ďťż
 
[Gospodarka] Górnictwo i sprawy z nim związane



Wit - Wto Sty 29, 2008 7:06 pm
Budryk przygotowuje się do fedrowania
Tomasz Głogowski2008-01-29, ostatnia aktualizacja 2008-01-29 19:50



W kopalni Budryk rozpoczęły się we wtorek przygotowania do uruchomienia dwóch ścian wydobywczych. Trwający od 45 dni strajk zbliża się prawdopodobnie do końca.

Komitet strajkowy zgodził się na odblokowanie bram wjazdowych do kopalni i uruchomienie szybów.

Na rannej zmianie na dół zjechało ok. 100 górników, którzy zaczęli przygotowywać dwie ściany do wznowienia wydobycia. - Nie będzie to proste, bo maszyny stały nieużywane przez wiele dni. Zanim ruszą, muszą przejść gruntowny przegląd - mówi rzecznik Budryka Mirosław Kwiatkowski. Jeżeli komitet strajkowy zgodzi się, by na dół zjechali ci, którzy nie chcą protestować - do pracy na każdej zmianie może przystąpić ok. 300 górników. To wystarczy do szybkiego uruchomienie kopalni. Przygotowania nie oznaczają jednak końca strajku. Nadal pod ziemią przebywa 130 górników, z których część głoduje. Na powierzchni strajkuje ok. 40 górników.

We wtorek górnikom pokazano symulację, przedstawiającą planowany wzrost wynagrodzeń. Zgodnie z propozycjami spółki, górnicy z Budryka otrzymaliby ok. 750 zł podwyżki za zeszły rok i ok. 490 zł podwyżki w tym roku. Do końca 2010 roku płace Budryka zostałyby zrównane z wynagrodzeniami w JSW.

Nie wiadomo, czy strajkujący zgodzą się na takie rozwiązanie. Prawdopodobnie dzisiaj w kopalni odbędzie się głosowanie, które zdecyduje o losach protestu.
.................
No, chyba w ostatnim momencie




Wit - Śro Lut 06, 2008 5:46 pm
Spółki węglowe nie wyrównają pensji górnikom
Tomasz Głogowski, Piotr Purzyński2008-02-05, ostatnia aktualizacja 2008-02-06 09:13



Ten wyrok mógł pognębić wszystkie spółki węglowe. Sąd Apelacyjny w Katowicach uznał jednak, że emerytowany górnik w kopalni Wesoła nie dostanie wyrównania zarobków za trzy lata pracy. Z podobnymi roszczeniami wystąpiło 15 tys. innych górników

Krzysztof Golec, były przodowy kopalni Wesoła w Mysłowicach, swoją walkę rozpoczął dziewięć lat temu. Tuż po przejściu na emeryturę pozwał swojego byłego pracodawcę - Katowicki Holding Węglowy - do sądu, domagając się wyrównania zarobków za trzy lata wstecz. Powołał się na artykuł podpisanej w 1993 roku umowy zbiorowej, która zobowiązywała KHW do corocznych podwyżek. Pensje rosły, nigdy jednak o tyle, ile przewidywał kontrowersyjny zapis. Golec domagał się w sumie 30 tys. zł. Za jego przykładem poszło 15 tys. innych górników.

Gdyby holding chciał spełnić ich roszczenia, musiałby wypłacić górnikom...12 mld zł. Dla spółki oznaczałoby to bankructwo (lawina pozwów ruszyła też w pozostałych spółkach: Kompanii Węglowej i Jastrzębskiej Spółce Węglowej).

Wczoraj Sąd Apelacyjny w Katowicach oddalił powództwo Golca, uznając, podobnie jak 1,5 roku wcześniej, że artykuł umowy zbiorowej nie może być podstawą roszczeń. Dodatkowo sąd nakazał górnikowi pokrycie kosztów sądowych w wysokości 3,5 tys. zł.

Choć w Polsce nie ma prawa precedensowego, wyrok praktycznie przekreśla szanse górników na odszkodowania. Większość z nich i tak wycofała już pozwy z sądów, reszta zrobi to prawdopodobnie w najbliższym czasie. Tym bardziej że dalszej walki nie chcą już związki zawodowe, które niejednokrotnie pomagały górnikom w pisaniu pozwów.

- W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak pogodzić się z wyrokiem sądu. Dalsze drążenie tej sprawy nie ma sensu, tym bardziej że mogłoby to pogrążyć holding - przyznaje Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Dodaje jednak, że spółki węglowe nie powinny cieszyć się zbyt szybko. Związkowcy zapowiadają, że od tej pory będą baczniej przyglądali się wszystkim zapisom umów zbiorowych w kopalniach. - Muszą znaleźć się w nich wszystkie szczegóły dotyczące górniczych wynagrodzeń - mówi Czerkawski.



Wit - Nie Lut 10, 2008 8:06 pm
Kobiety będą mogły fedrować na kopalniach
Tomasz Głogowski2008-02-10, ostatnia aktualizacja 2008-02-10 20:34



W maju polski rząd wypowie międzynarodową konwencję zabraniającą kobietom pracy na dole. Dla spółek węglowych może to oznaczać kłopoty

Choć dziś na samą myśl o paniach fedrujących na przodkach wielu dyrektorów kopalń tylko się uśmiecha, niedługo mogą im zrzednąć miny. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zapowiedziało, że do końca maja tego roku polski rząd wypowie 45. konwencję Międzynarodowej Organizacji Pracy, która zabrania zatrudniać kobiet na dole kopalń. Chodzi o dostosowanie naszego prawa do uregulowań unijnych, które zakazują jakiejkolwiek dyskryminacji.

Formalnie zakaz przestanie obowiązywać prawdopodobnie jesienią 2008 roku. Od tego czasu spółki węglowe będą miały obowiązek rozpatrywać podania kobiet na takich samych zasadach jak mężczyzn. Odrzucenie CV do pracy pod ziemią tylko dlatego, że złożyła je kobieta, może skończyć się w sądzie pracy. Pod warunkiem oczywiście, że znajdą się panie chętne do fedrowania węgla.

- Nie można nikomu zabronić bycia górnikiem tylko dlatego, że jest kobietą. To dyskryminacja ze względu na płeć - mówi Bożena Diaby z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Dodaje, że konwencję można wypowiedzieć tylko raz na dziesięć lat i w maju Polska na pewno to zrobi. - Oczywiście nikt nie będzie rzucał teraz hasła: wszystkie kobiety zjeżdżają na dół. Dostęp do zatrudniania kobiet i mężczyzn musi być jednak równy - przekonuje Diaby i przypomina, że jeszcze nie tak dawno nikt nie dopuszczał myśli, by panie służyły w armii. Dziś pilotują myśliwce.

Gdy pojawiły się pierwsze zapowiedzi, że Polska chce wypowiedzieć konwencję, spółki węglowe podchodziły do nich z lekceważeniem. Teraz spuściły nieco z tonu, a przedstawiciele Kompanii Węglowej skontaktowali się nawet z resortem pracy, by poznać nieco więcej szczegółów. Nadal jednak kwestia zatrudnienia kobiet na dole budzi emocje.

- Szczerze mówiąc, trudno to sobie wyobrazić. Oczywiście technika górnicza cały czas się rozwija, ale praca na przodku nie polega na naciskaniu guzików. To ciężka fizyczna harówka. Kobietom byłoby trudno temu podołać - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej. Zapewnia jednak, że gdy pojawi się podanie od kobiety, zostanie potraktowane poważnie. - Kandydatka będzie skierowana na badania lekarskie, tak samo jak mężczyzna - mówi Madej.

Jastrzębska Spółka Węglowa być może już w nowej strategii zatrudniania, która ma pojawić się pod koniec tego roku, uwzględni kobiety. Chodzi m.in. o treść ogłoszeń prasowych. - Do tej pory szukaliśmy mężczyzn do pracy pod ziemią. Teraz prawdopodobnie ogłoszenie trzeba będzie sformułować inaczej: "szukamy kobiet i mężczyzn" albo po prostu "pracowników" - zastanawia się Katarzyna Bajer, rzeczniczka JSW.

Gdyby nie brak rąk do pracy wypowiedzenie konwencji w ogóle nie budziłoby zainteresowania. Przez wiele lat kopalnie nie przyjmowały nowych pracowników. W tym roku jednak spółki węglowe chcą zatrudnić aż osiem tysięcy nowych ludzi. Tylko Kompania Węglowa będzie miała cztery tysiące wakatów. Nie można więc wykluczyć, że znajdzie się kilka odważnych pań, które zdecydują się jeżeli nie na pracę pod ziemią, to przynajmniej na złożenie podania. - Wiadomo, że raczej żadna kopalnia nie zatrudni kobiety do fedrowania. Ale zmiana przepisów może utrudnić nam życie, gdy jakaś uparta, walcząca feministka złoży do sądu sprawę o dyskryminację - mówi jeden z wysokich przedstawicieli branży górniczej. Dodaje, że temat jest delikatny, dlatego woli zostać anonimowy.

W jednym przedstawiciele spółek węglowych są zgodni. Kwestia osobnych łaźni, toalet czy przebieralni nie byłaby większym problemem. Kobiety pracują przecież na kopalniach, tyle że w działach przeróbki węgla. W Kompanii Węglowej 25 pań zjeżdża regularnie pod ziemię: to geolożki, geofizyczki czy lekarki. - To jednak coś innego niż praca fizyczna - zastrzega Madej.

Mało kto pamięta, że do 1958 roku kobiety pracowały fizycznie na przodkach. Po wypadku, gdy jednak z górniczek straciła rękę, Polska przyjęła jednak 45. konwencję MOP i wprowadzono zakaz zatrudniania kobiet na dole.



Wit - Wto Lut 12, 2008 5:17 pm


W kopalniach więcej wypadków
dziś
Liczba wypadków w kopalniach węgla kamiennego wzrosła w ubiegłym roku o prawie 8 proc. W Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach podsumowano wczoraj miniony rok. Dane statystyczne nie brzmią optymistycznie.

Zakłady są niedoinwestowane. Mają stary sprzęt. Eksploatują węgiel z coraz niższych i bardziej niebezpiecznych poziomów. Dlaczego górnikom wciąż przytrafiają się wypadki? Zdaniem prezesa WUG Piotra Buchwalda powodów jest kilka i nie zmieniają się one od lat. - Górników gubi rutyna, pośpiech i brak oszacowania ryzyka. To dotyczy nie tylko pracowników fizycznych, ale i średniego dozoru - wyjaśnia prezes.

Jego zdaniem we wszystkich kopalniach istnieją systemy monitorowania zagrożeń i systemy zarządzania bezpieczeństwem. Niestety, te drugie nie zawsze działają prawidłowo. Nadzór nakłada mandaty i kieruje wnioski o ukaranie winnych do sądów rejonowych. Tylko tych ostatnich było ponad trzysta, o 10 proc. więcej niż w 2006 roku.

Na 31 kopalń aż w jedenastu występuje więcej niż jedno zagrożenie. Najbardziej niebezpiecznie jest w: Bielszowicach, Halembie, Ry-dułtowych-Annie, Staszicu, Jas-Mosie i w Mysłowicach-Wesołej. Tam jest najwyższe zagrożenie metanowe (IV stopień) i najwyższe - tąpaniami (III stopień). - Nakłady na bezpieczeństwo wzrastają. Nadal jednak powinny być wyższe. Sama tylko Kompania Węglowa deklaruje, że w tym roku wyda na bhp 800 mln zł, czyli o 150 mln więcej niż w ubiegłym - podkreśla Piotr Buchwald.

Zdaniem szefa WUG konieczne jest również uruchomienie na większą skalę robót inwestycyjnych.

- Jeśli ich liczba utrzyma się na obecnym poziomie, to niedługo górnictwo będzie miało problemy. Inwestycje zostały zatrzymane w 1994 roku. W pierwszych latach nie odczuwaliśmy tego. Teraz jest to już istotny problem %07- podkreśla Buchwald. Dodaje, że równie ważna jest wymiana parku maszynowego (głównie obudów i ciągów transportowych) oraz szkolenie przyszłych kadr.

Szef WUG stoi także na czele zespołu, który ma pomóc Ukrainie w zbadaniu przyczyn ostatnich tragicznych wypadków w tamtejszych kopalniach. 18 listopada w Doniecku w kopalni im. Zasiadki w wyniku wybuchu metanu zginęło 101 górników. 2 grudnia - kolejnych pięciu, a 66 osób zostało rannych. Gazem podtruło się tam 50 osób. Buchwald powołał 14-osobowy zespół ekspertów. - Nie będziemy szukać winnych. Chcemy pomóc pod kątem technicznym - wyjaśnia prezes.

Aldona Minorczyk-Cichy - POLSKA Dziennik Zachodni




absinth - Czw Lut 14, 2008 10:03 am
Kompania Węglowa zamknęła ubiegły rok zyskiem
nat 13-02-2008, ostatnia aktualizacja 13-02-2008 15:35

Zyskiem netto w wysokości ok. 1,7 mln zł zamknęła ubiegły rok największa górnicza spółka - Kompania Węglowa. Jeszcze kilka tygodni temu firma prognozowała, że zamknie rok stratą. Zarząd spółki podkreśla, że jej sytuacja jest stabilna.

[...]Kompania Węglowa była jedyną górniczą spółką na Śląsku, która w minionym roku poprawiła swój wynik. Zarówno Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), jak i Katowicki Holding Węglowy (KHW) znacząco pogorszyły wyniki, nie tracąc jednak rentowności. Kompania odzyskała natomiast rentowność netto, nadal jednak przynosi straty na samej sprzedaży węgla. Szczegóły w tym zakresie mają być znane za kilka dni.

Na wynikach Kompanii najbardziej odbiły się straty borykających się z trudnościami górniczymi kopalń: Halemba-Wirek i Rydułtowy-Anna. Pierwsza z nich straciła w ubiegłym roku ponad 250 mln zł, musi też szukać nowych pokładów, aby nie wydobywać węgla pod autostradą A-4.

Przedstawiciele Kompanii podkreślają, że osiągnięcie dodatniego wyniku netto było możliwe mimo trudnych ubiegłorocznych warunków oraz przy skali obciążeń, które dotykają spółkę. Chodzi m.in. o 1,4 mld zł odziedziczonych po dawnych spółkach węglowych długów, które firma musi spłacić w ratach do 2015 roku. Dotychczas z własnych funduszy zapłaciła już ok. 1 mld zł.

Dodatkowe ok. 600 mln zł będą także kosztowały firmę tegoroczne podwyżki płac, wynegocjowane ze związkami zawodowymi. Nie będą one jednak realizowane kosztem inwestycji, których łączna wartość ma wynieść w tym roku niespełna 850 mln zł, z czego 428 mln zł pójdzie na modernizację parku maszynowego, a 417 mln zł na roboty przygotowawcze i udostępnianie nowych pokładów węgla.

http://www.rp.pl/artykul/92265.html



Wit - Śro Lut 20, 2008 5:53 pm


Spadek wydobycia węgla odczuli detaliczni klienci
dziś
W ubiegłym roku wszystkie polskie kopalnie wydobyły o ok. 9 mln ton węgla mniej niż zakładały. To przede wszystkim efekt braku inwestycji w ubiegłych latach. Spadek wydobycia przekłada się na problemy z kupnem ekologicznego węgla, który stanowi kilka procent produkcji w Kompanii Węglowej i Katowickim Holdingu Węglowym. Do naszej redakcji napływają sygnały od Czytelników, którzy czekają po kilka tygodni, by odebrać węgiel i ogrzewać swoje domy.

- Choć kupiłem węgiel wcześniej, czekałem na niego około miesiąca - mówi Dariusz Słapa z Mysłowic.

Zimą - co oczywiste - wzrasta zapotrzebowanie na węgiel. Ale jego wydobycie jest niezmienne przez wszystkie miesiące roku. Kopalnie nie są w stanie zwiększyć produkcji tak, by zaspokoić potrzeby klientów.

- Jeżeli odbiorcy indywidualni kupowaliby ten węgiel przez cały rok, to można powiedzieć, że byłaby to wielkość wystarczająca - zapewnia Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.

Wydawałoby się, że to żaden problem magazynować surowiec wydobyty w lecie i sprzedawać zimą, ale... - Nikt nie chce go wtedy kupować. Ze względu na ogromne koszty i brak powierzchni nie możemy go magazynować. Poza tym składowany węgiel może ulec samozapaleniu - wyjaśnia dr Leon Kurczabiński, główny specjalista ds. promocji i analizy rynków w KHW.

Spółki bronią się przed tym rozwijając sieć autoryzowanych dostawców i magazynują węgiel na ich placach. Według rzecznika Kompanii Węglowej nawet jeżeli w kopalniach trzeba czekać na węgiel, to bez problemu można kupić taki produkt w workach u autoryzowanych sprzedawców. Madej zachęca użytkowników do kupowania węgla... latem. - W IV kwartale jego cena rośnie o 10 proc., a po sezonie grzewczym spada. Jeżeli ktoś kupi na przykład w sierpniu, to po prostu zaoszczędzi - mówi rzecznik Kompanii.

Ale użytkownicy kotłów retortowych wolą go kupować bezpośrednio u producenta, ponieważ pośrednicy doliczają sobie marżę i koszty transportu, w sumie nawet sto złotych za każdą tonę. - Trzy lata temu, gdy budowałem dom, to kierowałem się wygodą i kosztami ogrzewania. Wtedy tona kosztowała 360 zł, a teraz - bezpośrednio w kopalni - 460 zł. W firmie handlującej węglem musiałbym zapłacić nawet 520 zł - wylicza Dariusz Słapa.

W ubiegłym roku zarówno Katowicki Holding Węglowy, jak i największa górnicza firma w Europie Kompania Węglowa sprzedały w sumie ok. 800 tys. ton tego ekologicznych groszków węglowych. Czyli o jedną czwartą więcej niż w 2006 roku. W ciągu najbliższych dziesięciu miesięcy obydwie węglowe spółki chcą podwoić produkcję.

Według Kurczabińskiego popyt na ekologiczny węgiel będzie rósł z roku na rok. - Jeżeli nie będzie problemu z wydobyciem, ceny będą stabilne, to rosnąc w tempie 200 tys. ton rocznie za kilka lat sprzedaż ekogroszków może sięgnąć nawet 5 mln ton - prognozuje specjalista z KHW.

Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Czw Lut 21, 2008 5:50 pm


Górnicy liczą na giełdowych inwestorów
dziś
Ze Stanisławem Gajosem, prezesem Zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego SA Rozmawia Mariusz Urbanke

Nowa kopalnia to duże i bardzo drogie przedsięwzięcie. Na zwiększenie wydobycia w istniejących kopalniach nie potrzeba jednak tak dużych pieniędzy. Mimo to górnictwo nie inwestuje, choć popyt na węgiel rośnie. Dlaczego?

Myli się pan, górnictwo to drogi biznes, wymagający ogromnych pieniędzy. Żeby zwiększyć wydobycie do 20 mln ton rocznie, z obecnego poziomu około 16 mln ton, Katowicki Holding Węglowy musi wydać około 3,5 miliarda złotych. Plan na najbliższe 3 lata zawarty w programie inwestycyjnym zakłada wydanie ponad 1,8 miliarda złotych.

Te kwoty robią wrażenie. Ale przecież zawsze można pożyczyć na inwestycje, bo w dzisiejszych czasach, gdy gwałtownie rośnie popyt na węgiel, taka pożyczka musi się zwrócić.

Dlatego poszukujemy najkorzystniejszych spośród dostępnych na rynku instrumentów finansowych. Chcemy też wejść na giełdę, żeby w ten sposób zdobyć środki na rozwój. Mamy już zgodę załogi - z czego bardzo się cieszę. Środki z nowej emisji akcji chcemy w całości przeznaczyć na inwestycje.

Z posiadanych przez nas danych wynika, że do roku 2003 inwestycje były priorytetem w kopalniach. Zalegaliście z ZUS-em, czy innymi publicznymi daninami, ale na inwestycje pieniędzy nie brakowało. Później te proporcje się odwróciły. Dlaczego?

Składki i podatki po prostu trzeba płacić - tego wymaga od nas interes naszego państwa.

Nie było to jednak tak, że w 2003 roku weszły ustawy oddłużeniowe, a warunkiem skorzystania z nich było regularne spłacanie należności oraz składek na ZUS? I po prostu w tym momencie trzeba było zmienić priorytety.

Tak, ale w normalnie funkcjonującej firmie jest to rzeczą oczywistą. Przyznam, że dziwię się tym, którzy tego nie zauważają i mówią, że kopalnie nie chcą inwestować. Chcą, ale nie mają na to wystarczających środków. Dlatego zamierzamy poprzez emisję akcji uzyskać około 800 milionów złotych, które przeznaczymy na zwiększenie mocy wydobywczych i ich odbudowę.

Sądzi pan, że w czasach krachu na giełdzie znajdziecie inwestorów, którzy zechcą kupić wasze akcje?

Po pierwsze nie określiłbym tego, co się dzieje na giełdzie, jako krach. To raczej głęboka korekta, która zawsze może się zdarzyć. Po drugie, Katowicki Holding Węglowy zadebiutuje na parkiecie w Warszawie nie wcześniej niż za kilka miesięcy, a wtedy sytuacja może być całkiem inna. A po trzecie - i to jest najważniejsze - surowce energetyczne na całym świecie drożeją. Węgiel jest paliwem coraz bardziej poszukiwanym, a w wielu krajach, w których pozamykano kopalnie, obecnie myśli się nad ich ponownym uruchomieniem. Sądzę, że ta tendencja utrzyma się przez długie lata. To stwarza dobre perspektywy dla naszej spółki. Zastosowania węgla są bowiem wielorakie. Używa go nie tylko energetyka. Można go też wykorzystać do produkcji paliw, co dziś, przy rosnących cenach ropy, jest coraz bardziej realne.

Widzimy też wielką szansę w dostawach niskozasiarczonego węgla dla energetyki. Wymogi unijne stawiane przed elektrowniami sprawiają, że muszą one ograniczać emisję szkodliwych substancji. Mamy dla energetyków odpowiedni węgiel, który stanowi podstawę rozwiązanie tego problemu. Nasze zasoby szacowane są na 640 milionów ton. To gwarantuje działalności firmy i pracę dla ludzi zatrudnionych w Katowickim Holdingu Węglowym na długie lata. Oczywiście pod warunkiem, że będziemy się rozwijać i inwestować.

Niektóre firmy surowcowe nie szukają kapitału poprzez giełdę. Po prostu podnoszą ceny. Nie kusi pana takie rozwiązanie?

Wydaje się to rzeczywiście proste i oczywiste. Tak jednak nie jest. Każda podwyżka oznacza bowiem, że odbiorca zaczyna się zastanawiać, czy nadal mu się opłaca kupowanie danego towaru. Gdy zaczął drożeć olej opałowy, od razu pojawiło się mnóstwo odbiorców, którzy nie tylko chcieli kupić od nas węgiel ale i pytali, czy nie zechcielibyśmy odkupić od nich instalacji olejowych. Dlatego staramy się nie wprowadzać drastycznych podwyżek, choć wszystko wokół mocno drożeje. Próbujemy raczej szukać u siebie oszczędności, bo dziś działamy na otwartym rynku.

Mariusz Urbanke - POLSKA Dziennik Zachodni



Kris - Wto Lut 26, 2008 4:03 pm
Wpłacono wadium na kopalnię Silesia
Maria Trepińska
26.02.2008 07:30

Za Gibson Group, która chce kupić kopalnię Silesia, stoi spółka zarejestrowana na Wyspach Dziewiczych.

Zarząd Kompanii Węglowej (KW), którym kieruje Grzegorz Pawłaszek, poinformuje 29 lutego, czy sprzeda kopalnię Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Jedynym chętnym jest szkocka Gibson Group International (GGI) z Glasgow, założona 25 października 2001 r. pod nazwą The UK Russian Company. 13 maja 2005 r. zmieniła nazwę na GGI. Po naszej publikacji z 16 stycznia, w której ujawniliśmy, że GGI to firma z kapitałem 100 GBP, czyli około 500 zł, komisja przetargowa KW zainteresowała się kondycją potencjalnego inwestora.

Dziewicze pytania
Zgodnie z ogłoszonym przetargiem, kupujący, czyli GGI, miał przedstawić gwarancje bankowe i wpłacić wadium. Z dobrze poinformowanego źródła wiemy, że dokonała tego w imieniu GGI spółka Serwell Investment zarejestrowana na Wyspach Dziewiczych (Virgin Island), jednym z najbardziej popularnych rajów podatkowych w północnej części Morza Karaibskiego. Komisja przetargowa KW zwróciła się do Toma Gibsona, prezesa i akcjonariusza GGI, o wyjaśnienia i uzupełnienie dokumentów finansowych. Ma on na to czas do 28 lutego. Wczoraj w Katowicach w siedzibie zarządu KW przebywał Zbigniew Wasilkowski, przedstawiciel GGI. W rozmowie z „PB” odmówił ujawnienia informacji, czy złożył wymagane dokumenty. Potwierdził jedynie zainteresowanie zakupem kopalni.

Natomiast „PB” ustalił, że gwarancje finansowe firmy zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych wystawił szwajcarski bank UBS.

Ważne liczby
Mnożą się pytania, skąd Tom Gibson, który kontroluje GGI, może mieć kapitał na przejęcie kopalni, jednej z największych w Polsce, o zasobach obliczanych na kilkadziesiąt lat.

Przypomnijmy, że sprawdziliśmy kondycję finansową szkockiej spółki na podstawie jej bilansu za lata 2003-06. Z dokumentów wynika, że od 2003 r. GGI ma ujemne kapitały własne, które z każdym rokiem narastały — w 2006 r. wynosiły minus 121 tys. GBP (około 600 tys. zł). W tym samym roku zobowiązania sięgały 155 tys. GBP (775 tys. zł), majątek trwały — zero. W ratingu kredytowym firma obarczona jest wysokim ryzykiem. Tymczasem chce kupić kopalnię za ponad 111,5 mln zł i obiecuje około 300 mln zł inwestycji. Ma zresztą poparcie związków zawodowych kopalni, które naciskają na szefów KW.

— Jeśli kopalnia nie pozyska inwestora, grozi jej zamknięcie i to będzie dramat dla górników — mówi Dariusz Dudek, przewodniczący Solidarności w kopalni Silesia.

Jeden na jeden
Zarząd KW na wniosek związków zawodowych zdecydował się na sprzedaż zorganizowanej części przedsiębiorstwa. Wycenę przygotowała renomowana firma doradcza PricewaterhouseCoopers. Obecnie kopalnia zatrudnia 900 osób, wydobywa 0,5 mln ton węgla rocznie. Po zrealizowaniu programu inwestycyjnego ma produkować ponad 2 mln ton węgla. Cena wywoławcza za Silesię w ogłoszonym 31 października 2007 r. przetargu otwartym wynosiła 111,5 mln zł. Zgłosił się tylko jeden oferent.
http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleI ... 1dfb4fbb10

W marcu rozstrzygnie się sprawa przetargu na kopalnię "Silesia"
PAP
08.02.2008 13:55

Do 28 lutego Kompania Węglowa czeka na dodatkowe dokumenty i gwarancje ze strony szkockiej Gibson Group - inwestora zainteresowanego kupnem kopalni "Silesia". Jeśli ich nie otrzyma, przetarg może zostać unieważniony.

"Losy tego przetargu rozstrzygną się, gdy minie wyznaczony przez nas termin uzupełnienia dokumentacji. Jeżeli oferent nie złoży wymaganych dokumentów, zarząd może podjąć decyzję o unieważnieniu procedury" - powiedział w piątek PAP rzecznik Kompanii Zbigniew Madej.

Nie jest jeszcze przesądzone, czy oznaczałoby to ogłoszenie nowego przetargu.

Nieoficjalnie osoba znająca kulisy przetargu powiedziała PAP, że chodzi przede wszystkim o gwarancje finansowe. Oferta Gibson Group była jedyna w tym przetargu i opiewała na prawie dwukrotnie wyższa sumę, niż wyznaczona na 111,5 mln zł cena wywoławcza. Firma nie wpłaciła 4-milionowego wadium, ale przedłożyła gwarancje na tę kwotę. KW nie uznała ich jednak ze względów formalnych.

Ofertę szkockiego inwestora otwarto blisko miesiąc temu. Jest ona ważna do 30 czerwca 2008 roku. Wcześniej kondycję "Silesii" badali także dwaj inni inwestorzy - holenderska spółka New World Resources (właściciel czeskiego koncernu węglowego OKD) oraz czeski koncern energetyczny CEZ. Ostatecznie jednak Czesi nie złożyli oferty.

Według nieoficjalnych informacji przedstawicieli Kompanii, być może w ewentualnym nowym przetargu chętnych na zakup "Silesii" byłoby więcej. Zgodnie z założeniami, umowa z ewentualnym inwestorem miała być podpisana do połowy tego roku.

Przetarg na majątek "Silesii" - zakładu należącego do kopalni "Silesia-Brzeszcze" - to pierwsza w polskim górnictwie próba bezpośredniej sprzedaży prywatnemu inwestorowi czynnej kopalni węgla kamiennego. Zgadzają się na to działające w zakładzie związki zawodowe, które prowadziły już wstępne rozmowy właśnie ze szkocką grupą Gibson i zawarły z nią ramową umowę społeczną.

Kompania Węglowa chce pozbyć się kopalni, bo wydobycie węgla jest tam nieopłacalne, a udostępnienie nowych pokładów wymaga olbrzymich inwestycji. Jedynym kryterium decydującym o wyborze najkorzystniejszej oferty ma być zaoferowana cena.

Gibson Group to szkocka firma z siedzibą w Glasgow, założona w 1978 r. przez Toma Gibsona. Działa głównie w branży energetycznej i ciepłownictwie. Jej przedstawiciele już od kilku lat deklarują inwestycje w Polsce, przymierzając się m.in. - obok kupna "Silesii" - do uruchomienia w powiecie kłodzkim na Dolnym Śląsku elektrociepłowni i kopalni węgla. (PAP)
http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleI ... bd757bc1c7



Wit - Wto Lut 26, 2008 5:07 pm
Heh...niezły "kogucik". Czuję, ze sprzedaży Silesii nie będzie
.......................................................................................................


Wyższe zarobki przyciągają górników
dziś
Czy w polskim górnictwie skończył się już problem z brakiem pracowników? Chyba tak, skoro na jedno miejsce pracy jest trzy, cztery razy więcej chętnych. Jednak znaczna część przechodzi tam z firm zewnętrznych obsługujących kopalnie. W krótkiej perspektywie może oznaczać to, że w kopalniach... będzie brakowało ludzi.

Nabór nowych pracowników ogłosiły wszystkie polskie spółki węglowe. I każda odnotowuje rekordowe zainteresowanie. Kompania Węglowa, największa górnicza firma w Europie, chce w tym roku zatrudnić 5,7 tys. osób. - Wpłynęło już 13,5 tys. podań - informuje Piotr Rykala, wiceprezes ds. pracowniczych tej firmy.

Podobnie jest w oferującej najlepsze płace w górnictwie Jastrzębskiej Spółce Węglowej. W zrzeszającej sześć kopalń firmie kilka dni temu było średnio ponad sześciu kandydatów na jedno miejsce. Nabór kończy się dopiero w ostatnim dniu lutego.

- Doświadczenie uczy, że jedna osoba składa podanie w kilku kopalniach, więc tę liczbę trzeba podzielić - zastrzega Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.

Również Katowicki Holding Węglowy nie ma problemów ze znalezieniem chętnych na zwalniające się miejsca pracy. To przełom, bo do tej pory młodzi zamiast pracy pod ziemią za nieco ponad tysiąc złotych do ręki, wybierali pracę w pubach i fabrykach na Wyspach Brytyjskich.

Skąd to zainteresowanie? Jedną z przyczyn są rekordowe podwyżki, jakie na początku bieżącego roku wywalczyły sobie górnicze związki zawodowe. - Po zawarciu porozumienia z organizacjami związkowymi płaca młodego górnika wzrosła z ok. 1,2 tys. zł do ok. 1,7 tys. zł netto. Ale i tak nadal nie jesteśmy konkurencyjnym pracodawcą, w porównaniu np. z branżą budowlaną - ocenia Piotr Rykala.

Dzisiaj w Centrum Dialogu Społecznego w Warszawie rozpoczną się obrady zespołu trójstronnego. Liderzy górniczych central związkowych chcą rozmawiać z rządem m. in. o jego planach dotyczących tej branży.

- Chcemy rozmawiać o sytuacji ekonomicznej. Niepokoją nas gorsze wyniki finansowe wszystkich spółek węglowych - mówi Wacław Czerkawski ze Związku Zawodowego Górników w Polsce.

--------------------------------------------------------------------------------

Choć jeszcze niedawno w kopalniach bito na alarm, że brakuje rąk do pracy, to dzisiaj dyrektorzy zakładów górniczych mogą przebierać wśród kandydatów. Ale tylko na stanowiska robotnicze, w wypadku których spółki węglowe nie stawiają zbyt wysokich wymogów.

Szukają po prostu pracowników mających mniej niż 35 lat i zawodowe (mechaniczne lub elektryczne) wykształcenie. Kandydat z doświadczeniem w górnictwie jest na wagę złota.

A takich można znaleźć przede wszystkim w firmach wykonujących dla kopalń różne prace pomocnicze, chociażby drążenie chodników czy uzbrajanie lub likwidację ścian wydobywczych.

Według szacunków, z pracujących w górnictwie 120 tysięcy osób, około dziesięć procent to byli pracownicy zewnętrznych firm działających na rzecz tej branży.

I to jest właśnie całkiem spora łyżka dziegciu w tej beczce miodu.

W czasie konferencji zorganizowanej przez zrzeszające takie przedsiębiorstwa Stowarzyszenie Budownictwa Górniczego, właściciele zewnętrznych firm twierdzili, że to właśnie ich pracownicy uzupełniają luki kadrowe zakładów wydobywczych.

- Głównie tą drogą kopalnie pozyskują fachowców. Ale problem przenosi się na nas i skutkuje trudnościami w realizacji zleceń kopalń - ocenia Andrzej Śmieszkoł, prezes Stowarzyszenia Budownictwa Górniczego.

Pracownicy przechodzą, bo kiedy są zatrudnieni bezpośrednio w kopalni mogą zarobić znacznie więcej niż w firmach pracujących na rzecz górnictwa.

Wiele firm nie wypłaca "barbórek", "czternastek" i innych dodatków, na które mogą liczyć pracownicy kopalń.

Zdaniem Śmieszkoła przepływ pracowników ze spółek do kopalń może grozić kryzysem w całej branży, bo firmy zewnętrzne wykonują wiele ważnych robót - między innymi drążą w kopalniach chodniki.

Rozwiązaniem mogłoby być zatrudnianie górników, zza naszej wschodniej granicy, przede wszystkim z Ukrainy.

Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce mówi, że wielkiego zainteresowania nowych pracowników kopalniami jeszcze nie można odczuć.

- Więcej jest odejść niż przyjęć - mówi Wacław Czerkawski. Jego zdaniem w ostatnich latach zmienia się jednak obraz górnictwa.

- Ostatnia podwyżka płac może być zachętą. Poza tym w naszym regionie jest tradycja pracy w górnictwie - dodaje.

Na ten drugi powód wskazuje również rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

- W naszym regionie można mówić o monokulturze tego zawodu. Jesteśmy tu jednym z najbardziej atrakcyjnych pracodawców - uważa Katarzyna Jabłońska-Bajer.

Mimo otwierania kolejnych klas techników górniczych i kolejnych roczników absolwentów górnictwa na wyższych uczelniach, sporym problem jest wymiana wyższej kadry.

- Wciąż są trudności jeżeli chodzi o fachowców - potwierdza Piotr Ostaszewski z Katowickiego Holdingu Węglowego.

Górniczy związkowcy w końcu doczekali się rozmowy z przedstawicielami rządu na temat swojej branży. Dziś w Warszawie zbierze się zespół trójstronny do spraw bezpieczeństwa socjalnego górników.

Do stolicy, jak można było tego oczekiwać, wybiera się silna reprezentacja związków. Chcą poznać plany gabinetu premiera Donalda Tuska.

- Jest wiele spraw. Mamy robotę przynajmniej do końca kadencji. Nasi działacze pytają o wiele rzeczy, również o emerytury - informuje Wacław Czerkawski. - Na pierwszym spotkaniu będziemy pytali między innymi o sytuację ekonomiczną, bo wyniki finansowe spółek bardzo się pogorszyły. Chcemy poznać kierunek ruchów rządu w przypadku naszej branży - dodaje wiceprzewodniczący ZZG.

Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Wto Mar 04, 2008 12:29 am


Silesia w końcu idzie pod młotek
dziś
Po dwóch miesiącach Gibson Group International Ltd z Glasgow dostarczyła wreszcie do Katowic dokumenty bankowe potwierdzające wpłatę vadium w wysokości 4 mln zł. Wczoraj komisja przetargowa mogła więc poinformować, że ogłoszony jesienią ub. roku przetarg na sprzedaż kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach został rozstrzygnięty. Wygrała szkocka firma Gibsona, która jako jedyna złożyła ofertę.

Szkocka firma chce kupić deficytową kopalnię - ale z bogatym złożem gwarantującym jej dalsze funkcjonowanie przez lata - za 205 mln złotych. Jej wartość księgową określono na 111,5 mln złotych. Wielkość złoża wyszacowano na 100 mln ton.

Dziś ofertą zajmie się zarząd Kompanii Węglowej w Katowicach, do której należy kopalnia, następnie rada nadzorcza spółki. Ostatnie zdanie należeć będzie do właściciela, czyli ministra gospodarki. Obie strony mają czas na podpisanie umowy do końca czerwca. Do tego czasu Gibson Group International Ltd musi też wpłacić Kompanii 205 mln zł.

- Dopóki pieniądze nie wpłyną na nasze konto, nie zostanie podpisana umowa sprzedaży kopalni - zapewnia Zbigniew Madej, rzecznik KW. - Co więcej, jeśli do podpisania umowy nie dojdzie nie z naszej winy, Gibson Group straci vadium - 4 mln zł.

Wydaje się więc, że interes właściciela został zagwarantowany. Opóźnienie rozstrzygnięcia konkursu wzięło się stąd, że Gibson Group International Ltd sama nie przedstawiła gwarancji bankowych wniesienia vadium. Uczyniła to w jej imieniu firma, której kondycja finansowa budziła poważne wątpliwości.

Teresa Semik - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Wto Mar 04, 2008 6:55 pm
Drugie życie kopalni Dębieńsko
Tomasz Głogowski2008-03-04, ostatnia aktualizacja 2008-03-04 19:26



Pierwszy krok do reaktywowania nieczynnej od ośmiu lat kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach został zrobiony. Wniosek o koncesję na wydobywanie tam węgla trafił już do Ministerstwa Środowiska.

O złożeniu wniosku poinformowała wczoraj oficjalnie spółka New World Resources NV, która jest właścicielem czeskiego koncernu węglowego OKD. - Wniosek o uzyskanie koncesji na eksploatację złóż w Dębieńsku to element naszej strategii rozwoju w Europie Centralnej - potwierdził Mike Salamon, prezes NWR.

Przypomnijmy, że w Dębieńsku według szacunków jest 100 mln t węgla. Kopalnia została zamknięta osiem lat temu ze względu na nieopłacalność fedrowania. Przygotowania do jego wznowienia potrwają teraz od trzech do sześciu lat, a inwestycje będą kosztować nawet 5 mld zł, bo szyb Jan II jest za płytki i trzeba go pogłębić o 500 m do poziomu 1200 m. Gdy kopalnia już ruszy, ma zatrudniać ok. 3 tys. pracowników.

- Reaktywacja kopalni to dla naszej gminy ogromna szansa - mówi Grzegorz Wolnik, wiceburmistrz Czerwionki-Leszczyn, i dodaje, że miasto jest gotowe pomóc w wyszkoleniu młodych ludzi. - Mamy zespół szkół, w którym były kiedyś klasy górnicze, zachowała się nawet szkoleniowa sztolnia - deklaruje.

Dodajmy, że OKD jest też zainteresowany nieczynną kopalnią Morcinek w Kaczycach. Koncern złożył w Ministerstwie Gospodarki propozycję wydobywania z niej węgla wspólnie z Jastrzębską Spółką Węglową.



Wit - Pią Mar 07, 2008 4:25 pm

Czesi idą po nasz węgiel
dziś
Znajdujący się w rękach holenderskiej spółki NWR czeski koncern węglowy OKD chce zainwestować w naszym regionie co najmniej 5 miliardów złotych. Zamierza dobrać się do złóż węgla zalegających w Dębieńsku, dzielnicy Czerwionki-Leszczyn. Planuje wybudowanie nowego zakładu w miejscu zamkniętej osiem lat temu kopalni. OKD złożyła już w Ministerstwie Środowiska wniosek o przyznanie koncesji na wydobycie węgla.

Nowa kopalnia to nie pierwsza inwestycja koncernu w Polsce. Kontroluje on firmę Karbonia, która m.in. wydobywa metan z kopalni Morcinek w Kaczycach.

Jeśli Czesi uzyskają koncesję, budowa nowej kopalni mogłaby ruszyć w przyszłym roku. Według planów pierwsza tona węgla zostałaby wydobyta za pięć lat. Pracę w nowym zakładzie znalazłoby 3 tys. ludzi.

- Chcemy wybudować zupełnie nową kopalnię. Nie będziemy wykorzystywać infrastruktury starego Dębieńska - mówi Oldrich Kana, wiceprezes zarządu Karbonii. - To, co zostało po starej kopalni, do niczego się nie nadaje. Zupełnie inne są dziś wymogi bezpieczeństwa, technologie i sprzęt. Dębieńsko budowano ponad 100 lat temu - mówi Kana.

Według szacunkowych danych pod gminą Czerwionka-Leszczyny zalega około 500 milionów ton węgla, z czego 100 milionów ton to sprzedający się za granicą jak ciepłe bułeczki węgiel koksujący. Nowa kopalnia mogłaby sprzedawać 2 mln ton węgla rocznie. Jej byt byłby zapewniony na co najmniej na 40-50 lat.

O pokłady zlikwidowanego Dębieńska stara się także Kompania Węglowa. Miałaby tu fedrować KWK Szczygłowice. - Niebawem też wystąpimy o koncesję - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej w Katowicach.

--------------------------------------------------------------------------------

A Czechom się opłaci...

Czeski koncern węglowy OKD chce wydobywać dobrej jakości węgiel z zamkniętej osiem lat temu kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. Zamierzają postawić tam całkiem nowy zakład.

- Musimy zbudować nowe szyby i korytarze. Chcemy zejść głębiej, na 1400 metrów, gdzie znajdują się bogate pokłady węgla - mówi Oldrich Kana, wiceprezes zarządu firmy Karbonia, którą kontroluje koncern OKD.

Wcześniej kopalnia Dębieńsko nigdy nie fedrowała poniżej 1000 metrów, bo nie miała do tego odpowiedniego zaplecza technologicznego. A właśnie nisko pod ziemią znajduje się najbardziej poszukiwany węgiel koksujący.

- Współpracujemy z naukowcami z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Z ich analiz wynika, że w Dębieńsku warto inwestować miliardy złotych - mówi Kana. - Pieniądze na inwestycję są, teraz czekamy tylko na koncesję. Chcemy ruszyć z budową jak najszybciej - deklaruje. Plany budowy tak ogromnego zakładu pracy cieszą urzędników z Czerwionki-Leszczyn. Przypomnijmy, że to jedna z najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. Otwarcie kopalni to wielka szansa dla mieszkańców całego regionu.

- Nowy zakład będzie budować kilkaset osób. Potrzebne będą nowe hotele, punkty usługowe, restauracje i sklepy. To szansa na rozwój całej gminnej infrastruktury - nie kryje radości wiceburmistrz Grzegorz Wolnik i dodaje, że rąk do pracy w Czerwionce też nie zabraknie. - Są u nas górnicy, którzy kiedyś wzięli odprawy i odeszli z kopalni, a teraz chętnie by do niej wrócili. Jesteśmy gotowi pomóc w wyszkoleniu młodych ludzi. Mamy zespół szkół, w którym kiedyś szkolili się górnicy, zachowała się nawet sztolnia. Możemy te klasy przywrócić - deklaruje burmistrz.

Mieszkańcy Czerwionki-Leszczyn na wieść o planach reaktywacji Dębieńska zacierają ręce. - Jak najszybciej powinni tę kopalnię otwierać. Nasza gmina dzięki temu odżyje - mówi Henryk Prze-wodowski, emerytowany górnik z Leszczyn. Tymczasem o pokłady zlikwidowanego Dębieńska stara się także Kompania Węglowa. Wchodząca w jej skład KWK Szczygłowice też chce dobrać się do czerwieńskiego węgla. - Chodzi nam o złoża węgla koksującego, które bezpośrednio przylegają do terenów kopalni Szczygłowice i jeden z szybów wentylacyjnych. Wiemy, że o te pokłady stara się także prywatny inwestor, mimo to będziemy występować o koncesję - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej w Katowicach. Urzędnicy z Czerwionki-Leszczyn na propozycję czeskiego koncernu patrzą jednak znacznie przychylniej niż na pomysł Kompanii.

- Kompania chce tylko wydobywać węgiel, nie ma mowy o tworzeniu nowego zakładu i kolejnych miejscach pracy. Nie będzie więc żadnych korzyści dla gminy i jej mieszkańców - mówi Grzegorz Wolnik.

Kopalnia Silesia pod młotek

Komisja przetargowa Kompanii Węglowej zdecydowała, że szkocka grupa Gibson Group International będzie mogła kupić kopalnię Silesia w Czechowicach-Dziedzicach.
Jest to pierwsza taka transakcja w historii polskiego górnictwa, kiedy czynną kopalnię wykupuje zachodni inwestor.
Kopalnia Silesia została sprzedana za 205 milionów złotych szkockiemu koncernowi, mimo że Kompania Węglowa wyceniła ją wcześniej na 111 mln zł. Kopalnia Silesia od 1995 roku przyniosła już 150 mln zł strat. Może fedrować dalej, bo ma jeszcze ok. 100 mln ton węgla w zapasie, ale aby go wydobyć, konieczne są inwestycje szacowane na 350-400 mln zł. A na to Kompanii Węglowej nie stać. Dlatego jej zarząd w połowie zeszłego roku zdecydował o sprzedaży zakładu.
Na sprzedaż Silesii zgodę musi wyrazić jeszcze Ministerstwo Gospodarki.

Barbara Kubica, Aleksander Król - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Pią Mar 07, 2008 10:14 pm
I ty możesz zostać właścicielem kopalni
Tomasz Głogowski 2008-03-07, ostatnia aktualizacja 2008-03-07 23:00



Katowicki Holding Węglowy zrobił kolejny krok w kierunku Giełdy Papierów Wartościowych. Spółka ma być pierwszą w branży górniczej, której akcje będzie mógł kupić każdy z chętnych.

Holding, zrzeszający dziś pięć kopalni węgla kamiennego, ogłosił właśnie przetarg na wybór doradcy prawnego, który ma pomóc mu w przejściu całej procedury związanej z debiutem na Giełdzie Papierów Wartościowych. Zainteresowane firmy mogą zgłaszać się do 27 marca, a przetarg zostanie rozstrzygnięty wczesną wiosną. Później holding chce jeszcze znaleźć doradcę finansowego, który pomoże m.in. w przygotowaniu wyceny firmy.

Wybór doradcy prawnego to kolejny krok do częściowej prywatyzacji holdingu, który należy do najlepszych spółek w górnictwie. Już poprzedni rząd zadeklarował, że chce sprzedać na giełdzie od 20 do 40 proc. akcji firmy, zachowując dla Skarbu Państwa pakiet kontrolny. Obecna ekipa podtrzymała te plany, a wiceminister gospodarki Eugeniusz Postolski zapowiedział nawet, że KHW może trafić na parkiet w przyszłym roku - jako pierwsza firma z branży górniczej. - Data giełdowego debiutu nie została jeszcze ustalona, ale procedura ruszyła - mówi Ryszard Fedorowski, rzecznik prasowy KHW.

Przypomnijmy, że za debiutem spółki na giełdzie opowiedzieli się już sami górnicy. W listopadzie zeszłego roku 52 proc. z nich było za wprowadzeniem holdingu na giełdę, a 48 proc. przeciw. Wysoka była też frekwencja. Głosowało ponad 81 proc. uprawnionych, czyli 16 tys. pracowników.

Było to głosowanie historyczne, bo po raz pierwszy górnicy zgodzili się na częściową prywatyzację kopalni. Do tej pory w referendach organizowanych przez związki zawodowe byli przeciw. - Dalej prowadzimy akcję informacyjną. Staramy się uzmysłowić pracownikom ich rolę jako przyszłych akcjonariuszy - mówi Fedorowski.

Giełda ma przynieść holdingowi pieniądze, które są potrzebne przede wszystkim na inwestycje. Do 2015 roku spółka musi wydać około 5 mld zł, przede wszystkim na uruchomienie nowych pokładów węgla i kupno nowoczesnego sprzętu. Samodzielnie firma nie jest w stanie zebrać takich pieniędzy, nawet jeżeli co roku będzie przynosiła zyski.

Kto wie jednak, czy w wyścigu do giełdy katowickiego holdingu nie wyprzedzi kopalnia Bogdanka, która chce zadebiutować na parkiecie już w tym roku. Bogdanka liczy, że na giełdzie zarobi minimum 350 mln zł. Pieniądze są jej potrzebne na zagospodarowanie tzw. pola Stefanów, które ma pochłonąć 1,1 mld zł.



Kris - Sob Mar 08, 2008 10:27 am


Górniczki znów na przodku?
07.03.2008, Karolina Baca

Uważałam, że równouprawnienie nie ma granic. Do lutego, gdy zjechałam do kopalni Staszic – sprawdzić, czy jeśli Polska wypowie w maju konwencję o zakazie pracy kobiet pod ziemią, to tłumy płci pięknej rzucą się fedrować węgiel
autor zdjęcia: Rafał Guz


Od lewej: Edyta Tomaszewska, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego, nadsztygar kopalni Staszic Piotr Potempa, Karolina Baca (autorka tekstu)

autor zdjęcia: Rafał Guz
Karolina Baca, Edyta Tomaszewska

Poniedziałek, 18 lutego, godz. 9 – przyjeżdżam do kopalni Staszic przy ul. Karolinki w Katowicach.

Na dół!

– Na pewno chce pani jechać na dół? – pyta Paweł Giza, dyrektor ds. pracowniczych. – Niech pani nie reaguje na szowinistyczne zaczepki, bo chopom się one czasem zdarzą, i niech pani pamięta, że pod ziemią nie ma „dzień dobry”, tylko „szczęść Boże” – tłumaczy. Modlitwa w kopalni to coś tak oczywistego, jak kłanianie się sobie na ulicy, a kult św. Barbary, patronki górników, jest niesamowicie silny.

Wizyta w łaźni, dostaję koszulę w kratę, beżowy „mundur” nadzoru górniczego, hełm, ogromne kalosze. Ale to nie wszystko. Nadsztygar Piotr Potempa zaczyna szkolenie BHP.

– To jest aparat ucieczkowy. Gdyby wybuchł metan albo pył, pozwala oddychać na dole – objaśnia mi działanie czterokilowej skrzynki, którą mam nosić ze sobą.

Idziemy do lampowni – jeśli kiedyś myślałam, że czołówka to tylko taka mała lampka, to nie chcę pamiętać własnej ignorancji. Na drugie ramię zarzucam torbę z akumulatorem i kablem zasilającym żarówkę, zakładam okulary ochronne. Wyglądam jak kosmita, ale potem, już na dole – wszystko mi jedno.

Mijamy jedne schody, piąte schody – w końcu jest szola (winda zwożąca górników pod ziemię). Nadsztygar Potempa, Edyta Tomaszewska, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego, ja, kilku górników i „szczęść Boże”. Metalowa klatka rusza na głębokość 800 m pod ziemię. W ciągu kilkudziesięciu sekund wysiadamy na... dworcu! Kopalnia to podziemne miasto z systemem wewnętrznych kolejowych połączeń. Pociąg wiezie nas jakieś 3 km po kopalnianych korytarzach.

Teraz 30 minut pieszo

Gdy wysiadamy, myślę sobie, że nie jest tak źle. Nawet jasno... Do czasu, gdy przejdziemy 300 m do pancernych drzwi. Widzę ciemność i słyszę pisk.

– To Aleksander, tak nazywamy każdą mysz tutaj – wyjaśnia Potempa. Mysz??? – Niech się pani cieszy, to znaczy, że nie ma szczurów – słyszę spokojną odpowiedź. Coraz lepiej. Okazuje się, że do ściany wydobywczej będziemy iść jakieś 30 minut – codzienna droga górników do pracy, ale oni pokonują ją w 12 minut. Nowoczesne obudowy, zmechanizowane taśmociągi – aż trudno uwierzyć, że zakład ma 50 lat. Idziemy, idziemy... nie, przepraszam. Grzęźniemy w błocie albo tulimy się do ścian, by nie wejść na jakąś maszynę. W głowie dudni statystyka – ponad 3 tys. wypadków w górnictwie rocznie...

– No, to już pani wie, skąd ta liczba, skoro tu nawet drobne potknięcie może się skończyć tragedią – mówi Tomaszewska.

W szczelinie

Dochodzimy do ściany wydobywczej. 140 cm wysokości. Czołówka na hełm, byle mieć wolne ręce przy przeciskaniu się w szczelinie, ale po co wolne ręce, jak nie ma się czego złapać?

– Trzymaj maskę – rzuca nadsztygar. Ratunek przed pyłem, który fruwa wokoło w strasznych ilościach, bo akurat kombajn wydobywczy pracuje. – Te, chopy, nie ugonioć się za panną, do roboty – to reakcja na rozmowy górników ze mną, gdy pytam ich o możliwość pracy kobiet pod ziemią.

– Pani kochana, nam to tu wystarczy św. Barbara, kobity cudowne są, ale przez szacunek dla nich nie powiem, co myślę o potencjalnym ich zatrudnieniu jako górników – mówi kombajnista. Ile zarabia? – 2200 zł psze pani, po 23 latach pracy, bez czerwonych dni (niedziel i świąt – red.).

Nawet gdyby mi ktoś dał dziesięć razy więcej – nie ma mowy.

Pokrzykiwania, przekrzykiwania – trudno się przebić przez głośny kombajn. Ale górnicze utarczki to tylko pozory. Jeden za drugiego oddałby życie. – Gdyby było tąpnięcie i ruszałbym się o własnych siłach, musiałbym sprawdzić, jak oni się czują, nie, inaczej się nie da – mówi młody chłopak i na wszelki wypadek szybko się żegna (w imię Ojca...).

Muldy są najgorsze

Wyszliśmy ze ściany. Ulga? To za mało powiedziane.

– No to teraz pani wie, dlaczego górnik po szychcie leci do karczmy piwnej, to jedyne, co łagodzi skutki tego pyłu – śmieje się Potempa, gdy łykam „świeże powietrze” w temperaturze poniżej 20 stopni Celsjusza (w ścianie jest dobrze ponad 30 stopni). Nie mam mu nawet siły odpowiedzieć, jak silna jest teraz moja wizualizacja wielkiego kufla złocistego płynu z białą pianą.

– I widzisz, babo, taką kobietę przez osiem godzin w ścianie? – pyta rzeczniczka WUG. – A to nie jest jeszcze najtrudniejsza ani największa kopalnia – dodaje. A ja już nic nie widzę. Nadsztygar zaś uczy mnie górniczego słownika: spong (podłoga), strop (sufit) i ociosy (boczne ściany). Najgroźniejsza okazuje się jednak mulda – gdy wylądowałam przez nią w kałuży po kolana, w kaloszach miałam już każdy rodzaj błota, stanęłam w miejscu i powiedziałam: ja tu zostaję i nigdzie nie idę! Wydawało mi się, że jestem już chyba w piekle, i zastanawiałam się, co jest trudniejsze – wejście na Zawrat czy przedzieranie się przez wyrobiska i chodniki na dole. Gdy wsiadłam do pociągu, który wiózł nas z powrotem do szoli, myślałam, że minęło dobre pięć godzin od zjazdu. Pudło, raptem trzy.

Nie dla kobiet

– Panie przodem, szczęść Boże, ale pod warunkiem, że wybijecie innym pracę pod ziemią – śmiali się górnicy kończący szychtę.

Na powierzchni gorący prysznic nigdy jeszcze nie miał takiego wymiaru jak ten o godz. 13 w Staszicu. Podobnie nigdy tak bardzo nie smakowała mi wodzionko (śląska zupa na bazie smalcu), tradycyjne rolady, kluski śląskie i modro kapusto (a urodziłam się w Jaworznie i na takich potrawach się wychowałam).

– Od czasu, gdy zjechałam pod ziemię, nie chciałabym wykonywać takiej pracy – przyznaje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

– Pamiętam jedną panią, która dawno temu pracowała pod ziemią, jeszcze z łopatą, jednak to nie jest zawód dla kobiet. Wystarczająco męczą się już na przeróbce węgla na powierzchni. I choć w górnictwie mamy braki kadrowe, to kopalnie nie sięgną po górniczki – uważa Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Ministerstwo Pracy przekonuje, że konwencję o zakazie pracy kobiet pod ziemią musi wypowiedzieć – inaczej narazi się na postępowanie o naruszenie prawa UE i dotkliwe kary finansowe. „Z pracą w kopalni, podobnie jak ze służbą w siłach zbrojnych, policji czy straży pożarnej, związany jest pewien etos, który może sprawić, że pojawią się kandydatki do jej wykonywania” – czytamy w komunikacie resortu.

Śliczne studentki Akademii Górniczo-Hutniczej zapewniają w mediach, że są na taką „brudną robotę” gotowe. Niech jednak pozostaną przy byciu geologiem. A pod ziemię zjeżdżają raz na tydzień. Etos etosem... W Polsce jeszcze w latach 50. kobiety pracowały na przodkach – do czasu, gdy w wypadku rękę straciła Halina Karbowniak (1958 r.).



Kris - Pon Mar 10, 2008 9:02 pm


Czeski miliarder chce kopać polski węgiel
2008-03-10 (aktualizacja: 2008-03-07)
Maria Trepińska (Puls Biznesu wyd. 2556, s. 9)

Zdenek Bakala, inwestor zza południowej granicy, zamierza zbudować na Śląsku kopalnię węgla. Wystąpił o koncesję.

Holenderska spółka New World Resources (NWR), właściciel OKD, największej firmy wydobywającej węgiel w Czechach, kontrolowana przez Zdenka Bakalę, po licznych zapowiedziach ulokowania interesów w Polsce ostro przystąpiła do akcji. W ubiegłym tygodniu do resortu środowiska, wpłynął wniosek o przyznanie koncesji na eksploatację złóż węgla kamiennego na Śląsku — w Dębieńsku, dzielnicy Czerwionki-Leszczyny. Sprawę pilotuje zarejestrowana w Polsce spółka Karbonia.pl.

— Zbudujemy nową kopalnię. Jeszcze za wcześnie na podanie wartości inwestycji, ale na pewno będzie to duża kwota — mówi Jiri Polak, doradca Zdenka Bakali, czeskiego miliardera.

Czarne złoża

Nowa kopalnia zostanie wybudowana w pobliżu zlikwidowanej przez rząd AWS w 2000 r. kopalni Dębieńsko.

— To była szkodliwa decyzja gospodarcza. Powinno się rozliczyć prawnie tych, którzy o tym decydowali. W tym rejonie w pozostawionych złożach jest ponad 100 mln ton węgla koksowego — mówi Jerzy Markowski, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo za czasów SLD-PSL.

O koncesję na eksploatację tych złóż zabiega spółka Zdenka Bakali. Powody jej działań są proste.

— Za 12 lat skończą się pokłady węgla w Czechach — po- dkreśla Jerzy Markowski.

OKD wydobywa około 12 mln ton węgla rocznie. Polskie kopalnie ponad 90 mln ton. Złoża dębieńskie wystarczą na co najmniej 40-50 lat.

Mike Salamon, prezes NWR, twierdzi, że wniosek o koncesję na eksploatację dębieńskich złóż stanowi kolejny krok w realizowaniu strategii spółki w Polsce i w centralnej Europie. Doradcą przy realizacji przedsięwzięcia jest amerykańska firma JT Boyd.

Kopalnia za dwa lata

Plany wydobywania węgla przez NWR w Czerwionce-Leszczynach zostały skonsultowane z władzami lokalnymi. Koncepcja fedrowania w tym rejonie jest zgodna z lokalnym planem zagospodarowania przestrzennego. Pozytywną opinię wydał także Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach. Co więcej — prowadzone są wstępne rozmowy z przyszłymi wykonawcami, m.in. z Przedsiębiorstwem Budowy Szybów, należącym do giełdowej spółki ZZM Kopex.

— Zakładając, że w dwa, trzy, miesięce inwestor otrzyma koncesję, nowa kopalnia może powstać w dwa lata — ocenia Jerzy Markowski.

Koszt inwestycji, jego zdaniem, to wydatek rzędu od 100-150 mln USD.



Wit - Czw Mar 13, 2008 7:44 pm
Rosną ceny prądu, bo kupujemy węgiel z Rosji
Tomasz Głogowski2008-03-13, ostatnia aktualizacja 2008-03-13 19:52



Śląskie kopalnie nie wyrabiają się z wydobyciem węgla, więc firmy energetyczne coraz częściej muszą sprowadzać go z zagranicy, głównie z Rosji. To z kolei ma wpływ na wzrost cen prądu.

Wiadomo już, że Vattenfall, największy na Śląsku dostawca energii elektrycznej, kupi w tym roku dla swoich elektrociepłowni ok. 300 tys. ton rosyjskiego węgla. Jest on o ok. 20 proc. droższy od krajowego surowca, ale firma nie ma wyjścia. Nasze kopalnie nie nadążają z wydobyciem. W 2007 roku spółki węglowe "wyprodukowały" o 7 mln ton węgla mniej, niż zakładano. W tym roku sytuacja się powtórzy, a kto wie, czy nie będzie jeszcze gorsza. Brak pieniędzy na inwestycje i konieczność schodzenia na coraz głębsze pokłady (poniżej 1000 metrów) powodują, że tegoroczne wydobycie może być nawet o 9 mln ton mniejsze, niż zakładano. - Teraz płacimy za pochopne decyzje o likwidacji kopalń, takich jak Dębieńsko, Morcinek, Siersza czy Niwka-Modrzejów - mówi Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo.

Załamanie się naszego wydobycia coraz częściej wykorzystują Rosjanie. W tym roku na polski rynek trafi ok. 4 mln ton węgla ze Wschodu, z czego część dostarczy Sibirskaja Ugolnaja Energieticzeskaja Kompania, największy producent węgla w Rosji. Firma właśnie otworzyła swoje przedstawicielstwo w naszym kraju. - Braki w wydobyciu na rynku krajowym powodują, że możemy sprzedawać węgiel po cenach światowych, wyższych niż w Polsce - przyznaje Piotr Matuszak, prezes SUEK Polska.

Markowski przewiduje, że import rosyjskiego węgla będzie w kolejnych latach systematycznie rósł, nawet o sto procent rocznie. Bo choć rosyjski węgiel jest droższy, to ma dobrą jakość. - Trudno mieć do Rosjan pretensje, że szukają zbytu. Pamiętajmy, że przecież nikogo z rynku nie wypierają. Wypełniają tylko lukę, którą sami stworzyliśmy - przypomina Markowski.

Konieczność kupowania przez elektrownie droższego węgla z zagranicy ma również pośredni wpływ na wzrost cen energii elektrycznej (w tym roku ceny prądu dla odbiorców indywidualnych wzrosły o 13 proc., dla firm o ok. 20 proc). Jednocześnie trzeba przypomnieć, że ceny węgla dla energetyki o ok. 11 proc. podniósł też największy krajowy dostawca, czyli Kompania Węglowa.

- Skoro rosną ceny surowca, to rosną też ceny prądu - przyznaje jeden z przedstawicieli firmy energetycznej.

Nie wszyscy producenci energii korzystają jednak z rosyjskiego węgla. Wśród nich jest Południowy Koncern Energetyczny, który deklaruje, że korzysta tylko z rodzimych dostaw.

- Mimo wzrostu cen węgla na krajowym rynku nadal uważamy, że nasze paliwo jest bardziej konkurencyjne w stosunku do oferty zagranicznej. Choć ceny węgla zza wschodniej granicy zbliżyły się do oferowanego w Polsce, należy jeszcze wziąć pod uwagę koszty transportu oraz niepewną sytuację na tamtejszych rynkach, która może wpłynąć na nasze bezpieczeństwo energetyczne. Kupowanie węgla na Wschodzie jest nieracjonalne ekonomicznie w sytuacji, gdy nasze elektrownie znajdują się praktycznie obok kopalń, niektóre są wręcz połączone z nimi taśmociągami - przekonuje Paweł Gniadek, rzecznik prasowy PKE.

Dodaje, że osiem elektrowni i elektrociepłowni Południowego Koncernu Energetycznego zużywa około 11 milionów ton węgla rocznie. Największymi dostawcami są Kompania Węglowa (około 5,7 mln ton), Południowy Koncern Węglowy (około 3,4 mln ton) oraz Katowicki Holding Węglowy (0,8 mln ton).
..............................
Nie mniej podsumowując problemu wielkiego nie ma, bo za wszystko i tak zapłacimy my, czyli konsumenci.



Wit - Czw Mar 13, 2008 8:54 pm


W kopalni "Marcel" zakończono budowę chodnika za 90 mln zł
PAP12.03.2008 15:50

Węgiel z kopalni "Marcel" w Radlinie, zamiast jak dotąd - szybem, będzie wydobywany na powierzchnię tzw. upadową, czyli pochyłym chodnikiem, łączącym wyrobisko z zakładem przeróbczym. Budowa upadowej kosztowała 90 mln zł.

To największa w ostatnich latach taka inwestycja w górnictwie. Budowa blisko 2-kilometrowego chodnika, schodzącego 400 metrów pod ziemię, trwała 5,5 roku. Uroczyste uruchomienie upadowej zaplanowano na czwartek. Inwestycja ma zwrócić się w cztery lata.

- To przedsięwzięcie jest przykładem unowocześniania górnictwa. Dzięki usprawnieniu transportu węgla na powierzchnię następuje uproszczenie modelu kopalni, maleją koszty eksploatacji, a prostsze w obsłudze obiekty i urządzenia sprzyjają poprawie bezpieczeństwa - ocenił w środę rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, Zbigniew Madej.

Decyzja o kosztownej inwestycji była podyktowana analizą ekonomiczną. Wykazała ona, że aby kopalnia była rentowna, musi wydobywać co najmniej 9,5 tys. ton węgla na dobę i zmniejszyć koszty. Najtańszy okazał się transport węgla na powierzchnię upadową.

Drążenie chodnika rozpoczęło się w lipcu 2002 roku z dwóch stron. Części drążone z powierzchni i z dołu połączyły się cztery lata później. Potem rozpoczęto instalowanie niezbędnej infrastruktury oraz montaż przenośników do transportu węgla na powierzchnię i transportu materiałów eksploatacyjnych na dół. Całość zakończono w styczniu tego roku.

Teraz węgiel, eksploatowany 400 metrów pod ziemią, trafia do podziemnych zbiorników; stamtąd mierzącym 850 metrów taśmociągiem dochodzi do upadowej, skąd przenośniki transportują go na powierzchnię. Upadowa ma długość 1.850 m i nachylenie 12 stopni.

Ukończenie tej najważniejszej dla kopalni inwestycji pozwoli przede wszystkim na uproszczenie modelu kopalni - po likwidacji ok. 2015 roku poziomu 800 m w starym polu wydobywczym zakładu, gdzie kończy się węgiel, "Marcel" będzie kopalnią jednopoziomową.

Inne zalety to m.in. możliwość transportu dużych urządzeń pod ziemię w całości (np. sekcji obudowy zmechanizowanej chodnika), obniżenie kosztów eksploatacji, zmniejszenie zatrudnienia przy transporcie o ok. 100 osób oraz bezpośrednia wysyłka węgla do zakładu przeróbczego, z pominięciem szybu, który z czasem ma być zlikwidowany.

Budowa upadowej w kopalni "Marcel" była największą taką inwestycją Kompanii Węglowej. W tym roku skupiająca 16 kopalń firma przeznacza na inwestycje ok. 850 mln zł. Pieniądze mają być skierowane głównie na prace przygotowawcze przy udostępnianiu nowych pokładów węgla oraz zakup i modernizację sprzętu.



Wit - Pon Mar 17, 2008 12:01 am
Górnictwo: milion dolarów za groźny metan
Tomasz Głogowski2008-03-16, ostatnia aktualizacja 2008-03-16 19:48



Jastrzębska Spółka Węglowa będzie zarabiać na znienawidzonym przez górników metanie. Właśnie sprzedała Japończykom uprawnienia do emisji gazów cieplarnianych. To pierwsza taka transakcja w polskim górnictwie!

W należącej do JSW kopalni Borynia zainstalowano nowoczesny silnik, który będzie wykorzystywał metan gromadzący się w podziemnych wyrobiskach. Opalana gazem instalacja będzie wytwarzała nie tylko prąd, ale i ciepło potrzebne kopalni, m.in. do ogrzewania górniczych łaźni.

Dzięki temu do atmosfery nie dostanie się ok. 2,5 tys. ton metanu rocznie. Główny Instytut Górnictwa w Katowicach przeliczy go na tzw. ekwiwalent dwutlenku węgla (pozwolenie na emisję), który JSW będzie mogła sprzedać.

Pierwszą transakcję zawarto kilka dni temu. Uprawnienia do emisji gazów cieplarnianych kupił od JSW japoński koncern energetyczny Chugoku Electric Power. Japończycy będą mogli teraz "zaliczyć" kupione jednostki do swoich i o tyle więcej CO2 wyemitować do atmosfery. To z kolei - zgodnie z podpisanym przez Polskę protokołem z Kioto, który wszedł w życie w 2005 roku - pozwoli obniżyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery na świecie.

To pierwsza taka transakcja w polskim górnictwie, na której JSW zarobi milion dolarów rocznie (w sumie zysk JSW wyniesie 5 mln dolarów, bo umowa obowiązuje do 2012 roku). Spółka szacuje, że dzięki nowoczesnej instalacji metanowej w kopalni Borynia będzie mogła sprzedać ok. 54 tys. ton dwutlenku węgla (ekwiwalentu) rocznie.

Metan w górnictwie był do tej pory traktowany jak kłopotliwy odpad. Zaczynając trzy lata temu montaż nowoczesnego silnika na metan, JSW nawet nie przepuszczała, że handel emisjami przyniesie jej dodatkowy zysk. Spółka przyznaje jednak, że nie miała doświadczenia i możliwości technicznych, aby samodzielnie zrealizować tak duże przedsięwzięcie, więc zdecydowała się na współpracę z katowickim GIG-iem.

Dzięki współpracy z Japończykami, bardzo szybko zwróci się koszt instalacji w kopalni Borynia, na którą wydano 6 mln zł.



Kris - Wto Mar 25, 2008 9:16 am


Większe zyski z węgla
dziś


W ciągu roku węgiel na europejskich rynkach zdrożał z 70 do 130 dolarów za tonę.

Rekordowe ceny węgla na światowych rynkach przełożyły się na dużo lepsze wyniki działających na Śląsku spółek węglowych.

Podliczając tylko dwa miesiące 2008 roku, widać to wyraźnie. Największy zysk zanotowała Jastrzębska Spółka Węglowa. Na czysto zarobiła już ok. 70 mln zł, czyli mniej więcej tyle samo, ile w całym 2007 roku!

Tylko w styczniu Kompania Węglowa zarobiła 10 mln zł, czyli pięć razy więcej niż w 2007 roku! W tym tygodniu KW poda dane za luty. Według nieoficjalnych informacji mają być równie dobre.

Lepiej wiedzie się również kopalniom Katowickiego Holdingu Węglowego. Jego dodatni wynik ma być dwukrotnie większy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Szefowie spółek zacierają ręce i modlą się, by koniunktura trwała jak najdłużej. Ekonomiści przestrzegają jednak przed euforią. - Prawdziwy obraz kondycji spółek pokaże roczne sprawozdanie. Miesięczne obliczenia dają pole do różnych manewrów - mówi prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

Działające w branży związki również podchodzą do tych informacji ostrożnie. - Być może świetne wyniki są związane z konkursami na stanowiska w zarządach spółek - zastanawia się Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

A jeśli naprawdę kondycja kopalń jest tak dobra? Związkowcy odpowiadają, że jeśli trend się utrzyma w połowie roku znów będą chcieli usiąść do stołu i porozmawiać o podwyżkach. - Żądania pracowników będą rosły - uważa Grzesik.

Górnicy raczej nie mogą liczyć, że rekordowe ceny węgla przełożą się na kolejne podwyżki ich wynagrodzeń. Nie mogą, bo jak słychać w górniczych spółkach... już z nich skorzystali. - Wynegocjowane w styczniu, najwyższe w historii podwyżki zaproponowaliśmy w oparciu o projekcję tegorocznych wyników. Te podwyżki są związane z tymi dobrymi wynikami - mówi rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej.

Jeszcze w ubiegłym roku ceny węgla w Europie wahały się pomiędzy 60 a 70 dolarów za tonę, to w bieżącym miesiącu za tę ilość energetycznego kruszcu trzeba płacić już ok. 130 dolarów. - Koniunktura na rynku węgla i paliw ma wpływ na dobre wyniki, ale na firmy trzeba patrzeć w całości, również na zobowiązania i potrzeby inwestycyjne całej branży, które są bardzo duże. Mówienie, że górnictwo jest w dobrej kondycji, to przesada - studzi emocje prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach.- Opowieści o zyskach to bardziej public relations niż fakt. O tym, czy jest zysk, czy go nie ma, będzie można powiedzieć po zatwierdzeniu bilansu i sprawdzeniu go przez poważnego audytora. Dane miesięczne nie są w ten sposób weryfikowane - podkreśla ekonomista.

Światowy wzrost cen węgla sprzyja szefom górniczych spółek. Przede wszystkim dlatego, że ten rok ma upłynąć pod znakiem rekordowych inwestycji. Wydobywająca najdroższy węgiel koksowy Jastrzębska Spółka Węglowa chce w swoich sześciu kopalniach zainwestować ok. 700 mln zł. Katowicki Holding Węglowy planuje na ten sam cel wydać 730 mln zł. - Z czego połowę na nowe fronty wydobywcze, a drugą na sprzęt - informuje Ryszard Fedorowski, rzecznik KHW. A nakłady inwestycyjne w największej górniczej spółce w Europie - Kompanii Węglowej - będą jeszcze większe. Sięgną 850 mln zł.

Nawet jeżeli koniunktura na węgiel utrzyma się w kolejnych miesiącach i zyski górniczych spółek będą rekordowo wysokie, to górnicy raczej nie mogą liczyć na kolejne podwyżki. Zdaniem prof. Andrzeja Barczaka należy się spodziewać płacowych żądań związków zawodowych. - Wystarczy, że obudzi się najbardziej radykalna organizacja, do niej dołączy kolejna i inne nie będą miały wyjścia. Rozpocznie się efekt domina. Boję się tego. Tym bardziej, źe w całej Polsce jest nacisk na podwyższenie płac - ocenia ekonomista.

Z najsilniejszą presją związkowców mogą spotkać się członkowie zarządu Kompanii Węglowej. Tam średnia płaca jest najniższa spośród trzech węglowych spółek. To realny scenariusz, bo w czasie styczniowych negocjacji zapowiadano, że w połowie roku odbędą się rozmowy o sytuacjach ekonomicznych firm. Liderzy związkowi chcieliby jeszcze coś wytargować. - Mam nadzieję, że sytuacja będzie korzystna i w tym roku będzie można jeszcze coś wywalczyć dla pracowników - potwierdza Jarosław Grzesik, wiceprzewodniczący krajowej sekcji górnictwa w NSZZ Solidarność. - Na pewno żądania pracowników będą rosły, bo przecież dookoła wszystko drożeje, widać to w czasie zakupów, przy płaceniu rachunków za energię czy na stacjach benzynowych.

Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce przypomina, że w żadnym z zawartych porozumień, nie zadeklarowano, że styczniowe podwyżki będą ostatnimi w tym roku. - Dobre wyniki nie muszą się automatycznie na to przekładać, ale prędzej czy później na pewno o to wystąpimy - uważa Czerkawski.

Ile zarobiły

Spółki węglowe zarobiły w ub.r. w sumie niespełna 100 mln zł.

Kilka lat wcześniej potrafiły wypracować zysk%07na poziomie 2,59 mld zł.

Kompania Weglowa w ubiegłym roku wydobyła 46,8 mln ton węgla. 8,5 mln sprzedano za granicą. Zamknęła rok symbolicznym zyskiem - 1,7 mln zł.

Katowicki Holding Węglowy wydobywa ok. 16-17 mln ton węgla rocznie. W ubiegłym roku wypracował 22,9 mln zł zysku netto.

Jastrzębska Spółka Węglowa w ubiegłym roku wydobyła 11,8 mln ton węgla. Osiągnęła zysk na poziomie ok. 70 mln zł.

Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://zabrze.naszemiasto.pl/wydarzenia/832955.html



Wit - Wto Mar 25, 2008 9:51 pm


Inwestycje w kopalniach za 2,5 mld zł

Rzeczpospolita25.03.2008 05:48
Spółki węglowe modernizują sprzęt i udostępniają nowe pokłady. W kopalni Budryk ruszą m.in. prace nad uruchomieniem najgłębszego w Polsce poziomu wydobywczego (1290 m). Najwięcej pieniędzy wyda jednak Kompania Węglowa.

Budowa nowych poziomów wydobywczych, zakup sprzętu, w tym kombajnów ścianowych, stacje odmetanowienia - to główne inwestycje, na które kopalnie zamierzają wydać pieniądze. Pochodzić będą one głównie ze środków własnych zakładów, ale też z kredytów, sprzęt brany jest też w leasing. Dorzuci się również Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska - Kompania Węglowa dostanie 8,3 mln zł na ochronę wód powierzchniowych w kopalni Piast i budowę układu przesyłowego wód dołowych w Ziemowicie - czytamy w "Rzeczpospolitej".

- Najważniejsze inwestycje w budownictwo w KW to m.in. likwidacja eksploatacji podpoziomowej na Sośnicy-Makoszowym, drążenie wyrobisk do poziomu 1050 m w Szczygłowicach i kontynuacja budowy poziomu 700 m w Jankowicach - wylicza Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.

W porównaniu z zeszłym rokiem KW zwiększy w 2008 r. nakłady inwestycyjne o ok. 250 mln zł. Większy wzrost - z 418 mln zł w 2007 r. do 730 mln zł w 2008 - planuje Katowicka Grupa Kapitałowa (Katowicki Holding Węglowy plus kontrolowana przez niego kopalnia Kazimierz Juliusz). - Główne zadania, które zaakceptowała w czwartek rada nadzorcza, to m.in. nowy pokład i poziom 900 m w kopalni Staszic, dwa pokłady na poziomie 665 m w Wesołej-Mysłowicach i nowy pokład w kopalni Murcki - mówi "Rz" Ryszard Fedorowski, rzecznik KHW. – Zamierzamy też wydać 145 mln zł na obudowy zmechanizowane – dodaje.

Z kolei najważniejsze inwestycje zaplanowane przez Jastrzębską Spółkę Węglową to budowa najgłębszego poziomu wydobywczego w Polsce (1290 m w Budryku), nowy poziom 1000 m na Pniówku i ponad 600 m w kopalni Jas-Mos.

- 35 mln zł będzie kosztować sama modernizacja i powiększenie zakładu przeróbki węgla w Budryku - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. – Przygotujemy się też do integracji technicznej kopalń Borynia i Zofiówka (w przyszłości mogą działać jako zakład zespolony – red.) oraz udostępniania złóż w polach Bzie-Dębina i Pawłowice – wylicza.

Główną inwestycją Lubelskiego Węgla Bogdanka jest pole Stefanów, dzięki któremu kopalnia będzie mogła blisko dwukrotnie zwiększyć wydobycie, do ponad 10 mln ton węgla rocznie.

Zdaniem Dominika Kolorza, szefa górniczej „S”, inwestycje w kopalniach, zwłaszcza w sprzęt, są konieczne, bo w niektórych zakładach park maszynowy ma już dobrze ponad ćwierć wieku, a stare maszyny często są przyczyną wypadków w górnictwie - napisała "Rzeczpospolita".

http://gornictwo.wnp.pl/inwestycje-w-kopalniach-za-2-5-mld-zl,45879_1_0_0.html



Kris - Pią Mar 28, 2008 8:41 am


KW uruchamia kolejne klasy górnicze
dziś


Kopalnie czekają na absolwentów szkół górniczych

Kilku chętnych na jedno miejsce pracy, ale wciąż brakuje wykształconych w górniczych szkołach. Dlatego Kompania Węglowa zdecydowała się na uruchomienie kolejnych klas o tym profilu. Absolwentom gwarantuje pracę i nawet 2 tys. zł wypłaty do ręki.

Tegoroczny nabór nowych pracowników do wszystkich spółek węglowych pokazał, że zawód górnika wraca do łask. Na każde miejsce w Kompanii Węglowej, Katowickim Holdingu Węglowym i Jastrzębskiej Spółce Węglowej było po kilku chętnych. - Mieliśmy wielu chętnych ale bez przygotowania zawodowego, czyli odpowiednich kwalifikacji. O wiele lepszy jest pracownik wykształcony w szkole zawodowej czy technikum górniczym - uważa Jacek Rykala, wiceprezes Kompanii Węglowej.

Dlatego największa górnicza spółka w Europie patronuje kolejnym tworzonym klasom. Wczoraj podpisano umowę z dziewiątą już szkołą. Od września dwie klasy zawodówki ruszą w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Radlinie. Kolejne zostaną stworzone również w Zespole Szkół Zawodowych w Wodzisławiu Śląskim. Tam cztery lata temu naukę zaczęli pierwsi uczniowie technikum górniczego, którym Kompania gwarantowała pracę po skończeniu nauki. Podobnie jest w przypadku pozostałych szkół mających umowę z KW - m. in. w Knurowie, Rudzie Śląskiej, Bieruniu, Zabrzu i Brzeszczach. Pierwsi absolwenci wodzisławskiego Zespołu SZ pracują już w kopalniach Marcel, Rydułtowy-Anna, Jankowice i Chwałowice. Dawana przez KW gwarancja ma przyciągnąć kolejnych uczniów. - Absolwenci mogą być pewni, że po szkole, przez wiele lat będą mieli stabilną pracę w naszych kopalniach - podkreśla rzecznik KW Zbigniew Madej.

Sfinansowanie nauki w górniczych klasach weźmie na siebie Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu, które jest organem prowadzącym obydwu szkół. - Nie przewidujemy jakichś specjalnych dodatkowych kosztów. Mamy nauczycieli, doskonałą bazę - przekonuje Jerzy Rosół, starosta wodzisławski.

Uczniowie innych szkół górniczych rzeczywiście mogą pozazdrościć przyszłym górnikom zdobywającym wy-%07kształcenie w murach wodzisławskiego ZSZ. Szkoła ma do dyspozycji świetnie wyposażoną sztolnię po nieistniejącej już kopalni 1 Maja. - Wykształcenie w tym zawodzie związane jest z wyposażeniem. Mamy to szczęście, że mimo chudych lat dla górnictwa, nie zlikwidowano sztolni. Dzięki temu uczniowie odbywający praktykę nie są od razu narażani na niebezpieczeństwa związane ze zjazdem na dół - wyjaśnia Danuta Mielańczyk, dyrektorka Zespołu Szkół Zawodowych w Wodzisławiu Śl.

Starostę cieszą podpisane umowy. - Mamy u siebie również zamiejscowy ośrodek Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa. Dzięki temu można w jednym mieście przejść wszystkie szczeble edukacji górniczej - mówi Rosół.

Sternicy wodzisławskiej oświaty nie obawiają się również, że poszerzona oferta trafi w próżnię. - Ten kierunek w dalszym ciągu cieszy się sporym zainteresowanie - uważa Mielańczyk.

- Co roku organizujemy targi edukacyjne. Z ankiet wynika, że nie powinniśmy mieć problemu z zapełnieniem klas górniczych zawodówek - dodaje Jerzy Rosół.

Według Rykali nowo przyjęty górnik KW, po ostatnich podwyżkach może zarobić do ręki nawet 2 tys. zł.
Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/834340.html



Wit - Czw Kwi 03, 2008 7:04 pm
Gibson: W Silesii będzie praca na długie lata
Tomasz Głogowski2008-04-03, ostatnia aktualizacja 2008-04-03 19:08



Tom Gibson, przyszły właściciel kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach, spotkał się w czwartek ze związkowcami i przedstawicielami załogi. - Będzie praca na długie lata - zapewniał.

Na tę wizytę górnicy z Silesii czekali z nadzieją, bo kopalnia ma być pierwszą sprzedaną prywatnemu inwestorowi czynną kopalnią węgla kamiennego w Polsce. Chętny to szkocka firma Gibson Group International, należąca do Toma Gibsona. - Przyszły właściciel potwierdził, że wywiąże się ze wszystkich uzgodnionych wcześniej zobowiązań - poinformował Dariusz Dudek, szef zakładowej "Solidarności".

A zobowiązania są niemałe. W prywatnej już kopalni górnicy mają zachować obecne uprawnienia, w tym tak dla nich korzystne prawo do emerytury po 25 latach pracy na dole, a także 14. pensję i barbórkę. Inwestor zapowiedział też, że przyzna załodze premię prywatyzacyjną: 1000 zł dla górnika dołowego za każdy rok pracy w kopalni i 600 zł za każdy rok pracy na powierzchni. W pakiecie znalazł się również punkt o pierwszeństwie przy przyjęciach dla spokrewnionych z obecną załogą. Zatrudnienie ma zaś wzrosnąć o 500 osób, do 1500. Po sprzedaży większość obecnej załogi chce zostać w Silesii, ale kilkadziesiąt osób zadeklarowało, że przeniesie się do innych kopalń Kompanii. - To wynika ze strachu przed prywatyzacją - przyznaje przewodniczący Dudek.

Na sprzedaż kopalni zgodził się już zarząd i rada nadzorcza Kompanii Węglowej. Do finalizacji brakuje już tylko podpisu ministra skarbu. Szkoci mają zapłacić 205 mln zł plus VAT. To dużo więcej niż cena wywoławcza, którą ustalono na 111 mln zł. Transakcja ma zostać zamknięta z końcem czerwca, gdy cała suma wpłynie na konto Kompanii.

Tom Gibson zapewnił w czwartek, że ma pieniądze na inwestycje i na terenie Silesii wybuduje elektrociepłownię o mocy 120 megawatów. Chce też wykorzystywać metan, którego kopalnia ma w nadmiarze. Dodajmy, że zasoby węgla w Silesii ocenia się na co najmniej 100 mln ton. By go wydobyć, konieczne są jednak szacowane na 350-400 mln zł inwestycje.



Wit - Sob Kwi 05, 2008 11:01 am


ArcelorMittal Poland bada złoża Kompanii Węglowej
Puls Biznesu04.04.2008 04:52

Zadłużony górniczy koncern na kredyty nie ma szans, na inwestora — tak. Hutniczy koncern jest zainteresowany złożami węgla koksowego Kompanii Węglowej. W ich przejęciu może mu pomóc casus Silesii.

Zarząd Kompanii Węglowej (KW), największego koncernu górniczego w Europie, który zgodził się na precedensową sprzedaż kopalni Silesia (zorganizowanej części przedsiębiorstwa) zagranicznemu inwestorowi — szkockiej Gibson Group, teraz prowadzi rozmowy z koncernem ArcelorMittal Poland, spółką kontrolowaną przez hinduskiego miliardera Lakshmi Mittala. Czego one dotyczą? -pyta "Puls Biznesu".

— Wydobycia węgla koksowego i współpracy w tym zakresie — mówi Grzegorz Pawłaszek, prezes KW.

Osoba znająca kulisy sprawy twierdzi, że potencjalny inwestor bada złoża węgla koksowego należące do KW.

— Skoro zarząd KW zgodził się sprzedać kopalnię Silesia, to może sprzedać również inną — uważa nasz rozmówca proszący o anonimowość.

KW posiada 5 kopalni z zasobami niezbędnego do produkcji koksu i stali węgla koksowego, bardzo obecnie poszukiwanego. Jego roczna produkcja stanowi poniżej 10 proc., reszta to węgiel energetyczny. Z wyliczeń ekspertów wynika, że m.in. kopalnie Szczygłowice, Bielszowice i Halemba mają 300 mln ton zasobów węgla koksowego, czyli więcej niż Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW). Aby się do nich dobrać, trzeba jednak dużych inwestycji — resort gospodarki ocenia ich wielkość do 2010 r. na 3,1 mld zł. Problem w tym, że KW na koniec 2007 r. miała 4,2 mld zł zobowiązań, w tym około 1,2 mld zł odroczonych płatności wobec ZUS. Strata na działalności operacyjnej sięgnęła ponad 900 mln zł i tylko dzięki sprzedaży akcji spółek giełdowych górniczy koncern zam- knął rok na plusie — 1,7 mln zł.

ArcelorMittal natomiast notuje rekordowe zyski i potrzebuje stabilnych dostaw węgla koksowego, głównie do Zakładów Koksowniczych Zdzieszowice. Lakshmi Mittal od kilku lat deklaruje zainteresowanie przejęciem JSW czy kopalni Budryk, ale poślizg w prywatyzacji oraz ubiegłoroczne i tegoroczne kłopoty z dostawami węgla z JSW spowodowały, że szuka innych możliwości. Surowiec kupuje w KW, a niedobory uzupełnia importem.

— Węgiel koksowy kupujemy od KW. Współpraca układa się bardzo dobrze — mówi Jerzy Podsiadło, wiceprezes ArcelorMittal Poland.

W najbliższych miesiącach powinny zapaść konkretne decyzje w zakresie poszerzenia współpracy KW z ArcelorMittal Poland. Grzegorz Pawłaszek zapowiada zwiększenie udziału wydobycia węgla koksowego z 10 do 50 proc. produkcji.
Okiem eksperta

Na rynkach międzynarodowych węgiel koksowy osiąga nieprawdopodobnie wysokie ceny, ponieważ go brakuje. Polska posiada największe jego złoża w Unii Europejskiej. Gdyby KW mogła zwiększyć wydobycie, zrobiłaby złoty interes. Ale to kosztowne przedsięwzięcie. Ma więc tylko taki wybór: albo wziąć kredyt, albo pozyskać inwestorów zagranicznych. Na to pierwsze ma niewielkie szanse. Są natomiast chętni do inwestycji w udostępnienie złóż, np. zamkniętą kopalnię Dębieńsko chce przejąć Zdenek Bakala, czeski miliarder, bo w Czechach za 10-12 lat skończą się złoża węgla.
......................................
3mld....kwoty potrzebne w inwestycje w wydobycie porażają



Wit - Śro Kwi 09, 2008 11:40 pm


KHW łączy kolejne kopalnie
Rzeczpospolita09.04.2008 05:26

Katowicki Holding Węglowy chce stworzyć trzecie centrum wydobywcze. Związki zawodowe są sceptyczne.

Holding zamierza połączyć trzy kopalnie: Staszic, Murcki i Wieczorek. - Docelowo chcemy prowadzić wydobycie w trzech centrach - mówi w "Rzeczpospolitej" Ryszard Fedorowski, rzecznik KHW. - W 2005 r. Wujek połączony został ze Śląskiem, a w 2007 r. Wesoła z Mysłowicami.

Zdaniem przedstawicieli KHW taka struktura pozwala na dywersyfikację wydobycia, uproszczenie struktury organizacyjnej oraz wspólne wykorzystywanie urządzeń - np. wentylacji czy sieci odmetanawiania, a także likwidację zbędnych szybów. KHW nie określa jednak, z jakimi oszczędnościami to się wiąże - wyjaśnia dziennik.

- Doświadczenia dwóch centrów są pozytywne, więc mamy nadzieję na powodzenie i tym razem - mówi w "Rz" Fedorowski. Innego zdania są związkowcy. Według nich łączenie prowadzi czasami do utrzymywania przy życiu sztucznych tworów.

- Połączenie Mysłowic i Wesołej nie przyniosło KHW żadnych korzyści - uważa Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. - Dlatego będziemy obserwować, czy aby kolejne zespolenie nie będzie krokiem do wygaszenia kopalni, bo przy spadającym wydobyciu i wzrastającym zapotrzebowaniu na węgiel byłoby to absurdem.

Połączenie trzech kopalń KHW powinno nastąpić przed wejściem spółki na giełdę w 2009 r. Nie ma natomiast planów włączenia do centrów wydobywczych KHW kopalni Kazimierz Juliusz, która jest stowarzyszona z KHW w Katowickiej Grupie Kapitałowej - wyjaśnia dziennik.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 13 z 23 • Wyszukiwarka znalazła 1195 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •