ďťż
 
[Górny Śląsk] Autonomia



Tequila - Czw Lip 28, 2005 8:13 pm
Pomysł na odzyskanie autonomii przez Górny Śląsk

Przemysław Jedlecki 28-07-2005 , ostatnia aktualizacja 28-07-2005 21:45

Działacze Ruchu Autonomii Śląska mają pomysł na przywrócenie autonomii regionowi. Twierdzą, że dekret komunistycznej Krajowej Rady Narodowej z 1945 roku, który ją zniósł, był niezgodny z prawem i żądają jego unieważnienia.

- Autonomia była solą w oku komunistów - argumentuje Jerzy Gorzelik, przewodniczący RAŚ. - Gdy ją likwidowali, powoływali się na konstytucję marcową z 1921 roku. Nie pozwalała ona jednak na zniesienie autonomii bez zgody Sejmu Śląskiego. Nie było jej, bo przecież po wojnie nie zwołano go.

Zdaniem Gorzelika dekret ograniczył wolności obywatelskie Ślązaków.

RAŚ zwrócił się więc do rzecznika praw obywatelskich, by ten zaskarżył dekret KRN w Trybunale Konstytucyjnym.

Zdaniem Gorzelika może to być jeden ze sposobów na przywrócenie Śląskowi autonomii. RAŚ uważa, że byłaby ona korzystna dla Śląska.

- Nasze podatki nie szłyby do Warszawy i nie musielibyśmy czekać, aż coś nam łaskawie dadzą. Dzięki temu Śląsk na pewno szybciej by się rozwijał - dodaje Krzysztof Kluczniok, wiceprzewodniczący RAŚ.

Prof. Ryszard Kaczmarek, historyk z Uniwersytetu Śląskiego, przypomina również, że przedwojenna ustawa o Statucie Organicznym Województwa Śląskiego, która gwarantowała autonomię, miała rangę ustawy konstytucyjnej.

- Oznacza to, że mógł ją znieść wyłącznie parlament przy odpowiedniej większości głosów. KRN była zaś organem przejściowym, który takich uprawnień nie miał. Zmian w konstytucji mógł dokonać dopiero parlament wybrany w 1947 roku - ocenia prof. Kaczmarek.

Przypomina jednak, że KRN podejmowała wiele podobnych decyzji, np. w kwestii składu i uprawnień najwyższych organów władzy państwowej i nikt nie podważa teraz ich prawomocności. - Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno kwestionować decyzję KRN - podkreśla historyk.

Prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważa, że nie ma szans, by wniosek RAŚ trafił pod obrady trybunału. - Dzisiejsza konstytucja RP nie daje autonomii żadnemu regionowi. Mamy gminy, powiaty i samorządowe województwa - mówi Hołda.

Stanisław Wileński, pełnomocnik rzecznika praw obywatelskich: - Nie wiadomo, jakie decyzje podejmie rzecznik. Wątpię jednak, by sprawa trafiła przed trybunał.
------------------------------
Czym była autonomia?

Dzięki obowiązującej przed II wojną światową autonomii Śląsk miał własny skarb, a o podziale pieniędzy decydował Sejm Śląski. Podejmował też decyzje dotyczące samorządu lokalnego, władz administracyjnych, a nawet szkolnictwa. W gestii państwa polskiego pozostawały sprawy obronności i polityki międzynarodowej.

Autonomia to nie separatyzm

Ruch Autonomii Śląska podkreśla, że domaga się autonomii - czyli prawa do samodzielnego rozstrzygania przez nasz region spraw, które go dotyczą. Nie jest natomiast zwolennikiem separatyzmu, który oznaczałby oderwanie Górnego Śląska od Polski.




Hoover - Czw Lip 28, 2005 9:41 pm
Zaczyna mi się to podobać



darius - Czw Lip 28, 2005 10:12 pm
Tak, ale pod warunkiem,że wszytskie województwa uzyskają podobny status...czyli Polska powinna byc federacja z silnymi,samorządowymi województwami, samodzielnie decydującymi na co przeznaczać pieniądze z podatków...Czyli w porównaniu do obecnej sytuacji województwa powinny mieć znacznie większy udział w podatkach od osób fiz. i prawnych....wydaje mi się,że nasze województwo mogłoby na tym...stracić



salutuj - Pią Lip 29, 2005 8:02 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko




bty - Pią Lip 29, 2005 8:47 am
Górnictwo zostało sprywatyzowane? Konkretnie to niby która kopalnia, coś się zapędziłeś



MarcoPolo - Pią Lip 29, 2005 9:23 am
Salutuj na górnictwie daleko nie zajedziesz.



babaloo - Pią Lip 29, 2005 10:07 am

Górnictwo zostało sprywatyzowane? Konkretnie to niby która kopalnia, coś się zapędziłeś

Sprywatyzowana jest dotychczas tylko jedna kopalnia - chyba "Jadwiga" w Zabrzu. Firma, która prowadzi tą kopalnię nazywa się Siltech. W pozostałej części górnictwo jest państwowe.

Zgadzam się w 100% z tym, że na górnictwie daleko się nie zajedzie. Jest to branża w którą pompuje się ogromne pieniądze a zyski występują raz na 20 lat. Do tego dochodzą jeszcze koszty wcześniejszych emerytur, degradacji środowiska, rent i innych odszkodowań z tytułu wypadków przy pracy itp. Ogólnie rzecz biorąc nie czarujmy się, że to się opłaca. Myślę, że zainwestowanie tych pieniędzy w cokolwiek innego przyniosłoby większy zysk.



Oskar - Sob Lip 30, 2005 1:20 pm
Zdaje się o tym rozmawialiśmy jeszcze na X zlocie, czyli o Polsce jako kraju federalnym. Jestem jak najbardziej za autonomią. Jest sporo plusów, są także i wady takiego rozwiązania, ale jest ich zdecydowanie mniej.

Widać, że RAŚ postanowił dopiąć swego i szybko nie popuści. Cieszy mnie to, bo bardziej wyrazisty region, to nowe szanse, a autonomia to mozliwosci stanowienia i decydowania o wlasnym majatku i nie tylko.



salutuj - Sob Lip 30, 2005 2:46 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



PIO - Sob Lip 30, 2005 6:23 pm
Jestem za autonomią na zasadzie takiej jaka była przed II Wojną Światową tzn własny Skarb. Natomiast polityka zagraniczna oraz resorty siłowe nadal w rękach władz centralnych.



bty - Sob Lip 30, 2005 7:48 pm
Policja chyba była oddzielna w ślląskim . ciekawe jak wyglądała ta autonomia po zamachu majowym, czy coś się zmieniło



PIO - Nie Lip 31, 2005 10:04 am

Policja chyba była oddzielna w ślląskim . ciekawe jak wyglądała ta autonomia po zamachu majowym, czy coś się zmieniło
Zamach majowy w 1926 roku z tego co wiem nic nie zmienił z autonomi. Ale Policja chyba jednak była Polska



Tequila - Nie Lip 31, 2005 10:46 am
Statut Organiczny Województwa Śląskiego (właściwie "Ustawa Konstytucyjna z 15 lipca 1920 r. zawierająca statut organiczny Województwa Śląskiego", Dz.U.R.P. z 1921 Nr 73 poz. 494) - akt prawny uchwalony przez Sejm Ustawodawczy nadający województwu śląskiemu szeroką autonomię. Autonomia ta obejmowała (w kolejności wymienionej w Statucie):

* ustawodawstwo w zakresie stosowania języka polskiego i niemieckiego jako języków urzędowych;
* ustawodawstwo dotyczące samorządu lokalnego (gminnego i powiatowego) oraz dotyczące władz władz administracyjnych i podziału administracyjnego woj. śląskiego;
* ustawodawstwo sanitarno-epidemiologiczne;
* ustawodawstwo o organizacji policji i żandarmerii
* ustawodawstwo o nadzorze budowlanym ("policja budowlana")
* ustawodawstwo dotyczące szkolnictwa;
* ustawodawstwo w sprawach wyznaniowych - z wyłączeniem spraw uregulowanych konkordatem;
* ustawodawstwo dotyczace zwalczania ubóstwa;
* ustawodawstwo regulujące szeroko rozumianą politykę rolną, melioracje i budownictwo wodne - bez prawa do budowy kanałów i regulacji rzek granicznych;
* ustawodawstwo o zaopatrzeniu ludności w energię elektryczną i w sprawie transportu lokalnego.

Ustawa powoływała jednoizbowy Sejm Śląski z 48 posłami, który powoływał Radę Wojewódzką. Sejm Śląski uchwalał własny budżet który zasilał Skarb Śląski. Część dochodów była odprowadzana przez Skarb Śląski do budżetu centralnego.

Spod kompetencji Sejmu Śląskiego wyłączona była polityka zagraniczna i wojskowość.

Statut Organiczny Województwa Śląskiego respektował tradycje samorządowe na Górnym Śląsku. W ten sposób w kampanii przed plebiscytem 1921 roku odebrano stronie niemieckiej argumenty o zamiarze likwidacji silnego samorządu lokalnego.

Statut Organiczny Województwa Śląskiego został zniesiony przez Krajową Radę Narodową 6 maja 1945.

Policja podległa władzy śląskiej - na tej stronie pełny tekst w/w ustawy konstytucyjnej:
http://www.law.uj.edu.pl/users/khpp/fontesu/1920.htm



GoldBoy - Nie Lip 31, 2005 6:40 pm
Moim zdaniem należy zacząć od decentralizacji w Polsce. Najważniejszy problem z autonomią to jakiego obszaru autonomia by miała dotyczyć i kto by tak naprawdę jej chciał na Śląsku?


[...]
Czyli w porównaniu do obecnej sytuacji województwa powinny mieć znacznie większy udział w podatkach od osób fiz. i prawnych....wydaje mi się,że nasze województwo mogłoby na tym...stracić


Dlaczego tak sądzisz? Śląskie jest obecnie drugim województwem pod względem PKB na głowę, w średniej pensji także wyprzedza nas tylko Mazowsze. Obecnie jedyne co Śląsk zyskuje to dotacje do kopalń, które są jednak coraz mniejsze. Sytucja nie jest już u nas taka zła. Słabsze huty i fabryki pobankrutowały, PHS zostały sprzedane. Wydaje mi się, że najgorsze mamy za sobą. Kopalnie też nie muszą być nierentowane: wokół JSW buduje się grupe węglowo-koksową, powstał PKW, i planuje się prywatyzajcje tego sektora (+KHW).



salutuj - Nie Lip 31, 2005 8:15 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Czw Sie 11, 2005 7:53 pm
Gazeta.pl > Katowice > Aktualności

Czwartek, 11 sierpnia 2005

Związek Górnośląski przeciwny żądaniom separatystów

piet 11-08-2005 , ostatnia aktualizacja 11-08-2005 21:19

Związek Górnośląski zaprzecza, aby celem jego działalności były dążenia separatystyczne. Takie spekulacje pojawiły się bowiem po podpisaniu w lipcu porozumienia ze Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim. Celem tego dokumentu ma być wyłącznie m.in. zwiększenie samorządności regionów i decentralizacja państwa. - Separatyzmowi mówimy stanowcze nie i odcinamy się od działalności organizacji, które głoszą takie hasła - zapewniał wczoraj Krzysztof Szyga, prezes Związku Górnośląskiego. Zapowiedział, że propozycję dołączenia do porozumienia wysłano też do Unii Wielkopolan oraz Związku Podhalan. Jak na razie ze strony tych organizacji nie było jednak odzewu.



absinth - Sob Wrz 17, 2005 12:11 am


Katalonia w internecie
Mieszkańcy Barcelony i okolic świętują narodziny własnej domeny internetowej.
A reszta Hiszpanów może tylko zapytać, czy międzynarodowa korporacja ICANN postąpiła zgodnie z regułami politycznej poprawności.

Od dzisiejszego ranka jedna ze wspólnot autonomicznych Hiszpanii, Katalonia, ma własną domenę internetową – .cat. Adres ten został przyznany Katalonii przez Internet Corporation for Assigned Names and Numbers (ICANN), instytucję zajmującą się przyznawaniem nazw i numerów użytkownikom sieci. Zanim domena zacznie w pełni działać, trzeba jeszcze dopełnić formalności administracyjnych. Do dyspozycji internautów zostanie oddana najprawdopodobniej w połowie listopada.

ICANN przez kilka miesięcy rozważało sprawę odrębnej domeny dla Katalonii. Inicjatorzy projektu .cat nie nadawali mu większego rozgłosu. Obawiali się, że sprawa domeny doprowadzi do zaciekłej politycznej i medialnej dyskusji, która uniemożliwi zaistnienie Katalonii w necie. Proces nadawania domeny i tak się opóźnił, że względu na kontrowersje związane z adresem .xxx, zarezerwowanym dla stron z zawartością pornograficzną.

Od teraz kataloński .cat ma w internecie takie same prawa, jak inne domeny narodowe. ICANN zaznacza jednak, że status katalońskiej domeny różni się od .ps dla Palestyny oraz wszystkich innych adresów, na jakie mogą liczyć tylko narody, które mają własne państwo.

moze powinnismy walczyc o wlasna domene



Tequila - Sob Wrz 17, 2005 7:26 am
Fajne by wyglądało np. www.gkw.katowice.sil



salutuj - Sob Wrz 17, 2005 8:36 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Śro Lis 02, 2005 8:55 am
zapraszam do mnie na wydzial:
Wydzial Prawa i Administracji
07.11.05 - prof. dr hab. J. Ciągwa – W kręgu problemów autonomii śląskiej 1922-1939

wiem ze paru naszych forumowiczow z pewnoscia bedzie zainteresowanych



maciek - Śro Lis 02, 2005 8:56 am
A nie ma prelekcji dla pracujących, tj. jakoś zaocznie w weekend?



Bruno_Taut - Śro Lis 02, 2005 8:59 am
Prof. Ciągwa napisał co najmniej dwie prace o autonomii - jeśli nie możesz go posłuchać, to zostaje Ci lektura .
Ma opinię dziwaka, ale to świetny fachowiec.

PS. O której jest ten wykład?



absinth - Śro Lis 02, 2005 9:01 am
za godzinke ide na uczelnie to sie dowiem dokladnie

a jedna z jego prac przerabialem na pierwszym roku

nawet mialem skserowana



Bruno_Taut - Czw Lis 10, 2005 12:04 am
No i byłeś na tej prelekcji?



absinth - Czw Lis 10, 2005 12:09 am
nie...

ale mialem z prof Ciagwa wyklady a na cwiczeniach przerabialem jego mala czerwona ksiazeczke o Autonomi Slaska wiec czuje sie rozgrzeezony

a tak serio... przypomnialo mi sie dopiero w poniedzialek wieczorem



absinth - Pon Gru 19, 2005 12:08 pm
i znowu o Katalonii i autonomii
specjalnie dla naszych separatystow

Tygodnik "Wprost", Nr 1202 (18 grudnia 2005)

Niepodległościowe dążenia Katalonii grożą bałkanizacją Hiszpanii

Waldemar Kedaj

Gdyby Don Kichot dotarł dziś, jak przed 400 laty, do Barcelony, musiałby stawić czoło przedziwnym wyzwaniom. Na przykład prezenterowi telewizji, który zapowiada "słoneczną pogodę w Katalonii" i "deszcze w państwie hiszpańskim". Albo szyldom na restauracjach informującym, że "tu nie mówi się po hiszpańsku". W drodze powrotnej do La Manchy musiałby zaś bronić bukłaków musującego katalońskiego wina Cava, które bojkotują Hiszpanie z innych prowincji.
W ostatnich miesiącach to jedno z najpiękniejszych europejskich miast kojarzy się raczej z zaprzeczeniem wszystkiego, co hiszpańskie. Tutejsza autonomiczna administracja przygotowała dla regionu projekt nowego statutu, który określa Katalończyków jako "naród" mający prawo do swobodnego decydowania o swojej przyszłości. Od początku listopada projekt jest przedmiotem dyskusji w Kortezach, hiszpańskim parlamencie, który w najbliższym roku ma podjąć decyzję o kształcie katalońskiej autonomii. W wersji proponowanej przez Barcelonę miałaby ona oznaczać nie tylko odrębność kulturalną, edukacyjną i językową, ale także własne sądownictwo, system bankowy i ubezpieczeń społecznych. Co najważniejsze, Katalonia przejęłaby kontrolę nad regionalnym systemem podatkowym, odprowadzając do kasy centralnej wynegocjowaną - znacznie mniejszą niż dotychczas - sumę. Projekt nowego statutu wspomina wprawdzie, że Katalonia pozostanie częścią "wielonarodowej i federalnej" Hiszpanii, ale większy nacisk kładzie na "historyczne prawa" tego "narodu" do decydowania o własnym losie.

Lokomotywa z problemami
Prawie siedmiomilionowa Katalonia - zajmująca 32 tys. km2 w północno-wschodniej części Półwyspu Iberyjskiego - jest najbogatszym regionem kraju i jedną z jego gospodarczych lokomotyw, wytwarzającą 18 proc. hiszpańskiego PKB. Tu mieszczą się zakłady SEAT, siedziby głównych banków, ośrodki przemysłu tekstylnego, chemicznego, elektronicznego i stoczniowego. Costa Brava i Barcelonę odwiedzają co roku miliony turystów. Po amputacji Katalonii Hiszpania przestanie być Hiszpanią - twierdzą przeciwnicy nowego statutu.
W hiszpańskich Kortezach socjalistyczny premier dokonuje politycznej akrobacji, by uczynić ten projekt strawniejszym dla parlamentarnej większości. Jose Luis Rodriguez Zapatero doszedł do władzy m.in. dzięki poparciu katalońskich nacjonalistów. Teraz proponuje Katalończykom, by zamiast "narodu" przyjęli formułę "jednostki narodowej" i powściągnęli ambicje skarbowe. Nie przekonuje to opozycji, która odrzuca nowy statut Katalonii. Według Mariano Rajoya, przywódcy konserwatywnej Partii Ludowej, Zapatero, ulegając szantażowi nacjonalistów, "niweczy jedność państwa". Nowy statut Katalonii grozi bałkanizacją Hiszpanii - ostrzega Rajoy, co znamienne, przy poparciu wielu socjalistów.
Z sondaży wynika, że większość mieszkańców regionu popiera nowy statut, ale nie chce secesji. Katalończycy, podobnie jak ogół Hiszpanów, przyzwyczaili się do regionalnej tożsamości kraju. Od chmurnej Galicii nad Atlantykiem po skąpaną w słońcu Andaluzję nad Morzem Śródziemnym Hiszpania była zawsze ziemią różnorodnych społeczeństw. Nie będąc ani państwem unitarnym, ani federalnym, wahała się między zapędami rygorystycznie centralistycznymi a tendencjami rozpadu. W zjednoczonym królestwie, powstałym po ostatecznym wyparciu Maurów z Półwyspu Iberyjskiego w 1492 r., Aragonia, Katalonia czy Kraj Basków zawsze utrzymywały odrębną tożsamość. Katalończycy, którzy za "złotą epokę" swego rozwoju uważają wiek XII i XIII, w XVII i XVIII stuleciu dwukrotnie walczyli o niepodległość, stopniowo poszerzając zakres autonomii.

Kawa dla wszystkich
W XX wieku Hiszpania przez kilkadziesiąt lat była oficjalnie "una, grande y libre" - jedna, wielka i wolna. Jedność po zwycięstwie w wojnie domowej w 1936 r. narzucił gen. Francisco Franco. Nie było wówczas kwestii baskijskiej ani katalońskiej, a mówienie w lokalnych językach groziło więzieniem. Ignorowanie etnicznych problemów zradykalizowało nastroje. W Katalonii lekarze ignorowali czasem pacjentów, którzy mówili tylko po hiszpańsku. Po upadku frankizmu kres krzywdom i niesprawiedliwościom miała położyć demokratyczna konstytucja z 1978 r. Według zasady "caf� para todos" (kawa dla wszystkich), podzieliła ona Hiszpanię na 17 autonomicznych regionów, którym centralna administracja przekazywała coraz więcej kompetencji.
Późniejszy szybki rozwój Hiszpanii przypisuje się m.in. decentralizacji kraju. - Regiony, bliższe obywatelowi i wrażliwsze na jego potrzeby, wyzwoliły dynamizm społeczny - twierdzi madrycki socjolog Enrique Gil Calvo. Hiszpanie są dziś o 75 proc. bogatsi niż przed 30 laty. Bezrobocie spadło z ponad 22 proc. w połowie lat 90. do 9,3 proc. w październiku tego roku. Dynamiczny wzrost i międzynarodowy prestiż kraju były wypadkową rozwoju regionów, które przestrzegały zasady solidarnego dzielenia się majątkiem. W ten sposób bogata Katalonia znacznie więcej wpłacała, niż dostawała. Teraz chciałaby zatrzymywać rocznie 6 mld euro więcej niż dotychczas.
Według krytyków nowego statutu Katalonii, narusza on hiszpańską konstytucję co najmniej w 50 punktach. Rządowi w Madrycie może przysporzyć więcej kłopotów niż separatystyczne plany baskijskiej ETA, stwarzając niebezpieczny, bo "cywilizowany" precedens. Spośród 17 hiszpańskich regionów 11 chce większej autonomii. Nawet rządzona przez centroprawicę Walencja przyjęła nowy statut, który odwołuje się do "historycznej tożsamości narodowej" tego regionu.

Kłopoty z unią
Opowiadającym się za autonomią nie wystarcza już federalizacja Hiszpanii na wzór Niemiec. Były szef rządu w Barcelonie Jordi Pujol mówi, że przeżył szok, widząc, jak Malta i trzy republiki bałtyckie, mniejsze i biedniejsze od Katalonii, zajmują miejsce przy stole UE, podczas gdy jego region wciąż reprezentowany jest przez Hiszpanię. To właśnie UE przysparza ostatnio rozczarowań katalońskim politykom. Długo sądzili oni, że mają w Brukseli, głoszącej regionalizację i ograniczenie kompetencji państw narodowych, naturalnego sojusznika. Komisja Europejska boi się jednak pogłębienia chaosu negocjacyjnego i nowych roszczeń finansowych. Kłopoty wzrosły już po rozszerzeniu unii do 25 państw, strach pomyśleć, co się stanie, jeśli przybędą jeszcze niezależne regiony - mówi się w Brukseli.
Według niektórych polityków w Barcelonie, Katalonia będzie niepodległa za 15 lat. Mieszkańcy Barcelony, gdy pytać ich o prognozy, wskazują jednak na jedną z wizytówek katalońskiej stolicy - kościół Sagrada Familia, najbardziej ekscentryczną budowlę sakralną w Europie, której budowę rozpoczęto w 1882 r. i nigdy nie skończono. Nikt nie wie i nie chce wiedzieć, kiedy naprawdę skończą się prace nad tym cudem architektury, uchodzącym za symbol katalońskiego ducha. Don Kichot też by nie chciał.



Bruno_Taut - Pon Gru 19, 2005 12:52 pm
A co ma oznaczać to zdanie:
"Opowiadającym się za autonomią nie wystarcza już federalizacja Hiszpanii na wzór Niemiec"?

Jeżeli ktoś opowiada się za autonomią w Katalonii, to jest albo zwolennikiem zachowania status quo, albo optuje za poszerzeniem autonomii (np. przez przekształcenie Hiszpanii w federację). Jeżeli ktoś uważa, że powinno powstać państwo katalońskie, to jest independystą, a nie autonomistą.



maciek - Sob Sty 21, 2006 10:23 am
Warto przeczytać.









absinth - Sob Lut 04, 2006 1:25 pm
hehehe Lodz chce autonomii

http://www.lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/565575.html

Powinniśmy żądać autonomii dla województwa łódzkiego i rządzić nim sami -
stwierdził podczas wczorajszej konferencji prasowej Krzysztof Makowski, szef
wojewódzkiego SLD i wicemarszałek województwa.
- Mieszkańcy powinni powiedzieć: dość - mówi Makowski. - Ten rząd jest
niechętny lotnisku na Lublinku, przeniósł z Pabianic do Warszawy siedzibę
Polskiego Holdingu Farmaceutycznego, to samo pewnie zrobi z holdingiem
energetycznym BOT. Opanowany przez PiS Senat odebrał 10 mln zł na budowę
ważnej dla województwa drogi S-8. A wicepremier Ludwik Dorn eksperymentuje,
przysyłając do Łodzi wojewodę z Lublina. [...]



babaloo - Sob Lut 04, 2006 5:20 pm
Trochę się im nie dziwię. Obecnie Stolyca traktuje ich gorzej niż nas.

Wyobraźcie sobie, że przenoszą siedzibę np. PKE do Warszawy i przysyłają nam wojewodę z Rzeszowa

Cieszę się, że tendencje decentralistyczne w narodzie rosną.



jacek_t83 - Wto Lut 28, 2006 4:01 pm
moze nie ma to bezpośrednio związku z autonomiią sląska ale tutaj pasuje jak nigdzie indziej:

(...) Przecież ojczyzny nie należy ograniczać do pewnego "ciała ożywionego wolą narodową" (...). Wedle Vincenta Decombes ważniejsze jest:
"miejsce pochodzenia wobec którego poczuwamy się do długu i spłacamy ów dług, uprawiając kult przodków oraz oddając cześć ich pamięci. Święte szczątki, w których mieszkają oni jeszcze między nami (groby, obrazy, trofea, legendy) nigdy nie przestaną do nas mówić. Ich biedne resztki mównią do nas wtedy, gdy nic z ich głosów nie rozumiemy lub gdy nie zwracamy na nie żadnej uwagi".

A. Nawarecki, Pod klopsztangą, w Śląski inaczej pod red. T. Głogowski i M. Kisiel, Katowice 1997, s. 26.



absinth - Pon Mar 13, 2006 1:58 pm


Federalizm to przeżytek

Niemcy są źle rządzone z powodu niewłaściwego podziału kompetencji między rządem centralnym a szesnastoma krajami związkowymi. To przekonanie legło u podstaw reformy federalnej, największego przedsięwzięcia tego rodzaju w okresie powojennym.

Rząd Angeli Merkel opracował już projekt ponad dwudziestu poprawek do konstytucji. Jeżeli zostanie on zaakceptowany przez parlament, mógłby wejść w życie z początkiem przyszłego roku. Zasadniczą przesłanką reformy jest ograniczenie uprawnień izby wyższej parlamentu. W sytuacji gdy dwie trzecie ustaw wymaga akceptacji Bundesratu, ten ostatni dysponuje skutecznym narzędziem blokowania inicjatyw rządowych. - Ani posłowie do Bundestagu, ani wybierający ich obywatele nie godzą się z tym, iż nie są w stanie podejmować wiążących decyzji - mówi przedstawiciel frakcji CDU/CSU Norbert RĂśttgen.

Było to aż nazbyt widoczne w ostatnich latach, kiedy rząd Gerharda SchrĂśdera w ramach strategii społeczno-gospodarczej modernizacji Niemiec produkował - opierając się na większości w Bundestagu - ustawę za ustawą, napotykając za każdym razem na kontrę opozycji w Bundesracie. W konsekwencji, ustawy kierowano do komisji złożonej z przedstawicieli obu izb i tam dokonywano poprawek. Oznaczało to, iż opozycja współrządziła krajem bez mandatu uzyskanego w wyborach powszechnych.

Reforma federalnej struktury Niemiec ma to zmienić przez ograniczenie zakresu ustaw, nad którymi mogą debatować członkowie Bundesratu. Są nimi mianowani przedstawiciele landów, reprezentujący także interesy tych ostatnich, co jeszcze bardziej gmatwa układ sił politycznych. Po to, by skłonić landy do zrzeczenia się kompetencji w takich kwestiach, jak bezpieczeństwo wewnętrzne czy sfera podatkowa, reforma zakłada zwiększenie ich prerogatyw w sprawach oświaty, ochrony środowiska, regulacji dotyczących pracy urzędników czy godzin otwarcia placówek handlowych.

Federalna struktura Niemiec została wprowadzona po wojnie przez zwycięskie mocarstwa dążące do maksymalnego ograniczenia uprawnień władz centralnych. Zdaniem większości polityków dziś jest już przeżytkiem.
Piotr Jendroszczyk z Berlina



Bruno_Taut - Pon Mar 13, 2006 2:50 pm
Pan Jendroszczyk powinien niecokrytycznie ustosunkowc sie do propozycji polityków. Po pierwsze - opozycja ma mandat do wspólrządzenia, skoro znalazła się w parlamencie. Po drugie - zbalansowanie różnych sił i interesów jest istotą nowoczesnej demokracji. Po trzecie - skoro federalizm to przeżytek, to dlaczego Hiszpania i Włochy ewoluują w jego stronę?



PIO - Pon Mar 13, 2006 4:16 pm
Ja się niezgadzam z artykułem napisanym w "Rzeczpospolitej" (nawiasem mówiąć gazeta ta schodzi napsy) Przez blisko 60 lat Niemcy były krajem federalnym i natym źle nie wyszły. Niemcy cały czas są w czołówce najbardziej rozwiniętych krajów. Ciekaw jestem jaka będzie reakcja na ten projekt najbardziej "autonomicznego" regionu Niemiec jakim jest Bawaria. Układ federalny moim zdaniem jest najlepszym z możliwych układów. Nie jest dla mnie argumentem to, ze wyborcy budestagu chcą by wybrana przez nich większość bez problemu mogła przegłosowywać swoje ustawy. Bo Ci sami wyborcy wybrali w swoich krajach zwiążkowych Budesrad.



Bruno_Taut - Pon Mar 13, 2006 5:08 pm
Wydżwięk artykułu tez jest nieco dziwaczny. Nikt nie kwestionuje w Niemczech samej zasady federalizmu. Chodzi raczej o nieco inny podział kompetencji w ramach federacji. Nie zmienia to mojego przekonania, że władze RFN źle zdiagnozowały problem.



absinth - Pon Cze 19, 2006 12:10 pm
ciekawy fragment znaleziony tu:
http://www.konstytucje.pl/pub/t032.htm

autor opisuje rozne koncepcje podzialu terytorialnego Polski

"Z koncepcją dużych dzielnic wiązała się wysuwana przez polskich liberałów, zwłaszcza w okresie istnienia rządu Jana Bieleckiego, propozycja regionów autonomicznych na wzór niemieckich „landów" co do obszaru i liczby ludności, o znacznej samodzielności od władz centralnych. Ustrój Polski winien stać się czymś pośrednim między państwem unitarnym a federacją. Poszczególne „pol-landy" powinny mieć autonomię budżetową i autonomiczne statuty (nadawane na wniosek dzielnicy przez Sejm Polski). W regionie miałby istnieć dwuizbowy parlament desygnujący dzielnicowego premiera. Jednocześnie byłby tam lokalny odpowiednik prezydenta w randze ministra mianowanego przez władze ogólnopolskie. Pogłębienie regionalnej tożsamości, połączone z umocnieniem samorządności, miało spełniać stymulującą rolę w rozwoju dzielnicy.

Podobne do koncepcji dużych dzielnic były propozycje polskich monarchistów. Królestwo Polskie, ze stolicą w Krakowie, miałoby być podzielone na 5 księstw: małopolskie, mazowieckie, pomorskie, śląskie i wielkopolskie. Koncepcję państwa federalnego, złożonego z dużych dzielnic, lansowali także przedstawicieli niektórych mniejszości narodowych i ruchów regionalnych (zwłaszcza Ruchu na Rzecz Autonomii Śląska, Unii Wielkopolan i Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego). Na Górnym Śląsku postulowano nawet odrębne obywatelstwo.

Hasło autonomii było chwytliwe, wielu ludzi odbierało je niemal jak magiczne zaklęcie, które natychmiast zlikwiduje wszelkie problemy. Propozycje tworzenia wielkich autonomicznych dzielnic napotkały na krytykę w miarę szerokich kręgów społeczeństwa, zwłaszcza większości ugrupowań prawicowych, lecz również lewicy. Twierdzono, że obecna struktura społeczna Polski nie sprzyja aż tak wielkim jednostkom terytorialnym. Środowisko geograficzne Polski jest względnie jednolite. Etnicznie jesteśmy społeczeństwem zintegrowanym a obszary kultur regionalnych są niewielkie i rozproszone. Nie mogą one stanowić podstawy tworzenia jednolitego systemu społeczności lokalnych. Stwarza to nawet podstawy dla pewnego rodzaju dowolności w kreowaniu jednostek podziału terytorialnego. Jest też faktem, że współczesne układy gospodarcze i społeczne infrastruktury nie pokrywają się z dzielnicami historycznymi. Przeciwnicy autonomizacji twierdzili też, że tworzenie sztucznych granic między dzielnicami Polski gospodarce naszej nie przyniesie korzyści. Może natomiast przekreślić osiągnięcia uzyskane w toku kilkudziesięcioletniego już przełamywania barier zaborowych, rozluźnić powstałe już więzi. Twierdzono też, że - w świetle najnowszych doświadczeń byłych państw ZSRR, Jugosławii i Czecho-Słowacji - powstają realne obawy, iż regiony autonomiczne mogłyby spowodować anarchię i atomizację państwa, osłabić jego spoistość wewnętrzną w sytuacji gdy (podobnie jak w b. Jugosławii lub ZSRR) różnice stopy życiowej w poszczególnych regionach wynoszą jak 1:2. Twierdzono więc, że nie należy powtarzać błędu Bolesława Krzywoustego."



jacek_t83 - Wto Cze 27, 2006 12:19 pm


Gorzelik a Rzeczpospolita
dziś


fot. AGNIESZKA ŁUCZAKOWSKA

Dr Jerzy Gorzelik (na zdjęciu) , historyk sztuki, lider Ruchu Autonomii Śląska, był wczoraj gościem trzeciej debaty publicznej zorganizowanej przez Stowarzyszenie Rzecz Pospolita. Z zebranymi w auli Akademii Muzycznej rozmawiał m.in. swoim entuzjazmie dla porządku spłecznego budowanego oddolnie, o podatkowej autonomii regionu i o obawach przed decentralizacją państwa.

Podając przykład spółki państwowej Tramwaje Śląskie SA, którą określił jako prawdziwe dziedzictwo PRL-u, dowodził, że w IV Rzeczpospolitej istnieje kontynuacja systemu prawnego z czasów PRL.

- Kluczowy problem dzisiejszej Rzeczpospolitej tkwi w dyspozycji naszych umysłów, w braku krytycyzmu wobec państwa. Nie żyjemy już w państwie policyjnym, ale mamy policyjne społeczeństwo, w którym dominuje atmosfera nieufności - powiedział Gorzelik. - Niebagatelną rolę odgrywa tu również system edukacji. Na lekcjach historii zamiast krytycznej analizy źródeł przekazuje się interpretacje. Przywiązanie do państwa nie może wynikać z edukacji, ale ze świadomości, że to państwo jest wobec nas lojalne, co wywołuje pragnienie lojalności wobec niego - dodał.
(bib) - Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/618005.html
[hr]

mogłeś coś napisać o tej imprezie, może ktoś by się przeszedł
o czym w oogole ta debata była??



Bruno_Taut - Wto Cze 27, 2006 12:27 pm
Stałe hasło debaty to kluczowy problem RP. Niestety odbywała się w tym samym czasie co spotkanie z senatorami w Bibliotece Śłaskiej, więc nawet nie zawracałem Wam głowy.



Lenifer - Wto Cze 27, 2006 6:28 pm
No cóż...Zawsze wydawało mi się, że należy rozszerzac kompetencje na dole, a władza powinna byc, jak najbliżej ludzi [i można się nawet na doktrynę kościoła powołac ;P]. Poza tym przy autonomii myślę, że łatwiej jest stworzyc społeczeństwo obywatelskie, bo ludzie czują większy wpływ na władzę.
A co do projektu Pani Merkel- rozmawiałam ostatnio z kolegą z Bawarii- podchodzą raczej sceptycznie do tego, bo zapewne zaszkodzi to ich interesom. Poza tym, kiedy się patrzy na Niemcy, to chyba trudno krytykowac ich ustrój. [Ostatnio czytałam w Guardianie komentarz jakiegoś Brytyjczyka, że w Niemczech angielski cud gospodarczy nie wygląda już tak wspaniale].

A tak poza tym witam [nie znalazłam posta z przedstawianiem]




jacek_t83 - Wto Cze 27, 2006 6:42 pm


A tak poza tym witam [nie znalazłam posta z przedstawianiem]



Witamy
Tutaj mozna sie przedstawiac do woli: [GKW] Jak trafiłem/trafiłam na FORUM GKW ewentualnie tutaj [Forum GKW] Powitanie nowych użytkowników



maciek - Śro Sie 30, 2006 2:35 pm
Patrzcie, RAŚ ma nową stronę.



pimys - Śro Sie 30, 2006 5:36 pm
ciekawi mnie co o zagadnieniu autonomii mysli się we Wrocławiu?



Mies - Śro Sie 30, 2006 6:24 pm
Pewnie to samo co w Suwałkach



Bruno_Taut - Śro Sie 30, 2006 6:39 pm
RAŚ ma nielicznych członków na Dolnym Śląsku. Ale tam to raczej kwestia dyskutowana w wąskim, elitarnym gronie, choć sądzę, że z czasem rywalizacja Wrocławia z Warszawą przyczyni się do popularyzacji tego pomysłu.



babaloo - Śro Sie 30, 2006 9:39 pm
W sumie myślę, że realnie patrząc, możemy się doczekać autonomii na śląsku tylko wtedy, gdy jednocześnie w kilku regionach Polski pomysł ten będzie popularny na tyle, żeby odgrywać jakieś polityczne znaczenie.

Innymi słowy, eksluzywną autonomię dla ślaska chyba trudniej wywalczyć niż po prostu autonomię dla regionów w Polsce. I do tego trudniej o autonomię niż "autonomię wprowadzoną kuchennymi drzwiami", to znaczy o przyznanie szerokich prawotwórczych kompetencji bez nazywania tego autonomią tylko np. większą samorządnością.



Bruno_Taut - Śro Sie 30, 2006 9:42 pm
Bez względu na to jak będzie, my możemy zrobić coś u siebie. Nie ma co oglądać się na innych. I tak nie mamy większego wpływu na to, co zrobią Wielkopolanie, Małopolanie czy Mazowszanie.



babaloo - Śro Sie 30, 2006 9:54 pm
Zgadzam się ale korzystnie jest promować taki model w całym kraju w opozycji do narodowo - martyrologicznego. Pozwala to też uniknąć zarzutów o knucie "separatystycznego spisku finansowanego z zagranicy"



salutuj - Śro Sie 30, 2006 10:18 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Śro Sie 30, 2006 10:19 pm
Tylko do tego trzeba by ideę zaszczepić jakiejś ogólnopolskiej partii. Żadna z obecnych nie jest skłonna promować daleko idącej decentralizacji. Z kolei aktywiści niemal wszystkich ruchów regionalnych poza RAŚ są równocześnie działaczami partyjnymi i na ich wsparcie nie ma co liczyć. Może jednak pojawi się nowe pokolenie regionalistów, nieuwikłane w układy i czerpiące wzory ze zdecentralizowanych państw rozwiniętych, gdzie autonomia to norma.



Wit - Pią Gru 22, 2006 12:27 am


Nie ma powodów, by utrzymywać ministra edukacji
Rozmawiał Józef Krzyk2006-12-21, ostatnia aktualizacja 2006-12-21 21:10

Autonomia to dla mnie samodzielne gospodarowanie na swojej ziemi. Ja jestem urodzonym, a właściwie genetycznym autonomistą - mówił kilka dni temu w wywiadzie dla "Gazety" Kazimierz Kutz. Sprawę komentowali już Piotr Spyra, lider Ruchu Obywatelskiego Polski Śląsk, oraz Wojciech Łukowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Dziś - Janusz Moszyński, marszałek województwa śląskiego.

Józef Krzyk: Zgadza się Pan na to, żeby Śląsk był wciąż krzywdzony i wykorzystywany przez resztę Polski?

Janusz Moszyński: Na pewno nie, ale myślę, że tak się nie dzieje.

Tak twierdzą zwolennicy autonomii Śląska.

- Rzecz w tym, że wpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie miejsce Śląsk zajmuje w Polsce. Jestem przekonany, że my, mieszkańcy Śląska, popadamy w nieuzasadnione kompleksy. Brakuje nam wiary we własne siły i nie potrafimy być dumni z własnych osiągnięć. O tym, że inni postrzegają nas lepiej niż my, przekonałem się kilka lat temu podczas rozmowy z Warrenem Brownem, prezesem GM Poland. Gdy zapytałem go, jaki argument mam podać, żeby zachęcić innych do inwestowania w Gliwicach, poradził mi, że powinienem mówić o etyce pracy. Jego dobre zdanie o Śląsku poparte było przeprowadzonym przez GM rankingiem. Okazało się, że gliwicki zakład Opla zajął pierwsze miejsce w koncernie.

Ucieka Pan od pytania o to, czy ktoś nas wykorzystuje.

- Nie, po prostu uważam, że nie ma na to pytanie łatwej odpowiedzi. Za to zdecydowanie polemizowałbym z twierdzeniem, że teraz jesteśmy obciążeniem dla reszty kraju.

Nigdy nie będzie specjalnych regulacji dla Śląska, podobnych do statutu organicznego z 1920 roku, na podstawie którego nasz region dostał autonomię. Myślę, że szkodliwe jest domaganie się specjalnych uprawnień dla Śląska. To jednak nie zmienia faktu, że jest miejsce na spór o to, jaki model rządów jest dla Polski najlepszy.

A jaki model jest najlepszy?

- Mnie od początku lat 90. bliskie było hasło regionalizacji. Państwo powinno się zajmować tylko tym, co na poziomie regionalnym jest nie do wykonania - polityką zagraniczną i obroną. Nie ma racjonalnych powodów, żeby utrzymywać Ministerstwa Zdrowia czy Edukacji. Wszystkie sprawy związane z tymi dziedzinami można oddać w ręce władz regionalnych. W Warszawie wystarczy mała komórka, której zadaniem będzie pilnowanie standardów nauczania, aby matura np. z województwa podkarpackiego była tak samo ważna, co matura z województwa zachodniopomorskiego. Gdyby rozszerzyć uprawnienia władz regionalnych, to one, a nie rząd w Warszawie, musiałyby znaleźć jakiś sposób na zaspokojenie postulatów lekarzy i pielęgniarek, a także górników.

Dlaczego władza centralna miałaby się na to zgodzić?

- Bo tylko by na takim rozwiązaniu skorzystała. System zdecentralizowany jest sprawniejszy i bardziej odporny na wstrząsy - w razie sporów łatwiej coś naprawić na poziomie regionalnym niż ogólnokrajowym. No i demonstranci nie przyjeżdżaliby już pikietować pod Sejm. Problem w tym, że ktoś musiałby zgodzić się na uszczuplenie swoich prerogatyw. Dobry przykład dali prezydenci kilkunastu śląskich miast, którzy na rzecz planowanego związku aglomeracyjnego chcą oddać część swoich kompetencji.

Tego samego zdania są zwolennicy autonomii...

- Tak, tylko że takie mówienie niczego nie załatwi. Domaganie się autonomii jako lekarstwa na centralizację daje tylko zwolennikom silnej centralnej władzy argument do ręki: "patrzcie, do czego prowadzą ustępstwa". Lepiej rozpętać dyskusję o tym, po co nam minister edukacji w Warszawie, zamiast mówić o autonomii i drażnić skrajnych nacjonalistów.



MarcoPolo - Pią Gru 22, 2006 8:52 am
W zasadzie zgadza sie to powyzej z moja filozofia panstwa.



Bruno_Taut - Pią Gru 22, 2006 9:00 am
Tyle, że pojęcia autonomii nie da się obejść. Jeżeli chcemy nadać regionom tak szerokie kompetencje, to musimy wprowadzić do konstytucji zapis o autonomicznych wspólnotach lub o ustroju federalnym. Tak więc słowo autonomia powinno być odmieniane przez wszystkie przypadki i wyjaśniane przy każdej okazji, a nie wstydliwie pomijane w imię świętego spokoju.



absinth - Pią Gru 22, 2006 9:01 am
mam podobne zdanie

a piszac "- Mnie od początku lat 90. bliskie było hasło regionalizacji. Państwo powinno się zajmować tylko tym, co na poziomie regionalnym jest nie do wykonania - polityką zagraniczną i obroną. Nie ma racjonalnych powodów, żeby utrzymywać Ministerstwa Zdrowia czy Edukacji. Wszystkie sprawy związane z tymi dziedzinami można oddać w ręce władz regionalnych. W Warszawie wystarczy mała komórka, której zadaniem będzie pilnowanie standardów nauczania, aby matura np. z województwa podkarpackiego była tak samo ważna, co matura z województwa zachodniopomorskiego."

Pan marszalek w zasadzie poparl autonomie poszcegolnych regionow nie nazywajac jej bezposrednio autonomia ktorej sie wczesniej wyparl



babaloo - Pią Gru 22, 2006 10:35 am
Dobrze że Gazeta Wyborcza publikuje teraz cały cykl wywiadów dotyczących autonomii z róznymi osobami (zwolennikami i przeciwnikami). To chyba pierwsza tak szeroka dyskusja w prasie wysokonakładowej o tym. Moim zdaniem, przysłuży się idei autonomii, zwłaszcza, że argumenty przeciwników skupiają się właśnie na jakoby złych skojarzeniach jakie przywołuje to słowo. Więc chciałem powiedzieć, że ja mam dobre skojarzenia

Acha, skupiają się na skojarzeniach bo merytoryczne argumenty przeciwko musiałyby się skupić w pewnej mierze na pochwale tego co jest



jacek_t83 - Pią Gru 22, 2006 10:54 am
kamapania Bruna w koperbudzie przyniosla taki efekt ze moj trzynastoletni kuzyn ma w opisie na gg: "Autonomia dla Śląska!"



salutuj - Pią Gru 22, 2006 11:03 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



babaloo - Pią Gru 22, 2006 11:07 am
Aaaa, przypomniał mi sie jeszcze jeden argument przeciw, użyty przez Pana Spyrę z PiS, to jest, że autonomia nie jest ani dobra ani zła ale jest nie na czasie I choć argument jest delikatnie mówiąc mało merytoryczny, to odnosze wrażenie, że jednak zakorzeniony w świadomosci ludzi. Trzeba w związku z tym nagłaśniać tendecje autonomiczne np. w GB i generalnie pokazywać w ilu państwach autonomia/federalizm działa. A z drugiej strony, że nie chodzi o autonomię ze względu na jakieś różnice etniczne w stosunku do reszty kraju, tylko o rzeczywiste pragmatyczne względy decydowania o regionie właśnie w regionie i korzystania z pieniedzy, które się wypracowało.



Bruno_Taut - Pią Gru 22, 2006 1:18 pm

szkoda że nie ma tego tematu jeszcze w mediach ogólnopolsich ale dobre i to by edukować mieszkańców tutaj.

Jak nie ma? Dwa duże artykuły poszły w ogólnopolskiej "GW".



maciek - Pią Gru 22, 2006 1:21 pm

szkoda że nie ma tego tematu jeszcze w mediach ogólnopolsich ale dobre i to by edukować mieszkańców tutaj.

Jak nie ma? Dwa duże artykuły poszły w ogólnopolskiej "GW".



Bruno_Taut - Pią Gru 22, 2006 1:25 pm
Artykuł prof. Wojciecha Łukowskiego polemiczny w stosunku do wypowiedzi Kazimierza Kutza.



macu - Pią Gru 22, 2006 1:30 pm
Ten artykuł

Autonomia Śląska to zły pomysł
Wojciech Łukowski*
2006-12-21, ostatnia aktualizacja 2006-12-19 18:37

Zwolennikom autonomii Śląska chodzi głównie o separację od agresywnej i seksistowskiej Polski Samoobrony. Ale gdzie mają wyemigrować ci, którzy swego Śląska nie mają? Z Kazimierzem Kutzem polemizuje


Górny Śląsk jest regionem tak zdewastowanym, że poruszył sumienie Europy. Na zdjęciu otwarcie nowego odcinka autostrady A4 Chorzów-Gliwice w Rudzie Śląskiej, 25 stycznia 2005 r.
Fot. Grzegorz Celejewski / AG

Kazimierz Kutz na łamach "Gazety Świątecznej" (16-17 grudnia) powraca do koncepcji autonomii Śląska. Nie jest to dobry pomysł ani dla Śląska, ani dla Polski, ani dla Europy. Gdyby zaczął być realizowany czy choćby tylko z determinacją głoszony przez jakiś ruch społeczno-polityczny, wzmocniłby jedynie polski nacjonalizm i koalicję konserwatywno-populistyczną. A nie o to chyba chodzi zwolennikom autonomii.

Może jednak warto w kontekście tej wypowiedzi wrócić do idei Polski regionów. Idei niemal całkowicie dziś zapomnianej i wypartej z dyskursu politycznego, a stanowiącej na początku lat 90. ubiegłego wieku żywy temat i nadzieję na lepsze ułożenie spraw polskich.

Mit śląskiej wyjątkowości

Dlaczego w sytuacji zaostrzonego kryzysu powraca idea autonomii Śląska? Przypuszczam, że powody są bardziej złożone od tych, które wskazują autonomiści. Ich argumentacja brzmi mniej więcej tak: należy sięgnąć do przeszłości, po sprawdzony wzór śląskiej autonomii. W II Rzeczypospolitej nie zabrakło mądrości politycznej, której brakuje obecnie. Górny Śląsk odznaczał się specyfiką gospodarczą i kulturową uniemożliwiającą pełne zespolenie ze strukturami unitarnego państwa polskiego. Prowadziłoby to bowiem do licznych napięć i otwartych konfliktów. Za tą ideą stali wpływowi liderzy regionalni i poparcie samych Ślązaków świadomych nie tylko swej odrębności, ale i obywatelskości.

Dziś jednak nie wydaje się, by któryś z tych czynników występował choćby w zbliżonej postaci. Nawet jeśli kolejny spis powszechny pokaże, że rośnie liczba osób deklarujących narodowość śląską, nie zmieni to tego, że Śląsk jest na tyle wewnętrznie zróżnicowany, także pod względem kulturowym, iż jego autonomia - rozumiana jako rodzaj wydzielenia, separacji od reszty Polski - po prostu się nie uda.

Przypuszczam, że Kutzowi nie chodzi o autonomię, ale właśnie o separację od obrzydliwego obiektu, jakim jest agresywna i seksistowska Polska Samoobrony. Nie dziwię się więc, że Kutz chce wyemigrować na Śląsk - do mitycznej krainy przejrzystych reguł i bezpieczeństwa moralnego. Gdzie jednak mają wyemigrować ci, którzy Śląska nie mają? Czy mogą liczyć na gościnę w śląskiej utopii dobrego życia?

Często bywa tak, że bezradni wobec dotykającej nas przemocy, także tej ukrytej w jowialnej retoryce Leppera, sięgamy po idealizacje. Znajdujemy jakiś obiekt i kochamy go jak matkę, dostrzegając w nim samo tylko ciepło, dobro i piękno. W śląskiej rzeczywistości, szczególnie tej minionej, dość jest cegiełek, z których można zbudować wymarzony dom. Krystyna Loska, kiedyś popularna spikerka wywodząca się ze Śląska, opowiadała niedawno w telewizji, że wciąż na nowo przeżywa wzruszenie, ilekroć wjeżdża pociągiem do Katowic. Widzi w oknach połyskujące od czystości szyby i świeżutkie firanki, a za tymi firankami żony czekają na mężów górników. Wybitny znawca problematyki śląskiej prof. Marek Szczepański, komentując ostatnią tragedię w Halembie, odwoływał się do niezachwianego etosu górniczego - do kanonu najszlachetniejszych cech, niemal wrodzonych dla górników.

Idealizacje biorą się z miłości i zwrotnie tę miłość utrwalają. Sprzyjają jednak też temu, że rzeczywistość zawłaszczana jest przez agresorów.

Z niedowierzaniem przyjmuję tezę, że Śląsk wciąż jest regionem krzywdzonym i wyzyskiwanym przez resztę kraju. W ostatnich 17 latach dokonał się tutaj wyraźny postęp cywilizacyjny. O takich inwestycjach, jak choćby te ulokowane w specjalnej strefie ekonomicznej w Tychach, inne regiony nie mogą nawet marzyć. Autostrada A4 i liczne obwodnice to udogodnienia nieznane gdzie indziej. Rewolucja edukacyjna przekłada się wyraźnie na wzrost regionalnego kapitału kulturowego.

Są jednak także obszary wstydliwe, z którymi Warszawa nie ma wiele wspólnego. Brutalny wyzysk w kopalniach, pogoń za zyskiem i naruszanie norm bezpieczeństwa prowadzą do tego, że tragiczne wypadki górnicze są tylko kwestią czasu. Na Śląsku Opolskim dokonuje się cicha degradacja społeczno-demograficzna i kulturowa. Odpowiedzialne są za nią migracje obywateli mających dwa paszporty. O tych kwestiach jednak prawie się nie rozmawia.

Niespójność struktur państwa

Poważne szkody kulturowe i gospodarcze niesie za sobą niespójność struktury terytorialnej państwa. Poruszanie się w tej strukturze wiąże się również z marnotrawieniem energii emocjonalnej.

Na polskie województwa - a w przyszłości może regiony - należy w polskich realiach patrzeć nie tyle przez pryzmat adekwatności do historycznych odniesień (choć oczywiście nadmierne manipulacje granicami nie są wskazane), ile przez pryzmat tego, co socjologowie nazywają strukturami pośrednimi, przypisując im kluczową rolę w tworzeniu zrównoważonej, a jednocześnie dynamicznej tkanki społecznej. Jak działają struktury pośrednie? Można je porównać do termostatu, który reguluje przepływ energii między "centralą" i strukturami lokalnymi. Ale ich działanie jest bardziej złożone. W dobie rosnącej indywidualizacji regiony bardziej niż kiedykolwiek stają się przestrzenią szans życiowych (ale także przestrzenią ich braku).

Ostatnie wybory samorządowe dowiodły, że województwa są traktowane jako wojewódzki szczebel ogólnopolskiej, zajadłej walki politycznej. Taki sposób postrzegania "terenu" przez partie jeszcze bardziej oddala nas od widzenia polskiej przestrzeni w kategoriach dynamicznych struktur pośrednich.

Tymczasem Polska jest krajem zablokowanych szans życiowych. W obecnej dobie jest to nie tyle blokada szans kolektywnych, ile indywidualnych. W istocie nawet Samoobrona rozpaczliwie poszukuje sposobów odblokowania tych szans. Oferowanie pracy za seks jest zatrważającą, ale właśnie metodą zapewnienia szans życiowych. Mechanizm ten jest oczywiście skrajnie niewydolny, bo liczba stanowisk w Samoobronie jest ograniczona, a przywódcy partii - przy całym (braku) szacunku dla ich możliwości - mają jednak dość skromne możliwości rekrutacyjne.

PiS natomiast dokonał błędnej diagnozy, uznał bowiem, że mamy do czynienia z blokadą szans życiowych całego narodu polskiego, za którą odpowiedzialny jest spisek służb specjalnych i wszyscy ci, którzy z PiS-em nie są. Tymczasem nie istnieje nic takiego jak szanse całego narodu. Na szanse narodu składają się szanse poszczególnych jednostek i grup (dziś coraz bardziej szanse jednostek niż grup). Satysfakcja z przynależności do grupy narodowej bierze się nie z udziału w jakiejś kolektywnej obronie interesów narodowych wobec wrogów wewnętrznych i zewnętrznych, ale przede wszystkim z własnego, indywidualnego sukcesu w przestrzeni polskiego państwa.

Gdzie zatem tkwią przyczyny blokowania szans życiowych Polaków? Jedna z nich tkwi w niespójnej strukturze państwa. Ostatnie wybory samorządowe pokazały jednak też coś ciekawego i optymistycznego. W tym strukturalnym rozgardiaszu swego rodzaju regionami stały się niektóre wielkie miasta. Są na tyle duże, że stanowią otwartą przestrzeń dla ruchliwości społecznej i mają dość środków, by tę ruchliwość wspierać. Im więcej zaś ruchliwości, tym większa atrakcyjność tych miast dla inwestorów. Im więcej inwestorów, tym więcej ruchliwości, tym więcej też dobrej przestrzeni publicznej. Potrzebny jest jeszcze mądry włodarz miasta, który stworzy instrumenty zarządzania adekwatne do tej nakręcającej się spirali sukcesu i któremu wystarczy rozsądku, aby trzymać się z dala od polskiej polityki i partii politycznych.

Natomiast zupełnie inna jest sytuacja w małych miastach - także tych, które mają mądrych gospodarzy. Zakleszczają się one w autarkicznym układzie lokalnych sił, niemającym jednak nic wspólnego z "układem" wymyślonym przez PiS. To jest układ, który zakleszcza się właśnie przez stagnację lokalnej struktury społecznej, przez brak ruchliwości, a nie dlatego, że miastem trzęsie taka czy inna kilka. Nie trzęsie - choćby dlatego, że za bardzo nie ma czym trząść, bo tak skromne i ograniczone są zasoby lokalne. Kurczą się też zasoby ludzkie w wyniku migracji ucieczkowej.

Etyczny wymiar regionalizacji

Kto zatem mógłby podjąć wysiłek przebudowy polskiego państwa w kierunku regionalizacji? W takim państwie zmieściłby się i autonomiczny Śląsk, i dynamiczny Wrocław z całym Dolnym Śląskiem, i zaniedbane Warmia i Mazury

Czy taka przebudowa mogłaby stać się filarem programu Platformy Obywatelskiej? Donald Tusk był na początku transformacji jednym z głównych liderów ruchu na rzecz regionów w Polsce. Ale czy jeszcze o tym pamięta? Czy można liczyć na Lewicę i Demokratów? Stare SLD było przecież nastawione centralistyczne, nie miało za grosz wyczucia dla regionalnej wizji państwa. Co z ostatnimi już Demokratami, którzy ideę rzeczywistej decentralizacji mają w kościach?

Szczególnie bym stawiał na prezydentów wielkich miast. Rafał Dutkiewicz we Wrocławiu, Jerzy Kropiwnicki w Łodzi, Jacek Majchrowski w Krakowie, Wojciech Szczurek w Gdyni czy Piotr Uszok w Katowicach zaczną się być może przy końcu obecnej kadencji nieco nudzić sukcesami własnych miast. Zaczną szukać nowych wyzwań. Narastać w nich też zacznie frustracja z tego powodu, że stworzyli wyspy normalnego, dobrego życia w chaotycznym politycznie i moralnie kraju, ale na dłuższą metę ich osiągnięcia są przez to zagrożone. Może zaczną myśleć, że cała Polska musi stać się Wrocławiem czy Gdynią, aby Wrocław mógł pozostać Wrocławiem, a Gdynia Gdynią. Nie będzie to jednak możliwe bez silnych, spójnych regionów. Duże miasta wyznaczają tutaj dobry kierunek.

Pojawi się w ten sposób także bardziej przejrzysta, pośrednia przestrzeń urzeczywistniania szans życiowych. Aby ludzie mogli żyć etycznie, muszą mieć możliwości korzystania z legalnych, stosunkowo łatwo dostępnych środków prowadzących do realizacji wymarzonych celów. Na drugim biegunie jest nie tylko materac Łyżwińskiego, ale wszelkie niejasne zależności między tymi, którzy marzą o dobrym życiu, ale - aby go urzeczywistnić - muszą sprzedać część swojej duszy jakiejś partii politycznej, jakiemuś niejasnemu układowi. Gdy to się jednak stanie, trzeba się pożegnać z dobrym życiem.

*Wojciech Łukowski - profesor w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, pracownik Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, członek Rady Programowej Wspólnoty Kulturowej "Borussia" w Olsztynie, w latach 90. współzałożyciel Stowarzyszenia "Wspólnota Mazurska"



Mies - Pią Gru 22, 2006 2:14 pm
Z niedowierzaniem przyjmuję tezę, że Śląsk wciąż jest regionem krzywdzonym i wyzyskiwanym przez resztę kraju. W ostatnich 17 latach dokonał się tutaj wyraźny postęp cywilizacyjny. O takich inwestycjach, jak choćby te ulokowane w specjalnej strefie ekonomicznej w Tychach, inne regiony nie mogą nawet marzyć. Autostrada A4 i liczne obwodnice to udogodnienia nieznane gdzie indziej. Rewolucja edukacyjna przekłada się wyraźnie na wzrost regionalnego kapitału kulturowego.

Są jednak także obszary wstydliwe, z którymi Warszawa nie ma wiele wspólnego. Brutalny wyzysk w kopalniach, pogoń za zyskiem i naruszanie norm bezpieczeństwa prowadzą do tego, że tragiczne wypadki górnicze są tylko kwestią czasu. Na Śląsku Opolskim dokonuje się cicha degradacja społeczno-demograficzna i kulturowa. Odpowiedzialne są za nią migracje obywateli mających dwa paszporty. O tych kwestiach jednak prawie się nie rozmawia.



Bruno_Taut - Pią Gru 22, 2006 2:35 pm
Teza, że Warszawa nie ma nic wspólnego z patologiami w PAŃSTWOWYM górnictwie jest mocno naciągana.



absinth - Pią Gru 22, 2006 3:04 pm
to co mi sie nie podoba w tym artykule polemicznym to niepotrzebne mieszanie kwestii autonomii Slaska ze sprawa narodowosci slaskiej. Po co to komu? nie widze zadnej potrzeby ani logicznego zwiazku miedzy tymi sprawami.
Ja jestem za autonomia Slaska glownie nie dlatego ze "Slaska" tylko dlatego ze "autonomia"

po prostu uwazam ze ustroj sfederowanych autonomicznych regionow Polski jest lepszy od tego co jest obecnie



salutuj - Pią Gru 22, 2006 3:32 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



jacek_t83 - Śro Sty 03, 2007 9:29 pm
w dzisiejszej Wyborczej jest polemika Gorzelika z artykułem Łukowskiego.
Niestety nie umie tego znalezc w internetowym wydaniu GW.



jacek_t83 - Czw Sty 04, 2007 2:37 pm


poniżej ten sam artykuł, tyle, że wersja BIG





MarcoPolo - Czw Sty 04, 2007 3:37 pm
Wywazony, przemyslany tekst. Gratulacje!



babaloo - Czw Sty 04, 2007 10:30 pm
Fajny tekst. Kropla drąży skałę .



d-8 - Czw Sty 04, 2007 11:20 pm
tekst jest dobry



Mies - Pon Sty 15, 2007 11:25 am

Zamiast autonomii silne samorządy

Andrzej Gałażewski
2007-01-12

W świątecznej "Gazecie Wyborczej" (16-17 grudnia 2006 r.) ukazał się wywiad Aleksandry Klich i Józefa Krzyka z senatorem i reżyserem Kazimierzem Kutzem. Tytuł: "Autonomia to dla Śląska sprawa życia i śmierci" zaczerpnięto bezpośrednio z wypowiedzi sławnego reżysera. Pozwolę sobie na kilka polemicznych zdań, do których mam chyba prawo jako mieszkaniec Śląska od sześćdziesięciu lat.
Przede wszystkim nie lubię, kiedy politycy wypowiadają się z nadmiernym dramatyzmem, sami niczym nie ryzykując. Nie akceptowałem sloganu Jana Rokity "Nicea albo śmierć", które jak pocisk przeleciało swego czasu przez europejskie media, i nie zgadzam się z tytułowym stwierdzeniem senatora Kazimierza Kutza. W jednym i drugim haśle jest więcej teatru niż rzeczywistości.

Odpowiedzi senatora Kutza udzielone we wspomnianym wywiadzie są mieszanką trafnych spostrzeżeń, emocjonalnych uproszczeń i całkowicie błędnych wniosków.

Zacznę od refleksji historycznej. Przedwojenna autonomia Śląska nie była, jak sugeruje Pan senator, efektem naturalnych dążeń Ślązaków, lecz skutkiem politycznego porozumienia międzynarodowego. Należy przypomnieć fakt, że jedynie Polska zagwarantowała Śląskowi autonomię. Niemiecka i czeska część Śląska były integralnymi częściami tych państw. Przedwojenna autonomia Śląska, oprócz niewątpliwych blasków, miała też głębokie cienie. Poważnym problemem były szybko rosnące wpływy niemieckie i osłabianie integralności państwa polskiego.

Senator Kutz słusznie zauważa centralistyczne poczynania obecnego rządu koalicyjnego i systematyczne osłabianie roli samorządu terytorialnego. Jednak stwierdzenie, że "państwo jest z każdym dniem coraz bardziej nacjonalistyczne, a każda forma nacjonalizmu wiedzie do piekła na ziemi" nie może być prawdziwe w odniesieniu do współczesnej Polski. Czym innym jest centralizm administracyjny, a czym innym nacjonalizm, który jest ideologią. Można bez trudu wyobrazić sobie praktykującego samorządowca i jednocześnie zagorzałego nacjonalistę.

Odpowiedzią na centralizację państwa w wykonaniu PiS jest marginalizacja tej partii w wyborach samorządowych i parlamentarnych i powrót do idei Polski samorządowej. Wzmocnienie roli samorządów wojewódzkich powinno być pierwszym celem, jaki powinna postawić przed sobą nowa władza. Polska może być silna siłą swoich samorządnych regionów, w tym także Śląska.

"Śląsk to jednak wciąż inna kraina niż pozostałe regiony Polski" - mówi Pan senator.

Inni politycy zamiast nazwy Śląsk umieszczą Kaszuby, Podhale lub Podlasie i każdy będzie miał rację. Warto by się zapytać mieszkańców Opola lub Brzegu, czy czują to samo co mieszkańcy Katowic?
Czy Sosnowiec, połączony w jeden organizm miejski z Katowicami, to też kawałek autonomicznego Śląska, czy może już Kongresówka? Po co wracać do historycznych rozwiązań nieprzystających do dzisiejszej rzeczywistości? Uważam, że nie może być zgody na wyodrębnienie Śląska spośród pozostałych polskich województw i obdarzenie go nadzwyczajnymi prawami. Mówię to, czując się Ślązakiem. http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35055,3845565.html



salutuj - Pon Sty 15, 2007 12:38 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Pon Sty 15, 2007 2:40 pm
Ble, ble, ble, panie Gałażewski. Łatwo jest nie zgadzać się z Rokitą, kiedy ten popadł w niełaskę partyjnych władz. Szkoda, że poseł z Gliwic nie krytykował Jana Marii tuż po słynnym przemówieniu.

Kiedy czytam takie listy nachodzą mnie smutne refleksje na temat jakości publicznej debaty. Parlamentarzysta, a więc osoba, która powinna ową jakość zawyżać, siada do komputera i wypisuje rzeczy nie sprawdzając podstawowych faktów. Ale do rzeczy.

Autonomia międzywojenna nie była wynikiem żadnego międzynarodowego porozumienia, ale elementem niemiecko-polskiej, przeplebiscytowej licytacji, wymuszonej właśnie owymi "naturalnymi dążeniami Górnoślązaków", które pan Gałażewski neguje. Polska przyznała ją w celu pozyskania głosów wyciągając proste wnioski z faktu, że najliczniejszą organizacją polityczną na obszarze plebiscytowym był Związek Górnoślązaków / Bund der Oberschlesier, postulujący utworzenie państwa górnośląskiego (liczba członków szacowana na 150-300 tysięcy).

O ile można zgodzić się z tezą, że wpływy niemieckie rosły (mogą na to wskazywać wyniki wyborów, dopóki wybory były wolne), o tyle związek przyczynowo-skutkowy, sugerowany przez autora listu, to zupełne nieporozumienie. Nasilające się nastroje proniemieckie nie były wynikiem autonomii, ale rozczarowania polityką państwa polskiego i niedostatkami (czyli ograniczeniami) owej autonomii, która nie zabezpieczała województwa śląskiego przed inwazją urzędników z innych części kraju i przed obsadzaniem stanowisk ludźmi nie rozumiejącymi specyfiki regionu. Intrygujące jest to, że poseł partii, która uchodzi za liberalną, źródło zagrożenia widzi w swobodach, z jakich korzystali obywatele, a nie w polityce państwa i wyraźnie stawia interes tego ostatniego (i jego integralność) ponad interesem obywateli.

Centralizm i nacjonalizm nie są oczywiście pojęciami tożsamymi, ale zjawiska te często idą w parze. List pana Gałażewskiego jest tego znakomitym przykładem - autonomia (forma decentralizacji) miała jego zdaniem wady, gdyż obywatele korzystając ze swych swobód przyczyniali się do osłabienia państwa narodowego i naruszali narodową jedność, wybierając inną niż pożądana narodową opcję.

Z obecną rzeczywistością pan Gałażewski też utrzymuje kontakt raczej luźny (wskazuje na to dobitnie jego pytanie czy Sosnowiec jest cześcią niestniejącego autonomicznego Śląska czy też również niestniejącej Kongresówki). Polska pozostaje obok Francji jedynym krajem UE tych rozmiarów, w którym nie ma autonomicznych regionów. Bardziej wnikliwa analiza świata współczesnego pozwoliłoby autorowi listu dostrzec, że w takich krajach jak Hiszpania, Włochy czy Wielka Brytania ustawodawcy nie mieli oporów przed "wyodrębnieniem" niektórych regionów i nadaniem im "nadzwyczajnych praw".

Rad byłbym wreszcie poznać ów pomysł PO na wzmocnienie samorządu wojewódzkiego. Dopóki to nie nastąpi, zmuszony jestem przyjąć, że decentralizacja w ustach polityków tej partii jest jedynie pustym sloganem, a przypisywanie im zapatrywań liberalnych ogromnym nieporozumieniem.



jacek_t83 - Pon Sty 15, 2007 3:11 pm
jakby byla mozliwosc wrzucania artykulow na glowna to chetnie bym to puscil



jacek_t83 - Czw Sty 18, 2007 10:30 am
buahahahaha ale znalazlem staroc, ale przynajmniej sie posmialem

04.04.2000 r.

Raport Urzędu Ochrony Państwa dotyczący zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa w aspekcie wewnętrznym i zewnętrznym oraz ujawnionych w tym zakresie przestępstw w 1999 roku.

Potencjalne zagrożenie dla interesów RP, zwłaszcza w kontekście polskich dążeń do członkostwa w Unii Europejskiej, mogą stwarzać działania podejmowane przez struktury, afiliowane przez niemieckie organizacje ziomkowskie (Związek Wypędzonych). W tym względzie wymienić można ofensywę propagandową na rzecz autonomii Śląska (realizowaną także przy zaangażowaniu niektórych środowisk mniejszości niemieckiej i aktywistów Ruchu Autonomii Śląska). (podkr. SI)

http://www.videofact.com/mark/uop/uop1.html




jacek_t83 - Wto Kwi 10, 2007 10:36 am
w książce "Pierwsza polka" (H. Bienek) znalazłem taki fragment dotyczący Korfantego:

"(...) Może warto byłoby ująć w osobnym rozdziale dążenia K. (Korfantego - przypis mój) do autonomii. Z materiałów, które Montag miał do dyspozycji (częściowo nie wykraczały one poza niepełne zeznania świadków, wyjątki z listów, a nawet przypuszczenia), wynikało, że K. conajmniej trzykrotnie groził rządowi w Warszawie oderwaniem Górnego Śląska. Po raz pierwszy wobec dowódcy wojskowego Nowiny-Doliwy podczas trzeciego powstania. Po raz drugi w roku 1922, gdy Sejm warszawski nie zgodził się na utworzenie przez niego nowego rządu. Trzeci raz, gdy Piłsudski mianował galicjanina Michała Grażyńskiego wojewodą Gónego Śląska, a wkrótce potem uchylił autonomiczne prawa Gónoślązaków. Gdy już wschodnia część Górnego Śląska należała do Polski, K. opowiadał się za pojednaniem między obiema częściami Gónego Śląska, niemiecką i polskaą, ponad barierami językowymi, ale nie religijnymi. Ale za trzecim razem było to i tak już tylko potrząsanie szabelką, gdyż Grażyński przy pomocy związku powstańców poumieszczał wszędzie swoich ludzi i systematycznie wypierał korfantczyków. Nie ma dowodów na to, że K. przed plebiscytem z maja 1921 r. myślał o utworzeniu wolnego państwa. Od berlińskiego pośrednika dowiedział się, że była próba w tym kierunku ze strony Matthiasa Etzbergera, który znał K. z czasów wojny. Wybory komunalne na Górnym Śląsku z dnia 28 listopada 1919 roku wypadły katastrofalnie, cała ludność wiejska w ogromnej większości głosowała na polskich kandydatów. W Berlinie wystraszono się, że w wyniku plebiscytu mógłby przepaść cały Górny Śląsk z bogatymi kopalniami węgla i rud. Erzberger zaproponował więc, by wysłac delegację do K. i wysondować, czy nie zgodziłby się na wolne państwo Górny Śląsk, na wzór Gdańska, gdyby otrzymał wysokie stanowsko. Propozycja Erzbergera została odrzucona przez rząd Rzeszy."

H. Bienek, Pierwsza polka, Gliwice 1997, s. 86 - 87.

ktoś wie dokładnie jak to było? nie wiem na ile jest to fantazja literacka Bienka a na ile prawda historyczna. choć nie wydaje mi się żeby to była jakaś ściema. ale nie znam szczegółów dlatego pytam



absinth - Wto Kwi 10, 2007 3:31 pm
hmm rzeczywisie ciekawe
'
swoja droga ma ktos moze pozyczyc/skserowac ta mala czerwona ksiazeczke autorstwa Prof. Ciagwy poswiecona wlasnie autonomi slaska pod katem ustrojowym



babaloo - Wto Kwi 10, 2007 3:51 pm
Jeżeli ktoś ma to ja też jestem zainteresowany. Bardzo fajna broszurka z tego co pamiętam. Kiedyś, w atmosferze egzemaminu jej nie doceniłem



jacek_t83 - Sob Maj 05, 2007 7:24 am
Śledztwo po faszystowskich gestach na Górze św. Anny
05-05-2007

Policja sprawdzi, czy podczas czwartkowych uroczystości na Górze św. Anny członkowie nacjonalistycznych młodzieżówek propagowali faszyzm i obrażali naród niemiecki.

2 maja nacjonalistyczne młodzieżówki ONR i Zadruga zakłóciły obchody 86. rocznicy III Powstania Śląskiego. Podczas składania kwiatów pod Pomnikiem Czynu Powstańczego wykonywali nazistowskie gesty i krzyczeli: "Słowiańska Polska, słowiański Śląsk" oraz "Niemcy won z tutejszych stron". Członkowie młodzieżówek mieli także flagi ze znakami przypominającymi swastyki.

Komenda Powiatowa Policji w Strzelcach Opolskich z urzędu wszczęła postępowanie. Nakłanianie do faszyzmu trudno jednak będzie wykazać. - Sam gest czy symbol takim nakłanianiem jeszcze nie jest, trzeba udowodnić, że z takim zamiarem zostały wykonane - mówi Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.

(za Gazetą Wyborczą)



jacek_t83 - Pią Cze 15, 2007 8:01 am
http://www.suplement.us.edu.pl/index.ph ... &type=norm



Safin - Pią Cze 15, 2007 12:31 pm

Jeżeli ktoś ma to ja też jestem zainteresowany. Bardzo fajna broszurka z tego co pamiętam. Kiedyś, w atmosferze egzemaminu jej nie doceniłem

Poszukam, bo wiem ze gdzie ja mam. Komus tez skserowac?



Sabino Arana - Pon Lip 02, 2007 8:14 pm
http://www.raslaska.aremedia.net/index. ... 3&Itemid=4

Wlasnie skonczylem czytac felieton ze strony RAŚ pt. Zacieractwo, napewno go juz czytaliscie .
Spodziewalem sie , ze pomysl aglomeracji nie zostanie przyjęty z aprobatą w tym środowisku , ale jednak takiego tonu wypowiedzi i takiego jezyka sie nie spodziewalem. Mniejsza o to całe łączenie się bo sie laczyc nie musimy, mniejsza o lokalne animozje, ale jednak minimum szacunku dla sąsiadow zza rzeki by sie nalezalo. Wychodzi na to ze stolyca i lokalne zdradzieckie slaskie wladze chca zmusic dumny naród śląski do załosnego mezaliansu z zaglębiowska chołotą, cyt;

''W katalogu zboczeń od dawna już figuruje dewiacja zwana ocieractwem. Statystyki milczą na ten wstydliwy temat, jednak można przypuszczać, że warunki w środkach publicznego transportu na terenie śląsko-dąbrowskiej konurbacji są równie optymalne dla rozwoju owej patologii jak wilgoć dla wzrostu grzyba''

to nie jest juz denerwujace, to jest przykre.[/u][/b]



SPUTNIK - Pon Lip 02, 2007 8:34 pm

http://www.raslaska.aremedia.net/index.php?option=com_content&task=view&id=143&Itemid=4

Wlasnie skonczylem czytac felieton ze strony RAŚ pt. Zacieractwo, napewno go juz czytaliscie .
Spodziewalem sie , ze pomysl aglomeracji nie zostanie przyjęty z aprobatą w tym środowisku , ale jednak takiego tonu wypowiedzi i takiego jezyka sie nie spodziewalem. Mniejsza o to całe łączenie się bo sie laczyc nie musimy, mniejsza o lokalne animozje, ale jednak minimum szacunku dla sąsiadow zza rzeki by sie nalezalo. Wychodzi na to ze stolyca i lokalne zdradzieckie slaskie wladze chca zmusic dumny naród śląski do załosnego mezaliansu z zaglębiowska chołotą, cyt;

''W katalogu zboczeń od dawna już figuruje dewiacja zwana ocieractwem. Statystyki milczą na ten wstydliwy temat, jednak można przypuszczać, że warunki w środkach publicznego transportu na terenie śląsko-dąbrowskiej konurbacji są równie optymalne dla rozwoju owej patologii jak wilgoć dla wzrostu grzyba''

to nie jest juz denerwujace, to jest przykre.[/u][/b]


heh

artykułem mogę być urażony conajmniej w równym stopniu. konurbacja śląsko-dąbrowska to nie to samo co zagłębie śląsko-dobrowskie



Bruno_Taut - Pon Lip 02, 2007 9:21 pm

Odniosłem wrażenie, że ten felieton nie dotyczy w żadnym stopniu sąsiadów zza rzeki, a jedyne wywołane, choć nie z nazwiska, osoby to mieszkańcy zachodniego brzegu Brynicy.



Sabino Arana - Pon Lip 02, 2007 9:55 pm
no tak , konfidentow u siebie tez tropią ale czyz konfident sie moze ocierac? toz to swojak nawet jak wszedl na zla droge , dzwiwne cos to twoje wrazenie



Bruno_Taut - Pon Lip 02, 2007 10:04 pm
Chyba nie o konfidentów w tym wszystkim chodzi. I chyba też nie o ocieranie.



mark40 - Wto Lip 03, 2007 7:59 pm


Niezależność dla Śląska

Działania na rzecz przywrócenia Śląskowi "należnego mu miejsca w polityce państwa" oraz sprzeciw wobec ograniczania konstytucyjnej niezależności regionów zakłada m.in. ogłoszona we wtorek w Katowicach deklaracja programowa Śląskiego Porozumienia Lewicy i Demokratów (LiD).

Deklarację przyjął powołany półtora tygodnia temu zespół, w skład którego weszło 50 przedstawicieli partii i środowisk tworzących LiD na Śląsku. Na jego czele stoi znany politolog z Uniwersytetu Śląskiego, prof. Marek Barański.

Śląska deklaracja ma być regionalnym uzupełnieniem podpisanej blisko trzy tygodnie temu ogólnopolskiej deklaracji programowej Lewicy i Demokratów pt. "Polska przyjazna i nowoczesna". Na czele rady programowej LiD stanął wówczas były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Sygnatariusze śląskiej deklaracji opowiadają się, jak napisali, za "nowoczesną i mądrą samorządnością woj. śląskiego, wykorzystującą sprzyjającą jej politykę spójności UE", zmierzającą do zrównoważonego rozwoju regionu i rozwiązywania problemów społecznych. Chcą utrzymania i wzmocnienia regionalnej samorządności.

- Nie zgadzamy się na ograniczenie konstytucyjnej niezależności regionów, w tym próby marginalizacji Śląska, regionu tak znaczącego i przywiązanego do swojej tradycji, dumnego i pracowitego - napisano w przyjętej we wtorek deklaracji.

Marginalizacja, zdaniem szefa śląskich struktur Partii Demokratycznej, Zbyszka Skotnicznego, przejawia się m.in. w upośledzeniu finansowym śląskiej służby zdrowia wobec innych regionów. W efekcie, jak mówił, lekarze i pielęgniarki szukają pracy poza regionem; za granicą i w innych częściach kraju.

Śląskie Porozumienie Lewicy i Demokratów, tworzone m.in. przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, Socjaldemokrację Polską, Partię Demokratyczną Demokraci.pl oraz Unię Pracy zwróciło się do wszystkich podobnie myślących osób i środowisk z ofertą współpracy w ramach zespołu programowego LiD na Śląsku. Dzięki temu, według prof. Barańskiego, wokół istniejącego porozumienia czterech partii mógłby powstać ruch społeczny.

W deklaracji podkreślono także dążenie jej sygnatariuszy do odbudowy zaufania społecznego oraz autorytetu organizacji i instytucji, a także przezwyciężenia "podejrzliwości i podsycania wrogości między różnymi grupami społecznymi", co, według przedstawicieli LiD, obecnie ma miejsce.

PAP



brysiu - Śro Lip 04, 2007 10:34 am
hasla, hasla, hasla...
skryto-jawny populizm kroluje w nadwislanskim kraju - "damy haslo, lud je chwyci, zapomnimy o hasle, lud tez zapomni, a my robimy swoje"...

jednoczesnie, jako centrolewicowiec (cokolwiek to znaczy) i Slazak (przede wszystkim) odbieram taka deklaracje z cieplym serduszkiem i kibicuje jej sygnatariuszom; pytanie (retoryczne) jest takie - czy kolejne antyPiSowskie hasla zbuduja poparcie TVN-u i innym Polsatow i Wyborczych (o Dziennikach i Faktach nie wspomne)? od ich relacji w koncu zalezy czy i jak zauwazone zostana dzialania (jesli takowe beda) majace na celu zmiane wizerunku Slaska jako zapyzialego i zapylonego grajdola, gdzie zwierzeta w cyklu ewolucyjnym wyksztalcily specjalne filtry do nosa...

tak sie ostatnio zastanawiam nad pojeciem autonomii dla Slaska - niewatpliwie wiekszosc forumowiczow uwaza ja za panaceum na wszystkie bolaczki, zupelnie jak Aglomeracje; czyli w tym momencie mielibysmy dwie piguly - tylko czy to lekarstwo, czy tylko homeopatia?
a moze antybiotyk? tylko w tym momencie radzilbym sie zastanowic - dwie piguly antybiotyku moga spowodowac skutek odwrotny do zamierzonego...

niewatpliwie partie i ugrupowania polityczne zaczynaja grac na nowych instrumentach brzmiacych jak "gruchanie golabka wolnosci"; oto ucisniony Narod Slaski, przez wszystkich poniewierany i wysmiewany, ma swoja szanse - wystarczy tylko...
...no wlasnie - co?

na samych haslach mozna isc przez zycie - swiadczy o tym obecny Rzad - ale lud pracujacy miast i wsi w koncu spojrzy na to, co ma i porowna z tym, co mial i wyciagnie wnioski - teraz wystarczy tylko wejsc w odpowiednia tonacje i opowiedziec o bolaczkach tego ludu tak, zeby pojeli, ze to wlasnie oni sa tymi, ktorzy zmienia swiat na lepsze...

zatem pytanie brzmi:
autonomiczna Aglomeracja czy autonomia w ogole?
a moze i to i to?
i na jakich warunkach?
co ma w danym tworze byc autonomicznego, a co zaleznego od "Macierzy"?

cokolwiek by nie bylo - kombinowac trzeba; jak na razie w zwiazku z haslami - przyklaskuje; w zwiazku z brakiem konkretow - bucze i gwizdze i nie przejmuje sie...

oto, co mozna wywnioskowac po jednym artykuliku...;-P



Bruno_Taut - Śro Lip 04, 2007 10:38 am
Była juz o tym mowa. W gestii centrali pozostawałyby obronność i polityka zagraniczna.
A autonomiczny powinien być region, a w jego ramach nie żadna "aglomeracja" (nie ma takiego szczebla samorządu), ale powiaty (grodzkie i ziemskie) i w pewnym zakresie gminy. Zgodnie z zasadą subsydiarności.



absinth - Śro Lip 04, 2007 10:54 am

tak sie ostatnio zastanawiam nad pojeciem autonomii dla Slaska - niewatpliwie wiekszosc forumowiczow uwaza ja za panaceum na wszystkie bolaczki, zupelnie jak Aglomeracje; czyli w tym momencie mielibysmy dwie piguly - tylko czy to lekarstwo, czy tylko homeopatia?

no dokladnie

dla mnie i autonomia i aglomeracja to sa tylko naczynia, a od nas (?) zalezy co do nich wlejemy

imo problem polega na tym, ze poki co nie mamy lokalnych elit, wiec na tym etapie biorac pod uwage nieudolnosc sporej czesci lokalnych politykow to nie wiem czy teraz autonomia by duzo zmienila. Takie mam w chwili obecnej obawy. A autonomia ma dla mnie wymiar przedewszystkim gospodarczy z akcentem na Skarb Slaski itp
narodowosci slaskie, polskie, niemieckie noerweskie i jakiekolwiek inne mnie w ogole nie interesuja
ani mnie ziebia ani grzeja. Jezeli ktos sie chce w to bawic niech sie bawi, jak nie chce to tez fajnie



Bruno_Taut - Śro Lip 04, 2007 11:02 am
A dlaczego nie ma lokalnych elit? Bo wychodzi z tego błędne koło. Moim zdaniem nie ma lokalnych elit m.in. z powodu centralizacji państwa. No i jeszcze jedna sprawa. Czy elity centralne są na tyle lepsze od lokalnych, by powierzać im sprawy regionu?



absinth - Śro Lip 04, 2007 11:12 am

A dlaczego nie ma lokalnych elit? Bo wychodzi z tego błędne koło. Moim zdaniem nie ma lokalnych elit m.in. z powodu centralizacji państwa.
zgadzam sie z tym, przy czym usredniajac ta sprawe to uwazam, ze unas jest pod tym wzgledem znacznie gorzej niz np w Trojmiescie, Wroclawiu, Poznaniu...
stad tez moja obawia


No i jeszcze jedna sprawa. Czy elity centralne są na tyle lepsze od lokalnych, by powierzać im sprawy regionu?

hehe spodziewalem sie tego argumentu
chodzilo mi o to, ze mialkosc lokalnych "elit" spowodowalaby na obecnym etapie to, ze "nie wiem czy autonomia by duzo zmienila" gdyby miala byc tu i teraz

jesli postawic pytanie zamkniete czy jestem za autonomia to odpowiem tak i to dla kazdego regionu

a tu snuje tylko moje rozwazania czy obawy nad konkretami czy praktyka takiej autonomii



brysiu - Śro Lip 04, 2007 11:42 am

Była juz o tym mowa. W gestii centrali pozostawałyby obronność i polityka zagraniczna.
A autonomiczny powinien być region, a w jego ramach nie żadna "aglomeracja" (nie ma takiego szczebla samorządu), ale powiaty (grodzkie i ziemskie) i w pewnym zakresie gminy. Zgodnie z zasadą subsydiarności.


ale jednoczesnie jest czesto-gesto popierana koncepcja GZM-u (ktory juz powstal - na papierze), a ktos tutaj decyzje podejmowac musi - Rada Miast, czy moze prezie tych miast wespol z jakims Preziem Generalnym?
w tym momencie by jednak powstal kolejny szczebel i kolejna biurokracja:
- prezio miasta
- prezio GZM-u
- wladze Autonomii

czyli zupelnie jak jest teraz, z wyjatkiem szczebla wojewodzkiego; nalezy rowniez zauwazyc, ze ewentualna autonomia zawieralaby tez woj. opolskie, rownie - a moze nawet bardziej - ignorowane w Wa-wie jak slaskie; juz teraz sa glosy o ewentualnym odlaczeniu sie niektorych regionow/powiatow ze slaskiego do opolskiego czy malopolskiego, gdyz, jak uwazaja, "gro srodkow idzie tylko i wylacznie na Katowice i miasta oscienne"; sprzeciwiam sie polityce "kazdemu po rowno" czy "kazdemu podlug zaslug" - to juz bylo i sie nie sprawdzilo...
jesli bylaby ta Autonomia i ta Aglomeracja - jaki bylby podzial srodkow?
bo przeciez ostatecznie wszystko rozbija sie o kase...

jak na razie nie widze na szczeblu centralnym chociaz wspominki o autonomii dla Slaska - juz czesciej sie tam mowi o autonomii dla Kaszebow, ba, juz na polnocy maja swoje matury z jezyka kaszubskiego, mozna sie go uczyc normalnie w szkolach (niektorych), swoje nazwy ulic, swoja rozbudzona swiadomosc - a z tym ostatnim mozna zajsc bardzo daleko; u nas tego nie widze i chyba dlugo nie zobacze...

moze to wina "kotla kulturalnego", ktory przezylismy w calej swojej historii (szczegolnie podczas ostatnich 40 lat), moze to wina samych Slazakow, ktorzy zapominajac o swoim jezyku, kulturze i obyczajach obojetnieja na argumenty o Autonomii; wspominanie Zlotych Czasow Miedzywojnia na Slasku nie jest dostatecznie powiazane z Autonomia - ot, cala Polska przezywala wtedy boom, sanacja swiecila tryumfy, a dziadzio Pilsudski raz jest zbrodniarzem, a raz wybawicielem (zalezy kto i gdzie gada); a kto to byl ten Korfanty? zeslaniec jakis?
a na Slasku to przecie czarno i gornicy z kilofami po miescie sie szlajaja...

zmiana wizerunku - to sie juz dzieje, ale zbyt wolno jak na moj gust; miejsca gdzie baby i chopy chodza w tradycyjnych strojach - odswietnie - mozna policzyc na palcach jednej reki; wszyscy spiewaja o Karolince, ale nikt nie wie, ze Gogolin istnieje naprawde i jest tu, na Slasku; piosenki slaskie zanikaja, tak samo jak jezyk - ostoja slaskich wyrazow pozostaje silesia-polo w Radiu Fan czy Radiu Piekary oraz wtracenia w spolonizowanym juz kabarecie Rak (pozytywnie dziala Marian Makula ze swoimi sztukami przerobionymi na slasko godka)...

jednymi slowy za pokolenie-dwa nie bedzie juz o czym mowic, bo tozsamosc Slazakow staje sie tozsamoscia Polakow; smiejemy sie z baby wygladajacej jak jako heksa z jednym zebem jak sie w Kaufhausie wypowiada ze wody nie ma, ale ona sie nie martwi, bo "sie myje w robocie" - kiedys bysmy przytakneli, bo to takie swojskie i nasze, slaskie - teraz sie smiejemy, bo to takie przasne i wiejskie...

konkurs slaskiej godki i arcyambasador Slaskosci - zespol "Śląsk" - to jednak troche malo; slasko godka mozna uslyszec jedynie w miastach jak Ruda, Swietochlowice czy Piekary oraz w biedniejszych dzielnicach innych miast; panuje poglad, ze to wlasnie stamtad sa lumpy, wiec nie chcemy byc jak oni, tylko jak bogaci i swoje wiedzacy Polacy...

najpierw dzialania kulturowe, pozniej uswiadamianie o autonomiach- bo nikt na to nie pojdzie...
tak jak na Kaszubach - tam jak ktos po kaszubsku cos ichniejszemu "gorolowi" powie, to jest podziwiany i szanowany - u nas jak ktos cos po slasku takiemu powie, to jest wysmiewany, a rodowici Slazacy sie za niego wstydza...

zmiana wizerunku Slazaka przede wszystkim - bez tego nie ma co liczyc na poparcie dla idei Autonomii, nawet dla tych, ktorzy w Spisie Powszechnym do narodowosci slaskiej sie "przyznaja"...

powstanie Aglomeracji bedzie rozwiazywac kwestie materialne - sprawy niematerialne, jak kultura, tozsamosc czy jezyk - to, kim jestesmy - to sprawa organizacji pozarzadowych, ktore drzemia (nie spia, bo w koncu sie cos robi)...
...tymczasem widac, ze politycy wyczuli nute tesknoty za czasami dobrobytu Slaska i wlasnie na tej nucie beda grac podczas wyborow...
...a co po nich, ze sie zapytam?

...pytanie bylo retoryczne...

EDIT: a pytanie na gorze jest nieco mylace - jestem za autonomia Slaska calego (historycznego), Gornego Slaska czy Ruchem Autonomi Slaska?;-P



salutuj - Śro Lip 04, 2007 12:27 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Bruno_Taut - Śro Lip 04, 2007 12:33 pm
GZM nie ma własnych pieniędzy i zadań, więc nie widzę tu żadnego problemu.
A zmiana wizerunku i walka o autonomię to wbrew pozorom sprawy ze sobą związane. Nas w Polsce nie muszą lubić, mają nas szanować. A będą, jeśli twardo wystąpimy w obronie swoich interesów.



absinth - Śro Lip 04, 2007 12:34 pm
ale u mnie watpliwosci dotycza etapu postautonomicznego a nie samej idei autonomii

tak wiec chodzi nie o kwestie "czy?" ale "jak?"



Bruno_Taut - Śro Lip 04, 2007 12:39 pm
Moim zdaniem bez względu na to, kto wygra wybory do regionalnego parlamentu i będzie tworzył rząd, zarządzanie sprawami Górnego Śląska z poziomu regionalnego będzie bardziej racjonalne.



brysiu - Śro Lip 04, 2007 1:05 pm

ale u mnie watpliwosci dotycza etapu postautonomicznego a nie samej idei autonomii

tak wiec chodzi nie o kwestie "czy?" ale "jak?"


a wiec wlasnie - a skoro nie pytamy sie "czy?", tylko "jak?", to juz milimetr do pytania "za co?"...
autonomia ma miec pelna wolnosc gospodarczo-finansowa, tj. w oderwaniu od "macierzy" - taki postulat jest na stronie RAŚ-u; tak wiec idac ta idea kasa na GZM pojdzie z naszych autonomicznych srodkow, czyli argument o ignorowaniu niektorych regionow wraca - od tego sie nie ucieknie...

ja jestem jak najbardziej za autonomia, tylko ze wlasnie - my tu sobie gadu-gadu, ze dobrze, ze wolnosc i ze wspaniale bedzie, a tymczasem mieszkancy Slaska zyja swoim zyciem i nikt im nie mowi, ze jest taka koncepcj, ze takie profity a takie straty, ze w sumie wyjdzie wiecej plusow niz minusow, ze korzysc dla wszystkich - nie slyszy sie tego, tylko podczas wyborow kandydaci z ambony/mownicy (zaleznie od partii) gadaja o cudach, jakie nas czekaja...
...dopiero po wyborach otwiera sie klapka uleglosci wobec wladzy centralnej i realizm wkracza na salony...

...no i po co to wszystko? po co mamy identyfikowac sie z jakas Autonomia Slaska, jak nie bedzie kto sie identyfikowal z sama idea Slaskosci?
to by bylo jak kreslenie sobie po mapie nowych panstw w Afryce po wojnie - dopiero teraz odzywaja sie nastroje plemienne/narodowe i przez aktywnosc plemiennych politykow trzeba na nowo wszystko nakreslic; wiem, nie jestesmy Afryka (ale juz nad "Czarnym Ladem" bym sie zastanowil;-P), ale idea wyglada podobnie...

o to mi glownie chodzi - by pobudzic zwyklych Slazakow do bycia Slazakami, by slowa "Slask" i "Slazak" dumnie i zazdrosnie brzmialy na ustach w Polsce, by skonczyla sie przesmiewczosc i gadanie o regionie tylko gdy matka zabije dziecko czy pies udusi swego pana; potrzeba nam jednej wielkiej akcji PR-wskiej, przywrocenia slaskiej godki do lask oraz zeby wprowadzic w mode slaska tradycje, ubior i obyczaje...

taka role m.in. ma pelnic Muzeum Slaskie, zeby nie bylo Slaskie tylko z nazwy; bez tozsamosci z ta ziemia nie mamy co liczyc na zywe poparcie spoleczenstwa dla autonomii - nie mamy co liczyc na opinie "a co mi tam - niech bedzie", tylko na opinie "ja, to bydzie fajnisto tako autonomia" i do tego trzeba dojsc...

brzmi to jak apel w stylu Kononowicza - ale ja mowie, ze ma byc, a nie ze nie ma byc...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 1 z 9 • Wyszukiwarka znalazła 728 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •