ďťż
 
[Piłka nożna] Piast Gliwice



Wit - Pią Cze 26, 2009 8:39 pm
Gliwice pompują kasę w Piasta, bo...
Rozmawiał Maciej Blaut 2009-06-26, ostatnia aktualizacja 2009-06-26 20:52:13.0



- Uznaliśmy, że nie będziemy konkurować z Krakowem na zabytki, a z Katowicami na centrum administracyjne, bo nie mielibyśmy szans w tej rywalizacji. Bardzo chcielibyśmy jednak zostać miastem sportu - mówi Piotr Wieczorek, wiceprezydent Gliwic.

Piast Gliwice przystąpi do kolejnego sezonu ekstraklasy jako zupełnie nowy klub. Zgodnie z wymogami licencyjnymi, Piast musiał przekształcić się w spółkę akcyjną. Większościowy pakiet akcji klubu przejęły Gliwice. Władze miasta wzięły na siebie ciężar współfinansowania profesjonalnej drużyny piłkarskiej, ale i zyskały prawo decydującego głosu w najważniejszych sprawach klubu.

Maciej Blaut: Decyzja miasta o mianowaniu Zbigniewa Koźmińskiego wiceprezesem klubu wciąż budzi wielkie emocje.

Piotr Wieczorek, wiceprezydent Gliwic i członek Rady Nadzorczej Piasta SA: Poszukiwaliśmy młodej, wykształconej osoby z przynajmniej minimalnym doświadczeniem w futbolu, ale jej znalezienie okazało się niemożliwe. W Polsce nie ma rynku menedżerów piłkarskich. Mogliśmy wybierać tylko spośród ludzi, którzy już działali w piłce. Dlaczego akurat Koźmiński? Pamiętam jego osiągnięcia w Górniku Zabrze. Pewnie, że nie były na miarę mistrza Polski, ale jednak dysponując minimalnym budżetem utrzymywał klub w środku tabeli.

Jako właściciel klubu mielibyście prawo uczynić Koźmińskego nawet szefem Piasta.

- Trzeba znać umiar. Prezes Jacek Krzyżanowski zbudował drużynę, która weszła do ekstraklasy i zdołała się w niej utrzymać. Miał więc pełne prawo pozostać na swoim stanowisku. Jestem zresztą zdania, że częste zmiany prezesów klubów czy trenerów to wyraz braku dojrzałości.

Prezydent Chorzowa Marek Kopel powiedział „Gazecie”, że zjawisko przejmowania akcji klubów przez miasta jest nienormalne

- To opinia pana Kopla i nie można powiedzieć, że jest powszechna. Na świecie dzieje się inaczej. Gliwice są miastem sukcesu, ale nie znalazło to odbicia w mediach. Żadna akcja promocyjna nie dała nam tyle, ile Piast w ciągu ostatniego roku. Co tydzień Gliwice mają dzięki niemu gwarantowaną pozycję w kilkudziesięciu mediach, w tym w głównych stacjach telewizyjnych. Tak naprawdę miasta wspierają swoje kluby na gigantyczną skalę. My robimy to jednak z otwartą przyłbicą. Przejęliśmy większościowy pakiet akcji, bo czujemy się odpowiedzialni za kierowanie Piastem.

W przyszłości sprzedacie swoje udziały?

- Dobry jest dla nas przykład Śląska Wrocław. Miasto przejęło ten klub na jakiś czas, uzdrowiło go, a potem znalazło wielkiego inwestora. My też ustabilizujemy sytuację Piasta i jeśli w przyszłości pojawi się ktoś, kto da gwarancje, że będzie prowadził go w dobrym kierunku, to na pewno go sprzedamy. W obecnej sytuacji gospodarczej ciężko znaleźć chętnego na akcje Piasta, dlatego liczymy się z przynajmniej kilkuletnią obecnością w klubie.

Na jak wielkie pieniądze z miasta może liczyć Piast?

- Udział w spółce traktujemy jako kolejne po wożeniu ludzi, oświetlaniu ulic czy zarządzaniu budynkami, świadczenie dla mieszkańców. Na pewno nie dopuścimy do marnotrawstwa dosypując klubowi pieniędzy bez końca [miasto wniosło do spółki 3 225 000 złotych oraz przekazuje pieniądze na promocję - przyp. red.]. Od strony organizacyjnej i budżetowej Piast jest już średniakiem w ekstraklasie. Dla nas liczy się efekt marketingowy, a ten jest najlepszy, gdy Piast gra w ekstraklasie. Oczywiście, jeśliby spadł, to zachowamy się tak racjonalnie jak Allianz w Górniku Zabrze. Nie wycofamy się, ale ograniczymy finansowanie.

Po ewentualnej zmianie władz sytuacja klubu może stać się niepewna.

- Nie będziemy konkurować z Krakowem na zabytki, a z Katowicami na centrum administracyjne, bo nie mielibyśmy szans. Budujemy nowy stadion, we wrześniu będziemy mieli basen o parametrach olimpijskich, przygotowujemy się do budowy hali Podium, mamy w planach postawienie hali curlingowej. Gliwice są miastem przemysłu, ale chcielibyśmy, żeby były też miastem sportu. Teoretycznie można sobie jednak wyobrazić, że w przyszłości wybory wygra ktoś niekompetentny i to zmieni. Ludzie mogą sobie przecież zrobić krzywdę.

Może o zaangażowaniu Gliwic w Piasta zadecydował Pański osobisty sentyment do klubu (Wieczorek był piłkarzem i prezesem Piasta - przyp. red.)?

- Byłbym nieuczciwy, gdybym nie przyznał, że miałem to z tyłu głowy... Piłkarzem byłem przeciętnym. Końcówka mojej kariery zbiegła się zresztą w czasie z upadkiem starego Piasta. Potem, gdy klub nie istniał, poproszono mnie o wejście do zarządu i pomoc w jego odbudowie.

Kiedy piłkarze Piasta zagrają na nowym stadionie?

- Projekt jest już gotowy, ale firma, która go przygotowywała nie otrzymała do końca maja - jak planowaliśmy - wszystkich niezbędnych pozwoleń na budowę. Na jej usprawiedliwienie trzeba jednak przyznać, że zmieniły się ostatnio przepisy prawa i stąd komplikacje. Liczymy, że w sierpniu będziemy mogli ogłosić przetarg na budowę stadionu. Zależy nam, aby Piast mógł już na stałe grać na własnym obiekcie. Uważam, że na jego mecze regularnie przychodziłoby 10 tysięcy kibiców.

Czy Piast z miastem jako właścicielem może sięgnąć po mistrzostwo Polski?

- Nie! Jestem przy zdrowych zmysłach. Przypadki się zdarzają, ale musielibyśmy trafić na przynajmniej jeszcze siedmiu takich piłkarzy jak Kamil Glik czy Kamil Wilczek. Prawdopodobieństwo, że się to uda jest minimalne. Mistrzostwo Polski będą zdobywać zespoły, które mogą sięgać po zawodników już przetestowanych w słabszych klubach ekstraklasy, a nie te, które szukają ich w niższych ligach.




Wit - Śro Lip 01, 2009 7:18 pm
Kibice Piasta szantażowani przez miasto?
ksb 2009-07-01, ostatnia aktualizacja 2009-07-01 20:32:54.0



- Zapowiedziano nam, że jeśli dalej będziemy protestować przeciwko nominacji Zbigniewa Koźmińskiego na stanowisko wiceprezesa klubu, to miasto wycofa się ze spółki akcyjnej Piast - twierdzi Stowarzyszenie Kibiców gliwickiego klubu.

Przed gliwickim ratuszem odbędzie się w czwartek o godz. 15 pikieta fanów Piasta nie zgadzających się z obecnością Koźmińskiego w klubie. - Na 24 godziny przed planowaną manifestacją nie dostaliśmy odmowy na jej zorganizowanie, więc na pewno dojdzie ona do skutku - mówi Bartłomiej Kowalski ze Stowarzyszenia Kibiców.

Fani czują się jednak przez władze Gliwic szantażowani. - Zaprosił nas wiceprezydent Piotr Wieczorek i zapowiedział, że jeśli protesty się nie skończą, to miasto wycofa się ze spółki akcyjnej Piast. My jednak wciąż uważamy, że kandydatura Koźmińskiego jest fatalna. Będziemy pikietować, bo liczymy, że przyniesie to skutek - mówi Kowalski.

Wieczorek wszystkiemu zaprzecza. - O wycofaniu ze spółki nie ma mowy. Powiedziałem, że możemy wycofać się z przekazywania klubowi pieniędzy na promocję, bo ewentualne awantury, rzucanie petardami, to dla nas żadna promocja - wyjaśnia wiceprezydent Gliwic i członek Rady Nadzorczej Piasta. Fani zapowiadają, że pikieta będzie miała spokojny przebieg. Z kolei władze miasta zapewniają, że nie odwołają Koźmińskiego z Piasta.

Manifestacja kibiców: "Koźmiński won z Piasta"
ksb 2009-07-02, ostatnia aktualizacja 2009-07-02 23:04:39.0

Sympatycy gliwickiego klubu manifestowali w czwartek pod urzędem miasta swój sprzeciw wobec nominacji Zbigniewa Koźmińskiego na stanowisko wiceprezesa Piasta.

Ponad dwustu kibiców Piasta zgromadziło się w czwartek po południu pod gliwickim magistratem. Rozwinęli wielki transparent z napisem: "Nie poddamy się szantażowi miejskiego urzędnika i jego kozy". Pojawiła się też laweta, na której namalowano hasła: "Koza do woza Anty-PZPN" i "Koźmiński won z Piasta".

Fani pojawili się pod urzędem, by zamanifestować swój sprzeciw wobec nominowania przez miasto, które jest właścicielem klubu, Zbigniewa Koźmińskiego na stanowisko wiceprezesa Piasta. Kibice zarzucają byłemu rzecznikowi PZPN-u niekompetencję. Miasto obstaje jednak przy swoim i Koźmińskiego nie zamierza odwoływać. - Pikieta przebiegła w spokojnej atmosferze. Kibice zachowali się w dojrzały sposób - ocenił podkomisarz Marek Słomski z gliwickiej policji.

Koźmiński: Czy gniewam się na gliwickich kibiców? Ależ skąd!
not. ksb 2009-07-03, ostatnia aktualizacja 2009-07-04 08:48:23.0

- Ja wręcz lubię ludzi z charakterem. Uważam, że skoro można w Gliwicach protestować przeciwko likwidacji tramwaju, to można i przeciwko Koźmińskiemu - mówi nowy wiceprezes Piasta.

Rada Nadzorcza Piasta Gliwice SA ustaliła wynagrodzenie dla członków zarządu klubu, który współtworzą Krzyżanowski i Zbigniew Koźmiński, na poziomie czterech średnich krajowych pensji (około 12 tys. zł). Prezes Piasta z należnych mu pieniędzy zrezygnował!

- Gest prezesa Krzyżanowskiego uważam za bardzo ładny. Władze Gliwic bardzo na niego nalegały, żeby pieniądze przyjął, więc znalazł fajne rozwiązanie z przekazywaniem ich na stowarzyszenie Piast. Ja nie mam kilku firm, aby postąpić tak jak on. Jestem zawodowcem, utrzymuję się z tej pracy - powiedział Koźmiński

Wiceprezes Piasta nie czuje gniewu na gliwickich kibiców, którzy protestowali przeciwko jego zatrudnieniu w klubie.

- Czy gniewam się na gliwickich kibiców za czwartkową pikietę przeciwko mojej nominacji na stanowisko wiceprezesa? Ależ skąd. Ja wręcz lubię ludzi z charakterem. Uważam, że skoro można w Gliwicach protestować przeciwko likwidacji tramwaju, to można i przeciwko Koźmińskiemu. W końcu mamy demokrację. Haseł, jakie tam skandowano nie znam i nie chcę znać. Zdradzę jeszcze tylko, że otrzymałem telefon od kibiców i umówiłem się z nimi na rozmowę w połowie lipca - dodaje Koźmiński.



Wit - Czw Lip 09, 2009 5:51 pm
Trener Piasta nie miesza się w spory kibiców
Rozmawiał Maciej Blaut 2009-07-09, ostatnia aktualizacja 2009-07-09 19:02:28.0



Dariusz Fornalak wierzy, że spór wokół nominacji Zbigniewa Koźmińskiego na stanowisko wiceprezesa gliwickiego klubu nie odbije się na postawie jego drużyny.

Maciej Blaut: Letnie przygotowania Piasta przebiegają w cieniu protestu kibiców, którzy nie chcą w klubie nowego wiceprezesa.

Dariusz Fornalak, trener Piasta: Zapewniam, że trenerzy i piłkarze kompletnie się tym nie zajmują. To po prostu nie jest nasza sprawa. Zawodnicy są od tego, żeby wykonywać nasze polecenia na boisku, a my od tego, żeby skupiać się na pracy szkoleniowej. Jeśli każdy będzie zajmował się tym, co do niego należy, to wszyscy na tym wygramy. Miałem już okazję rozmowy z nowym wiceprezesem, ale zmian w klubie komentować nie zamierzam.

Kadra Piasta na najbliższy sezon ulegnie jeszcze zmianom?

- Na pewno zostanie poszerzona. Nie wiem tylko, jakimi piłkarzami. Nie jest tajemnicą, że szukamy graczy ofensywnych. Jeszcze jednego, może dwóch nowych piłkarzy ujrzymy w barwach Piasta.

W Gliwicach nie ma już bramkarza Grzegorza Kasprzika. Wybrał Pan już jego następcę?

- Kandydatów cały czas jest dwóch: Jakub Szmatuła i Rafał Kwapisz. Z tej dwójki trener bramkarzy Tomasz Rogala wytypuje tego, który zagra w inauguracyjnym meczu z Lechem Poznań.

Obu piłkarzom brakuje ogrania w ekstraklasie.

- Pewności, że się nie pomylimy przy wyborze, nie ma żadnej. Nawet gdyby przyszedł do nas bardzo ograny bramkarz, to i tak nie byłoby żadnej gwarancji, że będę z niego zadowolony. Przypomnę, że Kasprzik też był kiedyś tylko numerem trzy w Piaście. Otrzymał jednak szansę i ją wykorzystał. W przypadku Szmatuły lub Kwapisza może być podobnie.

Trudno było Panu zatrzymać w Gliwicach Kamila Glika? Zdolnego obrońcę chciały pozyskać m.in. Wisła Kraków i Lech Poznań.

- Nietrudno. Kamil rozegrał bardzo dobry sezon w barwach Piasta. Cieszy mnie, że zyskał uznanie prawdziwych fachowców, czyli ludzi, którzy zarządzają najlepszymi drużynami w kraju. Wspólnie z piłkarzem doszliśmy jednak do wniosku, że przynajmniej najbliższą rundę spędzi jeszcze w Gliwicach. Kamil jest mądrym człowiekiem i przyjął to ze zrozumieniem. On wie, czego chce, i myślę, że prędzej czy później stanie się podstawowym zawodnikiem czołowego polskiego klubu i reprezentantem kraju.

Jakie plany na resztę okresu przygotowawczego?

- W czwartek i piątek piłkarze przechodzą badania w gliwickim Fizjoficie. W sobotę wyjeżdżamy na zgrupowanie do Wisły, tam rozegramy sparing z Odrą Wodzisław. Potem już ostatnia prosta, czyli przygotowania do potyczki z Lechem.



Wit - Pon Lip 13, 2009 8:22 pm
Kiks bramkarza przesądził o porażce Odry
Maciej Blaut 2009-07-12, ostatnia aktualizacja 2009-07-13 14:19:27.0



Na boisku ośrodka "Start" w Wiśle zmierzyły się w meczu sparingowym zespoły z Gliwic i Wodzisławia.

Na miejsce sparingu wybrano Wisłę, bo właśnie tu na ostatnim zgrupowaniu przed rozpoczęciem rozgrywek formę szlifują gracze Piasta. Na boisku "Startu" wystąpili więc w roli gospodarzy, bo wodzisławianie dojechali na miejsce z Kamienia, gdzie sami ćwiczą przed ligą.

Na trybunach kameralnego obiektu zgromadziło się około 200 osób. Wśród widzów dostrzegliśmy znanych trenerów Antoniego Piechniczka czy Zdzisława Podedwornego.

Choć trener Piasta Dariusz Fornalak wystawił od początku meczu najmocniejszy skład, lepiej spotkanie rozpoczęła Odra, która dominowała na boisku. Gliwiczanom szyki na pewno pokrzyżowały kontuzje dwóch kluczowych graczy. Przed czasem plac gry musieli opuścić Jakub Smektała (uraz kolana) i Kamil Glik (skręcony staw skokowy). - Jestem bardzo niezadowolony, że straciłem dwóch tak ważnych piłkarzy. Mam nadzieję, że te kontuzje to nic poważnego - martwił się Fornalak.

W miejsce Smektały na boisku pojawił się Przemysław Łudziński. Gracz Śląska Wrocław będzie grał w Piaście na zasadzie wypożyczenia. Jego występ przeciwko Odrze był jednak daleki od ideału. - Mamy go tu prosto z... samolotu. Wszedł bez rozgrzewki i nic dziwnego, że pięć minut grał, a potem piętnaście odpoczywał. Nie ma nawet tego sensu oceniać - bronił go Fornalak.

Do przedwczesnej zmiany doszło także w Odrze. Niegroźnie kontuzjowanego Jacka Kowalczyka zmienił Krzysztof Markowski. To właśnie stoper z Wodzisławia zdobył pierwszego gola meczu, popisując się świetnym strzałem głową. Niedługo później wyrównał Lumir Sedlaczek, który pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Marcina Dymkowskiego na Sebastianie Olszarze.

Tyle samo szczęścia, co Sedlaczek nie miał Aleksander Kwiek. Rozgrywający Odry mógł wyprowadzić swój zespół na ponowne prowadzenie, bo sędzia podyktował jedenastkę także dla zespołu z Wodzisławia. Kwiek jednak fatalnie przestrzelił. - Gdyby zliczyć wszystkie niewykorzystane przez nas karne w ostatnich miesiącach, to wyszłoby tego sporo. To jednak nie jest kwestia braku treningu, ani umiejętności, ale psychiki. Wiem, o czym mówię, bo sam kiedyś strzelałem karne - wyjaśniał Ryszard Wieczorek, trener Odry.

To nie był jednak koniec nieszczęść dla wodzisławian. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy fatalny błąd popełnił bramkarz Adam Stachowiak, któremu piłkę odebrał Olszar i z bliska wpakował do pustej bramki. - Gra zespołu w pierwszej połowie nawet mi się podobała, ale takie błędy jak ten "Stacha", trzeba wyeliminować od zaraz! - podkreślał Wieczorek.

Po przerwie obaj trenerzy zaczęli dokonywać sporej liczby roszad w składach. Odbiło się to mocno na poziomie gry, drużyny zaczęły mieć problem z stwarzaniem akcji i w efekcie nie padły już żadne gole. O ile jednak Fornalak sprawdzał formę piłkarzy Piasta, to Wieczorek musiał jeszcze przyglądać się umiejętnościom graczy testowanych. W sumie w barwach Odry wystąpiło ich aż sześciu: Adam Mójta (Korona Kielce), Piotr Piechniak (grecki Levadiakos), Słowacy Roman Lazur (FC Rimavska Sobota) i Peter Hoferica (LAFC Lucenec) oraz Brazylijczycy Vinicius Mazzini (Uniao Recreativa dos Trabalhadores) i Elvis Johnny Correa (Paranavai). Wieczorka szczególnie rozczarowali dwaj ostatni. - Czas skończyć z tym testowaniem. Nie szukamy już zawodników, którzy byliby alternatywną, ale wzmocnieniem. Takim na pewno byłby Piechniak. Mam nadzieję, że uda się go zatrzymać - mówił trener Odry.

Były gracz Groclinu Grodzisk Wlkp. zaraz po meczu wybierał się jednak nie do Kamienia, ale do... domu w Stalowej Woli. - Jestem wolnym zawodnikiem. Rozwiązałem umowę w Grecji, bo ciężko mi było tam samemu bez rodziny. Rozmawiam z Odrą, ale jeszcze nie wiem, co z tego wyniknie. Będę w domu czekał na wieści - mówił pomocnik.

Występ przeciw Odrze miał szczególne znaczenie dla obrońcy Piasta Sławomira Szarego, który przez ostatnie pięć lat bronił barw zespołu z Wodzisławia. Co ciekawe, testowany w Odrze Lazur biegał po boisku w koszulce z nazwiskiem obecnego gracza Piasta. - Było z tego nawet trochę śmiechu, bo przy rzutach rożnych koledzy krzyczeli, abym krył samego siebie. Mam już 30 lat i naprawdę nie byłem nastawiony przed tym meczem, aby coś komuś udowadniać. Może tylko trenerowi Fornalakowi, że dobrze zrobił ściągając mnie do Piasta - podsumował Szary.

Piast Gliwice - Odra Wodzisław 2:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Markowski (36.), 1:1 Sedlaczek (42. z karnego), 2:1 Olszar (45.+1)

Piast: Kwapisz (46. Szmatuła) - Michniewicz, Kowalski, Glik (34. Gamla), Szary - Kaszowski (56. Podgórski), Muszalik, Wilczek, Sedlaczek (56. Seweryn) - Smektała (11. Łudziński, 60. Maciejak), Olszar.

Odra: Stachowiak (46. Buchalik) - Pielorz (57. Kłos), Kowalczyk (30. Markowski), Dymkowski (46. Wrzask), Mójta (46. Kokoszka) - Piechniak (57. Rygel), Malinowski (46. Kuranty), Kwiek (46. Hoferica), Woś (46. Mazzini), Lazur (46. Correa) - Matulevicius (57. Hanzel).

http://wodzislawslaski.naszemiasto.pl/s ... 23224.html




Wit - Pon Lip 20, 2009 5:36 pm
Wkrótce początek ligi, a Piast jeszcze bez formy
Maciej Blaut 2009-07-19, ostatnia aktualizacja 2009-07-19 22:26:56.0



W rozegranym na własnym stadionie sparingu, gliwiczanie zaledwie zremisowali z czeskim drugoligowcem z Opawy.

Czesi, prowadzeni przez znanego niegdyś piłkarza Radoslava Latala, okazali się zaskakująco mocnym rywalem. Goście długo dominowali na boisku i do przerwy zasłużenie prowadzili.

Piast grał słabo i nic dziwnego, że gliwiccy kibice z większą uwagą śledzili to, co dzieje się na... trybunie głównej. Gromkimi brawami witano byłych graczy Piasta, którzy kolejno wkraczali na stadion. Mecz obserwowali: Mirosław Widuch (ogłosił zakończenie kariery), Krzysztof Kukulski (zdobywca pierwszego gola dla Piasta w ekstraklasie) oraz Grzegorz Kasprzik, którego niedawno sprzedano do Lecha Poznań.

- Wróciliśmy właśnie ze zgrupowania w Niemczech i trener dał nam dwa dni wolnego. Jestem na Śląsku, bo tu... mieszkam. Przyjechałem po żonę i rzeczy do przeprowadzki - mówił. Co ciekawe, Lech będzie pierwszym rywalem Piasta w ekstraklasie. - O tym meczu jeszcze nie myślimy. Wcześniej mamy przecież spotkanie z Wisłą Kraków o superpuchar i mecz z Norwegami w Lidze Europejskiej. Na pewno nie jestem tu, by rozpracowywać i podglądać rywali - uśmiechał się Kasprzik.

"Szpiega" z Poznania nie obawiał się trener Piasta Dariusz Fornalak. - Kiedyś trzeba było potajemnie załatwiać kasety z występami przeciwnika. Teraz dostęp do informacji jest tak duży, że nie ma z tym problemu - wyjaśniał.

Na przebieg drugiej połowy sparingu największy wpływ miała pogoda. Najpierw nad stadionem przy ul. Okrzei zrobiło się zupełnie ciemno i organizatorzy musieli włączyć jupitery. Chwilę potem na zawodników spadła ściana deszczu. W takich warunkach, nieco lepiej czuły się piastunki. Do wyrównania doprowadził, po pięknej akcji zespołu, Roman Maciejak. To był pierwszy gola dla Piasta piłkarza pozyskanego niedawno z Nielby Wągrowiec.

- Uff... Zeszło ze mnie cieśninie. We wcześniejszych sparingach też miałem dobre okazje i nie wykorzystałem żadnej. W końcu się udało - cieszył się młody piłkarz. Maciejak nie ukrywa, że chce dołączyć do grona gliwickich "młodych wilczków" i zrobić furorę w ekstraklasie. 20-latek ma chyba wystarczająco dużo talentu, aby tak się stało. W internecie krąży film z zapisem jego efektownych goli, podań i technicznych sztuczek. Obejrzało go już ponad 5 tysięcy osób, zapewne zachęconych opisem, z którego wynika, że Maciejak, to... polski Ronaldo.

O ile młody napastnik Piasta schodził z boiska zadowolony, to w fatalnym humorze był Kamil Glik. W końcówce spotkania, po starciu z Duszanem Pudą na środku boiska, stoper Piasta upadł na murawę z grymasem bólu. Pomimo mocnych opadów, zaniepokojony Fornalak aż wyskoczył z ławki rezerwowych. Glik nie był w stanie dokończyć meczu i musiał zostać zmieniony. - W ostatnim sparingu z Odrą Wodzisław Kamil doznał urazu stopy i przez kilka dni nie trenował, Jako, że był już w pełni sił, wystawiłem go dziś w składzie. Kontuzja niestety się odnowiła, ale mam nadzieję, że to jednak nic poważnego - mówił trener Piasta.

Fornalak nie był specjalnie przejęty słabszym występem swojego zespołu. - Tym sparingiem zakończyliśmy zgrupowanie. W Wiśle pracowaliśmy nie tylko nad taktyką, ale i motoryką. Piłkarze mieli prawo być zmęczeni oraz znużeni swym towarzystwem. A poziom? Nie wyciągałbym daleko idących wniosków. Przed poprzednią rundą też rozegraliśmy wiele bardzo słabych meczów sparingowych. Takie gry należy traktować trochę z przymrużeniem oka - stwierdził.

Trener Piasta w mocnych słowach ocenił dyspozycję pozyskanego ze Śląska Wrocław napastnika Przemysława Łudzińskiego. - Widać po nim, że ostatnio nie trenował z pierwszą drużyną Śląska. Trochę czasu upłynie zanim znów znajdzie się w optymalnej dyspozycji. Na dziś od Jakuba Smektały dzieli go przepaść - stwierdził.

Dostało się też obrońcy Mateuszowi Kowalskiemu, który nie zagrał, bo narzekał na stłuczoną stopę. - Powiedziałem mu, że jest na wczasach. Na razie je tylko batoniki energetyczne i nie ma z niego żadnego pożytku - pół żartem, pół serio - stwierdził Fornalak. - W poniedziałek wrócę do treningów - zarzekał się sam piłkarz.

Piast Gliwice - SFC Opawa 1:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Mezlik (42.), 1:1 Maciejak (71.)

Piast: Szmatuła - Michniewicz (46. Seweryn), Glik (82. Sedlaczek), Gamla (56. Iwan), Szary - Kaszowski, Muszalik (46. Krzycki), Lenartowski (46. Wilczek), Sedlaczek (46. Chylaszek) - Łudziński (46. Smektała), Olszar (46. Maciejak)

Maciej Blaut



Wit - Czw Lip 23, 2009 4:32 pm
Klatka już nie straszy na boisku Piasta
ksb2009-07-23, ostatnia aktualizacja 2009-07-23 16:48



Kibice rywali Piasta, którzy przyjadą na gliwicki stadion, nareszcie będą mogli oglądać mecze w przyzwoitych warunkach

W poprzednim sezonie fanów zespołów gości w ogóle nie wpuszczano na obiekt przy ul. Okrzei. Przeznaczony dla nich sektor nie nadawał się bowiem do użytku. Tzw. klatka była zdecydowanie za mała i kibice narzekali, że czują się w niej jak zwierzęta w zoo. Podczas meczów Piasta w Gliwicach przyjezdni fani oglądali więc - a może bardziej nasłuchiwali - spotkania zza stadionowego płotu. Do kuriozalnej sytuacji doszło podczas derbowego pojedynku z Górnikiem Zabrze, gdy stadionowy spiker wzywał do poprawnego zachowania osoby znajdujące się poza obiektem.

Podobne zdarzenia to jednak w Gliwicach przeszłość. - Wydział ds. Bezpieczeństwa na Obiektach Piłkarskich PZPN-u nakazał nam przebudowanie sektora. Zgodziliśmy się zresztą z jego opinią, bo przecież nie ma żadnych przeciwwskazań, aby kibice gości oglądali mecze na naszym stadionie - mówi Józef Drabicki, dyrektor klubu.

Modernizację rozpoczęto od demontażu starej klatki. - Ona tylko straszyła i szpeciła stadion. Dzięki Bogu, że już jej nie ma. Teraz możemy mówić, że mamy ogrodzony, ale jednak z prawdziwego zdarzenia sektor dla kibiców gości. Nie ponieśliśmy przy jego budowie większych kosztów, bo pomogły nam zaprzyjaźnione firmy. Zgodnie z przepisami będzie się na nim mogło pomieścić pięć procent ogólnej liczby widzów, czyli 200 osób. Nowy sektor, podobnie zresztą jak cały stadion, został już pozytywnie zweryfikowany przez policję i będzie dopuszczony do użytku - wyjaśnia Drabicki.

Nowy sektor zostanie wykorzystany tylko podczas sześciu meczów ekstraklasy. Po 1 listopada Piast znów będzie musiał rozgrywać mecze w roli gospodarza na stadionie w Wodzisławiu. W tym czasie na ul. Okrzei powinny się już rozpocząć przygotowania do budowy zupełnie nowego stadionu.

PIŁKA NOŻNA MFK Karvina - Piast Gliwice 0:2 23.07.2009

Stowarzyszenie kibiców Piasta otrzymało pismo od wiceprezydenta Gliwic Piotra Wieczorka, z którego jasno wynika, że nie ma mowy o rezygnacji z pomysłu mianowania Zbigniewa Koźmińskiego na wiceprezesa klubu, przekształconego w Spółkę Akcyjną. Koźmiński w tym samym czasie udzielił wywiadu dla oficjalnej klubowej strony, określając protest fanów "polskim folklorem".

Kibice organizujący m.in. pikiety przed gmachem Urzędu Miejskiego znaleźli się w trudnej sytuacji, bo prezes Jacek Krzyżanowski poprosił ich o zawieszenie broni, ze względu na możliwość straty przez Piasta 3,5 mln złotych. To kwota jaką miasto ma przekazać klubowi na swą promocję.

W najbliższym czasie może dojść do spotkania przedstawicieli kibiców z nowym wiceprezesem, który tak wypowiada się na temat ich protestu: "Demokracja pozwala na takie rzeczy. Traktuję to trochę jako polski folklor - mówi Koźmiński. - Nie mam jednak pretensji do kibiców. Mają prawo do wyrażania własnego zdania, byleby nie przekraczali pewnych granic. Za taką granicę uważam obrażanie kogoś, obrzucaniem epitetami, wulgaryzmami. Nie chodzi tylko o moją osobę, ale także o tych, co mnie mianowali na to stanowisko. Chcę się spotkać z kibicami, dzwoniłem zresztą do nich. Jak siądziemy twarzą w twarz to myślę, że sobie wszystko wyjaśnimy. Mam nadzieję, że damy sobie szansę. Okrzyki zza rogu to nie jest sportowe i fair zachowanie - dodał.

- Faktycznie jestem po telefonicznej rozmowie z panem Koźmińskim, ale jeszcze nie ustaliliśmy daty spotkania - powiedział rzecznik stowarzyszenia kibiców, Bartłomiej Kowalski.

Sympatycy Piasta, gdy tylko dowiedzieli się o powołaniu Koźmińskiego na wiceprezesa spółki (z inicjatywy wiceprezydenta Wieczorka), wydali oś-wiadczenie. Teraz otrzymali bardzo szczegółową odpowiedź, która zaczyna się od takich słów: "Odnosząc się do przedstawionej przez Państwa oceny dotyczącej osoby i dotychczasowej działalności Pana Zbigniewa Koźmińskiego należy stwierdzić, iż w naszej opinii ocena ta nie jest oparta na rzetelnej i rzeczowej analizie faktów, a wynika jedynie z bezkrytycznego przyjęcia powszechnie powtarzalnych, obiegowych i powierzchownych opinii wyrażanych przez środowiska kibiców, dlatego też nie można z przedstawioną przez Państwa oceną zgodzić". Po czym następuje długi wywód o tym, jak to kibice się mylą, zakończony informacją, że władze miasta, mimo wywieranych nacisków, podtrzymują swe stanowisko...

Choć przyjęcie "Kozy" w Gliwicach nie należy do najcieplejszych, Piast nie ma jednak problemu z gościnnością. Wiosną na stadion przy Okrzei nie mogli być wpuszczani kibice gości, specjalnie dla nich zorganizowano więc "punkt widokowy" za ogrodzeniem. Ściągnięto nawet przęsła płotu, aby widoczność była lepsza. W nowym sezonie fani rywali Piasta będą już mogli wejść na stadion, bo wyremontowano dla nich osobny sektor, zwany popularnie klatką.

- Zgodnie z wymogami PZPN, kibiców gości musi być pięć procent pojemności stadionu, czyli w naszym przypadku 200 osób. W wyremontowanym sektorze może zmieścić się nawet 500 kibiców, ale tylko pod warunkiem zgody ze strony policji - wyjaśnia Grzegorz Muzia, z biura prasowego Piasta.

Tymczasem gliwiccy piłkarze wybrali się wczoraj do czeskiej Karwiny i pokonali w sparingu drugoligowy MFK 2:0. Drobnych urazów nabawili Maciej Michniewicz i Kamil Wilczek.

MFK Karvina - Piast Gliwice 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Jakub Smektała (45), 0:2 Damian Mucha (83)

Piast Kwapisz - Michniewicz (27. Sewe-ryn), Krzycki, Kowalski, Szary - Podgórski, Muszalik, Wilczek (62. Lenartowski), Sedlacek (59. Chylaszek) - Smektała (72. Mucha), Maciejak (46. Łudziński).

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/1027604.html



Wit - Nie Lip 26, 2009 6:08 pm
Piast Gliwice królem letnich sparingów
Maciej Blaut 2009-07-26, ostatnia aktualizacja 2009-07-26 19:20:51.0



Gliwiczanie nie doznali ani jednej porażki w meczach towarzyskich w okresie przygotowawczym.

Dla piastunek generalną próbą przed pierwszym ligowym meczem z Lechem Poznań był sparing z ŁKS-em Łódź. Spotkanie miało zostać rozegrane na stadionie Piasta, ale po obfitych opadach deszczu obawiano się zniszczenia murawy i sparing przeniesiono na boisko przy ul. Sokoła.

ŁKS - mimo olbrzymiego zamieszania wokół klubu spowodowanego problemami licencyjnymi - okazał się zaskakująco silnym rywalem. Piłkarze z Łodzi wcale jednak nie ukrywali, że to temat licencji jest teraz dla nich priorytetowy. - W polskiej piłce wraca komuna! Prezes PZPN-u Grzegorz Lato nie daje sobie rady - grzmiał lider ŁKS-u Tomasz Hajto.

Były gracz Górnika Zabrze także nie dawał sobie rady, ale z upilnowaniem Sebastiana Olszara. Napastnik Piasta już na początku meczu w dziecinny sposób ograł Hajtę w polu karnym i stoper ŁKS-u musiał ratować się faulem. Rzut karny na gola zamienił Lumir Sedlaczek.

W pierwszej połowie Piast wystąpił w niemal optymalnym składzie. Brakowało jedynie lekko kontuzjowanego Kamila Wilczka, który na pewno będzie gotowy na mecz z Lechem. Uwagę zwraca występ w całym spotkaniu bramkarza Jakuba Szmatuły. Wydaje się, że to on jest bliżej miejsca w składzie Piasta, niż jego konkurent Rafał Kwapisz. - Ciężko pracowałem przez ostatni rok i cierpliwie czekałem na swoją szansę. Nie jestem jednak jeszcze pewny występu w meczu z Lechem - mówił bramkarz piastunek.

W drugiej połowie meczu szansę gry otrzymali zmiennicy. Skutecznością błysnął Roman Maciejak, który podwyższył prowadzenie dla Piasta po świetnym podaniu Przemysława Łudzińskiego. Drugi skład gliwickiego zespołu prezentował się jednak nieco słabiej i pod koniec meczu przewagę osiągnęli goście. Stać ich było jednak tylko na honorowe trafienie, które po błędzie Jarososława Kaszowskiego, zdobył Rafał Kujawa.

- Wygraliśmy dzisiaj zasłużenie. Z okresu przygotowawczego jestem zadowolony, bo zrealizowaliśmy wszystkie nasze założenia - podkreślał Dariusz Fornalak, trener Piasta. W letnich sparingach gliwiczanie nie doznali porażki. - Piłkarze nie mają prawa z tego powodu uwierzyć w swoją wielkość. Staramy się tonować takie nastroje. Poza tym, nawet w meczach, które wygrywaliśmy w naszej grze było sporo mankamentów - dodawał Fornalak.

Piast Gliwice - ŁKS Łódź 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Sedlaczek (9. z karnego), 2:0 Maciejak (47.), 2:1 Kujawa (60.)

Piast: Szmatuła - Michniewicz, Kowalski, Glik (46. Krzycki), Szary (46. Podgórski) - Kaszowski, Gamla (46. Krzycki), Muszalik (46. Seweryn), Siedlaczek (46. Chylaszek) - Smektała (46. Łudziński), Olszar (46. Maciejak).



Wit - Czw Lip 30, 2009 8:24 pm
Jakub Szmatuła będzie "jedynką" w Piaście
Maciej Blaut2009-07-30, ostatnia aktualizacja 2009-07-30 20:41



Trener bramkarzy Tomasz Rogala wybrał już zawodnika, który zastąpi w gliwickiej drużynie Grzegorza Kasprzika.

O miejsce w bramce Piasta rywalizowali od początku okresu przygotowawczego Jakub Szmatuła i Rafał Kwapisz. Trener Dariusz Fornalak podkreślał, że o wyborze zastępcy sprzedanego do Lecha Poznań Kasprzika zadecyduje osobiście szkoleniowiec golkiperów Tomasz Rogala. - Postanowiłem, że bramkarzem numer jeden w rundzie jesiennej będzie Kuba Szmatuła. Ten piłkarz jest już w Piaście od roku, wiec świetnie go znam. Poza tym, dobrze prezentował się też w ostatnich sparingach. Dla Rafała Kwapisza przeskok z drugiej ligi do ekstraklasy jest dość duży. Na dodatek w ostatnich tygodniach miał trochę problemów osobistych, co mogło mieć wpływ na jego formę. To jednak także kandydat na solidnego bramkarza - twierdzi Rogala.

Szmatuła może już więc szykować się od występu w niedzielnym meczu Piasta z Lechem (początek o godzinie 17). - Nawet, jeśli popełni błąd w pierwszym spotkaniu, to nie posadzimy go od razu na ławkę. Kuba ma być naszym pierwszym bramkarzem w całej rundzie. O zmianie decyzji zadecydowałaby tylko cała seria jego katastrofalnych występów - wyjaśnia Rogala.

Sztab trenerski i piłkarze Piasta analizowali wczoraj występ Lecha w wygranym meczu o Superpuchar Polski z Wisłą Kraków. Szczególną uwagę zwracano na grę poznańskiego bramkarza, czyli Kasprzika. - Na początku było po nim widać tremę. Miał swój udział przy straconym golu. Potem spisywał się już coraz lepiej, a przy obronie rzutów karnych był świetny - analizuje Rogala.

Trener bramkarzy Piasta zapowiada, że podpowie gliwickim napastnikom jak pokonać Kasprzika. - Grzegorz jest mocny psychicznie i nie liczyłbym na to, że występ na stadionie Piasta może go jakoś rozkojarzyć. Wiadomo też, że jego najmocniejszą stroną jest gra na linii. Wszystko dzięki doświadczeniu zebranemu podczas występów w lidze futsalu. Słabiej radzi sobie jednak na przedpolu - twierdzi Rogala.

W Piaście niezdolny do gry jest tylko Daniel Iwan. Niedzielny mecz cieszy się wielkim zainteresowaniem kibiców i na obiekcie przy ul. Okrzei można się spodziewać kompletu widzów. Piastunki zapowiadają rewanż za pechową porażkę w wiosennym meczu z Lechem. Poznaniacy zapewnili sobie wtedy wygraną w Gliwicach po golu, który strzelili w 93. minucie spotkania.

Ekstraklasa: nowy sezon, nowe nadzieje
ksb, feli, tod2009-07-30, ostatnia aktualizacja 2009-07-30 20:45

Jaki będzie najbliższy sezon w ekstraklasie? Zastanawiają się nad tym piłkarze czterech śląskich klubów występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Mówią zawodnicy Polonii Bytom, Ruchu Chorzów, Odry Wodzisław i Piasta Gliwice.

Jarosław Kaszowski (pomocnik Piasta Gliwice)

Piast jest taką drużyną, że punkty musimy na boisku wybiegać i wyszarpać. Dlatego w okresie przygotowawczym trenowaliśmy wyjątkowo ciężko. Nawet podczas drugiego zgrupowania, które mieliśmy w Wiśle, czasem po treningach brakowało mi sił, żeby pójść do pokoju. Nikt z nas na to nie narzekał - wiemy, że inaczej się nie da. Nasz trener potrafi jednak dozować obciążenia i teraz zaczynamy już łapać świeżość.

Wydaje mi się, że w letnich przygotowaniach zrealizowaliśmy wszystko, co założyli nasi szkoleniowcy. Jedyną niespodzianką, która nas spotkała były ulewne deszcze w Dzierżoniowie. Intensywne opady sprawiły, że trzeba było kilka razy zmienić miejsce treningu.

Latem nie przegraliśmy ani jednego sparingu. Sam chciałbym wiedzieć, co tak naprawdę to oznacza. Ze zwycięstw bardzo się cieszyliśmy, bo wygrywać trzeba umieć nawet gry towarzyskie i to tym bardziej, że nasi rywale wcale nie byli słabi. Z drugiej strony można być królem sparingów, a potem w lidze sobie nie radzić. Chyba ważniejsze od braku porażki w sparingach był fakt, że byliśmy w tych meczach skuteczni i potrafiliśmy strzelać dużo bramek.

W Piaście nie ma już Grzegorza Kasprzika. Będzie grał teraz o wyższe cele niż my i wcale mu się nie dziwię, że chce się rozwijać. O jego następcę się nie boję. Kuba Szmatuła z dobrej strony pokazywał się już w meczach Pucharu Ekstraklasy czy sparingach. Zaobserwowałem, że w ciągu ostatniego roku zrobił olbrzymie postępy. Jeśli nabierze pewności siebie, to możemy być o niego spokojni. W kadrze mamy też kilku nowych piłkarzy. Sporym wzmocnieniem powinien być Sławek Szary. Przemawia za nim spore doświadczenie, na koncie ma przecież wiele meczów ekstraklasie. Zwracam też uwagę na Romka Maciejaka. Ma papiery na granie, możemy mieć z niego pożytek.

Sobie najbardziej życzę, aby mi zdrowie dopisywało i abym był nadal przydatny dla Piasta. W zeszłym sezonie prawie cały czas grałem na obronie. Teraz na boku defensywy grają najczęściej Sławek Szary i Maciek Michniewicz, więc być może wrócę do pomocy. Tam o miejsce też nie jest jednak łatwo. Trzeba o nie ostro rywalizować z Tomkiem Podgórskim czy Damianem Sewerynem.

Dobrze wiem, że w ostatnim sparingu z ŁKS-em, to po moim błędzie straciliśmy bramkę. Zamiast wybić piłkę na aut, starałem się ją wyprowadzić i pechowo trafiła ona pod nogi rywala. W meczu ligowym w podobnej sytuacji zaświeci mi się już lampka kontrolna i o powtórce nie ma mowy. Wierze, że moja forma będzie teraz rosła.

Przyszli: Rafał Kwapisz (KSZO Ostrowiec Św.), Artur Lenartowski (Raków Częstochowa), Przemysław Łudziński (Śląsk Wrocław), Roman Maciejak (Nielba Wągrowiec), Sławomir Szary (Odra Wodzisław).

Odeszli: Marcin Adamek, Piotr Bronowicki, Marcin Folc, Marcin Grolik, Grzegorz Kasprzik, Daniel Koczon, Piotr Prędota, Mirosław Widuch, Przemysław Wysocki.



Wit - Śro Sie 05, 2009 8:05 am
Piast bez szans w starciu z mocarnym Lechem
Maciej Blaut2009-08-02, ostatnia aktualizacja 2009-08-02 22:56



W Gliwicach pocieszano się, że Piast stawił większy opór poznańskiej lokomotywie niż... wicemistrzowie Norwegii.

Lech przyjechał do Gliwic opromieniony efektownym zwycięstwem 6:1 w meczu Ligi Europejskiej z Fredrikstad FK. Poznański szkoleniowiec Jacek Zieliński wystawił zresztą w Gliwicach taki sam skład, jak w spotkaniu pucharowym. Przez długie minuty Piast stawiał poznaniakom o wiele większy opór niż wicemistrzowie Norwegii. Lech dokonał dzieła zniszczenia dopiero w drugiej połowie spotkania strzelając w ciągu kwadransa trzy gole. - Przegraliśmy z zespołem o wiele lepszym piłkarsko - wzdychał Dariusz Fornalak, trener Piasta.

Mecz rozpoczął się od chóralnych śpiewów miejscowych kibiców poświęconych osobie nowego wiceprezesa klubu Zbigniewa Koźmińskiego. Fani dali w ten sposób znać, że ich protest przeciwko nominacji byłego rzecznika PZPN-u na stanowisko wiceszefa klubu nie jest jeszcze zakończony. Sam Koźmiński wydawał się tym raczej niezrażony, bo spokojnie oglądał mecz.

W Gliwicach z największą uwagą przyglądano się grze Grzegorza Kasprzika. Bramkarz Lecha jeszcze kilka tygodni temu bronił przecież barw gliwickiego klubu. - Jak zobaczyłem terminarz ekstraklasy, to zaśmiałem się myśląc, że PZPN ustawił go chyba pode mnie - żartował Kasprzik. Przez wiele minut Kasprzik nie miał okazji popisać się swoimi umiejętnościami. Piłkarze Piasta rzadko zbliżali się pod bramkę swoich rywali i bramkarz Lecha niemiłosiernie się nudził.

O wiele więcej roboty miał Jakub Szmatuła. Etatowy zmiennik Kasprzika w ubiegłym sezonie wywalczył sobie latem miejsce w podstawowym składzie Piasta. W 29. minucie spotkania udowodnił, że zasługuje na grę w ekstraklasie. Jego interwencja przy groźnym strzale Jakuba Wilka była najwyższych lotów. Kilka minut później Szmatule dopisało sporo szczęścia. Napastnik Lecha Hernan Rengifo główkując z odległości trzech metrów nie trafił w bramkę.

Gospodarze oddali pierwszy celny strzał dopiero w końcówce pierwszej połowy. Kasprzik nie miał większych problemów z wyłapaniem niezbyt mocnego uderzenia Jakuba Smektały. Najgroźniejszą okazję dla Piasta sprokurował sam... Kasprzik. Golkiper Lecha złapał piłkę podaną przez jednego ze swoich kolegów i sędzia podyktował rzut wolny pośredni. Do piłki ustawionej niemal na linii końcowej boiska podszedł Smetkała i... niemiłosiernie spudłował.

Drugą połowę meczu od mocnego uderzenia rozpoczął Lech. Po fatalnej stracie Jarosława Kaszowskiego, poznaniacy wyprowadzili błyskawiczną kontrę, którą skutecznym strzałem wykończył Sławomir Peszko. Fornalak musiał być wściekły na kapitana swojego zespołu, bo po chwili ściągnął go z boiska. Zmiana nic nie dała, bo gospodarze zaczęli tracić kolejne bramki. Najpierw, po świetnej centrze Peszki, Rengifo popisał się skuteczną główką rehabilitując się za wcześniejszą pomyłkę. Po chwili mocnym uderzeniem prowadzenie dla gości podwyższył Wilk i było po meczu.

Humor gliwickim kibicom poprawił Roman Maciejak. Młody napastnik, którego latem pozyskano z Nielby Wągrowiec, zdobył honorowego gola dla Piasta. - Trener mi zaufał, dał szansę debiutu w ekstraklasie i chyba mu się za to odpłaciłem - podkreślał zawodnik.

Za to poznaniacy nie byli do końca zadowoleni ze swojego występu. - Tempo naszej gry jeszcze nie było najwyższe. Trochę byliśmy jednak zmęczeni po ostatnich podróżach - mówił Peszko.

Piast Gliwice - Lech Poznań 1:3 (0:0)

Bramki: 0:1 Peszko (51.), 0:2 Rengifo (59.), 0:3 Wilk (66.), 1:3 Maciejak (69.)

Piast: Szmatuła - Michniewicz, Glik, Kowalski, Szary - Kaszowski (56. Maciejak Ż), Muszalik, Wilczek, Sedlaczek (11. Seweryn) - Smektała, Olszar (85. Łudziński).

Lech: Kasprzik - Injac, Bosacki, Arboleda Ż, Djurdjević - Peszko, Bandrowski, Stilić, Wilk (87. Handzić) - Lewandowski (90. Mikołajczak), Rengifo (79. Chrapek).

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 4500.



PIŁKA NOŻNA Piast Gliwice - Lech Poznań 1:3 03.08.2009

Rozpędzona poznańska lokomotywa nie zatrzymała się wczoraj na stacji Gliwice. Po wygraniu meczu o Super Puchar i efektownym zwycięstwie 6:1 w Lidze Europejskiej, podopieczni trenera Jacka Zielińskiego przejechali się po Piaście. Gliwiczanie stracili Lumira Sedlacka, który już w ósmej minucie nabawił się kontuzji prawego kolana.

Dzielny czeski pomocnik po opatrzeniu wrócił na boisko, jednak nie był w stanie kontynuować gry. - Źle stanąłem, no i skręciłem nogę w kolanie. W poniedziałek przejdę badania, zobaczymy co tam będzie. Na szczęście, to moja prawa noga, czyli ta zdecydowanie słabsza. Z drewnem przecież nic się poważnego nie może stać - próbował żartować Sedlacek, choć widać było, że uraz jest bolesny.

Pierwszy mecz nowego sezonu rozpoczął się z lekkim poślizgiem, ponieważ na stadionie były problemy z prądem. Najbardziej zaniepokojeni byli przedstawiciele telewizji, która nadawała transmisję z Gliwic. Na szczęście usterkę udało się usunąć i meczowi już nic nie zagrażało. Zadziałał mikrofon spikera, który oznajmił, że przed rozpoczęciem gry nastąpi miła uroczystość podziękowania za pięć lat występów w Piaście Mirosławowi Widuchowi. "Wiluś" zakończył karierę, a w niedzielę otrzymał kwiaty i pamiątkową koszulkę.

Pierwsze 45 minut zakończyło się bez bramek, choć Lech mógł pokusić się o prowadzenie. Jakub Szmatuła obronił jednak nogami kąśliwy strzał swego imiennika - Jakuba, a potem mógł tylko... podziękować niebiosom. Hernan Rengifo z trzech metrów, tak uderzył głową, że nie trafił w bramkę. Gospodarze oddali pierwszy celny strzał w 40 minucie, a Grzegorz Kasprzik nie miał problemu z uderzeniem Jakuba Smektały. Przed przer-wą zrobiło się nerwowo, gdy Kasprzik złapał piłkę po podaniu swego obrońcy - Manuela Arboledy. Wściekły Kolumbij-czyk ruszył w kierunku sędziego, który podyktował rzut wolny pośredni, na linii bocznej pola bramkowego. Został jednak powstrzymany przez kolegów i skończyło się na żółtej kartce. Gliwiczanie tak rozegrali rzut wolny, że Smektała wybił piłkę Panu Bogu w okno.

W drugiej części Lech zrobił swoje, a Szmatuła, który został numerem jeden po odejściu do Lecha Kasprzika, trzy razy wyciągał piłkę z siatki. Przy pierwszej straconej bramce, mógł chyba lepiej zainterweniować... - Trudno mi na gorąco oceniać te sytuacje - mówił bramkarz Piasta. - Dostałem trzy razy po długim rogu. Nie tak sobie wyobrażałem ten mecz, ale... pierwsze koty za płoty.

Honorowego gola dla Piasta zdobył debiutant w ekstraklasie - Roman Maciejak.

- Cieszę się z tej bramki, ale nie zkońcowego wyniku. Nie wiedziałem, czy trener da mi szansę w tym meczu, ale tak się stało i starałem się mu odwdzięczyć. Na boisku szybko odczułem, że to ekstraklasa. Nie ma tutaj czasu na przyjęcie piłki, trzeba wiedzieć już wcześniej, gdzie chce się dalej podać. Z czasem powinienem radzić jednak sobie coraz lepiej i spokojniej - mówił napastnik pozyskany z drugoligowej Nielby Wągrowiec.

Tak padały bramki

0:1 (51 min) Sławomir Peszko
Piłkę stracił Jarosław Kaszowski i poszła kontra. Robert Lewandowski podał do Peszki, a ten będąc w polu karnym strzelił nie za mocno, ale dokładnie w długi róg bramki Piasta
0:2 (59 min) Hernan Rengifo
Peszko dośrodkował na pole karne, najwyżej wyskoczył Rengifo i gło-wą pokonał bramkarza
0:3 (66 min) Jakub Wilk
Tym razem na dośrodkowanie w pole karne zdecydował się Dimitrije Injac. Piłkę dopadł Jakub Wilk i uderzył mocno ze swej lepszej, lewej nogi w długi róg. Jakub Szmatuła był bez szans.
1:3 (69 min) Roman Maciejak
Lewą stroną ruszył Sławomir Szary, podał wzdłuż pola karnego, a de-biutant trafił z kilku metrów

Zdaniem trenerów

Dariusz Fornalak (Piast)
Myślałem, że nawiążemy równorzędną walkę z Lechem, jednak tak się nie stało. Rywal był po prostu lepszy i mogę tylko pogratulować gościom. Przyjmujemy tę pora-żkę z pokorą, ale szybko musimy podnieść głowy, bo czekają nas ważne mecze.
Jacek Zieliński (Lech)
Dopóki nie udało się pierwszy raz ugryźć Piasta, szło nam bardzo ciężko. Tego się spodziewałem, uprzedzałem zespół, że zagramy na bardzo trudnym terenie. Pierwsza połowa potwierdziła moje obawy. W szatni konieczne były mocniejsze słowa, które przyniosły efekt:
mamy trzy punkty.

Chciał podejść do meczu jak zawsze, ale adrenalina była

Wczoraj oczy kibiców skierowane były głównie na Grzegorza Kasprzika, który do Lecha trafił właśnie z Piasta. Tak się złożyło, że w swym debiucie ligowym w barwach poznańskiej drużyny "Kapel" zagrał właśnie w Gliwicach.

- PZPN chyba umyślnie tak ułożył terminarz, żebym od razu zagrał przeciw Piastowi - śmiał się Kasprzik. - Starałem się podejść do tego meczu, jak do każdego innego, ale pod-wyższona adrenalina była. Nie mogło być jednak mowy o stresie, znam swój fach i skupiłem się na bronieniu bramki mojej nowej drużyny.

Kibice ciepło przyjęli byłego bramkarza Piasta, koledzy z byłej drużyny mocno ściskali Kasprzika. - Ciągle mam tu wielu znajomych i przyjaciół, więc cieszy mnie takie przywitanie przez kibiców - mówił bramkarz. - Większość z nich rozumie, że takie jest piłkarskie życie i zmiana klubów nie jest niczym dziwnym. Gdy byłem w Piaście robiłem wszystko, aby tej drużynie szło jak najlepiej. Teraz takie samo nastawienie mam do Lecha. Żałuję, że nie udało się zagrać bez straty bramki, jednak wygraliśmy i to się liczy.

- Trudno jest porównać oba kluby. Piast przecież dopiero raczkuje w tej lidze, a Lech gra o najwyższe cele. Piastowi wiele zawdzięczam i zawsze będę o tym pamiętał - zakończył Kasprzik.

Kibice nie odpuszczają "Kozie"

Wczoraj po raz pierwszy podczas oficjalnego meczu Piasta, na stadionie przy Okrzei pojawił się nowy wiceprezes gliwickiego klubu - Zbigniew Koźmiński. Kibice nie zapomnieli o przywitaniu osoby, której nie tolerują we władzach "Piastunek".

Po pierwszym gwizdku sędziego, fani rozwiesili transparent o treści: "Art. 54 Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów", nawiązujący do konstytucyjnego zapisu oraz drugi, z przekreśloną głowy kozy. Przez pewien czas skandowali "Koza do woza". Sam zainteresowany spokojnie oglądał mecz, najwyraźniej nie przejmując się kolejnym sygnałem niechęci wobec swej osoby.

Jak na razie nie wiadomo, kiedy dojdzie do spotkania wiceprezesa z kibicami. - Ciągle jeszcze część z nas jest na wakacjach, dlatego termin nie został ustalony - mówił rzecznik stowarzyszenia kibiców Piasta, Bartłomiej Dąbrowski, wyrażający nadzieję, że sprawą niechcianego wiceprezesa niedługo zajmie się Rada Miejska (kibice skierowali pismo do radnych).

Co ciekawe, w programie przygotowanym przez klub na niedzielny mecz, przypomina się skąd "Koza" wziął się w klubie: "Prezesem (nowej spółki - red) został Jacek Krzyżanowski, na jego zastępcę Miasto Gliwice mianowało Zbigniewa Koźmiń-skiego".

Pod koniec spotkaniakibice znów przypomnieli sobie o wiceprezesie skandując "Nie odpuścimy, Koźmiński, nie odpuścimy", uzupełniając swój repertuar protestowania o głośne wspólne... naśladowanie głosu, który wydają kozy: meeeee!

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/1031847.html



Wit - Wto Sie 11, 2009 9:10 pm
Koźmiński chce zasiać ferment w szatni Piasta
Maciej Blaut 2009-08-11, ostatnia aktualizacja 2009-08-11 19:17:21.0



- Jeśli nie wygramy najbliższego meczu z Zagłębiem Lubin, to będzie oznaczało, że drużynę trzeba wzmocnić - mówi Zbigniew Koźmiński, wiceprezes gliwickiego klubu. - Piasta stać na utrzymanie w obecnym składzie - odpowiada trener Dariusz Fornalak.

Piastunki w kiepskim stylu rozpoczęły nowy sezon ekstraklasy. O ile porażka z Lechem Poznań była jeszcze do przełknięcia dla działaczy, to strata punktów w spotkaniu z Ruchem Chorzów wszystkich zaskoczyła. - Poziom Lecha jest teraz nieosiągalny dla innych polskich klubów. Z Ruchem też można było oczywiście przegrać, ale przynajmniej w innym, lepszym stylu - mówi Koźmiński. Trener Fornalak przyznaje, że w spotkaniu z niebieskimi w jego zespole zabrakło przede wszystkim determinacji. - Bardzo mnie to zaskoczyło. W zeszłym sezonie, nawet po przegranych meczach, chwalono nas za zaangażowanie na boisku - mówi.

Tymczasem wiceprezes klubu ma już swoje przypuszczenia, dlaczego Piast jest w słabszej dyspozycji u progu sezonu. - Mamy pełne zaufanie do trenera Fornalaka. Może to był jednak błąd, że w tym sezonie postawił na tych samych ludzi co w poprzednim? Proponowałem trenerowi kilku ciekawych piłkarzy, ale ich nie zaakceptował. Jeśli nie wygramy najbliższego meczu z Zagłębiem Lubin, to będzie jednak oznaczało, że drużynę trzeba wzmocnić. Już się zresztą za nimi rozglądamy. Musimy zrobić wszystko, żeby utrzymać ekstraklasę w Gliwicach. Dlatego przyda się jakiś ferment w szatni zespołu i wzmocnienie rywalizacji w składzie - twierdzi Koźmiński.

Fornalak wydaje się tym zaskoczony. - Nie zamierzam komentować słów wiceprezesa. Nie zdobyliśmy na razie w lidze punktów i to jest problem. Nie ma jednak co robić tragedii. Przed najbliższym meczem popracujemy nad psychiką piłkarzy i przypomnimy im, że są w stanie wygrywać. Postaramy się też wyeliminować błędy, które nam się dotąd przytrafiały. Sensu robienia rewolucji nie widzę. Piasta stać na utrzymanie w obecnym składzie - twierdzi szkoleniowiec.

Koźmiński sugeruje, że drużynie przydałby się nowy bramkarz. - W zeszłym sezonie było na tej pozycji lepiej niż teraz, bo Grzegorz Kasprzik potrafił obronić nawet w nieprawdopodobnych sytuacjach - twierdzi. Czy golkiperem Piasta zostanie Słowak Gejza Pulen, który pojawił się już w Gliwicach na testach? - Nie ma go z nami, więc nie widzę potrzeby robienia mu reklamy - odcina się Fornalak.

Co ze sponsorem?

W nowym sezonie piłkarze Piasta Gliwice wciąż występują w strojach bez reklam. - Nie spodziewałem się, że kryzys na polskim rynku jest aż tak głęboki - mówi Koźmiński, który obiecał znaleźć sponsora dla Piasta. - Jeszcze niedawno za reklamę na strojach dobrego klubu płaciło się milion euro. Słabsze kluby brały połowę, albo przynajmniej jedną trzecią z tej kwoty. Teraz oferuje się jakieś zupełne śmieszne pieniądze. Zleciliśmy poszukiwania sponsora trzem zewnętrznym firmom i mam nadzieję, że w końcu coś dla nas znajdą - dodaje wiceprezes Piasta.
..............
PIŁKA NOŻNA W Gliwicach będzie teraz bardzo nerwowo
10.08.2009
Dwa mecze - zero punktów. Taki jest obecny bilans Piasta w tym sezonie ekstraklasy. Ten dorobek na pewno nikogo w Gliwicach nie zadowala, ale jeszcze większym zmartwieniem jest dla fanów drużyny Dariusza Fornalaka słaba gra ich ulubieńców w lidze. Zarówno porażka z Lechem jak i przegrana z Ruchem były bezdyskusyjne, więc pora chyba na Okrzei zacząć bić na alarm.

- Nasza sytuacja robi się nieciekawa - powiedział trener Fornalak, a Mariusz Muszalik wręcz stwierdził, że w szatni gliwickiej drużyny będzie teraz bardzo nerwowo: - Musi być gorąco, bo przegraliśmy na starcie dwa kolejne spotkania, a w Chorzowie zamiast grać tylko kopaliśmy piłkę. Teraz czeka nas mecz u siebie i musimy zrobić wszystko, żeby wygrać z Zagłębiem Lubin - dodał Muszalik.

Podobnego zdania był Jarosław Kaszowski. - Wygrywaliśmy w sparingach, ale widać sparingi to nie liga. Nie mamy zbyt dużo czasu na rozmyślanie, bo za tydzień czeka nas kolejny mecz i tym razem musimy zwyciężyć. Liczymy przy tym bardzo w sobotnim pojedynku z beniaminkiem ekstraklasy na wsparcie gliwickich kibiców - stwierdził kapitan drużyny Piasta.

Jacek Sroka - POLSKA Dziennik Zachodni

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/1034604.html



Wit - Pią Sie 14, 2009 1:47 pm
Menedżer Piasta już szuka nowych piłkarzy
ksb2009-08-13, ostatnia aktualizacja 2009-08-13 18:20



- Pierwsze dwa mecze tego sezonu nam nie wyszły. Jeśli w spotkaniu z Zagłębiem Lubin cała drużyna wykaże się większym zaangażowaniem, to wygramy - zapowiada Jakub Szmatuła, bramkarz gliwickiej drużyny.

Szmatuła, który zastąpił Grzegorza Kasprzika w bramce Piasta, puścił w dwóch spotkaniach pięć goli. - Przyznam, że mecz z Lechem Poznań nie poszedł po mojej myśli. W spotkaniu z Ruchem Chorzów było jednak już nieźle. Mimo puszczenia dwóch goli mój występ był poprawny i wydaje mi się, że uchroniłem zespół przed utratą kolejnych bramek - mówi Szmatuła.

Wiceprezes Piasta Zbigniew Koźmiński stwierdził niedawno na łamach "Gazety", że drużynie przydałyby się wzmocnienia, także na pozycji bramkarza. - Skoro nie wygrywamy, to nic dziwnego, że pojawia się presja. Najbliższym meczem chcemy udowodnić, że zasługujemy na miejsce w składzie i że w Piaście może się obyć bez nerwowych ruchów. Jeśli w spotkaniu z Zagłębiem cała drużyna wykaże się większym zaangażowaniem i walką o każdy milimetr boiska, to wygramy - podkreśla Szmatuła. Mimo tych deklaracji działacze już szukają nowych piłkarzy. - Chcemy się wzmocnić, i to niezależnie od wyniku najbliższego meczu - przyznaje menedżer Janusz Bodzioch.

Piastunki zmierzą się z Zagłębiem na własnym stadionie w sobotę o godz. 14.45. W barwach klubu z Lubina, który także przegrał dwa pierwsze mecze sezonu, może zadebiutować były reprezentant Polski Piotr Świerczewski.

Najbliższy mecz będzie ważnym wydarzeniem dla trenera Piasta Dariusza Fornalaka, który jeszcze kilka miesięcy temu pracował w Lubinie. - Gdy objąłem Piasta, to powiedziałem, że marzę o meczu z Zagłębiem. Chodziło mi oczywiście o to, żeby do takiego spotkania doszło w ekstraklasie, czyli dzięki utrzymaniu się Piasta i awansowi Zagłębia - mówi Fornalak. Z Zagłębiem był niegdyś związany także Szmatuła. - Swoje pierwsze cztery mecze w ekstraklasie rozegrałem właśnie w Zagłębiu. Za wiele tam nie pograłem, bo chorwacki trener Drażen Beszek stawiał wtedy na swojego rodaka Danijela Madaricia - mówi Szmatuła. Nie zagrają kontuzjowani Marcin Bojarski i Lumir Sedlaczek. Pod znakiem zapytania stoi też występ Jarosława Kaszowskiego.



Wit - Pon Sie 17, 2009 12:47 pm
Piast Gliwice zdemolował Zagłębie z Lubina
Maciej Blaut2009-08-16, ostatnia aktualizacja 2009-08-16 23:57



Gliwiczanie odnieśli najwyższe zwycięstwo w historii swoich występów w ekstraklasie. - Chyba nikt się nie spodziewał, że jesteśmy w stanie wygrać aż tak wysoko - cieszył się Kamil Glik, jeden z bohaterów meczu.

Przed spotkaniem w Piaście panowała dość nerwowa atmosfera. Wiceprezes klubu Zbigniew Koźmiński zapowiedział na łamach "Gazety", że jeśli zespół nie wygra najbliższego meczu, to trzeba będzie go wzmocnić, "żeby zasiać ferment w szatni".

Początek niespodziewanie należał jednak do gości, którzy rzucili się do huraganowych ataków. Ich efektem był gol, którego szybko strzelił Ilijan Micanski. - Zaczęliśmy ten mecz bardzo dobrze. Mieliśmy nawet okazję, żeby podwyższyć prowadzenie. Zamiast tego zaprosiliśmy Piasta do ataków - denerwował się Andrzej Lesiak, trener Zagłębia.

Sygnał do natarcia dał gospodarzom pomocnik Kamil Wilczek, który precyzyjnym strzałem zza pola karnego doprowadził do wyrównania. Od tego momentu na boisku istniała już tylko jedna drużyna. Szczególnie katastrofalnie grali defensorzy z Lubina. Jeszcze w pierwszej połowie nie dali rady upilnować Glika, który strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Zaraz po przerwie swojego drugiego gola w meczu zdobył Wilczek. - W dobrej grze bardzo pomogły nam wskazówki trenera Dariusza Fornalaka, który jeszcze niedawno prowadził Zagłębie - zdradzał Wilczek. Innego zdania był jednak... Fornalak. - Moja znajomość Zagłębia nie miała żadnego znaczenia. Najważniejsze, że w naszej grze znów widać było determinację - mówił trener.

Dzieła zniszczenia Zagłębia dokonał w końcówce Sebastian Olszar. Gdyby gospodarze popisali się większą skutecznością, to ich zwycięstwo mogłoby być jeszcze bardziej okazałe. I tak wygrana 4:1 to najwyższe zwycięstwo Piasta w historii jego występów w ekstraklasie. - Sam jestem zaskoczony naszą postawą. Chyba nikt się nie spodziewał, że jesteśmy w stanie wygrać aż tak wysoko - cieszył się Glik.

Nieudany debiut w Zagłębiu zaliczył doświadczony Piotr Świerczewski. - Zamiast wejścia smoka było wejście smoczka. Po zdobyciu gola za bardzo poniosła nas fantazja i niepotrzebnie prowadziliśmy otwartą grę - oceniał były reprezentant kraju.

Pod koniec meczu doszło do nieprzyjemnego incydentu. Przy walce o piłkę głowami zderzyli się Glik i napastnik Zagłębia Wojciech Kędziora. Były gracz Piasta upadł nieprzytomny na murawę. Na boisko wjechała karetka i odwiozła go do szpitala. Dramaturgii całej sytuacji dodaje fakt, że Kędziora wracał właśnie do zdrowia po poważnym urazie głowy. - Przykro mi, że nasz sukces odbył się w cieniu tragedii Wojtka - mówił Fornalak.

Dodajmy, że przed meczem doszło do skandalu z udziałem grupy szalikowców Zagłębia, którzy zaatakowali przed stadionowymi kasami grupę zwykłych kibiców z Gliwic. Policja zatrzymała dwie osoby.

Piast Gliwice 4 (2)

Zagłębia Lubin 1 (1)

Bramki: 0:1 Micanski (9.), 1:1 Wilczek (17.), 2:1 Glik (34.), 3:1 Wilczek (55.), 4:1 Olszar (72.).

Piast: Szmatuła - Podgórski Ż (29. Michniewicz Ż), Kowalski, Glik, Szary - Smektała, Gamla, Wilczek (79. Maciejak), Muszalik, Chylaszek (69. Łudziński) - Olszar.

Zagłębie: Ptak - Kocot Ż, Stasiak, Jasiński, Dinis - Caiado, Świerczewski Ż (82. D. Jackiewicz), Goliński (46. Kędziora), Hanzel, Kolendowicz (65. Plizga) - Micanski.

Sędziował: Artur Radziszewski (Warszawa).

Widzów: 3000.



Piast Gliwice - Najwyższa wygrana
Tomasz Kuczyński

2009-08-17 09:54:00, Aktualizacja 2009-08-17 09:59:40

Raz, dwa, trzy, cztery mało - skandowali radośnie gliwiccy kibice, jednocześnie dołując fanów z Lubina naprędce wymyśloną przyśpiewką: "Znowu czwóreczka, Zagłębie znowu czwóreczka".

Raz, dwa, trzy, cztery mało - skandowali radośnie gliwiccy kibice, jednocześnie dołując fanów z Lubina naprędce wymyśloną przyśpiewką: "Znowu czwóreczka, Zagłębie znowu czwóreczka". Piast w trzecim meczu w tym sezonie wreszcie wygrał, pierwszy raz w ekstraklasie zdobywając tyle bramek, a lubinianie zaliczyli trzecią porażkę, znów tracąc aż cztery gole. - Ta wygrana oznacza dla nas głęboki oddech - powiedział po meczu trener gospodarzy, Dariusz Fornalak.

O tym jak wyglądało sobotnie spotkanie najlepiej świadczy dialog prowadzony przez jednego z widzów z… gliwickim szkoleniowcem. Prawie od samego początku z trybun słychać było rady dla Fornalaka. Trener w końcu nie wytrzymał i krzyknął do "fachowca", aby ten przyszedł na ławkę rezerwowych i zamienił się z nim miejscami. Gdy było już 4:1, niesforny kibic głośno odpowiedział: "Darek, nie zamieniam się, niech będzie tak jak jest"…

Przez pierwsze chwile wydawało się, że goście rozniosą Piasta. Ich huraganowe ataki przyniosły efekt już po dziewięciu minutach. Trafienie Bułgara Ilijana Micanskiego to był czwarty celny strzał gości w tak krótkim okresie czasu!

Wszystko odmieniło się za sprawą bramki Kamila Wilczka, pasującej do określenia "stadiony świata". Trener Fornalak dokonał jeszcze szybkiej korekty w składzie, wprowadzając na prawą obronę za Tomasza Podgórskiego Macieja Michniewicza. "Piastunki" grały już swoje, zapominając o problemach z pierwszych minut. Drugą bramkę zdobył znów Kamil, z tym, że tym razem był to Kamil Glik.

- Żartowaliśmy z Januszem Bodziochem (kierownikiem drużyny - red,), że skoro bramkę dla Ruchu Chorzów strzelił inny kadrowicz młodzieżówki Polski, Artur Sobiech, to ja też powinienem. No i udało się. Kadra dobrze nam robi - cieszył się obrońca Piasta, który w środę zagrał w reprezentacji do lat 21 w wyjazdowym spotkaniu z Francją (2:2).

Jeszcze przed przerwą zrobiło się gorąco pod bramką Zagłębia, gdy piłka trafiła w słupek. Szczęścia zabrakło Sebastianowi Olszarowi, który musnął futbolówkę po podaniu z rzutu wolnego Mariusza Muszalika.

Druga część również zaczęła się od akcji gości, szybko sprowadzonych na ziemię przez trzeci cios gospodarzy. Wilczkowi nie pozostało nic innego jak dobić strzał Olszara. Olszar miał później kolejną dobrą okazję, jednak Aleksander Ptak dobrze poradził sobie w sytuacji oko w oko z napastnikiem Piasta.

Po drugiej stronie boiska niezły numer wywinął Jakub Szmatuła. Podał piłkę wprost pod nogi Dawida Plizgi, ale zdołał naprawić swój błąd. - Kuba dobrze bronił, ale w tym momencie skoczyło mi ciśnienie - kręcił głową trener bramkarzy gliwiczan, Tomasz Rogala.

Wspomniany Olszar przypieczętował swoją dobrą grę golem na 4:1, dając wiele radości miejscowym kibicom. Fani "Piastunek" oprócz odliczania bramek, wysyłali też do Mielna, debiutującego w miedziowych barwach Piotra Świerczewskiego. Nie zapominali też o swym "ulubionym" wiceprezesie klubu, Zbigniewie Koźmińskim.

Zagłębie mogło poprawić rezultat za sprawą Wojciecha Kędziory. W 84 minucie były piłkarz Piasta główkował z kilku metrów, a piłka trafiła w poprzeczkę. Kędziora przypłacił kontuzją zderzenie z Glikiem i goście od tego momentu musieli grać w dziesięciu (limit zmian mieli już wykorzystany).

Bramka dała impuls

Z Kamilem Wilczkiem, pomocnikiem Piasta Gliwice, rozmawia Tomasz Kuczyński

Strzelił pan dwie bramki drużynie Zagłębia Lubin. Czuje się pan bohaterem tego meczu?

Bohaterem jest cały zespół. Ja się cieszę z najwyższej wygranej Piasta w ekstraklasie i z tego, że pierwszy raz zdobyłem dwa gole.

Pierwszy gol to "stadiony świata"!

Nie wiem, czy był aż tak ładny. Długo się nie zastanawiałem, uderzyłem i wpadło. Ten gol był impulsem do wal-ki. Dedykuję go Wojtkowi Kędziorze, który został odwieziony do szpitala. Przy drugiej bramce wystarczyło tylko dobić strzał Sebastiana Olszara. To było dopełnienie formalności.

Początek meczu mieliście jednak słaby…

Tak było, ale udało się odwrócić losy spotkania. Potrafiliśmy się podnieść, to się liczy. Wygraliśmy 4:1 i o nieudanym początku można zapomnieć.

Skąd taka skuteczność?

Trener wystawił mnie w bardziej ofensywniej roli niż w pierwszych dwóch meczach sezonu i to przyniosło efekt w postaci bramek.

Karetka na boisku, Kędziora pojechał do szpitala

Po starciu w powietrzu Kamila Glika z Rafałem Kędziorą w 84 min. obaj piłkarze padli na murawę i gra została przerwana. Obrońca gospodarzy zdołał się jakoś pozbierać, jednak urodzony w Gliwicach, były gracz Piasta, Kędziora stracił na chwilę przytomność. Sytuacja wyglądała poważnie. Zawodnicy obu drużyn i sędzia gorączkowo wzywali pomoc medyczną. Na boisko wjechała karetka i zawodnik Zagłębia mający objawy wstrząśnienia mózgu został odwieziony do szpitala.

- Kędziora wyskoczył do piłki, ja też tak zrobiłem, bo chciałem zablokować strzał. On musiał nie wiedzieć, że jestem tuż za nim i bardzo mocno zderzyliśmy się głowami - mówił Glik.

- Rafał cztery miesiące dochodził do siebie, po tym jak miał poważny uraz głowy. Teraz też to bardzo groźnie wyglądało - martwił się trener Zagłębia, Andrzej Lesiak.

Po meczu, razem z żoną Kędziory, do szpitala pojechał Jarosław Kaszowski. - Na szczęście zdjęcie rentgenowskie nie wykazało pęknięcia kości czaszki. - relacjonował nam w sobotę wieczorem "Kasza". - Rafał ma odrapany policzek, obolałą głowę. Musiał też źle upaść, bo potłukł sobie obojczyk. Lekarze zdecydowali, że zostanie w szpitalu na obserwacji.

Rozmowy pod szatnią

Robert Kolendowicz (pomocnik Zagłębia)
Nie wiem, co mam powiedzieć, brak słów. Znów straciliśmy cztery bramki, to jest katastrofa.

Piotr Świerczewski (pomocnik Zagłębia)
Nie tak sobie wyobrażałem mój debiut w Zagłębiu. Zamiast wejścia smoka, miałem wejście smoczka, takiego dla dzieci (śmiech). Chciałem rozegrać cały mecz, ale zabrakło mi sił, dlatego poprosiłem o zmianę. Trochę zaniedbałem okres przygotowawczy, w dodatku pora meczu lepsza była na piknik. Po strzelonej bramce, poniosła nas fantazja, dalej atakowaliśmy, choć graliśmy na wyjeździe.

Kamil Wilczek (pomocnik Piasta)
Pierwszy raz Piast wygrał tak wysoko w ekstraklasie, pierwszy raz strzeliłem dwie bramki. Tego potrzebowaliśmy po nieudanym starcie sezonu. Trener dał nam bardzo dużo wskazówek dotyczących Zagłębia, wykorzystał wiedzę o swej byłej drużynie.

Kamil Glik (obrońca Piasta)
Wreszcie potrafiliśmy dobrze zachować się w obronie przy stałych fragmentach gry. To było naszym mankamentem. Przy bramce idealnie podał mi Daniel Chylaszek.

Daniel Chylaszek (pomocnik Piasta)
Zagrałem od pierwszej minuty i cieszę się, że trener dał mi taką szansę. Na początku Zagłębie atakowało, zdobyło gola, ale wierzyłem, że stać nas na pokazanie charakteru. To się udało, zdołaliśmy się przełamać. Tak wygrana działa budująco na drużynę.

http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/474 ... ,id,t.html



Wit - Pią Sie 21, 2009 10:25 am
Wskazówki trenera Fornalaka to majątek
pzaw2009-08-20, ostatnia aktualizacja 2009-08-20 17:57



Jeśli Piast Gliwice przegra w Bełchatowie, znowu znajdzie się w dole tabeli i mało kto będzie pamiętał o niedawnym 4:1 z Zagłębiem Lubin.
- Jesteśmy na tyle silni, że jedziemy tam po zwycięstwo - obstawia obrońca Piasta Sławomir Szary.

30-letni Szary latem przeniósł się do Gliwic z Odry Wodzisław. - Zadania boiskowe mam dość podobne jak w Odrze. Jest natomiast różnica w relacjach z trenerem. Bardzo fajnie pracuje się z Dariuszem Fornalakiem. Ma z nami świetny kontakt, traktuje nas po partnersku. Potrafi przerwać zajęcia, żeby coś wyjaśnić, zademonstrować, wychwycić nasze błędy. Widać, że wiele lat grał w piłkę na wysokim poziomie. Dla młodych zawodników Piasta wskazówki trenera to prawdziwy majątek. Zresztą ja też, chociaż jestem doświadczonym piłkarzem, chciałbym w Piaście zrobić przynajmniej kroczek do przodu - mówi.

Szary od początku sezonu gra w podstawowym składzie. - Nie miałem żadnych problemów z aklimatyzacją w zespole. Nie chcę nikomu słodzić, ale atmosfera w naszej drużynie jest kapitalna - chwali obrońca Piasta, który ostatniego występu w Bełchatowie nie wspomina najlepiej. - Odra przegrała tam wiosną 0:3 i potem do samego końca sezonu broniliśmy się przed spadkiem. Ale to już stara sprawa. Teraz gram dla Piasta i mogę zapewnić, że dzięki zwycięstwu nad Zagłębiem złapaliśmy oddech - mówi Szary. Dodajmy, że nowym piłkarzem Piasta został Jakub Biskup, który został wykupiony z ŁKS-u Łódź.

Początek meczu w Bełchatowie w sobotę o godz. 14.45.



Wit - Pon Sie 24, 2009 3:47 pm
20-latek przesądził o sukcesie Piasta
Damian Bąbol, Bełchatów2009-08-23, ostatnia aktualizacja 2009-08-24 14:59



Młody zespół z Gliwic, którego w składzie trudno szukać wielkich nazwisk, okazał się kolejnym pogromcą typowanej przed sezonem do wysokich lokat drużyny z Bełchatowa.

Graliśmy bardzo trudne spotkanie na bardzo trudnym terenie. Wygraliśmy, bo byliśmy lepszym zespołem. Wszyscy zawodnicy, którzy byli dzisiaj na boisku wypełnili swoje zadania. Żałuję tylko, że nie udało nam się strzelić drugiego gola, co pozwoliłoby nam uniknąć nerwowej końcówki - podsumował trener Dariusz Fornalak występ swoich podopiecznych.

Piłkarze z Bełchatowa sprawiali wrażenie powolnych, nie mających pomysłu na stworzenie chociaż jednej groźnej sytuacji. Nic dziwnego, że w pierwszej połowie gospodarze oddali tylko jeden celny strzał na bramkę Jakuba Szmatuły. Tyle tylko, że strzał w wykonaniu Macieja Korzyma, to za dużo powiedziane, bo było to raczej lekkie zagranie w kierunku bramkarza Piasta.

Po 20. min inicjatywę przejęli gliwiczanie, którą szybko zamienili na bramkę. Z prawej strony płasko wzdłuż pola karnego dośrodkował Jakub Smektała, a 20-letni Daniel Iwan zamknął akcję, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Fatalnie przy tej sytuacji zachowali się obrońcy PGE GKS-u, a także bramkarz Łukasz Sapela, którzy tylko się przyglądali i nie zrobili nic, aby chociaż przeciąć podanie zawodnika Piasta.

W drugiej części gry na boisku przeważali piłkarze PGE GKS-u, ale nic z tego wynikło. Gospodarze próbowali atakować, a jeśli już wypracowali sobie niezłą okazję, to fatalnie pudłowali. Poza tym znowu było widać, że bełchatowianie słabo wyglądali fizycznie. Biegali w jednostajnym tempie i nie mogli zaskoczyć skutecznie broniących się gliwiczan. Podopieczni trenera Fornalaka, oprócz dobrej gry w defensywie wyprowadzali także groźne kontry, które przy odrobinie szczęścia mogły się skończyć dla nich kolejnymi trafieniami. - Gramy fatalnie i nie wiem, czym tłumaczyć naszą słabą formę - mówił Dariusz Pietrasiak, obrońca PGE GKS-u.

Trzecia porażka w tym sezonie bełchatowian, oznacza bardzo duże kłopoty dla Rafała Ulatowskiego. Coraz głośniej mówi się, że asystent Leo Beenhakkera wkrótce może pożegnać się z rolą pierwszego trenera PGE GKS-u.

PGE GKS Bełchatów - Piast Gliwice 0:1 (0:1)

Bramka: Iwan (26.)

PGE GKS: Sapela - Fonfara (77. Janus), Pietrasiak, Lacić Ż, Popek Ż - Małkowski Ż, Rachwał (61. Cetnarski), Tosik Ż, Korzym - Costly (39. Gregorek), Ujek

Piast: Szmatuła Ż - Michniewicz, Kowalski, Glik, Szary - Gamla, Muszalik Ż, Wilczek, Iwan (65. Iwan) - Smektała, Olszar (63.Maciejak)

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 2000.



Wit - Czw Sie 27, 2009 8:05 am
Piast chce na lata zatrzymać swoją gwiazdę
ksb 2009-08-26, ostatnia aktualizacja 2009-08-26 21:21:28.0



Prezes gliwickiego klubu Jacek Krzyżanowski zapowiada, że zaproponuje liderowi defensywy Piasta Kamilowi Glikowi nowy kontrakt i podwyżkę.

21-letni Glik uważany jest za jeden z największych talentów polskiej piłki. Zainteresowanie jego pozyskaniem zgłaszały najmocniejsze kluby ekstraklasy. Konkretną ofertę kupna piłkarza złożył nawet Lech Poznań. Działacze i trenerzy Piasta namówili obrońcę do pozostania w Gliwicach, ale wydawało się niemal pewne, że zimą piłkarz zmieni barwy klubowe. - Myślę, że trzeba będzie za mnie wyłożyć około miliona złotych - mówił niedawno "Gazecie" piłkarz.

Tymczasem prezes Piasta zapowiada, że nie chce, aby Glik opuścił po tej rundzie jego klub! - Nie chcemy osłabiać zespołu. Kamil może nam bardzo pomóc w walce o utrzymanie, bo to jeden z naszych najlepszych piłkarzy. W czwartek zamierzam się z nim spotkać i poznać jego plany na przyszłość. Uważam jednak, że jeszcze jedna runda w Piaście to za mało. Chciałbym, aby został u nas przynajmniej do końca sezonu - mówi Krzyżanowski.

Obecny kontrakt Glika z Piastem będzie obowiązywał jeszcze 3,5 roku. Czy możliwe, aby klub zaproponował mu zupełnie nową umowę? - Trafił pan w dziesiątkę! Zamierzam o tym porozmawiać z Kamilem. Na pewno będziemy też mówić o podwyżce, bo piłkarz na nią zasłużył - mówi Krzyżanowski.

Od deklaracji Glika może zależeć jutrzejsza decyzja władz klubu o ewentualnym zatrudnieniu Szymona Matuszka. Wychowanek Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej był ostatnio ponownie testowany w Gliwicach. Trener Dariusz Fornalak przyznał niedawno, że Matuszek miałby szansę zostać następcą Glika w Piaście.

Nowym piłkarzem piastunek na pewno będzie Marcin Pietroń. 23-letni pomocnik był ostatnio graczem Arki Gdynia, a wcześniej sięgał po mistrzostwo Polski w barwach Zagłębia Lubin. Z Piastem podpisał trzyletnią umowę. Większych szans na angaż nie ma natomiast testowany młodzieżowy reprezentant Litwy Marius Papsys.



Wit - Pią Sie 28, 2009 11:01 am
Szary rozpoczął. Będzie wojenka Piasta z Odrą
Maciej Blaut,. Marcin Fejkiel2009-08-27, ostatnia aktualizacja 2009-08-27 17:52



Kolejne śląskie derby w ekstraklasie! W piątkowym meczu Piasta Gliwice z Odrą Wodzisław największą uwagę kibiców będzie na sobie skupiał Sławomir Szary.
Lewy obrońca Piasta spędził w Wodzisławiu pięć lat. Niedawno rozstał się z klubem w dość burzliwej atmosferze. Przewodniczący rady nadzorczej Odry Andrzej Rojek zarzucał mu, że przy negocjowaniu nowego kontraktu chciał stworzyć "komin płacowy".

Szary nie ukrywa oburzenia tym zarzutem. - Pan Rojek nie bardzo zna się na piłce, a o klubie wie tylko tyle, ile mu przekaże prezes Ireneusz Serwotka. Po raz kolejny powtarzam, że nie stawiałem żadnych wygórowanych warunków finansowych. O moim odejściu zadecydowała szczera rozmowa z trenerem Ryszardem Wieczorkiem. A z tego, co wiem, to w Odrze jest teraz sporo piłkarzy zarabiających więcej, niż ja tego oczekiwałem. W sumie wyszedłem na tym bardzo dobrze, bo w Piaście - bez większych negocjacji - dostałem jeszcze więcej, niż chciałem. Nowym klubem jestem oczarowany. Jak tylko w Gliwicach wybudują nowy stadion, to jestem pewien, że będzie tu wielka piłka. Na pewno przed Piastem są większe perspektywy rozwoju niż przed Odrą - przekonuje piłkarz.

Rojek nie chce się specjalnie rozwodzić nad słowami Szarego. - Ja do Sławka nigdy nic nie miałem. To był nawet jeden z bardziej lubianych przeze mnie zawodników. Skoro poszedł do Gliwic i jest mu tam lepiej niż u nas, to po co komentuje? Może skolegował się ze starym układem, który rządził w Odrze, a z którym ja próbowałem walczyć? - zastanawia się Rojek. I dodaje: - Podwyżka dla Szarego? Trudno rozmawiać z kimś, jeśli druga strona unosi się honorem i nas szantażuje. Kontrakt powinno się negocjować, a nie straszyć drugą stronę. Zresztą nie wierzę, że te 2 czy 5 tys. zł więcej dla niego stanowiło cały problem. To, czy zawodnik jest w składzie, wynika przede wszystkim z koncepcji trenera.

Szary jest przekonany, że mógł dalej grać w Odrze. - Mam na to wystarczająco dużo umiejętności. A w Odrze do teraz mają problem z lewym obrońcą - podkreśla.

Na temat klasy sportowej Szarego Rojek nie chce się wypowiadać. - Ja się na tym zwyczajnie nie znam. Nigdy na przykład nie przepadałem za grą Mariusza Muszalika [obecnie Piast - przyp. red.]. Zachodziłem w głowę, co ten chłop w ogóle robi w Odrze? Dopiero jak go zabrakło, zrozumiałem, jak bardzo był pożyteczny - przyznaje szef RN Odry.

W Gliwicach są z Szarego bardzo zadowoleni. - Pozyskanie go to był nasz dobry ruch. Moje zdanie jest nawet mniej ważne, ale doskonale wiem, że trener Dariusz Fornalak też chwali zawodnika - mówi Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta.

Dla pomocnika Odry Jana Wosia piątkowy mecz będzie okazją do spotkania z wieloma byłymi kolegami. W Piaście - poza Szarym i Muszalikiem - są także inni byli wodzisławianie: Damian Seweryn i Jakub Biskup. - To raczej znajomi z pracy. Sławek pewnie szczególnie będzie chciał coś udowodnić. On lubi postawić na swoim. Już zaczął? No to ciąg dalszy wojenki w piątek. Z naszej strony nie będzie taryfy ulgowej, potem możemy siąść przy wspólnym grillu - śmieje się Woś.

Odra zagra bez kontuzjowanych Jacka Kowalczyka oraz Daniela Rygla. W Piaście zabraknie Marcina Bojarskiego, Lumira Sedlaczka i Jarosława Kaszowskiego.

W ekstraklasie wodzisławianie jeszcze przy Okrzei nie grali. - Ja tam zaliczyłem jedynie 45 minut w meczu Pucharu Ekstraklasy, kiedy wygraliśmy po karnych. Stadion jest podobny do naszego. Boisko z bieżnią, niskie trybuny. Kibiców mają trochę głośniejszych. Skoro tyle tych punktów zbieżnych między Wodzisławiem a Gliwicami, to wygląda na to, że punktami też się podzielimy - przewiduje Woś.

Początek gry o godz. 17.45.



Wit - Pon Sie 31, 2009 7:39 pm
Genialny gol rozstrzygnął derby w Gliwicach
Maciej Blaut 2009-08-28, ostatnia aktualizacja 2009-08-29 21:56:47.0



Paweł Gamla bohaterem gliwickich kibiców. Jego atomowy strzał z 25 metrów dał Piastowi zwycięstwo z spotkaniu z Odrą Wodzisław. Gospodarze wygrali trzeci mecz z rzędu!

Podsumowując derby trenerzy obu zespołów użyli słowa "paradoks". - To paradoks, że rozegraliśmy najlepszy mecz w sezonie i przegraliśmy - kręcił głową Ryszard Wieczorek, szkoleniowiec Odry. - Paradoksem jest to, że my rozegraliśmy najsłabszy mecz i wygraliśmy - odpowiadał mu Dariusz Fornalak, trener Piasta.

Gospodarze potrzebowali niespełna kwadransa na zdobycie pierwszego gola. Po prostopadłym podaniu Gamli w dobrej okazji znalazł się Sebastian Olszar. Napastnik Piasta kopnął piłkę bez namysłu lewą nogą i pewnym strzałem pokonał Adama Stachowiaka. W tej sytuacji nie popisali się stoperzy gości, którzy pozostawili Olszara zupełnie niepilnowanego.

Wydawało się, że po zdobyciu gola ataki Piasta nie osłabną. Nieźle grał nowy piłkarz gospodarzy Jakub Biskup. Były gracz Odry rozpoczął spotkanie na prawej pomocy, ale potem wielokrotnie wymieniał się pozycjami z biegającymi po drugiej stronie boiska Jakubem Smektałą.

Odra jednak dość szybko otrząsnęła się po stracie gola i z upływem czasu jej ataki stawały się coraz groźniejsze. Blisko zdobycia gola był Aleksander Kwiek, ale piłkę po jego strzale z rzutu wolnego zdołał odbić Jakub Szmatuła. Bramkarz Piasta popisał się jeszcze jedną świetną interwencją w pierwszej połowie, gdy efektownie obronił strzał z bliska Brazylijczyka Daniela Bueno.

Szkoleniowca piastunek bardziej niż błędy defensywy jego zespołu irytowały chyba liczne pomyłki sędziego. - I jak tu się nie denerwować!? - wykrzyczał Fornalak do arbitra technicznego po kolejnej błędnej decyzji sędziego.

W drugiej połowie trener Odry postawił zdecydowanie na atak. Najlepiej świadczyła o tym zmiana, jakiej dokonał w składzie. W miejsce stopera Krzysztofa Markowskiego na boisku pojawił się napastnik Tomas Radzinevicius. Tym samym Odra zmieniła ustawienie z 4-5-1 na 4-4-2.

Pomysł Wieczorka sprawdził się wyjątkowo szybko. W 51. min litewski napastnik idealnie dośrodkował piłkę do Marcina Wodeckiego, a ten efektownym strzałem z woleja doprowadził do wyrównania.

Gol jeszcze bardziej zachęcił wodzisławian do ataków. Pod bramką Piasta co chwila robiło się gorąco. W tym okresie gry gliwiczanie tylko statystowali na boisku. Wydawało się, że ich poczynania może ożywić tylko cud. I taki cud na boisku w Gliwicach się wydarzył!

W 68. min piłkę na środku boiska otrzymał Gamla. Defensywny pomocnik Piasta pociągnął kilka metrów do przodu i z potworną siłą kopnął piłkę w kierunku bramki Odry. Pomknęła ona w samo okienko bramki gości, a Adam Stachowiak tylko się temu przyglądał. Trener Piasta w tym momencie złapał się za głowę i w tej pozycji pozostał na prawie dwie minuty.

Tuż po golu Gamli szansę na strzelenie swojej drugiej bramki miał Olszar. Odważną interwencją Stachowiak uratował jednak zespół. Odrę spotkało jednak jeszcze jedno nieszczęście. Czerwoną kartką po brutalnym faulu na Przemysławie Łudzińskim został ukarany Robert Kłos. - Totalna głupota piłkarza - denerwował się Wieczorek. Wodzisławian trzeba jednak pochwalić, bo grając w dziesięciu odważnie atakowali i byli nawet blisko wyrównania!

Warto odnotować także niecodzienny transparent, jaki rozwinęli podczas meczu kibice Piasta. Wyjątkowo nie pojawiła się na nim symbolika klubowa. Tym razem był on poświęcony... gliwickiej radiostacji. Miejscowi kibice chcieli w ten sposób przypomnieć o zbliżającej się 70. rocznicy niemieckiej napaści na stację, która była jednym z pierwszych epizodów II wojny światowej.

Piast Gliwice - Odra Wodzisław 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Olszar (13.), 1:1 Wodecki (51.), 2:1 Gamla (68.)

Piast: Szmatuła - Michniewicz, Kowalski (60. Krzycki), Glik Ż, Szary - Biskup (60. Łudziński), Gamla, Wilczek, Muszalik, Smektała - Olszar (85. Maciejak).

Odra: Stachowiak - Kłos CZ, Dymkowski Ż, Markowski (46. Radzinevicius), Kokoszka (79. Pielorz) - Piechniak Ż, Kuranty, Kwiek Ż, Malinowski, Wodecki (79. Chwalibogowski) - Bueno.

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 4000.

Rozmowy po meczu

Dariusz Fornalak, trener Piasta: Zagraliśmy słabo. Nie poznawałem niektórych moich zawodników. Wygraną dedykujemy obchodzącemu dziś urodziny Marcinowi Bojarskiemu. Pracy sędziego nie chcę oceniać.

Ryszard Wieczorek, trener Odry: Kiedy panowie sędziowie zaczną gwizdać to, co trzeba? Należał nam się dziś rzut karny, a bramkarz Piasta powinien zostać ukarany czerwoną kartką. Niestety, mamy słabych sędziów w Polsce. Pomimo porażki mojemu zespołowi należą się pochwały za dobrą grę.

Paweł Gamla, pomocnik Piasta: Moja bramka była rzeczywiście piękna. Przyznam, że nie mierzyłem - po prostu mocno kopnąłem piłkę. Nasza wygrana była dość szczęśliwa, to Odra dominowała na boisku.

Marcin Wodecki, pomocnik Odry: Powinniśmy ten mecz wygrać. Graliśmy naprawdę dobrze, stworzyliśmy sobie sporo sytuacji do zdobycia goli. Nawet w dziesiątkę byliśmy groźni. Przy bramce Gamli nikt nie zawinił. To był strzał "stadiony świata"



Wit - Sob Paź 03, 2009 1:52 pm
Szary: Polonia to nie Barcelona. Jest do ogrania
feli 2009-10-01, ostatnia aktualizacja 2009-10-01 21:58:56.0

- W polskiej lidze nie ma przeciwnika, którego Piast nie mógłby ograć. Czy to Wisła Kraków w Sosnowcu, czy Polonia w Warszawie. Żadnych szans nie mielibyśmy tylko z Barceloną - mówi nieco buńczucznie przed niedzielnym spotkaniem z Czarnymi Koszulami obrońca Piasta Gliwice Sławomir Szary.

Piastunki zagrają drugi mecz z rzędu na wyjeździe. Ostatniego pewnie jeszcze długo nie będą mogli zapomnieć [po 50 min. gliwiczanie prowadzili 2:0 z Koroną, a mimo to przegrali 2:3 - przyp. red.]. Po meczu trener Dariusz Fornalak w żołnierskich słowach podsumował występ swoich podopiecznych, mówiąc, że są pozbawieni atrybutów męskości. - Użyłem tego sformułowania w określonym kontekście i w odniesieniu do tamtej sytuacji powtórzyłbym je po raz drugi i trzeci. Piłkarze nie powinni się obrażać. A jeśli tak, to radziłbym im zmianę profesji. Nie jest to przecież moja generalna opinia na ich temat - uważa Fornalak.

- Mogło to tylko pozytywnie na nas wpłynąć i na pewno tak się stało. Może wreszcie będziemy pamiętać o tym, że założenia taktyczne należy realizować przez cały mecz, a nie przez jego połowę - przyznaje obrońca Piasta Sławomir Szary, który jest przekonany, że z Polonią gliwiczanie dadzą sobie radę. - W polskiej lidze nie ma przeciwnika, którego Piast nie mógłby ograć. Czy to Wisła Kraków w Sosnowcu, czy Polonia w Warszawie. Żadnych szans nie mielibyśmy tylko z Barceloną - mówi Szary.

Przypomnijmy, że warszawianie od 9 sierpnia nie zdobyli punktu na własnym stadionie. Mimo to Fornalak jest bardziej ostrożny w sądach niż Szary. - Najgorsze, czym moglibyśmy się kierować się przed tym meczem, to powielanie opinii, że Polonia jest słabsza niż w zeszłym sezonie, że jest wewnętrznie skonfliktowana i że w klubie nie dzieje się za dobrze. Ja tych argumentów, w ogóle nie biorę pod uwagę. Zresztą oni pewnie też zamierzają wygrać i tym samym udowodnić, że ten, kto tak myślał, był w błędzie - uważa szkoleniowiec Piasta.

Do gry po kontuzji wraca Czech Lumir Sedlacek. Na uraz narzeka natomiast napastnik Przemysław Łudziński.

Dodajmy, że od czwartku z zespołem Piasta trenuje 31-letni bramkarz Maciej Nalepa (ostatnio FK Charków). - Układ jest taki, że Maciek pozostanie u nas do końca roku i popracuje nad formą. A potem być może podpiszemy kontrakt - mówi menedżer klubu Janusz Bodzioch.

Początek niedzielnego spotkania o godz. 14.45.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3502 ... rania.html



ellilamas - Pon Paź 05, 2009 1:39 pm
No i rzeczywiście, Polonia to nie Barcelona :>
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 6 z 11 • Wyszukiwarka znalazła 486 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •