ďťż
 
[Gospodarka] Górnictwo i sprawy z nim związane



Wit - Pon Wrz 15, 2008 11:19 am


Górnicy w kopalni Budryk będą wydobywać węgiel z najgłębszych pokładów w Polsce
dziś
Jastrzębska Spółka Węglowa rozpoczęła w Budryku inwestycję, dzięki której sięgnie po węgiel z rekordowo głębokiego pokładu, leżącego 1290 metrów pod ziemią! Czy gra jest warta świeczki, skoro na tej głębokości panują bardzo niebezpieczne warunki pracy?

- To szansa dla tej kopalni na przedłużenie żywotności o kolejne 70 lat. Jest tam 160 milionów ton najlepszej jakości węgla koksowego do wybrania. A kolejne 240 milionów ton można przygotować do wydobycia. Pierwsza tona węgla wyjedzie stamtąd w 2014 roku - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik JSW.

Po zrealizowaniu tej inwestycji kopalnia w ciągu doby będzie w stanie wydobywać 13 tys. ton urobku. Węgiel koksowy osiąga obecnie rekordowe ceny na rynkach światowych, a spółka robi na nim prawdziwe kokosy. Jednak zanim uda się dobrać do tego z Budryka, trzeba przeprowadzić gigantyczne inwestycje.

- Doprowadzenie na taką głębokość ludzi, sprzętu, przygotowanie transportu, klimatyzacji, systemu odmetanowania, to niezwykle kosztowne przedsięwzięcie. Inwestycja pochłonie 428 milionów złotych - wyjaśnia Jabłońska-Bajer.

Najważniejsze zadanie to pogłębienie o około 311 metrów szybu VI do poziomu 1290 m. Zapewni on transport materiałów i świeże powietrze. Na dole powstaną nowe przekopy pomiędzy poziomami od 1050 do 1300 m. Ważne jest to, że węgiel koksowy musi wyjeżdżać na powierzchnię nową drogą, by nie mieszać go z węglem gorszej jakości, który jest wydobywany w kopalni.

Roboty związane z budową nowego poziomu już się rozpoczęły.

- Wydrążyliśmy prawie 300 metrów przekopu z poziomu 1050 na poziom 1290, który będzie miał długość ponad 1000 metrów - mówi Jan Płaczek, główny inżynier przygotowania produkcji w kopalni.

- Pogłębiamy już szyb VI. Budryk stanie się w ten sposób najgłębszą kopalnią w Polsce. Śląskie kopalnie muszą drążyć coraz głębiej, bo pokłady się kończą, a szukanie nowych złóż spotyka się z olbrzymim oporem społecznym - ostatni przykład to Pielgrzymowice, które nie chcą utworzenia u siebie nowego szybu.

Jedno jest pewne: praca na takich głębokościach jest bardzo niebezpieczna.

- Trzeba się liczyć ze wzrostem zagrożeń. Na głębokości 1300 metrów metanu jest znacznie więcej, ciśnienie olbrzymie, a temperatura górotworu sięga 50 stopni Celsjusza. Jednak pamiętajmy, że technika też poszła znacznie do przodu, więc przygotowanie miejsca do bezpiecznego fedrunku jest możliwe. W Budryku jest dużo metanu, ale można sobie z nim poradzić. JSW ma w tej kwestii doświadczenie, bo w kopalni Pniówek metan jest wykorzystywany do klimatyzacji podziemnej, czyli chłodzenia. To supernowoczesne rozwiązanie na skalę światową - mówi prof. Paweł Krzystolik, konsultant naukowy Głównego Instytutu Górnictwa.

Kopalnie muszą się przygotować na takie inwestycje. Na przykład zakłady Kompanii Węglowej, największej spółki górniczej Europy, rocznie schodzą o osiem metrów w dół. Tam również trwają inwestycje, które pozwolą sięgnąć po węgiel zalegający niżej. Do Budryka dołączy w przyszłości kopalnia Bielszowice, która obecnie fedruje na głębokości 1030 metrów, a zejdzie po pokłady leżące na głębokości 1300 m.

- Inwestycja pogłębiania już trwa. Podobnie w kopalni Rydułtowy-Anna sięgniemy po węgiel położony na głębokości 1200 metrów. W przyszłości to samo czeka kopalnie Szczygłowice i Knurów - potwierdza Zbigniew Madej, rzecznik KW.

Takie inwestycje kosztują krocie: tylko w tym roku KW wyda 950 milionów złotych, a w następnych latach - 1,5 miliarda złotych na takie właśnie inwestycje.

Z kolei w Katowickim Holdingu Węglowym górnicy najgłębiej zjeżdżają 1050 metrów pod ziemię - tak jest w kopalni Wujek Ruch Śląsk.

Według prof. Krzystolika, w Polsce nie da się zejść po węgiel poniżej 1400 metrów.

- To granica nie do przekroczenia. Takie mamy warunki geotermalne, niżej temperatury są już olbrzymie. Ale byłem na przykład w Republice Południowej Afryki, w kopalni złota. Tam zjeżdżaliśmy 3,5 tysiąca metrów pod ziemię. Niesamowite uczucie, ale tam też pracują ludzie - podaje przykład naukowiec GIG.

Z informacji Ministerstwa Gospodarki wynika, że utrzymanie wydobycia węgla kamiennego na poziomie zabezpieczającym popyt krajowy, wymaga przeprowadzenia do 2015 roku inwestycji o wartości około 19 miliardów złotych.

Płacą za błędy

Kopalnie nie nadążają z fedrunkiem węgla dobrej jakości,choć i tak sprzedają go więcej, niż w zeszłym roku.
Najpoważniejszy problem ma Jastrzębska Spółka Węglowa, która jest winna swoim kontrahentom 700 tysięcy ton węgla. Teraz grożą jej olbrzymie kary finansowe. - Obecnie negocjujemy z kontrahentami ich wysokość - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik JSW.

Spółka szuka węgla w nowych złożach: Dębina-Bzie, w sąsiedztwie kopalni Zofiówka i w Pawłowicach Śląskich, bada także tereny w sąsiednich Gołkowicach.
Eksperci wyliczyli, że można stamtąd wydobyć ok. 300 mln ton węgla, czyli więcej, niż zostało we wszystkich kopalniach JSW razem wziętych.

Obecne braki węgla na rynku to efekt błędów popełnionych w przeszłości.
Spółki górnicze co roku uginały się pod naciskami związkowców i przeznaczały zyski na podwyżki, odkładając inwestycje.
Nowe protesty szykują się w JSW w tym tygodniu. Związkowcy domagają się kolejnych podwyżek.

W latach 2009-2010 w górnictwie przewiduje się realizację 39 dużych inwestycji. Nakłady na te przedsięwzięcia sięgną 6,6 mld zł.
Zostaną przeprowadzone w 20 kopalniach węgla kamiennego.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/897645.html




Wit - Wto Wrz 16, 2008 4:16 pm


Rząd wciąż skąpi pieniędzy na rozwój kopalń
dziś
W przyszłorocznym budżecie nie będzie żadnych pieniędzy publicznych na uruchomienie eksploatacji nowych złóż węgla - tak postanowił resort finansów. W praktyce oznaczać to może spadek wydobycia i pogorszenie sytuacji finansowej trzech podstawowych korporacji węglowych naszego regionu. Zdaniem szefów największych spółek górniczych, taka decyzja to strzał samobójczy, który w przyszłości może mieć fatalny wpływ na polską gospodarkę.

- Górnictwo potrzebuje nowych inwestycji, bez których przestanie się rozwijać - mówi wicepremier i minister górnictwa Waldemar Pawlak. - Decyzja szefa resortu finansów o wstrzymaniu pieniędzy dla tej branży, może w przyszłości okazać się fatalna w skutkach.

Ministerstwo Gospodarki od ponad roku zabiega o inwestowanie w nowe złoża węgla na Śląsku. Bez tych działań w ciągu dziecięciu lat grozi nam utrata surowca. Może to mieć fatalne skutki dla całej gospodarki, która w 60 procentach oparta jest na energetyce wykorzystującej właśnie węgiel kamienny. Według ekspertyzy Ministerstwa Gospodarki, do 2015 roku górnictwo potrzebuje na nowe inwestycje 15 miliardów zł. Jedna trzecia tej kwoty potrzebna jest niemal natychmiast.

- W przyszłym roku powinniśmy mieć co najmniej 300 milionów złotych - mówi Mirosław Kugiel, prezes Kompanii Węglowej. - To kwota minimalna do rozpoczęcia nowych inwestycji. Jeśli tych pieniędzy nie uzyskamy z budżetu, to będziemy zmuszeni do pozyskania ich z kredytów lub wykupu obligacji, co zwiększy koszty. Tymczasem jedynym pomysłem koalicji rządowej na pozyskanie pieniędzy dla branży jest wprowadzenie Katowickiego Holdingu Węglowego na giełdą. Na parkiecie miałoby się znaleźć 30 procent akcji spółki, co według planów może przynieść 2-3 miliardów złotych - oczywiście pod warunkiem, że znajdą się inwestorzy. Według zamierzeń częściowo sprywatyzowana miałaby zostać Jastrzębska Spółka Węglowa, która dostarcza na rynek rekordowo drogi węgiel koksujący, ale od kilku miesięcy nie potrafi sobie poradzić z realizacją planów wydobywczych. Na największą spółkę - Kompanię Węglową - rząd wciąż nie ma pomysłu.

- To dowód na brak wizji w sprawie górnictwa - twierdzi Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.

Szefowie trzech największych spółek węglowych naszego regionu, często ze sobą skłóceni, nie ukrywają jednak, że w sprawie rozwoju górnictwa liczą na pomoc śląskich parlamentarzystów i na zmianę projektowanej rządowej ustawy budżetowej.

Opozycja w tej sprawie już wyczuła swoją szansę. Lider Prawa i Sprawiedliwości w naszym regionie, poseł Wojciech Szarama, zapewnia, że takie traktowanie górnictwa za czasów rządu jego partii byłoby niemożliwe.

- To skandal, żeby nie mieć wizji rozwoju polskiej gospodarki i w dodatku nie doceniać w niej roli górnictwa - mówi Szarama. - Taka postawa byłaby nie do przyjęcia.

Decydująca będzie reakcja 56 śląskich posłów, którzy mogą mieć ogromny wpływ na zmianę ustawy budżetowej i wywalczenie dodatkowych funduszy dla górnictwa. Czy jednak wystarczy im woli walki o interes pracowników tutejszych kopalń?

Grożą sporem

Związkowcy z Sierpnia 80 chcą pilnych rozmów o podwyżce płac.

Zarządowi Katowickiego Holdingu Węglowego dają siedem dni na ich podjęcie. W przeciwnym razie grożą sporem zbiorowym.

11 stycznia tego roku wszystkie działające w KHW związki podpisały porozumienie płacowe. Jego najważniejsze zapisy przewidywały w tym roku wzrost wynagrodzeń brutto o 13,7 proc. Przeciętne wynagrodzenie w holdingu miało wynieść 5 425 zł (o 650 zł większe od ubiegłorocznego).

Bogusław Ziętek, lider Sierpnia 80, twierdzi, że przeznaczonych na to pieniędzy na pewno zabraknie.

- Już teraz są przekroczenia. Głównie z powodu sobót i niedziel - mówi.

Związkowcy nie wiedzą jeszcze, o ile powinien wzrosnąć wskaźnik wynagrodzeń, by zaspokoić ich żądania. Najpierw chcą się przyjrzeć rozliczeniu wypłaconych do tej pory podwyżek.

Z podobnym problemem od kilku tygodni zmagają się władze innej górniczej spółki - Kompanii Węglowej. Tam podniesienia wskaźnika wzrostu wynagrodzeń domagają się wszystkie związki. W KHW jak na razie z taką propozycją wystąpił tylko Sierpień 80.

Referendum w kopalniach jastrzębskiej spółki

Dzisiaj na godz. 5 rano w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej związkowcy zapowiedzieli referendum w sprawie zgody na strajk, gdy pracodawca nie zagwarantuje wzrostu stawek osobistego zaszeregowania o 6 proc. i podwyżek wskaźnika płac o 16,5 proc.

Prezes JSW, Jarosław Zagórowski, proponuje zaś gwarancję wzrostu wynagrodzeń o ok. 640 zł. Prócz tego do 20 września każdy pracownik mógłby dostać premię motywacyjną (1 tys. zł brutto), a do 20 grudnia bony towarowe warte średnio 1000 zł.

Sytuacja w spółce staje się niebezpieczna, bo referendum organizuje tylko część związkowców: Solidarność, ZZG w Polsce, Kontra, Solidarność 80 (reprezentują 76 proc. załogi).

Wczoraj prowadzono kolejne negocjacje ze związkowcami (m.in. Kadry, Solidarność 80) w kopalni Jas-Mos ( stoi za nimi 23 proc. załogi). Oprócz podwyżek o 17 proc. ta grupa proponuje przydzielenie każdemu pracownikowi 8 ton deputatu węglowego - teraz większość dostaje 6 ton. Skończyło się na podpisaniu protokołu rozbieżności. Ta grupa dołączy dziś do referendum. Choć JSW w pierwszym roku osiągnęła zysk 300 mln zł, eksperci przypominają, że to wynik wysokich cen węgla, bo produkcja wciąż maleje. Wczoraj poparcie dla zarządu firmy wyraziła Konfederacja Pracodawców Polskich.

Piotr Rogowiecki, ekspert KPP, przestrzega przed sytuacją w kopalni Budryk, gdzie strajk z przełomu ubiegłego i tego roku przyniósł 70 mln zł strat.

Prokuratura w Mikołowie postawiła trzem liderom strajku zarzuty m.in. naruszenia ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zdaniem prokuratury, organizatorzy strajku nie wyczerpali wszystkich możliwości porozumienia się z pracodawcą. Śledztwo dotyczy też gróźb karalnych wobec górników, którzy chcieli podjąć pracę.

- Ugięcie się pod presją płacową mogłoby spowodować falę roszczeń w całym górnictwie - czytamy w komunikacie KPP.

Na dodatek nasze ustawodawstwo nie reguluje zasad prowadzenia referendum. Zwykle organizują je związki zawodowe, a w głosowaniu nie bierze udziału przedstawiciel pracodawcy.

Witold Pustułka, KPB, JACK - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/898257.html



Wit - Wto Wrz 23, 2008 12:39 pm
Raport na temat bezpieczeństwa w górnictwie



Tragedia w Halembie niczego ich nie nauczyła
dziś
Wczoraj znów zginął górnik. Tym razem na powierzchni, na terenie zakładu przeróbki w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. To dlatego, że w kopalniach wciąż obniżają się bezpieczeństwo i dyscyplina pracy. Dozór i kierownictwo tolerują niebezpieczne zachowania. Wyższy Urząd Górniczy policzył, że w dwóch na trzy wypadki winę ponosi człowiek.

Choć od tragicznego wypadku w rudzkiej kopalni Halemba upłynęły już dwa lata, nadal mamy do czynienia z zaniedbaniami niemal identycznymi jak te, które skazały na śmierć 23 górników. Wczoraj WUG ujawnił ustalenia komisji, która badała przyczyny wypadku, do jakiego 13 stycznia doszło w kopalni Mysłowice-Wesoła. Zginęło tam dwóch górników (mieli 27 i 49 lat). Trzeci został ranny.

Dlaczego? Bo popełniono błędy w sztuce górniczej, niewłaściwie monitorowano zagrożenia i zaniechano profilaktyki. Podobnie jak w Halembie nie posypywano chodników pyłem kamiennym.

- W próbkach, jakie pobrała do badań komisja, pyłu było 30 procent, a powinno być co najmniej 80 procent. Możliwe, że gdyby pył węglowy nie wybuchł, to nie byłoby takiej tragedii i nie doszłoby do ofiar - mówi Piotr Litwa, wiceprezes WUG.

Wypadek wydarzył się ponad 600 metrów pod ziemią w niedzielę. To ważne, bo w dzień powszedni ofiar mogło być znacznie więcej. Dyrekcja wiedziała, że nie jest tam bezpiecznie i że niebezpieczeństwo z dnia na dzień rośnie. Nie przeciwdziałano temu. Postawiona pół roku wcześniej tama, izolująca chodnik od uznanej za niebezpieczną części kopalni, była nieszczelna. Przedostający się przez nią tlen, podsycał endogeniczny pożar. To w konsekwencji doprowadziło do wybuchów i śmierci górników. Tak jak w Halembie, pierwszy wybuchł metan. Chwilę później także pył węglowy.

- Temperatura w takich przypadkach dochodzi nawet do tysiąca stopni. Nie ma tlenu. Tam nikt nie miał szans na przeżycie - twierdzi wiceprezes Litwa. Zdaniem WUG-u winnych naruszenia bezpieczeństwa, prawa górniczego i geologicznego w kopalni Mysłowice-Wesoła jest jedenaście osób. Wśród nich dyrektor i naczelny inżynier. Co im grozi?

- Możemy zakazać im wykonywania zawodu na okres do dwóch lat. Najpierw jednak musimy te osoby ponownie przesłuchać - podkreśla Piotr Litwa. Osobne śledztwo prowadzi w tej sprawie prokuratura.

Od początku 2008 roku w polskim górnictwie zginęło 26 osób, w tym 20 w kopalniach węgla kamiennego. To więcej niż w całym ubiegłym roku, kiedy z szycht nie wróciły do domów 24 osoby (w tym 16 z kopalń węgla kamiennego).

Według Wyższego Urzędu Górniczego w śląskich kopalniach jest coraz niebezpieczniej. Najgorzej jest w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, w której w tym roku doszło już do 10 wypadków śmiertelnych. W całym 2007 roku były dwa. Porównywalna sytuacja jest w kopalniach należących do Kompanii Węglowej. Trochę lepsza w Katowickim Holdingu Węglowym. Mniej wypadków jest za to w firmach usługowych.

- Aż 63 procent wypadków zostaje spowodowanych przez czynnik ludzki. Były do uniknięcia. Niestety zmniejszyła się dyscyplina pracy, a dozór górniczy toleruje niebezpieczne zachowania. Pracownicy kopalń mają też coraz niższe kwalifikacje%07- ubolewa Piotr Buchwald, szef WUG-u.

Od początku tego roku w polskim górnictwie zginęło 26 osób, w tym 20 w kopalniach węgla kamiennego. To więcej niż w całym ubiegłym roku, kiedy praca górnicza pochłonęła 24 ofiary śmiertelne, z czego 16 w górnictwie węgla kamiennego.

Obniżenie dyscypliny i fałszywa solidarność zawodowa były przyczynami dwóch śmiertelnych wypadków w kopalni Bielszowice, a także w Bogdance. W tej ostatniej pod koła pociągu przewożącego urobek wpadł górnik, który we krwi miał 2,5 promila alkoholu.

- Jak to możliwe? Ten człowiek chwilę wcześniej rozmawiał z przełożonymi. Oni wytyczyli mu zadania. Trudno uwierzyć, by nie zauważyli jego stanu - mówi prezes Buchwald i przytacza kolejny przykład. 28 sierpnia w Bielszowicach zginął elektromonter. Usuwał awarię w przenośniku ścianowym. Złamał wszystkie zasady panujące pod ziemią. Został śmiertelnie porażony prądem. - Przecież brygada, w której pracował, była nadzorowana. Ktoś nie wykonał swoich obowiązków - dodaje szef Wyższego Urzędu Górniczego.

Czy winni poniosą odpowiedzialność? Zdaniem WUG-u, tak. Podobnie, jak jedenaście osób odpowiedzialnych za%07styczniowy wypadek w Mysłowicach-Wesołej, w którym zginęło dwóch górników.%07 - To osoby z kierownictwa i dozoru ruchu kopalni. W tym jej dyrektor i naczelny inżynier - wyjaśnia Piotr Litwa, wiceprezes WUG-u. Raport z prac komisji zostanie w najbliższych dniach przekazany mysłowickiej prokuraturze, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Górniczy nadzór w ostatnich tygodniach skontrolował także kopalnię Bielszowice, gdzie w sierpniu i wrześniu doszło do dwóch śmiertelnych wypadków. Wyniki tej inspekcji kładą się cieniem na szefach zakładu. - Znaleźliśmy nieścisłości w dokumentacji. Ponadto w kopalni są braki kadrowe, a kontrola dozoru nad ruchem kopalni była niewystarczająca. Kierowano tam też ludzi do pracy w zbyt wysokich temperaturach - wymienia Piotr Litwa.

W śląskich kopalniach trwa także kontrola wybranych szybów. Zarządzono ją po zawaleniu się szybu w Szczygło-%07wicach. - Pod koniec października dowiemy się, czy mieliśmy do czynienia z incydentem, czy też inne szyby są także w fatalnym stanie - mówi Litwa.

- Wydobywamy węgiel z pokładów zalegających coraz niżej. Konieczne są inwestycje: pogłębianie szybów istniejących i budowanie nowych oraz odnowienie parku maszynowego. No i oczywiście zatrudnianie tylko ludzi odpowiedzialnych - uważa Buchwald i dodaje, że z tzw. podpoziomów (poniżej szybów) w 2007 roku pochodziła ponad połowa wydobywanego w śląskich kopalniach węglach.

Do końca tego roku na emeryturę odejdzie 8770 górników. W tym pięć tysięcy specjalistów wysokiej klasy. Już teraz spółki węglowe chętnie przyjęłyby do pracy ponad dziewięć tysięcy osób. Tymczasem odtwarzane w bólu szkoły kształcące górników pierwszych absolwentów wypuszczą za dwa lata.

- Wśród obecnie przyjmowanych do pracy w kopalniach nie wszyscy mają odpowiednie przygotowanie. Postulujemy wprowadzenie obowiązkowych testów psychologicznych. Obecnie są one wykonywane tylko w części spółek - mówi Buchwald.

Zaniepokojone sytuacją w górnictwie są związki zawodowe. Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80, wystosował wczoraj w tej sprawie list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- Pogarszające się warunki bezpieczeństwa pracy, czego najlepszym dowodem są ostatnia katastrofa w kopalni Szczygłowice i rosnąca liczba wypadków śmiertelnych. Pogarszają się warunki pracy i zagrożone są wynagrodzenia górników, ponieważ spółki nie osiągają możliwych przychodów z tytułu sprzedaży węgla, którego nie wydobywają - wylicza Ziętek.

Twierdzi, że trwanie tego stanu rzeczy zagraża bezpieczeństwu energetycznemu państwa i uderzy w społeczeństwo, które w efekcie zapłaci wyższe rachunki za prąd. Dlatego Sierpień 80 apeluje do Lecha Kaczyńskiego o zainteresowanie się sprawą górnictwa i spotkanie ze związkowcami.

Aldona Minorczyk-Cichy - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/900968.html



absinth - Czw Wrz 25, 2008 8:43 am


W zimie zabraknie węgla
Agnieszka Łakoma , Karolina Baca 25-09-2008, ostatnia aktualizacja 25-09-2008 04:51

Kopalnie zmniejszają dostawy do elektrowni, a w składach nie ma zapasów. Górnicy: winne są ostatnie rządy, bo wstrzymywały inwestycje. Energetycy: to wina kopalń, bo wydobywają za mało

– W ostatnim kwartale roku kopalnie zmniejszą dostawy węgla dla elektrowni nawet o 40 proc. – mówi prezes Vattenfall Heat Poland Paweł Smoleń. – Zrobią to na progu sezonu grzewczego – dodaje. Dostaw nie da się uzupełnić importem – załatwienie transportu węgla z zagranicy trwa ok. dwóch miesięcy.

Problem mają też odbiorcy indywidualni – składy są puste. – Węgiel sprzedaje się na pniu – przyznaje Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.

Z najnowszych danych GUS wynika, że wydobycie węgla w sierpniu spadło o ok. 14 proc. (licząc rok do roku). Według szacunków „Rz” w sumie w tym roku spółki węglowe wydobędą o ok. 4 – 5 mln ton węgla mniej niż w 2007 r. Sama Kompania przyznaje, że jej wydobycie będzie mniejsze o 2 mln ton i wyniesie ok. 44 mln ton. – Jest źle, odczuwamy zaniechania inwestycyjne sprzed lat – mówi Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. – Problem zostanie zauważony, gdy w grudniu elektrociepłownie ograniczą moce i ludziom zrobi się zimno.

Wydobycie spada z różnych przyczyn. Kompania Węglowa wskazuje m.in. na problemy geologiczne. Kopać trzeba coraz głębiej, przez co wydobycie jest mniejsze. W kopalniach Szczygłowice i Knurów – stosunkowo dużych – spadło o 40 i 20 proc.

Największe kłopoty z realizacją zamówień ma Katowicki Holding Węglowy. We wczorajszej „Rz” pisaliśmy, że pracują tam trzy z sześciu kopalń, a straty przekroczyły 21 mln zł. Oficjalnych danych spółka nie ujawnia. Rzecznik holdingu Ryszard Fedorowski tłumaczy to przygotowaniami do debiutu giełdowego.

W Jastrzębskiej Spółce Węglowej węgiel trudno kupić od połowy roku. A uruchomienie nowych pól blokują mieszkańcy gmin, w których mają one powstać, obawiając się szkód górniczych. – Przez kłopoty wydobywcze w JSW musieliśmy zwiększyć import z 700 tys. ton do 1,8 mln ton – mówi Andrzej Krzyształowski, rzecznik Arcelor Mittal Poland, który kupuje ok. połowy paliwa wyprodukowanego w JSW do największej w Europie koksowni Zdzieszowice.

Z kontraktów – według naszych informacji – wywiązuje się tylko Lubelski Węgiel Bogdanka, ale to niewielka kopalnia.

O problemach z zapasami mówi PSE Operator – spółka odpowiedzialna za działanie krajowego systemu energetycznego. – To najgorszy rok, elektrownie miały małe zapasy w styczniu i w marcu, do lipca starały się je odbudowywać, a teraz znów są problemy – przyznaje prezes PSE Operator Stefania Kasprzyk. – Sytuacja jest niepokojąca, w niektórych elektrowniach węgla wystarcza na mniej niż 20 dni.

Tymczasem zgodnie z przepisami wytwórcy energii powinni stale mieć zasoby na 30 dni produkcji. Jeśli kontrolerzy Urzędu Regulacji Energetyki potwierdzą, że zapasy są skąpe, producenci narażą się na kary – nawet do 15 proc. przychodów. Na razie, by ich uniknąć, elektrownie ograniczają produkcję. – Pracują, by wypełnić kontrakty, wymuszenie dodatkowej produkcji jest trudne – przyznaje Kasprzyk.

A popyt na energię rośnie. – W tym roku będzie wyższy o o 2,5 proc. niż w ubiegłym – mówi Kasprzyk.

Roczna produkcja węgla w Polsce wyniesie 85 mln ton (cztery – pięć lat temu było to 100 mln ton), eksport spadnie do 7 – 8 mln ton (rok temu było to 10 mln ton), import może przekroczyć 8 mln ton (zamykał się w 5 mln ton).

Więcej o sytuacji na rynku węgla: www.teberia.pl

Krzysztof Zamasz - wiceprezes grupy Tauron

W porównaniu z 2007 rokiem, ceny węgla wzrosły znacząco. Podwyżka ma istotne znaczenie dla produkcji energii, bo paliwo stanowi połowę kosztów. Nic dziwnego, że teraz najważniejszy problem dla sektora to wysokość cen i pewność dostaw. Druga kwestia to koszty zakupu pozwoleń na emisję CO2. Najbliższe tygodnie przyniosą rozstrzygnięcia i okaże się, jakich podwyżek cen należy się spodziewać w 2009 roku.

http://www.rp.pl/artykul/73891,195569_W ... wegla.html




Wit - Czw Wrz 25, 2008 11:30 am
i w podobnym tonie DZ



Zimą może zabraknąć na rynku węgla
dziś
Brakuje węgla. Kopalnie tylko w pierwszym półroczu wydobyły go o 14 procent mniej. Z zagranicy sprowadzono aż osiem milionów ton tego surowca.

By zapchać dziury w energetyce Kompania Węglowa zmniejszyła planowany eksport o dwa miliony ton. To wszystko za mało. Nie dosyć, że za ogrzewanie w tym sezonie zapłacimy nawet o jedną czwartą więcej niż rok temu, to i tak pewnego dnia nasze kaloryfery mogą być zimne.

W ciągu kilku miesięcy tona tzw. grubego węgla, jakim palimy w piecach, podrożała średnio o 11 procent. Trzeba za nią zapłacić około 650 zł. A to nie koniec podwyżek. Dlaczego? Bo kopalnie nie są w stanie wywiązać się z umów na dostawę węgla. Fedrują go po prostu mniej. Powodów tego jest kilka. Podstawowy - to brak pieniędzy na inwestycje. - Zaszłości w górnictwie mamy jeszcze z lat 90. Konieczne są inwestycje: pogłębianie szybów istniejących i budowanie nowych, odnowienie parku maszynowego - wyjaśnia Piotr Buchwald, prezes Wyższego Urzędu Górniczego.

Z danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że do 2015 roku w kopalnie trzeba zainwestować prawie 20 miliardów złotych. Czy tak się stanie? Może być trudno. W 2007 roku zainwestowano 1,9 miliarda, w tym roku planowano - 2,8 miliarda. Realnie mówi się jednak o kwocie niższej o 30 procent.

Co trzeba zrobić, żeby w Polsce nie brakowało węgla? Dotrzeć do nowych wyrobisk, inwestować w zakłady wzbogacania węgla i ochronę środowiska. Wymienić część maszyn, inne zmodernizować. Jeśli to się nie uda, to ostatni wagonik z węglem z kopalń wyjedzie za 25 lat.

Eksperci za fatalną kondycję polskiego górnictwa obwiniają błędy popełnione w latach 90.

- Inwestycji nie było przez lata. Ta tendencja zmieniła się dopiero dwa lata temu. Zanim nadrobimy zaległości, musi minąć sporo czasu - wyjaśnia Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, największej spółki górniczej w Europie. Połowa polskiego węgla pochodzi z kopalń tej firmy.

Madej uspokaja jednak, że obecne braki węgla dla indywidualnych odbiorców są chwilowe. Bo choć go nie ma, to tak naprawdę... jest, albo za chwilę będzie. - To jak z mlekiem. Trudno je całe zamienić w śmietanę. To co wydobywamy, tylko w części jest węglem grubym, nadającym się do spalania w domowych piecach. Problem tkwi też w systemie dystrybucji. Indywidualni odbiorcy niechętnie korzystają z usług naszych dilerów, którzy mają siedziby w całym kraju. Wolą kupować węgiel bezpośrednio od drobnych przewoźników ustawiających się w kolejkach do kopalń. Wyjaśniają to niższą ceną. Tymczasem za rzekomo mniejszymi kosztami nie zawsze idzie dobra jakość - wyjaśnia rzecznik Kompanii.

Madej przyznaje, że spółka nie będzie jednak w stanie zaspokoić potrzeb wszystkich dużych klientów: energetyki i koksownictwa. - Wydobycie spadło, więc dwa miliony ton, które miały trafić na eksport, skierowaliśmy do polskich odbiorców - wyjaśnia Madej.

Sytuacją w górnictwie martwią się związkowcy. Bogusław Ziętek, szef WZZ Sierpnia 80 alarmuje, że mimo koniunktury na węgiel i utrzymujących się wysokich cen tego surowca, kopalnie pogrążają się w zapaści.

- Spółki węglowe już w 2007 roku nie zrealizowały planów. W tym będzie jeszcze gorzej. JSW nie wydobyła już około 0,7 miliona ton, a kompania - ponad 3 milionów. Najgorzej jest w Katowickim Holdingu Węglowym. Spółka utajniła dane na ten temat - mówi Ziętek i ostrzega, że do końca roku wszystkie spółki nie wydobędą od 6 do 7 milionów ton. - Jeszcze w tym roku zabraknie węgla - podkreśla Ziętek. W tej sprawie napisał list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prosi go interwencję. - Jeśli nic nie zrobimy, zapłaci za to całe społeczeństwo. Drastycznie wzrosną ceny prądu i ogrzewania. Któregoś dnia kaloryfery w naszych mieszkaniach naprawdę mogą być zimne - ostrzega szef Sierpnia 80.

--------------------------------------------------------------------------------

Z Jerzym Markowskim, byłym wiceministrem gospodarki i ekspertem od górnictwa rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Czy w Polsce naprawdę może zabraknąć węgla?

To realne. Wystąpił splot negatywnych okoliczności.

A konkretnie?

Chodzi o środki na inwestycje. Bez nowych pokładów nie będzie węgla. Tylko, że nie ma za co do nich dotrzeć. Jednym ze źródeł pieniędzy miała być giełda. Ale ona leci na łeb i szyję. Wchodzić na nią teraz nie ma sensu. Następny problem to taniejąca ropa. Cena węgla zawsze była z nią powią-zana. Dzisiaj jest wysoka i ratuje kondycję spółek węglowych. To niedługo się skończy.

Sprowadzamy węgiel z zagranicy. To konieczne?

Mamy do czynienia z deficytem. W tym roku sprowadziliśmy już 8 milionów ton surowca. Ale nie ma wyjścia. Koksownie narzekają na za małe dostawy. W JSW tylko dwie kopalnie fedrują pełną parą, reszta ledwie zipie.

Jakie jest na to lekarstwo?

Trzeba zwiększyć samodzielność kopalń. Ci którzy nimi rządzą na prawdę wiedzą co robić. Są jednak sparaliżowani strukturą zewnętrzną i brakiem decyzji. Bo górnictwo jest jak wojsko. Dowódca każe, to się robi. Tymczasem odpowiedzialny za resort wicepremier Pawlak miota się pomiędzy różnymi koncepcjami. Nie wie, którą wybrać.

I co z tym zrobić?

Górnictwo trzeba leczyć indywidualnie. Każdą kopalnię z osobna. Bo w każdej można znaleźć sposób na większe wydobycie.

Skąd wziąć na to pieniądze?

Górnictwo musi radzić sobie samo. Tyle, że dowódca nie wie co robić, a oficerowie się boją.

Aldona Minorczyk-Cichy - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/901736.html
............................................


JSW zakłada debiut giełdowy w 2010 lub 2011 roku
PAP - 25-09-2008 11:28

Optymalnym terminem debiutu giełdowego Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) jest 2010, a najdalej 2011 rok - ocenia prezes firmy, Jarosław Zagórowski.
Jego zdaniem, do tego czasu, oprócz spełniania wszystkich wymogów formalnych, musi być wypracowane porozumienie ze stroną społeczną, aby prywatyzacja przyniosła korzyści zarówno spółce, jak i jej załodze. Powinna także powstać tworzona od kilku lat grupa węglowo- koksowa wokół JSW, co podniesie wartość spółki przed upublicznieniem.

"Według mojej oceny, potrzebujemy co najmniej roku, by przygotować firmę do giełdy. Mniej więcej tyle czasu zajmują analizy przedprywatyzacyjne, procedury związane z wyborem doradcy, przygotowaniem prospektu, uzgodnienia z KPWiG itp. Dlatego 2010- 2011 wydaje się racjonalnym terminem upublicznienia, rok 2009 będzie czasem przygotowań" - powiedział w czwartek PAP Zagórowski.

Wcześniej przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki sugerowali, że JSW mogłaby trafić na giełdę już w przyszłym roku, podobnie jak Katowicki Holding Węglowy (KHW), który ma zadebiutować być może już w pierwszym kwartale 2009. W obu przypadkach chodzi o nowe emisje akcji, po których większościowym właścicielem górniczych spółek pozostanie Skarb Państwa.

Prezes JSW uważa, że idąc na giełdę grupa JSW powinna być już wzmocniona o koksownie - przynajmniej Kombinat Koksochemiczny Zabrze, coraz mniejsze są bowiem szanse, że do grupy węglowo- koksowej włączona będzie także wałbrzyska koksownia Victoria.

Jak mówiła niedawno doradca ministra gospodarki, Joanna Strzelec- Łobodzińska, decyzje w sprawie ostatecznego kształtu grupy węglowo- koksowej powinny zapaść jesienią tego roku. Firma doradcza rekomendowała wniesienie do JSW większościowego pakietu akcji koksowni w Zabrzu, co do Wałbrzycha trwają jeszcze analizy.

Zagórowski nie zgadza się z koncepcją zarządu zabrzańskiego kombinatu, by powiązał się on z JSW na zasadach mniejszościowych (np. 25 proc. akcji), a środków na inwestycje koksownia sama poszukałaby np. na giełdzie. Według prezesa JSW, wchodząc na giełdę oddzielnie obie firmy tracą, natomiast JSW zyska, wiążąc się z odbiorcą, a koksownia - z dostawcą surowca.

Za jedną z najważniejszych dla powodzenia prywatyzacji spraw Zagórowski uznał uzyskanie przyzwolenia społecznego na upublicznienie spółki, w tym przekonanie pracowników, że będzie to dla nich korzystne. W JSW nie było dotychczas referendum w tej sprawie, podczas gdy w KHW załoga nieznaczną większością opowiedziała się za debiutem giełdowym.

"Uważam, że pracownicy mają już dość dużą świadomość - taki przykład daje też KHW - że dobra, mądra prywatyzacja nie jest niczym złym dla pracownika; przeciwnie - pracownik staje się współwłaścicielem przedsiębiorstwa, w którym pracuje. Teraz wspólnie z pracownikami trzeba wypracować najlepszy model działania" - uważa prezes.

Na rządowej liście przeznaczonych do prywatyzacji firm, obok KHW i JSW oraz koksowni w Zabrzu i Wałbrzychu, jest także kopalnia "Bogdanka" na Lubelszczyźnie, której debiut giełdowy prawdopodobnie przesunie się na początek 2009 roku.

http://gornictwo.wnp.pl/jsw-zaklada-deb ... 1_0_0.html



Wit - Nie Wrz 28, 2008 7:28 pm


Zebrzydowice, Kaczyce, Hażlach: Burza wokół kopalni!
26.09.2008
Jeżeli wszystko się powiedzie, już w przyszłym roku zlikwidowana w 2000 roku kopalnia węgla koksowego w Kaczycach, znów może zacząć pracować. Wszystko dzięki umowie określającej zasady przystąpienia do robót geologicznych przy granicy polsko-czeskiej, jaką podpisali przedstawiciele czeskiego i polskiego rządu. Inicjatywa wywołała falę protestów wśród mieszkańców i samorządowców Śląska Cieszyńskiego.

Ludzie, myśleli, że sprawa jest już dawno zamknięta, a tymczasem temat budzący już przed laty wiele kontrowersji, powraca jak bumerang. Dokument daje szansę na wykorzystanie cennych złóż węgla koksowego znajdujących się w zlikwidowanej w 2000 roku kopalni Morcinek w Kaczycach na terenie gminy Zebrzydowice. Pokłady te znajdują się co prawda po naszej stronie granicy, ale ich wydobywanie możliwe jest tylko od strony czeskiej. Prace eksploatacyjne, według optymistycznych założeń, mogą ruszyć już w przyszłym roku. Nie podoba się to wójtom gmin Zebrzydowice i Hażlach.

- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni planami, jakie się pojawiły. Najpierw Jastrzębska Spółka Węglowa zamknęła kopalnię, a teraz po raz kolejny chce bezmyślne niszczyć zakład i jego infrastrukturę, czemu sprzeciwia się cała lokalna społeczność. My jesteśmy jej przedstawicielami i bronimy jej interesów - napisali już w ubiegłorocznym oświadczeniu skierowanym do przedstawicieli branży górniczej i rządu wójt Zebrzydowic Andrzej Kondziołka oraz kierujący gminą Hażlach Karol Folwarczny. Od tej pory nie zmieniło się ich stanowisko w tej sprawie.

Nowo opracowane i przyjęte miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego nie dopuszczają na tym terenie do prowadzenia działalności gospodarczej związanej z eksploatacją węgla kamiennego - argumentują wójtowie.

Według obliczeń przy samej granicy znajduje się około 40 mln ton węgla koksowego, jaki można eksploatować wyłącznie od strony czeskiej. Specjaliści twierdzą, że złoża są jeszcze większe, ale by do nich dotrzeć, trzeba je wpierw zlokalizować. Ma się tym zająć spółka Karbonia Pl z Kaczyc, wchodząca w skład holenderskiej spółki New World Resources, będącej z kolei właścicielem czeskiego koncernu węglowego OKD, która już 5 lat temu zdobyła koncesję na rozpoznanie złoża. Firma przez cały ten czas nie mogła jednak przystąpić do prac, bo aby móc kopać w pasie granicznym, musi obowiązywać na to stosowna międzynarodowa umowa, jaką właśnie sformalizowano.

Koncesja na rozpoznanie złóż zakłada, że Czesi muszą po swojej stronie wykonać 11 podziemnych wyrobisk rozpoznawczo-odwadniających o maksymalnej długości 8,4 tys. m, sięgających w głąb Polski. Dopiero po tych badaniach opracowana zostanie dokumentacja geologiczna, na podstawie której inwestor będzie mógł wystąpić do Ministerstwa Środowiska o koncesję na wydobycie węgla. Jest to więc długotrwała procedura, mogąca ciągnąć się nawet kilka lat, ale zdaniem szefostwa Wyższego Urzędu Górniczego gra jest warta świeczki.

- Aby umowa mogła zacząć obowiązywać, najpierw musi zostać ratyfikowana w obydwu krajach. Później spółka posiadająca koncesję na geologiczne rozpoznanie złoża musi przygotować plan ruchu. Dopiero zatwierdzenie tego dokumentu umożliwi rozpoczęcie robót geologicznych - tłumaczy Piotr Buchwald, prezes WUG.

Inicjatywa nie przekonuje jednak władz samorządowych, które zapowiadają, że nie ustąpią i nadal będą bronić swoich racji, żądając zaprzestania działań zmierzających do wydobycia węgla.

- Strona czeska do dziś nie załatwiła wniosków mieszkańców o odszkodowanie po tąpnięciach, jakie miały miejsce jeszcze w 2006 roku - przypominają wójtowie. Zdaniem Karola Sitka, wicewójta Zebrzydowic, który na prośbę mieszkańców szczegółowo opisał właśnie powody protestu samorządów przeciwko ponownemu uruchomieniu kopalni, gmina nic nie może na tym zyskać, a jedynie wiele tracić.

Nie zostanie odbudowany ani jeden szyb zlikwidowanej kopalni Morcinek, ani też jakikolwiek obiekt na terenie Kaczyc, który mógłby przynosić dochód gminie w postaci podatku od budowli. Cały bowiem urobek, będzie transportowany na stronę czeską i tam wydobywany na powierzchnię szybami kopalni ÄŚSM w Stonawie - przekonuje Sitek. Mimo tego, jego zdaniem, i tak nie uda się uniknąć szkód górniczych, a na odszkodowania też raczej mieszkańcy nie mają co liczyć, ponieważ eksploatacja będzie prowadzona po stronie czeskiej.

- Budynki wybudowane lub będące aktualnie w budowane wznoszone są bez zabezpieczeń na szkody górnicze, ponieważ zgodnie z informacją urzędu górniczego obiekty te nie wymagają takich zabezpieczeń, z uwagi na brak występowania od roku 2001 na tym terenie szkód górniczych -podkreśla Sitek. Ponadto w opinii ludzi niszczone będzie też środowisko naturalne, co wpłynie niekorzystnie nie tylko na miejscowych ludzi, ale zahamuje również rozwój turystyki.

- Chcemy mieć czyste środowisko, a przemysł nam je w znacznym stopniu zdegraduje - mówi jedna z mieszkanek wsi Kaczyce. Lokalne władze są także oburzone postawą rządu, który ich nie zapytał o żadną opinię w tej sprawie i niczego z nimi nie konsultował.

Łukasz Gardas - POLSKA Dziennik Zachodni

http://cieszyn.naszemiasto.pl/wydarzenia/901512.html



Wit - Pon Wrz 29, 2008 12:30 pm
Wbrew oczekiwaniom Czesi nie chcą Silesii
Tomasz Głogowski2008-09-28, ostatnia aktualizacja 2008-09-28 21:46



Kopalni nie kupi czeski biznesmen Zdenek Bakala, właściciel koncernu węglowego OKD. - Silesia nas nie interesuje - usłyszeliśmy od przedstawicieli firmy. Do 20 października przedłużono prace zespołu, który ma zdecydować o przyszłości kopalni.

Po tym jak w czerwcu unieważniono umowę na sprzedaż kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach szkockiej grupie Gibson Group International, eksperci zastanawiali się, co zrobić z zakładem. Decyzja miała zapaść do końca września, ale sprawa okazała się trudniejsza, niż się wydawało. Silesia, która miała być pierwszą czynną kopalnią sprzedaną prywatnemu inwestorowi, przynosi straty, ale wciąż ma duże pokłady węgla. I duży problem: zero pieniędzy na jego wydobycie.

Dlatego Kompania Węglowa, właściciel Silesii, postanowiła, że decyzja o losach kopalni zapadnie pod koniec października. - Potrzebne są dodatkowe analizy - tłumaczy Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.

Tymczasem kilka dni temu na Śląsku gruchnęła wieść, że kopalnią jest zainteresowany Zdenek Bakala, współwłaściciel czeskiego koncernu węglowego OKD. O Bakali jest ostatnio głośno, bo należąca do niego spółka NWR (kontrolująca OKD) jako pierwsza z branży górniczej zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych.

Z naszych informacji wynika, że Czech nie będzie jednak cudownym lekarstwem dla Silesii, bo - jak się okazuje - nie jest nią zainteresowany. - W Polsce mamy teraz inne priorytety, głównie wznowienie wydobycia w kopalniach Dębieńsko i Morcinek, gdzie jest węgiel koksujący. A takiego nie ma w Silesii - rozwiewa wszelkie wątpliwości Jiri Polak, doradca Bakali.

Nieoficjalnie mówi się, że Silesia mogłaby zostać przekształcona w spółkę prawa handlowego, której głównym udziałowcem byłaby Kompania Węglowa. To w przyszłości miałoby ułatwić sprzedaż udziałów prywatnemu inwestorowi, pod warunkiem że się taki znajdzie.

Tymczasem niedoszły nabywca, czyli szkocka firma Gibson Group International, pozwał solidarnie Skarb Państwa, Ministerstwo Gospodarki i Kompanię Węglową, żądając sądownego nakazu zawarcia umowy sprzedaży kopalni. Sprawą zajmie się sąd.
.............

Drożeje węgiel, trzeba oszczędzać światło
Tomasz Głogowski2008-09-26, ostatnia aktualizacja 2008-09-26 20:56

W przyszłym roku za prąd możemy zapłacić nawet o sto złotych więcej niż teraz. Nie dość, że będzie droższy, to jeszcze trudno będzie go w ogóle dostać! Wszystko przez to, że kopalnie podniosły ceny elektrowniom

Spółki węglowe dopiero negocjują nowe kontrakty z elektrowniami, ale już wiadomo, że w przyszłym roku ceny węgla wzrosną nawet o 30 proc. To fatalna wiadomość dla mieszkańców regionu, bo nasza energetyka opiera się prawie wyłącznie na węglu kamiennym. Eksperci przewidują więc, że w przyszłym roku prąd zdrożeje o 11-14 proc. Rodzina, która dziś płaci za energię około 700 zł rocznie, w przyszłym roku wyda nawet o 100 zł więcej.

Wzrosną też ceny węgla dla odbiorców indywidualnych. W zeszłym roku tona węgla, tzw. groszku z kopalni Chwałowice w Rybniku (wraz z przywozem), wynosiła około 460 zł. Dziś trzeba już za nią zapłacić od 510 do 550 zł. Niektórzy właściciele domków jednorodzinnych zaczęli już myśleć o przerzuceniu się na gaz. Powstrzymuje ich tylko zapowiedź Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, które też chce przeforsować znaczne podwyżki cen tego paliwa.

Wprowadzenie wyższych cen węgla dla energetyki zapowiedziała już Kompania Węglowa, największa górnicza firma w Europie. Spółka tłumaczy, że nie ma innego wyjścia, bo rosną koszty wydobycia. Kopalnie coraz więcej płacą za prąd, leasing maszyn, wynagrodzenia dla górników, a nawet usługi związane np. z praniem odzieży roboczej. - W takiej sytuacji, nie podwyższając cen węgla, działalibyśmy na szkodę własnej spółki - przekonuje Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.

Wśród największych odbiorców spółki są: Południowy Koncern Energetyczny, firma Energokrak oraz Vattenfall, który kupuje węgiel głównie dla swoich elektrociepłowni w Warszawie. W sumie Kompania sprzedaje rocznie ponad 20 mln ton węgla energetycznego, czyli prawie połowę tego, co wydobywa.

Jan Kurp, prezes PKE, w skład którego wchodzi osiem potężnych elektrowni, w tym Łagisza, Siersza i Jaworzono III, potwierdza, że górnictwo walczy dziś o wyższe ceny węgla, ale jego zdaniem podwyżki powinny być mniejsze, niż oczekują kopalnie. - Patrząc na wskaźniki gospodarcze i poziom inflacji, wzrost cen węgla energetycznego powinien wynieść najwyżej 20 proc. Dla większych podwyżek nie widzę dziś logicznego uzasadniania - przekonuje prezes Kurp.

Tymczasem kopalnie muszą uzyskać wyższe ceny nie tylko z powodu rosnących kosztów. Z roku na rok spada bowiem wydobycie węgla. To nie tylko efekt katastrof, takich jak ta w kopalni Szczygłowice, gdzie ostatnio zawalił się szyb wentylacyjny, ale też braku pieniędzy na tzw. inwestycje początkowe, czyli uruchamianie nowych ścian wydobywczych. Dochodzi do paradoksu: kopalnie nie inwestują, bo nie mają pieniędzy, a nie mają pieniędzy, bo nie inwestują.

Sytuację pogarsza też konflikt pomiędzy wicepremierem Waldemarem Pawlakiem a ministrem finansów Jackiem Rostowskim, który odmówił ostatnio górnictwu budżetowego wsparcia. - To fatalna decyzja, bo bez zastrzyku pieniędzy kopalnie nie dadzą sobie rady, a pamiętajmy, że dla węgla nie ma żadnej alternatywy - przestrzega Krzysztof Tchórzewski, były wiceminister gospodarki w rządzie PiS-u.



Wit - Śro Paź 08, 2008 10:14 pm


Nieprzewidywalne prawo może położyć kopalnie
06.10.2008
O zmianę polskiego prawa tak, by kopalniom łatwiej było uzyskiwać koncesje na wydobywanie węgla, apelowali przedstawiciele władz Jastrzębskiej Spółki Węglowej do kilkunastu posłów i samorządowców, którzy w sobotę przyjechali na KWK Pniówek. Odbyło się tu wyjazdowe spotkanie parlamentarnego zespołu ds. energetyki. Posłowie poznali najbardziej palące problemy kopalń, a część z nich później po raz pierwszy w życiu zjechała pod ziemię. Głównym celem spotkania było jednak pokazanie, jak niespójne polskie prawo może zagrozić rozwojowi górnictwa.

- Chcemy przypomnieć posłom, że węgiel jest dobrem narodowym i tym, którzy go wydobywają, powinno się raczej pomagać, niż rzucać kłody pod nogi. Najbardziej potrzebujemy stabilnego prawa, a nie ciągłych zmian. Nie chcemy pieniędzy, bo te mamy, tylko jasnych reguł gry. Tymczasem prawo jest takie, że kilka osób może zablokować w jego majestacie rozwój i przyszłość całej spółki, co najlepiej widać na przykładzie Pielgrzymowic - mówił do gości prezes JSW, Jarosław Zagórowski.

Przypomnijmy: mieszkańcy Pielgrzymowic, a także sąsiednich Golasowic, nie godzą się na planowane wydobywanie węgla pod swoimi domami, bojąc się szkód górniczych. Pielgrzymowiczanie starają się nawet o nadanie wsi statusu parku krajobrazowego.

Od dwóch lat JSW stara się o koncesję na wydobycie na tych terenach, ale na razie gmina, która w tym celu musi zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, skutecznie blokuje te wysiłki. Tymczasem złoże, do którego chce się dostać spółka, może zapewnić jastrzębskiej kopalni Zofiówka byt na kilkadziesiąt lat.

- Bez zgody gmin, pod którymi prowadzone ma być wydobycie, nie możemy złożyć kompletnego wniosku koncesyjnego. Takie przepisy mogą doprowadzić do blokady inwestycji, która jest nam niezbędna - dodaje Zagórowski.

O korzystniejsze przepisy dla górnictwa upominali się też związkowcy. Choć niespełna miesiąc temu kłócili się z władzami spółki o podwyżki i grozili strajkiem oraz blokadą wywozu węgla, teraz mówili jednym głosem. Sławomir Kozłowski, szef NSZZ Solidarność apelował do posłów o działanie na rzecz zmiany przepisów dotyczących podatków od wyrobisk górniczych. Tylko w tym roku JSW z tego tytułu zapłaciła gminie Ornontowice 8 milionów złotych, a roszczenia samorządów wynoszą w sumie 260 mln zł.

- Jeśli ustawa traktuje wyrobiska górnicze, a więc podziemne korytarze, jak budynki, od których trzeba płacić podatek, to warto pamiętać, że dla kopalń te wyrobiska to jedynie koszty. Najpierw musimy inwestować w ich budowę, a potem je likwidować. Nie wszyscy chcą to zauważyć - mówił Kozłowski.

Wyprawę parlamentarzystów na Śląsk zorganizował poseł z Jastrzębia Krzysztof Gadowski. Andrzej Czerwiński, przewodniczący parlamentarnego zespołu, choć nie mógł obiecać żadnych konkretów, zapewnił, że będzie robił wszystko, by "ustabilizować kilka rzeczy". Zapewnił też, że do końca grudnia zakończą się prace nad nowym prawem energetycznym.

Mirosława Książek - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/906052.html
..........................

Podziemny podatek
Grzegorz Żądło, 2008-10-04 16:47

Co zrobić, żeby podatek od nieruchomości nie zrujnował spółek górniczych. A z drugiej strony, jak zabezpieczyć interesy gmin, które ten podatek od kopalni chcą ściągać. To tylko jeden z tematów, którymi zajęli się dzisiaj posłowie z komisji gospodarki.

Jej posiedzenie odbyło się w kopalni Pniówek w Pawłowicach.

Parlamentarzyści obiecali, że przy pracach nad zmianą ustaw dotyczących górnictwa nie będą faworyzować ani firm górniczych, ani samorządów.

http://www.tvs.pl/informacje/5272/



Wit - Czw Paź 23, 2008 1:01 pm


Koszty produkcji węgla wzrosły o ok. 20 proc.
Piątek, 10 października (12:02)

Średnio o ponad 20 proc. wzrosły w ciągu ośmiu miesięcy tego roku koszty produkcji tony węgla, w odniesieniu do tego samego okresu 2007 r. Ten wskaźnik będzie jednym z kluczowych przy kształtowaniu cen węgla dla energetyki na przyszły rok.

O tym, że uzasadniona podwyżka cen dla energetyki to ok. 20 proc. mówił niedawno prezes Południowego Koncernu Energetycznego (PKE), Jan Kurp. Dane monitorującej sytuację w górnictwie Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) potwierdzają, że właśnie o tyle wzrosły koszty w branży w okresie od stycznia do sierpnia. Dane za 9 miesięcy znane będą za kilka tygodni.

- Na pewno przyszłe ceny powinny rekompensować wzrost kosztów produkcji, nie będzie to jednak jedyny wyznacznik. Równie ważne będą prognozy wzrostu kosztów na rok przyszły. Oferty, jakie otrzymujemy od naszych dostawców przewidują wzrost cen materiałów i usług nawet o kilkadziesiąt procent - powiedział w piątek PAP rzecznik Kompanii Węglowej, Zbigniew Madej.

Wcześniej przedstawiciele firm energetycznych mówili o dążeniu górnictwa do podwyżki nawet o 30-40 proc. Kompania Węglowa nie komentuje tych sugestii, podkreślając, że właściwe negocjacje cenowe na przyszły rok jeszcze się nie rozpoczęły. Prawdą jest jednak, że miały i muły z KW podrożały w czwartym kwartale o ponad 30 proc.

Z danych ARP wynika, że do końca sierpnia koszty podstawowej działalności operacyjnej w górnictwie, czyli wydobycia i sprzedaży węgla, wzrosły o ponad 12 proc., przy spadku produkcji węgla o 5,8 proc. Nie są to jednak jedyne koszty, ponoszone przez spółki węglowe.

Najwięcej, bo o 14,9 proc., wzrosły w tym czasie koszty wynagrodzeń, ubezpieczeń i związanych z nimi świadczeń, a płace w górnictwie to 47 proc. wszystkich kosztów. Natomiast o 12,2 proc. wzrosły koszty usług firm obcych (w przeliczeniu na tonę węgla 20,4 proc.). O 16,8 proc. wzrosły koszty amortyzacji, a o 14,7 proc. koszty energii. O 9,3 proc. wyższy był koszt zużycia materiałów (mimo spadku produkcji), a o 1 proc. koszt podatków i opłat.

- Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku nastąpi dalszy wzrost kosztów, zarówno energii, jak i materiałów i usług. Musimy to uwzględnić w prognozach - zaznaczył Madej; nie zdradził jednak, jaki poziom podwyżki cen węgla byłby dla Kompanii satysfakcjonujący.

W tym roku Kompania również negocjowała z energetyką wyższą cenę sprzedaży dodatkowych (powyżej kontraktów) ilości węgla. Nie są to jednak dostawy na dużą skalę w związku z brakiem węgla. Wobec kłopotów wydobywczych, po wycofaniu z eksportu ok. 2 mln ton, KW nie ma już więcej węgla, który mogłaby dodatkowo skierować na krajowy rynek.

Według danych ARP, w okresie od stycznia do sierpnia, w odniesieniu do tego samego okresu 2007, średnia cena węgla wzrosła o 30,4 proc., z czego 58,2 proc. to podwyżka cen węgla koksowego, a 23,6 proc. - energetycznego. Poskutkowało to, mimo 1- procentowego spadku sprzedaży, wzrostem przychodów spółek węglowych o ponad 3 mld zł.

Do końca sierpnia górnictwo zanotowało 1,462 mld zł zysku na sprzedaży węgla, co przełożyło się na 436 mln zł zysku netto. Największy udział w tym zysku ma produkująca głównie węgiel koksowy Jastrzębska Spółka Węglowa. Wynik sektora węglowego netto był o 365,2 mln zł wyższy niż w tym samym czasie ubiegłego roku.

PAP

http://biznes.interia.pl/wiadomosci-dni ... 92440,4199



absinth - Pon Paź 27, 2008 8:32 am
rp.pl » Ekonomia » Surowce

Największa kopalnia jeszcze rośnie
Karolina Baca 27-10-2008, ostatnia aktualizacja 27-10-2008 01:02

Ambitne plany rozwoju kompanii Węglowej na przyszły rok. Wśród głównych inwestycji rozbudowa największej kopalni w Europie – Piasta w Bieruniu

Ryszard Łapa z kopalni Piast wylicza, że inwestycje do 2025 r. pochłoną tu 3,14 mld zł, z czego do 2015 r. 323,8 mln zł.

94 mln zł będzie kosztować modernizacja zakładu przeróbki węgla (miejsca, gdzie się go ulepsza, na przykład produkując ekogroszek, oraz sortuje), 53 mln zł roboty przygotowawcze, 86 mln zł zwiększenie zatrudnienia. Zdaniem Jacka Kudeli, dyrektora Piasta, kopalnia zatrudni około tysiąca nowych ludzi, a także kupi nowe kombajny. Dzięki temu do 2025 r. zwiększy wydobycie o 2,5 mln ton.

– Przy cenie 215 zł za tonę węgla do 2025 r. Piast osiągnąłby zysk 2,11 mld zł przy przychodach 5 mld zł – szacuje Łapa.

Będzie tu też budowany nowy poziom wydobywczy na głębokości 300 m z upadową, czyli taśmociągiem łączącym wyrobisko z powierzchnią, bez używania szybu (jeden metr kosztuje ok. 10 tys. zł; ta pochłonie ok. 30 mln zł).

Po co te wielkie inwestycje? Piast ma również swój Ruch II we wsi Wola – to dawna kopalnia Czeczott. Na jej bazie Kompania Węglowa do 2014 r. wybuduje elektrownię niskoemisyjną z niemieckim koncernem RWE. Nowa siłownia będzie potrzebowała 2,5 mln ton węgla rocznie – po to rozbudowa Piasta, a także zwiększenie wydobycia w drugiej położonej niedaleko kopalni Ziemowit.

Piast i Ziemowit do 2014 r. mają wydobywać 11 mln ton węgla na rok (teraz wydobywają około 8,5 – 9 mln ton).

Kompania Węglowa i koncern RWE podpisały umowę pół roku temu. Teraz kończone są uzgodnienia aktu notarialnego powołującego spółkę celową, która zajmie się m.in. uzyskaniem pozwoleń na budowę czy np. wykupem brakujących gruntów. Jest już zarezerwowana moc w sieciach, żeby można było wstawić energię do systemu.

– Odkąd wójt ogłosił, że będzie tu elektrownia, ludzie się cieszyli, bo będzie praca przy budowie, może młodzi wrócą z Anglii i zatrudnią się tu – mówi Czesław Rozmus, sołtys Woli. – Ludzie liczą, że może nawet kopalnia znów ruszy.

Czeczott działał przez 25 lat do 2000 roku. – Wtedy okazało się, że wydobycie jest niebezpieczne i nieekonomiczne. Dziś w Woli mówi się, że może RWE uruchomi Czeczotta, by mieć swój węgiel. Są nawet opracowania innego kierunku wydobycia. Tyle że inwestycja byłaby kosztowna, bo szyby tam są zalane.

Budowanie zakładu od nowa wymaga nakładów inwestycyjnych rzędu 300 – 400 mln euro. Kwotę na tym właśnie poziomie zamierza wydać zarejestrowany w Holandii koncern wydobywczy New World Resources. Notowana także na GPW spółka przeznaczy pieniądze na inwestycje w Dębieńsko – nową kopalnię na miejscu zlikwidowanej w Czerwionce-Leszczynach.

Największa spółka wydobywcza w Europie, Kompania Węglowa, zapowiada wzrost inwestycji. Jest to związanez planami zwiększenia wydobycia do 48 – 49 mln ton wobec ok. 44 mln ton w tym i przyszłym roku.

Rzeczpospolita



Wit - Wto Paź 28, 2008 12:17 pm


Kompania Węglowa straciła ponad 20 mln zł w wyniku dwóch awarii

20,7 mln zł straciła we wrześniu Kompania Węglowa z powodu szkód, jakie powstały w należących do firmy kopalniach "Szczygłowice" i "Bielszowice". W pierwszej zapadły się obiekty szybu wentylacyjnego, w drugiej zerwały się liny górniczej windy.

- 20,7 mln zł to łączne skutki obu awarii, widoczne w naszym wyniku finansowym. Dodatkowo obydwa zdarzenia spowodowały także konieczność ograniczenia wydobycia węgla, co poskutkowało ubytkiem produkcji i spadkiem przychodów - przypomniał we wtorek rzecznik Kompanii Zbigniew Madej.

We wtorek firma opublikowała swoje wyniki ekonomiczne za wrzesień i dziewięć miesięcy roku. Choć w samym wrześniu, kiedy zaczął się sezon grzewczy, KW na sprzedaży węgla zarobiła ponad 106 mln zł (566,3 mln zł po 9 miesiącach), jej zysk netto wzrósł zaledwie o 1,7 mln zł, do 23,4 mln zł po trzech kwartałach. Przychody spółki to ponad 9,3 mld zł.

Najbardziej na wyniku finansowym odbiła się katastrofa budowlana w kopalni "Szczygłowice", gdzie 4 września zapadła się naziemna infrastruktura szybu wentylacyjnego: wieża szybowa, budynek stacji wentylatorów i rozdzielnia wysokiego napięcia. Łączne koszty związane z likwidacją zagrożenia i nieumorzoną wartością utraconych środków trwałych to 18,8 mln zł.

Znacznie większy jest spowodowany tą katastrofą ubytek przychodów. Z powodu zaburzenia wentylacji trzeba było wstrzymać lub ograniczyć eksploatację węgla z trzech ścian wydobywczych w dwóch kopalniach. Częściowo wentylację przywrócono, ale całościowa przebudowa systemu wentylacyjnego potrwa wiele miesięcy.

1,9 mln zł kosztowało we wrześniu Kompanię Węglową usuwanie skutków innej awarii, do której doszło 10 sierpnia w kopalni "Bielszowice". Zerwały się tam liny nośne górniczej windy. Doszło to tego podczas ich wymiany. Przyczyny tego zdarzenia wciąż wyjaśnia specjalna komisja nadzoru górniczego.

Kompania Węglowa zatrudnia 64,9 tys. osób w 16 kopalniach. W ciągu trzech kwartałów 2008 r. kopalnie wydobyły 33,5 mln ton węgla. Zakładane na cały rok wydobycie sięgnie 44 mln ton, tj. ponad 2 mln ton mniej niż przed rokiem. Średnia cena węgla (za 9 miesięcy) wyniosła 223,58 zł za tonę, z czego 215,06 zł w kraju i 281,78 zł w eksporcie. W samym wrześniu cena w kraju zbliżyła się do 230 zł za tonę, a w eksporcie wyniosła 321,62 zł.

Z danych spółki wynika, że jej przeterminowane zobowiązania wobec kontrahentów w końcu września wynosiły 417,2 mln zł i były regulowane średnio 39 dni po terminie wymagalności. Podatki i inne zobowiązania publicznoprawne firma reguluje w terminie i na bieżąco.

źródło informacji: PAP

http://biznes.interia.pl/wiadomosci-dni ... 01639,4199

KW likwiduje cztery centra wydobywcze
Wtorek, 21 października (18:24)

Z początkiem 2009 roku Kompania Węglowa zlikwiduje cztery centra wydobywcze, w których dziś skupionych jest 16 kopalń spółki. W zamian zarząd firmy zamierza budować z sąsiadujących ze sobą zakładów tzw. kopalnie zespolone.

O wtorkowej decyzji zarządu Kompanii poinformował PAP jej rzecznik Zbigniew Madej. Wcześniej decyzję o likwidacji centrów anonsowali również przedstawiciele górniczych związków zawodowych.

Centra wydobywcze powstały na początku lutego 2007 roku. To pośredni szczebel organizacyjny między kopalniami a centralą Kompanii. Wcześniej kopalnie same organizowały przetargi, organizowały zaopatrzenie w materiały itp., potem tę rolę przejęły cztery centra.

Związkowcy i część ekspertów krytykowali stworzenie centrów, wskazując na ich nieefektywność. Kwestionowali też sens likwidacji stanowisk dyrektorów naczelnych kopalń, argumentując, że pogarsza to jakość zarządzania nimi.

Według Madeja, decyzja o likwidacji centrów nie jest jednak podyktowana krytyką, ale realizacją strategii firmy. Podkreślił, że centra od początku miały być etapem przejściowym przed tworzeniem kopalń zespolonych.

Idea kopalń zespolonych polega m.in. na wspólnym wykorzystywaniu przez sąsiadujące ze sobą kopalnie infrastruktury, np. szybów wentylacyjnych itp. Upraszczając schematy organizacyjne kopalń i wykorzystując ich bliskość, Kompania chce zaoszczędzić i usprawnić funkcjonowanie zakładów.

Chodzi o to, by tak zarządzać położonymi w sąsiedztwie kopalniami, by ich obszary górnicze utworzyły możliwie zwarte struktury. Tam gdzie to jest możliwe, kopalnie mogą być pod ziemią łączone.

O tworzeniu kopalń zespolonych mają decydować zbliżone ilościowo zasoby węgla poszczególnych zakładów, podobne warunki geologiczno-górnicze, zbliżona wydajność produkcji oraz podobny segment rynku odbiorców węgla.

Szczegóły nowej struktury organizacyjnej nie są na razie znane. Wiadomo, że prawdopodobnie kopalnie znów będą odpowiadać za organizację części przetargów, zaopatrzenie w materiały itp. Nie wiadomo natomiast, w jakim zakresie zostaną przywrócone funkcje dyrektorskie w kopalniach, ograniczone obecnie do dyrektorów technicznych oraz ds. pracy.

Kompania Węglowa to największa firma górnicza produkująca węgiel kamienny w Europie, zatrudniająca 64,8 tys. osób. Do końca sierpnia firma wypracowała 21,7 mln zł zysku netto.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

http://biznes.interia.pl/wiadomosci/kra ... 98396,4200
....................
Gdzie diabeł nie może...
Wojciech Janocha, 2008-10-27 21:23

Stanowisko wiceministra gospodarki odpowiedzialnego za górnictwo i energetykę wreszcie oficjalnie obsadzone. Po ponad półroczu węglowego "bezkrólewia" branżą zajmie się Joanna Strzelec-Łobodzińska. Do tej pory była doradcą ministra gospodarki Waldemara Pawlaka. Jej nominacja rozważana była kilka miesięcy. W końcu jednak premier Tusk ją podpisał a dziś nowa pani wiceminister została przedstawiona górniczym związkowcom.

Wystarczy uśmiech by rozjaśnić pracę górników nieco bardziej niż tylko wydawanymi lampami. Bo kobieta w kopalni to skarb. Warunek jeden - za to kluczowy, że to koleżanka a nie szefowa: To jednak powinien być facet, górnictwo to zawód męski - mówi Zbigniew Sobieski. A jednak o przyszłości górników decydować będzie kobieta - Joanna Strzelec-Łobodzińska. Panie pracujące w kopalni gorąco jej dopingują. Wierzą, że kobieca ręka górnctwu dobrze zrobi - jak będzie dobra w tym fachu, to napewno - mówią.

Bez wątpienia nowa wiceminister gospodarki dobra jest w fachu energetycznym. Była wiceprezesem PKE i prezesem Tauronu. Czy i z górnictwem da sobie radę? Najlepiej poznaje sie po tym co się robi, wyzwanie jest trudne, ale jak znajdę te pieniądze i zaczniemy górnictwo naprawiać to się sama zweryfikuje - deklaruje nowa wiceminister. Pewne jest, że "ta misja" nie będzie łatwa.

O tym, że po ćwierćwieczu od premiery "Seksmisji", rozkazywać mężczyznom wciąż niełatwo doskonale wie Katarzyna Sobstyl - prezes Ruchu Chorzów. Jak jednak mówi - kiedy uda się ich do siebie przekonać, nie mają żadnych tajemnic: Są na dole w szatni, zdarza mi się tam wpaść i zobaczyć coś więcej niż tylko koszulkę i spodenki, ale to bardzo rzadko i biegają tylko na dole. Również górniczy związkowcy mają nadzieję, że niebawem wpadnie do nich nowa szefowa - choć spotkać się chcą raczej nie w szatni a przy stole. Jak mówią ważne że wiceminister gospodarki wreszcie jest. Po prostu czas pokaże, czy była to słuszna decyzja, i czy ta osoba będzie w stanie zapanować nad sektorem i bałaganem, który teraz był w sektorze - mówi Janusz Gańko, WZZ Sierpień 80'.

Bałaganem trudno nie nazwać tego co przez ostatnie pół roku działo się w resorcie gospodarki. Nominacja Łobodzińskiej na biurku premiera leżała od lipca ale Platforma nie chciała się na nią zgodzić. Na początku tego miesiąca Waldemar Pawlak ogłosił, że górniczą branżą zajmować będzie się Dariusz Bogdan. Nawet szef śląskiej PO zapewnia, że nie wie co ostatecznie przekonało władze partii: Myślę, że każdemu trzeba dać szansę się wykazania, teraz to pani Łobodzińska bierze na siebie odpowiedzialność za górnictwo i myślę że za pare miesięcy będziemy mogli ocenę wystawiać - mówi Tomasz Tomczykiewicz.

Być może więc oddanie branży to celowy zabieg Platformy. Bo łatwiej wystawić ocenę niż rozwiązać problemy górnictwa. A węglem sparzył się już niejeden wiceminister.

http://www.tvs.pl/informacje/5880/



Wit - Wto Lis 04, 2008 12:23 am


W tym roku Polska zostaje importerem węgla
Poniedziałek, 3 listopada (16:08 )

- W tym roku - po raz pierwszy od dziesięcioleci - do Polski napłynie z zagranicy więcej węgla niż wyeksportują polskie kopalnie. Polska stanie się tym samym importerem węgla netto - szacują eksperci rynku węgla.

Takie dane przedstawiono podczas zorganizowanej w poniedziałek w Katowicach konferencji "Rynek węgla 2009". Przyczyny takiego stanu to przede wszystkim zmniejszenie zdolności wydobywczych polskich kopalń, przy jednoczesnym wzroście zapotrzebowania na węgiel.

- Szacuje się, że po ośmiu miesiącach tego roku import węgla przekroczył już 6,2 mln ton, wobec 5,9 mln ton w całym ubiegłym roku. Prognoza na cały 2008 rok mówi o 8-10 mln ton importu. Sądzę, że nawet gdy w ostatnim kwartale tempo importu osłabnie, co najmniej ten dolny pułap importu będzie osiągnięty - powiedział PAP analityk Węglokoksu, Jerzy Galemba.

Węglokoks to największy polski eksporter węgla, wysyłający za granicę ponad 95 proc. przeznaczanego na zagraniczne rynki surowca. 2008 rok firma zamknie eksportem rzędu 7 mln ton, wobec ponad 10,2 mln ton w ubiegłym.

Jeszcze wiosną tego roku Węglokoks szacował, że w tym roku uda mu się wysłać za granicę ilość węgla porównywalną z rokiem 2007, czyli ok. 10 mln ton. Jednak w drugiej połowie roku, w związku z kłopotami wydobywczymi, spółki węglowe (głównie Kompania Węglowa) zaczęły wycofywać węgiel z eksportu, aby skierować go na rynek krajowy.

Tylko Kompania Węglowa zrezygnowała z eksportu ponad 2 mln ton węgla, który w eksporcie mogłaby sprzedać korzystniej niż w kraju. Musiała jednak realizować krajowe kontrakty. Tegoroczne zmniejszenie wydobycia węgla w tej spółce poniżej 45 mln ton rocznie to przede wszystkim efekt niespodziewanych zdarzeń w kopalniach, które zmusiły spółkę do dalszego ograniczania wydobycia. Na przyszły rok zakładany jest zbliżony poziom wydobycia.

Z danych monitorującej sytuację w górnictwie Agencji Rozwoju Przemysłu wynika, że w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku, eksport polskiego węgla przekroczył 6,4 mln ton, o blisko 3,3 mln ton mniej niż w tym samym czasie zeszłego roku (spadek o 33,7 proc.).

- Zestawiając dane dotyczące tegorocznego eksportu i importu wyraźnie widać, że w tym roku Polska więcej węgla sprowadzi, niż go wyeksportuje - potwierdził wiceprezes Kompanii Węglowej, Zbigniew Paprotny.

Wiceprezes ocenił, że na rynku jest miejsce zarówno na węgiel krajowy, jak i pochodzący z importu. Przyznał, że wzrost importu to nie tylko efekt zwiększonego zapotrzebowania na węgiel, ale również zmniejszonej podaży ze strony krajowych producentów.

Jak mówił Jerzy Galemba, importowany węgiel napływa do Polski przede wszystkim z Rosji, choć także z innych kierunków, drogą morską. Wobec spadku eksportu, importem zajął się także Węglokoks.

- Jest zapotrzebowanie na węgiel z zagranicznych źródeł; mamy takie zapytania ze strony polskiej energetyki. Podjęliśmy to wyzwanie i już pierwsze tysiące ton węgla zostały zaimportowane i dostarczone klientom. Jednak w stosunku do tego, co eksportujemy, to wciąż niewielkie ilości - powiedział analityk.

- Musimy przyzwyczaić się do reguł międzynarodowego rynku, zwłaszcza, że zamierzenia importowe są dość duże. Zapewne, gdy będzie spadało krajowe wydobycie, będziemy musieli uzupełniać te wielkości, sprowadzając węgiel z zagranicy - ocenił Galemba, który nie wykluczył dalszego wzrostu importu w kolejnych latach.

W końcu lat 90. Węglokoks wysyłał za granicę ponad 20 mln ton węgla rocznie, stopniowo zmniejszając eksport. W 2005 r. było to niespełna 18,6 mln ton, w 2006 r. ponad 15,3 mln ton, w 2007 ? 10,2 mln ton. To prawie dwa razy mniej niż jeszcze kilka lat temu, kiedy ceny były niższe. Jednak kopalnie nie są w stanie wydobywać więcej z powodu trudności geologiczno-górniczych i braku nowych, udostępnionych do eksploatacji pokładów.

http://biznes.interia.pl/wiadomosci-dni ... 04944,4199
.....................
http://www.tvs.pl/informacje/6089/



Wit - Wto Lis 04, 2008 1:56 pm


Koniec węglowej potęgi
dziś
W tym roku po raz pierwszy od dziesięcioleci nasz kraj przeobrazi się z eksportera w importera węgla kamiennego. Krajowe wydobycie stale się zmniejsza. Sprowadzamy coraz więcej węgla m.in. z Rosji.

Takiej sytuacji winne są: spadek cen węgla na światowych rynkach, wzrost zapotrzebowania na węgiel w kraju, ale przede wszystkim problemy z jego wydobyciem na Śląsku.
Spowodowały to tąpania, pożary i konieczność wyłączania z eksploatacji ścian wydobywczych. Bez importu nie sposób zaspokoić krajowe potrzeby.

W ciągu ośmiu miesięcy tego roku z zagranicy sprowadziliśmy już 6,2 mln ton. Do końca roku może to być nawet 10 mln ton (w ubiegłym roku było to 5,9 mln ton).

Eksport polskiego węgla w całym 2008 roku przekroczy łącznie 7 mln ton.

Analitycy rynku mówią, że takiej sytuacji winne są: spadek cen węgla na światowych rynkach, wzrost zapotrzebowania na węgiel w kraju i problemy z jego wydobyciem - takie stwierdzenie można było usłyszeć w czasie wczorajszej konferencji "Rynek Węgla 2009", którą zorganizowało Wydawnictwo Górnicze.

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy ceny węgla w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam i Antwerpia) biły kolejne rekordy. Eksperci tego rynku przecierali oczy ze zdumienia, gdy indeksy osiągały poziom 220 dolarów za tonę węgla energetycznego. Można by więc nieźle zarobić, ale...

Spółka Węglokoks jest największym polskim eksporterem węgla. Jeszcze dziesięć lat temu za granicę wywoziła w ciągu roku ponad 20 mln ton węgla. W ubiegłym roku sprzedała już tylko połowę. Chciała zwiększyć obroty, a musiała zmniejszyć.

Wszystko przez problemy z wydobyciem. Tąpania, pożary i konieczność wyłączania z eksploatacji ścian wydobywczych czy - tak jak ostatnio - zawalenie się szybu wentylacyjnego sprawiają, że nasi producenci węgla mają problemy nawet z zaspokojeniem krajowych potrzeb.

Efekt? Przez pierwszych osiem miesięcy tego roku na powierzchnię wywieziono 47,5 mln ton węgla energetycznego. Przed rokiem było to około 50 mln ton, czyli o prawie 5 proc. więcej. Dlatego zamiast w wagonach za granicę, węgiel trafia do polskich elektrowni i naszych domów.

- W tym roku na eksport przeznaczymy 13 proc. wydobycia. W przyszłym już osiem procent - mówi Zbigniew Paprotny, wiceprezes Kompanii Węglowej. - Tyle możemy zrobić, oprócz zwiększenia produkcji pozwalającej na zaspokojenie potrzeb naszego rynku.

Eksport zmniejszono, by zaspokoić zwiększające się potrzeby energetyki. W przyszłym roku do elektrowni trafi 52 proc. węgla sprzedanego przez Kompanię Węglową, o jedną siódmą więcej niż teraz.

Problemy z wydobyciem na pewno spowodują, że na rynku będzie też więcej tzw. paliw wysokokwalifikowanych, tzw. eko-groszku. To spory problem, bo gminy masowo realizując programy ograniczenia niskiej emisji, namawiały mieszkańców do wymiany starych węglowych pieców na nowsze, bardziej ekologiczne kotły. Ludzie na to poszli, ale teraz produkcja eko-groszku nie nadąża za wzrostem sprzedaży nowoczesnych pieców. Nie pomogło prawie dwukrotne zwiększenie sprzedaży (z 450 do ok. 800 tys. ton) tego węgla przez Kompanię Węglową. Lepiej na razie nie będzie.

- W przyszłym roku na pewno nie zwiększymy wydobycia. Cały swój wysiłek skierujemy na powstrzymanie spadków i utrzymanie obecnego poziomu - zapowiada wiceprezes Paprotny.

Co dalej? Katowicki Holding Węglowy przygotowuje się do debiutu giełdowego i do czasu sporządzenia prospektu emisyjnego nie udziela informacji o wynikach i planach na przyszłość.

W tej sytuacji Polskę ratuje import. Głównie z Rosji. Przedstawicielstwo rosyjskiej kompanii wydobywczej SUEK dostarczyło nam już ponad 600 tys. ton rosyjskiego węgla. W przyszłym roku ma być ok. milion ton. Piotr Matuszak, prezes SUEK Polska zapewnia, że jego firma nie chce konkurować z polskimi spółkami węglowymi. - Wypełniamy tylko luki rynkowe - zapewnia.

- Jeżeli węgiel będzie łatwo dostępny na różnych rynkach a ceny transportu niskie, na pewno będzie go importować - mówi Jerzy Galemba, kierownik działu analiz strategicznych i rynkowych Węglokoksu.

Prof. Józef Dubiński, naczelny dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach, tylko tę opinię potwierdza. Prognozy wskazują na wzrost zapotrzebowania na energię, a więc i na węgiel.

Na co czeka polski rząd?

Bezpieczeństwo energetyczne Polski miały gwarantować inwestycje w kopalnie. Górnictwo wciąż na nie czeka.

Żywotność kopalń bez inwestowania zakończy się za ok. 20-25 lat. Dłuższa eksploatacja wymagałaby ich modernizacji, bo górnicy już schodzą coraz niżej - w 2000 r. średnia głębokość wydobycia wynosiła 616 metrów, w 2007 r. było to już 650 metrów.

Tymczasem krajowe zużycie węgla kamiennego systematycznie wzrasta. W 2000 r. były to 83 mln ton, w ub. roku wartość ta osiągnęła już 85 mln ton.

Minister gospodarki Waldemar Pawlak twierdził, że pieniądze na rozwój górnictwa można znaleźć nie oglądając się na napięty budżet, na przykład dzięki emisji obligacji lub akcji. Na pomyśle się skończyło. W projekcie budżetu państwa na 2009 r. ministerstwo finansów nie uwzględniło zgłoszonej przez resort gospodarki kwoty 408 mln zł - na tzw. inwestycje początkowe dla górnictwa. Tymczasem zgoda Unii Europejskiej na specjalne warunki pomocy państwa w tym obszarze będzie obowiązywać tylko do 2010 r. Na razie budżet zaczyna bardziej inwestować w stocznie.

Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/917934.html



kiwele - Wto Lis 04, 2008 2:24 pm

Raport na temat bezpieczeństwa w górnictwie



Tragedia w Halembie niczego ich nie nauczyła
dziś
Wczoraj znów zginął górnik. Tym razem na powierzchni, na terenie zakładu przeróbki w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. To dlatego, że w kopalniach wciąż obniżają się bezpieczeństwo i dyscyplina pracy. Dozór i kierownictwo tolerują niebezpieczne zachowania. Wyższy Urząd Górniczy policzył, że w dwóch na trzy wypadki winę ponosi człowiek.

Choć od tragicznego wypadku w rudzkiej kopalni Halemba upłynęły już dwa lata, nadal mamy do czynienia z zaniedbaniami niemal identycznymi jak te, które skazały na śmierć 23 górników. Wczoraj WUG ujawnił ustalenia komisji, która badała przyczyny wypadku, do jakiego 13 stycznia doszło w kopalni Mysłowice-Wesoła. Zginęło tam dwóch górników (mieli 27 i 49 lat). Trzeci został ranny.

Dlaczego? Bo popełniono błędy w sztuce górniczej, niewłaściwie monitorowano zagrożenia i zaniechano profilaktyki. Podobnie jak w Halembie nie posypywano chodników pyłem kamiennym.

- W próbkach, jakie pobrała do badań komisja, pyłu było 30 procent, a powinno być co najmniej 80 procent. Możliwe, że gdyby pył węglowy nie wybuchł, to nie byłoby takiej tragedii i nie doszłoby do ofiar - mówi Piotr Litwa, wiceprezes WUG.

Wypadek wydarzył się ponad 600 metrów pod ziemią w niedzielę. To ważne, bo w dzień powszedni ofiar mogło być znacznie więcej. Dyrekcja wiedziała, że nie jest tam bezpiecznie i że niebezpieczeństwo z dnia na dzień rośnie. Nie przeciwdziałano temu. Postawiona pół roku wcześniej tama, izolująca chodnik od uznanej za niebezpieczną części kopalni, była nieszczelna. Przedostający się przez nią tlen, podsycał endogeniczny pożar. To w konsekwencji doprowadziło do wybuchów i śmierci górników. Tak jak w Halembie, pierwszy wybuchł metan. Chwilę później także pył węglowy.

- Temperatura w takich przypadkach dochodzi nawet do tysiąca stopni. Nie ma tlenu. Tam nikt nie miał szans na przeżycie - twierdzi wiceprezes Litwa. Zdaniem WUG-u winnych naruszenia bezpieczeństwa, prawa górniczego i geologicznego w kopalni Mysłowice-Wesoła jest jedenaście osób. Wśród nich dyrektor i naczelny inżynier. Co im grozi?

- Możemy zakazać im wykonywania zawodu na okres do dwóch lat. Najpierw jednak musimy te osoby ponownie przesłuchać - podkreśla Piotr Litwa. Osobne śledztwo prowadzi w tej sprawie prokuratura.

Od początku 2008 roku w polskim górnictwie zginęło 26 osób, w tym 20 w kopalniach węgla kamiennego. To więcej niż w całym ubiegłym roku, kiedy z szycht nie wróciły do domów 24 osoby (w tym 16 z kopalń węgla kamiennego).

Według Wyższego Urzędu Górniczego w śląskich kopalniach jest coraz niebezpieczniej. Najgorzej jest w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, w której w tym roku doszło już do 10 wypadków śmiertelnych. W całym 2007 roku były dwa. Porównywalna sytuacja jest w kopalniach należących do Kompanii Węglowej. Trochę lepsza w Katowickim Holdingu Węglowym. Mniej wypadków jest za to w firmach usługowych.

- Aż 63 procent wypadków zostaje spowodowanych przez czynnik ludzki. Były do uniknięcia. Niestety zmniejszyła się dyscyplina pracy, a dozór górniczy toleruje niebezpieczne zachowania. Pracownicy kopalń mają też coraz niższe kwalifikacje%07- ubolewa Piotr Buchwald, szef WUG-u.

Od początku tego roku w polskim górnictwie zginęło 26 osób, w tym 20 w kopalniach węgla kamiennego. To więcej niż w całym ubiegłym roku, kiedy praca górnicza pochłonęła 24 ofiary śmiertelne, z czego 16 w górnictwie węgla kamiennego.

Obniżenie dyscypliny i fałszywa solidarność zawodowa były przyczynami dwóch śmiertelnych wypadków w kopalni Bielszowice, a także w Bogdance. W tej ostatniej pod koła pociągu przewożącego urobek wpadł górnik, który we krwi miał 2,5 promila alkoholu.

- Jak to możliwe? Ten człowiek chwilę wcześniej rozmawiał z przełożonymi. Oni wytyczyli mu zadania. Trudno uwierzyć, by nie zauważyli jego stanu - mówi prezes Buchwald i przytacza kolejny przykład. 28 sierpnia w Bielszowicach zginął elektromonter. Usuwał awarię w przenośniku ścianowym. Złamał wszystkie zasady panujące pod ziemią. Został śmiertelnie porażony prądem. - Przecież brygada, w której pracował, była nadzorowana. Ktoś nie wykonał swoich obowiązków - dodaje szef Wyższego Urzędu Górniczego.

Czy winni poniosą odpowiedzialność? Zdaniem WUG-u, tak. Podobnie, jak jedenaście osób odpowiedzialnych za%07styczniowy wypadek w Mysłowicach-Wesołej, w którym zginęło dwóch górników.%07 - To osoby z kierownictwa i dozoru ruchu kopalni. W tym jej dyrektor i naczelny inżynier - wyjaśnia Piotr Litwa, wiceprezes WUG-u. Raport z prac komisji zostanie w najbliższych dniach przekazany mysłowickiej prokuraturze, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Górniczy nadzór w ostatnich tygodniach skontrolował także kopalnię Bielszowice, gdzie w sierpniu i wrześniu doszło do dwóch śmiertelnych wypadków. Wyniki tej inspekcji kładą się cieniem na szefach zakładu. - Znaleźliśmy nieścisłości w dokumentacji. Ponadto w kopalni są braki kadrowe, a kontrola dozoru nad ruchem kopalni była niewystarczająca. Kierowano tam też ludzi do pracy w zbyt wysokich temperaturach - wymienia Piotr Litwa.

W śląskich kopalniach trwa także kontrola wybranych szybów. Zarządzono ją po zawaleniu się szybu w Szczygło-%07wicach. - Pod koniec października dowiemy się, czy mieliśmy do czynienia z incydentem, czy też inne szyby są także w fatalnym stanie - mówi Litwa.

- Wydobywamy węgiel z pokładów zalegających coraz niżej. Konieczne są inwestycje: pogłębianie szybów istniejących i budowanie nowych oraz odnowienie parku maszynowego. No i oczywiście zatrudnianie tylko ludzi odpowiedzialnych - uważa Buchwald i dodaje, że z tzw. podpoziomów (poniżej szybów) w 2007 roku pochodziła ponad połowa wydobywanego w śląskich kopalniach węglach.

Do końca tego roku na emeryturę odejdzie 8770 górników. W tym pięć tysięcy specjalistów wysokiej klasy. Już teraz spółki węglowe chętnie przyjęłyby do pracy ponad dziewięć tysięcy osób. Tymczasem odtwarzane w bólu szkoły kształcące górników pierwszych absolwentów wypuszczą za dwa lata.

- Wśród obecnie przyjmowanych do pracy w kopalniach nie wszyscy mają odpowiednie przygotowanie. Postulujemy wprowadzenie obowiązkowych testów psychologicznych. Obecnie są one wykonywane tylko w części spółek - mówi Buchwald.

Zaniepokojone sytuacją w górnictwie są związki zawodowe. Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80, wystosował wczoraj w tej sprawie list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- Pogarszające się warunki bezpieczeństwa pracy, czego najlepszym dowodem są ostatnia katastrofa w kopalni Szczygłowice i rosnąca liczba wypadków śmiertelnych. Pogarszają się warunki pracy i zagrożone są wynagrodzenia górników, ponieważ spółki nie osiągają możliwych przychodów z tytułu sprzedaży węgla, którego nie wydobywają - wylicza Ziętek.

Twierdzi, że trwanie tego stanu rzeczy zagraża bezpieczeństwu energetycznemu państwa i uderzy w społeczeństwo, które w efekcie zapłaci wyższe rachunki za prąd. Dlatego Sierpień 80 apeluje do Lecha Kaczyńskiego o zainteresowanie się sprawą górnictwa i spotkanie ze związkowcami.

Aldona Minorczyk-Cichy - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/900968.html

Ponad 30 lat nie jestem juz czynny w naszym gornictwie weglowym.
Jednak juz tylko jedno zdanie z powyzszego artykulu:
" ...z tzw. podpoziomow (ponizej szybow) w 2007 roku pochodzila ponad polowa wegla, wydobywanego w slaskich kopalniach."
mowi mi wiecej o tragicznej sytuacji naszego gornictwa niz cale dlugie opracowania, rozpatrujace wszelkie jego aspekty.
Dawniej dyrekcji kopalni, ktora doprowadzila kopalnie do takiego stanu grozilo po prostu wiezienie za niegospodarnosc.
A teraz ponad polowa wydobycia!!!?



Kris - Śro Lis 05, 2008 10:44 pm


250 mln zł na modernizację koksowni

Kosztem ok. 250 mln zł do lata przyszłego roku Koksownia Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej zmodernizuje jedną z czterech starych baterii koksowniczych. Potem, do końca 2013 r., remont przejdą trzy inne baterie. W sumie remonty pochłoną ok. 1 mld zł. Kontrakt na modernizację baterii podpisano w lipcu. Wówczas wyłączono baterię z użytkowania i wyburzono starą infrastrukturę.
We wtorek uroczyście wmurowano tzw. pierwszą kształtkę masywu ceramicznego nowej baterii. W praktyce oznacza to budowę urządzenia od nowa.

Zakłada się, że pierwszy koks z unowocześnionej instalacji będzie wytworzony w połowie lipca przyszłego roku. Bateria będzie produkować 700 tys. ton koksu rocznie. Wyłączenie baterii na czas remontu nie spowodowało zmniejszenia mocy produkcyjnych koksowni. W kwietniu ubiegłego roku ruszyła tam bowiem nowa bateria koksownicza, wybudowana kosztem ok. 420 mln zł. Modernizacja wszystkich czterech starych baterii koksowniczych zakończy się w 2013 r. - dwa lata wcześniej, niż pierwotnie zakładano. Wówczas zdolności produkcyjne koksowni zwiększą się z obecnych ok. 2,7 do 3,5 mln ton koksu rocznie.

Koksownia Przyjaźń w ostatnich latach wydała już na inwestycje ok. 900 mln zł, a cały program inwestycyjny zamyka się kwotą blisko 2 mld zł. Oprócz nowej baterii, we wrześniu 2007 r. do użytku oddano wybudowaną kosztem blisko 92 mln zł elektrociepłownię, wykorzystującą gaz powstający przy produkcji koksu. W spółce trwa także modernizacja wydziału produktów węglopochodnych za ponad 420 mln zł, która zakończy się 14 listopada. Większościowy udział w koksowni należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Zakład produkuje rocznie średnio ok. 2,5 mln ton koksu, a w ubiegłym roku produkcja osiągnęła rekordowy poziom 2,7 mln ton. Po zakończeniu modernizacji firma będzie zużywać do produkcji ok. 5 mln ton węgla koksowego rocznie. (PAP)
http://ww6.tvp.pl/6605,20081104822000.strona



Wit - Czw Lis 06, 2008 5:24 pm


Czechowice-Dziedzice: Silesia znowu na sprzedaż?
dziś
Zakończył pracę zespół, który miał opracować warianty dalszego funkcjonowania kopalni Silesia.

Zarządowi Kompanii Węglowej zarekomendował propozycję, by ten raz jeszcze spróbował ją sprzedać. Dla załogi i związkowców najważniejsze jest, że zrezygnowano z zamysłu likwidacji bądź uśpienia Silesii.

- To rozwiązanie stwarza szanse rozwoju na przyszłość - zapewnia przewodniczący Solidarności 80 w czechowickiej kopalni, Jerzy Zużałek.

Zabezpieczeniem dla związkowców jest również zapewnienie wicepremiera Waldemara Pawlaka, że Silesia nie zostanie zamknięta. Gdy do tego dodać informacje płynące z zarządu KW o zainteresowaniu kopalnią potencjalnych inwestorów, jej przyszłość nie jest przekreślona. Są nawet plany Silesii na rok przyszły. Zakładają rozcięcie kolejnej ściany i rozpoczęcie z niej wydobycia.

Przypomnijmy, że Silesię chciała kupić szkocka firma Giboson Group. Jednak zarząd Kompanii Węglowej unieważnił przetarg.

NET - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/918826.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 16 z 23 • Wyszukiwarka znalazła 1263 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •