ďťż
 
[Piłka nożna] Górnik Zabrze



Wit - Pon Wrz 15, 2008 8:01 pm
Henryk Kasperczak we wtorek rano podpisze kontrakt z Górnikiem
piotr płatek2008-09-15, ostatnia aktualizacja 2008-09-15 21:48



To jedno z największych wydarzeń w sportowej historii Górnika ostatnich kilku dekad. Henryk Kasperczak od wtorku będzie nowym trenerem zabrzańskich piłkarzy.

W zabrzańskim klubie w poniedziałek trwały ostatnie przygotowania przed wtorkowym spotkaniem, na którym zostanie zaprezentowany nowy trener drużyny - Henryk Kasperczak. Szkoleniowiec, który z sukcesami prowadził m. in.reprezentacje Tunezji, Wybrzeża Kości Słoniowej, Mali, a także krakowską Wisłę, o godzinie 10 ma oficjalnie podpisać kontrakt w Zabrzu.

Rozmowy trwały dwa tygodnie. Jeszcze w poniedziałek Kasperczak dyplomatycznie odpowiadał: - Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale decyzji na razie nie ma. Jednak Allianz, właściciel Górnika, przekonał szkoleniowca do podjęcia pracy w Zabrzu. W roli asystentów mają się pojawić Antoni Szymanowski i Jerzy Kowalik. Obaj właśnie zrezygnowali z trenerskich posad w swoich klubach, odpowiednio Przeboju Wolbrom i Ponidziu Nidzie Pińczów. Na konferencję prasowąw Zabrzu przyjadą szef Allianz Polska Paweł Dangel oraz wiceprezes Michael Mueller. Będą także prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik oraz nowy prezes Górnika Jędrzej Jędrych.

W samo południe nowy sztab szkoleniowy poprowadzi pierwszy trening zabrzańskich piłkarzy. Kasperczak w roli trenera ma oficjalnie zadebiutować w piątkowym meczu ligowym ze Śląskiem Wrocław. Na razie obejrzał w telewizji transmisję z niedzielnego meczu Górnika z Piastem Gliwice. - O grze zespołu za wiele powiedzieć nie można. W sytuacji Górnika liczą się przede wszystkim trzy zdobyte punkty. To najważniejsza sprawa - mówi 62-letni szkoleniowiec.

W spotkaniu ze Śląskiem Kasperczak nie będzie mógł skorzystać z Tomasza Hajty, który ma już cztery żółte kartki na koncie. Pod znakiem zapytania stoi też występ innego obrońcy Michała Pazdana, mocno poobijanego w meczu z Piastem.
........................................
Górnik Zabrze boi się po niedzielnej burdzie
Rozmawiał Piotr Płatek2008-09-15, ostatnia aktualizacja 2008-09-15 22:00

Grupy bandytów strzeliły Górnikowi na jego stadionie gola samobójczego. - Nie może być na to zgody - mówi Jędrzej Jędrych, prezes zabrzańskiego klubu.

Nowoczesny stadion z ponad 30 tys. miejsc na widowni, mistrzostwo Polski w 2012 roku i występy w europejskich pucharach. Marzenie? Nie, wszystko to ma stać się udziałem Górnika Zabrze za sprawą potentata ubezpieczeniowego Allianz Polska, firmy, która od kilku tygodni jest właścicielem klubu.

Kibice uwierzyli, że po latach, w których Górnik z trudem bronił się przed spadkiem z ekstraklasy, wreszcie na stadionie przy ulicy Roosevelta zacznie dziać się coś dobrego. Dowód? Choć początek sezonu był w wykonaniu zabrzańskiej jedenastki fatalny, to na mecze przychodzi po kilkanaście tysięcy ludzi.

W niedzielę fani Górnika byli świadkami zwycięstwa swoich ulubieńców, ale zamiast radości pojawił się niesmak z powodu burd wszczętych przez stadionowych bandytów. I obawa, że bogaty sponsor uzna, że w takiego Górnika nie warto inwestować. Dlatego sprawy nikt nie lekceważy.

- Ten mecz nadal dla nas trwa. Osiem osób trafiło do policyjnej izby zatrzymań, a to tylko część tych, którzy muszą stanąć przed prokuratorem. Powoli i systematycznie pracujemy nad zidentyfikowaniem wszystkich uczestników zajść. Myślę, że staniemy na wysokości zadania, bo obraz klubu i miasta jest po tych zajściach porażający. A tego nie chcemy - mówi Marek Wypych, rzecznik policji w Zabrzu.

W poniedziałek policja zdecydowała, że przestrzeń buforowa pomiędzy kibicami gospodarzy, a gości zostanie zwiększona o jeden sektor. Oznacza to, że pojemność stadionu zmniejszy się o 3 tysiące miejsc.

Rozmowa z Jędrzejem Jędrychem, prezesem Górnika Zabrze

Piotr Płatek: Niedzielne wydarzenia na zabrzańskim stadionie nie były chyba najlepszą reklamą klubu. Od informacji na ten temat swoje serwisy zaczynały stacje radiowe i telewizyjne.

Jędrzej Jędrych: To była antyreklama. Dla mnie to przede wszystkim wielkie zaskoczenie. Już dwa albo trzy lata na zabrzańskim stadionie nic takiego się nie działo. Wydawało mi się, że to przeszłość.

Dawno już takich scen w Zabrzu nie oglądaliśmy.

- Tym większe jest moje zaskoczenie, bo sądziłem, że kultura kibicowania na Górniku jest bardzo wysoka. Publiczność jest wymagająca, zna się na futbolu. A tu taki cios.

Będą wyciągnięte konsekwencje w stosunku do stadionowych bandytów z Zabrza?

- Odpowiednie służby i policja nad tym pracują. Na obiekcie był dokładny monitoring, całość zdarzeń filmowały kamery. Pozwólmy odpowiednim służbom działać zgodnie z obowiązującym prawem.

Wandale niszczyli sektor kibiców gości, potem bandyci z Zabrza wpadli na murawę, niszcząc m.in. banery reklamowe. Oszacowaliście już zniszczenia?

- Na razie nie mam jeszcze dokładnych danych. Trwa liczenie strat. Warto dodać, że mecz był obserwowany przez przedstawicieli wojewody i komendy wojewódzkiej policji. Kibice z Zabrza strzelili sobie i swojemu klubowi samobója.

Czy po niedzielnym meczu poza zdobytymi punktami dostrzega Pan jakieś pozytywy?

- Jeden, i to wielki. Gdy trwała rozróba, bardzo duża część widowni skandowała: "co wy robicie". To był wyraz opinii tych widzów, którym zależy na lepszej przyszłości klubu.

Będzie spotkanie z przedstawicielami kibiców?

- Na pewno do takiej rozmowy dojdzie. Najpierw jednak musimy mieć rzetelną informację od policji i służb porządkowych, oszacowaną wielkość strat, odkrytych uczestników zdarzeń. Wtedy będziemy rozmawiać z kibicami. Oni muszą pamiętać, że także na nich spada odpowiedzialność za to, co się dzieje w trakcie meczów.

Górnika czekają kary...

- Liczę się z tym, że takie kary na nas spadną, że będziemy musieli ponieść konsekwencje tych wydarzeń. Zamierzamy rozmawiać z wojewodą, z przedstawicielami komendy policji. Zamierzamy ich przekonać, że na naszym stadionie kibice umieją kibicować i takie incydenty w przyszłości nie będą miały miejsca.




Wit - Wto Wrz 16, 2008 5:23 pm
Drżyjcie rywale: Henryk Kasperczak w Zabrzu!
Piotr Płatek2008-09-16, ostatnia aktualizacja 2008-09-16 18:41



Górnikowi zazdroszczą dziś wszystkie kluby w Polsce. Działaczom zabrzańskiego klubu udało się bowiem ściągnąć najsławniejszego polskiego trenera. Henryk Kasperczak podpisał we wtorek w błysku fleszy dwuletni kontrakt!

To wielki dzień dla śląskiego futbolu. Jeszcze niedawno nikt nawet nie marzył, że w śląskim klubie będzie pracować tak renomowany trener. Kiedy we wtorek przed południem 62-letni szkoleniowiec wiązał się umową z Górnikiem, na Roosevelta zjawił się tłum dziennikarzy.

Magiczny numer 15

Pod stadionem Kasperczak, w nienagannie skrojonym garniturze, wysiadł z ciemnogranatowego mercedesa C220. Kamery kręciły, dyktafony nagrywały, trzaskały flesze aparatów fotograficznych.

Paweł Dangel, szef firmy Allianz, właściciela Górnika, która doprowadziła do zatrudnienia Kasperczaka, nie krył dumy. - Chcemy się uczyć, a jest od kogo. Między nami jest prawdziwy profesor - mówił.

Promieniała także Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza. - Kiedy wiosną spotkałam trenera Kasperczaka nie spodziewałam się, że jesienią ponownie spotkamy się w takich okolicznościach. Górnikowi potrzeba autorytetu i silnej ręki. Jedno i drugie udało się zdobyć - powiedziała.

Oboje wiedzą, co mówią, bo Kasperczak to autorytet z ogromnym doświadczeniem. Do tego ma filozofię futbolu, która jest ujmująco prosta i odpowiada kibicom: "Trzeba postawić na atak, strzelanie goli, bo to jest najpiękniejsze w piłce nożnej".

Pod koniec spotkania od włodarzy klubu trner Kasperczak otrzymał koszulkę Górnika ze swoim nazwiskiem i numerem 15. - To magiczny numer - zapowiedział Michael Mueller, wiceprezes Allianz Polska. W ciągu kilku lat przekonamy się, czy wielkiemu trenerowi uda się zdobyć 15. tytuł mistrza kraju dla drużyny z Zabrza.

Ile Kasperczak będzie w Zabrzu zarabiał? - Warunki kontraktu są logiczne - lakonicznie stwierdził prezes Dangel. Nieoficjalnie mówi się o milionie złotych za sezon. W kontrakcie jest klauzula, że "Henri" może opuścić Górnika, jeśli otrzyma ofertę prowadzenia reprezentacji Polski.

Powrót po 43 latach

- Kiedy pracowałem w Afryce, nauczyłem się ważnej rzeczy: każdy człowiek powinien pamiętać, skąd pochodzi, i doceniać swoje korzenie - powiedział kiedyś Kasperczak. Jego słowa mają swoją wagę, bo Zabrze to właśnie miejsce skąd wyszedł w świat.

Rodzice Kasperczaka poznali się na robotach w Niemczech i przyjechali do Zabrza tuż po wojnie. Matka Jadwiga pochodzi z małej wioski pod Częstochową, a ojciec Jan ze wsi w Wielkopolsce. Mały Henio dzieciństwo spędził w familokach, matka do dziś mieszka w centrum Zabrza.

Kasperczak chodził do podstawówki nr 8. Jako 12-letni chłopak trafił do Stali Zabrze, która była wtedy w okręgówce. Tam grał i trenował, a w weekendy podziwiał Górnika. W klubie jednak nikt nie poznał się na jego talencie. Kasperczak wyprowadził się z Zabrza w 1965 roku. Miał wtedy 19 lat. Ze Stali Mielec trafił do reprezentacji Polski, zrobił wielką karierę w drużynie Kazimierza Górskiego. Trenerską renomę wyrobił sobie we Francji i w Afryce, gdzie nazywają go "Białym Czarodziejem".

W FC Metz miał utrzymać I ligę, a skończyło się tym, że po kilku latach wywalczył Puchar Francji. W Strasburgu zatrudnił go Daniel Hechter, znany dyktator mody, który wybił się, gdy Brigitte Bardot wybrała jego kostium do roli w "Paryżance". W 1988 roku Kasperczak wywalczył dla Strasburga I ligę. W 1990 roku cała Francja osłupiała, gdy z przeciętnym zespołem Racingu Paryż "Henri" awansował do finału Pucharu Francji. Został trenerem roku w klasyfikacji France Football.

Miał też mnóstwo sukcesów w Afryce, trenował kilka tamtejszych reprezentacji. Orły z Mali doprowadził do półfinału Pucharu Afryki. Tamtejszy prezydent w dowód wdzięczności nadał mu... ziemię na własność. Kasperczak poprosił potem, by rozdano ją ubogim.

W Polsce do dziś wszyscy wspominają niezapomniany ofensywny styl Wisły Kasperczaka, który drużyna z Krakowa prezentowała w ekstraklasie i europejskich pucharach.

Trzeba jednak podkreślić już dziś, że Kasperczak nie zawsze będzie miłym, uśmiechniętym, kulturalnym panem. Potrafi się rozgniewać, potrafi wstrząsnąć drużyną. Słynie też z ciętego języka. Gdy jedna ze sportowych gazet potępiła go po przegranym w Krakowie meczu Wisły z Lazio w Pucharze UEFA, zarzucając mu "fatalne prowadzenie drużyny", skomentował: - Krytyk i eunuch są jak dwa bratanki. Każdy wie, jak robić, lecz żaden nie potrafi. W Zabrzu głęboko wierzą, że "Henri" potrafi jak nikt!

Paweł Czado: Głośny sygnał na cały kraj

Namówienie Henryka Kasperczaka do pracy w Górniku to wspaniała wiadomość. Bez względu na to, jakie będą efekty pracy słynnego trenera na Roosevelta! Po prostu: po raz pierwszy od ponad 20 lat do śląskiego klubu przychodzi szkoleniowiec, którego chętnie widzieliby u siebie fani wszystkich drużyn w Polsce. To sygnał głośny na cały kraj: Zabrze i Śląsk to miejsce, gdzie znów warto inwestować w futbol, to miejsce, gdzie znów pojawia się silny klub.

To względem marketingowym: bezcenne.

.....................

Super!
KSG życzę mistrzostwa jak najszybciej, bo Gorny Śląsk już za długo czeka na tytuł
Chciałbym też podkreślić fakt, że pani prezydent Zabrza aktywnie uczestniczy w wydarzeniach w klubie, miasto widać w życiu klubu miasta....cóż, w końcu Zabrze to "kopalnia możliwości"

...........................................
EDIT

Henryk Kasperczak: zawsze być najlepszym
notował Piotr Płatek2008-09-16, ostatnia aktualizacja 2008-09-16 22:12

Nigdy nie sądziłem, że będę pracować w Górniku. A pracuję! - mówi Henryk Kasperczak, nowy trener zabrzańskich piłkarzy. Podczas konferencji prasowej Kasperczak przez pół godziny był pod ostrzałem dziennikarzy.

Podczas konferencji prasowej Kasperczak przez pół godziny był pod ostrzałem dziennikarzy. Odpowiedział na kilkadziesiąt pytań, poniżej kilka z nich.

Jak Pan ocenia obecny zespół Górnika?

- Oglądałem mecz z Piastem. Pierwsza połowa była w dobrym stylu. Zaimponowała mi wola walki, determinacja zawodników. Piłkarze podporządkowali się organizacji gry narzuconej przez trenera Bochynka. Po przerwie do zespołu wkradła się nerwowość, za wszelką cenę zawodnicy myśleli o utrzymaniu trzech punktów. Na pewno na ich psychikę podziałał przestrzelony rzut karny.

Czy wzmocnienia zespołu będą duże?

- Do grudnia z obecnym składem będziemy chcieli zrobić jak najlepszy wynik. Potem będziemy drużynę sukcesywnie wzmacniać. To nie jest tak, że od razu będziemy kupować nowych zawodników, żeby natychmiast zdobyć mistrza Polski. Chcemy drużynę wzmacniać stopniowo.

Prezes Dangel powiedział, że klub nie stanie Panu na przeszkodzie, kiedy pojawi się szansa objęcia reprezentacji Polski. Co, jeśli dojdzie do tego już w październiku?

- Obecnie na sto procent zaangażowałem się w Górnika. Co do kadry, to wszystko są medialne spekulacje. Swego czasu prezes Michał Listkiewicz zapowiedział, że następcą Leo Beenhakkera będzie pan Dariusz Dziekanowski.

Jak będzie wyglądał sztab szkoleniowy Górnika?

- Będzie grupa trenerów, którzy będą mieli rozmaite zadania. Nad całością będę czuwał ja. Moimi współpracownikami będą Jerzy Kowalik i Antoni Szymanowski. Będzie też w klubie nowy trener od przygotowania fizycznego. Marek Piotrowicz będzie nadal pracował z ekipą Młodej Ekstraklasy. Będziemy także rozmawiać o współpracy z Marcinem Bochynkiem.

Pana zadaniem będzie nie tylko trenerka, ale budowa całego systemu szkolenia wokół Górnika. Jak to ma wyglądać?

- Sukces klubu zależy od wielu czynników. Chcemy stworzyć struktury młodzieżowe, które w przyszłości pozwolą wyłonić talenty. Myślę o wszystkich klubach na Śląsku, na pewno wśród takich będą Gwarek Zabrze czy Stal Zabrze, w której zaczynałem karierę.

W meczu z krakowską Wisłą będzie Pan dodatkowo zmotywowany?

- To klub, w którym chciałem zrobić wiele dobrego. Nie wszystko się udało. Zrobiłem tam, co mogłem. Nie szukam jednak podtekstów w takich meczach. Sport jest po to, by była zdrowa konkurencja. A dla mnie zdrowa konkurencja oznacza... być zawsze najlepszym!
......................................................


PIŁKA NOŻNA Kasperczak na dwa lata
17.09.2008
Wczoraj po godzinie dziesiątej trener Henryk Kasperczak - złożył swój podpis na kontrakcie z Górnikiem Zabrze.

- Umowa jest dwuletnia, z opcją przedłużenia, a warunki finansowe są racjonalne dla obu stron. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się namówić do pracy w Górniku najlepszego polskiego szkoleniowca - oświadczył prezes Allianz Polska, firmy będącej właścicielem klubu, Paweł Dangel.

Na koniec spotkania Kasperczak otrzymał klubową koszulkę z numerem "15", która ma symbolizować rozpoczęcie marszu Górnika po piętnasty tytuł mistrza Polski.

Nieoficjalnie wiadomo, że zatrudnienie Henryka Kasperczaka zbiegło się też z dodatkowym zastrzykiem finansowym dla klubu. W ramach przejmowania kolejnego pakietu akcji - w sumie będzie ich już ponad 70 procent - Allianz ma przekazać na konto Górnika około 4 milionów złotych.

--------------------------------------------------------------------------------

Nie chcę szastać milionami

Z Henrykiem Kasperczakiem, nowym trenerem Górnika Zabrze, rozmawia Rafał Musioł

Złożył pan podpis pod dwuletnim kontraktem z zamykającym tabelę ekstraklasy Górnikiem Zabrze. Nie ma pan żadnych obaw?

Jestem dumny i szczęśliwy, że zaczynam pracę w tym wspaniałym klubie. A że ma ostatnie miejsce? Już kiedyś byłem w podobnej sytuacji, w Metz. Wtedy też drużyna była na ostatnim miejscu, a potem świętowaliśmy zdobycie Pucharu Francji. Dla mnie najważniejsze jest to, że w Zabrzu są ludzie, którym piłka leży na sercu, więc daję słowo, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby ten klub stał się wizytówką polskiej piłki.

Czy fakt, że Zabrze to pana rodzinne miasto, miał znaczenie przy negocjacjach?

Jestem zabrzaninem, kocham to miasto i jeśli czegoś mi w życiu zabrakło, to właśnie gry w Górniku. Ale grałem w innych klubach, szybko wyjechałem za granicę... No i teraz zasiądę w tym klubie na ławce trenerskiej. A same rozmowy trwały dość długo, sentymenty nie były w nich najważniejsze.

Prezes właściciela klubu, firmy Allianz Polska, Paweł Dangel stwierdził, że jeśli "wezwie pana ojczyzna", to ani on, ani Górnik nie będą panu stali na przeszkodzie w przejęciu reprezentacji.

Prowadzenie drużyny narodowej to szczyt marzeń każdego trenera. Ale chciałbym przypomnieć, że prezes PZPN Michał Listkiewicz niedawno publicznie powiedział tak: Następcą Leo Beenhakkera będzie Dariusz Dziekanowski. Ja nie wiem, czy coś się od tego czasu zmieniło.

Wróble ćwierkają, że całkiem sporo. A jeśli ojczyzna wezwie pana już po październikowych meczach z Czechami i Słowacją?

Żaden człowiek nie wie, co go czeka, ja nigdy nie przypuszczałem, że będę pracował w Zabrzu. W kontekście kadry mówimy jednak tylko o spekulacjach, na razie poświęcam się w stu procentach Górnikowi i tylko to jest ważne. Mam pomysły i energię, żeby je zrealizować.

Wśród tych pomysłów są spektakularne transfery?

Nie będziemy szastać milionami. Ja też czytam gazety, które piszą, że chcę Kamila Kosowskiego, ale tak nie jest. Chociaż z transferami bywa tak, że jak dziś coś powiem, to jutro nie musi być to prawdą (śmiech).

Jak będzie wyglądał sztab?

Jeszcze go kompletuję (asystentem będzie Antoni Szymanowski, drugim asystentem i kierownikiem drużyny Jerzy Kowalik, fizjologiem Adam Wolański, a za przygotowanie fizyczne ma odpowiadać dr. Paweł Ryngier - przyp. red.).

Każdy ze współpracowników będzie za coś odpowiadał, a ja odpowiem za całość. W ogóle chciałbym pracować na większą skalę i wokół Górnika zbudować kompletny system szkolenia obejmujący małe kluby w całym regionie. W samym klubie też trzeba postawić na szkolenie zdolnej młodzieży, która stopniowo wejdzie do pierwszej drużyny. Tego nie wolno zaniedbywać!

Pana pierwsze podejście do polskiej ligi kojarzy się z dwoma tytułami mistrzowskimi i burzliwym rozstaniem z Wisłą Kraków.

Jakim burzliwym? Wiele lat pracuję w piłce, widziałem różne odejścia swoje i innych trenerów. To w Krakowie wcale nie było burzliwe, chociaż rzeczywiście nie pozwolono mi dokończyć pewnych spraw. Ale swoje tam i tak zrobiłem. Teraz czeka mnie kolejna przygoda.

Mecze z Wisłą będą miały dla pana szczególne znaczenie?

To jest tylko sport, ale w nim chodzi przecież o to, żeby zawsze być najlepszym. I to jest moja odpowiedź.

Na początek przyjdzie jednak panu zmierzyć się ze Śląskiem Wrocław. Jaki Górnik pokaże się w piątek kibicom?

Nie byłem na meczu z Piastem, ale widziałem go w telewizji. Pierwsza połowa mi się podobała, ta wola walki, zaangażowanie i ustawienie drużyny. Właśnie tak musimy zagrać przeciwko Wrocławiowi. W drugiej było za nerwowo, ale to wynikało z presji wyniku, teraz może będzie spokojniej. Czekam też na spotkanie z kibicami. Słyszałem, że pod koniec meczu z Piastem skandowali moje nazwisko, wiem też, że więcej ludzi przychodzi na mecze tylko w Poznaniu. W takiej atmosferze chce się grać i myślę, że zespół też to docenia!

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zabrze.naszemiasto.pl/sport/898494.html



martin13 - Śro Wrz 17, 2008 3:37 pm

...ponoć drób był w użyciu

A dokładnie to 5 latających kurczaków To akurat wyglądało zabawnie tak samo to, że "jajko wróciło do kury" ale dalsze zajścia były niepotrzebne tym bardziej, że wynik był już korzystny. Co mnie zaskoczyło w tych zajściach to to, że kibice Piasta jedynie byli mądrzy w stosunku do ochrony próbując sforsować ogrodzenie. Natomiast, gdy w bezpośrednie sąsiedztwo ich sektoru pojawiła się grupka "kibiców" gospodarzy to jakoś ich apetyty na rozrube nagle zgasły. Mam nadzieję, że jakiś dużych kar nie będzie i to był tylko przypadkowy incydent, który juz więcej się nie powtórzy.

Co do zatrudnienia Kasperczaka, to uważam to za strzał w 10 i tylko czekać aż styl gry preferowany przez niego zacznie działać. Myślę, że przyniesie to korzyść dla całej ligi, bo ofensywny futbol z przyjemnością się ogląda



martin13 - Pią Wrz 19, 2008 8:32 pm
Ekstraklasa: fatalny debiut Kasperczaka
DB/PAP /21:55
Nie udał się debiut Henryka Kasperczaka w roli trenera Górnika Zabrze. Podopieczni jednego z najbardziej utytułowanych polskich szkoleniowców przegrali w meczu 6. kolejki ekstraklasy z beniaminkiem rozgrywek, Śląskiem Wrocław 1:2 (0:0).
Pierwsza połowa to przewaga Śląska. Debiutujący w roli szkoleniowca Górnika Henryk Kasperczak 10 minut po przerwie miał jednak powody zadowolenia, gdyż skutecznym strzałem zza pola karnego popisał się doświadczony Jerzy Brzęczek.

Cztery minuty później triumfował jednak jego vis a vis - Ryszard Tarasiewicz. Po centrze z rzutu rożnego Sebastiana Mili piłkę do siatki skierował Tomasz Szewczuk. Goście drugą bramkę zdobyli w 64. minucie - na listę strzelców po uderzeniu głową wpisał się Piotr Celeban i Śląsk pokonał w Zabrzu Górnika.
Zabrzanie nadal zajmują ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Z kolei Śląsk po piątkowych meczach awansował na pozycję... wicelidera.

Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 1:2 (0:0)
Bramki: Jerzy Brzęczek (55) - Tomasz Szewczuk (59), Piotr Celeban (64).
Żółte kartki: Tomasz Zahorsk - Sebastian Mila, Tadeusz Socha.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów 10 000.

Górnik Zabrze: Michal Vaclavik - Grzegorz Bonin, Maris Smirnovs, Michał Pazdan, Patrik Papeckys - Willy Rivas (46. Piotr Malinowski), Adam Danch (77. Dariusz Kołodziej), Jerzy Brzęczek, Piotr Madejski - Tomasz Zahorski, Przemysław Pitry (65. Leo Markovsky).

Śląsk Wrocław: Wojciech Kaczmarek - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Dariusz Sztylka, Zbigniew Wójcik (54. Mariusz Pawelec) - Krzysztof Ostrowski, Antoni Łukasiewicz, Sebastian Dudek (61. Damian Szydziak), Sebastian Mila - Tomasz Szewczuk, Remigiusz Sobociński (80. Krzysztof Ulatowski).
http://sport.onet.pl/0,1248675,1828675,wiadomosc.html

--------------------------------------------------------------------------------------

Frekwencja mimo fatalnej pogody dosyć spora i stadion był niemal w całości pełny. I połowa przewaga Górnika po której nawet padł gol, ale sędzia się dopatrzył faulu w polu karnym i bramki nie uznał. Czy miał rację to dopiero oceni się z powtórek. Doping w I połowie nie był w ogóle tworzony na wskutek protestu za postawienie płotka, który oddzielił jeden z sektorów młyna i został dołożony do strefy buforowej. II połowa zaczęła się bardzo dobrze bo już w 54 minucie Brzęczek wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Później niestety 2 fatalne błędy obrony w kryciu przy rzucie rożnym i praktycznie 2 gole stracone w identyczny sposób. Główną odpowiedzialność ponosi Vaclavik, który powinien wyskoczyć do tych piłek. Potem kilka sytuacji głownie Górnika i ostrzeliwanie bramki Śląska, jednak strzały kończyły się albo w powietrzu albo na obrońcach.




Wit - Śro Wrz 24, 2008 1:02 pm
Kasperczak zarabia 50 tysięcy euro? To liczby z kosmosu!
Rozmawiał: Piotr Płatek2008-09-23, ostatnia aktualizacja 2008-09-23 21:18



O rewolucji w klubie, psychologu, gigantycznych zarobkach trenera Kasperczaka mówi Michael Mueller, szef Rady Nadzorczej Górnika i wiceprezes Allianz Polska.

W Górniku Zabrze tempo wydarzeń w ostatnich dniach było ogromne. Zmian było tak wiele, że kibicom trudno się było niekiedy we wszystkim połapać.

Piotr Płatek: W Górniku doszło do rewolucji. Nie ma już prezesa, dyrektora, trenera. Co się stało?

Michael Mueller, szef Rady Nadzorczej Górnika: Zmiany były rzeczywiście spore, ale właściwie każda z innego powodu.

Jako pierwszy musiał odejść trener.

- Tu zdecydowały przyczyny sportowe. Zespół grał słabo, znalazł się na dnie tabeli i dlatego zdecydowaliśmy o tej zmianie.

Trener Ryszard Wieczorek źle przygotował zespół?

- Według mnie coś było nie tak. Zawodnicy mieli do dyspozycji wszystko - profesjonalnie przygotowany obóz w Austrii, mocnych sparingpartnerów. Tymczasem na meczu z Legią zauważyłem, że piłkarze są zwyczajnie przemęczeni. Coś musiało pójść nie tak z przygotowaniami. Może za dużo trenowali?

Osoba numer dwa, która straciła pracę, to prezes Ryszard Szuster. To było duże zaskoczenie.

- Szuster zrezygnował sam. Nie pytałem, dlaczego zdecydował się odejść. Odkąd Allianz przejął klub, wprowadziliśmy w nim nowe procedury. Może prezes nie znalazł w tym wszystkim miejsca dla siebie?

Jako trzeci odszedł dyrektor sportowy Krzysztof Hetmański.

- Według mnie letnie transfery wcale nie były takie złe. Leo i Rivas jeszcze nie pokazali na co ich stać, ale to nie są źli piłkarze. Hetmański to bliski współpracownik prezesa Szustera, jasne było, że odejdzie razem z nim.

Debiut Henryka Kasperczaka to porażka ze Śląskiem na swoim stadionie. Jest Pan rozczarowany?

- Nikt nie oczekiwał od nowego trenera cudów. Odbył przecież ledwie trzy treningi z nowym zespołem. Gol Pitrego w pierwszej połowie powinien chyba zostać uznany, moim zdaniem zawodnik zdobył go prawidłowo. Potem prowadziliśmy po strzale Brzęczka, ale w osiem minut straciliśmy dwie bramki. Chyba zawodnikom zabrakło trochę koncentracji. Szkoda.

Trener Kasperczak może spokojnie budować wielkiego Górnika?

- Dostał od nas czas. Ma spokojnie budować wielki zespół. Na ten sezon cel się nie zmienił, nadal myślimy o piątym miejscu. Jednak kluczowe jest to, że trener Kasperczak ma stworzyć podstawy pod wielki klub, infrastrukturę, cały system szkolenia młodzieży. On ma wielkie doświadczenie i liczymy, że mu się powiedzie.

Pojawiły się dodatkowe cztery miliony przelane na konto klubu. Allianz posiada teraz 70 procent akcji Górnika. Czy część z tych czterech milionów będzie przeznaczona na zimowe wzmocnienia składu?

- Nie. To pieniądze na powiększenie kapitału, nie oznaczają wcale nowych zimowych zakupów. To tzw. cash flow, czyli przepływy pieniężne.

Czy po wpływie tych czterech milionów budżet Górnika sięga już prawie 30 milionów?

- Nie. Te pieniądze nie liczą się do budżetu. On obecnie wynosi 23-25 milionów złotych.

Ale zimą zespół zostanie wzmocniony?

- Na razie jesteśmy umówieni z trenerem Kasperczakiem, że gra składem, który jest. Zobaczymy, jakie będzie miejsce na koniec rundy. Wtedy pomyślimy co dalej. Na razie zakupów nie przewidujemy.

Psycholog, który przed kilku tygodniami pojawił się w klubie, zostanie?

- Tak, jednak z trenerem Kasperczakiem umówiliśmy się, że na razie nie będzie pracował z piłkarzami. Nowy trener chce sam porozmawiać z zawodnikami, poznać ich. To nie znaczy, że psycholog będzie bezrobotny. Zostaje w klubie i skoncentruje się na reszcie klubu. Budujemy profesjonalny klub, chcemy poznawać ludzi i tu też jest robota dla psychologa.

W poniedziałek jeden z dzienników poinformował, że Kasperczak to najlepiej zarabiający polski szkoleniowiec. Będzie zarabiał 50 tysięcy euro miesięcznie. Jak Pan to skomentuje?

- (śmiech). To kompletna bzdura. Liczby jak z kosmosu.

Według tego samego dziennika Antoni Szymanowski, asystent Kasperczaka, zarabia tyle, co Jan Urban w Legii. W Górniku jest finansowe eldorado?

- Skąd oni biorą te wszystkie liczby? Nie wiem, ile Urban zarabia w Legii, ale chyba jednak wielokrotnie więcej niż Szymanowski. To wszystko bzdury.

Za półtora tygodnia wielki mecz Górnika z Wisłą Kraków. Pojawi się Pan na trybunach?

- Bardzo bym chciał, bo zapowiada się szalenie interesujący mecz. Jednak wtedy urodziny obchodzi moja żona i może być ciężko zdobyć jej zgodę (śmiech).



martin13 - Pią Wrz 26, 2008 8:50 am

PIŁKA NOŻNA Polonia Bytom - Górnik Zabrze, piątek, godzina 17.45
dziś
A czy ja jestem jasnowidzem? Skąd mam wiedzieć, czy piłkarze odzyskają świeżość. Na pewno zrobię wszystko, żeby tak się stało, ale okaże się to dopiero na boisku - zżymał się trener Górnika Zabrze, Henryk Kasperczak, pytany czy wtorkowy mecz z GKS Katowice, rozstrzygnięty po dogrywce, nie odbije się na siłach jego drużyny w piątkowym spotkaniu ligowym z Polonią Bytom.

Tego samego dnia w Pucharze walczyli też podopieczni Marka Motyki.

- Graliśmy 90 minut, ale boisko było bardzo ciężkie. W dodatku ponieśliśmy kolejną porażkę, a to ma wpływ na psychikę drużyny. Wolałbym wygrać, nawet tak jak Górnik, po dodatkowym czasie gry - opowiadał szkoleniowiec Polonii.

Obu trenerów łączyło narzekanie na kontuzje.

- Nie trenuje Przemysław Pitry, urazu doznał Tomasz Zahorski, nie wiem, czy do pełni sił zdąży wrócić Piotrek Madejski - wyliczał Kasperczak.

- Ja już nawet nie będę przypominał o "szpitalnej liście". Jest imponująca, a teraz dołączył do niej Jakub Dziółka - stwierdził po mecyu w Opolu podłamany Motyka. - Teraz musimy trzymać kciuki, żeby Owczarek, Trzeciak czy Zieliński wrócili do zdrowia.

Dziś po południu korespondencyjna rywalizacja lekarzy w obu klubach dobiegnie końca. Na stadion w Bytomiu wybiegną najmocniejsze jedenastki, jakie uda się zestawić w obu klubach. A stawka derbów jest niebagatelna: Górnik i Polonia przeżywają trudne chwile i tylko zwycięstwo może przynieść chwilę oddechu i awans z dna tabeli.

- To mecz, który może być przełomowy. I na pewno nie chodzi mi tu o coraz głośniejsze plotki, że jest to także gra o moją posadę - zastrzega Motyka.

Dla opiekuna gospodarzy będzie to natomiast na pewno spotkanie sentymentalne.

- Swoje trenerskie pobyty w Górniku wspominam bardzo miło i życzę temz klubowi jak najlepiej. Mam jednak nadzieję, że seria zwycięstw zabrzan rozpocznie się dopiero po meczu z nami - pół serio, pół żartem mówi szkoleniowiec Polonii.

W ostatnich występach Polonii najwięcej zastrzeżeń budziła gra w defensywie.

- Chcemy to wykorzystać. Mecz z GKS pokazał, że odblokowaliśmy się strzelecko, jeśli ta dyspozycja zostanie zachowana także dziś, to z Bytomia nie wrócimy z pustymi rękami - zapowiada Kasperczak.

Spotkania nie zobaczą z trybun kibice Górnika. Na wniosek policji na olimpijską zostaną wpuszczeni tylko fani gospodarzy.

- A mieliśmy dostać 1000 wejściówek... - przypomina dyrektor marketingu zabrzańskiego klubu, Krzysztof Maj. - Szkoda tym większa, że derby to dla kibiców swoiste święto, tymczasem po raz drugi z rzędu nasi zawodnicy zagrają w Bytomiu bez wsparcia z trybun.

Niezbędnik

Przypuszczalne składy

Polonia: Peskovic - Hricko, Owczarek, Klepczyński, Sokolenko - Trzeciak, Przybylski, Bazik, Robaszek - Zieliński, Zabłocki

Górnik: Vaclavik - Bonin, Hajto, Pazdan, Magiera - Malinowski, Brzęczek, Danch, Madejski - Zahorski, Markowski

Nieobecni

Dziółka (kontuzja), Wolański (?, rehabilitacja), Komorowski, Broniewicz (kartki) - Pitry (?, kontuzja)

Sędziuje

Paweł Gil (Lublin)
Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bytom.naszemiasto.pl/sport/902321.html



Wit - Pon Wrz 29, 2008 10:09 pm


PIŁKA NOŻNA Rozmowa z Tomaszem Hajto, piłkarzem Górnika Zabrze
wczoraj
Co się dzieje z Górnikiem?

Znowu przegraliśmy, tym razem z Polonią w Bytomiu. Jesteśmy na ostatnim miejscu w lidze, zaczyna się dla nas walka przed spadkiem, a miała być czołowa piątka. Przyczyn można szukać, ale teraz nie ma na to czasu. Trzeba ratować sytuację, a to wymaga powrotu do tego, co było jeszcze niedawno.

Co pan ma na myśli?

Musimy zejść na ziemię. Opowiadanie o wielkich celach, tytule mistrzowskim, reprezentacji, pucharach i ta cała reszta było na wyrost. Młodzi znowu muszą w szatni zacząć słuchać starszych i uświadomić sobie, że ja i Jurek Brzęczek chcemy dla tej drużyny jak najlepiej, a nasze doświadczenie może im się przydać. Moim zdaniem ostatni sezon jechaliśmy trochę na fantazji, z rozpędu. Teraz nawet ci, którzy wtedy grali dobrze, w tym nowi zawodnicy, prezentują się dużo słabiej, a rywale dobrze przepracowali okres przygotowawczy. No i mamy w efekcie ostatnie miejsce w tabeli. Przyszedł trener Henryk Kasperczak, ale na efekty jego pracy trzeba poczekać, bo przecież nikt nie jest cudotwórcą, tymczasem my mamy tylko cztery punkty, a przed sobą mecz z Wisłą Kraków. Nasze sytuacja jest naprawdę bardzo ciężka.

Tylko Polonia Bytom straciła więcej goli niż wy...

To też osobny temat. Fatalnie się ustawiamy, popełniamy błędy, które na poziomie ekstraklasy nie mają prawa się zdarzać. Zawsze ktoś zaśpi, nie zdąży wyjść do przodu, albo nie trafi w piłkę. Ja naprawdę gram już bardzo długo i przez całą karierę w bundeslidze tyle w obronie nie biegałem!

Z przodu i w środku też jest kiepsko...

Bo problem dotyczy nas wszystkich. W piątkowym meczu w drugiej połowie byliśmy przy piłce pewnie z 80 procent czasu gry. Po osiem razy objeżdżamy ich z prawej i lewej strony, ale nie jesteśmy w stanie tak dośrodkować, żeby trafić w swojego zawodnika stojącego przed bramką. Ani razu na szesnaście prób. To nie jest przypadek, to brak umiejętności. Trzeba ćwiczyć od podstaw.

Może nastąpić w grze Górnika jakaś cudowna przemiana?

Jak idzie dobrze, to nawet mój tata mógłby grać i byłoby 5:0, ale w takiej sytuacji jak obecnie, każdy z nas musi stanąć przed lustrem i wziąć się w garść. Nie ma miejsca na ryzyko, musimy poustawiać wszystko od nowa, trzymać się taktyki i rozsądku. Chciałbym też, żeby wreszcie zaczęło nam sprzyjać szczęście. To nie slogan, wystarczyło uważnie patrzeć na boisko w Bytomiu. Marko Bajić strzela pod polem karnym Polonii, trafia w piętę obrońcy, a piłka odbija się w taki sposób, że po raz pierwszy kozłuje dopiero na naszej połowie i wychodzi im z tego kontra. Nawet ten magik David Cooperfield by tego nie wymyślił...

Rozmawiał Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zabrze.naszemiasto.pl/sport/903475.html
....................................

Hubert Kostka: Górnik zmarnował ten sezon
Rozmawiał: Marcin Fejkiel2008-09-29, ostatnia aktualizacja 2008-09-30 10:54



Za hochsztaplerstwo uważam zapowiadanie, że Górnik w 2012 roku będzie mistrzem Polski. Za długo siedzę w piłce, żeby poważnie traktować takie deklaracje. Takich rzeczy nie da się zaplanować - mówi legendarny piłkarz i trener klubu z Zabrza

Hubert Kostka to ośmiokrotny mistrz Polski z Górnikiem Zabrze jako piłkarz i dwukrotny w roli trenera klubu. Po incydencie z 2006 roku, kiedy został brutalnie potraktowany przez ochroniarzy przed wejściem na stadion Górnika, całkowicie zerwał kontakty z klubem. Nie zaprzecza jednak, że śledzi doniesienia medialne dotyczące swojego byłego klubu.

Marcin Fejkiel: Jak Pan ocenia sytuację, w jakiej znalazł się Górnik Zabrze?

Hubert Kostka, były piłkarz i trener Górnika: Wiem tyle, ile przeczytam w gazetach. Górnik wystartował fatalnie. Wymęczone zwycięstwo z Piastem Gliwice i porażka z Polonią Bytom świadczy o tym, że zespół nie jest za silny.

Rok temu klub pozyskał bogatego sponsora, ma ambicje sięgające mistrzostwa Polski.

- Ale wygląda na to, że ten rok został zmarnowany. Ani pół kroku nie poszli do przodu. Oczywiste jest, że Allianz rokuje duże nadzieje. Ale jeśli buduje się zespół na mistrza Polski, to trzeba co roku pozyskiwać dwóch, trzech klasowych zawodników. A oni nie sprowadzili ani jednego! Można się zastanawiać, czy to sponsor nie chciał wyłożyć odpowiednich środków na transfery, czy też zwyczajnie je źle wykorzystano. Przy całym szacunku dla Tomka Hajty i Jurka Brzęczka, ale oni powinni zbliżać się do końca kariery. Na weteranach nie sposób budować perspektywicznej drużyny. Za hochsztaplerstwo uważam też zapowiadanie, że Górnik w roku 2012 będzie mistrzem Polski. Za długo siedzę w piłce, żeby poważnie traktować takie deklaracje. Jestem pewien, że w 2012 roku Górnik nie zdobędzie tego mistrzostwa. Takich rzeczy nie da się zaplanować. Sport jest nieprzewidywalny, jest jak gra w totolotka. Dlatego z tego wszystkiego chce mi się trochę śmiać.

Tomasz Hajto mówi o złym przygotowaniu do sezonu pod względem fizycznym.

- Do wypowiedzi zawodników zawsze należy podchodzić ostrożnie. Oni z reguły szukają usprawiedliwienia. Nie znam sposobu, w jaki trener Ryszard Wieczorek przygotowywał zespół. Był przecież uznawany za jednego z lepszych trenerów. Ktoś go w końcu w Górniku zatrudnił. Dlatego nie przywiązywałbym większej roli do wypowiedzi piłkarzy. Może rzeczywiście tak było, ale mam co do tego poważne wątpliwości. Przyczyny z pewnością są głębsze. Sam przez to przechodziłem.

Czego zatem brakuje Górnikowi?

- Przed sezonem nie wzmocniono zespołu. Takich Boninów czy Pitrych to są w Polsce setki. A ja mówię o naprawdę wartościowych graczach. Tomasz Zahorski? Proszę nie żartować. Jeśli w Groclinie się nie załapał, to nie przez to, że się komuś nie podobał, tylko dlatego, że jest przeciętnym piłkarzem. W kadrze strzelił gola ze słabeuszami, więc jego klasa jest wątpliwa. On na pewno nie zostanie zbawcą Górnika. Z kolei piłkarze sprowadzeni z zagranicy to takie resztówki, u siebie nie należeli do wybitnych. Najlepsi przecież trafiają do Bundesligi. Talentów należy szukać u siebie, tymczasem Górnik regularnie pozbywa się swojej młodzieży.

A jak Pan ocenia zmiany na szczytach władzy w Górniku?

- Odpowiem pytaniem. A czy widział pan jakikolwiek klub w Europie Zachodniej, w którym rządziłby menedżer handlujący zawodnikami? Takie historie możliwe są tylko w Polsce.

Czy trener Henryk Kasperczak pomoże Górnikowi?

- Jego doskonały warsztat nie podlega dyskusji, ale czeka go wyjątkowo trudne zadanie. Nie mówię, że piłkarze Górnika są wyjątkowo słabi, bo tego nie wiem. Jeśli tak jest, to trzeba się ich pozbyć, a jeśli coś potrafią, to należy z nich wydobyć to, co najlepsze. Kasperczak wiedział, co podpisuje, i podjął ryzyko. Dobrze, że otacza się takimi ludźmi jak Andrzej Szarmach. Może wspólnie uda im się sprowadzić dobrych graczy z Francji. Te zmiany akurat oceniam pozytywnie, bo dowodzą, że jednak potrafimy wykorzystywać doświadczenia najlepszych ludzi w polskiej piłce. Dotychczas byliśmy mistrzami świata w marnowaniu ich potencjału.

Kasperczak otrzymał potężny kredyt zaufania od władz klubu.

- Co do tego to byłbym ostrożny. Ja wolę, kiedy zarząd mówi, że stoi przed trenerem, a nie za nim. Jak ktoś stoi za, to z reguły może łatwiej wbić mu nóż w plecy.



Wit - Pią Paź 03, 2008 7:19 am
Mecz kolejki tym razem w Zabrzu

Czy Górnik wreszcie pokona Wisłę
Piotr Płatek2008-10-02, ostatnia aktualizacja 2008-10-02 21:30



W Zabrzu ogromna mobilizacja przed meczem z Wisłą. Drużyna z Krakowa to dla Górnika wyjątkowo niewygodny rywal, od wielu lat marzeniem jest choćby remis. - Ale każda zła seria musi kiedyś zostać przerwana - mówi Dariusz Kołodziej, pomocnik Górnika.

Kiedy Górnik po raz ostatni zdobył w ligowym meczu z Wisłą choćby punkt? Na świecie prawie nikt nie słyszał o Bin Ladenie, prezydentem Rosji był Borys Jelcyn, a w Polsce obowiązywały stare tablice rejestracyjne. Michał Pazdan i Adam Danch chodzili do podstawówki, Jerzy Brzęczek grał w lidze Izraela, a mecze Górnika oglądało po dwa tysiące widzów. - Ja tych czasów nie pamiętam, o ligowej piłce mogłem wtedy tylko marzyć, futbolówkę kopałem na podwórku - mówi Danch, teraz podstawowy pomocnik Górnika.

Miniderby Krakowa

Zabrzanie sezon zaczęli fatalnie, z jedną wygraną są obecnie na ostatnim miejscu w tabeli. Trener Henryk Kasperczak też wciąż czeka na swoją pierwszą wygraną na Roosevelta. Tymczasem do Zabrza przyjeżdża Wisła, mistrz Polski, a obecnie wicelider ekstraklasy. Ten zespół znakomicie zna Jerzy Kowalik, wychowanek krakowskiego klubu, wieloletni pracownik sztabu szkoleniowego Wisły. - Wisła za czasów Kasperczaka grała pięknie stylowo, ale obecnie Maciek Skorża też stworzył bardzo ciekawy i silny zespół - wyjaśnia Kowalik. - Nie znaczy to wcale, że nie możemy z nimi wygrać. Minusy też mają swoje i w tym nasza szansa. Musimy ich dobrze zneutralizować, przy wielkim zaangażowaniu i może odrobinie szczęścia stać nas na dobry wynik - przekonuje asystent Kasperczaka.

Mobilizacja w ekipie Górnika jest bardzo duża. - Cały tydzień przygotowywaliśmy się, po to by wygrać z Wisłą. Ja wierzę, że to możliwe. Jesteśmy zmobilizowani i zdeterminowani, by tak zrobić - mówi Danch.

Mecz z Wisłą to będą takie miniderby Krakowa. Przeciw faworytom stanie krakowski sztab trenerski Górnika oraz spora grupa piłkarzy, którzy wcześniej grali w krakowskich klubach. Tomasz Hajto, Michał Pazdan, Piotr Madejski czy Dariusz Kołodziej to byli piłkarze Hutnika, a Mariusz Magiera grał w Wiśle. - Stworzyliśmy tu taki mały krakowski klan. Mecz z Wisłą będzie dla nas wydarzeniem szczególnym - mówi Dariusz Kołodziej, krakowianin z urodzenia. - Kiedy przechodziłem do Górnika, na początek sprawdziłem kiedy grałem z Wisłą. Teraz tego meczu się wreszcie doczekałem - dodaje.

Pitry wraca do gry

Górnik po raz ostatni wygrał z Wisłą dziewięć lat temu. W październiku 1999 roku po strzale Adama Kompały krakowianie wracali z Zabrza bez punktów. Potem nastąpiła seria siedemnastu kolejnych porażek, która trwa do dziś. - Byłem jeszcze wtedy juniorem Hutnika. Dla nas najważniejszymi meczami sezonu były wtedy te z Wisłą. Teraz też tak do tego podchodzę i chciałbym, by niekorzystna seria wreszcie się skończyła - mówi Kołodziej.

Wśród kibiców Górnika po ostatnich porażkach ze Śląskiem i Polonią Bytom trudno znaleźć optymistę. Jest nim Jacek Stachursky, znany piosenkarz, który od kilkudziesięciu lat kibicuje klubowi z Zabrza. - Na mecze Górnika chodziłem już w 1973 roku. W starym pamiętniku mam nawet wklejone bilety z tamtych meczów. Teraz intuicja mi podpowiada, że Górnik tym razem pokona Wisłę - twierdzi Stachursky. - Grałem swego czasu w siatkówkę i zdarzały nam się serie kilku przegranych meczów, a potem niespodziewanie potrafiliśmy wygrać z liderem. Teraz liczę, że podobnie serię przerwie Górnik - dodaje piosenkarz.

Górnik z Wisłą w październiku zagra jeszcze raz. Bo oba zespoły los połączył w 1/8 Pucharu Polski. - Jak wygrywać to z najlepszymi. Na pewno stać nas na sukces w meczu z krakowianami - optymistycznie przekonuje Kołodziej.

W ostatnich meczach Górnik musiał radzić sobie bez Przemysława Pitrego. Napastnik miał problemy z kontuzjowanym kolanem. - Przemek jest już w treningu. Jest zdrów i gotowy do gry - mówi Kowalik. Podobnie zdrowotne problemy nie dotyczą już Piotra Madejskiego i Tomasza Zahorskiego, którzy uczestniczyli w ostatnich zajęciach i będą brani pod uwagę przy ustalaniu meczowej osiemnastki.

Zabrzanie w sobotę po popołudniowym treningu tradycyjnie udadzą się na zgrupowanie do jednego ze śląskich hoteli. Prosto stamtąd przyjadą w niedzielne popołudnie na stadion. Mecz będzie transmitowany w Canal Plus.
...............................
http://www.tvs.pl/informacje/5180/
...................................


PIŁKA NOŻNA Rozmowa z Jędrzejem Jędrychem, prezesem Górnika Zabrze
03.10.2008
Fot. Arkadiusz Gola

Chyba nie był pan szczęśliwy po losowaniu 1/8 finału Pucharu Polski?

Wręcz przeciwnie. Czułem dużą satysfakcję.

Przecież trafiliście na Wisłę Kraków!

No właśnie. Uważam, że chcąc osiągnąć sukcesy musi-my jak najczęściej grać z jak najmocniejszymi rywalami, a Wisła właśnie do nich należy. Zresztą chcąc zdobyć Puchar i tak pewnie musielibyśmy ją pokonać, więc co za różnica czy spotykamy się w 1/8 czy w półfinale?

Zawodnikom też nie zrzedły miny?

Są zawodowcami, poza tym uważam, że gra w Górniku zobowiązuje. Nosząc taką koszulkę nie można nikogo się bać i w każdym meczu trzeba walczyć o zwycięstwo.

Nie ukrywam, że w poprzednim pytaniu był podtekst.

Domyśliłem się, chodzi o regulamin, który przewiduje, że piłkarze dostaną całość zapracowanych pieniędzy tylko wtedy, gdy zajmą w lidze miejsce w czołowej piątce lub sięgną po Puchar Polski. Po prostu albo dostaną te pieniądze, albo nie. I od razu powiem, że nie uległ on zmianie.

Jeśli cel nie zostanie osiągnięty, ile pieniędzy zostanie w klubowej kasie?

Umowa jest jasna: w przypadku, gdy tak się stanie, zawodnicy stracą jedną trzecią maksymalnych zarobków. Ale nie ukrywam, że wolałbym je wszystkie wypłacić, bo to oznaczałoby sukcesy Górnika.

Może wyrównają to sobie ekstrapremią za zwycięstwo nad Wisłą w najbliższej kolejce ekstraklasy (mecz w Zabrzu w niedzielę o 14.30 - przyp. red.)?

Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Każdy z zawodników ma swój kontrakt, w którym określono prawa i obowiązki, a także zasady i wysokość wynagrodzenia. Nie widzę powodów, aby to zmieniać.

Pana poprzednicy stosowali jednak czasem taką dodatkową motywację finansową.

Dla piłkarzy najlepszą motywacją powinno być miejsce w tabeli, jakie obecnie zajmuje Górnik.

Teraz z innej beczki: czy sektor buforowy będzie w niedzielę mniejszy?

O tym jeszcze rozmawiamy. Uważam, że tego sektora w ogóle nie powinno być, bo jedyną gwarancją spokoju na trybunach jest tylko rozsądek kibiców. Gdy go brakuje, żaden bufor nic nie pomoże.

Pana typ na niedzielny mecz?

Czuję, że wreszcie wygramy!

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://zabrze.naszemiasto.pl/sport/905263.html



martin13 - Nie Paź 05, 2008 8:35 pm
Górnik - Wisła 1-1
16:24, 2008-10-05 Autor: Krzysztof Kubicki
Górnik pierwszy raz od dziewięciu lat nie przegrał z Wisłą Kraków, lecz sukces jest tylko połowiczny. Zabrzanie po najlepszym meczu sezonu zremisowali z mistrzem Polski.
Rzadko który mecz polskiej ekstraklasy jest toczony w tak szybkim tempie. Górnik zagrał z Wisłą Kraków w otwarte karty. Aktywny na prawym skrzydle był Piotr Malinowski, dobrze zagrał też Tomasz Zahorski. Obaj zawodnicy Górnika dwukrotnie przewrócili się w polu karnym. Gwizdek sędziego Marcina Borskiego milczał, choć wydawało się, że chociaż raz jedenastka powinna zostać podyktowana. Skoro nie w taki sposób, to zabrzanie zaczęli strzelać. Bliski celu był Grzegorz Bonin. Aż w końcu dopiął swego Pitry!

Zawodnik pochodzący z Pszczyny, uderzył soczyście z woleja, a piłka po rykoszecie wpadła za kołnierz Mariusza Pawełka. Stadion na Roosevelta eksplodował z radości. To dopiero trzeci gol Górnika w tym sezonie! Pitry szybko mógł podwyższyć. Kapitalnie uwolnił się spod opieki Marcelo. Mierzył w długi róg, lecz piłka chybiła celu o centymetry. Dopiero po tej akcji Wisła otrząsnęła się z letargu, w który zapadła po pierwszym kwadransie. Zepchnęła zabrzan do obrony. Ci mieli to szczęście, że między słupkami bramki stał Michal Vaclavik.

Czech był najlepszym aktorem widowiska. Dwukrotnie zatrzymał Pawła Brożka w niemal stuprocentowych sytuacjach. Sposobu na Vaclavika nie znaleźli także Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk i Brazylijczyk Marcelo. Po jednym z uderzeń ciemnoskórego obrońcy Wisły piłka nim trafiła do rąk bramkarza Górnika, odbiła się od słupka. Zdecydowana przewaga Wisły w końcu została skonsumowana. Sobolewski najpierw inicjował groźne akcje, podawał, aż w końcu wziął się za strzelanie. Gola zdobył głową.

Henryk Kasperczak nie przegrał z Wisłą Kraków, a jego piłkarze rozegrali najlepszy mecz w tym sezonie. Mogli jednak pokusić się nawet o zwycięstwo. Wiślacki kompleks został zatem przełamany tylko połowicznie. Górnik pierwszy raz od dziewięciu lat nie przegrał meczu ligowego z krakowskim zespołem.

Konferencja prasowa

Maciej Skorża (trener Wisły): Dobrze zaczęliśmy, od razu przeszliśmy do ataku. Zabrakło trochę zimnej krwi i spokoju. Nie udało się w tym okresie zdobyć bramki i to był kluczowy moment tego meczu. Straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, a nasze dążenie do odrobienia strat było zbyt chaotyczne. Amunicji wystarczyło na zdobycie tylko jednej bramki, co skończyło się stratą dwóch punktów.

Henryk Kasperczak (trener Górnika): Idziemy w dobrym kierunku. Zagraliśmy bardzo inteligentnie. Szukaliśmy kontry. Końcowy wynik jest sprawiedliwy, niemniej mamy niedosyt, bo tak chcieliśmy wygrać, żeby wyjść z tej trudnej sytuacji. Wiśle życzę obronienia tytułu mistrza Polski.

Pod szatniami

Przemysław Pitry (napastnik Górnika): Jest niedosyt z faktu, że nie udało się wygrać. Trener tłumaczył nam, że krakowska drużyna składa się z takich samych ludzi, jak my. Zagraliśmy na miarę swoich możliwości.

Jerzy Brzęczek (pomocnik Górnika): Szkoda, że nie udało się nam utrzymać tego ciężko zdobytego prowadzenia. Trzy punkty dodałyby nam skrzydeł. Fakt, że zajmujemy ostatnie miejsce w tabeli z taką grą, pokazuje jak nieobliczalna bywa piłka.

Tomasz Hajto (obrońca Górnika): Szkoda sytuacji na 2-0, po której Wisła już na pewno by się nie podniosła. Graliśmy prostą piłkę, co z czasem zaczęło przynosić dobre efekty. Zagraliśmy mądrze w defensywie. Wisła stwarzała sobie okazje tylko po wrzutkach ze skrzydeł. Postawiliśmy rywalowi bardzo trudne warunki.

Mariusz Pawełek (bramkarz Wisły): Po dobrym początku oddaliśmy Górnikowi inicjatywę. Pozwoliliśmy narzucić zabrzanom ich styl gry, polegający na zagrywaniu długich piłek do Zahorskiego. Możemy grać zdecydowanie lepiej.

Piotr Brożek (obrońca Wisły): Mieliśmy swoje sytuacje, tak jak Górnik. Na szczęście udało się nam wyrównać. Na strzelenie kolejnej bramki zabrakło niestety czasu.

Górnik Zabrze – Wisła Kraków 1-1 (0-0)
1-0 – Pitry, 55 min
1-1 – Sobolewski, 84 min

Górnik: Vaclavik – Bonin, Hajto, Pazdan, Magiera – Malinowski (70. Kołodziej), Brzęczek, Bajić, Madejski – Zahorski (90. Wodecki), Pitry (78. Danch).
Trener Henryk Kasperczak.

Wisła: Pawełek – Singlar, Cleber, Marcelo, Piotr Brożek – Łobodziński (75. Małecki), Sobolewski, Diaz (60. Cantoro), Zieńczuk – Boguski (60. Niedzielan) – Paweł Brożek.
Trener Maciej Skorża.

Żółte kartki: Bajić, Hajto – Cleber, Marcelo.
Sędziował Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 16.000.
http://www.sportslaski.pl/Gornik-Wisla- ... ,info.html
_____________________________________________

Mecz ciekawy z pozycji kibica, szybka gra i w końcu grający ofensywnie Górnik i choć do ideału jeszcze wiele brakuje to już jest znaczący postęp w grze. Remis z Wisła to dobry wynik ale po meczu było czuć wielki niedosyt tym bardziej, że Krakowianie wyrównali dopiero w końcówce. Dobry mecz w wykonaniu Vaclavika, który wybronił kilka groźnych strzałów, także w końcu Pazdan odnalazł się i dobrze sobie radził w obronie. Poza tym można wyróżnić Malinowskiego, który swoją szybkością forsował obronę gości.



martin13 - Śro Paź 08, 2008 7:50 pm
Górnik - Polonia B. 2-0

18:48, 2008-10-08 Autor: Kamil Kwaśniewski
W Pucharze Ekstraklasy, inaczej niż w lidze, Górnik okazał się lepszy od Polonii. Grającym w rezerwowym składzie zabrzanom pochwały należą się jednak tylko za drugą połowę.

Zaledwie czterech graczy wziął na ławkę rezerwowych Henryk Kasperczak. Co więcej, spośród nich tylko Tomasz Laskowski z doświadczeniem w ekstraklasie. W wyjściowej jedenastce znanych nazwisk już nie brakowało, ale tworzyli ją przede wszystkim piłkarze, którzy ostatnio grali mniej lub wcale. Bardziej zbliżony do optymalnego skład wystawił Marek Motyka. Były szkoleniowiec zabrzan - tak jak sobie wymarzył - został przywitany na Roosevelta oklaskami.

Na brawa zasłużyli sobie piłkarze Górnika, ale tylko za drugą połowę. Do przerwy to jedenastka z Bytomia prezentowała lepszy futbol. Bramce Seweryna Kiełpina zabrzanie zagrozili właściwie tylko raz, gdy na strzał z dystansu zdecydował się Dariusz Kołodziej. Na nieszczęście gości bez zarzutu między słupkami spisywał się Sebastian Nowak, który bronił strzały Grzegorza Podstawka i Michała Zielińskiego. Popularny "Zielu" w dwóch przypadkach padał w "szesnastce" po starciach z rywalami, by po chwili rozkładać ręce w geście protestu wobec braku reakcji sędziego. - Za pierwszym razem Michał na pewno symulował. Druga sytuacja? Sędzia nie gwizdnął, więc przewinienia nie było - skwitował po meczu Nowak. Przyjezdni grali swoje, a o "drugim garniturze" Górnika można powiedzieć jedynie tyle, że do przerwy marnował swoją szansę na przekonanie do siebie Kasperczaka.

Po zmianie stron role się odwróciły. Zabrzanie w końcu wzięli się do roboty. Gdy stadionowy zegar wybił kwadrans drugiej odsłony, Willy Rivas idealnie dośrodkował z prawego skrzydła, a Marcin Wodecki posłał piłkę obok bezradnego golkipera Polonii. Kiełpin może mówić o sporym pechu, bo niebawem przyszło mu wyjmować piłkę z siatki po strzale, którego... w ogóle nie powinno być. Jacek Broniewicz w sobie tylko znany sposób podarował gospodarzom drugie trafienie, które rozstrzygnęło o końcowym wyniku.

Pod szatniami:

Sebastian Nowak (bramkarz Górnika): Jesteśmy podwójnie usatysfakcjonowani, bo nie dość, że po raz pierwszy od dłuższego czas udało nam się strzelić dwa gole, to jeszcze zachowaliśmy czyste konto. W pełni zrealizowaliśmy założenia taktyczne.

Adrian Basta (obrońca Polonii): Mogliśmy wygrać. Szkoda zwłaszcza tej drugiej bramki. Seweryn Kiełpin wypuścił piłkę z rąk, ale nie dziwię się mu, bo była bardzo śliska. Niefortunna interwencja Jacka Broniewicza i było po meczu.

Mariusz Gancarczyk (obrońca Górnika): Każdy z nas chciał się pokazać. Możemy być zadowoleni. W drugiej połowie z naszej grze widać było charakter.

Hubert Robaszek (pomocnik Polonii): W pierwszej połowie byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Trudno pokazać się z dobrej strony, gdy wchodzi sie na murawę przy stanie 0-1.

Adam Danch (pomocnik Górnika): W przerwie trener powiedział nam, że musimy zagrać odważniej. To przyniosło efekt. Na początku rywale mieli przewagę, ale nasze zwycięstwo jest w pełni zasłużone.

Konferencja prasowa:

Marek Motyka (trener Polonii): Do przerwy mieliśmy przewagę, ale w futbolu trzeba wykorzystywać sytuacje podbramkowe. To potrafił dzisiaj tylko Górnik. Pierwsza bramka naprawdę piękna. Druga to już kuriozum.

Henryk Kasperczak (trener Górnika): Jestem naprawdę zadowolony, zwłaszcza w drugiej części spotkania. Dałem dziś szansę piłkarzom, którzy zazwyczaj grzeją ławę i pokazali, że można na nich liczyć. Największą radość sprawiła mi pierwsza bramka.

Górnik Zabrze - Polonia Bytom 2-0 (0-0)
1-0 - Wodecki, 61 min
2-0 - Broniewcz, 68 min (sam.)

Górnik: Nowak - Pavlenda, Danch, Smirnovs, Gancarczyk - Rivas, Markowski, Kiżys, Kołodziej - Wodecki, Gajewski (76. Grajek).
Trener Henryk Kasperczak.

Polonia: Kiełpin - Basta, Bażik, Broniewicz, Komorowski - Tomasik, Kral, Przybylski (46. Grzyb), Wolański (61. Robaszek) - Zieliński, Podstawek (57. Zabłocki).
Trener Marek Motyka.

Żółta kartka Gajewski.
Sędziował Adam Kajzer (Rzeszów).
Widzów: 2000.
http://www.sportslaski.pl/Gornik-Poloni ... ,info.html

__________________________________________

Mecz bardzo przeciętny, ale czego się spodziewać po pucharze i w całości rezerwowym składzie Górnika. Dobrze, że Wodecki się przełamał i w końcu w lidze też uda mu się zdobyć 1 bramkę. Ale sumując to żaden z piłkarzy jakoś szczególnie nie zabłysnął i ciekawiej było na trybunach, gdzie można się było sprawdzić w roli młynowego w "mam talent"



Wit - Śro Paź 15, 2008 7:24 am
Prezydent Zabrza: Wierzę, że w grudniu Górnik nie będzie ostatni
Rozmawiał: Piotr Płatek2008-10-14, ostatnia aktualizacja 2008-10-14 23:45



O kulisach odejścia prezesa Ryszarda Szustera, sercu trenera Kasperczaka i ociosywaniu projektu nowego stadionu - opowiada "Gazecie" Małgorzata Mańka-Szulik.
Do niedawna gmina miała decydujący głos w sprawie Górnika Zabrze, była jego większościowym akcjonariuszem. Pani prezydent jest na każdym meczu Górnika, dopinguje piłkarzy, uczestniczy w podejmowaniu ważnych dla klubu decyzji.

Piotr Płatek: Na jakim etapie jest budowa nowego stadionu Górnika?

Małgorzata Mańka-Szulik: Nad sprawą stadionu pracują obecnie intensywnie trzy zespoły - urzędniczy, architektoniczny i budżetowy. W przyszłorocznym budżecie są środki na projekt. Przed listopadową sesją chcielibyśmy się spotkać z radnymi. Jestem zdeterminowana, by podczas sesji listopadowej zapadły konkretne decyzje w tej sprawie, by przyjąć kierunek dalszych działań.

Jeszcze w czerwcu wybrano najlepszy z trzech projektów nowego stadionu. Czy gmina zmieniła decyzję?

- Nie zmieniliśmy decyzji. Koncentrujemy się wokół projektu, który wtedy zdecydowanie zwyciężył i dostał najwięcej głosów we wszystkich kategoriach. Prawda jest taka, że gra toczy się o koszta finansowe, musimy ociosać tę propozycję, by spełniła warunki finansowe i możliwości gminy.

O ile milionów „ociosany” zostanie projekt krakowskiego architekta Andrzeja Wiszowatego?

- Nad tym pracuje obecnie skarbnik. Przygotowujemy cztery opcje finansowania projektu - m.in. z partnerem prywatnym lub w leasingu. Ta ostatnia jest droga, ale za to bezpieczna. Decyzja w sprawie akceptacji kosztów będzie należała do radnych.

A co będzie, jeśli radni projektu nie zaakceptują? Czy jest wariant rezerwowy?

- Radni nie mogą działać na zasadzie "nie, bo nie". W takim wypadku powinni zaproponować coś innego. Ja jestem otwarta na lepsze propozycje.

Miasto jest od niedawna w Górniku akcjonariuszem mniejszościowym, Allianz Polska ma ponad 60 procent akcji. Ile chciałaby mieć gmina i jaki mieć wpływ?

- Współpraca z firmą Allianz układa się bardzo dobrze. Rozmawiamy, wspólnie konsultujemy decyzje, choć wiadomo, że decydujący głos należy do partnerów większościowych.Szanujemy się wzajemnie. My chcielibyśmy mieć taką liczbę akcji, by dawała jakiś realny wpływ na funkcjonowanie klubu. Pięć procent akcji to pięcioprocentowy wpływ. Myślę, że liczba akcji w granicach 1/3 pozwalałaby nam funkcjonować w Górniku z wyprostowanym kręgosłupem.

Jest Pani rozczarowana wynikami piłkarzy Górnika?

- Raczej rozżalona. Po wszystkich działaniach myślałam, że początek tego sezonu będzie lepszy. Jestem jednak cierpliwa i wierzę, że będzie dobrze. Dwa sezony wcześniej byłam w nie tak licznej grupie osób, które do końca wytrzymały przy klubie, wierząc w ligowe utrzymanie. Teraz też mam przekonanie, że zespół zacznie dobrze grać.

Po meczu z Legią odszedł trener Ryszard Wieczorek...

- Zebraliśmy się, by świętować jubileusz, by cieszyć się - jeśli nie ze zwycięstwa, to z co najmniej remisu z Legią. Ten wynik wszystkich nas zaskoczył. Byliśmy przekonani, że wypijemy lampkę szampana, a tu nic z tego...

Jak Pani ocenia półtora roku rządów prezesa Szustera w Zabrzu?

- To był niewątpliwie bardzo trudny okres. Trzeba było wyjść z wielu trudnych sytuacji. Prezes szukał współwłaścicieli, tworzył zespół piłkarzy, walczył o utrzymanie zespołu w lidze. Pracował z bardzo dużym zaangażowaniem i jestem mu za tę pracę wdzięczna.

Plotka mówi, że to miasto stało za zwolnieniem Szustera. Było jakieś ultimatum?

- To ja zatrudniłam pana Szustera. Byłoby nieporozumieniem, gdybym go zwolniła w tamtym dramatycznym momencie. Powiem tak: kto ma kasę, ten rządzi, a miasto w Górniku nie ma już decydującego głosu. Co do pana Szustera, to byłam przekonana, że dalej pociągniemy Górnika razem.

Ale doszło do spotkania z panem Szusterem tuż przed jego dymisją?

- Do spotkania doszło dzień wcześniej. To było po dymisji trenera Wieczorka. Zastanawialiśmy się, co zrobić dalej, by było najlepsze dla klubu. Tak szybkie rozstanie się pana Szustera z Górnikiem było dla mnie zaskoczeniem.

W klubie pojawił się Henryk Kasperczak. Jest Pani zadowolona, że Górnik ma takiego trenera?

- Obserwuję trenera i stwierdzam, że on autentycznie przeżywa pracę w Zabrzu. To człowiek maksymalnie zaangażowany w to, co robi. Moim zdaniem pan Kasperczak w Górnika włoży całe serce, obudzi klub i poprowadzi do sukcesów. Niedawno rozmawiałam z ludźmi, którzy mają związki ze sportem we Francji. W samych superlatywach wyrażali się o panu Kasperczaku.

Ile prawdy jest w tym, że to Pani dzwoniła do Włodzimierza Lubańskiego i namawiała go, by został nowym prezesem Górnika?

- To absurd. Nic na ten temat nie wiem, z nikim nie rozmawiałam w tej sprawie. Bardzo szanuję pana Lubańskiego, ale to nie gmina ma większość w Górniku, nie my decydujemy. Nie było żadnych spotkań w tej sprawie, żadnych telefonów. Dla niedowiarków można odtworzyć moje billingi telefoniczne. Miasto zna swoje miejsce w szeregu, w Górniku jesteśmy akcjonariuszem mniejszościowym. Nie do nas należą decyzje.

W grudniu odbędą się uroczystości z okazji 60-lecia Górnika. Na którym miejscu w tabeli będzie wtedy zabrzański zespół?

- Wierzę, że nie na ostatnim...



grosjan - Sob Paź 18, 2008 11:21 am
Ja też wierzę,ze nie na ostatnim,a nawet jestem o tym przekonany, kto do spadku: Cracovia i ŁKS,niech śląskie kluby zostaną,choć obawiam się poważnie nie tylko o Górnik ,ale tez o Piasta i Odre



Wit - Wto Paź 21, 2008 12:15 pm
Henryk Kasperczak: Górnik wkrótce zacznie wygrywać
Rozmawiał: Piotr Płatek2008-10-20, ostatnia aktualizacja 2008-10-20 21:34



Nie żałuję, że przyszedłem do Zabrza. Wkrótce przyjdzie czas, że zaczniemy wygrywać - mówi Henryk Kasperczak, trener mających ostatnio fatalną passę piłkarzy Górnika.

Mija miesiąc odkąd Kasperczak jest trenerem Górnika. 62-letni szkoleniowiec prowadził zespół w czterech ligowych meczach. Górnik w tym czasie zremisował u siebie z Wisłą Kraków i przegrał ze Śląskiem Wrocław, Polonią Bytom i Lechią Gdańsk. Zdobył w tym czasie zaledwie dwa gole, zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.

Piotr Płatek: W niedzielę Górnik przegrał w Gdańsku kolejny mecz. Co się dzieje z zespołem?

Henryk Kasperczak: Rzeczywiście, nie idzie nam. Okazje są, ale musimy zacząć je wykorzystywać. Musimy się wreszcie przełamać. Trzeba sobie jasno powiedzieć: zaczynamy ciężką walkę o utrzymanie. Obecnie nasza sytuacja w tabeli jest trudna, mamy nóż na gardle, a każdy kolejny mecz to będzie gra o wszystko.

Z czym jest największy problem?

- Mamy wielki kłopot ze skutecznością w ofensywie. Nie potrafimy zdobywać bramek. Przemek Pitry i Tomek Zahorski mieli problemy zdrowotne, zwłaszcza ostatnio ten drugi. Teraz jednak powoli dochodzą do siebie. Jeśli będą całkiem zdrowi, powinno być wreszcie lepiej. Zresztą ostatnio mieliśmy dużo problemów zdrowotnych. Urazy leczyli m.in. Tomek Hajto i Jurek Brzęczek.

Jaka jest recepta na przełamanie kryzysu?

- Cudów żadnych nie wymyślę. Najlepszy sposób to: praca, praca i jeszcze raz praca.

Dużo nerwów Pan stracił w ostatnim czasie?

- To chyba pytanie retoryczne...

Czyli dużo...

- To już Pan sam stwierdził...

Co nie wypaliło w przygotowaniach Górnika, że teraz gra tak słabo?

- Mnie przeszłość nie interesuje. Patrzę tylko na siebie i na to, co zrobiłem. Trudno się wypowiadać o robocie poprzednika, nie wiem co było robione.

Piłkarze psychicznie są mocni?

- Wydaje się, że tak. Zawodnicy bardzo chcą wygrywać. Najważniejsze, by ta grupa wreszcie przełamała niemoc.

Do Gdańska na mecz z Lechią nie pojechali m.in. Willy Rivas czy Dariusz Kołodziej. Co przesądziło o takiej decyzji?

- Mam grupę i muszę nią "kręcić". Tym razem nie pojechali Rivas i Kołodziej. Na boisku w Gdańsku pojawił się natomiast Marius Kiżys i dał bardzo dobrą zmianę po przerwie.

Nie żałuje Pan, że przyszedł do Górnika?

- Co to za pytanie?

Pytam, bo wygląda na to, że mocno zaryzykował Pan wybierając ofertę Górnika.

- Czego tu żałować? Jestem zawodowcem! Chcę spokojnie pracować. Zespołowi potrzebny jest czas, a tymczasem punkty nam uciekają. Ale jestem przekonany, że niebawem zaczniemy wygrywać

Dla Gazety

Grzegorz Mielcarski, były napastnik Górnika i reprezentant Polski, ekspert Canal Plus: W Zabrzu na razie nie widać tego, czego wszyscy się spodziewali. Może cudu? Wydawało się, że takim punktem zwrotnym będzie remis z Wisłą Kraków. Jednak w Gdańsku znowu zabrzanie przegrali. Głównym problemem jest brak skuteczności. W dwóch ostatnich meczach widziałem, że Górnik stwarza bardzo mało tzw. czystych sytuacji. Brak Zahorskiego w jego optymalnej dyspozycji, brak kogoś takiego jak Dawid Jarka w jego najlepszych meczach. Nieskuteczność można jeszcze zrozumieć, ale Górnik nie ma sytuacji, z których mógłby strzelić gola. I tu jest najwięcej pracy do zrobienia.

Zawodnicy z Zabrza nieśmiało wspominają, że są "zajechani". Coś było nie tak w okresie przygotowawczym i to może jest klucz do zrozumienia problemów Górnika. Wygląda to tak, jakby kupiło się dobry markowy samochód z wbudowanym starym silnikiem.

Kasperczak ma w zespole wielki autorytet i to jest na plus. Jednak zawodnicy chyba nie wytrzymują dużej presji. Oni wyraźnie jadą na kolejne mecze z nastawieniem "byle tylko nie przegrać". I w tej sytuacji nic dziwnego, że tracą komplety punktów.



Wit - Sob Paź 25, 2008 1:01 pm
Jak nie dziś to kiedy?



Kasperczak zdobył... pralkę, a teraz myśli o trzech punktach z ŁKS-em
Piotr Płatek2008-10-23, ostatnia aktualizacja 2008-10-23 21:31

Henryk Kasperczak ostatnio załatwił... pralkę dla zespołu Młodej Ekstraklasy. Teraz chce zdobyć komplet punktów w ważnym meczu z ŁKS-em Łódź.

Choć na razie Górnikowi nie idzie, o Henryku Kasperczaku w Zabrzu wszyscy mówią w samych superlatywach. Chwalą go pracownicy klubu, chwalą działacze, władze miasta i wreszcie piłkarze. - Jeszcze takiego trenera nie miałem. Jest świetnym szkoleniowcem - mówi wyraźnie oczarowany Patrik Pavlenda.

Wieści o trenerze dotarły do innych klubów. - Mam kontakt z chłopakami z Zabrza i słyszałem, że pan Kasperczak to nie tylko znakomity trener, ale i świetny człowiek. Te dwa przymioty rzadko idą w parze, a trener Górnika ma nie tylko wielką wiedzę, ale i potrafi zrozumieć zawodników - mówi Dariusz Stachowiak, zawodnik ŁKS-u, do Łodzi wypożyczony z Zabrza.

Kasperczak stał się prawdziwym gospodarzem w klubie przy ulicy Roosevelta. Codziennie ma czas, by porozmawiać z pracownikami Górnika, wszystkich wysłucha, poradzi. Ostatnio załatwił nawet pralkę dla zespołu Młodej Ekstraklasy, o którą długo próbowano się doprosić. - Pani robiąca dotychczas przepierki jest szczęśliwa, bo nie będzie musiała niszczyć sobie rąk, piorąc brudne skarpetki - mówi Stanisław Oślizło, który pomógł w sprowadzeniu pralki. - Kasperczak ma czas dla wszystkich. Kiedyś takim był Hubert Kostka. Tak właśnie wyobrażam sobie wzór trenera. Wyniki na pewno przyjdą, bo gra jest coraz lepsza - przekonuje Oślizło.

Teraz w Zabrzu wszyscy czekają na komplet punktów w meczu z ŁKS-em, który w sobotę pojawi się na Roosevelta. Kasperczak w czterech dotychczasowych meczach zaliczył jeden remis. I to w najtrudniejszym zdawałoby się spotkaniu z Wisłą Kraków. Pozostałe mecze kończyły się jednak porażkami. - Czekamy na wygraną. Ciężko pracujemy i wreszcie karta powinna się odwrócić - mówi szkoleniowiec.

W sobotę łatwo nie będzie, bo ŁKS przyjeżdża opromieniony remisem w ostatnim meczu z Legią Warszawa. - Niedawno w takiej sytuacji był Górnik, gdy zdobył punkt z Wisłą. Ale w Gdańsku nic z tej psychologicznej podbudowy nie wyszło. Teraz po sukcesie z warszawiakami jedzie do Zabrza ŁKS. Zobaczymy co pokaże - zastanawia się Grzegorz Mielcarski, ekspert Canal Plus.

- Ten punkt na pewno nas podbudował. Okazało się, że 90 minut pełnej koncentracji może przynieść takie efekty. Do Zabrza nie jedziemy się bronić. Chcemy zagrać o komplet punktów - przekonuje pomocnik Stachowiak, który w poprzednich dwóch sezonach w Górniku rozegrał blisko trzydzieści meczów i zdobył jednego gola. - Teraz też bym chciał strzelić w Zabrzu bramkę. Nie ze złości, ale żeby się pokazać, żeby o sobie przypomnieć - dodaje "Staszek". Poza nim, w składzie ŁKS-u gra jeszcze dwóch innych piłkarzy, wypożyczonych z Górnika - Adam Marciniak i Dawid Jarka. Ten ostatni nie zagra z powodu specjalnej klauzuli w umowie, która wyklucza jego występ w spotkaniu z macierzystym klubem. - Dawidowi jest przykro, na szczęście ja i Adam takiego zapisu nie mamy i grać możemy - mówi Stachowiak.

Górnik w tym tygodniu przygotowywał się w swoich obiektach, w piątek uda się na zgrupowanie do jednego ze śląskich hoteli.

Wczoraj po południu Przemysław Pitry i Piotr Madejski pojechali do podstawówki w Zaborzu. Spotkali się tam z młodymi kibicami, odpowiadali na pytania uczniów.

- W zespole jest wielka sportowa złość. Nie gramy źle, sił nam nie brakuje, drugie połowy często są lepsze. Brak skuteczności i łutu szczęścia. Chcemy się wreszcie przełamać i zdobyć komplet punktów - zapowiada Jerzy Kowalik, drugi trener zabrzan.

ŁKS natomiast w środę rozegrał sparing z Nerem Poddębice, najsłabszym zespołem tamtejszej okręgówki. Łodzianie trenowali skuteczność. - Przed meczem w Zabrzu chcieliśmy zagrać ze słabszym rywalem, żeby piłkarze odblokowali się strzelecko - tłumaczył Marek Chojnacki, trener łodzian, który jeszcze kilka tygodni temu był jednym z kandydatów do pracy w Zabrzu. ŁKS wygrał 5:1. Nie grali Jarka i Mladen Kaszczelan. Uraz kostki ma Węgier Gabor Vayer i jego występ stoi pod znakiem zapytania.

W Górniku, po meczu w Gdańsku, problemy ze zdrowiem miał Jerzy Brzęczek. Kapitan zabrzan opuścił boisko już po 45 minutach, a w kolejnych dniach miał treningi indywidualne. Czy w sobotę pojawi się na murawie w wyjściowym składzie? Dodajmy, że w sierpniu, w przedsezonowym sparingu, Górnik pewnie ograł ŁKS 3:1.



Wit - Pon Paź 27, 2008 8:43 am
Trener Henryk Kasperczak wreszcie zwycięski z Górnikiem
Piotr Płatek2008-10-26, ostatnia aktualizacja 2008-10-26 15:50



Po raz pierwszy od kilku tygodni klub z Zabrza nie jest już czerwoną latarnią ekstraklasy. - My nie jesteśmy tak słabi jakby to wskazywało nasze dotychczasowe miejsce w klasyfikacji. Myślę, że po tym zwycięstwie nabierzemy wiatru w żagle i przesuniemy się w górę tabeli - przekonywał po meczu z ŁKS-em Tomasz Hajto.

Najbliższy poniedziałek upłynie kibicom z Zabrza w znacznie lepszej atmosferze niż poprzednie. Jest wreszcie upragnione zwycięstwo, są trzy punkty, a na końcu tabeli zespół z innego miasta. Zabrzanie mogą odetchnąć, podobnie jak odetchnął po ostatnim gwizdku sędziego Henryk Kasperczak.

Trener Górnika rzadko miewał w swojej karierze takie serie, jak ta z Górnikiem. Debiut z porażką, cztery kolejne mecze z ledwie jednym punktem, ostatnie miejsce w tabeli i coraz bardziej oddalający się rywale. W razie porażki ze skazywanym na degradację ŁKS-em sytuacja Górnika stałaby się dramatyczna.

Na trybunie stadionu przy Roosevelta pojawiło się w sobotę kilku menadżerów, wśród nich operujący na francuskim rynku Tadeusz Fogiel, przyjaciel Kasperczaka. Ich obecność miała dodatkowo wzmocnić motywację zabrzan i wyzwolić w nich dodatkowe siły. Z lożą honorową związane były jednak też minusy - zasiadł na niej Jerzy Brzęczek.

Brak kontuzjowanego kapitana to spore osłabienie Górnika. W jego miejsce w pierwszej jedenastce pojawił się Litwin Marius Kiżys. Po raz ostatni ten były gracz ŁKS-u grał w pierwszej jedenastce na początku rundy wiosennej poprzedniego sezonu, potem długo leczył kontuzję. Kasperczak grał więc nieco va bank. Szkoleniowiec przeprowadził jeszcze jedną zaskakującą zmianę: Tomasza Hajto ustawił na prawej obronie, do środka defensywy wstawiając Marisa Smirnovsa i Michała Pazdana.

Manewry Kasperczaka zdały egzamin. Kiżys w środku był bohaterem najładniejszej akcji meczu - w II połowie popisał się znakomitym strzałem z pierwszej piłki zza pola karnego, Bogusław Wyparło chyba cudem obronił zmierzającą w okienko piłkę. Hajto wzmocnił zaś prawą stronę boiska, która do tej pory była piętą achillesową Górnika. Po meczu doświadczony defensor twierdził, że dał z siebie wszystko, ale wszak ma już 36 lat i w kolejnych spotkaniach na prawej stronie może mu być ciężko regularnie wkładać tyle sił. - Tomek nie ma 36 lat, tyko 2 razy 18. Spisał się bardzo dobrze, poprawił grę prawej strony i o to chodziło - komplementował swojego piłkarza Kasperczak.

Górnik po raz pierwszy w tym sezonie strzelił dwa gole w meczu ligowym. Nie doszłoby o tego, gdyby nie koszmarne błędy łódzkiej defensywy. Pierwsza bramka padła po tym, jak obrońca Adamski zderzył się z bramkarzem Wyparło, a do pustej bramki piłkę wkopał Tomasz Zahorski. - Wyskoczyłem do piłki, nagle poczułem na plecach Bodzia. Zaraz potem Zahorski strzelił nam tę bramkę - opisywał poirytowany Adamski.

Dla napastnika Górnika, kadrowicza z ostatniego Euro, to pierwszy gol w sezonie. - Lubię grać z ŁKS-em. W ubiegłym sezonie też się na nich odblokowałem. Wtedy to była 11 kolejka, teraz udało się strzelić pierwszą bramkę w kolejce dziesiątej - cieszył się Zahorski.

Łodzianie mieli swoje okazje na strzelenie gola, obrona Górnika do najpewniejszych nie należy, ale... - W ofensywie to my leżymy na łopatkach, po prostu nie istniejemy - mówił o swoim zespole Marek Chojnacki, który jeszcze kilka tygodni temu był jednym z kontrkandydatów Kasperczaka do roli trenera Górnika.

Po raz pierwszy od kilku tygodni klub z Zabrza nie jest już czerwoną latarnią tabeli ekstraklasy. - My nie jesteśmy tak słabi jakby to wskazywało nasze dotychczasowe miejsce w klasyfikacji. Myślę, że po tym zwycięstwie nabierzemy wiatru w żagle i przesuniemy się w górę tabeli - przekonywał po meczu Tomasz Hajto.

- Wygrana doda nam morale, ufności w poczynania na boisku - dodawał trener Kasperczak. Najbliższy mecz Górnik znowu gra u siebie, w niedzielę z GKS-em Bełchatów. W składzie zabraknie strzelca drugiej bramki Marko Bajicia. Serb chce chyba wyśrubować kartkowy rekord polskiej ekstraklasy, właśnie zaliczył ósmy żółty kartonik (dla porównania Hajto, znany specjalista w tej dziedzinie, kartek ma "ledwie" sześć)...

Górnik Zabrze - ŁKS Łódź 2:0 (1:0)

Bramki: Zahorski (19.), Bajić (85., po rzucie wolnym Hajty)

Górnik: Vaclavik - Hajto, Smirnovs, Pazdan, Magiera - Bonin, Kiżys, Bajić Ż, Madejski - Zahorski (81. Wodecki), Pitry (74. Markowski).

ŁKS: Wyparło - Ognjanović Ż (73. Przybyszewski), Mowlik Ż, Adamski Ż, Marciniak - Geworgian, Leszczyńki (45. Bartosiewicz), Drumlak Ż (72. Czerkas), Haliti, Biskup - Kujawa

Sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom). Widzów: 12000

Zdaniem trenerów

Marek Chojnacki (ŁKS): Ciężko zebrać myśli po takim meczu. Spotkanie było bardzo ważne dla obu zespołów. Wypada tylko pogratulować Górnikowi zwycięstwa. My musimy przełknąć gorycz porażki. To w dużej mierze nasza zasługa, że

przegraliśmy. Błąd pozwolił Górnikowi uwierzyć w siebie. Musimy poprawić grę w ataku, bo tu leżymy na łopatkach. Biednemu wiatr w oczy wieje.

Henryk Kasperczak (Górnik): Ten mecz był ważny dla nas szczególnie, bo graliśmy u siebie. W poprzednim przegranym spotkaniu z Lechią dobrze się zaprezentowaliśmy, ale brakowało skuteczności. Dzisiaj potwierdziło się, że piłka to gra błędów. Nie wszystko wychodziło jeszcze najlepiej, ale widać, że ten zespół chce wygrywać. Dużo lepiej grali Zahorski i Pitry. wygrana poprawi nasze morale, podniesie naszą jakość.

not. pp

Rozmowy pod szatnią

Tomasz Hajto (Górnik): Wygraliśmy zasłużenie. Nie jesteśmy przecież aż tak słabi jak wskazywało dotąd nasze ostatnie miejsce w tabeli. Myślę, że po tym sukcesie nabierzemy wiatru w żagle. Opuszczamy wreszcie dno tabeli. Są właściwie same pozytywy, odblokował się dodatkowo Zahorski.

Adam Marciniak (ŁKS): Myślałem, że to spotkanie zupełnie inaczej się potoczy. Grałem wcześniej w Zabrzu i teraz chciałem pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie. Nie wyszło. Gola straciliśmy po stuprocentowej sytuacji dla nas. To boli najbardziej.

Bogusław Wyparło (ŁKS): Mecz był wyrównany, mieliśmy sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Zdecydowało to, że popełniliśmy więcej błędów niż Górnik.

Tomasz Zahorski (Górnik): Mecz dość dziwnie się układał, dobrą grę przeplataliśmy słabszymi okresami. Najważniejsze, że się przełamaliśmy i zdobyliśmy trzy punkty. Mnie z ŁKS-em gra się dobrze, w poprzednim sezonie zdobyłem z nimi gola, teraz znowu na łodzianach się przełamałem.

Paweł Drumlak (ŁKS): Za dużo przeszkadzaliśmy rywalom, a za mało graliśmy piłką. Górnik z tym składem powinien walczyć o najwyższe cele, ale dotychczas coś im nie wychodziło. Dzisiaj odbili się od dna i my musimy zrobić to samo.



Wit - Śro Paź 29, 2008 11:03 pm
to w PP został się tylko Ruch:

Górnik prowadził w Krakowie, ale do ćwierćfinału PP awansowała Wisła
Piotr Jawor, Kraków2008-10-29, ostatnia aktualizacja 2008-10-29 23:30



Jeszcze niespełna pół godziny przed końcem meczu Górnik wygrywał na stadionie Wisły. W końcówce gospodarze wbili jednak dwa gole.

Trenerzy potraktowali spotkanie poważnie. Henryk Kasperczak wystawił niemal najmocniejszy skład, za to w Wiśle w porównaniu z meczem w Warszawie zabrakło Radosława Sobolewskiego, Tomasza Jirsaka, Marka Zieńczuka i Wojciecha Łobodzińskiego. Dwaj pierwsi nie są w pełni sił po meczu z Legią, za to na skrzydłach Skorża zdecydował się na zmianę. - Na tej pozycji mamy rezerwy - zapewniał szkoleniowiec i postawił na Piotra Brożka oraz Patryka Małeckiego.

Górnik miał świetny początek. Arkadiusz Głowacki sfaulował Przemysława Pitrego, a po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotra Madejskiego piłkę z czterech metrów do siatki wpakował Leo Markowski.

W samej końcówce pierwszej części Nowak w pełnym impecie wybił piłkę Rafałowi Boguskiemu. Przy okazji trafił w nogi napastika Wisły i Boguski z groźnie wyglądającym urazem opuścił boisko.

Po przerwie mistrzowie Polski przez 20 minut bili głową w mur. Kilka metrów przed polem karnym tracili pomysł na rozegranie akcji, a uderzenia z dystansu fruwały wysoko nad bramką. Górnik niemal cały czas się bronił i o mały włos ta taktyka przyniosłaby efekt. Jednak rezerwowy Łobodziński podał dokładnie do Marka Zieńczuka, a ten strzelił swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Wkrótce Wisła ustaliła rezultat Piotr Brożek zagrał do Diaza, a ten zmieścił piłkę przy słupku. Chwilę później trybuny zaczęły: "Maciej Skorża", a rozluźniony szkoleniowiec podziękował za doping. Za to trener Kasperczak już do końca nerwowo udzielał rad zabrzanom. Bezskutecznie.

Wisła Kraków 2 (0)

Górnik Zabrze 1 (1)

Bramki: 0:1 Leo Markowski (5.), 1:1 Zieńczuk (67.), 2:1 Diaz (79.)

Wisła: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Marcelo, Cleber - Małecki (65. Łobodziński), Cantoro (46. Zieńczuk), Diaz, Piotr Brożek - Paweł Brożek, Boguski (46. Niedzielan);

Górnik: Nowak - Hajto Ż, Smirnovs, Pazdan, Magiera - Bonin, Kiżys, Markovski (75. Papeczkis), Madejski - Zahorski, Pitry Ż (77. Wodecki)

Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa). Widzów: 5500.



Wit - Nie Lis 02, 2008 8:44 pm
q...m....Górnik grać!

Górnik Zabrze przegrał z Bełchatowem wygrany mecz
Piotr Płatek2008-11-02, ostatnia aktualizacja 2008-11-02 21:08



Górnik znowu poniósł porażkę, choć z GKS-em Bełchatów prowadził i grał z przewagą jednego zawodnika w polu. - Będziemy grali o utrzymanie - przyznał trener Henryk Kasperczak.

Po końcowym gwizdku sędziego piłkarze Górnika padli na murawę. Z rozpaczy. Grzegorz Bonin, Jerzy Brzęczek i Tomasz Hajto długo się z niej nie podnosili. Nie mogli uwierzyć w to, co się stało. - Przegraliśmy wygrany mecz - zdołał tylko powiedzieć załamany Piotr Madejski. - Oddaliśmy zwycięstwo, mając jednego zawodnika więcej. Szok! - smutno wycedził Brzęczek.

Górnik grał w niedzielę w obronie honoru śląskich klubów, których zespół z Bełchatowa jest w tym sezonie pogromcą. GKS w meczach ze Ślązakami stracił zaledwie punkt (zdobył go Piast Gliwice), trzy inne spotkania wygrał. Wczoraj pobił także Górnika.

Trenera Kasperczaka uwielbiają jego zawodnicy, widać, że oddaliby za niego zdrowie i serce. Wczoraj przez cztery kwadranse grali jak natchnieni. Odrobili straconego gola, po fantastycznym okresie gry w drugiej połowie wyszli nawet na prowadzenie.

GKS po zmianie stron nie istniał - Przemysław Pitry trafił w poprzeczkę, Madejski zdobył gola z rzutu wolnego, a po akcji Marcina Wodeckiego czerwoną kartkę otrzymał Dariusz Pietrasiak. Górnik mógł wygrać wysoko, a tymczasem... przegrał. Przez ostatnie 25 minut goście grali w dziesiątkę, ale spisali się na piątkę. Najpierw Mariusz Ujek pewnie wykorzystał rzut karny, zaś dziewięć minut później Michal Vaclavik w bramce Górnika bezradny przyglądał się, jak do siatki szybuje piłka po rzucie wolnym wykonanym przez Łukasza Gargułę. Po tym golu brawo bili nawet kibice Górnika!

- Nie chcę tego komentować - czeski bramkarz zły jak osa schodził do szatni. Jak dzieci cieszyli się za to piłkarze z Bełchatowa. - Przegrywaliśmy, graliśmy w dziesiątkę i wtedy pokazaliśmy nasz charakter - przekonywał Garguła, jeden z bohaterów spotkania.

Po meczu zasępiony Kasperczak pocieszał swoich zawodników. - Trzeba im pomóc, bo są załamani. Czeka nas ciężka walka o utrzymanie - kręcił głową szkoleniowiec.

Górnik Zabrze 2 (1)

GKS Bełchatów 3 (1)

Bramki: 0:1 Nowak (28.), 1:1 Bonin (31.), 2:1 Madejski (63., rzut wolny), 2:2 Ujek (76., karny), 2:3 Garguła (85., rzut wolny)

Górnik: Vaclavik - Hajto Ż, Smirnovs Ż, Pazdan, Magiera - Bonin, Kiżys (29. Danch Ż), Brzęczek, Madejski (72. Papeckys) - Zahorski, Pitry Ż (64. Wodecki)

GKS: Kozik - Jarzębowski, Drzymont Ż, Pietrasiak CZ, Klepczarek (68. Cecot) - Kuklis (80. Dziedzic Ż), Rachwał, Garguła, Gol, Nowak - Ujek

Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)

Widzów: 15000.

Zdaniem trenerów

Paweł Janas
GKS

Myślę, że kibicom mecz mógł się podobać. Padło wiele bramek, była duża dramaturgia. Cieszę się, że mój zespół podniósł się, grając w dziesiątkę i potrafił wygrać. Obawiałem się trochę, żeby po straconym golu i czerwonej kartce mój zespół się nie podłamał.

Henryk Kasperczak
Górnik

To był mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Mieliśmy sprzyjające sytuacje, szybko odrobiliśmy stratę, wyszliśmy na prowadzenie. Trudno wytłumaczyć to, co się stało potem. Jestem zawiedziony, strasznie to przeżyłem. Muszę powiedzieć, że nasza sytuacja się mocno skomplikowała i... będziemy grali o utrzymanie. Trzeba będzie pomóc zawodnikom, bo są załamani.

Rozmowy pod szatnią

Piotr Madejski
Górnik

Przegraliśmy wygrany mecz. Uważam, że byliśmy lepsi.

Dawid Nowak
GKS

Do końca wierzyliśmy, że można odrobić wynik, mimo straty jednego zawodnika. Pokazaliśmy charakter. Po stracie pierwszego gola złapała nas zadyszka, ale potrafiliśmy się podnieść.

Jerzy Brzęczek
Górnik

Co tu powiedzieć? Oddaliśmy zwycięstwo, mając jednego zawodnika więcej. Dla nas to szok. Wielu ludzi mówi, że fajnie gramy, ale co z tego, jak nie ma z tego punktów?

Łukasz Garguła
GKS

Rzadko się zdarza, by zespół, grając w osłabieniu, odrobił straty i wygrał. My tego dokonaliśmy. Grając w dziesiątkę, spisaliśmy się fantastycznie. Jestem bardzo zadowolony.

Grzegorz Bonin
Górnik

Czy można przegrać taki mecz? Jak widać, my potrafimy. To koszmar.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 8 z 22 • Wyszukiwarka znalazła 1059 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •