[Piłka nożna] Górnik Zabrze
Wit - Czw Sie 19, 2010 9:41 am
Nieco inna koncepcja trenera Górnika Zabrze
Rozmawiał Maciej Blaut 2010-08-18, ostatnia aktualizacja 2010-08-18 21:47:37.0
- W klubie przyjęto model niemiecki, w którym strategia jest wyznaczana przez zarząd i dyrektora sportowego. Ja czuję się odpowiedzialny za to, żeby wydobyć z zawodników to, co w nich najlepsze. Plany szkoleniowe, czy treningi to już absolutnie moja domena - mówi Adam Nawałka, szkoleniowiec zabrzańskich piłkarzy.
Górnik rozpoczął sezon od porażki na własnym boisku ze zbudowaną za wiele milionów złotych Polonią Warszawa (0:2). Nastroje kibiców radykalnie poprawiły się już po drugiej kolejce, bo górnicy niespodziewanie pokonali na wyjeździe mocne Zagłębie Lubin (2:1).
Maciej Blaut: Czy w Lubinie Górnik zaprezentował się już tak, jak Pan tego oczekuje?
Adam Nawałka, trener Górnika: Absolutnie nie! Widzę, że niektórzy już podnoszą z radości ręce do góry, ale to dopiero początek. Byłoby wielkim błędem gdybyśmy już uznali, że dysponujemy kadrą, która gwarantuje zdobycz punktową w każdym meczu. Mówiłem, że nasz zespół potrzebuje jeszcze trochę czasu i zdanie podtrzymuję.
Na co stać Górnika w tym sezonie?
- Wygrany ostatni mecz to sygnał, że coś drgnęło i że stać nas na robienie postępów. Celem postawionym przez zarząd jest bezpieczne utrzymanie się w lidze. Wiadomo, że chcemy być jak najwyżej w tabeli, ale trzeba mieć pokorę. Moim zdaniem o sile poszczególnych zespołów stanowią umiejętności 17-tego, 18-tego, a nawet 23-ciego zawodnika w kadrze. U nas nie wygląda to jeszcze tak, jakbym tego oczekiwał.
Gdy Allianz przejmował Górnika zapowiedziano, że zabrzańscy piłkarze w 2012 r. będą walczyć o mistrzostwo Polski. To już w przyszłym sezonie...
- Te plany to już historia. Trzeba trzeźwo spojrzeć na obecną sytuację. Górnik jest teraz w innej rzeczywistości, ale oczywiście nie możemy wykluczyć żadnego scenariusza.
Jak się układają Pana relacje z dyrektorem sportowym Tomaszem Wałdochem?
- Z naszej współpracy jestem zadowolony. Tomek jest człowiekiem, który chce się jak najlepiej wywiązać ze swojej roli i pomaga w realizacji moich planów szkoleniowych.
Pomaga czy wydaje polecenia?
- W klubie przyjęto model niemiecki, w którym strategia jest wyznaczana przez zarząd i dyrektora sportowego. Ja czuję się odpowiedzialny za to, żeby wydobyć z zawodników to, co w nich najlepsze. Plany szkoleniowe, czy treningi to już absolutnie moja domena.
Nie jest dla Pana frustrujące, gdy widzi miejsce w drużynie dla jakiegoś piłkarza, a dostaje zupełnie innego?
- Decyzje w sprawie przeprowadzanych przez klub transferów generalnie należą do dyrektora sportowego, a akceptowane są przez zarząd. Moim obowiązkiem i misją jest maksymalnie wykorzystać powierzony mi "materiał". To normalne, że trenerzy nie zawsze dostają takich zawodników, jakich chcą. Trzeba to respektować.
Wielu było zawodników, których Pan chciał, a klub ich nie sprowadził?
- Moja wizja budowy drużyny była nieco inna niż dyrektora. To jednak taki twórczy niepokój, tym bardziej, że w wielu przypadkach nasze propozycje transferów się pokrywały.
Nie boi się Pan, że w polskiej rzeczywistości za ewentualne złe wyniki jako pierwszy rozliczany będzie trener, a nie dyrektor?
- Oczywiście, że tak - nie ma co idealizować. Wiadomo, że jak nie ma wyników, to trener jest winny.
Podoba się Panu nowy model organizacji Górnika?
- Jeszcze go nie ocenię, bo dotąd go nie przerabiałem. W klubach w których wcześniej pracowałem, decyzje transferowe podejmowali trener i prezes.
Latem głośno było o odstawieniu od pierwszej drużyny Górnika Damiana Gorawskiego, Roberta Szczota, Przemysława Pitrego i Pawła Strąka. Przychylał się Pan do decyzji o pożegnaniu się z tymi zawodnikami?
- Moja opinia, co do tej czwórki była inna. Widziałem jeszcze możliwości wykorzystania ich dla Górnika. Klub miał jednak inną strategię, a ja to uszanowałem.
Słynie Pan ze stawiania na młodych graczy. Tymczasem do zespołu dołączyło niedawno dwóch 34-latków.
- Rzeczywiście, lubię dawać szansę młodym zawodnikom. Wierzę, że Rafał Pietrzak czy Michał Jonczyk pokażą się na tyle dobrze na treningach, że wkrótce dadzą mi szansę powołania ich do meczowej osiemnastki. Z obecnością w Górniku Michała Bembena i Piotra Gierczaka się to jednak nie kłóci, bo choć to doświadczeni zawodnicy, to są ambitni i wciąż chcą coś osiągnąć w futbolu. Obaj stanowią też dobry przykład dla naszej młodzieży.
Jak układa się Panu współpraca z nowym skautem Górnika Arturem Płatkiem?
- Bardzo dobrze, wręcz wzorcowo. Często w trójkę, wraz z dyrektorem sportowym, wymieniamy poglądy na temat gry zawodników, którzy są już w klubie jak i tych, którzy mają do niego trafić.
W ostatnim meczu pięknego gola strzelił Tomasz Zahorski. Jest szansa, że ten piłkarz wróci do reprezentacyjnej formy?
- W czasie kiedy byłem asystentem Leo Beenhakkera, Tomek był powoływany do kadry. Kontuzja trochę przeszkodziła mu w rozwoju. Wiem jednak, jak go poprowadzić. Już wiosnę miał przecież bardzo dobrą. Myślę, że będzie naszą lokomotywą i siłą napędową w ofensywie.
W Górniku są jeszcze jacyś inni zawodnicy, którzy, Pana zdaniem, mogą trafić do reprezentacji?
- Tak, ale nie powiem którzy. Mam nadzieję, że Franek Smuda sam ich dostrzeże.
Jeszcze w ubiegłym sezonie wielkie kontrowersje wzbudziła Pana decyzja o zarządzeniu w Górniku tzw. ciszy medialnej. Z dzisiejszej perspektywy uważa Pan to za błąd?
- Wręcz przeciwnie - to było bardzo dobre posunięcie. Podejmowałem tę decyzję z ciężkim sercem, bo zdawałem sobie sprawę, że utrudniam pracę dziennikarzom, ale tego wymagała wtedy sytuacja. O Górniku było wówczas bardzo głośno. Najpierw z pozytywnej strony, gdy rozpoczynaliśmy pracę, a potem, po porażce z Sandecją Nowy Sącz, spadła na nas fala krytyki. Dodam zresztą, że słusznej. Piłkarze mieli się wyciszyć i tak się stało. To właśnie po tej ciszy zdecydowanie "odjechaliśmy" rywalom.
Co Pan sądzi o decyzji Canal +, który nie będzie transmitował na żywo Wielkich Derbów Śląska?
- Ktoś się pomylił i to znacząco. Ja o meczu z Ruchem Chorzów jeszcze nie myślę. Wcześniej czekają nas przecież spotkania z Arką Gdynia i z Wisłą Płock w Pucharze Polski.
Miał Pan latem ofertę powrotu do GKS-u Katowice?
- Nie chcę mówić na ten temat. Jestem trenerem Górnika i to się dla mnie liczy najbardziej. Z Katowic mam wspaniałe wspomnienia. Trenerzy i piłkarze wykonali tam niesamowitą robotę. Swój kontrakt zrealizowałem do końca, a drużynę zostawiałem, gdy ta była w grupie zespołów z szansami na awans.
Gdy odchodził Pan z Katowic, pojawiły się głosy żalu, że zabiera Pan ze sobą nie tylko asystentów, ale także fizjoterapeutę i ważnego zawodnika.
- Ci, którzy odeszli chcieli po prostu ze mną dalej współpracować. Na pewno nie miałem pomysłu, aby próbować coś mieszać w GKS-ie. Powiem więcej: o wiele większa grupa zawodników chciała przyjść ze mną do Górnika. Uznałem jednak, że nie jest jeszcze na to właściwy czas. Mam jednak nadzieję, że z niektórymi z nich będę w przyszłości współpracował.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... abrze.html
Prezydent Zabrza chce Górnika w telewizji
ksb2010-08-18, ostatnia aktualizacja 2010-08-18 21:48
Małgorzata Mańka-Szulik napisała list do stacji Canal+ w sprawie planowanego braku transmisji meczu Górnika z Ruchem Chorzów.
W liście skierowanym do prezesa Canal+ Emmanuela Florenta, prezydent miasta poprosiła o ponowne rozważenie możliwości przeprowadzenia transmisji z Wielkich Derbów Śląska argumentując, że mecze pomiędzy Górnikiem i Ruchem od kilkudziesięciu lat elektryzują kibiców w całej Polsce. Wcześniej podobne pismo do szefostwa stacji wystosował Michael Mueller, przewodniczący Rady Nadzorczej Górnika. - Na chwilę obecną żadne zmiany w naszej ramówce nie nastąpiły. Pismo, które trafiło do nas z Górnika, zostanie oczywiście rozpatrzone przez kierownictwo redakcji sportowej - zapowiada Michał Obrębski z biura prasowego Canal+.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... wizji.html
Prezydent Zabrza interweniuje w sprawie transmisji Wielkich Derbów Śląska
2010-08-17 21:29:52 , Aktualizacja dzisiaj 06:43:37
Czy Wielkie Derby Śląska będą transmitowane na żywo przez telewizję Canal +? Mimo decyzji podjętej przez zarząd stacji o nieprzeprowadzaniu bezpośredniej transmisji z planowanego na niedzielę 29 sierpnia na godz. 17.15 meczu Górnik Zabrze - Ruch Chorzów, władze obu klubów mają nadzieje, że telewizja zmieni zdanie. Nie kryją oburzenia, protestują w mediach i piszą w tej sprawie listy. Interweniować postanowiła również prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik.17 sierpnia wysłała do Emanuela Florenta, prezesa Canal+ i Jacka Okieńczyca, dyrektora ds. sportu w Canal+ list otwarty ws. transmisji meczu Górnik Zabrze – Ruch Chorzów.
Małgorzata Mańka-Szulik próbuje w liście przekonać władze stacji, że Wielkie Derby Śląska warto pokazać, bo od kilkudziesięciu lat elektryzują wszystkich kibiców piłki nożnej w Polsce, a na murawie stadionu Górnika Zabrze grały legendy polskiego futbolu, m.in.: Włodzimierz Lubański, Gerard Cieślik, Stanisław Oślizło, Ernest Pohl, Jan Urban i Ernest Wilimowski. Zabrzańska prezydent argumentuje, że mecze derbowe pomiędzy drużynami z Zabrza i Chorzowa zawsze gromadziły na trybunach kilkadziesiąt tysięcy kibiców.
http://www.um.zabrze.pl/mieszkancy/aktu ... st-otwarty
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/53 ... egoria=678
Allianz też pisze o derbach
Rafał Musioł
Wczoraj 08:34:12
Michael Mueller, wiceprezes właściciela Górnika Zabrze, czyli firmy Allianz Polska, wysłał list do stacji Canal+, by ta jeszcze raz rozważyła decyzję o braku bezpośredniej transmisji z Wielkich Derbów Śląska.
- Jako osoba zajmująca się na co dzień biznesem wiem, jakie są główne zasady podejmowania decyzji biznesowych. Wiem też jednak, że czynniki ekonomiczne, choć bardzo istotne, nie zawsze są najważniejsze - napisał m.in. Mueller.
Temat korespondencji jest zresztą na Roosevelta istotny. Zabrzanie wciąż czekają na uzasadnienie podjętej 27 lipca decyzji Wydziału Gier, który nie przychylił się do wniosku Górnika o rozwiązanie kontraktu Damiana Gorawskiego ze względu na przedłużającą się niezdolność zawodnika do gry. - Jeśli w tym przypadku ten przepis nie działa, to znaczy, że jest fikcją - powtarza prezes Łukasz Mazur.
Pierwsza drużyna szykuje się tymczasem do długiego wyjazdu. Najpierw do Gdyni na sobotni mecz ligowy z Arką, a potem - bez powrotu do Zabrza - do Płocka, gdzie w środę zagrają z Wisłą w Pucharze Polski.
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/53 ... egoria=679
Wit - Wto Sie 24, 2010 7:22 pm
Piłkarze Górnika solidarnie marnowali sytuacje
Maciej Korolczuk, Gdynia 2010-08-22, ostatnia aktualizacja 2010-08-22 21:22:35.0
Arka Gdynia - Górnik Zabrze 2:0. Przed meczem w kuluarach najwięcej mówiło się o strachu piłkarzy Górnika przed grą na sztucznej murawie. Kiedy mecz się skończył, a piłkarze obu drużyn wychodzili z szatni szukania alibi jednak nie było.
- Przegraliśmy bo Arka strzeliła dwie bramki, a my nie potrafiliśmy wykorzystać okazji, które stworzyliśmy - tłumaczył Tomasz Zahorski, napastnik Górnika. - Mecz był fajny, ale wynik już mniej - dodał spieszący się do auta dyrektor sportowy Górnika Tomasz Wałdoch.
Początkowo Arka nie potrafiła złapać rytmu gry, którym imponowała w meczach z Wisłą i Lechem, a Górnik nawet nie próbował zbliżyć się do pola karnego Norberta Witkowskiego.
Gospodarze próbowali atakować, ale podopieczni Adama Nawałki nie pozostawali im dłużni. Popłoch w defensywie Arki raz po raz siał Grzegorz Bonin, z Maciejem Szmatiukiem zaciekle walczył Zahorski, ale na sytuacje bramkowe to było za mało.
W grze Arki podobać się mogła gra tercetu Marciano Bruma - Marcin Budziński - Mirko Iwanowski. Pierwszy dbał o zabezpieczenie tyłów, drugi - jak to określił trener Pasieka - był wycieraczką w środku pola, która czyści wszystko w swoim zasięgu, a ostatni szukał drogi do bramki, która wiodła gdzieś między Mariuszem Jopem a Adamem Banasiem.
To właśnie ten drugi piłkarz w pozornie niegroźnej sytuacji uderzył w polu karnym Macedończyka, co dostrzegł sędzia meczu Szymon Marciniak i podyktował rzut karny. W tym momencie na boisku zameldował się niewidoczny do tej pory Filip Burkhardt, strzelając upragnioną, pierwszą bramkę w tym sezonie.
Po przerwie Górnik ruszył odważniej do przodu i od razu przyniosło to efekt. Swoje okazje mieli Aleksander Kwiek, Adrian Świątek, Maciej Bębenek, Bonin i Zahorski, ale wszyscy solidarnie je zmarnowali.
Arka wyczekała napór. W 90. min, po przytomnym podaniu Brumy Tadas Labukas ustalił wynik na 2:0.
- W pierwszej połowie nam nie szło, przez co Górnik przejął inicjatywę. Wszędzie było pełno Bonina. Szczególnie jego zejścia do środka boiska stwarzały nam wiele kłopotów, bo robiła się tam przewaga. Z czasem jednak radziliśmy sobie coraz lepiej - komentował przebieg gry piłkarz Arki Marcin Budziński..
- Cieszymy się z punktów, bo tak jak przypuszczałem Górnik to dobra drużyna i ten mecz nie był dla nas łatwy - podkreślał trener Pasieka.
- Wynik był sprawą otwartą do samego końca - powiedział trener Nawałka. - Czasem tak bywa, że mimo wielu sytuacji żadnej z nich nie uda się wykorzystać. Chcę pochwalić moich piłkarzy za walkę i determinację, bo walczyli o korzystny wynik do ostatniego gwizdka. O podłamaniu porażką nie ma jednak mowy - dodał.
Arka Gdynia - Górnik Zabrze 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 F. Burkhardt (43-karny), 2:0 (90+1).
Arka Gdynia: Witkowski - Bruma, Szmatiuk, Płotka, Noll - Bozok, Budziński, F. Burkhardt (88. Labukas), Zawistowski, Glavina (68. Wilczyński) - Ivanovski (76. Mawaye).
Górnik Zabrze: Nowak - Bemben Ż (90. Chałas), Banaś Ż, Jop, Magiera - Bonin, Kwiek, Przybylski, Gierczak (76. Bębenek), Świątek (76. Sikorski) - Zahorski.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 3000.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... uacje.html
Co ma wspólnego Real z Górnikiem
Daniela Zarębska 2010-08-19, ostatnia aktualizacja 2010-08-20 10:35:54.0
Nowy pomocnik Górnika, Aleksander Kwiek, od początku sezonu ma miejsce w zabrzańskiej jedenastce. 27-letni piłkarz już zapomniał, że jeszcze trzy miesiące temu spadał z ekstraklasy w barwach Odry Wodzisław.
Daniela Zarębska: W poprzednim sezonie grał Pan dla Odry Wodzisław. Zapomniał Pan już o spadku z ekstraklasy?
Aleksander Kwiek, pomocnik Górnika: - Tak, szybko zapomniałem. Zaraz po sezonie zacząłem negocjacje z klubami grającymi w ekstraklasie. Rozmawiałem z Ruchem, jednak po spotkaniu z władzami Górnika wiedziałem już, że chcę zagrać w tym klubie. Ruch starał się jeszcze mnie przekonać, ale ostatecznie podałem rękę dyrektorowi Górnika Tomaszowi Wałdochowi i jestem z tego niezmiernie zadowolony.
Grał Pan już w wielu klubach ekstraklasy: Odrze, Wiśle Kraków, Górniku Łęczna, Koronie Kielce, Jagiellonii Białystok, teraz w Górniku. To tylko kolejne miejsca pracy, czy też wiąże się Pan z klubami emocjonalnie ?
- Ciężko odpowiedzieć... Jeżeli chodzi o atmosferę, to na Śląsku zawsze żyło i grało mi się najlepiej. Teraz, przy wyborze nowego klubu, wiedziałem, że chcę grać tutaj. Dlatego cieszę się, że jestem w Górniku.
Co różni Górnik od innych klubów, w których Pan występował?
- Przede wszystkim kibice, wspaniała atmosfera na widowni. Na meczu z Polonią było naprawdę super. Na stadion przyszło 9 tysięcy kibiców, a jakby stadion miał pojemność 20 tysięcy to pewnie tylu by ich było z nami.
Odra radzi sobie zupełnie dobrze, wygrała już dwa mecze w I lidze.
- Rozmawiałem z kolegami z Wodzisławia, słyszałem, że dobrze zagrała z Wartą i Łęczną. Do końca sezonu jeszcze daleko, ale mam nadzieję, że dla Odry środek tabeli to minimum.
Zwycięstwo w Lubinie dodało Wam pewności siebie?
- Tak, ale już w meczu z Polonią nasza gra wyglądała dobrze, tak samo było w Lubinie. Cały czas idziemy do przodu i mam nadzieję, że z Arką również dobrze się zaprezentujemy.
Za tydzień Wielkie Derby Śląska. Czuje Pan już emocje?
- Jeszcze nie. Koncentruję się na najbliższym spotkaniu z Arką, potem gramy przecież jeszcze pucharowy mecz z Wisłą Płock.
Niektórzy mówią, że śląskie derby są tylko wtedy, jak gra Górnik z Ruchem. Czy występując jeszcze w Odrze denerwował się Pan słysząc takie opinie?
- Nie, bo właśnie taka była prawda. Mecz Odry i na przykład Ruchu to były tylko takie małe derby, a prawdziwe to są wtedy, jak gra Górnik z Ruchem.
Canal + nie chce transmitować Wielkich Derbów Śląska.
- Jestem tym zaskoczony, bo to tak samo, jakby Hiszpanie nie pokazali w telewizji meczu Realu Madryt z Barceloną.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ikiem.html
Akcje Górnika w sprzedaży
pp 2010-08-23, ostatnia aktualizacja 2010-08-23 20:29:15.0
Rozpoczyna się przetarg na akcje Górnika Zabrze. Klub informuje o rozpoczęciu przetargu na pakiet 9200 akcji Górnik Zabrze SSA. Wartościowe papiery wyprzedaje syndyk Polindu, który przed kilku laty był właścicielem zasłużonego klubu. Na rynek trafi zatem pakiet 3,2 proc. całości akcji Górnika. Cena wywoławcza wynosi 1175000 zł.
- Kończymy postępowanie upadłościowe, to ostatni składnik majątku. Tym przetargiem w dużym stopniu dajemy szansę pozyskania akcji dotychczasowym akcjonariuszom. Ewentualne rozdrobnienie akcji może powodować utrudnienia w zarządzaniu klubem - mówi Marek Płachetko, syndyk firmy Polind. Obecnie akcjonariuszami Górnika są: firma Allianz (81 proc.), miasto Zabrze (1,6 proc.), MOSiR Zabrze (14,2 proc.) oraz Polind (3,2 proc.). 7 października w Sądzie Rejonowym w Gliwicach nastąpi rozstrzygnięcie przetargu. Jeśli oferty nie wpłyną, w kolejnym etapie syndyk planuje podzielić akcje na pakiety z dziesięcioma sztukami. Wtedy okazję nabycia będą mieli mniej majętni kibice.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... edazy.html
Górnik Zabrze: Karny z kapelusza załatwił zabrzan
Polska Dziennik Zachodni Jacek Sroka
Wczoraj 10:30:08
Piłkarze Górnika mieli w Gdyni znacznie więcej sytuacji podbramkowych niż Arka, a mimo to wrócili do domu bez punktów. Wszystko z powodu kiepskiej skuteczności podopiecznych trenera Adama Nawałki. Swoje trzy grosze do porażki zabrzan dołożył też sędzia Szymon Marciniak odgwizdując tuż przed przerwą karnego z kapelusza dla gospodarzy.
Po dośrodkowaniu w polu karnym przewrócił się nie mający szans na dojście do piłki Mirko Ivanovski, a młody arbiter z Płocka podyktował jedenastkę dopatrując się przewinienia Adama Banasia, czym zdumiał nawet trenera Arki. Protestujący kapitan Górnika nic nie wskórał, a na dodatek zobaczył żółtą kartkę. Karnego na bramkę zamienił Filip Burkhardt, dla którego był to pierwszy gol w ekstraklasie od ponad 4 lat.
- Karny był mocno kontrowersyjny. Dostaliśmy bramkę do szatni. Gdyby do przerwy było 0:0 to sądzę, że dalsza część meczu wyglądałaby o wiele inaczej - powiedział bramkarz zabrzan
Sebastian Nowak.
Nowak marzył o remisie, a tymczasem po I połowie to goście powinni prowadzić, bo w 33 minucie mieli znakomitą okazję do zdobycia gola. Po kontrze Piotra Gierczaka Tomasz Zahorski biegł z piłką sam od połowy boiska. Napastnik zabrzan będąc sam na sam z bramkarzem Arki strzelił jednak za słabo. - Takie sytuacje musimy zamieniać na bramki. Pokazaliśmy w Gdyni, że potrafimy grać ofensywnie, ale wciąż brak nam skuteczności - stwierdził Zahorski.
Po zmianie stron również groźniejsi byli zabrzanie, ale dogodnych sytuacji nie wykorzystali najpierw Adrian Świątek, a w końcówce Maciej Bębenek oraz Aleksander Kwiek. - Nasza gra wyglądała dziś dobrze, lecz zabrakło nam wykończenia akcji - stwierdził Kwiek.
W doliczonym czasie gry Arka strzeliła drugiego gola, a jego autorem był Tadas Labukas. Litwin łatwo ograł Banasia i będąc sam przed bramkarzem posłał piłkę do siatki między nogami Nowaka.
- Rezultat 2:0 totalnie nie odzwierciedla tego co działo się na boisku, ale nic na to nie poradzimy. Wynik idzie w świat... - powiedział zasmucony porażką bramkarz Górnika.
Mówią trenerzy
Adam Nawałka (Górnik)
Drużyna walczyła do samego końca. Wynik był otwarty, a mecz trzymał w napięciu. Mój zespół miał wiele sytuacji, ale ich finalizacja nie jest zadowalająca. Muszę pochwalić zawodników za zaangażowanie.
Dariusz Pasieka (Arka)
Jesteśmy szczęśliwy, że udało nam się odnieść pierwszą wygraną w tym sezonie. Nie było to łatwe spotkanie, bo Górnik to dobra drużyna, która pokazała dziś kilka ciekawych akcji. Bramki zdobyliśmy w końcówkach I i II połowy.
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/54 ... egoria=861
Rozpoczął się przetarg na akcje Górnika Zabrze
Dzisiaj 11:45:55 , Aktualizacja dzisiaj 13:52:57
9200 akcji Górnika Zabrze można nabyć na licytacji ogłoszonej we wtorek przez syndyka masy upadłościowej Polskich Lin i Drutów "Polind" Sp z o.o. w Zabrzu. Firma ta była kiedyś udziałowcem klubu.
Cena nominalna jednej akcji to 100 złotych, cena wywoławcza pakietu (3,2 proc. wszystkich akcji Górnika)- 1 mln 175 tysięcy złotych.
Pięć lat temu syndyk próbował sprzedać na dwóch licytacjach udziały w klubie ale nie było chętnych. Wtedy akcje należące do upadłego Polindu stanowiły ok. 87 procent całości. W pierwszym przetargu cena wywoławcza wynosiła 4 miliony 111 tysięcy, w drugim - 3 miliony 500 tysięcy 48 złotych.
Górnik był wtedy w stanie "zapaści" finansowej. Jak wynikało z audytu za rok 2005 zadłużenie Górnika wyniosło 7 mln 359 tysięcy 911 złotych. Zabrzańska rada miejska pożyczyła klubowi 200 tysięcy złotych na najpilniejsze potrzeby.
Sytuacja klubu poprawiła się w czerwcu 2008, kiedy głównym jego udziałowcem została firma Allianz Polska. Kapitał spółki był podwyższany, stąd akcje należące do syndyka miały mniejszy udział procentowy. Obecnie Allianz ma 81 proc. akcji, zabrzański MOSiR - 14,2 a miasto Zabrze - 1,6.
"Bardzo chciałbym tę sprawę zakończyć. Prowadzenie klubu (syndyk pełnił rolę właściciela) było niezwykłym doświadczeniem. Zobaczyłem funkcjonowanie klubu piłkarskiego z bliska. Naprawdę było wtedy w Górniku nieciekawie - budżet oscylował w okolicach czterech milionów, długi wynosiły około ośmiu milionów a szanse na przetrwanie wydawały się zerowe" - powiedział syndyk Marek Płachetko.
Rozpoznanie ofert przetargowych nastąpi 7 października.
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/54 ... egoria=679
Kris - Czw Sie 26, 2010 8:41 am
Roman Lentner: Wicher na lewym skrzydle
rozmawiał: Paweł Czado
2010-08-25, ostatnia aktualizacja 2010-08-25 20:48
Roman Lentner
Fot. Marta Błażejowska / Agencja
Już nawet byłem na treningu w Ruchu Chorzów, ale wtedy działacze Górnika zjawili się u mnie w domu, błyskawicznie pozałatwiali wszystkie formalności, więc zacząłem grać w Zabrzu. Za ten transfer dostałem nowe ubranie - garnitur i buty - wspomina Roman Lentner, ośmiokrotny mistrz Polski z Górnikiem, jeden z najlepszych skrzydłowych w historii polskiej piłki.
Piłkarza odwiedziliśmy w rodzinnym Chropaczowie, dzielnicy Świętochłowic. Roman Lentner mieszka w Berlinie, ale raz w roku przyjeżdża odwiedzić stare kąty. Przyjął nas z żoną bardzo serdecznie. - Cały żech jest zdenerwowany, bo właśnie w szkata grołech - wyjaśnił z uśmiechem na początek. Na szczęście te emocje nie miały wpływu na wywiad.
Paweł Czado: Karierę rozpoczynał Pan w rodzinnym Chropaczowie.
Roman Lentner: W klubie Czarni, byłem tam trampkarzem. Graliśmy tu wszędzie po ulicach i sam chciałem zapisać się do klubu. W rodzinie byłem pierwszy, który zainteresował się piłką. Ale o tym, że mam smykałkę, przekonałem się... nad morzem.
No właśnie. Przytrafił się w Pańskiej karierze epizod, którego choćby Pańscy koledzy z Górnika Zabrze nigdy nie przeżyli. Został Pan zawodnikiem LZS-u Karlino - malutkiego klubiku z nadmorskiej miejscowości. Jak do tego doszło?
- Miałem 15 lat, kiedy wyjechałem na kolonie organizowane przez kopalnię. Graliśmy tam sobie w piłkę, a miejscowi nas oglądali. Ich klub grał wtedy w A-klasie. Zaproponowali rozegranie towarzyskiego meczu. Wygraliśmy z nimi bodaj 17:0. Strasznie nas potem prosili: "Zostańcie u nas, zostańcie".
Działacze od razu zadzwonili do moich rodziców. Cały były ciężkie, była nas piątka w domu... Rodzice się zgodzili, żebym został. Dlatego już nie wracałem do domu, tylko zostałem w Karlinie. Nie sam! Zostało nas tam siedmiu, a kiedy po roku wracaliśmy z Chropaczowa znowu nad morze, pojechało z nami jeszcze kolejnych siedmiu chłopaków! Tym sposobem właściwie cała kadra LZS-u Karlino była z Górnego Śląska: z Chropaczowa, Łagiewnik, Lipin... Spędziłem tam cztery lata. Doszliśmy aż do trzeciej ligi. Wtedy modne były mecze reprezentacji LZS-ów. Dostałem się do reprezentacji LZS-ów województwa koszalińskiego. Graliśmy z Poznaniem i wtedy zauważył mnie Michał Matyas. Zacząłem jeździć na obozy kadry juniorów. Powołanych było wielu, na każdym kolejnym ktoś odpadał. Dostałem się do czterdziestki najlepszych trenujących w Szczyrku, do dwudziestki też się załapałem i tym sposobem zostałem prawdziwym kadrowiczem.
Ale kiedy grałem nad morzem, nigdy bym nie przypuszczał, że zostanę prawdziwym piłkarzem. Nie mam już z kim w Chropaczowie wspominać tamte czasy. Wszyscy pomarli...
Jak to się stało, że znad morza trafił Pan do Górnika?
- Po mistrzostwach juniorów na Węgrzech, gdzie zagrałem tylko w jednym meczu, bo miałem kontuzję, postanowiłem wrócić na Śląsk. Pojechałem do Karlina pożegnać się i pozałatwiać wszystkie sprawy. Kiedy wróciłem, chcieli mnie Ruch Chorzów, Naprzód Lipiny i Górnik Zabrze. Już nawet byłem na treningu w Ruchu, ale wtedy działacze Górnika zjawili się u mnie w domu, błyskawicznie pozałatwiali wszystkie formalności, więc zacząłem grać w Zabrzu. Za ten transfer dostałem nowe ubranie - garnitur i buty. To był 1956 rok, pierwszy sezon Górnika w ekstraklasie. A rok później zrobiliśmy pierwsze mistrzostwo Polski.
Od razu, jeszcze jako nastolatek, grał Pan w Górniku w pierwszym składzie.
- Tak było. Zespół był wtedy systematycznie wzmacniany. Rok później przyszli choćby Pohl z Kowalem, którzy wcześniej grali w CWKS-ie. Właśnie z Pohlem grało mi się najlepiej. Ernest potrafił dobrze rozegrać piłkę, potrafił wykorzystać moją szybkość, dobrze mi podać.
Zawsze grał Pan na lewym skrzydle?
- Zawsze. W Górniku czasem zdarzało się, że wystąpiłem na półlewym [inaczej lewy łącznik, w pięcioosobowym ataku pozycja między środkowym napastnikiem a lewoskrzydłowym - przyp. aut.]. Na skrzydle grało się wtedy podobnie jak dziś, zdarzało mi się cofnąć po piłkę pod własną bramkę. Dostawałem ją od bramkarza (najpierw od Kaczmarczyka i Machnika, potem od Kostki i Gomoli) i akcje szły. Dużo zdrowia to kosztowało, ale kondycję się wtedy miało (uśmiech).
Zdarzały się Panu niecodzienne gole. W 1956 roku w meczu z Polonią Bydgoszcz strzelił Pan bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego, a w 1957 w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec trafił Pan już w szóstej sekundzie!
- Skoro Pan tak mówi, to pewnie tak było... Widocznie tak szybko strzeliłem, że już tego nie pamiętam (śmiech). Minęło ponad pół wieku... Pamiętam za to gola z ŁKS-em w 1960 roku. Żeniłem się wtedy i z tej okazji koledzy wyjątkowo dali mi strzelić z karnego. Ze ślubu pojechaliśmy na mecz, a potem wróciliśmy do Chropaczowa na zabawę. Koledzy z drużyny wnosili mnie do mieszkania rękach (śmiech).
Grając w Górniku, miał Pan okazję zmierzyć się ze sławnymi drużynami w europejskich pucharach. Jak wrażenia?
- Najbardziej z tych meczów zapamiętałem fakt, że nie mieliśmy dużej wyrównanej kadry tak jak tamte drużyny. Nie było dobrych rezerwowych, musieliśmy grać tym, co było. No i szczęścia nie mieliśmy. W 1964 roku graliśmy z Duklą Praga. Potrzebny był trzeci mecz w Duisburgu. Losowanie było, Stasiek Oślizło stał ze zwieszoną głową i od razu wiedzieliśmy, że możemy iść do szatni. A potem Dukla grała z Realem. Wyobraża Pan sobie, co to byłby za szał, gdyby wtedy Real przyjechał do Polski?!
Prawie dziesięć lat grał Pan w reprezentacji.
- Trochę meczów się uzbierało, choć przecież konkurencja w kadrze wśród lewoskrzydłowych była silna. Faber, Baszkiewicz... Pamiętam wyjazd na igrzyska w Rzymie w 1960 roku. Zaczęło się świetnie. Wygraliśmy z Tunezją 6:1, Pohl strzelił pięć bramek. Z Danią to był mecz na jedną bramkę. Ernest już bramkarza minął i za słupek zajechał... Ja pięć minut przed końcem byłem sam na sam i nic z tego nie wyszło, też nie strzeliłem. Przegraliśmy 1:2 po golu straconym w samej końcówce. Potem jeszcze graliśmy z Argentyną, ale byliśmy podłamani i wiadomo było, że nic nie zdziałamy.
Ale reprezentacyjną przygodę zaczął Pan trzy lata wcześniej i już w drugim meczu zagrał Pan w jednym z najbardziej legendarnych spotkań w historii polskiej piłki.
- W 1957 roku na Stadionie Śląskim spotkaliśmy się ze Związkiem Radzieckim. Byłem najmłodszy w tej drużynie. Przed spotkaniem było tradycyjne zebranie sztabu trenerskiego, ustalanie składu. Miał zagrać Baszkiewicz, bardzo dobry lewoskrzydłowy Gwardii Warszawa. Przyjąłem to bez żalu, Baszkiewicz był w dobrej formie, a ja miałem dopiero 19 lat. Pamiętam, że na zgrupowaniu spokojnie grałem w karty. Nazajutrz śniadanie, pogadanka i nagle bomba. Selekcjoner Henryk Reyman decyduje po naradzie, że jednak ja wyjdę na boisko w pierwszym składzie. Lentner na lewym! Było to dla mnie przeżycie: w ostatnią noc przed meczem spać nie mogłem! Przed spotkaniem mieliśmy jeszcze spotkanie z działaczami partyjnymi. Obiecywali nam, że jak wygramy, to dostaniemy ogromne premie. Łatwo złote góry obiecywali, bo nikt nie wierzył, że to możliwe (śmiech). Potem okazało się, że były to obietnice bez pokrycia. A sam mecz? Najbardziej pamiętam przede wszystkim atmosferę. Ten niesamowity, wypełniony do ostatniego miejsca stadion do dziś stoi mi przed oczami. I te dwa gole Gerarda Cieślika...
Parę goli w reprezentacji Pan strzelił. Pamięta Pan bramkę z Francją?
- Oj tak, była... nietypowa. Wtedy Francja była trzecią drużyną świata, u rywali grał m.in. Raymond Kopa. Wygraliśmy na Parc de Princes 3:1, strzeliłem drugiego gola. Pamiętam, bo... prawą nogą (śmiech). Wszyscy zawsze podkreślali, że jestem lewonożny, więc do dziś nie wiem, jak to zrobiłem (śmiech). Innego gola strzeliłem Schrojfowi w meczu Czechosłowacją w Bratysławie. Oni parę miesięcy wcześniej zdobyli wicemistrzostwo świata. Przegraliśmy 1:3, a ja pokonałem go strzałem głową.
Kontuzje Pana omijały.
- Do czasu. W 1967 roku miałem poważny i bolesny uraz - zapalenie nerwu kulszowego. Wydawało się, że będę musiał w ogóle skończyć grę! Cierpiałem, nie mogłem w ogóle chodzić.... Byłem na oględzinach w szpitalu górniczym. Chcieli mi zrobić punkcję do kręgosłupa, ale się nie zgodziłem, więc wypisali mnie do domu. Byłem w takim stanie, że w ogóle nie marzyłem o graniu, marzyłem, żeby chodzić. Działacze Górnika zaproponowali mi, żebm pojechał do ośrodka w Krowiarkach niedaleko Raciborza. Pojechałem i byłem w szoku: lekarz, który widział mnie tam pierwszy raz w życiu, stwierdził, że nie widzi przeszkód, żebym za cztery, pięć miesięcy nie tylko chodził, ale grał w piłkę! Spędziłem tam cztery miesiące, dostawałem bardzo bolesne, sprowadzane specjalnie dla mnie zastrzyki. W Krowiarkach wiedzieli, co robią, leczyła się tam cała reprezentacja lekkoatletów. Dobrze pamiętam chwilę, kiedy żona przyjechała mnie odwiedzić, a ja na spacerze byłem, sam do niej podszedłem! Ale to radość wtedy była... Potem zacząłem powoli biegać, lekarze puścili mnie do domu. Wkrótce znów zacząłem kopać piłkę! Jeszcze załapałem się z Górnikiem na amerykańskie tournĂŠe.
Nie trzeba było na nie jechać...
- Kto to wiedział... W Kolumbii trenowaliśmy w parku. Akurat było po deszczu, ślisko, mokro. Minąłem Gomolę, a on się poślizgnął i całym ciałem runął na moją lewą nogę. Okazało się, że złamana. Leżałem w kolumbijskim szpitalu przez miesiąc. potem mnie jeszcze rodzina wzięła. Sam, bo koledzy pojechali dalej na tournĂŠe do innych krajów. Zdążyłem ich jeszcze złapać na Florydzie, wracaliśmy już razem. Na miejscu lekarze zrobili mi prześwietlenie, okazało się, że noga była źle złożona, źle się zrosła. Chcieli mi ją łamać, ale się nie zgodziłem. Noga bolała, a w dodatku jak wróciłem z tej Ameryki Południowej, to już na nowo kondycji nie potrafiłem złapać. Z tą nogą jeszcze bym dał radę, ale już nie potrafiłem biegać, to było niesamowite. Strasznie szybko się męczyłem. Zrobiłem zryw i od razu miałem dość. Trener Kalocsay mi podziękował. Jeszcze przez rok byłem w Górniku Wesoła, ale to nie było już granie...
Nie przyszło mi do głowy, że już wtedy miałem coś z sercem. Dopiero po latach to wyszło. Na stałe do Niemiec wyjechaliśmy w 1988 roku, próbowałem tam grać w oldbojach, próbowałem jeździć na rowerze, ale się nie dało. Jeden zawał, po trzech miesiącach drugi... Kiedy mówiłem lekarzom, że byłem wyczynowym piłkarzem, to się za głowę łapali.
Tradycje piłkarskie w rodzinie Lentnerów są kontynuowane?
- Mam syna, córkę i dwóch wnuków. Jeden z nich, Sebastian Lentner, w zeszłym roku grał nawet w reprezentacji Berlina w swojej kategorii wiekowej. Ma 16 lat i występuje w klubie Hertha 03 Zehlendorf [grali tam m.in. Pierre Littbarski i Christian Ziege - przyp. aut.]. Jest utalentowany, ale gra na innej pozycji niż dziadek. Jest pomocnikiem. Miał przerwę, bo na sali gimnastycznej zderzył się z jakąś dziewczyną i zerwał wiązadła. Długo się leczył, ale lekarze powiedzieli, że ma wysportowany młody organizm, w efekcie znów trenuje. Potrafi mówić po polsku, a przynajmniej rozumie. Prosił mnie niedawno, żebym z Polski przywiózł mu kubek z herbem Górnika Zabrze (uśmiech).
Jak się Panu podoba obecny Górnik?
- Ten zespół na pewno jest lepszy, niż był w zeszłym roku. Śledzę ich grę i uważam, że mają potencjał i coś może być z tych piłkarzy. Ale w polskiej lidze najbardziej podoba mi się ostatnio Mierzejewski z Polonii Warszawa. Ekstrazawodnik!
A kto jest dziś najlepszym lewoskrzydłowym świata?
- Arjen Robben. To on zapewnił Bayernowi mistrzostwo. Nie widzę lepszego.
Roman Lentner
ur. 15 grudnia 1937 roku w Chropaczowie
Kluby: Czarni Chropaczów (1947-53), LZS Karlino (53-56), Czarni Chropaczów (56), Górnik Zabrze (56-69), GKS Wesoła (69-70)
Reprezentacja: 32 mecze, 7 goli (w latach 1957-66)
Sukcesy: ośmiokrotny mistrz Polski, trzykrotny zdobywca Pucharu Polski. Wszystkie sukcesy z Górnikiem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... zydle.html
Wit - Czw Sie 26, 2010 5:55 pm
Wisła Płock - Górnik Zabrze 1:3
Polska Dziennik Zachodni Jacek Sroka
Dzisiaj 02:01:04
Wisła i Górnik w poprzednim sezonie grały razem w I lidze i obydwa mecze wygrali zabrzanie. W czerwcu gospodarze spadli do II ligi, a podopieczni Adama Na-wałki awansowali do ekstraklasy i różnicę dwóch klas rozgrywkowych dzielącą obie drużyny wyraźnie widać było na boisku.
- Puchar rządzi się swoimi prawami, ale dzisiaj nie dopuściliśmy nawet do najmniejszej niespodzianki. Graliśmy konsekwentnie wysokim pressingiem. Szybko odbieraliśmy piłkę zmuszając przeciwnika do błędu. To spowodowało, że mieliśmy wiele sytuacji podbramkowych, ale wykorzystaliśmy tylko trzy - powiedział trener Nawałka.
Dwa gole dla zabrzan strzelił Piotr Gierczak grający pod nieobecność Adama Banasia z kapitańską opaską. Najpierw wykończył akcję Sikorskiego z Wodeckim, a później dopełnił formalności po podaniu Bębenka. Wygraną w doliczonym czasie gry przypieczętował Tomasz Zahorski, a asystę zaliczył Mariusz Magiera obchodzący 26. urodziny.
Wisła Płock - Górnik Zabrze 1:3 (0:1)
0:1 Piotr Gierczak (31), 0:2 Piotr Gierczak (82), 1:2 Marcin Nowacki (90+2), 1:3 Tomasz Zahorski (90+3)
Widzów 600
Sędziował Paweł Dreschel (Gdańsk)
Górnik Stachowiak - Bemben, JopI, Marciniak, Magiera - Bębenek, Kwiek, Przybylski (70. Balat), Gierczak (85. Leszczak), Wodecki - Sikorski (78. Zahorski)
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/54 ... egoria=861
Wielkie Derby Śląska: Górnik Zabrze - Ruch Chorzów
Polska Dziennik Zachodni Rafał Musioł
Dzisiaj 02:01:03
Górnik Zabrze kontra Ruch Chorzów, czyli Wielkie Derby Śląska. W niedzielę o godzinie 17.15 na murawę stadionu przy ulicy Roosevelta wybiegną piłkarze najbardziej utytułowanych śląskich klubów, które po czternaście razy sięgały po mistrzostwo kraju.
Teoretycznie powinna być to najlepsza rekomendacja dla nominacji do "hitu kolejki".
Zbliżające się spotkanie ma jednak także swoje ciemniejsze strony. Na trybunach zasiądzie tylko 13.000 widzów - niby niemało, ale gdzie tej frekwencji do pamiętnych 40.000 z derbów rozgrywanych na Stadionie Śląskim. Wśród nich nie będzie kibiców gości, ponieważ nie pozwala na to stan techniczny obiektu Górnika. WDŚ nie pokaże też Canal+, który uznał, że aż trzy mecze najbliższej kolejki ekstraklasy zasługują na większą uwagę. To wszystko dość brutalnie przypomina o tym, że zabrzanie występują w roli beniaminka, a Ruch, od wywalczenia w minionych rozgrywkach trzeciego miejsca, zamienił się w sklep, w którym wszyscy ważni zawodnicy są na sprzedaż (więcej o tym problemie piszemy na stronie 30). Z dotychczasowych sześciu ligowych meczów w tym sezonie obie drużyny łącznie przegrały połowę z nich, a tylko dwa zakończyły zwycięstwami...
Ślązacy wyjdą bez drżenia nóg
Rozmowa z Adamem Banasiem, kapitanem Górnika Zabrze
Zapytam prowokacyjnie, czy Wielkie Derby Śląska naprawdę są wielkie?
Na pewno jest to mecz inny niż wszystkie. Dwa wielkie kluby o wielkich ambicjach, dodatkowa adrenalina, presja kibiców. Na takie wydarzenia czeka się cały sezon.
Canal+ jakoś nie czekał...
I niech żałuje. Nasze derby na pewno nie są gorsze od derbów Warszawy czy Krakowa, a może nawet lepsze. To dziwna decyzja tej stacji i jej problem, na nas nie będzie miał wpływu fakt, że jest więcej czy mniej kamer.
Ale nie uciekniemy od porównań z derbami rozgrywanymi na Stadionie Śląskim, gdy na trybunach zasiadło 40.000 widzów.
Zgadza się. W niedzielę będzie ich mniej, ale spodziewam się równie gorącej atmosfery, chociaż zabraknie kibiców gości. Na to jednak też nie mamy wpływu.
Kibice mają prawo spodziewać się wielkiego widowiska?
Chciałbym, żeby takim było, już w minionym sezonie kibice na pewno na brak emocji nie mogli narzekać. Oczywiście ta presja wokół WDŚ może trochę paraliżować, ale uważam, że dotyczy to głównie zawodników spoza tego regionu. Prawdziwi Ślązacy wyjdą bez drżenia nóg i dadzą z siebie wszystko, a kolegów z innych części Polski "nakręci się" w szatni, żeby też wiedzieli o co chodzi (śmiech).
Na murawie będzie ostro?
Na pewno nikt nie cofnie nogi. Pewnie nie raz ostro zaiskrzy.
Jaki wynik typuje pan na niedzielę?
Oczywiście wygraną Górnika, nie wyobrażam sobie, przy całym szacunku dla Ruchu, innego rezultatu. I najlepiej do zera, bo to dla mnie też jest ważne. Po przegranym meczu z Arką miałem kaca moralnego, długo nie mogłem do siebie dojść, teraz chcę udowodnić, że tamten występ był pomyłką przy pracy, a najlepszym sposobem będzie dobra gra w derbach.
Rozmawiał Rafał Musioł
Jedziemy do Zabrza po zwycięstwo
Rozmowa z Krzysztofem Pilarzem, kapitanem Ruchu Chorzów
Kiedyś o Wielkich Derbach Śląska mówiło się w szatni Ruchu przez całą zimę. Czy teraz też żyjecie meczem z Górnikiem od kilku miesięcy?
Powiem uczciwie, że po ogłoszeniu terminarza rozgrywek nie patrzyliśmy kiedy gramy z Górnikiem, ale teraz to oczywiście w naszej szatni temat numer 1. Derbowe spotkanie zawsze budzi dodatkowy dreszczyk emocji, a przed jego rozpoczęciem w drużynie panuje maksymalna mobilizacja.
Po porażce w Bełchatowie będzie to dla was mecz na przełamanie?
Nie traktujemy tego spotkania w ten sposób. W Bełchatowie zagraliśmy po prostu słabszą pierwszą połowę i na pewno chcemy teraz zmazać tę plamę, ale przecież nie mamy jakiejś fatalnej passy, bo kolejkę wcześniej wygraliśmy u siebie z Wisłą Kraków.
Na trybunach w Zabrzu zabraknie kibiców Niebieskich.
Na pewno jest to dla nas swego rodzaju osłabienie, bo nasi fani wspierają nas niemal we wszystkich spotkaniach, a drużyna zwykle prezentuje się znacznie lepiej kiedy słyszy doping swoich sympatyków. Tym razem naszych kibiców zabraknie z powodów organizacyjnych, więc tym bardziej postaramy się zagrać dla nich najlepiej jak potrafimy.
Grał pan wcześniej z Górnikiem zarówno w Zabrzu, jak i na Stadionie Śląskim. Da się jakoś porównać te widowiska?
Na stadionie w Zabrzu jest fajna atmosfera, ale na trybunach zasiadają tylko kibice Górnika. Na Stadionie Śląskim zawsze obecni byli sympatycy obu drużyn i to w takiej liczbie, że o Wielkich Derbach Śląska głośno było w całej Polsce, a nawet poza jej granicami. Mecze na Śląskim były prawdziwym wydarzeniem.
Jaki wynik typuje pan w niedzielnej konfrontacji Górnika i Ruchu?
Jedziemy do Zabrza po zwycięstwo. Jeśli w meczu z Górnikiem uda nam się zagrać tak, jak w drugiej połowie w spotkaniu w Bełchatowie, to uważam, że powinno być dobrze.
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/54 ... egoria=861
Wit - Nie Sie 29, 2010 11:51 am
W niedzielę Wielkie Derby Śląska. Ruch i Górnik gotowe
not. Piotr Płatek, Daniela Zarębska 2010-08-27, ostatnia aktualizacja 2010-08-27 22:12:00.0
- Bez zabrzan ekstraklasa była niepełna. Wracamy do tego, co na Śląsku najważniejsze, czyli derbów Górnika i Ruchu - komplementował rywali trener niebieskich, Waldemar Fornalik. W niedzielę na boisku sentymentów jednak nie będzie, bo obu zespołom punkty są bardzo potrzebne.
Zainteresowanie kibiców derbami jest bardzo duże. Do piątkowego popołudnia sprzedano prawie dziesięć tysięcy miejsc. Pozostało jeszcze około trzech tysięcy wejściówek. Prezydent miasta Małgorzata Mańka-Szulik zadecydowała o powiększeniu widowni stadionu. Wcześniej mecze mogło oglądać nieco ponad dziewięć tysięcy widzów, ale w ostatnich dniach klub spełnił wszystkie formalności, aby pojemność trybun została zwiększona. Jest niemal pewne, że mecz obejrzy komplet widzów.
Spotkanie w Zabrzu rozpocznie się o godzinie 17.15, transmisja w Orange Sport.
Adam Nawałka, trener Górnika Zabrze
Ruch to bardzo ciekawy zespół. Waldek Fornalik od dłuższego czasu buduje zespól, który ma swojego ducha, potrafi się podnieść w trudnych sytuacjach. Szanujemy rywala, mamy pełne uznanie dla jego klasy, ale punkty chcemy zdobyć. Specjalne przygotowania trwają od zakończenia środowego meczu pucharowego w Płocku. Mamy problemy z kontuzjami Michała Pazdana, Michała Jonczyka, Adama Banasia i Grzegorza Bonina. Na szczęście Adam od czwartku wznowił treningi, a Grzegorz był w piątek na badaniu USG. Wypadły optymistycznie, sobotę zdecydujemy, czy będziemy mogli z niego skorzystać od pierwszej minuty.
Waldemar Fornalik, trener Ruchu Chorzów
Bez zabrzan nasza ekstraklasa była niepełna. Wracamy do tego, co na Śląsku najważniejsze czyli derbów Górnika i Ruchu. W naszej ekipie problemy zdrowotne ma Łukasz Derbich i jego zabraknie w ekipie na niedzielny mecz. Przyjeżdżamy do Zabrza powalczyć o pełną pulę. Górnik prezentuje bardzo wysoką formę, zdajemy sobie sprawę ze skali trudności. Nie chciałbym w detalach mówić o silnych punktach rywala, ale znamy je. Szkoda, że w Zabrzu zabraknie kibiców z Chorzowa. Na pewno widowisko byłoby pełniejsze, gdyby pojawili się na nim kibice obu drużyn, ale musimy sobie radzić z taką sytuacją.
Stanisław Oślizło, były reprezentacyjny obrońca Górnika
Rozegrałem mnóstwo meczów przeciw Ruchowi. Pamiętam, jak kiedyś pojechaliśmy do Chorzowa już jako mistrz kraju i przegraliśmy 1:5. Później dowiedziałem się, że moi zacni koledzy z defensywy już wcześniej zaczęli świętowanie tytułu. Kibice się z nas wtedy naśmiewali. - Wstyd, hańba - powiedziałem tylko kolegom. Innym razem Ruch odebrał nam prawie pewny tytuł, za to my kilka dni później zrewanżowaliśmy się im, wygrywając Puchar Polski.
Zawsze miałem przyjaciół w Chorzowie: Gienka Fabera, Antka Nierobę, Edka Hermana. Znaliśmy się często z reprezentacji, spaliśmy wspólnie w pokojach, dużo rozmawialiśmy. Ale, gdy słyszeliśmy pierwszy gwizdek i zaczynały się derby, to sympatie szły kąt.
Adam Banaś, piłkarz Górnika
Nie trzeba nas dodatkowo motywować. Zawodnicy dobrze wiedzą, co to są derby. W szatni czuć już ich atmosferę. W meczu z Arką naciągnąłem achillesa, przez cały tydzień brałem zabiegi wzmacniające ścięgno. Rozpocząłem już jednak normalne treningi i jestem w stu procentach gotowy na niedzielny mecz.
Rafał Grodzicki, piłkarz Ruchu
W Zabrzu zabraknie, niestety, naszych kibiców, więc nie będzie to widowisko z tak wspaniałą otoczką, jak wtedy gdy odbywa się ono na Stadionie Śląskim. Jeszcze nie czuję emocji. Pewnie dopiero w sobotę zaczniemy koncentrować się na meczu i zapewniam, że każdy z nas będzie chciał dać z siebie nie sto, a dwieście procent zaangażowania i walki.
Michael Mueller, szef Rady Nadzorczej Górnika
Bardzo się cieszę na derby. spodziewam się wielkich emocji. Z poprzednich meczów Górnika wynika, że gramy dobry futbol, mamy charakter. Nawet, gdy przegrywamy, nie rezygnujemy, drużyna gra do końca. Optymistycznie to widzę, w niedziele liczę na zwycięstwo.
Odniosę się jeszcze do informacji, że Allianz miałby się wycofać z Górnika [napisał o tym piątkowy "Przegląd Sportowy - przyp. red.]. Jeśli stadion nie zostanie zbudowany do 2012 roku, powstanie dziura w budżecie klubu i będziemy się w tej sprawie zwracali do władz miasta. W liście intencyjnym jest zapis, który mówi, ż w przypadku nie zbudowania stadionu mamy prawo do sprzedania akcji. Daleko nam jednak do tego kroku, bo przecież bardzo się zaangażowaliśmy w Górnika. Liczymy, że gmina spełni nasz warunek i stadion powstanie. Prace maja się rozpocząć wiosną 2011 roku.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... otowe.html
Wielkie Derby Śląska już w niedzielę!
Piotr Płatek, Wojciech Todur 2010-08-26, ostatnia aktualizacja 2010-08-26 18:56:39.0
Byli szkoleniowcy Górnika i Ruchu zastanawiają się, w jaki sposób ich dawne drużyny mogłyby wygrać Wielkie Derby Śląska. O taktyce na mecz opowiadają Marek Motyka i Albin Wira.
Motyka, były reprezentacyjny obrońca, trzykrotnie pracował w Górniku w roli szkoleniowca. Z kolei Wira trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Polski z Ruchem jako zawodnik, w połowie lat 90. prowadził niebieskich jako szkoleniowiec.
Gdybym był trenerem Górnika...
Mówi Marek Motyka: Ligowe doświadczenie jest po stronie chorzowian. W tej sytuacji nie decydowałbym się na wymianę ciosów i otwartą grę. Górnik powinien spróbować zagrać spokojnie, schować się za gardą i czekać na kontrataki.
Ustawiłbym obrońców na 10.-15. metrze od szesnastki, pomocników w okolicach linii środkowej i próbował wciągać przeciwnika jak najgłębiej. A potem szukałbym szansy w kontrach, bo Górnik ma szybkich napastników, którzy w takich sytuacjach dobrze sobie radzą. Przykładem może być mecz w Lubinie, gdzie drużyna trenera Adama Nawałki perfekcyjnie rozmontowała rywali.
Na co Górnik musi uważać? Ruch bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Zabrzanie nie mogą pozwalać wbijać się rywalom w boczne sektory i w pole karne. Każdy faul przed polem karnym może być niebezpieczny. Ponadto Ruch umie utrzymywać się przy piłce, bardzo dobrze gra bokami. Świetnym posunięciem okazał się transfer Olszara, jestem zachwycony jego grą i zaangażowaniem. Jeśli dalej tak będzie grał, to może to dać do myślenia trenerowi Smudzie przy kolejnych powołaniach do reprezentacji.
Atutem Górnika jest na pewno widownia. To dwunasty zawodnik. Kibice są w Zabrzu fenomenalni, nie odwrócili się od piłkarzy pomimo spadku i nierzadko słabej gry. Za czasów prezesa Postolskiego, niejako za karę, pojechaliśmy z piłkarzami na wycieczkę na dół na kopalni. Od tego czasu wiem, w jak ciężkich warunkach na przodku pracują górnicy, w jakim pyle, w jakim znoju... Ci ludzie kupują bilety na mecz z naprawdę ciężko zarobionych pieniędzy. Piłkarze muszą zdawać sobie sprawę, w jakim klubie grają...
Do Ruchu też mam ogromny szacunek, ciekawe, że kiedyś miałem tam nawet grać. Transfer był niemal pewny, ale Wisła zrobiła wszystko, by mnie nie puścić z Krakowa.
Gdybym był trenerem Ruchu...
Mówi Albin Wira: Zaczynam od tego, że wchodzę do szatni i mówię: "zapomnijcie o tym, że jesteście lepsi". Bo Ruch moim zdaniem jest lepszą drużyną od Górnika! Niestety, w Polsce pewność siebie zbyt często jest podszyta brakiem szacunku dla rywala. Zalecam więc ostrożność. To przecież Górnik - zespół, dla którego mecz z Ruchem jest jednym z najważniejszych w sezonie. Fakt, że gramy na wyjeździe, nie powinien mieć wielkiego znaczenia. Obce boiska nie są nam obce (śmiech ).
Uważam, że Ruch potrafi zagrać na wyjeździe bardziej odpowiedzialną i wyrachowaną piłkę niż na Cichej. Stawiam na dwóch napastników. Wolałbym zagrać trzema, ale do tego trzeba mieć piekielnie mocną drugą linię. Nie patrzę za siebie. Nie rozpamiętuję, że w składzie nie ma już Artura Sobiecha i Andrzeja Niedzielana. Ich nie ma, ale jest przecież gotówka na klubowym koncie, a przez to i spokój w szatni. Piłkarze już nie rozmawiają o pieniądzach.
Trochę martwię się o Macieja Sadloka. Nie ma w tym nic złego, że piłkarz szykuje się do zmiany klubu. Gorzej, że już teraz doskonale wie, że w styczniu trafi do Polonii Warszawa. Teraz okaże się, jaki ma charakter. Czy będzie stuprocentowym zawodowcem, który nie cofnie nogi? Czy może zacznie grać tylko poprawnie, ale bez wielkich uniesień? Chciałbym, żeby brał przykład z piłkarzy, którzy rywalizują w lidze angielskiej. Na Wyspach zawodnik wie, że za dwa tygodnie zmieni klub, a gra tak, że może rywalowi urwać nogę. Oto właśnie chodzi!
Mecz zaczynamy spokojnie, ale staramy się trzymać Górnika w ryzach, na ich połowie. Zabrzanie nie są mocni psychicznie. Dopiero co wrócili do ekstraklasy. Myślą przede wszystkim o punktach. Są nieobliczalni, ale grają nerwowo. Nie możemy dać im rozwinąć skrzydeł, bo jak poczują, że są mocni, to będzie ciężko ich zatrzymać. Spokojnie czekamy na błędy i gola. Jeżeli nie wpadnie w pierwszych trzydziestu minutach, to jeszcze podkręcamy tempo. I tak do końca, aż trzy punkty będą nasze.
Cieszę się na mecz w Zabrzu, bo potyczki z Górnikiem zawsze przywołują moją młodość i wspomnienia. Rywalizację z takimi tuzami jak Zygfryd Szołtysik, Andrzej Szarmach czy Włodzimierz Lubański... gdy myślę o takich piłkarzach, to wiem, że było warto uganiać się za piłką.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... iele_.html
W niedzielę w Zabrzu Górnik zagra derby z Ruchem Chorzów
Rafał Musioł
2010-08-28 02:01:13 , Aktualizacja 2010-08-28 02:40:45
Jeśli wczorajsza konferencja prasowa miałaby stanowić wróżbę przed niedzielnymi Wielkimi Derbami Śląska (początek o 17.15) , to większość z 10.000 kibiców, którzy już kupili bilety na to spotkanie, powinna oddać je w kasie.
Zarówno trenerzy, jak i dyrektorzy sportowi Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów, zaprezentowali absolutną poprawność polityczną i ani na chwilę nie dali się ponieść emocjom.
- To nie jest boks, gdzie na konferencjach robi się show - stwierdził później Mirosław Mosór, dyrektor sportowy Ruchu.
I tu właśnie chyba tkwi niezrozumienie mechanizmów budowania dodatkowych emocji wokół wydarzenia, które Wielkim zaczyna być jedynie z nazwy. Czy Canal+ zrezygnowałby z transmisji meczu, gdyby emocje płynęły nie tylko z boiska? Gdyby na przykład prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik założyła się o wynik z prezydentem Chorzowa Markiem Koplem o butelkę powiedzmy markowej wody mineralnej lub o odstąpienie na jeden dzień swojego fotela? Albo gdyby przegrana drużyna miała wyczyścić krzesełka na stadionie rywala?
A tak największe emocje wywołała wczoraj plotka, że trener Niebieskich, Waldemar Fornalik, nie zamierza pojawiać się na wspólnej z zabrzanami konferencji. Sprawa została szybko wyjaśniona: przyczyną spóźnienia był korek na drodze dojazdowej. Zabrakło natomiast Krzysztofa Pilarza. Nieobecności kapitana Ruchu nikt nie potrafił wytłumaczyć, ale raczej nie wywieziono go, jak Artura Sobiecha i Macieja Sadloka, do Warszawy, by sprzedać Polonii.
Później było już po prostu nudno.
- Nigdy nie typuję wyniku - trener Niebieskich, Waldemar Fornalik, nawet przy tak prostej kwestii nie podgrzał atmosfery.
- Ja też nie. Trzeba po prostu zagrać na maksimum zaangażowania i z pokorą dla umiejętności rywali - w podobnym stylu zareagował szkoleniowiec gospodarzy, Adam Nawałka.
Jedynym żywszym epizodem spotkania były wspomnienia rzecznika Górnika, Stanisława Oślizły. - Pamiętam taki mecz, gdy pojechaliśmy do Chorzowa już jako mistrzowie Polski. I przegraliśmy 1:5. Okazało się, że moi koledzy z obrony zdążyli już poświętować z okazji zdobycia tytułu. Mówili, żebym się nie martwił, bo przecież to nie ma znaczenia, ale dla mnie ten wynik to by-ła hańba - mówił były piłkarz Górnika.
Interesująca i zabawna była też jego odpowiedź na pytanie, czy miał przyjaciół wśród zawodników Ruchu.
- Oczywiście, nawet razem spaliśmy - wypalił Oślizło. - Mam na myśli, że w jednym pokoju, na przykład na zgrupowaniach reprezentacji - tłumaczył po chwili, gdy salwa śmiechu uświadomiła mu dwuznaczność tego stwierdzenia. Wtedy delikatnie uśmiechnął się nawet dyrektor sportowy Górnika Tomasz Wałdoch, prezentujący zazwyczaj kamienny wyraz twarzy.
Wbrew postawie swoich szefów piłkarze zapowiadają, że na murawie emocji nie zabraknie. O tym, czy dotrzymają słowa, przekonamy się już jutro.
Dziś swój pierwszy mecz w klasie B rozegrają rezerwy Górnika. W składzie drużyny nie będzie ani Damiana Gorawskiego, ani Pawła Strąka, którzy zgłosili kontuzje.
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/55 ... egoria=861
Wit - Pon Sie 30, 2010 12:37 pm
Wielkie Derby Śląska dla Górnika Zabrze
Piotr Płatek 2010-08-29, ostatnia aktualizacja 2010-08-30 09:37:38.0
Trzy punkty w prestiżowym meczu z Ruchem zapewnił zabrzanom strzał z wolnego Mariusza Magiery.
Czy Wielkie Derby Śląska będą rzeczywiście wielkie? Takie pytanie zadawano sobie w tygodniach poprzedzających mecz dwóch legendarnych klubów. Odpowiedzi były różne, m.in. telewizyjna stacja, która transmituje najlepsze pojedynki weekendu, zdecydowała, że spotkania nie pokaże.
Jakie to zatem było widowisko?
Zacznijmy od publiczności. Kibice nie zawiedli. Wypełnili stadion niemal do ostatniego miejsca. Zgodnie z decyzją prezydenta miasta spotkanie mogło obejrzeć nieco ponad 13 tys. widzów, ale mogło być ich nawet więcej. Na samym początku szalikowcy rozwinęli ogromnych rozmiarów płótno: "Ultras - Teatr Jednego Aktora".
Ale aktorów tego popołudnia na Roosevelta było jednak więcej. W loży zasiadły dawne sławy - spiker wyczytał m.in. Stanisława Oślizłę, Gerarda Cieślika, Jana Banasia czy Zygfryda Szołtysika. Adam Nawałka i Waldemar Fornalik na konferencji poprzedzającej mecz nie szczędzili sobie słów uznania i sympatii. Szczegóły dotyczące ustawienia zdradzili jednak w ostatniej chwili. Okazało się, że w bramce Górnika zabraknie Sebastiana Nowaka, a zadebiutuje w ligowym meczu Adam Stachowiak. W ataku zabrakło natomiast Adriana Świątka, a w jego miejsce szkoleniowiec postawił na Marcina Wodeckiego. Trener Fornalik także zmienił ustawienie w porównaniu z poprzednim meczem - w wyjściowym składzie pojawili się Arkadiusz Piech i Łukasz Janoszka, na ławce zostali tym razem Marcin Zając i Michał Pulkowski.
Pierwsza połowa stała na przeciętnym poziomie. Oba zespoły miały po kilka sytuacji, gole nie padły, a emocji nie było tylu, ilu można było się spodziewać na takim meczu. Górnik starał się narzucać tempo, częściej był w posiadaniu piłki, niezłych okazji do zdobycia gola nie wykorzystali Aleksander Kwiek i Grzegorz Bonin. Ruch ograniczał się do rozbijania ataków, próbował też kontr. W 39. minucie Grzegorz Bronowicki uderzył zbyt słabo, a trzy minuty później Janoszka źle przyjął piłkę w polu karnym. Gdyby zrobili to precyzyjniej, Ruch do przerwy mógł prowadzić.
Debiutujący w zabrzańskiej bramce Stachowiak nie był tego popołudnia najpewniejszym punktem zespołu. Kilka razy popisał się dość zaskakującymi interwencjami. - Cieszę się, że wreszcie wystąpiłem, bo miałem dość długą przerwę w grze. Jednak muszę nad sobą popracować. Na moje trzy wyjścia z bramki dwa były niepotrzebne i zdenerwowały tylko zgromadzonych kibiców - przyznał potem samokrytycznie bramkarz Górnika. Dlaczego więc trener postawił na niego? - Stachowiak i Nowak prezentują się dobrze na treningach. Mamy dwóch równorzędnych bramkarzy i teraz szansę dostał Adam, który szybko nadrobił zaległości po kontuzji - tłumaczył dziennikarzom Nawałka, który o swojej decyzji powiadomił zawodników na przedmeczowej odprawie.
O ile pierwsza połowa nieco rozczarowała, to druga stała na jeszcze słabszym poziomie. Gra toczyła się w środku boiska, tempo spadło, podbramkowych akcji brakowało. Tak było do 82. minuty. Dość długo trwało ustawianie rzutu wolnego na 20. metrze od bramki Pilarza. Do strzelania chętnych było kilku - Adam Banaś odpychał Aleksandra Kwieka, a ku zdumieniu obrońców i bramkarza Ruchu precyzyjnym strzałem popisał się Mariusz Magiera, który po chwili utonął w ramionach kolegów z zespołu. - Odpychanie Olka przez Adama to była typowa ściema, miała spowodować mętlik w głowie bramkarza - uśmiechał się potem Magiera, który zdobył drugiego gola w ekstraklasie. - Mariusz świetnie strzelił lewą nogą, to był podręcznikowy gol, nie do obrony - przyznawał Pilarz.
Niebiescy zagrali bardzo słaby mecz, do Zabrza wyraźnie przyjechali po punkt. Po meczu uwagę skierowali na zasadność podyktowania wolnego, po którym padł gol. - Sędzia nie powinien go podyktować. Cały mecz pozwala na twardą, męską grę, czemu w tym momencie tak nie zrobił? - zastanawiał się Maciej Sadlok. - Wolnego w ogóle nie powinno być, nie było żadnego faulu - kategorycznie stwierdził Pilarz. Innego zdania był faulowany. - Chciałem obiec Grodzickiego, on mi stanął na drodze. Faul był jak najbardziej. A piłkarze Ruchu gdyby gol nie padł, w ogóle nie podnosiliby tego tematu, a tak szukają dziury w całym - kręcił głową Tomasz Zahorski.
Wielkie Derby Śląska dla Górnika!
Co ciekawe, gol padł 50 sekund po tym, jak trybuny opuściła Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza.
Poziom Wielkich Derbów był rozczarowujący. Pośrednio przyznali to obaj trenerzy. - To był chyba niezły derbowy mecz, choć kibice oczekiwali raczej większej liczby bramek czy sytuacji podbramkowych. Punkty były jednak najważniejsze i temu obie drużyny podporządkowały swoją grę - delikatnie przyznał Waldemar Fornalik. Bardziej dosadny był Adam Nawałka. - Derby były zdominowane przez taktykę i strategię gry. Poziom był w tle - ocenił szkoleniowiec Górnika.
W chorzowskiej szatni po spotkaniu była głucha cisza, zawodnicy gości schodzili z boiska z opuszczonymi głowami, wyraźnie podłamani straconą osiem minut przed końcowym gwizdkiem bramką. - Jeden punkt na pewno był na wyciągnięcie ręki - żałował trener Fornalik..
Z kolei zabrzańska szatnia żyła. Jeszcze kilkanaście minut po meczu dochodziły z niej okrzyki radości, a piłkarze popisywali się tańcami zwycięstwa. Przez najbliższe kilka miesięcy to oni będą dzierżyć miano piłkarskich królów Śląska. - Przez najbliższe pół roku możemy z dumą spacerować po Śląsku - pół żartem, pół serio mówił Zahorski.
Po tym spotkaniu Górnik wyprzedził Ruch, chorzowianie spadli aż na 12. miejsce. Niebiescy mają tyle samo punktów co 14. Arka Gdynia, w dodatku w perspektywie przed nimi mecz z Legią Warszawa. Wydaje się, że w razie dalszego osłabiania drużyny chorzowianie mogą mieć kłopoty ze spokojnym utrzymaniem w ekstraklasie.
Prezes Górnika był po spotkaniu rozanielony. - Przeważaliśmy, byliśmy lepsi, ten gol nam się zwyczajnie należał. Gdzie są ci, którzy narzekali na sprowadzenie Mariusza Jopa. On był dziś "profesorem" - twierdził Łukasz Mazur. - Nasza gra idzie w coraz lepszym kierunku i wszystko wygląda coraz lepiej. Naprawdę możemy grać jeszcze lepszą piłkę - zapewniał po meczu kapitan zabrzan Adam Banaś.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... abrze.html
Derby z poziomem w tle
Rafał Musioł
Dzisiaj 08:43:16
Nadkomplet kibiców, wśród nich dawne gwiazdy Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów, cała plejada byłych i obecnych śląskich szkoleniowców, a także osoby znane z afery korupcyjnej - Wielkie Derby Śląska niewątpliwie stały się wydarzeniem towarzyskim.
Sportowo było już słabiej, a minimalne, choć zasłużone zwycięstwo gospodarzy z pewnością otworzy też kolejny rozdział dyskusji o tym, jak polityka kadrowa Ruchu osłabiła drużynę będącą jeszcze w poprzednich rozgrywkach rewelacją sezonu.
Obaj trenerzy próbowali zaskoczyć rywali. Adam Nawałka postawił w bramce Adama Stachowiaka, dla którego był to ligowy debiut w Górniku, zdecydował się także na Marcina Wodeckiego w miejsce Adriana Świątka w formacji ofensywnej.
- Decyzja została ogłoszona na przedmeczowej odprawie - przyznał szkoleniowiec zabrzańskich bramkarzy Jarosław Tkocz.
Waldemar Fornalik także dokonał dwóch zmian w porównaniu z poprzednim meczem, choć były one mniej zaskakujące niż roszady w ekipie gospodarzy: Arkadiusz Piech pojawił się w miejsce Michała Pulkow-skiego, a Łukasz Janoszka zajął miejsce Marcina Zająca.
Zgodnie z deklaracjami, że oba zespoły są zainteresowane wyłącznie zdobyciem pełnej puli, nie było mowy o kurczowej obronie. Stachowiak w swoim zapale zapędził się nawet w okolice linii środkowej, co jednak mogło się źle skończyć ze wzglę-du na problemy z wykopnięciem piłki na bezpieczną odległość. Przewaga i tak należała jednak do gospodarzy, którym na tle asekurancko grających rywali udało się nawet stworzyć kilka niezłych sytuacji, szczególnie dzięki strzałom z dystansu. Po jednym z nich, w 29 minucie, autorstwa Aleksandra Kwieka, Krzysztof Pilarz wypuścił piłkę przed siebie, ale rozpaczliwa interwencja jego obrońców sprawiła, że Niebiescy uniknęli nie-szczęścia. O tym, jak ważne jest zaufanie do kolegów, przekonał się zresztą także Stachowiak, gdy w 40 minucie po akcji Grzegorza Bronowickiego skopiował wyczyn swojego odpowiednika z Ruchu.
Bezbramkowy remis, jaki widniał do przerwy, odzwierciedlał przebieg tego przeciętnego spotkania, które toczyło się w całkiem dobrych warunkach, choć jeszcze dwie godziny przed meczem ciemne chmury wróżyły raczej kiepską aurę.
Jeśli ktoś wierzył, że w tych derbach gole jednak padną to jego nadzieja została mocno nadszarpnięta w 55 minucie, gdy najpierw Piotr Gierczak z 3 metrów nie trafił do pustej bramki, a potem w ataku w obrębie pola karnego zabrzanie podawali do siebie w taki sposób, że adresaci chcąc oddać strzał musieliby wykonywać krok do tyłu, co w tłoku było niewykonalne. Były to jednak sygnały, że rozsądnie do tej pory grający Ruch zaczął tracić głowę i znów pozwolił zabrzanom na narzucenie ich stylu. Zauważył to także Fornalik, energicznie gestykulując, by Niebiescy zaczęli się przesuwać w stronę linii środkowej, na co zareagował Nawałka rzecz jasna napędzając gospodarzy w kierunku odwrotnym. W końcu trener Ruchu dokonał też pierwszej zmiany, skwitowanej przez trybuny burzą gwizdów - brak kibiców gości dał o sobie znaćâŚ
Gospodarzy komplet fanów też specjalnie nie uskrzydlał. Po godzinie gry mecz stawał się monotonny i nużący. Trudno się dziwić, że największą uwagę loży VIP skupił na sobie były komentator sportowy, a obecnie katowicki radny Andrzej Zydorowicz, który postanowił wyjść już w 72 minucie. Tuż po nim sektor opuściła prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik. Przez swój pośpiech nie zobaczyli więc, jak wkrótce potem zabrzanie wykonywali rzut wolny z 20 metrów i Mariusz Magiera posłał piłkę do siatki, podczas gdy obrońcy Ruchu zastanawiali się, o co chodzi Adamowi Banasiowi odpychającemu od piłki Kwieka. To jedno uderzenie zadecydowało o tym, że to Górnik będzie rządził na Śląsku przez następne pół roku, ale nie zmieniło faktu, że te derby z pewnością nie były Wielkie.
- Wynik był ważniejszy niż poziom gry - spokojnie skwitował spotkanie trener Nawałka.
- Wygraliśmy zasłużenie - komentował prezesa Łukasz Mazur, podczas gdy w szatni drużyny trwała wielka feta.
Tak padła bramka
1:0 Mariusz Magiera (82 min)
Dwadzieścia metrów przed bramką Ruchu doszło do starcia Rafała Grodzickiego z Tomaszem Zahorskim. Sędzia podyktował rzut wolny i wokół piłki ustawiło się kilku zabrzan. Adam Banaś wdał się nawet w przepychankę z Aleksandrem Kwiekiem, tymczasem zabójczo precyzyjny strzał oddał Mariusz Magiera.
Mówią trenerzy
Adam Nawałka (Górnik):
Spotkanie było zdominowane przez taktykę i strategię. Wiadomo w jakiej jesteśmy sytuacji, musimy zdobywać punkty, tym bardziej cieszy, że tym razem zgarnęliśmy całą pulę i podczas dwutygodniowej przerwy możemy pracować znacznie spokojniej, bo nie wszystko jest jeszcze takie, jak powinno być. Jestem dumny ze swojej drużyny, chłopcy włożyli w mecz wiele serca i wysiłku. To się opłaciło.
Waldemar Fornalik (Ruch):
To był całkiem niezły derbowy mecz, chociaż kibice spodziewali się pewnie większej ilości bramek. Można było przypuszczać, że kto pierwszy strzeli gola ten wygra. Gratuluję Górnikowi, widocznie był o tę jedną bramkę lepszy. W naszej grze były jednak naprawdę dobre momenty. W sumie szkoda, bo punkt był na wyciągnięcie ręki.
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/55 ... egoria=861
Mariusz Magiera: Ja już swoje postawiłem
rozmawiał Rafał Musioł
Dzisiaj 09:23:03 , Aktualizacja dzisiaj 09:23:40
Rozmowa z Mariuszem Magierą, obrońcą Górnika Zabrze, strzelcem jedynej bramki w meczu z Ruchem
To pan miał wykonywać ten rzut wolny?
Było kilku chętnych, ale ja czułem, że piłka mi "siedzi". Uwagę miał na sobie skupiać Adam Banaś. To odpychanie przez niego Olka Kwieka to była typowa ściema, miała spowodować mętlik w głowach obrońców. Jak widać się udało, bo chyba nie bardzo wiedzieli co się dzieje.
Widział pan moment, gdy piłka wpadła do siatki?
Coś mi tam trochę przez obrońców Ruchu prześwitywało, ale nie za wiele, bo piłka wpadała chyba niecałe dwa metry nad ziemią, więc za tym całym zamieszaniem. Wystarczyło mi jednak, że wszyscy koledzy zaczęli biec w moją stronę. Wtedy już wiedziałem, że trafiłem.
Naprawdę chciał pan tak uderzyć?
Nie da się nigdy do końca przewidzieć, jak piłka poleci, ale tak mierzyłem, żeby opadła za murem, bo pustego fragmentu bramki dokładnie nie widziałem.
Wygraliście derby, jesteście królami Śląska. Kto z tej okazji postawi piwo - drużyna panu czy pan jej?
Cztery dni temu miałem urodziny i jakiejś ciastko już im zafundowałem. Chyba wystarczy tego stawiania z mojej strony (śmiech). A tak poważnie, to zobaczymy, ale wielkiej imprezy i tak nie przewidujemy.
To pana najważniejszy gol w karierze?
Aż tak dużo to ich nie ma, bo ten nosi dopiero numer dwa. Ale na pewno jest ważniejszy od tego pierwszego, więc wychodzi na to, że jest najważniejszy w życiu.
Sam mecz się panu podobał?
Wiadomo, że derby to często szachy i teraz też tak trochę było. Ale nie murowaliśmy bramki, nie było podwójnej gardy, wygraliśmy, więc kibice powinni się cieszyć. Myślę, że naszym fanom tym trafieniem dałem naprawdę wiele radości, bo przecież nie trzeba mówić, czym dla Górnika są mecze z Ruchem.
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/55 ... egoria=861
Wielkie Derby Śląska: Pomeczowe dyskusje
R.MUS.
Dzisiaj 09:00:02 , Aktualizacja dzisiaj 09:20:21
Nie tylko Krzysztof Pilarz dyskutował po wczorajszym meczu o podyktowaniu przez sędziego Daniela Stefańskiego w 81 minucie rzutu wolnego.
- Grodzicki stanął mi na drodze, faul był bezdyskusyjny. Gdyby z tej sytuacji nie padł gol, chorzowianie w ogóle by o tym nie wspominali - stwierdził jeden z uczestników akcji, Tomasz Zahorski.
- Dajcie spokój, sędzia przez cały mecz dobrze sędziuje, pozwala grać, a tu nagle gwiżdże twarde, ale czyste starcie. Wolnego nie powinno być - replikował Maciej Sadlok, który z kolei unikał odpowiedzi na pytanie, czy jego transfer do Polonii Warszawa jest już przesądzony.
Na trybunach świętowano już wtedy zdobycie przez zabrzan nieoficjalnego mistrzostwa Śląska, nie zapominając jednak o największym problemie Górnika, czyli przestarzałym stadionie. Chociaż "Przegląd Sportowy" zupełnie minął się z prawdą strasząc odejściem z klubu sponsorującego go Allianzu, to ostatnia burzliwa sesja Rady Miasta, na której pojawili się sympatycy Górnika, świadczy o tym, że kwestia budowy nowego obiektu przy Roosevelta staje się paląca.
Nawiasem mówiąc pewne emocje wywoływała też wczoraj nieobecność na trybunach wiceprezesa Allianzu i szefa Rady Nadzorczej Michaela Muellera. Powód był jednak mało sensacyjny i biznesmen wyjaśnił go już w piątek.
- Mam wesele w rodzinie - poinformował, prosząc o przysłanie esemesa z wynikiem.
Na meczu był za to członek Rady Nadzorczej Ruchu Mariusz Klimek, który wszedł do szatni drużyny z wyraźnie zawiedzioną miną.
- Gra Ruchu to także wynik ostatnich transferów, ale żaden prezes klubu w Polsce nie odrzuciłby takich ofert, jakie dostali za Artura Sobiecha i, podobno, za Sadloka - komentował były prezes Górnika, Jędrzej Jędrych.
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/55 ... egoria=861
Wit - Wto Sie 31, 2010 9:47 pm
Prezes Górnika o Ruchu: to był antyfutbol
pp, tod 2010-08-30, ostatnia aktualizacja 2010-08-30 18:31:48.0
W Zabrzu po wygranej w Wielkich Derbach nastroje są wyborne. Chorzowianie powtarzają, że piłka jest niesprawiedliwa. Zabrzańscy piłkarze jeszcze w szatni długo śpiewali i tańczyli ze szczęścia. Na Cichej żałują niewykorzystanych okazji i wskazują, że sędzia nie powinien podyktować rzutu wolnego, po którym wpadł gol.
Prezes Łukasz Mazur jest bardzo zadowolony z gry swoich zawodników. - Sześć punktów w czterech meczach to bardzo dobry wynik. A mogło być nawet lepiej! W Gdyni rozegraliśmy dobre spotkanie, tylko punktów zabrakło. Mecz z Ruchem to był najsłabszy pojedynek Górnika w tej rundzie, a mimo to zwycięski. Wiedzieliśmy, że punkty przyjdą, bo są styl, walka, charakter - twierdzi szef klubu z Roosevelta, który nie ma najlepszego zdania o grze chorzowian. - Przyjechali grać antyfutbol, murować bramkę, i zostali ukarani. Tak to jest, gdy ktoś chce tylko zremisować, wtedy przegrywa - poucza prezes Górnika.
Mirosław Mosór, dyrektor Ruchu: - Nie chcę polemizować z prezesem Mazurem. Chyba oglądaliśmy inny mecz.
Na Cichej mają już dosyć zaczepek działacza z Zabrza, który wcześniej podpadł kibicom, gdy przypominał, że Aleksander Kwiek zamiast oferty Ruchu wybrał tą Górnika. - Mazur? Prawie jak prezes - irytują się fani niebieskich.
Po spotkaniu poobijany jest pomocnik Górnika Maciej Bębenek, który wszedł na boisko w drugiej połowie. Piłkarz będzie miał jednak czas na powrót do pełni sił, gdyż kolejne mecze ekstraklasy odbędą się dopiero za dwa tygodnie (przerwa na spotkania reprezentacji). Zabrzanie nie będą odpoczywać - w piątek w Kędzierzynie-Koźlu zagrają sparing z Zagłębiem Lubin. - Na Opolszczyźnie nie brakuje naszych kibiców. Będą mieli okazję zobaczyć zespół w akcji - zapowiada prezes Mazur. Okienko transferowe zamyka się we wtorek o północy. Pisaliśmy, że Górnik interesuje się Marcinem Lachowskim z Zagłębia - tę informację potwierdził nam jeden z działaczy - ale w Zabrzu nie planują już żadnych wzmocnień tego lata.
Piłkarze Ruchu w poniedziałek mieli wolne. - Nie ma żadnych nowych kontuzji. Po meczu w Zabrzu z żalu pękły nam za to serca - smuci się Andrzej Urbańczyk, kierownik drużyny. - Na tę chwilę nie planujemy sparingów na najbliższy weekend - dodaje. W klubie trwały wczoraj narady, czy jeszcze w tym oknie transferowym zakontraktować Jana Kozaka. 30-letni pomocnik ze Słowacji grał ostatnio w rumuńskim FC Timisoara. Gdy Kozak był przymierzany do GKS-u Bełchatów, pojawiły się informacje, że chciałby zarabiać około 60 tys. zł miesięcznie. Na Cichej zapewniają jednak, że jeżeli Kozak podpisze umowę, to za znacznie mniejsze pieniądze. Wydaje się jednak, że nie podpisze, że nic z tego nie będzie.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... utbol.html
Nerwy po derbach
Rafał Musioł
Dzisiaj 00:05:33
Mecze z Polonią Warszawa i Arką Gdynia przegraliśmy pechowo, teraz wreszcie zgarnęliśmy punkty, na które zasługiwaliśmy. Tym bardziej, że Ruch grał słabo i nastawił się tylko na remis - podsumował mecz z Niebieskimi prezes Górnika Zabrze Łukasz Mazur.
Zabrzanie mają powody do satysfakcji. Zwycięstwo nad Ruchem (1:0) dało im nie tylko wielki kredyt zaufania ze strony kibiców, ale i spory awans w tabeli. Obecnie wyprzedzają w niej m.in. Legię Warszawa i Lecha Poznań!
- To fajna sprawa, oby tak zostało do końca - z uśmiechem komentuje bramkarz Adam Stachowiak, który w niedzielę zadebiutował w barwach Górnika.
Właśnie ta decyzja trenera Adama Nawałki wzbudziła najwięcej dyskusji. - Adam bronił w Pucharze Polski, uznaliśmy, że dobrze będzie, jeśli pozostanie w rytmie meczowym. O decyzji dowiedział się na odprawie przed spotkaniem. Mamy dwóch równorzędnych bramkarzy, ich rywalizacja przynosi wielką korzyść całej drużynie - opowiadał szkoleniowiec.
Ten "drugi", czyli Sebastian Nowak, nie był oczywiście szczęśliwy. - Czy to prawda, że po ogłoszeniu składu zgniotłem kubek z wodą, który trzymałem w ręce? Nie do końca, ale jakaś szklanka się stłukła - przyznał golkiper w telewizyjnym wywiadzie.
W Chorzowie panują znacznie gorsze nastroje niż w Zabrzu, ale bardziej niż wynik meczu Niebieskich irytują słowa prezesa Mazura o nastawieniu na remis, co wróży kolejną bliską i nerwową poderbową wymianę drobnych uszczypliwości .
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/55 ... egoria=861
Bartek - Nie Paź 24, 2010 4:09 pm
Górnik pokonał 2:0 Lecha Poznań Obecnie zajmują 3 miejsce w tabeli.
Kris - Śro Lis 03, 2010 6:59 pm
Śląskie Centrum Chorób Serca gra z Górnikiem
pp
2010-11-03, ostatnia aktualizacja 2010-11-03 16:01
Górnik podpisał umowę z Fundacją Śląskiego Centrum Chorób Serca.
- Obie firmy są wizytówkami Zabrza, stąd pomysł połączenia sił. Chcemy promować zdrowy styl życia - mówi szef Górnika Łukasz Mazur.
Zabrzański klub czeka na zgodę Ekstraklasy S.A., by móc na rękawkach koszulek piłkarzy domalować logo Fundacji.
Ze strony Fundacji umowę podpisali Andrzej Mierzwa, prezes Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca oraz profesor Lech Poloński. Mierzwa to jednocześnie wieloletni członek Rady Nadzorczej Górnika.
Na najbliższy mecz z Polonią Bytom władze klubu z Zabrza postanowiły zaprosić juniorów Szombierek i Ruchu Radzionków, lokalnych rywali polonistów.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Więcej... http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... z14FObMQD1
Strona 22 z 22 • Wyszukiwarka znalazła 1334 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22