ďťż
 
[Krakow] Podglądamy rywala.



Wit - Śro Paź 29, 2008 10:43 am
Kraków biznesowo pierwszy w Europie
Aneta Zadroga2008-10-28, ostatnia aktualizacja 2008-10-29 10:10

Tuż za Szanghajem i Pekinem, sporo przed Pragą i Budapesztem. Kraków w corocznym raporcie magazynu "Global Services", analizującego atrakcyjność biznesową największych rozwijających się światowych centrów usługowych, zajął piąte miejsce. Uplasował się najwyżej wśród miast europejskich.

Raport powstaje na podstawie opinii międzynarodowych firm, które w danych miastach już funkcjonują. Twórcy przepytali więc takich graczy jak Motorola, IBM czy Capgemini i stworzyli listę 50 najbardziej interesujących miejsc dla koncernów zainteresowanych outsourcingiem. Kraków zajął na niej piąte miejsce (awans o 11 "oczek" w stosunku do zeszłego roku), został jednocześnie uznany za najatrakcyjniejsze centrum usługowe w Europie. Wyprzedził m.in. Budapeszt, Pragę, Bratysławę, a także Warszawę, która znalazła się dopiero na 28. miejscu.

- O tak wysokim miejscu przeważyła dobra opinia firm, które już w Krakowie są. Jeśli Motorola przekonuje, że rynek krakowski pod względem jakości kadr jest najlepszy na świecie, to jest to powód do zadowolenia - mówi Sławomir Kopeć, prezes Krakowskiego Parku Technologicznego. - Ten ranking ma ogromne znaczenie dla firm już operujących na krakowskim rynku, ponieważ mają się czym pochwalić przed swoimi klientami. Jest też równie istotny dla tych, którzy rozważają wejście na europejski rynek i szukają najatrakcyjniejszych miejsc - dodaje.

W czym, według zagranicznych firm, Kraków jest mocny? Po pierwsze i najważniejsze - ma ogromny potencjał w postaci wykwalifikowanych pracowników. Dobrze się u nas mają wielojęzyczne centra, oferujemy wysokiej jakości usługi finansowe i księgowe.

- Od ponad czterech lat mówimy o tym, że Kraków może być bardzo wysoko w klasyfikacji centrów biznesowych - mówi Monika Piątkowska, dyrektorka wydziału strategii i rozwoju miasta. - Dziś mamy ponad 50 firm działających w sektorze usług, w przyszłości będziemy stawiać na wysoko wyspecjalizowany outsourcing, który potrzebuje dobrych kadr. Mamy do tego warunki - wyspecjalizowanych pracowników i nowoczesną powierzchnię biurową - dodaje.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków

http://gospodarka.gazeta.pl/firma/1,315 ... ropie.html




d-8 - Śro Paź 29, 2008 11:01 am
szkoda, ze nie czytamy o katowicach w takich rankingach no ale moze kiedys...



qlomyoth - Nie Lis 23, 2008 12:27 am


Jedna z wypozyczalni rowerów.
Politechnika, róg Warszawskiej i Szlak.

http://www.bikeone.pl/



bty - Nie Lis 23, 2008 1:56 pm
z tą wypożyczalnią rowerów to moim zdaniem pomyłka.

Takie fanaberie to można sobie fundować jak:
- ma się mnóstwo ścieżek rowerowych,
- istnieja bardzo wysoka kultura korzystania z rowerów jako środka komunikacji.

Według mnie ten cały system to mało przydatny i kosztowny gadżet. Ciekawe jak te rowery będą na wiosnę wyglądać.




d-8 - Pon Lis 24, 2008 2:17 pm

z tą wypożyczalnią rowerów to moim zdaniem pomyłka.

Takie fanaberie to można sobie fundować jak:
- ma się mnóstwo ścieżek rowerowych,
- istnieja bardzo wysoka kultura korzystania z rowerów jako środka komunikacji.

Według mnie ten cały system to mało przydatny i kosztowny gadżet. Ciekawe jak te rowery będą na wiosnę wyglądać.


hmmm mozna i tak oceniać sprawę.

ale można też nieco odwrócić sprawę tzn skoro juz takich rowerów będzie przybywac i coraz więcej ludzi zacznie z tego środka komunikacji korzystać to może wtedy dopiero samorządy przestaną traktować po macoszemu budowę nowych ścieżek rowerowych?

zawsze taka opcja jest. oczywiście, że powinno się ich budować od dawna od groma więcej. ale lepiej jesli mialoby byc tak niz wcale.



MarcoPolo - Śro Gru 31, 2008 12:00 pm
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35821, ... metra.html

Szybki tramwaj zamiast metra
Piotr Hamarnik
2008-12-11, ostatnia aktualizacja 2008-12-12 09:07

Były fajerwerki, podniosła muzyka, przemówienia i błogosławieństwo. Po prawie 30 latach otworzono w Krakowie pierwszą linię szybkiego tramwaju. Od piątku z Krowodrzy Górki do Kurdwanowa będzie można dojechać w około 30 minut.

* Nowy system na korki zrobi nam korki (18-12-08, 20:30)
* Szybki tramwaj wolno jedzie (14-12-08, 21:56)

SERWISY

* Komunikacja

- Cieszę się, że mamy taki zalążek metra w Krakowie - mówił prezydent Jacek Majchrowski. - Tym bardziej, że wszystkie badania pokazywały, iż budowa prawdziwego metra w naszym mieście nie ma sensu - podkreślił.

Po oficjalnych uroczystościach miasto udostępniło specjalny tramwaj dla pasażerów. Przez trzy godziny mogli oni za darmo przejechać się nową trasą i zwiedzić oddany w czwartek do użytku tunel. W piątek na tory wyjedzie pierwszy szybki tramwaj, oznaczony numerem 50. Tramwaj połączy północne i południowe rejony Krakowa i zastąpi linię nr 34, która dotąd kursowała między tymi dzielnicami (trasa szybkiego tramwaju: Kurdwanów - Wielicka - pl. Bohaterów Getta - Starowiślna - Grzegórzecka - rondo Grzegórzeckie - rondo Mogilskie - Dworzec Główny - Dworzec Towarowy - Prądnicka - Krowodrza Górka).

Podróż tramwajem nr 50 powinna trwać nie więcej niż 30 minut, gdyż część trasy przebiega w tunelu, a na powierzchni będzie miał pierwszeństwo dzięki elektronicznemu systemowi "obszarowego sterowania ruchem", który tak ma sterować sygnalizacją świetlną, żeby dla tramwaju zawsze paliło się "zielone". - Liczę, że teraz mieszkańcy Krakowa będą bardziej skłonni, by zamienić samochód na komunikację zbiorową - podsumował prezydent.






salutuj - Śro Gru 31, 2008 12:53 pm
no cóż właśnie tak powinien tramwaj u nas biec pomiędzy Rondem a SCC - pod ulicami tunele a w obniżeniu na przystankach.



Bartek - Pią Sty 02, 2009 8:55 am
Czego inne miasta nam zazdroszczą

Wielkie miasta zazdroszczą Krakowowi niejednego. Czego? O to zapytaliśmy prezydentów największych polskich metropolii. Jeśli myślicie, że wskazywali na ronda, inwestycje, szybki tramwaj, czy nowy gmach opery, grubo się mylicie. Poznań, Gdańsk Katowice i wreszcie Warszawa najbardziej zazdroszczą nam niepowtarzalnej atmosfery Kazimierza, lajkonika i Piwnicy pod Baranami.

Niektórzy też chcieliby bardzo, by Andrzej Sikorowski był ich, a nie nasz, podwawelski. Ryszard Grobelny, prezydent Poznania, zazdrości nam bliskości gór i smoka wawelskiego. - Myślę, że trochę też zazdrościmy, że na Brackiej ciągle pada deszcz, bo Poznań i Wielkopolska w okresie letnim borykają się z niedostatkiem wody. A poważnie, uważam, że Kraków jest fantastycznym miastem i życzę mu dalszych sukcesów - dodaje prezydent. Jak przyznaje Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, jest bardzo wiele rzeczy, które chciałby mieć u siebie.

- Przede wszystkim zazdroszczę wam tego, że Kraków nie został zniszczony podczas wojny - podkreśla prezydent. - To wielki kapitał, który wiele miastu ułatwił i ułatwia. Dodaje, że spośród wszystkich polskich miast Gdańsk, Kraków i Warszawa są miastami najbardziej rozpoznawalnymi w świecie. - Zazdroszczę Krakowowi jego atrakcyjności turystycznej, wielu zabytków, niepowtarzalnej atmosfery na Kazimierzu, wspaniałej tradycji, Piwnicy pod Baranami - wylicza. Piwnica jest również solą w oku warszawiaków. Tak najbardziej zazdroszczą nam jednak dworca kolejowego i próby zmiany jego otoczenia.

Piotr Uszok, prezydent Katowic, zauważa, że zazdrość to dosyć niska cecha. Dlatego jako katowiczanin, a zarazem student krakowski sprzed lat, całą sprawę ujmuje zupełnie inaczej. - Nie zazdrościmy Krakowowi niczego - zastrzega. - Ale za to szczerze podziwiamy Królewski Gród znad Wisły za to wszystko, z czego słynie na całym świecie. A więc za niewyobrażalnie bogatą listę wybitnych krakowian, którzy od pokoleń wnoszą ogromny dorobek do narodowej nauki i kultury. Za nie
powtarzalną atmosferę miasta, która zaowocowała tak unikatowymi zjawiskami, jak Młoda Polska czy Piwnica pod Baranami. Za hejnał z wieży mariackiej i za lajkonika.

- Nie dość, że nie zazdrościmy, to jeszcze mamy powód do radości. Możemy przecież na co dzień korzystać z faktu, że z Krakowem sąsiadujemy nieomal o miedzę. Szczególnie odkąd powstała autostrada Katowice - Kraków zyskaliśmy dodatkową możliwość spędzania wolnego czasu: chcemy iść do kina, czy nawet do kawiarni, możemy wybierać pomiędzy tutejszą a krakowską. A jak taka bliskość sprzyja biznesowi, tłumaczyć już chyba nie trzeba. Wniosek: pytanie zostało skierowane do niewłaściwego adresata. Powinno raczej brzmieć: czy jest coś, czego Krakowowi i Katowicom mogliby pozazdrościć inni! - mówi na zakończenie prezydent Uszok.

Katarzyna Janiszewska - POLSKA Gazeta Krakowska



salutuj - Pią Sty 02, 2009 10:30 am
no z tym że nie ma tak wielu rzeczy do zadrości to sie zgadzam

ale wizja Katowic pod Krakowem do mnie nie przemawia



maciek - Pią Sty 02, 2009 5:28 pm
Ten człowiek jest delikatnie rzecz ujmując niewłaściwą osobą na stanowisku prezydenta miasta Katowice. Smutny i zakompleksiony słaby urzędnik.



Safin - Pon Mar 02, 2009 10:44 pm

z tą wypożyczalnią rowerów to moim zdaniem pomyłka.

Takie fanaberie to można sobie fundować jak:
- ma się mnóstwo ścieżek rowerowych,
- istnieja bardzo wysoka kultura korzystania z rowerów jako środka komunikacji.

Według mnie ten cały system to mało przydatny i kosztowny gadżet. Ciekawe jak te rowery będą na wiosnę wyglądać.

Dodałbym do tego:
-odpowiedni klimat
Choć w Trondheim widziałem sporo takich rowerów, to jednak tam śnieg nie zalega przez tak długą ilość dni [Fiord dogrzewa].
Wolałbym, by miasto pakowało kasę w super ścieżki rowerowe, z kładkami nad drogami dla spalinowców.....aaa zapomniałem że moje miasto na to leje. Przypominam że u nas pod dziekanatem i WNS UŚ jest 5 miejsc na zostawienie rowerów. PIĘĆ! Pod WPiA nie ma ani jednego. Na szczęście może być tylko lepiej.



d-8 - Wto Mar 10, 2009 9:04 am
Krakowskie restauracje: czas zwijać interes?
Magdalena Kursa2009-03-09, ostatnia aktualizacja 2009-03-09 12:35

W Krakowie coraz więcej restauracji wystawianych jest na sprzedaż. Kryzys uderzył w to, co wydawało się podstawą krakowskich usług turystycznych - branżę gastronomiczno-rozrywkową.

Nasz rozmówca, właściciel restauracji w pobliżu Plant z bardzo dobrą kuchnią południowoeuropejską, swój lokal wystawił na sprzedaż przed czterema miesiącami (prosi o nie podawanie nazwy).

- Turystów jak na lekarstwo, krakowian coraz mniej nie stać na obiady w restauracjach, na dodatek czynsze za lokale wcale nie spadają, a prąd i żywność drożeją. Pięć minut Krakowa minęło. Turyści prędzej pojadą do Bułgarii lub na Ukrainę, niż powrócą do nas.

A ci, którzy tanimi liniami lądują w Katowicach, wolą Wrocław - skarży się. I wspomina z nostalgią, że gdy przed kilkoma laty postanowił otworzyć w Krakowie własną restaurację, znalezienie odpowiedniego lokalu graniczyło z cudem, sam szukał przez 11 miesięcy. Teraz wolnych lokali jest na pęczki i to w świetnych miejscach. Chętnych do ich przejęcia jednak nie widać.

- Nie jestem jedynym, który postanowił zamknąć biznes. Do kupna jest teraz kilka znanych restauracji. Trudno nawet uwierzyć które - opowiada. Wśród wymienianych przez niego lokali są m.in. restauracja przy Rynku, w pobliżu Uniwersytetu Jagiellońskiego, w uliczce dochodzącej do Rynku, a nawet wykwintny lokal, w którym nie raz goszczono oficjalne delegacje...

Leszek Lejkowski, przewodniczący Stowarzyszenia Gastronomików Rynku Głównego, działającego przy Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej, przyznaje, że także do niego coraz częściej docierają oferty sprzedaży restauracji. - Podczas boomu na Kraków gastronomia rozkwitła. Podaż jest więc ogromna, tyle że popytu nie ma, bo tej zimy turystów przyjechało mniej niż zwykle. W tej sytuacji wielu przedsiębiorców nie daje rady, uznają, że gdzieś jest granica ponoszenia kosztów i decydują się na sprzedaż.

Według Lejkowskiego, kryzys szczególnie mocno dotknął restauratorów działających w ścisłym centrum. - Zabrakło turystów, a klienci z Krakowa do nas nie docierają, bo nie mają gdzie zaparkować samochodów - przekonuje. - Dlatego w rozmowach z władzami miasta powtarzamy do znudzenia: parkingi, parkingi i jeszcze raz parkingi. Jeżeli dostęp do centrum nie będzie łatwiejszy, krakowski rynek stanie się martwy. Dzisiejsze restauracje zostaną wyparte przez banki albo kawiarnie i bary zakładane przez międzynarodowe sieci, które już teraz coraz śmielej wchodzą do Krakowa.

Jacek Łodziński, znany krakowski restaurator: - To rzeczywiście trudny dla nas czas. Klientów coraz mniej, a administracyjnych ograniczeń całe mnóstwo, np. dotyczących dekoracji. W okresie Bożego Narodzenia Kraków mógłby być pełen malutkich ulicznych ogródków z grzanym miodem. Podreperowałoby to budżet wielu lokali. Niestety, na ich wystawienie restauratorzy nie dostali z magistratu zgody. Na Zachodzie to możliwe, u nas miód rozlewano tylko na Rynku. Poza nim wszędzie było szaro i smutno, ale czemu się dziwić, skoro za postawienie przed lokalem choinki trzeba było zapłacić jak za wystawienie reklamy!

Pełnomocnik prezydenta ds. turystyki Grażyna Leja, która deklaruje, że miasto chce wspierać restauratorów, zauważa jednak, że problemy części restauratorów wynikają również z ich nastawienia się głównie na turystów, a zapominanie o stałych mieszkańcach. - Mało było programów lojalnościowych, kart stałego klienta, ofert dla krakowian - mówi Leja. I przypomina, że gdy miasto organizowało Białą Noc, podczas której puby i restauracje miały być otwarte do rana, w jej pierwszej edycji wzięło udział tylko sześć restauracji, a następna edycja w ogóle się nie odbyła, bo zgłosiły się tylko dwie... Nie było też chętnych do przygotowania darmowych degustacji.

Co dalej? - Dopiero teraz, przy akcji "Rodzinny Kraków", zauważyliśmy większą aktywność restauratorów, którzy zadeklarowali przygotowanie specjalnego menu dla rodzin z dziećmi czy promocyjnych posiłków dla najmłodszych. To dobry znak na przyszłość - mówi Grażyna Leja.

Tymczasem w nieoficjalnych rozmowach restauratorzy twierdzą, że nadzieją dla nich nie są magistrackie akcje, ale słabnąca złotówka, która być może znowu sprowadzi zagranicznych turystów do Krakowa.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/ ... eres_.html



qlomyoth - Wto Mar 10, 2009 9:24 am
Nawet jak parę osób zwinie interes to i tak nie zmieni to faktu, że pod względem miejsc gdzie można cos zjeść, wypic, pobawić się będziemy jakies 10 lat za nimi.

Poza tym jedne miejsca sie kończą, a powstają inne. Np. takie jak Taawa.



Safin - Czw Mar 12, 2009 10:40 pm
Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa.

W okresie trzech lat prezydentury Lecha Kaczyńskiego o połowę wzrosła ilość środków, jakie Państwo za pośrednictwem Kancelarii Prezydenta RP przeznacza na odnowę zabytków Krakowa. W 2005 r. nakłady budżetu państwa na ten cel wynosiły 30,5 mln, w 2006 r. 37,5 mln, w 2007 r. 45,5 mln, a w 2008 r. 44,3 mln złotych. Stanowi to co roku około 1/4 całości nakaładów budżetu państwa na Kancelarię Prezydenta RP. W 2009 r. Kancelaria Prezydenta RP odda do dyspozycji SKOZK wzorem roku poprzedniego 44,3 mln zł z budżetu państwa, co pozwoli prowadzić prace rewaloryzacyjne w ponad 100 obiektach zabytkowych na terenie Krakowa.

----
Ech, gdyby tak nasi byli u korytka...
Gdyby tak nasi zdolni i uwielbiani samorządowcy wymagali od centrali...
Kwoty do przemyślenia w własnym zakresie (ile to nam brakowało na bibliotekę akademicką z pieniędzy rządowych, przez co ta inwestycja obsunęła się o kilka lat?)
----

ponad 300 milionów złotych z budżetu państwa w ciągu 10 lat

Lech Kaczyński wybrał Kraków jako cel swej pierwszej oficjalnej podróży krajowej po objęciu urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. 13 stycznia 2006 r. w salach Zamku Królewskiego na Wawelu spotkał się z władzami Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Prezydent oświadczył, że śladem swoich poprzedników będzie sprawował patronat nad działalnością Komitetu. W Jego przekonaniu nie spełniły się żywione w Polsce oczekiwania, że odnowy zabytków po dziesięcioleciach zaniedbań dokonają właściciele obiektów przy wsparciu sponsorów i samorządów. Podkreślił, że los zabytków musi być troską Państwa, Kraków zaś jako najznakomitszy pomnik polskiej historii zasługuje na tę troskę w szczególny sposób. Prezydent zadeklarował wolę zwiększenia środków, jakie Rzeczpospolita Polska przeznacza za pośrednictwem Kancelarii Prezydenta na wsparcie Społecznego Komitetu w dziele odnowy Krakowa.
Prezydent RP na podstawie ustawy powołuje Przewodniczącego i członków SKOZK. Kancelaria Prezydenta RP zapewnia Komitetowi obsługę administracyjno-organizacyjną przez działające w Krakowie Biuro SKOZK. Prezydent RP ma zasadniczy wpływ na skalę pomocy Państwa dla procesu restauracji krakowskich zabytków, występując za pośrednictwem Rady Ministrów do Sejmu RP o ujęcie w ustawie budżetowej odpowiedniej dotacji dla znajdującego się w dyspozycji SKOZK Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa. Dotacja ta jest przekazywana Komitetowi za pośrednictwem Kancelarii Prezydenta RP.
W okresie trzech lat prezydentury Lecha Kaczyńskiego o połowę wzrosła ilość środków, jakie Państwo za pośrednictwem Kancelarii Prezydenta RP przeznacza na odnowę zabytków Krakowa. W 2005 r. nakłady budżetu państwa na ten cel wynosiły 30,5 mln, w 2006 r. 37,5 mln, w 2007 r. 45,5 mln, a w 2008 r. 44,3 mln złotych. Stanowi to co roku około 1/4 całości nakaładów budżetu państwa na Kancelarię Prezydenta RP. W 2009 r. Kancelaria Prezydenta RP odda do dyspozycji SKOZK wzorem roku poprzedniego 44,3 mln zł z budżetu państwa, co pozwoli prowadzić prace rewaloryzacyjne w ponad 100 obiektach zabytkowych na terenie Krakowa.



aliveinchains - Śro Mar 18, 2009 10:05 am
W Krakowie w budowie jest blisko 400 tys., dokładne szacunki są już niemożliwe, ciężko się połapać.

Avatar 12.5 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=628893
Kuryłowicz & Buma 50 tys http://img139.imageshack.us/img139/1609/dsc01493ic5.jpg
Meduza 4.6 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=537827
CBL II 4.5 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=434558
Bonarka City Center 30 tys http://www.skyscrapercity.com/showth...397886&page=45
Pawia Trade Center 3.2 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=546166
Kraków Business Park 200 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=379836
Diamente Plaza 10 tys http://www.skyscrapercity.com/showth...=520479&page=7
Onyx 6 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=590457
GK 14.7 tys + 4 tys = 18.7 tys http://www.skyscrapercity.com/showth...279197&page=15
Centrum Biurowe Vinci 18 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?p=19345985
Krakowskie Centrum Biurowe 10.6 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=632490
Portus 8 tys. (brak teamtu na forum)

= 397.1 tys

+ skończone na pocz 2008
II etap RBP 8 tys http://www.skyscrapercity.com/showth...126669&page=60
Edison 16.5 tys http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=418156

= 421 tys

bez Ericpolu, Comarchu, KPTu i wielu pomniejszych (Cezal, biurowce przy Armi Krajowej itp).



koniaq - Śro Mar 18, 2009 10:58 am
dlaczego nie powstanie skoz katowice ?



qlomyoth - Śro Kwi 22, 2009 11:56 pm
O tym jak powinno działać śląskie lobby w parlamencie.

Bój w Senacie o dotację dla UJ
Aneta Zadroga
2009-04-22, ostatnia aktualizacja 2009-04-22 22:45


Burzliwa środa w Senacie. Ważyły się losy 200 mln zł na budowę kampusu UJ. Za odebraniem dotacji przyznanej na początku kwietnia przez Sejm lobbowała minister edukacji i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka i część senatorów. Projekt jednak został przyjęty

Środa zaczęła się od spotkania senatorów PO z minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbarą Kudrycką. Razem z kilkoma senatorami, m.in. z Gdańska i Poznania przekonywała pozostałych za zmniejszeniem funduszy na budowę Kampusu UJ. Kraków zamiast 311 mln zł przyznanych przez Sejm, miał dostać 110 mln zł, gdyż jej zdaniem rządowi brakuje pieniędzy, a ponadto UJ nie ma planów jak wydać dodatkowe fundusze. Misja Kudryckiej nie powiodła się. Podczas popołudniowego głosowania z 90 obecnych na sali senatorów za utrzymaniem dotacji było 50 (wszyscy z PiS i 12 z PO), 5 wstrzymało się od głosu, a 35 chciało odebrania pieniędzy. Senat zdecydował, że dodatkowa kasa dla Krakowa zostanie przyznana. Teraz nowelizacja ustawy trafi na biurko prezydenta Kaczyńskiego.

Głosowanie warte 200 mln zł

W 2001 roku rząd przyjął ustawę o finansowaniu kampusu UJ. Dała ona uniwersytetowi 624 mln zł. Ale od tego czasu wzrosły koszty budowy i dlatego konieczne jest jej dofinansowanie. Projekt nowelizacji ustawy zgłosił rząd, proponując dla Kampusu UJ dodatkowe 110 mln zł. Jednocześnie termin oddania inwestycji zamiast w 2010 r. został przedłużony do 2013 r. Tymczasem Sejm 3 kwietnia w trakcie prac nad projektem, zwiększył kwotę dofinansowania o ponad 200 mln zł do 2015 r. Właśnie nad tą poprawką debatował wczoraj Senat.

Największym zwolennikiem odebrania kasy UJ-otowi jest senator Edmund Wittbrodt, były rektor Politechniki Gdańskiej, który uważa, że 200 mln zł dla UJ to niepotrzebna rozrzutność. - Kraków, Poznań i Wrocław od lat są w czołówce najbardziej wspieranych przez rząd ośrodków akademickich. A nie może być tak, że trzy uczelnie w Polsce zgarniają połowę budżetu przeznaczonego na szkolnictwo wyższe w całym kraju kosztem pozostałych szkół wyższych - przekonywał przed głosowaniem. I zapewniał "Gazetę", że dodatkowych pieniędzy UJ nie dostanie.

Przekonane o tym było też ministerstwo. Na godzinę przed głosowaniem poinformowało, że UJ dostanie tylko 110 mln zł, bo nie złożył odpowiedniej dokumentacji w sprawie wydania przyznanej przez Sejm dotacji. "W związku z tym rząd nie akceptuje poprawki poselskiej w sprawie przyznania dodatkowych środków na inwestycje w sposób nieprecyzyjny oszacowane" - brzmiało oficjalne stanowisko ministerstwa.

Rektor UJ, prof. Karol Musioł odpiera zarzuty: - Teza, że budowa Kampusu UJ odbywa się kosztem innych uczelni jest nieprawdziwa. UJ nie uczestniczy w podziale pieniędzy na inwestycje dla innych uczelni - podkreśla. Dodaje, że warunkiem ustawy z 2001 roku, która przyznawała Krakowowi pieniądze było to, że dotacje na kampus nie uszczuplą środków dla innych szkół.

Silne lobby Krakowa

Lobby krakowskie okazało się jednak silniejsze. W popołudniowym głosowaniu wygrali, niezależnie od partyjnej przynależności, zwolennicy dotacji dla krakowskiej uczelni. - Protestował Gdańsk, niechętny był Poznań. Te miasta takich ośrodków nie mają - mówi Janusz Sepioł, senator PO z Krakowa, który odebraniu dotacji był przeciwny. - Na szczęście udało się decyzję Sejmu podtrzymać. Projekt kampusu jest zupełnie wyjątkowy. To połączenie środków własnych, unijnych i wojewódzkich, taki kampus to powinna być Gdynia III RP - zaznacza.

Dodatkowe 200 mln zł zaproponowane wcześniej przez posłów, pójdzie na Wydział Chemii i Instytut Nauk Geologicznych. Posłanka PO z Krakowa, Katarzyna Matusik-Lipiec współpracowała z rektorem UJ w tej kwestii. - To nieprawda, że uczelnia nie wie, jak zagospodarować pieniądze. To uniwersytet wykonał obliczenia. Ma wiedzę na temat tego, ile pieniędzy potrzeba na tę ważną inwestycję - zapewnia posłanka

Nie za Zyzaka

Przed głosowaniem pomysł obcięcia dotacji krytykowali m.in. politycy PiS. Ich zdaniem, UJ zostałby "ukarany" przez polityków PO za kontrowersyjną pracę magisterską Pawła Zyzaka na temat Lecha Wałęsy. Senator Stanisław Bisztyga, który podobnie jak Janusz Sepioł i trzeci z krakowskich senatorów PO Paweł Klimowicz, również poparł dotację dla UJ, opinie PiS-u nazywa wymysłami. - To kompletna bzdura. Finansowanie nie ma nic wspólnego z jakąś tam pracą magisterską - zaznacza. O decyzji Senatu mówi krótko: - To nie jest porażka rządu. To zwycięstwo nauki.

Wynik głosowania minister Kudrycka skomentowała jednym zdaniem: - Rząd uszanuje decyzję Senatu. Podkreśla jednak, że 200 mln zł w budżecie nie ma. - Zastanawiamy się, gdzie znaleźć środki, by zapewnić takie finansowanie, jak chciał Sejm - mówi minister.

- Rząd ma sześć lat na znalezienie tych pieniędzy. Poradzi sobie. Przyznana kwota jest na inwestycje do 2015 roku - kwituje Bisztyga.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków

-------------------------

Cały naród buduje i remontuje (Społeczny Komitet..) swój Kraków!



absinth - Sob Maj 02, 2009 6:32 pm
W Krakowie startuje calkiem ciekawe przedsiewziecie Selector Festival:

jak na pierwsza edycje line up imponujacy:
Franz Ferdinand
Fischerspooner
Dizzee Rascal
RĂśyksopp
Orbital
Digitalism
Busy P
DJ Mehdi
i wiele innych...

Przy calej mojej sympatii do Krk zastanawiam ie powaznie czy sie nie przejechac, bo Royksopp, Orbital, Digitalism, DJ Mehdi a zwlaszcza Busy P brzmi naprawde ciekawie

Jesli przeniesiony z Cieszyna do Kato Festiwal Nowa Muzyka dalej bedzie zwlekal z publikacja lineup'u to hmm...



settembrini - Wto Maj 05, 2009 12:18 pm

Jesli przeniesiony z Cieszyna do Kato Festiwal Nowa Muzyka dalej bedzie zwlekal z publikacja lineup'u to hmm...

bedzie zwlekal, bo line up jest ciagle dopinany, poza tym do konca sierpnia jeszcze 4 miesiace bez kilku dni.



Kolo Colo - Wto Maj 19, 2009 2:38 pm
Kraków przygotowuje inwestycje komunikacyjne za 470 mln zł
2009-05-19 12:29:02

470 mln zł brutto będzie kosztować drugi etap unijnego projektu "Zintegrowany transport publiczny w aglomeracji krakowskiej", który zrealizuje Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne SA w Krakowie (MPK).

W ramach programu zostanie zbudowana linia tramwajowa od ronda Grzegórzeckiego przez most Kotlarski do ul. Lipskiej wraz z budową ulicy Kuklińskiego, zmodernizowane i przebudowane będzie torowisko na ul. Długiej oraz zakupione 24 niskopodłogowe tramwaje. Koszt całego projektu jest szacowany na ok. 470 mln zł brutto.

http://www.urbanity.pl/wiadomosc4845/kr ... 470-mln-zl



SPUTNIK - Wto Maj 19, 2009 3:01 pm
eeeh. szlag by trafił tą starą niemotną bandę nomenklaturowo-mafijnych dziadów z KZK GOP



johny90 - Wto Maj 19, 2009 3:36 pm
Pod linie z ronda Grzegorzeckiego do Lipskiej, jest juz przygotowane wszytko, wystarczy polozyc tory i postawic przystanki, jesli dobrze kojarze, bo na topografi Krakowka sie za dobrze nie znam. :p



Cuma - Wto Maj 19, 2009 4:03 pm
U nas były by możliwe znacznie wieksze projekty, ale problemem jest to, że żadne miasto nie da na inwestycje w innym mieście. Nie wiem ile z naszych miast zmieściło by się na powierzchni Krakowa, jednak napewno te miasta razem mogły by takie inwestycje udźwignąć, tylko są to osobne miasta i każde by to chciało u siebie.



absinth - Nie Cze 21, 2009 10:55 am
Wianki 2009: Lenny Kravitz pod Wawelem

Na krakowskich Wiankach, pod samym Wawelem, w sobotę wystąpił Lenny Kravitz. Mimo niesprzyjającej pogody, koncert rockmana oglądało - jak poinformowali organizatorzy - 100 tysięcy osób. Poza Kravitzem, tegoroczną imprezę uświetnili swoimi występami także polscy wykonawcy: Patrycja Markowska, Wilki i Vavamuffin. Koncerty pod Wawelem rozpoczęły się po godzinie 18. Gwiazda wieczoru - Lenny Kravitz - wyszedł na scenę dwie godziny przed północą. Imprezę zakończył pokaz fajerwerków. Zobacz zdjęcia z Krakowa!

http://muzyka.onet.pl/10174,66080,galerie.html



Safin - Nie Cze 21, 2009 1:29 pm
W przeciwieństwie do 3 ostatnich wianków, na tych bawiłem się całkiem nieźle. Na powszechne zatrzęsienie dresiarni byłem przygotowany już wcześniejszymi edycjami-tak samo jak na to, że postaci na scenie za bardzo dostrzec się nie da. Niestety nie zorganizowano barki, która skróciłaby odległość Lennego od publiczności. Ale za to nagłośnienie dało radę, koncert całkiem niezły. Po 24 miasto już przysypiało [poza budami z kebabem] ale...porównywanie olewam. Każdy wie gdzie jak jest



SPUTNIK - Nie Cze 21, 2009 1:36 pm

ale...porównywanie olewam. Każdy wie gdzie jak jest

bo jak wiadomo chodzi o to by plusy nie przysłoniły nam minusów



Wit - Nie Cze 21, 2009 1:38 pm
byłem...
miejscowka fatalna, mieli szczęście, że pogoda fatalna i ludzi nie było więcej generalnie krak coś drogi sie zrobił...wolę wro



Michał Gomoła - Nie Cze 21, 2009 7:02 pm
Po 24 miasto już przysypiało [poza budami z kebabem] ale...porównywanie olewam. Każdy wie gdzie jak jest



d-8 - Czw Cze 25, 2009 9:01 am
Kultura tnie i odwołuje - nie będzie sylwestra

Tomasz Handzlik
2009-06-20, ostatnia aktualizacja 2009-06-23 13:35

Zawieszono prace nad Sacrum Profanum, Festiwalem im. Josepha Conrada, Unsoundem i Boską Komedią. Sylwester na Rynku Głównym nie odbędzie się. W terminie nie ruszy też muzeum w Fabryce Schindlera ani muzeum w podziemiach Rynku

Kilka dni temu prezydent Krakowa Jacek Majchrowski polecił szefom wszystkich jednostek miejskich obcięcie tegorocznych wydatków o 10 proc. To wynik niższych, niż zakładano, wpływów do budżetu miasta z podatków CIT i PIT.

A może to zły sen?

- Zarządzenie prezydenta wysłaliśmy do podlegających nam instytucji kultury. Analizy dokonamy na początku przyszłego tygodnia, ale już wiemy, że pojawią się poważne problemy. Zwłaszcza tam, gdzie są podpisane umowy z artystami. Odstąpienie od ich realizacji w wielu przypadkach jest niemożliwe - mówi Stanisław Dziedzic, dyrektor miejskiego wydziału kultury.

Oszczędności odbiją się nie tylko na ilości spektakli w teatrach ("Mam wrażenie, że to tylko zły sen. Nie chcę nawet myśleć o rezygnacji z przygotowywania premier - mówi Henryk Jacek Schoen, dyrektor teatru Bagatela), ekspozycji w muzeach czy koncertach, ale też na wielkich festiwalach, które wpisano do miejskiego programu "Sześć Zmysłów".

Sylwestra można odwołać

Krakowskie Biuro Festiwalowe będzie musiało "oddać" 3 mln zł. - Postawiono nas w trudnej sytuacji, bo duża część środków, które mieliśmy zagwarantowane w budżecie, została już zaangażowana w umowy z artystami. Dotyczy to m.in. występu World Orchestra for Peace, czy całego programu festiwalu Sacrum Profanum - mówi Magdalena Sroka, szefowa KBF. Czy wchodzi w grę odwołanie któregoś z festiwali? - Są takie imprezy, jak choćby sylwester, których odwołanie jest bardziej racjonalne i nie spowoduje, że za rok nikt na imprezę nie przyjdzie. Ale są też takie, jak choćby Boska Komedia, których odwołanie - w sytuacji prowadzenia już rozmów bądź podpisanych kontraktów - osłabi pozycję imprezy. Nie wspomnę już o wiarygodności organizatora i zaufaniu międzynarodowych partnerów, które bardzo trudno będzie odbudować - dodaje Sroka.

Nie chce ujawnić, które imprezy zamierza odwołać, bądź ograniczyć programowo. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że do wyjaśnienia sytuacji budżetowej wstrzymano prace przy festiwalach Sacrum Profanum, Boska Komedia, Unsound i Międzynarodowym Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada.

Zaoszczędzić trzeba 20 proc.

Cięcia nie ominą też Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. - Wykonanie tego zadania będzie bardzo trudne. Obcięcie wydatków o 10 proc., kiedy pieniądze za pierwsze pół roku zostały już wydane, oznacza w istocie, że w drugim półroczu trzeba będzie szukać 20 proc. oszczędności - przyznaje dyrektor MHMK Michał Niezabitowski.

Oszczędności w prowadzonej przez niego placówce dotyczyć będą najprawdopodobniej dwóch inwestycji: Fabryki Schindlera i Rynku Podziemnego. - Są najbardziej kosztowne, a przecież nie mogę oszczędzać na systemie alarmowym, czy ochronie muzealnych zbiorów - podkreśla Niezabitowski i przyznaje, że w kryzysie nie będzie go stać na ogłoszenie przetargów zamykających prace przy muzeum w Fabryce Schindlera (miało ruszyć już w tym roku) oraz muzeum w podziemiach rynku (inaugurację planowano na przyszły rok). Nie wiadomo też, kiedy zostaną otwarte, bo o wysokości przyszłorocznego budżetu też decydować będzie kryzys.

Zdaniem Niezabitowskiego cięcia w budżecie przełożą się także na niższe dotacje ze SKOZK-u, z którego MHMK otrzymywało dotąd spore wsparcie. Ucierpi więc rozpoczęty już remont pałacu Krzysztofory, remont konserwatorski wieży ratuszowej oraz inwestycje prowadzone w Celestacie.

Krakowskim instytucjom kulturalnym nie pomogą raczej sponsorzy, bo - jak zaznacza dyrektor Niezabitowski - tu w pierwszej kolejności można było odczuć skutki kryzysu. W tym roku otrzymał już 14 rezygnacji ze sponsorowania przedsięwzięć muzeum.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,89111, ... estra.html



d-8 - Czw Cze 25, 2009 9:02 am
Kultura tnie i odwołuje - nie będzie sylwestra

Tomasz Handzlik
2009-06-20, ostatnia aktualizacja 2009-06-23 13:35

Zawieszono prace nad Sacrum Profanum, Festiwalem im. Josepha Conrada, Unsoundem i Boską Komedią. Sylwester na Rynku Głównym nie odbędzie się. W terminie nie ruszy też muzeum w Fabryce Schindlera ani muzeum w podziemiach Rynku

Kilka dni temu prezydent Krakowa Jacek Majchrowski polecił szefom wszystkich jednostek miejskich obcięcie tegorocznych wydatków o 10 proc. To wynik niższych, niż zakładano, wpływów do budżetu miasta z podatków CIT i PIT.

A może to zły sen?

- Zarządzenie prezydenta wysłaliśmy do podlegających nam instytucji kultury. Analizy dokonamy na początku przyszłego tygodnia, ale już wiemy, że pojawią się poważne problemy. Zwłaszcza tam, gdzie są podpisane umowy z artystami. Odstąpienie od ich realizacji w wielu przypadkach jest niemożliwe - mówi Stanisław Dziedzic, dyrektor miejskiego wydziału kultury.

Oszczędności odbiją się nie tylko na ilości spektakli w teatrach ("Mam wrażenie, że to tylko zły sen. Nie chcę nawet myśleć o rezygnacji z przygotowywania premier - mówi Henryk Jacek Schoen, dyrektor teatru Bagatela), ekspozycji w muzeach czy koncertach, ale też na wielkich festiwalach, które wpisano do miejskiego programu "Sześć Zmysłów".

Sylwestra można odwołać

Krakowskie Biuro Festiwalowe będzie musiało "oddać" 3 mln zł. - Postawiono nas w trudnej sytuacji, bo duża część środków, które mieliśmy zagwarantowane w budżecie, została już zaangażowana w umowy z artystami. Dotyczy to m.in. występu World Orchestra for Peace, czy całego programu festiwalu Sacrum Profanum - mówi Magdalena Sroka, szefowa KBF. Czy wchodzi w grę odwołanie któregoś z festiwali? - Są takie imprezy, jak choćby sylwester, których odwołanie jest bardziej racjonalne i nie spowoduje, że za rok nikt na imprezę nie przyjdzie. Ale są też takie, jak choćby Boska Komedia, których odwołanie - w sytuacji prowadzenia już rozmów bądź podpisanych kontraktów - osłabi pozycję imprezy. Nie wspomnę już o wiarygodności organizatora i zaufaniu międzynarodowych partnerów, które bardzo trudno będzie odbudować - dodaje Sroka.

Nie chce ujawnić, które imprezy zamierza odwołać, bądź ograniczyć programowo. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że do wyjaśnienia sytuacji budżetowej wstrzymano prace przy festiwalach Sacrum Profanum, Boska Komedia, Unsound i Międzynarodowym Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada.

Zaoszczędzić trzeba 20 proc.

Cięcia nie ominą też Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. - Wykonanie tego zadania będzie bardzo trudne. Obcięcie wydatków o 10 proc., kiedy pieniądze za pierwsze pół roku zostały już wydane, oznacza w istocie, że w drugim półroczu trzeba będzie szukać 20 proc. oszczędności - przyznaje dyrektor MHMK Michał Niezabitowski.

Oszczędności w prowadzonej przez niego placówce dotyczyć będą najprawdopodobniej dwóch inwestycji: Fabryki Schindlera i Rynku Podziemnego. - Są najbardziej kosztowne, a przecież nie mogę oszczędzać na systemie alarmowym, czy ochronie muzealnych zbiorów - podkreśla Niezabitowski i przyznaje, że w kryzysie nie będzie go stać na ogłoszenie przetargów zamykających prace przy muzeum w Fabryce Schindlera (miało ruszyć już w tym roku) oraz muzeum w podziemiach rynku (inaugurację planowano na przyszły rok). Nie wiadomo też, kiedy zostaną otwarte, bo o wysokości przyszłorocznego budżetu też decydować będzie kryzys.

Zdaniem Niezabitowskiego cięcia w budżecie przełożą się także na niższe dotacje ze SKOZK-u, z którego MHMK otrzymywało dotąd spore wsparcie. Ucierpi więc rozpoczęty już remont pałacu Krzysztofory, remont konserwatorski wieży ratuszowej oraz inwestycje prowadzone w Celestacie.

Krakowskim instytucjom kulturalnym nie pomogą raczej sponsorzy, bo - jak zaznacza dyrektor Niezabitowski - tu w pierwszej kolejności można było odczuć skutki kryzysu. W tym roku otrzymał już 14 rezygnacji ze sponsorowania przedsięwzięć muzeum.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,89111, ... estra.html



absinth - Czw Cze 25, 2009 2:58 pm

Kultura tnie i odwołuje - nie będzie sylwestra

Tomasz Handzlik
2009-06-20, ostatnia aktualizacja 2009-06-23 13:35

Zawieszono prace nad Sacrum Profanum, Festiwalem im. Josepha Conrada, Unsoundem i Boską Komedią. Sylwester na Rynku Głównym nie odbędzie się. W terminie nie ruszy też muzeum w Fabryce Schindlera ani muzeum w podziemiach Rynku

Kilka dni temu prezydent Krakowa Jacek Majchrowski polecił szefom wszystkich jednostek miejskich obcięcie tegorocznych wydatków o 10 proc. To wynik niższych, niż zakładano, wpływów do budżetu miasta z podatków CIT i PIT.

A może to zły sen?

- Zarządzenie prezydenta wysłaliśmy do podlegających nam instytucji kultury. Analizy dokonamy na początku przyszłego tygodnia, ale już wiemy, że pojawią się poważne problemy. Zwłaszcza tam, gdzie są podpisane umowy z artystami. Odstąpienie od ich realizacji w wielu przypadkach jest niemożliwe - mówi Stanisław Dziedzic, dyrektor miejskiego wydziału kultury.

Oszczędności odbiją się nie tylko na ilości spektakli w teatrach ("Mam wrażenie, że to tylko zły sen. Nie chcę nawet myśleć o rezygnacji z przygotowywania premier - mówi Henryk Jacek Schoen, dyrektor teatru Bagatela), ekspozycji w muzeach czy koncertach, ale też na wielkich festiwalach, które wpisano do miejskiego programu "Sześć Zmysłów".

Sylwestra można odwołać

Krakowskie Biuro Festiwalowe będzie musiało "oddać" 3 mln zł. - Postawiono nas w trudnej sytuacji, bo duża część środków, które mieliśmy zagwarantowane w budżecie, została już zaangażowana w umowy z artystami. Dotyczy to m.in. występu World Orchestra for Peace, czy całego programu festiwalu Sacrum Profanum - mówi Magdalena Sroka, szefowa KBF. Czy wchodzi w grę odwołanie któregoś z festiwali? - Są takie imprezy, jak choćby sylwester, których odwołanie jest bardziej racjonalne i nie spowoduje, że za rok nikt na imprezę nie przyjdzie. Ale są też takie, jak choćby Boska Komedia, których odwołanie - w sytuacji prowadzenia już rozmów bądź podpisanych kontraktów - osłabi pozycję imprezy. Nie wspomnę już o wiarygodności organizatora i zaufaniu międzynarodowych partnerów, które bardzo trudno będzie odbudować - dodaje Sroka.

Nie chce ujawnić, które imprezy zamierza odwołać, bądź ograniczyć programowo. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że do wyjaśnienia sytuacji budżetowej wstrzymano prace przy festiwalach Sacrum Profanum, Boska Komedia, Unsound i Międzynarodowym Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada.

Zaoszczędzić trzeba 20 proc.

Cięcia nie ominą też Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. - Wykonanie tego zadania będzie bardzo trudne. Obcięcie wydatków o 10 proc., kiedy pieniądze za pierwsze pół roku zostały już wydane, oznacza w istocie, że w drugim półroczu trzeba będzie szukać 20 proc. oszczędności - przyznaje dyrektor MHMK Michał Niezabitowski.

Oszczędności w prowadzonej przez niego placówce dotyczyć będą najprawdopodobniej dwóch inwestycji: Fabryki Schindlera i Rynku Podziemnego. - Są najbardziej kosztowne, a przecież nie mogę oszczędzać na systemie alarmowym, czy ochronie muzealnych zbiorów - podkreśla Niezabitowski i przyznaje, że w kryzysie nie będzie go stać na ogłoszenie przetargów zamykających prace przy muzeum w Fabryce Schindlera (miało ruszyć już w tym roku) oraz muzeum w podziemiach rynku (inaugurację planowano na przyszły rok). Nie wiadomo też, kiedy zostaną otwarte, bo o wysokości przyszłorocznego budżetu też decydować będzie kryzys.

Zdaniem Niezabitowskiego cięcia w budżecie przełożą się także na niższe dotacje ze SKOZK-u, z którego MHMK otrzymywało dotąd spore wsparcie. Ucierpi więc rozpoczęty już remont pałacu Krzysztofory, remont konserwatorski wieży ratuszowej oraz inwestycje prowadzone w Celestacie.

Krakowskim instytucjom kulturalnym nie pomogą raczej sponsorzy, bo - jak zaznacza dyrektor Niezabitowski - tu w pierwszej kolejności można było odczuć skutki kryzysu. W tym roku otrzymał już 14 rezygnacji ze sponsorowania przedsięwzięć muzeum.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,89111, ... estra.html


Wrocław tez odwolał Sylwestra

Ogłosili budżetowy alarm dla miasta Wrocławia

Maciej Nowaczyk
2009-06-13, ostatnia aktualizacja 2009-06-11 20:22[...]
Pewne jest także, że w tym roku nie będzie sylwestrowej zabawy w Rynku.



Cuma - Czw Cze 25, 2009 6:36 pm
To szansa dla nas. W aglo powina odbyć się za**ista impreza sylwestrowa



SPUTNIK - Czw Cze 25, 2009 7:02 pm
jestem za . Taki mega wypasiony bal na Titanicu



absinth - Czw Cze 25, 2009 7:40 pm
na pokladzie III klasy



Cuma - Czw Cze 25, 2009 11:29 pm
Ludziska, a mamy jakąś możliwość wpływu na to? Może sylwek na targu w Rudzie? Dobre zakonczenie obchodów 50-cio lecia, tylko musiało by być extra. Jak mamy jakieś możliwości to ja się pisze do pomocy!



martin13 - Pią Cze 26, 2009 2:46 pm

Ludziska, a mamy jakąś możliwość wpływu na to? Może sylwek na targu w Rudzie? Dobre zakonczenie obchodów 50-cio lecia, tylko musiało by być extra. Jak mamy jakieś możliwości to ja się pisze do pomocy!

Co do szans na sylwka na targowisku na wirku to myślę, że są spore na to, bo jak wiadomo rynek w tym czasie może być rozkopany i ta lokalizacja byłaby najlepsza. Ale czy będzie to taki mega wielki to wątpię, bo prócz miasta musiałby się jeszcze ktoś dorzucić do tego.

I Zeby nie robić OT

Zabłocie: Porządki u Schindlera
Dawid Hajok
2009-06-26, ostatnia aktualizacja 2009-06-25 22:36
Rusza budowa Muzeum Sztuki Współczesnej na Zabłociu. Całkowity koszt wzniesienia obiektu wyniesie 60 mln zł. Połowa tej kwoty pochodzić będzie ze środków unijnych.
W czwartek prezydent miasta Jacek Majchrowski i przedstawiciele głównego wykonawcy - warszawskiej firmy Warbud - podpisali umowę na budowę obiektu. Do tej pory warszawska spółka wzniosła w Krakowie takie obiekty, jak Galeria Kazimierz, biurowce Galileo, Newton i Edison czy osiedle Europejskie. - Cieszy nas, że będziemy mogli ponownie pracować w Krakowie i to w tak szczególnym historycznie miejscu, jak Fabryka Schindlera - mówił wczoraj Grzegorz Chudzik, członek zarządu firmy Warbud.

Na realizację projektu muzeum firma ma 18 miesięcy. W tym czasie na terenie Fabryki Schindlera powstać ma blisko 10 tys. m kw. powierzchni użytkowej. W ramach inwestycji, prócz samego muzeum, architekci z Florencji - Claudio Nardi i Leonardo Proli - zaplanowali kompleks, który pomieści również sale audiowizualne i warsztaty dla artystów oraz kawiarnię, restaurację i księgarnię.

- Wierzę, że ten stanie się świadectwem architektury zdolnej do nawiązania dialogu między przeszłością a przyszłością - powiedział podczas spotkania z dziennikarzami autor projektu Claudio Nardi. Włoski architekt zapowiedział też, że chce, aby fotografie z budowy krakowskiego muzeum zaprezentowano na Biennale Architektury w Wenecji w 2012 r.

Ascetyczny projekt, któremu bliżej do chłodnego, skandynawskiego minimalizmu niż włoskiej ekspresji, nie tylko nie góruje nad otoczeniem, ale nawet jednym piętrem schodzi pod ziemię.

Projektanci z Florencji postawili przede wszystkim na transparentność i prostotę obiektu, którego podstawowym założeniem jest otwartość i oszczędność formy. Aby wywołać wrażenie całkowitej otwartości poszczególnych obiektów, elewacje jednego z nich, biegnące wzdłuż wewnętrznego placu, zostaną zburzone i zastąpione taflą szkła. Trzon całości tworzyć mają hale fabryczne, zaadaptowane na sale ekspozycyjne. Istniejący kompleks uzupełnią nowe budynki, wykonane z barwionego na czarno i biało betonu.

- W tej symfonii materiałów najważniejszym elementem będzie istniejąca struktura zachowanych budynków - zapewnia Nardi. Dlatego tam, gdzie to możliwe, projektanci chcą zachować surowy charakter ceglanych ścian, który świadczyć ma o przedwojennej proweniencji budynku. Nowe i stare wątki zostaną połączone wspólnym, falującym dachem szedowym z pełnymi przeszkleniami. Ten zabieg ma zapewnić maksymalne doświetlenie przestrzeni ekspozycyjnej.

- Nie chcę, aby ktokolwiek mógł mieć wątpliwości, co jest ważniejsze: budynek czy to, co się w nim dzieje. Czystość i prostota projektu ma zagwarantować, że nic nie zakłóci interpretacji sztuki. Obiekt, który powstanie na terenie dawnej Fabryki Oskara Schindlera, nie powinien być traktowany ściśle jako budynek, ale raczej jak zadaszona przestrzeń, w której współwystępują różne funkcje - powiedział "Gazecie" Nardi.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35812, ... dlera.html



Cuma - Pią Cze 26, 2009 9:59 pm
Marcin, ale chodzi o super sywka w aglo. Do Krk czy Wro chyba sporo ludzi jeździło na sylwki, więc możemy ich teraz przejąć. A pomysł aby teraz zrobić to w Rudzie wynika z tego, że było by to swietne zakonczenie 50-cio lecia. Fajnie jak by GZM to zrobił, jeżeli teraz zacząć to myślę żę sponsorów też udało by się znaleźć. Chętnie bym się za to zabrał ale jak?



stieg - Śro Lip 15, 2009 10:43 am
Tez tak mysle, Krakow niby ma swoj rynek ktory przyciaga jak magnes, ale wiem ze imprezy tam wcale nie są takie udane i wiele osób rokrocznie narzeka.



Cuma - Śro Lip 15, 2009 2:06 pm
oo juz jedna osoba mnie poparła



Kolo Colo - Wto Sie 18, 2009 12:07 pm
Wstrzymane prace przy budowie biurowców
Dawid Hajok 2009-08-18, ostatnia aktualizacja 2009-08-17 20:29



Biurowiec Pascal i kompleks Enterprise Park na Zabłociu. Obie inwestycje wstrzymano, bo w Krakowie brakuje chętnych na wynajem przestrzeni biurowej

Galileo, Newton i Edison - tak projektanci ochrzcili trzy wieżowce należące do spółki Globe Trade Center. Każdy z nich ma około 10 tys. m kw. powierzchni biurowej. W styczniu przyszłego roku dołączyć miał do nich kolejny, czwarty już biurowiec z serii GTC, zlokalizowany pomiędzy al. Armii Krajowej a ul. Lea. Pascal - bo tak ma się nazywać - w stanie surowym wyrósł w zaledwie osiem miesięcy. Generalnym wykonawcą projektu jest firma Warbud. Nagle prace przy jego budowie wstrzymano.

Pascal nieprzewidywalny

Konstrukcja z pustymi oczodołami zamiast okien i gołym, prefabrykowanym betonem zamiast aluminiowo-kamiennej okładziny obrazuje sytuację na krakowskim rynku przestrzeni biurowej.

- Budowę wstrzymano, jak się domyślam, z powodu kryzysu. Nie mam pojęcia, kiedy zostanie wznowiona - stwierdza Marek Dunikowski, szef pracowni DDJM, ojciec projektu i autor trzech pozostałych biurowców. Mimo że budynek ma być mniejszy od swoich starszych braci - to zaledwie siedem, a nie 10 kondygnacji naziemnych i tylko nieco ponad 5 tys. m kw. powierzchni użytkowej - inwestycja wygląda na uśpioną. Przedstawiciele firmy GTC nie chcą na razie komentować sytuacji.

- Mimo że na placu budowy na razie nic się nie dzieje, ostateczna decyzja w sprawie losów tego projektu jeszcze nie zapadła - tłumaczy Monika Piwońska z GTC. Dunikowski domyśla się jednak, że powodem bezruchu na placu budowy jest drastyczny spadek zapotrzebowania na przestrzeń biurową w stolicy Małopolski.

2008: Kraków budowlanym eldorado

Z tych samych powodów na Zabłociu wstrzymano rozpoczęcie budowy kompleksu trzech nowoczesnych budynków biurowych klasy A pod szyldem Enterprise Park. Koszt realizacji zespołu, który stanąć miał u wylotu ul. Wałowej, szacowano na ok. 60 mln euro. Inwestorem miał być irlandzki deweloper Quinlan Private Golub.

Jeszcze rok temu zarząd QPG z rozmachem opowiadał o swoich planach, które wówczas rysowały się optymistycznie. - Kraków ma doskonałe położenie, przyciąga międzynarodowy biznes i dysponuje ogromnym potencjałem w postaci dobrych szkół wyższych i wykwalifikowanej kadry. Poza tym ma dobre połączenie z Europą Wschodnią - wyliczał zalety miasta Jonathan Cohen, dyrektor QPG w Polsce. Dodatkowym atutem Enterprise Parku miała być nieduża odległość od Rynku Głównego. Cohen podkreślał, że firma wchodzi dopiero na krakowski rynek i już myśli o budowie kolejnych biurowców, mieszkań, a także hoteli i galerii handlowych na terenie całej Polski.

Irlandzki deweloper liczył, że inwestycja szybko przyciągnie firmy szukające dla siebie lokum w Krakowie. - Chętni do wynajmu już pytają o krakowską inwestycję. Nic dziwnego, popyt ciągle rośnie, a nowe biurowce są wynajęte na długo przed oddaniem ich do użytku - mówił w lipcu ubiegłego roku Cohen.

2009: wstrzymano do odwołania

Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie. - Zapotrzebowanie na lokale biurowe o podwyższonym standardzie jest niemal zerowe - mówi Dunikowski. Projekt biurowców, które wyrosnąć miały na Zabłociu - tak samo jak Pascala - opracowała jego firma.

- Przeciwnie do optymistycznych doniesień medialnych i prognoz polityków uważam, że czeka nas długi i bardzo wyniszczający okres przestoju budowlanego - stwierdza architekt. Dunikowski wylicza przy tym również szereg projektów w stolicy, których budowa, ze względu na złą sytuację na rynku nieruchomości, w ostatnich miesiącach została zamrożona.

Ten sam los spotkał krakowskie biurowce Bonarka 4 Business, których budowę w sąsiedztwie centrum handlowego Bonarka City Center planowała węgierska firma TriGranit. Cztery budynki o łącznej powierzchni użytkowej blisko 32 tys. m kw. miały skupić się wokół publicznego placu z fontannami. Ich budowa miała ruszyć w lipcu tego roku. W ubiegłym miesiącu poinformowaliśmy na łamach "Gazety", że decyzję o ich budowie wstrzymano do odwołania.



ps. Wygląda znajomo ;-)

http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798, ... owcow.html



SPUTNIK - Wto Sie 18, 2009 6:15 pm
stety/nestety w krakowie jest tyle wolnej pow. biurowej że dwa budynki nic nie zmienią w przeciwieństwie do katowic gdzie dwa nowe budynki to wielkie oh :/



absinth - Śro Sie 19, 2009 5:17 pm
tararam...

katowicki tzw rynek:




d-8 - Śro Sie 26, 2009 1:17 pm
Nowi mieszczanie w Krakowie

Magdalena Kursa
2009-08-16, ostatnia aktualizacja 2009-08-26 12:10

- Wbrew obiegowej opinii Kraków jest dziś znacznie bardziej otwarty na przyjezdnych niż Wrocław - mówi Paweł Kubicki z Instytutu Europeistyki UJ, który w ramach grantu unijnego porównywał, jak w Krakowie i Wrocławiu tworzy się tzw. nowe mieszczaństwo.

Magdalena Kursa: Badaliście, jak w Krakowie i Wrocławiu tworzy się tzw. nowe mieszczaństwo ze specyficzną kulturą miejską i własnym stylem życia. Więcej w obu miastach różnic czy podobieństw?

Paweł Kubicki: - Zacznijmy od podobieństw. 20 lat po ustrojowej transformacji w Polsce po raz pierwszy w historii powstaje silna klasa mieszczańska, która buduje swą tożsamość na wielokulturowości, otwartości na świat i tolerancji. Oba miasta, i Kraków i Wrocław, przeżywają dynamiczny rozwój, bo udało im się stworzyć warunki, w których ci tzw. nowi mieszczanie czują się dobrze. Specjaliści od promocji, chcąc przyciągnąć do danego miasta inwestorów, zawsze podkreślają, że to miejsce otwarte, tolerancyjne. To efekt tego, że współczesny biznes bazuje na kapitale intelektualnym i kreatywnym. A kreatywni ludzie, którzy często wyłamują się z dominującego wzorca kulturowego, mogą żyć tylko w miejscach, w których akceptowane są różne style życia. Zarówno Kraków, jak i Wrocław takie możliwości im oferują. Oba miasta pielęgnują też swą wielokulturowość. Wrocław zaczyna pozytywnie wartościować swoje niemieckie dziedzictwo, w Krakowie dzielnicą najbardziej trendy stał się żydowski Kazimierz. Mieszkańcy obu miast porównują swe miasta raczej z zagranicznymi stolicami niż z Warszawą.

Wrocław ma jednak opinię miasta znacznie bardziej dynamicznego niż Kraków...

- Wrocław ma z pewnością lepszy marketing miasta, lepiej współpracuje też z organizacjami pozarządowymi. Ale wbrew obiegowym opiniom Kraków jest bardziej otwarty na przyjezdnych. W trakcie naszych badań w każdym z miast przeprowadziliśmy około trzydziestu rozmów z tzw. liderami opinii, czyli ludźmi, którzy tworzą przestrzeń miejską: dziennikarzami, artystami, politykami, społecznikami. W Krakowie połowę ankietowanych stanowili przyjezdni. We Wrocławiu, co nas zdziwiło, niemal wszyscy nasi respondenci byli urodzeni w tym mieście. W organizacjach pozarządowych w Krakowie działa wielu cudzoziemców, zwłaszcza Anglików. We Wrocławiu nie spotkaliśmy podobnego przypadku. Przy okazji wyszła jeszcze jedna prawidłowość. Krakowskie uczelnie przyciągają najbardziej kreatywne jednostki z całej Polski, wrocławskie bazują raczej na swoim regionie, a także na studentach pochodzących ze ściany wschodniej.

Wrocławianie, w przeciwieństwie do krakowian, mają jednak poczucie wpływu na rozwój swojego miasta.

- We Wrocławiu mieszkańcy mają rzeczywiście poczucie, że tworzą miasto własnymi rękami. Pokoleniowym doświadczeniem była dla nich powódź w 1997 roku. Wówczas, ratując swoje miasto, poczuli się jak społeczność. Kolejnym ważnym dla nich wydarzeniem był remont Rynku. W Krakowie mieszkańcy czują się raczej przytłoczeni wielką tradycją miasta, wytworzoną w przeszłości bez ich udziału. Tę różnicę widać doskonale w aktywności organizacji pozarządowych. We Wrocławiu powstaje mnóstwo stowarzyszeń, które zajmują się miastem jako całością. To odwrotnie niż w Krakowie, gdzie podobną dynamikę można zaobserwować na poziomie dzielnic - krakowianie czują, że mogą być konstruktorami przyszłości nie tyle miasta co swoich dzielnic, np. Kazimierza, Podgórza czy Nowej Huty.

Największa różnica między oboma miastami jest jednak taka, że wrocławianie znacznie bardziej optymistycznie patrzą na swoje miasto, przysłowiowa szklanka jest w ich opinii do połowy pełna. Mówią głównie o tym, co się udało, jak miasto się zmieniło. Krakowianie przeciwnie, owszem, widzą też pozytywne zmiany, ale zawsze mnóstwo krytykują, narzekają. Może to wynika z tego, że Wrocław startował w 1989 roku z pozycji miasta prowincjonalnego, wciśniętego gdzieś w kąt Polski. Po wejściu do UE znalazł się nagle w środku Europy - autostradą do Berlina jedzie się stamtąd dwie godziny. Kraków zawsze miał ważne miejsce w Polskiej historii.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,78948, ... kowie.html



d-8 - Sob Sie 29, 2009 8:56 am
czas żeby u nas pomyślano o takich rozwiązaniach...

Nowe porządki na Starym Mieście
Dawid Hajok
2009-08-25, ostatnia aktualizacja 2009-08-24 23:48

Zakaz wywieszania reklam piwa i handlu na ulicach. Stop dyliżansom i fikuśnym dorożkom. Zaostrzenie przepisów budowlanych. Krakowskie Stare Miasto jako jedno z pierwszych w Polsce będzie ochronione jednocześnie zapisami parku kulturowego i planu miejscowego.

To będzie przełom - zgodnie stwierdzili radni i władze miasta. Na projekt planu miejscowego dla obszaru Starego Miasta Kraków czeka już trzy lata. Wczoraj po raz pierwszy na temat jego zapisów dyskutowano na posiedzeniu Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska RMK. Dokument wraz z projektem parku kulturowego ma wprowadzić estetyczną rewolucję w sercu starego Krakowa.

- Te dokumenty uporządkują przestrzeń publiczną na Starym Mieście. W końcu Kraków będzie miał narzędzia do skutecznej walki ze wszystkim, z czym do tej pory nie mógł sobie poradzić - zapowiada Magdalena Jaśkiewicz, dyrektor biura planowania przestrzennego urzędu miasta.

Projekt miejscowego planu trafił już w ręce radnych. Dokument zakłada wprowadzenie w rejonie Starego Miasta trzech kategorii ochrony konserwatorskiej. - Ochrona całkowita wprowadzi m.in. zakaz zabudowy podwórek kamienic. Częściowo ureguluje kwestie związane z przebudową i nadbudową istniejących zabytkowych budynków. Niektóre z nich, wskazane przez konserwatorów, nie będą jednak poddane tak restrykcyjnym regulacjom. Ale w razie przebudowy żaden z obiektów nie będzie mógł przewyższać linii zabudowy - tłumaczy Jaśkiewicz.

Pozostałe kwestie estetyczne i porządkowe, związane m.in, z reklamą czy ulicznym handlem, ureguluje projekt parku kulturowego. Z ulic znikną m.in. reklamy piwa. Właściciele punktów usługowych będą mogli wywiesić jedynie szyld z nazwą sklepu - jeden dla firmy, uzgodniony z plastykiem miejskim i konserwatorem. Nie będzie na Starym Mieście miejsca dla większości ulicznych handlarzy. Nowe prawo nałoży też ograniczenia na właścicieli ogródków gastronomicznych. Na całym obszarze objętym parkiem obowiązywać ma zakaz reklamowania piwa na parasolkach i umieszczania znaków firmowych browarów na lamberkinach, a na Drodze Królewskiej (także w części biegnącej przez Rynek) w ogóle ma nie być parasoli. Nowe prawo ma ponadto wyprowadzić ze Starego Miasta tzw. żywe reklamy i "stójkowych", trzymających w ręku szpetne transparenty z reklamami restauracji. Niedopuszczalne stanie się utrzymywanie latami reklam na rusztowaniach, pod którymi już dawno zakończył się remont.

- Regulacje dotyczyć będą także wszelkich dziwnych pojazdów poruszających się ulicami Starego Miasta - zapewniała wczoraj stanowczo dyrektor Jaśkiewicz.

W projekcie planu zabrakło zapisów, które miałyby ochronić centrum przed wyludnieniem (nakaz zachowania równowagi między lokalami komercyjnymi i mieszkaniami). - Może warto raz jeszcze się nad nim pochylić - zaproponował Grzegorz Stawowy, przewodniczący komisji planowania. - Władze Porto przez lata starały się wyprowadzać mieszkańców poza starówkę. Dziś zastanawiają się, jak ożywić wymierające nocą centrum. Podobne regulacje zastosowały Praga i Berlin.

- W Krakowie nie ma takiego zagrożenia. Jeżeli wprowadzimy ten zapis, to i tak będzie on martwy, bo większość lokali powyżej drugiej kondygnacji i tak pełni funkcje mieszkalne, ale wykorzystywane są jako apartamenty do wynajęcia. Mieszkańcy w naturalny sposób wyprowadzają się stąd, bo trudno się tu żyje - ripostowała dyrektor Jaśkiewicz. Zapewniła jednak, że dyskusja nie jest jeszcze zamknięta.

Komentarz Jerzego Lewińskiego

Szkoda, wielka szkoda, że te regulacje dopiero powstają i na ich efekty będziemy musieli jeszcze poczekać. Kończą się właśnie wakacje, wielu ludzi powróciło lub powraca do Krakowa z zagranicznych urlopów. I bardzo wielu przeżywa szok: jakie ładne mamy miasto i jak bardzo spaskudzone tymi wszystkimi upiornymi szyldami, "reklamami", potworkami architektonicznymi i innymi dziwactwami, jakich próżno szukać w szanujących się, historycznych miastach Europy. Wielu też, ogarniętych przykrym poczuciem wstydu, spyta, dlaczego tak późno zabieramy się za te porządki? Właśnie - dlaczego? Zostawmy teraz to pytanie... Czeka nas pewnie jeszcze ustalenie wielu szczegółów nowych regulacji, debata o ich zakresie i konsekwencjach. Uporządkowanie samego Starego Miasta to też nie będzie szybka i bezbolesna operacja. Najważniejsze, by nie rozmyć sprawy. Bo znów skończyło się na dobrych chęciach.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,89111, ... escie.html



kiwele - Sob Sie 29, 2009 9:35 am

czas żeby u nas pomyślano o takich rozwiązaniach...
Nowe porządki na Starym Mieście
Dawid Hajok
2009-08-25, ostatnia aktualizacja 2009-08-24 23:48

Zakaz wywieszania reklam piwa i handlu na ulicach. Stop dyliżansom i fikuśnym dorożkom. Zaostrzenie przepisów budowlanych. Krakowskie Stare Miasto jako jedno z pierwszych w Polsce będzie ochronione jednocześnie zapisami parku kulturowego i planu miejscowego.

To będzie przełom - zgodnie stwierdzili radni i władze miasta. Na projekt planu miejscowego dla obszaru Starego Miasta Kraków czeka już trzy lata. Wczoraj po raz pierwszy na temat jego zapisów dyskutowano na posiedzeniu Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska RMK. Dokument wraz z projektem parku kulturowego ma wprowadzić estetyczną rewolucję w sercu starego Krakowa.

- Te dokumenty uporządkują przestrzeń publiczną na Starym Mieście. W końcu Kraków będzie miał narzędzia do skutecznej walki ze wszystkim, z czym do tej pory nie mógł sobie poradzić - zapowiada Magdalena Jaśkiewicz, dyrektor biura planowania przestrzennego urzędu miasta.

Projekt miejscowego planu trafił już w ręce radnych. Dokument zakłada wprowadzenie w rejonie Starego Miasta trzech kategorii ochrony konserwatorskiej. - Ochrona całkowita wprowadzi m.in. zakaz zabudowy podwórek kamienic. Częściowo ureguluje kwestie związane z przebudową i nadbudową istniejących zabytkowych budynków. Niektóre z nich, wskazane przez konserwatorów, nie będą jednak poddane tak restrykcyjnym regulacjom. Ale w razie przebudowy żaden z obiektów nie będzie mógł przewyższać linii zabudowy - tłumaczy Jaśkiewicz.

Pozostałe kwestie estetyczne i porządkowe, związane m.in, z reklamą czy ulicznym handlem, ureguluje projekt parku kulturowego. Z ulic znikną m.in. reklamy piwa. Właściciele punktów usługowych będą mogli wywiesić jedynie szyld z nazwą sklepu - jeden dla firmy, uzgodniony z plastykiem miejskim i konserwatorem. Nie będzie na Starym Mieście miejsca dla większości ulicznych handlarzy. Nowe prawo nałoży też ograniczenia na właścicieli ogródków gastronomicznych. Na całym obszarze objętym parkiem obowiązywać ma zakaz reklamowania piwa na parasolkach i umieszczania znaków firmowych browarów na lamberkinach, a na Drodze Królewskiej (także w części biegnącej przez Rynek) w ogóle ma nie być parasoli. Nowe prawo ma ponadto wyprowadzić ze Starego Miasta tzw. żywe reklamy i "stójkowych", trzymających w ręku szpetne transparenty z reklamami restauracji. Niedopuszczalne stanie się utrzymywanie latami reklam na rusztowaniach, pod którymi już dawno zakończył się remont.

- Regulacje dotyczyć będą także wszelkich dziwnych pojazdów poruszających się ulicami Starego Miasta - zapewniała wczoraj stanowczo dyrektor Jaśkiewicz.

W projekcie planu zabrakło zapisów, które miałyby ochronić centrum przed wyludnieniem (nakaz zachowania równowagi między lokalami komercyjnymi i mieszkaniami). - Może warto raz jeszcze się nad nim pochylić - zaproponował Grzegorz Stawowy, przewodniczący komisji planowania. - Władze Porto przez lata starały się wyprowadzać mieszkańców poza starówkę. Dziś zastanawiają się, jak ożywić wymierające nocą centrum. Podobne regulacje zastosowały Praga i Berlin.

- W Krakowie nie ma takiego zagrożenia. Jeżeli wprowadzimy ten zapis, to i tak będzie on martwy, bo większość lokali powyżej drugiej kondygnacji i tak pełni funkcje mieszkalne, ale wykorzystywane są jako apartamenty do wynajęcia. Mieszkańcy w naturalny sposób wyprowadzają się stąd, bo trudno się tu żyje - ripostowała dyrektor Jaśkiewicz. Zapewniła jednak, że dyskusja nie jest jeszcze zamknięta.

Komentarz Jerzego Lewińskiego

Szkoda, wielka szkoda, że te regulacje dopiero powstają i na ich efekty będziemy musieli jeszcze poczekać. Kończą się właśnie wakacje, wielu ludzi powróciło lub powraca do Krakowa z zagranicznych urlopów. I bardzo wielu przeżywa szok: jakie ładne mamy miasto i jak bardzo spaskudzone tymi wszystkimi upiornymi szyldami, "reklamami", potworkami architektonicznymi i innymi dziwactwami, jakich próżno szukać w szanujących się, historycznych miastach Europy. Wielu też, ogarniętych przykrym poczuciem wstydu, spyta, dlaczego tak późno zabieramy się za te porządki? Właśnie - dlaczego? Zostawmy teraz to pytanie... Czeka nas pewnie jeszcze ustalenie wielu szczegółów nowych regulacji, debata o ich zakresie i konsekwencjach. Uporządkowanie samego Starego Miasta to też nie będzie szybka i bezbolesna operacja. Najważniejsze, by nie rozmyć sprawy. Bo znów skończyło się na dobrych chęciach.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,89111, ... escie.html


Nazwa tematu: "Podgladamy rywala" jak najbardziej adekwatna. Co na to katowicki UM?



absinth - Sob Sie 29, 2009 10:55 am
mysle, ze przy okazji konsultacji spolecznych nad mpzp dla cenreum moznaby jako Stowarzyszenie zglosic stosowny wniosek wzorujac sie na tych rozwiazaniach krakowskich



salutuj - Sob Sie 29, 2009 11:02 am


Nazwa tematu: "Podgladamy rywala" jak najbardziej adekwatna.


Dzięki;)



Kolo Colo - Sob Sie 29, 2009 3:13 pm

Nazwa tematu: "Podgladamy rywala" jak najbardziej adekwatna. Co na to katowicki UM?

"Nie mamy ambicji konkurować z Krakowem"



d-8 - Pią Wrz 11, 2009 1:22 pm
Żebracy zdobyli Kraków
Dominika Maciejasz, Jarosław Sidorowicz
2009-09-11, ostatnia aktualizacja 2009-09-11 15:03

Oblegają bankomaty, polując na ludzi, którzy właśnie wybrali pieniądze. Wchodzą do restauracji, barów mlecznych w centrum miasta, by wymusić posiłek. Nachalnie nagabują o pieniądze na głównych ulicach. Drwią z policji, straży miejskiej. Kraków od lat nie przeżywał takiego najazdu bezdomnych i żebraków.
Niedzielne popołudnie pod koniec sierpnia. Na Rynku Głównym trwają targi sztuki ludowej. Między kramami mnóstwo ludzi, ze sceny słychać muzykę, oblężone grille. Wokół jednego z nich, od strony linii A-B, prawie wszystkie stoliki zajęte, głównie przez zagranicznych turystów. Nagle wszystkich elektryzuje głośny wrzask. Między siedzącymi stoi jakiś osobnik. Wygląd jak z koszmarnego snu: niski, siwy, twarz fioletowa, chwieje się, ubranie w strzępach, nogi prawie gołe, na bruku pod nim kałuża, do której coś cieknie... Mężczyzna wydziera się na któregoś z jedzących, chyba chce dokończyć jego porcję. Wśród kobiet z obsługi popłoch. - Wystraszy nam klientów - szepczą między sobą. Próbują interweniować, ale lump nie zwraca na nie uwagi. Kobiety wzywają rosłego mężczyznę, który próbuje wywlec natręta z ogródka, straszy policją. - Mogą mnie pocałować w...! - drze się osobnik. Mężczyzna nie wytrzymuje, otwartą dłonią uderza włóczęgę w twarz. Ten wali się pod stolik, widać krew. Turyści porzucają talerze z szaszłykami i pierogami, odchodzą z przerażeniem w oczach... Jakiś młodzieniec staje w obronie pobitego. - A weź go pan sobie - opędza się mężczyzna. - Tak trzeba z takimi! - chwali go z boku starsza pani...

- Zabrałem rodzinę i też poszedłem. Odechciało nam się grilla, targów i całego Rynku. Było mi wstyd. Jak można dopuszczać do takich sytuacji, do tego na oczach ludzi ze świata? - podsumowuje nasz Czytelnik, który opowiedział nam o zajściu.

To nie przypadek w tej części miasta. W środę w samo południe pod Barbakanem grupę japońskich turystów oglądających obronne fortyfikacje skutecznie przepłoszył obdarty mężczyzna w rozchełstanej koszuli i brudnych spodniach. "Ty k..., mendo!" - miota po pijaku na cały głos przekleństwa. Na placyku między Barbakanem a Bramą Floriańską błyskawicznie zrobiło się pusto.

- Jeden z takich oberwańców zrobił niedawno kupę pod Bramą. Nie wierzyłem własnym oczom! - opowiada muzyk ludowego zespołu grający pod Bramą Floriańską. - Jak turyści widzieli to, to ich skręcało. Przechodził patrol policji. Mówię im, żeby coś z tym zrobili. Odpowiedzieli, że oni takimi rzeczami się nie zajmują. Zasugerowałem więc, by zawiadomili jakąś służbę, żeby to uprzątnięto. Wiecie, jaki był efekt?- zawiesza znacząco głos. - Zmył ją deszcz.

Przez Kraków od kilku miesięcy przetacza się fala włóczęgów. Zorganizowane grupy żebraków masowo oblegają Rynek Główny, dawno już przejęli Planty, hordami zalegają w galeriach handlowych, pod bankami, kościołami, w parkach i na skrzyżowaniach. Doprowadzają do pasji bezradne wobec nich służby, u mieszkańców wywołują agresję, u turystów - szok i zażenowanie.

Przystanek: Kraków

- Kraków bez wątpienia staje się mekką dla różnej maści włóczęgów - irytuje się Jerzy Woźniakiewicz, przewodniczący komisji praworządności rady miasta. Planty, Rynek, odchodzące od niego ulice Floriańska, Szewska, Grodzka, Pawia, okolice Dworca Głównego i Galerii Krakowskiej, tunel szybkiego tramwaju przy Bosackiej - tam najczęściej można spotkać mężczyzn żebrzących o parę groszy. Na Floriańskiej ludzie mają już dość przesiadujących włóczęgów. Mówią, że bez przerwy są nagabywani o pieniądze. - Szczególnie dużo jest ich właśnie w okolicach Bramy. Jak nic nie dostaną są agresywni, obrzucą wyzwiskami - denerwuje się starszy mężczyzna mieszkający w pobliżu.

"Planty - niby miło, czysto... ale ławki całe w fekaliach czy innych wydzielinach. Nie można usiąść, odpocząć. Co parę kroków ktoś >>potrzebujący<<. A niedaleko kumple. >>Nie masz pani papieroska? To daj pani chociaż parę groszy<< - opisuje swoje na forum internetowego portalu Golden Line Dorota z Krakowa.

Od obdartych mężczyzn dzień w dzień nie mogą się opędzić bary i restauracje. - Codziennie te same osoby koczują przed naszym barem. Zaczepiają klientów wchodzących do lokalu i proszą, żeby kupili im posiłek. Większość z nich zniesmaczona odchodzi. Niektórzy litują się i płacą za zupę, wtedy jest jeszcze gorzej, bo jak ci bezdomni usiądą przy stole, cały bar wypełnia smród i przez to tracimy klientów. Tłumaczę tym "pomocnym" ludziom, że są specjalne stołówki dla bezdomnych, gdzie za darmo mogą zjeść posiłek i nie ma potrzeby, żeby płacić im za jedzenie - mówi pracownica jednego z barów przy ulicy dochodzącej do Rynku (na wszelki wypadek prosi, by nie podawać adresu).

Inni, by bardziej wzbudzić litość, sięgają po obrazki świętych, wygłodzone zwierzęta, wystawiają na widok części ciała pokryte liszajami i ropiejącymi wrzodami.

"Ostatnio rozwaliła mnie sytuacja, gdy w Krakowie zobaczyłam może dziesięcioletnią żebrzącą dziewczynkę, trzymającą w rękach NIEMOWLĘ. Dziecko co prawda było ciepło ubrane, spało, ale czy nie miało mokro, czy najedzone, czy nie miało dość całodziennego leżenia przy dworcu... Jestem pewna, że tatuś czy mamusia wysłali dzieci na żebry, żeby przechodnie się rozczulali" - pisała na internetowym forum Garden of Serenity turystka odwiedzająca ostatnio stolicę Małopolski.

Cel: turysta

Według wyliczeń pomocy społecznej, w Krakowie jest 1200 bezdomnych. Ale jak przyznają sami urzędnicy, w letnich miesiącach miasto nawiedza przynajmniej drugie tyle przyjezdnych włóczęgów i outsiderów. - W dużych miastach żebrzący są anonimowi, w odróżnieniu od mniejszych miejscowości, gdzie wręcz mogliby być za to napiętnowani. Nie znają ludzi, których proszą o jałmużnę - tłumaczy dr Marcjanna Nóżka, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Grzesiek z Danielem siedzą na Floriańskiej. Na otwartej ortalionowej torbie oparli kartkę z napisem "zbieramy na piwo". Grzesiek 10 lat temu przyjechał z Wadowic. Daniel mówi, że na ulice trafił z własnego wyboru: - Mam tu mieszkanie na Azorach, jest rodzina. Ale wolę takie życie.

- Kraków jest jak magnes. Tu można nic nie robić, być bez forsy i żyć... - mówi Grzesiek. Z pomocy społecznej nie korzysta. - Po co? Wolę z kartką posiedzieć - przekonuje. Ma swój sposób. - Lepiej napisać, że zbiera się na piwo niż na jedzenie. Ludzie wiedzą, że ich nie nabierasz i chętniej dają. W najlepszym dniu zebrał 300 zł. - Wrzucają i Polacy, i Szwaby... - wylicza.

Dr Marcjanna Nóżka podkreśla, że dla wielu outsiderów magnesem przyciągającym ich do Krakowa są właśnie licznie odwiedzający miasto turyści. - Turysta, który tu przyjeżdża nie jest jeszcze oswojony z widokiem żebrzących. Jest bardziej wrażliwy niż mieszkaniec, dla którego żebrzący na ulicach to codzienność.

- Wielu bezdomnych przyjeżdżających do Krakowa liczy też na mnogość instytucji niosących pomoc. W Krakowie jest wiele kuchni, społecznych jadłodajni dla biednych - dodaje Berenika Błaszak, krakowska streetworkerka pracująca z bezdomnymi.

Coraz częściej jednak na ulicach miasta pojawiają się przyjezdni, młodzi ludzie. Liczą na łatwy zarobek z datków: "Jeden chłopak (alkoholik) z mojej wsi jeździ sobie co jakiś czas na weekend do Krakowa i tam przesiaduje z kartką: >>Jestem chory na HIVa<<. I po takim wypadzie, jak jest dobry okres, to i ze trzy stówy mu się udało przywieźć" - napisał internauta o nicku "green".

Zuchwali i zorganizowani

Krakowscy żebracy już nie tylko epatują bezdomnością, kalectwem i życiową nieporadnością. Ci, którzy z nimi się ostatnio zetknęli, mówią, że są coraz bardziej natarczywi i zuchwali. "Chciałam sobie wyciągnąć kasę z bankomatu przy Hali Targowej, a następnie odwiedzić sklep. Wsuwam swoją kartę i chcę wyciągnąć ostatnie 60 złotych, jakie mi na koncie zostało i nagle słyszę tekst: Jak pani wyciągnie z bankomatu pieniądze i to, co ma pani wyciągnąć, to kupi mi pani sześć jajek. Obok stoi jakiś wczorajszy koleś, jakich tam wiele. Niewiele myśląc skasowałam transakcję, wyciągnęłam kartę i poszłam do sklepu, nie wdając się w dyskusję w ogóle. Potem widziałam, że gapi się za mną przez drzwi w pełnej gotowości, więc wyszłam innym wyjściem" - opisuje swoje przeżycia w portalu Golden Line Dorota z Krakowa.

Mnożą się też coraz lepiej zorganizowane i zuchwałe szajki bezdomnych. Jedna z nich szantażuje odwiedzających stoiska z karkówką, smażoną kiełbasą i bigosem ustawiane podczas sezonowych targów na Rynku Głównym. Obdarci mężczyźni stają w kolejce razem z turystami i domagają się sprezentowania im posiłku. Gdy nie mogą dopiąć swego, rozsiadają się przy drewnianych ławach lub przywłaszczają czyjś talerz wsadzając doń... palec.

- Próbowaliśmy się ich pozbyć wszelkimi metodami. To prośbą, to groźbą. Gdy wzywaliśmy straż miejską, znikali, by za chwilę pojawić się znowu. Jednemu zaproponowałem, żeby pozamiatał dookoła stoiska, to w zamian dostanie coś w nagrodę. Wyśmiał mnie - rozkłada ręce pan Bronisław ze stoiska naprzeciwko posterunku policji na Rynku.

- Naliczyliśmy ich około 30. Mają od 20 do 60 lat. Chodzą zawsze grupami, działają razem. Są wśród nich zarówno kobiety, jak i mężczyźni. No i zawsze są na tzw. podwójnym gazie - mówi pani Jola, która pracowała przy jednym ze stoisk z grillem.

Pani Beata, która pracuje przy Długiej, opowiada o grupce bezdomnych oblegających od kilku miesięcy okolice Nowego Kleparza: - Polują zwłaszcza na kobiety parkujące samochody. Podchodzą i domagają się paru złotych, dając do zrozumienia, że inaczej na samochodzie pojawi się parę rys.

Na policję trafia kilkanaście zgłoszeń tygodniowo w sprawie dokuczliwych lumpów. - Możemy taką osobę pouczyć lub skierować wniosek do sądu grodzkiego - mówi Michał Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji. Ile takich wniosków trafiło do sądu w tym roku? Pięć...

Mocniejsi niż ochrona

- Kiedyś nie wytrzymałem i zwróciłem uwagę dwóm żebraczkom, które na Karmelickiej biły po twarzy roczne płaczące dziecko, służące im jako "przynęta" do zbierania pieniędzy. Efekt? Żachnęły się i poszły dalej. Nie znam sposobu, żeby to zjawisko wyeliminować, służby miejskie mają ograniczone możliwości, karają tylko tych najbardziej natarczywych - zaznacza radny Woźniakiewicz.

Ksiądz Andrzej Augustyński, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. młodzieży: - Tylko informowanie społeczeństwa, aktywizacja służb porządkowych i zapewnienie alternatywy tym ludziom może pomóc zwalczyć to zjawisko. Gdy trzy lata temu koordynowałem kampanię dotyczącą żebrania dzieci, te działania okazały się skuteczne. Najtrudniejsze było przekonanie policji, straży miejskiej i firm ochroniarskich, że reagowanie ma sens. Często rozmawiałem z funkcjonariuszami patrolującymi miasto, tłumaczyłem, że nie należy odpuszczać takim szajkom, a oni przekonywali mnie, że lepiej, by żebrali, niż żeby kradli. Tyle że za kilka lat te żebrzące dzieci będą stały na czele grup handlujących narkotykami czy zajmujących się rozbojami.

- Zwalczanie żebractwa w centrum to jak walka z wiatrakami. Jeżeli ktoś nam zgłosi taki przypadek, to zazwyczaj nie chce być świadkiem w sądzie i odmawia współpracy. Poza tym grupy żebraków, zanim dojedziemy na miejsce, zdążą się rozpierzchnąć. A często takie interwencje muszą poczekać, bo pierwszeństwo mają wyjazdy do rozbojów. W przypadku bezdomnych, którzy są skrajnie zaniedbani, to już w ogóle mamy związane ręce, możemy ich jedynie wylegitymować, ewentualnie ukarać za picie w miejscu publicznym. Przecież każdemu można siedzieć na ławce, prawda? Odwożenie do noclegowni nie ma sensu. Uciekają stamtąd - mówi krakowski policjant patrolujący miasto.

W Galerii Krakowskiej jeden z włóczęgów pobił ostatnio ochroniarza, gdy ten próbował go wyprowadzić. Włóczędzy czują się pewni siebie. W tej samej galerii usłyszeliśmy, że po jednej z interwencji ochrony wobec bezdomnego, ktoś zgłosił na policję, że wyrzucając żebraka z gmachu doszło do narażenia na utratę jego życia lub zdrowia.

Mundur nikomu nie straszny

Grzesiek i Daniel z Floriańskiej straży miejskiej i policji się nie obawiają. - Na wszelki wypadek jak jadą "pały", to chowamy kartkę. I tyle. Przeważnie przechodzą i nawet nie spojrzą. Czasami strażnicy powiedzą tylko, by zmienić miejsce - opowiada Grzesiek.

Andrzej Łośko ("rok temu wyeksmitowano mnie, bo nie miałem na rachunki") w nocy śpi w altance na Podgórzu, w dzień przesiaduje na Plantach. Cały dobytek trzyma w plecaku. - Dwa tygodnie temu strażnicy miejscy sprawdzili tylko, czy aby nie jestem poszukiwany. Potem dali mi spokój.

- W Polsce prawo nie zabrania żebrania na ulicach. Wykroczeniem jest jedynie oszukańcze i nachalne domaganie się pieniędzy. Doskonale wiedzą, że nawet, gdy będą brudni i obdarci, ale grzecznie siedzą na ławce i nie piją, straż nic im nie może zrobić - mówi jeden z funkcjonariuszy.

Rzecznik SM Marek Anioł: - W pewnym sensie służby mają z tym problem. Społeczeństwo nie chce widzieć takich ludzi na ulicach, w centrum. Rozumiem to. Tyle że kierowanie wniosków do sądu nic nie daje. Jedyne co możemy zrobić to zawieźć pijanych do izby wytrzeźwień, a wymagających pomocy medycznej do szpitala. Ale to też nie jest proste. Osoby te często są brudne i trzeba je umyć. Więc szpitale przyjmują ich niechętnie, słyszymy, że nie ma miejsc.

Internauta o nicku "zeegarek" na forum Gazeta.pl opisał, jak do izby przyjęć szpitala im. Dietla przywieziono nieprzytomnego bezdomnego: "Wszy zaczęły się rozłazić po wózkach, stolikach. Personel biegał w strojach ochronnych, inni chorzy zaczęli uciekać. Po prostu film grozy. Zamknięto izbę przyjęć, zaczęły się pertraktacje i poszukiwania szpitala, gdzie można by przyjąć takiego człowieka. Facet leżał cztery godziny opakowany folią, żeby powstrzymać rozłażenie się wszy, na wózku, z kroplówką, a dookoła była ewakuacja".

Ślepy zaułek szczodrości

Jak opanować falę włóczęgów zalewającą centrum Krakowa?

- Pozbycie się bezdomnych i żebrzących to iluzja. Na miejsce jednych przyjdą inni. Zwiększenie kontroli społecznej nie zawsze przynosiło skutki. W przeszłości zamykano za żebranie, w PRL kierowano do przymusowej pracy w PGR-ach. A problem wciąż istniał. Środki trzeba różnicować. Wobec jednych skuteczna jest perswazja, wobec innych widok mundurowych, ale w innych przypadkach problem rozwiązuje np. pomoc organizacji pozarządowych - uważa dr Marcjanna Nóżka.

Marta Chechelska-Dziepak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej mówi, że pracownicy socjalni starają się namawiać przyjezdnych włóczęgów do powrotu do domu, oferując im tzw. bilety kredytowane. Tyle że na razie z tej formy skorzystało 16 osób. - Być może najskuteczniejszą formą walki jest po prostu nie dawanie pieniędzy. Żebrzący często liczą na nasze swoiste poczucie winy, że jesteśmy w lepszej sytuacji materialnej - mówi Marta Chechelska-Dziepak. - Nie raz zdarzyło się, że gdy rozmawialiśmy z żebrzącymi, próbowaliśmy ich nakłonić, by skorzystali z pomocy, coś zmienili w swoim życiu, to zaraz podchodził ktoś i mimo naszej obecności czy nawet straży miejskiej wrzucił im parę groszy do puszki. Znamy takich, co nawet nie zaczepiają nikogo, tylko siedzą, a i tak dostają pieniądze od ludzi - mówi streetworkerka Berenika Błaszak.

I tak będą siedzieć do pierwszych mrozów...

CZEKAMY NA OPINIE

Jak Waszym zdaniem należy postępować z bezdomnymi i żebrakami? Piszcie: redakcja@krakow.agora.pl lub telefonujcie: 012 629 52 31

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,42699, ... &startsz=x



kiwele - Pią Wrz 11, 2009 1:40 pm
A Paryz ma clochardow. Od zawsze i na zawsze. Iles tysiecy.
Sprawa jest prawie rozwiazana, bo umiano w pore stworzyc wokol nich romantyczne mity.
Tacy wolni i bez konwenansow. Wspolistnieja.
Dokuczliwosc porownywalna z golebiami, ulubionymi przez niektorych, zwalczanymi przez innych.
Niestosownoscia i malostkowoscia jest dostrzegac to zjawisko.

W takiej sytuacji na co my mamy liczyc w naszym kraju?
Niech wroci komuna?
Pisalem juz, ze w latach szescdziesiatych zebracy jakos znikneli z naszych ulic.



maciek - Pią Wrz 11, 2009 3:14 pm
^ Ano mają. Nawet w Katowicach nie czułem takiego smordu jak w Paryżu przy dużej stacji kolejki miejskiej.



rasgar - Pią Wrz 11, 2009 6:18 pm
Paryż ma też szczury (widziałem sam niedalej 2 tyg temu) - spora zgraja i w krzakach vis a vis Notre Dame, i goniące jakąś amerykańską panienkę (ta: z krzykiem).

Też nie zabije to romantycznej atmosfery wokół miasta. I fajnie, bo to jedna z nielicznych metropolii do której się fajnie wraca.
Chociaż co się będę wymądrzał - kiwele ma w tej materii po stokroć więcej doświadczenia

Edit: w sensie mieszkania w Paryżu, nie wymądrzania



salutuj - Sob Wrz 12, 2009 4:01 pm
co paryskie szczury, to paryskie...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 7 z 10 • Wyszukiwarka znalazła 1222 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •