ďťż
 
[Gospodarka] Górnictwo i sprawy z nim związane



Wit - Pon Paź 01, 2007 10:13 pm


Drastyczna podwyżka cen węgla w Kompanii Węglowej

Od wczoraj Kompania Węglowa (KW) podniosła ceny na gruby węgiel. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zamierza też znacznie podnieść ceny paliw dla energetyki. Jeśli tak się stanie, to od nowego roku czekają nas też drastyczne podwyżki cen prądu.

- Podnieśliśmy ceny grubych sortymentów o 10 procent, ponieważ szybko rosną koszty produkcji - wyroby stalowe podrożały nawet o 70-80 proc., szybko drożeją też inne niezbędne w kopalniach materiały - tłumaczy rzecznik prasowy Kompanii Zbigniew Madej.

Ryszard Fedorowski, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) przyznaje, że eksperci KHW też analizują szybki wzrost kosztów i ich wpływ na cenę węgla. - Na razie nie zmieniamy cennika, ale może się okazać, że trzeba będzie renegocjować umowy z energetyką - mówi.

Dodaje, że podwyżka cen dla elektrowni może zacząć obowiązywać najwcześniej od 1 stycznia 2008 r. Węgiel gruby stanowi od 12-13 proc. ogólnej produkcji KHW. - Sięgamy po ten węgiel do coraz głębszych i trudniejszych pokładów, to ma dodatkowy wpływ na wzrost kosztów, nie wykluczam więc, że i ten węgiel podrożeje - dodaje.

Puste składy

- Mamy jeszcze trochę węgla w starych cenach - przyznaje Sebastian Fiedor, kierownik autoryzowanego przedstawiciela KW w Skoczowie. - Szybko się jednak kończy, a nowe dostawy będą na pewno droższe.

- U nas jest pusto na placach, bo ludzie dowiedzieli się wcześniej o podwyżce i wykupili wszystko - mówi Ewa Toton, szefowa autoryzowanego składu Kompanii w Trzcianie (podkarpackie).

Dodaje, że węgiel w jej składzie drożeje również ze względu na rosnące koszty transportu. - Przewoźnikowi trzeba zapłacić minimum 60 złoty - plus VAT - od tony, którą przywiezie ze Śląska - wylicza. - Kolej bierze nieco mniej - 50 złotych - ale trzeba doliczyć koszty rozładunku.

Dlatego w Trzcianie tona węgla typu orzech kosztuje 490 zł, podczas gdy w kopalni "Piast" w Bieruniu, z której on pochodzi trzeba za nią płacić od wczoraj 444 zł (do tej pory 404 zł). Poszukiwany jest też węgiel do kotłów retortowych "retopal" (w kopalni: przed podwyżką- 327 zł/t, po podwyżce: 360 zł/t, 390 zł/t z transportem), ale Kompania nie potrafi dostarczyć go tyle, ile chcieliby klienci. - Węgiel gruby, na który jest w sezonie grzewczym największy popyt, stanowi jedynie ok. 10 proc. produkcji Kompanii - wyjaśnia Madej. - Nie da się go składować na hałdach, bo może ulec samozapaleniu. W sytuacji wzmożonego popytu, kopalnie nie są w stanie na tyle przyspieszyć załadunku węgla, aby rozładować kolejki.

Podcinają gałąź

- Jak Kompania nadal będzie prowadzić taką politykę sprzedaży i cenową jak do tej pory, to może zostać wyparta z naszego rynku - mówi Ewa Toton.

Na wschodzie Polski jest coraz więcej węgla z Ukrainy i Rosji. - Do tej pory był w podobnej cenie, jak ten z Kompanii, ale teraz proporcje się zmienią na niekorzyść naszego węgla - dodaje szefowa firmy za Trzciany.

Na ścianie wschodniej poważną konkurencję dla paliw ze Śląska stanowi też węgiel z kopalni Bogdanka. - Wprowadzając tak drastyczną podwyżkę, podcinają gałąź, na której wszyscy siedzimy - mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ "Sierpień 80". - Zamiast zysków Kompania może mieć z tego powodu jeszcze większe straty.

Sięganie do kieszeni energetyków

Wyniki Kompanii są rzeczywiście kiepskie. O prawie 3,5 mln ton mniejsza od ubiegłorocznej jest w tym roku sprzedaż węgla, co oznacza przychody mniejsze o ok. 0,5 mld zł. Po ośmiu miesiącach roku strata firmy netto wyniosła 61,3 mln zł. Na samej sprzedaży węgla Kompania straciła aż 104,3 mln zł i tylko operacje finansowe poprawiły ten wyniki. Dlatego głośno się mówi o tym, że Kompania chce sięgnąć do kieszeni energetyków i aż o 15-proc. podnieść cenę węgla dla elektrowni. - Prowadzimy już wstępne rozmowy na temat dostaw paliwa na rok 2008 - mówi Grzegorz Mierzejewski, rzecznik Elektrowni "Kozienice" S. A. - Z rozmów tych wynikają oczekiwania potencjalnych dostawców odnośnie wzrostu cen węgla kamiennego w roku 2008 w stosunku do cen realizowanych w roku bieżącym na poziomie kilkunastu procent - przyznaje.

Zdaniem eksperta

Klient ma wybór

Jan Kurp,
prezes Zarządu Południowego Koncernu Energetycznego SA

Węgiel stanowi połowę kosztów wytworzenia energii. Kilkunastoprocentowa podwyżka cen paliwa, mimo że z roku na rok obniżamy koszty w innych sferach naszej działalności, oznaczać będzie wzrost cen prądu i ciepła. Dyskutując o cenach węgla powinniśmy pamiętać, że 1 lipca został otwarty rynek energii w Polsce i klienci mogą wybierać dostawcę. Musimy więc razem z górnikami robić wszystko, aby zachować atrakcyjność naszej oferty. Pamiętajmy, że elektrownie opalane węglem brunatnym posiadają duże możliwości zwiększenia produkcji.

Urząd Regulacji Energetyki ocenia, że jeśli dojdzie do uwolnienia cen energii, to w przyszłym roku energia z węgla może kosztować 140-150 zł za 1 MWh, czyli nawet blisko 20 proc. drożej niż dzisiaj.

Mariusz Urbanke - Dziennik Zachodni




Pieczar - Pią Paź 12, 2007 8:01 am
Węglokoks chce dać 0,5 mld za akcje PKW

Puls Biznesu

Związki zawodowe mogą zablokować przejęcie kopalni Bolesław Śmiały przez PKW. Pomocy szukają w resortach skarbu i gospodarki. Tymczasem Węglokoks już przymierza się do zakupu akcji PKW.

Ostatnio szczególną aktywnością wykazali się związkowcy Południowego Koncernu Węglowego (PKW), w którym 63,4 proc. akcji ma Południowy Koncern Energetyczny (PKE). Ich wzburzenie wywołał projekt przejęcia przez PKW kopalni Bolesław Śmiały - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Ma ją aportem na podwyższenie kapitału PKW przekazać Kompania Węglowa (KW), która potem obejmie akcje nowej emisji, a następnie sprzeda je Węglokoksowi. Dlatego związkowcy domagają się przekazania wszystkich materiałów, notatek, uzgodnień i porozumień między stronami. Portal wnp.pl informował o tym kilka dni temu.

W KW nikt oficjalnie nie chce komentować działań związkowców. Przedstawiciele branży mówią jednak wprost, że działaczom pomyliły się role - zamiast dbać o interes pracowników, ingerują w bieżące zarządzanie spółkami i, broniąc własnych interesów, nie zważają na przyszłość kopalni. Piotr Kozioł, prezes Węglokoksu, deklaruje, że zainwestuje w górnictwo 0,5 mld zł. Jednak jak mówi w "PB" Piotr Kozioł, związki nie zaakceptują włączenia kopalni, nic z tego nie będzie.

Krzysztof Tchórzewski opowiada się za porozumieniem ze związkowcami. Negocjacje się toczą.

Tymczasem eksporter węgla zaciągnął już kredyt na zakup akcji nowej emisji PKW. Zamierza przeznaczyć na ten cel do końca roku około 100 mln zł. Dzięki tej operacji może przejąć ponad 50 proc. akcji. Do połowy przyszłego roku ma kupić kolejne, tym razem od KW - podaje dziennik.

Prezes Węglokoksu szacuje, że w sumie wyda na ten cel około 0,5 mld zł. Czy rzeczywiście tak się stanie, zależy od działaczy związkowych - wyjaśnia "Puls Biznesu".

PKW powstał w 2005 r. w wyniku połączenia należącej do PKE kopalni Sobieski-Jaworzno i należącej do KW kopalni Janina. Kapitał zakładowy spółki wynosi 352 mln zł. KW posiada akcje wartości nominalnej około 167 mln zł.



Pieczar - Pią Paź 12, 2007 8:04 am
Przetarg na Silesię jeszcze w październiku

Gazeta Prawna1

Kompania Węglowa ma jeszcze w październiku ogłosić przetarg na sprzedaż majątku produkcyjnego kopalni Silesia.

Jednak jak mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii, przed ogłoszeniem przetargu, jego warunki nie zostaną podane -

Silesia jest sprzedawana, bo kończą się w niej dostępne pokłady węgla, a Kompania nie ma pieniędzy na uruchomienie nowych i mając wybór między hibernacją kopalni i jej sprzedażą zdecydowała się na to drugie rozwiązanie.



kropek - Pon Paź 15, 2007 7:58 pm


Kopalnie: ankieta zamiast referendum?

Wszystko wskazuje na to, że w Katowickim Holdingu Węglowym, zamiast referendum prywatyzacyjnego, górnicy dostaną specjalne ankiety w sprawie wejścia spółki na giełdę. - To zły pomysł - mówią związkowcy.

Władze Katowickiego Holdingu Węglowego chcą, by górnicy wypełnili ankietę w sprawie wejścia spółki na giełdę. - To zły pomysł - mówią związkowcy.

Ryszard Fedorowski, rzecznik KHW, zastrzega, że decyzja o ankiecie jeszcze nie zapadła, ale kopalniani związkowcy już zdążyli ten pomysł oprotestować. Chodzi o to, że od wyników tej ankiety zależy prywatyzacja holdingu. W referendum prywatyzacyjnym zorganizowanym przez związki zawodowe dwa lata temu ponad 98 proc. górników powiedziało prywatyzacji "nie", ale nikt nie wie, czy przy ankiecie wynik będzie podobny. Górnicy mają głosować po raz drugi, bo przyjęta przez rząd strategia dla górnictwa zakłada, że holding już z przyszłym roku ma wejść na Giełdę Papierów Wartościowych. Holding ma być pierwszą, obok Jastrzębskiej Spółki Węglowej, sprywatyzowaną firmą tej branży w Polsce. Rząd chce sprzedać od 20 do 30 proc. akcji. Aby tak się stało, zgodę na wprowadzenie spółki na giełdę muszą jednak wyrazić załogi kopalń. Katowicki Holding Węglowy uruchomił specjalną akcję informacyjną na temat wprowadzenia spółki na Giełdę Papierów Wartościowych. Zarząd holdingu chce poprosić wszystkich pracowników o wypełnienie specjalnej ankiety. Niewykluczone, że górnicy mogliby wypełniać ją w domu i dopiero później przynieść na kopalnię. Związkowcy uważają, że taka forma głosowania będzie zupełnie niewiarygodna. - Ankiety będą jak badanie opinii publicznej, które jak wiadomo, średnio się ostatnio sprawdzają. Referendum jest wiarygodniejsze, bo nad głosowaniem czuwają komisje. Żeby wszystko było uczciwe, mogą w niej zasiadać przecież zarówno przedstawiciele pracodawcy, jak i związkowcy - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Rzecznik Fedorowski uspokaja: - Sprawa nie jest jeszcze przesądzona, ankieta to tylko jedna z propozycji. Nie opracowaliśmy nawet jeszcze pytań związanych z prywatyzacją - mówi.

Decyzja: ankieta czy referendum ma zapaść w najbliższych dniach, bo głosowanie nad prywatyzacją holdingu powinno odbyć się jeszcze w tym roku, prawdopodobnie w listopadzie.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice




Wit - Nie Paź 21, 2007 9:10 am


Czesi dokopią się do polskiego węgla
18.10.2007
Jastrzębska Spółka Węglowa i New World Resources, właściciel największej firmy produkującej węgiel w Czechach, wczoraj podpisały list intencyjny w sprawie wspólnej eksploatacji polskich złóż węgla w nieczynnej już kopalni Morcinek, położonej w Kaczycach przy południowej granicy. Powstanie w ten sposób pierwszy polsko-czeski zakład wydobywczy.

Kopalnia Morcinek została zlikwidowana 8 lat temu, gdy ceny węgla były śmiesznie niskie. Teraz wydobycie znów jest opłacalne, tym bardziej, że złoża kopalni są najwyższej jakości. Tyle tylko, że można się do nich dobrać tylko od strony czeskiej, wykorzystując wyrobiska tamtejszej przygranicznej kopalni %C8SM ze Stonawy.

Ta informacja cieszy byłych pracowników Morcinka, którzy liczą, że będą mogli wrócić do pracy w tym zakładzie.

Morcinek pierwszą polsko-czeską kopalnią

Sprawa wznowienia wydobycia w kopalni Morcinek, która znajduje się w przygranicznych Kaczycach, wydaje się być przesądzona. List intencyjny podpisany wczoraj przez przedstawicieli Jastrzębską Spółkę Węglową i New World Resources daje na to ogromne szanse. Gdy do gry wchodzą takie europejskie węglowe giganty można mieć pewność, że plan nie spali na panewce.

- Inwestycja w rozbudowę kopalni stanowi element strategii rozwoju na rynku Europy Środkowej i Wschodniej. To dla nas ważne wydarzenie - komentuje Miklos Salamon, prezes New World Resources.

Równie optymistycznie na sprawę patrzy Daniel Ozon, wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Od kilku lat to Czesi mieli chrapkę na węgiel w Morcinku. Przekonywali władze polskie, że węgiel ten jest do wzięcia.

Od 2004 roku, mimo sprzeciwu władz Zebrzydowic i Hażlacha, Ministerstwo Środowisko zezwoliło Czechom na "wysysanie" z Morcinka metanu, ale też dało koncesję na rozpoznanie złóż węgla pod kątem przyszłego wydobycia.

Jednak droga do zdobycia koncesji na samo wydobycie to już całkiem inna sprawa. Nie ma mowy, by nasz rząd zgodził się na wybieranie polskiego węgla. Najlepszym wyjściem jest więc dogadanie się z JSW. To oznacza, że na węglu zarabiać będzie i Polska i Czechy, zwłaszcza, że kopalnia leży dokładnie na granicy. W tym celu najprawdopodobniej utworzona zostanie spółka polsko-czeska, która się tym zajmie. Polski węgiel musi być transportowany pod granicą i wyciągany po stronie czeskiej.

- Dlatego w najbliższych miesiącach będzie podpisana umowa transgraniczna pomiędzy rządami obu krajów, określająca zasady przekraczania granicy podczas prowadzenia prac górniczych - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer.

Polski rząd da zielone światło na wydobycie w dawnym Morcinku węgla, co zdaje się potwierdzać wypowiedź wiceministra gospodarki odpowiedzialnego za górnictwo, Krzysztofa Tchórzewskiego. %07- Pozyskanie dodatkowych ilości węgla koksowego jest dobrą inwestycją dla NWR i JSW. Popyt na węgiel koksowy jest zwiększony, a obecne obszary ekploatacyjne naturalnie się kurczą - mówi minister.

W Morcinku zalega według najnowszych wyliczeń 44 miliony ton węgla koksowego najlepszej jakości. Średniej wielkości kopalnia wydobywa rocznie 2 miliony ton węgla, więc to oznacza dla kopalni ponad 20 lat fedrowania.

Postanowienia podpisanego wczoraj listu intencyjnego przewidują, że spółki NWR i JSW wspólnie opracują plan eksploatacji złoża oraz długoterminowy biznesplan. Wiele zależy również od wyników analiz, m.in. żywotności ekonomicznej i nakładów kapitałowych.

Dokument pozwala, aby spółki mogły rozpocząć sporządzanie dokumentacji niezbędnej do uzyskania pozwoleń oraz przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. - Biznesplan i opracowania dotyczące zagrożeń występujących w kopalni ma być gotowy do połowy 2008 roku %07- wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer. Przedstawiciele JSW i czeskich kopalń nie chcą mówić na razie o ewentualnej liczbie zatrudnienia w Morcinku, ani o czasie, kiedy mogłoby ruszyć wydobycie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że według optymistycznego scenariusza wydobycie mogłoby ruszyć 2010 roku.

To były złe czasy dla węglowego biznesu

Uruchomiona w 1986 roku kopalnia Morcinek nigdy nie osiągnęła pełnych mocy wydobywczych, bo nie było pieniędzy na inwestycje. Kopalnia od początku przynosiła straty. Na dobę wydobywała tylko nieco ponad 5 tysięcy ton węgla.

Ostatni wagon z urobkiem wyjechał stamtąd w 1999 roku, natomiast faktycznie kopalnia została zlikwidowana 31 grudnia 2000 roku. Do tego czasu miała prawie 190 milionów złotych łącznych strat. Na ujemny wynik finansowy wpływała występująca w tym czasie fatalna koniunktura na węgiel koksowy (niskie ceny) i olbrzymia nadprodukcja polskiego górnictwa. Dlatego ówczesny rząd postanowił ją zlikwidować. W kopalni pracowało 3,5 tysiąca ludzi. - Kopalnia przynosiła straty, więc nas zamknęli po 13 latach działalności. Teraz koniunktura na nasz wysokiej jakości węgiel jest świetna i sytuacja się zmieniła. Wiadomość o ponownym uruchomieniu produkcji bardzo ucieszy mieszkańców regionu - uważa Mieczysław Smak, były związkowiec z Morcinka.



Jacek Bombor - Dziennik Zachodni



Wit - Śro Paź 24, 2007 10:04 pm


Górnicza "Solidarność" straszy protestami, bo chce podwyżek
23.10.2007
Rząd, który lada tydzień stworzy Platforma Obywatelska, już wkrótce będzie się musiał zmierzyć z postulatami górniczej "Solidarności".

- Zgodnie z hasłem wyborczym PO, które mówi: aby żyło się lepiej, chcemy, żeby lepiej żyło się także górnikom i domagamy się od rządu, by jeszcze w tym roku doszło do podwyższenia wskaźnika wynagrodzenia - wyjaśnia Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności".

Jeśli taka decyzja nie zapadnie, związkowcy grożą "wybuchem społecznego niezadowolenia", co może oznaczać np. kolejny marsz na Warszawę.

Do kolejnej podwyżki, zdaniem związkowców, powinno dojść w 2008 roku. Związkowcy zamierzają przypilnować tej sprawy. - Nie wiemy, kto z Platformy będzie zajmował się górnictwem. Do tej pory ze strony PO dochodziły do nas bardzo rozbieżne sygnały. Raz chciano prywatyzować kopalnie, a na 2-3 tygodnie przed wyborami wycofano się szybko z tego pomysłu - wyjaśnia Kolorz.

Górnicza "S" liczy, że nowy gabinet dotrzyma obietnic zawartych w ustawie i strategii rozwoju dla sektora wynegocjowanych w minionej kadencji. - Jedna z najważniejszych dotyczy utrzymania poziomu zatrudnienia, co oznacza, że za każdego pracownika, który odejdzie na emeryturę zostanie przyjęty kolejny - mówi Kolorz.

Problem w tym, że młodzi górnicy nie garną się aż tak bardzo do pracy, a nawet jeśli się zdecydują, to na krótko, bo zniechęcają ich niskie zarobki.

Średnia płaca górnika dołowego wynosi dziś 3 tys. 600 zł. Nowi pracownicy dostają na rękę ok. 1200 zł. - Ale w kopalniach obowiązują różne systemy wynagradzania. Chcemy je ujednolicić - mówi Kolorz.

Średnia płaca

Średnia płaca w Kompanii Węglowej to 4,5 tys. zł, w Katowickim Holdingu Węglowym - 4,8 tys. zł.

Dla porównania - w znajdującej się w najlepszej kondycji finansowej Jastrzębskiej Spółce Węglowej średnia płaca wynosi aż 5,2 tys. zł.

Nie trzeba dodawać, że tak wysokie średnie są generowane przez płace dozoru kopalnianego, dyrektorów i administracji.

Agata Pustułka - Dziennik Zachodni



Wit - Sob Paź 27, 2007 12:05 am


Łaziska Górne: Trudne negocjacje
wczoraj
Negocjacje w sprawie przekazania kopalni Bolesław Śmiały do Południowego Koncernu Węglowego (w Południowym Koncernie Energetycznym należącym do grupy Tauron) wkraczają w decydującą fazę. I choć w czasie kampanii wyborczej niektórzy obwieścili już finał transakcji, nic nie zostało jeszcze przesądzone. Warunkiem realizacji przedsięwzięcia jest bowiem zawarcie umowy społecznej, a także wypełnienie określonych procedur i dokumentów przez zarządy kilku firm. A czasu pozostało niewiele, bo wszystko musi być gotowe do końca roku. Jeśli termin ten nie zostanie dotrzymany, transakcja może przesunąć się nawet o rok.

Prace nad włączeniem Bolesława Śmiałego do PKW trwają od wielu miesięcy. We wrześniu oszacowano majątek kopalni na 120 mln złotych. Ma on być wniesiony do Południowego Koncernu Węglowego. Nowe akcje koncernu ma objąć Kompania Węglowa oraz Węglokoks. Następnie kompania sprzeda Węglokoksowi wszystkie posiadane akcje PKW. Na początku października pięciu prezesów (Kompanii Węglowej, Węglokoksu, PKW, Południowego Koncernu Energetycznego i Energetyki Południe) podpisało porozumienie dotyczące takich właśnie warunków przekazania Bolesława do PKW, jednak rozmowy nad projektem umowy społecznej (zobowiązało się ją przygotować kierownictwo Kompanii Węglowej) do wtorku się nie rozpoczęły. Jak nas poinformował rzecznik kompanii Zbigniew Madej, związkowcy spotkają się z kierownictwem spółki w najbliższych dniach.

- Nasz komitet działa zatem dalej i tak będzie do chwili, kiedy wszystkie dokumenty zostaną podpisane, a los załogi i zakładu będzie już pewny - powiedział Alojzy Roj, przewodniczący Komitetu Obrony Kopalni. - Wszystko niebezpiecznie się przedłuża, ale mam nadzieję, że sprawa zostanie sfinalizowana do końca roku. Między związkowcami z różnych zakładów istnieją spore rozbieżności. Nadal nie została uregulowana sprawa górniczych emerytów, hipoteki Bolesława Śmiałego, sięgającej jeszcze czasów Gliwickiej Spółki Węglowej, a także szkód górniczych. Te kwestie na spotkaniach podnoszą niektórzy związkowcy. Bylibyśmy zadowoleni, gdyby po przejściu do PKW załoga Bolesława Śmiałego objęta została takim samym układem zbiorowym, jak górnicy z włączonych wcześniej do energetyki kopalń Janina i Sobieski. Jest on korzystniejszy od obecnego. Gdyby tak się stało, pensje górników (i różne dodatki) mogłyby wzrosnąć o około 10 procent.

Wszyscy czekamy na propozycję ze strony Kompanii Węglowej - mówi Gabriel Gustaw, przewodniczący zakładowej Solidarności. - Nie stawiamy żadnych warunków wstępnych, bo najpierw musimy wiedzieć, na jakich zasadach ma się odbyć przekazanie Bolesława Śmiałego do PKW. W sytuacji, kiedy tak naprawdę nic jeszcze nie wiadomo, trwa wzajemne... straszenie się związkowców. Jedni mówią o tym, że wyjście Bolesława osłabi Kompanię Węglową, inni z kolei, że przeciwnie - jeśli kopalnia nie przejdzie do PKW, to Kompania nie otrzyma potrzebnego zastrzyku finansowego i znajdzie się naprawdę w trudnej sytuacji. Związkowcy z kopalni Janina obawiają się, że pieniądze, które miały być przekazane na inwestycje w tym zakładzie pójdą na inny cel, podczas niedawnego spotkania działacze związkowi z kopalni Sobieski twierdzili, że wycena Bolesława jest zbyt optymistyczna. My natomiast boimy się, że jeśli nasza kopalnia nie znajdzie się w strukturach koncernu energetycznego, może zostać zlikwidowana.

Leszek Sobieraj - Dziennik Zachodni



Kris - Wto Paź 30, 2007 8:33 pm
Morcinek-reaktywacja

Pod wieloma względami była naj. Najmłodsza, najkrócej działająca, z największą ilością metanu. Kopalnia Morcinek w Kaczycach. Choć od 8 lat nie fedruje to znów o niej głośno, bo teraz węgiel postanowili wydobywać Czesi. A to nie spodobało się okolicznym mieszkańcom. I nie chodzi o nadmierny patriotyzm, a górnicze szkody.


(fot. arch.)

Jeszcze nie ruszyła a już poruszyła elektryzując mieszkańców Zebrzydowic, Hażlacha i Kaczyc pod domami których kiedyś intensywnie pracowały kombajny. Tak było przez 13 lat.
Kopalnia uruchomiona w 86 roku od początku przynosiła milionowe straty. To właśnie z tego powodu 8 lat temu zakończono wydobycie, a górnicze szyby zasypano. Po ziemią pozostawiono ponad 44 miliony ton węgla koksującego. Węgla najlepszej jakości, który teraz wspólnie chcą wydobywać: Jastrzębska Spółka Węglowa i czeska spółka-największy producent węgla za południową granicą.
Czy na pewno nie wiadomo, bo obie spółki podpisały na razie nie umowę a list intencyjny. Ale mimo tego mieszkańcy już boją się o swoje domy.
I dlatego górnikom na drodze po węgiel oprócz metanu, którego tu jest jak nigdzie na drodze stanąć mogą gminne władze, które stanęły po stronie mieszkańców.

Samorządowcy zamierzają blokować rozpoczęcie eksploatacji m.in. w ministerstwie środowiska. Mają na to dwa lata, bo tyle właśnie potrzeba by reaktywować wyrobiska.

K.Karaś
http://ww6.tvp.pl/2858,20071030591262.strona



Kris - Śro Paź 31, 2007 6:05 pm
Kopalnia Silesia na sprzedaż

Kopalnia "Silesia" należąca do Kompanii Węglowej została wystawiona na sprzedaż. Przetarg na jej majątek jest pierwszym w Polsce przypadkiem sprzedaży działającej kopalni inwestorowi prywatnemu.

Wiceprezes Kompanii Węglowej Artur Kosiński podkreślił, że zakład warty ponad 111 milionów złotych przynosi straty i wymaga wielu inwestycji, na które nie stać spółki.

A to może kosztować nowego właściciela nawet miliard złotych.
Na sprzedaż zgadzają się działające w zakładzie związki zawodowe, z którymi przyszły inwestor musi podpisać stosowną umowę społeczną. Związkowcy prowadzili już nawet wstępne rozmowy z potencjalnym nabywcą - szkocką grupą Gibson Group. To jednak nie będzie miało znaczącego wpływu na przebieg przetargu - podkreślił prezes. Na złożenie ofert inwestorzy mają czas do 14 grudnia. Otwarcie ofert cztery dni później.

PR Katowice
http://ww6.tvp.pl/2858,20071031591737.strona



Kris - Śro Paź 31, 2007 6:11 pm
Kto spije śmietankę przy prywatyzacji górnictwa
dziś

Górnicy powiedzieli przed laty zdecydowane nie dla prywatyzacji. Dziś ich opinie zaczynają się zmieniać. Zwłaszcza, że wielu ich kolegów - byłych pracowników kopalń - trafiło do prywatnych firm i nie narzekają. A ci, którzy wyjechali do pracy do zagranicznych kopalń, bywają obiektem zazdrości, bo ich zarobki nawet trzykrotnie przewyższają płace na polskich kopalniach.

Katowicki Holding Węglowy (KHW) miał być pierwszą sprywatyzowaną śląską spółką górniczą. Odchodzący rząd Marka Belki już w 2005 roku zaprosił inwestorów do składania ofert. Wśród zainteresowanych śląską spółką wymieniało się austriacki Voest Alpine oraz firmy z RPA, a nawet spółki z Czech, które są co prawda mniejsze od KHW, ale osiągają dużo lepsze wyniki finansowe. Rząd PiS odrzucił te plany. W strategii dla górnictwa na lata 2007-2015 stworzył jednak furtkę dla prywatyzacji w branży.

Wszystko w rękach załogi

Dominik Kolorz, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność" uważa, że w strategii zawarto kompromisowe zapisy na ten temat, które w dodatku dają decydujący głos załogom kopalń. - Nie chcemy blokować prywatyzacji, ale bez zgody górniczych załóg żadnych przekształceń w spółkach nie będzie - mówi. - A jak ktoś będzie chciał wprowadzić do spółki tylnymi drzwiami inwestora, to będzie dym - dodaje.

Jego zdaniem, możliwa jest tylko prywatyzacja spółek węglowych poprzez giełdę. - Oczywiście przy założeniu, że państwo utrzyma pakiet kontrolny, a pracownicy kopalń dostaną przysługujące im akcje - dodaje Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Zdecydowanie przeciw prywatyzacji są nadal związkowcy z WZZ "Sierpień 80". - Nie można się na to godzić, bo to oznacza zwolnienia - mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący tego związku.

Jan Palik, przewodniczący ZZ "Kadra" w KWK "Śląsk" przekonuje jednak, że kopalnia to nie byle firemka, w której wielkość zatrudnienia zależy od kaprysu właściciela. - W górnictwie są surowe wymagania technologiczne i zasady bezpieczeństwa, są przepisy, których trzeba się trzymać - dodaje Jarosław Dziubdziela, zastępca przewodniczącego "Solidarności" na kopalni Staszic.

- Byliśmy niedawno w kopalni Thoresby w Nottingham - mówi Palik. - To nie jest duża firma, a mimo to pracuje tam prawie 1400 osób. Poziom zatrudnienia jest więc porównywalnym z naszymi kopalniami.

Co można stracić?

Grzegorz Zaic, szef ZZ "Przeróbka" na KWK "Staszic" zrobił sobie na kartce bilans zysków i strat związanych z prywatyzacją. - Na razie opinie wśród kolegów są podzielone, połowa jest za prywatyzację, reszta się jej boi - mówi. - Starsi pracownicy obawiają się zwolnień i utraty z takim trudem wywalczonych górniczych uprawnień. Młodsi mają mniej obaw, ale pytają o jedno: a ile my zarobimy na tej prywatyzacji.

Zdaniem związkowców z KHW odstraszający może być przykład pracowników Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). Poparli oni wejście tej spółki na giełdę licząc, że darmowe akcje swej firmy, które mieli dostać, przyniosą im duże pieniądze. - Do dziś nic nie dostali - mówi Dziubdziela. I dodaje bardzo obrazowe porównanie. - W Anglii, jak się załoga z właścicielem dogadała, to się tego trzymają, choćby nie wiem co. U nas, co ekipa rządowa, to podpisujemy nowe pakty i strategie dla górnictwa, a później i tak tego nie przestrzegają, chyba że górnicy przyjadą ze sztylami do Warszawy - podkreśla.

Przypomina też lubelską "Bogdankę", jedną z najbardziej dochodowych kopalń w Polsce. Zamierzała ją przejąć spółka pracownicza. Projekt jednak został storpedowany przez wielkich inwestorów, którzy też mieli chrapkę na "Bogdankę".

- Nie chcemy u siebie inwestora strategicznego - podkreśla Dziubdziela.

Zdaniem niektórych ekspertów wejście do kopalń inwestora prywatnego może oznaczać jedno - wydobędzie cały dostępny węgiel, po czym zamknie kopalnie.

Związkowcy podkreślają też, że nie można Holdingu sprzedać za półdarmo. Jak policzyli w "Solidarności", przy poprzednich przymiarkach do prywatyzacji KHW wyceniono spółkę na około 330 mln zł. Tymczasem ich zdaniem wartość księgowa KHW wynosiła wtedy ok. 2 mld zł.

Co można zyskać?

Katowicki Holding Węglowy do 2015 chce wydać na inwestycje ok. 1,8 mld zł. Są to plany ostrożne, potrzeby spółki w tym zakresie są znacznie większe - sięgają nawet 3,5 mld zł. Takich pieniędzy firma nie ma. - Zwłaszcza, że dziś nasze zyski nie zostają w spółce, ale idą do budżetu - podkreśla Palik.

Po prywatyzacji mogłoby się to zmienić. - Środki na inwestycje można zdobyć na giełdzie, Jastrzębska Spółka Węglowa też ma takie plany - mówi Zaic. - Dobrze by było, gdyby Holding ją wyprzedził, bo wiadomo - kto pierwszy, ten spija śmietankę.

Piotr Mzyk, szef ZZG na kopalni Mysłowice jest przekonany, że zastrzyk gotówki pozwoliłby nie tylko zwiększyć wydobycie, ale i uczyniłby pracę bardziej bezpieczną. - Dziś duża część wydobycia to wydobycie podpokładowe, trudne i związane z wieloma zagrożeniami - mówi.

Chciałby, żeby kopalnię było stać na uruchomienie nowych pokładów. - Trzeba też szukać pieniędzy, żeby zatrzymać ludzi - mówi. - Doświadczeni pracownicy uciekają na emerytury, bo kto dziś chce ciężko pracować na dole za 2-3 tysiące złotych. A młodzi na początek nie dostają nawet tego, często już po paru miesiącach szukają innej roboty - dodaje.

Na zarobki narzeka też Janina Musiał, przewodnicząca ZZ "Przeróbka" na kopalni Murcki. - Kobiety na przeróbce zarabiają po 1200 złotych na rękę - opowiada. - A robota jest taka ciężka, że jak przyjdzie na zastępstwo chłop z dołu, to od razu ucieka. Nie chce harować za takie grosze.

Na razie kopalnia nawet gdyby chciała, nie może sama podnieść wskaźników wynagrodzeń. - Ustalają to w Warszawie - mówi Kuba Bednarz, przewodniczący ZZ Maszynistów Wyciągowych przy KWK Staszic. - Gdybyśmy stali się spółką giełdową, o wzroście płac decydowałyby negocjacje związków z pracodawcą - dodaje.

Ma też nadzieję, że wtedy całe zyski z wydobycia węgla zostawałyby tu - na Śląsku. - Wtedy mielibyśmy nie tylko wyższe premie, bo Holding ma dobre wyniki finansowe i umowy na lata z energetyką - mówi. - Moglibyśmy też spokojnie myśleć o przyszłości, dostać się do nowych pokładów węgla, a może nawet zbudować nowe kopalnie. Tak żeby pracy starczyło nie tylko dla nas, ale i dla naszych dzieci.

Nasz ekspert

Piotra Kuczyński, główny analityk w Xelion. Doradcy Finansowi

Węgiel jest obecnie bardzo drogi, jednak to może się zmienić, bo stawianie na odnawialne źródła energii ograniczy popyt. Chiny robią wszystko, żeby gospodarkę schłodzić, a to może zaszkodzić cenom surowców. Im szybciej dojdzie więc do oferty publicznej Katowickiego Holdingu Węglowego tym lepiej. Pracownicy oczywiście zyskają, ale nie będą mogli natychmiast sprzedać akcji, więc skala zysków jest teraz niemożliwa do oszacowania.

700 funtów (ok. 3600 zł) tygodniowo może zarobić angielski górnik

4,8 tys. zł wynosi średnia miesięczna płaca w Katowickim Holdingu
Mariusz Urbanke - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/784596.html



Wit - Nie Lis 04, 2007 7:31 pm
Ludzie nie pozwolą Czechom na fedrowanie
Ewa Furtak, Tomasz Głogowski2007-11-02, ostatnia aktualizacja 2007-11-02 21:17



Pomysł wznowienia wydobycia węgla w dawnej kopalni Morcinek wywołał oburzenie mieszkańców Kaczyc. Protestują także urzędnicy.

Kopalnię Morcinek zamknięto w 2000 roku. W najlepszych czasach pracowały tam trzy tysiące ludzi. Część górników mieszkała w sąsiadujących z kopalnią blokach. - Staliśmy za płotem i płakaliśmy, kiedy wysadzali w powietrze wieżę kopalni. Wydawało nam się, że bez niej Kaczyce nie przetrwają. Na węglu zarabiali nie tylko górnicy. Także właściciele barów, sklepów - wspomina Jakub Nowakowski, jeden z mieszkańców.

Minęło parę lat, okolica zmieniła się nie do poznania, nikt już nie żałuje kopalni. Dwie gminy: Zebrzydowice, na terenie których leżą Kaczyce, oraz sąsiedni Hażlach stały się miejscem bardzo atrakcyjnym do zamieszkania.

- Przeżywamy boom budowlany, jakiego nigdy wcześniej nie było - mówi Andrzej Kondziołka, wójt Zebrzydowic.

Teraz w Zebrzydowicach i Hażlachu wrze. Miesiąc temu porozumienie w sprawie wspólnej eksploatacji złóż należących do przygranicznego Morcinka podpisały Jastrzębska Spółka Węglowa oraz spółka New World Resources, do której należy czeski koncern węglowy OKD. Spółkę kontroluje Zdenek Bakala, jeden z najbogatszych Czechów. Morcinek to łakomy kąsek. Na dole wciąż pozostało ponad 250 mln ton węgla koksującego najlepszej jakości (tzw. typ 35). Do tych złóż dotarli już czescy górnicy fedrujący po drugiej stronie granicy. Dowiedzieliśmy się, że główny szyb reaktywowanego Morcinka miałby znajdować się po stronie czeskiej. U nas stworzono by jedynie szyb wentylacyjny. W kopalni pracowałaby polsko-czeska załoga.

Wstępny biznesplan przedsięwzięcia ma być gotowy w połowie przyszłego roku, a wydobycie rozpocznie się zaraz po tym, jak Czesi dostaną koncesję na eksploatację złóż na terenie naszego kraju. Mieszkańcy Zebrzydowic i Hażlacha o pomyśle dowiedzieli się z gazet. Zapowiadają, że nie pozwolą na jego realizację! Tłumaczą: Czesi będą zarabiać na wydobyciu węgla, tymczasem im przyjdzie płacić za górnicze szkody.

- Na co dzień przez Czechów mamy kłopoty. Fedrują blisko granicy, przez co dochodzi do tąpnięć. Wypadają szyby w oknach, pękają ściany. Nie zapłacili nam za to ani złotówki! - oburzają się mieszkańcy.

Popierają ich wójtowie Zebrzydowic i Hażlacha, wydali właśnie wspólne oświadczenie. Zarówno Kondziołka, jak i wójt Hażlacha Karol Folwarczny zapowiadają, że nie będzie z ich strony zgody na takie przedsięwzięcie. W Zebrzydowicach wznowienie wydobycia węgla może zaszkodzić m.in. nowo wybudowanej hali sportowej, w Hażlachu - kanalizacji. Zdaniem wójtów zagrożone są dziesiątki prywatnych domów. Powstały po likwidacji kopalni, nie są w ogóle przygotowane na szkody górnicze. - Poza tym obecne miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego w ogóle nie dopuszczają eksploatacji węgla kamiennego w tym miejscu - tłumaczy Kondziołka.

Początkowo koncern OKD chciał kupić albo przynajmniej wydzierżawić Morcinka i taką propozycję w lutym tego roku złożono w Ministerstwie Gospodarki. Resort nie zgodził się na sprzedaż kopalni, ale zaproponował Czechom współpracę z Jastrzębską Spółką Węglową, do której niegdyś należała kopalnia. - Pozyskanie dodatkowych ilości węgla koksowego jest dobrą inwestycją zarówno dla nas, jak i spółki NWR - przekonuje Daniel Ozon, wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Już dwukrotnie - w 2002 i 2004 roku - myślano o stworzeniu polsko-czeskiej spółki eksploatującej złoża Morcinka, ale ostatecznie tych planów nie wcielono wtedy w życie.

Do spółki NWR dotarły już pierwsze informacje o tym, że okoliczne gminy boją się wznowienia wydobycia w kopalni Morcinek. - Nie zrobimy nic wbrew woli mieszkańców - zapewnia Jiri Polak, doradca Zdenka Bakali.

Dodaje, że w polsko-czeskiej umowie o współpracy znajdą się nie tylko szczegółowe zapisy dotyczące zabezpieczeń przeciwko szkodom górniczym, ale też jasne regulacje na temat wypłaty ewentualnych odszkodowań.



Wit - Śro Lis 07, 2007 9:12 pm


Górnicy murem przeciw kandydatowi na ministra
dziś
Rząd Donalda Tuska jeszcze nie powstał, a górnicy już grożą strajkiem. Chodzi o Eugeniusza Postolskiego, który ma zostać zastępcą Waldemara Pawlaka w resorcie gospodarki odpowiedzialnym za górnictwo (w ostatnich wyborach startował do Sejmu z listy PSL, ale się nie dostał). - Jeśli Postolski faktycznie będzie w nowym rządzie odpowiadał za górnictwo, to ja jestem gotowy wszystkie kopalnie postawić w stan strajku - mówi Andrzej Chwiluk, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. Dziś rada krajowa związku ma podjąć uchwałę o wystosowaniu w tej sprawie listu protestacyjnego do lidera PO.

Skąd taka niechęć związkowców do przyszłego wiceministra? Eugeniusz Postolski w latach 1996-2001 kierował Katowickim Holdingiem Węglowym, państwową firmą skupiającą kilkanaście ślą-skich kopalni. Postolski podjął wówczas decyzję o likwidacji kopalni Niwka %07- Modrzejów, przedostatniej w Sosnowcu, mimo że kilka lat wcześniej została ona wyposażona w nowoczesny sprzęt za kilkadziesiąt milionów zł. Górnicy ostro protestowali przeciw jej likwidacji. Zaczęli głodówkę, okupację siedziby holdingu, a na końcu zamurowali gabinet prezesa Postolskiego. Ten jednak nie zmienił planów i kopalnia została zlikwidowana. - Nie można powiedzieć, że Postolski nie zna się na górnictwie. W przeszłości był dyrektorem kopalni Makoszowy. Ale to jest człowiek, który nie dba o interesy górnictwa, a tylko o swoich politycznych mocodawców - twierdzi Chwiluk.

Sam Postolski mówi: - Pochodzę ze wsi, gdzie mówi się, że byka trzeba prowadzić na sztywnym drążku. I jeśli dane mi będzie pokierować górnictwem, to takiego traktowania mogą się spodziewać związki zawodowe.

Igor Ryciak - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Śro Lis 07, 2007 10:03 pm
Górnicy chcą podwyżek
Tomasz Głogowski2007-11-07, ostatnia aktualizacja 2007-11-07 22:08



Górnicza "Solidarność" domaga się 500 zł podwyżki dla każdego górnika. Jeżeli postulat nie zostanie spełniony, niewykluczone, że kopalnie zastrajkują

Do Kompanii Węglowej, zrzeszającej 17 śląskich kopalń, trafi dziś pismo związkowców, którzy żądają rozpoczęcia negocjacji w sprawie podwyżek. Górnicza "Solidarność" chce, aby płace wzrosły od przyszłego roku o 10-12 proc., w zależności od spółki węglowej. Dla górników pracujących na dole oznaczałoby to ok. 500 zł podwyżki brutto. - W innych branżach wynagrodzenia idą w górę, a w górnictwie stoją w miejscu. Nie będziemy się już na to dłużej godzić - zapowiada Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności", największego związku zawodowego w branży.

Związek nie wyklucza żadnego scenariusza, nawet strajku ostrzegawczego. Do jego ogłoszenia wystarczyłoby tylko referendum w kopalniach. Pozostałe formalności zostały już spełnione. "Solidarność" jest w sporze zbiorowym z Kompanią, nie pomogła też interwencja mediatora. - Chcemy uniknąć konfrontacji, ale sprawa podwyżek musi być załatwiona - stawia sprawę jasno Kolorz.

Płace w górnictwie rosną o ustalany przez Komisję Trójstronną tzw. wskaźnik wynagrodzeń. W tym roku wyniesie on 4,8 proc. W przyszłym roku wskaźnik ma dalej obowiązywać, ale już na nieco innych zasadach. Spółki węglowe o dobrej sytuacji finansowej nie będą musiały sztywno się go trzymać i same ustalą wynagrodzenia. Problem w tym, że Kompania Węglowa przynosi straty. Do września było to 90 mln zł strat i to w sytuacji, gdy z powodu dobrej koniunktury na węgiel nie nadąża z jego wydobyciem.

- Kompania może zarabiać, ale jest jeden warunek: musi być lepiej zarządzana. Tymczasem obecny zarząd nie bardzo sobie z tym radzi - przekonuje Kolorz.

"Solidarność" stawia jeszcze jeden warunek. Chce, aby ewentualne podwyżki dla górników były rozdzielane przez centralę Kompanii, a nie, jak dotychczas, przez dyrektorów poszczególnych kopalń. W tym roku każdy z górników miał dostać ok. 200 zł podwyżki, ale związkowcy twierdzą, że de facto podwyżek nie było, bo szefowie kopalń przeznaczyli dodatkowe pieniądze na nadgodziny oraz wynagrodzenia za pracę w soboty i niedziele.

Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, mówi, że w tym roku podwyżek nie będzie, bo spółka nie może przekroczyć 4,8-proc. wskaźnika wzrostu wynagrodzeń. Groziłoby to Kompanii utratą pomocy publicznej, jaką dostaje z budżetu państwa. Madej zapewnia jednak, że sprawa przyszłorocznych wynagrodzeń jest otwarta. - Zarząd będzie o tym ze związkami rozmawiał - przekonuje.



Pieczar - Pon Lis 26, 2007 2:53 pm
Będzie pakt społeczny w KHW

PAP

Do końca stycznia przyszłego roku zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) i działające w tej firmie związki zawodowe mają podpisać pakt społeczny, dający pracownikom gwarancje zatrudnienia i wzrostu płac

Tak stanowi zawarte przez obie strony porozumienie, które poprzedza referendum w sprawie częściowej prywatyzacji Holdingu przez giełdę. Rozpocznie się ono we wtorek rano i potrwa dobę. Będzie to pierwsze takie referendum zainicjowane przez zarząd, a nie związkowców. Uprawnionych do wzięcia udziału w sondażu jest ponad 20 tys. pracowników spółki.

O zawarciu porozumienia poinformował w poniedziałek rzecznik KHW Ryszard Fedorowski. Dokument jest wstępną umową, w której strony zobowiązały się do zawarcia paktu społecznego w ciągu najbliższych tygodni - wyjaśnił.

"W pakcie będą zawarte gwarancje dotyczące m.in. kwestii socjalnych i płacowych, oczywiście mieszczące się w granicach prawa" - powiedział Fedorowski. Dodał, że zarząd spółki ma później wystąpić do ministra gospodarki o parafowanie paktu i udzielenie gwarancji, że większościowy pakiet akcji KHW pozostanie w rękach Skarbu Państwa.

Dotychczas to związki zawodowe organizowały w kopalniach referenda prywatyzacyjne. Odpowiedź załogi za każdym razem była negatywna. Teraz to zarząd chce zapytać górników o zdanie. W listopadzie każdy pracownik otrzymał list prezesa spółki, w którym tłumaczy on potrzebę pozyskania środków na rozwój i inwestycje z giełdy, poprzez skierowanie tam mniejszościowego pakietu akcji.

We wtorek załoga będzie odpowiadała na pytanie, czy popiera wejście KHW na giełdę "poprzez upublicznienie mniejszościowego pakietu akcji spółki, przeprowadzone dla pozyskania środków finansowych przeznaczonych na inwestycje kopalń".

Szef Związku Zawodowego Górników w Polsce w Holdingu, Adam Depta nie wie, jaki będzie wynik referendum. "Trudno przewiedzieć jak się zachowa załoga, będzie to zależało od indywidualnych decyzji każdego z pracowników. Wynik ankiety będzie ważną odpowiedzią także dla nas" - powiedział PAP Depta.

Według niego, generalnie lepiej jest, gdy spółki węglowe należą w całości do Skarbu Państwa. Z drugiej jednak strony - zaznaczył - aby Holding mógł się rozwijać, musi skądś pozyskać środki.

Powtórzył, że dla związkowców ważne będzie podpisanie paktu społecznego, który zapewni im przywileje pracownicze. Chodzi m.in. o gwarancje dalszego obowiązywania holdingowej umowy zbiorowej, gwarancje wzrostu płac (co najmniej na poziomie urzędowego wskaźnika), zatrudnienia oraz świadczeń związanych z prywatyzacją - 15 proc. akcji i dywidendy dla załogi.

Kilka lat temu rozpoczęto przygotowania do prywatyzacji KHW przy udziale inwestora strategicznego, czemu sprzeciwiały się związki zawodowe. Ostatecznie zaproszenie do składania ofert anulowano. Nowa rządowa strategia dla górnictwa dopuszcza częściową prywatyzację przez giełdę, z zachowaniem większościowego pakietu Skarbu Państwa i za zgodą załogi. 20-30 proc. akcji KHW mogłoby trafić na giełdę w końcu 2008 r.

Katowicka Grupa Kapitałowa, skupiająca Katowicki Holding Węglowy i jedną kopalnię stowarzyszoną, to druga pod względem wielkości polska spółka węglowa. Specjalizuje się w wysokiej jakości węglu energetycznym. Kopalnie grupy zatrudniają ponad 20 tys. osób i wydobywają ok. 16-17 mln ton węgla rocznie. Po trzech kwartałach tego roku grupa wypracowała 52,3 mln zł zysku ze sprzedaży węgla, 48 mln zł zysku brutto i - ze względów księgowych - jedynie 3,2 mln zł zysku netto. W całym ubiegłym roku zysk netto spółki zbliżył się do 100 mln zł. Tegoroczny plan zakładał ok. 150 mln zł, ale będzie skorygowany w dół.

Docelowo, zgodnie z przyjętą strategią, holding składać się będzie z trzech centrów wydobywczych - dwa istnieją ("Śląsk-Wujek" i "Mysłowice-Wesoła"), trzecie utworzą za 3-5 lat kopalnie "Staszic", "Murcki" i "Wieczorek". Program inwestycyjny KHW opiewa na ok. 1,8 mld zł, z czego do 300 mln zł to środki z obligacji, które holding wkrótce wyemituje.



Wit - Wto Lis 27, 2007 6:50 pm
Referendum: giełda już czeka na górników
Tomasz Głogowski2007-11-27, ostatnia aktualizacja 2007-11-27 19:01



W Katowickim Holdingu Węglowym rozpoczęło się we wtorek referendum prywatyzacyjne. Górnicy mają zdecydować, czy spółka wejdzie na Giełdę Papierów Wartościowych. To historyczne głosowanie, które zdecyduje nie tylko o przyszłości spółki, ale być może całego górnictwa.

Wtorek, kopalnia Staszic w Katowicach. Górnicy spieszą się na drugą zmianę, ale prawie wszyscy zatrzymują się przy długim stole ustawionym tuż przy wejściu. Członkowie komisji mają przed sobą listy z nazwiskami. Górnicy odszukują swoje dane, wypełniają ankiety i wrzucają do urny. Zainteresowanie referendum jest spore. Ponad 20 tys. pracowników Katowickiego Holdingu Węglowego od wtorku decyduje, czy chcą, aby spółka weszła na Giełdę Papierów Wartościowych. Referendum zakończy się w środę tuż po godz. 6 rano. Oficjalne wyniki będą znane w środę wieczorem albo w czwartek rano.

Andrzej Chmielewski, górnik ze Staszica, pracuje na dole od 22 lat. Do emerytury zostały mu zaledwie trzy lata, chyba że wejdzie przepis nakazujący górnikom odrabiać wszystkie L-4 od 1991 roku. Wtedy Chmielewski na emeryturę poczeka jeszcze kilka dodatkowych tygodni. Mówi, że w referendum głosował za prywatyzacją.

- Górnictwo potrzebuje pieniędzy na inwestycje, a one są na giełdzie. Jedyne, czego się obawiam, to brak gwarancji, że w przyszłości rząd nie sprzeda pakietu większościowego kopalń. Za dwa, trzy lata coś się komuś odmieni i wykupi nas jakaś zagraniczna firma. Tak jak Hindus kupił śląskie huty - mówi górnik. Do informacji, że załogi kopalń w przypadku prywatyzacji mają dostać 15 proc. akcji do podziału, podchodzi spokojnie. - To nie będą żadne wielkie pieniądze - przekonuje Chmielewski.

Przyjęta jeszcze przez rząd PiS-u strategia dla górnictwa zakłada, że Katowicki Holding Węglowy już w przyszłym roku ma wejść na giełdę. Holding ma być pierwszą, obok Jastrzębskiej Spółki Węglowej, sprywatyzowaną firmą górniczą w Polsce. Skarb Państwa chce sprzedać od 20 do 30 proc. akcji. Aby tak się stało, zgodę muszą jednak wyrazić załogi kopalń. Stąd referendum, które zyskało już miano historycznego. Po raz pierwszy organizuje je zarząd spółki, a nie związki zawodowe.

Jeszcze przed głosowaniem zarząd KHW i związki zawodowe podpisały wstępne porozumienie w sprawie tzw. paktu społecznego. Spółka zobowiązała się w nim do zachowania m.in. holdingowej umowy zbiorowej, dała gwarancje wzrostu płac oraz gwarancje zatrudnienia. Dzięki niemu są szanse, że większość górników w referendum opowie się za wprowadzeniem spółki na giełdę. Umowa ma zostać podpisana do końca stycznia 2008 roku.

- Najpierw powinniśmy wynegocjować pakiet społeczny, a dopiero potem głosować w referendum. Bo co będzie, jak górnicy powiedzą w nim nie? Wielomiesięczna procedura zacznie się od nowa - pyta Krzysztof Urban, szef "Solidarności" w KHW. Związkowcy postanowili jednak nie przeszkadzać zarządowi w organizacji głosowania i nie prowadzą kampanii negatywnej. - Niech o wszystkim zdecydują górnicy - mówi Urban.



Wit - Śro Lis 28, 2007 6:33 pm


Ludowcy wzięli węgiel

Eugeniusz Postolski, były prezes Katowickiego Holdingu Węglowego, został wczoraj wieczorem oficjalnie powołany na stanowisko wiceministra gospodarki odpowiedzialnego za górnictwo. To policzek dla śląskiej Platformy Obywatelskiej, bo Postolski jest człowiekiem rekomendowanym przez Polskie Stronnictwo Ludowe, które w woj. śląskim nie ma... ani jednego posła.

Od dzisiaj władza 58-letniego Postolskiego nad górnictwem będzie przeogromna. To on będzie miał przede wszystkim wpływ na obsadę personalną spółek górniczych. Już teraz mówi się, że w krótkim czasie podziękuje on za pracę szefom Kompanii Węglowej, która ma coraz gorsze wyniki finansowe. Roszady personalne mogą boleśnie dotknąć Jastrzębską Spółkę Węglową. Do kierownictwa obu tych firm Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło bowiem byłych pracowników służb specjalnych, którzy w środowisku górniczym cieszą się złą opinią. Nigdy nie mieli oni nic wspólnego z tą branżą, dlatego są w niej sekowani.

Dla środowiska związkowego nominacja Postolskiego nie jest zaskoczeniem. To jeden z najbliższych współpracowników wicepremiera Pawlaka na Śląsku. Obydwaj poznali się w 1993 roku; wtedy Postolski, dyrektor kopalni Makoszowy, pochodzący ze wsi pod Tarnowem , zaprosił ówczesnego lidera PSL do swojego gabinetu. Od tamtej pory obydwaj żyją w przyjaźni, są po imieniu i znajdują wspólny język.

Górnicy na razie chłodno podchodzą do tej nominacji. Cieszą się jedynie z tego, że ich nowym ministrem jest górnik i człowiek ze Śląska. - Po doświadczeniach z ministrem Pawłem Poncyljuszem jesteśmy już gotowi na wszystko - żartuje lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności Piotr Duda. - Czekamy na posiedzenie Komisji Trójstronnej i zdanie Postolskiego na temat podwyżek. Od tego uzależniamy nasze stanowisko - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników.

Eugeniusz Postolski, nowy wiceminister odpowiedzialny za górnictwo, ma przed sobą wyzwania jeszcze trudniejsze niż poprzednicy.

Rok 2008 zapowiada się jako czas ogromnych przekształceń związanych z prywatyzacją sektora, który do tej pory mógł zawsze liczyć na wsparcie państwa. Planowane wejście na giełdę Katowickiego Holdingu Węglowego oraz Jastrzębskiej Spółki Węglowej to wydarzenia bez precedensu, które pozwolą spółkom nabrać oddechu finansowego dzięki dokapitalizowaniu przez emisję akcji.

Górnictwa nie można postrzegać bez powiązania z sektorem energetycznym. Parodoks polega na tym, że energetyka bije rekordy zysków, a górnictwo jest wciąż pod kreską.

PSL może zaskoczyć wszystkich, ponieważ chce odebrać lobby energetycznemu palmę pierwszeństwa i doprowadzić do sytuacji, by podmiotem na rynku produkcji energii było właśnie górnictwo. Np. przejęcie przez kopalnie kilku elektrowni diametralnie zmieniłoby sytuację finansową górnictwa. To pomysł iście rewolucyjny dla zarabiających dzisiaj krocie wytwórców energii. Nominacja Postolskiego została przyjęta z mieszanymi uczuciami, choć nie bez nadziei.

- Życzę panu ministrowi jak najlepiej i wierzę, że w swojej pracy kierować będzie kryteriami merytorycznymi a nie politycznymi - mówi poseł Tomasz Tomczykiewicz, lider śląskiej Platformy Obywatelskiej.

- Po doświadczeniach z ministrem Pawłem Poncyljuszem jesteśmy gotowi na wszystko - żartuje lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności Piotr Duda. - Panu Postolskiemu życzymy jednak jak najlepiej i mamy nadzieję, że będzie on przynajmniej tak dobry jak jego poprzednik Krzysztof Tchórzewski.

- Do PO mamy ograniczone zaufanie, ale na szczęście w ministerstwie gospodarki jest PSL. Czekamy na posiedzenie Komisji Trójstronnej i zdanie Postolskiego na temat podwyżek. Od tego uzależniamy nasze stanowisko - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników.

Najgorętszy stołek w rządzie

Wiceminister odpowiedzialny za górnictwo to najgorętszy stołek w rządzie.
Sukcesy są mierzone liczbą demonstracji organizowanych przez związki zawodowe w Warszawie oraz ilością śrub i kamieni rzucanych w kierunku instytucji rządowych.
Do tej pory najgorszą opinię miał Paweł Poncyljusz mianowany przez Kazimierza Marcinkiewicza. Za punkt honoru postawił sobie walkę z górniczym układem. Układ niby zwalczył, ale górnictwo ma coraz gorsze wyniki finansowe. Fatalne wspomnienie pozostawili po sobie także Marek Kossowski i Jacek Piechota z SLD, którzy górnictwa uczyli się na żywym organizmie. Klasykiem w gronie wiceministrów jest Jan Szlązak z czasów AWS, który za punkt honoru postawił sobie likwidację jak największej liczby kopalń. Dzisiaj widać że był to błąd.

--------------------------------------------------------------------------------

Rozmowa z Eugeniuszem Postolskim, nowym wiceministrem gospodarki odpowiedzialnym za górnictwo

Czy należy panu tej nominacji bardziej gratulować czy raczej współczuć?
Przyjmuję gratulacje wraz z wieńcem kondolencyjnym. To oczywiście żart. Jestem pełen nadziei i wiary, że uda mi się uzdrowić polskie górnictwo.

Jak zamierza pan tego dokonać?
To temat na kilkugodzinny referat. Trzeba przede wszystkim zaspokoić interesy ciężko pracujących górników, a jednocześnie zadbać o rozwój całej branży. Dzisiaj nie da się już postrzegać górnictwa bez sektora energetycznego. Na razie nie ma w tej sprawie decyzji wicepremiera Pawlaka, ale najlepiej byłoby, gdybym odpowiadał także za energetykę.

Czy takie połączenie jest możliwe?
Nie wiem. Okaże się to po pierwszym spotkaniu kierownictwa resortu.

Wchodzi pan do branży przy protestach środowisk związkowych. Chyba nie jest to komfortowa sytuacja?
Ja do branży nie wchodzę, bo jestem w niej od blisko 40 lat. To jakaś bzdura, że jestem skonfliktowany ze związkami. Próbowano mi niedawno "uszyć" takie buty, ale chyba się nie udało. Ze związkami na pewno będę rozmawiał ale nie pozwolę wodzić się im za nos.

Witold Pustułka, AGA - POLSKA Dziennik Zachodni

..................

RMF FM
Śr, 2007-11-28 15:59 (aktualizacja: 16:11)

Górnicy zwolennikami prywatyzacji

Górnicy chcą prywatyzacji Katowickiego Holdingu Węglowego. Takie są wyniki prowadzonego od wczoraj w kopalniach referendum. Ale przewaga zwolenników prywatyzacji nad przeciwnikami jest niewielka: "Tak" powiedziało 52 proc. głosujących. Do tej pory górnicy zawsze mówili prywatyzacji "nie". Teraz zmienili zdanie.
< fot. Archiwum RMF FM
Do tej pory największy niepokój budził pomysł przekazywania kopalń bliżej nieokreślonemu inwestorowi strategicznemu. Natomiast obecny plan zakłada, że zdecydowaną większość akcji zachowuje jednak państwo.

Górnicy dali się też przekonać, ze prywatyzacja to szansa na dodatkowe pieniądze na inwestycje. Ci, którzy byli przeciw dalej boją się jednak o zatrudnienie i gwarancje socjalne. Do końca stycznia zarząd holdingu ma zawrzeć ze związkami „pakt społeczny”, który ma dać górnikom takie właśnie gwarancje.



Wit - Śro Lis 28, 2007 10:20 pm
i jeszcze jedna duża dawka informacji o referendum i nie tylko...

Referendum: Górnicy chcą na giełdę
Tomasz Głogowski2007-11-28, ostatnia aktualizacja 2007-11-28 20:43



Szefom Katowickiego Holdingu Węglowego spadł kamień z serca. 52 proc. załogi opowiedziało się w referendum za wprowadzeniem spółki na giełdę. Czy to początek zmian nie tylko w górnictwie, ale i na całym Śląsku?
Wczoraj w Katowickim Holdingu Węglowym zakończyło się referendum, w którym ponad 20 tys. pracowników miało zdecydować, czy zgadza się na wejście spółki na Giełdę Papierów Wartościowych. Już w przyszłym roku Skarb Państwa chce bowiem sprzedać od 20 do 30 proc. akcji holdingu. Po podliczeniu głosów okazało się, że 52 proc. załogi chce, aby holding wszedł na giełdę, a 48 proc. jest przeciw. Wysoka - choć nie stuprocentowa, jak wieszczono - była też frekwencja. Głosowało ponad 81 proc. uprawnionych, czyli 16 tys. pracowników.

Wynik referendum może szokować, bo dwa lata temu, gdy głosowanie w sprawie prywatyzacji organizowali związkowcy, prawie 98 proc. górników powiedziało "nie". Trzeba jednak pamiętać, że tamto głosowanie było inne. Wtedy mówiło się o sprzedaży holdingu inwestorowi strategicznemu, teraz o wejściu na giełdę i to w sytuacji, gdy Skarb Państwa ma zachować pakiet kontrolny (ponad 50 proc. akcji).

- Wynik bardzo nas satysfakcjonuje, bo daje szansę na rozwój. Przegrane referendum oznaczałoby dla firmy stagnację - nie ukrywa Ryszard Fedorowski, rzecznik prasowy Katowickiego Holdingu Węglowego.

Na taki, a nie inny wynik głosowania wpływ miały przede wszystkim dwa elementy: ogromna i kosztowna akcja informacyjna przeprowadzona przez zarząd spółki, który tłumaczył górnikom, co oznacza wejście na giełdę, oraz neutralna postawa związkowców. Ci ostatni postanowili nie przeszkadzać zarządowi w organizacji głosowania i nie prowadzili kampanii negatywnej. - Niech się wypowiedzą górnicy - oznajmili związkowcy z holdingu.

- Jestem za giełdą, bo obowiązują na niej jasne reguły. Ja na tej prywatyzacji już pewnie nie skorzystam. Ale trzeba myśleć o tych młodych chłopakach, którzy teraz przyjęli się do roboty. Żeby nie harowali za 1200 zł na rękę - mówi Andrzej Chmielewski, górnik z kopalni Staszic.

Nie bez znaczenia było też to, że jeszcze przed głosowaniem zarząd KHW i związki zawodowe podpisały wstępne porozumienie w sprawie tzw. paktu społecznego. Spółka zobowiązała się w nim do zachowania m.in. holdingowej umowy zbiorowej, dała gwarancje wzrostu płac oraz zatrudnienia. Ostateczna umowa ma zostać podpisana do końca stycznia 2008 roku. - Dla nas ważniejsze od referendum będzie podpisanie paktu społecznego. Tam znajdą się prawdziwe gwarancje dla pracowników - mówi Krzysztof Urban, jeden z liderów "Solidarności" w holdingu. Przyznaje, że wynik referendum jest korzystny dla szefów KHW, ale studzi emocje. - Jest jeden zero dla zarządu. Ale przypominam, że 52 proc. to nie jest jakaś przytłaczająca większość. A jeżeli jeszcze dodamy, że około sześciu procent głosów było nieważnych, to nie ma się z czego cieszyć - przekonuje Urban.

Tymczasem holding chce przeć do przodu. - Przed nami wyłonienie doradcy prywatyzacyjnego i dokonanie wyceny spółki - mówi Fedorowski.

Co mu da wejście na giełdę? Do 2015 roku spółka musi wydać około 3,5 mld zł na inwestycje, przede wszystkim na nowe pokłady węgla. Samodzielnie nie jest w stanie zebrać takich pieniędzy, nawet jeżeli co roku będzie przynosiła zyski. Potrzebny jest potężny zastrzyk gotówki z zewnątrz. Jednym z pomysłów jest sprzedaż pakietu mniejszościowego na giełdzie, ale KHW zamierza też wypuścić specjalne obligacje za 300 mln zł. Wprowadzenie spółki na giełdę może też przynieść zmiany w sposobie kierowania nią. Holding nie tylko będzie musiał liczyć się z każdym groszem, ale będzie też mniej podatny na ręczne sterowanie. Do tej pory szefów KHW, tak samo jak szefów pozostałych spółek węglowych, mianował minister gospodarki. Na sprawy personalne często więc wpływ ma polityka.

Ale tak naprawdę piłeczka jest teraz po stronie Ministerstw Gospodarki i Skarbu. To te dwa resorty muszą się zgodzić na upublicznienie akcji spółki. Trzeba jednak pamiętać, że pomysł szybkiego wprowadzenia KHW na giełdę forsował rząd PiS-u. Nowa ekipa nie zajęła jeszcze w tej sprawie oficjalnego stanowiska. Eugeniusz Postolski, nowy wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo, mówi, że referendum w holdingu powinno dopiero zapoczątkować dyskusję o prywatyzacji, a nie ją kończyć. - Trzeba podejść do tej sprawy bardzo wnikliwie. Rozważyć wszystkie zalety i wady ewentualnej prywatyzacji - mówi ostrożnie minister. Ale dodaje, że wyniki referendum przedstawi wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi. - Na pewno rząd będzie o tym rozmawiał - mówi Postolski.

Na giełdę ma trafić też Jastrzębska Spółka Węglowa, ale w tym przypadku cała procedura nawet się nie rozpoczęła. Nie wyznaczono jeszcze terminu referendum wśród załogi, nie ma nawet pewności, czy takie głosowanie będzie. - Nie rozpoczęliśmy jeszcze akcji informacyjnej związanej z giełdą - przyznaje Katarzyna Bajer, rzeczniczka JSW. Dodaje, że na razie spółka koncentruje się na przyłączeniu samodzielnej kopalni Budryk.



Wit - Sob Gru 15, 2007 3:26 pm


Górnicy zastrajkują
dziś
Na nic zdały się wczorajsze rozmowy ostatniej szansy w Jastrzębskiej Spółce Węglowej i Katowickim Holdingu Węglowym. W Kompanii Węglowej w ogóle nie doszło do zapowiadanych wcześniej negocjacji. Wygląda na to, że wszystkie śląskie kopalnie przystąpią w przyszłym tygodniu do strajku, a takiej sytuacji nie było na Śląsku od kilkunastu lat. - Jesteśmy traktowani niepoważnie, więc czas na zdecydowane działania - mówią związkowcy.

Pierwsza porażka nastąpiła w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, gdzie od godz. 11 do 14 trwały zażarte dyskusje nad wysokością podwyżek w przyszłym roku.

Do kompromisu było blisko, ale ostatecznie obie strony nie doszły do porozumienia.

- Zeszliśmy z 11-procentowych podwyżek w przyszłym roku do 9,5 procent. Zarząd jednak od początku nie zmienił swego stanowiska i proponował 8,5 procent. I o ten jeden procent kruszyliśmy kopie. Wszystko na nic - wyjaśnia Andrzej Ciok, wiceszef Solidarności w JSW.

W efekcie we wtorek górnicy w pięciu kopalniach JSW zdecydują w referendum o strajku, który ma się rozpocząć w czwartek.

Tymczasem do 16 kopalń należących do Kompanii Węglowej, gdzie w poniedziałek rozpocznie się strajk 24-godzinny, niespodziewanie może dołączyć 5 kolejnych należących do Katowickiego Holdingu Węglowego. Tam zostanie przeprowadzony dwugodzinny strajk ostrzegawczy. W czwartek 200 związkowców Sierpnia'80 pikietowało siedzibę KHW, a wczoraj prowadzono z zarządem rozmowy. Oczywiście o podwyżkach.

- Żądamy 1000 złotych jeszcze w tym roku, a w przyszłym roku podwyżek o 30 procent. Odrzucono nasze propozycje, więc od poniedziałku wszystkie kopalnie holdingu dołączą się do strajku ostrzegawczego - zapowiedział wczoraj Bogusław Ziętek, szef Sierpnia'80.

Tymczasem nawet inne związki zawodowe są zaskoczone taką eskalacją żądań, a pomysł 30-procentowych podwyżek w KHW, gdzie i tak zarobki są najwyższe, zaskoczył związkowych szefów.

- Zaczęła się swoista licytacja, kto da więcej, a chyba nikomu o to nie chodzi. Sytuacja jest coraz bardziej napięta - mówi Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności. - Mamy nadzieję, że do świąt nie tylko zwierzęta, ale zarządy spółek zaczną rozmawiać ludzkim głosem - komentuje.

Bez zagrożeń

Piotr Litwa, wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach:

Przeżyliśmy wiele strajków w kopalniach, ale nie przypominam sobie, by odbiły się negatywnie na bezpieczeństwie w ruchu górniczym. Pewne obiekty i elementy ruchu i tak są kontrolowane przez odpowiednie służby. Gdyby wystąpiło zagrożenie, to podejmuje się działania ekstra - np. uruchamia ratowników.
Każdy postój jest wyjątkiem.

Głodówka w Budryku

W nocy z czwartku na piątek dwóch pracowników ornontowickiej kopalni Budryk rozpoczęło głodówkę w budynku technicznym kopalni.

To trzy zakładowe związki zawodowe: Kadra, Sierpień'80 i nowo utworzona Jedność Pracowników Budryka domagają się rozmów z zarządem kopalni o podwyżkach. Budryk ma zostać 2 stycznia włączony w struktury JSW SA. - Jeśli zarząd nie rozpocznie rozmów, będziemy zaostrzać akcję protestacyjną - zapowiada Grzegorz Bednarski, przewodniczący zakładowej Kadry.

Jacek Bombor - POLSKA Dziennik Zachodni



miglanc - Pon Gru 17, 2007 6:24 pm
Wlasnie na TVN byl o tym material. Porownywali zarobek gornika netto ponad 4 tys zl z brutto czyli 1,6 tys zl. Nareszcie polskie media przestaly mamic ludzi mitem dobrze zarabiajacego gornika. Ile razy juz musialem ludziom tlumaczyc ze te 4 tys zl to netto.



babaloo - Pon Gru 17, 2007 7:44 pm
Chyba pomyliłeś netto z brutto, ale i tak za dużo by zabierali. Może ten górnik miał jakieś obciążenia komornicze



absinth - Pon Gru 17, 2007 9:50 pm

Wlasnie na TVN byl o tym material. Porownywali zarobek gornika netto ponad 4 tys zl z brutto czyli 1,6 tys zl. Nareszcie polskie media przestaly mamic ludzi mitem dobrze zarabiajacego gornika. Ile razy juz musialem ludziom tlumaczyc ze te 4 tys zl to netto.

widzialem

Darek Kmiecik zrobil dobry material

btw srednia placa w gornictwie miedzi wynosi 7,5 tysiaca, tylko, ze tam tona miedzi kosztuje okolo 12 tysiecy zlotych a nie 500 zł jak w przypadku tony wegla :-/



bartpa - Wto Gru 18, 2007 8:01 am

Wlasnie na TVN byl o tym material. Porownywali zarobek gornika netto ponad 4 tys zl z brutto czyli 1,6 tys zl. Nareszcie polskie media przestaly mamic ludzi mitem dobrze zarabiajacego gornika. Ile razy juz musialem ludziom tlumaczyc ze te 4 tys zl to netto.
K.... brak mi cenzuralnych slow jak widze takie brednie........
Bylem w sobote w piascie na wycieczce : pan mowi bieda malo zarabiamy etc
, nie mowi ze : dojazd do pracy etc 1g w jedna strone, czyli czas pracy 6 g, nie mowi ze
nagmine jest uciekanie np 2-3g przed planowym koncem czasu pracy, nie mowi o zlodziejstwie(wynoszeniu kabli, srob, maszyn etc)
Nie powiedzial o 13, barborce, kartach zywnosciowych........LUDZIE WSTYDU NIE MACIE!!!!!!! PIast 2 sciany= 85% wydobycia liczba zatrudnionych 13 na zmiane czyli okolo 100 os zapewnia kase dla kopalni. Moje pytanie co robi reszta !!!!!!?????
Jeszcze jedno jak ktos uwaza prace w gornictwie za najciezasza etc to niewiele w zyciu widzial ............



Wit - Wto Gru 18, 2007 9:55 pm
Szkoci wcale nie skąpią: chcą kupić kopalnię
Tomasz Głogowski2007-12-18, ostatnia aktualizacja 2007-12-18 21:33



Szkocka grupa Gibson złożyła ofertę kupna kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. To może być pierwsza czynna kopalnia w Polsce sprzedana prywatnemu inwestorowi.
Chętni na kopalnię mogli składać oferty do poniedziałku. Mimo że Silesią interesowały się też czeskie koncerny - węglowy OKD i energetyczny CEZ - ostatecznie dokumenty złożył tylko Gibson Group. Zresztą ta firma od początku miała mocne poparcie miejscowych związków zawodowych.

- Komisja przetargowa przeanalizuje teraz dokumentację - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, w skład której wchodzi Silesia. Rzecznik nie ujawnił ceny, którą gotowy jest wyłożyć szkocki inwestor. Wiadomo jedynie, że Kompania wyceniła kopalnię z Czechowic na 111,5 mln zł.

Przetarg ma zostać rozstrzygnięty do połowy przyszłego roku. Ale już w styczniu Gibson Group chciałby podpisać pakiet socjalny z załogą. Według wstępnego porozumienia w przypadku sprzedaży Silesii górnicy zachowają obecne przywileje, w tym tak dla nich korzystne prawo do emerytury po 25 latach pracy na dole, a także 14. pensję oraz "barbórkę".

Związkowcy liczą, że inwestor przyzna załodze premię prywatyzacyjną: 1000 zł dla górnika dołowego za każdy rok pracy w kopalni i 600 zł za każdy rok pracy na powierzchni.

Według naszych informacji w pakiecie miałby się także znaleźć nietypowy zapis o zatrudnianiu nowych pracowników. W przypadku przyjęć pierwszeństwo mieliby członkowie rodzin obecnie zatrudnionych w kopalni górników. Gibson Group zadeklarował bowiem, że zwiększy zatrudnienie z 1000 do 1500 pracowników.

- Cieszymy się, że jest firma zainteresowana kopalnią, bo tylko sprzedaż może uratować nasz zakład. Kopalnia ma duże zasoby węgla, ale aby się do nich dostać, potrzebne są inwestycje - mówi Dariusz Dudek, przewodniczący "Solidarności" w czechowickiej kopalni.

Silesia to jedna z najmniejszych kopalń Kompanii. Niedawno połączyła się z kopalnią Brzeszcze, ale tylko na papierze. Zakłady oddalone są bowiem od siebie o 25 km i znajdują się w dwóch różnych województwach - małopolskim i śląskim.

Od 1995 r. Silesia przyniosła 150 mln zł strat. Może fedrować dalej, bo ma jeszcze ok. 100 mln ton węgla, ale by go wybrać, konieczne są szacowane na 350-400 mln zł inwestycje. Kompanii nie stać obecnie na taki wydatek, stąd decyzja o sprzedaży.



jorg - Śro Gru 19, 2007 8:58 pm


btw srednia placa w gornictwie miedzi wynosi 7,5 tysiaca, tylko, ze tam tona miedzi kosztuje okolo 12 tysiecy zlotych a nie 500 zł jak w przypadku tony wegla :-/


hm... z drugiej strony tona węgla to tona węgla, a tona rudy w kopalniach KGHM to ok. 20 kg miedzi.



Wit - Pią Gru 21, 2007 10:28 pm
Górnicy wywalczyli podwyżki, ale nie wszyscy
Tomasz Głogowski2007-12-20, ostatnia aktualizacja 2007-12-20 20:28



W czwartek górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego wywalczyli podwyżki. W Kompanii Węglowej, gdzie 7 stycznia dojdzie do strajku generalnego, posady straciło trzech wiceprezesów.
W nocy z czwartku na piątek związkowcy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej mieli zablokować wagony z węglem wysyłane z jastrzębskich kopalń do koksowni. Akcja była już przygotowana. Wczoraj rano okazało się jednak, że trzeba będzie ją odwołać. Po porannej pikiecie przed siedzibą spółki doszło do kolejnej tury negocjacji. Po chwili podpisano porozumienie, które zakłada, że w tym roku górnicy z JSW dostaną 9,5 proc. podwyżki w formie jednorazowej premii - po 929 zł brutto dla każdego pracownika. W 2008 roku podwyżki wyniosą 8 proc. Dokładnie o to walczyli związkowcy. - Porozumienie to zasługa wiceministra gospodarki Eugeniusza Postolskiego, który podjął się mediacji. Byliśmy przygotowani na każde rozwiązanie, nawet strajk - podkreśla Andrzej Ciok, jeden z liderów "Solidarności" w JSW.

W tym roku podwyżki będą kosztować jastrzębską spółkę dodatkowo 22 mln zł (8 proc. wypłacono już wcześniej), w przyszłym roku będzie to ok. 142 mln zł. Związkowcy przekonują, że firmę na to stać, bo od stycznia wzrosną ceny węgla koksowego.

Do porozumienia doszło też wczoraj w Katowickim Holdingu Węglowym. Jeszcze w tym roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie w spółce wzrośnie z 4759,61 zł do 4772,27 zł. Od grudnia zwiększy się też wartość bonów żywnościowych z 10 do 13 zł. Ustalono również, że do 7 stycznia spółka wypłaci pracownikom jednorazową premię w wysokości 500 zł.

Nadal trudna sytuacja panuje w samodzielnej kopalni Budryk w Ornontowicach, gdzie od środy kilkuset związkowców okupuje budynek dyrekcji. Związkowcy chcą, by górnicy dostali ok. 600 zł podwyżki i zarabiali tyle samo co pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Za kilka miesięcy Budryk ma stracić samodzielność i zostać przyłączony do JSW. Związkowcy poprosili, aby mediacji w Budryku podjął się Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, kiedyś szef Budryka.

Żadnych rozmów nie podjęto w Kompanii Węglowej, największej górniczej firmie w Polsce. Po tym, jak środowe negocjacje zakończyły się kompletnym fiaskiem, związkowcy postanowili, że 7 stycznia w 16 kopalniach należących do KW rozpocznie się bezterminowy strajk generalny. Wczoraj trzej wiceprezesi Kompanii Węglowej stracili stanowiska. Na wniosek wiceministra Eugeniusza Postolskiego odwołano: Artura Kosińskiego, który odpowiadał za rozwój firmy, Krzysztofa Miśkę, odpowiedzialnego za sprzedaż i marketing, oraz Tomasza Rogalę, wiceprezesa ds. zabezpieczenia produkcji i logistyki.

Dymisje, jak zapewnia minister Postolski, nie miały nic wspólnego z walką związkowców o podwyżki. Zadecydowały fatalne wyniki Kompanii, która w tym roku wydobędzie o 4 mln ton węgla mniej, niż planowano.

Na stanowisku pozostał Grzegorz Pawłaszek, prezes Kompanii , a także dwaj wiceprezesi: odpowiedzialny za produkcję Marek Majcher i Henryk Reyman, któremu podlegają finanse.



Wit - Pią Sty 04, 2008 10:15 pm


Kupują na pniu nasze kopalnie
dziś
Zagraniczni inwestorzy rozpoczęli wyścig po nasze kopalnie węgla kamiennego. W Europie Zachodniej rezygnuje się z górnictwa głębinowego, bo jest zbyt kosztowne. Dlatego koncerny przerzucają się do nas. To dla nich łakomy kąsek, bo cena zakładów nie jest wysoka.

Już 10 stycznia zakończy się pierwszy etap procedury przetargowej na sprzedaż kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Kompania Węglowa, do której należy kopalnia, żąda za nią 111 milionów złotych.

Inwestora, szkocką firmę Gibson Group, znaleźli sami... związkowcy. - To jedyna szansa na uratowanie naszych miejsc pracy, a poza tym kopalnia dysponuje ogromnymi zasobami węgla, które można eksploatować przez kilkadziesiąt lat - przekonuje Dariusz Dudek, szef zakładowej Solidarności.

Jest tylko jeden problem. W wydobycie trzeba zainwestować kosmiczną kwotę ok. 800 mln złotych, gdyż złoża leżą na głębokości ponad 1000 metrów, a tymczasem górnicy z Silesii fedrują na poziomie 500 metrów.

- Władze kompanii proponowały nam uśpienie kopalni, co oznacza jej likwidację. Liczymy, że przetarg zostanie sfinalizowany zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Tym bardziej, że z inwestorem podpisaliśmy wstępną umowę społeczną, która gwarantuje nie tylko utrzymanie zatrudnienia, ale i jego wzrost - dodaje przewodniczący Dudek.

Silesia ma okazję się stać pierwszą prywatną kopalnią w Polsce w rękach zagranicznego inwestora. Eksperci przewidują, że to nie koniec tego typu inwestycji. - Polski węgiel jest dobry i stosunkowo tani. Jest zabezpieczeniem bilansu energetycznego Unii Europejskiej - ocenia Jerzy Markowski, były pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa.

Od kilku miesięcy mówi się o zainteresowaniu niemieckich inwestorów sosnowiecką kopalnią Niwka-Modrzejów. Została zlikwidowana za rządów AWS. Paradoksem jest, że tuż przed podjęciem decyzji o zamknięciu kopalni i zalaniu wodą, biskup sosnowiecki Adam Śmigielski poświęcił przygotowaną do eksploatacji ścianę, w której znajdowało się ok. 6 milionów ton węgla.

Z naszych informacji wynika, że Niwką jest zainteresowany ogromny niemiecki koncern energetyczny RWE. - To byłaby bardzo sensowna inicjatywa, zwłaszcza że do sosnowieckich zasobów węgla łatwo się dostać, zaś odpompowanie wody to z technicznego punktu widzenia błahostka - twierdzi Markowski.

Także nasi południowi sąsiedzi Czesi tęsknym okiem zerkają w stronę polskiego węgla. Najbardziej aktywny w tym względzie jest koncern Czeskie Energitecke Zawody (CEZ). - Nie wykluczone, że zagraniczni inwestorzy zamiast kupować stare kopalnie zbudują nowe w miejscach, gdzie są bogate złoża - mówi nam jedna z osób znających branżę. - Takie decyzje do końca jednak utrzymuje się w ścisłej tajemnicy.

Ostatnio pojawiają się jednak pogłoski o zainwestowaniu w kupno kopalni przez bajecznie bogaty koncern hinduskiego multimiliardera Lakshmi Mittala, właściciela m.in. hut w Krakowie i Dąbrowie Górniczej. Obecnie koncern korzysta z dostaw węgla z kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Nie chce być jednak uzależniony od jednego dostawcy i sprowadza go z USA oraz Kolumbii. Na 2008 rok nawet zwiększył te dostawy. Zdecydowanie tańsze byłoby sprowadzanie węgla z własnej, polskiej kopalni. - Nie ma takich planów inwestycyjnych - zarzeka się jednak Andrzej Krzyształowski, rzecznik prasowy Mittal Steel.

O tym, że warto inwestować w węgiel przekonuje były poseł SLD, a teraz współwłaściciel zabrzańskiej kopalni Siltech, zatrudniającej 210 osób. - Nie ma strajków, do interesu nie dopłacamy - wyjaśnia spokojny Chojnacki.

- Nie dziwi mnie zainteresowanie polskim węglem. Zobaczymy jednak, jak zmieniać się będą uwarunkowania ekonomiczne - ocenia były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff, z rządu Jerzego Buzka, który zlikwidował 23 kopalnie, a z branży odeszło 100 tysięcy pracowników.

Agata Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni

Negocjacje ostatniej szansy górników z Kompanii Węglowej
dziś
Po kilkunastu miesiącach spokoju, w polskim górnictwie znowu zawrzało. Z powodu uporu grupki związkowców stoi kopalnia Budryk, napięta sytuacja panuje też w Kompanii Węglowej; konflikt udało się zażegnać praktycznie tylko w Jastrzębskiej Spółce Węglowej.

Te protesty są wynikiem jednego zasadniczego błędu, które od kilkunastu lat popełniają wszystkie kolejne ekipy rządowe - braku długofalowej polityki energetycznej, a przez to trwałej strategii wobec górnictwa. Jedne rządy likwidują kopalnie (AWS), a inne twierdzą, że węgiel kamienny będzie podstawą naszej energetyki (PiS). Fatalnie na sytuację w tej branży wpływa także upolitycznienie stanowisk - każda kolejna ekipa rządowa, już niejako tradycyjnie, wymiata swoich poprzedników i szuka na nich haków.

Po wczorajszym posiedzeniu Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w Katowicach, w tej chwili na pewno jest bliżej niż dalej porozumienia w Kompanii Węglowej. To dobry znak. Byłoby jednak na przyszłość lepiej, gdyby przy okazji trwających obecnie negocjacji udało się wypracować stałe mechanizmy kontaktów górniczych pracobiorców i pracodawców, aby uniknąć w przyszłości tak ekstremalnych i trudnych sytuacji. Obu stronom zaoszczędziłoby to nerwów, a także lepiej wpłynęło na wizerunek regionu w kraju.

Bardzo blisko porozumienia byli wczoraj związkowcy i zarządzający z Kompanii Węglowej. Rozmowy ostatniej szansy ruszyły o godz. 10 w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. W trybie awaryjnym zwołano Wojewódzką Komisję Dialogu Społecznego, która miała zająć się tą sprawą. Po jednej stronie sali zasiedli reprezentanci wszystkich 12 związków zawodowych działających w KW, po drugiej zarządzający tą firmą.

Negocjacje - jak informowali ich uczestnicy - toczyły się w dobrej atmosferze. Przed rozpoczęciem spotkania związkowcy domagali się 14-procentowej podwyżki. Kompania proponowała o 3 proc. mniej. Już w ciągu dwóch pierwszych godzin obydwie strony zbliżyły swoje stanowiska. Pracodawca proponował w tym roku wzrost wynagrodzeń o 14 proc., czyli o 3 proc. więcej niż w czasie ostatnich rozmów. Ale w tej kwocie byłoby również od 300 do 1150 zł (w zależności od stanowiska pracy) jednorazowego wyrównania za 2007 rok.

Związkowcy wyliczyli, że aby spełnić ich oczekiwania za lata 2007-2008, wskaźnik wzrostu wynagrodzenia musiałby wynieść 17 procent.

Co rusz, ogłaszano kolejne przerwy by przeliczyć skutki finansowe składanych kolejno propozycji.

Tuż po godz. 14 jednym ze spornych punktów był sposób wyrównywania dysproporcji płacowych w Kompanii. Warunek połączenia podwyżki z niwelowaniem różnicy w wypłatach postawił zarząd KW. Wedle tej propozycji największe podwyżki dostaliby najgorzej zarabiający górnicy. Związkowcy zgodzili się, że płace trzeba wyrównywać. Jednak chcieliby dokonać tego za pomocą jednorazowej wypłaty około 1 tys. zł niezależnie od 14-procentowego wzrostu na bieżący rok.

Jak mówili, wskazali również zarządowi Kompanii Węglowej skąd wziąć pieniądze na oczekiwane przez nich podwyżki. Nie poprzez ruszanie przeznaczonego na inwestycję prawie 1 mld zł, ale przez zwiększenie wydobycia, a w konsekwencji wzrost przychodów Kompanii.

Następnym krokiem w razie fiaska rozmów byłby zapowiadany na najbliższy poniedziałek, 7 stycznia bezterminowy strajk we wszystkich kopalniach Kompanii Węglowej.

Do czasu zamknięcia tego wydania naszej gazety negocjacje trwały.

Krzysztof P. Bąk, WIT - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Nie Sty 06, 2008 9:05 pm
Wzięli odprawy, będą mogli wrócić do kopalń?
Tomasz Głogowski2008-01-06, ostatnia aktualizacja 2008-01-06 18:32



Czy górnicy, którzy 10 lat temu wzięli jednorazowe odprawy, będą mogli wrócić do kopalń? Nad takim rozwiązaniem zastanawia się Katowicki Holding Węglowy, który w ciągu kilku najbliższych lat będzie musiał zatrudnić aż 11 tys. osób.

W latach 1998-2001 z górnictwa odeszło dobrowolnie ponad 100 tys. osób. Prawie 37 tys. wzięło odprawy - średnio po 37 tys. zł na rękę. Kosztowało to budżet państwa prawie 2 mld zł. Pieniądze na tzw. Górnicy Pakiet Socjalny pochodziły z kredytu udzielonego przez Bank Światowy. Każdy z odchodzących musiał podpisać zobowiązanie, że nie wróci do kopalni, ale formalnie zakaz wygasł już z końcem 2002 r., gdy przestała obowiązywać ustawa z czasu rządów AWS-u. Jednak spółki węglowe - przy cichym poparciu Ministerstwa Gospodarki - nie przyjmowały osób, które skorzystały z GPS-u, wychodząc z założenia, że byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do tych górników, którzy w kopalniach zostali.

Tymczasem przez ostatnich 10 lat wiele się w górnictwie zmieniło. Kopalnie, tak jak inne przedsiębiorstwa, rozpaczliwie szukają dziś rąk do pracy. Młodzi nie garną się już pod ziemię, a wielu z tych, którzy przychodzą, rezygnuje po miesiącu, gdy dostaną pierwszą wypłatę - około 1300 zł na rękę.

Tymczasem do 2015 roku Katowicki Holding Węglowy, aby utrzymać dotychczasowy poziom wydobycia, musi zatrudnić 11 tys. osób. Holding zastanawia się, skąd wziąć ludzi i czy nie otworzyć bram kopalń dla tych, którzy kiedyś wzięli odprawy i odeszli z branży. Byłaby to rewolucja w górnictwie.

- Rzeczywiście, mamy taki pomysł - przyznaje Konrad Miterski, przewodniczący rady nadzorczej Holdingu. Zastrzega, że nie chodzi o masowe przyjęcia pod ziemię. Spółka chce raczej powrotu doświadczonych górników, z wieloletnim stażem, którzy mogliby szkolić młodzież. Holding liczy też na powrót wykwalifikowanych inżynierów. - Kiedyś wielu z nich odeszło do energetyki - przyznaje Miterski. Prawnicy spółki sprawdzają właśnie, czy faktycznie nie ma już żadnych formalnych przeszkód, by osoby, które skorzystały z odpraw, mogły wrócić do pracy w kopalniach. - Jako pierwsi uruchomiliśmy klasy górnicze, ale to nie wystarczy. Musimy znaleźć nowy sposób, by przyciągnąć ludzi. Jeżeli my nie ściągniemy tych, którzy kiedyś odeszli, zrobią to firmy prywatne, które świadczą usługi dla górnictwa - mówi Miterski.

Niewykluczone, że na górników, którzy skorzystali kiedyś z GPS-u, przychylniej spojrzy też Kompania Węglowa - największa górnicza spółka w kraju. W tym roku firma chce przyjąć do pracy prawie 4 tys. osób. - Jeżeli ktoś, kto wziął odprawę, teraz się zgłosi, jego podanie zostanie rozpatrzone tak samo jak inne - zapewnia Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.

Komentuje Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki

Powrót górników, którzy wzięli odprawy, to doskonały pomysł. Jeżeli mają dziś po 35-40 lat, to dlaczego nie pozwolić im wrócić i dorobić do górniczej emerytury? Szkoły górnicze są puste, bo ludziom tak skutecznie obrzydzono kopalnie i górnictwo, że młodzi nie garną się do tego zawodu. Odprawy pozwoliły zmniejszyć zatrudnienie w górnictwie i na tamte czasy to było skuteczne i dobre rozwiązanie. Nikt nie mógł jednak przewidzieć, że pojawi się niespotykana koniunktura na węgiel, że nie będziemy nadążać z wydobyciem i zacznie brakować ludzi do pracy. Skoro jednak tak się stało, nie widzę powodów, by dalej zabraniać tym ludziom powrotu. Zresztą nikt za 37 tys. zł nie urządził sobie życia. Odprawy w górnictwie były niskie, nieporównywalne z energetyką, gdzie ludzie dostawali nawet po 200 tys. zł.



Pieczar - Pią Sty 11, 2008 11:24 pm
Kompania Węglowa będzie zatrudniać 4 tys. osób rocznie

www.wnp.pl

Cztery tysiące osób zatrudni w tym roku Kompania Węglowa. - Szukamy pracowników przede wszystkim pod ziemię, ale również do zakładów przeróbki węgla - informuje portal wnp.pl Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii

Z powodu odejść na emerytury i renty, zatrudnienie w spółce zmniejszy się do 2015 r. z obecnych 63 tys. do 49 tys. osób. - Dlatego planujemy, że w ciągu najbliższych kilku lat będziemy podwyższać zatrudnienie średnio o 4 tys. osób rocznie - mówi Madej.

W ubiegłym roku zakładano początkowo, że firma zwiększy zatrudnienie o tysiąc osób. W efekcie jednak przyjęto 1.700, które trafiły do sześciu kopalń. W tym roku zatrudnienie zwiększone zostanie we wszystkich szesnastu kopalniach Kompanii Węglowej.

Już obecnie w KW złożonych jest ok. 3 tys. podań o pracę - w tym większość jeszcze z ubiegłego roku. Poszukiwani są pracownicy specjalności górniczych, do 35 roku życia. - Ale to tylko nasze preferencje, a nie wymagania - dodaje rzecznik KW.

W tym roku szkoły górnicze Kompanii Węglowej opuści 346 osób, w tym 160 ze specjalnością górniczą. Wszyscy absolwenci mają zagwarantowaną pracę w kopalniach należących do spółki.

- Nowi górnicy będą zatrudniani na tych samych zasadach, co obecnie już pracujący w naszych kopalniach - zapewnia portal wnp.pl Zbigniew Madej.



Pieczar - Pią Sty 11, 2008 11:24 pm
Jerzy Markowski: szkoda, że odwołano Konrada Miterskiego

www.wnp.pl

Odwołanie pana Konrada Miterskiego oznacza sporą stratę dla Katowickiego Holdingu Węglowego i górnictwa - mówi dla wnp.pl Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki

W górnictwie mamy czystki kadrowe. Po zmianach w Kompanii Węglowej przyszła kolej na Katowicki Holding Węglowy, gdzie w środę 9 stycznia odwołano wiceprezesów: Krzysztofa Raka i Jarosława Zuzelskiego, a także Jarosława Adamkiewicza, członka rady nadzorczej KHW oraz szefa rady nadzorczej Konrada Miterskiego. Jak Pan ocenia te zmiany?

- Oczywiście minister gospodarki ma prawo dokonywać zmian personalnych. Natomiast muszę przyznać, że odwołanie pana Konrada Miterskiego oznacza sporą stratę dla Katowickiego Holdingu Węglowego i górnictwa.

W tym konkretnym przypadku uważam, że odwołano osobę o otwartym umyśle, mającą dobre pomysły. Współpracowałem z Konradem Miterskim i wiem, że to zdolny bankowiec.

On miał odwagę mówić o nowatorskich - jak na górnictwo - projektach. Mam na myśli postulat emisji obligacji, a także jego zaangażowanie w projekt wznowienia wydobycia w byłej kopalni Niwka-Modrzejów. To projekt bardzo dobry, uwzględniający ścisłą współpracę z elektroenergetyką, bo zakładający ulokowanie obok kopalni Niwka-Modrzejów nowej elektrowni węglowej.

Ponadto Konrad Miterski mówił o potrzebie umożliwienia powrotu do pracy w górnictwie tym osobom, które odeszły z branży w ramach Górniczego Pakietu Socjalnego. Ten jego postulat też był jak najbardziej uzasadniony.

Czyli co, zagalopowano się w tej wymianie kadrowej?

- Wysoko oceniałem pracę pana Konrada Miterskiego. I szkoda, że go odwołano. Dlatego, że to po prostu zdolny i mądry facet.



Wit - Pią Sty 18, 2008 10:23 pm
Kopalnie kombinują, skąd wziąć ludzi do pracy
Tomasz Głogowski2008-01-18, ostatnia aktualizacja 2008-01-18 19:23



W ciągu najbliższych lat Katowicki Holding Węglowy będzie musiał znaleźć ponad 11 tys. nowych górników. Spółka musi postawić na edukację. Zamierza otworzyć własne technikum w Dąbrowie Górniczej
Czteroletnia szkoła ma powstać na bazie Sztygarki. Od września będzie kształcić wyłącznie w zawodach związanych z wydobyciem węgla: kombajnistów, strzałowych czy tzw. sekcyjnych. Holding musi postawić na edukację, bo do 2015 roku będzie musiał zatrudnić ponad 11 tys. pracowników, z czego większość pod ziemią. - Musimy mieć własne technikum, bo na dole jest coraz więcej elektroniki i nowoczesnych maszyn, a ubywa stanowisk, gdzie macha się kilofem - mówi Ryszard Fedorowski, rzecznik KHW. Wybór miejsca na nową szkołę nie był przypadkowy. Dąbrowa Górnicza ma tradycje związane z kopalniami, choć większość z nich przestała już istnieć.

Holding był pierwszą spółką, która uruchomiła własne klasy górnicze. W Katowicach i Mysłowicach kształci się już około 1000 uczniów, ale nie wiadomo, ilu z nich ostatecznie trafi do kopalń. Okazało się bowiem, że gdy dwa lata temu pierwsi absolwenci zaczęli opuszczać mury szkół górniczych, część z nich znalazła pracę poza górnictwem. Do kopalń trafiło 80 proc. - Gwarantujemy pracę w kopalni, ale nikogo nie możemy do niej zmusić. Na rynku jest konkurencja - przyznaje Fedorowski.

Kłopoty ze znalezieniem rąk do pracy ma też Kompania Węglowa, która w tym roku będzie musiała zatrudnić około 4 tys. nowych górników, a do końca 2015 roku ponad 33 tys. Tymczasem w minionym roku w siedmiu klasach górniczych, z którymi spółka ma podpisane umowy, połowa miejsc była pusta. W tym roku może być jeszcze gorzej, bo młodzi nie garną się już do roboty pod ziemią. Wielu rezygnuje już po miesiącu, gdy dostaną pierwszą wypłatę - około 1,3 tys. zł na rękę.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 12 z 23 • Wyszukiwarka znalazła 1171 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •