[Gospodarka] Górnictwo i sprawy z nim związane
Pieczar - Czw Mar 08, 2007 8:37 pm
Górnictwo: czas młodych wilków
www.wnp.pl
W górnictwie nadszedł czas młodych wilków. Miśka, Miterski, Ostrowski, Ozon - co łączy te nazwiska? To osoby bez kompleksów, młodzi menedżerowie, którzy trafili do sektora węglowego z zewnątrz i patrzą na górnictwo wyłącznie pod kątem biznesowym.
Traktują górnictwo nie w jakiś szczególny sposób, ale jak każdą inną branżę, która powinna działać w oparciu o realia rynkowe. Przy tym deklarują, że nie jest ich celem za wszelką cenę działać w górnictwie, więc nie będą firmować rozwiązań sprzecznych z ich własnymi poglądami.
Wydają się pewni siebie, mający własną opinię o tym, co dzieje się w branży. Cechuje ich też to, że chłodnym okiem spoglądają na górnicze związki zawodowe.
Nietrudno się domyślić, że mają zarówno zwolenników, jak i zaciekłych wrogów. Opowiadają się za prywatyzacją spółek węglowych poprzez giełdę i za racjonalizacją kosztów spółek węglowych.
Czy swym działaniem przyczynią się do wprowadzenia sektora węglowego na nowe tory? Do niedawna cieszyli się wsparciem wiceministra gospodarki Pawła Poncyljusza. Czas pokaże, czy Krzysztof Tchórzewski, który w miejsce Poncyljusza zajmie się górnictwem, będzie do ich działalności podchodził z równym entuzjazmem.
Na razie z lekkim niepokojem obserwują sytuację i z ciekawością wyczekują decyzji Krzysztofa Tchórzewskiego. Odsunięcie Poncyljusza od górnictwa nie jest im w smak, bo wcześniej zawsze mogli liczyć na poparcie z jego strony.
Konrad Miterski (rocznik 1972), jeden z dyrektorów w ING BSK, jest przewodniczącym rady nadzorczej Katowickiego Holdingu Węglowego. Zdołał sobie wyrobić opinię sprawnego negocjatora i specjalistę od finansów. Wielu podkreśla, że Miterski racjonalnie i na chłodno podchodzi do wielu spraw; opowiada się m.in. za tym, by KHW nie sprzedawał teraz swych katowickich nieruchomości, bo w ciągu najbliższych lat ich wartość powinna znacząco wzrosnąć. Opowiada się za częściową prywatyzacją KHW poprzez giełdę, która dałaby środki na realizację niezbędnych inwestycji.
W Jastrzębskiej Spółce Węglowej stanowisko wiceprezesa zarządu do spraw nadzoru właścicielskiego i strategii kapitałowej piastuje zaledwie 31-letni Daniel Ozon, który wcześniej pełnił m.in. funkcję dyrektora departamentu restrukturyzacji Banku Handlowego w Warszawie oraz doradcy finansowego w firmie BBK Polska. Także uchodzi za mocnego w kwestiach finansowych.
Podobnie, jak Robert Ostrowski, wiceprezes JSW do spraw ekonomiki i finansów. Robert Ostrowski ma 35 lat; wcześniej zajmował się finansami w spółce, która obecnie nosi nazwę Arcelor-Mittal Steel Poland (Ostrowski pracował w dąbrowskim oddziale Mittala, czyli dawnej Hucie Katowice).
Z kolei Krzysztof Miśka, wiceprezes zarządu Kompanii Węglowej, urodził się w 1966 roku. Absolwent Wydziału Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej. Po studiach przez trzy lata był oficerem Urzędu Ochrony Państwa. Później pracował w Spółce Kompensacyjnej, a następnie w Polkomtelu.
Jako wiceprezes zarządu Kompanii Węglowej Krzysztof Miśka zajmuje się kwestiami sprzedaży i marketingu. Uchodzi za nieustępliwego negocjatora. Zdołał wynegocjować dla Kompanii Węglowej korzystniejsze ceny ze spółką Arcelor-Mittal Steel Poland, czym zyskał sobie uznanie nie tylko wśród menedżerów z sektora węglowego. Właśnie Krzysztof Miśka szefował zespołowi, który opracował nową strategię marketingową Kompanii Węglowej. Czas pokaże, czy nowa strategia się sprawdzi i przyniesie oczekiwane rezultaty.
martin13 - Czw Mar 08, 2007 8:58 pm
Będą podwyżki dla górników
Tomasz Głogowski 2007-03-08, ostatnia aktualizacja 2007-03-08 21:30
Od 120 do 230 zł podwyżki miesięcznie dostanie każdy z górników pracujący w Kompanii Węglowej. Związkowcy nie pieją jednak z zachwytu. Wolą poczekać, aż pieniądze zostaną podzielone.
Kompania przeznaczy na dodatkowe podwyżki 53 mln zł, niemal cały zaplanowany na ten rok zysk. Kwoty będą się różnić w zależności od stawek zaszeregowania oraz poszczególnych kopalń.
Na to, by płace wzrosły o 4,8 proc., czyli 1,4 proc. więcej, niż proponował wcześniej zarząd Kompanii, zgodził się wczoraj komitet stały rządu. Kompania nie mogła podjąć takiej decyzji samodzielnie, bo wciąż korzysta z pomocy publicznej (w tym roku dostanie z budżetu kolejne 50 mln zł) i mogłaby ją stracić.
Spółka tłumaczy, że musi przeznaczyć cały tegoroczny zysk na podwyżki, bo górnicy pracujący w jej 17 kopalniach i tak zarabiają mniej niż w pozostałych spółkach węglowych. Podwyżki pozwolą też zniwelować dysproporcje w górniczych wynagrodzeniach. Gdy w 2003 roku powstała Kompania, płace górników na tych samych stanowiskach różniły się nawet o 380 zł, dziś te różnice udało się zmniejszyć do 200 zł. - Podwyżki pozwolą zredukować dysproporcje w wynagrodzeniach do stu złotych - ocenia Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.
Związkowcy są jednak ostrożni. Wczoraj nie zgodzili się na zawarcie formalnego porozumienia w sprawie podwyżek, bo domagali się wzrostu wynagrodzeń nie o 4,8, ale o 7 proc. Na razie nie zamierzają jednak strajkować. Wolą poczekać na rozwój sytuacji. - Zobaczymy, jak te pieniądze zostaną rozdzielone w praktyce, bo obawiamy się, że mogą być kopalnie, gdzie dodatkowe podwyżki będą tylko śladowe i normalny górnik nawet ich nie odczuje. Zdajemy sobie sprawę, że to było maksimum, na co w obecnej sytuacji mogliśmy liczyć, ale jesteśmy w sporze zbiorowym z Kompanią i zorganizowanie ewentualnego protestu nie będzie dla nas żadnym problemem - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.
Według oficjalnych danych Kompanii Węglowej, górnik pracujący na dole zarabia dziś średnio 4,410 zł brutto miesięcznie.
Pieczar - Pią Mar 09, 2007 5:05 pm
KW: kopalnia "Silesia" na sprzedaż
PAP
Jeżeli zgodzi się resort gospodarki, kopalnia "Silesia" w Czechowicach-Dziedzicach, jeden z dwóch zakładów kopalni "Brzeszcze-Silesia", zostanie po wycenie wystawiona na sprzedaż - poinformowała w piątek Kompania Węglowa, do której należy kopalnia.
Decyzja firmy jest odpowiedzią na postulaty działających w "Silesii" związków zawodowych, które nie godzą się na planowane na przyszły rok "uśpienie" zakładu, z możliwością powrotu do jego złóż w przyszłości.
"Przychylamy się do wniosku organizacji związkowych, potwierdzonego wynikami zorganizowanego w kopalni referendum. Jeżeli będzie zgoda właściciela (Skarb Państwa - PAP), rozpoczniemy procedurę wyceny majątku zakładu oraz organizacji przetargu. Przygotowujemy stosowne dokumenty" - powiedział w piątek PAP rzecznik Kompanii, Zbigniew Madej.
Nie sprecyzował, jak długo mogłyby potrwać procedury i kiedy możliwe będzie ogłoszenie przetargu. Zapewnił, że Kompania gwarantuje wszystkim chętnym pracownikom tzw. ruchu górniczego "Silesia" pracę w "Brzeszczach". W "Silesii" pracuje ok. 1,7 tys. osób. To najmniejszy zakład Kompanii Węglowej.
Według danych KW, "Silesia" przynosi rocznie ponad 30 mln zł strat. Ma złoża węgla, ale - według Kompanii - ich udostępnienie oznaczałoby konieczność wielkich inwestycji, porównywalnych z budową nowej kopalni (chodzi o co najmniej 350 mln zł). Dlatego najdalej w końcu 2008 roku kopalnia miała być "uśpiona", czyli zamknięta tak, aby możliwy był powrót do złóż. Pracownicy mają przejść do "Brzeszcz".
O utrzymanie zakładu od dawna walczą działające w nim związki. Wcześniej deklarowały m.in. możliwość przejęcia kopalni przez spółkę pracowniczą, np. za symboliczną złotówkę. Teraz znaleźli inwestora, zainteresowanego kupnem kopalni i zainwestowaniem w nią co najmniej 100-150 mln dolarów. To brytyjska Gibson Group, działająca w przemyśle wydobywczym i energetyce.
Według Madeja, zarząd Kompanii nie zamierza przeszkadzać inwestorom, zainteresowanym "Silesią". Jednak - jak podkreślił - jedyną możliwością sprzedaży kopalni jest otwarty dla wszystkich potencjalnych chętnych przetarg, oparty na rzetelnej wycenie majątku tego zakładu. Kompania przygotowuje już dokumentację do wyceny i przetargu.
"Silesia" to najmniejsza kopalnia należąca do KW. Ponad dwa lata temu połączono ją z kopalnią "Brzeszcze" w małopolskich Brzeszczach.
W październiku ubiegłego roku Kompania zaproponowała związkowcom z "Silesii" podpisanie aneksu do zawartego przy łączeniu kopalń porozumienia. Gwarantowało ono wydobycie i zatrudnienie w kopalni co najmniej do 2010. Firma zaproponowała skrócenie tego okresu do pierwszego kwartału 2008 r., powołując się na zapis porozumienia, że wydobycie będzie utrzymane, ale pod warunkiem "efektywnej ekonomicznie eksploatacji ścian".
Tymczasem "Silesia" przynosi straty. Związkowcy uważają, że straty to efekt celowego wstrzymywania robót przygotowawczych i zmniejszania wydobycia węgla, choć są na niego klienci. Ostatecznie związkowcy odrzucili propozycję zawarcia aneksu do porozumienia, domagając się jego realizacji w brzmieniu z 2005 r. Podjęli przy tym działania na rzecz pozyskania inwestora. Z Gibson Group po raz pierwszy rozmawiali dwa lata temu.
Pieczar - Pon Mar 12, 2007 10:28 am
Rozmowa z Krzysztofem Miśką, wiceprezesem Zarządu Kompanii Węglowej SA
DZIENNIK ZACHODNI
Dziennik Zachodni: Ile pieniędzy straciła Kompania Węglowa z powodu niesolidnych czy nieuczciwych pośredników handlujących jej węglem?
Krzysztof Miśka: Od momentu, gdy ja kieruję handlem węglem w Kompanii, czyli od lipca ubiegłego roku, ani grosza. Każdy, kto chce u nas kupić węgiel, musi dokonać przedpłaty. Nie ma żadnych odroczonych terminów płatności czy innych form kredytowania pośredników. Jedynie niektórzy wielcy odbiorcy - tacy jak energetyka zawodowa - nie muszą od razu wykładać gotówki na stół.
DZ: Po co więc Kompania buduje sieć autoryzowanych dilerów, skoro gotówka i tak płynie?
KM: Właśnie o to chodzi, że teraz nie płynie. Mamy bardzo lekką zimę, właściwie wiosnę i kolejek po węgiel nie ma. Sprzedaż węgla grubego i średniego, która jest najbardziej dochodowa, błyskawicznie spadła.
DZ: To dlatego macie kłopoty z płynnością finansową i terminowym płaceniem dostawcom...
KM: Przyznaję, są z tym problemy, ale jesteśmy firmą solidną i wszystkim zapłacimy, choć z opóźnieniem. Przy okazji trzeba to wreszcie głośno powiedzieć: sytuacja finansowa Kompanii dramatycznie pogorszyła się w maju 2006 roku, a w czerwcu ubiegłego roku strata wynosiła już około 90 mln zł. Zmiany, które aktualnie wprowadzamy, powinny być wdrożone co najmniej 2 lata temu, kiedy z uwagi na wysokie ceny węgla były zarówno pieniądze, jak i dobry klimat społeczny. Prezes Grzegorz Pawłaszek jest pierwszym w historii prezesem Kompanii Węglowej, który ma zarówno program, jak i wolę przeprowadzenia trudnych działań, które zapewnią Kompanii dalsze istnienie.
DZ: W jaki sposób dilerzy mają wam pomóc w zwiększeniu sprzedaży?
KM: Nie chodzi tylko o zwiększanie sprzedaży, ale również o utrzymywanie jej przez cały rok na mniej więcej podobnym poziomie. To zapewniłoby Kompanii tak potrzebną dziś stabilizację przychodów. Chcemy, by nasi autoryzowani dilerzy kupowali miesięcznie co najmniej 3 tys. ton węgla. W ten sposób, poprzez całą sieć, chcemy sprzedawać ponad 4 mln ton węgla rocznie. Natomiast z dużymi odbiorcami nadal będziemy zawierać długoterminowe umowy, bez udziału pośredników.
DZ: Mówi pan, że sprzedaż grubego węgla to lukratywny interes. Nie lepiej zatrudnić ludzi i stworzyć własną sieć handlową - jak chciał poprzedni zarząd Kompanii?
KM: To zupełnie błędne myślenie, z niezrozumiałych dla mnie powodów poprzedni zarząd pozbył się dilerów. W Kompanii pracują głównie specjaliści, którzy znają się na wydobyciu węgla. Na tym spółka powinna się skupić. Natomiast handel należy powierzyć spółkom i ludziom w tym wyspecjalizowanym - którzy znają miejscowy rynek, mają odpowiednią bazę, zaplecze finansowe. Wyobraża pan sobie, że nagle Kompania musi stworzyć od podstaw kilkaset składów węglowych i zatrudnić w całej Polsce setki ludzi, a w dodatku wyłożyć na to grube pieniądze? Dilerzy zrobią to za nas, w dodatku wykładając własny kapitał.
DZ: Nie boi się pan, że dilerzy - zwłaszcza w odległych zakątkach Polski - będą w sezonie windować ceny, czy nawet mieszać dobry węgiel z miałem i w ten sposób psuć wam rynek?
KM: Chcemy cały czas monitorować zarówno ceny i zasady sprzedaży węgla u dilerów, jak i jego jakość. Jeśli diler złamie warunki umowy, straci naszą licencję i tym samym źródło dochodów. Po za tym umowy zabraniają dilerom kupowania, oprócz węgla grubego i średniego, także miału węglowego, chyba, że robią to na zamówienie konkretnego klienta. Za jakiś czas ruszy infolinia, dzięki której będzie można zamówić węgiel z najbliższego składu. Pojawi się więc konkurencja między dilerami. Przetrwają tylko ci, którzy będą dbać o odbiorców, zapewniać transport i dodatkowe usługi.
DZ: Czy to oznacza, że skończy się sprzedaż węgla w kopalniach i związane z tym kolejki?
KM: Liczymy na to, że dzięki rozłożeniu sprzedaży sukcesywnie w ciągu całego roku kolejki po jakimś czasie znikną. Natomiast nie możemy całkiem zlikwidować sprzedaży w kopalniach, ponieważ zaopatruje się tu wielu miejscowych odbiorców oraz osoby, które otrzymują deputaty. Dla górników z Kompanii przeznaczamy rocznie 745 tysięcy ton węgla na deputaty, sprzedajemy też na ten cel 40 tysięcy ton do Bytomskiej Spółki Restrukturyzacji Kopalń oraz 70 tysięcy ton do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
DZ: Wygląda na to, że prawie jedna piąta tak poszukiwanego grubego węgla wydobywanego w Kompanii idzie na deputaty...
KM: Tak, ale nie możemy tego zmienić, związkowcy z Kompanii nie godzą się na wypłatę ekwiwalentów pieniężnych za deputatowy węgiel ani włączenie ich jako jednego ze składników płacy.
DZ: Pracował pan długo w Polkomtelu. Sieć, którą pan teraz buduje w Kompanii oraz zasady jej funkcjonowania trochę przypominają sieć sprzedaży telefonów komórkowych...
KM: A czy to źle? Handel - niezależnie czy telefonami czy węglem - rządzi się podobnymi zasadami.
Pieczar - Pon Mar 12, 2007 11:08 am
Prezes Ergo Hestia: rynek ubezpieczeń górniczych trzeba zrozumieć
www.wnp.pl
- Wiem jedno, każde ryzyko można wycenić, można je ubezpieczyć albo wziąć na siebie, ale ono nie znika - twierdzi Piotr M. Śliwicki, prezes Grupy Ergo Hestia SA.
Czy imperium ubezpieczeń górniczych Ergo Hestii na Śląsku się chwieje? Ostatnio przegrywacie przetargi.
Piotr M. Śliwicki - A które przetargi przegraliśmy? Ostatnio wygraliśmy największe ubezpieczenie Kompanii Węglowej.
Ale za jaką składkę...
- Fakt. Składka w dużej mierze wynika z miękkiego rynku, jakim jest obecnie rynek ubezpieczeń korporacyjnych i jak gdyby z przyzwolenia wszystkich, którzy biorą udział w kształtowaniu tego rynku na pewne, w tym wypadku pozytywne dla klienta, a negatywne dla nas zmiany. Wysokość składki to jest raczej pewnego rodzaju kalkulacja, która może być techniczna, a może być rynkowa. A w tym roku rozeszła się bardzo i kalkulacja techniczna, i kalkulacja rynkowa. Uważam, że one wrócą w pewnym momencie do siebie, bo co jakiś czas cyklicznie to wraca. Natomiast muszę powiedzieć, że wygraliśmy przetarg na ubezpieczenie Kompanii Węglowej oczywiście zdecydowanie obniżając cenę... I niestety, nie jest to cena do końca techniczna, to muszę powiedzieć od razu.
Co to oznacza?
- Że jest to cena, która być może nie do końca pokryje wszystkie koszty, związane z tym ubezpieczeniem.
Czyli to Wy stracicie?
- Być może. To ryzyko oczywiście zawsze występuje przy zdarzeniach losowych i jest trudne do oceny... Zakładamy, że nie mamy pokrytych składką wszystkich obszarów grożących nam szkodami. Oczywiście mówię o naszych kosztach - bezpieczeństwo klienta jest zapewnione. Jednak, jeżeli chodzi o klienta, z którym jesteśmy razem przez kilkanaście lat, to musimy brać pod uwagę te cykle, o których wspomniałem. Musimy się im nie tyle w jakiś sposób przeciwstawiać, ile je rozumieć. I to spowodowało, że akurat podczas przetargu na ubezpieczenie Kompanii Węglowej tak, a nie inaczej się zachowaliśmy. Przegraliśmy wprawdzie mniejszy przetarg - na Holding Węglowy, bo tam zdecydowanie cena, którą podyktował nasz konkurent była dużo, dużo niższa.
Wygrał Allianz Polska?
- Tak, a my nie byliśmy gotowi na takie "nie techniczne" zejście z ceny. Ale cóż, rynek jest konkurencyjny i trzeba to rozumieć. Będziemy musieli więc poszukiwać oszczędności gdzie indziej...
Czyli zrezygnować z pośrednictwa brokera, jak przy przetargu na polisę Kompanii Węglowej?
- Tu akurat zrezygnował z pośrednictwa klient, nie my... Rzeczywiście, klient biorąc cenę polisy pod uwagę zrezygnował z brokera. Ja jednak nie jestem zwolennikiem tego, aby pozbywać się doradców w tak trudnych ubezpieczeniach, jak ubezpieczenia korporacyjne. Miejsce dla brokerów jest na całym świecie, bez względu na to, w którym momencie cyklu się znajdujemy i ile oni zarobią prowizji... Ale nie jest prawdą, że można pozbyć się brokera długofalowo. Brokerzy dokonali przez ostatnich kilka lat ogromnych przemian na rynku ubezpieczeń korporacyjnych. Wymusili te przemiany. A słyszę głosy, że lepiej samemu wypisać polisę....
I te głosy powoli stają się coraz cichsze. To były głoszone populistyczne polskie prawdy...Jak na przykład nasz monopol na górnictwo. Co to za monopol? Czy to nasza wina, że nikt inny z ubezpieczycieli przez dziesięć lat nie czuł się na siłach stanąć do przetargu na bardzo trudne ubezpieczenia? A tak właśnie było. A czy ktoś pomyślał, że przez te lata wypłaciliśmy kilkaset milionów złotych odszkodowań, bardzo często zabezpieczając płynność finansową wielu kopalń?
Nawet ostatnio - w zeszłym roku - zabezpieczyliśmy płynność jednej z nich.
Nie chcę bawić się w politykę. Wiem jedno - ubezpieczenia stabilizują cykle gospodarcze. I że bez ubezpieczeń nie obejdzie się żaden porządny kraj w gospodarce wolnorynkowej na świecie. No cóż, myślę, że czas to wszystko zweryfikuje. Natomiast kwestia nieubezpieczenia pewnych, powiedzmy, niepotrzebnych elementów aktywów - to jest już decyzja klienta. My do niczego klienta nie zmuszamy, nie wskazujemy palcem, co ma ubezpieczyć. Każdy klient może całe ryzyko pozostawić u siebie, jak i za składkę sprzedać je ubezpieczycielowi. Albo może to ryzyko podzielić i jego część pozostawić u siebie. Pozostaje tylko pytanie, jaka szkoda w ciągu roku mu się przydarzy...
W 1997 r. przed powodzią był nieopodal Katowic olbrzymi magazyn fabryki garnków. I zdarzyło się, dokładnie na miesiąc przed wznowieniem umowy ubezpieczenia, że klient zrezygnował z ubezpieczenia ryzyka powodzi. Powiedział, że nie widzi takiej potrzeby i wykluczył wieloletnie pokrycie powodziowe. A później, jak garnki pływały po mieście, to nie było komu za to zapłacić. Wiem jedno - każde ryzyko można wycenić, można je ubezpieczyć albo wziąć na siebie, ale ono nie znika.
Czy polisa ubezpieczenia kopalni przewiduje udział własny klienta w szkodzie?
- To ubezpieczenie nie jest negocjowane, jest właściwie całkowicie niezależne od nas. Mechanizm zamówienia na ubezpieczenie przy przetargu publicznym jest taki, że to zamawiający, a więc kopalnia tworzy specyfikację. I my w tej specyfikacji nie możemy nic zmienić. Tylko że ja uważam, iż nie jest to do końca słuszne. Moglibyśmy bowiem często przekonać klienta do tego, co ma ubezpieczyć. Nie widzę w tym nic złego. W końcu w ubezpieczeniu są dwie strony umowy.
Pieczar - Pon Mar 12, 2007 10:36 pm
Poprawić wizerunek
www.wnp.pl
W połowie stycznia w Katowicach powstało Stowarzyszenie Budownictwa Górniczego. W jego skład wchodzą reprezentanci największych firm działających na rynku usług budownictwa górniczego. Najważniejsze cele organizacji zapisane w jej statucie to między innymi promowanie wysokich standardów pracy, szybkie i rzetelne informowanie mediów oraz opinii publicznej, pomoc rodzinom ofiar katastrof w kopalniach. O stowarzyszeniu opowiadają członkowie Zarządu Andrzej Śmieszkoł i Piotr Achtelik.
W jakich okolicznościach powstało Stowarzyszenie Budownictwa Górniczego?
Andrzej Śmieszkoł (Prezes Zarządu SBG): - Wizerunek branży ucierpiał po zeszłorocznej katastrofie w kopalni "Halemba". Pojawiły się zarzuty, że firmy nie dbają o bezpieczeństwo swoich pracowników a prawo pracy nie jest przestrzegane. Takie generalizowanie nie jest uzasadnione. Największe przedsiębiorstwa, które prowadzą większość dużych prac pod ziemią gwarantują najwyższe standardy. Osoby zatrudnione w tych firmach podlegają tym samym rygorom i procedurom jakimi są objęci pracownicy kopalń.
Występujące nieprawidłowości w organizacji prac a przede wszystkim przestrzeganiu przepisów prawa mają naszym zdaniem charakter marginalny. Jednakże w obliczu tragedii z jaką mieliśmy do czynienia jesienią , reputacja wszystkich podmiotów narażona jest na szwank.
Główne cele działalności?
Piotr Achtelik (Wiceprezes Zarządu SBG): - Najważniejsze cele organizacji zapisane w jej statucie to promowanie wysokich standardów w budownictwie górniczym, szybkie i rzetelne informowanie mediów oraz opinii publicznej na temat branży, pomoc rodzinom ofiar katastrof górniczych. Ponadto SBG będzie aktywne na polu działalności naukowo-technicznej oraz wspierania inicjatyw społecznych na rzecz rozwoju budownictwa górniczego. Jesteśmy organizacją non-profit, która zrzesza wszystkich, którym zależy na dobrej opinii tego sektora.
Jakim zainteresowaniem cieszy się idea stowarzyszenia?
AŚ: - Sporym. Jak na razie chęć wsparcia wyrazili przedstawiciele dziesięciu dużych przedsiębiorstw. Geograficznie odpowiada to praktycznie całej powierzchni Górnego Śląska
i nawet części Małopolski. Wspomniane firmy zatrudniają w sumie około 7 tysięcy pracowników. Cała branża liczy nieco ponad 22 tysiące, możemy więc mówić o sporym poparciu środowiska. Prawdopodobnie wraz z rozwojem działalności popularność idei propagowanych przez stowarzyszenie będzie wzrastać.
Plany na przyszłość?
PA: - Najważniejsze cele to kształtowanie polityki informacyjnej. Chcemy skutecznie
i rzetelnie informować o sytuacji w budownictwie górniczym. Poza tym chcemy promować wysokie standardy oraz przedsiębiorstwa, które je stosują. Docelowo będziemy chcieli zawiązać współpracę z Wyższym Urzędem Górniczym, Okręgowymi Urzędami Górniczymi, Państwową Inspekcją Pracy oraz zleceniodawcami. Ponadto chcemy rozwinąć akcję opieki nad rodzinami wszystkich ofiar wypadków w kopalniach, głównie tych z obszaru budownictwa górniczego.
Kilka słów na temat kondycji branży ...
AŚ: O ile w 2005 roku mieliśmy do czynienia z dobrą koniunkturą w górnictwie to kolejne dwanaście miesięcy cechowała tendencja spadkowa. W chwili, gdy kopalnie notują zmniejszenie dochodów następuje zarówno wydłużenie terminów płatności jak również ograniczenie zleconych robót. To nie wpływa dobrze na kondycję budownictwa górniczego. Jeżeli dołożyć do tego wzrost konkurencji wynikający z powstawania nowych podmiotów oferujących niektóre usługi górnicze, obraz branży nie jawi się w różowych kolorach.
Trwające w chwili obecnej uzgodnienia strategii działalności górnictwa węgla kamiennego
w Polsce w latach 2007-2015 oraz przeprowadzane zmiany organizacyjne sektora górnictwa z pewnością wpłyną na kondycję branży w 2007 roku i latach następnych.
Dlatego jako stowarzyszenie będziemy między innymi dążyć do przedstawienia problemów polskiego górnictwa z punktu widzenia przedsiębiorstw budownictwa górniczego.
Pieczar - Wto Mar 13, 2007 3:29 pm
Premier: zawarliśmy porozumienie ze związkami zawodowymi górników
PAP
Premier Jarosław Kaczyński poinformował o zawarciu porozumienia ze związkami zawodowymi górników. Porozumienie pozwoli uniknąć planowanych w tym tygodniu demonstracji w Warszawie.
Jak poinformował premier Kaczyński, w poniedziałek odbyło się spotkanie ze związkami zawodowymi, z Solidarnością, z sekretariatem Górnictwa i Energetyki, a także z przedstawicielami przemysłu stoczniowego.
Jego zdaniem rozmowy były owocne, ponieważ zostało zawarte porozumienie, które pozwoli uniknąć drastycznych wydarzeń społecznych, które miały mieć miejsce jeszcze w tym tygodniu - chodzi o dużą demonstrację w Warszawie.
Pieczar - Śro Mar 14, 2007 2:58 pm
Kompania oszczędza na ubezpieczeniu majątku
www.wnp.pl
Tegoroczna suma składek na ubezpieczenie majątku Kompanii Węglowej będzie niemal dwukrotnie niższa niż w poprzednim roku.
Suma składek wyniesie 34 mln zł. Tymczasem jeszcze rok wcześniej była aż o 29 mln zł wyższa. Co więcej, jak podkreśla Kompania, niższe składki nie oznaczają gorszego zabezpieczenia majątku spółki.
Skąd więc tak duża rozbieżność?
- Dokładnie sprawdziliśmy to, co jest objęte ubezpieczeniem. Okazało się, że często miały miejsce absurdy, np. ubezpieczane były budynki, które przeznaczono już do rozbiórki. To powodowało, że składki były bardzo wysokie w odniesieniu od faktycznych potrzeb - mówi Artur Kosiński, wiceprezes Kompanii Węglowej .
Co więcej, dzięki dokładnej analizie zagrożeń udało się zróżnicować stawki składek od tych samych składników majątku w różnych zakładach górniczych. Tam gdzie występuje mniej zagrożeń składki są niższe. I tak np. kombajn w kopalni, gdzie brakuje zagrożeń, jest ubezpieczany za znacznie mniejsze pieniądze od sprzętu w kopalni np. metanowej. Tymczasem dotychczas stawki były zwykle równe.
Pieczar - Śro Mar 14, 2007 3:02 pm
Kompanii nie stać na pozostawianie dobrych urządzeń
www.wnp.pl
Wydobywanie maszyn i urządzeń z wyeksploatowanych ścian będzie nadal się odbywało. - Firmy nie stać na to, by dobre urządzenia pozostawiać pod ziemią - mówi Marek Majcher, wiceprezes Kompanii Węglowej, odpowiedzialny za sprawy techniczne.
W ten sposób Majcher ustosunkował się do doniesień części mediów, że górnicy w kopalni Halemba zginęli idąc po złom.
Przypomnijmy, że w listopadzie wybuch metanu i pyłu węglowego zabił w Halembie 23 górników. Wymontowywali oni z nieczynnej już ściany obudowy, by przenieść je na inne stanowiska.
Tuż po tragedii kopalnia podała, że wartość urządzeń wynosiła nawet 70 mln zł. Niedawno jednak pojawiły się w niektórych mediach zarzuty, że ludzie ryzykowali życie idąc po obudowy warte zaledwie 12 mln zł.
- Całość urządzeń, które miały być wyniesione z pechowej ściany, wyceniamy na 50-70 mln zł. Nie można więc mówić, że posłano ludzi po złom. Co więcej, obudowa była tuż po remoncie. W praktyce przestaje być opłacalne jej przeniesienie, gdy zostanie użyta kilka razy, tymczasem ta jeszcze nie pracowała - odpiera zarzuty Majcher.
Jego zdaniem, nie ma możliwości pozostawiania nadających się jeszcze do pracy maszyn i urządzeń w nieczynnych już wyrobiskach. Gdyby się tak działo, sama tylko Kompania rocznie musiałaby kupować co najmniej 30 kompletów nowych obudów. To więcej niż wynoszą zdolności produkcyjne polskich zakładów specjalizujących się w produkcji tego typu urządzeń. A roczne wydatki wynosiłyby tylko na ten rodzaj maszyn około miliarda złotych (komplet obudów to koszt rzędu 35-45 mln zł).
Nieoficjalnie spekuluje się także, że pozostawiając urządzenia dyrektorzy górniczych firm narażaliby się na zarzuty, że działają na szkodę spółek, bo sprzęt jest marnotrawiony.
Pieczar - Śro Mar 14, 2007 3:04 pm
Trzech chętnych na Silesię
www.wnp.pl
Trzech zagranicznych inwestorów bada ewentualną opłacalność inwestycji w kopalnię Silesia w Czechowicach.
Kopalnia Silesia stanowi obecnie jedną z części dwuruchowej kopalni Brzeszcze-Silesia. Pracuje w niej 1100 osób. Ze względu na brak gotówki i potrzebę kosztownych inwestycji Kompania chce zamknąć zakład. Ma to nastąpić po tym jak przestaną pracować dwie ostatnie ściany wydobywcze - nastąpi to za rok.
Przeciwko zamykaniu kopalni jest załoga.
Możliwe jest jednak trzecie wyjście zainteresowanie kopalnią przejawiają bowiem trzej zagraniczni inwestorzy. - Na razie nie można w żadnym wypadku mówić o jakichkolwiek ofertach. Wiemy tylko, że zainteresowanie zakładem jest - przyznaje prezes Kompani Węglowej Grzegorz Pawłaszek. O konkretach nie chce jednak mówić.
Nam udało się ustalić, że Silesią zainteresowani są Hindusi najprawdopodobniej z koncernu stalowego Mittal Steel, Czesi z giganta energetycznego CEZ oraz Szkoci z koncernu węglowego Gibson.
Zanim jednak dojdzie do transakcji minie wiele miesięcy. Najpierw kopalnię trzeba będzie bowiem wycenić. Potrzebne będą także zgody właścicielskie.
Dlaczego jednak Kompania chce zamknąć Silesię?
Podstawowy zarzut wobec tej kopalni to jej nierentowność. Od 1995 roku, kopania nigdy nie miała zysku. Jej skumulowane straty sięgają już 200 mln zł. Co gorsze kończą się opłacalne do eksploatacji złoża.
Jest jeszcze jedno o rozpoznaniu klasy C2, a więc dość niskim. Szacuje się, że może tam zalegać maksymalnie nawet 100 mln ton węgla. Realnie tylko 40 proc. tej wielkości, ale do uruchomienia tego złoża trzeba potężnych nakładów sięgających nawet 400 mln zł. Z tego 100 mln pochłonie budowa koniecznego szybu.
- Na to nie ma pieniędzy stąd decyzja o zaniechaniu wydobycia, lub sprzedaży zakładu - przyznaje Pawłaszek.
Pieczar - Śro Mar 14, 2007 3:06 pm
Grzegorz Pawłaszek o instalacji zgazowywania węgla
www.wnp.pl
W przyszłorocznym budżecie Kompani Węglowej znajdą się pieniądze na opracowanie studium wykonywalności instalacji do zgazowywania węgla - poinformował Grzegorz Pawłaszek, prezes Kompani.
Zdaniem prezesa takie studium może kosztować około miliona euro. Jak zaznacza Pawłaszek na wykonanie studium będzie ogłoszony przetarg.
Kompania chce, aby zakład zgazowywania węgla powstał na terenie byłej kopalni Czeczott. Za taką lokalizacją przemawia bliskie sąsiedztwo kilku innych kopalń: Ziemowit, Piast i Brzeszcze. Zwłaszcza te dwie pierwsze produkują węgiel stosunkowo niskiej jakości - Co przy polityce Unii Europejskiej dotyczącej ochrony środowiska może wymusić na nas inne niż obecnie zagospodarowywanie gorszych jakościowo partii węgla - przyznaje Pawłaszek.
Z wstępnych analiz Kompani wynika, że budowa instalacji trwałaby około 6 lat. Jej koszt wyniósłby, w zależności od wariantu, od 6,2 do 6,6 mld zł, a okres spłaty - od 8 do 11 lat. Uzależniony byłby od tego, jakie ostatecznie produkty byłyby wytwarzane w zakładzie i od tego jak będą się kształtowały ceny innych nośników.
Skąd Kompania weźmie pieniądze na ewentualną inwestycję?
- Chcielibyśmy, aby współuczestniczył w niej zagraniczny inwestor. Już docierają do nas informacje, że zainteresowani są Niemcy, Francuzi i Czesi. W ogóle na całym świecie instalacje zgazowywania węgla cieszą się dużym zainteresowaniem. Obecnie powstaje ich około siedemdziesięciu - mówi Pawłaszek.
Pieczar - Śro Mar 14, 2007 3:07 pm
Kompania Węglowa chce zwiększyć wydobycie
www.wnp.pl
- Tegoroczny plan zakłada wydobycie 51,6 mln ton węgla - zapowiada Grzegorz Pawłaszek, prezes Kompanii Węglowej. W roku 2006 spółka wydobyła 50,3 mln ton. Kompania spodziewa się również zysku netto w wys. ok. 52 mln zł.
Średnie, dobowe wydobycie planowane jest na poziomie 203 tys. ton. Jak mówi Pawłaszek to jest konieczne, jeśli Kompania ma przynosić zyski.
Prezes Pawłaszek przyznał, że pogarsza się sytuacja Kompanii, jeśli chodzi o zobowiązania cywilno-prawne. Na koniec roku 2006 suma zobowiązań przeterminowanych wynosiła ok. 661 mln zł., do końca stycznia br. wzrosła ona do 696 mln zł. Średni cykl opóźnień wydłużył się z ok. 60 dni pod koniec grudnia 2006 do ok. 70 dni pod koniec stycznia br. - Wpływ na te opóźnienia i wzrost zobowiązań przeterminowanych miały zwłaszcza fatalne wyniki z grudnia, wtedy było tylko 17 dni roboczych. W tym miesiącu KW odnotowała ok. 120 mln zł. straty - dodaje Pawłaszek.
W celu poprawy sytuacji finansowej KW chce sprzedać udziały w PKW. Najpierw do PKW przekazana zostanie kopalnia Bolesław Śmiały (ma to nastąpić ok. września-października br.), dzięki czemu Kompania ma uzyskać większość głosów na WZA PKW (obecnie posiada je PKE). Następnie akcje KW w PKW zostaną sprzedane Węglokoksowi.
Kompania wciąż prowadzi negocjacje z przedstawicielami Ministerstwa Skarbu nad dofinansowaniem. Nie wiadomo jednak, kiedy rozmowy mogą się zakończyć.
Pieczar - Śro Mar 14, 2007 3:14 pm
Kompania nie zrezygnuje z usług Węglokoksu
www.wnp.pl
Co najmniej dziewięć mln ton węgla chce wyeksportować w tym roku Kompania Węglowa. Cały eksport będzie się odbywał za pośrednictwem Węglokoksu. - Sami nie umiemy korzystnie eksportować - przyznaje wiceprezes KW Krzysztof Miśka, odpowiedzialny w firmie za handel.
W tym roku Kompania ma wyprodukować 51,7 mln ton węgla. Z tego, co najmniej dziewięć mln ton trafi na eksport. - Zawarliśmy umowę z Węglokoksem, który zajmie się sprzedażą zagraniczną naszego surowca. W umowie jest opcja na sprzedaż dodatkowych trzech mln ton. To czy zostanie ona zrealizowana zależy od naszego wydobycia i sprzedaży krajowej - wyjaśnia Miśka.
Już jednak wiadomo, że co najmniej połowa opcji zostanie zrealizowana, bo węgla w kraju jest więcej niż wynosi popyt. To efekt m.in. ciepłej zimy.
O tym czy zostanie wykorzystana opcja na kolejne 1,5 mln ton węgla będzie wiadomo w drugiej połowie roku.
Jak przyznaje wiceprezes Miśka, Kompania ostatecznie zrezygnowała z planów samodzielnego eksportu.
Wpływ na to miał kontrakt z niemieckim koncernem RAG. Okazało się, że Kompania straciła na sprzedaży 300 tyś. ton około 12 mln zł. O tyle bowiem byłby większy zarobek spółki, gdyby węgiel sprzedawała za pośrednictwem Węglokoksu.
Straty wynikały ze zbyt małej znajomości rynku niemieckiego.
Eksport dla Kompani jest dochodowy. Obecnie średnia cena uzyskiwana za tonę węgla w eksporcie wynosi 199,52 zł. I jest o niemal 35 zł wyższa niż średnia cena sprzedaży na rynku krajowym. Po części wynika to jednak z tego, że na eksport kierowane są szczególnie dobre gatunki węgla.
martin13 - Czw Mar 15, 2007 8:43 am
Kompania Węglowa chce stworzyć własne towarzystwo ubezpieczeniowe
dziś
W Kompanii Węglowej dokonuje się prawdziwa rewolucja dotycząca ubezpieczeń majątku, a przede wszystkim górników w niej pracujących. Od 1 marca tego roku - w wyniku zmiany umów z firmami ubezpieczeniowymi - suma ubezpieczenia życia górnika wynosi 50 tysięcy złotych, czyli pięć razy więcej niż poprzednio. Zmieniły się też zasady ubezpieczania majątku kopalń - i to zarówno tego na powierzchni, jak i na dole.
Dzięki zmianom Kompania będzie miała duże oszczędności. - W ciągu najbliższych dwunastu miesięcy na składki ubezpieczeniowe wydamy nieco ponad 34 mln zł, tymczasem w ubiegłym roku na tego typu wydatki Kompania musiała przeznaczyć prawie 63 mln zł - poinformował wczoraj na konferencji prasowej Artur Kosiński, wiceprezes Kompanii Węglowej.
Zaskoczeni górnicy
Górnicy, z którymi rozmawialiśmy, byli trochę zaskoczeni informacjami o nowych ubezpieczeniach, które ich objęły od początku tego miesiąca. - Nic nie wiemy o tych zmianach, nikt nas o tym nie poinformował - powiedział nam wczoraj szef górniczej "Solidarności", Dominik Kolorz.
- Byliśmy do tej pory zajęci raczej negocjacjami z zarządem dotyczącymi wysokości tegorocznych podwyżek płac, a nie składek ubezpieczeniowych, ale jeśli te zmiany są na korzyść górników, to nic tylko się cieszyć - powiedział Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.
W Kompanii Węglowej zaczęto się przyglądać wydatkom na ubezpieczenia zaraz po zmianie w ubiegłym roku zarządu w spółce, ale dyskusja rozgorzała na dobre po listopadowym wypadku w należącej do Kompanii kopalni Halemba, w której zginęło 23 górników. Wtedy to mówiło się nawet, że powstanie ustawa, która zagwarantuje rodzinom wszystkich górników godziwe odszkodowania za śmierć przy pracy. Padała przy tym kwota 100 tys. zł, czyli dziesięciokrotnie wyższa niż obowiązywała wtedy w Kompanii w takich przypadkach. Jednocześnie w Kompanii pracował bardzo intensywnie specjalny zespół, który analizował umowy ubezpieczeniowe.
Specyficzne umowy
- Wnioski były dla mnie zaskakujące - mówił wczoraj wiceprezes Kosiński. - Z umowy z towarzystwem ubezpieczeniowym Hestia wynikało, że aż 25 procent płaconych składek przeznaczanych jest na pokrycie kosztów administracyjnych firmy ubezpieczeniowej. Tylko 75 procent składek miało iść na ewentualne odszkodowania i świadczenia dla kopalń.
Były też inne "kwiatki": w kopalniach ubezpieczone było wszystko, nawet budynki przeznaczone do rozbiórki. - Były to specyficzne umowy - mówił Kosiński.
Dodał, że takie umowy Kompania odziedziczyła po spółkach węglowych, na bazie której powstała. Na pytanie, dlaczego Kompania nie zmieniła od razu tak niekorzystnych dla niej umów, wiceprezes Kosiński odpowiedział, że nie jego rolą jest dochodzić, czy ktoś dopuścił się zaniedbania w tym zakresie i dlaczego. - Postanowiliśmy jednak odzyskać pieniądze, które nam się należą od firmy ubezpieczeniowej - dodał.
Chodzi o minimum 19 milionów złotych, które zdaniem nowego zarządu Kompanii powinna jej oddać Hestia. - Z umowy z firmą ubezpieczeniową wynikało, że ubezpieczyciel powinien zwracać spółkom węglowym różnicę pomiędzy wysokością wpłaconych składek a wypłaconymi odszkodowaniami i świadczeniami - wyjaśnia Kosiński. - Tak się jednak nie stało i dlatego będziemy zdecydowanie domagać się zwrotu tych pieniędzy, wykorzystując wszystkie sposoby, włącznie z drogą sądową - jeżeli okaże się to konieczne.
- Z uwagi na charakter umów ubezpieczeniowych nie chcemy tego komentować - powiedziała nam wczoraj Katarzyna Dudzin, rzeczniczka Ergo Hestia. - Dziwi nas jednak, że Kompania mówi o takich roszczeniach na konferencji prasowej.
We własnym towarzystwie
Prezes Kompanii Grzegorz Pawłaszek zapowiedział, że na tym nie koniec zmian w ubezpieczeniach kopalń. - Chcemy, we współpracy z innymi spółkami węglowymi, powołać górnicze towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych i zrezygnować z współpracy z dotychczasowymi ubezpieczycielami działającymi w górnictwie - powiedział.
Jego zdaniem byłby to duży zysk dla całej branży. - Takie towarzystwo działa już na przykład w przemyśle miedziowym i dobrze sobie radzi - argumentował. - Z naszych analiz wynika, że był tylko jeden taki rok, w którym suma odszkodowań przewyższała sumę składek, które musieliśmy zapłacić firmom ubezpieczeniowym - dodał.
Jest porozumienie
Nie będzie zapowiedzianej na piątek manifestacji w Warszawie w ramach akcji protestacyjno-strajkowej, a związkowcy - w obecności premiera Jarosława Kaczyńskiego, przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "S" Janusza Śniadka, ministrów gospodarki i skarbu oraz przedstawicieli Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" - podpisali protokół uzgodnień. Na jego mocy do końca kwietnia obie strony przedstawią wyniki analizy, dlaczego w branży sytuacja się zaogniła.
Mariusz Urbanke - Dziennik Zachodni
Pieczar - Pią Mar 16, 2007 10:37 am
Górniczy zespół trójstronny: obrady w środę 4 kwietnia
www.wnp.pl
Zespół Trójstronny ds. bezpieczeństwa socjalnego górników będzie obradował 4 kwietnia w Warszawie - dowiedział się portal wnp.pl.
W czwartek 15 marca portal wnp.pl poinformował, że najprawdopodobniej obrady górniczego zespołu trójstronnego odbędą się 2 kwietnia, jednak zaznaczyliśmy, że możliwa jest jeszcze korekta tego terminu, gdyż trwały jeszcze na ten temat rozmowy.
Już wiadomo, że do obrad dojdzie w środę 4 kwietnia. Będzie w nich uczestniczył wiceminister gospodarki Krzysztof Tchórzewski, który odpowiada za górnictwo i elektroenergetykę.
Wiceminister Tchórzewski deklaruje, że z uwagą wysłucha argumentów strony społecznej, a więc związkowcy wiążą duże nadzieje z przebiegiem obrad.
- Obrady zespołu będą 4 kwietnia, ich początek zaplanowano na godzinę 11 - mówi portalowi wnp.pl Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, a zarazem współprzewodniczący górniczego zespołu trójstronnego. - Liczymy na rzeczową, merytoryczną dyskusję.
Pieczar - Pią Mar 16, 2007 10:37 am
Silne wstrząsy pod ziemią w kopalni Anna
www.wnp.pl
Po dwóch silnych wstrząsach, do których doszło wczoraj wieczorem w kopalni "Anna" w Pszowie na Śląsku, wstrzymano wydobycie węgla z obydwu ścian wydobywczych w tym zakładzie. Nikomu nic się nie stało.
Po ostatnim wstrząsie, w zatrudniającej łącznie blisko 5,4 tys. osób kopalni, pracuje obecnie tylko jedna, zamiast sześciu ścian. Zamiast planowanych ponad 10 tys. ton węgla na dobę, wydobycie wynosi ok. 2 tys. W ubiegłym roku kopalnia miała ponad 120 mln zł strat - poinformowało RMFfm.
Wydobycie węgla zostało na razie wstrzymane na dobę. Po analizie eksperci zdecydują, czy i na jakich warunkach możliwe będzie jego wznowienie. Trzeba przede wszystkim ocenić, jak duże są wywołane wstrząsami deformacje wyrobiska oraz czy doszło do uszkodzeń sprzętu. Prawdopodobnie w sobotę zostanie tam przeprowadzona wizja lokalna - czytamy na sronach internetowych rozgłośni.
Kopalnia "Rydułtowy-Anna" należy do najbardziej narażonych na silne wstrząsy górotworu. W ubiegłym roku, po bardzo silnych wstrząsach, najpierw trwale zamknięto tam dwie ściany, pod koniec roku trzecią. Żaden ze wstrząsów nie spowodował wówczas ofiar w kopalni, zdarzenia te były jednak dla zakładu ciosem ekonomicznym.
Pieczar - Pią Mar 16, 2007 10:40 am
Górnicy z Halemby byli bezbronni
Gazeta Wyborcza
"Gazeta Wyborcza": ktoś celowo uszkodził wykrywacze gazów wybuchowych. Górnicy z Halemby nie wiedzieli, że grozi im niebezpieczeństwo.
Taka jest opinia specjalistów, którzy na zlecenie prokuratury w Gliwicach zbadali wykrywacze gazów z kopalni Halemba - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
W listopadzie wybuch metanu i pyłu węglowego zabił tam 23 górników. Ich zwęglone ciała wydobywano przez kilka dni z głębokości 1030 metrów.
Dlaczego zginęli? Przecież powinni mieć ze sobą wykrywacze gazów - tzw. detektory ATX. A na ścianach dodatkowo zamontowano specjalne czujniki. Gdy stężenie metanu wzrasta, urządzenia piszczą, górnicy przerywają pracę, na dół zjeżdżają ekipy ratowników, by przewietrzyć chodnik.
- Przy takim stężeniu gazu, jakie było w tym rejonie, nie prowadzi się robót górniczych - twierdził Piotr Buchwald, prezes Wyższego Urzędu Górniczego. Stężenie wynosiło od 5 do 15 proc. Bezpieczna norma to 2 proc.
Dlaczego górnicy z Halemby nie uciekli? Jeśli mieli ze sobą detektory, mogły być uszkodzone w taki sposób, by nie wskazywały właściwego poziomu stężenia, a górnicy nie byli świadomi zagrożenia. Tak twierdzą trzej biegli, których powołała prokuratura w Gliwicach wyjaśniająca przyczyny tragedii - napisała "Gazeta".
Eksperci badali detektory górników pracujących w tym samym miejscu, w którym zginęło 23 kolegów. Nie mogą zbadać urządzeń feralnej zmiany, bo ich nie odnaleziono. Na poziomie 1030 m jest bardzo wysoka temperatura - 106 stopni Celsjusza. Nie można niczego stamtąd wydobyć. Wizja lokalna będzie najwcześniej po Wielkanocy i prokuratura będzie mogła zbadać, czy górnicy mieli detektory, a jeśli tak, to ile.
Specjaliści wykryli, że ze wszystkich sześciu zbadanych urządzeń wymontowano jedną drobną część. W każdym tę samą. Jej brak powodował, że detektor fałszował odczyty. Nie piszczał też, gdy stężenie metanu przekraczało normę i groziło wybuchem - informuje "Gazeta Wyborcza".
Jak ustaliła "Gazeta", biegli wykluczyli przypadek. Ich zdaniem było to działanie celowe. Potwierdza to prokuratura: - Badamy, jak to było możliwe oraz kto i na czyje polecenie to zrobił - mówi prokurator Michał Szułczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Jan Sienkiewicz, rzecznik kopalni Halemba, uważa za mało prawdopodobne, by używane przez górników wykrywacze były uszkodzone. - Nie chcę kwestionować ustaleń prokuratury, ale dla mnie to nie ma sensu. Przecież ten sprzęt decydował o życiu górników - tłumaczył wczoraj.
Prokuratorzy sądzą, że sprzęt ktoś uszkodził, bo nie chciał, by górnicy przerywali pracę. Każdy alarm kosztuje kopalnię mnóstwo pieniędzy. - Kopalnie nie chcą za te alarmy płacić, nawet poświęcając zdrowie górników - mówi policjant ze Śląska. Górnicy dostali więc uszkodzony sprzęt, którego odczyty nikogo nie niepokoiły. - To mało prawdopodobne - replikuje Sienkiewicz.
Pieczar - Pią Mar 16, 2007 3:01 pm
Jarosław Zagórowski pokieruje Jastrzębską Spółką Węglową
PAP
Jarosław Zagórowski, dotychczas szef rady nadzorczej Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) i urzędnik resortu gospodarki, pokieruje spółką do czasu wyboru jej nowego zarządu.
Poprzedni prezes, Włodzimierz Hereźniak, 5 marca został odwołany ze swojego stanowiska bez podania przyczyn.
Zagórowskiego oddelegowała do pełnienia obowiązków prezesa zarządu obradująca w piątek, 16 mraca rada nadzorcza JSW - spółki wyspecjalizowanej w produkcji węgla koksowego, osiągającej najwyższe zyski w branży.
Zagórowski ma 37 lat. Od czerwca ubiegłego roku był szefem rady JSW, a od połowy 2003 r. jej członkiem. Pracuje w Ministerstwie Gospodarki, ostatnio na stanowisku doradcy ministra. Wcześniej pracował m.in. w departamencie restrukturyzacji przemysłu. Uczestniczył we wdrażaniu reformy sektora w latach 1998-2002, kiedy z górnictwa odeszło ponad 100 tys. osób i zamknięto kilkanaście kopalń.
Termin ogłoszenia konkursu na stanowisko prezesa i pozostałych czterech członków zarządu (obecni nadal pełnią swoje funkcje) rada nadzorcza ma ustalić na następnym posiedzeniu, zaplanowanym na początek kwietnia. Szóstego członka zarządu wybierze 28 marca załoga. Cały nowy zarząd powinien być wybrany najdalej do czerwca.
5 marca, oprócz szefa JSW, niespodziewanie został także odwołany prezes Węglokoksu Michał Sobel. W obu przypadkach resort gospodarki nie podał przyczyn takiej decyzji. Minister gospodarki pełni funkcję walnego zgromadzenia akcjonariuszy obu spółek.
Nieoficjalnie przedstawiciele spółek węglowych tłumaczyli odwołanie prezesów zmianami w resorcie gospodarki. Za górnictwo odpowiada teraz nowy wiceminister Krzysztof Tchórzewski, a nie - jak dotąd - Paweł Poncyljusz.
Włodzimierz Hereźniak kierował JSW od ubiegłego roku, kiedy ze stanowiska, na prośbę wiceministra Poncyljusza, zrezygnował wieloletni prezes Leszek Jarno. JSW jest producentem węgla koksowego. To najbardziej dochodowa spółka węglowa. W ubiegłym roku miała blisko 250 mln zł zysku, wobec ok. 800 mln zł rok wcześniej.
martin13 - Pią Mar 16, 2007 6:53 pm
Skontrolują wszystkie czujniki
Marcin Pietraszewski, Katowice 2007-03-16, ostatnia aktualizacja 2007-03-16 19:14
Wyższy Urząd Górniczy bada detektory gazów we wszystkich śląskich kopalniach. W piątek "Gazeta" ujawniła, że z sześciu takich urządzeń w kopalni Halemba wymontowano części mające wpływ na wyniki odczytu.
Chodzi o przenośne detektory gazów wybuchowych ATX 620. To niewielkie urządzenia, które rejestrują stężenie metanu pod ziemią i piszczą, kiedy jego stężenie grozi eksplozją. "Gazeta" dowiedziała się, że eksperci przebadali sześć takich wykrywaczy, które pracowały na poziomie 1030 w kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej. W listopadzie w wyniku wybuchu metanu zginęło tam 23 górników. Według specjalistów we wszystkich sprawdzonych urządzeniach wymontowano zaworek, dzięki czemu mogły one pracować bez filtrów. W efekcie zapychały się i nie piszczały, kiedy rósł poziom stężenia metanu. Przebadane przez biegłych ATX były wykorzystywane w kopalni jeszcze kilka tygodni po tragedii.
Prokuratorzy sądzą, że sprzęt ktoś uszkodził, bo nie chciał, by górnicy przerywali pracę. Każdy alarm kosztuje bowiem kopalnią mnóstwo pieniędzy: trzeba przerwać pracę, ściągnąć na miejsce ratowników, a potem przewietrzyć chodnik. Wcześniej prokuratorzy ustalili, że już kilka godzin przed wybuchem stężenie gazu groziło eksplozją. Dozór jednak nie reagował.
Wyższy Urząd Górniczy zlecił teraz kontrole ATX-ów we wszystkich śląskich kopalniach. W każdej z nich jest po kilkanaście takich urządzeń wykorzystywanych przez specjalistów z działu wentylacji.
Śledczy nie wiedzą na razie, kto i dlaczego usunął z wykrywaczy zaworki. Od dwóch dni w prokuraturze w Gliwicach w tej sprawie przesłuchiwani są mechanicy odpowiedzialni za konserwację urządzeń.
martin13 - Pią Mar 16, 2007 7:00 pm
Kopalnie sprzedają atrakcyjne działki
Tomasz Głogowski 2007-03-16, ostatnia aktualizacja 2007-03-16 19:01
Być może czeka nas rewolucja na śląskim rynku nieruchomości. Kopalnie zaczynają wyprzedawać należące do nich działki i nieruchomości. Okazało się, że sporo z nich znajduje się w bardzo atrakcyjnych miejscach: w samym centrum Gliwic czy wzdłuż autostrady A4.
Przez całe dziesięciolecia najpierw do kopalń, a potem do spółek węglowych trafiały działki, na których budowano mieszkania zakładowe, ośrodki wczasowe, stołówki, pawilony czy magazyny. W ten sposób górnictwo stało się - po Polskich Kolejach Państwowych - jednym z największych właścicieli nieruchomości na Śląsku. Teraz kopalnie postanowiły sprzedać niepotrzebny im majątek. I okazało się, że mogą na tym zarobić krocie. Sporo działek znajduje się bowiem w bardzo atrakcyjnych miejscach Śląska.
Kompania Węglowa w ostatnim czasie uruchomiła specjalną stronę internetową, gdzie można obejrzeć niektóre z nieruchomości. Są tam prawdziwe perełki. Chociażby działka w samym centrum Gliwic przy ul. Armii Krajowej, warta według bardzo ostrożnych szacunków kilkaset tysięcy złotych. Kopalnie mają też tereny wokół autostrady A4, w pobliżu stref ekonomicznych na Śląsku i w miejscowościach wypoczynkowych, takich jak Ustroń. - To dopiero początek, bo zupełnie niedawno zaczęliśmy przyglądać się temu co mamy i co moglibyśmy sprzedać. Mimo to deweloperzy już zaczęli pukać do naszych drzwi - przyznaje Artur Kosiński, wiceprezes Kompanii Węglowej, odpowiedzialny m.in. za sprawy nieruchomości.
Księgową wartość działek i nieruchomości należących dziś do Kompanii szacuje się na 480 mln zł. Wartość rynkowa w niektórych przypadkach może być jednak dużo wyższa. Spółka szacuje, że mogłaby sprzedać ok. 25 proc. swoich nieruchomości. - Tak naprawdę o wszystkim zadecyduje rynek, ale spodziewamy się, że sporo na tym zarobimy - mówi prezes Kosiński.
Podkreśla, że zasady będą jasne: na sprzedaż wszystkich działek zorganizowane zostaną przetargi. Kompania ma też inny pomysł na promocję. Już zaczęła dogadywać się z burmistrzami i prezydentami śląskich miast, by prezentując ofertę swoich gmin, przy okazji reklamowali też działki należące do górnictwa. - Jeden z prezydentów już zareklamował naszą działkę poważnemu inwestorowi, który chce na niej zbudować swój zakład - mówi Kosiński. Nie chce zdradzać szczegółów, dopóki umowa nie zostanie ostatecznie podpisana.
- Oferta górnictwa może spowodować na rynku spore zamieszanie, bo deweloperzy rzucają się dosłownie na każdą okazję, a ceny nieruchomości na Śląsku w ciągu ostatniego półrocza wzrosły o 20 proc. - przyznaje Andrzej Kalus, szef Polskiego Stowarzyszenia Doradców Rynku Nieruchomości i jednocześnie właściciel agencji nieruchomości w Katowicach. - Działki należące niegdyś do kopalń mają ogromny plus - doskonałą lokalizację, co pokazała chociażby Silesia City Center, powstała przecież na terenach pogórniczych. Często jednak te tereny mają też duży minus - są zdegradowane i nieuzbrojone. Jeżeli jednak organizowałbym jakieś śląskie targi nieruchomości, to na pewno zaprosiłbym na nie przedstawicieli górnictwa - dodaje Kalus.
Kris - Pią Mar 16, 2007 7:53 pm
Strona internetowa KWSA http://nieruchomosci.kwsa.pl/ dot. sprzedaży nieruchomości
Niektóre propozycje sprzedaży przez Kompanie Węglową są ciekawe np. Wieża szybowa na ul Górniczej w Wodzisławiu Śl., Niezłe miejsce na loft
Ale propozycji na Katowice na razie nie ma
martin13 - Nie Mar 18, 2007 6:55 pm
Kopalnia Silesia na sprzedaż
Tomasz Głogowski 2007-03-18, ostatnia aktualizacja 2007-03-18 19:35
Kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach zostanie wystawiona na sprzedaż. Jest już trzech chętnych - Hindusi z Mittal Steel, Szkoci z koncernu węglowego Gibson i Czesi z grupy energetycznej CEZ.
Szykuje się pierwsza tego typu transakcja w górnictwie. Kompania Węglowa, największa górnicza spółka w Europie, jest gotowa sprzedać kopalnię Silesia, bo sama nie ma pieniędzy na kontynuowanie w niej wydobycia. W najbliższym czasie kopalnia zostanie wyceniona. Na ewentualną transakcję musi zgodzić się jeszcze Ministerstwo Gospodarki.
Silesia, obok KWK "Bolesław Śmiały", to jedna z najmniejszych kopalń należących do Kompanii. Niedawno połączyła się z kopalnią Brzeszcze, choć tylko na papierze. Zakłady są od siebie oddalone o 25 km. Nie dość, że nie są połączone podziemnymi chodnikami, to znajdują się w dwóch różnych województwach - Brzeszcze w małopolskim, Silesia w śląskim.
Silesia, w której pracuje 1,7 tys. górników, od 1995 roku nie miała zysku i do tej pory przyniosła 150 mln strat. Teoretycznie mogłaby fedrować dalej, ale pod warunkiem przeprowadzenia ogromnych inwestycji - co w praktyce oznaczałoby wybudowanie nowej kopalni. Szacuje się, że Silesia ma jeszcze ok. 100 mln ton węgla, ale dobranie się do tych pokładów kosztowałoby Kompanię od 350 do 400 mln zł. Spółka nie ma i w najbliższym czasie nie będzie miała takich pieniędzy.
- Uznaliśmy, że lepszym rozwiązaniem od "uśpienia" kopalni będzie wystawienie jej na sprzedaż - mówi Grzegorz Pawłaszek, prezes Kompanii Węglowej.
Nieoficjalnie wiadomo, że są już pierwsi potencjalni kupcy - Hindusi z Mittal Steel, Szkoci z koncernu węglowego Gibson i Czesi z grupy energetycznej CEZ. - Za wcześnie mówić o szczegółach, ale zainteresowanie kopalnią jest - przyznaje prezes Pawłaszek.
Padają też pytania, czy sprzedaż Silesii nie stworzy konkurencji na własnym podwórku? - Nie ma takiego zagrożenia, bo inwestor musi się zobowiązać, że będzie sprzedawał węgiel za granicą - odpowiadają szefowie Kompanii.
Związkowcy od początku nie godzili się na likwidację kopalni. Wcześniej chcieli stworzyć spółkę pracowniczą i przejąć kopalnię za symboliczną złotówkę. Teraz popierają Szkotów z Gibson Group, którzy zobowiązali się, że zainwestują w zakład od 100 do 150 mln dolarów. - Skoro jest tam węgiel, nie można tak łatwo spisać go na straty! Kompania powinna wcześniej pomyśleć o inwestowaniu w Silesię, ale machnęła na to ręką - alarmuje Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników.
Szefowie Kompanii zapewniają, że niezależnie od tego, co się stanie, nikt z górników nie straci pracy. Wszyscy otrzymają propozycję zatrudnienia w kopalni Brzeszcze.
Pieczar - Pon Mar 19, 2007 2:54 pm
Władze spółek górniczych pod pistoletem związków
Rzeczpospolita
Dwie na trzy spółki węglowe zarządzają nierentownymi kopalniami. Mogłyby je zamknąć, a górników przenieść do zakładów przynoszących zyski. Zamiast tego wolą zatrudniać nowych pracowników.
Jastrzębska Spółka Węglowa ogłosiła nabór 1,5 tys. pracowników. Po tyle samo chcą zatrudnić Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy. Tylko w przypadku tego ostatniego decyzja nie budzi szczególnych wątpliwości. Spółka jest w dobrej kondycji - w 2006 r. wypracowała zysk rzędu 96 mln zł, a więc większy niż rok wcześniej (80,3 mln zł). Co jednak istotniejsze w KHW nie ma kopalń permanentnie przynoszących straty. W przeciwieństwie do dwóch pozostałych spółek
Kopalnia Krupiński w Suszcu leży z dala od pozostałych czterech kopalń JSW. Jest od nich inna niemal pod każdym względem. JSW kolejny rok wypracowała kilkaset milionów zysku (250 mln zł w 2006 r.), Krupiński od 15 lat przynosi wyłącznie straty. Najwyższe w 2001 roku, kiedy sięgały 59 mln zł
Od dawna wiadomo, że utrzymywanie Krupińskiego przy życiu nie ma żadnego ekonomicznego sensu. Przed czterema laty jeszcze poprzedni zarząd spółki zdecydował, że kopalnia zostanie zamknięta w połowie 2005 r. Opracowano harmonogram wyłączania poszczególnych pokładów i przenoszenia pracowników do innych kopalń. Zarząd spółki gwarantował, że nikt nie straci pracy.
Tymczasem kopalnia Krupiński pracuje nadal. Związkowcy zagrozili strajkiem, więc szefowie spółki woleli ustąpić. Tym bardziej że trwa koniunktura na węgiel, a JSW ma z czego pokrywać deficyt Krupińskiego. Wszystko zostało po staremu. W ubiegłym roku kopalnia przyniosła 41 mln zł strat. W tym roku mają one wynieść blisko 9 mln zł. Jednocześnie kopalniom Jastrzębskiej Spółki Węglowej zaczyna brakować ludzi do pracy. W najbliższych latach odejdzie ok. 1,5 tysiąca osób. W Krupińskim pracuje 2,5 tysiąca. Mogliby zastąpić tych, którzy odchodzą, a kopalnia przestałaby generować obciążające spółkę straty
W podobnej , lecz dużo bardziej dramatycznej sytuacji jest Kompania Węglowa. W odróżnieniu do JSW przynosi straty. W ubiegłym roku wyniosły one 73 mln zł. Na 17 kopalń skupionych w Kompanii aż dziesięć znalazło się pod kreską. W przypadku niektórych jest to sytuacja wyjątkowa, ale są i takie, które permanentnie sprawiają kłopoty.
Na przykład Anna-Rydułtowy, która w ubiegłym roku przyniosła ok. 130 mln zł strat. O jej zamknięciu nie ma nawet mowy. Związki zawodowe nigdy nie wyrażą na to zgody, więc zarząd nawet nie rozpatruje takiej ewentualności.
Podobnie jest w czechowickiej Silesii, która od lat przynosi straty. Zakład działa, chociaż w innych kopalniach Kompanii brakuje górników. W ciągu najbliższych lat na emerytury odejdzie ponad 3 tysiące pracowników, więc zarząd spółki ogłosił nabór nowych pracowników.
- Proszę zwrócić uwagę, że odejdzie 3 tysiące osób, a zamierzamy przyjąć o połowę mniej - tłumaczy "Rz" Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.
martin13 - Wto Mar 20, 2007 8:31 pm
Kup węgiel przez telefon
Tomasz Głogowski 2007-03-20, ostatnia aktualizacja 2007-03-20 21:14
Niebawem będziemy mogli zamawiać węgiel dzięki specjalnej infolinii. Kopalnie obiecują, że dostarczą go nam pod same drzwi.
Po klęsce internetowego sklepu węglowego, który nie zdołał nawet ruszyć na sto procent swoich możliwości, Kompania Węglowa, największa polska firma górnicza, ma nowy pomysł na sprzedaż węgla dla klientów indywidualnych. Niebawem chce uruchomić specjalną infolinię, za pomocą której będziemy mogli zamawiać węgiel. I to nie tylko na Śląsku, ale w całej Polsce.
- Pracujemy nad szczegółami tego projektu. System połączy klienta z najbliższym współpracującym z nami dilerem, który dostarczy węgiel pod sam dom zamawiającego - mówi Krzysztof Miśka, wiceprezes Kompanii.
Miśka tłumaczy, że porażka sklepu internetowego, uruchomionego pod koniec ubiegłego roku, w dużej mierze spowodowana była niewydolnością przestarzałego systemu informatycznego, w tym komputerów należących do Kompanii. - Sklep będzie działał nadal, ale będą z niego korzystać tylko więksi odbiorcy węgla - obiecuje z kolei Zbigniew Madej, rzecznik KW.
Z obsługą infolinii ma pójść dużo lepiej, bo zajmą się tym specjalni dilerzy, wyłonieni przez Kompanię w przetargu. Będą musieli zadeklarować, że mają nie tylko miejsce potrzebne do składowania węgla, ciężarówki do jego transportu, ale i całą infrastrukturę techniczną potrzebą do obsługi klientów.
Infolinia to jeden z elementów nowej strategii marketingowej i handlowej Kompanii. Firma zapewnia, że już niedługo znikną osławione kolejki ciężarówek pod kopalniami. Niebawem nie będzie można kupić węgla bezpośrednio w kopalni (zakłady mają sprzedawać jedynie do 10 ton). Dystrybucją węgla zajmą się tylko i wyłącznie dilerzy. Każdy z nich będzie musiał kupić od Kompanii co najmniej 3 tys. ton węgla miesięcznie. To ma sprawić, że spółka będzie miała zbyt na węgiel przez cały rok, a nie - tak jak teraz - tylko zimą i jesienią.
Za kilka tygodni, głównie w prasie, ruszy też nowa kampania reklamowa Kompanii Węglowej. Spółka chce reklamować przede wszystkim węgiel ekologiczny, tzw. eko-groszek, i całkiem nowy produkt: miał wysokoenergetyczny.
Firma liczy, że dzięki skutecznej reklamie ten ostatni produkt dorówna popularnością eko-groszkowi. Na początku zimy popyt na węgiel ekologiczny był tak duży, że Kompania nie nadążała z jego produkcją.
martin13 - Czw Mar 22, 2007 7:59 pm
Droga zagraża przyszłości kopalni
pap 2007-03-22, ostatnia aktualizacja 2007-03-22 13:37
Proponowana lokalizacja fragmentu drogi Pszczyna-Racibórz doprowadzi do uwięzienia w rejonie Rybnika 40 mln ton węgla i może zaważyć na przyszłości kopalni Chwałowice - alarmuje Kompania Węglowa i proponuje przesunięcie drogi.
Droga Pszczyna-Racibórz, przez Żory i Rybnik, należy do kluczowych dla subregionu zachodniego woj. śląskiego. Od wielu lat o jej budowę zabiegają samorządowcy z tego terenu. Ma kosztować ok. 1 mld zł. Pierwszy etap to planowane połączenie drogi krajowej nr 78 w okolicach Rybnika z węzłem przyszłej autostrady A-1 w okolicach Żor. Droga ma przecinać teren górniczy zatrudniającej ponad 3 tys. osób kopalni Chwałowice.
- Budowa tej drogi w proponowanym wariancie oznacza nie tylko olbrzymie dodatkowe koszty, związane z jej zabezpieczeniem na najwyższą kategorię szkód górniczych, ale także pozbawienie kopalni zasobów ok. 40 mln ton dobrej jakości węgla - powiedział Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.
Dodał, że gdyby powstała tam droga, węgla nie można byłoby dalej wydobywać, bo koszty związane z usuwaniem szkód i odszkodowaniami przekreśliłyby rentowność wydobycia. Na zamknięcie skazana byłaby jedna z istniejących ścian wydobywczych (wydobywa ok. 3-4 tys. ton węgla na dobę), co automatycznie oznaczałoby nierentowność zakładu. Jego przyszłość stanęłaby pod znakiem zapytania.
- Uważamy, że przy lokalizacji drogi powinien być uwzględniony interes ekonomiczny, związany ze złożami węgla w tym rejonie, ale przede wszystkim interes społeczny, związany z załogą zatrudnioną w tej kopalni - powiedział Madej. Zaznaczył, że rozwiązaniem problemu byłoby przesunięcie drogi o ok. 400 metrów i nieznaczne jej wydłużenie.
Prezydent Rybnika Adam Fudali zgadza się z koniecznością uwzględnienia interesu górnictwa oraz zaspokojenia potrzeb komunikacyjnych mieszkańców regionu, dla których nowa droga będzie miała kluczowe znaczenie. Wskazał jednak, że zmiana wariantu oznacza dodatkowe koszty wyburzenia wielu budynków, które musiałoby pokryć górnictwo, gdyby przyjęto wariant proponowany przez Kompanię Węglową.
Fudali przypomniał, że przygotowania do budowy drogi nie weszły jeszcze w fazę konkretnego projektu, wykupu gruntów itp., ale opierają się na razie o opracowane niedawno studium planistyczno-przestrzenne. Inny od wskazanego w nim wariant lokalizacji drogi oznaczałby - według prezydenta - wyburzenie kilkudziesięciu budynków. Jak powiedział, obowiązkiem górnictwa jest takie prowadzenie eksploatacji, aby minimalizować i naprawiać wszelkie szkody na powierzchni.
Przedstawiciele Kompanii Węglowej uważają, że koszty rozbiórki i przesiedlenia mieszkańców wyburzanych budynków to zaledwie promil tego, co zostałoby utracone w przypadku utraty możliwości rentownego wydobycia 40 mln ton węgla i widma zamknięcia kopalni.
Według Madeja, tak naprawdę chodzi o trzy budynki, bo inne są już przeznaczone do rozbiórki, za którą Kompania Węglowa może zapłacić. Firma deklaruje też pokrycie innych kosztów, zgodnie z obowiązującym prawem.
Władze Rybnika deklarują dalsze rozmowy w tej sprawie i próbę znalezienia kompromisowego rozwiązania.
Pieczar - Pon Mar 26, 2007 9:06 pm
Kompania Węglowa: 5,2 mln zł straty po lutym
PAP
5,2 mln zł wyniosła po lutym strata Kompanii Węglowej. Firma tłumaczy ją głównie ciepłą zimą, pogarszającymi się warunkami geologiczno-górniczymi w niektórych kopalniach oraz koniecznością spłacania starych długów. Zarząd spółki liczy, że cały rok uda się zamknąć niewielkim zyskiem.
W poniedziałek Kompania przedstawiła podstawowe dane ekonomiczno-finansowe za pierwsze dwa miesiące roku. Zwykle należały one w tym okresie do najlepszych dla spółki. W tym roku jednak nawet zimowe miesiące przyniosły straty - średnio 68 groszy na każdej sprzedanej tonie węgla.
Jak powiedział Zbigniew Madej, rzecznik firmy, ciepła zima sprawiła, że sprzedaż tzw. węgla grubego, osiągającego wysokie ceny, była mniejsza aż o 68 proc. wobec stycznia i lutego 2006. Na wyniku odbiło się też zmniejszenie wydobycia w kopalniach dotkniętych naturalnymi zdarzeniami górniczymi, m.in. w kopalni Bobrek-Centrum, gdzie w lutym doszło do wstrząsu.
Madej przypomniał, że sytuację finansową spółki determinują m.in. długi odziedziczone po dawnych spółkach węglowych. W styczniu i lutym firma wydała na ich spłatę 49,8 mln zł. To głównie dług wobec ZUS i gmin górniczych.
Rzecznik przypomniał, że Kompania czeka na kolejną transzę dokapitalizowania (do końca marca ma to być ok. 170 mln zł) oraz planowaną przez resort skarbu zamianę posiadanego przez Kompanię ok. 36-procentowego pakietu akcji Ciechu na inne aktywa. Aby pozyskać środki, w tym roku spółka chce też sprzedać posiadane akcje Południowego Koncernu Węglowego, po wcześniejszym wniesieniu do niego kopalni Bolesław Śmiały.
Pieczar - Śro Mar 28, 2007 3:33 pm
KW Anna: tylko jedna z zamkniętych ścian może pracować
PAP
Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku zgodził się na wznowienie wydobycia węgla z jednej, z dwóch ścian wydobywczych kopalni Anna w Pszowie. Druga ściana będzie wyłączona jeszcze co najmniej dwa miesiące.
Kopalnię zamknięto blisko dwa tygodnie temu po silnych wstrząsach pod ziemią.
Jak zdecydowała w środę Komisja ds. Tąpań WUG, druga ściana kopalni będzie wyłączona ze względu na konieczność prowadzenia robót w pochylni wentylacyjnej.
Komisja zaleciła przeniesienie miejsca przeładunku materiałów w miejsce bezpieczne, tam gdzie nie ma tąpań.
Jeśli kopalnia spełni wszystkie zalecenia komisji, może wtedy wystąpić do Dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku o wydanie zezwolenia na eksploatację ściany.
Los nierentownej, zagrożonej wstrząsami kopalni Rydułtowy-Anna, której częścią jest Anna, jest nadal niepewny.
Jak powiedział Zbigniew Madej, rzecznik Kompani Węglowej, przed wstrzymaniem wydobycia z dwóch ścian w Annie, cała kopalnia wydobywała ponad 10 tys. ton węgla na dobę, teraz, po uruchomieniu dziś jednej z zamkniętych ścian, wydobycie dojdzie stopniowo do ok. 7 tys. ton. To nadal za mało, aby można mówić o opłacalności.
Pieczar - Śro Mar 28, 2007 3:47 pm
JSW: wkrótce szczegóły wyboru prezesa
www.wnp.pl
Jastrzębska Spółka Węglowa, największy producent węgla koksowego w Polsce, jeszcze przez kilka najbliższych tygodni będzie pracować bez prezesa.
Na początku marca odwołano nagle Włodzimierza Hereźniaka, dotychczasowego szefa spółki. Rada nadzorcza JSW do czasu wyboru nowego prezesa, oddelegowała do pełnienia tej funkcji Jarosława Zagórowskiego - przewodniczącego RN - przypomniał "Parkiet".
Jak teraz będzie wyglądała dalsza procedura wyboru szefa firmy? - Rada nadzorcza holdingu, która ustali dalszy harmonogram, zbierze się 2 kwietnia - powiedziała "Parkietowi" Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowy JSW.
JSW planuje zarobić w tym roku ok. 290 mln zł (35 zł na tonie węgla). Spółka zamierza wydobyć 13,5 mln ton węgla. Tegoroczne nakłady inwestycyjne holdingu mają wynieść blisko 700 mln zł.
JSW przeznaczy ok. 370 mln zł na budownictwo inwestycyjne, m.in. na nowe poziomy wydobywcze w kopalni Borynia, Pniówek i Zofówka. Reszta pieniędzy trafi na zakup maszyn i urządzeń górniczych.
Pieczar - Śro Mar 28, 2007 3:53 pm
Nowy prezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń
Puls Biznesu
Były szef giełdowego Śrubeksu, Wojciech Fedko, został prezesem Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Zapowiada ostre porządki.
Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK), należąca w 100 proc. do państwa, powstała w 2000 r. Zajmuje się ona m.in. likwidacją kopalni. Jej działalność finansowana jest z budżetu. Ubiegłoroczne dotacje przekraczały ponad 324 mln zł.
W 2006 r. Najwyższa Izba Kontroli (NIK) miała wiele uwag do działalności SRK, dotyczących m.in. wykorzystywania środków. W czerwcu 2006 r. został odwołany prezes Janusz Siemieniec, który zarządzał firmą od początku jej działalności. Jego miejsce wtedy zajął Wojciech Banaszkiewicz.
Teraz uporządkowanie spraw w SRK powierzono Wojciechowi Fedko, menedżerowi spoza górnictwa, który wprowadził na giełdę Śrubek
Nowy prezes SRK twierdzi, że spółka wymaga gruntowych porządków. Na początek poszły zmiany organizacyjne, które mają obniżyć koszty jej funkcjonowania. Firma posiada aktywa wyceniane na ponad 600 mln zł według wartości księgowej. Są to m.in. mieszkania, które należały kiedyś do kopalni, oraz grunty, których część wymaga rekultywacji.
- Mamy około 21 tys. mieszkań, które zamierzamy sprzedać głównie najemcom - wyjaśnia na łamach "PB" Wojciech Fedko. Poza tym SRK posiada 100 proc. udziałów w Bytomskiej Spółce Restrukturyzacji Kopalni (BSRK). Według kontrolerów NIK, działalność obu firm się powiela i jedynie mnożą koszty, które pokrywa głównie podatnik.
- Zamierzam doprowadzić do połączenia obu firm. Jeszcze ustalamy szczegóły w tym zakresie - mówi prezes Fedko.
Szef SRK zapowiada także lepsze wykorzystanie dotacji oraz analizę zasadności ich wydatkowania przez budżet. W 2007 r. spółka ma otrzymać z państwowej kasy ponad 240 mln zł. Tylko w styczniu jej działalność kosztowała podatników 12,9 mln zł
Firma zatrudnia 880 osób. Część to byli pracownicy kopalni. Rada nadzorcza SRK, którą kieruje Grzegorz Widenka, zaakceptowała już pomysły nowego szefa śląskiej spółki.
macu - Czw Mar 29, 2007 1:50 pm
Kopalnia w Rydułtowach nie zostanie zamknięta- Gazeta Wyborcza
Tomasz Głogowski
Górnicy będą mogli dalej fedrować, ale specjaliści z Okręgowego Urzędu Górniczego nałożyli na kopalnię mnóstwo obostrzeń.
Jednej z największych na Śląsku kopalń, w której pracuje 5,2 tys. górników, groziło, że będzie pierwszą w historii kopalnią zamkniętą ze względów bezpieczeństwa. Wszystko przez silne wstrząsy, niespotykane w górnictwie.
Specjalna komisja do spraw tąpań, która zebrała się w środę w Głównym Instytucie Górnictwa w Katowicach, orzekła, że kopalnia może fedrować dalej, ale pod pewnymi warunkami. Komisja poleciła, by na jednej z wyłączonych tydzień temu z eksploatacji ścian ograniczyć tzw. front robót z sześciu do trzech metrów oraz wydłużyć strefę bezpieczeństwa związaną z tąpaniami. W zniszczonym niedawno chodniku prowadzącym do wyrobiska nie będą już mogli pracować ludzie. Kopalnia ma tam zainstalować kamery przemysłowe. - Jeżeli wszystkie zalecenia komisji zostaną spełnione, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku wyda zgodę na eksploatację ściany. Stanie się to jednak nie wcześniej niż za dwa miesiące - mówi Edyta Tomaszewska, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
Lista warunków, które kopalnia musi spełnić, by dalej działać, jest długa, ale i sprawa jest poważna. Ostatni wstrząs sprzed kilku dni uszkodził 60 metrów chodnika. Skały zniszczyły m.in. fragmenty obudowy i systemu wentylacyjnego. Przysypały też część taśmociągu i zerwały przewody elektryczne. Poprzednie wstrząsy spowodowały, że do jednego z wyrobisk został wypchnięty metan. 34 górnikom, którzy byli wtedy w tym rejonie, tylko cudem nic się nie stało.
- Dostosujemy się do wszystkich zaleceń nadzoru górniczego - zapewnia Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
W kopalni Rydułtowy-Anna węgiel wydobywany jest z trzech ścian (do niedawna z sześciu). Zakład wydobywa około 7 tys. ton węgla na dobę (przed wstrząsami 10 tys. ton). To sprawia, że przyszłość zakładu nadal jest niepewna. Do tej pory kopalnia przyniosła już 110 mln zł strat. Optymistycznie zakładano, że wyjdzie na zero w 2009 roku, ale po ostatnich wydarzeniach wydaje się to mało prawdopodobne.
Kompania Węglowa zapewnia, że niezależnie od tego, co się stanie, górnicy nie stracą pracy. W awaryjnej sytuacji zostaną przeniesieni do innych kopalń w okolicach Rybnika. Już teraz trzy brygady, czyli ponad stu górników, przeniesiono do pracy w KWK "Jankowice".
Kris - Pią Mar 30, 2007 10:39 am
Rozpoczęły się przygotowania do sprzedaży czechowickiej kopalni
dziś
W kwestii sprzedaży kopalni Silesia resort gospodarki dał Kompanii Węglowej zielone światło. Ruszyły przygotowania do rozpoczęcia załatwiania formalności.
Przedstawiciele Gibson Group, z jej prezesem Tomem Gibsonem na czele, spotkali się ze związkowcami Silesii. Lucjusz Cykarski
- Kierunek jest zaakceptowany - mówi Aleksandra Magaczewska, wicedyrektor Departamentu Przemysłu w Ministerstwie Gospodarki. Takiej reakcji resortu, choć na tym etapie niczego ona jeszcze nie przesądza, oczekiwali inwestorzy zainteresowani wykupieniem kopalni i związkowcy walczący o jej przetrwanie. Faworytem związków jest brytyjski Gibson Group. W ministerstwie zamiary firmy wobec zakładu w Czechowicach są świetnie znane. Z Silesią wiąże swoje plany także czeski holding energetyczny CEZ. Magaczewska nie wie nic jednak o podobnych planach hinduskiego koncernu Mittal Steel. Przeczytała o nich w prasie.
Kiedy dwa lata temu Tom Gibson, prezes Gibson Group, spotkał się ze związkowcami Silesii po raz pierwszy, górnicy podarowali mu wykutą w węglu figurę św. Barbary. Rzeźba patronki górniczej braci stanęła w siedzibie brytyjskiej firmy w Glasgow. Dokładnie przy wejściu do biura. Pewnego dnia Tom Gibson zauważył, że postać św. Barbary jest zwrócona w innym kierunku. Nikt nie wiedział, jakim sposobem figura mogła zostać przesunięta (żeby móc to zrobić, potrzebna byłaby drabina). - To był piekielny dzień - wspomina Gibson. Do firmy docierały same złe wiadomości. - Wzięliśmy więc drabinę i przestawiliśmy posąg. I wszystko wróciło do normy - dodaje z uśmiechem.
Gibson Group powstał w 1978 roku w Szkocji. Dziś firma jest znana na kilku kontynentach. Posiada kopalnie i elektrociepłownie w 15 krajach świata, włączając w to niełatwe rynki Chin czy Rosji. W latach 70. ubiegłego wieku Tom Gibson zawitał do Polski pierwszy raz. Był wówczas obecny podczas podpisywania w Gdańsku umowy dotyczącej wyposażenia polskich statków. Dziesięć lat temu Gibson Group wznowił kontakty z Polską z zamiarem budowy w naszym kraju elektrociepłowni o tzw. kombinowanym cyklu, czyli produkujących energię także z węgla odpadowego (hałd). A podążając za ogólnym trendem w Wielkiej Brytanii, która przywraca do życia zamykane przez Margaret Thatcher kopalnie, firma postanowiła też rozbudować rodzinę kopalń o polski zakład.
Gibson Group ofertę zakupu złożył w ministerstwie w październiku zeszłego roku. Firma chce zainwestować co najmniej 100 mln dolarów. Zamierza wybudować głęboki szyb, który umożliwi dostęp do znajdujących się na niższych pokładach złóż wysokokalorycznego węgla. Gibson planuje rozpocząć prace budowlane w przyszłym roku. Drążenie szybu ma się zakończyć do 2012 r. W kolejnym roku nastąpi rozcinanie złoża i budowa nowych poziomów. W latach 2013-2014 planowane jest rozpoczęcie wydobycia. Docelowo w ciągu roku na powierzchnię mają wyjechać dwa mln ton węgla. Węgiel z głębokiego szybu Silesii będzie w całości przeznaczony na eksport. Do czasu uruchomienia nowego szybu prace będą prowadzone na dotychczasowych poziomach.
Ale nim sama sprzedaż kopalni zostanie sfinalizowana, minie jeszcze trochę czasu. By ministerstwo zajęło się rozpatrywaniem ofert, musi być ogłoszony przetarg. A wcześniej wycena majątku. Aleksandra Magaczewska mówi, że zaczął już działać specjalny zespół zajmujący się przygotowaniem dokumentacji.
Przyspieszone tempo
Rozmowy z Gibson Group nabrały tempa, gdy Kompania Węglowa obwieściła plany "uśpienia" kopalni. Na jednym z ostatnich spotkań ze związkowcami prezes Kompanii Grzegorz Pawłaszek powiedział, że wartość księgowa Silesii szacowana jest na 111 mln zł. A straty za rok ubiegły wyniosły kilkadziesiąt mln zł. - Według Kompanii każdego dnia Silesia przynosi straty w wysokości 250 tys. zł. W niczyim interesie będzie zatem przedłużanie tej sprawy - mówi Jerzy Zużałek, szef Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność 80.
Gabriela Lorek - Dziennik Zachodni
http://bielskobiala.naszemiasto.pl/wydarzenia/715478.html
Pieczar - Pią Mar 30, 2007 1:32 pm
KW: nie będzie w terminie dokapitalizowania
PAP
Kompania Węglowa nie otrzyma w upływającym w sobotę terminie 170 mln zł pierwszej transzy dokapitalizowania, do przekazania którego w imieniu rządu zobowiązał się ponad dwa miesiące temu minister gospodarki Piotr Woźniak. Górnicze związki są zaniepokojone i będą domagać się wyjaśnień w tej sprawie.
Sprawa dokapitalizowania Kompanii, w tym przekazania transzy 170 mln zł do końca marca, była jednym ze zobowiązań protokołu uzgodnień, podpisanego 22 stycznia w Katowicach między większością górniczych związków a stroną rządową, na czele z ministrem Woźniakiem. Dzięki temu porozumieniu związki zawiesiły zaplanowaną na styczeń i luty akcję strajkową.
Informację, że zapowiadane dokapitalizowanie dotąd nie wpłynęło, potwierdził w piątek rzecznik Kompanii Węglowej, Zbigniew Madej. Zapytany o przyczyny, odesłał do resortów skarbu i gospodarki.
Biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki poinformowało, że resort "pracuje nad tym, żeby Kompania Węglowa otrzymała środki jak najszybciej. Prawdopodobnie nastąpi to na początku kwietnia". Przyczyn opóźnienia ani szczegółów planowanego dokapitalizowania nie podano.
Opóźnienie niepokoi przedstawicieli górniczych związków zawodowych, którzy przypominają, że gwarancja przekazania pierwszej transzy do końca marca była jednym z najważniejszych zapisów porozumienia. Wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce, Wacław Czerkawski, przypomniał, że akcja protestacyjna została jedynie zawieszona, a nierespektowanie uzgodnień grozi jej wznowieniem.
Przypomniał, że dwa związki nie podpisały w styczniu protokołu uzgodnień, a lekceważenie przez stronę rządową zapisów porozumienia może być odczytane jako potwierdzenie braku wiarygodności rządu oraz faktu, że inne związki zrobiły błąd, podpisując protokół. Czerkawski poinformował, że związkowcy pytali przedstawicieli resortu o przyczyny opóźnienia, ale otrzymywali - jak się wyraził - "mętne odpowiedzi".
Pieczar - Pią Mar 30, 2007 1:40 pm
JSW obniża koszty
Puls Biznesu
JSW chce zarobić w tym roku 300 mln zł. Żeby osiągnąć cel, musi obniżyć koszty. Wie, jak to zrobić.
Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), która skupia pięć kopalni w okolicach Jastrzębia-Zdroju, szykuje się do wejścia na giełdę. Wiążące decyzje jeszcze nie zapadły (prowadzone są rozmowy ze związkami zawodowymi i załogą), jednak nie czekając na ostateczne rozstrzygnięcia właściciela, zarząd porządkuje strukturę -
Zapadła już decyzja o sprzedaży udziałów w spółkach zależnych niezwiązanych z działalnością podstawową, czyli wydobyciem węgla koksowego. W tym roku ma ono wynieść 13,5 mln ton, a planowany zysk netto – ponad 300 mln zł
Na pierwszy ogień pójdzie sprzedaż Jastrzębskiej Agencji Turystycznej (JAT), w której spółka ma 100 proc. udziałów.
- Prowadzimy rozmowy z potencjalnym branżowym inwestorem zagranicznym, którego nazwy nie mogę ujawnić, ale wiele wskazuje na to, że wkrótce sfinalizujemy sprzedaż JAT - powiedział Daniel Ozon, wiceprezes ds. restrukturyzacji JSW.
JSW posiada udziały w 17 spółkach zależnych. Wystawione na przetarg zostaną także m.in. pakiety w firmach Utex (około 10 proc.) oraz Oparow i Grafit (poniżej 50 proc.).
Daniel Ozon zapowiada także konsolidację niektórych spółek z podobnymi firmami zależnymi Koksowni Przyjaźń (KP) w Dąbrowie Górniczej. JSW ma w niej 88 proc. udziałów. Resort skarbu zapowiada od kilku miesięcy, że przekaże spółce w ramach dokapitalizowania kolejne 11 proc
JSW liczy na skutki synergii, dlatego m.in. przygotowała procedurę połączenia Centralnego Laboratorium Pomiarowo-Badawczego JSW z Laborkoksem Przyjaźń.
- Nie ma sensu powielać działalności w ramach jednej grupy kapitałowej - podkreśla Daniel Ozon.
Kolejna fuzja ma dotyczyć zakładów remontowych KP i JSW. Według Janusza Olszowskiego, prezesa Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, spółki węglowe powinny optymalizować koszty dzialalności.
Pieczar - Pon Kwi 02, 2007 1:18 pm
Pech Kompanii Węglowej
Puls Biznesu
Najpierw tąpnięcia i wstrząsy w kopalniach, a teraz zamiast węgla kamień. Pech prześladuje górniczego giganta.
Po trzech latach spokoju i niezłych wyników Kompania Węglowa (KW), największy koncern w Europie, skupiający 17 kopalń, może mówić o sporym pechu. Od połowy ubiegłego roku spółka, która jest teraz na minusie, boryka się z przeciwnościami losu
W lutym w kopalni Bobrek-Centrum w Bytomiu nastąpiło takie tąpnięcie, że drżały domy w promieniu kilku kilometrów. Stanęło wydobycie. W połowie marca doszło do silnego wstrząsu w kopalni Anna-Rydłutowy w Pszowie. Wstrzymano częściowo fedrowanie. Ale to nie koniec.
W sztandarowej kopalni Piast, która produkowała znakomitej jakości węgiel i notowała dobre wyniki finansowe, teraz górnicy dotarli do ściany, na której znajduje się bardzo kiepski surowiec - prawie kamień. Jest jednak na to sposób: wzbogacanie węgla, czyli w uproszczeniu mieszanie bardzo dobrego z gorszym
- Do końca czerwca zamierzamy taki zakład w Piaście uruchomić zapewnia Krzysztof Miśka, wiceprezes ds. handlu w Kompanii Węglowej. Były zarząd KW, którym kierował Maksymilian Klank, zapowiadał takie otwarcie, ale skończyło się na deklaracjach.
Wśród tych złych wiadomości jest też przynajmniej jedna dobra. W kopalni Szczygłowice górnicy dobrali się do znakomitych pokładów węgla koksowego (typ 35). - Planujemy zwiększenie jego wydobycia - podkreśla wiceprezes Miśka.
Poza tym zarząd KW przymierza się do inwestycji w kopalni Knurów, która także posiada złoża węgla koksowego, ale na to wszystko potrzeba dużych pieniędzy. Tymczasem spółka nadal czeka na obiecane przez resort skarbu dokapitalizowanie około 400 mln zł (w tym około 170 mln zł gotówką, a resztę w płynnych akcjach). Terminy marcowe minęły, a wsparcia jak nie ma, tak nie ma -
Na koniec lutego koncern, który zatrudnia 69 tys. osób, miał 5,2 mln zł straty.
Kris - Śro Kwi 04, 2007 9:16 am
Nam wydobycie się nie opłacało, teraz Czesi chcą się podkopać do Morcinka
dziś
Tak skończył Morcinek w 2000 roku.
Czesi zaproponowali Polakom wspólne wznowienie wydobycia węgla w zlikwidowanej kilka lat temu kopalni Morcinek w Kaczycach na Śląsku Cieszyńskim. Jeżeli do tego dojdzie, konieczna będzie zgoda obu państw na przekraczanie granicy pod ziemią, gdyż wydobycie byłoby prowadzone od strony czeskiej przez mieszaną polsko-czeską załogę.
Jak dowiedział się DZ, negocjacje, których efektem ma być utworzenie polsko-czeskiej spółki wydobywczej prowadzą od kilku dni Ostrawsko-Karwińskie Kopalnie (OKD) - właściciel wszystkich kopalni za Olzą oraz Jastrzębska Spółka Węglowa, która od Skarbu Państwa - właściciela terenu po zlikwidowanym Morcinku - dostała upoważnienie do prowadzenia rozmów.
- To prawda, że jesteśmy zainteresowani kupnem udziałów w spółce, która prowadziłaby wydobycie w dawnej kopalni - przyznaje w rozmowie z DZ Jiri Polak, rzecznik prasowy prezesa OKD Zdenka Bakali.
Pierwsze spotkanie w Jastrzębiu Zdroju już się odbyło. - Powołane zostały zespoły robocze, które rozważą wszystkie za i przeciw, chociażby czy uruchomienie dawnych złóż będzie możliwe i ekonomiczne opłacalne - potwierdza Katarzyna Bajer, rzeczniczka prasowa JSW.
Morcinek położony tuż nad graniczą Olzą był w latach 90. najmłodszą i najnowocześniejszą polską kopalnią. Powstał w zasadzie tylko po to, aby uniemożliwić Czechosłowacji dostęp do polskich pokładów. Kopalnia nigdy nie była rentowna i od początku borykała się z wieloma problemami. Bardzo często dochodziło tu do pożarów spowodowanych wybuchami metanu i pyłu węglowego.Kopalnia działała od 1986 roku. Fedrunek stanął w 1999 roku, a rozbiórka, wysadzanie i zasypywanie szybów skończyły się rok później.
- To żyła złota - twierdzą Czesi. Liczą, że z pomocą Polaków wydobycie uda im się uruchomić wydobycie już w 2010 roku. W tym celu OKD i JSW najpewniej utworzą spółkę. Obie firmy są bowiem od siebie uzależnione. Polacy mają pokłady, ale zasypując szyby (tylko jeden da się szybko odtworzyć jako szyb wentylacyjny) zamknęli sobie do nich dostęp. Dla Czechów to jednak nie problem, bo ich kopalnia CSM od dawna fedruje pod graniczną Olzą i wystarczy, że tylko przekopie się do starych korytarzy Morcinka. - Wszelkie dostępne analizy potwierdzają, że wydobycie od strony czeskiej jest bardziej korzystne z punktu widzenia eksploatacyjnego i ekonomicznego - przekonuje Jiri Polak.
W Morcinku pracowało około 4 tys. górników. W tej chwili na Zaolziu wydobywa węgiel około trzech tysięcy Polaków. Otwarcie Morcinka, a raczej ponowne uruchomienie jego pokładów mogłoby oznaczać pracę nawet dla kolejnego tysiąca.
Wojciech Trzcionka - Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/717058.html
Strona 9 z 23 • Wyszukiwarka znalazła 1063 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23