ďťż
 
[Oświata] Śląskie uczelnie wyższe



Wit - Czw Paź 02, 2008 11:05 pm
czwartek, 02 października 2008 godz. 16:09

Politechnika Śląska zainaugurowała nowy rok akademicki

Jedna z największych uczelni technicznych w kraju - Politechnika Śląska w Gliwicach - zainaugurowała w czwartek nowy, 64. rok akademicki w swojej historii. Na 12 wydziałach i 48 kierunkach studiów kształci ok. 30 tys. studentów.

To pierwszy rok akademicki pod rządami nowego rektora, wiceministra gospodarki w rządzie Jerzego Buzka i jednego z autorów reformy restrukturyzacji górnictwa, prof. Andrzeja Karbownika.

W swoim przemówieniu podkreślał on, że uczelnia znajduje się w szczególnym momencie, bo musi walczyć o studentów na coraz szerszym edukacyjnym rynku, zabiegać o środki również spoza budżetu państwa i komercjalizować swój dorobek naukowy z korzyścią dla otoczenia.

Wykład inauguracyjny zatytułowany "Pomysłowe, inteligentne oraz magiczne materiały, substancje i związki chemiczne" wygłosił prof. Jerzy Suwiński. 45 pracowników Politechniki Śląskiej odebrało medale Komisji Edukacji Narodowej i nagród Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wśród nich ustępujący rektor prof. Wojciech Zieliński.

Naukę na pierwszym roku studiów rozpoczyna w gliwickiej politechnice 7,5 tys. osób. Otwarte w tym roku nowe kierunki to m.in. architektura wnętrz, informatyka stosowana z komputerową nauką o materiałach oraz nanotechnologia i technologie procesów materiałowych. Uczelnia poszerzyła też ofertę studiów w języku angielskim - pełne studia w tym języku można odbyć już na 5 wydziałach.

Politechnika Śląska została utworzona w 1945 r. Dotychczas wypromowała ponad 129 tys. absolwentów. Dziewięć wydziałów ma swoją siedzibę w Gliwicach, dwa w Katowicach, a jeden w Zabrzu. W Rybniku funkcjonuje Centrum Kształcenia Inżynierów, uczelnia oferuje również studia w Bytomiu, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu i Tychach. Jest zdobywcą nagrody "Uczelnia przyjazna studentom" przyznawanej przez Parlament Studentów RP.

(PAP)

http://ww6.tvp.pl/6605,20081002802086.strona




Wit - Wto Paź 07, 2008 4:47 pm


Pod znakiem MBA
dziś
Ponad 13 tys. studentów, w tym 5.100 pierwszoroczniaków rozpoczęło wczoraj naukę w Akademii Ekonomicznej.

Podczas uroczystości ustępujący rektor prof. Florian Kuźnik przekazał insygnia rektorskie prof. Janowi Pyce. Nowy rektor jest także absolwentem katowickiej AE, prowadzi m.in. zajęcia z zarządzania przedsiębiorstwem oraz produkcją. Wśród nowych studentów aż 2.800 osób będzie się uczyć w systemie zaocznym.

W tym roku AE chce uruchomić studia MBA prowadzone w oparciu o licencję Nottingham Business School, Nottingham Trent University. Program MBA trwa dwa lata, a opłaty wynoszą 32 tys. zł. Absolwenci otrzymają brytyjski dyplom MBA.

MOKR - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/906492.html
...................................
Katedra na miarę XXI wieku
wczoraj
Wczoraj odbyła się oficjalna prezentacja wyremontowanych pomieszczeń Katedry i Zakładu Mikrobiologii Wydziału Farmaceutycznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Pieniądze na prace budowlane i kupno nowego wyposażenia pochodziły z Ministerstwa Zdrowia (600 tys. zł) oraz bezpośrednio z budżetu uczelni (ponad 50 tys. zł).

W tym roku akademickim Katedra i Zakład Mikrobiologii wzbogaciły się nie tylko o nowoczesny sprzęt i nowoczesne sale, ale również o dwóch nowych pracowników naukowo-dydaktycznych.

- To ważne, że katedra będzie teraz funkcjonować we właściwych i godnych warunkach. Jest to początek kolejnych zmian na lepsze w naszej uczelni, a plany mamy naprawdę duże - mówi prof. Ewa Małecka-Tendera, rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Za trzy lata, za obecnym budynkiem Wydziału Farmaceutycznego ŚUM przy ul. Jedności, ma powstać uniwersytecki kampus. Budowa będzie kosztować ok. 32 mln zł. Większość z tej sumy pochodzi z Ministerstwa Zdrowia.

SR - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/906422.html
.........................................
Inauguracja w ASP
dziś
430 studentów katowickiej Akademii Sztuk Pięknych rozpoczęło wczoraj kolejny rok nauki w jednej z najstarszych polskich uczelni artystycznych.

ASP działa od sześćdziesięciu lat, w roku 2001 zyskała status akademii, teraz czeka ją kolejna zmiana organizacyjna. W miejsce jednego wydziału o czterech kierunkach, powstały dwa: Wydział Artystyczny (grafika warsztatowa i malarstwo) oraz Wydział Projektowy (projektowanie graficzne i wzornictwo). To eksperyment w skali kraju. Zdaniem rektora ASP w Katowicach prof. Mariana Oslisly taka struktura pozwoli na bardziej elastyczne formy kształcenia.

W tym roku o jeden indeks ubiegało się sześciu kandydatów.

HWM - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/907688.html

W Bytomiu będą walczyli o tytuł magistra
10.10.2008
Sylwia Hefczyńska-Lewandowska, choreograf i tancerka Śląskiego Teatru Tańca będzie wykładać w nowej szkole. Fot. Mikołaj Suchan

W naszym mieście przy ulicy Piłsudskiego 24, w budynku po dawnym Zespole Szkół Zawodowych, ruszył wydział, na którym będą kształcili się przyszli aktorzy teatru tańca. To pierwsza taka szkoła w Polsce. Jest wydziałem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej z Krakowa. Zajęcia rozpoczęły się 1 października, ale uroczysta inauguracja roku akademickiego odbyła się w sobotę, w Operze Śląskiej. Tego dnia studenci odebrali indeksy. W zeszłym roku przyszli aktorzy teatru tańca uczestniczyli w zajęciach w Krakowie. - Z powodów administracyjnych zajęcia były prowadzone na PWST. W tym roku mogły rozpocząć się już w Bytomiu - mówi Jacek Łumiński, dziekan nowego wydziału, dyrektor i choreograf Śląskiego Teatru Tańca.

W tym roku przyjęto 18 studentów. Czekają na nich zajęcia z aktorstwa, taneczne i ogólnosprawnościowe. Będą je prowadzili między innymi Jerzy Stuhr, Jan Peszek, Sylwia Hefczyńska-Lewandowska. - Czuję się wyróżniona tym, że jestem na tym wydziale. Cieszę się, że teraz i Polska dała nam możliwość rozwijania swoich tanecznych umiejętności - mówi studentka Agnieszka Jaśkowska. Ma 20 lat i pochodzi z Kątów Wrocławskich. Wcześniej przez 10 lat ćwiczyła hip-hop. W przyszłości Agnieszka chciałaby pracować w teatrze tańca lub uczyć hip-hopu. Czego oczekuje od nowego wydziału? - Mam nadzieję, że bytomskie zajęcia wyciągną z nas to, czego jeszcze sami nie odkryliśmy - podsumowuje studentka.

(ka) - POLSKA Dziennik Zachodni

http://bytom.naszemiasto.pl/wydarzenia/907934.html



Wit - Śro Paź 15, 2008 9:31 pm
Studenci AWF-u powinni się rozdwoić
Magdalena Warchala2008-10-15, ostatnia aktualizacja 2008-10-15 21:39



Jak uczestniczyć w dwóch wykładach, które odbywają się w tym samym czasie? Studenci Akademii Wychowania Fizycznego chyba muszą nauczyć się tej trudnej sztuki, bo ich plany zajęć nie uwzględniają faktu, że człowiek nie może być w dwóch miejscach jednocześnie

Ola jest studentką III roku fizjoterapii Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Kiedy na początku października zobaczyła swój plan zajęć, załamała się. Jej grupa prawie codziennie zaczyna zajęcia z samego rana, a kończy o godz. 18 albo 20. Studenci mogliby skończyć zajęcia znacznie wcześniej, gdyby nie całe mnóstwo "okienek".

- Niektóre przerwy trwają nawet 5-6 godzin. W tym czasie mogę skoczyć na obiad czy pochodzić po mieście, ale ileż można? Do domu nie wrócę, bo dojazd zająłby mi zbyt wiele czasu - rozkłada ręce Ola.

Ale to dopiero początek problemów, ponieważ plan ułożono tak, że niektóre zajęcia nakładają się na siebie. - Obecność na zajęciach jest obowiązkowa, więc chyba powinniśmy się rozdwoić - mówi Ola. Swoje uwagi zgłosiła w dziekanacie, ale planu nie poprawiono.

Krzysztof Nowak, rzecznik AWF-u rozumie irytację studentów, jednak prosi ich o wyrozumiałość. - Student ma nie tylko obowiązek, ale i niezaprzeczalne prawo uczestniczyć we wszystkich zajęciach. Jeśli jakieś wykłady czy ćwiczenia wypadają w tym samym czasie, to przez zwykłą pomyłkę, którą naprawimy - zapewnia. Ale na "okienka" nic nie poradzi. - Liczne przerwy nie są efektem naszej złośliwości, ale braku sal wykładowych - tłumaczy Nowak.

Dlatego uczelnia zamierza dobudować nad aulą dodatkowe pomieszczenia. Będzie się starać o fundusze na ten cel.

Jest jeszcze jeden kłopot. W czerwcu pozwolono studentom wybrać niektóre przedmioty, ale mimo to trafili do zupełnie innych grup. - Chciałem iść na siatkówkę, a zapisano mnie na piłkę ręczną - mówi Mariusz, student wychowania fizycznego.

Nowak przyznaje, że docierają do niego liczne skargi w tej sprawie: - Sam rozmawiałem z chłopakiem, który chciał trenować snowboard, a trafił na aerobik. Ale kto szybko się zapisał jest w wybranej przez siebie grupie. Dla pozostałych po prostu zabrakło miejsca. Musimy trzymać się limitów, choćby ze względów bezpieczeństwa.

To nie pierwsze zamieszanie dotyczące planów zajęć na AWF-ie. W zeszłym roku studenci zaoczni skarżyli się, że zamiast zjazdów weekendowych, uczelnia organizuje im wykłady w dwutygodniowych cyklach, podczas których zajęcia odbywają się codziennie, od rana do wieczora. W dodatku, żeby dostać zaliczenie, trzeba było wziąć udział w jednym lub dwóch wyjazdowych obozach sportowych, które trwały 10 dni.

- Nikt z nas nie dostanie tylu dni urlopu - żalili się studenci.

Nowak obiecywał wówczas, że komisja dydaktyki zajmie się sprawą. W tym roku zajęcia odbywają się podczas weekendowych zjazdów, ale obozy są nadal obowiązkowe. Zostały jednak skrócone do ośmiu dni w całym cyklu studiów.

Humanitas ma działkę na kampus
maw2008-10-15, ostatnia aktualizacja 2008-10-15 21:33

Sosnowiecka Wyższa Szkoła Humanitas kupiła wreszcie grunty w centrum miasta, o które starała się od ośmiu lat. Wkrótce powstanie tu kampus - centrum nauki, kultury i sportu, otwarte także dla mieszkańców.

Czterohektarowy teren należał do PKP, ale koleje obiecały go oddać miastu za długi. Szkoła miała nadzieję, że będzie mogła odkupić grunt od magistratu po korzystnej cenie. PKP zmieniło jednak zdanie i wystawiło działkę na sprzedaż - szkoła właśnie kupiła ją w przetargu za 14 mln zł.

W ciągu dwóch lat wyrośnie tutaj kampus, w którym, oprócz budynków dydaktycznych, pojawią się też sale gimnastyczne, biblioteka, basen, kort tenisowy, klub studencki i ośrodek zdrowia.

Już tej jesieni rozpocznie się budowa drogi do uczelni, wzdłuż której powstanie 250 miejsc parkingowych. W ciągu roku dobudowane ma też być piętro do jednego ze skrzydeł budynku, w którym znajdują się sale ćwiczeniowe i aula.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice



Wit - Sob Paź 25, 2008 10:08 am


AWF pamięta o Kukuczce
dziś
W piątek odbyła się inauguracja roku akademickiego 2008/09 w Akademii Wychowania Fizycznego imienia Jerzego Kukuczki w Katowicach.

Władze AWF celowo przesunęły tę uroczystość tak, aby odbyła się ona dokładnie w 19 rocznicę śmierci katowickiego himalaisty.

- Chcieliśmy w ten sposób uczcić pamięć naszego patrona, bo po raz pierwszy rozpoczynamy rok akademicki jako szkoła wyższa nosząca imię Jerzego Kukuczki. Przypomnę, że otrzymaliśmy tę nazwę 23 stycznia 2008 roku - powiedział prof. Zbigniew Waśkiewicz, JM Rektor AWF w Katowicach.

Zebrani w nowej hali sportowej wykładowcy i studenci katowickiej AWF, a także liczni goście reprezentujący władze wojewódzkie i samorządowe, związki i kluby sportowe oraz zaprzyjaźnione uczelnie obejrzeli film o Jerzym Kukuczce.

- Jestem wzruszona tym, że Jerzy pozostaje w waszej pamięci. On był skromnym, kochającym góry człowiekiem i pewnie uznałby, że nie zasługuje na to by być patronem uczelni - powiedziała Celina Kukuczka, żona zmarłego pod szczytem Lhotse wspinacza, a jego przyjaciel Artur Hajzer dodał: - Gdziekolwiek na świecie nie zapytam kto był najlepszym himalaistą w historii zawsze pada odpowiedź - Jerzy Kukuczka. Jego dokonania są nie do powtórzenia.

Katowicka Akademia Wychowania Fizycznego istnieje od 1970 r. Wczoraj oficjalnie zajęcia zainaugurowało 1779 studentowi I roku uczących się na czterech kierunkach - fizjoterapii, turystyce i rekreacji, wychowaniu fizycznym oraz zarządzaniu. W tej chwili na uczelni studiuje ponad 5 tysięcy studentów, w tym 2800 w systemie stacjonarnym.

Jacek Sroka - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/914195.html




Wit - Czw Paź 30, 2008 2:18 pm


Śląskie uczelnie zaleje fala studentów z Chin i Indii
dziś
Uniwersytet Śląski będzie rekrutować Chińczyków i Hindusów na kolejny rok akademicki.

Kraje azjatyckie najlepiej rokują dla uczelni, które szukają studentów na deficytowe kierunki w kraju. Studenci z importu powinni też zapełnić lukę wynikającą z niżu demograficznego, zwłaszcza, że do tej pory ich liczba nie przekraczała kilkudziesięciu na jednej uczelni. Wyjątkami są tylko Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski.

- Ze studiów w Polsce jestem bardzo zadowolona. Przyjechałam tutaj razem z grupą kolegów i koleżanek z Wietnamu, ponieważ wiedziałam, że na Politechnice Śląskiej jest bardzo wysoki poziom kształcenia w dziedzinie górnictwa. Mimo problemów językowych, zwłaszcza na początku pobytu w Gliwicach, szybko zaprzyjaźniłam się z polskimi studentami z mojej grupy, zwłaszcza z Joanną i Michałem, którzy podczas studiów bardzo mi pomagali. Przyjazd na studia do Polski to była dobra decyzja - mówi Nguyen Thi Bich Thuy, studentka V roku górnictwa i geologii na Politechnice Śląskiej, która przyjechała do Polski w ramach wieloletniej współpracy z koncernem górniczym z Dalekiego Wschodu.

Na więcej studentów spoza kraju liczą na najwyższych szczeblach. Za trzy tygodnie wejdą w życie nowe regulacje, które mają ułatwić pozyskiwanie studentów na polskie uczelnie. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbara Kudrycka podpisała właśnie rozporządzenie, które zwalnia uczelnie ze skomplikowanych procedur nostryfikacyjnych dyplomów zagranicznych.

- Obecnie w Polsce będzie mogło studiować znacznie więcej osób z dyplomami uczelni zagranicznych. To także szansa dla polskich uczelni, których w coraz większym stopniu dotyczy problem niżu demograficznego, a także rosnąca konkurencja - podkreśla Kudrycka w oficjalnym komunikacie.

Z nostryfikacji mogą zostać zwolnieni posiadacze dyplomów licencjackich, którzy chcieliby w Polsce zrobić magisterkę, a także kandydaci starający się o przyjęcie na studia podyplomowe. Znacznie więcej osób niż do tej pory będzie mogło ubiegać się w Polsce o uzyskanie stopnia doktora. Jeśli jednak jakaś szkoła wyższa będzie miała ochotę sprawdzić dyplom pochodzący np. z mało znanego kraju, nic nie będzie stało na przeszkodzie.

- Trudno określić liczbę studentów, których mogłyby przyjąć polskie uczelnie, ale obserwując ostatnie trendy należy zakładać, że w coraz większym stopniu będziemy o nich zabiegać - dodaje Bartosz Loba, rzecznik ministerstwa nauki.

Uniwersytet Śląski w najbliższym czasie rozpocznie w Pekinie oraz Indiach rekrutację na studia na rok akademicki 2009/2010. Przeprowadzą je wybrane przez uczelnię agencje.

- Propozycje współpracy poddajemy jeszcze weryfikacji, sprawdzamy, czy dany przedstawiciel jest godny, aby reprezentować Uniwersytet Śląski za granicą, czy posiada odpowiednie kwalifikacje, doświadczenie i umiejętności - wyjaśnia Magdalena Ochwat, rzeczniczka uniwersytetu.

Oferta edukacyjna z językiem wykładowym angielskim obejmuje w tej chwili wydział matematyki, fizyki i chemii, bo kierunki ścisłe są najbardziej pożądanymi przez obywateli Azji. Następną propozycją będzie informatyka.

Zadanie nie jest łatwe, bo rynek azjatycki penetrują także uczelnie z innych krajów, w szczególności Stany Zjednoczone. Polskie uczelnie się tym jednak nie zrażają, bo ważne są korzyści finansowe. Rok kosztuje od 2 do 6 tys. euro.

Do najdroższych zalicza się m.in. reżyserię, architekturę, budownictwo, oraz niektóre specjalistyczne kierunki techniczne.

Studia podyplomowe wahają się od 3 do 3,5 tys. euro, doktoranckie 4 tys. euro.

Obcokrajowcy już u nas studiują

Na Uniwersytecie Śląskim uczy się już wielu studentów z zagranicy: 3 z Armenii, 6 z Białorusi, 28 z Czech, 1 z Izraela, 5 z Kazachstanu, 1 z Kolumbii, 1 z Litwy, 1 z Łotwy, 1 z Mołdawii, 1 z Mongolii, 6 z Rosji, 13 z Ukrainy, 2 z Węgier.

Natomiast na Politechnice Śląskiej studiuje 3 Białorusinów, 1 Łotysz, 1 Nigeryjczyk, 1 Słowak, 4 Ukraińców i 8 Wietnamczyków. - Dawniej przeważali studenci z zachodniej Europy i Afryki, obecnie większość pochodzi ze wschodniej Europy i Azji. Nasza edukacja jest po prostu dla nich dużo tańsza - mówi Paweł Doś, rzecznik Politechniki Śląskiej.

Ogółem w Polsce studiuje 13695 cudzoziemców. Europejczyków jest jest 8852, Azjatów 2603,

1334 obywateli Ameryki Północnej i Środkowej, a 769 Afrykanów.

Katarzyna Piotrowiak - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/916083.html



Wit - Śro Lis 12, 2008 10:47 am
Huty kuszą studentów stażami i wyjazdami
Magdalena Warchala2008-11-09, ostatnia aktualizacja 2008-11-09 20:09

Koncern hutniczy ArcelorMittal szuka pracowników wśród studentów Politechniki Śląskiej. Kusi ich darmowymi szkoleniami i płatnymi stażami, a najlepszym obiecuje kursy językowe w Wielkiej Brytanii.

Kluby ArcelorMittal zainaugurowały swoją działalność pod koniec października na Politechnice Śląskiej i na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ich członkami zostali studenci kierunków związanych z przemysłem stalowym i hutniczym. Przyszli inżynierowie będą teraz brać udział w darmowych szkoleniach z mechaniki, elektroniki, metalurgii, materiałoznawstwa, automatyki, górnictwa, zarządzania projektami oraz w warsztatach językowych. Najbardziej aktywni mają szansę podszlifować angielski podczas kursów w Wielkiej Brytanii, a także wziąć udział w płatnym stażu w jednym z zakładów przemysłowych.

Andrzej Krzyształowski, rzecznik prasowy firmy ArcelorMittal, nie ukrywa, że to właśnie trudności w kompletowaniu odpowiedniej kadry zadecydowały o przystąpieniu do programu.

- Naszym celem jest wyłonienie najlepszych studentów i absolwentów, którzy chcieliby związać swoją karierę zawodową z branżą stalową - zaznacza.

Tego lata na studentów czeka 20 wakacyjnych staży w zakładach w Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Świętochłowicach i Krakowie. 60 kolejnych staży to oferta dla absolwentów.

- Staż może zakończyć się ofertą pracy w ArcelorMittal Poland lub skierowaniem na staż do jednego z naszych centrów badawczych, które są na całym świecie - mówi Krzyształowski.

Kluby ArcelorMittal są częścią programu "ZainSTALuj się", prowadzonego przez koncern we współpracy z Polskim Stowarzyszeniem Zarządzania Kadrami oraz Business for Society.



Wit - Pon Gru 01, 2008 12:35 am
wrzucę tu, więcej w materiale video:



Śląsk w ogonie
Anna Pojda, 2008-11-29 20:48

Studia to podobno najpiękniejszy okres w życiu, ale czy wszędzie tak samo piękny? Za pośrednictwem portalu Students.pl polscy studenci porównywali i oceniali dwadzieścia cztery miasta akademickie, w których uczą się, bawią i mieszkają. Wyniki są dla Śląska wręcz druzgocące - Gliwice, Bielsko-Biała i Częstochowa zamykają ranking, a Katowice są na piętnastym miejscu.

http://www.tvs.pl/informacje/6711/



Wit - Czw Sty 22, 2009 12:02 pm
Dalajlama i Nicole Kidman z wykładami na UŚ?
Magdalena Warchala2009-01-20, ostatnia aktualizacja 2009-01-21 08:43



Bracia Coen i George Clooney poprowadzą zajęcia dla śląskich studentów? To nie żart! Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce dać uczelniom specjalne pieniądze na organizowanie zajęć z noblistami i zdobywcami Oscarów.
Taki pomysł szefowie ministerstwa zapisali w tzw. pakiecie dla studenta, a minister Barbara Kudrycka przedstawiła go na wczorajszej konferencji prasowej. Dokument informuje, że resort da dodatkowe fundusze uczelniom, które postanowią w niekonwencjonalny sposób podnosić jakość kształcenia, np. "poprzez angażowanie noblistów i zdobywców Oscarów".

Władze Uniwersytetu Śląskiego już mają pomysł, kogo mogłyby zaprosić na gościnne wykłady. - Na pewno mogliby to być naukowcy zajmujący się dziedzinami kluczowymi dla gospodarki, czyli np. tegoroczni nobliści z fizyki: Yoichiro Nambu, Toshihide Maskawa i Makoto Kobayashi oraz z chemii: Martin Chalfie i Roger Tsien. Z radością widzielibyśmy na UŚ Dalajlamę. A spośród laureatów Oscarów: Andrzeja Wajdę, Sławomira Idziaka, Allana Starskiego i Ewę Braun. To zresztą osoby, z którymi Wydział Radia i Telewizji już współpracuje - mówi Magdalena Ochwat, rzeczniczka UŚ.

Wodze fantazji puszczają także studenci, którzy przy katedrze najchętniej zobaczyliby swojego idola. - Zajęcia z Nicole Kidman albo z Reese Witherspoon to byłoby coś! Cenię ich talent aktorski i chciałabym posłuchać, jak przygotowują się do roli - mówi Justyna Giebłowska, studentka kulturoznawstwa na UŚ.

Mariusz Kliszczyk marzy z kolei o spotkaniu z braćmi Coen. - Studiuję socjologię, ale myślę też o reżyserii. Ostatni film "To nie jest kraj dla starych ludzi" obejrzałem trzy razy i chciałbym spotkać jego twórców osobiście - mówi Kliszczyk.

Ale nie wszyscy przyjmują pomysł ministerstwa entuzjastycznie. Dr Robert Tomanek, prorektor ds. edukacji katowickiej Akademii Ekonomicznej wolałby, żeby zamiast wydawać astronomiczne sumy na zapraszanie noblistów i gwiazd, MNiSW zwiększyło pulę na studenckie stypendia. - Zapraszanie rozmaitych osobistości na wykłady sprawdza się w Stanach, ale tam robią to głównie szkoły prywatne z własnych pieniędzy i z pieniędzy sponsorów. Idą na to tysiące dolarów. Myślę, że polskie uczelnie mają wiele pilniejszych potrzeb - mówi dr Tomanek.

Jego zdaniem - dla studentów nie mniej rozwijające niż wykład Lecha Wałęsy może okazać się spotkanie z dyrektorem banku czy właścicielem prywatnej firmy, które AE organizuje, nie ponosząc kosztów. - Pewnie, że zaproszenie noblisty z dziedziny ekonomii byłoby pasjonujące, ale to w większości ludzie wiekowi, pewnie by nie przyjechali - żartuje prorektor.

Na zapraszanie atrakcyjnych gości i uruchamianie ciekawych kierunków MNiSW przeznaczy w tym roku ponad 1 mld zł. - Oprócz wizyt osobistości ze świata nauki i kultury dofinansujemy głównie kierunki z wykładowym angielskim. Dziś nie wystarczy być tylko specjalistą z danej dziedziny. Trzeba świetnie znać język - wyjaśnia Bartosz Loba, rzecznik MNiSW.

Konkurs na dofinansowanie oryginalnych kierunków i zajęć ministerstwo ogłosi w lutym. Zwycięskie placówki, oprócz pieniędzy na zrealizowanie pomysłów, dostaną też pieniądze na stypendia dla najzdolniejszych studentów. W zeszłym roku na podobnej zasadzie pieniądze otrzymały uczelnie uruchamiające matematyczno-przyrodnicze kierunki zamawiane.



Kris - Śro Lut 11, 2009 8:40 pm
Nowe kierunki AGH w Rudzie Śląskiej

az - nettg.pl

11.02.2009 12:17

11 lutego odbyło się uroczyste podpisanie aneksu do porozumienia o współpracy między Rudą Śląską a Akademią Górniczo-Hutniczą im. Stanisława Staszica w Krakowie. Dzięki temu, w Ośrodku Zamiejscowym AGH w Rudzie Śląskiej, uruchomione zostaną dwa nowe kierunki studiów niestacjonarnych I stopnia.

Dotychczas studenci w Ośrodku Zamiejscowym AGH w Rudzie Śląskiej mogli kształcić się na kierunku Geodezja i Kartografia na Wydziale Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska.

Dzięki porozumieniu w roku akademickim 2009/2010 uczelnia rozszerzy swoją ofertę o kierunek Inżynieria Środowiska na Wydziale Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska oraz Górnictwo i Geologia na Wydziale Wiertnictwa, Nafty i Gazu.

http://www.nettg.pl/Aktualnosci/Gornict ... iej,8907,1



Wit - Wto Lut 17, 2009 10:30 pm
ogólnie, ale nakreśla pewne kierunki na przyszłość szkolnictwa wyzszego, także u nas



200 mln złotych na młodych inżynierów
10.02.2009
Rząd potroił pulę na dopłaty dla tych uczelni, które zwiększą limity przyjęć na kierunkach strategicznych dla gospodarki oraz na stypendia dla studentów, którzy podejmą się takich studiów. W tym roku akademickim na program tzw. kierunków zamawianych Ministerstwo Nauki wyda aż 200 mln zł.

Resort już opracował listę 15 specjalizacji, na które w ciągu najbliższych pięciu lat ma być największe zapotrzebowanie na rynku pracy. Jak ustaliliśmy, prym wiodą nauki techniczne i przyrodnicze: biotechnologie, nanotechnologie, informatyka stosowana, mechatronika, automatyka, robotyka, inżynieria środowiska, chemia stosowana, mechanika i budowa maszyn, fizyka informatyczna. Na wniosek pracodawców państwo dofinansuje też przyszłych energetyków i ekspertów od inżynierii środowiska.

- Program ma przede wszystkim pomóc studentom na tych kierunkach. Przewidujemy, że maksymalne stypendium wyniesie nawet 400 euro - mówi wiceminister nauki Maria Elżbieta Orłowska. W puli na studia zamawiane będą też pieniądze dla uczelni na opłacenie studentom pierwszych lat kursów wyrównawczych z matematyki i fizyki. Bez nich studenci coraz częściej nie są w stanie realizować programu studiów.

Resort ujawnił nam raport o prognozach potrzeb rynku pracy w ciągu najbliższych pięciu lat. To właśnie ten dokument przesądził, którzy studenci będą mogli liczyć na horrendalne stypendia od rządu (badaniami objęto wojewódzkie urzędy pracy, szkoły wyższe i przedsiębiorców).

Aż jedna trzecia ekspertów z urzędów pracy prognozuje, że największe zapotrzebowanie na rynku będzie na informatyków (wskazało tak aż 29 proc. ankietowanych). Jeśli kryzys gospodarczy nie pokrzyżuje biznesmenom planów, w 2013 roku dla informatyków może być aż 150 tys. wolnych miejsc pracy. Wśród kierunków przyrodniczych najłatwiej będzie o pracę biotechnologom i inżynierom od środowiska, a wśród specjalności matematycznych największe zapotrzebowanie w przemyśle ma być na fizyków informatycznych i elektrotechników.

Ministerialny raport pokazał bardzo niepokojące zjawisko: między uczelniami a przemysłem i ekspertami od rynku pracy dramatycznie brakuje porozumienia. Ledwie jedna piąta uczelni ustala limity przyjęć na studia w porozumieniu z lokalnymi urzędami pracy.

Aż 21 proc. szkół wyższych przy rekrutacji kieruje się tym, ilu i jakich wykładowców ma do dyspozycji. 14 proc. szacuje, czy studia nie będą za drogie. Tylko 16 proc. uczelni uwzględnia trendy gospodarcze i informacje od instytucji badających rynki pracy. Jedynie 19 proc. polskich uczelni podpisuje umowy o współpracy z silnymi lokalnymi przedsiębiorcami.

Prof. Jerzy Woźnicki, szef Fundacji Rektorów Polskich i były rektor Politechniki Warszawskiej, podkreśla, że polskim uczelniom brakuje podejścia, jakie powszechne jest w potężnych Stanach Zjednoczonych. - Tam o naborze na studia przesądzają kryteria związane z zatrudnieniem i rynkiem pracy. Jeśli dla absolwentów danego wydziału nie ma pracy, departament uczelni zostaje zamknięty i w jego miejsce powstaje inny, bardziej potrzebny - zauważa Woźnicki.

W Polsce dziedziny techniczne i związane z przemysłem studiuje tylko około 15 proc. spośród blisko dwóch milionów studentów. Nauki ścisłe zgłębia około 6-7 proc. - w innych krajach Unii Europejskiej to nawet 40 proc. słuchaczy.

Dramatycznym polskim problemem jest też znikoma liczba dorosłych, którzy dokształcają się w nowoczesnych specjalnościach. W Unii Europejskiej swoje kompetencje uzupełnia nieustannie około 10 proc. osób, w Szwecji aż 36 proc., w Polsce tylko 5,5 proc.

Według raportu Ministerstwa Nauki w 2013 roku Polsce może zabraknąć ponad 46 tys. inżynierów. Przedsiębiorcy już alarmują o braku fachowców spowodowanym zapaścią szkół zawodowych. W Polsce aż 80 proc. każdego rocznika idzie do szkół kończących się maturą, tylko co piąty uczeń wybiera szkołę zawodową. W większości rozwiniętych gospodarczo państw proporcje są odwrotne: tylko 30 proc. idzie do szkół ogólnokształcących, 70 proc. zdobywa w szkole fach.

Magdalena Kula - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/958953.html

Nabór już nie na jeden, ale trzy kierunki
12.02.2009

Od października w zamiejscowym ośrodku dydaktycznym Akademii Górniczo-Hutniczej w Rudzie Śląskiej przybędzie studentów.

A to za sprawą podpisanego wczoraj aneksu o współpracy między gminą a krakowską uczelnią. Dzięki niemu, na przełomie czerwca i lipca przy ul. Tunkla odbędzie się nabór już nie na jeden, ale na trzy kierunki.

- Władze uczelni przy każdej okazji podkreślały, że wobec tego ośrodka mają szerokie plany. Uruchomiony przed trzema laty, już stał się placówką chętnie wybieraną przez coraz większą liczbę młodych ludzi- mówi Tomasz Lipecki, Kierownik Ośrodka Zamiejscowego AGH w Rudzie Śląskiej.

Do tej pory placówka kształciła studentów na kierunku geodezja i kartografia na Wydziale Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska. W przyszłym roku akademickim będzie można studiować tam zaocznie także inżynierię środowiska na tym samym wydziale oraz górnictwo i geologię na Wydziale Wiertnictwa, Nafty i Gazu.

- Będziemy szkolić m.in. przyszłych wiertników. Obecnie coraz popularniejsza staje silę geotermia i odnawialne źródła energii, poszukiwani są zatem specjaliści dokonujący odwiertów. Odwierty potrzebne są także w górnictwie. Nie wspominając o wykopach i przekopach pod ulicami, które w tak zurbanizowanym regionie muszą być dokonywany w sposób bezpieczny i profesjonalny - dodaje Lipecki.

Toczą się też rozmowy z władzami innych wydziałów, by do Rudy Śląskiej sprowadzić kolejne kierunki.

Póki co, w najbliższy weekend uczniowie klas maturalnych województwa śląskiego i opolskiego wezmę udział w drugim etapie organizowanej przez akademię olimpiady z geografii, fizyki, chemii i matematyki. Najlepsi w rudzkich zmaganiach powalczą na przełomie marca i kwietnia w krakowskim finale o indeks AGH.

Agnieszka Widera - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/959838.html



salutuj - Wto Lut 17, 2009 10:42 pm
Szkoda będzie trzeba się ciut więcej wysilać że nasz dyplom jest wart złoto ;-)



Wit - Pon Mar 02, 2009 7:44 pm
Dni otwarte uczelni jak rodzinny piknik
Magdalena Warchala2009-02-24, ostatnia aktualizacja 2009-02-24 11:16



Organizując dni otwarte, uczelnie coraz częściej starają się dostarczyć maturzyście nie tylko informacji, ale przede wszystkim rozrywki. Minusy? Na dniach otwartych nie dowiemy się, jak naprawdę wygląda uczelniana rzeczywistość. Plusy? Możemy się świetnie bawić całą rodziną.

Suche wykłady i prelekcje nie przekonają maturzysty do uczelni. Trzeba go czymś zaskoczyć. Czym? Konkursem z cennymi nagrodami, kiermaszem albo widowiskowymi eksperymentami. A najlepiej przy okazji wkupić się w łaski rodziców i rodzeństwa. Po miłym dniu, spędzonym na zabawie, namówią maturzystę do dokonania właściwego wyboru.

Fakt, że tradycyjne sposoby promowania uczelni odchodzą do lamusa potwierdza Sylwia Kopeć-Bil z Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie. - Od kilku lat nie organizujemy typowych dni otwartych, ale ich funkcję spełniają liczne przedsięwzięcia kierowane do młodzieży, np. Festiwal Przedsiębiorczości, który trwał u nas przez cały listopad - mówi.

Impreza WSB obfitowała w gry strategiczne i symulacyjne oraz warsztaty, których uczestnicy korzystali, jak mówi Kopeć-Bil z "festiwalowego, radosnego przekazywania wiedzy".

W grudniu swoje drzwi otworzyła Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach. W tym roku warto było przyjść choćby po to, by za grosze kupić obrazy, grafiki czy ozdobne drobiazgi, wykonane przez studentów. Ten, kto pozazdrościł ich autorom talentu, mógł wziąć udział w warsztatach z malarstwa, grafiki, projektowania graficznego lub wzornictwa i odkryć w sobie talenty, których istnienia nie podejrzewał. Warsztaty przygotowano nie tylko dla młodzieży, ale też dla maluchów.

Dzień po zamknięciu drzwi przez ASP, swoje podwoje otworzyła Politechnika Śląska. Po raz pierwszy zdecydowała się przyjąć gości nie tylko w Gliwicach, ale i w Katowicach. Każdy z wydziałów przygotował na tę okazję prezentację multimedialną, na korytarzach stanęły punkty informacyjne, przy których dyżurowali wykładowcy i studenci. Nie zabrakło popisowych eksperymentów, ale największą atrakcją okazał się ogłoszony przez Wydział Mechaniczno-Technologiczny konkurs na film nakręcony telefonem komórkowym. Dwuminutowy obraz miał być nagraną na gorąco relacją z dni otwartych. Zwycięzca Robert Kominek z I LO w Tarnowskich Górach został nagrodzony laptopem. Pozostali laureaci dostali telefony komórkowe lub pendrive'y.

Prawdziwe atrakcje jednak dopiero przed nami, bo większość uczelni planuje promować się na wiosnę, tuż przed rozpoczęciem rekrutacji.

Już 11 i 12 marca dni otwarte szykuje Akademia Ekonomiczna. Połączy je z Dniami Polskiej Statystyki, obchodzonymi w tym roku po raz pierwszy z okazji 220-lecia tej dziedziny nauki w naszym kraju oraz 90-lecia istnienia Głównego Urzędu Statystycznego.

- To przedmiot, z którym musi się zmierzyć każdy z naszych studentów. Nauczamy go już od 1937 r. i mamy świetnych wykładowców. Postanowiliśmy to wykorzystać - mówi Urszula Maciąg z Centrum Promocji AE.

Wyższa Szkoła Biznesu z Dąbrowy Górniczej zadziała bardziej nietypowo. 17 marca zorganizuje drugą odsłonę interaktywnych dni otwartych, w czasie których uczelnię będzie można odwiedzać nie tylko osobiście (wykłady, warsztaty), ale i wirtualnie. Pierwsza odsłona miała miejsce 17 lutego. - W określonych godzinach na czacie będzie dyżurował rektor, dziekan, pracownicy punktu rekrutacyjnego i studenci - zdradza Dominik Penar, rzecznik WSB.

Z tej okazji uczelnia przygotowała wirtualną wycieczkę po swoim gmachu, w którą można się wybrać ze strony internetowej. Dla gości (tradycyjnych i wirtualnych), przewidziano konkursy z nagrodami.

Trzy dni później, 20 kwietnia, WSB zaprasza na "Noc otwartą": spotkania z pisarzami, politykami, mini-koncerty, wystawy, a także imprezę w klubie studenckim. "Noc otwarta w WSB" zainauguruje akcję "Odstresuj się przed maturą", która potrwa do końca kwietnia.

Uniwersytet Śląski swój Studencki Festiwal Nauki planuje dopiero między 20 a 24 kwietnia. W każdym z miast, w którym ma swoje wydziały, czyli w Katowicach, Sosnowcu, Rybniku, Cieszynie, Chorzowie i Jastrzębiu-Zdroju zorganizuje konferencje, wykłady oraz otwarte spotkania z naukowcami, politykami i artystami. Największa impreza odbędzie się jednak na terenie katowickiego kampusu przy ul. Chełkowskiego. Stanie tam miasteczko namiotowe oraz scena, gdzie zaprezentują się wydziały, koła naukowe, stowarzyszenia i media studenckie. Zaplanowano dyskusje, prezentacje multimedialne, warsztaty, eksperymenty, wystawy, konkursy, spektakle i koncerty.

W kwietniu i maju promować się będzie także Śląski Uniwersytet Medyczny. Na razie wiadomo tylko, że atrakcje dla gości przygotują wszystkie wydziały.



kaspric - Wto Mar 03, 2009 7:51 pm
Onet:

Nowa "wspólnota" połączy Polskę i Niemcy

Jerzy Buzek

Polska i Niemcy zamierzają wspólnie utworzyć tzw. Wspólnotę Wiedzy i Innowacji (WWI) w zakresie zrównoważonej energii w ramach powstałego niedawno Europejskiego Instytutu Technologii i Innowacji.
Poinformował o tym dziennikarzy we wtorek
Na zaproszenie m.in. ministra przemysłu i innowacji Nadrenii Północnej-Westfalii Buzek pojechał we wtorek do Essen i Dusseldorfu, aby omówić wstępne warunki współpracy. W rozmowach w Niemczech wezmą udział przedstawiciele najważniejszych firm energetycznych w tym kraju (RWE, EON i inne), a także niemieckich i polskich ośrodków akademickich (Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i Politechniki Śląskiej w Gliwicach). Ideą WWI jest bowiem ścisła współpraca biznesu i świata nauki.

- Polska i Niemcy zamierzają wspólnie utworzyć Wspólnotę Wiedzy i Innowacji w zakresie zrównoważonej energii. Głównym organizatorem tej Wspólnoty byłby po stronie niemieckiej land Północnej Nadrenii- Westfalii - powiedział Jerzy Buzek. Ponadto zainteresowanie uczestnictwem w tej WWI są Francja, Szwecja, Holandia i Austria.

2 marca Komisja Europejska ogłosiła pierwszy konkurs na Wspólnoty Wiedzy i Innowacji w ramach Europejskiego Instytutu Technologicznego, którego uroczyste otwarcie odbyło się 19 września w Budapeszcie. Wcześniej stolica Węgier stoczyła zwycięską batalię o siedzibę EIT z Wrocławiem.

Docelowo przewiduje się, że powstanie od sześciu do ośmiu Wspólnot Wiedzy i Innowacji. Najpierw, do końca 2010 roku - dwie lub trzy, wybrane spośród najlepszych zgłoszonych przez kraje propozycji. Mają one zajmować się trzema dziedzinami: zrównoważoną energią, zmianami klimatycznymi oraz technologiami informatycznymi.

W skład każdej WWI wejdą ośrodki akademickie, badawcze oraz przedsiębiorstwa z całej Europy (przynajmniej trzech partnerów), które wspólnie będą pracować nad poszczególnymi projektami badawczymi. Uniwersytety, które wejdą w skład WWI, będą mogły opatrywać znakiem EIT dyplomy i uprawnienia, jakie nadają swoim studentom.

Buzek zaznaczył, że przedstawiciele AGH i Politechniki Śląskiej, którzy wezmą udział w rozmowach w Niemczech na temat WWI dotyczącej zrównoważonej energii, "reprezentują grupę polskich ośrodków badawczych", których docelowo może być więcej w projekcie. Główną rolę po stronie niemieckiej pełnią natomiast Politechnika w Aachen i Instytut Technologiczny w Karlsruhe.

Eurodeputowany podkreślił też, że jego wyjazd jest "uzgodniony" z polskim Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

O uczestnictwo w WWI stara się też Wrocław, ale w innej dziedzinie - technologii informatycznych.

________________________________________

Brawo Buzek



Wit - Wto Mar 17, 2009 10:56 pm
Rektorem ma być menedżer, a nie profesor
Magdalena Warchala2009-03-17, ostatnia aktualizacja 2009-03-17 20:27



Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego uważa, że rektor powinien być bardziej menedżerem niż naukowcem. Dlatego chce dopuścić do kierowania uczelniami doktorów z doświadczeniem w biznesie. Pomysł nie wszystkim się podoba.
Swoją propozycję ministerstwo zapisało w projekcie "Nowego modelu zarządzania szkolnictwem wyższym", który w zeszłym tygodniu przedstawiło w Sejmie. Zgodnie z nim w konkursie na stanowisko rektora mogłyby startować osoby spoza uczelni, które mają doktorat i doświadczenie w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Zdaniem Bartosza Loby, rzecznika ministerstwa, tacy fachowcy pomogą uczelniom odnaleźć się w nowej rynkowej rzeczywistości. - Między polskimi szkołami wyższymi panuje coraz większa konkurencja. Rywalizują ze sobą, ale też z uczelniami z krajów Unii Europejskiej. Muszą wpisywać się w strategię regionu i dostosowywać ofertę kształcenia do potrzeb rynku pracy - mówi Loba.

Wyjaśnia, że menedżer z doświadczeniem w zarządzaniu dużą firmą na pewno świetnie poradzi sobie również z szukaniem pieniędzy na projekty i rozwój uczelni.

Jednak w środowisku naukowym pomysł budzi duże kontrowersje. Prof. Wiesław Banyś, rektor Uniwersytetu Śląskiego, przypomina, że uczelnie mają już swoich menedżerów, którymi są kanclerze. - Rola rektora jest inna. Powinien on planować strategię rozwoju naukowego i dydaktycznego, być swego rodzaju wizjonerem. Dziś wybierający rektora elektorzy także biorą pod uwagę jego zdolności menedżerskie. Ale nie tylko to jest ważne - mówi prof. Banyś.

Uważa, że ministerstwo powinno mieć więcej zaufania do rektorów naukowców, a zamiast zastępować ich specjalistami od zarządzania i marketingu, przestać obcinać środki na szkolnictwo wyższe. Martwi się, że nawet najlepszy menedżer bez dorobku naukowego może mieć problemy ze zrozumieniem specyfiki funkcjonowania uczelni. Co gorsza - może nie być autorytetem dla lepiej od niego wykształconych i zorientowanych w tym temacie pracowników.

Podobnie sądzi prof. Jan Pyka, rektor Akademii Ekonomicznej. Przekonuje, że ministerstwo niefortunnie próbuje sprowadzić na uczelnie publiczne wzorce ze szkół niepublicznych, dla których ważny jest zwrot poniesionych nakładów. - Jednak my mamy inną tradycję. Przed rektorem pojawiają się wprawdzie nowe wyzwania, ale misja uczelni pozostaje. To nie przedsiębiorstwo, którym może pokierować ktoś z ulicy - mówi prof. Pyka.

Zwraca uwagę, że cele ekonomiczne bywają sprzeczne z celami naukowymi. - W innym przypadku przyjmowalibyśmy na studia wszystkich chętnych i nie prowadzilibyśmy badań, na których nie można zarobić - kwituje profesor.

Tymczasem prof. Andrzej Karbownik, rektor Politechniki Śląskiej, podkreśla, że rektorzy już dziś świetnie radzą sobie z zarządzaniem i administrowaniem uczelniami. - Niezależnie od propozycji przedstawianych przez MNiSW rektor już jest menedżerem dużej organizacji - zaznacza prof. Karbownik.

Loba uspokaja, że ministerstwo nie będzie za wszelką cenę żądało od uczelni sadzania na fotelach rektorskich byłych prezesów czy dyrektorów przedsiębiorstw. - To tylko dodatkowa możliwość, dająca uczelniom większą swobodę w wyborze odpowiedniego kandydata. Kryteria konkursów określać będą senaty uczelni, one też wyłonią zwycięzcę. Jeśli będą wolały naukowca od praktyka zarządzania, mogą mu powierzyć kierowanie uczelnią - zapewnia Loba.



Wit - Wto Kwi 14, 2009 8:34 pm
AWF będzie prowadzić zajęcia w Zabrzu
maw2009-04-14, ostatnia aktualizacja 2009-04-14 20:33



Katowicka Akademia Wychowania Fizycznego przeniesie swój zamiejscowy ośrodek dydaktyczny z Jastrzębia-Zdroju do Zabrza. Władze miasta i uczelni podpisały porozumienie w tej sprawie.
Od października studenci kształcić się będą w hali Pogoni. Jak podkreśla Krzysztof Nowak, rzecznik AWF-u, nowa lokalizacja uczelni nie jest przypadkowa. - Zabrze ma bogate tradycje oraz zaplecze sportowe i akademickie. Zajęcia prowadzi tu już Śląski Uniwersytet Medyczny i Politechnika Śląska. Buduje się stadion Górnika i stadion lekkoatletyczny. To doskonałe miejsce dla uczelni takiej, jak nasza - mówi Nowak.

Takich warunków AWF nie miał w Jastrzębiu, gdzie działał przez trzy lata. Zainteresowanie kandydatów było coraz mniejsze, m.in. dlatego, że w mieście nie ma akademika, a jedyny hotel odmówił kwaterowania studentów, bo urządzali nocami głośne imprezy. Z tych powodów jastrzębski ośrodek AWF-u zawiesił w tym roku działalność, a wkrótce zostanie zlikwidowany.



Kris - Wto Kwi 14, 2009 8:56 pm
Powiem krótko - Brawo dla Zabrza!



absinth - Pon Kwi 27, 2009 4:43 pm
http://www.studiuj-slask.pl/



salutuj - Pon Kwi 27, 2009 5:46 pm
po każdej zmianie miasta/kierunku/itp tam na dole odświeża stronę - lipa :-)



Prince - Pią Maj 01, 2009 9:06 am
Niebardzo wiem gdzie to wrzucić więc dam tutaj:

Zwycięstwo dla Polaków w Trimo Urban Crash

Studenci Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach Alicja Choła i Jan Ledwoń zwyciężyli w międzynarodowym konkursie dla studentów architektury Trimo Urban Crash - poinformował rzecznik uczelni, Paweł Doś.

Studenci zaprojektowali wkomponowaną w miejską przestrzeń scenę o nietypowej, rzeźbiarskiej formie. Ich projekt będzie zrealizowany w Lubljanie jeszcze w tym roku.

Międzynarodowy konkurs został zorganizowany po raz drugi przez firmę Trimo. To organizacja o ponad 40 letnim doświadczeniu w zakresie inżynierii, produkcji i montażu prefabrykowanych budynków. Celem konkursu jest odkrywanie talentów wśród przyszłych architektów i umożliwienie im "twórczej ingerencji w przestrzeń miejską" W tym roku studenci mieli za zadanie zaprojektowanie oryginalnej instalacji urbanistycznej przeznaczonej do użytku publicznego.

W konkursie wzięli udział adepci architektury z 17 krajów z całego świata, którzy przedstawili 147 propozycji, wśród nich było kilka z Polski. Zwycięski projekt zostanie zrealizowany w ciągu kilku miesięcy, a jego otwarcie nastąpi podczas Dni Architektury Trimo, które będą miały miejsce od 4 do 6 czerwca 2009 r. w Lubljanie.

Kurator konkursu Miloa Florijanćić wyjaśnił, że jury szukało projektu, który wejdzie w relacje z otoczeniem, wprowadzi do niego nową jakość, a jednocześnie spełni wymagania techniczne i względy bezpieczeństwa. Najlepiej odpowiadała tym wymaganiom koncepcja Alicji Choły i Jana Ledwonia - scena o lekkiej, przypominającej rzeźbę konstrukcji, która zyskała poetyckie miano "białego tancerza".

Jak mówią autorzy zwycięskiej pracy, zaproponowany obiekt to scena, która będzie służyć mieszkańcom dzielnicy Lubljany - Metelkova Mesto. "Było dla nas ważne, aby projektowana scena była atrakcyjnym i użytecznym elementem także wtedy, gdy nie odbywają się oficjalne występy. Efektem naszej pracy jest rzeźbiarska forma, która może także służyć mieszkańcom jako schronienie lub wspomniane miejsce spotkań" - podkreślili.

Więcej na stronie organizatora: www.trimo-urbancrash.com

źródło: PAP



http://www.bryla.pl/bryla/1,90857,65580 ... Crash.html



Siny Knur - Nie Maj 03, 2009 8:58 pm
Metelkova jest genialna - to teren po starych koszarach wojskowych przerobiony na modłę hipisowską. Strasznie cieszę się, że to powstanie przy udziale naszych studentów!



Wit - Wto Maj 12, 2009 8:33 pm
Politechnika Śląska otwiera nowy wydział
Magdalena Warchala2009-05-07, ostatnia aktualizacja 2009-05-07 22:53



Bardzo modna ostatnio inżynieria biomedyczna będzie od września trzynastym wydziałem gliwickiej uczelni.
Inżynierię biomedyczną na Politechnice Śląskiej można studiować od dwóch lat. Jej popularność przekroczyła oczekiwania władz uczelni. - W pierwszym roku przyjęliśmy na studia 117 osób, w kolejnym 147 - mówi Paweł Doś, rzecznik PŚ.

Wpływ na zainteresowanie kierunkiem miało wsparcie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które umieściło go na liście strategicznych dla gospodarki. Dzięki temu najlepsi żacy dostają stypendia w wysokości 1 tys. zł miesięcznie.

Ale jest jeszcze jeden powód powstania wydziału. Od 10 lat na PŚ funkcjonuje międzyuczelniane Centrum Inżynierii Biomedycznej skupiające także naukowców Śląskiego Uniwersytetu Medycznego i Uniwersytetu Śląskiego. Łatwiej będzie im teraz prowadzić wspólne badania.

Wydział Inżynierii Biomedycznej dostanie budynek w kampusie przy ul. Roosevelta w Zabrzu. Lokalizacja jest nieprzypadkowa, bo badania z zakresu inżynierii biomedycznej prowadzą już w mieście m.in. Śląski Uniwersytet Medyczny, Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii oraz Instytut Techniki i Aparatury Medycznej.

Na wydział złożą się, prawdopodobnie, cztery katedry: Biomechaniki i Inżynierii Rehabilitacji, Informatyki i Aparatury Medycznej, Biomateriałów i Inżynierii Wyrobów Medycznych oraz Biosensorów, Aparatury Medycznej i Przetwarzania Sygnałów Biomedycznych. Pierwszy nabór studentów planowany jest za dwa lata

Politechnika Śląska chce być hitem internetu
Magdalena Warchala2009-05-07, ostatnia aktualizacja 2009-05-07 14:19

Politechnika Śląska zaczyna ekspansję w internecie. Poprzez popularne serwisy chce dotrzeć do młodych ludzi z całego świata i skupić wokół siebie wirtualną społeczność.
- Wiodąca uczelnia techniczna, taka jak nasza, nie może dłużej ignorować internetu - mówi Jarosław Kacprzak, szef działu promocji PŚ. Kilka miesięcy temu rozpoczął pracę nad nowym wizerunkiem Politechniki w sieci. Owocem jest bardziej przejrzysta strona internetowa, która na razie działa równolegle ze starą witryną.

Politechnika nie zamierza jednak czekać, aż ktoś przypadkiem trafi pod jej adres. Uruchomiła własny kanał na YouTube - serwisie, w którym ludzie z całego świata publikują amatorskie filmiki. Wrzuca tam materiały prezentujące eksperymenty, relacje z imprez i wypowiedzi studentów. Uczelnia chce też zaistnieć w portalach społecznościowych. Ma już profil na Facebooku (amerykańskim pierwowzorze Naszej-klasy), a jeszcze w tym miesiącu pojawi się na MySpace, gdzie internauci prezentują własną twórczość (muzykę, fotografie, wideo) i zawierają znajomości. Natomiast na Twitterze PŚ będzie prowadzić mikroblog.

Kacprzak mówi, że celem tej ekspansji jest odmłodzenie wizerunku uczelni. - Mamy nadzieję, że trafimy nie tylko do kandydatów na studia i studentów, ale także do absolwentów, a nawet do cudzoziemców, których gościliśmy podczas wymian międzynarodowych. Chcemy skupić ich w jedną społeczność i zainteresować życiem uczelni, zachęcić do utrzymywania kontaktu - mówi Kacprzak. Zapowiada, że już niebawem powstanie specjalna wersja serwisu PŚ, który będzie dostępny także poprzez telefony komórkowe.



Wit - Pon Cze 01, 2009 12:42 pm
Wirtualny szpital w nieczynnej pralni
Judyta Watoła2009-05-29, ostatnia aktualizacja 2009-05-31 16:52



W budynku po pralni w Katowicach - Ligocie powstanie pierwsze w Polsce Centrum Dydaktyki i Symulacji Medycznej. Śląski Uniwersytet Medycznego dostanie na ten cel 33,5 mln.

Kiedyś pralnia służyła Centralnemu Szpitalowi Klinicznemu. Dziś budynek niszczeje. Wkrótce ma się to zmienić: powstanie w nim aula na 120 osób oraz sala multimedialna o pow. 350 m kw. Znajdzie się w niej 40 stanowisk komputerowych z monitorami wyposażonymi w technologię 3D i aparaturę umożliwiającą prowadzenie egzaminów oraz automatyczne sprawdzanie testów. W holach centrum staną kioski internetowe, w których będą dostępne najbardziej cenione w medycznym świecie czasopisma, a także wirtualne dziekanaty i katalog biblioteki ŚUM.

Centrum ŚUM będzie wyjątkowe, bo stanie się czymś na kształt wirtualnego szpitala. W jego murach stanie wyposażona w sprzęt sala operacyjna, stanowiska intensywnej terapii dla dorosłych i noworodków, inkubatory, a nawet mały oddział ratunkowy i symulator karetki reanimacyjnej. Tyle że zamiast prawdziwych pacjentów na stołach operacyjnych i łóżkach leżeć będą fantomy. To rodzaj bardzo skomplikowanych manekinów do nauki np. masażu serca czy sztucznego oddychania. Uciskając klatkę piersiową fantomu, napotykamy na podobny opór jak przy uciskaniu klatki nieprzytomnego człowieka. Przykładając stetoskop, możemy usłyszeć serce. System czujników zamontowanych w fantomie podłączony jest do monitora. Na nim student zobaczy, czy jego sztuczne oddychanie coś dało albo czy w dobrym miejscu podłączył choremu elektrodę.

- Nauka na fantomach nie zastąpi kontaktu z prawdziwymi pacjentami. Chodzi raczej o to, by studenci wcześniej ćwicząc na fantomach, przychodzili lepiej przygotowani na zajęcia. Z drugiej strony nie wszystkie sytuacje zdarzają się na normalnych zajęciach, na przykład zatrzymanie krążenia, a nawet jeśli, to student może się co najwyżej przyglądać ratowaniu takiego chorego. A na fantomach może sam poćwiczyć - mówi prof. Przemysław Jałowiecki, prorektor ŚUM do spraw klinicznych.

Z Centrum Dydaktyki i Symulacji Medycznej uczyć się będą studenci wszystkich lat, bo będzie w niej możliwe prowadzenie zajęć z wszystkich dyscyplin od pediatrii i interny po neurochirurgię, intensywną terapię czy onkologię.

Projekt powstania centrum został zgłoszony do Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko finansowanego z funduszy Unii Europejskiej. Powołana przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego komisja wysoko go oceniła (zajął 7. miejsce wśród kilkunastu zakwalifikowanych do realizacji projektów). 28 mln zł na stworzenie centrum wyłoży UE, pozostałą część budżet państwa.

- To będzie pierwsze takie centrum w Polsce. Jeśli znajdziemy na jego realizację dodatkowe pieniądze, będzie w nim można ćwiczyć nawet zakładaniem implantów w sercu i operacje chirurgiczne z małego cięcia - mówi prof. Jałowiecki.



Wit - Pią Cze 19, 2009 10:07 pm
Niż demograficzny. Studia będą coraz droższe
Magdalena Warchala 2009-06-15, ostatnia aktualizacja 2009-06-15 18:26:13.0



Wybierasz się na studia zaoczne? Zacznij oszczędzać. W czasie niżu demograficznego czesne rośnie nawet na uczelniach publicznych.

Lata tłuste szkolnictwa wyższego dobiegają końca. Na uczelnie zaczyna wkraczać niż demograficzny lat 90. Mniej kandydatów zapuka do drzwi szkół już w tym roku, a w kolejnych latach maturzystów zainteresowanych indeksami będzie nadal ubywać. Już za rok liczba osób w wieku studenckim (19-24 lata), których dziś jest w Polsce 3,6 mln, zmniejszy o 300 tys.

Niż zaszkodzi w pierwszej kolejności płatnym studiom - zarówno na uczelniach prywatnych, jak i publicznych. Nic dziwnego, że także te ostatnie, dotąd z zasady tańsze od niepublicznych, w tym roku windują ceny. Zwłaszcza że w czasach kryzysu koszty prowadzenia studiów rosną.

Największe podwyżki przygotowała Politechnika Śląska. Studenci uzupełniającej magisterskiej architektury i urbanistyki za semestr zapłacą aż o tysiąc złotych więcej niż w tym roku, tzn. aż 4,5 tys. zł. - Wzrost ceny wiąże się z tym, że na architekturze i urbanistyce zajęcia prowadzone są w małych grupkach, co zwiększa koszty ich organizacji. W tym roku chętnych do kontynuowania nauki jest zaś mniej niż przed rokiem - wyjaśnia Paweł Doś, rzecznik uczelni.

Także studia pierwszego stopnia na PŚ będą droższe. O 200 zł w semestrze wzrośnie czesne elektroniki i telekomunikacji, które wyniesie 1,6 tys. zł. Reszta podwyżek jest symboliczna - o 100 zł podniesie się cena górnictwa i geologii oraz zarządzania i inżynierii produkcji (na Wydziale Górnictwa i Geologii), które będą kosztować 1,7 tys. zł (to najdroższe studia I stopnia na PŚ). O 100 zł zdrożeją także energetyka, inżynieria bezpieczeństwa oraz inżynieria środowiska, za które będzie trzeba zapłacić 1,45 tys. zł w semestrze. - Nie chcemy zarobić na studentach. Podwyżki wynikają ze wzrostu wydatków na utrzymanie budynków, opłaty za media - usprawiedliwia wzrost cen Doś.

Na PŚ bez zmian najtańsze pozostają studia na Wydziale Organizacji i Zarządzania: administracja, logistyka, socjologia, zarządzanie, zarządzanie i inżynieria produkcji, zarządzanie i marketing. Wszystkie można studiować w cenie 1,3 tys. zł za semestr.

Podwyżki zaplanował również Uniwersytet Śląski. Najbardziej, bo aż o 800 zł, wzrośnie czesne na edukacji artystycznej w zakresie sztuk plastycznych, której semestr ma kosztować 2,8 tys. zł. W tej samej cenie można studiować grafikę (to o 300 zł więcej niż dotąd). O 200 zł podrożeje teologia (na 1,2 tys. zł), ale i tak pozostanie najtańszym kierunkiem z oferty UŚ. Reszta studiów, jeśli zdrożeje, to o 100 zł - psychologia na 2,5 tys. zł, filologia germańska na 2,1 tys. zł, prawo na 2 tys. zł, etnologia i pedagogika na 1,9 tys. zł, filologia polska na 1,6 tys. zł. Najdroższa - oprócz edukacji artystycznej - pozostanie filologia angielska z programem tłumaczeniowym z języka chińskiego (2,6 tys. zł za semestr).

Akademia Ekonomiczna nie opublikowała jeszcze cennika na przyszły rok akademicki. Dotąd wszystkie studia I stopnia kosztowały na tej uczelni 1,8 zł, a jednolite magisterskie o 50 zł więcej. Także Śląski Uniwersytet Medyczny wysokość opłat za studia poda dopiero na początku lipca.

Wrócą egzaminy na studia. Ale nie na wszystkie
Magdalena Warchala 2009-06-19, ostatnia aktualizacja 2009-06-19 12:53:40.0

Niebawem matura może nie wystarczyć, żeby dostać się na studia. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pozwoli uczelniom ponownie organizować egzaminy wstępne, bo odkąd z nich zrezygnowało, studentem zostać jest zbyt łatwo.

Od czterech lat, czyli odkąd absolwenci liceów i techników zdają nową maturę, to właśnie jej wynik stał się przepustką na studia. Władzom niektórych uczelni od początku się to nie podobało. - Kwestia zwolnienia kandydatów z egzaminów wstępnych budziła spore emocje, zwłaszcza w stosunku do kierunków językowych czy artystycznych, które wymagają szczególnych umiejętności - wspomina prof. Wiesław Banyś, rektor Uniwersytetu Śląskiego.

Dlatego MNiSW godziło się, by rekrutując na niektóre rodzaje studiów, uczelnie przeprowadzały dodatkowe testy kompetencyjne. Aby jednak je zorganizować, musiały prosić o zgodę, którą ministerstwo wydawało jedynie w szczególnych przypadkach. Pozwalało m.in., by chętni do studiowania edukacji artystycznej w zakresie sztuki muzycznej na UŚ zdawali egzamin z gry na fortepianie i drugim instrumencie, taktowania oraz śpiewu, a kandydaci na architekturę na Politechnice Śląskiej - egzamin z rysunku.

Przygotowana przez MNiSW reforma szkolnictwa wyższego zakłada, że już za trzy lata uczelnie same zadecydują, na które kierunki robić egzaminy. Te nie wykluczają, że skorzystają z okazji. - Wyniki nowej matury nie do końca odpowiadają standardom uczelni wyższej. Egzaminy maturalne są schematyczne, podporządkowane kluczowi, a studia mają nauczyć przede wszystkim elastyczności myślenia - mówi prof. Banyś.

Dlatego zapowiada, że UŚ z pewnością wprowadzi egzaminy na niektóre kierunki: nie tylko językowe i artystyczne, ale też inne, wymagające szczególnych predyspozycji i talentów. Jednak na pewno na wiele innych kierunków nadal będzie można dostać się dzięki samej maturze. - Wprowadzanie testów kompetencyjnych na wszystkie kierunki byłoby zawracaniem Wisły kijem. Naszym celem jest otwierać przed kandydatami drzwi jak najszerzej, by mieli okazję spróbować sił na wymarzonych studiach i zweryfikować swoje możliwości w trakcie nauki - mówi prof. Banyś.

Robert Tomanek, rektor ds. edukacji Akademii Ekonomicznej, również na nie widzi potrzeby masowego wprowadzania egzaminów wstępnych na studia pierwszego stopnia. - Matura nam wystarczy. Jednak egzaminy mogą okazać się konieczne w przypadku studiów drugiego stopnia, na które startują zwykle absolwenci różnych kierunków, o różnym poziomie wiedzy - mówi prof. Tomanek.

Uczniowie, którzy za trzy lata będą zdawać na uczelnie, wolą jednak, by zostało tak, jak jest. Zdaniem Patrycji Jurek z Katowic, mnożenie egzaminów nie ma sensu. - Przygotowania do matury i jej zdanie pochłania sporo czasu i nerwów. Nie wyobrażam sobie, żeby zaraz potem uczyć się do kolejnego dużego egzaminu. Po to przecież wprowadzono nową maturę, by była jednocześnie biletem na studia. Tak powinno zostać - przekonuje Patrycja.

MNiSW wyjaśnia, że dając wolną rękę uczelniom, chce zwiększyć ich autonomię i uelastycznić procedury rekrutacyjne.



GoldBoy - Śro Cze 24, 2009 7:30 pm
Artykuł z GW Białostockiej ale dotyczy nas też.
---
[url=http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6750325,Wojsko_nieobowiazkowe__nauka_nie_taka_pilna.html?skad=rss]
Wojsko nieobowiązkowe, nauka nie taka pilna[/url]
Emilia Romaniuk
2009-06-23, ostatnia aktualizacja 2009-06-23 21:18

Uczelnie, zwłaszcza te płatne, czeka trudny rok. Nie dość, że nad rekrutacją na ich kierunki wisi niż demograficzny, to jeszcze koniec z przymusową służbą wojskową sprawia, że wielu młodzieńcom z pójściem na studia już tak się nie śpieszy

Nie jest żadną tajemnicą, iż młodzi mężczyźni, by uniknąć poboru do wojska, "uciekali" na studia. Ci z kiepskimi wynikami z matury lub "pechowcy", którym nie powiodło się podczas egzaminów na uczelnie publiczne, lądowali na uczelniach niepublicznych i prywatnych.

Bartek Konopacki cztery lata temu stał przed dylematem: co dalej? Kiedy zdał maturę i dowiedział się, że komisja wojskowa niebawem się o niego upomni, zapisał się na prywatne, zaoczne studia, które kompletnie go nie interesowały. Ale dzięki temu uniknął służby wojskowej.

- Chciałem studiować na politechnice, nie udało się. Teraz szykuję się do licencjatu na kierunku związanym z finansami i rachunkowością. Wybrałem go, bo nie było problemu z rekrutacją. Płaciłem czesne i jakoś zaliczałem. Pracuję w zawodzie zupełnie niezwiązanym z rachunkowością, bo jestem mechanikiem samochodowym. Gdyby nie fakt, że groził mi wtedy pobór do wojska, na pewno na studia bym tak się nie śpieszył - opowiada Bartek.

W tym roku takich uciekających od kamaszy w książki już nie będzie - pobór do wojska przestaje być obowiązkowy.

Władze lokalnych uczelni nie ukrywają, że m.in. z tego powodu skompletowanie pełnego roku studentów na każdym z kierunków będzie problemem. Choć na razie o zamykaniu kierunków żadna z uczelni publicznych czy też prywatnych otwarcie nie mówi.

- Dotkliwy jest dla nas niż demograficzny, który sprawia, że kandydatów do studiowania jest coraz mniej. Do tego dochodzi ogromna liczba uczelni i multum nowych kierunków jakie na nich powstają. Dodając do tego wspomniany brak obowiązku służby wojskowej, widzimy, że walka o studenta jest coraz bardziej zacięta, zwłaszcza że liczba kandydatów się zmniejsza. Przygotowaliśmy 60 miejsc na informatyce i tyle samo na nowym kierunku logistyka i na dzień dzisiejszy nie wiem, czy uda nam się uzbierać komplet - analizuje sytuację uczelni dr Zofia Leszczyńska, rektor Wyższej Szkoły Matematyki i Informatyki Użytkowej w Białymstoku. - Zaobserwowałam również, że wielu maturzystów, zwłaszcza jeżeli nie dostaną się na bezpłatne studia, najpierw szuka pracy, a dopiero potem, kiedy zaczną zarabiać na siebie, zastanawiają się nad odpłatnym studiowaniem - dodaje.

Rektor Leszczyńska wspomina również, iż chętnych do studiowania w jej szkole brakuje, bo niewielu maturzystów decyduje się na studiowanie matematyki lub kierunków z nią związanych. Ma jednak nadzieję, że być może sytuacja się poprawi za rok lub dwa, kiedy matematyka będzie już obowiązkowa na maturze.

W białostockiej Wyższej Szkole Menedżerskiej również trwa główkowanie, jak pozyskać w tym roku kandydatów na studia.

- Jeżeli tegoroczne dane wskazują, że jest o 30 proc. mniej maturzystów niż rok temu, to wiadomo, że o studentów trzeba walczyć. O likwidowaniu kierunków nie ma mowy, na razie stawiamy na promocję, uatrakcyjnianie programu nauczania czy też obniżanie czesnego. Liczymy, że uda nam się zebrać komplet, zwłaszcza że poza osobami z Białegostoku kształcą się u nas również żacy z Łomży, Suwałk czy Zambrowa. Pełną jasność, ilu mamy chętnych, będziemy mieli we wrześniu - usłyszeliśmy w dziekanacie Wyższej Szkoły Menedżerskiej.

Prof. Lech Chyczewski, rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku podczas trwającego naboru na studia, zachowuje spokój. To akurat nie dziwi, bo białostocka uczelnia medyczna na brak kandydatów nie narzeka i od lat zajmuje dobre lokaty w ogólnopolskich rankingach uniwersytetów.

- Z chętnymi do studiowania kierunków lekarskich czy farmaceutycznych nie mamy i mieliśmy problemów. Mniejszym zainteresowaniem cieszą się takie kierunki jak: dietetyka, pielęgniarstwo czy kosmetologia. Myślę, że mniejsza ogólna liczba zdających na studia i ogromna konkurencja między uczelniami, których jest naprawdę sporo, sprawi iż na edukacyjnym rynku utrzymają się tylko te najlepsze - ocenia prof. Chyczewski.

Jego zdaniem szkoły, które funkcjonują jedynie dzięki przyjmowaniu na studia osób, którym nie zależało na nauce, a jedynie na ucieczce przed wojskiem lub zdobyciu nie zawodu, a "papierka", po prostu przepadną.

Nabór na uczelniach publicznych trwa od maja, listy przyjętych ogłoszone zostaną na początku lipca. Ci którym nie uda się dostać na studia bezpłatne, zapewne zechcą studiować na uczelniach płatnych.

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok

i jeszcze taki news

Uniwersytet Śląski i Politechnika Śląska straciły miliony
dziś
Dwie największe śląskie uczelnie, Uniwersytet Śląski i Politechnika Śląska, nie dostaną milionów złotych dotacji z unijnego programu wspierającego kształcenie specjalistów szczególnie potrzebnych gospodarce kraju. Według Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, UŚ i PŚ same są sobie winne, bo źle przygotowały wnioski o dotacje.

W tegorocznym konkursie zorganizowanym przez ministerstwo wystartowały 42 uczelnie państwowe i prywatne z całego kraju, w tym 6 z woj. śląskiego i jedna filia warszawskiej szkoły wyższej. Do podziału było 370 mln zł, które ministerstwo dołoży do kształcenia studentów, głównie na kierunkach matematycznych, technicznych i przyrodniczych. Pieniądze z tej puli pójdą m.in. na tysiączłotowe stypendia dla studentów pierwszego roku, dodatkowe zajęcia czy zagraniczne wyjazdy szkoleniowe.

Warszawska komisja w MNiSW pozytywnie oceniła m.in. wnioski Akademii Ekonomicznej w Katowicach, Politechniki Częstochowskiej, Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej, Akademii Techniczno-Hutniczej w Bielsku-Białej oraz bytomskiej filii Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych z siedzibą w Warszawie. Te uczelnie łącznie zgarną 23 mln zł, z czego 10 mln zł trafi do Politechniki Częstochowskiej, a 3,875 mln zł do ATH. Rekordowe dofinansowanie, sięgające 20 mln zł, przypadło Politechnice Wrocławskiej i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Dwie największe śląskie uczelnie, Uniwersytet Śląski i Politechnika Śląska, nie dostaną milionów złotych dotacji z unijnego programu wspierającego kształcenie specjalistów szczególnie potrzebnych gospodarce kraju. Według Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, UŚ i PŚ same są sobie winne, bo źle przygotowały wnioski o dotacje.

W tegorocznym konkursie zorganizowanym przez ministerstwo wystartowały 42 uczelnie państwowe i prywatne z całego kraju, w tym 6 z woj. śląskiego i jedna filia warszawskiej szkoły wyższej. Do podziału było 370 mln zł, które ministerstwo dołoży do kształcenia studentów, głównie na kierunkach matematycznych, technicznych i przyrodniczych. Pieniądze z tej puli pójdą m.in. na tysiączłotowe stypendia dla studentów pierwszego roku, dodatkowe zajęcia czy zagraniczne wyjazdy szkoleniowe.

Warszawska komisja w MNiSW pozytywnie oceniła m.in. wnioski Akademii Ekonomicznej w Katowicach, Politechniki Częstochowskiej, Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej, Akademii Techniczno-Hutniczej w Bielsku-Białej oraz bytomskiej filii Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych z siedzibą w Warszawie. Te uczelnie łącznie zgarną 23 mln zł, z czego 10 mln zł trafi do Politechniki Częstochowskiej, a 3,875 mln zł do ATH. Rekordowe dofinansowanie, sięgające 20 mln zł, przypadło Politechnice Wrocławskiej i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Na Uniwersytecie Śląskim i w Politechnice Śląskiej - przygnębienie i konsternacja. Władze obu uczelni z komentarzami czekają do chwili, gdy dostaną uzasadnienie decyzji.

- Nie wykluczamy napisania odwołania - zapowiada prof. Wiesław Banyś, rektor UŚ.

Tymczasem Leszek Grabarczyk, dyrektor departamentu wdrożeń i innowacji w MNiSW, sugeruje, że uniwersytet i politechnika same pokpiły sprawę. - Politechnika przeszacowała wartości niektórych założeń, zaś uniwersytet nie opisał szczegółowo, jak chce realizować swoje cele.

Adam Ambrozik, ekspert z Konfederacji Pracodawców Polskich, domyśla się, dlaczego UŚ i Politechnika przegrały walkę o pieniądze ze szkołami prywatnymi .

- Założycielami szkół niepublicznych są biznesmeni, mający większą łatwość w nawiązywaniu kontaktów z biznesem, wiedzący jak się sprzedać i napisać dobry wniosek - mówi Ambrozik.

W następnym roku akademickim nawet najlepsi studenci na deficytowych dla gospodarki kierunkach dwóch największych uczelni w naszym regionie nie dostaną comiesięcznego, tysiączłotowego wsparcia. Siedem kierunków na Uniwersytecie Śląskim i aż czternaście na Politechnice Śląskiej straciły miliony złotych unijnej dotacji.

W zeszłym roku pieniądze dostały niemal wszystkie uczelnie, składające projekty. W tym roku chętnych do podziału 370 mln zł dotacji było znacznie więcej i zaostrzono procedury. Poległy nasze giganty, ale w regionie zyskało pięć uczelni niepublicznych. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zaakceptowało ich wnioski bez kłopotów.

- Fenomenem jest tak duża obecność uczelni niepublicznych, które w tym roku dostaną pieniądze. Po pierwsze jest ich więcej - stanowią trzy czwarte wszystkich szkół wyższych, po drugie, być może zatrudniają lepszych konsultantów do pisania projektów unijnych - mówi Leszek Grabarczyk, dyrektor departamentu wdrożeń i innowacyjności w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Brak największych konkurentów w wyścigu o studenta, stawia uczelnie niepubliczne w lepszej sytuacji. Dotacja staje się sporym atutem.

- Wniosek spisaliśmy niemal na straty, a tu taka niespodzianka - mówi Kinga Kajfosz z Biura Promocji Akademii Ekonomicznej, która jeszcze do wczoraj była na liście wniosków ocenionych pozytywnie, ale bez szansy na dotację.

Oprócz AE unijna pomoc trafi też do Politechniki Częstochowskiej, Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej i do bytomskiej filii Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych. Rektor ATH wierzy, że unijna dotacja zainteresuje tegorocznych maturzystów bielską uczelnią.

- Prawdopodobnie będziemy mogli obdzielić tysięcznymi stypendiami 30 studentów pierwszego roku inżynierii środowiska. O tyle prosiliśmy we wniosku, ale ostatecznego potwierdzenia jeszcze nie otrzymaliśmy. Jeśli do tego dorzucimy po 1300 zł nagrody miesięcznie za osiągnięcia w nauce, to dla dobrego studenta szykuje się spory zastrzyk finansowy. Będzie więc o co walczyć - mówi prof. Ryszard Barcik.

Uczelnie, które znalazły się na ministerialnej liście, mogą za przyznane pieniądze nie tylko nagradzać najlepszych studentów stypendiami, ale także wykorzystać część dotacji do uatrakcyjnienia kierunków studiów, do organizacji zajęć dodatkowych czy wyjazdów na zagraniczne staże i szkolenia. Uraczone dotacją uczelnie będą mogły wydać na ten cel ponad 23 mln zł.

Co na to przegrani?

- Czekamy na oficjalne uzasadnienie z ministerstwa. Chcielibyśmy poznać zasady kwalifikacji wniosków, ponieważ akceptację miały uzyskać tylko te, które otrzymały minimum 60 punktów. Nasz wyceniono na 67. Jeśli jednak jeden z elementów wniosku uzyskał mniej niż 60 proc. z maksymalnej liczby punktów, to całościowo projekt się nie kwalifikuje. Chcemy więc znać szczegóły. Potem nie wykluczam odwołania się od tej decyzji - tłumaczy prof. Wiesław Banyś, rektor UŚ.

Politechnika Śląska w ogóle powstrzymuje się od ocen decyzji ministerstwa.

Przypomnijmy, że polskie uczelnie będą mogły wydać do 2013 roku półtora miliarda złotych na kierunki zamawiane dla gospodarki. W tym roku na liście takich dotowanych specjalizacji znalazły się m.in. biotechnologia, informatyka, inżynieria materiałowa, inżynieria środowiska, automatyka i robotyka, budownictwo, energetyka, fizyka i fizyka techniczna, mechanika i budowa maszyn oraz wzornictwo. To dlatego, że do 2013 roku w przemyśle zabraknie nawet 46 tys. inżynierów, zaś w usługach 23 tysięcy - tak wynika z raportu przygotowanego przez resort nauki.

Unijne wsparcie dla uczelni

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznało unijne dotacje pięciu uczelniom z województwa śląskiego. W nich studenci wybierający kierunki zamawiane dla gospodarki dostaną po tysiąc złotych miesięcznie. Oto one:

Akademia Ekonomiczna w Katowicach - informatyka: 2,450 mln zł .

Politechnika Częstochowska - budownictwo, fizyka techniczna, informatyka, inżynieria materiałowa, matematyka, mechanika i budowa maszyn: 9,803 mln zł.

Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej - informatyka: 3,945 mln zł.

Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych z oddziałem zamiejscowym w Bytomiu - informatyka: 3,817 mln zł.

Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej - inżynieria środowiska: 3,875 mln zł.

Katarzyna Piotrowiak - POLSKA Dziennik Zachodni

---
Wygląda na to że 20 lat to za mało na restrukturyzacje. Jeżeli to się nie zmieni to UŚ i PolŚl będą stopniowo tracić rynek, co już się częściowo dzieje, a ciężka sytuacja to właśnie szansa dla silnych uczelni na umocnienie się.



absinth - Śro Cze 24, 2009 7:55 pm
Adam Ambrozik, ekspert z Konfederacji Pracodawców Polskich, domyśla się, dlaczego UŚ i Politechnika przegrały walkę o pieniądze ze szkołami prywatnymi .

- Założycielami szkół niepublicznych są biznesmeni, mający większą łatwość w nawiązywaniu kontaktów z biznesem, wiedzący jak się sprzedać i napisać dobry wniosek - mówi Ambrozik.



maciek - Śro Cze 24, 2009 7:58 pm
UŚ i PlŚl to szkoły betoniarzy takich samych ekspertów mamy UM Katowice. Betoniarz zna się na swojej robocie a nie na myśleniu.



SPUTNIK - Śro Cze 24, 2009 8:27 pm
szlag mnie trafia , bo od kilku tygodni pracuje w krakowie i obserwuję od środka jak tm jest wszystko zorganizowane
:|

w przyszłym tygodniu mam dwa szkolenia w Centrum Transferu Technologii Politechniki Krakowskiej
http://www.transfer.edu.pl/

firma ma siedzibę w Akademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości UJ
http://www.inkubator.krakow.pl/

i jest zrzeszona w krakowskim klasterze LifeScience
http://www.lifescience.pl/

w zasadzie nie ma dnia bez maila lub telefonu z jednej z tych instytucji z nową ofertą współpracy lub szkoleń :/



Siny Knur - Czw Cze 25, 2009 7:23 pm

UŚ i PlŚl to szkoły betoniarzy takich samych ekspertów mamy UM Katowice. Betoniarz zna się na swojej robocie a nie na myśleniu.A z której, wolno wiedzieć, Ciebie wylali? Może dalibyśmy na luz, co?



maciek - Czw Cze 25, 2009 7:33 pm

A z której, wolno wiedzieć, Ciebie wylali? Może dalibyśmy na luz, co?

Grzeczność wymaga najpierw samemu napisać co się kończyło zadając takie pytanie.



Wit - Czw Cze 25, 2009 9:08 pm
Akademie wykształcą artystów-biznesmenów
Magdalena Warchala2009-06-22, ostatnia aktualizacja 2009-06-23 07:50



Artystyczna dusza i żyłka do interesów mogą, a nawet powinny, iść ze sobą w parze - twierdzą katowickie Akademie: Ekonomiczna i Sztuk Pięknych. Dlatego wspólnie uruchamiają jedyne w Polsce studia dla menedżerów kultury.
Wczoraj w Rondzie Sztuki studenci ASP malowali w kolorowe wzory świnki skarbonki. W ten sposób chcieli pokazać, że mariaż sztuki z ekonomią jest możliwy, a także zainteresować kolegów nowym kierunkiem - zarządzaniem w kulturze, sztuce i turystyce kulturowej - który będzie można studiować od października. Mają się na nim kształcić przyszli animatorzy kultury, absolwenci studiów licencjackich z dowolnej dziedziny.

- Aby zarządzać muzeum, nie wystarczy wiedza z zakresu sztuki i historii. Konieczna jest jeszcze umiejętność poruszania się w świecie biznesu, bo przecież muzeum też musi się utrzymać - wyjaśniał prof. Jan Pyka, rektor AE.

Prof. Marian Oslislo, rektor ASP, twierdził z kolei, że nie wyobraża sobie rozwoju biznesu bez wsparcia sztuki. - Sfera wizualna jest niezwykle ważna, zwłaszcza w internecie, który firmy wykorzystują do promocji, kontaktu z klientami i kontrahentami - mówił prof. Oslislo.

Obaj rektorzy podkreślali, że nowy kierunek doskonale wpisuje się w realia Śląska, gdzie wciąż jest wiele niezagospodarowanych miejsc o dużym potencjalne: nieczynnych fabryk, hut, kopalń. - Sprawny biznesmen z duszą artysty może zmienić je w atrakcyjne produkty turystyczne: galerie, muzea, kluby muzyczne - mówił prof. Jerzy Gołuchowski, dziekan Wydziału Informatyki i Komunikacji, koordynator projektu.

Na wspólną inicjatywę ASP i AE otrzymały od Unii Europejskiej 6,3 mln zł, dzięki którym wyślą studentów na płatne staże. Od października uczelnie uruchamiają także licencjackie studia z inżynierii wiedzy, a w planach mają podyplomowe: e-zdrowie i e-administrację.



Kris - Pią Cze 26, 2009 9:05 am
Będzie nowa uczelnia
dziś


Michał Grucki uważa, że nowa szkoła nie sprawdzi się w mieście. Sam wybierze Akademię Górniczo-Hutniczą.

Na teren Jastrzębia wkracza nowa uczelnia. Miejsce po Akademii Wychowania Fizycznego zajmie Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji

Początkowo miasto obiegła wieść, że do Jastrzębia sprowadzona zostanie Akademia Humanistyczno Ekonomiczna, mająca swoją siedzibę w Łodzi. Wątpliwość tę rozwiewa Elżbieta Trojniar, dyrektor regionalna, odpowiedzialna za rozwój obu szkół na terenie Śląska.

- Mniej więcej cztery lata temu był pomysł, żeby przenieść dawną Wyższą Szkołę Humanistyczno-Ekonomiczną, a obecnie AHE z Wodzisławia do Jastrzębia. Wyszedł on podczas przypadkowej rozmowy przedstawicieli szkoły z prezydentem miasta, w trakcie Forum polsko-czeskiego w Hawierzowie - opowiada Trojniar. Ale, jak mówi, wówczas Wydział Zamiejscowy dawnej WSHE mocno "obrywał "za wizerunek budynku, w którym się miescił. Ten jednak trudno było zdobyć na własność. Jednak w czasie, gdy toczyły się rozmowy, WSHE udało się w końcu pozyskać 70 procent budynku na własność i do przenosin nie doszło.

- Po latach rozeszło się w okolicy, że kolejna uczelnia państwowa odchodzi z Jastrzębia mimo przychylności władz miasta i wsparcia jaki im udzielono. I tak doszło do kolejnych rozmów. Jednak ze względu na bliskość Wodzisławia i Jastrzębia władze AHE nie wyraziły zgody na rozbicie Uczelni na dwa miasta. Tym samym pozwoliły na wejście WSPiA z Lublina - tłumaczy dyrektor regionalna uczelni.

- Obecnie w budynku, w którym jeszcze miesiąc temu mieściła się filia Uniwersytetu uruchomiliśmy punkt informacyjno - rekrutacyjny, który ma w swej ofercie dwa kierunki: Administrację oraz Finanse i rachunkowość. Zajęcia prowadzone będą w trybie zaocznym. W przypadku, kiedy się znajdzie zainteresowanie ofertą Uczelnia otworzy w tym mieście Zamiejscowy Ośrodek Dydaktyczny - obiecuje Elżbieta Trojniar. Warunkiem otwarcia uczelni musi być jednak 30 chętnych na dany kierunek. - Osoby zainteresowane studiowaniem zastaną o tym poinformowane - zapewnia Trojniar.

Władze uczelni nie przewidują uruchomienia więcej niż dwóch grup w pierwszym roku akademickim. Będą to tylko studia I stopnia nadające tytuł licencjata. Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji zachwala prowadzone przez siebie lektoraty języków obcych. Te są realizowane w programach studiów przygotowujących do międzynarodowych certyfikatów językowych. Szkoła gwarantuje także atrakcyjny system stypendialny.

Koszt studiów to opłata w wysokości 360 zł miesięcznie przez 10 miesięcy. Osoby, które zapiszą się do końca lipca, nie będą płacić wpisowego. Rekrutacja trwa do końca sierpnia. Wysokość wpisowego na sierpień zostanie ustalona przez rektora pod koniec lipca.

Młodzi jastrzebianie nie pałają jednak zbytnim entuzjazmem na myśl o nowej uczelni. - Uważam, że żadna z takich szkół jak: AWF, AHE czy WSPiA nie sprawdzi się w naszym mieście - mówi Michał Grucki, uczeń pierwszej klasy Technikum Mechanicznego w Zespole Szkół nr 5. Jego zdaniem każdy uczeń, który chciałby w przyszłości znaleźć dobrą pracę, wybiera renomowaną uczelnię. - W dzisiejszych czasach pracodawcy zwracają na to szczególną uwagę - uzasadnia swoje zdanie.

Jak tłumaczy Katarzyna Wołczańska, rzeczniczka miasta, wybór szkoły nie należał do miasta. - Zostaliśmy poinformowani o takich planach. Zgodę na otwarcie szkoły dało ministerstwo - mówi.
Barbara Musiałek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/w ... 16115.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 4 z 6 • Wyszukiwarka znalazła 553 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •