ďťż
 
[Gospodarka] Górnictwo i sprawy z nim związane



Wit - Pią Cze 27, 2008 10:49 pm
Bez inwestycji do 2020 r. zasoby węgla zmaleją o 1/3

Bez inwestycji w nowe pola i poziomy wydobywcze . W ciągu najbliższych 12 lat możliwe do wydobycia zasoby węgla zmniejszą się o jedną trzecią alarmują naukowcy, wzywając do bardziej racjonalnego gospodarowania złożami. W Głównym Instytucie Górnictwa podsumowano projekt badawczy, który nakreślił scenariusze rozwoju technologicznego górnictwa węglowego do 2020 roku. Jego efektem jest tzw. foresight dla górnictwa.

Foresight to narzędzie badawcze, polegające na aktywnym prognozowaniu przyszłości. Od klasycznych prognoz różni się tym, że próbuje wpłynąć na bieg wydarzeń. Jak mówią naukowcy, foresight nie przewiduje przyszłości, ale tworzy wizję. W tym przypadku chodziło o wskazanie działań i technologii, priorytetowych dla funkcjonowania i rozwoju górnictwa.

Foresight pokazał, że aby górnictwo nadal mogło funkcjonować, musi powiększyć się baza zasobów operatywnych węgla, która bez inwestycji w 2020 roku będzie wynosiła około dwóch trzecich tego co jest. To nie wystarczy, aby zapewnić poziom wydobycia, którego od górnictwa wymagać będzie krajowa energetyka ocenił dyrektor GIG, prof. Józef Dubiński.

Jak mówił, wobec prognoz, zakładających prawie dwukrotny wzrost zapotrzebowania na energię do 2030 roku, już teraz należy odpowiedzieć na pytanie, jak duża część tej energii ma pochodzić z węgla oraz skąd wziąć surowiec. Prof. Dubiński podkreślił, że budowa nowych kopalń to inwestycja kosztowna i długotrwała, decyzje powinny więc zapadać z dużym wyprzedzeniem.

Z danych GIG wynika, że z blisko 42 mld ton polskich zasobów bilansowych (możliwych do potencjalnej eksploatacji) węgla, w czynnych kopalniach jest 14,79 mld ton, z czego 9,96 mld ton (67,4 proc.) to zasoby udostępnione (położone w zasięgu czynnych lub budowanych poziomów wydobywczych), a 4,83 mld ton (32,6 proc.) nieudostępnione. Ponad 5 mld ton zasobów bilansowych to tzw. zasoby przemysłowe (możliwe do opłacalnej eksploatacji), z czego operatywne (możliwe do udostępnienia) ponad 3 mld ton, w tym na czynnych i budowanych poziomach 2,4 mld ton.

Całkowite zmiany zasobów przemysłowych w ciągu minionych 15 lat wyniosły 17,5 mld ton i były 11-krotnie większe od uzyskanego w tym czasie wydobycia węgla. Łączne ubytki zasobów prawie trzykrotnie przewyższały ich przyrost, co poskutkowało łącznym ubytkiem 9,3 mld ton zasobów przemysłowych; to sześć razy więcej niż wydobycie w tym czasie.

Naukowcy wskazują, że problemem nie jest brak węgla, ale sposób gospodarowania złożami. Górnictwo powinno m.in. starać się wybierać węgiel także z tzw. cienkich pokładów oraz zróżnicować metody wydobycia. Obecnie, przy skoncentrowaniu na najbardziej wydajnych ścianach i pozostawianiu mniej opłacalnych miejsc, branża bezpowrotnie traci część zasobów.

W górnictwie wciąż obecna jest zasada selektywnego wybierania Ĺą wybieramy to, co lepsze pod względem jakości i efektywności, z miejsc, gdzie jest stosunkowo bezpiecznie. Te dwa kryteria decydują o tym, że zostawia się pewne partie węgla, których wydobycie uważane jest nieekonomiczne wyjaśnił.

Takie niewybrane zasoby przekwalifikowuje się do tzw. zasobów pozabilansowych; zwykle powrót do nich ze względów technicznych jest już niemożliwy. Np. tzw. cienkich pokładów w kopalniach jest ok. 1 mld ton. Ich wydobycie wymaga specjalnych technologii. Naukowcy przekonują, że może to być opłacalne.

Cienkie pokłady są w czynnych kopalniach. Jeżeli będziemy te kopalnie zamykać - te zasoby znikną, bo nikt nie będzie odbudowywał kopalni dla kilku czy kilkunastu takich pokładów. Dlatego o ich wykorzystaniu należy myśleć równolegle z eksploatacją ścian tradycyjnymi metodami wskazał prof. Dubiński.

Naukowcy sugerują, aby najdalej za 10 lat co najmniej piąta część wydobycia węgla pochodziła z eksploatacji systemami nieścianowymi. Chodzi o to, by wydobywać węgiel również takich miejsc, gdzie nie da się zaprojektować klasycznej, wydajnej ściany wydobywczej. Można tam wykorzystać np. technologie ubierkowe lub strugowe.

Foresight wyznaczył ok. 20 mld ton niezagospodarowanych zasobów węgla, z których 5-6 mld z pewnością można przeznaczyć do eksploatacji. Przygotowanie takich pól zapewniłoby w przyszłości poziom rocznego wydobycia węgla rzędu 100 mln ton, do czego jak pokazał foresight należy dążyć podkreślił Dubiński.

Obok udostępniania nowych złóż wśród priorytetów dla górnictwa naukowcy wskazali także m.in. automatyzację wydobycia węgla, szczególnie w niebezpiecznych obszarach oraz wdrożenie efektywnych systemów informatycznych. Konieczne jest też unowocześnienie robót udostępniających nowe pokłady Ĺą drążenia chodników, przygotowania ścian wydobywczych itp.

Stosowany m.in. w Japonii i USA foresight to budowanie średnio lub długoterminowej wizji przyszłości. Jego metodologię stosuje się najczęściej jako źródło diagnoz istotnych problemów społecznych i gospodarczych w różnych horyzontach czasowych oraz jako instrument prognozowania i podejmowania decyzji zarówno przez rząd (programy polityczne), jak i biznes oraz instytucje publiczne (np. plany strategiczne przedsiębiorstw).

W języku angielskim pojęcie foresight oznacza przewidywanie i nie ma jednorazowego polskiego odpowiednika. Można je rozumieć jako spojrzenie i sięganie w przyszłość, ale nie chodzi tu tylko o prognozę także o możliwość wpływania na bieg wydarzeń. Najczęściej stosowany jest foresight technologiczny oraz regionalny (tworzący wizję rozwoju regionów). Ministerstwo Nauki pracuje obecnie nad foresightem dla Polski do 2020 r.

(PAP)

tvpkatowice

http://ww6.tvp.pl/View?Cat=6605&id=740698




Wit - Pon Cze 30, 2008 5:34 pm
Klapa z głośną sprzedażą kopalni Silesia
Tomasz Głogowski2008-06-30, ostatnia aktualizacja 2008-06-30 18:29



Głośna sprzedaż kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach póki co skończyła się fiaskiem! Ale jest jeszcze cień szansy, że kopalnia zamiast zostać zlikwidowana, trafi w ręce prywatnego inwestora.

Termin na ostateczne podpisanie umowy sprzedaży kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach minął w poniedziałek, ale do historycznej transakcji nie doszło. Silesia miała być pierwszą w Polsce czynną kopalnią węgla kamiennego sprzedaną prywatnemu inwestorowi, ale nie udało się załatwić wszystkich związanych z tym procedur. Zabrakło przede wszystkim zgody Ministerstwa Gospodarki, choć jeszcze parę dni temu wicepremier Waldemar Pawlak zapowiedział, że do 30 czerwca zdecyduje, czy kopalnia za 250 mln zł trafi w ręce szkockiej firmy Gibson Group International. Tak się jednak nie stało. - Nie ma decyzji w sprawie Silesii - przyznał wczoraj Mariusz Kozłowski z biura prasowego resortu gospodarki.

Tymczasem Kompania Węglowa, do której należy kopalnia twierdzi, że ministerstwo ma związane ręce, bo Gibson Group International, spółka należąca w całości do szkockiego biznesmena Toma Gibsona, nie zarejestrowała swojego oddziału w Polsce. A jest to niezbędne, bo Kompania musi przenieść na szkocką spółkę koncesję na wydobywanie węgla kamiennego.

GGI zbyt późno wystąpiło też do MSWiA o zgodę na nabycie działek na terenie kopalni oraz nie poinformowało o zamiarach kupna Silesii Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Bez spełnienia tych procedur nie możemy podpisać umowy sprzedaży - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.

Dodaje, że prawnicy spółki analizują, czy możliwe jest podpisanie umowy później, czyli do końca września. O przedłużenie terminu poprosił sam Tom Gibson, który zapewnił, że do tego czasu upora się z wszystkimi formalnościami. - Chcemy sprzedać kopalnię, bo jest to dla nas opłacalne. Na takie rozwiązanie zgadza się też załoga i związki zawodowe - przypomina Madej.

Gibson nie chce wypowiadać się o szczegółach transakcji, zasłaniając się tajemnicą handlową. Bardziej rozmowni są jednak związkowcy, którzy od początku sprzyjali pomysłowi sprzedaży kopalni prywatnemu inwestorowi.

Dariusz Dudek, szef "S" w Silesii twierdzi, że Kompania do samego końca nie mogła zdecydować się, czy Gibson Group powinien stworzyć w Polsce spółkę zależną, czy też oddział. Gdy okazało się, że to drugie, trzeba było dokonać zmian w szkockim sądzie rejestrowym, a wiadomo, że taka procedura musi potrwać. Dudek dodaje, że Kompania dopiero 24 czerwca przekazała Szkotom numery działek niezbędne do złożenia wniosku w MSWiA. - To bałagan panujący w Kompanii sprawił, że Gibson nie mógł złożyć wszystkich dokumentów w terminie. Obarczanie teraz Szkotów winą za wszystko to przesada - mówi związkowiec.

- Wywiązaliśmy się z wszystkich formalności - odpowiada jednak spółka węglowa.

Tymczasem "Solidarność" alarmuje, że Waldemar Pawlak zażądał ostatnio przygotowania symulacji kosztów ewentualnego zalania Silesii. Kompania zaprzecza, ale przyznaje, że gdyby nie doszło do sprzedaży kopalni, spółka nie będzie w stanie jej utrzymać. Z obliczeń wynika, że aby w Silesii prowadzić wydobycie, trzeba zbudować jeden szyb i pogłębić trzy kolejne, co kosztowałoby 1 mld 300 mln zł. Kompania nie wyłoży takich pieniędzy na ratowanie kopalni, która w 2007 roku przyniosła 36 mln zł strat, a w tym roku już 5 mln 700 tys.

Jacek Korski, wiceprezes Kompanii w wywiadzie dla "Trybuny Górniczej" potwierdził tymczasem, że jeśli Silesia nie zostanie sprzedana, jej pracownicy mają zagwarantowaną pracę w innych kopalniach.



Wit - Wto Lip 08, 2008 5:44 pm
Koniec marzeń o sprzedaży kopalni Silesia
Tomasz Głogowski 2008-07-08, ostatnia aktualizacja 2008-07-08 19:03



Szkocki biznesmen Tom Gibson nie kupi kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Kompania Węglowa zdecydowała we wtorek o unieważnieniu przetargu ze względów "formalno-prawnych". Górnicy są wściekli. - Nie pozwolimy na zalanie kopalni. Nawet jakbyśmy mieli zjechać pod ziemię i tam protestować - mówią.

Rozczarowanie jest ogromne, to miała być pierwsza w historii sprzedaż czynnej kopalni prywatnemu inwestorowi. We wtorek po południu zarząd Kompanii Węglowej, do której należy Silesia, unieważnił przetarg. Uznano, że szkocka firma Gibson Group International, która była gotować zapłacić za Silesię 250 mln zł, nie spełniła wszystkich wymogów "formalno-prawnych". Do 30 czerwca, kiedy minął termin podpisania umowy, GGI nie dostarczyła Kompanii wszystkich wymaganych dokumentów, w tym potwierdzenia zarejestrowania swojego oddziału w Polsce. Firma zbyt późno wystąpiła też do MSWiA o zgodę na nabycie działek na terenie kopalni oraz nie poinformowała Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o zamiarach kupna Silesii.

Nie brakuje głosów, że były to tylko preteksty do unieważnienia przetargu. Wiarygodność firmy, należącej w całości do Toma Gibsona, od początku budziła podejrzenia. Prasa zwracała uwagę, że kapitał założycieli GGI wyniósł jedynie sto funtów, nie mówiąc już o tym, że jednym z pierwszych przedstawicieli Gibson Group International w Polsce, był Kazimierz Żyrek, kontrowersyjny związkowiec-biznesmen, handlujący niegdyś węglem.

Przedstawiciele Kompanii nie chcieli wczoraj powiedzieć, co dalej z Silesią. Możliwości są dwie: powtórzenie przetargu lub likwidacja kopalni, która tylko w tym roku przyniosła już ponad 5 mln zł strat. O drugim z wariantów nie chcą nawet słyszeć związkowcy, którzy od początku popierali pomysł sprzedaży zakładu. - Jeżeli ktoś myśli, że pozwolimy teraz na zalanie kopalni, to się grubo myli. Będziemy bronić jej do końca - zapowiada Dariusz Dudek, szef "Solidarności" w Silesii, który przekonuje, że Gibson Group International zgromadziła komplet dokumentów, a opóźnienie to wina Kompanii Węglowej, która m.in. nie dostarczyła na czas numerów działek niezbędnych do złożenia wniosku w MSWiA.

Dominik Kolorz, szef górniczej "S" uważa, że spółka węglowa mogła przedłużyć termin negocjacji o trzy miesiące, czyli do końca września. Taki wniosek złożył Gibson, który niedawno był w Katowicach. - W Silesii są jeszcze zapasy węgla. Na zamknięcie zakładu na pewno się nie zgodzimy - przekonuje Kolorz.

Sprawa Silesii może znaleźć swój finał w sądzie. Nie wiadomo bowiem, co z 4 mln wadium, które GGI wpłaciła na konto Kompanii Węglowej. Umowa zakładała, że w przypadku, gdyby Szkoci nie wywiązali się ze swoich zobowiązań, wadium przepada. Teraz aby odzyskać pieniądze, będą próbowali udowodnić, że opóźnienia w dostarczeniu dokumentacji nie wyniknęły z ich winy.

Kopalnią Silesia zainteresowani byli też holenderska spółka New World Resources, właściciel czeskiego koncernu węglowego OKD oraz czeski koncern energetyczny CEZ. Oficjalną ofertę złożyli tylko Szkoci.

Likwidacja gorsza niż sprzedaż
Tomasz Głogowski2008-07-08, ostatnia aktualizacja 2008-07-08 19:04

Rozumiem rozczarowanie górników z Silesii, ale moim zdaniem szefowie Kompanii mają rację. Szkoci, kupując Silesię, zrobili wszystko, by zasłużyć sobie na opinię firmy niewiarygodnej. Wystarczy tylko przypomnieć brak strony internetowej firmy, otaczanie się podejrzanymi doradcami czy przedstawienie gwarancji bankowych poświadczonych przez spółkę zarejestrowaną w... raju podatkowym. Nie wierzę też, by Tom Gibson zdołał zebrać ponad 1 mld zł potrzebnych na inwestycje w Silesii.

Ewentualna likwidacja kopalni byłaby gorszym rozwiązaniem niż jej sprzedaż Szkotom. Wierzę, że Kompania ogłosi drugi przetarg, do którego stanie któryś ze znanych koncernów węglowych.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice



Tequila - Pią Lip 11, 2008 8:23 am


Czesi za węglem i pieniędzmi będą kopać głębiej niż Polacy



RYBNIK: Największa czeska firma górnicza dostała zielone światło na wydobycie węgla z terenu zamkniętej przed ośmiu laty kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach! Koncesję z Ministerstwa Środowiska, po zaledwie czterech miesiącach od dnia złożenia wniosku, dostał właśnie czeski koncern New World Resources, który chce wydobywać w Dębieńsku 4 miliony ton węgla rocznie.

- Nie było żadnych przeszkód formalnych, więc po spełnieniu przez wnioskodawcę wszystkich warunków, minister środowiska nie miał podstaw do nieudzielenia firmie "Karbonia PL" (która jest spółką zależną od NWR - red.) koncesji - mówi Elżbieta Strucka, rzecznik prasowy resortu.

NWR już rozpoczął pracę nad studium wykonalności. A we wrześniu na teren Dębieńska wejdą pracownicy Karbonii, którzy dokonają pierwszych odwiertów.

- Od samego początku Polska była numerem jeden w ramach regionalnej strategii rozwoju naszej firmy. Właśnie zrobiliśmy duży krok w realizacji nowego projektu wydobywczego światowego formatu w Dębieńsku - podkreśla Zdenek Bakala, wiceprezes New World Resources.

Nic dziwnego, że 42-tysięczna gmina świętuje. Urzędnicy z Czerwionki-Leszczyn zacierają ręce, bo budowa tak ogromnego zakładu pracy to wielka szansa dla miasteczka, które po zamknięciu Dę-bieńska popadło w spore tarapaty finansowe.

- Dalej nie mogę uwierzyć, że Czechom udało się zdobyć koncesję w tak krótkim czasie. Swoją kopię pisma z ministerstwa przechowuję w górnej szufladzie biurka i co chwilę zaglądam tam, by sprawdzić, czy aby na pewno to nie jest sen - śmieje się Grzegorz Wolnik, zastępca burmistrza Czer-wionki-Leszczyn.

Czeski koncern otrzymał koncesję na wydobycie węgla na obszarze ponad 32 kilometrów kwadratowych. To ten sam teren, na którym przed laty fedrowało Dębieńsko, kopalnia zlikwidowana w 2000 r. Jednak Czesi tylko w niewielkim stopniu wykorzystają starą infrastrukturę. W Czerwionce powstanie całkiem nowy zakład produkcyjny.

- Przygotowanie studium wykonalności zajmie od 12 do 18 miesięcy. Ale już teraz rozpoczynamy prace związane z adaptacją infrastruktury znajdującej się na terenie kopalni. Wkrótce rozpoczniemy też przygotowania do budowy pierwszych szybów wydobywczych - informują władze spółki.

Czeski gigant deklaruje, że w ciągu najbliższych 4-6 lat zainwestuje w Czerwionce blisko 600-800 mln euro. Inwestor chce też zatrudnić w zakładzie około 3 tysięcy osób. Według optymistycznych planów już za pięć lat z dołu miałaby zostać wydobyta pierwsza tona węgla.

Jak zapewniają urzędnicy, rąk do pracy na pewno nie zabraknie. - Mamy górników, którzy kiedyś wzięli odprawy i odeszli z górnictwa, a teraz chętnie by wrócili. Chcemy też szkolić młodych ludzi. Mamy zespół szkół, w którym przed laty były klasy górnicze, zachowała się nawet szkolna sztolnia. Jest szansa, że ta szkoła zostanie ponownie uruchomiona - deklaruje burmistrz Wolnik.

Karbonia dostała zielone światło na fedrunek w Dę-bieńsku na najbliższe 50 lat. %07- Koncesja została podzielona na dwie części. Pierwsze 10 lat to okres budowy kopalni. Przez kolejnych 40 lat firma będzie tam mogła bez problemu fedrować - mówi Strucka.

Dzięki kopalni miasteczko znowu odżyje. - Od kilku dni telefony w urzędzie się urywają. Dzwonią już inwestorzy i deweloperzy, pytają o wolne działki w gminie, na których będzie można budować domy, hotele, zajazdy i restauracje. Widać wieść o inwestycji rozeszła się lotem błyskawicy - cieszy się Wolnik.

Z szacunkowych danych wynika, że pod gminą Czerwionka-Leszczyny zalega około 190 milionów ton węgla koksującego, którego w Polsce brakuje. Tona takiego węgla kosztuje dziś ponad 300 zł. Nowa kopalnia ma sprzedawać 4 mln ton węgla rocznie. To 60 procent produkcji wszystkich zakładów należących do NWR. W ubiegłym roku wyprodukowaliśmy w sumie 6,8 milionów ton węgla koksującego.

Czesi chcą fedrować w Czerwionce na poziomie 1400 metrów, gdzie zalegają bardzo bogate pokłady. Polacy nigdy nie zeszli tak głęboko, bo nie było odpowiedniej technologii. - Wykorzystamy najlepsze technologie górnicze, dzięki czemu zminimalizujemy czas oczekiwania na osiągnięcie pełnych możliwości wydobywczych - podkreśla Mike Salamon, prezes New World Resources.

Czechom udało się to, czego nie osiągnęła szkocka korporacja Gibson Group International, która chciała kupić od Kompanii Węglowej w Katowicach kopalnię Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Szkoci wygrali przetarg na zakup czynnej ciągle kopalni, jednak we wtorek dyrekcja Kompanii unieważniła go, tłumacząc, że firma nie dopełniła na czas formalności.

--------------------------------------------------------------------------------

800 mln euro - nawet tyle chcą Czesi zainwestować w Czerwionce przez 4-6 lat

3 tys. - ludzi mają pracować w Dębieńsku. Pracę do-staną byli górnicy i uczniowie szkół górniczych

190 mln ton - węgla koksującego zalega pod Czerwionką. Kopalnia miałaby sprzedawać 4 miliony ton rocznie

Barbara Kubica, Aleksander Król

http://www.dz.com.pl/?tekst,2598,powieksz




Tequila - Pon Lip 14, 2008 6:02 pm


Siltech zarobił na węglu i postawi osiedle

tg
2008-07-14, ostatnia aktualizacja 2008-07-14 19:25

Siltech, pierwsza w Polsce prywatna kopalnia węgla kamiennego, nie tylko będzie inwestować w nowe złoża, ale planuje też budowę osiedla mieszkaniowego w Zabrzu. - Koniunktura na węgiel sprawia, że nie nadążamy z wydobyciem - nie ukrywa Jan Chojnacki, prezes Siltechu

Gdy siedem lat temu firma Siltech uruchamiała wydobycie w filarze ochronnym dawnej kopalni "Pstrowski" w Zabrzu, niewielu wróżyło temu przedsięwzięciu powodzenie. Kolejne lata pokazały jednak, że na górnictwie można zarobić. Pierwsza prywatna kopalnia węgla kamiennego w Polsce nie tylko nie walczy dziś o przetrwanie, ale szykuje się do pierwszej w swojej historii rozbudowy.

Siltech otrzymał właśnie koncesję na eksploatację Pola Biskupice i przygotowuje się do budowy upadowej nachylonego chodnika, którym będzie można transportować węgiel bezpośrednio na powierzchnię. - Musimy się rozbudować, bo na pniu sprzedajemy wszystko, co wydobywamy. Właśnie odesłałem z kwitkiem pięć firm, które pytały o węgiel - nie ukrywa Jan Chojnacki, prezes Siltechu.
Chodnik ma mieć 850 metrów długości i powstać w ciągu dwóch najbliższych lat. Jego budowa pochłonie co najmniej 10 mln zł. Kopalnia zamierza sfinansować budowę z własnych zysków. Gdy inwestycja będzie gotowa, Siltech chce wydobywać ok. 1 tys. ton węgla na dobę, czyli nieco więcej niż obecnie.

Siltech zatrudnia 220 osób (w przyszłości zatrudnienie ma wzrosnąć do 250 pracowników), a w zeszłym roku wydobyła 200 tys. ton węgla. Kopalnie wchodzące w skład Kompanii Węglowej fedrują rocznie od 2,5 mln do 5 mln ton.

Mimo to, w zeszłym roku Siltech zarobił na czysto 2 mln zł. Teraz, część tych pieniędzy firma chce zainwestować w budowę osiedla mieszkaniowego w Zabrzu. Siltech kupił już działkę w pobliżu słynnej wieży ciśnień przy ul. Zamoyskiego i chce tu za ponad 20 mln zł postawić dziesięć trzypiętrowych budynków. - Złoża węgla kiedyś się skończą, więc musimy pomyśleć o "drugiej nodze", na której będzie opierać się firma. Stąd nasze zainteresowanie branżą budowlaną - tłumaczy prezes Chojnacki, który nie wyklucza, że Siltech kupi też potrzebny sprzęt i własnymi siłami wybuduje osiedle. - Ceny metra kwadratowego na pewno nie będą zaporowe. Zależy nam, by mieszkania szybko znalazły nabywców - nie ukrywa Chojnacki.

Drugie życie czeka też zabytkową wieżę, do renowacji której zobowiązała się firma. Pierwsze plany zakładały budowę w niej loftów, ale ostateczna decyzja nie jest jeszcze przesądzona. - Mamy kilka pomysłów co zrobić z wieżą, ale jedno jest pewne - odzyska dawny blask - obiecuje prezes Chojnacki.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... iedle.html



Wit - Wto Lip 15, 2008 9:25 pm
Kopalnia Silesia trafi do prokuratury?
Tomasz Głogowski2008-07-15, ostatnia aktualizacja 2008-07-15 21:33



Do końca września specjalny zespół ekspertów ma zdecydować o przyszłości kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Tymczasem związkowcy chcą, aby sprawą niedoszłej sprzedaży kopalni zajęła się prokuratura.

Nie milkną echa unieważnienia przetargu na sprzedaż Silesii szkockiej grupie Gibson Group International. Kompania Węglowa postanowiła powołać specjalny zespół ekspertów, którzy do końca września zadecydują co dalej z czechowickim zakładem. Możliwości są co najmniej dwie: ponowny przetarg, który wyłoni nowego inwestora albo dalsze wydobywanie węgla pod szyldem Kompanii. Drugi wariant jest jednak mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę fakt, że na inwestycje w Silesii trzeba by wydać ok. 1,3 mld zł a nie wiadomo skąd je wziąć.

Tymczasem związkowcy chcą dziś zawiadomić pszczyńską prokuraturę o popełnieniu przez zarząd Kompanii przestępstwa. Ich zdaniem, szefowie spółki, unieważniając przetarg działali na szkodę własnej firmy. - Zarząd z niezrozumiałych dla nas względów zrezygnował z 250 mln zł, które Gibson miał zapłacić za Silesię. Nie zostawimy tak tej sprawy - zapowiada Dariusz Dudek, szef zakładowej "Solidarności".

Związkowcy są wściekli, bo Kompania nie dość, że nie zgodziła się, by przedstawiciele związków weszli w skład komisji, która zdecyduje o przyszłości Silesii, to jeszcze postanowiła zwrócić Szkotom 4 mln zł wpłaconego wadium. Miało przepaść, gdyby Szkoci nie wywiązali się ze swoich zobowiązań. - Zwracając wadium przyznają, że Gibson dopełnił wszystkich formalności - przekonuje Dudek.

Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii przypomina, że GGI do 30 czerwca (wtedy minął termin podpisania umowy), nie dostarczyła wszystkich wymaganych dokumentów, w tym m.in. potwierdzenia zarejestrowania swojego oddziału w Polsce. Mimo to, Kompania zwróci wadium, by - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - nie "boksować" się ze Szkotami w sądzie.

- Dla nas sprawa sprzedaży kopalni grupie Gibson jest definitywnie zakończona - ucina Madej.

Ale gdyby GGI skierowało sprawę do sądu, na taki sam krok zapewne zdecyduje się Kompania, bo również poniosła spore koszty związane z planową sprzedażą m. in. musiała zapłacić za wycenę zakładu.

Spółka węglowa tłumaczy, że jednym z powodów unieważnienia przetargu była obawa, że jego wyniki mógłby zaskarżyć ewentualny konkurent zainteresowany kupnem Silesii. Choć Szkoci jako jedyni złożyli ofertę kupna, to właśnie okazało się, że specyfikację przetargową kupił też czeski koncern OKD.



Wit - Czw Lip 17, 2008 4:24 pm


Święta sobota górnika
dziś
Jak mam pracować w spółce, to wolę sobotę i niedzielę spędzić w domu z żoną i córkami - mówi Włodzimierz Sławiński, górnik kopalni Mysłowice-Wesoła, którego - tak jak innych - nie poinformowano nawet ile mógłby zarobić pracując w weekendy.

Jego słowa są odpowiedzią na propozycję zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego, by od poniedziałku do piątku górnicy byli pracownikami kopalni, a w sobotę i niedzielę - zewnętrznej spółki. To sposób holdingu na obejście sztywnego funduszu płac.

W weekendy górnicy mieli być zatrudniani przez spółkę-córkę KHW - Feniks Biznes z Rudy Śląskiej i wykonywać głównie prace przygotowawcze.

Koncerny chcą zwiększyć wydobycie i skorzystać ze światowej koniunktury na węgiel.

- Jeżeli nie ruszymy do przodu z pracami przygotowawczymi, to niedługo nie będziemy mieli czego kopać - uważa Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. On jako pierwszy rzucił pomysł pracy w soboty. Jak mówi, kopalnie w innych krajach pracują w ruchu ciągłym, a weekendowych przerw nie ma również w hutnictwie i energetyce.

Jednak życie zweryfikowało już ten pomysł. Pilotażowy program KHW w kopalni Mysłowice-Wesoła spalił na panewce, ponieważ tylko nieco ponad 40 górników zadeklarowało chęć pracy w soboty i w niedziele.

- Załoga nie za bardzo jest zainteresowana najprawdopodobniej ze względu na okres wakacyjny - uważa Stanisław Łyda, dyrektor kopalni.

Według Krzysztofa Urbana, szefa zakładowej Solidarności problem leży gdzie indziej. - Co będzie, gdy - nie daj Bóg - górnik jako pracownik zewnętrznej firmy ulegnie wypadkowi? - pyta związkowiec.

Zmartwieni pomysłem są też śląscy duchowni, którzy niedawno apelowali, by niedziela była dniem wolnym od pracy. - Wystarczy przypomnieć słowa księdza biskupa Herberta Bednorza: niedziela - boża i nasza -mówi biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej ks. Gerard Bernacki.

- Nie po to w 1980 r. w Jastrzębiu Zdroju podpisywano porozumienie o wolnych sobotach i niedzielach, by teraz w te dni pracować - podsumowuje Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górnictwa w Polsce.

W polskich kopalniach, inaczej niż w czeskich, niemieckich czy australijskich, fedruje się tylko przez pięć roboczych dni tygodnia. Sobota i niedziela są wykorzystywane do przeprowadzenia niezbędnych prac konserwacyjnych i remontowych.

Każda z trzech spółek w ubiegłym roku wydobyła o kilka milionów ton węgla mniej niż zakładała. A że wydobyty węgiel najpierw musi zaspokoić potrzeby Polaków, nie wystarczyło go już na eksport. Wydobywając zbyt mało, spółki węglowe nie potrafią skorzystać z rekordowych cen węgla na światowych rynkach. - Chciałbym, żeby pracownik pracował pięć dni w tygodniu, a kopalnia sześć - tłumaczy Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. - Cała zmiana polegałaby na tym, że górnik nie zawsze miałby wolną sobotę. Ale zawsze miałby wolną niedzielę.

Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego też przyznaje, że wykorzystywanie olbrzymiego majątku, który znajduje się pod ziemią tylko od poniedziałku do piątku to spory problem. - Nie chcemy wracać do pracy w niedzielę ani do czterobrygadówki (praca w kopalni była podzielona na cztery zmiany, górnicy pracowali przez cały tydzień - przyp. red.) - uspokaja Gajos. %07- Szukamy sensownego rozwiązania odnośnie soboty.

Przeciwne temu pomysłowi są związki zawodowe. Liderzy przypominają, że wolne week-endy górnicy wywalczyli sobie 28 lat temu podczas strajków w Jastrzębiu Zdroju.

Wprowadzenie kolejnego dnia pracy nie jest proste nie tylko ze względu na opór związkowców. Za pracę ponad 40 godzin tygodniowo trzeba słono płacić, a limity godzin nadliczbowych możliwych do wykorzystanie szybko się wyczerpują.

Prezes Gajos przyznaje, że sztywny fundusz płac jest dużym ograniczeniem. Można byłoby je obejść zlecając weekendowe prace firmie zewnętrznej. W ten sposób mogliby też dorobić górnicy. Z takim pomysłem wyszła rudzka firma Feniks Biznes. Spółka, w której KHW ma prawie 50 proc. udziałów.

Kopalnia Mysłowice-Wesoła (należąca do KHW) miała być pierwszą, gdzie górnicy mogliby w taki właśnie sposób zarabiać.

Jednak do pracy w soboty i niedziele zgłosiło się tylko 40 ludzi (na 5,7 tys. zatrudnionych w kopalni).

Oferta Feniks Biznes była - jak opowiadają szeregowi pracownicy - niekonkretna. - Nie padły żadne kwoty, tylko obietnice, że nie stracimy - opowiada górnik Włodzimierz Sławiński. - Ale jak mamy nie stracić, skoro płacić za soboty i niedziele nie będzie kopalnia? Spadnie średnia urlopowa, spadnie barbórka i czternasta pensja - wylicza.

Krzysztof Urban, szef zakładowej Solidarności w mysłowickiej kopalni, dodaje, że o wiele lepiej dla ludzi byłoby, gdyby Katowicki Holding Węglowy skopiował rozwiązanie zastosowane w lubelskiej Bogdance.

- Tam górnicy w weekendy rzeczywiście pracują pod spółką, ale są jej właścicielami - mówi Urban. - Jak wypracują zyski to co roku mogą liczyć na wypłatę dywidendy.

Stronę górników konsekwentnie bierze Kościół katolicki. Ks. Henryk Białas, dzisiaj proboszcz parafii Cyryla i Metodego w Katowicach, w czasie strajków na początku 80. lat odprawiał msze w kopalniach w Jastrzębiu.

- Kościół stał murem za górnikami, szczególnie gdy czterobrygadówka rozwalała im życie rodzinne - mówi ks. Białas. - Niedziela to dzień pański. To ma być dzień, który się spędza z najbliższymi. Mało kto pracuje w soboty, dlaczego mieliby to robić górnicy?

Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni
................................
hmmm....a nie można zwiększyć nieco zatrudnienia (chętnych ponoć sporo) i tydzień pracy podzielić na system pon-pt i dla chętnej części wt-sob. Ta druga miała by wolny poniedziałek. Po co nadgodziny, zewnętrzne firmy....



macu - Czw Lip 17, 2008 7:24 pm
To nie kwestia organizacji tygodnia pracy tylko przepisów.



kropek - Czw Lip 17, 2008 8:24 pm

hmmm....a nie można zwiększyć nieco zatrudnienia (chętnych ponoć sporo)

z tymi chetnymi, to te liczby, o ktorych czytamy w prasie, sa dosyc mocno zawyzone; kolejna kwestia jest to, ze duzo nowoprzyjeych osob na kopalnii pracuje tam. ... miesiac, czasem ktos wytrzyma dwa. Wsrod samych przyjmowanych ludzi na kopalnie rotacja jest bardzo duza; na kilkunastu przyjetych facetow, po 60 dniach zostaje 3 - 4.
Poza tym co raz to wiecej gornikow nabywa prawa emerytalne i ... odchodza, co oczywiste.

Problemy z kadra sa ogromne. Przynajmniej w KHW.



Wit - Śro Lip 30, 2008 7:46 pm


Czechowice-Dziedzice: Kompania nie chce rozmów
28.07.2008
Kompania Węglowa nie wznowi negocjacji na temat unieważnionego przetargu na sprzedaż kopalni Silesia. - To zamknięty rozdział - mówi Jacek Korski, wiceprezes KW.

Kompania ogłosiła unieważnienie przetargu na sprzedaż swojej najmniejszej kopalni 8 lipca. 30 czerwca - tydzień przed określonym terminem finalizacji transakcji - zainteresowany nabyciem Silesii szkocki koncern Gibson Group International Limited wydłużył swoją ofertę o kolejne trzy miesiące. KW uznała jednak, że formalności trwają zbyt długo i unieważniła przetarg.

Szkoci poczuli się skrzywdzeni. Tłumaczyli, że ugrzęźli na czasochłonnych procedurach administracyjnych, sama korekta dotycząca wadium zabrała trzy miesiące. Zamieszanie wywołał fakt, że gwarancje bankowe złożył nie inwestor ze Szkocji, ale firma z Wysp Dziewiczych. - Nie mogliśmy przyjąć takich gwarancji. To był wystarczający powód, żeby unieważnić przetarg, ale daliśmy Gibsonowi szansę - wyjaśniają przedstawiciele Kompanii Węglowej. Okazało się, że Szkoci kłopot będą mieli również z koncesją na wydobywanie węgla. - Zgodnie z europejskim prawem spółek oraz przepisami krajowymi mogliśmy poprowadzić kopalnię jako grupa kapitałowa i taki mieliśmy zamiar - tłumaczy reprezentujący interesy Gibson Group w Polsce Tadeusz Mroziński. Przedstawicielem szkockiego koncernu była najpierw spółka Silesia, później GGI sp. z o.o. To one starały się o przeniesienie koncesji wydobywczej. Tymczasem w dokumencie, który od grudnia posiada Kompania Węglowa, Tom Gibson, prezes GGI Ltd, oświadczył, że koncesję przejmie i wystąpi do ministra ochrony środowiska o ustanowienie umowy użytkowania górniczego Gibson Group International Limited z Glasgow. O przeniesienie koncesji nie mogła więc wystąpić żadna ze spółek-córek, konieczne było zarejestrowanie polskiego oddziału szkockiej firmy. Oddział otrzymał numer KRS 4 lipca.

W ubiegłym tygodniu Szkoci poprosili KW o spotkanie i wznowienie rozmów dotyczących Silesii. Do Glasgow została już wysłana odpowiedź. Zarząd spółki spotykać się nie chce. Nie w sprawie unieważnionego przetargu.

Gabriela Lorek - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/880222.html



Wit - Czw Sie 07, 2008 12:03 pm
Ornontowice: Postanowili wydobyć kasę z podziemnych wyrobisk
05.08.2008
Wczorajsze spotkanie przedstawicieli Stowarzyszenia Gmin Górniczych w Ornontowicach miało na celu zwarcie szeregów i wyznaczenie strategii walki o odzyskanie pieniędzy z opodatkowania wyrobisk. Od 2003 roku kopalnie nie płacą gminom tych pieniędzy, bo prawo jest niejasne, ale ostatnio Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało roszczenia Ornontowic w tej kwestii.

W efekcie właściciel kopalni Budryk - Jastrzębska Spółka Węglowa - wpłaciła na konto gminy 8 milionów złotych. A już ustawia się długa kolejka następnych po kasę. Burmistrz Pszowa, Marek Hawel, walczy o 6 milionów plus odsetki od ledwo zipiącej kopalni Rydułtowy-Anna.

- Nie chciałbym się przyczynić do upadku kopalni, bo daje pracę naszym mieszkańcom, ale skoro prawo pozwala, to nie mogę nie spróbować sięgnąć po te pieniądze, bo naraziłbym się na zarzut niegospodarności, działania na niekorzyść gminy. Jestem między młotem i kowadłem - wyjaśnia Hawel.

To samo, jak mantrę, powtarzają kolejni samorządowcy, odrzucając argumenty szefów spółek węglowych, którzy wprost mówią, że lawina takich roszczeń może być gwoździem do trumny górnictwa.

- Wójt Ornontowic może się okazać grabarzem górnictwa - stwierdził obrazowo Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Do samorządowców jednak takie argumenty nie trafiają, zgodnie twierdzą, że spółki węglowe udźwigną ten ciężar.

- Gdyby na bieżąco płaciły, nie byłoby problemu. Przecież ponad 3 miliony złotych to tylko same odsetki za lata zwłoki - przypomina wójt Adamczyk. - Dzisiaj się robi aferę, bo się skumulowały płatności za pięć ostatnich lat. A gdyby te wszystkie podziemne budowle wyciągnąć na powierzchnię, nikt nie kwestionowałby podatku - przypomina wójt.

Twierdzi też, że skutkiem unikania przez górnictwo tego podatku jest to, iż inne firmy, które mają jakieś swoje urządzenia pod ziemią, będą też chciały płacić niższe podatki. - Już dostaliśmy pismo z Telekomunikacji Polskiej, że część ich kabli płynie tunelami podziemnymi, więc chcą płacić podatek mniejszy o jedną trzecią - wyjaśnia.

Prawnik SGG uspokaja, że pomiędzy fazą prawomocnej decyzji,a fazą egzekucji jest daleka droga. - Możemy przecież rozłożyć płatności. Oni jednak kwestionują fakt płacenia tego podatku i to jest problem. Gdy zaczną współpracować, wówczas dyskusja o gwoździu do trumny nie będzie istniała - uważa mecenas Nosalik.

Paweł Mocek z SGG uważa, że spółki są przygotowane na wypłatę pieniędzy, bo prawo w spornych kwestiach zobowiązuje je do tworzenia finansowych rezerw. - Roszczenia podatkowe przedawniają się po 5 latach, a więc sporny podatek z 2003 roku można odzyskać do końca tego roku. Musimy się więc pośpieszyć - wyjaśnia Mocek.

Samorządowcy zdają sobie sprawę, że droga będzie ciężka, bo prawnicy zakładów węglowych rzucają im kłody pod nogi. - To droga przez mękę. Musieliśmy powołać biegłych którzy muszą określić, co jest wyrobiskiem, a co nie - mówi burmistrz Hawel.

JSW nie zamierza się poddać. Płacić nie zamierza także Kompania Węglowa. - Dysponujemy analizami prawnymi, przygotowanymi przez autorytety, z których wynika, że podatek od podziemnych wyrobisk górniczych nie jest zgodny z obowiązującym przepisami prawa - mówi Jan Czypionka z biura prasowego KW.

Pieniądze wciąż niepewne

W sporze chodzi o nowelizację ustawy o opłatach i podatkach lokalnych z 2003 roku, która miała uprościć przepisy, a tylko je skomplikowała.

Problem dotyczy tego, co należy rozumieć po pojęciem "budowli" w podziemnych wyrobiskach. W przypadku Ornontowic SKO uznało, że urządzenia górnicze są w nowym rozumieniu ustawy budowlami i podlegają opodatkowaniu. JSW odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i liczy na zmianę decyzji. Co będzie, jeśli gmina będą musiała oddać pieniądze?

- Będzie to najwcześniej w 2011 r. Wtedy oddać będzie już z czego - mówi wójt Ornontowic, Kazimierz Adamczyk.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/883073.html



absinth - Sob Sie 09, 2008 10:40 am


Będzie odzysk węgla z hałd
Karolina Baca 09-08-2008, ostatnia aktualizacja 09-08-2008 02:22

Łączą się spółki restrukturyzujące kopalnie.Firmy rozpoczynają właśnie badania, które mogą umożliwić proces odzyskiwania wysokokalorycznego węgla z części istniejących obecnie w Polsce hałd – dowiedziała się „Rzeczpospolita”

Spółka Restrukturyzacji Kopalń i Bytomska Spółka Restrukturyzacji Kopalń są w trakcie połączenia. Obie zarządzają ok. 20 pokopalnianymi hałdami. Jak dowiedziała się „Rz”, rozpoczynają właśnie badania nad możliwością odzyskania z nich węgla.

– Trudno na razie mówić, ile i czy w ogóle uda się odzyskać ten węgiel. Ale właśnie po to robimy badania – tłumaczy Marek Tokarz, prezes SRK. – Minimalna opłacalność pojawi się przy 6 proc. węgla w hałdzie – dodaje. Ale nie z każdej hałdy (ich wielkość wynosi od 1,5 do 25 ha) uda się go odzyskać. Jednak nawet jeśli w grę wejdzie ok. 1 mln ton, to teoretycznie sporo, biorąc pod uwagę, że wydobycie w Polsce spada i w tym roku wyniesie według szacunków „Rz” niewiele ponad 70 mln ton. Jednocześnie import może dojść do 10 mln ton (dla porównania jeden z największych rosyjskich graczy rynku – SUEK – planuje sprzedać w tym roku w Polsce 1 mln ton węgla).

Jedna elektrownia o mocy 1000 megawatów zużywa rocznie 3 mln węgla, a cała polska energetyka w tym czasie potrzebuje ok. 43 mln ton.Wyniki badań powinny być znane w ciągu kilku miesięcy. – Rozbiórki hałd miały miejsce np. w Wielkiej Brytanii. Przy dzisiejszej cenie węgla staje się to coraz bardziej opłacalne. Zwłaszcza że mowa o węglu najbardziej kalorycznym – dla elektrowni – zauważa Tokarz.

Jednak jeśli dojdzie do decyzji o rozbiórce hałd, możliwe są protesty okolicznych mieszkańców (m. in. w okolicach Wałbrzycha). Taka operacja to dla nich spore utrudnienia, a także np. możliwe zapylenie terenu.Z informacji „Rz” wynika, że nie ma planów odzyskiwania węgla z hałdy w Nowej Rudzie, którą w 2005 r. interesowała się szkocka Gibson Group (ta sama, której nie udało się kupić od Kompanii Węglowej kopalni Silesia). Hałda ta została wygaszona i w najbliższym czasie ma zostać zalesiona.

Zarządzające majątkiem zlikwidowanych kopalń, m.in. w Bytomiu i Katowicach, firmy SRK i BSRK zajmują się m.in. sprzedażą poprzemysłowych gruntów i tworzeniem nowych miejsc pracy na miejscu nieczynnych zakładów, takich jak np. Jan Kanty w Jaworznie, Saturn w Czeladzi czy Sosnowiec.SRK ma 100 proc. udziałów w BSRK – nie ma więc sensu, by firmy działały osobno.

Zwłaszcza że SRK spłaciła już zobowiązania po upadłych zakładach. – Chodzi m.in. o podatki na rzecz gmin oraz ZUS, który mieliśmy spłacić do 2013 r., ale dzięki sprzedaży gruntów udało się nam zrobić to już teraz –podkreśla Tokarz.

SRK jest teraz na plusie, a BSRK ma zobowiązania na łączną kwotę ok. 100 mln zł i w ich spłacie ma jej właśnie pomóc SRK.

Nawet jeśli z hałd uda się odzyskać milion ton węgla, nie zmieni to sytuacji. Ale przy spadającym wydobyciu i galopującym imporcie każda ilość dobrego krajowego surowca jest pożądana.

Rzeczpospolita



Wit - Wto Sie 12, 2008 5:32 pm
Czeskie kopalnie kuszą naszych górników
Tomasz Głogowski2008-08-11, ostatnia aktualizacja 2008-08-12 09:49



Nawet 5 tys. koron nagrody płacą czeskie kopalnie tym, którzy znajdą kandydatów na górników. - Z oferty coraz chętniej korzystają Polacy - przyznaje Vladislav Sobol, rzecznik czeskiego koncernu węglowego OKD

W kopalniach znajdujących się tuż przy granicy z Polską pracuje ponad 3 tys. polskich górników. Choć stanowią już jedną piątą wszystkich zatrudnionych w koncernie węglowym OKD, Czesi chcą, aby było ich jeszcze więcej. Zamierzają zwiększyć wydobycie nie tylko w swoich kopalniach, ale reaktywować też nieczynną od ośmiu lat kopalnię Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. Zdobyli już koncesję w Ministerstwie Ochrony Środowiska i jeszcze w tym roku zamierzają ruszyć z pracami przygotowawczymi. Czesi będą potrzebowali co najmniej 4 tys. nowych pracowników.Polecamy: Będzie atrakcja, jakiej Europa nie widziała

Do tej pory nie mieli trudności z ich znalezieniem, ale teraz zaczęły się kłopoty. Polacy nie garną się już tak jak kiedyś do pracy w czeskich kopalniach. - W naszych kopalniach były znaczne podwyżki, więc ciężko znaleźć nowych ludzi. Płace w Czechach, choć nadal wyższe, nie są już tak atrakcyjne - przyznaje Ryszard Szeithauer, dyrektor spółki Alpex, największej firmy pośredniczącej w zatrudnianiu Polaków w Czechach.

Czesi, nie zrażając się kłopotami, postanowili przejść do kontrofensywy. Nie tylko podwyższyli ostatnio pensje dla nowo przyjętych ludzi do 20 tys. koron (ok. 2,6 tys. zł, czyli prawie dwa razy więcej niż w Polsce), ale ogłosili też program pod hasłem "Szukamy ludzi, którzy trzymają sztamę". Każdy z górników, który przyprowadzi do biura zatrudnienia kandydata na nowego górnika, dostanie 3 tys. koron nagrody. Jeżeli znajdzie wykwalifikowanego górnika, premia wzrośnie do 5 tys. koron.

W OKD przyznają, że program jest w dużej mierze adresowany do polskich górników. Nasi rodacy mają w Czechach opinię świetnych fachowców. - Kilku Polaków już skorzystało z tej propozycji, ale liczymy, że będzie ich jeszcze więcej - nie ukrywa Sobol. Zastrzega jednak, że premia wypłacana jest dopiero w momencie, gdy spółka podpisze umowę o pracę z nowym górnikiem.

Dyrektor Szeithauer zdradza, że pomysł spodobał się przede wszystkim tym, którzy nie tylko znaleźli pracę w czeskiej kopalni, ale też ożenili się z Czeszkami. Nie muszą tak jak ich koledzy przez cały tydzień mieszkać w hotelu i wracać na weekendy do domu. - Szybko wrośli w nowe środowisko i znają się jak łyse konie. Dla nich znalezienie kolegi, nawet Czecha, chętnego do pracy w kopalni to żaden problem - mówi dyrektor Szeithauer.

Przyznaje, że program mógłby okazać się dla Polaków jeszcze bardziej atrakcyjny, gdyby zmieniły się przepisy emerytalne. W Polsce emerytem jest się już po 25 latach pracy pod ziemią, w Czechach trzeba fedrować do 62. roku życia.



Wit - Czw Sie 21, 2008 7:23 pm
Otwarli Czechom drogę do fedrowania
Ewa Furtak, Magdalena Gibas2008-08-21, ostatnia aktualizacja 2008-08-21 19:57



W Pradze podpisano polsko-czeską umowę o prowadzeniu robót geologicznych przy granicy. Otwiera to Czechom drogę do sięgnięcia po znajdujące się w Polsce pokłady węgla. Jedynym rejonem, do którego póki co ma zastosowanie ta umowa, jest dawna kopalnia Morcinek. Wśród mieszkańców zawrzało.

Kopalnię Morcinek w Kaczycach zamknięto w 2000 roku, na dole pozostało ponad 250 mln ton najlepszej jakości węgla koksującego. Wznowieniem wydobycia węgla w nieczynnej kopalni są zainteresowani Czesi. Już w zeszłym roku porozumienie w sprawie wspólnej eksploatacji złóż należących do przygranicznego Morcinka podpisały Jastrzębska Spółka Węglowa oraz spółka New World Resources, do której należy czeski koncern węglowy OKD.

Polsko-czeska umowa podpisana we wtorek w Pradze otwiera Czechom drogę do znajdujących się po stronie polskiej pokładów węgla. Wejdzie w życie, gdy zostanie ratyfikowana w obu krajach. Wtedy spółki posiadające koncesję na tzw. geologiczne rozpoznanie złoża będą musiały przygotować i przedstawić do zatwierdzenia plan ruchu. Jego zatwierdzenie umożliwi rozpoczęcie robót. Taką koncesję od prawie pięciu lat ma spółka Karbonia Pl należąca do New World Resources. Aby rozpocząć prace i przekroczyć pod ziemią polsko-czeską granicę, potrzebna jej była podpisana we wtorek umowa międzypaństwowa. Czesi chcą wykonać 11 podziemnych wyrobisk rozpoznawczo-odwadniających sięgających w głąb Polski. W Zebrzydowicach, na terenie których leżą Kaczyce, oraz w sąsiednim Hażlachu zawrzało.

- Jesteśmy oburzeni! Rząd w ogóle nie brał pod uwagę naszego zdania. Nawet nie wiedzieliśmy, że taka umowa została podpisana - denerwuje się Karol Sitek, zastępca wójta Zebrzydowic.

- Dowiedzieliśmy się o decyzjach rządowych z mediów - dodaje wójt Hażlacha Karol Folwarczny.

Od kiedy Morcinek przestał działać, Hażlach i Zebrzydowice zupełnie zmieniły oblicze. Przeżywają boom budowlany. Plany zagospodarowania przestrzennego w ogóle nie przewidują wznowienia wydobycia węgla. Nowo budowane domy nie są zupełnie przygotowane na ewentualność szkód górniczych. Miliony złotych w obu gminach poszły na inwestycje, którym wznowienie wydobycia węgla może zaszkodzić. W Zebrzydowicach powstała m.in. nowoczesna hala sportowa, a w Hażlachu kanalizacja.

- Nikt nie wziął pod uwagę nastrojów społecznych, a ludzie tutaj naprawdę mają serdecznie dość górnictwa - tłumaczy Sitek.

Działalność, a potem likwidacja Morcinka przyniosła bowiem duże straty, a ludzie do dzisiaj nie wiedzą, do kogo zgłaszać się po odszkodowania. W zabytkowym kościele pw. św. Jana Nepomucena w Pogwizdowie widać kilkadziesiąt pęknięć w murach. Mieszkańcy są przekonani, że to efekt wydobywania węgla w Morcinku. Boją się, że kościół runie. Proboszcz, ks. dr Karol Mozor, sądzi się z odpowiadającą obecnie za kopalnię Jastrzębską Spółką Węglową. Żąda naprawy zniszczeń.

Ludzie mają też dość czeskiej kopalni CSM leżącej tuż za granicą. Opowiadają, że z powodu fedrowania blisko granicy dochodzi do tąpnięć. Wypadają szyby w oknach, pękają ściany, odpadają rynny.

- Nie dopuścimy do tego, żeby pod naszą ziemią znowu pojawili się górnicy - zapowiadają mieszkańcy.

Ostatnie słowo będzie należało do ministra środowiska. Zgodnie z umową po wykonaniu robót geologicznych i przygotowaniu dokumentacji inwestor może do niego wystąpić o koncesję na wydobycie węgla w tym rejonie. - Wydaje się, że teraz, kiedy znikły ostatnie bariery prawne, spełni się najczarniejszy scenariusz, i gdy strona czeska wystąpi o koncesję, to mimo naszego protestu Minister wyda zgodę - martwi się Sitek.



Wit - Wto Wrz 02, 2008 8:08 pm


Kopalnia Silesia bez przyszłości?
Wojciech Janocha, 2008-09-02 16:32

Kopalnia Silesia bez przyszłości tego obawiają się jej pracownicy i związkowcy. W tym miesiącu ma powstać opracowanie dotyczące przyszłości kopalni. Pracuje nad nim specjalny zespół ekspertów, choć zdaniem związkowców nie zebrał się jeszcze ani razu, a do 20 września efekt tej pracy ma dać odpowiedź na pytanie czy likwidować czy inwestować w rozwój kopalni w Czechowicach-Dziedzicach.

Jak mówią związkowcy ich nerwy są już w gorszym stanie niż siedziba. Węgla wydobywa się tylko kilkaset ton dziennie, a nie wiadomo jak długo jeszcze. - Zawsze niepokój społeczny powoduje, że to grozi wypadkami i wszystkim nam się w takich warunkach źle pracuje - mówi Tomasz Szpyrka, ZZ "Kadra".

Kopalnia miała być sprzedana kilka miesięcy temu. Przetarg jednak unieważniono z powodu niedociągnięć formalnych. Teraz najlepszy scenariusz dla Silesii znaleźć ma zespół ekspertów. - Wszyscy czekamy na rozstrzygnięcie, ale to nie zależy od nas, a my chyba się z decyzją pogodzimy taka jaka będzie, związki walczą, one są od tego, a my jesteśmy od pracy - stwierdza Andrzej Bugajski, górnik kopalni Silesia.

Zgodnie więc ze swoim przeznaczeniem związkowcy nie zamierzają odpuszczać i chcą mieć wpływ na losy kopalni. Przedstawiciele związków zostali powołani do zespołu doradczego. Ale jak mówi szef kopalnianej Solidarności, mimo, że wspólne decyzje mają być podjęte do 20 września, w pracach komisji jeszcze nie brał udziału. - Uczestniczyć na zasadzie, że mamy podjąć decyzje, która już jest podjęta, na zasadzie dźwignięcia łapek, to niech pan prezes nie myśli - uważa Dariusz Dudek, NSZZ "Solidarność"

Przedstawiciele Kompanii Węglowej odpowiadają, że spotkania jeszcze nie zwołano, bo nie byłoby o czym rozmawiać. Zarząd czeka na pełne ekspertyzy i inne dokumenty. - Naprawdę o przyszłości takiej kopalni, o możliwych nakładach rzędu półtora miliarda złotych nie decyduje się w przeciągu miesiąca ani dwóch - mówi Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompani Węglowej.

Ale z drugiej strony właśnie z powodu tego półtora miliarda złotych trzeba się spieszyć. Tyle dziś zainwestować trzeba, by kopalnia mogła przynosić zyski. - Jeżeli sytuacja kopalni będzie jeszcze gorsza, a co roku przynosi 36 milionów strat ,to kupiec może się nie znaleźć - stwierdza Tomasz Głogowski, Gazeta Wyborcza.

Najprawdopodobniej nie znajdą się też pieniądze w kasie Kompanii Węglowej. Górnicy wciąż jednak trzymają za słowo Waldemara Pawlaka, który obiecał, że kopalnia zamknięta nie będzie. Trudno jednak uwierzyć, że rząd znalazł trzecia drogę, o której na razie mówić nie chce.

http://www.tvs.pl/informacje/4447/



babaloo - Wto Wrz 02, 2008 9:00 pm
Tak sobie przeglądam temat i ciekaw jestem czy uda się reaktywacja kopalni Dębieńsko przez koncern NWR. Jeżeli tak, to będzie to namacalny dowód na fatalną politykę państwa w górnictwie od lat (której przejawem było zamknięcie akurat tej kopalni).

To może być też precedens świadczący o tym, że prywatna kopalnia, w której związki zawodowe nie zajmują połowy biurowca, daje pracownikom lepsze warunki od oferowanych w państwowych kopalniach.



Wit - Czw Wrz 04, 2008 8:19 pm
Kumak blokuje kopalnie
Tomasz Głogowski 2008-09-04, ostatnia aktualizacja 2008-09-04 21:30



Czy kumak nizinny, padalec albo ślepowron zablokują rozbudowę dwóch kopalń należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej? Mieszkańcy Pielgrzymowic chcą, aby na terenie ich wsi powstał tzw. zespół przyrodniczo-krajoznawczy. Ochrona przyrody znacznie ograniczyłoby możliwości fedrowania węgla

Pielgrzymowice, wieś, w której urodził się Karol Miarka, są dziś częścią gminy Pawłowice. Miejscowość znana jest z pięknych stawów hodowlanych, 300-letniego kościoła oraz dworku należącego do rodziny Reitzensteina. Pielgrzymowice, nazywane też zielonymi płucami Jastrzębia, zyskały ostatnio rozgłos także z innego powodu. Wieś stanęła na drodze potężnej Jastrzębskiej Spółce Węglowej i próbowała zablokować wydanie koncesji na rozbudowę dwóch kopalń: Pniówek i Zofiówka. Nie udało się, bo JSW nie wstrzymała prac nad przygotowaniem do eksploatacji nowych złóż.

Ale mieszkańcy nie złożyli broni. Wymyślili nowy sposób, który zaczęto potocznie nazywać "na Rospudę". Chcą, aby na terenie ich wsi powstał tzw. zespół przyrodniczo-krajobrazowy. Przekonują, że Pielgrzymowice są wyjątkowe: to tu zachowała się jedyna na Śląsku naturalna wlewnia potoków do okolicznych stawów, występują niemal wszystkie gatunki żab chronionych, są zaskrońce, padalce i wyjątkowe ptaki. Do Pielgrzymowic przylatuje czapla biała, są ślepowrony i kumaki nizinne. Przez sołectwo biegnie korytarz ekologiczny łączący Beskid Śląski i Wyżyną Śląską. - Tego nie da się w żaden sposób połączyć z eksploatacją górniczą. Gdy zaczną tu fedrować kopalnie, wszystko zniknie - mówi Agata Tucka-Marek z komitetu obrony Pielgrzymowic.

Uznanie wyjątkowych walorów przyrodniczych wsi formalnie nie wstrzyma przygotowań do rozbudowy kopalń, ale w rzeczywistości może je bardzo utrudnić. Gdy w Pielgrzymowicach powstanie zespół przyrodniczo-krajoznawczy, zmiana miejscowego planu zagospodarowania gminy nie będzie już taka prosta. - Nie mamy innego wyjścia, bo przedstawiciele spółki nie kryją, że liczy się dla nich ekonomia, a nie ekologia. Nie przejmują się, że za chwilę nasze domy zostaną zniszczone przez szkody górnicze, a my będziemy musieli włóczyć się po sądach, żeby wywalczyć odszkodowanie - mówi Tucka-Marek.

Jastrzębska Spółka Węglowa uspokaja, że ludzie nie mają się czego obawiać. Obecne technologie wydobywania węgla pozwalają znacznie zminimalizować szkody górnicze. - Mieszkańcy mają prawo niepokoić się o swoją przyszłość, ale nie powinni blokować inwestycji decydującej o przyszłości firmy zatrudniającej 22 700 osób. Bez inwestowania w nowe złoża za kilkanaście lat spółka będzie musiała drastycznie ograniczyć wydobycie, a to oznacza likwidację tysięcy miejsc pracy, których nikt inny nie potrafi w tym rejonie stworzyć - tłumaczy Jarosław Zagórowski, prezes JSW.

Na stworzenie w Pielgrzymowicach zespołu przyrodniczo-krajoznawczego muszą zgodzić się miejscowi radni. Terminu głosowania jeszcze nie wyznaczono, ale może być ono burzliwe. Damian Galusek, wójt gminy Pawłowice, do której należą Pielgrzymowice mówi, że rozumie obawy mieszkańców. Chce jednak nazywać sprawy po imieniu. - Nie chodzi przecież o ochronę przyrody, ale o to, by zablokować eksploatację węgla. Specjalna strefa przyrodnicza może jednak ludziom zaszkodzić, a nie pomóc. A co, jak rolnicy będą mieli kłopoty z nawożeniem czy opryskiwaniem pól - pyta wójt Galusek.
...................................................
Wieża kopalni zapadła się pod ziemię
Tomasz Głogowski2008-09-04, ostatnia aktualizacja 2008-09-04 21:25

W kopalni Szczygłowice w czwartek nad ranem zawaliła się wieża szybu wentylacyjnego. Ewakuowano ponad 500 górników, na szczęście nikomu nic się nie stało

Licząca 19 m wieża wpadła do 30-metrowego szybu. W wyniku katastrofy naruszona została konstrukcja stacji wentylatorów i rozdzielni prądu. Zamknięto też biegnącą obok linię kolejową między Knurowem a Czerwionką-Leszczynami.

- Na powierzchnię ewakuowano górników z kopalni Szczygłowice oraz z sąsiedniej kopalni Knurów - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.

Przyznaje, że spółka wiedziała, że z wieżą w Szczygłowicach są problemy. Pod koniec sierpnia, po tym jak uszkodzona została podobna wieża w kopalni Pniówek, prezes Kompanii zarządził kontrolę wszystkich urządzeń wentylacyjnych. Wtedy okazało się, że konstrukcja szybu jest naruszona i trzeba ją zabezpieczyć. Prace prowadziła prywatna firma. - W żadnym momencie nie było zagrożenia zdrowia i życia górników - zapewnia Madej.

Co innego twierdzą związkowcy, którzy przekonują, że już w 2005 r. dyrekcja kopalni wiedziała o złym stanie technicznym szybu wentylacyjnego. - Chciano wykorzystać wtedy szyb zamkniętej przed lat kopalni Dębieńsko, ale władze Kompanii na to nie zgodziły się - twierdzi Bogusław Ziętek, szef Sierpnia '80.

Przez katastrofę kopalnie będą miały spore straty. Dzienne wydobycie ograniczono z 19 do 11 tys. ton. Prawdopodobnie część górników ze Szczygłowic na jakiś czas zostanie przeniesiona do sąsiednich kopalń, a Kompania na chwilowo wstrzyma przyjęcia nowych ludzi.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
....................

Materiał TVS

http://www.tvs.pl/informacje/4478/



Wit - Pią Wrz 05, 2008 2:53 pm
Kompania Węglowa traci 2 mln zł dziennie
purz, pap2008-09-05, ostatnia aktualizacja 2008-09-05 16:35



Na tyle szefowie koncernu szacują utracone przychody spowodowane ograniczeniem wydobycia węgla w kopalniach Knurów i Szczygłowice po czwartkowej katastrofie budowlanej.

W czwartek rano zawaliła się wieża szybu wentylacyjnego służącego obu kopalniom. Zniszczone zostały też kopalniana stacja wentylatorów i rozdzielnia prądu. Nikomu nic się nie stało.

Choć udało się już przywrócić właściwe przewietrzanie obu kopalń, pełne unormowanie sytuacji nastąpi dopiero za kilkanaście miesięcy, kiedy uruchomiony zostanie nowy szyb wentylacyjny. - Na razie, za pomocą odpowiednio usytuowanych tam w wyrobiskach, przywrócono właściwą wentylację i cyrkulację powietrza. Kluczowe będzie jednak uruchomienie nowego szybu wentylacyjnego, na którego ukończenie i doposażenie potrzeba ok. 30 mln zł - wyjaśnił Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.

Nowy szyb ma ruszyć najdalej za półtora roku. Do tego czasu wentylacja musi być prowadzona przy wykorzystaniu istniejącej infrastruktury. Na razie, choć przewietrzanie jest prawidłowe, nie ma mowy o uruchomieniu wszystkich ścian wydobywczych. Kompania liczy jednak na stopniowe przywracanie wydobycia. W kopalni Szczygłowice pracuje obecnie jedna z trzech ścian wydobywczych, druga ma być uruchomiona w poniedziałek, a trzecia za 3-4 tygodnie. W Knurowie pracują dwie z trzech ścian (jedna z nich była już przeznaczona do likwidacji, ale odsunięto ją w czasie); nie wiadomo, kiedy będzie mogła ruszyć kolejna.

W czwartek obie kopalnie, zamiast planowanych ok. 19 tys. ton węgla, wydobyły ok. 2 tys. Wielkość wydobycia ma jednak stopniowo rosnąć. Przedstawiciele Kompanii szacują, że w kolejnych tygodniach ubytek wyniesie 40-50 proc., co oznacza blisko 2 mln zł utraconych przychodów dziennie.

W czwartek śledztwo w sprawie katastrofy budowlanej wszczęła Prokuratura Rejonowa Gliwice Zachód. Śledczy sprawdzą, czy doszło do sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu pracowników, a także mieniu kopalni. Sprawę wyjaśnia też specjalna komisja Wyższego Urzędu Górniczego.



Wit - Sob Wrz 06, 2008 6:05 pm


Robota już na nich czeka
wczoraj
Blisko stu młodych rybniczan, którzy rozpoczęli w miniony poniedziałek naukę w klasach górniczych w Zespole Szkół Technicznych przy ulicy Kościuszki, otrzymało z rąk prezesa Kompanii Węglowej gwarancje zatrudnienia.

Każdy z nich, po skończeniu wybranej szkoły ma pewność, że dostanie pracę w jednej z kopalń w naszym regionie. Gwarancje zawarte są w specjalnej umowie, którą w poniedziałek podpisali szefowie największej spółki węglowej w Polsce z władzami miasta i dyrekcją szkoły.

Absolwenci mogą być pewni, że po szkole, przez wiele lat będą mieli stabilną pracę - podkreśla rzecznik Kompanii Węglowej, Zbigniew Madej. 1 września w ZST w Rybniku ruszyły dwie klasy technikum górniczego i jedna klasa zasadniczej szkoły zawodowej. Jest też klasa policealnego studium zawodowego dla dorosłych.

- Kilka lat temu górnicza szkoła zawodowa została zlikwidowana. Teraz udało nam się ten kierunek przywrócić. Naukę rozpoczęło w tym roku 38 uczniów. Zainteresowanie tym kierunkiem było duże, o jedno miejsce w klasie starało się dwóch uczniów - mówi Grażyna Kohut, dyrektorka Zespołu Szkół Technicznych.

Na młodych pracowników, jak na zbawienie, czekają już dyrektorzy kopalń i prezesi spółki, którym coraz bardziej doskwiera brak wykwalifikowanej kadry.

Szacuje się, że w ciągu ostatnich 18 lat z branży odeszło ponad 300 tysięcy górników. Nowym sposobem na pozyskiwanie dobrych i wykształconych pracowników ma być otwieranie nowych szkół, którym patronują górnicze spółki. Kompania Węglowa podpisała umowy o patronacie z dziewięcioma szkołami na całym Śląsku, miedzy innymi w Knurowie, Bytomiu, Rudzie Śląskiej, Radlinie i Wodzisławiu Śląskim. Dwa lata temu do tego grona dołączyło też rybnickie technikum. - Nowa umowa jest uzupełnieniem tej, która już funkcjonuje. Od teraz będziemy pomagali też w kształceniu kadr na poziomie zawodowym, bo takich pracowników obecnie bardzo potrzebujemy. Nie każdy czuje się na siłach, żeby być pracownikiem dozoru w kopalni, dlatego też stwarzamy możliwość nauki dla tych, którzy chcą po prostu pracować na dole - mówi Jacek Korski, wiceprezes Kompanii Węglowej.

Klasy górnicze kształcą techników górnictwa podziemnego, elektryków oraz mechaników. Zawodówki wypuszczają specjalistów górnictwa eksploatacji podziemnej. Pod patronatem Kompanii Węglowej uczy się obecnie ponad 1,5 tysiąca uczniów.

W poniedziałek po raz pierwszy mury szkół górniczych przekroczyło 637 uczniów, w tym 152 uczniów szkół zawodowych. Jednym z nich był 16-letni Marcin z Rybnika.

- Od dawna wiedziałem do jakiej szkoły pójdę, bo górnictwo w mojej rodzinie to już tradycja. Dziadek pracował na kopalni, tata też. Kilka lat temu pracę tam podjął też mój brat, mimo że z wykształcenia jest mechanikiem samochodowym. Każdy z nich chwali sobie tę pracę, więc ja nie miałem wątpliwości, że dobrze wybieram - mówi 16-latek.

Oprócz praktyk zawodowych adepci górnictwa mają też perwność, że zawodu będą się uczyć w dobrze wyposażonych klasach i sztolniach - to także gwarantuje KW.

- Górnictwo w Polsce jest ciągle postrzegane przez pryzmat książki "Łysek z pokładu Idy". Ludzie myślą, że oznacza to pracę łopatą i gołymi rękami. My pokazujemy, że górnictwo to teraz nowoczesne technologie, maszyny, które docierają także do szkół. Uczniowie wychodzący z takich szkół potrafią obsługiwać najnowszy sprzęt - mówi Korski.

Mają swojego patrona

Tegoroczny pierwszy września miał szczególne znaczenie dla uczniów i nauczycieli Zespołu Szkół Technicznych. W tym dniu nadano szkole imię Stanisława Staszica. Impreza miała niezwykle uroczysty charakter. Nowy, szkolny sztandar zakupiony przez radę rodziców, poświęcił biskup Gerard Bernacki. Z relacji byłego, wieloletniego dyrektora Jana Bujoka szkoły wynika, że już w latach 50 planowano nadać szkole imię Staszica. Wtedy jednak na Śląsku jedna ze szkół średnich nosiła już takie samo imię, więc ministerstwo górnictwa, które nadzorowało rybnicką placówkę, nie wyraziło na to zgody. Do pomysłu udało się powrócić dopiero teraz. Stanisław Staszic był wybitnym, polskim działaczem oświeceniowym, pisarzem i publicystą.

Staszic jest także patronem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, gdzie trafia wielu absolwentów rybnickiego technikum.

Barbara Kubica - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/893623.html



Fiorek - Nie Wrz 07, 2008 1:32 pm
Dodam, ze otwarto szkole gornicza na Janowie.



Wit - Wto Wrz 09, 2008 9:58 am


Węgiel - towar deficytowy
dziś
Śląskie kopalnie, z powodu spadku wydobycia, nie są w stanie wywiązać się w tym roku z podpisanych umów na dostawy węgla. Niektóre z nich, aby uniknąć ogromnych kar, oferują kontrahentom węgiel z importu m.in z Czech, Ukrainy oraz USA. Najgorzej pod tym względem wygląda sytuacja w Jastrzębskiej Spółce Węglowej oraz Katowickim Holdingu Węglowym.

- Gdyby nie doraźny import 1,6 miliona ton węgla koksującego ze Stanów Zjednoczonych, to już teraz mielibyśmy ogromny problem - mówi Czesław Sikorski, prezes Koksowni Zdzieszowice, należącej do koncernu Mittal. - W tej chwili zaległości Jastrzębskiej Spółki Węglowej wobec nas to około 300 tysięcy ton, a do końca roku mogą one sięgnąć do pół miliona.

Podobnie sytuacja wygląda w innych koksowniach - na przykład w największej z nich Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej. Tam jednak z powodu "poprawności politycznej" nikt nie powie złego słowa o jastrzębskiej spółce, bo jest ona w praktyce właścicielem tej firmy.

- Prawda jest taka, że pracujemy na resztkach węgla koksującego. Jeśli nawaliłby transport, to musielibyśmy wygasić baterię, co oznaczałoby jej trwałe unieruchomienie i stratę ponad miliarda złotych - powiedział nam pragnący zachować anonimowość członek zarządu koksowni.

Również kiepsko wygląda sytuacja w Katowickim Holdingu Węglowym. Tam, jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, do końca sierpnia wydobycie było o kilkanaście procent mniejsze niż planowano. Dane oficjalne pozostają na razie tajne.

- W przyszłym roku chcemy wejść na giełdę, dlatego przed oficjalną emisją prospektu nie chcemy podawać żadnych szczegółów finansowych - powiedział nam wczoraj Ryszard Fedorowski, rzecznik prasowy KHW.

To czego nie mówi zarząd Holdingu, podnoszą jednak związkowcy.

- Spółki węglowe mają coraz większe problemy z wydobyciem - twierdzi Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności. - Najgorzej pod tym względem jest w Katowickim Holdingu Węglowym, gdzie kopalnie Staszic i Mysłowice-Wesoła mają ogromne kłopoty ze zrealizowaniem założonych planów.

Stosunkowo najlepiej, choć daleko od ideału, wygląda sytuacja w Kompanii Węglowej. W ciągu siedmiu miesięcy tego roku w firmie wydobyto o 1,7 miliona ton mniej węgla niż przed rokiem, ale sprzedano o 0,7 miliona ton więcej. Ta informacja to nie paradoks, ale realny obraz sytuacji na rynku węgla. Zainteresowaniem odbiorców cieszą się bowiem nawet te gatunki, których wcześniej nikt nie chciał.

- Węgiel sprzedajemy praktycznie "na pniu" - mówi Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.

Specjaliści z górniczej branży są przekonani, że obecne braki na rynku węgla to nic innego, jak wynik błędów w zarządzaniu w latach poprzednich. Gdy sytuacja w górnictwie była lepsze od przewidywanej, zyski przeznaczano na podwyżki płac albo na podwyższenie komfortu pracy administracji. Nikt nie myślał natomiast o inwestowaniu w infrastrukturę. Teraz górnictwo zbiera efekty tych zaniechań.

- Nie da się ukryć, że w górnictwie jest coraz gorzej, a jedną szansą na polepszenie sytuacji jest zwiększenie inwestycji w tej branży - twierdzi lider Platformy Obywatelskiej w naszym regionie, poseł Tomasz Tomczykiewicz. - Jedną z proponowanych szans jest m.in. wejście na giełdę.

Naprawianie błędów będzie trwało przez wiele lat

Z Jerzym Markowskim, byłym wiceministrem gospodarki ds. górnictwa rozmawia Witold Pustułka

Dlaczego w górnictwie spada wydobycie?

Bo jest nieudolnie zarządzane. Zamiast zdrowego rozsądku i kompetencji, w branży cały czas rządzi polityka. To pierwszy stopień do piekła.

Dlaczego?

Bo nadzorcy tej branży nie mają zielonego pojęcia o wydobyciu. Od czasów wiceministra Jacka Piechoty, przez Pawła Poncyljusza, do dzisiaj, jedynym rządowym pomysłem na górnictwo jest szukanie afer, powiązań, domniemanych koligacji a nie inwestowanie w złoża i dbanie o przyszłość. Najlepszym przykładem jest Jastrzębska Spółka Węglowa, która jest niemal książkowym wzorem nieudolnego zarządzania

Co pan ma na myśli?

W 2004 roku, będąca w najlepszej kondycji finansowanej, JSW zamiast w nowe złoża, zainwestowała 2,5 miliarda złotych w odkupienie od PKP akcji Koksowni Przyjaźń. Teraz ta decyzja, jak i kilka innych mszczą się na wynikach i wydobyciu. Nie ma nowych pokładów, nowych złóż, a jedynym pomysłem na wytłumaczenie porażek jest zła sytuacja na rynku.

Co zrobić, aby sytuacja na rynku węgla była lepsza?

Najgorsze już się stało i na naprawę błędów sprzed lat potrzeba... lat. Zlikwidowano szkoły górnicze jak i branżowe technika. Młodzi ludzie uczą się zawodu podczas zjazdów na dół. Kadra inżynierska też jest na wymarciu. Dopóki nie zrozumiemy, że wyniki w górnictwie są pochodną wcześniej zaplanowanych inwestycji, dopóty śląskie górnictwo będzie upadać.

Witold Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/895405.html



Iluminator - Wto Wrz 09, 2008 6:21 pm
Szkoda, że przy okazji zapomina się o prywatyzacji kopalń. Nie twierdze, że jest to złoty lek na wszystkie bolączki górnictwa, ale wprowadziłoby normalność - wzrasta popyt, wzrastają ceny, wzrasta wydobycie.

Przykładem świetnej prywatyzacji jest Kopex. Kluczem do lepszego zarządzania jest presja ze strony akcjonariuszy.



babaloo - Wto Wrz 09, 2008 7:42 pm
^^^ święte słowa. Dlatego mam nadzieję na prywatną kopalnię Dębieńsko.

Tyle że przykład Kopexu nie do końca trafiony. Oni handlują obsługą górnictwa. Spółki tym się zajmujące zawsze radziły sobie nieźle (nawet w czasach totalnego upadku górnictwa kilka lat temu).



Fiorek - Wto Wrz 09, 2008 7:45 pm
Moze wydobycie jest mniejsze niz pare lat temu, ale pomimo tego i tak koplanie przynosza ogromne zyski i nie widze sensu, aby je sprywatyzowac.



Wit - Wto Wrz 09, 2008 7:58 pm
tylko bez giełdy spółkom węglowym raczej ciężko będzie dalej się rozwijać, bo brakuje pieniędzy na inwestycje....o najnowszy przykłąd:



Pawlak: MF odmówiło pieniędzy na inwestycje początkowe w górnictwie
(PAP, dd/09.09.2008, godz. 15:59)

Ministerstwo Finansów odmówiło budżetowego wsparcia dla inwestycji początkowych w górnictwie - poinformował w Sosnowcu (Śląskie) wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.

Unia Europejska dopuszcza taką pomoc publiczną w przypadku inwestycji umożliwiających eksploatację nowych złóż.

Waldemar Pawlak przyjął decyzję resortu finansów "z dużym niepokojem".

Zaznaczył, że odmowa finansowania z budżetu oznacza, iż "konieczne będą bardzo jasne i klarowne decyzje, dotyczące finansowania rozwoju górnictwa i finansowania inwestycji początkowych na rynku".

"Jeżeli minister finansów nie widzi takich możliwości finansowania, to trzeba te inwestycje sfinansować na rynku i to sfinansować już w pełnym wymiarze w 2009 r." - powiedział Waldemar Pawlak podczas konferencji prasowej na Światowej Wystawie Górniczej Mining Expo 2008.

Podkreślił, że dzięki temu, iż energia jest w Polsce wytwarzana z węgla, inflacja nie przekroczyła 5 proc., a w krajach, gdzie jest wytwarzana z gazu, wzrost cen przekroczył nawet 15 proc.

"Ta sprawa wymaga też dyskusji publicznej, żebyśmy jasno, otwarcie stawiali proste pytania, czy przyszłość energetyczna naszego kraju ma się opierać na surowcach krajowych, także na gazyfikacji, upłynnianiu węgla, czystych technologiach węglowych, czy też tak będzie, że na te sprawy będzie brakowało środków, a będziemy realizowali jakieś dziwne projekty na innych rynkach i płacili koszmarnie duże pieniądze za surowce z innych krajów" - mówił.

Podkreślił, że to pytanie "do opinii publicznej i wszystkich, którzy decydują o perspektywach rozwoju naszego kraju".

"Nikt nie chce płacić za energię i paliwa wysokiej ceny. W każdym regionie świata szanuje się swoje surowce energetyczne, bo to najlepsza gwarancja bezpieczeństwa energetycznego" - dodał Pawlak.

Wicepremier ocenił, że po wielu latach wielkich wysiłków zmierzających do zmniejszenia produkcji węgla, obecnie doszło do "paranoicznej" sytuacji - braku węgla. "To jest właśnie przykład takiej absurdalnej polityki, gdzie zaciąga się kredyty w instytucjach międzynarodowych, w Banku Światowym, żeby zmniejszyć produkcję, a teraz mamy sytuację, kiedy energia na świecie jest bardzo droga, a u nas nie ma możliwości wytworzenia wystarczającej ilości surowców energetycznych i trzeba to bardzo szybko zmienić" - podkreślił.

Pytany o obsadzenie stanowiska wiceministra gospodarki do spraw górnictwa, wakującego od wielu miesięcy, Pawlak powiedział, że osobiście zajmuje się sprawami tej branży. "To jest najlepsza gwarancja, że sprawy górnictwa są na dobrej drodze" - zaznaczył.

http://biznes.onet.pl/2,1822073,wiadomosci.html
.....................
i jeszcze o targach górniczych w Sosnowcu

Górnicza wystawa
TVS, 2008-09-09 00:00

Kilkuset wystawców z 23 krajów uczestniczy w Światowej Wystawie Górniczej Mining Expo 2008 w Sosnowcu. Jak podają organizatorzy, to największa taka impreza na świecie. Podczas otwarcia wystawy przewodniczący Światowego Kongresu Górniczego profesor Józef Dubiński podkreślał, że Polska jest światowym liderem w produkcji maszyn górniczych. Ubolewał jednoczesnie,że na te najnowocześniejsze naszych kopalni po prostu nie stać.

- Szczycimy się tym, że jesteśmy jedną z nielicznych branży w Polsce która, co może jest odpowiedzią na to dlaczego nam tak dobrze idzie, która swój rozwój opiera na własnej myśli technicznej, czyli to co sprzedajemy jest u nas zaprojektowane w oparciu o nasze rozwiązania zarówno informatyczne, elektroniczne jak i mechaniczne - mówi dr inż. Rafał Bednarz z Fabryki Maszyn FAMUR S.A.

-Wszystkie społeczeństwa, te biedne, bogate i bardzo bogate potzebują surowców. Polska 95% energii - prądu i ciepła pozyskuje z węgla kamiennego i brunatnego. Nawet optymistyczne spojrzenia na źródła odnawialne, o których się mówi ostatnio w Europie, to jest przyszłość 20, 30 lat u nas. My nadal musimy troszczyć się o racjonalne i bezpieczne wydobycie węgla brunatnego i kamiennego. Ponadto mamy miedź i inne surowce, jesteśmy potentatem w skali europejskiej. - komentuje prof. Bronisław Barchański z Akademii Górniczo-Hutniczej.

http://www.tvs.pl/informacje/4584/



Wit - Śro Wrz 10, 2008 10:29 pm


ARP: inwestycje w górnictwo niezbędne dla bezpieczeństwa energetycznego
(PAP, dd/10.09.2008, godz. 19:39)

Inwestycje w górnictwo są niezbędne dla utrzymania bezpieczeństwa energetycznego Polski, nawet kosztem pogorszenia wyników finansowych spółek węglowych - uważają przedstawiciele Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP)

Podczas konferencji zorganizowanej w ramach odbywającej się w Sosnowcu Światowej Wystawy Górniczej Mining Expo, wicedyrektor katowickiego oddziału ARP Henryk Paszcza przedstawił dane dotyczące wydobycia i inwestycji w górnictwie w ostatnich latach oraz argumenty za utrzymaniem nakładów inwestycyjnych z rządowej strategii dla górnictwa do 2015 r.

"Obecna polityka energetyczna Polski przewiduje, że energetyka przez następnych 20 lat będzie oparta o węgiel kamienny. Bezpieczeństwo energetyczne kraju wymaga, aby akceptować inwestycje w sektorze węglowym nawet wówczas, gdy przejściowo będą pogarszać efektywność spółek węglowych" - mówił Paszcza.

Przypomniał, że w projekcie budżetu państwa na 2009 r. ministerstwo finansów nie uwzględniło zgłoszonej przez resort gospodarki kwoty 408 mln zł - na tzw. inwestycje początkowe dla górnictwa. Tymczasem zgoda Unii Europejskiej na specjalne warunki pomocy państwa w tym obszarze będzie obowiązywać tylko do 2010 r.

"Wiadomo już, że nie uda się spełnić tegorocznych założeń inwestycyjnych - nakładów w wysokości 2,77 mld zł. Po pierwszych sześciu miesiącach udało się zrealizować inwestycje na poziomie ubiegłorocznym, gdy w ciągu całego 2007 r. roku zainwestowano niespełna 2 mld zł" - podkreślił ekspert.

Z bilansu udostępnionych pokładów węgla wynika, że żywotność kopalń bez inwestowania zakończy się za ok. 20-25 lat. Posiadane zasoby operatywne, czyli objęte koncesjami na wydobycie, są określane na ok. 30-35 lat - pod warunkiem dokonania znacznych inwestycji.

Eksploatacja tych zasobów wymagałaby rozbudowy i modernizacji istniejących 31 kopalń. Górnicy schodzą w nich coraz niżej - w 2000 r. średnia głębokość wydobycia wynosiła 616 metrów, w 2007 r. było to już 650 metrów. Łączna długość frontu eksploatacyjnego w 2000 r. wynosiła 40 km, w 2007 r. było to już tylko 27 kilometrów.

W polskim górnictwie w końcu 2007 r. funkcjonowało 128 ścian. Ok. 40 proc. wydobycia pochodziło z eksploatacji podpoziomowej, czyli z pokładów umiejscowionych poniżej dna szybu. Tymczasem krajowe zużycie węgla kamiennego wzrasta. W 2000 r. było to 83 mln ton, w ub. roku wartość ta osiągnęła już 85 mln ton.

W 2000 r. przy rocznym wydobyciu 102,2 mln ton węgla, roczne nakłady inwestycyjne sięgały 1,017 mld zł. W 2007 r., gdy wydobyto 87,4 mln ton, na inwestycje wydano już 1,929 mld zł - skok ten możliwy był jednak w znacznym stopniu dzięki umorzeniu w 2003 r. zobowiązań zakładów górniczych.

Podstawowy wskaźnik inwestycji - środków na inwestycję z każdej wydobytej tony węgla - powoli rośnie i wynosi obecnie ok. 22 zł. Inny wskaźnik - długość wykonanych w ciągu roku wyrobisk korytarzowych zmalał od 2000 r. z 417 km, do 380 km w 2007 r. W ostatnich latach górnictwo więcej też niż w przygotowanie nowych wyrobisk inwestowało np. w maszyny.

Osiągnięcie w 2015 r. wydobycia rzędu 95-98 mln ton, wobec obecnych 87,4 mln ton wymaga przede wszystkim dużych nakładów na inwestycje początkowe. Rządowa strategia dla górnictwa przewiduje wydanie na ten cel do 2015 r. ok. 6,5 mld zł.

Kwota ta ma umożliwić sfinansowanie 39 inwestycji - 19 z nich to budowa nowych lub rozbudowa istniejących poziomów wydobywczych, 5 to budowa nowych szybów. Pozostałe zadania obejmują modernizacje zakładów przeróbki węgla, zakupy wydajnych kompleksów ścianowych i uruchomienie centralnej klimatyzacji.

"To zadania strategiczne, które muszą zostać zrealizowane. Efektami ich realizacji byłoby udostępnienie 1,184 mld ton węgla i zwiększenie bazy zasobowej po 2015 r. z 2,178 mld ton do 3,363 mld ton (o 54 proc.). Skutkowało by to m.in. wydłużeniem żywotności kopalń i wzrostem bezpieczeństwa energetycznego kraju" - powiedział Paszcza.

http://biznes.onet.pl/2,1823126,wiadomosci.html



absinth - Czw Wrz 11, 2008 10:37 am
Rząd: kopalnie muszą wydobywać więcej
Izabela Kacprzak 11-09-2008, ostatnia aktualizacja 11-09-2008 05:17

Kto sfinansuje miliardowe inwestycje w polskim górnictwie?

Część pieniędzy pochodzić będzie z akcji sprywatyzowanych kopalń, kredyty poręczą najwięksi odbiorcy węgla, maszyny weźmie się w leasing – proponuje rząd.

– Węgiel jest podstawą bezpieczeństwa energetycznego kraju. Do 2015 roku na rozwój polskiego górnictwa powinno się znaleźć 19 mld zł – powiedziała wczoraj na konferencji w Sosnowcu podczas wystawy Mining Expo 2008 Joanna Strzelec-Łobodzińska, doradca ministra gospodarki Waldemara Pawlaka.Rząd musi działać szybko, bo tegoroczne wyniki sektora węglowego są kiepskie. Od stycznia do sierpnia o 0,3 proc. spadła sprzedaż węgla, w tym o ponad 9 proc. węgla koksowego. Wydobycie w tym czasie zmniejszyło się o 5 proc., eksport aż o 34 proc. Ze strategii rządu do 2015 r. wynika, że sama energetyka potrzebuje 63 proc. rocznego wydobycia, kolejne 14 proc. – koksownie. – Musimy sukcesywnie zwiększać wydobycie – mówi Strzelec-Łobodzińska.

Strategia rządu na lata 2007 – 2015 jest jasno określona: węgiel musi zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Polski, więc trzeba łożyć fundusze na rozwój nowych technologii, pozyskać nowe możliwości wykorzystania węgla oraz nowych odbiorców, także za granicą, ale również udoskonalić prawo, by łatwiej można było pozyskiwać nowe złoża. Rząd liczy, że uda mu się przetworzyć w energię również metan uzyskiwany z naziemnych odwiertów powierzchniowych. – Z dnia na dzień nie można zwiększyć wydobycia. To jest proces, do którego musimy się bardzo dobrze przygotować, także przekonać Unię Europejską, że nasza gospodarka jest odmienna – dodaje Strzelec-Łobodzińska. Czy się uda? W tym roku zaplanowano wysokość nakładów na górnictwo na 2 mld 700 mln zł, a wydano dotychczas 980 mln zł. – Już widać, że plany nie zostaną osiągnięte – ocenia Henryk Paszcza, wicedyrektor Agencji Rozwoju Przemysłu. – Musimy sięgnąć po pokłady, które leżą głębiej, na innych terenach, a to kosztuje.

Pieniądze są potrzebne, by wydłużyć żywotność kopalń (obecne zasoby skończą się za 20 – 25 lat, a rząd chce, aby niektóre wydobywały przez co najmniej 60 lat), ochronę środowiska, badania geologiczne, zakup maszyn. Rząd, który może dofinansowywać górnictwo do 30 proc. i to tylko na pokrycie inwestycji początkowych, chce, aby część funduszy skredytowały banki, za które poręczą najwięksi kooperatorzy kopalń. Mówi się również o leasingu maszyn. – Część pieniędzy pochodzić będzie z akcji sprywatyzowanych kopalń – zapewniła wczoraj Strzelec-Łobodzńska.

Prywatyzacja ma się rozpocząć od stworzenia grupy węglowo-koksowej na bazie Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Najszybciej nastąpi w kopalni Bogdanka, która lada chwila złoży prospekt emisyjny i na giełdę planuje wejść w pierwszej połowie 2009 r.

Na rozwój górnictwa liczą firmy okołogórnicze. Grupa Famur planuje zbudować do 2011 r. nowy zakład produkcji napędów kombajnów i hydrauliki siłowej. Kopex będzie sprzedawał kombajn ścianowy o największej mocy. Wystawa Górnicza Mining Expo 2008 jest częścią XXI Światowego Kongresu Górniczego. Obrady specjalistów z 44 państw zakończą się dziś. „Rz” jest patronem medialnym kongresu.
Rzeczpospolita



Wit - Czw Wrz 11, 2008 6:36 pm


KHW rozważa wejście na zagraniczne giełdy
Czwartek, 11 września (16:52)

Przygotowujący się do wejścia na warszawską giełdę Katowicki Holding Węglowy bierze pod uwagę możliwość wejścia również na giełdy zagraniczne ? powiedział w czwartek w Sosnowcu wiceprezes tej spółki Waldemar Mróz.

- Nie wiadomo jeszcze, które miałyby to być rynki. Przy tak dużej firmie jak nasza trudno byłoby, aby nasi doradcy nie brali takiej możliwości pod uwagę - mówił Mróz podczas konferencji na temat prywatyzacji górnictwa, zorganizowanej w ramach Światowej Wystawy Górniczej Mining Expo.

Mróz przypomniał, że planowany na 2009 r. debiut KHW na warszawskiej giełdzie przygotowuje konsorcjum Morgan Stanley i banku ING. Pracownicy otrzymają za darmo 15 proc. akcji, Skarb Państwa zachowa pakiet kontrolny. Spółka chce uzyskać z giełdy kilkaset milionów złotych na inwestycje w nowe złoża i unowocześnienie produkcji.

Wiceprezes podkreślił, że koncern musi inwestować m.in. w udostępnianie złóż najlepszego węgla niskosiarkowego. Zaznaczył, że spółka złożyła już m.in. wniosek koncesyjny na eksploatację pola wydobywczego Brzezinka, które wchodziło kiedyś w skład nieczynnej już kopalni Niwka-Modrzejów (należącej do KHW). Pole miałoby być eksploatowane od kopalni "Mysłowice-Wesoła".

Koncern nie informuje na razie, kiedy będzie gotowy jego prospekt emisyjny - w czerwcu zakładano wstępnie, że nastąpi to jesienią tego roku. Zgodnie z dotychczasowymi informacjami, inwestorzy będą mogli objąć nie więcej niż 35 proc. akcji firmy w podwyższonym, dzięki emisji, kapitale. Kapitał akcyjny KHW przekracza 300 mln zł.

Równolegle z przygotowaniami do emisji prowadzone miały być dalsze uzgodnienia z działającymi w KHW 48 związkami zawodowymi. W ubiegłorocznym referendum większość załogi zgodziła się na upublicznienie spółki, związkowcy zażądali jednak m.in. 10-letnich gwarancji zatrudnienia oraz wiążących gwarancji, że większościowy pakiet akcji na zawsze pozostanie w rękach Skarbu Państwa.

- Wydaje nam się, że w niedługim czasie sytuacja będzie taka, że to związki zawodowe przyjdą do nas i powiedzą - czemu tego nie prywatyzujecie do końca? Jeszcze cztery lata temu 99,9 proc. było przeciw prywatyzacji, teraz jest inaczej - ocenił w czwartek Mróz.

KHW będzie prawdopodobnie pierwszą - obok kopalni "Bogdanka" - spółką węglową notowaną na giełdzie. Środki ze sprzedaży akcji posłużą finansowaniu inwestycji. Do 2015 roku KHW zamierza przeznaczyć na nie ok. 5,3 mld zł. W tym roku nakłady inwestycyjne przekroczą 730 mln zł, wobec 418 mln zł w 2007 r. Około 350 mln zł pokryją wyemitowane w tym roku obligacje.

Katowicka Grupa Kapitałowa, skupiająca Katowicki Holding Węglowy i jedną kopalnię zależną, to druga pod względem wielkości polska spółka węglowa. Kopalnie grupy zatrudniają blisko 21,5 tys. osób, wydobywając ok. 16-17 mln ton węgla rocznie.

W ubiegłym roku grupa wypracowała ok. 25 mln zł zysku netto, przy przychodach zbliżonych do 3 mld zł. KHW wypracowuje zyski stale od pięciu lat; w ubiegłych latach sięgały one prawie 100 mln zł rocznie. Plany na 2008 rok zakładają 57,8 mln zł zysku netto.

źródło informacji: PAP

http://biznes.interia.pl/gieldy/aktualn ... 76878,1844
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 15 z 23 • Wyszukiwarka znalazła 1247 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •