ďťż
 
[Gospodarka] Górnictwo i sprawy z nim związane



Wit - Czw Sty 22, 2009 1:57 pm
Kryzys? Ale podwyżki w kopalniach muszą być
Tomasz Głogowski2009-01-20, ostatnia aktualizacja 2009-01-20 21:53



- To nie my wywołaliśmy ten kryzys, więc nie będziemy za niego płacić - mówi Bogusław Ziętek, szef radykalnego Sierpnia '80, i żąda, by spółki węglowe podwyższyły w tym roku pensje górników nawet o 600 zł. Szefowie Kompanii nie mówią "nie", ale są zdania, że koncern stać tylko na 200 zł podwyżki.

Są firmy, które zwalniają pracowników i ograniczają produkcję. Ale są i takie, jak Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy, które robią wszystko, by produkować więcej niż w poprzednich miesiącach. Wszystko dzięki popytowi na dostarczany elektrowniom węgiel energetyczny, którego cena wzrośnie w tym roku średnio o 42 proc., do 230 zł za tonę. Szefowie Kompanii liczą, że koncern sprzeda w tym roku elektrowniom 23 mln ton węgla, o ponad 2,3 mln więcej niż w zeszłym roku.

Większa sprzedaż droższego węgla oznacza większe zyski, dlatego górnicze związki zamierzają stoczyć kolejną batalię o podwyżki dla górników. - Skoro jest koniunktura na węgiel energetyczny, dlaczego jej nie wykorzystać? Dość już oszczędzania kosztem pracowników i zwalania całej winy na kryzys - mówi Ziętek. I żąda, by pensje w Kompanii wzrosły w tym roku o14 proc., czyli tyle, ile w zeszłym roku! Dodajmy, że średnia pensja brutto w Kompanii za zeszły rok to 5237 zł.

Co o tym myślą sami zainteresowani? Tadeusz Paprota z kopalni Jankowice w Rybniku, który wkrótce odejdzie na emeryturę, mówi, że każdy chce więcej zarabiać: - A przecież my nie mamy kokosów. Jak były podwyżki, to wszystko zżarła inflacja, nawet tego nie odczuliśmy.

Młodsi, którzy mają przed sobą ponad 20 lat pracy na dole, nie zawsze myślą tak samo jak związkowcy. - Wolę pewną robotę, nawet za mniejsze pieniądze. Pracowałem dwa lata u prywaciarza przy produkcji kostki brukowej. Miałem świadomość, że w każdej chwili mogę stracić pracę. Na kopalni to mi nie grozi - mówi Andrzej, górnik z kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej.

Gdyby szefowie Kompanii spełnili żądania Sierpnia '80, górnicy otrzymaliby w tym roku średnio po 600 zł brutto więcej. Mirosław Kugiel, prezes koncernu, podwyżkom nie mówi "nie", ale stanowczo odrzuca możliwość kilkunastoprocentowych podwyżek i proponuje maksymalnie 5 proc., czyli średnio po 200 zł. - To wszystko, na co nas obecnie stać - mówi Kugiel. Przyznaje, że jest pewien margines negocjacji, ale niewielki.

Takie stawianie sprawy złości Dominika Kolorza, przewodniczącego górniczej "Solidarności". - To ustalanie widełek jest idiotyczne i tylko nas prowokuje. W zeszłym roku też słyszeliśmy, że podwyżki zrujnują firmę. I co? Nie dość, że Kompania przetrwała, to jeszcze ma się lepiej niż kiedyś - mówi Kolorz. Jednocześnie jednak zastrzega, że nie jest tak, że kryzys ominął górnictwo, więc trzeba być odpowiedzialnym w żądaniach. Ponieważ jednak Kompania jest w tej chwili firmą stabilną, to podwyżki powinny tu być wyższe niż w innych spółkach węglowych.

Zwiększenia pensji w ogóle nie planuje jednak Jastrzębska Spółka Węglowa, producent węgla koksującego, który po przeróbce w koksowniach wykorzystują huty do produkcji stali. Ponieważ hutnictwo przeżywa zapaść, także najbogatsza jeszcze do niedawna spółka węglowa musiała wprowadzić specjalny plan kryzysowy. I zamiast podwyżek w 2009 roku jest zamrożenie płac na poziomie z 2008 roku. - W przypadku jastrzębskiej spółki możemy pójść na pewne ustępstwa, ale na pewno nie zrezygnujemy z walki o wyższe wynagrodzenia. Niech zarząd nawet na to nie liczy - nie odpuszcza Ziętek.
................



Nie taki węgiel straszny jak go malują
2009-01-17 15:03:24

Śląsk to węgiel, a jeśli węgiel, to zanieczyszczone powietrze! Takie skojarzenie automatycznie ciśnie się na myśl większości Polaków. Można przekonywać, że Katowice należą do najbardziej zielonych miast kraju (ponad 40 proc. powierzchni miasta stanowią lasy i inne tereny zielone). Można przywoływać raporty dotyczące ochrony środowiska, zgodnie z którymi znacznie bardziej zanieczyszczone powietrze jest w Krakowie czy Warszawie. Na nic to. Jak Górny Śląsk, to węgiel i zanieczyszczenia.

Nie jest tajemnicą, że podstawą polskiej energetyki jest węgiel. Ponad 90 proc. energii elektrycznej aktualnie produkowanej w Polsce pochodzi ze spalania tego surowca. Mimo że padają coraz poważniejsze deklaracje odnośnie budowy w Polsce elektrowni jądrowych, węgiel jako surowiec energetyczny jeszcze długo nie będzie miał poważnej alternatywy. Będzie on zatem głównym paliwem dla elektroenergetyki, gwarantującym – z racji braku dużych zasobów innych paliw kopalnych – bezpieczeństwo energetyczne kraju.

W związku z prognozowanym wzrostem zapotrzebowania na energię elektryczną konieczna będzie budowa nowych bloków energetycznych oraz elektrowni. Jednocześnie Polska zobowiązana jest do redukcji emisji dwutlenku węgla, którego największym emitentem jest energetyka. Jak pogodzić te dwie przeciwstawne tendencje: wzrostu zapotrzebowania na energię, którą produkuje się w Polsce głównie z węgla, oraz potrzebę ochrony środowiska? Odpowiedź kryje się w skrótach CCT, CCS, CTL. Skrót CCT oznacza czyste technologie węglowe (Clean Coal Technologies), w których, zgodnie z projektem opracowanej przez Ministerstwo Gospodarki „Polityki energetycznej Polski do 2030 roku”, należy upatrywać zwiększenia roli węgla przy utrzymujących się wysokich cenach ropy naftowej i gazu. Węgiel bowiem, wobec wyczerpujących się zasobów ropy naftowej i ograniczonych gazu ziemnego, będzie w najbliższej przyszłości prawdopodobnie pełnić rolę podstawowego źródła energii w skali świata, jak wskazuje w swym raporcie Instytut Techniki Cieplnej w Gliwicach.

Obecny stan techniki umożliwia budowę technologii energetycznego wykorzystania węgla, które mają praktycznie zerowe oddziaływanie na otoczenie. Wyjątkiem pozostaje tu dwutlenek węgla, którego emisji jednak można uniknąć poprzez wyłapywanie ze spalin i składowanie (Carbon Capture and Storage – CCS). Wspólny projekt Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach i Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu pod nazwą Centrum Czystych Technologii Węglowych zakłada budowę nowoczesnych laboratoriów w Katowicach, poligonu doświadczalnego do zgazowywania węgla w Kopalni Doświadczalnej „Barbara” w Mikołowie i podobnych instalacji w Zabrzu. Projekt ten, jako znajdujący się na liście projektów kluczowych Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, może liczyć na wsparcie w wysokości 45 mln euro. Eksperymentalne zgazowywanie węgla miałoby się odbywać na płytkim pokładzie, jednakże po opracowaniu technologii byłoby możliwe jej wykorzystanie także na głębokości nawet poniżej 1000 m. W tym celu można wykorzystać pokłady zamkniętych już kopalni, gdzie nieopłacalna jest eksploatacja węgla metodami tradycyjnymi. W wyniku procesu zgazowywania węgla uzyskuje się palny gaz, który ma wiele zastosowań w przemyśle chemicznym. Może on być m.in. wykorzystywany do produkcji paliw silnikowych. Technologia ta była stosowana w czasie II wojny światowej przez hitlerowskie Niemcy z uwagi na ograniczony dostęp do zasobów ropy naftowej. W obecnych warunkach opłacalność tej technologii wyznacza tzw. „prawo dwóch”, zgodnie z którym produkcja benzyn z węgla jest konkurencyjna cenowo wobec paliw wytwarzanych z ropy naftowej, gdy cena dwóch ton węgla będzie niższa od ceny jednej baryłki ropy naftowej.

Jednakże technologia ta może być wykorzystywana nie tylko do produkcji paliw silnikowych, ale także w elektroenergetyce. W USA w połowie lat 80. XX wieku uruchomiono pierwszą na świecie elektrownię z układem gazowo-parowym zintegrowanym ze zgazowaniem węgla, która nie tylko wykazywała wysoką wydajność energetyczną, ale także była niemal zeroemisyjna. Elektrownia taka wytwarza oprócz energii elektrycznej także wspomniany już gaz syntezowy. W Polsce Południowy Koncern Energetyczny, Zakłady Azotowe Kędzierzyn, Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla oraz Energoprojekt planują w Kędzierzynie-Koźlu budowę elektrowni poligeneracyjnej, która – oprócz wytwarzania energii elektrycznej i ciepła oraz gazu do syntez chemicznych – ma stanowić także swego rodzaju wstęp do budowy nowoczesnej elektrowni zeroemisyjnej. Jak podkreśla się w projekcie „Polityka energetycznej Polski do 2030 roku”, dzięki rodzimym zasobom węgla kamiennego, rozwój nowych technologii będzie mieć znaczny wpływ na poprawę bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Jednocześnie nowe technologie pozwalają na znaczną redukcję emitowanych zanieczyszczeń. W tym kontekście warto także zwrócić uwagę na współwystępujący często z pokładami węgla metan. Gaz ten, który przy eksploatacji węgla metodą głębinową może stanowić śmiertelne zagrożenie dla górników, jest jednocześnie surowcem, który znacząco może się przyczynić do poprawy bilansu energetycznego Polski. Potencjał ten jest jak dotychczas wykorzystany w znikomym stopniu. Krzysztof Badyda wskazuje na łamach „Energetyki”, że według niektórych szacunków przy wydobyciu węgla rocznie wydziela się ok. 1 mld metrów sześciennych tego gazu, z czego w roku 2007 zaledwie 165 mln metrów sześciennych zagospodarowane jest energetycznie.

Olbrzymie ilości metanu trafiają tymczasem wprost do atmosfery. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że metan jest gazem cieplarnianym, którego potencjał cieplarniany jest dwadzieścia jeden razy większy od dwutlenku węgla. Metan można jednak wykorzystywać jako paliwo w turbinach gazowych stosowanych do produkcji ciepła i energii elektrycznej. W ten sposób gaz ten wykorzystywany jest między innymi w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, gdzie w wyniku 120 mln inwestycji takie kopalnie jak Borynia, Krupiński, i Pniówek korzystają z prądu i ciepła wytworzonego ze spalania metanu. Kupowany od miejscowej kopalni metan ogrzewa już gminne budynki w Marklowicach. Z podobnym zamiarem wykorzystania tego gazu nosi się inna śląska gmina Gierałtowice, gdzie do 2010 roku ciepło uzyskiwane ze spalania metanu ma być zastosowane do ogrzewania części budynków. Jednocześnie, podobnie jak węgiel, metan może być wykorzystywany do produkcji paliw płynnych Jak donosi "Angewandte Chemie International Edition", gaz ten za pomocą zmodyfikowanego ogniwa paliwowego można przekształcić w stosowany w niektórych silnikach spalinowych metanol. Podczas tego procesu jednocześnie wytwarzany jest prąd elektryczny. Zasoby występujących w Polsce (głównie na Górnym Śląsku) surowców mogą z powodzeniem zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju. Jednocześnie te dotychczas uważane za „brudne” surowce mogą, dzięki wykorzystaniu zintegrowanych nowoczesnych technologii, stanowić paliwa jeśli nie ekologiczne, to przynajmniej w znikomym stopniu oddziałujące na środowisko naturalne.

Źródło:\"Inwestor Gazeta Inwestycyjna nr 12 (23) Grudzień 2008
Łukasz Brzenczek

http://www.gkw24.pl/artykul/44/nie-taki ... -go-maluja




absinth - Czw Sty 22, 2009 3:21 pm

To nie my wywołaliśmy ten kryzys, więc nie będziemy za niego płacić - mówi Bogusław Ziętek, szef radykalnego Sierpnia '80, i żąda, by spółki węglowe podwyższyły w tym roku pensje górników

pozwole sobie tylko napisac, ze moja opinia o zwiazkach zawodowych jest taka, ze nie nadaje sie aby ja tu zamiescic



Iluminator - Pią Sty 23, 2009 9:47 am
Związki zawodowe to duży problem. Chore jest to, że przy każdej kopalni działa kilkanaście związków, każdy z nich potrzebuje biuro, a związkowcy pracują mniej niż 100 dni w roku (a często jest to kilkadziesiąt dni w roku).

W minionych latach podwyżki były argumentowane zwiększeniem zysku zakładów pracy. Teraz padają słowa, że to nie oni są winni kryzysu i dalej chcą więcej zarabiać. Oni działają na szkodę kopalń i szkodę państwa.



absinth - Pią Sty 23, 2009 12:02 pm
JSW wypłaciła 1,7 mld zł podatków
Karolina Baca 22-01-2009, ostatnia aktualizacja 22-01-2009 13:53

Największy producent węgla koksującego w Europie – Jastrzębska Spółka Węglowa – obliczyła, że w 2008 r. wpłaciła na konta gmin i instytucji państwowych prawie 1,7 mld złotych

– Za pośrednictwem urzędu skarbowego odprowadzany jest VAT, a więc podatek od towarów i usług, który w 2008 roku wyniósł przeszło 649 mln złotych, podatek dochodowy od osób prawnych - w wysokości 64,6 mln złotych, wpłata z zysku - w wysokości 105,2 mln złotych. Oprócz tego w ubiegłym roku JSW SA - jako płatnik podatku dochodowego od osób fizycznych - przelała na konta urzędów skarbowych ponad 176 mln złotych – wylicza Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.

Oprócz tego każdego miesiąca JSW SA odprowadza składki na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W 2008 roku na konto tej instytucji przelano ponad 608,4 mln złotych, kolejne 17,5 mln złotych wpłacono do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Z tytułu opłaty za wieczyste użytkowanie gruntów do starostw powiatowych trafiło ponad 3 mln złotych.

W 2008 roku JSW SA przekazała gminom ponad 85,5 mln złotych z tytułu podatku od nieruchomości, z czego znaczna część, bo 53,9 mln zł spółka zapłaciła z tytułu spornego podatku od wyrobisk górniczych za 2003 rok oraz częściowo za 2004 rok.

Z danych Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej wynika, że obciążenia górnictwa węgla kamiennego wynoszą ok. 6,2 mld zł rocznie.Najwięcej kontrowersji wzbudza tzw. podatek od wyrobisk – według prawa dziura w ziemi jaką jest wyrobisko jest nieruchomością. A od tej podatek trzeba płacić. Zaległe opłaty kopalń (przez 4 lata sprawa nie była wyjaśniona), wynoszą ponad 1 mld zł.Blisko 700 mln zł rocznie pochłaniają składki na Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

– Każdy przedsiębiorca zatrudniający 6 proc. niepełnosprawnych jest zwolniony z tych opłat, a w kopalniach to nierealne – tłumaczy Janusz Olszowski, prezes GIPH. – 6 proc. liczy się bowiem od ogólnej liczby zatrudnionych, a w kopalni przecież 90 proc. ludzi pracuje pod ziemią – tłumaczy.

GIPH zapowiada też wniosek o obniżenie podatku VAT na węgiel kamienny.– Nasze 22 proc. to najwięcej w Europie – zauważa Olszowski i wylicza: Węgry i Bułgaria po 20 proc., Czechy i Ruminia po 19 proc., Estonia 18 proc.

–Karolina Baca
Rzeczpospolita




Wit - Sob Sty 24, 2009 3:17 pm


Jatrzębie Zdrój, Suszec: JSW walczy z kryzysem fedrując "zwykły" węgiel
17.01.2009
Trzy górnicze brygady ścianowe, czyli prawie setka doświadczonych górników z kopalni Jas-Mos, została wczoraj przeniesiona do kopalni Krupiński w Suszcu.

Będą tam wydobywać "zwykły" węgiel energetyczny, który sprzedaje się na pniu, kupują go elektrownie, ciepłownie i zwykli mieszkańcy. To jeden z pomysłów jastrzębskiego giganta węglowego na walkę ze skutkami kryzysu w przemyśle stalowym.

- Słyniemy z węgla koksowego, który do zwykłego pieca się nie nadaje. A z powodu kryzysu węgiel wykorzystywany do produkcji koksu na razie w dużej mierze trafia na zwały. Więcej go produkujemy, niż mamy odbiorców, więc musieliśmy coś z tym fantem zrobić - wyjaśnia Marian Ślęzak, zastępca prezesa zarządu, dyrektor biura zatrudnienia, płac i polityki społecznej w JSW.

W Krupińskim węgla energetycznego nie brakuje, stąd też pomysł na praktycznie bezkosztowe, zwiększone wydobycie.

- Na ten węgiel jest popyt. Możemy go sprzedać. Od poniedziałku w Krupińskim, dzięki "posiłkom" z Jastrzębia, będziemy fedrować o 1000 ton węgla więcej na dobę niż dotychczas - około 9 tysięcy ton - dodaje Marian Ślęzak.

Górnicy są zdania, że i tak nie było innego wyjścia.

- Była odprawa, jesteśmy potrzebni w Krupińskim, no to jedziemy. Najważniejsze jednak, że mamy robotę - mówi jeden z górników.

W tym roku spółka - także w związku z kryzysem - nie planuje nowych przyjęć do pracy w kopalniach.

- Zwolnień nie przewidujemy. Szacujemy, że ok. 1300, 1800 osób odejdzie w tym roku na emerytury, a nie będziemy uzupełniać kadry. Chyba, że tam, gdzie będzie to absolutnie koniecznie ze względu na bezpieczeństwo w ruchu danej kopalni - podkreślają w spółce.

Zgodnie z przyjętym planem oszczędnościowym, w razie potrzeby załogi będą przenoszone w inne miejsca, gdzie będą najbardziej potrzebne. Taki scenariusz realizowany jest w Krupińskim.

- Ta operacja potrwa trzy miesiące, potem zobaczymy, jak sprawy się potoczą - wyjaśnia Ślęzak. - Kolejne tego rodzaju decyzje będziemy na bieżąco konsultować ze stroną związkową . Myślę, że sprzeciwu nie będzie, bo przecież wszystkim zależy, by wydobywać węgiel, który się sprzedaje. Tylko w ten sposób oddalimy od nas widmo kryzysu. Produkcja węgla na zwały nie ma sensu - dodaje Ślęzak.

Władze spółki zapowiadają, że także w innych kopalniach zwiększony będzie udział w wydobyciu zwykłego węgla kosztem koksowego. W zeszłym roku JSW wydobyła 13,5 mln ton węgla, w tym roku produkcja ma być utrzymana na podobnym poziomie.

Utrzymamy zatrudnienie

Rozmowa z Marianem Ślęzakiem, wiceprezesem ds. zatrudnienia, płac i polityki społecznej w Jastrzębskiej Spółce Węglowej

Jastrzębska Spółka Węglowa jako jedna z pierwszych polskich firm wyraźnie odczuła skutki światowego kryzysu. Czeka was trudny rok.

Przyjęliśmy program oszczędnościowy, który naszym zdaniem pozwoli nam ten rok przetrwać w dobrej kondycji i utrzymać zatrudnienie. Chcemy też zamknąć rok bez finansowyh strat. Nie będzie nowych przyjęć do pracy. Planujemy, że na emerytury odejdzie przynajmniej 1300 naszych pracowników.

W ten naturalny sposób na koniec roku o tyle zmniejszy się zatem liczba etatów.

Niektórzy ekonomiści przewidują, że w drugim półroczu w branży przemysłu stalowego coś jednak ruszy.

Więc kto wie, może za pół roku zaczniemy przyjmować nowych pracowników.

Ja nie jestem takim optymistą, nie wierzę, że w ciągu zaledwie pół roku się coś zmieni. Pamiętajmy też o tym, że nawet jeśli kryzys minie, to sprzedaż węgla nie ruszy od razu z kopyta.

Huty mają przecież spore zapasy koksu, a koksownie też mają duże rezerwy tego surowca. My oczywiście też odkładamy węgiel na coraz większe zwały. Zanim wszyscy pozbędą się tych wszystkich zapasów, minie trochę czasu.

Na pana barkach spoczywa w dużej mierze prowadzenie negocjacji ze związkami zawodowymi. Na razie związkowcy są powściągliwi w komentarzach, ale chyba zrozumieli, że w tym roku o kolejne podwyżki płac walczyć nie ma sensu.

Ustaliliśmy harmonogram spotkań, na bieżąco będziemy wyjaśniać wątpliwości. Jestem pełen uznania. Związkowcy wykazują zrozumienie. Usłyszałem od nich wprost, że nie są oszołomami i wiedzą, kiedy można o coś walczyć. To świadczy o tym, że są odpowiedzialni. Jeśli wszyscy tak podejdziemy do sprawy, przetrwamy trudny okres. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/948460.html



Cuma - Wto Sty 27, 2009 10:20 am
Powtórka z rozrywki
27-01-09 07:01:01:53, IAR, PR Katowice, opr. gospodarkaslaska.pl
Związkowcy Sierpnia'80 weszli w spór zbiorowy z zarządem Kompanii Węglowej.

Wśród postulatów związku najważniejsze są 14-proc. podwyżki płac dla pracowników spółki. Sierpień'80 domaga się również wyrównania deputatu węglowego do 8 ton oraz podwyższenia wartości posiłków profilaktycznych dla górników.

Sierpień'80 jest pierwszym związkiem zawodowym działającym w Kompanii, który przedstawił swoje postulaty. Rozmowy w sprawie podwyżek w KW ze wszystkimi związkami mają się zacząć w pierwszych dniach lutego. Kompania zgodziła się na podniesie płac o 5 proc. Pozostałe zwiazki działające w spółce na razie nie wypracowały wspólnego stanowiska.

http://www.gospodarkaslaska.pl



Wit - Śro Sty 28, 2009 2:10 pm
taka ciekawostka

Górnikom, w badaniach, znowu rośnie prestiż
Tomasz Głogowski2009-01-26, ostatnia aktualizacja 2009-01-26 21:41



Po 12 latach przerwy górnik znów jest jednym z najbardziej prestiżowych zawodów w Polsce - wynika z najnowszych badań CBOS-u. Wyprzedzają go jedynie profesor uniwersytetu oraz strażak.

Ostatni raz górnicy byli w czołówce najbardziej poważanych zawodów w kraju w 1996 roku. Potem było już tylko gorzej. Choć zawsze kojarzeni z ciężką i bardzo niebezpieczną pracą, górnicy systematycznie spadali w badaniach CBOS-u. Aż do 1999 roku, gdy zajęli szóste miejsce - zaledwie 57 proc. respondentów powiedziało wtedy, że zawód górnika wzbudza ich szacunek.

- To był wyjątkowo zły czas dla branży. Zaczęły się redukcje w kopalniach. Koledzy z Białegostoku i Łodzi pytali mnie, dlaczego górnicy dostają odprawy, a pracownicy PGR-ów czy zakładów włókienniczych już nie - mówi profesor Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Tymczasem najnowsze, opublikowane właśnie przez CBOS badania sympatii zawodowych Polaków przyniosły pod tym względem prawdziwą rewolucję. Górnik znów jest jednym z najbardziej prestiżowych zawodów w kraju (78 proc. głosów), ustępując w rankingu jedynie profesorowi uniwersytetu i strażakowi, którzy otrzymali po 84 proc. głosów. W pierwszej dziesiątce znaleźli się jeszcze: pielęgniarka (77 proc.), lekarz (73 proc.), inżynier (71 proc.), nauczyciel (70 proc.), tokarz i murarz (69 proc.), księgowy (64 proc.) oraz oficer zawodowy (63 proc.).

Socjologów te wyniki nie dziwią, bo przez ostatnie miesiące wiele się w górnictwie zmieniło. Wysokie kiedyś zarobki górników (sięgające 5 tys. zł brutto) przestały już razić, bo podwyżki były też w innych przedsiębiorstwach. Węgiel, do wydobycia którego trzeba było dopłacać z państwowej kasy, zaczął osiągać rekordowe ceny. - W końcu spadło też to całe odium PRL-u. Praca górnika przestała kojarzyć się z niedostępnymi dla innych przywilejami, a zaczęła z codzienną ciężką harówką za całkiem niewygórowane wynagrodzenie. Na znaczeniu straciły też górnicze związki zawodowe. To one sprawiały, że górnik był automatycznie kojarzony z zadymiarzem - przekonuje profesor Jacek Wódz i dodaje, że zaczynamy doceniać też realny wysiłek włożony w pracę.

Specjaliści podkreślają, że na wizerunek górników wpłynęły też ostatnie katastrofy w kopalniach. Przede wszystkim tragedia w kopalnia Halemba, gdzie śmierć poniosły 23 osoby, czy eksplozja w kopalni Borynia, gdzie zginęło sześciu górników. - Ludzie po raz kolejny zobaczyli, jak niebezpieczny to zawód - przekonuje prof. Szczepański.

Ale największe wrażenie zrobił prawdopodobnie kryzys energetyczny i zakręcenie na jakiś czas przez Rosję kurka z gazem. Wielu Polaków ponownie zaczęło wtedy doceniać znaczenie polskiego węgla. - Przypomnieliśmy sobie, że ponad 95 proc. naszych elektrowni pracuje w oparciu o węgiel kamienny - mówi prof. Szczepański. Gdy w 1995 roku przeprowadził badania wśród uczniów szkół średnich w naszym regionie, na pytanie kim chcą być w przyszłości, ani jeden z uczniów nie odpowiedział, że górnikiem. - Przepuszczam, że dziś wyniki byłyby już inne - mówi prof. Szczepański.

W zeszłym roku Kompania Węglowa, największa górnicza firma w Europie, przyjęła do pracy 8 tys. osób, ale zainteresowanie było dużo większe, bo zgłosiło się aż 23 tys. chętnych. W tym roku pracę w kopalniach Kompanii znajdzie około 4 tys. nowych ludzi. - Spodziewamy się, że podań będzie tyle samo co w 2008 roku albo i więcej. Na brak chętnych nie możemy narzekać - przyznaje Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
.............


Górnicy JSW, kupujcie węgiel ze swoich kopalń
27.01.2009
W kopalni Zofiówka do sprzedaży oferowany jest muł węglowy.

Pracownicy i emeryci górniczy Jastrzębskiej Spółki Węglowej w ramach deputatu węglowego od tego roku mogą wybierać węgiel w naturze tylko w kopalniach należących do spółki - zdecydował zarząd firmy.

Do tej pory mogli decydować się na węgiel na przykład z Kompanii Węglowej i Katowickim Holdingu Węglowego, a JSW płaciła tym firmom za jego sprzedaż. Teraz to się skończy - a wszystko z powodu kryzysu finansowego.

- Szacujemy, że tylko w tym roku operacja ta przyniesie nam 47 milionów złotych oszczędności - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.

Jednak nie wszystkim górnikom ten pomysł odpowiada.

- Mieszkam w Rybniku. Dwie kopalnie, Chwałowice i Jankowice, mają świetny węgiel. W naszych nie ma takiego. Borynia i Zofiówka oferują muł wzbogacony. Dobry węgiel jest dopiero w Krupińskim w Suszcu i Boryni w Ornontowicach. To trochę za daleko - mówi Jan, górnik z 15-letnim stażem.

JSW słynie z węgla koksowego, który nie nadaje się do pieców domowych. W obliczu kryzysu przestawia produkcję. Z tego powodu spółka wysłała do Krupińskiego trzy oddziały wydobywcze, które od minionego poniedziałku fedrują w Suszcu węgiel energetyczny. Dzisiaj natomiast kopalnia Jas-Mos przestawi się na większą produkcję tzw. węgla niesortowego.

- Od 1 lutego w Pniówku wzrośnie produkcja orzecha i groszku, trwa uruchamianie linii produkcyjnych. Jeszcze kilka lat temu obie kopalnie miały w swojej ofercie węgiel energetyczny, ale zrezygnowały z jego produkcji, gdyż znacznie bardziej opłacało się sprzedawać węgiel koksowy - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer.

- Wszystkie nasze gatunki węgla przeznaczone do celów opałowych są dobrej jakości, ale najbardziej kaloryczny i najczystszy pod względem zawartości popiołu, części lotnych i siarki jest węgiel energetyczny z Jas-Mosu. Ma on bardzo korzystne parametry i z powodzeniem może być wykorzystywany w gospodarstwach domowych - zachęca Jan Kowalczyk, zastępca dyrektora biura marketingu i jakości węgla ds. przeróbki mechanicznej węgla.

Z zamawiania węgla deputatowego w kopalniach Kompanii Węglowej zarząd JSW zrezygnował w powodu trudnej sytuacji na rynku węgla koksowego, kierując się logicznym argumentem - po co kupować węgiel od innych spółek, jeśli można wyprodukować go u siebie. A jest o co się starać, ponieważ w grę wchodzi 56 milionów złotych. Tyle mniej więcej był wart węgiel odebrany w 2008 roku w naturze przez pracowników, emerytów i rencistów JSW.

- Na realizację deputatu w naturze zdecydowało się ponad 25 tysięcy osób, a więc 40,9 procent uprawnionych. Większość, bo 53,44 procent odebrała węgiel w kopalniach należących do Kompanii Węglowej, a 46,56 proc. w naszych - dodaje Katarzyna Jabłońska--Bajer.

Rzeczniczka przypomina, że pracownicy, którym nie pasuje taka sytuacja, mogą skorzystać z możliwości zamiany deputatu na ekwiwalent pieniężny.

- Zasady wypłacania nie zmieniły się. Ekwiwalent można wybrać jednorazowo lub w formie comiesięcznego dodatku do pensji. Do końca lutego pracownicy, emeryci i renciści JSW mogą zadeklarować zmianę formy realizacji deputatu - mówi rzeczniczka.

Przypomnijmy, pracownikom JSW zatrudnionym przed 1991 rokiem przysługuje w formie deputatu 8 ton węgla, a zatrudnieni po tym czasie mają po 6 ton. W zeszłym roku średnia cena za tonę węgla wynosiła ok. 440 złotych.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/w ... 52561.html



Wit - Pią Lut 06, 2009 12:29 pm


Podwyżek chcą górnicy, a szefowie wolą oszczędzać
30.01.2009
Właśnie rozpoczęły się negocjacje płacowe w górnictwie. Związkowcy domagają się podwyżek, choć nie wszyscy w tej samej wysokości. Tymczasem aż dwie z trzech węglowych spółek proponują zamrożenie płac. - Nie ma mowy - odpowiadają górnicy. Pierwsze rozmowy odbyły się wczoraj, kolejne w poniedziałek.

Działający w branży związkowcy domagali się rozmów na temat podwyżek praktycznie od początku roku. - Jeżeli nie rozpoczną się w ostatnim tygodniu stycznia, to zaczniemy wchodzić w spory zbiorowe - ostrzegał Bogusław Ziętek, lider Sierpnia 80. Zapowiadał, że pierwsze działania protestacyjne mogą rozpocząć się jeszcze w tym miesiącu.

Zanim do nich doszło, związkowcy usiedli przy jednym stole z pracodawcami. Wczoraj pierwsze rozmowy odbyły się w zrzeszającym pięć kopalń Katowickim Holdingu Węglowym. Na poniedziałek zaplanowano negocjacje w największej górniczej spółce w Europie - Kompanii Węglowej.

Tymczasem szefowie wszystkich górniczych spółek składają propozycje, które nie zadowalają związkowców. Kierujący Jastrzębską Spółką Węglową Jarosław Zagórowski jako pierwszy zaproponował zamrożenie płac w tym roku. Z podobną propozycją do negocjacji usiadł wczoraj zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego. - Sądzę, że mamy na tyle argumentów, by przekonać stronę społeczną. Jednym z nich jest kryzys, który dotyka już współpracujące z nami firmy - tłumaczy prezes KHW, Stanisław Gajos. - Należy zadać pytanie, co jest ważniejsze, czy pewność pracy, czy podwyżki za wszelką cenę? - dodaje.

Sierpień 80, który chce, by płace w KHW wzrosły o 12 proc. (wczoraj taka propozycja nie padła), już odpowiedział uruchomieniem procedury wszczęcia sporu zbiorowego. Inne organizacje związkowe mają sprecyzować swoje żądania. - W KHW jest jeszcze miejsce na ruchy płacowe, choć mniejsze niż w ubiegłym roku - uważa Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności.

Najhojniejsza wydaje się być Kompania Węglowa. Według Piotra Rykali, wiceprezesa ds. pracowniczych, spółka może zaproponować pięcioprocentową podwyżkę. - Taki wskaźnik założyliśmy w planie techniczno-ekonomicznym na ten rok - mówi Rykala.

Również ta oferta jest dla liderów górniczych związków nie do przyjęcia. - Według mnie Kompania może pozwolić sobie na więcej - mówi Kolorz.

- Nie mamy zamiaru płacić za kryzys, którego nie wywołaliśmy. Nikt nie martwi się, że rosną koszty utrzymania, wzrosły ceny energii, gazu i wody - dodaje Bogusław Ziętek. Spór zbiorowy wszczął również w tej firmie.

Sierpień 80 chciałby wywalczyć podwyżki na poziomie ubiegłego roku. Wtedy spółki hojnie sypnęły groszem. Liderzy największych organizacji - Solidarności i Związku Zawodowego Górników w Polsce - choć również domagają się wzrostu płac, to zapewniają, że ograniczą apetyty.

Według szefa górniczej Solidarności uzyskanie podwyżek na podobnym do ubiegłorocznego poziomu jest niemożliwe.

- Jeżeli ktoś tak mówi, to jest to nieuczciwa wobec górników demagogia - twierdzi Dominik Kolorz. - Zdajemy sobie sprawę, może nawet bardziej niż rządzący, że żyjemy w innej sytuacji niż rok temu. Trzeba być odpowiedzialnym za firmę i ludzi.

- Jakimi bylibyśmy związkowcami, gdybyśmy nie chcieli wziąć tyle, ile można, bez narażania firmy na zapaść finansową? - pyta Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący ZZGwP.

Liderzy dwóch największych związków zgadzają się, że najcięższe będą negocjacje w JSW. Ich zdaniem, trzeba poczekać kilka miesięcy, by przyjrzeć się rozwojowi sytuacji na rynku stali. Jeżeli będzie popyt na węgiel koksujący, to będą domagali się wzrostu płac.

- Jeżeli kryzys w Jastrzębiu będzie się pogłębiał, to trudno mówić o podwyżkach. Jednak bezwzględnie będziemy walczyli o utrzymanie dotychczasowego poziomu płac - zastrzega lider górniczej Solidarności.

Sierpień 80 żąda od JSW podwyżek od zaraz. W razie fiaska rozmów związkowcy nie wykluczają ogłoszenia referendum strajkowego i protestów.

Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/954485.html
..................
W śląskich kopalniach znów brakuje fachowców
04.02.2009
Masz za małe umiejętności, by pracować na swoim stanowisku? Nie szkodzi, bierz się za robotę! - wciąż jeszcze słyszą górnicy od przełożonych.

Spośród tych osób, które w ciągu ostatnich czterech lat rozpoczęły pracę w kopalni i wzięły udział w zorganizowanej przez Wyższy Urząd Górniczy ankiecie, niecałe 40 proc. przynajmniej raz w miesiącu jest w patowej sytuacji. Tak przynajmniej wynika z badań przedstawionych wczoraj przez Wyższy Urząd Górniczy.

Jesienią ubiegłego roku WUG przeprowadził ankietę wśród blisko 1100 górników zatrudnionych w Kompanii Węglowej, Katowickim Holdingu Węglowym, Jastrzębskiej Spółce Węglowej i KGHM Polska Miedź. Sondaż był anonimowy. Wszyscy pytani pracowali w kopalniach nie dłużej niż cztery lata. Opisali, jak oceniają swoje przygotowanie do pracy pod ziemią, umiejętności radzenia sobie w razie niebezpieczeństwa oraz znajomość zasad pierwszej pomocy przekazaną im podczas szkolenia bhp. Okazuje się, że szkolenia nowych pracowników kopalń bywają powierzchowne i za krótkie, a nadzór instruktorów nad młodymi górnikami kończy się zbyt szybko.

Ankietowanych górników pytano również o przypadki zlecania przez osoby z dozoru takich prac, do których wykonywania nie mieli ani kwalifikacji, ani umiejętności.

O ile ze znajomością szeroko rozumianych zasad bezpieczeństwa wśród młodych górników nie jest najgorzej, to już w przypadku wykonywania prac bez odpowiednich ku temu kwalifikacji wyniki ankiety nie nastrajają optymistycznie.

Co dziesiąty z ankietowanych górników przyznał, że przynajmniej raz w tygodniu kierowany jest przez przełożonych do wykonywania prac niezgodnych z jego kwalifikacjami czy umiejętnościami. Co czwarty natomiast otrzymuje takie polecenie przynajmniej raz w miesiącu. Najczęściej do przyjmowania takich zleceń przyznawali się pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego.

Dlaczego tak się dzieje? Tu zgodni są górnicy, związkowcy, przedstawiciele górniczych spółek i WUG-u. W kopalniach brak wykwalifikowanych fachowców, a fedrować trzeba, więc sięga się po tych, których aktualnie ma się do dyspozycji. Nawet jeśli jest to na bakier z przepisami - tłumaczą.

Fedrują górnicy bez odpowiedniego przygotowania, to ma wpływ na bezpieczeństwo pracy pod ziemią

W górnictwie coraz częściej pracują ludzie bez przygotowania i kwalifikacji - wynika z badań Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Tymczasem bezpieczeństwo w kopalniach zależy w dużej mierze właśnie od tego, czy górnik zna dobrze swój fach. Na dole nie ma miejsca dla amatorów.

Z czego wynika ta zła sytuacja? Otóż po okresie zapaści i braku przyjęć do pracy w kopalniach ostatnie lata przyniosły radykalny zwrot. Rosnąca koniunktura na węgiel w połączeniu z dużą liczbą odchodzących na emerytury górników sprawiła, że kopalnie zaczęły gorączkowo rozglądać się za nowymi pracownikami. Kompania Węglowa zamierza zatrudnić w tym roku ponad cztery tysiące górników (w ubiegłym roku była to liczba niemal dwa razy wyższa). W Katowickim Holdingu Węglowym pracę znajdzie w tym roku około 2200 osób. Rośnie zatem odsetek górników o stażu pracy nie przekraczającym czterech lat - w Kompanii Węglowej stanowią oni ok. 20 procent, w KHW ok. 11,5 procent załogi.

Choć kilka lat temu reaktywowano klasy górnicze w szkołach ponadgimnazjalnych, to większość górniczego "narybku" stanowią ludzie, którzy o górnictwie wiedzą niewiele, a na pewno zbyt mało. Dopiero w kopalniach uczą się więc swego rzemiosła.

Od ubiegłego roku górnicze spółki stosują jeden model szkolenia: po wstępnym kursie następuje trzymiesięczna adaptacja w oddziale (w tym czasie młody górnik ma mieć swojego opiekuna) zakończona komisyjnym egzaminem sprawdzającym znajomość zasad bezpieczeństwa. Wcześniej każdy z pracodawców szkolił górników według własnego pomysłu. Z jakim efektem? To właśnie miała sprawdzić przeprowadzona przez Wyższy Urząd Górniczy ankieta. Co dziesiąty górnik ocenił w niej swoją znajomość zasad postępowania w sytuacjach awaryjnych, bądź udzielania pomocy poszkodowanych jako niską (w niektórych zakładach jest to nawet jedna trzecia badanych). Najgorzej w ankiecie zaprezentowała się kopalnia "Zofiówka" (Jastrzębska Spółka Węglowa), gdzie co piąty z ankietowanych górników zadeklarował niski poziom wiedzy w zakresie zachowania się w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia i taka sama ich liczba przyznała, że nie ma pojęcia o zasadach udzielania pomocy poszkodowanym w wypadkach.

- Kierowanie górników przez osoby z niższego dozoru, głównie sztygarów zmianowych do prac niezgodnych z ich kwalifikacjami. Wydając takie polecenia z góry zakładają oni łamanie przepisów - mówi Cezary Kula, dyrektor departamentu warunków pracy Wyższego Urzędu Górniczego.

Najczęściej do przyjmowania takich zleceń przyznawali się pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego. Ryszard Fedorowski, rzecznik KHW nie chciał komentować wyników ankiety, zaskoczenia nie kryła natomiast Katarzyna Jabłońska- Bajer z JSW. - Od lat budujemy system bezpieczeństwa. Sztygarzy znają regulamin i ponoszoną przez siebie odpowiedzialność. Przypomnimy im jednak, by zwracali większą uwagę na to, aby kierowali swych podwładnych na stanowiska zgodne z ich kwalifikacjami - zapowiada.

Przedstawiciele WUG-u są zdania, iż taka sytuacja to skutek braku wykwalifikowanych fachowców: przez lata kopalnie nie przyjmowały nowych pracowników, którzy zastąpiliby odchodzących na emerytury doświadczonych górników, więc powstała pokoleniowa luka - tłumaczą.

Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/956102.html



Wit - Nie Lut 08, 2009 6:40 pm
Trwa walka o górnicze podwyżki
Tomasz Głogowski2009-02-06, ostatnia aktualizacja 2009-02-07 02:00



Sierpień '80 żąda 10-proc. podwyżek dla górników z Jastrzębskiej Spółki Węglowej, czyli po około 600 zł brutto na głowę. - To absurd - odpowiadają szefowie spółki. W Kompanii Węglowej negocjacje w sprawie wzrostu płac odłożono o tydzień.

Po tym, jak kilka tygodni temu JSW ogłosiła specjalny plan kryzysowy, wydawało się, że w tym roku po raz pierwszy od lat uda się w spółce przeforsować pomysł zamrożenia górniczych wynagrodzeń. Tym, który pozbawił szefów JSW wszelkich złudzeń, okazał się Sierpień '80. W piątek związek zażądał 10-proc. podwyżek dla górników oraz wyrównania wszystkim pracownikom JSW deputatu węglowego do ośmiu ton (młodsi stażem pracownicy dostają sześć ton). - Wiemy, że jastrzębskie kopalnie są w trudniejszej sytuacji niż pozostałe spółki węglowe, dlatego nasze postulaty w tym przypadku są nieco niższe. Nie wycofamy się z walki o podwyżki, bo oszczędzać można na wiele sposobów, niekoniecznie kosztem pracowników - zapowiada Bogusław Ziętek, szef Sierpnia '80.

Związek oficjalnie wszczął wczoraj spór zbiorowy z JSW, co otwiera drogę do referendum wśród górników i ewentualnego strajku. Sierpień '80 domaga się odpowiedzi na swoje postulaty w ciągu trzech dni.

Jarosław Zagórowski, prezes JSW, nie potrafił wczoraj ukryć zdenerwowania. Jego zdaniem propozycja jest nierealna do spełniania. - Ten związek w ogólnie nie liczy się z kondycją ekonomiczną firmy. Te propozycje są niepoważne i szkodliwe - stwierdził prezes.

Nie wiadomo jeszcze, jak zachowa się "Solidarność", która w JSW ma najwięcej członków. Negocjacje mają rozpocząć się dopiero 24 lutego. Związkowcy na razie nie upominają się o podwyżki, ale nie chcą zadeklarować oficjalnie, że z nich rezygnują. - Problem w tym, że zarząd nie przedstawił nam żadnych dokumentów dotyczących kondycji firmy. Słyszymy tylko, że jest źle, i widzimy, że rosną zwały węgla - mówi Andrzej Ciok, wiceprzewodniczący "S" w JSW.

W Kompanii Węglowej, gdzie negocjacje ze związkami w sprawie podwyżek miały rozpocząć się 9 lutego, przesunięto je wczoraj na 18 lutego. Większość central związkowych chce, aby w tej spółce podwyżki wyniosły od 6 do 10 proc. Wyjątkiem jest tylko Sierpień '80, który zażądał 14 proc.

Propozycje podwyżek dla górników ostro skrytykował ostatnio minister skarbu Aleksander Grad. - Jeżeli do mnie docierają sygnały, że związki górnicze domagają się 14-proc. podwyżek, to uważam to za skandal. Jest niedopuszczalne, aby w tej sytuacji można żądać podwyżek. Jest to czas na samoograniczenie się po każdej ze stron - powiedział Polskiej Agencji Prasowej minister Grad. - Nie wyobrażamy sobie, aby jakiś zarząd spółki Skarbu Państwa decydował się na wzrost wynagrodzeń w swoich firmach. W tej sytuacji, w której jest, powinien prowadzić taki dialog ze stroną społeczną, ze związkami, aby szukać rozwiązań pozwalających utrzymać jak największe zatrudnienie - dodał minister. Według portalu nettg.pl przeciętne miesięczne wynagrodzenie w pierwszym półroczu 2008 roku wyniosło w JSW 6185,98 zł, podczas gdy w Kompanii sięgnęło 5066 zł, a w Holdingu - 5397 zł.



absinth - Pią Lut 13, 2009 10:19 am
Polska importerem węgla
kbac 12-02-2009, ostatnia aktualizacja 12-02-2009 14:36

Polska, największy producent węgla w Unii Europejskiej i drugi po Rosji w Europie stała się w 2008 r. po raz pierwszy w historii importerem węgla netto - wynika z najnowszych danych resortu gospodarki

Choć to dane za 11 miesięcy 2008 r., to wynika z nich, że zaimportowaliśmy zza granicy ok. 10 mln zł, zaś wysłaliśmy do innych krajów 8 mln ton surowca. Potwierdziły się więc prognozy „Rz” – o 10-milionowym imporcie węgla kamiennego napisaliśmy już 8 lipca 2008 r.

Szczegółowe podsumowanie importu i eksportu węgla w 2008 r. będzie możliwe dopiero w marcu. Jednak już dane za 11 miesięcy potwierdzają, że miniony rok był pod tym względem rekordowy - do Polski sprowadzono w tym czasie prawie 8,7 mln ton węgla, wobec 5,7 mln ton rok wcześniej i 5,2 mln ton w 2006 r. Eksperci resortu gospodarki są przekonani, że w grudniu ubiegłego roku nie nastąpił radykalny spadek importu, co w sumie dało ok. 10 mln ton węgla z importu w całym 2008 roku. Przyczyna wzrostu importu to m.in. wzrost popytu na węgiel, przy jednoczesnych kłopotach wydobywczych polskich kopalń.

W tym roku import raczej się nie zmniejszy. Choć koksownie sprowadzą mniej węgla koksującego, bo jest dekoniunktura na stal, to elektrownie i ciepłownie mogą zdecydować się na zwiększenie dostaw zza granicy, ponieważ cena węgla w portach ARA na poziomie 80 dolarów (taka jest teraz) nawet przy kursie amerykańskiej waluty na poziomie 3,6 zł, jest konkurencyjna dla polskiego surowca – zwłaszcza w Polsce północnej. Dla porównania: tam jeden gigadżul energi z zagranicznego węgla kosztuje 10 zł. Z polskich kopalń – 11,6 zł. Ale w południowej Polsce, doliczając koszty transportu, wciąż opłaca się węgiel krajowy, bo 1 GJ z zagranicznego kosztowałby ponad 13 zł.
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/67299,262348_P ... egla_.html



Wit - Śro Lut 18, 2009 10:28 am
Silesia po raz drugi wystawiona na sprzedaż
Tomasz Głogowski2009-02-17, ostatnia aktualizacja 2009-02-18 10:10



Kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach została we wtorek po raz drugi wystawiona na sprzedaż. - Spodziewamy się przynajmniej kilku ofert - przewidują władze Kompanii Węglowej.

Silesia to dziś najmniejsza kopalnia wchodząca w skład Kompanii Węglowej. Pracuje w niej niespełna 900 osób. Choć co roku przynosi około 40 mln zł strat, stała się głośna z innego powodu. Ma być pierwszą czynną kopalnią w Polsce sprzedaną prywatnemu inwestorowi.

Pierwsze podejście do tej historycznej transakcji nie udało się. W lipcu zeszłego roku unieważniono przetarg na sprzedaż kopalni szkockiej firmie Gibson Group International, bo spółka nie spełniła wszystkich wymogów formalnych.

Wczoraj Kompania Węglowa zrobiła drugi krok. Opublikowała zaproszenie do rokowań dla inwestorów zainteresowanych kupnem kopalni. Pierwotnie ogłoszenie miało ukazać się w poniedziałek, ale termin przesunięto o jeden dzień. - We wtorki ogłoszenia są tańsze, a my już dość dołożyliśmy do Silesii - żartuje Jacek Korski, wiceprezes Kompanii Węglowej.

Już poważnie dodaje, że spodziewa się przynajmniej kilku ofert kupna. O Silesię pytały koncerny energetyczne i wydobywcze. Do zainteresowania kopalnią przyznała się też swego czasu Enea. - Mam nadzieję, że to przełoży się teraz na konkretne oferty - mówi prezes Korski.

Tym razem Kompania zdecydowała się na ogłoszenie zaproszenia do rokowań, a nie przetargu, bo zdaniem prezesa Korskiego takie rozwiązanie daje więcej możliwości. Przyszły inwestor może nie tylko kupić Silesię za gotówkę, ale zaproponować Kompanii założenie wspólnej spółki wydobywczej. - Byłaby to dla nas propozycja do poważnego rozważenia - nie ukrywa prezes Korski i dodaje, że na polskim rynku są firmy posiadające pieniądze, ale niemające - tak jak Kompania - doświadczenia w wydobywaniu węgla.

Z opublikowanego wczoraj ogłoszenia wynika, że do 23 lutego inwestorzy będą mogli wykupić tzw. memorandum informacyjne, w którym znajdą się informacje o kondycji kopalni. Do końca marca będzie można składać oferty kupna, z których Kompania wybierze maksymalnie trzech oferentów. To z nimi będą prowadzone dalsze negocjacje. - Tym razem cena nie będzie już jedynym kryterium. Pod uwagę weźmiemy też wizję dalszego rozwoju kopalni oraz ochronę miejsc pracy - mówi Korski.

Przypomnijmy, że kopalnię Silesia wyceniono na 115 mln zł. Szkoci, którzy stanęli do pierwszego przetargu, byli gotowi wyłożyć 250 mln zł na kupno kopalni i kolejnych 800 mln zł na inwestycje. Niestety, w dużej mierze były to tylko deklaracje, które nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością. Zresztą wiarygodność szkockiej firmy od początku wzbudzała podejrzenia. Prasa zwracała uwagę, że kapitał założycieli GGI wyniósł jedynie 100 funtów. - Z perspektywy czasu widać, że Gibson nie miał pieniędzy na kupno Silesii - przyznaje prezes Korski.
......................


Czechowice-Dziedzice: Silesia po raz drugi została wystawiona na sprzedaż
18.02.2009
Wczoraj czechowicka kopalnia Silesia została po raz drugi wystawiona na sprzedaż. Związkowcy i załoga kopalni mają nadzieję, że tym razem transakcja dojdzie do skutku.

- Nie wyobrażamy sobie innego rozwiązania - mówi Dariusz Dudek, przewodniczący Solidarności w Silesii. Kompania Węglowa chce sprzedać kopalnię, gdyż przynosi ona straty. Na inwestycje potrzeba ponad miliard złotych.

Oficjalne zaproszenie do rokowań w sprawie sprzedaży kopalni pojawiło się wczoraj w ogólnopolskiej prasie i na stronach internetowych Kompanii Węglowej.

Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej, wyjaśnia, że do końca marca kontrahenci mogą składać oferty, później zostanie stworzona krótka lista podmiotów, które złożą oferty wiążące. - Te firmy otrzymają od nas wszystkie potrzebne materiały - dodaje Madej. Wynegocjowanie umowy ma nastąpić w ciągu kilku miesięcy.

- Taka procedura gwarantuje przejrzystość i skróci czas rokowań. My będziemy patrzeć wszystkim na ręce i dbać o interes załogi - komentuje przewodniczący Dudek. Zdaje sobie sprawę, że jako związkowcy nie mogą mieć na wszystko wpływu, ale liczy, że w odpowiednim czasie włączą się do rozmów, by negocjować pakiet socjalny dla załogi.

Przypomnijmy, że kopalnia już raz została wystawiona na sprzedaż. Zainteresowanie zakupem wyraził szkocki Gibson Group, firma z branży wydobywczej i energetycznej. Szkoci chcieli zapłacić za kopalnię 200 mln zł. Obiecywali związkowcom, że gdy tylko kopalnia zostanie sprywatyzowana, to zainwestują w zakład, zwiększą wydobycie. Na początku ubiegłego roku wydawało się, że nic nie stanie na przeszkodzie, by Szkoci kupili Silesię. Praktycznie w ostatnim momencie KW unieważniła przetarg z powodów formalnych. Szkoci i związkowcy byli w szoku. Później powstał zespół ekspertów, który zastanawiał się, co dalej z kopalnią. Sprzedaż była jedynym sensownym rozwiązaniem.

- Tym razem nie ma wyceny kopalni. Cena jest bardzo ważna, jednak będą się także liczyć inwestycje i pakiet socjalny dla załogi - mówi Madej.

Dudek dodaje, że z doniesień prasowych wynika, iż zakupem kopalni zainteresowana jest między innymi Enea, jedna z największych grup energetycznych w Polsce. Gdyby kopalnię kupiła Enea, byłoby to najlepsze z wszystkich możliwych rozwiązań.

- Enea potrzebuje kopalni, więc moglibyśmy ze sobą współpracować. Najważniejsze, żeby kopalnię mądrze sprzedać. Każdy dzień zwłoki to dla niej klęska - kolejne straty, niepewność, a załoga, która walczyła o ten zakład potrzebuje stabilizacji - podkreśla Dudek. Twierdzi, że pokłady węgla są, więc jeśli nabywca mądrze zainwestuje w kopalnię, to na wiele długich lat będzie miał zagwarantowane wydobycie.

Najmniejsza

KWK Silesia istnieje od ponad stu lat, jest najmniejszym zakładem wydobywczym Kompanii Węglowej.

Załoga liczy obecnie 900 osób. Pokłady węgla szacowane są na 16 milionów ton.

Jacek Drost - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/962343.html



Wit - Śro Lut 18, 2009 10:13 pm
Jastrzębska Spółka Węglowa łączy kopalnie pod ziemią
PAP, ot2009-02-13, ostatnia aktualizacja 2009-02-13 13:50



Po prawie czterech latach prac, należące do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalnie "Borynia" i "Zofiówka" połączono pod ziemią ponad 2,5-kilometrowym przekopem. W 2011 r. połączenie obejmie też trzecią kopalnię - "Jas-Mos".

W piątek JSW poinformowała o zakończeniu pierwszego etapu inwestycji, związanej z tworzeniem tzw. kopalni zespolonej. Przedsięwzięcie, choć kosztowne, w przyszłości ma dać znaczne oszczędności m.in. w zakresie bardziej efektywnego transportu urobku oraz usprawnienia wentylacji podziemnych wyrobisk.

W przyszłości wydrążonymi pod ziemią przekopami część węgla z "Boryni" i kopalni "Jas-Mos" wyjedzie na powierzchnię szybem kopalni "Zofiówka". Zakłada się, że pierwsze tony urobku z "Boryni" trafią do "Zofiówki" za niespełna rok, w styczniu 2010.

Podziemne prace służące połączeniu obu kopalń rozpoczęto latem 2005 r. Powstało mierzące 2,6 km wyrobisko na głębokości 900-950 metrów. Jeszcze w tym roku staną tam taśmociągi do transportu węgla. Tym samym tzw. systemy odstawy urobku obu zakładów zostaną połączone.

Kolejny etap przedsięwzięcia obejmie wykonanie przekopu pomiędzy położonymi 600 m pod ziemią wyrobiskami kopalni "Jas-Mos" oraz ulokowanymi 300 m głębiej wyrobiskami "Zofiówki". Tam również zamontowane będą taśmociągi. Całość ma być gotowa w 2011 r. Dzięki możliwości transportu węgla jednym szybem cały proces ma być tańszy.

Jak mówią przedstawiciele JSW, możliwość tańszego transportu węgla ma bardzo istotne znaczenie w okresie obecnej dekoniunktury na węgiel koksujący. W związku z kryzysem na rynku stali i koksu spółka realizuje plan kryzysowy, który w tym roku ma przynieść jej około pół miliarda złotych oszczędności.

Inna zaleta podziemnego połączenia kopalń to usprawnienie wentylacji - możliwe będzie przewietrzanie części wyrobisk jednej kopalni z odprowadzeniem zużytego powietrza szybami wentylacyjnymi drugiej. Tym samym szyb wentylacyjny "Zofiówki" będzie można wykorzystać w pierwszym etapie jednej z największych inwestycji JSW - udostępnienia i zagospodarowania nowego złoża węgla "Bzie-Dębina".

W grudniu, po pięciu latach przygotowań, JSW otrzymała koncesję Ministerstwa Środowiska na eksploatację złoża "Bzie-Dębina 2 - Zachód". To pierwszy tak duży projekt w górnictwie od ponad 20 lat. Szacuje się, że do 2018 r. budowa infrastruktury i uruchomienie wydobycia węgla koksowego z nowego złoża pochłonie ponad 1,1 mld zł. Docelowo związane z tą inwestycją nakłady będą nawet trzykrotnie wyższe.

Udostępnienie złoża odbędzie się w drodze rozbudowy kopalni "Zofiówka". Budowa od podstaw nowej kopalni byłaby ok. 30-40 proc. droższa. Skala inwestycji i tak jest olbrzymia - trzeba wybudować nowy szyb do głębokości ponad 1,1 km i wydrążyć podziemne wyrobiska. Wkrótce ma być ogłoszony przetarg na budowę szybu, który ma być gotowy najpóźniej na początku 2014 roku. Równolegle budowane będą podziemne korytarze.

JSW to największy w Europie producent węgla koksowego. Zatrudnia ponad 22 tys. osób w sześciu kopalniach; z powodu odejść na emerytury, do końca roku zatrudnienie ma zmniejszyć się o ok. 1,3 tys. osób. W ubiegłym roku kopalnie spółki wydobyły 13,6 mln ton węgla. Według wstępnych danych, spółka miała ok. 650 mln zł zysku netto przy 5,9 mld zł przychodów.
..........................


Borynia i Zofiówka: u góry osobno, na dole razem
13.02.2009
Szefowie zakładów spotkali się mniej więcej w połowie drogi między kopalniami. Fot. arc

Kopalnie Borynia i Zofiówka zostały połączone podziemnym wykopem. Do końca roku zostaną w nim zabudowane trzy przenośniki taśmowe, którymi można będzie transportować węgiel z Boryni do Zofiówki i tutejszym szybem na powierzchnię. Pierwsze tony urobku z Boryni trafią do Zofiówki już w styczniu 2010 roku. Inwestycja kosztowała 48,5 miliona złotych, trwała cztery lata!

- Techniczne połączenie systemów transportu urobku pod ziemią pozwoli na obniżenie kosztów produkcji węgla - cieszy się Jacek Plutecki, wicedyrektor biura produkcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

W dobie kryzysu i coraz gorszej koniunktury na węgiel koksujący, który jest głównym produktem jastrzębskich kopalń, to bardzo istotne.

Oszczędności to jednak nie jedyny argument. Przekop łączący, to także ważny element rozbudowy sieci wentylacyjnej. Dzięki niemu możliwe będzie przewietrzanie rejonów robót górniczych w północnej części złoża KWK Zofiówka. Zużyte powietrze będzie odprowadzane do szybu wentylacyjnego Boryni.

Symboliczny moment połączenia obu kopalń pod ziemią jego uczestnikom na długo pozostanie w pamięci. Na głębokości ponad 900 metrów spotkały się ekipy dyrektorów i pracowników zakładów, każdy przyszedł od swojej strony. Dyrektor kopalni Zofiówka, Czesław Kubaczka i szef Boryni, Zbigniew Czernecki - podali sobie pod ziemią ręce.

Patrząc od strony powierzchni, do połączenia kopalń doszło mniej więcej pod boiskiem sportowym w dzielnicy Szeroka.

Prace przy drążeniu przekopu ruszyły w lipcu 2005 roku od strony Zofiówki. Osiem miesięcy później przekop zaczęto drążyć w Boryni. Pracami zajmowały się firmy zewnętrzne. Wyrobisko ma 2,6 km długości, łączy poziom 900 KWK Zofiówka z poziomem 950 Boryni. Od strony Zofiówki wydrążono 1560 metrów, a od Boryni - 940.

- Ważne jest to, że węgiel wydobywany na najniższym poziomie w Boryni będzie mógł być szybciej transportowany przez Zofiówkę. KWK Borynia nie ma bowiem szybu do najniższego poziomu - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej. - Przekop zapewnia też bezpieczeństwo ciągłego transportu urobku. W przypadku, gdy na tzw. odstawie głównej w kopalni Borynia wystąpiłaby awaria, urobek będzie można puścić przez Zofiówkę - dodaje.

Szyb wentylacyjny Zofiówki będzie też mógł zostać wykorzystany w trakcie realizacji pierwszego etapu zagospodarowania nowego złoża Bzie Dębina 1 Zachód, do którego przymierza się JSW. Oddanie przekopu to dopiero pierwszy etap zakrojonej na szerszą skalę inwestycji. W przyszłości mają zostać połączone trzy zakłady. JSW chce za dwa lata przekopami transportować część urobku z Boryni i Jas-Mosu szybem kopalni Zofiówka. Przedsięwzięcie obejmie wykonanie przekopu między wyrobiskami na poziomie 600 KWK Jas-Mos i poziomie 900 Zofiówki wraz z zabudową przenośników taśmowych.

- Zakończenie drugiego etapu jest planowane na 2011 rok - mówi Plutecki.

Wciąż budują

Jastrzębski przekop to nie jedyna duża inwestycja w naszych kopalniach.

W marcu ub.r. w KWK Marcel w Radlinie oddano tak zwaną upadową o długości 2 km. To pochyły korytarz, który połączy zakład przeróbki w Radlinie z bogatymi złożami na tak zwanym polu marklowickim. Szacuje się, że zalega na nim 80 mln ton wysokiej jakości węgla. Budowa trwała sześć lat i kosztowała prawie 90 mln zł, ale nakłady mają zwrócić się do 2012 r., a byt kopalni zapewniono na minimum 30 lat.

- POLSKA Dziennik Zachodni

http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/w ... 60473.html



Wit - Czw Lut 19, 2009 12:25 am


Bez podwyżek dla górników?
11.02.2009
Może nie dojść do planowanego na ten rok 5-procentowego wzrostu płac w Kompanii Węglowej. Zarząd spółki skorygował bowiem wynik finansowy za 2008 rok, uwzględniając realne ryzyko zapłacenia zaległych podatków od wyrobisk. Wyszło, że firma jest na minusie - ponad 37 mln zł. Związki zawodowe nie chcą słyszeć o trudnościach. Żądają przyspieszenia rozmów o podwyżkach.

Od dawna toczy się spór o to, czy za wyrobiska górnicze powinien być naliczany podatek od nieruchomości. Sprawą ma się zająć Trybunał Konstytucyjny. Dwa dni temu zapadł jednak wyrok w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, niekorzystny dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej, nakazujący jej zapłacenie tego podatku. - Ten wyrok pokazuje, że Kompania Węglowa również może stanąć przed koniecznością zapłacenia gminom górniczym takich samych podatków. Niektóre z nich już wystąpiły z roszczeniami - przyznaje Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii. - Po konsultacji z naszymi księgowymi, audytorami zewnętrznymi, spółka poczyniła w związku z tym ryzykiem rezerwy w wysokości 220 mln zł, a to pogorszyło jej wynik finansowy. W tej sytuacji planowane podwyżki płac mogą być nierealne.

Roszczenia za lata 2004-2005 tylko niektórych gmin górniczych wobec KW wynoszą 175 mln zł, a za rok 2009 - 35 mln zł. Rozmowy ze związkami zawodowymi w sprawie podwyżek rozpoczęły się 2 lutego, a potem zarząd spółki przesunął je na później. Wczoraj górnicza Solidarność, Związek Zawodowy Górników w Polsce oraz Kadra wystąpiły z postulatem ich przyspieszenia. Wskazują na 12 lutego. Może być nerwowo. - Wyrok sądu nie jest prawomocny, niczego nie przesądza, więc nie można się nim zasłaniać - uważa Dominik Kolorz, przewodniczący górniczej Solidarności. - Sytuacja ekonomiczna Kompanii Węglowej jest stabilna i na tyle mocna, że możemy mówić o konkretnych podwyżkach. Wykażemy to w czasie rozmów.

TES - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/959442.html
................
Górnicy okupują Kompanię. Chcą podwyżek!
Tomasz Głogowski2009-02-10, ostatnia aktualizacja 2009-02-11 11:20



Górnicy mogą w tym roku nie dostać żadnych podwyżek! Powód? We wtorek okazało się, że Kompania Węglowa musi stworzyć specjalną rezerwę w wysokości 210 mln zł na podatki od podziemnych wyrobisk. To więcej, niż spółka chciała przeznaczyć na podwyżkę wynagrodzeń

Od dwóch dni górnicy z Sierpnia '80 okupują siedzibę Kompanii Węglowej w Katowicach. Związkowcy rozłożyli się na parterze, w sali nr 60. Pod ścianą niebieskie duże materace, na stołach mocna kawa, soki pomidorowe i gazety (głównie "Fakt" i "Trybuna Górnicza"). Mężczyźni grają w karty, rozwiązują krzyżówki, gapią się w telewizor. Czasem wychodzą na korytarz, żeby zapalić papierosa, i dzielą się opiniami o pracujących w centrali spółki pracownikach. - K..., ch... łażą tylko i gówno robią - wścieka się młody górnik z w koszulce Sierpnia '80, zaciągając się papierosem.

Nie będziemy siedzieć cicho

W siedzibie Kompanii jest wyjątkowo spokojnie. Żadnych wyzwisk, nerwowych krzyków. Związkowcy i pracownicy Kompanii obojętnie mijają się na korytarzu. - Nie zamierzamy nikogo usuwać stąd siłą. Każdy ma prawo protestować - mówi dyplomatycznie Zbigniew Madej, rzecznik spółki.

Sierpień '80 poszedł na całość: chce dla załogi 14-procentowych podwyżek (około 600 zł dla każdego górnika), wyrównania przysługującego pracownikom kopalń deputatu węglowego do ośmiu ton (młodsi stażem górnicy dostają 6 ton) oraz podwyższenia wartości tzw. posiłków profilaktycznych. W obecnej sytuacji górnictwa to kosmiczne żądania. Pozostałe związki chcą podwyżek od 6 do 8 proc.

Dariusz Dobiech na co dzień pracuje w kopalni Pokój. Żeby wziąć udział w okupacji Kompanii, zdecydował się na tydzień urlopu. Mówi, że na razie do piątku, potem zobaczy, co będzie dalej. W domu została żona i dwójka dzieci. - Kryzys, nie kryzys, a po dupie zawsze dostaje szary pracownik. Czy z powodu tego kryzysu ktoś obniżył mi czynsz, benzynę albo chleb? Nasze postulaty wcale nie są wygórowane. Zarabiam na rękę 1840 zł, mogę panu pokazać pasek. No i gdzie jest te 5 tys., które podobno dostaje każdy z górników? - mówi Dobiech spokojnym rzeczowym głosem.

- Jeżeli wszyscy będziemy siedzieć cicho, to nigdy nic nie wywalczymy - wyłuszcza swoją filozofię Sebastian Przygoda i powoli miesza świeżo zaparzoną kawę. Od ośmiu lat pracuje w kopalni Rudułtowy. Na pytanie, czy aby 14-procentowe podwyżki to nie za dużo, odpowiada krótko i dobitnie: - Mają z czego dać.

Eugeniusz Dziekan w tym roku przechodzi na emeryturę, więc nie ukrywa, że jego bardziej interesuje deputat węglowy niż podwyżki. Będąc na emeryturze, dostanie 2,5 tony węgla, a Dziekan chciałby dostawać 3 tony. - Jak jest ostra zima, to spalę nawet więcej niż te 3 tony. Na emeryturze ciężko będzie znaleźć na to pieniądze - przekonuje.

A co mają powiedzieć ludzie, którzy w ogóle nie dostają węgla i muszą sami za niego płacić? - pytamy nieśmiało.

Górnik nie daje się zbić z tropu. - Wiele zawodów ma przywileje. Kolejarze też jeżdżą za darmo pociągami i jakoś nikt nie ma o to do nich pretensji - odpowiada.

To nie my wywołaliśmy kryzys

Tymczasem wczoraj okazało się, że w tym roku nie tylko nie będzie w Kompanii 6-, 8- czy 14-procentowych podwyżek, ale może nie być ich wcale! W poniedziałek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach oddalił zażalenie Jastrzębskiej Spółki Węglowej na konieczność zapłaty 8 mln zł na rzecz gminy Ornontowice (za rok 2003). To oznacza, że wszystkie spółki węglowe będą musiały stworzyć specjalne rezerwy związane z podatkami od podziemnych wyrobisk.

Kompania Węglowa już zdecydowała, że przeznaczy na to 210 mln zł, czyli więcej niż chciała dać na górnicze podwyżki (Kompania proponowała górnikom 5 proc.). - Zakładaliśmy, że zamkniemy ubiegły rok z trzymilionowym zyskiem, ale konieczność stworzenia rezerw oznacza, że zanotujemy stratę. Może się okazać, że podwyżek w ogóle nie będzie - mów Madej, ale zastrzega, że nic nie jest jeszcze przesądzone.

Te informacje zelektryzowały wszystkie związki zawodowe. "Solidarność", Kadra i Związek Zawodowy Górników w Polsce zażądały wczoraj przyspieszenia negocjacji w sprawie podwyżek o kilka dni. Do spotkania z władzami Kompanii ma dojść w najbliższy czwartek. - Wyrok sądu komplikuje sprawę, ale nie wyobrażam sobie, że górnicy nie dostaną w tym roku ani grosza. To już kiedyś przerabialiśmy - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący ZZG.

Przemysław Skupin, jeden z okupujących Kompanię górników z Sierpnia 80 mówi, że konieczność stworzenia przez spółki węglowe rezerw finansowych to skandal. - Podatki z górnictwa potrafią zedrzeć, ale obiecanych przez rząd 400 mln złotych pomocy dla Kompanii nie ma do dzisiaj. Dlaczego za różnych spekulantów i nieudolnych finansistów mają teraz płacić górnicy? To nie my wywołaliśmy ten kryzys - mówi Skupin.

Dodajmy, że związkowcy z Sierpnia '80 wczoraj rozpoczęli także okupację Katowickiego Holdingu Węglowego. Tu związek ma mniejsze żądania i chce "tylko" 12-procentowych podwyżek.



absinth - Czw Lut 19, 2009 9:41 am
zadanie podwyzek w aktualnej sytuacji jest niepowazne



SPUTNIK - Czw Lut 19, 2009 2:51 pm
być może wykorzystując "kryzys" uda się ograniczyć nieco rolę związków



Maciek B - Czw Lut 19, 2009 3:15 pm
Rolę związków ograniczy tylko władza z jajami, która nie będzie bać się "pałować" ich nawet i parę lat.



Wit - Pią Lut 20, 2009 7:01 pm


Czerwionka-Leszczyny: Korci ich nowe złoże
wczoraj
Karbonia Pl, czeska spółka, która ma już koncesję na wydobywanie węgla z poziomu ponad 1000 metrów pod ziemią w Dębieńsku, planuje złożyć w Ministerstwie Środowiska kolejny wniosek o koncesję.

Tym razem chce zbadać płycej położone pokłady (zlokalizowane około 800 metrów pod ziemią). Choć władze spółki są bardzo powściągliwe w wypowiedziach, burmistrz gminy Czerwionka-Leszczyny, na terenie której stoi zlikwidowana prawie dziewięć lat temu kopalnia Dębieńsko, zaciera ręce.

- Do płytszych pokładów można się dobrać szybciej, więc kopalnia mogłaby zacząć fedrować wcześniej, niż za planowanych dziesięć lat. A węgiel jest tam równie dobrej jakości, jak ten na pokładzie ponad tysiąca metrów - mówi Wiesław Janiszewski.

Łukasz Chojecki, rzecznik New World Resources - konsorcjum, w skład którego wchodzi Karbonia Pl, nie potwierdza nadziei na wcześniejsze rozpoczęcie fedrowania w Dębieńsku, ale przyznaje, że firma lada dzień wystąpi z wnioskiem o koncesję na zbadanie płycej położonych pokładów.

- Przy okazji prac nad budową nowej kopalni, jednocześnie rozglądamy się za innymi możliwościami inwestycyjnymi w Polsce, włączając w to ewentualne poszerzenie projektu w Dębieńsku. To naturalne. O wiele za wcześnie jednak żeby mówić, czy będziemy fedrować na poziomie 800 metrów. Na razie chcemy go tylko zbadać - mówi Chojecki.

Karbonia Pl przygotowuje właśnie studium wykonalności dla projektu. - Prace nad dokumentem powinny się skończyć w pierwszym kwartale 2009 roku - dodaje rzecznik.

Zdaniem Janiszewskiego, na poziomie 800 metrów (gdzie fedrowała stara kopalnia Dębieńsko) jest jeszcze węgiel i to w dużych ilościach. - Tam leży prawdopodobnie 150 milionów ton węgla. To złoże jest w dodatku dobrze udokumentowane - mówi burmistrz.

Jego zdaniem warto się też zastanowić nad tym, czy można się do niego dostać wykorzystując częściowo infrastrukturę starej kopalni.

- To nie jest niemożliwe, żeby przywrócić do działania zasypany szyb lub wykorzystać inne elementy pozostawionej tu infrastruktury - twierdzi Janiszewski.

Przypomnijmy, że do tej pory Karbonia Pl uzyskała w Ministerstwie Środowiska zgodę na wydobywanie węgla z głębokości 1000 metrów. Trwają przygotowania do budowy kopalni, cały czas prowadzona jest analiza próbek skał z kilku odwiertów, jakie wykonano jesienią ubiegłego roku. Firma dostała zielone światło na fedrunek w Dębieńsku na najbliższe 50 lat. Koncesja została podzielona na dwie części. Pierwsze dziesięć lat to okres budowy kopalni, a przez kolejnych 40 lat firma będzie mogła fedrować.

Inwestor chce zatrudnić w zakładzie około trzy tysiące osób. Mieszkańcy 42-tysięcznej gminy mają nadzieję, że w nowym zakładzie znajdzie się robota dla wielu z nich. Sporo mieszkańców to górnicy zlikwidowanego Dębieńska, którzy przenieśli się na inne zakłady lub zmienili zawód.

Wybudują w Dębieńsku całkiem nową kopalnię

Czeska spółka, należąca do koncernu New World Resources, chce wydobywać w Dębieńsku 4 miliony ton węgla rocznie.

Koncesja obejmuje prowadzenie wydobycia na obszarze ponad 32 kilometrów kwadratowych. To teren, na którym przed laty fedrowało Dębieńsko, kopalnia zlikwidowana w 2000 roku. Jednak Czesi tylko w niewielkim stopniu wykorzystają starą infrastrukturę. W Czerwionce powstanie całkiem nowy zakład produkcyjny. W ciągu najbliższych 4-6 lat Czesi chcą zainwestować w Czerwionce blisko 600-800 milionów euro.

Mirosława Książek - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/963007.html

Knurów: Niechciany mariaż dwóch kopalń
18.02.2009
Dwie knurowskie kopalnie - Knurów i Szczygłowice - mają od 1 kwietnia fedrować razem, pod wspólnym szyldem.

Plany połączenia nie podobają się związkom zawodowym. Do Kompanii Węglowej związkowcy skierowali już sprzeciw. Obawiają się, że wbrew zapowiedziom, spadnie bezpieczeństwo. Działacze z Knurowa boją się też radykalizmu kolegów ze szczygłowickiego Sierpnia'80. To dominujący w tej kopalni związek.

Plany połączenia były forsowane jeszcze w czasach, gdy kopalnie działały w strukturach nieistniejącej już Gliwickiej Spółki Węglowej. Teraz wróciły i mają szansę na realizację, bo obie kopalnie, choć pokładów węgla dobrej jakości starczy w nich do roku 2050, mają swoje problemy. O fuzji zdecydowało m.in. ubiegłoroczne zawalenie się szybu wentylacyjnego kopalni Szczygłowice, w efekcie czego wydobycie zmniejszyło się. Kopalnia Knurów boryka się z opóźnieniami inwestycyjnymi i budową nowych poziomów. Połączenie ma umożliwić dotarcie do złóż pod filarami ochronnymi autostrady A1 oraz przy likwidowanych szybach.

- To przedłuży żywotność obu kopalń o około 10 lat, a decyzja jest uzasadniona pod względem ekonomicznym i technicznym, co potwierdziła analiza Głównego Instytutu Górnictwa. Obawy związkowców o pracę są nie na miejscu, bo nikt tu nikomu łopaty nie zabierze, a kopalnia nadal będzie dwuruchowa. Nie nastąpi łączenie stanowisk produkcyjnych, natomiast administracyjnych już tak - podkreśla Zbigniew Madej, rzecznik KW.

Z kopalni Knurów pod wnioskiem przeciw łączeniu podpisało się osiem związków zawodowych. Ryszard Płaza, przewodniczący Związku Zawodowego Górników podkreśla, że skumulują się zagrożenia wybuchu metanu.

- Każda z kopalń ma swoją specyfikę. Po połączeniu będzie jeden kierownik, ale i jeden główny inżynier. On nie po to przez wiele lat poznaje swój zakład, by potem rzucać go na głęboką wodę. Od dawna wiadomo, że kopalnia jednopolowa jest łatwiejsza w zarządzaniu - twierdzi.

Zbigniew Madej odrzuca ten argument: przepisy wszędzie obowiązują takie same. Związkowy kolega Ryszarda Płazy z kopalni Szczygłowice, Krzysztof Kozubowski, obawia się przede wszystkim niesnasek wśród połączonej załogi. Na razie wciąż liczy na rozmowy z Kompanią. Ta swoje propozycje przekazała już radom pracowniczym kopalń. Ich opinie nie są jednak wiążące. Płaza nie wyklucza protestu, a nawet zatrzymania wydobycia.

Joanna Heler - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/962386.html



Wit - Czw Lut 26, 2009 8:56 pm
Nie ma podwyżek dla górników? Będzie strajk
Tomasz Głogowski2009-02-25, ostatnia aktualizacja 2009-02-25 23:32



We wszystkich kopalniach należących do Kompanii Węglowej obowiązuje od czwartku pogotowie strajkowe. Ostatnia nadzieja w mediatorze. Jeżeli on nie zażegna konfliktu w sprawie podwyżek, kopalnie wstrzymają wydobycie.

Dwanaście central związkowych, wśród których są Solidarność, Kadra i Związek Zawodowy Górników w Polsce, powołało w środę sztab protestacyjno-strajkowy. To kolejny krok do strajku ostrzegawczego w Kompanii Węglowej, gdzie od czwartku obowiązuje pogotowie strajkowe. Kopalnie zostały oflagowane, od rana organizowane będą masówki. - Będziemy tłumaczyć górnikom, że firmę, pomimo trudnej sytuacji w całej gospodarce, stać na podwyżki. Większość załogi na pewno nas poprze - mówi Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności.

Siła rażenia górniczych związków może być duża, bo okazało się, że do protestu chce się przyłączyć również Sierpień 80, który do tej pory prowadził samodzielną walkę . Związek, który domagał się 14 proc. podwyżek, jest w stanie zrezygnować ze swoich żądań i poprzeć propozycje pozostałych central. A te chcą 6 procentowych podwyżek, 10 złotowej dopłaty do przepracowanej dniówki oraz podwyższenia deputatu węglowego do ośmiu ton. Razem oznaczałoby to ok. 10 proc. wzrost wynagrodzeń, czyli niespełna 500 złotych brutto dla każdego górnika. - Przyłączymy się do sztabu protestacyjnego, bo wtedy nasze szanse wzrosną. Niech nikt nie liczy, że nas podzieli. W jedności siła! - mówi Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80 i dodaje, że w najbliższym czasie z powodu pogotowia strajkowego, związek zakończy trwającą od kilkunastu dni okupację siedziby Kompanii Węglowej. - W tej sytuacji nie ma już sensu tam siedzieć. Strajk jest praktycznie przesądzony, bo zarząd Kompanii w ogóle nie chce z nami rozmawiać - mówi Ziętek.

Dariusz Dobiech na co dzień pracuje w kopalni Pokój. Był w pierwszej grupie górników, którzy zaczęli okupację Kompanii (górnicy zmieniali się co tydzień). - Kryzys, nie kryzys, a po dupie zawsze dostaje szary pracownik. Czy z powodu tego kryzysu ktoś obniżył mi czynsz, cenę benzyny albo chleba? Nasze postulaty wcale nie są wygórowane. Zarabiam na rękę 1840 zł, mogę panu pokazać pasek. No i gdzie jest te 5 tys., które podobno dostaje każdy z górników? - mówił podczas okupacji Dobiech.

Tymczasem Kompania przekonuje, że może zgodzić się na zaledwie 1,2 proc. podwyżki, co dałoby każdemu z górników około 50 zł (wcześniej proponowała 5 proc.). Spółka zapewnia, że jest skłonna dać podwyżki, pomimo, iż w zeszłym roku zanotowała 37 mln zł strat, a w tym roku musi jeszcze stworzyć 220 mln zł rezerwy na zaległy i bieżący podatek od wyrobisk górniczych.

Ostatnia nadzieja w mediatorze, którego wyznaczy niebawem Ministerstwo Pracy. Jeżeli na początku przyszłego tygodnia mediator nie zdoła doprowadzić do porozumienia, w kopalniach zorganizowane zostanie referendum strajkowe. Jego wyniki są przesądzone, bo jeszcze się nie zdarzyło, by górnicy w takiej sytuacji nie opowiedzieli się za strajkiem (zazwyczaj 90 proc. głosuje "za").

- To byłoby najgorsze ze wszystkich rozwiązań. Podczas strajku zawsze tracą pracownicy i firma - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii i zapewnia, że szefowie spółki chcą usiąść do rozmów z górnikami. Nie wiadomo jednak, czy będą mieli dla nich inne propozycje, bo podwyżkom w kopalniach ostro sprzeciwia się minister skarbu Aleksander Grad.

- Górnictwo jest w trudnej sytuacji, a roszczenia związków zawodowych są niepoważne. Domagając się podwyżek w obecnej sytuacji, podpiłowują gałąź, na której siedzą. Uważam, że jeśli zarządy spółek węglowych się ugną i zgodzą na podwyżki, to będą działać na szkodę firm - powiedział Grad w rozmowie z portalem "Wirtualny Nowy Przemysł". - Dziś potrzebna jest dyscyplina, ograniczanie kosztów. Jeśli dowiem się, że zarząd którejś ze spółek Skarbu Państwa nie ogranicza kosztów i zachowuje się nieodpowiedzialnie, to zaraz przestanie on być zarządem - dodał minister skarbu.

- Niestety mamy przeciwko sobie dwa obozy: szefów spółek węglowych i rząd, który straszy górników. Zwróciliśmy się do premiera z propozycją "okrągłego stołu" w sprawie kryzysu, w tym sytuacji w górnictwie, ale do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi. Strajk to ostateczność, ale możemy nie mieć innego wyjścia - przekonuje Kolorz.

Tymczasem "Gazeta" dowiedziała się, że część związkowców boi się strajku i uważa, że byłoby to najgorsze rozwiązanie. - Nastroje wśród ludzi są tak fatalne, że możemy stracić nad tym wszystkim kontrolę. Strajk ostrzegawczy może przekształcić się w okupację kopalń, a tego nikt już tego nie zatrzyma. Będzie tak, jak na Budryku. Dwa miesiące wyłączone z fedrowania i dziesiątki milionów złotych strat - usłyszeliśmy od jednego ze związkowców.
..........................


Okupują siedzibę JSW
17.02.2009
Związkowcy zapowiadają, że będą okupować budynek JSW do skutku.

Wczoraj 0 8.30 kilkunastu związkowców z Sierpnia 80 weszło do siedziby biura zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Rozpoczęli okupację spółki, by wymusić podwyżki płac.

- Uważamy, że firmę stać na 10-procentowe podwyżki. Domagamy się także zwiększenia deputatu węglowego do 8 ton dla każdego pracownika - wyjaśnia Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80.

Obecnie większości spośród 23-tysięcznej załogi przysługuje 6 ton. Zarząd JSW zareagował szybko. Zaprosił "delegację" centrali na rozmowy. Spółkę reprezentowali prezes Jarosław Zagórowski i odpowiedzialny za politykę płac wiceprezes Marian Ślęzak.

Rozmowy zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności.

- Zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej nie może przystać na takie żądania ze względu na pogarszającą się sytuację ekonomiczną spółki spowodowaną drastycznym zmniejszeniem zapotrzebowania na produkowany przez nią węgiel koksowy i energetyczny - czytamy w komunikacie firmy.

Rozmowy w ramach sporu zbiorowego będą kontynuowane w obecności mediatora, o wyznaczenie którego zarząd spółki wystąpi do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

Po zakończeniu rozmów związkowcy z Sierpnia 80 pozostali w biurowcu JSW.

Pozostałe centrale związkowe JSW wyraźnie zlekceważyły akcję Sierpnia 80. Dlatego, że ten związek ma swoich przedstawicieli tylko w trzech kopalniach i reprezentuje zaledwie 4 procent załogi. Tymczasem centrale reprezentujące 86 procent zatrudnionych czekają na rozmowy z zarządem zaplanowane na 24 lutego. Ich przedstawiciele tę akcję Sierpnia 80 nazywają nieporozumieniem.

- Zawsze mali chcą być najbardziej radykalni. Ale w tym wypadku zachowują się nieodpowiedzialnie, bo węgiel leży na zwałach i górnicy to widzą. Nie mamy podpisanej umowy z Mittalem, który w zeszłym roku do swoich hut odbierał połowę naszego węgla, więc za wcześnie na rozmowy o podwyżkach. A panom z Sierpnia 80 radzę, żeby uzbroili się w odrobinę cierpliwości - wyjaśnia Piotr Szereda, szef Solidarności w kopalni "Jas-Mos". W podobnym tonie wypowiada się Andrzej Ciok, wiceszef Solidarności w JSW: - Żeby gadać o podwyżkach, najpierw musimy wiedzieć, ile węgla sprzedajemy, a z tym jest niemrawo. Może za pół roku coś się zmieni - mówi Andrzej Ciok.

Ten rok ma być i będzie rokiem zaciskania pasa. Zwłaszcza, że spółki węglowe muszą się także nastawić na płacenie wielomilionowych, zaległych podatków od wyrobisk górniczych. Od 2003 r. przez spory prawne spółki nie płaciły tych pieniędzy gminom regularnie. Kilka dni temu w wojnie o pieniądze gminy wygrały pierwszą poważną bitwę. 9 lutego sąd odrzucił skargę, którą Jastrzębska Spółka Węglowa wniosła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach w sprawie opodatkowania podatkiem od nieruchomości podziemnych wyrobisk kopalni Budryk.

Skarga dotyczyła podatku naliczonego za rok 2003, który JSW zapłaciła Ornontowicom, chcąc uniknąć dodatkowych kosztów związanych z ewentualnym postępowaniem komorniczym. Podatek za ten jeden rok wraz z odsetkami wyniósł niemal 8 milionów złotych. Ornontowice były pierwszą gminą, która upomniała się o sporny podatek, a za nią poszły inne.

- W 2008 roku, z tytułu spornego podatku od podziemnych wyrobisk, zapłaciliśmy gminom 53 miliony złotych. WSA naszą skargę oddalił, co otwiera gminom drogę do wydawania decyzji podatkowych za lata 2003-2008. Możemy zapłacić nawet 261 milionów złotych - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.

JSW odwołała się od tej decyzji do NSA w Warszawie.

Kompania jednak na minusie

Po odrzuceniu skargi Jastrzębskiej Spółki Węglowej w sprawie podatku od wyrobisk górniczych skomplikowała się sprawa ewentualnych podwyżek w Kompanii Węglowej.

Po decyzji sądu władze KW utworzyły rezerwę - ponad 220 milionów złotych, żeby także być przygotowanym na wypłatę tych zobowiązań wobec samorządów. 185 mln zł pójdzie na zaległe podatki za lata 2004-2008. Natomiast w tym roku zobowiązanie wynosi 35 mln zł.

- Rezerwa jest znacznie wyższa od kwoty, którą zamierzaliśmy wydać na tegoroczne podwyżki. Poza tymi ruchami finansowymi ubiegły rok kończy się dla nas stratą w wysokości 37 milionów zotych - mówi Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej. Kilkanaście miast wszczęło procedury odzyskania podatku.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/w ... 61863.html



Wit - Czw Mar 05, 2009 9:22 pm


W kopalni Jankowice robota jest bezpieczna
02.03.2009
Rybnicka kopalnia "Jankowice" została uznana za najbezpieczniejszą kopalnię w prestiżowym konkursie Szkoły Eksploatacji Podziemnej, Wyższego Urzędu Górniczego i Fundacji Bezpieczne Górnictwo.

Sami górnicy nie chcą chwalić się takim rankingiem, by - jak mówią - nie wywoływać wilka z lasu.

- Kopalnia to żywioł. My mamy takie górnicze szczęście, że od trzech lat omijają nas katastrofy i poważniejsze wypadki - mówili nam w piątek pracownicy wychodzący z porannej szychty.

Większość wypadków na kopalniach to efekt błędów ludzkich. Co sprawia, że akurat w Jankowicach górnicy tych błędów nie popełniają, albo popełniają ich znacznie mniej, niż na innych kopalniach?

- Uważam, że to zasługa całej załogi. Oni wiedzą, że każdy błąd może się skończyć tragicznie. Sprawdza się też system zarządzania bezpieczeństwem i szkolenia, wprowadzone w całej Kompanii Węglowej, do której należymy - mówi Aleksander Wardas, dyrektor kopalni.

Jak podkreślają szefowie kopalni, do znakomitego wyniku przyczyniły się przede wszystkim dwie rzeczy: solidne szkolenie zarówno tych młodych, niedoświadczonych pracowników jak i "starych wyjadaczy". Zazwyczaj najwięcej problemów sprawiają młodzi, niedoświadczeni pracownicy. W tym roku do Jankowic trafi 150 nowych ludzi. Zanim jednak po raz pierwszy zjadą na dół, czeka ich bardzo długa nauka. Najpierw na dwa dni trafiają na obowiązkowe szkolenie z bezpieczeństwa. Potem młodzi adepci trafiają do oddziału pod ziemią. Przez 10-dni uczą się fachu pod okiem instruktora.

- Kolejny etap to trzymiesięczny okres adaptacji zawodowej, gdzie młody górnik pracuje pod czujnym okiem doświadczonego, przydzielonego "opiekuna". To zazwyczaj górnik z dużym stażem - wyjaśnia Tadeusz Zientek, szef BHP w kopalni Jankowice. - To wtedy tak naprawdę uczą ich fachu od podstaw. A wiadomo, czym skorupka za młodu nasiąknie. A my jesteśmy od tego, by dobrze to wszystko nadzorować - dodaje.

Po tym czasie młody górnik trafia jeszcze do psychologa, który oceni, ja zachowuje się w sytuacjach ekstremalnych, określi jego odporność psychiczną.

Z badań WUG wynika, że niestety także doświadczeni górnicy często łamią przepisy. Ich z kolei nie gubi brawura, ale rutyna.

W Jankowicach o wypadkach i ich zapobieganiu górnicy są na bieżąco informowani w "sercu" kopalni - czyli cechowni. Kilka razy w tygodniu na specjalnym telebimie są tam wyświetlane filmy, kręcone na potrzeby BHP.

- Filmów jest około 30, są produkowane i wyświetlane w kopalniach całej Kompanii Węglowej. Co ciekawe, w aktorów wcielają się sami górnicy. Uczulają w nich, by pod żadnym pozorem nie łamać przepisów bezpieczeństwa, odgrywają scenki. Do niektórych obrazów dołączane są nawet animacje komputerowe. Taki obraz zawsze mocniej trafia do świadomości - wyjaśnia dyrektor Wardas.

Sami górnicy twierdzą, że nawet najlepsze przepisy, paragrafy i codzienne szkolenia nie dałyby nic, gdyby nie świadomość samych górników. Bo na Jankowicach też występuje III w IV stopniowej skali zagrożenie metanowe, występują tąpania i możliwy jest wybuch pyłu węglowego. Dlaczego więc akurat ta kopalnia wygrała ranking na najbezpieczniejszą? - Każdy górnik ma oczy dookoła głowy, asekuruje kolegów. Na dole nie ma miejsca na zabawę i odstępstwa od zasad. Tu każdy wie, że to może kosztować życie - mówi Zbigniew Lecina, górnik z 16-letnim stażem z oddziału II w kopalni.

W kopalni Jankowice pracuje obecnie 3800 osób. Zakład fedruje w trzech ścianach. Na dobę wydobywa ok. 12 tysięcy ton węgla.

Pniówek najlepszą kopalnią

W rankingu za najlepszą kopalnię minionego roku uznano Pniówek, należący do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

- Zdecydowały znakomite wyniki finansowe - wyjaśnia Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach, współorganizator konkursu.

Kopalnia zatrudnia 5,3 tys. osób i wydobywa blisko 3,5 mln ton węgla koksowego. Zarobiła dla JSW 430 mln zł. Biorąc pod uwagę, że cały zysk spółki w ub.r. wyniósł 650 mln, to znakomite osiągnięcie. - Jesteśmy zadowoleni z takiego wyniku. Wskaźnik zysku na jednej tonie wynosi u nas 250 złotych - wyjaśnia Stanisław Tobiczyk, dyrektor Pniówka.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/967679.html



Tequila - Pią Mar 06, 2009 10:33 am


Wybiorą nowe złoża z pokładu Bzie Dębina

Jastrzębska Spółka Węglowa ogłosiła przetarg na budowę nowego szybu 1 Bzie. Będzie miał średnicę 8 metrów i ma sięgnąć głębokości 1164 metrów. To pierwsza taka inwestycja w polskim górnictwie od ponad dwudziestu lat. Ostatni górniczy szyb wybudowano w kopalni Budryk w Ornontowicach w 1991 roku.

Szyb pozwoli na wydobywanie nowych złóż węgla z pokładu o nazwie Bzie Dębina, do którego już przekopują się górnicy z kopalni Zofiówka.

- Dziś jest już niewiele firm, które zajmują się budową takich obiektów. Termin składania ofert upływa 4 maja. Na realizację zlecenia wykonawca będzie miał cztery lata. To będzie naprawdę gigantyczna inwestycja - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.
Decyzję o budowie poprzedziły bardzo dokładne badania złoża. Wykonany na przełomie 2007 i 2008 roku otwór badawczy potwierdził możliwość instalacji szybu.

- Wyniki wiercenia w pełni potwierdziły także dane, że w ziemi znajdują się olbrzymie ilości wysokiej jakości węgla - wyjaśniają w JSW.

Pod powierzchnią zalega 51 milionów 838 tysięcy ton koksowego węgla. Będzie można go wydobywać z 14 pokładów. Pierwsza tona ma wyjechać na powierzchnię w 2018 roku.

- W 2021 roku planowane jest osiągnięcie zdolności wydobywczej na poziomie 6-7 tysięcy ton na dobę z możliwością jej zwiększenia do 12 tysięcy ton w następnych latach - dodaje Jabłońska-Bajer.

Aktualnie prowadzone jest "udostępnienie" nowego złoża wyrobiskami nachylonymi do poziomu 1110 metrów z obszaru macierzystego kopalni Zofiówka. Budowa szybu to jednak nie wszystko - wokół musi powstać niezbędna infrastruktura, która będzie przypominać małą kopalnię.

- Powstanie budynek administracyjno-socjalny, będą łaźnie dla górników, stacje odmetanowania, rozdzielnie i zaplecze warsztatowe - wyliczają w spółce.

Doliczając do tego zakupy maszyn, urządzeń i instalacji wyposażenia, inwestycja może kosztować 2 miliardy złotych.

- Nowym szybem wdechowym będą transportowani na dół górnicy, którzy będą pracować w nowych pokładach. Zwożone nim będą także materiały. Natomiast węgiel będzie wydobywany od strony kopalni Zofiówka - dodają w JSW.

Nowy szyb i rozpoczęcie fedrunku w nowych złożach znacznie przedłuży żywotność samej kopalni Zofiówka.

- Dzięki temu los zakładu co najmniej do 2050 roku nie będzie zagrożony - wyjaśnia prezes JSW, Jarosław Zagórowski.

Mimo kryzysu, spółka nie chce ograniczać wydatków na inwestycje, bo to one decydują o przyszłości firmy. - Nie będzie nowych pokładów, nie będzie nas - potwierdzają górnicy.

Wydanie koncesji oznacza przeprowadzenie pierwszej tak poważnej inwestycji w polskim górnictwie od 20 lat.

- Po raz pierwszy od takiego czasu spółka węglowa, której właścicielem jest Skarb Państwa, będzie budować szyb i w ramach rozbudowy własnej kopalni zagospodarowywać nowe złoże w takiej skali - brzmi komunikat Ministerstwa Środowiska, które wydało koncesję.

Koncesja została podzielona na dwa etapy

Jastrzębska Spółka Węglowa wystąpiła o udzielenie koncesji w Bziu do 2042 roku z podziałem na dwa etapy.

Pierwszy etap to budowa zakładu górniczego, ma to nastąpić do końca 2017 roku. Natomiast wydobywanie węgla będzie miało miejsce w latach 2018-2042.

Według szacunków, cała inwestycja pochłonie około 2 miliardy złotych - czytamy w oficjalnym komunikacie resortu

środowiska. Koncesję dla spółki na wydobywanie węgla kamiennego i metanu ze złoża Bzie-Dębina 2-Zachód Ministerstwo Ochrony Środowiska podpisało w grudniu ubiegłego roku, mimo protestów mieszkańców, którzy zawiązali nawet Komitet Obrony Ruptawy i Cisówki.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni

http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/w ... 69996.html



Wit - Pon Mar 09, 2009 11:20 pm


Ornontowice ściągną od JSW 6 mln złotych
wczoraj
Wójt Gminy Ornontowice, Kazimierz Adamczyk, wszczął postępowanie egzekucyjne w celu ściągnięcia należności podatkowych od Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Chodzi o prawie 6 mln zł zaległych podatków za urządzenia technologiczne w wyrobiskach górniczych, jakie należą się gminie za rok 2005. Ponieważ spółka nie zamierza jednak płacić, pieniądze z jej konta ma ściągnąć komornik.

- Przez trzy miesiące, podczas rozmów, nie udało się nam osiągnąć kompromisu. Nie zamierzam dłużej czekać, bo nie widać żadnej szansy na porozumienie. Nie pozostało mi nic innego, jak wszcząć procedurę zmierzającą do zajęcia przez komornika konta JSW - mówi wójt Ornontowic, pod którymi fedruje kopalnia Budryk.

Zamieszanie wokół podatku od podziemnych wyrobisk górniczych trwa już od kilku lat. Spółki węglowe powoływały się na niejednoznaczny przepis, który nie mówi wprost, czy pracujące pod ziemią maszyny powinny być opodatkowane czy też nie. Gminy nie czekały jednak na werdykty sądów, tylko zaczęły lawinowo słać do spółek węglowych pisma z żądaniem zapłaty.

Gdyby policzyć te zaległe podatki JSW z lat 2003-2007, to spółka musiałaby znaleźć na te zobowiązania dla wszystkich gmin 260 milionów złotych.

Bank jako pierwsze rozbiły Ornontowice, które nie czekając na kolejną turę rozmów, postanowiły ściągnąć pieniądze przez komornika.

Dla gminy, której dochody w tym roku mają wynieść niecałe 17 mln zł, dodatkowe 6 mln są jak gwiazdka z nieba.

- Nasza gmina ma 5600 mieszkańców, którym ja już kilka lat temu obiecywałem inwestycje. Nie można cały czas obiecywać i nic nie robić, tym bardziej, że listę potrzeb mamy długą. Potrzebujemy tych pieniędzy na modernizację dróg, dalszą przebudowę wodociągów i budowę oczyszczalni wraz z kanalizacją. To są rzeczy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania gminy - mówi Adamczyk.

JSW ani myśli jednak płacić. - Zaskarżyliśmy decyzje podatkowe do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i jednocześnie poprosiliśmy o wstrzymanie płatności do czasu rozstrzygnięcia sporu. Nie zapłacimy gminom, dopóki nie otrzymamy jednoznacznego stanowiska sądu w tej sprawie. Jesteśmy jednak gotowi na to, że na konto spółki może wejść komornik, mamy na taką sytuację przygotowaną specjalną rezerwę finansową - przyznaje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. - Jeśli jednak późniejszy wyrok sądu będzie dla nas korzystny, to zażądamy od gmin zwrotu pieniędzy co do grosza - zastrzega.

W spółce nie mają wątpliwości, że jeśli śladem Ornontowic podążą kolejne gminy górnicze, ich roszczenia mogą być dla JSW zabójcze.

- To może być dla nas gwóźdź do trumny, tym bardziej, że mamy rok kryzysu gospodarczego, który szczególnie mocno dotknął nas, jako producenta węgla koksującego- mówi rzeczniczka spółki.

Zdaniem Tadeusza Chrószcza, przewodniczącego Stowarzyszenia Gmin Górniczych w Polsce, skupiającego 37 samorządów gmin, pod którymi fedrują kopalnie, kolejne gminy prawie na pewno skorzystają ze ścieżki przetartej przez Ornontowice. - Nie mamy innego wyjścia, bo my także podlegamy kontroli. Samorząd jest od tego, żeby egzekwować przepisy prawa. Orzecznictwo, które mówi o opodatkowaniu urządzeń i budowli w wyrobiskach górniczych jest jednoznaczne i niezmienne od 2003 roku. To spółki węglowe zatrzymały się w czasie i nadal myślą, że są w stanie prawnym sprzed 2003. Gdyby systematycznie płaciły należne podatki gminom, dziś nie miałyby takich ogromnych zobowiązań - podkreśla Chrószcz.

Barbara Kubica - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/970868.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 18 z 23 • Wyszukiwarka znalazła 1307 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •