ďťż
 
[Gospodarka] Górnictwo i sprawy z nim związane



Wit - Czw Lis 13, 2008 9:23 pm
Czesi już wiercą w Czerwionce-Leszczynach
Tomasz Głogowski2008-11-13, ostatnia aktualizacja 2008-11-13 21:30



Rozpoczęły się poszukiwania złóż węgla w nieczynnej kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. To pierwszy etap budowy nowego zakładu, w którym Czesi mogą zatrudnić ponad 3 tys. górników.

Firma Dabis na zlecenie spółki Karbonia wywierci dwa 100-metrowe otwory. Odwierty mają odpowiedzieć na pytanie, ile węgla i jakiej jakości zostało jeszcze pod ziemią. Pierwsze próbki trafią do analizy wiosną przyszłego roku.

Przypomnijmy, że Karbonia - należąca do Zdenka Bakali, czeskiego biznesmena i współwłaściciela czeskiego koncernu węglowego OKD - otrzymała od Ministerstwa Ochrony Środowiska 50-letnią koncesję na wydobywanie węgla w nieczynnej od ośmiu lat kopalni w Czerwionce-Leszczynach.

Następnym krokiem będzie budowa zupełnie nowych szybów, bo te, które jeszcze stoją, nie nadają się do użytku. Jak mówi Petra MaĹĄnovĂĄ, dyrektorka ds. komunikacji w spółce New World Resources, właściciela Karbonii, wydobycie rozpocznie się najwcześniej za cztery, a najpóźniej za siedem lat.

Bakala jest gotowy wyłożyć na reaktywację Dębieńska nawet 1,5 mld euro. Kopalnia ma zatrudniać trzy tysiące ludzi i fedrować węgiel koksujący zalegający na głębokości od 750 do 1400 m. - Dębieńsko to dla nas priorytetowa inwestycja - deklaruje Jiri Polak, doradca Bakali.

Kopalnia Dębieńsko została zamknięte osiem lat temu ze względu na nieopłacalność wydobycia. Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło, w tym cena węgla, która wzrosła o kilkaset procent. Szacuje się, że na dole pozostało jeszcze ok. 190 mln ton węgla. Gdyby te wyliczenia się potwierdziły, kopalnia mogłaby fedrować przez kilkadziesiąt lat.
....................


Wypadków coraz więcej
Adam Szaja, 2008-11-13 20:09

Spada wydobycie, rośnie natomiast liczba wypadków w śląskich kopalniach. Do końca września każde wydobyte trzy miliony ton węgla kosztowały życie jednego górnika. Z danych Wyższego Urzędu Górniczego wynika że w tym roku zginęło 28 górników, czyli więcej niż w całym roku ubiegłym. Więcej, bo aż 24 było też wypadków, w których górnicy odnieśli ciężkie obrażenia.

W tym roku ratownicy do akcji muszą wyjeżdżać bardzo często, bo praca w kopalni jest coraz bardziej niebezpieczna. Najczęstszy powód to - niestety - czynnik ludzki. Z jednej strony daje o sobie znać brak doświadczenia u nowo przyjmowanych do pracy. Z drugiej rutyna doświadczonych: praca bez kasków, przechodzenie przez przenośniki, niebezpieczne podchodzenie do urządzeń. Jednak jest na to sposób. - Musimy się zbliżyć bardziej do pracowników szeregowych, do przodowych, po to, żeby uzmysłowić im, że to od nich zależy to bezpieczeństwo, to 70% wypadków śmiertelnych i częstych - uważa Piotr Litwa, dyrektor Wyższego Urzędu Górniczego.

Tylko w jedna trzecia to trudne do przewidzenia przyczyny naturalne. Tak jak w kopalni Nowy Wirek w Rudzie Śląskiej. Andrzej Witt tamtego dnia nie zapomni nigdy. Zginęło wtedy pięciu jego kolegów. Jego udało się uratować. - Złapałem się ręki ratownika i aż do czasu wyjścia z tunelu, nie puściłem go wcale. Trzymałem go mocno za rękę, żeby mnie nie puścił - mówił 20 lipca Witt.

W 2003 roku w kopalniach zginęło 23 górników, w kolejnych dwóch latach, liczba zgonów była dużo niższa. W 2006 roku zginęło aż 45 pracowników. . Rok później zginęło 16 górników. W tym roku, tylko do września, śmierć podczas pracy poniosło 21 osób.

Wybuchu metanu na kopalni Halemba, który podwyższył tak tragiczne statystyki w 2006 roku. 21 listopada tego roku zginęło aż 23 górników. Jan Syty, wiceprezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, były ratownik górniczy podkreśla, że tragedia na Halembie była dla ratowników bardzo wymagającym sprawdzianem, którego efekty są widoczne do dziś. - To zagrożenie wybuchowe, które tam wystąpiło, występuje często jako potencjalne zagrożenie w tych akcjach, które prowadziliśmy w roku 2008. I tutaj ostrożność zarówno osób kierujących tymi akcjami, jak i ratowników wyraźnie była widoczna - wyjaśnia Syty.

Rodzin, które z powodu wypadków na kopalniach tracą kogoś bliskiego, jest z roku na rok coraz więcej. Dla nich działa Fundacja Rodzin Górniczych, która finansuje stypendia dla dzieci, organizuje pomoc psychologiczną, ale też, co nie mniej ważne dla tych dzieci - wakacje. - Te dzieci też po takiej wycieczce, po każdych takich wczasach, to są zupełnie inne dzieci, inne rodziny, jak wsiadają do autokaru są zamknięci w sobie, skupieni, zdenerwowani. Jak wracają, to nawet po tych 6 dniach są roześmiani, rozbawieni, weseli, szczęśliwi - mówi Kazimierz Służewski, prezes Fundacji Rodzin Górniczych.

Pozostaje mieć jednak nadzieję, że coraz mniej dzieci będzie mieć powody do takiego spędzania wakacji. A za rok - dowiemy się, że w śląskich kopalniach już jest bezpieczniej.

 http://www.tvs.pl/informacje/6325/




Wit - Pon Lis 17, 2008 11:24 pm
Rozpoczną budowę tysiąc metrów w głąb ziemi
Tomasz Głogowski 2008-11-17, ostatnia aktualizacja 2008-11-17 23:49



Jastrzębska Spółka Węglowa zamierza ogłosić przetarg na budowę nowego szybu górniczego. Inwestycja wzbudza ogromne zainteresowanie, bo ostatni szyb na Śląsku wybudowano prawie 30 lat temu! Nie wiadomo tylko, czy znajdzie się wykonawca, który podoła takiemu wyzwaniu.

Szyb powstanie w dzielnicy Bzie-Dębina, gdzie do 2018 roku ma ruszyć eksploatacja nowych złóż węgla. Niedawno zakończono tam odwiert badawczy prowadzony przez Śląskie Przedsiębiorstwo Wiertnicze "Dalbis". Badania potwierdziły, że węgiel jest. Teraz trzeba się do niego dobrać.

JSW jeszcze w tym roku chce ogłosić przetarg na budowę szybu. Spółka ma już wszystkie potrzebne dokumenty i pozwolenia, czeka tylko na koncesję z Ministerstwa Ochrony Środowiska. Jeżeli ją dostanie, roboty ruszą w przyszłym roku. - Spodziewamy się koncesji lada dzień, może na Barbórkę - mówi Katarzyna Bajer, rzeczniczka JSW.

Górnicy przyznają, że może pojawić się jednak problem. Z racji tego, że od prawie trzech dekad nikt nie budował nowych szybów, nie wiadomo, czy znajdzie się firma mająca odpowiednie doświadczenie. - Na rynku są najwyżej dwa, trzy przedsiębiorstwa, które mogłyby podjąć się tego zadania, ale mają one doświadczenie głównie z prac za granicą - usłyszeliśmy.

Z tego powodu nie można do końca przewidzieć kosztów całej inwestycji. Szacuje się, że szyb w Bziu-Dębinie pochłonie ok. 1,2 mld zł. Faktyczne koszty mogą być jednak o wiele większe, bo wydobycie węgla poniżej 1000 m pod ziemią staje się bardzo niebezpieczne. Dlatego trzeba będzie wybudować m.in. specjalną klimatyzację, by górnicy mogli pracować w znośnych warunkach.

JSW ma jeszcze problem. ArcelorMittal, główny odbiorca jej węgla, wygasza dwa wielkie piece w Dąbrowie Górniczej i Krakowie. To może sprawić, że w przyszłym roku Mittal kupi od jastrzębskiej spółki mniej węgla niż obecnie. Wtedy będzie musiała ona ograniczyć wydatki na inwestycje. - Budowa nowego szybu nie będzie jednak zagrożona - zapewnia Bajer i dodaje, że w ostateczności spółka kupi i wyremontuje mniej maszyn potrzebnych do eksploatacji węgla. - Możemy sobie na to pozwolić, bo nasz sprzęt jest w stosunkowo dobrym stanie - tłumaczy rzeczniczka.



absinth - Wto Lis 18, 2008 3:47 pm


Śląsk debatuje o pakiecie klimatycznym
Karolina Baca 17-11-2008, ostatnia aktualizacja 17-11-2008 12:01

Na pakiet klimatyczny w obecnym kształcie Polska nie może się zgodzić, bo żaden kraj nie może się zgodzić na rozłożenie swojej gospodarki - to konkluzja debaty o unijnym pakiecie klimatycznym. Dyskusja o przyszłości polskiej energetyki i węgla trwa w Katowicach

- Polska nie jest w stanie odejść od energetyki opartej na węglu, bo pójście w ropę i gaz, których nie mamy, byłoby samobójstwem - skonkludował były premier, europoseł Jerzy Buzek.

- Proponowane przez UE przepisy kupowania na aukcjach całości uprawnień do emisji CO2 od 2013 r. w obecnym kształcie są nie do przyjęcia - powiedział Bernard Błaszczyk, wiceminister środowiska.

- Mamy prawo weta, nie chcielibyśmy musieć z niego korzystać, ale jeśli nie będzie innego wyjścia, to to zrobimy - zapowiedział. Przyznał jednocześnie, że Francja na siłę stara się wprowadzić pakiet klimatyczny za swojej prezydencji, do końca roku, a zdaniem strony polskiej ten pośpiech nie jest konieczny.

- Trzeba uwzględnić realia naszej gospodarki opartej na węglu, a nie ją niszczyć - dodał Błaszczyk.

- Nie mamy innej perspektywy niż węgiel - przyznaje wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. - UE podkreśla znaczenie bezpieczeństwa energetycznego, a je można budować tylko na rodzimych, a nie importowanych surowcach. Dlatego musimy poszukać funduszy i na węgiel, i na energetykę - dodaje.

Środki mają pochodzić m.in. z planowanej prywatyzacji spółek węglowych i energetycznych, ale także z innych instrumentów finansowych.

- Nie wykluczamy emisji obligacji czy np. leasingu - mówi Strzelec-Łobodzińska. Przyznała także, że nie wyklucza się konsolidacji grup węglowych i energetycznych dla poprawienia ich efektywności, dodała także, że w obecnej sytuacji kryzysu nie ma ostatecznej decyzji co do grupy węglowo-koksowej na bazie Jastrzębskiej Spółki Węglowej (rozważa się nie włączanie do niej koksowni Wałbrzych).

Zdaniem Dariusza Lubery, prezesa grupy Tauron, dopieroostateczny kształt pakietu klimatycznego przesądzi o sposobie i tempie inwestycji w energetyce. Jednak branża energetyczna nie pozostawia złudzeń - nie będzie zwiększania mocy przynajmniej do 2016 r., bo dzisiejsze inwestycje dopiero wtedy przyniosą pierwsze efekty.

- Zwłaszcza, że w międzyczasie trzeba będzie wycofywać stare moce, niespełniające standardów UE - tłumaczy Lubera. Tauron dysponuje w tej chwili 5,5 tys. MW, do 2020 r. zgodnie z niedawno przyjętą strategią ma to być 7 tys. MW.

Zdaniem Grzegorza Górskiego, prezesa Electrabel Polska (właściciel elektrowni Połaniec) w dobie kryzysu można zacząć rozważać nawet naczarniejsze scenariusze.

- Nie będzie emicji, bo nie będzie produkcji. To gospodarka światowa pokaże, co będzie dalej - tłumaczy. - Banki nie pożyczają pieniędzy, a budowa nowej elektrowni to ok. 1,5 mld euro. Poza tym, żeby dostać kredyt trzeba mieć gwarancję wieloletnich dostaw paliwa, a o te trudno - dodaje.
Z najnowszych danych resortu gospodarki wynika, że wydobycie węgla kamiennego spadnie w tym roku do 85 mln ton, po raz pierwszy import surowca (ok. 8-9 mln ton) przewyższy jego eksport.

- W 1993 r. byłem w komisji, która miała likwidować Bogdankę, a dziś to najlepsza kopalnia - wspomina prof. Antoni Tajduś, rektor AGH.

- Wtedy ograniczano wydobycie, bo taki był trend. Jednak nikt go w odpowiednim momencie nie odwrócił, dlatego dziś są takie problemy. Polska nie może odejść od węgla, ale musi się jednocześnie zastanowić, jak go sobie zapewnić. Budowa nowej kopalni to 10 lat. Nowego poziomu 7. A wydobycie spada - tłumaczy i dodaje, że jak najszybciej należy opracować dla energetyki i górnictwa tzw. "mapę drogową" na któej określono by cele, tempo i finansowanie inwestycji w obu branżach.
Rzeczpospolita



Wit - Śro Lis 19, 2008 9:51 am


Kompania Węglowa planuje inwestycje za 9 mld zł
Poniedziałek, 17 listopada (15:15)

9 mld zł chce do 2015 r. zainwestować Kompania Węglowa, aby zwiększyć potencjał wydobywczy. By zrealizować ten plan, firmie brakuje ok. 1,5-2 mld zł - poinformował w poniedziałek prezes Kompanii Mirosław Kugiel.

- Mijający i przyszły rok jest zbilansowany jeśli chodzi o potrzeby i wydatki inwestycyjne. Luka, którą musimy wypełnić, pojawia się w następnych latach - powiedział prezes, uczestniczący w katowickiej konferencji na temat problemów górnictwa i energetyki.

Według niego, w najbliższych siedmiu latach firma będzie w stanie przeznaczyć na inwestycje ok. 7 mld zł, wobec potrzebnych nakładów rzędu 9 mld zł. Liczy, że lukę częściowo pokryją środki budżetowe na tzw. inwestycje początkowe w górnictwie (tj. otwierające dostęp do złóż - PAP).

- Zgodnie z deklaracjami, od 2010 roku będą środki na dofinansowanie inwestycji początkowych. W naszym przypadku chodzi o ok. 550-600 mln zł w ciągu trzech lat. Wówczas luka wyniosłaby ok. 1,5 mld zł - powiedział prezes.

Jego zdaniem, także ze środków budżetu lub powiązanych z nim instytucji powinny być finansowane działania związane z rozpoznawaniem nowych złóż i pokładów węgla. Obecnie tzw. zasoby operatywne Kompanii to ok. 1,5 mld ton, co przy obecnym i planowanym rocznym wydobyciu rzędu prawie 50 mln ton, starczy na ok. 30 lat. Dlatego potrzebne jest badanie nowych złóż.

Aby zaspokoić potrzeby rynku, KW chce zwiększać moce wydobywcze. W tym i przyszłym roku kopalnie spółki wydobędą ok. 44 mln ton węgla, w 2010 ok. 45 mln ton, rok później 46 mln ton, a w 2015 roku ponad 49 mln ton. Wymaga to jednak wielkich inwestycji. Tylko w mijającym roku KW przeznaczyła na nie w sumie ponad 900 mln zł.

źródło informacji: PAP

http://biznes.interia.pl/wiadomosci/kra ... 12409,4200




Wit - Nie Lis 23, 2008 12:21 am
Kopalnie na giełdę? Jeszcze nie teraz
Tomasz Głogowski2008-11-20, ostatnia aktualizacja 2008-11-21 00:10



Katowicki Holding Węglowy prawdopodobnie nie zadebiutuje w przyszłym roku na giełdzie. W czwartek zapadła decyzja o wdrożeniu planu awaryjnego: spółka wyemituje obligacje zamienne, które inwestorzy będą mogli w przyszłości zamienić na akcje.

To miał być jeden z bardziej spektakularnych debiutów giełdowych, bo holding razem z kopalnią Bogdanka miał być pierwszą polską spółką węglową notowaną na GPW. Na takie rozwiązanie zgodzili się nawet niechętni prywatyzacji górnicy, którzy w specjalnym referendum zagłosowali za giełdą: 52 proc. było za, 48 proc. przeciw.Serwis inwestycje poleca: Rozpoczną budowę tysiąc metrów w głąb ziemi

Okazuje się jednak, że w przyszłym roku holding nie wejdzie na giełdę. - To nie jest dobry czas na debiuty - przyznaje Joanna Strzelec-Łobodzińska, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo.

Wczoraj w Ministerstwie Gospodarki ustalono, że KHW przygotuje plan awaryjny, czyli emisję obligacji zamiennych, które w przyszłości inwestorzy mogliby zamienić na akcje holdingu. Zdaniem resortu gospodarki to szansa na szybkie pozyskanie gotówki potrzebnej na inwestycje w kopalniach do czasu, aż sytuacja na GPW się ustabilizuje. - Nie rezygnujemy z przygotowań do giełdy, ale musimy mieć jakąś alternatywę. Jeżeli nie zadebiutujemy w 2009 roku, to zrobimy to w 2010 roku. Spokojnie poczekamy na właściwy moment - mówi Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.

Niewykluczone, że pierwsze obligacje zamienne holding wyemituje już w pierwszym kwartale 2009 roku. Będą skierowane przede wszystkim do koncernów energetycznych. To głównie one kupują dziś od holdingu węgiel dla swoich elektrowni. Polska Agencja Prasowa napisała niedawno, że kupnem obligacji holdingu interesuje się już koncern Enea. - To prawda, ale mamy sygnały, że byliby też inni chętni - przyznaje prezes Gajos. Dodaje, że obligacje wcale nie musiałyby być zamieniane na akcje. Inwestorzy mogliby dostać węgiel albo gotówkę.

Szacuje się, że do 2015 roku holding, w którego kopalniach pracuje 20 tys. osób, będzie potrzebował na inwestycje związane głównie z uruchomieniem nowych pokładów węgla i kupnem maszyn około 5 mld zł.



Wit - Nie Lis 30, 2008 9:44 pm
Bank Światowy zbawicielem kopalń? Kto wie
Tomasz Głogowski2008-11-30, ostatnia aktualizacja 2008-11-30 19:58



Budżet państwa nie chce dać pieniędzy na inwestycje w górnictwie. Z pomocą może mu przyjść Bank Światowy, ten sam, który kilka lat temu wspierał zamykanie nierentownych kopalń.

Niedawno podczas posiedzenia sejmowej komisji gospodarki przedstawiciele Ministerstwa Finansów jeszcze raz powtórzyli, że budżet państwa nie dofinansuje inwestycji początkowych w górnictwie. Kopalnie nie dostaną z niego pieniędzy na przygotowanie nowych ścian wydobywczych i kupno maszyn potrzebnych do eksploatacji węgla. Stanie się tak, mimo że dofinansowania na kwotę 600 mln zł domagali się Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki, oraz część posłów z naszego regionu.

Ale z pomocą naszemu górnictwu może przyjść... Bank Światowy - ten sam, który pod koniec lat 90. sfinansował słynne jednorazowe odprawy dla górników i zamykanie nierentownych kopalń! Od tamtego czasu stał się instytucją znienawidzoną przez górniczych związkowców. W latach 1998-2001 z górnictwa odeszło dobrowolnie ponad 100 tys. osób. Prawie 37 tys. wzięło odprawy - średnio po 37 tys. zł na rękę. Kosztowało to budżet państwa prawie 2 mld zł, a pieniądze na tzw. Górnicy Pakiet Socjalny pochodziły z kredytu udzielonego właśnie przez Bank Światowy.

Na Śląsku pamięta się, że każdy z odchodzących wtedy górników musiał podpisać zobowiązanie, że nie wróci do kopalni. Formalnie zakaz wygasł z końcem 2002 roku, mimo to górnicy, którzy skorzystali z GPS-u, nigdy nie wrócili do państwowego górnictwa. Pracę mogli znaleźć tylko w prywatnych firmach świadczących usługi dla kopalń.

Teraz Ministerstwo Gospodarki chce, aby Bank Światowy ponownie zainteresował się polskim górnictwem i zainwestował w rozwój kopalń. - Mamy pierwsze sygnały, że jest tym zainteresowany. W najbliższym czasie rozpoczniemy negocjacje - mówi Joanna Strzelec-Łobodzińska, wiceminister gospodarki odpowiedzialna za górnictwo.

Pomysł resortu gospodarki tym razem spodobał się związkowcom. - Jeżeli Bank Światowy rzeczywiście pomoże w zdobyciu pieniędzy na inwestycje w kopalniach, to zmienię o nim zdanie. Do tej pory kojarzył mi się raczej z upadkiem górnictwa niż jego rozwojem - przyznaje Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Prezesi spółek węglowych przyznają, że pomoc zagranicznej instytucji bardzo by się przydała, bo większość banków komercyjnych działających w Polsce nie chce kredytować krajowego górnictwa. - Niestety, często jeszcze uważają nas za niewiarygodnego i trudno wypłacalnego partnera - mówi Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.



Wit - Wto Gru 02, 2008 6:50 pm


JSW zdobyła koncesję na nowe fedrowanie - na nic zdały się protesty mieszkańców
dziś
Znakomita informacja dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej napłynęła wczoraj z Ministerstwa Środowiska. Główny geolog kraju, Henryk Jezierski, podpisał koncesję dla spółki na wydobywanie węgla kamiennego i metanu ze złoża "Bzie-Dębina 2 - Zachód". Na nic zdały się protesty mieszkańców, którzy zawiązali ostatnio Komitet Obrony Ruptawy i Cisówki, nie godząc się na wydobywanie węgla pod ich domami.

- Wydanie koncesji oznacza, że będziemy mogli przystąpić do wybudowania nowego szybu. Węgiel będziemy wydobywać w oparciu o infrastrukturę kopalni Zofiówka. Dzięki temu los kopalni co najmniej do 2050 roku nie będzie zagrożony - nie krył wczoraj zadowolenia prezes JSW, Jarosław Zagórowski.

Spółka wystąpiła o udzielenie koncesji do 2042 r. z podziałem na dwa etapy. Pierwszy to budowa zakładu górniczego - do końca 2017 r. Drugi to wydobywanie węgla w latach 2018-2042. Wydanie koncesji oznacza przeprowadzenie pierwszej tak poważnej inwestycji w polskim górnictwie od 20 lat.

- Po raz pierwszy od takiego czasu spółka węglowa, której właścicielem jest Skarb Państwa, będzie budować szyb i w ramach rozbudowy własnej kopalni zagospodarowywać nowe złoże o takiej skali. Według szacunków, cała inwestycja pochłonie ok. 2 miliardy złotych - czytamy w komunikacie resortu środowiska.

Według analiz górniczych ekspertów zalega tu 51 mln 838 tys. ton węgla najwyższej jakości. Będzie można go wydobywać z 14 pokładów. Głównymi jego odbiorcami będą koksownie: Przyjaźń, Wałbrzych, Zdzieszowice i Zabrze.

JSW do wniosku koncesyjnego dołączyła decyzję prezydenta Jastrzębia Zdroju, Mariana Janeckiego, z 10 października br. o środowiskowych uwarunkowaniach wyrażenia zgody na realizację przedsięwzięcia. Prezydent od początku uznał, że inwestycja, mimo uciążliwości dla mieszkańców, jest niezbędna. - Nie zapominajmy, że co drugiej rodzinie w naszym mieście kopalnia daje chleb - mówi Janecki.

Wydanie koncesji podcina skrzydła protestującym mieszkańcom jastrzębskich sołectw - Ruptawy i Cisówki. Ludzie obawiają się, że gdy ruszy wydobycie, postawione w ostatnich latach domy będą się sypać jak domki z kart, bo nie są zabezpieczone przed szkodami górniczymi.

- Nie poddamy się. Naszym zdaniem jest jeszcze szansa na to, by anulować decyzję urzędu. Bo nie dopilnowano, by powiadomić nas o tej inwestycji jak należy. Postaramy się to udowodnić - wyjaśnia Dorota Ledwoń, szefowa komitetu, a szef JSW deklaruje, że jest gotowy do rozmów. - Nie chcemy mieć wrogów. Zastosujemy najnowocześniejsze rozwiązania, by zminimalizować skutki wydobycia. Postawimy na ekologię - obiecuje Jarosław Zagorówski. Przypomina jednak, że garstka ludzi nie może zablokować funkcjonowania spółki, która daje zatrudnienie 23 tysiącom osób.

- W Czerwionce-Leszczynach powstanie praktycznie nowa kopalnia i ludzie z utęsknieniem czekają na tę inwestycję. Bo pamiętają, co się stało, gdy w 2000 roku kopalnię zlikwidowano - przypomina Zagórowski.

Są pieniądze

W spółce zapewniają, że nie powstanie nowy zakład przeróbczy, a to on jest najbardziej uciążliwy, nie będzie też nowej hałdy.

Nie powinno być problemu z wypłatą odszkodowań. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że 98 procent napraw odbywa się na podstawie ugody zawieranej pomiędzy właścicielem domu a kopalnią, a tylko 2 procent takich spraw trafia do sądu.

Jastrzębscy urzędnicy z kolei przypominają, że zawarło z JSW ugody, na mocy których odszkodowania z tytułu ewentualnego obniżenia wartości nieruchomości spowodowanych wpływem eksploatacji górniczej będą finansowane przez górnictwo.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/929894.html
...............
Jastrzębska Spółka Węglowa zaczyna płacić podatek od wyrobisk
28.11.2008
W czwartek, 20.11, na konta urzędów gmin w Pawłowicach i Suszcu wpłynęły pieniądze z Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Potocznie mówi się o tej należności - podatek od wyrobisk. Nalicza się go od majątku trwałego, jaki kopalnie mają pod ziemią.

- Prawo do pobierania takiego podatku daje gminom ustawa działająca od 2003 roku, ale kopalnie uchylały się od jego płacenia. Sprawa ruszyła, kiedy jednej z gmin udało się wysądzić te pieniądze od KGHM. Za nią poszły Ornontowice, a teraz my - mówi Marian Pawlas, wójt Suszca.

Suszcowi kapnęło 4,4 mln złotych. Mimo że gmina do biednych nie należy ( właśnie z tego powodu, że ma kopalnię na swoim terenie), ta sumka zrobiła na wszystkich wrażenie. Wójt zapowiedział burzę mózgów, w wyniku której zostanie sporządzona lista potrzeb, na które można by je wydać. Sam, jak mówi, widziałby na niej: budowę chodników przy drogach przelotowych, bo są niebezpieczne, przebudowę kotłowni w Kryrach, docieplenia wymaga także budynek Urzędu Gminy, przydałoby się boisko sportowe, bo to przy hali jest małe, a to przy cmentarzu ma warunkowe dopuszczenie do gry... Potrzeb jest trochę, pieniędzy zawsze mało, te są jak znalazł.

- Nam JSTW wpłaciła 5.026.291,20 zł podatku plus odsetki od 2003 roku, które wyniosły 3.558.559, 80 zł. Tyle była nam winna - poinformował nas Marian Bęben, zastępca wójta Pawłowic. Kwota jeszcze bardziej zacna niż suszecka, ale też Pniówek jest największą kopalnią JSTW. Na co chciałyby przeznaczyć te pieniądze pawłowickie władze, tego na razie nie chcą zdradzić. - Są na koncie, a pomysł jak je wydać - będzie - skwitował wicewójt. Dodając, że może w lutym rozdysponują je na gminne zadania.

Nawet gdyby nie była to końcówka roku, teraz i tak nikt by tych pieniędzy chyba nie ruszył. Bo są, ale nie wiadomo czy do końca. Z Ornontowicami JSTW się sądzi. 19 listopada miała się odbyć kolejna rozprawa przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. Została przełożona na przyszły rok. Gdyby JSTW musiała zapłacić gminom wszystko do bieżącego roku, byłoby tego 261 mln zł.

Sylwia Plucińska - POLSKA Dziennik Zachodni

http://pszczyna.naszemiasto.pl/wydarzenia/928415.html



Kris - Wto Gru 02, 2008 9:34 pm


Kombinat Koksochemiczny Zabrze w grupie węglowo-koksowej

Najdalej jesienią przyszłego roku Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW) ma stać się właścicielem 85 proc. akcji Kombinatu Koksochemicznego Zabrze - szacuje prezes JSW Jarosław Zagórowski. Tym samym wokół JSW powstanie tworzona od ponad pięciu lat grupa węglowo-koksowa.
Resorty skarbu i gospodarki zdecydowały jednak ostatecznie, że w jej skład nie wejdą - jak pierwotnie planowano - Wałbrzyskie Zakłady Koksownicze Victoria, które mają samodzielnie pozyskać kapitał na rozwój.

Decyzje o kształcie grupy węglowo-koksowej zapadły kilka dni temu. We wtorek prezes JSW przedstawił podczas konferencji prasowej w Jastrzębiu-Zdroju harmonogram działań, związanych z wniesieniem akcji zabrzańskiego kombinatu do JSW. „Optymistycznie zakładamy, że związane z tym procedury - wycena, bilanse, opinie biegłych sądowych - przy dobrej współpracy zarządów obu firm potrwają około pół roku. W pesymistycznym wariancie może to być ok. dziewięciu miesięcy” - powiedział Zagórowski. Zapewnił, że JSW formalnie zobowiąże się wobec Ministerstwa Skarbu Państwa, które wniesie akcje do spółki, do wspierania programu inwestycyjnego zabrzańskiej firmy. Wcześniej przedstawiciele koksowni obawiali się, że powiązanie z JSW nie zapewni firmie wystarczającego kapitału na rozwój, bo spółka węglowa ma własne, olbrzymie potrzeby inwestycyjne.
„Będziemy w stanie wspierać realne i opłacalne inwestycje w koksowni niezależnie od własnych potrzeb” - zapewnił Zagórowski, przypominając, że Koksownia Przyjaźń, gdzie JSW jest większościowym właścicielem, w ostatnich latach wydała na inwestycje ponad 900 mln zł, a drugie tyle zamierza wydać. Według Zagórowskiego, w perspektywie do JSW ma także trafić ok. 10-procentowy pakiet udziałów w Koksowni Przyjaźń, wciąż należący do Skarbu Państwa. Pozostałe udziały należą już w większości do jastrzębskiej spółki.

Ideę stworzenia wokół JSW (producent węgla koksowego) grupy węglowo-koksowej z udziałem firm z Zabrza i Wałbrzycha zawiera przyjęta latem ubiegłego roku przez rząd strategia dla górnictwa. Pomysł wzbudził jednak wątpliwości koksowni, szczególnie w Wałbrzychu, który w mniejszym stopniu korzysta z węgla z JSW. Zlecono analizy, czy korzystniejsza nie byłaby samodzielna prywatyzacja koksowni. Opinie ekspertów potwierdziły zasadność powiązania koksowni w Zabrzu z JSW i uznały za uzasadnioną dalszą samodzielność Victorii. Wcześniej zarząd zabrzańskiego kombinatu ogłosił natomiast koncepcję, zgodnie z którą firma tylko częściowo związałaby się z JSW (np. poprzez wniesienie 25 proc. akcji), a jednocześnie pozyskała środki na inwestycje np. z giełdy. Pojawiły się bowiem obawy, że wymagająca dużych inwestycji JSW nie będzie w stanie wspomóc programu inwestycyjnego koksowni. Ostatecznie resort skarbu wybrał wniesienie większościowego pakietu do JSW, rezygnując natomiast z podobnego rozwiązania w przypadku Wałbrzycha. Rezygnacja z włączenie wałbrzyskiej koksowni do grupy będzie prawdopodobnie wymagała zmiany tego elementu rządowej strategii dla górnictwa.

Kombinat Koksochemiczny Zabrze, produkujący ponad milion ton koksu rocznie, realizuje wart ponad 1 mld zł program inwestycyjny. W czerwcu w należącej do niego Koksowni Radlin uruchomiono nową baterię; wraz ze zmodernizowaną infrastrukturą inwestycja pochłonęła 480 mln zł. Dzięki nowej baterii moce kombinatu rosną z ponad 1,1 do 1,3 mln ton koksu rocznie. W przyszłym roku planowane są podobne inwestycje w innej należącej do firmy koksowni - Dębieńsko. (PAP)

tvpkatowice
http://ww6.tvp.pl/6605,20081202838672.strona

Koncesja dla JSW

Jastrzębska Spółka Węglowa może eksploatować nowe złoże zawierające ponad pięćdziesiąt milionów ton węgla. Ministerstwo Środowiska przyznało spółce koncesję na złoże "Bzie Dębina" w Jastrzębiu Zdroju. Złoże zawiera wysokiej jakości węgiel koksowy. Jak podkreślił prezes Jastrzębskiej Spółki, Jarosław Zagórowski, tak szeroko zakrojonego programu inwestycyjnego nie prowadzono w polskim górnictwie od czasu wybudowania kopalni Budryk.

Aby wydobyć pierwszy węgiel z nowego złoża na przełomie lat 2017 i 2018, spółka wyda ponad miliard złotych. Osiągnięcie pełnej zdolności produkcyjnej planowane jest w roku 2021.Jak podkreślił wiceprezes Andrzej Tor - wykorzystanie infrastruktury istniejącej kopalni Zofiówka znacznie obniżyło konieczne wydatki i ograniczy wpływ eksploatacji złoża na środowisko. Dzięki nowej koncesji, Jastrzębska Spółka będzie mogła ustabilizować poziom produkcji i zatrudnienia w firmie. (PAP)

tvpkatowice
http://ww6.tvp.pl/6605,20081202838675.strona



Wit - Czw Gru 04, 2008 12:43 pm


Powrót sobotnich szycht
dziś
Już dwie śląskie kopalnie pracują również w soboty. Górnicy założyli spółdzielnię i zaczną stawać do przetargów.

Górnicy z kopalni Mysłowice-Wesoła chcą pracować w soboty, ale nie dla holdingu. Wcześniej odrzucili ofertę weekendowych dniówek dla spółki-córki Katowickiego Holdingu Węglowego. Teraz sami założyli spółdzielnię.

Górnicza Spółdzielnia Pracy jest już zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym. Wczoraj otrzymała Numer Identyfikacji Podatkowej. Wkrótce będzie startować w ogłaszanych przez KHW przetargach i starać się o zlecenia. W weekendy górnicy będą nie tylko konserwować sprzęt, ale też przygotowywać kolejne fronty wydobywcze. Ich brak to największy problem kopalń.

Założyciele spółdzielni nie ukrywają, że wzorowali się na rozwiązaniach z lubelskiej kopalni Bogdanka. Tam jednak powołano spółkę kapitałową, a mysłowiczanie wybrali spółdzielnię pracy. - Członkowie spółdzielni będą mieli udział w podziale wypracowanego zysku jako jej współwłaściciele, a nie pracownicy najemni - tłumaczy Krzysztof Urban z NSZZ Solidarność, jeden z założycieli GSP.

Powołanie spółdzielni cieszy Stanisława Gajosa, prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia Mysłowice-Wesoła. Ceni już samą inicjatywę górników.

- Zrozumieli, że z niewykorzystywanym w soboty majątkiem trzeba coś zrobić - uważa szef KHW.

Podczas tegorocznych wakacji rekrutację do weekendowej pracy w kopalni Mysłowice-Wesoła prowadziła firma Phoenix Business z Rudy Śląskiej. Na blisko 5,8 tys. osób zatrudnionych w zakładzie zgłosiło się... kilkudziesięciu chętnych. W Mysłowicach się nie udało, ale oferta rudzkiej spółki przyjęła się w kopalni Wujek.

- Górnicy przekonali się, że spółka to stabilny system pracy - uważa Józef Szuster, prezes zarządu Phoenix Business. - Gwarantujemy im takie zabezpieczenia, jak KHW. Dotyczy to też rent wyrównawczych - dodaje.

O pracę w szóstym dniu tygodnia apelują szefowie górniczych spółek już od dłuższego czasu.

Kopalnia Mysłowice-Wesoła będzie drugą na Śląsku, w której górnicy zdecydowali się na pracę w weekendy. Jako pierwsi w naszym regionie na pracę w soboty zdecydowali się górnicy z katowickiej kopalni Wujek. Ich koledzy z Mysłowic wystartują w grudniu.

Ciekawostką jest fakt, że od poniedziałku do piątku załogi tych zakładów fedrują na kopalnianych etatach. A w soboty na dół zjeżdżają jako pracownicy firm zewnętrznych. Po co ten zabieg? Żeby ominąć ograniczenia, jakie na pracodawcę nakłada prawo pracy. Dopuszczalną liczbę nadgodzin w roku górnicy przekraczają zazwyczaj już po kilku miesiącach. Taki sposób na zwiększenie wydajności kopalni już od kilku lat funkcjonuje w kopalni Bogdanka na Lubelszczyźnie. Jej pracownicy powołali spółkę kapitałową.

- To się sprawdza. Aż 20 procent wydobycia w Bogdance przypada właśnie na soboty - wskazuje Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia Mysłowice-Wesoła.

Pół roku temu górnicy z Mysłowic mieli okazję zostać pierwszymi w naszym regionie, którzy zaczną fedrować również w soboty. Wtedy odrzucili jednak ofertę spółki zależnej Katowickiego Holdingu Węglowego - Phoenix Business z Rudy Śląskiej. Górnicy tłumaczyli, że oferta zatrudnienia nie była dobra. Pojawiło się również wiele niejasności, choćby kwestia zwolnienia lekarskiego po wypadku w czasie weekendu, czyli w zasadzie u innego niż kopalnia pracodawcy. Rudzki Phoenix znalazł jednak chętnych do weekendowej pracy w nieodległej kopalni Wujek w Katowicach. Do sobotniego fedrunku i dodatkowego zarobku zgłosiło się 1,2 tys. górników. Józef Szuster, prezes spółki Phoenix, tłumaczy, że spotkania i rozmowy z potencjalnymi pracownikami i ze związkowcami pozwoliły udoskonalić ofertę jego firmy.

- Gwarantujemy im wszystkie zabezpieczenia, które obowiązują w Katowickim Holdingu Węglowym - podkreśla Szuster.

Według niego, górników przekonały również obietnicę zarobków za pracę w dni wolne na poziomie obowiązującym w kopalni oraz proporcjonalnej do przepracowanego okresu nagrody barbórkowej i czternastej pensji.

Górnicy z Mysłowic wybrali inną drogę niż ich koledzy z Bogdanki i Wujka. Założyli spółdzielnię pracy.

- Każdy jej członek jest jednocześnie jej właścicielem i ma udział w zyskach. W zwykłej firmie zewnętrznej górnicy byliby tylko pracownikami, a zyskiem dysponowaliby właściciele - tłumaczy Krzysztof Urban, szef zakładowej Solidarności. To właśnie działacze tego związku rzucili pomysł na spółdzielnię. Powołali ją wspólnie z kolegami ze Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Górnicza Spółdzielnia Pracy z Mysłowic ma być dla KHW wypożyczalnią pracowników na weekendy. Szefowa GSP, Bożena Niska-Włodarska, ma nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu będzie mogła starać się o pierwsze zlecenia.

- Najpierw musimy uporać się z regulaminami pracy i wynagradzania. Formalności jest dużo - mówi Niska-Włodarska.

Choć GSP powołują pracownicy kopalni, spółdzielnia będzie musiała startować w przetargach. Formalnie to zewnętrzna firma. Gdy pojawią się zlecenia, do spółdzielni zaczną wstępować nowi członkowie - górnicy wykonujący konkretne prace. Każdy będzie musiał uiścić 10 zł wpisowego i wykupić warty 40 zł udział w spółdzielni. Założyciele nie obawiają się, że gdy spółka się rozwinie, ktoś skupując udziały od górników, będzie chciał przejąć kontrolę nad GSP.

- Prawo spółdzielcze stanowi, że każdy członek, niezależnie od liczby udziałów, ma tylko jeden głos na zebraniu - tłumaczy prezes spółdzielni.

O pracę w szóstym dniu tygodnia szefowie górniczych spółek apelowali już od dłuższego czasu. Rezerw w sile roboczej zaczęto szukać, gdy rozpoczęły się kłopoty z wydobyciem. Spore problemy dotknęły m.in. pięć kopalń należących do KHW.

Krzysztof P. Bąk - NaszeMiasto.pl

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/931150.html



Wit - Śro Gru 10, 2008 1:01 pm


Rząd chce zabrać pieniądze gminom górniczym, więc te łupią kopalnie
dziś
Śląskie gminy lawinowo wysyłają do spółek węglowych żądania zapłaty zaległych podatków od podziemnych wyrobisk górniczych, wykorzystując bubel prawny, który nie precyzuje wprost, czy podziemne maszyny powinny być opodatkowane, czy też nie.

Nie czekając na rozstrzygnięcia sądów, kolejne gminy wysysają z kopalń miliony złotych.

- To już jest prawdziwa wojna. My przygotowujemy się do kryzysu, a gminy chcą od nas wyciągnąć nawet pół miliarda złotych. To może doprowadzić nasze finanse do ruiny - powiedział nam jeden z wysoko postawionych urzędników Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Od pięciu lat, czyli od 2003 roku, z powodu prawnych sporów, kopalnie nie płaciły gminom podatku od podziemnych budowli. Sprawę miał rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny, ale uznał, że to kwestia sądów. W tym roku mija pięcioletni okres, w którym podatek z 2003 roku mógł się przedawnić, więc śląskie gminy postanowiły działać.

Bank jako pierwsze rozbiły Ornontowice, które zażądały od JSW 8 milionów złotych. Spółka zapłaciła za kopalnię Budryk, która fedruje pod gminą. Pieniądze wpłynęły już na konto gminy, a ta kwota przy ok. 20 milionowym budżecie gminy to manna z nieba.

W ślady Ornontowic poszły inne samorządy. W ostatnich tygodniach JSW zapłaciła 8,5 miliona Pawłowicom Śląskim i przekazała 4,5 mln Suszcowi.

Lada dzień miliony złotych trafią z kolei na konto Gierałtowic. - W ostatnich dniach zapłaciliśmy ponad 21 milionów złotych. Płacimy, by nie narazić się na koszty komornicze i karne odsetki. Ale jednocześnie odwołujemy się od tych decyzji i gdy sądy uznają naszą rację, będziemy ściągać pieniądze z gmin z całą stanowczością - informuje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka spółki.

Gdyby policzyć zaległy podatek z lat 2003-2007, to JSW musiałaby znaleźć na te zobowiązania 260 milionów złotych! To połowa tegorocznego zysku. W podobnej sytuacji jest Kompania Węglowa - jej zobowiązania z tego tytułu szacuje się na ok. 200 milionów złotych. W ostatnim czasie KW także została zasypana wezwaniami do zapłaty. Dostała sześć decyzji administracyjnych i nadal prowadzone są postępowania podatkowe przez dwadzieścia jeden gmin górniczych.

- Gminy górnicze nie czekając na merytoryczne rozpatrzenie sporu w wyższych instancjach rozpoczynają egzekucje komornicze - wyjaśnia Zbigniew Madej, rzecznik KW.

Zarówno Kompania Węglowa, jak i skupione wokół niej środowiska naukowe uważają, że podatek od nieruchomości ustalony od tych obiektów w obecnym stanie prawnym jest nienależny. Jedno jest pewne, KW też się odwołuje od tych decyzji, ale sprawy sądowe i tak potrwają latami.

Procedury odzyskania zaległych podatków wszczęły m.in. Mikołów, Łaziska, Brzeszcze, Miedźna, Bojszowy, Pszów. Czy samorządowcy nie obawiają się, że będą musieli po latach zwracać pieniądze, gdy sąd opowie się po stronie spółek?

- Dostaliśmy ponad 8 milionów złotych. Pieniądze dobrze ulokujemy. Wydamy tylko ich część - na inwestycje, głównie na kanalizację. Z pieniędzmi jest tak, że zawsze ich brakuje, więc nie mogliśmy przepuścić okazji. Z pewnością jakąś kwotę ulokujemy "na procencie", żeby się asekurować na przyszłość - wyjaśnia Damian Galusek, wójt Pawłowic Śląskich.

Spółki węglowe ani myślą jednak płacić w nieskończoność i uważają, że lawina takich roszczeń może być gwoździem do trumny całego górnictwa.

Lobby górnicze zaalarmowało już rząd, który w listopadzie wniósł poprawkę do nowelizacji prawa geologicznego. Od nowego roku ustawa może całkowicie znieść ten podatek.

Projekt ustawy trafił już do Sejmu, co rozsierdziło przedstawicieli Stowarzyszenia Gmin Górniczych, skupiającego 37 gmin, pod którymi fedrują kopalnie. W miniony poniedziałek stowarzyszenie zwołało w Mikołowie "naradę wojenną".

- Przygotowujemy ostre stanowisko sprzeciwiające się temu, bo poprawki naniesiono potajemnie, bez naszej zgody. Gdy pracowaliśmy nad ustawą w czerwcu, nie było o tym mowy, a w listopadzie nagle się znalazły. A opowieści o tym, że doprowadzimy górnictwo do ruiny, są mocno przesadzone. Ten podatek całe górnictwo kosztowałby rocznie około 100 milionów złotych. Więc to nie tragedia - twierdzi Tadeusz Chrószcz, przewodniczący SGG.

Spór o miliony

W tej wojnie chodzi o nowelizację ustawy o opłatach i podatkach lokalnych z 2003 roku, która miała uprościć przepisy, a - jak się okazuje - jeszcze je skomplikowała.

Problem dotyczy tego,co należy rozumieć po pojęciem "budowli" w podziemnych wyrobiskach. W przypadku Ornontowic Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało, że urządzenia górnicze znajdujące się w podziemnych wyrobiskach są w rozumieniu ustawy budowlami i na tej podstawie podlegają opodatkowaniu.

Prawnicy są mocno podzieleni. Na przykład biuro legislacyjne Sejmu twierdzi, że kopalnie nie muszą płacić takiego podatku. Innego zdania są natomiast prawnicy Stowarzyszenia Gmin Górniczych.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/933481.html



nrm - Pon Gru 15, 2008 2:02 pm
Przed chwilą coś tąpnęło w Katowicach (lub okolicach). Ale nie o tym chciałem Fajny przykład jak szybko ludzie reagują na takich serwisach społecznościowych jak np. BLIP.pl W 2 minuty kilkanaście blipnięć

14:47
jactom: #katowice zaś jakieś trzęsienie ziemi?
kosciak: #katowice ale mocne tąpnięcie!
wizkid: #katowice fuck. co to?
tomkac: #katowice to stara ^wizkid'a wstała na śniadanie
pyza: Podobno w #katowice znowu trzęsie!
kosciak: #katowice no, już lampy skończyły się trząść
nrm: #katowice nie będę oryginalny, ale pierdyknęło! ^tomkac przyznał się, że puścił cichacza i rozeszło się na całe miasto
wizkid: #katowice no ja poczułem, smród aż na dąbrówki
kosciak: #katowice -> na tagu #bytom też piszą o tąpnięciu, nieźle
joszko: #katowice jedna z gwiazd tąpneła:p albo burzą dworzec?
wizkid: #katowice obalili uszoka

To tak a propos (swoja drogą jest też wesoło) jako przykład, że poprzez tego typu serwisy można mieć od razu pewne informacje szybciej niż z innych źródeł. Wyobraźcie sobie Absintha wysyłającego MMSem wyniki konkursu NOSPOR na blipa i już wszyscy mają



jacek_t83 - Pon Gru 15, 2008 3:39 pm
rzecznika WUG powiedziala nam, ze pierdyknelo w kopalni wujek, zas centrum sejsmologiczne w Raciborzu, ze epicentrum bylo gdzies pod Mikolowem. chlopcy kleca newsa



kiwele - Pon Gru 15, 2008 4:10 pm

rzecznika WUG powiedziala nam, ze pierdyknelo w kopalni wujek, zas centrum sejsmologiczne w Raciborzu, ze epicentrum bylo gdzies pod Mikolowem. chlopcy kleca newsa
Wyglada na to, ze Centrum w Raciborzu ma niezbyt precyzyjna aparature.
A moze to kopalnia Wujek rzeczywiscie eksploatuje "gdzies pod Mikolowem"?



Tequila - Pon Gru 15, 2008 4:17 pm

Wyglada na to, ze Centrum w Raciborzu ma niezbyt precyzyjna aparature.
A moze to kopalnia Wujek rzeczywiscie eksploatuje "gdzies pod Mikolowem"?


Może biorąc pod uwagę ruch Śląsk (dawniej KWK Śląsk z Kochłowic) - i rzeczywiście zdrowo rąbnęło bo u mnie na Piotrowicach na 6 piętrze. zadzwoniło szkło w meblościance i zabujało kanapą.



Tequila - Pon Gru 15, 2008 4:25 pm


Silny wstrząs w rejonie kopalni "Śląsk"



1 godz. 37 minut temu

Do silnego podziemnego wstrząsu doszło w poniedziałek po południu w kopalni "Śląsk" w Rudzie Śląskiej, będącej częścią katowickiej kopalni "Wujek". Trzęsienie było odczuwalne na powierzchni, ale jak dotąd nie ma informacji o ewentualnych szkodach.

- Wstrząs wystąpił 1050 m pod ziemią, w odległości ok. 390 metrów od ściany wydobywczej. Nikt z pracowników nie ucierpiał, nie stwierdzono też żadnych uszkodzeń w wyrobiskach - powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach, Edyta Tomaszewska. Dodała, że choć do służb nadzoru górniczego dzwonią zaniepokojeni wstrząsem mieszkańcy, dotychczas nie stwierdzono, aby spowodował on jakieś uszkodzenia na powierzchni.

W 10-stopniowej skali górniczej wysokoenergetyczny wstrząs w kopalni "Śląsk" określono jako "siódemkę", czyli jeden z najsilniejszych notowanych na Śląsku. W popularnej skali Richtera odpowiadałoby to sile między 2,7 a 3,5 stopnia, w zależności od charakteru wstrząsu. Wstrząsów o takiej sile co roku jest na Śląsku kilkaset.
Podobny wstrząs miał miejsce w nocy z piątku na sobotę w rejonie kopalni "Bobrek-Centrum" w Bytomiu. W jego wyniku ewakuowano mieszkańców jednej z bytomskich kamienic, po stwierdzeniu poważnych pęknięć budynku. Dom już wcześniej był w złym stanie technicznym.

19 listopada wstrząs o zbliżonej sile wystąpił w kopalni "Rydułtowy". Choć ze strefy zagrożenia wycofano blisko 240 górników, nikomu nic się nie stało. Kierownictwo kopalni odebrało po wstrząsie kilkadziesiąt zgłoszeń o szkodach na powierzchni. Trzy dni później w kopalni "Wirek" wstrząs określany jako "szóstka" poturbował 19 górników. 11 z nich pozostawiono w szpitalach na co najmniej kilka dni.

Wstrząsy to naturalne zjawisko w terenie górniczym. Wstrząsów wysokoenergetycznych rocznie notuje się na Śląsku powyżej tysiąca, z czego kilkaset o sile jak ten poniedziałkowy w Rudzie Śląskiej i wcześniejszy w Bytomiu. Ze względu na różne warunki geologiczne, niektóre z nich są silnie odczuwane na powierzchni, inne słabiej. Najczęstszą przyczyną wstrząsów jest następujące wskutek eksploatacji węgla odprężenie górotworu, co skutkuje uwolnieniem się skumulowanej w nim energii.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

http://fakty.interia.pl/news/wstrzas-w- ... source=rss



kiwele - Pon Gru 15, 2008 4:27 pm
Jesli dawna kopalnia Slask jest zwiazana teraz z Wujkiem to to moze zmieniac postac rzeczy.



Wit - Czw Gru 25, 2008 4:03 pm
Firmy masowo zwalniają, kopalnie zatrudniają
Tomasz Głogowski2008-12-19, ostatnia aktualizacja 2008-12-21 22:43



Podczas gdy wiele firm na Śląsku szykuje się do zwolnień grupowych, spółki węglowe będą w przyszłym roku przyjmować nowych ludzi! Wyjątkiem jest tylko Jastrzębska Spółka Węglowa, którą najbardziej dotknęły spadki cen węgla na świecie.

Na przyszły rok z powodu kryzysu zwolnienia grupowe zapowiedziało kilka dużych firm w naszym regionie. Ponad tysiąc osób ma odejść z hut należących do ArcelorMittal, 140 osób zwolni producent płytek Cerkolor z Czeladzi, a 130 zakład Zela z Katowic. Zwolnienia zapowiedziały też firmy z Gliwic, Zawiercia, Bielska-Białej czy Pszczyny. Wojewódzki Urząd Pracy w Katowicach szacuje, że w przyszłym roku redukcje dotkną ponad 1,1 tys. osób.

Podczas gdy prywatne przedsiębiorstwa tną zatrudnienie, spółki węglowe zapowiedziały, że w przyszłym roku będą przyjmować ludzi. Najwięcej Kompania Węglowa, która początkowo ogłosiła, że w 2009 roku przyjmie 2,5 tys. osób, w piątek zmieniła zdanie. - Przyjmiemy grubo ponad 3 tys. ludzi - ogłosił Zbigniew Madej, rzecznik spółki.

Kompania szuka chętnych do pracy, bo musi za wszelką cenę utrzymać obecny poziom wydobycia węgla (ok. 46 mln ton rocznie). Dlatego poszukiwani są przede wszystkim kandydaci do pracy pod ziemią oraz w zakładach przeróbki mechanicznej węgla. Najlepiej gdyby mieli poniżej 30 lat, dobry stan zdrowia i wykształcenie górnicze, mechaniczne lub elektryczne. Wnioski można nadsyłać pocztą lub składać osobiście w kopalniach: Knurów, Bobrek-Centrum, Piast i Jankowice (szczegóły dotyczące przyjęć można znaleźć na stronie www.kwsa.pl).

- Już w tym roku przyjęliśmy do pracy więcej osób niż odeszło na emerytury i ten poziom chcemy utrzymać w 2009 roku - dodaje Madej. Przyznaje, że - paradoksalnie - zwolnienia w innych firmach mogą pomóc kopalniom w naborze pracowników. - Praca w górnictwie jest ciężka, ale stabilna. Dla części osób poszukujących pracy ten argument może być decydujący - mówi rzecznik Kompanii.

Prawie 1,8 tys. nowych ludzi przyjmie też Katowicki Holding Węglowy i będzie to więcej niż odejdzie na emerytury. Co ciekawe, holding, aby przyciągnąć kandydatów w wyjątkowych przypadkach podnosił górną granicę wielu do 40 lat. Szanse mają również ci górnicy, którzy w połowie lat 90. wzięli odprawy i odeszli z kopalń. - Pod warunkiem, że mogą pracować jeszcze jakieś 10 lub 15 lat - mówi Piotr Ostaszewski, kierownik zespołu zatrudnienia KHW i dodaje, że już w tym roku spółka przyjęła kilku górników, którzy kiedyś skorzystali z górniczego pakietu socjalnego. - Są to jednak pojedyncze przypadki. Za każdym razem zgodę na zatrudnienie musi wydać zarząd - zastrzega Ostaszewski.

Jedyną firmą górniczą, która wstrzymała przyjęcia nowych ludzi, jest Jastrzębska Spółka Węglowa. Firma do tej pory co roku zatrudniała około 1,5 tys. górników, ale teraz znalazła się w trudnej sytuacji. JSW wydobywa głównie węgiel koksujący, którego ceny gwałtownie spadły. Firma musi wdrożyć więc plan kryzysowy, który zakłada m.in. wstrzymanie przyjęć. - Aż do odwołania - usłyszeliśmy wczoraj w spółce.
..................


Pomysły posłów PO na górnictwo
23.12.2008
Posłowie Platformy Obywatelskiej z naszego regionu twierdzą, że mają za mały wpływ na decyzje dotyczące górnictwa i chcą to zmienić.

- Chcielibyśmy wiedzieć, jakie są zamierzenia ministerstwa gospodarki, żebyśmy potem nie byli zaskakiwani. Nie wszystkie wypowiedzi nam się podobają. Widoczny jest brak wizji finansowania górnictwa - mówi poseł Tomasz Tomczykiewicz.

- Jeśli chcą mieć wpływ, żaden problem, ale gdzie oni byli wcześniej - zastanawia się Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Szef śląskich struktur PO uważa, że wobec nadchodzącego kryzysu nie można opierać finansowania górnictwa wyłącznie o budżt państwa - To jest nierealne założenie - twierdzi.

Wyjściem z sytuacji może być wejście na giełdę. Katowicki Holding Węglowy przygotowywał się do tego od dłuższego czasu. W referendum 52 proc. górników było "za". To miał być jeden z bardziej spektakularnych debiutów giełdowych, ale na razie spółka wyemituje obligacje zamienne, które w przyszłości będzie można zamienić na akcje. Wpływ na tę decyzję miały zachwiania giełdowe oraz widmo kryzysu. O giełdzie myślą także w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Debiut planowany jest na 2010 rok.

- Wejście na giełdę to jest jeden z najlepszych pomysłów dla górnictwa. Musimy jednak rozmawiać, wtedy będziemy mogli podpowiadać, co zrobić, żeby było lepiej. Korzystanie z naszych opinii może wyjść ministerstwu na dobre, tymczasem nikt tego nie robi - dodaje poseł Tomczykiewicz, któremu nie podoba się, że decyzje dotyczące górnictwa podejmowane są centralnie, w Warszawie.

Wczoraj serwis internetowy tvp.info podał nieoficjalnie, że niektórzy posłowie PO żądają odsunięcia wicepremiera Waldemara Pawlaka z PSL-u od nadzoru nad górnictwem, które obecnie znajduje się w jego kompetencjach i przekazanie go Ministerstwu Skarbu, będącego w gestii polityka PO, Aleksandra Grada.

- Nie potwierdzam. Ale oczywiście każdy poseł ma niezależny mandat - wyjaśnia Tomczykiewicz.

Przypomnijmy, że górnictwo do resortu gospodarki trafiło za rządów AWS (lata 1997-2001), kiedy to za tę branżę odpowiadał Janusz Steinhoff.

Według nieoficjalnych informacji, zastrzeżenia PO dotyczą także Joanny Strzelec-Łobodzińskiej, wiceminister gospodarki zajmującej się górnictwem. Ponadto politycy Platformy mają pretensje do Pawlaka o politykę kadrową w największych górniczych przedsiębiorstwach oraz obsadę stanowisk prezesów Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego.

Katarzyna Piotrowiak - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/939576.html



Wit - Czw Sty 08, 2009 12:40 pm
Zmiany w kopalniach. Górnicy bez podwyżek?
Tomasz Głogowski2009-01-07, ostatnia aktualizacja 2009-01-07 20:25



Pierwszy raz od lat górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej mogą nie dostać podwyżek. Władze spółki rozważają też wprowadzenie jednego wolnego od pracy dnia w miesiącu. To byłaby rewolucja, bo do tej pory kopalnie musiały fedrować nawet w soboty i niedziele.

Wydobycie węgla w jastrzębskiej spółce spadło w ostatnich tygodniach o połowę, a ceny węgla koksowego aż siedmiokrotnie. Firma, która zatrudnia 23 tys. górników i jest jednym z największych pracodawców na Śląsku, musi zacisnąć pasa. Prawdopodobnie pierwszy raz od wielu lat górnicy nie dostaną w tym roku podwyżek. - To jedna z propozycji oszczędności - przyznaje Katarzyna Bajer, rzeczniczka JSW.

Ale górnicy nie powinni narzekać, bo płace w JSW są i tak wyższe niż w pozostałych spółkach węglowych - Kompanii Węglowej i Katowickim Holdingu Węglowym. Jak poinformował właśnie portal nettg.pl, przeciętne miesięczne wynagrodzenie w pierwszym półroczu 2008 roku wyniosło w JSW 6185,98 zł, podczas gdy w Kompani sięgnęło 5066 zł, a w holdingu 5397 zł.

Jastrzębska Spółka Węglowa rozważa też wprowadzenie jednego dnia w miesiącu wolnego od pracy. Wstępnie byłby to piątek, ale decyzja jeszcze nie zapadła. Byłaby to prawdziwa rewolucja, bo do tej pory kopalnie, aby nadążyć z wydobyciem, musiały fedrować w soboty, a bywało, że nawet w niedziele. Ale to już w Jastrzębiu przeszłość. Już teraz część górników z oddziałów wydobywczych przeniesiono do innej pracy, głównie w działach przygotowawczych. Większość kopalń pracuje na 40 proc. swoich możliwości. - Podobno mają być nawet zwolnienia - mówi Robert, górnik z 13-letnim stażem, który zaniepokojony skontaktował się z naszą redakcją.

Spółka zaprzecza tym rewelacjom i zapewnia, że redukcji nie będzie. Firma przyznaje za to, że do odwołania wstrzymano przyjęcia nowych pracowników.

Związkowcy na razie nie upominają się o podwyżki, ale nie chcą zadeklarować oficjalnie, że z nich rezygnują. - Problem w tym, że zarząd nie przedstawił nam żadnych dokumentów dotyczących kondycji firmy. Słyszymy tylko, że jest źle i widzimy, że rosną zwały węgla - mówi Andrzej Ciok, szef "Solidarności" w kopalni Jas-Mos i jednocześnie wiceprzewodniczącego związku w całej JSW.



Iluminator - Czw Sty 08, 2009 1:32 pm


Naukowcy: polskie zasoby węgla wciąż olbrzymie - mogą także służyć zgazowaniu
08.01.2009

Mimo systematycznego kurczenia się zasobów węgla kamiennego, znajdujących się w zasięgu czynnych, złoża tego surowca pozostają największym bogactwem energetycznym Polski - mówią naukowcy, wskazując również na możliwości zgazowania węgla na potrzeby chemii czy energetyki.

Uaktualnioną analizę dotyczącą polskich zasobów węgla, w kontekście potrzeb krajowej energetyki, przedstawili jesienią ub. roku szefowie katowickiego Głównego Instytutu Górnictwa (GIG): dyrektor prof. Józef Dubiński i jego zastępca Marian Turek.

Polskie zasoby węgla liczone są w dziesiątkach miliardów ton, choć może to być mylące, bo większość z nich nie jest dotąd ani dokładnie zbadana, ani dostępna do łatwego wydobycia. Z analiz GIG wynika, że zasoby węgla kamiennego dostępne w czynnych kopalniach zmniejszą się do 2020 r. prawie o jedną trzecią. Aby utrzymać bazę wydobywczą, potrzeba inwestycji w nowe poziomy i pola wydobywcze oraz rozpoznania i udostępnienia nowych złóż.

Szacuje się, że w zasięgu czynnych kopalń jest 15,9 mld ton węgla, ale tylko ok. 6 mld ton to zasoby przemysłowe, czyli potencjalnie możliwe do opłacalnego technicznie i ekonomicznie wydobycia. Z tego 3,7 mld ton to zasoby operatywne, czyli takie, które rzeczywiście można wydobyć. Przy wydobyciu rzędu 100 mln ton rocznie starczyłoby to średnio na niespełna 40 lat.

Właśnie zasoby operatywne kurczą się najszybciej. Naukowcy oceniają, że w 2020 r. będzie ich ok. 2,5 mld ton, czyli prawie o jedną trzecią mniej niż dziś. Malejące zasoby oznaczają stopniowy spadek wydobycia, który, przy braku inwestycji, zacznie się w latach 2015-2016. Do 2015 trzy kopalnie wyczerpią zasoby operatywne, a w następnym 15-leciu zasoby ulegną wyczerpaniu w 10 kopalniach.

Geologowie oceniają, że ok. 25-26 mld ton węgla położonych jest w obszarach niezagospodarowanych przez kopalnie. Ile z tej wielkości nadaje się do wydobycia, dokładnie nie wiadomo. Prof. Dubiński szacuje, że może to być co najmniej 5 mld ton. Ich udostępnienie, poprzez budowę nowych kopalń, zwiększyłoby żywotność górnictwa o 40-50, a nawet 60 lat. Złoża te wymagają jednak dokładnego rozpoznania geologicznego.

Zagrożeniem dla przyszłości polskiego węgla jest więc nie jego potencjalny brak, a zasady wykorzystania. Chodzi o takie używanie tego surowca, które nie będzie powodować emisji szkodzącego klimatowi dwutlenku węgla. Specjaliści, m.in. z Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla (IPChW) w Zabrzu wskazują, że pomocne w tym może być zgazowanie węgla - początkowo na potrzeby przemysłu chemicznego, docelowo także energetyki. Byłaby to także alternatywa dla gazu ze Wschodu.

W minionym roku projekty oparte o wykorzystanie gazu pochodzącego z węgla ogłosiły wiodące firmy chemiczne - Zakłady Azotowe w Puławach i Kędzierzynie. Obie firmy mają już wstępne analizy, potwierdzające zasadność budowy instalacji zgazowania; teraz czekają na szczegółowe studia wykonalności. Jeżeli opracowania pokażą opłacalność inwestycji i rozpocznie się ich realizacja, za kilka lat na rynek mogą trafić pierwsze chemikalia, wytworzone z wykorzystaniem zgazowanego węgla.

Statystyki pokazują, że ewentualny gaz z węgla nie zachwieje gazowym rynkiem. Nawet gdyby postawić cztery instalacje zgazowania, dające łącznie ok. 2 mld m sześć, gazu, będzie to niewielka część krajowej konsumpcji tego surowca, przekraczającej 13 mld metrów sześć, rocznie. Tym bardziej, że zgazowanie rozpoczęłoby się dopiero za kilka lat, a prognozy wskazują, że już ok. 2020 polskie zużycie gazu będzie podwojone.

Według ekspertów z IPChW, samo posiadanie instalacji zgazowania węgla oznacza zmianę pozycji w negocjacjach cenowych z dostawcą gazu. Byłby to sygnał niezależności i krok w kierunku umocnienia bezpieczeństwa energetycznego, bo węgiel to jedyny zasób paliwa pierwotnego, jaki Polska ma w dużych ilościach.

Dla Zakładów Azotowych Puławy studium wykonalności inwestycji sporządza amerykańska firma inżynieryjna Bechtel. Jeżeli projekt dojdzie do skutku, będzie jedna z największych inwestycji w polskim sektorze chemicznym. Jej wartość eksperci oceniali wcześniej na ok. 3 mld zł. Z węgla mogłaby pochodzić nawet połowa zużywanego dziś w zakładach gazu. Byłoby to 450 mln m sześć. gazu syntezowego. Obecne roczne zużycie to 850-900 mln m sześc. Zgazowanie węgla w Puławach to wspólny projekt zakładów i pobliskiej kopalni węgla Bogdanka.

Zdaniem ekspertów, za zgazowaniem węgla przemawia m.in. to, że w przeliczeniu na wartość energetyczne węgiel jest dziś niemal dwa razy tańszy od gazu. Produkcja porównywalnej ilości wodoru z węgla jest co najmniej 20-30 proc. tańsza niż z uzyskanie go z gazu ziemnego. Korzystanie ze zgazowanego węgla docelowo mogłoby oznaczać dla chemii mniejsze koszty, stabilne dostawy i większą niezależność od cen dyktowanych przez dostawców.

Wspólny projekt Zakładów Azotowych Kędzierzyn i Południowego Koncernu Energetycznego to tzw. poligeneracja - instalacja wytwarzająca prąd (158 megawatów), ciepło (174 megawaty) i gaz syntezowy dla zakładów azotowych, w ilości wystarczającej do wytworzenia np. około pół miliona ton metanolu. To więcej niż całe krajowe zużycie (320-340 tys. ton), dziś w całości pochodzące z importu. Koszty inwestycji wstępnie szacuje się na 900 mln euro.

Dla PKE kędzierzyńska poligeneracja może być pierwszym projektem, w którym produkcja energii oparta będzie na jednej z tzw. czystych technologii węglowych. Czystych, czyli radykalnie obniżających emisję dwutlenku węgla. W ubiegłym roku PKE i zakłady azotowe podpisały w tej sprawie list intencyjny. Niewykluczone, że trzecim partnerem w tym przedsięwzięciu będzie Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG).

Jesienią ubiegłego roku grupa Tauron, do której należy PKE, podpisała z PGNiG list intencyjny o współpracy, dotyczącej projektu budowy i eksploatacji zasilanego gazem bloku energetycznego Elektrowni Stalowa Wola oraz właśnie poligeneracyjnej elektrowni opartej na zgazowaniu węgla w Kędzierzynie-Koźlu. W tym drugim projekcie współpraca ma dotyczyć szczególnie składowania i przesyłania dwutlenku węgla.

Analizy dowodzą, że wychwytywanie CO2 jest znacznie tańsze w przypadku bloków energetycznych opartych na zgazowaniu węgla, niż w przypadku klasycznych kotłów węglowych. Właśnie na zastosowanie technologii CCS, czyli wychwytywania i magazynowania dwutlenku węgla można uzyskać unijne wsparcie.

Naukowcy z Zakładu Procesów Cieplnych Instytutu Energetyki w Warszawie wyliczyli, że radykalne ograniczenie emisji dwutlenku węgla przez w miarę nowoczesną elektrownię węglową spowodowałoby wzrost kosztu produkcji energii co najmniej o 60 proc. Z ich analizy wynika, że dla redukcji CO2 bardziej ekonomiczne są bloki IGCC, czyli oparte właśnie na zgazowaniu węgla, zintegrowanym z układem turbin gazowo-parowych.

Naukowcy wskazują, że w polskiej energetyce przeważa opinia, iż bloki IGCC są drogie i niepewne ruchowo. Jednak na świecie (głównie w przemyśle chemicznym) takich bloków jest sporo, ich łączna moc cieplna przekracza 45 tys. megawatów. Dostępne są też technologie, pozwalające na redukcję emisji CO2 z takich bloków. Najwięcej bloków IGCC powstaje w Chinach.

http://pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=3b ... ef=lastadd



Wit - Sob Sty 10, 2009 9:05 pm


Czechowice-Dziedzice: Silesia znów na sprzedaż
dziś
Zarząd Kompanii Węglowej zdecydował o ponownym wystawieniu na sprzedaż kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Działający w kopalni związkowcy cieszą się z tej decyzji, bo wiedzą, że tylko w ten sposób można uratować zakład.

Szefowie największej górniczej spółki w Europie decyzję o ponownej próbie sprzedaży czechowickiej kopalni podjęli w czwartek. Niebawem kompania ma wystosować zaproszenie do składania ofert i opracować reguły postępowania dotyczące transakcji.

- Musimy przygotować regulamin. Za kilka tygodni zostanie ogłoszona informacja i zaproszenie do składania ofert - informuje Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.

Dopiero wtedy będzie wiadomo, jaka będzie cena wywoławcza. - Za wcześnie, by mówić o szczegółach - podkreśla Madej. Nie chce również zdradzić, czy jakieś firmy zgłaszały zainteresowanie zakupem Silesii.

Decyzja o wystawieniu kopalni to efekt pracy wewnętrznego zespołu KW, złożonego ze specjalistów i naukowców znających się na branży górniczej. Zespół został powołany w ubiegłym roku, gdy fiaskiem zakończyła się pierwsza próba sprzedaży. Jego członkowie mieli - uwzględniając zasoby Silesii i uwarunkowania rynkowe - wskazać scenariusze dotyczące przyszłości kopalni.

Zarekomendowali, że najlepszym rozwiązaniem będzie sprzedaż kopalni zewnętrznemu inwestorowi. Nic jednak nie wiadomo o pozostałych możliwych rozwiązaniach. Dokument, jako ważny z punktu widzenia interesów spółki, ma klauzulę poufności. Jednak wcześniej oficjalnie mówiono, że jeżeli nie sprzedaż, to jedynym innym rozwiązaniem wchodzącym w rachubę jest likwidacja kopalni. Właśnie dlatego zadowoleni z decyzji zarządu KW są związkowcy z zakładowej organizacji Solidarności, którzy od początku popierali sprzedaż prywatnemu inwestorowi.

- To jedyna alternatywa dla nas - mówi Dariusz Dudek, lider związku w kopalni Silesia. - Zdajemy sobie sprawę, że jeżeli nie kupi nas inwestor z pieniędzmi, to po wyfedrowaniu jeszcze jednej ściany, kopalnia pójdzie do likwidacji.

Silesia to najmniejsza polska kopalnia. Pracuje w niej nieco ponad 800 osób, z tego ponad 500 to pracownicy fizyczni. Szacuje się, że złoża Silesii wynoszą około 500 mln ton dobrego, energetycznego węgla. Niżej można się dobrać do węgla koksowego. Zdaniem ekspertów, wymaga to jednak sporych inwestycji - nawet miliarda złotych, w przypadku udostępnienia nowych pokładów węgla.

Kompania Węglowa chce sprzedać kopalnię, ponieważ nie może wygospodarować takich pieniędzy.

W ubiegłym roku cena wywoławcza wynosiła 111,5 mln zł. Wstępne zainteresowanie wykazał m. in. czeski koncern energetyczny CEZ i hutniczy potentat Mittal Steel. W przetargu wystartowała tylko jedna firma - szkocka Gibson Group International.

Szkoci zaoferowali za kopalnię 250 mln zł. Kompania ofertę przyjęła, a potencjalnego inwestora poparli również związkowcy. Wynegocjowany przez nich pakt, gwarantował im utrzymanie prawa do emerytury po 25 latach pracy na dole, a także wypłatę 14 pensji i barbórki. Gibson Group International obiecywał zwiększenie zatrudnienia do ponad tysiąca osób i inwestycje rzędu 300 mln zł.

Szybko jednak pojawiły się wątpliwości, czy Szkoci poradzą sobie z tą transakcją. "Puls Biznesu" ujawnił, że kapitał zakładowy firmy wynosi zaledwie sto funtów. Według obecnego kursu NBP jest to około 465 zł. Później okazało się, że gwarancje bankowe dla GGI wystawiła firma zarejestrowana w jednym z popularnych rajów podatkowych - na Wyspach Dziewiczych, firma nie ma majątku trwałego, lecz ujemne kapitały własne i zobowiązania.

W lipcu ubiegłego roku zarząd KW zdecydował o unieważnieniu przetargu na sprzedaż. Tłumaczono, że Gibson nie spełnił formalnych wymogów zawartych w liście intencyjnym i w projekcie umowy. Związkowcy i pracownicy byli zdumieni, gdyż liczyli, że stosunkowo szybko dojdzie do transakcji.

- Nie spodziewaliśmy się, że zarząd kompanii unieważni przetarg - komentowała wówczas Mariola Miodońska, szefowa Międzyzakładowego Związku Zawodowego Górników w Polsce przy KWK Silesia.

W odpowiedzi szkocka spółka pozwała kompanię do sądu i jednocześnie próbowała nakłonić ją do sprzedaży kopalni. Jednak pozew został odrzucony w pierwszej instancji z powodu braków formalnych. Według doniesień prasowych, sprawą miały zainteresować się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Nic nie wiadomo o efektach tych postępowań.

Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/945500.html



Wit - Pon Sty 12, 2009 4:01 pm


350 ton węgla na dobę prosto z brudnej wody
dziś
W zakładzie przeróbczym kopalni Borynia należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej uruchomiono nowatorską technologię, która pozwala odzyskiwać węgiel z zawiesiny, jaka powstaje po odwodnieniu węgla.

Pracownicy Boryni wymyślili sposób, by niewidoczne gołym okiem drobinki węgla o wielkości 25 mikronów (mikron to tysięczna część milimetra -red.) wytrącić z wodnej zawiesiny i "dolepić" do węgla lepszej jakości, który potem można sprzedać.

- Na dobę możemy w ten sposób uzyskać dodatkowo 350 ton węgla - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik JSW. Jak doszło do uruchomienia tej technologii? Dwa lata temu ze względu na ochronę środowiska zrezygnowano z poprzedniej metody suszenia węgla metodą termiczną. Polegała ona na suszeniu całego koncentratu. Metoda była nieekologiczna, uwalniały się przy tym pyły zatruwające powietrze. Wymyślono więc nową metodę: system specjalnych, nowocześniejszych wirówek filtracyjnych. Pojawił się jednak problem, bo wypłukiwane najmniejsze drobinki węgla nie odkładały się nawet w zbiornikach, a stanowią około 5 procent całego urobku.

- Mieliśmy dwie możliwości rozwiązania tego problemu. Albo zmarnować pracę górników i dołączyć to wszystko do odpadów, albo zrobić coś, żeby te drobinki odzyskać i sprzedać - wyjaśnia Krystian Konka, kierownik przeróbki mechanicznej węgla w "Boryni".

Rozpoczęto więc pracę nad opracowaniem technologii, która pozwoli z wodnej zawiesiny odzyskać węgiel. Wreszcie udało się: wydzielono trzy prasy filtracyjne, w których zastosowano specjalne materiały płócienne. Dyrekcja kopalni zgodziła się na sfinansowanie nowego systemu odwadniania - wszystko kosztowało około 400 tysięcy złotych.

- To niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że roczny zysk z węgla odzyskanego w ten sposób może osiągnąć nawet 7 milionów złotych. Wszystko zależy od jego ceny - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer.

Na rozwiązaniu kopalnia zyskuje podwójnie, bo do tej pory drobinki powodowały zagęszczenie w zbiornikach, odkładały się w postaci mułu węglowego, którego nie udawało się odzyskać.

To powodowało często problemy w pracy całego zakładu przeróbczego. - Było tam już 70 tysięcy ton mułu. Teraz, kiedy spływa tam więcej wody, osadniki powoli się oczyszczają, a JSW zajęła się sprzedażą mułów - dodaje Krystian Konka.

Co ciekawe woda, która jest oddzielana od drobinek węgla, w nowym systemie jest oczyszczana i wraca do obiegu jako czysta.

Jednak szczegóły procesu odzyskiwania drobinek węgla są owiane tajemnicą, bo pomysłodawcy chcą go opatentować. - Stosowny wniosek już został złożony do Urzędu Patentowego. Jedno jest pewne, to rozwiązanie chcemy wprowadzić także w innych naszych kopalniach, na początek w Jas-Mosie i Zofiówce - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer.

Kopalnia Borynia to jedna z sześciu kopalń JSW, która wybiera węgiel spod Jastrzębia, Pawłowic, Mszany i Świerklan. Na dobę górnicy wydobywają w niej 8-10 tysięcy ton węgla.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/945894.html



absinth - Śro Sty 14, 2009 11:26 am


Obligacje zamiast giełdy w Katowickim Holdingu

Karolina Baca 14-01-2009, ostatnia aktualizacja 14-01-2009 03:15

Katowicki Holding Węglowy rozważa alternatywę dla debiutu na GPW. Chodzi o emisję obligacji z możliwością zamiany na akcje – dowiedziała się „Rzeczpospolita”

http://www.rp.pl/artykul/19417,247931_O ... dingu.html



Wit - Pon Sty 19, 2009 11:28 pm


Jastrzębska Spółka Węglowa zapowiada zwolnienia pracowników
16.01.2009
Zmniejszenie zatrudnienia w tym roku o 1300 osób, zero podwyżek dla pracowników, ograniczenie do minimum pracy w weekendy, rezygnacja z wielu zleceń firm zewnętrznych - to podstawowe założenia planu kryzysowego w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, które zarząd przedstawił związkowcom.

- Będziemy maksymalnie korzystać z możliwości rozwiązywania umów o pracę z pracownikami, którzy nabrali uprawnień emerytalnych - wyjaśnia prezes JSW, Jarosław Zagórowski.

Szefowie spółki przedstawili ponurą wizję, w której ten rok ma być rokiem prawdziwego zaciskania pasa dla 23-tysięcznej załogi. A wszystko w związku ze światowym kryzysem, które uderzył w branżę producentów stali, więc ceny węgla koksującego potrzebnego do jej produkcji lecą na łeb na szyję, a kopalniane zwały z każdym dniem się powiększają. Nic dziwnego, dotychczasowi odbiorcy od dwóch miesięcy obniżyli zamówienia o jedną trzecią, a niektórzy nawet o połowę.

W tym roku też - po raz pierwszy od co najmniej czterech lat - nie będzie praktycznie żadnych nowych przyjęć do pracy w kopalniach JSW.

Przyjęcie planu oszczędnościowego ma ograniczyć koszty wydobycia o pół miliarda złotych w stosunku do zakładanych.

Bogata Jastrzębska Spółka Węglowa, która rok zakończyła na prawie 700 milionowym plusie, marzy o tym, by skończyć rok na finansowym zerze. A w tym czasie Kompania Węglowa, która produkuje "zwykły" węgiel energetyczny, jawi się jako firma stabilna.

- Zatrudnimy w tym roku 4 tysiące nowych pracowników, chcemy zapewnić podwyżki płac w stosunku do roku ubiegłego do 5 procent - wyjaśnia Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.

Firma nie martwi się też wahaniami cen węgla na rynkach światowych, za który jeszcze pół roku temu mogła zarabiać 140 dolarów za tonę, a obecnie zaledwie 80. - Rok chcemy zakończyć na plusie - dodaje Madej.

Na masówkach w kopalniach związkowcy przedstawiają górnikom Jastrzębskiej Spółki Węglowej szczegóły planu oszczędnościowego, zaproponowanego przez szefów firmy.

A jego scenariusz jest dosyć prosty: cięcia kosztów praktycznie na każdym kroku. Górnicy dowiadują się, że o nowych przyjęciach nie ma mowy, tak samo jak o podwyżkach płac. - Jeszcze rok temu o nasz węgiel wszyscy się zabijali, a teraz jest licho. Od dobrych dwóch miesięcy mówi się, że będziemy pracować tylko przez cztery dni, bo węgla jest za dużo - mówi nam Janusz, górnik z 15-letnim stażem. To okazało się akurat nieprawdą - w ramach planu kryzysowego, do minimum będzie ograniczona praca na razie tylko w weekendy. Obecnie stan zatrudnienia wynosi 23 tysiące osób, do końca roku ta liczba będzie zmniejszona o 1300. - Będzie przygotowywany system rotacji pracowników pomiędzy poszczególnymi kopalniami, by kierowano ich akurat tam, gdzie są najbardziej potrzebni - wyjaśniają w JSW.

Także koszty administracyjne zostaną obcięte. Nastąpi restrykcyjna kontrola kosztów telefonów służbowych, szkolenia pracownicze będą ograniczone do minimum, ograniczone zostaną także wydatki na cele reprezentacyjne i reklamę JSW.

Władze spółki przewidują, iż wdrożenie planu oszczędnościowego przyniesie obniżkę kosztów produkcji węgla w kopalniach JSW o blisko pół miliarda złotych w stosunku do pierwotnie planowanych. W ub. roku firma uzyskała znakomity wynik finansowy - zarobiła 660 milionów złotych. W tym roku dobrze będzie, jak bilans będzie zerowy. W środę z tymi planami zapoznali się przedstawiciele największych central związków zawodowych skupionych w spółce. Związkowcy byli w szoku. Czy to możliwe, aby w tym roku "odpuścili" sprawę podwyżek?

- Ten scenariusz wydaje się niemożliwy - mówi na wstępie Andrzej Ciok, wiceszef "Solidarności" w JSW. - Wiemy, że przychodzi trudny okres, ale ja z natury jestem optymistą i uważam, że z końcem roku znajdą się nabywcy na nasz węgiel. Związkowcy mają kilka dni na przeanalizowanie sytuacji i w przyszłym tygodniu spotkają się po raz kolejny z zarządem. Górnicy z JSW i tak są w dobrej sytuacji, bo w zeszłym roku wywalczyli bardzo duże podwyżki. Dziś zarabiają średnio prawie 6200 złotych brutto, to o ponad 1000 złotych więcej od kolegów z Kompanii Węglowej, czy Katowickiego Holdingu Węglowego.

W JSW zastrzegają, że nie wszędzie da się ciąć koszty. W planach spółka musiała przyjąć ok. 60-procentowy wzrost cen energii elektrycznej. - To przy jednoczesnych działaniach oszczędnościowych może spowodować i tak wzrost kosztów o ok. 54 mln zł w porównaniu z ubiegłym rokiem - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik JSW. Ponadto JSW musi mieć w rezerwie 70 milionów złotych na wypłaty podatku od podziemnych wyrobisk górniczych - o co upominają się kolejne samorządy. Zgodnie z decyzjami gmin oraz zagrożeniem tytułami egzekucyjnymi JSW w ub. roku zapłaciła z tego tytułu już ponad 53,4 mln zł.

- Ograniczenia kosztowe nie dotyczą planowanych inwestycji zmierzających do przygotowania nowych pól wydobywczych w Bzie-Dębina i Pawłowicach - dodaje prezes Zagórowski.

Dajemy sobie pół roku

Rozmowa z Piotrem Szeredą, szefem Solidarności 80 w kopalni Jas-Mos

Jeszcze pół roku temu wywalczyliście olbrzymie podwyżki, ale w tym roku chyba nie ma mowy o dodatkowych pieniądzach.

Wszystko na to wskazuje. Szefowie spółki w rozmowach z nami mówili szczerze, odniosłem wrażenie, że otworzyli się przed nami. Dlatego, póki co, my również nie będziemy wykonywać gwałtownych ruchów. Myślę, że przez najbliższe pół roku nie będziemy naciskać. Zresztą ostatnie podwyżki dla pracowników były stosunkowo niedawno, my też rozumiemy trudną sytuację na rynkach światowych, co w nas bezpośrednio uderza. Ale miejmy nadzieję, że kryzys nie potrwa tak długo, jak przewidują analitycy.

A co będzie za pół roku? Wrócicie do rozmów o podwyżkach płac?

Miejmy nadzieję, że później coś drgnie. Zarząd naszej firmy obiecuje, że będziemy się teraz częściej spotykać i na bieżąco otrzymywać informacje o finansach spółki. Najbliższe spotkanie odbędzie się już w przyszłym tygodniu.

Kompania Węglowa nie powinna mieć kłopotów

"Zwykły" węgiel spalany w domowych piecach, elektrowniach i ciepłowniach, a produkowany w Kompanii Węglowej, daje tej firmie, w dobie kryzysu, dużą przewagę nad JSW.

- W ubiegłym roku wyprodukowaliśmy 45 milionów ton, chcemy w tym roku utrzymać ten poziom albo nawet zwiększyć. Nadal popyt na nasz węgiel jest większy niż możliwości produkcyjne - wyjaśnia Zbigniew Madej, rzecznik KW. Ub. r.ok firma zakończyła na plusie - za 11 pierwszych miesięcy zarobiła 29 mln - ten rok też ma zakończyć na dużym plusie. Szefów KW niepokoją wahania cen węgla. Kilka miesięcy temu za tonę można było zyskać 140 dolarów, obecnie około 80.

W tym roku firma wynegocjowała wzrost cen węgla dla energetyki zawodowej na poziomie 42 proc. Z drugiej strony rachunki za prąd będą wyższe o 68 proc. niż w 2008 roku.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/w ... 47944.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 17 z 23 • Wyszukiwarka znalazła 1286 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •