ďťż
 
[Oświata] Śląskie uczelnie wyższe



absinth - Czw Paź 01, 2009 7:29 pm
sporo ciekawych projektów na liście

Infrastruktura szkolnictwa wyższego - lista projektów wybranych do dofinansowania w ramach konkursu o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego

1
WND-RPSL.08.01.00-00-019/09
Politechnika Śląska w Gliwicach
Kompleksowa modernizacja i przebudowa sal audytoryjnych Wydziału Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach oraz stworzenie laboratorium wirtualnego latania
85
10 570 025,26
12 435 323,84
2
WND-RPSL.08.01.00-00-025/09
Politechnika Częstochowska
Modernizacja infrastruktury dydaktycznej Politechniki Częstochowskiej – etap II
85
7 464 459,03
8 781 716,51
3
WND-RPSL.08.01.00-00-044/09
Politechnika Śląska w Gliwicach
Modernizacja i doposażenie laboratoriów badania i kształtowania materiałów inżynierskich w Gliwicach
85
7 713 370,90
9 074 554,00
4
WND-RPSL.08.01.00-00-036/09
Akademia Techniczno- Humanistyczna w Bielsku – Białej
Nowoczesna uczelnia – poprawa warunków kształcenia Akademii Techniczno- Humanistycznej w Bielsku – Białej
85
11 562 150,50
13 602 530,00
5
WND-RPSL.08.01.00-00-052/09
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Modernizacja infrastruktury zespołu laboratoriów dydaktycznych Uniwersytetu Śląskiego z zakresem nauk o środowisku w Katowicach i Sosnowcu, MODLAB
85
24 111 086,86
29 153 755,00
6
WND-RPSL.08.01.00-00-039/09
Politechnika Śląska w Gliwicach
Modernizacja i utworzenie multimedialnych laboratoriów interaktywnego i zdalnego wspomagania nauczania przedmiotów ścisłych na Wydziałach Mat.-Fiz. oraz AEiI Politechniki Śląskiej w Gliwicach
85
1 723 115,86
2 027 195,13
7
WND-RPSL.08.01.00-00-060/09
Politechnika Częstochowska
Zintegrowany system informatyczny zarządzania Politechniką Częstochowską
85
3 105 696,31
3 946 698,95
8
WND-RPSL.08.01.00-00-035/09
Gmina Zabrze
Adaptacja budynku przy ul. Roosevelta 32 w Zabrzu na potrzeby dydaktyczno-edukacyjne Wydziału Organizacji i Zarządzania Politechniki Śląskiej
85
13 581 093,42
16 698 141,72
9
WND-RPSL.08.01.00-00-049/09
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Dostosowanie systemu zarządzania zbiorami do nowoczesnego modelu otwartych kolekcji dziedzinowych –MOK w Bibliotece Uniwersytetu Śląskiego i Bibliotece Głównej Akademii Ekonomicznej w Katowicach
85
4 854 086,50
5 710 690,00

10
WND-RPSL.08.01.00-00-045/09
Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach
Remont budynku Wydziału Wokalno-Instrumentalnego Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach
85
3 369 185,27
9 923 936,65
11
WND-RPSL.08.01.00-00-028/09
Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach
Rozbudowa i kompleksowy remont oraz zakup wyposażenia obiektów dydaktycznych Wyższej Szkoły Technicznej w Katowicach
85
19 998 219,25
24 261 397,41
12
WND-RPSL.08.01.00-00-024/09
Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej
Adaptacja i wyposażenie laboratoriów dydaktycznych, pracowni komputerowych i biblioteki w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej
85
2 936 334,21
3 454 510,84
13
WND-RPSL.08.01.00-00-023/09
Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej
Nowa jakość zarządzania – Zintegrowany system wspomagania zarządzania w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej
85
2 532 987,96
3 072 949,84
14
WND-RPSL.08.01.00-00-042/09
Wyższa Szkoła Humanitas w Sosnowcu
Rozbudowa siedziby Wyższej Szkoły Humanitas w Sosnowcu – poprawa dostępności szkolnictwa wyższego w województwie śląskim
52.85
14 821 546,62*
38 760 376,00
15
WND-RPSL.08.01.00-00-047/09
Politechnika Śląska w Gliwicach
Budowa Laboratorium Budynku Inteligentnego i Energooszczędnego dla Politechniki Śląskiej w Gliwicach
85
16 855 917,39*
19 830 491,05




Wit - Śro Paź 28, 2009 9:41 pm
Marek Szczepański: Śląsk przeszedł rewolucję edukacyjną
Prof. Marek Szczepański 2009-10-18, ostatnia aktualizacja 2009-10-18 23:58:44.0



W ciągu ostatnich dwudziestu lat liczba studentów na Śląsku wzrosła pięciokrotnie i pojawiło się mnóstwo nowych uczelni. W parze z tym nie idzie jednak wzrost kadry naukowej o najwyższych kwalifikacjach - pisze prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego

Na progu polskiej transformacji, w 1989 roku, w ówczesnym województwie katowickim studiowało 40 tys. młodych ludzi. Na początku tego roku akademickiego jest ich ponad 190 tys. To pięciokrotny wzrost, prawdziwa rewolucja edukacyjna w regionie, który nie miał wielkich tradycji związanych z edukacją uniwersytecką. Przez dziesiątki lat model awansu związany był tutaj przeważnie ze szkołą podstawową i zasadniczą zawodową, ewentualnie z technikum i politechniką, często ze zjazdem do kopalni lub wędrówką do huty.

W 1989 roku 18,9 proc. absolwentów podstawówki szło do liceum, dającego szansę edukacji wyższej. W tym czasie w Warszawie było ich 2,5-krotnie więcej, co pokazuje, jak inny model awansu zawodowego obowiązywał na Śląsku i jak bardzo rewolucyjnie się ta sytuacja zmieniła. To cieszy, ale martwi fakt, że od tego momentu nie przybyło znacznie profesorów zwyczajnych, a więc akademików o - przynajmniej formalnie - najwyższym poziomie wykształcenia i kompetencji. Wzrost najwyższej kadry nie przekracza 10-12 proc., a w przypadku profesorów zwyczajnych wynosi około 7-8 proc. Krótko mówiąc, jest pewne pęknięcie między zwiększającą się liczbą studiującej młodzieży, a wzrostem liczebności kadry o najwyższych kwalifikacjach.

W ostatnim czasie w województwie śląskim powstało mnóstwo szkół niepublicznych. To, oczywiście, dobrze, pod warunkiem, że szkoły te zachowują wysoki standard kształcenia, prowadzą badania, publikują, szukają współpracy z uczelniami publicznymi, takimi jak Uniwersytet, Politechnika, Akademia Ekonomiczna, a więc największymi szkołami regionu. Że nie pożyczają kadry, ale kompletują własną, uczestniczą w projektach międzynarodowych, sięgają po europejskie pieniądze. W tym znaczeniu cieszy mnie ich liczba, choć w całym kraju szkół niepublicznych jest ponad 450, co zapewne stanowi rekord w Europie, jak na kraj wielkości Polski.

Powoli zaczyna być jednak widoczne, które uczelnie mają szansę na przetrwanie, które te szanse mają ograniczone, a które już zdobyły etykietę infamisa. Niż demograficzny, oceny wystawiane przez Państwową Komisję Akredytacyjną, wybory dokonywane przez młodych ludzi spowodują w końcu, że z ponad 450 szkół zostanie znacznie mniej. Upadną te, które nie inwestowały w kadrę i w stan posiadania. Teraz jeszcze wciąż się zdarza, że uczelnie wynajmują pomieszczenia od szkół podstawowych czy gimnazjów, ale są i takie, które mają własną, naprawdę bogatą bazę dydaktyczną.

Istotny jest jeszcze inny problem. Młodzi ludzie nie zawsze potrafią wybrać odpowiedni dla siebie kierunek. Bardzo często kierują się w tej kwestii modą i mylnym wyobrażeniem o tym, kim będą w przyszłości. Dlatego szkolnictwu wyższemu przysłużyłaby się preorientacja i reorientacja zawodowa, prowadzona już na poziomie gimnazjum i liceum. Nauczyciel, który zna młodego człowieka, powinien, wspólnie z rodzicami, wydobyć jego siły i słabości oraz wyjaśnić, co można robić po socjologii, czym jest politologia, a czym fizyka medyczna, żeby młody człowiek nie był uwiedziony kwiecistymi nazwami, żeby nie miał wrażenia, że zostanie bez wysiłku, od razu po studiach licencjackich, np. dyplomatą.

Rozwój szkolnictwa wyższego na Śląsku wywołał jeszcze jeden proces, o którym warto wspomnieć: nazywam go cichą rewolucją feministyczną. Kiedy zaczynałem badania nad górnictwem, na każde sto żon górników, pracowało 29. Teraz pracuje ponad połowa. Dziewczęta w województwie śląskim są statystycznie lepiej wykształcone od chłopców. Mają rozbudzone aspiracje zawodowe, życiowe i edukacyjne. Czas, kiedy żona wpisywała się w świat kuchni, dzieci i kościoła, powoli się kończy. Młode Ślązaczki, nie chcą już powtórzenia takiego modelu rodziny. Chcą związków partnerskich, czyli takich, gdzie role nie są jednoznacznie zdefiniowane.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... acyjna.htm

Liceum ich matmy nie nauczyło, więc uczelnie się męczą
Magdalena Warchala 2009-10-29, ostatnia aktualizacja 2009-10-29 15:14:56.0

Kandydaci na studia matematyczno-przyrodnicze mają problemy z matematyką i fizyką! Do organizowania przyszłym inżynierom zajęć wyrównawczych z tych przedmiotów zmuszone są niemal wszystkie uczelnie.

Damian w liceum miał piątki z przedmiotów ścisłych, dlatego po maturze zdecydował się zdawać na Wydział Matematyczno-Fizyczny Politechniki Śląskiej. Dostał się bez problemu, ale już na pierwszych zajęciach zaczęły się schody. - Profesor coś do nas mówił, a my nie rozumieliśmy ni w ząb. Wróciłem do domu i powiedziałem rodzicom, że chyba pomyliłem się przy wyborze kierunku - wspomina Damian.

Jak wszyscy świeżo upieczeni studenci PŚ, już w pierwszych dniach nauki Damian został wezwany na test sprawdzający wiedzę matematyczno-fizyczną. - Wyniki były opłakane! Chociaż wykorzystaliśmy te same zadania, które przed laty rozwiązywali uczniowie szkół średnich, a do wyboru były odpowiedzi a, b i c, tylko mniej więcej 1,5 tys. ze wszystkich 5 tys. studentów sobie poradziło. Inni zdobywali zaledwie po dwa-trzy punkty na 10 możliwych! - mówi prof. Marian Urbańczyk z Wydziału Matematyczno-Fizycznego PŚ.

Tym, którzy polegli, politechnika zaproponowała 10 godzin zajęć wyrównawczych. Oprócz wytypowanych studentów zgłosili się także ci, którzy w teście wypadli lepiej, ale mimo to uznali, że potrzebują pomocy.

Prof. Urbańczyka wcale to nie dziwi. - Poziom przedmiotów ścisłych w szkole ponadgimnazjalnej jest niski. Absolwenci nie znają logarytmów, rachunku różniczkowego. Bez tego nie potrafią odnaleźć się na studiach - przekonuje.

Zdaniem dr Piotra Gawrona, prodziekana ds. studenckich Wydziału Matematyczno-Fizycznego PŚ, wśród kandydatów zdarzają się tacy, którym problemy sprawia nawet... liczenie. - Dziś mało kto liczy w pamięci, bo są kalkulatory i komputery. Młodzież uczy się metodą "trzech z": zakuć, zdać, zapomnieć. A w matematyce braki w jakiejkolwiek dziedzinie uniemożliwiają zrozumienie kolejnych partii materiału - twierdzi dr Gawron.

Jego zdaniem problemy zaczęły się, odkąd matematyka przestała być obowiązkowa na maturze, a materiał w szkołach stopniowo obcinano. - Nauczyciele pobłażliwie traktowali uczniów, którzy sobie z nim nie radzili. W rezultacie współczesny absolwent szkoły ponadgimnazjalnej wie o matematyce tyle, ile ósmoklasista w latach 70. i 80. - mówi dr Gawron.

Kursy wyrównawcze cieszą się olbrzymią popularnością także na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii czy na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego. - Są niezbędne, bo już na pierwszych ćwiczeniach okazuje się, że studenci nie mają pojęcia o indukcji, nie mówiąc o funkcjach. Zanim nadrobią zaległości, mija pierwszy semestr - wzdycha prof. Maciej Sablik, dziekan WMFiCh.

Dodaje, że młodzi ludzie przyzwyczaili się do programów komputerowych, które za jednym kliknięciem dają gotowy wynik. - Mało kto pomyśli, że nim taki program powstanie, jakiś specjalista musi spędzić wiele godzin, by go napisać - mówi prof. Sablik.

Bez zajęć wyrównawczych nie mogą się już obyć prawie żadne studia matematyczno-przyrodnicze i techniczne. Specjalne kursy prowadzą m.in. katowicka Akademia Ekonomiczna, bielska Akademia Techniczno-Humanistyczna, a nawet niepubliczne: Gliwicka Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Wyższa Szkoła Biznesu z Dąbrowy Górniczej.

Dlaczego więc zachęcają do trudnych kierunków słabych kandydatów? - Bo mocnych nie mamy. Wszyscy kończą takie same licea i technika, z których wynoszą niewiele. A miejsca na studiach trzeba zapełnić. Jakichś inżynierów przecież w kraju mieć musimy - wyjaśnia jeden z profesorów PŚ.l

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3506 ... mecza.html



kaspric - Pią Lis 20, 2009 11:31 pm
http://www.tvs.pl/tv/video,informator_m ... ,5073.html

Bardzo polecam obejrzeć ten reportaż o Nowych Gliwicach! W sumie pasuje do różnych tematów, też tego i wizerunku. Fajnie pokazana uczelnia i fajnie pokazane budynki.



Michał Gomoła - Wto Sty 12, 2010 2:09 am
http://www.dziennikzachodni.pl/slask/20 ... material_1

Politechnika Śląska ax equo z AGH na drugim miejscu. Ładnie




kaspric - Wto Sty 12, 2010 10:03 pm
Choć trudno w to uwierzyć, co dwunasty prezes firmy w Polsce jest absolwentem gliwickiej uczelni

Kurde, ciekawe, czy ktokolwiek wpadnie na to, by wykorzystać takie dane w celach promocyjnych????



a_z - Wto Sty 12, 2010 10:16 pm
Myślę, że wpadnie, bo jakiś czas temu wyniki tego raportu wisiały na stronie Politechniki. Mam nadzieje, że to nie wszystko na co nas stać



rasgar - Wto Sty 12, 2010 10:44 pm
Cieszmy się i promujmy tym!

Chociaż przyznam, że ciekawy jestem jak by to wyglądało (ograniczając się do tej menadżerii z polsl) przy podziale na np. branże prowadzonych przedsiębiorstw, lub na wydziały.
Boje się że mogą być tam dane zakrzywiające trochę wyniki (np. 80% z naszych managerów pracujących w górnictwie, co pokazałoby jedynie o dobrym przepływie kadr w regionie w tej konkretnej branży, a nie ogólny stan rzeczy).



d-8 - Wto Sty 12, 2010 10:53 pm

Choć trudno w to uwierzyć, co dwunasty prezes firmy w Polsce jest absolwentem gliwickiej uczelni

Kurde, ciekawe, czy ktokolwiek wpadnie na to, by wykorzystać takie dane w celach promocyjnych????


owszem. Ty na dobry poczatek



kaspric - Wto Sty 12, 2010 11:29 pm
^^ ja póki co nei mam sił


Boje się że mogą być tam dane zakrzywiające trochę wyniki (np. 80% z naszych managerów pracujących w górnictwie, co pokazałoby jedynie o dobrym przepływie kadr w regionie w tej konkretnej branży, a nie ogólny stan rzeczy).
z art:"Oprócz Markowskiego Politechnikę Śląską skończył m.in. Jan Kurp, szef Południowego Koncernu Energetycznego, Mariusz Walter, prezes TVN i współzałożyciel Grupy ITI, Piotr Kołodziej, prezes Vattenfall oraz Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego. Najsłynniejszym absolwentem Politechniki Śląskiej jest jednak przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek."

Poza tym Poli to jednak naście różnych wydziałów, tylko z jednego idą do górnictwa . Ale ofkoz fakt, że na pewno + dla poli jest fakt, że na Śląsku firm jest sporo, więc sporo trzeba też prezesów .



Kris - Śro Sty 20, 2010 7:27 pm
W Ministerstwie Nauki o Śląskim Instytucie Naukowym
19 stycznia 2010

Marszałek Bogusław Śmigielski spotkał się z Barbarą Kudrycką, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, by porozmawiać o Śląskim Instytucie Naukowym.

W spotkaniu uczestniczyli także Tadeusz Kijonka, prof. Marian Kisiel oraz prof. Ryszard Kaczmarek.

„Rozmawialiśmy z panią minister o najwłaściwszej formule prawnej, w jakiej taka instytucja mogłaby zacząć funkcjonować oraz o źródłach jej finansowania" - mówi marszałek Bogusław Śmigielski.
Określono cztery możliwe rozwiązania: jednostkę badawczo-rozwojową, międzyuczelniany wydział, stowarzyszenie oraz spółkę prawa handlowego. Minister przekazała także informacje dotyczące możliwości starania się w przyszłości o granty i ubiegania się o inne formy wsparcia. Zapowiedziała swoją wizytę w Katowicach w celu spotkania ze środowiskiem akademickim i rozmów na temat powołania i kierunków rozwoju placówki.

Badania nad problematyką śląską prowadzone są przez wiele placówek naukowych, ale są one rozproszone i nie spełniają wymagań stawianych nauce XXI wieku. Stąd powstał plan powolania Śląskiego Instytutu Naukowego, którego głównym zadaniem byłoby monitorowanie i opis zjawisk istotnych dla województwa w perspektywie pozalokalnej - dla Polski i Europy. Ideę tę wsparł Marszałek Województwa Śląskiego.
http://www.silesia-region.pl/strona_n.p ... 2&id_menu=



Kris - Pią Sty 29, 2010 10:39 pm
Jastrzębie Zdrój może mieć własną uczelnię

Dziennik Zachodni Barbara Musiałek

2010-01-28 07:00:07, aktualizacja: 2010-01-28 07:00:07

Władze Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych w Jastrzębiu Zdroju zwróciły się do Rady Miasta z prośbą o akceptację planów przekształcenia kolegium w publiczną uczelnię zawodową. Studenci kształciliby się tutaj na dwóch kierunkach: pielęgniarstwie i neofilologii z katedrą anglistyki i germanistyki. Taka propozycja to łakomy kąsek dla miasta, które dotąd nie miało jednak szczęścia do wyższych uczelni.
Zadomowić próbował się tutaj Uniwersytet Śląski i Akademia Wychowania Fizycznego. Bez powodzenia. Obie wyprowadziły się z miasta, bo zainteresowanie kierunkami studiów było niewielkie, a dodatkowo miasto nie było w stanie stworzyć odpowiedniego zaplecza akademickiego. W ubiegłym roku swoich sił próbowała też Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji z Lublina, ale studenci nie szturmowali jej bram. Tylko filia krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej na dobre zakorzeniła się w Jastrzębiu. - Do tej pory mieliśmy pecha do szkół wyższych. Mamy nadzieję, że tym razem będzie inaczej - mówi Elfryda Bielaszka, naczelnik jastrzębskiego wydziału edukacji. Skąd to przekonanie? Urzędnicy oraz władze NKJO argumentują, że będą kształcić studentów zgodnie z potrzebami rynku. - Konsultowaliśmy się z naczelnikiem wydziału zdrowia oraz naczelną pielęgniarką jastrzębskiego szpitala. Za 5-6 lat w lecznicach będzie zbyt mało pielęgniarek z wykształceniem. Dlatego zamierzamy otworzyć taki kierunek. Osoby, które będą uczyć się w zawodzie pielęgniarza, zdobędą bardzo dobrą znajomość specjalistycznego języka obcego - mówi Dobrosława Czop, dyrektor NKJO. Kolegium, po przekształceniu chce kształcić młodych ludzi na poziomie 3-letnich studiów zawodowych za darmo. - Wtedy będziemy mogli też poszerzyć specjalności kształcenia o tłumaczeniową oraz język biznesu - dodaje.

Miasto i tak co roku finansuje NKJO i dokłada do jej działalności 1,8 mln zł. - Być może nie będziemy musieli dopłacać zbyt wiele, jeśli przejmiemy uczelnię. Czekamy aż władze szkoły przedstawią nam teraz kosztorys. Część pieniędzy na pewno uda się zdobyć z ministerstwa szkolnictwa wyższego - mówi Elfryda Bielaszka.

Swej radości z planów dyrekcji kolegium nie kryje Jerzy Lis, radny miejski, który przez ponad 10 lat składał wnioski i interpelacje w sprawie utworzenia szkoły wyższej... na bazie NKJO. - Myślę, że teraz rada chętnie poprze ten pomysł. Pieniądze też się znajdą - zapewnia Jerzy Lis. Na co trzeba będzie znaleźć kasę? - Musimy wyposażyć w sprzęt pracownię pielęgniarstwa. Trzeba kupić fantomy i sprzęt medyczny. Instytut neofilologii nie będzie póki co generował dodatkowych wydatków - zapewnia Czop.

Perspektywa utworzenia wyższej uczelni w Jastrzębiu cieszy studentów. - Pielęgniarstwo ze znajomością języka daje spore możliwości także za granicą - mówi Tomasz Kucjas z Rybnika, student kolegium. Uczelnia mogłaby zacząć funkcjonować już w przyszłym roku.
http://www.dziennikzachodni.pl/rybnik/2 ... ,id,t.html



kiwele - Sob Sty 30, 2010 3:18 pm

Jastrzębie Zdrój może mieć własną uczelnię

Dziennik Zachodni Barbara Musiałek

2010-01-28 07:00:07, aktualizacja: 2010-01-28 07:00:07

Władze Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych w Jastrzębiu Zdroju zwróciły się do Rady Miasta z prośbą o akceptację planów przekształcenia kolegium w publiczną uczelnię zawodową. Studenci kształciliby się tutaj na dwóch kierunkach: pielęgniarstwie i neofilologii z katedrą anglistyki i germanistyki. Taka propozycja to łakomy kąsek dla miasta, które dotąd nie miało jednak szczęścia do wyższych uczelni.
Zadomowić próbował się tutaj Uniwersytet Śląski i Akademia Wychowania Fizycznego. Bez powodzenia. Obie wyprowadziły się z miasta, bo zainteresowanie kierunkami studiów było niewielkie, a dodatkowo miasto nie było w stanie stworzyć odpowiedniego zaplecza akademickiego. W ubiegłym roku swoich sił próbowała też Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji z Lublina, ale studenci nie szturmowali jej bram. Tylko filia krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej na dobre zakorzeniła się w Jastrzębiu. - Do tej pory mieliśmy pecha do szkół wyższych. Mamy nadzieję, że tym razem będzie inaczej - mówi Elfryda Bielaszka, naczelnik jastrzębskiego wydziału edukacji. Skąd to przekonanie? Urzędnicy oraz władze NKJO argumentują, że będą kształcić studentów zgodnie z potrzebami rynku. - Konsultowaliśmy się z naczelnikiem wydziału zdrowia oraz naczelną pielęgniarką jastrzębskiego szpitala. Za 5-6 lat w lecznicach będzie zbyt mało pielęgniarek z wykształceniem. Dlatego zamierzamy otworzyć taki kierunek. Osoby, które będą uczyć się w zawodzie pielęgniarza, zdobędą bardzo dobrą znajomość specjalistycznego języka obcego - mówi Dobrosława Czop, dyrektor NKJO. Kolegium, po przekształceniu chce kształcić młodych ludzi na poziomie 3-letnich studiów zawodowych za darmo. - Wtedy będziemy mogli też poszerzyć specjalności kształcenia o tłumaczeniową oraz język biznesu - dodaje.

Miasto i tak co roku finansuje NKJO i dokłada do jej działalności 1,8 mln zł. - Być może nie będziemy musieli dopłacać zbyt wiele, jeśli przejmiemy uczelnię. Czekamy aż władze szkoły przedstawią nam teraz kosztorys. Część pieniędzy na pewno uda się zdobyć z ministerstwa szkolnictwa wyższego - mówi Elfryda Bielaszka.

Swej radości z planów dyrekcji kolegium nie kryje Jerzy Lis, radny miejski, który przez ponad 10 lat składał wnioski i interpelacje w sprawie utworzenia szkoły wyższej... na bazie NKJO. - Myślę, że teraz rada chętnie poprze ten pomysł. Pieniądze też się znajdą - zapewnia Jerzy Lis. Na co trzeba będzie znaleźć kasę? - Musimy wyposażyć w sprzęt pracownię pielęgniarstwa. Trzeba kupić fantomy i sprzęt medyczny. Instytut neofilologii nie będzie póki co generował dodatkowych wydatków - zapewnia Czop.

Perspektywa utworzenia wyższej uczelni w Jastrzębiu cieszy studentów. - Pielęgniarstwo ze znajomością języka daje spore możliwości także za granicą - mówi Tomasz Kucjas z Rybnika, student kolegium. Uczelnia mogłaby zacząć funkcjonować już w przyszłym roku.
http://www.dziennikzachodni.pl/rybnik/2 ... ,id,t.html


Wraz z dyplomem absolwenci otrzymaja solidne walizki do dalekiej podrozy?



absinth - Pią Lut 19, 2010 8:58 pm
Ogłoszenie z dnia 2010-02-16

Katowice: Opracowanie dokumentacji projektowo - kosztorysowej budowy nowego obiektu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach przy ul. Jagiellońskiej 4 w Sosnowcu w oparciu o program funkcjonalno - użytkowy.

Numer ogłoszenia: 32303 - 2010;



Pyskaty - Pią Lut 26, 2010 9:38 am
Akademia staje się Uniwersytetem

„W początku lutego Wydział Informatyki i Komunikacji uzyskał uprawnienie do nadawania stopnia doktora. Jest to szóste uprawnienie, potwierdzające gotowość Uczelni do przyjęcia statusu uniwersytetu ekonomicznego i nadające formalne podstawy rozpoczęcia procesu zmiany nazwy.” – mówi prof. Jan Pyka, rektor Akademii.

Akademia prowadzi obecnie działalność naukową i dydaktyczną na czterech Wydziałach: Ekonomii, Finansów i Ubezpieczeń, Informatyki i Komunikacji oraz Zarządzania. Studenci studiują w ramach 8 kierunków: Ekonomii, Finansów i rachunkowości, Gospodarki przestrzennej, Informatyki, Informatyki i ekonometrii, Logistyki, Międzynarodowych stosunków gospodarczych, Zarządzania. Wkrótce rozpoczną się także studia na kierunkach Finanse i zarządzanie w ochronie zdrowia, Gospodarka i zarządzanie publiczne oraz Gospodarka turystyczna, a także studia inżynierskie na kierunku Logistyka.

„Uniwersyteckość to niewątpliwie większy prestiż w środowisku akademickim” – mówi rektor Pyka – „choć w środowisku międzynarodowym od dawna używaliśmy angielskiej nazwy University, która jest jedyną właściwą dla szkoły naszej rangi.”

Decyzja Senatu pozwala Rektorowi na podjęcie formalnych kroków zmierzających do zmiany nazwy. „W najbliższych dniach złożymy wniosek do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Później czeka nas procedura parlamentarna i podpis prezydenta. Chcielibyśmy w nowy rok akademicki wejść już z nową nazwą.” – przedstawia swój plan rektor przyszłego Uniwersytetu. Jednocześnie prof. Pyka podkreśla, że „procedura uzyskania nowego statusu nie zaburzy funkcjonowania Uczelni. Tok studiów i prowadzone badania będą realizowane w pełnej ciągłości.”

Marcin Baron,
rzecznik prasowy



Hebel - Pią Lut 26, 2010 9:55 am
^Dobre info. O rychłej zmianie nazwy na Uniwersytet mówiło się już dobre 3 lata temu. W międzyczasie wszystkie inne AE w Polsce taki status dawno juz uzyskały.



GoldBoy - Nie Lut 28, 2010 12:59 pm
Czyli będzie trzeci uniwerek w Kato . Dobrze, że uczelnia się rozwija. Teraz przydałby się nowy budynek nowemu wydziałowi.



Wit - Czw Mar 11, 2010 11:49 pm
Uniwersytet z akademii
Katarzyna Piotrowiak

2010-02-27 00:09:19



Jeszcze w tym roku Akademia Ekonomiczna w Katowicach zmieni nazwę na Uniwersytet Ekonomiczny. Starania trwają od 2006 roku, ponieważ poza granicami kraju określenie "akademia" na szyldzie wprowadza zamęt i nieporozumienia. Dlatego uczelnie znane i doceniane w środowiskach międzynarodowych spieszą z przemianowaniem na uniwersytety. Taki manewr powiódł się już w przypadku uczelni ekonomicznych w Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu.
- W Europie Zachodniej określenia "akademia" nikt nie rozumiał. Część uczelni ma już proces zmiany nazwy za sobą. Dla nas to jest także ważne, bo jesteśmy w piątce najlepszych uczelni ekonomicznych w kraju. Musimy więc zmienić nazwę na uniwersytet dla dobra naszego wizerunku - mówi prof. Jan Pyka, rektor Akademii Ekonomicznej.

Warto jednak dodać, że większość uczelni na oficjalnych pismach i spotkaniach z obcokrajowcami funkcjonowała w anglojęzycznej wersji. I tak np. katowicka akademia znana jest jako "Karol Adamiecki University of Economics in Katowice".

Starania o przyjęcie statusu uniwersytetu obwarowane są wieloma procedurami. Najważniejsza z nich dotyczy liczby uprawnień do nadawania stopnia doktora. Obecnie AE ma ich sześć, co wystarczy, żeby przybić na elewacji rektoratu nową tabliczkę. - Nazwa jest ważna, ponieważ przesuwa nas na wyższą półkę. Przejście na poziom uniwersytetu zobowiązuje i daje szansę do dynamicznego skoku m.in. w zakresie badań naukowych - mówi prof. Jan Pyka. O rozpoczęciu starań zdecydował uchwałą senat uczelni.

http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=858



Wit - Śro Mar 24, 2010 11:53 pm
Rankingi uczelni to ściema. W każdym są inne wyniki
Magdalena Warchala 2010-03-17, ostatnia aktualizacja 2010-03-18 20:13:06.0



Kandydaci na studia przy wyborze uczelni często sugerują się jej miejscem w różnorodnych rankingach. - Wiele z tych klasyfikacji jest wziętych z sufitu - uważają eksperci.

Czas poprzedzający wiosenną rekrutację to dla uczelni i kandydatów na studia gorący okres. Pierwsze dwoją się i troją, żeby jak najlepiej zareklamować się potencjalnym studentom. Drugim puchną głowy od zastanawiania się, jak pokierować swoją przyszłością. To niełatwe zadanie, bo uczelni do wyboru jest mnóstwo, ale nie każda szkoła, nosząca miano wyższej, kształci na wysokim poziomie. Pojawia się kłopot, jak się w tym połapać?

- Wypytuję znajomych studentów, wczoraj byłam na targach edukacyjnych w Spodku, ale zaglądam też do niezależnych źródeł. Przeglądam wszystkie rankingi i sprawdzam, które miejsca zajmują uczelnie, brane przeze mnie pod uwagę - mówi Justyna Piątek, maturzystka z Dąbrowy Górniczej.

Do sugerowania się rankingami, tworzonymi przez wydawnictwa, redakcje i ośrodki badawcze, przyznaje się aż 60 proc. kandydatów na studia, a uczelnie na swoich ulotkach reklamowych chwalą się wysokimi lokatami. Problem w tym, że poszczególne klasyfikacje różnią się od siebie tak bardzo, jakby każda z nich opisywała inną rzeczywistość. Przykład?

Według rankingu Perspektyw Politechnika Śląska zajmuje 12 miejsce wśród polskich uczelni, Śląski Uniwersytet Medyczny jest 24, a dwa miejsca niżej uplasował się Uniwersytet Śląski. Spośród lokalnych szkół niepublicznych liczą się tylko Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa (miejsce 81) oraz Wyższa Szkoła Zarządzania Marketingowego i Języków Obcych "Gallus" (miejsce 87). Ale już w rankingu Akademickiego Centrum Informacyjnego wśród uczelni z naszego regionu przoduje UŚ, zajmując 17. miejsce klasyfikacji ogólnej. PŚ jest dopiero 32, a spośród uczelni niepublicznych dąbrowska Wyższa Szkoła Biznesu (56) bije na głowę GWSH (81).

Skąd te rozbieżności, skoro w każdym z rankingów punktowane są w zasadzie te same rzeczy: potencjał naukowy, warunki studiowania i współpraca z zagranicą? Ano stąd, że punkty choć za to samo, przyznawane są na nieco innych zasadach. - Niektóre rankingi są wzięte z sufitu. Ta czy inna gazeta je publikuje, a nie wiemy dla kogo są robione, w jakim celu, a przede wszystkim, na jakiej podstawie wyróżnia się te a nie inne uczelnie - uważa dr Jan Sadlak, szef IREG Observatory, międzynarodowej organizacji, której zadaniem będzie kontrolowanie wiarygodności tworzonych w Polsce rankingów.

Polscy i zagraniczni eksperci, zasiadający w IREG Observatory, przyglądać będą się metodom ich układania, a tym, które uznają za obiektywne, nadadzą znak jakości. W swojej pracy oprą się na Berlińskich Zasadach, sformułowanych 4 lata temu podczas konferencji w tym mieście. - Twórcy rankingów powinni wiedzieć, dla kogo robią ranking, jaką główną informację on przekazuje, jak zestawiać grupy uczelni - wyjaśnia Waldemar Siwiński, wiceszef IREG.

Prof. Wiesława Banysia, rektora UŚ i zarazem przewodniczącego Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich cieszy, że wreszcie będzie porządek, choć bardziej, niż w rankingi, wierzy w ministerialne statystyki, dla młodzieży jednak zbyt skomplikowane. - Jeśli rankingi mają być wskazówką dla kandydatów, powinny być robione metodologicznie, a teraz nie zawsze tak jest. Widziałem np. ranking, biorący po uwagę markę uczelni wśród pracodawców, ale, jak się okazywało, tylko wśród pracodawców ze stolicy. Nic dziwnego, że warszawskie uczelnie wypadły w nim najlepiej - mówi prof. Banyś, dodając, że odgórna kontrola rankingów niewątpliwie poprawi ich wiarygodność.

Bardziej sceptyczny jest prof. Robert Tomanek, prorektor ds. organizacyjnych Akademii Ekonomicznej, który uważa, że rankingi nigdy nie będą obiektywne. - Po pierwsze, każda uczelnia ma swoją specyfikę i trudno wrzucać do jednego worka małe szkoły artystyczne i kolosy typu Uniwersytet Warszawski, albo nawet szkoły o tym samym profilu, ale działające w różnych regionach Polski. Po drugie: zawsze pozostanie ryzyko przekłamań. Przecież to od uczelni zależy, jakie dane udostępnią twórcom rankingów, więc niektóre mogą minąć się z prawdą, by zapewnić sobie lepszą lokatę - wyjaśnia prof. Tomanek.

Trudno nie zgodzić się z prof. Tomankiem. Tego, która uczelnia jest najlepsza, nie da się przecież wyliczyć za pomocą matematycznego wzoru, pod który podstawimy liczbę projektów badawczych (bo na mniejszej uczelni choć jest ich mniej, mogą okazać się bardziej nowatorskie) czy liczbę kandydatów walczących o indeks (bo uczelnia może świetnie kształcić na niszowych kierunkach). Młodzież trzeba zachęcić do samodzielnego myślenia, zamiast podsuwać im stworzone przez IREG Observatory rankingi rankingów.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... yniki.html



Wit - Czw Mar 25, 2010 9:38 pm
Uczelnie polują na studenta
Katarzyna Piotrowiak

2010-03-22 08:23:34 , Aktualizacja 2010-03-22 10:45:15



Matura coraz bliżej i uczelnie publiczne rozpoczynają bezpardonową walkę o absolwentów szkół średnich. Uniwersytet Śląski reklamuje się w kinach, sporządził także listę najlepszych liceów w województwie, żeby wychwycić najwartościowszych kandydatów przed konkurencją.

Ekipa składająca się z wykładowców, studentów i pracowników działu rekrutacji podróżuje po województwie samochodami z logo uczelni. Politechnika Śląska planuje w ciągu 2 - 3 lat objechać wszystkie licea i technika regionu. W tym roku odwiedza miasta, w których znajdują się zamiejscowe wydziały uczelni. Z kolei Akademia Ekonomiczna do tradycyjnych metod marketingowych dorzuciła kilka nowych. Zamierza namawiać do studiowania za pomocą najbardziej znanych serwisów, takich jak Facebook, YouTube i Picasaweb. Dołączy także do grona uczelni, które są obecne w słynnym LipDub.

- Ta technika pozwala na tworzenie teledysków i śpiewanie znanych piosenek przez amatorów. Zabawa polega na dopasowaniu ruchu warg do piosenki. W tym wypadku będą śpiewać nasi studenci, promocja pracuje nad castingiem. Uczniowie zobaczą, że przyszły ekonomista musi mieć wyobraźnię i fantazję - tłumaczy profesor Robert Tomanek, prorektor ds. organizacyjnych AE. Nagrania prezentują już Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie oraz Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu. Rozpoczął się swoisty wyścig o najlepszy LipDub wśród polskich uczelni.

- Przez lata uczelnie publiczne siedziały z założonymi rękami. Nie musiały się starać o studenta, bo sam do nich przychodził. Sytuację zmienił niż demograficzny. Największy kryzys rozpocznie się już za dwa lata. Uczelnie mają już świadomość, że jeśli się nie zmienią, to zginą na tym rynku. We Francji, Wielkiej Brytanii czy Niemczech takie działania są nawet częścią polityki państwa - mówi Waldemar Siwiński, prezes Fundacji Edukacyjnej "Perspektywy" oraz wiceszef polskiej filii IREG Observatory, która ma czuwać nad rzetelnością rankingów uczelnianych.

--------------------------------------------------------------------------------

Studia wyższe stały się towarem, który trzeba dobrze zareklamować

Śląskie uczelnie rozpoczęły kampanię promocyjną w szkołach. W kinach rozdają gadżety, typują studentów do śpiewania piosenek w internecie w popularnym serwisie LipDub, spotykają się z uczniami, proponują także wykłady i dokształcanie z przedmiotów maturalnych. Dawniej za tzw. kursy przygotowawcze trzeba było płacić, obecnie wszystko jest za darmo.

To tak naprawdę przedsmak tego, co się będzie działo w kolejnym roku akademickim, bo niż demograficzny i konkurencja nie pozwalają siedzieć z założonymi rękami. Największym zagrożeniem są uczelnie z Małopolski, Dolnego Śląska i Opolszczyzny, które w przechwytywaniu studentów specjalizują się od dawna.

- Od lat czujemy oddech konkurencji na plecach, największe zagrożenie dla nas, to Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie oraz Politechnika Wrocławska. Trudno powiedzieć, co jeszcze można zrobić, żeby zachęcić ucznia do studiowania nauk technicznych. Poszukiwanie zdolnych, to niezwykle trudne zadanie - mówi dr Kamil Barczak z Politechniki Śląskiej.

Do tej pory promocją uczelni zajmowali się wyłącznie urzędnicy rektorów. Drukowano ulotki, wieszano billboardy, pokazywano się na rozmaitych targach edukacji i nauki. Z własnej inicjatywy uczniowie na targi rzadko zaglądali, większe grupy pojawiały się tylko na polecenie szkoły, która decydowała się na poświęcenie kilku godzin lekcyjnych.

- Frekwencja na targach rzeczywiście spada. Dlatego zdecydowaliśmy się w najbliższych 2-3 latach odwiedzić wszystkie szkoły w województwie. Bezpośredni kontakt oraz możliwość porozmawiania ucznia z wykładowcą jest z pewnością lepszym rozwiązaniem. Niestety nie od razu dotrzemy do wszystkich - mówi Paweł Doś, rzecznik Politechniki Śląskiej.

- Byłam na targach w Moskwie. Były naprawdę świetnie zorganizowane, uważam, że i w Polsce nadal są potrzebne. Musimy tylko pomyśleć nad nową formułą - uważa dr Jadwiga Gierczycka, prorektor Śląskiej Wyższej Szkole Zarządzania im. Ziętka w Katowicach.

Uniwersytet Śląski na użytek kampanii promocyjnej sporządził nawet listę najlepszych szkół w województwie. Jest ich 80. Jednak uniwersytet wyszedł ze swoją kampanią poza województwo śląskie, na teren Małopolski i na Opolszczyznę. - Chcemy nawiązać z tymi szkołami stałą współpracę - tłumaczy Magdalena Ochwat, rzeczniczka Uniwersytetu Śląskiego.

Pustki na targach spowodowały, że do kampanii wciągnięto także studentów. Uczelnie uznały, że dzięki nim łatwiej będzie dotrzeć do uczniów. W wielu przypadkach studenci odwiedzają swoje byłe szkoły. - O studiowaniu i Uniwersytecie Śląskim opowiadałam już w kilku szkołach. Parę lat temu, takich działań uczelnie nie musiały podejmować, bo maturzystów było więcej. Wszystko się jednak zmienia, także przyszli kandydaci, którzy oczekują od uczelni nie tylko dobrych studiów, także propozycji pozauczelnianych, które zwiększają konkurencyjność. Studia to konkretny towar, dlatego trzeba go dobrze zareklamować - uważa Agnieszka Skwarczowska, studentka I roku socjologii i filologii polskiej Uniwersytetu Śląskiego.

Uczelnie niepubliczne nie kryją, że takie inicjatywy to dla nich żadna nowość.

- Nic nowego, szkoły prywatne nigdy nie mogły sobie pozwolić na czekanie z założonymi rękami. Od początku istnienia stosujemy rozmaite działania marketingowe. Jednym z nich jest stała współpraca ze szkołami, które przychodzą do nas na warsztaty, ponieważ posiadamy bardzo dobrze wyposażone laboratoria chemiczne i biologiczne. Organizujemy dla nich także konkursy z europeistyki. Oczywiście szkoły wyższe niepubliczne nigdy nie będą konkurować z publicznymi, my po prostu uzupełniamy miejsce na rynku - dodaje prorektor Gierczycka.

Uczniowie klas trzecich szkół ponadgimnazjalnych twierdzą, że spotkań z przedstawicielami uczelni przybywa. - Mam sporo osiągnięć i chciałbym studiować prawo, dlatego rozglądam się za bardzo dobrą uczelnią. Kiedy pytam o stypendia, nie zawsze dostaję satysfakcjonującą odpowiedź. Oferta stypendialna Uniwersytetu Warszawskiego jest jak na razie lepsza od propozycji Uniwersytetu Śląskiego - mówi Grzegorz Kukowka, uczeń Liceum Ogólnokształcącego im. Słowackiego w Chorzowie.

Zdaniem Waldemara Siwińskiego z IREG Observatory, polskiej filii międzynarodowej grupy badającej rankingi uczelni, rektorzy będą musieli bardzo się postarać. - Najlepsi kandydaci na studentów są coraz bardziej wybredni, bo już teraz mogą dobierać studia według uznania. Na dodatek od czterech lat liczba maturzystów znacząco idzie w dół, a z prognoz wynika, że za dwa lata będzie ich jeszcze mniej, dlatego starania o najlepszych trzeba rozpocząć już teraz. Na dodatek uczelnie będą musiały się zmierzyć z jeszcze jednym zjawiskiem, czyli wyborem studiów magisterskich po licencjacie. Z naszych informacji wynika, że już teraz 20 proc. studentów niekoniecznie będzie kontynuować naukę na pierwszej uczelni. Korekta wyboru ścieżki edukacyjnej będzie coraz częstsza, co oznacza, że o studenta trzeba będzie zabiegać przez 5 lat, a koszty promocji i jej zasięg będą coraz większe - mówi Siwiński.

http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=858



onto - Śro Maj 26, 2010 8:55 am
Politechnika Śląska zgarnia najwięcej pieniędzy w kraju

Gliwicka uczelnia wywalczyła najwyższą kwotę na stypendia i uatrakcyjnienie zajęć dla studentów w tegorocznej edycji programu kierunków zamawianych. To nie lada osiągnięcie, bo do konkursu spłynęły aż 263 wnioski od uczelni z całej Polski!

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego od dwóch lat dofinansowuje kształcenie na kierunkach strategicznych dla gospodarki, głównie technicznych i matematyczno-przyrodniczych. W tym roku do podziału było prawie 210 mln zł, z czego do PŚ trafiły 43 mln zł - prawie jedna piąta całej puli! Z tych pieniędzy gliwicka uczelnia sfinansuje nawet tysiączłotowe stypendia i dodatkowe zajęcia dla studentów sześciu kierunków: automatyki i robotyki (na dwóch wydziałach), mechatroniki, mechaniki i budowy maszyn, informatyki oraz inżynierii środowiska. Prof. Andrzej Karbownik, rektor PŚ, cieszy się i snuje plany. - Naszym wyzwaniem jest pozyskanie dobrych kandydatów na studia, by zwiększyć nabór na tych kierunkach przynajmniej o 10 proc. - mówi.

Powody do radości ma też pięć innych uczelni z naszego regionu: Wyższa Szkoła Techniczna z Katowic (6,9 mln zł na wzornictwo i budownictwo), Uniwersytet Śląski (3,9 mln zł na biotechnologię), Akademia Techniczno-Humanistyczna z Bielska-Białej (8,9 mln zł na mechanikę i budowę maszyn, informatykę oraz automatykę i robotykę), Wyższa Szkoła Biznesu z Dąbrowy Górniczej (3,4 mln zł na informatykę) oraz Wyższa Szkoła Technologii Informatycznych w Katowicach (1,8 mln zł na informatykę).

Dla katowickich: Akademii Sztuk Pięknych i Wyższej Szkoły Mechatroniki oraz bielskiej Wyższej Szkoły Bankowości i Finansów zabrakło pieniędzy, choć ich wnioski znalazły się na liście 80 ocenionych pozytywnie (MNiSW dofinansuje na razie tylko 39 wniosków). - Ich ostateczna liczba może się zmienić w wyniku negocjacji oraz wyników rekrutacji w roku akademickim 2010/11 - mówi Bartosz Loba, rzecznik MNiSW.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... dzy_w.html



Kris - Czw Cze 10, 2010 8:23 am
Jeśli studiować, to tylko na Śląsku



(© Marek Michalski)

Dziennik Zachodni Katarzyna Piotrowiak

2010-06-09 08:30:12, aktualizacja: 2010-06-09 08:30:12

Kojarzone dotąd głównie z kopalniami i przemysłem ciężkim województwo śląskie wyrasta na jeden z czołowych ośrodków akademickich w kraju. To u nas koszty studiowania w stosunku do dochodów są bowiem niemal najniższe w kraju.
Inaczej mówiąc, jeśli gdziekolwiek w Polsce opłaca się studiować, to głównie u nas, tym bardziej że w przypadku Śląska tanio nie oznacza byle jak. Mamy największe w kraju zagęszczenie szkół wyższych, z których wiele reprezentuje dobry poziom naukowy.

Te budujące wnioski płyną z opublikowanego właśnie przez portal Super-studia.pl raportu (Bez)płatne studia, który analizuje koszty nauki na różnych kierunkach płatnych studiów we wszystkich województwach.

- Ceny studiów w woj. śląskim są stosunkowo niskie w relacji do zarobków, które wynoszą średnio 3685 zł. To daje regionowi drugie miejsce w kraju, zaraz po Mazowszu. Gdybym był młodym człowiekiem stojącym przed dylematem: gdzie studiować - to wybrałbym właśnie województwo śląskie. Bo tutaj za studia dużo nie zapłacę, a w przyszłości, po ich ukończeniu, będę mógł lepiej zarabiać. Pod tym względem to najlepszy region w kraju - mówi dr Bartłomiej Gorlewski z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, współautor raportu.

Jeżeli kandydat na studenta zdecyduje się na śląską Alma Mater, zaoszczędzi średnio kilkaset złotych za semestr. W przypadku studiów niestacjonarnych - organizowanych tak przez uczelnie publiczne, jak i prywatne - droga do dyplomu będzie kosztować średnio 1626 zł za semestr.

W Warszawie statystyczny student musi dorzucić jeszcze 300 złotych. Z kolei studia stacjonarne w uczelniach niepublicznych w województwach mazowieckim, wielkopolskim, pomorskim, czy dolnośląskim kosztują przeciętnie od 2067 do 2191 zł, gdy w woj. śląskim trzeba wydać na nie tylko 1782 zł.
Profesor Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach jest przekonany, że takiej relacji czesnego do zarobków sprzyja największe w porównaniu do innych regionów zagęszczenie na Śląsku uczelni wyższych.

- Uczelnie prywatne mają siedziby zamiejscowe niemal na każdym rogu ulicy. Niejeden
student idzie na zajęcia piechotą. To oznacza, że walka z konkurencją jest nieunikniona, zwłaszcza że na rynku jest także sporo filii uczelni mających centrale w innych miastach. Dlatego w tej bitwie wysokość czesnego ma kluczowe znaczenie. Jeżeli ktoś jeszcze sądzi, że uczelnie publiczne nadal nie muszą działać, bo kierunki same się zapełnią, to jest w błędzie. Dziś w tej walce uczestniczą wszyscy. Zmusza ich do tego niż demograficzny - mówi prof. Barczak.

Dwóch na każdych trzech studentów rozpocznie w październiku płatne studia na uczelniach niepublicznych oraz w trybie niestacjonarnym na uczelniach publicznych.

Dziś, w dobie niżu demograficznego, każdy z nich jest na wagę złota. Jedni wybiorą płatne wersje studiów dziennych, na które się po prostu nie dostali, wybór pozostałych będzie uzależniony od możliwości podjęcia pracy. Na uczelniach pojawi się również trzecia grupa: studenci, którzy chcą wrócić na rodzime uczelnie.

Z raportu przygotowanego przez portal Superstudia.pl wynika, że na liście najdroższych kierunków niestacjonarnych znalazły się kierunki medyczne, w tym lekarsko-dentystyczny i farmacja, a także architektura, wzornictwo, archeologia i geologia. Do najtańszych należą historia, matematyka, ogrodnictwo, rybactwo, inżynieria biomedyczna i metalurgia.

- Czekam na świadectwo z niepokojem, bo wybieram się na medycynę. Chcę złożyć dokumenty w Katowicach, ale też w Łodzi i Krakowie, chociaż wolałabym studiować na Śląsku. Na razie nie biorę pod uwagę studiów płatnych, ale wielu moich znajomych stoi przed takim dylematem. Mało kogo stać na czesne, dlatego jeśli cokolwiek będzie decydowało o wyborze studiów, to na pewno właśnie wysokość czesnego - mówi Anna Słomka z Tychów, maturzystka.

W tym roku w województwie śląskim maturę zdawało 45 tys. osób. Uniwersytet Śląski przygotował dla nich 17 tys. miejsc, a Politechnika Śląska ok. 7 tys. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w województwie jest 11 uczelni publicznych i aż 56 niepublicznych miejscowych i zamiejscowych, to zrozumiemy, że nadchodzący rok akademicki zdecyduje o przetrwaniu lub plajcie niektórych uczelni.

- Docierają do nas rozmaite sygnały, na przykład z Łodzi, gdzie jedna z uczelni niepublicznych prawdopodobnie zostanie zamknięta z powodu niżu demograficznego - wyjaśnia dr Bartłomiej Gorlewski z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, współautor raportu.

Przedstawiciele uczelni ulokowanych w naszym regionie liczą jednak na to, że tegoroczni maturzyści zdecydują się w większości studiować właśnie na Śląsku. Mają nadzieję, że konkurencyjne ceny studiów przyciągną większą niż do tej pory grupę studentów z różnych regionów w kraju, nawet z tak silnych ośrodków jak Warszawa, Kraków czy Wrocław.

W Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej im. Wojciecha Korfantego w Katowicach, właśnie dzięki działaniom marketingowym rok temu indeksy odbierali tu też studenci z Warszawy.

- Argument finansowy odgrywa ważną rolę, zwłaszcza w kryzysie. Warszawa zawsze była najdroższa, a na naszą uczelnię dojeżdża z niej sporo osób. Tłumaczą, że nawet po wkalkulowaniu w cenę studiów cen biletów kolejowych, nauka na Śląsku i tak jest tańsza. Dotyczy to takich kierunków jak turystyka i rekreacja oraz modna od wielu lat psychologia. Różnice czesnego są bardzo duże: kiedy my pobieramy ok. 2 tys. zł, Warszawa za to samo chce 4 tys. zł. Dla studenta rachunek jest prosty - mówi prof. Krzysztof Szaflarski, rektor GWSH. Jest przekonany, że w tym roku dla wielu młodych ludzi z terenów popowo- dziowych wysokość czesnego może być jedynym kryterium wyboru uczelni.

Wzrasta też liczba powrotów na Śląsk. Uczelnie publiczne, które przyjmują wnioski, tłumaczą, że z takim zamiarem nosi się coraz więcej studentów, którzy przed dwoma czy trzema laty zaczęli studia z dala od domu.
- Studenci, którzy chcą wrócić, uważają, że na Śląsku można więcej zarobić, jest dużo firm i spółek oraz większe niż gdzie indziej zapotrzebowanie na usługi, m.in. prawnicze. Mamy też wielu studentów spoza regionu. Przyjeżdżają do nas m.in. z województw: świętokrzyskiego, opolskiego, podkarpackiego - tłumaczy prof. Czesław Martysz, prorektor ds. kształcenia na Uniwersytecie Śląskim.

- Wszystko się skomplikowało. Może popełniłem błąd, ale chcę
wrócić. Być może nawet zdecyduję się na studia niestacjonarne, żeby mieć czas na pracę - mówi Andrzej, pochodzący z Dąbrowy Górniczej student Politechniki Wrocławskiej, absolwent Sztygarki.

Czy od października czesne zostanie podniesione? Na uczelniach tłumaczą, że jeśli tak, to tylko z powodu wzrostu cen prądu, wody i gazu.

- W trakcie studiów podwyżki czesnego nie mogą być znaczące, mogą co najwyżej wzrosnąć o 10 proc. - wyjaśnia prof. Szaflarski.

- Wielu się wydaje, że płatne studia wybierają studenci z bogatych rodzin - dodaje prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej. - Ale jest zupełnie inaczej: bardzo często młodej dziewczyny czy chłopaka po prostu nie stać na tzw. bezpłatne studia w Krakowie, bo stancja i koszty wyżywienia są bardzo drogie. Zresztą często jest tak, że to czesne w uczelni publicznej albo niepublicznej jest ostatecznie niższe niż koszt wyjazdu na darmowe studia dzienne daleko od domu.

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/26 ... ,id,t.html



Wit - Czw Cze 24, 2010 8:00 pm
Akademia Ekonomiczna zmienia nazwę na Uniwersytet

Dzisiaj 03:01:12



Pierwszego października rok akademicki zainauguruje Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach. Takie szyldy pojawią się na budynkach Akademii Ekonomicznej. Projekt ustawy, dotyczący zmiany nazwy, jest już gotów. Jak szacuje Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, koszty z tym związane sięgną 150 tys. zł. Pokryje je AE.
- Dzięki zmianie nazwy wzrośnie ranga naszej uczelni. Uniwersytet oznacza siłę kadrową i programową - tłumaczy prof. Andrzej Barczak z AE.

Mają się też zakończyć kłopoty związane z tłumaczeniem nazwy uczelni na obce języki, ponieważ w Europie Zachodniej określenia "akademia" w odniesieniu do szkoły wyższej nikt nie rozumiał. Pierwszą uczelnią ekonomiczną, która zdecydowała się na zmianę nazwy była w 2007 r. akademia krakowska. To ona dała początek wymianie szyldów we Wrocławiu, Poznaniu oraz w Katowicach. Resort nauki podkreśla jednak, że uczelnie podejmowały decyzje w tej sprawie autonomicznie.

- Nie widzieliśmy konieczności zmian, ale niektórym uczelniom o profilu ekonomicznym bardzo na tym zależało. Starania rozpoczęły niemal wszystkie, za wyjątkiem Szkoły Głównej Handlowej - mówi Bartosz Loba, rzecznik minister Barbary Kudryckiej.

http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=858



Wit - Wto Sie 10, 2010 1:08 pm
Uwaga studenci! Zbliża się koniec Akademii Ekonomicznej
maw 2010-08-09, ostatnia aktualizacja 2010-08-09 21:55:26.0



Przed nami ostatnie tygodnie istnienia katowickiej Akademii Ekonomicznej. Od 1 października uczelnia ma przyjąć nowe, bardziej prestiżowe miano Uniwersytetu Ekonomicznego

Zgodnie z prawem nazwy uniwersytetu uzupełnionej przymiotnikiem określającym jego profil może używać tylko taka uczelnia, która posiada co najmniej sześć uprawnień do nadawania stopnia doktora, w tym co najmniej cztery w zakresie nauk objętych profilem uczelni. Katowicka AE spełnia te warunki z naddatkiem.

O zmianę nazwy uczelnia starała się od dawna, bo ta, choć kosztowna (potrzebne będą nowe szyldy, pieczęcie, druki papieru firmowego czy wizytówek), niesie ze sobą prestiż nie tylko w kraju. Dla AE, która współpracuje z ponad 150 uczelniami z całego świata i co roku przyjmuje pod swój dach około setki studentów przyjeżdżających na wymianę międzynarodową, liczy się wizerunek za granicą. A tam mianem akademii określa się przeważnie szkoły niższego szczebla





http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... cznej.html



Wit - Pon Paź 04, 2010 9:11 pm
Katowicka Akademia Ekonomiczna została Uniwersytetem
purz, pap 2010-10-01, ostatnia aktualizacja 2010-10-01 13:32:22.0



Jedna z najstarszych śląskich uczelni - do tej pory nosząca nazwę Akademii Ekonomicznej im. Karola Adamieckiego w Katowicach - w nowy rok akademicki wchodzi z wyższą rangą. Od piątku jej nazwa brzmi: Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach.

Starania o uzyskanie statusu uniwersytetu ekonomicznego katowicka akademia rozpoczęła w lutym tego roku. Choć już wcześniej w środowisku międzynarodowym używała angielskiej nazwy "university", zmiana oficjalnej nazwy wymagała procedury parlamentarnej zainicjowanej przez ministra nauki - na wniosek uczelnianego senatu.

Specjalną ustawę w tej sprawie prezydent Bronisław Komorowski podpisał 25 sierpnia. Weszła ona w życie 1 października. Jak podkreślił rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach prof. Jan Pyka, który tego dnia sam przykręcił tablicę z nową nazwą uczelni, uzyskanie statusu uniwersytetu oznacza, oprócz prestiżu, również nowe wyzwania.

- To zobowiązanie, by eksplorować dziedziny wiedzy stojące na pograniczu ekonomii i innych dyscyplin, wzmacniać badania naukowe, a także kontakty z praktyką gospodarczą. Uzyskanie statusu uniwersytetu daje także dodatkowe możliwości w zakresie kształtowania procesu kształcenia - ocenił prof. Pyka.

Zmiana nazwy nie wpłynie na normalne funkcjonowanie uczelni. Uniwersytet Ekonomiczny jest prawnym następcą Akademii Ekonomicznej - ważność zachowują wszystkie wydane przez nią dokumenty, uzyskane oceny, itp. Nie ulega też zmianie struktura wydziałów i dotychczasowych kierunków czy specjalności studiów.

Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach jest jedną z najstarszych uczelni na Górnym Śląsku. Powstał w grudniu 1936 r., a 11 stycznia 1937 r. odbyła się pierwsza inauguracja roku akademickiego na Wydziale Organizacji Przemysłowej. Obecnie jest jedną z pięciu państwowych uczelni ekonomicznych w kraju i największą uczelnią w regionie kształcącą w zakresie nauk ekonomicznych i nauk o zarządzaniu.

Uczelnia dotąd zmieniała nazwę dwukrotnie. Od 1950 r. działała jako Wyższa Szkoła Ekonomiczna, a od 1974 r. - Akademia Ekonomiczna. W poprzednim roku akademickim po raz pierwszy w jej historii liczba studentów przekroczyła 15 tys.; a liczba nowych studentów - 5 tys.

Nowy rok akademicki 6 października rozpocznie blisko 16 tys. studentów i 2 tys. słuchaczy studiów podyplomowych. Wśród dwunastu kierunków znajdą się cztery nowe: gospodarka i zarządzanie publiczne, finanse i zarządzanie w ochronie zdrowia, gospodarka turystyczna oraz kierunek inżynierski - logistyka.

Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach to trzecia uczelnia tej rangi w woj. śląskim. Prócz istniejącego od 1968 r. Uniwersytetu Śląskiego, w 2007 r. nazwę na Śląski Uniwersytet Medyczny zmieniła Śląska Akademia Medyczna.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... tetem.html



Kris - Sob Paź 09, 2010 4:37 pm
AGH w Rudzie Śląskiej zainaugurowała rok akademicki

Polska Dziennik Zachodni Olga Wiśniowska

Dzisiaj 16:58:29 , Aktualizacja dzisiaj 18:34:31
55 studentów pierwszego roku Akademii Górniczo-Hutniczej odebrało indeksy. Podczas uroczystego otwarcia roku akademickiego rudzkiego oddziału uczelni, wręczono też dyplomy inżynierskie 19 pierwszym absolwentom.

Czwarty już rok akademicki w historii Zamiejscowego Ośrodka Dydaktycznego AGH zainaugurowano w Miejskim Centrum Kultury. Swoje pierwsze indeksy odebrało 55 studentów wydziału Geodezji i Kartografii. Dyplomy inżynierskie odebrało 19 absolwentów.

– Mamy w tu prawie 200 studentów AGH. Patrząc na efekty, stworzenie akurat tutaj oddziału było świetnym pomysłem. Możliwe, że w przyszłości w Rudzie Śląskiej będzie można kontynuować naukę na studiach magisterskich. Wszystko zależy od studentów – mówi prof. Marian Mazur, dziekan Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska.

Rudzki oddział proponuje studentom trzy kierunki – Geodezja i Kartografia, Inżynieria Środowiska oraz Górnictwo i Geologia. Liczba chętnych pozwoliła na uruchomienie tylko pierwszego z nich.

– Geodezja i Kartografia nie jest nigdzie indziej w województwie nauczana, stąd duża jej popularność. Pozostałe dwa kierunki wykładane są np. na Politechnice Śląskiej. Mamy nadzieję, że jednak wkrótce studenci przekonają się do AGH – mówi dr Tomasz Lipecki, kierownik rudzkiego ośrodka AGH.

Na razie zdobyć tu można tylko tytuł inżyniera na studiach niestacjonarnych. W planach jest utworzenie również studiów magisterskich, ale nie wiadomo, kiedy się to uda.

– Związane jest to z przepisami. Ośrodek musiałby stać się filią czyli prowadzić studia dzienne, a to z kolei wiązałoby się z koniecznością zatrudnienia większej kadry i stworzeniem nowych kierunków. Ale są to nasze plany i marzenia – dodaje dr Lipecki.
http://rudaslaska.naszemiasto.pl/artyku ... ,id,t.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 6 z 6 • Wyszukiwarka znalazła 594 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •