ďťż
 
[Piłka nożna] GKS Katowice



Wit - Sob Wrz 27, 2008 2:06 am
Jan Furtok: nie ma widoków na fajną drużynę
Rozmawiał Maciej Blaut2008-09-26, ostatnia aktualizacja 2008-09-26 23:53



Prezes GKS-u tłumaczy, dlaczego jego klub zrywa z koszulek herb Katowic.
Przypomnijmy, że w czwartek prezesi trzech największych katowickich klubów sportowych, czyli Furtok oraz Janusz Grycner (Akuna Naprzód Janów) i Leszek Tokarz (HC GKS Katowice) napisali list otwarty do prezydenta Piotra Uszoka, w którym poskarżyli się na sytuację sportu w mieście. Jednocześnie wezwali do debaty na ten temat naczelnika Wydziału Informacji i Promocji katowickiego magistratu Waldemara Bojaruna.

Działacze proponowali, aby debata odbyła się w południe 2 października, ale możliwe, że ten termin ulegnie zmianie. Przeprowadzeniem bezpośredniej transmisji z debaty jest bowiem zainteresowana TVP Katowice.

Rozmowa z prezesem GKS-u Katowice Janem Furtokiem

Maciej Blaut: Od dawna nosiliście się z pomysłem napisania listu do prezydenta?

Jan Furtok: Na ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze obserwowaliśmy zachowania kibiców [fani wywiesili transparent "Kibicom Górnika Zabrze zazdrościmy sportowej pani prezydent! Uszok - prawie jak prezydent" - przyp. red.]. Postanowiliśmy więc zareagować. Uznaliśmy, że już czas, aby pogadać szczerze o sporcie w Katowicach. Owszem, widujemy się często z przedstawicielami miasta, ale jakoś efektów tych spotkań nie widać. Zrobić taką debatę to chyba nic złego?

Zerwanie herbu to akt desperacji?

- Na razie zrobiliśmy to na jeden mecz. Potem jest debata i liczę, że się na niej dogadamy.

Napisaliście, że sytuacja sportu jest zła. Czego zatem oczekujecie od miasta?

- Nie chcę wychodzić przed szereg i już teraz o tym mówić. Poczekajmy na debatę. Na pewno ważnym tematem będą pieniądze, one są nam przecież bardzo potrzebne. Może poruszymy też temat ewentualnego udziału miasta w tworzonej spółce akcyjnej GKS. Na razie nie wiem, jakie są plany miasta w tej sprawie.

Podoba się Panu sposób, w jaki miasto modernizuje stadion GKS-u?

- Przede wszystkim zależy mi na tym, aby stadion był bezpieczny. Pewnie, że marzy mi się też, aby był ładny. Jak zobaczę projekt obiektu, to na pewno go ocenię.

Wydawało się, że Pana relacje z Piotrem Uszokiem są doskonałe.

- Często rozmawialiśmy. Miałem spory wpływy na powstanie boiska Rapid na Koszutce. Doceniam też wybudowanie hali w Szopienicach. Ale jeszcze parę rzeczy by się przydało. Nie chcemy pukać co chwilę do drzwi gabinetu prezydenta, bo ma na pewno dużo swoich spraw. Chodzi nam jednak o to, żeby w Katowicach były fajne kluby, które promują miasto. Niech każdy powie swoje żale, żeby było lepiej. Bo na razie nie ma tu widoków na fajną drużynę.

Dla "Gazety"

Waldemar Bojarun

rzecznik UM Katowice

Działania klubów są dla mnie niezrozumiałe. Uważam, że działacze są nie w porządku. Szczególnie dotyczy to usunięcia herbów z koszulek, który jest przecież wspólnym dobrem mieszkańców Katowic. GKS i Naprzód to kluby, które najwięcej zawdzięczają właśnie miastu. Jestem gotowy do rozmowy, która może pomóc rozwiązać rzeczywiste problemy.




Wit - Czw Paź 02, 2008 10:00 am
Zbiorczo na temat listowych dyskusji na linii GKS-UM



Piotr Uszok odpowiada działaczom katowickich klubów
Maciej Blaut2008-09-30, ostatnia aktualizacja 2008-09-30 14:49

Szefowie piłkarskiej "Gieksy" oraz hokejowych Naprzodu i HC GKS-u zarzucają władzom Katowic, że nie wspierają rozwoju sportu. - Miasto od ponad dekady nie szczędzi środków na szeroko rozumianą kulturę fizyczną - odpowiada prezydent Piotr Uszok.

W ostatni czwartek prezesi trzech największych katowickich klubów sportowych napisali list otwarty do prezydenta Katowic Piotra Uszoka, w którym skarżyli się na stan sportu w Katowicach i zaproponowali przeprowadzenie otwartej debaty na ten temat.

Prezydent Katowic we wtorek odpowiedział na apel działaczy. Oto pełna treść jego listu:

Szanowni Panowie Prezesi

Janusz Grycner - Akuna Naprzód Janów

Leszek Tokarz - HC GKS Katowice

Jan Furtok - GKS Katowice

Jako adresat listu otwartego, opublikowanego przez Panów na łamach "Gazety Wyborczej" czuję się zobowiązany do przestawienia swojego stanowiska w tej sprawie. Oświadczam więc, że Miasto od ponad dekady nie szczędzi środków na szeroko rozumianą kulturę fizyczną, poczynając od rekreacji i popularyzacji zdrowego stylu życia, szczególnie adresowanego do najmłodszych mieszkańców, a skończywszy na znaczącej pomocy udzielanej profesjonalnemu sportowi. Nie ulega przy tym żadnej wątpliwości, że kluby, których Panowie jesteście Prezesami funkcjonują dziś w znacznej mierze dzięki wsparciu ze strony Urzędu Miasta.

Nie oznacza to jednak, że samorząd ma zamiar finansować sport zawodowy na zasadach analogicznych, jak to miało miejsce przed rokiem 1990. Mając jednak na względzie tradycje sportowe w naszym mieście nie uchylamy się od kontynuowania polityki inwestycyjnej w tutejszą bazę sportową, z czego skorzystają przede wszystkim zainteresowani, jak wcześniej w przypadku kapitalnej renowacji "Jantoru" hokeiści KKS Akuna Naprzód Janów, obecnie prowadzonej modernizacji stadionu przy ul. Bukowej - piłkarze GKS Katowice, a z planowanej modernizacji lodowiska przy Alei Korfantego zawodnicy HC GKS-u.

Są to poważne przedsięwzięcia, które bez udziału miasta nie byłyby możliwe do zrealizowania. Dzięki mojemu osobistemu zaangażowaniu udało się doprowadzić do końcowej fazy przejmowania nieruchomości, na której położony jest stadion GKS-u, jednak ostateczne uregulowanie tego problemu będzie możliwe po wydaniu stosownych decyzji przez Wojewodę Śląskiego . Dotychczas na przejęcie gruntów wydatkowano z budżetu miasta 7,5 mln złotych. Przed nami kolejne inwestycje na Bukowej, których planowany koszt przekracza 50 mln złotych. Efektem tych prac ma być nowoczesny stadion spełniający standardy stawiane przed takimi obiektami. Warto także przypomnieć, że prace remontowe "Jantoru" pochłonęły 12,5 miliona złotych, przy czym hokeiści "Naprzodu" korzystają z lodowiska za symboliczną wręcz opłatą dzięki dotacji z budżetu miasta. Jeśli do tego dodać, że Miasto nie szczędziło środków na wybudowanie innych obiektów, jak choćby krytego kompleksu wielofunkcyjnego w Szopienicach, czy nowoczesnego boiska treningowego "Rapid" na Koszutce, to zarzuty o braku zaangażowania katowickiego samorządu w rozwój lokalnego sportu stają się bezzasadne.

Mało tego! Kluby otrzymują znaczne fundusze z budżetu miasta na szkolenie młodzieży oraz organizację imprez sportowych. Na przykład z tego tytułu GKS Katowice w ciągu trzech ostatnich lat uzyskał kwotę ponad pół miliona złotych.

Powstaje więc kwestia, czy warto w ogóle podejmować publiczną debatę na temat sportu w naszym mieście. Oczywiście że tak, zarówno ja, jak i Waldemar Bojarun, Naczelnik Wydziału Informacji i Promocji deklarujemy wolę odbycia takiej debaty. Jednak aby takie spotkania miały sens należy w nie włączyć wszystkie zainteresowane strony, czyli przedstawicieli wszystkich katowickich klubów (nie tylko sygnatariuszy listu) oraz zainteresowanych dziennikarzy. Warto jednak będzie wtedy poruszyć także kilka innych trudnych kwestii, jak coraz częstsze przypadki wandalizmu, towarzyszące naszym wydarzeniom sportowym. Poruszyć należy również problematykę operatywności poszczególnych klubów w pozyskiwaniu pozabudżetowych środków na swoją działalność. Te sprawy są przecież z pewnością nie mniej ważne dla katowiczan, jak sama problematyka czysto sportowa.

Muszę przy tej okazji wyrazić zdumienie, jakie wzbudza we mnie deklaracja Panów Prezesów o rezygnacji z katowickiego herbu na strojach zawodników. Mówicie wiele o tradycjach i o tym, że kluby były zawsze wizytówką miasta, a tymczasem posuwacie się do gestu, który niewiele ma wspólnego z zaszczytem i honorem, jaki jest bez wątpienia związany ze znakiem, symbolizującym naszą małą ojczyznę.

Na zakończenie deklaruję udział w debacie w zaproponowanej powyżej formule oraz pomoc przy realizacji tego przedsięwzięcia. Zastrzegam jednak, że z uwagi na fakt, iż powinny w nim wziąć udział wszystkie zainteresowane strony termin 2 października uważam za nierealny, proponuję zatem spotkanie pod koniec miesiąca.

Piotr Uszok, Prezydent Miasta Katowice



Bula - Sob Paź 04, 2008 9:11 pm
GieKSa sięga dna pod każdym możliwym względem

GKS Katowice - Górnik Łęczna 2:3 (2:1)
1:0 - Mikulenas 17'
1:1 - Szymanek 19'
2:1 - Markowski 25'
2:2 - Nakoulma 79'
2:3 - Grzegorzewski (k.) 90+2'

http://www.sportowefakty.pl/pilka/2008/ ... -gornik-le



Tequila - Nie Paź 05, 2008 8:47 am
To będą (derby-co dla niektórych nie) z Sosnowcem i Tychami.




taxi - Pon Paź 06, 2008 6:08 pm
hihihi ale żarcik, śmiechu coniemiara



Wit - Pon Paź 06, 2008 6:39 pm
Sosnowiec imo będzie się liczyć jeżeli chodzi o awans, także jak zlecimy, to raczej Tychy i może Cidry
Ech...na żarty się zebrało, a jest bardzo źle:



PIŁKA NOŻNA Pusta kasa na Bukowej!
dziś
Z piętnastominutowym opóźnieniem rozpoczęło się spotkanie GKS Katowice z Górnikiem Łęczna. Najpierw sędziowie i drużyna gości czekali na zawodników Adama Nawałki w korytarzu, a potem przez pięć minut rozgrzewali się na płycie murawy. Dopiero wtedy pojawili się na niej gospodarze.

- Od lipca nie dostaliśmy z klubu ani złotówki, stąd nasz protest. Zamierzaliśmy postąpić w taki sposób już wcześniej, ale zarząd nas przekonał. Niestety, od tamtego czasu nic się nie zmieniło, więc zademonstrowaliśmy tę trudną sytuację teraz - tłumaczył kapitan zespołu, Krzysztof Markowski. - Nie informowaliśmy o opóźnionym wyjściu na boisku szefów klubu, ale oni i tak o tym wiedzieli, bo mają swoje przecieki - dodał z tajemniczym uśmiechem zawodnik.

Sobotni protest to pierwszy oficjalny sygnał o złej sytuacji na Bukowej.

- Co będzie dalej? Na razie tego nie ujawnimy, po prostu liczymy, że jakieś pieniądze wreszcie się dla nas znajdą - oświadczył na koniec Markowski.

Katowiczanie podkreślali jednocześnie, że sytuacja materialna nie będzie miała wpływu na ich grę. I rzeczywiście, w spotkaniu z Górnikiem zagrali tak, jak zwykle, czyli energicznie w ataku i fatalnie w defensywie. Ponieważ jednak także goście zaprezentowali w szykach obronnych raczej radosną twórczość, kibicom - których jak na standardy Bukowej przyszła już tylko garstka - stanęły przed oczami wspomnienia z pucharowego Śląskiego Klasyku z Górnikiem Zabrze, podczas którego padło aż siedem goli.

W tym przypadku już po 25 minutach piłka wpadała do siatki trzykrotnie, w tym dwa razy kapitulował Jakub Wierzchowski, a kilka kolejnych okazji było już zapisanych jako zmarnowane, bo choć do grudnia jeszcze daleko, to prezenty rozdawano hojnie (w rolę Świętego Mikołaja najlepiej wcielał się Daniel Treściński).

W drugiej połowie z katowiczan z niemal słyszalnym sykiem uchodziło już powietrze. Nikt jednak nie spodziewał się katastrofy tak efektownej, szczególnie, gdy w 76 minucie słabo prowadzący ten mecz Mariusz Trofimiec wyrzucił z boiska Piotra Karwana. Po zaledwie 120 sekundach osłabieni łęcznianie eksplodowali z radości dzięki wyrównującej bramce, a już w doliczonym czasie gry stali się uczestnikami cudu, gdy Szymon Kapias sfaulował w polu karnym Krzysztofa Kazimierczaka.

- Przepraszam kolegów za głupotę, to była akcja ratunkowa, noga mi "została" - opowiadał obrońca gospodarzy o sytuacji, po której Jakub Grzegorzewski uderzeniem z 11 metrów wbił gwódź do trumny GieKSy,która spoczęła na dnie pierwszoligowej tabeli.

GKS Katowice - Górnik Łęczna 2:3

1:0 - Grażvydas Mikulenas (17), 1:1 - Grzegorz Szymanek (18 ), 2:1 - Krzysztof Markowski (25), 2:2 - Prejuce Nakoulma (78 ), 2:3 - Jakub Grzegorzewski (90+2-karny).
Widzów 1500

Sędziował Mariusz Trofimiec (Kielce)

GKS Gorczyca - Kapias III(90+2), Markowski , Treściński (46. Prasnal), Mielnik - Domżalski (60. GórskiI), Wijas, IwanI, Plewnia (85. Sobczak) - KaliciakI- MikulenasI

Łęczna Wierzchowski - Tomczyk, MazurkiewiczI, Karwan I(76), Kazimierczak - Nazaruk (60. NakoulmaI), Bartoszewicz, Nikitovic, Niżnik (69. Bugała), TruszkowskiI - Szymanek

Zawodnicy to nie to samo, co piłkarze!

Z Janem Furtokiem, prezesem GKS Katowice, rozmawia Rafał Musioł

Jak pan przyjął protest piłkarzy przed meczem z Górnikiem Łęczna?

Proszę używać określenia "zawodników", bo piłkarzy jest niewielu, a te określenia nie oznaczają tego sameg0.

Wiedział pan, że wyjdą na murawę z opóźnieniem?

Nie, chociaż często ze sobą rozmawiamy. Ale może już nie powinniśmy się traktować po partnersku, tylko na drodze służbowej? Bo to co zrobili, to wystąpienie przeciwko klubowi

Czy te słowa to zapowiedź wyciągnięcia konsekwencji?

Zastanowimy się nad tym.

Piłkarze oświadczyli, że od lipca nie dostali ani grosza.

Zawodnicy.... To prawda, ale dokładnie wiedzą jaka jest sytuacja i jakie są perspektywy na przyszłość, a wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Kiedy gracze mogą się spodziewać wypłaty zaległości?

Nie podam daty, ale powie-działem im wszystko, co po-winienem, wiedzą z kim rozmawiamy, wiedzą, że to po-ważny partner. Przed pod-pisaniem umowy nie ujawnię jednak żadnych szczegółów.

Trener Adam Nawałka uwarunkował swoje wejście do klubu zatrudnieniem specjalisty od przygotowania fizycznego. Ta kwestia ma być załatwiona do grudnia. Wierzę, że tak będzie.

A jeśli do końca roku sponsor się nie pojawi?

To wiosną pewnie zagramy juniorami.

Nawet oni muszą jakoś funkcjonować, w dodatku liga to przecież wyjazdy...

Na takie cele kasę mamy.

Historia na Bukowej zatoczyła koło, gdy obejmował pan prezesurę też było krucho...

My GieKSę ciągle odbudowujemy, wyciągnęliśmy ją z IV do I ligi. Było wiadomo, że kryzys musi przyjść, no i nastąpił. Ja w swojej karierze też czeka-łem czasami po kilka miesięcy na wypłatę.

Kibice jeszcze pamiętają, że dawny GKS w czasach najgłębszej biedy grał najlepiej.

Wtedy piłkarze "szarpali" na boisku, teraz zawodnicy szarpać próbują. To spora różnica.

Czy wyniki ligowe nie stanowią części protestu?

Nie, to nie wchodzi w grę.

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/906265.html



Wit - Pon Paź 06, 2008 6:49 pm
I jeszcze takie cuś...

Jak się zakończy epoka Jana Furtoka w "Gieksie"
Maciej Blaut2008-10-06, ostatnia aktualizacja 2008-10-06 20:20



GKS Katowice przeżywa poważny kryzys sportowy i organizacyjny. Kibice są wściekli, słowa ich krytyki sięgają nawet nietykalnego dotąd prezesa Furtoka. Czy najwybitniejszy piłkarz w historii "Gieksy" zdoła wyprowadzić klub na prostą, czy będzie musiał się poddać?

Furtok jest prezesem GKS-u od sierpnia 2005 roku. Choć on sam od zawsze podkreślał, że na szefowaniu "Gieksie" mu nie zależy i wolałby pracować bliżej pierwszej drużyny, to dotąd nikt w Katowicach o zmianie prezesa nawet nie pomyślał. Po pierwsze, Furtok ze swoich obowiązków wywiązywał się bardzo dobrze, a po drugie, lepszego kandydata na to stanowisko po prostu nie było. Nawet jeśli GKS grał słabiej, to kibice mieli o to pretensje do piłkarzy i trenerów, nigdy do niego.

Teraz jest jednak inaczej. Klub znalazł się nie tylko w dołku sportowym, ale i organizacyjnym. Zawodnicy od kilku miesięcy nie dostają wypłat, wciąż brak konkretów w sprawie zapowiadanego od wielu miesięcy nowego sponsora. Fani mają o to żal do prezesa.

Czy dymisja Furtoka stała się realna? Analizujemy możliwe warianty jego rozstania z fotelem prezesa. Z oddechem, bo przecież atmosfera wokół klubu i tak jest fatalna.

Wariant I (prawdopodobny)

"Gieksa" gra ostatni mecz sezonu 2026/27. Po zakończeniu spotkania 65-letni prezes Furtok wychodzi na środek boiska i ogłasza, że odchodzi na emeryturę. Fani płaczą ze wzruszenia. Furtok rezygnuje z pracy z poczuciem lekkiego niespełnienia, bo choć jego klubowi w końcu udało się wrócić do ekstraklasy, to nie sięgnął on pod jego rządami po upragnione mistrzostwo Polski. Jako największy sukces swojej prezesury wspomina wydarzenia sprzed 19 lat, gdy zażegnał finansowy kryzys i grożące GKS-owi widmo bankructwa.

Wariant II (możliwy)

Jest grudzień 2008 roku. GKS ma za sobą fatalną rundę jesienną - drużyna jest ostatnia w tabeli, piłkarze nie dostali wypłat od pół roku. - Sytuacja jest tragiczna. Biorę za to pełną odpowiedzialność - ogłasza Furtok i podaje się do dymisji. Jego miejsce zajmuje dotychczasowy wiceprezes Artur Łój. Pierwszą decyzją nowego szefa klubu jest mianowanie Furtoka menedżerem pierwszej drużyny. Łój skutecznie prowadzi także rozmowy z wielką firmą, która godzi się sponsorować klub. Tymczasem Furtok, wreszcie uwolniony od spraw biznesowych, wyławia w niższych ligach trzech superzdolnych graczy, którzy okazują się wielkim wzmocnieniem drużyny Adama Nawałki.

Wariant III (mało realny)

Wiosna 2009 roku, w meczu 31. kolejki I ligi GKS przegrywa u siebie z Widzewem 0:5. Tym samym szanse na utrzymanie zostały zredukowane do minimum. Kibice są wściekli, zaraz po meczu pod siedzibą klubu urządzają burzliwą manifestację. Jeden ze zdesperowanych fanów przywiózł nawet taczki dla działaczy... W nocy dochodzi do przewrotu w GKS-ie. Pod nieobecność Furtoka członkowie klubu przegłosowują jego dymisję. Rozżalony prezes ogłasza, że jego noga nigdy więcej nie postanie na Bukowej. Zaskoczeni trener Nawałka i dyrektor Piotr Piekarczyk również odchodzą. Zespół przegrywa trzy ostatnie meczu sezonu i z hukiem spada do II ligi.

Wariant IV (abstrakcyjny)

Zbliża się początek sezonu 2009/10. W poprzednich rozgrywkach GKS cudem uniknął spadku. Delegacja działaczy udaje się do magistratu i błaga Piotra Uszoka, by ten przejął klub. Prezydent Katowic się zgadza, zawiązuje GKS SA, w której miasto ma 100 procent udziałów. Uszok nowym prezesem mianuje swojego rzecznika Waldemara Bojaruna, a ten wyrzuca wszystkich dotychczasowych działaczy (także Furtoka), zarzucając im doprowadzenie klubu do zapaści. Początkowo kibice są zadowoleni, bo GKS odzyskuje stabilność finansową, kupuje kilku dobrych graczy i znajduje się w czołówce I ligi. Wkrótce dochodzi jednak do buntu. Fani odwracają się od klubu po tym, jak prezes Bojarun zaproponował, aby stadion przy Bukowej nazwać imieniem Uszoka. Tymczasem stary zarząd, z Furtokiem na czele, zakłada klub Nowa Gieksa i zgłasza go do B-klasy. Na jego mecze regularnie przychodzi kilka tysięcy kibiców, działacze zapowiadają marsz rok po roku do ekstraklasy.

Wariant V (nierealny)

Obecnie. Lider Bundesligi HSV Hamburg szuka utalentowanych piłkarzy w Europie Wschodniej. Pracę skauta proponuje swojej dawnej gwieździe Janowi Furtokowi. Prezes "Gieksy" zirytowany ostatnim strajkiem piłkarzy, przeciągającymi się rozmowami ze sponsorami, brakiem pomocy ze strony Katowic oraz narzekającymi kibicami rzuca GKS i rozpoczyna pracę dla niemieckiego klubu. W 2014 roku, gdy "Gieksa" obchodzi swoje 50-lecie, drużyna spada do III ligi. Furtok podejmuje się misji uratowania klubu przed całkowitym upadkiem.



Bula - Pon Paź 06, 2008 8:17 pm
Najbardziej mi się podoba wariant IV, prezes Bojarun, stadion im. Uszoka i w finale Ligi Mistrzów Barcelona boi się wyjść z szatni



zibi - Wto Paź 07, 2008 12:04 pm
Prezes GKS Katowice, Jan Fur-tok, wyjechał wczoraj w sprawach służbowych, więc do spotkania z zawodnikami dojdzie dopiero dziś.

- Mamy czas, żeby trochę ochłonąć - komentuje szef klubu z Bukowej.

Powodem napięć jest rzecz jasna sobotni protest zawodników, którzy opóźnili rozpoczęcie meczu z Górnikiem Łęczna. Kapitan drużyny, Krzysztof Markowski przyznał, że od lipca na konta piłkarzy nie wpłynęła nawet złotówka.
::: Reklama :::

- Pracujemy nad tym, by szybko nadrobić zaległości - zapewnia Furtok.

Nieoficjalnie wiadomo, że najbardziej zaawansowane rozmowy trwają z hutniczym potentatem, Mittalem, ale "materia" jest delikatna i pomimo kryzysu w klubie nie da się ich przyspieszyć. Jutro katowi-czanie wyjeżdżają do Łodzi na mecz z Widzewem.

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/906647.html

Ciekawe ile w tym prawdy a ile życzeń ?



johny90 - Wto Paź 07, 2008 1:11 pm
A ja proponuje wariant numer VI
Milioner pokroju Abramowicza dowiaduje sie ze ma korzenie w Katowicach, przyjezdza ogladnac miasto przodkow, a ze lubi pilke nozna przychodzi na mecz GKSu. To co spotyka na Bukowej nie wyglada na klub z miasta w ktorym zyje ponad 300tys ludzi, wiec przejmuje klub i pompuje w niego grube miliony. Jest rok 2012 na 50tysieczy stadionie w GKSu, ubieglorocznego finalisty LM, stadionie im Ledwonia, rozgrywany jest final Mistrzostw Europy Polska-Niemcy. Polska wygrywa 3:1

A tak serio to zle sie dzieje w naszym klubie i mam nadzieje ze Jasiu pokaze ze jest chop z Kosty i ma jaja i bedziemy mieli wariant II.



19duGens64 - Wto Paź 07, 2008 9:06 pm

A ja proponuje wariant numer VI
Polska wygrywa 3:1


To już Science-fiction.



Wit - Wto Paź 07, 2008 9:50 pm
GKS Katowice: rozmowy piłkarzy z prezesem Furtokiem
ksb2008-10-07, ostatnia aktualizacja 2008-10-07 20:51



Ostatniej w tabeli "Gieksie" będzie ciężko wywalczyć choćby punkt w meczu z Widzewem.

Łodzianie, którzy zajmują drugie miejsce, będą zdecydowanymi faworytami. GKS po raz ostatni zagrał na stadionie przy al. Piłsudskiego cztery lata temu i wygrał wówczas 2:1. Jednak w tym sezonie katowiczanie jeszcze nie zwyciężyli na wyjeździe.

"Gieksie" w uzyskaniu dobrego wyniku na pewno nie pomoże kiepska atmosfera wokół klubu. Niedawna manifestacja zawodników ze względu na opóźnienia w wypłatach oraz kuriozalna przegrana z Górnikiem Łęczna jeszcze pogorszyły nastroje. - Jestem zaskoczony ostatnimi wynikami GKS-u. Nie poznaję moich kolegów, wiem, że stać ich na dużo więcej - mówi Robert Sierka.

Były kapitan "Gieksy" nie był zaskoczony manifestacją swoich kolegów. - Grałem w Katowicach za czasów prezesury Piotra Dziurowicza. Wówczas nie strajkowaliśmy, bo i tak cała Polska wiedziała o naszych kłopotach. W nowej "Gieksie" wszystko było poukładane tylko za czasów występów w IV lidze. Potem zaczęło się psuć. W szatni pojawiały się nawet pomysły, aby nie wyjść na mecz, ale nigdy nie doszło do ich realizacji, bo nikt nie chciał zaszkodzić wizerunkowi klubu. Teraz nadszedł jednak moment, że chłopcy nie wytrzymali - opowiada Sierka.

Wczoraj doszło do spotkania rady drużyny i najstarszych zawodników GKS-u z prezesem Janem Furtokiem. - Tłumaczyliśmy prezesowi, że ostatnia manifestacja nie była skierowana przeciwko niemu. Chcieliśmy tylko zwrócić uwagę na ciężką sytuację klubu. Może dzięki temu ktoś zdecyduje się pomóc GKS-owi? - zastanawia się Krzysztof Markowski, obrońca "Gieksy". Kapitan katowickiej drużyny nie ukrywa, że zabrakło konkretnych efektów spotkania. - Wciąż nie usłyszeliśmy, kiedy dostaniemy zaległe pieniądze. Zapewniam jednak, że pomimo tego do meczu z Widzewem jesteśmy gotowi w 100 procentach - przekonuje Markowski.

W dzisiejszym meczu w naszym zespole nie zagrają kontuzjowany Adrian Napierała oraz pauzujący za żółte kartki Szymon Kapias. Do dyspozycji trenera Adama Nawałki mają być już za to Mateusz Sroka, Marcin Krysiński i Łukasz Janoszka. Dodajmy, że w kadrze GKS-u jest aż czterech byłych widzewiaków (Grzegorz Bonk, Bartosz Iwan, Piotr Plewnia, Paweł Sobczak) oraz - co być może ważniejsze - trzech byłych... ełkaesiaków (Napierała, Krysiński i Daniel Treściński).

Początek meczu o godz. 19.10.



ethan - Nie Paź 12, 2008 4:28 pm
w końcu zwycięstwo!!! GKS KATOWICE - Stal Stalowa Wola 1:0



zibi - Nie Paź 12, 2008 7:29 pm
Bramka farfocel ale liczą się 3 punkty

HC też wygrało 2 razy z Krynicą więc weekend udany



Wit - Wto Paź 21, 2008 12:18 pm
Kapitan GKS-u Katowice grozi odejściem z klubu
Rozmawiał Maciej Blaut2008-10-20, ostatnia aktualizacja 2008-10-20 21:37



Jeżeli sytuacja klubu się nie zmieni, to już zimą poważnie rozważę możliwość odejścia z GKS-u - zapowiada Krzysztof Markowski.
Porażka w ostatnim meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała ponownie zepchnęła katowickich piłkarzy na ostatnie miejsce w tabeli. O przyczyny poważnego kryzysu "Gieksy" zapytaliśmy jej kapitana.

Maciej Blaut: Gdy zaglądacie w tabelę, to...

Krzysztof Markowski: ... jest nam głupio i przykro. Aż wstyd gdzieś się pokazać w takiej sytuacji.

To wina nieudanych przygotowań do sezonu?

- Na pewno były dalekie od ideału. Na początku rundy pod względem fizycznym prezentowaliśmy się słabo. Kibice zarzucali nam brak ambicji i woli walki, a my po prostu graliśmy na tyle, na ile było nas stać. Teraz już tego tak nie widać, bo formę łapiemy, po prostu grając kolejne mecze. W przygotowaniach prowadziło nas dwóch trenerów i to niekorzystnie wpłynęło na drużynę. Nawet nie wiem, czy to któryś konkretny trener zawalił. Aby rzetelnie dokonać takiej oceny, szkoleniowiec musiałby przygotowywać drużynę minimum dwa razy do rundy.

Kilka miesięcy temu potrafiliście ograć Arkę Gdynia i Śląsk Wrocław.

- Tamten sezon skończyliśmy na 10. miejscu i wówczas narzekano, że jesteśmy za nisko. Tymczasem to był przyzwoity wynik. Na dodatek odszedł trener Piotr Piekarczyk, który miał jakąś wizję zespołu.

Czy dostaliście już zaległe pieniądze?

- Na chwilę, gdy rozmawiamy, żadnych pieniędzy nie ma. Pojawiły się jednak sygnały, że coś ma spłynąć. Sytuacja finansowa klubu to nie jest czynnik decydujący o naszej postawie na boisku, ale na pewno ma na nią wpływ. Temat pieniędzy jest nadrzędny w szatni, przewija się przez cały tydzień.

Mówicie sobie "nie strzelę gola, bo mi nie zapłacili"?

- To nie tak. Piłkarze powinni jednak wychodzić na boisko z "czystą głową". Poza tym brak pieniędzy działa w dwie strony. Działacze nie mogą przecież teraz wyciągać konsekwencji wobec zawodników, gdy ci słabo grają, bo nie mają nam z czego zabrać. A taki regulamin powinien przecież istnieć.

Latem drużyna zmieniła się pod względem personalnym. Odeszli dotychczasowi liderzy Hubert Jaromin i Robert Sierka.

- My budujemy zespół co pół roku... Decyzji o pozbyciu się lekką ręką Huberta, który grając z boku pomocy potrafił zdobyć dziesięć goli i był najlepszym strzelcem zespołu, a na dodatek teraz dobrze radzi sobie w ekstraklasie, nie można nazwać dobrą. Z Robertem było podobnie. Jeśli tylko nie miał problemów rodzinnych czy zdrowotnych, to był wiodącą postacią tego zespołu. W kilku meczach wydatnie przyczynił się do zdobycia punktów. Jego odejście to także strata.

Co się musi stać, abyście opuścili ostatnie miejsce?

- Zostały trzy mecze do końca rundy, wszystkie gramy u siebie. Nie widzę innego wyjścia niż zdobycie w nich dziewięciu punktów. Choćbyśmy mieli na czworakach z boiska schodzić, to musimy wygrywać, aby mieć w miarę spokojną zimę. Najbliższe spotkanie gramy z GKS-em Jastrzębie i na pewno będzie ciężko o wygraną. Pamiętam, że jak tu ostatnio przyjechali, to w jedenastkę się bronili. Teraz remis nas jednak nie satysfakcjonuje [poprzedni mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym - przyp. red.].

Po zakończeniu rundy nie ma Pan ochoty wyjechać daleko od Katowic?

- Jeżeli będzie dalej w klubie tak, jak jest teraz, to nie ukrywam, że rozważam taką możliwość. Już dzwoniono do mnie z innych klubów. Przychodząc do III-ligowego GKS-u, poświęciłem ofertę z Górnika Zabrze, bo chciałem pomóc i spłacić dług wdzięczności wobec klubu. Rok temu byłem bardzo blisko przejścia do Lechii Gdańsk, ale też postanowiłem zostać. Wtedy nie było jednak takich problemów jak teraz, zdarzały się najwyżej kilkudniowe opóźnienia w wypłatach. Nad przyszłością klubu zawisł wielki znak zapytania, a ja chciałbym jeszcze pograć w ekstraklasie. Dodam jeszcze, że jeśli działacze nie uregulują zaległości, to piłkarze będą mieli pełne prawo, aby wystąpić do PZPN-u o rozwiązanie kontraktów z winy klubu.

W środę klub urządza wypad piłkarzy do kina. Kibice sugerują, że bardziej przydałby Wam się trening.

- Dział marketingu dba o atrakcje, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Do kina uda się jednak tylko delegacja piłkarzy. Poza tym akurat w środę mamy dwa treningi.



zibi - Śro Paź 22, 2008 5:38 am
http://pl.youtube.com/watch?v=TZsWvZwdtTk

Zapowiedź szpilu z Jastrzębiem



johny90 - Śro Paź 22, 2008 1:11 pm
Dziś na Bukową wjechały ciężarówki z elementami konstrukcyjnymi masztów oświetleniowych.

Kilka dni temu zakończyły się prace nad fundamentami, cały czas trwa proces wiązania się betonu, a następnym etapem będzie stawianie masztów. Słupy składają się z czterech elementów, które najpierw zostaną zmontowane, a następnie przy użyciu ciężkiego sprzętu postawione do pionu i przymocowane do wcześniej przygotowanych fundamentów. Ostatnia faza to instalacja właściwego oświetlenia.

Zgodnie z umową przetargową, firma zajmująca się instalacją oświetlenia musi ukończyć budowę do końca roku i choć prace przebiegają szybciej niż przewidywano, to zdaniem rzecznika prasowego GieKSy Piotra Hyli mało prawdopodobne jest, aby choć jeden mecz rundy jesiennej udało się rozegrać wieczorem, z wykorzystaniem świateł.

Ponadto, na początek przyszłego roku zaplanowany jest remont płyty głównej boiska, więc jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, w rundzie wiosennej będziemy grać na stadionie zastępczym. W związku z tym na mecz przy sztucznym oświetleniu przyjdzie nam jeszcze trochę zaczekać.

Warto dodać, że jeszcze w tym roku rozpoczną się prace nad przygotowaniem boisk treningowych i zgodnie z planem roboty zostaną ukończone jeszcze przed zimą, a na wiosnę pozostanie już tylko wysianie trawy.
http://gieksa.pl/news.php?id_news=3650&nid=gl



Silesian - Śro Paź 22, 2008 2:05 pm
Szkoda,że wciąż tak mało wiemy czy instalowane oświetlenie będzie tymczasowe czy już stałe?Nie znamy projektu trybun w efekcie może okazac się ,że w najbliższym czasie znów przyjdzie nam demontowac oświetlenie.W tej chwili są monotwane bliżej murawy niż były poprzednie.Bynajmniej takie mam wrażenie.



Wit - Czw Paź 23, 2008 4:59 pm


PIŁKA NOŻNA Piłkarze w kinie, pieniądze na kontach
dziś
To nie był mój pomysł, ale od razu mi się spodobał - przyznał trener GKS Katowice, Adam Nawałka, który razem z piłkarzami pojawił się wczoraj w kinie "Światowid" na specjalnym seansie filmu "Boisko bezdomnych".

Szkoleniowcowi towarzyszyła spora grupa zawodników - obecność była nieobowiązkowa - którym dopisywały humory. Przed wejściem do kina chętnie pozowali do zdjęć z kibicami (część z nich także obejrzała film), a po zakończeniu projekcji podpisywali plakaty.

Uśmiechy na twarzach piłkarzy wzbudziła też zapewne informacja, że na ich konta wpłynęła już część zaległości, jakie narastały od kilku miesięcy.

Najbliższy mecz katowiczanie rozegrają na własnym boisku w niedzielę, ich rywalem będzie GKS Jastrzębie. Wczoraj na Bukowej pojawiły się ciężarówki z elementami masztów oświetleniowych, które do końca roku staną w narożnikach boiska na już przygotowanych fundamentach. - Prace postępują szybciej niż planowano, ale nie ma szans, żebyśmy jeszcze jesienią zagrali przy światłach. Wiosną natomiast rozpocznie się remont murawy, więc na inaugurację nowych jupiterów trzeba będzie trochę poczekać - wyjaśnił rzecznik klubu Piotr Hyla, który także oglądał wczoraj film w "Światowidzie".

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/913323.html



Wit - Sob Paź 25, 2008 1:04 pm
na Estadio GieKSa - Jastrzębie

GKS-y z Katowic i Jastrzębia walczą z kryzysem
Maciej Blaut2008-10-24, ostatnia aktualizacja 2008-10-24 23:19



W I-ligowych górniczych derbach zmierzą się zespoły, których celem w tym sezonie jest tylko uchronienie się przed spadkiem.
Losy obu GKS-ów są w ostatnich latach mocno splecione. W sezonie 2006/07 drużyny z Katowic i Jastrzębia rywalizowały ze sobą w III lidze śląskiej.

Lepsi okazali się jastrzębianie, ale ich rywalom także udało się awansować. Gdy śląskie kluby zaczynały grę w II lidze, wydawało się, że to dla nich tylko przystanek w drodze do ekstraklasy. Obie drużyny miały wrócić do elity dzięki potężnym pieniądzom płynącym z górnictwa. Za GKS-em Katowice stał przecież Katowicki Holding Węglowy, a za GKS-em Jastrzębie - Jastrzębska Spółka Węglowa. Rzeczywistość była jednak brutalna - oba zespoły okazały się za słabe, aby szturmem wejść do ekstraklasy. Z klubami musieli pożegnać się doświadczeni trenerzy, którzy stali za ostatnim sukcesami (Piotr Piekarczyk w Katowicach i Piotr Rzepka w Jastrzębiu).

W obecnym sezonie - zamiast spodziewanej poprawy - jest gorzej! GKS-y walczą tylko o utrzymanie, a na dodatek dotknął je kryzys ekonomiczny. Piłkarze nie dostają na czas wypłat i buntują się z tego powodu, a działacze znaleźli się pod obstrzałem rozeźlonych kibiców. - To trochę przykre, że górnicze derby odbędą się w takiej atmosferze - przyznaje Adam Nawałka, trener "Gieksy". - Problemy w obu klubach rzeczywiście są podobne, na szczęście my mamy nieco więcej punktów od katowiczan - dodaje Jerzy Wyrobek, szkoleniowiec zespołu z Jastrzębia.

Ostatni tydzień był bardziej burzliwy dla zespołu Wyrobka. Swoją dymisję zapowiedział bowiem prezes klubu Joachim Langer. - To zamieszanie nie ma jednak przełożenia na naszą pracę - zapewnia Wyrobek. Nieco spokojniej było w Katowicach. Działacze twierdzą, że piłkarze otrzymali część jednej z zaległych wypłat. Natomiast w środę silna delegacja z Bukowej gościła w... kinie na polskim filmie "Boisko dla bezdomnych". - W ostatnich dniach trenowaliśmy bardzo ostro. Przydało się takie oderwanie od monotonii codziennych zajęć - uważa Nawałka.

W niedzielnym meczu (początek o godzinie 11.30) "Gieksa" będzie musiała sobie radzić bez kontuzjowanego Adriana Napierały oraz pauzujących za kartki Jacka Gorczycy i Bartosza Iwana. - Bartek był ostatnio naszym kluczowym graczem, ale poradzimy sobie bez niego. Mam szeroką kadrę - uspokaja Nawałka. W zespole z Jastrzębia zabraknie kontuzjowanych Bartosza Woźniaka, Adama Wrzaska, pauzującego za kartki Janusza Wrześniaka oraz przesuniętego do rezerw Bartłomieja Grabczyńskiego. - Ostatnio notujemy słabą passę, przegraliśmy trzy mecze, ale teraz nadszedł czas na zdobycie punktów - zapowiada Wyrobek.



Wit - Nie Paź 26, 2008 1:37 pm
Na Bukowej oberwali sędziowie i piłkarze
Maciej Blaut2008-10-26, ostatnia aktualizacja 2008-10-26 21:29



Pierwszoligowy pojedynek katowickiej drużyny z GKS-em Jastrzębie trwał tylko 52 minuty. Wtedy na boisko z trybuny zajmowanej przez katowickich szalikowców posypały się serpentyny, a jedną z nich został uderzony sędzia główny. Arbiter stracił przytomność, a mecz został przerwany i niedokończony. Rozwścieczeni pseudokibice wywołali burdy na stadionie.

Ostatnim pojedynkom GKS-ów z Katowic i Jastrzębia towarzyszyło wiele pozasportowych emocji. Przed niedzielnymi derbami obawiano się, że i tym razem może być podobnie. Pierwsza połowa meczu jednak tego nie potwierdzała. Kilkutysięczny tłum wspaniale dopingował zawodników, nie było nawet - tradycyjnych na polskich stadionach - wulgaryzmów. Warto zaznaczyć, że katowiccy piłkarze rozgrywali najlepszy mecz w tym sezonie. Już na początku spotkania pięknego gola zdobył Łukasz Janoszka.

Wspaniała atmosfera prysła w 52. minucie. Miejscowi kibice chcieli popisać się efektowną tzw. oprawą i rzucili na boisko serpentyny. Pomysł okazał się fatalny w skutkach. Jedna z nierozwiniętych taśm trafiła w głowę sędziego głównego Mariusza Złotka ze Stalowej Woli. Arbiter stracił przytomność i padł na murawę.

- Z kolei sędzia asystent został uderzony w klatkę piersiową. Obaj sędziowie przez chwilę leżeli na ziemi - opisuje Tadeusz Stachura, obserwator PZPN-u. - Ja i Marek Kubisz zostaliśmy uderzeni serpentynami, jeszcze zanim trafiły one w arbitra. Wtedy nie zwrócił na to uwagi. A to przecież tak, jakby dostać ciężkim kamieniem. Obawialiśmy się o swoje zdrowie i życie - mówił Robert Żbikowski, kapitan drużyny z Jastrzębia.

Oszołomieni sędziowie, w asyście ochrony, opuścili boisko i zeszli do swojej szatni. Nikt nie wiedział, czy mecz będzie kontynuowany. - Sędzia główny przez moment nie wiedział, co się z nim dzieje. Poprosiliśmy więc lekarza GKS-u na konsultację. Powiedział, że to może być poważna sprawa i sędzia musi być odwieziony do szpitala - dodaje Stachura. Karetka zwiozła Złotka do szpitala na katowickim Wełnowcu.

Teoretycznie mecz mógł być jednak... kontynuowany. Sędziego głównego mógł zastąpić techniczny. To okazało się jednak niemożliwe - oczekujący kilkanaście minut na wznowienie meczu "kibice", wywołali burdy na stadionie. Chuligani zaczęli dewastować własny stadion! Niespokojnie zrobiło się też w sektorze kibiców przyjezdnych.

Około 30 osób zaatakowało służby ochroniarskie. Na wniosek organizatora, policja wkroczyła na obiekt. Użyto armatki wodnej i karabinów gładkolufowych. W kilka minut przywróciliśmy porządek. W sumie zatrzymaliśmy trzy osoby, jedną z Katowic i dwie z Jastrzębia - mówi asp. sztab. Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji.

W końcu, po kilkudziesięciu minutach od chwili przerwania spotkania, delegat PZPN-u Zbigniew Owczarek ogłosił: - Decyzja jest jednoznaczna. Mecz musi zostać przerwany.

Katowiccy działacze byli załamani. Prezes Jan Furtok ogłosił, że podaje się do dymisji. - Jestem w szoku po tym, co się stało. Zagrożona jest dalsza egzystencja klubu. Dzięki kibicom ten klub trzy lata temu stanął na nogi, a teraz "dzięki" nim może paść - powiedział Artur Łój, wiceprezes "Gieksy".

Słów komentarza brakowało też zawodnikom. - To jest jakaś tragedia. Konsekwencje mogą być straszne - łapał się za głowę bramkarz Jacek Gorczyca.

W najbliższych dniach sprawę zajść na stadionie przy ul. Bukowej oceni Wydział Dyscypliny PZPN-u. - Jak się rzuca ciężkimi przedmiotami w stronę murawy, to trudno potem mówić o przypadku, gdy w kogoś one trafiły - podsumował Stachura.

GKS Katowice - GKS Jastrzębie 1:0

Bramka: 1:0 Janoszka (11.)

Katowice: Budka - Krysiński, Markowski, Treściński, Mielnik - Prasnal, Nowak, Wijas, Plewnia - Janoszka, Kaliciak.

Jastrzębie: Kafka - Pielorz, Staniek, Wawrzyczek, Bednarek - Chrabąszcz, Kostecki, Adaszek (46. Karwot). Wieczorek - Żbikowski, Kubisz.

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 6000.

Mecz przerwany w 52. minucie.

Dla Gazety

Gerard Rother, legendarny piłkarz GKS-u, strzelec gola Barcelonie

Jak kibice, którzy uważają się za najlepszych w Polsce, mogą działać na szkodę własnego klubu?! GKS prowadził 1:0, grał dobry mecz, a tu coś takiego... Wstyd!

........................
Jeden wielki hep

jeszcze video TVS jak kibice zniszczyli GKS

http://www.tvs.pl/informacje/5864/



Kolo Colo - Nie Paź 26, 2008 5:45 pm
Przed chwilą w telewizyjnej "Trójce" zacytowano telefoniczną wypowiedź Jasia Furtoka dla stacji, w której mówi, że "na chwilę obecną rezygnuje z funkcji prezesa GKS-u"...
Miejmy nadzieję, że to tylko nerwy.



Hoover - Nie Paź 26, 2008 8:27 pm
ma racje.... to co sie ostatnio kibom Gieksy dzieje w główkach to już lekka przesada... Też jestem kibicem Gieksy, ale takiej szajby nigdy nie miałem.... Ostatnio zastanwaiłem sie czy nie lepiej bedzie zlikwidowąć klub na kilka lat by te szajbusy znalazły se inne zajęcie, niż rozpieprzanie klubu......



Wit - Pon Paź 27, 2008 11:04 am


PIŁKA NOŻNA Zadyma na Bukowej. Czy to koniec Gieksy?
dziś
Dzięki kibicom ten klub stanął na nogi i dzięki nim może upaść - mówił blady jak ściana wiceprezes GKS-u Katowice, Artur Łój, podczas gdy prezes, Jan Furtok, zamknął się w swoim gabinecie, informując jedynie za pośrednictwem swojego zastępcy, że poważnie rozważa możliwość dymisji.

- Dałem sobie tydzień na podjęcie ostatecznej decyzji. Ale jak moja żona usłyszała, że chcę odejść z Bukowej powiedziała tylko "nareszcie" - przyznał wieczorem szef klubu.

Wszystko zaczęło się w 52 minucie wczorajszego spotkania pomiędzy zespołami GKS-u Katowice i GKS-u Jastrzębie. Nagle na trybunie zajmowanej przez fanów gospodarzy rozpoczęło się chóralne odliczanie. Przy zerze na murawę poleciały rolki papieru do kas fiskalnych. Sędzia Mariusz Złotek pobiegł w tamtym kierunku i kazał je uprzątnąć. W tym momencie rzucono kolejny zestaw - jedna z rolek trafiła arbitra w głowę.

- Zamroczyło mnie, potem straciłem świadomość - opowiadał poszkodowany o chwili, w której padł na murawę. Ułamek sekundy później przewrócił się jego asystent Łukasz Klimek.

- Dostałem zwiniętą rolką w okolice żołądka - tłumaczył sędzia liniowy.

Cała scena była zasnuta dymem z odpalonych rac, przez który przebijały się krzyki kibiców na temat polskich sędziów. W tym czasie ochroniarze odprowadzali trójkę rozjemców do szatni.

Rozpoczęły się dyskusje, czy mecz powinien być kontynuowany. Po ponad 20 minutach sprawę przesądzili sami szalikowcy, którzy na murawie wdali się w bijatykę z ochroniarzami. Padły strzały z broni gładkolufowej, armatka wodna została natomiast użyta przeciwko fanom z Jastrzębia, próbującym przedrzeć się przez blaszany płot otaczających ich sektor.

- W takich warunkach nie ma gwarancji bezpieczeństwa dla uczestników meczu - uzasadniał decyzję o definitywnym przerwaniu meczu obserwator PZPN, Tadeusz Stachura, zerkając jak sędzia - w przebraniu pracownika pogotowia ratunkowego wsiada do karetki, którą pojechał na badania do szpitala.

Wczorajsze wydarzenia będą miały dla GKS-u Katowice opłakane skutki. Mecz zostanie zweryfikowany jako walkower na korzyść gości, a klubowi grozi maksymalnie 100 tys. złotych grzywny oraz roczny zakaz rozgrywania spotkań na własnym stadionie (nowa arena musi być oddalona co najmniej 100 kilometrów od Katowic). Istnieje też groźba wycofania się z rozmów potencjalnego inwestora, a także wstrzymania przez miasto modernizacji stadionu na Bukowej.

--------------------------------------------------------------------------------

GKS Katowice rozgrywał najlepszy swój mecz w tej rundzie. Prowadził z imiennikiem z Jastrzębia 1:0 po kapitalnym golu Łukasza Janoszki z 11 minuty, ale na początku drugiej połowy inicjatywę przejęli rywale. Wtedy nastąpiła katastrofa i to bynajmniej nie sportowa (o przebiegu wydarzeń piszemy na stronie 1).

- Zmarnowane zostały trzy lata naszej pracy, czyli odbudowy tego klubu. Spójrzmy prawdzie w oczy: kary, które dostaniemy to niewielki procent kosztów, jakie możemy ponieść. Egzystencja GKS jest poważnie zagrożona - stwierdził wprost wiceprezes klubu, Artur Łój.

Na Bukowej panował chaos i dezinformacja. Targi nad sensem kontynuowania spotkania trwały długo. Najpierw zwyciężyła opcja przedwczesnego zakończenia meczu, potem pojawiła się możliwość jego dokończenia.

- Zapytałem ich, czy zdają sobie sprawę, że zakończenie może wywołać burdy. Wtedy zaczęli zmieniać zdanie - opowiadał lekarz Katowic, Tomasz Misiewicz.

Negocjacje były burzliwe, gospodarze próbowali naciskać arbitra, by wrócił na murawę. Ten odmówił podjęcia decyzji, podobnie jak obserwator PZPN. W poszukiwaniu wyjścia z impasu zadzwoniono nawet do Warszawa, gdzie wiceprezes Eugeniusz Kolator zasugerował kontynuowanie meczu ze względu na ryzyko zamieszek. Opór stawiali jastrzębianie, sugerując, że w tej atmosferze może dojść do tragedii większej niż przerwanie meczu. Wkrótce jednak okazało się, że było już za późno na ratowanie sytuacji.

Zejście piłkarzy z boiska oraz brak jasnej informacji dla szalikowców stanowiły bowiem sygnał do zadymy. Strzały z broni gładkolufowej i widok biegających po murawie ochroniarzy w bojowym rynsztunku, odebrał sędziom oraz obserwatorowi i delegatowi PZPN ochotę do kontynuowania meczu.

- Ważna była także opinia doktora GKS, który po obejrzeniu sędziego Mariusza Złotka zalecił mu wizytę w szpitalu, bo objawy wskazywały na możliwe wstrząśnienie mózgu. Mieliśmy do dyspozycji sędziego technicznego, ale przecież poszkodowany został także jeden z asystentów głównego arbitra. Poza tym zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom spotkania było już niemożliwe - tłumaczył decyzję podjętą przez delegata, obserwator PZPN, Tadeusz Stachura.

Z tym zdaniem zgodzili się także piłkarze Jastrzębia.

- Czy wyobrażacie sobie, że ktoś z nas chciałby biegać po tamtej stronie boiska? Tymi rolkami papieru rzucano w nas od początku drugiej połowy, zgłosiliśmy to sędziemu, ale nie zareagował. To potem sam się przekonał, że mówiliśmy prawdę. Mam zresztą wrażenie, że nawet przy wznowieniu gry, mecz nie zostałby dokończony. Wystarczyłoby, żebyśmy strzelili wyrównującego gola... - opowiadał kapitan Jastrzębia, Robert Żbikowski, zaprzeczając jednocześnie plotce mówiącej, że jego zespół jest gotowy na rozegranie tego meczu w innym terminie i na innym stadionie.

Pauzujący za czerwoną kartkę bramkarz gospodarzy, Jacek Gorczyca, miał inne zdanie na temat wydarzeń.

- Ja też nie raz oberwałem i nigdy się nie przewracałem, tak jak sędzia. Ten mecz go przerósł, to były dla niego za wysokie progi, można było grać dalej. Znamy tych kibiców, dopiero teraz może się zrobić gorąco - nerwowo stwierdził golkiper.

Działacze Katowic nie obwiniali jednak arbitra. - O oprawach meczowych bywamy uprzedzani. Tym razem tak nie było. Co więcej, zapowiadano, że takiej nie będzie. Mieliśmy też umowę, że nie ma rzucania taśmami, bo często się nie rozwijają, jest za blisko, a wiele osób nie potrafi się nimi posługiwać. To porozumienie zostało złamane, nasi kibice wbili klubowi gwóźdź do trumny - przyznawali szefowie klubu.

Sędzia, który został odwieziony do szpitala, wrócił na Bukową. Stwierdzono u niego krwiak, uprzedzono też, że wstrząśnienie mózgu może się ujawnić dopiero dziś. A na stadionie znaleziono kolejnych kilka pudeł wypełnionych zwojami robionych na zamówienie taśm papieru w klubowych kolorach. Po kolejnych nerwowych dyskusjach podpisano protokół, na mocy którego katowicki klub zostanie osądzony i ukarany przez PZPN. Wczoraj policja zatrzymała trzy osoby: jedną z Katowic i dwie z Jastrzębia. Dziś będzie kontynuowana analiza zapisów z monitoringu. Funkcjonariusze zapewniają, że obraz jest wyraźny.

Do umowy z PKE zabrakło 14 dni!

Południowy Koncern Energetyczny miał być zostać inwestorem strategicznym GKS Katowice, o którym od kilku tygodni mówiono w głębokiej tajemnicy. Czy nim zostanie? Od wczoraj rozmowy stanęły pod znakiem zapytania.

- Jestem załamany, Ta katastrofa wydarzyła się w najgorszym dla nas momencie. Prowadzimy po-ważne rozmowy z wielką firmą, do ich zakończenia potrzebowaliśmy co najwyżej dwóch tygodni. Gdyby wszystko skończyło się zgodnie z planem, przed GieKSą otworzyłaby się nowa przyszłość. Mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone, że przekonamy naszych rozmówców, żeby się nie wycofywali, chociaż nie wiem, czy ja sam będę jeszcze te negocjacje prowadził- stwierdził prezes Jan Furtok, zastrzegając jednak, że więcej szczegółów ujawni dopiero, gdy sprawa się rozstrzygnie.

Według naszych źródeł tym potencjalnym inwestorem miał być PKE, gigant na rynku energii elektrycznej i sprzedaży ciepła, a budżet GKS miał oscylować na poziomie najbogatszych pierwszoligowców.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/914590.html



Wit - Pon Paź 27, 2008 2:05 pm


Stadion zamknięty
TVS, PAP, 2008-10-27 14:10

Zdaniem zarządu katowickiego GKS burdy kibiców podczas niedzielnego, przerwanego meczu z GKS Jastrzębie "stawiają pod znakiem zapytania sens prowadzenia klubu sportowego i angażowania pracy w budowę silnej drużyny piłkarskiej". Stadion został zamknięty dla kibiców. Wczoraj praca wielu osób została zniweczona przez wybryki grupy chuliganów. Jest nam niezwykle przykro, że dla niektórych ludzi przychodzących na mecze naszej drużyny nie liczy się widowisko sportowe i przyszłość zawodowej piłki w Katowicach. Zachowanie chuliganów niszczących własny stadion, wizerunek klubu i dewastujących ukochaną przez nas i wielu prawdziwych kibiców dyscyplinę sportu, jaką jest piłka nożna, wykracza poza granice naszego pojmowania - napisali działacze w poniedziałkowym oświadczeniu.

Katowickim klubem zarządza od trzech lat stowarzyszenie założone przez... kibiców. Prezesem jest były znakomity piłkarz GKS Jan Furtok. To pod jego kierunkiem drużyna awansowała z czwartej ligi do drugiej (obecnie pierwsza). Przypomniały o tym władze klubu: Razem ratowaliśmy naszą ukochaną GieKSę przed upadkiem trzy lata temu i od tego momentu zawsze mogliśmy - zarówno my jak i piłkarze - liczyć na wasze wsparcie. Piłka nożna to sport dla kibiców - ludzi takich jak wy, prawdziwych fanów futbolu - nie dla chuliganów. Istnieje konieczność podjęcia kroków zmierzających do całkowitego wyeliminowania takich zachowań z polskiego futbolu. Zarząd podjął decyzję o zamknięciu stadionu dla kibiców. Chcemy podkreślić, że nie jest to forma odpowiedzialności zbiorowej. Prosimy wszystkich, którym dobro GKS Katowice leży na sercu o zrozumienie i poparcie nas w tej trudnej chwili. Przepraszamy widzów, którzy we właściwy sposób dopingują drużynę, ciesząc się jej sukcesami.

Klub ma zamiar rozpocząć działania mające uzdrowić klimat wokół futbolu w Katowicach i odbudować nadszarpnięty po niedzielnych wydarzeniach wizerunek GKS.

Mecz z GKS Jastrzębie - przy stanie 1:0 - został przerwany w 52. minucie. Najpierw kibice obrzucili murawę serpentynami, z których jedna pozbawiła przytomności sędziego, a potem wbiegli na boisko wdając się w awanturę ze służbami porządkowymi. Spokój przywrócili dopiero policjanci. Zatrzymali trzech uczestników zajść, pozostali będą identyfikowani na podstawie zapisu monitoringu.

http://www.tvs.pl/informacje/5882/

debata w studio

http://www.tvs.pl/informacje/5882/play
............................

Oto pełna treść oświadczenia

Wydarzenia wczorajszego popołudnia, które miały miejsce na stadionie przy ulicy Bukowej, stawiają pod znakiem zapytania sens prowadzenia klubu sportowego i angażowania naszej pracy i chęci w budowę silnej drużyny piłkarskiej. Wczoraj praca wielu osób została zniweczona przez wybryki grupy chuliganów. Jest nam niezwykle przykro, że dla niektórych ludzi przychodzących na mecze naszej drużyny nie liczy się widowisko sportowe i przyszłość zawodowej piłki w Katowicach. Zachowanie chuliganów niszczących własny stadion, wizerunek klubu i dewastujących ukochaną przez nas i wielu prawdziwych kibiców dyscyplinę sportu, jaką jest PIŁKA NOŻNA, wykracza poza granice naszego pojmowania.

Dziękujemy zawodnikom naszego zespołu za piłkarskie emocje, które wczoraj zafundowali nam przez 51 minut meczu. Dobra gra w Waszym wykonaniu dowodzi, że mimo wcześniejszych porażek, macie ambicje i umiejętności pozwalające wierzyć, że pozycja, którą obecnie GKS zajmuje w tabeli ligowej rychło się poprawi. Wczoraj zobaczyliśmy w Was prawdziwy GieKSiarski charakter i wierzymy, że pokażecie go również w następnych meczach, zwyciężając dla prawdziwych kibiców naszego klubu.

Dziękujemy Kibicom, którzy wczoraj dopingowali drużynę - jesteście prawdziwym skarbem i wielokrotnie pokazywaliście, że można na was liczyć. Razem ratowaliśmy naszą ukochaną GieKSę przed upadkiem 3 lata temu i od tego momentu zawsze mogliśmy - zarówno my, jak i piłkarze - liczyć na wasze wsparcie. Piłka nożna to sport dla kibiców - ludzi takich jak wy, prawdziwych fanów futbolu - NIE dla chuliganów.

Istnieje konieczność podjęcia kroków zmierzających do całkowitego wyeliminowania takich zachowań z polskiego futbolu. Zarząd podjął decyzję o ZAMKNIĘCIU STADIONU dla kibiców. Chcemy podkreślić, że nie jest to forma odpowiedzialności zbiorowej. Prosimy wszystkich, którym dobro GKS Katowice leży na sercu o zrozumienie i poparcie nas w tej trudnej chwili. Przepraszamy widzów, którzy we właściwy sposób dopingują drużynę, ciesząc się jej sukcesami i dla których GieKSa jest czymś więcej niż tylko klubem piłkarskim. Mamy nadzieję, że w obliczu sytuacji w jakiej się znaleźliśmy, będziecie z nami i wspólnie pokonamy raka, który zabija środowisko kibicowskie i nasz ukochany sport. Wierzymy, że jeszcze nie wszystko jest stracone i z tej ciężkiej sytuacji uda nam się razem wyjść, z myślą o przyszłości GieKSy i piłki nożnej w Katowicach.

W najbliższych dniach podejmiemy decyzje dotyczące dalszego postępowania w tej sprawie i rozpoczęcia działań mających uzdrowić klimat wokół futbolu w naszym mieście i odbudować nadszarpnięty po wczorajszych wydarzeniach wizerunek klubu. Liczymy na poparcie kibiców oraz władz miasta i wszystkich osób, którym zależy na GKS-ie Katowice i którym dobro polskiej piłki nie jest obojętne.

Zarząd SSK GKS Katowice "GieKSa"



jacek_t83 - Pon Paź 27, 2008 3:42 pm
ten mecz zakończył się walkowerem czy jak?



Wit - Pon Paź 27, 2008 3:58 pm
Jeszcze nie. Pewnie w czwartek oficjalnie przyzna go pzpn.



jacek_t83 - Pon Paź 27, 2008 4:27 pm
dzieks Wito

ej, nie w czwartek ino w środę

http://wiadomosci.onet.pl/2699,1851589, ... kalne.html



Wit - Wto Paź 28, 2008 9:40 am
oj...to nam wlepią, że hej
eh



PIŁKA NOŻNA GKS prosi o łagodną karę
dziś
Nieoczekiwanie już na jutro działacze GKS Katowice otrzymali wezwanie na posiedzenie Wydziału Dyscypliny PZPN, który nałoży na klub karę za awantury i przerwany w ich konsekwencji mecz z GKS Jastrzębie. Nieoficjalnie wiadomo, że szefowie klubu opracowali wczoraj plan, który ma wpłynąć na złagodzenie sankcji. Przypomnijmy, że maksymalny wyrok oznacza 100.000 złotych grzywny i roczny nakaz gry na stadionie oddalonym o 100 kilometrów od Katowic.

Wczoraj doraźnie - z inicjatywy działaczy - stadion przy Bukowej został zamknięty dla publiczności. Pakiet propozycji, które zostaną zaprezentowane w Warszawie, jest już szczegółowo opracowany. Najważniejszymi punktami są zamknięcie "Blaszoka", wprowadzenie pełnej identyfikacji kibiców zasiadających na miejscach, które nadal będą użytkowane, a także zastosowanie wewnętrznego zakazu stadionowego, czyli utworzenie listy osób niepożądanych na obiekcie, bez czekania na decyzje sądowe.

Pierwsza dobra wiadomość napłynęła wczoraj na Bukową z Urzędu Miasta.

- Niedzielne wydarzenia były bulwersujące. Po raz kolejny zwrócimy się do klubu o uregulowanie kontaktów z kibicami, bo dotychczasowy model doprowadził do sytuacji, z którą mamy obecnie do czynienia. Awantury nie będą jednak miały wpływu na miejskie plany dotyczące modernizacji stadionu GKS. I mamy nadzieję, że prezes Jan Furtok zmieni zdanie i nie odejdzie z klubu - skomentował rzecznik prasowy prezydenta Piotra Uszoka, Waldemar Bojarun.

Raport przygotowany przez delegata PZPN nie wróży już jednak katowiczanom tak korzystnie. Trudno doszukać się w nim okoliczności łagodzących...

Niedzielne awantury wywołały spory oddźwięk. Nasi rozmówcy zwracali uwagę na bałagan informacyjny na stadionie, który - choć nie stanowi żadnego usprawiedliwienia dla wtargnięcia szalikowców na murawę - miał wpływ na podgrzanie atmosfery.

- Nie wiem, kto podał informację o tym, że mecz na pewno nie zostanie dokończony. Słyszałem, że spiker ogłosił taki komunikat jeszcze wtedy, gdy decyzja nie zapadła - stwierdził prowadzący ten mecz sędzia Robert Złotek, który w 52 minucie został uderzony rolką papieru i padł na murawę. - To nie był przypadek. Serpentyny były nierozwinięte, w folii. Od lekarza w szpitalu usłyszałem, że gdybym dostał trzy centymetry niżej to mogłaby być tragedia. Ciągle boli mnie głowa, mam solidny guz nad okiem, ale na szczęście nie miałem rano objawów wstrząśnienia mózgu. Jeżeli mój stan się nie pogorszy, to nie mam zamiaru robić Katowicom problemów. Żal mi klubowych działaczy, mieli łzy w oczach, a ich lekarz, który udzielał mi pomocy sam oberwał takim samym pakunkiem w rękę, natomiast mój asystent w brzuch - dodał arbiter ze Stalowej Woli, który już w niedzielę przeszedł badania w jednym z katowickich szpitali (w przypadku jego asystenta nie było takiej potrzeby - przyp. red.).

Najbliższe dni będą więc dla katowickiego klubu walką o być albo nie być. Natomiast do końca tygodnia swoją decyzję o odejściu bądź pozostaniu na Bukowej ogłosi Furtok.

(...)

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/915053.html
.....................................
GKS Jastrzębie: W Katowicach wbili sobie gwóźdź
feli2008-10-27, ostatnia aktualizacja 2008-10-27 23:59

GKS Jastrzębie czeka na decyzję PZPN-u w sprawie ewentualnego walkowera za mecz z GKS-em Katowice.
- My nie odgrywamy w tej sprawie żadnej roli i musimy zdać się na łaskę PZPN-u. Jakakolwiek będzie decyzja Wydziału Gier, zostanie przez nas zaakceptowana. Nie mamy tu nic do gadania. Powtórka lub dokończenie meczu? Jeśli trzeba będzie, to wyjdziemy raz jeszcze na murawę. Walkower dla nas? Proszę mi wierzyć, ja zawsze wychodziłem z założenia, że to boisko powinno wszystko weryfikować. Parę razy przeżyłem już coś podobnego i ze smutkiem przyznaję, że zawsze cierpiało na tym dobro piłki - mówi trener GKS-u Jastrzębie Jerzy Wyrobek.

Innego scenariusza niż walkower nie wyobraża sobie natomiast pomocnik jastrzębskiej drużyny Witold Wawrzyczek. - Choć decyzja nie należy do nas, to zdziwię się bardzo, jeśli PZPN nie przyzna nam walkowera. Trochę czasu spędziłem w Niemczech i jestem pewien, że gdyby tam coś takiego miało miejsce, to kary wobec klubu, którego kibice wszczęli zamieszki, byłyby strasznie surowe. Mogę tylko współczuć piłkarzom z Katowic. Kibice wbili im gwóźdź do trumny - uważa Wawrzyczek.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice



Tequila - Wto Paź 28, 2008 5:59 pm
Klub powinien karę finansową ściągnąć z tej grupki idiotów mieniących się kibicami oraz upowszechnić ich wizerunki by każdy widział komu katowicki klub zawdzięcza swój los.



johny90 - Śro Paź 29, 2008 3:37 pm
Wydział Dyscypliny PZPN na przyspieszonym posiedzeniu obradował dziś w sprawie niedzielnych incydentów na stadionie GieKSy. W Warszawie obecni byli przedstawiciele górniczych zespołów z Jastrzębia i Katowic.

Po blisko dwóch godzinach podjęto następujące decyzje:

cztery najbliższe spotkania, w których GKS Katowice wystąpi w roli gospodarza, rozegrane zostaną bez udziału publiczności, z rygorem natychmiastowej wykonalności;
na klub zostaje nałożona kara pieniężna w wysokości 50 000 zł, w zawieszeniu;
klub zobowiązany jest do wystosowania oficjalnych przeprosin wobec sędziów spotkania GKS Katowice – GKS Jastrzębie;
GKS ma obowiązek w ciągu 30 dni przedstawić program naprawczy, zmierzający do zapewnienia bezpieczeństwa na stadionie;
klub został zobowiązany do złożenia deklaracji bezwarunkowej walki z boiskowymi chuliganami;

Przedstawiciele klubu zadecydowali o dobrowolnym poddaniu się karze.

Ponadto, w najbliższy wtorek zbierze się Wydział Gier PZPN, który zadecyduje o ostatecznym rozstrzygnięciu przerwanego pojedynku z GKS Jastrzębie.

http://gieksa.pl/news.php?id_news=3685&nid=gl

Wie ktos na jakiej zasadziej jest zawieszona ta kara?



Wit - Śro Paź 29, 2008 3:38 pm
Uff, kary na szczęście nie uderzają w klub, a mają charakter mobilizujący GieKSę do eliminacji zachować chuligańskich na stadionie.

Edit
@Johny90...po prostu jeszcze jeden chuligański wybryk na stadionie i płacimy, ciekawe tylko na jak długo zawiesili wykonanie tej kary



johny90 - Śro Paź 29, 2008 3:39 pm

Wydział Dyscypliny PZPN na przyspieszonym posiedzeniu obradował dziś w sprawie niedzielnych incydentów na stadionie GieKSy. W Warszawie obecni byli przedstawiciele górniczych zespołów z Jastrzębia i Katowic.

Po blisko dwóch godzinach podjęto następujące decyzje:

-cztery najbliższe spotkania, w których GKS Katowice wystąpi w roli gospodarza, rozegrane zostaną bez udziału publiczności, z rygorem natychmiastowej wykonalności;
-na klub zostaje nałożona kara pieniężna w wysokości 50 000 zł, w zawieszeniu;
-klub zobowiązany jest do wystosowania oficjalnych przeprosin wobec sędziów spotkania GKS Katowice – GKS Jastrzębie;
-GKS ma obowiązek w ciągu 30 dni przedstawić program naprawczy, zmierzający do zapewnienia bezpieczeństwa na stadionie;
-klub został zobowiązany do złożenia deklaracji bezwarunkowej walki z boiskowymi chuliganami;

Przedstawiciele klubu zadecydowali o dobrowolnym poddaniu się karze.

Ponadto, w najbliższy wtorek zbierze się Wydział Gier PZPN, który zadecyduje o ostatecznym rozstrzygnięciu przerwanego pojedynku z GKS Jastrzębie.

http://gieksa.pl/news.php?id_news=3685&nid=gl

Wie ktos na jakiej zasadziej jest zawieszona ta kara?




zibi - Śro Paź 29, 2008 3:56 pm
Dzięki za taką karę - myślałem, że będzie źle. Może wreszcie niektórzy palną sobie w łeb i zastanowią się czy są z GieKSą czy przeciwko niej.



Silesian - Śro Paź 29, 2008 4:06 pm
Zaskoczył mnie wydział dyscypliny PzPn.Kary finansowe narażaja kluby na utratę płynnosci finansowej,pomijajac te z wielkimi sponsorami.Dzięki temu można spokojnie zadbac nad zwiekszeniem bezpieczenstwa na stadionie.Tym sposobem zarządzony kara zwraca uwagę na zaistniały problem i próbe jego rozwiązania

GieKSo nigdy Cię nie opuścimy:)



johny90 - Śro Paź 29, 2008 4:09 pm

Uff, kary na szczęście nie uderzają w klub

No nie do konca, pomysl ile klub zarobilby podczas tych czterech spotkan, ktore zostana rozegrane bez kibicow.



Wit - Śro Paź 29, 2008 4:20 pm
Myślę, że mógłby stracić i to znacznie więcej mając na uwadze ostatnie zachowanie fanów.
Mamy kubeł zimniej wody wylany na głowę, dograć rundę, przemyśleć i przepracować zimę i na wiosnę walczymy o utrzymanie.
I mam nadzieję, ze w Jaworznie a Bukowa będzie w tym czasie w remoncie.



johny90 - Śro Paź 29, 2008 5:06 pm
Kara w zawieszeniu na rok.



Wit - Śro Paź 29, 2008 10:58 pm
Kary za chuligańskie wybryki: "Gieksie" się upiekło
Marcin Fejkiel 2008-10-29, ostatnia aktualizacja 2008-10-29 23:39



Wydział Dyscypliny PZPN-u zdecydował o karach dla GKS-u Katowice w związku z niedzielnymi wydarzeniami na stadionie przy ul. Bukowej. - Mam świadomość tego, że sankcje mogły być zdecydowanie bardziej surowe. Potraktowano nas w miarę łagodnie i dano nam szansę - przyznaje Artur Łój, wiceprezes GKS-u Katowice.
Oczywiście bez jakichkolwiek kar obejść się nie mogło. Przyśpieszone - bo przełożone z czwartku na środę - obrady Wydziału Dyscypliny PZPN-u przyniosły następujące sankcje wobec GKS-u Katowice w związku z niedzielnymi burdami na stadionie pierwszoligowego klubu:

- cztery najbliższe ligowe spotkania, w których GKS Katowice wystąpi w roli gospodarza, rozegrane zostaną bez udziału publiczności (pod rygorem natychmiastowej wykonalności);

- na GKS zostaje nałożona kara pieniężna w wysokości 50 tys. zł (w zawieszeniu do końca sezonu);

- klub zobowiązany jest do wystosowania oficjalnych przeprosin wobec sędziów niedzielnego meczu;

- klub ma obowiązek w ciągu 30 dni przedstawić program naprawczy, zmierzający do zapewnienia bezpieczeństwa na stadionie;

- klub został zobowiązany do złożenia deklaracji bezwarunkowej walki z boiskowymi chuliganami.

PZPN: Chcieliśmy, żeby GKS zagrał wiosną

Przedstawiciele klubu zadecydowali o dobrowolnym poddaniu się karze. Przypomnijmy, że zarząd GKS-u już w poniedziałek podjął decyzję o zamknięciu stadionu. Wczoraj do południa podobnie postąpił wojewoda Zygmunt Łukaszczyk. - Po otrzymaniu raportu od komendanta wojewódzkiego policji w Katowicach wojewoda nawet długo się nie zastanawiał. Wina organizatora jest ewidentna. Nie zapewniono drożności dróg ewakuacyjnych na obiekcie, a praca służb porządkowych była niewłaściwa. Decyzja wojewody obowiązuje na dwa mecze rundy jesiennej, które pozostały do rozegrania w Katowicach. Odbędą się bez publiczności. Mecze w rundzie wiosennej? Czas pokaże - mówi Marta Malik, rzeczniczka wojewody.

Przewodniczący Wydziału Dyscypliny Adam Gilarski, który nie uczestniczył w obradach, otwarcie przyznaje, że związek dość ulgowo potraktował katowicki klub. - Zamknięcie stadionu GKS-u do końca sezonu prawdopodobnie spowodowałoby to, że klub nie wystartowałby w lidze w rundzie wiosennej. Wolimy, żeby mecze rozstrzygały się na boisku, a nie przy zielonym stoliku. Poza tym nie chcieliśmy tworzyć fikcji. Jest oczywiste, że gdyby kara była bardziej dotkliwa, klub z pewnością odwołałby się od niej i zapewne nie zostałaby ona wyegzekwowana w pełnym wymiarze. Podparte byłoby to również argumentem, że skoro wojewoda zamknął obiekt tylko na dwa mecze, to bardziej surowa decyzja związku jest nieporozumieniem - twierdzi Gilarski.

GKS: ofensywa w walce z chuliganami

W klubie z Bukowej decyzję PZPN-u przyjęto z ulgą. - Mam świadomość tego, że kara mogła być zdecydowanie surowsza. Nawet nie dyskutowaliśmy z faktami. Podjęliśmy jednak pewne zobowiązania, a Wydział Dyscypliny obdarzył nas kredytem zaufania. Dano nam szansę na wprowadzenie zmian. Wyższe kary z pewnością zniszczyłyby nasz klub - uważa wiceprezes GKS-u Artur Łój.

W programie naprawczym, którego zarys klub już opracował, znajdą się następujące elementy: poprawa infrastruktury stadionowej (montaż bram obrotowych), powstanie specjalnej strefy buforowej służącej do kontrolowania osób wchodzących na stadion, rozbudowa monitoringu, zapewnienie całkowitej identyfikacji kibiców.

- Najważniejszy punkt to bezwzględne kary dla ludzi łamiących regulamin stadionowy, łącznie z zakazami stadionowymi. Przechodzimy do ofensywy w walce z chuliganami. Będziemy się twardo trzymać naszych postanowień - zapowiada Łój. - Kara finansowa w zawieszeniu daje nam szansę, że spokojnie wywiążemy się ze swoich zobowiązań w klubie, i nie zachwieje płynnością finansową. Jeśli chodzi o sędziów, to zostali przez nas przeproszeni już w niedzielę - dodaje wiceprezes.

W przyszły wtorek poznamy decyzję Wydziału Gier PZPN-u w sprawie w wyniku niedzielnego meczu z GKS-em Jastrzębie. Katowicom grozi walkower.



Wit - Czw Paź 30, 2008 2:47 pm


PIŁKA NOŻNA Łagodny wymiar kary dla GKS Katowice
dziś
- Cztery mecze bez udziału publiczności

- 50.000 złotych grzywny w zawieszeniu do końca sezonu

- oficjalne przeprosiny dla sędziów prowadzących mecz GKS Katowice - GKS Jastrzębie

- przedstawienie w ciągu 30 dni programu naprawczego, zmierzającego do poprawienia bezpieczeństwa na stadionie

- złożenie deklaracji o bezwarunkowej walce z chuliganami;

Takie kary nałożył Wydział Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej na GKS Katowice za awanturę, w wyniku której został przerwany niedzielny mecz na Bukowej.

- Mogło być gorzej . Dobrowolnie poddajemy się tej karze, na pewno nie będziemy się od niej odwoływać - z westchnieniem ulgi skomentował wczorajsze decyzje WD prezes Jan Furtok.

Szef klubu podkreślił jednak, że nie mają one wpływu na jego dylematy związane z ewentualnym odejściem ze stanowiska.

- Dałem sobie nieco więcej czasu, może do połowy przyszłego tygodnia. Chcę porozmawiać z kilkoma osobami, nie tylko z potencjalnym sponsorem strategicznym i innymi firmami, ale również z przedstawicielami miasta oraz z kibicami. Jeśli nie zobaczę, że rzeczywiście istnieje dobra wola, żeby GKS wyszedł z tego zakrętu, na którym się znalazł, wówczas odejdę - oświadczył Furtok. - Pewne jest jedynie to, że musimy wypowiedzieć walkę chuliganom, którzy niszczą nasz klub i dosłownie, i pod względem jego wizerunku. To dla nas jest teraz najważniejsze.

Zanim, po ponad dwóch godzinach przesłuchań przedstawicieli Katowic i Jastrzębia, oraz delegata PZPN na niedzielny mecz, WD wydał swój werdykt, głos zabrał wojewoda śląski, Zygmunt Łukaszczyk.

- Wojewódzki komendant policji negatywnie ocenił stan bezpieczeństwa w czasie meczu. Jako istotne i rażące naruszenia warunków bezpieczeństwa wskazał niewłaściwą realizację przez organizatora obowiązków wskazanych w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych, m.in.: niezapewnienie drożności dróg ewakuacyjnych na obiekcie, niewłaściwą pracę służb porządkowych, prowadzenie na obiekcie prac budowlanych, umieszczenie na płycie boiska paneli reklamowych, których drewniane elementy konstrukcji użyte zostały przez kibiców do zaatakowania i obrzucenia policjantów oraz służb porządkowych - napisał wojewoda i nakazał rozegranie najbliższego meczu GKS (9 listopada, z Turem Turek) bez udziału publiczności.

O tej decyzji wiedzieli także członkowie WD.

- Wojewoda zamknął stadion na jeden mecz, klub chciał na dwa, natomiast kara PZPN obejmuje cztery spotkania, a więc dwa planowane jeszcze jesienią i dwa wiosenne. Zdaję sobie sprawę, że w przeszłości wydawano werdykty znacznie bardziej surowe, ale warto przejrzeć ich dalsze losy: kluby składały odwołania, a po nich kary były zmniejszane lub anulowane. W tym przypadku zdawaliśmy sobie sprawę, że na przykład konieczność rozgrywania spotkań na innych stadionach plus wysoka grzywna może oznaczać, że wiosną katowiczanie wycofaliby się z ligi, znaczenie miał też fakt, że były to pierwsze tego typu incydenty w tym sezonie. Bardziej byliśmy więc zainteresowani tym, żeby nie doszło do ich powtórzenia, stąd więc żądanie, by klub przedstawił spójny plan walki z pseudokibicami, z którego będą też[ mogli skorzystać inne kluby - skomentował werdykt przewodniczący WD, Adam Gilarski.

Puste trybuny będą świadkami występów katowiczan przeciwko Turowi, Kmicie Zabierzów, Wiśle Płock i Warcie Poznań. Dwa ostatnie mecze, ze względu na planowaną modernizację stadionu na Bukowej, GieKSa zamierza rozegrać w Jaworznie.

- Miejsce spotkań nie ma znaczenia: kara dotyczy przypadków, w których jesteśmy gospodarzami, a więc obejmuje także Jaworzno - tłumaczy rzecznik klubu, Piotr Hyla. - W ostatnich dniach otrzymaliśmy kilkaset maili od prawdziwych kibiców, wspierających nas w tych trudnych chwilach i apelujących, by Jan Furtok pozostał na swoim stanowisku. To naprawdę budujące - dodał rzecznik.

Prawdopodobnie w najbliższy wtorek Wydział Gier PZPN podejmie decyzję o zweryfikowaniu wyniku meczu jako walkoweru 3:0 na korzyść Jastrzębia.

- Próbujemy zapomnieć o tym, co się stało, chociaż ciągle nas to boli, bo na marne poszedł wielki wysiłek chłopaków i cała nasza praca, którą włożyliśmy w przygotowanie tamtego spotkania. Teraz jednak przed nami kolejne występy i to nas najbardziej interesuje. Nie wracajmy już do przeszłości - apeluje trener Adam Nawałka.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/916284.html
.......

czyli można założyć, że ewentualna rezygnacja Furtoka oznacza brak perspektyw na przyszłość dla GieKSy



zibi - Pon Lis 03, 2008 2:58 pm
03-11-2008 14:58

Dwa najbliższe spotkania GieKSy na Stadionie przy ulicy Bukowej zostaną co prawda rozegrane bez udziału publiczności, jednak wszyscy fani GKS-u będą mogli zobaczyć zmagania piłkarzy dzięki specjalnej transmisji telewizyjnej.

Mecze z Turem Turek (sobota, 8 listopada, godz. 14:00) oraz z Kmitą Zabierzów (sobota, 15 listopada, godz. 13:00) będą pokazywane NA ŻYWO w TV Silesia.

Dodamy jeszcze, że w najbliższy wtorek na antenie TVS o godzinie 20:00 będzie można zobaczyć specjalny 40 minutowy program poświęcony w całości GKS Katowice. Gośćmi w studio TVS będą m.in. Artur Łój - Wiceprezes Klubu oraz Arkadiusz Godlewski - Wiceprezydent Katowic.



Wit - Pon Lis 03, 2008 10:21 pm
TV Silesia pokaże na żywo dwa mecze GieKSy
Maciej Blaut, pzaw2008-11-03, ostatnia aktualizacja 2008-11-03 22:33



Młoda śląska stacja pokaże na żywo pierwszoligowe mecze GKS-u Katowice z Kmitą Zabierzów i Turem Turek. Transmisje mogą cieszyć się wielkim zainteresowaniem, bo stadion przy ul. Bukowej jest zamknięty dla kibiców.
Polecamy: Jo ci nie pszaja, Leoncio... Niewolnica Isaura już za tydzień w TV Silesia

Jeszcze do niedawna wyłączność na pokazywanie meczów I ligi miała Telewizja Polska. Organizacja zrzeszająca pierwszoligowców, czyli Piłkarska Liga Polska, wypowiedziała jednak miesiąc temu obowiązującą umowę. Powód był prozaiczny: kluby uznały, że TVP płaci zdecydowanie za mało za prawa telewizyjne.

Walcząca o widzów Telewizja Silesia postanowiła to wykorzystać i już podpisała umowę z GKS-em Katowice na transmisję dwóch najbliższych spotkań "Gieksy". TVS pokaże mecze GKS-u z Turem Turek, który odbędzie się w najbliższą sobotę o godzinie 14, oraz z Kmitą Zabierzów, zaplanowany na 15 listopada na godzinę 13.

- W środę zamierzamy ustalić techniczne szczegóły transmisji. Na pewno mecz będzie komentowało dwóch dziennikarzy, a na murawie pojawi się nasz reporter. Planujemy też studio przedmeczowe - mówi dziennikarz TVS Wojciech Kania, który ma komentować spotkania.

Stacja już od poniedziałku reklamuje sobotnią relację na swojej antenie. Marcin Jaroszewski, szef redakcji sportowej TV Katowice, nie chciał komentować planów konkurencyjnej stacji. - Mogę zapewnić widzów, że na naszej antenie na pewno zobaczą najciekawsze wydarzenia z obu meczów GKS-u - powiedział tylko.

Katowicki stadion jest zamknięty dla publiczności. Taką karę, po burdzie wywołanej przez chuliganów podczas ostatniego meczu GKS-u z GKS-em Jastrzębie, nałożyli na klub wojewoda śląski oraz Wydział Dyscypliny PZPN-u. Co prawda wielu kibiców zapowiadało, że w sobotę zjawi się pod płotem stadionu, by stamtąd kibicować swojej drużynie, ale teraz można przypuszczać, że część z nich się złamie i... obejrzy mecz w telewizji.

A co z nowej umowy z telewizją będzie miała "Gieksa"? Klub otrzymał od TVS prawo do spotów reklamowych. Jak dowiedziała się "Gazeta", GKS chce rozpocząć na antenie telewizji promocję akcji "Swoim zachowaniem budujesz wizerunek Gieksy". - To początek edukowania naszych kibiców. W ten sposób spełniamy też jeden z wymogów nałożonych na klub przez PZPN - mówi Piotr Hyla, rzecznik GKS-u.

TVS zapowiada, że wkrótce na jej antenie zagoszczą kolejne transmisje telewizyjne.
.........................
Wysokość dotacji dla "GieKSy" budzi zazdrość
ksb, tod2008-11-03, ostatnia aktualizacja 2008-11-03 22:40

Władze Katowic podzieliły pieniądze na sport zawodowy. Zdecydowanie najwięcej dostał GKS Katowice.

Miasto przeznaczyło na wsparcie klubów kwotę 700 tys. zł. Prawie połowę, bo 300 tys. zł, otrzymała piłkarska "Gieksa". Drugi na liście Naprzód Janów dostanie już tylko 120 tys. zł. W sumie dotacje przyznano ośmiu klubom.

Podziału pieniędzy dokonała specjalna komisja, na czele której stoi wiceprezydent Katowic Krystyna Siejna. - To jasne, że wszystkich klubów nie zadowolimy. Rozumiem, że podział może budzić emocje, bo nie stosowaliśmy przy nim żadnego wzoru - mówi Ewelina Kajzerek, pełnomocniczka prezydenta ds. sportu i wiceprzewodnicząca komisji.

W GKS-ie z przyznanych im pieniędzy są zadowoleni. - Podział jest sprawiedliwy. Dostaliśmy najwięcej, bo wydatki na profesjonalną piłkę nożną są największe. Generalnie kwota 700 tys. zł jest za mała. Zgłosiłem już wniosek, aby w przyszłym roku miasto przeznaczyło na profesjonalny sport 2 mln zł - mówi Piotr Hyla, rzecznik GKS-u i katowicki radny.

Janusz Grycner, prezes hokeistów Naprzodu, jest zdegustowany podziałem środków. - Uważam, że przy podziale pieniędzy nie stosowano kryteriów merytorycznych, tylko bliżej mi niezrozumiałe polityczne. Z całym szacunkiem dla GKS-u, ale to dziś ostatni zespół pierwszej ligi. Tymczasem Naprzód bije się o czołowe miejsca w ekstralidze - mówi Grycner.

- Uważam, że różnica w wysokości dotacji nie powinna być tak duża. Nie sięgaliśmy dotąd po żadne miejskie dotacje, na tle innych drużyn hokejowych jesteśmy pod tym względem ewenementem. Kryteria podziału miejskich środków miały być proste - wynik sportowy oraz organizacja i prowadzenie klubu. Ostatnie cztery lata świadczą na naszą korzyść. W związku z tym czujemy się oszukani. Na spotkaniu zarządu zadawaliśmy sobie pytanie: "Czy dalsza praca na rzecz klubu ma sens?" - dodaje prezes Naprzodu.

Podobne nastroje panują w hokejowym HC GKS Katowice. - Zakpiono z naszego klubu. Czy ktoś w ogóle patrzył w tabele? My walczymy o ekstraligę, a taki Rozwój jest ostatni w piłkarskiej III lidze. Oni dostają 90 tys. zł, a my tylko 60 tys. zł - denerwuje się Dariusz Domogała, kierownik klubu.

Prezes Naprzodu zauważa także, że podziału pieniędzy dokonano na podstawie uchwały, która zakładała, że środki nie mogą trafić na konta klubów, które zalegają z płaceniem podatków, ZUS-u itd. - Wiemy o tym i zamierzamy przedstawić urzędowi wymagane zaświadczenia o braku zadłużenia wobec tych instytucji - odpowiada Hyla.



Wit - Wto Lis 04, 2008 10:05 pm
Walkower dla Jastrzębia po meczu z Katowicami
feli2008-11-04, ostatnia aktualizacja 2008-11-04 22:51

Wydział Gier PZPN-u na wczorajszym posiedzeniu tak właśnie ukarał GKS Katowice po chuligańskich wybrykach szalikowców.
Werdykt jest zgodny z przewidywaniami. Przypomnijmy, że mecz 17. kolejki I ligi, rozgrywany na stadionie przy Bukowej, został przerwany w 52. min. Wówczas nierozwiniętą rolką taśmy oberwali dwaj sędziowie. Potem chuligani wszczęli burdy na stadionie i mecz nie został dokończony (przy stanie 1:0 dla Katowic).

- Nie mogło być innej decyzji. Sprawa była ewidentna. Nie zastanawialiśmy się długo. Przepisy były tutaj jednoznaczne: naruszono nietykalność cielesną arbitra - uzasadnia sekretarz WG Krzysztof Smulski.

Działacze katowickiego klubu przyjęli takie rozstrzygnięcie z pokorą i chociaż przysługuje im prawo do odwołania od decyzji WG, nie zrobią tego. - Można się było tego spodziewać, nie obiecywaliśmy sobie zbyt wiele. Nasi kibice jednoznacznie zawinili, nie ma co spychać winny na innych. Była wprawdzie iskierka nadziei, że weźmie się pod uwagę ducha sportowej rywalizacji. Piłkarze przecież nie byli niczemu winni. Żal straconych punktów, zwłaszcza że "Gieksa" była na prostej drodze do zwycięstwa w tym meczu - komentuje Piotr Hyla, rzecznik GKS-u Katowice.

Z kolei w Jastrzębiu przyznają, że nawet wyjątkowo nie emocjonowali się werdyktem WG, gdyż byli pewni swego. - Nie było żadnych nerwów. Znamy przepisy i doskonale wiedzieliśmy, że musi zapaść decyzja o walkowerze dla nas. Mecz można dokończyć, jeśli zostałby przerwany na skutek niekorzystnych warunków atmosferycznych albo jakiejś awarii, np. oświetlenia, ale nie w sytuacji, kiedy naruszono nietykalność sędziego. Każde inne rozstrzygnięcie to byłby przekręt. Trzy punkty? Z pewnością się przydadzą - śmieje się kierownik jastrzębskiej drużyny Jan Śleziak.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice



Tequila - Sob Lis 08, 2008 3:46 pm
Debiut katowickiej 11 na antenie TVS nie wypadł okazale bo przeciętnym -a nawet słabym w wykonaniu katowiczan meczu przegrali oni z Turem Turek aż 1-4 (0-2)



taxi - Sob Lis 08, 2008 4:24 pm
Mój klub to groteska, to juz nie dramat.



johny90 - Nie Lis 09, 2008 10:58 am
Przecietnie?! rzeciez to byla zenada oni nie potrafili pilki przyajc i podac do kolegi dwa metry dalej.



Wit - Pon Lis 10, 2008 9:18 am
Koszmarna klęska "Gieksy" w meczu z Turem
Paweł Czado2008-11-09, ostatnia aktualizacja 2008-11-09 22:13



To był jeden z najsmutniejszych dni w historii GKS-u Katowice. Grający przy pustych trybunach katowiczanie w koszmarnym stylu przegrali z Turem. Drużyna z Turku jawiła się przy nieporadnych gospodarzach niczym nauczyciele futbolu.
To była najwyższa porażka GKS-u od momentu, kiedy w 2005 roku zajmuje się nim Stowarzyszenie Sympatyków Klubu "Gieksa". Gospodarze zaprezentowali się kompromitująco, niedoceniany Tur dał im zaskakująco bolesną lekcję.

Najgorsze jest to, że sami piłkarze nie potrafili wytłumaczyć przyczyn aż tak słabej dyspozycji. Klapnięcie na tyłek Daniela Treścińskiego, kiedy z dziecinną łatwością mijał go Benjamin Imeh, żeby zaraz potem strzelić pierwszego gola, miało w sobie coś symbolicznego.

Goście wygrali, bo lekcję odrobił ich trener Przemysław Cecherz, który starannie analizował styl gry GKS-u. - Oglądałem Katowice podczas przerwanego meczu z Jastrzębiem i byłem pod wrażeniem. GKS grał tak jak reprezentacja Polski w pamiętnym meczu z Portugalią na Stadionie Śląskim - wypalił Cecherz na pomeczowej konferencji prasowej, ale kto mu zabroni podkreślać wartość zwycięstwa własnej drużyny?

Oglądałem ten mecz z Gerardem Rotherem, człowiekiem, który kiedyś strzelił gola Barcelonie. Był załamany. - Trudno cokolwiek dobrego powiedzieć o grze tych chłopaków - kręcił głową.

Dostrzegłem tylko dwa pozytywy. Pierwszy to debiut 17-letniego Tomka Hołoty, utalentowanego napastnika, reprezentanta Polski juniorów. Wszedł na boisko przy stanie 0:4, a mimo to pokazał się z dobrej strony. Mógł nawet strzelić gola, ale z bliska chybił.

- Nie mogę narzekać na swoją grę, choć dorosły futbol to zupełnie inna gra. Szybsza, zawodnicy są bardziej agresywni - przyznał nastolatek, który pochodzi z bardzo usportowionej rodziny. Jego matką jest Jolanta Błędowska, była hokeistka na trawie, olimpijka z Moskwy, ojcem - Janusz Hołota, piłkarz GKS-u w połowie lat 80.

Nic dziwnego, że Tomek od dziecka kibicuje "Gieksie" - pierwszy raz był na meczu w 2000 roku, kiedy przyjechało na Bukową Zagłębie Lubin. Trener Adam Nawałka przyznaje, że z tego chłopaka katowicki klub będzie mieć pociechę.

Drugi pozytyw to wspaniały gol Bartosza Iwana, którego z trybun oklaskiwał sławny ojciec. Piłkarz jedną nogą podbił piłkę, a drugą z woleja strzelił nie do obrony. - Bramka rzeczywiście łatwa, ale wolałbym, żebyśmy wygrali po samobójczej bramce. Nasza sytuacja w tabeli jest katastrofalna - przyznał Iwan

GKS Katowice - Tur Turek 1:4 (0:2)

Bramki: 0:1 Imeh (26.), 0:2 Cichos (36.), 0:3 Cichos (48.), 0:4 Imeh (58.), 1:4 Iwan (80.).

GKS: Gorczyca - Krysiński, Treściński, Markowski, Mielnik Ż - Prasnal (59. Domżalski), Wijas, Iwan, Plewnia (58. Bonk Ż) - Kaliciak, Janoszka (63. Hołota).

Tur: Janicki - Grabowski, Madera, Kiczyński, Derbich - Olszewski (84. Pruchnik), Kubowicz Ż CZ, Hyży, Łagiewka (50. Adamski) - Cichos (78. Skokowski), Imeh.

Sędziował: J. Chmiel (Warszawa). Mecz bez udziału publiczności.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tohuwabohu.xlx.pl



  • Strona 14 z 29 • Wyszukiwarka znalazła 2976 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • resekcja.pev.pl
  •