ďťż
 
[Piłka nożna] Piast Gliwice



Wit - Pon Lut 02, 2009 11:12 pm
Piast chce wiosną wrócić do Gliwic
ksb2009-01-30, ostatnia aktualizacja 2009-01-30 19:40



Komisja Licencyjna PZPN-u zadecyduje w przyszłym tygodniu, czy gliwiccy piłkarze będą mogli rozgrywać mecze ekstraklasy na własnym obiekcie.
Działacze Piasta wystąpili z prośbą w tej sprawie do związku mimo świadomości tego, że stadion przy ul. Okrzei nie spełnia wymogów PZPN-u. - Naszym koronnym argumentem będzie fakt, że plan budowy nowego stadionu jest już wdrażany. Do końca lutego gotowy będzie projekt techniczny wraz z pozwoleniami na budowę. Tylko w tym roku miasto chce przeznaczyć na stadion 45 mln zł. Na dodatek my jesteśmy w stanie tymczasowo zainstalować nad starą trybuną zadaszenie dla 400 osób oraz przebudować klubowy budynek - mówi Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta. Działacze są tak zdeterminowani w tej sprawie, że postanowili nawet zlikwidować klubową... kawiarnię, aby znaleźć miejsce dla transmitującej mecze polskiej ligi stacji Canal+.

Wniosek klubu zostanie rozpatrzony już w najbliższych dniach. - Zwołujemy w tej sprawie nadzwyczajne posiedzenie, bo wiemy, że Piast chce poznać naszą decyzję jak najszybciej - zapowiada Hilary Nowak, przewodniczący Komisji Licencyjnej PZPN-u.

Co się stanie, jeśli decyzja będzie negatywna? - Wtedy, podobnie jak jesienią, znów będziemy musieli grać w Wodzisławiu. Rozważaliśmy też koncepcję gry na Stadionie Śląskim - mówi Krzyżanowski. Na obiekcie Piasta nie ma zainstalowanej podgrzewanej murawy, więc możliwe, że PZPN zgodzi się na powrót piastunek do Gliwic dopiero, gdy będzie... ciepło.
..............
PIŁKA NOŻNA Piast Gliwice - Piast chce u siebie
29.01.2009
Piast Gliwice jest gotów wydać 700-800 tysięcy złotych na prace adaptacyjne stadionu przy ulicy Okrzei, aby gliwiccy piłkarze mogli grać u siebie już wiosną. - Lepiej jest wydać te pieniądze na własny obiekt niż na dalsze wynajmowanie innych stadionów - mówi prezes klubu Jacek Krzyżanowski.

W Gliwicach przebywał delegat PZPN Zdzisław Czarnecki oraz przedstawiciel stacji Canal+. Na oficjalnej stronie internetowej Piasta czytamy, że wskazano już zakres prac, jakie muszą być wykonane przed rundą wiosenną. Chodzi o "wykonanie zadaszenia dla około 400 osób, przystosowanie pomieszczeń socjalnych do przyjmowania drużyn gości oraz przygotowanie stanowisk dla kamer transmitujących mecze producenta sygnału telewizyjnego, firmy Multiproducion i studia komentatorskiego".

- Najpierw poprosiliśmy Komisję Licencyjną o wyrażenie zgody na grę w Gliwicach, a w środę dosłaliśmy już przygotowane projekty wymaganych prac - dodaje prezes Krzyżanowski. - Owszem, zadaszenie będzie tymczasowe, ale większość nowych elementów przyda się na nowym stadionie, którego budowa ma ruszyć w maju. W budżecie miasta są zabezpieczone 44 miliony złotych na ten cel. To sygnał dla PZPN, że będziemy mieli w Gliwicach nowoczesny obiekt. Czy uda się wiosną grać przy Okrzei? Jest to możliwe, ale za razem bardzo trudne do zrealizowania

Gliwiczanie chcieliby zagrać u siebie już w II kolejce (7-8 marca) z GKS Bełchatów. Piast musi jednak brać pod uwagę złą pogodę i zgłosić obiekt zastępczy z podgrzewaną murawą.

- Będzie to stadion Odry Wodzisław lub Stadion Śląski. Jeszcze nie podjęliśmy w tej kwestii decyzji - mówi szef Piasta.

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/953843.html




kaspric - Śro Lut 04, 2009 5:59 pm
Piast wraca od kwietnia na Okrzei!



Wit - Śro Lut 04, 2009 9:20 pm
Piast w kwietniu zagra w Gliwicach!
Maciej Blaut2009-02-04, ostatnia aktualizacja 2009-02-04 20:57



PZPN przychylił się do prośby działaczy z Gliwic i zgodził się, aby Piast mógł od kwietnia znowu występować na stadionie przy ul. Okrzei. - Nasze szanse na utrzymanie w ekstraklasie wzrosły o jedną trzecią - raduje się prezes klubu Jacek Krzyżanowski.

Jesienią beniaminek ekstraklasy był zmuszony rozgrywać swoje mecze na stadionie miejskim w Wodzisławiu, bo archaiczny obiekt w Gliwicach nie spełnia wymogów licencyjnych. Występy na obcym stadionie były utrapieniem dla działaczy, piłkarzy i trenerów oraz kibiców. Szefowie klubu musieli wykładać olbrzymie pieniądze na wynajem stadionu, drużyna narzekała, że gra na nieznanym jej obiekcie, a fani musieli pokonywać wiele kilometrów, aby obejrzeć mecz Piasta.

Od wczoraj wiadomo jednak, że gliwickich kibiców czekają już tylko dwie wyprawy do Wodzisławia. Wszystko za sprawą Komisji Licencyjnej PZPN-u, która zgodziła się, aby od 1 kwietnia Piast mógł jednak grać na stadionie przy ul. Okrzei. - Dwa marcowe mecze [z GKS-em Bełchatów i Jagiellonią Białystok - przyp. red.] będą musieli rozegrać w Wodzisławiu, bo w Gliwicach nie ma podgrzewanej murawy, której użycie może być konieczne. Od kwietnia mogą wrócić do Gliwic. Najważniejszym argumentem, który przekonał nas do podjęcia korzystnej dla klubu decyzji, były działania miasta, które przygotowuje się do budowy nowego stadionu w Gliwicach - mówi Hilary Nowak, przewodniczący komisji.

Działacze Piasta nie ukrywają radości. W niespełna dwa miesiące muszą jednak dokonać niezbędnych korekt w dotychczasowej infrastrukturze stadionu. - Już wybraliśmy firmę, która zainstaluje zadaszenie dla 400 osób. Przebudowany będzie musiał być też nasz budynek klubowy. Trzeba w nim zburzyć kilka ścianek i zlikwidować kawiarnię. W jej miejscu powstanie zaplecze dla relacjonującej mecze telewizji Canal+. Za wszystko będziemy musieli zapłacić z własnej kasy. Miasto nie może przecież wydawać pieniędzy na elementy nietrwałe, a przecież już niedługo w tym miejscu będzie budowany zupełnie nowy stadion. Dzięki temu, że nie będziemy musieli wynajmować obiektu w Wodzisławiu, i tak na tym wszystkim zaoszczędzimy 400 tys. zł. No i do tego gramy u siebie, dzięki czemu rosną szanse na nasze utrzymanie w lidze - cieszy się prezes Krzyżanowski.

W pierwszej kwietniowej kolejce szykuje się wielkie piłkarskie święto na Śląsku. Piast będzie bowiem podejmował lokalnego rywala - Górnika Zabrze. Niestety, meczu nie będą mogli zobaczyć fani drużyny gości. - Zgoda PZPN-u na naszą grę w Gliwicach jest warunkowa i nie obejmuje przyjmowania przyjezdnych kibiców. Mam nadzieję, że fani Górnika to zrozumieją - dodaje Krzyżanowski.

Gdyby mogli grać w Gliwicach

Piast rozegrał jesienią siedem meczów w Wodzisławiu. Zdobył w nich tylko 10 punktów z 21 możliwych. O ile większy byłby dorobek gliwiczan, gdyby te mecze mogli rozgrywać na własnym stadionie? - Uważam, że gdyby grali na Okrzei, to spokojnie w ich zasięgu byłyby zwycięstwa z Arką Gdynia, Ruchem Chorzów i Odrą Wodzisław. Do tego dodałbym remis z Polonią Warszawa. Gra w Gliwicach na pewno będzie atutem Piasta. Tamtejsze boisko jest wąskie i przez to bardzo specyficzne - mówi Adam Kompała, były gracz Piasta. Gdyby optymistyczna analiza byłego rozgrywającego gliwickiej drużyny się sprawdziła, to Piast miałby na koncie teraz 24 punkty i byłby siódmy w tabeli!
.............


PIŁKA NOŻNA Piast wraca do Gliwic!
05.02.2009
Piłkarze Piasta w rundzie wiosennej będą mogli grać na swoim stadionie przy ul. Okrzei. Zgodę na to wydała wczoraj Komisja Licencyjna PZPN. Podopieczni trenera Dariusza Fornalaka wrócą do Gliwic w kwietniu i do końca maja rozegrają u siebie sześć spotkań ekstraklasy. Atut własnego boiska znacznie zwiększa szansę beniaminka na utrzymanie się w gronie najlepszych.

- Przekonaliśmy Komisję Licencyjną tym, że prace przy budowie nowego stadionu w Gliwicach są już mocno zaawansowane. Aby grać na Okrzei musimy zbudować zadaszenie nad 400 miejscami na trybunach oraz przebudować budynek klubowy. Zmieniony w nim zostanie układ ścianek działowych tak, aby na parterze wygospodarować więcej miejsca dla piłkarzy, natomiast na piętrze zlikwidowana zostanie kawiarnia, a na jej miejscu powstaną stanowiska telewizyjne i miejsca prasowe. Mamy już podpisaną umowę z firmą, która wykona te prace i mam zapewnienie, że wszystko gotowe będzie już w marcu - powiedział prezes Piasta Jacek Krzyżanowski.

W ekstraklasie obowiązuje przepis nakazujący klubom grać do końca marca na stadionach z podgrzewaną murawą. W Gliwicach takowej nie ma, więc spotkania z GKS Bełchatów i Jagiellonią Białystok odbędą się najprawdopodobniej w Wodzisławiu, gdzie Piast grał całą jesień w roli gospodarza. Pierwszym w historii meczem ekstraklasy na Okrzei będzie derbowa konfrontacja z Górnikiem Zabrze. Niestety ani na ten, ani na żaden kolejny pojedynek w Gliwicach nie będą wpuszczani kibice gości, a liczba fanów Piasta została ograniczona do 4 tysięcy.

Wiadomość o grze na własnym obiekcie bardzo ucieszyła piłkarzy z Gliwic i trenera Dariusza Fornalaka.

- Gra na swoim stadionie to handicap, którego do tej pory byliśmy pozbawieni. Wyjazdy do Wodzisławia nie ułatwiały życia ani drużynie, ani kibicom - powiedział szkoleniowiec Piasta, który obecnie przebywa z drużyną na obozie w Turcji.

Do końca lutego powinien być gotowy projekt budowlany nowego stadionu w Gliwicach, a latem na Okrzei rozpoczną się pierwsze prace budowlane. W ciągu roku kosztem 45 mln zł ma powstać nowoczesny obiekt z widownią na 15 tysięcy miejsc.

- Przyjęty przez władze miasta plan zakłada, że roboty na stadionie mają być prowadzo-ne etapami, a to oznacza, że jesienią również powinniśmy grać w Gliwicach - stwierdził prezes Krzyżanowski.

Jacek Sroka - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/956721.html



Wit - Czw Lut 26, 2009 8:35 am
Dariusz Fornalak, trener Piasta: Na szczęście połowa ligi ma trudną sytuację
rozmawiał: Maciej Blaut2009-02-24, ostatnia aktualizacja 2009-02-24 20:37



- Ja już przekonałem się na własnej skórze, że wynik kreuje wszystko. Wynik, wynik i jeszcze raz wynik - z tego rozlicza się trenerów - mówi Dariusz Fornalak. Współtwórca sukcesu Polonii Bytom, jakim był awans do ekstraklasy, podjął się misji uratowania Piasta Gliwice przed spadkiem.

Maciej Blaut: Na Piasta był Pan chyba skazany.

Dariusz Fornalak: Rzeczywiście, gliwicki klub zamierzał mnie zatrudnić już latem 2007 roku, po tym, jak z Polonią Bytom awansowałem do ekstraklasy. Sytuacja w Polonii była wtedy skrajnie trudna i gdyby decydowały tylko finanse, to pewnie skorzystałbym z tej oferty. Zostałem w Bytomiu, bo prowadzenie klubu w ekstraklasie jest nobilitacją.

Nie ukrywam też, że niektórzy z bytomskich zawodników uzależniali wtedy pozostanie w klubie właśnie od tego, czy i ja zostanę w Polonii.

Pól roku później został Pan jednak zwolniony. Nie żałował Pan wówczas, że nie skorzystał z oferty z Gliwic?

- Nie. Pokazałem z Polonią, że nasz awans to nie było dzieło przypadku. Miałem też dużą satysfakcję z tego, że klub utrzymał się w ekstraklasie, choć to już rzeczywiście nie mnie przyszło dokończyć tego dzieła.

O Pańskim zwolnieniu z Polonii nie zadecydował przypadek? Gdyby nie rzut karny, podyktowany przeciw wam w ostatniej minucie doliczonego czasu gry ostatniego jesiennego meczu, to może nadal pracowałby Pan w Bytomiu?

- To był rzeczywiście zły sen. To samo można jednak powiedzieć o wcześniejszym spotkaniu z Jagiellonią Białystok. To był mecz nie do przegrania. Sam Grzegorz Podstawek mógł wtedy strzelić ze trzy bramki, a tymczasem to my straciliśmy przypadkowego gola. A potem był ŁKS i bramka z karnego w 93. minucie... To już jednak historia. Z Polonią musiałem się wtedy rozstać, bo w klubie panowała atmosfera przesilenia. Działacze uznali, że trzeba zwolnić trenera i kilku zawodników, którzy artykułowali swoje niezadowolenie. Teraz emocje już opadły i moje relacje z działaczami Polonii są dobre.

Po tym, jak dokonał Pan cudu z Polonią, wydawało się, że oferty z innych klubów się posypią.

- Ale ofert nie było... Trener musi się liczyć jednak z taką ewentualnością. To taki zawód, że nigdy nie można być pewnym, czy wypełni się całą umowę, czy zostanie się zwolnionym po jednym dniu. Bardzo przypadło mi do gustu stwierdzenie Duszana Radolskiego, który podkreślał, że trener, podpisując umowę, powinien mieć już spakowaną walizkę. Tak to jednak jest w naszym trenerskim życiu, że przez pół roku nie ma żadnej propozycji, a jednego dnia telefon dzwoni kilka razy.

Tak było w Pańskim przypadku. Wydawało się, że zostanie Pan szkoleniowcem GKS-u Katowice, a tymczasem Pan odnalazł się w Zagłębiu Lubin.

- Byłem już po rozmowach z Janem Furtokiem, gdy otrzymałem propozycję z Lubina. Oczywiście nie odpowiedziałem Zagłębiu od razu. Radziłem się wielu osób, do których mam zaufanie, co robić. Nie ukrywajmy - to była oferta z klubu, który należy do krajowej czołówki. O tym, jakie rozterki przeżywałem, wie tylko moja rodzina. Znam dobrze prezesa GKS-u i po ludzku było mi głupio, starałem się jednak wszystko działaczom GKS-u wytłumaczyć. To była przecież decyzja, od której zależała przyszłość moja i mojej rodziny.

Dlaczego w Zagłębiu przepracował Pan tylko pół roku?

- A może to aż pół roku? Dla mnie to było bezcenne doświadczenie. Zobaczyłem od środka profesjonalnie funkcjonujący klub. Wcześniej było mi dane pracować w klubach, gdzie trzeba było się koncentrować nie tylko na grze w piłkę. Brak boiska, piłek, czy ciepłej wody często uniemożliwiały normalne wywiązywanie się z obowiązków. A w Lubinie można było koncentrować się tylko na futbolu. Dlatego ten epizod uważam za bardzo udany.

O Pańskim zwolnieniu z Zagłębia nie zadecydowały równie kuriozalne okoliczności jak wcześniej w Polonii?

- Niektóre nasze wyniki rzeczywiście nie pomogły mi w tym, by zachować posadę. Myślę, że decyzja w mojej sprawie zapadła jeszcze przed naszym meczem w Gorzowie, który zremisowaliśmy po golu straconym w 94. min. w dość kuriozalnych okolicznościach. Teraz już nawet nie chcę tego specjalnie analizować. Rozstałem się z Zagłębiem w zgodzie, choć rozmowa o zwolnieniu nigdy nie jest miła.

Awansowałby Pan z Zagłębiem do ekstraklasy?

- Pewności nie ma żadnej, bo to tylko piłka, ale była na to duża szansa.

Wróćmy do Piasta. Może dla tego klubu stało się dobrze, że to nie Pan został jego trenerem w 2007 roku?

- Ja to zawsze podkreślam, że Piast zrobił bardzo dobrze, że mnie wtedy nie zatrudnił. W Gliwicach pojawił się Piotr Mandrysz i udało mu się doprowadzić zespół do ekstraklasy. Nie wiadomo czy ze mną ta sztuka także by się powiodła.

Pańskie zwolnienie z Lubina motywowano m.in. "brakiem stylu drużyny". Tymczasem w Gliwicach zatrudniają Pana właśnie po to, aby gra Piasta nabrała stylu.

- Ja panu powiem, że w Gliwicach to liczą na to, żeby Piast się utrzymał w ekstraklasie i żaden styl nie będzie tu ważny. Ja już przekonałem się na własnej skórze, że wynik kreuje wszystko. Wynik, wynik i jeszcze raz wynik - z tego rozlicza się trenerów.

Nie zgadzam się. Przecież sytuacja Piasta w tabeli nie jest najgorsza, a Pańskiego poprzednika - Marka Wleciałowskiego, zwolniono, bo gliwiczanie grali nijako.

- Sytuacja Piasta w tabeli jest dobra? Przecież jesteśmy na miejscu barażowym, a Górnik Zabrze ma do nas tylko trzy punkty straty. Na szczęście połowa ligi ma trudną sytuację. Zapowiada się jednak, że każde ligowe spotkanie to będzie dla nas walka o być albo nie być.

Po sparingach w Turcji narzekał Pan na brak charakteru w postawie zawodników.

- Niektóre z meczów tam rozegranych nie zadowoliły ani nas trenerów, ani samych zawodników. Piłkarzom brakowało tzw. charakteru, czyli cech wolicjonalnych. Tymczasem tego nie ma prawa zabraknąć w żadnej grze, nawet wewnętrznej gierce treningowej. Może wysoka temperatura to spowodowała? (śmiech) W ostatnim sparingu z Polonią Bytom było już jednak nieźle pod tym względem.

Mam wrażenie, że Piast ma zbyt mocno rozdętą kadrę. Napastników można naliczyć aż sześciu - siedmiu.

- Loża niezadowolonych to zwykle jest duży problem. Staram się tłumaczyć w każdym klubie do którego przychodzę, że im ta loża mniej liczna, tym większe szanse na osiągniecie sukcesu. W Polonii też miałem grono niezadowolonych ludzi, którzy nie grali, ale byli na tyle świadomi, że w momentach trudnych potrafili pomóc. Każdy piłkarz będący w kadrze musi mieć świadomość tego, że jest potrzebny, także ten, który akurat nie mieści się nawet na ławce. Ale czy w Piaście jest akurat za dużo napastników? Może rzeczywiście po rundzie proporcje się zmienią, ale na razie wszyscy są potrzebni.

Jesienią na gwiazdę Piasta wyrósł bramkarz Grzegorz Kasprzik. Czy tego piłkarza stać na zrobienie dużej kariery?

- Bardzo mu tego życzę. Na razie musi wygrać rywalizację o miejsce w składzie z Jakubem Szmatułą. Nigdzie nie jest przecież napisane, że to Grzegorz musi grać. Jestem daleki od kreowania osoby, która jest "ponad", bo w Piaście - moim zdaniem - takiej nie ma.

Zaczynacie ligę od arcyważnego meczu z Cracovią.

- Cracovia czy Legia - to bez znaczenia. W naszej sytuacji w każdym meczu musimy grać o zwycięstwo. Najgorsze, co możemy zrobić, to nastawiać się przed spotkaniem z Cracovią, że to gra o mistrzostwa świata, a np. przed Legią, że mecz po prostu musi się odbyć. Moi piłkarze mają olbrzymie szczęście, że grają w ekstraklasie i muszą zrobić wszystko, aby w niej zostać. Przypominam, że teraz tylko kluby ekstraklasy i kilku czołowych pierwszoligowców dają zawodnikom możliwość zarabiania godziwych pieniędzy.




Wit - Pią Lut 27, 2009 8:38 pm
czy taki będzie nowy stadion?








Wit - Nie Mar 01, 2009 11:07 pm
Piast po porażce w Krakowie spadł na ostatnie miejsce w tabeli
Piotr Jawor2009-03-01, ostatnia aktualizacja 2009-03-01 20:36



Cracovia pokonała Piasta Gliwice i uciekła ze strefy spadkowej, za to nasz zespół spadł na ostatnie miejsce w tabeli. Mecz był tak słaby, że piłkarze, trenerzy i kibice powinni o nim szybko zapomnieć

Cracovia wyrwała Piastowi trzy punkty, a gliwiczanie udowodnili, że w lidze są drużyny, które mają większe problemy ze zdobywaniem bramek niż Cracovia. - Nie byliśmy słabsi, ale punkty zostają w Krakowie - żałował Dariusz Fornalak, trener gości.

Z kolei przy Kałuży liczą, że już nigdy zdobywanie goli nie będzie przychodziło Cracovii z takim trudem jak jesienią, a gwarancją tego ma być Bartosz Ślusarski. To on strzelił jedynego gola.

Piast rzadko wybierał się na połowę rywali, ale prowadził w statystykach celnych strzałów. Do 58. minuty po stronie krakowian widniało bowiem zero, a kibicom gospodarzy przed oczami stanął snajperski koszmar z rundy jesiennej. O tym, że można grać w ataku jeszcze gorzej, przekonał wszystkich Piotr Prędota. Najpierw piłkarz Piasta uderzył z kilkunastu metrów bliższej autu bocznego niż bramki Cracovii, a później mógł być sam na sam z Marcinem Cabajem, ale źle przyjął piłkę. - Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach podobne sytuacje będzie wykorzystywał - kręcił głową Grzegorz Kasprzik, bramkarz Piasta.

17 minut przed końcem Ślusarski po dośrodkowaniu Sasina głową skierował piłkę do siatki. - To było dobre podanie, ale musiałem się trochę schylić po piłkę, a na dodatek się potknąłem - przyznał Ślusarski. Sasin: - Wrzuciłem piłkę w pole karne, bo wiem, że Bartek lubi tam krążyć.

Po chwili radości napastnik Cracovii łatał już dziury w... obronie. Ustawił się tuż przed stoperami i próbował przecinać podania rywali, uciekał także z piłką do boków, by zyskać trochę czasu.

Cracovia - Piast Gliwice 1:0 (0:0)

Bramka: 1:0 Ślusarski (73. po podaniu Sasina)

Cracovia: Cabaj - Kulig, Karwan, Tupalski, Wasiluk (75. Mierzejewski) - Pawlusiński, Kłus, Baran, Moskała (46. Sasin) - Misan (87. Klich) - Ślusarski.

Piast: Kasprzik - Bronowicki, Widuch (79. Smektała), Glik, Michniewicz - Kaszowski, Widuch, Gamla, Seweryn (60. Podgórski) - Wilczek (67. Bojarski) - Prędota.

Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa). Widzów: 4000.

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak, trener Piasta: Niewykorzystywanie tak dogodnych sytuacji na tym poziomie jest niewiarygodne. Nie chciałbym jednak robić z Piotra Prędoty kozła ofiarnego. Przegraliśmy jako zespół. To jest już walka o życie, zostało tylko 12 spotkań. Tym bardziej boli, że nie potrafiliśmy wykorzystać kilku dobrych sytuacji. Po tym spotkaniu Piast nie spadł z ekstraklasy. Walczymy dalej, bo nic innego nam nie pozostało.

Artur Płatek, trener Cracovii: Bardzo ważne punkty zostają w Krakowie i to powinien być impuls dla zespołu. Początek rundy zawsze jest ciężki. Przygotowania trwały dwa miesiące, ale przed pierwszym meczem nikt nie wie, w jakim jest punkcie. Ta niepewność tkwiła w zespole, co widać było w niektórych fazach meczu. Gratuluję nie tylko zawodnikom, którzy byli dzisiaj na boisku, ale także tym, którzy nie zagrali. Bartek Ślusarski jest dla nas ubezpieczeniem na grę w ekstraklasie. Już w pierwszym meczu był najlepszym zawodnikiem na boisku. Z pozyskanych piłkarzy zaprezentowali się jeszcze Misan, Sasin i Mierzejewski. Wypadli dobrze, ale zawsze może być lepiej.
..................
PIŁKA NOŻNA Cracovia - Piast Gliwice 1:0
02.03.2009
Po nieudanej przygodzie w Anglii Bartosz Ślusarski powrócił na polskie boiska i już w pierwszym meczu w barwach Cracovii strzelił bramkę. Niestety, stało się to w spotkaniu z Piastem, po którym gliwicki beniaminek znalazł się na ostatnim miejscu. - Po tym meczu Piast nie spadł z ekstraklasy. Walczymy dalej, bo co innego nam pozostało - powiedział opiekun "Piastunek" Dariusz Fornalak.

Na początek piłkarskiej wiosny, gliwiczanie mają ten sam problem, co jesienią - brak skuteczności. W sobotę w Krakowie udało się stworzyć kilka sytuacji na bramkę, ale piłka znów nie wpadła do siatki. Piast jest teraz zespołem, który ma najmniej zdobytych goli - 8. Najlepszą okazję miał Piotr Prędota, który powinien doprowadzić do wyrównania. Będąc zupełnie sam przed bramkarzem "Pasów" Marcinem Cabajem nie zdołał jednak przyjąć piłki. - Mam nadzieję, że w następnych meczach Piotrek już wykorzysta takie okazje - stwierdził broniący bramki Piasta Grzegorz Kasprzik, który miał kilka dobrych interwencji.

- To jest niewiarygodne! Niewykorzystywanie takich sytuacji nie przystoi zawodnikom w ekstraklasie. Nie chcę jednak robić z Piotrka Prędoty kozła ofiarnego, bo meczu nie przegrał on, ale Piast, trener Fornalak również. Nie byliśmy słabsi, ale punkty zostają w Krakowie - martwił się szkoleniowiec gości.

Zanim Prędota doprowadził do łez kibiców Piasta, wspomniany Ślusarski dał Cracovii trzy punkty, traktowane jak powietrze w walce o utrzymanie. Nie popisała się jednak obrona Piasta. Pozostawiony bez opieki napastnik gospodarzy, po dośrodkowaniu rezerwowego Pawła Sasina, pokonał Kasprzika strzałem z kilku metrów.

- Uderzyłem głową, piłka wpadła chyba po rękawicy bramkarza. Najważniejsze są trzy punkty, o stylu gry nie ma co mówić - stwierdził Ślusarski.

- Początek rundy zawsze jest trudny. Na szczęście udało się nam wygrać mecz za sześć punktów - cieszył się trener Cracovii Artur Płatek. - To da nam jeszcze większy impuls do pracy i w kolejnych spotkaniach powinniśmy zobaczyć jeszcze lepszą Cracovię. Najlepszy na boisku bez wątpliwości był Bartek Ślusarski.

- Faktycznie, przegraliśmy mecz o sześć punktów. Cracovia wyprzedziła nas w tabeli, czeka nas ciężka walka o pozostanie w ekstraklasie - podsumował Grzegorz Kasprzik.

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/967915.html



Wit - Sob Mar 07, 2009 12:43 am
Kibice Piasta Gliwice tęsknią za supersnajperem
Maciej Blaut2009-03-04, ostatnia aktualizacja 2009-03-05 13:02



Gliwiccy działacze sprzedali przed sezonem najlepszego napastnika Wojciecha Kędziorę do Zagłębia Lubin. Wygląda na to, że popełnili wtedy fatalny błąd.

Po ostatniej ligowej porażce z Cracovią piastunki spadły na ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Gliwiccy piłkarze mają kłopot ze zdobywaniem punktów, bo nie strzelają bramek. W dotychczasowych 18 spotkaniach zdobyli ich tylko osiem. To najgorszy wynik spośród wszystkich zespołów ekstraklasy. Marna skuteczność była największym mankamentem podczas jesiennych gier Piasta i wygląda na to, że wiosną może być podobnie. - Niewykorzystywanie tak dogodnych sytuacji na tym poziomie jest niewiarygodne - grzmiał po ostatnim meczu trener Dariusz Fornalak.

Nic dziwnego, że w Gliwicach tęskni się za Wojciechem Kędziorą. 28-letni zawodnik był w minionym sezonie, gdy Piast bił się o awans do ekstraklasy, zdecydowanie najskuteczniejszym graczem zespołu. Kędziora zdobył wtedy 10 goli, a obecnie napastnicy Piasta mają na koncie najwyżej jedno trafienie!

Latem ubiegłego roku klub sprzedał napastnika do bogatego Zagłębia Lubin. - Nie miałem żadnego wpływu na sprzedaż Kędziory. To była decyzja działaczy i musiałem ją zaakceptować. Trudno powiedzieć, czy ten piłkarz byłby lekarstwem na obecne kłopoty Piasta, ale nie można tego wykluczyć. Skoro wcześniej był najlepszym strzelcem zespołu, to w ekstraklasie mógłby jeszcze bardziej rozwinąć swoje umiejętności - analizuje Piotr Mandrysz, były szkoleniowiec Piasta.

Sam zawodnik także wierzy, że mógłby pomóc Piastowi. - Na pewno starałbym się podtrzymać dobrą passę z wcześniejszych rozgrywek, Możliwe, że ze mną w składzie Piast miałby więcej zdobytych goli niż osiem. Wierzę jednak w swoich kolegów i liczę, że w końcu się przełamią. Jestem cały czas z nimi w kontakcie i wiem, że tworzą zgrana ekipę. Może Piotrek Prędota zdoła mnie zastąpić? Tyle że on taki bardzo spokojny chłopak... Dobrze, że do Gliwic trafił też trener Fornalak, którego znam z Lubina. On pasuje do Piasta - mówi Kędziora, który podkreśla, że najwięcej zawdzięcza trenerowi... Ruchu Chorzów Bogusławowi Pietrzakowi.

- To on jako pierwszy przesunął mnie do ataku. Gdyby nie trener Pietrzak, to być może nigdy bym nie zaistniał w futbolu - zauważa. Od momentu kiedy trafił do Zagłębia, dużo czasu stracił na leczenie kontuzji, a i tak zdążył strzelić cztery gole. Menedżer Piasta Janusz Bodzioch nie jest przekonany, czy z Kędziorą w składzie Piastowi szłoby lepiej. - To prawda, że gramy nieskutecznie, ale ja wiem, że to się zmieni. Ostatnio w Krakowie stworzyliśmy naprawdę sporo sytuacji, tylko brakowało dobrego strzału - mówi.

Gdyby jednak działacze Piasta nie tęsknili za Kędziorą, to nie pytaliby go o możliwość... powrotu do Gliwic! - Coś tam przebąkiwano na ten temat, ale nie było na to szans. Mam podpisany kontakt z Zagłębiem i nikt mnie stąd nie puści. Oczywiście liczę na to, że zagram jeszcze na gliwickim stadionie przy ul. Okrzei. Najlepiej w przyszłym sezonie w ekstraklasowym meczu Piasta z Zagłębiem - uśmiecha się Kędziora.
...............................
PIŁKA NOŻNA Są jeszcze karnety na mecze Piasta Gliwice
wczoraj
Jeszcze można nabywać karnety na rundę wiosenną na mecze Piasta Gliwice. Dostępne są już jednak tylko wejściówki na trybunę otwartą. Karnety sprzedawane są w pasażu mieszczącym się pod siedzibą klubu przy ul. Zwycięstwa 36 od poniedziałku do piątku w godzinach od 12.00 do 18.00. Piast wiosną rozegra 8 spotkań u siebie. Z tego dwa pierwsze odbędą się w Wodzisławiu, a kolejne sześć w Gliwicach na stadionie przy ul. Okrzei. - Podejmować będziemy m.in. Górnika Zabrze, Legię Warszawa, Wisłę Kraków, Lech Poznań, Śląsk Wrocław, Lechię Gdańsk - przypomina Grzegorz Muzia, rzecznik Piasta.

Karnety kosztują tylko 80 zł. W związku z tym, że w Gliwicach na stadion będzie mogło wejść tylko 4 tys. widzów w przypadku rozprowadzenia wszystkich stałych wejściówek nie będzie już prowadzona w kasach sprzedaż biletów jednorazowych. Rozprowadzonych zostało już ponad 1000 stałych wejściówek, radzimy się śpieszyć tym, którzy chcą na żywo oglądać mecze Piasta. Aby nabyć karnet trzeba posiadać przy sobie dowód osobisty lub paszport, a przypadku młodzieży ważną legitymację szkolną. Numer karnetu jest przypisany do nabywcy i nie wolno go odstępować ani użyczać osobom trzecim.

Jeszcze dziś w godzinach od 12 do 18 będzie prowadzona dodatkowo przedsprzedaż biletów jednorazowych na mecz Piast Gliwice - GKS Bełchatów.

MAKI - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/969868.html



Tequila - Sob Mar 07, 2009 5:10 pm
19. kolejka. Piast - GKS 1:0

Ostatni zespół w tabeli niespodziewanie pokonał faworyta meczu. GKS Bełchatów wyjeżdża z Wodzisławia bez punktu.

http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/10,91 ... meczu.html



Wit - Nie Mar 08, 2009 7:24 pm
Trener Piasta: W ekstraklasie wciąż jest szesnaście drużyn
Maciej Blaut2009-03-08, ostatnia aktualizacja 2009-03-08 12:58



Ostatni w tabeli Piast okazał się lepszy od walczącego o czołowe lokaty GKS-u Bełchatów

Po ewentualnej porażce z GKS-em gliwiczanie staliby się pewnym kandydatem do spadku. Trener Dariusz Fornalak chcąc zmotywować swoich zawodników zapoznał ich przed spotkaniem z... wycinkami prasowymi, w których eksperci typowali Piasta jako przyszłego spadkowicza. - Czeka nas wojna! - ostrzegł gliwickich zawodników.

Piastunki rozpoczęły więc spotkanie z olbrzymim animuszem. Gliwiczanie grali jak nakręceni i zaciekle atakowali rywali już pod ich bramką. Dla graczy GKS-u, którzy spodziewali się zapewne łatwej przeprawy na stadionie w Wodzisławiu, musiało być to szokiem.

Jedynego gola meczu zdobył jeszcze w pierwszej połowie Sebastian Olszar, dla którego było to pierwsze trafienie w ekstraklasie od... pięciu lat. - Jestem usprawiedliwiony, bo przecież długo nie było mnie w kraju - mówił gliwicki napastnik.

Taktyka Piasta zaczęła załamywać się po godzinie. Grający pressingem gliwiczanie gwałtownie opadli z sił. Fornalak jednak im nie odpuszczał. - Biegaj Bojar, biegaj - zakrzykiwał bez przerwy do Marcina Bojarskiego, choć ten oddychał już rękawami.

GKS był jednak tego dnia wyjątkowo słaby i nie był w stanie ani razu poważnie zagrozić bramce gospodarzy. - Nie potrafiliśmy poradzić sobie ze skomasowaną obroną Piasta. Posiadaliśmy długo piłkę, ale nic z tego nie wynikało. Nie wątpię jednak w to, że mój zespół ma potencjał, by wygrywać. Wierze, że pokażemy to już w najbliższej kolejce, w której zmierzymy się z Wisłą Kraków. Przyszłość jest nasza! - zapowiedział Rafał Ulatowski, trener GKS-u.

Jeszcze większym optymistą był szkoleniowiec Piasta. - Niektórzy, delikatnie mówiąc, nas nie doceniają. Tym meczem udowodniliśmy, że potrafimy wygrywać z drużynami ze ścisłej czołówki. Pokazaliśmy, że w ekstraklasie wciąż jest szesnaście drużyn, a nie piętnaście jak niektórzy już uważali - mówił Fornalak.

Piast Gliwice - GKS Bełchatów 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 Olszar (25.)

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Glik, Gamla (76. Widuch), Michniewicz - Podgórski, Muszalik, Wilczek Ż, Iwan (64. Seweryn Ż) - Bojarski, Olszar (87. Smektała).

GKS: Kozik - Fonfara, Pietrasiak, Drzymont, Popek Ż - Wróbel, Rachwał Ż, Gol, Chwalibogowski (71. Janus) - Ujek, Dziedzic (62. Sobczak).

Sędziował: Piotr Siedlecki (Warszawa). Widzów: 1500.
....................


PIŁKA NOŻNA Piast Gliwice - GKS Bełchatów 1:0
wczoraj
Przez 593 minuty gliwicki beniaminek nie potrafił strzelić bramki. Jeszcze dłużej, bo od 28 sierpnia 2004 roku na swoje trafienie w ekstraklasie czekał Sebastian Olszar. W sobotę w Wodzisławiu to właśnie on zdobył bramkę na wagę trzech punktów, a Piast niespodziewanie pokonał GKS Bełchatów.

Na meczu pojawił się trener kadry Leo Beenhakker, który chciał zobaczyć w akcji drużynę prowadzoną przez swego asystenta Rafała Ulatowskiego. Goście wypadli jednak blado i gdyby wspomniany Olszar i, w samej końcówce, Jakub Smekatała wykorzystali świetne okazje bełchatowianie powinni przegrać wyżej.

- Byliśmy przy piłce, jednak nie potrafiliśmy przebić się przez obronę Piasta. Zaczynamy rundę od dwóch porażek, ale wierzę, że przyszłość jest nasza - pocieszał się Ulatowski, który wiele razy w czasie meczu krył twarz w dłoniach po nieudanych zagraniach swych podopiecznych. Trener gości nie zważając na deszcz, cały czas brodził po kostki w błocie przed ławką rezerwowych, gestykulował, krzyczał, jednak nie był w stanie zmienić stylu gry GKS-u.

- Brakuje nam kontuzjowanego Łukasza Garguły, on potrafił pociągnąć grę, rozegrać piłkę. Jednak musimy sobie radzić bez niego - mówił Bartosz Chwalibogowski, znany z gry w Zagłębiu Sosnowiec.

Gospodarze zostali ustawieni bardzo ofensywnie. Trener Dariusz Fornalak poszedł na całość, wystawiając na lewej pomocy od pierwszej minuty młodego Daniela Iwana. - Daniel jest napastnikiem, ale gra gdzie mu trener każe - uśmiechał się szkoleniowiec.

Z przodu zagrał Olszar, którego wspomagał Marcin Bojarski. "Bojar" był najlepszym zawodnikiem na boisku i miał udział praktycznie przy wszyst-kich bramkowych akcjach Piasta. To właśnie Bojarski rozpoczął akcję w 25 minucie, podając na skrzydło do Jarosława Kaszowskiego. "Kasza" z pierwszej piłki zagrał do Olszara, a ten pokonał byłego bramkarza "Piastunek" - Krzysztofa Kozika.

- Dzień wcześniej oglądaliśmy taką akcję w wykonaniu Górnika w meczu z Arką i mówiliśmy, że warto to powtórzyć - mówił szczęśliwy strzelec zwycięskiej bramki.

- Mieliśmy dużo czasu na odrobienie straty, ale nic nam nie wychodziło - przyznał Mariusz Ujek.

Od 36 minuty goście powinni grać w "10". Mający już żółtą kartkę za odepchnięcie Iwana, Patryk Rachwał złośliwe na środku boiska sfaulował Tomasza Podgórskiego. Sędzia nie pokazał drugiego kartonika, aplikując piłkarzowi zdecydowaną reprymendę.

Jeszcze przed przerwą Olszar mógł podwyższyć na 2:0. Po szybkiej kontrze i podaniu od Bojarskiego wpadł w pole karne, minął Kozika, ale jego strzał zdołał zablokować ofiarnie interweniujący Jacek Popek!

Im bliżej końca meczu, tym bardziej Piast skupiał się na obronie korzystnego wyniku. Trener Fornalak pokrzykiwał do Olszara, pytając w ile czasu jest w stanie wytrzymać.

- Sebastian nie jest jeszcze gotowy na grę przez cały mecz - tłumaczył potem trener. Napastnik pokazał na palcach, że 10 minut, ale pobiegał dłużej i został zmieniony przez Jakuba Smektałę. Rezerwista w doliczonym czasie mógł pognębić bełchatowian. Po podaniu Bojarskiego znalazł się sam na sam z Kozikiem, ale przegrał ten pojedynek! Po ostatnim gwizdku piłkarze Piasta radośnie fetowali wygraną, jedynie Paweł Gamla miał skwaszoną minę. Obrońca nabawił się kontuzji łydki i został zmieniony przez Mirosława Widucha. Co ciekawe, do zmiany był już przygotowany Lumir Sedlacek, który miał zastąpić Podgórskiego. Postał przez chwilę przy linii bocznej, a potem musiał założyć dres i obejść się smakiem...

Piast zdobył trzy cenne punkty, a dumny ze swych podopiecznych trener Fornalak, zdradził sposób na motywację drużyny, zajmującej przed tym meczem ostatnie miejsce: - Pokazałem chłopakom medialne oceny i komentarze, skazujące nasz zespół na pewny spadek. Nie chcę mówić, czy chodziło o wycinki prasowe, czy o fragmenty audycji telewizyjnych. Może o jedno i drugie? - uśmiechał się tajemniczo szkoleniowiec, porównując sytuację Piasta do czasu, gdy prowadził Polonię Bytom. - Wtedy też "fachowcy" nie widzieli mojej drużyny w ekstraklasie. Ale tym razem za wygraną nie będę już przepraszał. Cieszę się, że potrafimy stwarzać sytuacje bramkowe. Pokazaliśmy jak można zagrać ofensywnie, praktycznie z jednym nominalnym napastnikiem. Ta wygrana jest dla nas bardzo cenna, ale nie może też tak być, że teraz jesteśmy zagłaskiwani, a po porażkach praktycznie wyrzuca się nas z ligi - dodał trener.

W następnej kolejce Piast pojedzie do Gdyni na mecz z Arką. Dla Fornalaka będzie to sentymentalna podróż, bo tam kończył karierę piłkarza.

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak (Piast):
Chcieliśmy zaakcentować, że w ekstraklasie jest szesnaście, a nie tylko piętnaście drużyn i to nam się udało. Nie popadamy jednak w samouwielbienie, bo wykonaliśmy zaledwie jeden kroczek do utrzymania w ekstraklasie. Wygraliśmy z drużyną z czołówki, tym cenniejsze są te punkty. Dla nas cały czas toczy się wojna, którą wygramy, jeśli będziemy umieli wychodzić zwycięsko z poszczególnych bitew.

Rafał Ulatowski (GKS):
Nie potrafiliśmy poradzić sobie z komasowaną obroną Piasta. Byliśmy przy piłce, prowadziliśmy akcje, jednak nic z tego nie wynikało. Czuję się tak samo, jak po porażce z Lechem, nie tak wyobrażałem początek tej rundy. Na dodatek przed nami kolejny trudny tydzień, w następnej kolejce gramy z Wisłą Kraków. Nie straciłem jednak wiary w umiejętności moich zawodników. Przyszłość jest nasza.

Rozmowy pod szatnią

Bartłomiej Chwalibogowski, pomocnik Bełchatowa:
Straciliśmy bramkę, a potem biliśmy głową w mur. Nie stworzyliśmy sobie jakiś dogodnych sytuacji, no i mamy drugą porażkę w tej rundzie.

Krzysztof Kozik, bramkarz Bełchatowa:
Przyjechaliśmy po wygraną, a nie mamy nawet punkcika. Przy bramce nie było czasu na taką reakcję, aby skutecznie obronić. Strzał był ze zbyt bliskiej odległości. Jeśli Piast będzie grał tak jak z nami, to się utrzyma w ekstraklasie. Nie czuję się "mistrzem" dla Kasprzika, więc tej porażki nie traktuję w ten sposób.

Marcin Bojarski, pomocnik Piasta:
Wyniki piątkowych meczów dobrze dla nas się ułożyły, a wygrana daje nam wiatr w żagle. Zrobiliśmy malutki krok w kierunku utrzymania, ale walka będzie do końca sezonu, każdy mecz będzie "o życie". Piękna bramka, zagraliśmy klasyczną akcję, wszystkie podania z pierwszej piłki.

Jarosław Kaszowski, obrońca Piasta:
Graliśmy w deszczu na ciężkim boisku, czujemy to w nogach. Jednak ten wysiłek się opłacał, bo zdobyliśmy trzy punkty z GKS-em. Przecież niewiele osób przypuszczało, że możemy wygrać.

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/970918.html

I to może na tyle z tej kolejki bo relacji porażek Ruchu, Polonii i Odry żal wrzucać...



Wit - Czw Mar 12, 2009 7:02 pm
Piastowi zazdroszczą trenera Fornalaka
Rozmawiał Maciej Blaut2009-03-10, ostatnia aktualizacja 2009-03-10 21:32



- Trener Dariusz Fornalak jest świetnym fachowcem, znakomitym motywatorem i superczłowiekiem. Wie, jak do nas dotrzeć - chwali swojego szkoleniowca piłkarz Piasta Jarosław Kaszowski.

Maciej Blaut: Po wygranej z GKS-em Bełchatów trener Fornalak powiedział, że zdopingował Was do dobrej gry negatywnymi opiniami fachowców na Wasz temat.

Jarosław Kaszowski, piłkarz Piasta: Chodziło przede wszystkim o jeden z rankingów, w którym typowano, która drużyna będzie miała największe problemy z utrzymaniem. Połowa ankietowanych wskazała na Piasta. Bardzo nam się to nie spodobało. Trener miał też przygotowane na swoim laptopie nieprzychylne nam cytaty z różnych gazet. Na przedmeczowej odprawie wyświetlił je na rzutniku. Zresztą nawet bez tego wiedzieliśmy, jakie są opinie o Piaście.

Waszą grą nie dawaliście chyba powodów do innych ocen.

- Wiem, że nie graliśmy rewelacyjnie. Nie chcę tego powtarzać po raz kolejny, ale przypomnę, że musimy rozgrywać wszystkie mecze na wyjeździe. Polska chyba o tym nie wie. Wiadomo, że jedna wygrana nie czyni wiosny, ale jak się utrzymamy w tej lidze, to naprawdę zrobimy psikusa. Niektórzy nas już skreślili. Tymczasem my zaczynamy grać konsekwentnie, stwarzamy sytuacje, tylko strzelamy jeszcze za mało bramek.

Nawet po zwycięstwie nad GKS-em wciąż puszcza się oko, mówiąc o Waszych szansach na utrzymanie.

- Zdajemy sobie sprawę, że tak jest. W następnej kolejce znowu możemy znaleźć się na ziemi. Dla nas stało się dobrze, że w tym sezonie wiele drużyn walczy o utrzymanie, a nie na przykład trzy zespoły. Nawet nasz najbliższy rywal Arka Gdynia nie może być pewna pozostania w lidze.

W ostatnim meczu trener dokonał wiele zmian w składzie. Pan znów musiał zagrać jako obrońca.

- Szczerze mówiąc, to cieszyłem się, że w ogóle zagrałem. W spotkaniu z Cracovią nie zaprezentowaliśmy się najlepiej i gdyby trener posadził mnie na ławce, to nie mógłbym mieć pretensji. Mecz z GKS-em potwierdził, że trener miał rację, wprowadzając nowych ludzi. A moja gra na obronie? Jeśli się wygrywa, to wszystko jest cacy. Zresztą Tomek Podgórski dużo mi pomagał na boisku. Szybko wracał pod naszą bramkę i nie miałem za wiele problemów.

Nie było Wam przykro, że mecz obejrzała garstka widzów?

- Patrząc w sobotę za okno i widząc brzydką pogodę, spodziewałem się, że tak będzie. Kibiców rzeczywiście było niewielu i było nam z tego powodu przykro. Ja jednak kibiców rozumiem - aby obejrzeć nasz mecz, trzeba przejechać kilkadziesiąt kilometrów do Wodzisławia, stać w korkach i w sumie stracić cały dzień. Chwała tym, którzy się na to decydują i nam pomagają. Początek sezonu był zresztą świetny - na nasze mecze przychodziło dużo kibiców. Potem nasza gra nie wyglądała już tak jak powinna i frekwencja spadła.

Nie jest tak, że już rozmyślacie o Górniku Zabrze, z którym zmierzycie się w pierwszym meczu w Gliwicach?

- Nie możemy się doczekać powrotu do Gliwic, tam będzie zdecydowanie łatwej o punkty. Na dodatek w pierwszym meczu trafi się taki przeciwnik. Wcześniej mamy jednak możliwość zdobycia sześciu punktów w meczach z Arką i Jagiellonią. Skupiamy się teraz tylko na tym.

Z trenerem Fornalakiem dogadujecie się lepiej niż z jego poprzednikiem Markiem Wleciałowskim?

- Odpowiem tak: trener Fornalak jest świetnym fachowcem, znakomitym motywatorem i superczłowiekiem. Wie, jak do nas dotrzeć. Kiedy grał jeszcze w lidze, był typem twardziela. Teraz chce przełożyć na nas swoją nieustępliwość i hardość. Cieszę się, że mam takiego trenera. Wiem od kolegów, którzy kiedyś już z nim pracowali, że nam go zazdroszczą.
..........
a oto budowa tymczasowego zadaszenia na stadionie Piasta






Tequila - Nie Mar 15, 2009 4:37 pm


Zaskakujące zwycięstwo Piasta w Gdyni
Grzegorz Kubicki, Gdynia2009-03-15, ostatnia aktualizacja 2009-03-16 10:41

Drużyna Dariusza Fornalaka była do bólu skuteczna i - jak przyznał trener Piasta - miała szczęście.

Piast strzelił złotą bramkę po ogromnym błędzie Marcina Pietrona i Błażeja Telichowskiego. Obrońca Telichowski zapędził się pod bramkę rywala i nie zdążył wrócić. Na obronie został więc pomocnik Pietroń. Tomasz Podgórki minął go z łatwością jednym zwodem, zagrał piłkę do Marcina Bojarskiego, a ten z bliska pokonał Norberta Witkowskiego, który był bez szans.

- W tym meczu moi piłkarze pokazali, że zrobią wszystko, aby utrzymać się w ekstraklasie. Arka miała optyczną przewagę, ale to my zadaliśmy decydujący cios. Choć nie ukrywam, że szczęście było przy mojej drużynie - mówi trener Piasta Dariusz Fornalak.

W Arce na pozycji defensywnego pomocnika zadebiutował Maciej Scherfchen. Zagrał poprawnie - był skuteczny w destrukcji, starał się zagrywać prostopadłe piłki do napastników.

Najlepszą okazję na wyrównanie zmarnował gospodarzom rezerwowy Bartosz Karwan, który po dośrodkowaniu Wachowicza strzelał niepilnowany z pięciu metrów. Piłka przed nim skozłowała i Karwan strzelił z bliska nad poprzeczką. Kibice jęknęli i skwitowali: "jak tego nie strzelili, to już nic im nie wpadnie". Mieli rację.

Arka Gdynia - Piast Gliwice 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 Bojarski (51.).

Arka: Witkowski - Kowalski Ż , Żuraw, Anderson, Telichowski Ż - Zakrzewski Ż , Scherfchen, Ława (57. Ljubenov), Pietroń (57. Wachowicz) - Nawrocik, Trytko (61. Karwan).

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Kowalski, Glik, Michniewicz - Podgórski Ż (92. Smektała), Muszalik, Wilczek, Seweryn (63. Iwan) - Bojarski Ż , Olszar (71. Prędota).

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 6000.

Dla Gazety

Marcin Bojarski, napastnik Piasta: Proszę zwrócić uwagę, że w Gdyni praktycznie graliśmy 20. mecz na wyjeździe. Nasz stadion jest w remoncie, kibice i dziennikarze nas nie doceniają, a my w każdym meczu musimy udowadniać, że Gliwice zasługują na ekstraklasę. Nie mamy w zespole wybitnych indywidualności, ale potrafimy grać w piłkę, czego najlepszym dowodem są nasze zwycięstwa nad Bełchatowem czy dziś w Gdyni.

Damian Seweryn, pomocnik Piasta: W każdym meczu gramy o trzy punkty, bo potrzebujemy ich do utrzymania. Teren w Gdyni jest gorący i jeszcze niejedna drużyna zgubi tu punkty. W przerwie trener kazał nam grać tak samo i to się opłaciło. Najsłabszym ogniwem był sędzia Borski, który - odniosłem takie wrażenie - sprzyjał gospodarzom. Rozumiem, że w I lidze grają Widzew czy Zagłębie, ambitne kluby, gdzie budują ładne stadiony, ale dajcie nam trochę czasu i wiary, że potrafimy grać w piłkę na najwyższym poziomie.

Zbigniew Zakrzewski, napastnik Arki: Nasza gra wyglądała tak, jak sobie założyliśmy przed meczem, niestety, wynik już nie. Utrzymywaliśmy się przy piłce, stworzyliśmy więcej bramkowych sytuacji, ale zabrakło skuteczności. Wielka szkoda, bo przed naszymi kibicami chcieliśmy wygrać.

Łukasz Kowalski, obrońca Arki: Piast stworzył sobie półtorej sytuacji i wygrał. Za tydzień gramy w Poznaniu z Lechem i o punkty będzie jeszcze trudniej. Gdybyśmy mieli tyle szczęścia co goście, wygralibyśmy 4:1.

http://www.sport.pl/pilka/77,65050,6384 ... Piast.html



Wit - Pią Mar 20, 2009 6:24 pm
Trenerskie starcie kolegów z boiska
Maciej Blaut2009-03-19, ostatnia aktualizacja 2009-03-19 18:56



- Meczowi Piasta Gliwice z Jagiellonią Białystok może towarzyszyć współzawodnictwo szkoleniowców tych drużyn - uważa Mariusz Śrutwa, który razem z Dariuszem Fornalakiem i Michałem Probierzem bronił niegdyś barw Ruchu Chorzów.

Dzisiejszy mecz piastunek z Jagiellonią nie będzie pierwszym starciem obu trenerów. Okoliczności towarzyszące ich ostatniemu spotkaniu mogą jednak wyłącznie sprawić, że będzie... ciekawiej. W listopadzie 2005 roku prowadzona przez Probierza Polonia Bytom dość niespodziewanie ograła u siebie Ruch Chorzów 2:1. - To był dziwny mecz. Sędzia nie uznał strzelonej przez nas bramki i nie podyktował ewidentnego rzutu karnego - wspomina Śrutwa. Fornalak na pewno świetnie zapamiętał tamto spotkanie, bo niedługo potem stracił pracę w Chorzowie. Zaledwie pół roku później został trenerem Polonii, gdzie zmienił odchodzącego do Widzewa Łódź Probierza.

Obecny trener Piasta odniósł olbrzymi sukces w Bytomiu, awansując z zespołem do ekstraklasy. Po rundzie jesiennej ubiegłego sezonu został jednak zwolniony, a w jego miejsce trenerem polonistów został... Probierz. - Gdyby Polonia szukała teraz trenera, a obaj ci szkoleniowcy byliby akurat wolni, to najpierw zadzwoniłbym do... sam nie wiem. Obaj to po prostu bardzo dobrzy trenerzy, dysponujący świetnym warsztatem. Różnica między nimi jest chyba tylko taka, że Michał jest bardziej impulsywny na ławce rezerwowych. Choć Darek też potrafi ostro zareagować - mówi Damian Bartyla, prezes Polonii.

Trener GKS-u Tychy Mirosław Smyła, który w Polonii pracował jako asystent Probierza i Fornalaka, twierdzi, że prowadzone przez nich obecnie zespoły już prezentują styl charakterystyczny dla tych szkoleniowców. - Jagiellonia gra nowoczesną i szybką piłkę, a przede wszystkim jest do bólu konsekwentna. Michał zawsze tego wymagał od zawodników. Z kolei piłkarze Piasta są doskonale przygotowani motorycznie i wybiegani, dzięki czemu mogą grać pressingiem. Darek zwracał uwagę na te elementy - podkreśla.

Śrutwa dodaje, że Fornalak i Probierz pracują inaczej niż "stara gwardia" trenerska. - Ich kariery rozwijają się w dobra stronę. Mimo młodego wieku mają już na koncie osiągnięcia. Pokazała to choćby ostatnia kolejka. Przecież nikt się nie spodziewał, że Piast wygra w Gdyni, a Jagiellonia ogra Legię. Obu trenerom potrzeba na pewno jeszcze trochę doświadczenia i obycia na rynku - twierdzi.

Jerzy Wyrobek, który w Ruchu trenował Fornalaka i Probierza uważa, że obaj mają równe szanse, aby wybić się w zawodzie trenera. - Dlatego, że obaj są konsekwentni i wiedzą, co chcą w życiu robić - tłumaczy.

Jakim wynikiem zakończy się stracie Fornalaka i Probierza? - Coś mi tu pachnie remisem - uśmiecha się Wyrobek. - Darek to mój przyjaciel, dlatego życzę zwycięstwa Piastowi - mówi Śrutwa. - Każdy wynik jest możliwy - przekonuje jednak Smyła. Początek meczu, który odbędzie się w Wodzisławiu, o godz. 17.45

Był taki mecz

W 2000 roku Górnik Zabrze wygrał na wyjeździe z Pogonią Szczecin 1:0. Na pięć minut przed końcem meczu obrońca gospodarzy Dariusz Fornalak nie wykorzystał rzutu karnego.

- To jak bardzo chciałem strzelić dziś bramkę, wiem tylko ja i moja rodzina. Kiedyś ktoś powiedział, że piłkarz po trzydziestce nie powinien strzelać karnych. Może właśnie nadszedł taki moment - mówił po meczu załamany Fornalak. Mocno rozbawiony był za to bramkarz Górnika Andrzej Bledzewski. - Czułem, że Darek nie strzeli. Skutecznie wyprowadziliśmy go z równowagi. Michał Probierz, z którym grał jeszcze w Ruchu, rzucił do niego półgłosem, żeby strzelał w ten róg, gdzie zawsze. Uderzył fatalnie - śmiał się Bledzewski.



Wit - Nie Mar 22, 2009 11:59 pm
Piast Gliwice wyszarpał remis z Jagiellonią
Maciej Blaut 2009-03-20, ostatnia aktualizacja 2009-03-20 22:26:08.0



Po raz ostatni w tym sezonie Piast Gliwice rozegrał ligowy mecz w Wodzisławiu.

Jaga to wyjątkowo niewygodny rywal dla naszej drużyny. Gliwiczanie jeszcze nigdy w historii nie pokonali zespołu z Białegostoku. Ostatnie dwie wygrane ligowe sprawiły jednak, że kibice piastunek z optymizmem oczekiwali spotkania z Jagą. O przełamanie złej passy walczyli jednak także podopieczni trenera Michała Probierza, którzy nie wygrali kolejnych 19 wyjazdowych meczów ligowych.

Gospodarze przystąpili do meczu bez swojego kapitana Jarosława Kaszowskiego, który akurat wczoraj poważnie się rozchorował. Brak lidera Piasta na prawej obronie był widoczny, defensywa Piasta spisywała się niepewnie. To goście od początku dyktowali warunki gry, byli bliscy zdobycia nawet kilku bramek,. Najlepszy w ich drużynie był Kamil Grosicki, który wkręcał w murawę gliwickich obrońców.

To właśnie skrzydłowy Jagi strzelił pierwszego gola meczu. Grosicki łatwo ograł Macieja Michniewicza i niesygnalizowanym strzałem z lewej nogi pokonał Grzegorza Kasprzika. Interwencja bramkarza była wyjątkowo niefortunna, bo piłkę przepuścił między nogami. - Byłem zasłonięty, a do tego piłka odbiła mi się od kolana - tłumaczył się Kasprzik. W przerwie Michniewicz został zmieniony, ponieważ mocno ucierpiał po zderzenia z jednym z rywali.

Po przerwie Piast zagrał zdecydowanie lepiej. Przez długie minuty nie mógł jednak sforsować obrony przeciwnika. Goście nastawili się na grę z kontry i strzelenie kolejnych goli. Swojego dnia nie miał jednak ich snajper Tomasz Frankowski. Bohaterem dla gliwickich kibiców okazał się Kamil Wilczek. Środkowy pomocnik, pozyskany zimą z Jastrzębia, zdobył pięknego gola po uderzeniu zza pola karnego.

Ostatnie 10 minut meczu przyniosło bardzo wiele emocji. Oba zespoły miały po jednej bardzo dogodnej sytuacji strzeleckiej. Dla Jagi nie wykorzystał jej Pavol Stano, bo wdał się w niepotrzebny drybling z Kasprzikiem. - Po co on bawił się w Ronaldinho? Miał strzelać! - wściekał się na kolegę Frankowski. Z kolei po strzale Marcina Bojarskiego piłka trafiła w słupek bramki Jagiellonii.

Rozmowy po meczu

Dariusz Fornalak

trener Piasta

O pierwszej połowie meczu trzeba jak najszybciej zapomnieć. Jeśli chodzi o drugą, to nawet nie wiedziałem, że mój zespół dysponuje takim potencjałem. W końcówce meczu gra była szaleńcza, bałem się , że możemy nawet stracić ciężko wywalczony punkt.

Michał Probierz

trener Jagiellonii

W pierwszej połowie dobrze graliśmy w piłkę, w drugiej zaczęliśmy ją już tylko kopać. Za szybko uwierzyliśmy, że wygramy. Końcówka była szczęśliwa dla nas, bo Piast miał kilka dobrych okazji, by wygrać.

Kamil Wilczek

piłkarz Piasta

Z bramki jestem bardzo zadowolony, ze swojej gry dużo mniej. W trakcie spotkania kilka razy próbowałem uderzać z dystansu, ale mi to nie wychodziło. Dobrze, że się w końcu przełamałem.

Tomasz Frankowski

piłkarz Jagiellonii

Nie jesteśmy zadowoleni z tego wyniku. Dyktowaliśmy warunki, prowadziliśmy grę, ale wywozimy stąd tylko remis. W drugiej połowie moim kolegom brakowało spokoju w rozegraniu piłki. Im bliżej końca meczu, tym byli bardziej nerwowi.

Piast Gliwice 1 (0)
Jagiellonia Białystok 1 (1)
Bramki: 0:1 Grosicki (40.), 1:1 Wilczek (76.)

Piast: Kasprzik - P. Bronowicki (66. Smektała), Kowalski, Glik, Michniewicz (46. Sedlacek) - Podgórski, Muszalik, Wilczek (90. Prędota), Seweryn - Bojarski, Olszar.

Jagiellonia: Gikiewicz - Norambuena, Stano, Skerla Ż, Król - Martins, Zawistowski, Hermes, Jarecki (72. Lewczuk) - Grosicki (84. Kojasević), Frankowski (90. Fidziukiewicz).

Sędziował: Piotr Pielak (Warszawa)

Widzów: 1000



Wit - Pią Kwi 03, 2009 3:08 pm
Wielka gra: Piast gra z Górnikiem
Maciej Blaut, Piotr Płatek 2009-04-02, ostatnia aktualizacja 2009-04-02 22:25:55.0



Na ten dzień gliwiccy kibice czekali od bardzo dawna. Piastunki pierwszy raz w historii klubu rozegrają w piątek mecz ekstraklasy na własnym boisku. Lepszego rywala na tę okazję niż Górnik Zabrze nie mogli sobie nawet wymarzyć.

Spóźnialscy na próżno będą dziś usiłowali kupić w stadionowych kasach bilet na to spotkanie (początek o godz. 17.45). Wszystkie wejściówki na to historyczne wydarzenie rozeszły się w przedsprzedaży.

Na obiekcie przy ul. Okrzei zasiądzie więc komplet widzów. Niestety, zabraknie fanów Górnika, bo sektor dla kibiców gości na stadionie Piasta nie spełnia wymogów ekstraklasy.

- Swoją obecność na meczu zapowiedzieli prezydenci Gliwic i Zabrza. Będzie wiele osób, które na mecze piłki nożnej chodzą dość rzadko - podkreśla rangę Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta. Gliwiczanie wyprzedzają ostatniego w tabeli ekstraklasy Górnika tylko o cztery punkty.

W gliwickim zespole wielka mobilizacja. Przebywający na zgrupowaniu w Kamieniu piłkarze nie mogli od wczorajszego popołudnia udzielać wywiadów. Wszystko po to, by skoncentrowali się tylko na czekającym ich wyzwaniu. O odpowiednią motywację zawodników zadbali działacze.

- Spotkałem się radą drużyny i zapowiedziałem, że ich dobra postawa na boisku zostanie uhonorowana dodatkową nagrodą - przyznaje Krzyżanowski.

W Górniku też zdają sobie sprawę z rangi meczu.

- Do Piasta mam wielki szacunek. Ma przecież niewielki budżet, a spisuje się naprawdę dobrze. Jednak nie ma co ukrywać, że do Gliwic nasi piłkarze jadą po trzy punkty. Jestem przekonany, że z taką grą, jaką zaprezentował przeciw Lechowi Poznań, Górnik poradzi sobie z Piastem - zapowiada Michael Mueller, szef Rady Nadzorczej Górnika. - Dobre mecze z Legią czy Lechem podbudowały nas. Piast wszystkich zaskoczył wynikami wiosną. Wygrana w Gdyni była dla niego bardzo ważna. Zapowiada się mecz zespołów, które pokazują śląski charakter - mówi trener zabrzan Henryk Kasperczak.

Kto ma większe szanse na zwycięstwo? Piłkarscy eksperci porównali formacje Piasta i Górnika.

Bramkarze

To jedne z najsilniejszych punktów w swoich zespołach. Grzegorz Kasprzik uważany jest za duży talent w polskiej lidze. Z kolei Sebastian Nowak wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Górnika i wiosną udowadnia trenerowi Henrykowi Kasperczakowi, że zrobił słusznie, stawiając właśnie na niego.

Ocenia Jarosław Tkocz, trener bramkarzy GKS-u Katowice i wieloletni gracz tego klubu:

- Na przedpolu zdecydowanie lepszy jest Nowak, co wynika z jego świetnych warunków fizycznych. Warto zwrócić uwagę na to, że bramkarz Górnika jest kapitanem swojego zespołu. Choćby z tego powodu ma większy posłuch wśród obrońców. Kasprzik tak naprawdę dopiero buduje swoją pozycję w drużynie. Jego wielkim atutem jest jednak gra na linii, świetnie radzi też sobie w pojedynkach z napastnikami rywali. Kasprzik nieco lepiej od Nowaka gra także nogami. Dlatego to bramkarza Piasta oceniałbym minimalnie wyżej.

Obrońcy

Dobra gra w defensywie może okazać się kluczem do wygranej. Obrońcom obu zespołów przydarzały się w tym sezonie mecze świetne, ale i bardzo nieudane. Kto trafi z formą w dzisiejszy wieczór?

Ocenia Waldemar Fornalik, były obrońca Ruchu Chorzów, były trener m.in. Górnika Zabrze:

- Porównując budżety obu klubów, Górnik powinien być zdecydowanie lepszy w każdej formacji. Tak jednak nie jest i świetnie widać to na przykładzie defensywy obu drużyn, bo prezentują one porównywalny poziom. W tej rundzie widziałem Piasta dwa razy na żywo i uważam jego linię obronną za bardzo solidną. Teoretycznie byłoby lepiej gdyby parę stoperów tworzył jeden gracz młody i drugi bardziej doświadczony, który mu podpowiada. Przykład Piasta pokazuje, że młody duet Kamil Glik - Mateusz Kowalski też może sobie nieźle radzić. Jeśli chodzi o obronę Górnika, to na pewno największym problemem będzie brak Adama Banasia, który nie może zagrać przeciwko byłemu klubowi. Przypuszczam, że w jego miejsce pojawi się Maris Smirnovs. Co prawda, to doświadczony piłkarz, ale tej wiosny nie grał zbyt wiele i jego forma jest zagadką.

Pomocnicy

Zimą w obu zespołach mocno przemeblowano drugie linie. W Piaście na wiodącą postać zaczyna wyrastać młodzieżowy reprezentant kraju Kamil Wilczek. Formę z minionego sezonu nareszcie odnalazł młody skrzydłowy Tomasz Podgórski. W Górniku, po pozbyciu się Marko Bajicia i Jerzego Brzęczka, kluczowe role na środku boiska zaczęli odgrywać Mariusz Przybylski i Paweł Strąk. Siłą zabrzańskiej drużyny jest też skrzydłowy Damian Gorawski.

Ocenia Adam Kompała, były pomocnik Górnika i Piasta, obecnie lider Ruchu Radzionków:

- Bardzo pozytywnie zaskakuje mnie w pomocy Piasta Wilczek, który robi naprawdę dobrą robotę. Zabrzanie po stracie Brzęczka nie mają typowego rozgrywającego, ale jednak ich siła w linii pomocy jest dużo większa. Dla Górnika wielkim problemem nie powinien być nawet brak kontuzjowanego Przemka Pitrego. Grał co prawda bardzo dobrze tej wiosny, ale bez problemu powinien zastąpić go Szczot. Za defensywę odpowiadają Strąk z Przybylskim, a zgodnie z tradycyjną taktyką trenera Kasperczaka atak przypuszczają skrzydła. W tej formacji plus dla Górnika, dla którego to ostatni dzwonek, by skończyć z remisami i zacząć wygrywać.

Napastnicy

Gra ataku był największą bolączką Piasta w rundzie jesiennej. Wiosną trener Dariusz Fornalak postawił na Sebastiana Olszara i ustawionego za jego plecami Marcina Bojarskiego. W ataku Górnika błyszczy Robert Szczot W sparingu z białoruską Bielszyną w roli napastnika Kasperczak wystawił Dawida Jarkę i możliwe, że to on pojawi się w podstawowej jedenastce.

Ocenia Grzegorz Kapica, król strzelców polskiej ekstraklasy w sezonie 1981/82, były napastnik m.in. Szombierek Bytom i Ruchu Chorzów:

- Szczot w ataku Górnika jest bardzo pracowity i wyjątkowo pożyteczny. Trzeba jednak pamiętać, że jego dyspozycja przy ustawieniu z jednym atakującym zależy od pomocników, którzy piłki będą mu podawać piłki. Jeśli zagra Jarka to też powinno być ciekawie, bo Dawid dostaje wielką szansę, by na dłużej zaistnieć w składzie zabrzan. Trio Jarka-Gorawski-Szczot może napsuć gliwiczanom dużo krwi. Ale pamiętajmy, że w ataku Piasta zobaczymy Olszara. Tego chłopaka pamiętam jeszcze, gdy grał w BBTS-ie Bielsko Biała, zawsze miał wielki talent. Szkoda, że kontuzje co rusz przerywały mu uprawianie sportu. Napastnikom Piasta może być ciężko, bo będą przeciw sobie mieli bardzo solidny blok obronny, który w tym sezonie w dwóch meczach miał już czyste konto. W tej formacji punkt dla Górnika.



Wit - Pią Kwi 03, 2009 8:36 pm


Derby w Gliwicach
Adam Szaja, 2009-04-03 21:26

Obawach okazały się na szczęście na wyrost. Bo przed spotkaniem Piasta Gliwce z Górnikiem Zabrze wielu ostrzegało, że pierwszy mecz Piasta w Ekstraklasie na własnym boisku
, może skończyć się rozróbami. Na szczęście i kibice gospodarzy, i Górnika Zabrze stanęli na wyskości zadania. I choć ci drudzy dopingowali swoich piłkarzy zza stadionowych bram, to i tak doping był słyszalny.

Mimo, że na obiekt Piasta nie weszli, bo stadion nie jest gotowy na ich przyjęcie, to prawie tysiąc fanów zabrzańskiego Górnika przyjechało do Gliwic. Dla Tomasza Posłusznego, który kibicuje Piastowi od dziesięciu lat, stadion powinien pomieścić kibiców obu rywalizujących drużyn. - Kibice powinni być, bo piłka nożna jest dla kibiców i stadion też powinien być przystosowany do wymogów licencyjnych - stwierdza Posłuszny.

Wymogi spełnili za to kibice i jednej, i drugiej drużyny. Poza drobnymi incydentami bowiem było dość spokojnie. Jednak mogło być jeszcze spokojniej, gdyby Górnikowi pozwolono transmitować mecz dla swoich kibiców na telebimie. Decyzja była jednak odmowna. - Stacja Canal+, platforma cyfrowa, po prostu czerpie dochody
ze sprzedaży dekoderów i w tym momencie przy takich akcjach, no że tak powiem, pozbawia się dobrej sprzedaży dekoderów - uważa Krzysztof Maj, dyrektor ds. marketingu Górnika Zabrze.

Takie działanie stacji telewizyjnej krytykują też działacze Piasta Gliwice. Według nich lepiej dla widowiska byłoby gdyby kibice Górnika zostali w Zabrzu. - Nie jest to dobry zwyczaj, takie podchodzenie pod stadion, manifestowanie czegoś niezdefiniowanego, przynajmniej dla mnie. Wydaje mi się to zachowanie nie na miarę naszych czasów - przyznaje Józef Drabicki, dyrektor Piasta Gliwice.

Kibicowanie na meczu na miarę naszych czasów jak najbardziej było. Jednak to, że jedni mogą mecz obejrzeć, a inni nie - to według Jerzego Dudały, autora książki o kibicach, świadczy, że do piłkarskiej Europy wciąż nam bardzo daleko. - W normalnych warunkach, to myślę, że ten mecz obejrzałoby jakieś 30 tysięcy kibiców, dlatego, że to jest taka bardzo swoista rywalizacja. Przez pewien czas Piast był ubogim krewnym Górnika - wyjaśnia Dudała.

Jednak dziś ubogi Piast pokonał bogatego Górnika. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne spotkania między tymi drużynami będą rozgrywane tylko na boisku, a taki ekwipunek nigdy nie zostanie użyty.

http://www.tvs.pl/informacje/9990/



qlomyoth - Pią Kwi 03, 2009 10:27 pm
Brawo Piast!



Wit - Wto Kwi 07, 2009 1:19 am


W Gliwicach szał, w Zabrzu cisza
Maciej Blaut, Paweł Czado 2009-04-03, ostatnia aktualizacja 2009-04-03 22:16:35.0

Fantastyczny gol Mariusza Muszalika uszczęśliwił Gliwice i pogrążył Zabrze. Po kolejnych śląskich derbach Górnik ma już siedem punktów straty do Piasta.

Takiego ścisku na meczu Piasta nie było jeszcze nigdy. Większa część Gliwic chciało zobaczyć zwycięstwo ze sławniejszym sąsiadem, mniejsza po cichu kibicowała Górnikowi. Nic dziwnego, że trybuny były wypełnione na długo przed meczem, Przemysław Pitry, kontuzjowany napastnik Górnika był zadowolony, że załapał się na miejsce na barierce. Organizatorzy przygotowali dla vip-ów ciastka z datą, herbami obu klubów i napisem, że to historyczny mecz.

Pierwsze pół godziny spotkania najzwyczajniej w świecie rozczarowało. Oba zespoły wyglądały na mocno przestraszone i nie angażowały zbyt wielu sił w ofensywę. Pierwszą okazję do zdobycia gola mieli zabrzanie. Piłka po strzale głową Marisa Smirnovsa o centymetry minęła bramkę gospodarzy. Pewnie nikt nie spodziewał się wtedy, że będzie to... ostatnia tak dobra okazja dla górniczej jedenastki.

Odpowiedź piastunek była błyskawiczna. Zaledwie minutę później w dogodnej sytuacji znalazł się Sebastian Olszar. Napastnik Piasta przegrał pojedynek z bramkarzem Górnika Sebastianem Nowakiem, który efektownie obronił jego uderzenie. Pechowo dla zabrzan odbita piłka spadała wysokim lobem wprost do stojącego przed polem karnym Mariusza Muszalika. Rozgrywający Piasta miał mnóstwo czasu i miejsca, by dokładnie przymierzyć się do strzału. Wykorzystał to idealnie, piłka po jego uderzeniu z woleja zatrzepotała w okienku bramki Górnika. Stadion przy ul. Okrzei eksplodował z radości!

Trzy minuty później gliwiczanie mieli świetną okazję do podwyższenia prowadzenia. Znów w dogodnej okazji znalazł się Olszar. Były gracz Górnika miał jednak tego dnia pecha - tym razem piłkę po jego uderzeniu, z linii bramkowej wybił Grzegorz Bonin.

Gliwiczanie grali bez kompleksów, ostro, często na pograniczu faulu. W przerwie spotkania zmienieni musieli zostać aż dwaj gracze Górnika - Damian Gorawski i Nowak, którzy doznali urazów w starciu z graczami Piasta.

Plan gospodarzy na drugą połowę był oczywisty - zaciekle się bronić i próbować szczęścia w kontratakach. Ich żelazna obrona okazała się być nie do sforsowania dla zabrzan. Nie pomogła nawet desperacka decyzja trenera Henryka Kasperczaka, by w miejsce obrońcy wpuścić na boisko dodatkowego pomocnika. Górnik był tego dnia po prostu słaby.

- Całe Gliwice się dziś cieszą! - radował się po meczu Jarosław Kaszowski. Dla kapitana Piasta musiał to być szczególny dzień, bo z gliwickim zespołem przemierzył przecież długą drogę od B-klasy do ekstraklasy. Przez wiele lat lider Piasta mógł jedynie marzyć o tym, że na kameralnym stadionie zagości wielki Górnik Zabrze i okaże się gorszy od miejscowych.

Po meczu trener Kasperczak narzekał na brak "wspaniałych zabrzańskich kibiców". Goście nie zostali przyjęci ze względu na nieprzystosowanie do wymogów sektora dla przyjezdnych kibiców. Kasperczak dziwił się, że w dobie coraz bardziej ostrych kryteriów licencyjnych dla zawodowych klubów jest to jeszcze w ogóle możliwe. Tymczasem szalikowcy Górnika... byli! Określenie, że "oglądali mecz" byłoby nadużyciem, ale stwierdzenie, że "nasłuchiwali co się dzieje" - już nie. Otoczeni przez policję stali bowiem pod płotem za bramką. W 8. minucie spotkania pobili rekord Guinessa. Spiker zwrócił się do nich prosząc o poprawne zachowanie. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby przez megafony proszono o to kibiców znajdujących się poza stadionem! Wszystko dlatego, że szalikowcy przerzucali przez płot petardy, a potem race.

Te mecz był niezwykły z jeszcze jednego, pozasportowego powodu. Ogłaszamy, że zima już nie wróci. Nad kibicami latały wczoraj...komary!

Piast Gliwice 1 (1)

Górnik Zabrze 0

Bramka: 1:0 Muszalik (35.)

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Glik Ż, Kowalski, Michniewicz - Podgórski (80. Koczon), Muszalik, Wilczek, Sedlaczek (69. Chylaszek) - Bojarski, Olszar (56. Smektała).

Górnik: Nowak (46. Vaclavik) - Bonin, Smirnovs, Pazdan, Marciniak (75. Kołodziej) - Gorawski (46. Jarka), Strąk, Danch, Przybylski, Szczot - Zahorski.

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 4000.

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak

Piast

Kopciuszek polskiej piłki pokonał dziś jedną z najbardziej utytułowanych drużyn w kraju. To wielki dzień dla Gliwic, dla mojej drużyny i dla mnie osobiście. Wygraliśmy w pełni zasłużenie. Siedem punktów przewagi, które mamy teraz nad Górnikiem, to dużo.

Henryk Kasperczak

Górnik

Mój zespół zagrał nieskutecznie, nie mieliśmy dziś siły przebicia w ofensywie. Piast bardzo nam przeszkadzał w konstruowaniu akcji. Przez agresywną grę rywala straciliśmy trzech graczy. Sebastian Nowak i Damian Gorawski musieli przedwcześnie opuścić boisko, natomiast Robert Szczot dograł do końca, ale utykając. Nie zasłużyliśmy na porażkę.

not. ksb

Rozmowy pod szatnią

Mariusz Muszalik

Piast

Po to tyle lat się trenuje, by móc strzelać takie bramki. Od Górnika byliśmy dziś lepsi. Rywale pogonili nas dopiero w końcówce, gdy w środku pola zaczęli grać z przewagą jednego zawodnika, a my byliśmy już zmęczeni. Ten wynik nie może nas uspokoić. Myślę, że o utrzymanie będziemy walczyć do ostatniej kolejki.

Robert Szczot

Górnik

Nie wypełniliśmy zadań taktycznych, które nałożył na nas trener. Mieliśmy wysoko "siąść" na rywalu i nie pozwalać mu rozgrywać piłki. Rzadko się zdarzają takie bramki, jak ta Muszalika. Nie sądzę, aby zmiany w składzie wymuszone kontuzjami miały wpływ na naszą porażkę. Po to są piłkarze na ławce rezerwowych, aby zastępowali kontuzjowanych kolegów.

Grzegorz Kasprzik

Piast

Górnik jest i zawsze będzie w moim sercu, bo od dziecka jestem jego kibicem. Zachowując w tym meczu czyste konto pokazałem, że jestem prawdziwym profesjonalistą. Zabrzanom życzę, aby teraz zaczęli wygrywać i utrzymali się w ekstraklasie.

Michał Pazdan

Górnik

Piast nie pokazał nic specjalnego, ale oni właśnie w taki sposób zdobywają punkty. Po tym jak strzelili gola cofnęli się pod swoją bramkę, a my biliśmy głową mur. Nasza sytuacja w tabeli jest teraz bardzo ciężka.

not. ksb

Dla „Gazety”

Jędrzej Jędrych

prezes Górnika Zabrze

Nie jestem zaskoczony meczem w Gliwicach, wiedziałem, że to będzie bardzo trudne spotkanie dla Górnika. Okazało się, że przez przerwę dla reprezentacji nasza drużyna została wybita z rytmu. W meczu z Piastem nie było widać tej samej determinacji co wcześniej. Wiedziałem, że ten kto pierwszy strzeli dziś gola - wygra. Ta porażka utrudnia nam sytuację, ale nie przekreśla naszych szans na utrzymanie. Nie będzie żadnych nerwowych ruchów. Gramy dalej, do końca jest jeszcze osiem meczów



Wit - Wto Kwi 07, 2009 4:49 pm
Dlaczego Piast Gliwice (nie) utrzyma się w ekstraklasie
Maciej Blaut 2009-04-06, ostatnia aktualizacja 2009-04-06 19:21:54.0



Piast Gliwice to na razie rewelacja wiosny, razem z Jagiellonią zdobył w tym roku najwięcej punktów w lidze. "Gazeta" podaje pięć głównych powodów, które sprawią, że w przyszłym sezonie piastunki (nie) będą grać ekstraklasie.

UTRZYMANIE

1.Terminarz

Do końca sezonu pozostało już tylko osiem kolejek. Aż pięć meczów gliwiczanie rozegrają na własnym stadionie. Poza tym, wiosną Piast jest na tyle silny, że w czekających go spotkaniach z Odrą Wodzisław, Ruchem Chorzów, ŁKS-em Łódź czy Lechią Gdańsk może wywalczyć komplet punktów.

2. Forma

Gliwiczanie są w gazie. W rundzie rewanżowej prezentują o wiele lepszą dyspozycję niż jesienią. Piłkarze dobrze przepracowali okres przygotowawczy i są mocni pod względem motorycznym. Jeszcze żaden wiosenny rywal nie zabiegał piastunek.

3. Styl

- W Gliwicach to liczą na to, żeby Piast się utrzymał w ekstraklasie i żaden styl nie będzie tu ważny - tłumaczył "Gazecie" trener Dariusz Fornalak. Słowa dotrzymał. Gliwiczanie nie grają porywającego futbolu, ale są do bólu skuteczni. Piastunki to mistrzowie wyniku 1:0. Wygrywać w takim stosunku to też sztuka.

4. Ofensywa

Jesienią gliwiczanie mieli wielki kłopot ze zdobywanie bramek. Teraz strzelanie goli przychodzi im dużo łatwiej. Formę sprzed lat nareszcie odnalazł Sebastian Olszar. Środkowy napastnik Piasta na pewno strzeli wiosną jeszcze kilka goli.

5. Stadion

Piast wreszcie może grać w Gliwicach. Wizyty na kameralnym stadionie przy ul. Okrzei będą przekleństwem dla rywali Piasta, bo u siebie drużyna Fornalaka czuje się zdecydowanie najlepiej i może odebrać punkty każdemu przeciwnikowi w Polsce.

SPADEK

1. Terminarz

Piast ma zdecydowanie najtrudniejszych rywali spośród zespołów walczących o utrzymanie. Aż pięć spośród ośmiu czekających ich meczów rozegrają przeciw zespołom, które są od niego wyżej w tabeli. Jeśli w meczach z Wisłą Kraków, Lechem Poznań i Legią Warszawa zanotują komplet porażek, to nikt nie będzie zaskoczony.

2. Forma

Skoro gliwiczanie są teraz w formie to znaczy, że za kilka tygodni, gdy walka o utrzymanie wkroczy w decydująca fazę, już nie będą. Mało jest w Polsce zespołów, które potrafią utrzymać równą dyspozycję przez całą rundę.

3. Styl

Piast ma na wiosnę masę szczęścia, które w końcu go opuści. To mało prawdopodobne, aby dalej wygrywał dzięki takim strzałom życia, jaki zademonstrował Mariusz Muszalik w spotkaniu z Górnikiem Zabrze. W Gdyni Piast wygrał, bo Bartosz Karwan akurat nie potrafił trafić do pustej bramki, a z Jagiellonią nie przegrał, bo Tomasz Frankowski wyjątkowo, nie w swoim stylu, marnował stuprocentowe okazje.

4. Ofensywa

Poprawiła się w stosunku do jesieni, ale wciąż jest marna. Cztery zdobyte gole w pięciu meczach to dorobek, którym trudno się chwalić. Jedynie cztery zespoły lidze strzeliły na wiosną mniej goli.

5. Stadion

Szybki powrót na Okrzei może okazać się dla Piasta przekleństwem. Na gliwickim stadionie powinny bowiem teraz w najlepsze trwać roboty budowlane, a nie rozgrywki piłkarskie. Po awansie do ekstraklasy PZPN dał klubowi rok na dostosowanie stadionu do wymogów licencyjnych . W innym przypadku groził nieprzyznaniem licencji na kolejny sezon. Już wiadomo, że nowy stadion nie będzie latem gotowy i - o ile PZPN się nie zlituje - piastunkom grozi spadek przy zielonym stoliku.

Dla "Gazety"

Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta Gliwice: Jest jeszcze za wcześnie, żebym był pewny utrzymania. Wszystko jest jednak na dobrej drodze. To prawda, że terminarz mamy bardzo ciężki. W krótkim okresie skumulowały się mecze z silnymi rywalami, ale w lidze nikt nie ma łatwo. Jeśli chodzi o sprawę naszego stadionu, to wierzę w zdroworozsądkowe podejście PZPN-u. Do końca maja gotowy będzie pełny projekt nowego stadionu, a w budżecie miasta są już zapisane na niego pieniądze. Postęp prac jest widoczny, więc nie wierzę, by związek nie przyznał nam z tego powodu licencji.

Zgodnie z wymogami licencyjnymi klub powoła wkrótce także spółkę akcyjną. Jeśli Rada Miasta wyrazi zgodę, to Gliwice przejmą w niej 51 procent udziałów. Resztę - 49 procent przejmie stowarzyszenie Piast. W pięcioosobowej radzie nadzorczej Piast SA będzie trzech przedstawicieli miasta i dwóch stowarzyszenia. Z kolei zarząd będzie dwuosobowy - po jednym przedstawicielu każdej strony. Prawdopodobnie pozostanę prezesem klubu.



Wit - Sob Kwi 11, 2009 10:19 am
W Piaście Gliwice nie grają brutale
Maciej Blaut2009-04-09, ostatnia aktualizacja 2009-04-09 19:41



Trener piastunek Dariusz Fornalak nie pozostawia suchej nitki na piłkarzach Górnika Zabrze, skarżących się na rzekomo zbyt ostrą grę jego zespołu.
Ostatnie derbowe starcie Piasta z Górnikiem zabrzański zespół okupił aż trzema kontuzjami podstawowych graczy. Ze strony górniczego klubu zaczęły płynąć głosy niezadowolenia na brutalną grę gliwiczan. - Piast nie przebierał w środkach. Taki był jego sposób na wygranie z nami - mówi Antoni Szymanowski, drugi trener Górnika. Skarżyli się też niektórzy piłkarze z Zabrza.

Szkoleniowiec Piasta jest zdumiony tymi opiniami.

- Nie zauważyłem w mojej drużynie żadnych brutali. Do piłkarzy Górnika mam apel, aby zajęli się grą w piłkę, bo od oceny mojej drużyny jestem ja. Trzeba umieć przegrać z klasą - podkreśla.

Fornalak obala też mit o tym, że jego piłkarze "polowali" na nogi rywali.

- Damian Gorawski doznał urazu bez kontaktu z rywalem. Z kolei Sebastian Nowak zderzył się z kolegą z własnego zespołu. Uraz Robert Szczota okazał się zupełnie niegroźny. Inna sprawa, że ten gracz powinien nauczyć się upadać na boisko. Warte zauważenia, że w meczu z Lechem Poznań Szczot został poturbowany przez Manuela Arboledę, a w meczu z Legią Warszawa przez Dicksona Choto. Po tym spotkaniach jednak nie narzekał, bo wynik dla Górnika był dobry. Po porażce z nami szukał już usprawiedliwień, bo tłumaczył się z porażki. Takie tłumaczenia są jednak żenujące - grzmi Fornalak.

W sobotę gliwiczanie podejmują na własnym boisku Lecha Poznań Trener Piasta podkreśla, że piłkarze lidera ekstraklasy nie muszą bać się o swoje zdrowie przed meczem na Okrzei. - Nie zakładamy w meczu z Lechem możliwości wpadki. Mamy teraz zdobytych 25 punktów i jestem pewien, że to za mało, aby się utrzymać. Dlatego musimy szukać punktów także w takich spotkaniach jak to sobotnie. Cieszę się, że niektórzy rywale uważają nasz terminarz za wyjątkowo niekorzystny. To tylko zwiększa nasze szanse na pozostanie w lidze - przekonuje Fornalak.

W Piaście nie będą mogli zagrać kontuzjowany Paweł Gamla i chory Marcin Folc. Początek meczu w sobotę o godzinie 17.45.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 4 z 11 • Wyszukiwarka znalazła 443 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •