ďťż
 
[Beskidy] Ustroń, Wisła, Szczyrk i okolice



Wit - Śro Paź 08, 2008 11:14 pm
Piramidy ustrońskie do kupienia
Ewa Furtak2008-10-08, ostatnia aktualizacja 2008-10-08 22:14



Kąpiele w piwie i spa, a wkrótce być może kasyno, klinika i centrum kongresowe - siermiężne do niedawna piramidy w ustrońskim Zawodziu szybko się zmieniają. Właśnie dwie z nich wystawiono na sprzedaż

Gdyby nie generał Jerzy Ziętek, ustrońskich piramid pewno by nie było. Ustroń był ulubioną miejscowością tego katowickiego wojewody i dzięki niemu na Zawodziu w latach 70. powstał zakład przyrodoleczniczy, nowoczesne sanatorium oraz kilkanaście charakterystycznych budynków w kształcie egipskich piramid. Czasy ich świetności już minęły, teraz odstają standardem od nowych obiektów. Wkrótce ma się to jednak zmienić.

Jedną z piramid kupiła już sieć hoteli Diament i otwarła w niej trzygwiazdkowy, elegancki hotel ze spa. Hitem ostatnich miesięcy są proponowane tutaj kąpiele w piwie. Przedsiębiorstwo Uzdrowiskowe "Ustroń", które jest gospodarzem trzech innych piramid (Kosa, Narcyza i Rosomaka) szczyci się częstymi wizytami niemieckich kuracjuszy. Z kolei w Jaskółkę zainwestował ArcelorMittal Poland. Trwa tam remont.

Na tym nie koniec: dwie kolejne piramidy Tulipan i Magnolia też szukają inwestorów. Teraz są w nich dwugwiazdkowe hotele, ale po remoncie można by urządzić tu centrum kongresowe, otworzyć kasyno czy klinikę medyczną. - Jest zainteresowanie naszą ofertą. Nie bez powodu, Zawodzie to bardzo atrakcyjny teren dla inwestorów. Nasza nieruchomość jest na tyle duża, że można tam zrobić hotel wielkości dwóch wiślańskich Gołębiewskich - zachęca Krzysztof Olszewski z bydgoskiej firmy Interkol szukającej wspólników do piramid.

Z mody na piramidy cieszy się Marian Wnuk, masażysta w Malwie. Zapewnia, że Zawodzie pięknieje w oczach. - Zmieniają się nie tylko piramidy, także otoczenie wokół nich. Właściciele dbają o to, żeby ich goście mieli gdzie pójść na spacer, usiąść na ławce - podkreśla Wnuk.

Zadowoleni są także turyści przyjeżdżający do Ustronia. Paweł Szumny z Warszawy był tutaj ostatni raz w latach 80. jako siedmioletnie dziecko na wczasach z rodzicami w jednej z piramid. Gdy ostatnio szukał przyjemnego miejsca na kilkudniowy odpoczynek i podreperowanie zdrowia, kolega polecił mu Ustroń. - Jestem bardzo zaskoczony, jak wiele się tu zmieniło. To już nie jest ta sama miejscowość, jaką pamiętam z dzieciństwa - mówi Szumny.

Jan Sztefek z Gromady Górali na Śląsku Cieszyńskim pamięta, jak budowano piramidy. Chodził je oglądać na Zawodzie. Przez jakiś czas był nawet kierownikiem administracyjnym w jednym z tych obiektów. Do boomu na piramidy podchodzi sceptycznie. - Coraz więcej osób szuka jednak bardziej kameralnych miejsc na wypoczynek. Spotkałem nawet takich, którzy narzekali, że w piramidzie czuli się jak u siebie w bloku, więc po co takie wakacje - opowiada Sztefek. - Myślę, że przyszłość Ustronia to nie wielkie hotele, ale pensjonaty i gospodarstwa agroturystyczne - uważa.


............................
Eh...uwielbiam je




Wit - Czw Paź 09, 2008 11:26 am
Skoczów też pod ten temat podciągniemy?



Kaplicówka bardziej atrakcyjna
dziś
Władze Skoczowa, chcąc przyciągnąć do miasta więcej turystów, zamierzają uatrakcyjnić historyczne wzgórze - Kaplicówkę.

Burmistrz miasta, Janina Żagan, ogłosiła konkurs na opracowanie koncepcji projektowej zagospodarowania terenu wzgórza.

Mogą w nim wziąć udział architekci, studenci architektury lub osoby, które mają jakiś ciekawy pomysł na wykorzystanie Kaplicówki. Prace można składać do 1 grudnia tego roku.

Przypomnijmy, że w 1995 roku na Kaplicówce Jan Paweł II odprawił mszę, w której wzięło udział około 200 tysięcy wiernych. Papież gościł w Skoczowie przez kilka godzin. Kanonizował wówczas pochodzącego ze Skoczowa Jana Sarkandra. Tego samego dnia odwiedził jeszcze Bielsko-Białą oraz Żywiec, była to najkrótsza pielgrzymka Jana Pawła II do kraju.

ŁUG - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/907526.html
........................

W Czyrnej ruszą wszystkie wyciągi!
11.10.2008
Zapadła już decyzja o ogłoszeniu publicznego przetargu na dzierżawę 13 wyciągów należących do Ośrodka Narciarskiego Czyrna-Solisko.

- Podjęło ją w środę Walne Zgromadzenie i Rada Nadzorcza Gliwickiej Agencji Turystycznej oraz Ministerstwo Skarbu - informuje Mirosław Bator, prezes Szczyrkowskiej Izby Gospodarczej.

Oznacza to definitywny koniec 10- letniego sporu pomiędzy GAT i prywatnymi właścicielami gruntów, przez które przebiegają trasy narciarskie, a więc i koniec odstraszającego narciarzy od wizyt w Szczyrku grodzenia stoków.

- Z inicjatywy Stowarzyszenia Właścicieli Gruntów powstała spółka, która może prowadzić działalność gospodarczą. Akcjonariuszami nowej firmy jest 53 właścicieli gruntów, przez które przebiegają trasy narciarskie. Resztę terenu ma Gliwicka Agencja Turystyczna. Sprawa jest więc uregulowana i żadnej trasie nie grozi już blokada - zapewnia Stanisław Richter, prezes Stowarzyszenia Właścicieli Gruntów.

Dotychczasowe długi hipoteczne agencji zostaną decyzjami kilku resortów ministerialnych uwolnione do końca października, co pozwoli na jej prywatyzację, wydzielenie majątku w Szczyrku i modernizację ON Czyrna-Solisko.

W przyszłym roku GAT zostanie sprywatyzowana i powstanie spółka, zrzeszająca właścicieli gruntów oraz przedsiębiorców, którzy będą chcieli włączyć się do budowy nowoczesnego centrum narciarskiego.

Zarząd GAT rozpoczął już starania o postawienie nowego wyciągu krzesełkowego.

Szczyrk ma do odrobienia wieloletnie zaległości. Od standardów i atrakcji dostępnych w innych górskich miejscowościach odstają nie tylko urządzenia GAT, ale wiele innych obiektów. Wystarczy porównać mieniący się do niedawna zimową stolicą Beskidów kurort pod Skrzycznem z Wisłą. W ciągu ostatnich lat powstały tam dwa wyciągi krzesełkowe. Kończą się prace przy montażu "kanapy" w Stacji Narciarskiej Soszów. Dużo dzieje się w innych, znacznie mniejszych gminach. W Szczyrku budowa nowych wyciągów idzie jak po grudzie.

Wanda Then - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/908638.html



Wit - Śro Paź 15, 2008 11:51 am


Przejście w Zwardoniu powoli niszczeje
dziś
Platforma odpraw granicznych w Zwardoniu, wybudowana za 80 mln zł, nadal świeci pustkami, a co najgorsze powoli niszczeje. Mieszkańcy gminy twierdzą nawet, że niektóre elementy są rozkradane.

Imponujących rozmiarów obiekt zaczęto budować nim jeszcze było wiadomo, że Polska przystąpi do układu z Schengen. Terminal został oddany z wielką pompą na początku 2006 roku. Gdy granice w grudniu ubiegłego roku zostały zniesione, platforma opustoszała.

Terminal z całym otoczeniem zajmuje łącznie 5,4 ha i jest własnością skarbu państwa. Administruje nim w imieniu wojewody śląskiego Zakład Drogowych Przejść Granicznych w Zwardoniu.

Adam Swakoń, dyrektor Zakładu Drogowych Przejść Granicznych, ogłaszał już wiele przetargów na wynajem powierzchni w gigantycznym budynku, ale wszystkie kończyły się niepowodzeniem. Ludzie wcale się nie dziwią.

- Kto chciałby tutaj prowadzić działalność gospodarczą, skoro do Zwardonia nie ma nawet porządnej drogi dojazdowej, bo budowa ekspresówki ślimaczy się od kilkunastu lat %07- komentuje Leszek Waligóra.

Mieszkańcy gminy twierdzą, że terminal powoli jest rozkradany lub celowo rozbierany.

- Ale tak, żeby nikt się nie zorientował - mówi mieszkaniec Rajczy.

Instytucje odpowiedzialne za obiekt nie potwierdziają takich informacji. Ale przyznają, że kolosem trzeba się zająć i to jak najszybciej, bo inaczej zniszczeje.

Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć lokalny samorząd. Wymyślił, że warto byłoby włączyć teren, na którym jest terminal, do Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Katowicach.

- W ubiegłym tygodniu wysłaliśmy uchwałę Rady Gminy z pozytywną opinią włączenia terenu do strefy ekonomicznej wraz z innymi dokumentami, między innymi wypisami map ewidencyjnych i ksiąg wieczystych oraz opisem geodezyjnym terenu - tłumaczy Adam Iwanek, wójt Rajczy.

Do inicjatywy gminy przychylił się także wojewoda śląski ,Zygmunt Łukaszczyk. %07- Wojewoda popiera te działania, dlatego również zaangażowaliśmy się w całą sprawę %07- mówi Marta Malik, rzeczniczka Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.

To zdaniem ludzi jedyny ratunek dla tego obiektu. - To dobry pomysł. Teraz trzeba zrobić wszystko, by przekonać strefę, że przyłączenie platformy jest słuszne - mówi sołtys Zwardonia, Małgorzata Dziergas. Także radny ze Zwardonia Andrzej Pawełek jest przekonany, że warto się o to starać, bo inaczej miejscowość upadnie.

- Gdy powstawał terminal, mieszkańcom wiele obiecywano. Miał przyczynić się do rozwoju turystyki. Tymczasem wiele osób narzeka, że inwestycja jeszcze bardziej zahamowała turystykę, bo rozkopany przez kilka lat Zwardoń odstraszył wielu gości - uważa Pawełek.

Część radnych zastanawiała się, czy nie starać się o przejęcie ogromnego budynku. Samorządowcy wzięli po uwagę wszystkie "za" i "przeciw". Ostatecznie uznali, że trudno byłoby go zagospodarować na cele komunalne, co jest podstawowym warunkiem, by mógł zostać za darmo przekazany gminie. Jednak samorządowi zależy, aby w miejsce to ściągnąć inwestorów otwierających firmy i punkty handlowo-usługowe.

- Jeżeli powstaną sklepy, hotel czy zakład produkcyjny, wówczas gmina będzie czerpać dochody - dodaje wójt Iwanek. Jego zdaniem, jest coraz większa szansa na włączenie terminalu do tzw. podstrefy jastrzębsko-żorskiej należącej do katowickiej SSE. Wiele zależy teraz od ministra rozwoju regionalnego, do którego trafi wniosek w tej sprawie.

- Takimi kwestiami zajmują się aż trzy ministerstwa i wszystko długo trwa. W listopadzie złożymy wniosek o zmianę granic strefy, w którym chcemy uwzględnić również Zwardoń - wyjaśnia Andrzej Zabiegliński, wiceprezes katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.



Łukasz Gardas - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/909643.html



Wit - Czw Paź 16, 2008 6:09 pm
Beskidzka Piątka zamierza podbić Polskę
Marcin Czyżewski2008-10-16, ostatnia aktualizacja 2008-10-16 12:37



Mieszkańcy województwa śląskiego wiedzą, że w Beskidach można dobrze wypocząć. Teraz miejscowe gminy zamierzają na billboardach, w internecie i samolotach powalczyć o turystów z innych regionów Polski.

Beskidzka Piątka skupia pięć atrakcyjnych górskich gmin: Brenną, Szczyrk, Ustroń, Wisłę i Istebną. Atutami tych miejscowości są piękne krajobrazy, górskie szlaki, źródła rzeki Wisły, Zameczek Prezydencki, koronczarki czy trasy narciarskie. Samorządy od lat już wiedzą, że z takim różnorodnym bogactwem lepiej ze sobą współpracować, niż rywalizować. Dlatego gminy wydawały już razem foldery i promowały się na targach. Razem z Cieszyńskim Stowarzyszeniem Wspierania Inicjatyw Gospodarczych "Delta Partner" przeprowadziły także badania ruchu turystycznego na terenie Beskidów.

Teraz rozpoczynają największą wspólną akcję w historii. - Mieszkańcy województwa śląskiego znają nasze atuty i przyjeżdżają do nas na weekendy. Teraz chcemy walczyć o turystów z innych części kraju i zachęcić ich do przyjazdu w Beskidy na dłużej - mówi Ewa Zarychta z Urzędu Miasta w Wiśle.

Dzięki wnioskowi napisanemu przez stowarzyszenie Delta Partner Beskidzka Piątka otrzymała właśnie ponad pół miliona złotych z funduszy unijnych. Gminy dorzucą do tego w sumie 90 tys. zł i całą kwotę wydadzą na ogólnopolską kampanię promocyjną "Siła płynie z gór". Akcja, na podstawie wcześniejszych badań, zostanie skierowana do osób w wieku od 20 do 40 lat lubiących rodzinne wyjazdy i mieszkających w dużych aglomeracjach, jak Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław czy Łódź.

Do wypoczynku w beskidzkich miejscowościach mieszkańcy wymienionych aglomeracji będą kuszeni na kilka sposobów. Na terenie ich miast pojawią się dziesiątki billboardów promujących atuty Beskidów. Poszczególne miejscowości zaprezentują się w ogólnopolskich programach chętnie oglądanej telewizji śniadaniowej. Ich reklama pojawi się także w internecie, bo grupa, do której jest adresowana kampania, chętnie korzysta z sieci. Beskidzka Piątka będzie się również promować w magazynach, które otrzymują pasażerowie linii lotniczych.

Akcja reklamowa zostanie przeprowadzona dwuetapowo: przed sezonem zimowym 2009/2010 oraz przed wakacjami w 2010 roku. - W sumie chcemy dotrzeć do prawie 5 mln osób i dostarczyć im argumentów do przyjazdu w Beskidy. Liczymy, że dzięki takiej akcji przyciągniemy wielu nowych turystów - mówi Zarychta.

W przyszłym roku ziści się jeszcze jeden pomysł współdziałających ze sobą gmin. Na podstawie wykonanych badań wydadzą one m.in. folder promocyjny zawierający informacje o potencjale przyrodniczym i turystycznym Beskidzkiej Piątki. Z Norweskiego Mechanizmu Finansowego i Mechanizmu Finansowego EOG zdobyły na ten cel ponad 400 tys. zł dotacji.
....................
Yeah....nasza "piątka" the best...nie jakieś Zakopałery czy inne Sudety





Oskar - Czw Paź 16, 2008 6:21 pm
Drogi, drogi, drogi. Objeździłem cały Beskid Śląski w weekend i wszystko ładnie, wszystko pięknie. Tylko te korki. Jadąc od strony Bielska, w Szczyrku stoi się w ogromnych korkach, najgorzej jest w Wiśle, wpierw w Malince mija się pas zajęty samochodami pozostawionymi na "5 minut", żeby obfocić nową skocznię (co ciekawe, jednocześnie parkingi obok są puste), a potem w centrum to samo.

Ale poza tym, to jak najbardziej można polecić.



Wit - Wto Paź 21, 2008 12:56 pm
Czy w Ujsołach powstaną wyciągi?
mac2008-10-20, ostatnia aktualizacja 2008-10-20 12:56



Budowa wyciągów to jedyna szansa dla naszej gminy - twierdzą władze Ujsoł na Żywiecczyźnie. - Inwestycje bardzo trudno będzie pogodzić z ochroną cennej przyrody w tym rejonie - odpowiadają ekolodzy

Ujsoły to jedna z najwyżej położonych gmin na Żywiecczyźnie. Panuje tu specyficzny mikroklimat, dzięki któremu śniegu jest zawsze więcej, niż w innych częściach regionu. Samorządowcy chcieliby to wykorzystać i ściągnąć tu narciarzy. - To dla nas jedyna szansa rozwoju. Tu nie ma przemysłu, ludzie żyją z usług i pracy w lesie przy wycince chorujących świerków. Ale za pięć lat, gdy nie będzie już co wycinać, może zapanować wielkie bezrobocie. Ośrodek narciarski to nowe miejsca pracy, pensjonaty, gastronomia - wylicza Tadeusz Piętka, wójt Ujsoł.

Aby doprowadzić do inwestycji, trzeba spełnić wiele formalności. Samorząd zrobił właśnie pierwszy, ważny krok. Otrzymał zamówione w firmie urbanistycznej studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Zgodnie z nim inwestycje narciarskie mają powstać w trzech miejscach. Najważniejszy jest rejon Lipowskiej, gdzie gmina chciałaby mieć kolejkę gondolową i trasy narciarskie. Na ten cel pragnie przeznaczyć leśną przecinkę po linii energetycznej. - Musielibyśmy wyciąć tylko trzy hektary lasu, na co mamy zgodę Lasów Państwowych - tłumaczy Piętka. Poza tym, wyciągi zaplanowano też na górze Okrągłe w Złatnej i Szczytkówce w samych Ujsołach. Wójt tłumaczy, że w tych miejscach z powodu choroby wycięto w ostatnim czasie już większość drzew, więc można by to wykorzystać. Według niego inwestycje będą w zgodzie z przyrodą.

Studium będzie teraz opiniowane m.in. przez urząd wojewódzki i Żywiecki Park Krajobrazowy. Potem przyjmie go rada gminy. Wtedy będzie można zmienić plan zagospodarowania gminy, co jest podstawą do uruchomienia inwestycji.

Staraniom gminy cały czas przyglądają się organizacje ekologiczne, które są zaniepokojone tymi jej planami. - Rejon Lipowskiej jest niezwykle ważny z przyrodniczego punktu widzenia. Bardzo trudno będzie pogodzić jego ochronę z inwestycjami - mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Według ekologów budowa wyciągów wyrządzi nieodwracalne straty w przyrodzie. W tym rejonie występują cenne gatunki roślin i zwierząt, m.in. wilki, rysie i głuszce. Przebiegają też korytarze migracyjne zwierząt, które by przecięto. - Czy coś takiego można odtworzyć w innym miejscu? - pyta Ślusarczyk.

Turyści gubią się w Beskidach przez korniki
Ewa Furtak2008-10-20, ostatnia aktualizacja 2008-10-20 20:27

Turyści zaczęli się gubić w górach, bo leśnicy wycinają hektary zaatakowanych przez korniki lasów. Także te drzewa, na których namalowane są znaki wytyczające beskidzkie szlaki.

Bielszczanka Agata Sikora wybrała się w ostatni weekend z dziećmi na wycieczkę w Beskid Żywiecki. Po kilku godzinach wędrówki przy zejściu z Pilska zgubili szlak. - Chodzimy po Beskidach w każdej wolnej chwili, nigdy wcześniej nam się to nie zdarzyło. Wszystko przez złe oznakowanie szlaków - mówi Sikora. - Na szczęście mieliśmy mapę, więc daliśmy sobie radę - dodaje.

Skarg na złe oznakowanie beskidzkich szlaków jest coraz więcej. Swoje zrobili wandale, ale główną tego przyczyną jest masowa wycinka świerków. O tej apokalipsie pisaliśmy już wiele razy. Nie ma od niej odwrotu, bo świerki, które wyrosły z nasion sprowadzonych przed laty z różnych części Europy, masowo zaatakowały korniki i pasożytnicze grzyby. By tę plagę powstrzymać, trzeba wycinać hektary lasów. Także te oznakowane drzewa. - Na szczęście żadnych akcji poszukiwawczych w związku z tym nie mieliśmy, ale dochodzą do nas takie sygnały od turystów - mówi Jerzy Siodłak, naczelnik Beskidzkiej Grupy GOPR-u.

Leśnicy ostrzegają, że w Beskidach schodzenie ze szlaku jest teraz bardzo niebezpieczne. - Skala prowadzonych przez nas prac jest ogromna, czasami w jednym miejscu przy wycince lasu pracuje kilkadziesiąt osób. Przypadkowe wejście na taki teren może skończyć się groźnym wypadkiem - ostrzega Marian Knapek, nadleśniczy z Węgierskiej Górki. Dlatego szlaki, w pobliżu których pracują leśnicy, są czasowo zamykane. - Najlepiej przed wyjściem w góry zadzwonić do nas albo do nadleśnictwa i zapytać, jaka jest sytuacja na wybranej trasie. Powinni to zrobić zwłaszcza organizatorzy szkolnych wycieczek - radzi Siodłak.

Znakowaniem szlaków od kilkudziesięciu lat zajmuje się PTTK. Pieniędzy na to jest niewiele, ale co roku w Beskidach udaje się odnowić jakąś trasę. Do Knapka zgłosił się działacz turystyczny, który zaproponował, by szlaki znakować tyczkami. - Ludzie szybko by je zniszczyli, poza tym, nie są zbyt ładne - uważa jednak nadleśniczy. Przy tej okazji wpadł jednak na pomysł, by na nowo znakować szlaki półtorametrowymi sadzonkami drzew liściastych - dębami, bukami, jaworami. - Ich korniki nie zniszczą, można na nich namalować nowe znaki. Trzeba byłoby tylko nauczyć turystów, że w Beskidach już nie szuka się znaków na świerkach, jak to było przez lata - dodaje Knapek.

Nadleśniczy będzie chciał namówić do udziału w akcji znakowania szlaków szkoły. - Uczniowie w ciągu jednego dnia są w stanie obsadzić szlak drzewami. Nawet ładne duże sadzonki nie są drogie, zresztą na taką akcję na pewno udałoby się zdobyć pieniądze z WFOŚ - mówi.

Pomysł Knapka bardzo się spodobał m.in. działaczom Towarzystwa Aktywności Społecznej "Zwyczajni", które chce oznakować sadzonkami drzew liściastych szlak rowerowy z Pewli Ślemieńskiej do Świnnej.



Wit - Wto Paź 21, 2008 1:22 pm
Ustroń: Młoty były za głośne, to koniec kuźni
Ewa Furtak2008-10-19, ostatnia aktualizacja 2008-10-20 12:10



Historia kuźnictwa w Ustroniu trwała 236 lat. Z pracy w kuźni przez lata utrzymywały się całe rodziny. - Wraz z zamknięciem tego zakładu kończy się ważna epoka w historii miasta - mówi Lidia Szkaradnik, szefowa ustrońskiego muzeum.

W halach Kuźni Ustroń jest cicho, młoty nie pracują. W zamykanym zakładzie zostało jeszcze tylko kilka osób, robią porządki. Część maszyn trafi do kuźni w Skoczowie, do której należy ustroński zakład. - To już koniec... - martwi się Józef Heczko, który w tym zakładzie przepracował 37 lat.

Początki ustrońskiego kuźnictwa to rok 1772 - wtedy w mieście postawiono pierwszy piec i uruchomiono hutę. Wcześniej odkryto tutaj rudy żelaza. Założycielem huty był syn Augusta III Albrecht Kazimierz. Gdy w XIX wieku w czeskim Trzyńcu rozpoczęto budowę nowej huty, ustrońskie zakłady zaczęto zamykać. Ocalała tylko Kuźnia Ustroń. - Chyba nie ma w Ustroniu rodziny, która w przeszłości nie była związana z tym zakładem. W kuźni pracowały całe pokolenia mieszkańców - mówi Szkaradnik.

Złote czasy dla ustrońskiej kuźni zaczęły się wraz z wybudowaniem bielskiej Fabryki Samochodów Małolitrażowych. Właśnie w Ustroniu powstawały odkuwki motoryzacyjne dla fiata 126p, fiata 125p, poloneza produkowanego w FSO na Żeraniu, a także innych ciężarówek, autobusów i aut.

Rok 2008 przejdzie do historii miasta jako data likwidacji kuźni. Decyzję o zamknięciu zakładu zarząd spółki Kuźnia Polska podjął już w zeszłym roku. Cała produkcja została przeniesiona do Skoczowa. Nie tylko z powodów ekonomicznych. Karol Kisza, który przepracował w kuźni 20 lat jako brygadzista, mówi, że przyjeżdżający do Ustronia kuracjusze skarżyli się na hałas spowodowany pracą młotów w zakładzie. - Młot nazywany przez nas Filipem od imienia pracownika, który obsługiwał go przez 30 lat, przy wydechu pary słyszany był w promieniu czterech-pięciu kilometrów. Inne młoty też hałasowały - opowiada Kisza.

Ustrońskie muzeum postanowiło uroczyście pożegnać likwidowany zakład. Przyszłoroczny kalendarz ustroński zostanie w dużej części poświęcony historii kuźni. Okazało się, że brakuje zdjęć ludzi, którzy w niej pracowali. Przez ostatnich kilkadziesiąt lat nikt nie robił zbiorowych fotografii pracowników. Dlatego Szkaradnik poprosiła, by byli pracownicy kuźni przyszli pod zakład w niedzielę w południe, by pozować do pamiątkowej fotografii.

Odzew był ogromny - przyszło kilkaset osób. Większość to starsi ludzie. Choć od dawna są na emeryturze, trudno im się pogodzić z likwidacją zakładu. Heczko na pożegnanie kuźni przyszedł elegancko ubrany, w garniturze. - Zacząłem tutaj pracę zaraz po wojsku i tak zeszło mi aż do emerytury. Ta kuźnia to niemal całe moje życie - tłumaczy.

Dla byłych pracowników w hali fabrycznej, pomiędzy nieczynnymi maszynami, wystąpiła Dziecięca Estrada Regionalna "Równica". Posłuchać można było m.in. specjalnie napisanej z tej okazji piosenki o kuźni. W niejednym oku zakręciła się łza. - Wraz z likwidacją kuźni kończy się cała epoka historii Ustronia - mówi Szkaradnik.



Wit - Śro Paź 22, 2008 1:56 pm


Ze Słowakami o źródłach
18.10.2008
Turčianske Teplice, słowacka miejscowość należąca do jednych z najstarszych uzdrowisk w Europie, będzie oficjalnym partnerem Wisły. Oba miasta są zainteresowane wspólnymi projektami dotyczącymi środowiska, turystyki, kultury i edukacji. W trakcie wizyty wiślańskiej delegacji w Turčianskich Teplicach sporą część spotkania poświęcono tematom związanym ze źródłami geotermalnymi i ich wydobyciu. Nie od dziś mówi się, że układ geologiczny skał w Malince może świadczyć, że w Wiśle także znajdują się takie wody. Odwierty są jednak kosztowne, a dzięki współpracy ze Słowakami łatwiej można pozyskać pieniądze z Unii.

Podczas spotkania burmistrza Wisły Andrzeja Molina z szefem słowackiego samorządu Michalem SygĂştem ustalono, że w najbliższym czasie zostanie podpisana deklaracja współpracy między miastami.

- To umowa podobna do tej, jaką gmina Wisła ma już podpisaną z czeskim Nydkiem. Strona słowacka bardzo życzliwie przyjęła naszą inicjatywę, a na spotkaniu mogliśmy zapoznać się z ich propozycjami odnośnie przyszłych projektów - mówi Anna Pilch-Rucka z referatu Rozwoju Gospodarczego i Środowiska wiślańskiego urzędu.

Aby nawiązać współpracę, dzięki której Wisła wspólnie z partnerem mogłaby ubiegać się o środki unijne z Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej Rzeczpospolita Polska - Republika Słowacka, burmistrz Molin rozesłał kilka listów intencyjnych do gmin i miast słowackich z Kraju Żylińskiego, które posiadają źródła termalne. Pozytywnie odpowiedziały tylko Turčianske Teplice.

Słowacy z rewizytą przyjadą do Wisły 5 listopada.

Łukasz Klimaniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/911323.html



Wit - Czw Paź 23, 2008 9:33 pm
Euro idzie w górę. To szansa dla Beskidów
Ewa Furtak 2008-10-22, ostatnia aktualizacja 2008-10-22 22:06



Na razie w Wiśle, Szczyrku czy Ustroniu kryzysu nie widać. A wręcz przeciwnie - nastroje wcale nie są złe. - Euro idzie w górę, Polska znowu robi się atrakcyjna dla zagranicznych turystów - mówią górale.

- Kryzys, kryzys, kryzys - usłyszeli przedstawiciele beskidzkich miejscowości na targach turystycznych w Poznaniu podczas prezentacji strategii marketingowej Polski na najbliższe lata. Wypoczynkowe miejscowości Śląska Cieszyńskiego, takie jak Wisła, Ustroń i Brenna, promowały się wspólnie na stoisku Śląskiej Organizacji Turystycznej. Zapraszały m.in. na święta Bożego Narodzenia i sylwestra. - Mimo kryzysu zainteresowanie naszą ofertą było spore, wcale nie mniejsze niż w latach ubiegłych - opowiada Paweł Brągiel z zarządu cieszyńskiego powiatu.

Witold Pruski, gospodarz ośrodka narciarskiego Stożek w Wiśle, myśli o zbliżającej się zimie bardzo optymistycznie. Nie ma problemów z inwestycjami, z przygotowaniem do sezonu. - A z powodu kryzysu euro idzie w górę, więc Polska znowu robi się tania dla zagranicznych turystów. Na pewno przyniesie to efekty - uważa Pruski.

Bardzo dobre nastroje panują także w Szczyrku. Jolanta Lechowicz z Biura Kwater Prywatnych mówi, że już teraz trudno jest znaleźć coś wolnego na sylwestra, a ludzie zaczynają dzwonić z pytaniami o noclegi w czasie ferii zimowych. - Ostatniej zimy zagraniczni turyści narzekali na ceny, mówili, że jest drogo. Nawet narciarzy z Ukrainy było mniej niż w latach ubiegłych. Właśnie odebrałam wiadomość od mieszkających tam znajomych, że chcą zimą do nas przyjechać na narty - opowiada. - Jestem przekonana, że goście z innych krajów także się u nas pojawią - dodaje.

Po latach ciągnącego się sporu pomiędzy Gliwicką Agencją Turystyczną a prywatnymi właścicielami gruntów tej zimy mają być czynne wreszcie wszystkie wyciągi ośrodka Czyrna-Solisko, który należy do największych takich obiektów w Polsce. Wieść rozniosła się już po świecie. - Obok drogiego euro to dla nas najlepsza reklama. Zapowiada się naprawdę bardzo dobry sezon - mówi Lechowicz.

Przez ostatnie lata turystów odbierała Beskidom Słowacja ze swoimi nowoczesnymi ośrodkami narciarskimi i przystępnymi cenami. Od 1 stycznia na Słowacji wchodzi euro, a górale mówią: to daje nam szansę na powalczenie o turystów ze Słowakami. - Wszędzie, gdzie weszło euro, podrożały usługi. Tak samo będzie na Słowacji, przynajmniej na początku. A przecież turysta wyjeżdżający na wakacje liczy, czy będzie go stać na obiad w restauracji i przejazd taksówką - tłumaczy Krzysztof Mrowiec, prezes Beskidzkiej Izby Turystyki.

Dlatego właśnie w Wiśle sylwestra i kilka pierwszych dni nowego roku planuje spędzić Andrzej Korba, mieszkaniec Katowic od kilku lat pracujący w Niemczech. - Przez dwa ostatnie lata jeździłem na Słowację, bo było tanio. Dzwoniłem do gospodarzy, u których wynajmowałem noclegi, oni sami mają trochę obaw, co będzie się działo. Nie chcę ryzykować - mówi.

Brągiel, który przez kilka lat zajmował się promocją Wisły, przestrzega przed zbytnim optymizmem. Przypomina, że ekonomiści mówią, że trudno przewidzieć, co będzie się dalej działo, euro znowu może zacząć spadać. - Kryzys oprócz złych ma dla nas także dobre strony. Ale musimy to umieć wykorzystać. Tymczasem ciągle brakuje np. atrakcyjnych pakietów zachęcających zagranicznych turystów do przyjazdu w Beskidy przez cały rok, narty to nie wszystko - tym bardziej że ocieplenie klimatu to nie fikcja i banki coraz mniej chętnie dają kredyty na "zimowe" inwestycje. Najwyższa pora o tym pomyśleć - uważa Brągiel.



Wit - Wto Paź 28, 2008 10:00 am
Kolejka na Soszowie prawie gotowa
Krzysztof Kaczorowski gazetacodzienna.pl2008-10-27, ostatnia aktualizacja 2008-10-27 14:24



2400 osób na godzinę, 815 metrów w 5 minut. Koszt całkowity - 10 mln zł. Właśnie kończy się budowa kolejki linowej na Soszowie w Wiśle-Jaworniku.

Czteroosobowy wyciąg krzesełkowy był w planach od kilu lat, jednak dopiero w tym roku inwestycja doszła do skutku. Zgodnie z planem prace montażowe zakończą się 15 listopada, a oficjalne otwarcie planowane jest na 1 grudnia.

Amatorzy białego szaleństwa już mogą smarować narty i i deski snowboardowe -przepustowość wyciągu wzrośnie trzykrotnie, czyli z obecnych 800 na 2400 osób na godzinę. Jak mówi wiceprezes Stacji Narciarskiej "Soszów" Waldemar Wywióra, pod wyciągiem orczykowym nareszcie skończą się kolejki, co było największym mankamentem Soszowa.

Za przejazd "kanapą" zapłacimy 4,50 zł. Niestety, można nią dojechać jedynie do nieco ponad połowy długości wyciągu, następnie musimy przesiąść się na 600-metrowy orczyk (1,50 zł). - Inwestycja kosztowała nas 10 mln zł. Gdybyśmy poprowadzili kolejkę do stacji końcowej, koszt budowy wzrósłby ponad dwukrotnie. Musielibyśmy wykarczować znaczną część lasu, a na to nie było zgody - tłumaczył wiceprezes Wywióra.

Inwestycja powinna zwrócić się najpóźniej po 5 latach. - Od najbliższego sezonu nasz stok będzie naśnieżany najnowocześniejszym obecnie systemem lancowym "Quatro", co znacznie poprawi warunki nawet podczas dodatnich temperatur - przekonuje Wywióra. W planach na najbliższy rok jest również budowa sezonowego toru saneczkowo-bobslejowego, który jeszcze bardziej uatrakcyjni Soszów w sezonach letnich.



Wit - Czw Paź 30, 2008 9:17 am
Na Kubalonce powstaje wielki obiekt sportowy
Marcin Czyżewski2008-10-29, ostatnia aktualizacja 2008-10-29 19:17



Na przełęczy Kubalonka trwają gigantyczne prace budowlane. Powstaje tu centrum biegowo-biathlonowe, które będzie jednym z najnowocześniejszych w Europie.
Na przełęczy Kubalonka trasy do narciarstwa biegowego istniały od lat, ale wkrótce ośrodek zmieni się nie do poznania.

W lutym 2009 roku setki młodych biegaczy i biathlonistów przyjadą tu na IX Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy "Śląsk - Beskidy 2009", ośrodek wymagał więc przebudowy.

W sierpniu na przełęczy pojawiły się potężne spychacze, koparki i walce, które zaczęły przerzucać i ubijać tysiące ton ziemi.

Nowe trasy biegowe o łącznej długości 12,5 km będą miały formę czterech pętli, z których najkrótsza będzie miała 1,25, a najdłuższa - 3,7 km. Pomiędzy nimi powstaną łączniki, które umożliwią dowolne ustawienie tras podczas różnych zawodów.

Oprócz tras na Kubalonce powstanie też stadion zimowy, z którego będą startować uczestnicy zawodów. Montowana jest tutaj także nowoczesna, naszpikowana elektroniką strzelnica biathlonowa.

- Ośrodek będzie jednym z najnowocześniejszych w Europie - mówi Witold Cisowski, wicedyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Szczyrku.

- Zimą, w czasie gdy nie będą się odbywały zawody, z tras będą mogli korzystać wszyscy miłośnicy biegania na nartach.
............................

Beskidy: kolejny hotel popadnie w ruinę
Ewa Furtak2008-10-29, ostatnia aktualizacja 2008-10-29 19:26

Włókniarz, popularny dom wczasowy w Szczyrku, od roku nie działa. Chociaż są chętni do kupienia budynku, na razie nie można go sprzedać. Górale boją się, że hotel zostanie rozkradziony przez złomiarzy.

Reklamę Włókniarza nadal można znaleźć na wielu portalach oferujących noclegi w Beskidach: 260 miejsc do spania, głównie w dwuosobowych pokojach z łazienkami, organizacja szkoleń, sympozjów i konferencji. Przez lata Włókniarz był jednym z popularniejszych hoteli w Beskidach. Nocowali w nim np. uczestnicy Polonijnych Igrzysk Zimowych i najlepsi polscy snowboardziści przyjeżdżający do Szczyrku na puchary Polski. - Był też bardzo popularny wśród narciarzy. Słynął z dobrego jedzenia - opowiada Janusz Cieślar, mieszkaniec Szczyrku.

To już jednak przeszłość. Od roku hotel nie działa. Prowadzące go osoby zrezygnowały z dzierżawy. - Obiekt nie spełnia współczesnych wymogów przeciwpożarowych. Zrobiliśmy wycenę, na przystosowanie go do obowiązujących przepisów potrzeba ponad 1 000 000 złotych - mówi Mirosław Szemla, bielski wicestarosta.

Hotel należy do Skarbu Państwa reprezentowanego w tym przypadku przez bielskie starostwo. Gdy tylko został zamknięty, do starostwa zaczęli zgłaszać się inwestorzy z pytaniem, kiedy zostanie wystawiony na sprzedaż. Nic dziwnego, bo hotel jest idealnie położony, w centrum Szczyrku. Ale okazuje się, że mimo dużego zainteresowania, obiektu sprzedać się nie da. Powód: o jego odzyskanie stara się spółka Lenko SA, która przed laty wybudowała hotel na gruntach należących do Skarbu Państwa. Postępowanie w tej sprawie toczy się przed wojewodą śląskim. - Póki się nie zakończy, hotelu sprzedać nie można - tłumaczy Szemla.

Górale obawiają się, że Włókniarz szybko podzieli los innych upadłych hoteli w Beskidach. Dawny ośrodek wypoczynkowy w Kozubniku z krytymi basenami, wyciągiem narciarskim i kortami należał kiedyś do największych w regionie. Dzisiaj to rozkradziona przez złomiarzy ruina. Na szczęście niedawno znalazł się prywatny inwestor, który kupił 1,5 hektara ziemi na terenie dawnego ośrodka i chce wybudować hotel ze SPA.

- Jeśli Włókniarz nie znajdzie właściciela, za parę miesięcy też zostaną z niego ruiny. Szkoda. W Szczyrku jest trochę hoteli, ale i tak turyści narzekają, że w popularnych terminach, takich jak sylwester, brakuje miejsc - mówi Cieślar.

Starostwo postanowiło płacić za ochronę, ogrzewanie i dostawę prądu we Włókniarzu, by budynek miał szansę dotrwać do lepszych czasów. Bez dostosowania go do nowych przepisów przeciwpożarowych nie można tam przyjmować gości. - A na taki wydatek nas nie stać. Dlatego możemy tylko czekać, aż sytuacja się wyjaśni - mówi wicestarosta. - Remontem zajmie się przyszły właściciel, gdy wreszcie uda się sprzedać hotel - dodaje.





Wit - Nie Lis 02, 2008 12:05 am


Urząd Wojewódzki dał Beskidzkiej Piątce pół miliona złotych
31.10.2008
Beskidzka Piątka, czyli pięć atrakcyjnych gmin wypoczynkowych Beskidu Śląskiego (Brenna, Istebna, Szczyrk, Ustroń i Wisła) postanowiło połączyć swoje siły i razem powalczyć o rozwój swoich terenów m.in. poprzez ściąganie turystów z Polski i zagranicy. Program w imieniu lokalnych samorządów prowadzi cieszyńskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Lokalnych Delta Partner. To właśnie stowarzyszenie pozyskało 510 tys. złotych z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na realizację działań promocyjnych. Gminy dorzucą do tego jeszcze 15 procent wkładu własnego, czyli 90 tys. złotych.

- Pozyskane pieniądze nie będą dzielone między samorządami, ale przeznaczone zostaną na wspólną kampanię promocyjną w mediach ogólnopolskich - tłumaczy Joanna Macura z Urzędu Gminy w Brennej.

- W drodze przetargu będziemy chcieli wyłonić grupę medialną lub firmę, która będzie koordynowała te działania - wyjaśnia Bartosz Tyrna, wiceprezes cieszyńskiego stowarzyszenia Delta Partner.

Przetarg na to zadanie ma zostać ogłoszony w maju przyszłego roku, podobnie jak działania promocyjne. Gminy będą chciały pokazać w ogólnopolskich mediach (prasie, stacjach radiowych, telewizyjnych oraz w internecie) swoje atrakcje turystyczne sezonu zimowego 2009/2010 oraz sezonu wiosenno-letniego w 2010 roku.

- Ze względu na długie procedury, jakich musiał dotrzymać Śląski Urząd Marszałkowski w Katowicach ogłaszający konkurs i przydzielający dotacje, wszystko się opóźniło. Planowaliśmy wcześniej ruszyć z kampanią - nie ukrywa Tyrna.

Liderem projektu jest Ustroń. To stąd wyszła inicjatywa powołania do życia Beskidzkiej Piątki. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę.

- Duży może zawsze znacznie więcej. Dlatego nie chcemy rywalizować między sobą, tylko ściśle współpracować - przekonuje Grażyna Winiarska, koordynator działań ze strony ustrońskiego magistratu. - Każda z partnerskich gmin ma swoją specyfikę, na którą w ramach wspólnej promocji kładzie największy nacisk - dodaje.

Samorządy mają nawet swoje krótkie hasła reklamowe, które utożsamiają ich z tym, czym mogą się najbardziej pochwalić i zaproponować gościom. Brenna to "Siła spokoju", Istebna "Siła tradycji", Szczyrk "Siła energii", Ustroń "Siła zdrowia", a Wisła "Siła źródeł".

- Pierwsza część projektu obejmowała badanie rynku turystycznego na naszym terenie. Wyniki są bardzo optymistycznie, dlatego warto kontynuować te działania - podkreśla Wisław Legierski z Urzędu Gminy w Istebnej.

Zdaniem władz Wisły projekt może przyciągnąć w Beskid Śląski nie tylko turystów z kraju i zagranicy, ale również inwestorów.

- Przez połączenie sił i współdziałanie stajemy się bardziej atrakcyjni i konkurencyjni pod każdym względem - twierdzi Jan Cieślar, wiceburmistrz miasta.

Działania promocyjne Beskidzkiej Piątki wspiera chętnie cieszyńskie Starostwo Powiatowe, które musi dbać o rozwój turystyczny Śląska Cieszyńskiego.

- Promocji nigdy za wiele - zaznacza Paweł Brągiel, członek Zarządu Powiatu Cieszyńskiego odpowiedzialny za sprawy kultury i promocji. - Warto podejmować wszelkiego rodzaju inicjatywy zmierzające do zachęcenia gości, aby wypoczywali właśnie na naszym terenie.

Brągiel zwraca uwagę, że chcąc przyciągnąć turystów, trzeba im stworzyć odpowiednie warunki i zapewnić dodatkowe atrakcje. Nie chodzi tylko o rozbudowanie bazy noclegowej, czy gastronomicznej, ale na przykład także o wspólne imprezy.

Starostwo chce zintegrować ze sobą nie tylko przedstawicieli gmin, ale zachęca do tego również beskidzkie samorządy powiatowe.

Łukasz Gardas - POLSKA Dziennik Zachodni

http://wisla.naszemiasto.pl/wydarzenia/916561.html
.........................

Narciarstwo klasyczne: Na Kubalonce powstaje najnowocześniejszy ośrodek narciarski w Europie
31.10.2008
Hala widowiskowo-sportowa w Cieszynie i ośrodek narciarski na Kubalonce będą gotowe na Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy "Śląsk-Beskidy 2009". W miniony poniedziałek na Kubalonce rozpoczęła się instalacja strzelnicy.

O ile postępy budowy cieszyńskiej hali można było śledzić na bieżąco, o tyle przy powstawaniu obiektów biathlonowych na Kubalonce było wiele znaków zapytania, które wynikały z niezbyt dobrych wspomnień o budowie skoczni w Wiśle Malince. A przecież Kubalonka będzie jedną z najważniejszych aren festiwalu, który odbędzie się w lutym przyszłego roku - na trasach biegowych, leżących na granicy Wisły i Istebnej, sportowcy rywalizować będą w biegach narciarskich i biathlonie.

Obecnie na Kubalonce trwają prace związane z remontem i przebudową tras. Według projektu na przebudowanym obiekcie znajdą się dwie pętle, jedna do stylu klasycznego, druga do stylu wolnego. Najdłuższa z nich będzie mieć 3750 metrów. Poza trasami w skład obiektu wejdzie strzelnica biathlonowa, stadion zimowy, a także budynek administracyjno-socjalny. Póki co, na obiekcie prowadzone są prace ziemne. Spychacze niwelują teren, koparki przerzucają tysiące ton ziemi a walce ją ubijają. Trwa wyścig z czasem, ale jak zapewnia Adam Pajor, kierownik budowy, wykonawca zdąży na czas.

- Roboty ziemne ruszyły 27 sierpnia bieżącego roku. Mieliśmy do przerzucenia około sto tysięcy metrów sześciennych ziemi. Część terenu obniżamy a część podwyższamy. Zakończenie robót ziemnych planujemy przed okresem zimowym. Wiele zależeć będzie od pogody. Potrzebujemy około dwóch tygodni dobrej aury, by zakończyć generalne roboty ziemne, najpóźniej do końca listopada - wyjaśnia Pajor.

Elementy strzelnicy, której montaż rozpoczął się w poniedziałek, przyjechały aż Finlandii. Strzelnica opiera się ma systemie "Biathlon Target System" firmy Kurvinen, jednej z dwóch na świecie, które zajmują się produkcja tego typu urządzeń.

Obiekt należący do Centralnego Ośrodka Sportu będzie spełniał normy FIS i stanie się najnowocześniejszym obiektem biathlonowym w Europie.



Łukasz Klimaniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://wisla.naszemiasto.pl/sport/916550.html




Wit - Sob Lis 08, 2008 10:45 pm


Wysadzili skały, a Finowie zamontowali strzelnicę
dziś
Nowoczesna strzelnica biathlonowa jest już na Kubalonce! Zamontowali ją pracownicy fińskiej firmy Kurvinen, jednej z dwóch na świecie, które zajmują się produkcją tego typu urządzeń.

- To najnowocześniejszy stadion zimowy nie tylko w Polsce. Tak szerokich tras biegowych nie ma nikt w Europie - podkreśla Zbigniew Łagosz, dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Szczyrku. Nic już nie stoi na przeszkodzie, by Beskidy mogły starać się o organizację biathlonowego Pucharu Świata.

Obiekt na Kubalonce zmienił się nie do poznania. Zostały usypane 12-metrowe skarpy, robotnicy wywieźli ponad 100 tysięcy metrów sześciennych ziemi i wycięli siedem hektarów lasu. Dzięki temu m.in. są poszerzone do 12 metrów i odpowiednio wyprofilowane trasy biegowe. Montaż strzelnicy był jednym z ostatnich etapów.

- Żeby ją postawić, musieliśmy wysadzać skały. Nie dały im rady nawet 30-tonowe młoty, dlatego trzeba było ściągać firmę z Mysłowic, która się tym zajęła - tłumaczy Mirosław Gazurek, szef firmy Mirotrans sp. z.o.o., główny wykonawca robót.

Finowie montowali strzelnicę trzy dni. Obiekt posiada 30 stanowisk, został już sprawdzony i jest gotowy do użytku.

- W każdej chwili można trenować. Strzelnica ma ustawiony tryb automatyczny i po oddaniu pięciu strzałów zapadki same się podnoszą - tłumaczy Gazurek.

Budowa biathlonowego stadionu kosztuje w sumie 6,5 mln złotych. Obiekt będzie gotowy do końca miesiąca. Pozostają do zrobienia jeszcze prace kosmetyczne, m.in. wyrównywanie nawierzchni oraz... tras biegowych, które zostały lekko zdeformowane z powodu zrywki drzewa.

W lutym na tym obiekcie zostaną rozegrane zawody Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy Śląsk-Beskidy 2009. Wcześniej, 12 grudnia, na Kubalonce odbędą się mistrzostwa Polski.

- Potem zaczniemy się starać o Puchar Świata - zapowiada Zbigniew Łagosz. - Do tej pory Justyna Kowalczyk i Tomasz Sikora musieli przygotowywać się poza Polską. A teraz będą mogli trenować w kraju.

Łukasz Klimaniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://wisla.naszemiasto.pl/wydarzenia/919990.html
...............
Zamieszanie wokół kolejki
wczoraj
W artykule "Koniec grodzenia tras" ukazała się informacja nie mająca odzwierciedlenia w rzeczywistości. COS Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Szczyrku jest zakładem budżetowym ministra sportu. Tylko on jest władny zarządzać jego majątkiem i zasobami. OPO Szczyrk nie jest i nie będzie zainteresowany dzieleniem swego majątku, a tym bardziej tworzeniem spółek z instytucjami typu GON czy GAT - napisał do nas Zbigniew Łagosz, dyrektor OPO. Powodem była informacja, że kolejka na Skrzyczne ma wejść jako część majątku do spółki po prywatyzacji GAT.

Dyrektor dopomina się sprostowania. Sprawie przyjrzeliśmy się więc bliżej. Żródłem informacji, która do nas dotarła było wystąpienie na sesji Rady Miejskiej w Szczyrku prezesa GAT, Marcina Kędrackiego.

- Jest taka koncepcja i mamy na to dokumenty - zapewnił nas prezes. - Proponuję, by dyrektor skontaktował się ze swoimi przełożonymi. Pytanie o opinię w tej sprawie dotarła do nas z Ministerstwa Skarbu. Potrzebujemy więcej dokumentów, by dokonać analizy. Jeśli koncepcja okaże się dla nas korzystna, a na taką wygląda, zdecydujemy się na włączenie kolejki do przyszłej spółki.

NET - POLSKA Dziennik Zachodni

http://szczyrk.naszemiasto.pl/wydarzenia/919150.html
...............
Istebna będzie jeszcze bardziej atrakcyjna
mac2008-11-07, ostatnia aktualizacja 2008-11-08 13:19

Połączenie granic trzech państw to duża atrakcja Istebnej. Nic dziwnego, że samorządowcy chcą, aby przybywało tu jak najwięcej turystów.

Zagospodarowywanie tzw. Trójstyku rozpoczęło się już w zeszłym roku. Wtedy nad jarem dzielącym Polskę i Słowację zbudowano ładny drewniany most. Przy zejściu z niego powstało zadaszone miejsce do odpoczynku z ławkami.

Teraz po polskiej stronie powstanie pochylnia, która umożliwi wygodny dojazd do Trójstyku rowerzystom, niepełnosprawnym i rodzicom z małymi dziećmi. Z kolei po czeskiej stronie powstanie zadaszone miejsce do grillowania, aby na Trójstyk można było się wybrać na piknik.

Przy okazji Istebna wyda też specjalne mapy tego miejsca. - Do tej pory na różnych mapach Trójstyk zawsze znajdował się gdzieś na skraju. Teraz będzie w centralnym miejscu mapy wraz z obszarem w promieniu 30-40 km. Takie mapy umożliwią turystom zobaczenie najciekawszych miejsc w rejonie zbiegu trzech granic - tłumaczy Wiesław Legierski z Urzędu Gminy w Istebnej. Mapy będą w formie papierowej, pojawią się też na wielkich tablicach w terenie oraz w internecie. Zostaną opisane po polsku, czesku i słowacku.

Źródło: Gazeta Wyborcza Bielsko-Biała



heniek - Nie Lis 09, 2008 8:53 am
połączenie GAT-u i COS-u jednym karnetem i jakąś widokówką, jest czymś oczywistym i niezbędnym, powinno to być już dawno temu zrobione



Wit - Wto Lis 11, 2008 6:43 pm


Rozliczamy samorządowców na półmetku ich kadencji
07.11.2008
Nowe lepsze drogi, więcej miejsc pracy, zmiana wizerunku miasta, rozwój i modernizacja, poprawa bezpieczeństwa - to hasła, jakimi zwykle szafują kandydaci do fotela prezydenta lub burmistrza miasta. W dwa lata od wyborów postanowiliśmy sprawdzić, co tak naprawdę zrobili nasi politycy i czy wywiązali się ze swoich przedwyborczych obietnic.

Burmistrz Wisły Andrzej Molin, który w 2006 roku zadebiutował na tym stanowisku, swój program oparł na trzech założeniach: Miasto Przyjazne, Miasto Przyszłościowe oraz Miasto Porządne. Na półmetku udało się m.in. dostosować godziny pracy urzędu do potrzeb mieszkańców i rozszerzyć współpracę z lokalnymi przedsiębiorcami i stowarzyszeniami. Turystów zachęca nowa szata graficzna strony internetowej miasta, powstało też kilka nowych stowarzyszeń np. Wiślańska Organizacja Turystyczna czy Wiślańskie Stowarzyszenie Sportowe.

O mieście stało się głośno w związku z organizacją prestiżowych imprez sportowych. Jest to związane z otwarciem skoczni narciarskiej im. Adama Małysza w Malince oraz modernizacją tras biegowych i strzelnicy biathlonowej na Kubalonce. W efekcie Wisła jest współorganizatorem wielu imprez sportowych najwyższej rangi.

W Wiśle powstały dwa boiska ze sztuczną nawierzchnią, a boisko z programu "Orlik 2012" jest przez gminę współfinansowane. Zmodernizowane zostały wiślańskie place zabaw, które wzbogaciły się m.in. o nowy sprzęt.

Na półmetku kadencji burmistrza Molina udało się nawiązać kontakty z czeską gminą Nydek oraz słowackim miastem Turczańskie Teplice. Odnowiono również współpracę z gminą Coka w Serbii, w granicach której znajduje się wieś Ostojićevo, zamieszkiwana przez potomków wiślan.

Słabo wypada natomiast ocena stanu dróg w mieście.

- Oczekiwania mieszkańców wobec poprawy jakości dróg przekraczają możliwości budżetu miasta. Mimo to zostało zrealizowanych wiele zadań. W latach 2007 i 2008 przeznaczyliśmy na remont dróg gminnych ponad trzy miliony złotych - informuje burmistrz.

Ciągnie się też realizacja zadaszenia muszli koncertowej. Według burmistrza to efekt opóźnienia terminów naboru wniosków o dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej.

Ustroń, który w plebiscycie Polski Dziennika Zachodniego był wybierany Letnią i Zimową Stolicą Regionu, w połowie drugiej kadencji Ireneusza Szarca może pochwalić się odnowionym obliczem rynku. Przebudowa kosztowała ok. 6,4 mln zł. Żeby zdobyć unijne fundusze na ten cel, miasto złożyło projekt pod nazwą... "Rynek jako salon miasta".

Prace trwały około roku. Ich efekt można podziwiać od kwietnia. Asfalt zastąpiły granitowe płyty i kostki, pojawiła się niewielka estrada przykryta szklanym dachem, ławeczki oraz fontanna. A w miejscu starych budek stoją dziś niewielkie pawilony przypominające architekturą ustroński ratusz. Słowem - miejsce, które jeszcze niedawno było obskurnym parkingiem przed urzędem, dziś stało się wizytówką Ustronia. Efekt jest taki, że miasto zamierza przyciągać turystów nie tylko ze Śląska, ale z terenu całej Polski.

Nie ma taryfy ulgowej

Z burmistrzem Skoczowa Janiną Żagan rozmawia Łukasz Klimaniec

Jest pani pierwszą kobietą w historii Skoczowa na stanowisku burmistrza. Dzięki temu jest Pani łatwiej?
Nie uważam, by z tego względu było mi łatwiej. Nie widzę związku między moją płcią, a pełnieniem tej funkcji. Chociaż w kontaktach z mieszkańcami wydaje mi się, że jest łatwiej. Ale to nie płeć decyduje o tym, ale moje usposobienie. Zawsze jestem uśmiechnięta i ten uśmiech zwykle jest mi oddawany.
Natomiast w pracy z radą nie ma już żadnej taryfy ulgowej.

Czy półmetek kadencji mija tak, jak sobie Pani wyobrażała?
I tak, i nie. Jeśli chodzi o pracę merytoryczną, kontakty z mieszkańcami, to właśnie tak sobie to wyobrażałam. Natomiast inaczej sobie wyobrażałam współpracę z radą, kontakty z niektórymi radnymi i organizację pracy rady.

A jak?
Bardziej sprawnie, czyli sesje trwające w przyzwoitym czasie, jak to jest w innych gminach. Nie do pierwszej w nocy. I wzajemny szacunek wobec siebie.

Co Panią zaskoczyło w polityce?
To, że nie są brane pod uwagę racje ogółu, a przedkładane są drobne racje własne. Myślałam, że pójdziemy jedną drogą, której celem jest rozwój gminy, a nie będziemy dreptać w miejscu i paprać się w jakichś drobiazgach. Sądziłam, że to nas nie dotyczy. Że takie przepychanki własnych interesów są "na górze". Nie wiedziałam, że to doszło aż tak na szczebel lokalny. Zamiast iść do przodu ciągle się tłumaczę, odpowiadam i w kółko wyjaśniam te same rzeczy. Tracimy czas, który można spożytkować lepiej.

Co udało się zrobić do tej pory, a czego jeszcze nie?
Jestem zadowolona, że udało mi się trochę zmienić urząd, Jest bliżej mieszkańca. Na parterze znajduje się biuro podawcze. Mieszkaniec jest obsługiwany przez osoby kompetentne, nie błądzi po urzędzie. Udało się też powołać wydział funduszy europejskich, który złożył już szereg wniosków.
Nie udało się ich zrealizować, bo konkursy nie są rozstrzygnięte w terminie. To mnie najbardziej boli. Liczyłam, że efekty naszej pracy będziemy widzieć szybciej.

Nasza sonda

Iwona Szarek, wójt Brennej:
Jestem wójtem pierwszą kadencję i już w kampanii wyborczej zaznaczałam, że mój plan działania rozłożony będzie na wiele lat. Do tej pory udało się zrealizować ważne inwestycje potwierdzające m.in. dbałość o środowisko naturalne. Chodzi o wybudowaną sieć kanalizacyjną, do której podłączyliśmy ponad 400 domów. Udało się też wykonać wodociąg w takich przysiółkach, gdzie już do 7 lat brakowało wody i podpiąć do niego 60 domów. Nie udało się wybudować sali sportowej przy szkole w Górkach Wielkich, bo przedłużają się procedury związane z realizacją zadań finansowanych RPO. ŁUG

Paweł Brągiel, członek zarządu powiatu cieszyńskiego:
Uważam, że nadal jest niewystarczająca współpraca z samorządami na polu kulturalnym i promocyjnym. Ciągle powtarzam, że duży może znacznie więcej. Wszystko rozbija się jak zwykle o pieniądze, których brakuje. Wiadomo, że nie przedłożymy inicjatyw kulturalnych, czy sportowych nad inwestycje w drogownictwie, czy oświacie. Ale to wcale nie znaczy, że ma się o nich zupełnie zapominać. Trzeba dążyć do pozyskiwania jak największej puli zewnętrznych środków. Teraz trzeba skupić się na najważniejszych zadaniach, czyli remontach dróg i dokończeniu budowy szpitala.

Karol Cieślar, radny Wisły:
Współpraca radnych z burmistrzem dobrze się układała przez te dwa lata. Mamy przygotowanych sporo projektów, jakie uzyskały dofinansowane z Unii Europejskiej. Z realizacją niektórych z nich będziemy ruszać już w najbliższym czasie. Największym sukcesem jest dokończenie budowy skoczni w Malince. Jako miasto pomagaliśmy w tym zadaniu. Teraz czekamy z utęsknieniem na powstanie nowej hali sportowej przy Zespole Szkół. Nie udało się nam wykonać zadaszenia muszli koncertowej. Burmistrz zapewniał w ubiegłym roku, że jeszcze będzie to zrobione. Myślę, że uda się to wykonać przed rozpoczęciem przyszłorocznego sezonu kulturalnego.

Zbigniew Leraczyk, były prezydent Bielska-Białej:
Dojeżdżam codziennie do pracy w Krakowie, ale Bielsko-Biała to wciąż moje miasto.
Jest dużo zewnętrznych oznak, że się zmienia, że pięknieje.
Bielsko ma strategię rozwoju, która zapewne jest realizowana, ale odnoszę wrażenie, że nie wyznaczono do końca konkretnego kierunku tego rozwoju.
Dlaczego tak mówię? Bo według mnie nie ma spójnej wizji. Uważam, że warto skorzystać z potencjału jaki tkwi w bielskich uczelniach i zdecydować czego tak naprawdę chcemy.
A na razie nie ma na to pomysłu.

Łukasz Klimaniec, NET - POLSKA Dziennik Zachodni


Ustroń Rynek

http://wisla.naszemiasto.pl/wydarzenia/919249.html
..........................
Eksperci zabrali głos w sprawie niszczejącego terminalu w Zwardoniu
07.11.2008
Platforma odpraw granicznych w Zwardoniu, wybudowana za 80 mln zł, stoi niewykorzystana. Aż przykro patrzeć na opustoszałe budynki.

Pojawił się jednak pomysł, żeby rozległy kompleks został zagospodarowany na ośrodek wypoczynkowy ze źródłami geotermalnymi!

O niewykorzystanej platformie pisaliśmy już kilka razy. Przypomnijmy, że imponujących rozmiarów obiekt zaczęto budować zanim jeszcze było wiadomo, że Polska przystąpi do układu z Schengen. Terminal oddano do użytku z wielką pompą w 2006 roku. Gdy granice w grudniu ubiegłego roku zostały zniesione, platforma opustoszała. Terminal z całym otoczeniem zajmuje ponad 5 hektarów i jest własnością Skarbu Państwa.

Od 1 listopada administruje nim w imieniu wojewody starostwo. Adam Swakoń, dyrektor Zakładu Drogowych Przejść Granicznych, który dotychczas zajmował się sprawami obiektu ogłaszał wiele przetargów na wynajem powierzchni w budynku, ale wszystkie kończyły się znikomym zainteresowaniem.

- Kto chciałby tutaj prowadzić działalność gospodarczą, skoro do Zwardonia nie ma nawet porządnej drogi dojazdowej, bo budowa ekspresówki ślimaczy się od lat - komentuje kierowca, Leszek Waligóra.

Na budowie platformy straciły także osoby prowadzące działalność turystyczną. Turyści zniechęcili się kilkuletnim widokiem rozkopanego Zwardonia.

- Odnotowaliśmy wyraźny spadek frekwencji i trudno będzie zachęcić turystów do powrotu - przekonuje Ryszard Ligocki, kierownik schroniska PTTK Dworzec Beskidzki w Zwardoniu. - Młodzi ludzie wolą jeździć do bardziej rozwiniętych kurortów w Beskidach, takich jak Szczyrk, Ustroń czy Wisła lub na Słowację.

Samorząd lokalny wymyślił, że warto byłoby włączyć teren z terminalem do Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Katowicach.

- Wysłaliśmy uchwałę Rady Gminy z pozytywną opinią włączenia terenu do strefy ekonomicznej - tłumaczy Adam Iwanek, wójt Rajczy.

Do inicjatywy przychylił się także wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk.

- Jeżeli powstaną sklepy, hotel czy zakład, gmina będzie czerpać dochody - dodaje wójt Iwanek. Jego zdaniem, jest coraz większa szansa na włączenie terminalu do tzw. podstrefy jastrzębsko-żorskiej należącej do katowickiej SSE. Wiele zależy teraz od ministra rozwoju regionalnego.

- Takimi kwestiami zajmują się trzy ministerstwa i wszystko długo trwa. W listopadzie złożymy wniosek o zmianę granic strefy, w którym chcemy uwzględnić również Zwardoń - wyjaśnia Andrzej Zabiegliński, wiceprezes katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Głos w sprawie obiektu zabrali eksperci.

- Odpowiedź na pytanie, czy platformę można wykorzystać brzmi: tak! Teraz wiele cennych inicjatyw umiera na choroby urzędniczej bezwładności, obojętności, wygodnictwa, braku wyobraźni i odwagi, oby w tym przypadku nie było podobnie - komentuje inżynier Czesław Gruszka. W jego opinii zagospodarowanie budynku na ośrodek wypoczynkowy ze źródłami geotermalnymi byłoby strzałem w dziesiątkę.

- W odległości około 4 km istnieją udokumentowane zasoby wód geotermalnych. Można byłoby więc wybudować rurociąg i przesyłać ciepłe wody za jego pośrednictwem - uważa Gruszka. Jak dodaje, badania przeprowadzone przez specjalistów krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej wskazują, że prawdopodobne również w rejonie Zwardonia występują podobne złoża. Zdaniem inżyniera, chcąc odnieść sukces trzeba stawiać odważne kroki. W przypadku inwestycji którą proponuje, wszystkie okoliczności mogłoby jej w tej chwili sprzyjać.

- Budowana jest droga dojazdowa do miejscowości, jest otwarta granica ze Słowacją, w Zwardoniu funkcjonuje również jakaś sieć turystyczna, narciarze przyjeżdżają zimą uprawiać sporty zimowe. Gdyby zabrano się szybko do pracy, miejscowość mogłaby się bardzo rozwinąć i zaproponować turystom coś nowego - podkreśla Gruszka.

Łukasz Gardas - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zywiec.naszemiasto.pl/wydarzenia/919330.html



Wit - Śro Lis 19, 2008 9:44 pm
Narciarze, trasy w Szczyrku będą przejezdne!
Marcin Czyżewski2008-11-19, ostatnia aktualizacja 2008-11-19 20:38



Po raz pierwszy od lat będziemy mogli swobodnie jeździć w Szczyrku na nartach. Właściciele gruntów pod trasami narciarskimi nie będą ich grodzić.

Czyrna-Solisko to największy ośrodek narciarski nie tylko w Szczyrku, ale i w Polsce. Jest tutaj 13 wyciągów i 22 km tras. Na tle alpejskich, a także słowackich ośrodków, Czyrna-Solisko to narciarski skansen. Gdy Czesi budowali nowe trasy narciarskie i kolejki, w Szczyrku nic się nie działo. Narciarzy wynoszą w górę leciwe orczyki, wybudowane lata temu przez górników.

Jakby tego było mało, przez ostatnie lata w Polskę płynęły wyłącznie wieści o tym, że w Szczyrku z powodu konfliktu mogą być zablokowane trasy. - To była tragedia dla miasta. O Szczyrku mówiło się głównie źle. Było nam wstyd ciągle tłumaczyć ludziom, o co tu chodzi. Jak w takiej sytuacji promować miejscowość narciarską? - mówi Sabina Bugaj, szefowa Miejskiego Ośrodka Kultury, Promocji i Informacji.

Narciarze nie zostawiali na Szczyrku suchej nitki. Coraz częściej jeździli do innych ośrodków i nie kryli żalu. - Przestarzałe wyciągi to jedno, ale w Szczyrku są naprawdę piękne trasy, z których nie można było korzystać. To także doskonałe miejsce, by pojeździć na nartach w weekend. Na Słowację czy do Austrii jest za daleko - mówi Zbigniew Kasprzyk, narciarz z Katowic.

Trasy były blokowane z powodu kłótni, w jaką wdała się Gliwicka Agencja Turystyczna, do której należy ośrodek Czyrna-Solisko, z właścicielami gruntów. Góralom nie chodziło już nawet o wysokość odszkodowań za wykorzystywanie ich terenów. Domagali się nowych inwestycji i prywatyzacji ośrodka, w której mogliby uczestniczyć. Zgodnie z wyrokiem sądu bez ich zgody nie można było uruchomić wyciągów. W efekcie podczas kilku ostatnich zim nie działało 9 z 13 orczyków.

W tym roku GAT i właściciele gruntów wypracowali porozumienie. Prywatyzacji co prawda nie przeprowadzono, ale wymyślono sposób, jak bez konfliktu uruchomić ośrodek zimą. Agencja ogłosiła przetarg na dzierżawę wyciągów w nadchodzącym sezonie. Jedynym podmiotem, który do niego stanął, była spółka pod nazwą Szczyrkowski Ośrodek Narciarski, skupiająca większość właścicieli gruntów. - Wygraliśmy przetarg. Jeżeli wydzierżawimy ośrodek w nadchodzącym sezonie, wszystkie wyciągi będą działać. Na pewno sobie poradzimy, czekamy tylko na śnieg - zapowiada Stanisław Richter, prezes SzON.

Zyski z ośrodka będzie czerpać SzON, ale GAT również zarobi. Oprócz zwrotu kosztów przygotowania ośrodka do sezonu, otrzyma milion złotych czynszu za dzierżawę.

- Rada nadzorcza GAT-u zaakceptowała już projekt umowy dzierżawy. Czekamy tylko na zgodę Ministerstwa Skarbu, które jest właścicielem naszej spółki. Wierzymy, że decyzja będzie pozytywna i Szczyrk wreszcie ożyje. Ośrodek jest przygotowany, może ruszyć nawet dzisiaj - mówi Marcin Kędracki, prezes GAT-u.

Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa poinformował nas wczoraj, że urzędnicy sprawdzają, czy wniosek przesłany przez GAT jest kompletny. Decyzja zostanie podjęta w ciągu 30 dni. - Będzie uzależniona od opinii departamentu nadzorującego spółkę - mówi Wewiór.

Do sezonu przygotowują się także inne ośrodki w Beskidach. Nowością jest modernizacja bardzo popularnej stacji narciarskiej Soszów w Wiśle. Przybędzie tutaj nowa, czteroosobowa kolej linowa, rozbudowane zostanie oświetlenie. Na ustrońskiej Czantorii kontynuowano prace przy oczyszczaniu najważniejszej, czerwonej trasy z kamieni.

Narciarze marzą teraz o śniegu. - Ostatnie dwie zimy były fatalne. Mamy nadzieję, że aura się wreszcie do nas uśmiechnie - mówi Krzysztof Brożyna, szef ośrodka Cieńków w Wiśle.
................
Ojej...jak jeszcze Ministerstwo ma się wypowiedzieć, to decyzja pewnie będzie, jak stopnieje nieliczny tej zimy śnieg




Wit - Pią Lis 21, 2008 10:12 pm


Uzdrowisko będzie miało swój park zdrojowy
14.11.2008
Pijalnia wód, tężnia solankowa podobna do tej w Ciechocinku, inhalatorium i ścieżki spacerowe dla kuracjuszy powstaną w ustrońskim uzdrowisku. Miasto wspólnie z Karwiną złożyło właśnie wniosek o pieniądze z Europejskiego Funduszu Współpracy Transgranicznej.

- Babcia mnie uczyła, że jeździ się do wód. A my do tej pory nie mieliśmy wody pitnej. Teraz już będziemy mieli uzdrowisko kompletne - przekonuje Grzegorz Dziewior, prezes Przedsiębiorstwa Uzdrowiskowego Ustroń.

Ustroń i znajdujące się w Karwinie sanatorium Lezne Darkov, to dwa największe uzdrowiska w Euroregionie Śląsk Cieszyński. Dzieli je raptem 30 kilometrów. Oba miejsca cieszą się ogromnym zainteresowaniem kuracjuszy. Nic więc dziwnego, że miasta postanowiły połączyć siły i razem starać się o dotację. Za pieniądze z Europejskiego Funduszu Współpracy Transgranicznej zagospodarowane zostaną dwa hektary terenu ustrońskiego uzdrowiska. Karwina, która jest partnerem wiodącym projektu (wniosek jest rozpatrywany w Ołomuńcu), ma inne plany.

- Chcemy zmodernizować nasze istniejące obiekty - wyjaśnia Jan Urbanek, koordynator projektu z czeskiej strony.

Większe zadanie czeka Ustroń, który planuje od podstaw wybudować park zdrojowy. Takie pomysły uzdrowisko miało od lat, ale wobec innych inwestycji, schodziły na dalszy plan. Teraz jest szansa, by wspólnie z gminą wreszcie je zrealizować.

- Uzdrowisko nie może występować z wnioskiem o dotację, dlatego zrobiła to gmina. Potrzebne były pomysł i miejsce do zagospodarowania. W Ustroniu są wody solankowe i pokłady wód mineralnych. Postanowiliśmy to wykorzystać. Chcemy uatrakcyjnić miasto i przyciągnąć jak najwięcej gości - wyjaśnia Agata Markiewicz, inspektor z Urzędu Miasta.

Artur Gburek, dyrektor techniczny uzdrowiska zapewnia, że pokłady wód mineralnych znajdują się na głębokości 150 metrów. Ich ilości są wystarczające dla potrzeb niewielkiej pijalni wód, z której bezpłatnie będą mogli korzystać kuracjusze i mieszkańcy Ustronia. Są już gotowe projekty i zgoda na wykonanie odwiertów. Pijalnia zbudowana w kształcie nawiązującym do ustrońskich piramid sanatoryjnych znajdzie się w malowniczym terenie niedaleko budynku głównego uzdrowiska.

- To nasz teren inwestycyjny. Nie chcemy zbytnio w niego ingerować. Miejsce zostanie zagospodarowane, ale jego przyrodniczy charakter będzie zachowany - zapewnia dyrektor Gburek.

Prezes Dziewior nie ukrywa, że chciałby, aby Zawodzie stało się tętniącą życiem dzielnicą uzdrowiskową Ustronia.

- Poprzez park zdrojowy z prawdziwego zdarzenia chcemy przyciągnąć ludzi z centrum miasta. Tu mogą odbywać się imprezy plenerowe. To będzie dopełnienie oferty miasta, jako kurortu uzdrowiskowego - zapewnia.

Dzięki współpracy Ustronia z Karwiną, pod Równicą powstanie nie tylko park zdrojowy. Samorządowcy mocno liczą na obopólną promocję miast, przyjazdy turystów, wizyty czeskich kuracjuszy w Ustroniu i odwrotnie oraz wymianę medyczną.

Agata Markiewicz dodaje, że niezależnie od decyzji przyznającej Ustroniowi i Karwinie pieniądze, gmina jest zdecydowana na budowę parku zdrojowego i pijalni wód. Na ten cel zostały już zarezerwowane pieniądze w budżecie (4,6 mln zł). Z unijnych funduszy Ustroń może dostać 3,7 mln zł.

- W czerwcu planujemy ogłosić przetrag na wykonawcę prac - dodaje Markiewicz. Park zdrojowy oraz pijalnia wód mają być gotowe w 2011 roku.

Łukasz Klimaniec - POLSKA Dziennik Zachodni

http://ustron.naszemiasto.pl/wydarzenia/922185.html
................
Coraz lepiej




Wit - Śro Lis 26, 2008 9:01 am
Istebna też inwestuje w narty

Wygodną kanapą na narty na Złotym Groniu
Marcin Czyżewski2008-11-25, ostatnia aktualizacja 2008-11-26 09:25



W Beskidach ciągle brakuje ośrodków, w których narciarze zamiast z przestarzałych orczyków mogą korzystać z nowoczesnych kolejek linowych. Dlatego nowa inwestycja w Istebnej ucieszy wszystkich miłośników narciarstwa

Do tej pory ten rejon gór nie był szczególnie znany narciarzom. Ci zatrzymywali się przede wszystkim w Ustroniu, Wiśle i Szczyrku i nie jechali dalej w kierunku Trójwsi Beskidzkiej (czyli Istebnej, Jaworzynki i Koniakowa). Teraz to się zmieni, dzięki nowej inwestycji narciarskiej w Istebnej.

Jeszcze w zeszłym sezonie na zboczu Złotego Gronia funkcjonował wyciąg narciarski "Marek". Jednak jego właściciel Józef Waszut od dawna planował o unowocześnieniu swojego ośrodka. Jeździł m.in. do Białki Tatrzańskiej i obserwował imponujące inwestycje, które przeprowadzono tam w ostatnich latach. - My też musimy iść do przodu, aby przyciągać do siebie ludzi. Dlatego założyliśmy spółkę i rozpoczęliśmy rozbudowę - tłumaczy Waszut.

W miejscu dawnego orczyka w bardzo szybkim tempie powstaje kolej linowa, która będzie wywozić narciarzy czteroosobowymi kanapami. W ciągu godziny skorzysta z niej około 2 tys. osób. Czeka już na nich atrakcyjnie położona, ponad 800-metrowa trasa narciarska. To stok typowo rodzinny, bardzo szeroki (miejscami nawet do stu metrów), na którym pojeżdżą zarówno dorośli, jak i dzieci.

Trasa zyskała nowe oświetlenie i sztuczne naśnieżanie. Z potrzebną do niego wodą nie powinno być problemu, bo zbudowano tu też specjalny zbiornik. Jednak właściciele ośrodka bardzo liczą też na naturalny śnieg. Trasa leży bowiem na północnym stoku, a górna stacja kolejki położona jest na wysokości 710 m. Biała pokrywa utrzymuje się tu nawet wtedy, gdy w innych rejonach Beskidu Śląskiego pada już deszcz.

Przy pomocy słowackiego śmigłowca ustawiono już dziewięć podpór nowej kolejki, lada dzień zacznie się naciąganie liny i montaż kanap. - Planujemy uruchomienie kolejki 13 grudnia - mówi Waszut.

U podnóża stoku powstaje druga część kompleksu. To duża, góralska budowla, która pomieści restaurację oraz pensjonat na 70 miejsc. Jego goście będą wychodzić prosto na wyciąg w butach narciarskich. W przyszłym roku planowana jest także budowa jeszcze jednej trasy.

...................................

Górale z Wisły marzą o supermarkecie
Ewa Furtak2008-11-25, ostatnia aktualizacja 2008-11-25 22:42

Ceny w Wiśle są nawet o 20 proc. wyższe niż w okolicznych miejscowościach. - Wszystko przez to, że nie mamy supermarketu! Gdyby powstał u nas choć jeden duży sklep, handlowcy musieliby obniżyć ceny - uważają górale i zazdroszczą mieszkańcom Ustronia.

Dzięki sukcesom Adama Małysza o Wiśle usłyszała cała Polska. Beskidzki kurort świetnie wykorzystał swoją szansę. Ulica 1 Maja stała się deptakiem, po którym spacerują tłumy turystów, wypiękniał park Hoffa. Nieopodal rozwidlenia dróg na Czarne i Malinkę powstało eleganckie osiedle Belweder, na którym co trzeci apartament kupił cudzoziemiec. Wraz z rosnącą popularnością Wisły ceny w sklepach też zaczęły rosnąć.

Witold Pilch z Wisły dojeżdża do pracy do Cieszyna. - Na szczęście, bo przy okazji robię zakupy. Dla siebie i dla sąsiadów. U nas w Wiśle w sklepach jest bardzo drogo, bo ceny są pod turystów, a nie dla zwykłych ludzi - opowiada.

Podobne problemy zgłaszają władzom miasta także inni mieszkańcy. - Wiadomo, że we wszystkich kurortach jest drożej niż w zwykłych miastach. Ale znowu bez przesady - skarżą się ludzie.

Miejscowi kupcy tłumaczą wysokie ceny m.in. drogim transportem z powodu trudnych górskich warunków oraz sezonowością sprzedaży - gdy nie ma turystów, w sklepach jest pusto. Jednak mieszkańców te argumenty nie przekonują.

Jan Kanik, dyrektor bielskiej firmy mleczarskiej Sobik, który działał w Stowarzyszeniu "Kupiec Beskidzki" protestującym przeciwko budowie hipermarketów w Bielsku-Białej, mówi, że wysokie ceny w sklepach to bolączka wszystkich kurortów. Zwykłym ludziom żyje się w takich miejscowościach ciężko. - Sam na Krupówkach kupowałem za 1,2 zł jogurt z nadrukowaną przez producenta ceną 79 gr - opowiada Kanik.

Andrzej Molin, burmistrz Wisły, przyznaje mieszkańcom rację. - Rzeczywiście, jest drogo - mówi. Dodaje, że to nie tylko z powodu atrakcyjnego położenia Wisły, ale także dlatego, że konkurencja wśród miejscowych handlowców jest zbyt mała. Wszystkie większe sklepy w mieście należą do Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" (m.in. dom handlowy Świerk, który kiedyś słynął z tego, że pracowała w nim matka Małysza). - Kilka tygodni temu Świerk z powodu inwentaryzacji został zamknięty na dwa dni, co dodatkowo zdenerwowało ludzi. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać - uważa burmistrz.

Kilka dni temu spotkał się z mieszkańcami, którzy doskonale wiedzą, jak rozwiązać problem. Chcą, by władze miasta poszukały chętnych do wybudowania supermarketu. Ludzie uważają, że taka konkurencja wymusi na lokalnych handlowcach obniżenie cen. A nawet jak kupcy cen nie obniżą, to przynajmniej w jednym sklepie w mieście będzie można zrobić tanie zakupy.

Mieszkańcy Wisły podają przykład sąsiedniego Ustronia, który ma aż cztery duże sklepy, m.in. Tesco. Molin zapowiada, że urzędnicy na pewno nie będą takich inwestycji utrudniać. - Oczywiście, w granicach zdrowego rozsądku, bo w niektórych miastach mają już problemy ze zbyt dużą liczbą dużych sklepów - mówi Molin.

Wiadomo jednak, że miasto nie dysponuje odpowiednim terenem na supermarket. - Gdyby jakiś inwestor był zainteresowany, zawsze może wykupić prywatne działki - podpowiada burmistrz. Dodaje, że na razie w Wiśle ma powstać sklep należący do sieci Biedronka.



Wit - Wto Gru 02, 2008 11:27 am
Czesi marzą o kolejce linowej na Czantorii
Danuta Chlup, TWO gazetacodzienna.pl2008-11-29, ostatnia aktualizacja 2008-11-29 14:16



Po polskiej stronie Beskidów kolejki linowe powstają jedna po drugiej. Niestety nie w zaolziańskim Nydku. Tu ciągle kończy się na marzeniach. A traci na tym również Ustroń...

Jeszcze na początku lata radni leżącego u stóp Czantorii Nydku mieli nadzieję, że w przyszłym roku uda im się wreszcie załatwić pozwolenie na budowę planowanej od kilkunastu lat kolejki linowej. Teraz jest już pewne, że inwestycja znowu się opóźni. - Do końca 2009 roku pozwolenia nie będzie. Cały przyszły rok zajmie ocenianie wpływu inwestycji na środowisko naturalne, które ciągnie się już trzeci rok - rozkłada bezradnie ręce wójt Jan KoneenĂ˝.

Dla gminy dotkliwa jest nie tylko sama zwłoka, ale też konieczność wydania z gminnej kasy kolejnych 300 tys. koron, które trzeba będzie zapłacić specjalistycznym firmom zajmującym się oceną wpływu inwestycji na środowisko. Powodem jest sprzeciw ekologów, którzy uważają, że inwestycja może negatywnie odbić się na ekosystemie w rejonie rezerwatu Czantoria po polskiej stronie. Z tego też powodu sprawa trafiła na stoły w ministerstwach ochrony środowiska RC i RP. Polska strona dopiero w październiku przysłała materiały, na podstawie których, zgodnie z umową międzynarodową, ma być opracowana szczegółowa analiza. Eksperci będą badali m.in. gatunki roślin i owadów występujących w rezerwacie Czantoria. - A tego nie da się robić zimą. Dlatego ma to potrwać do końca czerwca przyszłego roku - wyjaśnia wójt. Dopiero potem, na podstawie zgromadzonych informacji na szczeblu wojewódzkim zostanie na nowo opracowana analiza wpływu kolejki na środowisko.

Tymczasem po polskiej stronie Beskidów kolejki linowe rosną jedna po drugiej. Nowa kolejka już od dwóch sezonów wywozi turystów i narciarzy na Stożek w Wiśle. Teraz kolejna powstaje na Soszowie, a już 13 grudnia otwarta ma zostać kolejka na stoku Złotego Gronia w Istebnej. - Po polskiej stronie buduje się hotele, nartostrady - a czy nas ktoś pyta o zdanie? - denerwuje się KoneenĂ˝.

To jednak nie stanowisko władz sąsiedniego Ustronia jest hamulcem budowy kolejki w Nydku. Burmistrz i radni uzdrowiska opowiadają się za realizacją inwestycji, która ma być jednym z punktów wspólnego czesko-polskiego projektu zagospodarowania Czantorii. Podobnie jak władze Nydku, nie mają jednak wpływu na utrudnienia wynikające z przepisów unijnych dotyczących ochrony środowiska. - Razem ze stroną czeską opracowaliśmy wspólną koncepcję zagospodarowania Czantorii. Prócz szeroko zakrojonych działań promocyjnych chodzi nam również o to, by połączyć ją z dwóch stron ośrodkami turystycznymi - mówi burmistrz Ustronia Ireneusz Szarzec.

Długość nydeckiej kolejki będzie wynosiła 3 km. Po polskiej stronie kolej linowa ma 1,6 km. Prezes zarządu spółki Kolej Linowa "Czantoria", Czesław Matuszyński, trzyma za Nydek kciuki: - Dla Nydku jest to duża szansa - uważa. Konkurencji się nie obawia. Jest zdania, że im więcej atrakcji turystycznych w okolicy, tym lepiej dla całych Beskidów.
...............................
Ustroń urządzi park uzdrowiskowy
mac2008-11-29, ostatnia aktualizacja 2008-11-29 11:26

Pijalnia wód mineralnych, fontanna do inhalacji, ścieżki spacerowe oraz miniamfiteatr - tak będzie wyglądał park uzdrowiskowy w Ustroniu

Ustroń to znane beskidzkie uzdrowisko. Co roku przyjeżdżają tutaj tysiące osób, by podreperować swoje zdrowie. - Miasto nie ma jednak parku uzdrowiskowego z prawdziwego zdarzenia, tak jak inne tego typu miejscowości. Chcemy to zmienić - zapowiada burmistrz Ireneusz Szarzec.

Samorządowcy z Ustronia porozumieli się z władzami czeskiej Karwiny. Oba miasta są największymi uzdrowiskami na terenie Euroregionu Śląsk Cieszyński. Dlatego złożyły wspólny wniosek o unijne pieniądze do Europejskiego Funduszu Współpracy Transgranicznej. Dzięki dotacji Karwina chce zmodernizować swój park uzdrowiskowy, a Ustroń stworzyć własny.

Park powstanie na dużej, trzyhektarowej łące obok zakładu przyrodoleczniczego. Oprócz ścieżek spacerowych i dydaktycznych będzie tutaj fontanna ze zdrowotną solanką służącą do inhalacji. Największą atrakcją ma być pijalnia wód mineralnych, której na razie w Ustroniu nie ma. - Uzdrowisko przeprowadziło już badania, które wykazały, że są tutaj złoża takich wód, które można eksploatować - tłumaczy Szarzec. W nowym parku będzie także miniamfiteatr do organizowania niewielkich koncertów.

Miasto chce zdobyć 3 mln zł i rozpocząć prace w przyszłym roku. Park ma powstać w ciągu dwóch i pół roku.



Wit - Śro Gru 03, 2008 11:23 pm
Szczyrk: Umowa podpisana. Wyciągi bez blokad
mac2008-12-03, ostatnia aktualizacja 2008-12-03 20:18



Ministerstwo Skarbu zgodziło się na wydzierżawienie ośrodka narciarskiego w Szczyrku. W środę Gliwicka Agencja Turystyczna podpisała umowę ze spółką właścicieli gruntów i przekazała im wyciągi
To bardzo ważna chwila dla Szczyrku i narciarzy. - Po raz pierwszy od lat wyciągi wreszcie ruszą bez żadnych konfliktów i problemów - cieszy się Marcin Kędracki, prezes Gliwickiej Agencji Turystycznej.

Choć Czyrna - Solisko jest największym ośrodkiem w Polsce (13 wyciągów i 22 km tras), to w ostatnich latach narciarze martwili się głównie tym, czy orczyki ruszą, czy też znowu zostaną zablokowane. Głośno było o konflikcie pomiędzy GAT-em, do której należy ośrodek, a właścicielami gruntów. Ci ostatni chcieli prywatyzacji ośrodka przy ich udziale oraz jego unowocześnienia. Władze Szczyrku i właściciele tutejszych pensjonatów oraz restauracji załamywali ręce, bo wielu narciarzy omijało miejscowość szerokim łukiem.

W tym roku udało się wypracować porozumienie. Prywatyzacji na razie nie przeprowadzono, ale ośrodek będzie działał. Agencja ogłosiła przetarg na jego dzierżawę, a wygrała go spółka Szczyrkowski Ośrodek Narciarski skupiająca większość właścicieli gruntów. W zamian za prowadzenie ośrodka zwróci GAT-owi koszty przygotowania do sezonu i zapłaci milion złotych czynszu za wydzierżawienie. Na takie rozwiązanie przed kilkoma dniami zgodziło się Ministerstwo Skarbu.

W środę w Urzędzie Miasta w Szczyrku podpisano umowę dzierżawy i protokół przekazania ośrodka. - Czekamy tylko na śnieg i mróz, aby zacząć przygotowywać trasy dla narciarzy. Jeszcze na szybko chcemy poprawić system sztucznego naśnieżania, aby był bardziej wydajny - mówi Stanisław Richter, prezes SzON-u.
..............................

Grażyński przegrał ze spelunką
wczoraj
Rondo, jakie w maju tego roku zostało wybudowane przy ulicach Wyzwolenia, 1 Maja i Dziechcinki, będzie nazywało się "Na Oazie" - taką decyzję podjęli wiślańscy radni.

Inną propozycją było nazwanie ronda imieniem wojewody śląskiego Michała Grażyńskiego, o co wnioskował Paweł Brągiel, członek zarządu powiatu cieszyńskiego i mieszkaniec Wisły.

Dlaczego Grażyński? Bo za jego kadencji, jako wojewody, Wisła błyskawicznie zaczęła się przeistaczać z oddalonej od świata miejscowości, w jeden z najczęściej odwiedzanych kurortów w Europie. Do Wisły doprowadzono drogi, linię kolejową aż do Głębiec, przeprowadzona została też regulacja rzeki i rozbudowano centrum miasta. W okresie przedwojennym dzisiejszy plac Bogumiła Hoffa nosił imię właśnie Michała Grażyńskiego.

Wniosek Brągiela nie znalazł jednak uznania wśród radnych, którzy zdecydowali, że lepszą nazwą będzie ta kojarzona z dawną spelunką "Oaza", od której nazwę wzięła wiślańska dzielnica.

Brągiel nie chciał wczoraj komentować tej decyzji.

Budowa ronda w Wiśle trwała trzy lata i kosztowała 1,5 mln złotych.

KLM - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/930372.html



Wit - Wto Gru 09, 2008 9:16 am
Jaworze chce termalnych basenów
Marcin Czyżewski2008-12-08, ostatnia aktualizacja 2008-12-08 19:28



Gmina ogłosiła przetarg na dzierżawę atrakcyjnego terenu w centrum miasta. Ten, kto go wygra, musi wybudować tu kompleks rekreacyjny z basenami termalnymi
- Dzięki niemu do gminy zaczną przyjeżdżać tłumy turystów. To dla nas wielka szansa - mówi Zdzisław Bylok, wójt Jaworza. Malowniczo położona miejscowość ma długie tradycje uzdrowiskowe. Dziesiątki lat temu na kuracje przyjeżdżały tu znane osobistości, m.in. Maria Dąbrowska, Melchior Wańkowicz czy Julian Tuwim. Samorząd chciałby wrócić do tej tradycji.

Dlatego ogłoszono przetarg na 30-letnią dzierżawę pięciu hektarów w centrum miejscowości, w rejonie ul. Zdrojowej, u podnóża wzgórza Goruszka. - Inwestor, który go wygra, musi w ciągu pięciu lat wybudować centrum balneorekreacyjne. Wtedy będzie mógł wykupić teren na własność - tłumaczy Bylok.

Centrum powinno składać się z zespołu basenów krytych i otwartych, częściowo wykorzystujących wodę termalną. Bylok tłumaczy, że według badań, które Główny Instytut Górnictwa przeprowadził na zlecenie Ministerstwa Nauki, znajdują się tu złoża wód termalnych. W centrum muszą też być sauny, gabinety spa&wellness, czterogwiazdkowy hotel, kompleks szkoleniowo-konferencyjny, gastronomia, ścieżki spacerowe, tereny sportowo-rekreacyjne oraz parkingi.

Jaworze zabezpieczy się przed nieuczciwymi kontrahentami, zapisując w umowie notarialnej, że w przypadku niewywiązania się z budowy basenów działka wróci do gminy. Do momentu wykupienia terenu jego dzierżawca będzie płacił gminie czynsz - ok. 960 tys. zł rocznie. Przetarg zostanie rozstrzygnięty w lutym.



kris_61 - Wto Gru 09, 2008 11:13 am
Jaworze powinno "podziękowac " już dawno loklnym działaczom, za czas, który został zaprzepaszczony. Ta miejscowość była doceniana juz przed wojną, miała odpowiednie mozliwości, by przez 20 lat ktoś chciał tu coś zrobic. Nawet za komuny Jaworze było bardziej docenione. Teraz tylko trzymać kciuki by się ten zamiar udał:)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 5 z 8 • Wyszukiwarka znalazła 415 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •