ďťż
 
[Piłka nożna] Piast Gliwice



Wit - Wto Kwi 14, 2009 7:13 pm
Piast Gliwice został pogrążony w ostatniej minucie
Maciej Blaut 2009-04-13, ostatnia aktualizacja 2009-04-13 20:49:44.0



Gliwiczanie rozegrali wspaniały mecz z Lechem Poznań. Zapomnieli jednak o tym, że z drużyną Franciszka Smudy trzeba grać ostrożnie do ostatnich sekund spotkania.

Piastunkom zabrakło zaledwie trzydziestu sekund, by sensacyjnie odebrać punkty walczącemu o mistrzostwo Polski Lechowi. Gdy do końca meczu pozostawała już tylko mniej niż minuta doliczonego czasu gry, poznaniacy przeprowadzili akcję, która pogrążyła ambitnie grających gospodarzy. Szarżujący w polu karnym Piasta Sławomir Peszko dostrzegł nadbiegającego Marcina Kikuta i posłał w jego stronę precyzyjne podanie. Rozpędzony obrońca Lecha tylko dostawił nogę i pewnie skierował piłkę do bramki gospodarzy.

Gracze Lecha szaleli ze szczęścia, bo po raz kolejny w tym sezonie zapewnili sobie zwycięstwo dzięki grze do końca. Gliwiczanie złapali się za głowy, nie wierząc w to, że dali sobie odebrać remis w takich okolicznościach.

Wszystko, co ciekawe rozpoczęło się w Gliwicach pod koniec pierwszej połowy spotkania. W dość niegroźnej sytuacji napastnik Piasta Marcin Bojarski, który usiłował zapobiec wyjściu piłki na aut, poślizgnął się na gumowej wykładzinie leżącej tuż za boiskiem i z grymasem bólu upadł na ziemię. Okazało się, że doświadczony zawodnik złamał kość strzałkową. Kontuzja kolegi wytrąciła z rytmu dzielnie broniących się dotąd gliwiczan. Część z nich domagała się nawet przez chwilę przerwania gry mimo, że Bojarski leżał poza boiskiem!

Za to Lech skutecznie wykorzystał moment, w którym Piast grał jeszcze w dziesiątkę, czekając na przeprowadzenie zmiany. Po dośrodkowaniu Peszki piłka trafiła pod nogi Semira Stilicia, a ten nie miał kłopotu, by z bliska pokonać Grzegorza Kasprzika. Wydawało się, że poznaniacy, którzy zdecydowanie dominowali od pierwszych minut spotkania, nie będą mieli większego kłopotu ze zdobyciem trzech punktów.

Po przerwie, obraz gry radykalnie się jednak odmienił. Wszystko za sprawą gospodarzy, którzy z drużyny mocno przestraszonej nieoczekiwanie stali się zespołem nie mającym żadnego respektu dla poznańskiego potentata. Piast grał świetnie i co chwila stwarzał zagrożenie pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego.

Gospodarze dopięli swego w 70. minucie spotkania, gdy wyrównującą bramkę zdobył Jakub Smektała. To był pierwszy gol w ekstraklasie piłkarza Piasta, którego pozyskano zimą z... wielkopolskiej Jaroty Jarocin. Smektała, który pojawił się na boisku w miejsce kontuzjowanego Bojarskiego, mógł zostać bohaterem meczu, ale w fatalnym stylu zmarnował kolejną sytuację sam na sam z Kotorowskim. W końcówce meczu do głosu ponownie doszedł Lech. Po strzale Andersona Cueto goście unieśli nawet ręce w geście triumfu, bo piłka zmierzała do pustej bramki. Obrońca Piasta Maciej Michniewicz wybił ją jednak z linii bramkowej. Kilka minut później, przy strzale Kikuta, gospodarzom już zabrakło tyle szczęścia.

Piast Gliwice - Lech Poznań 1:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Stilić (40.), 1:1 Smektała (70.), 1:2 Kikut (90.+3)

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Kowalski, Glik, Michniewicz Ż - Podgórski (58. Seweryn), Muszalik, Wilczek, Sedlaczek - Bojarski (40. Smektała), Olszar (88. Koczon).

Lech: Kotorowski - Kikut Ż, Bosacki, Arboleda Ż, Djurdjević - Bandrowski, Injac - Peszko, Stilić, Wilk (78. Cueto) - Lewandowski.

Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów: 4000.

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak (Piast): Trudno cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Nie dość, że przegraliśmy, to jeszcze straciliśmy do końca sezonu Marcina Bojarskiego. Udowodniliśmy jednak, że Piast nie jest grabarzem polskiej piłki

Franciszek Smuda (Lech): Ze spokojnego meczu zrobił się horror i to z naszej winy. W drugiej połowie Piast poszedł na całość, a my wyszliśmy na boisko zupełnie nieskoncentrowani. Tymczasem w naszej lidze nie masz już rywala, którego można zlekceważyć

not. ksb

Rozmowy pod szatnią

Kamil Glik (Piast): Pierwszą połowę meczu przespaliśmy, ale w drugiej już przeważaliśmy na boisku. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy żadnej ze stuprocentowych okazji. Czujemy teraz duży niedosyt, ale już wiemy, że możemy grać z najlepszymi jak równy z równym.

Bartosz Bosacki (Lech): W pierwszej połowie graliśmy tak, jak to założyliśmy. W przerwie powiedzieliśmy sobie, co mamy dalej grać, ale nic z tego nie wychodziło. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski.

Grzegorz Kasprzik (Piast): Udowodniliśmy tym meczem, że w naszej drużynie drzemie spory potencjał. Paroma interwencjami pomogłem dziś drużynie, ale byłbym z siebie dużo bardziej zadowolony, gdybym nie przepuścił dwóch goli.

Marcin Kikut (Lech): Stracona bramka mocno nas podrażniła, więc zaczęliśmy podkręcać tempo. Remis nas w tym meczu nie urządzał, potraktowalibyśmy go jak porażkę. Dlatego w końcówce ruszyłem pod bramkę Piasta z wiarą w to, że mogę zdobyć gola
...........


PIŁKA NOŻNA Pechowy beniaminek
14.04.2009
Straciliśmy punkty i Marcina Bojarskiego - kręcił głową trener Piasta Dariusz Fornalak, po sobotnim spotkaniu z liderem ekstraklasy. Gliwiczanie mogli pokusić się o wielką sensację pokonując Lecha, jednak nie wykorzystali kapitalnych sytuacji przy stanie 1:1, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry dali sobie strzelić bramkę!

Kiedy Marcin Kikut wpakował piłkę pod poprzeczkę bramki Grzegorza Kasprzika, a po kil-ku chwilach sędzia zakończył mecz, opiekun "Kolejorza" Franciszek Smuda spojrzał z ulgą w niebo. - W drugiej połowie mieliśmy horror i to za naszą sprawą - przyznał "Franz".

Wszystko zaczęło się jednak zgodnie z planem gości, bo Semir Stilić wyprowadził Lecha na prowadzenie. Piłkę wzdłuż bramki posłał Marcin Kikut. Kasprzik końcami palców odbił ją przed siebie wprost pod nogi Stilicia. - Zabrakło komunikacji, za mną był Jarek Kaszowski, który mógł spokojnie wybić piłkę - ocenił bramkarz beniaminka.

Piast w tym momencie grał w dziesiątkę, bo udzielano medycznej pomocy Bojarskiemu. Ambitny napastnik "Piastunek" starał się dogonić uciekającą na aut piłkę. Wybiegł poza murawę i poślizgnął się na otaczającej boisko bieżni. Zawodnika zabrała karetka. Okazało się, że "Bojar" doznał złamania kości strzałkowej. - Najpierw czeka mnie zabieg, a potem sześć tygodni przerwy w grze. Ten sezon mam już z głowy - informuje zasmucony piłkarz Piasta.

Bojarskiego zmienił Jakub Smektała i to właśnie on w 70. minucie doprowadził do szału radości kibiców Piasta. Dostał podanie od świetnie dysponowanego Sebastiana Olszara i pokonał Krzysztofa Kotorowskiego - 1:1! Trzy minuty później Kasprzik mógł mieć asystę, ale Smektała po dalekim wybiciu bramkarza Piasta nie wykorzystał sytuacji sam na sam, strzelając nad poprzeczką. Zawodnik wypożyczony z Jaroty Jarocin i oglądany przez działaczy tego klubu (przyjechali z meczu z Tychów), miał też trzecią okazję! Znów stanął oko w oko z Kotorowskim, jednak strzelił obok słupka! - Powinienem podawać do lepiej ustawionego Lumira Sedlacka, on wtedy strzelałby do "pustaka" - mówił po meczu Smektała.

Zaskoczony Lech jakoś się pozbierał i goście nawet mieli uniesione ręce w geście radości, ale sędzia uznał, że piłka nie przeszła całym obwodem linii bramkowej po strzale z bliska Andersona Cueto. Bohaterem ostatniej akcji został jednak Kikut. Wykorzystał przytomne podanie Sławomira Peszki i cały zespół Lecha mógł pobiec do swych kibiców dopingujących... zza ogrodzenia stadionu.

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak (Piast Gliwice):
Trudno cokolwiek powiedzieć po takim meczu, skoro straciło się punkty i Marcina Bojarskiego, myślę, że do końca sezonu, bo "Bojar" ma złamaną nogę. Święta mamy więc smutne. Cały czas słyszymy, że gliwicki Piast zabija polską piłkę nożną. Nie wiem, czy ta opinia pasuje do tego, co kibice zobaczyli w spotkaniu z liderem ekstraklasy. Ale nie mnie to oceniać. Gratuluję wygranej trenerowi Smudzie.

Franciszek Smuda (Lech Poznań):
Ze spokojnego meczu, zrobił się horror. Nie wiem czemu po przerwie mój zespół nie trzymał się założeń taktycznych, które tak dobrze realizował w pierwszej połowie. Nie poznawałem własnej drużyny! Można było dosłownie wyjść ze skóry. Piast mógł zremisować, a nawet wygrać. W tej lidze nie ma już drużyn, które można lekceważyć. Z każdym trzeba poważnie grać, bo inaczej traci się punkty.

Rozmowy pod szatnią

Marcin Kikut, obrońca Lecha:
Wierzyłem, że z tej ostatniej akcji coś może być, dlatego do niej się podłączyłem. Sławek Peszko świetnie mi podał, no i się udało!

Robert Lewandowski, napastnik Lecha:
Jak zwykle głupio straciliśmy bramkę i Piast uwierzył, że może coś z nami wskórać. Odczuwaliśmy trudy całego tygodnia, brakowało nam już sił. Dopisało nam jednak szczęście i to w doliczonym czasie meczu!

Sebastian Olszar, napastnik Piasta:
W szatni ustaliliśmy, że mniej więcej od 60 minuty zagramy odważniej. Początek drugiej połowy też miał być spokojny jak pierwsza, aby nie stracić drugiej bramki. Taktyka przyniosła efekt, strzeliliśmy gola, były okazje na kolejne. Ten mecz był do wygrania! Szkoda, że zabrakło nam szczęścia w samej końcówce. Zemściły się na nas te niewykorzystane sytuacje.

Mariusz Muszalik, pomocnik Piasta:
Zdrzemnęliśmy się w 94 minucie i nie mamy ani jednego punktu. Pokazaliśmy jednak charakter i to, że potrafimy grać w piłkę.

Grzegorz Kasprzik, bramkarz Piasta:
Wtedy gdy Lech domagał się uznania bramki, piłka na pewno nie przekroczyła linii bramkowej całym obwodem. Mało brakowało, abym w tym meczu miał asystę przy golu, jednak Kuba Smektała nie wykorzystał tej okazji. Były też inne sytuacje, dlatego szkoda, że nie mamy nawet punktu.

Jakub Smektała, napastnik Piasta:
Mam pierwszą bramkę w ekstraklasie, ale odczuwam niedosyt, bo mogłem strzelić co najmniej jedną więcej. Szkoda mi tych okazji, bo mogłem zapewnić wygraną Piastowi. Gola dedykuję kontuzjowanemu Marcinowi Bojarskiemu i mojej narzeczonej Darii, która była na trybunach.

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/986419.html

PIŁKA NOŻNA Piast Gliwice: Trzeba to przeżyć
15.04.2009
Kibice gości, którzy nie są wpuszczani na stadion Piasta Gliwice do końca rundy wiosennej będą mogli oglądać mecze zza ogrodzenia obiektu przy ulicy Okrzei! - Nikomu nie można zabronić przyjazdu do Gliwic.

Skoro przeżyliśmy wizytę fanów Górnika i Lecha, to damy sobie radę z pozostałymi - mówi dyrektor gliwickiego klubu Józef Drabicki. W piątek Piast zagra z Legią. - Mamy sygnały, że pojawią się u nas kibice z Warszawy - dodaje.

Działacze beniaminka zareagowali na nasz wtorkowy tekst dotyczący m.in. zaskakującej sytuacji, związanej z usunięciem segmentów ogrodzenia, dzięki czemu kibice Lecha mieli już lepszą widoczność, niż tydzień wcześniej fani Górnika. - Nikt nie kryje, że nasz stadion jest toporny, ale przecież jesteśmy na najlepszej drodze do wybudowania nowego. To nie są wirtualne zapowiedzi tylko realne działania, doceniane przez PZPN - podkreśla dyrektor Drabicki. - Gdy nie ma jeszcze odpowiedniego obiektu, trzeba szukać kompromisów. Tak się dzieje w przypadku kibiców gości. Wiadomo, że lepiej byłoby nam sprzedać bilety i wpuścić ich na stadion. Jednak nie mamy takiej możliwości.

- Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nasz stadion nie jest doskonały i że jest to sytuacja przejściowa - dodaje rzecznik Piasta Grzegorz Muzia. - Gdy będzie nowy obiekt, będą lepsze warunki, również dla kibiców gości. To dla mieszkańców naszego miasta przenieśliśmy się z dalekiego Wodzisławia. Lepiej troszkę pocierpieć oglądając mecz w takich warunkach niż jeździć 44 km w jedną stronę. Zorganizowanie meczu w ekstraklasie wymaga wysiłku wielu ludzi. Przygotowania do następnego spotkania praktycznie zaczynają dzień po końcowym gwizdku sędziego. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby w takich warunkach jakimi dysponujemy, oglądanie meczu było jak najwygodniejsze.

W czasie spotkania z Lechem Marcin Bojarski złamał kość strzałkową, ponieważ wywrócił się na bieżni otaczającej boisko. Zawodnik gospodarzy poślizgnął się na gumolicie, po którym drużyny wychodzą na murawę. - Nie byłoby tej sytuacji gdyby nie feralna guma. Na niej nie byłem w stanie utrzymać równowagi - przyznał "Bojar".

- Ten gumolit leży od kilkunastu lat i do tej pory nikomu nic się nie stało - przypomina Drabicki. - Jest takie powiedzenie, że nawet w drewnianym kościele cegła może spaść na głowę. Rozmawiałem z Marcinem, nie miał żadnych pretensji, mówił, że to przypadek. Zaimponował mi wypowiedzią, że prawdziwa tragedia zdarzyła się w Kamieniu Pomorskim, a przy jego kontuzji można mówić o pechu.

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni



http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/986609.html




Wit - Pią Kwi 17, 2009 3:29 pm
Piastunki muszą uważać na magiczny trójkąt Legii
Maciej Blaut 2009-04-16, ostatnia aktualizacja 2009-04-16 18:25:20.0



- W warszawskim zespole najgroźniejsze jest trio: Roger - Maciej Iwański - Takesure Chinyama - uważa obrońca Piasta Gliwice Piotr Bronowicki, którego zimą pozyskano z Legii.

Piast rozegra w piątek wieczorem trzecie kolejne spotkanie ligowe na własnym boisku. Po ważnej wygranej nad Górnikiem Zabrze, pechowej porażce z Lechem Poznań, tym razem piłkarzom trenera Dariusza Fornalaka przyjdzie zmierzyć się ze stołeczną Legią. - Piast ma na tyle silny skład, że może pokonać każdego rywala w Polsce, także Legię - przekonuje Bronowicki. 27-letni obrońca trafił do Gliwic z Legii, w której miał problem z przebiciem się do podstawowego składu. Teraz podobne kłopoty ma jednak także w drużynie beniaminka ekstraklasy!

- Takie już życie piłkarza, że o miejsce w jedenastce trzeba ciężko walczyć. Obecnie trener stawia na prawej obronie na Jarka Kaszowskiego, a ten prezentuje się bardzo dobrze. Przeciwko Legii na pewno nie zagram od pierwszej minuty, ale może pojawię się na boisku przynajmniej w końcówce spotkania? Fajnie byłoby zagrać przeciwko byłemu pracodawcy - mówi Bronowicki.

W Piaście nie będą mogli wystąpić kontuzjowani Paweł Gamla (powoli wraca do treningów) oraz Marcin Bojarski, który podczas ostatniego spotkania ligowego złamał nogę. W meczu z Lechem jego miejsce na boisku zajął 21-letni Jakub Smektała. To kolejny nowy gracz w kadrze Piasta, w przerwie między rundami młodego napastnika wypożyczono z II-ligowej Jaroty Jarocin.

- Działacze Piasta wypatrzyli mnie, bo strzelałem sporo bramek w niższych ligach. Spodobałem się też na trzydniowych testach. Wcześniej miałem okazję grać w lidze tylko w końcówkach spotkań. W meczu z Lechem wreszcie dostałem swoją szansę i chyba pokazałem się z dobrej strony - mówi piłkarz, który strzelił poznaniakom gola. Ocena jego występu na pewno byłaby wyższa, ale Smektała nie wykorzystał jeszcze dwóch doskonałych okazji do zdobycia bramek. Szczególnie żal tej, w której nie podał do lepiej ustawionego Lumira Sedlaczka.

- Wiem, że źle zrobiłem. Zapłaciliśmy za to wysoką cenę, bo zamiast cieszyć się po tym meczu z trzech punktów, zostaliśmy z zerowym dorobkiem. Legii się nie boję. Jeśli trener na mnie postawi, to jestem gotów. Do Gliwic zostałem wypożyczony tylko na pół roku, więc gram nie tylko o punkty dla Piasta, ale także o swoją przyszłość - mówi Smektała.

Początek meczu o godz. 20.



Wit - Pon Kwi 20, 2009 7:40 pm
Piast Gliwice stracił gola z zerowego kąta
Maciej Blaut 2009-04-18, ostatnia aktualizacja 2009-04-18 00:12:31.0



Gliwiccy piłkarze na zawsze powinni zapamiętać, że jeśli gra się przeciwko Legii Warszawa, to jej napastnika Takesure'a Chinyamę należy pilnować jak oka w głowie.

Reprezentant Zimbabwe był bohaterem meczu Piasta z Legią. W drugiej połowie spotkania strzelił jedynego gola meczu i zapewnił zwycięstwo stołecznej drużynie. To już druga kolejna bolesna lekcja ekstraklasowego futbolu dla beniaminka z Gliwic. W poprzedniej kolejce gracze Piasta "zapomnieli", że grając przeciwko Lechowi Poznań, trzeba grać ostrożnie w defensywie do ostatnich minut spotkania...

W porównaniu do meczu z poznaniakami trener Dariusz Fornalak dokonał dwóch zmian w składzie. Zgodnie z przypuszczeniami miejsce Marcina Bojarskiego w ataku zajął młodziutki Jakub Smektała. Druga roszada była dużo bardziej zaskakująca. Do jedenastki powrócił doświadczony Damian Seweryn, który odzyskał miejsce w składzie kosztem dobrze spisującego się na wiosnę Tomasza Podgórskiego. Gliwicki pomocnik już na początku meczu miał doskonałą okazję, aby przekonać, że Fornalak zrobił słusznie, stawiając na niego. Po szybkiej akcji gospodarzy pozbawiony krycia Seweryn samotnie mknął prawą stroną boiska na bramkę Legii. Jego strzał z narożnika pola karnego pewnie obronił jednak Jan Mucha.

Akcja Seweryna była jednym z nielicznych wypadów gliwickich piłkarzy pod bramkę rywali. Od pierwszych minut spotkania na boisku dominowali bowiem goście. Legia, dopingowana przez grupę swoich fanów... zza stadionowego płotu (w Gliwicach to już, niestety, tradycja), miała kilka okazji do strzelenia gola. Najgroźniejszy w zespole trenera Jana Urbana był Chinyama. Napastnik gości kilkakrotnie łatwo ogrywał defensorów Piasta, ale ani jemu, ani żadnemu z jego kolegów nie udawało się w pierwszej połowie znaleźć sposobu na pokonanie Grzegorza Kasprzika. Legia, gdy tylko grała szybkimi podaniami, łatwo przedostawała się pod bramkę gospodarzy. Szybko z takiego stylu jednak... zrezygnowała. Długie podania obrońców do osamotnionego z przodu Chinyamy były łatwo przejmowane przez gliwickich stoperów.

Z kolei piastunki zdołały w pierwszej połowie wypracować jeszcze jedną dobrą okazję do zdobycia gola. Zbyt słabe podanie głową Jakuba Rzeźniczaka do Muchy przejął Muszalik, ale jego uderzenie w dobrym stylu zablokował bramkarz Legii. - Szkoda, że nie skorzystałem z tego prezentu... - wzdychał po meczu rozgrywający Piasta.

Po przerwie przewaga gości stała się jeszcze bardziej widoczna. Blisko zdobycia gola był Tomasz Jarzębowski, ale jego potężne uderzenie zza pola karnego efektownie obronił Kasprzik. Kilka minut później Piast już przegrywał. Roger posłał prostopadłą piłkę w kierunku Chinyamy, a ten włączył piąty bieg, ograł Kasprzika i wpakował piłkę do bramki. - Niektórzy pewnie powiedzą, że popełniłem błąd, wychodząc z bramki. Jeśli bym tego jednak nie zrobił, to Chinyama znalazłby się w sytuacji sam na sam i też mógł zdobyć bramkę - tłumaczył Kasprzik.

Gol był efektowny, bo napastnik Legii strzelał niemal z zerowego kąta! - Takesure pokazał w tej sytuacji cały swój techniczny kunszt - chwalił kolegę Maciej Iwański, kapitan Legii. To już szesnaste trafienie Chinyamy w tym sezonie. Gracz Legii ma więcej trafień na koncie niż... cały zespół Piasta.

Gliwiccy kibice liczyli, że Piast popisze się podobnym zrywem, co ostatnio w meczu z Lechem. Po straconej bramce piastunki potrafiły wtedy zmienić obraz gry i zdominować jednego z kandydatów do tytułu mistrza Polski. W pojedynku z innym pretendentem do zwycięstwa w lidze ten scenariusz już się nie sprawdził. Nie pomogła nawet odważna decyzja Fornalaka, który wpuścił na boisko trzeciego napastnika - Daniela Koczona. Gospodarze mieli jedną okazję do wyrównania, ale znajdujący się w dobrej sytuacji Sebastian Olszar nie trafił w piłkę.

- Chcieliśmy dziś zadedykować punkt lub punkty Marcinowi Bojarskiemu. Szkoda, że się nie udało, bo mecz był na remis. Szczęście nie było jednak przy nas - podsumował Fornalak. - Jeśli Piast dalej będzie grał tak konsekwentnie, to utrzyma się w lidze - pocieszał go Jan Urban, trener Legii.

Piast Gliwice 0

Legia Warszawa 1 (0)

Bramka: 0:1 Chinyama (65.).

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Glik, Kowalski (78. Chylaszek), Michniewicz - Seweryn (46. Podgórski), Muszalik, Wilczek, Sedlaczek (78. Koczon) - Smektała, Olszar.

Legia: Mucha - Descarga (86. Ostrowski), Astiz, Rzeźniczak, Kiełbowicz Ż - Giza Ż (90. Radović), Jarzębowski (76. Borysiuk), Iwański, Roger, Rybus - Chinyama.

Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów: 4000.



Wit - Pią Kwi 24, 2009 12:35 pm
Bojarski: niech dedykują mi punkty jak najszybciej
ksb2009-04-23, ostatnia aktualizacja 2009-04-24 12:01



Piast Gliwice do końca sezonu będzie musiał sobie radzić bez leczącego poważną kontuzję Marcina Bojarskiego. Piłkarz przeszedł w szpitalu w Piekarach Śląskich operację złamanej nogi.
Po porażce w ostatniej kolejce z Legią Warszawa trener gliwickiego zespołu Dariusz Fornalak był bardzo przybity. Na zdobyczy punktowej zależało mu tym razem podwójnie, bo - jak przyznał - chciał zadedykować remis lub zwycięstwo kontuzjowanemu Bojarskiemu.

- Słowa trenera były niezwykle miłe i wzruszające. Chciałbym, aby punkty mógł zadedykować mi jak najszybciej, najlepiej już po meczu z ŁKS-em Łódź. Będzie o to ciężko, bo łodzianie to bardzo niewygodny rywal. Koledzy, którzy odwiedzili mnie w szpitalu, obiecywali jednak, że będą mocno walczyć o wygraną - mówi piłkarz.

Bojarski opuszcza dziś szpital w Piekarach. - Spotkanie z ŁKS-em obejrzę jeszcze w telewizji. Zabieg miałem w poniedziałek i noga jeszcze trochę mnie boli. Zrobię jednak wszystko, aby pojawić się w Gliwicach na meczu z Wisłą Kraków. A powrót na boisko? Za sześć tygodni czeka mnie zabieg wyjęcia z nogi drutów i blaszek. Wtedy okaże się, czy operacja poszła dobrze. Jeśli wszystko będzie w porządku, to potem czekają mnie jeszcze ze dwa tygodnie przerwy i miesięczna rehabilitacja - mówi Bojarski.

Doświadczonego zawodnika w składzie gliwickiego zespołu zastąpił młody Jakub Smektała. - Kuba ma olbrzymi potencjał i wierzę, że sobie poradzi w ekstraklasie. Życzę mu, aby był lepszym piłkarzem ode mnie - podkreśla Bojarski.

Początek meczu ŁKS-u z Piastem w niedzielę o godzinie 16.




Kris - Nie Kwi 26, 2009 5:03 pm
Brawo!!!

ŁKS - Piast Gliwice 0:1 (0:0)

0:1 Jakub Smektała 61.



kaspric - Nie Kwi 26, 2009 7:52 pm
Od porażki z Cracovią Piast wygrywa wszystkie mecze, które musi wygrać . Co prawda pechowo z Legią i Lechem było 0pkt, ale to zwycięstwami z Arką, ŁKSem, Grórnikiem, GKSem zapewnia się utrzymanie.



Wit - Wto Kwi 28, 2009 4:17 pm
Gliwice przejmą władzę w Piaście
ksb 2009-04-24, ostatnia aktualizacja 2009-04-24 23:29:24.0

Radni miejscy zgodzili się, aby gmina objęła 51 procent akcji nowo tworzonej spółki Piast SA.

Piast Gliwice musi zacząć funkcjonować jako spółka akcyjna od przyszłego sezonu, bo taki jest wymóg występów w piłkarskiej ekstraklasie. Podczas ostatniej sesji rady miasta na wniosek prezydenta Zygmunta Frankiewicza radni podjęli uchwałę o utworzeniu GKS-u Piast Gliwice SA, w którym miasto ma objąć 51 procent udziałów. Kapitał zakładowy spółki wyniesienie pół miliona złotych. Gmina wyłoży na akcje 255 tys. zł. Resztę udziałów przejmie dotychczas zarządzające klubem stowarzyszenie Piast.

- Skoro mamy w mieście ekstraklasową drużynę, to trzeba ją hołubić. Trudno sobie zresztą wyobrazić lepszą promocję Gliwic niż poprzez sport - podkreśla Marek Jarzębowski, rzecznik gliwickiego magistratu.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3503 ... ascie.html



Wit - Pią Maj 01, 2009 1:18 pm
Piast przed Wisłą: do trzech razy sztuka?
Piotr Płatek2009-04-29, ostatnia aktualizacja 2009-04-29 20:16



Dwa kolejne mecze z pretendentami do złota Piast przegrał minimalnie. Czy w spotkaniu z Wisłą Kraków gliwiczan stać na urwanie punktów faworytom?
To trzeci z rzędu mecz w Gliwicach, gdy przyjeżdża pretendent do tytułu: Lech wygrał po golu w doliczonym czasie gry, Legia wywiozła trzy punkty po trafieniu Takesure Chinyamy, a teraz pojawia się Wisła. - Do trzech razy sztuka - śmieje się trener Piasta Dariusz Fornalak, który planuje strategię na piątkowy mecz. - Jeśli będziemy w stanie dłużej utrzymywać się przy piłce, to nasze szanse na urwanie punktów Wiśle na pewno wzrosną - przekonuje.

Jesienią w Krakowie Wisła długo męczyła się z Piastem. Wiślacy wygrali ostatecznie 2:0, ale ostatnia bramka padła dopiero w 90. minucie gry. Wtedy w składzie Piasta grał jeszcze Adam Banaś, obecnie czołowy zawodnik Górnika Zabrze. - Tamten mecz długo układał się po naszej myśli, wydawało się, że zrealizujemy plan i na przerwę będziemy schodzić przy stanie remisowym. I właśnie w 45. minucie dostaliśmy gola do szatni - wspomina Banaś. - Piast powalczył dzielnie z Legią i Lechem, ale przy obecnej dyspozycji Wisły, obstawiałbym wygraną krakowian - twierdzi były obrońca Piasta.

Niedawny mecz Górnika w Krakowie trener Fornalak oglądał z trybun stadionu Wisły. - Z trójki Lech, Legia i Wisła, właśnie ten ostatni zespól zrobił na mnie w ostatnim czasie największe wrażenie - przyznaje szkoleniowiec Piasta. - Wiślacy grają konsekwentnie, wiedzą czego chcą, są pewni swych umiejętności. My po zdobyciu trzech punktów w Łodzi, do spotkania z krakowianami podejdziemy z większym spokojem. Zrobimy wszystko, by udowodnić, że Wisła do Gliwic nie przyjechała jak po swoje - zapewnia Fornalak.

Piast zagra z Wisłą osłabiony. Z powodu kontuzji zabraknie Marcina Bojarskiego, a przez kartki pauzuje Mariusz Muszalik. To nie koniec. Wypożyczony z Wisły podstawowy obrońca gliwiczan Mateusz Kowalski nie może wyjść na boisko z powodu zapisu w kontrakcie, uniemożliwiającego grę przeciwko macierzystemu klubowi. - Trzeba uszanować zapis. Nie zamierzamy się usprawiedliwiać kartkami czy kontuzjami. Dobrze, że wraca do składu Paweł Gamla, to na pewno zwiększy pole manewru - mówi trener Piasta.

Początek piątkowego spotkania o godzinie 20.



Wit - Sob Maj 02, 2009 9:45 am
Gliwice oszalały o 20.23! Piast zatrzymał Wisłę Kraków
Wojciech Todur 2009-05-01, ostatnia aktualizacja 2009-05-01 23:18:06.0



- To może być punkt na wagę utrzymania! - powtarzali zgodnie piłkarze Piasta. - Straciliśmy dwa bezcenne punkty, ale wierzę, że nie straciliśmy szansy na mistrzostwo Polski - mówił przygnębiony trener gości Maciej Skorża.

Terminarz ekstraklasy sprawił, że Piast stał się w ostatnich tygodniach jakby barometrem formy drużyn walczących o mistrzostwo Polski.

Lech i Legia, które przyjechały na kameralny stadion przy ulicy Okrzei przed Wisłą zdały egzamin na trzy punkty, a piłkarze z Gliwic ocenili potem, że to warszawianie są ich faworytem do tyłu. - Trudno tak na gorąco porównać Wisłę do Legii i Lecha, ale ich siła ataku jest na pewno większa - mówił Jarosław Kaszowski, kapitan Piasta.

Krakowianie, którzy w tym roku nie przegrali jeszcze ligowego spotkania, spokojnie budowali swoją przewagę niemal od pierwszej minuty spotkania. I wszystko układało się po ich myśli, aż nagle spiker zaryczał: "1 maja, godzina 20.23! Gliwice oszalały!"

Seria błędów w kryciu spowodowała, że krakowianie najpierw nie upilnowali Jakuba Smektały, a gdy ten podawał przed bramkę, zapomnieli o Kamilu Wilczku, który tylko dołożył nogę i piłka wpadła do siatki. - Ważny gol, bo na wagę tak cennego punktu - cieszył się Wilczek, który po meczu był rozemocjonowany, że zapomniał, że grał na własnym obiekcie. - Wywozimy cenny punkt! - powtarzał w wywiadach.

Po stracie gola wiślacy na pewno przypomnieli sobie słowa trenera Skorży, który uprzedzał ich, że Piast to zespół niezwykle skuteczny. Drużyna, która potrzebował raptem 14 goli, żeby zdobyć aż 28 punktów. Co ciekawe w ekipie z Gliwic nie ma dziś żadnego napastnika, który regularnie trafiałby do bramki rywala. Wilczek jest dopiero drugim (po Smektale) piłkarzem Piasta, który strzelił w tym sezonie dwa gole!

Kolejna zła informacja dla piłkarzy spod znaku "Białej Gwiazdy" była taka, że gliwiczanie równie skutecznie potrafią bronić skromnego prowadzenia. Mniej bramek od Piasta straciły do piątku tylko cztery drużyny - sama ligowa czołówka.

Krakowianie schodzili na przerwę, rozpamiętując potężny strzał Wojciecha Łobodzińskiego, po którym piłka zatrzymała się na poprzeczce, ale bez bramek i bez Marcina Baszczyńskiego. Obrońca Wisły opuścił boisko zaraz po straconym golu. Niestety, na noszach. Baszczyński zachwiał się po wybiciu piłki z własnego pola karnego, przewrócił i już nie wstał. - Jest podejrzenie kontuzji wiązadeł w kolanie - mówił po meczu Skorża.

Za zespół z Gliwic ściskał wczoraj kciuki Adam Wiercioch, drużynowy wicemistrz olimpijski w szpadzie i szermierz Piasta, ale i Franciszek Smuda, którego Lech też będzie bił się w tej kolejce o ligowe punkty ze Ślązakami. Ruch jednak przyjedzie na stadion przy ulicy Bułgarskiej dopiero w niedzielę.

W Gliwicach trener zespołu z Poznania mógł tylko ocenić formę byłego gracza niebieskich, czyli Piotra Ćwielonga. "Pepe" zmienił Łobodzińskiego, który zbyt często zamiast rozpoczynać akcje ofensywne, po prostu czekał na piłkę. Gliwiczanie nie czekali! Gdyby tylko zaatakowali szybciej, bardziej zdecydowanie, gdyby krakowianie jakimś cudem nie zablokowali świetnego strzału głową Pawła Gamli! Trener Skorża i tak miał dosyć. Na przemian nerwowo spoglądał na zegarek i ocierał pot z czoła. Krakowianie, widząc, że środkiem nie dadzą rady, szarpali skrzydłami. Grzegorzu Kasprzik zdołał jeszcze odbić piłkę, którą Rafał Boguski chciał mu delikatnie wrzucić za plecy, ale gdy Patryk Małecki kropnął z linii pola karnego, bramkarz Piasta był już bez szans.

- Byłem zasłonięty, niewiele widziałem. Gdyby nie ta jedna akcja, to majówka byłaby dużo bardziej udana. Mimo wszystko jestem zadowolony. Miałem sporo udanych interwencji - ocenił Kasprzik. Po zdobyciu wyrównującej bramki Wisła runęła na Piasta niczym lawina. Małecki i Paweł Brożek zrozpaczeni łapali się za głowy nie dowierzając, że piłka nie chce wpaść do siatki. - Mieliśmy trochę szczęścia, ale ważne, że mamy ten punkt. Oby na wagę utrzymania - odetchnął Kaszowski.

Piast Gliwice 1 (1)

Wisła Kraków 1 (0)

Bramki: 1:0 Wilczek (23. - z podania Smektały), 1:1 Małecki (73.)

Piast: Kasprzik - Kaszowski Ż, Glik, Krzycki, Michniewicz Ż - Seweryn (69. Podgórski), Gamla, Wilczek, Sedlaczek (85. Chylaszek) - Smektała, Olszar (76. Koczon)

Wisła: Pawełek - Baszczyński (29. Jirsak), Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (46. Ćwielong), Diaz, Sobolewski, Zieńczuk (62. Małecki) - Boguski, Paweł Brożek.

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Widzów: 4 000

Zdaniem trenerów

Maciej Skorża (Wisła): Najgorszy, najbardziej czarny scenariusz się spełnił. Jedna okazja Piasta, bramka i trzeba było gonić wynik. Mieliśmy przygniatającą przewagę, ale straciliśmy bezcenne dwa punkty. Wierzę, że nie straciliśmy szansy na mistrzostwo Polski.

Dariusz Fornalak (Piast):

Jeden punkt z taką drużyną jak krakowska Wisła to wielki sukces Piasta. Ten sukces odbył się w cieniu tragedii naszego zawodnika. Kamil Glik zagrał dziś na własną prośbę. Zmarł mu ojciec... Zagrał wspaniały mecz!

not.tod

Rozmowy pod szatnią

Mariusz Pawełek (Wisła): - Żal straconych punktów. Mieliśmy olbrzymią przewagę - szczególnie w drugiej połowie - ale wystarczył tylko na jeden punkt. Piast zamurował swoją bramkę. Na pewno nie grali z nami tak otwartej piłki jak ostatnio Górnik Zabrze.

Jarosław Kaszowski (Piast): - Oczywiście, że Wisła miała przewagę, momentami nie mogliśmy za nimi nadążyć. My jednak też mieliśmy swoje szanse. Ach, gdyby trafił Paweł Gamla! Nie ma jednak co narzekać. Remis to też bardzo cenny wynik.



kaspric - Sob Maj 02, 2009 6:43 pm
Wywiad z Kryżanowskim
http://ekstraklasa.net/news,16988,pr..._z_niczego.htm

Łukasz Partyka: Utrzymanie Piasta wydaje się już niemal pewne.. Lecz bolączką może być licencja.. Jeśli Piast ją otrzyma to na jakiej zasadzie?

Jacek Krzyżanowski: Powiem tak licencję na pewno otrzymamy, tutaj teraz chodzi tylko abyśmy podali stadion zastępczy, którym prawdopodobnie będzie Wodzisław Śląski. Jednak rozstrzygnie się to w połowie maja. W przypadku jeśli by nam się nie udało uzyskać licencji, to warunkowo prosilibyśmy aby do 1 listopada mecze rozgrywane były w Gliwicach, gdyż prace przy budowie nowego stadionu będą trwały właśnie od początku listopada. Już teraz musimy zbierać stosowne pisma od Policji, ochrony, o tym iż mecze na Okrzei rozgrywane są w stu procentowym porządku. Tak to wszystko wygląda.

Łukasz Partyka: Mówi się, że sponsorem Piasta ma zostać firma Vattenfal, jak skomentuje Pan te doniesienia?

Jacek Krzyżanowski: Nie podam żadnych potwierdzeń to jest temat w toku jeszcze nie rozstrzygnięty. Wszystko jest tutaj możliwe i brane pod uwagę. Myślę ze tutaj wiele dobrego może wnieść nasz nowy partner czyli Urząd Miasta Gliwice. Ustaliliśmy że wspólnie będziemy decydować o przyszłości klubu, mam nadzieję że wszystko będzie jak najlepiej.

_____________________

nonono, Vattenfal to dobry krok i przede wszystkim to mógłby być sponsor na lata



Wit - Pon Maj 04, 2009 8:40 pm
Piast Gliwice marzy o wielkim sponsorze
ksb 2009-05-04, ostatnia aktualizacja 2009-05-04 21:30:15.0



Nie udało się z firmą samochodową General Motors, ale może uda się z koncernem energetycznym Vattenfall?

- To prawda, że szukamy sponsora strategicznego - mówi Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że ciężar finansowania klubu weźmie na siebie General Motors Polska, który podpisał nawet umowę reklamową z Piastem, ale po awansie zespołu do ekstraklasy... wycofał się. Powód? Kryzys w branży. Teraz pojawiają się informacje, że z Piastem zwiąże się koncern energetyczny Vattenfall. - Wystosowaliśmy wstępne zapytanie do tej firmy, ale jest zdecydowanie przedwcześnie, by stwierdzić, że zostanie ona naszym sponsorem - wyjaśnia Krzyżanowski. Rzecznik grupy Vattenfall Łukasz Zimnoch ucina: - Nie prowadzimy żadnych rozmów z Piastem. Nie zanosi się na to, abyśmy w najbliższym czasie mieli sponsorować piłkę nożną na poziomie seniorskim.

Młode wilki z Piasta podbijają ekstraklasę
Maciej Blaut 2009-05-04, ostatnia aktualizacja 2009-05-04 21:41:09.0

W Gliwicach zdecydowanie stawiają na młodość. O utrzymaniu Piasta w ekstraklasie może zadecydować przebojowość i talent młodzieżowego tria Kamil Glik - Kamil Wilczek - Jakub Smektała.

21-letni piłkarze są kluczowymi ogniwami Piasta. W ekstraklasie to rzadkość, aby tak młodzi gracze decydowali o sile drużyny. Trener Dariusz Fornalak nie boi się jednak ryzyka i powierza młodym zawodnikom najbardziej odpowiedzialne pozycje na boisku. Glik rządzi defensywą, Wilczek rozdziela piłki w drugiej linii, a Smektała gra jako cofnięty napastnik.

- Zrobiliśmy dobry ruch, stawiając na tych piłkarzy. To było zresztą celowe działanie, aby wzmocnić drużynę graczami młodymi i ambitnymi. Trzeba zaznaczyć, że w ściągnięciu tych piłkarzy do Gliwic spory udział miał jeszcze nasz były trener Marek Wleciałowski - podkreśla Jacek Krzyżanowski, prezes klubu.

Glik trafił do Gliwic latem z Realu Madryt C. Jedynie na początku sezonu był rezerwowym, teraz trudno wyobrazić sobie bez niego obronę Piasta. W ostatniej kolejce zupełnie wyłączył z gry najlepszego polskiego napastnika Pawła Brożka. - Mimo młodego wieku to już w tej chwili jeden z najlepszych obrońców w polskiej lidze! Wróżę mu wielką przyszłość - chwali 37-letni Mirosław Widuch. Najstarszy gracz Piasta stracił miejsce w składzie właśnie na rzecz Glika.

Wilczka i Smektałę Piast pozyskał w przerwie zimowej. - Fajnie, że trener daje szansę młodym. Od reszty kolegów nie odstajemy, pomagamy zdobywać punkty, więc chyba się przydajemy. Tacy gracze jak my wnoszą do zespołu przebojowość i spontaniczność. Spokój i równowaga, które zapewniają piłkarze bardziej doświadczeni, też są jednak niezbędne drużynie - mówi Wilczek, który jeszcze jesienią był najlepszym piłkarzem GKS-u Jastrzębie.

Najpóźniej miejsce w składzie wywalczył Smektała, który do Piasta został wypożyczony z Jaroty Jarocin. Smektała udanie zastępuje w drużynie poważnie kontuzjowanego Marcina Bojarskiego. Jego gol przesądził o niezwykle ważnej wygranej z ŁKS-em Łódź. - Uważam, że na młodych trzeba stawiać. Dobry zespół powinien być jednak mieszanką rutyny i młodości. W końcu musimy się od kogoś uczyć. Działacze Piasta jeszcze nie powiedzieli, czy chcą mnie wykupić z Jaroty. Jeśli wciąż będę grał dobrze i strzelał bramki, to pewnie zostanę w Gliwicach - mówi napastnik.

Widuch: - Wszyscy trzej udowadniają w każdym meczu, że są przydatni. Dobrze wytrzymują presję. Życzę im, aby zrobili wielkie kariery, ale ostrzegam, że trzeba przede wszystkim ostro pracować na treningach. Nie mogą też za szybko uwierzyć, że są wielcy. Obserwuję ich na treningach i na szczęście zauważam, że wszyscy twardo stąpają po ziemi.



Wit - Sob Maj 16, 2009 10:49 am
Piast gra ze zdobywcą pucharu
feli 2009-05-14, ostatnia aktualizacja 2009-05-14 17:14:11.0



- Zwycięstwo w meczu ze Śląskiem może przypieczętować nasz byt w ekstraklasie. Nikt z nas nie chciałby dopuścić do sytuacji, żeby o naszym pozostaniu w lidze decydował ostatni mecz z Lechią Gdańsk - twierdzi obrońca Piasta Gliwice Kamil Glik

Gliwiczanie zmierzą się w niedzielę ze zdobywcą Pucharu Ekstraklasy Śląskiem Wrocław. - Wiemy, czego możemy się spodziewać po przeciwniku. Atuty Śląska są wszystkim znane: wrocławianie potrafią błyskawicznie wyjść z kontrą, mają też bardzo szybkie skrzydła. Siła ofensywna tego zespołu jest naprawdę duża - komplementuje najbliższego rywala najbardziej chwalony w tej rundzie zawodnik Piasta, 21-letni obrońca Kamil Glik. Przed młodym stoperem gliwickiego zespołu stoi trudne zadanie powstrzymania silnego jak tur Vuka Sotirovicia, który w środę katował defensywę Odry Wodzisław. - Ostatnie tygodnie pokazują, że jest w świetnej dyspozycji. Czeka mnie wiele ciężkich pojedynków - wzdycha Glik.

Zdobycz punktowa w tym meczu może przesądzić o pozostaniu Piasta w ekstraklasie. - Nie sądzę, by wystarczył do tego tylko jeden punkt. Trzy - zagwarantują nam ten cel na pewno - uważa szkoleniowiec gliwiczan Dariusz Fornalak. - Nikt z nas nie chciałby dopuścić do sytuacji, żeby decydował o tym ostatni mecz z Lechią Gdańsk - dodaje Glik.

Czy zatem znów o obliczu drużyny Fornalaka stanowić będą młode gliwickie wilki ze sprawnie dyrygującym defensywą Glikiem na czele? - Mocno na to liczę. Młodość ma jednak to do siebie, że wiąże się z wahaniami formy. Mam nadziej ę, że chłopaki staną na wysokości zadania i zostaną współtwórcami gigantycznego sukcesu w postaci pozostania w lidze - wierzy Fornalak.

- My również chcielibyśmy od niedzieli móc myśleć już tylko o przyszłym sezonie Piasta w ekstraklasie - dodaje Glik.

W meczu ze Śląskiem za kartki pauzuje Damian Seweryn. Od dłuższego czasu kontuzję leczy Marcin Bojarski. Początek niedzielnego spotkania w Gliwicach o godz. 14.45.



Wit - Pon Maj 18, 2009 6:43 pm
Porażką ze Śląskiem Piast skomplikował sobie życie
Maciej Blaut 2009-05-17, ostatnia aktualizacja 2009-05-17 20:32:33.0



Wygrana ze Śląskiem Wrocław miała przypieczętować utrzymanie piastunek w ekstraklasie. Rywale okazali się jednak za mocni. - Przegraliśmy bardzo ważną bitwę - martwił się trener Dariusz Fornalak.

Przed meczem wielu kibiców dopisywało w ciemno gliwiczanom trzy punkty. O ich wygranej miała zadecydować większa motywacja - Piast wciąż walczy przecież o utrzymanie, a Śląskowi zmiana pozycji w tabeli już nie grozi. Na dodatek, wrocławianie mieli prawo czuć się usatysfakcjonowani środową wygraną w finale Pucharu Ekstraklasy nad Odrą Wodzisław.

Piast jednak bardzo rozczarował, był gorszy od Śląska i zasłużenie przegrał. Piłkarze Fornalaka zaprezentowali się najsłabiej od czasu, gdy swoje spotkania w roli gospodarza, mogą rozgrywać na boisku w Gliwicach. - Rozprężenie w zespole? Nie ma o tym mowy, my gramy do końca! Rzeczywiście czujemy teraz więcej luzu, ale to nam tylko pomaga - tłumaczył ambitną postawę swojego zespołu Antoni Łukasiewicz, pomocnik Śląska.

Pierwsza połowa meczu mocno rozczarowała. Miejscowym kibicom tylko raz zabiły mocniej serca. Stało się tak za sprawą bramkarza Grzegorza Kasprzika, który stojąc trzydzieści metrów przed swoją bramką wdał się w... drybling z rywalami. W obu zespołach najbardziej zawodzili wysunięci środkowi napastnicy: Sebastian Olszar w Piaście i Vuk Sotirović w Śląsku. Nic dziwnego, że w przerwie obaj trenerzy zmienili właśnie tych piłkarzy. Lepszej roszady dokonał Ryszard Tarasiewicz. Wprowadzony na boisko Marek Gancarczyk przeprowadził akcję, który zadecydowała o końcowym wyniku meczu. W 56. min skrzydłowy Śląska idealnie podał do Tomasza Szewczuka, a ten z bliskiej odległości nie dał szans Kasprzikowi.

Piast nie był w stanie w żaden sposób odpowiedzieć na straconego gola. Gospodarze oddali pierwszy celny strzał dopiero w 81. min! Piłkę po uderzeniu Jakuba Smektały łatwo złapał jednak Wojciech Kaczmarek. - Ambicji i zaangażowania nie można nam odmówić. Najbardziej szwankowało u nas ostatnie podanie. Przez to stwarzaliśmy mało sytuacji - wyjaśniał Jarosław Kaszowski, kapitan piastunek.

Fani Piasta byli rozczarowani postawą swojego zespołu. - Co to jest?! - wydzierał się w stronę Fornalaka jeden z kibiców. - Im trzeba pomóc dopingiem! - odpowiedział podirytowany trener Piasta.

Śląsk przełamał kompleks gliwiczan. W tym sezonie drużyna Tarasiewicza przegrywała z Piastem aż trzykrotnie (raz w lidze i dwa razy w Pucharze Ekstraklasy). Na dodatek, wrocławianie wygrali w Gliwicach po... 46 latach przerwy!

Piast Gliwice - Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 Szewczuk (56.)

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Glik Ż, Kowalski (61. Podgórski), Michniewicz (79. Chylaszek) - Smektała, Gamla, Wilczek, Muszalik, Sedlaczek - Olszar (46. Prędota).

Śląsk: Kaczmarek - Socha, Celeban, Pawelec, Wołczek - Szewczuk, Łukasiewicz, Dudek (82. Biliński), Ulatowski, J. Gancarczyk (90. Sobociński) - Sotirović (46. M. Gancarczyk).

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 4000.

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak, Piast: Nikt nam nie mówił, że będzie łatwo i łatwo nie jest. Przegraliśmy, bo byliśmy zespołem słabszym. Najgorsze, co moglibyśmy teraz zrobić, to zwiesić głowy. Skoro włożyliśmy w rundę tyle energii, to nie możemy poddać się na sam jej koniec.

Ryszard Tarasiewicz, Śląsk: Cieszę się ze zwycięstwa, zwłaszcza odniesionego po finale Pucharu Ekstraklasy, który wbrew opiniom niektórych wymagał dużego wysiłku. To był dla nas udany tydzień.

Piast Gliwice nie dostał licencji
ksb2009-05-18, ostatnia aktualizacja 2009-05-18 22:13

Klub ma czas do 26 maja na odwołanie się od decyzji Komisji Licencyjnej PZPN-u.
Komisja rozpatrywała w poniedziałek wnioski wszystkich klubów ekstraklasy. Piast jako jedyny zespół z naszego regionu nie otrzymał licencji na występy w ekstraklasie w następnym sezonie. Wyjaśnienie tej decyzji jest bardzo lakoniczne: brak uzasadnienia we wniosku podania - jako własnego - stadionu poza miastem, gdzie mieści się siedziba klubu.

- We wtorek mamy otrzymać faksem szczegółowe uzasadnienie. Wtedy będzie nam łatwiej odnieść się do decyzji komisji - mówi Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta.

Przypomnijmy, że jeszcze w tym roku ma rozpocząć się modernizacja gliwickiego stadionu i Piast będzie ponownie zmuszony rozgrywać swoje mecze w roli gospodarza na obiekcie w Wodzisławiu. Działacze Piasta mają czas do 26 maja na odwołanie się od decyzji Komisji Licencyjnej.



Wit - Śro Maj 20, 2009 4:45 pm
Piast już wie, dlaczego nie dostał licencji
ksb2009-05-19, ostatnia aktualizacja 2009-05-19 20:39



We wniosku gliwickiego klubu zabrakło precyzyjnych terminów modernizacji stadionu.
Piast jest jedynym klubem z naszego regionu, którego wniosek został odrzucony przez Komisję Licencyjną PZPN-u. Do Gliwic dotarło wczoraj jednozdaniowe uzasadnienie takiej decyzji.

Okazuje się, że PZPN-owi chodziło o "brak udokumentowanych przyczyn wskazania stadionu poza siedzibą klubu". - Zadzwoniliśmy do członka komisji Bogdana Basałaja, żeby pomógł nam rozszyfrować to zdanie. Okazuje się, że oświadczenie Gliwic w sprawie modernizacji naszego stadionu to było za mało. Komisja oczekuje precyzyjnych terminów - mówi Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta.

Przypomnijmy, że PZPN - po awansie Piasta do ekstraklasy - dał mu rok na dostosowanie stadionu do wymogów ekstraklasy. - Nie ma w Polsce miasta, gdzie stadion wybudowano by w rok. U nas zajmie to dwa lata. W naszym wniosku licencyjnym zgłosiliśmy jako własne dwa obiekty. Do końca października chcemy grać w Gliwicach, a później w Wodzisławiu. Przenosiny wynikają właśnie z tego, że chcemy wybudować stadion - wyjaśnia Krzyżanowski.

Klub ma czas do 26 maja na sporządzenie odwołania od decyzji PZPN-owskiej komisji. - Zarówno brak licencji jak i nasza sytuacja w tabeli budzą niepokój. Wierzę jednak, że w przyszłym sezonie zagramy w ekstraklasie - kończy prezes Piasta.



Wit - Pon Maj 25, 2009 7:00 pm
Piast obnażył słabość Odry i utrzymał się w lidze
Marcin Fejkiel 2009-05-24, ostatnia aktualizacja 2009-05-25 11:20:22.0



Jednym radość, drugim smutek. Od soboty w Gliwicach panuje piłkarskie święto. Wodzisław ogarnęła czarna rozpacz. Niedoceniane piastunki zwyciężając z Odrą na jej stadionie 2:0 zagwarantowały sobie ligowy byt! Zespół Ryszarda Wieczorka o pozostanie w ekstraklasie będzie musiał bić się za tydzień w Gdyni - w ostatnim meczu sezonu z Arką

- Mogliśmy już dzisiaj mieć święty spokój, ale nie... Odra jak zwykle musi sobie utrudniać życie do samego końca! - złościł się po porażce z Piastem stoper wodzisławskiej jedenastki Marcin Dymkowski. Przed sobotnimi derbami wydawało się, że posiadającej w dorobku 32 punkty Odrze tylko kataklizm może odebrać szansę na pozostanie w ekstraklasie.

Po totalnej klapie w spotkaniu z gliwiczanami oraz innych, mało sprzyjających im rozstrzygnięciach przedostatniej kolejki ligowej, to, co miało być mało prawdopodobne, stał o się bardzo realne.

Ewentualne pretensje wodzisławianie będą mogli kierować wyłącznie pod własnym adresem. W sobotę do pełni szczęścia wystarczał im punkt, ale i jego zdobycie okazało się ponad siły zespołu Ryszarda Wieczorka. Odra zagrała beznadziejnie: wolno, schematycznie, bez wiary i jakiegokolwiek pomysłu na sforsowanie twardych jak ze stali gliwiczan. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu to był o wielkie nic! - przyznał wprost szkoleniowiec wodzisławian Ryszard Wieczorek.

Piast? Wręcz przeciwnie. W jego akcjach był błysk, polot, perfekcyjne zgranie, zamysł, a nade wszystko żelazna konsekwencja. Gliwiczanie złamali w tym meczu stereotyp drużyny skupiającej się przede wszystkim na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki, a dopiero potem atakowaniu rywala. W starciu z Odrą od początku rzucili się oni na osowiałych gospodarzy i po dwudziestu minutach załatwili sprawę. W 20 minucie będący objawieniem tegorocznych rozgrywek ligowych 21-letni napastnik Jakub Smektała precyzyjnie przymierzył z narożnika pola karnego. Nie minęło nawet 120 sekund, a młodzian znów zainicjował składną akcję Piasta, którą strzałem z bliska wykończył Sebastian Olszar. Po takim trzęsieniu ziemi taktyka Odry musiała się zupełnie rozlecieć.

- Chylę czoła zwłaszcza przed tymi młodymi ludźmi, że wytrzymali potężne ciśnienie i zagrali spotkanie o "być albo nie być w ekstraklasie" na tak wysokim poziomie - chwalił swoich podopiecznych trener Piasta.

Odra po przerwie próbowała szukać swojej szansy, ale albo strzały Macieja Małkowskiego były zbyt lekkie, by zaskoczyć solidnego Grzegorza Kasprzika, albo wrzutki z bocznych sektorów boiska nie dochodziły głównego celu, czyli głowy najwyższego napastnika Odry Tomasza Moskala. Nic do gry nie wniosły też zmiany dokonane przez Wieczorka (wejście ofensywnie usposobionych Marcina Wodeckiego oraz Deivydasa Matuleviciusa).

Z kolei każda kontra Piasta wyraźnie podnosiła puls miejscowym kibicom. - Te 2:0 to był najniższy wymiar kary - uznał pomocnik piastunek Kamil Wilczek. - Nie sądziłem, że wygrana przyjdzie tak łatwo - ocenił Damian Seweryn, który zimą trafił do gliwickiego klubu z Odry. - My w całej rundzie wiosennej prezentowaliśmy niezłą piłkę. Nie było w tym przypadku - przekonywał Sereryn.

Jarosław Kaszowski, który przebył z Piastem długą drogę od B klasy do ekstraklasy wie, czyja to zasługa. - Przyjście trenera Fornalaka odmieniło oblicze tej drużyny. Graliśmy zupełnie inaczej ni ż jesienią. 15 punktów po pierwszej rundzie powodowało straszną nerwówkę. Poza tym ciągle słyszeliśmy głosy, że Piast się nie nadaje do tej ligi. Na pewno nam to nie pomagało. Ja jednak cały czas wierzyłem, że jest inaczej i nie pomyliłem się. Tutaj zaczęliśmy przygodę z ekstraklasą i tu się utrzymaliśmy - triumfował "Kasza", który w niedzielę obchodził swoje 31 urodziny.

- Rok temu, gdy obchodziłem 30-tkę, idealnie w tamtym dniu wywalczyliśmy awans do ekstraklasy. Teraz, dzień przed kolejnymi urodzinami, zapewniliśmy sobie utrzymanie. Coś pięknego...! - cieszył się kapitan Piast. - Dokonaliśmy naprawdę wielkiej rzeczy. Ale ten sukces rodził się w ogromnych bólach. Daliśmy radę i to przy tak wyrównanej lidze i wielu zespołach bogatszych, silniejszych kadrowo. Niebywałe... Do Gliwic wraca wesoły autobus! - radował się Seweryn.

W Odrze tymczasem nastroje zgoła odmienne. - Narobiliśmy sobie niezłego bałaganu w tabeli. Nie wiem jak nas nazwać. Może lepiej ugryźć się w język...Pozostaje nam mecz z Arką i za tydzień nie powinny nas już interesować wyniki innych zespołów, bo może się to dla nas skończyć tragicznie - przestrzega obrońca Odry Sławomir Szary.

Odra Wodzisław - Piast Gliwice 0:2 (0:2)

Bramki: 0:1 Smektała (20.), 0:2 Olszar (22.)

Odra: Stachowiak - Pielorz, Kowalczyk Ż(64. Kwiek), Dymkowski, Szary - Małkowski, Malinowski Ż, Gruber (31. Wodecki), Kuranty, Korzym (46. Matulevicius) - Moskal.

Piast: Kasprzik Ż- Kaszowski, Gamla (81. Krzycki), Glik Ż, Michniewicz - Seweryn, Muszalik Ż, Wilczek (62. Kowalski), Sedlaczek - Smektała, Olszar (66. Koczon).

Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice). Widzów: 4000.

Rozmowy pod szatnią

Maciej Małkowski, pomocnik Odry: W drugim spotkaniu z rzędu tracimy gole w odstępie kilku minut. Piast zagrał zupełnie inaczej niż sądziliśmy. Z reguły cofali się i dopiero po jakimś czasie kontratakowali. Tymczasem oni rzucili się na nas od samego początku, co przyniosło im efekt w postaci bramek. Baraże? Sami sobie zgotowaliśmy taki los... Trzeba jechać do Gdyni po zwycięstwo.

Jarosław Kaszowski, obrońca Piasta: W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, potem broniliśmy już tylko wyniku. Kilkakrotnie pomogły nam również świetne interwencje Grzegorza Kasprzika. Dziękuje naszym kibicom. Znów udowodnili, że piłka w Gliwicach jest naprawdę potrzebna. Pozostaje nam tylko iść do przodu. Mamy kilku młodych chłopaków w drużynie, którzy udowodnili, że przewyższają niektórych doświadczonych ligowych wyjadaczy.

Jakub Smektała, napastnik Piasta: Wiedzieliśmy, że po strzeleniu gola musimy być konsekwentni i jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. Tak się też stało, co przypieczętowaliśmy drugim golem. Graliśmy tak jakby u siebie. Teraz trzeba wygrać z Lechią. Młodym zawodnikom nie jest łatwo wejść do zespołu. Nam wraz z Kamilami Glikiem i Wilczkiem to się udało. Czy zostaj ę w Gliwicach? Rozmowy trwają. Chyba spodobałem się działaczom i trenerowi, więc postawią kropkę nad "i" i dojdzie do transferu definitywnego.

Damian Seweryn, pomocnik Piasta: Bardzo dobrze grało się nam w Wodzisławiu. Znaliśmy ten stadion doskonale. Nie czuliśmy się jak na prawdziwym wyjeździe. W całej rundzie wiosennej byliśmy zawsze mocno skoncentrowani i dobrze poukładani na boisku. Nie wiem, dlaczego kiedy zdobywaliśmy punkty z ligową czołówką, to tak stawiono sprawę, że to nasi przeciwnicy zagrali źle, a nie Piast dobrze. W meczu z Odrą przecież też nie tylko wybijaliśmy piłkę, ale staraliśmy się nią grać. Stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji bramkowych, które dały punkty i jesteśmy nadal w lidze.

not. feli.

Zdaniem trenerów

Ryszard Wieczorek, Odra Wodzisław: Okazuje się, że jeszcze nie mamy gwarancji utrzymania w lidze. Martwi mnie postawa zespołu w meczu z Piastem. To nie był ten zespół, który chce wygrać i który gra taką piłkę, jaką byśmy sobie życzyli. Sztuką było nie przegrywać do przerwy. Nie wiem, co się stało. Piast był groźniejszy, bardziej zdeterminowany. Piłka nożna polega przede wszystkim na walce, zaangażowaniu, a potem dopiero dochodzą umiejętności. W naszym zespole tych chęci było bardzo mało. Trzeba przełknąć gorycz porażki i walczyć w Gdyni.

Dariusz Fornalak, Piast Gliwice: Mamy 33 punkty. Gliwicki Piast utrzymał się w Ekstraklasie. Chciałem podziękować wszystkim bez wyjątku, którzy się do tego sukcesu przyczynili. Klub stworzył nam bardzo dobre warunki do tego, żeby ten zrealizować. Dla mnie jako szkoleniowca jest to fantastyczny weekend. Wczoraj Zagłębie Lubin awansowało do ekstraklasy, z czego bardzo się cieszę natomiast, a dzisiaj Piast utrzymał się w ekstraklasie. Jestem szczęśliwy.
......................

Spółka i stadion w Gliwicach

PAP, 2009-05-21 11:16
Samorząd Gliwic obejmie 51 proc. udziałów w nowej spółce akcyjnej Piast Gliwice. Jej powstanie jest wymogiem piłkarskiej ekstraklasy. Pod koniec roku może się rozpocząć budowa stadionu piłkarskiego w Gliwicach z 10 tysiącami miejsc pod dachem.

Piłkarze beniaminka ekstraklasy w tym sezonie większość meczów "u siebie" rozegrali korzystając z gościnności Wodzisławia Śląskiego, bowiem w Gliwicach nie ma podgrzewanej murawy. Dopiero od kwietnia warunkowo obiekt został dopuszczony do rozgrywek na końcówkę sezonu. Zespół trenera Dariusza Fornalaka nie jest jeszcze pewny utrzymania w gronie najlepszych
.

Projektowanie nowego stadionu przez niemiecką firmę BREMER Aktiengesellschaft dobiega końca. W maju ma zostać wydane pozwolenie na budowę.

- W kolejnym etapie trzeba ogłosić przetarg na budowę i wybrać najlepszą ofertę
. Biorąc pod uwagę niezbędne procedury formalne związane z procesem zamówień publicznych, wykonawcy mogliby
wejść na plac budowy - w optymistycznym wariancie - najwcześniej na początku listopada tego roku - poinformował prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz.

Budowa ma zostać podzielona na części tak, aby po zakończeniu pewnych etapów, a jeszcze przed sfinalizowaniem całej inwestycji, piłkarze Piasta mogli już grać
w Gliwicach.

- Konkretnego terminu w tym momencie nie można określić. W dużym stopniu to od wykonawcy, harmonogramu i przebiegu prac budowlanych, będzie zależało, w którym momencie piłkarze wejdą na boisko. Chcemy, żeby to nastąpiło w 2010 roku. Ale czy już wiosną - tego na razie nie możemy zagwarantować - dodał wiceprezydent miasta Piotr Wieczorek.

Prezesem spółki akcyjnej będzie dotychczas szefujący Piastowi Jacek Krzyżanowski. - Wszystkie najistotniejsze sprawy mamy już za sobą i w kluczowych kwestiach doszliśmy do porozumienia. Być może do ustalenia będą jeszcze jakieś szczegóły. W najbliższych dniach zakończymy przygotowywanie stosownej umowy, podpiszemy ją i zaraz potem przystąpimy
do rejestracji spółki - zadeklarował.



Wit - Śro Maj 27, 2009 8:09 pm
Czy Piastowi opłaca się umierać za Górnika?
Maciej Blaut 2009-05-25, ostatnia aktualizacja 2009-05-25 21:47:56.0



Kto by przed sezonem przypuszczał, że o ewentualnym spadku bogatego Górnika może przesądzić ambitna postawa na boisku beniaminka z Gliwic.

Choć piastunki zapewniły sobie już utrzymanie w ekstraklasie, to ich ostatniemu meczowi ligowemu będzie towarzyszyła spora dawka emocji. Rywalem gliwiczan będzie bowiem Lechia Gdańsk, która musi na stadionie przy ul. Okrzei wygrać, aby pozostać w lidze. Za wygraną Piasta kciuki będą ściskać fani... Górnika Zabrze. Jeśli zespół Dariusza Fornalaka ogra Lechię, to może wydatnie pomóc zabrzanom w utrzymaniu. Czy Piastowi opłaca się jednak umierać za Górnika?

Piast może przegrać z Lechią, bo:

- Będzie chciał upokorzyć rywala. Gliwicki klub od kilkudziesięciu lat znajdował się w cieniu wielkiego Górnika. Fani Piasta mieli prawo zazdrościć Górnikowi triumfów w lidze czy wspaniałych występów w europejskich pucharach. W Gliwicach będą chcieli, aby kibice Górnika wreszcie poczuli, co to znaczy brak wielkiej piłki w mieście.

- Pozbędzie się przeciwnika. Bogaty klub w najbliższym sąsiedztwie to wielkie niebezpieczeństwo. Górnik lubi wzmacniać swój skład najlepszymi piłkarzami rywali, więc jego spadek z ekstraklasy byłby dla Piasta strategicznie korzystny. Można sobie przecież wyobrazić, że zabrzańscy działacze chcieliby zbudować nowy zespół w oparciu o obecnych graczy Piasta Kamila Glika czy Kamila Wilczka. Nie wspominając już o tym, że w Górniku pewnie chcieliby też mieć tak dobrego trenera jak Dariusz Fornalak.

- Młode wilczki będą rozkojarzone. Im bliżej końca sezonu, tym więcej spekulacji transferowych dotyczących graczy Piasta. Coraz głośniej mówi się o zainteresowaniu najmożniejszych polskich klubów młodymi zawodnikami z Gliwic, którzy wiosną robią furorę w lidze. Czy Glikowi będzie chciało się myśleć o Lechii, skoro o jego zatrudnieniu marzy podobno Lech? Podobnie jest w przypadku Wilczka, którego widzieliby podobno u siebie działacze Wisły i Legii.

Piast jednak ogra Lechię, bo:

- Grzegorz Kasprzik nie da sobie strzelić gola. Bramkarz Piasta to - jak sam przyznaje - zagorzały fan Górnika. Po wiosennej wygranej Piasta nad zabrzanami powiedział nawet, że życzy Górnikowi samych zwycięstw do końca sezonu. Spekuluje się także, że jeśli Górnik się utrzyma, to w letnim okienku transferowym może sięgnąć właśnie po Kasprzika.

- Piłkarze lubią pieniądze. Dzięki trzem punktom zdobytym w meczu z Lechią, Piast może awansować nawet na siódme miejsce w tabeli. A im wyższa lokata w tabeli, tym większe premie finansowe dla piłkarzy. Trudno o znalezienie lepszej motywacji.

- Do Zabrza jest bliżej. Piastunki nie będą chciały w przyszłym sezonie tracić czasu na daleki i męczący wyjazd do Gdańska. Gliwiccy piłkarze wolą zagrać w następnych rozgrywkach o punkty na pobliskim stadionie przy ul. Roosevelta niż nad morzem. Da o sobie znać także śląska solidarność.



Wit - Pią Maj 29, 2009 10:10 pm
Piast Gliwice: Gramy dla siebie!
ksb, osa2009-05-28, ostatnia aktualizacja 2009-05-28 18:55



- Przy całym szacunku dla wszystkich zespołów walczących o utrzymanie, jest nam kompletnie obojętne, komu się to uda, a kto będzie musiał przeżyć gorycz degradacji. My możemy się tylko cieszyć, że już przed ostatnią kolejką mamy spokój - mówi Jarosław Kaszowski, kapitan piastunek.

W ostatnim meczu sezonu, gliwiczanie podejmą Lechię Gdańsk. Spotkanie ma duży ciężar gatunkowy dla Lechii. Jeśli goście zwyciężą w Gliwicach, to unikną bezpośredniego spadku z ekstraklasy. Jeśli trzy punkty zdobędą gospodarze, to w znaczący sposób pomogą innym zespołom walczącym o utrzymanie m.in. Górnikowi Zabrze i Odrze Wodzisław. - Trener Dariusz Fornalak już zapowiedział nam, że w meczu z Lechią mamy zapieprzać na całego. On nie wyobraża sobie żadnej taryfy ulgowej, my zresztą też nie. Odcinamy się od tych wszystkich spekulacji, jakoby Piast wybierał sobie drużyny, które zagrają w przyszłym sezonie w ekstraklasie - twierdzi Kaszowski.

Potwierdza to Józef Dankowski, drugi trener Piasta. - Temat Górnika został w naszej szatni zupełnie ucięty. Pewnie, że trochę myślę o sytuacji zabrzańskiego klubu, przecież spędziłem w nim wiele lat jako piłkarz i trener. W tej chwili liczy się jednak tylko Piast - podkreśla. W naszym zespole zagrożony jest występ lekko kontuzjowanych Kamila Wilczka i Pawła Gamli. Raczej nie zagra Sebastian Olszar, który narzeka ostatnio na zdrowie i klub wysłał go na szczegółowe badania, także kardiologiczne. - Na pewno nie wystawimy na ten mecz drugiego składu - obiecuje Dankowski.

Wiele wskazuje więc na to, że gliwiczanie zagrają wbrew części... swoich kibiców, którzy życzą Górnikowi spadku. - Nasi kibice pewnie marzyli o takiej sytuacji, że to pośrednio od Piasta zależeć będą dalsze losy wielkiego Górnika. I my im to zapewniliśmy. Ale piłkarze podchodzą do tego wszystkiego zupełnie inaczej. My szanujemy naszych kolegów z Zabrza i nawet przez myśl nam nie przeszło, aby w nieczysty sposób próbować pozbyć się ich z ekstraklasy - kończy Kaszowski.

Piast Gliwice dostał licencję
ksb 2009-05-28, ostatnia aktualizacja 2009-05-28 15:58:57.0

Gliwicki klub już na pewno będzie mógł występować w następnym sezonie w ekstraklasie.

PZPN-owska Komisja Odwoławcza ds. licencji uwzględniła wniosek Piasta Gliwice i przyznała mu prawo do występów w ekstraklasie w następnym sezonie. W pierwszej instancji, gliwicki klub nie dostał licencji ze względu na "brak udokumentowanych przyczyn wskazania stadionu poza siedzibą klubu". - Komisja długo przyglądała się naszemu odwołaniu. Na szczęście wszystko poszło po naszej myśli - cieszy się Józef Drabicki, dyrektor Piasta. Wiadomo już, że do końca października Piast będzie mógł rozgrywać swoje mecze w roli gospodarza na stadionie w Gliwicach. Potem musi ponownie przenieść się na obiekt w Wodzisławiu.



Kris - Pon Cze 01, 2009 10:22 am
Piast Gliwice - Lechia Gdańsk 0:2 na zakończenie sezonu
dziś

Na koniec debiutanckiego sezonu "Piastunki" po bardzo słabym meczu przegrały z Lechią, która dzięki tej wygranej utrzymała się w ekstraklasie. Po ostatnim gwizdku sędziego miejscowi fani świętowali razem z kibicami z Gdańska. Kibice obu drużyny jednoczyli się też we wspólnym śpiewie, obrażającym Górnika Zabrze.

Gliwiczanie w pierwszej części zagrali katastrofalnie, co skrzętnie wykorzystali gdańszczanie. Co ciekawe, po bramkach Lechii kibice Piasta skakali z radości. Wszystko przez to, że gliwiccy fani całym sercem życzyli spadku z ekstraklasy Górnikowi. Jeszcze większa radość na stadionie zapanowała, gdy dotarła informacja o porażce zabrzańskiej drużyny.

- To jakiś paradoks, że nasi kibice cieszyli się, gdy traciliśmy gole. To było co najmniej dziwne - kręcił głową bramkarz Piasta Grzegorz Kasprzik.

W Zabrzu liczono, że Piast pomoże Górnikowi, czyli pokonana Lechię. Gliwiczanie mieli obiecaną dodatkową premię od swego prezesa Jacka Krzyżanowskiego. - Na boisku było widać, komu bardziej zależało na zwycięstwie - mówił trener gości Tomasz Kafarski, chwaląc swój zespół i miał rację. To gdańszczanie atakowali od pierwszej minuty, co w końcu przyniosło bramkowe efekty. W 36. minucie Marcin Kaczmarek posłał piłkę na pole karne po rzucie wolnym. Tam do główki wyskoczył Krzysztof Bąk, ale jego strzał trafił w słupek. Piłkę dopadł jeszcze Piotr Wiśniewski i strzelił do pustej bramki. Goście poszli za ciosem, a bardzo aktywny Jakub Zabłocki pokonał Kasprzika w 44. minucie. Znany z Polonii Bytom napastnik, otrzymał świetne podanie od Łukasza Surmy i wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Piasta.

- Złapał mnie na wykroku, piłka przeleciała między nogami - tłumaczył Kasprzik.

W drugiej części, po roszadach w składzie gospodarze zaczęli atakować, ale ich akcje przypominały bicie głową w mur. W samej końcówce Zabłocki mógł pognębić Piasta, jednak mając przed sobą tylko bramkarza, strzelił obok słupka.

Choć gliwiczanie rozegrali słaby mecz, zadowoleni byli nie tylko ich kibice.

Spotkanie obserwowali przedstawiciele portugalskiej firmy Martifer Group. Wczoraj oficjalna strona internetowa Piasta poinformowała: "Na razie Martifer był tylko sponsorem meczu, ale obecnym na stadionie przedstawicielom zarządu tego przedsiębiorstwa na tyle spodobała się atmosfera i klimat na Okrzei, że zadeklarowali stałą już sympatię do naszego klubu".

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak (Piast Gliwice)
W kontekście tego, co mówiłem przed meczem, każde moje słowa będą teraz śmieszne. Spuszczę więc zasłonę milczenia nad naszą grą w tym spotkaniu (trener zapowiadał walkę o jak najwyższe miejsce i pokonanie Lechii - red.). Cieszę się, że ten sezon już się zakończył. Był on udany dla Piasta, który zasłużenie utrzymał się w ekstraklasie. Zanim rozpoczniemy wakacje, potrenujemy jeszcze do wtorku, potem mamy już wolne.

Tomasz Kafarski (Lechia Gdańsk)
Choć odczuwaliśmy wielką presję, potrafiliśmy zagrać tak jak zaplanowaliśmy. Od pierwszych minut graliśmy rozważnie w środku pola, stwarzaliśmy sytuacje bramkowe. Udało się strzelić dość szybko dwie bramki, które ustawiły ten mecz. Różne spekulacje nie wpływały na nas dobrze przed spotkaniem, jednak teraz możemy cieszyć się z utrzymania w ekstraklasie. Dziękuję chłopakom za pracę, którą razem wykonaliśmy.

Rozmowy pod szatnią

Łukasz Surma, pomocnik Lechii
Tylko dwa razy byłem tak szczęśliwy. Raz, jak zdobyłem mistrzostwo Polski z Legią, a drugi teraz, gdy udało się utrzymać Lechię w ekstraklasie. Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze. W drugiej było bardzo nerwowo, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba za wszelką cenę utrzymać prowadzenie.

Paweł Kapsa, bramkarz Lechii
To był bardzo ważny mecz. Myślę, że najważniejszy w "nowożytnej" erze Lechii. Nie kryję, że jestem bardzo wzruszony i nie potrafię powstrzymać łez.

Jakub Zabłocki, napastnik Lechii
Cieszę się, że pomogłem naszej drużynie w utrzymaniu się w lidze. Strzeliłem jednego gola, ale miałem jeszcze dwie okazje. W końcówce, gdy byłem sam na sam z bramkarzem, zabrakło mi już sił na dokładny strzał.

Kamil Glik, obrońca Piasta
Pierwsza połowa to była... tragedia! W szatni powiedzieliśmy sobie trochę mocnych słów. Po przerwie nasza gra nieco lepiej wyglądała. Nie ma co ukrywać, że przeszliśmy obok tego meczu.

Jarosław Kaszowski, obrońca Piasta
Nie tak to miało wyglądać, a przecież chcieliśmy fajnie zakończyć sezon. Pierwsza połowa wyglądała tak, jak w naszym meczu ze Śląskiem Wrocław. W szatni trener użył mocnych słów, staraliśmy się po przerwie coś zmienić, ale nic z tego nie wyszło.

Grzegorz Kasprzik, bramkarz Piasta
Mobilizowali nas trener i prezes, jednak na boisku nie było tego widać. Nie da się ukryć: zagraliśmy słabo. Mogliśmy zająć wyższe miejsce w tabeli, co oznaczało większe pieniądze dla klubu. Chyba nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Przy bramkach nie miałem większych szans.

Piast Gliwice - Lechia Gdańsk 0:2 (0:2)

Bramki: Piotr Wiśniewski 36, Jakub Zabłocki 44

Żółte kartki: Tomasz Podgórski, Mateusz Kowalski - Maciej Kaczmarek.

Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa). Widzów 4 500

Piast: Grzegorz Kasprzik - Jarosław Kaszowski, Paweł Gamla (46. Sebastian Olszar), Kamil Glik, Maciej Michniewicz - Damian Seweryn (46. Tomasz Podgórski), Mateusz Kowalski, Mariusz Muszalik, Kamil Wilczek, Lumir Sedlacek (70. Daniel Chylaszek) - Jakub Smektała

Lechia: Paweł Kapsa - Krzysztof Bąk, Jacek Manuszewski, Hubert Wołąkiewicz, Arkadiusz Mysona - Piotr Wiśniewski (67. Maciej Rogalski), Łukasz Surma, Karol Piątek (73. Marko Bajić), Marcin Kaczmarek - Paweł Buzała (87. Maciej Kowalczyk), Jakub Zabłocki

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/1006381.html

___________________

Skandal, czy kwestia akustyki?
dziś

"J...ć żaboli, ich cała Polska pier...!" taką przyśpiewkę po zakończeniu meczu słyszało kilku dziennikarzy zza drzwi szatni Piasta po zakończeniu sobotniego meczu. Poza szatnią w tym momencie byli udzielający wywiadu Grzegorz Kasprzik i będący na kontroli antydopingowej Lumir Sedlacek.

- Nie chcę mi się wierzyć, żeby nasi piłkarze coś takiego śpiewali. W szatni są okna wychodzące na trybunę, pewnie przez nie słychać było śpiewy kibiców - mówił rzecznik klubu Grzegorz Muzia.

Kapitan Piasta, Jarosław Kaszowski, zapytany o obraźliwą dla Górnika Zabrze przyśpiewkę też nie krył zaskoczenia: - Jakie śpiewanie?! Siedzieliśmy w ciszy ze spuszczonymi głowami. Z czego mieliśmy się cieszyć? - pytał "Kasza".

Grzegorz Kasprzik, zły z powodu zachowania kibiców Piasta, cieszących się po straconych bramkach, nie wyobrażał sobie, że koledzy z drużyny mogli ulec tej dziwnej euforii.

- Nie słyszałem takich śpiewów w naszej szatni. Nie wiem, kto miałby jeszcze czelność po takim meczu, tak się zachować. Oczywiście, szkoda, że Górnik i Cracovia spadają z ligi. Jednak drużyna z Zabrza sama sobie zgotowała taki los. Piłkarze Górnika mogą mieć pretensje tylko sami do siebie - ocenił "Kapel".

Bramkarz Piasta był podobno brany pod uwagę w planach transferowych zabrzan. Teraz, gdy Górnik jest w I lidze o Kasprziku może pomarzyć.
Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/1006646.html



Wit - Pon Cze 01, 2009 6:36 pm
Piast nie stawił oporu Lechii
Maciej Blaut 2009-05-31, ostatnia aktualizacja 2009-05-31 21:28:12.0



Gliwiccy kibice udowodnili, że sromotna porażka ich zespołu może im przysporzyć tyle samo radości, co efektowne zwycięstwo

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania stało się jasne, że mecz w Gliwicach będzie wyjątkowy. Miejscowi fani swoje przyśpiewki w dużej mierze poświęcali bowiem... Górnikowi Zabrze. Szalikowcy z Gliwic w nieparlamentarny sposób życzyli klubowi z sąsiedniego miasta spadku z ekstraklasy.

Piłkarze Piasta zapowiadali, że rad kibiców o odpuszczeniu meczu Lechii, którą teoretycznie Górnik mógł wyprzedzić w tabeli, nie posłuchają. Mieli zagrać z pełnym zaangażowaniem, determinacją i agresją. Ale nie zagrali. To był katastrofalny występ Piasta.

Już od pierwszych minut meczu było widać, że na boisku w pełni zmotywowany jest tylko zespół gości. Lechia, gdy tylko poczuła, że rywal nie jest tego dnia najlepiej dysponowany, zadała dwa nokautujące ciosy. Najpierw gola zdobył Piotr Wiśniewski, który z metra wpakował piłkę do pustej bramki, po zamieszaniu w polu karnym. Tuż przed końcem pierwszej połowy genialnym kilkudziesięciometrowym podaniem do Jakuba Zabłockiego popisał się Łukasz Surma. Szybki napastnik Lechii popędził samotnie na bramkę Grzegorza Kasprzika, po czym pokonał go, posyłając mu piłkę między nogami.

Dwa gole dla Lechii to dwa wybuchy... radości na gliwickim stadionie. Fani Piasta byli zachwyceni, że gdańszczanie zwiększają swoje szanse na utrzymanie, jednocześnie pogrążając Górnika. - Zachowanie kibiców było co najmniej dziwne. Nie powinno się to zdarzyć - oceniał Kasprzik.

Trener Piasta Dariusz Fornalak był załamany postawą swoich piłkarzy. Sytuację próbował ratować, dokonując dwóch ofensywnych zmian. W drugiej połowie Piast rzeczywiście prezentował się już nieco lepiej. Superofensywna taktyka (w pewnym momencie ustawienie gospodarzy wyglądało jak 1-2-2-5) nie przyniosła efektu. To Lechia miała lepsze okazje do strzelenia kolejnych bramek.

Gdy w końcówce spotkania rozniosła się wieść, że zabrzanie przegrywają z Polonią Warszawa, w Gliwicach zapanowała euforia. Tuż po końcowym gwizdku sędziego fani Piasta i Lechii wspólnie wpadli na murawę, świętując utrzymanie swoich drużyn oraz degradację klubu z Zabrza.

Po spotkaniu dziennikarze stojący pod szatnią piłkarzy Piasta usłyszeli obraźliwą piosenkę o... Górniku. - Nic nie śpiewaliśmy, wszyscy siedzieliśmy w szatni ze spuszczonymi głowami. Nie ma mowy, abyśmy się cieszyli z cudzego nieszczęścia To musiał być pogłos z trybun - zarzekał się Jarosław Kaszowski, kapitan Piasta. Potwierdzał to Kasprzik, który na co dzień kibicuje... Górnikowi. - Nikt nie miałby czelności śpiewać takich rzeczy po takim meczu - stwierdził.

Piast Gliwice 0

Lechia Gdańsk 2 (2)

Bramki: 0:1 Wiśniewski (36.), 0:2 Zabłocki (44.)

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Glik, Kowalski Ż, Michniewicz - Seweryn (46. Podgórski Ż), Gamla, Wilczek, Muszalik, Sedlaczek (71. Chylaszek) - Smektała.

Lechia: Kapsa - Bąk, Wołąkiewicz, Manuszewski, Mysona - Wiśniewski (68. Rogalski), Piątek (73. Bajić), Surma, Kaczmarek Ż - Buzała (88. Kowalczyk), Zabłocki.

Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa). Widzów: 4000.



Wit - Wto Cze 09, 2009 5:06 pm
Wielkie zmiany w Piaście Gliwice
ksb 2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 17:49:27.0



Gliwicki klub będzie od środy funkcjonował jako spółka akcyjna. Budżet Piasta na następny sezon wyniesie przynajmniej 10 mln zł.

W gliwickim magistracie dojdzie w środę rano do podpisania umowy pomiędzy Urzędem Miasta i stowarzyszeniem Piast w sprawie zawiązania spółki akcyjnej, która poprowadzi drużynę w piłkarskiej ekstraklasie. - Wszystko mamy już uzgodnione, pozostało tylko złożyć podpisy - mówi Jacek Krzyżanowski, prezes klubu.

Wiadomo już, że 51 procent akcji Piast Gliwice SA przejmie magistrat, a resztę obejmie stowarzyszenie. Kapitał zakładowy spółki wyniesie 6,38 mln zł. - Mamy już zabezpieczony budżet na następny sezon na poziomie przynajmniej 10 mln zł - cieszy się Krzyżanowski. Dotychczasowy szef klubu będzie także prezesem nowego Piasta. Skład zarządu spółki uzupełni jeszcze jedna osoba rekomendowana przez miasto. Do Rady Nadzorczej Piast SA wejdą m.in. Piotr Wieczorek (wiceprezydent Gliwic), Rudolf Widziszowski (prezes PEC-Gliwice) i Jan Kupidura (dotychczasowy wiceprezes Piasta).

Przekształcenie klubu w spółkę wzmocni Piasta organizacyjnie i finansowo. Dlatego na gliwickich działaczach nie robią wielkiego wrażenia zakusy potentatów ekstraklasy na najlepszych piłkarzy Piasta. - Oficjalnie zainteresowanie Kamilem Glikiem i Grzegorzem Kasprzikiem wyraził Lech Poznań. Mieliśmy w sprawie tych piłkarzy także telefony z Legii Warszawa i Wisły Kraków. Zapewniam jednak, że my nie zamierzamy klubu osłabiać, ale go wzmacniać. Najwyżej jeden piłkarz od nas odejdzie, ale może się też tak zdarzyć, że nie sprzedamy nikogo - twierdzi Krzyżanowski.

Dodajmy, że klub przedłuży kontrakt z trenerem Dariuszem Fornalakiem do końca przyszłego sezonu. Piastunki wznawiają zajęcia po urlopach 17 czerwca.



Wit - Śro Cze 17, 2009 10:41 am
Będzie bitwa o bramkarza Piasta Gliwice
Maciej Blaut 2009-06-16, ostatnia aktualizacja 2009-06-16 19:47:12.0



Bramkarz gliwickiej drużyny zostanie sprzedany do Wisły Kraków lub Lecha Poznań, jeśli zgodzi się na to trener Dariusz Fornalak.

Piastunki rozpoczynają w środę po południu przygotowania do nowego sezonu ekstraklasy. Na zajęciach zabraknie Kasprzika, który był jednym z najjaśniejszych punktów zespołu w minionych rozgrywkach. - Dostałem zgodę klubu, aby przedłużyć urlop o jeden dzień. Na treningu stawię się już w czwartek - obiecuje bramkarz Piasta.

Całkiem możliwe, że najbliższe treningi Piasta będą dla Kasprzika pożegnalnymi zajęciami w Gliwicach. Oficjalne oferty kupna piłkarza złożyły bowiem najmocniejsze kluby ekstraklasy - Wisła Kraków i Lech Poznań. Co ważne, sam piłkarz także zadeklarował chęć odejścia z Piasta. - Jestem zainteresowany przejściem do mocniejszego klubu, aby móc podnosić swoje umiejętności - wyjaśnia "Gazecie".

Porozumienie bramkarza z Wisłą lub Lechem wydaje się być formalnością. Kasprzika wiąże jednak z Piastem kontrakt do 2011 roku. Czy działacze zdecydują się na sprzedaż swojego kluczowego piłkarza? To o wiele bardziej prawdopodobne niż strata innego zawodnika, o którego walczą Wisła i Lech, czyli obrońcy Kamila Glika. - Nie ma tematu transferu Glika. To jeszcze młody chłopak i zostaje przynajmniej na jedną rundę. A Kasprzik? Tego transferu nie wykluczam - mówił niedawno Janusz Bodzioch, menedżer Piasta.

Prezes klubu Jacek Krzyżanowski podkreśla, że pieniądze ze sprzedaży Kasprzika nie są klubowi niezbędne, a Piast chce się wzmacniać, a nie osłabiać. - O kształcie kadry na następny sezon i o ewentualnej sprzedaży któregoś z zawodników zadecyduje jednak osobiście trener Dariusz Fornalak - mówi szef Piasta.

Który z potentatów ekstraklasy wydaje się być bliżej pozyskania Kasprzika? Wisła ma delikatną przewagę nad Lechem - nie tylko dlatego, że będzie walczyć o Ligę Mistrzów. Do Piasta wypożyczony jest bowiem krakowski obrońca Mateusz Kowalski. Sprzedaż Kasprzika mogłaby zostać powiązana z definitywnym transferem Kowalskiego. Są też argumenty przemawiające za Lechem. Wydaje się, że Kasprzikowi byłoby dużo łatwiej wywalczyć miejsce w podstawowym składzie poznańskiego zespołu. Trenerem jest tam przecież Jacek Zieliński, który swego czasu ściągał Kasprzika do... Piasta.

Jak dowiedziała się "Gazeta", działacze Lecha już w trakcie sezonu podjęli rozmowy z Kasprzikiem. W najbliższych dniach mają one być finalizowane. Klub z Poznania może zatrzymać dotychczasowego bramkarza Ivana Turinę, jest też zainteresowany sprowadzeniem Adama Stachowiaka z Odry Wodzisław lub Rafała Gikiewicza z Jagiellonii Białystok.

- Nawet się nad tym nie zastanawiałem, gdzie wolałbym grać. Perspektywa gry w Lidze Mistrzów na pewno jest kusząca, a rywalizacji z Mariuszem Pawełkiem bym się nie bał. Z drugiej strony fajnie byłoby znów współpracować z trenerem Zielińskim, którego uważam za bardzo dobrego fachowca. Najpierw niech jednak dogadają się działacze i trener da zgodę. Nie sądzę, abym był w stanie przekonać go do zmiany decyzji, jeśli będzie przeciwny mojemu odejściu. Mam jednak nadzieję, że pojawi się taka możliwość - podkreśla Kasprzik.

Trener Piasta Gliwice zgodził się na odejście gwiazdy zespołu
Maciej Blaut 2009-06-17, ostatnia aktualizacja 2009-06-17 21:03:37.0

Dariusz Fornalak powiedział po pierwszym treningu Piasta w okresie przygotowawczym do nowego sezonu, że nie będzie robił Grzegorzowi Kasprzikowi przeszkód w transferze do Wisły Kraków lub Lecha Po znań.

Gracze Piasta pierwszy trening odbyli w środę popołudniu na gliwickim boisku przy ul. Sokoła. Zajęcia trwały nieco ponad godzinę i nie dały się specjalnie mocno w kość piłkarzom. Trening obserwowała nieliczna grupa kibiców. Najwięcej dyskutowano o piłkarzu Piasta, którego na zajęciach... zabrakło. Chodzi o bramkarza Grzegorza Kasprzika, który dostał zgodę na przedłużenie urlopu o jeden dzień i na treningu stawi się dopiero w czwartek. Po środowej deklaracji Fornalaka wydaje się, że odejście gwiazdy zespołu do innego klubu jest już przesądzone. - Ze słów samego Grzegorza wynika, że chce zmienić otoczenie. Z mojej strony jest zgoda na jego transfer - oznajmił trener Piasta. Podobno już w czwartek w Gliwicach mają pojawić się przedstawiciele Lecha Poznań, którzy widzieliby u siebie Kasprzika. Na rozmowę z działaczami Piasta umówieni są jednak także przedstawiciele Wisły Kraków, którzy również interesują się gliwickim bramkarzem.

Pewne jest natomiast, że Lechowi i Wiśle nie uda się wykupić z Piasta młodzieżowego reprezentanta kraju Kamila Glika. - Nie sprzedamy go! - twardo postawił sprawę Janusz Bodzioch, menedżer zespołu. - Ja oficjalnie o ofertach z Wisły i Lecha nic nie wiem. Pewnie, że marzyłaby mi się gra w silnym zespole walczącym o mistrzostwo Polski. W Gliwicach czuję się jednak dobrze i wszystko wskazuje na to, że tu zostanę - mówił Glik.

Zdolnemu obrońcy transfer do silniejszego klubu polecałby jednak jego... starszy klubowy kolega. Marcin Bojarski tylko przyglądał się wczorajszemu treningowi. - Gips ze złamanej nogi już mi zdjęto, od 10 dni przechodzę rehabilitację. Za dwa miesiące powinienem wrócić do treningów. Aż łza się w oku kręci, że nie mogę dziś pobiegać z kolegami - mówił doświadczony piłkarz. - Co doradzałbym Kasprzikowi i Glikowi? Sam byłem kiedyś w podobnej sytuacji. Jako młody chłopak dostałem ofertę z Legii Warszawa i bez namysłu z niej skorzystałem. Teraz będąc na miejscu moich młodszych kolegów też wybrałbym ofertę z silnego klubu - stwierdził Bojarski.

Na treningu Piasta pojawił się wczoraj tylko jeden nowy piłkarz. Był nim brazylijski obrońca Odry Opole Filipe. Zawodnik znany w naszym regionie z występów w Górniku Zabrze sam zaoferował swoje usługi Piastowi. - Otwarli przede mną drzwi, zaprosili na treningi, więc już jest bardzo dobrze - uśmiechał się Filipe.

Kwestią godzin jest pojawienie się w Gliwicach kolejnych nowych zawodników. Trenerzy Piasta mają testować bramkarza KSZO Ostrowiec Św. Rafała Kwapisza. Blisko jest także transferu Artura Lenartowskiego z Rakowa Częstochowa. Co ważne, klub przedłuży wygasające kontrakty z Jarosławem Kaszowskim, Jakubem Szmatułą i Maciejem Michniewiczem. W czwartek zostanie ogłoszona także lista transferowa Piasta.

W najbliższych dniach podpis pod nową umową złoży trener Dariusz Fornalak. Dotychczasowy kontrakt wygasał w grudniu, nowy ma obwiązywać do końca sezonu. - Uścisnęliśmy sobie z prezesem ręce po ostatniej rozmowie, więc wszystko wydaje się być już formalnością. Jakie cele przede mną postawiono? Na pewno nie kazano mi zdobyć mistrzostwa Polski. Nie wyznaczono mi także konkretnego miejsca do zbycia. Mnie to zresztą do niczego potrzebne nie jest. Znam nawet jeden klub, który miał być piąty w lidze i źle się to dla niego skończyło. Piast ma być po prostu zespołem ekstraklasy z prawdziwego zdarzenia - wyjaśniał Fornalak.



Wit - Pią Cze 19, 2009 3:11 pm
Zbigniew Koźmiński odnalazł się w Gliwicach!
Maciej Blaut 2009-06-18, ostatnia aktualizacja 2009-06-19 07:18:43.0



Były szef Górnika Zabrze i rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Koźmiński wszedł do zarządu Piasta Gliwice.

O nominacji Koźmińskiego zadecydowały władze Gliwic, które są od niedawna właścicielem większościowego pakietu akcji Piasta. W dwuosobowym zarządzie klubu Koźmiński będzie zastępcą Jacka Krzyżanowskiego.

- Dokonaliśmy już odpowiednich zapisów w tej sprawie w akcie notarialnym powołującym Piast SA. Nie ukrywam, że trochę byłem zaskoczony tą nominacją. Osobiście nie znam za dobrze pana Koźmińskiego. Czasem tylko spotykaliśmy się na uroczystościach w PZPN-ie. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało. Pierwsza rozmowa dopiero przed nami - mówi "Gazecie" Krzyżanowski.

Sam Koźmiński nie chce na razie zbyt wiele mówić o swojej nowej pracy. - Cieszę się z powrotu na Śląsk. Bardzo miło wspominam cztery lata pracy w Zabrzu. Choć moją sympatię do Górnika zakłócają obecne władze tego klubu, które wpuściły go w kanał - barwnie opisuje Koźmiński.

Nowy wiceprezes Piasta jest pod wielkim wrażeniem pracy trenera Dariusza Fornalaka. - Wybór trenera jest jedną z najważniejszych decyzji w każdym klubie. Działacze Piasta dobrze zrobili, stawiając na Fornalaka, który pokazał Henrykowi Kasperczakowi, jak należy pracować. Piast zawsze kojarzył mi się z samymi pozytywami. Gdy pracowałem w Górniku, miałem dobre kontakty z działaczami tego klubu - mówi Koźmiński.

Nowy członek zarządu Piasta to postać świetnie znana w polskim sporcie. Był trenerem koszykarzy Wisły Kraków i koszykarek Hutnika Kraków. Pracował w klubach piłkarskiej ekstraklasy: Wiśle, Pogoni Szczecin i Górniku. Podczas pobytu w Zabrzu ściągnął do klubu m.in. Andrzeja Niedzielana, Ivicę Kriżanaca, Adriana Sikorę czy swojego syna Marka, byłego reprezentanta Polski. Z klubu odchodził jednak w dość gorącej atmosferze. Górnik był zadłużony po uszy, a Zabrze warunkowało swoją pomoc finansową odejściem dotychczasowego prezesa. Koźmiński odnalazł się w zarządzie PZPN-u. Pełnił też rolę rzecznika związku w okresie rządów Michała Listkiewicza.

Dodajmy, że w Gliwicach gościli w czwartek przedstawiciele Lecha Poznań, którzy chcą pozyskać bramkarza Piasta Grzegorza Kasprzika. - Ich pierwsza oferta nie była specjalnie atrakcyjna - mówi Krzyżanowski. W przyszłym tygodniu transfer Kasprzika mają negocjować działacze Wisły. Podobno przejście bramkarza do krakowskiego klubu jest bardziej prawdopodobnym rozwiązaniem.

Piast ogłosił listę transferową. Znaleźli się na niej: Marcin Adamek, Piotr Bronowicki, Marcin Folc, Daniel Koczon i Piotr Prędota.
.............
Tylko czekać jak zostanie prezesem i spuści Piasta z hukiem

Piast chce bliskiej współpracy z Lechem
ksb 2009-06-19, ostatnia aktualizacja 2009-06-19 18:29:42.0

Jej pierwszym efektem ma być sprzedaż Grzegorza Kasprzika do poznańskiego klubu. Możliwe są jednak także transfery w odwrotnym kierunku

Odejście bramkarza Piasta do Lecha jest już właściwie przesądzone. W czwartek przedstawiciele obu klubów osiągnęli porozumienie w tej sprawie.

- Lech był bardziej konkretny od Wisły Kraków. Dokumenty nie zostały jeszcze podpisane, więc teoretycznie coś w tej sprawie może się jeszcze zmienić - zastrzega Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta. Wszystko wskazuje jednak na to, że w poniedziałek Kasprzik zwiąże się z Lechem czteroletnim kontraktem.

Jak dowiedziała się "Gazeta", jednym z punktów porozumienia klubów z Gliwic i Poznania jest nawiązanie bliższej współpracy sportowej. - Możliwe, że jeszcze latem trafią do nas piłkarze Lecha. Jego trener Jacek Zieliński pracował przecież u nas i ciągle życzliwie spogląda na Gliwice - dodaje Krzyżanowski.

Tymczasem nowym piłkarzem Piasta został Artur Lenartowski (Raków Częstochowa). 21-letni pomocnik został wypożyczony do końca roku z opcją transferu definitywnego.

Okazuje się też, że kandydatem na następcę Kasprzika jest nie tylko Rafał Kwapisz z KSZO Ostrowiec Św. Piast interesuje się także Łukaszem Merdą (Podbeskidzie Bielsko-Biała) i Czechem Jakubem Kafką (GKS Jastrzębie).



kaspric - Pią Cze 19, 2009 3:30 pm
[']['][']

^^ sory, ale nie mogłem się powstrzymać



Wit - Wto Cze 23, 2009 7:16 pm
Kibice Piasta nie chcą Koźmińskiego w klubie
Maciej Blaut 2009-06-22, ostatnia aktualizacja 2009-06-22 22:41:02.0



Fani gliwickiego klubu wydali oświadczenie, w którym zaprotestowali przeciwko nominacji Zbigniewa Koźmińskiego na stanowisko wiceprezesa Piasta. - Ci młodzi ludzie, którzy to napisali, są niedoinformowani. A może ktoś im to podyktował? - zastanawia się były rzecznik PZPN-u.

O zatrudnieniu Koźmińskiego w Piaście zadecydowały władze Gliwic, które są większościowym udziałowcem klubu. - A na kogo innego mieliśmy postawić? Czy w Polsce jest rynek menedżerów, którzy mogliby pełnić takie funkcje? Odpowiedź jest negatywna. W Polsce nie ma też osoby, która zajmowała kiedyś jakieś stanowisko i jest niekontrowersyjna. No, może tylko profesor Jerzy Buzek - wyjaśnia Piotr Wieczorek, wiceprezydent Gliwic i członek rady nadzorczej Piasta.

Gliwiccy fani nie chcą się jednak pogodzić z nominacją Koźmińskiego. Stowarzyszenie Kibiców Piasta wydało wczoraj nawet specjalnie oświadczenie, w którym wyrażono "stanowczą dezaprobatę dla kandydatury Zbigniewa Koźmińskiego na stanowisko wiceprezesa spółki akcyjnej".

Kibice twierdzą, że Koźmiński doprowadził do ciężkiej sytuacji kluby, w których wcześniej pracował; ma negatywną opinię u opinii publicznej; kojarzony jest ze skompromitowaną częścią PZPN-u; nigdy nie miał nic wspólnego z Piastem i Gliwicami.

"Zważywszy na powyższe, uważamy, iż dotychczasowa działalność i opinia dotycząca Zbigniewa Koźmińskiego nie gwarantuje realizacji zarówno interesów klubu, jak i gminy będącej współwłaścicielem klubu" - napisali fani.

Główny bohater zamieszania oświadczeniem kibiców jest niezrażony. - Dwa mistrzostwa Polski z Wisłą Kraków, wicemistrzostwo z Pogonią Szczecin, utrzymanie Górnika Zabrze na powierzchni... Szanuję zdanie kibiców, ale wydają się być trochę niezorientowani co do moich osiągnięć. Ja mam z czego żyć i nie szukałem pracy, ale to do mnie zadzwonili z Gliwic. Piast musi się otwierać na nowych ludzi, jeśli chce się rozwijać - mówi Koźmiński i chce jak najszybciej spotkać się ze Stowarzyszeniem Kibiców. - Jak sobie porozmawiamy, to wyprostuję u nich trochę mój obraz - twierdzi.

Nowy wiceprezes Piasta już spotkał się z szefem klubu Jackiem Krzyżanowskim. - Przed powołaniem spółki z miastem nie wiedzieliśmy, że to pan Koźmiński wejdzie do zarządu. Kibice mają prawo do swojego spojrzenia na tę nominację. Pozostaje mi wyrazić nadzieję, że jeśli za jakiś czas będziemy z panem Koźmińskim wzajemnie oceniać własną działalność, to będzie to ocena pozytywna - mówi dyplomatycznie Krzyżanowski.

Tymczasem Koźmiński już pracuje nad wkupieniem się w łaski kibiców. - Nie może być tak, że drużyna ekstraklasy gra bez reklamy na koszulkach. Uruchomiłem swoje kontakty i rozpocząłem poszukiwania sponsora dla klubu - podkreśla.

Sławomir Szary piłkarzem Piasta
ksb 2009-06-23, ostatnia aktualizacja 2009-06-23 22:12:20.0

Lewy obrońca ma występować w gliwickiej drużynie przynajmniej przez rok.

Szary był ostatnio piłkarzem Odry Wodzisław. 30 czerwca kończy się jednak jego umowa z dotychczasowym klubem. - Podpisałem już kontrakt z Piastem Gliwice na rok z opcją jego przedłużenia. Wybrałem ten klub, bo jest stabilny i dobrze zorganizowany. Obliczyłem sobie już nawet, że spod domu w rodzinnym Rybniku będę miał niespełna 30 km na stadion Piasta - mówi Szary. Piłkarz chce jak najszybciej dołączyć do "piastunek", przebywających obecnie na zgrupowaniu w Dzierżoniowie. - Zgodę na to musi dać jednak Odra, bo przecież do końca miesiąca jestem jej piłkarzem - zauważa obrońca.

Piast jest też podobno zainteresowany napastnikiem Ruchu Chorzów Remigiuszem Jezierskim. Spekuluje się, że tego zawodnika chętnie widziałaby u siebie także Polonia Bytom. Dodajmy, że bramkarz Grzegorz Kasprzik został formalnie sprzedany do Lecha Poznań.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 5 z 11 • Wyszukiwarka znalazła 467 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •