a do tego jeszcze te ostatnie wichury - mówi Katarzyna Podyma z muzeum miejskiego w Żorach.

Trzy pierwsze konstrukcje, w tym ponad dwudziestometrowa wieża, runęły w miniony weekend. Ostatnie dwie bramy rozebrano w zeszły wtorek.

- Szkoda, że tak krótko mieliśmy tę bambusową Yatengę. Mogłaby jeszcze postać przynajmniej dwa miesiące - mówią wolontariusze, którzy pomagali w budowie.

Na szczęście mamy zdjęcia z tej imprezy i certyfikaty dla budowniczych Yatengi. Zawsze będziemy mogli się pochwalić, że coś takiego wybudowaliśmy - mówi Monika, jedna z wolontariuszek.

Makieta powstała w ciągu dwóch dni, 26 i 27 lipca, jej odsłonięciu towarzyszyły liczne koncerty. Na happening zaproszono Elżbietę Bieńkowską, minister rozwoju regionalnego i Zygmunta Łukaszczyka, wojewodę śląskiego.

Organizatorów i promotorów Yatengi nie zbiłyz tropu wypowiedzi minister Bieńkowskiej, że żorski projekt budowy muzeum ma marne szanse na dofinansowanie ze środków unijnych.

- Nie mam wątpliwości, że na realizację tak unikatowego projektu w skali Europy pieniądze się znajdą, będziemy pukać do wszystkich możliwych drzwi i "zarażać" naszym pomysłem - mówi Lucjan Buchalik, dyrektor muzeum miejskiego w Żorach.

Po bambusowej Yatendze, budowanej przez mieszkańców pod bacznym okiem holenderskiego architekta Antoona Versteegde pozostało tylko wspomnienie i... ponad dwa tysiące bambusowych tyczek. Jak mówią muzealnicy, od przybytku głowa nie boli. - Tyczki przydadzą się nam do prezentacji niektórych eksponatów, głównie płócien - mówi Podyma.

Ale fakt zniknięcia z powierzchni ziemi makiety Yatengi wcale nie oznacza, że możemy o niej zapomnieć. Już dzisiaj na Rynku odbędzie się kolejna akcja propagująca powstanie w mieście muzeum kultur świata.

- Tym razem zapraszamy wszystkich chętnych do udziału w happeningu fotograficznym z Yatengą w tle. Nie jest ważne, ile masz lat i co robisz, spotykamy się na Rynku dziś, jutro i w niedzielę o godzinie 17. Każdy będzie mógł wybrać swoje miejsce na artystycznej mapie świata, zatańczyć, namalować obraz. Nasze portrety zbudują wirtualną galerię Yatengi - zachęca mieszkańców do wzięcia udziału w przedsięwzięciu Katarzyna Podyma.

Akcja promocyjna projektu jak do tej pory przebiega bardzo sprawnie. Jeszcze przed dwoma miesiącami nikt w Żorach nie miał zielonego pojęcia, co to jest Yatenga.

- Mam nadzieję, że dzisiaj większość mieszkańców miasta wie co planujemy i co najważniejsze popiera nas w naszych dążeniach. Na tym najbardziej nam zależy - mówi Lucjan Buchalik. - Po tym, przyjdzie czas na załatwianie formalności związanych z pozyskaniem środków unijnych na budowę muzeum. W sumie wszystkie dokumenty są już przygotowane i lada dzień rozpoczniemy podróż po instytucjach, gdzie złożymy swój projekt - dodaje Buchalik. Szacunkowy koszt budowy to 20 milionów złotych, to podobna kwota jaką miasto wyłożyło na budowę nowego budynku sądu.

Ambitne plany

Pomysłodawcy budowy w Żorach muzeum spotkań kultur świata założyli, że budowa powinna się rozpocząć już w 2009 roku. Yatenga zostanie wybudowana na 2500 metrach kwadratowych na działce przylegającej do drogi krajowej nr 81. Najważniejszymi materiałami budowlanymi, jakie zostaną zastosowane, mają być glina i słoma. - To będzie rewolucja muzealna na skalę przynajmniej Europy - mówią pomysłodawcy. Prace architektoniczne zlecono dwóm młodym zdolnym architektom, którzy na świecie są cenieni za projekty budowli z materiałów alternatywnych - Marcin Mateusz Kołakowski i Oskar Grąbczewski.



Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/888242.html
.........................

Dworzec PKP - zróbcie coś z tą ruderą!
22.08.2008
Ponad milion złotych z budżetu miasta są gotowe w każdej chwili przeznaczyć władze Żor na remont zdewastowanego budynku dworca kolejowego.

Jeśli urzędnikom uda się dogadać z PKP, chcą odnowić elewację, zrobić porządną poczekalnię dla pasażerów, zewnętrzne toalety, a na piętrze urządzić mieszkania komunalne lub socjalne. Na razie jednak rozmowy z koleją idą bardzo opornie. A dworzec coraz bardziej straszy, zamiast przyciągać pasażerów.

- To przykre, że w tak dużym mieście nie ma porządnego dworca, przecież ten budynek wygląda fatalnie, a pociągi też nie kursują najlepiej - mówi Agnieszka Sztwiertnia, mieszkanka Żor.

Remontem dworca bardzo chętnie zajęłoby się miasto, ale nie może dogadać się z PKP. Od jakiegoś czasu żorskie władze prowadzą rozmowy w sprawie przejęcia budynku w zamian za anulowanie podatku od nieruchomości.

Kiedy PKP wreszcie uporało się z dokumentami własności, z którymi wcześniej był problem, pozostała sprawa wydzielenia działki pod dworcem przez geodetów.

Jednak z niewiadomych przyczyn PKP nie złożyło jeszcze wniosku w tej sprawie i sprawa utknęła w martwym punkcie.

- Wciąż czekamy i jak na razie nie ma żadnej interwencji ze strony PKP. My chcielibyśmy jak najszybciej podjąć remontu, ale dopóki kolej nie złoży wniosku. Mamy związane ręce - tłumaczy Tomasz Górecki, rzecznik prasowy żorskiego magistratu.

Chociaż dworzec stoi niedaleko Rynku, odstaje wyglądem od nowoczesnego, ładnego centrum. Mury z odpadającym, czerwonym tynkiem i zardzewiałymi kratami w oknach wyglądają nędznie. Wnętrze budynku wcale nie prezentuje się lepiej. Kilka drewnianych ławeczek z jedną czynną kasą i brudnymi podłogami na pewno nie przyciągają podróżnych.

Na próżno szukać tu toalet i poczekalni, nie mówiąc już o jakimś miejscu, gdzie można by coś zjeść. Jednak największą zmorą są kasy biletowe czynne tylko do godziny 14.

Chociaż z Żor można dojechać do Kołobrzegu, Świnoujścia czy Szczecina, to przydałoby się wznowienie także innych połączeń. - Pasażerowie skarżą się, że nie ma pociągów do Wisły, Jeleniej Góry, nie mówiąc o tych bliskich miejscowościach, jak chociażby Katowice - mówi Edyta Drąg, kasjerka pracująca na dworcu.



Beata Wicherek - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/888214.html
.....................

Cokół koguta do poprawki
22.08.2008
Cokół, na którym pod koniec maja ustawiono ogromnego koguta galijskiego musiał przejść mały lifting. Zmiany polegały na zmatowieniu granitowego cokołu z wszystkich czterech stron.

Powód? W nocy gładki kamień odbijał światło i tworzył nad kogutem "czarną dziurę", w której nie było widać brązowej rzeźby. Sam zabieg nie był drogi, bo kosztował podatników nieco ponad 700 złotych.

- Po tych kosmetycznych zmianach, po zmroku kogut ma być znacznie bardziej widoczny niż do tej pory - tłumaczy Tomasz Górecki, rzecznik prasowy.

Ponad półtorametrowy, ważący ponad ćwierć tony i wykonany z brązu ptak, który jest podarunkiem od zaprzyjaźnionego z Żorami francuskiego miasta Monceau les Mines, stanął na środku ronda, tuż obok komendy policji.

Podarunek od Francuzów ustawiono na granitowym cokole i zamontowano oświetlenie, które w nocy ma uwydatniać koguta. Na zakup cokołu, zamontowanie i oświetlenie koguta wydano 50 tysięcy złotych.

(toms) - POLSKA Dziennik Zachodni






kiwele - Śro Sie 27, 2008 1:16 pm

Bambusowa konstrukcja wytrzymała tylko trzy tygodnie
22.08.2008
Bambusowa makieta przyszłego muzeum kultur świata - Yatenga odeszła w zapomnienie. Pięć ogromnych konstrukcji wybudowanych pod koniec lipca przez wolontariuszy przestało istnieć. Zniszczył je deszcz i wiatr.

Gumki recepturki nie wytrzymały naszego klimatu. Raz pada deszcz, następnego dnia mocno grzeje słońce, a do tego jeszcze te ostatnie wichury - mówi Katarzyna Podyma z muzeum miejskiego w Żorach.

Trzy pierwsze konstrukcje, w tym ponad dwudziestometrowa wieża, runęły w miniony weekend. Ostatnie dwie bramy rozebrano w zeszły wtorek.

- Szkoda, że tak krótko mieliśmy tę bambusową Yatengę. Mogłaby jeszcze postać przynajmniej dwa miesiące - mówią wolontariusze, którzy pomagali w budowie.

Na szczęście mamy zdjęcia z tej imprezy i certyfikaty dla budowniczych Yatengi. Zawsze będziemy mogli się pochwalić, że coś takiego wybudowaliśmy - mówi Monika, jedna z wolontariuszek.

Makieta powstała w ciągu dwóch dni, 26 i 27 lipca, jej odsłonięciu towarzyszyły liczne koncerty. Na happening zaproszono Elżbietę Bieńkowską, minister rozwoju regionalnego i Zygmunta Łukaszczyka, wojewodę śląskiego.

Organizatorów i promotorów Yatengi nie zbiłyz tropu wypowiedzi minister Bieńkowskiej, że żorski projekt budowy muzeum ma marne szanse na dofinansowanie ze środków unijnych.

- Nie mam wątpliwości, że na realizację tak unikatowego projektu w skali Europy pieniądze się znajdą, będziemy pukać do wszystkich możliwych drzwi i "zarażać" naszym pomysłem - mówi Lucjan Buchalik, dyrektor muzeum miejskiego w Żorach.

Po bambusowej Yatendze, budowanej przez mieszkańców pod bacznym okiem holenderskiego architekta Antoona Versteegde pozostało tylko wspomnienie i... ponad dwa tysiące bambusowych tyczek. Jak mówią muzealnicy, od przybytku głowa nie boli. - Tyczki przydadzą się nam do prezentacji niektórych eksponatów, głównie płócien - mówi Podyma.

Ale fakt zniknięcia z powierzchni ziemi makiety Yatengi wcale nie oznacza, że możemy o niej zapomnieć. Już dzisiaj na Rynku odbędzie się kolejna akcja propagująca powstanie w mieście muzeum kultur świata.

- Tym razem zapraszamy wszystkich chętnych do udziału w happeningu fotograficznym z Yatengą w tle. Nie jest ważne, ile masz lat i co robisz, spotykamy się na Rynku dziś, jutro i w niedzielę o godzinie 17. Każdy będzie mógł wybrać swoje miejsce na artystycznej mapie świata, zatańczyć, namalować obraz. Nasze portrety zbudują wirtualną galerię Yatengi - zachęca mieszkańców do wzięcia udziału w przedsięwzięciu Katarzyna Podyma.

Akcja promocyjna projektu jak do tej pory przebiega bardzo sprawnie. Jeszcze przed dwoma miesiącami nikt w Żorach nie miał zielonego pojęcia, co to jest Yatenga.

- Mam nadzieję, że dzisiaj większość mieszkańców miasta wie co planujemy i co najważniejsze popiera nas w naszych dążeniach. Na tym najbardziej nam zależy - mówi Lucjan Buchalik. - Po tym, przyjdzie czas na załatwianie formalności związanych z pozyskaniem środków unijnych na budowę muzeum. W sumie wszystkie dokumenty są już przygotowane i lada dzień rozpoczniemy podróż po instytucjach, gdzie złożymy swój projekt - dodaje Buchalik. Szacunkowy koszt budowy to 20 milionów złotych, to podobna kwota jaką miasto wyłożyło na budowę nowego budynku sądu.

Ambitne plany

Pomysłodawcy budowy w Żorach muzeum spotkań kultur świata założyli, że budowa powinna się rozpocząć już w 2009 roku. Yatenga zostanie wybudowana na 2500 metrach kwadratowych na działce przylegającej do drogi krajowej nr 81. Najważniejszymi materiałami budowlanymi, jakie zostaną zastosowane, mają być glina i słoma. - To będzie rewolucja muzealna na skalę przynajmniej Europy - mówią pomysłodawcy. Prace architektoniczne zlecono dwóm młodym zdolnym architektom, którzy na świecie są cenieni za projekty budowli z materiałów alternatywnych - Marcin Mateusz Kołakowski i Oskar Grąbczewski.

No coz, ogolna szkoda, a wykonawcy sami sie ukarali stosujac zbyt pospiesznie niewlasciwe materialy do laczenia tyczek bambusowych.
Gdyby byli bardziej fachowi, to robiliby to z materialow naturalnych, a nie gumek, jak sie wykonuje chocby np. wyroby wiklinowe czy ratatanowe, nie mowiac juz o wyplatanych domkach bambusowych gdzies w Malezji czy Indonezji.
Prowizorycznie, przy braku fachowosci, to nalezalo raczej uciec sie do techniki laczenia z uzyciem grubego miekkiego drutu.

A tak mowiac nawiasem to jest mi mocno zal, ze do takiego egzotycznego pomyslu potrafi sie znalezc grono entuzjastow mogacych liczyc na kilkadziesiat milionow wsparcia.
Pisalem wlasnie w watku o sciezkach rowerowych o pomysle sciezki rowerowej przez cala Katowice wzdluz Rawy. Taka niezmiernie praktyczna realizacja, na pewno tez kosztujaca wieledziesiat milionow, moglaby stac sie na dlugi okres niezmiernie istotnym elementem cywilizowania miasta i poprawy jego obrazu ekologicznego.
A trzebaby zaczac wlasnie od grona przekonanych entuzjastow.



ethan - Sob Wrz 06, 2008 3:09 pm


Piękne kino mamy

Nasze kino zyskało zupełnie inne oblicze – mówi Jolanta Hrycak, kierownik „Sceny na Starówce”.

Po ponad roku prac zakończyła się kompleksowa przebudowa jedynego w mieście kina. Teraz ten przybytek kultury będzie nosił oficjalną nazwę "Scena na Starówce".

Będzie można w nim organizować spektakle teatralne, koncert muzyczne (pierwsze już się odbyły) i oczywiście seanse filmowe. A wszystko to w zupełnie odnowionych wnętrzach. To jeden z najlepszych obiektów kulturalnych w regionie.

- Praktycznie całe wyposażenie od siedzeń na widowni, przez nowoczesny system nagłaśniający, aż po projektory jest zupełnie nowe. Jeszcze pachnie nowością - mówi Henryka Krypczyk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Żorach.



Nowe fotele robią wrażenie. Nie ma przy nich żadnych uchwytów na napoje, ale wykonane z drewna i dobrej jakości weluru spodobają się osobom o najbardziej wyszukanym guście. Oczywiście są bardzo wygodne. Wśród ponad 250 foteli, tylko jeden jest koloru czerwonego. Upamiętnia on 50-lecie kina w Żorach. Okrągła rocznica będzie dopiero w lutym, ale już teraz o tym pomyślano.

Oprócz sprzętu odnowione są wszystkie wnętrza, wymieniono drzwi i okna. Scena jest dwa razy większa niż wcześniej i co ciekawe, latem będzie wykorzystywana do imprez plenerowych. Wtedy widownia będzie się mieścić w miejscu, gdzie kiedyś był parking za kinem.

- Kolejną nowinką jest część dobudowana do kina, w miejscu gdzie kiedyś było wewnętrzne podwórze. Teraz jest tam po prostu część budynku. Na piętrze znajduje się pięć doskonale wyposażonych garderób, a pod nimi będzie kawiarnia z niezależnym wejściem - opowiada Jolanta Hrycak, kierownik "Sceny na Starówce".

Oficjalne otwarcie jednego z najlepszych przybytków kultury w naszym regionie nastąpi 27 września.

- Na otwarcie zapraszamy wszystkich mieszkańców Żor, którzy chcą zobaczyć, jak bardzo zmieniło się kino. Przy okazji będzie można obejrzeć "Księżniczkę Czardasza" - zaprasza Henryka Krypczyk. Od 5 października rusza akcja pt.: "50 filmów na 50 lat kina".

- Ostatni film wyświetlimy dokładnie 5 lutego, kiedy przypada rocznica - mówi Jolanta Hrycak. Filmy będą wyświetlane w czwartki, a repertuar będzie zróżnicowany. Przebudowa kina trwała ponad rok i kosztowała prawie 8 milionów złotych. Część pieniędzy udało się pozyskać z funduszy unijnych.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Sob Wrz 13, 2008 11:56 pm


Na galerię handlową trzeba jeszcze poczekać
12.09.2008
Pod koniec sierpnia mieszkańcy mieli się dowiedzieć, jakie centrum handlowo-usługowe powstanie w strefie centrum, pomiędzy aleją Jana Pawła II, a Stodolną.

Niestety, w przetargu nie wystartowała ani jedna firma, choć jedna bardzo chciała.

- Jeden z inwestorów zgłosił się o jeden dzień za późno - wyjaśnia Daniel Wawrzyczek, zastępca prezydenta miasta. - Niestety, zgodnie z prawem musieliśmy przetarg unieważnić i rozpocząć nową procedurę - dodaje zastępca.

Jednym słowem, najwcześniej nazwę inwestora poznamy dopiero w drugiej połowie listopada i to pod warunkiem, że spóźnialski przedstawi korzystną ofertę.

Daniel Wawrzyczek nie chciał nam zdradzić nazwy firmy, która była zainteresowana ofertą miasta.

Z naszych ustaleń wynika, że inwestor, który jest zainteresowany kupnem gruntów i budową na nich galerii handlowo-usługowej, wcześniej wybudował jedno z rybnickich centrów handlowych. Nieoficjalnie mówi się o Focus Parku. W dalszym ciągu zagadką pozostaje również przyszłość starego szpitala. Władze miasta jego los uzależniają od powstania galerii handlowej "koło sądu".

Tomasz Siemieniec, (inga) - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/895686.html
...................................
Dzwony wróciły ze złomowiska
12.09.2008
Trzy stare dzwony z kościoła pw. św. Filipa i Jakuba, które w czerwcu wymieniono na nowe, w ostatniej chwili uniknęły zezłomowania. Co prawda już były w skupie i czekały na transport do huty, gdzie miały zostać przetopione, ale proboszcz Stanisław Gańczorz nakazał przywieźć je z powrotem i ustawić obok kaplicy.

Proboszcz zmienił decyzję, bo parafianie i mieszkańcy Żor zaczęli protestować przeciwko "wyrzuceniu" dzwonów, które przez pięćdziesiąt lat wzywały ich na najważniejsze nabożeństwa.

- Ludzie czują do nich sentyment, czują się z nimi związani. Moim zdaniem i wielu moich znajomych, powinny zostać ustawione w honorowym miejscu i przypominać o historii parafii - mówi Wojciech Kałuża, szef dzielnicy Śródmieście, a zarazem wiceprezydent miasta.

Przy okazji zaczęto się zastanawiać, czy przez przypadek dzwony nie są objęte ochroną konserwatorską. Sam kościół neogotycki wraz z obejściem został wpisany do rejestru zabytków w 1966 roku. Proboszcz Gańczorz sprawdził wszystkie dokumenty i okazało się, że o jego dzwonach nie ma w nich ani słowa.

Ktoś puścił famę, że dzwony są zabytkami, to wywołało ogromne poruszenie wśród parafian. Dla uspokojenia emocji zdecydowałem, aby dzwony wróciły ze złomowiska do naszego kościoła - mówi nam proboszcz Gańczorz. - Choć nie ukrywam, że to krok wstecz dla parafii - dodaje ksiądz.

Zgodnie z wcześniejszymi planami, trzy wadliwe, stare dzwony: Matka Boża (900 kg), św. Józef (620 kg) i św. Barbara (490 kg), z 1958 roku, miały trafić na złom. Pieniądze miały w części pokryć zakup nowych dzwonów, które zostały wyprodukowane w niemieckiej ludwisarni w Passau.

Miejski historyk, Jan Delowicz uważa, że brak ochrony konserwatorskiej dla dzwonów wcale nie oznacza, że nie są one zabytkiem. - Ta kwestia jest dyskusyjna. Nie można zawyrokować, że jeśli coś nie jest wpisane do rejestru zabytków to z tego powodu nie jest zabytkiem. Co prawda nie mają po 300 lat, ale nie można pięćdziesięcioletnich dzwonów potraktować jak metalowego opiekacza do chleba i wyrzucić na złom - mówi Delowicz. - Dzwony mają swoją historię, która łączy się z historią całych Żor. Powinny zostać - dodaje historyk.

Choć na razie sytuacja się uspokoiła, a stare dzwony stoją spokojnie na placu kościelnym, to wcale nie jest przesądzone, że spędzą tam kolejnych pięćdziesiąt lat. Parafia potrzebuje pieniędzy na budowę nowego kościoła i nie jest wykluczone, że jeśli znajdzie się ktoś chętny do ich zakupu, to je odsprzedamy - mówi proboszcz.

O budowie nowego kościoła w Śródmieściu mówi się od dawna. Na razie parafia poszukuje odpowiedniej działki, na której mógłby stanąć. Pieniądze z ewentualnej sprzedaży dzwonów pozwoliłyby choć w części pokryć koszty związane z zakupem gruntów.

Nowe są na kościelnej wieży

W czerwcu trzy popękane dzwony zostały zastąpione nowymi. Mają dokładnie taką samą wagę i nazwy.
Pierwszy raz dźwięk nowych dzwonów żorzanie mogli usłyszeć podczas tegorocznego Święta Ogniowego. Wtedy też zostały poświęcone. Niecały miesiąc później specjalistyczna firma zdemontowała stare i zamontowała nowe dzwony na kościelnej wieży. Stare dzwony służyły mieszkańcom od 1958 roku, osiem lat po zakończeniu odbudowy kaplicy ze zniszczeń po II Wojnie Światowej. Dzwony zostały odlane z różnego rodzaju metali. Po wojnie ciężko było o dobry, jednolity materiał. Nowe kosztowały ponad 100 tysięcy złotych.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/895683.html




ethan - Pon Wrz 15, 2008 7:51 am


10 rodzin z zabytkowej kamienicy dostanie nowe mieszkania
12.09.2008

Żory

Miasto przygotowuje przetarg na sprzedaż zabytkowej kamienicy przy ul. Męczenników Oświęcimskich 32, w której obecnie mieszka dziesięć rodzin.

Jej zakupem zainteresowana jest Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna w Katowicach. To już drugie podejście miasta do sprzedaży kamienicy. Pierwszy raz, prawie rok temu okazało się, że o planach prezydenta nic nie wiedzą ludzie, którzy w kamienicy mieszkają od wielu lat. O zamiarze sprzedania kamienicy, a co za tym idzie o przymusowej przeprowadzce, dowiedzieli się od naszych dziennikarzy. Z przetargu zrezygnowano, bo nie można było na szybko znaleźć mieszkań zastępczych dla dziesięciu rodzin. Teraz wszystko wygląda zupełnie inaczej.



Proponujemy rodzinom mieszkania świeżo wyremontowane i o znacznie wyższym standardzie. Teraz nie ma mowy o wspólnej toalecie na korytarzu - mówi Joachim Gembalczyk , dyrektor Zarządu Budynków Miejskich w Żorach. - Wszystko jest ustalane na bieżąco z lokatorami. W lokalach, które są właśnie remontowane, mogą sobie wybrać nawet kolor ściany - dodaje dyrektor.

Słowa Gembalczyka potwierdzają sami mieszkańcy kamienicy.

Nie spodziewałam się takiego podejścia do sprawy. Myślałam,że dadzą nam mieszkanie pierwsze z brzegu i sami będziemy się musieli martwić o wszystko - mówi Danuta Niełacny, jedna z lokatorek kamienicy przy Męczenników Oświęcimskich. - W październiku wraz z sześcioosobową rodziną przeprowadzę się do większego mieszkania przy ulicy Wodzisławskiej. Boję się tylko,że rachunki będą wysokie, bo tam wszystko jest na gaz - dodaje kobieta.

W sumie pięć rodzin ma już przydziały, pozostałe pięć w najbliższym czasie otrzyma nowe mieszkania. - Myślę,że do końca października wszyscy powinni mieszkać już w nowych miejscach - zapowiada Gembalczyk.

Zaraz po tym odbędzie się przetarg willi z 1908 roku. Minimalna kwota, jaką nowy właściciel będzie musiał wyłożyć, to grubo ponad milion złotych. Kolejne grube miliony potrzebne będą na odrestaurowanie zabytku. - Prawda jest taka, że remont kamienicy objętej nadzorem konserwatorskim będzie droższe od tego, jakby ją zburzyć i wybudować od nowa - mówi dyrektor ZBM. - Nas jeszcze przez długie lata nie byłoby stać na odrestaurowanie tego obiektu - dodaje.

Jak powszechnie wiadomo, chęć zakupu kamienicy wyraziła Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Po odrestaurowaniu miałaby się tam znajdować siedziba podstrefy jastrzębsko-żorskiej KSSE. W strefie nikt na ten temat nie chce się wypowiadać. Ale w przetargu może wystartować każdy, kto ma pieniądze. Prawo pierwokupu mają dotychczasowi mieszkańcy kamienicy. - Dostaliśmy pisma z urzędu, ale wiadomo, że nikogo na to nie stać - mówi Niełacna. Po otrzymaniu odpowiedzi od mieszkańców, urzędnicy wyznaczą datę przetargu.

Pójdzie na milion?

Budynek przy ulicy Męczenników Oświęcimskich 32 ma powierzchnię 570 metrów kwadratowych i jest położony na działce o powierzchni 0,2 ha. Obiekt jest wpisany do rejestru zabytków. Cena wywoławcza wynosi niewiele ponad milion złotych. Opis i oszacowanie nieruchomości podlega wywieszeniu na urzędowej tablicy na okres 21 dni. Po upływie 6 tygodni od dnia wywieszenia wykazu zostanie ogłoszony przetarg. Będzie mógł wziąć udział każdy, pod warunkiem, że zobowiąże się do odrestaurowania budynku.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/895688.html



Wit - Pon Wrz 22, 2008 5:14 pm


Na osiedlu Sikorskiego powstaną kolejne bloki z mieszkaniami socjalnymi
19.09.2008
Na razie jest tylko jeden, ale do końca przyszłego roku ma być ich sześć. Mowa o blokach z mieszkaniami socjalnymi przy ulicy Promiennej na osiedlu Sikorskiego. Właśnie rozstrzygnięto przetarg na budowę kolejnych bloków. Prace rozpoczną się lada dzień. Zamieszkają w nich ludzie, którzy nie zalegają z opłatami.

Przy ulicy Promiennej powstanie kompleks dwóch, jednopiętrowych budynków, z 93 mniejszymi i większymi mieszkaniami. Wszystko ma być gotowe pod koniec przyszłego roku - informuje Tomasz Górecki rzecznik prasowy urzędu miasta w Żorach.

Pierwszy z segmentów z 17 mieszkaniami został oddany do użytku już pod koniec 2005 roku. W kolejnych latach miały powstawać kolejne, ale w budżecie nie było na ten cel pieniędzy. Teraz pieniądze się znalazły, ale dzięki temu, że jedna z firm działających na terenie byłego ERG-u chce odkupić od miasta grunty, na których stoją budynki z 73 mieszkaniami socjalnymi przy ulicy Ogniowej i Wspólnej. Firma w zamian za przekazanie działki zobowiązała się, że za 6,5 miliona złotych wybuduje mieszkania socjalne na ulicy Promiennej. Zdaniem urzędników, to opłacalny interes. - Zyskamy 93 nowe mieszkania o znacznie wyższym standardzie niże te w blokach przy Ogniowej i Wspólnej - mówi Tomasz Górecki.

Lokatorzy obu budynków zacierają ręce i już nie mogą się doczekać przeprowadzki do nowych bloków. - Żyjemy w warunkach, które urągają godności człowieka. Wszędzie grzyb, brud i smród - mówi pani Henryka, lokatorka jednego z mieszkań przy ulicy Wspólnej.

- Dobrze, że budują nowe mieszkania, bo tutaj nie da się żyć - dodaje kobieta.

Niestety, nie wszyscy będą mogli liczyć na przydział mieszkania w nowych blokach przy Promiennej. Do urzędników docierają sygnały od mieszkańców osiedla Sikorskiego, którzy obawiają się, że w ich sąsiedztwie planuje się zrobić getto.

- Mamy nadzieję, że nie trafią tutaj sami pijacy, którzy będą się snuć między blokami - mówi Marzena Stanek, mieszkanka osiedla Sikorskiego. - Teraz w tym jednym bloku mieszkają normalni ludzie. Jest bardzo dużo dzieci i szkoda by było, gdyby miał tutaj trafić jakiś "element" - dodaje żorzanka.

Urzędnicy zapewniają, że najbardziej uciążliwi lokatorzy z Ogniowej i Wspólnej nie mają co liczyć na przydział nowego mieszkania.

- Dla nich znajdziemy jakieś inne lokale. Na Promienną trafią ludzie, którzy nie zalegają z opłatami i nie byli uciążliwi dla swoich sąsiadów. Nie ma mowy o żadnym getcie na osiedlu Sikorskiego - dodaje Tomasz Górecki.

Budowa nowych bloków z lokalami socjalnymi nie rozwiązuje problemu braku mieszkań. W kolejce po własne m jest ponad 200 osób. W tym roku oddano do użytku dwadzieścia mieszkań w metalowych kontenerach przy ulicy Kolejowej. W najbliższym czasie planuje się rozbudowę blaszanego osiedla o kolejne dziesięć kontenerów.

Sposób na brak mieszkań

Żory są jednym z nielicznych miast w Polsce, które zdecydowały się na tanie lokale socjalne w barakach. To zdaniem urzędników najbardziej opłacalna "budowa mieszkań" socjalnych , których ciągle w mieście brakuje. Zakup dwudziestu baraków i podłączenie ich do mediów kosztowało budżet miasta około 600 tysięcy złotych. - Za takie pieniądze nie wybuduje się 20 mieszkań - mówi Tomasz Górecki. Zakup kolejnych kontenerów to tylko kwestia czasu. Teraz w blaszanym osiedlu mieszka około 40 ludzi, docelowo ma tam zamieszkać 60 osób. Do kontenerów trafiają głównie osoby, które mają nakaz eksmisji z innych mieszkań socjalnych.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/898786.html



Wit - Śro Paź 01, 2008 8:38 pm


Yatenga czeka na wielką kasę z ministerstwa
dziś
Wczoraj pracownicy Muzeum Miejskiego w Żorach złożyli w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego wniosek o dofinansowanie projektu budowy innowacyjnego muzeum kultur świata Yatenga. Miasto chce z unijnych funduszy, którymi dysponuje ministerstwo, około 26 milionów złotych, czyli 85 procent wartości inwestycji .

- Głęboko wierzymy, że nasz projekt się spodoba i otrzymamy dofinansowanie - mówi Lucjan Buchalik, dyrektor żorskiego muzeum.

Planowany obiekt ma zostać wybudowany w sporej części ze słomy i gliny. Oprócz pięciu sal wystawienniczych, z których każda będzie poświęcona innemu kontynentowi, w placówce znajdą się też obiekty towarzyszące, mające przyciągać turystów: kafejka, restauracja, sale konferencyjne i sklepiki z pamiątkami. Wszystko ma kosztować w sumie 35 mln zł. Nowoczesne muzeum ma powstać przy drodze krajowej nr 81, popularnej "wiślance". Jeśli Yatenga otrzyma wsparcie ministerstwa, to wszystko będzie gotowe do końca 2012 roku.

Biuro prasowe ministerstwa zapowiedziało, że konkurs zostanie rozstrzygnięty do końca roku.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/904080.html



ethan - Czw Paź 02, 2008 3:26 pm
Logo miasta - wyraź swoją opinię
2 październik

Chcielibyśmy wybrać logo naszego Miasta - znak, który będzie nas identyfikował, a który będzie mniej „oficjalny” niż herb. Uważamy, że Wasze zdanie w tej sprawie jest bardzo ważne. Dlatego też, zapraszamy wszystkich mieszkańców Żor do wyrażenia swojej opinii.

Poniżej przedstawiamy 4 projekty wraz z krótkim opisem. Wasze spostrzeżenia są dla nas niezwykle cenne. Chętnie poznamy Wasze zdanie na temat przedstawionych propozycji. Napiszcie co o nich sądzicie, który projekt najbardziej kojarzy się z Żorami, który chcielibyście mieć za logo.

Dziękujemy za zaangażowanie i każdą Waszą wypowiedź. Opinie prosimy przesyłać na e-mail: rip@um.zory.pl . Na Wasze opinie czekamy do 20 października 2008r.

Projekty nr 1a i 1b



Projekt odnosi się bezpośrednio do hasła zawartego w Strategii Rozwoju Miasta „Żory-przyjazne miasto” czego symbolem są dłonie. Tworzą one klimat bliskości i związania z Miastem. Zastosowana kolorystyka, układ dłoni i nazwy miasta tworzą łącznie literę Ż.

Projekt nr 2



Ta propozycja podkreśla dogodne położenie miasta w regionie. Miasta skąd wszędzie jest blisko: zarówno do stolicy województwa jak i w turystyczny region Beskidu Śląskiego. Kojarzy się także z charakterystycznym dla Żor układem urbanistycznym Starego Miasta.

Projekt nr 3


Ten projekt symbolizuje stały rozwój Miasta, jego potencjał i dynamizm. Ukazuje również, że jego siłą są sami mieszkańcy: dobrze wykształceni, mobilni.

Źródło: Zory.pl



absinth - Czw Paź 02, 2008 3:49 pm
bede szczery:
niefajne te projekty



ethan - Czw Paź 09, 2008 1:45 pm
absinth odnośnie powyższych projektów ktoś się tam o to pytał w UM i mają ponad 3 lata przeleżały kajś na twardym dysku komuś się przypomniało i odgrzewają starego kotleta co by nie mówić projekty ohydne nijak kojarzące się z Żorami

Scena na Starówce - dobry początek
09 październik 2008

Od kilkunastu dni oficjalnie działa wyremontowana Scena na Starówce, łącząca w sobie funkcje miejskiego kina i profesjonalnej sceny koncertowo teatralnej. W tym czasie miały już tam miejsce trzy poważne wydarzenia kulturalne.

27 września, podczas oficjalnego otwarcia Sceny można było spędzić wieczór z Księżniczką Czardasza Widowisko w wykonaniu solistów Gliwickiego Teatru Muzycznego, artystów baletu i zespołu instrumentalnego Gliwickiego Teatru Muzycznego pod dyrekcją Grażyny Griner poprowadził Krzysztof Piotrowski. 30 września zobaczyć można było PRZYJACIÓŁKI czyli JAK ZROBIĆ RECITAL - połączone dialogami dwa półrecitale śpiewających aktorek Katarzyny Jamróz i Katarzyny Zielińskiej wykonane z towarzyszeniem Grupy MoCarta.

Z kolei w niedzielę 5 października, po raz pierwszy na nowej scenie odbył się koncert Żorskiej Orkiestry Rozrywkowej pod batutą Lothara Dziwokiego. W kręgu muzyki filmowej - taki był tytuł koncertu zatem nic dziwnego, że w jego repertuarze pojawiły się największe przeboje muzyki filmowej, znane i lubiane, kojarzone z największymi produkcjami filmowymi. Podczas koncertu wystąpiły także pary taneczne z Centrum Tańca Towarzyskiego Miejskiego Ośrodka Kultury w Żorach.

Remont żorskiego kina, które w jego wyniku przekształciło się w Scenę na Starówce trwał przeszło rok. W jego wyniku powstała scena teatralna, wymieniono siedzenia, projektory kinowe oświetlenie i nagłośnienie. W dobudowanej części powstały garderoby dla artystów i galeria.

Koszt prac wyniósł 7 953 759,34 złotych, z czego 4 629 177,60 złotych pochodziło z dofinansowania otrzymanego ze środków ZPORR.

Na co dzień "Scena na Starówce" zaprasza na seanse filmowe.

Źródło: Zory.pl

----------------------------------------------------------------------------------



Miasto kupiło na aukcji we Wrocławiu XIX-wieczną litografię przedstawiającą baranowicki pałacyk
03.10.2008
Chcemy, aby po remoncie pałac wyglądał identycznie jak na zabytkowej litografii - mówi Tomasz Górecki, rzecznik magistratu. Fot. Arkadiusz Gola

Litografia kosztowała zaledwie 850 złotych, a jej autorem jest pruski artysta, Alexander Duncker.
Przedstawia baranowicki pałacyk w latach świetności, którą urzędnikom udał się kupić na aukcji, która odbyła się we wrocławskim ratuszu.



Teraz będzie wzorem dla firmy, która podejmie się modernizacji zrujnowanego dziś pałacu. - Obrazek został wykonany pomiędzy 1857 rokiem, a 1883. Chcemy, żeby tak samo, albo bardzo podobnie, wyglądał nasz zabytek po remoncie - mówi Waldemar Socha, prezydent Żor.

Artysta namalował pałacyk z perspektywy skrzyżowania ulic Zamkowej i Ładnej.

Dziś z tego miejsca widać tylko las i dach pałacu.

Wieść o tym, że we Wrocławiu będzie można zakupić obraz przedstawiający baranowicki pałacyk, dotarła do żorskiego magistratu od szczecińskiego domu aukcyjnego.

Zapowiedziano, że podczas aukcji zlicytowane zostaną obrazy przedstawiające rezydencje, pałace i dworki z terenu dawnego Królestwa Pruskiego.

Wśród 960 prac autorstwa Alexandra Dunckera, aż 227 dotyczyło Śląska. Z naszego regionu były jeszcze obrazy przedstawiające posiadłości w Rudach, Chudowie i Wodzisławiu Śląskim. Uzbrojeni w taką wiedzę urzędnicy wsiedli w samochód i pognali autostradą do Wrocławia.

- Cena wywoławcza wynosiła 490 złotych, ale została podbita przez pracowników Biblioteki Śląskiej, którzy też mieli chrapkę na tę litografię. Wszystko odbywało się bardzo szybko i trzeba było się popisać dobrym refleksem, żeby przebijać proponowane kwoty - mówi Tomasz Górecki, rzecznik prasowy żorskiego magistratu, który osobiście brał udział w aukcji.

- Budżet jakim dysponowaliśmy podczas licytacji, wynosił dwa tysiące złotych. Jak widać udało się nam parę złotych zaoszczędzić - dodaje Górecki.

W sumie zabytek wraz z opłatą aukcyjną w wysokości 10 procent kosztował budżet miasta niewiele ponad 900 złotych. - To niewiele w porównaniu z wartością historyczną, jaką przedstawia dla miasta. Do tej pory jedyny obraz przedstawiający posiadłość w Baranowicach znajduje się w rybnickim muzeum, ale zgodnie z przepisami muzeum nie może sprzedawać swoich eksponatów - mówi Tomasz Górecki.

Docelowo litografia znajdzie swoje miejsce w baranowickim pałacyku, gdy tylko ten zostanie odnowiony. Teraz urzędnicy zastanawiają się, gdzie do tego czasu umieścić eksponat.

- Na pewno zostanie zaprezentowany w którejś z naszych instytucji kulturalnych - mówi Górecki.

Do obrazu dołączono opis historii pałacu. Jest w nim mowa m.in. o dawnych właścicielach posiadłości - rodzinie Durantów oraz wzmianka o pierwszym właścicielu posesji, Mikołaju Szoszowskim.

Czekają na pomoc Unii

Po czternastu latach XVII-wieczny pałac w Baranowicach i otaczający go park wrócił do miasta. Odkupiono go od prywatnego właściciela, który przez cały ten czas mimo wielu zapowiedzi o rychłym remoncie, zdołał naprawić tylko dach. W zamian za cały, zabytkowy kompleks, miasto przekazało właścicielowi inne działki na terenie miasta wartości 1 miliona 350 tysięcy złotych. Teraz czynione są starania o pozyskanie unijnych pieniędzy na rewitalizację pałacu i parku. Projekty zostały złożone i czekają na rozstrzygnięcia. Według wstępnych planów, w pałacyku miałaby się mieścić sala konferencyjna i część muzeum.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Pią Paź 24, 2008 10:56 pm


Cztery projekty kosztowały nasz budżet ponad trzy tysiące złotych
17.10.2008
Miasto chce mieć swoje logo, ale propozycje przedstawione na oficjalnej stronie internetowej, delikatnie mówiąc, nie podobają się mieszkańcom.

Każdy żorzanin ma czas do 20 października, aby wyrazić swoje zdanie w sprawie przedstawionych projektów na logo, które ma być wizytówką miasta. Wystarczy napisać e-maila do urzędników i wyrazić swoja opinię. Na razie zdecydowana większość komentarzy jest sceptyczna. - Z informacji, jakie do nas docierają widać, że mieszkańcy nie są zachwyceni naszymi propozycjami - przyznaje Tomasz Górecki, rzecznik prasowy magistratu.

- Nie podobają mi się te projekty - mówi wprost licealista Daniel. - One nie mają nic wspólnego z naszym miastem - dodaje. Dwa z proponowanych projektów są do siebie bardzo podobne. Oba przedstawiają pomarańczowe dłonie, które obejmują granatowy kwadrat. Projekt, zdaniem urzędników, bezpośrednio odnosi się do hasła zawartego w przyjętej przez radnych Strategii Rozwoju Miasta "Żory - przyjazne miasto" czego symbolem są dłonie. Trzecia z propozycji to czerwony kwadrat z pętelkami. Ta propozycja podkreśla, jak doskonale położone są Żory. Czwarty i ostatni projekt symbolizuje stały rozwój miasta oraz to, że jego siłą są dobrze wykształceni i mobilni ludzie. Na pomarańczowym kwadraciku widać granatową postać, która chce z niego uciec. Całość ma kształt litery "Ż".

To nie jest pierwsza próba przyjęcia logo miasta. Przed trzema laty zorganizowano konkurs dla mieszkańców, ale jury nie spodobała się żadna z przesłanych propozycji. Teraz urzędnicy wzięli sprawy w swoje ręce i zlecili wykonanie czterech projektów. Z budżetu poszło na ten cel ponad trzy tysiące złotych. Zdaniem mieszkańców, to pieniądze wyrzucone w błoto.

- Powinno się ogłosić kolejny konkurs wśród plastyków, znawców tematu i jeśli logo zostałoby zaakceptowane, to dopiero wtedy miasto powinno zapłacić za konkretny projekt - mówi Krzysztof Białoń, mieszkaniec osiedla Sikorskiego. Opinie w sprawie logo można przesyłać do urzędu jeszcze tylko do poniedziałku. Później zapozna się z nimi prezydent miasta i to on zdecyduje o tym, czy któryś z projektów stanie się oficjalnym logo.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/910146.html



Wit - Nie Paź 26, 2008 9:42 pm
Żorskie "potworki"



Pasuje jak pięść do nosa
24.10.2008
Już za trzy tygodnie zostanie otwarta dobudowana część żorskiej komendy policji. - Czekamy tylko na odbiory naszych służb sanitarnych, strażaków i inspektora budowlanego. Jak wszystko będzie w porządku, to za trzy tygodnie będzie można korzystać z nowego wejścia do komendy - poinformował nas inspektor Sławomir Sałbut, szef żorskiej policji.

W dobudowanym do starej komendy budynku znajduje się nowoczesna winda, cztery nowe pomieszczenia dla policjantów, dyżurka i punkt przyjęć petentów. Prace zakończono o rok wcześniej niż planowano. Jednym słowem, same plusy, gdyby nie to, że nowa cześć budynku pasuje do starej jak "pięść do nosa". Z przodu imponujący, nowoczesny budynek, który jest "przylepiony" do odrapanego sprawiającego wrażenie, jakby miał się zaraz zawalić, budynku starej komendy. - Nie mamy na odnowienie elewacji pieniędzy, ale komenda wojewódzka rozmawia o pomocy finansowej z władzami miasta - mówi komendant Sałbut. - Wszystko jest na dobrej drodze - dodaje komendant.

Podczas ostatniej konferencji prasowej, Waldemar Socha, prezydent miasta, zadeklarował pomoc policji w wysokości 500 tysięcy złotych. Teraz wiadomo, że pieniądze mają być nieco większe.

- Chcielibyśmy aby starczyło nam na remont dachu, ocieplenie budynku, no i oczywiście pomalowanie elewacji - mówi nam inspektor Sałbut. - Zróbmy wszystko za jednym razem i będziemy mieć spokój na wiele kolejnych lat - dodaje komendant.



TOMS - POLSKA Dziennik Zachodni
.....................................
Stary szpital jest okropną wizytówką miasta
24.10.2008
Budynek starego szpitala został opuszczony pięć lat temu. Od tamtej pory czeka na inwestora , który kupi go od miasta za grube miliony wraz z gruntem i zrówna z ziemią. Nie ma innego wyjścia, budynek nie nadaje się do niczego innego. Pieć lat wystarczyło złomiarzom i wandalom, żeby wynieść z tego terenu wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość.

- To zwykła ruina, która teraz straszy w centrum miasta - mówi Józef Gawlik, mieszkaniec Żor. - Złomiarze ukradli chyba wszystko co metalowe, choć dziwię się, że jeszcze bramy nie wywieźli. Niech z tym zrobią jak najszybciej porządek, bo to wstyd dla miasta - dodaje żorzanin.

Oprócz złomiarzy, obiekt cieszy się zainteresowaniem znudzonej młodzieży i dzieci. Pamiętamy przypadek, kiedy kilkunastoletnie dzieci, o mało nie dopuściły się zbezczeszczenia zwłok, które leżały w prosektorium. Na szczęście prosektorium przeniesiono w inne miejsce i już nikt nie będzie miał okazji natknąć się na zwłoki. Zdaniem Joachima Gembalczyka, dyrektora Zarządu Budynków Miejskich, nie da się uniknąć nieproszonych gości na terenie szpitala. - Zaspawaliśmy furtkę, zamknęliśmy bramę. W nocy chodzi stróż z psem i ciągle zdarzają się tam kradzieże i akty wandalizmu - mówi Gembalczyk. - Musielibyśmy chyba zbudować wysoki mur wokół budynku - dodaje rozkładając ręce. Stary szpital przestanie straszyć dopiero wtedy kiedy zostanie sprzedany. Kiedy to nastąpi? Dokładnie rok temu wiceprezydent Wawrzyczek zapowiedział, że za trzy miesiące będzie wiadomo. Do dziś jest cisza.

Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/913397.html



Wit - Pią Lis 14, 2008 11:58 pm


PKP zmieniły decyzję i już nie chcą przekazać dworca za darmo
wczoraj
Polskie Koleje Państwowe zmieniają stanowisko w sprawie przejęcia przez samorządy dworców. Rozmowy trzeba zaczynać na nowo. Żorski dworzec miał zostać przejęty przez miasto jeszcze w tym roku. W grę wchodziło przekazanie budynku miastu za długi, jakie ma PKP wobec gminy.

- Chodziło o ponad 100 tysięcy złotych - przypomina Tomasz Górecki, rzecznik prasowy magistratu. Rozmowy trwały od dwóch lat. Mniej więcej pół roku temu stanęło na tym, że Kolej zgadza się na przejęcie przez samorząd budynku dworca, ale trzeba dokonać podziału geodezyjnego działki, na której stoi.

- Do tego czasu nikt się do nas nie zgłosił, żeby to wykonać - mówi Górecki. Za to do kasy miasta wpłynęły pieniądze , które PKP była winna gminie. W podobnej sytuacji jest Racibórz, gdzie rozmowy były na podobnym poziomie zaawansowania, jak w Żorach. Tam nawet dokonano podziału działki. Podobnie jak w Żorach również i tam PKP spłaciła długi, a prezydenta poinformowano, że miasto może dworzec odkupić, a nie przejąć za darmo.

Wygląda na to, że w rozmowach między urzędami, a władzami katowickiego oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP mamy krok do tyłu. - Zmieniły się władze PKP i koncepcja działań. Dziś chcą nam dworzec sprzedawać, a nie przekazywać - mówi prezydent Raciborza, Mirosław Lenk. - Nie jesteśmy tym zainteresowani. Przecież chcieliśmy zrobić coś dla nich. Wyremontować kasy i poczekalnię dla pasażerów - dodaje. Urzędnikom marzyło się tu małe centrum handlowe. Myślano o wykorzystaniu pomieszczeń na piętrze i przeniesieniu tu siedziby straży miejskiej.

Urzędnicy i kolejarze czekają teraz na nowa ustawę, która ma ułatwić przekazywanie dworców samorządom lokalnym. Ustawa przeszła już przez parlament i czeka na podpis prezydenta RP.

Niestety, wygląda na to, że nowe przepisy nie rozwiążą całej sprawy. - W dalszym ciągu to od władz Kolei będzie zależało, czy przekazać dworzec za darmo czy sprzedać - przyznaje Tomasz Warsza z ministerstwa infrastruktury.

Tomasz Siemieniec, Aleksander Król - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/921750.html



ethan - Czw Lis 20, 2008 3:28 pm


Nie ma którędy wywozić ziemi z budowy A1
18.11.2008
Z placu budowy autostrady potężnymi samochodami ciężarowymi trzeba wywieźć miliony ton ziemi i gruzu. Fot. Agnieszka Materna

Władze miasta i lokalna policja odrzuciły już dwa projekty organizacji ruchu przygotowane przez austriacką firmę Strabag, która będzie budować ostatnią, środkową część śląskiego odcinka autostrady A1 z Bełku do Świerklan. Wykonawcy nie pozostanie nic innego, jak zbudowanie drogowych bajpasów i tras technologicznych, ale to znacza wyższe od zakładanych koszty budowy i prawdopodobnie dłuży czas robót.

W planie przedstawionym urzędnikom i policjantom firma proponowała zamknięcie dwóch dróg wojewódzkich, którymi każdego dnia przejeżdża kilkanaście tysięcy samochodów. Według projektu Strabagu, ul. Wodzisławska i Rybnicka miałyby być zamknięte przez ponad półtora roku!

- Nie do pomyślenia jest, żeby ciężarówki wożące setki ton różnych materiałów zniszczyły najważniejsze w mieście drogi - mówi Józef Dziendziel, pełnomocnik prezydent Żor.- Kierowcy musieliby wtedy nadkładać ok. 10 kilometrów, żeby dostać się z Żor do Rybnika. To niemożliwe - wtóruje mu Robert Noworyta z żorskiej policji.



Pracownicy służb komunalnych na wszelki wypadek stawiają już przy drogach dodatkowe znaki, które zakazują przejazdu samochodom o masie powyżej 3,5 tony. Wszystkie ulice w mieście są też skanowane specjalnym urządzeniem. Urzędnicy chcą dokładnie znać ich stan, żeby po zakończeniu budowy A1 wystąpić do wykonawcy z ewentualnymi roszczeniami za zniszczenia nawierzchni.

Środkowy odcinek autostrady od Bełku do Świerklan będzie miał 14 kilometrów. Prace pochłoną ponad 285 mln euro. Za te pieniądze wybudowane będą dwa węzły ze stacjami poboru opłat w Rowniu i Świerklanach oraz dwa miejsca obsługi podróżnych. Powstaną mosty (osiem) i wiadukty (trzy). A to oznacza, że z placu budowy wywieźć trzeba będzie miliony ton ziemi i gruzu.

- Nasz odcinek autostrady będzie budowany w kilkumetrowym wykopie. Wywożone będą gigantyczne zwały ziemi - mówi Tomasz Górecki, rzecznik żorskiego magistratu.

Żeby znaleźć drogi transportu materiałów Strabag nie będzie miał innego wyjścia, jak wybudować przy głównych drogach specjalne objazdy zwane bajpasami, a wzdłuż placu budowy poprowadzić drogi technologiczne.

- W taki sposób poradziła sobie firma Alpine, która buduje odcinek autostrady w okolicy Mszany i Świerklan. Dlaczego u nas to ma się nie udać? - mówi Józef Dziendziel.

Trzeci projekt organizacji ruchu jest już opracowywany. Jak twierdzą w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, w Żorach powstanie kilka bajpasów. Mimo dodatkowych robót inwestor zapewnia, że nie wpłynie to na tempo prac i nie opóźni daty oddania do użytku całego odcinka.

- Budowa ma być zakończona z początkiem 2011 roku - mówi Dorota Marzyńska z GDDKiA.
Barbara Kubica - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Pią Lis 28, 2008 8:25 pm

Zbudują bajpasy 28.11.2008

Za kilka dni drogowy bajpas zostanie wybudowany na ulicach Rybnickiej i Wodzisławskiej.

Mieszkańcy dzielnic Rowień i Rój mogą spać spokojnie. Firma, która buduje autostradę A1, nie zamknie ulic Wodzisławskiej i Rybnickiej.

Będzie musiała wybudować drogowe bajpasy, dodatkowo planuje też budowę drogi technologicznej wzdłuż powstającej w szybkim tempie autostrady. Za to zostaną zamknięte małe drogi lokalne.

Na kuriozalny pomysł firmy Strabag, która proponowała zamknięcie dwóch dróg wojewódzkich na terenie jednego miasta i to aż na półtora roku, nie zgodziły się władze miasta, policjanci i mieszkańcy obu dzielnic.


- Propozycja firmy Strabag była niepoważna. Gdyby zamknięto obie drogi, kierowcy, którzy chcieliby dojechać do Rybnika lub Wodzisławia musieliby korzystać z bardzo długich objazdów. Bajpasy są dobrym rozwiązaniem - mówi Robert Noworyta z wydziału ruchu drogowego żorskiej policji.

Gdyby zamknięto ulicę Rybnicką, mieszkańcy Rownia byliby całkowicie odcięci od centrum miasta. W Roju byłoby trochę inaczej, bo droga miałaby być zamknięta na granicy ze Świerklanami. Na szczęście, nikt z zainteresowanych nie wyraził zgody na tego typu rozwiązanie. - Skoro firma Alpine, która buduje autostradę w Mszanie, Godowie i Świerklanach mogła wybudowac bajpasy, to dlaczego Strabag miałby nie skorzystać z tych doświadczeń? - mówi Józef Dziendziel, główny specjalista, pełnomocnik prezydenta Żor ds. infrastruktury.

- Strabag nie ma innego wyjścia, jak wybudować bajpasy - potwierdza Wojciech Gierasimiuk z katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Nie wiem dokładnie, kiedy zostaną wybudowane, ale na pewno tam będą - dodaje. Jak się dowiedzieliśmy, dokumenty w tej sprawie dotarły już do magistratu. Starbag otrzymał na razie zielone światło na budowę bajpasu na ulicy Wodzisławskiej. Dokumenty dotyczące ulicy Rybnickiej trafiły do urzędu dopiero we wtorek. Decyzja o pozwoleniu na budowę powinna zapaść do końca tygodnia.

Oba bajpasy zostaną wykonane z asfaltu. Będzie mógł się po nich odbywać normalny ruch. Jedyne ograniczenie to prędkość - specjalymi objazdami można się będzie poruszać maksymalnie do 40 km/h. Dodatkowo Strabag ma wykonać drogę technologiczną wzdłuż budowanej autostrady. To w znacznym stopniu odciąży małe lokalne drogi, którymi do tej pory ciężarówki woziły materiały na budowę autostrady.

Ale na tym koniec dobrych informacji. Niestety, mieszkańcy ulic Harcerzy Buchalików, Krótkiej i Wiśniowej muszą się liczyć z niedogodnościami. Na razie te trzy drogi zostały całkowicie zamknięte dla ruchu. - Oczywiście dojazd do posesji jest zagwarantowany, jak nie z jednej, to z drugiej strony - zapewnia Józef Dziendziel. - To na razie tylko trzy ulice, ale w najbliższym czasie trzeba się spodziewać zamknięcia kolejnych. Nie ma innego wyjścia - dodaje pełnomocnik prezydenta do spraw infrastruktury.

Przypomnijmy, środkowy odcinek autostrady od Bełku do Świerklan będzie miał 14 kilometrów długości. Prace pochłoną ponad 285 milionów euro. Wybudowane zostaną dwa węzły ze stacjami poboru opłat w Rowniu i w Świerklanach oraz dwa miejsca obsługi podróżnych. Powstanie osiem mostów i trzy wiadukty. Budowa drogi technologicznej i dwóch bajpasów nie opóźni zakończenia budowy tego odcinka autostrady A1.

Trasą szybkiego ruchu będzie można jeździć już na początku 2012 roku. Żorski odcinek będzie biegł w kilkumetrowym wykopie.
Tomasz Siemieniec - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Pon Gru 08, 2008 4:09 pm

Galerii na razie nie widać
05.12.2008

Zainteresowanie jest, choć ofert nie ma - mówi Waldemar Socha. Fot. Agnieszka Materna

Kolejny przetarg na wykup gruntu w okolicach sądu i zagospodarowanie go pod centrum rozrywkowo-handlowe zakończył się niepowodzeniem. Na pierwszy przetarg nie wpłynęła żadna oferta. Teraz było podobnie.

A jeszcze miesiąc temu prezydent Waldemar Socha przekonywał, że miasto negocjuje z dwoma firmami i lada dzień jedna z nich złoży wiążącą ofertę. Szybko okazało się, że, przynajmniej na razie plan budowy galerii handlowo-rozrywkowej w Żorach należy włożyć między bajki. - To, że nie wpłynęła żadna oferta nie oznacza jednak, że zainteresowania nie ma. Pojawiają się kolejni inwestorzy. Proszą o przełożenie terminu przetargu, bo teraz nie są w stanie spełnić rygorystycznych wymogów ofertowych - zaznacza Socha.

Chodzi o niezbędne gwarancje bankowe na sfinansowanie tego przedsięwzięcia, spełnienia których domaga się miasto. - Teraz mamy okres wyjątkowo trudny do uzyskania takich gwarancji. Banki nie chcą się angażować na przyszłość i nie pozostaje nam nic innego, jak cierpliwie czekać na rozwój wypadków - wyjaśnia prezydent.


Dodatkowo oferenci wystraszyli się też wysokich kar umownych, które musieliby zapłacić w przypadku niedotrzymania określonych terminów i budowy centrum w innym kształcie, niż ten zamierzony.

Mimo to wciąż kolejni inwestorzy chcą negocjować warunki wykupu terenu w okolicach sądu, a miasto stroni od pochopnych decyzji. Chce sprzedać teren poważnemu inwestorowi, który wybuduje tu obiekt spełniający oczekiwania wszystkich mieszkańców. - Nam nie zależy na tym, by sprzedać ten teren jak najszybciej, ale by powstało tu ciekawe centrum, zarówno pod względem architektonicznym, jak i funkcji, którą będzie spełniać. Grunt możemy sprzedać też w trybie bezprzetargowym, z tym, że z pewnością jego cena się nie zmniejszy, a warunki umowy będą zbliżone. Możemy jednak nadal negocjować - wyjaśnia Socha.

Przypomnijmy: między ulicami Centralną, Sądową i aleją Jana Pawła II, na powierzchni 2 hektarów, planowana jest budowa galerii handlowo-rozrywkowej, która miałaby się stać jedną z wizytówek naszego miasta.

Kto zbuduje i czy w ogóle zbuduje ten obiekt, wciąż pozostaje zagadką. Od budowy centrum handlowego w tym miejscu uzależnione są również losy starego szpitala. Władze czekały na ofertę galerii, aby nie powielać jej w obiekcie, który powstanie w miejsce starej lecznicy.
- POLSKA Dziennik Zachodni

PS. Jak już to ktoś pisał chyba w temacie Jastrzębia. Miasta w rejonie ROWu swoją atrakcyjność chyba uzależniają od posiadanego centrum handlowego. Jak dla mnie to trochę infantylne myślenie władz miasta. Mam nadzieję, że szybko się nie znajdzie ktoś kto tam postawi jakiegoś paszkwila i dumnie nazwie centrum handlowym. Są dwa w Rybniku i wystarczy, dojazd w granicach 30minut, więc nie widzę potrzeby żeby i takie coś w Żorach powstało, chociaż coś tam w miejsce dawnych roków sądowych (obok dworca PKS) powstaje



ethan - Pią Sty 09, 2009 9:39 pm

Życie wśród buldożerów
ŻORY. Wojewoda wszczął postępowanie wywłaszczeniowe
07-01-2009
Wydanie 2009/01 (2685)
Dział: Aktualności

Kiedy obok pracowały buldożery, mieszkańcy ostatniego z niewyburzonych pod budowę autostrady domów w Żorach Rowniu dekorowali swoją posesję świątecznymi iluminacjami. Bożonarodzeniowe lampki kontrastują z górami ziemi i gruzu.
Dom jak stał, tak stoi w samym środku placu robót. Wciąż wzbudza ogromne zainteresowanie przejezdnych i mediów. Mieszkają w nim dwie rodziny. Właścicielka posesji nie zgodziła się bowiem z wycenami swojej nieruchomości, które zaproponował rzeczoznawca oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach. Uważa, że za duży dom i około hektar gruntu powinna otrzymać znacznie wyższą kwotę.
Katarzyna Kuczyńska z biura prasowego wojewody mówi, że w grudniu przygotowano nową, ostateczną wycenę, którą opracowano w ramach wszczętej procedury wywłaszczeniowej. Gdyby rzecz zrealizowano do końca, byłaby to pierwsza i jedyna decyzja o wywłaszczeniu związanym z budową A1 w województwie śląskim. Ponieważ w dokumencie były braki formalne, wycenę zwrócono rzeczoznawcy do uzupełnienia. Pieniądze trafią na konto właścicielki domu, a rodziny zostaną przekwaterowane do mieszkań zastępczych. Nie nastąpi to jednak zbyt szybko.
Właścicielka posesji zaskarżyła bowiem do Ministerstwa Infrastruktury decyzję wojewody Zygmunta Łukaszczyka o wejściu pracowników firmy budowlanej na jej teren. Ministerstwo ma 30 dni na odpowiedź. Potem żorzanka może odwołać się do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Na rozstrzygniecie trzeba będzie poczekać kilka następnych miesięcy.
Tymczasem w promieniu kilkuset metrów nie ma już ani jednego domu. Wszystkie wyburzyły buldożery. Sąsiedzi wznieśli nowe budynki w północno-zachodniej części Rownia lub innych dzielnicach Żor. Mieszkają w nich od jesieni ubiegłego roku.

Autor: (IrS)



ethan - Pon Sty 12, 2009 11:32 am
Co czeka Żory w 2009?
2009-01-09

W grudniu plany na niedawno rozpoczęty rok 2009 zaczęli snuć miejscy radni. Inwestycje komunalne nie będą niestety priorytetem, miasto skupi się bardziej na kwestiach związanych z rozrywką, zdrowiem i kulturą.

Podczas grudniowej sesji Rady Miasta ustalono, że 250 tys. zł. Będzie przeznaczone na dofinansowanie przeprowadzenia szczepień, wśród dziewczynek w wieku 11-13 lat, przeciwko wirusowi HPV.

Radni przyjęli też kontynuację uchwały o możliwości prowadzenia nauczania religii Kościołów Ewangelicko-Augsburskiego, Zielonoświątkowego i Wolnych Chrześcijan. Lekcje te odbywają się w Zespole Szkół Nr 8 w Żorach.

Żorscy strażacy-ochotnicy mogą spać spokojnie, bowiem ustalono również nowe wysokości stawek i tak za każdą godzinę udziału w szkoleniu pożarniczym otrzymają 5 złotych, a za każdą godzinę udziału w akcji ratowniczej dostaną 10 złotych.

Wszyscy, którzy liczyli na prace związane z żorską pływalnią mogą odetchnąć z ulgą, bowiem w tym roku mają ruszyć prace nad jej rozbudową. Rozpoczęty także zostanie projekt budowy miasteczka westernowego, a kontynuowana będzie Yatenga, bardzo chwalona przez mieszkańców. Ponadto, by ułatwić gospodarowanie terenami miejskimi stworzono do tego specjalny Zarząd, który będzie w Żorach odpowiadał za np. porządki w parkach.

Zapytaliśmy, czego w tym roku oczekują od władz miasta i czego miastu życzą młodzi Żorzanie.

Łukasz, lat 17:
Przydałoby się lodowisko z prawdziwego zdarzenia. Warto pomyśleć też o zmienieniu infrastruktury pomiędzy rondami koło policji i hotelu. Nie wiem, może poszerzyć albo zrobić jakąś alternatywę, bo aktualnie w godzinach szczytu tworzą się tam straszne korki.

Ewelina, lat 22:
Młodzieżowa Rada Miasta powinna mieć więcej do powiedzenia, bo póki co istnieją, bo istnieją, a żaden polityk nie pomaga im rozwijać swoich pomysłów.
Chciałabym też, żeby zatrzymano politykę "niech otoczą nas markety" i nie wydawano kolejnych pozwoleń na ich budowę z 3 przyczyn:
1. nieładnie wyglądają – chociażby Castorama na środku osiedla
2. niby pomagają w walce z bezrobociem, ale chociaż zatrudnią 100 osób, to po ich otwarciu zbankrutuje 100 mniejszych sklepików zatrudniających średnio 2 pracowników
3. nie płacą takich podatków jak inne lokum gospodarcze, tylko mają specjalne ulgi na określony czas, potem zmieniają nazwy, właściciela, a chodzi o przedłużenie ulg i miasto znowu traci
No i postawiłabym więcej na rozwój kulturalny. Niech koncerty na rynku nie kończą się o 22, tylko niech będą organizowane w miejscach, gdzie mogą trwać dłużej.

Rafał, lat 21:
1. jakaś porządna dyskoteka
2. basen z prawdziwego zdarzenia
3. wyremontować drogi tak żeby równe były
4. kino takie żeby premiery były premierami a nie premierami z miesięcznym opóźnieniem
5. przydałaby się lepsza komunikacja miejskiej, bo niestety nocą dojechać nigdzie się nie da
6. zniesienie ulg podatkowych dla marketów

Ala, lat 21:
Żorom życzę przede wszystkim, by ten nowy 2009 rok – przyniósł ze sobą nadzieję, wiele świeżych pomysłów i otworzył nowe możliwości oraz szanse na ich realizację. Życzę też mądrej władzy i tylko przemyślanych decyzji. By wszystkie projekty były doprowadzane do końca, a ich efekty końcowe były godne pochwały. Także by Żory dalej piękniały i rozwijały się. A wszystkim mieszkańcom cierpliwości, spokoju i by pamiętali, że nie żyjemy sami dla siebie.

Tomek, lat 19:
Można zacząć od zaraz i ściągnąć znak na przejściu dla pieszych przy wiadukcie na DK81. Stwarza on niebezpieczeństwo, gdyż zagrożona jest widoczność – z perspektywy pieszego nie widać czy nadjeżdża jakiś pojazd, mało tego, wydaje się, że nic nie jedzie.
Poza tym przydałoby się zadaszenie nad skateparkiem, by można było jeździć w deszczu czy podczas zimy.

Wielokrotnie podczas sondy upominano się także o kompleks sportowy z prawdziwego zdarzenia – na przykład taki ze ścianką do wspinaczki, rozbudowę krytej pływalni, centrum handlowe, większą inwestycję w zasoby Biblioteki Miejskiej czy chociażby przywrócenie do życia fontanny w parku przy Zespole Szkół Budowlano-Informatycznych.

Tekst: Wioleta Kurzydem

Źródło: www.zory.dlawas.pl



ethan - Wto Sty 20, 2009 11:39 am
Żorzanin wiceministrem
2009-01-16

34 –letni Adam Zdziebło, mieszkaniec Żor otrzymał 12 stycznia nominację na wiceministra rozwoju regionalnego. Zastąpił na tym stanowisku Janusza Mikułę.

Zdziebło był radnym PO w Sejmiku Śląskim. Do nowych obowiązków żorskiego polityka będzie należała opieka nad programem operacyjnym infrastruktury i środowiska, w tym nad środkami europejskimi, które mają wydatkować resorty gospodarki, infrastruktury, zdrowia, środowiska, kultury i dziedzictwa narodowego oraz nauki i szkolnictwa wyższego.

Źródło: MRR Warszawa

czyli wojewoda z Żor, wiceminister z Żor, a jakie ma to przełożenie dla sytuacji i rozwoju miasta - żadne przynajmniej dla zwykłego szarego człowieka



ethan - Pią Sty 23, 2009 10:26 am

Stawiają na turystykę
ŻORY. Ponad 10 mln zł na miasteczko westernowe i Yatengę
21-01-2009
Wydanie 2009/03 (2687)


W miasteczku westernowym będzie można przeżyć niezwykle przygody. Wizualizacja: UM Żory
Prezydent Waldemar Socha zapowiedział koniec dużych inwestycji drogowych. Ostatnią w najbliższych latach będzie budowa obwodnicy północnej, która stanie się fragmentem regionalnej trasy Racibórz – Pszczyna.
– Teraz priorytetem będą przedsięwzięcia związane z kulturą, rekreacją, sportem i turystyką – stwierdza szef magistratu. W tegorocznym budżecie miasta przeznaczono prawie 8 mln zł na stworzenie miasteczka westernowego. Aż 6,5 mln zł będzie pochodziło z funduszy zewnętrznych. Miasteczko westernowe powstanie w rejonie stawu Śmieszek. Na stronie urzędu miasta www.zory.pl można obejrzeć wizualizację ośrodka. – Projekt przygotowany przez pracownię urbanistyczną z Rybnika zakłada budowę całorocznych obiektów w stylu Dzikiego Zachodu. Znajdzie się tam wszystko to, co znamy z klasycznych westernów – informuje Tomasz Górecki, rzecznik magistratu. Na terenie o powierzchni 3,1 ha staną: saloon, stacja dyliżansów, kuźnia, zakłady fryzjerski i fotograficzny z epoki, poczta i strzelnica. Do miasteczka będą prowadziły droga i kolejka wąskotorowa. Nie zabraknie indiańskich wigwamów. Turyści będą świadkami napadów na dyliżanse i pojedynków kowbojów.
Drugą dużą inwestycją będzie budowa w sąsiedztwie miasteczka westernowego centrum kultur świata Yatenga. Na ten cel w uchwale budżetowej zapisano ponad 2 mln zł. Miasto wyłoży tylko 635 tys. zł. Gros środków będzie pochodziło ze źródeł zewnętrznych. Oba projekty znacząco poprze Unia Europejska.
Rzeczone przedsięwzięcia mają dużą szansę na sukces, gdyż będzie można tam łatwo dojechać. Żory już teraz słyną ze sprawnego układu komunikacyjnego. Miasto przecinają krajowa wiślanka oraz zmodernizowane drogi wojewódzkie: Pszczyńska, Rybnicka i Wodzisławska. Trwa budowa autostrady A1. Trasą będzie można dojechać z południa Europy do Gdańska. Na wiosnę ruszy wykup gruntów pod budowę drogi Racibórz – Pszczyna. Tym sposobem Żory mogą przeobrazić się z sypialni dla górników w ośrodek turystyczny.

Autor: (IrS)



Wit - Sob Sty 31, 2009 2:59 pm
^ miasteczka i Yatengi nie mogę się doczekać
........................



Mieszkańców ubywa co roku o 400 osób
23.01.2009
Dziwię się mieszkańcom, że wyjeżdżają z tak ładnego miasta - mówi Ireneusz Krzemiński.

Na koniec 2008 Żory liczyły 60.938 mieszkańców zameldowanych na pobyt stały. To o 563 osoby mniej niż rok wcześniej. Mieszkańców ubywa systematycznie o kilkaset osób rocznie. Najwięcej było nas w 1994 roku - 67.107.

Jaka jest przyczyna spadku liczby ludności miasta w ostatnich 14 latach? - Mimo że od kilku lat mamy dodatni przyrost naturalny i rocznie rodzi się 600-900 dzieci, a umiera około 300 osób, to mieszkańców nam ubywa. Głównie chodzi o to, że ludzie napływowi, między 40. a 50. rokiem życia zameldowani u nas na pobyt stały, korzystają z wcześniejszych emerytur i wracają do swoich rodzinnych stron, na przykład, by opiekować się starszymi rodzicami - mówi Ireneusz Krzemiński, kierownik wydziału spraw obywatelskich urzędu miasta.

Potwierdzają to statystyki, bo tylko od marca do grudnia 2008 najwięcej ubyło mieszkańców w przedziale wiekowym 41-50 lat - o około 550 osób. Podobny spadek zanotowano też w kategorii 20-30 lat, co jest spowodowane m.in. wyjazdami do większych miast Polski lub za granicę w poszukiwaniu pracy. W tym okresie przybyło natomiast o 100 osób w wieku 51-60 lat i prawie o 500 w wieku powyżej 60 lat. Na koniec 2008 roku więcej było kobiet - 31.029, niż mężczyzn - 29.909.

Według statystyk w centrum miasta i na osiedlach zamieszkuje coraz mniej mieszkańców. Z kolei liczba ta wzrasta na obrzeżach miasta, a w szczególności w dzielnicy Zachód, w Osinach, Kleszczowie, Baranowicach, Rogoźnej i Roju. - Coraz więcej ludzi osiedla się na obrzeżach. Na przykład w dzielnicy Zachód powstają nowe domy. Widać gołym okiem, że Żory się rozbudowują i robi się tu coraz ładniej - dodaje Krzemiński. W związku z tym prognozy co do stanu ludności miasta, wydają się optymistyczne. - Mimo że od kilku lat liczba mieszkańców maleje, to jednak uważam, że to się wkrótce zmieni. W ciągu dwóch najbliższych lat liczba ta będzie stopniowo wzrastać, a co najważniejsze, nie będzie spadać. Takie są moje prognozy. Poza tym dziwię się niektórym, że z Żor wyjeżdżają. Mnie osobiście to miasto bardzo się podoba i za nic w świecie nie chciałbym się stąd wyprowadzać - mówi kierownik WSO.

Katarzyna Śleziona - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/950066.html

Komenda jak nowa

Od poniedziałku mieszkańcy załatwiają sprawy w nowoczesnej, odnowionej komendzie miejskiej policji. Zakończył się prawie rok trwający remont. Do tej pory budynek komendy nie wyglądał najlepiej - przestarzałe windy i wyposażenie pokoi, odrapane ściany, ciasnota w pomieszczeniach. Remont był więc konieczny, tym bardziej, że obiekt pamięta jeszcze lata 70. ubiegłego wieku. Prace pochłonęły 2 miliony złotych. Kosztami po połowie podzielili się komenda wojewódzka policji w Katowicach i urząd miasta.

Największe zmiany widać już przy wejściu do budynku. Został dobudowany dodatkowy segment z klatką schodową, windą i częścią recepcyjną. - Nowa klatka powstała kosztem starej, którą wyburzyliśmy. Wyremontowaliśmy też dyżurkę i uzyskaliśmy nowe pomieszczenia - mówi podinspektor Sławomir Sałbut, komendant żorskiej policji. Dzięki temu powstało pięć nowych pokoi na każdym piętrze: na parterze - biuro rzecznika prasowego, na pierwszy piętrze - pomieszczenie dla działu kadr, na drugim - biuro dla policjantów z ruchu drogowego, na trzecim - pomieszczenie dla dzielnicowych, a na piątym piętrze - lokum dla policjantów z wydziału przestępstw gospodarczych.

Budynek ma też specjalny podjazd dla osób niepełnosprawnych. Dawniej osoba na wózku miała poważne problemy, by wyjechać chociażby na czwarte piętro. Teraz załatwi sprawę w punkcie obsługi interesantów na parterze. - Osoby, które przychodzą do nas po poradę czy z innym zapytaniem mogą tam poczekać na funkcjonariusza, a nie muszą biegać po piętrach. To spore ułatwienie - mówi Grzegorz Kocjan z żorskiej policji. Są plany, by do recepcji zatrudnić stażystów wytypowanych przez urząd pracy, którzy po odpowiednim przeszkoleniu i rozpoznaniu problemu petenta będą w stanie skierować go do właściwego policjanta.- To bardzo ważne, że stwarza się dobre warunki pracy dla policjantów, ale też i obsługi mieszkańców, którzy mogą do nas przyjść i w bardzo dobrych warunkach współpracować z policją - podkreślał nadinspektor Dariusz Biel, komendant wojewódzki policji w Katowicach, który był obecny przy odebraniu prac.

Nowością są też wielofunkcyjne windy wyposażone w czujniki ognia. Na wypadek pożaru winda natychmiast zjedzie w dół, automatycznie się otworzy i uruchomi szyb wentylacyjny w górze klatki schodowej. Komenda ma też nowoczesny system monitorowania, dzięki któremu łatwo sprawdzić, co dzieje się nie tylko wewnątrz budynku, ale i na żorskich ulicach. Każdy pracownik jednostki będzie w najbliższym czasie dodatkowo wyposażony w karty czipowe (są one w przygotowaniu), a jego przemieszczanie się po budynku będzie rejestrować specjalny program komputerowy.

Zmiany, szczególnie te widoczne na zewnątrz, podobają się mieszkańcom. - Budynek od dawna wymagał remontu. Teraz recepcja robi wrażenie - mówi żorzanka, Sylwia Lewandowska.

Kamila Siedlarz, rzeczniczka żorskiej komendy: - To jeszcze nie koniec remontu. Co prawda chcielibyśmy, aby we wszystkich pokojach meble zostały wymienione, jednak na chwilę obecną jest to niemożliwe. Musimy z tym zaczekać. Poza tym ważniejsze jest otwarcie się w kierunku petenta i dobry z nim kontakt niż pięknie pomalowane ściany.

W planach jest jeszcze malowanie elewacji i wymiana dachu. Zdaniem Waldemara Sochy, prezydenta Żor, prace mogłyby ruszyć na wiosnę. - Zaplanowaliśmy w tegorocznym budżecie kilkaset tysięcy złotych na to, żeby wspomóc komendę w dokończeniu remontu - deklaruje.

Akt poświęcenia nowego segmentu budynku był związany także z prezentacją nowych samochodów, które na początku tego roku otrzymali żorscy stróże prawa. Miejska komenda dostała dwa oznakowane radiowozy marki kia ceed oraz fiata ducato furgon, które ufundowały po połowie urząd miasta i komenda wojewódzka policji w Katowicach. Samochody kosztowały 170 tysięcy złotych. Kia przyda się do służby patrolowej, a fiat ducato również do konwojowania ludzi.

Katarzyna Śleziona - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zory.naszemiasto.pl/wydarzenia/956354.html



ethan - Wto Lut 03, 2009 9:23 am
takie coś odnośnie miasteczka westernowego znalazłem na stronie www.zory.pl

Miasteczko Westernowe

Planowanie miast to między innymi tworzenie miejsc szczególnych, charakterystycznych, będących indywidualnymi wyróżniającymi cechami danego miasta.

Projekt zakłada budowę całorocznych obiektów w stylu architektury "Dzikiego Zachodu", których użytkowanie byłoby faktycznie w funkcjach zbliżonych do amerykańskiego pierwowzoru.

Podstawowe informacje o inwestycji:

- powierzchnia terenu 3,1 ha,

- doskonała lokalizacja w połowie trasy Katowice – Wisła (DK-81),

- dostępność infrastruktury w pełnym zakresie,

- teren objęty Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego,

- wykorzystanie jednego z bardziej atrakcyjnych terenów inwestycyjnych w mieście,

- prowadzenie inwestycji publiczno - prywatnej na zasadzie finansowania rozbudowy infrastruktury przez Miasto oraz budowie poszczególnych obiektów komercyjnych przez prywatnych inwestorów na działkach nabytych od miasta.









ethan - Sob Lut 21, 2009 8:23 am

Blaszaki mają wzięcie

Mieszkania są mikroskopijne, ale dzięki temu lokatorzy, eksmitowani za długi z innych lokali, są w stanie je utrzymać.

W Żorach pojawią się kolejne blaszaki, w których zamieszkają najbiedniejsze rodziny, eksmitowane z innych lokali. Kolejnych dwanaście kontenerów może tu stanąć już latem.

W mieście jest już takie osiedle. Skada się z dwudziestu kontenerów. Blaszaki, które ustawiono pod koniec 2007 roku przy ulicy Kolejowej, choć budziły olbrzymie kontrowersje, świetnie się sprawdziły. Chwalą je przede wszystkim sami lokatorzy. Wcześniej mieszkali w zagrzybiałych, starych kamienicach.

- Teraz nareszcie mam ciepło w mieszkaniu. Okolica jest spokojna, a sąsiedzi mili. I co najważniejsze, opłaty są na moją kieszeń - wylicza pani Jadwiga, starsza lokatorka, eksmitowana ponad rok temu na ul. Kolejową z bloku socjalnego na osiedlu Gwarków, w którym mieszkała piętnaście lat. Musiała opuścić mieszkanie. Nie chciała płacić czynszu, bo przeszkadzał jej cieknący dach.


Za mieszkanie w kontenerze płaci teraz co miesiąc około 150 złotych wliczając w to zarówno czynsz, jak i opłaty za wszystkie media.

"Blaszane getto", jak o osiedlu na ul. Kolejowej mówią niektórzy mieszkańcy Żor, to obecnie dwa równe rzędy szeregowców. Domki są mikroskopijne. W maleńkim pokoiku stoi grzejnik, w rogu znajduje się aneks z małą kuchenką elektryczną. W łazience, usytuowanej zaraz za drzwiami wejściowymi, jest metrowa wanna i muszla klozetowa. Całość ma niespełna 14 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej, dlatego w jednym kontenerze mogą mieszkać najwyżej dwie osoby.

- Dla kogoś, kto ma klaustrofobię, może się to wydawać straszne, ale na mnie wystarcza - mówi pani Jadwiga.

Osiedle ma 25 lokatorów. Tymczasem w Żorach wyroki eksmisyjne ma jeszcze ponad 100 rodzin. Dlatego urzędnicy postanowili, że kupią kolejne blaszaki i kilka połączą w jeden, by zrobić lokale dla trzy- i czteroosobowych rodzin, bo takich do eksmisji jest najwięcej. Nie będą tu jednak trafiać rodziny z małymi dziećmi.

- Chcemy kupić dwanaście kontenerów. Połączymy je i powstaną dwa nowe, większe od dotychczasowych lokale. Jeden blaszak przeznaczymy na suszarnię, bo mieszkańcy nie mają gdzie suszyć prania. Mamy już gotowy projekt i pozwolenie na budowę. Jeśli uda się szybko rozstrzygnąć przetarg, to w ciągu trzech miesięcy stawianie kontenerów mogłoby się rozpocząć - mówi Joachim Gembalczyk, dyrektor Zarządu Budynków Miejskich.

Przygotowanie terenu pod budowę już istniejącego osiedla wraz z zakupem dwudziestu kontenerów i podłączeniem ich do mediów kosztowało miasto ponad 620 tysięcy złotych. Jak wyliczyli urzędnicy, kupno nowych blaszaków i ich montaż pochłonie 250 tysięcy złotych.

Wszystkie nowe kontenery zostaną podłączone do sieci elektrycznej, kanalizacyjnej i centralnego ogrzewania. To uchroni lokatorów przed ponoszeniem kosztów ogrzewania elektrycznego.

- Z założenia mieszkania te mają być jak najtańsze w utrzymaniu, żeby lokatorzy znów nie wpadli w pułapkę zadłużenia - wyjaśnia Tomasz Górecki, rzecznik żorskiego magistratu.

Wiosną, na już stojące blaszaki, zostanie położony nowy dach, tak zwany jednokryty, by zapobiec powstawaniu zacieków na ścianach, jakie powoduje woda z topniejącego śniegu.

- Takie samo rozwiązanie wprowadzimy też w nowych kontenerach. A jak zejdą śniegi, pomyślimy o jakichś zielonych skwerkach i kwietnikach, o które będą dbać mieszkańcy - zapowiada Gembalczyk.

Żory są jednym z nielicznych miast w Polsce, które postawiły na budowę blaszanego osiedla i chcą go rozbudowywać. Pomysł z eksmisją do blaszanych kontenerów pojawił się jako pierwszy w Skoczowie, ale realizacja projektu idzie tam bardzo opornie.

- Jak na razie stanęły u nas tylko dwa kontenery z czterema mieszkaniami. Istnieją od końca 2007 roku - mówi Iwon Marczyk-Klepczyńska z biura informacji urzędu miasta w Skoczowie.

Później na podobne rozwiązanie wpadli radni z Golejowa w woj. zachodniopomorskim oraz z Będzina na Śląsku. Kolejnym miastem, które zastanawia się nad zakupem kontenerów jest Słupsk.

Tworzenie blaszanych gett wywołuje często sprzeciwy okolicznych mieszkańców. W Żorach osiedle wybudowano na peryferiach, w odludnym terenie, gdzie nie budzi obaw sąsiadów.
Katarzyna Śleziona - POLSKA Dziennik Zachodni



ethan - Czw Mar 05, 2009 4:06 pm


Są pieniądze na obwodnicę
dziś
Obwodnica odciąży centrum miasta.


Fot. Agnieszka Materna

Prawie 25 milionów złotych znalazło się w miejskiej kasie na budowę pierwszego odcinka obwodnicy północnej od granic Rybnika, czyli od ulicy Rybnickiej do Szczejkowickiej.

Miasto dostało na ten cel ponad 18 milionów złotych z Unii Europejskiej. Reszta pochodzi z miejskiej kasy. Prace budowlane mają ruszyć już na wiosnę. - Docelowo ma to być droga dwujezdniowa. Na razie jednak będziemy budować tylko jeden pas, ze względu na konieczne oszczędności - zapowiada Waldemar Socha, prezydent Żor.

Teraz władze miasta szukają pieniędzy na budowę kolejnego odcinka drogi - od ulicy Szczejkowickiej do ulicy Pszczyńskiej.

- Wiosną wystartujemy w konkursie o pieniądze na ten odcinek - dodaje prezydent.

Obwodnica będzie częścią drogi wojewódzkiej prowadzącej z Raciborza do Pszczyny. Wyprowadzi ruch z centrum miasta.

- Będzie gotowa do końca 2010 roku. Koszt budowy szacujemy się na 95 milionów złotych - wyjaśniają drogowcy.

Katarzyna Śleziona - POLSKA Dziennik Zachodni
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 3 z 5 • Wyszukiwarka znalazła 296 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •