ďťż
 
[Historia] Świadomość historyczna Ślazaków



Kris - Pon Lut 15, 2010 9:08 am
Prawo do śląskości

Michał Smolorz
2010-02-13 12:00:07, aktualizacja: 2010-02-13 12:00:07
Odmawiając Hochbergom, Promnitzom lub Ballestremom praw do Śląska, automatycznie odmawiamy Szeptyckim, Sokolnickim albo Starzyńskim praw do Rusi, Wołynia czy Podola. Czym to się skończyło - wiemy

Jedną z najbardziej wyświechtanych kalek komunistycznej propagandy była teza, jakoby „Ślązacy nigdy nie mieli własnych elit”. Prawdziwy i nieskalany był bowiem wyłącznie „śląski lud”, zaś elity były „zaborcze, wrogie, okupacyjne”, w każdym razie „obce” i - jako takie - nieuprawnione do przymiotnika „śląski”. Teza ta wyrastała z dwóch korzeni. Po pierwsze, z „ludowości” jako naczelnej zasady ustrojowej PRL-u, ponieważ „lud pracujący miast i wsi” był konstytucyjnym hegemonem państwa; w drodze wyjątku dopuszczano jeszcze jego „sojusz z inteligencją pracującą”. Zaś elity starego porządku, czyli arystokracja i kapitaliści, zostały skazane na ostateczną eksterminację w ramach „walki klas”. Na Górnym Śląsku dochodziło do tego przeciwstawianie „polskiego ludu” - „niemieckim panom”, co komuniści przejęli z retoryki sanacyjnego wojewody śląskiego. Wydawało się, że te czysto propagandowe pojęcia, jako zużyte, skompromitowane i pozbawione historycznego uzasadnienia, odeszły już w niepamięć. O naiwności !!!

Nie-górnośląska arystokracja
Jest pogodne zimowe przedpołudnie, na antenie Radia Katowice trwa „Śląska środa”, a w jej ramach Anna Musialik prowadzi rozmowę z dr. Arkadiuszem Kuzio-Podruckim, historykiem, zapalonym badaczem i wybitnym znawcą dziejów śląskich rodów arystokratycznych.
No właśnie, czy aby na pewno „śląskich” ? Za każdym razem, gdy historyk używa pojęcia „arystokracja śląska” albo „górnośląska”, dziennikarka z niezmąconym spokojem poprawia na „arystokracja MIESZKAJĄCA NA ŚLĄSKU”. Raz, drugi, trzeci.... Gość ze swadą i znawstwem opowiada o śląskich książętach, hrabiach i baronach, dziennikarka konsekwentnie mówi o „MIESZKAJĄCYCH NA ŚLĄSKU”.
Audycja dobiega końca, więc dziennikarka wyjaśnia, że prawo do używania przymiotnika „śląski” przysługuje tylko warstwom plebejskim, ludowym. Na pożegnanie gość pointuje swój wywód : to jest świat, który - niestety - już zniknął. Dziennikarka żegna go słowami : Pan mówi „niestety”, inni nie powiedzą „niestety”.

Poczułem się jak w machinie cofającej czas co najmniej o pół wieku. Anna Musialik nie jest nieopierzoną stażystką, której na antenie przydarzył się niechciany lapsus. To dziennikarka znakomicie wykształcona (z doktoratem), erudytka, doskonale obeznana w śląskich realiach, posługująca się wykwintnym językiem starej radiowej szkoły. Możemy być pewni, że doskonale wie, co chce powiedzieć i co mówi - tu nie ma przypadku.

Czym więc wytłumaczyć, że 21 lat po upadku PRL-owskiej doktryny, ktoś tak świa-tły powtarza tak zmurszałą komunistyczną kalkę ? Prawdę powiedziawszy, nie wiem i daremnie usiłuję to sobie wytłumaczyć. Teza o „braku śląskich elit” jest bowiem od początku do końca kłamliwa i banalnie prosto ją obalić. Gdyby była prawdziwa, musielibyśmy konsekwentnie uznać, że „mieszkającymi na Śląsku” byli nie tylko Hoch-bergowie, Donnersmarckowie czy Tiele-Wincklerowie, ale także św. Jadwiga Śląska i jej mąż Henryk Brodaty oraz wszyscy inni książęta wrocławscy, opolscy, raciborscy, cieszyńscy, karniowscy, opawscy. Musielibyśmy odmawiać śląskości Odrowążom, w tym św. Jackowi, błogosławionym Czesławowi i Bronisławie, musielibyśmy nawet Mieroszewskich traktować jak uzurpatorów śląskości.

Europejska mieszanka krwi
Może więc obrzydzenie Anny Musialik budzi niemieckość niektórych arystokratów, przeciwstawiana „prapolskości ludu śląskiego” ? Stosowanie narodowych kryteriów wobec europejskiej arystokracji jest nieporozumieniem. Wszystkie wielkie rody z zasady są ponadnarodowe, a to skutkiem polityki dynastycznej polegającej na ciągłym „mieszaniu krwi”. Ultrarosyjska caryca Katarzyna była Niemką ze szczecińskiego domu zu Anhalt-Zerbst, Marysieńka Sobieska była francuską z rodu d`Arquien, tak jak legendarna pszczyńska Daisy wyszła z angielskiej rodziny Cornwallis-West, a za to bawarską królową została Jadwiga, córka Kazimierza Jagiellończyka.

Utożsamianie naszych arystokratów z niemieckością to trop podwójnie fałszywy, zważywszy, że np. Ballestremowie z Pław-niowic mają korzenie włoskie (Ballestrero di Montalengho). Nie brakowało nam rodów francuskich, morawskich, czeskich, polskich czy wreszcie rdzennie śląskich (Bujakowscy). A istotą arystokracji zawsze pozostaje ponadnarodowe i ponadpańst-wowe przypisanie do ziemi, do rodowej siedziby - do niej bowiem przynależy tytuł. Paradoks wywodów dziennikarki Radia Katowice polega na tym, że „mieszkający na Śląsku” książęta, hrabiowie i baronowie, właśnie z tego powodu byli „śląscy”, że tu... mieszkali.

Kryterium językowe
Może więc Anna Musialik ma jakiś przyrodzony wstręt do języka, jakim posługiwano się w śląskich pałacach? Rozumiem, że według niej powinna to być gwara śląska w czystej postaci, a jeżeli nie, to wara od śląskości. I znów jakaś niezrozumiała ignorancja. W XIX wieku większość rosyjskiej arystokracji posługiwała się wyłącznie językiem francuskim i niemieckim, i ani na jotę nie była ona przez to mniej rosyjska. Polscy arystokraci też bywali francusko-, niemiecko, rosyjsko, czy rusińskojęzyczni. Wielu polskich królów nie znało polskiego i też nikt im polskości nie odmawia. Za to liczni górnośląscy arystokraci znali język polski, nawet z pasją uprawiali etnografię, zbierając ludowe podania, pieśni i obyczaje.

A może chodzi o obywatelstwo? Też pud-ło. W 1922 roku górnośląscy wielmożowie, których dobra znalazły się po polskiej stronie granicy, przyjęli polskie obywatelstwo i byli lojalnymi obywatelami Rzeczpospolitej. Niektórzy nawet zostali dyplomatami, albo oficerami w polskiej armii, zaś po wojnie występowali o potwierdzenie obywatelstwa.

Czy więc autorce audycji idzie o wstręt do władcy, który „mieszkającym na Śląsku” nadał tytuły ? Jakiś nie daj Boże król pruski, albo Kaiser Wilhelm? Oj, będzie dramat, zważywszy, że większość polskich rodów arystokratycznych, które dotrwały do XX wieku, tytuły otrzymała od cesarzy państw zaborczych, nie licząc tych, którzy je po prostu kupili (patrz „Liber chamorum”). Rodowodowego rycerstwa z drzewem genealogicznym od bitwy pod Grunwaldem niewiele nam zostało.

Manipulacje historią
Autorka nie zdaje sobie sprawy, że wracając do komunistycznej doktryny, budzi stare demony, które działają jak miecz obosieczny i mogą poruszyć lawinę. Zastosowała bowiem te same kryteria, na które powołują się np. ukraińscy i litewscy nacjonaliści, uznający polską arystokrację kresową za „zaborców”, „najeźdźców” czy „okupantów”.

Odmawiając Hochbergom, Promnitzom lub Ballestremom praw do Śląska, automatycznie odmawiamy Szeptyckim, Sokolnic-kim albo Starzyńskim praw do Rusi, Wołynia czy Podola. Czym to się skończyło - wiemy. Co niedziela z anteny Radia Katowice rozbrzmiewa „Lwowska fala”, w której potomkowie wypędzonych Kresowian podkreślają swoje prawa do historii własnych stron rodzinnych. A ukraiński nacjonalizm spotyka się tam z głośnym protestem.

Jest jakimś gigantycznym paradoksem, że dziennikarka tego samego śląskiego radia, publicznie odmawia wybitnym Ślązakom, którzy stworzyli cywilizację tej części regionu - prawa do bycia Ślązakami i do odwoływania się do śląskich korzeni. A wypowiadając znamienne słowa: „pan mówi 'niestety', inni nie powiedzą 'niestety'„, uznaje wypędzenie ich z naszego świata za historyczne dobro. Gdy audycja dobiegła końca, długo siedziałem sparaliżowany grozą takiego myślenia. Znienacka znalazłem się w świecie, w którym czas zatrzymał się na etapie wczesnego Gomułki. Widać upiory tego czasu są silniejsze niż nam się zdawało, uodporniły się na osinowe kołki i wymagają nowej broni.

Pocieszam się tylko, że nawet w światłych Stanach Zjednoczonych Ameryki wciąż żyją wykształceni ludzie, którzy zaprzeczają teorii Darwina.

http://www.dziennikzachodni.pl/opinie/2 ... ,id,t.html




maciek - Pon Lut 15, 2010 10:06 am
Takie jest niestety Polskie Radio Katowice. Od Lwowskiej Fali poprzez zachwyty nad Korfantym i notoryczne naginanie faktów historycznych, byle wyszło na nasze (czytaj. polskie). Dlatego w mojej łazience zaprzestano słuchania tej propagandowej tuby nie tylko polskości ale i uszokowatości na rzecz radia FEST. Cóż może nie jest to radio najwyższych lotów, ale za to mniej się denerwuję myjąc zęby lub wykonując inne czynności higieniczne



rasgar - Pon Lut 15, 2010 10:56 am
Jak ta - pozornie tylko niegroźna, w kółko powtarzana bajka - wpływa na nasze życie codzienne?

W jednej z zagranicznych korporacji z siedzibą w Katowicach, miażdżąca większość managementu (dobrze opłacanego) rekrutowana jest z... Krakowa, bo "na śląsku nie ma kadry managerskiej".



salutuj - Pon Lut 15, 2010 11:32 am
radio katowice to katowickie medialne uosobienie uszokowej zaściankowości i towarzystwa wzajemnej adoracji.

mam nadzieję ze w końcu zlikwidują ten żalosny abonament rtv, bo główni słuchacze tego radia z każdym rokiem ida w piach.




Kris - Pon Lut 15, 2010 1:54 pm

mam nadzieję ze w końcu zlikwidują ten żalosny abonament rtv, bo główni słuchacze tego radia z każdym rokiem ida w piach.

zmienią nazwę i wprowadzą nową opłatę - 8 zł miesięcznie na media publiczne



Kris - Pon Lut 15, 2010 2:18 pm
Jest pogodne zimowe przedpołudnie, na antenie Radia Katowice trwa „Śląska środa”, a w jej ramach Anna Musialik prowadzi rozmowę z dr. Arkadiuszem Kuzio-Podruckim, historykiem, zapalonym badaczem i wybitnym znawcą dziejów śląskich rodów arystokratycznych.
No właśnie, czy aby na pewno „śląskich” ? Za każdym razem, gdy historyk używa pojęcia „arystokracja śląska” albo „górnośląska”, dziennikarka z niezmąconym spokojem poprawia na „arystokracja MIESZKAJĄCA NA ŚLĄSKU”. Raz, drugi, trzeci.... Gość ze swadą i znawstwem opowiada o śląskich książętach, hrabiach i baronach, dziennikarka konsekwentnie mówi o „MIESZKAJĄCYCH NA ŚLĄSKU”.
Audycja dobiega końca, więc dziennikarka wyjaśnia, że prawo do używania przymiotnika „śląski” przysługuje tylko warstwom plebejskim, ludowym. Na pożegnanie gość pointuje swój wywód : to jest świat, który - niestety - już zniknął. Dziennikarka żegna go słowami : Pan mówi „niestety”, inni nie powiedzą „niestety”.



Kris - Sob Mar 06, 2010 11:37 am
Śląskie pomysły na spis powszechny



O uznanie narodowości, jak i śląskiej godki, już od wielu lat trwa zaciekły, sądowy bój (© MIKOŁAJ SUCHAN)

Dziennik Zachodni Agata Pustułka

2010-03-05 06:00:23, aktualizacja: 2010-03-05 17:54:12

Spoty reklamowe, plakaty, a może i billboardy z wizerunkami autorytetów: reżysera Kazimierza Kutza oraz malarza Henryka Wańka mają zachęcić mieszkańców woj. śląskiego do zadeklarowania podczas przyszłorocznego spisu powszechnego narodowości śląskiej.
- Nie będziemy agitować tylko informować - przekonuje Jerzy Gorzelik, prezes Ruchu Autonomii Śląska. - To już nie będzie zabawa. Wydrukujemy kilkadziesiąt tysięcy ulotek - twierdzi Andrzej Roczniok, przewodniczący zabiegającego o rejestrację Związku Ludności Narodowości Śląskiej.

Śląskie organizacje regionalne i stowarzyszenia już teraz zaczęły przygotowania do wielkiej akcji, bo chcą pobić wynik spisu z 2002 roku, gdy do narodowości śląskiej przyznało się 173 tysiące osób, co w gronie polityków i socjologów wywołało wręcz szok. - Gdy będzie nas więcej, to droga do uznania Ślązaków za mniejszość etniczną stanie się łatwiejsza - mówi Gorzelik. RAŚ zastanawia się też nad powołaniem na czas spisu specjalnego biura interwencyjnego, które czuwać będzie nad jego prawidłowością, bo w 2002 roku pojawiły się doniesienia o zniechęcaniu przez rachmistrzów do deklarowania narodowości śląskiej.

- Promowanie narodowości śląskiej wpływa destabilizująco na region. Nie odmawiamy nikomu prawa do samo-identyfikacji, ale według polskich norm prawnych naród śląski nie istnieje, co zostało potwierdzone dwukrotnym orzeczeniem Trybunału w Strasburgu - przekonuje Piotr Spyra, lider Ruchu Polski Śląsk.

Józef Buszman, szef Związku Górnośląskiego, uważa, że kwestia narodowości śląskiej jest zbyt skomplikowana i wielowymiarowa, by poprzestać na jednoznacznej ocenie. - Dlatego jeszcze przed spisem chcemy zorganizować na ten temat poważną debatę z udziałem ekspertów, zarówno zwolenników, jak i przeciwników, by spróbować w sposób obiektywny zmierzyć to zjawisko - twierdzi Buszman.

- Nie będziemy agitować tylko informować - przekonuje Jerzy Gorzelik, prezes Ruchu Autonomii Śląska. - To już nie będzie zabawa. Wydrukujemy kilkadziesiąt tysięcy ulotek - twierdzi Andrzej Roczniok, przewodniczący zabiegającego o rejestrację Związku Ludności Narodowości Śląskiej.

Zobacz także:

Zwycięzcy plebiscytu 65-lecia Dziennika Zachodniego

Śląskie organizacje regionalne i stowarzyszenia już teraz zaczęły przygotowania do wielkiej akcji, bo chcą pobić wynik spisu z 2002 roku, gdy do narodowości śląskiej przyznało się 173 tysiące osób, co w gronie polityków i socjologów wywołało wręcz szok. - Gdy będzie nas więcej, to droga do uznania Ślązaków za mniejszość etniczną stanie się łatwiejsza - mówi Gorzelik. RAŚ zastanawia się też nad powołaniem na czas spisu specjalnego biura interwencyjnego, które czuwać będzie nad jego prawidłowością, bo w 2002 roku pojawiły się doniesienia o zniechęcaniu przez rachmistrzów do deklarowania narodowości śląskiej.

- Promowanie narodowości śląskiej wpływa destabilizująco na region. Nie odmawiamy nikomu prawa do samo-identyfikacji, ale według polskich norm prawnych naród śląski nie istnieje, co zostało potwierdzone dwukrotnym orzeczeniem Trybunału w Strasburgu - przekonuje Piotr Spyra, lider Ruchu Polski Śląsk.

Józef Buszman, szef Związku Górnośląskiego, uważa, że kwestia narodowości śląskiej jest zbyt skomplikowana i wielowymiarowa, by poprzestać na jednoznacznej ocenie. - Dlatego jeszcze przed spisem chcemy zorganizować na ten temat poważną debatę z udziałem ekspertów, zarówno zwolenników, jak i przeciwników, by spróbować w sposób obiektywny zmierzyć to zjawisko - twierdzi Buszman.

Zdaniem politologa Tomasza Słupika z Uniwersytetu Śląskiego, pojawienie się niczym diabeł z pudełka narodowości śląskiej w spisie z 2002 roku udowodniło, że procesy narodowościowe w naszym regionie wciąż trwają. - Nie można chować głowy w piasek, tylko zmierzyć się z tym zjawiskiem - mówi dr Słupik. - W czasie spisu do głosu dojdzie nowe pokolenie niezwykle świadomych narodowościowo Ślązaków i właśnie postawa młodych w dużym stopniu zdecyduje o losach narodowości.

Historyk prof. Zygmunt Woźniczka przestrzega jednak przed politycznym wykorzystywaniem spisu. Antagonizowanie Polaków i Ślązaków, gra spisem przeciwko państwu polskiemu - to według niego złe scenariusze dla regionu.

Choć Narodowy Spis Powszechny odbędzie się dopiero w przyszłym roku (i trwać będzie od 1 kwietnia do 30 czerwca) to w województwie śląskim już budzi ogromne emocje.

Podczas spisu będzie można zadeklarować narodowość oraz język używany w domu. Organizacje regionalne, a zwłaszcza Ruch Autonomii Śląska i Związek Ludności Narodowości Śląskiej liczą, że podczas spisu dojdzie wręcz do erupcji śląskich sentymentów, co znajdzie odzwierciedlenie w ankietach, bo tysiące mieszkańców zadeklaruje narodowość śląską i używanie śląskiego języka. Zarówno o uznanie narodowości, jak i śląskiej godki, od wielu lat trwa zaciekły, także sądowy, bój.

- Teraz po raz trzeci czekamy na rozpatrzenie naszej skargi przed Trybunałem w Strasburgu - mówi Andrzej Roczniok lider Związku Ludności Narodowości Śląskiej, który bezskutecznie zabiega o rejestrację

Nie ulega wątpliwości, że wyniki spisu mogą przybliżyć regionalistów do osiągnięcia celu.

Obecnie status języka śląskiego nie jest jasny, bo dla jednych to gwara, a dla innych pełnoprawny język. Niewątpliwie jego uznanie będzie decyzją polityczną. Według obowiązującego prawa naród śląski też nie istnieje. Obie sprawy to punkty zapalne i przedmiot wielu debat i dyskusji, także na forum międzynarodowym. Podczas poprzedniego spisu jedna z belgijskich eurodeputowanych reprezentująca Wolny Sojusz Europejski, czyli ugrupowanie narodów bez państw, z forum Parlamentu interweniowała, że w Polsce rachmistrzowie odmawiają wpisywania narodowości śląskiej.

Od 1989 roku coraz więcej mieszkańców województwa identyfikuje się jako Ślązacy. Panuje swoista moda na regionalizm. Koszulki z napisem: Mein Vaterland ist Oberschlesien, przedwojenne mapy, czy naklejki na samochód ze skrótem SI (Silesia) oraz mnóstwo innych śląskich gadżetów oferuje np. śląski sklep internetowy. Przyszłości języka śląskiego poświęcono poważne konferencje, na których pojawili się zwolennicy wszystkich opcji. Śląskość stała się też przepustką do polityki.

- Część mieszkańców województwa śląskiego jest niezdecydowana narodowościowo i w zależności od sytuacji deklaruje śląskość, uznając że mogą łączyć się tym pewne przywileje - twierdzi prof. Zygmunt Woźniczka historyk z Uniwersytetu Śląskiego. - Nie chcę demonizować Ruchu Autonomii Śląska, nie mam nic przeciwko temu, by deklarując narodowość wskazywać na swoje kulturowe korzenie, ale nie zgodzę się, by wykorzystywać te kwestie przeciwko państwu polskiemu, co znajduje odzwierciedlenie w różnych akcjach, czy wypowiedziach.

Dr Tomasz Słupik politolog z Uniwersytetu Śląskiego uważa, że wyniki spisu mogą być dla naszego regionu przełomowe.

- Proces narodowotwórczy na Śląsku jest spóźniony, bo śląski żywioł był przez lata zmuszany do rywalizacji z silnymi żywiołami niemieckim i polskim, ale jak widać trwa. Myślę, że liczba osób deklarujących narodowość śląską może być dwa razy większa - ocenia.

Inne zdanie na ten temat ma lider Ruchu Obywatelskiego Polski Śląsk Piotr Spyra: - Elektorat Ruchu Autonomii Śląska oceniam na 100-120 tysięcy osób i moim zdaniem co najwyżej na tym poziomie dojdzie do zadeklarowania narodowości śląskiej. Przypuszczam, że będziemy mieć do czynienia z czeskim scenariuszem, gdzie w czasie spisu w 1991 roku po raz pierwszy ujawniła się mniejszość śląska, zaś podczas spisu z 2001 roku znacznie stopniała - przewiduje.

Warto jednak dodać, że Ruch Autonomii Śląska jest coraz bardziej ekspansywny, a planowana przed spisem powszechnym akcja informacyjna może okazać się niezwykle skuteczna.

W 2002 roku RAŚ też informował Ślązaków o możliwości wpisania do ankiety narodowości śląskiej, ale przyszłoroczne działania będą miały większy rozmach.

- Zadeklarowanie narodowości śląskiej to osobista sprawa każdego mieszkańca, kwestia odczuć. Nie jest to kwestia pochodzenia, czy miejsca zamieszkania. Jeżeli ktoś przyjechał na Śląsk i czuje się z nim tak mocno związany, że deklaruje narodowość, to może to wyrazić w czasie spisu - mówi Roczniok.

- Nikt nie będzie tych deklaracji weryfikował. Spis ma przedstawić jedynie statystyczny wymiar zjawiska - słyszymy w Głównym Urzędzie Statystycznym, gdzie też zaczęły się przygotowania do przyszłorocznego wydarzenia.

- Przygotowana przez nas ustawa jest po drugim czytaniu w Sejmie. Dopiero po głosowaniach będzie można mówić o ostatecznym kształcie ankiet, a zatem i sformułowaniu pytań - informuje Wiesław Łagodziński, rzecznik prasowy GUS, który bez emocji podchodzi do kwestii deklaracji narodowości śląskiej. - Nigdy z naszej strony nie było i zapewniam, że nie będzie, żadnych nacisków związanych z wypełnieniem ankiety.

Ślązacy to ludzie, którzy identyfikują się ze swoim regionem

Z Justyną Kijonką-Niezabitowską, socjologiem, rozmawia Agata Pustułka

Jak pani definiuje narodowość śląską?

Ślązacy nie są odrębnym narodem. Mamy natomiast do czynienia z liczną, wyrazistą grupą etniczną o silnej identyfikacji z macierzystym regionem.

Pisząc pracę magisterską, a teraz finalizując pracę doktorską na temat narodowości spotykała się pani z różnym odbiorem zjawiska...

Na ogół spotykamy się ze znacznymi uproszczeniami i niezrozumieniem istoty tego problemu poza Śląskiem. Dyskusja, która przetoczyła się przez media także pozostawia wiele do wyjaśnienia. Postawy są bardzo różne - od pełnej akceptacji istnienia śląskiej narodowości po ostrą krytykę działaczy regionalnych propagujących tę ideę, wśród których nie brak stanowisk skrajnych. W większości przypadków można jednak mówić o pewnej ostrożności w ocenie zjawiska, które nie jest przecież procesem zamkniętym.

Na jakie argumenty powołują się najczęściej osoby deklarujące narodowość śląską?

Na podstawie przeprowadzonych badań mogę stwierdzić, że osoby, które zadeklarowały narodowość śląską czują się po prostu Ślązakami, co też w każdym konkretnym przypadku nie oznacza tego samego. Trzeba pamiętać, że dopiero spis następny potwierdzi w jakim stopniu są to deklaracje stabilne.
Czy podczas kolejnego spisu powszechnego liczba osób deklarujących narodowość będzie większa?
Liczba osób deklarujących śląską narodowość będzie prawdopodobnie zbliżona. Trudno jednak przewidywać jakie zajmą stanowisko osoby, który będą uczestniczyły w spisie po raz pierwszy.

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/22 ... l#pz_81036



kiwele - Sob Mar 06, 2010 12:09 pm
Twarde spojrzenie, tlusty ryzawy byczek, ogolony na pale, czarna koszula, ciemne okulary, dzierzacy takie czy inne flagi i logo, na ulicach Moskwy, Monachium, Glasgow, Warszawy, Jerozolimy to gotowy zespol podobnych ksenofobicznych skojarzen, ktory gasi najmniejsza chec sympatii i przeciwnie budzi wszelkie obawy.
Na ulicy bedzie goraco, dzisiejszy swiat.



m19 - Sob Mar 06, 2010 12:47 pm
@ kiwele
To jako obieżyświat i człowiek, jak mniemam, doświadczony przynajmniej wiekiem, bądź z łaski swojej mądrzejszy i zastanów się czy takie skojarzenia są jakkolwiek uzasadnione.



beschu - Sob Mar 06, 2010 1:28 pm

Twarde spojrzenie, tlusty ryzawy byczek, ogolony na pale, czarna koszula, ciemne okulary, dzierzacy takie czy inne flagi i logo, na ulicach Moskwy, Monachium, Glasgow, Warszawy, Jerozolimy to gotowy zespol podobnych ksenofobicznych skojarzen, ktory gasi najmniejsza chec sympatii i przeciwnie budzi wszelkie obawy.
Na ulicy bedzie goraco, dzisiejszy swiat.


Spokojnie, facet sobie chodzi z flagą i specjalną koszulką, bo widać uczestniczy ze znajomymi w jakimś marszu czy manifestacji, ubrał okulary, bo widać mocne słońce było, sam niekiedy podobnych używam, że jest nieco przy sobie to ogólnie taka tendencja w kraju, a co do łysiny to niektórzy faceci tak mają i nic nie poradzą (niektórzy dla równowagi zapuszczają sobie bródkę albo wąsa) - dlaczego zaraz go tak jednoznacznie i negatywnie szufladkować? Równie dobrze może to być sympatyczny, miły i otwarty człowiek.



salutuj - Sob Mar 06, 2010 1:44 pm

Twarde spojrzenie, tlusty ryzawy byczek, ogolony na pale, czarna koszula, ciemne okulary, dzierzacy takie czy inne flagi i logo, na ulicach Moskwy, Monachium, Glasgow, Warszawy, Jerozolimy
Gdzie to jeszcze nie byłeś?;)



kiwele - Sob Mar 06, 2010 2:14 pm

@ kiwele
To jako obieżyświat i człowiek, jak mniemam, doświadczony przynajmniej wiekiem, bądź z łaski swojej mądrzejszy i zastanów się czy takie skojarzenia są jakkolwiek uzasadnione.


Ciesze sie, ze sa reakcje. Rozne, wszystkie sluszne.
Prawda jest, ze wahalem sie umiescic swoj poprzedni wpis.*)
Teraz widze, ze bylo to jak najbardziej uzasadnione.
Chodzi wlasnie o to zeby nie bylo skojarzen.
Miedzy wymowa zdjecia i tekstow jest olbrzymia roznica.
Uwazam, ze zbyt radykalne uliczne dzialania moga tylko zaszkodzic sprawie, ktora musi sie rozwijac i rosnac w spokoju. Czasu nie brakuje.

@m19: Nie widze powodu, jak na razie, bysmy nie mogli sie zrozumiec.
Wiecej, Twoj sposob pisania wydaje sie wskazywac, ze prawdopodobnie myslimy tak samo.

@Salutuj: Nie wszedzie bylem, niewiele nawet, to media sie tak do nas dobijaja.

*)Przy okazji inny przyklad powagi dzialania, zacytowanie:
- Ewakuowano wszystkich z punktu 44, na Gliwickiej tlumy ludzi, tworza sie korki.
- Hm - czyzby znow falszywy alarm bombowy?
- Po prostu uznalismy, ze nie da sie po dobroci.
- W kontekscie dwoch poprzednich wpisow taki zart? Przeciez to moze drogo kosztowac! Szybko wycofac!
- This time I will rather break than bend.



m20 - Sob Mar 06, 2010 3:09 pm

@ kiwele

Ciesze sie, ze sa reakcje. Rozne, wszystkie sluszne.
Prawda jest, ze wahalem sie umiescic swoj poprzedni wpis.*)
Teraz widze, ze bylo to jak najbardziej uzasadnione.
Chodzi wlasnie o to zeby nie bylo skojarzen.
Miedzy wymowa zdjecia i tekstow jest olbrzymia roznica.
Uwazam, ze zbyt radykalne uliczne dzialania moga tylko zaszkodzic sprawie, ktora musi sie rozwijac i rosnac w spokoju. Czasu nie brakuje.




kiwele - Sob Mar 06, 2010 3:16 pm

@ kiwele

Ciesze sie, ze sa reakcje. Rozne, wszystkie sluszne.
Prawda jest, ze wahalem sie umiescic swoj poprzedni wpis.*)
Teraz widze, ze bylo to jak najbardziej uzasadnione.
Chodzi wlasnie o to zeby nie bylo skojarzen.
Miedzy wymowa zdjecia i tekstow jest olbrzymia roznica.
Uwazam, ze zbyt radykalne uliczne dzialania moga tylko zaszkodzic sprawie, ktora musi sie rozwijac i rosnac w spokoju. Czasu nie brakuje.


Ja mam wrażenie, że jednak się nie rozumiemy.

Do kogo masz pretensję ? Do dziennikarza, który z całego marszu gdzie w nie brakowało kobiet i dzieci wybrał jedno "wywołujące u Ciebie skojarzenia zdjęcie" ?
Tu się zgodzę, wybór niefortunny z wizerunkowego punktu widzenia, ale przyciągający uwagę i z punktu widzenia gazety zrozumiały.

Do tego Pana ? Że w sobotnie popołudnie zamiast zostać w domu przed telewizorem ruszył się z miejsca zamanifestować (tak, to słowo też może u Ciebie wywołać radykalne skoajrzenia) swoje poglądy. Czy to, że częściej niż inni odwiedza fryzjera ?;-)



Bruno_Taut - Sob Mar 06, 2010 4:39 pm

Twarde spojrzenie, tlusty ryzawy byczek, ogolony na pale, czarna koszula, ciemne okulary, dzierzacy takie czy inne flagi i logo, na ulicach Moskwy, Monachium, Glasgow, Warszawy, Jerozolimy to gotowy zespol podobnych ksenofobicznych skojarzen, ktory gasi najmniejsza chec sympatii i przeciwnie budzi wszelkie obawy.
Na ulicy bedzie goraco, dzisiejszy swiat.


Oooo, nasz "Europejczyk pełną gębą" błysnął pełnią swego intelektu.

Dżentelmen na zdjęciu to znany mi mieszkaniec Wrocławia. Jesienią powinien obronić doktorat z biologii. Na marszu był ze swą obecną małżonką. Nie ukrywa swojej tożsamości, więc jeśli chcesz wytłumaczyć mu niestosowność jego zachowania, służę mailem.

PS. Też mam taką koszulkę. Jest granatowa, nie czarna.



Bruno_Taut - Sob Mar 06, 2010 4:42 pm

*)Przy okazji inny przyklad powagi dzialania, zacytowanie:
- Ewakuowano wszystkich z punktu 44, na Gliwickiej tlumy ludzi, tworza sie korki.
- Hm - czyzby znow falszywy alarm bombowy?
- Po prostu uznalismy, ze nie da sie po dobroci.
- W kontekscie dwoch poprzednich wpisow taki zart? Przeciez to moze drogo kosztowac! Szybko wycofac!
- This time I will rather break than bend.


Te uśmiechnięte buźki mają pewne znaczenie - nie służą wyłącznie ozdobie.
Gratuluję prezydenckiego poczucia humoru.



kiwele - Sob Mar 06, 2010 5:09 pm

*)Przy okazji inny przyklad powagi dzialania, zacytowanie:
- Ewakuowano wszystkich z punktu 44, na Gliwickiej tlumy ludzi, tworza sie korki.
- Hm - czyzby znow falszywy alarm bombowy?
- Po prostu uznalismy, ze nie da sie po dobroci.
- W kontekscie dwoch poprzednich wpisow taki zart? Przeciez to moze drogo kosztowac! Szybko wycofac!
- This time I will rather break than bend.


Te uśmiechnięte buźki mają pewne znaczenie - nie służą wyłącznie ozdobie.
Gratuluję prezydenckiego poczucia humoru.



Kris - Sob Mar 06, 2010 7:50 pm
Jak Śląsk uwiódł fotoreportera
Aleksandra Klich
2010-03-06, ostatnia aktualizacja 2010-03-05 18:00



Tomasz Tomaszewski koi rany Górnego Śląska. Podsuwa Ślązakom swoje zdjęcia i mówi: zobaczcie, jacy jesteście piękni. I dobrzy

Na tych zdjęciach Śląska nie ma hałd, dymy pachną. Górnicy wyglądają jak greccy bogowie: piękni, nawet jeśli mają piwne brzuchy. Sympatyczna pani w okularach to nauczycielka czy księgowa? Bo niemożliwe, że to pracownica spłuczki, czyli takiego miejsca w kopalni, gdzie węgiel oddziela się od kamienia...

Fotograficzny cykl Tomasza Tomaszewskiego, jednego z najbardziej utytułowanych i doświadczonych polskich fotoreporterów, którego wielu zapamiętało za sprawą zdjęć Romów i mieszkańców dawnych pegeerów, nazywa się "Cześć pracy". Ten nieco panegiryczny tytuł znakomicie oddaje charakter projektu, który jest konsekwencją oczarowania Śląskiem, wynikiem zachwytu jego egzotyczną dla wielu mieszkańców Polski odmiennością.

Nim Tomaszewski przyjechał do Katowic, wiosną zeszłego roku znał region z przypadkowych wizyt i czarno-białych fotografii kolegów fotoreporterów. Pamiętał hałdy owiane ponurym dymem, dzieci biegające po szarych podwórkach, zrujnowane górnicze osiedla.

Gdy zobaczył wiosenny Śląsk, zaskoczyły go kolory: - Czerwień, brąz, zieleń, którymi Ślązacy malują swoje domy, okna, drzwi, to zupełnie inne barwy niż w centralnej Polsce. Być może to sprawa tego, że na południu światło pada pod innym kątem, może coś jest w powietrzu, a może tam używają innych farb? - opowiadał mi o swoich pierwszych wrażeniach.

Pięć razy zjeżdżał do podziemi wysokometanowych kopalń. Po sześć, siedem godzin fotografował w upale i kurzu górników. Krążył między domami, wchodził do kopalnianej łaźni, towarzyszył ludziom podczas procesji Bożego Ciała i Drogi Krzyżowej.

Wchodził we wnętrze śląskiego potwora coraz bardziej olśniony. Twierdzi, że znalazł na Śląsku to, czego nie mógł odnaleźć w dawnych pegeerach. - Ślązacy obronili swoją odmienność: język, rytuały, obyczaje, ale też przyjaźń, religię, rodzinę - mówi. I pokazuje, jak górnicy pomagają sobie w łaźni, wzajemnie myjąc plecy, a potem razem piją wódkę z okazji urodzin syna jednego z nich. Podgląda dzieci radośnie podrzucające kwiatki podczas procesji Bożego Ciała. Fotografuje dziadków z wnukiem bawiących się podczas festynu na Nikiszowcu.

Na jego wystylizowanych fotografiach Śląsk oszałamia kolorami jak świat Cyganów ze zdjęć sprzed wielu lat, sprzed czarno-białego "Rzutu beretem". Tomaszewski wydobywa z krajobrazów każdy ślad barw, nasącza go, podkreśla: zieleń stalowej konstrukcji w hucie, czerwień parapetów w familokach na Nikiszowcu, wrzosowy ślad na kolejowych szynach. Błyskają barwami ubrania górników wiszące na łańcuchach, pryskają świetliste łuny, gdy pracownicy Huty Katowice krzątają się w srebrnych strojach wokół wielkiego pieca. Snop światła przecina ciemne zdjęcie zrobione w hucie, przynosząc ulgę ponuremu krajobrazowi. Tak jak błękitne niebo koi krajobraz pokopalnianych ruin.

Tomaszewski koi rany Górnego Śląska, bandażuje je. Podsuwa Ślązakom swoje zdjęcia i mówi: zobaczcie, jacy jesteście piękni. I dobrzy. Kochacie gołębie, potraficie się po męsku przyjaźnić. Wasza praca jest ważna dla Polski.

I tu w zdjęcia Tomaszewskiego wdziera się fałsz. Kolory z fotografii trudno dostrzec w rzeczywistości. Pojawiają się na kliszy dzięki technicznej sprawności fotoreportera, mistrza oświetlenia. Niektóre zdjęcia, np. z ćwiczebnej akcji ratunkowej, choć wysmakowane jak renesansowe malarstwo, ranią sztucznością.

Malowany kolorami przez Tomaszewskiego przemysłowy Śląsk to piękna bajka o świecie, który odchodzi w przeszłość. Fotograf z czułością pochyla się nad nim i pokazuje to, co jeszcze jest. Pięknie, bo o umierającym trudno przecież mówić źle. To syreni śpiew Śląska.

A katastrofa jest tuż-tuż. Oto huta, która pracuje trzy, cztery dni w tygodniu, oto ruiny jakiegoś zakładu. W tym, co zostało z okien, stoją chłopcy w kąpielówkach i łowią ryby w stawie utworzonym z uwolnionych podziemnych wód.

Ostatni taki martenowski piec, ostatni taki górnik-bohater, który niesie biało-czerwoną flagę, ostatni taki wozak, co węgiel wozi konnym zaprzęgiem, ostatni krawiec, co szyje mundury górnicze. To wszystko muzealne eksponaty jak upozowany na gdańskiej szafie nagi górnik, pan Henryk. Pokazane czule, z miłością, ale to uczucie to sentyment turysty, który na chwilę wpadł na Śląsk i oczarowany jego egzotyką fotografuje resztki jego wielkości, to, co zostaje z ginącego plemienia, jego tradycji, kultury, odchodzącego w przeszłość przemysłu. To w dużej mierze zdjęcia ze skansenu.

Są jednak trzy zdjęcia, które mnie naprawdę poruszyły. Pierwsze, na którym pracownicy koksowni Jadwiga z czułością sadzą rośliny, zmieniając brudną koksownię w zaplecze sklepu ogrodniczego, tchnie wiarą, że ludzie mogą naprawić, co zniszczył przemysł.

Na drugim grupka górników słucha dyspozycji sztygara przed rozpoczęciem pracy. Wśród nich twarz osiemnasto-, może dziewiętnastolatka. Delikatne, prawie dziewczęce rysy. Lekko uniesione brwi. Ufne, jasne spojrzenie. Co on tu robi? Przecież powinien być w szkole Dlaczego młodzi chłopcy, niepomni na przestrogi, że kopalnia to ciężka i niebezpieczna robota, rzucają naukę i idą kopać węgiel?

Trzecie zdjęcie z pozoru banalne - chłopiec wykopuje gdzieś wysoko piłkę - ale przeraził mnie zamieszczony obok opis: dziewięcioletni Dawid zwierza się, że chce być górnikiem. Jak ojciec.

Wolałabym, żeby zamiast kopać piłkę i węgiel, chodził do szkoły. I marzył, żeby zostać lekarzem.

Zdjęcia Tomasza Tomaszewskiego z cyklu "Cześć pracy" (z podpisami przygotowanymi przez Dariusza Kortkę) można oglądać w Górnośląskim Centrum Kultury w Katowicach do 21 marca

Źródło: Gazeta Wyborcza
http://wyborcza.pl/1,75475,7632064,Jak_ ... rtera.html



salutuj - Sob Mar 06, 2010 11:03 pm


@Salutuj: Nie wszedzie bylem, niewiele nawet, to media sie tak do nas dobijaja.

*)Przy okazji inny przyklad powagi dzialania, zacytowanie:
- Ewakuowano wszystkich z punktu 44, na Gliwickiej tlumy ludzi, tworza sie korki.
- Hm - czyzby znow falszywy alarm bombowy?
- Po prostu uznalismy, ze nie da sie po dobroci.
- W kontekscie dwoch poprzednich wpisow taki zart? Przeciez to moze drogo kosztowac! Szybko wycofac!
- This time I will rather break than bend.

No to ja też brejknę chyba.

Ja słyszałem, że ci co tam dźgnęli policjanta to byli warszawscy sympatycy autonomii, a nawet gwałciciel Polek w Zielonej Górze krzyczał Śląsk.

Inna rzecz że ponoć okazał się wyimaginowany, a powszechnie wiadomo czego odzwierciedleniem jest wyobraźnia.



kiwele - Sob Mar 06, 2010 11:29 pm


@Salutuj: Nie wszedzie bylem, niewiele nawet, to media sie tak do nas dobijaja.

*)Przy okazji inny przyklad powagi dzialania, zacytowanie:
- Ewakuowano wszystkich z punktu 44, na Gliwickiej tlumy ludzi, tworza sie korki.
- Hm - czyzby znow falszywy alarm bombowy?
- Po prostu uznalismy, ze nie da sie po dobroci.
- W kontekscie dwoch poprzednich wpisow taki zart? Przeciez to moze drogo kosztowac! Szybko wycofac!
- This time I will rather break than bend.

No to ja też brejknę chyba.

Ja słyszałem, że ci co tam dźgnęli policjanta to byli warszawscy sympatycy autonomii, a nawet gwałciciel Polek w Zielonej Górze krzyczał Śląsk.

Inna rzecz że ponoć okazał się wyimaginowany, a powszechnie wiadomo czego odzwierciedleniem jest wyobraźnia.



Kris - Nie Mar 07, 2010 9:56 am
^Zaczynam żałować, że razem z artykułem wkleiłem dołączone zdjęcie z marszu autonomii, bo rozmowa "znowu" zaczyna schodzić na inny temat.



Bruno_Taut - Nie Mar 07, 2010 11:11 am

Ale chyba dobrze wiadomo o co mi chodzilo.

Chyba nie.

@Kris, bardzo dobrze, że wkleiłeś zdjęcie. Wyzwoliło reakcję, która obnażyła uprzedzenia naszego kolegi. A w świetle tożsamości ukazanego na fotografii młodego człowieka stanowiła kuriozum.



kiwele - Pon Mar 08, 2010 3:05 am
No i doigralem sie.
Niechec do wrzaskliwosci ulicznej wszelkiej masci, wyrazona profilaktycznie, zostala zinterpretowana nie jako do niej uprzedzenie, ale jako uprzedzenia w ogole w temacie, a wiec rozszerzajaco z cala domyslnoscia: Jak to dobrze z tym zdjeciem, bo udalo sie ujawnic wroga! Zaowocowalo obnazeniem jego uprzedzen! I to we wlasnych szeregach.
Moge sobie przyznac uprzedzenie do wrzaskliwosci ulicznej, ale nie dalej.

Wygodnie jest puscic w niepamiec, ze zdjecie (nie artykul!) bylo poprzedzone dwoma niepowaznymi i nigdy, mimo prosby, nie odwolanymi postami, karygodnymi z kazdego punktu widzenia.
Moglem wiec zaniepokojony skojarzyc zdjecie z postami i staje sie rzecza wtorna, kto w istocie zostal na nim wplatany.

Zabawne, to ja mam sie czuc czemus winien jako osoba z przypisywanymi mi po czekistowsku obnazonymi uprzedzeniami, a nie sprawca, ktory sie bawi demonstrowaniem zachowan anarchistycznych?

Male OT towarzyszace:
Lekcje obnazonych uprzedzen juz przerabialem i jestem na to niemalo zahartowany.
W 1993 roku bylem ratowany przez Katangijczykow z rak tez Katangijczykow, takich bardziej radykalnych, w czasie rozruchow interetnicznych katangijsko-kasajskich, wlasnie z powodu rzekomych obnazonych-nieobnazonych uprzedzen czy sprzyjaniu Kasajczykom (w istocie bylem ponad tymi sprawami). Co bylo dalej? Zostalem na miejscu przez kolejne lata, chyba z pewnym zaufaniem kazdej ze stron. Temat obszerny, raczej osobisty.



Bruno_Taut - Pon Mar 08, 2010 8:10 am
Taaaak, kolega na zdjęciu wrzeszczy? Ja, szczerze mówiąc, nie słyszę. A profilaktyczne nazywanie kogoś "tłustym byczkiem" mało mnie przekonuje. Równie dobrze (czy raczej źle) można by dziewczynę o ostrym makijażu wyzwać "profilaktycznie" od dziwek.
Publiczne wyrażanie swoich poglądów, pikiety, zgromadzenia, marsze itp., to kanon funkcjonowania wolnego społeczeństwa. Z tych dobrodziejstw może korzystać również młody człowiek o skąpym owłosieniu czaszki, słusznej posturze i wrażliwych na promienie słoneczne oczach.

Ustawiać do pionu możesz wnuczka - zgodnie ze swym prezydenckim poczuciem humoru. Na mnie Twoje odczucia mogą, ale nie muszą robić wrażenia. Jeżeli coś na tym forum wyda Ci się "karygodne z każdego punktu widzenia", proponuję przyjąć następujący tryb postępowania:
a) trzy razy powtórzyć sobie: "nie jestem alfą i omegą" - jeżeli wrażenie nie minie, przejść do punktu b;
b) poinformować administrację forum o naruszeniu regulaminu.

PS. Użycie przez Ciebie przymiotnika "czekistowski" w kontekście specyficznie pojmowanej profilaktyki, to kolejny już samobój. Pomoże Ci to zrozumieć mały quiz.
Kto jest autorem słów: "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie", "nie ma niewinnych, są tylko źle przesłuchani":
a) anarchista
b) zwolennik wszechwładzy państwa (specjalista od "profilaktyki")?



Kris - Wto Mar 09, 2010 10:37 am
Rozmowa z autorką książki dr Elżbietę A. Sekułę ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i dr Tomaszem Słupikiem z Instytutu Politologii UŚ nt: Po co Ślązakom potrzebny jest naród? Niebezpieczne związki między autonomią i nacjonalizmem.



[youtube]hT7ArlzU4QE[/youtube]
[youtube]sjKTOSSPc_c[/youtube]
[youtube]6RhN3aIDC-0[/youtube]



Kris - Wto Mar 09, 2010 8:11 pm
ŚLĄSK BEZ TAJEMNIC
Tomasz Brzoza, 2010-03-09 18:12

Dokument o Ślązakach na finiszu. Film „Oberschlesien – kołocz na droga” Michała Majerskiego do kin trafi już w kwietniu. Berliński dokumentalista skupił się w nim na pokazaniu ludzkich losów i osobistych relacji pomiędzy Polakami i Niemcami. W filmie występują m.in. ksiądz prałat Paweł Pyrchała, publicysta Michał Smolorz oraz świadkowie historii, pamiętający jeszcze Śląsk sprzed drugiej wojny światowej.

Co było polskie a co niemieckie za czasów okupacji doskonale pamięta ks. Paweł Pyrchała. Urodził się w Dortmundzie. Gdy zagłębie Ruhry zostało zbombardowane, rodzice wysłali go na Górny Śląsk. Miał wtedy jedenaście lat. Rok później po raz pierwszy był przesłuchiwany. - Przesłuchiwał mnie taki milicjant ze Sosnowca, nie był to Górnoślązak, tylko ze Sosnowca był i ten właśnie komunista mnie uratował na podstawie modlitwy "Ojcze nasz" - wspomina duchowny. Dzięki temu w dokumentach wpisano, że jest Polakiem z Westfalii i na Górnym Śląsku może pozostać.

To tylko jedna historia z wielu, które zostaną ukazane w dokumencie Oberschlesien – kołocz na droga” w reżyserii Michała Majerskiego. - W tym filmie opowiadam i pokazuję rzeczywiście historie, które są normalnie mało znane lub o których niechętnie się mówi - wyjaśnia reżyser.

Chętnie o swoich niemieckich korzeniach opowiada Andrzej Mazurek. Krzyżacy i hitlerowcy. Właśnie tak za papiery rodziców on i jego koledzy w szkole nazywani byli przez nauczycieli. Dziś do tematu animozji polsko-niemieckich podchodzi z uśmiechem. - Za to, co ja kiedyś dostawałem po buzi, to teraz jakieś nagrody ludzie dostają, za tę śląską gadkę. Pamiętam w pierwszej klasie, to było zaraz jakoś na początku szkoły, pani nam pokazywała takie obrazki i ja się tam zgłosiłem i słoń był na tym obrazku, a ja powiedziałem elephant i za to dostałem w twarz - przyznaje Mazurek.

Z dokumentu o Górnoślązakach cieszy się historyk Dariusz Walerjański. Jak mówi ma nadzieje, że ta dokumentalna lekcja historii Górnego Śląska nie przejdzie bez echa. - To jest ostatni dzwonek na porozmawianie jeszcze z tymi osobami, które pamiętają tą trudną historię, często dramatyczną, jakąś tam poplątaną życiowo, z tego, co słyszałem ludzie przed tą kamerą naprawdę się otworzyli, a dla niektórych może to być nawet szokujące - stwierdza.

Jak tłumaczy reżyser, dokument ma odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań. - Dlaczego na Śląsku jest taka fobia antyniemiecka, dlaczego nie mówi się o tej niemieckiej części Górnego Śląska, dlaczego nie mówi się, czy też mało się mówi o tej niemieckiej kulturze itd., to w końcu też należy do tego regionu - tłumaczy. Obchodzenie urodzin zamiast imienin czy tyta słodyczy na rozpoczęcie roku szkolnego.

Jak przekonuje dr Jerzy Gorzelik z Ruchu Autonomii Śląska wpływów od zachodnich sąsiadów mamy wiele i nie powinniśmy się ich wypierać. - To są fakty, które wciąż rzutują na naszą górnośląską rzeczywistość, nie przez przypadek znacząca część Górnoślązaków, jeżeli nie większość znalazła się po wojnie w Republice Federalnej Niemiec, nie przez przypadek tam żyje do dzisiaj największa górnośląska diaspora - podkreśla.

Dokument "Oberschlesien – kołocz na droga " premierę będzie miał w kwietniu w Zabrzu. Właśnie w tym mieście reżyser nagrał wielu interesujących bohaterów, których opowieści są kluczowe dla filmu. I choć jego temat jest niewygodny, autor dokumentu ma nadzieje, że każdy, kto go obejrzy pozna pełną historię Górnego Śląska.

http://www.tvs.pl/informacje/22254/



Kris - Czw Mar 18, 2010 10:43 am
Grają historią Śląska

2010-03-17 12:00:12, aktualizacja: 2010-03-17 12:00:12

Mieszkam między Ślązakami od ponad 30 lat. Podziwiam ich dumę i przywiązanie do tradycji, a także ten ogromny sentyment, z jakim spoglądają na odchodzący świat starzyków.
Drażni mnie ich ciągłe niezadowolenie i to przekonanie, że wszyscy są przeciwko nim. Wszyscy nie-Ślązacy. Bez znaczenie, ile zrobili dla tej ziemi i nawet to, że przyjęli ją za swoją. Jakoś sami Ślązacy nie garną się tak bardzo ani do rządzenia, ani do brania spraw w swoje ręce. Próbowali nieudolnie po 1989 roku w stworzonym Związku Górnośląskim, ale organizacja przerodziła się w trochę lepszy komitet wojewódzki partii. Bez przynależności do Związku, nie można było liczyć na awans.

Od lat z rozmaitym skutkiem rozgrywana jest za to kwestia tak zwanej narodowości śląskiej, wywołana przez Ruch Autonomii Śląska. Różni aktywiści RAŚ-u rozmaite formułują cele, w tym skrajny "Śląsk dla Ślązaków" i antypolskie pokrzykiwania. Żądają zmiany granic województwa śląskiego i połączenia go z Opolszczyzną tak, by powstał Górny Śląsk w historycznych granicach. Oczywiście, nie pytając innych o zdanie. Wszystko to zaś pod niewiele mówiącym hasłem "naprawiania Górnego Śląska".

Teraz przyszedł czas na mobilizację przed następnym spisem powszechnym tak, aby jak najwięcej osób wpisało w rubryce: narodowość - śląska. A więc podgrzewanie procesów narodowotwórczych, dziś nieprzewidywalnych ani dla regionu, ani dla Polski. Przed spisem przyjdą jeszcze ankieterzy. Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Nauki przeznaczyło aż 150 tys. publicznych pieniędzy, by ankiety trafiły do około 500 osób, które zadeklarowały w 2002 roku narodowość śląską. Dowiemy się dlaczego te 500 osób tak wtedy myślało. No i oprócz tego naukowcy planują wywiady z liderami ugrupowań politycznych, stowarzyszeń kulturalnych i urzędnikami.

Do czego nawet nieuznawana narodowość śląska jest potrzebna RAŚ? Ano po to, by na tej bazie stworzyć wielki ruch społeczny, który wygra dla RAŚ-u wyboru. Zanim mnie niektórzy przeklną za te poglądy, niech poczekają parę lat.
http://www.dziennikzachodni.pl/opinie/2 ... ,id,t.html



Kris - Czw Mar 18, 2010 10:50 am
Narodowość jako akt woli


Ważną rolę odgrywa pokolenie, które - dumne ze swego pochodzenia - pielęgnuje śląską mowę i kultur (© FOT. MARZENA BUGAŁA)

Dziennik Zachodni Agata Pustułka

2010-03-17 06:00:20, aktualizacja: 2010-03-17 06:00:20

Przed przyszłorocznym spisem powszechnym ruszą socjologiczne badania poświęcone narodowości śląskiej. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przeznaczyło na nie 150 tysięcy złotych.
Przeprowadzi je zespół pod kierunkiem dr Elżbiety Sekuły ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej z Warszawy. Prace rozpoczną się już latem.

Do tej pory nikt nie zdiagnozował sensacji z poprzedniego spisu w 2002 roku, gdy w województwie śląskim wybuchła socjologiczna bomba: okazało się, że 173 tysiące mieszkańców zadeklarowało narodowość śląską. Naukowcy przecierali oczy ze zdumienia. Teraz jest szansa na wskazanie wszystkich motywów, jakie kierowały uczestnikami spisu.

- Ankietami chcemy objąć ok. pół tysiąca mieszkańców województwa, którzy zadeklarowali swoją śląskość. Oprócz tego planujemy przeprowadzenie wywiadów z liderami ugrupowań politycznych, stowarzyszeń kulturalnych i urzędnikami - mówi dr Sekuła, która w swoich pracach naukowych od lat zajmuje się tematyką Śląska.

We wtorek na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Śląskiego odbyła się promocja jej książki o prowokacyjnym tytule: "Po co Ślązakom potrzebny jest naród? Niebezpieczne związki między autonomią a nacjonalizmem". Sama Sekuła jest Ślązaczką z wyboru. Bliska jest jej niezwykle pojemna definicja Ślązaka, jaką przedstawił w książce prezes Ruchu Autonomii Śląska, Jerzy Gorzelik: - Ślązakiem jest ten, kto mieszka na Śląsku, tu się urodził, jest potomkiem Ślązaków, czuje się Ślązakiem.

Sama Sekuła powtarza: jestem Ślązaczką, bo mogę nią być. Tak wybieram. Mam powody obiektywne (większa część rodziny pochodzi ze Śląska ), a rodzaj otwartości, ufności i niewątpliwej sympatii dla niezależności tego regionu także przyciąga. Narodowość jest dziś aktem woli.

Dr Małgorzata Myśliwiec, politolog z Uniwersytetu Śląskiego, która wzięła udział w dyskusji promującej książkę, jest zdania, że zjawiska zachodzące w województwie śląskim są podobne do procesów, jakie kiedyś miały miejsce w hiszpańskiej Katalonii. Warto dodać, że właśnie w katalońską autonomię są dziś zapatrzeni śląscy regionaliści. Zdaniem dr Myśliwiec, w przypadku Katalończyków dla celów autonomii udało się wykorzystać przełom demokratyczny lat 70. po śmierci generała Franco. To wtedy uzyskali większość praw.

Tymczasem liderzy śląskich regionalnych ugrupowań do zamanifestowania odrębności nie wykorzystali przełomu, jakim był 1989 rok. - Do wyzwolenia tej energii doszło dopiero dziesięć lat później, gdy wprowadzano reformę administracyjną - przekonywała dr Myśliwiec.

Teraz mamy do czynienia z kolejną falą regionalnych dążeń i nowym pokoleniem Ślązaków.
- Oni często - w przeciwieństwie do swoich dziadków i ojców - są dumni z tego, że są Ślązakami i głośno o tym mówią - ocenia politolog dr Tomasz Słupik.

Słupik wraz z dr Myśliwiec finalizuje badania, w których m.in. pytali Ślązaków, która z regionalnych organizacji najlepiej realizuje ich interesy. - W poprzednich badaniach na ten temat prawie połowa ankietowanych twierdziła, że żadna z organizacji, a ok. 40 proc., że jest to RAŚ. Zobaczymy, jakie teraz będą odpowiedzi - zastanawia się dr Słupik.

Motywacja Ślązaków

Z dr Elżbietą Sekułą ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej z Warszawy rozmawia Agata Pustułka

Od spisu powszechnego w 2002 roku nurtuje nas pytanie, czy narodowość śląska istnieje, czy deklaracja mieszkańców była jednorazowym wybuchem tłumionych przez lata emocji?
Świadomie unikam odpowiedzi na takie pytanie, bo uważam, że jałowa jest próba odpowiedzi wymuszonej. Bardziej interesują mnie motywacje i cele towarzyszące tym deklaracjom. Osobiście skłaniam się do subiektywnej definicji narodowości. Jeśli czujemy potrzebę bycia właśnie Ślązakiem, to tak deklarujemy.

Czy ta erupcja śląskości jest związana z resentymentami pokolenia odchodzącego, czy wręcz przeciwnie - tak duża liczba zdeklarowanych Ślązaków świadczy o tym, że procesy narodowotwórcze jeszcze nie zostały zakończone?
Nie są zakończone. Budowanie narodowości jest procesem - pokazuje to cała geopolityczna rzeczywistość. Zadeklarowanie jej w czasie spisu powszechnego niewątpliwie wynikało z zakorzenienia w tradycji, w resentymencie, czasami w szowinizmie, czy nacjonalizmie. Ale tak naprawdę niewiele wiemy na temat rzeczywistych motywów osób, które tę narodowość zadeklarowały. Bardzo jestem też ciekawa, czy zadeklarowanie narodowości przełoży się na poparcie dla Ruchu Autonomii Śląska. To niezwykle istotne pytanie, biorąc pod uwagę polityczne konsekwencje.

Należy pani do nielicznych osób, które starają się zrozumieć różnorodność polityczną i kulturową Śląska.
Negatywne opinie o Śląsku, z którymi się spotykam, pojawiłyby się wobec każdego regionu, który miałby tak jak Śląsk pomysł na siebie i możliwości, by swoje regionalne cele realizować. Podlasia jako autonomicznego województwa sobie nie wyobrażam. Dominuje myślenie typowe dla centralistycznego państwa, jakim jest Polska, bo przecież reforma samorządowa nie została dokończona. Przeciwnicy autonomii dążenia te odbierają jednoznacznie negatywnie. Ich zdaniem autonomia będzie oznaczać wykluczenie pozostałych nie-Ślązaków, co jest niemożliwie, bo przecież większość mieszkańców nie identyfikuje się jako Ślązacy.

Czy w kolejnym spisie wzrośnie liczba osób deklarujących narodowość śląską?
Jest to możliwe m.in. dlatego, że osłabła mniejszość niemiecka, co jest związane z brakiem przełożenia na młodszą generację. W województwie śląskim można mówić natomiast o pokoleniu RAŚ, 18-40-latków, które - dumne ze swojego pochodzenia - pielęgnuje śląską mowę i kulturę. To ono odgrywa dziś zasadniczą rolę.

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/23 ... ,id,t.html



Kris - Wto Kwi 13, 2010 5:05 pm
Kto ty jesteś? Polak. Chyba
Krzysztof Katka, Gdańsk
2010-04-10, ostatnia aktualizacja 2010-04-09 19:11


fot. Beata Kitowska / AG
Tysiące ludzi chciałoby w spisie powszechnym podać, że są Ślązakami, Kaszubami, a jednocześnie Polakami. Nie mogą

Od początku kwietnia do końca maja w jednej gminie każdego województwa odbywa się próbny spis przed Narodowym Spisem Mieszkańców w 2011 r.

Na Pomorzu wytypowano gminę Puck na Kaszubach. Niektórzy mają kłopot z odpowiedzią na pytanie 17: "Jaka jest pana/pani przynależność narodowa lub etniczna?". To dlatego, że GUS pozwala wybrać jedną opcję: narodowość polską albo mniejszość narodową lub też przynależność do grupy etnicznej - takiej jak kaszubska czy śląska.

- Stwórzmy Kaszubom możliwość wpisania prawdy i podania podwójnej tożsamości: polskiej i kaszubskiej - apeluje Łukasz Grzędzicki, wiceprezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. - To nie są zbiory wykluczające się. Jestem i Polakiem, i Kaszubą. Chciałbym podać takie dane.

Tego samego zdania są śląscy działacze: - Ja bym chciał móc powiedzieć, że jestem Polakiem narodowości śląskiej, bo mam ten Śląsk bardzo mocno w sercu - mówi Jerzy Bogacki z zarządu Ruchu Autonomii Śląska.

- Ludzie, którzy mają taki problem, powinni sobie uświadomić, że w jednej głowie powinna znajdować się jedna, a nie podwójna świadomość - odpowiada Wiesław Łagodziński, rzecznik prasowy GUS. - Pytanie opiera się na ustawie o spisie powszechnym i na ustawie o mniejszościach narodowych. Jak ktoś się czuję Kaszebą, może to przecież wskazać.

- No znowu wyjdzie, jak podczas spisu w roku 2002 r., że mamy w Polsce jakieś 5 tys. Kaszubów. I to będzie śmieszna, nieprawdziwa liczba - mówi Grzędzicki. Według socjologów jest ich od 180 tys. do 300 tys.

- Osiem lat temu 175 tys. osób zadeklarowało, że są Ślązakami. Gdyby można podać, że również Polakami, ta liczba byłaby znacznie większa - przekonuje Bogacki.

Na Kaszubach spór nie ma większego praktycznego znaczenia, bo rządowe pieniądze na finansowanie nauki kaszubskiego idą wyłącznie za liczbą osób deklarujących używanie tego języka - a nie za wskazaniem przynależności do narodu lub grupy etnicznej.

Ale na Śląsku ruch regionalny jest znacznie bardziej radykalny, słychać tu nawet głosy o autonomii: - Za pomocą spisu władze chcą udowodnić, że Polska jest jednonarodowa. A to nieprawda. Ale przecież ludzie nie chcą się wyrzekać polskości, tylko dołożyć do niej element regionalny - tłumaczy Jerzy Bogacki.

Kłopot z pytaniem 17 ma także symboliczny i polityczny wymiar. Senator PO Kazimierz Kleina, wpływowy działacz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego: - W tego typu sprawach powinna być możliwość "wielokrotnego" wyboru. Mamy przecież silną tożsamość regionalną, a takie proste cięcie - albo ten, albo ten - może szkodzić nam politycznie - mówi.

Senator chciałby, żeby wnioski ze spisu próbnego doprowadziły do poprawienia kwestionariuszy spisu właściwego. - Trzeba to dopracować. I nie obawiać się głosów z zewnątrz, że skoro tylu jest Kaszubów, to pewnie coś będą chcieli. Przecież chyba warto się dowiedzieć, ilu nas naprawdę jest.

Kleina proponuje, by rozdzielić pytanie 17 na dwa. W pierwszym - o narodowość - Kaszubi czy Ślązacy mogliby wpisać "polska". W drugim podaliby przynależność do grupy etnicznej. Kaszubów poprą w tej sprawie działacze Ruchu Autonomii Śląska.

- A mnie trudno ten spór zrozumieć - mówi Marek Rintz, burmistrz Pucka. - Mam obywatelstwo polskie, co podałem w punkcie 12. Uważam się za osobę narodowości polskiej, ale w pytaniu 17 wpisałem przynależność do grupy etnicznej kaszubskiej. Mam wrażenie, że ktoś chce to popsuć, tworząc sztuczny problem pod tytułem - jesteś Polak czy Kaszuba.

Źródło: Gazeta Wyborcza

http://wyborcza.pl/1,75478,7751757,Kto_ ... Chyba.html



Kris - Czw Kwi 29, 2010 8:26 pm
POLAK, NIEMIEC CZY ŚLĄZAK? PREMIERA FILMU O GÓRNOŚLĄSKIEJ TOŻSAMOŚCI
Katarzyna Tomczyk, 2010-04-24 21:11

"Oberschlesien - kołocz na droga" to najnowszy film dokumentalny Michała Majerskiego. Premiera dokumentu opowiadającego o górnośląskiej tożsamości, poszukiwaniach granic tego, co śląskie i wszystkich odcieniach współczesnego bycia Górnoślązakiem, odbyła się w Zabrzu.

Reakcja widzów tuż po premierze, najlepiej świadczy o tym, czy film warto obejrzeć. Jak mówią widzowie filmu dokumentalnego o górnośląskiej tożsamości, pokazuje on rzeczywistą sytuację w tym regionie. I tak właśnie w zamyśle reżysera Macieja Majerskiego miało być. Jak przyznaje, dokument powstał między innymi dlatego, że sam swojej tożsamości nieustannie szuka. Ale też po to, by w ten sposób przybliżyć Górny Śląsk tym, którzy o jego współczesnym obliczu wiedzą zbyt mało. - Jest mało takich filmów, które nawiązują do dnia dzisiejszego. Co się dzieje tutaj, dlaczego akurat protestują, są różnego rodzaju protesty w obronie języka czy w obronie śląskości. Ja takich filmów w Niemczech nie widziałem - stwierdza.

To właśnie głównie do niemieckiej publiczności ma trafić dokument. Ta śląska, przyjęła go bardzo ciepło, choć nie do wszystkich przesłanie filmu przemówiło w stu procentach. - Śląsk został ukazany jako region brudny, opuszczony, zaniedbany, a poza tym brakowało mi tutaj tradycji
- ocenia Jolanta Franek.

Ale to nie o tradycję tu chodzi - tłumaczy Rafał Bartek z Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej. - Możemy dużo mówić o współpracy między narodami, między państwami, ale ciągle mało mówimy o regionie, o jego korzeniach. A to jest właśnie film o korzeniach, o tym jak ludzie czują, o tym, jak na co dzień obchodzą się z tym, co gdzieś w ich sercu w głębi siedzi. I co, jak tutaj w tym filmie często pada, czego czasami nie są w stanie do końca określić.

To na prawdę trudne - nawet dla tych, którzy sami w filmie wzięli udział. - Jak ktoś mówi po niemiecku, nie znaczy, że jest Niemcem. Tak samo jak ktoś mówi po polsku, nie znaczy, że jest Polokiem. I tu było właśnie ode mnie takie pokozanie, kim my dzisiaj jesteśmy - wyjaśnia Peter Langer. A że reżyserowi udało się pokazać współczesny Górny Śląsk z wielu perspektyw, większość publiczności wątpliwości nie miała. - Autor dopuszcza do głosu Górnoślązaków ducha niemieckiego, Górnoślązaków ducha polskiego oraz tych tak zwanych "Ślązaków". Z mojego punktu widzenia to jest zawsze warunek tego, żeby takie dzieło było wiarygodne - uważa Dawid Smolorz.

W filmie dokumentalnym to właśnie prawda liczy się najbardziej. Dlatego dla tych, którzy ze Śląskiem są związani zaskoczeniem nie będzie - mówi Jerzy Gorzelik z Ruchu Autonomii Śląska. - Mogą dostrzec tam siebie, losy swoich bliskich. Natomiast dla odbiorców, czy to w Niemczech, czy w Polsce, zapewne te pogmatwane górnośląskie losy będą jakimś odkryciem. Które być może pozwoli tym, dla których Śląsk to Śląsk nieznany lub zapomniany, zrozumieć jego trudną historię i skomplikowaną teraźniejszość.
http://www.tvs.pl/informacje/23866/



bidzis004 - Pon Maj 03, 2010 11:48 am
Nie wiem gdzie to wrzucić , bowiem nie odnalazłem żadkego tematu pt "Ślązacy w osiągnięciach"
Niemiecki Ślązak zaprojektował ale oni "Kargule" którym słoma wystaje i tak powiedzą że Polak zaprojektował śmiech na sali , tak przy okazji oglądam tvn turbo i oglądam prezentacje nowej limuzyny BMW 5 , i słucham że Polak no i tak jakos z przymusu (BMW z Polakami by nie chciała raczej mieć nic wspólnego) widząc te polskie projekty tego samochodu z Pruszkowa to śmiech na sali za nomen omem astronomiczne sumy , ale to już nie temat na rozmowę , odrazu wiedziałem że to ktoś ze Śląska tak jak mówią na Podolskiego że Polak choć tu bym się jeszcze zgodził to w tym przypadku z projektantem tej limuzyny nie za bardzo , Polacy chcą się podciąć pod nowoczesny Śląsk i możliwości jakie dają nam bezpośrednie kontakty ludzi z tej ziemi z Europą , bardzo dobrze ciesze się że nie jesteśmy jak by to powiedzieć skazani na Warszawe.
http://www.fakt.pl/Polak-zaprojektowal- ... 37682.html



Cuma - Pon Maj 03, 2010 3:32 pm
^^ Bidzis Twój styl pisania nawet Twój avatar podsumowuje dość jasno!! Większość Twoich postów trzeba czytać kilka razy żeby coś z tego wiedzieć. 13-letnie dziecko neostrady pisze jaśniej i nawet wie co to kropka!!



maciek - Pon Maj 03, 2010 3:49 pm
^ Proszę, nie obrażaj neostrady. Czuje się z nią "jakoś" związany. Z "bidżisem" w ogóle. Chociaż w tym poście poruszył dość ciekawy problem, tj., szukania "swoich" na siłę.



salutuj - Pon Maj 03, 2010 8:42 pm

..neostrady. Czuje się z nią "jakoś" związany.




Kris - Wto Maj 04, 2010 11:18 am
Nad powstańczym pustosłowiem

Jerzy Gorzelik

2010-04-30 12:00:19, aktualizacja: 2010-04-30 12:00:19

Kolejne rocznice wybuchu zbrojnego konfliktu zwanego w polskiej historiografii III powstaniem śląskim, przebiegają w podobnej atmosferze. Na przekór apelom o pogłębioną refleksję, obchody ograniczają się do złożenia wieńców, szkolnych akademii i przemówień lokalnych dygnitarzy.
Nie może również zabraknąć żalu pod adresem Warszawy, która od złożenia imponującego daru - trzech powstańczych skrzydeł w Katowicach - "zbrojny czyn ludu śląskiego" zdaje się całkowicie ignorować.
Nie inaczej będzie zapewne i w tym roku, a strach pomyśleć, jaką erupcję nadętego pustosłowia wyszykują nam regionalne elity na rocznicę w 2011 r.

By uniknąć spodziewanego niesmaku, warto postawić na profilaktykę i formułę obchodów już teraz poddać rzeczowej dyskusji. Nie ulega bowiem wątpliwości, że wydarzenia roku 1921, bez względu na ich ocenę, odgrywać będą znaczącą rolę w regionalnej polityce historycznej. A to, że ta ostatnia jest nam niezbędna, to dla mnie absolutny pewnik. Inaczej skazani będziemy na wzorce importowane i niekoniecznie odpowiadające naszej wrażliwości.

Zbrojne zmagania 1921 r. stały się instrumentem politycznych rozgrywek i przedmiotem manipulacji już w okresie międzywojennym. W polskiej części regionu Korfanty i Grażyński spierali się o to, komu Rzeczpospolita winna jest wdzięczność za pozyskanie bogatego, uprzemysłowionego obszaru. Wystawiony w Katowicach z inicjatywy sanacyjnych władz pomnik Piłsudskiego miał składać się nie tylko z konnej figury marszałka, ale także z wizerunków powstańców. Przekaz był jasny - Piłsudski, polityczny mentor Grażyńskiego, oraz powstańcy należeli do tego samego obozu. Obozu romantycznych bojowników, którzy swych praw dochodzili z bronią w ręku. Gardząc dyplomacją i gabinetowy-mi rozgrywkami, w których Korfanty czuł się jak ryba w wodzie. Po drugiej stronie granicy tradycję walk o zachowanie Górnego Śląska dla Niemiec zawłaszczyli sobie narodowi socjaliści. Na Górze św. Anny stanęło mauzoleum kryjące prochy poległych w walkach z polskimi insurgentami członków Selbstschutzu. Poniżej powstał amfiteatr, w którym swe hałaśliwe ceremonie organizowała hitlerowska SA.

Po wojnie powstańczy etos zgrabnie wkomponowali w swą wizję górnośląskich
dziejów komuniści. Powstańcy stali się "bojownikami o wyzwolenie narodowe i społeczne". Niektórzy zresztą szybko odnaleźli się w tej roli. Mało kto pamięta, że pierwszy, nieistniejący już pomnik wdzięczności Armii Czerwonej na katowickim placu Wolności wzniesiono z inicjatywy koncesjonowanej organizacji dawnych powstańców. Swą inicjatywę uzasadniali przekonaniem, że czerwonoarmiści walczyli o te same cele, które przyświecały polskim uczestnikom konfliktu 1921 r.

Po 1989 r. wśród Górnoślązaków zderzyły się różne wizje tamtych dramatycznych wydarzeń. Pochodzący z Zabrza pisarz Stanisław Bieniasz, zmarły w 2001 r., bodaj jako pierwszy nazwał je górnośląską wojną domową, zwracając uwagę na tragedię rozdartego regionu. To spojrzenie, w którego centrum pozostają nie narodowe interesy, ale losy jednostek i najmniejszych wspólnot, okazało się bliskie wielu Górnoślązakom. Naukowcy młodszego pokolenia odrzucili obraz spontanicznego ludowego zrywu przeciw niemieckim ciemiężycielom. W historiografii dostrzeżono, że powstanie było zaplanowaną militarną operacją i że po obu stronach, obok przybyłych z zewnątrz Polaków i Niemców, walczyli mieszkańcy regionu - nieraz sąsiedzi lub krewni.

W związku z przypadającą w przyszłym roku 90. rocznicą konfliktu odżyje zapewne podnoszony od lat pomysł powołania Muzeum Powstań Śląskich. Idea to słuszna, jeżeli przyjąć, że większość jej dotychczasowych orędowników nie będzie miała wpływu na sposób realizacji. W przeciwnym razie doczekalibyśmy się kolejnego ołtarza za publiczne pieniądze. A do muzeum ludzie powinni przychodzić, by myśleć, a nie by wierzyć. Gdy chodzi o formę, wzorem być może Muzeum Powstania Warszawskiego.

Gdy zaś chodzi o treść, należy postąpić dokładnie odwrotnie. Żadnego uświęcania bezsensownych hekatomb i wymachiwania sztandarem. Zamiast tego pochylenie się nad losem
ludzi, którzy, po jednej i drugiej stronie, zdecydowali się siłą dochodzić swych racji, i tych, którzy stali wówczas z boku. Refleksja nad tym, jak ich decyzje interpretowała później ta czy inna władza. Możemy pokazać, że nie tylko mamy własną historię, ale i własne, różne od "warszawskiego, spojrzenie na dzieje.
http://www.dziennikzachodni.pl/opinie/2 ... material_1



salutuj - Wto Maj 04, 2010 8:59 pm
6 maja 1945, komunistyczna Krajowa Rada Narodowa ustawą konstytucyjną zniosła Statut Organiczny Województwa Śląskiego, będący podstawą prawną autonomii.

Autonomię zniesiono bezprawnie wbrew regulacjom prawnym II RP, gdzie na zniesienie potrzebna była zgoda Sejmu Śląskiego.

Współczesne władze Polski unieważniając kolejne decyzje KRN do tej pory nie przywrociły autonomii, co skutkuje po 20 latach III RP stopniowym przyjęciem wspólodpowiedzialności i współwiny poprzez umyślne zaniechanie.





Kris - Pią Maj 07, 2010 7:20 am
RAŚ chce potępienia dekretu stalinowskiej KRN

Polska Dziennik Zachodni AGA

Wczoraj 07:33:28
Dziś przypada 65. rocznica zniesienia autonomii województwa śląskiego. Ruch Autonomii Śląska chce, by Sejmik Województwa Śląskiego podjął uchwałę potępiającą dekret stalinowskiej Krajowej Rady Narodowej.
- Oczekujemy, że stosowna uchwała przyjęta zostanie na najbliższym posiedzeniu sejmiku, 12 maja - twierdzi prezes Ruchu, Jerzy Gorzelik, i przypomina, że założenia autonomii regionalnej zostały wypracowane przez wybitnych specjalistów: prof. Józefa Buzka (krewnego Jerzego Buzka) oraz Konstantego Wolnego, pierwszego marszałka Sejmu Śląskiego. Zawarli w nim punkt uzależniający jakiekolwiek ograniczenie regionalnych swobód od zgody Sejmu Śląskiego. Tymczasem KRN z Bolesławem Bierutem na czele, znosząc autonomię i nakazując przejęcie mienia Skarbu Śląskiego przez Skarb Państwa, złamała obietnice dane Ślązakom w roku 1920.

Czy radni sejmiku zdecydują się na potępienie dekretu KRN? Przyjmując dekret, sejmik uznałby, że zniesienie autonomii było bezprawne, co może zostać w Polsce odebrane dwuznacznie. Przyjęcie uchwały oznaczałoby też uznanie racji RAŚ, który uchodzi za organizację skrajnie regionalistyczną, a często i rewizjonistyczną.

RAŚ chce potępienia dekretu stalinowskiej KRN

Polska Dziennik Zachodni AGA

Wczoraj 07:33:28
Dziś przypada 65. rocznica zniesienia autonomii województwa śląskiego. Ruch Autonomii Śląska chce, by Sejmik Województwa Śląskiego podjął uchwałę potępiającą dekret stalinowskiej Krajowej Rady Narodowej.
- Oczekujemy, że stosowna uchwała przyjęta zostanie na najbliższym posiedzeniu sejmiku, 12 maja - twierdzi prezes Ruchu, Jerzy Gorzelik, i przypomina, że założenia autonomii regionalnej zostały wypracowane przez wybitnych specjalistów: prof. Józefa Buzka (krewnego Jerzego Buzka) oraz Konstantego Wolnego, pierwszego marszałka Sejmu Śląskiego. Zawarli w nim punkt uzależniający jakiekolwiek ograniczenie regionalnych swobód od zgody Sejmu Śląskiego. Tymczasem KRN z Bolesławem Bierutem na czele, znosząc autonomię i nakazując przejęcie mienia Skarbu Śląskiego przez Skarb Państwa, złamała obietnice dane Ślązakom w roku 1920.

Czy radni sejmiku zdecydują się na potępienie dekretu KRN? Przyjmując dekret, sejmik uznałby, że zniesienie autonomii było bezprawne, co może zostać w Polsce odebrane dwuznacznie. Przyjęcie uchwały oznaczałoby też uznanie racji RAŚ, który uchodzi za organizację skrajnie regionalistyczną, a często i rewizjonistyczną.



maciek - Pią Maj 07, 2010 6:51 pm
Zobaczymy, czy radni mają jaja czy to tylko kapłony.



Kris - Czw Maj 13, 2010 7:39 pm
Polityczne notowania regionalistów z RAŚ idą w górę


Ruch Autonomii Śląska (© Arkadiusz Gola)

Dziennik Zachodni Agata Pustułka

2010-05-13 18:18:17, aktualizacja: 2010-05-13 18:38:35

Najnowsze badania preferencji politycznych mieszkańców województwa śląskiego wskazują jednoznacznie, że rośnie poparcie dla Ruchu Autonomii Śląska i dalszej decentralizacji kraju.
Według najnowszych badań politologów z Uniwersytetu Śląskiego po jesiennych wyborach samorządowych Ruch Autonomii Śląska może się stać trzecią siłą polityczną w województwie z poparciem 9,5 proc. głosujących, przy 35 proc. dla PO i 11,7 proc. dla PiS.

Zobacz także:

Śląskie prawo do bolesnej prawdy

Śląskie pomysły na spis powszechny

Wśród mieszkańców przeważa jednak grupa zniechęconych do polityki, którzy nikomu już nie ufają.

- Niestety prawie 43 proc. potencjalnych wyborców uważa, że żadne z ugrupowań nie potrafi zabiegać o śląskie sprawy, zaś jedna czwarta respondentów nie popiera żadnej partii. To o tę część elektoratu powinni zabiegać politycy i znaleźć klucz, by ich do siebie przekonać - mówi dr Małgorzata Myśliwiec politolog z Uniwersytetu Śląskiego, współautorka badań, których wstępne wyniki jako pierwsi dziś przedstawiamy.

Badacze skierowali do wypełnienia siedemset ankiet, które trafiły do potencjalnych wyborców we wszystkich okręgach wyborczych w województwie. Ankiety zostały wypełnione przed katastrofą samolotu pod Smoleńskiem, która wstrząsnęła polską sceną polityczną. Czy wstrząśnie także regionalną?

- Na wynik wyborów samorządowych katastrofa nie powinna mieć wpływu, bo one rządzą się swoimi prawami. Poza tym emocje związane z katastrofą wyczerpią się w czasie wyborów prezydenckich - tłumaczy dr Tomasz Słupik z UŚ. - Co ważne nasze badanie powtarzamy już po raz drugi i obserwujemy w nich pewne pogłębiające się tendencje. Otóż zdecydowanie wzrósł odsetek osób, które widzą przyszłość województwa śląskiego jako województwa autonomicznego
lub jednego z wielu autonomicznych regionów w graniach Polski.

Zdaniem dr Myśliwiec oznacza to, że zwiększyła się grupa wyborców, którzy nie będą głosować na ugrupowania centralne. - Wzrost poparcia dla regionalnych ugrupowań to efekt nieporadności elit ogólnopolskich partii - ocenia dr Myśliwiec.

http://www.dziennikzachodni.pl/slask/25 ... ,id,t.html



Kris - Czw Maj 13, 2010 7:45 pm
RAŚ ma pretensje do radnych sejmiku

Polska Dziennik Zachodni Teresa Semik

Wczoraj 23:25:33 , Aktualizacja dzisiaj 10:02:14
Ruch Autonomii Śląska bezskutecznie domagał się od radnych Sejmiku Województwa Śląskiego potępienia dekretu stalinowskiej Krajowej Rady Narodowej, znoszącego autonomię regionalną. 6 maja 1945, na mocy tego dekretu, majątek Skarbu Śląskiego przejęty został przez Skarb Państwa.
Pod koniec kwietnia br. RAŚ zwrócił się do radnych o podjęcie uchwały potępiającej tę decyzję i liczył, że podczas wczorajszej sesji sejmik zajmie stanowisko w tej sprawie. Tymczasem porządek obrad nie przewidywał takiej uchwały.

Wniosek nie pojawił się również w interpelacjach radnych. Obecni na sesji działacze RAŚ nie kryli rozczarowania. W miejscach przeznaczonych dla publiczności rozwiesili transparent z napisem: Hitler, Stalin, Bierut, bo to oni są winowajcami zniesienia autonomii Śląska.

- Decyzję o niewłączaniu wniosku RAŚ do porządku obrad podjęli szefowie klubów. - Nie chodzi nam tylko o nic nieznaczące potępienie decyzji sprzed lat, którego, być może, nie zrozumie nawet reszta Polski - mówi Michał Czarski, przewodniczący sejmiku. - Chcemy wrócić do dyskusji nad tym ważnym problemem w szerszym kontekście - kontynuowania niedokończonej reformy samorządowej, bo ona przecież nie jest jeszcze dokończona. Stąd niezrozumiała i nieczytelna dla mieszkańców dwuwładza w regionie oraz dopominanie się o większe środki, wypracowywane w tym województwie. Nie uciekamy od tego tematu.

Przed wojną polska część Górnego Śląska oraz polska część Śląska Cieszyńskiego posiadała własny parlament i skarb. Autonomiczne województwo śląskie powołane zostało do życia ustawą konstytucyjną polskiego Sejmu Ustawodawczego już w 1920 roku. Przestało funkcjonować we wrześniu 1939, zlikwidowane dekretem Adolfa Hitlera. Komunistyczna KRN dopełniła tę likwidację znosząc Statut Organiczny Województwa Śląskiego. Teraz RAŚ domaga się przywrócenia tej formy samorządności. To jednak działanie długofalowe - najpierw chce potępienia tego, co zrobił KRN. - Nie zrażamy się niepowodzeniami - mówi nieco jednak zawiedziony postawą radnych Karol Sikora z Ruchu Autonomii Śląska. - Niedługo odbywać się będą wybory samorządowe. Przypomnimy, jaką postawę w tej ważnej sprawie dla regionu zajmowali obecni
radni.

Przewodniczący Czarski zapowiada, że już 14 czerwca br. wróci temat dalszej reformy samorządu wojewódzkiego. Wówczas w Koszęcinie na specjalnej sesji zbiorą się radni województw: śląskiego i małopolskiego. Wspólnie rozmawiać będą o potrzebie kontynuowania zmian, które rozpoczęto 20 lat temu pierwszymi w powojennej Polsce wyborami samorządowymi. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że kierunek zmian, jaki wówczas postanowiono realizować, jest wielkim sukcesem.
http://chorzow.naszemiasto.pl/artykul/4 ... ,id,t.html



maciek - Czw Maj 27, 2010 8:10 pm
W wydaniu ostatnim 22/2010 wydaniu Polityki (to z datą 29.05) jest artykuł Michała Smolorza o Górnoślązakach w Wehrmachcie.



m20 - Czw Maj 27, 2010 8:35 pm
Chętnie poczytam, dałby radę ktoś wrzucić ?, bo chyba na stronie nie ma jeszcze.



maciek - Pią Maj 28, 2010 7:58 pm

Chętnie poczytam, dałby radę ktoś wrzucić ?, bo chyba na stronie nie ma jeszcze.

5zł - warto dla tego artykułu. Reszty wydania nie widziałem jeszcze, ani nie przeglądnąłem.



Bruno_Taut - Pią Maj 28, 2010 8:12 pm
Za www.autonomia.pl:

Poznaj Górny Śląsk w... autobusie
27.05.2010.
Czy wiesz, że... w Lisowicach, niewielkiej miejscowości w powiecie lublinieckim, w 2008 r. odkryto dobrze zachowane szkielety drapieżnych dinozaurów? Dziś istnieje tam niewielkie muzeum paleontologiczne.
Czy wiesz, że... elektryfikację linii tramwajowych w górnośląskim okręgu przemysłowym rozpoczęto w 1898 roku? Dziesięć lat wcześniej niż w Warszawie, trzy lata wcześniej niż w Krakowie.
Czy wiesz, że... hodowla żubra, zapoczątkowana przez księcia pszczyńskiego Jana Henryka XI von Hochberg w 1865 r., po I wojnie światowej przyczyniła się do odtworzenia stada w Puszczy Białowieskiej?
Czy wiesz, że... najstarszy znany dokument, w którym pojawia się pojęcie Górnego Śląska pochodzi z 1427 roku?
Od końca maja sto spotów z podobnymi ciekawostkami na temat Górnego Śląska wyświetlanych jest na ekranach LCD w ponad trzydziestu autobusach PKM Katowice i Gliwice. To efekt współpracy Ruchu Autonomii Śląska z agencją reklamową DV-Box.
- Współpraca, której owocem są "Śląskie Ciekawostki" wpisuje się w szereg działań mających na celu zwiększenie atrakcyjności naszego flagowego produktu jakim jest reklama na ekranach LCD w autobusach. Postawienie na emisję ciekawej i zróżnicowanej treści skutkuje podwójną wygraną. Wygrywa pasażer autobusu, któremu podróż upływa przyjemniej, ale także reklamodawca, czyli nasz klient, którego reklama skuteczniej dociera do odbiorcy. Misją naszej agencji jest zapewnienie klientom możliwie najefektywniejszej formy promocji. "Śląskie ciekawostki" sprawiają, że oferowany przez nas produkt jest jeszcze lepszy - mówi Dawid Biały, regionalny koordynator agencji reklamowej DV-Box.

W najbliższych miesiącach, wraz z montażem ekranów w kolejnych pojazdach, ciekawostki przygotowane przez RAŚ trafią do kolejnych czterdziestu autobusów.
Obecnie oglądać można je w autobusach linii 0, 7, 12, 13, 30, 37, 50, 66, 74, 115, 130, 133, 170, 296, 632, 653, 673, 674, 675, 688, 689, 974, 60, 120, 156, 187, 198, 259 oraz Lotnisko.



SPUTNIK - Pią Maj 28, 2010 11:35 pm

Za www.autonomia.pl:

Poznaj Górny Śląsk w... autobusie
27.05.2010.
Czy wiesz, że... w Lisowicach, niewielkiej miejscowości w powiecie lublinieckim, w 2008 r. odkryto dobrze zachowane szkielety drapieżnych dinozaurów? Dziś istnieje tam niewielkie muzeum paleontologiczne.
Czy wiesz, że... elektryfikację linii tramwajowych w górnośląskim okręgu przemysłowym rozpoczęto w 1898 roku? Dziesięć lat wcześniej niż w Warszawie, trzy lata wcześniej niż w Krakowie.
Czy wiesz, że... hodowla żubra, zapoczątkowana przez księcia pszczyńskiego Jana Henryka XI von Hochberg w 1865 r., po I wojnie światowej przyczyniła się do odtworzenia stada w Puszczy Białowieskiej?
Czy wiesz, że... najstarszy znany dokument, w którym pojawia się pojęcie Górnego Śląska pochodzi z 1427 roku?
Od końca maja sto spotów z podobnymi ciekawostkami na temat Górnego Śląska wyświetlanych jest na ekranach LCD w ponad trzydziestu autobusach PKM Katowice i Gliwice. To efekt współpracy Ruchu Autonomii Śląska z agencją reklamową DV-Box.
- Współpraca, której owocem są "Śląskie Ciekawostki" wpisuje się w szereg działań mających na celu zwiększenie atrakcyjności naszego flagowego produktu jakim jest reklama na ekranach LCD w autobusach. Postawienie na emisję ciekawej i zróżnicowanej treści skutkuje podwójną wygraną. Wygrywa pasażer autobusu, któremu podróż upływa przyjemniej, ale także reklamodawca, czyli nasz klient, którego reklama skuteczniej dociera do odbiorcy. Misją naszej agencji jest zapewnienie klientom możliwie najefektywniejszej formy promocji. "Śląskie ciekawostki" sprawiają, że oferowany przez nas produkt jest jeszcze lepszy - mówi Dawid Biały, regionalny koordynator agencji reklamowej DV-Box.

W najbliższych miesiącach, wraz z montażem ekranów w kolejnych pojazdach, ciekawostki przygotowane przez RAŚ trafią do kolejnych czterdziestu autobusów.
Obecnie oglądać można je w autobusach linii 0, 7, 12, 13, 30, 37, 50, 66, 74, 115, 130, 133, 170, 296, 632, 653, 673, 674, 675, 688, 689, 974, 60, 120, 156, 187, 198, 259 oraz Lotnisko.


dobre!

ja do dzisiaj pamiętam że baza PKM Katowice pełni usługi w zakresie okresowych badań technicznych pojazdów wszystkich kategorii - puszczali to swego czasu do znudzenia na wszystkich LCD PKM Katowice



Cuma - Sob Maj 29, 2010 12:52 am
^^ Nawet nie na LCD a na wyświetlaczach pixelowych (tak to sie nazywa?). Zawsze po napisie "samochody osobowe" jechała osobówka, "samochody dostawce do 3,5 ton" jechał dostawczak i tak dalej



m20 - Sob Maj 29, 2010 6:06 am

^^ Nawet nie na LCD a na wyświetlaczach pixelowych (tak to sie nazywa?).
LED sie nazywa



absinth - Sob Maj 29, 2010 11:01 am

Za www.autonomia.pl:

Poznaj Górny Śląsk w... autobusie
27.05.2010.
Czy wiesz, że... w Lisowicach, niewielkiej miejscowości w powiecie lublinieckim, w 2008 r. odkryto dobrze zachowane szkielety drapieżnych dinozaurów? Dziś istnieje tam niewielkie muzeum paleontologiczne.
Czy wiesz, że... elektryfikację linii tramwajowych w górnośląskim okręgu przemysłowym rozpoczęto w 1898 roku? Dziesięć lat wcześniej niż w Warszawie, trzy lata wcześniej niż w Krakowie.
Czy wiesz, że... hodowla żubra, zapoczątkowana przez księcia pszczyńskiego Jana Henryka XI von Hochberg w 1865 r., po I wojnie światowej przyczyniła się do odtworzenia stada w Puszczy Białowieskiej?
Czy wiesz, że... najstarszy znany dokument, w którym pojawia się pojęcie Górnego Śląska pochodzi z 1427 roku?
Od końca maja sto spotów z podobnymi ciekawostkami na temat Górnego Śląska wyświetlanych jest na ekranach LCD w ponad trzydziestu autobusach PKM Katowice i Gliwice. To efekt współpracy Ruchu Autonomii Śląska z agencją reklamową DV-Box.
- Współpraca, której owocem są "Śląskie Ciekawostki" wpisuje się w szereg działań mających na celu zwiększenie atrakcyjności naszego flagowego produktu jakim jest reklama na ekranach LCD w autobusach. Postawienie na emisję ciekawej i zróżnicowanej treści skutkuje podwójną wygraną. Wygrywa pasażer autobusu, któremu podróż upływa przyjemniej, ale także reklamodawca, czyli nasz klient, którego reklama skuteczniej dociera do odbiorcy. Misją naszej agencji jest zapewnienie klientom możliwie najefektywniejszej formy promocji. "Śląskie ciekawostki" sprawiają, że oferowany przez nas produkt jest jeszcze lepszy - mówi Dawid Biały, regionalny koordynator agencji reklamowej DV-Box.

W najbliższych miesiącach, wraz z montażem ekranów w kolejnych pojazdach, ciekawostki przygotowane przez RAŚ trafią do kolejnych czterdziestu autobusów.
Obecnie oglądać można je w autobusach linii 0, 7, 12, 13, 30, 37, 50, 66, 74, 115, 130, 133, 170, 296, 632, 653, 673, 674, 675, 688, 689, 974, 60, 120, 156, 187, 198, 259 oraz Lotnisko.


Swietne!!!

fantastyczny pomysl. Placi za to RAŚ?



Hebel - Sob Maj 29, 2010 11:21 am

W wydaniu ostatnim 22/2010 wydaniu Polityki (to z datą 29.05) jest artykuł Michała Smolorza o Górnoślązakach w Wehrmachcie.

Ojciec wspominał mi ostatnio, że widział na Discovery całkiem ciekawy film o tej samej tematyce.

Tutaj strona o filmie + trailery
http://dzieciwehrmachtu.pl/
Niestety samego filmu w necie nie mogę namierzyć.



Cuma - Sob Maj 29, 2010 12:44 pm

LED sie nazywa Może led ale chodzi mi o te wyswietlacze co tylko na czerwono świeciły teraz bywają takie ale często mniejsze i tylko trasę wyświetlają.



Bruno_Taut - Nie Maj 30, 2010 1:32 pm

Za www.autonomia.pl:

Poznaj Górny Śląsk w... autobusie
27.05.2010.
Czy wiesz, że... w Lisowicach, niewielkiej miejscowości w powiecie lublinieckim, w 2008 r. odkryto dobrze zachowane szkielety drapieżnych dinozaurów? Dziś istnieje tam niewielkie muzeum paleontologiczne.
Czy wiesz, że... elektryfikację linii tramwajowych w górnośląskim okręgu przemysłowym rozpoczęto w 1898 roku? Dziesięć lat wcześniej niż w Warszawie, trzy lata wcześniej niż w Krakowie.
Czy wiesz, że... hodowla żubra, zapoczątkowana przez księcia pszczyńskiego Jana Henryka XI von Hochberg w 1865 r., po I wojnie światowej przyczyniła się do odtworzenia stada w Puszczy Białowieskiej?
Czy wiesz, że... najstarszy znany dokument, w którym pojawia się pojęcie Górnego Śląska pochodzi z 1427 roku?
Od końca maja sto spotów z podobnymi ciekawostkami na temat Górnego Śląska wyświetlanych jest na ekranach LCD w ponad trzydziestu autobusach PKM Katowice i Gliwice. To efekt współpracy Ruchu Autonomii Śląska z agencją reklamową DV-Box.
- Współpraca, której owocem są "Śląskie Ciekawostki" wpisuje się w szereg działań mających na celu zwiększenie atrakcyjności naszego flagowego produktu jakim jest reklama na ekranach LCD w autobusach. Postawienie na emisję ciekawej i zróżnicowanej treści skutkuje podwójną wygraną. Wygrywa pasażer autobusu, któremu podróż upływa przyjemniej, ale także reklamodawca, czyli nasz klient, którego reklama skuteczniej dociera do odbiorcy. Misją naszej agencji jest zapewnienie klientom możliwie najefektywniejszej formy promocji. "Śląskie ciekawostki" sprawiają, że oferowany przez nas produkt jest jeszcze lepszy - mówi Dawid Biały, regionalny koordynator agencji reklamowej DV-Box.

W najbliższych miesiącach, wraz z montażem ekranów w kolejnych pojazdach, ciekawostki przygotowane przez RAŚ trafią do kolejnych czterdziestu autobusów.
Obecnie oglądać można je w autobusach linii 0, 7, 12, 13, 30, 37, 50, 66, 74, 115, 130, 133, 170, 296, 632, 653, 673, 674, 675, 688, 689, 974, 60, 120, 156, 187, 198, 259 oraz Lotnisko.


Swietne!!!

fantastyczny pomysl. Placi za to RAŚ?



Iluminator - Pon Maj 31, 2010 6:51 am
Bardzo dobry pomysł. Takich akcji nigdy mało
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 9 z 10 • Wyszukiwarka znalazła 1102 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •