[Piłka nożna] GKS Katowice
Wit - Czw Mar 18, 2010 5:10 pm
Smutny koniec symbolu: Gieksa bez historycznego zegara
Maciej Blaut 2010-03-17, ostatnia aktualizacja 2010-03-18 13:05:05.0
Ireneusz Męczyński przez dwadzieścia lat uruchamiał zegar, który odmierzał czas meczów rozgrywanych przez piłkarzy GKS-u w Katowicach. Przed ostatnim spotkaniem na stadionie przy ul. Bukowej uznał, że jego praca nie ma już sensu
Mecz pierwszej wiosennej kolejki zgromadził na katowickim stadionie nadkomplet widzów. Pojedynek "Gieksy" z Górnikiem Zabrze odbywał się świetnej atmosferze. Nawet piłkarze stanęli na wysokości zadania i zagrali całkiem przyzwoicie. Zupełnie jak za dawnych lat, gdy oba śląskie kluby należały do krajowej czołówki. Ale czy rzeczywiście wszystko było tak samo jak przed laty?
Zegar był zawsze
Ireneusz Męczyński jak zawsze stawił się na Bukowej godzinę przed spotkaniem. Do uruchomienia zegara trzeba się przecież dobrze przygotować. Jego obowiązkiem jest też przygotowanie tabliczek z cyframi, które symbolizują strzelone bramki. - Nagle zobaczyłem, że na trybunie północnej została uruchomiona nowa tablica świetlna. No to powiedziałem działaczom GKS-u, że ja w takim razie odpuszczam. Nie może być przecież dwóch zegarów na jednym meczu - macha ręką Męczyński.
Ludzie odpowiedzialni za obsługę nowej tablicy dali jednak plamę. - Nie było nikogo, kto umiałby uruchomić odmierzanie czasu na tablicy. W efekcie przez cały mecz pokazywała tylko bieżącą godzinę - przyznaje Józef Cholcha, kierownik obiektu. Wpadki z wyświetlaniem liczby strzelonych goli być nie mogło, bo mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
- Skąd wziął się stary zegar na Bukowej? Nie mam pojęcia Ze trzydzieści lat chodzę na mecze GKS-u i ten zegar po prostu zawsze tu był. Pamiętam tylko, że kiedyś stał po drugiej stronie boiska. Nawet nie wiem, jak działa. Chyba wskazówkę trzeba co minutę przestawiać ręcznie? - zastanawia się Piotr Hyla, rzecznik GKS-u.
Siatka dla dwóch
Z Męczyńskim umawiam się na stadionie "Gieksy". Ma pokazać mi jak działa zegar. Najpierw musimy podejść do jednego z magazynów na obiekcie. Gdy zaglądam do środka wydaje się, że to rupieciarnia. Męczyński sięga jednak po starą reklamówkę, z której wyciąga wskazówkę oraz niepozorny mechanizm. Komplet do obsługi zegara tworzy też drewniana drabina. - Kiedyś drabina była stałym elementem rusztowania, na którym jest zegar. Przed jednym z meczów okazało się, że drabiny już nie ma. Ukradli ją złomiarze. Na szybko trzeba było coś wymyślić, aby dostać się na górę. Potem sam zbiłem z desek drabinę, z której dotąd korzystam - opowiada Męczyński.
Wdrapujemy się do drabinie kilka metrów górę. Po konstrukcji widać, że jest bardzo stara. Spod świeżej farby w wielu miejscach wychodzi rdza. W miarę nowy jest tylko napis "Goście Gospodarze", nad którym zmienia się cyferki z bramkami. Po zamontowanej u góry siatce mogą stąpać najwyżej dwie osoby. Inaczej cała konstrukcja mogłaby się zawalić.
Męczyński montuje z tyłu tarczy mechanizm zegara. Z przodu dokłada wskazówkę. Nakręca. Zegar rusza - Zdarzyło się, że parę razy się zaciął w przerwie meczu. Trzeba go wtedy było rozebrać, przeczyścić i znów działał. Nakręcam go zawsze na chwilę przed początkiem meczu. Gdy sędzia gwizdnie, to wtedy ustawiam wskazówkę na "zero". Trzeba jednak pamiętać o jednej zasadzie: nie wolno kręcić wskazówką w drugą stronę! - mówi.
Czas orientacyjny
- Przed meczem z Górnikiem wcale nie zrobiło mi się przykro. To normalna kolej rzeczy. Od dawna myślałem, żeby to mój syn zaczął puszczać ten zegar i zwolnił mnie z tego obowiązku. Bo wie Pan, ja już tak dwadzieścia lat dbam ten zegar. Dwa razy mnie tylko nie było, ale wtedy zastąpił mnie właśnie syn. Urlop? W lecie się bierze, a wtedy przecież nie grają. Choroba? Na szczęście zdrowie mi dopisuje. Zresztą nigdy nie ma tak, żeby się nie można było dokulać jakoś na ten mecz - mówi Męczyński.
Obsługa zegara na Bukowej to rodzina tradycja. Przed panem Ireneuszem zajmował się tym jego ojciec Antoni (nie żyje od siedmiu lat). - Tata grał jeszcze w Rapidzie Wełnowiec. Potem pracował w GKS-ie. Nigdy mi nie opowiadał, skąd się ten zegar wziął. Przypuszczam, że mechanizm i wskazówka mogły być jego własnością. Na GKS-ie nie ma takich fachowców, którzy mogliby coś takiego zrobić - śmieje się Męczyński.
Pomoc w rozszyfrowaniu zagadki znajdujemy u Gerarda Rothera, byłego znakomitego zawodnika GKS-u, człowieka który strzelił gola Barcelonie na Camp Nou. - Z tego, co sobie przypominam zegar został zrobiony specjalnie na pierwszy mecz GKS-u na Bukowej, który wygraliśmy 3:1 z Rakowem Częstochowa. Cała konstrukcja powstała w Fabryce Sprzętu i Narzędzi Górniczych na ul. Modelarskiej (wówczas znana jako Rapid - przyp. red.). Spośród piłkarzy zatrudnionych w fabryce, którzy pracowali przy jej budowie, chyba wszyscy już nie żyją - wzdycha Rother.
Opiekun zegara zdradza sekret jego funkcjonowania. - Ten cały mechanizm, to po prostu przerobiony... stary budzik. Dolutowano do niego ramkę, no i wzmocniono w środku, żeby mógł pociągnąć taką dużą wskazówkę. Wiem, że kiedyś ojciec woził go do jakiegoś znajomego zegarmistrza. Zdarzało się przecież, że pękła jakaś śrubka i trzeba było coś wymienić. Co jakiś czas malowano także sam cyferblat - opowiada.
Czy katowicki zegar jest punktualny? - On ma "swój" czas. Nie mógłby konkurować z tymi elektronicznymi zegarami, bo jeszcze by im wstyd przyniósł (śmiech). A tak poważnie, to chodzi całkiem nieźle. Zresztą zegar na stadionie ma pokazywać tylko czas orientacyjny. Prawdziwy czas mierzy sędzia - przypomina Męczyński.
Wstyd
Na konstrukcji zegara jest też specjalne miejsce na tabliczki oznaczające strzelone bramki. - Mecze oglądam zwykle spod zegara. Taki mi jest wygodniej. Po każdym golu muszę jednak wchodzić na górę. Jeszcze się nie zdarzyło, abym się pomylił. GKS-owi nigdy bramki nie dopisałem. Go to gol. Z główki też nie liczy się podwójnie - śmieje się Męczyński.
Kiedyś do śmiechu mu jednak nie było. Wszystko przez Szombierki Bytom. W czerwcu 2006 roku GKS ograł bytomian aż 9:0. - Jak grali w czwartej lidze, to ostrzegałem, że tabliczki są tylko do siódemki, i żeby za dużo tych bramek nie strzelali. No i była kupa wstydu przy tym meczu - wspomina. Koszt dorobienia kilku tabliczek byłby pewnie dla klubu znikomy. - Tylu rzeczy nie potrafią w tym klubie załatwić, a jeszcze kazać im jakieś numerki robić? - dziwi się Męczyński.
Kiedyś było więcej
Męczyński był niegdyś związany z GKS-em także jako piłkarz. Grał w rezerwach katowickiego klubu. W "Gieksie" ćwiczy teraz jego 16-letni syn Daniel. "Strażnik zegara" na co dzień pracuje jako miejski pilarz-drwal. - Cienko zarabiam Za puszczanie zegara mi płacili, ale dorobić się na tym nie dało. Ile płacili? Kiedyś było więcej (śmiech). Starczało na papierosy i lody dla dziecka - mówi.
Bywało, że opieka nad zegarem wiązała się z dodatkowymi, nieplanowanymi, emocjami. - Kiedyś pod zegarem rozegrała się wielka bitwa kibiców GKS-u i Ruchu Chorzów. Synkowi kazałem wtedy uciekać, ale ja zostałem. Mnie nikt ruszył, przecież mnie znali - wspomina. - Na szczęście na Bukowej kibice gości siedzieli zwykle po drugiej stronie stadionu. Nigdy się więc nie zdarzyło, żeby ktoś próbował zniszczyć zegar. Omegę zlikwidowali z Ruchu właśnie z takiego powodu? To nie mój klub i nie moja sprawa, ale przecież mogli ją chyba po prostu przenieść w inne miejsce? - dziwi się Męczyński. - Kiedyś pod zegarem to był ruch jak w Rzymie. Ludzie przychodzili i pytali, czy mogą wejść i zrobić sobie zdjęcie. Pewnie, że pozwalałem. Byle niczego nie ukradli i nie zepsuli. Teraz już tego nie ma. Wszędzie jakiś bufory, strefy zamknięte Nie podoba mi się to - wzdycha.
Presji nie będzie
W sobotę GKS zagra u siebie ze Stalą Stalowa Wola. - Już wiemy jak obsługiwać tablicę elektroniczną. Będzie działała na najbliższym meczu - zapewnia kierownik obiektu. - Jestem tradycjonalistą. Wolę stary zegar, ale jeśli ktoś już kupił tę tablicę, to trudno, żeby jej nie używać - twierdzi Hyla.
Jaki będzie los starego zegara? - Można by to gdzieś z boku postawić. Albo w ogóle zlikwidować. Na co to komu? Kto na to pieniądze da? Jeszcze ze dwa lata i ta konstrukcja będzie niebezpieczna - mówi Męczyński.
Hyla jest przekonany, że zegar musi trafić do muzeum GKS-u. - Wielokrotnie zwracaliśmy się do Urzędu Miasta z prośbą, aby na nowym stadionie GKS-u znalazło się miejsce na muzeum. W żadnym wypadku zegar nie może pójść na złom! - zapewnia Hyla.
- A może Męczyńskiemu trzeba podziękować za wieloletnią opiekę nad zegarem? - pytam rzecznika.
- Nikt w klubie o tym nie pomyślał. Ale to bardzo dobry pomysł - mówi Hyla.
Męczyński zapewnia, że w sobotę będzie na Bukowej. - Jak każą puścić zegar, to puszczę. Jak nie każą, to nie puszczę. Ja na nikim presji wywierać nie będę - zapewnia.
- A może zająłby się Pan obsługą tablicy elektronicznej? - pytam.
- Co? Obsługiwać jakiś pulpit? Nieee, na tym to ja się nie znam - ucina.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... egara.html
Wit - Pon Mar 22, 2010 10:00 pm
I liga: Genialny strzał obrońcy uratował honor "Gieksy"
Maciej Blaut 2010-03-21, ostatnia aktualizacja 2010-03-21 19:31:21.0
Napastnicy katowickiego zespołu zagrali fatalnie przeciwko Stali Stalowa Wola. Przed porażką z najsłabszym zespołem pligi, GKS uchronił w doliczonym czasie gry Adrian Napierała.
Rosły obrońca "Gieksy" popisał się wspaniałym uderzeniem zza pola karnego w 95. minucie spotkania. Co ciekawe, arbiter planował przedłużyć mecz tylko o cztery minuty. - Sędzia miał prawo nakazać grać dłużej, bo przecież gracze Stali co chwilę leżeli i udawali, że coś ich boli. Co robiłem pod bramką Stali? Trener zdecydował się w końcówce na manewr przesunięcia mnie do przodu. Podobnie było zresztą ostatnio w Łęcznej - wyjaśniał Napierała. Bohater spotkania stwierdził, że jego wspaniały gol specjalnie go... nie zaskoczył. - W tygodniu poprzedzającym mecz mieliśmy trening strzelecki i piłka dobrze mi siedziała na nodze. Co do wyniku, to przed meczem remisu na pewno nie wzięlibyśmy w ciemno. Teraz trzeba się jednak cieszyć z punktu, bo zupełnie nic nam dziś nie wychodziło. GKS nie może grać u siebie w taki sposób - kręcił głową Napierała.
Strzelony w końcówce meczu gol wywołał co prawda euforię na stadionie, ale nie trwała ona zbyt długo. Kibice świetnie pamiętali, że w grze "Gieksy", wszystko, co poprzedzało gol Napierały, było bliskie beznadziei.
Katowiczanie przystąpili do spotkania w roli zdecydowanego faworyta, ale na boisku nie było tego widać. Szczególnie zawodzili katowiccy napastnicy Paweł Buśkiewicz i Bartłomiej Dudzic, którzy w całym meczu stworzyli sobie tylko po jednej dobrej sytuacji strzeleckiej i na dodatek fatalnie je zmarnowali. - Nasi napastnicy nie zrobili nawet połowy akcji, które wykonali napastnicy Stali - przyznawał Robert Moskal, trener GKS-u.
Stal objęła prowadzenie w końcówce pierwszej połowy po perfekcyjnym uderzeniu z rzutu wolnego Krystiana Lebiody. Okoliczności, w jakich sędzia podyktował ten rzut wolny, były jednak kontrowersyjne. Arbiter najpierw uznał, że Jakub Dziółka nie faulował Abela Salamiego, ale po konsultacji z asystentem zmienił zdanie. Nigeryjczyk padł jednak po starciu z obrońcą "Gieksy" w polu karnym gospodarzy!
- Po strzelonej bramce graliśmy bardzo konsekwentnie i skutecznie rozbijaliśmy ataki gospodarzy. Nie byliśmy może zdecydowanie lepsi, ale zwycięstwo było blisko - wzdychał Janusz Białek, trener Stali. - Nie wszyscy moi piłkarze wytrzymują presję. Stąd tyle nerwowości i niedokładności w naszej grze. Na dodatek, niezbyt dobrze radzimy sobie w ataku pozycyjnym. Jestem przekonany, że w meczu z silnym ŁKS-em Łódź zagramy o wiele lepiej - wyjaśniał Moskal.
Dodajmy, że po raz kolejny na stadionie GKS-u zawiodła nowa tablica świetlna. W pierwszej połowie zdołała odmierzyć czas tylko pomiędzy 1., a... 33. sekundą meczu.
GKS Katowice - Stal Stalowa Wola 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Lebioda (34.), 1:1 Napierała (90.+5)
GKS: Gorczyca - Sroka Ż, Dziółka Ż, Napierała, Uszalewski - Cholerzyński Ż, G. Nowak (60. Wijas), Hołota, Plewnia - Buśkiewicz (68. M. Nowak Ż), Dudzic (81. Malicki).
Stal: Zarzycki - Szymiczek, Lebioda Ż, Treściński, Myszka Ż - Gilar, Łytwyniuk, Trela, Wieprzęć (13. Czpak) - Salami, Wasilewski Ż.
Sędziował: Marcin Słupiński (Łódź).
Widzów: 4000
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... eksy_.html
"Gieksa" walczy o pierwszą wiosenną bramkę
ksb 2010-03-19, ostatnia aktualizacja 2010-03-19 18:08:24.0
O jej zdobycie w meczu ze Stalą Stalowa Wola powinno być łatwo, bo rywal GKS-u Katowice to najsłabszy zespół pierwszej ligi.
W meczach z Górnikami z Zabrza i Łęcznej katowiczanie nie potrafili ani razu pokonać bramkarza przeciwnika. - Chciałbym, żebyśmy w meczu ze Stalą wreszcie strzelili tego gola, ale przede wszystkim, abyśmy potwierdzili niezłą dyspozycją z poprzednich spotkań - mówi trener Robert Moskal.
Szkoleniowiec GKS-u wciąż rozpamiętuje okoliczności, w jakich jego zespół przegrał w ostatniej kolejce w Łęcznej. - Złość na sędziego tego spotkania mi nie przeszła i nie przejdzie. Okradł nas z punktów! Wielokrotnie oglądałem powtórki spornych sytuacji i jestem pewien tego, co mówię - upiera się Moskal, wspominając nie podyktowany przez arbitra rzut karny oraz nieuznanego gola.
W naszym zespole nie będzie mógł zagrać kontuzjowany Paweł Pytlarz, którego czeka kilkutygodniowa przerwa. - Dopóki nie będziemy mieli wystarczającej liczby punktów, nie powiem, że jestem już pewien utrzymania. Uważam jednak, że mamy na tyle solidny zespół, że w ogóle nie powinniśmy nawet myśleć o takim scenariuszu - przekonuje Moskal.
"Gieksa" zmierzy się ze Stalą w sobotę o godz. 17. Przypomnijmy, że zespół ze Stalowej Woli wygrał w tym sezonie tylko jeden mecz i jest ostatni w tabeli.
Dodajmy, że wbrew oczekiwaniom działaczy GKS-u w klubie nie pojawił się ustanowiony przez sąd kurator. - Nasz system nie wykazuje, aby ktoś składał wniosek w tej sprawie - usłyszeliśmy w katowickim sądzie rejonowym.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ramke.html
Wit - Pon Mar 22, 2010 10:05 pm
PZPN nie ukarał GieKSy. "Duży inwestor pomoże klubowi"
ksb 2010-03-18, ostatnia aktualizacja 2010-03-18 20:15:48.0
Wydział Dyscypliny związku dał "Gieksie" sześć tygodni na uzdrowienie sytuacji organizacyjnej klubu.
WD zajmował się w czwartek wnioskiem komisji licencyjnej PZPN-u, która zwróciła się o wszczęcie wobec klubu procedury dyscyplinarnej w związku z nierealizowaniem zobowiązań. GKS-owi groziło nawet odebranie licencji, co wiąże się ze spadkiem o dwie klasy. Kary jednak nie było.
"Zbawcą" GKS-u okazał się naczelnik wydziału sportu i turystyki katowickiego UM Sławomir Witek, który wziął udział w posiedzeniu wydziału. - Usłyszeliśmy, że miasto spłaci wszystkie długi GKS-u, a docelowo klub ma przejąć spółka akcyjna, której udziały przejmie duży inwestor. W związku z tymi informacjami postanowiliśmy odroczyć postępowanie do 29 kwietnia - mówi Artur Jędrych, przewodniczący WD.
Witek tonuje te informacje. - Przede wszystkim przedstawiliśmy harmonogram naprawy sytuacji w GKS-ie. Prezydent już zwrócił się do sądu o ustanowienie kuratora dla klubu. Możliwe, że w piątek zapadnie decyzja o jego ustanowieniu. Potem planujemy przeprowadzenie w klubie audytu. Gdy poznamy dokładną wysokość długów, to wówczas będzie można mówić o możliwości ich spłacania. W przyszłości rzeczywiście GKS-owi ma pomóc poważny inwestor. Kto nim będzie? Opcji wciąż jest kilka - twierdzi naczelnik.
Działacze GKS-u negocjują z tajemniczą firmą z Hiszpanii. Gdyby decyzja o znalezieniu inwestora zależała od urzędników, to całkiem możliwe, że zwróciliby się o pomoc do Centrozapu, która usiłował przejąć GKS już latem zeszłego roku.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... bowi_.html
Młody prawnik ma rządzić w GKS-ie Katowice
Maciej Blaut 2010-03-22, ostatnia aktualizacja 2010-03-22 18:22:42.0
27-letni Wojciech Cygan jest kandydatem władz miasta na kuratora GKS-u Katowice. - Jeśli będzie taka potrzeba, to mogę nawet zwolnić trenera - zapowiedział w rozmowie z "Gazetą".
Nazwisko przyszłego kuratora było dotąd pilnie strzeżoną tajemnicą magistratu. Podczas poniedziałkowej sesji rady miasta ujawnił je prezydent Piotr Uszok. Czas i miejsce nie były przypadkowe, bo na sesji odbyła się krótka debata poświęcona kondycji katowickiego klubu. Obserwowała ją grupka fanów GKS-u. - Sytuacja jest bardzo poważna. Straciliśmy płynność finansową - alarmował Jacek Pluta, wiceprezes "Gieksy".
Uszok obiecał pomoc. - Przejmiemy odpowiedzialność za GKS. Szkoda, że o wprowadzenie kuratora poproszono nas teraz, a nie trzy miesiące wcześniej, bo mielibyśmy więcej czasu na działanie - mówił prezydent.
Radni dopytywali Uszoka o jego wizję funkcjonowania GKS-u. - Klub musi przejąć prywatny inwestor. Miasto może pomagać w jego utrzymywaniu na poziomie 30 proc. Zapewniam, że chętni do inwestowania są, ale musi się zmienić sytuacja organizacyjna GKS-u - wyjaśniał Uszok.
Forma i zakres pomocy miasta dla klubu ma zależeć od wyników audytu w "Gieksie". To będzie pierwsze zadanie dla kuratora, który wkrótce ma przejąć władzę w klubie. Jeśli nie stanie się nic nadzwyczajnego, to sąd mianuje nim rekomendowanego przez miasto Wojciecha Cygana. 27-letni absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego przysłuchiwał się sesji. - Mamy pełne zaufanie do jego wiedzy i umiejętności - zapewniał Waldemar Bojarun, rzecznik magistratu.
Przyszły kurator, który jest synem naczelnika Wydziału Zarządzania Kryzysowego UM Mirosława Cygana (w przeszłości był także wiceszefem śląskiej policji oraz kierownikiem stadionu GKS-u), zapewniał, że jego praca w GKS-ie nie będzie polegała na wykonywaniu poleceń z urzędu miasta. - Będę samodzielnie podejmował decyzje, choć oczywiście po wysłuchaniu opinii magistratu. Zrobię wszystko, aby klub funkcjonował sprawnie w najbliższych tygodniach. Nie chciałbym jednak na razie snuć hipotez, jak będzie wyglądała moja praca. Musimy najpierw poznać wyniki audytu i dopiero wtedy będziemy wiedzieli, na czym stoimy - mówił kandydat na kuratora.
Cygan zapewniał, że jest fanem "Gieksy". - Od 12 lat mieszkam w Katowicach i kibicuję GKS-owi. Byłem na ostatnim meczu ze Stalą Stalowa Wola - podkreślał.
Nowy kurator, który będzie stanowił jednoosobową władzę klubu, zapewnia, że nie bałby się podejmować nawet najtrudniejszych decyzji. - Jak będzie taka potrzeba, to mogę nawet zwolnić trenera. Wiem, że wiąże się to ze sporą odpowiedzialnością, ale ja nigdy na swoją psychikę nie narzekałem - zapowiedział.
Kim jest Wojciech Cygan
Prawnik, aplikant adwokacki III roku przy Izbie Adwokackiej w Katowicach, współpracownik Kancelarii Adwokatów Feliks & Korga Spółka Partnerska. Jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz Podyplomowego Studium Prawa Autorskiego, Wydawniczego i Prasowego w Instytucie Ochrony Własności Intelektualnej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Wykłada w Szkole Wyższej im. Bogdana Jańskiego Wydział w Zabrzu m.in. z zakresu ochrony własności intelektualnej. Autor publikacji m.in. z zakresu bezpieczeństwa informacji oraz ochrony danych osobowych.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... owice.html
ethan - Śro Mar 24, 2010 6:29 pm
no to zoboczymy co to bydzie oby się w końcu poukłodało i żeby my w końcu nazot do ekstraklasy prziszli
Wit - Sob Mar 27, 2010 10:27 am
Górniczy Klub Sportowy "Katowice"wraca do gry!
Rozmawiał: Maciej Blaut 2010-03-26, ostatnia aktualizacja 2010-03-26 22:44:07.0
Założone w 1964 roku stowarzyszenie, pod szyldem którego katowiccy piłkarze święcili największe triumfy w historii, przez ostatnie lata znajdowało się w stanie uśpienia. Teraz ma się to jednak zmienić.
Nowym prezesem historycznego GKS-u został niedawno Jarosław Niedzielski, który zastąpił na tym stanowisku Piotra Mroza. Spotkaliśmy się w niewielkim pokoju na drugim piętrze stadionu na ul. Bukowej. Meble z gabinetu Niedzielskiego pochodzą jeszcze z biura... Mariana Dziurowicza.
Maciej Blaut: O stowarzyszeniu było głośno ostatni raz w 2006 roku, gdy Wasza drużyna bezskutecznie usiłowała awansować do A-klasy.
Jarosław Niedzielski, prezes Górniczego Klubu Sportowego: Chcieliśmy uniknąć konkurencji ze Stowarzyszeniem Sympatyków Klubu, które zaczęło prowadzić zespół w IV lidze. Usunęliśmy się więc w cień, także na prośbę miasta i firm, które wspierały nową "Gieksę". Dodam tylko, że wcześniej wykonaliśmy katorżniczą pracę na rzecz SSK. Przez kilka miesięcy na własny koszt utrzymywaliśmy stadion oraz kilka drużyn młodzieżowych.
W końcu oddaliście nawet juniorów nowej "Gieksie". Nie żałujecie teraz tej decyzji?
- Najważniejsze było przecież dobro tej młodzieży, a wydawało się, że pod szyldem nowego klubu juniorom będzie lepiej. Z dzisiejszej perspektywy żal nam jednak, że do tego doszło.
Chcecie, aby młodzież teraz do Was wróciła?
- Nadszedł już czas, aby małymi kroczkami doprowadzić szkolenie młodzieży w Katowicach do normalności. Mamy już w stowarzyszeniu chłopców z rocznika 2001. Co prawda wciąż borykamy się z potężnym dwumilionowym długiem, który zrobiły dawne władze, ale w czerwcu będzie nas stać na prowadzenie czterech-pięciu grup młodzieżowych. Możliwe, że skupimy się na naborach nowych chłopców. Nie wykluczam jednak, że zgłosimy się do SSK o powrót młodzieży do nas. Z decyzjami wstrzymam się jeszcze dwa-trzy miesiące, aby zobaczyć, co stanie się z SSK. Dodam, że nie mamy ambicji zajmowania się seniorami.
Jak wyglądają Wasze relacje z SSK? Siedziby obu klubów dzieli minuta marszu.
- Widujemy się na stadionie i... na tym się kończy. Żadnej współpracy nie ma. Być może dlatego, że nie ma między nami żadnej współzależności. Mam żal o to, że w okresie, gdy bardzo pomagaliśmy SSK, o nas nie mówiło się wcale albo tylko źle.
Kto jest obecnie właścicielem herbu i nazwy GKS-u?
- Aby to wyjaśnić, należy cofnąć się do roku 2001, gdy Marian Dziurowicz usiłował zlikwidować stowarzyszenie. Podjęto wtedy uchwałę o nieodpłatnym przekazaniu praw do herbu i nazwy do spółki Dziurowiczów. Kilka osób rozpoczęło wtedy kilkumiesięczną walkę o odzyskanie tych praw. Był nawet taki moment, gdy zostałem już sam na placu boju. Nie ukrywam, że bardzo mi wtedy pomógł szef Centrozapu Ireneusz Król, który udostępnił mi swoją kancelarię prawną. Ostatecznie decyzją sądu prawa do herbu i nazwy wróciły do stowarzyszenia. Przypominam to, bo gdyby wtedy nie udało się uratować tych praw, to dziś w ogóle nie byłoby o czym mówić. Wszystko zostałoby zniszczone wraz z upadkiem spółki Dziurowiczów.
Teraz herbem posługuje się także SSK.
- Najpierw użyczyliśmy go "Gieksie", aby nie musiała startować od B-klasy, ale od IV ligi. W SSK wszystko szło w dobrym kierunku, były awanse, sponsorzy, dobry klimat, więc w końcu przekazaliśmy mu prawo do herbu i skróconej nazwy "GKS Katowice". Oczywiście zastrzegliśmy sobie także możliwość korzystania z tych praw. W zamian dostaliśmy możliwość korzystania z czterech bannerów podczas meczów rozgrywanych przez pierwszą drużynę. Jeśli SSK zostałoby postawione kiedyś w stan likwidacji, to herb i nazwa wrócą do nas bezpłatnie.
Wobec kłopotów SSK nie zażądacie natychmiastowego zwrotu tych praw?
- Przyznam, że warunki naszej umowy z SSK zostały złamane i teoretycznie mielibyśmy prawo to zrobić. Uspokoję jednak wszystkich, że na pewno tego nie zrobimy. Nie będziemy gwoździem do trumny SSK.
Jak Pan ocenia sytuację, w jakiej obecnie znalazło się SSK?
- Na funkcjonowanie "Gieksy" napatrzyłem się z bliska, bo przecież przez pewien czas byłem członkiem jego zarządu. Zajmowałem się swoją działką, czyli szkoleniem młodzieży. Pracy nie było mi dane dokończyć, bo nie dostałem podczas walnego zebrania wotum zaufania. Członkiem SSK przestałem być, gdy usłyszałem, że inwestorem klubu ma być Józef Jędruch. Zawsze trzymałem kciuki za SSK, ale wiedziałem, że ta przygoda nie może się dobrze skończyć.
Czy oba GKS-y często są mylone?
- To SSK wprowadza trochę zamieszania. Gdy np. ich drużyna młodzieżowa wynajmuje boisko, to podaje, że robi to GKS Katowice. Faktura przychodzi więc potem do nas. Z tego powodu zastrzegłem niedawno w urzędzie patentowym pełną nazwę „Górniczy Klub Sportowy » Katowice «” i właśnie nią się teraz posługujemy.
Może uda się Panu rozstrzygnąć odwieczny spór o to, jakie są barwy GKS-u?
- Na początku na pewno były to barwy złoto-zielono-czarne. Kibicom trudno było jednak wykonywać np. flagi w kolorze złotym, więc z czasem zastąpił go żółty. Nie przypuszczam, aby ktoś formalnie zmieniał potem barwy GKS-u.
Jednym ze sponsorów Waszego stowarzyszenia jest CentroPromSport, czyli firma zależna od Centrozapu.
- To prawda. Prezesa Króla znam przecież od wielu lat... Moim zdaniem dobrze by się stało dla GKS-u, gdyby rok temu Centrozap przejął klub. Wierzę, że ta firma zapewniłaby spokojny byt GKS-owi. Nie wiem, dlaczego z negocjacji sponsorskich nic nie wyszło.
Przed jednym z katowickich sądów toczy się proces, w którym oskarżeni są byli członkowie stowarzyszenia GKS odpowiedzialni za wyprowadzenie z majątku klubu ośrodka sportowego przy ul. Ceglanej. Jest szansa, że przynoszący spore zyski ośrodek wróci kiedyś do GKS-u?
- Byłoby dobrze, gdyby tak się stało. Nie mogę jednak obecnie szerzej komentować tej sprawy.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... _gry_.html
W Katowicach kurator na prima aprilis
ksb2010-03-26, ostatnia aktualizacja 2010-03-26 22:41
Mianowany przez sąd kurator ma objąć 1 kwietnia władzę w "Gieksie".
Wniosek o ustanowienie kuratora w katowickim klubie złożył prezydent miasta Piotr Uszok. Z informacji "Gazety" wynika, że decyzja sądu w sprawie ustanowienia kuratora ma zapaść 1 kwietnia. Przypomnijmy, że kandydatem magistratu do objęcia tymczasowej władzy w klubie jest 27-letni aplikant adwokacki Wojciech Cygan. - Mocno przygotowujemy się do wejścia kuratora do klubu. Wyznaczeni zostali już nawet urzędnicy, którzy mają mu pomóc. Chcemy, aby kurator rozpoczął intensywne działania mające pomóc klubowi już pierwszego dnia swojej pracy. Świetnie pamiętamy, że PZPN dał tylko sześć tygodni na przeprowadzenie zmian w GKS-ie - mówi Sławomir Witek, naczelnik wydziału sportu i turystyki katowickiego urzędu miasta. Działacze "Gieksy" już teraz intensywnie pracują nad rozłożeniem na raty długu, jaki klub ma wobec urzędu skarbowego i ZUS-u.
Tymczasem piłkarze GKS-u przygotowują się do niedzielnego meczu z ŁKS-em Łódź (początek o godz. 18.05, transmisja w TVP Sport). - Do Łodzi pojedziemy w niedzielę rano, ale to akurat nie problem, bo podróż zabierze nam około trzech godzin. Przed tym spotkaniem nie muszę zresztą zabierać zespołu na dodatkowe zgrupowanie, bo mobilizacja wśród zawodników jest bardzo duża - zapewnia trener Robert Moskal. W naszym zespole na pewno nie zagrają kontuzjowani Grzegorz Górski i Paweł Sermak. Do zdrowia wrócił już za to Tomasz Owczarek. - Atak pozycyjny nam nie leży, więc w Łodzi powinno nam się grać łatwiej niż ostatnio u siebie ze Stalą Stalowa Wola - twierdzi Moskal.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... rilis.html
Wit - Pon Mar 29, 2010 3:31 pm
Gieksa sprawia w Łodzi niespodziankę
Jerzy Walczyk, Łódź 2010-03-28, ostatnia aktualizacja 2010-03-29 11:41:54.0
I liga. Zaskakujące zwycięstwo GKS-u w Łodzi. Przeżywający kłopoty organizacyjne katowicki klub zasłużenie wygrał z marzącymi o awansie do ekstraklasy gospodarzami
W ŁKS-em piłkarze Roberta Moskala zaczęli spokojnie. Pozwolili gospodarzom (grali bez kontuzjowanego Marcina Adamskiego) rozgrywać piłkę, a sami czekali na kontry. A ełkaesiacy mieli spore problemy z atakiem pozycyjnym. Widać było brak Krzysztofa Mączyńskiego, który jesienią pełnił rolę playmakera w łódzkiej drużynie, ale zimą musiał wrócić do Wisły Kraków. W meczu z GKS-em rozgrywać, z racji zajmowanej na boisku pozycji, próbowali Piotr Świerczewski i Mariusz Mowlik, ale nie radzili sobie najlepiej. Obaj wolą rozbijać ataki rywali, niż je konstruować.
Goście grali spokojnie i czekali na okazje do kontr. Pierwszym ostrzeżeniem dla gospodarzy był minimalnie niecelny strzał Tomasza Hołoty w 20. min. Piłkarze z Katowic atakowali zazwyczaj prawą stroną, bo słabo radzili sobie lewoskrzydłowi ŁKS-u - Adam Nawrocik i Pavol Balaż. I to właśnie Słowak w 23. min nie upilnował Kamila Cholerzyńskiego, który dostał bardzo dobre podanie ze środka boiska i precyzyjnym strzałem po ziemi nie dał szans Bogusławowi Wyparle. Za chwilę pomocnik GKS-u ponownie był sam na sam z bramkarzem ŁKS-u, ale tym razem Wyparło obronił jego strzał.
Po zdobyciu gola i niewykorzystanej chwilę później okazji zadowoleni z prowadzenia katowiczanie cofnęli się do obrony i dobrze pilnowali najlepszego strzelca łodzian Łukasza Gikiewicza.
W 34. min piłkarze z Katowic odetchnęli z ulgą, gdy Wahan Geworgian strzelił minimalnie niecelne, ale już kilka minut później łapali się za głowy, a bramkarz Jacek Gorczyca musiał wyjmować piłkę z bramki. Pokonał go... Adrian Napierała, czyli kolega z drużyny. Były ełkaesiak miał pecha, bo tak uderzył głową piłkę, że ta wpadła do bramki i Gorczyca nie miał żadnych szans. Asystę zaliczył Balaż, który dośrodkował z rzutu wolnego i po części zmazał plamę za straconego gola.
Drugą połowę gospodarze zaczęli od błędów. Ich efektem były dwie okazje GKS-u. Pierwszej nie wykorzystał jednak Gabriel Nowak, a drugiej Bartłomiej Dudzic. Katowiczanie cały czas atakowali przede wszystkim prawą stroną. Miało to związek m.in. z tym, że Balaż coraz częściej wychodził do przodu. Słowak widocznie bardzo chciał się zrehabilitować za błąd z pierwszej połowy. I był tego bliski, ale jego potężny strzał w 59. min Gorczyca odbił na rzut rożny.
Po chwili Balaż mógł zaliczyć asystę, ale po jego podaniu Gikiewicz strzelił tuż obok słupka. Słowak zapomniał o obronie. Po raz kolejny prawą stroną zaatakował Dudzic, który wyłożył piłkę Pawłowi Buśkiewiczowi. Napastnika GKS-u nie zdążył zablokować Tomasz Hajto i goście wyszli na prowadzenie. Piłkarze Wesołowskiego rzucili się do ataku (nawet Hajto ruszył do przodu), ale nic z tego nie wynikało. Wyjątkiem była sytuacja z 74. min, kiedy po dośrodkowaniu Hajty głową strzelał Gikiewicz, ale bramkarz z Katowic obronił. I taki wynik utrzymał się do końca.
ŁKS Łódź - GKS Katowice 1:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Cholerzyński (23.), 1:1 Napierała (39., samobójcza), 2:1 Buśkiewicz (64.)
ŁKS: Wyparło - Łakomy, Hajto Ż, Woźniczka, Balaż - Gewrogian, Mowlik (56. Jackiewicz), Świerczewski (84. Madejski), Kujawa, Nawrocik (65. Wolański) - Gikiewicz.
GKS: Gorczyca - Sroka, Dziółka, Napierała, Niechciał - Cholerzyński, Hołota Ż, Owczarek (53. G. Nowak), Plewnia - Buśkiewicz (85. Uszalewski), Dudzic (90.+4. M. Nowak). Sędziował: Radosław Trochimiuk (Ciechanów). Widzów: 7 tys.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ianke.html
PZPN nie zwrócił uwagi. Zagrają w Wielki Piątek
ksb 2010-03-29, ostatnia aktualizacja 2010-03-29 17:02:10.0
Piłkarski związek nakazał GKS-owi Katowice rozegranie meczu z Wartą Poznań w Wielki Piątek. - Nie spodziewamy się w tym dniu sporej frekwencji na trybunach - mówi rzecznik "Gieksy".
Spotkanie GKS-u z Wartą pierwotnie było zaplanowane na najbliższą sobotę. - Dostaliśmy jednak informację z Wydziału Gier PZPN, że mecz został obligatoryjnie przełożony na piątek na godz. 19.15. Powodem tej decyzji była planowana bezpośrednia transmisja w TVP Sport - mówi Piotr Hyla, rzecznik GKS-u.
Decyzja związku zaskoczyła działaczy, bo w Polsce od wielu lat unika się organizowania meczów w Wielki Piątek. - Od zawsze trzymamy się tej zasady. Żyjemy w takim kraju, w jakim żyjemy i staramy się szanować pewną tradycję. W tym tygodniu organizowane przez nas mecze odbędą w środę, czwartek i sobotę - mówi Adrian Skubis, rzecznik Ekstraklasy SA.
Przewodniczący WG PZPN-u Wojciech Jugo jest zaskoczony informacją, że mecz GKS-u z Wartą odbędzie się w Wielki Piątek. - Naprawdę? Musiałbym to sprawdzić... Chyba nie zwróciliśmy uwagi wyznaczając termin tego spotkania. Do meczu jest już za mało czasu, aby teraz coś zmieniać - mówi Jugo.
Termin spotkania nie jest też problemem dla TVP. - Złożyliśmy propozycję transmisji meczu w piątek i nie spotkało się to z żadnym sprzeciwem zainteresowanych stron - podkreśla Jarosław Idzi, sekretarz programu TVP Sport.
Dodajmy, że w piątek odbędzie się jeszcze jeden mecz pierwszej ligi: Wisła Płock zmierzy się z Dolcanem Ząbki (bez udziału publiczności). Na 2 kwietnia wyznaczono też cztery spotkania drugiej ligi. - Może rozegranie meczu w piątek będzie bardziej korzystne dla tych kibiców, którzy planują wyjazd na święta? Szczerze mówiąc, nie spodziewamy się na meczu z Wartą zbyt wysokiej frekwencji. Przypuszczam, że spotkanie obejrzy około dwóch tysięcy osób - mówi Hyla.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... iatek.html
Wit - Czw Kwi 01, 2010 7:10 pm
Kurator wkroczył do GKS-u
Maciej Blaut2010-04-01, ostatnia aktualizacja 2010-04-01 20:01
W katowickim klubie od czwartku samodzielną władzę sprawuje ustanowiony przez sąd kurator. Został nim Wojciech Cygan.
O ustanowienie kuratora poprosił sam klub. Po rezygnacji Marka Woracha i Pawła Nelipa zarząd "Gieksy" działał bowiem w niepełnym składzie i nie mógł podejmować żadnych decyzji.
Nadzorujący klub prezydent Katowic Piotr Uszok wskazał jako kandydata do przejęcia władzy w stowarzyszeniu 27-letniego prawnika Wojciecha Cygana. Niespodzianki nie było: na wczorajszym posiedzeniu sąd mianował go kuratorem.
W klubie od samego rana oczekiwano pojawienia się Cygana na Bukowej. Kurator wkroczył na stadion o godz. 14.01 w towarzystwie naczelnika Wydziału Sportu i Turystyki Urzędu Miasta Katowice Sławomira Witka. - Dlaczego zgodziłem się zostać kuratorem? Takiemu prezydentowi się nie odmawia - uśmiechał się Cygan. - Nie targają mną teraz żadne specjalne emocje. Jeśli już, to tylko pozytywne. Dostałem konkretną misję do wykonania i postaram się wywiązać z niej jak najlepiej. Na początek zamierzam spotkać się z pracownikami klubu, w tym z piłkarzami. Żadnych nerwowych ruchów przed świętami nie należy się jednak spodziewać. Planowany przez nas audyt też ruszy dopiero w okresie poświątecznym - dodawał.
Przejęcie władzy przez kuratora oznacza, że już wkrótce uruchomiona zostanie pomoc finansowa dla klubu ze strony miasta. - Forma tej pomocy to na razie tajemnica. Dodam, że prowadzimy też rozmowy z potencjalnymi inwestorami. Przyszłość rysuje się optymistycznie - zapewniał Witek.
Klub prawdopodobnie podpisze wkrótce umowę sponsorską z Katowickim Węglem. - Najpierw muszę się jednak zapoznać z korespondencją, jaka była prowadzona pomiędzy klubem a tą firmą - mówił Cygan.
Dodajmy, że chęć pomocy kuratorowi zgłosił wiceprezes zawieszonego zarządu Jacek Pluta. - Nie lubię odchodzić w połowie rozpoczętej roboty - mówił. Nowy kurator nie chciał jednak wczoraj jeszcze przesądzać, z czyjej personalnej pomocy będzie korzystał.
Tymczasem piłkarze GKS-u zagrają w piątek na własnym boisku o godz. 19.15 z Wartą Poznań.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... GKS_u.html
Wit - Pią Kwi 02, 2010 9:20 pm
Hehe...jeszcze awansujemy
GKS Katowice: z kuratorem do ekstraklasy?
Maciej Blaut 2010-04-02, ostatnia aktualizacja 2010-04-02 21:58:45.0
Katowiczanie potwierdzili dobrą formę z meczu z ŁKS-em Łódź. Tym razem pewnie ograli na swoim boisku Wartę Poznań. - To nasz prezent dla kibiców na święta - mówił trener GKS-u Robert Moskal.
Mecz z poznaniakami był pierwszym, jaki "Gieksa" rozgrywała od momentu, gdy władzę w klubie przejął kurator Wojciech Cygan. Efekty jego działalności można było dostrzec już przed spotkaniem. W ciągu jednego dnia funkcjonowania w klubie Cygan zdołał zawrzeć umowę promocyjną z urzędem miasta. Na stadionie pojawiły się bannery reklamujące miasto, w tym także jego starania o przyznanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. - Kwota, na jaką podpisaliśmy umowę, to tajemnica. Mogę jedynie powiedzieć, że to dopiero początek współpracy - zapewniał Cygan.
Kurator zdążył także spotkać się z zawodnikami i trenerami GKS-u. Szkoleniowca zapewniał, że nie ma najmniejszego zamiaru go... zwalniać. Na Bukowej sporym echem odbiła się bowiem jego niedawna wypowiedź dla "Gazety". - Jeśli będzie taka potrzeba, to mogę nawet zwolnić trenera - zapowiedział, zanim został kuratorem. Niektórzy - pochopnie - odebrali to jako zapowiedź zmiany szkoleniowca.
Cygan nie był za to w stanie usatysfakcjonować jednej z katowickich... rad parafialnych. - Dzwoniono z pretensjami, że organizujemy mecz w Wielki Piątek. Musieliśmy wyjaśniać, że decyzja o wyznaczeniu terminu spotkania nie należała do nas - zdradzał jeden z działaczy.
Niecodzienny dzień rozgrywania meczu nie przeszkodził gospodarzom w rozegraniu całkiem przyzwoitego spotkania. GKS od początku ruszył do zdecydowanych ataków. Dobrych sytuacji do strzelenia gola nie wykorzystali jednak Paweł Buśkiewicz i Bartłomiej Dudzic. Zrehabilitowali się niedługo po przerwie. Po ich dwójkowej akcji "Gieksa" strzeliła gola. - Bramkę dedykuję tym, którzy twierdzili, że z naszego duetu nigdy nic nie będzie - mówi Buśkiewicz, autor gola.
Mimo straty gola poznaniacy nie zamierzali się poddać. Po jednej z ich akcji w polu karnym gospodarzy padł Paweł Iwanicki. Warta domagała się karnego, ale arbiter jedenastki nie podyktował.
W końcówce meczu katowiczanie zdobyli drugiego gola. Jego strzelcem był stoper Jakub Dziółka, który po rzucie rożnym z bliska wpakował piłkę do bramki. - GKS grał ambitnie, ale to my byliśmy piłkarsko lepsi - zaskakująco stwierdził po meczu lider Warty Piotr Reiss. - A niech się tak pocieszają... - uśmiechnął się Buśkiewicz.
GKS Katowice - Warta Poznań 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Buśkiewicz (57.), 2:0 Dziółka (80.)
GKS: Gorczyca - Małkowski, Dziółka Ż, Napierała, Niechciał - Cholerzyński, G. Nowak (82. Sermak), Hołota, Plewnia - Dudzic (85. Ryś), Buśkiewicz (90. Malicki).
Warta: Radliński - Marciniak, Jankowski Ż, Strugarek, Otuszewski - Ignasiński (59. Pawlak), Ngamayama, Reiss, Bekas, Iwanicki (78. Kaźmierowski) - Seweryn.
Sędziował: Grzegorz Stęchły (Rzeszów). Widzów: 3000.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... lasy_.html
Wit - Pon Kwi 12, 2010 5:54 pm
info jeszcze sprzed tragedii w Smoleńsku
Kurator ucisza rzecznika. "Kwestia techniczna"
Maciej Blaut2010-04-09, ostatnia aktualizacja 2010-04-09 23:13
Piotr Hyla nie jest już rzecznikiem GKS-u Katowice. - Od momentu przejęcia władzy w klubie przez kuratora liczyłem się z takim rozwiązaniem - mówi Hyla.
Były już rzecznik "Gieksy" oficjalnie pożegnał się ze swoim dotychczasowym stanowiskiem. Hyla był rzecznikiem GKS-u od 2005 roku, gdy zarządzanie klubem przejęło Stowarzyszenie Sympatyków Klubu. - Zmiana na stanowisku rzecznika to kwestia czysto techniczna, wynikająca z nowego podziału kompetencji. Piotr Hyla zajmował się dotąd w klubie praktycznie wszystkim. Tak być nie mogło. Dlatego powierzyłem mu nowe obowiązki. Od teraz zajmie się kontaktami z PZPN-em, Śl.ZPN-em oraz procesem licencyjnym. Spośród pracowników klubu ma największe doświadczenie w tej dziedzinie. Dodam, że przyjął moją propozycję z zadowoleniem - mówi Wojciech Cygan, kurator GKS-u.
Były rzecznik nie ukrywa zaskoczenia. - Od momentu przejęcia władzy w klubie przez kuratora liczyłem się z takim rozwiązaniem. Ale zadowolenie?! Nasza współpraca układa się bardzo dobrze, ale kurator chyba źle zinterpretował moje słowa. Prawda jest taka, że kontrolujący klub urząd miasta ma prawo zatrudnić "swojego" rzecznika. O tym, że ja przestałem nim być, najpewniej zadecydowały powody pozamerytoryczne. Zapewne wzięto pod uwagę moje krytyczne wypowiedzi pod adresem prezydenta Katowic Piotra Uszoka - uważa Hyla.
Przypomnijmy, że Hyla jest katowickim radnym Platformy Obywatelskiej. Niejednokrotnie krytykował władze miasta za prowadzoną przez nie politykę wobec sportu. - Wiadomość o dymisji Piotra to był dla mnie szok. Jest mi bardzo przykro, bo był świetnym rzecznikiem i znakomicie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Decyzja kuratora z pewnością jest nieprzypadkowa. Upatruję w niej podłoża politycznego, bo Piotr otwarcie wyrażał swoją opinię o wielu sprawach. W GKS-ie wykorzystano pozycję siły do walki politycznej - grzmi radna Ewa Kołodziej, koleżanka klubowa Hyli.
Kurator odpiera te zarzuty. - Zdawałem sobie sprawę, jak może zostać odebrana moja decyzja w sprawie rzecznika. Zapewniam jednak, że nikt mi jej nie sugerował. To był mój autorski pomysł - mówi Cygan.
Dodajmy, że Hyla nie mógł zostać zwolniony, bo jego umowa o pracę, jako miejskiego radnego, jest chroniona. Takiej ochrony nie mieli dyrektor ds. marketingu Paweł Nelip oraz klubowa... sekretarka, z którymi nie przedłużono umów. - Nawet gdybym mógł, to Hyli bym nie zwolnił - zapewnia Cygan.
Nowym rzecznikiem klubu będzie Andrzej Zowada, który dotychczas był współpracownikiem Radia Katowice. - Wstępną propozycję pracy otrzymałem podczas meczu GKS-u z Wartą Poznań. W czwartek uzgodniliśmy już wszystkie szczegóły. Wiadomo, że sytuacja w klubie nie jest łatwa, ale wydaje się, że wszystko zmierza ku dobremu - mówi nowy rzecznik, który z Cyganem zasiadał niegdyś w... szkolnej ławce. Zowada ma odpowiadać tylko za kwestie sportowe. O sprawach organizacyjnych ma informować... Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.
Tymczasem piłkarze "Gieksy" zmierzą się na wyjeździe z Dolcanem Ząbki (początek o godz. 16). Natomiast w poniedziałek w klubie ma rozpocząć się audyt. - Przeprowadzi go kancelaria dr. Tomasza Turka. Ta sama, która niegdyś robiła audyt w Górniku Zabrze - mówi Cygan.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... czna_.html
Wit - Czw Kwi 22, 2010 6:08 pm
W Katowicach zaczynają nieśmiało mówić o... awansie
Maciej Blaut 2010-04-14, ostatnia aktualizacja 2010-04-15 13:58:51.0
Przejęcie władzy w GKS-ie przez kuratora oraz bardzo dobre występy katowickich piłkarzy w dwóch ostatnich kolejkach sprawiły, że w klubie coraz częściej spogląda się w górę tabeli.
Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że uniknięcie spadku będzie wszystkim, na co stać w tym sezonie "Gieksę". Zimą GKS opuścił przecież trener Adam Nawałka i pięciu kluczowych zawodników. Na dodatek klubowa kasa świeciła pustkami, pieniędzy brakowało nawet na najpilniejsze potrzeby.
Wydarzenia ostatnich kilkunastu dni sprawiły jednak, że nastroje w Katowicach radykalnie się odmieniły. Władzę w GKS-ie przejął kurator Wojciech Cygan, a do klubu popłynęły pieniądze z miejskiego magistratu. Pozytywnie zaskoczyli też sami zawodnicy, którzy w świetnym stylu ograli bardzo mocnych rywali - ŁKS Łódź i Wartę Poznań. "Gieksa" jest obecnie piąta w tabeli i - wobec kłopotów głównych rywali, którzy regularnie tracą punkty - zaczęła coraz śmielej zerkać w górę tabeli.
- Rozśmieszyło mnie, gdy usłyszałem ostatnio, że to dzięki mnie GKS wygrał z Wartą. Przecież z samego faktu pojawienia się kuratora w klubie piłkarze nie zaczęli szybciej biegać po boisku. Ja jestem od uzdrowienia sytuacji organizacyjnej. Awans? Na razie nie chciałbym tym zatruwać umysłów zawodników. Uważam, że jest duża szansa na zdobycie punktów w dwóch najbliższych spotkaniach [na wyjeździe z KSZO Ostrowiec Św. i Dolcanem Ząbki - przyp. red.]. Jeśli rzeczywiście je wygramy, to wtedy można zacząć o czymś myśleć - mówi Cygan.
Tego samego zdania jest napastnik Paweł Buśkiewicz. - Jak przegramy mecz, to wszyscy mówią o bronieniu się przed spadkiem, a jak wygramy, to o awansie (śmiech ). Na pewno nie stawiamy sobie awansu za cel, bo przecież klub dopiero zaczął wychodzić na prostą po problemach organizacyjnych. Nie mamy też chyba jeszcze drużyny na awans. Prawda jest jednak taka, że jeśli w najbliższych kolejkach zagramy równie dobrze jak w dwóch ostatnich spotkaniach, to może być ciekawie. - mówi zawodnik "Gieksy".
Trener Robert Moskal przyznaje, że coraz częściej docierają do niego sygnały o dużych oczekiwaniach wobec jego zespołu. - GKS to taki klub, który zawsze bije się o najwyższe cele. Ale czy od razu damy radę awansować? Zwracam uwagę na ostatnie zmiany w terminarzu. Będziemy musieli często grać co trzy dni, co wymaga szerokiej kadry. Mamy w zespole sporo młodzieży, która pewnie będzie musiała dostać swoją szansę. Młodzi zawodnicy są jednak nieobliczalni - potrafią zagrać świetnie lub słabo. Dlatego postanowiliśmy, że na razie będziemy skupiać się tylko na najbliższym spotkaniu - mówi Moskal.
Odwołanie najbliższej kolejki ligowej sprawiło, że "Gieksa" prawdopodobnie rozegra w zamian mecz sparingowy. Dodajmy, że z kontuzjami zmaga się trzech katowickich zawodników: Tomasz Owczarek, Tomasz Hołota i Mateusz Sroka.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ansie.html
Wit - Sob Kwi 24, 2010 4:57 pm
Kurator: W "Gieksie" trzeba podejmować szybkie decyzje
Rozmawiał Maciej Blaut 2010-04-23, ostatnia aktualizacja 2010-04-23 21:44:32.0
GKS-em Katowice rządzi od niedawna kurator. Sąd ustanowił nim 27-letniego prawnika Wojciecha Cygana. - Z każdym kolejny przeczytanym przeze mnie dokumentem dotyczącym sytuacji klubu przekonuję się, że pomoc GKS-owi jest rzeczą niezbędną - mówi kurator.
Gabinet Cygana mieści się na pierwszym piętrze stadionu przy ul. Bukowej. Wcześniej gabinet kuratora był po prostu gabinetem prezesa klubu. To tu strategiczne decyzje dla "Gieksy" podejmowali Jan Furtok, a potem Marek Worach. - Tak naprawdę w gabinecie spędzam w ciągu dnia około pół godziny. Moje miejsce pracy jest... wszędzie na stadionie: w pokoju kierownika obiektu, pokoju trenerów, szatni piłkarzy, sekretariacie... Do tego dochodzą spotkania na mieście. To nie jest więc tak, że tylko tu siedzę i przyjmuję gości. Właściwie to pan jest pierwszym, odkąd zostałem kuratorem - uśmiecha się Cygan.
Maciej Blaut: Kiedy otrzymał Pan propozycję pracy na tym stanowisku?
Wojciech Cygan: Niedługo po tym, jak klub zgłosił potrzebę wprowadzenia kuratora, zadzwoniono do mnie z urzędu miasta. W sumie kilka osób z magistratu przekonywało mnie, abym się zgodził.
W tym gronie był Pański ojciec? [Mirosław Cygan jest naczelnikiem wydziału zarządzania kryzysowego UM. Wcześniej był m.in. wiceszefem śląskiej policji i kierownikiem stadionu GKS-u - przyp. red.].
- Fakt, że mój ojciec jest współpracownikiem prezydenta Katowic, pewnie miał jakieś znaczenie przy wyborze mojej osoby, ale jestem przekonany, że nie decydujące. Wcześniej miałem już przecież kontakty zawodowe z urzędem miasta. Zapewniam, że ojciec nie walczył o to, żebym został kuratorem. Radziłem się go w tej sprawie, ale on stwierdził, że to będzie tylko moja decyzja.
Nie bał się Pan, że po przyjęciu tego stanowiska będziecie oskarżani o nepotyzm?
- Przyznam, że miałem chwile zawahania. Świetnie jednak wiem, jakie warunki muszą być spełnione, aby w ogóle można było mówić o nepotyzmie. W tym przypadku nie ma o tym mowy. Musiałem przecież pozamykać wiele moich ścieżek zawodowych. Na dodatek na razie pracuję tu społecznie. Sytuacja klubu jest trudna, więc uznałem, że nie będę dodatkowo na nim żerował.
Czuje się Pan kompetentny do pełnienia funkcji kuratora?
- Wiedza i doświadczenie, które mam, z pewnością wystarczą do wyprowadzenia klubu na prostą. Chodzi także o doświadczenie związane z branżą sportową. Tajemnica adwokacka nie pozwala mi mówić o szczegółach, ale zdradzę, że jedna ze spraw, którą niegdyś prowadziłem, dotyczyła... GKS-u.
Decyzje dotyczące klubu podejmuje Pan samodzielnie?
- Tak. I chyba już to udowodniłem. Zapewniam, że nikt z urzędu miasta nie wydał mi dotąd żadnego polecenia ani nawet mocniejszej sugestii. Ja nawet nie mam możliwości konsultowania się. W klubie wszystko dzieje się bardzo szybko. Przychodzi nagle człowiek, który mówi, że potrzebuje 5 tys. zł, i trzeba szybko zdecydować, czy mu je dać, bo za parę minut przyjdzie inny człowiek, który też powie, że potrzebuje tych pieniędzy. Jeśli bym dzwonił z takimi sprawami do urzędu, to nic by z tego nie było. Z ludźmi z magistratu oczywiście rozmawiam regularnie, ale nie jestem na pozycji wykonawcy. Rozmawiamy jak partnerzy.
Jaka decyzja była do tej pory dla Pana najtrudniejsza?
- Wiedziałem, że największe kontrowersje wywoła zmiana rzecznika. Być może mój komentarz o "zadowoleniu" z tej decyzji byłego rzecznika Piotra Hyli był przekłamaniem, ale na pewno Piotr potwierdziłby, że nie ma do mnie pretensji.
Przeglądając dokumenty finansowe "Gieksy", nie miał Pan ochoty rzucić tej roboty?
- Wręcz przeciwnie. Z każdym kolejnym przeczytanym przeze mnie dokumentem dotyczącym sytuacji klubu przekonuję się, że pomoc GKS-owi jest rzeczą niezbędną.
Ilu wierzycieli klubu już się z Panem kontaktowało?
- Kilkunastu. Powtarzam im zawsze to samo: moje dalsze działanie jest uzależnione od wyników przeprowadzanego w klubie audytu. Nic nie będziemy załatwiać doraźnie. Wierzyciele to rozumieją, tym bardziej że wstępne wyniki audytu powinny być znane jeszcze w tym miesiącu.
Poza audytem w klubie przeprowadzono także inwentaryzację.
- Zajmował się tym zespół ludzi z urzędu miasta i nasi współpracownicy. Bez tego audyt byłby niemożliwy. Z bólem przyznam, że do tej pory w dokumentacji klubu panował chaos - nie była numerowana ani ewidencjonowana. Trzeba było więc wszystko przejrzeć kartka po kartce i uporządkować.
Znane są już Panu wstępne wyniki audytu?
- Dochodzą do mnie różne głosy o sytuacji klubu, i to nie tylko z audytu. Przyznam, że chwilami są zaskakujące. Nie mam jednak na razie pewnych informacji o tym, że w GKS-ie doszło do jakichś nieprawidłowości. Jeśli tak było, to na pewno nie będziemy tego ukrywać.
Czy GKS może liczyć na nowych sponsorów?
- Prowadzę rozmowy z kilkoma firmami. Szczegółów nie zdradzę, ale finalizacji negocjacji można się spodziewać szybko.
A co z inwestorami dla spółki GKS, która ma w nowym sezonie przejąć zarządzanie drużyną? - Znalezienie inwestora to nie jest mój główny cel działalności. Wiem, że takie rozmowy się toczą, niektóre także z moim udziałem. Za wcześnie jednak przesądzać, kiedy spółka przejmie zarządzanie drużyną. Przypomnę, że prezydent Piotr Uszok zadeklarował, że miasto może przejąć w spółce do 30 procent udziałów. Na resztę musi się znaleźć jakiś chętny.
Czy swoje zobowiązanie wobec klubu spłacił już Katowicki Holding Węglowy?
- Z tego co wiem, wszystko zostało rozliczone.
Na ile pieniędzy z magistratu może liczyć w najbliższym czasie klub?
- Jakieś pieniądze już do nas dotarły, ale to była nie kwota, która zabezpiecza wszystkie potrzeby. Wciąż trwają rozmowy o tym, jak urząd może pomóc klubowi.
Rozważa Pan możliwość pracy w GKS-ie także po zakończeniu Pańskiej misji jako kuratora?
- Do tej pory miałem jasne plany zawodowe. Praca w GKS-ie trochę mi je "pokrzyżowała". Jeśli moja działalność w klubie zostanie odebrana pozytywnie i pojawi się jakaś ciekawa propozycja, to z pewnością się nad nią zastanowię.
Na kiedy zwoła Pan walne zebranie członków klubu, które będzie musiało wybrać nowy zarząd?
- Jeszcze w trakcie sezonu zwołam walne, na którym trzeba będzie omówić wyniki audytu. Czy już wtedy dojdzie do wyboru nowych władz? Nie wiem, prawo o stowarzyszeniach daje mi na to pół roku.
To możliwie, aby członkowie stowarzyszenia podczas walnego odebrali miastu kontrolę na klubem?
- Wyobrażam sobie taki scenariusz. Wierzę jednak, że rozsądni członkowie stowarzyszenia tego nie zrobią.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... cyzje.html
................
GieKSa gra dziś na KSZOkach, do przerwy 0:1
Wit - Pon Kwi 26, 2010 6:17 pm
Bramkarz Gieksy imponował refleksem w Ostrowcu
Kamil Jóźwik, Ostrowiec2010-04-25, ostatnia aktualizacja 2010-04-26 00:17
W ekipie "Gieksy" Bartłomiej Dudzic błysnął nie tylko ładną bramką (kontra, prostopadłe podanie Pawła Buśkiewicza), ale też kilkoma kapitalnymi akcjami, w których z ogromną łatwością zostawiał w tyle dużo bardziej doświadczonych obrońców KSZO.
Przy większym szczęściu chociaż jedną z takich akcji Dudzic mógł zamienić na swoje drugie trafienie. Popis dawał też doświadczony bramkarz Jacek Gorczyca. 33-latek imponował refleksem, efektownymi paradami, bronił wszystkie uderzenia, nawet te, które wydawały się być idealnie precyzyjne. Drogę do siatki GKS-u znalazł dopiero rezerwowy Marcin Folc.
KSZO Ostrowiec - GKS Katowice 1:1 (0:1)
Bramki: Folc (77.) - Dudzic (28.).
GKS: Gorczyca - Małkowski (52. Sroka Ż, CZ), Dziółka, Napierała, Niechciał - Cholerzyński, Nowak (74. Wijas), Hołota, Plewnia - Dudzic, Buśkiewicz (89. Ryś).
Sędziował: Mariusz Złotek (Gorzyce). Widzów: 1300.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... rowcu.html
....................
szkoda, ale dalej straszymy
Wit - Czw Kwi 29, 2010 10:56 am
Katowicka "Gieksa" otrzymała od miasta pół miliona
ksb 2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 16:34:10.0
Decyzja o przyznaniu tej kwoty zapadła w dniu, w którym władzę w klubie objął kurator.
Zarządzający GKS-em Katowice Wojciech Cygan nie chciał zdradzić, jakiej pomocy klubowi udzielił magistrat. -Jakieś pieniądze już do nas dotarły, ale to była nie kwota, która zabezpiecza wszystkie potrzeby - mówił w niedawnym wywiadzie dla "Gazety".
Odpowiedź na to pytanie można jednak znaleźć na stronie internetowej katowickiego magistratu. "Promowanie Miasta Katowice i jego symboli w prowadzonej przez Stowarzyszenie Sympatyków Klubu GKS Katowice działalności sportowej, podczas imprez sportowych organizowanych przez Klub lub w których bierze on udział, jak również na terenie stadionu i budynku klubowego" wyceniono na 495 tys. zł.
Dalsza pomoc finansowa ze strony urzędu uzależniona jest zapewne od wyników trwającego w klubie audytu.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... liona.html
GKS Katowice zawiódł w Ząbkach
ksb
2010-04-28, ostatnia aktualizacja 2010-04-28 22:56
Dolcan nie potrafił wygrać meczu ligowego od pół roku. Aż w końcu do Ząbek zawitała słabo dysponowana "Gieksa"...
Ząbczanie po raz ostatni zdobyli komplet punktów 31 października zeszłego roku. W wiosennych meczach strzelili dotąd tylko dwie bramki! Piłkarze GKS-u jechali więc na mecz z Dolcanem w roli zdecydowanych faworytów. Na boisku byli jednak gorsi i zasłużenie przegrali.
Katowiczanie mieli szansę na zdobycie przynajmniej punktu, ale nie potrafił skorzystać z gry z przewagą jednego zawodnika. W końcówce spotkania czerwoną kartą został bowiem ukarany Dariusz Dadacz. Porażka w Ząbkach przekreśla marzenia katowickich kibiców o awansie ich zespołu do ekstraklasy.
Dolcan Ząbki - GKS Katowice 3:2 (2:1)
Bramki: 1:0 Dadacz (6.), 2:0 Zapaśnik (17.), 2:1 Stawicki (19. sam.), 3:1 Kabala (55.), 3:2 Wijas (67.)
Dolcan: Misztal - Stawicki, Unierzyski (54. Hirsz), Dadacz Ż CZ, Korkuć - Hinc Ż, Ziajka, Kosiorowski, Robaszek - Kabala (71. Stretowicz Ż), Zapaśnik (86. Grajek).
GKS: Gorczyca - Małkowski (67. Ryś), Dziółka Ż, Napierała, Niechciał - Cholerzyński, G. Nowak (46. Wijas), Hołota Ż, Plewnia - Buśkiewicz (75. Malicki), Dudzic.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 700.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... bkach.html
czyli sensacyjnego awansu nie będzie
....zdobyć jeszcze parę punktów, by nie było niespodzianki w drugą stronę i przede wszystkim uporządkować sprawy organizacyjne
Wit - Czw Maj 06, 2010 8:13 pm
"Gieksa" nie sprawiła prezentu ślubnego
Maciej Blaut 2010-05-02, ostatnia aktualizacja 2010-05-02 15:17:38.0
W trakcie meczu GKS-u Katowice z Wisłą Płock na stadionie pojawiła się... młoda para. Całkiem możliwe, że było to najciekawsze wydarzenie tego spotkania.
Nowożeńcy Adrian i Monika przybyli na stadionu GKS-u wprost ze swojego wesela. Ich pojawienie się na obiekcie wywołało oczywiście burzę oklasków. Był to jedyny powód do braw, jaki mieli tego dnia kibice GKS-u.
Katowiczanie chcieli koniecznie zmazać plamę, jaką była niedawna kompromitująca porażka w Ząbkach. Gospodarzom trudno było odmówić zaangażowania i determinacji, ale w ich poczynaniach brakowało pomysłu na grę. "Gieksa" grała przeciętnie, ale i tak powinna wygrać. Tuż przed końcem pierwszej części gry w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Bartłomiej Dudzic. Piłka po jego strzale trafił jednak w słupek. - To była stuprocentowa okazja. Szkoda, że jej nie wykorzystałem, bo to byłby klasyczny go do szatni - martwił się Dudzic.
Tuż po wznowieniu gry równie dobrą sytuację spartaczył drugi z katowickich napastników Remigiusz Malicki. Jemu na drodze do strzelenie gola stanął bramkarz Wisły. - Miałem szansę zostać bohaterem. Moja wina, że tego nie strzeliłem - wzdychał wychowanek Gwarka Zabrze.
Na tym ofensywne zapędy "Gieksy" się skończyły. Dość nieoczekiwanie w końcówce meczu, to goście mogli zapewnić sobie zdobycie trzech punktów. Po strzale Łukasza Sekulskiego piłka trafiła w słupek bramki Jacka Gorczycy. - Dla nas każdy punkt jest cenny, bo walczymy przecież o życie - nie ukrywał zadowolenia z remisu Jan Złomańczuk, trener płockiego zespołu.
- Graliśmy dziś otwartą piłkę, stworzyliśmy więcej sytuacji niż rywal, ale Wisła pokazała, że to dobra drużyna - mówił Robert Moskal, szkoleniowiec "Gieksy".
GKS Katowice - Wisła Płock 0:0
GKS: Gorczyca - Sroka, Dziółka, Napierała Ż, Niechciał - Cholerzyński, Hołota (61. G. Nowak), Ryś, Plewnia - Buśkiewicz (23. Malicki), Dudzic (72. Wijas).
Wisła: Mierzwa - Pęczak (16. Masłowski), Pacan, Żytko, Lasocki - Nadolski Ż, Juszkiewicz (68. Sielewski), Nowacki, Wiśniewski - Sekulski, Solecki (66. Burski).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 2000.
"Gieksa" ma nowego sponsora
Na stadionie GKS-u pojawiły się bannery reklamowe firmy Katowickie Wodociągi. To spółka, której właścicielem jest miasto. - Zawarliśmy umowę reklamową do końca obecnego sezonu. Szefowie firmy nie wykluczają jednak możliwości jej przedłużenia. Wysokość umowy to oczywiście tajemnica handlowa - mówi Wojciech Cygan, kurator GKS-u.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... bnego.html
ethan - Nie Maj 09, 2010 8:28 pm
wygrana z Motorem 2:0 po meczu w anomalnych warunkach. Mecz na wodzie. Dużo przypadkowości, do tego sędzia, o którym lepiej nie mówić. Dwa ewidentne elwry dla Nas i nic chociaż nie no raz przyznał ale po konsultacji z liniowym się wycofał parodia jak nic
Wit - Pon Maj 10, 2010 5:06 pm
GKS Katowice lepszy w wodzie od Motoru
Janusz Mincewicz 2010-05-09, ostatnia aktualizacja 2010-05-09 13:42:55.0
"Gieksa" pokonała broniący się przed spadkiem Motor Lubin. Znacznie pomogli w tym sami lublinianie, którzy przez 73 minuty grali w dziesiątkę i strzelili sobie bramkę samobójczą.
Mecz toczył się w ulewie, woda bryzgała spod nóg piłkarzy, piłka zatrzymywała się w kałużach. Gospodarze długo nie mogli w takich warunkach poradzić sobie ze skonstruowaniem akcji. Pomógł im w tym Brazylijczyk Diovonei Rama, który już w siedemnastej minucie dostał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Lublinianie byli oburzeni. - Gdyby sędzia grał w piłkę to nie dałby drugiej kartki Brazylijczykowi. To był kabaret sędziowania - grzmiał Bogusław Baniak, trener Motoru.
Prowadzenie katowiczanie objęli po samobójczym golu kapitana Motoru Przemysława Żmudy. Po silnym dośrodkowaniu dobrze grającego Łukasza Wijasa, Żmuda wpakował piłkę z 5 metrów do własnej bramki. - Było mokro, piłka dostała poślizgu i dlatego źle ją trafiłem - wyjaśniał smutny obrońca Motoru.
Druga bramka to już w całości zasługa piłkarzy "Gieksy". Z rzutu rożnego dośrodkował Piotr Plewnia, a efektownym strzałem głową popisał się Tomasz Hołota, najlepszy piłkarz na boisku. - Po słabej pierwszej połowie na drugą wyszliśmy już zmobilizowani i zasłużenie wygraliśmy. Po tym zwycięstwie mamy już 43 punkty i jesteśmy pewni utrzymania - cieszył się reprezentant młodzieżówki.
W końcówce goście mogli zdobyć kontaktową bramkę, ale w sytuacji sam na sam Wojciech Białek zamiast strzelać zaczął dryblować. - Żal mi moich chłopaków, bo brak im piłkarskiego szczęścia. Ale nie mogę się za nich wstydzić, bo dobrze grali w dziesiątkę przeciwko mocnemu zespołowi, jakim jest "Gieksa" - podsumował Baniak.
Robert Moskal, szkoleniowiec GKS-u: - Woda na boisku spowodowała, że musieliśmy zmienić sposób gry. Ale jestem zadowolony z gry i zwycięstwa, w bardzo ważnym dla nas meczu.
Zadowolony był także Jacek Gorczyca. Bramkarz GKS-u przed meczem dostał kwiaty za 100. meczów rozegranych w katowickim klubie. - Zawsze marzyłem, żeby grać w "Gieksie". Chciałbym, żeby to też były mecze w ekstraklasie. Mam nadzieję, że to jeszcze przede mną - mówił kapitan GKS-u.
GKS Katowice - Motor Lublin 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Żmuda (54. samobójcza), 2:0 Hołota (68.).
GKS: Gorczyca - Sroka Ż, Dziółka, Ryś, Niechciał - Wijas, Cholerzyński, G. Nowak Ż (88. Małkowski), Plewnia - Hołota Ż (M. Nowak), Dudzic (78. Malicki).
Motor: Giersz - Falisiewicz, Żmuda, Ptaszyński, Lenart (75. Kalinowski) - Białek, Popławski (62. Adamiec), Syroka (69. Kursa), Król Ż, Rama Ż, CZ - Fundakowski.
Sędziował: Piotr Wasilewski (Kalisz). Widzów: 2500.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... otoru.html
Wit - Śro Maj 12, 2010 9:33 am
dziś ciekawy mecz na Bukowej z liderującym Widzewem, a zapowiedz znalazłem dopiero w Sporcie
Gwiazda Widzewa: Część piłkarzy GKS-u jest dla mnie anonimowa
08:00, 2010-05-12
Autor: Kamil Kwaśniewski
Jaki sposób na obronę katowiczan ma Marcin Robak, najlepszy snajper ligi? - Będę miał obok siebie Jakuba Dziółkę. Dobrze radzi sobie w powietrzu, ale... Trzeba będzie grać po ziemi - uśmiecha się.
Mają aż 13 punktów przewagi nad drugim zespołem, strzelili najwięcej bramek, a sami stracili ich najmniej. W ich składzie figurują piłkarze mający za sobą występy w reprezentacji Polski, a pieczę nad tym wszystkim sprawuje trener, który awansował z naszą kadrą na Mistrzostwa Świata 2006 w Niemczech. Czy taka paczka przed meczem z GKS-em Katowice może mieć jakiekolwiek obawy. Jeśli jej członkowie mają dobrą pamięć, to jak najbardziej...
Wystarczy odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: który z ligowych rywali zdołał jako ostatni wbić Widzewowi Łódź trzy bramki? Właśnie GieKSa. Przypomnijmy, niemalże rok temu katowiczanie - grający wtedy z konieczności na stadionie Victorii Jaworzno - podejmowali zespół z Łodzi. Do przerwy zawodzili, zaś goście robili swoje i drugą połowę rozpoczynali z jednobramkowym prowadzeniem. Między 55. a 69. minutą GKS dał jednak popis, strzelając faworytowi aż trzy gole! Piłkarze Pawła Janasa znaleźli się na kolanach. Zdołali tylko zmniejszyć rozmiary porażki.
Uczynił to Marcin Robak, który nie ukrywa, że tamto spotkanie doskonale pamięta. - Ale nie zgodzę się z tym, że wtedy rywala zlekceważyliśmy. Nie ma natomiast co ukrywać, że zabrakło koncentracji. Myślę zresztą, że trener - ku przestrodze - nam ten mecz sprzed roku przypomni - mówi najlepszy strzelec ligi. Zdaje sobie też sprawę, że dzisiaj widzewiaków czeka jeszcze trudniejsze zadanie. Zagrają przecież nie na "obcym" dla gospodarzy obiekcie w Jaworznie, ale na ich własnej "Bukowej".
- Ja sam jeszcze nigdy nie miałem okazji tam wystąpić, ale za to wiele dobrego o atmosferze katowickiego stadionu słyszałem. Co dokładnie? Że kibice zawsze stawiają się w dużej liczbie i potrafią wspomóc swoich zawodników fantastycznym dopingiem - wskazuje Robak, który nie ukrywa, że nie zna zbyt wielu graczy GieKSy. - Jest tam sporo młodych chłopaków, dlatego część zespołu jest dla mnie trochę anonimowa - przyznaje.
Kogo kojarzy? - Na przykład Jakuba Dziółkę. Dobrze radzi sobie w powietrzu, ale ma też swoje minusy. Mając go obok siebie, trzeba grać po ziemi - uśmiecha się napastnik Widzewa.
GKS Katowice - Widzew Łódź
środa, 18:00
Przypuszczalne składy
GKS: Gorczyca - Sroka, Dziółka, Napierała, Niechciał - Cholerzyński, G. Nowak, Wijas, Plewnia - Dudzic - Buśkiewicz.
Widzew: Mielcarz - Ben Rahdia, Ukah, Bieniuk, Dudu - Ostrowski, Szymanek, Durić, Sernas - Grzelczak, Robak.
http://www.sportslaski.pl/Gwiazda-Widze ... ,info.html
"GKS Katowice nie będzie musiał długo czekać na inwestora"
20:20, 2010-05-10
Autor: Kamil Kwaśniewski
Niebawem powinny zakończyć się rozmowy z potencjalnym inwestorem I-ligowca. - Ale jeśli prowadzące klub stowarzyszenie uzna, że chce robić to dalej, to nikt niczego mu nie nakaże - mówi kurator GieKSy.
Kurator, który ponad miesiąc temu pojawił się na Bukowej, to była potrzeba chwili. W nieskończoność taki stan rzeczy trwać nie może. Tutaj konieczny jest inwestor. Co, jeśli dalej go nie będzie? - GieKSa nie zniknie, bo zniknąć przecież nie może - podkreśla Wojciech Cygan.
Tymczasem rozmowy trwają. - I myślę, że nie będziemy musieli długo czekać na ich finalizację - zaznacza kurator GieKSy. Mówi się, że szczęśliwy finał może nastąpić już po zakończeniu tego sezonu. Warunkiem byłoby zielone światło od Stowarzyszenia Sympatyków Klubu, które obecnie rządzi I-ligowcem.
- Jeśli stowarzyszenie zbierze się i uzna, że nie chce przekazać klubu inwestorowi, a ma zamiar dalej prowadzić go z tymi milionami długów, to tak będzie. Nikt niczego członkom stowarzyszenia nakazać nie może - tłumaczy Cygan, ale po chwili dodaje: - Słyszę od nich deklaracje o pełnym zrozumieniu sytuacji.
http://www.sportslaski.pl/GKS-Katowice- ... ,info.html
Tequila - Śro Maj 12, 2010 7:14 pm
Lider bezlitosny dla GKS Katowic
Katowiczanie przegrali z nowym beniaminkiem Ekstraklasy 0-3.
Wit - Czw Maj 13, 2010 11:28 am
"Gieksa" została zdeklasowana przez Widzew Łódź
Maciej Blaut 2010-05-12, ostatnia aktualizacja 2010-05-13 11:04:08.0
Katowiczanie przegrali różnicą aż trzech bramek z liderem pierwszej ligi. - Dostaliśmy lekcję futbolu - wzdychał Robert Moskal, trener GKS-u.
Choć w tabeli oba zespoły dzieli tylko kilka miejsc, to w środę różnica umiejętności pomiędzy piłkarzami z Katowic i Łodzi była kolosalna. Widzewiacy udowodnili na Bukowej, że marzenia "Gieksie" o awansie już w tym sezonie do ekstraklasy były tylko mrzonkami. - Nasza taktyka zakładała, że będziemy kontrować rywali. Przez 15-20 minut usiłowaliśmy coś zdziałać, potem dominował już Widzew. Byli od nas o dwie klasy lepsi. Nam zabrakło siły rażenia - przyznał Adrian Napierała, stoper GKS-u.
Katem naszej drużyny okazał się Tomasz Lisowski, który zdobył dwie bramki. Najpierw wykorzystał nieudaną pułapkę ofsajdową GKS-u i pewnym strzałem pokonał Jacka Gorczycę. Na początku drugiej połowy praktycznie rozstrzygnął wynik meczu świetną indywidualną akcją. Błąd przy drugim straconym golu popełnił Gorczyca, który piłkę uderzaną z ostrego kąta przepuścił przy bliższym słupku.
W ostatnich minutach meczu katowiczanie się odsłonili próbując zdobyć przynajmniej honorowego gola. Nie udało im się jednak nawet zagrozić bramce Widzewa. W końcówce sami stracili za to trzeciego gola. Marcin Robak z dziecinną łatwością wkręcił w ziemię pilnującego go Jakuba Dziółkę, a potem huknął nie do obrony.
- GKS próbował grać w piłkę, a nie tylko "walił" ją do przodu. My jednak wyglądaliśmy o wiele lepiej pod względem fizycznym - komentował Robak.
Trener GKS-u nawet nie szukał usprawiedliwień. - Trafiliśmy na podrażnionego rywala i dostaliśmy lekcję piłki nożnej - przyznał Moskal. Wynik z szerokim uśmiechem przyjął za to trener Widzewa Paweł Janas. - To był jeden z naszych najlepszych meczów w tym sezonie. Mieliśmy dziś okresy naprawdę fajnego grania - triumfował.
GKS Katowice - Widzew Łódź 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Lisowski (34.), 0:2 Lisowski (55.), 0:3 Robak (90.)
GKS: Gorczyca - Sroka, Dziółka, Napierała, Niechciał - Wijas (65. Małkowski), Ryś, G. Nowak (42. M. Nowak Ż), Plewnia - Dudzic (83. Malicki).
Widzew: Mielcarz Ż - Broź, Ukah, Bieniuk, Dudu - Ostrowski (77. Budka), Szymanek Ż, Grzeszczyk (88. Miloseski), Lisowski (72. Grzelczak) - Sernas, Robak.
Sędziował: Marcin Roguski (Warszawa). Widzów: 5000.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... _Lodz.html
Wit - Sob Maj 15, 2010 2:13 pm
Tajemniczy Hiszpanie w GKS-ie?
ksb 2010-05-14, ostatnia aktualizacja 2010-05-14 22:23:15.0
Do nowego sezonu GKS Katowice ma przystąpić jako spółka akcyjna. Wciąż jednak nie wiadomo, kto będzie jego właścicielem.
Jak dowiedziała się "Gazeta", w Katowicach przebywał w ostatnich dniach przedstawiciel hiszpańskiej grupy kapitałowej, która byłaby skłonna zainwestować w GKS. Nieoficjalnie mówi się nawet o kwocie miliona euro! - Dotarły do mnie sygnały, że jest ktoś taki, ale nie miałem okazji do rozmowy z nim, więc trudno powiedzieć na ile to poważna oferta - mówi Wojciech Cygan, kurator GKS-u. Osoba znająca kulisy sprawy twierdzi, że chodzi o grupę firm, z których część jest już obecna na polskim rynku. - Firmy są też powiązane z hiszpańskimi klubami piłkarskimi - zdradza nam.
Decyzję o wyborze inwestora dla klubu podejmie tak naprawdę zarządzający GKS-em urząd miasta. Wiadomo, że oferta Hiszpanów nie jest jedyna. Po raz trzeci do rozmów o "Gieksie" miał rzekomo przystąpić... Centrozap (lub zależna od niego spółka CentroPromSport). - Czy jesteśmy zainteresowani GKS-em? Nie potrafię tego obecnie potwierdzić ani zdementować - mówi Jarosław Latacz, rzecznik firmy. Przypomnijmy, że gotowość przejęcia do 30 procent akcji "Gieksy" zgłosił także sam magistrat.
Sprawa przyszłości GKS-u powinna rozstrzygnąć się w najbliższych tygodniach. - Mam nadzieję, że do nowego sezonu klub przystąpi już jako spółka akcyjna - mówi Cygan.
Dodajmy, że w klubie zakończył się już audyt. Pojawiły się informacje, że wykazał on 3,5-milionowy dług klubu. - Nikomu takiej kwoty nie ujawniałem. O szczegółach audytu będę mógł porozmawiać dopiero po jego dogłębnej analizie. Tymczasem dokumenty trafiły do mnie dopiero przy okazji niedawnego meczu z Widzewem Łódź - mówi kurator.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... S_ie_.html
Były kapitan GieKSy: Są dwa powody, dla których powinni tu zostać
07:55, 2010-05-15
Autor: Kamil Kwaśniewski
Czy piłkarze GKS-u Katowice powinni myśleć o promowaniu się do klubów ekstraklasy? - Jeśli to, co zapowiada kurator, się spełni, ekstraklasa będzie niedługo na Bukowej - mówi Krzysztof Markowski.
Odkąd GKS Katowice stracił szanse na awans do ekstraklasy, słychać głosy, że dla piłkarzy z Bukowej głównym celem na końcówkę sezonu powinno być wypromowanie się do klubów z ekstraklasy. Tylko czy aby na pewno? O zdanie zapytaliśmy Krzysztofa Markowskiego. - Mogę rozmawiać o każdym klubie, byleby to nie była Odra Wodzisław - zastrzega na początek (zawodnik cały czas jest związany z Odrą, ale klub przesunął go do Młodej Ekstraklasy, gdzie pozwala tylko trenować - przyp. red.), a potem chętnie dzieli się już z nami spostrzeżeniami na temat GieKSy. Tej samej, której jeszcze kilkanaście miesięcy temu był kapitanem.
- Na wyżej postawione pytanie odpowiem "nie" - stwierdza "Maro" i od razu podaje dwa konkretne argumenty. - Po pierwsze, sytuacja GKS-u jest już zgoła inna niż jeszcze niedawno. Na bieżąco śledzę to, co dzieje się na Bukowej, i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem wypowiedzi Wojciecha Cygana, kuratora klubu. Widać w tym dużą mądrość. Jeśli uda się wcielić w życie to, co zapowiada, GieKSa powinna za chwilę przestać być miejscem, z którego piłkarze chcą odchodzić, a włączy się w walkę o powrót do ekstraklasy - zaznacza.
Drugim argumentem, jaki stawia, są wysokie wymagania ekstraklasy. - Sam przekonałem się, że w porównaniu z I ligą jest tu o wiele trudniej - nie kryje Markowski. Tymczasem w kontekście zawodników GKS-u padają od dłuższego czasu nazwy klubów z czołówki. Przykładowo, Kamilem Cholerzyńskim interesowały się już GKS Bełchatów czy Korona Kielce. Z kolei Tomasza Hołotę łączono z Lechem Poznań czy Widzewem Łódź, który też zaraz będzie w elicie.
- Biorąc pod uwagę Bełchatów i Koronę, dla Kamila byłoby lepiej iść do tych pierwszych. Jest tam przecież trener Ulatowski, który nie boi stawiać się na młodzież. Ale i tak to byłby ryzykowny ruch. Hołota? Lech Poznań to jeszcze za wysokie progi. Może nieco łatwiej miałby w Widzewie, ale tylko nieco - podkreśla były gracz GieKSy. Zastrzega jednak, że umiejętności swoim młodszym kolegom wcale nie odmawia. Chodzi o coś innego...
- Oni muszą grać, a tego nawet obecność w kadrze najlepszego klubu nie zastąpi - kończy.
GKP Gorzów Wielkopolski - GKS Katowice
sobota, 17:00
sędziuje Tomasz Garbowski (Kluczbork)
http://www.sportslaski.pl/Byly-kapitan- ... ,info.html
Wit - Pon Maj 17, 2010 8:49 am
GKP Gorzów Wlkp. - GKS Katowice 2:0 (0:0)
Rafał Musioł
Wczoraj 10:11:39 , Aktualizacja dzisiaj 08:53:03
Tomasz Garbowski prowadził nam trzy mecze w tym sezonie. Wyrzucił mi z boiska czterech piłkarzy, pokazał kilkanaście żółtych kartek, a mnie posłał na trybuny - wylicza trener GKS Katowice Robert Moskal, wzburzony pracą arbitra w spotkaniu w Gorzowie Wielkopolskim.
W sobotnim spotkaniu sędzia wypracował sporą część wspomnianego bilansu. Czerwone kartki zobaczyli Piotr Plewnia i Łukasz Uszalewski, a trener Moskal został usunięty z ławki w 43 minucie.
- To było związane z drugą żółtą kartką dla Plewni. Sędzia tak go wyprowadził z równowagi, że wyrzucił piłkę zamiast ją oddać. Każdy kto zna tego chłopaka wie, że na to, aby go do tego stopnia zdenerować trzeba się solidnie napracować - opowiada Moskal.
Gospodarze skutecznie wykorzystali nerwową atmosferę i wypunktowali katowiczan strzelając im dwa gole.
- Po prostu sędzia nie dał nam żadnych szans. Nie pozwolił nawiązać walki, przeszkadzał w złapaniu rytmu gry. Szkoda słów - jeszcze wczoraj przeżywał sobotnie wydarzenia szkoleniowiec z Bukowej.
W sumie piłkarze GKS zobaczyli siedem żółtych kartek, z których dwie - po kumulacji - zmieniły się w czerwone. - Wygląda na to, że łamaliśmy przepisy, a gospodarze grali fair. Mo-że tak było, bo ja się na tym nie znam - ironizuje Moskal.
GKP Gorzów Wlkp. - GKS Katowice 2:0 (0:0).
Bramki: 1:0 Grzegorz Wan (48), 2:0 Grzegorz Wan (60)
Widzów 1500
Sędziował Tomasz Garbowski (Kluczbork)
GKP Janicki - Ziemniak, Grocholski, Wojciechowski,
Jakosz - Andruszczak (68. Kaczmarczyk), Machaj (75. Białożyt), Łuszkiewicz, WanI (87. SingI) - Drozdowicz, Ilków-Gołąb
GKS GorczycaI - Sroka, Dziółka (23. Ryś), NapierałaI, Niechciał - Małkowski, CholerzyńskiI, G. Nowak, PlewniaII I(43) - Malicki (45. Uszalewski III69), Dudzic (73. M. Nowak)
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=679
Piłkarze GKP wygrali z Gieksą
Kamil Siałkowski2010-05-15, ostatnia aktualizacja 2010-05-15 21:47
Gorzowianie w sobotę byli zdecydowanie lepsi od rywali z Katowic. Wygrali 2:0 po golach pomocnika Grzegorza Wana. Utrzymanie w pierwszej lidze jest już niemal pewne.
Fot. Daniel Adamski / Agencja Gazeta Pierwszą bramkę Grzegorz Wan zdobył chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania (była 48. minuta), po ogromnym zamieszaniu w polu karnym katowiczan. W 60. minucie dołożył drugą bramkę. Strzelał z rzutu wolnego nie do obrony.
Goście kończyli mecz w dziewiątkę i z trenerem Robertem Moskalem na trybunach. Szkoleniowiec Gieksy musiał opuścić ławkę rezerwowych, po tym jak wyjątkowo impulsywnie zareagował na decyzję sędziego z 43. minuty spotkania (drugą żółtą kartkę dostał wtedy Piotr Plewnia).
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35214, ... ieksa.html
Wit - Śro Maj 19, 2010 8:05 pm
Furtok znów na Bukowej?
R.MUS
Dzisiaj 09:07:07
Czy Jan Furtok wróci do GKS-u Katowice po tym, jak w klubie zakończy swoje rządy kurator?
- Jeśli cokolwiek się w tej sprawie może wydarzyć, to nie wcześniej niż za trzy tygodnie. Do tego czasu nie ma o czym mówić - twierdzi sam zainteresowany, potwierdzając jednak w ten sposób, że rozmowy są prowadzone.
Powrót byłego prezesa klubu oznaczałby też powrót do pomysłu, by GieKSę przejęła firma Centrozap. Furtok jest bowiem prezesem zarządu i dyrektorem naczelnym należącego do niej CentroPromSportu. - Poczekajmy z tymi pytaniami trzy tygodnie - powtarza Furtok.
- Nie chcę komentować informacji dotyczących przyszłości klubu, moją misją jest wyprowadzenie go na prostą. Mogę tylko powiedzieć, że na początku czerwca zwołam walne zebranie z udziałem członków stowarzyszenia, które wcześniej rządziło klubem - mówi natomiast rządzący na Bukowej kurator Wojciech Cygan.
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=679
Wit - Pią Maj 21, 2010 8:21 pm
GKS Katowice: długi, stadion i spółka
Rafał Musioł
Dzisiaj 10:01:04
Sytuacja klubu nadal jest bardzo zła. Przeprowadzony niedawno audyt potwierdził, że poziom zadłużenia nie odbiega od tego, czego się spodziewałem, czyli kwoty na poziomie około 3,5 mln złotych - przyznał kurator GKS Katowice Wojciech Cygan w trakcie dyskusji pod hasłem "Jak Katowice powinny wspierać GKS?", zorganizowanej przez Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Bona Fides.
Kurator potwierdził, że miasto przekazało już na konto GKS 495.000 złotych, dodając, że kolejne 200.000 wpłynęło - na mocy umowy sponsorskiej - z gminnej spółki Katowickie Wodociągi .
- Na początku czerwca odbędzie się walne zebranie członków Stowarzyszenia, któ-re wcześniej rządziło klubem. Jego członkowie będą musieli podjąć decyzje dotyczące przyszłości tej organizacji - zapowiedział Cygan.
Co ciekawe, nie można wykluczyć, że Stowarzyszenie znów przejmie klub! Przed rokiem miasto także uratowało GKS, po czym wycofało swoich przedstawicieli, a Stowarzyszenie zadłużyło go na wspomnianą przez kuratora kwotę, wplątując przy okazji GKS w kompromitującą współpracę z oskarżonym o finansowe malwersacje Józefem J.
- Nie mogę oczywiście mówić za wszystkich, ale sądzę, że członkowie Stowarzyszenia nie zdecydują się już na przejęcie klubu - stwierdził Piotr Hyla, radny i członek Stowarzyszenia.
Emocje budziła także kwestia stadionu przy Bukowej. Według informacji naczelnika wydziału sportu Urzędu Miasta, Sławomira Witka, obiekt będzie miał pojemność 15.000 miejsc z możliwością rozbudowy, a prace będą toczyły się bez wyłączenia z użytkowania całego stadionu. Ostateczną decyzję o jego kształcie mają poprzedzić konsultacje z kibicami.
- Moim zdaniem taki stadion wystarczy. Przy większych wydarzeniach zapraszam na Śląski - mówił dyrektor chorzowskiego i radny Marek Szczerbowski.
Jeśli kuratorowi powiedzie się unormowanie sytuacji władzę powinna przejąć spółka.
- Prowadzimy zaawansowane rozmowy z firmami w regionie, poza nim, a nawet zagranicznymi, ale są one objęte tajemnicą handlową. O szczegółach poinformujemy pewnie już niedługo - zapewniał Witek, dodając, że prezydent Piotr Uszok zadeklarował, że 30 procent akcji przejmie miasto.
- To dla mnie zaskoczenie, bo taką decyzję podejmuje Ra-da Miasta, a nie prezydent. Zresztą co z tego, że będzie spółka. Za rok o tej porze będzie też pukała do drzwi urzę-du. Po prostu nie ma długofalowej strategii dla klubu, tylko pompuje się w niego miliony złotych, gdy sytuacja staje się krytyczna - atakował Szczer-bowski.
- Taka strategiajest . Wiemy nawet ile powinni być warci w przyszłości piłkarze GKS, który awansuje do ekstraklasy, bo taki oczywiście jest nasz cel sportowy - replikował, ale bez podawania konkretów, naczelnik wydziału sportu.
Na razie trzeba jednak spłacić długi. - Zgodnie z prawem te zobowiązania, których nie damy rady wcześniej uregulować przejmie spółka - potwierdził kurator.
- Dlatego inwestor musi wnieść więcej niż wynoszą długi, bo klub musi mieć jeszcze środki na funkcjonowanie - stwierdził Sławomir Witek.
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=679
GKS Katowice wychodzi na "prostą"
Środa, 19 maja (21:31)
Pod okiem kuratora wychodzi na "prostą" pierwszoligowy GKS Katowice. 7 czerwca walne zebranie członków stowarzyszenia ma podjąć strategiczne decyzje dotyczące powołania spółki. W pomoc włączyło się miasto, nadal jednak na klubie ciąży poważne zadłużenie.
Kurator Wojciech Cygan rządzi GKS-em od 1 kwietnia. Został powołany przez sąd na wniosek prezydenta Katowic. Poprosili o to sami członkowie stowarzyszenia. W tym czasie samorząd miejski wsparł klub kwota 495 tysięcy złotych, a gminna spółka Katowickie Wodociągi na mocy umowy sponsorskiej przekazała 200 tys. zł.
"Sytuacja klubu nadal jest bardzo zła. I to nie jest tak, że mamy gdzieś schowane 3 - 4 miliony, tylko nie wiemy na co najpierw je wydać. Zakończony niedawno audyt potwierdził, że istnieje zadłużenie. Jego poziom nie odbiega znacząco od tego, czego się spodziewałem, czyli kwoty na poziomie około 3,5 mln złotych. Dzięki poparciu miasta wychodzimy na prostą, a finiszem tych działań będzie powstanie spółki akcyjnej. Najważniejsze jest teraz zorganizowanie ostatnich dwóch meczów ligowych na naszym stadionie, potem spotkania z potencjalnymi inwestorami" - powiedział kurator podczas otwartej debaty z udziałem kibiców.
Obawy co do przyszłości spółki wyraził Marek Szczerbowski, katowicki radny i dyrektor Stadionu Śląskiego. "Brakuje długofalowej strategii. Nawet stadion GKS jest w Chorzowie i organizując tu imprezę, trzeba prosić o zgodę prezydenta tego miasta. Co z tego, że będzie spółka. Za rok o tej porze będzie też pukała do drzwi miasta. Tylko innych" - przekonywał.
"Nic takiego się nie zdarzy. Nowy podmiot nie będzie wyciągał ręki po żadne budżetowe pieniądze. Natomiast projekt nowego stadionu już jest, zostanie wkrótce upubliczniony, bo tym obecnym obiektem żadnemu inwestorowi nie zaimponujemy" - wyjaśnił naczelnik wydziału sportu katowickiego magistratu Sławomir Witek.
O ten stadion dopytywali się kibice, chcący po pierwsze mieć wpływ na jego wygląd, po drugie - domagający się zwiększenia widowni ponad planowanych 15 tysięcy miejsc. "Po co? Wystarczy. A jak będzie mecz GKS z Ruchem Chorzów to i tak trzeba będzie grać na Stadionie Śląskim. Po to kończymy przecież ten stadion na 55 tysięcy ludzi" - argumentował Szczerbowski.
"Moim zdaniem miasto powinno zapewnić +fundament+ funkcjonowania klubu. Bez tego nie da rady. Ten model się sprawdza w innych miejscach. Hamulcem dotąd był brak zaufania do nas ze strony władz miejskich. Teraz, po wprowadzeniu kuratora jest inaczej" - stwierdził członek stowarzyszenia GKS Piotr Hyla.
Inwestorzy, którzy "wejdą" do nowej spółki będą musieli poradzić sobie z długiem, którego nie zdąży spłacić klub. Na razie katowiccy piłkarze zajmują 6 miejsce w tabeli pierwszej ligi.
GKS był już spółką, kiedy w 2005 spadł z ekstraklasy. Wtedy stojący na skraju bankructwa klub przejęło... stowarzyszenie. Kiedy latem 2005 GKS SSA żegnał się z ekstraklasą miał długi szacowane na 6 mln złotych, mimo drakońskich oszczędności wprowadzonych wcześniej przez prezesa Piotra Dziurowicza. Ta pierwsza spółka powstała przed sezonem 1997/98, co miało dać - jak wtedy zapowiadano - nowy impuls do rozwoju klubu.
Po spadku pięć lat temu katowiczanie nie dostali licencji pierwszoligowej i tylko dzięki decyzji PZPN nie musieli zaczynać rozgrywek w "B" klasie tylko w czwartej lidze. Drużynę od spółki przejęło stowarzyszenie założone przez kibiców. Prezesem został były zawodnik, trener i dyrektor sportowy - Jan Furtok, który odszedł z klubu w czerwcu 2009.
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/1-l ... 81226,2119
Strona 26 z 29 • Wyszukiwarka znalazła 3422 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29