[Zabrze] Plany, iwestycje, etc...
Kid - Pią Cze 06, 2008 6:00 pm
Specjalnie dla Ciebie absinth.
Nowe boiska
Redaktor: Wydział Kontaktów Społecznych
06.06.2008.
Na terenie miasta oddano do użytku kolejne trzy wielofunkcyjne i ogólnodostępne boiska. Zlokalizowane są one przy Zespole Szkół nr 18 (ul. Sitki 55), przy Szkole Podstawowej nr 14 (ul. Gdańska 10) oraz przy Gimnazjum nr 16 (ul. Szenwalda 2).
Nowe boiska mają wymiary: w Kończycach 47,00 x 27,00 metrów, przy ul. Gdańskiej i przy ul. Szenwalda zaś 27,50 x 16,20 metrów. Wszystkie boiska wyłożone są nawierzchnią poliuretanową. W ramach prac wykonano również drenaż wraz ze studzienkami do odprowadzenia wód opadowych. Boiska wyposażono w ogrodzenia, bramki do piłki ręcznej, tablice do gry w koszykówkę, słupki do piłki siatkowej i tenisa ziemnego, ławki oraz kosze na śmieci.
Koszt realizacji budowy tych boisk wyniósł ponad 1mln zł.
mark40 - Sob Cze 07, 2008 2:40 pm
Fajnie, że boiska itp powstają przy szkołach. Dobrze by też było jakby powstawały na osiedlach, dzielnicach. Przykładowo w Chorzowie na każdym osiedlu są takie do piłki, siatki, do kosza, stoły z ping pongiem. Przynajmniej młodzież ma co robić
m966 - Sob Cze 07, 2008 10:09 pm
Fajnie, że boiska itp powstają przy szkołach.
Przy szkołach taniej wychodzi, bo gmina może dostać jakieś dofinansowanie, czy coś. Nie pamiętam szczegółów. W każdym bądź razie, jak szkoła jest na osiedlu, to jej boisko można równie dobrze traktować jako osiedlowe.
Safin - Sob Cze 07, 2008 10:48 pm
Dodatkowo na ogół stosuje się ten sam numer: boisko należy do szkoły. Szkoła o nie dba. Szkoła je sprząta. Ale zarazem, powinna dbać by żadne dziecko sobie nie zrobiło tam krzywdy, by nikt nie pił tam alkoholu itp. dlatego dość powszechne są w Katowicach oraz okolicznych miastach boiska szkolne ogrodzone płotem tylko dla formalności. Szkoła zawsze może się bronić, że ktoś wszedł na jej teren bez zaproszenia, a miasto ma spokój z pilnowanie porządku oraz zasila realnie szkołę.
MephiR - Nie Cze 08, 2008 8:54 am
Ja nie widzę w tym nic złego, że takie boiska powstają przy szkołach. Co z tego, że taniej i zrzuca się odpowiedzialność na kogoś innego? Ważne jest, że niebezpieczne asfaltowe boiska i stare ziemne są zamieniane na przyjazne miejsca z lepszą, wyrównaną nawierzchnią i oświetleniem nocnym.
Safin - Nie Cze 08, 2008 9:27 am
Ale ja też nie widzę w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. Dodatkowo sam z takiego boiska często korzystam. Ale oświetlenia nocnego nie mamy
I najważniejsze-boisko na prawdę jest utrzymywane. Dziury w tartanie są łatane, śmieci od czasu do czasu [na ogół na dzień ziemi...] sprzątane, płot pomalowany. Gra i buczy.
mark40 - Nie Cze 08, 2008 1:18 pm
Mnie to też nie przeszkadza, przykładowo w moim Chorzowie przy (chyba) każdej szkole takie boisko jest juz i jest otwarte do nocy, w weekend i widać, ze cieszą sie zainteresowaniem okolicznych dzieci i tych starszych. Ale na osiedlach też są potrzebne takie obiekty sportowe. Wrzucam parę zdjeć z Chorzowa:
http://picasaweb.google.com/marek.borys ... 2317917314
http://picasaweb.google.com/marek.borys ... 2123604034
http://lh6.ggpht.com/peteriwiesia/RqDEV ... imgmax=800
http://images31.fotosik.pl/279/4bc902dae798b33f.jpg
http://images30.fotosik.pl/227/5e0d2141fcd23e1e.jpg
http://images26.fotosik.pl/227/1f4f4acb5a13b018.jpg
Takie obiekty sportowe na osiedlach takze są zadbane, nie zauważyłem też jakichś dewastacji.
Wit - Nie Cze 15, 2008 7:48 pm
Galeria zastąpi siedzibę zabrzańskiego muzeum
Jacek Madeja 2008-06-15, ostatnia aktualizacja 2008-06-15 19:46
Zabrzańskie Muzeum Miejskie jeszcze przez kilka lat będzie "na wygnaniu", dopóki nie powstanie nowa siedziba w Parku im. Jana Pawła II. Żeby mogło urządzać wystawy, miasto do końca roku chce otworzyć galerię przy ul. 3 Maja.
Zabrzańskie muzeum musiało zmienić adres przed blisko dwoma laty. Wtedy okazało się, że budynek przy pl. Krakowskim jest w tak złym stanie, że inspektorat nadzoru budowlanego nakazał jego zamknięcie. Już wcześniej z uwagi na popękane sufity i osłabione stropy muzealnicy zamykali kolejne sale i zmniejszali powierzchnię ekspozycji.
Po wydaniu decyzji o zamknięciu placówki urzędnicy zaczęli gorączkowo szukać nowego lokum dla muzeum. Wybór padł na budynek należący do Centrum Kształcenia Praktycznego przy ul. 3 Maja 91. Muzealnicy przeprowadzili się do pomieszczeń po dawnym internacie. W małych pokojach nie sposób urządzać wystaw, więc placówka zamieniła się w magazyn eksponatów. Zabrzanie nie mają szans, by podziwiać wystawy organizowane przez muzeum, które może pochwalić się jedną z największych kolekcji malarstwa naiwnego w Polsce.
- Wystawy możemy organizować jedynie gościnnie. Ostatnio nasze eksponaty pojechały do Wieliczki i Rudy Śląskiej - wymienia Piotr Hnatyszyn, dyrektor muzeum.
Magistrat od samego początku podkreśla, że obecna siedziba jest jedynie tymczasowa. Jednak kolejne próby znalezienia nowej kończyły się na razie fiaskiem. Nie udało się przenieść muzeum do zabytkowej wieży ciśnień ani przeforsować pomysłu, by znalazło lokum w koronie mającego powstać nowego stadionu Górnika Zabrze. W końcu zwyciężył pomysł, aby siedzibę wybudować od nowa.
- Pracujemy nad koncepcją, by w Parku im. Jana Pawła II przy al. Korfantego stworzyć centrum kultury, które będzie mieściło muzeum, bibliotekę i salę konferencyjną. W najbliższym czasie przedstawimy ją do zaakceptowania radnym - mówi Krzysztof Lewandowski, zastępca prezydenta miasta.
Budowa tak dużego obiektu potrwa kilka lat. Żeby muzealnicy nie musieli tak długo czekać na sale wystawowe, miasto do końca roku chce wyremontować parter kamienicy na rogu ulic 3 Maja i Padlewskiego. Jeszcze przed wojną mieściła się tutaj kawiarnia, a ostatnio szpitalna apteka. - Od dawna mieliśmy plany, żeby urządzić miejską galerię, którą będzie zarządzało muzeum. Chcemy, by w grudniu zadebiutowała wystawą poświęconą jubileuszowi Górnika Zabrze - zapowiada Lewandowski.
Wit - Pią Cze 20, 2008 7:15 pm
Zabrze będzie miało starówkę industrialną
Tomasz Malkowski 2008-06-20, ostatnia aktualizacja 2008-06-20 20:54
Dawne zabudowania socjalne huty Donnersmarcków przez lata popadały w ruinę. Dziś zainteresowało się nimi miasto i prywatni inwestorzy. W dawnej łaźni powstała już restauracja z galerią, teraz budynek biblioteki adaptowany jest na filharmonię
Każde młode przemysłowe miasto marzy o rynku z kamieniczkami wokół. Zabrze ma miejsce idealnie nadające się na starówkę - dawne zaplecze socjalno-kulturalne huty Donnersmarcków. Przez dekady niszczało, ale nawet dziś stuletnie pohutnicze budynki robią wrażenie.
Kompleks socjalny powstał w pierwszej dekadzie XX wieku, kiedy huta Donnersmarcków była olbrzymim koncernem zatrudniającym 7,5 tys. ludzi. W 1900 wybudowano kasyno dla pracowników huty (dziś mieści się tu Teatr Nowy). Potem powstawały kolejne obiekty, wszystkie o wyglądzie monumentalnych willi, część w technice muru pruskiego, część z pięknymi glazurowanymi okładzinami. Były wśród nich: szkoła gospodarstwa domowego, dom starców, basen, sala gimnastyczna, biblioteka. Robotnicy mogli z nich korzystać za darmo. Obok utworzono Park Hutniczy.
- Ten kompleks był bardzo luksusowy jak na owe czasy, zarzucano nawet Donnersmarckowi, że rozpieszcza swoich pracowników. Ale on odpowiadał, że to mu się opłaci, bo robotnicy od niego nie odejdą - opowiada Dariusz Walerjański, historyk związany z Zabrzem.
Walerjański uważa, że kompleks może stać się wielką atrakcją. - Ta przestrzeń ma olbrzymi potencjał. Wystarczy dobry architekt z wyczuciem tego miejsca, a może tu powstać prawdziwe serce miasta. Budynki wystarczy tylko odremontować, a wokół nich posprzątać.
Elewacje domów są mocno zniszczone. Miasto chce jednak to zmienić. Rozpoczęło już adaptację budynku dawnej biblioteki, którą zaprojektował słynny niemiecki architekt Arnold Hartmann, autor innych budynków huty: dyrekcji oraz straży pożarnej. Biblioteka miała niegdyś wysoką na dwie kondygnacje czytelnię ze szklanym dachem, wokół niej na kondygnacjach był rozlokowany księgozbiór. Budynek stracił dawny wystrój wnętrz, ale teraz powstaje w nim nowa siedziba filharmonii zabrzańskiej. - Wykonaliśmy już dach, budynek jest więc zabezpieczony przez niszczeniem. Na dokończenie inwestycji potrzebujemy jeszcze 8 mln zł - mówi Adam Kurbiel, wiceprezydent Zabrza.
Zapowiada, że miasto planuje dalsze inwestycje w okolicy. Obok jest niewielki budynek dawnej sali gimnastycznej z zamurowanymi wysokimi oknami. Należy do właściciela pobliskiego Centrum Handlowego Platan. Miasto chce go przejąć, a budynek przeznaczyć na siedzibę Międzynarodowego Centrum Dokumentacji Zabytków Przemysłowych dla Turystyki. - Docelowo z placyku powinny zniknąć samochody, by zrobić tu miejsce dla ryneczku z ławkami. Może tu powstać zabrzańska starówka! - przekonuje wiceprezydent.
Prywatni inwestorzy już docenili potencjał miejsca i wykupują budynki. Miesiąc temu w dawnej łaźni z 1904 roku otwarto restaurację z galerią. Ceglany budynek był ruiną z zerwanym dachem. - Staraliśmy się zachować dawny klimat. Korzystaliśmy z cegły z odzysku, zachowaliśmy też balustrady ze starych schodów - mówi Grzegorz Buchała, przedstawiciel właściciela. Uważa, że placyk dawnego kompleksu hutniczego może być alternatywą dla obecnego centrum wokół placu Wolności. - Ono nie żyje, są tam tylko banki i sklepy, nikt tam idzie posiedzieć - przekonuje.
mark40 - Pon Cze 23, 2008 7:18 pm
W Zabrzu powstanie Beverly Hills?
Konsorcjum zagranicznych firm, które w Azji Południowo-Wschodniej buduje całe miasta, chce zainwestować w Zabrzu. Na 200 ha planuje wybudować luksusową dzielnicę mieszkaniową z olbrzymim polem golfowym
Takie osiedle firma Ciputra wybudowała w Dżakarcie
Już wkrótce Zabrze może stać się polem wielu spektakularnych inwestycji. Wszystko za sprawą... setek hektarów wolnych od zabudowy, które miasto posiada. - Mamy przewagę nad innymi miastami, bo mamy najwięcej terenów inwestycyjnych w regionie - zachwala Adam Kurbiel, wiceprezydent Zabrza. Wszystko za sprawą olbrzymiej liczby Państwowych Gospodarstw Rolnych, które działały na terenie Zabrza. Po ich upadku Agencja Rolna odstąpiła tereny archidiecezji katowickiej w ramach odszkodowania. Miasto odkupiło majątki dawnych PGR-ów za 50 mln zł. Dziś mogą być prawdziwą żyłą złotą.
Na 90 ha dawnych pól powstaje już podstrefa Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Teraz 200 ha pomiędzy Mikulczycami a Rokitnicą zainteresowało się konsorcjum firm deweloperskich.
Indonezyjska firma Ciputra wraz z firmą Premier Polska, wchodzącą w skład francuskiej Grupy Les Nouveaux Constructeurs, chce zbudować tu osiedle dla około 20 tys. mieszkańców. Choć raczej będzie to kawałek miasta. Bo oprócz 8 tys. mieszkań mają też powstać: centrum handlowo-usługowe, biurowce, szkoła, szpital, kluby fitness oraz centrum konferencyjne. Atrakcją ma być olbrzymie pole golfowe, które zajmie centrum nowej dzielnicy. Wokół niego zostaną rozlokowane najdroższe rezydencje. Im dalej od pola golfowego, tym wyższa będzie zabudowa i tańsze mieszkania, ale i tak nie na każdą kieszeń. Bo konsorcjum firm zajmuje się wyłącznie tworzeniem luksusowych dzielnic.
Niedawno odbyła się prezentacja projektu, która spodobała się zabrzańskim radnym. Ci dali już zgodę na utworzenie specjalnej spółki komunalnej, która będzie współpracować z deweloperami. - My damy grunty, oni kapitał. Sami nie damy rady nawet uzbroić tak dużego obszaru. Więc to nasz partner wybuduje drogi i sieci, potem sukcesywnie będzie umarzać ten majątek na rzecz gminy - tłumaczy Kurbiel.
Budowa może zacząć się najwcześniej w 2010 r. Wcześniej miasto musi zmienić studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego i uchwalić plan miejscowy dla tego obszaru, by dopuścić budowę domów na dawnych terenach rolniczych.
W pobliżu inwestycji powstanie zjazd z przyszłej autostrady A1, jest więc szansa, że rezydencjami w Zabrzu zainteresują się nawet osoby spoza regionu. - Niektórzy kupują drugi dom nad morzem, inni w górach. Myślę, że znajdą się tacy zamożni ludzie, którzy będą chcieli mieć dom przy najlepszym polu golfowym w kraju. Bo indonezyjska firma ma doświadczenie w ich budowach - zapewnia Kurbiel.
Wiceprezydent jest pewny, że projekt doczeka się realizacji. - To bardzo wiarygodni partnerzy. Strona francuska działa na rynku europejskim od 1972 r. i jest notowana na giełdzie paryskiej. Indonezyjska firma ma natomiast za sobą znacznie większe inwestycje - mówi Kurbiel. Obie firmy działają ze sobą od wielu lat, ale to zabrzańska inwestycja może być ich pierwszą w Europie.
Ciputra już w latach 80. zaczęła budować "nowe miasta". W Dżakarcie na 400 ha postawiła Garden City. W Surabaya wybudowało domy dla 3,5 tys. rodzin wokół 27-dołkowego pola golfowego. Od kilku lat inwestuje w innych krajach Azji Południowo-Wschodniej. W Kalkucie chce zainwestować 330 mln dolarów, w Kambodży buduje osiedle na 260 ha, a w Wietnamie realizuje miasto-satelitę dla Hanoi. Ciputra to także właściciel wielu hoteli, centrów handlowych i rozrywki.
Grupa Les Nouveaux Constructeurs specjalizuje się natomiast w budowie domów jednorodzinnych i wielorodzinnych o wyższym standardzie.
Niestety, wszystkie "nowe miasta" Ciputry, niezależnie od lokalizacji, są do siebie podobne. Składają się z rezydencji wybudowanych z przepychem, które przypominają domy gwiazd filmowych z Beverly Hills. Centra tych megaosiedli wyglądają równie bajkowo ze szklanymi biurowcami, kolorowymi kamieniczkami, ulice zdobią fontanny, kolumnady i pompatyczne rzeźby. Czy taka dzielnica, wycięta niczym z telenoweli "Moda na sukces", będzie współgrać z poprzemysłowym krajobrazem Zabrza?
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Byłoby fajnie jakby to powstało
Tequila - Czw Lip 10, 2008 6:56 pm
Politechnika rozbudowuje się w Zabrzu
is
2008-07-10, ostatnia aktualizacja 2008-07-10 20:05
Kolejne centrum edukacyjno-kongresowe Politechniki Śląskiej otwarto w czwartek w Zabrzu. Posłuży studentom i tym wszystkim, którzy zechcą podebatować w komfortowych warunkach
Centrum edukacyjno-kongresowe powstało w dawnym budynku hotelu robotniczego przy ulicy Jagiellońskiej 38A. Trzypiętrowy gmach przekazało uczelni miasto, pieniądze na remont - ponad 9,5 mln zł - wyłożyło Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - To była kompletna ruina, zostały z niej właściwie tylko ściany - mówi Paweł Doś, rzecznik politechniki.
W nowym budynku są sale wykładowe, trzy sale konferencyjne (największa na 137 osób, najmniejsza na 16) oraz 87 miejsc hotelowych. - Bardzo nam to ułatwi organizowanie większych, kilkudniowych konferencji, na które zjeżdżają się naukowcy z różnych części świata - dodaje Doś.
Budowa centrum to kolejne wspólne przedsięwzięcie politechniki i władz Zabrza. W 1998 roku uczelnia dostała od miasta wyremontowany budynek na Roosevelta na siedzibę Wydziału Organizacji i Zarządzania. Rok później otwarto sąsiadujący z nowootwartym centrum akademik, również podarowany przez miasto a wyremontowany ze środków uczelni.
- Nasze gliwickie centrum kongresowe cieszy się powodzeniem, odbywają się tam nie tylko uczelniane uroczystości i wykłady, ale również imprezy kulturalne. Korzysta z niego miasto i rozmaite firmy. Tu ma być tak samo - mówi Doś.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Wit - Nie Lip 13, 2008 6:35 pm
Dzikie wysypiska śmieci, dworzec, który straszy i zaniedbane parki
11.07.2008
Ciepłe, wakacyjne wieczory sprzyjają długim spacerom. Na piesze wędrówki najlepsze są obiekty zielone, o które w naszym mieście nietrudno. Parki i tereny zielone są. I to w każdej dzielnicy. Problem jednak w tym, że stan ich zadbania i utrzymania pozostawia wiele do życzenia. Np. taki park w Rokitnicy czy Mikulczycach. Oba są w opłakanym stanie: zaśmiecone, zaniedbane, ze starymi, często połamanymi ławkami. Ba! W mikulczyckim parku ławki należałoby... ze świecą szukać. Spacer i relaks w takim parku do przyjemnych z pewnością nie należą. Nie lepiej jest w Centrum - park Dubiela zamiast błyszczeć zielenią, jest szary i nieciekawy. Wypadamy naprawdę blado, zwłaszcza w porównaniu z przepięknym parkiem Chopina, placem Grunwaldzkim czy skwerem Nacka w Gliwicach. W Zabrzu żaden teren rekreacyjny nawet im nie dorównuje.
Śmieci, które wręcz fruwają i zalegają w ogromnych ilościach, to nie tylko problem parków. Są w naszym mieście miejsca, które wyglądają po prostu jak dzikie wysypiska. Jedno z nich znajduje się przy granicy z Rudą Śląską. Takie dzikie wysypisko jest też w Maciejowie, Rokitnicy, a i w pozostałych dzielnicach nie jest lepiej. Jedna z zabrzanek podsunęła bardzo proste rozwiązanie tego problemu: więcej kontenerów i koszy na śmieci, czyli więcej pojemników, do których mieszkańcy mogliby wyrzucać śmieci. Ponadto częstsze, a najlepiej regularne przeprowadzanie akcji zbierania odpadów wielkogabarytowych, czyli mebli, pralek, lodówek itp. rozwiązałoby wyrzucanie tych rzeczy np. do lasu. Na szczęście jest szansa, że ten problem zostanie w Zabrzu rozwiązany, bo zobliguje do tego nasze władze ustawa.
Miejscem, którego zabrzanie najbardziej się wstydzą jest bez wątpienia dworzec PKP, który zamiast być wizytówką miasta - straszy turystów i podróżujących koleją. Stary i brzydki budynek, zaniedbane perony, brak toalet. Wady tego obiektu można by długo wyliczać. Dlatego szansy na jego przebudowę w nowoczesne centrum przesiadkowe, którą dają Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, nie wolno miastu zmarnować. PKP zmodernizuje zabrzański dworzec, bo buduje połączenie kolejowe na trasie Opole - Kraków. Będą dwa perony, przejście podziemne, zadaszenie, nowy budynek, parkingi i drogi dojazdowe. Nieopodal ma też stanąć galeria handlowa, a nawet hotel. Władze miasta podpisały już list intencyjny z PKP w sprawie budowy centrum przesiadkowego.
Mamy problem z czystością w mieście
Radny Łukasz Urbańczyk: Czystość w naszym mieście leży na łopatkach. Gdy ktoś wjeżdża się do Zabrza, natrafia na fruwające śmieci. To wstyd. Ponadto szkoda, że piękne i zabytkowe osiedla poprzemysłowe są dziś zaniedbane, a takie cenne obiekty jak dawny hotel "Monopol" są w opłakanym stanie. Wystarczy przejść się deptakiem na ul. Wolności i dobrze przyjrzeć, ile takich budynków w Zabrzu niszczeje.
Radny Jerzy Wereta: Jestem dumny z tego, że mimo zapaści górniczej, która dotknęła Zabrze, to miasto stanęło na nogi i rozwija się. Mamy piękny Teatr Nowy, kardiochirurgię na światowym poziomie. Nawet inwestycje drogowe, jest przecież nasze "drogowe okno na świat", czyli autostrada A4. Poza tym mimo przemysłowego charakteru, Zabrze jest miastem zielonym. Wstydzę się tego, że mamy problem z utrzymaniem wokół siebie czystości. Nie potrafimy zadbać o swoje otoczenie.
Maria Olecha - POLSKA Dziennik Zachodni
absinth - Pon Lip 14, 2008 10:19 am
Ogłoszenie z dnia 2008-07-11
Katowice: Wykonanie dokumentacji projektowej-wykonawczej wraz z kosztorysami inwestorskimi przebudowy budynku byłego hotelu robotniczego zlokalizowanego w Zabrzu przy ulicy Wolności 384 a, na poradnie: Endokrynologiczną, Alergologiczną oraz dla Chorych na Cukrzycę.
Numer ogłoszenia: 157767 - 2008
Wit - Pon Lip 14, 2008 6:36 pm
Siltech zarobił na węglu i postawi osiedle
tg2008-07-14, ostatnia aktualizacja 2008-07-14 19:25
Siltech, pierwsza w Polsce prywatna kopalnia węgla kamiennego, nie tylko będzie inwestować w nowe złoża, ale planuje też budowę osiedla mieszkaniowego w Zabrzu. - Koniunktura na węgiel sprawia, że nie nadążamy z wydobyciem - nie ukrywa Jan Chojnacki, prezes Siltechu
Gdy siedem lat temu firma Siltech uruchamiała wydobycie w filarze ochronnym dawnej kopalni "Pstrowski" w Zabrzu, niewielu wróżyło temu przedsięwzięciu powodzenie. Kolejne lata pokazały jednak, że na górnictwie można zarobić. Pierwsza prywatna kopalnia węgla kamiennego w Polsce nie tylko nie walczy dziś o przetrwanie, ale szykuje się do pierwszej w swojej historii rozbudowy.
Siltech otrzymał właśnie koncesję na eksploatację Pola Biskupice i przygotowuje się do budowy upadowej nachylonego chodnika, którym będzie można transportować węgiel bezpośrednio na powierzchnię. - Musimy się rozbudować, bo na pniu sprzedajemy wszystko, co wydobywamy. Właśnie odesłałem z kwitkiem pięć firm, które pytały o węgiel - nie ukrywa Jan Chojnacki, prezes Siltechu.
Chodnik ma mieć 850 metrów długości i powstać w ciągu dwóch najbliższych lat. Jego budowa pochłonie co najmniej 10 mln zł. Kopalnia zamierza sfinansować budowę z własnych zysków. Gdy inwestycja będzie gotowa, Siltech chce wydobywać ok. 1 tys. ton węgla na dobę, czyli nieco więcej niż obecnie.
Siltech zatrudnia 220 osób (w przyszłości zatrudnienie ma wzrosnąć do 250 pracowników), a w zeszłym roku wydobyła 200 tys. ton węgla. Kopalnie wchodzące w skład Kompanii Węglowej fedrują rocznie od 2,5 mln do 5 mln ton.
Mimo to, w zeszłym roku Siltech zarobił na czysto 2 mln zł. Teraz, część tych pieniędzy firma chce zainwestować w budowę osiedla mieszkaniowego w Zabrzu. Siltech kupił już działkę w pobliżu słynnej wieży ciśnień przy ul. Zamoyskiego i chce tu za ponad 20 mln zł postawić dziesięć trzypiętrowych budynków. - Złoża węgla kiedyś się skończą, więc musimy pomyśleć o "drugiej nodze", na której będzie opierać się firma. Stąd nasze zainteresowanie branżą budowlaną - tłumaczy prezes Chojnacki, który nie wyklucza, że Siltech kupi też potrzebny sprzęt i własnymi siłami wybuduje osiedle. - Ceny metra kwadratowego na pewno nie będą zaporowe. Zależy nam, by mieszkania szybko znalazły nabywców - nie ukrywa Chojnacki.
Drugie życie czeka też zabytkową wieżę, do renowacji której zobowiązała się firma. Pierwsze plany zakładały budowę w niej loftów, ale ostateczna decyzja nie jest jeszcze przesądzona. - Mamy kilka pomysłów co zrobić z wieżą, ale jedno jest pewne - odzyska dawny blask - obiecuje prezes Chojnacki.
Kid - Sob Sie 02, 2008 3:59 pm
Drugie miejsce Zabrza na liście projektów kluczowych!
Redaktor: Wydział Kontaktów Społecznych
01.08.2008.
Projekt Gminy Zabrze pn. „Europejski Ośrodek Kultury Technicznej i Turystyki Przemysłowej” znalazł się na wysokiej, drugiej pozycji listy projektów kluczowych, zweryfikowanej 31 lipca przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, dla działania odnoszącego się do inwestycji turystycznych - Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Wysokość nakładów inwestycyjnych szacowana jest na kwotę 69 012 000 PLN, a przyznane dofinansowanie wynosi 41 410 000 PLN.
„Europejski Ośrodek Kultury Technicznej i Turystyki Przemysłowej” powstanie na bazie obecnie funkcjonujących instytucji kultury. W swych założeniach przewiduje utworzenie prężnie działającej nowoczesnej instytucji, której siła będzie płynąć z połączenia potencjałów: ludzkich, finansowych i rzeczowych.
Zgłoszony do dofinansowania zakres prac inwestycyjnych obejmuje rewitalizację części obiektów naziemnych należących do Skansenu Górniczego „Królowa Luiza”, budowę nowych obiektów obsługi ruchu turystycznego oraz udrożnienie i adaptację dla potrzeb ruchu turystycznego 2,5 km podziemnego tunelu – Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej.
Zakończenie realizacji projektu planuje się na koniec 2011 roku.
Docelowo wszystkie obiekty wchodzące w skład Europejskiego Ośrodka Kultury Technicznej objęte zostaną jednym programem turystycznym i stanowić będą jeden produkt turystyczny.
Na liście projektów kluczowych Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka znalazły się także inne projekty zgłoszone przez instytucje działające w Zabrzu: „Inteligentna koksownia spełniająca wymagania najlepszej dostępnej techniki (projekt Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla) oraz „Materiały opakowaniowe nowej generacji z tworzywa polimerowego ulegającego recyklingowi organicznemu (projekt Centrum Chemii Polimerów).
wolff - Sob Sie 02, 2008 6:03 pm
Radny Jerzy Wereta: Jestem dumny z tego, że mimo zapaści górniczej, która dotknęła Zabrze, to miasto stanęło na nogi i rozwija się. Mamy piękny Teatr Nowy,
No i co z tego że piękny? a po drugiej stronie na ulicy Londzina niszeje osiedle hutnicze wybudowane w tym samym czasie.
kardiochirurgię na światowym poziomie.
A szpital na Curie Skłodowskiej w opłakanym stanie, nie wspominam już o dermatologii która mieści się w dwuch barakach za szpitalem. Baraki nie nadają się nawet na mieszkania socjalne a co dopiero na oddział szpitalny.
Nawet inwestycje drogowe, jest przecież nasze "drogowe okno na świat", czyli autostrada A4.
Do której ciężarówki powyżej 30t nie mają dojazdu a inne samochody stoją na zakorkowanej ulicy 3-go Maja po 1/2 godziny i dłużej aby przejechać 3 km od centrum do zjazdu na A4.
Poza tym mimo przemysłowego charakteru, Zabrze jest miastem zielonym.
No chyba Pan raczysz żartować? Ilość zieleni (drzew i krzaków na sztuki) nie świadczy o tym czy miasto jest zielone czy nie. O takim czymś świadczyć mogą tylko zadbane parki i skwery a z tym to jest tragicznie - wszędzie śmieci, pozarastane alejki, brak ławek itd itp.
Wstydzę się tego, że mamy problem z utrzymaniem wokół siebie czystości. Nie potrafimy zadbać o swoje otoczenie.
Wstyd to mało powiedziane. Ja bym się zapadł pod ziemię.
cin - Pon Sie 04, 2008 8:34 am
Nowy budynek szpitalny na Curie jest budowany.
Zielono jest, oczywisce parki zaniedbane, ale ilosc lasow, czyli wlasnie terenow zielonych jest duza. Idzie na rowerze np. pojezdzic.
Polaczenie A4-DTS jest w planach i chyba tylko w planach. Tu sie zgadzam, miastow musi przyspieszyc realizacje tej drugi!
wolff - Pon Sie 04, 2008 9:15 am
Nowy budynek szpitalny na Curie jest budowany.
I będzie zajęty tylko i wyłącznie przez Centrum Kardiochirurgi, a co z pozostałymi oddziałami a zwłaszcza dermatologią?
Zielono jest, oczywisce parki zaniedbane, ale ilosc lasow, czyli wlasnie terenow zielonych jest duza. Idzie na rowerze np. pojezdzic.
Wiesz, gdyby Warszawa włączyła w teren miejski Puszczę Kampinoską była by chyba nabardziej zielonym miastem w Europie. W Zabrzu większość tej "zieleniny" to nieużytki, ugory, chaszcze itp. Rowerem można jeżdzić nawet po wysypisku śmieci.
Polaczenie A4-DTS jest w planach i chyba tylko w planach. Tu sie zgadzam, miastow musi przyspieszyc realizacje tej drugi!
W planach i to chyba bardzo odległych - jak wiesz priorytetem będzie w tej chwili DTŚ-ka na którę pójdzie kasa wcześniej przeznaczona na Nowopaderewskiego - jak chyba wiesz Zabrze i Gliwice będą musiały wyłożyć kasę na DTŚ-kę z własnego budżetu, bo niedawno zmieniono zasady finansowania tej inwestycji.
Wit - Wto Sie 05, 2008 10:42 pm
Park im. Jacka Kuronia wychodzi z ukrycia
Jacek Madeja2008-08-04, ostatnia aktualizacja 2008-08-05 10:41
Jeszcze w tym roku ruszą prace na skwerze wokół zabrzańskiego Domu Muzyki i Tańca. Tablica upamiętniająca patrona, stanie tu jednak najwcześniej w przyszłym roku.
Zaniedbany zieleniec otaczający Dom Muzyki i Tańca, został nazwany imieniem Jacka Kuronia w październiku 2006 r. Radni bez większych sprzeciwów przychylili się do pomysłu grupy mieszkańców, którzy w ten sposób chcieli uczcić pamięć współzałożyciela Komitetu Obrony Robotników, działacza "Solidarności" i jednego z najbardziej cenionych polityków.
Włodarze miasta zapowiedzieli, że uroczystości nadania imienia będą nie byle jakie. Zapowiadała się wielka feta, przyjechać miał także syn Jacka Kuronia, Maciej. Na obietnicach się skończyło, a parku jak nie było, tak nie ma. Przy skwerze nie ma też żadnej tabliczki z imieniem patrona.
- Nie zapomnieliśmy o nim. O uroczystościach nadania imienia pomyślimy dopiero po zakończeniu remontu parku - zastrzegają zabrzańscy urzędnicy.
Przez ostatnie kilkanaście miesięcy trwał remont Domu Muzyki i Tańca i skwer wyglądał jak plac budowy. Dlatego dopiero teraz przyszła pora na uporządkowanie samego parku. - Roboty powinny się rozpocząć już pod koniec wakacji - informuje Teresa Lisowska z wydziału infrastruktury komunalnej zabrzańskiego magistratu.
Jesienią na nowo zostanie ułożona część alejek, w miejscu zbiornika przeciwpożarowego powstanie miniboisko, a plac zabaw zostanie gruntownie odnowiony. Pieniądze na remont, ponad 800 tys. zł, pochodzą z Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska. - W przyszłym roku chcemy postawić nowe ławki, zainstalować latarnie i posadzić zieleń. Wszystko będzie zależało jednak od pieniędzy - mówi Lisowska.
Wit - Wto Sie 19, 2008 10:36 pm
Mieszkańcy pytają kiedy wreszcie zmieni się wizerunek Zabrza
14.08.2008
Wstyd i ruina, wygląd centrum mówi sam za siebie. Szare, popękane budynki odstraszają, zamiast przyciągać wzrok. Tutaj nie ma co podziwiać, przynajmniej na razie. Dlatego wspólnym interesem mieszkańców i władz powinno być odrestaurowanie centrum Zabrza. Z pewnością przyjezdni mieliby wówczas na co popatrzeć, a i zabrzanom przyjemniej by się tędy chodziło - uważa Kinga Szafraniec, mieszkanka Zabrza.
W imieniu tych, którym los zabrzańskiego centrum nie jest obojętny, wystąpili przedstawiciele trzech zabrzańskich stowarzyszeń. Napisali do prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik list otwarty, w którym wyraźnie "upominają się" o centrum. - W liście wskazaliśmy tylko na kilka przykładów, obrazujących brak zapowiadanych wcześniej zmian. Centrum, które powinno być wizytówką miasta jest jego najgorszą bolączką. Budynek dworca PKP to istne przekleństwo tego miasta, a to dopiero wierzchołek góry lodowej. Nie robi się nic w kierunku poprawy wizerunku centrum. Zamiast się rozwijać, stoimy w miejscu, a wręcz się cofamy - mówi Jerzy Zamysłowski, prezes Stowarzyszenia "Centrum".
Włodarzom miasta najwyraźniej brak pomysłu na centrum. Wciąż słyszy się o odległych planach, ale konkretów nie przedstawia nikt. Stąd nasz lis, w którym zwracamy uwagę pani prezydent, jak i społeczności naszego miasta na problem degradacji centrum Zabrza. Tego właściwego, skupionego głównie wokół placu Wolności - tłumaczy Stanisław Sidor, reprezentujący Zabrzańskie Stowarzyszenie Kupieckie.
W ostatnich dwóch latach brak było konkretnych pomysłów i działań. (…) Czy Zabrze lansowane jako miasto turystyki poprzemysłowej ma zmieniać się z pominięciem "starego" centrum? - pytają w liście jego autorzy. Ich zdaniem urząd odwrócił się do tradycyjnego centrum plecami, zasłaniając się tworzeniem nowych centrów. - Nie mamy nic przeciwko rozwojowi miasta, pod warunkiem, że zakończymy proces rewitalizacji "starego" centrum - zauważa Piotr Burakowski z Kongregacji Przemysłowo-Handlowej.
- Centrum obumiera. Naszym marzeniem jest, aby znów tętniło życiem, również tym kulturalnym. I chociaż pani prezydent z pewnością podziela naszą troskę, to do urzeczywistnienia marzeń brakuje wspólnej koncepcji - dodaje Jerzy Zamysłowski.
Prezydent Zabrza sprawę widzi inaczej. Pomysł listu otwartego skrytykowała, uznając, że to najgorsza z możliwych form sygnalizowania takich problemów. - Bardzo cenię sobie opinie oddolne. Zapewniam, że kontakt ze mną nie jest utrudniony, a ja w miarę możliwości staram się pojawiać na spotkaniach, na które zaprasza mnie lokalna społeczność. Wtedy jest szansa na dialog, którego w tym przypadku nie było. Jest mi o tyle przykro, że panowie nie zabiegali nawet o spotkanie ze mną. Mogliby się na nim dowiedzieć, że przygotowywana jest strategia rozwoju miasta do 2020 roku. Oczywiście o wszystkim można podyskutować, ale pewne rzeczy są nieodwracalne. Budynki w centrum zostały sprzedane wspólnotom i na to urząd wpływu już nie ma. Jeśli chodzi o ożywienie centrum, to piłeczka jest po ich stronie. Kupcy muszą stać się bardziej elastyczni, a nie kończyć pracę o tej samej godzinie, co ich potencjalni klienci - mówi Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza.
Wydaje się jednak, że problemy w centrum widać gołym okiem i specjalnie ich sygnalizować nie trzeba. Autorzy listu podkreślają też gotowość wspólnot do współpracy na rzecz odnowy elewacji budynków w centrum. Pomoc urzędu miałaby polegać na koordynowaniu prac czy opiniach miejskiego plastyka.
Projekty mogą być różne, pytanie tylko czy i kiedy dojdzie do ich realizacji i czy w ogóle jest w nich ujęte "stare" centrum. Palący jest także problem zabrzańskich kupców. Minął dokładnie rok od odrzucenia przez panią prezydent naszej propozycji na zmianę wizerunku targowiska miejskiego, a tym samym na poprawę wizerunku centrum. Kupcom obiecano nowe, lepsze rozwiązanie inwestycyjne, jednak do dziś nikt nam go nie zaprezentował. Zamiast estetycznej hali, jest więc błoto i rozwalające się stragany - opisuje Stanisław Sidor.
Czy list pobudzić władze miasta do działania, tak jak zakładali autorzy? Nie wiadomo. Pewne jest jedno - "stare" centrum powinno odradzać się przy współpracy obu stron, inaczej odejdzie do lamusa.
Dagmara Gębczyk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/886244.html
Wit - Śro Sie 27, 2008 11:37 am
Gorąca inwestycja
22.08.2008
Elektrociepłownia Zabrze jest podstawowym wytwórcą ciepła dla miast Zabrza i Rudy Śląskiej, a tym samym dla ich mieszkańców. To właśnie na temat jej przyszłości najdłużej rozmawiano podczas spotkania władz zabrzańskiego samorządu z wiceministrem skarbu państwa, Janem Burym. Prezydent Małgorzata Mańka-Szulik zapoznała też wiceministra z planami inwestycyjnymi miasta na najbliższe lata. O projektach samorządu Bury wyrażał się z dużą aprobatą, obiecując konkretną pomoc, szczególnie w zrealizowaniu takich przedsięwzięć, jak budowa Drogowej Trasy Średnicowej i inwestycje w energetyce lokalnej.
Ten drugi problem rozważano podczas wizyty na terenie zabrzańskiej Elektrociepłowni.
- Modernizacja, rozbudowa, ale także wybór strategicznego partnera dla tak ważnego dla mieszkańców miasta przedsiębiorstwa, stanowiły główne punkty prowadzonej przez nas debaty. Obecnie właścicielem EC Zabrze jest Skarb Państwa. W najbliższym czasie potrzebna będzie jednak pomoc strategicznego inwestora i szeroko pojęta modernizacja elektrociepłowni. Przestarzałe urządzenia i maszyny do produkcji energii cieplnej niebawem przestaną spełniać wszelkie normy. Jeśli nie zostaną poczynione odpowiednie kroki, po 2017 roku EC będzie się nadawała już tylko do zamknięcia. To dość nieciekawa perspektywa, ale pod uwagę trzeba brać wszelkie ewentualności. Interesem gminy jest zabezpieczyć źródło ciepła i to właśnie robimy. Zakończył się okres upadków państwowych firm, a rozpoczęła się mądra prywatyzacja - wyjaśnia Adam Kurbiel, wiceprezydent Zabrza, biorący udział w spotkaniu.
Wiceminister Jan Bury zobowiązał się do końca września podjąć konkretną decyzję w tej sprawie. - Mowa o znalezieniu odpowiedniego partnera. Dlatego szukamy w grupie firm z udziałem skarbu państwa. Warunek jest jeden - inwestor musi chcieć kupić elektrociepłownię. Jeśli taki się nie znajdzie, EC Zabrze zostanie sprzedana grupie z prywatnym kapitałem. Jesteśmy jednak dobrej myśli. Odbyły się już wstępne rozmowy zarządu firmy EC Zabrze i zabrzańskiego samorządu z poważnym partnerem - grupą energetyczną Tauron, o możliwościach konsolidacji - dodaje Adam Kurbiel.
Jeśli plany zostaną zrealizowane zabrzański zakład może stać się dostawcą ciepła dla blisko miliona mieszkańców regionu.
Dagmara Gębczyk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/888360.html
caterina - Śro Wrz 03, 2008 7:47 am
Konferencja 4-5 września 2008
"Dziedzictwo przemysłowe jako element zrównoważenia rozwoju turystyki"
Inauguracja
W Zabrzu dzięki działaniom promocyjnym powstaje Międzynarodowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Dziedzictwa Przemysłowego dla Turystyki pod patronatem Światowej Organizacji Turystycznej UNWTO z siedzibą w Madrycie. Podczas tegorocznej konferencji, zostanie podpisana umowa inaugurująca działalność ośrodka.
Uroczyste podpisanie umowy nastąpi w obecności Francesco Frangialli - Sekretarza Generalnego UNWTO.
http://www.konferencja.zabrze.pl/pl/tem ... onferencji
Wit - Sob Wrz 06, 2008 11:21 pm
Poprzemysłowych zabytków nikt wcześniej nie liczył
05.09.2008
Krzemionki opatowskie, XIX-wieczny most w Bolesławcu, osiedle robotnicze w Nikiszowcu, Zabytkowa Kopalnia Węgla Kamiennego Guido, a także kopalnie w brytyjskiej Cornwalii, most tekowy w miejscowości Mandalay w Myanmar czy Muzeum Kapitolińskie w Rzymie.
To zaledwie kilka poprzemysłowych zabytków w Polsce i na świecie, o których istnieniu wielu ludzi nie ma nawet pojęcia. Albo nie wie, że te obiekty są bardzo cenne. Teraz to się zmieni. Każdy zabytek zostanie dostrzeżony przez specjalistów i trafi na Światową Listę Zabytków Poprzemysłowych dla Turystyki.
A wszystko za sprawą Międzynarodowego Centrum Dokumentacji i Badań Nad Dziedzictwem Przemysłu Dla Turystyki, które oficjalnie powstało wczoraj w Zabrzu. Porozumienie w tej sprawie podpisali m.in. prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik, marszałek województwa śląskiego Bogusław Smigielski, wiceminister sportu i turystyki Katarzyna Sobierajska i sekretarz generalny Światowej Organizacji Turystycznej Francesco Frangialli.
Międzynarodowy ośrodek już rozpoczął pracę nad ewidencjonowaniem ciekawych i cennych z punktu widzenia historycznego obiektów postindustrialnych oraz zabytków techniki. Jego pracownicy będą mieli pełne ręce roboty, ponieważ takich obiektów jest na całym świecie kilkanaście tysięcy. Ile dokładnie, nie wiadomo, bo nikt nigdy ich nie policzył. Zrobi to dopiero centrum dokumentacji.
- Uznaliśmy, że warto, a nawet trzeba pokazać zabytki z Polski, Europy i świata, bo tylko wtedy one będą żyły, jeśli zostaną udostępnione dla turystów - mówi Dariusz Walerjański, p. o. dyrektora nowego ośrodka.
Aby obiekt trafił na listę, musi spełniać kilka kryteriów. Powinien mieć wartość historyczną, poznawczą, musi być unikatowy. Jeśli już się na tej liście znajdzie, zyska na wartości, a turyści mają chętniej go oglądać.- To się przełoży także na prestiż dla miejscowości, w której zabytek się znajduje - uważa Walerjański.
Centrum nie będzie typową placówką badawczą, lecz edukacyjną i informacyjną.
- Ośrodek ma stworzyć bazę danych o już istniejących obiektach, a na podstawie naszej ewidencji powstanie cała lista zabytków - tłumaczy Walerjański. - Naszym zadaniem jest też edukować ludzi w dziedzinie turystyki poprzemysłowej, rozpowszechniać wiedzę o tego typu zabytkach i promować je.
Placówka nie bez powodu powstała właśnie w Zabrzu, a swoją siedzibę ma przy kopalni Guido - Zabrze już promuje i chroni zabytki poprzeymsłowe.
Centrum jest wspólnym przedsięwzięciem Zabrza, Urzędu Marszałkowskiego, Światowej Organizacji Turystycznej i Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej.
--------------------------------------------------------------------------------
Zabytki techniki kręcą ludzi
Z Francesco Frangiallim, sekretarzem generalnym ŚOT rozmawia Maria Olecha
W Polsce trwa od niedawna boom na turystykę poprzemysłową. Śląsk uczy się, jak to skutecznie wykorzystać. Jakie doświadczenia ma w tym zakresie Światowa Organizacja Turystyczna?
Rzeczywiście turystyka poprzemysłowa jest bardzo młoda. Dostrzegam jednak, jeżdżąc do różnych krajów i w różne miejsca, że to naprawdę ludzi interesuje, a nawet kręci! Teraz swój czas mają zabytki poprzemysłowe. Dla nas to także nowe doświadczenie. Bardzo dobrze, że powstał ośrodek, który stworzy światową listę takich obiektów.
Gdzie będziemy mogli tę listę znaleźć?
Na naszej stronie internetowej: www.unwto.org.
Zwiedził już Pan jakieś poprzemysłowe zabytki?
Tak. Ostatnio byłem w Chinach i tam zwiedziłem poniemiecki browar.
A na Śląsku?
Jeszcze nie, ale wizyta w Zabrzu pozwoli mi zobaczyć kopalnię Guido, o której dużo słyszałem.
Maria Olecha - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/894260.html
.............................................
Droga z problemami?
05.09.2008
Powstanie za kilka lat i jest w fazie projektowania, już wzbudza emocje. Mowa o drodze Nowo-Piłsudskiego, która pobiegnie od DTŚ-ki do ul. Roosevelta.
Władze przekonują, że jej budowa jest konieczna, by za kilka za lat można było przez Zabrze przejechać. Wzdłuż ulicy staną ekrany akustyczne. Podczas konsultacji społecznych w SP nr 15 wątpliwości wyrażali mieszkańcy os. Józefa i Korfantego. - Nasze osiedle jest teraz bardzo spokojne, po wybudowaniu tej drogi na pewno to się zmieni, cały ruch z centrum zostanie skierowany do nas - mówi Robert Bilot. Pan Jerzy natomiast mówi: - Ekrany akustyczne będą konieczne i dużo nowych nasadzeń, inaczej tego nie będzie się dało wytrzymać - ocenia.
Kazimierz Ladziński, naczelnik Wydziału Inwestycji Urzędu Miejskiego tłumaczy, że Nowo-Piłsudskiego jest częścią obwodnicy zachodniej łączącej węzeł "Wspólna" na A4 z DK-88, a docelowo z drogami krajowymi węzła "Wieszowa". Ma odkorkować centrum. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy będziemy mieć wybudowane dwa odcinki DTŚ-ki, a cały ruch z Gliwic i Zabrza utknie na węźle de Gaulle'a - tłumaczy. Zapewnia, że magistrat rozpatrzy wszystkie opinie mieszkańców. Warianty są dwa: według pierwszego na skrzyżowaniu ul. Czołgistów i Józefa powstałoby rondo. Drugi: podwójne przejście na tym samym skrzyżowaniu. Oba uwzględniają przejścia dla pieszych i dla konduktu pogrzebowego z kościoła na cmentarz.
(mao) - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/893587.html
Wit - Śro Wrz 10, 2008 1:33 pm
Dobici podatkiem
dziś
Kupców zelektryzowała informacja o rekordowej podwyżce, którą zafundowała im gminna spółka Zarząd Budynków Miejskich-Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Chodzi o opłatę, która pokrywa podatek od nieruchomości. Wcześniej wynosiła ona złotówkę od metra kwadratowego rocznie, teraz podniesiono ją do 19 zł. Przykładowo - za lokal 50-metrowy płaciło się rocznie 50 zł, teraz będzie to aż 950 zł. Podwyżka, mimo że w skali roku, jest drakońska.
Kilkudziesięciu sklepikarzy z Zabrza czuje się oszukanych, ponieważ kupcom, którzy wynajmują lokale bezpośrednio od gminy, opłaty nie zmieniono.
ZBM-TBS tłumaczy, że podwyżka jest skutkiem wyższej stawki podatku od nieruchomości, jaką spółka musi płacić miastu.
Szkopuł w tym, że nowy podatek - zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej w Zabrzu z listopada 2007 r. - obowiązuje od początku roku, a jego przerzucanie na inne podmioty, zdaniem kupców, jest niezgodne z prawem.
Informację o planowanej podwyżce opłaty podatkowej najemcy lokali użytkowych otrzymali po raz pierwszy w kwietniu tego roku. W aneksach do umów najmu ZBM-TBS określił podwyżkę na 19 zł.
- Tamte aneksy do umów najmu zobowiązywały nas do zapłacenia wyższej stawki wstecznie od stycznia. Przecież tak nie można robić - mówi Stanisław Sidor, prezes Zabrzańskiego Stowarzyszenia Kupieckiego. - Podwyżka jest gigantyczna, bo aż o 1.900 procent - denerwuje się.
Sklepikarze zwrócili się o pomoc do jednego z radnych - prawnika Borysa Budki. Po jego interwencji ZBM-TBS szybko wycofał aneksy. W sierpniu wystosował jednak kolejne. Wyższa stawka pozostała bez zmiany, ale tym razem czas obowiązywania określono od września tego roku. - W mojej ocenie obecna sytuacja jest efektem zaniedbań, za które odpowiedzialny jest zastępca prezydenta miasta Krzysztof Lewandowski. Pomimo iż problem ten już zgłaszałem na sesji, nie podjęto żadnych kroków, aby go rozwiązać - mówi radny Budka. - Dodatkowo gminna spółka ZBM-TBS, którą prezydent winien nadzorować, dopuszcza się naruszeń prawa, próbując przerzucać obowiązek podatkowy na drodze umów cywilnoprawnych - ocenia.
Z kolei wiceprezydent Krzysztof Lewandowski, uważa, że rozwiązaniem problemu mogłaby być drobna zmiana uchwały.
- Należy się zastanowić, czy obniżyć wszystkim najemcom stawkę do złotówki, podwyższyć do 19 złotych, czy może uśrednić tę kwotę - mówi Krzysztof Lewandowski. - Trzeba jednak pamiętać, że ewentualna obniżka uszczupliłaby miejski budżet - dodaje. I proponuje, aby z inicjatywą uchwałodawczą w sprawie podatku od nieruchomości wyszli... radni. Dlaczego nie prezydent Zabrza? Bo problem podatków jest newralgiczny, a prezydent nie ma większości w Radzie Miejskiej.
Tymczasem rodzi się pytanie dlaczego gminna spółka, która ma prawo użytkowania lokali komunalnych i obowiązek płacenia podatku od tych nieruchomości, dopiero teraz podnosi kupcom opłaty, a nie zrobiła tego jeszcze na początku roku?
Na to zapytanie w ZBM-TBS nie udzielono nam odpowiedzi. Nie wiadomo również, czy ZBM-TBS płaci od stycznia tego roku podatek od nieruchomości w wysokości 19 zł. Katarzyna Kucia, naczelnik Wydziału Podatków i Egzekucji Administracyjnych nie chciała na to pytanie odpowiedzieć i zasłoniła się tajemnicą skarbową. Pewne jest za to, że kwoty, jakie z tytułu podatku od nieruchomości (w których prowadzona jest działalność gospodarcza) wpływają każdego roku do budżetu są ogromne - to grubo ponad 48 milionów złotych.
Ponieważ najemcy lokali, które użytkuje ZBM-TBS wciąż nie mogą się doczekać rozwiązania ich problemu na szczeblu miejskim, zainteresowali sprawą zabrzańskiego posła Mirosława Sekułę. - Nie wiem jeszcze, czy sprawa ta będzie wymagała zmian legislacyjnych, czy problem leży w złym stosowaniu prawa lub jego niekorzystnej interpretacji, co spotyka się ze sprzeciwem grupy zabrzan. Na pewno to sprawdzimy - zapewnia Mirosław Sekuła, który zainteresował problemem Nadzwyczajną Komisję Sejmową "Przyjazne Państwo" Janusza Palikota.
70 zł za metr
Problem wyższych stawek czynszowych nie dotyka jedynie kupców zabrzańskich. W Tarnowskich Górach do dziś na witrynach sklepowych wiszą klepsydry z pytaniem: dlaczego burmistrz Arkadiusz Czech chce zniszczyć handel w centrum? Tarnogórscy sklepikarze zamiast stawki 19 zł płacą teraz 70 zł za 1 m kw. lokalu.
Maria Olecha - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/895966.html
martin13 - Czw Wrz 25, 2008 11:12 am
Urząd Miasta w markecie
dziś
Robisz zakupy w hipermarkecie i chcesz się poskarżyć prezydent miasta?
Od 1 października złożenie takiego pisma, pobranie urzędowych druków oraz ich oddanie będzie możliwe w centrum handlowym M1.
Zabrzański magistrat, jako pierwszy na Śląsku, uruchomi w hipermarkecie swój Punkt Obsługi Interesantów.
- Chcemy wyjść naprzeciw mieszkańcom w tygodniu kończącym późno pracę, którym trudniej dopasować się do godzin funkcjonowania magistratu. Przy markecie też łatwiej, niż w centrum miasta znaleźć wolne miejsce na zaparkowanie auta - mówi prezydent Małgorzata Mańka-Szulik.
Z punktu w centrum handlowym zabrzanie będą mogli pobrać wnioski o dowód, paszport, prawo jazdy. Uzyskają pomoc w wypełnianiu druków i informacje o sposobie załatwienia spraw. Pisma będzie można oddać i stąd trafią do odpowiedniego wydziału.
To jednak nie wszystko - klienci hipermarketu dowiedzą się także o zabrzańskich imprezach. Urzędnicy liczą, że miejskimi atrakcjami uda się zainteresować osoby odwiedzające M1, a mieszkające poza Zabrzem.
Hipermarketowy punkt będzie czynny od poniedziałku do piątku w godz. od 11 do 19. Za jakiś czas urzędnicy zdecydują, czy jest sens uruchamiać go w weekendy.
Pomysłowi przyklaskuje Ewa Pytasz, dyrektor oddziału Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, mówiąc, że w ten sposób wygląda przysłowiowe wychodzenie naprzeciw potrzebom mieszkańców.
W woj. śląskim namiastką takiej placówki jest dąbrowskie Miejskie Centrum Informacji. Promuje ono lokalne atrakcje, wydaje druki, ale przyjąć ich nie może.
Prekursorem takich rozwiązań był dwa lata temu Urząd Miasta w Łodzi. Tam tzw. "furtek miejskich" w marketach jest aż sześć. - Każdego dnia obsługują od 20 do 50 klientów, są otwarte tylko w dni robocze. Weekendy to czas za zakupy - uważa Zofia Krawczyk, koordynatorka "furtki" w łódzkim Śródmieściu.
JH - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/901914.html
Wit - Czw Wrz 25, 2008 3:35 pm
ECHO MIASTA
Wyszorują Pstrowskiego 2008.09.25
Ponad 3 miliony złotych władze Zabrza wydadzą na remont skweru przy ul. 3 Maja, gdzie stoi pomnik Wincentego Pstrowskiego. Sam Pstrowski najpierw zostanie oczyszczony
Skoro aspirujemy do miasta turystycznego, do którego przyjeżdżają miłośnicy zabytków poprzemysłowych, to nie możemy ich witać nieco już zaniedbanymi miejscami rekreacji. Odwiedzający Zabrze powinni czuć się komfortowo, spacerując po mieście - mówi Dariusz Krawczyk, rzecznik zabrzańskiego magistratu.
Idąc tym tropem w Zabrzu postanowili upiększyć miejskie skwery i place.
Pstrowski z wagonikami
Największe zmiany szykują się na skwerze przy ul. 3 Maja, gdzie stoi pomnik Wincentego Pstrowskiego, pierwszego polskiego przodownika pracy. Wartość prac, które zostaną tu przeprowadzone, to ponad 3 mln złotych. Mimo że kwota wzbudzała kontrowersje, ostatecznie radni zgodzili się je wydać.
- Ponieważ w mieście nie ma rynku, to docelowo plac przy ul. 3 Maja może tę funkcję spełniać. Z jednej strony będzie on miał charakter rekreacyjny - za postumentem Pstrowskiego wybudujemy podświetlaną na kolorowo fontannę, wokół której wytyczone zostaną ścieżki spacerowe z nowymi ławkami. Dla młodzieży zostanie wybudowane boisko do gry w koszykówkę. Będą też stoliki do gry w piłkarzyki oraz aż trzy place zabaw. Uporządkujemy także pergolę, która stoi w pobliżu pomnika - mówi Kazimierz Ladziński, naczelnik wydziału inwestycji w zabrzańskim Urzędzie Miasta.
Z drugiej strony nie zabraknie odnośników do przemysłowej tradycji miasta.
- Przy Pstrowskim na specjalnych postumentach staną zabytkowe pokopalniane wagoniki, ładowarki i maszyny górnicze. Wszystkiego będzie można dotknąć - opisuje Ladziński.
Czeka na umycie
Eksponaty będą pochodziły z Muzeum Górnictwa Węglowego, które ma siedzibę naprzeciwko.
- Sam pomnik musi zostać najpierw dokładnie umyty. Chcemy go także odnowić, ale w tej sprawie czekamy na pismo wykonawcy, który oszacuje, ile to będzie kosztować - ocenia Ladziński.
Prócz otoczenia pomnika Pstrowskiego, piękniej zrobi się także na innych skwerach miasta.
- Prace trwają na placu Miarki, w parku Kuronia za Domem Muzyki i Tańca, w parku Jana Pawła II i skwerze przy skrzyżowaniu ulic Miłej i Paderewskiego. Większość prac ma się zakończyć jeszcze w tym roku, ale efekty będą widoczne dopiero zimą - mówi Ladziński.
Łukasz Buszman
Wit - Pią Paź 03, 2008 11:45 am
Zabrze nie ma centrum - tak twierdzi nasz użytkownik.
Przeczytaj felieton mieszkańca ZabrzaZabrze - ten przeszczep się nie przyjmie
Sypiące się fragmenty elewacji, wybite szyby, śmieci wypadające z pojemników, zaniedbane trawniki, połamane ławki i unoszący się w powietrzu smród. W takim stanie jest dzisiaj serce miasta Zabrza.
Miasta, określanego przez Panią Prezydent mianem "lidera turystyki poprzemysłowej w Polsce". Tymczasem rusza z wielką pompą modernizacja skweru przy ul. 3-go Maja - kosztowna próba przeszczepu serca miasta i zarazem próba ucieczki ekipy rządzącej od realnie istniejących problemów "starego" centrum.
Pierwsze co rzuca się w oczy nowo przybyłemu turyście to obskurny dworzec kolejowy. Jednak dworzec kolejowy, pomimo tego, że często stanowi miejsce pierwszego kontaktu z miastem, nie jest przecież wszystkim co może ono zaoferować.
Turysta idzie więc dalej. Wychodząc z dworca, drogę do centrum miasta zagradzają mu zabudowania poczty wraz z murem, za którym rozciąga się zaniedbany plac, otoczony zdezolowanymi kamienicami. Zaciągnięcie języka u mieszkańców wyjaśnia mu, że aby dojść do serca miasta należy iść naokoło - małą, zaniedbaną i nie wyróżniającą się niczym szczególnym ul. Dworcową.
Kiedy dociera wreszcie na miejsce, wita go pustka. Pustka przyozdobiona paroma obklejonymi latarniami oraz nadgryzionymi zębem czasu budynkami, których niewątpliwe piękno dawno już przeminęło. Kilkadziesiąt metrów dalej jego oczom ukazuje się nieestetyczna luka w zabudowaniach, służąca mieszkańcom za miejsce do wyprowadzania psów. Turysta staje na środku niemal bezludnego deptaku i rozgląda się przez chwile zdumiony tym, co ma przed oczyma. „Czyżby to było to centrum?". Turysta kieruje się na powrót w stronę dworca kolejowego i wraca tam skąd przyjechał.
Kilka propozycji na nowe centrum
Od kilku lat mieszkańcy Zabrza z niepokojem obserwują obumieranie swojego miasta i regres funkcji życiowych jego centrum. Decyzje o odcięciu ruchu komunikacyjnego, ograniczenia parkingowe, budowa wielkich centrów handlowych, spowodowały stale postępującą degradację centralnej dzielnicy Zabrza. Proces zmian funkcji ścisłego centrum nie jest niczym nowym i występuje w wielu europejskich miastach. Jednak ze względu na konieczność ekonomiczną, społeczną jak i ze względu na wieloletnią tradycję, podejmowane są liczne działania, zmierzające do utrzymania ich roli.
Zabrze stanowi pod tym względem niechlubny wyjątek. W ciągu ostatnich dwóch lat brak było konkretnych działań oraz pomysłów, a Urząd Prezydenta Zabrza reprezentowany przez różne jego struktury nie tylko nie przedstawił planów poprawy stanu centrum, ale moim zdaniem dopuścił się licznych jego zaniedbań.
Pani Prezydent zdaje się zachowywać przy tym jak cierpiące na nadpobudliwość psychoruchową dziecko, skacząc palcem po mapie z jednego końca na drugi. Oto bowiem w publicznych wystąpieniach mówi się o planach stworzenia nowych centrów np. w Parku Hutniczym czy obok pomnika Pstrowskiego na ul. 3 Maja.
- Zdaje się, że Pani prezydent ucieka od rozwiązywania prawdziwych problemów miasta na rzecz populistycznych, widowiskowych a zarazem kompletnie niepotrzebnych na dzień dzisiejszy działań. Bardzo się cieszę, że miasto się rozwija i istnieją takie plany. Należałoby jednak najpierw skończyć rozpoczętą lata temu „reanimację" centrum, a dopiero później zabierać się za nowe inicjatywy. Tutaj naprawdę jest jeszcze dużo do zrobienia - mówi mi jedna z właścicielek położonych na deptaku sklepów.
Niespełnione obietnice władz
Pracy jest naprawdę dużo. Przerwano rozpoczęte niegdyś remonty elewacji budynków, publicznie obarczając winą za taki stan rzeczy wspólnoty mieszkaniowe. Pomimo przedwyborczych zobowiązań nie zamontowano także monitoringu zwiększającego bezpieczeństwo mieszkańców, ani nie postawiono publicznych toalet. To jednak nie wszystko. Wciąż brakuje nowej zabudowy w miejscu ziejącej brudem „plomby" na ul. Wolności. Ta długa na kilkadziesiąt metrów przerwa w zabudowie architektonicznej od wielu lat robi niekorzystne wrażenie na odwiedzających miasto gościach, a także jest powodem do wstydu dla znacznej części mieszkańców Zabrza.
- Skandalem jest, że od tylu lat nic z tym nie zrobiono. Żyjemy w mieście na środku którego rozciąga się regularnie nawożone przez psy „pastwisko"- mówi 24 letni mieszkaniec - Czasem chciałbym się pochwalić miastem, w którym mieszkam. Tymczasem nawet znajomym, z którymi studiuję mówię, że pochodzę z Katowic, a nie z Zabrza. - dodaje po chwili.
Kolejny inwestor wycofał się, a Pani Prezydent i jej zastępcy nie chcą informować o szczegółach dotyczących tej sprawy. Oznacza to, że szpecąca centrum blizna w najbliższym czasie nie zniknie i żaden mieszkaniec nie uzyska w tej kwestii należnych mu wyjaśnień. To jednak nadal nie koniec. Zaniedbany trójkąt miedzy ulicami Dworcową, Wolności i Placem Dworcowym, w którego uporządkowanie i częściową renowację włożono niegdyś unijne pieniądze - teraz przypomina swym wyglądem slumsy.
Jeden z członków stowarzyszenia „Centrum" stwierdza jednoznacznie: - To wręcz niewiarygodne, że dopuszczono do tego, by w samym sercu miasta znajdowało się coś takiego. Różne rzeczy dane było mi oglądać, ale z czymś takim spotykam się po raz pierwszy. Takie zaniedbania powinny być karalne. Miejsca takie jak to nie tylko utrudniają życie mieszkańcom, blokując swobodne przejście przez centrum. Stanowią także zagrożenie dla ich życia. Wielokrotnie wysyłaliśmy pisma w tej sprawie do Pani Prezydent. Niestety nasze prośby od kilkunastu miesięcy pozostają bez odpowiedzi. Dziwi to tym bardziej, bo Pani Prezydent nadal, pomimo sprawowanego urzędu, jednym z członków naszego stowarzyszenia. Stowarzyszenia, które zgodnie z postanowieniami swego statutu działa na rzecz ochrony przed degradacją infrastrukturalną i społeczną centrum Zabrza.
Trzeba się skupić wokół osiągnięcia wspólnego celu
Jeśli zatem Pani Prezydent identyfikuje się z prowadzoną przez siebie funkcją podobnie jak ze stowarzyszeniem, do którego dobrowolnie dołączyła, należałoby mieć wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście jest odpowiednią osobą na swoim stanowisku. Tezę tą potwierdza wizyta w „trójkącie".
Powybijane okna, połamane ławki, sterty odpadków i wszechobecny smród. O planowanym udrożnieniu ruchu pieszych z dworca PKP w kierunku ulic Wolności i Dworcowej, poprzez rozebranie muru oddzielającego to miejsce od reszty świata - nikt już nie pamięta. Pozostały tylko utopione w częściową renowację pieniądze, niespełnione nadzieje mieszkańców i warunki przypominające dziewiętnastowieczną dzielnicę biedy.
Nikt nie spieszy się z poprawą takiego stanu rzeczy, a urzędnicy skutecznie unikają tematu. Co więcej, podczas gdy budowane przez poprzednie pokolenia, będące niegdyś wizytówką i symbolem serce Zabrza, toczone jest przez infrastrukturalną i kulturową chorobę - urzędnicy mówią o planach jego transplantacji w zupełnie inne rejony miasta. Jest to sprytny wybieg i zarazem ucieczka od rozwiązywania realnie istniejących problemów. Zabrzańskie środowisko polityczne cierpi na syndrom minionej epoki, kiedy to władza zawsze wiedziała najlepiej. Takie oderwanie od problemów swych wyborców nie jest dobrą receptą na kontynuację władzy, której to miasto potrzebuje.
Reanimacja serca miasta to trudne i z początku mało spektakularne widowisko. Przynieść może jednak widowiskowe efekty. Pod warunkiem, że wszystkie siły skupione zostaną wokół osiągnięcia jednego celu. Gdy się go wreszcie osiągnie - wtedy można przejść do zdobywania kolejnych przyczółków i myśleć o powiększeniu centrum o kilka kolejnych. Zanim to jednak nastąpi trzeba podjąć dialog i rozpocząć współpracę. Cel jest przecież jeden i ten sam dla wszystkich. Jest nim niewątpliwie dobro miasta. Miasta, w którym mieszkali nasi przodkowie, i w którym, być może, bez obaw i wstydu będą chciały pozostać nasze dzieci.
--------------------------------------------------------------------------------
Od redakcji: Opinie wyrażone w felietonie są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami autora, niemniej jednak problem, który nakreślił wydaje się istotny. Obiecujemy zająć się sprawą i zapytać urzędników co dalej z zabrzańskim centrum?
Boorackovsky
Wit - Pon Paź 06, 2008 10:10 pm
Odzyskane przez miasto
Tomasz Brzoza, 2008-10-06 19:04
Pojawiło się wreszcie światło w ciemnym tunelu niepewności, w którym przez dziesięć lat tkwili mieszkańcy tysiąca pohutniczych mieszkań. Zabrze za ponad dwadzieścia milionów złotych odkupiło od prywatnego właściciela mieszkania, które kiedyś sprzedano razem z lokatorami. Walczyli oni o swoje prawa dekade, ale było warto, teraz za czynsz nie będą przepłacać.
Długie lata na zakręcie - teraz wychodzą na prostą. Lokatorzy pohutniczych mieszkań w Zabrzu w końcu mogą odzyskać to co stracili dziesięć lat temu. - Zostaliśmy sprzedani właśnie jak kury z kurnikiem, nie mieliśmy na to żadnego wpływu - mówi Józef Chrost, mieszkaniec wykupionych budynków.
Podjęte przed czterema laty próby odkupienia mieszkań od prywatnego właściciela przez miasto zakończyły się fiaskiem. Te dzisiejsze sukcesem. Jednomyślna decyzja radnych w tej sprawie i długie negocjacje z właścicielem pozwoliły na wykup blisko tysiąca pohutniczych mieszkań. Teraz ich zarządcą jest zabrzański TBS. - Zaczynamy na dzień dzisiejszy ciężką pracę jak widać przejmowanie tego całego zasobu, technicznie jest dosyć skomplikowane, no ale myśle, że doprowadzimy w ciągu miesiąca sprawę do końca - oznajmił Stanisław Błaszkiewicz, ZBM-TBS w Zabrzu.
Dla sprzedanych lokatorów najważniejsze jest to, że po dziesięciu latach w końcu będą płacić czynsz taki sam jak w całym mieście. - Bo to jednak o 5 zł na metrze kwadratowym, a ja mam małe mieszkanie, trzydzieści cztery metry kwadratowe, a płaciłam prawie trzysta złotych, no to teraz jest kupe pieniędzy, teraz przyszło światło, przyszedł gaz, trochę za telefon no i co i ostało troche groszów, a miesiąc trzeba żyć - tłumaczy Rita Derech.
A jak zapewniają władze, mieszkanie w tej dzielnicy ma być tańsze, choć w same budynki trzeba będzie zainwestować. - Chcemy remontować te mieszkania, będziemy remontować te obiekty, natomiast oczywiście musimy stworzyć odpowiedni system, odpowiednie finansowanie bo cóż powiedzieć, zaniedbana to dzielnica, ale nie możemy teraz tej dzielnicy ratować kosztem innych obiektów - powiedziała Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza.
Radości nie kryje Elżbieta Adach, która dziesięć lat temu założyła Komitet Obrony Mieszkańców. - To jest przełom, nietylko dla Zabrza, ale w ógóle dla Polski.
Bo taka decyzja magistratu jest pierwszą w kraju. To jednak dopiero półfinał sprawy hutniczych mieszkań. -Pozostało jeszce jakieś trzysta, czterysta mieszkań, we wspólnotach mieszkaniowych, które są na najlepszej drodze do zamiany z właścicielem na grunty miejskie.
Ten niepełny wykup mieszkań przez miasto martwi radnego, Borysa Budkę. - Właściciel otrzymał dużą dawkę środków finansowych i być może na to zwracałem uwagę w moich wystąpieniach, które poprzedzały ten zakup, teraz może podnosić niejako cenę żądając coraz to nowych gruntów.
A to może trochę przedłużyć negocjacje. Sami mieszkańcy są jednak cierpliwi, bo skoro czekali na to dziesięć lat poczekają i kilka miesięcy.
http://www.tvs.pl/informacje/5332/
..............................
Po 10 latach walki lokatorzy pohutniczych budynków przestali martwić się o swój los
10.10.2008
Miejska spółka Zarząd Budynków Mieszkaniowych - Towarzystwo Budownictwa Społecznego kupiła 950 pohutniczych mieszkań. Tym samym ponad 2.300 sprzedanych przez Hutę Zabrze lokatorów odetchnęło z ulgą. - Mamy nadzieję, że koszmar podwyżek czynszów już się skończył - mówią. A władze miasta deklarują, że szczęśliwego finału doczekają też ci zabrzanie, którzy mieszkają w domach, będących jeszcze w rękach prywatnych.
ZBM-TBS odkupił od prywatnych właścicieli 85 budynków. Umowa została już podpisana. Mieszkania kosztowały 20 mln 800 tys. zł.
- Stała się rzecz bez precedensu w Polsce - mówi Elżbieta Adach, przewodnicząca Komitetu Obrony Mieszkańców. - To wielki przełom w naszej trwającej 10 lat sprawie - dodaje. Swojej radości nie kryją zabrzanie, których problem najbardziej dotykał od wielu lat. Mieszkają w domach wybudowanych jeszcze przed wojną, m. in. na Zandce.
- Nie wierzyłam, że dożyję chwili, kiedy przestaniemy zależeć od kaprysu prywatnego właściciela - mówi pani Marianna. A Jolanta Piotrowska dodaje: - To ogromna ulga. Liczymy, że teraz czynsze nieco stanieją i wreszcie rozpoczną się remonty.
Jak się dowiedzieliśmy w ZBM-TBS będą wykonane. Najpierw te najpilniejsze.
- Zgodnie z umową mamy miesiąc czasu na podpisanie nowych umów z lokatorami - mówi Stanisław Błaszkiewicz, prezes ZBM-TBS. - Formalnie przejmiemy pohutnicze budynki od 1 listopada - dodaje. To jednak dopiero połowiczny sukces sprzedanych lokatorów. W rękach prywatnych wciąż pozostaje około 300 mieszkań. Dlatego zabrzanie nie kończą protestu. Prezydent ma pomysł, jak nabyć pozostałe budynki. Władze rozmawiają z właścicielem o zamianie budynków na grunty w mieście.
- Rozważamy to rozwiązanie, ponieważ nie obciąży ono bezpośrednio budżetu - mówi prezydent Małgorzata Mańka - Szulik.
Przypomnijmy. Radni zgodzili na zakup pohutniczych zasobów przez ZBM-TBS w maju. Kredyt na zakup mieszkań poręczyła gmina. ZBM-TBS będzie go spłacać przez 10 lat z własnych środków i dzięki stałemu dokapitalizowaniu przez gminę.
Maria Olecha - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/907381.html
Wit - Czw Paź 09, 2008 9:41 pm
Rębacz ciągle dzieli mieszkańców Zabrza
Jacek Madeja2008-10-09, ostatnia aktualizacja 2008-10-09 20:53
Kiedy rozpoczął się remont skweru przy ul. 3 Maja, część mieszkańców była przekonana, że przy okazji zniknie "to szkaradztwo", czyli pomnik Wincentego Pstrowskiego. - Pstrowski zostanie, bo to część historii miasta - nie mają wątpliwości urzędnicy.
Rębacz z zabrzańskiej kopalni Jadwiga to najsłynniejszy z peerelowskich przodowników pracy. Zgodnie ówczesną propagandą, bicie kolejnych nieziemsko wyśrubowanych rekordów wydobycia węgla, było dla Pstrowskiego dziecinną igraszką. Jego monumentalna postać króluje na cokole przy ul. 3 Maja od 30 lat.
Dyskusja, czy pomnik wciąż powinien zdobić centrum miasta rozgorzała na nowo, gdy na plac wkroczyły ekipy remontowe. Do końca roku mają powstać nowe alejki, fontanna, ogrodzony plac zabaw i boisko do koszykówki. Obok powstanie miniskansen górniczy z wagonikami, ładowarkami i podziemnymi maszynami.
- I co, to monstrum nie zniknie? W tych gumiakach i z kilofem, będzie tu pasował jak kwiatek do kożucha. To komunistyczny bohater a jego rekordy to oszustwo. Z kolegami śmiejemy się, że nawet po ostatnim umyciu pomnika, z onuc dalej leci smród kłamstwa - mówi Jerzy Kaczmarczyk, były górnik.
- U nas na kopalni otwarcie mówiło się, że jego rekordy były nic nie warte. Naprawdę miał kilka przodków, na których pracował cały sztab ludzi - dodaje Jan Łazur, który 35 lat przepracował jako sztygar.
- Myślałam, że remont jest właśnie po to, żeby pozbyć się pomnika. Pstrowski nie jest jednoznacznie pozytywną postacią. Poza tym rzeźba jest brzydka i będzie zasłaniała całą fontannę - przekonuje zabrzanka Renata Misiowiec.
Ale wśród mieszkańców nietrudno znaleźć równie gorliwych obrońców przodownika. - Ciężko pracował i dobrze chciał. No i stoi tu tyle lat, że nie ma sensu go ruszać - uważa Katarzyna Kowolik.
- To w końcu też ofiara komunizmu, bo się na śmierć zapracował. Jeśli już tak bardzo komuś przeszkadza, to może powinno się przewieźć go do Biskupic i ustawić koło domu, gdzie mieszkał - zastanawia się Jadwiga Plech.
Prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik uważa, że po tylu latach nie ma już sensu zastanawiać się, czy Pstrowski to pozytywny bohater. Jej zdaniem nie można walczyć z historią. - To część górniczej historii miasta. Taka była i trzeba się z nią pogodzić - mówi Mańka-Szulik - Po remoncie, kiedy obok powstanie fontanna i zostanie posadzona zieleń, Pstrowski przestanie być dominującym elementem na placu i wtopi się w tło. Nie będzie już tak raził przeciwników swoją obecnością - przekonuje pani prezydent.
....................
Znów jakieś polityczno-historyczne przepychanki. Dla mnie to pomnik górnika, który doskonale pasuje do górniczego wizerunku w promocji miasta
wolff - Pią Paź 10, 2008 7:08 am
Może wystarczyło by zmienić napis na pomniku? No i po co na takim cokole? Ustawić go na poziomie płyty fundamentowej.
Wit - Nie Paź 12, 2008 5:17 pm
Dom Janoscha został zburzony i... odnaleziony
Jacek Madeja2008-10-10, ostatnia aktualizacja 2008-10-11 02:00
Rodzinnego familoka pisarza nie udało się uratować - przed trzema laty rozjechały go buldożery. Zabrzańskiemu historykowi udało się za to odnaleźć kamienicę, w której mieszkała rodzina Janoscha.
Janosch często powtarzał, że całego jego życie to familok przy Piekarskiej w Zabrzu. - Tak naprawdę nigdy stąd nie wyjechałem - mówił o rodzinnym domu, gdy po latach pierwszy raz wrócił do Zabrza.
Przemianowana w książce na ks. Oslowskiego ulica Piekarska była główną osią świata bohaterów "Cholonka, czyli dobrego Pana Boga z gliny". Ta najbardziej dziś znana powieść Janoscha jest uznawana za biblię śląskości. Niestety, robotnicze familoki z Piekarskiej odeszły tak jak świat opisywany przez Janoscha. Rozjechały je buldożery, a na ich gruzach powstała trasa średnicowa.
W czasie wizyt w Zabrzu pisarz wielokrotnie wspominał swoje dzieciństwo. Jak to u pisarza, często mieszał fikcję z rzeczywistością. Wspominał, że jako chłopiec wyprowadził się z rodzicami z Piekarskiej, ale nie podawał kolejnego adresu. Nie chciał albo po latach już nie potrafił.
Zagadkę udało się wreszcie wyjaśnić Piotrowi Hnatyszynowi, zabrzańskiemu historykowi i dyrektorowi Muzeum Miejskiego. Na pierwszy ślad natrafił kilka lat temu, gdy zaczął szperać w archiwach Szkoły Podstawowej nr 2. - Młody Cholonek był zapisany do szkoły koło cmentarza i to mogła być właśnie dzisiejsza dwójka. Postanowiłem sprawdzić, czy przypadkiem nie uczył się tu sam Janosch - mówi historyk.
Urodzonego w 1931 roku Horsta Eckerta (tak naprawdę nazywa się Janosch) odnalazł w trzecim tomie katalogu uczniów. Z wpisu wynika, że do szkoły uczęszczał od 13 kwietnia 1937 roku, a w rubryce miejsce zamieszkania jest adres Kronprinzenstrasse 308 (dzisiejsza ulica Wolności). Hnatyszyn poszedł tym tropem dalej. W zabrzańskiej księdze adresowej z 1938 roku znalazł potwierdzenie, że na Kronprinzenstrasse mieszkała wtedy rodzina Eckertów.
Hnatyszyn nie ma wątpliwości, że kamienica 308 dziś ma ten sam numer. - To główna ulica miasta i od tego czasu numeracja się nie zmieniła - mówi historyk. - Poza tym widać, że Janosch musiał dobrze znać to miejsce. Gdy opisuje w "Cholonku..." nowe miejsce zamieszkania bohaterów, wszystko się zgadza z lokalizacją domu przy Wolności 308. Wątpliwości nie pozostawia tramwaj, który jeździł do Bobrka, i most kolejowy dwadzieścia metrów na lewo - wylicza Hnatyszyn.
Kolejny zabrzański adres Janoscha to ulica Kowalska 11a. Na ten adres w 1946 roku przyszła decyzja weryfikacyjna, przyznająca Eckertom polskie obywatelstwo. Zbyt późno, bo Horst z matką byli już w tym czasie w drodze do Niemiec. - Ten dom już nie istnieje. Mamy za to dwa adresy, które są związane z Janoschem - szkołę i kamienicę przy Wolności. Powinniśmy zadbać, żeby szybko pojawiły się w przewodnikach po mieście - mówi Hnatyszyn.
...............................
PRL-u zapomnieć się nie da, ale czcić wcale nie trzeba
10.10.2008
Za nami prawie dwadzieścia lat niepodległości i niezależności, a w miastach - jakby nigdy nic - relikty dawnego, narzuconego myślenia. W nową rzeczywistość przeszliśmy bez odgórnego nakazu posprzątania po tamtych porządkach. Posprzątali niektórzy, u innych nadal panoszą się bohaterowie i ślady minionej epoki. Co dalej z takim dziedzictwem?
Co najbardziej przypomina zabrzanom o minionych latach PRL-u? Symbolem jest oczywiście pomnik Wincentego Pstrowskiego znajdujący się w parku przy ul. 3-go Maja, ale także budynek dworca PKP i bar dworcowy, w którym od kilkudziesięciu lat stołują się mieszkańcy. Pomnik przodownika pracy, autorstwa Mariana Koniecznego, stanął w naszym mieście w 1978 r. Jego odsłonięcie odbyło się bardzo uroczyście. Celebrował je Zdzisław Grudzień, I sekretarz województwa. Do dziś pod pomnikiem Pstrowskiego składane są kwiaty podczas uroczystości Święta Pracy.
Ponadto o dawnych wydarzeniach przypomina obelisk poświęcony bohaterom armii radzieckiej i Ludowego Wojska Polskiego oraz zwycięzcom w walce z faszyzmem, który stoi przy ul. Powstańców Śląskich.
Budynek dworca PKP, przez który przewija się codziennie kilkuset pasażerów, to prawdziwy relikt PRL-u. Wybudowano go w 1967 r.
Obiekt wręcz straszy: jest zaniedbany i trudno nazwać go wizytówką miasta. Zapuszczone perony i brudne poczekalnie nie zachęcają do odwiedzin. Sama stacja w Zabrzu została wybudowana w latach 1844 - 45, a jej oficjalne uruchomienie nastąpiło wraz z oddaniem do eksploatacji zabrzańskiego odcinka linii kolejowej Wrocław - Mysłowice. Budynek pierwotnego dworca był podobny wielkością do dzisiejszego. W PRL-u go zburzono i wzniesiono ten, który mamy obecnie. Ledwo opuścimy dworzec, a już natkniemy się na kolejny relikt minionej epoki. To bar, który dla wielu mieszkańców istnieje "od zawsze". Do dziś wielu zabrzan się w nim stołuje i chwali sobie pyszne, domowe obiady. Warto dodać, że komunistyczne nazwy ulic zostały w Zabrzu zmienione uchwałami z 1989 i 1991 r. I tak np. ulicę Belojanisa przemianowano na Goethego, Świerczewskiego na Piłsudskiego, Findera na Krakowską, a Lenina na 11 Listopada. Pozostała jeszcze tylko ul. 1 Maja.
Wstydliwa historia
Z prof. Markiem S. Szczepańskim rozmawia Jolanta Pierończyk
Jak ze świadomością historyczną w naszym narodzie?
Niestety, jest dość niska. Rozumienie historii i roli różnych postaci jest słabe nawet wśród studentów, a co dopiero wśród zwykłych mieszkańców.
Czy zatem powinno się brać pod uwagę opinię społeczeństwa w takiej kwestii jak dekomunizacja ulic?
Tak, bo wszelkie zmiany nazw pociągają za sobą koszty wymiany dokumentów. I trzeba posłuchać, co ludzie myślą. Trzeba rozeznać, czy chcą tych zmian. Nie zapominajmy, że PRL to część naszej historii, może wstydliwa, ale jednak. Nikomu w Paryżu nie przyszłoby do głowy wyrzucanie Stalingradu z nazwy placu w Paryżu oraz jednej ze stacji metra.
Czy to znaczy, że jeśli ludziom nie przeszkadza Dzierżyński czy Nowotko, bo nic o nich nie wiedzą, to powinno się ich pozostawić?
Dzierżyńskiego na pewno nie. To był siepacz, twórca organów sowieckiego rządu, człowiek, który zrobił wiele zła. Nie darmo nazywa się go krwawym Felkiem. Ale już w przypadku Nowotki i innych postawiłbym na edukację, na wyjaśnienie ludziom, kim ci ludzie byli i co robili. Bez tej wiedzy trudno wymagać, by ludzie chcieli podejmować trud i koszty zmian. Jedna z moich pracownic mieszka w Będzinie przy ulicy Nowotki i wcale nie widzę, by parła do zmiany tej nazwy. Jako nauczyciel jestem więc za edukacją. Społeczeństwo powinno wiedzieć czym była PRL. Nie można udawać, że tych 44 lat historii nie było.
Czym tłumaczyć coraz bardziej widoczne powroty do PRL-owskiej estetyki?
PRL, jakkolwiek był to trudny i wstydliwy okres, to jednak dla sporej części naszego społeczeństwa był to czas jej młodości. W tym systemie, w którym niewątpliwie dokonało się dużo zła, wiele ludzi przeżyło najpiękniejsze, najradośniejsze lata swojego życia.
Dla wielu jest to wręcz raj utracony, bo uważają, że było skromnie, ale równo, bezpiecznie. Nic więc dziwnego, że estetyka tamtych lat wywołuje w nich miłe wspomnienia i że do nich wracają.
Żywe relikty PRL w regionie
Pomniki wdzięczności żołnierzom Armii Czerwonej w Katowicach, Dąbrowie Górniczej, Gliwicach, Psarach.
Szkoła Podstawowa im. ZWM w Wielowsi.
Pomnik Wincentego Pstrowskiego w Zabrzu.
Place i osiedla Ludwika Waryńskiego w Chorzowie, Zabrzu, Gliwicach i Mikołowie.
Ulice Findera, Fornalskiej, Nowotki, Zawadzkiego, Sawickiej i innych bohaterów minionej epoki w Świętochłowicach, Gliwicach oraz innych miastach i gminach.
Plac XXV-lecia PRL w Strzybnicy (dzielnica Tarnowskich Gór).
Osiedle XXX-lecia (PRL) w Mikołowie.
Płaskorzeźby górnika i hutnika na socrealistycznym osiedlu A w Tychach.
Osiedle Józefa Wieczorka w Piekarach Śląskich.
Niedokończone inwestycje, jak na przykład budowa walcowni w Siemianowicach Śląskich.
Jolanta Pierończyk, współpraca: MAO - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/907379.html
Wit - Czw Paź 16, 2008 6:26 pm
Finał Miss Intercontinental pierwszy raz odbędzie się w Polsce
10.10.2008
Piękne kobiety w bikini pozujące do zdjęć na tle maszyny parowej lub kopalnianego szybu - tego w historii światowych konkursów piękności jeszcze nie było. Po raz pierwszy zobaczymy to dzięki organizowanym w tym roku w Polsce wyborom Miss Intercontinental. Gospodarzem konkursu jest Zabrze, a jego finał odbędzie się 25 października w Domu Muzyki i Tańca.
Wczoraj do miasta przyjechało sześćdziesiąt najpiękniejszych kobiet z całego świata. Wszystko za sprawą poprzemysłowych zabytków i coraz prężniej rozwijającej się turystyki poprzemysłowej. To właśnie dzięki niej Zabrze wygrało z Warszawą, Krakowem czy Gdańskiem i zainteresowało organizatorów konkursu Miss Intercontinental w Polsce.
- Piękna kobieta na tle poprzemysłowego obiektu to jest to! Sam smak! - zachwyca się z kolei Gerhard Parzutka von Lipiński z agencji Missland.
Znaczenie miał również fakt, że w Zabrzu jest jedna z największych sal widowiskowych w Polsce, która pomieści 2 tysiące osób - Dom Muzyki i Tańca.
Władze miasta już zacierają ręce i nie kryją zadowolenia z tak wyjątkowej i zarazem nietypowej okazji do promowania Zabrza na światową skalę.
- Dla nas to wielka szansa i nie możemy jej zmarnować. Dostaliśmy narzędzie, przy pomocy którego pokażemy piękno Zabrza, nasze poprzemysłowe zabytki - podkreśla Jan Szołtysek, naczelnik Biura Promocji Urzędu Miejskiego.
- Bardzo dobrze, że finał konkursu odbywa się w Polsce, do tego na Śląsku. Dziewczyny mogą poznać naszą kulturę, język i kuchnię. A Śląsk jest regionem szczególnym, sama chętnie poznam Wasze miasta i zabytki - mówi 21-letnia Milena Lutrzykowska, która reprezentuje nasz kraj w konkursie piękności.
Pierwsze wrażenia po przyjeździe do Zabrza dziewczyny miały bardzo pozytywne.
Transmisję na żywo z finału Miss Intercontinental 2008 w Domu Muzyki i Tańca zobaczą widzowie z kilku krajów. W Polsce rywalizację o diamentową koronę pokaże TV4.
Miss Intercontinental
To jeden z najbardziej prestiżowych konkursów piękności. Po raz pierwszy odbył się w 1971 r. na wyspie Aruba (część niderlandzkich Antyli). O tytuł najpiękniejszej rywalizuje 60 kobiet z całego świata.
Jury ocenia nie tylko urodę, ale także osobowość kandydatek do diamentowej korony.
Polskę reprezentuje Milena Lutrzykowska z Podlasia, która rok temu zdobyła tytuł Miss Polski Telewidzów.
Maria Olecha - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/908052.html
qlomyoth - Czw Paź 16, 2008 6:48 pm
Jury ocenia nie tylko urodę, ale także osobowość kandydatek do diamentowej korony.
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/908052.html
Ciekawe czy pojawią się takie kwiatki jak ten [youtube]lj3iNxZ8Dww[/youtube]
Cuma - Czw Paź 16, 2008 9:07 pm
heh blondynka...
Strona 4 z 7 • Wyszukiwarka znalazła 633 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7